Minął zaledwie rok od beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki, a jego kult zatacza coraz szersze kręgi i dawno już przekroczył granice naszego kraju. Ci, którzy zawdzięczają mu znalezienie pracy, powrót do zdrowia lub odnalezienie właściwej drogi życiowej, modlą się o jego rychłą kanonizację
Cuda księdza Jerzego
Wczesnym
popołudniem pod kościół św. Stanisława Kostki na warszawskim
Żoliborzu podjeżdża kolejny autokar. Dziś już ósmy. Tym razem
przywiózł pielgrzymów z Włoch. Tysiące wiernych przybywających
do jego grobu z całej Polski, Europy i najdalszych zakątków świata
są najlepszym dowodem na to, że kult kapłana męczennika stale się
rozwija. Wielu pielgrzymuje z określoną intencją i otrzymuje to, o
co prosi. Dlatego jest coraz więcej cudów i łask wymodlonych za
wstawiennictwem błogosławionego. Są one skrzętnie gromadzone w
parafialnym archiwum z nadzieją, że wśród nich znajdą się
takie, które będą dowodem w procesie kanonizacyjnym księdza
Jerzego.
Dwa
opasłe segregatory przechowywane w archiwum parafialnym gromadzą
listy z opisami łask otrzymanych za wstawiennictwem księdza
Jerzego. Część z nich stanowią te napisane po 6 czerwca 2010
roku. Dotyczą wielu aspektów ludzkiego życia: powrotu do zdrowia,
nawrócenia czy uratowania przeżywającego kryzys małżeństwa.
Niezwykłe wrażenie robią listy pisane przez osoby, które nie
mogły znaleźć zatrudnienia. A kiedy im się to w końcu udaje,
głęboko wierzą, że pomógł im w tym ks. Jerzy, długoletni
duszpasterz ludzi pracy. Często piszą zatroskane matki, które
widząc, jak zgubne skutki ma przedłużająca się bezczynność ich
dzieci, szukają ratunku dla nich u błogosławionego kapłana.
We
wrześniu ubiegłego roku list na adres Postulacji Procesu
Beatyfikacyjnego przysłała Maria z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jej
dwudziestosześcioletni syn Adam długo nie mógł znaleźć pracy.
Załamał się psychicznie. Zaczął nadużywać alkoholu, w jego
życiu pojawiły się również narkotyki. "Świat mi się
zawalił, tym bardziej że jesteśmy rodziną katolicką i zawsze
byliśmy blisko Kościoła" - pisze matka. Miesiąc po
beatyfikacji udała się z pielgrzymką do grobu ks. Jerzego. Tam
gorąco modliła się za syna, odprawiając też nowennę w jego
intencji. I nie zawiodła się. "Jaka była moja ogromna radość,
kiedy wkrótce potem znalazł zatrudnienie. Od tego momentu jego
życie się zmieniło. Zaczął dbać o siebie, wyznaczył sobie
jakiś cel, tak jak inni jego koledzy codziennie jeździ do pracy"
- wyznaje. "Nadal modlę się za niego, aby miał siłę wytrwać
w dobru i nie uległ nałogowi. Proszę też o wiarę dla niego, bo
niestety odszedł od Kościoła. Wierzę mocno, że ten zamęczony w
1984 r., a więc w roku narodzin Adama, kapłan, wstawi się za nim u
Boga, najlepszego Ojca, i wyprosi dla niego wiarę i szczerą
spowiedź" - kończy swój list podpisana jako "stroskana,
ale szczęśliwa matka" Maria.
Księdza
Jerzego zna cały świat
Ksiądz
Tadeusz Bożełko, proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki w
Warszawie, gdzie znajduje się sanktuarium Błogosławionego Księdza
Jerzego Popiełuszki, twierdzi, że liczba pielgrzymek przybywających
do jego grobu zarówno z kraju, jak i z zagranicy po beatyfikacji
uległa podwojeniu. Przez niespełna rok przybyło tam 230 tys.
pielgrzymów. Oprócz tradycyjnych listów na adres parafii dociera
również duża liczba e-maili z całego świata. Co ciekawe, bardzo
wiele przychodzi ich z Filipin. Ksiądz proboszcz jest pod wrażeniem
treści wszystkich tych listów. Swoje zainteresowanie sanktuarium i
postacią bł. ks. Jerzego ich nadawcy tłumaczą tym, że będąc
zafascynowani jego wiarą, odwagą, konsekwencją i miłością do
Ojczyzny, widzą w nim wzór postępowania. Towarzyszy temu często
prośba o przesłanie relikwii. - O tym, komu przyznać relikwie
pierwszego stopnia, decyduje Warszawska Kuria Metropolitalna. Ale
tym, którzy nas o to poproszą, wysyłamy obrazki z wizerunkiem ks.
Jerzego z małą cząstką jego sutanny - mówi ks.
Bożełko.
Katarzyna Soborak, która zajmuje się gromadzeniem
świadectw związanych z kultem bł. ks. Jerzego, wymienia kraje, do
których zostały przekazane relikwie. Wśród nich jest wiele państw
europejskich, ale również Ekwador, Filipiny, Kostaryka, Kazachstan,
Liban, Meksyk, Salwador, a nawet Wietnam. Oczywiście relikwie
powędrowały również do wielu diecezji w Polsce. - Najczęściej z
prośbą o przyznanie relikwii zwracają się księża biskupi, a
także zgromadzenia zakonne. - Błogosławiony ksiądz Jerzy jest
znany i ceniony jako męczennik za wiarę, kapłan oddany ludziom i
Kościołowi. Nic więc dziwnego, że wiele wspólnot pragnie
posiadać jego relikwie i je czcić - tłumaczy.
Choć nie
wiadomo dokładnie, ile nowo wybudowanych kościołów wybrało jako
swego patrona bł. ks. Popiełuszkę, to faktem jest, że ta liczba
szczególnie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy wzrosła. Więcej
jest również szkół, których patronem został bł. ks. Jerzy. W
Polsce obecnie 25 placówek nosi jego imię.
Ksiądz Bożełko
cieszy się z dużego zainteresowania kultem bł. ks. Popiełuszki. -
Zjawisko to przypisuję działaniu łaski Bożej, która sprawia, że
sobie tylko znanymi drogami przykład księdza Jerzego dociera na
krańce świata - podsumowuje.
Patron
młodych
Ksiądz
Jerzy Popiełuszko, kiedy został zamordowany, miał 37 lat. Był
odważny i charyzmatyczny. Msze Święte, które sprawował,
gromadziły tłumy. A przede wszystkim pozostał wierny swoim
ideałom, od których nie odstąpił, płacąc za to najwyższą cenę
życia. Trudno o lepszego patrona dla ludzi młodych, którzy stoją
przed wyborem drogi życiowej lub też borykają się z różnymi
problemami współczesnego świata. Modląc się za jego
wstawiennictwem, mają świadomość tego, że on ich rozumie i wie,
co jest dla nich dobre. Jak starszy brat.
Dla Jurka, studenta
piątego roku historii na Uniwersytecie Kardynała Stefana
Wyszyńskiego w Warszawie, bł. ks. Popiełuszko to szczególna
postać. Imię, które nosi, otrzymał na cześć kapłana
męczennika. Jego rodzice poznali się w czasie pielgrzymki do
Okopów, rodzinnej miejscowości ks. Jerzego. Ta postać go
fascynuje. Między innymi dlatego swoją pracę magisterską pisze o
ks. prałacie Teofilu Boguckim, proboszczu ks. Jerzego Popiełuszki.
Czuje obecność swojego patrona w życiu, który mu nieustannie
pomaga. - Ksiądz Jerzy jest dla mnie autorytetem. Modlę się do
niego i wiem, że wiele spośród moich sukcesów zawdzięczam
właśnie jemu. A przede wszystkim zawdzięczam mu to, że żyję, bo
to dzięki niemu poznali się moi rodzice - podkreśla Jurek,
dodając, że jego wielkim pragnieniem jest, aby ks. Jerzy został
kanonizowany.
Autorami listów nadsyłanych z Polski i całego
świata na adres parafii, w których znajdują się prośby o łaski
lub podziękowania, są klerycy, kandydatki na siostry zakonne, jak
również młodzi ludzie będący liderami różnych ruchów i
stowarzyszeń kościelnych, a także studenci z Polski i całego
świata. Zgłaszają się również osoby zajmujące się
działalnością charytatywną. - Z podziwem patrzę, jak wieść o
księdzu Jerzym potrafi porwać młode ludzkie serca z najdalszych
zakątków kuli ziemskiej - cieszy się ksiądz proboszcz. Skąd
znają postać bł. ks. Jerzego? - To jest oczywiście pewna zagadka.
Bariera językowa sprawia, że często nie możemy ich o to zapytać,
ale faktem jest, że proszą o przesłanie materiałów o księdzu
Jerzym, szukają ich. Jednak zawsze z tych listów przebija wielka
fascynacja tą świętą postacią - dodaje.
Zapracowany
święty
Do
wielu listów dołączone są zdjęcia, a nawet badania lekarskie
poświadczające niezwykłe i niewytłumaczalne z ludzkiego punktu
widzenia działanie Bożej mocy. Zofia z Zabrza opisuje przebieg
choroby i cudowny powrót do zdrowia swojego męża Janusza, u
którego kilka lat temu stwierdzono raka pęcherza. List został
napisany w grudniu 2010 roku. Guz został usunięty, ale istniało
bardzo duże prawdopodobieństwo, że odrośnie. "Bardzo
prosiłam ks. Jerzego o zdrowie dla mojego męża. Moje prośby
zostały wysłuchane i po dziś dzień mąż jest zdrowy. Dziękuję
z całego serca ks. Jerzemu za otrzymaną łaskę" - pisze Zofia
i dodaje pełne wiary zdanie: "Jest on bardzo skuteczny w
rozdawaniu wszelkich łask".
W archiwum znajduje się
również bardzo długi list napisany przez Krystynę ze Starachowic.
Jej mąż Aleksander od 2003 r. chorował na guza złośliwego
mięsako-tłuszczaka. Przeszedł kilka operacji i przyjął
największą dawkę naświetleń. I kiedy wydawało się, że już
wszystko będzie dobrze i Aleksander wrócił do pracy, na nosie
pojawiła się narośl. Wyniki były złe. Stwierdzono, że są to
przerzuty wykrytego kilka lat temu raka. "Pani doktor
powiedziała, że pozostała nam tylko modlitwa" - opisuje
Krystyna. Kiedy na placu Zwycięstwa w Warszawie odbywała się Msza
św. beatyfikacyjna, brała w niej udział ich córka Agnieszka,
prosząc o pomoc i cud uzdrowienia dla ojca. "Wraz z mężem
obserwowaliśmy przebieg uroczystości w telewizji, łącząc się
duchowo z jej uczestnikami. Wcześniej prawie od roku modliłam się
co dzień w intencji beatyfikacji ks. Jerzego. W dniu beatyfikacji
kończyłam właśnie 9-dniową nowennę do ks. Jerzego. Byłam też
na jego grobie. Kiedy rozpoczęła się Msza św., dałam mężowi
mały obrazek przedstawiający ks. Jerzego z modlitwą o beatyfikację
na odwrocie. Powiedziałam mu, żeby ją odmówił, położył
obrazek na tym guzie i z całych sił w sercu błagał o miłosierdzie
i cud uzdrowienia za wstawiennictwem ks. Jerzego Popiełuszki" -
relacjonuje. Na drugi dzień po beatyfikacji guz zmniejszył się o
połowę, a w ciągu 11 dni prawie całkowicie znikł. Pozostało
tylko jasne, zaróżowione miejsce. Jednak wcześniej przewidziana
operacja odbyła się. Lekarze, nie powtarzając badań, usunęli
Aleksandrowi fragment nosa, doprowadzając do dalszych niepotrzebnych
cierpień. Ale dalszych przerzutów nie było i nie ma. "Po
otrzymaniu wyników histopatologicznych płakaliśmy ze szczęścia.
Lekarze napisali, że pobrano guza złośliwego, a po zbadaniu
okazało się, że była to zmiana o charakterze przewlekłego
zapalenia. Lekarze stwierdzili, że to jest cud" - wyznaje
Krystyna. "Wierzę, ufam i jestem przekonana, że bł. ks. Jerzy
Popiełuszko zebrał wszystkie nasze modlitwy i zaniósł je przed
Oblicze Boga Wszechmocnego" - zaznacza.
"Małżeństwo
mojego syna po 20 latach małżeństwa przeżywało poważny kryzys,
nierokujący pozytywnego rozwiązania" - pisze z kolei
Małgorzata z Gdyni. "Były Msze św., modlitwy, nowenny, ale
bez skutku. Byłam załamana. Powierzyłam więc los rodziny ks.
Jerzemu. Zaczęłam odmawiać nowennę różańcową, wierząc
głęboko w jej skuteczność. Niedługo wszystko wróciło do normy
i rodzina została uratowana. Jestem przekonana, że zawdzięczam to
wstawiennictwu ks. Jerzego" - podkreśla. Opisuje również inne
łaski otrzymane za wstawiennictwem błogosławionego, m.in. pomyślne
zdanie matury przez córkę. Zaznacza, że sama również przyczynia
się do szerzenia kultu ks. Popiełuszki. "W moim domu znajduje
się jego obraz, a przy każdej nadarzającej się okazji bliskim w
kraju i za granicą wysyłam jako prezenty albumy i książki
opowiadające o osobie, która tak wiele dla całej mojej rodziny
znaczy" - kończy swój list Małgorzata.
Modlitwa
o kanonizację
Kult
błogosławionego księdza Popiełuszki zatacza coraz szersze kręgi
i dawno już przekroczył granice naszego kraju. Ukazują się nowe
filmy i publikacje dotyczące jego życia i męczeńskiej śmierci.
Ci, którzy zawdzięczają ks. Jerzemu znalezienie pracy, powrót do
zdrowia lub odnalezienie właściwej drogi życiowej, modlą się o
jego rychłą kanonizację i dają świadectwo temu, że
błogosławiony ks. Jerzy nadal jest wśród nas, aby czynić
dobro.
Bogusław
Rąpała