Przynoszę ci kilka pieśni… podarek może-ć i miły Przynoszę ci kilka pieśni - Podarek może miły: Kolebka ich w głazie ciosana, W górach się one zrodziły. W górach się one zrodziły, Tam, gdzie dwie limby pod strażą Odwiecznych , kamiennych złomisk Tulą się ku sobie i marzą. Tulą się ku sobie i marzą, Na skalnej zawisłe krawędzi, Do stóp się im potok słania, Co z wierchów słonecznych pędzi. Z wierchów słonecznych on pędzi Z przejmującymi rozgwary - Słuchają go chciwe kosówki Las się wsłuchuje stary. Las się wsłuchuje stary, Podszywający granie, Jakby na wieki oniemiał Tak go przemogło słuchanie. Tak go przemogło słuchanie, Lecz wnet się otrząśnie z milczenia; Wichry się skądsiś ruszyły, Las się w organy przemienia. Las się w organy przemienia, Pochwałę burzy śpiewa Co z łyskiem i gromem wypadła I zmiata stuletnie drzewa. 837 Stuletnie druzgoce drzewa, Bloki granitów strąca, Siklawy z łożysk wyrzuca Łkająca, triumfująca . Łkająca , triumfująca, Za chwile traci już siebie, Ze strachu do want się przyciska, W przepastnym przepada źlebie. W przepastnym przepada źlebie, A z wnętrza przycichłej doliny, Wyrasta znów wał granitowy, Z mgły się wychyla sinej, Z mgły rzedniejącej sinej, Co resztką już kłębów swych dymi Oczyszcza się łańcuch szczytów , Niespodziewany , olbrzymi. Niespodziewany, olbrzymi, Wieczności błękitne widziadło, Stoi jak wprzódy bez ruchu, Choć tyle nań gromów padło. Tyle nań gromów już padło, A tu , na zboczy, pod strzałą, Sczerniałych złomisk dwie limby, Tulą się k’ sobie i marzą. Tulą się k’ sobie i marzą, Na skalnej zawisłe krawędzi, Wsłuchane w rozgwar potoku, Co z wierchów słonecznych pędzi. Z wierchów słonecznych pędzi, Od gromów , co oniemiały; Słuchają go limby i marzą Do wiecznej się tuląc skały. 838