Zanim zaczniemy. Nauka, która stoi za magią
O autorze
Wstęp
Rozdział 1. Natrętny mit talentu
Przekonania stojące na drodze do rozwoju
Rozdział 2. Mit talentu a rzeczywistość mistrzostwa Czy przeciwnicy talentu to mentalni komuniści?
Genialne dzieci: mit Mozarta
Czy nic poza treningiem nie ma znaczenia?
Kwestia predyspozycji Jak ćwiczyć?
Rozdział 3. Cechy celowego ćwiczenia
Cechy celowego ćwiczenia: specjalnie zaprojektowane dla rozwoju Cechy celowego ćwiczenia: izolacja poszczególnych elementów Cechy celowego ćwiczenia: mierzalność
Cechy celowego ćwiczenia: możliwość wielokrotnego treningu Cechy celowego ćwiczenia: celowe ćwiczenie to nieustanne wyzwanie
Cechy celowego ćwiczenia: celowe ćwiczenie nie jest przyjemne Cechy celowego ćwiczenia: trening w pełnym skupieniu Cechy celowego ćwiczenia: głęboka refleksja
Rozdział 4. Rozważania na temat celowego ćwiczenia Czym się różni ekspert od laika?
Dlaczego na świecie nie ma samych ekspertów?
Czy trening mentalny może stanowić część celowego ćwiczenia?
Mam 35 lat, rodzinę, karierę — czy celowe ćwiczenie nie jest dla mnie?
Rozdział 5. Pułapki w drodze do mistrzostwa Wykorzystaj cykl rozwoju umiejętności Pułapka „pierwszego we wsi”
Pułapka „mistrza wszystkiego i niczego zarazem”
Pułapka „maniaka”
Pułapka „uciekiniera”
Inne możliwe zagrożenia
Rozdział 6. Rodzic wspierający celowe ćwiczenie u dziecka
Rozdział 7. Celowe ćwiczenie z perspektywy menedżera
Rozdział 8. Ewolucja metod nauki Ci głupi przodkowie?
Trening wciąż będzie czynił mistrza Raj hobbystów
Zakończenie. Droga do mistrzostwa...
Bibliografia
Zanim zaczniemy. Nauka, która stoi za magią
Mistrzostwo osiągnięte w dowolnej dziedzinie laikowi może wydawać się przejawem nadnaturalnych zdolności, prawdziwą magią. Niezależnie od tego, czy będzie to świadoma gracja ruchów tancerza, czy ogromna wiedza naukowca, czy przenikliwość, fachowość i zręczność rzemieślnika - to, co cechuje ekspertów, ma zawsze w sobie coś niezwykłego dla innych. Nic dziwnego, że ludziom, którzy osiągnęli w czymś poziom mistrzowski, przypisujemy nadzwyczajne właściwości, nazywane „iskrą bożą”, „talentem”, „predyspozycjami” itp. Jeśli się nie wie, jak dużo wysiłku ekspert włożył w rozwój swoich umiejętności, zanim stał się mistrzem, łatwo przyjąć takie wyjaśnienie. Wielu ekspertów stara się wręcz podtrzymywać takie opinie o sobie, ponieważ pozwala to im zyskać dużo większe uznanie. Ludzie nie lubią słuchać o ciężkiej pracy potrzebnej do osiągnięcia celu, wolą marzyć, że nagle odkryją swoje uzdolnienia i powołanie. Dlatego szybciej docenią eksperta, który utwierdzi ich w tych przekonaniach.
Podejmuję się zburzyć ten mit i chcę Ci pomóc odrzucić taką wizję. Jednak nie mogę zrobić tego sam. Może, gdybym był światowej sławy alpinistą, olimpijczykiem albo zwycięzcą konkursu chopinowskiego, moje słowa byłyby dla Czytelników wiarygodne. Choć, prawdę mówiąc, wątpię, by i to wystarczyło — prawdopodobnie zostałbym uznany za ekscentryka i tyle.
To, że nie jestem alpinistą czy wybitnym muzykiem, nie ma jednak tak naprawdę znaczenia. Jestem psychologiem i żeby napisać tę książkę, musiałem zainwestować swój czas, energię i celowe ćwiczenie, by zdobyć zupełnie inne umiejętności niż sportowcy czy artyści. Dlatego, kiedy będę przekonywać Cię, że talent jest mitem i każdy z nas ma realne możliwości dojścia do mistrzostwa w różnych dziedzinach, będę podpierał się zdaniem wyjątkowych osób.
Najważniejszą z nich jest niewątpliwie Amerykanin szwedzkiego pochodzenia, Kevin Anders Ericsson, pierwszy i największy na świecie fachowiec w dziedzinie psychologii eksperckiej — znawca tego, co odróżnia ekspertów od laików i co pozwala osiągnąć doskonałość w dowolnej dziedzinie. Przełomowe badania Ericssona, jego współpracowników i naśladowców dały nam jasny przepis na to, jak można stać się ekspertem; to Ericssonowi zawdzięczamy również zdefiniowanie tzw. celowego ćwiczenia — narzędzia stanowiącego drogę do mistrzostwa. Prace tego psychologa stanowią podwaliny zupełnie nowego spojrzenia na tematykę mistrzostwa i podstawę obalenia mitu talentu.
Kiedy pisze się o Ericssonie, nie sposób nie wspomnieć o dwóch osobach, które pomogły rozsławić jego pracę. Są to Malcolm Gladwell, dziennikarz gazety „The New Yorker” znany z popularnonaukowych bestsellerów, takich jak Punkt przełomowy czy Błysk, oraz Geoff Colvin, redaktor magazynu „Fortune” i znany dziennikarz biznesowy. Ich publikacje spopularyzowały badania
Ericssona i jego zespołu wśród szerokiej publiczności oraz przedstawicieli biznesu. Również dla mnie artykuły tych dwóch dziennikarzy były cenną inspiracją przy pisaniu tej książki: moja publikacja z założenia ma nie tyle konkurować z ich tekstami o badaniach Ericssona, co zaprezentować je z nieco innej, zdecydowanie bardziej praktycznej perspektywy.
W dziedzinie badań nad tematyką mistrzostwa trzeba wymienić również Benjamina Blooma, psychologa i wybitnego badacza, twórcę metody uczenia Mastery Learning, oraz duet psychologów — noblistę Herberta Simona i Williama Chase'a — twórców tzw. reguły 10 lat w szachach.
Kolejna osoba, która przyczyniła się do rozwoju poruszanej tu przeze mnie tematyki, to George Leonard, autor książki Mastery (Mistrzostwo), amerykański pisarz i nauczyciel, bardzo ważna postać w środowisku psychologii humanistycznej, jakie istnieje przy Instytucie Esalen w USA. Leonard w swoich książkach łączy wiedzę psychologiczną z wieloletnim doświadczeniem trenera aikido, co pozwala mu w nietypowy sposób spojrzeć na proces rozwoju umiejętności.
Vilayanur S. Ramachandran to z kolei błyskotliwy amerykański neurolog hinduskiego pochodzenia, określany jako „Marco Polo neuronauki”, umieszczany na listach 100 wyjątkowych ludzi na świecie przez takie magazyny, jak „Newsweek” czy „Time”. W mojej książce wykorzystywane są jego niezwykle cenne obserwacje na temat autystycznych geniuszy.
Robert Rosenthal i Lenore Jacobson wnieśli do naszej wiedzy o uczeniu się spostrzeżenia dotyczące niezwykłego wpływu, jaki wywierają oczekiwania nauczycieli i opiekunów na wyniki uczniów. Uświadomienie sobie tego zjawiska, zwanego w wersji pozytywnej efektem Pigmaliona lub efektem Rosenthala, a w wersji negatywnej efektem Golema, jest niezwykle ważne zarówno dla rodziców, którzy pragną wspierać swoje dzieci w rozwoju, jak również dla menedżerów, którym zależy na sukcesie swoich podwładnych.
Wymienione przeze mnie wyżej osoby, jak również wiele innych, o których będzie mowa dalej w tekście i których nazwiska przywołuję w bibliografii, to giganci; to na ich pracy i wiedzy się opieram. Gdybym mówił sam, byłby to tylko wykład mojej prywatnej filozofii, tymczasem to, co przeczytasz w tej książce, powstało na podstawie publikacji i twardych danych wynikających z ich badań. Wszystko to zebrane razem tworzy materiał dowodowy, z którym nader trudno dyskutować.
Celem tej książki jest przede wszystkim dostarczenie Ci praktycznych narzędzi, które pomogą zastosować celowe ćwiczenie w Twoim życiu. Z tego powodu teoria, zwykle bardzo cenna, często musiała ustąpić miejsca praktycznym ćwiczeniom. Tych Czytelników, którzy pragną lepiej zgłębić podstawy teoretyczne prezentowanych w książce metod, gorąco zachęcam do przeczytania publikacji autorów wymienionych w tym wstępie — będą one doskonałym dopełnieniem i rozwinięciem treści tej książki.
Artur Król to psycholog, coach i trener zafascynowany możliwościami ludzkiego umysłu. Jako coach specjalizuje się w trenowaniu pewności siebie. Poprzez lata pracy z grupami i klientami indywidualnymi dostrzegł, że często brak pewności siebie wiąże się z poczuciem braku umiejętności w danej dziedzinie. To sprawiło, że zaczął zgłębiać tematykę skutecznego rozwoju umiejętności, pragnąc dostarczyć swoim klientom metod pozwalających na zdobycie umiejętności z różnych dziedzin. Ta książka zbiera jego doświadczenia z tego zakresu.
Zarówno jako coach, jak i jako trener, pracując z osobami prywatnymi i z organizacjami, Artur Król znany jest z ogromnego zaangażowania oraz przynoszących dobre efekty metod pracy.
Jest autorem wielu książek, publikacji internetowych i licznych artykułów oraz twórcą metod BeyondNLP i Dynamic Mindscapes. W swoich publikacjach porusza przede wszystkim temat pewności siebie, skutecznego coachingu oraz zdrowego podejścia do metod zmiany osobistej.
Bliski jest mu duch sceptycyzmu naukowego, dlatego dba o wykorzystywanie metod opierających się na solidnych psychologicznych i neurologicznych podstawach, jednocześnie sam nieustannie dąży do rozwijania swojej wiedzy w tym zakresie. Prawdziwy pasjonat, potrafi godzinami rozmawiać o metodach skutecznego rozwoju oraz procesach zachodzących w ludzkim umyśle. Zawsze otwarty na pytania i dyskusje na tematy, którymi się zajmuje.
Prywatnie fascynuje się gotowaniem, literaturą fantasy i SF oraz teatrem improwizacyjnym, z którego, jak mówi, czerpie wiele inspiracji dla swojej pracy.
Więcej informacji o Arturze Królu znajdziesz na: www.krolartur. com i www.changemakers.pl.
Ludzie mają różne talenty. Niektórzy po prostu są w czymś świetni, mają naturalny dar i osiągają w danej dziedzinie niezwykłe rezultaty. Jak można w to wątpić? Wystarczy przecież spojrzeć na genialnych tancerzy, mistrzów pióra, wspaniałych sportowców, artystów czy wybitnych matematyków, by kwestia talentów wydawała się oczywista i dawno rozstrzygnięta. Po prostu wszyscy wiedzą, że talent jest czymś wrodzonym, czego nie można się nauczyć.
Czy jednak faktycznie? Podobnie jak wiele innych rzeczy, które są dla wszystkich oczywiste, również sprawa wrodzonych zdolności wcale nie jest tak prosta, jak by się to mogło wydawać...
Większość z nas została wychowana w przekonaniu, że talent istnieje. Że to dar, który przyniosła nam czy to ewolucja, czy jakaś siła z zaświatów, odpowiadająca za natchnienie i umiejętności. Masz tę „boską iskrę”, będziesz mistrzem w swoim fachu. Nie dano Ci jej? Więc możesz być co najwyżej sprawnym rzemieślnikiem. Dla niektórych ludzi talent stał się wyjaśnieniem ich własnego sukcesu lub przynajmniej powodem, by poczuć się wyjątkowo, zgodnie z hasłem: „wprawdzie nie osiągnąłem sukcesu, ale gdybym chciał, by tak się stało, to bym mógł, bo mam talent”. Dla innych talent staje się wymówką, usprawiedliwieniem samych siebie i wyjaśnieniem, dlaczego inni („utalentowani”) osiągnęli w czymś sukces, a oni (ewidentnie „nieutalentowani”) takiego sukcesu osiągnąć nie zdołali. Jeszcze inni próbują swoich sił co i rusz w nowej dziedzinie, rozpaczliwie poszukując swojego „talentu”.
A co, jeśli coś takiego jak „talent” nie istnieje? Nie twierdzę, że między ludźmi nie ma różnic. Owszem, niektórym osobom nieco łatwiej będzie nauczyć się podstaw z danej dziedziny, zdobyć podstawowe umiejętności. Gdy jednak mowa o dojściu do poziomu eksperckiego — mistrza sportu, genialnego artysty, autorytetu w skali kraju lub świata — talent okazuje się po prostu mitem. Natrętnym i szkodliwym — ale jedynie mitem.
Skoro talent jest mitem, to co jest prawdą?
Jest nią ciężka, wytrwała i odpowiednio rozplanowana praca. To wieloletni specjalistyczny trening w danej dziedzinie. To odpowiednie zaaranżowanie swojego środowiska lub — częściej — szczęście wychowania się w odpowiednim środowisku. To nieustanne szukanie wyzwań, wybieranie spośród nich tych najtrudniejszych i skupianie na nich swej uwagi.
Nie jest to łatwa, szybka ani przyjemna droga. Przykro mi, jeśli takiej szukasz. Niestety, również w tym kontekście sprawdza się stara ekonomiczna zasada: „Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad”.
Droga do mistrzostwa jest trudna. Prowadzi jednak do wspaniałego celu. Jeśli chcesz stać się ekspertem w tym, co robisz, jeśli chcesz sięgnąć poziomu mistrzowskiego i jeśli jesteś gotowy włożyć w to niezbędną pracę, ta droga zaprowadzi Cię do wymarzonego celu.
Jeśli chcesz być w czymś najlepszy, zapraszam Cię do przeczytania tej książki. Często mówi się o tym, że warto inwestować w siebie — jest w tym sporo prawdy. Na stronach tej publikacji znajdziesz rozwinięcie tego powiedzenia: instrukcje, jak przygotować plan swojej inwestycji tak, by zrealizować ją jak najlepiej i jak najmniejszym kosztem.
Jeśli jesteś menedżerem, rodzicem, nauczycielem, trenerem, szefem lub inną osobą odpowiedzialną za rozwój ludzi, również zapraszam Cię do lektury. Dzięki tej książce dowiesz się, jak zorganizować środowisko rozwojowe oraz ścieżkę rozwojową dla osób będących pod Twoją opieką i jak pomóc im osiągnąć sukces.
Talent to mit. W zasadzie każdy może dojść do poziomu mistrzowskiego, jeśli podejmie odpowiedni wysiłek i będzie trenować według odpowiedniego planu. Decyzja o podjęciu wysiłku należy od Ciebie, tym, co ja mogę dla Ciebie zrobić, jest nauczyć Cię, jak zaplanować drogę do mistrzostwa.
Ruszajmy!
Rozdział 1. Natrę tny mit talentu
Byłem w szoku. Burza, która się rozpętała wokół mnie, była czymś, czego się zupełnie nie spodziewałem. A przecież jedyne, co zrobiłem, to było stwierdzenie w środowisku trenerów, że według badań talent nie istnieje — by osiągnąć mistrzostwo w danej dziedzinie, wystarczy odpowiednio i długo ćwiczyć. Mówiąc szczerze, oczekiwałem, że zostanie to uznane za truizm i przejdzie ledwo zauważone. W końcu ci ludzie byli ekspertami od pomagania innym w drodze rozwoju.
Zamiast tego rozpętała się burza stulecia...
Nawet wśród zawodowych nauczycieli i trenerów mit talentu okazał się niesamowicie silny. Dyskusja, jaką wszczęto po moich słowach, nie była dyskusją na argumenty, raczej kłótnią prowadzoną na dość niskim poziomie. Emocje związane z kwestią talentu wzięły górę. A wydawałoby się, że to temat nudny. Denerwować się o to, że ktoś stwierdził, że talent nie istnieje? Przecież to tak absurdalne, że aż śmieszne...
A jednak! Ta sytuacja oraz wiele do niej podobnych pokazały mi, jak silnie zakorzeniony jest mit talentu w naszej kulturze. Dlatego zanim zajmiemy się omówieniem psychologicznych badań pokazujących, że talent to mit, oraz tym, co decyduje o byciu ekspertem w różnych dziedzinach, poświęćmy trochę miejsca na przyjrzenie się samej idei talentu.
Nie da się ukryć, że ludzie są różni. Niektórzy są świetni w różnych dziedzinach, inni zdają się nie być w stanie zrobić nawet pierwszego kroku w żadnej z nich. Łatwość, z jaką niektóre osoby tworzą wspaniałe dzieła sztuki — obrazy, rzeźby, muzykę — sprawia, że zaczynamy wierzyć, że ci artyści są szczególnie utalentowani, że jest w nich jakaś „iskra boża”, że mieli szczęście otrzymać nienamacalny dar, który wyróżnia ich i czyni ich niezwykłymi.
Ludzki mózg nienawidzi zagadek i niejasności. Dla naszych praprzodków, którzy żyli na sawannie, niejasność sytuacji była sygnałem zagrożenia. Skoro nie wiadomo, co się dzieje, to może stać się coś niebezpiecznego! Z tego powodu wyewoluowaliśmy naturalną skłonność do szukania wyjaśnień, choćby miały być to wyjaśnienia niepełne lub wręcz błędne. W środowisku, w którym żyli nasi praprzodkowie, błędny obraz sytuacji był lepszy niż kompletna niewiedza na temat tego, co się dzieje.
Ta skłonność pozostała w naszych genach do dzisiaj. Dlatego kiedy spotykamy kogoś, czyje umiejętności zdają się znacząco wykraczać ponad normę, uznajemy, że jest w tej osobie coś niezwykłego, co ją wyróżnia spośród innych śmiertelników. Skłaniamy się ku takiej ocenie sytuacji, tym bardziej że w większości przypadków widzimy jedynie końcowe rezultaty czyjejś pracy i nie mamy pojęcia, ile wysiłku włożono w ich uzyskanie. Wielu ekspertów, głównie z przyczyn prestiżowo-psychologicznych, utrzymuje w tajemnicy to, jak wiele czasu i energii poświęcili, by osiągnąć swoje umiejętności, co dodatkowo oddala nas od prawdy.
Nie sposób też nie wspomnieć tutaj o naturalnym ludzkim pragnieniu, aby niezwykle skomplikowane umiejętności były tak naprawdę czymś, co można zdobyć bez wysiłku. Ta fantazja stanowi moim zdaniem jedno z trzech głównych osobistych i emocjonalnych przyczyn, dla których mit talentu jest tak bardzo popularny.
Te trzy przyczyny są ważne, ponieważ gdyby chodziło wyłącznie o błędną interpretację faktów, bez zaangażowania w to jakichkolwiek osobistych i emocjonalnych skłonności, należałoby oczekiwać innej reakcji. Przedstawienie nowej, bardziej optymistycznej wizji, zgodnie z którą w zasadzie każdy może, wkładając w to odpowiednio dużo pracy, osiągnąć poziom mistrzowski w wybranej dziedzinie, powinno się spotkać z entuzjastycznym przyjęciem. Tymczasem wzbudza zwykle ogromne wzburzenie.
Dlaczego? Sądzę, że odpowiedź na to pytanie znajdziemy, analizując trzy rodzaje przekonań, jakimi często kierują się ludzie.
Talent jako uzasadnienie wyjątkowości
Jeśli talent jest czymś wrodzonym, pochodną wyjątkowego, indywidualnego zestawienia genów danej osoby, albo stanowi „boską iskrę” i pochodzi od jakiejś siły wyższej, to ludzie obdarzeni talentem są wyjątkowi i niezwykli. Tego typu rozumowanie może być bardzo atrakcyjne dla osób, które czują się szczególnie utalentowane w jakiejś dziedzinie. Nawet jeśli tacy ludzie wiedzą, że mistrzostwo osiągnęli, dużo ćwicząc i decydując się na ogromne poświęcenia, to przekonanie to pozwala im się czuć bezpiecznie. Wynika z niego bowiem, że inni ludzie, podobnie się starając, i tak nie zdołają się zbliżyć do mistrzów ani tym bardziej ich przegonić.
Paradoksalnie, przekonanie to dzielą również osoby, które nie znajdują w sobie takiego talentu. Wiara w talent może także uzasadniać wyjątkowość autorytetu, który jest ważny dla danej osoby. Jeśli naprawdę kogoś podziwiasz za jego osiągnięcia, wiara w jego wrodzoną lub nadaną mu przez siłę wyższą wybitność jest bardzo atrakcyjna. Zdecydowanie wygrywa z dość nudnym wyobrażeniem w rodzaju: „ten człowiek bardzo dużo trenował”.
Brak talentu jako uzasadnienie przeciętności
Co ciekawe, mit talentu jest też emocjonalnie atrakcyjny dla osób, które są mało kompetentne w różnych dziedzinach. Jeśli kiedyś próbowałeś np. nauczyć się grać na gitarze i poddałeś się, ponieważ widziałeś, że nie robisz postępów, uzasadnienie: „nie urodziłem się z talentem do tego” jest przyjemniejsze emocjonalnie niż powiedzenie: „nie miałem wystarczającego samozaparcia w tym, co robiłem”.
Większość ludzi ma w swoim życiu przynajmniej jedną taką rzecz, którą próbowali opanować i poddali się bez uzyskania choćby minimalnych rezultatów. Dlatego naturalne jest, że wiele osób będzie się trzymać mitu talentu, by chronić swoją samoocenę albo podtrzymać swoją opinię o ludziach, których szanują i o których wiedzą, że ponieśli porażkę przy ćwiczeniu jakiejś umiejętności.
Co więcej, to przekonanie bywa też przydatne do obniżenia wartości kogoś, kogo uznajemy za utalentowanego, ale nie darzymy go sympatią. W tej sytuacji przyczyn zdolności takiej osoby można bowiem szukać w szczęściu, a nie w ciężkiej pracy. Myślimy: „nie zasłużyła na talent, po prostu los się do niej uśmiechnął...”. Dzięki temu możemy poczuć się lepiej, a prawda jest taka, że ten ktoś ciężko zapracował na swój sukces.
Fantazja o odkryciu ukrytego talentu
Chyba każdy człowiek lubi sobie od czasu do czasu pofantazjować. „Gdybym wygrał w totka, rzuciłbym to wszystko i wyjechał na Hawaje”. „Gdybym kupiła ziemię i kopiąc fundamenty pod dom, odkryłabym tam skrzynię ze złotem, to wtedy...”. „Gdybym zrobił na prezesie dobre wrażenie, awansowałbym, a wtedy Baśka na pewno...”.
Skłonność do fantazji jest dość uniwersalną i naturalną ludzką cechą. Gdy więc oglądamy w działaniu mistrzów różnych dziedzin, przyjemnie jest nam pomarzyć sobie na przykład tak: „Ja też bym tak mógł, po prostu nie zadbałem o rozwinięcie mojego ukrytego talentu”. Podobnie jest, gdy coś nam nie wyjdzie — wtedy zamiast wziąć się do pracy nad rozwijaniem danej umiejętności, łatwiej jest zacząć fantazjować o tym, że wkrótce odkryjemy w sobie niezwykłe predyspozycje do jakiejś innej, jeszcze wspanialszej zdolności.
Dla wielu osób takie wyobrażenia są niezwykle atrakcyjne — pozwalają uciec od szarej rzeczywistości i codziennych trudów. Zastąpienie ich scenariuszem w rodzaju: „jeśli chcesz być naprawdę dobry, musisz na to ciężko pracować”, dla wielu osób byłoby zbyt dużym wyzwaniem, czymś, co zdaje się odbierać im barwy życia.
Przekonania stojące na drodze do rozwoju
Jeśli weźmiesz pod uwagę powyższe przekonania, tak silny opór przeciwko zaakceptowaniu faktu, że talent jest jedynie mitem, staje się dużo bardziej zrozumiały. Jeśli spojrzeć z tej perspektywy, to kiedy mówiłem o micie talentu, wręcz powinienem był oczekiwać burzy, jaka nastąpiła po moim wystąpieniu. Sprzeciwiłem się bowiem bardzo silnym emocjonalnie skłonnościom.
Nie piszę jednak tego rozdziału po to, by opowiedzieć Ci o wydarzeniach, które mnie spotkały, kiedy wygłosiłem tezę, że talent to mit. Chcę tu jedynie wykazać, że silne emocjonalne przekonania przeszkadzają w przyjęciu naukowych badań i prowadzą do odrzucenia prawdy.
Dlatego właśnie zacząłem od przedstawienia Ci trzech głównych rodzajów przekonań, które podtrzymują mit talentu. Teraz gdy je poznałeś, zachęcam Cię do wykonania poniższego ćwiczenia. Pomoże Ci ono przyjrzeć się temu, jak w Twoim życiu mogą funkcjonować trzy główne grupy przekonań związane z talentem. Gdy staniesz się ich świadomy, dużo łatwiej Ci będzie unikać ich ukrytego wpływu na Twoje decyzje.
Cwiczenie: odkrywanie przekonań dotyczących talentu
Zastanów się, czy uważasz, że w jakimś obszarze Twojego życia jesteś bardzo utalentowany, albo czy ktoś, kogo znasz i cenisz, odznacza się jakimś wielkim talentem.
Co to dla Ciebie znaczy? Co by to znaczyło, gdyby okazało się, że talent nie jest czymś wrodzonym, jest natomiast efektem ćwiczeń i treningu? Jak by to wpłynęło na Twój odbiór samego siebie albo cenionych przez Ciebie ludzi? Napisz poniżej swoje przekonania i przemyślenia na ten temat.
Zastanów się, czy uważasz, że w jakimś obszarze swojego życia nie masz talentu. Pomyśl o tych sytuacjach, w których chciałeś się czegoś nauczyć, ale nie zdołałeś tego zrobić. Pomyśl o podobnych sytuacjach u osób, które uznajesz za autorytety. Co to dla Ciebie znaczy? Co by to znaczyło, gdyby okazało się, że takie sytuacje nie świadczą o braku wrodzonego talentu, ale są efektem tego, że za mało było ćwiczeń? Jak by to wpłynęło na Twój odbiór siebie samego albo cenionych przez Ciebie ludzi? Napisz poniżej swoje przekonania i przemyślenia na ten temat.
Pomyśl o osobach, których nie lubisz, a które są w czymś naprawdę dobre. Co by to dla Ciebie znaczyło, gdyby okazało się, że te osoby swoje umiejętności zawdzięczają długiemu, trudnemu i systematycznemu treningowi, a nie łutowi szczęścia czy „iskrze bożej”? Jak by to wpłynęło na Twój odbiór siebie samego oraz takich osób? Napisz poniżej swoje przekonania i przemyślenia na ten temat.
Przypomnij sobie różne fantazje, które snułeś, marząc o szybkim zdobyciu różnych umiejętności. Czy te myśli były przyjemne? Jak by to było, gdybyś wiedział, że nie ma możliwości błyskawicznego wykształcenia żadnej umiejętności? Że nad każdą z nich musisz ciężko pracować i starannie się uczyć? Co by to dla Ciebie znaczyło? Jak byś się z tym czuł? Napisz poniżej swoje przekonania i przemyślenia na ten temat.
Teraz przejrzyj swoje notatki i zastanów się nad tym, jak przekonania mogą wpływać na Twój odbiór tezy, że talent nie istnieje. Dzięki tej świadomości łatwiej Ci będzie obiektywnie ocenić ten problem i skupić się na tym, co jest w nim naprawdę istotne.
Rozdział 2. Mit talentu a rzeczywistość mistrzostwa
Skoro zabezpieczyłeś się już przed nadmiernym wpływem dotychczasowych przekonań i uprzedzeń, czas dokładniej zbadać kwestię talentu i tego, jak osiąga się mistrzostwo w danej dziedzinie.
Jak pisałem wcześniej: talent to mit, a po to, by zostać ekspertem, potrzeba około 10 000 godzin specjalnego treningu, który znany jest pod nazwą „celowe ćwiczenie” (ang. deliberate practice). To jednak, jak podejrzewam, zdecydowanie zbyt krótkie wprowadzenie, by zatrzymać na dłużej uwagę większości czytelników. Przeanalizujmy więc ten temat dokładniej.
Z poprzedniego rozdziału dowiedziałeś się, skąd wzięła się u ludzi popularność mitu talentu oraz jakie czynniki sprawiły, że tak mocno zakorzeniła się ona w ludzkich umysłach. Była żywa nie tylko przez tysiące lat rozwoju ludzkiej cywilizacji, ale również nie straciła na popularności mimo rozwoju psychologii jako nauki. Dla psychologów talent był czymś domniemanym, choć bliżej niepoznanym. Większość teorii psychologicznych mówiła o tym, że talent jest pochodną cech dziedziczonych (genetyka), niektóre wskazywały jednak, że może być raczej efektem niezwykłego zbiegu okoliczności.
Wielu twierdziło wręcz, że talentu nie da się zbadać — powoływali się przy tym np. na historyka Paula Israela i jego barwny opis pracy Thomasa Edisona: „Gdy przeglądając jego notatniki, widzisz, jak działa jego umysł, już tylko obfitość i bogactwo jego pomysłów sprawiają, że zdajesz sobie sprawę z tego, że jest w tym coś, czego nie można łatwo zrozumieć — czego być może nigdy nie zdołamy zrozumieć”. Idea talentu jako „iskry bożej” była tak głęboko zakorzeniona w ludzkich umysłach, że właściwie nikt już nie dopuszczał do siebie myśli, by tak niezwykłe zdolności, jak te, które miał Edison, mogły być czymś innym niż „tylko” darem, szczęśliwym zrządzeniem losu lub genetyki.
Tak wyglądało podejście psychologii we wczesnych latach 90. ubiegłego wieku. I wtedy właśnie Kevin Anders Ericsson, amerykański psycholog szwedzkiego pochodzenia, przeprowadził badanie, które miało zmienić ten pogląd. Ericsson, który zaczynał swoją karierę od badania mechanizmów ludzkiej pamięci, zwrócił uwagę na to, że proste techniki usprawniania pamięci pozwalają na gwałtowny rozwój tej, zdawałoby się wrodzonej, zdolności. Skoro pamięć daje się wyćwiczyć, to co z innymi zdolnościami, które zwykle uznawano za wyuczone?
By zgłębić ten temat, wybrał dziedzinę, która bardzo silnie kojarzy się z wrodzonym talentem i wrodzonymi umiejętnościami — zdolności muzyczne. Ericsson i jego zespół obiektem badań uczynili studentów zachodnioberlińskiej akademii muzycznej. Wykładowcy akademii zostali poproszeni o wytypowanie trzech grup studentów:
najlepszych, którzy mieli przed sobą karierę światową;
bardzo dobrych, którzy mieli przed sobą karierę krajową;
przeciętnych, którzy mieli zostać nauczycielami muzyki.
Wszyscy wybrani studenci byli mężczyznami w podobnym wieku (około 20 lat). Ich biografie zostały dokładnie przeanalizowane, szczególną uwagę zwracano na wiek rozpoczęcia treningów, rodzaj treningu, dotychczasowe sukcesy życiowe, oraz szacunkową ilość czasu poświęconego na trening w ciągu tygodnia, od momentu rozpoczęcia nauki. Studentów poproszono również
przeanalizowanie ich typowego tygodnia pod kątem czynności, jakie wykonują i tego, ile czasu im to zajmuje, czy te czynności są raczej przyjemne czy trudne oraz w jaki sposób pomagają im rozwinąć umiejętności. Dane te zostały dodatkowo zweryfikowane na podstawie wywiadów przeprowadzonych z uczestnikami badania.
Wyniki analiz były nader interesujące. Wszyscy uczestnicy zaczynali grać mniej więcej w tym samym wieku (około 8. roku życia) i postanowili zostać zawodowymi muzykami w podobnym wieku (około 15. roku życia). Kiedy rozpoczęto badania, wszyscy studenci mieli za sobą około 10 lat gry. Wszyscy ćwiczyli również podobną ilość czasu — średnio 51 godzin tygodniowo.
w tym właśnie punkcie pojawiła się kluczowa różnica między najlepszymi a przeciętnymi muzykami. O ile bowiem wszyscy ćwiczyli tyle samo, to rodzaj wybieranego ćwiczenia był różny w różnych grupach. Wszystkie grupy zgodnie uznały, że samodzielne ćwiczenie stanowiło najlepszy sposób rozwoju umiejętności. O ile jednak najlepsi ćwiczyli samodzielnie średnio przez 24 godziny w tygodniu, o tyle przeciętni już jedynie przez 9 godzin. Należy tu dodać, że samodzielne ćwiczenie zostało uznane również za jedną z najmniej przyjemnych, a jednocześnie jedną z najbardziej wyczerpujących czynności.
Co więcej, choć między najlepszymi a bardzo dobrymi muzykami nie było specjalnej różnicy, jeśli chodzi o liczbę godzin samodzielnych ćwiczeń, gdy byli już studentami akademii muzycznej, to analizując wcześniejszy okres ich nauki, można już było zauważyć znaczące różnice. Najlepsi, przed osiągnięciem peł- noletności, trenowali średnio przez 7410 godzin, bardzo dobrzy jedynie przez 5301, zaś przeciętni zaledwie przez 3420 godzin. Wyniki te były statystycznie istotne, nie było też od nich wyraźnych odstępstw, tzn. nie zdarzały się sytuacje, by ktoś zaliczał się do najlepszych po 5000 godzin treningu ani by ktoś nie zaliczał się do tego grona mimo przepracowania 7000 godzin...
Podobne badania przeprowadzono w sporcie, szachach, chirurgii, balecie, aktorstwie i wielu innych dziedzinach i raz za razem wychodziły podobne wyniki. Mistrzostwo w danej dziedzinie zależało od liczby godzin treningu, jaki odbyła dana osoba. Nie był to jednak dowolny trening — chodziło o specjalną odmianę ćwiczeń, którą Ericsson określił mianem „celowego ćwiczenia”. W kolejnych rozdziałach tej książki zajmiemy się tym, co wyróżnia to ćwiczenie, teraz jednak pozostańmy przy samych badaniach.
Wyniki Ericssona pokrywają się z wnioskami badań Herberta Simona i Williama Chasea. Naukowcy ci, badając szachistów, zaproponowali tzw. regułę dziesięciu lat. Mówi ona, że osiągnięcie poziomu arcymistrza szachowego możliwe jest dopiero po około 10 latach intensywnego treningu. Reguła ta potwierdza wnioski z badań nad ekspertami: w efekcie poszukiwań Ericssona reguła 10 lat została zmieniona na zasadę 10 000 godzin, od której omawiania zaczęliśmy ten rozdział. Innymi słowy: badania pokazują, że osiągnięcie poziomu mistrzowskiego w różnych dziedzinach możliwe jest po 10 000 godzin celowego ćwiczenia w danej dziedzinie. (Od tej zasady jest kilka wyjątków, np. medycyna, gdzie poprzeczka jest postawiona jeszcze wyżej, na 12 000 czy 14 000 godzin).
Badania Ericssona i jego naśladowców2 pokazują dużo więcej niż tylko znaną powszechnie prawdę, że trening czyni mistrza. Gdyby tylko weryfikowały to, jakiego rodzaju ćwiczenie czyni mistrza, już byłyby niezwykle cenne. Badania te idą jednak o krok dalej i pokazują coś dużo ważniejszego: z perspektywy umiejętności eksperta/ mistrza danej dziedziny, talent i predyspozycje to bezużyteczny i szkodliwy mit.
Można tak stwierdzić m.in. dzięki temu, że droga wszystkich ekspertów jest podobna, nie ma tu anomalii. Gdyby predyspozycje lub talent miały istotne znaczenie przy osiąganiu poziomu mistrzowskiego, należałoby oczekiwać przynajmniej pojedynczych odstępstw od przedstawianej reguły:
„Talentów”, czyli ludzi, którzy osiągnęli poziom mistrzowski, nie przepracowawszy minimum 10 000 godzin, osób mających wyjątkowe predyspozycje w danej dziedzinie.
„Antytalentów”, czyli tych, którzy mimo poświęcenia na trening dużo ponad 10 000 godzin celowego ćwiczenia, wciąż nie zdołali osiągnąć poziomu mistrzowskiego, ludzi, którzy mają wyjątkowe braki predyspozycji w danej dziedzinie.
Takich anomalii brakuje. Nie znaleziono ich w żadnej z licznie badanych dziedzin, wśród ogromnej rzeszy testowanych ekspertów i osób aspirujących do statusu eksperckiego.
Oczywiście, istnieją pewne granice fizyczne, które trudno pokonać — człowiek urodzony bez rąk i nóg nie zostanie światowej klasy koszykarzem, podobnie jak człowiek sparaliżowany czy urodzony z tak dużym ubytkiem inteligencji, że nie potrafi nawet się ubrać. Są pewne zdroworozsądkowe granice, których raczej nie da się przekroczyć, przynajmniej: nie dziś3. Te granice sięgają jednak dużo bliżej, niż się powszechnie uważa.
Czy przeciwnicy talentu to mentalni komuniści?
W jednej z dyskusji na temat talentu, w której brałem udział, kwestionowanie tego, że talent istnieje, zostało określone mianem „mentalnego komunizmu”, założenia, że umysłowo wszyscy jesteśmy równi. Termin ten spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem go zapożyczyć i wykorzystać w tej książce. Choćby po to, by wskazać, że przeczenie istnieniu talentu nie oznacza twierdzenia, że wszyscy ludzie są identyczni, jeśli chodzi o intelekt. Bo ludzie nie są równi — ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ ta nierówność nie przeszkadza nikomu, by stał się ekspertem.
Fakt, że jeśli rozpatrujemy sprawę talentu na poziomie kompetencji eksperckich, to talent czy predyspozycje nie istnieją, nie oznacza, że rodzimy się identyczni i nie ma między nami różnic. Nie mam wątpliwości, że ludzie są bardzo różni, i uważam, że absurdem byłoby próbować przekonywać kogokolwiek do innej wizji. Jedyne, na co wskazuję, jedyne, co twierdzę, to że z perspektywy mistrzowskiego poziomu umiejętności jakiekolwiek predyspozycje, wrodzone talenty itp. nie mają znaczenia.
Innymi słowy, gdyby porównać dążenie do mistrzostwa z wyścigiem dookoła świata, to predyspozycje i talent są tym, czym jest 10 metrów przewagi przyznanych jednemu z biegnących na starcie wyścigu. Na początku wydaje się to dużo, ale jeśli wziąć pod uwagę dystans całego wyścigu, to jest absolutnie bez znaczenia.
Z drugiej strony jeśli konkurencją nie jest wyścig dookoła świata, a jedynie bieg na 100 metrów, to 10 metrów daje już ogromną przewagę. Dlatego indywidualne różnice między ludźmi zdają się ogromne, kiedy oceniamy laików w danej dziedzinie. Te właśnie różnice są jedną z głównych przyczyn powstania mitu talentu i nie przeczę, że one istnieją. Zresztą nie ma żadnej potrzeby, by zaprzeczać tym różnicom. Benjamin Bloom, profesor Uniwersytetu Chicagowskiego, w swojej przełomowej książce Developing Talent in Young People (Rozwijając talent u młodych ludzi) dokonał analizy czynników składających się na talent. Przeanalizował okres dzieciństwa ponad setki wybitnych ekspertów i mistrzów w różnych dziedzinach, zarówno artystów, jak i naukowców. I odkrył, że będąc dziećmi, nie wykazywali oni żadnych szczególnych cech, które sugerowałyby ich przyszły, ogromny sukces. Podobne wyniki dały badania dotyczące wpływu IQ na sukces oraz inne analizy naukowe dotyczące wpływu wrodzonych czynników na przyszły sukces. Jedyne różnice, które faktycznie miały jakieś znaczenie (ale tylko w przypadku sportowców), to wzrost i rozmiar ciała. I nie były bynajmniej decydujące. Wystarczy tu przypomnieć, że „król koszykówki” Michael Jordan został swego czasu wyrzucony z uczelnianej drużyny sportowej. Według trenera nie był wystarczająco dobry, aby w niej grać.
Tak więc owszem, istnieją różnice w predyspozycjach, można mówić o jakimś talencie — ale wyłącznie w sytuacji, w której porównujemy laików w danej dziedzinie. Gdy natomiast spojrzymy na ekspertów, „talent”, „predyspozycje” i wszelkie inne wytłumaczenia mistrzostwa to po prostu mity. W perspektywie zwycięstwa w wyścigu dookoła świata — a osiągnięcie poziomu eksperckiego w dowolnej dziedzinie jest porównywalnym wyczynem — dziesięć metrów naprawdę nie czyni żadnej różnicy.
„Moment. Twierdzisz, że nie ma wrodzonego talentu? A w takim razie co z Mozartem?!”.
Ta uwaga pojawia się bardzo często w dyskusjach na temat talentu. Wolfgang Amadeusz Mozart jest takim stereotypowym dowodem na dziecięcy geniusz i ogromny talent. Skoro komponował muzykę, gdy miał 5 lat, i dawał recitale, gdy miał 8 lat, to jak mogłaby się do niego odnosić reguła 10 000 godzin?
Pozornie przykład Mozarta wydaje się niepodważalnym argumentem na rzecz talentu. W rzeczywistości jednak, gdy przyjrzeć się bliżej, jego sukces okazuje się kolejnym potwierdzeniem reguły 10 000 godzin.
Jak to możliwe?
Kluczowe są dla nas dwie informacje. Pierwszy utwór Mozarta uznawany za arcydzieło to Koncert fortepianowy nr 9. Wcześniej, owszem, komponował utwory, ale dziś rzadko kto do nich wraca. Pierwsze arcydzieło kompozytora powstało zaś nie wtedy, gdy Mozart miał 5, 10 czy nawet 15 lat. Napisał je dopiero w wieku 21 lat, czyli kilkanaście lat od czasu, gdy rozpoczął bardzo ciężki i wytrwały trening pod okiem jednego z najlepszych nauczycieli muzyki swej epoki.
Nauczycielem tym — i to jest druga istotna dla nas informacja — był Leopold Mozart, ojciec Amadeusza, do dziś uznawany za wybitnego specjalistę od kształcenia muzycznego dzieci. Zaczął on trenować syna, gdy ten miał zaledwie trzy lata, co daje nam w sumie aż 18 lat celowego treningu do chwili, gdy Mozart stworzył swoje pierwsze arcydzieło. Biorąc pod uwagę badania Ericssona, można by wręcz powiedzieć, że Mozart wyjątkowo późno przejawił swoje mistrzostwo i że stanowi przykład braku talentu muzycznego. Oczywiście, jeśli twórczość Mozarta miałaby być przykładem braku talentu, to miejmy nadzieję, że jak najwięcej osób jest go pozbawionych.
Nawet argument o młodzieńczych kompozycjach Mozarta, które nie były wprawdzie arcydziełami, ale mogły sugerować jego wrodzone predyspozycje, został obalony. Owszem Mozart komponował jako dziecko — a dokładniej: przerabiał kompozycje innych twórców, głównie Bacha. Co więcej, jego kompozycje były zapisywane („poprawiane”) ręką jego ojca, kompetentnego muzyka i wytrawnego nauczyciela. Patrząc z tej perspektywy, czy można mówić o czymkolwiek poza ogromnym, wieloletnim wysiłkiem, który najpierw dał owoce w postaci koncertującego po 5 latach treningu dziecka, a później, po 18 latach harówki, przyniósł prawdziwie wspaniały plon?
Czy nic poza treningiem nie ma znaczenia?
Reguła 10 000 godzin nie oznacza jednakże, że inne czynniki, takie jak np. wychowanie, nie mają znaczenia i że liczy się tylko czas: 10 000 godzin poświęconych na trening.
Przeciwnie — właśnie wychowanie i otoczenie, w którym dorasta dana osoba, stają się w świetle danych o 10 000 godzin celowego ćwiczenia tym istotniejsze. Jest tak dlatego, że niewielu dorosłych ludzi jest w stanie poświęcić kilka godzin dziennie na wyczerpujący trening. Większość z nas ma inne zobowiązania — pracę, dzieci, znajomych... Wszystko to sprawia, że zrealizowanie 10 000 godzin celowego ćwiczenia w 10, a nawet w 20 lat staje się dość trudne.
Dlatego właśnie pierwsze dwie - trzy dekady życia każdej osoby są tak istotne. W tym okresie człowiek ma jeszcze ogromną ilość czasu, który może wykorzystać, by w przyszłości sięgnąć po mistrzowskie laury w wybranej przez siebie dziedzinie. To czas, kiedy nie jest jeszcze obciążony rodziną, koniecznością zarabiania na swoje utrzymanie itp. Oczywiście, również starsi ludzie potrafią znaleźć sposoby na to, by rozwijać się w danej dziedzinie — Einstein wykorzystywał np. swoją pracę w urzędzie patentowym, dzięki niej miał czas na trening — ale dla przeważającej większości pierwszych 20 - 30 lat będzie kluczowym czynnikiem decydującym o mistrzostwie. Chodzi zatem o to, by odpowiednio wykorzystać ten okres.
W tej kwestii największy wpływ na rozwój człowieka mają oczywiście rodzice. Duże znaczenie ma też otoczenie, a także zwykły przypadek. Wpływ otoczenia to między innymi kwestia konkurencji — jeśli dziecko zbyt szybko trafi na kogoś dużo lepszego od siebie, może stracić zapał do treningu. Z drugiej strony jeśli nigdy kogoś takiego nie spotka, to prawdopodobnie zatrzyma się na pewnym poziomie rozwoju umiejętności bez motywacji do dalszego treningu — po co ma się męczyć, skoro i tak jest już najlepszy. Ta zasada sprawia, że największe szanse, by zostać ekspertami w różnych dziedzinach, mają dzieci z mniejszych miejscowości, które w pewnym momencie swojego życia przeprowadzają się do większych miast. Oczywiście, nie skreśla to szans dzieci z dużych miast, tyle tylko że ich trenerzy lub opiekunowie muszą szczególnie uważnie dbać o dobieranie im rywali.
Znaczenie ma również ślepy los. Przykładem takiego ślepego losu jest data urodzenia. Dziecko urodzone 30 grudnia będzie najmłodsze w swojej klasie, a więc również zwykle najmniejsze, często będzie też mieć problemy z nauką, ponieważ rok w rozwoju mózgu to bardzo dużo w tym wieku. W porównaniu z nim dziecko urodzone 1 stycznia następnego roku, czyli zaledwie dwa dni młodsze, będzie miało znaczącą przewagę: będzie większe, silniejsze, bardziej rozwinięte, lepiej dostosowane do wymogów sytuacji. Wynika to z tego, że na początku takie dziecko będzie lepiej dawało sobie radę w szkole, uzyska prawdopodobnie większe uznanie nauczycieli, którzy będą je bardziej wspierali. W efekcie będzie bardziej zaangażowane w naukę, co jeszcze zwiększy uznanie nauczycieli. Oczywiście, jest możliwość nadrobienia takich ograniczeń, ale wymaga to świadomej decyzji i uwagi ze strony rodziców dziecka urodzonego pod koniec roku.
Dlatego właśnie wiedza rodziców o zasadzie 10 000 godzin jest tak istotna. Mając tę perspektywę, mogą odpowiednio ukierunkować swoje dziecko i wspierać je w jego dążeniu do sukcesu. Tak zrobił np. ojciec golfisty Tigera Woodsa: dawał chłopcu do zabawy kij golfowy już wtedy, gdy dziecko było zaledwie półrocznym niemowlęciem.
Warto przy tym wrócić na chwilę do kwestii muzyków z zachod- nioberlińskiej akademii. Przeciętnie trenowali oni od 8. roku życia — ale dopiero w wieku 15 lat zdecydowali, że chcą się zajmować muzyką. Trudno więc tu mówić o zrealizowanym marzeniu dzieciństwa!
Jakkolwiek kontrowersyjnie może to zabrzmieć w epoce, w której najpopularniejszą postawą jest: „nie należy niczego narzucać dzieciom, niech same wybiorą swoją drogę”, w świetle obecnych badań właśnie decydowanie za dzieci jest lepszym rozwiązaniem. Owszem, jeśli dziecko wyraźnie nie chce trenować danej umiejętności, to zmuszanie go do tego nie ma większego sensu — i tak w przyszłości nie będzie skłonne włożyć w daną dziedzinę pracy niezbędnej, by stać się ekspertem. Ale warto dziecku umożliwiać ćwiczenie różnych umiejętności i bardzo mocno wspierać wszelkie sukcesy w tym zakresie (równocześnie — co bardzo istotne — nie karząc za porażki). Znacząco zwiększy to szansę, by dziecko zaangażowało się w rozwój najbardziej odpowiadającej mu umiejętności i by kroczyło do mistrzostwa.
Pełne przedstawienie wpływu rodziców na dzieci nie byłoby możliwe, gdybym nie poruszył jeszcze raz kwestii predyspozycji. Chodzi o to, by rodzice zrozumieli, skąd mogły się wziąć rzekome predyspozycje, które dostrzegają u swoich dzieci.
Osiągnięcie poziomu mistrzowskiego wymaga 10 000 godzin celowego ćwiczenia. Duża część tych ćwiczeń to jednak nie są ćwiczenia bezpośrednio związane z daną umiejętnością, ale trening umiejętności pośrednio przydatnych w danej dziedzinie. Rola takiego treningu jest często lekceważona. Dlatego gdy np. dziecko, które brało udział w zabawach trenujących poczucie rytmu, nagle zaczyna przejawiać umiejętności muzyczne w większym stopniu niż inne dzieci, większość osób nie kojarzy ze sobą tych dwóch oddalonych od siebie faktów. Trudno im uznać, że takie dziecko po prostu ma już za sobą pewien trening, podczas gdy inne, które nie brało udziału w takich zabawach, ma mniej doświadczenia w ćwiczeniu. Zamiast tego stwierdza się, że pierwsze dziecko ma „talent” muzyczny, a drugie nie.
Ten czynnik jest istotny zwłaszcza dla rodziców bardzo małych dzieci, uświadamia im bowiem, że dobór zabaw i zabawek na początku życia dziecka może wpłynąć na całą jego przyszłość.
Oczywiście, zasada ta sprawdza się również w przypadku osób starszych. Jeśli jako dorosły zaczniesz trenować nową umiejętność i odkryjesz, że przychodzi Ci ona jakby naturalnie, łatwo poszukasz wyjaśnienia we „wrodzonym talencie”. W rzeczywistości jednak różne sytuacje w Twoim dotychczasowym życiu były taką ścieżką treningową, która ułatwiła Ci start w danej dziedzinie. Jeśli masz tego świadomość, łatwiej Ci będzie nie ulegać pysze, gdy okaże się, że coś przychodzi Ci łatwo. Co ważniejsze — łatwiej Ci wtedy będzie również nie poddawać się zbyt szybko, gdy napotkasz trudności w innej dziedzinie, do której brak Ci odpowiedniego przygotowania.
Z tego rozdziału dowiedziałeś się, że talent to mit i że osiągnięcie poziomu mistrzowskiego wymaga 10 000 godzin tzw. celowego ćwiczenia. Na czym jednak polega takie ćwiczenie i czym różni się od zwykłego powtarzania czynności związanych z daną umiejętnością? Odpowiedź na te pytania, wraz z ćwiczeniami pomagającymi Ci zaprojektować Twój własny program celowego ćwiczenia, znajdziesz w rozdziale 3.
SZERSZA PERSPEKTYWA: pokolenie dojrzałych ekspertów
Zmiany demograficzne, które zaszły w ciągu ostatniego stulecia, sprawiły, że pojawiła się nieoczekiwanie jeszcze jedna możliwość walki o ekspercki poziom umiejętności. Wzrost średniej długości życia sprawił, że człowiek przechodzący na emeryturę w wieku 60 - 65 lat może liczyć obecnie na dalszych 10 - 20 lat produktywnego, aktywnego życia. Więcej — wręcz sugeruje się taki aktywny sposób życia, ponieważ znacząco może on poprawić jakość funkcjonowania osób starszych.
Sytuacja staje się jeszcze ciekawsza, jeśli połączyć to z faktem, że średnia długość życia nieustannie rośnie (obecnie w Polsce wynosi ponad 75 lat, a w wielu krajach to ponad 80 lat), oraz ze zmianą nastawienia do osób starszych — takie osoby coraz częściej otrzymują „społeczne przyzwolenie” na „drugą młodość”, w miarę jak stereotypy na ich temat znikają. Te czynniki sprawiają, że wizja pokolenia emerytów-ekspertów staje się bardzo realistyczna.
Nie ma bowiem żadnych badań, które by sugerowały, że wiek wpływa na tempo i możliwości zdobywania eksperckich umiejętności — pomijając oczywiście kwestię ograniczonego czasu u dorosłych. Przecież największym zasobem osób na emeryturze jest właśnie czas. To fakt, że pewne dziedziny, zwłaszcza sport wyczynowy, są już dla takich osób zamknięte, ale większość aktywności życiowych jest wciąż w zasięgu osób starszych.
Patrząc z tej perspektywy, należałoby oczekiwać, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat pojawiać się będzie coraz większa rzesza dojrzałych ekspertów — osób, które podjęły trening w danej dziedzinie dopiero na starość, ale dzięki dużej swobodzie w decydowaniu o sposobie spędzania czasu zdołały stosunkowo szybko dojść do granicy 10 000 godzin celowego ćwiczenia.
Ta informacja jest ważna z dwóch powodów. Po pierwsze, wskazuje, że w najbliższym czasie znacznie zwiększy się rynek hobbystyczny dla osób starszych. Po drugie, jest to po prostu bardzo optymistyczna wizja dla tych z nas, którzy emeryturę mają przed sobą. Nawet jeśli nie możemy obecnie osiągnąć eksperckiego poziomu w tych dziedzinach, które są w kręgu naszych zainteresowań, będziemy w stanie znaleźć na to czas na emeryturze.
SZERSZA PERSPEKTYWA: talent genialnych idiotów
Osobnym przejawem talentu są tak zwani genialni idioci (ang. idiot savants), inaczej sawanci — ludzie, którzy są bardzo upośledzeni intelektualnie, ale za to mają niezwykły talent do rysowania, poezji, obliczeń itp. Ich jedna, wybrana umiejętność jest tak rozwinięta, że potrafią zadziwić. Poziom ich umiejętności w tej jednej dziedzinie jest bowiem równy poziomowi, jaki osiągają eksperci. Przykładem może być kilkuletnia sawantka, znana społeczności naukowej jako Nadia, która uwielbiała rysować konie w biegu. Jej dzieła były tak wspaniałe, że są przez większość tzw. naiwnych sędziów4 uznawane za lepsze od podobnego rysunku samego Leonarda da Vinci.
Genialni idioci faktycznie wykazują niezwykłe umiejętności. Umiejętności te wynikają jednak z nieprawidłowego funkcjonowania mózgu i nie przekładają się na bycie w czymś mistrzem (podobne zdolności przejawiają się czasem u osób, które przeszły wylew, czy u cierpiących na degeneratywne choroby mózgu). Sawant będący mistrzem obliczeń nie jest w stanie tej zdolności przełożyć na bycie ekspertem z matematyki. Na mistrzostwo składa się bowiem cały zestaw cech i jedna z nich, niezależnie od tego, jak bardzo byłaby rozwinięta, nie wystarcza do uzyskania statusu eksperta.
W tym kontekście warto przywołać ciekawy eksperyment australijskich badaczy: u całkowicie zdrowych dorosłych osób zablokowali na krótki czas aktywność wybranych, wyższych obszarów mózgu, dzięki czemu ochotnicy, którzy brali udział w eksperymencie, zaczęli osiągać mistrzostwo w jakiejś wybranej dziedzinie, upodabniając się w tym do sawantów. Eksperyment ten, przeprowadzony z wykorzystaniem tzw. transcranial magnetic stimulator, przyrządu oddziałującego na mózg przy użyciu zmiennych pól magnetycznych, dowodzi organicznego źródła zdolności sawantów, podkreślając jednocześnie niemożliwą do pokonania barierę, jaka stoi na drodze do mistrzostwa przed takimi genialnymi idiotami.
Podsumowując: genialni idioci dowodzą, że można mówić o pewnych wrodzonych umiejętnościach, choć jednocześnie umiejętności te nie przekładają się na osiągnięcie mistrzowskiego poziomu. Wniosek może być tylko jeden — owszem, różnimy się na starcie, ale te różnice nie mają większego znaczenia wobec ogromu pracy nad sobą, jaką trzeba wykonać, by móc zostać ekspertem.
Rozdział 3. Cechy celowego ć wiczenia
„Zaraz, zaraz! Jeśli to, co piszesz o celowym ćwiczeniu, jest prawdziwe, to facet, który rzępoli na skrzypcach w tramwajach, pewnie ma już za sobą 10 000 godzin ćwiczenia i powinien być ekspertem! W końcu gra jakieś 8 godzin na dobę, dzień w dzień i od lat spotykam go w tych samych tramwajach. Więc te 10 000 godzin pewnie ma za sobą już dawno temu!”.
Taki sprzeciw to całkowicie zrozumiała reakcja. Faktycznie, skrzypek z tramwaju zapewne ma za sobą 10 000 godzin grania, a więc i 10 000 godzin ćwiczenia. Sęk w tym, że...
Celowe ćwiczenie NIE JEST zwykłym ćwiczeniem!
To kluczowe rozróżnienie, które trzeba wyraźnie podkreślić. Celowe ćwiczenie różni się od zwykłego treningu tak bardzo, jak obiad w trzygwiazdkowej restauracji różni się od obiadu w dworcowej budce z kebabami. 10 000, a nawet 40 000 godzin zwykłego ćwiczenia nie gwarantuje osiągnięcia mistrzostwa ani przeciętnego poziomu w danej umiejętności.
Dzieje się tak jednak nie ze względu na jakieś predyspozycje czy mityczny talent, ale po prostu dlatego że zwykłe ćwiczenie może być wykonywane bez zaangażowania i należytej uwagi, często nie stanowi żadnego wyzwania, staje się sztuką dla sztuki itp. Zwykłe ćwiczenie zazwyczaj przemienia się w zabawę lub bezmyślne powtarzanie.
Tymczasem celowe ćwiczenie ma na celu wycisnąć jak najwięcej korzyści z każdej sekundy treningu. Dlatego aby trening można było uznać za celowe ćwiczenie, powinien on spełniać szereg warunków. Są to przede wszystkim:
zaprojektowanie treningu w celu rozwoju konkretnej umiejętności;
izolacja poszczególnych elementów ćwiczenia;
mierzalność postępów oraz ciągły, łatwy dostęp do informacji o osiąganych wynikach wraz z możliwością korekty zachowania;
wielokrotne powtórzenia ćwiczeń;
odpowiedni stopień trudności i wysokie wymagania;
niewielka przyjemność;
potrzeba skupienia i duże zaangażowanie umysłu w trakcie treningu;
wykorzystanie refleksji po treningu.
Z dalszej części tego rozdziału dowiesz się więcej o każdym z tych wymogów i będziesz mógł odnieść go do umiejętności, które sam chciałbyś zdobyć. Znajdziesz tam opis poszczególnych cech celowego ćwiczenia wraz z przykładami ich wdrażania w życie oraz praktyczne ćwiczenia pozwalające na przetestowanie wskazanych metod. Narzędzia przygotowane są tak, abyś mógł, po zakończeniu lektury, przygotować pełen program celowego ćwiczenia w wybranej przez Ciebie dziedzinie. Dlatego też od tej chwili nie ma wymówek — droga do mistrzostwa stoi przed Tobą otworem i tylko od Ciebie zależy, czy na nią wejdziesz.
Cechy celowego ćwiczenia: specjalnie zaprojektowane dla rozwoju
Celowe ćwiczenie nie jest czymś, co robi się dla przyjemności. Nie jest nawet aktywnością podejmowaną w związku z daną dziedziną. Celowe ćwiczenie to program treningowy zaprojektowany konkretnie, by zwiększyć Twoje kompetencje w danej dziedzinie. Taki projekt musi zarówno uwzględniać współczesną wiedzę na temat skutecznych metod treningu w danej dziedzinie, jak i opierać się na trafnej analizie tego, na jakim etapie kształcenia obecnie się znajdujesz, co już potrafisz, a co jeszcze musisz opanować w danej dziedzinie.
Połączenie tych wymogów sprawia, że większość osób chcących zacząć celowe ćwiczenie będzie musiała skorzystać z pomocy doświadczonego trenera w danej dziedzinie. Jest to szczególnie istotne na początku drogi do mistrzostwa, ale większość ekspertów współpracuje z trenerem przez cały czas kształcenia się w danej dziedzinie. O ile bowiem wiedzę na temat skutecznego treningu da się samemu zdobyć5, o tyle uzyskanie dystansu niezbędnego, by trafnie zanalizować poziom swoich umiejętności, jest już bardzo trudne. W grę wchodzą tu zarówno fizyczne ograniczenia, jak i bariery psychiczne.
Te pierwsze da się już dziś pokonać, przynajmniej do pewnego stopnia. Sam wprawdzie nie zobaczysz siebie podczas treningu, ale jeśli rozstawisz odpowiednio kamery, zdołasz nagrać się i będziesz mógł później przeanalizować swoje zachowanie. Jeśli masz wystarczające zasoby, możesz nawet tak zmontować system, aby podczas treningu obserwować siebie z boku lub od tyłu — wystarczy połączyć kamerę z projektorem rzucającym obraz na ekran znajdujący się przed Tobą. Dla większości ludzi taki poziom wsparcia na treningu będzie jednak na początku nieosiągalny. Łatwiej będzie im znaleźć trenera. O ile zatem możliwe jest pokonanie fizycznych ograniczeń, o tyle żadna technika nie pomoże Ci łatwo obejść barier psychicznych, stojących na drodze do trafnej oceny własnych kompetencji i potrzeb rozwojowych. W drodze ewolucji wytworzone mechanizmy myślenia, takie jak racjonalizacja czy dysonans poznawczy, są czymś, co szalenie trudno przezwyciężyć. Tymczasem, jeśli nie uda się ich pokonać, zafałszują one obraz tego, co już potrafisz, i tego, co musisz dopiero rozwinąć. Dodatkowo mechanizmy te będą stawać się tym silniejsze, im większe sukcesy odnosisz w danej dziedzinie, co stanowi jedną z największych pułapek na drodze do prawdziwego mistrzostwa.
Tymczasem trener nie podlega tym pułapkom (a przynajmniej — nie tak bardzo). Może spojrzeć na Ciebie z dystansu i bez emocji ocenić, co wymaga korekty, a w czym osiągasz już odpowiednie rezultaty. Tym samym może Ci pomóc zaprojektować taki program szkoleniowy, który będzie zdecydowanie bardziej wydajny i faktycznie dopasowany do Twoich potrzeb.
Jeśli jednak nie masz możliwości skorzystania z trenera, zadbaj przynajmniej o to, żeby przygotować odpowiedni program swojego ćwiczenia, zamiast polegać na zwykłym powtarzaniu lub którejś z podobnie nieskutecznych metod.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Rafał lubił koszykówkę i chciał być w niej naprawdę dobry. Po pracy spędzał więc godziny na sali gimnastycznej, ćwicząc rzuty osobiste. Jednocześnie nie potrafił zrozumieć, dlaczego gdy zdarzało mu się grywać ze znajomymi, osiągał dość przeciętne wyniki. Jego koledzy trenowali o wiele mniej niż on, a jednak zostawiali go daleko w tyle.
Napomknął im kiedyś o tym, że chyba po prostu się nie nadaje do koszykówki, nie ma do tego predyspozycji. W odpowiedzi jeden z jego znajomych zaprosił Rafała na trening amatorskiej drużyny, do której należał. Trening okazał się dużym zaskoczeniem dla Rafała — przez całe dwie godziny ani razu nie miał w ręku piłki, zamiast tego trener zlecił mu wykonanie licznych ćwiczeń ogólnorozwojowych. Podobnie było na kilku kolejnych treningach i Rafał chciał już zrezygnować. Wybrał się jednak na jeszcze jeden mecz ze znajomymi i... był zdumiony tym, jak bardzo poprawiła się jego gra. Na następnym treningu amatorskiej drużyny Rafał poprosił trenera o przygotowanie mu indywidualnego planu rozwoju. Zrozumiał bowiem, że trener dostrzegł jego potrzeby dużo wyraźniej, niż on sam był do tego zdolny.
Ćwiczenie: analiza własnych potrzeb rozwojowych
Idealnie by było, gdybyś wykonując to ćwiczenie, mógł skorzystać z pomocy doświadczonego trenera umiejętności, którą chcesz rozwijać. Jeśli to niemożliwe, wykonaj to ćwiczenie sam, jednocześnie zachęcam Cię do wyszukania sobie takiego eksperta i powtórzenia tego ćwiczenia pod jego pieczą.
Zastanów się nad umiejętnością, którą chcesz rozwinąć, i spróbuj ocenić to, w jakim stopniu ją opanowałeś.
Co potrzebujesz rozwinąć w zakresie tej umiejętności, a co już potrafisz? Wypisz swoje wnioski poniżej.
Po poznaniu wszystkich cech celowego ćwiczenia i wykonaniu pozostałych ćwiczeń wróć do tego ćwiczenia i wykonaj je ponownie, biorąc pod uwagę pozostałe cechy. Możesz być bardzo zaskoczony różnicami, jakie wystąpią między pierwszym a drugim zestawem Twoich odpowiedzi.
Cechy celowego ćwiczenia: izolacja poszczególnych elementów
Nie jesteś w stanie trenować wszystkich aspektów danej umiejętności naraz. Co więcej: tak naprawdę trening kilku elementów jednocześnie jest zwykle mniej wydajny niż trening każdego z nich z osobna. Dlatego zastosowanie celowego ćwiczenia wymaga wyizolowania poszczególnych elementów danej umiejętności. Jest to konieczne z paru powodów.
Przede wszystkim, jak już wspominałem, trening kilku aspektów danej umiejętności bywa zwykle mało wydajny — zwłaszcza w długoterminowej perspektywie. Krótkoterminowo taki „połączony” trening może być przydatny i pozwoli na szybsze opanowanie podstaw danej zdolności. Jednakże w drodze do mistrzostwa takie „skróty” wiodą na manowce, prowadzą bowiem
do przeoczenia niezbędnych, choć drobnych aspektów danej umiejętności.
Co istotniejsze, gdy nie można wyizolować elementów, niemożliwe staje się zrealizowanie kolejnych wymogów celowego ćwiczenia: mierzalności i dostępu do informacji o wynikach. Po prostu, jeśli trenujesz „zbitki” elementów danej umiejętności, nie jesteś w stanie trafnie ocenić,
w czym udało Ci się odnieść sukces, a nad czym musisz jeszcze popracować.
Wyobraź sobie np. handlowca, który telefonuje do klienta i słyszy odmowę. Czy wszystko, co robił, było złe? A może źle wykonał zaledwie jedną, kluczową rzecz, a wszystko inne zrobił idealnie? Jeśli to drugie, to skąd ma wiedzieć, którą rzecz zrobił źle? Jeśli chciałby poprawić swoje wyniki, musiałby trenować każdy z elementów swojej prezentacji handlowej od podstaw, co byłoby szalenie niewydajne. To tak jakby ze względu na uszkodzoną oponę wymieniać cały samochód.
A jednak wiele osób właśnie tak robi. Ponieważ nie poświęcili wcześniej czasu na rozbicie umiejętności na części składowe i wyizolowanie jej poszczególnych elementów, starają się trenować wszystkie naraz.
W efekcie nie tylko tracą czas, ale często również nie są w ogóle świadomi tego, jak niewiele dzieli ich od faktycznego sukcesu i poddają się w sytuacji, w której wciąż mieli duże szanse.
Brak możliwości praktycznego mierzenia postępów przekłada się z kolei na brak motywacji do pracy.
Ta zaś jest niezbędna w przypadku celowego ćwiczenia, ponieważ z definicji jest ono trudne, często nieprzyjemne, a zawsze męczące. Bez wyników w postaci mierzalnych postępów trening może prowadzić do szybkiego zatrzymania rozwoju danej osoby.
Jest jeszcze jedna kwestia, na którą warto zwrócić uwagę w kontekście skutecznej izolacji elementów ćwiczenia. Kiedy patrzymy na mistrza w danej dziedzinie, rzadko zdajemy sobie sprawę, jak wiele odrębnych czynników wpływa na wynik, jaki osiąga. Postronnemu
obserwatorowi, oceniającemu powiązanie tych elementów z trenowaną umiejętnością, wiele ze składowych ćwiczenia może się na pierwszy rzut oka wydawać odległych od danej dziedziny albo trenowanych nieproporcjonalnie do tego, co jest potrzebne. Zakładamy przecież na przykład, że dobry pisarz powinien trenować swoje umiejętności przede wszystkim przez pisanie kolejnych dzieł. Po co więc przekształca utwory prozatorskie na poezję, a wiersze z powrotem na prozę? Albo po co tłumaczy teksty klasyków z polskiego na angielski tylko po to, żeby za chwilę znów przetłumaczyć je z angielskiego na polski i porównać, jak mu się to udało?
W rzeczywistości bardzo dużo różnych zdolności opiera się właśnie na takich pozornie niepowiązanych elementach i w wielu przypadkach to ich ćwiczenie będzie prowadzić do najlepszego rozwoju. Na przykład Jerry Rice, uznawany przez wielu za najlepszego gracza futbolu amerykańskiego w historii, jedynie w niewielkim stopniu opierał swój trening na ćwiczeniu gry w piłkę nożną. Większa część jego treningu polegała na ćwiczeniu innych umiejętności, które były przydatne dla piłkarza — kondycji, prędkości biegu, siły fizycznej itp. Wielu osobom taka teza może się wydawać kontrowersyjna, ale często rzeczą, która najlepiej poprawi osiągane przez kogoś wyniki w danej dziedzinie, jest właśnie to, co zdaje się mieć bardzo odległy związek z wybranym zakresem umiejętności.
Kiedy weźmiemy to wszystko pod uwagę, trzeba zadać pytanie: jak dokonać takiej izolacji umiejętności w praktyce? Przykładowo, jeśli chcemy dokonać izolacji różnych elementów przy nauce języka obcego, możemy to zrobić w taki sposób:
Słownictwo (na nie z kolei składają się takie mniejsze elementy, jak: słownictwo używane w codziennej rozmowie, język biznesowy, słownictwo specjalistyczne z wybranej dziedziny).
Gramatyka.
Tempo mówienia a rozumienie (jak szybko może mówić rozmówca w danym języku, żebyśmy zdołali wciąż go rozumieć).
Rozumienie różnych dialektów (jak nietypowych akcentów może używać rozmówca, by wciąż go zrozumieć).
Własna wymowa (lub, w wersji zaawansowanej, zdolność naśladowania różnych dialektów).
Ortografia.
„Naturalność” języka (w jakim stopniu poznawany język podobny jest do stosowanego na co dzień przez osoby mówiące w tym języku, a w jakim stopniu jest książkowy i sztuczny dla takich osób).
Tłumaczenie (skuteczność przekładu komunikatu z poznawanego języka na własny i odwrotnie).
Sposób wypowiedzi (tempo, głośność, dynamika).
Oczywiście powyższy podział jest tylko przykładowy i możliwe są inne rozwiązania. Niemniej jednak może być już pewnym przykładem tego, jak pozornie jednolita umiejętność — znajomość języka — zostaje rozbita na wiele ważnych elementów składowych, z których każdy można oddzielnie trenować.
Co istotne, nie wszystkie części składowe danej umiejętności będzie można trenować od samego początku. Jeśli zaczynasz się uczyć grać na instrumencie, najpierw musisz zdobyć kilka podstawowych umiejętności, aby móc przejść do bardziej zaawansowanego treningu. Oznacza to, że plan celowego ćwiczenia powinien być regularnie uaktualniany i korygowany.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Beata była sprzedawczynią w firmie telekomunikacyjnej. Regularnie dzwoniła do klientów i oferowała im dodatkowe usługi w ramach oferty dla firm. Ponieważ duża część jej pensji zależała od wyników sprzedażowych, Beata bardzo chciała poprawy swoich umiejętności. Jednocześnie po prostu nie potrafiła zrozumieć, co powinna robić lepiej.
Pewnego wieczora postanowiła więc usiąść i rozpisać to, co jest jej zadaniem w pracy, na zestaw podstawowych elementów, takich jak: nawiązanie pierwszego kontaktu z klientem, wybadanie jego potrzeb, rozwiewanie wątpliwości, pokonywanie oporów itp. Dokonawszy takiego dokładnego rozbicia, była w stanie przygotować sobie plan treningowy, w którym jednego dnia skupiała się wyłącznie na reagowaniu na wątpliwości klienta, innego na rozpoczynaniu rozmów itp. Była zdumiona, jak szybko jej wyniki sprzedażowe zaczęły się poprawiać.
Cwiczenie: izolacja elementów do rozwijania
Zastanów się nad tym, jakie elementy składają się na umiejętność, którą chcesz wytrenować. Każda z umiejętności opiera się na dużym zestawie drobniejszych elementów. Dlatego rozpisz wybraną przez siebie umiejętność na co najmniej 5 głównych elementów:
1.
.
.
.
Teraz rozpisz każdy z tych elementów na pięć drobniejszych części składowych:
Element 1:
1 a.
1 b.
1 c.
1 d.
e.
Element 2:
a.
2 b.
2 c.
2 d.
e.
Element 3:
a.
3 b.
3 c.
3 d.
3 e.
Element 4:
4 a.
4 b.
4 c.
4 d.
e.
Element 5:
a.
5 b.
5 c.
5 d.
5 e.
Masz teraz zestaw konkretnych elementów, które możesz trenować. Następnym krokiem będzie znalezienie sposobów, według których można te elementy mierzyć.
Cechy celowego ćwiczenia: mierzalność
Jeśli nie potrafisz mierzyć swoich postępów, Twój trening nie ma sensu. Celowe ćwiczenie wymaga takiego zaprojektowania stojących przed trenującym wyzwań, żeby był w stanie sprawdzać wyniki, jakie osiąga. Co więcej, im precyzyjniej będzie umiał sprawdzać swoje wyniki, tym skuteczniej będzie mógł zmierzać do mistrzostwa.
Jest tak przede wszystkim dlatego, że dzięki możliwości mierzenia postępów można wiedzieć dokładnie, co nam się udaje, a co nie wychodzi i wymaga poprawy. Dzięki temu można się skupiać wyłącznie na tych elementach, które należy rozwinąć, nie marnując czasu ani energii na te, które już udało się opanować. Jednocześnie w ten sposób unika się również przeoczenia tych składowych rozwijanej umiejętności, które jeszcze dostatecznie nie zostały dopracowane. Zatem im precyzyjniej będziesz umiał zmierzyć wyniki swoich ćwiczeń, tym skuteczniejszy będzie Twój trening.
Co ważne, mierzalność w przypadku celowego ćwiczenia powinna być ciągła lub możliwie jak najbliższa nieustannej kontroli efektów. Podsumowania w skali tygodnia czy miesiąca są oczywiście ważne, ale dla optymalnego rozwoju umiejętności istotne są bezpośrednie, natychmiastowe informacje zwrotne w rodzaju: „czy udało się osiągnąć rezultat, czy nie?”; „w jakim stopniu zrealizowane zostały zakładane cele?” itp.
Mierzalność doskonale współgra z wyżej omówioną cechą, czyli z podzieleniem trenowanego zadania na małe elementy. Właśnie dzięki temu możliwy jest precyzyjny pomiar i uzyskiwanie przydatnych informacji zwrotnych.
Mierzalność wiąże się też z innym aspektem odpowiedniego doboru celów — należy zakładać takie wyniki ćwiczenia, które będą w pełni zależeć od osoby trenującej. Jeśli wynik, który jest mierzony, nie zależy w stu procentach od ćwiczącego, to nigdy nie będzie można wykonać w pełni trafnego pomiaru. Zawsze bowiem może być tak, że porażka lub sukces są wynikiem tych kilku procent czynników zewnętrznych, a nie tego, co robiła osoba ćwicząca.
Z tego względu kryteria, według których mierzysz swoje postępy w ramach celowego ćwiczenia, muszą być czymś, co zależy w pełni od Ciebie. Tylko w ten sposób będziesz mógł precyzyjnie śledzić swoje postępy.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Marek jest zawodowym negocjatorem, który chce rozwinąć swoje umiejętności dzięki celowemu ćwiczeniu. Ponieważ do swojej pracy podchodzi z pasją, dotychczas trenował negocjacje nie tylko na sali biznesowej, ale również w codziennym życiu. Między innymi nawykowo targuje się w sklepach. Czasem osiąga sukces, czasem nie, nigdy jednak nie mierzył swoich prób w bardziej szczegółowy sposób — ot, negocjuje, bo weszło mu to w krew.
Poznawszy podstawy celowego ćwiczenia, Marek zaczął nosić ze sobą mały notatnik, w którym po każdym targowaniu się na zakupach zapisywał zarówno ostateczny wynik danej sytuacji, jak i poszczególne techniki, jakie stosował w trakcie negocjacji, oraz reakcje rozmówców na każdą z nich. Pozwoliło mu to szybko zrozumieć, których technik nadużywał, irytując tym jedynie sprzedawców, a których nie stosował wystarczająco często. Co więcej, przyglądając się swoim zachowaniom podczas negocjacji biznesowych, Marek dostrzegł, że zachowuje się w ich trakcie identycznie jak w czasie negocjacji sklepowych. Stopniowo w czasie zakupów zaczął wprowadzać niezbędne zmiany i odkrył, że także na sali negocjacyjnej idzie mu zdecydowanie lepiej i potrafi wynegocjować korzystniejsze warunki.
Cwiczenie: pomiar skuteczności treningu
Teraz, gdy wyizolowałeś już poszczególne elementy składowe umiejętności, którą chcesz zdobyć, czas zastanowić się nad tym, w jaki sposób możesz weryfikować skuteczne ich trenowanie. Wybierz dziesięć takich elementów składowych z listy, którą przygotowałeś w poprzednim ćwiczeniu, i poszukaj sposobów na zmierzenie, jak skutecznie je ćwiczysz. Swoje przemyślenia zapisz poniżej:
Dobrze by było, gdybyś sposoby weryfikacji postępów przyporządkował do każdego z elementów, które składają się na trenowaną przez Ciebie umiejętność. Ponieważ wymyślenie tego za jednym razem może być zbyt czasochłonne, zachęcam Cię do powrotu do tego ćwiczenia w przyszłości:
Cechy celowego ćwiczenia: możliwość wielokrotnego treningu
Tworząc plan treningowy wykorzystujący zasady celowego ćwiczenia, powinieneś tak dobrać elementy tego treningu, aby każde z ćwiczeń mogło być powtarzane wielokrotnie. Pozwoli Ci to porównać wyniki poszczególnych prób i przeanalizować skuteczność ćwiczenia. Dodatkowo: jeśli wziąć pod uwagę ogromną liczbę godzin pracy w ramach treningu prowadzącego do mistrzostwa, powtarzalność ćwiczeń stanowi wręcz pewien wymóg. W przeciwnym wypadku zbyt często trzeba by było inwestować czas w wymyślanie nowych ćwiczeń.
Wielokrotny trening jest ważny także z innego powodu. W toku ćwiczenia danej umiejętności eksperckiej wiele z jej elementów będzie się pojawiało dość rzadko, ale jeśli już się pojawią, będą miały kluczowe znaczenie dla osiągnięcia sukcesu. Na przykład: dobry golfista rzadko będzie musiał wykonać uderzenie z bardzo trudnej pozycji. Jednak kiedy już do tego dojdzie, to jeśli wcześniej trenował uderzanie piłki w podobnej sytuacji, będzie w dużo lepszej pozycji niż osoby, które swoje umiejętności kształciły tylko w czasie standardowej gry. Podobnie np. sprzedawca: z pewnymi oporami klienta może się spotykać bardzo rzadko — jeśli jednak nie ma przećwiczonej odpowiedzi na takie wątpliwości, prawdopodobnie nie uda mu się sprzedać towaru. Dlatego właśnie wielokrotne ćwiczenie każdego z elementów danej umiejętności będzie jedną z tych rzeczy, która odróżni ekspertów od laików.
Co to dokładnie znaczy, że istnieje możliwość wielokrotnego treningu danej umiejętności? Czy byłbyś w stanie wykonać dane ćwiczenie sto razy? Dwieście? Tysiąc? Niekoniecznie jednego dnia — jeśli samo ćwiczenie zajmuje Ci np. pół godziny, to naturalne jest, że powtórzenia będą rozłożone w czasie. Nie znaczy to również, że ćwiczenie zawsze musi dotyczyć tego samego materiału — jeśli np. trenujesz umiejętności aktorskie poprzez wielokrotne powtarzanie fragmentu tekstu z różnym nacechowaniem emocjonalnym, to nie znaczy, że musisz powtórzyć „Inwokację” z Pana Tadeusza 1000 razy. Równie dobrze możesz wybrać 5 różnych fragmentów, z których każdy powtórzysz w nieco inny sposób. Jednocześnie jednak ogólna struktura ćwiczenia powinna być niezmienna i możliwa do powtórzenia setki, tysiące, a w przypadku krótkich ćwiczeń — nawet dziesiątki tysięcy razy. Najłatwiej jest to pokazać na przykładzie sportowców. Najlepsi koszykarze potrafią spędzać całe dnie, trenując w kółko wrzucanie piłki do kosza albo np. same tzw. wsady.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Marzena bardzo chciała rozwinąć swoje umiejętności gry na skrzypcach i poświęcała długie godziny na trening. Podczas typowego treningu odgrywała kilkanaście znanych jej utworów od początku do końca, licząc, że dostateczna liczba powtórzeń pozwoli jej na poprawę gry. Szybko odkryła jednak, że ten rodzaj treningu, choć przyjemny, nie dawał jej zbyt wielu rezultatów. Poszukując możliwości szybszej nauki, trafiła na informacje na temat celowego ćwiczenia i szybko dostrzegła swój błąd.
Od kolejnego treningu zaczęła skupiać się na wielokrotnym odgrywaniu niewielkich partii pojedynczego utworu, raz za razem. Było to dużo trudniejsze i mniej przyjemne, ale ku jej zdumieniu przynosiło naprawdę szybkie efekty. Kolejne fragmenty stawały się dla niej czymś, co potrafiła odegrać niemal automatycznie i na bardzo wysokim poziomie wirtuozerii, aż w końcu, zebrane w całość, dawały wspaniale wykonany pełny utwór.
Ćwiczenie: jak wielokrotnie ćwiczyć umiejętności?
W poprzedniej części tego rozdziału znalazłeś sposób na zmierzenie skuteczności treningu kilku elementów składowych umiejętności, którą ćwiczysz. Prosiłbym Cię teraz o powrót do tej listy i wybranie z niej czterech elementów. Następnie wymyśl po jednym ćwiczeniu dla każdego z tych elementów i opisz je poniżej. Ćwiczenie to powinno dawać mierzalne rezultaty i powinno umożliwiać wielokrotne powtarzanie.
Ćwiczenie 1:
Ćwiczenie 2:
Ćwiczenie 3:
Ćwiczenie 4:
Docelowo przygotuj co najmniej po jednym takim ćwiczeniu dla każdego z elementów umiejętności, którą trenujesz, by osiągnąć w niej mistrzostwo.
Cechy celowego ćwiczenia: celowe ćwiczenie to nieustanne wyzwanie
Badania pokazują, że jedną z głównych różnic między mistrzami łyżwiarstwa figurowego a osobami, które nie osiągnęły poziomu eksperckiego, jest nie tyle czas poświęcony na ćwiczenie, co poziom tego ćwiczenia. Eksperci przez większość swojego czasu trenują najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne figury. Osoby osiągające gorsze wyniki również trenują takie figury, ale ten rodzaj treningu stanowi dużo mniejszą część ich programu ćwiczeń. Zamiast tego skupiają się na łatwiejszych ćwiczeniach.
Powiedzmy sobie szczerze — trening prostszych elementów jest zwykle przyjemniejszy niż trening tych naprawdę trudnych. Przy prostych ćwiczeniach dość często będziesz odnosił sukces i czuł związaną z tym satysfakcję. Przy najtrudniejszych zadaniach sukces, nawet częściowy, będzie rzadkością. A jednak to właśnie skupienie się na tych trudnych zadaniach jest tym, co odróżnia ludzi wybitnych w danej dziedzinie od tych, którzy są zaledwie bardzo dobrzy.
Choć skupienie na trudnych ćwiczeniach nie należy do najprzyjemniejszych, kryje w sobie dodatkową, nieoczywistą korzyść. Gdy podejmiesz próbę opanowania bardzo trudnego elementu danej umiejętności, po czym wrócisz do trenowania prostszych, odkryjesz, że stały się one jeszcze prostsze i przychodzą Ci dużo łatwiej. Po prostu Twój mózg przystosuje się do poziomu trudności zaawansowanego ćwiczenia i dzięki temu prostsze ćwiczenia będą wyglądały wręcz na banalne.
Co ważne, trening skupiony na trudnych elementach nie oznacza porywania się z motyką na słońce. Chodzi o wybór trudnych zadań i wyzwań, ale nie takich rzeczy, które są na danym poziomie umiejętności niemożliwe do wykonania6. Ważne jest, aby istniała niewielka, ale realna szansa na sukces, inaczej taki trening szybko doprowadzi do osłabienia zaangażowania trenującego. Jest to jedna z przyczyn, dla których obecność trenera jest tak wartościowa dla osób zainteresowanych wprowadzeniem celowego ćwiczenia w swoim życiu. Dobry trener będzie bowiem w stanie tak przygotować program ćwiczeń dla danej osoby, aby stanowił on dla niej nieustanne wyzwanie, ale nie wykraczał poza jej możliwości.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Radek uwielbiał gotować. Była to jego pasja. Gdy wracał do domu po pracy, kuchnia stawała się jego świątynią, a gotowanie — jego chwilą dla siebie. Zawsze sądził, że takie podejście zrobiło z niego dobrego kucharza, kogoś, kto może się równać z profesjonalistami. W pewnym momencie pojawiła się okazja, by kandydował na szefa kuchni w restauracji i zmienił nielubianą pracę biurową na taką, w której mógłby realizować swoją pasję. Radek bez większego namysłu wziął udział w konkursie... I sromotnie przegrał. Owszem, potrafił dość dobrze gotować, ale gdy przyszło do przyrządzenia bardziej wyrafinowanych dań, poległ. W domu zdarzało mu się wprawdzie zrobić np. suflet czy beef wellington, ale takie dania przygotowywał bardzo rzadko, a dobre wykonywanie tych potraw wymaga długiej praktyki.
Rozczarowany porażką, ale nie pokonany, Radek postanowił zmienić rodzaj treningu. Zamiast robić łatwe potrawy, skupił się na przygotowywaniu tych naprawdę wymagających i gotował głównie takie dania. Przy okazji zauważył, że jego dotąd popisowe dania również zaczęły mu wychodzić wyraźnie lepiej.
Gdy po kilku miesiącach trafiła się kolejna szansa zmiany zawodu, był już gotowy. Tym razem odniósł wielki sukces i dostał wymarzoną pracę.
Cwiczenie: trenuj na najwyższym poziomie
Trening na najwyższym poziomie wymaga świadomości tego, co dla Ciebie, w danym momencie, stanowi zadanie trudne, ale realnie możliwe do wykonania. Co więcej, ta poprzeczka musi być nieustannie podnoszona, w miarę jak Twoje zdolności rosną.
Wróć teraz do przykładowych ćwiczeń, które wykonywałeś w poprzednim fragmencie tej książki. Wybierz dwa z nich i zmodyfikuj je tak, aby prawidłowe ich wykonanie było dla Ciebie dużym wyzwaniem, ale jednocześnie czymś możliwym do zrealizowania.
Ćwiczenie 1:
Ćwiczenie 2:
Jak sądzisz, czy wykonywanie tych nowych, trudniejszych ćwiczeń będzie równie przyjemne, jak wykonywanie ich wcześniejszych, łatwiejszych wersji? Lepiej, żeby tak nie było, gdyż...
Cechy celowego ćwiczenia: celowe ćwiczenie nie jest przyjemne
Jak może pamiętasz, studenci muzyki z zachodnioberlińskiej akademii muzycznej określili ten rodzaj treningu jako najbardziej wyczerpujący i niezbyt przyjemny. Prawdą jest bowiem, że prawidłowo wykonane celowe ćwiczenie to mordęga. Wymaga nieustannego wysiłku, wielkiego skupienia, stawiania sobie ciągłych wyzwań i odnoszenia relatywnie rzadkich sukcesów. A to wszystko przy świadomości, że można by ćwiczyć inne rzeczy, łatwiejsze, przyjemniejsze i dające większą satysfakcję.
W tej cesze celowego ćwiczenia kryje się odpowiedź na pytanie, które często pojawia się w kontekście reguły 10 000 godzin: „Skoro jedyne, co trzeba zrobić, by zostać ekspertem, to poświęcić temu 10 000 godzin celowego ćwiczenia, to czemu wszyscy nie stali się jeszcze ekspertami?”.
Odpowiedź jest prosta i brutalna: ponieważ zrealizowanie 10 000 godzin celowego ćwiczenia to bardzo trudne zadanie. Tak trudne, że nikt rozumiejący w pełni te wymogi nigdy nie stwierdzi, że jest to „jedyne”, co trzeba zrobić. Przeciwnie, jest to coś „aż”, co trzeba zrealizować.
Nie chciałbym zostać tutaj źle zrozumiany. Celowe ćwiczenie może dawać pewną satysfakcję, zwłaszcza w tych sytuacjach, gdy uda się zrealizować jakieś trudne wyzwanie, stanowiące element treningu. Jednocześnie jednak jest to bardzo dobry przykład czegoś, co w psychologii nazywa się odroczoną7 gratyfikacją. Tzn. dziś z czegoś rezygnujesz, by za jakiś czas uzyskać dzięki temu większą nagrodę. Spośród wszelkich cech psychologicznych to właśnie zdolność do odraczania gratyfikacji zdaje się tym, co najbardziej przekłada się na sukces życiowy, nietrudno więc zrozumieć, czemu może ona tak wyraźnie dotyczyć również drogi do mistrzostwa.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Paweł uwielbiał pisać. Jego opowiadania miały w sobie coś niezwykłego, ale jednocześnie redaktorzy, do których je wysyłał, wskazywali mu na liczne niedoskonałości językowe. Przez długi czas Paweł próbował rozwiązać sprawę, pisząc kolejne wersje opowiadań. Sprawiało mu to dużą przyjemność, jednak nie przynosiło zbyt dobrych efektów.
W końcu jeden z redaktorów ulitował się nad młodym pisarzem i w korespondencji wskazał mu konkretne ćwiczenia do wykonania. Na początku Paweł przeczytał list i zupełnie go zignorował. Ćwiczenia, które dostał, wydawały mu się nudnymi i monotonnymi zadaniami, zdecydowanie mniej atrakcyjnymi niż pisanie opowiadań.
Po otrzymaniu kilku kolejnych odmownych decyzji w sprawie publikacji zdecydował się jednak podjąć wysiłek i przejść program treningowy zalecany przez redaktora. Tak jak mu się wydawało, był on nudny i monotonny, a przy tym dość trudny. Jednak gdy po wykonaniu ćwiczeń wrócił do swoich dawnych opowiadań, od razu zaczął wyłapywać błędy, których wcześniej nie był w stanie dostrzec nawet przy wielokrotnej lekturze. Jego kolejne opowiadania zostały opublikowane, a po kilku miesiącach Paweł dostał propozycję napisania opowiadania do przygotowywanej antologii, gdzie jego dzieło miało się pojawić obok tekstów sławnych i uznanych artystów.
Ćwiczenie: motywacja do nieustannego wysiłku
Celowe ćwiczenie jest trudne. Żeby móc je prawidłowo wykonać, żeby nie zrezygnować w połowie, dobrze jest mieć cele, które do tego motywują. Popuść wodzy fantazji i wyobraź sobie, jakie korzyści przyniesie Ci osiągnięcie przez Ciebie celu? Co będzie, gdy już zostaniesz ekspertem w wybranej dziedzinie? Wyobraź to sobie naprawdę realistycznie, a gdy to zrobisz, wypisz te wszystkie korzyści, opisując je jak najdokładniej.
Ilekroć na drodze do sukcesu najdzie Cię chwila zwątpienia, wróć myślami do tej listy i pozwól jej motywować się do sukcesu.
Cechy celowego ćwiczenia: trening w pełnym skupieniu
Abyś mógł w pełni skorzystać z celowego ćwiczenia, Twoja uwaga musi być na nim skupiona. Nie możesz sobie pozwolić na uciekanie myślami do innych tematów czy zadań — gdy ćwiczysz, musisz być w to w 100% zaangażowany. Tutaj nie ma miejsca na robienie czegoś „byle jak” albo „na pół gwizdka”. Jeśli miałbyś tak trenować, to równie dobrze możesz sobie dać z tym spokój, bo coś takiego po prostu nie ma sensu.
Dlaczego skupienie jest tak istotne? Ponieważ tylko wtedy, kiedy trenujesz naprawdę uważnie, możesz wyłapać wszystkie rzeczy wymagające korekty i te, które już robisz dobrze. Jeśli natomiast w czasie treningu jesteś myślami gdzie indziej, np. przejmujesz się tym, co się działo ostatnio w pracy, albo marzysz o zbliżających się wakacjach, to nawet jeśli jest to trening czysto fizyczny, nie będzie on i w ułamku tak efektywny, jak mógłby być. Mówiąc inaczej — będziesz ćwiczyć, ale nie będziesz ćwiczyć celowo.
To dlatego m.in. eksperci rzadko kiedy będą określali swój trening jako zabawę. Wiedzą bowiem, jak dużego skupienia wymaga i jak wyczerpujące potrafi być ćwiczenie. Ta potrzeba nieustannej uwagi jest też jedną z przyczyn, dla których celowego ćwiczenia wręcz nie sposób jest wykonywać np. 8 czy 12 godzin na dobę. Po prostu niewielu ludzi potrafi utrzymać skupioną uwagę przez tak długi czasu. Jeśli więc trenujesz i odczuwasz, że Twoje skupienie zaczyna zanikać, lepiej jest zrobić sobie przerwę i wrócić do treningu później, niż po prostu przechodzić przez ćwiczenie „na odczepnego”.
Wymóg koncentracji to również jedna z głównych przyczyn, dla których bardzo trudno jest iść „na skróty” w drodze do mistrzostwa. Owszem, można próbować zmuszać się do różnych ćwiczeń, ale szybko prowadzi to do przemęczenia i gwałtownego spadku wydajności takiego „wymuszonego” treningu.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Joanna bardzo chciała się sprawdzić w nowej pracy sprzedawcy w dziale IT. Żeby zwalczyć uprzedzenia, jakie panowały w tym świecie, i pokazać, że może być równie dobra, a nawet lepsza od kolegów z działu, przychodziła do pracy wcześnie rano i wychodziła jako ostatnia, wciąż jeszcze wisząc na telefonie i umawiając spotkania. Bardzo intensywnie pracowała nad rozwojem swoich umiejętności. Po kilku tygodniach takiego tempa pracy odkryła jednak, że nie potrafi się skupić na tym, co robi. Próbowała się wspomagać farmaceutykami, a nawet narkotykami, ale na jej szczęście przyjaciele bardzo szybko wybili jej to z głowy.
Jeden z nich zaproponował jej nieco inny tryb pracy. Tym razem zamiast pracować na pełnych obrotach przez cały dzień, miała dawać z siebie wszystko przez cztery godziny, a przez drugie cztery działać już „na pół gwizdka”. W pracy sprzedawcy bardzo liczy się liczba podjętych prób, nie mogła ograniczyć się wyłącznie do tych czterech godzin pełnego skupienia. Jednocześnie odkryła, że przez te cztery godziny pełnego zaangażowania była w stanie uzyskać dużo lepsze efekty niż wcześniej, kiedy przemęczała się i pracowała po 10 - 12 godzin. Dzięki większemu skupieniu mogła szybciej odgadywać potrzeby i wątpliwości klientów, do których dzwoniła, i odpowiednio reagować.
To ćwiczenie jest często stosowane w ramach wprowadzenia do różnych technik medytacyjnych i wizualizacyjnych. Pozwala ono na tymczasowe odcięcie się od myśli, które mogły Cię dotąd zajmować i odwracać Twoją uwagę w czasie treningu. Jeśli w jakimś momencie będziesz miał kłopoty ze skupieniem się, a Twoja uwaga będzie uciekać w stronę np. problemów w pracy, skorzystaj z tego narzędzia, aby zapanować nad sytuacją.
Wyobraź sobie drzwi do wielkiego, niezwykle bezpiecznego skarbca. Do skarbca prowadzi tylko jedno wejście, a Ty jako jedyny masz do niego klucz/kod/wzór siatkówki/jakiekolwiek inne narzędzie pozwalające na otwarcie drzwi. Skarbiec może wyglądać tak, jak tylko potrafisz to wymyślić. Może to być magiczna jaskinia Ali Baby, wielki sejf schowany głęboko w podziemiach szwajcarskiego banku, gigantyczny skarbiec Sknerusa McKwacza z kreskówek o siostrzeńcach Kaczora Donalda. Słowem, chodzi o dowolny obraz, który przychodzi Ci do głowy, gdy chcesz wyobrazić sobie naprawdę bezpieczny
i niedostępny skarbiec. Nikt bez Twojej zgody nie może się dostać do środka ani wydostać się ze skarbca.
Wyobraź sobie skarbiec i drzwi do niego z wielką uwagą. Następnie otwórz drzwi i przygotuj się do schowania tam pewnej rzeczy. To, co chciałbym, żebyś schował w tym skarbcu, to wszystkie myśli, które zawracają Ci głowę. Wszelkie uwagi, obawy, wątpliwości, natrętne myśli,
a nawet jakieś przypadkowe rozważania, niemające związku z treningiem. Wrzuć to wszystko do skarbca, dbając, by zostało tam, a następnie zatrzaśnij za tym drzwi z wielkim hukiem i zamknij je szczelnie. Od tej chwili myśli te są zamknięte w skarbcu. Nie utraciłeś ich,
ale chwilowo są dla Ciebie niedostępne; żeby do nich dotrzeć, będziesz potrzebował celowo otworzyć ponownie wrota do skarbca.
Schowaj klucz (jeśli go używasz) w bezpiecznym miejscu lub w inny sposób zabezpiecz skarbiec, po czym z czystą głową zajmij się treningiem, który na Ciebie czeka.
Gdy zakończysz trening, otwórz z powrotem skarbiec
i odzyskaj odłożone myśli.
Techniki tej możesz oczywiście używać również w innych sytuacjach, np. w przypadku, gdy natrętne myśli nie dają Ci zasnąć czy cieszyć się ważną chwilą.
Po pierwszym wykonaniu tego ćwiczenia, zastanów się nad tym, jak na Ciebie zadziałało oraz w jakich sytuacjach, poza celowym ćwiczeniem, możesz je wykorzystać.
Opisz to poniżej.
Gdy będziesz stosował celowe ćwiczenie, najlepiej będzie, jeśli otworzysz ponownie skarbiec dopiero po zakończeniu kolejnego etapu celowego — refleksji nad przebiegiem treningu.
Cechy celowego ćwiczenia: głęboka refleksja
Gdy trening na dany dzień został skończony, nie oznacza to jeszcze końca celowego ćwiczenia. Został bowiem element treningu- -po-treningu, czyli analizy tego, co zrobiłeś, jak Ci poszło, oraz refleksji nad możliwościami poprawy. Po raz kolejny przydaje się tu trener: on pomoże Ci rozpoznać rzeczy, które mogłyby być dla Ciebie niedostrzegalne. Jednak nawet jeśli nie masz swojego trenera, czas poświęcony na refleksję na pewno nie będzie czasem zmarnowanym.
Wielu sportowców godzinami siedzi nad nagraniami swoich treningów i zawodów, analizując niektóre fragmenty po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy, szukając możliwości dalszej poprawy tego, co robią. Podobnie jest w przypadku ekspertów w innych dziedzinach. Refleksja jest potężnym narzędziem poprawy umiejętności, pozwala bowiem wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło. W końcu co z tego, że mierzysz wyniki swoich starań, co z tego, że jesteś w pełni skupiony podczas treningu, jeśli nic z tego nie miałoby wyniknąć?
Na co zwracać uwagę podczas etapu refleksji? Jest wiele możliwości i w miarę opanowywania celowego ćwiczenia będziesz w stanie znaleźć taki rodzaj refleksji, który najlepiej sprawdza się w Twoim przypadku. Na początek zachęcam Cię do zadania sobie następujących pytań:
Jak oceniasz swój wynik?
Jak oceniasz swoje postępy?
Co pomagało Ci w poprawianiu swoich wyników?
Co przeszkadzało Ci w poprawianiu swoich wyników?
Co mógłbyś jeszcze dodać do swojego programu treningu, by ułatwiło Ci to osiąganie lepszych wyników?
Jaki wynik chciałbyś osiągnąć podczas kolejnej sesji treningowej i co zrobisz, aby go uzyskać?
Tych sześć pytań stanowi pewną podstawę, którą możesz wykorzystać do czasu, gdy wymyślisz własne pytania, lepiej pasujące do Twoich potrzeb.
Przykład zmiany zwykłego treningu w celowe ćwiczenie
Leszek z pasją grywał w squasha i spędzał na korcie długie godziny. Jednak, pomijając ogólną poprawę kondycji, dość szybko dostrzegł, że jego umiejętności w zasadzie się nie poprawiają. Uznał, że problem leży w niewystarczającym treningu i zaczął spędzać na grze jeszcze więcej czasu, ale jedyne, co w ten sposób uzyskał, to kontuzję, która zmusiła go do odłożenia gry na kilka tygodni.
Gdy wrócił po tym czasie, zdecydował się wprowadzić jedną zmianę w sposobie trenowania. Na zewnątrz kortu, w miejscu przeznaczonym dla widzów, umieścił zwykłą kamerę wideo i zaczął nagrywać swoje treningi i mecze. Analizując te nagrania później, był zdumiony tym, ile błędów popełniał, a jeszcze bardziej tym, że ich sobie wcześniej nie uświadamiał. Uzbrojony w tę wiedzę przygotował nowy plan treningu — już wiedział, czym ma się zająć.
Refleksję w czasie celowego ćwiczenia najlepiej jest wprowadzić po odbyciu prawdziwego treningu. Na potrzeby przetestowania metody, jeśli nie rozpocząłeś jeszcze treningów w wybranym przez Ciebie zakresie umiejętności, możesz wykonać to ćwiczenie w odniesieniu do treningu, jaki już kiedyś odbyłeś.
Zastanów się nad przebiegiem tego treningu i odpowiedz na poniższe pytania:
Jak oceniasz swój wynik?
Jak oceniasz swoje postępy?
Co pomagało Ci w poprawianiu swoich wyników?
Co przeszkadzało Ci w poprawianiu swoich wyników?
Co mógłbyś jeszcze dodać do swojej procedury treningu, co ułatwiłoby Ci osiąganie lepszych wyników?
Jaki wynik chciałbyś osiągnąć podczas kolejnej sesji treningowej i co zrobisz, aby go uzyskać?
Ćwiczenie: przygotuj pełen program celowego treningu
Teraz, gdy skończyłeś już czytać ten rozdział i wykonałeś związane z nim ćwiczenia, jesteś gotowy, by wymyślić własny program celowego ćwiczenia. Nie będzie to program ostateczny, ale będzie on stanowił podstawę przyszłych, coraz skuteczniejszych programów treningowych. Nikt nie mówił, że celowe ćwiczenie będzie łatwe albo że nie zajmie Ci dużo czasu — jedyną obietnicą, którą składałem i którą wciąż podtrzymuję, jest to, że będzie ono skuteczne.
I chyba o to właśnie chodzi?
Rozdział 4. Rozważ ania na temat celowego ć wiczenia
Dyskusje dotyczące celowego ćwiczenia i reguły 10 000 godzin należałoby dopełnić o kilka istotnych kwestii. Ten rozdział stanowi więc zbiór takich rozważań i obserwacji.
Czym się różni ekspert od laika?
Jaki jest końcowy efekt tego całego celowego ćwiczenia? Czym się różni ekspert od laika? Co czeka na końcu tej drogi? Różnic jest wiele, ale wśród kluczowych można wymienić:
Rozwinięta intuicja w dziedzinie, w której się jest ekspertem — pisząc o intuicji, mam na myśli nie jakiś bliżej niesprecyzowany, popularnopsychologiczny konstrukt, znaczący w rzeczywistości niewiele więcej
niż stwierdzenie: „tak mi się zdawało”. Mowa o intuicji w ujęciu badań psychologicznych, czyli po prostu zdolności bardzo szybkiego, zachodzącego poniżej progu świadomości odczytywania i interpretowania informacji ze środowiska. Taka intuicja uzależniona jest m.in. od bogatego doświadczenia w danym zakresie, które pozwala na porównanie zastanej sytuacji z rozległą wewnętrzną bazą danych i skutkuje dokonaniem odpowiedniej interpretacji. Na przykład najlepsi sportowcy są w stanie bardzo trafnie odczytać to, co zrobi zaraz ich przeciwnik, jedynie obserwując pozycję ciała rywala, najlepsi terapeuci często po kilku zdaniach potrafią zdiagnozować, w czym leży problem ich pacjentów itp.
Dostrzeganie i wyciąganie wniosków z czynników, które są niezauważalne dla laików — mówiąc krótko: eksperci wiedzą, czego szukać i na co zwracać uwagę oraz co wynika z rzeczy, które zauważyli. Potrafią wyselekcjonować,
z ogromnej masy dostępnych w danej sytuacji danych, akurat te wzorce, które w konkretnym przypadku mają znaczenie.
Perspektywa — eksperci wiedzą, czego oczekiwać w krótkim terminie, i mogą skuteczniej przewidywać rozwój sytuacji w dłuższej perspektywie czasowej. Pozwala im to lepiej przygotować się na sytuacje, które mogą się wydarzyć.
Skuteczniej sortują informacje — mistrzowie w danej dziedzinie wiedzą, na co zwracać uwagę i jakie są kluczowe czynniki podjęcia decyzji. Dzięki temu potrzebują mniejszej liczby informacji, by móc wybrać prawidłową drogę.
Dostrzegają większe zróżnicowanie — doświadczony artysta-malarz dostrzega dziesiątki odcieni tam, gdzie dla laika będzie tylko jeden kolor; podobne zdolności dotyczą wszelkich ekspertów. Świat, przynajmniej
w dziedzinie, w której są ekspertami, jest dla nich bogatszy i bardziej zróżnicowany.
Mają lepszą pamięć — w zakresie dziedziny, którą poznali, pamiętają wielokrotnie więcej niż laicy.
Co jednak istotne, ta lepsza pamięć jest wynikiem głębszego niż u laików zrozumienia struktur danej dziedziny, ich wzajemnych połączeń i procesów zachodzących między nimi. Wystarczy odrobinę zmienić warunki porównania, by zdolność zapamiętywania, jaką mają eksperci, wyrównała się z tą, jaką dysponują laicy.
Na przykład szachiści potrafią pamiętać ogromną liczbę ustawień szachowych, ale kiedy każe się im zapamiętać ustawienia niemożliwe według reguł gry w szachy, ich nadzwyczajna pamięć znika.
Mają ogromną wiedzę w swojej dziedzinie i dogłębnie rozumieją wszystkie związane z nią zagadnienia — to
w zasadzie oczywiste i nie trzeba tu dalszego omówienia.
Zaawansowane procesy sortowania informacji —
eksperci patrzą na swoją dziedzinę zupełnie inaczej niż laicy. Na przykład kiedy dostali zadania z fizyki, laicy podzielili je według danych zawartych w treści zadania. Tymczasem eksperci zdecydowali się na podział zadań w zależności od praw fizycznych, które trzeba było wykorzystać w rozwiązaniu zadań. Ta odmienność wskazuje na głęboką różnicę między ekspertami a laikami w procesach sortowania informacji. Takie różnice będą zaś prowadziły m.in. do zdecydowanie odmiennego tempa
rozwiązywania problemów z danej dziedziny. Można to zobrazować inaczej: jako różnicę między tymi ludźmi, którzy sortują pieniądze według nominału, a tymi, którzy dzielą je według tego, jaka cyfra jest na banknocie lub monecie — jedynka, dwójka czy piątka. Pierwsza grupa zdoła podliczyć dowolną kwotę zdecydowanie szybciej niż druga, która tak naprawdę dodatkowo dodaje sobie dużo pracy.
dlatego, że tacy się urodzili, ale w wyniku lat treningu, który prowadzi do stopniowego przekształcenia struktury mózgu, mięśni i kości takiej osoby.
Tych dziewięć punktów to właśnie nagroda za lata ciężkiej pracy, jaka stoi przed ekspertami.
Dlaczego na świecie nie ma samych ekspertów?
To popularne pytanie, które zostało już poruszone wyżej na kartach tej książki. Skoro jedynym czynnikiem decydującym o osiągnięciu mistrzostwa jest wystarczająco długi okres treningu, czemu nie mamy więcej ekspertów? Czemu nasze społeczeństwo nie roi się od mistrzów w różnych dziedzinach, a nasza kultura nie jest pełna dzieł na miarę Mozarta, Da Vinciego czy Shakespearea?
Na to pytanie odpowiada tak naprawdę cały rozdział 3. Krótko mówiąc: celowe ćwiczenie jest bardzo trudne, nieprzyjemne, wymaga inwestycji dużej ilości czasu, energii, wysiłku, a w wielu przypadkach także pieniędzy (wstęp na pole golfowe czy kort tenisowy zwykle nieco kosztuje). Te wszystkie czynniki sprawiają, że choć mistrzostwo jest dostępne w zasadzie dla każdego, to niewiele osób faktycznie je osiągnie. Po prostu: niewielu ludzi ma w sobie wystarczająco dużo samozaparcia i zaangażowania, żeby podjąć się takiej, tytanicznej wręcz, pracy. Jeszcze mniejsza grupa zdoła dotrwać do końca tych 10 000 godzin.
Przekaz reguły 10 000 godzin jest więc ze swojej natury słodko- gorzki. Owszem, każdy może osiągnąć mistrzowski lub ekspercki poziom umiejętności. Jednocześnie cena tego jest wielka i nie ma co liczyć na „cudowne” odkrycie swoich „ukrytych talentów”. Jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz na to zapracować, nie ma drogi na skróty.
Oczywiście, brak takiej drogi nie przeszkadza wielu ludziom w jej poszukiwaniu. W zasadzie nie ma w tym niczego złego. Jak przekonasz się, czytając ostatni rozdział tej książki, takie drogi w pewnym sensie istnieją. Istotne jest tu jednak to, że eksperci również będą korzystali w swoim treningu z tych dróg ORAZ dodatkowo przejdą przez przynajmniej 10 000 godzin treningu. W efekcie próba dogonienia ich przy wykorzystaniu takich skrótów jest z góry skazana na porażkę.
Czy trening mentalny może stanowić część celowego ćwiczenia?
Trening mentalny, czyli przechodzenie przez dane ćwiczenie w wyobraźni, powoli i z uwagą, stanowi jedno z narzędzi wspierających fizyczny trening. Według badań ten rodzaj treningu także jest przydatny w rozwoju umiejętności, zarówno na poziomie integracji zdolności w mózgu, jak i — w przypadku pracy z ciałem — na poziomie umiarkowanego rozwoju fizjologicznego. Z tego powodu taki trening nie tylko może, ale wręcz powinien stanowić wsparcie dla klasycznego treningu zawartego w celowym ćwiczeniu.
Kluczowe jest tu słowo „wsparcie”. Chodzi bowiem o wzbogacenie normalnego ćwiczenia, nie zaś o zastąpienie go wyobrażeniami na temat tego, co można by zrobić.
Mam 35 lat, rodzinę, karierę — czy celowe ćwiczenie nie jest dla mnie?
W poprzednich rozdziałach czytałeś o znaczeniu celowego ćwiczenia w przypadku dzieci, nastolatków i emerytów, co jednak z większością czytelników tej książki, z ludźmi w średnim wieku, którzy mają rodzinę, zajęci są rozwijaniem swojej kariery i mają inne obciążenia? Czy celowe ćwiczenie jest dla nich niedostępne?
Bynajmniej. Celowe ćwiczenie dostępne jest dla każdego, w każdym wieku i w każdej sytuacji życiowej. Jednocześnie, żeby nie obiecywać gruszek na wierzbie, należy wprost powiedzieć, że osobom, które nie dysponują dowolnie czasem, będzie po prostu trudniej — muszą bowiem dodać do swojego harmonogramu zajęć nowy, intensywny, wyczerpujący i czasochłonny element. Wymaga to zaangażowania i dyscypliny. Z drugiej jednak strony nagrody, które są efektem celowego ćwiczenia, są ogromne i dostępne dla ludzi zdolnych do takiego poświęcenia.
Rozdział 5. Puł apki w drodze do mistrzostwa
Rysunek 5.1. Model rozwoju umiejętności
George Leonard w swojej książce Mastery (Mistrzostwo) przedstawia prosty i bardzo praktyczny wzorzec rozwoju dowolnej umiejętności. Jest on oczywiście nieco uproszczony i bardziej regularny niż w rzeczywistości, niemniej jednak powinien pomóc Ci zrozumieć, jak w sposób typowy rozwija się umiejętność.
Rysunek 5.1 demonstruje proces stopniowego rozwoju poszczególnych umiejętności. Gdy zaczynasz się uczyć danej zdolności, następuje gwałtowny wzrost Twoich umiejętności (1). Po jakimś czasie dochodzisz jednak do szczytu (2), potem następuje mały spadek (3), po czym zaczyna się dość długi okres tzw. plateau, tkwienia na jednym poziomie bez widocznej poprawy (4)... aż nagle następuje kolejny ostry skok w górę (5) do określonego poziomu i schemat się powtarza, na wyższym poziomie.
Przyjrzyjmy się temu, skąd bierze się taka struktura:
Wzrost. Na początku, gdy zaczynasz poznawać jakąś dziedzinę, na temat której nie wiesz nic, bardzo łatwo jest Ci poprawiać swoje wyniki. Uczysz się podstaw
i każda kolejna rzecz, którą poznajesz, prowadzi do dalszego wzrostu Twoich zdolności.
Szczyt. Nadchodzi jednak moment, gdy Twoje umiejętności przestają się kształtować. Zwykle ta faza przechodzi niemal od razu w etap trzeci, ale są sytuacje, gdy ludzie celowo zatrzymują się na tym etapie, dlatego postanowiłem go wyróżnić. Szczyt jest nieunikniony.
Spadek. Zwykle po dojściu do szczytu następuje pewien spadek umiejętności. Jest to naturalne, ponieważ szczyt jest punktem, na którym w wysokim stopniu opanowaliśmy jakiś aspekt danej umiejętności (np. forehand w tenisie czy squashu), a następnie zaczynamy to, co już dobrze znamy, łączyć z kolejnym, słabiej opanowanym elementem; to obciąża nas poznawczo i zmusza do bardziej świadomego — a więc mniej wydajnego — działania. We wspomnianym przykładzie byłoby to np. przechodzenie od forehandu do backhandu i odwrotnie.
Mniejszy lub większy spadek jest NIEZBĘDNY do dalszego rozwoju umiejętności i nie da się go ominąć.
Jest on jednocześnie przyczyną dużych frustracji wielu ćwiczących, choć nie tak dużych jak...
Plateau. Źródło największych frustracji przy rozwoju umiejętności, plateau, czyli płaskowyż, długi okres, kiedy nie widać żadnej poprawy ogólnych wyników. Co gorsza: plateau zwykle następuje po spadku, a nie po osiągnięciu szczytu; to dodatkowo wzmacnia frustrację. W końcu wiesz, że potrafisz lepiej coś robić, czemu więc nie wychodzi?
Ćwiczenie w okresie plateau wymaga dużego zaangażowania. Na szczęście w sytuacji gdy stajesz się coraz lepszy i przechodzisz już przez kolejne plateau, efekt tego etapu jest coraz słabszy — po prostu akceptujesz, że w toku nauki przychodzi taka faza.
Warto to przetrwać, tym bardziej że plateau to w rzeczywistości okres intensywnej nauki. Kompetencje, które dotychczas zdobyłeś, są w tym czasie integrowane na głębszym poziomie mózgu, przechodzą z zakresu świadomych procedur, które wykonujesz krok po kroku, na zautomatyzowane procesy, na które w ogóle nie musisz zwracać uwagi. To właśnie dzięki temu, co zachodzi na tym etapie, doświadczony tancerz w ogóle nie musi myśleć o tym, co robi jego ciało. Nawet więcej — takie myślenie jedynie przeszkadzałoby mu w sprawnym ruchu!
Dalszy wzrost. Zwykle równie gwałtowny jak ten z etapu pierwszego. Od tej chwili cykl będzie się powtarzał
w nieskończoność, przez wzrost do szczytu, spadku i plateau prowadzącego do ponownego wzrostu.
Wykorzystaj cykl rozwoju umiejętności
Już sama wiedza o strukturze powyższego cyklu daje Ci ogromne korzyści. Przede wszystkim skoro masz świadomość tego, że spadek i plateau są w zasadzie nieuniknione, ale za to na ich końcu czeka kolejny wzrost, łatwiej Ci będzie wytrwać w czasie tych treningów, które wydają się nie przynosić rezultatów. To właśnie w ciągu tych dwóch faz przeważająca większość osób rezygnuje z ćwiczeń. Teraz, skoro już wiesz, jak to działa, nie musisz być jednym z poddających się.
Co więcej: znając ten proces, będziesz w stanie uniknąć pozostałych związanych z nim pułapek. Te pułapki wywodzą się z tego, że ludzie, którzy nie są świadomi powyżej omówionej struktury uczenia się, oczekują, że rozwój umiejętności będzie liniowy: z każdą kolejną godziną nauki ich umiejętności będą odrobinę rosnąć. Gdy widzą, że tak nie jest, wpadają w jedną z kilku pułapek, które opisuję poniżej.
Na każdej imprezie, na którą chodził Darek, słychać było Knocking on heaven’s door w jego wykonaniu. Zawsze miał ze sobą swoją ukochaną gitarę i ilekroć ktoś pytał go o nią, prezentował swój popisowy numer — właśnie Knocking on heaven’s door. Niczego innego nie potrafił grać, ale to nie było ważne. Tak długo, jak chodził na imprezy, na których za każdym razem byli inni ludzie, zawsze znalazł się ktoś, kto podziwiał jego grę, czasem nawet jakaś dziewczyna, którą mógł dzięki temu poderwać. Taki był zresztą jego plan — gdy tylko nauczył się tej piosenki, dał sobie spokój z lekcjami gry na gitarze. Umiał już wszak wystarczająco dużo.
Darek jest przykładem kogoś, kto wpadł w pułapkę „pierwszego we wsi”. Polega ona na tym, że uczący się dochodzi do jakiegoś szczytu i na tym poprzestaje. To, czego się nauczył, wykorzystuje, ale nie idzie choćby o krok dalej. Pozwala mu to uniknąć trudów związanych ze spadkiem i plateau, a jednocześnie cieszyć się jakimś poziomem zdobytej umiejętności. Często szczyt takiej osoby jest naprawdę wysoki — to, co potrafią, robią bardzo dobrze. Jest jednak również bardzo wąski, gdyż nie potrafią swojej umiejętności zastosować w różnych innych kontekstach. Na przykład ktoś potrafi zagrać na gitarze jedną prostą piosenkę albo świetnie rysować karykatury tylko określonego typu niskich grubasów, ale już nie narysuje wysokich chudzielców.
Ze wszystkich wymienionych tutaj zagrożeń jedynie ta pułapka może być zastosowana celowo i wtedy nie będzie stanowić zagrożenia. Po prostu, czasem możesz chcieć dojść tylko do pewnego poziomu umiejętności i nie potrzebujesz robić niczego więcej. Na przykład: dla większości osób pewien podstawowy poziom obsługi komputera jest wszystkim, czego potrzebują, i po dojściu do tego szczytu nie czują potrzeby zdobywania kolejnego. Jeśli jest to świadoma, zaplanowana decyzja, a nie ucieczka przed dyskomfortem plateau, to takie rozwiązanie może być jak najbardziej korzystne.
Pułapka „mistrza wszystkiego i niczego zarazem”
Tam, gdzie „pierwszy we wsi” dochodzi do szczytu danej umiejętności i na tym poziomie zostaje, „mistrz wszystkiego i niczego zarazem” schodzi ze szczytu i zaczyna wspinać się na kolejny — ale ćwicząc się w innej dziedzinie. Taka osoba nie jest zwykle w stanie wytrwać pozornie bezowocnego okresu plateau. Jest bowiem nadmiernie uzależniona od ciągłego potwierdzania rozwoju swoich umiejętności.
Dlatego będzie się wykazywała tzw. „słomianym zapałem” i tylko tak długo będzie się angażować w kształcenie danej umiejętności, póki będzie się w niej stawała lepsza. Gdy dotrze do szczytu i zacznie się spadek rozwoju, natychmiast porzuci daną dziedzinę i zaraz zabierze się za kolejną. Szafy, piwnice, strychy itp. takiej osoby pełne są zwykle pamiątek po porzuconych hobby. Tu stara rozstrojona gitara, tam ledwo napoczęte farby i niemal nowa sztaluga, gdzie indziej narty, które założone były jedynie na dwóch wyjazdach itp. Jak możesz się domyślić, pułapka ta wiąże się z ogromnymi kosztami, a jednocześnie przynosi bardzo umiarkowane korzyści, jeśli chodzi choćby o satysfakcję z kształcenia umiejętności.
Tam, gdzie „najlepszy we wsi” trzyma się swojego jedynego osiągniętego szczytu, a „mistrz wszystkiego i niczego zarazem” co i rusz rzuca się zdobywać pagórki w kolejnych dziedzinach, „maniak” porywa się od razu na Mount Everest. Nie mogąc zaakceptować spadku i plateau, taka osoba próbuje pominąć jedną fazę rozwoju i szybciej, na siłę uzyskać kolejny stopień rozwoju. Trenuje więcej, intensywniej, dłużej i ciężej niż wcześniej, licząc, że uda jej się przeskoczyć do kolejnej fazy wzrostu.
Niekiedy się to nawet udaje, choć nawet wtedy trzeba za to zapłacić ogromną cenę — przemęczenie daje o sobie znać. Zazwyczaj zaś maniacy muszą zapłacić tę cenę, jednocześnie nie zyskując żadnych korzyści, gdyż kolejnego etapu wzrostu tak naprawdę nie da się przyspieszyć. Co więcej: „maniakalne” dążenie do przeskoczenia na kolejny poziom może być wręcz groźne. W przypadku sportowców często prowadzi do kontuzji i wypadków, a w innych dziedzinach najczęściej kończy się innego rodzaju złamaniem standardów, co prędzej czy później zemści się na ćwiczącym. Na przykład osoba ucząca się fizyki może próbować wspomagać swoją pamięć amfetaminą lub krócej spać, by dłużej się uczyć, co z czasem odbije się na jej zdrowiu, a długofalowo — wcale nie przyspieszy osiągnięcia pożądanego celu. Dodatkowo, ze względu na ograniczenie koncentracji, celowe ćwiczenie przez cały czas jest w takiej sytuacji w zasadzie niemożliwe.
Czy to się komuś podoba, czy nie, w rozwoju umiejętności nie ma drogi na skróty, a próba pójścia skrótami przynosi jedynie cierpienie. Ta prawda oczywiście nie powstrzyma wielu osób przed podjęciem próby przyspieszenia rytmu ćwiczenia. Nad maniakami masz tę przewagę, że wiesz, jak to się może skończyć.
Ostatnią z popularnych reakcji jest najzwyklejsza w świecie rezygnacja z prób. „Uciekinier” po dojściu do szczytu, spadku i osiągnięciu plateau uznaje, że po prostu się nie nadaje, i porzuca rozwijanie danej umiejętności. Tacy ludzie interpretują brak rozwoju jako dowód swojej osobistej niedoskonałości i nieudolności. W efekcie często poddają się w sytuacji, w której zaledwie jeden krok dzielił ich od kolejnego etapu wzrostu. Takie reakcje są szczególnie częste wtedy, kiedy trenujący jest poddany dużej presji, porównywany z innymi osobami, które już osiągnęły sukces lub które akurat znajdują się w fazie wzrostu itp.
Dla trenującego rozwiązaniem jest tu wytrwałość i wiara w siebie, jakkolwiek banalnie może to zabrzmieć. Natomiast świadomość tej pułapki jest niezwykle istotna z perspektywy organizowania odpowiedniego środowiska dla osób trenujących (temu tematowi przyjrzymy się dokładniej w rozdziałach 6. i 7.).
Oczywiście, powyższa lista pułapek nie zamyka tematu możliwych problemów wynikających ze struktury skutecznej nauki. Niemniej jednak daje Ci pewną podstawę, która może Ci pomóc w Twojej drodze do mistrzostwa.
W tym celu warto również wykonać poniższe ćwiczenie. Ćwiczenie: wyjdź z pułapki
Zastanów się nad tym, w jakich sytuacjach w Twoim życiu, podczas uczenia się różnych rzeczy, zdarzyło Ci się wpaść w jedną z powyższych pułapek. Opisz takie sytuacje poniżej.
Następnie zastanów się nad tym, jak te sytuacje należałoby rozwiązać.
SZERSZA PERSPEKTYWA: struktura uczenia się a „predyspozycje”
Na tym etapie należałoby wrócić do rozdziału 2. i poprawić myśl, która została tam sformułowana. Przyznaję, wcześniej dla uproszczenia nieco nagiąłem prawdę. Jak zapewne pamiętasz, pisałem, że zdobycie pewnych umiejętności przychodzi Ci łatwiej, ponieważ miałeś już w tym zakresie jakiś podstawowy trening, podczas gdy innych wcześniej w ogóle nie ćwiczyłeś, stąd nauczenie się ich jest dla Ciebie trudne.
W dużym uproszczeniu była to prawda, teraz jednak, gdy poznałeś zarówno specyfikę celowego ćwiczenia, jak i struktury uczenia się, należałoby pozbyć się tego uproszczenia. W ten sposób będziesz mógł dokładniej zrozumieć, jak ten proces faktycznie przebiega u Ciebie, i lepiej z niego skorzystać.
Po pierwsze, jak się dowiedziałeś w części na temat celowego uczenia (rozdział 3.), celowe ćwiczenie rzadko kiedy skupia się na trenowaniu samej umiejętności, najczęściej dotyczy elementów, które się składają na tę umiejętność i ją wzbogacają, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie mają z nią nic wspólnego.
Innymi słowy, jeśli jako dziecko miałeś np. „predyspozycje” muzyczne, nie oznacza to, że musiałeś mieć trening z muzyki. Równie dobrze mogłeś odbyć ćwiczenia z rytmiki — dzięki dziecięcym wyliczankom, a uzyskane w ten sposób poczucie rytmu wspomogło Twoje zdolności muzyczne. Ponieważ jednak wyliczanki niekoniecznie kojarzą się z muzykalnością, próby skojarzenia tych dwóch elementów mogą być dość trudne i nieintuicyjne. Jest to prawdopodobnie jedna z przyczyn, dla których większość osób nie jest w stanie łatwo przywołać sobie sytuacji wspomagających u nich zdobycie danej kompetencji.
Po drugie, jak przekonałeś się, czytając ten rozdział, brak umiejętności w jakiejś dziedzinie zwykle prowadzi do gwałtownego rozwoju zdolności w niej, nie zaś do braku postępów. Ten pozorny brak postępów pojawia się dopiero w fazie plateau. Dlatego stwierdzenie, że brak „predyspozycji” bierze się z braku treningu, nie jest tak naprawdę właściwe. Trafniej byłoby powiedzieć, że osoba, której „brakuje predyspozycji”, rozwinęła daną umiejętność do poziomu plateau i teraz nie może przejść dalej, dopóki to, co już umie, nie zostanie zintegrowane. Paradoksalnie więc, gdybyśmy to samo dziecko zaczęli obserwować w dość niewielkim odstępie czasu, moglibyśmy dojść do wniosku, że ma „predyspozycje” w danej dziedzinie (gdyż szybko w niej rozwija umiejętności) albo że zupełnie ich nie ma (gdyż wydaje się nie być w stanie nauczyć się niczego mimo dużej liczby ćwiczeń).
Te rozróżnienia mogą się zdawać nieistotne. Ponieważ jednak kwestia talentu, predyspozycji i celowego ćwiczenia budzi tak wiele emocji, uznałem, że warto przedstawić Ci jak najpełniejszy obraz sytuacji. Dzięki temu będziesz mógł ją lepiej zrozumieć i skuteczniej dbać o rozwój własny oraz osób, za które jesteś odpowiedzialny.
Rozdział 6. Rodzic wspieraj ą cy celowe ć wiczenie u dziecka
To, co przeczytałeś w poprzednich rozdziałach, powinno Ci uświadomić, że w rozwoju umiejętności dziecka kluczową rolę odgrywają rodzice. Odpowiednio kierując jego rozwojem, aranżując jego środowisko i wspierając aspiracje, mogą przyczynić się do tego, by ich potomek zapamiętany został jako nowy Mozart czy Edison.
Jakie są więc praktyczne rozwiązania, które rodzice mogą zastosować, aby wspomóc swoje dziecko?
Podstawowym zadaniem rodzica, który chce zachęcić dziecko do celowego ćwiczenia, jest wspieranie jego wysiłków i skupienie się na nagradzaniu szczerego zaangażowania, nie zaś wyłącznie samych rezultatów. Człowiek przyzwyczajony do tego, że będzie nagradzany tylko za rezultaty, zacznie rezygnować z podejmowania wyzwań, ponieważ nie będą się one w jego głowie wiązały z czymś przyjemnym i pozytywnym.
Ta jedna rzecz będzie w wielu przypadkach istotnym czynnikiem, wpływającym na to, czy dziecko zainteresuje się celowym ćwiczeniem i będzie gotowe je podjąć, czy nie. Ten rodzaj treningu wymaga bowiem dużej tolerancji dla porażek i ciągłego poszukiwania nowych wyzwań. Jeśli skłonność ta nie zostanie przekazana w toku wychowania, szansa na to, że dziecko wykształci ją w sobie samoistnie, jest niewielka.
Skoro mowa o wyzwaniach, bardzo ważnym zadaniem rodziców jest zadbanie o odpowiedni ich dobór. Ważne jest, żeby były one o takim stopniu trudności, by testowały górną granicę możliwości dziecka, ale jednocześnie nie aż tak trudne, by być dla niego niemożliwe do zrealizowania. Kluczem jest tu sytuacja, w której dziecko nie jest ani znudzone, ani sfrustrowane porażkami, a raczej podniecone możliwością pokonania kolejnego, trudniejszego zadania.
W tym zakresie przydatne może być wsparcie nauczyciela lub trenera specjalizującego się w pracy z dziećmi, który będzie mógł zaproponować zakres wyzwań odpowiedni do poziomu umiejętności dziecka. Taki zewnętrzny doradca bywa przydatny także dlatego, że wielu rodziców ma kłopoty z obiektywnym podejściem do swoich dzieci. Starają się albo nadmiernie chronić je przed frustracją, albo wręcz przeciwnie — przeceniają ich obecne zdolności i możliwości. Ktoś z zewnątrz może więc pomóc w uzyskaniu odpowiedniej oceny sytuacji.
Kolejną rzeczą, o którą mogą zadbać rodzice, jest odpowiednia aranżacja środowiska. Chodzi nie tylko o umożliwienie dziecku dostępu do odpowiednich narzędzi czy zabawek, ale również o połączenie tych rzeczy z przyjemnością w umyśle dziecka. Zadanie to może wymagać zdobycia odpowiedniej wiedzy z zakresu psychologii rozwojowej dziecka i edukacji małych dzieci albo skorzystania z pomocy fachowca z tego zakresu.
Aranżacja środowiska polega również na takim zorganizowaniu otoczenia, w którym dorasta dziecko, aby mogło ono trenować. Jeśli wspieramy dziecko w dążeniu do zostania wspaniałym skrzypkiem, oznacza to, że musimy zorganizować mu w domu lub jego okolicy komfortową przestrzeń do ćwiczeń. Wysyłanie dziecka na zajęcia pozalekcyjne może oczywiście wspierać taki proces nauki, ale jeśli dziecko nie ma miejsca na indywidualne, celowe ćwiczenie, tempo jego rozwoju w tej dziedzinie będzie po prostu zbyt wolne.
Oczekiwania opiekunów wobec dzieci mają ogromną siłę. Po raz pierwszy udowodniła to para amerykańskich badaczy, Robert Rosenthal i Lenore Jacobson. Pokazali, że jeśli nauczyciele zostali przekonani, że dane dziecko ma duży potencjał, to wyniki tego dziecka rzeczywiście znacznie się poprawiały. Oczekiwania nauczycieli sprawiały, że inaczej traktowali oni takie dzieci, stawiali przed nimi większe wyzwania, a jednocześnie cierpliwiej tłumaczyli im różne kwestie. W efekcie wyniki takich uczniów — zarówno oceny szkolne, jak i rezultaty testów IQ — gwałtownie wzrosły w porównaniu z dziećmi, którym nie postawiono takich oczekiwań.
Znając te dane, możesz zrozumieć, czemu podejście rodziców do dzieci jest aż tak ważne. Jeśli wierzą oni, że ich dzieci mają ogromny potencjał, to będą się zachowywać w sposób wspierający wysiłki dziecka i faktycznie taki potencjał w nim obudzą. Niestety, efekt ten działa również w odwrotnym kierunku — nauczyciele lub rodzice oczekujący gorszych wyników u określonych dzieci będą przyczyniali się do faktycznego pogorszenia wyników.
Zorganizowanie dziecku odpowiedniego środowiska do ćwiczeń jest ważne. Jednak równie ważne jest zapewnienie dziecku możliwości pracy nad sobą. Oznacza to zapewnienie mu w ciągu dnia czasu, narzędzi i możliwości ćwiczenia oraz zadbanie o to, by miało świadomość, że taki trening jest w porządku i że jest czymś, co może robić. Jest to szczególnie ważne wtedy, gdy jakiś członek rodziny, np. dziadek czy ciotka, nie pochwala zajmowania się daną umiejętnością przez dziecko. Dostaje ono wtedy sprzeczne sygnały od różnych ważnych postaci w swoim życiu; rolą rodziców jest wyjaśnić sytuację i zapewnić potomka, że ma pełne prawo trenować i czerpać z tego przyjemność i satysfakcję.
Takie sprzeczne sygnały mogą dotyczyć również innych elementów ćwiczenia. Ktoś z rodziny może być np. wielkim zwolennikiem twierdzenia, że liczy się tylko zwycięstwo, założenia, że z danymi umiejętnościami trzeba się po prostu urodzić, czy innych poglądów, które same z siebie mogą być wartościowe, ale z perspektywy celowego ćwiczenia są po prostu szkodliwe. Ważne jest poświęcenie czasu i uwagi, aby takie rzeczy z dzieckiem omówić, oczywiście na poziomie, który jest dla młodego człowieka zrozumiały.
W kontekście rzeczy, które dotąd poznałeś, jest to być może najtrudniejsze wyzwanie. Nie jest bowiem łatwo wyznaczyć jasnej granicy między inspirowaniem dzieci do podjęcia trudnego treningu i wytrwania w nim a zmuszaniem ich do realizacji rodzicielskich, niespełnionych marzeń. Jest to tym trudniejsze, że w wielu sytuacjach, niczym ojciec Wolfganga Amadeusza Mozarta, rodzic z niezrealizowanymi ambicjami mógłby w wielkim stopniu przyczynić się do sukcesu dziecka w danej dziedzinie. W końcu tak dobrze zna się on na tej tematyce, by móc stać się trenerem dla dziecka, choćby w tych pierwszych latach.
Nie ma niestety jasnego i prostego zabezpieczenia przed tym zagrożeniem. Najlepszą radą może tu być po prostu obserwowanie siebie i próba rozgraniczenia między pragnieniami potomka a własnymi marzeniami. Pomóc może skorzystanie z pomocy psychoterapeuty, który ułatwi oddzielenie swoich ambicji od tego, czego pragnie dziecko. Niekiedy przydatna może być wręcz rezygnacja z własnych planów i stwierdzenie, że jeśli dziecko nie wykazuje wyraźnego zainteresowania danym tematem, to dziedzina zainteresowań rodzica nie będzie mu narzucana.
Jak widać, rola rodzica nie jest łatwa. Jednocześnie, zrozumiawszy zasady celowego ćwiczenia, rodzic może w wielkim stopniu wspomóc rozwój dziecka i pozwolić mu postawić pierwsze kroki na drodze do mistrzostwa.
Rozdział 7. Celowe ć wiczenie z perspektywy menedż era
Również menedżer pragnący wspierać swój zespół nie ma przed sobą łatwego zadania. Dodatkowo, w odróżnieniu od rodziców, mało prawdopodobne jest, by jakiś menedżer pracował z danymi ludźmi w niezmiennym układzie tak długo, by przeprowadzić ich przez pełen cykl 10 000 godzin celowego ćwiczenia. Po prostu w firmie zmieniają się różne rzeczy, ludzie odchodzą, awansują, są zwalniani, firmy się łączą, a cały ten chaos utrudnia nadzorowanie długoterminowego procesu rozwoju pracowników.
Niemniej jednak, nawet jeśli menedżer ma dostęp do pracownika przez czas zezwalający na prowadzenie zaledwie kilkuset godzin celowego ćwiczenia, taka kontrola jest również bardzo wartościowa i może wyraźnie poprawić wyniki całego zespołu. Oczywiście, niezależnie od tego wszystkiego, dobry menedżer powinien zadbać o wprowadzenie zasad celowego ćwiczenia również do swojego własnego programu rozwojowego. Jednocześnie może też tak wpłynąć na organizację pracy w swoim zespole, żeby przemycić do niego celowe ćwiczenie. Można to zrobić, na przykład implementując opisane niżej rozwiązania.
Jako menedżer odpowiadasz za zadania, które otrzymuje Twój zespół. Możesz więc zadbać o to, by rozplanować ćwiczenia zgodnie z zasadami celowego treningu. Dzięki temu w toku pracy Twoi podwładni będą jednocześnie aktywnie przykładali się do rozwoju swoich umiejętności. Krótkoterminowo może to wymagać większego wysiłku, ale długoterminowo przyniesie wielkie korzyści.
Ze względu na kulturę panującą w wielu firmach wprowadzenie tego punktu w życie może być największym wyzwaniem dla wielu menedżerów. Zbyt wiele firm, zwłaszcza dużych korporacji, skupia się na karaniu porażek i promuje zachowawczą postawę u swoich pracowników. Jest to po prostu łatwiejsze niż nagradzanie inicjatywy i akceptowanie, że w tej sytuacji porażki czasem będą się zdarzały.
Ten punkt może więc być najtrudniejszy do zrealizowania. Jeśli Ci się jednak uda wdrożyć ten system, to możesz liczyć na ogromną poprawę jakości pracy i zaangażowania swojego zespołu.
Przeanalizuj zadania czekające Twój zespół, podziel je na elementy składowe i zastanów się, w jaki sposób możesz wprowadzić trenowanie tych elementów do codziennej pracy Twoich podwładnych. Czasami wystarczy drobna zmiana procedur panujących w zespole, tak by np. zmusić małomówną osobę do częstszej komunikacji z innymi ludźmi. Im bardziej naturalnie uda Ci się wprowadzić te elementy treningu, tym bardziej jest prawdopodobne, że pracownicy będą gotowi je zaakceptować.
Ten element jest bardzo często zaniedbywany w wielu firmach, tymczasem jego znaczenie dla motywacji i rozwoju pracowników jest wręcz ogromne. Ludzie potrzebują wiedzieć, jakie są wyniki ich pracy oraz jak ich praca wpisuje się w szersze wyniki organizacji. Korzystają z informacji zwrotnych, nawet negatywnych, w dużo większym stopniu niż z sytuacji, w której ich praca trafia „w przestrzeń” i gdzieś znika.
Ośmiogodzinny dzień pracy jest reliktem czasów, gdy przeważająca większość robotników pracowała w fabrykach i nie potrzebowała nadmiernego skupienia się na swoich zadaniach. Zapewne dlatego badania pokazują, że przeciętny pracownik pracuje wydajnie od 30 do 90 minut dziennie, niezależnie od czasu spędzanego w pracy.
Jako menedżer rzadko kiedy będziesz mógł wprawdzie umożliwić pracownikom korzystanie z zadaniowego czasu pracy czy z pracy z domu, ale możesz przynajmniej jasno dać im do zrozumienia, że doceniasz sytuacje, w której w pełni angażują się w stojące przed nimi zadania, nawet kosztem większej liczby przerw między momentami zaangażowania. Oczywiście, należy to zrobić w odpowiedni sposób, tak aby nie dać pracownikom wejść sobie na głowę, ale jest to możliwe.
Ostatnim elementem celowego ćwiczenia, który warto odnieść do zarządzania ludźmi, są refleksje nad wykonaną pracą. Korzystając z zestawu tematów do refleksji zawartego w jednym z ćwiczeń, jak również dodając własne pytania, możesz dużo lepiej poznać sytuację, potrzeby i możliwości swoich pracowników oraz skłonić ich do staranniejszej analizy tego, jak pracują i jak mogliby pracować lepiej, wydajniej i skuteczniej. Niezależnie od tego, czy będziesz to robił podczas indywidualnych rozmów, czy podczas zebrań, kluczem w wykorzystaniu tego narzędzia jest stworzenie bezpiecznej atmosfery. Chodzi o to, by pracownicy mieli pewność, że ważne jest znalezienie sposobów na poprawę wspólnych wyników, nie zaś wyszukanie „haków”, które zostaną później przeciw nim wykorzystane.
Jeśli dodasz nawet niektóre z powyższych narzędzi do swojego stylu zarządzania, odkryjesz, że wyniki Twojego zespołu wyraźnie się poprawią. Może to wymagać od Ciebie nieco wysiłku i cierpliwości, ale nagrody, jakie to ze sobą niesie, są naprawdę znaczne. Tym bardziej że, jak się przekonasz w trakcie lektury kolejnego rozdziału, nawet jeśli Twoi ludzie nie dojdą do poziomu mistrzowskiego, to i tak mogą zajść bardzo, bardzo daleko.
Rozdział 8. Ewolucja metod nauki
Roger Bacon, znany średniowieczny filozof i naukowiec, zaobserwował, że minimalny czas niezbędny do zdobycia wiedzy matematycznej dostępnej jemu współczesnym wynosił około 30 - 40 lat intensywnej pracy. Dziś porównywalną do tej z epoki Bacona wiedzą matematyczną wykazują się zdolniejsi gimnazjaliści i przeciętni licealiści. Wiedzę, którą niegdyś poznawano przez 40 lat pracy skupionej tylko na jednej dziedzinie, dziś zdobywa się w ciągu niecałej dekady nauki. Co więcej, w czasie tej dekady matematyka stanowi jedynie niewielką część wiedzy przyswajanej przez uczniów.
Czy to znaczy, że współcześni ludzie są o tyle mądrzejsi od swoich praprzodków? Czy staliśmy się geniuszami?
Nie.
Nasze zdolności intelektualne prawdopodobnie nie zmieniły się przez tych kilkaset lat. Tym, co uległo zmianie, był sposób poznawania tej wiedzy. Zmieniając sposób nauki, udało nam się ponad czterokrotnie skrócić czas niezbędny do rozwijania umiejętności. A to wszystko w sytuacji, w której współczesny program nauczania stoi daleko w tyle za najświeższą wiedzą psychologiczną na temat skutecznej nauki i uczenia się. Można w związku z tym oczekiwać, że czas potrzebny do zdobycia tej wiedzy da się jeszcze skrócić, być może o połowę, może nawet bardziej8.
Podobne usprawnienia w tempie uczenia się zachodzą w zasadzie w każdej dziedzinie życia, nawet w sporcie. Złoci medaliści olimpijscy sprzed stu lat przegraliby z kretesem z współczesnymi, średnio uzdolnionymi licealistami. W wielu sportach, np. w pływaniu czy biegach, różnica jest oczywista i łatwa do sprawdzenia przez porównanie wyników sprzed stu laty i dzisiejszych. W innych, np. w piłce nożnej, porównanie może nie być tak proste, gdyż rozwój szkolenia technik atakujących równoważony był przez rozwój technik szkolenia obrońców i bramkarzy, w swoistym sportowym wyścigu zbrojeń. Nawet w takim sporcie porównanie archiwalnych i współczesnych nagrań pokazuje jednak, że ewolucja jest faktem.
Trening wciąż będzie czynił mistrza
Fakt ten oznacza zaś, że choć zasada 10 000 godzin celowego ćwiczenia będzie się sprawdzać, to obiektywny rozmiar korzyści płynących z tych 10 000 godzin będzie stopniowo coraz większy. Innymi słowy, 10 000 godzin pozostanie limitem potrzebnym do osiągnięcia poziomu eksperta w danej dziedzinie, ale zakres kompetencji ekspertów będzie stale ewoluował.
Ktoś, kto zainwestował 10 000 godzin np. na przełomie lat 1990 - 2000, może łatwo znaleźć się w tyle za kimś, kto dokonał takiej samej inwestycji w latach 2012 - 2022, ponieważ ćwiczenie w tych latach będzie już korzystać z nowszych, wydajniejszych rozwiązań. Nie zwolni to takiej osoby z konieczności przepracowania tych 10 000 godzin, ponieważ jej współcześni konkurenci do miana eksperta również będą mieli dostęp do tych rozwiązań i będą w stanie wykorzystać je w swoim treningu.
Dla tych, którym nie zależy na statusie eksperta, jest to jednak bardzo dobra wiadomość. Oznacza ona bowiem, że dostęp do użytecznego poziomu różnych umiejętności staje się coraz prostszy. Każdy będzie mógł rozwijać coraz więcej takich umiejętności w toku swojego życia, co będzie sprzyjało większej satysfakcji z tego płynącej.
Z praktycznej perspektywy oznacza to również, że jeśli kilkanaście albo kilkadziesiąt lat temu próbowałeś zdobyć jakąś umiejętność i nie udało Ci się to, to być może dzisiaj metody nauki zmieniły się już do tego stopnia, że to, co wcześniej wydawało się przeszkodą nie do przekroczenia, teraz będzie czymś wręcz banalnym do zrozumienia i opanowania.
Z jakiegoś powodu, gdy piszę te słowa, przyszły mi na myśl lekcje muzyki ze szkoły podstawowej i tragikomiczne próby wygrywania melodii na podłej jakości plastikowych fletach, na których nawet wirtuoz miałby problemy z uzyskaniem sensownego brzmienia. Jak wiele osób uznało po takich lekcjach, że nie ma zdolności do muzyki i nie potrafi nauczyć się grać na instrumentach? Jeśli byłeś jedną z nich i gdzieś na dnie Twojego serca drzemie chęć rozwijania tej umiejętności, mam nadzieję, że lektura tych słów skłoni Cię do tego, by spróbować jeszcze raz.
Tak naprawdę dotyczy to wszystkich, nie tylko tych, których aspiracje stłumiły marnej jakości instrumenty w podstawówce. Dlatego zapraszam Cię do wykonania, dla siebie samego, następującego ćwiczenia.
Cwiczenie: odkurz porzucone marzenia
Chyba każdy człowiek miał kiedyś jakieś marzenia, z których w końcu zrezygnował. Rzeczy, których chciał się nauczyć, umiejętności, które chciał zdobyć... Może nie było okazji, pieniędzy, możliwości, może to rodzice zniechęcali nas do zajęcia się tą dziedziną, bo np. uznawali ją za „niemęską” lub „niekobiecą”. Może chciałeś się nauczyć jazdy na deskorolce, ale słyszałeś, że to niebezpieczne. Może pragnąłeś opanować triki magii scenicznej, ale nie wiedziałeś, jak się za to zabrać. A może Ty też padłeś ofiarą plastikowego fletu.
Przyczyn może być wiele, a te, które wymieniłem, nie mają na celu obwiniania kogokolwiek, ale mają po prostu służyć pobudzeniu Twojej pamięci. Chodzi o to, żebyś przypomniał sobie takie umiejętności, z których kształcenia kiedyś zrezygnowałeś, a które jednak chciałbyś mieć. Dotyczy to zarówno tych, które próbowałeś wyćwiczyć i nie zdołałeś tego dokonać, jak i tych, których nawet nie próbowałeś poznać. Możesz tu wypisać absolutnie wszystko — od tańca, przez gotowanie, język chiński czy malowanie, aż po wyplatanie koszyków, hipnozę czy parkour.
Poświęć nieco czasu i dobrze zastanów się nad tym, jakie umiejętności tego typu chciałbyś zdobyć. Następnie wypisz wszystkie takie umiejętności.
Gdy to zrobisz, uszereguj je w kolejności tego, jak bardzo chciałbyś je kształtować.
Gdy stworzysz taką listę, zacznij przeglądać ogłoszenia lokalne, internet itp. w poszukiwaniu możliwości nauczenia się tych rzeczy. Wiele z nich będziesz w stanie wytrenować łatwo i za darmo, np. dzięki serwisom takim jak www.wikihow.com czy www. wannalearn.com. Do innych będziesz potrzebował kupić odpowiedni sprzęt i podręczniki, wziąć udział w szkoleniach lub wynająć odpowiednich nauczycieli. Ważne, żebyś przygotował sobie plan działania w tym kierunku i dał sobie drugą szansę na zrealizowanie marzeń, które kiedyś odrzuciłeś. Powodzenia!
Zakoń czenie. Droga do mistrzostwa...
Ta książka opisuje drogę, jaką trzeba pokonać, by osiągnąć poziom ekspercki w wybranej przez siebie dziedzinie. Nie jest to droga łatwa, krótka ani przyjemna, ale skarb, który czeka na jej końcu, jest naprawdę niezwykły. Dziś wiesz już, jak tę drogę znaleźć dla wybranych przez Ciebie umiejętności i jak sięgnąć po najwyższe laury.
Pytanie jest tylko jedno — czy zdecydujesz się tę drogę pokonać?
Mam nadzieję, że tak oraz, że ćwiczenia, które wykonałeś, czytając tę książkę, pomogą Ci przejść tę drogę. Jeśli jeszcze nie przetrenowałeś tych ćwiczeń, odkładając je na czas, kiedy skończysz czytać — no cóż, ten moment właśnie nadszedł. Zamiast odkładać książkę na bok, sięgnij po długopis, zarezerwuj nieco czasu i wykonaj ćwiczenia, które dotychczas ominąłeś.
To w końcu Twoje życie. I to wyłącznie od Ciebie zależy, czy w jego toku staniesz się mistrzem.
Powodzenia!
Choć tom, który trzymasz w swoich rękach, nie jest publikacją naukową ani popularnonaukową, opiera się on na wynikach twardych badań z zakresu mistrzostwa, ekspertyzy, skutecznej nauki i neurologii. Jeśli zainteresowała Cię ta tematyka i chcesz dowiedzieć się więcej o poruszanych w tej książce tematach, zachęcam Cię do lektury poniższych publikacji i artykułów naukowych, które pozwolą Ci lepiej zgłębić ten temat.
Bloom B.S. (red.), Developing Talent in Young People, New York: Ballentine Books, 1985.
Bond W., Kuhn G., Binstadt E., Quirk M., Wu T., Tews M., Dev P., Ericsson K.A., The use of:simulation in the development of individual cognitive expertise in emergency medicine, „Academic Emergency Medicine”, 2008, 15(11), s. 1037 - 1045.
Charness N., R.Th. Krampe, Mayr U., The role of practice and coaching in entrepreneurial skill domains: An international comparison of life-span chess .skill acquisition, [w:] Ericsson K.A. (red.), The Road to Excellence: The Acquisition of Expert Performance in the Arts and Sciences, Sports, and Games, Mahwah, New Jersey: Erlbaum, 1996, s. 51 - 80.
Chi Glaser R., Farr M.J. (red.), The nature of expertise,
Hillsdale, New Jersey: Erlbaum, 1988.
Chi M.T.H., Glaser R., Rees E., Expertise in problem .solving,
[w:] Sternberg R.S. (red.), Advances in the Psychology of Human Intelligence, Hillsdale, New Jersey: Erlbaum, 1982, vol. 1, s. 1 - 75.
Colvin G., Talent jest przeceniany: co odróżnia najlepszych od całej reszty, Warszawa: MT Biznes, 2009.
Duffy L.J., Baluch B., Ericsson K.A., Dart performance as a function of facets of practice amongst professional and amateur men and women players, „International Journal of Sport Psychology”, 2004,
35, s. 232 - 245.
Ericsson K.A., An expert-performance perspective on medical expertise: Study superior clinical performance rather than experienced clinicians!, „Medical Education”, 2007, 41, s. 1124 - 1130
Ericsson K.A., Attaining excellence through deliberate practice:
Insights from the study of expert performance, [w:] Ferrari M. (red.), The pursuit of excellence in education, Hillsdale, New Jersey: Erlbaum, 2002, s. 21 - 55.
Ericsson K.A., Creative expertise as superior reproducible performance: Innovative and flexible aspects of expert performance, „Psychological Inquiry”, 1999, 10(4), s. 329 - 333.
Ericsson, K.A., Deliberate practice and acquisition of expert performance: A general overview, „Academic Emergency Medicine”, 2008, 15(11), s. 988 - 994.
Ericsson K.A., Deliberate practice and the acquisition and maintenance of expert performance in medicine and related domains, „Academic Medicine”, 2004, 79, s. 70 - 81.
Ericsson K.A., Deliberate practice and the modifiability of body and mind: toward a science of the structure and acquisition of expert and elite performance, „International Journal of Sport Psychology”, 2007, 38, s. 4 - 34.
Ericsson K.A., Discovering deliberate practice activities that overcome plateaus and limits on improvement of performance, [w:] Willamon A., Pretty S., Buck R. (red.), Proceedings of the International Symposium on Performance Science 2009, Utrecht, The Netherlands: Association Europeenne des Conservatoires Academies de Musique et Musikhochschulen (AEC), 2009, s. 11 - 21.
Ericsson K.A., Enhancing the development of professional performance: Implications from the study of deliberate practice,
[w:] Ericsson K.A. (red.), The development of professional expertise: Toward measurement of expert performance and design of optimal learning environments, New York: Cambridge University Press, 2009, s. 405 - 431.
Ericsson K.A., Expertise in interpreting: An expert-performance perspective, „Interpreting”, 2000/2001, 5(2), s. 187 - 220.
Ericsson K.A., How experts attain and maintain .superior performance: Implications for the enhancement of skilled performance in older individuals, „Journal of Aging and Physical Activity”, 2000, 8, s. 346 - 352.
Ericsson K.A., How the expert-performance approach differs from traditional approaches to expertise in sports: In search of a shared theoretical framework for studying expert performance, [w:] Starkes J., Ericsson K.A. (red.), Expert performance in sport: Recent advances in research on sport expertise, Champaign, IL: Human Kinetics, 2003, s. 371 - 401.
Ericsson K.A., Protocol analysis and expert thought: Concurrent verbalizations of thinking during experts’ performance on representative task, [w:] Ericsson K.A., Charness N., Feltovich P., Hoffman R.R. (red.), Cambridge handbook of expertise and expert performance, Cambridge, UK: Cambridge University Press, 2006, s. 223 - 242.
Ericsson K.A., The acquisition of expert performance: an introduction to some of the issues, [w:] Ericsson K.A. (red.), The road to excellence:
The acquisition of expert performance in the arts and sciences, sports, and games Mahwah, New Jersey: Erlbaum, 1996, s. 1 - 50.
Ericsson K.A., The acquisition of expert performance as problem solving: construction and modification of mediating mechanisms through deliberate practice, [w:] Davidson J.E., Sternberg R.J. (red.), Problem solving New York: Cambridge University Press, 2003, s. 31 - 83.
Ericsson K.A., The development of elite performance and deliberate practice: An update from the perspective of the expert-performance approach, [w:] Starkes J., Ericsson K.A. (red.), Expert performance in sport: Recent advances in research on sport expertise, Champaign, IL: Human Kinetics, 2003, s. 49 - 81.
Ericsson K.A., The influence of experience and deliberate practice on the development of:superior expert performance, [w:] Ericsson K.A., Charness N., Feltovich P., Hoffman R.R. (red.), Cambridge handbook of expertise and expert performance, Cambridge, UK: Cambridge University Press, 2006, s. 685 - 706.
Ericsson K.A., The path to expert golf performance: Insights from the masters on how to improve performance by deliberate practice,
[w:] Thomas P.R. (red.), Optimizing performance in golf, Brisbane, Australia: Australian Academic Press, 2001, s. 1 - 57.
Ericsson K.A., The .scientific study of expert levels of performance can guide training for producing superior achievement in creative domains, [w:] Proceedings from International conference on the cultivation and education of creativity and innovation, Beijing, China: Chinese Academy of Sciences, 2009, s. 5 - 27.
Ericsson K.A., The search for general abilities and basic capacities: Theoretical implications from the modifiability and complexity of mechanisms mediating expert performance, [w:] Sternberg R.J., Grigorenko E.L. (red.), Perspectives on the psychology of abilities, competencies, and expertise, Cambridge, UK: Cambridge University Press, 2003, s. 93 - 125.
Ericsson K.A., Charness N., Expert performance: Its structure and acquisition, „American Psychologist”, 1994, 49(8), s. 725 - 747.
Ericsson K.A., Krampe, R.T., Tesch-Römer C., The role of deliberate practice in the acquisition of expert performance, „Psychological Review”, 1993, 100(3), s. 363 - 406.
Ericsson K.A., Lehmann A.C., Expert and exceptional performance: Evidence of maximal adaptations to task constraints, „Annual Review of Psychology”, 1996, 47, s. 273 - 305.
Ericsson K.A., Nandagopal K., Roring R.W., Toward a .science of exceptional achievement: Attaining superior performance through deliberate practice, „Annals of New York Academy of Science”, 2009, 1172, s. 199 - 217.
Ericsson K.A., Nandagopal K., Roring R.W., An expert-performance approach to the study of giftedness, [w:] Shavinina L. (red.), International handbook of giftedness, Berlin, Germany: Springer Science + Business Media, 2009, s. 129 - 153.
Ericsson, K.A., Perez R., Eccles D.W., Lang L., Baker E., Bransford J., VanLehn K., Ward P., The Measurement and Development of Professional Performance: An Introduction to the Topic and the Organization of this Book [w:] Ericsson K.A. (red.), The development of professional expertise: Toward measurement of expert performance and design of optimal learning environments, New York: Cambridge University Press, 2009, s. 1 - 24.
Ericsson K.A., Smith J., Prospects and limits in the empirical study of expertise: An introduction, [w:] Ericsson K.A., Smith J. (red.), Toward a general theory of expertise: Prospects and limits, Cambridge, UK: Cambridge University Press, 1991, s. 1 - 38.
Ericsson K.A., Ward P., Capturing the naturally occurring superior performance of experts in the laboratory: Toward a science of expert and exceptional performance, „Current Directions in Psychological Science”, 2007, 16, s. 346 - 350.
Ericsson K.A., Whyte J., Ward P., Expert performance in nursing: Reviewing research on expertise in nursing within the framework of the expert-performance approach, „Advances in Nursing Science”, 2007, 30, s. E58 - E71.
Feltovich P.J., Prietula M.J., Ericsson K.A., Studies of expertise from psychological perspectives, [w:] Ericsson K.A., Charness N., Feltovich P., Hoffman R.R. (red.), Cambridge handbook of expertise and expert performance, Cambridge, UK: Cambridge University Press, 2006, s. 39 - 68.
Gladwell M., Poza schematem. Sekrety ludzi sukcesu, Kraków: Znak, 2009.
Glaser R., Changing the agency for learning: Acquiring expert performance, [w:] Ericsson K.A. (red.), The Road to Excellence:
The Acquisition of Expert Performance in the Arts and Sciences, Sports, and Games, Mahwah, New Jersey: Erlbaum, 1996, s. 303 - 311.
Hoffman R.R. (red.), The Psychology of Expertise: Cognitive Research and Empirical AI, New York: Springer-Verlag, 1992.
Krampe R.T., Ericsson K.A., Maintaining excellence: Deliberate practice and elite performance in young and older pianists, „Journal of Experimental Psychology: General”, 1996, 125, s. 331 - 359.
Law M., Côté J., Ericsson K.A., Characteristics of expert development in rhythmic gymnastics: A retrospective study, „International Journal of Exercise and Sport Psychology”, 2007, 5, s. 82 - 103.
Lehmann A.C., Ericsson K.A., The historical development of domains of expertise: Performance standards and innovations in music, [w:] Steptoe A. (red.), Genius and the mind, Oxford, UK: Oxford University Press, 1998, s. 67 - 94.
Leonard G., Mastery: The keys to success and long-time fulfillment, California: Flume, 1992.
Proctor R.W., Dutta A., Skill Acquisition and Human Performance, Thousand Oaks, CA: Sage, 1995.
Ramachandran V., The Tell-Tale Brain: A Neuoscientist’s Quest for What Makes Us Human, New York: W.W. Norton & Company, 2010.
Richman H.B., Gobet F., Staszewski J.J., Simon H.A., Perceptual and memory processes in the acquisition of expert performance:
The EPAM model, [w:] Ericsson K.A. (red.), The Road to Excellence:
The Acquisition of Expert Performance in the Arts and Sciences, Sports, and Games, Mahwah, New Jersey: Erlbaum, 1996, s. 167 - 187.
Rosenthal R., Jacobson L., Pygmalion in the classroom, New York: Irvington, 1992.
Simon H.A., Chase W.G., Skill in chess, „American Scientist”, 1973,
61, s. 394 - 403.
Sloboda J.A., Davidson J.W., Howe M.J.A., Moore D.G., The role of practice in the development of performing musicians, „British Journal of Psychology”, 1996, 87, s. 287 - 309.
Starkes J.L., Allard F., Cognitive Issues in Motor Expertise, Amsterdam: North Holland, 1993.
Starkes J.L., Deakin J., Allard F., Hodges N.J., Hayes A., Deliberate practice in sports: What is it anyway?, [w:] Ericsson K.A. (red.),
The Road to Excellence: The Acquisition of Expert Performance in the Arts and Sciences, Sports, and Games, Mahwah, New Jersey: Erlbaum, 1996, s. 81 - 106
Williams A.M., Ericsson K.A., How do experts learn?, „Journal of Sport and Exercise Psychology”, 2008, 30, s. 1 - 11.
1 Zebrane np. w The Cambridge Handbook of Expertise and Expert Performance (Podręcznik Uniwersytetu Cambridge nt. ekspertyzy
1 W rzeczywistości wymaga to jednak dodatkowej inwestycji czasu
2 umiejętności eksperckich) — jeśli chcesz zgłębić temat od strony naukowej, gorąco zachęcam Cię do tej lektury, znajdziesz tam eksperymentalne podstawy tego, o czym tu czytasz.
3 Z drugiej strony nie wiemy, jak długo będzie to aktualne — co pokazała towarzysząca niedawnej olimpiadzie w Pekinie afera związana z niepełnosprawnym biegaczem wykorzystującym wyjątkowo wydajne protezy i pragnącym rywalizować w zwykłej olimpiadzie, a nie w paraolimpiadzie.
4 Naiwni sędziowie to w tym przypadku osoby, które nie wiedzą, kto jest autorem ocenianej przez nich pracy — ten sposób oceny pozwala uniknąć wpływu uprzedzeń w rodzaju „skoro to rysunek da Yinciego, to musi być wspaniały”.
5 energii, które można by przeznaczyć na celowe ćwiczenie, stąd dla wielu osób jest to mniej opłacalne niż skorzystanie z pomocy kogoś, kto skupia się wyłącznie na trenowaniu innych.
6 Choć ćwiczenia niemożliwe do poprawnego wykonania na danym poziomie umiejętności również mogą mieć swoją wartość dla danej osoby (pod warunkiem że stosowane są od czasu do czasu): uczą bowiem pokory oraz wyraźnie nakreślają braki ćwiczącego. Jeśli jednak stanowią zbyt dużą cześć treningu, łatwo mogą doprowadzić do wygaśnięcia motywacji trenującego.
7 W tym przypadku nawet bardzo odroczoną.
8 Oczywiście, w pewnym momencie dojdziemy do progu opłacalności (wysiłek poświęcony ułatwianiu przyswajania wiedzy zacznie być równy lub większy temu, co uda się dzięki temu zaoszczędzić). Punkt ten jest jednak, z ogromnym prawdopodobieństwem, jeszcze daleko przed nami.