HAARP na Alasce to zupełnie inna sprawa
...
według Plejaran tematy takie jak "chemiczne smugi",
"żywność GMO", "uprowadzenia przez obcych" czy
"Iluminaci" zostały rozdmuchane znacznie ponad miarę;
natomiast HAARP
na Alasce to zupełnie inna sprawa -
to jest faktycznie najstraszliwsza broń testowana obecnie na Ziemi,
poprzez transmisję fal elektromagnetycznych niskiej częstotliwości
odbitych od jonosfery mogąca oddziaływać na mózgi ludzi z
drugiego końca planety, np. paraliżując wszystkich członków
społeczeństwa atakowanego kraju, również tych ukrytych w
podziemnych bunkrach, doprowadzając ich do bezwładu albo
szaleństwa; ale to nie wszystko - eksplozje kilku bomb nuklearnych
to nic w porównaniu z tym, co może zrobić HAARP na bez porównania
większym obszarze, i to bez użycia energii atomowej. Władze USA
stają na głowie z obłudą, gdy rozwijając tę instalację,
jednocześnie na forum międzynarodowym domagają się od innych
krajów zaprzestania wszelkich prób z bronią jądrową - podczas
gdy stworzona przez nie aparatura może spowodować totalną zagładę
życia na Ziemi, gdyż do odbijania fal na wybrane tereny potrzebne
jest wcześniejsze podgrzanie jonosfery, co już samo w sobie lub w
połączeniu z następującym w dalszej kolejności ostrzeliwaniem
wiązkami energii, może zniszczyć tę delikatną warstwę i
spowodować ulotnienie się ziemskiej atmosfery - nikt nie wie do
końca, jak użycie tej broni wpłynie na jonosferę, mimo to w
ujęciu Plejaran "amerykańscy wojskowi tak bardzo pragną być
w stanie pokonać każdego przeciwnika na planecie, że gotowi są
zaryzykować zagładą całego życia na Ziemi - a zaangażowani w
projekt naukowcy bagatelizują to ryzyko i udają, że go nie
rozumieją; czynniki wpływające na kontynuowanie projektu to także
problematyka tysięcy wojskowych etatów oraz zaangażowania wielu
prywatnych biznesów kooperujących w przedsięwzięciu"