STY15
Kaizen, trochę inne małe kroki
Autor Tomasz Saweczko. Kategoria Psychologia
Być może pojęcie kaizen obiło wam się o uszy. Jest to technika (używana głównie w japońskich korporacjach) służąca podnoszeniu jakości i efektywności pracy. Czytam ostatnio książkę na ten temat i chciałem wam zafundować ekspresowy kurs.
Kaizen opiera się na technice „małych kroków”. Wbrew pozorom nie chodzi o to, o co potocznie przez to rozumiemy. Tzn. kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z tym pojęciem myślałem, że będzie chodzić o swego rodzaju systematyczność i wytrwałość. Jednak sprawa ma się nieco inaczej. Posłużę się przykładem – klasycznie przez technikę „małych kroków” można by uznać następujące działanie: „od dziś będę więcej czytać, w tym tygodniu codziennie minimum 40 stron, a w następnym o 5 stron więcej i tak dalej”. W duchu kaizen będzie wyglądać to tak: „chcę więcej czytać, zacznę od strony dzienne, za tydzień dwie strony…”. A potem człowiek zaczyna automatycznie robić dużo więcej niż planował, bo sam traci cierpliwość do tak drobnego działania. Z drugiej strony ponieważ w kaizen zaczyna się od śmiesznie małych kroków, to mało kto na początku się zniechęca.
Sekretem, który stoi za tym, że to wszystko działa jest (wedle znawców) „programowanie mózgu”. Chodzi o to, że człowiek naturalnie boi się zmian. Można być nawet nie do końca tego świadomym, że wybieramy „byle jakie stabilne dziś” zamiast „zajebistego ryzykownego jutra”. Frustracja, która towarzyszy kolejnej porażce to cierpliwa destrukcyjna kropla drążąca skałę duszy. Wiele osób woli się już po prostu nie narażać na śmieszność i kompletnie się poddaje (albo jawnie, albo okłamuje samego siebie frazesami typu „nie mam czasu”). W śmiesznie małych krokach chodzi o odczarowywanie tego lęku przed porażką. Przyzwyczajamy nasz umysł do robienia czegoś innego niż zwykle, a po pewnym czasie zaczynamy realizować zadanie znacznie intensywniej. A co najzabawniejsze – często dzieje się do nie do końca świadomie.
Oprócz małych kroków w kaizen wyróżnia się też „małe pytania” i „rozwiązywanie małych problemów”. Zorientowałem się w trakcie lektury, że technikę „małych pytań” od dawna stosuję w trakcie zakupów w spożywczaku. Wchodzę do sklepu i myślę „co zdrowego mógłbym sobie kupić?”. Mam tak już od bardzo dawna. Otóż w technice „małych pytań” właśnie chodzi o to, żeby zadawać sobie przez długi czas proste pytania (np. co zrobić, żebym był zdrowszy?) i niekoniecznie na nie natychmiast odpowiadać, tylko po prostu przyzwyczajać swój mózg do myślenia na ten temat. Badania naukowe zresztą potwierdzają, że taka forma (tzn. pytanie) jest o wiele bardziej stymulująca dla naszego umysłu. Gdybym myślał „kup coś zdrowego” (wedle badań) kupował bym rzadziej zdrowe jedzenie. Jeśli zaś chodzi o rozwiązywanie „małych problemów”, to każdy na kogo spadło kiedyś wiele obowiązków doskonale wie jaka niszczycielska siła kryje się za olewaniem błahostek. Dajmy na to – odpisywanie na maile. Niejednokrotnie robiły mi się ich całe stosy, które dodatkowo demotywowały mnie do odpisania. W tym przypadku zapamiętać sobie świetną zasadę (co prawda nie z tej książki, którą teraz czytam) – „jeśli coś zajmie Ci mniej niż 2 minuty, to zrób to natychmiast”.
Ostatecznie – polecam technikę kaizen każdemu, kto już zupełnie stracił nadzieję na zmiany w swoim życiu. Poniżej zaś kilka przykładów „małych kroków” w duchu tej filozofii.
Będę robić 5 przysiadów rano po przebudzeniu. (Dla tych, którzy w końcu chcą zacząć ćwiczyć).
Będę czytać codziennie jeden wpis z encyklopedii. (Dla tych, którzy chcą zostać erudytami).
Wstanę raz dziennie od komputera i przez chwilę się porozciągam. (Dla tych, którzy sądzą, że siedzenie przed komputerem zabiera im za wiele czasu i szkodzi ich zdrowiu).
Pomyślę codziennie przez dwie minuty o kimś mi bliskim. (Dla tych, którzy czują się samotnie, albo mają problem w nawiązywaniu kontaktów z innymi).
Podrę i wyrzucę do kosza jednego papierosa dziennie. (Dla tych, którzy chcą rzucić palenie).
Być może te kroki brzmią śmiesznie, ale to serio działa małe cuda po pewnym czasie.