Czechow Antoni Maria Iwanowa

MARIA IWANOWNA

W luksusowym saloniku, na kozetce obitej aksamitem w kolorze ciemnofioletowym siedziała młoda pani, lat dwudziestu trzech. To Maria Iwanowna Odnoszczokina.

Ach, jaki banalny, szablonowy początek — westchnie czytelnik — ci panowie literaci zawsze zaczynają od luksusowych saloników! Czytać się odechciewa!"

Proszę czytelnika o wyrozumiałość i idę dalej.

Przed damą stał młody człowiek, lat dwudziestu sześciu, z bladą, zasmuconą twarzą.

Ano właśnie, właśnie, od razu się domyśliłem — irytuje się czytelnik — oczywiście młody człowiek i bezwarunkowo dwudziestosześcioletni! A dalej co? Wiadomo: on będzie ją błagał o poetyczną miłość, a ona odpowie mu prozaiczną prośbą o bransoletkę. Albo na odwrót, ona marzy o poezji a on... Nie, stanowczo przestaję czytać!"

Ale ja mimo to piszę dalej:

Młody człowiek nie odrywał oczu od pięknej pani i szeptał:

Kocham cię, moja cudna, nawet w tej chwili, kiedy owiewasz mnie chłodem śmierci!

Tu czytelnik ostatecznie traci cierpliwość i zaczyna urągać:

A bodajby ich diabli wzięli! Zaśmiecają głowę bredniami, luksusowymi salonami, jakąś tam Marią Iwanowną, która owiewa chłodem śmierci!"

Pewno słuszny jest twój gniew, czytelniku! A jednak może niezupełnie słuszny? Nasze stulecie ma tę nad innymi przewagę, że w żadnej rzeczy nie podobna stwierdzić, kto ma słuszność, a kto jej nie ma. Nawet sędziowie przysięgli, rozstrzygając najpospolitszą sprawę o kradzież, nie są pewni, kto jest prawdziwym winowajcą: czy złodziej, czy pieniądze, które źle leżały, czy też — może oni sami, sędziowie, są winni, że się w ogóle urodzili. Nic już nie można wymiarkować na tym świecie.

Więc — choćbyś miał słuszność, czytelniku, wiedz, że i ja winien nie jestem. Twierdzisz, że opowiadanie jest nieciekawe i niepotrzebne? Dobrze, przypuśćmy, że masz rację! Ale ja mam prawo powołać się na okoliczności łagodzące.

Bo powiedz sam, czy mogę pisać wyłącznie rzeczy interesujące i potrzebne, skoro od dwóch tygodni nudzę się jak mops, a nadto trzęsie mnie febra?

Nie pisz, kiedy masz febrę".

Tak, oczywiście, ale... żeby się długo nie rozwodzić: proszę sobie wyobrazić, że ja mam febrę i jestem w wisielczym nastroju, a równocześnie inny literat, kolega mój, ma też febrę, trzeciemu żona wyprawia w domu awantury, w dodatku bolą go zęby, czwarty wpadł w melancholię. I wszyscy czterej nie piszemy. Czymże rozkaże pan zapełnić szpalty gazet i czasopism? Może utworami, które wy, czytelnicy, dzień w dzień pudami nadsyłacie do redakcji? Otóż z całej waszej wielopudowej makulatury z ledwością wyciśnie się jedną mizerniutką uncję, a i to — ciągnąc za uszy.

My, zawodowi literaci — nie mówię tu o dyletantach, ale o prawdziwych wyrobnikach literatury — jesteśmy też ludzie, tacy sami jak ty, czytelniku, jak twój brat i twoja szwagierka, mamy też nerwy i bebechy, gnębi nas to samo, co i was, zmartwień i kłopotów mamy bez porównania więcej niż przyjemności, i gdyby można było, to co dzień znalazłby się powód, żeby nie pracować. Co dzień, proszę mi wierzyć! A przecież, gdybyśmy posłuchali twojego „Nie pisz!", gdyby każdy z nas spasował przed znużeniem, nudą czy febrą, trzebaby z miejsca zamknąć na kłódkę całą bieżącą literaturę!

A zamykać jej nie wolno nawet na jeden dzień, czytelniku drogi. Chociaż wydaje ci się mizerną i szarą, mało ciekawą, chociaż nie pobudza cię ani do śmiechu, ani do radości, przecież — istnieje i robi swoje. Bez niej byłoby o wiele gorzej... Wystarczy, żebyśmy się usunęli i porzucili nasze stanowiska bodaj na chwilę, a natychmiast zastąpią nas pajace w błazeńskich kołpakach z brzękadłami, kiepscy profesorowie i mierni adwokaci, nawet junkrzy, którzy swoje głupie przygody miłosne spiszą na komendę: „Lewa! Prawa!"

Widzisz zatem, że muszę pisać, nie zważając na nudę ani na ataki febry. Piszę, jak mogę i umiem, i nie wolno mi przestać. Jest nas nieliczna tylko garstka, mógłbyś policzyć na palcach. A gdzie personel jest szczupły, tam nie ma mowy o urlopie, choćby najkrótszym. Nie można i nie wypada.

Ale mógłbyś pan przynajmniej wybrać sobie poważniejszy temat! Co za sens pisać o tej Marii Iwanownie? Czy mało jest dokoła nas zjawisk, czy mało kwestyj, które..."

Masz rację, czytelniku, niemało jest i zjawisk, i kwestyj, ale proszę, powiedz wyraźnie, czego ty naprawdę wymagasz? Skoro się oburzasz, to poucz, spraw, abym ja musiał uwierzyć, że jesteś w istocie człowiekiem bardzo serio i że życie traktujesz serio. Proszę mnie przekonać, ale konkretnie, bo inaczej gotów jestem przypuścić, że tych kwestyj i zjawisk, o których mówisz, w ogóle nie ma, a ty sam jesteś — sympatycznym facetem, który od czasu do czasu, z braku lepszego zajęcia, lubi sobie pogawędzić o poważnych kwestiach".

Ale dość, trzeba zakończyć opowiadanie.

Długo stał nasz młody człowiek przed piękną panią. Wreszcie zdjął tużurek, zzuł obuwie i szepnął:

Bądź zdrowa, do jutra!

Za czym wyciągnął się na kanapie i nakrył pluszowym pledem.

Jak to, w obecności damy? — zdziwi się czytelnik. — Ależ to brednie, banialuki! To oburzające! Policja! Cenzura!"

Wolnego, nie gorączkuj się, mój poważny, surowy, głęboko myślący czytelniku. Dama w luksusowym salonie była namalowana olejnymi farbami na płótnie i wisiała nad kanapą. Teraz oburzaj się, ile wlezie.

I pomyśleć, jak cierpliwy jest papier! Skoro redakcja drukuje bzdurstwa, to znaczy, że nie ma nic lepszego. To rzecz oczywista. Siądźże zatem czym prędzej do biurka, wykładaj swoje głębokie, olśniewające myśli, napisz tego ze trzy pudy i wyślij do redakcji. Siadajże prędzej i pisz! No, żywo, pisz i wysyłaj!

A redakcja odeśle ci to z powrotem...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czechow Antoni Największe miasto
Czechow Antoni Odkrycie
Czechow Antoni Na gwoździu
Czechow Antoni Zabłąkani
Czechow Antoni Odpowiednie kroki
Czechow Antoni W salonie
Czechow Antoni Kapitański mundur
Czechow Antoni Łyki
Czechow Antoni Do Paryża
Czechow Antoni U pani marszałkowej
Czechow Antoni Mróz
Czechow Antoni Wdzięczność
Czechow Antoni Niedorajda
Czechow Antoni Impresario pod kanapą
Czechow Antoni Filantrop
Czechow Antoni Noc na cmentarzu
Czechow Antoni Debiut
Czechow Antoni Świąteczne
Czechow Antoni Edukowane drewno

więcej podobnych podstron