Stare Dobre Małżeństwo
Rok założenia 1984;gatunek poezja śpiewana; wytw. Płytowa EMI Music Poland; członki: Krzysztof Myszkowski Przemysław Chołody Dariusz Czarny Wojciech Czemplik Andrzej Stagraczyński Ryszard Żarowski; byli członkowie: Marek Czerniawski Alina Karolewicz Aleksandra Kiełb-Szawuła Sławomir Plota Andrzej Sidorowicz Robert Szydło Roman Ziobro
Stare Dobre Małżeństwo (SDM) - polska grupa muzyczna wykonująca poezję śpiewaną.
Historia [edytuj]
Grupa wykształciła się z męskiego duetu wokalno-gitarowego tworzącego w początkach lat 80. XX wieku, w skład którego wchodzili: Krzysztof Myszkowski i Andrzej Sidorowicz, wówczas licealiści.
Jednak prawdziwa historia zaczęła się w roku 1984, kiedy to dwaj studenci wzięli udział w eliminacjach do Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Wtedy to zostali po raz pierwszy przedstawieni jako „Stare Dobre Małżeństwo”, gdyż, jak zauważył zapowiadający ich spiker, znają się i grają ze sobą tak długo, że można im przypisać takie określenie. Tak też zostało do dziś.
Zasiadający wówczas w jury Wojciech Belon, lider Wolnej Grupy Bukowina, zauważył i docenił świeże, optymistyczne brzmienie duetu. W efekcie zaprosił SDM do udziału w koncercie Światło odbywającego się w ramach świnoujskiej FAMY. Tam doszło do zacieśnienia znajomości, która jesienią 1984 zaowocowała wspólnym recitalem. Wtedy to dołączyła do grupy Aleksandra Kiełb-Szawuła, która wsparła ich delikatnie brzmiącym głosem (rozstała się z zespołem w 1989). Niedługo później przybył kolejny ważny wokalista, Sławomir Plota, który dał początkującym kolegom wsparcie w postaci swego głosu i gitary. Na początku roku 1985 dołączyli: Marek Czerniawski (skrzypek) oraz Alina Karolewicz (sopran). W ten sposób po odejściu Andrzeja Sidorowicza powstał silny kwintet muzyczno-przyjacielski.
Wskutek różnicy wizji artystycznych i programowych Alina, a później także Marek, pożegnali się z resztą załogi. W miejsce Marka dokooptowano znanego w środowisku animatora festiwali piosenki turystycznej - skrzypka Wojciecha Czemplika. W 1988 współpracę z zespołem rozpoczął Roman Ziobro, a w 1989 - Ryszard Żarowski (wcześniej grywał w zespołach: Małolepsi, AKT-Wrocław, Bez Idola). Akustykiem zespołu został Wojciech Gołosz.
Od 1989 do 2002 SDM było formacją "męską" o stabilnym składzie: Krzysztof Myszkowski, Wojciech Czemplik, Ryszard Żarowski, Roman Ziobro. Ten ostatni opuścił zespół w 2002 r. W jego miejsce przez jeden sezon na gitarze basowej grał Robert Szydło, później do zespołu przystał Andrzej Stagraczyński.
W 2006 z grupą związał się gitarzysta Dariusz Czarny (wcześniej - Bohema "kędzierzyńska"), a w 2007 - Przemysław Chołody (harmonijka).
Równolegle do Starego Dobrego Małżeństwa - Krzysztof Myszkowski, Ryszard Żarowski i Andrzej Stagraczyński - tworzą grupę The Gruz Brothers Band, w której wykonują piosenki do tekstów Jana Rybowicza, Edwarda Stachury i Adama Ziemianina. Od 2005 r. ukazały się dwie płyty "hybrydowej formacji": 2005 - Dymi mi z czachy (Krzysztof Myszkowski & The Gruz Brothers Band); 2006 - Biała gorączka Live (2 CD - koncert w Radiu Gdańsk).
Muzycy [edytuj]
Obecny skład zespołu Krzysztof Myszkowski - śpiew, gitara, harmonijka ustnaWojciech Czemplik - skrzypce, mandolinaRyszard Żarowski - gitaryAndrzej Stagraczyński - gitara basowaDariusz Czarny - gitaryPrzemysław Chołody - harmonijka ustna
Dyskografia1990 - Dla wszystkich starczy miejsca1990 - Makatki1990 - Sercopisanie1992 - Czarny blues o czwartej nad ranem1992 - Pod wielkim dachem nieba1992 - Live in Łowicz1993 - Niebieska tancbuda1995 - Dolina w długich cieniach1996 - Latawce pogodnych dni1998 - Miejska strona księżyca1999 - Cudne manowce (2 CD)2000 - Bieszczadzkie anioły2002 - Biesy i czady w Chicago (live in Chicago`00)2002 - Kino objazdowe (2 CD)2003 - Złota kolekcja (SDM)2004 - Bucalala! (2 CD live in Warsaw`02)2004 - Beretka dla Bejdaka2005 - Missa Pagana2006 - Tabletki ze słów2008 - Jednoczas
PIENIĄDZE
INNYCH LUDZI
JERRY
STERNER
reżyseria:
Maciej Englert
scenografia:
Marcin Stajewski
zdjęcia:
Michał Englert
premiera:
28 maja 2001
____________________________________________________
Nie wszystko jest na sprzedaż
Świat finansjery w Teatrze Telewizji. - To opowieść o zderzeniu dwóch sposobów myślenia o świecie - starego, opierającego się na kodeksie honorowym i nowego, wierzącego najbardziej kalkulacjom finansowym - mówi Maciej Englert, reżyser spektaklu "Pieniądze innych ludzi" zrealizowanego dla Teatru Telewizji.
|
FOT. (C) PAT-JAN BOGACZ - Dotychczas obowiązujące reguły, w myśl których należy kierować się nie tylko dobrem jednostki, ale i ogółu, moralnością, okazują się niestety przestarzałe - mówi Maciej Englert. - Wypiera je bezpardonowa walka o pieniądze. Stary kapitalistyczny porządek był urokliwy i pełen etosu, ale w dzisiejszych czasach okazuje się zupełnie niepraktyczny. I dlatego musi odejść. Świat, który przychodzi, jest bardziej brutalny, ale nie znaczy to, że całkowicie pusty. Nie można go dyskwalifikować tylko dlatego, że opiera się wyłącznie na logice - rachunku korzyści i strat. FOT. (C) PAT-JAN BOGACZ Akcja sztuki współczesnego dramaturga Jerry'ego Sternera "Pieniądze innych ludzi" toczy się u schyłku lat 80. w prowincjonalnym amerykańskim mieście Rhode Island. Sześćdziesięciokilkuletni Andrew Jorgenson (Jerzy Trela) i jego przyjaciółka Bea Sullivan (Marta Lipińska) prowadzą tam od wielu lat firmę Kable Nowej Anglii. Ważny jest dla nich nie tylko zysk, troszczą się o fabrykę jako miejsce pracy wielu robotników. Dzięki staraniom dyrektora Williama Colesa (Krzysztof Pieczyński) firma dobrze prosperuje, aż do czasu gdy zaczyna się nią |
|
interesować Larry Garrison (Piotr Fronczewski), gracz giełdowy z Wall Street. Chce doprowadzić do upadłości przedsiębiorstwo, bo to - paradoksalnie - jest niezwykle dochodowe. Garrison rozpoczyna skupowanie akcji Kabli Nowej Anglii, by przejąć zarządzanie firmą. W wyjściu z opresji dotychczasowym właścicielom pomóc może już tylko Kate, córka Bei (Agnieszka Warchulska), a zarazem świetna prawniczka. - Tylko początkowo wydaje się, że treść tej sztuki jest bardziej zrozumiała dla Amerykanów. Tak naprawdę giełda nie jest podstawowym tematem tego utworu - zapewnia reżyser. - O wiele ważniejsza jest opowieść o przemijaniu świata tradycji i honoru, ustępującego miejsca rzeczywistości opartej na kalkulacji finansowej, a nie sentymentach i lojalności. Coraz częściej - niemal na co dzień - spotykamy się z tym i u nas. Nie chciałem jednak zanudzić widzów tematem giełdowym, bo tak naprawdę mocno natrudziliśmy się, żeby był jedynie w tle. Nie trzeba być fachowcem od ekonomii, żeby zrozumieć ten spektakl. A problemy dotyczące miłości, lojalności, przyjaźni i odpowiedzialności, które są w tym utworze najistotniejsze, obchodzą wszystkich. W spektaklu została zastosowana nietypowa narracja. - Bohaterowie sami opowiadają o wydarzeniach, które już miały miejsce - wyjaśnia Maciej Englert. - Nieraz zwracają się wprost do kamery. Jedną z największych zalet utworu są świetne role, charakterystyczne postaci - z krwi i kości, mające komediowy rodowód. Nie próbowaliśmy kopiować amerykańskiej rzeczywistości, bohaterowie, o których opowiadamy, równie dobrze mogą żyć tutaj. Jak mówi reżyser - happy endu na szczęście nie ma. - Szczęśliwy finał byłby nieprawdą, tak jak tylko fałszem może być stwierdzenie, że świat daje się uporządkować i zorganizować wedle jasnych, czystych i szlachetnych reguł - twierdzi Maciej Englert. - Happy endu, w którym dobro triumfuje nad złem, poszanowanie tradycji i moralność nad racjonalnością kalkulacji finansowych - nie ma na świecie. Nie ma też i w sztuce. Autor utworu nikomu nie przyznaje racji, decyzja, po czyjej stronie się opowiedzieć - należy do widzów. Autorem scenografii jest Marcin Stajewski, a zdjęć - Michał Englert. Zdjęcia kręcone były w wynajętej hali w Wilanowie. Sztuka zostanie pokazana 28 maja w poniedziałkowym Teatrze Telewizji o godzinie 21.05. |