Mistrz Wincenty (Kadłubek) |
1/2 |
TREN NA ŚMIERĆ KAZIMIERZA SPRAWIEDLIWEGO
[...]
A gdy zaszło tak wspaniałe słońce, ciemności okryły ziemię i
ludzi ogarnęło zamroczenie, iż wszystkim całkowicie żal
owładnął. Ci zaś, do których wieść o tak nagłym nieszczęściu
nie mogła dojść tak szybko, mimo wszystko oddają się radości.
Tak więc pomieszał się żal z radością, a ona takim sposobem się
skarży, iż żal ją porwał i do małżeństwa z sobą
wlecze:
WESOŁOŚĆ DO ŻALU:
Nie jest wstydem
wobec bólu,
Ale bólem jest dla wstydu,
Gdy surowy
wzbierze gniew.
Żal oskarżam ja żałobnie,
Który
z mego splata kwiecia
Iście pogrzebową wić.
Arcykróla
byłam żoną,
Jegom wybrała troskliwie,
Pana z królów
tysiąca.
A gdy śmierci uległ prawu,
Zgonu jego
gwałt mnie wtrącił
W dolę gwałtu nieszczęsną.
Żal
ja o porwanie skarżę,
Srogi mnie traktuje rydwan,
Trwoży
porywacza moc.
Dręczy, ściska, dławi Żal mnie.
Rozpacz
omalze me złamie,
Na uciechę wrogom mym.
ODPOWIADA
ŻAL:
Przyczyn powód wyszukiwać,
Sprawę przeciw
sprawie wszczynać
Prawa pogwałceniem jest.
Samowolnie
w nasze progi
Wpadasz nagle - czemu zgrzytasz
Tym
prostackim bezwstydem?
Karmisz jęki, karmisz płacze,
Łkania - pytam.
I cóż dają Nocne zawodzenia te?
Z
nimi łez wylewasz potok,
Z nimi umiesz złudnych pociech
Na
bezdrożach zażyć wraz.
WESOŁOŚĆ DO WOLNOŚCI:
Patrz,
Wolności siostro miła,
Jaką ceną wzmacnia trwoga
Tych
zrękowin [zmowy] pakt.
Tak mnie kuszą, tak próbują,
Zniewolona po cóż zwlekam
Z hańby niecną
sromotą?
WOLNOŚĆ ODPOWIADA:
Gardzisz, gdy cię
znaczyć ceną,
Gardzisz, gdy upajać krasą
Tak młodego
wdzięku [chcą].
Losu chcesz naszego doznać,
Gdy w
ladacznic podłym gronie
Pełnić musim służbę swą.
Płacze
zacność, płacze dobroć,
Płacze wszystkich cnót
społeczność
Cała w uciśnieniu swym.
Wszelka
płeć i wiek wszelaki
Płochym rzeczom kres już kładą
W
okolicznych [zagród] krąg.
Okręt sternik gdy opuści,
Morskie wzbiorą wnet czeluści,
Syrty i rozbicie
tuż!
Nawałnica wtedy wpada,
W głębię oceanu
spycha
Wiosła wybawicielskie.
Rozproszywszy smutku
chmurę,
Siostro, wejdź z nadzieją w śluby,
Pojaśnieją
dole złe.
SŁOWA AUTORA:
Ciesz się, Żalu, ciesz
bez miary,
Już weselne brzmią fanfary,
Niech zadudni
skoczny tan.
W złoto i klejnoty żwawość
Lubą
stroi, a jej urok
Z wonnościami stapia się.
Lubym
zaś wdowieństwo włada,
Smutnych wiedzie obłudników
Smutna
zaraza.
Luba lśni gemmami, złotem,
Wieniec z
zielonego lauru
Wiosna zaraz wręcza jej.
Żal zaś
z ponurego skarbca
Maurów barwą uczemiony
Zgrzebnej
sukni bierze wór.
Orszak lubej z jasnym licem
Jaśniejącą
kwitnie szatą,
Ona samaż jasna jest.
Żal ze
smutną zgrają razem
Zawodzeniem i szlochaniem
Smętnie
wyją wstrętną pieśń.
Straszny związek się zawiera,
Wierność oblubieńca złudna,
Podstęp oczywisty
jest.
Strój oblubienicy biorą,
Blaski wszystkie na
niej gasną,
Wewnątrz czarnych komnat strach.
Obwiniona
o występek,
Oskarżona dla pozoru,
Wyrok wydają bez
win.
Pogrążona jest w ciemnościach,
Bez badania
prawdziwości,
Tylu cierpień znosi los.
ŻAL MÓWI:
O, starego
prawa męże!
W zbytkach swego Kazimierza
Tak
nieposkromieniście.
Ani jednak sił osłabiać,
Ani
mężów hartu zbawiać
Nie godzi się rozwiąźle.
Świeżą
jeszcze bliznę noszę,
Jeśli w zamian odwet biorę.
Czyż
to czyjąś krzywdą jest?
Po cóż nam się w słowach
gmatwać?
Gardzicielce się należy
Gardzicielki względy
znać.
Niech się potwór taki stanie
Stosu pastwą,
niech z popiołu
Żaden nie zostanie ślad!
Dziewosłębów
niechby tysiąc
Charybd nęka i Scyll tyleż
Zawsze w
gotowości jest!
ODPOWIADA ROZTROPNOŚĆ ŻALOWI:
Wściekły
szałem czymże kusisz?
Lichymś, Żalu, winem spity.
Dość
pijaństwa tego już!
Zgińcie, swary, zgińcie,
klęski,
Niech miłości miłość ręczy,
Gdy roztropność
wodzi rej.
Tu i tam podwójny ciężar,
Ale potem
męstwo przecież
Mężnym doda [wiele] sił,
Paktu
wiary chciej dochować,
Nienawidzi prawo nowe
Przodków
rozwodzenia się.
Tak trucizna żółć cykuta,
Sztuka
jadem tarcze kryła
Przeciw trucicielstwa [złu].
Tak
i sprawa nieudana
Pełne powodzenie zyska,
Umiar gdy
prowadzi ją.
Do nas zatem wam powrócić,
Swary,
skargi precz porzucić
Sprawiedliwość każe [wam].
Tych
zaś, co chcą dalej szemrać,
Ciasno każę ich
skrępować
Pasem [mocnym] poprzez pierś.
Nigdy
głupim się nie zrobi
Hańba, gdy się z hańby wyrwiesz
Z
cichą wytrwałością.
Słodkie jakieś uciszenie
Rodzi
się, gdy zdołasz zjednać
Sprzecznej rzeczy sprzeczną
rzecz.
SPRAWIEDLIWOŚĆ DO ROZTROPNOŚCI:
Słodko
śpiewa ta fujarka,
A to mile ptaszę ciebie
W sidła
zdradne zwabi wnet.
O, jak słodko syreniątko
Do
nieszczęsnej wabi czary,
Trzeźwy umysł wzdraga się.
Życia
śmierć jest przeciwniczką,
Śmiercią życie chcieć upoić
Związki to żałosne są.
Powiedz, błagam.
Roztropności,
Czy roztropny i głupota
Mieszkać winny
wspólnie wraź?
ROZTROPNOŚĆ:
Czasem chyba
rozum żąda,
Żeby zgody jedność była
Między
sprzecznościami.
Jest mistrzynią tu Proporcja,
Aby
w tajemnicy liczby
Para stała się z niepary.
ROZTROPNOŚĆ
TAK PYTA:
O, Proporcjo, cóż ty radzisz?
Dla
małżonków węzły wiążesz.
Wyjawże [nam] zamysł
swój!
ODPOWIADA PROPORCJA:
Jad się mieści w
tych pucharach,
W tyglu śmierć.
Te pocałunki Końcem
końca stają się.
Skoroś jest roztropna, powiedz,
Jakże orzesz brzeg roztropnie
I jak cegłę myjesz
[wraz]?
W błoto rzuć klejnoty piękne,
Święte
wieprzom daj zadatki,
W świętych miejscach kupczyć każ.
Oj,
na darmo trud włożony,
Oj, myśl obłąkanej głowy,
Brednie
bezrozumne [są]
Kręć więc kądziel, kręć
wrzeciono,
Gdzie żadnego przyzwolenia,
Żadnych wspólnych
nie znasz spraw.