Emerytura której nie będzie czyli polski system ZUS+OFE cz. 2
2-AM, 18 października, 2010 - 09:36
Kontynuujemy zatem temat systemu emerytalnego w Polsce (ZUS i OFE) poruszony w 1-szej części opracowania .
Do
roku 1999 w Polsce istniał system emerytalny, którego jedynym
filarem i jednocześnie gwarantem był państwowy ZUS (Zakład
Ubezpieczeń Społecznych - nazwany później tj. gdy ludzie
dowiedzieli się ile ich co miesiąc kosztuje owa instytucja i co w
zamian daje - „Zakładem Utylizacji Składek” ). W latach PRL’u
poprzedzających sławetną „transformacje ustrojową” ZUS radził
sobie całkiem nieźle i nie dochodziły do nas sygnały że piramida
zacznie się sypać co było już obserwowane w krajach zachodu.
Pozytywna sytuacja ZUS wynikała z tego że rządzący dość dbali o
to by liczba biorców była mniejsza niż dawców (poza przyczynami
demograficznymi wymienionymi w 1-szej części opracowania)
ograniczając dostęp do systemu nieuprawnionym znaczy osobom zbyt
młodym by przejść na utrzymanie ZUS. Dodatkowo spora w tym zasługa
dość zawiłych księgowań, które wynikał z faktu że władze
PRL’u wypłacały pracownikom tylko nie wielkie pensje (mające
dziesiątki razy mniejszą siłę nabywczą niż pensje na tzw.
„zachodzie”) zabierając większość pieniędzy „pod stołem”
bez wiedzy pracowników. To z tych pieniędzy płacono podatki,
wypłacano emerytury , ogólnie utrzymywano państwo). Sytuacja
zmieniła się znacząco pod koniec lat 90-tych gdy postanowiono
podzielić wynagrodzenie pracownika na część netto, składki
emerytalno-rentowo-zdrowotne i podatki. Dopiero wtedy można było
precyzyjnie określić ile z pensji każdego pracującego pochłania
system emerytalny.
W latach 90-tych system emerytalny w Polsce
zaczął coraz bardziej odczuwać podmuchy nadciągającego tornada.
Bardzo duża w tym zasługa kolejnych ekip rządzących, które nie
radząc sobie z zagadnieniami rządzenia państwem próbowały
kupować spokój coraz to nowych grup społecznych przez bezrozumne
nadawanie coraz to nowych przywilejów kolejnym grupom i branżom
zawodowym. Kto pamięta wizyty górników, hutników, stoczniowców,
kolejarzy, nauczycieli i innych grup zawodowych protestujących w
huku, dymie i ogniu pod budynkami ministerstw czy kancelarią
premiera w Warszawie ten wie że za każdym razem protestujący
dostawali to co chcieli odnośnie przywilejów emerytalnych
skracających wymagany dla nich okres pracy. Dodatkowo władze często
akceptowały ucieczkę na emeryturę ludzi przed szalejącym
bezrobociem. Zamiast zająć się stworzeniem warunków dla rozwoju
gospodarczego, który pozwolił by ludziom w wieku emerytalnym
spokojnie pracować akceptowano ucieczkę ludzi przed bezrobociem na
wcześniejsze emerytury. Poprawiało to statystykę bezrobocia i
jednocześnie zapewniało względny spokój społeczny ale generowało
w przyszłych latach coraz większe koszty funkcjonowania systemu
emerytalnego. Niestety nikt z rządzących nie przejmował się
poważnie narastającym problemem. Nie ma się czego dziwić jako że
przeciętny polityk myśli jak dotrwać do końca kadencji albo co
dziś podadzą w bufecie sejmowym i nie wybiega myślą jak będzie
funkcjonował kraj w którym on chwilowo mieszka za 10, 20 czy 50
lat.
Jednak pod koniec lat 90-tych w rządzie Akcji Wyborczej
Solidarność (AWS) pod przewodnictwem „charyzmatycznego premiera”
(bardzo zabawne sformułowanie jeśli ktoś jeszcze pamięta tą
postać z tamtego okresu) prof. Jerzego Buzka zakiełkował pomysł
zrobienia reformy systemu emerytalnego. Przypomnijmy że w tym czasie
zakiełkowały tam i 3 inne reformy zwane później przez
niewdzięczne społeczeństwo „4 reformy i pogrzeb”. Przypomnijmy
pokrótce owe sławetne 4 reformy: reforma szkolnictwa (zmiana
programów nauczania i struktury szkoły od poziomu podstawowego do
średniego), reforma emerytalna (2 filary ubezpieczeń emerytalnych),
reforma zdrowotna (powstanie kas chorych zastąpionych za czasów SLD
strukturą o nazwie NFZ) i reforma administracyjna (zmniejszenie
liczby województw i wprowadzenie powiatów). Wszystkie one poza
reforma administracyjną praktycznie zakończyły się fiaskiem i
konsekwencje owych reform ciągną się za nami do dzisiaj. Reforma
administracyjna zakończyła się sukcesem jeśli nie liczyć
trwających jeszcze przez kilka lat walk lokalnych kto powinien
znaleźć się w jakim województwie. Sukces ten przejawia się
stworzeniem sieci setek tysięcy nowych synekur urzędniczych w
strukturze tzw. samorządu które pozwalają przeczekać politykom
jeśli akurat podwinie im się noga w tzw. „dużej”
polityce.
Wracając jednak do reformy emerytalnej nadal nie
wiemy czy idea owej reformy wynikała ze świadomości coraz bardziej
pogarszającej się sytuacji ZUS czy też była odpowiedzią na
zapotrzebowanie ukręcenia nowych „lodów”, przy których
„program powszechnej prywatyzacji” (3 x P) czyli osławione
fundusze NFI był tylko dziecinną igraszką. Na tak postawione
pytanie mógł by z pewnością odpowiedzieć któryś z twórców
reformy emerytalnej z tym że najpierw należało by znaleźć
odpowiednio przekonywujące argumenty by zechciał podzielić się
rzetelnie swoją wiedzą.
Fakt faktem że zebrał się zespół
ekspertów i pod przewodnictwem prof. Góry opracował założenia
nowego systemu emerytalnego, który wdrożono w roku 1999. „Wdrożono”
to może nie jest właściwe słowo ponieważ system nie jest
kompletnie wdrożony do dzisiaj. Pod słowem „wdrożono” należy
rozumieć że uruchomiono proces poboru składek emerytalnych nie
gwarantując w zamian żadnych konkretów opodatkowanym ofiarom
systemu. Ale przypomnijmy jak to było w założeniach i ile owe
założenia mają wspólnego z obecna rzeczywistością.
Z rozmów z osobami, które brały swego czasu udział w budowie systemu OFE po stronie funduszy OFE czyli jedynego beneficjenta tej reformy wynika że pomysłodawcy reformy od początku chcieli zdjąć, choćby częściowo odpowiedzialność z budżetu państwa za wypłatę przyszłych emerytur. Taka odpowiedzialność ciąży na państwie z tytułu zobowiązań jakie względem swoich członków ma dziś ZUS.
Przed
reformą systemu emerytalnego powszechnie zwaną jako „reforma OFE”
wszystkie składki pracujących trafiały do ZUS, który je wypłacał
obecnym emerytom. W systemie tym nie zmieniło się praktycznie nic w
stosunku do pierwotnych założeń Otto von Bismarcka. Był to nadal
system „piramidy finansowej” gdzie jedno, pracujące pokolenie
utrzymywało nie pracujące już pokolenie starsze i liczyło że
sytuacja powtórzy się ponownie za kolejny kwant czasu.
W
systemie tym (ZUS) istotny był parametr tzw. „stopy zastąpienia”.
Mówiąc ogólnie chodziło to ile dostanie przyszły emeryt
emerytury w stosunku do otrzymywanej pensji. „Stopa zastąpienia”
wynosiła pierwotnie około 75% (potem zaczęto ją stopniowo
redukować i to jeszcze w starym systemie ZUS) co z grubsza oznaczało
że emeryt dostanie 75% swojej pensji z liczonego do zestawienia
korzystnego okresu składkowego. Twórcy reformy zdali sobie sprawę
że ZUS ma coraz większe problemy z obsługa obecnych wypłat i że
na dłuższą metę nie jest możliwe zachowanie „stopy
zastąpienia” na tak wysokim poziomie. Powstał jednak dylemat jak
powiedzieć ludziom płacącym składki że ich przyszła emerytura
będzie niższa od obecnych emerytur ? Aby zaradzić tej sytuacji
wymyślono system emerytalny bazujący na koncepcji 2
filarów.
Postanowiono podzielić składkę emerytalną (przy ej
okazji wreszcie została ujawniona informacja ile i jakich składek
płaci pracownik i jego pracodawca) na 2 części. Składka w
wysokości blisko 12% (dokładnie jest to 12,22%) pensji brutto miała
trafić nadal do ZUS, który nazwano 1-szym filarem. Natomiast 7,3%
pensji miało zasilić 2-gi filar emerytalny czyli Otwarte Fundusze
Emerytalne zwane pod nazwą OFE. W przyszłości emerytura miała być
wypłacona przez nie istniejący do chwili obecnej Zakład Emerytalny
i składać się z 2 składników czyli części z ZUS i OFE
(składnik kapitałowy emerytury).
Różnica pomiędzy tymi 2-ma
filarami polegała na tym że pieniądze były inwestowane i
zarządzane w odrębny sposób. W przypadku ZUS, który został
nazwany „1-szym filarem” sytuacja nie uległa zasadniczo zmianie
czyli nadal to co wpadło do systemu pod postacią składki odebranej
z pensji pracownika natychmiast z niego wypadało pod postacią
emerytur obecnych emerytów. Jedynym nowum w całej sytuacji było
rozpoczęcie przez ZUS ewidencjonowania w systemie komputerowym
wszystkich wpłat przelewanych wirtualnie na indywidualne konta
identyfikujące płatnika. Nie miało i nie ma to nadal praktycznego
znaczenia jako że jak wspomniano same pieniądze natychmiast są
przelewane na wypłaty obecnym emerytom natomiast zapisy komputerowe
są tylko dowodem ile pieniędzy pobrano od każdego z płacącego
składki emerytalne. Sam system komputerowy ZUS rodził się w
przerażających bólach i dał zarobić firmie Prokom (obecnie
troszkę się przefarbowała i występuje chyba pod inną nazwą)
należącej do pana Krauze (pieszczotliwie nazywa się go „Wielkim
Płatnikiem” – sama nazwa pochodzi od systemu „Płatnik”
służącego do elektronicznych rozliczeń pracodawców z ZUS -
pamiętamy to ciepłe sformułowanie które padło chyba z ust pana
Kornatowskiego gdy on czy ktoś z nim związany tuptał do pewnego
hotelu złożyć rytualny, wieczorny meldunek drogiemu prezesowi
Rysiowi. K) miliardy złotych (same komputery kosztowały ponad 700
milionów złotych a oprogramowanie ponad 2-gie tyle nie wspominając
o dziesiątkach milionów złotych co rocznej asysty na rzecz firmy
Prokom).
Wracając jednak do OFE czyli do „2-go filara”, OFE miały te pieniądze wpłacone przez ZUS zatrzymać do chwili osiągnięcia przez członka OFE wieku emerytalnego i zarządzać nimi inwestując je tak by stale powiększający się kapitał przynosił sute odsetki. OFE mogły inwestować powierzone im środki w bony skarbowe, obligacje oraz kupować za nie akcje na polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) z tym że max. do 40% zgromadzonych aktywów. Twórcy systemu emerytalnego pierwotnie wzorowali ten system na systemie chilijskim, który wydawał im się nowoczesny i w tamtym okresie czasu funkcjonował jeszcze dość sprawnie. Technicznie pobór środków rozwiązano w taki sposób że całość składki emerytalnej pobierał od płatnika (pracownik + pracodawca) ZUS (w przypadku pracowników na etacie obowiązek przekazywania tych pieniędzy i ewentualnych sankcji karnych spoczął na pracodawcy). Po pobraniu całości składki ZUS przelewał 7,3% pensji brutto pracownika czyli blisko 1/3 tego co sam sobie zatrzymał do OFE. W przypadku opóźnień w transferach do OFE ZUS musiał zapłacić na rzecz danego OFE ustawowe odsetki karne od zaległych kwot (oczywiście płacił je z naszych podatków :)
Jak
wiadomo trzeba było znaleźć chętnych do prowadzenia OFE. W jaki
jednak sposób znaleźć chętnych, którym powierzano by 7,3% pensji
brutto 14 milionów pracujących ? Rozwiązaniem tego problemu był
przyjęty system prowizji i opłat manipulacyjnych na rzecz OFE.
Opłaty podzielono na 2 rodzaje. Była opłata za zarządzanie
(skonstruowana tak że niezależnie czy były straty czy zyski OFE
było zadowolone) i zryczałtowana opłata od wpływających składek
(rozbój w biały dzień porównywalny z działaniami pasera
potrącającego na wejściu prowizję za dostarczony do opchnięcia
przez złodzieja „fant”). Pomińmy może w jaki sposób
poszczególne towarzystwa kalkulowały sobie te opłaty (dane te
(aktualne) powinny być dostępne na stronach internetowych samych
OFE i na stronach dawnego KNUIFE – obecnie chyba KNF).
Początkowa
prowizja od każdej wpłaty środków spływających do OFE wynosiła
ponad 13% co oznacza że z każdych 100zł trafiających do OFE 13 zł
stanowiło prowizje od wpłaty i pomniejszało przekazany kapitał
którym OFE zaczynało zarządzać. Pojawia się pytanie kto miał
zapłacić te astronomiczne prowizje?
Jak zwykle rozwiązanie
było bajecznie proste. Zapłacić miał je ze swoich składek
członek OFE. Żeby czasem nie wpadł na pomysł rezygnacji z tej
„fantastycznej” oferty uniemożliwiono mu wystąpienie z OFE,
powrót do systemu 1-filarowego w ZUS czy w ogóle rezygnacje z
dobrodziejstwa przymusowego systemu emerytalnego.
Przypomnijmy
że w chwili obecnej członek OFE ma jedynie wybór między OFE ‘X”
a OFE „Y”. Jeśli nie podoba mu się OFE „X” może zgłosić
wniosek o przeniesienia go do OFE „Y” ale nie ma prawa zabrać
pieniędzy ( łopatek i foremek) i powiedzieć funduszom OFE „cześć!
, sam zadbam o moje oszczędności lepiej od was”. Zasadniczo wybór
ten przypomina wybór pomiędzy „kiłą” a „syfilisem” i to z
pełnymi tego konsekwencjami. Różnica tylko jest taka że w/w
choroba weneryczna jest z reguły uleczalna a nasz przypadek gdy
zostaliśmy członkami OFE jest przypadkiem, który leczy jedynie
nasza śmierć :)
W ramach sławetnej reformy emerytalnej obywateli podzielono na 2 a właściwie na 3 grupy na wzór dobrej selekcji robionej na rampie kolejowej obozu koncentracyjnego. Osoby urodzone po roku 1968 zmuszono automatycznie do przynależności do systemu „2-filarowego” czyli ZUS+OFE. Osoby urodzone bodajże przed rokiem 1949 automatycznie przydzielono do ZUS słusznie wychodząc już na samym wstępie z założenia że ich emerytura z ZUS+OFE będzie niższa niż na starych zasadach z ZUS. Osoby urodzone po 1949 (koryguje bo było błędnie 1947) ale wcześniej niż w 1969 mogły dobrowolnie wybrać czy chcą należeć wyłącznie do ZUS (system 1-filarowy) czy chcą przepisać się do ZUS + OFE. Zastosowane pewien lep, na który dało się złapać dziesiątki tysięcy jeśli nie setki tysięcy takich osób znacząco pogarszając jak się później okazało swoją szansę na godną emeryturę ale o tym nieco później.
Jak
już wspomniano w pierwotnym założeniu chodziło o przeniesienie
części zobowiązań z ZUS czyli państwa polskiego na barki samych
członków systemu emerytalnego. Celem pośrednim było obniżenie
tzw. „stopy zwrotu” z pierwotnych 75% występującej w systemie
ZUS z okresu sprzed reformy. Osiągnięto to dzięki przeniesieniu
odpowiedzialności za wysokość świadczenia emerytalnego częściowo
na OFE i jednoczesne zmniejszenie udziału w tym świadczeniu przez
ZUS. Trzeba pamiętać że emerytury wypłacane przez ZUS są
waloryzowane o wskaźnik inflacji (czasami rządy próbowały
ograniczać tą waloryzacje – szczególnie kłaniają się tu
działania za czasów min. Hausnera w rządzie L.Milera i M. Belki).
Emerytury wypłacane z OFE nie będą waloryzowane o wskaźnik
inflacji.
Wracając jednak do tematu – pozostała otwarta
kwestia jak przekonać ludzi do zaakceptowania nowego systemu
emerytalnego, w którym emerytura miała być niższa niż w starym
systemie ? Wymyślono sposób a było nim zapewnienie że emerytura
kapitałowa pozwoli znacząco powiększyć wartość odkładanych
składek co podniesie wysokość łącznej emerytury z ZUS i OFE.
Dodatkowo podkreślano że wysokość emerytury a konkretnie części
z OFE będzie uzależniona od wartości zgromadzonych składek w myśl
zasady „im więcej zgromadzisz, tym większą dostaniesz emeryturę”
i nikt nie będzie sponsorował cudzej emerytury swoimi środkami z
OFE.
Jednocześnie obiecano ludziom z ekranów telewizorów
ustami ekspertów (nie zawarto niestety tej obietnicy w ustawie o OFE
którą dziś można by skarżyć w polskim TK czy unijnym ETS) że
środki z OFE w przypadku śmierci członka OFE jak i emeryta nie
przepadną jak dzieje się to ze składkami ZUS będą dziedziczone.
Jednocześnie robiono nadzieję że środki z OFE zostaną wypłacone
osobie przechodzącej na emeryturę w postaci jednorazowej wypłaty.
Propozycja ta była bardzo kusząca dla ludzi ponieważ pozostawiała
złudną nadzieję że w przypadku śmierci z odłożonych składek
emerytalnych skorzystają członkowie rodziny zmarłego a nie
przypadkowe i nie znane osoby jak ma to miejsce w ZUS w ramach „umowy
społecznej”. Dodatkowo można było się spodziewać że
ustawodawca wypłaci należna z OFE emeryturę w jednym kawału jako
że nie powołał do życia tzw. „Zakładów Emerytalnych”, które
miały by wypłacać emeryturę. Logicznym było wiec że ZUS będzie
wypłacał 1-szy filar podczas gdy środki z OFE będą zarządzanie
już indywidualnie przez samego emeryta. Jednak jak okazało się
logika nie miała tu wiele wspólnego przy projektowaniu systemu. W
ten oto sposób przy akompaniamencie barwnych spotów w telewizji (
kto pamięta dowcip: „Bogdan mówi „Bankowy” – dlaczego ? –
bo nie potrafi wymówić Nationale Nederlanden” ?) zachwalających
„emeryturę pod palami” przepchnięto ustawę i nikt nawet nie
zająknął się że ustawa jest nie kompletna tzn. że nie zależnie
od gangsterskiego skoku na kasę płatników ustawodawca nie raczył
określić precyzyjnie kiedy i na jakich warunkach otrzyma on
świadczenie emerytalne. Zmuszono ludzi do rozpoczęcia płacenia
składek na nowych zasadach mamiąc ich obietnicami dostatniej
emerytury nie określając żadnych warunków i gwarancji na jakich
zostanie ona wypłacona w przyszłości. Kwestie wypłat postanowiono
uregulować w bliżej nie określonej przeszłości ale na pewno
przed osiągnięciem przez pierwszych członków OFE praw do
pobierania emerytury z 2-go filara) i domknięto ją na skrajnie
niekorzystnych warunkach dla płatników dopiero w roku 2009 czyli 10
lat po starcie systemu emerytalnego kiedy zaszła konieczność
dokonania pierwszych wypłat.
Dodatkowo twórcy systemu
emerytalnego okazali się niezwykle litościwi dla samych OFE jeśli
chodzi o ocenę funkcjonowania i nagradzania OFE. Nikt nie wpadł na
pomysł by OFE obracające cudzą gotówką mogły pobierać premię
ale tylko w przypadku wygenerowania odpowiednio wysokich zysków.
Wprowadzono system prowizji, który gwarantował OFE wysokie zyski
nie zależnie od generowanych przez nie wyników finansowych.
Ustawodawcy nie interesowało czy OFE pomnożyły czy straciły
powierzone im środki. Jedynym odstępstwem od tej reguły były
wyniki najgorszego OFE w stosunku do średniej ważonej. W takim
przypadku najgorsze OFE musiało dopłacić różnicę z własnego
kapitału. Jednak wystarczyło by wszystkie OFE miały straty na
podobnym poziomie a ryzyko takie już nie istniało lub koszt
ewentualnej dopłaty był nie współmiernie mały w stosunku do
profitów jakie dawało obracanie miliardami złotych ze składek
swoich członków.
Przypomnijmy w małym podsumowaniu czym „eksperci” OFE do spółki z klipami odtwarzanymi dziesiątki razy dziennie w TV i radio mamili swoje ofiary i o czym zapominali poinformować:
-
możliwość bezpiecznego pomnażania części kapitałowej przez OFE
znacznie wydajniej niż robił to ZUS
- możliwość
dziedziczenia środków gromadzonych w OFE zarówno środków członka
OFE jak i środków zgromadzonych przez pobierającego świadczenie
emeryta a co za tym idzie pobierania emerytury z OFE tylko do
wysokości zgromadzonych przez siebie środków.
- obowiązuje
skądinąd słuszna zasada „im więcej zgromadzisz tym większa
będzie twoja emerytura z OFE”.
- nie informowania o znacząco
zawyżonych kosztach funkcjonowania systemu (pierwotnie prowizja
sięgała 13% by spaść do 7% a od roku po ostatniej korekcie
utrzymywać się w okolicach 3%.
- możliwość wypłaty
jednorazowej środków z chwilą przejścia na emeryturę jeśli taka
będzie wola członka OFE,
Czego nie zrobiono z chwilą startu reformy OFE przy założeniu iż nadal obowiązywał przymus „umowy społecznej” uniemożliwiający wycofanie się chętnego z systemu emerytalnego ?
-
nie zagwarantowano w ustawie wszystkich w/w obietnic i zapewnień co
uniemożliwiło by wyłganie się od odpowiedzialności gdyż było
by to podstawą do zerwania umowy członka OFE z funduszem lub
zasądzeniu odszkodowania od skarbu państwa.
- nie określono
precyzyjnie co dzieje się ze środkami członka OFE jak i emeryta w
przypadku jego śmierci co stanowiło pole do późniejszych
przeróbek zapisów ustawy w zakresie dziedziczenia.
- nie
określono zasad na jakich wypłacana będzie emerytura z 1-go i 2-go
filaru (chodzi o stworzenie systemu „Zakładów Emerytalnych”
których koncepcja została zastąpiona w roku 2008 przez system FDEK
(Fundusze Dożywotnich Emerytur Kapitałowych) oraz określenie
kosztów funkcjonowania systemu.
- Doprowadzenie i akceptowanie
w wyniku dopuszczalnego modelu biznesowego i braku procedur
kontrolnych do karygodnych zachowań ze strony OFE przy werbunku
nowych członków ze szkodą dla zwerbowanych członków.
W następnej części opracowania zostaną poruszone powyższe wątki oraz zahaczymy o temat drażliwy czyli padnie kilka słów o dziedziczeniu środków OFE a właściwie wyjaśnienie że dziedziczenie OFE nie ma wiele wspólnego z klasycznym dziedziczeniem. Proszę o nieco cierpliwości bo będzie można nieco się zdziwić, zbulwersować a nawet pośmiać ..
P.S
Temat
stanowi dalszą część opracowania dostępnego pod
linkiem:
http://www.niepoprawni.pl/blog/2456/emerytura-kt...
Komentarze:
Średnio: 10 (5 głosów)
»
Re: Emerytura której nie będzie czyli polski system ZUS+OFE cz.
marbara996, 18 października, 2010 - 11:11
bardzo dziekuje switna analiza czekam na dalsza czesc. Pozdrawiam
Re: Emerytura której nie będzie czyli polski system ZUS+OFE cz.
PP, 18 października, 2010 - 14:51
Trudno było się przebić... ale warto było! :)