MIŁOŚĆ
MATKI
Pewnego popołudnia, pewne małżeństwo jechało
samochodem. Jechali dosyć długo. Nagle, na środku drogi zobaczyli
machającą gorączkowo kobietę.
Żona powiedziała, żeby mąż
nie zwalniał, ponieważ ta kobieta może być niebezpieczna. Mąż
jednak zwolnił, nie chciał jej przypadkowo potrącić. Gdy samochód
znalazł się blisko niej, spostrzegli, że kobieta ma rany i siniaki
na twarzy i ramionach. Postanowili się zatrzymać i sprawdzić, czy
mogą jakoś pomóc.
Ranna kobieta błagała o pomoc.
Powiedziała, że samochód, którym jechała wraz z mężem i nowo
narodzonym synem wpadł do głębokiego rowu. Powiedziała, że jej
mąż już nie żyje, ale niemowlakowi chyba udało się przeżyć.
Mężczyzna natychmiast ruszył na pomoc i polecił rannej,
żeby została razem z jego żoną. Kiedy udało mu się dojść do
auta, zobaczył dwie osoby na przednich siedzeniach, ale nie zwrócił
na to uwagi. W tej chwili liczyło się tylko dziecko, które czym
prędzej zabrał ze sobą, chcąc je oddać jego matce. Gdy jednak
wyszedł z rowu, rannej kobiety nie było. Spytał żony, co się z
nią stało. Odpowiedziała, że kobieta poszła za nim do rozbitego
samochodu.
Kiedy mężczyzna ponownie zszedł do rowu, żeby
jej poszukać, zorientował się, że jedna z osób na przednich
siedzeniach to bez cienia wątpliwości ta sama kobieta, która
jeszcze kilka minut temu błagała ich o pomoc.