David Weber
Kwestia honoru
Cykl: Honor Harrington, tom 4
Prze�o�y�: Jaros�aw Kotarski
Wst�p
W wielkiej, mog�cej pomie�ci� dwa tysi�ce os�b g��wnej sali Zaawansowanego Kursu Taktycznego panowa�a cisza. Trudno si� by�o temu dziwi�, skoro w pogr��onym w p�mroku pomieszczeniu znajdowa�o si� zaledwie trzydziestu siedmiu ludzi, kt�rym przewodniczyli Pi�ty Lord Przestrzeni, admira� sir Lucien Cortez, i generalny prokurator wojskowy Royal Manticoran Navy, wiceadmira� urodzona Alyce Cordwainer. Powodem, dla kt�rego zebrano si� w tej w�a�nie sali, by�o to, i� znajdowa� si� w niej drugi co do wielko�ci holoprojektor nale��cy do Kr�lewskiej Marynarki.
Obecnie holoprojekcja ukazywa�a wysok� kobiet� o zdecydowanych rysach, ubran� w kapita�ski mundur, siedz�c� za sto�em, na kt�rym le�a� bia�y beret dow�dcy okr�tu. Spogl�da�a spokojnie w obiektyw holokamery, a jej twarz by�a zupe�nie pozbawiona wyrazu.
— Co dok�adnie sta�o si� po ostatecznej zmianie kursu Grupy Wydzielonej Hancock 001? — spyta� niewidoczny m�czyzna, kt�rego czerwony napis na holoprojekcji zidentyfikowa� jako komodora Vincenta Capr�, przewodnicz�cego s�du oficerskiego.
Rekomendacja tego� s�du stanowi�a bezpo�redni� przyczyn� odbywaj�cego si� w�a�nie zebrania.
— Przeciwnik tak�e zmieni� kurs i kontynuowa� po�cig, sir — odpowiedzia�a kobieta zadziwiaj�co mi�kkim, ale i dziwnie bezosobowym kontraltem.
— Jaka by�a sytuacja taktyczna Grupy, kapitan Harrington? — spyta� Capra.
— Grupa Wydzielona znajdowa�a si� pod ci�kim ostrza�em rakietowym, sir. Circe zosta� zniszczony zaraz po zmianie kursu, Agamemnon oko�o pi�� minut p�niej, kilka innych okr�t�w dozna�o mniejszych lub wi�kszych uszkodze�.
— Nazwa�aby pani t� sytuacj� rozpaczliw�?
— Nazwa�abym j�... powa�n�, sir — odpar�a Harrington po chwili namys�u.
Nast�pi�a chwila ciszy, jakby Capra czeka� na ci�g dalszy; widz�c, �e si� go nie doczeka, westchn�� i powiedzia�:
— A wi�c tak, kapitan Harrington: sytuacja by�a �powa�na”, przeciwnik kontynuowa� po�cig, a HMS Agamemnon w�a�nie zosta� zniszczony. By�a pani w kontakcie z admira�em Sarnowem przebywaj�cym na pomo�cie flagowym HMS Nike?
— By�am, sir.
— Jaka by�a jego reakcja? Czy to w tym momencie wyda� rozkaz rozproszenia?
— S�dz�, �e mia� taki zamiar, ale nie zd��y� tego zrobi�, sir.
— Dlaczego?
— Poniewa� otrzyma� przes�ane przez nasze platformy sensoryczne informacje o przybyciu do systemu Hancock eskadry admira�a Danislava, sir.
— Rozumiem. Czy admira� Sarnow rozkaza� wtedy, by Grupa Wydzielona si� nie rozprasza�a?
— Nie, sir. Zosta� ranny, zanim zd��y� wyda� jakikolwiek rozkaz — odpar�a spokojnym, oboj�tnym kontraltem.
— Jak powa�na by�a ta rana i w jakich okoliczno�ciach to nast�pi�o? — W g�osie komodora Capry s�ycha� by�o irytacj� wywo�an� kliniczn� wr�cz precyzj�, z jak� Harrington odpowiada�a wy��cznie na zadane pytania.
— Nike zosta� trafiony przez lasery dw�ch rakiet, sir. Jedno z trafie� zniszczy�o rufowy pok�ad hangarowy, zapasow� stacj� ��czno�ci, przedzia� koordynacyjny i pomost flagowy. Kilku cz�onk�w sztabu zosta�o zabitych, a admira� Sarnow ci�ko ranny.
— I straci� przytomno��?
— Tak, sir.
— Przekaza�a pani dow�dztwo Grupy Wydzielonej nast�pnemu wed�ug starsze�stwa oficerowi?
— Nie, sir. Nie przekaza�am.
— Czyli praktycznie przej�a pani dowodzenie?
Zapytana skin�a g�ow�.
— Dlaczego pani tak post�pi�a, kapitan Harrington?
— Poniewa� w mojej ocenie sytuacja taktyczna by�a zbyt powa�na, by ryzykowa� zamieszanie w �a�cuchu dowodzenia, sir. Wiedzia�am o przybyciu okr�t�w admira�a Danislava, o czym m�g� nie wiedzie� kapitan Rubenstein, kt�ry powinien by� obj�� dow�dztwo, a liczy�a si� ka�da sekunda.
— I zdecydowa�a pani przej�� dowodzenie Grup� Wydzielon� w imieniu admira�a Sarnowa?
— Tak, sir — przyzna�a spokojnie Harrington, jakby nie zdawa�a sobie sprawy, �e przyznaje si� do z�amania co najmniej pi�ciu artyku��w kodeksu wojskowego.
— Dlaczego pani uzna�a, �e sytuacja jest a� tak powa�na, by usprawiedliwi� takie post�powanie?
— Zbli�ali�my si� do planowanego punktu rozproszenia, sir. Jednak przybycie admira�a Danislava stwarza�o mo�liwo�� wci�gni�cia si� przeciwnika w zasadzk�, z kt�rej nie m�g� uciec, czego nie brano pod uwag�, planuj�c dzia�ania. Aby sta�o si� to mo�liwe, Grupa Wydzielona musia�a pozosta� skoncentrowana i stanowi� cel warty po�cigu. Bior�c pod uwag� zniszczenia w systemie ��czno�ci okr�tu kapitana Rubensteina, o kt�rych wiedzia�am, uzna�am, i� istnieje zbyt du�e ryzyko, �e nie wie on o przybyciu eskadry admira�a Danislava i nie zapobiegnie rozproszeniu si� Grupy, bowiem nie zd��y zapozna� si� w pe�ni z sytuacj� taktyczn�.
— Rozumiem.
Nast�pi�a kolejna, tym razem d�u�sza chwila ciszy przerwana jedynie szelestem papieru. Wreszcie Capra ponownie zabra� g�os.
— Dobrze, kapitan Harrington. Prosz� opowiedzie� s�dowi, co nast�pi�o po oko�o czternastu minutach od zranienia admira�a Sarnowa.
Na twarzy Honor pojawi� si� przelotnie �lad emocji, pierwszy od chwili rozpocz�cia przes�uchania, migda�owe oczy b�ysn�y niebezpiecznie, a usta zacisn�y si� w w�sk� lini�. Po sekundzie jej twarz ponownie przypomina�a mask�, a g�os, gdy odpowiedzia�a pytaniem na pytanie, by� ca�kowicie neutralny:
— Zak�adam, sir, �e chodzi panu o zachowanie Siedemnastej eskadry ci�kich kr��ownik�w?
— S�usznie pani zak�ada, kapitan Harrington.
— W tym mniej wi�cej czasie Siedemnasta Eskadra rozproszy�a si� i od��czy�a od reszty Grupy Wydzielonej Hancock 001, sir — powiedzia�a kapitan Harrington ch�odno i rzeczowo.
— Na czyj rozkaz?
— Kapitana lorda Younga, sir. Przej�� on dow�dztwo eskadry po �mierci komodora Van Slyke’a, jeszcze przed dokonaniem ostatecznego zwrotu.
— Poleci�a mu pani od��czy� si� od reszty Grupy?
— Nie, sir.
— Czy poinformowa� pani�, co zamierza, nim wyda� rozkaz?
— Nie, sir.
— A wi�c dzia�a� ca�kowicie z w�asnej inicjatywy, bez rozkaz�w z okr�tu flagowego?
— Tak, sir.
— Rozkaza�a mu pani wr�ci� do szyku?
— Tak, sir.
— Jeden raz czy wi�cej?
— Kilkakrotnie, sir.
— Czy wykona� pani rozkaz?
— Nie, sir. Nie wykona�.
— Czy pozosta�e okr�ty Siedemnastej eskadry wr�ci�y do szyku, gdy im to pani poleci�a?
— Tak, sir.
— A okr�t kapitana Younga...?
— Lecia� poprzednim kursem, ca�y czas oddalaj�c si� od pola walki — powiedzia�a, nie podnosz�c g�osu, lecz z lodowatym b�yskiem w oczach.
Holograficzny obraz znieruchomia�.
W sali przez moment panowa�a absolutna cisza. Holoprojekcja znikn�a i zapali�y si� wszystkie �wiat�a. Obecni skupili uwag� na stoj�cej na m�wnicy kapitan z naszywkami prokuratury wojskowej na r�kawie kurtki mundurowej.
— To najistotniejsza cz�� zezna� lady Harrington z�o�onych przed s�dem oficerskim — oznajmi�a rzeczowo tonem prawnika przyzwyczajonego do wyst�pie� na sali s�dowej. — Ca�e zeznanie, podobnie jak zeznania innych �wiadk�w, jest naturalnie do dyspozycji. Czy kto� z obecnych chcia�by obejrze� dalszy ich ci�g, nim przejdziemy do innego materia�u dowodowego?
Admira� Cordwainer spojrza�a, unosz�c brew, na Corteza; zastanawia�a si�, czy Pi�ty Lord Przestrzeni wy�apa� te same niuanse co ona. Co prawda ona by�a do�wiadczonym prawnikiem, tote� zwraca�a wi�ksz� uwag� na to, czego ludzie nie m�wili i w jaki spos�b to robili, ale Lucien Cortez by� oficerem liniowym o du�ym do�wiadczeniu. B�ysk w jego oczach i zaci�ni�te usta m�wi�y same za siebie. Potrz�sn�� przecz�co g�ow�. Oboje spojrzeli wymownie na czekaj�c� na ich reakcje kapitan.
— Skoro nie ma pyta�, przejd�my do nast�pnych materia��w, kapitan Ortiz — zaproponowa�a admira� Cordwainer.
— Tak jest, ma’am. — Ortiz nacisn�a kilka klawiszy w notesie i o�wiadczy�a: — Kolejna porcja dowod�w jest powodem, dla kt�rego poprosi�am o wypo�yczenie tej sali. To, co za chwil� zobaczycie, jest odtworzeniem najistotniejszych cz�ci bitwy na podstawie tego, co uda�o si� odzyska� z bank�w danych komputer�w pok�adowych wszystkich ocala�ych jednostek Grupy Wydzielonej Hancock 001. Nie jest to obraz kompletny z uwagi na straty poniesione przez okr�ty admira�a Sarnowa, ale zdo�ali�my go w wi�kszo�ci uzupe�ni�, wykorzystuj�c dane z komputer�w zdobycznych dreadnought�w admira� Chin. Na podstawie tych danych nasz komputer stworzy� pi�ciokrotnie przyspieszony odpowiednik nagrania bitwy od momentu poprzedzaj�cego zranienie admira�a Sarnowa.
Nacisn�a guzik, �wiat�a przygas�y, a holoprojekcja o�y�a t�cz� barw, z kt�rych po sekundzie wy�oni� si� czysty i ostry obraz. Admira� Cordwainer poczu�a, �e siedz�cy obok Cortez sztywnieje, gdy ich oczom ukaza� si� pe�en obraz sytuacji taktycznej wraz ze stosownymi opisami przy jednostkach.
Holoprojekcja podzielona by�a na dwie cz�ci — mniejsz�, chwilowo ciemn� i pust�, oraz wi�ksz�, ukazuj�c� system planetarny czerwonego kar�a zwanego Hancock do limitu jedenastu minut �wietlnych. Wida� by�o ca�y system wraz z zielon� kropk� oznaczaj�c� stacj� orbitaln�, kt�rej sercem by�a stocznia remontowa, ale uwag� przyci�ga�y trzy zgrupowania okr�t�w opatrzone pulsuj�cymi kodami informacyjnymi. Jedno by�o jasnozielone, dwa pozosta�e �wieci�y czerwieni� oznaczaj�c� wroga. Poniewa� nawet tak wielka holoprojekcja, zachowuj�c skal�, nie mog�a ukaza� pojedynczych okr�t�w, od ka�dej grupy prowadzi�a w bok linia zako�czona sze�ciobokiem, w kt�rym w powi�kszeniu pokazany by� szyk poszczeg�lnych ugrupowa�.
Admira� Cordwainer nie by�a taktykiem, ale sytuacja, kt�r� widzia�a na holoprojekcji, m�wi�a sama za siebie i ca�kowicie t�umaczy�a nag�e zesztywnienie Corteza. Wi�ksze skupisko wrogich jednostek pozostawa�o nieruchome mniej wi�cej w po�owie odleg�o�ci mi�dzy granic� wej�cia w nadprzestrze� a stacj�. Wy�wietlone obok informacje wskazywa�y na przera�aj�c� si�� ognia tej eskadry superdreadnought�w. Druga formacja by�a znacznie bli�ej bazy i posuwa�a si� naprz�d, w szybkim tempie zbli�aj�c si� r�wnocze�nie do Grupy Wydzielonej Hancock 001. Por�wnanie tak liczebno�ci, jak i si�y ognia obu grup nie pozostawi�o w�tpliwo�ci, �e jednostki RMN znajduj� si� w naprawd� ci�kim po�o�eniu — najsilniejszymi okr�tami by�o sze�� kr��ownik�w liniowych, z kt�rych trzy otacza�y pulsuj�ce ��te pier�cienie oznaczaj�ce powa�ne uszkodzenia. �ciga�o je za� pi�� dreadnought�w, z kt�rych tylko jednego otacza� ��ty pier�cie�.
Mi�dzy obiema formacjami migota�y iskierki oznaczaj�ce rakiety — wida� by�o, �e okr�ty Ludowej Marynarki wystrzeliwuj� ich co najmniej trzy razy wi�cej, cho� obie strony wydawa�y si� uzyskiwa� r�wn� ilo�� trafie�. Niestety, dreadnoughty by�y znacznie odporniejsze na zniszczenia ni� kr��owniki liniowe.
— Grupa Hancock straci�a wcze�niej dwa kr��owniki liniowe — odezwa�a si� z p�mroku kapitan Ortiz. — Przeciwnik poni�s� znacznie wi�ksze straty dzi�ki pu�apkom, w kt�re wprowadzi� go admira� Sarnow, natomiast pami�ta� nale�y, �e przy tej okazji zgin�li obaj dow�dcy dywizjon�w eskadry admira�a, jak te� dow�dca os�ony, komodor Van Slyke. A wi�c poza samym admira�em Sarnowem nie ocala� �aden z najstarszych rang� oficer�w flagowych.
Cordwainer przytakn�a ruchem g�owy i skrzywi�a si� bole�nie, gdy z holoprojekcji znikn�� nagle kolejny lekki kr��ownik. Dwie z uszkodzonych jednostek zosta�y ponownie trafione, a ��ty pier�cie� wok� jednej z nich nabra� pomara�czowego odcienia, co oznacza�o, �e uszkodzenia s� bardzo powa�ne. Wyt�y�a wzrok i odczyta�a jego nazw� — Agamemnon. Nawet nie pr�bowa�a sobie wyobrazi�, jak m�g� si� czu� kto� na jego pok�adzie, wiedz�c �e znajduje si� w zasi�gu przeciwnika dysponuj�cego o�mio — czy dziewi�ciokrotn� przewag� ogniow�.
— Za chwil� nast�pi ostateczna zmiana kursu Grupy Wydzielonej — uprzedzi�a kapitan Ortiz i rzeczywi�cie kurs zielonych okr�t�w nagle zmieni� si� o pi�tna�cie stopni, oddalaj�c si� od bazy.
Admira� Cordwainer przygryz�a warg�, widz�c, �e �cigaj�cy tak�e zmienili kurs, �cinaj�c k�t i tym samym zmniejszaj�c odleg�o�� dziel�c� ich od okr�t�w Kr�lewskiej Marynarki.
Obraz nagle znieruchomia�.
— W tym momencie admira�owi Sarnowowi uda�o si� odci�gn�� wroga od bazy i obecnego w niej personelu, kt�rego nie da�o si� ewakuowa� — skomentowa�a kapitan Ortiz i uaktywni�a pusty do tej pory obszar holoprojekcji.
Pojawi�y si� na nim trzy obrazy — dwa przedstawia�y mostki okr�t�w RMN, trzeci pomost flagowy, tak�e na okr�cie Royal Manticoran Navy. Na wszystkich oficerowie Kr�lewskiej Marynarki pozostawali bez ruchu, jakby czekaj�c, by dotar� do nich w�a�ciwy strumie� czasu.
— Teraz, panie i panowie, zobaczycie wydarzenia najwa�niejsze dla �ledztwa — doda�a kapitan Ortiz. — Nagrania z odpraw, kt�re przeprowadzi� przed bitw� z dow�dcami eskadr i kapitanami okr�t�w admira� Sarnow, nie pozostawiaj� cienia w�tpliwo�ci w jednej kwestii. Ot� wszyscy wiedzieli, �e g��wnym celem jest odci�gni�cie si� przeciwnika od bazy przy u�yciu wszelkich mo�liwych �rodk�w, w tym tak�e u�ycia w�asnych okr�t�w jako przyn�ty. Musz� te� doda�, �e z materia��w tych jasno wynika, i� admira� mia� zamiar zako�czy� manewr rozproszeniem okr�t�w w chwili, w kt�rej okaza�oby si�, �e przesta�y skupia� na sobie uwag� wroga. Mia�o to jednak nast�pi� dopiero na wyra�ny rozkaz z okr�tu flagowego.
Przerwa�a na moment, czekaj�c na pytania lub komentarze, a gdy te nie nast�pi�y, odchrz�kn�a i kontynuowa�a.
— To, co teraz zobaczycie, b�dzie przebiega� w czasie rzeczywistym, bez �adnego przyspieszenia, i b�dzie zsynchronizowane z obrazem taktycznym pokazanym w g��wnej cz�ci holoprojekcji. Zapisy pochodz� z bank�w danych i dziennik�w pok�adowych odpowiednich okr�t�w. To jest mostek HMS Nike... — jeden z obraz�w zamigota�. — To pomost flagowy admira�a Sarnowa, tak�e na HMS Nike, a to mostek ci�kiego kr��ownika HMS Warlock.
Przerwa�a ponownie, czekaj�c na reakcj� s�uchaczy. Nikt si� nie odezwa�, uruchomi�a wi�c holoprojektor. Postacie o�y�y, a cisz� przerwa�o wycie alarm�w, popiskiwanie modu��w ��czno�ci i inne d�wi�ki wszechobecne podczas walki na ka�dym stanowisku dowodzenia, tyle �e trzykrotnie g�o�niejsze.
Nagrania by�y niezwykle realistyczne. Admira� Cordwainer pochyli�a si�, odruchowo daj�c si� ogarn�� tej rzeczywisto�ci. Nie zdziwi�o jej, �e kto� j�kn�� za jej plecami, gdy ci�ki kr��ownik Circe eksplodowa� po serii trafie�, ale sama nie odrywa�a wzroku od mostka HMS Nike i kobiety zasiadaj�cej w kapita�skim fotelu, kt�ra w niczym nie przypomina�a zimnej, osch�ej oficer sk�adaj�cej zeznania, kt�re przed chwil� obejrzeli.
— Formacja Reno! — poleci�a ostro. — I prosz� przekaza� kr��ownikom, panie Monet, �eby dok�adniej trzyma�y si� szyku!
Rozkaz kapitan Harrington spowodowa�, �e ca�a Grupa Wydzielona zmieni�a nieco szyk niczym dobrze zgrane urz�dzenie, skupiaj�c si� w cia�niejsz� formacj�. Natychmiast da�o si� zauwa�y�, �e zmiana wp�yn�a korzystnie na skuteczno�� obrony antyrakietowej. Admira� Cordwainer zarejestrowa�a to jednak�e jakby mimochodem, poniewa� jej uwag� nadal przykuwa�a kapitan Harrington, kojarz�ca si� jej nieodparcie z walkiri�. Patrz�c na ni�, mia�o si� wra�enie, �e musia�a by� w�a�nie tam gdzie by�a i wydawa�o si� niemo�liwe, by mog�a zajmowa� si� czymkolwiek innym. Jej twarz by�a spokojna, ale by� to spok�j zab�jcy skoncentrowanego ca�kowicie na wykonaniu zadania. By�a dusz� aktywno�ci na mostku niczym doskona�y dyrygent prowadz�cy �wietnie wyszkolon� orkiestr� i osi�gaj�cy doskona�o�� wykonania nieosi�galn� dla muzyk�w pozbawionych jej kierownictwa. By�a w swoim �ywiole i robi�a to, do czego mia�a wrodzone predyspozycje i czego j� nauczono — kierowa�a swym okr�tem w walce, a okr�t ten przewodzi� ca�ej Grupie Wydzielonej.
Blady jak �mier� i zlany potem m�czyzna siedz�cy w fotelu kapita�skim HMS Warlock stanowi� jej przeciwie�stwo. Przy niej by� prawie niezauwa�alny, trywialny, by� nikim. Cordwainer zauwa�y�a go niejako odruchowo, przenosz�c wzrok na obraz pomostu flagowego. Mimo braku do�wiadczenia bojowego bez trudu oceni�a umiej�tno�ci i skupienie admira�a Sarnowa, r�wnie skoncentrowanego na walce co Harrington. Wida� by�o, �e ten cz�owiek ma autorytet, a szybko�� podejmowania decyzji �wiadczy�a jednoznacznie, �e ca�y czas �ledzi� sytuacj� na bie��co, uwzgl�dniaj�c wszelkie zachodz�ce zmiany. Jednak nawet on zosta� w jaki� spos�b przy�miony przez lodowat�, ja�niejsz� od ognia precyzj� Harrington. On by� m�zgiem Grupy Wydzielonej, ale ona by�a jej dusz� — admira� Cordwainer skrzywi�a si� z niesmakiem: takie dramatyczne metafory k��ci�y si� z jej ch�odnym, analitycznym podej�ciem do �ycia, ale by�y jedynymi, kt�re pasowa�y do tego, co mia�a przed oczami.
— Skipper, Agamemnon przesta� istnie�! — krzykn�� kto� na mostku HMS Nike i Cordwainer przygryz�a warg�, nie spuszczaj�c oczu z twarzy Harrington, kt�rej prawy k�cik ust zacz�� lekko drga�.
— Prosz� zbli�y� si� do Intoleranta i sprz�c obrony antyrakietowe, pani komandor.
Nie czekaj�c na potwierdzenie, Harrington przenios�a wzrok na ekran przekazuj�cy obraz z pomostu flagowego. Tak w jej oczach, jak i w oczach Sarnowa wida� by�o gorzk� �wiadomo��, �e Grupa Wydzielona p�aci�a zbyt drogo za dywersj�, kt�ra nie prowadzi�a do niczego wi�cej. Sarnow otworzy� usta — admira� Cordwainer by�a pewna, �e z zamiarem wydania rozkazu rozproszenia okr�t�w, ale nie wyda� go, bowiem zza jego plec�w rozleg� si� okrzyk:
— Sir! Panie admirale!
A na holoprojekcji taktycznej rozb�ys�y nowe zielone punkty — dziesi�� dreadnought�w Kr�lewskiej Marynarki wraz z okr�tami os�ony, kt�re po paru sekundach przyj�y kurs prze chwytaj�cy i zwi�kszy�y pr�dko��. Admira� Sarnow przygl�da� si� im przez moment z u�miechem, po czym odwr�ci� si� do kamery, chc�c przekaza� wiadomo�� kapitan Harrington... i w tym momencie HMS Nike szarpn�� si� jak oszala�y — w jego kad�ub trafi�y wi�zki impulsowych g�owic laserowych, rozpruwaj�c pancerz i si�gaj�c w g��b okr�tu. Na mostku zawy�y nowe alarmy, cz�� ekran�w zgas�a, gdy przedzia� koordynacyjny przesta� istnie�, ale i tak by�o to jedynie t�o do orgii zniszcze�, kt�ra zapanowa�a na pomo�cie flagowym.
Admira� Alyce Cordwainer wgniot�o w fotel to, co zobaczy�a na ekranie, gdy �ciana pomostu zmieni�a si� w rozpalone od�amki pancerne wepchni�te si�� eksplozji do pomieszczenia. Nigdy nie bra�a udzia�u w walce; mia�a �yw� wyobra�ni�, ale ogl�danie rzeczywistej masakry, zniszcze� i chaosu by�o czym� zupe�nie innym od wyobra�enia ich sobie. Fontanny krwi, tocz�ca si� po pok�adzie g�owa, wycie rannych i �wist uciekaj�cego z przedzia�u powietrza — wszystko to sprawi�o, �e �o��dek podni�s� si� jej do gard�a. A ukoronowaniem wszystkiego by� widok zmasakrowanego cia�a Sarnowa wyrwanego z fotela wraz z uprz꿹 antyurazow�, le��cego niczym skrwawiona, szmaciana lalka na pok�adzie.
Zmusi�a si�, by oderwa� od niego wzrok, przesta� s�ysze� krzyki rannych i skoncentrowa� si� na obrazie mostka HMS Nike. Na twarzy Honor Harrington wida� by�o najpierw szok i �al, sekund� p�niej zrozumienie tego, co si� sta�o, i �wiadomo��, co to mo�e oznacza�, a w nast�pnej chwili stanowczo�� — Honor podj�a decyzj�. �adne z tych uczu� nie mia�o zreszt� najmniejszego odzwierciedlenia w jej g�osie, gdy potwierdza�a nap�ywaj�ce lawinowo meldunki o uszkodzeniach, stratach i zniszczeniach. Cordwainer w tym momencie doskonale zrozumia�a jej dylemat i to, dlaczego podj�a tak� w�a�nie decyzj�. Harrington by�a kapitanem flagowym admira�a Sarnowa, a wi�c jego zast�pc� realizuj�cym jego rozkazy, ale w momencie wy��czenia go z akcji powinna przekaza� dowodzenie nast�pnemu wed�ug starsze�stwa oficerowi. Tak stanowi�y przepisy. A mimo to siedzia�a spokojnie, gdy ko�czy�y nap�ywa� meldunki o zniszczeniach, i nie odezwa�a si� s�owem... Bowiem gdyby przesta�a dowodzi�, oznacza�oby to masakr� pozosta�ych okr�t�w Grupy Wydzielonej Hancock 001 i zaprzepaszczenie poniesionych ju� przez ni� ofiar.
Okr�ty Kr�lewskiej Marynarki utrzymywa�y kurs, a kad�ubem HMS Nike wstrz�sa�y kolejne trafienia — najprawdopodobniej dlatego, �e by� najwi�kszym okr�tem w ca�ej grupie. Otacza�o go morze ognia z przechwyconych i zdetonowanych w bezpiecznej odleg�o�ci rakiet oraz znacznie rzadszych, ale za to gro�niejszych, kt�re przedar�y si� przez obron� antyrakietow� i eksplodowa�y w pobli�u celu, pruj�c kad�ub kr��ownika liniowego. Ci�kie kr��owniki Merlin i Sorcerer trzyma�y si� jego burt jak przylepione. Ich obrony antyrakietowe tworzy�y jedn� sie� wraz z Nike i Intolerantem, znacznie skuteczniejsz� od czterech indywidualnych, ale nie by�y w stanie przechwyci� wszystkich nadlatuj�cych rakiet. I dlatego obraz z mostka HMS Nike drga� i podskakiwa� dziko — ka�de drgni�cie oznacza�o kolejne trafienie. Za to na holoprojekcji taktycznej przed okr�tami Grupy Wydzielonej pojawi� si� bia�y krzy�yk oznaczaj�cy punkt, po przekroczeniu kt�rego wrogie jednostki nie mia�y prawa uciec przez dreadnoughtami admira�a Danislava. Dreadnoughtami, o kt�rych obecno�ci nie mia�y poj�cia, bowiem znajdowa�y si� one poza zasi�giem pok�adowych sensor�w.
Powoli mija�y ci�gn�ce si� w niesko�czono�� minuty, a na widowni panowa�a cisza, gdy� wszyscy zdawali sobie spraw�, �e w akcji, kt�rej przebieg w�a�nie �ledz�, gin�li ludzie, cz�sto towarzysze broni, a czasami znajomi. Grupa Wydzielona Hancock 001 p�aci�a krwi� i �mierci� za wci�gni�cie przeciwnika w ostateczn� pu�apk�. Z prawie wszystkich okr�t�w ucieka�o powietrze, a �lad torowy HMS Nike znaczy�a smuga szcz�tk�w i skrystalizowanej atmosfery. Skulona w fotelu admira� Cordwainer widzia�a zar�wno �al Harrington z powodu �mierci podkomendnych, jak i jej zdecydowanie, by osi�gn�� cel, i rozumia�a to.
A potem jedna rakieta przelecia�a przez obron� antyrakietow� dot�d nawet nie dra�ni�tego Warlocka i detonowa�a w pobli�u jego burty. Dwa promienie laserowe zdo�a�y dotrze� do celu i na mostku zawy�y alarmy uszkodzeniowe. Zniszczenia nie by�y wielkie, a w por�wnaniu z uszkodzeniami innych okr�t�w wr�cz drobne, ale wystarczy�y. Cienki, przera�ony tenorek kapitana lorda Younga zgrzytn�� wszystkim po nerwach, zmuszaj�c do oderwania wzroku od tego, co dzia�o si� na mostku Nike, i skupienia si� na tym, co mia�o miejsce na mostku HMS Warlock.
— Rozkaz dla ca�ej eskadry! Rozproszy� si�! Powtarzam: rozkaz rozproszenia dla wszystkich okr�t�w eskadry!
Alyce Cordwainer spojrza�a na holoprojekcj� taktyczn�, z pe�n� przera�enia fascynacj� obserwuj�c, jak okr�ty 17. eskadry ci�kich kr��ownik�w wykonuj� rozkaz, oddalaj�c si� na wszystkie strony od si� g��wnych. Wszystkie poza HMS Merlin, kt�ry nadal jak przylepiony trzyma� si� burty okr�tu flagowego, w dalszym ci�gu desperacko niszcz�c celuj�ce w niego rakiety. W nast�pnej sekundzie zapanowa� chaos — starannie opracowana i skuteczna w wi�kszo�ci przypadk�w misterna sie� obrony przeciwrakietowej Grupy Wydzielonej przesta�a istnie� i skutki by�y widoczne natychmiast. Lekki kr��ownik Arethusa zmieni� si� w ognist� kul�, a ods�oni�ta nagle burta Cassandry rozjarzy�a si� od wielokrotnych trafie�, w efekcie kt�rych lewoburtowa os�ona przesta�a istnie�, co oznacza�o, �e nast�pne trafienie zako�czy istnienie okr�tu. Przez to zamieszanie przebi� si� wyra�ny i zimny sopran Honor Harrington:
— Panie Monet, natychmiast wywo�a� Warlocka! Te okr�ty musz� wr�ci� na pozycje!
Admira� Cordwainer odruchowo spojrza�a na obraz mostka HMS Warlock, widz�c �e oficer ��czno�ci Nike wykonuje w�a�nie polecenie. I z niejakim zdziwieniem stwierdzi�a, �e Pavel Young nie reaguje. Wpatrywa� si� w swego oficera ��czno�ci, nie chc�c czy te� raczej nie mog�c wykrztusi� s�owa, a na twarzy jego zast�pcy pojawi� si� wyraz os�upienia.
— Rozkazy, sir? — spyta� chrapliwie.
Young z najwy�szym trudem przeni�s� spojrzenie na ekran taktyczny. Blady, z wytrzeszczonymi z przera�enia oczyma wpatrywa� si� w masakr� spowodowan� jego dezercj�.
— Rozkazy, sir?! — Prawie krzykn�� pierwszy oficer.
Odpowiedzia�a mu cisza. Kapitan lord Pavel Young zacisn�� z�by i skuli� si� w fotelu, nie odrywaj�c wzroku od ekranu taktycznego i nie odzywaj�c si� s�owem.
— Warlock nie odpowiada, ma’am — zameldowa� z os�upieniem oficer ��czno�ciowy HMS Nike.
Kr��ownikiem liniowym wstrz�sn�o kolejne trafienie.
Harrington odwr�ci�a si� w stron� ��czno�ciowca i m�czyzna prawie si� cofn��, widz�c wyraz jej twarzy. Malowa�o si� na niej zaskoczenie i w�ciek�o��, ale i co� wi�cej: ��dza mordu i nienawi��.
— Natychmiast bezpo�rednie po��czenie z kapitanem Youngiem! — za��da�a lodowatym tonem.
— Aye, aye, ma’am.
Oficer wcisn�� kombinacj� klawiszy i ekran ��czno�ci wype�ni�a blada i mokra od potu twarz Younga o oczach zaszczutego zwierz�cia.
— Natychmiast wr�ci� do szyku, kapitanie Young! — rozkaza�a Honor.
Young spojrza� na ni�, poruszy� ustami i nie wyda� �adnego d�wi�ku.
— Young, do cholery, masz natychmiast wraca� do szyku! — rykn�a, trac�c panowanie nad sob�.
Ekran �ciemnia� i zamar� — Young przerwa� po��czenie.
Przez jedn� pe�n� sekund� na mostku HMS Nike panowa�a absolutna cisza. Nikt nie m�g� uwierzy�, �e to, co widzieli, sta�o si� naprawd�. Cisz� przerwa�a kolejna seria trafie� — rozleg�y si� alarmy uszkodzeniowe i meldunki ekip awaryjnych, a okr�tem wstrz�sn�a seria eksplozji. Harrington oderwa�a wzrok od pustego ekranu, spojrza�a na oficera ��czno�ciowego i poleci�a ju� w miar� spokojnym g�osem:
— Rozkaz do wszystkich ci�kich kr��ownik�w, panie Monet! Natychmiast wraca� do szyku! Powtarzam: wszystkie ci�kie kr��owniki maj� natychmiast wr�ci� na poprzednie pozycje!
Na holoprojekcji taktycznej wida� by�o, �e cztery z pi�ciu odlatuj�cych okr�t�w zawr�ci�y i zaj�y poprzednie pozycje w szyku, sprz�gaj�c si� natychmiast z sieci� obrony antyrakietowej. Natomiast HMS Warlock nadal ucieka�, mimo �e jego pierwszy oficer, �ami�c wszelkie tradycje, skl�� Younga od ostatnich. To wyrwa�o tego ostatniego ze stuporu — odpowiedzia� tym samym, nie kryj�c paniki w g�osie, a nim sko�czy�, holoprojekcja zgas�a, zapali�y si� natomiast �wiat�a na sali.
— Uwa�am, �e pokaza�am pa�stwu najistotniejsz� cz�� materia�u dowodowego — w absolutnej, og�upia�ej ciszy rozleg� si� g�os kapitan Ortiz, kt�ra doda�a, widz�c uniesion� d�o�: — S�ucham, komandorze Owens?
— Czy Warlock wr�ci� p�niej do szyku, ma’am?
— Nie — odpar�a, starannie neutralnym tonem, co zupe�nie jednoznacznie wyra�a�o jej opini� o Youngu.
Owens usiad� z lodowatym b�yskiem w oczach.
Cisz�, kt�ra zapad�a, przerwa�o dopiero chrz�kni�cie admira� Cordwainer, kt�ra odezwa�a si�, patrz�c wymownie na sir Luciena Corteza:
— Nie s�dz�, sir, by istnia�y jakiekolwiek w�tpliwo�ci co do tego, i� kapitan Harrington przekroczy�a swe uprawnienia, nie przekazuj�c dow�dztwa w�a�ciwemu oficerowi. Nie jest to jednak�e �adne wyt�umaczenie dla post�powania kapitana lorda Younga. Jego zachowania zreszt� nic nie t�umaczy, dlatego te� w pe�ni, bez �adnych zastrze�e� popieram rekomendacje s�du oficerskiego i zgadzam si� z opini� admira�a Parksa.
— Ja r�wnie� zgadzam si� w zupe�no�ci. — Ton Corteza by� ponury, ale zdecydowany. — Je�li za� chodzi o post�powanie kapitan Harrington, to pochwalili je: admira� Sarnow, admira� Parks, Pierwszy Lord Przestrzeni, baronowa Morncreek, a tak�e Jej Kr�lewska Mo��. Nie s�dz� wi�c, aby� musia�a si� tym martwi�, Alyce.
— To dobrze — powiedzia�a cicho i odetchn�a z ulg�. — Mam rozpocz�� oficjaln� selekcj� sk�adu s�dziowskiego?
— Tak. Ale najpierw pozw�l, �e wszystkim o czym� przypomn�. — Cortez wsta� i zwr�ci� si� do w wi�kszo�ci bladych jeszcze obecnych. — Chc� przypomnie�, �e to, co w�a�nie us�yszeli�cie i obejrzeli�cie, to materia�y poufne. Lady Harrington i lord Young nie wr�cili jeszcze do systemu Manticore. Nic z tego, co s�yszeli�cie czy przeczytali�cie w zwi�zku z tym �ledztwem, nie mo�e przedosta� si� do publicznej wiadomo�ci a� do chwili oficjalnego og�oszenia przez Admiralicj� sk�adu s�du. Czy to jasne?
Odpowiedzia�y mu przytakuj�ce gesty. Sir Lucien pokiwa� g�ow�, odwr�ci� si� i powoli wyszed� z sali pogr��onej nadal w g��bokiej ciszy.
ROZDZIA� I
Stoj�cy w rogu wysoki zegar o przeszklonym froncie tyka� cicho. Miarowe ruchy wahad�a odmierza�y czas w staromodny, mechaniczny spos�b, czemu lord William Alexander, minister finans�w i wicepremier rz�du Jej Kr�lewskiej Mo�ci, przygl�da� si� jak zahipnotyzowany. Na biurku, obok jego �okcia nowoczesny chronometr wy�wietla� znacznie dok�adniej mierzony czas, ale nie przyci�ga� jego uwagi. Tarcza zegara podzielona by�a na dwana�cie standardowych godzin ziemskich — a doba planety Manticore liczy�a dwadzie�cia trzy godziny — co tym mocniej podkre�la�o, �e w�a�ciciel gabinetu lubi� otacza� si� antykami. To oczywiste, �e m�g� sobie na to pozwoli�, ale sk�d ta fascynacja — tego Alexander nie m�g� zrozumie�, cho� dobrze zna� gospodarza. Jedyne logiczne wyt�umaczenie by�o takie, �e siedz�cy za biurkiem Allen Summervale, ksi��� Cromarty i premier Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, pod�wiadomie t�skni� za dawnymi, mniej skomplikowanymi czasami.
By� szczup�ym m�czyzn� o siwych — pomimo prolongu — w�osach. Ow� siwizn� i g��bokie zmarszczki zawdzi�cza� jednak nie wiekowi, lecz przyt�aczaj�cej odpowiedzialno�ci zwi�zanej z piastowanym stanowiskiem. I nikt, kto mia� cho�by og�lne poj�cie o tym, jak naprawd� wygl�da�a ta odpowiedzialno��, nie dziwi� si� jego t�sknotom za mniej skomplikowanym i bardziej uczciwym �wiatem.
My�l ta podzia�a�a na Alexandra wysoce otrze�wiaj�co, bowiem je�li Cromarty’emu przytrafi�oby si� cokolwiek, wszystkie obowi�zki spad�yby na jego w�asne barki, a nie by� w stanie wyobrazi� sobie czego� bardziej przera�aj�cego. Nie do ko�ca wiedzia� r�wnie�, co go sk�oni�o do przyj�cia stanowiska gro��cego takim koszmarem. Nie dotyczy�o to zreszt� tylko jego — nie m�g� te� poj��, co kaza�o gospodarzowi d�wiga� przez ponad pi�tna�cie lat ci�ar tak wyczerpuj�cej i niewdzi�cznej funkcji.
— Poda� jakikolwiek pow�d? — spyta� w ko�cu, przerywaj�c cisz�, kt�ra zaczyna�a dzia�a� mu na nerwy.
— Nie — odpar� Cromarty g��bokim barytonem stanowi�cym jego pot�n� polityczn� bro�, w kt�rym jednak�e w tej chwili s�ycha� by�o obaw�. — Nie poda�, ale kiedy przewodnicz�cy Zjednoczenia Konserwatywnego prosi o oficjalne spotkanie, zamiast skontaktowa� si� zwyk�ymi kana�ami, wiem, �e chodzi mu o co�, co na pewno mi si� nie spodoba.
Alexander pokiwa� g�ow�, w pe�ni zgadzaj�c si� z t� opini�. Michael Janvier, baron High Ridge, znajdowa� si� na pocz�tku listy najbardziej przez nich obu nie lubianych osobnik�w. By� zatwardzia�ym, egoistycznym bigotem o niezwykle w�skich horyzontach i niezachwianym przekonaniu o swej wy�szo�ci z racji urodzenia. To, �e tak Cromarty, jak i Alexander przewy�szali go w tej ostatniej kwestii, irytowa�o go, ale poza tym nie mia�o �adnego znaczenia — by�a to nieprzyjemno��, o kt�rej nie musia� pami�ta� i kt�r� nie musia� si� przejmowa�.
Sprawa urodzenia wyp�ywa�a u Alexandra rzadko, najcz�ciej wtedy, gdy mia� do�� polityki lub innych dobrze urodzonych, co si� zreszt� z regu�y ze sob� wi�za�o. �a�owa� w�wczas, �e nie przyszed� na �wiat w mniej znacz�cej rodzinie, kt�rej przedstawiciele nie traktowaliby s�u�by publicznej jako swego obowi�zku wobec pa�stwa. Ot, cho�by taki High Ridge: dla niego stanowisko i wp�ywy polityczne by�y jedynie �rodkiem do zdobycia w�adzy i presti�u, kt�rych broni� z uporem i pomys�owo�ci� godnymi lepszej sprawy. Ca�a reszta by�a otoczk� lub narz�dziami s�u��cymi do osi�gni�cia tych cel�w. Dlatego te� jego partia nie mia�a ani jednego przedstawiciela w Izbie Gmin i stanowi�a prawdziw� kolekcj� ksenofobicznych izolacjonist�w. Jej cz�onkowie byli bowiem �wi�cie przekonam, �e wszystko, co mog�o wywo�a� napi�cia, nie m�wi�c ju� o zmianie uk�adu si� politycznych, by�o tylko i wy��cznie zagro�eniem (stworzonym specjalnie i z premedytacj� dla ich szlachetnych os�b).
W ostatniej chwili ugryz� si� w j�zyk, przypominaj�c sobie, �e gospodarz nie lubi przekle�stw, i zapad� g��biej w fotel. Gdyby tylko rz�d nie potrzebowa� tej bandy reakcyjnych paranoik�w, z przyjemno�ci� dokopa�by im osobi�cie, niekoniecznie w przeno�ni. Jednak�e ich w�asna Partia Centrystyczna, cho� w Izbie Gmin posiada�a wi�kszo�� (sze��dziesi�t g�os�w ponad po�ow�), by uzyska� wi�kszo�� w Izbie Lord�w, musia�a wej�� w koalicj� z Lojalistami i Zjednoczeniem Konserwatywnym (tak oficjalnie nazywa�a si� partia konserwatywna). Bez tej ostatniej o wi�kszo�ci nie mogli nawet marzy� i dlatego ten egoistyczny, nad�ty bubek by� tak wa�ny.
Zw�aszcza teraz.
Interkom na biurku zad�wi�cza� melodyjnie.
— Tak, Godfrey? — Cromarty pochyli� si� i uaktywni� po��czenie.
— Przyszed� baron High Ridge, panie premierze.
— Niech wejdzie. Czekamy na niego. — Cromarty wcisn�� klawisz i skrzywi� si�. — Czekamy od dwudziestu minut. Dlaczego on, do cholery, nigdy nie mo�e by� punktualny?!
— Poniewa�, jak obaj wiemy, chce mie� pewno��, �e rozumiemy, jak jest wa�ny — odpar� ponuro Alexander.
Premier prychn�� i wsta�, przybieraj�c powitalnie u�miechni�ty wyraz twarzy, a Alexander poszed� w jego �lady, nim sekretarz wprowadzi� go�cia.
Baron ignorowa� go ca�kowicie — w ko�cu s�u�ba by�a naturalnym elementem otoczenia, k�aniaj�cym si� i wype�niaj�cym polecenia. Wysoki i chudy, sprawia� wra�enie zag�odzonego, zw�aszcza gdy spojrza�o si� na jego szyj� nieodmiennie przywodz�c� na my�l s�omk�. W og�le zreszt� Alexandrowi cz�owiek ten kojarzy� si� z paj�kiem albo s�pem o lodowatych �wi�skich oczach. Obiektywnie rzecz bior�c, by�by idealny do roli podr�cznikowego skretynia�ego arystokraty w ka�dej operze mydlanej. Producent ambitniejszego dzie�a filmowego odrzuci�by go jako zbyt nachalne uosobienie stereotypu.
— Witam, baronie. — Cromarty poda� go�ciowi d�o� na powitanie.
— Dobry wiecz�r, mo�ci ksi���. — High Ridge od niechcenia u�cisn�� gospodarzowi prawic�, co by�o typow� dla niego, irytuj�c� manier�, i zasiad� w fotelu, opieraj�c si� wygodnie i zak�adaj�c nog� na nog� w spos�b niedwuznacznie wskazuj�cy, �e w�a�nie wzi�� go w posiadanie.
— Mog� spyta�, co pana sprowadza? — spyta� uprzejmie Cromarty, tak�e siadaj�c.
High Ridge zmarszczy� brwi i oznajmi� z namaszczeniem:
— Dwie sprawy. Pierwsza to raczej, hm, niepokoj�ca informacja, kt�ra do mnie dotar�a.
I urwa�; uni�s� brwi i nie pr�bowa� nawet ukry� satysfakcji z powodu poczucia w�asnej wa�no�ci. Wida� by�o, �e czeka na pytanie o co mu chodzi, co by�o irytuj�cym drobiazgiem. Poniewa� Cromarty nie mia� zamiaru czeka� do nocy, zada� je, nadal zachowuj�c pe�n� uprzejmo��:
— Jaka� to informacja?
— Poinformowano mnie mianowicie, �e Admiralicja rozwa�a postawienie lorda Younga przed s�dem wojennym pod raczej, hm, powa�nymi zarzutami... — High Ridge u�miechn�� si� z wy�szo�ci�. — Wiem naturalnie, �e plotka ta nie mo�e by� prawdziwa, ale pomy�la�em sobie, �e najrozs�dniej b�dzie us�ysze� zaprzeczenie bezpo�rednio z pa�skich ust, panie premierze.
Przez wiele lat dzia�alno�ci politycznej Cromarty nauczy� si� panowa� nad twarz� — wyra�a�a zwykle to, co chcia� by wyra�a�a, lecz teraz na sekund� straci� nad ni� kontrol� — gdy spojrza� na Alexandra, mia� usta zaci�ni�te w cienk� lini� i ��dz� mordu w oczach. Nawet nie sili� si� na maskowanie w�ciek�o�ci.
— Mog� zapyta�, milordzie, gdzie pan to us�ysza�? — spyta� podejrzanie spokojnie.
— Obawiam si�, �e nie mog� odpowiedzie� na to pytanie, mo�ci ksi���. Jako par Kr�lestwa musz� strzec swych �r�de� informacji i szanowa� ch�� zachowania anonimowo�ci przez osoby, kt�re dostarczaj� mi danych niezb�dnych do wype�niania obowi�zk�w wzgl�dem Korony.
— Zak�adaj�c, �e rozwa�ane jest postawienie lorda Younga przed s�dem wojennym, jest to informacja zastrze�ona prawem dla Admiralicji, Korony i mojego urz�du a� do momentu podania jej do publicznej wiadomo�ci — poinformowa� go dziwnie �agodnie Cromarty. — Ograniczenie to stworzono po to, by chroni� dobre imi� tych, przeciw kt�rym ma si� toczy� takowe post�powanie. Je�li ta informacja oka�e si� zgodna z prawd�, b�dzie to oznacza�, �e osobnik, kt�ry j� panu przekaza�, z�ama� nie tylko ustaw� o obronie Kr�lestwa i ustaw� o tajemnicy pa�stwowej, ale tak�e prawo wojenne, �e nie wspomn� o przysi�dze sk�adanej Koronie, bo najprawdopodobniej jest to wojskowy. Dlatego nalegam na podanie nazwiska pa�skiego informatora.
— Z ca�ym szacunkiem, ale nadal odmawiam, mo�ci ksi���, z tych samych powod�w — odpar� baron pogardliwie, wykrzywiaj�c usta na sam� my�l, �e co� tak trywialnego jak prawo ma dotyczy� jego osoby.
Zapad�a pe�na napi�cia cisza, z kt�rej wymowy jedynie High Ridge nie zdawa� sobie sprawy.
Allen Summervale m�g� tolerowa� wiele rzeczy w imi� dobra pa�stwa i zgody politycznej, ale �amanie tak wa�nych ustaw nie mie�ci�o si� w tych granicach. Zw�aszcza w czasie wojny. By�a to zdrada, a High Ridge odmawiaj�c podania nazwiska informatora, stawa� si� jej wsp�winny zgodnie z prawem Gwiezdnego Kr�lestwa. Cromarty zacisn�� z�by i z wymownym b�yskiem w oczach wci�gn�� g��boko powietrze — oznacza�o to, �e nie podejmie natychmiastowych dzia�a�, ale nie zapomni o tym, co si� w�a�nie sta�o. A ksi��� Cromarty, cho� nale�a� do nierychliwych, by� r�wnie� pami�tliwy.
— C�, tym razem nie b�d� dalej nalega� — o�wiadczy�, nie kryj�c wrogo�ci i pogardy, co po rozm�wcy sp�yn�o jak woda po kaczce: jego arogancja i zadufanie momentami wr�cz odbiera�y mow�.
— Dzi�kuj�, �e pan to docenia, ksi��� — u�miechn�� si� High Ridge. — Jednak�e nadal czekam, by zaprzeczy� pan pog�osce, o kt�rej mowa.
Alexander zacisn�� w pi�� d�o�, kt�rej tamten nie widzia�, z trudem panuj�c nad sob� — bezczelno�� starego hipokryty przekroczy�a granice jego wytrzyma�o�ci. Premier natomiast spojrza� na go�cia lodowatym wzrokiem. Po kilku d�ugich sekundach ciszy poinformowa� go ch�odno i spokojnie:
— Nie mog� zaprzeczy� ani nie mog� potwierdzi�. Tak si� bowiem sk�ada, �e prawo dotyczy nawet mojej osoby.
— Doprawdy? — zdziwi� si� High Ridge, poci�gaj�c si� za ucho. — Pozwol� wi�c sobie uzna�, �e gdyby w pog�osce tej nie by�o prawdy, zaprzeczy�by pan. Co oznacza z kolei, i� Admiralicja zamierza oskar�y� lorda Younga. A w takim przypadku pragn� oficjalnie, ostro przeciwko temu zaprotestowa� i to nie tylko we w�asnym imieniu, ale w imieniu ca�ego Zjednoczenia Konserwatywnego.
Alexander zesztywnia�. Ojcem Younga by� Dimitri Young, dziesi�ty earl North Hollow i szara eminencja reprezentacji Zjednoczenia Konserwatywnego w Izbie Lord�w. Wszyscy wiedzieli, �e to on rz�dzi� ca�� parti�, tyle �e wola� oficjalnie pozostawa� w cieniu. Dzi�ki teczkom, kt�rych, jak wie�� gminna nios�a, zgromadzi� imponuj�c� kolekcj�, by� niezwykle wp�ywow� osob�, �eruj�c� na strachu ludzi przed skandalem lub kar�. A jako urodzony intrygant stanowi� gro�nego przeciwnika nie tylko dla cz�onk�w w�asnej partii.
— Mo�na wiedzie�, na jakiej podstawie? — Cromarty nadal pr�bowa� by� uprzejmy.
— Naturalnie, panie premierze. Zak�adaj�c, �e moje informacje s� prawdziwe, a pa�ska odmowa zaprzeczenia im jedynie mnie w tym utwierdza, jest to kolejny krok w niczym nieuzasadnionej kampanii szkalowania i prze�ladowania lorda Younga przez Admiralicj�. Ju� uporczywe wysi�ki, by zrobi� z niego koz�a ofiarnego odpowiedzialnego za tragiczne wydarzenia, kt�re mia�y miejsce na plac�wce Basilisk, by�y afrontem i obelg�. Zni�s� je z podziwu godnym opanowaniem, ale ta sytuacja jest znacznie powa�niejsza. Nikt, kto darzy prawo cho�by elementarnym szacunkiem, nie mo�e pozwoli� na takie manipulacje.
S�ysz�c ten �wi�toszkowaty ton i pe�ne hipokryzji s�owa, Alexander poczu�, jak ogarnia go ��dza mordu, ale ostrzegawcze chrz�kni�cie Cromarty’ego osadzi�o go na miejscu.
— Po pierwsze, ca�kowicie nie zgadzam si� z tak� charakterystyk� stosunku Admiralicji do lorda Younga — oznajmi� lodowato ksi���. — Po drugie, nawet gdybym tak nie uwa�a�, nie mam prawnych podstaw i stosownych kompetencji, by miesza� si� w sprawy pozostaj�ce w gestii prokuratury wojskowej. Zw�aszcza za� w kwesti� teoretycznego postawienia kogo� przed s�dem wojennym, czego jak dot�d nawet oficjalnie nie zasugerowano!
— Wasza ksi���ca mo�� raczy pami�ta�, �e jest premierem rz�du Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore — przypomnia� mu High Ridge z pob�a�liwym u�miechem. — Pan mo�e nie mie� stosownych kompetencji, ale Jej Wysoko�� na pewno je ma, a pan jest wszak�e pierwszym ministrem rz�du Jej Kr�lewskiej Mo�ci. I jako takiemu szczerze panu radz�, by podpowiedzia� pan Jej Wysoko�ci, �e lepiej by�oby zaniecha� tej sprawy.
— Nie mog� i nie zrobi� niczego podobnego — oznajmi� rzeczowo Cromarty. — Mo�e pan pr�bowa� osobi�cie.
Ku jego zaskoczeniu High Ridge jedynie pokiwa� g�ow� z dziwnie tryumfuj�c� min�, jakby tego w�a�nie si� spodziewa�. Nie wida� by�o po nim ani zaniepokojenia, ani nawet z�o�ci.
— Rozumiem... c�, skoro pan odmawia, to pan odmawia. — Baron wzruszy� ramionami i u�miechn�� si� paskudnie. — Skoro tak, to s�dz�, �e pora na wyjawienie drugiego powodu, dla kt�rego chcia�em si� z panem osobi�cie zobaczy�.
— A jest nim?
— Zjednoczenie Konserwatywne przestudiowa�o dok�adnie propozycj� rz�du dotycz�c� wypowiedzenia wojny Ludowej Republice Haven — zacz�� High Ridge z tryumfem w g�osie. Mimo tylu lat praktyki politycznej Alexander da� si� zaskoczy� — dopiero teraz zrozumia� intencje rozm�wcy. — Naturalnie atak jednostek Ludowej Marynarki na nasze tereny i okr�ty napawa nas trosk� i nie ukrywamy, �e sytuacja jest powa�na, ale bior�c pod uwag� ostatnie wydarzenia maj�ce miejsce w Ludowej Republice, uwa�amy, �e wskazana jest bardziej... przemy�lana reakcja z naszej strony. Doskonale rozumiem pragnienie Admiralicji jak najszybszego i zdecydowanego dzia�ania wszystkimi mo�liwymi si�ami. By� mo�e z czysto wojskowego punktu widzenia jest to rozs�dne d��enie. Jednak�e Admiralicja cz�sto cierpi na kr�tkowzroczno��, bowiem nie spogl�da na sytuacj� w szerszym ni� militarny aspekcie. Problemy polityczne o takiej skali cz�sto rozwi�zuj� si� same i nie ma konieczno�ci podejmowania drastycznych dzia�a�. Z punktu widzenia Zjednoczenia nieuzasadniona wrogo�� Admiralicji wobec lorda Younga jest dodatkowym sygna�em wskazuj�cym na nazwijmy to... omylno�� ocen stawianych w tej�e...
— Zechce pan przej�� do rzeczy! — warkn�� Cromarty, przestaj�c w ko�cu sili� si� na uprzejmo��.
— Oczywi�cie, skoro pan sobie tego �yczy, ksi���... Baron wzruszy� ramionami. — Jestem zmuszony poinformowa� pana, �e je�li rz�d w tym momencie b�dzie d��y� do wypowiedzenia wojny Ludowej Republice Haven i podj�cia nieograniczonych dzia�a� wojennych, Zjednoczenie Konserwatywne, stoj�c na pryncypialnym stanowisku, nie b�dzie mia�o innego wyj�cia, jak przej�� do opozycji.
ROZDZIA� II
Napi�cie panuj�ce na jedynym sprawnym pok�adzie hangarowym HMS Nike by�o wr�cz namacalne, a i tak stanowi�o ledwie s�abe echo uczu� targaj�cych Honor. Czu�a si� dziwnie bezbronna bez znajomego ci�aru Nimitza na ramieniu, ale musia�a go zostawi� w kabinie. Treecaty mia�y nieskomplikowany kodeks etyczny i zwyczaj natychmiastowego likwidowania zagro�enia, tote� spotkanie Nimitza z Youngiem mog�o mie� tylko jedno zako�czenie. Prawd� m�wi�c, ona tak�e nie musia�a by� obecna przy tej ostatniej formalno�ci i sama nie bardzo wiedzia�a, dlaczego tak naprawd� tu przyby�a.
S�ysz�c brz�czyk windy, odwr�ci�a g�ow�. Na pok�ad wszed� kapitan lord Pavel Young w jak zwykle nienagannie skrojonym na miar� mundurze, za to, co mu si� rzadko zdarza�o, z twarz� ca�kowicie pozbawion� wyrazu i oczyma wpatruj�cymi si� prosto przed siebie. Inaczej m�wi�c, Young robi� co m�g�, by ignorowa� towarzysz�cego mu jak cie�, milcz�cego i uzbrojonego porucznika Royal Manticoran Marine Corps.
Gdy j� zobaczy�, maska na moment opad�a — nozdrza mu si� rozd�y, wargi zacisn�y w cienk� lini�, ale szybko wzi�� si� w gar�� i nie zgubi� kroku. Podszed� ju� z drewnianym wyrazem twarzy i zatrzyma� si� o dwa kroki przed ni�. Honor wyprostowa�a si� i zasalutowa�a.
Odruchowo odsalutowa�, cho� z zaskoczeniem w oczach. Nie by�o to zreszt� pe�ne szacunku oddanie honor�w, lecz gest nienawi�ci i uporu. Nie spodziewa� si� jej tu zobaczy� i nie podoba�o mu si�, �e jest �wiadkiem jego upokorzenia. Dla Honor jednak chwila ta by�a jako� dziwnie pozbawiona tryumfu. Przez trzydzie�ci standardowych lat Pavel Young by� jej najgorszym koszmarem, a mimo to patrz�c teraz na niego, czu�a jedynie odraz�. Widzia�a przed sob� ma�ego, egotycznego wszarza, przekonanego, �e dzi�ki urodzeniu jest kim� lepszym i �e to urodzenie wiecznie b�dzie zapewnia�o mu bezkarno��. Ju� nie by� zagro�eniem... teraz by� jedynie pomy�k�, kt�r� Kr�lewska Marynarka mia�a wkr�tce naprawi�, a dla niej osobi�cie najwa�niejsze by�o to, �e nied�ugo Pavel Young b�dzie jedynie przykrym wspomnieniem.
A mimo to...
Otrz�sn�a si� i opu�ci�a d�o�, robi�c jednocze�nie krok w bok, by ods�oni� stoj�cego z ty�u kapitana z naszywk� przedstawiaj�c� szal� sprawiedliwo�ci, czyli emblemat prokuratury wojskowej, na ramieniu. Oficer odchrz�kn�� i spyta�:
— Kapitan lord Young?
Zapytany przytakn�� bez s�owa.
— Jestem kapitan Wiktor Karaczenko. Z rozkazu prokuratury wojskowej ma mi pan towarzyszy� w drodze na planet�, sir. Mam r�wnie� oficjalnie poinformowa� pana, kapitanie Young, �e jest pan aresztowany i zostanie pan os�dzony przez s�d wojenny za tch�rzostwo i dezercj� w obliczu wroga — oznajmi� beznami�tnie.
Twarz Younga st�a�a, cho� nie mog�o to by� dla� ca�kowitym zaskoczeniem. Cho� bowiem dot�d nikt nie postawi� mu oficjalnych zarzut�w, zna� rekomendacj� s�du oficerskiego.
— Dop�ki nie dotrzemy do odpowiednich w�adz na powierzchni planety, pozostanie pan moim wi�niem, sir. Musz� tak�e pana ostrzec, �e wszystko, co pan powie, mo�e stanowi� dow�d przeciwko panu, a ja mog� zosta� wezwany na �wiadka w pa�skim procesie. Czy pan rozumie, sir?
Young ponownie skin�� g�ow�.
— Przepraszam, sir, ale musi pan odpowiedzie�.
— Zrozumia�em. — G�os Younga by� zachrypni�ty i bez wyrazu.
— W takim razie prosz� przodem, sir. — Karaczenko wskaza� na �luz� ��cz�c� kuter z reszt� pok�adu hangarowego.
Po drugiej stronie prowadz�cego z niej korytarza czeka� oficer Korpusu tak�e z broni� boczn�. Young przez moment patrzy� na niego t�po, po czym wszed� do �luzy. Karaczenko zasalutowa� i ruszy� za nim. Drzwi wewn�trzne zamkn�y si�, ca�a tr�jka wesz�a do �luzy kutra, kt�ra tak�e si� zamkn�a, i po chwili kuter wystartowa�, gdy tylko ze stanowiska startowego usuni�to powietrze. Honor obserwowa�a jego manewry przez okno z armoplastu i gdy kuter znikn��, odetchn�a z prawdziw� ulg�. Dy�urna wachta wypr�y�a si� s�u�bi�cie, gdy przechodzi�a przed frontem, ale tym razem min�a ich bez s�owa i w ca�kowitym milczeniu dotar�a do windy.
Kapitan Paul Tankersley przyjrza� si� Honor badawczo.
— Odlecia�? — spyta� zwi�le i widz�c gest przytakni�cia, doda�: — Najwy�szy czas! Jak zareagowa� na oficjalne og�oszenie?
— Nie wiem. Nie odezwa� si� s�owem, tylko sta� i si� gapi�... — Zadr�a�a i wzruszy�a ramionami. — Powinnam ta�czy� z rado�ci, a to wszystko wydaje mi si� takie... takie zimne i beznami�tne.
— I tak mu si�, skurwysynowi, upiek�o — oceni� kwa�no Tankersley. — Zanim go rozstrzelaj�, najpierw urz�dz� mu uczciwy proces.
Winda ruszy�a, a Honor ponownie wstrz�sn�y dreszcze — nienawidzi�a Younga niemal odk�d si�gn�a pami�ci� i nie ulega�o kwestii, �e by� winny postawionych mu zarzut�w. A za tch�rzostwo w obliczu wroga prawo wojenne przewidywa�o tylko jedn� kar� — rozstrzelanie...
Obserwuj�cy j� uwa�nie Tankersley zmarszczy� brwi i zatrzyma� wind�.
— Co si� sta�o? — spyta� �agodnie.
U�miechn�a si� przelotnie i nic nie powiedzia�a.
— Do ci�kiej cholery, Honor! To �cierwo pr�bowa�o zgwa�ci� ci� w akademii, zrujnowa� ci karier� w systemie Basilisk, a w Hancock zrobi�o co mog�o, �eby ci� zabi�! Uciek� i pr�bowa� sk�oni� do tego reszt� eskadry wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebowa�a�. Nigdy nie dowiemy si�, ilu ludzi przez niego zgin�o, ale kilkuset na pewno! Nie m�w mi, �e jest ci go �al!
— Nie... — powiedzia�a ledwie s�yszalnie. — Nie jest mi go �al... boj� si� o ciebie... W ko�cu si� go pozby�am, ale on by� praktycznie ca�y czas... ta nienawi�� jako� nas po��czy�a... widzisz, nigdy nie mog�am poj�� jego sposobu my�lenia, ale by� od zawsze niczym ciemna strona mnie... z�y bli�niak... w jaki� spos�b cz�� mnie... Och, masz racj�, �e na to zas�u�y�, ale to ja spowodowa�am, �e wszcz�to dochodzenie, a wi�c w pewien spos�b i jego �mier�. I jak bym si� nie stara�a, nie jestem w stanie go �a�owa�.
— No i bardzo dobrze!
— Nie ca�kiem. Widzisz, nie chodzi mi o to, �e on zas�uguje na wsp�czucie, bo tak nie jest, tylko o to, �e powinnam co� czu�, niezale�nie od tego czy to rozs�dne, czy nie... Jest cz�owiekiem, nie kawa�kiem jakiego� urz�dzenia, a mnie jest naprawd� oboj�tne, co z nim zrobi� i dlaczego. Boj� si� momentami samej siebie: nigdy nie s�dzi�am, �e mog� kogo� a� tak nienawidzi�, by zoboj�tnia� mi jego los...
Paul przez chwil� przygl�da� si� w milczeniu jej profilowi i widz�c b�l w jej oku, czu� nienawi�� podsycan� przez mi�o�� do niej. Ju� mia� si� ostro odezwa�, gdy u�wiadomi� sobie, �e gdyby nie czu�a tego, o czym w�a�nie mu powiedzia�a, a co w pierwszej chwili wyda�o mu si� g�upie, nie by�aby kobiet�, kt�r� kocha�.
— Skoro jest ci oboj�tne, co si� z nim stanie, jeste� lepsza ni� ja — przyzna� z westchnieniem. — Bo ja chc�, �eby go rozstrzelali, nie tylko za to, co pr�bowa� ci zrobi�, ale przede wszystkim za to, jaki jest. Gdyby role si� odwr�ci�y, gdyby jakim� cudem zdo�a� ciebie postawi� przed s�dem, ta�czy�by do upad�ego z rado�ci! Skoro ty nie czujesz zadowolenia, to znaczy, �e jeste� po prostu za dobra. Odwr�ci�a si� do niego i u�miechn�a prawie �a�o�nie. Obj�� j�, napotykaj�c w pierwszym momencie na prawie odruchowy op�r, wywo�any zbyt d�ug� samotno�ci� i latami samodyscypliny, natychmiast zast�piony czu�o�ci�. Przytuli�a si� do�, a poniewa� by� ni�szy, przy�o�y�a policzek do jego beretu i westchn�a.
— Jeste� dobry — powiedzia�a cichutko — nie zas�uguj� na ciebie.
— Oczywi�cie, �e nie zas�ugujesz. Nikt nie zas�uguje na mnie. Ale ty najbardziej zbli�y�a� si� do idea�u... jak s�dz�,
— Zap�acisz za to, Tankersley! — warkn�a, daj�c mu kuksa�ca pod �ebra.
Odskoczy�, t�umi�c przekle�stwo, i opar� si� plecami o �cian�. U�miechn�� si� szeroko.
— To by�a dopiero zaliczka! — ostrzeg�a. — Kiedy Nike przycumuje do Hephaestusa, sp�dzimy troch� czasu w sali gimnastycznej na d�u�szym treningu! A je�li uda ci si� go przetrwa�, to na wiecz�r mam znacznie bardziej wyczerpuj�ce plany.
— Nie boj� si� ciebie! Nie ma Nimitza, �eby ci� broni�, a co si� tyczy wieczoru, to te� mi gro�ba! — Wyprostowa� si� dumnie i podkr�ci� z dum� nie istniej�cego w�sa. — Fritz przepisa� mi dodatkowe witaminy i zastrzyki hormonalne. To ty b�dziesz b�aga�a o lito��!
— A za to naprawd� zap�acisz! — ostrzeg�a, nie mog�c d�u�ej opanowa� u�miechu, i zwolni�a blokad� windy.
Paul obci�gn�� kurtk� mundurow� z min� ura�onej niewinno�ci, a Honor skupi�a uwag� na wy�wietlaczu, pragn�c zorientowa� si�, gdzie w�a�ciwie znajduje si� winda. W nast�pnej sekundzie podskoczy�a ze zdecydowanie niekapita�skim piskiem, gdy Tankersley uszczypn�� j� solidnie w po�ladek, odp�acaj�c za policzenie �eber.
Zacz�a si� ku niemu odwraca�, by wyr�wna� rachunki, gdy rozleg� si� sygna� uprzedzaj�cy o przybyciu do celu, wi�c czym pr�dzej stan�a twarz� do drzwi, odwracaj�c jedynie g�ow�, by pos�a� mu mordercze spojrzenie. U�miechn�� si� niewinnie i ostrzeg�:
— Zobaczymy, kto komu za co zap�aci, lady Harrington!
I drzwi si� otworzy�y.
Admira� sir Thomas Caparelli, Pierwszy Lord Przestrzeni, wsta� na powitanie Francine Maurier — baronowej Morncreek. Obaj z admira�em sir Lucienem Cortezem poczekali, a� usi�dzie w fotelu, nim sami zaj�li miejsca. Baronowa by�a filigranow� kobiet� po siedemdziesi�tce, ale nadal zachowa�a wygl�d niebezpiecznie atrakcyjnej trzydziestolatki o ciemnym typie urody przywodz�cym na my�l drapie�nego kota. By�a tak�e Pierwszym Lordem Admiralicji, czyli cywilnym zwierzchnikiem Kr�lewskiej Marynarki. I by�a z�a.
— Dzi�kuj� panom za tak szybkie przybycie — powita�a obu admira��w. — Zak�adam, �e domy�lacie si� powodu tego spotkania?
— Obawiam si� �e tak, milady — odpar� powa�nie Caparelli, kt�ry nawet siedz�c, g�rowa� nad gospodyni�.
— Tak te� s�dzi�am. — Baronowa usiad�a wygodniej, za�o�y�a nog� na nog� i spyta�a admira�a Corteza: — Czy s�dziowie s�du wojennego zostali ju� wybrani, sir Lucien?
— Tak, milady — odpar� zwi�le zapytany i zamilk�. Oficjalnie nikt, nawet prokuratura, poza odpowiedzialnymi za procedur� pracownikami podleg�ego mu dzia�u personalnego, nie mia� prawa zna� sk�adu s�du, dop�ki si� on nie zbierze na rozprawie. Fakt, �e informacja o postawieniu Younga przed s�dem, kt�ra powinna by� tajemnic�, by�a znana wi�kszo�ci zainteresowanych, doprowadza� do furii nie tylko jego, ale i wi�kszo�� oficer�w Kr�lewskiej Marynarki, kt�rzy byli tego �wiadomi. Dla tego te� Cortez nie mia� najmniejszego zamiaru informowa� o sk�adzie s�du nikogo, kogo naprawd� nie musia�, by ograniczy� do minimum mo�liwo�� przecieku.
Morncreek doskonale zdawa�a sobie spraw� z motyw�w jego post�powania, ale bynajmniej nie poprawi�o to jej humoru.
— Nie pytam z niezdrowej ciekawo�ci — poinformowa�a go ch�odno. — Prosz� mi poda� sk�ad s�du.
Cortez westchn��, wyj�� z kieszeni elektrokart�, uaktywni� j� i poda� gospodyni bez s�owa. Caparelli st�umi� gorzki u�miech — nie mia� w sumie nic przeciwko zachowaniu daleko posuni�tych �rodk�w ostro�no�ci, ale sam fakt, i� Cortez nie wymieni� g�o�no nazwisk, wskazywa� na to, jak �le si� dzia�o. Skoro obawia� si� pods�uchu nawet tutaj...
— Musieli�my odrzuci� trzy pierwsze wyniki z uwagi na nieobecno�� wybranych oficer�w w systemie Manticore i niemo�liwo�� zjawienia si� tu cz�ci z nich na czas — wyja�ni� Cortez.
Morncreek skin�a ze zrozumieniem g�ow�, przygl�daj�c si� kr�tkiej li�cie nazwisk. Zgodnie z d�ugoletni� tradycj� wynikaj�c� ze zdrowego rozs�dku cz�onkowie ka�dego s�du wojennego byli losowo wybierani przez komputer personalny spo�r�d wszystkich b�d�cych w czynnej s�u�bie oficer�w maj�cych odpowiednio wysoki stopie�. By� to najbardziej bezstronny z mo�liwych sposob�w i jak dot�d nie powodowa� zb�dnych komplikacji. Natomiast obecnie z uwagi na du�y obszar, na kt�rym rozmieszczono si�y Royal Manticoran Navy, zacz�y dawa� zna� o sobie s�abo�ci systemu, kt�re nie by�y istotne, gdy zacz�to go u�ywa�.
— Cz�onkowie s�du wymienieni s� wed�ug starsze�stwa — doda� Cortez. — Dlatego te� przewodnicz�cym sk�adu b�dzie admira� White Haven, naturalnie je�li nic nie przeszkodzi mu w powrocie z uk�adu Chelsea. Nie spodziewamy si�, by co� takiego nast�pi�o. Wszyscy pozostali znajduj� si� obecnie w naszym systemie planetarnym i pozostan� tu do zako�czenia sprawy.
Morncreek skrzywi�a si�, czytaj�c pozosta�e nazwiska.
— Gdyby z jakichkolwiek powod�w kto� z nich nie m�g� wzi�� udzia�u w posiedzeniu s�du, wybrano trzech s�dzi�w rezerwowych. Zostali wymienieni na nast�pnej stronie, milady — uzupe�ni� admira� Cortez.
— Widz�. — Baronowa od�o�y�a elektrokart� i wytar�a palce prawej d�oni jak po kontakcie z czym� lepkim. — Rzeczywi�cie widz� i rozumiem... I �a�uj� czasem, sir Lucien, �e nasze metody nie s� nieco mniej... sztywne. Cho�by w tym przypadku.
— Przepraszam, milady?
— Zdaje pan sobie spraw�, �e nasze skrupulatnie obiektywne metody doboru s�dzi�w zaowocowa�y takim sk�adem s�du, �e w�osy mi staj� d�ba. Nie wiem, czy dotyczy to admira� Kuzak i kapitana Simengaarda, ale ka�dy z pozosta�ej czw�rki b�dzie mia� swoje interesy na wzgl�dzie, feruj�c wyrok.
— Z ca�ym szacunkiem, milady, ale ka�dy z nich udowodni�, �e potrafi wype�nia� swe obowi�zki uczciwie i bezstronnie — zauwa�y� sztywno Cortez.
— Wiem o tym. — Morncreek u�miechn�a si� sm�tnie — ale ka�dy jest tylko cz�owiekiem, niestety. Obaj doskonale wiecie, �e White Haven osobi�cie traktuje karier� lady Harrington. Zgadzam si� z wami, panowie, �e robi co mo�e, by pozosta� w tej kwestii obiektywnym, i �e jej dokonania w pe�ni uzasadniaj� jego poparcie, ale ani jedno, ani drugie nie b�dzie mia�o znaczenia dla chc�cych uratowa� Younga. Podnios� wrzask pod niebiosa, �e przewodnicz�cy sk�adu s�dziowskiego jest stronniczy. Co si� tyczy pozosta�ej tr�jki... jedna osoba �ywio�owo nie cierpi lady Harrington, a bior�c pod uwag� obecn� sytuacj� w Izbie Lord�w, istnieje realna szansa, �e wyrok nie b�dzie wynikiem obiektywnego przewodu s�dowego, lecz walki politycznej.
Cortez przygryz� warg� — z jednej strony wida� by�o, �e chcia�by m�c si� nie zgodzi� z t� ponur� przepowiedni�, z drugiej obawia� si�, �e jest ona prawdziwa. Caparelli nie odzywa� si�, bowiem nie wiedzia�, kto opr�cz wymienionych zosta� wylosowany, i prawd� m�wi�c, nie chcia� wiedzie�. Mia� i tak do�� powod�w do nocnych koszmar�w.
Ostatni atak Ludowej Republiki Haven zosta� odparty dzi�ki kombinacji zawodowych umiej�tno�ci oficer�w i zwyk�ego szcz�cia, ko�cz�c si� olbrzymimi stratami dla obu atakuj�cych zgrupowa� Ludowej Marynarki, jak te� strat� kilku wysuni�tych baz, zdobytych b�yskawicznymi atakami przez okr�ty RMN. Niestety, Ludowa Marynarka nadal dysponowa�a pot�n� przewag� tak pod wzgl�dem liczby, jak i tona�u jednostek, a niespodziewany rozw�j wydarze� w stolicy Republiki spowodowa� w Gwiezdnym Kr�lestwie zaci�t� dyskusj�, za� w stolicy otwart� walk� polityczn�.
Nikt nie wiedzia�, dok�d zmierza Republika — z danych wywiadu wynika�o, �e Ludowa Marynarka pr�bowa�a dokona� przewrotu, ale nie zrobi�a tego skutecznie. Zlikwidowano co prawda rz�d i g�owy najwa�niejszych rod�w legislatorskich, ale sukces nie zosta� wykorzystany. Nie nast�pi�o bowiem po nim ani rzeczywiste przej�cie w�adzy, ani kolejne ataki, dzi�ki czemu Ludowe Kworum mia�o do�� czasu, by wymy�li� i powo�a� do istnienia Komitet Bezpiecze�stwa Publicznego, kt�ry obecnie kontrolowa� najwa�niejsze organy pa�stwa i z bezlitosn� konsekwencj� robi� co m�g�, by uniemo�liwi� wojskowy zamach stanu.
Rezultatem by� totalny chaos w wojsku Ludowej Republiki. Nikt dok�adnie nie wiedzia�, ilu oficer�w aresztowano, a ilu zabito, natomiast nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e los ten, czyli najpierw aresztowanie, a kr�tko potem egzekucja, spotka� dow�dc� operacyjnego Ludowej Marynarki, admira�a Parnella i szefa jego sztabu. Dociera�y informacje o masowych egzekucjach starszych rang� oficer�w, o oporze i starciach z jednostkami Marines oraz o rebelii kilku system�w planetarnych, kt�re chcia�y odzyska� niepodleg�o��, ale �adnej z nich jak dot�d nie uda�o si� potwierdzi� bez cienia w�tpliwo�ci.
Ka�dy, domoros�y nawet strateg w Gwiezdnym Kr�lestwie wiedzia�, �e nale�y maksymalnie wykorzysta� obecn� przewag� — pa�stwem wroga targa�y wewn�trzne problemy, a dow�dztwo sparali�owa� strach, jako �e ka�da inicjatywa mog�a zosta� poczytana za zdrad� nowego re�imu. Gdyby stworzy� im okazj�, nie wiadomo ilu dow�dc�w z iloma okr�tami zdecydowa�oby si� przej�� na stron� Kr�lestwa Manticore. Zmarnowanie takiej szansy by�oby karygodne, a jak dot�d nie zrobiono nic, by j� w pe�ni, czyli na skal� strategiczn�, wykorzysta�. A powodem by�a polityka. A raczej politycy.
Wi�kszo�� parlamentarna rz�du znikn�a wraz z przej�ciem do opozycji Zjednoczenia Konserwatywnego i �Nowych” sir Sheridana Wallace’a. W Izbie Gmin rz�d mia� bezwzgl�dn� wi�kszo��, za to w Izbie Lord�w jego stronnicy byli w mniejszo�ci... przez co dot�d nie nast�pi�o wypowiedzenie wojny. I odpowiedzialnych za to Caparelli powywiesza�by na latarniach.
Zreszt� sam wym�g wypowiedzenia wojny by� g�upot� — Haven nie wypowiedzia�o nikomu wojny przez p� wieku podboj�w, wychodz�c ze s�usznego za�o�enia, �e takie dyplomatyczne uprzejmo�ci jedynie ostrzeg�yby ofiary, czyli zwi�kszy�y straty w�asne. W Gwiezdnym Kr�lestwie panowa�a jednak demokracja i porz�dek prawny — bez formalnej deklaracji potwierdzonej przez g�osowanie w obu izbach konstytucja zezwala�a rz�dowi jedynie na obron� suwerenno�ci i niepodleg�o�ci Kr�lestwa. Ka�de posuni�cie bardziej agresywne ni� obrona granic wymaga�o wypowiedzenia wojny i w tej kwestii opozycja by�a wyj�tkowo jednomy�lna.
Ta jednomy�lno�� nie mog�a potrwa� d�ugo, jako �e tak motywy, jak i programy czy filozofie wszystkich partii do niej nale��cych by�y ze sob� sprzeczne, ale chwilowo powodowa�y usztywnienie stanowisk. A nie by�o czasu, by czeka�, a� cz�onkowie opozycji zn�w skocz� sobie do garde�.
Libera�owie nienawidzili samej my�li o akcji wojskowej. Kiedy min�� pierwszy moment paniki wywo�anej atakiem, zadzia�a� odruch bezwarunkowy, nakazuj�cy sprzeciwia� si� wszystkiemu co militarne, nie maj�cy nic wsp�lnego z my�leniem. Mieli do�� instynktu samozachowawczego, by publicznie nie przypomina� swego odwiecznego stanowiska, g�osz�cego �e wzrost pot�gi militarnej Kr�lestwa s�u�y jedynie prowokowaniu Republiki, bo opinia publiczna by ich zlinczowa�a. Znale�li jednak�e inn� wym�wk�: o�wiadczyli, �e to, co si� w�a�nie dzieje w Ludowej Republice, to �narodziny ruchu reformatorskiego zdecydowanego obali� stary militarystyczny re�im”. G�osili, �e �spo�ecze�stwo doros�o do zrozumienia, �e uciekanie si� do brutalnej si�y jest nieskuteczne na d�u�sz� met�”, tote� �nale�y pom�c reformatorom w osi�gni�ciu celu, zachowuj�c klimat pokoju i przyja�ni”.
Z kolei Partia Post�powa earla Gray Hill wierzy�a w pacyfizm Komitetu Bezpiecze�stwa Publicznego w tym samym stopniu co Admiralicja, ale chcia�a, by Republika zniszczy�a si� sama. W ko�cu je�li Haven ulegnie samodestrukcji, nie b�dzie konieczno�ci �adnych operacji militarnych. Stanowisko to by�o jeszcze g�upsze od tego g�oszonego przez Libera��w. Ten, kto kierowa� Komitetem, wykaza� jak dot�d wielk� umiej�tno�� przewidywania i olbrzymi� energi�, by przej�� w�adz�. Je�li jaki� zewn�trzny czynnik nie doprowadzi go do upadku, utrzyma si� przy tej w�adzy, a maj�c chwil� spokoju, rozszerzy j�, zd�awiaj�c wewn�trzn� opozycj� i rebelie, po czym zwr�ci si� ponownie przeciwko Kr�lestwu.
Pozostali jeszcze Konserwaty�ci czyli banda ksenofobicznych izolacjonist�w, tak upartych i �lepych, �e Post�powcy robili przy nich wra�enie inteligentnych. Zjednoczenie Konserwatywne wierzy�o (albo twierdzi�o, �e wierzy), i� rozw�j wydarze� w Republice dowodzi g��bokich zmian, oraz g�osi�o, �e nowe w�adze porzuci�y my�l o jakimkolwiek ataku na Kr�lestwo Manticore z obawy, i� oznacza to jeszcze wi�ksz� kl�sk� ni� ta, kt�r� ponios�y ich si�y zbrojne na samym pocz�tku. Taki pogl�d dowodzi� kompletnego skretynienia, bowiem nie uwzgl�dnia� ani przewagi Ludowej Marynarki, ani ��dzy zemsty jej przyw�dc�w, ani niemo�no�ci istnienia Republiki bez podboj�w z powod�w czysto ekonomicznych.
O �Nowych” nie warto by�o wspomina�, poniewa� ich jedynym motywem by�a zwyk�a ch�� osi�gni�cia jak najwi�kszych korzy�ci politycznych poprzez sprzeda� g�os�w temu, kto da wi�cej. By�o to cyniczne, ale przynajmniej na sw�j spos�b uczciwe i pozbawione hipokryzji czy t�poty umys�owej.
Ca�a sytuacja by�a nienormalna i koszmarna. Oto mieli niepowtarzaln� okazj� do zadania odwiecznemu wrogowi mo�e nie ostatecznego, ale bardzo powa�nego ciosu, odsuni�cia zagro�enia tak w czasie, jak i w przestrzeni dzi�ki zmianie granic, a banda samolubnych durni�w zwanych politykami chcia�a t� okazj� zmarnowa�. Ka��c Kr�lewskiej Marynarce p�aci� za t� kr�tkowzroczno�� i prywat�, gdy oka�e si�, �e jednak si� pomylili.
Caparelli zmusi� si� do my�lenia o czym� innym, czuj�c, jak ponownie ogarnia go w�ciek�o��, i odchrz�kn��.
— Jak z�a jest sytuacja, milady? — spyta�, korzystaj�c z chwili ciszy. — Rozmawia�em wczoraj z ksi�ciem Cromartym i zapewni�em go o poparciu floty, ale... My�la�em, milady, �e wie pani o tym, i� chcia� si� ze mn� widzie�.
— Nie wiedzia�am. A dzi�, gdy si� spotkali�my, te� jako� o tym nie wspomnia�. Jakie konkretnie �poparcie” mu pan obieca�?
— Nie rozmawiali�my o kwestiach polityki wewn�trznej. — Caparelli �wiadomie nie u�y� okre�lenia �przewr�t” czy �zamach”. — Zapewni�em go jedynie, �e b�dziemy wykonywali rozkazy Jej Kr�lewskiej Mo�ci i rz�du dotycz�ce kontynuowania operacji zaczepnych. Na razie mo�emy to robi� na skal� taktyczn�, bez wypowiadania wojny, ale obawiam si�, �e niezbyt d�ugo. Je�li wstrzymamy budow� wszystkich okr�t�w i ca�o�� funduszy przeznaczymy na kontynuowanie walki, b�dziemy mogli j� prowadzi� przez oko�o trzy miesi�ce. Potem potrzebne b�d� specjalne �rodki, je�eli naturalnie do tej pory nie nast�pi oficjalne wypowiedzenie wojny, rozwi�zuj�ce r�ce ministrowi finans�w. Czy dojdzie do tego w tym czasie, nie wiem, milady.
Po czym ponownie wzruszy� ramionami.
Baronowa Morncreek milcza�a przez chwil�, nim powiedzia�a z westchnieniem:
— Nast�pnym razem, sir Thomas, kiedy premier zwr�ci si� bezpo�rednio do pana, by�abym wdzi�czna, gdyby pan mnie o tym poinformowa�. Wiem, �e ksi��� mo�e rozkaza� panu kontynuowanie dzia�a� bez wypowiadania wojny a� do wyczerpania funduszy, ale to wywo�a takie zamieszanie w parlamencie, �e kryzys grayso�ski b�dzie przy tym wygl�da� na zabaw� w piaskownicy. Zamierzam zwr�ci� uwag� jego ksi���cej mo�ci na ten drobiazg, cho� przypuszczam, �e zdaje sobie z tego spraw�.
— Jak pani sobie �yczy, ma’am. — Caparelli omal nie stan�� na baczno��: autorytet filigranowej rozm�wczyni nie podlega� najmniejszej dyskusji. — Prawie nie rozmawiali�my na temat sytuacji w parlamencie; czy mog�aby nam pani powiedzie�, jak faktycznie ona wygl�da?
— Wygl�da tak, �e gorzej nie bardzo mo�e — odpar�a ponuro. — Ksi��� walczy o g�osy w Izbie Lord�w i B�g jeden wie, co musi obieca� i komu, by je zdoby�. Ale nawet je�li uda mu si� zmontowa� now� wi�kszo��, b�dzie to tw�r niezwykle niestabilny i delikatny.
— Banda g�upich sukinsyn�w! — mrukn�� Cortez i zaczerwieni� si�, zdaj�c sobie spraw�, �e powiedzia� to g�o�no. — Prosz� wybaczy�, milady, ale...
— Ale powiedzia� pan tylko g�o�no to, co wszyscy my�limy — doko�czy�a. — To, czego jeste�my �wiadkami, rzeczywi�cie jest g�upie i stanowi jedn� z najwi�kszych wad naszego systemu politycznego. Nie m�wi�, �e ca�y system jest z�y, �eby�my si� dobrze zrozumieli: s�u�y� nam ca�kiem dobrze przez ostatnie czterysta czy pi��set standardowych lat. Najwi�kszym jego mankamentem jest to, �e miejsca w Izbie Lord�w nie s� wybieralne, lecz dziedziczne, co mo�e stanowi� olbrzymi� zalet�, gdy chodzi o sprzeciwienie si� populistycznym pomys�om nierozs�dnych polityk�w, ale mo�e r�wnie� by� powa�n� wad�, gdy ma zosta� podj�ta dyskusja w nietypowej kwestii. Pose� ma �wiadomo��, �e je�li post�pi wbrew woli wyborc�w, w nast�pnych wyborach nie wejdzie do parlamentu, lord nie �ywi tej obawy, a coraz wi�cej cz�onk�w izby wy�szej przejawia chorobliw� tendencj� do tworzenia teorii, kt�rych �ycie nie potwierdza, i do g�osowania w my�l zasady, �e to �ycie nie ma racji, wi�c tym gorzej dla �ycia. Ich obecne zachowanie to po��czenie euforii po unikni�ciu �mierci i ochoty, by wle�� pod ��ko, dop�ki ten, kto strzela�, sobie nie p�jdzie. Naturalnie zagro�enie samo z siebie nie zniknie, ale oni nie chc� sobie z tego zda� sprawy. W ko�cu b�d� musieli i mam nadziej�, �e nast�pi to, zanim b�dzie za p�no, ale nawet je�li nast�pi, w pierwszym momencie ich stanowisko jedynie si� usztywni. Problem g��wny le�y w tym, i� obci��enie zwi�zane z rozbudow� naszych si� zbrojnych trwa�o tak d�ugo, �e zbyt wielu cz�onk�w opozycji sta�o si� zwolennikami teorii g�osz�cej, i� sprzeciwianie si� u�yciu si�y, oboj�tnie w jakich okoliczno�ciach, jest przejawem �szlachetno�ci”, nie za� bezm�zgiego tch�rzostwa. Jak d�ugo kto� inny nadstawia za nich karku i walczy, tak d�ugo mog� sobie pozwoli� na luksus sprzeciwu, by dowie�� swej moralnej wy�szo�ci. Obawiam si�, �e do wielu nie przem�wi nic poza bezpo�rednim zagro�eniem, a w�wczas b�dzie ju� za p�no... i to sprowadza nas z powrotem do procesu Younga, panowie. Wiem, �e �aden z was nie mia� ani prawa, ani mo�liwo�ci wp�yn�� na sk�ad s�du, ale przyznaj�, �e nie mog�abym sobie wyobrazi� bardziej niebezpiecznego ni� ten, kt�ry w�a�nie pozna�am. Ten proces mo�e okaza� si� politycznie niezwykle szkodliwy i to w sytuacji, w kt�rej l premier staje na g�owie, by zdoby� g�osy niezb�dne do uzyskania zgody na wypowiedzenie wojny.
— C�, wiem, gdzie mo�e znale�� jeden taki — oznajmi� niespodziewanie Caparelli i wyja�ni�, widz�c zaskoczon� min� baronowej. — Lady Harrington nikt nie musi przekonywa� do konieczno�ci jak najszybszego dope�nienia tej formalno�ci.
— Tego akurat jestem pewna, ale niestety pomys� jest niewykonalny. Lady Harrington nigdy oficjalnie nie zasiad�a w Izbie Lord�w, a teraz jest najgorszy moment, by to zmieni�. Ksi��� jest przekonany, �e nawet gdyby nie by�o procesu, spowodowa�oby to dalsze zjednoczenie opozycji, kt�ra uzna�aby to posuni�cie jedynie za chwyt maj�cy na celu uzyskanie kolejnego g�osu i niezw�ocznie podnios�a wrzask pod niebiosa. Bior�c pod uwag� nieortodoksyjne okoliczno�ci, w kt�rych zosta�a parem...
Caparelli pokiwa� ponuro g�ow� na znak zgody, kolejny raz maj�c serdecznie do�� przymusowych kontakt�w z polityk�.
— W takim razie, co chce pani, �eby�my zrobili, milady? — spyta�.
— Nie wiem — przyzna�a, drapi�c si� nerwowo w ciemi�. — I s�dz�, �e ksi��� Cromarty tak�e nie wie. Dlatego chcia�, bym pozna�a sk�ad s�du, za co przepraszam. Zdaj� sobie spraw�, �e jest to technicznie rzecz bior�c przekroczenie kompetencji, ale uwa�am, �e w tych okoliczno�ciach jak najbardziej usprawiedliwione.
Caparelli przytakn�� ruchem g�owy.
— Nie powiedzia� mi, jak chce to za�atwi� — doda�a po chwili ciszy baronowa. — Ale tak naprawd� ma tylko dwie mo�liwo�ci: albo d��y� do jak najszybszego g�osowania, albo odwleka� je ile si� da. Pierwsza jest lepsza, ale g�osowanie mo�e wypa�� na nasz� niekorzy��, druga spowoduje wzrost ��da� opozycji: b�d� starali si� wymusi� na nim wi�ksze ust�pstwa w zamian za odpowiednie g�osowanie. A ca�� sytuacj� dodatkowo komplikuje fakt, �e Young powinien mie� proces jak najszybciej, co nam nie odpowiada politycznie. Je�eli jednak spr�bujemy rzecz przeci�gn��, a� premier przekupi, zaszanta�uje lub wymusi stosown� ilo�� g�os�w, opozycja natychmiast oskar�y rz�d o cyniczne manipulowanie wymiarem sprawiedliwo�ci. Zupe�nie przypadkowo tym razem b�dzie to uzasadniony zarzut. — Westchn�a ci�ko i doda�a: — Kapitan Harrington ma, jak si� zdaje, niezwyk�y dar do komplikowania �ycia rz�dowi i to w nader spektakularny spos�b.
— Z ca�ym szacunkiem, milady, ale to nie jej wina, �e sta�a si� tak niepopularna w�r�d opozycji — zaprotestowa� admira� Caparelli. — Zawsze doskonale wype�nia�a swe obowi�zki, a tym razem zarzuty przeciwko Youngowi potwierdzi� nie tylko s�d oficerski, ale tak�e admira� Parks i Komisja �ledcza Kr�lewskiej Marynarki. Prywatnie powiem jeszcze, �e najdobitniej potwierdza ich s�uszno�� samo zachowanie lorda Younga.
— Wiem. — Baronowa Morncreek wsta�a i u�miechn�a si� przepraszaj�co. — Prosz� nie uzna� mojej ostatniej uwagi za krytyk� kapitan Harrington. Po prostu niekt�rzy ludzie maj� prawdziwy dar znajdowania si� w centrum wydarze� albo prowokowania ich, a po tym, co mia�o miejsce w ci�gu ostatnich kilku lat, nie w�tpi�, �e ona do nich nale�y. Podziwiam jej osi�gni�cia i uwa�am j� za nadzwyczajnego oficera, ale z punktu widzenia Pierwszego Lorda Admiralicji czasami nie mog� si� powstrzyma� przed refleksj�, �e dobrze by�oby, gdyby czasami by�a nieco mniej... widoczna.
— Widoczna... — powt�rzy� Caparelli, testuj�c nowe s�owo, i u�miechn�� si� z�o�liwie. — To okre�lenie rzeczywi�cie doskonale pasuje do lady Harrington... Czy �yczy pani sobie, bym si� z ni� skontaktowa� i przedyskutowa� sytuacj�? Bior�c pod uwag� uk�ad polityczny, s�dz�, �e by�oby dobrze ostrzec j�, by uwa�a�a na przedstawicieli medi�w. B�d� chcieli przeprowadzi� z ni� wywiady, a potem do�o�� w�asny komentarz do ka�dego jej s�owa!
Zapytana zastanowi�a si� i potrz�sn�a przecz�co g�ow�.
— Nie, sir Thomas. Naturalnie, trzeba j� ostrzec, ale skoro to kwestia bardziej polityczna ni� wojskowa, nale�y to za�atwi� w inny spos�b. Jutro mam si� z ni� spotka� w pa�acu; porusz� ten temat. Jestem jej to winna, a na dodatek obawiam si�, �e s� to te mniej radosne obowi�zki wynikaj�ce z mojego stanowiska.
ROZDZIA� III
Honor obserwowa�a zbli�aj�ce si� l�dowisko, przekonuj�c sam� siebie, �e w ko�cu nie jest to jej pierwsza wizyta w kr�lewskim pa�acu, wi�c nie musi si� a� tak denerwowa�. Od czasu, gdy pierwszy raz zjawi�a si� w pa�acu Mount, jej status uleg� raczej powa�nej zmianie: w�wczas by�a zwyk�ym oficerem, teraz nie do��, �e kapitanem z listy odznaczonym naprawd� wysokimi dowodami uznania za odwag�, to tak�e szlachetnie urodzon� i parem Kr�lestwa. Co nie mia�o �adnego wp�ywu na poziom jej zdenerwowania granicz�cego z panik�.
U�miechn�a si� z�o�liwie i autoironicznie i zerkn�a spod oka na swego pierwszego oficera, tak�e zaproszonego do pa�acu. Komandor szlachetnie urodzona Michelle Henke wygl�da�a na ca�kowicie zrelaksowan� i najprawdopodobniej tak w�a�nie si� czu�a, skoro wpada�a z wizyt� do rodziny. A �e dalekiej i pot�nej to ju� szczeg�. Siedz�cy na kolanach Honor Nimitz machn�� ogonem i bleekn�� cicho, jednocze�nie komentuj�c brak powod�w do zdenerwowania; odruchowo podrapa�a go za uszami.
— Nerwy? — Henke u�miechn�a si� nieco z�o�liwie, ale w jej g�osie s�ycha� by�o jedynie lekkie rozbawienie.
Honor zerkn�a na ni� spod oka i odpali�a:
— W przeciwie�stwie do niekt�rych spotkania z koronowanymi g�owami jeszcze mi nie spowszednia�y.
— Dziwne, my�la�am, �e si� ju� przyzwyczai�a� — skomentowa�a ze �mierteln� powag� Henke.
Honor prychn�a, acz zmuszona by�a przyzna� jej racj�. Wi�kszo�� oficer�w nie dost�pi�a w swej karierze zaszczytu otrzymania Kr�lewskiego Podzi�kowania, zawsze wr�czanego i wyra�anego przez monarch� osobi�cie. Dla niej mia� to by� czwarty raz, z czego trzeci w ci�gu ostatnich pi�ciu standardowych lat. A i tak by�a prawie r�wnie przera�ona co zaszczycona. By�o jednak�e jeszcze co� — przy okazji poprzednich dekoracji mia�a mo�no�� pozna� kr�low�, kt�ra przesta�a by� symbolem, a sta�a si� konkretn� osob�. Honor stwierdzi�a, �e jest to kto� naprawd� zas�uguj�cy na lojalno��.
El�bieta III panowa�a od prawie jedenastu planetarnych lat, czyli ponad osiemnastu lat standardowych — odk�d jej ojciec zgin�� w wypadku na nartach grawitacyjnych. By�a szesnastym w�adc� pochodz�cym w prostej linii od Rogera I, za�o�yciela dynastii Winton, i mia�a wszystkie najlepsze cechy monarch�w z tej�e dynastii: m�dro��, zdecydowanie i dum�. Mia�a tak�e niezwyk�� charyzm� i olbrzymi� wiedz� oraz du�e poczucie humoru zaprawione z�o�liwo�ci�. Nie oznacza�o to bynajmniej �atwego charakteru — by�a uparta, a jej cierpliwo�� nie nale�a�a do imponuj�cych. Z tego, co Honor s�ysza�a, jej up�r i determinacja by�y typowe dla urodzonych na planecie Sphinx, cho� Jej Kr�lewska Mo�� przysz�a na �wiat i zawsze mieszka�a na Manticore. Wie�� nios�a, �e by�a pami�tliwa i rachunki potrafi�a wyr�wna� nawet po wielu latach, czerpi�c z tego du�� satysfakcj�, przeciwko czemu Honor nic zreszt� nie mia�a. Kr�lowa by�a dumna i lojalna wobec tych, kt�rzy wiernie s�u�yli Gwiezdnemu Kr�lestwu, i cho� niekt�rzy analitycy uwa�ali, �e jej trudny charakter szkodzi delikatnym i d�ugotrwa�ym manewrom dyplomatycznym, przyzna� te� musieli, �e nadrabia�a to niezwyk�� energi� i �elazn� konsekwencj�. A op�r wobec zaborczych plan�w Republiki Haven postawi�a dawno na pierwszym miejscu.
Wszystko to by�o istotne, ale dla Honor Kr�lowa przede wszystkim by�a kobiet�, kt�rej przysi�ga�a wierno�� jako oficer i pos�usze�stwo jako hrabina. Stanowi�a uosobienie Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, lecz nie by�a symbolem godnym jedynie adoracji, lecz �yw�, czasem denerwuj�c� istot�, reprezentuj�c� jednak�e to, co zdaniem Honor, by�o w pa�stwie najwa�niejsze.
Honor zobowi�zana by�a po�wi�ci� �ycie w s�u�bie Korony, je�li zasz�aby takowa potrzeba, i cho� nie czu�a specjalnej ch�ci do zostania ofiar� martyrologii czy martw� bohaterk�, du�� ulg� sprawia�a jej �wiadomo��, �e Elizabeth Adrienne Samantha Anette Winton by�a warta tego, by jej tak� przysi�g� z�o�y�.
Kuter opad� bezg�o�nie i znieruchomia� dok�adnie na wyznaczonym miejscu. Drzwi �luzy otworzy�y si� i obie kobiety wsta�y. Honor odruchowo umie�ci�a Nimitza na ramieniu. Zgodnie z tradycj�, starsz� nawet ni� zgoda Kr�lewskiej Marynarki na obecno�� treecat�w na pok�adach okr�t�w, towarzyszy�y one zawsze swoim ludziom, gdy ci zostawali wezwani na dw�r kr�lewski. Pow�d by� prosty — siedmiu ostatnich w�adc�w, w tym tak�e obecnie panuj�ca, zosta�o wybranych przez treecaty, gdy odwiedzili Sphinxa. Wygl�da�o to zupe�nie tak, jakby treecaty wiedzia�y o ich wizytach, zdawa�y sobie spraw�, z kim maj� do czynienia, i czeka�y w zasadzce. Jeden z odwiecznych dowcip�w kr���cych po Sphinxie g�osi� zreszt�, �e monarcha podejmowa� decyzje po konsultacji z treecatem. Honor zawsze kwitowa�a go uprzejmym u�miechem, podejrzewaj�c od dawna, �e kryje si� w nim sporo prawdy. Nimitz nigdy nie ukrywa�, czy aprobuje jej post�powanie i decyzje, a w�tpi�a, by by� wyj�tkiem.
St�umi�a u�miech i wysiad�a jako pierwsza. Dotychczas pierwsza wysiada�aby Mike, jako �e w tych warunkach przywileje wynikaj�ce z urodzenia by�y wa�niejsze od rangi, ale teraz Honor jako hrabina mia�a wy�sz� pozycj�, z czego zda�a sobie spraw� dopiero przy tej okazji. Nie by�a pewna, czy jej si� to podoba, ale nic nie mog�a poradzi�, a poza tym nie mia�a ju� czasu na rozwa�ania: warta honorowa sprezentowa�a bro� i zacz�� si� ceremonia�.
Wart� dowodzi� w�saty major, a szkar�atne wypustki przy ko�nierzach �o�nierzy wskazywa�y, �e oddzia� nale�a� do Queen’s Own Regiment. Emblematy na r�kawach oznacza�y za�, �e co do jednego nale�� do batalionu Copper Walls rekrutuj�cego si� z mieszka�c�w Sphinxa. S�dz�c po minie majora, by� autentycznie zadowolony, �e tym razem nagrodzony ma by� kto� tak�e pochodz�cy z tej planety.
Honor i Henke odsalutowa�y, major wypr�y� si� jak na paradzie i wyrecytowa�:
— Witam panie. Jestem major Dupre, wasz przewodnik.
I zrobi� dwa idealnie precyzyjne kroki w bok, ods�aniaj�c drog� ku wej�ciu.
— Dzi�kuj�, majorze — odpar�a Honor, ruszaj�c przodem.
Za plecami mia�a Mike Henke, a w �o��dku stadko motyli.
Spacer trwa� d�u�ej, ni� si� Honor spodziewa�a, ale do�� p�no zda�a sobie spraw�, �e nie id� tras� znan� jej z poprzednich wizyt i nie kieruj� si� ku gmaszysku mieszcz�cemu Kancelari� Korony. To jej akurat nie martwi�o — architekt, kt�ry standardowe stulecie temu zaprojektowa� tego upiorka, cierpia� na nieuleczaln� mani� �funkcjonalno�ci”, przez co budynek pasowa� jak pi�� do nosa do starszych, znacznie zgrab niej szych cz�ci pa�acu. Zmiana trasy spowodowa�a jednak�e o�ywienie bandy motylk�w t�uk�cych si� jej po �o��dku. Dot�d Kr�lowa przyjmowa�a j� w Sali B��kitnej, oficjalnej sali tronowej rozmiar�w boiska i o tak wysokim sklepieniu, �e ka�dy czu� si� tam malutki. �wiadomo��, �e to spotkanie odb�dzie si� w bardziej kameralnych warunkach, dziwnie j� onie�miela�a, cho� z drugiej strony nie bardzo wiedzia�a, sk�d jej przysz�o do g�owy, �e nie b�dzie to spotkanie r�wnie formalne co poprzednie...
Rozmy�lania przerwa�a jej nag�a zmiana kierunku marszu — major Dupre skr�ci� ku najstarszej cz�ci pa�acu.
— Przepraszam, majorze, ale dok�d dok�adnie idziemy? — spyta�a.
— Do wie�y kr�la Michaela, milady — odpar� lekko zaskoczony, �e Honor nie wie, gdzie si� znajduje.
Honor zerkn�a przez rami� na Henke, kt�ra odpowiedzia�a jej tak niewinnym spojrzeniem, jakie Paulowi rzadko si� udawa�o. Honor obrzuci�a j� w�ciek�ym wzrokiem i odwr�ci�a g�ow� ku kamiennej budowli, ku kt�rej zmierzali. Jak na cywilizacj� pos�uguj�c� si� antygrawitacj� wie�a nie by�a imponuj�co wysoka, lecz mia�a swoisty wdzi�k. I nasuwa�a skojarzenia, tylko Honor nie bardzo by�a w stanie stwierdzi� jakie konkretnie. Gdzie� s�ysza�a czy czyta�a co� istotnego na jej temat, tylko �e nie mog�a sobie tego przypomnie�.
Media i rodzina kr�lewska zawar�y pewnego rodzaju niepisan� umow� kr�tko po utworzeniu Kr�lestwa. W zamian za nieograniczony dost�p do informacji o sprawach publicznych ci pierwsi przestrzegali ustawy o tajemnicy pa�stwowej i obronno�ci oraz nie interesowali si� �yciem prywatnym rodziny panuj�cej. Honor czyta�a jednak�e kiedy� w Landing Times o...
Prawie si� potkn�a, gdy jej si� przypomnia�o: wie�a kr�la Michaela by�a prywatnym mieszkaniem kr�lowej El�biety, do kt�rego wst�p mieli tylko najbli�si znajomi i wsp�pracownicy.
Zacz�a odwraca� g�ow�, by spiorunowa� Henke wzrokiem, ale by�o ju� za p�no, bowiem znale�li si� przy samym wej�ciu. Wartownicy sprezentowali bro�, drzwi otwar�y si� i ca�a tr�jka z majorem Dupre na czele wkroczy�a do wn�trza.
Przewodnik poprowadzi� ich przestronnym i o�wietlonym przez blask s�oneczny korytarzem do starej windy, prawdopodobnie b�d�cej w u�yciu od czas�w zbudowania wie�y. Gdy wsiedli, a major nacisn�� stosowny guzik, Ho nor zorientowa�a si�, �e urz�dzenie jest starsze ni� s�dzi�a — nie wykorzystywa�o bowiem kompensatora grawitacyjnego. Nie by�o to problemem, gdy� nie jechali wysoko, wi�c przeci��enia by�y niewielkie, a winda porusza�a si� mi�kko. Gdy drzwi si� otworzy�y, znale�li si� na jednym z wy�szych pi�ter. W korytarzu nie wida� by�o wartownik�w, wi�c musia�y go monitorowa� nowoczesne systemy bezpiecze�stwa.
Honor z kamienn� twarz� pomaszerowa�a za majorem do zamkni�tych drzwi z pociemnia�ego od staro�ci drewna. Dupre zastuka� w nie zdecydowanie, otworzy� i oznajmi� dono�nie:
— Wasza Wysoko��, przyby�y lady Harrington i komandor Henke.
— Dzi�kuj�, Andre.
Honor prze�kn�a �lin� i ruszy�a po g�stym, rdzawoczerwonym dywanie, rejestruj�c odruchowo szczeg�y bogatego umeblowania i wyposa�enia, ale maj�c uwag� skupion� na dw�ch kobietach siedz�cych w zabytkowych fotelach zwr�conych ku drzwiom. Mi�dzy nimi sta� niski stolik, a obok jeszcze dwa fotele.
Nawet gdyby na ramieniu kobiety siedz�cej z prawej nie znajdowa� si� treecat, Honor nie mog�aby si� pomyli�: co prawda gospodyni mia�a niepor�wnanie ja�niejsz� cer� i inne w�osy ni� Michelle Henke, ale podobie�stwo rys�w by�o wi�ksze, ni� gdy patrzy�o si� na obrazy czy hologramy. Mo�e kr�lowa nie by�a tak �adna, ale w jej rysach by�o wi�cej charakteru. Dominuj�cym za� elementem by�y oczy — �ywe, inteligentne, o g��bokim spojrzeniu.
Kr�lowa wsta�a, a Honor przykl�kn�a na jedno kolano — dot�d wystarcza�o, �e si� uk�oni�a, od para Kr�lestwa wymagano jednak formalniejszego dowodu stosunku wasalnego.
— Prosz� wsta�, damo Honor. — W g�osie kr�lowej s�ycha� by�o rozbawienie, a by� to g�os niezwykle podobny do g�osu Henke. — To prywatna audiencja, formalno�ci zostawmy na inn� okazj�.
— Uh... tak, Wasza Wysoko��.
Honor zarumieni�a si�, ale zdo�a�a wsta� w miar� zgrabnie.
— Tak ju� lepiej — oceni�a El�bieta III, wyci�gaj�c ku niej r�k� na powitanie.
U�cisk mia�a zdecydowany i ca�kiem silny jak na kobiety tej postury.
Kremowoszary treecat na jej ramieniu przekrzywi� �eb i spojrza� na Nimitza jasnozielonymi �lepiami. By� mniejszy i smuklejszy, a na ogonie mia� mniej pr�g, czyli by� tak�e m�odszy. Honor poczu�a, �e mi�dzy treecatami nast�pi�a b�yskawiczna i dog��bna wymiana telepatyczna, cho� jej tre�� pozosta�a dla niej tajemnic�. Trwa�o to zaledwie kilka sekund, po czym oba skin�y �bami, za� Nimitz bleekn�� cicho i odpr�y� si�.
Spojrza�a na gospodyni�, a ta u�miechn�a si� lekko.
— Chcia�am w�a�nie przedstawi� Nimitzowi Ariela, ale wygl�da na to, �e on sam by� szybszy — wyja�ni�a.
Honor poczu�a, �e opuszcza j� cz�� obaw i niepewno�ci. Kr�lowa pu�ci�a jej d�o� i zmierzy�a wzrokiem Henke.
— Prosz�, prosz�: kuzynka Mike!
— Wasza Wysoko��!
Henke znacznie naturalniej u�cisn�a kr�lewsk� prawic�.
— Sk�d ten urz�dowy formalizm, kapitan Henke? — Kr�lowa unios�a brwi.
— Bo... co powiedzia�a�?!
Kr�lowa zachichota�a.
— Powiedzia�am �kapitan”. Nie znasz tego s�owa, Mike?
— Oczywi�cie, �e znam, ale...
Henke urwa�a definitywnie, a El�bieta wybuchn�a �miechem.
— Jest to jeden z nielicznych przypadk�w, kiedy ci odebra�o mow� — oceni�a po chwili i doda�a, zwracaj�c si� do Honor: — Ta nag�a zmiana zachowania musi by� efektem pani wp�ywu, lady Honor. Pami�tam przynajmniej jedn� okazj�, kiedy kopn�a mnie w kostk�. A raczej w obie.
— A ty wcze�niej wysypa�a� mi wiadro piasku na g�ow�! — obruszy�a si� Henke. — Mokrego piasku na dodatek! I pami�tam, �e mama pos�a�a nas obie spa� bez kolacji, co by�o ra��c� niesprawiedliwo�ci�, bo to ty zacz�a�!
Honor z najwi�kszym trudem zapanowa�a nad opadaj�c� szcz�k�, s�ysz�c i ton, i tre��. Mike by�a najstarsz� c�rk� m�odszej ga��zi rodu i od zawsze obraca�a si� w najwy�szych sferach. Honor wiedzia�a, �e bawi�a si� razem z kr�low�, ale �eby co� takiego...
— Przecie� by�am go�ciem! — odpali�a takim samym tonem kr�lowa, u�miechaj�c si� promiennie. — To ty powinna� by� bardziej uprzejma. Przynajmniej w teorii.
— I by�am, ale wszystko ma swoje granice. Zaraz, nie zmieniajmy tematu! O co chodzi z tym �kapitan”?
— Siadajcie. — Kr�lowa wskaza�a puste fotele i poczeka�a, a� go�cie usi�d�, nim sama to zrobi�a.
Nimitz natychmiast znalaz� si� na kolanach Honor, a Ariel sp�yn�� na kr�lewskie z r�wn� gracj�.
— Doskonale — pochwali�a gospodyni i wskaza�a na sw� towarzyszk�. — S�dz�, �e �adna z was dot�d nie mia�a okazji spotka� baronowej Morncreek?
Honor przyjrza�a si� uwa�nie nast�pczyni sir Edwarda Janaceka na stanowisku Pierwszego Lorda Admiralicji, z�a na siebie, �e nie rozpozna�a jej wcze�niej. Ca�kowicie niespodziewany, nieformalny charakter spotkania by� bez w�tpienia tego powodem, ale powinna jednak zachowa� wi�ksz� trze�wo�� umys�u. Zorientowa�a si�, �e wszyscy obecni czekaj� na jej reakcj�, i zmobilizowa�a si�.
— Nie, Wasza Wysoko�� — powiedzia�a. — Nigdy nie mia�am tego zaszczytu.
— Mam nadziej�, �e gdy sko�czymy, nadal b�dzie to pani uwa�a�a za zaszczyt, kapitan Harrington — powiedzia�a dziwnie gorzko kr�lowa i doda�a naturalniej szym tonem: — Mike, s�dz�, �e pozwol� lady Morncreek wyja�ni� wszystko po kolei. Francine?
— Naturalnie, Wasza Wysoko��. Komandor Henke, pomimo niekonwencjonalnego i nieco przedwczesnego sposobu wyra�ania si� Jej Kr�lewska Wysoko�� mia�a w�a�ciwie racj�. Dzi� po po�udniu awansuje pani na kapitana.
Na wpisanie na list� b�dzie pani musia�a jeszcze troch� poczeka�, ale z tego co wiem, nie potrwa to zbyt d�ugo. Otrzyma pani tak�e przydzia� na dow�dc� lekkiego kr��ownika HMS Agni. Moje gratulacje, kapitan Henke.
Mike przyjrza�a si� jej uwa�nie i niespodziewanie przenios�a wzrok na kr�low�.
— To tw�j pomys�, Beth? — spyta�a prawie oskar�ycielsko.
— Obwinia� mo�esz jedynie lady Honor, Mike. Wiem, �e nienawidzisz wykorzystywania rodzinnych wp�yw�w, ale w tej sytuacji by�oby to zb�dne marnotrawstwo. Sama wiesz, �e Kr�lewska Marynarka ma zwyczaj awansowa� zast�pc�w dow�dc�w, kt�rzy wyr�nili si� w walce. Tak przynajmniej poinformowa�a mnie lady Morncreek. Naturalnie, je�li naprawd� nie chcesz, pewnie uda mi si� nak�oni� Admiralicj� do zrobienia wyj�tku...
— Ani mi si� wa�!
— S�dzi�am, �e tak w�a�nie zareagujesz. — Kr�lowa pokiwa�a g�ow�. — Jak ci si� wyt�umaczy, �e nie wchodzi w gr� protekcja, nepotyzm i inne uk�ady, naturalnie.
Henke przyjrza�a si� jej �rednio �yczliwie, po czym ponownie spojrza�a na baronow�.
— Dzi�kuj�, milady — powiedzia�a powa�nie.
— Teraz pani kolej, damo Honor. — Chwil� milczenia przerwa� g�os kr�lowej i Honor odruchowo si� wyprostowa�a. — Formalno�ci wraz z zas�u�onym podzi�kowaniem zostawimy na p�niejsz� uroczysto�� w Sali B��kitnej. Teraz chcia�am tylko pani powiedzie�, �e zdecydowa�am si� r�wnie� mianowa� pani� pe�nym pu�kownikiem Royal Manticoran Marine Corps.
Honor zosta�a r�wnie zaskoczona jak przed chwil� Henke, cho� z nieco innych powod�w. Mianowanie na pu�kownika Korpusu by�o tradycyjnym zwyczajem wyra�ania przez monarch� specjalnej aprobaty kapitanowi zbyt m�odemu sta�em, by m�g� zosta� awansowany na stopie� flagowy. Nie zwi�ksza�o to w niczym autorytetu takiego oficera, ale stanowi�o niepodwa�alny dow�d kr�lewskiej �aski i dodawa�o pensj� pu�kownikowsk� do miesi�cznych dochod�w.
— Dzi�kuj�, Wasza Wysoko�� — wykrztusi�a.
Kr�lowa potrz�sn�a g�ow�.
— Nie mnie nale�� si� podzi�kowania — powiedzia�a powa�nie. — Ale pani samej. Uczciwie zapracowa�a pani na t� nagrod�, kapitan Harrington.
Honor zaczerwieni�a si�, a kr�lowa pokiwa�a g�ow�, jakby spodziewa�a si� w�a�nie takiej reakcji. A potem usiad�a wygodniej i westchn�a ci�ko.
— A teraz, skoro us�ysza�y�cie ju�, moje panie, dobre wie�ci, pora na te mniej mi�e — uprzedzi�a kwa�no.
Henke zesztywnia�a, Nimitz zastrzyg� uszami, a kr�lowa przez nast�pnych kilka d�ugich sekund milcza�a. Po czym wzruszy�a ramionami i spyta�a:
— Co pani wie o sytuacji w Izbie Lord�w, lady Honor?
— Niewiele, Wasza Wysoko�� — odpar�a ostro�nie zapytana i widz�c uniesione brwi kr�lowej, doda�a, t�umi�c ch��, by tak�e wzruszy� ramionami. — Jestem w uk�adzie planetarnym Manticore od czternastu godzin, a w dodatku niespecjalnie interesuj� si� polityk�. Prawd� m�wi�c, nie lubi� polityki ani polityk�w.
— Czemu trudno si� dziwi�, bior�c pod uwag� pani do�wiadczenia — zgodzi�a si� niespodziewanie El�bieta III. — Obawiam si� te�, �e to, co si� teraz dzieje, nie zmieni pani opinii na lepsz�. Niestety, znajduje si� pani w samym centrum powa�nego kryzysu politycznego i uwa�am, i� niezb�dne jest, by dok�adnie rozumia�a pani, co si� dzieje.
— Jestem w centrum kryzysu, ma’am? — wyrwa�o si� Honor.
— Jest pani, cho� absolutnie nie z w�asnej winy czy woli. Prosz� pos�ucha�. — Kr�lowa za�o�y�a nog� na nog�, pog�aska�a Ariela i dopiero gdy uporz�dkowa�a my�li, zacz�a m�wi�.
— Problem w tym, �e Izba Lord�w zdecydowa�a si� zirytowa� mnie niepomiernie. W tej chwili wszystkie wchodz�ce w sk�ad opozycji partie zjednoczy�y si�, co im si� niezwykle rzadko zdarza, przeciwko Lojalistom i Centrystom, co spowodowa�o, �e rz�d nie ma wi�kszo�ci w tej izbie. A to z kolei oznacza, �e ca�a nasza polityka zagraniczna b�dzie tkwi� w martwym punkcie, dop�ki ksi��� Cromarty nie przekupi, nie przeb�aga czy nie przestraszy wystarczaj�cej liczby lord�w, by g�osowali tak, jak chce rz�d. Jestem pewna, �e nie musz� t�umaczy� pani, co to oznacza w kategoriach czysto militarnych i jakie mo�e mie� znaczenie dla dalszego przebiegu wojny.
— Rzeczywi�cie, Wasza Kr�lewska Mo�� nie musi mi tego t�umaczy�. — W g�osie Honor s�ycha� by�o przede wszystkim zaskoczenie, ale tak�e i obrzydzenie.
Kr�lowa u�miechn�a si� ze zrozumieniem, acz by� to przelotny u�miech — zaraz spowa�nia�a i m�wi�a spokojnie dalej.
— Musz� mie� wi�kszo�� w Izbie Lord�w i to jak najszybciej. Chwilowo w Republice panuje chaos, ale nie potrwa on d�ugo, a dop�ki opozycja blokuje formalne wypowiedzenie wojny, nie mo�emy wykorzysta� tej sytuacji. A znaczny wp�yw na up�r cz�ci jej cz�onk�w maj� niestety pog�oski o postawieniu przed s�dem wojennym lorda Younga.
Honor odchyli�a si� na oparcie fotela — wyraz zaskoczenia dot�d dominuj�cy na jej twarzy zaczai ust�powa� zrozumieniu.
— Zbyt wielu z nich nie lubi pani, kapitan Harrington — powiedzia�a cicho kr�lowa. — To nie pani wina. Przebieg pani s�u�by w pe�ni uzasadnia nazwanie pani nadzwyczajnym oficerem Royal Manticoran Navy. Wiem te�, �e pani popularno�� w Izbie Gmin znacznie przekracza pani niepopularno�� w Izbie Lord�w... m�wi�c kr�tko, jest pani bohaterem narodowym, �eby rzecz nazwa� po imieniu. I podejrzewam, �e jest to r�wnocze�nie g��wny pow�d, dla kt�rego jest pani sol� w oku przyw�dc�w opozycyjnych partii — pani sukcesy podkre�laj� ich b��dy i nieudolno�ci. Zacz�o si� od systemu Basilisk, a w systemie Yeltsin zrobi�a pani z nich durni�w, na co w pe�ni zas�u�yli, ale to w tej chwili niczego nie zmienia...
Honor zacz�a �a�owa�, �e nie ut�uk�a w�wczas Reginalda Housemana na miejscu, albo cho� go porz�dnie nie po�ama�a. Wtedy przynajmniej libera�owie, w�r�d kt�rych rodzinka Houseman�w mia�a du�e wp�ywy, mieliby faktycznie pow�d, by jej nie cierpie�.
— Nie interweniowa�am, gdy udzielono pani reprymendy — spokojny g�os kr�lowej wyrwa� jaz rozmy�la� — poniewa� z zasady kierowanie RMN pozostawiam Admiralicji, a poza tym prywatnie uwa�am, �e post�pi�a pani �le, bo zrobi�a to przy �wiadkach. Z drugiej strony ca�kowicie pani� rozumiem i r�wnie� prywatnie, nie jako kr�lowa, �a�uj�, �e mu pani mocniej nie przy�o�y�a. Prosz� nie czu� si� winna i nie uwa�a�, �e problem w Izbie Lord�w to pani dzie�o, bo to nie pani go stworzy�a. Ale po spoliczkowaniu Housemana sta�a si� pani wrogiem publicznym dla libera��w, teraz za� tak�e dla konserwatyst�w, kt�rzy zrobi� wszystko, by uratowa� nic niewart� sk�r� Younga. Zbyt wielu tych nad�tych idiot�w pani nie lubi, a ojciec Younga i jego poplecznicy wygrywaj� t� emocjonaln� reakcj� na swoj� korzy��.
Umilk�a. Cisza zacz�a si� przeci�ga�. Honor milcza�a tak d�ugo, jak zdo�a�a, po czym odchrz�kn�a i spyta�a:
— Co mog� zrobi�, Wasza Wysoko��?
— Zrozumie�, co si� dzieje — odpar�a po prostu kr�lowa i widz�c jej min�, doda�a szybko: — Nie! Nie mam najmniejszego zamiaru rezygnowa� z procesu tego tch�rza! Natomiast obawiam si�, �e mo�e on jeszcze bardziej pog��bi� obecny kryzys polityczny.
Widz�c wyraz twarzy Honor, skin�a na baronow� Morncreek. Ta pochyli�a si� nad stolikiem, przygl�daj�c si� go�ciowi z uwag�, i zacz�a m�wi�:
— Sytuacja wygl�da nast�puj�co, kapitan Harrington: Admiralicja wyznaczy�a ju� sk�ad s�du, przed kt�rym stanie kapitan Young oskar�ony o wszystkie zarzuty rekomendowane przez s�d oficerski i poparte przez admira�a Parksa. Oficjalnie nie mam na ten temat zdania a� do chwili og�oszenia wyroku, ale poniewa� nie mam te� �adnego wp�ywu na jego tre��, mog� pani powiedzie�, �e po zapoznaniu si� z materia�em dowodowym uwa�am, �e jest winny wszystkich postawionych mu zarzut�w. Problem polega na tym, �e oznacza to wyrok �mierci, a earl North Hollow stanie na uszach, by uratowa� �ycie syna. Jest to stary i do�wiadczony parlamentarzysta maj�cy du�� w�adz� i cho� prywatnie go nie cierpi�, nie nale�y go lekcewa�y�, o czym najlepiej �wiadczy fakt, i� sama wzmianka o mo�liwo�ci procesu spowodowa�a przej�cie jego partii do opozycji. Obawiam si� te�, �e konserwaty�ci spr�buj� wykorzysta� proces jako bro� propagandow� przeciwko rz�dowi. Ju� podnie�li wrzask, a sytuacja mo�e si� tylko pogorszy�, gdy zarzuty zostan� oficjalnie og�oszone. I jeszcze co�: cho� nie mog� powiedzie�, kto wchodzi w sk�ad s�du, jestem prawie pewna, �e na werdykt b�dzie mia�a du�y wp�yw sytuacja w Izbie Lord�w... i vice versa. Rozumie mnie pani?
Honor skin�a g�ow�, zaczynaj�c rozumie�, �e Young po raz kolejny ma szans� wymiga� si� od odpowiedzialno�ci. Przygl�da�a si� twarzy baronowej z tak� uwag�, �e zupe�nie nie zdawa�a sobie sprawy z w�asnej pe�nej oburzenia i obrzydzenia miny.
— Nie pozwolimy mu si� z tego wykr�ci�, lady Honor — doda�a Morncreek. — Ale sytuacja przypomina tr�jskok na polu minowym i musimy podchodzi� do niej znacznie ostro�niej ni� obiektywnie na to zas�uguje. Najwa�niejsze w tej chwili jest to, by zachowa�a pani daleko posuni�t� ostro�no��: media b�d� na pani� polowa�y, chc�c wycisn�� jakikolwiek komentarz, ledwie opublikujemy oficjalny komunikat o przebiegu bitwy o Hancock. A pani pod �adnym pozorem nie mo�e powiedzie� s�owa o procesie, zarzutach czy wydarzeniach, kt�re do niego doprowadzi�y, bowiem nikt nie wie, jak zostanie to przekazane do publicznej wiadomo�ci. Zdaj� sobie spraw�, �e jest to olbrzymia niesprawiedliwo��, i naprawd� szczerze za ni� przepraszam, ale do chwili og�oszenia wyroku musi pani unika� dziennikarzy.
— Rozumiem, ma’am. — Honor przygryz�a warg�, ale po sekundzie wahania zapyta�a: — Przepraszam, �e pytam, ale jak pani s�dzi: jaki to wszystko b�dzie mia�o wp�yw na wyrok?
— Mam nadziej�, �e �aden, ale boj� si�, �e nie mam racji. Nie wiem, na jak� taktyk� si� zdecyduj�, bo w tej chwili konserwaty�ci chc� ca�kowitego odst�pienia od zarzut�w, co jest niewykonalne i nie ma prawa si� zdarzy�. Dodam te�, cho� jest to wysoce nieprzepisowe, �e mog� pani obieca�, i� Young w �adnym razie nie wr�ci ju� do czynnej s�u�by. Niezale�nie od wyroku, �aden Pierwszy Lord Admiralicji, nawet Janacek, nie przywr�ci go do s�u�by, jaki by nie by� uk�ad si� politycznych. Natomiast reszta jest zbyt niepewna, bym podj�a si� cokolwiek prorokowa�; by�yby to czyste spekulacje. I to jest g��wny pow�d mojej tu dzi� obecno�ci: po prostu nie wiem... i jestem te� pani winna osobiste wyja�nienie okoliczno�ci wymuszaj�cych na Admiralicji niew�a�ciwe zachowanie w stosunku do pani osoby!
W jej g�osie by�o zbyt wiele frustracji, by Honor mog�a w�tpi� w uczciwo�� tych s��w, tote� powoli skin�a g�ow�. Oboj�tno�� zast�pi� gniew po��czony z gorycz�, gdy zda�a sobie spraw�, �e by� mo�e b�dzie jeszcze mia�a nieprzyjemno�� spotka� si� z Youngiem, ale rozumia�a sytuacj�. Te same ko�tu�sko-rodzinne si�y, kt�re dot�d go ratowa�y, pr�bowa�y dokona� tego ponownie i to w tak dogodnym momencie, �e nawet kr�lowa nie by�a w stanie zagwarantowa� ich kl�ski. Mia�a ochot� rozp�aka� si� ze z�o�ci, ale jedynie ponownie skin�a g�ow�.
— Chc�, �eby pani wiedzia�a, �e naprawd� jest mi przykro — odezwa�a si� El�bieta III, ze wsp�czuciem spogl�daj�c jej w oczy. — Poinformowa�am ju� tak ksi�cia Cromarty’ego jak i admira� Cordwainer, �e �ycz� sobie i nalegam, by proces obj�� wszystkie zarzuty w pe�nym rozumieniu prawa wojennego. Ale zdaj� sobie tak�e spraw� t ze swej odpowiedzialno�ci wzgl�dem Kr�lestwa i po prostu nie mog� pozwoli�, by d�ug wobec jednej osoby, cho�by tak olbrzymi jak ten, kt�ry pa�stwo ma wobec pani, by� wa�niejszy od przysz�o�ci Kr�lestwa Manticore. A ta jest zagro�ona, jak d�ugo Republika Haven stanowi pot�g� militarn�.
— Rozumiem... Wasza Wysoko��. I prosz� nie przeprasza� — doda�a Honor ze s�abym u�miechem, na kt�ry nie mia�a najmniejszej ochoty, ale by�o to lepsze ni� wys�uchiwanie przeprosin monarchini.
— Dzi�kuj� — powiedzia�a cicho kr�lowa i doda�a zupe�nie innym tonem. — Poza tym zamierzam wszystkim pokaza�, co s�dz� na temat pani poczyna� w systemie Hancock. St�d cho�by ten stopie� pu�kownika Marines. Chcia�abym, �eby pani co� jeszcze zrozumia�a, damo Honor: gdy w Sali B��kitnej b�d� pani dzi�kowa�a jako kr�lowa Gwiezdnego Kr�lestwa za to, co pani zrobi�a w bitwie o Hancock, nie b�dzie to formalno��. I nigdy nie pozwol� sobie zapomnie�, jak wiele jestem pani winna.
ROZDZIA� IV
Przyjemna muzyka grana przez orkiestr� stanowi�a doskona�e t�o dla przyciszonego gwaru, brz�ku naczy� oraz aromatycznych zapach�w wype�niaj�cych wn�trze �Cosmo” — najbardziej ekskluzywnego lokalu w Landing. W�a�ciciele twierdzili, �e nikt nigdy nie zam�wi� dania, kt�rego kuchnia nie by�aby w stanie przyrz�dzi�, co by�o nie byle jakim powodem do dumy, bior�c pod uwag� ilo�� statk�w przelatuj�cych przez centralny terminal Manticore Wormhole Junction. Honor jak dot�d nie mia�a podstaw, by poddawa� w w�tpliwo�� to twierdzenie, cho� o niczym to nie �wiadczy�o, jako �e by� to jej drugi pobyt w tym lokalu.
Pierwszy raz znalaz�a si� tu, gdy odm�wi�a przyj�cia prezentu, kt�ry wymy�li�a dla niej matka z okazji uko�czenia akademii. Wtedy by�a tak oszo�omiona, �e na jedzenie nie zwraca�a �adnej uwagi, teraz nie do��, �e mia�a wi�ksze obycie towarzyskie, to w dodatku pe�ni�a rol� gospodyni. Przy tej w�a�nie okazji odkry�a, �e dzie�a szefa kuchni s� lepsze, ni� twierdzili w�a�ciciele.
Powinny zreszt� takie by�, bior�c pod uwag� ceny. Tym ostatnim niezbyt si� martwi�a, bo mina Willarda Neufsteilera, jako �ywo przypominaj�ca min� treecata �wiadomego, �e ma ca�� grz�dk� selera do dyspozycji, m�wi�a jej, �e j� na to sta�.
Neufsteiler zarz�dza� jej finansami od prawie pi�ciu standardowych lat i nadal by�a wdzi�czna losowi, �e na niego trafi�a. Mia� co prawda kilka irytuj�cych nawyk�w, jak cho�by odwlekanie z dziecinn� wr�cz rado�ci� przekazania dobrych wiadomo�ci, ale by� na wskro� uczciwy i mia� niezwyk�y zmys� do inwestowania cudzych pieni�dzy. Pryzowe z kontrabandy zatrzymanej w systemie Basilisk uczyni�o z Honor milionerk�, ale to jego pomys�y zrobi�y z niej multimilionerk�. Co oznacza�o, �e mog�a od czasu do czasu postawi� mu obiad w takim jak ten lokalu, gdzie ceny wybija�y dach, i prze�y� demonstracj� jego poczucia humoru.
To ostatnie okre�lenie wywo�a�o u�miech na jej twarzy, wi�c unios�a kielich z czerwonym winem, by go ukry�. Nie znalaz�a si� tu wy��cznie po to, by wys�ucha� raportu finansowego Willarda, dzi�ki czemu nie siedzieli sami przy stoliku, a to powodowa�o, �e jego maniery irytowa�y j� znacznie mniej ni� zwykle. Opr�cz Paula obecni byli tak�e dwaj oficerowie �wie�o przydzieleni na HMS Nike. I to by� drugi pow�d do �wi�towania.
W bitwie o Hancock pok�adowy batalion Marines regulaminowo przydzielony do kr��ownika liniowego poni�s� naprawd� ci�kie straty. Zgin�li mi�dzy innymi dowodz�cy nim podpu�kownik Klein, jak i jego zast�pca major Flanders, a dow�dca kompanii o najd�u�szym starsze�stwie, kt�ry przej�� po nich dowodzenie, znajdowa� si� na bezterminowym urlopie zdrowotnym. Po zako�czeniu bitwy batalionem dowodzi�a kapitan Tyler i nawet nie�le jej to sz�o, ale by�a zbyt niedo�wiadczona i wiadomo by�o, �e jedynie czasowo pe�ni obowi�zki dow�dcy. Mimo to Admiralicja nie spieszy�a si� z przydzieleniem uzupe�nie�, czemu Honor si� nie dziwi�a — bior�c pod uwag� ogrom zniszcze�, jej okr�t w najbli�szym czasie nie mia� szans na wzi�cie udzia�u w walce, a Ich Lordowskie Mo�cie mieli wi�ksze zmartwienia. Z drugiej strony trudno jej by�o si� pogodzi� ze skutkami, jakie mia�o to dla morale i poziomu wyszkolenia reszty za�ogi.
To ostatnie mia�o si� w�a�nie zmieni� przynajmniej w odniesieniu do Marines, a to dzi�ki niezwykle rzadko wykazywanemu przez Admiralicj� zdrowemu rozs�dkowi przy wyborze nast�pcy podpu�kownika Kleina. Pu�kownik Tomas Santiago Ramirez by� majorem, gdy Honor ostatni raz go widzia�a. Dowodzi� kontyngentem Marines HMS Fearles w systemie Yeltsin i jak podejrzewa�a, szybki awans zawdzi�cza� w�a�nie swym dokonaniom w tym systemie planetarnym. Pow�d zreszt� by� nieistotny — Ramirez bez dw�ch zda� zas�ugiwa� na wy�szy stopie�, a Honor by�a uradowana, widz�c go ponownie.
Ramirez by� emigrantem z San Martin, co wyja�nia�o jego wzbudzaj�cy szacunek wygl�d. Wraz z matk� i siostrami uciek� z tej planety na pok�adzie jednego z ostatnich statk�w, kt�re zdo�a�y skorzysta� z terminalu Trevor Star, gdy uk�ad planetarny zosta� zaatakowany przez okr�ty Ludowej Marynarki. Jego ojciec wraz z reszt� niezbyt licznej i przestarza�ej systemowej marynarki wojennej zgin�li, by umo�liwi� temu konwojowi ucieczk�. Ramirez mia� w�wczas zaledwie dwana�cie lat, ale ludzie w takich okoliczno�ciach szybko dojrzewaj� psychicznie. A fizycznie mieszka�cy San Martin dojrzewali r�wnie szybko, bo warunki planetarne nie by�y lekkie. Dotyczy�o to zw�aszcza grawitacji.
Ka�demu, kto widzia� pu�kownika po raz pierwszy, odruchowo cisn�o si� na usta okre�lenie �wielki”, ale w�a�ciwsze by�o s�owo �masywny”. Ramirez by� wysoki, ale nie ponad miar�, natomiast niezwykle gruboko�cisty i umi�niony. Sprawia� wra�enie pozbawionego szyi dzi�ki byczemu karkowi. Siedzia� obok Tankersleya, kt�ry by�, jak to okre�la�a Honor, �niski, krepy i niewywrotny” i r�nica mi�dzy nimi natychmiast bi�a po oczach. Paul, ch�op nie u�omek, by� o po�ow� w�szy w barach od Ramireza, kt�rego biceps mia� grubo�� uda przeci�tnego m�czyzny. Maj�c sto osiemdziesi�t trzy centymetry wzrostu, pu�kownik wa�y� sto pi��dziesi�t kilo i je�li znajdowa�y si� w tej masie cho� trzy gramy t�uszczu, to Korpus nie zdo�a� ich znale�� przez dwadzie�cia standardowych lat jego s�u�by w polu.
W por�wnaniu z nim jego zast�pca, major Susan Hibson o zielonych oczach i zdecydowanych rysach, wygl�da�a na delikatn� i w�t�� niewiast�. Jej rysy jeszcze si� wyostrzy�y przez te kilka lat od czasu bitwy o Graysona, ale nie sta�y si� naprawd� ostre i nieprzyjemne — po prostu ostrzega�y wszystkich, �e nale�� do kogo�, kto jak dot�d nie wykaza� najmniejszych inklinacji do poznania w praktyce znaczenia okre�lenia �cofn�� si�”.
Ramirez i Hibson tak�e spotkali si� pierwszy raz od bitwy o Yeltsin, gdy� dot�d dostawali r�ne przydzia�y, i Honor szczerze si� ucieszy�a, gdy si� o tym dowiedzia�a. Nie do��, �e oboje lubi�a, to w dodatku mia�a pewno��, �e w rekordowym czasie przywr�c� Marines stacjonuj�cych na jej okr�cie do pe�ni formy.
Odstawi�a opr�niony kielich i ko�o stolika niczym duch pojawi� si� kelner z butelk�. Nape�ni� naczynie, sprawdzi�, czy komu� jeszcze nie trzeba nala�, i znikn�� bez s�owa. By� fachowcem, ale przyda�oby mu si� jeszcze kilka lekcji u MacGuinnessa, kt�ry potrafi� by� zupe�nie niezauwa�alny. Chyba �e mia� by� dyskretnie widoczny, by klienci zdawali sobie spraw� z doskona�o�ci obs�ugi, za kt�r� s�ono p�acili.
Rozweselona t� my�l� Honor ledwie st�umia�a ch�� zam�wienia kubka kakao — chwilowo po deserze mia�a do�� s�odyczy, a da�aby Paulowi wymarzon� okazj� do przycink�w, co bior�c pod uwag� jego ostry j�zyk nie by�oby zbyt rozs�dne.
Pocz�stowa�a za to Nimitza kolejn� �odyg� selera. Maitre d’hotel nawet nie mrugn�� okiem na jego widok, cho� na Manticore nie m�g� widzie� wiele treecat�w. Po prostu gestem wezwa� kelnera i do stolika dostawiono wysokie krzes�o z oparciem, r�wnie dobre dla doros�ych treecat�w, co dla ludzkich berbeci. Nimitz zasiad� w nim z godno�ci� monarchy zajmuj�cego nale�ny mu tron i zachowywa� si� nienagannie przez ca�y posi�ek, daj�c pokaz doskona�ych manier przy stole. Honor zrezygnowa�a tym razem z wydzielania mu przysmaku mimo �wiadomo�ci, �e organizm Nimitza nie produkuje enzym�w niezb�dnych do strawienia ziemskiej celulozy, tote� treecat chrupa�, a� mu si� uszy trz�s�y.
— Nadal nie mog� uwierzy�, �e to dla niego a� taki przysmak. — Neufsteiler potrz�sn�� g�owa z podziwem. — S�dzi�em, �e w ko�cu mu si� znudzi.
— �rednia d�ugo�� �ycia treecata wynosi oko�o dwustu pi��dziesi�ciu lat i jak dot�d nie ma �adnych informacji wskazuj�cych na to, by jakikolwiek treecat kiedykolwiek mia� do�� selera — poinformowa�a go z kamienn� twarz� Honor.
— Serio? — upewni� si� Willard.
— Serio. Pr�by wyperswadowania Nimitzowi �akomstwa nie przynosi�y nigdy �adnych efekt�w. Musz� przyzna�, �e nawet mnie to cieszy.
— Tak? — zainteresowa� si� Tankersley. — Nigdy bym tego nie podejrzewa�, bior�c pod uwag� wym�wki, kt�re mi robisz za ka�dym razem, kiedy uda mi si� da� mu kawa�ek.
— Bo go rozpieszczasz. A ja si� troch� �le wyrazi�am: nie chodzi mi o jego mi�o�� do selera, tylko o upodobanie do tego warzywa treecat�w jako gatunku.
— Dlaczego? — zdziwi� si� Willard.
— Bo to w�a�nie dzi�ki selerowi dosz�o do spotkania ludzi i treecat�w.
— A to musz� us�ysze�! — Tankersley rozsiad� si� wygodniej i doda�: — Zak�adaj�c naturalnie, �e si� z nas nie nabijasz.
Nimitz oderwa� si� od selera i pos�a� mu pogardliwe spojrzenie, a Honor u�miechn�a si�.
— M�wi� powa�nie — powiedzia�a. — Ludzie, zasiedlaj�c Sphinxa, przez wiele lat nie interesowali si� treecatami, a wi�kszo�� w og�le zapomnia�a o ich istnieniu. Zosta�y odkryte przez ekip� Zwiadu Kartograficznego badaj�c� planet� przed kolonizacj�, ale nikt nawet nie podejrzewa�, jak s� inteligentne. S�dz�, �e g��wnym powodem by�a ich wielko��: ludzie dot�d nie zetkn�li si� z inteligentn� ras� o tak niewielkich rozmiarach i nikt si� tego nie spodziewa�, najprawdopodobniej wi�c dlatego ekipy badawcze nie po�wi�ci�y im do�� uwagi, by odkry�, �e pos�uguj� si� narz�dziami.
— Nigdy o tym nie s�ysza�em — przyzna� z zaskoczeniem Ramirez.
G�os mia� basowy i dudni�cy, co doskonale wsp�gra�o z jego wygl�dem, zadziwia�a za to jego �piewna wymowa.
— Naturalnie nie podwa�am pani s��w, lady Harrington, ale od dawna fascynuj� mnie treecaty i czyta�em wszystko, co mog�em o nich znale��. Nigdzie nie by�o cho�by wzmianki, �e pos�uguj� si� narz�dziami.
— Poczu�abym si� zaskoczona, gdyby by�o inaczej. — Honor wzruszy�a ramionami. — O strukturze ich spo�eczno�ci te� niewiele zdo�a�e� si� dowiedzie�, prawda?
— Fakt... — Ramirez potar� podbr�dek. — Tylko jako� nigdy nie zwr�ci�em na to uwagi... Dowiedzia�em si� sporo o ich budowie, fizjologii i zachowaniach. Literatura dotycz�ca zwi�zk�w z lud�mi tak�e jest do�� bogata, cho� niewiele wyja�nia. Ka�dy ekspert zdaje si� mie� w�asn� teori� t�umacz�c�, jak w�a�ciwie dzia�a telepatyczna wi� mi�dzy treecatem a cz�owiekiem.
— A wszyscy zastrzegaj�, �e to jedynie �hipotezy”, zgadza si�? — upewni�a si� z u�miechem Honor. — Dzieje si� tak dlatego, �e ci, kt�rzy naprawd� du�o wiedz� o treecatach, nie ujawniaj� swej wiedzy. Nie b�d� ryzykowa�a spiskowej teorii milczenia, ale faktem jest, �e ksenolodzy przybywaj�cy na Sphinxa albo zostaj� adoptowani, albo nie dowiaduj� si� niczego istotnego i znudzeni odlatuj�. Za� ci, kt�rzy zostali adoptowani, najcz�ciej ko�cz� jako pracownicy Komisji Le�nej, kt�rej g��wnym celem jest obrona chronionych gatunk�w. Treecaty naturalnie do nich nale��, a polityka w�adz planetarnych raczej zniech�ca ludzi do nachalnych kontakt�w z takimi gatunkami. Zreszt� wszyscy mieszka�cy Sphinxa s� nastawieni opieku�czo do treecat�w i nie lubi� o nich rozmawia� z obcymi.
Dlatego dost�pna literatura to w wi�kszo�ci niekompetentne dywagacje i pobo�ne �yczenia autor�w. Wracaj�c za� do pos�ugiwania si� narz�dziami — nie ulega w�tpliwo�ci, �e treecaty robi� to powszechnie i od dawna. M�wimy naturalnie o prymitywnych narz�dziach, mniej wi�cej z epoki neolitu, ale powiniene� zobaczy� krzemienne toporki i inne wyroby niekt�rych plemion. S� ca�kiem zaawansowane i u�ytkowe, cho� pozbawione ornamentacji. No i trzeba powiedzie�, �e te treecaty, kt�re adoptowa�y ludzi, jak na przyk�ad obecny tu Pan �ar�ok, nie potrzebuj� narz�dzi, bo maj� ludzi, kt�rzy wykonuj� za nie wszystkie ci�kie prace.
Nimitz wyda� d�wi�k dziwnie przypominaj�cy pe�ne ura�onej dumy prychni�cie, wi�c Honor roze�mia�a si� i poda�a mu kolejny kawa�ek selera. �ap�wka zosta�a �askawie przyj�ta, a ona wr�ci�a do opowie�ci.
— Przez pierwsze trzy lata planetarne, czyli przez prawie szesna�cie lat standardowych, koloni�ci mieli z treecatami jeszcze mniej kontaktu ni� ekipy badawcze. G��wnie dlatego, �e treecaty by�y wystarczaj�co inteligentne, by nie zwraca� na siebie uwagi i nie rzuca� si� ludziom w oczy w czasie, gdy przystosowywa�y si� do niespodziewanego nowego s�siedztwa. Ludzie za� mieli wystarczaj�co du�o powa�niejszych zmartwie�. Sytuacja uleg�a zmianie, gdy powsta�y cieplarnie, w kt�rych zacz�to uprawia� nie tylko najpotrzebniejsze do prze�ycia ro�liny. Osobi�cie uwa�am, �e treecaty ca�y czas przeprowadza�y wyprawy zwiadowcze tak do cieplar�, jak i do obej��, tylko nikt ich nie zauwa�y�. Bo treecata naprawd� nie spos�b zauwa�y� w lesie czy na ��ce, je�li nie chce on zosta� zauwa�onym. Nikt te� nigdy nie zadawa� sobie trudu zamykania cieplar� czy pomieszcze� gospodarczych, bo nie by�o ku temu najmniejszego powodu. Dop�ki pewnej bezksi�ycowej nocy nie zacz�y znika� z cieplar� selery naciowe.
— �artuje pani?! — roze�mia� si� Neufsteiler. — Wykrada�y seler?
Honor przytakn�a.
— Owszem, cho� w�tpi�, by traktowa�y to w ten sam spos�b co my, bo nie maj� poczucia indywidualnej w�asno�ci — wyja�ni�a. — Lata ca�e trwa�o nim wyt�umaczy�am Nimitzowi, na czym to polega, a zreszt� nadal uwa�a to za jeden z g�upszych ludzkich przes�d�w. Natomiast Zagadka Znikaj�cego Selera by�a sensacj� co si� zowie. Nie uwierzyliby�cie, jakie teorie wysuwano, by wyja�ni� bez�ladowe znikanie tej ro�liny. I tylko tej — bo �adna inna nie gin�a. Zreszt� �adna z tych teorii nie mia�a wiele wsp�lnego z prawd�. No bo sami pomy�lcie: kto wpad�by na mniej prawdopodobn� ni� taka wersj�, �e nadrzewne drapie�niki pozaziemskiego pochodzenia dokonuj� na ca�ej planecie komandoskich rajd�w na cieplarnie w �rodku nocy jedynie po to, by wykra�� z nich seler?
— Mniej prawdopodobna rzeczywi�cie jako� nie przychodzi mi do g�owy — przyzna� Ramirez rozbawionym g�osem.
Nimitz stara� si� jak m�g� ignorowa� to rozbawienie, a� obserwuj�ca go Honor zacz�a si� �mia�.
— W�tpi�, by kt�rykolwiek Marine m�g� co� takiego wymy�li� — przyzna�a. — Podobnie jak �aden z osadnik�w. A� do nocy gdy pewna dziesi�cioletnia dziewczynka nie mog�a zasn�� i z�apa�a jednego ze z�odziejaszk�w na gor�cym uczynku — u�miechn�a si�.
— I narobi�a wrzasku? — podpowiedzia� Willard.
— Wr�cz przeciwnie. — Honor u�miechn�a si� szerzej. — Nikomu nie pisn�a ani s��wka.
— To w jaki spos�b sprawa wysz�a w ko�cu na jaw? — spyta� Paul.
— A to ju� zupe�nie inna historia. Jak b�dziesz dla mnie naprawd� mi�y, to mo�e kt�rego� dnia ci j� opowiem.
— Ahu! Za�o�� si�, �e sama jej nie znasz!
— Pr�buj dalej: tak �atwo nie dam si� podpu�ci�. Ale powiem ci jedn� rzecz, je�li chcesz... — obieca�a i urwa�a, przygl�daj�c si� z rozbawieniem, jak up�r walczy w nim o lepsze z ciekawo�ci�.
Tak jak si� spodziewa�a, ciekawo�� okaza�a si� silniejsza.
— Ju� dobrze — skapitulowa�. — Chc�!
— Ta dziewczynka nosi�a nazwisko Harrington. Mo�na powiedzie�, �e znam si� z treecatami od pokole�.
— Mo�na te� powiedzie�, �e w�tpliwe poczucie humoru jej chwilowo ostatniej praprawnuczki doprowadzi j� do marnego ko�ca, chyba �e nauczy si� ko�czy� to, co zacz�a m�wi� — ostrzeg� Tankersley.
— Zobaczymy. Mo�e wymy�lisz jaki� spos�b, �eby mnie przekupi�...
— Na pewno... — obieca� tak jednoznacznym tonem, �e si� zarumieni�a.
— A nam pani nie powie? — upewni� si� Neufsteiler, podobnie jak pozosta�a dw�jka ignoruj�c jej rumieniec. — Tak te� my�la�em... C�, w takim razie mo�e ja te� nie powinienem m�wi�, dlaczego chcia�em si� z pani� spotka�.
— Nasze pozycje nie s� r�wnorz�dne — przyci�a mu Honor. — Ja mog� ci� zwolni�, ty mnie nie.
— I pewnie by si� na tym sko�czy�o, jak pani� znam. — Willard potrz�sn�� g�ow�, nie przestaj�c si� jednak u�miecha�, i poda� jej kilkunastostronicowy wydruk. — Proponuj� zacz�� od ko�ca.
Honor spojrza�a na ostateczne rozliczenie i zamar�a.
— �artuje pan! — wykrztusi�a po d�u�szej chwili.
— Zapewniam �e nie! — obruszy� si� powa�nie. — Pierwsze kwartalne dochody z posiad�o�ci na Graysonie praktycznie zbieg�y si� z oficjalnym og�oszeniem wysoko�ci pryzowego za dreadnoughty, kt�re wraz z admira�em Danislavem zdoby�a pani w systemie Hancock. Sze�� godzin temu by�a pani warta dok�adnie tyle, ile tam napisano.
Honor nadal wpatrywa�a si� w niego z niedowierzaniem. W ko�cu podsun�a wydruk Paulowi. Ten spojrza� na podsumowanie i gwizdn�� bezg�o�nie.
— No, najwi�ksze kartele nie musz� si� jeszcze ciebie obawia� — oceni� — ale mam na Graysonie tak� parcel�, kt�r� chyba szybko ci poka��.
Honor u�miechn�a si� odruchowo, nadal nie mog�c w pe�ni doj�� do siebie. Pochodzi�a ze �rednio maj�tnej rodziny — cho� jej rodzicom powodzi�o si� nienajgorzej dzi�ki sp�ce medycznej, jak wi�kszo�� mieszka�c�w planety Sphinx mieli sporo ziemi, a ma�o got�wki. Ju� zrozumienie, �e pryzowe z plac�wki Basilisk zrobi�o z niej milionerk�, okaza�o si� trudne, ale to...!
— Naprawd� jeste� pewien, �e to nie pomy�ka, Willard? — spyta�a s�abo.
— Damo Honor, dreadnought ma warto�� oko�o trzydziestu dw�ch miliard�w dolar�w, a s�d przyzna� trzy procent warto�ci wszystkich okr�t�w, kt�re si� podda�y, do podzia�u mi�dzy za�ogi okr�t�w Grupy Wydzielonej. O ile oczywi�cie Kr�lewska Marynarka je kupi. Z ca�ej kwoty kapitanowie otrzymali do podzia�u dwana�cie procent, a gdy admira� Chin podda�a si� w systemie Hancock, pozosta�o jedynie czterech �ywych kapitan�w flagowych. Eksperci RMN ocenili, �e trzy dreadnoughty nadaj� si� do remontu, i flota kupi�a je. Teraz troch� matematyki: trzy procent z dziewi��dziesi�ciu sze�ciu miliard�w daje dwa miliardy osiemdziesi�t osiem milion�w, a dwana�cie procent z tej kwoty to trzysta czterdzie�ci pi�� milion�w plus drobne. A to oznacza, �e pani udzia� wynosi osiemdziesi�t sze�� milion�w plus sze�� milion�w pryzowego za drobniejsze okr�ty, kt�rymi dowodzi�a admira� Chin. Te obliczenia s� poprawne, a gdyby sprawdzi�a pani przypis, dowiedzia�aby si� pani, �e najm�odszy sta�em i najni�szy stopniem cz�onek za�ogi znajduj�cy si� w Hancock pod pani rozkazami otrzyma prawie pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w.
Ostatnie zdanie Honor ledwie s�ysza�a — zdawa�a sobie co prawda spraw�, �e powinna dosta� spor� sum� z tytu�u pryzowego, ale nie a� tak�. By�o to prawie cztery razy wi�cej ni� dot�d mia�a, a my�l o takiej ilo�ci pieni�dzy nape�nia�a j� niemal obaw�. Na dodatek pryzowe by�o wolne od podatku, co oznacza�o, �e ka�dy pens nale�y do niej!
— Co ja na lito�� bosk� zrobi� z tak� g�r� pieni�dzy?! — j�kn�a og�upia�a.
Neufsteiler zachichota�.
— Jestem pewien, �e pani co� wymy�li, milady. A tymczasem mo�e pani zostawi� je pod moj� opiek�, je�li pani naturalnie chce. Mam na oku kilka obiecuj�cych okazji, ale nie b�d� w tej chwili pani do niczego namawia�. Niech si� pani przyzwyczai do posiadania tej nowej kwoty, a za kilka dni spotkamy si� na rozmowie o interesach. Poka�� pani pewne zestawienia roczne i prognozy, a pani podejmie decyzj�.
— Ja... — Honor ugryz�a si� w j�zyk i u�miechn�a porozumiewawczo. — My�l�, �e to doskona�y pomys�, Willard.
— Wiem. W ko�cu mam pi�� procent z ostatecznej kwoty za zarz�dzanie pani pieni�dzmi. Tylko �e mnie skarb�wka zabiera podatki — poskar�y� si� Neufsteiler.
— Biedactwo. — Honor najwyra�niej wr�ci�a do r�wnowagi. — Jak rozumiem, mimo wszystko nie zmieniasz pracodawcy?
— Mimo jakie �wszystko”, milady?
— Aha. W takim razie... — urwa�a, gdy� kto� zawo�a� j� po imieniu.
Odwr�ci�a si� na krze�le i u�miechn�a szeroko, widz�c trzech oficer�w podchodz�cych do stolika.
— Alistair! — Wsta�a i u�cisn�a ka�demu d�o�. — I Andy! Rafe! Co tu robicie wszyscy trzej?!
— Sprawdzili�my u kapitan Henke, gdzie mo�emy pani� znale��, ma’am — wyja�ni� Andreas Venizelos. — A kapitan McKeon obieca� pokry� koszty poszukiwa�. Nie ma si� z czego �mia�, ma’am: w ko�cu jest najstarszy stopniem.
— I lepiej �eby pan o tym pami�ta�, komandorze — przypomnia� mu gro�nie McKeon.
— Aye, aye, sir. — Venizelos wypr�y� si� jak struna.
Honor u�miechn�a si� szczerze, za� kelner ponownie si� zmaterializowa�, tyle �e nie z butelk� wina, a z dwoma krzes�ami.
— Nie przejmuj si� rachunkami, Alistair — powiedzia�a rado�nie. — W�a�nie si� dowiedzia�am, �e jestem kobiet� maj�tn�, wi�c zapraszam was wszystkich. Jeste�cie g�odni?
— Nie bardzo. Jedli�my, zanim zacz�li�my ci� szuka� na HMS Nike — wyja�ni� McKeon. — Chcia�bym, �eby� cho� raz by�a ostro�niejsza i nie doprowadzi�a swego okr�tu do stanu prawie kompletnego zniszczenia.
— Ja te� bym chcia�a — odpar�a cicho, s�ysz�c w jego g�osie trosk�, po czym otrz�sn�a si� z przygn�bienia. — Zanim do ko�ca zapomn� o dobrych manierach, pozw�lcie, �e wszystkich przedstawi�. Pu�kownika Ramireza i major Hibson chyba pami�tacie?
McKeon przytakn��, witaj�c si� najpierw z Ramirezem, potem z Hibson.
— Widz�, �e s� powody do gratulacji. — Wskaza� na ich ko�nierze. — Wygl�da na to, �e Korpus docenia utalentowane jednostki.
— Przewa�nie — zgodzi�a si� Honor i kontynuowa�a prezentacj�. — To jest kapitan Paul Tankersley, naj�wie�szy zast�pca g��wnego konstruktora Hephaestusa, a to m�j spec od inwestycji Willard Neufsteiler. Paul, Willard, poznajcie kapitana Alistaira McKeona, komandora Andreasa Venizelosa i porucznika... o, przepraszam: komandora porucznika Rafe Cardonesa. Gratulacje, Rafe!
— Dzi�kuj�, ma’am... to jest damo Honor. — Cardones zaczerwieni� si� lekko, a Honor st�umi�a u�miech: Rafe by� niezwykle m�ody jak na komandora porucznika, ale zapracowa� na sw�j stopie� potem i krwi�.
Mimo to nadal przypomina� troch� nieporadnego podporucznika, kt�rego pierwszy raz spotka�a pi�� standardowych lat temu.
— Doskonale! — oceni�a, gdy wszyscy sko�czyli si� ju� wita�. — Mog� si� dowiedzie�, co sprowadzi�o was wszystkich na m�j trop?
— Och, r�ne takie. — McKeon wzi�� podany przez kelnera kieliszek i wyja�ni�: — Andy i ja dostali�my przydzia�y do Home Fleet, a �e nasze okr�ty przechodz� obecnie drobne naprawy, stwierdzili�my, �e nadarza si� okazja, by ci� odwiedzi�, skoro Nike te� jest w doku Hephaestusa.
— A ty, Rafe?
— Ja? — Cardones u�miechn�� si� szeroko. — Ja jestem nowym oficerem taktycznym HMS Nike, ma’am.
— Cudownie! Od kiedy?
— Od jakich� sze�ciu godzin, ma’am.
— W takim razie witam na pok�adzie! — poklepa�a go po ramieniu, ale po sekundzie zmarszczy�a brwi. — Dziwne, �e nikt mi nie powiedzia� o odej�ciu komandor Chandler. Ciesz� si�, �e b�dziesz ze mn�, Rafe, ale �al mi j� straci�.
— Nie straci jej pani, ma’am. To co prawda jeszcze nic pewnego, ale przywioz�em kapitan Henke list� przeniesie� i uzupe�nie�. Z tego co wiem, komandor Chandler ma zosta� pani zast�pc�, a kapitan Henke zostanie przeniesiona na HMS Agni, wi�c b�dzie si� pani m�czy�a z nami obojgiem, ma’am.
— Prze�yj� — zapewni�a go i zwr�ci�a si� do McKeona. — Widz�, �e dosta�e� awans na kapitana, co oznacza, �e kto� w Admiralicji jednak zna si� na ludziach. Gratulacje.
— Chyba �e jad� na twojej reputacji — odci�� si�.
— Nie przez tyle lat — zapewni�a go rado�nie. — Co ci dali?
— HMS Prince Adrian. — Nie pr�bowa� ukry� zadowolenia, a mia� z czego by� rad: cho� mniejszy od najnowszych ci�kich kr��ownik�w klasy Star Knight, okr�t mia� dwie�cie czterdzie�ci tysi�cy ton i silne uzbrojenie.
Dla niepe�nego kapitana i to �wie�o po awansie by�o to nader zaszczytne dow�dztwo... na kt�re w pe�ni zas�ugiwa�.
— Scotty jest z tob�? — spyta�a po chwili Honor.
— W rzeczy samej jest.
— O co chodzi? — zainteresowa�a si� dziwn� form� jego odpowiedzi.
— O nic poza tym, �e p� dnia po nim na pok�adzie zameldowa� si� jeszcze kto�, kogo, jak s�dz�, pami�tasz. Niejaki bosman Harkness.
— Harkness jest bosmanem?!
— S�owo honoru! Co prawda zaj�o mu to ze trzydzie�ci lat, ale jak dot�d jest bosmanem. Wygl�da na to, �e Scotty ma na niego stabilizuj�cy wp�yw.
— Nie powiesz mi chyba, �e zrezygnowa� ze starych nawyk�w?!
— Sk�d�e znowu; po prostu nie natkn�� si� jeszcze w barze na �adnego Marine i nie da� si� jak dot�d z�apa� celnikom, co, jak s�dz�, ma zwi�zek z do�wiadczeniami na plac�wce Basilisk. Z drugiej strony nie mo�na ca�kowicie wykluczy� tego, �e si� ustatkowa�.
— Uwierz�, jak zobacz�. — Honor nadal nie by�a przekonana. — A co Ich Lordowskie Mo�cie w swej �askawo�ci dali tobie, Andy?
— Nic tak spektakularnego jak ci�ki kr��ownik, ma’am, ale nie narzekam. — Venizelos wyszczerzy� rado�nie z�by. — Przejm� od kapitan Truman Apolla, gdy zako�czy si� jego modernizacja.
— Doskonale. Zas�u�yli�cie obaj na s�owa uznania — pochwali�a towarzyszy, unosz�c kielich w toa�cie.
Czu�a w tej chwili pe�n� satysfakcj�, co nie zdarza�o si� cz�sto. Wszystkim wiod�o si� zas�u�enie dobrze, przynajmniej w sprawach zawodowych. Spogl�daj�c na Paula, pomy�la�a, �e jej uk�ada si� tak�e �ycie osobiste, co nadal stanowi�o nowo��.
— Dzi�ki. — McKeon odstawi� naczynie i usiad� wygodniej. — A teraz, skoro ju� wiesz, co nowego u ka�dego z nas, chcemy us�ysze�, co naprawd� wydarzy�o si� w Hancock. Bo z tego, co s�ysza�em, zachowa�a� si� tak jak zwykle, czyli dokona�a� niemo�liwego!
ROZDZIA� V
Chyba czas na mnie — westchn�a Michelle Henke, ju� w mundurze z dystynkcjami kapitana i naszywk� w kszta�cie podkowy na lewym ramieniu, na kt�rej wyszyto nazw� jej nowego okr�tu.
Od munduru i w�os�w odbija�y wr�cz — bo powiedzie�, �e kontrastowa�y z nim, by�oby za ma�o — bia�y beret dow�dcy okr�tu i cztery z�ote paski niepe�nego kapitana. Honor �a�owa�a, �e nie mog�a jej zgodnie ze zwyczajem da� swoich, ale nigdy nie by�a niepe�nym kapitanem — przeskoczy�a ten stopie�, gdy zosta�a awansowana z komandora na kapitana z listy. Henke prezentowa�a si� lepiej ni� doskonale — wygl�da�a po prostu w�a�ciwie.
— Obawiam si� �e tak. — Honor poprawi�a jej bia�ob��kitn� baretk� CGM na lewej piersi. — Ciesz� si�, Mike. �al mi si� z tob� rozstawa�, mia�am nadziej�, �e wi�cej czasu sp�dzimy razem, ale ciesz� si�, �e dosta�a� okr�t. Naprawd� na niego zas�ugujesz.
— Kiedy zjawi�a� si� na okr�cie, powiedzia�am ci, �e nie zadowoli mnie nic ni�ej kr��ownika, no nie? — Henke u�miechn�a si�. — Powinna� ju� wiedzie�, �e zawsze stawiam na swoim.
— I tym razem tak�e. Odprowadz� ci� na pok�ad hangarowy.
Henke skin�a g�ow�, a Honor odebra�a od Jamesa MacGuinessa Nimitza i posadzi�a go sobie na ramieniu. Twarz Maca pozosta�a bez wyrazu, ale mrugn�� porozumiewawczo, daj�c jej zna�, �e wszystko jest przygotowane. Odpowiedzia�a ledwie dostrzegalnym ruchem g�owy i wysz�a w �lad za Henke z kabiny.
Min�y wart� z Korpusu pilnuj�c� drzwi do kajuty kapita�skiej i skierowa�y si� do windy. Korytarz by� pusty, jak zwykle zreszt�, ale Honor zauwa�y�a, �e Henke rozgl�da si� nieznacznie, i st�umi�a �miech. Wszyscy oficerowie kr��ownika wzi�li udzia� w po�egnalnej kolacji poprzedniego wieczora, ale podobnie jak tradycj� by�o, �e dow�dca przekazywa� dystynkcje swemu zast�pcy, gdy ten zosta� kapitanem, podobnie tradycj� sta�o si� �przypadkowe” napotkanie przez schodz�cego z okr�tu pierwszego oficera pozosta�ych starszych oficer�w, kt�rzy �yczyli mu powodzenia na nowym okr�cie albo na nowym stanowisku.
A tymczasem na korytarzu nie by�o �ywego ducha i wida� by�o, �e Henke poczu�a si� nieswojo. Ju� chcia�a si� odezwa�, ale zmieni�a zdanie w ostatnim momencie i bez s�owa wsiad�a do windy. Honor posz�a w jej �lady, wybra�a punkt docelowy trasy i winda ruszy�a. Drog� wype�ni�a im niezobowi�zuj�ca rozmowa o wszystkim i o niczym, ale Honor uda�o si� w znacznej mierze poprawi� humor Mike, nim dotar�y na pok�ad hangarowy numer 3. Podr� trwa�a d�ugo, bo by� on najbardziej oddalony od kwater oficerskich, ale chwilowo by� tak�e jedynym sprawnym na okr�cie. Rozleg� si� wreszcie ostrzegawczy sygna�, drzwi otworzy�y si� i Honor da�a znak Henke, by wysiad�a. Mike sk�oni�a si� g��boko, wysz�a z windy i zamar�a, gdy rozleg�y si� pierwsze d�wi�ki marsza Saganami p�yn�ce ze wszystkich g�o�nik�w na pok�adzie.
Odwr�ci�a si�, wytrzeszczaj�c oczy, a ponad d�wi�k hymnu Royal Manticoran Navy wybi� si� nawyk�y do rozkazywania g�os:
— Preeezentuj bro�!
Warta honorowa Korpusu wykona�a rozkaz wydany przez kapitan Tyler, kt�ra zasalutowa�a szpad�. Pu�kownik Ramirez i major Hibson byli obecni, ale stali nieco z boku idealnie wyr�wnanych szereg�w w galowych zielonoczarnych mundurach. Dalej za� wida� by�o podw�jny szereg oficer�w i cz�onk�w za�ogi w czarno-z�otych galowych uniformach, wypr�onych w postawie zasadniczej, prowadz�cy prosto do �luzy.
Henke odwr�ci�a si� do Honor z b�yskiem w oczach.
— To twoja sprawka! — oznajmi�a oskar�ycielsko, korzystaj�c z faktu, �e zag�usza j� muzyka. — A ja da�am si� nabra�!
— Nie moja. Pomys� by� za�ogi. Ja tylko zgodzi�am si�, by Mac uprzedzi� ich, �e jeste�my ju� w drodze.
Henke otworzy�a usta, zamkn�a je bez s�owa, prze�kn�a �lin� i odwr�ci�a si�. Po czym wyprostowa�a si� i paradnym krokiem przemaszerowa�a do �luzy, przy kt�rej komandor Chandler odda�a jej honory niczym na defiladzie. Mike odsalutowa�a r�wnie bezb��dnie i nowa pierwszy oficer HMS Nike wyci�gn�a d�o� dok�adnie w chwili, gdy umilk�a muzyka.
— Gratuluj�, kapitan Henke. B�dzie nam pani brakowa�o. W imieniu oficer�w i za�ogi HMS Nike �ycz� pani du�ych szybko�ci i udanych polowa�.
— Dzi�kuj�, komandor Chandler. — Kontralt Henke by� g��bszy ni� zwykle. — Masz dobry okr�t i dobrych ludzi, Eve. Opiekuj si� nimi. I spr�buj trzyma� kapitan z dala od k�opot�w.
— Spr�buj�, ma’am.
Chandler zasalutowa�a ponownie i odst�pi�a w bok, robi�c przej�cie do �luzy. Rozleg� si� gwizd bosma�ski przys�uguj�cy dow�dcy okr�tu. Henke u�cisn�a mocno d�o� Honor i nie ogl�daj�c si� ju�, przekroczy�a pr�g.
Pavel Young odwr�ci� si� od okna, s�ysz�c dzwonek. Poprawi� kurtk� munduru i nacisn�� przycisk otwieraj�cy drzwi do swej kwatery. Obecno�� wartownika z Royal Manticoran Marine Corps w korytarzu tym razem nie by�a cz�ci� przywilej�w nale�nych kapitanom okr�t�w. Teraz wartownik pilnowa�, by Young nie opu�ci� kwatery, stanowi�c symbol nie�aski, a jego ca�kowicie pozbawiona wyrazu twarz �wiadczy�a o zupe�nie jednoznacznej opinii, jak� mia� o pilnowanym. Young zacisn�� usta, czuj�c silniejsz� fal� gniewu i upokorzenia na widok antygrawitacyjnego fotela wlatuj�cego z cichym buczeniem do pokoju.
Wype�niaj�cy go m�czyzna mia� zaledwie dziewi��dziesi�t standardowych lat, czyli nie osi�gn�� nawet �redniego wieku w spo�ecze�stwie powszechnie u�ywaj�cym prolongu, ale istnia�y granice mo�liwo�ci medycznych, a cielsko prawie wylewaj�ce si� z fotela by�o ich pogwa�ceniem. Wieloletnie ob�arstwo i opilstwo zaowocowa�y z jednej strony oble�nym wygl�dem, z drugiej niemo�no�ci� ruchu o w�asnych si�ach i katastrofalnym stanem zdrowia.
Fotel znieruchomia� na �rodku pomieszczenia i dziesi�ty earl North Hollow utkwi� w swym najstarszym synu spojrzenie ma�ych, �wi�skich oczek ton�cych w fa�dach t�uszczu.
— No — wysapa� — tym razem si� doigra�e�, co?
— Zachowa�em si� najlepiej, jak uwa�a�em w konkretnych okoliczno�ciach, ojcze — o�wiadczy� sztywno Young.
G�ra t�uszczu prychn�a pogardliwie.
— Takie farmazony zachowaj dla s�du! Spierdoli�e� spraw� i nie udawaj, �e jest inaczej. Przynajmniej przede mn�. A tym bardziej, skoro spodziewasz si�, �e i tym razem zdo�am uratowa� twoj� dup�!
Young z trudem prze�kn�� �lin�. S�dzi�, �e nie mo�e by� ju� bardziej przera�ony, ale my�l, �e tym razem ojciec nie zdo�a mu pom�c, dowiod�a, �e si� myli�.
— Tak ju� lepiej! — oceni� North Hollow i podlecia� do okna. — Nie mog� uwierzy�, �e okaza�e� si� a� tak g�upi! Nie do��, �e stch�rzy�e�, to jeszcze wtedy, kiedy ta dziwka dowodzi�a! Cholera, ma�o mia�e� przez ni� k�opot�w. Czego ty, kurwa, u�ywasz zamiast m�zgu?!
Podobnie jak jego pierworodny rzadko u�ywa� parlamentarnych okre�le� czy nazwiska, m�wi�c o Honor Harrington, ale tym razem pogarda przepe�niaj�ca jego g�os nie by�a skierowana pod jej adresem.
Pavel Young przygryz� wargi, czuj�c �wie�� fal� z�o�ci. Wszyscy byli tacy m�drzy, nawet ojciec, a w rzeczywisto�ci nic nie wiedzieli. No bo i sk�d mogli wiedzie�, jak si� czuje kto�, kogo okr�t jest ruchomym celem dla huraganu ognia rakietowego!
— Dwana�cie minut! Dwana�cie g�upich minut! — wychrypia� grubas. — Wystarczy�oby, �eby� nic nie robi� jeszcze tylko przez dwana�cie minut, i by�by� bohaterem jak reszta.
— Podj��em najlepsz� mo�liw� decyzj� w istniej�cych okoliczno�ciach. — Ju� m�wi�c to, wiedzia�, �e k�amie, a co gorsza, �e to s�ycha�.
Nawet teraz robi�o mu si� zimno na samo wspomnienie tego lodowatego, parali�uj�cego przera�enia granicz�cego z panik�, kt�re w�wczas czu�.
— Pierdolisz! Stch�rzy�e� i uciek�e�: taka jest prawda — warkn�� earl, ignoruj�c czerwieniej�c� nagle twarz syna, i ci�gn��, m�wi�c bardziej do siebie ni� do niego. — Nie powinienem ci� pos�a� do wojska... wiedzia�em, �e nie masz jaj i odwagi...
Young wytrzeszczy� oczy, niezdolny wykrztusi� s�owa, a North Hollow westchn�� i doda�:
— Tego si� ju� nie zmieni! Przesta� si� pr�y� i siadaj! — Pavel pos�usznie wykona� polecenie. — Wiem, ch�opcze, �e mnie tam nie by�o. I wiem, �e takie rzeczy si� przytrafiaj�. Teraz najwa�niejsze jest wyci�gni�cie ci� z opresji. Mam par� hak�w, ale nie mog� nic zrobi�, dop�ki nie dowiem si�, co dok�adnie zasz�o. Nie chodzi mi o wersj� oficjaln�, tylko o to, co my�la�e� i co zrobi�e�. Musz� wiedzie�, jak naprawd� by�o. I nie opowiadaj mi pierdo�, bo tu chodzi o twoj� g�ow�. Ja musz� zna� prawd�!
— Rozumiem, ojcze — przyzna� cicho Young.
— To dobrze. — Earl North Hollow poklepa� go po kolanie i obni�y� fotel, a� stan�� on na dywanie. — W takim razie wszystko po kolei. Opowiedz mi, co si� zdarzy�o od chwili przybycia do systemu Hancock. Ocen� sobie podaruj, mnie interesuj� fakty.
Admira� Eskadry Zielonej Hamish Alexander, trzynasty earl White Haven, przygl�da� si� zaskoczony swemu m�odszemu bratu i nast�pcy siedz�cemu po przeciwnej stronie przykrytego �nie�nobia�ym obrusem sto�u. Gospodarz — admira� sir James Bowie Webster, g��wnodowodz�cy Home Fleet, obserwowa� ich obu z nieweso�� min�.
— Nie wierz�! — oznajmi� w ko�cu White Haven.
Przebywa� na orbicie Manticore mniej ni� cztery godziny, gdy Webster zaprosi� go na kolacj� na pok�ad swego okr�tu flagowego HMS Manticore. Zaproszenie by�o nie do odrzucenia, a teraz pozna� jego powody i czu� si� jak kto�, komu �ni si� szczeg�lnie paskudny koszmar.
— Wiedzia�em, �e sytuacja jest z�a, ale Caparelli s�owem si� nie zaj�kn��, �e a� tak z�a — doda� Hamish.
— Nie wiedzieli�my, �e a� tak si� pogorszy, gdy wysy�a� ci ostatnie meldunki o sytuacji i rozkaz powrotu. — William Alexander powiedzia� to prawie przepraszaj�co. — By� jasne, �e stracili�my Wallace’a i jego ludzi, ale nie wiedzieli�my, �e Zjednoczenie Konserwatywne tak�e przy��czy si� do opozycji.
— Cholera, Willie: musimy teraz uderzy� na Haven! Republika roz�azi si� na naszych oczach! Zaj��em Chelsea bez jednego strza�u! Ale je�li damy im czas na zrobienie porz�dku... — Hamish nie doko�czy�, a William wzruszy� ramionami.
— Nas nie musisz o tym przekonywa�, Hamish — przypomnia� �agodnie. — Ksi��� wykorzystuje wszystkie d�ugi wdzi�czno�ci i informacje zebrane w ci�gu ostatnich pi��dziesi�ciu lat, ale opozycja jak na razie ostro si� stawia. S�dz�, �e libera�owie sami siebie przekonali, �e maj� do czynienia z prawdziwymi reformatorami Republiki. Co do post�powc�w, to w�tpi�, by Gray Hill czy lady Descroix rozpoznali zdrowy rozs�dek, nawet gdyby ich ugryz�, ale przekonali reszt� tych durni�w, �e Haven pozostawione samo sobie ulegnie samodestrukcji.
— Pieprzenie! — White Haven odstawi� fili�ank� tak energicznie, �e kawa wyla�a si� z niej na podstawek. — Czy nikt z nich nie zna historii, do cholery?!
— A po co? — warkn�� poirytowany William. — Znajomo�� historii nie jest niezb�dna, by by� w parlamencie, a poza tym nie jest ani modna, ani istotna.
— Idioci! — oceni� z uczuciem Hamish i wsta�.
Zapad�a chwila ciszy. White Haven obszed� szybkim krokiem kabin� i dopiero potem si� odezwa�:
— To podr�cznikowa sytuacja: rz�d Republiki od dziesi�cioleci by� potencjalnym zagro�eniem, kt�re w ko�cu musia�o sta� si� faktem, ale Komitet Bezpiecze�stwa Publicznego to co� jeszcze gorszego. Prawda, nie propagandowe bzdury, jest taka, �e s� z nich tacy sami reformatorzy jak z przyw�dc�w Zjednoczenia Konserwatywnego, tylko �e do tego s� bezwzgl�dni i energiczni. Wywiad informuje o rozstrzelaniu ponad dziesi�ciu admira��w! Je�eli nie rozbijemy ich, nim sko�cz� u siebie porz�dki i umocni� sw� w�adz�, to b�dziemy mieli do czynienia z czym� znacznie bardziej niebezpiecznym ni� Harris i jego banda.
— Przynajmniej odstrzel� wi�kszo�� do�wiadczonych dow�dc�w.
S�owa Williama nie brzmia�y przekonuj�co nawet w jego w�asnych uszach.
White Haven, s�ysz�c to pobo�ne �yczenie, prychn�� pogardliwie.
— Nigdy nie doczyta�e� do ko�ca wyk�adu o Napoleonie, co? — spyta� retorycznie i wyja�ni� ze z�o�liwym u�mieszkiem. — Napoleon stworzy� armi�, kt�ra podbi�a wi�kszo�� Europy, awansuj�c porucznik�w i sier�ant�w na genera��w i pu�kownik�w. W tych czasach popularne by�o powiedzenie, �e ka�dy �o�nierz nosi bu�aw� marsza�kowsk� w plecaku, bo faktycznie ka�dy m�g� awansowa� z racji zas�ug, a nie rodowych koligacji. Najpierw co prawda trzeba by�o wyr�n�� arystokracj�, ale to ju� by�o zmartwienie arystokracji. Przenosz�c to na obecne warunki: legislaturzy�ci przestali istnie� w dos�ownym sensie tego s�owa. Fakt, nowe w�adze wiele trac�, zabijaj�c starych oficer�w, ale r�wnocze�nie daj� realn� szans� dostania si� na sam szczyt wszystkim, dla kt�rych dot�d ta droga by�a zamkni�ta. A ostatnie, czego nam trzeba, to Ludowa Marynarka dowodzona przez oficer�w, kt�rym zale�y na zwyci�stwie z osobistych powod�w.
— A do tego nale�y doda� jeszcze jeden, kto wie czy nie najwa�niejszy czynnik motywacyjny — wtr�ci� Webster. — Zwyk�y ludzki strach. Jak to dawniej mawiano: wr�� z tarcz� albo na tarczy. Nie ma w�tpliwo�ci, �e ka�dego, kto przegra, czeka los Parnella i �e nowy re�im nie b�dzie z tego robi� tajemnicy. Niech to! Parnell by� wrogiem i nienawidzi�em systemu, dla kt�rego walczy�, ale, do cholery, zas�ugiwa� na lepszy koniec!
— Zas�ugiwa�! — zgodzi� si� White Haven, siadaj�c ci�ko na swoim krze�le. — I by� dobry, Jim. Lepszy ni� s�dzi�em. Mia�em go jak na strzelnicy w Yeltsinie, a on nie mia� poj�cia, �e tam jestem, ani nie wiedzia�, czym dysponuj�, dop�ki nie zacz��em strzela�. A mimo to zdo�a� uciec z prawie po�ow� okr�t�w. A potem jego w�asne w�adze rozstrzela�y go �za zdrad�”!
Westchn�� ci�ko, upi� �yk kawy, uwa�aj�c, by nie poplami� munduru, i dopiero gdy odstawi� fili�ank�, spyta�:
— No dobra, Willie: obaj z Jimem rozumiemy problemy rz�du, ale czego w�a�ciwie po mnie oczekujesz? Wszyscy wiedz�, �e popieram polityk� centryst�w i to nie dlatego, �e m�j m�odszy brat jest w rz�dzie. I prawd� m�wi�c, w�tpi�, czy jestem w stanie przekona� do swych racji kogo� z tych durni�w, z kt�rymi nie uda�o si� tobie czy ksi�ciu.
— Obawiam si�, �e chodzi o twoje talenty dyplomatyczne — wyja�ni� z pewn� niech�ci� William. — I obawiam si� r�wnie�, �e zostaniesz zaanga�owany w ca�� spraw� bardziej ni� s�dzisz.
— Ja?! A to niby dlaczego?
White Haven spojrza� pytaj�co na Webstera. Ten wzruszy� wymownie ramionami i obaj skupili uwag� na m�odszym Alexandrze.
— Ano ty — westchn�� William. — A to dlatego, �e wiem co�, czego nie powinienem. Ot� wyznaczono sk�ad s�du na proces Younga.
— Najwy�szy czas! — ucieszy� si� Hamish i zamilk�, bo co� w g�osie brata zacz�o go niepokoi�.
Przygl�daj�cy mu si� ponuro William przytakn��.
— Znalaz�e� si� w sk�adzie tego s�du, Hamish — potwierdzi�. — Gorzej: jeste� jego przewodnicz�cym!
— O cholera! — j�kn�� Webster.
White Haven milcza� przez d�ug� chwil�, spogl�daj�c z g��bokim namys�em na brata, a gdy w ko�cu si� odezwa�, m�wi� niezwykle wolno i wyra�nie.
— Jestem got�w zrobi� wiele dla Allena Summervale’a, Willie, ale istniej� jakie� granice. Mo�esz mu powiedzie�, �e skoro znalaz�em si� w sk�adzie s�du, to wydam wyrok na podstawie przedstawionych dowod�w i tylko na tej podstawie, nawet je�li oskar�onym b�dzie takie g�wno jak Young.
— I nikt nie spodziewa si�, �e post�pisz inaczej! — warkn�� William, po czym uspokoi� si� z widocznym trudem. — Przepraszam, Hamish, ale to wszystko... widzisz, to nie o to chodzi. Nie chcemy w �aden spos�b wp�ywa� na twoj� decyzj� w sprawie Younga, ale ostatni� rzecz�, kt�ra jest nam i tobie potrzebna, to to, �eby� poszed� na t� rozpraw� nie u�wiadomiony.
— �e co prosz�?
— Wiem, �e procedura wyboru s�dzi�w ma zapobiec faworyzowaniu jakiegokolwiek stanowiska przez s�d — i jak dot�d idealnie si� sprawdza�a. Ale tym razem efekt trzeciego losowania — pierwsze dwa trzeba by�o uniewa�ni� z uwagi na to, gdzie znajdowali si� wybrani — jest taki, �e gorszy nie mo�e by�. Opr�cz ciebie wybrani zostali: Sonja Hemphill, Rex Jurgens i Antoinette Lemaitre.
— O kurwa! — j�kn�� cichutko Webster, a White Haven wytrzeszczy� z niedowierzaniem oczy, niezdolny wykrztusi� s�owa.
— A pozosta�a dw�jka? — spyta� wreszcie po d�ugim jak wieczno�� milczeniu.
— Thor Simengaard i admira� Kuzak.
— Hm... — White Haven za�o�y� nog� na nog� i potar� czo�o. — Theodosia Kuzak to zwierz� ca�kowicie apolityczne. B�d� j� interesowa�y tylko i wy��cznie dowody... Simengaard jest wi�ksz� niewiadom�, ale je�li b�dzie si� kierowa� uprzedzeniami, to wyst�pi przeciw Youngowi. Fakt, nie znam dowod�w, ba: oficjalnie nie wiem nawet, jakie s� zarzuty, ale w�tpi�, by z jakichkolwiek przyczyn Simengaard chcia� wybiela� Younga. To nie w jego stylu...
— Czyli zostaje tamtych troje — doda� William. — A North Hollow robi co mo�e, by uratowa� pierworodnego. W�tpi�, �ebym si� myli�, cho� chcia�bym, �eby tak by�o... S�dz�, �e wymusi na swojej partii pozostanie w opozycji do czasu og�oszenia wyroku. A by� mo�e obejmie to tak�e libera��w i post�powc�w. Nie do��, �e ci durnie mog� uzna� to za okazj� do obalenia rz�du mimo poparcia Korony dla jego polityki, to jeszcze to �cierwo, z tego co s�ysza�em, ma kompromituj�ce materia�y na temat wielu parlamentarzyst�w. Nie zawaha si� u�y� szanta�u, by uratowa� syna...
— On naprawd� jest taki mocny? — spyta� Webster.
— Jim! Po tylu latach jako Pierwszy Lord Przestrzeni powiniene� to wiedzie�! — j�kn�� William. — O tym, �e decyduje za swoj� parti�, wiedz� wszyscy. A na temat tego, ilu si� boi tej kupy t�uszczu, kr��y do�� plotek, by by�o w nich sporo prawdy. Za� co do tego, �e u�yje wszystkich sposob�w, nie zwa�aj�c na konsekwencje, nie ma cienia w�tpliwo�ci, bo istnieje dla� tylko jedna wa�niejsza rzecz od �ycia syna: jego w�asne �ycie. Reszta jest bez znaczenia.
Webster pokiwa� g�ow� na znak zgody, nie kryj�c obrzydzenia.
— Jak uwa�asz, Willie: jak si� za to zabierze? — spyta� Hamish.
— Dok�adnie jeszcze nie wiemy. W tej chwili domaga si�, by odst�piono od postawienia Younga przed s�dem, ale musi zdawa� sobie spraw�, �e to mu si� nie uda. Jej Wysoko�� zupe�nie jasno przedstawi�a swoje stanowisko, a liczy si� z nim bardzo wiele os�b niezale�nie od tego, czy s� z opozycji czy nie. Jego doradc� jest Janacek i to nas martwi, bo cho� to stary reakcjonista i kawa� upartego gnoja, to zna si� na wewn�trznych mechanizmach funkcjonowania Kr�lewskiej Marynarki tak jak North Hollow na zakulisowych gierkach parlamentarnych. I wie, jak je wykorzysta�. Uwa�am, �e teraz ustala jedynie wyj�ciow� pozycj� do targ�w, ale podejrzewam, �e wsp�lnie wykombinuj� co� skuteczniejszego. Mo�esz by� tego pewien.
— I ja mam by� przewodnicz�cym s�du? — upewni� si� White Haven. — Cudownie.
— I ty masz by� przewodnicz�cym — potwierdzi� William. — Nie zazdroszcz� ci i nawet nie b�d� pr�bowa� sugerowa�, jak powiniene� post�pi�. Nie chodzi o to, �e usi�owa�by� urwa� mi za to g�ow�, ale o to, �e nikt w tej chwili nie wie wystarczaj�co du�o, by m�c radzi� cokolwiek sensownego. Zanosi si� jednak na jedn� z najgorszych przepychanek, jakie pami�tam, i nic nie wskazuje na to, �e sytuacja si� poprawi. A musisz mie� �wiadomo��, �e ten przeciwnik wyznaje zasad� �wszystkie chwyty dozwolone”,
— �Przepychanka” to zgrabny eufemizm na okre�lenie tej chamskiej b�jki w g�wnie, kt�ra ju� si� zacz�a. — Hamish z namys�em studiowa� noski swoich wyglansowanych do po�ysku but�w. — Wychodzi na to, �e dosi�gn�a mnie sprawiedliwo�� dziejowa. Wida� na to zas�u�y�em.
Pozostali spojrzeli na� zaskoczeni, nie rozumiej�c nic z ostatniej wypowiedzi.
— M�g�by� to mo�e wyja�ni�? — zaproponowa� Webster.
— Przecie� to ja zaproponowa�em wys�anie na stacj� Hancock Sarnowa i Harrington jako jego kapitana flagowego.
— Mnie te� si� spodoba� ten pomys�. A bior�c pod uwag� przebieg wydarze�, ca�e szcz�cie, �e�my ich tam wys�ali.
— Prawda. Ale gdybym nie wpad� na ten pomys�, nie by�oby tego ca�ego pasztetu. A propos: jak Sarnow si� czuje?
— Wygl�da gorzej ni� �le, ale lekarze s� zadowoleni — odpar� Webster. — Straci� obie nogi tu� pod kolanami i odni�s� powa�ne obra�enia wewn�trzne, ale twierdz�, �e dobrze reaguje na leki i na proces przyspieszonego leczenia. Prawd� m�wi�c, niczego podobnego nie zauwa�y�em, ale lekarze o tym zapewniaj�. Naturalnie potrwa to wiele miesi�cy, ale pono� maj� mu ca�kowicie zregenerowa� nogi.
— Dobrze, �e si� nadaje do regeneracji — mrukn�� White Haven. Przez kilka nast�pnych sekund nikt nie przerywa� milczenia. — Dobra, Willi, zosta�em ostrze�ony. Powiedz ksi�ciu, �e zrobi� co b�d� m�g�, by ograniczy� polityczne reperkusje procesu, ale je�eli wina zostanie udowodniona, nie ma takiej mo�liwo�ci, �ebym Younga uniewinni�. Je�li to pogorszy sytuacj� polityczn�, b�dzie mi przykro, ale nic na to nie poradz�.
— Wiem o tym, uparciuchu — u�miechn�� si� sm�tnie William. — Wiedzia�em, zanim si� tu zjawi�em, �e tak w�a�nie powiesz.
— Ja my�l�, �e wiedzia�e�. — White Haven spojrza� na chronometr i wsta�. — No dobra, jestem ostrze�ony, a teraz cho� szkoda mi opu�ci� tak szacowne osobisto�ci, panowie wybacz�; od prawie czterech miesi�cy nie widzia�em Emily, a w White Haven nied�ugo zacznie �wita�. Pozwolicie, �e si� po�egnam...
— Odprowadz� ci� na pok�ad hangarowy — zaproponowa� Webster.
ROZDZIA� VI
Honor spacerowa�a po kabinie niczym drapie�nik po klatce, poruszaj�c si� szybko i gwa�townie. Z ca�ej jej postawy emanowa�y z�o�� i frustracja wywo�ane bezsilno�ci�. Nimitz obserwowa� j� ze swej wy�cie�anej grz�dy, poruszaj�c samym koniuszkiem ogona; MacGuiness po nieudanej pr�bie nawi�zania rozmowy wykona� odwr�t strategiczny do kuchni. Honor doskonale wiedzia�a, dlaczego to zrobi�, co jedynie nasili�o jej uczucia, cho� nie by�y skierowane przeciw niemu.
Westchn�a i opad�a na siedzisko pod panoramicznym oknem. Wychodzi�o ono nie na stacj�, lecz na otwart� przestrze�, a na orbicie Manticore zawsze by�o co� ciekawego do ogl�dania. Roztacza� si� st�d pi�kny widok na gwiazdy, orbitalne magazyny i platformy prze�adunkowe. Oraz naturalnie na wszystkie przelatuj�ce w pobli�u statki i okr�ty. Olbrzymie receptory energii s�onecznej wygl�da�y niczym odleg�e klejnoty, gdy b�yszcza�y w promieniach s�o�ca, kontrastuj�c z Thorsonem, ksi�ycem Manticore, l�ni�cym niczym srebrny kr�g, przelatuj�cym przez jej pole widzenia, jako �e HMS Hephaestus znajdowa� si� na geosynchronicznej orbicie. Normalnie siedzia�aby wgapiona w okno godzinami, b�d�c pod wra�eniem na po�y hipnotycznego baletu wszech�wiata. Teraz jednak�e nawet tak wspania�y widok nie by� w stanie poprawi� jej nastroju.
Skrzywi�a si� z niesmakiem i przeczesa�a palcami w�osy. Dwa dni po kolacji w �Cosmo” Admiralicja wyda�a oficjalny raport podsumowuj�cy bitw� o Hancock i godzin� p�niej Honor by�a zmuszona rozkaza� George’owi Monetowi, oficerowi ��czno�ciowemu HMS Nike, by przesta� przyjmowa� nieurz�dowe po��czenia, bowiem by� to jedyny spos�b powstrzymania lawiny propozycji i pr�b o udzielenie wywiadu. Atmosfera by�a gorsza ni� po powrocie z plac�wki Basilisk czy systemu Yeltsin; nawet po Basilisku nie by�o tak wrednej, politycznej otoczki wype�niaj�cej komentarze w mediach. Po oficjalnym og�oszeniu na konferencji prasowej zwo�anej przez Admiralicj� wie�ci o postawieniu Younga przed s�dem wojennym dziennikarze poczuli krew i zacz�o si�.
Honor nigdy nie przepada�a za dziennikarzami — nie podoba�o jej si� upraszczanie i trywializowanie wszystkich informacji, wieczna pogo� za sensacj� i ignorowanie podstawowych zasad uprzejmo�ci. A cz�sto i mijanie si� z prawd� — jak d�ugo nie grozi�o to przegranym procesem. Przyznawa�a, �e s� potrzebni i �e wolno�� s�owa jest wa�na, ale wszystko mia�o swoje granice, a ta banda cham�w zachowywa�a si� tak, jakby by�a najwa�niejsza i wszechwiedz�ca. Ustawa o prywatno�ci przyj�ta przez parlament w czternastym roku Po L�dowaniu z regu�y skutecznie zapobiega�a brutalnym ingerencjom przedstawicieli medi�w w �ycie innych ludzi (co na przyk�ad tolerowa�a do przesady Liga Solarna), ale w tym przypadku pu�ci�y im wszystkie hamulce. Wiadomo�� o procesie spowodowa�a samonap�dzaj�ce si� szale�stwo; najwyra�niej wszystkie stacje gotowe by�y ryzykowa� przegrane i kosztowne procesy o naruszenie prywatno�ci, byle tylko ich reporterzy zdobyli pierwsi jak�kolwiek now� informacj�.
Polowanie obejmowa�o wszystkich cz�onk�w za�ogi Nike, bo sucha tre�� komunikatu Admiralicji nie dawa�a zbytnich mo�liwo�ci do snucia spekulacji, ale g��wnym celem by�a Honor. Proces zapowiada� si� na spektakularne wydarzenie, ale nie tylko informacje o przebiegu bitwy czy o wydarzeniach bezpo�rednio zwi�zanych z postawieniem Youngowi zarzut�w by�y dla dziennikarzy interesuj�ce. Wszystkie szczeg�y z jej przesz�o�ci (i Younga), kt�rych byli w stanie si� dogrzeba�, zosta�y wyci�gni�te na �wiat�o dzienne i opublikowane, naturalnie najcz�ciej z b��dnymi analizami i regularnie pozbawionymi podstaw spekulacjami. Cz�� fakt�w przy okazji podano b��dnie. Ka�da plotka wskazuj�ca na zadawnion� wrogo�� mi�dzy ni� a Youngiem stawa�a si� sensacj� z prawdziwego zdarzenia. Bardziej przedsi�biorczy dziennikarze udali si� na Sphinxa, by grzeba� w jej dzieci�stwie, a najbezczelniejszy dosta� si� do kliniki rodzic�w, udaj�c, �e jest pacjentem. Zasypywa� ich gradem osobistych, bezczelnych pyta�, p�ki rozsierdzona rodzicielka Honor nie wezwa�a policji i nie kaza�a go aresztowa� pod zarzutem naruszenia prywatno�ci i pr�by oszustwa. Honor, gdy si� o tym dowiedzia�a, zala�a nag�a krew, a stan ten nie poprawi� si� zbytnio, jako �e jej w�asne po�o�enie by�o jeszcze gorsze. Po�owa dziennikarzy z Manticore oblaz�a Hephaestusa, kryj�c si� po k�tach niczym paj�kojaszczurki ze Sphinxa i czatuj�c na moment, gdy postawi stop� na terenie stacji.
Ca�a sytuacja w r�wnym stopniuj� przera�a�a co z�o�ci�a. I to nie tyle z powodu nachalno�ci dziennikarzy, ale ra��cej stronniczo�ci relacji. Media zrobi�y z tej sprawy co� w rodzaju walki gladiator�w, zupe�nie jakby proces sta� si� katalizatorem krystalizuj�cym spo�eczne niepokoje. Rosn�ca od ponad p� wieku obawa przed Republik�, rado�� i ulga po pierwszych wygranych bitwach i niepewno�� wywo�ana obecnym kryzysem politycznym, kt�ry dla wi�kszo�ci zwyk�ych obywateli by� niezrozumia�y, wszystko to ujawnia�o si� przy okazji jednego wydarzenia: procesu Younga... i skupi�o na niej. Reporterzy, analitycy, naukowcy czy zwykli przechodnie — wszyscy zajmowali zdecydowane stanowiska. A ona znajdowa�a si� w samym centrum wydarze� i nie mog�a si� z niego wycofa�.
Nie zaskoczy� jej spos�b, w jaki przedstawia�y j� media kontrolowane przez opozycj� czy Hauptman Cartel, ale o�rodki prorz�dowe, dla kt�rych by�a bohaterk� w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego s�owa, by�y jeszcze gorsze. Kiedy s�ysza�a pod swoim adresem okre�lenia w stylu: �najodwa�niejszy oficer Kr�lewskiej Marynarki”, zaczyna�y j� bole� z�by, ale najgorsze by�o to, �e z wi�kszo�ci materia��w wy�ania� si� obraz niepokalanej dziewicy w l�ni�cej zbroi, kt�ra by�a biczem bo�ym na �ignorant�w z opozycji”. Wszyscy analitycy zgodni byli co do jednego: proces albo obali rz�d albo wzmocni jego pozycj� w dyskusji o wypowiedzeniu wojny. A na dodatek przed parlamentem odby�y si� masowe demonstracje zwolennik�w wojny wymachuj�cych jej podobiznami.
By� to koszmar, a ona by�a wi�niem na w�asnym okr�cie od momentu og�oszenia ca�ej sprawy, poniewa� obieca�a kr�lowej, �e nie b�dzie z dziennikarzami dyskutowa�a o zarzutach postawionych Youngowi. Nawet gdyby nie z�o�y�a tej obietnicy, Pavel Young by� ostatni� osob�, o jakiej mia�a ochot� rozmawia� z kimkolwiek, a dziennikarze ostatnimi lud�mi, z kt�rymi mia�aby ochot� rozmawia� o czymkolwiek. Natomiast rozmowa o w�asnych dokonaniach by�aby prawie r�wnie niesmacznym samochwalstwem. No i nie lubi�a kamer.
W dodatku nadal nie by�a do ko�ca przekonana, �e jest atrakcyjn� kobiet�, cho� Paul poczyni� olbrzymie post�py w przekonaniu jej, �e nie jest koniopodobn�, chud� i d�ug� istot� p�ci �e�skiej zas�uguj�c� na miano kobiety jedynie z braku lepszego okre�lenia. Racjonalnie rzecz bior�c, Honor wiedzia�a, �e Paul ma racj�, poniewa� jej twarz nale�a�a do tych, kt�re pi�kniej� w miar� dojrzewania. Pokolenie, do kt�rego nale�a�a, zosta�o poddane procesowi prolongu naprawd� wcze�nie, wi�c zmiany w rysach twarzy nast�powa�y wolno i dla niej niezauwa�alnie. Przekonanie o w�asnej brzydocie by�o w niej zakorzenione od wielu lat, a Tankersleya zna�a ledwie par� miesi�cy, tote� nic dziwnego, �e nie przyjmowa�a do wiadomo�ci jego s��w, �e jest �pi�kna”, mimo �e dzi�ki Nimitzowi wiedzia�a, �e Paul naprawd� tak uwa�a. Je�li kto� ca�e �ycie uwa�a� si� za brzydkie kacz�tko, nie uwierzy szybko w to, �e jest �ab�dkiem, a ona by�a o tym pierwszym dog��bnie przekonana. St�d na ka�dym zdj�ciu i hologramie wygl�da�a nienaturalnie i nieatrakcyjnie — sztywnia�a bowiem, ledwie ktokolwiek wycelowa� w ni� obiektyw.
Ca�a ta sytuacja by�a parszywa i nieuczciwa. Nie powinno bowiem by� tak, �e zmuszona zostaje do zamkni�cia si� w dobrowolnym areszcie domowym tylko dlatego, by unikn�� bandy natr�tnych cham�w nad�tych w�asn� wa�no�ci� i aroganckich do granic mo�liwo�ci, kt�rzy chcieli z niej zrobi� g��wnego gracza w politycznej rozgrywce zagra�aj�cej istnieniu Kr�lestwa. I to tylko po to, �eby podnie�� �ogl�dalno��” swoich program�w. Okre�lenie to by�o zreszt� r�wnie obrzydliwe jak ich maniery. W dodatku cz�� z tych ��wi� z diabelskiego stada”, jak ich kto� kiedy� trafnie nazwa�, robi�a z niej makiaweliczn� intrygantk� marz�c� o tym, �eby �dopa��” biedn� sierot�, czyli Younga. Zupe�nie jakby to, �e by� tch�rzem, by�o jej win� i...
Cichy, ale gro�ny pomruk Nimitza wyrwa� j� z coraz bardziej ponurych my�li. Pomruk przeszed� w syk, a treecat usiad�, k�ad�c uszy i wysuwaj�c pazury, got�w do ataku. Czym pr�dzej wsta�a i zdj�a go z grz�dy, tul�c do siebie i uspokajaj�c. Powoli opu�ci�o go napi�cie — przesta� sycze�, za to fukn�� ze z�o�ci�, tym razem pod jej adresem. Poci�gn�a go lekko za ucho i u�miechn�a si�, gdy w odpowiedzi pog�adzi� j� delikatnie chwytn� �ap� po policzku. Dzi�ki istniej�cej mi�dzy nimi wi�zi wiedzia�a, �e jest nieszcz�liwy i z�y na tych, kt�rzy zatruwaj� jej �ycie, i na w�asn� bezsilno��. Wtuli�a nos w mi�kkie futro, staraj�c si� ze wzgl�du na niego i na siebie my�le� o czym� przyjemniejszym, co nie bardzo jej si� uda�o.
Reporterzy polowali bowiem tak�e na niego, albo nie pojmuj�c, albo nie zwa�aj�c na to, �e jako empata reagowa� szczeg�lnie silnie na ich mentalno�� drapie�nik�w-�cierwojad�w poluj�cych ca�ym stadem. I to by� kolejny pow�d jej dobrowolnego aresztu. Gdyby poprzedniego dnia wracaj�c na okr�t, mia�a ze sob� Nimitza, raczej nie zdo�a�aby nad nim zapanowa�, kiedy przed g��wnym tunelem ��cz�cym okr�t ze �luz� dopadli j� dziennikarze...
Treecaty by�y istotami prostolinijnymi i nie obci��onymi jakimi� g�upawymi normami spo�ecznymi nie pozwalaj�cymi da� natr�towi po pysku. Pomimo niewielkich rozmiar�w by�y tak�e niezwykle gro�ne w walce, a Nimitz ju� walczy� z lud�mi. Niestety nagranie, kt�re znali wszyscy mieszka�cy Graysona, nie dotar�o na Manticore i wi�kszo�� tych nad�tych durni�w traktowa�a go jak �yw� maskotk�. Pierwsze spotkanie Nimitza z prze�ladowcami jego �osoby” zako�czy�oby si� w zwi�zku z tym rzezi� tych�e prze�ladowc�w. Honor zdo�a�a si� przebi� przez zasadzk� i dotrze� do wylotu tunelu, gdzie najbardziej nachalni z pismak�w wpadli na wzmocnion� wart� Marines. Eve Chandler i Thomas Ramirez podwoili warty przy wej�ciach do korytarzy, ledwie dowiedzieli si� o komunikacie Admiralicji. A wartownicy wykonali swoje zadanie z wi�ksz� energi� ni� taktem: najbezczelniejsi z bandy goni�cej Honor, kt�rzy na chama pr�bowali dosta� si� za ni� do korytarza, odnie�li niezbyt powa�ne, za to zdecydowanie bolesne obra�enia tak na ciele, jak i na sprz�cie, bo kilka kamer nadawa�o si� ju� tylko na z�om. Najbardziej nachalny za� dozna� trwalszych strat w uz�bieniu, gdy przypadkiem uderzy� o kolb� karabinu pulsacyjnego. Marines przy tym rozegrali to tak sprawnie, �e ani kamery reporter�w, ani kamery stacji nie zdo�a�y w powsta�ym zamieszaniu zarejestrowa�, kto kogo czym i gdzie waln��. A �wiadk�w jako� nie by�o...
Poniewa� z jednej strony mia�a ochot� im podzi�kowa�, a z drugiej powinna udzieli� nagany, nie zrobi�a nic.
Posadzi�a Nimitza z powrotem na grz�dzie i przespacerowa�a si� po kabinie, spokojniej ju� analizuj�c sytuacj�. A przedstawia�a si� ona zgo�a nienormalnie: by�a kapitanem okr�tu wojennego Jej Kr�lewskiej Mo�ci, a nie jakim� oprychem ukrywaj�cym si� przed policj�! I powinna by� w stanie swobodnie...
Przerwa� jej melodyjny sygna�, wi�c odwr�ci�a si� ku drzwiom z grymasem, kt�rego nie powstydzi�by si� rozz�oszczony Nimitz. Sygna� rozleg� si� ponownie, wzi�a g��boki oddech i st�umi�a odruchowy, bezsensowny gniew. W ko�cu gdzie jak gdzie, ale na pok�ad okr�tu Jej Kr�lewskiej Mo�ci dziennikarze nie zdo�ali si� wedrze�, o czym paru mog�o za�wiadczy� siniakami, wi�c nie musia�a w�cieka� si� na ka�dego, kto pr�bowa� si� z ni� zobaczy�. U�miechn�a si� na wspomnienie obrazu wycofuj�cych si� po spotkaniu z Marines pismak�w i przeczesa�a palcami si�gaj�ce ramion w�osy, pr�buj�c nada� im cho� pozory fryzury. Podesz�a do biurka, na kt�rym znajdowa� si� interkom.
— Tak? — G�os jej brzmia� uprzejmie i ch�odno, a nawet prawie normalnie.
— Kapitan Tankersley, ma’am — zameldowa� wartownik i oczy Honor rozb�ys�y rado�nie.
— Dzi�kuj�, O’Shaughnessy — powiedzia�a, nie kryj�c zadowolenia.
I otworzy�a drzwi.
Tankersley przekroczy� pr�g i zapar� si�, widz�c, �e Honor zbli�a si� do niego d�ugimi krokami, znacznie szybciej ni� zwykle. Drzwi ledwie zd��y�y si� zamkn��, gdy mia� jaw ramionach. S�ysz�c jej pe�ne ulgi westchnienie, roze�mia� si� cicho. Opar�a podbr�dek o jego beret i tak�e si� u�miechn�a — by�a wy�sza o g�ow�, wi�c mo�e i wygl�dali dziwacznie, ale w tej chwili nic j� to nie obchodzi�o.
— Powinna� zobaczy� t� band� koczuj�c� na korytarzu obserwacyjnym — powiedzia�, g�adz�c j� po plecach. — My�l�, �e od wczoraj przyby�y posi�ki.
— Serdeczne dzi�ki za informacj� — burkn�a, odwzajemniaj�c u�cisk, i poci�gn�a go na fotel.
Przez moment przygl�da� si� jej z namys�em, potem uj�� jej podbr�dek i roze�mia� si� cicho.
— Biedactwo — oceni�. — Naprawd� ci� wkurzyli?
— To do�� �agodne okre�lenie — odpar�a szorstko, ale wida� by�o, �e jego obecno�� znacznie poprawi�a jej nastr�j.
Fotel by� szeroki, tote� oboje si� na nim zmie�cili, a raczej troje, bo Nimitz natychmiast skorzysta� z okazji i usadowi� si� najpierw na oparciu, a po paru sekundach na kolanach Paula, wyci�gaj�c si� wygodnie i opieraj�c �eb na udzie Honor. Gdy Tankersley go pog�aska�, kabin� wype�ni�o niskie, pe�ne zadowolenia mruczenie.
— �ledzi�a� ca�y ten cyrk? — spyta� po chwili Paul.
— A po co? — prychn�a.
U�miechn�� si� ze zrozumieniem, ale jego oczy pozosta�y powa�ne.
— Robi si� coraz gorzej — ostrzeg�. — North Hollow wyje publicznie, a pewne okazy podgatunk�w zasiadaj�cych w Izbie Lord�w wt�ruj� mu, udaj�c jak zwykle �anonimowe �r�d�a”. Pr�buj� przedstawi� ca�� spraw� jako twoj� prywatn� zemst�, cho� nie wiadomo za co, po��czon� z d��eniem rz�du do ukarania Zjednoczenia Konserwatywnego za przej�cie do opozycji w kwestii wypowiedzenia wojny. Co Zjednoczenie zrobi�o, ma si� rozumie�, jedynie i wy��cznie z powodu niewzruszonych zasad moralnych.
— Cudownie! — zamkn�a oczy, wzi�a g��boki oddech i spyta�a: — Nie s�dz�, by ktokolwiek zaj�kn�� si� o tym, co Young mi zrobi�?
— Cz�� medi�w omawia to ca�kiem szeroko, ale naturalnie nie te, kt�re go broni�. Znasz Crichtona, domoros�ego specjalist� militarnego Fundacji Palmera?... Mo�esz si� krzywi�, bo s� powody. Ot� ten zdolny do wszystkiego dyletant g�osi, i� Young jest prawdziw� ofiar�, bo Admiralicja pr�bowa�a go przygwo�dzi� od czasu plac�wki Basilisk. Wed�ug jego wersji, za kt�r� wystawi� High Ridge’owi i reszcie s�ony rachunek, biedny Young maj�cy niesprawny okr�t zosta� koz�em ofiarnym Admiralicji i rz�du, kiedy musia� podda� go naprawom. Oczywi�cie ani przecinka o tym, �e pr�bowa� pod�o�y� ci jak najwi�ksz� m�g� �wini�, czy o tym, �e jego lenistwo i nieudolno�� mia�y znacz�cy wp�yw na sytuacj�, z kt�r� musia�a� sobie poradzi�. Tak naprawd�, jakby� nie wiedzia�a, gro�n� sytuacj� w systemie Basilisk stworzy�o karygodne zaniedbanie Admiralicji, kt�ra przydzieli�a na tak wa�n� plac�wk� jedynie dwa okr�ty, z czego jeden ledwie zdolny do lotu.
— Ale �garstwo! Warlock nie mia� �adnych powa�nych usterek, a s�aba obsada by�a wynikiem post�powania Janaceka!
— No i co z tego? Nie spodziewasz si� chyba, �e przyznaj� si�, i� to oni sami stworzyli ca�e to bagno przez w�asn� kr�tkowzroczno�� i g�upot�?! Zw�aszcza �e wszyscy po tamtej stronie nadal obwiniaj� ci� o to, �e rz�d wni�s� poprawki do Aktu o Przy��czeniu po tym, jak ca�a sprawa omal nie zako�czy�a si� utrat� terminalu. Ty to masz podej�cie do polityk�w.
Poniewa� rozumia�a, dlaczego m�wi� tak lakonicznie i lekko, znaj�c fakty, nie protestowa�a.
— Pos�uchaj — o�wiadczy�a — je�li ci to nie robi r�nicy, wola�abym w og�le na te tematy nie rozmawia�. S� ciekawsze sposoby marnowania czasu, a ja nawet nie chc� my�le� o tych k�amstwach czy o Youngu.
— W porz�dku — zgodzi� si� z tak tragicznym westchnieniem, �e poca�owa�a go w nagrod�. — Zreszt�, prawd� m�wi�c, nie przyszed�em, by o tym dyskutowa�. Przyszed�em, �eby ci� gdzie� zaprosi�.
— Co prosz�?!
— Musisz st�d wyj��, bo zaczniesz wariowa�. Mam na my�li nie tylko kabin�, ale okr�t. Musisz to wszystko zostawi� za sob� i odpr�y� si�. I dlatego, jak zwykle zreszt� pomys�owo, znalaz�em miejsce, kt�re idealnie si� do tego nadaje. I w kt�rym nie ma prawa znale�� si� cho�by p� dziennikarza.
— Tak? To pewnie co� r�wnie atrakcyjnego jak stacja meteo na wyspie Sidham?!
Tankersley parskn�� �miechem — stacja ta znajdowa�a si� za kr�giem polarnym Sphinxa i by�a chyba najbardziej oddalonym od innych ludzkich siedzib, zapomnianym przez Boga i ludzi miejscem na wszystkich trzech planetach systemu.
— Nie s�dzi�em, �e jeste� a� tak zdesperowana. Ale rzeczywi�cie mam na my�li wysp�. Co powiesz na wypad na Kreskin Field?
— Kreskin Field?
Honor nagle usiad�a prosto, a oczy rozb�ys�y jej rado�nie, czemu trudno si� by�o dziwi�: by�a to baza lotnicza Akademii Kr�lewskiej Marynarki na wyspie Saganami.
— Przecie� m�wi�. Plan lotu wypisz� tylko na siebie, a w akademii nikt nie pi�nie o tobie s�owa, jak d�ugo nie zaczniesz rozrabia�. Ta banda hien nie b�dzie mia�a poj�cia, gdzie jeste�, a troch� s�o�ca ci nie zaszkodzi. No i kto� od miesi�cy mi opowiada, jak to dobrze pilotuje prymitywne samoloty i inne podobne wynalazki.
— Taak? — zdziwi�a si� uprzejmie. — Samochwa�a na moim okr�cie?!
— To nie ty? — Paul podrapa� si� w czo�o. — To pewnie musia�a by� Mike. Ale dok�adnie pami�tam, jak kto� si� przechwala�, �e masz rekord akademii w przelocie na lotni. Powiadasz, �e nie masz?
— Oczywi�cie, �e mam, sklerozo, tylko si� tym nie chwali�am — obruszy�a si�, cz�stuj�c go �okciem w �ebra, ale spodziewa� si� tego i zdo�a� zablokowa� cios.
— Mam co do tego powa�ne w�tpliwo�ci — o�wiadczy� z zad�ciem. — Z moich d�ugoletnich obserwacji wynika, �e osoby niewysokie i konkretnie zbudowane znacznie lepiej pilotuj� maszyny pozbawione pok�adowej grawitacji ni� osobniki niekoniecznie chude, ale d�ugie.
Honor zachichota�a, kolejny raz zaskoczona zdolno�ci� Paula do prawienia z�o�liwo�ci nie wywo�uj�cych jej irytacji.
— To wyzwanie, kapitanie Tankersley?
— Sk�d�e znowu! To tylko propozycja przyjacielskiego wsp�zawodnictwa w celu sprawdzenia, kto jest naprawd� lepszy. Fakt, mam nad tob� przewag�: nie do��, �e nale�� do tych niewysokich a konkretnie zbudowanych, to jeszcze lata�em nie tak dawno.
— Aaa! Trenowali�my po cichu! �adnie to tak?
— Pewnie, �e �adnie: wszystko dla zwyci�stwa. Interesuje ci� to?
— Lotnie, szybowce czy samoloty? — spyta�a zwi�le.
— Lotnie i szybowce s� zbyt bierne, a poza tym wtedy ty mia�aby� przewag�. Rozmawia�em z kontrolerem Kaskin i uzgodni�em, �e przygotuj� nam dwa Javeliny.
— Javeliny! — W oczach Honor by�o tyle rado�ci, �e Paul wyszczerzy� si� z zadowolenia.
Javelin by� celowym anachronizmem technicznym u�ywanym do nauki zaawansowanego pilota�u i wyrobienia zmys�u taktycznego, czyli �wiadomo�ci, gdzie w stosunku do w�asnej jednostki znajduje si� przeciwnik w rzeczywistych warunkach tr�jwymiarowej przestrzeni. By� to jednomiejscowy samolot odrzutowy o zmiennej geometrii p�ata, bez sztucznej grawitacji, za to z niesamowitym zapasem mocy silnika. Dlatego te� by� niewielki, szybki i bardzo zwrotny, a instruktorzy twierdzili nie bez podstaw, �e latanie na nim jest lepsze od seksu. Honor dopiero ostatnio zacz�a zmienia� zdanie na ten temat, ale i tak uwa�a�a, �e jest nast�pn� najlepsz� po seksie rzecz�.
— Javeliny — potwierdzi� Tankersley i doda�: — I zgodzili si� na tankowanie w powietrzu, je�li b�dziemy chcieli d�u�ej polata�.
— Jak, na lito�� bosk� uda�o ci si� za�atwi� maszyny na tak d�ugo?! Do polatania na Javelinach zawsze jest kilometrowa kolejka!
— S�awa ma swoje plusy. Powiedzia�em, z jak� to znakomito�ci� Kr�lewskiej Marynarki chc� polata�. Ledwie powstrzyma�em kontrol� lot�w od rozwini�cia czerwonego dywanu. I prosz� mi si� tu nie rumieni� — jeste� znakomitym oficerem. Wi�c jak b�dzie, lady Honor? Przyjmujesz zaproszenie?
— Oczywi�cie! — Zerwa�a si� z Nimitzem w obj�ciach. — Chod� Stinker: trzeba komu� pokaza�, kto naprawd� potrafi lata�!
ROZDZIA� VII
Honor otworzy�a przepustnice i �ci�gn�a dr��ek na siebie, wznosz�c si� ostr� �wiec� w niebo. Obie turbiny zawy�y, wprawiaj�c p�atowiec w lekkie dr�enie, i przeci��enie wbi�o j� w fotel, wywo�uj�c elektryczny ogie� w sztucznych nerwach lewego policzka. Wra�enie by�o dziwne, ale nie bolesne, wi�c mog�a bez trudu skoncentrowa� si� na elektronicznych symbolach wy�wietlanych na wewn�trznej stronie wizjera he�mu, a informuj�cych o stanie maszyny i po�o�eniu przeciwnika.
Chwilowo Paul siedzia� jej na ogonie, a raczej tak mu si� wydawa�o, bo z�apa�a go na sekundzie nieuwagi i teraz uwa�nie obserwowa�a jego poczynania, odliczaj�c w my�lach czas. Gdy nos jego samolotu by� ju� skierowany w g�r� w powt�rce jej manewru, wyszczerzy�a z�by w p�askim, rozci�gni�tym przez przeci��enie u�miechu i zrobi�a zwrot, k�ad�c r�wnocze�nie samolot w ostre nurkowanie. Zawis�a na pasach bezpiecze�stwa, a odrzutowiec z wyciem dartego powietrza run�� ku odleg�emu morzu.
�aden symulator czy ma�a jednostka wyposa�ona w generatory pok�adowej grawitacji, nie m�wi�c ju� o pinasie maj�cej kompensator bezw�adno�ciowy, nie mog�a da� podobnie czystej i dzikiej przyjemno�ci, jak� dawa�o w�a�nie latanie Javelinem. Komputer pok�adowy by� prymitywny, jako �e Javelin z za�o�enia mia� by� sterowany r�cznie przez pilota. I by�, ku rado�ci tego� pilota. Wychodz�c z nurkowania, Honor wyda�a okrzyk przypominaj�cy do z�udzenia krzyk or�a.
Pomkn�a na p�noc, maj�c skrzyd�a skonfigurowane do lotu z maksymaln� pr�dko�ci�. Za ni� lecia� samolot Tankersleya, przed sob� widzia�a wysp� Saganami, stanowi�c� od ponad dwustu pi��dziesi�ciu planetarnych lat kolebk� Kr�lewskiej Marynarki, wygl�daj�c� z tej wysoko�ci jak opromieniony s�o�cem szmaragd. B�yskawicznie rosn�cy w oczach, jako �e lecia�a ku niemu z pr�dko�ci� sze�ciu Mach�w.
Honor urodzi�a si� w pobli�u Oceanu Tannermana, ale i tak mia�a spore problemy po przybyciu do akademii, i poczu�a si� dobrze dopiero po paru tygodniach. Problemem nie by�o morze, lecz klimat. Co prawda ni�sza o dwadzie�cia pi�� procent si�a przyci�gania powodowa�a poczucie radosnej lekko�ci, ale wyspa le�a�a u wylotu przesmyku Silver ��cz�cego zatok� Jason z Oceanem Po�udniowym, czyli zaledwie dwadzie�cia sze�� stopni poni�ej r�wnika i to planety kr���cej znacznie bli�ej s�o�ca ni� ta, z kt�rej Honor pochodzi�a. R�nica by�a do�� spora — Manticore znajdowa�a si� w pobli�u granicy wysokich temperatur uniemo�liwiaj�cych ludziom egzystencj� bez sztucznych os�on bytowych. Sphinx za� mie�ci� si� w dolnym przedziale niskich temperatur.
Naturalnie kiedy uzna�a, �e ju� dostosowa�a si� do nowych warunk�w, zafundowa�a sobie takie poparzenie s�oneczne, �e do tej pory je pami�ta�a. Co prawda nie powt�rzy�a tego wyczynu, ale by�o to w znacznej mierze zas�ug� Nimitza, kt�ry po pierwszym do�wiadczeniu pe�ni� rol� �ywego stopera. Honor poparzy�a si�, gdy treecat mia� jeszcze swoje problemy zwi�zane ze zmian� klimatu, a jej cierpienia odbierane dzi�ki wi�zi telepatycznej przekona�y go, �e znacznie lepiej jest zapobiega� ni� leczy�. Od tamtej pory Honor znacznie ostro�niej bada�a nowe �rodowisko, tote� odkrycie, �e �eglowanie w tropikach sprawia tak� sam� przyjemno�� jak �eglowanie w znacznie zimniejszych wodach rodzinnej planety, nie spowodowa�o �adnych niemi�ych incydent�w. Podobnie jak loty na lotni, cho� te by�y mniej gro�ne od znacznie trudniejszego szybowania nad g�rami Copper Wall, gdzie stale wyst�powa�y turbulencje. Wiele wolnych godzin przeznaczy�a wraz z Nimitzem na loty nad nieprzyzwoicie wr�cz b��kitn� wod�, naturalnie bez ratunkowych antygrawitator�w, kt�re dla mieszka�c�w Manticore stanowi�y niezb�dne wyposa�enie awaryjne.
Ta niech�� do sprz�tu ratunkowego stanowi�a pow�d zmartwie� instruktor�w, a ratowa�y j� tylko dwie rzeczy. Po pierwsze, latanie by�o powszechn� pasj� na Sphinxie, gdzie nikt nie u�ywa� tego zabezpieczenia, a najlepsi lotniarze pochodzili w�a�nie z tej planety. U�ywanie awaryjnych antygrawitator�w uznawano za ha�b�, co by�o g�upie, ale stanowi�o fakt. Po drugie, Honor w wieku dwunastu lat uzyska�a patent samodzielnego lotniarza, wi�c trudno by�o j� uzna� za niedo�wiadczon� nowicjuszk�, kt�rej trzeba pilnowa�. By� mo�e to tak�e wp�yn�o na rozw�j jej zmys�u orientacji — w czasie lotu zawsze wiedzia�a gdzie jest, podobnie jak zamieszkuj�ce Sphinxa albatrosy, co nieodmiennie zaskakiwa�o i wprawia�o w oszo�omienie instruktor�w.
Akademia posiada�a tak�e przysta� ze spor� ilo�ci� rozmaitych ��dek �aglowych i ka�dy midszypmen, niezale�nie od p�niejszej specjalizacji, musia� zda� egzamin z latania na lotni, pilota�u szybowca i odrzutowca oraz uzyska� patent sternika na jednostkach �aglowych. To, �e musia� r�wnie� uko�czy� kurs pilota�u ma�ych pojazd�w wyposa�onych w nap�d antygrawitacyjny, rozumia�o si� samo przez si�. Krytycy mogli si� krzywi� na takie przestarza�e wymagania i twierdzi�, �e dawno min�y czasy, gdy kapitanowie nawigowali w nadprzestrzeni, w r�wnym stopniu pos�uguj�c si� przyrz�dami co instynktem; w�adze akademii nieodmiennie odpowiada�y, �e instrumenty zawsze mog� zawie��, w przeciwie�stwie do instynktu. Honor, podobnie zreszt� jak przewa�aj�ca wi�kszo�� oficer�w RMN, by�a przekonana, �e w�a�nie te kursy nauczy�y j� wielu rzeczy i da�y pewno�� siebie, kt�rych nie da�yby sesje w najlepszych symulatorach. Nie licz�c naturalnie rado�ci z latania czy �eglowania.
Co w niczym nie zmienia�o faktu, i� jej wrodzony talent do latania, po��czony z pewno�ci� siebie i sk�onno�ci� do udowadniania, jak jest dobra, wp�dzi�y j� w k�opoty i to nie raz. Nie chodzi�o zreszt� o to, �e by�a z�o�liwa, ale mia�a zwyczaj ignorowa� wskazania przyrz�d�w i polega� na instynkcie, co niekt�rych jej instruktor�w doprowadza�o do stanu mowy nieartyku�owanej granicz�cego z toczeniem piany. Bosman Youngman rz�dz�ca �elazn� r�k� basenem jachtowym, odk�d j� pozna�a i nabra�a zaufania, traktowa�a Honor jak partnerk�, tote� tu k�opot�w nie by�o. By� mo�e dlatego, �e cho� urodzona na Gryphonie, cz�sto sp�dza�a urlop na Sphinxie, gdzie, jak mawia�a, mo�na by�o naprawd� pop�ywa�. Sprawdzi�a osobi�cie umiej�tno�ci Honor i mianowa�a j� pomocnikiem i instruktorem.
Zupe�nie inaczej mia�a si� rzecz z nauk� latania. I z perspektywy lat Honor mog�a nawet zrozumie� reakcj� porucznika Desjardina, gdy us�ysza� butne zapewnienie, �e pani midszypmen Harrington nie potrzebuje przyrz�d�w, by dobrze lata�, wyg�oszone przez t� w�a�nie pani� midszypmen. To, �e m�wi�a prawd�, by�o ju� zupe�nie inn� spraw�. Natomiast nadal uwa�a�a za ra��c� niesprawiedliwo��, �e j� uziemi� na ca�y miesi�c za ignorowanie ostrze�e� sztormowych i wskaza� przyrz�d�w w czasie nocnego lotu szybowcem na pierwszym roku. Przecie� ca�a i zdrowa wyl�dowa�a na nie dra�ni�tej nawet maszynie. Co do pozorowanej walki z Henke na drugim roku przyznawa�a uczciwie, �e j� troch� ponios�o. Natomiast z powodu nie uzgodnionej akrobacji powietrznej w czasie regat nie czu�a si� ani troch� winna. Sk�d mog�a wiedzie�, �e komandor Hartley akurat wygrywa�, kiedy nad nim przelecia�a? Kontrola lot�w nie zamkn�a przestrzeni nad regatami, bo zapomnia�a o tym drobiazgu, a poza tym Honor nadal by�a przekonana, �e Hartleya zawiod�y nerwy. Przecie� przelecia�a dobre czterdzie�ci metr�w nad masztami jego s�upa, wi�c po co wyskoczy� za burt�?!
U�miechn�a si� w duchu, przypominaj�c sobie jego w�ciek�� tyrad�, cho� w�wczas ani ruganie, ani legendarna wr�cz ilo�� czarnych punkt�w, kt�r� otrzyma�a, nie nastraja�y jej optymistycznie. Sprawdzi�a przyrz�dy, wracaj�c do rzeczywisto�ci — maszyna Paula by�a jeszcze za daleko, by m�g� j� wzi�� w obiektyw fotokamery, ale zbli�a�a si� szybko. Tankersley wytraca� wysoko��, by zwi�kszy� pr�dko�� i przechwyci� j� w klasyczny zgo�a spos�b; u�miechn�a si� szeroko, si�gaj�c do d�wigni klap. Paul by� dobry, ale wcze�niej polatali sobie wystarczaj�co d�ugo, by wr�ci�y stare nawyki, a bardzo w�tpi�a, by by� przygotowany na co� takiego!
R�wnocze�nie zmniejszy�a ci�g i wysun�a klapy. Nag�e szarpni�cie rzuci�o j� na pasy, a Javelin prawie stan�� w miejscu. Skrzyd�a automatycznie wysun�y si�, zapobiegaj�c natychmiastowemu przepadni�ciu maszyny, a Honor postawi�a j� prawie na ogonie, rozpoczynaj�c p�tl� ze wznoszeniem. Tablica przyrz�d�w roz�wietli�a si� czerwieni�, zawy�y przynajmniej trzy alarmy ostrzegawcze... a potem wszystko umilk�o i zgas�o, gdy zamkn�a klapy i otwar�a przepustnice, po sekundzie w��czaj�c jeszcze dopalacze. Javelin pomkn�� tak, jakby przesta�y go obowi�zywa� prawa grawitacji, a gdy sko�czy�a immelmanna, mia�a przed nosem samolot Paula rozpoczynaj�cy w�a�nie wznoszenie.
U�miechn�a si� drapie�nie i nie zmniejszaj�c ci�gu, pogna�a za nim, robi�c klasyczne no�yce. Poczu�a, �e zaczyna traci� przytomno��, ale nie podda�a si� — maszyny mieli identyczne, ale ich osi�gi przekracza�y wytrzyma�o�� wi�kszo�ci pilot�w, a jej tolerancja na przyspieszenie by�a wy�sza. Wykorzysta�a to, nadal siedz�c Paulowi na ogonie i zacie�niaj�c skr�t bardziej, ni� on by�by w stanie to zrobi�. A zaraz potem na ekranie kwadrat celownika zmieni� si� w k�ko i nacisn�a przycisk uruchamiaj�cy fotokamer�.
Zdj�ciom towarzyszy� radarowy sygna� namierzaj�cy cel, a ca�o�� zosta�a nagrana ku wiecznej pami�ci. Zadowolona po�o�y�a maszyn� w ostry skr�t w lewo i zanurkowa�a, �miej�c si� tryumfalnie.
— Sailor do Yard Doga, b�dziesz si� musia� bardziej postara�, je�li chcesz dalej bawi� si� z doros�ymi!
Luksusowo umeblowan� poczekalni� wype�nia�a cisza i s�oneczny blask nadaj�cy parkietowej mozaice miodowo-z�oty odcie�, co Honor ledwie zauwa�y�a. Rado�� z pilotowania Javelina wydawa�a si� jej odleg�ym i mglistym wspomnieniem, gdy siedzia�a bez ruchu w wygodnym fotelu, staraj�c si� sprawia� wra�enie zupe�nie spokojnej. Nikt nie da� si� zwie��, bowiem Nimitz zajmuj�cy s�siedni fotel wierci� si�, nie mog�c znale�� sobie wygodnego miejsca na mi�kkim siedzeniu. A skoro treecat by� niespokojny, jego cz�owiek musia� by� zdenerwowany.
Na pewno uspokajaj�co wp�yn�aby na ni� rozmowa z kim�, a w poczekalni siedzia�o ponad tuzin oficer�w. Prawie wszystkich zna�a, z niekt�rymi przyja�ni�a si�, ale konwersacja by�a zabroniona — pilnowa� tego siedz�cy przy drzwiach dy�urny, oficjalnie obecny tam dla wygody �wiadk�w. Do chwili z�o�enia zezna� przed s�dem wojennym �wiadkowie zgodnie z prawem obowi�zuj�cym w Royal Manticoran Navy mieli zakaz porozumiewania si�, by przypadkiem nie uzgodnili zezna�. Zgodnie z tradycj� oznacza�o to ca�kowite milczenie, a obecno�� dy�urnego jedynie o tym przypomina�a.
Honor opar�a g�ow� o �cian� za fotelem i zamkn�a oczy, pragn�c jedynie, by czekanie jak najpr�dzej si� zako�czy�o.
Kapitan lord Pavel Young wmaszerowa� sztywno, ze wzrokiem wbitym prosto przed siebie, do przestronnej, pogr��onej w ciszy komnaty, od wiek�w b�d�cej sal� rozpraw s�du wojennego Kr�lewskiej Marynarki. Towarzyszy�a mu eskorta uzbrojonych i milcz�cych Marines. Po czerwonym dywanie dotar� na wysoko�� oczekuj�cego na� krzes�a, przy kt�rym sta� wyznaczony na obro�c� z urz�du oficer, i odwr�ci� si� od wype�niaj�cego ca�� �cian� okna ku d�ugiemu sto�owi. Id�c ku oknu, stara� si� nie mruga� oczami, cho� wpadaj�ce przez nie �wiat�o by�o ostre, by jego odruchowa reakcja nie zosta�a mylnie zinterpretowana. Teraz wpatrywa� si� w st�, za kt�rym sta�o sze�� krzese�. Na stole sta�y karafki z ch�odzon� wod�, le�a�o sze�� teczek, dzwonek i jego w�asna szpada stanowi�ca cz�� paradnego munduru oraz symbol jego honoru i autorytetu kr�lewskiego oficera. Nie m�g� od niej oderwa� wzroku, cho� zdawa� sobie spraw�, �e za plecami ma milcz�c� widowni�, na kt�rej s� tak�e jego ojciec i bracia.
Otworzy�y si� boczne drzwi i do sali wmaszerowali cz�onkowie s�du w odwrotnej do starsze�stwa kolejno�ci. M�odsi poczekali przy swoich krzes�ach, nim przewodnicz�cy nie dotar� do swojego, po czym wszyscy r�wnocze�nie usiedli.
Admira� White Haven pochyli� si�, spojrza� w obie strony wzd�u� sto�u i zadowolony uj�� ma�y, srebrny m�otek, kt�rym dwukrotnie uderzy� w stoj�cy na stole dzwonek. Ostry, melodyjny d�wi�k jakby zawis� w powietrzu. Zag�uszy� go dopiero odg�os szurania, gdy wszyscy pozostali na sali tak�e usiedli. White Haven od�o�y� m�otek i otworzy� starodawn� papierow� teczk� z aktami. Po�o�y� na jej zawarto�ci obie d�onie i oznajmi�:
— Og�aszam rozpocz�cie posiedzenia s�du!
W sali zapad�a kompletna cisza przerwana po chwili ponownie barytonem przewodnicz�cego:
— S�d ten zosta� zwo�any i zebra� si� zgodnie z zasadami i przepisami prawa wojennego oraz rozporz�dzenia o trybie powo�ywania i funkcjonowania s�d�w wojennych z rozkazu lady Francine Maurier, baronowej Morncreek, Pierwszego Lorda Admiralicji, dzia�aj�cej w imieniu i zgodnie z wol� Jej Kr�lewskiej Mo�ci kr�lowej El�biety III. Celem rozprawy jest rozwa�enie zarzut�w postawionych kapitanowi lordowi Pavelowi Youngowi, oficerowi Royal Manticoran Navy dowodz�cemu okr�tem Jej Kr�lewskiej Mo�ci Warlock, a zwi�zanych z jego zachowaniem w czasie walki z okr�tami nieprzyjacielskimi w systemie planetarnym Hancock.
Przerwa�, odwr�ci� kartk�, odk�adaj�c j� starannie na bok, i uni�s� wzrok, przygl�daj�c si� lodowatymi b��kitnymi oczyma Youngowi. Jego twarz pozbawiona by�a jakiegokolwiek wyrazu, ale Young doskonale wiedzia�, �e White Haven, jeden ze zwolennik�w tej dziwki, by� przekonany, �e nie mog�a pope�ni� b��du, i ju� wyda� na niego wyrok. Spogl�daj�c na admira�a, nie m�g� opanowa� wzrastaj�cej nienawi�ci.
— Oskar�ony, prosz� wsta� — poleci� White Haven cicho i Young wykona� rozkaz. — Kapitanie lordzie Young, jest pan postawiony w stan oskar�enia pod nast�puj�cymi zarzutami. Zarzut pierwszy: w �rod� lub oko�o �rody dwudziestego trzeciego dnia sz�stego miesi�ca roku 282 Po L�dowaniu, dzia�aj�c jako pe�ni�cy obowi�zki dow�dcy 17 Eskadry Ci�kich Kr��ownik�w w systemie Hancock w zwi�zku ze �mierci� komodora Stephena Van Slyke’a, z�ama� pan artyku� 23 prawa wojennego, opuszczaj�c samowolnie szyk Grupy Wydzielonej Hancock 001, zaprzestaj�c w ten spos�b walki z wrogiem bez stosownego rozkazu. Zarzut drugi: z�ama� pan artyku� 26 prawa wojennego, nie wykonuj�c bezpo�redniego rozkazu z okr�tu flagowego Grupy Wydzielonej Hancock 001 i mimo jego powt�rzenia nie wr�ci� pan do szyku. Zarzut trzeci: w wyniku poczyna� opisanych w zarzutach jeden i dwa wycofanie okr�t�w znajduj�cych si� pod pa�skim dow�dztwem spowodowa�o powa�ne os�abienie obrony antyrakietowej Grupy Wydzielonej Hancock 001 i narazi�o pozosta�e okr�ty na zmasowany ogie� nieprzyjaciela, co w konsekwencji doprowadzi�o do powa�nych uszkodze� i ci�kich strat w ludziach. Zarzut czwarty: pa�skie post�powanie i jego konsekwencje opisane w zarzutach jeden, dwa i trzy wynik�y z osobistego tch�rzostwa. Zarzut pi�ty: post�powanie opisane w zarzutach jeden i dwa oznacza dezercj� w obliczu wroga zgodnie z artyku�ami 14, 15 i 19 prawa wojennego, co uznaje si� za akt zdrady wed�ug prawa wojennego oraz konstytucji Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore.
Young zda� sobie spraw�, �e zblad�, gdy White Haven od�o�y� kartk� i z tak� sam� doprowadzaj�c� go do ob��du metodyczno�ci� wzi�� nast�pn�, ale sta� wyprostowany. W skroniach mu wali�o, w �o��dku mia� czarn� dziur�, ale nienawi�� do tej, kt�ra by�a powodem jego upokorzenia, dodawa�a mu si�.
— S�ysza� pan zarzuty, kapitanie lordzie Young. — Rozleg� si� spokojny g�os admira�a. — Czy przyznaje si� pan do winy?
— Nie, sir. Nie pope�ni�em �adnego z zarzucanych mi czyn�w, sir. — G�os Younga nie brzmia� tak pewnie, jak chcia�by tego m�wi�cy, ale te� i nie dr�a�.
— Prosz� siada�, kapitanie — poleci� White Haven.
Young z ulg� opad� na krzes�o i spl�t� d�onie, by powstrzyma� ich dr�enie. White Haven za� da� znak oskar�ycielowi.
— Panie i panowie s�dziowie — zacz�a, wstaj�c, oskar�ycielka. — Zamiarem oskar�enia jest udowodnienie, i� oskar�ony pope�ni� wszystkie zarzucane mu czyny, oraz przedstawienie...
Young zmusi� si�, by przesta� jej s�ucha�, i skoncentrowa� si� na nienawi�ci i strachu. Nawet teraz nie by� w stanie okre�li�, kt�re uczucie by�o silniejsze. Niezale�nie od wyra�onego przez ojca zadowolenia ze sk�adu s�du i ulgi st�d wynikaj�cej mia� �wiadomo��, �e do skazania go wystarcz� g�osy czterech z sze�ciu s�dzi�w. A je�li zostanie uznany winnym, automatycznie ska�� go na �mier�. Bowiem za tch�rzostwo i dezercj� w obliczu wroga istnia�a tylko jedna, obligatoryjna kara: kara �mierci.
Jednak�e mimo potwornego przera�enia na my�l o �mierci r�wnie silna by�a nienawi�� podsycana przez upokorzenie i ha�b�, jak� oznacza� fakt, �e zosta� o co� takiego oskar�ony. Nawet je�li nie uznaj� go winnym, pi�tno pozostanie na zawsze i nic go nie zmaz�, a dla oficera nie by�o gorszego zarzutu ni� zarzut tch�rzostwa. S�owo �tch�rz”, kt�rego nikt przy nim g�o�no nie wypowie, a kt�re wszyscy b�d� mieli na j�zykach, b�dzie mu towarzyszy�o wsz�dzie i zawsze, czegokolwiek by nie zrobi�. A wszystko to by�o win� tej dziwki Harrington, kt�rej zachcia�o si� znowu zosta� bohaterk�! Najpierw suka upokorzy�a go w Akademii, odrzucaj�c publicznie jego zaloty, a potem, gdy chcia� j� ukara�, st�uk�a go prawie do nieprzytomno�ci. A potem przetrwa�a wszystkie pr�by zniszczenia jej kariery podj�te przez jego rodzin� i sprzymierze�c�w, a by�o ich sporo. Ukoronowanie stanowi�a plac�wka Basilisk, gdzie ju� j� mia� na widelcu, a kurwa jedna potrafi�a wykr�ci� ca�a spraw� do g�ry nogami i w efekcie to ona zosta�a bohaterk� i �wietlistym przyk�adem, a on durniem.
W Hancock przela�a si� czara goryczy — zn�w by�a bohaterk�, kt�ra wygra�a bitw�, i nikt nawet si� nie zaj�kn��, �e to przede wszystkim ona powinna stan�� przed s�dem za nieprzekazanie dow�dztwa w�a�ciwemu oficerowi! Uzurpowanie sobie prawa do wydawania rozkaz�w tak�e stanowi�o naruszenie artyku��w prawa wojennego, a nikt nawet o tym nie pisn��. Do cholery: mia� d�u�sze starsze�stwo od niej, a zosta� oskar�ony o niewykonywanie jej rozkaz�w i to w dodatku bezprawnych!
Zacisn�� pi�ci i d�u�sz� chwil� trwa�o, nim zdo�a� je rozewrze�. Czu�, �e si� poci — czy bardziej z w�ciek�o�ci, czy ze strachu, tego nie wiedzia�, ale zmusi� si� do opanowania. Wzi�� g��boki oddech i pozosta� nieruchomy, podczas gdy tak dziennikarze, jak i widownia ws�uchiwali si� w skupieniu w ka�de s�owo oskar�enia.
Zacisn�� z�by; postanowi�, �e suka zap�aci za to. Oboj�tne, co si� z nim stanie, mia� dziwn� pewno��, �e zap�aci za wszystko. Nie wiedzia� ani kiedy, ani w jaki spos�b, ale by� pewien, �e zap�aci za wszystkie upokorzenia, kt�rych przez ni� do�wiadczy�.
— ...zamyka wyst�pienie oskar�enia — zako�czy�a kapitan Ortiz.
White Haven da� jej znak, by usiad�a, i przyjrza� si� widowni.
— S�d pragnie przypomnie� wszystkim obecnym, �e oskar�ony uwa�any jest za niewinnego, dop�ki nie zostanie dowiedziona s�uszno�� postawionych mu zarzut�w — oznajmi�. — Nie jest to jednak�e s�d cywilny, a s�dziowie s�du wojennego, podobnie jak oskar�enie i obrona, maj� obowi�zek aktywnego uczestnictwa w procesie poznania i okre�lenia fakt�w i zarzut�w postawionych oskar�onemu. Co wi�cej, s�dziowie zobowi�zani s� r�wnie� rozwa�y� konsekwencje tych fakt�w nie tylko dla oskar�onego, ale tak�e pod wzgl�dem ich wp�ywu na dyscyplin� i zdolno�� bojow� Kr�lewskiej Marynarki. Je�eli s�dzia zada pytanie czy pytania kt�remukolwiek ze �wiadk�w, nie b�dzie to naruszeniem bezstronno�ci s�du, lecz wynikiem poczucia odpowiedzialno�ci na nim ci���cej oraz obowi�zku oceny wszystkich istotnych dla sprawy fakt�w. S�d zdaje sobie spraw� z powszechnego zainteresowania procesem. Z tego wzgl�du Admiralicja zdecydowa�a si� na rozpraw� przy drzwiach otwartych oraz na obecno�� przedstawicieli medi�w. S�d pragnie jednak�e przypomnie� tym ostatnim, �e jest to rozprawa toczona zgodnie z przepisami prawa wojennego, nie za� cywilnego, i �e ich obecno�� jest wynikiem dobrej woli, a nie przys�uguj�cym im prawem. S�d nie b�dzie tolerowa� ani zak��cania spokoju, ani jakichkolwiek pr�b naruszania ustawy o obronie Kr�lestwa, i ka�e usun�� przedstawicieli medi�w, je�eli nie b�d� si� stosownie zachowywa�.
Cisza w sali by�a absolutna, gdy White Haven obrzuci� wzrokiem reporter�w i galeri� dla widz�w. Nast�pnie odchrz�kn�� i zwr�ci� si� do kapitan Ortiz:
— Oskar�enie mo�e wezwa� pierwszego �wiadka.
— Dzi�kuj�, milordzie. — Kapitan Ortiz wsta�a i poleci�a sier�antowi pe�ni�cemu rol� wo�nego:
— Oskar�enie wzywa na �wiadka kapitana, hrabin� i dam� Honor Harrington.
ROZDZIA� VIII
S�dziowie przeszli bez s�owa mi�dzy wartownikami z Korpusu pilnuj�cymi jedynych drzwi prowadz�cych do sali konferencyjnej, w kt�rej toczy�y si� obrady s�du. Szcz�k zamka zdawa� si� prawie og�uszaj�cym ha�asem, gdy w milczeniu zajmowali miejsca przy stole zgodnie z ustalon� tradycj�. Earl White Haven zasiad� u szczytu, admira� Eskadry Zielonej Theodosia Kuzak naprzeciw niego, a m�odsi rang� po dwoje z obu stron wypolerowanego blatu o z�ocistym odcieniu s�oj�w.
Hamish Alexander poczeka�, a� wszyscy zajm� miejsca, przygl�daj�c im si� wzrokiem spokojnym i pozbawionym wyrazu. Najlepiej zna� Theodosi� Kuzak, kt�ra z sobie jedynie znanych powod�w od czas�w uko�czenia akademii budowa�a sw�j wizerunek osoby konkretnej i pozbawionej poczucia humoru. Zielone oczy, twarde rysy i pokerowa twarz pomaga�y zdoby� opini� osoby przesadnie zdyscyplinowanej, ale je�li kto� j� zna�, nie da� si� zwie��. A oni znali si� i przyja�nili od dzieci�stwa. I przelotnie tworzyli znacznie bli�szy zwi�zek. By�o to w�wczas, gdy zosta� zmuszony do pogodzenia si� z brutaln� prawd�, i� jego �ona do ko�ca swych dni pozostanie kalek� przykut� do krzes�a z aparatur� podtrzymuj�c� funkcje �yciowe. Wypadek, kt�ry to spowodowa�, nie by� jego win�, ale tak�e nie by�o go przy niej, gdy si� wydarzy�, i poczucie winy oraz �alu, gdy patrzy�, jak pi�kna kobieta, kt�r� kocha�, zmienia si� w ducha, prawie go pokona�y.
Nadal j� kocha�, ale nie m�g� liczy� na fizyczny kontakt i nim si� z tym pogodzi�, Theodosia zrozumia�a, �e przez jaki� czas po prostu nie m�g� d�u�ej by� silny i potrzebowa� kogo�, kto ju� po wszystkim zachowa pe�n� dyskrecj�. �adne z nich nie wr�ci�o nigdy ani s�owem do tamtych chwil.
Kontradmira� Eskadry Zielonej Rexford Jurgens, siedz�cy po lewej stronie admira� Kuzak, by� zupe�nie innym typem. Przysadzisty, masywny blondyn o wojowniczej minie, tego dnia zreszt� znacznie wyra�niejszej, i br�zowych oczach dzia�aj�cych niczym okiennice. Nie wygl�da� jak kto� maj�cy przed sob� trudn� decyzj� — wygl�da� jak kto�, kto tak� decyzj� ju� podj�� i got�w by� broni� jej do upad�ego.
Admira� Eskadry Czerwonej Sonja Hemphill ust�powa�a starsze�stwem tylko admira� Kuzak i dlatego zasiada�a po jej prawej stronie. Mimo i� od wielu lat by�a jego przeciwnikiem, White Haven nadal mia� problemy z przewidzeniem jej reakcji czy w�a�ciwym odczytaniem zachowa�. By�a bezwzgl�dnie atrakcyjna, a niekt�rzy m�wili, �e jest pi�kna. Z�ociste w�osy, jasna karnacja i przenikliwe b��kitno-zielone oczy by�yby rzeczywi�cie pi�kne, gdyby nie zbyt ostry zarys podbr�dka i ust maj�cych sk�onno�� do zaciskania si�. Z ca�ej jej twarzy bi�a determinacja i ch�� postawienia na swoim, dlatego �e wed�ug Hemphill by�o to w�a�ciwe (gdyby nie by�o, nie by�aby zwolenniczk� takiego stanowiska). Dwadzie�cia lat m�odsza od niego, zdoby�a reputacj� w dziale badawczym i sta�a si� czo�ow� specjalistk� w dziedzinie nowatorskiego uzbrojenia Kr�lewskiej Marynarki. Jej zwolennicy popierali zmiany taktyki w zwi�zku z wprowadzeniem nowych broni, podczas gdy White Haven przewodzi� starej historycznej szkole g�osz�cej, �e bro� jest jedynie narz�dziem w stosunku do takiej taktyki, jak d�ugo nie wpadnie si� na prze�omowe rozwi�zanie umo�liwiaj�ce radykalne zmiany. A jak dot�d ani Hemphill, ani jej podkomendni na nic takiego nie wpadli. Szanowa� zar�wno jej odwag�, jak i kompetencje w tych dziedzinach, na kt�rych si� naprawd� zna�a, ale nigdy si� nie polubili, a zawodowa r�nica zda� jedynie pog��bi�a wzajemn� antypati�. W ci�gu ostatnich pi�tnastu lat standardowych ich starcia przybra�y prawie legendarne rozmiary, na co mia�o niejaki wp�yw to, co go i teraz martwi�o. By�a mianowicie kuzynk� sir Edwarda Janaceka i dziedziczk� tytu�u baronowej New Delhi. Podobnie jak Jurgensowi bliskie duchowo by�o jej Zjednoczenie Konserwatywne.
Trzecim i ostatnim kobiecym cz�onkiem s�du by�a komodor Antoinette Lemaitre, stanowi�ca kompletne fizyczne przeciwie�stwo pozosta�ych. Ciemnow�osa, ciemnosk�ra, o br�zowych oczach i szczup�ej, niemal chudej figurze, emanowa�a ledwie utrzymywan� w ryzach energi�. Zwolenniczka nowatorskich pomys��w Hemphill, cho� r�wnocze�nie doskona�y taktyk teoretyk, jako �e nigdy nie dowodzi�a w realnym starciu. By�a tak�e doskona�� administratork�, o co nikt by jej po pierwszym spotkaniu nie podejrzewa�. Hamish s�dzi�, �e jej poparcie dla nowo�ci wynika w mniejszym stopniu z analizy zalet i wad nowego podej�cia, a w wi�kszym z rodzinnych tradycji liberalnych, czyli antymilitarnych, po��czonych z odruchow� nieufno�ci� do wszystkiego co tradycyjne. Mimo to Lemaitre dzi�ki swym zdolno�ciom znajdowa�a si� na prostej drodze do zdobycia stopnia kontradmira�a, o czym niestety wiedzia�a. Od Hemphill r�ni� j� bowiem nie tylko wygl�d, ale tak�e brak podstawowej cechy, dzi�ki kt�rej z upiorn� Hemphill da�o si� �y�. Ot� Sonja Hemphill, mimo uporu i sporej dawki bezwzgl�dno�ci oraz absolutnej pewno�ci, �e wszelkie jej teorie techniczno-taktyczne s� s�uszne, potrafi�a przyzna� si� do pomy�ki. Fakt — zdarza�o si� to nadzwyczaj rzadko i skutki musia�y by� oczywiste dla wszystkich, tak jak w przypadku tej nieszcz�snej lancy, ale potrafi�a si� na to zdoby�. Lemaitre nie by�a do tego zdolna. By�a dog��bnie przekonana nie tylko o w�asnej nieomylno�ci, ale tak�e ca�kowicie pewna wy�szo�ci ka�dej ideologii, kt�r� zdecydowa�a si� uzna� i wspiera�.
A to nie wr�y�o dobrze — Alexander widzia�, jak rozd�a nozdrza, gdy kapitan Harrington zaj�a miejsce dla �wiadk�w.
Najm�odszy stopniem by� kapitan, urodzony Thor Simengaard. By� te� najokazalszym fizycznie cz�onkiem s�du, jako �e jego rodzina przyby�a na planet� Sphinx co prawda dwie�cie standardowych lat temu, za to z Quelhollow, �wiata zasiedlonego przed Ostateczn� Wojn�, kt�ra spustoszy�a Ziemi�. Skutkiem tego konfliktu by� tak�e obejmuj�cy ca�� galaktyk� zakaz produkowania genetycznie przystosowanych do �rodowiska kolonist�w. Simengaard wywodzi� si� z takich w�a�nie mutant�w — mia� dwa metry wzrostu i w�osy tak czarne, �e odbija�o si� w nich �wiat�o, co kontrastowa�o z ciemnomiedzian� sk�r� i oczami o barwie topazu. �agodne rysy maskowa�y up�r dor�wnuj�cy, je�li nie przewy�szaj�cy up�r Jurgensa.
Przewodniczenie grupie takich indywidualno�ci nie mog�o by� ani przyjemne, ani �atwe i White Haven by� tego w pe�ni �wiadom.
— No dobrze — przerwa� cisz� i poczeka�, a� pi�� par oczu skupi si� na nim. — Wszyscy znamy stosowne przepisy i jak s�dz�, wszyscy sprawdzili�my brzmienie artyku��w wymienionych w zarzutach, zgadza si�?
Przebieg� wzrokiem po twarzach obecnych; wszyscy kolejno przytakn�li. Nawet spos�b, w jaki cz�� z nich to zrobi�a, wskazywa�, �e ju� podj�li decyzj�, ignoruj�c przepisy. Westchn�� w duchu i usiad� g��biej w fotelu, opieraj�c �okcie na por�czach, i za�o�y� nog� na nog�.
— W takim razie zabierzmy si� do pracy — zaproponowa� spokojnie. — Wszyscy wys�uchali�my �wiadk�w, ale zanim zaczniemy dyskusj�, uczciwo�� nakazuje powiedzie� sobie szczerze, �e nasza decyzja, oboj�tne jaka by nie by�a, zdetonuje polityczn� bomb�.
Lemaitre i Jurgens zesztywnieli, a White Haven u�miechn�� si� bez �ladu weso�o�ci. Mieszanie polityki do obrad s�du wojennego by�o jak najsurowiej zabronione — ba, ka�dy oficer wybrany do sk�adu takiego s�du musia� z�o�y� t przysi�g�, �e podejmie apolityczn� decyzj� opart� wy��cznie na przedstawionych dowodach. Hamish Alexander by� pewien, �e Kuzak i Jurgens z�o�yli j� w dobrej wierze i zamierzali dotrzyma� s�owa. By� te� pewien, �e Jurgensowi si� to nie uda�o, a co si� tyczy�o Lemaitre, kwestia by�a, �agodnie rzecz ujmuj�c, problematyczna. Natomiast nie wiedzia�, co s�dzi� o Hemphill — siedzia�a z za�o�onymi r�koma, twarz� pokerzysty, nie wyra�aj�cym niczego wzrokiem i przygl�da�a si� spokojnie pozosta�ym.
— Nie sugeruj�, �e ktokolwiek z obecnych b�dzie g�osowa�, maj�c na wzgl�dzie polityczne czy prywatne interesy — doda� White Haven �wiadom, �e wypada przynajmniej na razie zachowa� uprzejmo��. — Tym niemniej wszyscy jeste�my tylko lud�mi, a ludzie pope�niaj� b��dy, i jestem te� pewien, �e ka�dy z nas zastanawia� si� prywatnie nad konsekwencjami politycznymi wyroku.
— Mog� spyta�, do czego dok�adnie pan zmierza, sir? — spyta�a sztywno komodor Lemaitre.
White Haven przygl�da� si� jej uwa�nie przez chwil� i odpar�, nadal spokojnie:
— Do tego, �e ka�dy z nas powinien mie� �wiadomo��, �e wszyscy poza t� sal� tak samo jak my zdaj� sobie spraw� z politycznego znaczenia tego procesu. Jest to przykre, ale nie spos�b tego ignorowa�, pani komodor.
— Dla mnie zabrzmia�o to tak, sir, jakby pan sugerowa�, �e kto� z nas mo�e zag�osowa�, maj�c na wzgl�dzie interesy polityczne czy prywatne. I nie zgadzam si� na takie insynuacje.
Hamish mia� na ko�cu j�zyka uwag� o no�ycach odzywaj�cych si� po uderzeniu o st�, ale jej nie wyartyku�owa�. U�miechn�� si� jedynie lekko i tak d�ugo spogl�da� w oczy Lemaitre, a� ta zaczerwieni�a si� i wbi�a wzrok w st�.
— Mo�e pani naturalnie interpretowa� moje uwagi wed�ug w�asnego uznania, komodor Lemaitre — odezwa� si� po sekundzie. — Ja po prostu powtarzam, �e wszyscy wiedz�, i� wyrok b�dzie mia� znaczenie polityczne, i dlatego nie powinni�my pozwoli�, by mia�o to wp�yw na nasze spojrzenie na spraw�. Ostrze�enie o konieczno�ci zachowania obiektywnego podej�cia do dowod�w jest moim obowi�zkiem jako przewodnicz�cego i dlatego je wyg�osi�em. Czy to jest jasne i zrozumia�e dla wszystkich?
Odpowiedzia�y mu kolejne przytakni�cia, cho� Jurgens mia� przy tym min�, jakby w�a�nie po�kn�� o��. Lemaitre nie wykona�a �adnego gestu i White Haven przesta� si� u�miecha�.
— Zada�em pytanie, czy jest to jasne i zrozumia�e, komodor Lemaitre — powt�rzy� cicho.
Podskoczy�a jak uszczypni�ta, ale ze z�o�ci� skin�a g�ow�.
— To dobrze — orzek�, nadal nie podnosz�c g�osu, i spojrza� na zgromadzonych. — W takim razie, czy zaczynamy od wst�pnej dyskusji o zarzutach i dowodach, czy te� wolicie, panie i panowie, przeprowadzi� najpierw pr�bne g�osowanie bez �adnej dyskusji?
— Nie widz� �adnej potrzeby g�osowania, sir. — Jurgens odezwa� si� natychmiast, jakby tylko na to czeka�, i do tego g�osem teatralnie wr�cz ura�onym. — Wszystkie zarzuty oparte s� na niew�a�ciwej i nieprawid�owej interpretacji prawa wojennego, a wi�c s� nies�uszne.
Zapad�a absolutna cisza — nawet Hemphill i Lemaitre wygl�da�y na og�uszone tym o�wiadczeniem, a na pokerowej twarzy Kuzak na sekund� ukaza�a si� pe�na pogardy i obrzydzenia mina. White Haven jedynie pokiwa� g�ow� i powiedzia� dziwnie �agodnie:
— Mo�e zechcia�by pan wyja�ni� swoje stanowisko, admirale?
Jurgens wzruszy� ramionami, ale zacz�� m�wi�:
— Podstaw� oskar�enia jest to, �e lord Young przerwa� walk� i oddali� si� od przeciwnika z w�asnej inicjatywy, po czym nie wykona� rozkazu nakazuj�cego mu powr�t do szyku. To, czy jest to w�a�ciwy opis jego post�powania czy nie, podobnie jak to, czy wykaza� si� dobr� czy z�� ocen� sytuacji, jest bez znaczenia, bowiem mia� pe�ne prawo post�pi�, jak post�pi�. Admira� Sarnow zosta� ci�ko ranny i wy��czony z walki, a wszyscy pozostali oficerowie flagowi zgin�li wcze�niej, wi�c jako pe�ni�cy obowi�zki dow�dcy eskadry ci�kich kr��ownik�w, przy braku konkretnych rozkaz�w od w�a�ciwego prawem dow�dcy, mia� prawo i obowi�zek podj�� ka�de dzia�anie, jakie uzna� za stosowne. Mo�e i �le oceni� sytuacj�, ale nie w tym rzecz; mia� pe�ne prawo post�pi� tak, jak post�pi�, i jakakolwiek inna interpretacja jest nonsensowna.
— Przecie� to czysty idiotyzm! — W dudni�cym basie Simengaarda s�ycha� by�o czyste obrzydzenie. — Dowodzenie ca�o�ci� Grupy nie zosta�o przekazane nikomu, wi�c Young nie m�g� wiedzie�, �e admira� Sarnow zosta� ranny i nie dowodzi!
— Nie dyskutujemy o tym, co wiedzia� czy czego nie wiedzia� lord Young — warkn�� Jurgens, posy�aj�c kapitanowi Simengaardowi w�ciek�e spojrzenie, kt�re nie wywar�o na tym ostatnim �adnego wra�enia. — Rozmawiamy o faktach, a faktem jest, �e lord Young mia� d�u�sze starsze�stwo ni� oficer, kt�ra rozkaza�a mu wr�ci� do szyku, i dlatego jako wy�szy stopniem nie mia� obowi�zku wykona� tego rozkazu. A ona w rzeczy samej nie mia�a prawa mu go wyda�.
— Sugeruje pan, �e wyda�a z�y rozkaz? — spyta�a ch�odno Theodosia Kuzak; w jej g�osie pobrzmiewa�y niebezpieczne nutki.
Jurgens drgn��, ale obstawa� przy swoim:
— Z ca�ym szacunkiem, admira� Kuzak, ale to, czy by� on z�y czy dobry, nie ma �adnego wp�ywu na to, czy by� legalny czy nie. A nie by� legalny, bo nie mia�a prawa go wyda�.
— I fakt, �e admira� Sarnow, admira� Danislav, admira� Parks, s�d oficerski i komisja dochodzeniowa Admiralicji poparli ten rozkaz zdecydowanie i bez �adnych zastrze�e�, tak�e prawnych, r�wnie� nie ma dla pana znaczenia, panie Jurgens?
Ch�odny g�os admira� Kuzak wr�cz ocieka� jadem i pogard�.
Jurgens zaczerwieni� si� i odpar� g�ucho:
— Z ca�ym szacunkiem, ale nie ma.
— Je�eli mo�na, panie i panowie. — White Haven uni�s� d�o�, nim Kuzak zd��y�a powiedzie�, co s�dzi o Jurgensie w og�le, a o jego wybitnych talentach prawniczych w szczeg�lno�ci. — Spodziewa�em si�, �e ta kwestia zostanie poruszona, i poprosi�em generalnego prokuratora wojskowego o przygotowanie stosownej interpretacji i opinii prawnej.
Po�o�y� na stole elektrokart� wyj�t� z kieszeni, jednak�e nie spogl�da� na jej ekran, lecz w oczy Jurgensa. Zdawa� sobie spraw�, �e wszyscy s�uchaj� go z pe�n� uwag�.
— Dok�adnie taka sytuacja nigdy dot�d nie zaistnia�a, ale w opinii wiceadmira� Cordwainer precedensy s� zupe�nie jednoznaczne. Post�powanie ka�dego oficera musi by� ocenione wed�ug dw�ch kryteri�w. Pierwszym jest rzeczywista sytuacja, w kt�rej podj�� on dzia�anie interesuj�ce s�d. Drugim jest obraz sytuacji, kt�ry zna� on w chwili podejmowania tego� dzia�ania. Admira� Jurgens ma racj�, m�wi�c, �e admira� Sarnow nie by� zdolny do dalszego wydawania rozkaz�w w wyniku odniesionych ran, ale lord Young nie wiedzia� o tym, a wi�c oceniaj�c sytuacj�, mia� �wiadomo��, i� otrzyma� rozkaz z okr�tu flagowego przekazany przez lady Harrington, kt�ra jako kapitan flagowy admira�a Sarnowa mia�a pe�ne prawo mu go wyda�. I dlatego jego odmowa wykonania rozkazu powrotu do szyku, zreszt� powt�rzonego, by�a niewykonaniem rozkazu uprawnionego do jego wydania dow�dcy — i dlatego tak w�a�nie zosta�y sformu�owane zarzuty. Lord Young nie jest oskar�ony o niewykonanie rozkazu kapitan Harrington, m�odszej od niego sta�em, lecz o niewykonanie rozkaz�w pochodz�cych z okr�tu flagowego i wydanych, z tego, co by�o mu wiadomo, przez dow�dc� Grupy Wydzielonej Hancock 001, kt�ry mia� pe�ne prawo go wyda�. I to w tej sytuacji jest istotniejszym kryterium, bowiem nikt nie jest wszechwiedz�cy.
— Brednie! — prychn�� Jurgens. — Prawnicze gadanie! To, co wiedzia� czy czego nie wiedzia�, nie zmienia fakt�w!
— To, co wiedzia� i czego nie wiedzia�, jest faktem i to niezwykle istotnym... sir — zripostowa� ostro Simengaard.
— Niech pan nie opowiada bzdur, kapitanie! — wtr�ci�a z b�yskiem w oczach Lemaitre. — Nie mo�na skaza� oficera dzia�aj�cego w granicach prawa tylko dlatego, �e inny oficer nie poinformowa� go celowo o czym� istotnym. Kapitan Harrington mia�a obowi�zek przekaza� dow�dztwo, gdy tylko dowiedzia�a si� o wy��czeniu z akcji admira�a Sarnowa, i fakt, �e tego nie zrobi�a, powinien spowodowa� postawienie jej w stan oskar�enia!
— A komu, je�li mo�na wiedzie�, mia�a przekaza� dow�dztwo, pani komodor? — spyta�a zimno Kuzak. — Powinien przej�� je kapitan Rubenstein, kt�ry zezna� pod przysi�g�, �e mia� tak powa�nie zniszczone systemy ��czno�ci, �e niemo�liwym by�o cho�by kontrolowanie przebiegu bitwy z pok�adu jego okr�tu, nie m�wi�c ju� o taktycznym dowodzeniu.
— Powinna przekaza� je wi�c kapitanowi Trinth — odpali�a Lemaitre. — HMS Intolerant mia� sprawne systemy ��czno�ci, a kapitan Trinth by� nast�pny wed�ug starsze�stwa po kapitanie Rubensteinie!
— Intolerant znajdowa� si� pod ci�kim ostrza�em, podobnie jak wszystkie okr�ty Grupy — odpar�a lodowatym, oboj�tnym tonem Kuzak. — Sytuacja taktyczna by�a krytyczna; nie zetkn�am si� z podobn� w ci�gu ca�ej swej kariery. Ka�de zamieszanie wywo�ane zmian� dow�dcy nie spowodowan� zniszczeniem okr�tu flagowego, co wszyscy natychmiast by zrozumieli, mog�o mie� katastrofalne skutki. Kapitan Harrington nie mog�a nawet wiedzie�, jaki jest stan wiedzy kapitana Trinha o sytuacji, tym bardziej �e nie mia� on podstaw spodziewa� si�, �e b�dzie mu przekazane dowodzenie. W takich warunkach kapitan lady Harrington podj�a najrozs�dniejsz� z mo�liwych decyzji, unikaj�c takiego w�a�nie zagro�enia. Co wi�cej, jej dzia�anie bezpo�rednio doprowadzi�o do wci�gni�cia okr�t�w wroga prosto pod lufy odsieczy dowodzonej przez admira�a Danislava, w wyniku czego czterdzie�ci trzy wrogie jednostki zosta�y zmuszone do poddania si�. Zachowanie kapitana Younga m�wi za� a� za dobrze, jak on by post�pi� na jej miejscu.
W ostatnim zdaniu by�o tyle pogardy, �e Jurgens i Lemaitre zarumienili si� po uszy, co by�o znacznie efektowniejsze w przypadku Jurgensa, jako �e mia� blad� cer�. Lemaitre po prostu zrobi�a si� na twarzy ciemniejsza ni� zwykle.
— Nawet gdyby kapitan Harrington by�a wzorem wszelkich cn�t oficerskich, a nie s�dz�, by tak w�a�nie by�o, ma’am, to jednak uzurpowa�a sobie prawo do wydawania rozkaz�w, do czego nie mia�a legalnych podstaw. — Lemaitre wypowiada�a ka�de s�owo niezwykle dok�adnie. — Lord Young za� z prawnego punktu widzenia, ma’am, nie musia� s�ucha� jej rozkaz�w, tym bardziej, �e przewy�sza� j� starsze�stwem. Detale sytuacji taktycznej nie maj� w tym uk�adzie znaczenia!
— Aha... — Kuzak przygl�da�a jej si� przez d�u�sz� chwil� z namys�em, po czym spyta�a niewinnie: — Zechce pani �askawie powiedzie� mi, pani komodor, kiedy to ostatni raz dowodzi�a pani jakimkolwiek zwi�zkiem taktycznym w sytuacji bojowej?
Lemaitre zszarza�a na twarzy, ale nim zd��y�a zebra� my�li i odpowiedzie�, White Haven zastuka� w st�, ponownie skupiaj�c na sobie uwag� obecnych.
— Pozw�lcie sobie przypomnie�, �e post�powanie damy Harrington spotka�o si� z poparciem na najwy�szym szczeblu. Lady Harrington nie jest, nie by�a i nie b�dzie oskar�ona o jakiekolwiek naruszenie prawa czy niew�a�ciwe post�powanie w zwi�zku z bitw� o Hancock — oznajmi� twardo, przygl�daj�c si� ostro ka�demu z obecnych po kolei.
Lemaitre zacisn�a z�by i odwr�ci�a wzrok. Jurgens prychn�� bezg�o�nie. Hemphill pozosta�a niewzruszenie milcz�ca.
— Skoro ju� to uzgodnili�my — kontynuowa� White Haven — mo�emy przyj��, �e s�d ma prawo rozwa�a�, jaki wp�yw na decyzje podj�te przez kapitana Younga mia�o post�powanie lady Harrington. Poniewa� dok�adnie taki jak ten przypadek nie zdarzy� si� dot�d w dziejach Royal Manticoran Navy, musimy, podobnie jak wiele s�d�w wojennych przed nami, stworzy� precedens prawniczy. Z interpretacji generalnego prokuratora wojskowego jednoznacznie wynika, �e podstaw� do oceny dzia�a� oskar�onego mo�e i powinien by� stan jego wiedzy o sytuacji w chwili podejmowania tych�e dzia�a�. Przyznaj�, �e dot�d by�a ta interpretacja wykorzystywana g��wnie przez obron�, co nie znaczy, �e nie mo�e jej wykorzysta� oskar�enie. Czy uznamy t� interpretacj�, zale�y od nas. Natomiast z tej perspektywy istotne jest jedynie post�powanie lady Harrington i jego odbi�r przez lorda Younga. I s�d ten ogranicza si� do rozpatrywania ich wy��cznie w tym �wietle.
— Czy to rozkaz, sir? — spyta� Jurgens przez zaci�ni�te z�by.
— Jest to zalecenie przewodnicz�cego sk�adu s�dziowskiego — odpar� zimno White Haven. — Je�eli si� pan z nim nie zgadza, mo�e pan to oficjalnie zg�osi� na pi�mie. Ma pan nawet prawo wycofa� si� z posiedzenia i sk�adu s�du na znak protestu.
Jurgens spogl�da� na niego w�ciekle ale nie odezwa� si� s�owem. White Haven odczeka� chwil�, zn�w opar� si� wygodnie i zaproponowa�:
— Mo�emy wr�ci� do dyskusji przedmiotowej? Theodosia Kuzak przytakn�a energicznie.
— W mojej opinii istotne s� nast�puj�ce fakty — oznajmi�a rzeczowo. — Po pierwsze: z okr�tu flagowego nie wys�ano sygna�u o przekazaniu dow�dztwa, w konsekwencji czego dama Honor nadal mia�a, z punktu widzenia Younga, pe�ne prawo wyda� mu jakikolwiek rozkaz. Po drugie: bez jakiegokolwiek rozkazu wycofa� on bezprawnie z pola bitwy eskadr�, kt�r� dowodzi�, pozbawiaj�c reszt� okr�t�w wsparcia antyrakietowego w krytycznym momencie. Po trzecie: odm�wi� wykonania rozkazu pochodz�cego z okr�tu flagowego nakazuj�cego powr�t do szyku, mimo �e wszystkie pozosta�e okr�ty jego eskadry go wykona�y. Uwa�am, �e nagranie z mostka jego okr�tu w po��czeniu z tym, co powiedzia�am, zupe�nie jednoznacznie udowadnia, �e spanikowa� i uciek�. I nie przesta� ucieka�, gdy zrobi�y to wszystkie pozosta�e okr�ty jego eskadry.
— A wi�c powiada pani, �e zgadza si� pani w pe�ni ze wszystkimi zarzutami, tak? — spyta� Jurgens znacznie ironiczniej i bezczelniej, ni� jakikolwiek kontradmira� powinien spyta� jakiegokolwiek admira�a.
Kuzak przyjrza�a mu si� niczym szczeg�lnie obrzydliwej odmianie insekta.
— S�dz�, �e w�a�nie to powiedzia�am, admirale Jurgens — odpar�a lodowato. — Je�eli pan czego� nie zrozumia�, to powiem to prostszymi s�owami. Uwa�am, �e post�powanie Younga by�o w r�wnym stopniu godne pot�pienia i pogardy co pozbawione jaj. I uwa�am te�, �e je�eli jakikolwiek oficer bez cienia w�tpliwo�ci dopu�ci� si� dezercji w obliczu wroga, to zrobi� to w�a�nie Pavel Young podczas bitwy o Hancock. Czy wyrazi�am si� wystarczaj�co jasno i zrozumiale, panie Jurgens?
Czerwony a� po czubki w�os�w Jurgens zrywa� si� z fotela, gdy unieruchomi�o go znacz�ce chrz�kni�cie earla White Haven.
— Nie b�d� tolerowa� osobistych wycieczek, panie i panowie oficerowie — ostrzeg� ostro. — To s�d wojenny, nie pysk�wka na targu. Tego typu dyskusje mog� by� pozbawione formalizmu i szacunku wynikaj�cego z r�nicy stopni obowi�zuj�cych normalnie, aby u�atwi� zrozumienie i podj�cie decyzji, ale nie oznacza to, �e wolno w nich �ama� elementarne zasady uprzejmo�ci obowi�zuj�ce oficer�w. Prosi�bym, �eby�cie nie zmuszali mnie do powt�rzenia tego ostrze�enia w zdecydowanie mniej uprzejmej formie.
Jurgens opad� na fotel, a cisza, kt�ra zapad�a, by�a tyle� g��boka, co pe�na napi�cia. Hamish pozwoli�, by potrwa�a dobr� chwil�, nim ponownie zabra� g�os:
— Czy kto� jeszcze chcia�by zwr�ci� uwag� na jakie� dodatkowe kwestie? — Odpowiedzia�a mu cisza, wobec czego doda�: — W takim razie, panie i panowie, proponuj�, by�my przyst�pili do g�osowania nad zarzutami. Prosz� zaznaczy� g�osy na formularzach.
Rozleg�o si� skrobanie pisak�w po kartkach, a potem szelest, gdy formularze zosta�y z�o�one i przekazane Hamishowi. Ten rozk�ada� je po kolei i u�o�y� na niewielki stosik: wynik by� taki, jakiego si� spodziewa�.
— Wynik g�osowania: winny wszystkich zarzucanych mu czyn�w — trzy, niewinny wszystkich zarzucanych czyn�w — trzy. — Hamish u�miechn�� si� gorzko. — Wygl�da na to, �e troch� tu sobie posiedzimy.
ROZDZIA� IX
Honor usadowi�a si� jak mog�a najwygodniej w fotelu, przymkn�a oczy i pr�bowa�a udawa�, �e �pi. Wiedzia�a, �e nikogo nie zwiedzie, cho� Nimitz trwa� nieruchomo na jej kolanach, ��cz�c j� empatyczn� wi�zi� z siedz�cym obok Tankersleyem. Im d�u�ej czeka�a, tym bardziej by�a niespokojna, a zaniepokojenie Paula tylko pogarsza�o sytuacj�, cho� nie pr�bowa� zrobi� nic, by j� pocieszy� czy uspokoi�. I za to by�a mu wdzi�czna.
A czekali ju� �adnych par� godzin — za d�ugo jak na zwyk�e obrady s�du. Od chwili, w kt�rej dowiedzia�a si�, kto b�dzie s�dzi� Younga, ba�a si� tylko jednej rzeczy, i wiedzia�a, �e ma powody do obaw. Ostrze�enie kr�lowej o politycznych reperkusjach piek�o niczym s�l na otwartej ranie. Nie wiedzia�a, co zrobi, je�eli Young nie zostanie skazany i wyjdzie z sali wolny. Wiedzia�a natomiast, �e nie wytrzyma bezczynno�ci i b�dzie musia�a wzi�� sprawy w swoje r�ce.
Sala konferencyjna mia�a dobry system klimatyzacyjny, ale Hamish Alexander got�w by� przysi�c, �e �mierdzi potem i nienawi�ci�. Wiedzia�, �e jest to z�udzenie, ale wiedzia� te�, �e w pe�ni usprawiedliwione: zaci�to�� dyskusji toczonych przez ostatnich kilka godzin musia�a wp�yn�� na wszystko, co znajdowa�o si� w pobli�u, mo�e poza bry�� betonu.
Potar� piek�ce oczy, pr�buj�c nie okaza� z�o�ci, jako �e debata po raz kolejny zmieni�a si� w wymowne, wrogie milczenie. �Debata” czy �dyskusja” by�y zreszt� niew�a�ciwymi okre�leniami, bo nic nie wskazywa�o na to, by ktokolwiek mia� zamiar cho�by minimalnie zmieni� swoje stanowisko. Znacznie bardziej odpowiednie by�oby zdaniem Aleksandra okre�lenie �pieprzenie”. Jako przewodnicz�cy pozwoli�, by Kuzak i Simengaard toczyli walk� s�own� z Jurgensem i Lemaitre. Jurgens zosta� przekupiony, cho� Hamish nie wiedzia� czym, i obieca� sobie rozliczy� za to przy pierwszej sposobno�ci pana kontradmira�a, Lemaitre by�a bardziej uparta od bry�y betonu, czego si� zreszt� spodziewa�. Natomiast zastanawia�o go post�powanie Hemphill, kt�ra, cho� g�osowa�a dok�adnie tak jak oni, nie odezwa�a si� jak dot�d s�owem. G�osowali osiem razy, a wynik by� zawsze dok�adnie taki sam. Zaczyna�a go bole� g�owa i zaczyna� mie� tego naprawd� do��.
— Pos�uchajcie, k��cimy si� od wielu godzin, a nikt nawet nie ustosunkowa� si� do zezna� czy dowod�w! — powiedzia� g�osem, w kt�rym s�ycha� by�o zm�czenie. — W takim razie: czy ktokolwiek kwestionuje fakty przedstawione przez oskar�enie?
Odpowiedzi� by�a cisza.
— Tak sobie my�la�em — westchn�� ci�ko. — A to oznacza, �e spieramy si� nie o to, co Young zrobi� czy czego nie zrobi�, ani nie o to, co zrobi�a czy nie zrobi�a kapitan Harrington, ale o interpretacj� ca�ej sytuacji. Nie ruszyli�my z miejsca ani o milimetr.
— I w�tpi�, �eby�my ruszyli... sir. — G�os Jurgensa by� nieco zachrypni�ty, ale r�wnie jak dot�d nieust�pliwy. — Uwa�a�em, uwa�am i b�d� uwa�a�, �e lord Young dzia�a� zgodnie z prawem i dlatego ca�e oskar�enie jest nonsensem.
W oczach Simengaarda i Kuzak b�ysn�a ��dza mordu, ale White Haven powstrzyma� ich gestem, nim kt�rekolwiek zd��y�o si� odezwa�.
— Ma pan prawo do takiego stanowiska, admirale Jurgens, cho� doprawdy nie pojmuj�, jaka jest jego podstawa, bior�c pod uwag� opini� wiceadmira� Cordwainer — powiedzia�, zmuszaj�c si� do zachowania spokoju. — Powa�nie w�tpi� te�, by jakikolwiek inny sk�ad s�du podzieli� pa�ski punkt widzenia. A je�eli nie b�dziemy w stanie wyda� wyroku, Admiralicja nie b�dzie mia�a innego wyboru, jak wylosowa� kolejny sk�ad, kt�ry prawie na pewno wyda wyrok skazuj�cy.
— Jak pan sam powiedzia�, sir, mo�e i tak by� — odpar� twardo Jurgens. — Ja jednak�e mog� g�osowa� tylko tak, jak nakazuje mi sumienie, w oparciu o w�asne rozumienie stosownych przepis�w prawnych.
— I nie zwracaj�c zupe�nie uwagi na polityczne konsekwencje dla wysi�ku wojennego, tak? — warkn�� White Haven, trac�c panowanie nad sob�, co by�o u niego typow� reakcj� na ob�ud�.
Wiedzia�, �e pope�ni� b��d, ledwie to powiedzia�, i widz�c b�ysk w oczach Jurgensa, mia� �wiadomo��, �e tamten w pe�ni to wykorzysta.
— Z�o�y�em przysi�g�, �e wydam wyrok jedynie w oparciu o dowody i moje rozumienie przepis�w prawa wojennego, sir — warkn�� w�ciekle. — Jednak�e skoro zacz�li�my m�wi� o polityce, to prosz� bardzo: uwa�am, �e ca�y ten proces jest polityczn� fars�, kt�rej jedynym celem jest skazanie lorda Younga pod zarzutem zdrady tylko po to, by kilku polityk�w i starszych oficer�w odnios�o polityczne korzy�ci, zaspokajaj�c ��dz� zemsty kapitan Harrington.
— �e co?! — Simengaard prawie wsta�, �api�c obur�cz blat.
— Wszyscy wiedz�, kapitanie, �e Harrington nienawidzi go od czasu, gdy spotkali si� w akademii. Teraz jest wreszcie bohaterk� mot�ochu, czyli ma na tyle siln� pozycj�, by go wyko�czy� przy pomocy tej farsy prawnej, a pewni wy�si rang� oficerowie — Jurgens postara� si� nie spojrze� na Alexandra — gotowi s� zrobi� wszystko, by podes�a� jej jego g�ow� na tacy i zmobilizowa� opini� publiczn� przeciw opozycji. Ja w czym� takim nie wezm� udzia�u!
— A ta opozycja na sam� tylko wie�� o procesie gotowa jest zaprzepa�ci� szans� zwyci�stwa nad Haven tylko po to, by uratowa� �ycie takiego wszarza jak Young! �licznie to o niej �wiadczy — wtr�ci�a Kuzak, ale prawie natychmiast zosta�a zag�uszona przez Lemaitre.
— Uwa�am, �e poruszy� pan wa�n� kwesti�, admirale Jurgens. Pragn� doda�, �e wysoce niepokoj�ce jest to, kogo rz�d wybra� na swego bohatera, a raczej bohaterk�. Wysoce niepokoj�ce. Przebieg s�u�by kapitan Harrington wyra�nie �wiadczy, �e jest w gor�cej wodzie k�pana i m�ciwa, i to nie tylko w stosunku do lorda Younga. Nie trzeba chyba przypomina�, �e fizycznie zaatakowa�a przedstawiciela Korony na Graysonie, ale pr�bowa�a te� zamordowa� je�ca wojennego w systemie Yeltsin! Jest to zachowanie niedopuszczalne u oficera. Na dodatek udowodni�a, �e jest arogancka i niesubordynowana. Przypomnijcie sobie jej wyst�pienie przed Komisj� Rozwoju Uzbrojenia — to by� bezpo�redni atak na admira� Hemphill, kt�ra w tym czasie przewodniczy�a tej�e komisji...!
Sonja Hemphill skrzywi�a si� z niesmakiem, unosz�c r�wnocze�nie d�o�, by jej przerwa�, ale zosta�a zignorowana, podobnie jak admira� Kuzak, przez maj�c� wreszcie okazj� przedstawi� bez ogr�dek to, co od pocz�tku chcia�a og�osi� Lemaitre, rozw�cieczona faktem, i� tak d�ugo musia�a milcze�. Wszyscy powinni przecie� pozna� jej zdanie, zgodzi� si� z nim i uzna� za jedynie s�uszne!
— Ta kobieta stanowi zagro�enie! — perorowa�a dalej. — I nic mnie nie obchodzi, kto pochwali� jej post�powanie podczas bitwy o Hancock! Nikt nie mo�e sta� ponad prawem! Nikt! Natychmiast po zako�czeniu tego procesu mam zamiar zwr�ci� si� do generalnego prokuratora wojskowego z oficjaln� pro�b� o dok�adne zbadanie post�powania kapitan Harrington ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem mo�liwo�ci postawienia zarzutu buntu w zwi�zku z bezczelnym uzurpowaniem sobie prawa do dowodzenia!
— Popr� t� pro�b� bez wahania! — obieca� Jurgens.
Kuzak i Simengaard stracili nad sob� panowanie w tej samej chwili.
I wybuch�a taka k��tnia, �e �ciany si� zatrz�s�y.
Kompletnie zaskoczony White Haven obserwowa�, jak czw�rka oficer�w skacze sobie do garde�, przekrzykuj�c si� wzajemnie i oskar�aj�c o najrozmaitsze rzeczy. To, �e cz�� zarzut�w by�a zgodna z prawd�, a co najmniej dwoje dyskutant�w zas�ugiwa�o na miano durni�w oraz inne podobne epitety, jedynie pogarsza�o spraw�. Hemphill przygl�da�a si� ca�ej scenie w milczeniu i po raz pierwszy tego dnia zrzuci�a mask� oboj�tno�ci — na jej twarzy wida� by�o zdziwienie, �al i niesmak.
Hamish Alexander oprzytomnia�, otrz�sn�� si� niczym doprowadzony do ostateczno�ci wojownik i wsta�. Po czym r�bn�� pi�ciami w st�, a� zadudni�o.
— Cisza! — Jego ryk wstrz�sn�� pokojem i k��c�cymi si�: zamilkli z otwartymi ustami i spojrzeli na niego os�upiali.
A na widok czystej furii na jego twarzy oprzytomnieli ca�kowicie.
— Siada�! — warkn�� w�ciekle, a poniewa� nie wykonali rozkazu natychmiast, doda�: — Ju�!
To ostatnie s�owo wgniot�o ich w fotele.
— A teraz pos�uchajcie i zapami�tajcie moje s�owa, bo powiem to tylko raz! — oznajmi� lodowatym, spokojnym tonem. — Tego, kto jako pierwszy podniesie g�os, oboj�tne z jakiego powodu, oskar�� o zachowanie niegodne oficera i doprowadz� do jego procesu, niezale�nie od tego, jaki ma stopie�. Jasne?!
Odpowiedzia�a mu absolutna cisza. Odetchn�� g��boko i zmusi� si� do powrotu na fotel.
— To jest s�d wojenny. Niezale�nie od poziomu g�upoty i przekupno�ci wszystkich obecnych, r�nic politycznych i innych powod�w konflikt�w, jeste�my starszymi rang� oficerami Kr�lewskiej Marynarki, a nie band� pijanych chuligan�w! Je�eli nie potraficie dobrowolnie przestrzega� podstawowych zasad kulturalnej dyskusji, wymusz� to na was, ustalaj�c parlamentarne zasady zabierania g�osu i udzielaj�c go ka�demu indywidualnie w kolejno�ci zg�oszenia!
Kuzak i Simengaard spojrzeli po sobie zawstydzeni, Lemaitre wygl�da�a na przestraszon� i tylko Jurgens odpowiedzia� mu nieust�pliwym spojrzeniem.
— Z ca�ym szacunkiem, admirale White Haven, ale dalsze deliberowanie nie ma sensu — odezwa� si� niespodziewanie i wyra�nie s�ycha� by�o, �e pr�buje m�wi� w miar� normalnym g�osem. — Ten s�d nie wyda �adnego wyroku, to jasne. Niezale�nie od ch�ci poszczeg�lnych cz�onk�w tego sk�adu nie uda im si� uzyska� wyroku skazuj�cego. Uwa�am, �e jako przewodnicz�cy ma pan tylko jedno wyj�cie.
— Doprawdy, admirale Jurgens? — spyta� White Haven �miertelnie spokojnym tonem. — A jakie to wyj�cie, je�li mo�na spyta�?
— Og�osi�, �e nie mo�emy uzgodni� wyroku, i zaleci�, by odst�piono od oskar�enia.
— �e jak? — Simengaard nie podni�s� g�osu, ale to, co wydobywa�o si� z g��bi przepastnej piersi, by�o warkotem, pe�nym tak jawnej nienawi�ci, �e Jurgens a� drgn��.
Ale nie spu�ci� wzroku z przewodnicz�cego.
— �e nale�y odst�pi� od oskar�enia — powt�rzy� z tryumfem. — Jak pan sam powiedzia�, admirale, sytuacja polityczna jest krytyczna, a ponowny proces lorda Younga jedynie j� pogorszy. Jako przewodnicz�cy ma pan prawo wyst�pi� z dowoln� rekomendacj�, kt�r� powinni wzi�� pod uwag� podejmuj�cy decyzj� lordowie Admiralicji. W�tpi� te�, by ksi��� Cromarty podzi�kowa� im za dalsze przeci�ganie sprawy. W tych warunkach najrozs�dniejsz� rzecz�, jak� mo�e pan zrobi�, jest odradzenie ponownego procesu. Taki wniosek, je�li Admiralicja si� do niego przychyli, pozwoli rz�dowi wyj�� z kryzysu, a opozycji przeanalizowa� swoje podej�cie do kwestii wypowiedzenia wojny.
White Haven zacisn�� z�by, ze wszystkich si� pr�buj�c si� powstrzyma� przed uduszeniem sprzedajnego skurwysyna go�ymi r�koma na miejscu. Satysfakcja w g�osie Jurgensa jednoznacznie �wiadczy�a, �e wreszcie przesta� si� maskowa� i powiedzia� g�o�no to, o co od pocz�tku mu chodzi�o.
— Moment, je�li mo�na, admirale White Haven. — G�os Theodosii Kuzak mia� temperatur� ciek�ego helu i dr�a� wyra�nie, ale zdo�a�a zapanowa� nad sob� i nie podnie�� go. — Panie Jurgens, nie b�d� m�wi�a, co o panu s�dz�, bo to nie czas i miejsce; satysfakcji mog� udzieli�, je�li tylko pan jej za��da, ale te� nie o to mi chodzi. Chcia�abym natomiast zwr�ci� uwag� na jedno. Zapozna� si� pan z dowodami i podobnie jak wszyscy obecni wie pan, �e Young stch�rzy� i uciek�, nara�aj�c w ten spos�b swych towarzyszy broni, w wyniku czego wielu z nich, kilkuset na pewno, prawdopodobnie kilka tysi�cy, zgin�o b�d� odnios�o powa�ne rany. Zapomnijmy na moment o tym, kto lubi lady Harrington, a kto nie, o tym, jakiej opcji politycznej kto chce pom�c czy jakie korzy�ci osi�gn��, naginaj�c prawo do w�asnych potrzeb. Skupmy si� tylko na jednym aspekcie sprawy. Young zdradzi�, �ami�c przysi�g� i nara�aj�c swym post�powaniem innych cz�onk�w Kr�lewskiej Marynarki na �mier�, o czym wiedz� wszyscy, nie tylko ci, kt�rzy brali udzia� w bitwie o Hancock. Ten s�d ma znacznie powa�niejsze zadania ni� tylko ustalenie, czy jest on winny czy nie. Wynajdywanie luk w prawie czy wykorzystywanie innych prawniczych chwyt�w jest dopuszczalne w s�dach cywilnych, a to jest s�d wojskowy. Naszym zadaniem nadrz�dnym, jak ka�dego takiego s�du, jest ochrona Royal Manticoran Navy, bo to jej dobro jest nadrz�dnym celem i g��wnym powodem istnienia s�d�w wojennych. Konkretnie m�wi�c, ich rol� jest pilnowanie, by przez akcje jednostki nie ucierpia�y morale, dyscyplina i zdolno�ci bojowe. Jako oficer starszy stopniem musi pan zdawa� sobie spraw�, jakie b�d� konsekwencje, gdy oficerowie i cz�onkowie za��g dowiedz� si�, �e odm�wili�my ukarania oczywistego tch�rzostwa! Jest pan got�w, maj�c t� �wiadomo��, powt�rzy�, �e prywatne korzy�ci czy sytuacja polityczna s� wa�niejsze, i nadal robi�, co si� da, by uratowa� takie godne pogardy �cierwo jak Young?! Cz�owieku, nie dociera do pana, co pan robi, czy te� nie chce pan, �eby dotar�o? Zreszt� dotyczy to nie tylko pana, tak�e pozosta�ych zwolennik�w Younga. Czy wszyscy jeste�cie takimi egoistami, �eby w imi� w�asnych interes�w pozwoli�, �eby to zaprzeczenie honoru i ha�ba dla munduru kolejny raz wykr�ci�o si� od odpowiedzialno�ci?!
Jurgens przygarbi� si� i spu�ci� wzrok, ale nie odezwa� si� s�owem. Lemaitre zacz�a kr�ci� si� niespokojnie, tak�e nie mog�c spojrze� jej w oczy. Za to Sonja Hemphill unios�a g�ow�, rozejrza�a si� po twarzach obecnych, a potem spojrza�a prosto w oczy Kuzak.
— Nie, admira� Kuzak — o�wiadczy�a wyra�nie. — Ja na to nie pozwol�!
Gdyby w tym momencie wyros�y jej rogi, Jurgens i Lemaitre nie byliby bardziej zaskoczeni. Jurgens otworzy� usta, ale zignorowa�a go, przenios�a spojrzenie na Aleksandra i widz�c w jego oczach r�wnie wielkie zaskoczenie, cho� nad mi�niami twarzy lepiej panowa�, u�miechn�a si� leciutko.
— Nie b�d� g�osowa�a za skazaniem go na kar� �mierci, sir — powiedzia�a g�o�niej. — I to, czy z czysto prawnego punktu widzenia m�g� post�pi�, jak post�pi�, nie ma dla mnie �adnego znaczenia. Nie pozwol� jednak, by kto� taki unikn�� kary. Niezale�nie od tego, czy jego post�powanie by�o prawne czy nie, by�o przede wszystkim niedopuszczalne. I jest niewyt�umaczalne i niewybaczalne u kr�lewskiego oficera. Dlatego te� mam pewn� propozycj�...
White Haven leciutko skin�� g�ow� — co prawda Hemphill w�a�nie przyzna�a si� do z�amania przysi�gi bezstronno�ci, ale w przeciwie�stwie do pary pozosta�ych krzywoprzysi�zc�w mia�a przynajmniej do�� uczciwo�ci, by to g�o�no powiedzie�. A poza tym by� mo�e faktycznie znalaz�a wyj�cie z impasu...
Kto� zastuka� do drzwi — Honor drgn�a zaskoczona, zdo�a�a naprawd� si� zdrzemn��, i otworzy�a oczy. W progu sta� dy�urny podoficer w galowym uniformie z akselbantem wo�nego s�dowego.
— Panie i panowie oficerowie: rozprawa zostanie wznowiona za dziesi�� minut — oznajmi� i zamkn�� za sob� drzwi.
Honor poczu�a, �e puls jej przyspiesza.
W sali by�o nieco mniej widz�w, za to �wiadkowie uwolnieni od zakazu kontakt�w po z�o�eniu zezna� wype�nili wolne miejsca, tak �e przy ich zajmowaniu panowa� spory t�ok. Nawet wzrost tym razem nie pom�g� Honor, za to pomocny okaza� si� Paul, kt�ry dzi�ki swej budowie sun�� przez t�um niczym holownik, toruj�c jej drog�. Kiedy wreszcie usiedli, Honor z obaw� spojrza�a na st�, za kt�rym zasiedli ju� s�dziowie. I odetchn�a z ulg�: szpada Younga le�a�a zwr�cona r�koje�ci� do admira�a White Haven.
Poczu�a, �e zaczyna dr�e�, i dopiero wtedy dotar� do niej pomruk innych, kt�rzy zauwa�yli u�o�enie szpady, i odg�os, jakby kto� si� dusi�, dochodz�cy z prawej. Odwr�ci�a g�ow� i zacisn�a usta na widok oble�nego grubasa wype�niaj�cego fotel antygrawitacyjny z wbudowanym systemem automedycznym. Nalana twarz earla North Hollow by�a szaroblada, a najbardziej wyra�ny jej element stanowi�y wytrzeszczone �wi�skie oczka. Obaj m�odsi bracia Younga siedz�cy po bokach byli prawie tak samo bladzi. Co� wewn�trz niej szepta�o, �e powinno jej by� ich �al, ale nie by�o: Young by� synem tego zapasionego knura, po kt�rym odziedziczy� wszystko co najgorsze. I nie chodzi�o o sk�onno�� do tycia.
Rozleg� si� ostry melodyjny d�wi�k dzwonka uderzonego m�oteczkiem i zapad�a cisza.
— S�d wznawia posiedzenie — oznajmi� White Haven i da� znak Marines pilnuj�cym drzwi do jednego z bocznych pomieszcze�.
Dowodz�cy wart� sier�ant wszed� do niego i wszyscy obecni zdali si� wstrzyma� oddech. Drzwi otworzy�y si� ponownie i wy�oni� si� z nich Pavel Young. Dwaj wartownicy ustawili si� po jego bokach i ca�a tr�jka ruszy�a ku fotelowi, obok kt�rego sta� obro�ca.
Wida� by�o, �e Young pr�buje zapanowa� nad mimik� twarzy, stara si�, by pozosta�a ona oboj�tna, ale nie udawa�o mu si� to — policzki drga�y mu nerwowo, a na czole perli�y si� grube krople potu. Dla wszystkich oczekiwanie by�o d�ugie i m�cz�ce — dla niego musia�o by� przedsionkiem piek�a. Gdy Honor to sobie u�wiadomi�a, stwierdzi�a z zaskoczeniem, �e sprawi�o jej to prawdziw� przyjemno��.
Young w�a�ciwie jej nie zauwa�y�, cho� prze�lizn�� si� po niej wzrokiem. Wpatrywa� si� prosto przed siebie, jakby chcia� cho� o sekund� odwlec nieuniknione. Doszed� sztywno do fotela, odwr�ci� si� i ju� nie m�g� niczego odwlec — spojrza� na szpad� i strach go sparali�owa�.
Szpada le�a�a zwr�cona ostrzem ku niemu. I ten jeden jedyny fakt wywo�a� w jego umy�le lawin� parali�uj�cego przera�enia, jakiego nigdy dot�d nie czu�. Nawet wtedy na mostku Warlocka.
Nie by� w stanie opanowa� nag�ego dreszczu, podobnie jak nie m�g� zapanowa� nad sob� i nie odwr�ci� si�, by spojrze� na ojca. W jego oczach zobaczy� czyst� panik� oraz pe�n� przera�enia i w�ciek�o�ci niemoc. Oderwa� wzrok od niego, czuj�c now� fal� strachu, i dopiero w�wczas dostrzeg� swego by�ego zast�pc� trzymaj�cego t� kurw� za r�czk�! Ale nawet nag�a w�ciek�o�� nie zdo�a�a przebi� si� przez przera�enie.
— Wi�zie� zwr�ci si� twarz� do s�du! — Zimny g�os admira�a White Haven przerwa� cisz� i Young odruchowo odwr�ci� g�ow�.
Prze�kn�� z trudem �lin�, czekaj�c na ci�g dalszy w stanie dziwnego ot�pienia.
— Kapitanie lordzie Young, zosta� pan os�dzony przez s�d wojenny. Zarzuty ju� pan us�ysza�, czy jest pan got�w us�ysze� wyrok?
Young ponownie prze�kn�� �lin�. I jeszcze raz, ale gard�o nie sta�o si� ani troch� mniej zaschni�te. By� poddawany jakiej� wyrafinowanej torturze, od kt�rej nie by�o ucieczki, i tylko �wiadomo��, �e musi odpowiedzie�, by j� jak najszybciej zako�czy�, sk�oni�a go do odpowiedzi.
— Tak — powiedzia� ochryple, ale zabrzmia�o to zrozumiale.
White Haven skin�� g�ow�.
— Doskonale — oceni�. — Zostaje pan uznany winnym z�amania artyku�u 23 prawa wojennego, czyli zarzutu pierwszego, stosunkiem g�os�w cztery do dw�ch.
Kto� j�kn�� g�ucho za plecami Younga, ale White Haven jedynie odchrz�kn�� i czyta� dalej r�wnym i niewzruszonym niczym przeznaczenie g�osem.
— Zostaje pan uznany winnym naruszenia artyku�u 26 prawa wojennego, czyli zarzutu drugiego, stosunkiem g�os�w cztery do dw�ch. Zostaje pan uznany winnym zarzutu trzeciego, czyli nara�enia na niebezpiecze�stwo innych okr�t�w i spowodowania ci�kich strat w ludziach, stosunkiem g�os�w cztery do dw�ch. Zarzut czwarty, g�osz�cy �e pa�skie post�powanie by�o rezultatem tch�rzostwa... s�d ten nie jest w stanie wyda� wyroku, bowiem stosunek g�os�w wynosi trzy do trzech.
Na widowni rozleg� si� szmer niedowierzania, a Young nie m�g� uwierzy� w�asnym uszom.
— Zarzut pi�ty, g�osz�cy �e pa�skie post�powanie nale�y uzna� za dezercj� w obliczu wroga zgodnie z artyku�ami 14, 15 i 19 prawa wojennego... s�d ten tak�e nie jest w stanie tego orzec, bowiem stosunek g�os�w wyni�s� trzy za skazaniem, trzy za uniewinnieniem.
Pomruk na widowni zmieni� si� z niedowierzaj�cego w oburzony. A Young ujrza� promyk nadziei: brak wyroku w kwestiach, kt�re naprawd� si� liczy�y, bo tylko za nie m�g� trafi� przed pluton egzekucyjny!
— Niemo�liwo�� wydania orzeczenia nie oznacza uniewinnienia — doda� White Haven tonem wypranym z jakichkolwiek uczu� — poniewa� jednak w Gwiezdnym Kr�lestwie Manticore obowi�zuje zasada domniemania niewinno�ci do momentu skazania, s�d tym razem nie mia� innego wyboru, jak odrzuci� zarzut czwarty i pi�ty.
Honor sparali�owa�y uczucia dok�adnie przeciwne ni� te, kt�re da�y Youngowi nadziej�. Skurwielowi znowu si� uda�o! Trzy pierwsze zarzuty nie wystarcza�y nawet, by wyrzuci� go ze s�u�by przy takich koneksjach rodzinnych! Po�owa pensji, nagana pisemna, niemo�no�� aktywnej s�u�by, ale to wszystko by�o niewa�ne. Wszarz ponownie wy�ga� si� w tych kwestiach, kt�re by�y naprawd� wa�ne, bo Admiralicja nie wznowi procesu w tak niepewnej politycznie sytuacji. Jego nag�e odpr�enie �wiadczy�o o tym, �e tak�e to zrozumia�, i na ten widok ma�o nie targn�y ni� torsje. White Haven nadal co� m�wi�, ale by�y to jedynie nic nie znacz�ce d�wi�ki; dopiero gdy poczu�a gwa�towny u�cisk d�oni Paula, sta�y si� zrozumia�e i istotne.
— ...obowi�zkiem tego s�du jest wyznaczenie kary za przest�pstwa, kt�rych winnym zosta� pan uznany. Zdaniem dw�ch trzecich sk�adu s�dziowskiego pa�skie zachowanie w czasie bitwy o Hancock jest dowodem karygodnego lekcewa�enia obowi�zk�w i braku cech charakteru niezb�dnych u oficera Kr�lewskiej Marynarki. Dlatego stosunkiem g�os�w cztery do dw�ch s�d ten postanawia, co nast�puje: oskar�ony, kapitan lord Pavel Young, ma zosta� zdegradowany i pozbawiony wszystkich praw, przywilej�w i prerogatyw przys�uguj�cych oficerom Royal Manticoran Navy oraz usuni�ty ze s�u�by jako niegodny tego, by kiedykolwiek nosi� mundur jakiejkolwiek kr�lewskiej formacji wojskowej. Wyrok zostanie wykonany publicznie w ci�gu trzech dni od chwili jego og�oszenia. Rozprawa zostaje zako�czona.
Rozleg�y si� kolejne d�wi�ki dzwonka, dla Honor brzmi�ce niczym s�odka, oczyszczaj�ca muzyka, dla Younga jak tr�by pot�pienia. To by�o gorsze od egzekucji: wyrzucili go i zdegradowali, jakby by� niegodny nawet pogardy. Jakby nie zas�ugiwa� nawet na rozstrzelanie! B�dzie �y�, fakt, ale najpierw czeka go ca�y upokarzaj�cy ceremonia�, a potem �ycie w ha�bie i pogardzie. Niewielu b�dzie �mia�o mu j� okaza� z uwagi na wp�ywy i mo�liwo�ci jego rodziny, ale uwa�a� tak b�d� wszyscy.
By�o to tym straszniejsze, �e ten horror nast�pi� tu� po chwilowej uldze i przekonaniu, �e zn�w uda�o mu si� wywin��. A idealna cisza panuj�ca na sali s�dowej podkre�la�a jedynie satysfakcj� obecnych. Skurczy� si� wewn�trznie, czekaj�c na ten pierwszy pe�en aprobaty pomruk, i podskoczy�, s�ysz�c za plecami przera�liwe wycie elektronicznego alarmu.
Przez moment nie by� w stanie go umiejscowi� i rozpozna�, a w nast�pnej sekundzie okr�ci� si� na pi�cie, gdy zrozumia� co to za d�wi�k. By� to alarm modu�u medycznego fotela ojca, kt�ry le�a� bezw�adnie niczym nadmuchana lalka. Alarm wy� pot�pie�czo, graj�c Youngowi na nerwach, ale m�g� jedynie wyba�uszy� oczy, bowiem nie potrafi� ruszy� si� z miejsca.
ROZDZIA� X
Dobry Bo�e! — W g�osie Tankersleya s�ycha� by�o niedowierzanie i rozbawienie r�wnocze�nie.
Honor odwr�ci�a g�ow�, by przekona� si�, co te� je spowodowa�o, ale okaza�o si� to wcale nie�atwe, gdy� projektanci Kr�lewskiej Marynarki zadali sobie sporo trudu, by zapewni� jak najwi�ksze wygody kapitanom kr��ownik�w liniowych, i jej sypialnia na pok�adzie HMS Nike by�a przestronniejsza ni� ca�a kwatera Paula na Hephaestusie. Co oznacza�o tak�e znacznie wi�ksze ��ko, a tam akurat oboje przebywali, jeszcze nieco zm�czeni po niedawnych przyjemno�ciach. Nie one zreszt� by�y powodem wypowiedzi Paula, gdy� zaj�ty by� teraz ogl�daniem najnowszych wiadomo�ci z Landing. �ledzi� je zreszt� z podejrzanym zainteresowaniem granicz�cym wr�cz z podziwem.
— Nie wierz�! — o�wiadczy�. — Popatrz na to!
— Wol� nie — stwierdzi�a, przytulaj�c prawy policzek do jego ramienia. — Cieszy mnie, �e ganiaj� dla odmiany za czym� innym, ale losy Younga a� tak mnie nie obchodz�. Najwa�niejsze, �e wreszcie si� od niego uwolni�, i to jest jedyna rzecz, kt�ra tak naprawd� mnie interesuje w zwi�zku z jego parszyw� osob�.
— Strasznie zaw�ony punkt widzenia — oceni� z�o�liwie. — Jakby nie by�o, to w pewnym sensie historyczne wydarzenie. Jak ci si� wydaje, ilu ludzi w dziejach dowiedzia�o si� w ci�gu jakiej� minuty czy dw�ch, �e zostali zdegradowani i wyrzuceni z wojska oraz �e w�a�nie stali si� parami Kr�lestwa, dziedzicz�c tytu� po tatusiu?
Skrzywi�a si�, otworzy�a oczy i spojrza�a na ekran stoj�cego na jej nocnym stoliku monitora pokazuj�cy w�a�nie demonstracj� przed parlamentem. Ekran by� p�aski, nie holograficzny, brakowa�o wi�c wielu detali i ostro�ci obrazu, ale bez trudu rozpozna�a siedz�cych w studio, gdy obraz si� zmieni�. W studio programu publicystycznego �W ogniu” obecni byli Minerva Prince i Patrick DuCain, czyli dziennikarze prowadz�cy, oraz zaproszeni go�cie — sir Edward Janacek i lord Hayden O’Higgins, tak�e emerytowany Pierwszy Lord Admiralicji. Poniewa� go�cie reprezentowali skrajnie odmienne stanowiska, ich dob�r odzwierciedla� podzia� polityczny, podobnie zreszt� jak wystr�j studia — hologramy jej i Younga spogl�daj�ce na siebie bykiem. Nawet nie s�ysz�c s��w, wiedzia�a, co jest tematem rozmowy, ale Tankersley podkr�ci� g�os i rozleg�o si� wyra�nie pytanie DuCaina:
— ...stopnia zmieni to wed�ug pana, sir Edwardzie, uk�ad si� w Izbie Lord�w?
— Trudno powiedzie�, Pat, bo w�tpi�, by podobna sytuacja mia�a kiedykolwiek miejsce. Lord Young... przepraszam, earl Noth Hollow, musi zosta� przyj�ty do Izby Lord�w. Wyrok s�du wojennego b�dzie dla niego jako polityka naturalnie spraw� wstydliw�, ale jest parem i prawo w tej kwestii jest zupe�nie jednoznaczne. A to oznacza, �e rozk�ad g�os�w mi�dzy partiami raczej si� nie zmieni. Szczerze m�wi�c, je�eli we�mie si� pod uwag� stronniczy wynik g�osowania, w�tpi�...
— Stronniczy?! — przerwa� mu lord O’Higgins. — Nie gadaj bzdur, Ed! To nie by� jednopartyjny s�d, a wyrok zapad� stosunkiem dw�ch trzecich g�os�w!
— I co z tego? — prychn�� Janacek. — G�osowaniu przewodniczy� oficer b�d�cy bratem wicepremiera i jednym z najsilniejszych poplecznik�w Harrington, wi�c wynik mia� na celu publiczne zawstydzenie opozycji. W trakcie bitwy o Hancock dosz�o do wielu nieprawid�owo�ci i nie tylko lord Young jest temu winien... to jest North Hollow. Cz�� z nas jest przekonana, �e przede wszystkim os�dzono niew�a�ciwego kapitana, i je�eli uwa�asz, �e opozycja g�adko prze�knie tak� obelg�, jeste� w b��dzie. Rz�d ksi�cia Cromarty’ego mo�e sobie rozgrywa� partyjne gierki podczas kryzysu, ale b�d� pewien, �e opozycja go z tego rozliczy!
— Czy pan sugeruje, �e dob�r s�dzi�w nie by� ca�kowicie uczciwy, sir Edwardzie? — spyta�a Minerva.
Janacek ju� mia� odpowiedzie�, ale zmarszczy� brwi i zamkn�� usta.
— Brednie! — prychn�� O’Higgins. — Mo�e sobie opowiada� dowolne g�upoty na r�ne tematy, ale doskonale wie to samo co ja, czyli to, �e �aden cz�owiek nie ma mo�liwo�ci wp�yn�� na wyb�r oficer�w wchodz�cych w sk�ad s�du wojennego. Wybiera ich losowo komputer, a procedura zosta�a pomy�lana tak, by ingerencja ludzka by�a fizycznie niemo�liwa. Obrona ma tak�e mo�liwo�� sprawdzenia elektronicznego zapisu ca�ej operacji i gdyby cokolwiek wyda�o si� podejrzane Youngowi czy jego obro�cy, na pewno by nie milczeli. A nikt nie zg�osi� �adnych zastrze�e� ani przed procesem, ani w jego trakcie.
— I co pan na to, sir Edwardzie? — spyta� DuCain.
Janacek wzruszy� z irytacj� ramionami.
— Oczywi�cie, �e wyb�r by� uczciwy — przyzna� niech�tnie. — Ale decyzja, by proces odby� si� w sytuacji, gdy sprawa zosta�a nag�o�niona i wiele jest uprzedze�, odzwierciedla zar�wno ca�kowite ignorowanie sensownych zasad prawnych, jak i najgorsz� odmian� partyjnego politykierstwa, kt�re...
— Dlaczeg� to, Ed, wszystko co robi rz�d to �partyjne politykierstwo”, a post�powanie opozycji jest nieodmiennie powodowane �racj� stanu i dalekowzroczn� polityk�”? — przerwa� mu O’Higgins. — Obud�cie si� i przesta�cie ok�amywa� samych siebie, bo wyborc�w ju� si� wam nie udaje: w Izbie Gmin zosta�o wam dok�adnie dwana�cie g�os�w!
— Jak rozumiem, lordzie O’Higgins, popiera pan stanowisko rz�du tak w sprawie procesu, jak i wypowiedzenia wojny? — wtr�ci�a Prince, nie daj�c Janacekowi doj�� do s�owa.
— Oczywi�cie, �e popieram stanowisko rz�du w sprawie wypowiedzenia wojny. — Zapytany wzruszy� ramionami. — Nie mog� jednak popiera� jego stanowiska w kwestii procesu Younga, a to z tego prostego powodu, �e rz�d nie zaj�� �adnego stanowiska! Usi�uj� to zreszt� przet�umaczy� mojemu dziwnie w tej kwestii nielotnemu koledze. By� to s�d wojenny dzia�aj�cy w ramach prawa wojennego, rozpatruj�cy zarzuty zarekomendowane przez formalny s�d oficerski, kt�ry zebra� si� natychmiast po bitwie, a wszystko to zosta�o spowodowane zachowaniem samego skazanego w obliczu wroga. Kto rozs�dny mo�e uzna� to za spraw� polityczn�? Co wi�cej, jeden z tr�jki poplecznik�w Younga w sk�adzie s�du mia�, czy te� raczej mia�a, do�� odwagi cywilnej, by g�osowa� za uznaniem go winnym najoczywistszych zarzut�w i za skazaniem. Szkoda, �e temu komu� zabrak�o odwagi na doprowadzenie sprawy do ko�ca...
— Co to znaczy �poplecznik�w”? — Janacek nie pozwoli� si� d�u�ej zag�usza�. — Imputuje pan, �e istnia� jaki� spisek, by go uniewinni� czy co?
— Sk�d�e znowu. Takie twierdzenie mog�oby sta� si� podstaw� do oskar�enia mnie o oszczerstwo czy znies�awienie. Podobnie gdybym na przyk�ad twierdzi�, �e przynajmniej dw�ch, je�li nie trzech s�dzi�w, mia�o konkretny, prywatny interes w uratowaniu go, bo dobi�o targu z jego ojcem.
— A uwa�a pan, �e dobito jakiego� targu, lordzie O’Higgins? — spyta� pospiesznie DuCain, korzystaj�c z tego, �e czerwony jak burak Janacek zapowietrzy� si� i nie zd��y� eksplodowa�.
— Tego nie powiedzia�em, cho�by ze wzgl�d�w, kt�re ju� wymieni�em. Czy jednak nie wydaje si� panu zastanawiaj�ce, �e Young zosta� uznany winnym wszystkich postawionych mu zarzut�w poza tymi, za kt�re kar� jest �mier� przez rozstrzelanie? — odpar� O’Higgins powa�nie. Jest to godne zastanowienia, zw�aszcza je�li we�mie si� pod uwag�, �e w uzasadnieniu wyroku degradacji i usuni�cia z Kr�lewskiej Marynarki u�yto prawie dok�adnie tych samych zwrot�w, kt�rymi uzasadniono by kar� �mierci. W tej chwili jestem tylko zwyk�ym obywatelem po s�u�bie wojskowej, wi�c wyra�am swoje prywatne zdanie, ale jestem przekonany, �e kto�, kto g�osowa� za uniewinnieniem Younga od dw�ch ostatnich zarzut�w, by� przekonany o jego winie. I to mnie g��boko niepokoi, bo s�dziowie powinni g�osowa� zgodnie z w�asnym sumieniem, a to g�osowanie to tryumf polityki czy te� prywatnych interes�w nad dowodami. Natomiast dobrze si� sta�o, �e cho� osoba ta nie do ko�ca zachowa�a si� w�a�ciwie, mia�a jednak do�� odwagi, by przes�dzi� o usuni�ciu ze s�u�by i ukaraniu. Natomiast je�li chodzi o dwoje pozosta�ych g�osuj�cych za ca�kowitym uniewinnieniem przy tak oczywistej sprawie... c�, powiem tylko, �e jest mi wstyd, �e nosz� oni mundury RMN. Gdyby kto�, kto dopu�ci� si� takiego tch�rzostwa, unikn�� kary, tak jak tego chcieli, strach pomy�le�, co by to...
— Dobry Bo�e! — Janacek odzyska� g�os. — Tw�j drogocenny s�d nie uzna� go za winnego tch�rzostwa! Nie wystarczy, �e zosta� upokorzony i zha�biony? Za ma�o ci, �e jego ojciec zmar� na zawa�, gdy us�ysza� wyrok? Jak d�ugo jeszcze b�dziesz go prze�ladowa�?!
— Dop�ki piek�o nie zamarznie, je�li b�dzie to konieczne — odpali� rzeczowo O’Higgins. — Jest najbardziej godnym pogardy osobnikiem, kt�ry zha�bi� mundur...
— Jak �miesz!? Ja ci�...
— Panowie! Prosz�! — Prince pr�bowa�a zapanowa� nad dyskutantami.
DuCain natomiast siedzia� zachwycony, obserwuj�c, jak obaj emerytowani szefowie marynarki skacz� sobie do garde�. Zanim jednak zacz�o robi� si� naprawd� ciekawie, krzycz�cych na siebie nieprzytomnie lord�w zast�pi�y na ekranie reklamy.
Honor potrz�sn�a z niesmakiem g�ow� i spojrza�a nieprzychylnie na Paula targanego salwami �miechu. Korzystaj�c z tego, zabra�a mu pilota i wy��czy�a monitor.
— Mam tego do��! — oznajmi�a, rzucaj�c pilota na stolik. — Czy oni nigdy nie znajd� sobie innego tematu?
— Przepraaaaszam! — wysapa� Tankersley, bezskutecznie pr�buj�c si� uspokoi�. — Ale to...
I zn�w wstrz�sn�� nim paroksyzm �miechu.
— Mo�e w pewien makabryczny spos�b jest to nawet zabawne — westchn�a. — Ale ja tego nienawidz�! Nienawidz�! I nadal nie mog� wystawi� nosa za okr�t, �eby nie natkn�� si� na jakiego� dziennikarza!
— Wiem, kochanie. — Paul zdo�a� si� opanowa�. — A Nike przechodzi powa�ne naprawy i nie mo�e st�d odlecie�. Obawiam si�, �e musimy poczeka�, a� si� to wszystko uspokoi.
— O ile kiedykolwiek si� uspokoi.
— Uspokoi, nie ma obawy. Wyrok og�oszono wczoraj, wi�c to ci�gle jest �wie�a sensacja. S�dz�, �e zacznie si� uspokaja� po degradacji i formalnym usuni�ciu Younga ze s�u�by.
— A jego przyj�cie do Izby Lord�w? A taki drobiazg jak wypowiedzenie wojny? A... — urwa�a, gdy� drzwi niespodziewanie si� otworzy�y i do sypialni wmaszerowa� Nimitz.
Wskoczy� na ��ko, siad� i przyjrza� si� jej, przekrzywiaj�c �eb. Oboje z Paulem dawno przestali si� nim przejmowa�, podobnie jak w�asn� nago�ci� w jego obecno�ci, bowiem Nimitz, cho� nie ukrywa�, �e jest zadowolony z ich zwi�zku, nigdy nie okazywa� najmniejszego zainteresowania ich wsp�yciem seksualnym czy szczeg�ami anatomicznymi. Co oznacza�o, �e znalaz� si� tu z zupe�nie innego powodu.
Skoncentrowa�a si� na wi�zi empatycznej — treecaty zawsze doskonale wyczuwa�y emocje ludzi, ale z tego co wiedzia�a, dot�d �aden cz�owiek nie by� w stanie wyczu� emocji treecata. Ona sama uzyska�a t� mo�liwo�� dopiero dwa standardowe lata temu i to tak�e nie od razu. Wzajemne zrozumienie wzrasta�o stopniowo i by�a to niepokoj�ca zmiana po prawie czterdziestu latach sp�dzonych razem, cho� przyznawa�a, �e by�o to mi�e zaniepokojenie. Naturalnie nie poinformowa�a o tym nikogo, natomiast wiedzia�a, �e kilka najbli�szych os�b: Paul, Henke, MacGuiness i jej rodzice, domy�lili si� prawdy. Nikt z nich nie zdradzi� tego sekretu i mog�a by� pewna, �e tego nie zrobi. A by�a to tajemnica, cho� sama nie wiedzia�a dlaczego i nie wiedzia�a te�, dlaczego uznawa�a j� za tak wa�n�.
Nimitz siedzia� spokojnie, cierpliwie wpatruj�c si� w jej oczy i czekaj�c, a� zrozumie wiadomo��, co nie by�o �atwe, bowiem przesy�ane by�y wy��cznie emocje i par� nader og�lnych obraz�w. Honor �wiczy�a jednak�e przy ka�dej okazji i systematycznie doskonali�a umiej�tno�ci. Teraz zachichota�a nagle.
— Co jest? — zainteresowa� si� Paul.
— My�l�, �e lepiej b�dzie, je�li si� ubierzemy.
— Dlaczego? — Uni�s� si� na �okciu, obserwuj�c, jak Honor wstaje i si�ga po jedwabne kimono otrzymane od matki.
— Bo Mac zdecydowa� si� nam przeszkodzi�, a nie chc� biedaka zszokowa�.
— Mac wie o nas wszystko — zauwa�y� rzeczowo Paul. — Nie raz zreszt� nas kry�.
Honor u�miechn�a si� ze zrozumieniem — Mac by� od niej dwa razy starszy i cz�sto sprawia� wra�enie, jakby traktowa� j� jak nieodpowiedzialnego podlotka bez instynktu samozachowawczego. Troszczy� si� o ni� i czasami ni� manipulowa� (naturalnie zawsze dla jej w�asnego dobra), by� jednak tak�e wzorem dyskrecji. W praktyce oznacza�o to, �e doskonale wiedzia�, kiedy Paul j� odwiedza, i pe�ni� rol� bufora, przechwytuj�c wszystko i wszystkich, kt�rzy mogliby przeszkadza�, za co by�a mu g��boko wdzi�czna. Co wa�niejsze, jemu tak�e zdawa�o si� sprawia� przyjemno�� jej zadowolenie.
— Doskonale zdaj� sobie spraw�, �e o nas wie — odpar�a. — I tu rodzi si� problem, bo nie wie, czym akurat si� zajmujemy. Je�eli si� po��czy, a ja nie uruchomi� obrazu, b�dzie pewien, �e nam przeszkodzi�. Nie ma sensu go stresowa�, wi�c za�� co� na siebie, ekshibicjonisto.
— Ci�gle tylko rozkazuj� i rozkazuj� — burkn�� Tankersley, ale si�gn�� po szlafrok.
Na�o�y� go, przeci�gn�� si� i spi�� w�osy, kt�re, cho� nieco kr�tsze od w�os�w Honor, by�y jednak bujniejsze i mocniejsze, stanowi�c nieodmiennie obiekt jej zazdro�ci. Jej w�asne uros�y ju� na tyle, �e mog�a je spina� w ko�ski ogon, co zreszt� robi�a, ilekro� mia�a za�o�y� he�m, ale nie odros�y jeszcze tak, jak by chcia�a.
U�miechn�a si�, szczotkuj�c je przed lustrem. By�y teraz zdecydowanie prostsze ni� wtedy, gdy je kr�tko �cina�a — teraz kr�ci�y si� tylko na ko�cach, co sprawi�o jej du�� ulg�, bowiem ba�a si�, �e b�dzie zmuszona nosi� tak� sam� fryzur� jak Mike, zwan� od niepami�tnych czas�w afro, a to by�oby nie do zniesienia. I sko�czy�oby si� brakiem d�ugich w�os�w.
Od�o�y�a szczotk� i zawi�za�a szlafrok, gdy rozleg� si� d�wi�k interkomu.
— Widzisz? — spyta�a retorycznie Paula i w��czy�a urz�dzenie. — Cze��, Mac. Co si� sta�o?
MacGuiness u�miechn�� si� z ekranu, zadowolony, �e najwyra�niej nie przeszkodzi� w niczym wa�nym czy delikatnym.
— Przepraszam, �e przeszkadzam, ma’am, ale s� dwie wiadomo�ci dla pani od komandor Chandler.
— Tak? — Unios�a brwi, przestawiaj�c si� na my�lenie jak kapitan, nie jak kobieta. — Jakie to wiadomo�ci?
— Pierwsza to uaktualnienie harmonogramu napraw, ma’am. Nie czyta�em go naturalnie, ale komandor Chandler zapewni�a mnie, �e to mo�e poczeka� do obiadu. Obawiam si� jednak, i� druga nie mo�e czeka� w og�le. Jest od admira�a White Haven.
— Od admira�a White Haven? — powt�rzy�a sztywniej�c. — Ma jaki� stopie� uprzywilejowania?
— �adnego, ma’am. Ale skoro jest od oficera flagowego... — MacGuiness wzruszy� wymownie ramionami.
Przyzna�a mu racj� — ka�da wiadomo�� od ka�dego admira�a dla kapitana automatycznie by�a wa�na i pilna, oboj�tnie czy zosta�a opatrzona stosownymi kodami czy nie.
— Rozumiem, Mac. Obie s� w moim komputerze?
— W kolejno�ci nadej�cia, ma’am.
— Dzi�ki. Zaraz si� nimi zajm�.
— Naturalnie, ma’am.
Mac wy��czy� si�, a Honor nacisn�a klawisze odtwarzania i na ekranie pojawi�a si� twarz Eve Chandler.
— Mac uprzedzi� mnie, �e jest pani chwilowo niedost�pna, ma’am. Sprawa nie jest wystarczaj�co powa�na, �ebym musia�a pani przeszkadza�, ale pomy�la�am sobie, �e si� pani ucieszy z wiadomo�ci, �e wreszcie uda�o nam si� przekona� stoczni� do ca�kowitej wymiany grasera numer sze��.
W g�osie pierwszej oficer s�ycha� by�o zadowolenie z siebie i Honor u�miechn�a si� z satysfakcj�.
Graser numer sze�� zosta� powa�nie uszkodzony przez wybuch grasera numer osiem, ale komisja Hephaestusa upiera�a si�, �e mo�na go naprawi� i �b�dzie jak nowy”. Oszcz�dzi�oby to jakie� czterna�cie milion�w dolar�w, je�li komisja mia�aby racj�, je�li nie — HMS Nike przy pierwszym spotkaniu dysponowa�by prawoburtow� salw� s�absz� o dziesi�� procent. Ivan Ravicz upiera� si� od pocz�tku, by dzia�o wymieni� w ca�o�ci, z czym tak Chandler, jak i Honor si� zgadza�y, w przeciwie�stwie do wiceadmira�a Cheviota. Trudno go by�o przekona�, ale rzeczowe argumenty wspar�y kontakty Paula i jak si� w�a�nie dowiedzia�a, wsp�lnymi si�ami postawili na swoim.
— Szef ekipy remontowej obieca�, �e jutro wezm� si� za wymian�, ma’am — doda�a Chandler. — Aha, w �rod�, czyli prawie tydzie� przed terminem, ma by� sprawny g��wny pok�ad hangarowy, co oznacza dwie rzeczy: kierowanie ruchem �odziowym b�dzie uproszczone, a wcze�niejsze rozpocz�cie napraw pomostu flagowego i centrali mo�liwe. Dot�d nie rozpoczynali�my ich z obawy, by nie pu�ci�o awaryjne uszczelnienie, a teraz ekipa remontowa b�dzie mog�a pracowa� tam bez skafandr�w, co powinno znacznie skr�ci� czas potrzebny na naprawy. Nadal nie s� tacy dobrzy jak stocznia na Hancock, ma’am, ale szybko si� ucz�. Koniec wiadomo�ci, ma’am.
— Prosz�! Prosz� — wymrucza�a z zadowoleniem Honor. — Najwy�szy czas na jakie� dobre wiadomo�ci!
— Prosz�? — Paul wystawi� g�ow� z �azienki, sk�d buchn�y przy okazji k��by pary. — M�wi�a� co�?
— M�wi�am. — Pos�a�a mu u�miech przez rami�, blokuj�c odtwarzanie drugiej wiadomo�ci.
Nie zauwa�y�a, �e wyszed� z sypialni, ale to by�o normalne: nie wtr�cali si� i nie narzucali jeden drugiemu, gdy w gr� wchodzi�y kwestie zawodowe. Paul mia� zwyczaj znajdowa� sobie inne zaj�cie, przewa�nie zwi�zane z opuszczeniem kabiny, gdy musia�a zaj�� si� czymkolwiek, co mog�o by� zwi�zane z informacjami zastrze�onymi do jej wiadomo�ci jako kapitana okr�tu.
— A co takiego? — spyta�.
— Eve w�a�nie mnie zawiadomi�a, �e uda�o nam si� w ko�cu uzyska� zgod� na wymian� grasera numer sze��!
— Doskonale! Mam rozumie�, �e moje skromne wysi�ki mia�y z tym co� wsp�lnego?
— Wcale by mnie to nie zdziwi�o. Najwa�niejsze jednak, �e admira� Cheviot pos�ucha� wreszcie prawdziwych marynarzy, a nie gryzipi�rk�w w mundurach.
— No, no: ja te� jestem p�ki co stoczniowcem, wi�c nie przesadzaj. Niewielu jest w�r�d nich oficer�w liniowych, wi�c nie zdaj� sobie sprawy z pewnych rzeczy, podobnie jak ma�o kt�ry oficer liniowy bierze pod uwag� takie rzeczy jak koszt naprawy czy ocen� efektywno�ci. A na ocen� efektywno�ci rzeczoznawcy stoczniowego istotny wp�yw maj� kosztorysy zatwierdzonych przez niego prac. Poniewa� niewielu ma podobny do mojego, nieskalanie odwa�ny charakter, w nocy dr�cz� ich koszmary i ton� w zimnym pocie, bo �ni� im si� nast�pne oceny efektywno�ci.
Jak jeden z drugim ma pecha i spotka tak rozrzutnego kapitana jak ty, mo�e si� rozpi� z rozpaczy! — Biedactwo!
— No w�a�nie. Ciesz� si�, �e zrozumia�a�, moje dziecko. Mo�e jeszcze b�dzie z ciebie jaki� po�ytek — o�wiadczy� kaznodziejskim tonem, ale b�ogos�awie�stwo przerwa� mu dono�ny brz�czyk dobiegaj�cy zza drzwi. — O cholera, zaraz mi wy��czy ciep�� wod�! Musz� lecie�!
I wr�ci� pod prysznic, nim sensory zareagowa�y na jego przed�u�aj�c� si� nieobecno�� i wy��czy�y uk�ad podgrzewaj�cy wod�. Honor zachichota�a i wy��czy�a pauz�. Ekran zamigota�, roz�wietli� si� i pojawi� si� na nim earl White Haven.
— Dobry wiecz�r, damo Honor — powita� j� oficjalnie. — W�a�nie dosta�em potwierdzenie przydzia�u 5 eskadry kr��ownik�w liniowych do Home Fleet, gdy tylko wchodz�ce w jej sk�ad okr�ty uko�cz� naprawy. Wiem, �e nie otrzyma�a pani jeszcze rozkaz�w w tej kwestii, ale eskadra zosta�a przydzielona do Zespo�u Wydzielonego 4.
Oczy Honor rozb�ys�y — po stratach w systemie Hancock obawia�a si� rozwi�zania 5. eskadry. Teraz dowiadywa�a si� nie tylko, �e to nie nast�pi, ale �e jednostka znajdzie si� bezpo�rednio pod rozkazami admira�a White Haven.
— Pani rozkazy powinny nadej�� w ci�gu najbli�szych dw�ch dni — ci�gn�� White Haven. — Jak rozumiem, dow�dztwo obejmie admira� Mondeau. Naturalnie eskadra b�dzie potrzebowa�a co najmniej dw�ch miesi�cy na zako�czenie napraw, a Admiralicja na znalezienie odpowiednich okr�t�w jako uzupe�nie� ale rozmawia�em ju� z ni� i wiem, �e zamierza obra� HMS Nike za sw�j okr�t flagowy. A to oznacza, �e b�dzie pani jednym z moich kapitan�w flagowych, wi�c pomy�la�em, �e czas pani� powita�, cho�by chwilowo nie osobi�cie.
Honor u�miechn�a si� szeroko — dwa razy pod rz�d zosta� kapitanem flagowym u dw�ch r�nych admira��w by�o wielkim zawodowym sukcesem, a na dodatek mia�a s�u�y� w zespole dowodzonym przez najlepszego w jej mniemaniu admira�a, jakiego posiada�a obecnie Royal Manticoran Navy. Dywagacje dziennikarzy, �e White Haven jest jej cichym patronem, kt�re ostatnio do niej dotar�y, traktowa�a jako kolejny wymys� opozycji, ale szanowa�a i lubi�a admira�a. A jego reputacja oznacza�a, �e wraz z eskadr� znajdzie si� w samym centrum akcji, kiedy tylko te durnie w Izbie Lord�w przestan� si� k��ci� i przeg�osuj� wypowiedzenie wojny.
— Na razie jednak�e by�bym zobowi�zany, gdyby dzi� wieczorem mog�a pani zje�� ze mn� kolacj� na pok�adzie mojego okr�tu flagowego — doda� White Haven. — Chcia�bym z pani� przedyskutowa� kilka spraw tak szybko, jak to tylko mo�liwe. Je�li b�dzie to wykonalne, prosz� o czternastej potwierdzi�. Dzi�kuj� i ko�cz�.
Ekran zgas�, a Honor potar�a czubek nosa. Pod koniec ton admira�a wyra�nie si� zmieni�, tylko nie bardzo mog�a okre�li�, na czym w�a�ciwie polega�a ta zmiana. Jakby... ostro�no��... albo troska... nie zdawa�o si� to bezpo�rednio jej dotyczy�, ale z ca�� pewno�ci� nie mia� na my�li czysto towarzyskiego spotkania.
Westchn�a, potrz�sn�a g�ow� i zdj�a kimono. Co by to nie by�o, mog�o poczeka� — teraz mia�a pod prysznicem niez�y okaz m�czyzny i nale�a�o to wykorzysta�.
ROZDZIA� XI
Rozleg� si� przera�liwy �wist trapowy, warta sprezentowa�a bro�, a dowodz�cy ni�, wypr�ony jak struna m�odziutki porucznik zasalutowa�, gdy Honor postawi�a stop� na pok�adzie HMS Queen Caitrin. Zdo�a�a si� nie u�miechn��, zachowuj�c stosown� u kapitana powag�, za to Nimitz napuszy� si� dumnie, jakby wszystkie te honory oddawano wy��cznie jemu. Nie zdo�a�a jednak ukry� satysfakcji, gdy dostrzeg�a oficera czekaj�cego za wart� trapow�. Superdreadnought by� wielokrotnie pot�niejszy i wi�kszy od jej okr�tu, a mimo to jego dow�dca pofatygowa� si� osobi�cie, by j� przywita�.
— Witam na pok�adzie, lady Harrington. — Kapitan Frederick Goldstein by� nie tylko jednym z najbardziej szanowanych kapitan�w RMN, ale tak�e mia� najd�u�sze starsze�stwo.
Wie�� nios�a, �e przy najbli�szej okazji awansuje do stopnia flagowego. Dla Honor natomiast w tej chwili najwa�niejsze by�o to, �e u�miecha� si� zupe�nie szczerze.
— Dzi�kuj�, sir. — U�cisn�a mu d�o� z rado�ci�.
— Wyobra�am sobie, jak si� pani cieszy, mog�c opu�ci� Nike bez ryzyka spotkania dziennikarzy — doda� Goldstein z szerszym u�miechem.
Tym razem Honor si� u�miechn�a.
— Nigdy nie s�dzi�am, �e ludzie potrafi� by� tak nachalni, sir — przyzna�a.
— Tak mi�dzy nami, to nie wiem, czy dziennikarze zas�uguj� na to miano. I tak�e mi�dzy nami, chcia�bym, korzystaj�c z okazji, pogratulowa� pani akcji w Hancock. To by�a doskona�a robota. Naprawd� doskona�a.
— Dzi�ki, sir — powiedzia�a cicho i szczerze.
Oficer z takim sta�em jak Goldstein musia� wiedzie� z w�asnego do�wiadczenia, jak wygl�da�a ta bitwa, i uznanie z jego strony znaczy�o wi�cej ni� wszystkie zachwyty cywil�w.
— Chcia�abym powiedzie�, �e to moja zas�uga, ale plan u�o�y� admira� Sarnow, a mieli�my doskona�ych ludzi, kt�rzy go wykonali. No i szcz�cie.
— W to nie w�tpi�. Znam Marka Sarnowa i wiem, jak� eskadr� musia� stworzy�. Ale trzeba by�o du�o wiedzy, odwagi i trze�wo�ci umys�u, by wykorzysta� przewag�, kt�r� dzi�ki niemu dysponowali�cie, tym bardziej �e dowodzenie spad�o na pani� raczej niespodziewanie. Nie wszyscy oficerowie maj� odpowiedni� kombinacj� tych cech, a jedno indywiduum, kt�rego nazwiska wol� nie wymienia�, nie posiada �adnej z nich.
Honor przytakn�a bez s�owa, a Goldstein wskaza� jej gestem kierunek i ruszyli ku windzie. Poniewa� by� ni�szy, zmusi�a si� do skr�cenia kroku, co nie okaza�o si� potrzebne, gdy� porusza� si� szybko, jakby wype�nia�a go nerwowa energia. Podr� wind� trwa�a d�ugo z uwagi na rozmiary okr�tu, ale nie d�u�y�a im si�, gdy� Goldstein na pro�b� Honor opisa� jej kr�tko a szczeg�owo ostatnie bitwy, w kt�rych bra� udzia�. A poniewa� earl White Haven przeni�s� si� na jego okr�t jeszcze przed rozpocz�ciem walk z Ludow� Republik�, Goldstein mia� o czym opowiada�, bowiem w gr� wchodzi�y: trzecia bitwa o Yeltsin, bitwa o Chelsea i zdobycie Mendozy. Pierwsza by�a znacznie wi�ksza od bitwy o Hancock, a zdo�a� j� stre�ci� w kilku zwi�z�ych, rzeczowych zdaniach. Wszystkie zreszt� opisa� obrazowo i rzeczowo, nie robi�c wyk�adu i nie wpadaj�c w suchy styl oficjalnych raport�w. Mimo r�nicy wieku i starsze�stwa by�a to profesjonalna dyskusja mi�dzy r�wnymi sobie, tote� Honor szczerze �a�owa�a, gdy dotarli do kabiny earla White Haven i Goldstein si� po�egna�. Dopiero gdy stoj�cy na warcie Marine zaanonsowa� j�, zacz�a si� zastanawia�, dlaczego Goldstein sobie poszed�. By� kapitanem flagowym admira�a White Haven, a ona nied�ugo mia�a do��czy� do zespo�u w tej samej roli, cho� u innego admira�a, wi�c by�a to doskona�a okazja, by poznali si� bli�ej... chyba �e admira� chcia� z ni� porozmawia� bez �wiadk�w.
Na wszelki wypadek przybra�a neutralny wyraz twarzy i z takim wkroczy�a do �rodka, ledwie drzwi si� otworzy�y.
— Dama Honor. — White Haven wyci�gn�� r�k� na powitanie. — Mi�o mi zn�w pani� widzie�.
Honor st�umi�a u�miech — ostatni raz widzieli si� po drugiej bitwie o Yeltsin, kiedy to wyg�osi� zwi�z�y wyk�ad o zaletach panowania nad sob� przy �wiadkach i niestosowno�ci wycierania pod�ogi dyplomatami Jej Kr�lewskiej Mo�ci, nawet je�li na to zas�uguj�. Nie �eby nie mia� racji, ale od tego czasu mia�a okazj� pos�ucha� opowie�ci o sytuacjach, w kt�rych to on straci� cierpliwo��, tote� jego wypowied� traktowa�a jako nale��c� do kategorii: �r�b jak m�wi�, nie jak robi�”. Najs�ynniejszy epizod postawi� w�osy d�ba w�wczas admira�owi Janacekowi i White Haven w nagrod� nie dosta� �adnego przydzia�u przez cztery lata standardowe, czyli ca�y okres, w kt�rym Janacek rz�dzi� Kr�lewsk� Marynark�.
— Prosz� usi���. — Gospodarz wskaza� jej fotel, a obok prawie r�wnie bezszelestnie co MacGuiness pojawi� si� steward z kielichem wina, kt�ry przyj�a z cichym podzi�kowaniem.
White Haven tak�e usiad� i uni�s� sw�j kielich.
— Za doskonale wykonane zadanie, damo Honor — powiedzia�.
Tym razem zarumieni�a si� po uszy. Pochwa�a z ust innego kapitana, cho�by o takim starsze�stwie jak Goldstein, to jedno, a pochwa�a z ust admira�a White Haven, od kt�rego wy�sze starsze�stwo mia�o tylko dziewi�ciu oficer�w w ca�ej Kr�lewskiej Marynarce, to zupe�nie co innego. Podzi�kowa�a ruchem g�owy, nie mog�c wykrztusi� s�owa, i gospodarz u�miechn�� si� �agodnie, rozumiej�c najwyra�niej, co prze�ywa. I troch� jej wsp�czuj�c.
— Nie chcia�bym pani zawstydza�, ale widzia�em, jak dziennikarze pani� traktowali od chwili og�oszenia wyroku. Jakim� cudem sprawa Younga sta�a si� dla nich wa�niejsza ni� to, co pani i reszta Grupy osi�gn�li�cie w systemie Hancock. Jest to odra�aj�ce, ale niestety tak czasem wygl�da polityka. Kr�lewska Marynarka na szcz�cie ma inne zasady i inn� hierarchi� wa�no�ci. Podobnie jak ja. Chcia�bym m�c powiedzie�, �e jestem mile zaskoczony pani zachowaniem w czasie bitwy o Hancock, ale znam pani osi�gni�cia i musz� stwierdzi�, �e zachowa�a si� pani dok�adnie tak, jak si� tego spodziewa�em. Jest to jeden z g��wnych powod�w, dla kt�rych chcia�em, by 5 eskadra kr��ownik�w liniowych zosta�a przydzielona do Zespo�u Wydzielonego 4, i ciesz� si�, �e Admiralicja spe�ni�a moj� pro�b�.
— Ja... — zacz�a Honor i zatchn�o j�, gdy w pe�ni dotar�y do niej skala i jako�� komplementu. — Dzi�kuj�, sir. Doceniam to i mam nadziej�, �e nadal b�dzie pan ze mnie zadowolony.
— Jestem pewien, �e b�d�. — Gospodarz upi� �yk wina i westchn��. — Jestem tego pewien, ale niestety jestem tak�e pewien, �e nie sko�czyli�my jeszcze z polityk� i politykami. I prawd� m�wi�c, jest to g��wny pow�d mojego dzisiejszego zaproszenia. Je�li pani pozwoli, chcia�bym za�atwi� to co najistotniejsze, nim do��czy do nas kapitan Goldstein.
Brwi Honor podjecha�y w g�r� bez udzia�u jej woli i White Haven roze�mia� si�.
— A owszem, i on, i reszta mojego sztabu b�d� na kolacji, ale wola�em wyja�ni� pani pewne kwestie prywatnie. Widzi pani: rozpocznie pani wyd�u�ony urlop.
— Przepraszam, co?! — zdziwi�a si� szczerze.
Okr�t by� w naprawie, na pok�ad zacz�y sp�ywa� uzupe�nienia i mia�a nowego pierwszego oficera. �aden kapitan dysponuj�cy cho� resztkami zdrowego rozs�dku nie my�la� w takich warunkach o urlopie, nie m�wi�c ju� o przed�u�onym. Dzie� czy dwa, by odwiedzi� rodzic�w, owszem, ale nie wi�cej — zostawienie Evy Chandler z tak� lawin� problem�w by�oby, �agodnie rzecz ujmuj�c — niestosowne. A poza tym nawet nie z�o�y�a wniosku o urlop!
— Idzie pani na przed�u�ony urlop. A ja ze swej strony doradza�bym, nieoficjalnie ma si� rozumie�, �eby na miesi�c czy dwa uda�a si� pani na Graysona dopilnowa� swoich spraw i obejrze� swoj� domen�.
— Ale�... — Zamkn�a z trudem usta i zacz�a my�le�. — Mog� zapyta� dlaczego, sir? Nieoficjalnie oczywi�cie.
— Naturalnie, �e pani mo�e. — White Haven spojrza� jej prosto w oczy. — A ja m�g�bym odpowiedzie�, �e zas�u�y�a pani na niego, co by�oby �wi�t� prawd�. Ale tak nie odpowiem, cho� rz�d m�g�by w�wczas twierdzi�, �e jest to wygodne i zarazem prawdziwe wyja�nienie.
— Jestem a� tak wielkim k�opotem, sir? — spyta�a gorzko, wiedz�c, �e nie powinna zadawa� tego pytania: dzieli�a ich zbyt wielka r�nica stopni, ale mia�a do��.
Nie dosy�, �e w milczeniu znios�a ataki opozycji, to teraz rz�d chcia� j� wygna� z systemu. A na dodatek dowiadywa�a si� tego od kogo�, kogo naprawd� szanowa�a. Nimitz zesztywnia�, czuj�c jej emocje, i wyszczerzy� k�y, a White Haven nawet nie drgn��.
— S�dz�, �e tak to mo�e wygl�da�, i jest mi przykro z tego powodu — powiedzia� spokojnie z pe�nym zrozumieniem.
Odruchowo zdj�a Nimitza z ramienia, pr�buj�c go uspokoi� i st�umi� w�asne emocje, by nie odbija�y si� na treecacie.
— Prawd� jest, �e stanowi pani pow�d k�opot�w i wstydu, cho� absolutnie nie z w�asnej winy. Paradoksem jest to, i� przyczyn� jest nadzwyczajne wype�nianie przez pani� obowi�zk�w, po��czone z tym, co wyrabia si� gdzie indziej — doda� i Honor poczu�a, jak jej z�o�� i rozgoryczenie opadaj�, gdy dotar�o do niej, jak powa�ny jest wyraz twarzy i ton rozm�wcy. — Nale�y wi�c zacz�� od kr�tkiego wyk�adu, bo tego nie ma pani prawa wiedzie� ani z medi�w, ani z innych �r�de�. Ot� sytuacja w Ludowej Republice pogarsza si� zamiast polepsza�. Mamy niekompletne co prawda, ale wystarczaj�ce informacje o wielkiej czystce i masowych egzekucjach legislator�w, kt�rzy prze�yli zamach na Harrisa. Jak dot�d wywiad uzyska� potwierdzone dane o rozstrzelaniu ponad stu oficer�w flagowych, a dwa razy tyle znikn�o bez wie�ci. Cz�� dow�dc�w �redniego szczebla uciek�a si� do zbrojnego oporu, by ratowa� siebie i rodziny, a co najmniej w o�miu systemach planetarnych wybuch�y rebelie i ich rz�dy og�osi�y oderwanie si� od Republiki. Nic z tych wydarze� nie powstrzyma�o przewodnicz�cego Komitetu Bezpiecze�stwa Publicznego, niejakiego Pierre’a, od przej�cia kontroli nad wszystkimi g��wnymi bazami floty, a co gorsza pewne niepokoj�ce informacje wskazuj�, �e system Haven ogarn�o co� w rodzaju rewolucyjnej gor�czki. Doli�ci przestali biernie siedzie� i wydawa� stypendia. Pierre w jaki� spos�b zdo�a� doprowadzi� do tego, �e zacz�li bra� aktywny udzia� w wydarzeniach, co jest zupe�n� nowo�ci� w ostatnich paruset latach historii Haven. Co gorsza, podobne zmiany daj� si� zauwa�y� w kilkunastu innych, najd�u�ej kontrolowanych i najstaranniej spacyfikowanych przez Haven systemach planetarnych. Oczywi�cie nasi analitycy s� kompletnie og�upieni i wysuwaj� ca�� mas� najcz�ciej sprzecznych ze sob� teorii, g��wnie dlatego, �e sam przewr�t ca�kowicie nas zaskoczy�. Wywiad o niczym nie wiedzia�, a specjali�ci niczego nie podejrzewali i w efekcie w tej chwili nie wiemy, do czego te zmiany mog� doprowadzi�. Logiczne jest za�o�enie, �e do niczego dobrego, ale niestety nie wszyscy kieruj� si� logik�. Rz�d i ja tak�e uwa�amy, �e jeste�my �wiadkami rodzenia si� czego� znacznie gro�niejszego ni� dot�d znany nam re�im rz�dz�cy Ludow� Republik�. Pierre wykazuje doskona�y zmys� taktyczny, koncentruj�c si� na tym co najwa�niejsze, i je�li jego junta czy komitet, czy jak tam go nazwiemy, b�dzie kontrolowa� wszystkie bazy i najwa�niejsze systemy planetarne, zajmie si� st�umieniem ruch�w niepodleg�o�ciowych w innych systemach, zw�aszcza je�li zwi�kszy to jego popularno�� w�r�d spo�ecze�stwa.
Urwa�, by nabra� powietrza, a Honor g�askaj�ca Nimitza doda�a:
— A rozstrzelanie starych admira��w pozwoli mu obsadzi� stanowiska dow�dcze w�asnymi lud�mi i zapewni� sobie w ten spos�b pos�usze�stwo floty.
— W�a�nie. A to z kolei oznacza, �e kiedy potem zabior� si� za nas, b�d� dysponowali kadr� w miar� do�wiadczonych i wiernych dow�dc�w. Pocz�tkowo b�dzie ich to sporo kosztowa�o, bo za do�wiadczenie bojowe trzeba p�aci�, a tak do pani wiadomo�ci, bo to tajne dane, kilkunastu z ich lepszych starszych oficer�w uciek�o, a kilku przesz�o na nasz� stron�. Z tego, co zgodnie zeznali, wynika, �e Ludowa Marynarka nie mia�a nic wsp�lnego z zab�jstwem Harrisa i reszty i jestem sk�onny im wierzy�. Rodzi to seri� interesuj�cych pyta� na temat bezwzgl�dno�ci i zdolno�ci organizacyjnych obecnych przyw�dc�w Ludowej Republiki, zw�aszcza w �wietle tego, jak b�yskawicznie �zapobiegli przewrotowi wojskowemu”. Dla nas najwa�niejsze jest, �e jak d�ugo to, co si� dzieje w Republice, nie stanie si� zbyt oczywiste, by mo�na to by�o rozmaicie interpretowa�, rozmaite frakcje naszych w�asnych si� politycznych b�d� mniej lub bardziej traktowa�y to tak, jak im b�dzie wygodnie. Uczciwo�� nakazuje przyzna�, �e to samo dotyczy ksi�cia Cromarty’ego i mnie, ale rz�d nie mo�e sobie pozwoli� na luksus pobo�nych �ycze� przy interpretacji wydarze� maj�cych miejsce w Ludowej Republice, poniewa� musi mie� na wzgl�dzie interesy Kr�lestwa. Chowanie g�owy w piasek zawsze jest g�upsze od nadmiaru ostro�no�ci, cho�by dlatego, �e wystawia si� ty�ek na kopniaki. Tak wygl�da teoria, a wracaj�c do rzeczywisto�ci, doszli�my niestety do szczeg��w i tu obawiam si�, �e musimy zaj�� si� pani osob�, lady Honor.
— Mn�, sir? — zdziwi�a si� ju� bez z�o�ci, gdy� s�uchaj�c analizy gospodarza, zacz�a podchodzi� do tematu jak do sytuacji taktycznej omawianej w czasie odprawy przed rozpocz�ciem nowego zadania.
— Pani�. Raul Courvoisier powiedzia� mi kiedy�, �e nie znosi pani polityki, i �a�uj�, �e go tu nie ma, by m�g� pani wyt�umaczy� obrazowo, o co chodzi. Prawda jest brutalna: tym razem tkwi pani w polityce po uszy i nic si� na to nie poradzi.
Honor poczu�a znajomy �al na wzmiank� o Courvoisierze, ale opr�cz �alu po jego stracie poczu�a te� zaskoczenie — jako� nigdy nie my�la�a, �e rozmawia� na jej temat z kimkolwiek. A ju� na pewno nie tak szczeg�owo, jak wskazywa�a na to uwaga admira�a White Haven. Nie zdo�a�a ukry� zaskoczenia i admira� u�miechn�� si� nieweso�o.
— Raul i ja byli�my naprawd� bliskimi przyjaci�mi — powiedzia� �agodnie. — I on zawsze uwa�a� pani� za swoj� najzdolniejsz� uczennic�. Prawd� m�wi�c, raz us�ysza�em od niego, �e traktuje pani� jak c�rk�, kt�rej nigdy nie mia�. By� z pani niezwykle dumny i nie s�dz�, by zaskoczy�o go czy rozczarowa�o pani post�powanie, kt�re potwierdza jego opini�.
Honor zamruga�a gwa�townie oczami, powstrzymuj�c cisn�ce si� do nich �zy — Courvoisier nigdy jej tego nie powiedzia�, i nigdy by tego nie zrobi�, ale od chwili jego �mierci �a�owa�a, �e nie powiedzia�a mu, jak wiele dla niej znaczy�. Natomiast je�li rzeczywi�cie tak j� traktowa�, to by� mo�e wiedzia�. By� mo�e zawsze to wiedzia�.
— Dzi�kuj�, sir — powiedzia�a z uczuciem. — Za to, �e mi pan powiedzia�. Admira� Courvoisier tak wiele dla mnie znaczy�.
— Wiem o tym. I z ca�ego serca chcia�bym, by by� tu z nami w tej chwili. Ale nie w tym rzecz. Chodzi mi o to, �e niezale�nie od tego, czy pani lubi polityk� czy nie, chwilowo musi pani post�powa� wed�ug obowi�zuj�cych w niej zasad.
— Rozumiem, sir — odchrz�kn�a i doda�a rzeczowo. — Prosz� mi powiedzie�, co pan chce, �ebym zrobi�a.
White Haven u�miechn�� si� z aprobat� i pochyli�, opieraj�c �okcie na kolanach.
— W tej chwili wszystkie partie wchodz�ce w sk�ad opozycji, ka�da zreszt� z innych powod�w, chc� zostawi� Ludow� Republik� sam� sobie. Kr�tkowzroczni durnie wierz� analitykom twierdz�cym, �e zacz�y si� tam prawdziwe reformy, lub te� g�osz�cym, �e zmierza ona do samozniszczenia, kt�re stanie si� faktem, je�li nie pojawi si� zagro�enie z zewn�trz, bo to spowodowa�oby wzmocnienie w�adzy, zamiast jej os�abienia. Obie prognozy s�, przyznaj�, atrakcyjne, ale niestety ani ja, ani rz�d nie uwa�amy, by by�y w�a�ciwe. Uwa�amy, �e nale�y zaatakowa� teraz i to tak silnie, jak tylko mo�na, zanim nowe w�adze nie rozprawi� si� z wewn�trznymi wrogami i nie wzmocni� ostatecznie swej pozycji. By� mo�e sytuacja nie by�aby a� tak krytyczna, gdyby stary North Hollow nie doprowadzi� do przej�cia Zjednoczenia Konserwatywnego do opozycji, �eby uratowa� synalka. Zablokowa� w ten spos�b mo�liwo�� natychmiastowego wypowiedzenia wojny, a wszyscy pozostali wykorzystali ten pretekst, by nie g�osowa� i poczeka�, a� Haven samo upadnie. Teraz sprawa Younga przesta�a mie� jakiekolwiek znaczenie polityczne, ale nadal wykorzystywana jest w grze na przeczekanie. Opozycja u�ywa tego argumentu jako zas�ony dymnej, by nie musie� publicznie dyskutowa� o wypowiedzeniu wojny. Skoro by go broni�, musieli zaatakowa� pani�, wyci�gn�li wszystko, co z ich punktu widzenia, da�o si� wykorzysta� przeciwko pani, i teraz ��daj� pani krwi.
— A wi�c chce pan, �ebym znalaz�a si� poza zasi�giem medi�w i zesz�a ludziom z oczu...
— W�a�nie. Wiem, �e jak dot�d nie udzieli�a pani �adnego wywiadu, ale oni nie zrezygnuj�, jak d�ugo opozycja b�dzie podgrzewa�a ten temat, a fakt, �e przebywa pani w pewnym sensie w areszcie domowym na pok�adzie HMS Nike, tak�e zaczyna by� wykorzystywany. Ju� rozpocz�y si� spekulacje, co te� ma pani do ukrycia i dlaczego nie chce pani spotka� si� z przedstawicielami medi�w i �zaprezentowa� swojej wersji”. Naturalnie nikt si� nawet nie zaj�kn�� i nie zaj�knie, �e w takim przypadku b�d� mogli przekr�ci� ka�d� wypowied�, tak jak zechc�, i opatrzy� j� dowolnym komentarzem.
— A wys�anie mnie na Graysona nie pogorszy sytuacji, sir? Nie wykorzystaj� tego, by rozg�osi�, �e uciek�am?
— Mog� pr�bowa�. Ale po pierwsze, to mniejsza szkoda ni� ewentualne przekr�cenie pani wypowiedzi albo puszczenie fragment�w, a po drugie, jest pani pe�noprawnym patronem, a na Graysonie prasa zachowuje si� znacznie normalniej.
Umilk�, czekaj�c na jej reakcj�. A Honor po namy�le skin�a g�ow� — White Haven by� obecny przy nadaniu jej tytu�u.
— Oboje wiemy, �e Protektor Benjamin, prosz�c, by si� pani zgodzi�a przyj�� ten tytu�, zdawa� sobie spraw�, �e pani obowi�zki jako kr�lewskiego oficera znacznie ogranicz� pani wizyty na planecie — doda�. — Protektor i ksi��� Cromarty s� jednak�e w sta�ym kontakcie i ostatnio ksi��� zwr�ci� si� z pro�b� o oficjaln� zgod� na pani obecno�� na konklawe patron�w, kt�re odb�dzie si� za trzy tygodnie. Jestem pewien, �e Jej Kr�lewska Mo�� udzieli pani specjalnego urlopu, a okazja jest wr�cz wymarzona. Pro�ba jest autentyczna, konklawe rzeczywi�cie si� odb�dzie, a wyst�pi� z ni� sprzymierzeniec, na kt�rego terytorium niedawno rozegra�a si� decyduj�ca bitwa. Je�eli ktokolwiek z opozycji spr�buje przedstawi� to jako ucieczk�, rz�d zmiesza go z b�otem przy poparciu reszty sali; je�li zrobi to kt�ry� pismak, wyl�duje w s�dzie szybciej, ni� zd��y zainkasowa� honorarium i zap�aci tak� grzywn�, �e mu oczy w s�up stan�.
— Rozumiem — przyzna�a z namys�em.
Je�li sytuacja rzeczywi�cie wygl�da�a tak, jak to White Haven przedstawi�, to ona na dodatek powinna pojawi� si� na Graysonie ju� dawno temu. Ta ostatnia my�l nape�nia�a j� zreszt� spor� obaw�.
Robi�a co mog�a, by by� na bie��co z wydarzeniami i funkcjonowaniem domeny, dok�adnie czyta�a wszystkie dokumenty i decyzje przesy�ane przez zarz�dc�, ale nie mia�a ochoty by� nieobecnym w�a�cicielem bardziej ni� to by�o rzeczywi�cie konieczne. Uwa�a�a, �e jej obowi�zkiem jest w pe�ni zdawa� sobie spraw� z w�asnych decyzji, a w tej sprawie do ko�ca tak nie by�o.
— S�dzi�em, �e pani zrozumie. — White Haven nie kry� aprobaty. — Jest jeszcze jedna korzy�� z takiego w�a�nie terminu.
— Jaka, sir?
— Jej Wysoko�� zwr�ci�a uwag� ksi�cia Cromarty’ego na fakt, �e nigdy nie zosta�a pani formalnie przyj�ta do Izby Lord�w, bowiem nigdy nie zaj�a pani formalnie nale�nego jej miejsca.
— C�, sir... wiem, ale... — umilk�a, nie bardzo wiedz�c, jak wyrazi� targaj�ce ni� sprzeczne uczucia: by�a parem Kr�lestwa, ale nigdy nie czu�a si� z tym dobrze, zw�aszcza �e zawdzi�cza�a to wy��cznie swemu statusowi patronki grayso�skiej.
Jak dot�d �aden obywatel Kr�lestwa Manticore nie zasiada� w Izbie Lord�w jedynie dlatego, �e posiada� maj�tno�� za granic�, i nader odpowiada�o jej pozostawienie tej sprawy w�asnemu losowi, jak d�ugo kto� jej nie zmusi do zaj�cia nale�nego miejsca. Wygl�da�o na to, �e kr�lowa w�a�nie mia�a taki zamiar.
— Jaki� problem, lady Honor? — spyta� z �agodn� ironi� White Haven.
— Wola�abym nie zajmowa� tego miejsca, sir — wypali�a. — Nie lubi� polityki i najcz�ciej jej nie rozumiem, a nie podoba mi si� pomys� g�osowania w sprawach, o kt�rych nie mam poj�cia. Staram si� unika� podejmowania decyzji w kwestiach, kt�rych nie jestem w stanie w�a�ciwie oceni�. I prawd� m�wi�c, bior�c pod uwag�, jak oryginalny czy te� nietypowy jest m�j tytu�, czu�abym si�... niestosownie, gdybym pr�bowa�a, sir.
White Haven przekrzywi� g�ow�, przyjrza� si� jej spod oka i u�miechn�� lekko.
— Nie wydaje mi si�, �eby to by�o d�u�ej mo�liwe — oceni�. — A poza tym chcia�bym przypomnie�, �e w Izbie Lord�w b�dzie pani musia�a podejmowa� znacznie mniej decyzji ni� dot�d jako patronka Harrington.
— Zdaj� sobie z tego spraw�. Zreszt� gdybym w pe�ni rozumia�a, co w praktyce oznacza zarz�dzanie domen�, Protektor Benjamin nigdy nie zdo�a�by mnie nam�wi�, bym przyj�a ten tytu�. Skoro go jednak przyj�am, oznacza to, �e musz� robi�, co do mnie nale�y, i mog� jedynie cieszy� si�, �e znalaz� mi tak nadzwyczajnego zarz�dc�. Protektor przynajmniej od pocz�tku rozumia�, �e nigdy nie b�d� mog�a stale przebywa� na Graysonie i �e b�d� musia�a powierzy� komu� sprawowanie w�adzy w swoim imieniu.
Lekki u�miech gospodarza zmieni� si� w r�wnie lekkie zmarszczenie brwi.
— Czy mam rozumie�, �e zamierza pani sta� si� figurantk�? — spyta�. — �e zamierza pani przekaza� w praktyce w�adz� nad domen� komu� maj�cemu do tego lepsze kwalifikacje?
— Nie, sir. Nie ma pan tego tak rozumie�. — Zarumieni�a si� �wiadoma, �e da�a si� podpu�ci�. — Niezale�nie od tego, czy wtedy zdawa�am sobie z tego spraw� czy nie, wzi�am na siebie okre�lone obowi�zki, a ka�dy oficer, kt�ry kiedykolwiek dowodzi� kr�lewskim okr�tem, wie, co to oznacza. Nie mam innego wyj�cia, jak nauczy� si�, na czym one dok�adnie polegaj�, i wykona�, co do mnie nale�y, najlepiej jak potrafi�. Co nie znaczy, �e ta perspektywa mnie nie przera�a, i to jest jeszcze jeden pow�d, dla kt�rego wola�abym nie bra� r�wnocze�nie na siebie dodatkowej odpowiedzialno�ci zwi�zanej z podejmowaniem decyzji jako cz�onek Izby Lord�w.
— Powiedzia�bym, �e pani w�asne s�owa �wiadcz� o znacznie wi�kszym poczuciu odpowiedzialno�ci, ni� ma wielu obecnie zasiadaj�cych w tej�e izbie — powiedzia� powa�nie i rumieniec Honor nabra� g��bszego koloru.
Tytu� earla White Haven istnia� od zarania Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, jako �e pierwszy cz�owiek, kt�ry go nosi�, by� jednym z tw�rc�w monarchii. By� to wi�c jeden z najstarszych tytu��w, co nie zmienia�o faktu, �e technicznie rzecz bior�c, Honor dor�wnywa�a pozycj� Alexandrowi. Czu�a si� jednak jak smarkula przebrana w doros�e szatki i domagaj�ca si�, by traktowano j� jak kobiet�.
— Nie zmienia to jednak�e faktu, �e Jej Kr�lewska Mo�� chce, by pani zasiad�a w Izbie Lord�w, i nie jest specjalnie zadowolona, �e ksi��� Cromarty pozwoli� pani tak d�ugo to odwleka� — doda� White Haven. — Jak rozumiem, wyrazi�a si� w tej kwestii raczej... hm, jednoznacznie. Nie ma si� co rumieni�, lady Harrington. Proponuj� podda� si�, p�ki mo�na to jeszcze zrobi� z wdzi�kiem. Chyba �e woli pani wyja�ni� swoje obiekcje Jej Wysoko�ci osobi�cie?
Honor z energi� potrz�sn�a przecz�co g�ow� i White Haven wybuchn�� �miechem.
— Te� tak s�dzi�em. W takim razie my�l�, �e mo�emy uzna� temat za zamkni�ty. Tym niemniej rozs�dniej b�dzie poczeka� z dolewaniem oliwy do ognia do czasu zako�czenia g�osowania nad wypowiedzeniem wojny. A pani wyjazd na Graysona pozwoli uzasadni� tak� zw�ok� w spos�b nie budz�cy niczyich w�tpliwo�ci.
Honor opu�ci�a wzrok i wpatrzy�a si� w uszy Nimitza. Nie mia�aby nic przeciwko temu, aby ta zw�oka przeci�gn�a si� w niesko�czono��. White Haven za� u�miechn�� si�, daj�c jej czas na oswojenie si� z nowinami, tote� cisza przeci�ga�a si� i przerwa� j� dopiero brz�czyk przy drzwiach.
— Aha! — Gospodarz spojrza� na chronometr i doda� energicznie: — Kapitan Goldstein i pozostali zjawili si� dok�adnie o czasie. Jak pani zapewne wie, admira�owie maj� tak� fanaberi� na punkcie punktualno�ci, �e wymagaj� jej r�wnie� przy okazjach towarzyskich.
Honor u�miechn�a si�, doceniaj�c jego wysi�ek w celu roz�adowania atmosfery.
— Chyba wspominano co� o tym w akademii, sir.
— Zawsze wiedzia�em, �e akademia jednak czego� uczy. — White Haven wsta�. — Skoro polityczne pierdo�y mamy ju� za sob�, mam nadziej�, �e jest pani gotowa opowiedzie� nam, co si� wydarzy�o w systemie Hancock. Co si� naprawd� wydarzy�o, lady Honor. S�dz�, �e szybko poczuje pani, �e jest w�r�d przyjaci�.
I u�miechn�� si� rado�nie, a szczerze.
ROZDZIA� XII
— Uwiedziony i porzucony! — podsumowa� Tankersley, obserwuj�c przez okno promu rosn�cy przed dziobem ci�ki kr��ownik. — Tak w�a�nie b�d� si� czu� przez najbli�sze dwa miesi�ce. Zw�aszcza nocami.
Honor zaczerwieni�a si� i rozejrza�a ukradkiem, ale nikt nie siedzia� na tyle blisko, by us�ysze� cich� uwag�. Tuzin dyplomat�w, z kt�rymi dzielili przedzia� pasa�erski promu, zaj�o miejsca z przodu i pogr��y�o si� w przyciszonej rozmowie, ledwie wystartowali.
— Jeste� r�wnie niemo�liwy jak moja matka! �adne z was nie ma szczypty samokontroli. Ani poczucia przyzwoito�ci, skoro ju� o tym mowa!
— Wiem, dlatego tak j� polubi�em. Prawd� m�wi�c, gdyby by�a troch� wy�sza... — urwa�, uchylaj�c si� przed s�jk� w bok, i zachichota�.
Honor tak�e si� u�miechn�a na wspomnienie zaledwie jednodniowej wizyty u rodzic�w. Na d�u�sz� po prostu zabrak�o czasu. Oboje powitali Paula z otwartymi ramionami, ale znacznie lepiej zrozumia� si� z jej rodzicielk�. Allison Harrington by�a emigrantk� z planety Beowulf w systemie Sigma Draconis, a obyczaje seksualne tam panuj�ce r�ni�y si� raczej drastycznie od przyj�tych na Sphinxie. Ca�kowity brak �ycia seksualnego c�rki by� dla niej r�wnie niepokoj�cy co niezrozumia�y, wi�c by�a gotowa rado�nie powita� ka�dego ch�opa o mniej wi�cej w�a�ciwej liczbie ko�czyn, jakiego ta w ko�cu wybierze. Gdy zobaczy�a i pos�ucha�a, kogo pociecha w ko�cu wybra�a, i zrozumia�a, jak g��bokie ��czy ich uczucie, przytuli�a go tak serdecznie (i to nie w przeno�ni), �e Honor zacz�a si� powa�nie obawia�, czy wymuszone przez p� wieku zachowania nie ust�pi� tym z m�odo�ci, co mog�oby nawet Paula wprawi� w ci�ki szok. Na szcz�cie tak si� nie sta�o i Honor mog�a w spokoju ducha �a�owa�, �e nie zobaczy�a jego miny, gdyby to nast�pi�o. A podejrzewa�a, �e by�aby warta ka�dych pieni�dzy.
— Lepiej trzymaj si� z dala od Sphinxa, dop�ki nie wr�c�! — ostrzeg�a gro�nie.
Nimitz siedz�cy na jej kolanach bleekn�� rado�nie, a Paul waln�� si� w pier�, a� zadudni�o, udaj�c wcielenie niewinno�ci.
— Dlaczego, chyba nie s�dzisz...
— Nie chcesz wiedzie�, co my�l� — przerwa�a mu, ledwie t�umi�c �miech. — Widzia�am, jak si� zaszyli�cie w k�cie! O czym szeptali�cie?
— O ca�ej masie spraw. Przyznaj�, �e mnie par� razy zaskoczy�a i to nie tylko tym hologramem, na kt�rym urz�dujesz z go�ym ty�kiem na czworakach. Wiesz, �e na Beowulfie nie praktykuje si� narodzin in vitro?
Tym razem zaczerwieni�a si� znacznie silniej, ale r�wnocze�nie nie zdo�a�a opanowa� �miechu i zachichota�a. Kt�ry� z dyplomat�w obejrza� si� i natychmiast odwr�ci� z powrotem, widz�c wbite w siebie spojrzenie Tankersleya.
— Wiem — odpar�a po chwili.
— Tak? — u�miechn�� si� sm�tnie, zmartwiony, �e nie da�a si� podpu�ci� wzmiank� o hologramie. — A� trudno uwierzy�, �e taki drobiazg donosi� ci� a� do chwili przyj�cia na �wiat. To musia�o by� ci�kie zaj�cie.
— Pijesz do moich rozmiar�w czy insynuujesz, �e by� to pr�ny trud?
— Sk�d�e znowu! Ani jedno, ani drugie nie by�oby dla mnie bezpieczne. Ale ca�kiem serio — na Sphinxie musia�o to by� naprawd� trudne zadanie.
— By�o — zgodzi�a si�, powa�niej�c. — Co prawda Beowulf ma wi�ksze ci��enie ni� Manticore, ale i tak jest ono o dziesi�� procent ni�sze ni� panuj�ce na Sphinxie. Ojciec wola�by mnie przenie�� do inkubatora, ale matka nawet nie chcia�a o tym s�ysze�. Ojciec nadal by� w czynnej s�u�bie i nie mieli pieni�dzy, by wyposa�y� dom w p�yty antygrawitacyjne, ale matka jest uparta. I postawi�a na swoim.
— Wiedzia�em, �e po kim� musia�a� to odziedziczy�. Tylko nie rozumiem, dlaczego tak si� zapar�a. Nie spodziewa�bym si� tego akurat po kim� wychowanym na Beowulfie.
— Wiem.
Potar�a czubek nosa, zastanawiaj�c si�, jak najlepiej wyt�umaczy� mu t� pozorn� niekonsekwencj�. Beowulf przewodzi� skolonizowanej galaktyce w dziedzinie nauk przyrodniczych i wypracowa� najbardziej zaawansowan� in�ynieri� genetyczn�, zw�aszcza w stosowanej eugenice. Reszta galaktyki praktycznie zaprzesta�a prowadzenia tych bada�, podobnie jak stosowania na szerok� skal� in�ynierii genetycznej na ponad siedemset standardowych lat. Powodem by�a Ostateczna Wojna rozegrana na Ziemi w dziesi�tym stuleciu Po Diasporze, w kt�rej wykorzystano specjalistyczne bronie biologiczne i inne konstrukcje genetyczne z �super�o�nierzami” na czele. Efektem by�o tak niewiarygodne spustoszenie planety, �e wed�ug wi�kszo�ci historyk�w jedynie ekspedycje ratunkowe wys�ane przez inne planety niedawno utworzonej Ligi Solarnej uratowa�y Ziemi�. A system S�oneczny i tak potrzebowa� prawie pi�ciuset standardowych lat, by odzyska� dominuj�c� pozycj� w galaktyce.
Jedynie mieszka�cy Beowulfa nie poddali si� powszechnej panice, gdy roznios�a si� wie��, jakie skutki przynios�o bojowe zastosowanie genetyki. Sta�o si� tak prawdopodobnie dlatego, �e stosunkowo niewiele bada� prowadzonych na Beowulfie mia�o na celu poprawianie gatunku ludzkiego, a ta najstarsza z kolonii na d�ugo przed tym makabrycznym konfliktem stworzy�a w�asny, surowo przestrzegany kodeks zasad etycznoprawnych dotycz�cych wykorzystywania genetyki. Zreszt� presja ze strony innych planet by�a dziwnie s�aba, gdy okaza�o si�, �e w�a�nie medycy z Beowulfa zdo�ali pokona� i zlikwidowa� najgorsze choroby i genetyczne zniszczenia u niedobitk�w ziemskiej populacji po zako�czeniu walk.
Zasad tych przestrzegano nadal, mimo i� od zako�czenia wojny min�o prawie tysi�c lat standardowych. Z czasem by� mo�e nawet si� one nieco zaostrzy�y. Na wi�kszo�ci planet do sprawy podchodzono tak jak na Manticore — to, czy ci��a zosta�a donoszona naturalnie, czy te� po zap�odnieniu zarodek przenoszono do inkubatora, nie stanowi�o �adnej r�nicy. Zwolennik�w metody in vitro by�o sporo i mieli logiczne argumenty — nie do��, �e p��d przez ca�y czas pozostawa� pod kontrol� aparatury monitoruj�cej jego rozw�j, co pozwala�o na stosunkowo �atwe korygowanie nieprawid�owo�ci, to dodatkowo dzi�ki tej metodzie kobiety s�u��ce w si�ach zbrojnych zawodowo mog�y po��czy� macierzy�stwo z prac�. Na Beowulfie generalnie nie stosowano tej metody.
— To do�� trudno wyja�ni� — odezwa�a si� w ko�cu Honor. — Wydaje mi si�, �e ma to wiele wsp�lnego z faktem, �e tylko na Beowulfie nie zarzucono prowadzenia program�w genetycznych. By� to jakby gest maj�cy uspokoi� reszt� galaktyki, �e nie b�d� majstrowa� przy ludzkim genotypie. I dotrzymali s�owa: prace koncentruj� si� na wykorzystaniu do maksimum materia�u genetycznego, ale nie wychodz� nawet o p� kroku dalej. Owszem, mo�na by twierdzi�, �e prolong to przekroczenie tej granicy, ale w rzeczywisto�ci proces ten nie polega na zmianie czegokolwiek w ludzkim organizmie, lecz na spowodowaniu, by pewne grupy gen�w dzia�a�y wolniej, co daje w efekcie wyd�u�enie �ycia. Oficjalnym powodem, dla kt�rego na Beowulfie nie stosuje si� metody in vitro poza wyj�tkowymi przypadkami, jest �ch�� unikni�cia uzale�nienia od technicznych metod reprodukcyjnych”. Ale matka, ilekro� o tym m�wi�a, zawsze si� dziwnie u�miecha�a i par� razy doda�a, �e chodzi o co� wi�cej.
— O co?
— Nie chcia�a mi powiedzie�. Wydusi�am z niej tylko, �e zrozumiem, kiedy przyjdzie moja kolej. — Honor wzruszy�a ramionami i doda�a ze z�o�liwym u�mieszkiem. — W naszym wypadku naturalnie mo�e zrobi� wyj�tek, bior�c pod uwag�, jak w najbli�szej przysz�o�ci b�d� wygl�da�y nasze harmonogramy zaj��.
— Zrobi�a — poprawi� j� cicho Paul i u�miechn�� si�, widz�c, jak jej brwi w�druj� w g�r�. — Powiedzia�a, �e kiedy j� nast�pnym razem odwiedzimy, zabierze si� za nas z prob�wkami. Podobno ma to co� wsp�lnego z niech�ci� do marnowania wysokogatunkowej spermy.
Honor wytrzeszczy�a oczy, nie mog�c przez moment wykrztusi� s�owa — nie zdawa�a sobie sprawy, �e jej rodzicielka a� tak dalece zaaprobowa�a Paula.
— My�l�, �e to doskona�y pomys� — powiedzia�a cicho, �ciskaj�c jego d�o�.
A potem poca�owa�a go, ignoruj�c dyplomat�w, i doda�a, u�miechaj�c si� z�o�liwie:
— Gdy wr�c�, pogadamy o tym marnowaniu wysokogatunkowej spermy!
Promie� �ci�gaj�cy doprowadzi� kuter bez wstrz�s�w i niespodzianek do stanowiska cumowniczego na pok�adzie hangarowym ci�kiego kr��ownika Jason Alvarez. Honor spokojnie poczeka�a, a� �luza i wylot korytarza zostan� uszczelnione, a dyplomaci przestan� si� miota� i poznajduj� w�asne baga�e. Dopiero w tym momencie zda�a sobie spraw� z nieodwracalno�ci wyjazdu, jak i z tego, �e naprawd� nie chce jej si� lecie� na Grayson.
Nimitz zamrucza�, Paul zamkn�� j� w kr�tkim po�egnalnym u�cisku; zamruga�a gwa�townie oczami, powstrzymuj�c niespodziewane �zy.
Hej, to tylko dwa miesi�ce! — szepn�� Tankersley.
— Wiem — odetchn�a g��boko. — Nigdy nie lubi�am po�egna�. Gdy obserwowa�am wzruszenie innych, wydawa�o mi si� to g�upie. Teraz tak nie jest, ale nadal �le znosz� rozstania.
— Gdyby� tak d�ugo nie zamyka�a swego serca, wcze�niej by� zm�drza�a — tr�ci� palcem czubek jej nosa i pospiesznie cofn�� go, gdy k�apn�a z�bami. — Tak ju� lepiej! Nie lubi�, gdy kto� wyp�akuje mi si� w klap�: zostaj� zacieki na mundurze. Dlatego nie pozwalam na to �adnej kobiecie!
— A du�o ich by�o? — spyta�a, podnosz�c Nimitza, by m�g� wskoczy� na wy�cie�any naramiennik kurtki mundurowej.
Gdy zrobi�a ten ruch, na wisz�cej na jej szyi Gwie�dzie Graysona b�ysn�� refleks �wiat�a — odznaczenie to nale�a�o bowiem nosi� do galowego munduru w oryginale, nie w postaci baretki. Poprawi�a je — nie zd��y�a si� jeszcze przyzwyczai� do jego ci�aru — a potem odruchowo obci�gn�a uniform.
— Kto by tam zliczy� — u�miechn�� si� promiennie. — Zreszt� nie by�y wa�ne.
— O tym haremie niewa�nych b�dziemy musieli powa�nie porozmawia�, gdy wr�c�!
— Ju� si� boj�! — j�kn�� i wsta�.
Otworzy� luk baga�owy znajduj�cy si� nad fotelami i wyj�� z niego sk�rzan�, wygl�daj�c� na starannie wykonan� torb� na rami�. Zrobiona by�a z czarnej sk�ry wypolerowanej do po�ysku, zaopatrzona w herb, kt�ry Honor sobie wybra�a, gdy zosta�a patronk�: p�kule zachodnie Sphinxa i Graysona po��czone stylizowanym kluczem stanowi�cym oficjalny symbol patronatu, a wszystko to zwie�czone he�mem pr�niowym. He�m m�g� wydawa� si� niestosownie nowoczesnym elementem, ale od prawie dw�ch tysi�cy standardowych lat by� symbolem marynarki wojennej.
— Co to takiego? — zainteresowa�a si�.
— A to jest, moja droga, niespodzianka — wyszczerzy� si� rado�nie Tankersley. — Mia�em nadziej�, �e b�dzie gotowa na czas, ale nic nie m�wi�em, �eby nie zapeszy�, bo sprawy si� nieco skomplikowa�y. No, ale postarali si�, �eby mi zrobi� przyjemno��.
— Kto si� postara�?!
Paul zachichota� uradowany i postawi� torb� na fotelu, z kt�rego przed chwil� wsta�a Honor. Potem otworzy� j� i zaprezentowa� zawarto��.
By� to kombinezon pr�niowy, tyle �e niezwykle ma�y i przeznaczony dla kogo�, kto mia� sze�� ko�czyn i ogon.
— Paul! — westchn�a Honor, nie wierz�c w�asnym oczom. — To nie mo�e by� tym, na co wygl�da!
— Ale jest. — Tankersley pogrzeba� w torbie i wyj�� stosownej wielko�ci, czyli r�wnie ma�y he�m, przetar� go r�kawem i poda� jej z uk�onem: — Dla Stinkera!
Honor wzi�a he�m, nadal nie mog�c uwierzy�, �e to prawda. Obraca�a go w d�oniach, ogl�daj�c ze wszystkich stron. Nimitz przygl�da� mu si� z r�wnym zainteresowaniem, doskonale rozumiej�c, co to takiego. Dzi�ki wi�zi istniej�cej mi�dzy nimi czu�a jego zaskoczenie i zadowolenie r�wnocze�nie.
— Paul, nigdy nawet... dlaczego sama na to nie wpad�am?! Jest doskona�y!
— I taki powinien by�! A dlaczego sama o tym nie pomy�la�a�... c�, jestem jak najdalszy od stwierdzenia, �e bywasz czasami wyj�tkowo t�pa, ale... — i wymownie wzruszy� ramionami.
— Skromno��, wdzi�k i takt — oznajmi�a rzeczowo. — Jakim cudem na ciebie zas�u�y�am?!
— I urok osobisty — doda� niewinnie. — Robi� co mog�, �eby zaskarbi� sobie �aski ja�nie pani na lata, gdy ju� nie b�d� w stanie uskoczy� przed kolejnym szturcha�cem. A powa�nie: wpad�em na ten pomys�, gdy zobaczy�em modu� ratunkowy w twojej kabinie. Wiesz, �e kiedy� zajmowa�em si� projektowaniem r�nych r�no�ci dla floty. Zaraz po uko�czeniu akademii zosta�em przedzielony do zespo�u zajmuj�cego si� modernizacj� skafandr�w pr�niowych w zwi�zku z pojawieniem si� wytrzymalszych materia��w. Naby�em sporo do�wiadczenia w tej materii, a w czasie pobytu w Hancock dysponowa�em te� spor� ilo�ci� wolnego czasu i tak jako� wysz�o, �e zanim opu�cili�my ten system, mia�em ju� gotowy projekt.
— Ale� to musia�o kosztowa� fortun� — powiedzia�a wolno. — Wiem, ile mnie kosztowa� ostatni modu�.
— Tani nie by� — przyzna� Paul powa�nie. — Ale moja rodzina od zawsze prowadzi�a interesy w przemy�le okr�towym. Pokaza�em projekt wujowi Henriemu, szefowi naszej stacji naukowo-technicznej, i dalej on ju� wszystko pilotowa�. A przy okazji obsobaczy� mnie za niedbalstwo i bezmy�lno��. Fakt: kiedy sko�czy� si� z nim bawi�, projekt by� bez por�wnania lepszy, ale nie musia� si� a� tak na mnie wy�ywa�! Samo zrobienie skafandra to ju� by� drobiazg.
Honor odruchowo przytakn�a, nadal pogr��ona w my�lach. Staranniej obejrza�a he�m... By�a zaskoczona, gdy odkry�a z jak maj�tnej rodziny Paul pochodzi, cho� w�a�ciwie nie powinno jej to dziwi�, bo wiedzia�a, �e jest bliskim kuzynem Mike Henke, ale o tych rodzinnych interesach dawno z ni� nie rozmawia�a. Mimo jego niedba�ego podej�cia do kwestii ceny, doskonale wiedzia�a, jak kosztowne s� modu�y ratunkowe, a ten skafander musia� by� niepor�wnywalnie kosztowniejszy.
— Jest wspania�y, ale nie powiniene� bez ostrze�enia robi� mi takich kosztownych prezent�w.
— A tym akurat nie musisz si� martwi�. Wuj Henri te� uwa�a�, �e to b�dzie kosztowna zabawka, dop�ki przypadkiem nie dowiedzieli si� o wszystkim ludzie z marketingu — uspokoi� j� Paul, a widz�c jej oszo�omion� min�, wyja�ni�: — Nie tylko ty masz treecata, prawda? Dostarczamy oko�o jednej trzeciej modu��w dla nich, a pozostali producenci b�d� naprawd� nieszcz�liwi, gdy ten skafander pojawi si� na rynku. Przy okazji: nie masz poj�cia, jakie to mi�e, kiedy po tylu latach traktowania jak syna marnotrawnego rodzina zaczyna ci� docenia�.
— Fakt: nie mam — u�miechn�a si� i pokaza�a Nimitzowi he�m z bliska.
Ten obw�cha� go dok�adnie, wsadzi� �eb do �rodka i z zadowoleniem zastrzyg� uszami.
— Dzi�ki — powiedzia�a z uczuciem i obj�a Paula drug� r�k�. — Bardzo ci dzi�kuj�. W imieniu nas obojga.
— Drobiazg. — Tankersley machn�� lekcewa��co r�k�, nie kryj�c jednak zadowolenia.
Honor odda�a mu he�m, kt�ry umie�ci� starannie w torbie. Nast�pnie zapi�� j� i zawiesi� na jej lewym ramieniu.
— Gotowe — oznajmi� i p�ynnym gestem zaprosi� j� do wyj�cia: Honor dopiero teraz zorientowa�a si�, �e wszyscy poza nimi ju� wysiedli.
— Ma w�asny system nap�dowy, cho� dysze nie s� tak elastyczne jak w naszych skafandrach. Wyposa�ono je jednak w biosprz�g, a s�dz�c po paru wyczynach akrobatycznych, jakie mia�em okazj� widzie� w wykonaniu Nimitza, nie powinien mie� k�opot�w ze sterowaniem, gdy tylko si� po�apie, na czym to polega — doda� tytu�em wyja�nienia, gdy szli do �luzy. — W tej chwili nie ma paliwa i dysze s� od��czone, a oprogramowanie zosta�o tak pomy�lane, by da�o si� bez trudu wprowadzi� stosowne poprawki, kiedy uda wam si� ustali�, kt�re grupy mi�ni najlepiej s�u�� do rozpocz�cia danego manewru. Na wszelki wypadek do�o�y�em d�ug� link� do pr�b w niewa�ko�ci i instrukcj� obs�ugi. Lepiej najpierw j� przeczytaj, zanim zaczniecie pr�by.
— Aye, aye, sir!
— Grzeczna dziewczynka. — Z�apa� j� za rami�, przyci�gn�� jej g�ow� do wygodnej wysoko�ci i poca�owa�. — Mi�ej podr�y.
U�miechn�a si�, wol�c nic nie m�wi�, bo nie chcia�a ryzykowa�, �e zadr�y jej g�os. Si�gn�a ku por�czy i przekroczy�a granic� pok�adowego ci��enia kutra. Za plecami us�ysza�a znacz�ce chrz�kni�cie i dziwnie radosny g�os:
— Wiesz, by�bym zapomnia� o pewnym drobiazgu...
— Tak? Jakim?
— Naprawd� si� ciesz�, �e zd��y�em z przygotowaniem skafandra przed twoim wyjazdem, bo to ty b�dziesz musia�a wyja�ni� wszystko Nimitzowi, a musz� ci� uprzedzi�, cho� wuj Henri stara� si� jak m�g�, z jedn� rzecz� nie zdo�a� sobie poradzi�.
— Z jak�? — spyta�a z nag�� podejrzliwo�ci�, odwracaj�c si�.
— Ujmijmy to tak, kochanie... — Paul spu�ci� skromnie oczka i wyszczerzy� z�by. — Mam nadziej�, �e Nimitz b�dzie w naprawd� dobrym nastroju, gdy zaczniesz mu t�umaczy� detale pod��czenia kanalizacyjnego.
Kapitan Mark Brentworth powita� ostatniego przedstawiciela dyplomatycznego Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore na pok�adzie swego okr�tu i czym pr�dzej odwr�ci� si� ku wylotowi korytarza ��cz�cego pok�ad hangarowy ze �luz� kutra, s�ysz�c ostrzegawcze chrz�kni�cie. Do wylotu dociera�a zgrabna posta� w czarnym uniformie, poruszaj�ca si� niezwykle lekko — przynajmniej takie mia� wra�enie po obejrzeniu pokazu niezdolno�ci poruszania si� w niewa�ko�ci zaprezentowanego przez dyplomat�w. Ramienia jej kurtki mundurowej trzyma� si� kurczowo znajomy kud�aty kszta�t i Brentworth u�miechn�� si� z autentycznym zadowoleniem.
Da� znak praw� d�oni� i dowodz�cy wart� trapow� bosman schowa� elektroniczny gwizdek, a wyj�� staromodny, zwyk�y. Wszyscy dyplomaci jak jeden m�� odwr�cili si�, gdy zabrzmia� melodyjny d�wi�k metalowego gwizdka, a warta honorowa Marines stoj�ca dot�d w pozycji �Spocznij” wypr�y�a si� jak na paradzie.
— Preeeezentuj bro�! — warkn�� dowodz�cy ni� oficer i karabiny pulsacyjne zmieni�y po�o�enie w idealnie zgrany spos�b.
Cz�onkowie za�ogi zasalutowali, Brentworth za� zdj�� czapk� i sk�oni� si� dok�adnie w chwili, w kt�rej Honor Harrington stan�a na pok�adzie. Rozleg� si� drugi �wist trapowy. Honor zamar�a zaskoczona, podobnie jak dyplomaci, ale dzi�ki wieloletniej wprawie w jej twarzy nie drgn�� nawet jeden mi�sie�.
— Patronko Harrington. — Brentworth wyprostowa� si� i umie�ci� czapk� pod pach�. — Jestem zaszczycony, milady, mog�c powita� pani� na pok�adzie mojego okr�tu w imieniu mieszka�c�w planety Grayson.
Przez moment Honor tylko mu si� przygl�da�a, nie wiedz�c, jak powinna odpowiedzie�, po czym odk�oni�a si� i odrzek�a:
— Dzi�kuj�, kapitanie Brentworth. Bardzo si� ciesz�, �e si� tu znalaz�am i... — u�miechn�a si� i wyci�gn�a ku niemu praw� d�o� — ... okr�t wygl�da wspaniale, Mark.
— Dzi�kuj�, milady. Jestem z niego raczej dumny i je�li tylko b�dzie pani mia�a ochot�, z przyjemno�ci� pani� po nim oprowadz�, kiedy tylko pani zechce.
— Trzymam ci� za s�owo.
U�cisn�a jego d�o� nieco zaskoczona, �e tak pasuje do niego kapita�ski mundur.
Ostatnim razem, gdy si� widzieli, by� komandorem i nie dowodzi� okr�tem, ale wiedzia�a, �e awansu nie zawdzi�cza rodzinnym koneksjom czy faktowi, �e Marynarka Graysona gwa�townie potrzebowa�a starszych rang� oficer�w. Mark Brentworth radzi� sobie w �yciu samodzielnie i wszystko zawdzi�cza� wy��cznie w�asnej pracy.
Poniewa� przytrzyma� jej d�o� nieco d�u�ej ni� nakazywa�a zwyk�a uprzejmo��, przekr�ci�a g�ow�, tak by m�g� dok�adniej obejrze� jej lewy profil. Ostatnim razem, gdy go widzia�, zrujnowane lewe oko zas�ania�a czarna przepaska, a reszta lewej strony twarzy by�a martw� i nieruchom� mask� pozbawion� czucia i kontroli nerw�w. Czu�a na sobie jego badawcze spojrzenie, a potem jego ulg�, gdy si� u�miechn�a i lewa cz�� twarzy poruszy�a si� naturalnie. Albo raczej w spos�b, kt�ry jemu wyda� si� naturalny, jako �e przed zranieniem ledwie raz czy dwa mia� okazj� zobaczy�, jak si� u�miecha.
Pu�ci� jej d�o� i cofn�� si�, ca�ym zachowaniem jednoznacznie daj�c do zrozumienia, �e to ona, a nie jacy� tam dyplomaci, jest najwa�niejsz� osob� na pok�adzie.
— W takim razie, milady, jestem na pani rozkazy. A teraz prosz� mi pozwoli� zaprowadzi� si� do swojej kabiny. Pani steward powinien ju� sko�czy� rozpakowywanie rzeczy.
ROZDZIA� XIII
Cz�owiek, kt�ry jeszcze niedawno nazywa� si� Pavel Young, zatrzyma� si� gwa�townie, patrz�c na lustro, kt�rego nie spodziewa� si� tu znale��. Znajdowa� si� w gabinecie ojca, a raczej w swoim nowym gabinecie, i czeka� bez ruchu, a� drzwi zamkn� si� za jego plecami. Z lustra spogl�da� na niego upi�r o zapadni�tych oczach i trupiobladej twarzy, ubrany w cywilny, nienagannie skrojony str�j.
Co� w nim p�k�o. Drgn��, jakby go kopn�� niezbyt silny pr�d, i energicznie przemierzy� pomieszczenie, podchodz�c do lustra. Wykrzywi� si� ni to wstydliwie, ni to w�ciek�e i z�apa� za ram�. Lustro nie wisia�o lu�no — by�o przytwierdzone do �ciany i z�ama� sobie paznokie�, odrywaj�c je, ale b�l by� mile widzianym sprzymierze�cem: rozpali� nienawi��. Chrz�kn��, wcisn�� palce w szczelin� i szarpn��. Kosztowna drewniana rama ust�pi�a z trzaskiem i zatoczy� si� pod nag�ym ci�arem, ale nie upu�ci� lustra, lecz cisn�� nim, celuj�c w przeciwleg�� �cian�. Tafla lustrzanego szk�a przelecia�a przez gabinet, obracaj�c si� z lekkim szumem, i z og�uszaj�cym brz�kiem rozprysn�a si� na tysi�ce od�amk�w, gdy r�bn�a o �cian�. Od�amki zas�a�y dywan, a cz�� potoczy�a si� dalej, na parkiet, pob�yskuj�c niczym diamenty i odzwierciedlaj�c szale�stwo b�yszcz�ce w jego oczach.
Drzwi otwar�y si� gwa�townie i w progu stan�� dystyngowanie wygl�daj�cy m�czyzna o stalowoszarych w�osach i kamiennym obliczu. Zdradzi�y go jednak oczy, kt�re na widok rozbitego lustra i ci�ko dysz�cego jedenastego earla North Hollow, wygl�daj�cego jakby w�a�nie uciek� z oddzia�u dla psychicznie chorych, zrobi�y si� nienaturalnie okr�g�e i wytrzeszczone. Obiekt jego zainteresowania prostowa� si� w�a�nie, gor�czkowo �api�c oddech i wpatruj�c si� z w�ciek�o�ci� w resztki lustra.
— Milordzie? — spyta� m�czyzna kulturalnym tonem, w kt�rym pobrzmiewa�y �lady ostro�no�ci, ale nie uzyska� �adnej odpowiedzi, wi�c powt�rzy� g�o�niej: — Milordzie?!
Earl otrz�sn�� si�, zamkn�� oczy i przeczesa� palcami w�osy. Nast�pnie odetchn�� g��boko, odwr�ci� si� i spyta� niespodziewanie spokojnie:
— Tak, Osmond?
— S�ysza�em, jak lustro si� rozbi�o... Mam kaza� je posprz�ta�?
— Nie. — North Hollow chrz�kn�� i podszed� wolno do biurka.
Usiad� w nowym sk�rzanym fotelu, kt�ry zast�pi� antygrawitacyjny fotel ojca, i poleci�:
— Zostaw je na razie.
Osmond kiwn�� g�ow�, staraj�c si� zachowa� neutralny wyraz twarzy, co nie by�o �atwe — co prawda nowy chlebodawca mia� za sob� przej�cia uzasadniaj�ce r�ne nerwowe zachowania, ale by�o w nim co� niebezpiecznego i nieobliczalnego. B�ysk w jego oczach by� zbyt intensywny, by uzna� go za ca�kowicie naturalny.
— To wszystko, Osmond — doda� po chwili North Hollow, nie podnosz�c oczu znad klawiatury, i poczeka�, a� drzwi zamkn�y si� za wychodz�cym.
Dopiero w�wczas zapad� si� w sobie i ukry� twarz w d�oniach.
Lustro o�ywi�o wspomnienia wydarze� sprzed pi�ciu dni. Pi�ciu dni i nocy gorszych ni� wszystko, co dot�d prze�y�. Tyle czasu min�o, odk�d Royal Manticoran Navy dope�ni�a haniebnej formalno�ci, pozbawiaj�c go honoru. Zamkn�� oczy i zn�w ujrza� scen�, kt�rej nie m�g� zapomnie�. Co gorsza — nie wiedzia� nawet, czy chce j� zapomnie�, bo jak przykra by nie by�a, rozpala�a wci�� na nowo jego w�ciek�o�� i nienawi��. A tylko nienawi�� dawa�a mu si�� do dzia�ania.
Ponownie zobaczy� jakiego� admira�a o kwadratowej szcz�ce, zaci�tym wyrazie twarzy i oczach pe�nych obrzydzenia oraz pogardy, gdy starannie neutralnym g�osem odczyta� wyrok i jego uzasadnienie. Tak dono�nie, �e g�uchy by go us�ysza�. Dwa szeregi w czarno-z�otych uniformach galowych i mn�stwo holokamer nagrywaj�cych wszystko z rozmaitych punkt�w tak na ziemi, jak i w powietrzu, bo cz�� umieszczono w pojazdach, byle tylko mie� lepsze pole widzenia, dope�nia�y obrazu. Ledwie umilk� g�os admira�a, paradnym krokiem podszed� podporucznik, zatrzyma� si� o krok od niego i metodycznie przyst�pi� do najgorszego. Mechaniczne ruchy d�oni w bia�ych r�kawiczkach. Pogarda przebijaj�ca z ka�dego ruchu, gdy odrywa� przyfastrygowane jedynie do munduru na t� okazj� dystynkcje, zaczynaj�c od z�otych galon�w pe�nego kapitana z r�kaw�w, poprzez baretki z piersi, god�o okr�tu, emblematy s�u�by, a� do czerwono-z�ocistej naszywki Royal Manticoran Navy z prawego ramienia. Nitki puszcza�y z g�o�nym trzaskiem przypominaj�cym wystrza�y, bowiem wszystko to odbywa�o si� w g��bokiej ciszy.
Chcia� wrzasn�� i skl�� ich wraz z ich g�upim poj�ciem honoru od ostatnich. Zaprzeczy�, �e maj� prawo go os�dza� i poni�a�. I nie m�g�. Szok i wstyd zapad�y w niego zbyt g��boko, parali�uj�c go. Sta� w postawie zasadniczej wypr�ony niczym na paradzie. Nie by� w stanie drgn�� nawet wtedy, gdy podporucznik zdj�� mu z g�owy bia�y beret dow�dcy okr�tu, oderwa� z niego god�o Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore i starannie na�o�y� mu go z powrotem. Jak dziecku zbyt g�upiemu, by mog�o si� samo ubra�. Drgn�� dopiero, gdy przysz�a kolej na szpad� — zdo�a� w�wczas zamkn�� oczy, ale i tak wiedzia�, �e podporucznik opar� jej czubek o ziemi�, trzymaj�c za r�koje��, tak by by�a pochylona pod k�tem czterdziestu pi�ciu stopni, i gwa�townym ciosem podeszwy z�ama� j�. Stal p�k�a z przera�liwym j�kiem, a potem rozleg� si� brz�k spadaj�cych na bruk po��wek.
A on nadal sta� bez ruchu. Ju� nie kr�lewski oficer, ale �a�osna posta� w dziwacznym czarnym ubraniu, z kt�rego tu i �wdzie zwisa�y nitki. Wiatr podrywa� kawa�ki z�otej wst��ki i inne r�nobarwne wyszywanki walaj�ce si� wok� jego st�p. Wyszywanki, kt�re jeszcze nie tak dawno wiele znaczy�y, ale jak wiele, o tym nie mia� poj�cia, dop�ki ich nie utraci� bezpowrotnie. Otworzy� oczy i patrzy� na rozwiewane przez wiatr baretki orderowe i na odb�yski s�o�ca w z�amanej klindze...
— W ty� zwrot! — niespodziewanie warkn�� g�o�no admira�.
Komenda jego ju� nie dotyczy�a, ale oba szeregi z podziwu godnym zgraniem odwr�ci�y si� plecami do niego.
— Naprz�d marsz! — pad� kolejny rozkaz i oficerowie ruszyli, wybijaj�c krok z precyzj� godn� kompanii Marine Corps w tempie dyktowanym przez powolne, miarowe uderzenia b�bna.
A on zosta� samotny na polu ha�by...
Otworzy� oczy, uwalniaj�c si� od koszmaru... na jaki� czas. Zakl�� bezg�o�nie i zacisn�� pi�ci, a� mu kostki zbiela�y, czuj�c narastaj�c� w�ciek�o�� i nienawi��. Do nienawi�ci by� przyzwyczajony — zawsze czai�a si� gdzie� w nim, stanowi�a integraln� cz�� jego osoby. Pojawia�a si� z rozmaitych powod�w — gdy jaki� prostak o�miela� si� poddawa� w w�tpliwo�� jego przyrodzony autorytet, gdy jaki� g�upi dow�dca odmawia� uznania tego, co mu si� s�usznie nale�a�o, gdy dawa� nauczk� jakiemu� dupkowi, kt�ry na to zas�u�y�. Ca�y czas wrza�a jak lawa, smakowa� j�, mszcz�c si�, bowiem by�a w�wczas niczym najprzedniejsze wino. I wtedy w�a�nie smakowa�a najlepiej.
Ta nienawi�� by�a inna — przypomina�a ogie� spalaj�cy go od wewn�trz. Tym razem ca�y �wiat zwr�ci� si� przeciwko niemu i zrobi� co m�g�, by zha�bionego i z�amanego rzuci� do st�p suki, kt�ra by�a powodem wszystkich jego nieszcz��. Teraz pa�a� ��dz� zemsty. I to nie tylko na tej dziwce Harrington, ale na wszystkich, kt�rzy go zdradzili. I to nie tylko bezpo�rednio: mia� zamiar zem�ci� si� na wszystkich, kt�rzy w jakikolwiek spos�b si� do tego przyczynili. Musia� ich zniszczy� i zamierza� robi� to stopniowo i dok�adnie. W spos�b, kt�ry jednoznacznie �wiadczy�by o tym, gdzie ma ich zasrane prawo i honor.
Zgrzytn�� z�bami i zmusi� do bezczynnego siedzenia, dop�ki furia nie opad�a. Nie znikn�a — ostatnimi czasy nigdy nie znika�a zupe�nie, tylko wycofywa�a si�, pozostaj�c na poziomie umo�liwiaj�cym my�lenie i m�wienie nie przerywane przekle�stwami, kt�rymi mia� ochot� obrzuci� ka�dego, kto znalaz� si� w pobli�u.
Nacisn�� klawisz interkomu.
— S�ucham, milordzie? — rozleg� si� natychmiast g�os Osmonda, g��wnego doradcy ojca, a teraz jego.
— Chc�, by zaraz zjawili si� tu Sakristos i Elliott. I ty tak�e.
— Oczywi�cie, milordzie.
Urz�dzenie umilk�o, a North Hollow odchyli� oparcie fotela i u�miechn�� si� paskudnie, potakuj�c w�asnym my�lom. Nie musia� czeka� d�ugo: drzwi otworzy�y si� i do gabinetu kolejno weszli: Osmond, m�odszy od niego m�czyzna i elegancka rudow�osa niewiasta zaskakuj�cej urody. Na jej widok w oczach siedz�cego b�ysn�o zgo�a co� innego ni� w�ciek�o�� i nienawi��.
— Siadajcie — wskaza� im stoj�ce po przeciwnej stronie biurka krzes�a.
I z przyjemno�ci� obserwowa�, jak wykonuj� polecenie. Nie by� to ten sam rodzaj w�adzy co w Kr�lewskiej Marynarce, ale zaczyna� mu si� podoba�, bowiem wynika� nie z tradycji czy z faktu, i� by� oficerem, ale z jego w�asnego nazwiska, pieni�dzy i wp�yw�w politycznych, kt�re odziedziczy�. Zaczyna�o to dzia�a� jak afrodyzjak, dlatego pozwoli�, by przez kilkana�cie sekund go�cie siedzieli i czekali, a sam rozkoszowa� si� ich pos�usze�stwem.
— Na jakim etapie s� nasze negocjacje z baronem High Ridge? — spyta�, przerywaj�c cisz� i spogl�daj�c na Osmonda.
— Baron zgodzi� si� sponsorowa� pa�skie pierwsze przem�wienie, milordzie. Wyrazi� pewn� trosk� odno�nie kwestii Jordana, ale pozwoli�em sobie zapewni� go, �e jego obawy s� bezpodstawne.
North Hollow u�miechn�� si� z zadowoleniem. High Ridge nie bardzo chcia� sponsorowa� jego pierwsze wyst�pienie, gdy� jako znany fanatyk religijny s�yn�cy z nietolerancji, tak w sprawach rodzinnych, jak i politycznych, obawia� si�, �e ha�ba degradacji i wyrzucenia z floty splami i jego. Obawa ta by�a jednak niczym w por�wnaniu ze strachem wywo�anym informacj�, �e stary North Hollow przekaza� synowi wszystkie teczki, kt�rych zawarto�ci� szanta�owa� wiele osobisto�ci. M�g� zniszczy� ich kariery polityczne albo �ycie rodzinne, albo te� jedno i drugie. A High Ridge nale�a� do grona szanta�owanych.
Powodem by� udzia� w aferze Jordan Cartel. Co prawda powi�zania te starannie maskowali podstawieni udzia�owcy i specjalnie w tym celu powo�ane firmy, ale stary North Hollow je odkry�, podobnie jak i to, i� udzia�y w kartelu by�y w rzeczywisto�ci politycznymi �ap�wkami. Oraz �e co gorsza sprzeda� je w krytycznym momencie dzi�ki poufnym informacjom, na chwil� przedtem, zanim Admiralicja og�osi�a zawieszenie wszystkich kontrakt�w militarnych do czasu zbadania zarzut�w oszustwa i niestosowania odpowiednich materia��w wyszczeg�lnionych w specyfikacjach. Poniewa� baron sprzeda� wszystkie udzia�y w jednym bloku, spowodowa�o to paniczn� wyprzeda�, kt�ra sko�czy�a si� upadkiem kartelu i najgorsz� katastrof� finansow� w ostatnim standardowym stuleciu historii Kr�lestwa. Ucierpia�y na tym tysi�ce ludzi, a �aden z prowadz�cych �ledztwo nie zdo�a� doj�� do tego, kto wywo�a� lawin�, zalecaj�c ow� pierwsz� fataln� wyprzeda�.
�aden opr�cz cz�owieka wynaj�tego przez starego earla North Hollow.
— Baron pyta�, jaki temat zamierza pan poruszy�, milordzie. — G�os Osmonda wyrwa� go z mi�ych rozmy�la�.
— Wypowiedzenia wojny, naturalnie.
Osmond jedynie skin�� g�ow�.
— I dlatego chcia�em ci� widzie�, Elliott — doda� gospodarz, przenosz�c spojrzenie na m�odszego z go�ci.
Elliott by� nadwornym autorem przem�wie� ojca, a poniewa� spisywa� si� bez zarzutu, obecny earl postanowi� go pozostawi�. Teraz siedzia� got�w do notowania, maj�c na kolanach elektrokart� z klawiatur� stenografisty.
— Chc�, �eby mowa by�a wywa�ona, i nie chc� atakowa� rz�du! Trzeba do sprawy podej�� delikatnie, bo nie mam zamiaru zrywa� z reszt� partii, i je�li to b�dzie brzmia�o jak wezwanie do zemsty za to, jak rz�d ze mn� post�pi�, strac� jedynie na wp�ywach politycznych.
Elliott zacz�� pisa�, a North Hollow zignorowa� leciutkie rozlu�nienie bardzo spi�tego do tej pory Osmonda i doda�:
— Nie chc� r�wnie�, by to wyst�pienie odebrano jako skierowane przeciwko Kr�lewskiej Marynarce. Z t� band� skurwysyn�w policz� si� p�niej. Ta mowa ma by� pe�na smutku, ale pozbawiona z�o�ci. Poza tym... chc�, �eby by�o jasne, �e jestem za wypowiedzeniem wojny!
Wypowiadaj�c to ostatnie zdanie, uwa�nie obserwowa� ca�� tr�jk�. Elliott spojrza� na niego z niedowierzaniem, nim opu�ci� wzrok i zapisa� co trzeba. W jego oczach wida� by�o jednak przez moment ca�kowite zaskoczenie. Osmond zesztywnia�, chcia� co� powiedzie�, ale zamkn�� usta. Jedynie Georgia Sakristos wygl�da�a na nieporuszon�. Za�o�y�a jedn� d�ug� i zgrabn� nog� na drug� i z rozbawieniem obserwowa�a, jak Elliott pr�buje odzyska� dar wymowy.
— Ja... oczywi�cie, milordzie — wykrztusi� w ko�cu. — Skoro pan sobie tego �yczy... Prosz� wybaczy�, �e zapytam, ale czy rozmawia� pan o tym z baronem High Ridge?
— Nie. Naturalnie b�d� musia�, gdy dostarczymy mu tekst przem�wienia. W tej chwili jednak�e tylko wy troje o tym wiecie. I chc�, �eby tak pozosta�o a� do odwo�ania.
Ma to by� kompletnym zaskoczeniem, gdy og�osz� to w Izbie.
— Naturalnie zdaje pan sobie spraw�, milordzie, �e jest to ca�kowite wy�amanie si� ze stanowiska przyj�tego przez Zjednoczenie Konserwatywne — zauwa�y� starannie neutralnym tonem Osmond.
— Zdaj� sobie z tego spraw� — North Hollow u�miechn�� si� lekko. — Jest jednak co�, z czego ta banda dupk�w nie zdaje sobie albo nie chce zda� sprawy. Prawda wygl�da tak, �e nowe w�adze Ludowej Republiki zaatakuj� nas, gdy tylko zdo�aj� w pe�ni nad ni� zapanowa� i zorganizowa� sw�j system rz�dzenia. To, czy wypowiemy im wojn� czy nie, nie ma i nie b�dzie mia�o dla nich znaczenia, wi�c znacznie korzystniej b�dzie zaatakowa� samemu. Wtedy mamy wi�ksze szans� wygra� t� wojn�. Jest te� aspekt polityczny: ot� je�li zaatakuj� nas w czasie, w kt�rym Zjednoczenie pozostawa� b�dzie w opozycji, uniemo�liwiaj�c przeg�osowanie wypowiedzenia wojny, nie tylko u�wiadomi to wszystkim, �e rz�d mia� od pocz�tku racj�, ale te� opozycja sk�ada si� z kr�tkowzrocznych kretyn�w. �eby nie by�o w�tpliwo�ci: nie spodziewam si� gor�cej wdzi�czno�ci rz�du... przynajmniej jeszcze nie teraz, a s�dz�, �e jeszcze d�ugo nie. Nie s�dz� te�, by umocni�o to w znacznym stopniu moj� pozycj�, i nie licz� na udzia� w finalizowaniu porozumienia. Ale otwieraj�c mo�liwo�� porozumienia z rz�dem mimo tego, jak ze mn� post�piono, rozpoczynam inwestycj� polityczn�, kt�ra szybko si� op�aci. Je�eli w Zjednoczeniu Konserwatywnym nie siedz� same os�y i sklerotyczne ramole, a nigdy tak nie uwa�a�em, to przynajmniej po�owa musia�a ju� sama doj�� do wniosku, �e bronimy z�ego stanowiska. Je�eli podsun� im spos�b rozwi�zania tego problemu i to taki, kt�ry b�dzie wygl�da� na czysty patriotyzm, ustawi� si� w kolejk�, �eby mnie cmokn�� w ty�ek.
— A rz�d b�dzie panu winien wdzi�czno��, oboj�tnie czy b�dzie chcia� to przyzna� czy nie — doda�a Sakristos.
— W�a�nie. — Earl u�miechn�� si� paskudnie. — Jestem zbyt zielonym politykiem, by od razu m�c zast�pi� ojca, ale mam czas. Za par� lat sytuacja si� zmieni, a poza tym nie odpowiada mi rola szarej eminencji. Zajmie to troch� czasu i b�dzie wymaga�o wielu stara�, ale w ko�cu baron High Ridge b�dzie musia� ust�pi� ze stanowiska i zrezygnowa� ze s�u�by publicznej. Mam zamiar zaj�� wtedy jego miejsce.
Tym razem na wszystkich twarzach malowa�o si� zaskoczenie. I zastanowienie — gdy ca�a tr�jka zacz�a intensywnie analizowa� now� sytuacj� i wynikaj�ce z niej zupe�nie nowe mo�liwo�ci. Stary earl North Hollow nigdy nie chcia� otwarcie przewodzi� partii. Wola� rz�dzi� dyskretnie i pozostawa� w cieniu. Jego syn najwyra�niej mia� inne pragnienia. Ale te same teczki, pieni�dze i organizacj� umo�liwiaj�c� ich realizacj�. I oczy ca�ej tr�jki rozb�ys�y, gdy ka�dy z nich u�wiadomi� sobie, jak uzyskana wiedza mo�e wzmocni� ich w�asne pozycje. Earl pozwoli� im przez d�ug� chwil� kontemplowa� rozmaite mo�liwo�ci, nim spyta� Elliotta:
— Czy teraz wiesz, jakiego rodzaju mowy potrzebuj�?
— Uh... tak, milordzie. My�l�, �e wiem, o co panu chodzi.
— Jak szybko mo�esz przygotowa� pierwsz� wersj�?
— Na jutrzejsze popo�udnie, milordzie.
— Za p�no. Mam zasi��� w Izbie za trzy dni. Musz� mie� projekt dzi�, nim sko�czysz prac�.
Elliott prze�kn�� �lin�, ale skin�� potakuj�co g�ow�.
— W takim razie lepiej b�dzie, je�li od razu we�miesz si� do roboty. Osmond, sporz�d� list� wychowanych dziennikarzy i wybierz kt�rego�. Dostanie prawa na wy��czno�� wywiadu, je�li dostarczy list� pyta� i obieca, �e nie spr�buje w czasie transmisji zada� innych. Przygotuj te� list� odpowiedzi i poka� mi. Ostateczn� list� kandydat�w razem z tym, co na nich mamy, chc� mie� jutro rano.
— Naturalnie, milordzie.
North Hollow skin�� mu g�ow� na po�egnanie i obaj m�czy�ni wyszli. Gdy zamkn�li za sob� starannie drzwi, nowy earl przesta� si� u�miecha�, przyjrza� si� za to uwa�nie g��wnej specjalistce ojca od brudnej roboty.
— S�ucham, milordzie? — spyta�a, gdy milczenie zacz�o si� przeci�ga�.
— Pavel... Dla ciebie Pavel... Elaine.
— Naturalnie, Pavel — u�miechn�a si�, ale z widocznym trudem; zna�a reputacj� nowego w�a�ciciela.
Stary obieca� jej co prawda, �e usunie jej teczk� przed przekazaniem w�adzy nast�pcy, ale w�tpi�a, by zd��y� to zrobi�, bior�c pod uwag� gdzie i jak sko�czy�. Taka by�a umowa, dzi�ki kt�rej mia� zagwarantowan� jej lojalno��, ale u�ycie przez nowego earla imienia �Elaine” potwierdza�o jej najgorsze obawy. Najgorsze by�o to, �e stary Dimitri, mimo �e zboczona �winia, mia� tak zniszczone zdrowie, �e w�a�ciwie m�g� tylko patrze�. Zachowanie jego syna wyra�nie wskazywa�o, �e od patrzenia si� dopiero zacznie. A musia�a by� mu pos�uszna, bo m�g� zrobi� co� znacznie gorszego ni� zrujnowa� jej karier� — m�g� pos�a� j� do wi�zienia na tak d�ugo, �e nawet po prolongu mia�a niewielkie szans� zd��y� z niego wyj��.
— To dobrze. — Pavel u�miechn�� si� paskudnie i spowa�nia�. — W tej chwili najwa�niejsze jest jednak co� innego. Mam pewn�... niedoko�czon� spraw� z pewnymi osobnikami z floty i ty pomo�esz mi j� doprowadzi� do szcz�liwego fina�u.
— Jak sobie �yczysz. Jednak z politycznego punktu widzenia, jak zauwa�y�by Osmond...
— Nie obchodzi mnie polityczny punkt widzenia! — warkn��. — Jeste� moj� specjalistk� od akcji bezpo�rednich, czyli nielegalnych. Tak czy nie?
— Jestem, milordzie — przyzna�a spokojnie.
— Doskonale, Georgio — stwierdzi� z nieukrywan� przyjemno�ci�; prawie przeszed� j� dreszcz. — Bo chc� w�a�nie czego� ca�kowicie bezpo�redniego i nie ca�kiem legalnego. Pos�uchaj: po pierwsze...
ROZDZIA� XIV
Honor przesun�a po pok�adzie magnetyczne buty, zmieniaj�c po�o�enie tak, by ca�y czas widzie� orbituj�cego wok� niej Nimitza w skafandrze pr�niowym. Na wszelki wypadek przypi�t� do niego link� trzyma�a w d�oni. Nimitz zawsze lubi� stan niewa�ko�ci, ale teraz by� nim wr�cz zachwycony, o czym �wiadczy�y dobiegaj�ce przez komunikator he�mu d�wi�ki. ��czno�� by�a naturalnie dwustronna, ale tak naprawd� treecat nie potrzebowa� jej komentarzy, by panowa� nad ruchami skafandra. A jego uczucia przekazywane przy pomocy wi�zi by�y ca�kowicie jednoznaczne i znacznie wymowniejsze ni� odg�osy dzikiej rado�ci.
Przelecia� nad ni� przy wt�rze buczenia silniczk�w manewrowych, wykona� powoln� beczk� i zmieni� kierunek. Zd��y�a przykucn��, gdy przemkn�� nad jej g�ow�, i ignoruj�c nagan�, zrobi� p�tl�. Nie ca�kiem jeszcze pojmowa� konieczno�� zachowania znacznie wi�kszej ni� zwykle bezpiecznej odleg�o�ci z uwagi na dysze skafandra, ale powoli si� tego uczy�. Co prawda dysze jego skafandra nie mog�y uszkodzi� normalnego, ale nie mia�o to zastosowania w drug� stron�, wi�c lepiej by�o, by nauczy� si� odruchowego utrzymywania stosownej odleg�o�ci od pe�nowymiarowego skafandra ludzkiego.
Nimitz zatrzyma� si� i skr�tem cia�a spowodowa� kolejn� p�tl� — wuj Henri musia� by� geniuszem, o czym przekonana by�a nie tylko Honor — �wiadczy� o tym aplauz widowni. Henri skonfigurowa� komputer skafandra tak, by reagowa� na wszystkie wykonalne dla treecata ruchy, i wszystko, co sama musia�a zrobi�, to skoordynowa� normalne, powietrzne akrobacje Nimitza ze zwi�kszonymi mo�liwo�ciami skafandra. Nimitz zrobi� kolejn� p�tl� i poszybowa� prosto ku niej. Wy��czy� nap�d i wyl�dowa� mi�kko czterema �apami na wy�cie�anym naramienniku kurtki. Przygi�o j� to lekko — nawet w stanie niewa�ko�ci zachowa� przecie� bezw�adno�� i moment p�du ponad dziewi�ciu standardowych kilogram�w, a na dodatek lecia� odrobin� zbyt szybko — ale by�a pod wra�eniem post�p�w, jakie zrobi�. Latanie przychodzi�o mu tak, jakby by� do niego stworzony, co nie powinno jej dziwi� — w ko�cu treecaty �y�y od wiek�w w koronach drzew. Co nie zmienia�o faktu, �e poza okr�tem Nimitz jeszcze d�ugo b�dzie lata� na uwi�zi.
Zablokowa�a pilotem wy��czenie nap�du i si�gn�a, by odpi�� mu he�m, ale bleekn�� oburzony, i prostuj�c si� na wszelki wypadek, by nie mog�a go dosi�gn��, sam najpierw rozhermetyzowa�, a potem zsun�� he�m, tak �e znalaz� si� na tylnym zawiasie na plecach. I wielce zadowolony zabra� si� za piel�gnacj� w�s�w. R�kawice pr�niowe na chwytnych �apach jako� nie przeszkodzi�y mu w zdj�ciu he�mu.
— Doskonale, Stinker — pochwali�a i wyci�gn�a z kieszeni kawa�ek selera.
Natychmiast przerwa� zabiegi kosmetyczne i z�apa� smako�yk. W jego przypadku nie by�a to metoda nagradzania za wykonanie polecenia, bo nikt tu nikogo nie tresowa� — Nimitz napracowa� si� solidnie, wi�c postanowi�a mu uprzyjemni� �ycie.
W sali wr�ci�a grawitacja nastawiona na panuj�c� na Graysonie, tote� Honor odwr�ci�a si�. Przy tablicy kontrolnej sta� rado�nie u�miechni�ty Mark Brentworth.
— Zwinne p�diabl� — oceni�.
— Zgadza si�. Co do obu okre�le� — przyzna�a, drapi�c Nimitza za uchem.
Wywo�a�o to sekundow� przerw� w chrupaniu, po czym treecat wr�ci� do przerwanej, a zdecydowanie wa�niejszej czynno�ci. Honor roze�mia�a si� i zdj�a go z ramienia. Skafandry wygl�da�y na cienkie i dobrze przylega�y do cia�a, ale podzia� na wewn�trzne, mog�ce zamkn�� si� w przypadku utraty szczelno�ci przedzia�y i inne wyposa�enie powodowa�y, �e by�y ci�sze, ni� mo�na by s�dzi�, i Nimitz w skafandrze stanowi� zbyt du�e obci��enie. Sam zainteresowany zreszt� nie mia� nic przeciwko temu, �e ponosz� go w obj�ciach — tylko na wszelki wypadek z�apa� mocniej selera, nim si� wygodnie zwin��, bo nigdy nic nie wiadomo. Teraz przyzwyczai� si� ju� i czu� w nim wygodnie, ale pierwsza pr�ba kompletnego za�o�enia skafandra mia�a, �agodnie rzecz ujmuj�c, ciekawy przebieg. I musia�a przyzna� racj� Paulowi — dobrze �e to ona dokona�a pod��czenia treecata do kanalizacji: dla ka�dego innego cz�owieka mog�o si� to zako�czy� nieciekawie.
Schyli�a si�, by zdj�� buty, a raczej zacz�a si� schyla�, bowiem okaza�o si�, �e zaj�� si� ju� tym jeden z cz�onk�w za�ogi. M�ody, ledwie pe�noletni technik przykl�kn�� przed ni� na jedno kolano, drugie oferuj�c jako podn�ek, i u�miechn�� si�, gdy postawi�a na nim stop�. Sprawnie rozpi�� klamry i zdj�� but, po czym powt�rzy� ca�y zabieg z drugim.
— Dzi�kuj� — powiedzia�a i m�odzian zaczerwieni� si� niespodziewanie.
— Zawsze do us�ug, milady — odpar� wstaj�c.
Honor z trudem st�umi�a ch�� roze�miania si� — w jego g�osie s�ycha� by�o prawie nabo�ny podziw. Z pocz�tku zreszt� wcale jej nie bawi�a rewerencja, z jak� traktowa�a j� ca�a za�oga. Obserwowali j� z szacunkiem i czci� zarezerwowanymi zwykle jedynie dla Protektora, co j� niepomiernie irytowa�o. W znacznej cz�ci zreszt� dlatego, �e nie mia�a poj�cia, jak reagowa�. W ko�cu zdecydowa�a si� by� po prostu sob�, jak by jej nie traktowali, i okaza�o si�, �e by�a to najs�uszniejsza decyzja. Cze�� zmienia�a si� stopniowo w szacunek, co mia�o t� zalet�, �e spotkany przypadkiem na korytarzu cz�onek za�ogi nie zamiera� ju� z otwart� g�b� i nie rzuca� si� kl�ka�.
By�oby na pewno �atwiej, gdyby nie by�a jedyn� kobiet� na pok�adzie. Nigdy zreszt� nie spotka�a si� z podobn� sytuacj� — za�oga liczy�a o�miuset ludzi i co do jednego byli to m�czy�ni, ale nale�a�o pami�ta�, �e jeszcze trzy standardowe lata temu na Graysonie kobiety nie mia�y prawa s�u�y� w wojsku, podobnie jak nie mia�y prawa posiada� nieruchomo�ci, by� s�dziami czy zarz�dza� wi�kszymi kwotami pieni�dzy. Zanim pojawi� si� w czynnej s�u�bie na okr�tach wojennych, musi up�yn�� troch� czasu.
Poprawi�a trzymanego w obj�ciach treecata i skierowa�a si� ku drzwiom. A Brentworth do��czy� do niej i gdy znale�li si� na korytarzu, nadal uwa�nie jej si� przygl�da�. Wygl�da�a lepiej ni� m�g�by marzy�, lecz po jej kilkudniowym pobycie na pok�adzie zaczyna� rozumie�, �e nie wyleczono jej tak idealnie, jak w pierwszej chwili s�dzi�. Lewa strona jej twarzy porusza�a si� jakby z malutkim wahaniem, co dawa�o efekt lekkiej ironii albo �obuzerstwa. By� to skutek op�nienia przekazywania sygna��w przez implanty nerw�w. Gdy m�wi�a szybko, niekt�re s�owa brzmia�y niewyra�nie. Medycyna Graysona z okresu poprzedzaj�cego utworzenie Sojuszu nie by�aby w stanie w og�le pom�c Honor, ale po prawie cudotw�rczej medycynie Kr�lestwa spodziewa� si� czego� idealnego i troszk� mu by�o �al.
Niespodziewanie Honor odwr�ci�a g�ow� i widz�c jego min�, u�miechn�a si� specjalnie krzywo — najwyra�niej domy�li�a si� tematu jego rozwa�a�. Widz�c, �e si� zaczerwieni�, potrz�sn�a g�ow�. Odruchowo si� u�miechn��. Zupe�nie nie przypomina�a zdeterminowanego oficera broni�cego systemu Yeltsin, kt�rego mia� okazj� podziwia�. Wtedy by�a jedn� z najniebezpieczniejszych os�b, jakie w �yciu spotka�. Zw�aszcza w�wczas, gdy ustawi�a swoje dwa okr�ty mi�dzy Saladinem a planet� pe�n� ludzi, kt�rych nie do��, �e nie zna�a i kt�rzy nawet nie byli jej sojusznikami, to jeszcze zrobili co mogli, by j� upokorzy�. Tylko za to, �e o�mieli�a si� by� inna ni� nakazywa�y ich przes�dy, i nosi�a mundur, do kt�rego wed�ug nich nie mia�a prawa. I by ich ratowa�, podj�a walk� z dwukrotnie pot�niejszym przeciwnikiem, i pokona�a go, trac�c dziewi�ciuset ludzi.
Te wspomnienia nadal nape�nia�y go wstydem... i t�umaczy�y nadzwyczajny szacunek za�ogi. Sam go czu�, ale znaj�c j� lepiej ni� inni, jako �e by� w czasie walki oficerem ��cznikowym na jej okr�cie, wiedzia�, �e nie powinien go okazywa� w ten spos�b. Nagle parskn�� �miechem.
— Co si� sta�o? — zdziwi�a si� Honor.
— Przypomnia�em sobie co�, milady.
— Zwi�zanego ze mn�?
— Jak najbardziej. Szkoda, �e nie by�o pani na pok�adzie, gdy zjawi� si� tu pani steward. S�dz�, �e dobrze by si� pani ubawi�a.
— Co takiego Mac wymy�li�?!
— On niczego. Natomiast reszcie wystarczy�o, �e jest m�czyzn�... W�a�nie, milady. Dla niekt�rych by� to ci�ki szok... obawiam si�, �e jeszcze nie jeste�my tak obiektywni czy wyzwoleni, jak si� nam cz�sto wydaje.
— Mog� sobie wyobrazi�, jak zareagowa�! — Honor u�miechn�a si� szeroko.
— Chyba nie, chocia�... jego pe�ny politowania wzrok by� wymowniejszy od najlepszej awantury. By�o zupe�nie jak w szkole, kiedy belfer przy�apa� cz�owieka w ubikacji na opowiadaniu �wi�skich dowcip�w.
— To by do niego pasowa�o. Podobnie i mnie traktuje, kiedy sp�ni� si� na obiad.
— Serio?! Mog� to sobie wyobrazi�... On naprawd� si� o pani� troszczy, milady. I jest do pani przywi�zany.
— Wiem. — Honor u�miechn�a si� i potrz�sn�a g�ow�. — Tak na marginesie, to chcia�am o czym� z tob� porozmawia�, Mark. Jeste�my r�wni stopniem, wi�c nie musisz mi ca�y czas wypomina� starsze�stwa. Je�li ci�gle b�dziesz m�wi� �milady”, nabawi� si� tytu�omanii albo czego� podobnego. Mam na imi� Honor.
Brentworth z wra�enia omal nie potkn�� si� o w�asne nogi. Spo�ecze�stwo planety Grayson zacz�o dopiero wypracowywa� w�asny model zachowania w �wiecie r�wnouprawnienia obu p�ci, a jak prywatnie podejrzewa�, wi�kszo�� mieszka�c�w nadal by�a og�upiona zmianami zainicjowanymi przez Protektora Benjamina i nie w pe�ni zdawa�a sobie spraw�, jak s� one prze�omowe. Wed�ug starych zasad nazwanie po imieniu niezam�nej kobiety by�oby dla niej obelg� nie do pomy�lenia i to nawet gdyby nie by�a patronk�. Zreszt� nie mog�aby ni� by�.
— Ja... milady, nie wiem, czy...
— Prosz�, nie j�kaj si�! — j�kn�a. — I m�w mi po imieniu. Niech to b�dzie osobista uprzejmo��. Je�li chcesz, to w miejscach publicznych nadal mnie tytu�uj, niech ju� b�dzie moja krzywda, ale kiedy jeste�my sami!? Dusz� si� od tych �dam” i �lady”. Zdajesz sobie spraw�, �e na pok�adzie tego okr�tu nie ma nawet jednej osoby, kt�rej cho�by przy�ni�o si� nazywa� mnie po imieniu?!
— Przecie� pani jest patronk�!
— Nie od urodzenia! — warkn�a.
— C�, no nie. Ale... — Brentworth urwa� i wida� by�o, �e zmaga si� sam z sob�.
Z jednej strony by�o mu niezwykle mi�o, �e o to poprosi�a, z drugiej — sprawa nie by�a tak prosta, jak si� jej wydawa�o. By�a patronem — pierwsz� i jedyn� jak dot�d kobiet� nosz�c� ten tytu� i maj�c� tak� pozycj� w tysi�cletniej historii planety. By�a te� jedyn� �yj�c� posiadaczk� Star of Grayson, kt�re to odznaczenie otrzyma�a za uratowanie planety. Poza tym by�a bystra, inteligentna i intryguj�co pi�kna.
W �aden spos�b nie przypomina�a grayso�skich kobiet, nie m�wi�c ju� o tym, �e by�a o dobre dziesi�� lat standardowych starsza od niego, ale on by� ju� w pe�ni fizycznie rozwini�ty; gdy dzi�ki Kr�lestwu m�g� skorzysta� z prolongu, by�o do�� p�no. A wygl�da�a na ponad dziesi�� lat m�odsz�... z czego w pe�ni zdawa�y sobie spraw� jego hormony.
Nieistotne przy tym by�o, �e jej tr�jk�tna twarz o zdecydowanych rysach i egzotycznych oczach nie mia�a nic wsp�lnego z klasycznym pi�knem, czy to, �e by�a o ponad pi�tna�cie centymetr�w wy�sza od normalnego m�czyzny z Graysona. To, jak i inne, g��bsze r�nice jedynie zwi�ksza�y jej atrakcyjno��. By�a... szcz�liwsza, bardziej zrelaksowana ni� kiedykolwiek i znacznie bardziej �wiadoma swej kobieco�ci. Poprzednio nigdy nie widzia� jej z cho�by �ladem makija�u, teraz zr�cznie u�yte w niewielkich ilo�ciach kosmetyki podkre�la�y oryginalno�� jej rys�w, a d�ugie do ramion, puszyste w�osy wygl�da�y znacznie �adniej, ni� gdy by�y �ci�te na zapa�k�.
Zrozumia�, �e stoi i gapi si� na ni�, podczas gdy ona spokojnie mu si� przygl�da�a i czeka�a. Cybernetyczne oko wygl�da�o tak jak normalne, ale w obu wida� by�o samotno��... albo tak mu si� wydawa�o. By�a przyzwyczajona do samotno�ci dow�dcy, a on dopiero si� do niej przyzwyczaja�. Ka�dy kapitan okr�tu jej do�wiadcza�, ale nie by�a przez to ani troch� mniejsza. Gdy ten prosty fakt do niego dotar�, nagle wszystko sta�o si� proste i jasne.
— Dobrze... Honor — i ostro�nie dotkn�� jej ramienia, co by�o tak�e nie do pomy�lenia dla wi�kszo�ci wychowanych na Graysonie m�czyzn. — Ale tylko prywatnie. Admira� Matthews urwa�by mi g�ow�, gdyby kto� zasugerowa�, �e o�mieli�em si� zachowa� w stosunku do ciebie z mniejszym ni� maksymalny szacunkiem.
Ci�ki kr��ownik Jason Alvarez znieruchomia� na orbicie Graysona. Honor siedz�ca w fotelu admiralskim na jego pomo�cie flagowym czu�a si� niczym uzurpator, ale Brentworth tak d�ugo nalega�, �e da�a si� przekona�. Zreszt� nie oponowa�a zbyt mocno.
Pomost obsadzony by� jedynie szkieletow� za�og�, jako �e �aden admira� nie przebywa� na pok�adzie, a wszystkimi manewrami i tak zajmowa�a si� obsada mostka, gdzie rz�dzi� kapitan. Wszystkie ekrany by�y jednak w��czone i Honor z coraz wi�kszym podziwem przygl�da�a si� zmianom, kt�re zasz�y w systemie planetarnym od jej ostatniego pobytu.
Grayson by� jak zwykle pi�kny i �miertelnie niebezpieczny, o czym przekonali si� wyznawcy Ko�cio�a Ludzko�ci Uwolnionej, gdy zjawili si� tu, uciekaj�c przed zbytnim rozwojem techniki na Ziemi. Okaza�o si�, �e planeta jest szkodliwa dla ludzi z powodu panuj�cego tu wi�kszego st�enia ci�kich pierwiastk�w ni� na wi�kszo�ci sk�adowisk odpad�w toksycznych. Gdyby to od niej zale�a�o, opu�ci�aby planet� i przenios�a ca�� populacj� do stacji orbitalnych, ale koloni�ci byli bardziej uparci. Na orbit� przenie�li ile mogli farm i innych zak�ad�w produkuj�cych �ywno��, kiedy tylko uzyskali tak� mo�liwo�� techniczn�, ale sami z uporem godnym lepszej sprawy trzymali si� powierzchni planety, kt�ra wolno, lecz nieprzerwanie ich zabija�a. Teraz na orbicie znajdowa�o si� niepor�wnanie wi�cej stacji, gdy� Grayson dzi�ki sojuszowi z Kr�lestwem Manticore uzyska� dost�p do nowoczesnych rozwi�za� technicznych. Nadal jednak by�y to farmy, nie habitaty.
Co w sumie nie powinno jej a� tak dziwi�, bowiem mieszka�cy Graysona tak naprawd� nie wiedzieli, jak si� wycofa� z czegokolwiek. Nie byli fanatykami religijnymi — ci par� wiek�w temu wynie�li si� na Masad� — ale byli nadzwyczaj uparci. Tak uparci, �e w pe�ni m�g� ten up�r doceni� jedynie kto� urodzony i wychowany na Sphinxie. No i jak na potomk�w zaprzysi�onych wrog�w techniki wykazywali niesamowit� wr�cz elastyczno�� i zmys� techniczny.
Zaskakuj�co wysoki procent stacji kosmicznych stanowi�y forty. Fakt, by�y niewielkie, ale zmodernizowane, a wi�ksze w�a�nie budowano. Te tutaj stanowi�y pozosta�o�� po konflikcie z Masad�, a cho� nie widzia�a plan�w nowych, mog�a si� za�o�y�, �e by�y pomys�owe i nowatorskie. Cech� charakterystyczn� mieszka�c�w Graysona by�o bowiem to, �e nie przyjmowali bezkrytycznie nowych rozwi�za� czy ca�ych projekt�w dostarczanych przez Gwiezdne Kr�lestwo, ale adaptowali je do w�asnych potrzeb lub te� na ich podstawie tworzyli w�asne. Wymagali nadal pomocy technicznej, ale uczyli si� szybko, a decyzje podejmowali z godn� podziwu pewno�ci� siebie. Tak by�o cho�by w przypadku okr�tu, na pok�adzie kt�rego si� znajdowa�a. Jason Alvarez by� ci�kim kr��ownikiem, ale posiada� o po�ow� mniej dzia� energetycznych ni� jego odpowiednik w Kr�lewskiej Marynarce. Za to te, kt�re mia�, by�y znacznie pot�niejsze — takie jak montowano zwykle na kr��ownikach liniowych. W praktyce oznacza�o to, �e nie by� w stanie trafi� w tak wiele cel�w, za to te, kt�re by trafi�, zosta�yby powa�nie uszkodzone. By�a to do�� radykalna zmiana w koncepcji uzbrojenia okr�t�w wojennych, ale ca�kiem sensowna, bior�c pod uwag� rosn�c� moc nowoczesnych dzia� energetycznych. Przyk�ad ten sk�oni� Honor do zastanowienia si�, jakie jeszcze aspekty budownictwa okr�towego czy uzbrojenia, kt�re dot�d przyjmowa�a za naturalne, by�y efektem pod�wiadomej akceptacji przestarza�ych rozwi�za�. W ko�cu Royal Manticoran Navy od wiek�w budowa�a w�asne okr�ty samodzielnie. A skala wysi�k�w konstrukcyjnych by�a jeszcze bardziej zaskakuj�ca ni� nowatorskie rozwi�zania. Ca�a populacja planety liczy�a tylko dwa miliardy ludzi, z czego zaledwie jedn� czwart� stanowili m�czy�ni, a w�tpi�a, by wi�kszy procent kobiet bra� ju� udzia� w pracach. Owszem, mieli pomoc Kr�lestwa i to niema��, ale wi�kszo�� musieli robi� sami. A zbudowali ju� na przyk�ad trzy stocznie orbitalne — najmniejsza mia�a osiem kilometr�w d�ugo�ci i nadal si� rozbudowywa�a. A opr�cz tego budowali od podstaw nowoczesn� marynark� wojenn� i umocnienia systemowe.
Potrz�sn�a g�ow� w niemym podziwie, obserwuj�c kwartet orbituj�cych w pobli�u kr��ownik�w liniowych. Wszystkie nale�a�y do najnowszej klasy Courvoisier — Marynarka Graysona mia�a swoje metody sp�acania d�ugu wobec cz�onk�w Kr�lewskiej Marynarki, kt�rzy oddali �ycie w obronie ich planety. By�a przekonana, �e admira�owi przypad�by ten spos�b do gustu... kiedy wreszcie przesta�by si� �mia�. Ale...
Rozmy�lania przerwa�o jej otwarcie drzwi — odwr�ci�a g�ow� i u�miechn�a si�, widz�c Brentwortha.
— Manewr wej�cia na orbit�, jak s�dz�, poszed� sprawnie, kapitanie? — spyta�a �wiadoma, �e obecni �owi� ka�de jej s�owo.
— Tak, milady — odpar� r�wnie formalnie i podszed� do fotela, na kt�rego ekranie taktycznym nadal widoczne by�y cztery kr��owniki liniowe. — To jest Courvoisier, milady. �atwo go rozpozna�, bo nie ma na �r�dokr�ciu grasera. Zrezygnowano z niego, gdy� to jednostka flagowa przewidziana do dowodzenia ca�� flot�, wi�c wymaga wi�cej miejsca na centrum, pomost flagowy i kwatery. Pozosta�e to: Yountz, Yanakov i Madrigal.
— S� wspania�e — powiedzia�a z przekonaniem.
Wielko�ci� dor�wnywa�y HMS Nike — by� mo�e troch� go nawet przewy�sza�y, a ich konstrukcja odzwierciedla�a t� sam� co w przypadku Alvareza zasad� koncentracji mniejszej ilo�ci, lecz silniejszego uzbrojenia.
— Te� tak uwa�amy — przyzna� i prze��czy� obraz na bardziej oddalony cel i doda� cicho: — A to, milady, jest prezent Kr�lestwa dla naszej marynarki wojennej.
Honor gwa�townie wci�gn�a powietrze. S�ysza�a naturalnie, o co chodzi�o, natomiast widzia�a pierwszy raz. Kiedy si�y admira�a White Haven zamkn�y pu�apk� wok� atakuj�cych okr�t�w Ludowej Marynarki, nie zdo�a�o z niej umkn�� jedena�cie superdreadnought�w, nie licz�c mniejszych okr�t�w. Zosta�y one zmuszone do poddania si�, co naturalnie nie znaczy�o, �e nie by�y uszkodzone. Wszystkie nadawa�y si� do remontu, a admira� White Haven oraz jego zast�pca admira� D’Orville zdecydowali si� przekaza� je si�om zbrojnym Graysona.
By� to niezwykle szczodry gest i to pod wieloma wzgl�dami. Prywatnie obaj admira�owie podarowali fortuny w pryzowym, a wielu oficer�w RMN nadal uwa�a�o, �e jednostki te bardziej przyda�yby si� w ich w�asnej flocie, cierpi�cej na brak najwi�kszych okr�t�w liniowych. Kr�lowa jednak popar�a decyzj� earla White Haven bez chwili wahania i w tej kwestii Honor ca�kowicie si� z ni� zgadza�a. Grayson musia� dopiero stworzy� nowoczesne okr�ty liniowe mimo odwagi i ochoty do walki, kt�rych dowiod�y ju� mniejsze jednostki. Dlatego jak dot�d by�y one jedynie bezsilnymi �wiadkami w tytanicznych starciach odbywaj�cych si� w ich systemie. Zas�u�yli na to, by mie� te okr�ty, a nawet taki polityczny analfabeta jak ona by� w stanie zrozumie� korzy�ci wynikaj�ce z tego gestu. �wiadczy�o to jednocze�nie o tym, jak bardzo Gwiezdne Kr�lestwo Manticore ceni�o ten sojusz; by�a to r�wnie� wyra�na wiadomo�� dla wszystkich innych istniej�cych i potencjalnych sprzymierze�c�w.
Nie by�a jednak przygotowana emocjonalnie na widok tylu rannych olbrzym�w orbituj�cych w zasi�gu dzia� fort�w orbitalnych, kt�re w por�wnaniu z nimi wydawa�y si� wr�cz miniaturowe. A kt�rych obecno�� �wiadczy�a dobitnie, i� nie wielko�� jest najwa�niejsza. Wok� okr�t�w uwija�y si� jednostki naprawcze, gdy� r�wnocze�nie naprawiano i modernizowano wszystkie, a jeden wygl�da� na prawie got�w.
— Nazwiemy go Manticores Gift — powiedzia� cicho Brentworth i doda�, widz�c jej zaskoczone spojrzenie. — Tak wyda�o nam si� w�a�ciwe: s� przecie� podarunkiem, prawda? Nie wiem, jak zdecydowano nazwa� pozosta�e, tym bardziej �e po modernizacji nie b�d� nale�a�y do tej samej klasy. Montujemy wasz� elektronik� i kompensatory bezw�adno�ciowe nowej generacji, ale zachowujemy ca�e zdatne do u�ytku uzbrojenie. Pewnie je ujednolicimy, maj�c czas, ale teraz przede wszystkim chcemy mie� je w pe�ni sprawne, tak szybko jak to si� tylko da.
— Je�eli Manticores Gift tak niewiele brakuje do osi�gni�cia gotowo�ci, jak na to wygl�da, to zdaje si�, �e ustanowili�cie nowy rekord.
— Pr�bujemy, milady. A prawd� m�wi�c, naszym najwi�kszym problemem obecnie nie jest to, by je wyremontowa�, lecz by obsadzi� je za�ogami. Wie pani, �e tona� naszej floty zwi�kszy� si� w por�wnaniu do stanu sprzed Sojuszu jakie� sto pi��dziesi�t razy? A pierwszy rocznik oficer�w dopiero ko�czy przyspieszony kurs w naszej akademii. Fakt, skala budownictwa orbitalnego zawsze dawa�a nam rezerw� obytych z przestrzeni� ludzi, znacznie wi�ksz� ni� mog�aby to sugerowa� liczebno�� spo�ecze�stwa, i nigdy dot�d nie mieli�my problem�w z za�ogami dla nowych okr�t�w. Teraz zostali�my zmuszeni do rekrutowania ludzi z waszej floty handlowej i ju� us�yszeli�my co� o �k�usownictwie” z Admiralicji. Naturalnie obiecali�my odda� ich, gdy tylko b�dziemy w stanie. — Brentworth u�miechn�� si� z�o�liwie.
— To na pewno bardzo pomog�o — roze�mia�a si� Honor. — Rekrutujecie mieszane za�ogi?
— Tak, milady. — Mark wzruszy� ramionami. — Naturalnie nie wszystkim si� to podoba�o, ale liczby s� nieub�agane i inaczej nie byliby�my w stanie sobie poradzi�. Obawiam si� jednak, �e �e�ski personel b�dzie chwilowo jedynie na okr�tach liniowych.
— Dlaczego?
— Bo kobiety musz� mie� osobne kwatery, a tylko wielkie jednostki maj� na to do�� miejsca — wypali� z lekkim rumie�cem, kt�ry pog��bi� si�, gdy zaskoczona Honor zamruga�a gwa�townie, pr�buj�c znale�� w tym twierdzeniu logik�. — Wiem, �e to brzmi g�upio, i admira�a Matthewsa ma�o krew nie zala�a w czasie dyskusji na ten temat, ale nic wi�cej nie da�o si� zrobi�. Ca�a ta idea jest dla nas zbyt �wie�a i boj� si�, �e jeszcze sporo czasu minie, nim przestaniemy pope�nia� rozmaite g�upoty, milady.
— Prosz� si� nie martwi�, kapitanie. Nikt nie m�wi, �e we wszystkim musicie na�ladowa� zwyczaje Royal Manticoran Navy. Najwa�niejsze jest, �eby zbyt szybkie zmiany nie doprowadzi�y do destabilizacji na Graysonie.
Brentworth zaskoczony przygl�da� si� jej, nie bardzo wiedz�c, co powiedzie�. Honor u�miechn�a si� wi�c i doda�a:
— By�am w�ciek�a jak traktowali�cie m�j �e�ski personel, gdy tu przybyli�my pierwszy raz, i wcale mi nie przesz�o. Natomiast doceniam fakt, �e od tej pory wykonali�cie niewyobra�aln� robot�, i zmiany, cho� nie�atwe, s� olbrzymie. I zapewniam, �e nikt w Kr�lestwie, no mo�e z wyj�tkiem kilku idiot�w z Partii Liberalnej, nie zamierza wypomina� wam przesz�o�ci. Ja na pewno tego nie zrobi�. Zbyt dobrze poznali�my si� z wasz� marynark�, by traci� czas na takie nonsensy.
Brentworth jedynie skin�� g�ow�, a widz�c, �e Honor wstaje, wskaza� na drzwi i o�wiadczy�:
— W takim razie, lady Harrington, prosz� za mn�. Pewni cz�onkowie tej�e marynarki, jak na ten przyk�ad admira� Matthews, admira� Garret i m�j ojciec powinni zjawi� si� za kwadrans na pok�adzie hangarowym, by pani� powita� po powrocie.
ROZDZIA� XV
W lokalu zwanym �Dempsey’s Bar” nie by�o automatycznej obs�ugi i zdalnego zamawiania. Byli za to �ywi kelnerzy i kelnerki, co bior�c pod uwag� koszty zatrudnienia cywilnego personelu w najwi�kszej wojskowej stacji orbitalnej, b�d�cej w g��wnej cz�ci stoczni�, wyja�nia�o w znacznej mierze wysoko�� cen w lokalu. Oraz to, dlaczego go�cie byli sk�onni tyle p�aci�, cho� nie by� to jedyny pow�d.
Bar i po��czona z nim restauracja stanowi�y ulubione miejsce pozas�u�bowych spotka� wi�kszo�ci personelu stacji — z rozmaitych powod�w. Jednym z nich by�a swojsko��. Dempsey Restaurants Incorporated b�d�ca g��wn� korporacj� Dempsey Cartel, ust�puj�cego wielko�ci� i kapita�em jedynie Hauptman Cartel, posiada�a olbrzymi� sie� lokali. Has�o reklamowe firmy g�osi�o, �e w ka�dej miejscowo�ci jest przynajmniej jeden �Dempsey’s Bar”, i najcz�ciej by�a to prawda. I wszystkie lokale wygl�da�y wewn�trz tak samo. Oczywi�cie nie by�y to miejsca tej klasy co �Cosmo” lub inne nocne kluby, ale te� nie o to chodzi�o. W�a�ciciele chcieli stworzy� sie� dobrych lokali o wysokim poziomie obs�ugi i znakomitej kuchni, w kt�rych go�cie czuliby si� swobodnie, bo to gwarantowa�o wierno�� klient�w (nawet przy wysokich cenach), a ta w�a�nie wierno�� w przypadku sieci gastronomicznej jest najwa�niejsza. I cel sw�j osi�gn�li w ca�ej rozci�g�o�ci.
Lokal znajdowa� si� w samym sercu Hephaestusa, ale jego projektanci zadali sobie wiele trudu, by stworzy� wra�enie, i� le�y on na powierzchni planety. Co prawda nie mogli unikn�� zastosowania standardowych barw i symboli dla oznaczenia r�nego rodzaju wyposa�enia awaryjnego, klap technicznych czy modu��w ratunkowych, ale zap�acili s�ono za pomieszczenie o podw�jnej wysoko�ci i ukryli za podwieszanym sufitem pl�tanin� rur, kabli i przewod�w, b�d�cych nieod��cznym elementem ka�dego innego wn�trza na stacji. Nowoczesne holoprojektory ustawione na zewn�trz zgrano tak, by wy�wietla�y obrazy dnia, faktycznie widoczne przez okna innych lokali sieci, i nie by�y to nieruchome hologramy, lecz holoprojekcje nagrane czy te� transmitowane z tych�e lokali. Dlatego obrazy widoczne przez okna nigdy si� nie powtarza�y, jak mia�o to miejsce w przypadku ta�szych, sztucznie konstruowanych nagra�. Poniewa� by� poniedzia�ek, znajdowali si� na Sphinxie — okre�lone dni tygodnia mia�y sta�e przydzia�y planetarne, natomiast konkretny lokal wybierany by� losowo, co stwarza�o wra�enie spontaniczno�ci. Go�cie cz�sto siedzieli, wpatruj�c si� w okna i obserwuj�c znane miejsca, a tak Sphinx, jak i Manticore znajdowa�y si� na tyle blisko, �e pozwala�o to na transmisj� w czasie rzeczywistym. Aktualnie za oknami wida� by�o b��kitne, jesienne niebo i wie�e Yawata Crossing, drugiego co do wielko�ci miasta na Sphinxie. S�ycha� te� by�o odg�osy ruchu ulicznego, a przez otwarte okna dociera�y podmuchy wiatru, zapachy zieleni i �wie�o palonej kawy z s�siedniej kawiarenki na wolnym powietrzu.
Nale�y wspomnie�, �e cho� Manticore znajdowa�a si� ledwie o dwadzie�cia minut lotu promem, to dla wielu os�b pracuj�cych na stacji spotkanie si� z kim� na planecie oznacza�o skomplikowane zmiany rozk�ad�w s�u�b, co z zasady by�o k�opotliwe, zw�aszcza je�li pomys� spotkania rodzi� si� w ostatniej chwili. W �Dempsey’s Bar” nawet kilkunastoosobowe spotkania nie stanowi�y problemu, a z�udzenie przebywania na powierzchni planety by�o prawie doskona�e.
Pu�kownik Thomas Santiago Ramirez odkry� z niejakim zdziwieniem, �e ma pusty kufel, przerwa� wi�c pogaw�dk� z Tankersleyem i uni�s� r�k�, przywo�uj�c kelnera. Krzes�o, na kt�rym siedzia�, zareagowa�o na ten ruch g�o�nym skrzypni�ciem, co nie wywar�o na nim wra�enia — dawno ju� przyzwyczai� si�, �e meble w Kr�lestwie nie zosta�y zaprojektowane z wystarczaj�cym dla niego marginesem wytrzyma�o�ci, przesta� wi�c si� tym przejmowa�.
Paul, s�ysz�c protest mebla, u�miechn�� si� lekko. Polubili z Ramirezem si� od pierwszego spotkania i znajomo�� szybko zmieni�a si� w przyja��. Ramirez by� nami�tnym czytelnikiem, cz�owiekiem tolerancyjnym, o specyficznym, dyskretnym poczuciu humoru. Starannie je ukrywa� — przestawa� si� mie� na baczno�ci dopiero, gdy kogo� pozna� i polubi�. Obaj m�czy�ni nabrali zwyczaju prowadzenia przy piwie rozm�w na najrozmaitsze tematy. Poniewa� Ramirez nie wychowa� si� w Kr�lestwie Manticore, na wiele spraw mia� odmienny punkt widzenia, cz�sto prowokuj�cy d�ugie dyskusje, co Paulowi bardzo odpowiada�o. To, �e Ramirez by� oddany Honor, jedynie przyspieszy�o rozw�j ich znajomo�ci, ale Paul podejrzewa�, �e nawet gdyby tak nie by�o, zostaliby przyjaci�mi.
Ramirez stanowi� dziwn� mieszank� — z jednej strony by� tak twardy i szorstki, jak sugerowa� to jego wygl�d, z drugiej by� jednym z naj�agodniejszych ludzi, jakich Tankersley w �yciu spotka�. Z jednym wyj�tkiem: gdy chodzi�o o Ludow� Republik� Haven. Wygl�da�o to tak, jakby wszystkie negatywne uczucia Ramireza wydestylowa�y si� i skoncentrowa�y na osi�gni�ciu jednego celu — zniszczenia Republiki Haven i wszystkiego, co jest z ni� zwi�zane. Nazwa� to obsesj� by�oby lekk� przesad�, ale tylko lekk�.
Inaczej rzecz si� mia�a z Susan Hibson, kt�ra nie podziela�a ukierunkowanej nienawi�ci swego dow�dcy, co nie znaczy�o, �e nie widzia�a w Republice zagro�enia. By�a po prostu bojowo nastawiona do �wiata jako takiego, uwa�a�a, �e a� roi si� on od niesympatycznych instytucji i os�b, kt�re najlepiej zrobi�, je�li zostawiaj� w spokoju. Jak dot�d nie zdarzy�o si�, by kto� dwa razy zaczepi� Susan Hibson. Nie by�a s�u�bistk� i jej podkomendni darzyli j� lojalno�ci�, ale tak�e nieco si� jej obawiali, bo organicznie nie znosi�a durni�w i dawa�a temu otwarcie wyraz, co nie zawsze by�o zdrowe dla oddzia�u. No i lepiej by�o nie sugerowa� jej, �e istnieje co� niemo�liwego do zrobienia dla jej Marines.
R�nice te mog�y wynika� z odmienno�ci fizycznej budowy _ Hibson by�a o trzydzie�ci pi�� centymetr�w ni�sza od Ramireza; ledwie przekracza�a doln� granic� wzrostu, jak� ustali� Korpus dla kandydat�w. Jej budowa preferowa�a szybko�� i zr�czno��, nie brutaln� si��. Natomiast kto�, kto nosi� specjalnie wykonan� na wymiar zbroj�, bo w standardowe Ramirez po prostu si� nie mie�ci�, nie musia� mie� odruch�w psa obronnego. Hibson za�, wygl�daj�ca na ma�� i delikatn�, musia�a niejednokrotnie udowadnia� tak sobie jak i innym, i� naprawd� nadaje si� do wybranej profesji, nim zacz�to j� szanowa�.
Przy stoliku wyr�s� przywo�any gestem Ramireza kelner.
— Dla wszystkich to samo? — spyta� pu�kownik g��bokim, acz dziwnie �piewnym g�osem: nigdy nie straci� akcentu i wymowy typowej dla San Martin.
Odpowiedzia� mu pomruk przytakni�� i przecz�cy ruch g�owy McKeona.
— Pan Tremaine ma ju� do�� piwa — oznajmi� stanowczo, cho� z u�miechem, i doda�, widz�c, �e Scotty otwiera usta, by zaprotestowa�: — Doro�li maj� przykre obowi�zki, jak dajmy na to opieka nad nieletnimi. A porucznik Tremaine nied�ugo obejmie wacht�.
— Z ca�ym szacunkiem, sir, ale to kupa... tego, nieuzasadnionych przes�d�w i uprzedze� — sprzeciwi� si� obiekt troski wychowawczej. — My, m�odzi, mamy lepszy metabolizm. W naszych organizmach alkohol rozk�ada si� znacznie szybciej i nie ma wp�ywu na koordynacj� czy inne dzia�ania. W przeciwie�stwie do pewnych starych, to jest tego... starszych i zas�u�onych oficer�w.
— Co� mi si� wydaje, m�ody cz�owieku, �e sp�dzacie za du�o czasu z osobnikami w rodzaju bosmana Harknessa — odparowa� McKeon z b�yskiem rozbawienia w oczach.
Tankersley za� st�umi� u�miech — wszystkich obecnych zd��y� nie�le pozna� i polubi�, ale nadal by� zaskoczony stopniem poufa�o�ci McKeona i Tremaine’a poza s�u�b�. Wi�kszo�� kapitan�w, kt�rych zna�, nie sp�dza�a czasu z podw�adnymi, a je�li ju� im si� zdarzy�o, to nigdy nie pozwalali sobie na �arty, zw�aszcza z siebie. McKeon jednak potrafi� zachowywa� si� naturalnie, nie nadu�ywaj�c autorytetu z jednej i nie faworyzuj�c nikogo z drugiej strony. Tankersley nie wiedzia�, jak mu si� to udaje, i by� pewien, �e sam by tego nie potrafi�, ale �ywi� tak�e przekonanie, �e spore znaczenie mia� charakter Scotty’ego.
— Z ca�ym szacunkiem, sir, ale nie ma pan racji — sprzeciwi� si� temat rozmy�la� Paula. — Jedynie przypomnia�em naukowo udowodnione fakty, sir.
— Pewnie, pewnie. — McKeon u�miechn�� si�, tym razem otwarcie, i wzruszy� ramionami. — No, dobrze: jeszcze jedno piwo dla porucznika Tremaine’a. Potem zostanie mu ju� tylko woda sodowa.
W jego g�osie s�ycha� by�o, �e nast�pnej dyskusji nie b�dzie, i Scotty skin�� g�ow�, lekko si� u�miechaj�c. Kelner zanotowa� zam�wienie i odszed�, Hibson za� dopi�a swoje piwo i westchn�a.
— Musz� stwierdzi�, �e cieszy mnie, i� sytuacja na dole wreszcie si� uspokaja — stwierdzi�a, podejmuj�c przerwany temat — ale �a�uj�, �e plan Burgundy’ego si� nie uda�.
— Amen — przytakn�� Ramirez.
McKeon skin�� g�ow� potakuj�co, nie odzywaj�c si�.
— A ja chyba nie �a�uj� — sprzeciwi� si� Tankersley, i widz�c zaskoczenie pozosta�ych, doda�: — Co prawda �ycz� Youngowi wszystkiego co najgorsze, ale nie wpuszczenie go do Izby Lord�w tylko pogorszy�oby sytuacj�.
— Z tego punktu widzenia masz racj� — przyzna� McKeon. — Poza tym kto by si� spodziewa�, �e ten szmaciarz poprze wypowiedzenie wojny? Nie wierz�, �eby si� zmieni�, wi�c musi mie� w tym sw�j cel, ale przynajmniej wszarz chwilowo jest u�yteczny. Na dodatek, gdyby go nie przyj�to do Izby Lord�w, mog�oby to skomplikowa� sytuacj� Kapitan, kiedy sama w ko�cu tam trafi.
Paul przytakn��, z trudem zachowuj�c powag�. Wszyscy obecni wiedzieli, �e jest kochankiem Honor, i wszyscy byli jej przyjaci�mi, ale nikt si� o tym nie zaj�kn��. Wszyscy tak�e, w tym i McKeon dowodz�cy od dawna w�asnym okr�tem, m�wili o niej albo �Kapitan”, albo �Skipper”.
— Ja te� s�dz�, �e ma pan racj�, sir — oznajmi� powa�nie Scotty. — Tylko nadal nie do ko�ca rozumiem to ca�e zamieszanie w Izbie Lord�w. Young odziedziczy� tytu� earla, tak? W takim razie r�wnie� i miejsce w izbie, prawda? Bo to si� automatycznie wi��e.
— Tak i nie, Scotty... — Paul poczeka�, a� kelner odejdzie, i upi� �yk z nowego kufla. — Young, a raczej North Hollow, jest parem Kr�lestwa tak d�ugo, jak d�ugo nie zostanie skazany za zdrad� albo inn� zbrodni� uznawan� za zdrad�, jak tch�rzostwo w obliczu wroga. Sta� si� nim automatycznie, dziedzicz�c tytu� ojca w chwili jego �mierci jako najstarszy syn. Natomiast konstytucja daje lordom prawo odmowy przyj�cia kogo� do Izby niezale�nie od tego, czy jest on parem czy nie, je�li uznaj�, �e nie nadaje si� na jej cz�onka. Od ponad stu standardowych lat co prawda nie by�o takiego przypadku, ale prawo nadal obowi�zuje i je�li dwie trzecie lord�w zag�osowa�oby w ten spos�b, nawet kr�lowa nic nie mog�aby na to poradzi�. To w�a�nie pr�bowa� wykorzysta� Burgundy, sk�adaj�c wniosek, by uzna� earla North Hollow za niezdolnego do zasiadania w izbie z powodu �zademonstrowanego braku charakteru”.
Tremaine skin�� g�ow�, a Ramirez skrzywi� si� z niesmakiem. By� lojalnym poddanym Korony, ale nigdy nie da� si� przekona� do zasady automatycznej gwarancji przywilej�w jedynie na podstawie urodzenia. San Martin, nim zosta�a podbita przez Republik� Haven, mia�a co prawda herbow� szlacht�, ale nie wp�ywow� politycznie arystokracj�.
Gdyby musia�, przyzna�by, �e arystokracja w wi�kszo�ci dobrze s�u�y�a Gwiezdnemu Kr�lestwu i to przez d�ugie lata. Oraz �e ka�dy system polityczny ma swoje mankamenty — w ko�cu zosta�o udowodnione niezliczon� ilo�� razy, �e je�li co� jest zarz�dzane przez ludzi, to ludzie na pewno znajd� spos�b, by to co� regularnie pieprzy�. Natomiast zawsze by� przeciwny zasadzie dziedziczenia wp�yw�w politycznych, a poznanie prawdy o powodach i przebiegu konfliktu mi�dzy Honor i Youngiem jedynie ten pogl�d umocni�o. Podobnie jak McKeon, Ramirez nie wierzy�, by Young m�g� si� zmieni� — gorszy ju� nie m�g� by�, a niemo�liwe by�o, by sta� si� lepszy. A wi�c skurwysynek kombinowa� co�, na czym m�g� prywatnie skorzysta�. �wiadomo��, �e mo�e mu si� to uda�, by�a w r�wnym stopniu wkurzaj�ca, co fakt, �e spora cz�� Izby Lord�w nadal pr�bowa�a uniemo�liwi� skuteczne prowadzenie wojny z Republik�. Wed�ug Ramireza by�a to g�upota r�wnie szkodliwa jak zdrada i jako taka winna by� traktowana. To, �e tak si� nie dzia�o, by�o kolejnym dowodem, i� system ten z za�o�enia jest b��dny.
Fakt: Kapitan te� teraz by�a �arystokracja”. Zna� te� innych, kt�rzy ci�ko zapracowali na swe tytu�y albo te� udowodnili, �e na nie zas�uguj�, mimo i� dostali je w spadku. Takim osobom jak ksi��� Cromarty, ksi��� New Texas, earl White Haven czy baronowa Morncreek nale�a� si� szacunek — i Ramirez szanowa� ich szczerze i dobrowolnie. Byli te� inni — nie tak wybitni, ale rozumiej�cy swoje obowi�zki i pr�buj�cy najlepiej jak potrafi� si� z nich wywi�zywa�, jak ksi��� Burgundy czy pi�ciu innych, kt�rzy poparli jego wniosek, by m�g� zosta� poddany pod g�osowanie. Niestety po��czenie egoizmu i g�upoty, dzi�ki kt�rym rz�d mia� takie problemy z przeg�osowaniem wypowiedzenia wojny, ponownie da�y o sobie zna� i wszarz zosta� politykiem.
— ...a rz�d nie m�g� poprze� wniosku — ci�gn�� dalej Tankersley. — Na pewno my�lano o tym, bo nikt si� nie spodziewa�, �e North Hollow zacznie popiera� wypowiedzenie wojny, ale gdyby rz�d tak post�pi�, opozycja podnios�aby wrzask pod niebiosa i tylko zaszkodzi�oby to wnioskowi ksi�cia Burgundy i niezale�nych...
Ramirez przesta� s�ucha�, a zacz�� si� rozgl�da�. Nie �eby nie zgadza� si� z tym, co m�wi� Paul, ale nie znaczy�o to, �e musi mu si� podoba� polityczna rzeczywisto��. A poza tym mia� do�� s�uchania o tym, dlaczego rz�d musia� obchodzi� si� jak z odbezpieczonym granatem z najgorszym �mieciem, jakiego spotka�. �wiadomo��, �e takie g�wno jak Young nadal jest wa�ne, przyprawia�a go o niestrawno��.
Jego uwag� zwr�ci� pewien dysonans w�r�d go�ci, po kt�rych prze�lizn�� si� wzrokiem. Nie m�g� co prawda okre�li� dok�adnie, ale co� przyci�gn�o jego uwag� do m�czyzny w cywilnym garniturze stoj�cego z oszronion� szklank� przy barze. Zmru�y� oczy, bowiem co� mu si� przypomnia�o, owo co� by�o jednak zbyt mgliste i nieuchwytne. Mog�o by� z�udzeniem albo raczej zosta�o spowodowane pozycj�, w jakiej tamten sta�. By�a teatralna i lekko wyzywaj�ca, jakby przeznaczona specjalnie dla siedz�cych przy ich stoliku, cho� m�czyzna tak�e rozgl�da� si� po go�ciach. Na moment ich oczy si� spotka�y — oczy obcego by�y oboj�tne i puste. Odwr�ci� si� p�ynnie, a Ramirez wzruszy� ramionami i skupi� uwag� na rozmowie.
— ...i dlatego Burgundy nie mia� szans — zako�czy� Paul. — A szkoda, bo nazywaj� go, nie bez powodu, �Sumieniem Lord�w”. Skoro zignorowano jego g�os, znaczy to, �e �le si� zaczyna dzia� w Izbie. Obawiam si� tak�e, �e skoro North Hollow sta� si� u�yteczny dla rz�du, b�dzie go znacznie trudniej ruszy�.
— Rozumiem. — Tremaine upi� �yczek piwa, staraj�c si�, by trunku starczy�o na d�u�ej. — I nie podoba mi si� to. I uwa�am, �e skipper ma racj�: on co� kombinuje. Czy ta prowojenna przemowa mog�a mie� na celu uzyskanie wsparcia rz�du, by m�g� zasi��� w Izbie?
— To na pewno sensowne wyja�nienie, ale... — Tankersley nagle urwa�, wpatruj�c si� w g��b sali.
Ramirez pod��y� za jego wzrokiem i u�miechn�� si� szeroko. Od momentu po��czenia z Kr�lewsk� Armi� przed trzystu standardowymi laty w Royal Manticoran Marine Corps nie u�ywano stopnia �gunnery sergeant”. Nie przywr�cono go tak�e, gdy sto lat p�niej Marines ponownie od��czyli si� od wojsk l�dowych. Tradycyjnie jednak najstarszy stopniem podoficer ka�dego kontyngentu pok�adowego nazywany by� �gunny”. A zbli�aj�ca si� do sto�u rudow�osa, cho� zaczynaj�ca ju� siwie� sier�ant major by�a najstarszym podoficerem w batalionie dowodzonym przez Ramireza na pok�adzie HMS Fearles.
— Prosz�, prosz�: przecie� to gunny Babcock! — powita� j� Ramirez.
Iris Babcock otrzyma�a wczesn� wersj� prolongu, tote� nie wygl�da�a m�odo, ale nadal zachowa�a pe�ni� w�adz fizycznych i umys�owych, o czym mieli okazj� przekona� si� wszyscy, kt�rzy mieli pecha j� zlekcewa�y�.
— Dobry wiecz�r pu�kowniku, majorze, kapitanie. — Babcock z lekkim u�miechem kolejno skin�a g�ow� siedz�cym przy stole wed�ug starsze�stwa, a potem u�miechn�a si� szeroko, gdy Scotty zasalutowa� jej z �obuzerskim u�miechem.
Pod wp�ywem Kr�lewskiej Marynarki cz�onkowie Korpusu nauczyli si� tolerancji i swobody w sytuacjach pozas�u�bowych, a jedynie zakamienia�y mizantrop zdo�a�by spojrze� bykiem na uradowanego Tremaine’a.
— Czemu zawdzi�czamy ten zaszczyt, gunny? — spyta� Ramirez.
— Jestem sier�antem majorem u majora Yestachenki dowodz�cego kontyngentem u kapitana McKeona, sir. Wraca�am w�a�nie na pok�ad Prince Adriana, gdy was zauwa�y�am. Poniewa� ani pana, ani major Hibson nie widzia�am od czasu awans�w, pomy�la�am, �e pogratuluj� osobi�cie.
Poniewa� lokal by� cywilny, cz�sto zdarza�y si� takie przypadkowe spotkania oficer�w i podoficer�w czy cz�onk�w za��g. Ustanowiono nawet specjalne, nieoficjalne zasady zachowania na wypadek podobnych sytuacji. Nim jednak�e Ramirez zd��y� otworzy� usta, bipn�� chronometr Tankersleya. Ten spojrza�, kt�ra godzina, i skrzywi� si� wymownie.
— Cholera! — westchn�� z uczuciem. — Jest mi strasznie przykro, ale musz� lecie�. Za du�o spraw, za ma�o czasu. Mi�o by�o i mam nadziej�, �e zobaczymy si� p�niej.
Dopi� piwo, wsta� i skin�� g�ow� Babcock, kt�ra w odpowiedzi przyj�a pozycj� podobn� do �spocznij”, i skierowa� si� ku wyj�ciu. Wszyscy odprowadzali go wzrokiem, a Ramirez zauwa�y�, �e Iris Babcock u�miecha si� lekko, patrz�c na plecy odchodz�cego. C�, sier�ant major tak�e �yczy�a jak najlepiej Honor.
Nagle u�miech znikn�� z ust Babcock jak zdmuchni�ty, a jej twarz przybra�a wyraz, kt�ry Ramirez widzia� przedtem tylko raz: kiedy dotarli do bloku wi�ziennego bazy Blackbird i zobaczyli, co zbocze�cy z Masady zrobili z je�cami z Kr�lewskiej Marynarki. Czysta nienawi�� bij�ca z oczu sier�ant major zaskoczy�a Ramireza, ale zamiast si� obejrze�, spyta� cicho:
— Gunny?
Babcock spojrza�a na niego i przesun�a wzrok za jego plecy. Odwr�ci� si� i dostrzeg�, �e spogl�da na m�czyzn� przy barze, na kt�rego on sam wcze�niej zwr�ci� uwag�. Zmarszczy� brwi i spyta� cicho, ale stanowczo:
— Kto to jest, gunny? Bo widz�, �e go znasz?
— Znam, sir — warkn�a ponuro Babcock.
— Wi�c kto to jest, do cholery?! — spyta� ostrzej, nadal jednak nie podnosz�c g�osu.
Pozostali spojrzeli na nich zaskoczeni wyrazem twarzy Babcock i jego tonem. A Ramirez ponownie prawie rozpozna� tajemniczego m�czyzn�.
— Denver Summervale, sir — odpar�a Babcock.
Ramirez z sykiem wypu�ci� powietrze; elementy uk�adanki z�o�y�y si� w ca�o��. Siedz�ca obok niego Hibson zesztywnia�a, a McKeon nadal przygl�da� si� im wszystkim, nie rozumiej�c, o co chodzi.
— Co si� dzieje, Thomas? — spyta� wreszcie. — Kto to taki?
— Nie ma pan prawa wiedzie�, sir. — Ramirez zmusi� si� do odwr�cenia twarz� do sto�u. — To �cierwo takie jak Young, tylko �e nie wasze, a nasze.
— Od dawna ju� nie nasze, sir — poprawi�a cicho Hibson.
— Ale za d�ugo by� nasz, ma’am — zgrzytn�a Babcock. — Przepraszam, ma’am.
— Nie ma za co. Na pewno nie ma za co.
— Czy kto� m�g�by mi uprzejmie wyja�ni�, o co chodzi? — zaproponowa� kategorycznym tonem McKeon.
Ramirez u�miechn�� si� bez cienia weso�o�ci i wyja�ni�:
— Kapitan, urodzony Denver Summervale by� niegdy� oficerem Royal Manticoran Marine Corps, sir. By� te� i pozosta� jakim� dalekim pociotkiem ksi�cia Cromarty’ego. Ponad trzydzie�ci lat temu zosta� oddany pod s�d wojenny i uznany winnym zabicia w pojedynku innego oficera Korpusu, za co zosta� zdegradowany i usuni�ty ze s�u�by wojskowej z zakazem powrotu na jakiekolwiek stanowisko w Kr�lewskich Si�ach Zbrojnych, sir.
— W pojedynku?! — zdumia� si� McKeon.
Babcock zgrzytn�a z�bami.
— Tak si� to oficjalnie nazywa�o, sir — stwierdzi�a ze z�o�ci�. — Zabi� mojego porucznika, u kt�rego by�am wtedy dow�dc� plutonu. Pan Tremaine bardzo go przypomina, tylko �e pan Thurston by� jeszcze m�odszy i znacznie bardziej naiwny. Okaza�o si�, �e jego rodzina mia�a wrog�w, kt�rzy zap�acili Summervale’owi, �eby go sprowokowa� do pojedynku i zabi�. Summervale by� zawodowym rewolwerowcem o du�ej s�awie i wszyscy w Korpusie wiedzieli, �e zabija za pieni�dze, ale niestety nikt mu tego nie udowodni�. A ja nie zdo�a�am przekona� porucznika Thurstona, �e to zaplanowane morderstwo.
Na jej twarzy by�o prawie tyle �alu do samej siebie co nienawi�ci do Summervale’a. Uwa�a�a, �e zawiod�a m�odziutkiego oficera, o kt�rego mia�a si� troszczy� i kt�rego mia�a uczy�, i w pewien spos�b mia�a racj�.
— To nie by�a twoja wina — powiedzia� cicho Ramirez. — Wszyscy wiedzieli�my, jak� skurwiel ma reputacj�; Thurston powinien by� s�ucha�, co si� do niego m�wi, i zrozumie�, w co si� pakuje.
— Ale nie zrozumia�, sir. Do samego ko�ca by� przekonany, �e niechc�cy obrazi� to �cierwo. I dlatego pozwoli� mu strzeli� pierwszemu, biedny g�wniarz! A Summervale trafi� dok�adnie tam, gdzie mu zap�acili, �eby trafi�.
— Czego mu nigdy nie udowodniono — doda� Ramirez, na co Babcock prychn�a tylko pogardliwie. — Ale tak by�o... ja tak uwa�am i tak samo uwa�a� s�d, skazuj�c go na tak� w�a�nie kar�.
— Za p�no dla pana Thurstona — szepn�a Babcock. — I kilkunastu innych... Przepraszam, sir. Nie powinnam by�a tak si� zachowa�. Tylko �e... zaskoczy� mnie jego widok po tylu latach.
— Jak powiedzia�a major Hibson: nie ma za co przeprasza�. Zna�em ca�� spraw�, ale nie wiedzia�em, �e s�u�y�a� wtedy pod Thurstonem. — Ramirez ponownie spojrza� przez rami�: obiekt ich rozmowy w�a�nie zap�aci� i wychodzi�. — Nie s�ysza�em nic ani o nim, ani o tym, co porabia� przez ostatnie lata... A ty, Susan?... Gunny?
Hibson potrz�sn�a przecz�co g�ow�, a Babcock powiedzia�a po namy�le:
— Nie, sir.
— Dziwne — mrukn�� Ramirez, marszcz�c brwi.
Postanowi� przy pierwszej okazji poinformowa� o spotkaniu wywiad Korpusu. Cho� oficjalnie wszarz ju� dawno nie by� �ich”, Korpus mia� zwyczaj uwa�a� na niegdy� swoje parszywe owce, tak na wszelki wypadek.
— Prawdopodobnie to po prostu zbieg okoliczno�ci — doda� Ramirez — ale zastanawia mnie, co p�atny rewolwerowiec, kt�ry mo�e spodziewa� si� r�nych nieprzyjemno�ci od ka�dego Marine, kt�ry go rozpozna, robi nagle na pok�adzie najwi�kszej wojskowej stacji kosmicznej w systemie?
ROZDZIA� XVI
Honor Harrington wyprostowa�a ramiona i szumi�c sp�dnic� pomaszerowa�a wzd�u� �ukowato sklepionego wiekowego korytarza, przekonuj�c sama siebie, �e nie wygl�da jak ostatnia idiotka. Przez trzydzie�ci lat s�u�by wojskowej nie mia�a na sobie sukni czy sp�dnicy, ba — nawet nie posiada�a takiego stroju, bowiem go nie u�ywa�a. I nigdy jej go nie brakowa�o, a to g��wnie dlatego, �e nie do��, i� kiecki by�y niewygodne i niepraktyczne przy braku ci��enia lub w trakcie innych zaj�� na pok�adzie okr�tu, to by�y r�wnie nieu�yteczne w czasie wolnym, a z mody wysz�y ponad pi��dziesi�t lat temu. Sp�dnice i suknie okaza�y si� jednak nadzwyczaj uparte i zamiast umrze� �mierci� naturaln� z zapomnienia wraca�y. Ostatnimi czasy nie�mia�o reklamowane przez projektant�w nie potrafi�cych zaproponowa� czego� nowego a wygodnego, a noszone przez kretynki, kt�re sta� na wyrzucenie po�owy garderoby tylko po to, by modnie wygl�da�.
Niestety, na Graysonie sytuacja wygl�da�a dok�adnie odwrotnie — tu kobiety w og�le nie nosi�y spodni. U mistrza ceremonii, gdy dowiedzia� si�, �e Honor nie posiada ani jednej sukni, spowodowa�o to gwa�towny atak paniki granicz�cej z apopleksj�.
Zacz�a od kategorycznej odmowy za�o�enia tego curiosum, ale mia�a przeczucie, �e jest na straconej pozycji. Dla po�owy m�czyzn, kt�rych spotka�a, powa�nym problemem by�o ju� to, �e kobieta zosta�a patronem. Perspektywa ogl�dania w �wi�tej niemal�e Sali Patron�w kobiety w spodniach grozi�a buntem, a w przypadku co s�abszych zdrowotnie konserwatyst�w zapa�ci� albo za�amaniem nerwowym. Nawet �moderni�ci” mieli w tej kwestii tak mieszane uczucia, �e ostatecznie Protektor Benjamin poprosi� j� o ponowne rozwa�enie decyzji. Wtedy zrozumia�a, �e przegra�a. By�a to w sumie bzdura, ale czu�a si� g�upio — niczym aktorka w dramacie kostiumowym. Co gorsza widzia�a, z jak� gracj� nosz� suknie tutejsze kobiety, i doskonale zdawa�a sobie spraw�, �e nigdy im w tej sztuce nie dor�wna. Zapami�ta�a jednak wyk�ady admira�a Courvoisiera dotycz�ce istotnej roli dyplomacji, przyst�pi�a wi�c do negocjowania warunk�w kapitulacji.
I dlatego maszerowa�a teraz wysokim, przestronnym korytarzem z kamiennych blok�w, w kt�rym jej kroki odbija�y si� s�abym echem, przystrojona w d�ug� sukni� i z Nimitzem w obj�ciach, bo okaza�o si�, �e nie mo�na zaopatrzy� tego przyodziewku w wy�cie�any naramiennik. Musia�a te� zwraca� uwag� na d�ugo�� krok�w, �eby nie wygl�da� tak dziwacznie, jak si� czu�a, i �eby nie zapl�ta� si� w fa�dy i nie rozci�gn�� jak d�uga na kamiennej posadzce. Wszystko to razem niepomiernie j� irytowa�o.
Honor nie zdawa�a sobie sprawy z tego, �e nie wygl�da ani �miesznie, ani dziwacznie. Suknia by�a dzie�em najlepszej projektantki na planecie, a Honor nie mia�a do�� do�wiadczenia w tej materii, by zorientowa� si�, jak �mia�y wed�ug lokalnych standard�w to by� projekt. Sukni� wykonano z prostego, niczym nie ozdobionego bia�ego jedwabiu, stanik za� — z zamszu, nie z tradycyjnego brokatu — mia� barw� ciemnej, klejnotowej wr�cz zieleni. Str�j podkre�li� jej smuk��, muskularn� sylwetk�, ciemne w�osy i jasn� cer�. Z jednej strony suknia przylega�a do cia�a, z drugiej sp�ywa�a swobodnie, czyni�c zado�� wymogom przyzwoito�ci, lecz nie ukrywaj�c, �e ubrana w ni� kobieta porusza si� z wdzi�kiem osoby wysportowanej.
Nie nosi�a bi�uterii — w tej kwestii zapar�a si� i nie ust�pi�a — lecz na jej piersiach po�yskiwa�a Gwiazda Graysona. To te� by�o dziwne, gdy� w Kr�lestwie Manticore nie noszono odznacze� do cywilnych stroj�w. Nie znajdowa�a si� jednak w Kr�lestwie i nie by�a cywilem, niezale�nie od tego, w co by�a ubrana. Patron na Graysonie nie tylko posiada� feudaln� w�adz�, kt�rej zakres zaskoczy�by wi�kszo�� arystokracji Gwiezdnego Kr�lestwa, ale tak�e dowodzi� jednostkami wojskowymi bazuj�cymi w swej domenie. A ona by�a jedynym �yj�cym posiadaczem, a raczej posiadaczk� najwy�szego grayso�skiego odznaczenia za odwag�.
Rozpuszczone w�osy opadaj�ce do ramion i kremowo-szary treecat na r�ku tak�e mog�yby wywo�a� sprzeciw na wi�kszo�ci planet. Zw�aszcza przynoszenie domowego zwierz�tka na oficjaln� uroczysto��. Na Graysonie z tym akurat nie by�o problemu — wszyscy znali Nimitza i nikt nie traktowa� go jak �domowego zwierz�tka”. Nikt te� nawet nie zasugerowa�, by go ze sob� nie zabiera�a.
Korytarz zdawa� si� ci�gn�� w niesko�czono��, a pilnuj�cy go cz�onkowie Gwardii Patron�w przykl�kali na jedno kolano, gdy si� do nich zbli�a�a. Honor powtarza�a w my�lach stosowne formu�ki, co zreszt� bynajmniej jej nie uspokaja�o. Kiedy zgodzi�a si� zosta� patronk�, by�a to formalno��, o kt�rej prawdziwym znaczeniu nie mia�a poj�cia, a Domena Harrington istnia�a wy��cznie na papierze. Teraz tworzy�y j� konkretne budynki i konkretni ludzie, jak te� pocz�tki przemys�u i fakt, �e sta�a si� rzeczywisto�ci�, zmusi� j� do formalnego stawienia si� na Konklawe Patron�w — albo raczej przed nim, jako �e Konklawe stanowi�o jedyne cia�o w�adne os�dzi� jej przydatno�� i przyj�� j� lub odrzuci� jako patronk�. Ona sama przyj�a obowi�zki zwi�zane ze stanowiskiem polegaj�cym na faktycznym rz�dzeniu �yciem i dobrobytem poddanych. By�y to w�adza i odpowiedzialno�� tak bezpo�rednie i pot�ne, o jakich �aden arystokrata z Gwiezdnego Kr�lestwa nawet nie marzy�. Zrobi�a co mog�a, by dobrze przygotowa� si� do sprawowania tej w�adzy, jak i do ceremonii, w kt�rej mia�a wzi�� udzia�, ale w g��bi ducha mia�a ochot� zawr�ci� i uciec jak najdalej si� da.
Dotar�a do olbrzymich drzwi nabijanych �wiekami i wzmocnionych stal�. Prowadzi�y do Komnaty Konklawe i liczy�y sobie prawie siedemset standardowych lat. W murze po obu stronach znajdowa�y si� strzelnice ze stalowymi os�onami, a lewe skrzyd�o nadal nosi�o �lady po kulach i od�amkach. Honor nie mia�a czasu pozna� ca�ej historii Graysona, ale wa�niejsze wydarzenia zapami�ta�a, tote� stan�a i pochyli�a g�ow�, oddaj�c ho�d uczestnikom wydarzenia, kt�re upami�tnia�y. Do drzwi przymocowano tablic� zawieraj�c� nazwiska Pi��dziesi�ciu Trzech i ich osobistych zbrojnych, kt�rzy polegli w obronie Komnaty do ostatniego. By� to jeden z pocz�tkowych etap�w wojny domowej — Wierni pr�bowali wzi�� �ywcem cho� cz�� patron�w, by u�y� ich jako zak�adnik�w. Zmasowanym uderzeniem pokonali Gwardi�, a potem, nie mog�c sobie inaczej poradzi�, wprowadzili na korytarz czo�gi, rozstrzelali prawe skrzyd�o i rzucili do ataku piechot�. Dopiero druga kompania zdo�a�a wedrze� si� do �rodka, a trzecia zdoby� pomieszczenie. Ale �adnego z patron�w nie uda�o si� wzi�� �ywego.
Ostatni gwardzista przykl�kn�� obok drzwi. Honor wyprostowa�a si�, wzi�a g��boki oddech i z�apa�a za �elazn� ko�atk�. D�wi�k metalu uderzaj�cego o metal rozleg� si� echem w korytarzu, po czym grube wrota uchyli�y si� powoli, wpuszczaj�c coraz szersz� smug� �wiat�a. W progu sta� m�czyzna z nagim mieczem, a za nim wida� by�o amfiteatralnie ustawione w podkow� fotele, w kt�rych zasiadali patroni. Lamowany z�otem uniform Stra�nika Wr�t by� jeszcze wi�kszym anachronizmem ni� jej suknia, za to mia� — cho� wojskowy kr�j, a na ko�nierzu emblemat Biblii i miecza, czyli znak Protektora, nie za� klucz Gwardii.
— Kto prosi Protektora o audiencj�? — spyta� stra�nik.
— Nie prosz� nikogo o audiencj� — odpar�a czystym jak kryszta� sopranem, wyg�aszaj�c formu�k�, kt�rej dot�d nie wypowiedzia�a �adna kobieta. — Przyby�am na Konklawe, by zaj�� nale�ne mi prawem miejsce.
— Jakim prawem nale�ne? — Miecz zmieni� po�o�enie na gotowy do ciosu.
Honor dumnie unios�a g�ow�, a Nimitz powt�rzy� jej gest.
— Boskim, ludzkim i moim w�asnym.
— Ujawnij wi�c swe imi� — poleci� Stra�nik.
— Jestem Honor Stephanie Harrington, c�rka Alfreda Harringtona, przyby�a, by zasi��� jako patronka Harrington.
M�czyzna zrobi� krok do ty�u i opu�ci� miecz w formalnym salucie, uznaj�c r�wnorz�dno�� w�adzy zebranych i Protektora.
— Wejd� zatem, by Konklawe Patron�w mog�o oceni� tw� przydatno�� zgodnie z pradawnym prawem — oznajmi�.
Honor min�a go, szumi�c sukni�.
Jak na razie dobrze jej sz�o, ale teraz zaczyna�y si� trudniejsze etapy, bowiem z racji, i� by�a kobiet�, konieczne by�y pewne poprawki stylistyczne w starych formu�ach. To, �e technicznie rzecz bior�c, by�a pogank�, spowodowa�o, �e musiano wprowadzi� zmiany nie tylko j�zykowe. Ale stoj�c na �rodku wielkiej sali, wiedzia�a, �e nie ma ju� odwrotu. Siedz�cy przygl�dali si� jej w milczeniu, dop�ki olbrzymie odrzwia nie zamkn�y si� z zadziwiaj�co st�umionym hukiem. Stra�nik Wr�t przeszed� obok niej i przykl�kn�� przed tronem Benjamina IX Protektora Graysona, opieraj�c ostrze miecza o kamienn� pod�og�. By� to Miecz Stanu — ceremonialna, cho� w pe�ni nadaj�ca si� do u�ytku zabytkowa bro� bia�a.
— Przedstawiam Waszej Wysoko�ci i ca�emu Konklawe Honor Stephanie Harrington, c�rk� Alfreda Harringtona, przyby��, by zaj�� nale�ne jej miejsce w�r�d patron�w — oznajmi�.
Benjamin Mayhew skin�� z powag� g�ow� i d�ug� chwil� przygl�da� si� w milczeniu Honor, po czym przeni�s� wzrok na rz�dy siedz�cych.
— Patroni — jego g�os zabrzmia� czysto i dono�nie w akustycznej sali — kobieta ta twierdzi, �e ma prawo zasiada� mi�dzy wami. Czy ktokolwiek uwa�a, �e nie ma do tego prawa?
Cisza zapanowa�a absolutna, a Honor spr�y�a si� wewn�trznie. Pytanie bowiem nie by�o zwyk�� formalno�ci�, lokalni reakcjoni�ci byli znacznie bardziej reakcyjni ni� ci na innych planetach, a praktycznie wszystkie radykalne zmiany spo�eczne zacz�y si� dzi�ki niej. Wi�kszo�� obywateli planety akceptowa�a te zmiany, cho� z rozmaitym stopniem entuzjazmu, za to ci, kt�rzy byli im przeciwni, krytykowali je za�arcie i z ca�ego serca. Po przylocie mia�a okazj� zapozna� si� z ich pe�n� goryczy, a czasami jadu retoryk�. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e wielu chcia�oby skorzysta� z okazji i podwa�y� prawo kobiety do bycia patronem. Pytanie tylko, czy kto� spo�r�d obecnych si� na to odwa�y.
Cisza przed�u�a�a si� — najwyra�niej nikt si� nie odwa�y�.
Benjamin skin�� g�ow�.
— Kto uwa�a, �e ma takie prawo? — spyta�. Odpowiedzia�o mu zbiorowe i dudni�ce, cho� �rednio zgrane �tak”. Nie wszyscy obecni je wypowiedzieli, ale nikt si� nie sprzeciwi� i Mayhew u�miechn�� si� ponownie, spogl�daj�c na ni�.
— R�wni tobie potwierdzili twoje prawo, lady Harrington — oznajmi�. — Zajmij wi�c miejsce mi�dzy nimi!
Pozostali obecni wstali, a Honor wesz�a po szerokich i niskich stopniach na drugi rz�d siedze� i stan�a bezpo�rednio przed Protektorem. Przed jego tronem po�o�ono dwie poduszki z welwetu — na jednej posadzi�a Nimitza, na drugiej kl�kn�a, co nie by�o wcale takim �atwym zadaniem, bior�c pod uwag� d�ugo�� sukni. Poniewa� dworski uk�on i przykl�k by�y dla niej niemo�liw� do opanowania sztuk�, zdecydowali wsp�lnie z Protektorem, �e po prostu ukl�knie jak m�czyzna. Ponownie nikt si� nie odezwa�, cho� s�dz�c z odg�osu nerwowo przesuwanych st�p, nie wszystkim przypad�o to do gustu. Stra�nik Wr�t podszed� do Protektora i poda� mu Miecz Stanu. Mayhew uj�� go za kling�, podaj�c Honor r�koje��, na kt�rej po�o�y�a d�onie. Zaskoczona stwierdzi�a, �e lekko dr��. Protektor u�miechn�� si� lekko, dodaj�c jej otuchy.
— Honor Stephanie Harrington — powiedzia� cicho, lecz wyra�nie — czy jeste� gotowa w obecno�ci zebranych patron�w planety Grayson z�o�y� przysi�g� lenn� Protektorowi i Ludowi planety Grayson, kln�c si� na Boga i Jego �wi�ty Ko�ci�?
— Jestem, Wasza Wysoko��, ale mog� to zrobi� tylko pod dwoma warunkami — odpar�a, zabieraj�c d�onie z r�koje�ci.
Mayhew skin�� przyzwalaj�co g�ow� — doskonale wiedzia�, co nast�pi, jako �e bra� udzia� w d�ugich i skomplikowanych rozmowach jak za�atwi� ten problem.
— Twoim prawem jest wnie�� warunki do przysi�gi lennej, tak jak prawem tego Konklawe jest je odrzuci� i odm�wi� ci prawa do zostania patronem, je�li obecni uznaj� owe warunki za obra�liwe — uprzedzi�. — Zgadzasz si� na ich os�d?
— Zgadzam si�, Wasza Wysoko��.
— W takim razie podaj pierwszy warunek.
— Jak Wasza Wysoko�� wie, jestem tak�e poddan� Korony jako obywatelka Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, par tego� Kr�lestwa i oficer Kr�lewskiej Marynarki. Mam w zwi�zku z tym okre�lone obowi�zki, kt�rych nie mog� zlekcewa�y�, chc�c pozosta� osob� honoru. Nie mog� opu�ci� pa�stwa, w kt�rym si� urodzi�am, ani z�ama� przysi�gi z�o�onej kr�lowej, nawet gdybym musia�a przez to zrezygnowa� z zostania patronem. Nie mog� wi�c z�o�y� przysi�gi lennej Graysonowi, nie zastrzegaj�c sobie prawa, by m�c wype�nia� r�wnocze�nie wcze�niejsze �lubowanie wierno�ci mojej kr�lowej.
Mayhew ponownie skin�� g�ow�, spojrza� na zebranych i spyta�:
— Patroni, s�dz�, i� jest to s�uszne i honorowe o�wiadczenie, ale os�d w takich sprawach nale�y do was. Czy ktokolwiek sprzeciwia si� prawu tej kobiety do w�adania domen� na Graysonie pod podanym przez ni� warunkiem?
Odpowiedzia�a mu cisza, zwr�ci� si� wi�c ponownie do Honor:
— A drugi warunek?
— Nie jestem cz�onkiem Ko�cio�a Ludzko�ci Uwolnionej, Wasza Wysoko��. Szanuj� jego doktryn� i nauki — odpar�a; by�o to prawie zgodne z prawd�, je�li nie liczy� paru drobiazg�w takich jak traktowanie kobiet — ale nie jestem waszej wiary.
— Rozumiem. — G�os Protektora zabrzmia� powa�niej.
Ko�ci� nauczy� si�, po niezwykle kosztownej lekcji, trzyma� si� z dala od polityki, ale Grayson pozosta� jednak teokratycznym �wiatem.
Akt o Tolerancji legalizuj�cy inne wyznania mia� zaledwie sto lat, a patronem nigdy nie zosta� kto� nie nale��cy do Ko�cio�a. Protektor spojrza� na siwego m�czyzn� stoj�cego po prawej stronie. Wielebny Julius Hanks, duchowy przyw�dca Ko�cio�a Ludzko�ci Uwolnionej, by� ju� stary, ale zachowa� podziwu godny rozs�dek i trze�wo�� umys�u. Ubrany by� jak zwykle w prosty, czarny str�j uzupe�niony tradycyjn� kap�a�sk� koloratk�, kontrastuj�cy z bogactwem stroj�w reszty obecnych.
— Warunek ten tyczy spraw wiary, wi�c os�d nale�y do wielebnego. Co Ko�ci� na to?
Hanks po�o�y� d�o� na g�owie Honor, ale nie by� to pe�en wy�szo�ci gest typowy dla wi�kszo�ci duchowie�stwa. Honor jako osoba wierz�ca niezbyt g��boko nie �ywi�a do kleru szczeg�lnego szacunku, ale od pierwszego spotkania by�a pod wra�eniem uczciwo�ci i g��bokiej wiary Hanksa. Teraz wielebny u�miechn�� si� do niej i powiedzia�:
— Lady Harrington, m�wisz, �e nie jeste� naszej wiary. R�ne s� drogi i sposoby Boga. Czy wierzysz w Boga?
Kto� sykn��, s�ysz�c co�, co uzna� za herezj�, ale nie o�mieli� si� odezwa�.
— Wierz�.
— Czy jako patronka b�dziesz strzeg�a i broni�a prawa swoich ludzi do czczenia Boga w spos�b, jaki nakazuj� im ich przekonania religijne i serca?
— B�d�.
— Czy b�dziesz szanowa�a i chroni�a �wi�to�� i nienaruszalno�� naszej wiary tak jak swojej?
— B�d�.
Hanks kiwn�� g�ow� i zwr�ci� si� do Protektora.
— Wasza Wysoko��, ta kobieta, cho� nie jest naszej wiary, przyzna�a si� do tego uczciwie i dobrowolnie, nie pr�buj�c �adnego oszustwa. Co wi�cej, swym zachowaniem udowodni�a, �e jest cz�owiekiem szlachetnym i prawym, ryzykowa�a �ycie i odnios�a powa�ne rany, broni�c nie tylko naszego �wiata, ale i Ko�cio�a, a przecie� nie mia�a takiego obowi�zku. Powiadam zatem wszystkim obecnym — tu spojrza� na zebranych, przybieraj�c bardziej kaznodziejski ton — i� Ko�ci� przyjmuje t� niewiast� jako swego obro�c�. Nieistotne jest, w jakim wyznaniu wype�nia ona wol� Bo�� w �yciu doczesnym, gdy� B�g zawsze rozpozna swoich.
Odpowiedzi� by�a absolutna cisza. Hanks przez d�ug� chwil� pozosta� na miejscu, spogl�daj�c wymownie na zebranych, nim cofn�� si� na dotychczas zajmowane miejsce z boku tronu.
Mayhew zn�w spojrza� na Honor.
— Twoje warunki zosta�y wys�uchane i przyj�te tak przez w�adze �wieckie, jak religijne planety Grayson, Honor Stephanie Harrington. Czy przysi�gniesz, �e s� to jedyne zastrze�enia, jakie nosisz w sercu, duszy i umy�le?
— Przysi�gam, Wasza Wysoko��.
— W takim razie wzywam ci� do z�o�enia przysi�gi lennej.
Honor pos�usznie po�o�y�a d�onie na r�koje�ci miecza.
— Czy ty, Honor Stephanie Harrington, c�rka Alfreda Harringtona, jeste� gotowa z zachowaniem podanych warunk�w z�o�y� przysi�g� lenn� Protektorowi i Ludowi planety Grayson?
— Jestem gotowa.
— Czy przysi�gasz s�u�y� wiernie Protektorowi i Ludowi planety Grayson?
— Przysi�gam.
— Czy przysi�gasz przed Bogiem i Konklawe przestrzega�, zachowywa� i broni� konstytucji planety Grayson, broni� i prowadzi� swych ludzi tak jak w�asne dzieci? Czy przysi�gasz dba� o nich w czasie pokoju, a przewodzi� im w czasie wojny i rz�dzi� nimi zawsze sprawiedliwie i mi�osiernie w zgodzie z m�dro�ci� dan� od Boga?
— Przysi�gam.
— Przyjmuj� twoj� przysi�g�, Honor Stephanie Harrington, i jako Protektor planety Grayson przysi�gam odp�aci� obron� za obron�, sprawiedliwo�ci� za sprawiedliwo�� i zemst� bez lito�ci za z�amanie przysi�gi, tak mi dopom� B�g.
Praw� d�oni� zakry� jej d�onie i na moment �cisn�� je. Nast�pnie cofn�� r�k�, odda� miecz Stra�nikowi i odebra� od Hanksa z�oty �a�cuch. Rozwin�� go ostro�nie i zawiesi� na szyi Honor, uk�adaj�c starannie, by z�oty klucz patrona znalaz� si� pod Gwiazd� Graysona. Potem wsta� i uj�� jej d�o�.
— Powsta�, lady Harrington, patronko Harrington! — oznajmi� g�o�no.
Wykona�a polecenie, w ostatnim momencie przypominaj�c sobie o podci�gni�ciu sukni, by na ni� nie nadepn��. Odwr�ci�a si� twarz� ku zebranym i od �cian sali odbi� si� echem g�o�ny wyraz ich akceptacji.
Zarumieniona Honor, przys�uchuj�c si� owacji, doskonale zdawa�a sobie spraw�, �e kryj� si� za nimi nadal pewne opory i niezadowolenie. Ale wiedzia�a tak�e, �e ci, kt�rzy szczerze wiwatowali, zdo�ali wznie�� si� ponad tysi�c lat tradycji i zakorzenione uprzedzenia, przyjmuj�c do swego grona kobiet�. Co prawda zrobili to g��wnie pod presj� swego w�adcy i b�yskawicznego rozwoju wydarze�, nad kt�rym ju� nie panowali. Wielu nadal by�o wrogo do niej nastawionych nie tylko jako kobiety, ale przede wszystkim obcej, pochodz�cej spoza planety agentki b�d�cej symbolem wszystkich tych przera�aj�cych zmian. Zdo�ali jednak�e wznie�� si� ponad uprzedzenia, a ona ze swej strony sk�ada�a przysi�g� naprawd� w jak najlepszej wierze.
Nimitz wsta� na tylne �apy i poklepa� j� chwytn� przedm� �ap� po udzie, tote� wzi�a go w ramiona, co wywo�a�o kolejn�, g�o�niejsz� i tym razem ca�kowicie spontaniczn� owacj�. Treecat uni�s� dumnie �eb i napuszy� si� tak, �e zebrani zacz�li si� �mia�, nie przerywaj�c aplauzu. Honor u�miechn�a si� szeroko i unios�a go wy�ej.
Niespodziewanie poczu�a na ramieniu lekkie dotkni�cie — obok sta� Stra�nik Wr�t, podaj�c jej na zgi�tej lewej r�ce Miecz Stanu r�koje�ci� do przodu. Zgrabne przej�cie nawet tak fachowo podanej broni, je�li ma si� na r�ce treecata, nie jest rzecz� �atw�, ale tym razem Nimitz okaza� zaskakuj�ce wsp�dzia�anie — wdrapa� si� na jej rami�, nie u�ywaj�c pazur�w, i usadowi� si� tam, balansuj�c i opieraj�c si� chwytn� �ap� o szczyt jej g�owy dla podtrzymania r�wnowagi. Dzi�ki temu zdo�a�a bez niezgrabno�ci odebra� podany miecz.
To tak�e nie mia�o precedensu — Domena Harrington jako najnowsza powinna by� najmniej wa�na, jej patron za� powinien zajmowa� miejsce na szarym ko�cu najdalszego rz�du foteli. Ale patronka Harrington nosi�a Star of Grayson, a osoba odznaczona tym orderem automatycznie zostawa�a Championem Protektora, cho� Honor w chwili dekoracji nie mia�a o tym poj�cia. Trzymaj�c delikatnie bro� i maj�c nadziej�, �e Nimitz nie straci nagle r�wnowagi, podesz�a do rze�bionego, drewnianego biurka ozdobionego jej herbem jako protektorki i skrzy�owanymi mieczami — symbolem Championa i odetchn�a z ulg�, gdy Nimitz zeskoczy� z gracj� na jego blat. Usiad� wyprostowany, zawijaj�c wok� siebie ogon i znieruchomia� niczym dostojny pos�g treecata w pe�nej krasie. Honor umie�ci�a Miecz Stanu w przygotowanych, wy�cie�anych uchwytach i siedz�cy dot�d za biurkiem w fotelu Protektora starszy m�czyzna o pooranej zmarszczkami twarzy wsta�, sk�oni� si� i poda� jej delikatnie rze�bion� i okut� srebrem d�ug�, cienk� lask�.
— Skoro zajmuje pani nale�ne prawem miejsce, lady Harrington, oddaj� oznak� mego urz�du i poddaj� swe post�powanie pod pani os�d — oznajmi� uroczy�cie Howard Clinkscales.
Honor obur�cz uj�a lask� zarz�dcy i u�miechn�a si� znacznie cieplej, ni� wymaga� tego protok�. Benjamin Mayhew dokona� doskona�ego wyboru, mianuj�c Clinkscalesa jej zarz�dc�, jako �e by� to jeden z najuczciwszych mieszka�c�w Graysona. A tak�e, co by� mo�e by�o wa�niejsze, jeden z najbardziej konserwatywnych i maj�cych najwi�ksze zastrze�enia do zmian wprowadzanych przez Protektora, o czym wszyscy doskonale wiedzieli. To, �e zgodzi� si� zosta� jej zarz�dc�, przyczyni�o si� do umocnienia jej pozycji bardziej ni� cokolwiek innego,
— Twoje post�powanie nie wymaga oceny — powiedzia�a, oddaj�c mu lask�. — Ani ja, ani nikt nie wychwali twego post�powania tak, jak na to zas�uguje.
Przy ostatnim zdaniu Clinkscales wytrzeszczy� oczy, nie mog�c ukry� zaskoczenia, bowiem Honor doda�a je od siebie.
— Dzi�kuj�, milady — wymamrota� i sk�oni� si� g��biej ni� za pierwszym razem, ponownie ujmuj�c lask� zarz�dcy.
Honor stan�a przed fotelem, kt�ry poprzednio zajmowa�, on za� przeszed� i zatrzyma� si� przed stoj�cym po prawej. R�wnocze�nie odwr�cili si� twarzami ku Konklawe, a Julius Hanks podszed� do tronu Protektora.
— A teraz, moi panowie... i pani... — wielebny odwr�ci� si� i u�miechn�� do niej promiennie — popro�my Boga, by pob�ogos�awi� dzisiejsze deliberacje.
ROZDZIA� XVII
Paul Tankersley zako�czy� ostatni tego dnia raport i z westchnieniem ulgi wrzuci� go do pojemnika z napisem �sprawy za�atwione”. Odk�d Honor odlecia�a, �ycie wydawa�o si� znacznie nudniejsze, cho� admira� Cheviot by�, zdaje si�, zdeterminowany zrobi� co tylko zdo�a, by najnowszy zast�pca dow�dcy HMS Hephaestus nie rozpi� si� do cna po wyje�dzie ukochanej.
Paul u�miechn�� si� ponuro i na wszelki wypadek sprawdzi�, czy czego� nie przeoczy�. Jako jedyny zast�pca dow�dcy stacji Hancock mia� za zadanie tak zajmowa� si� codziennymi szczeg�ami funkcjonowania stacji, by dow�dca nie zauwa�y�, �e ktokolwiek musi si� nimi zajmowa�. Uwa�a�, �e skoro wywi�zuje si� z tego zadania bez zastrze�e�, to jest przygotowany do pe�nienia obecnych obowi�zk�w.
Myli� si� — co prawda by� jednym z dziewi�tnastu zast�pc�w i jednym z kilku zajmuj�cych si� konstrukcjami okr�towymi, ale zakres jego obowi�zk�w by� bez por�wnania wi�kszy ni� na stacji Hancock. Odpowiada� za budow� trzech dreadnought�w i jednego superdreadnoughta, nie licz�c napraw i modernizacji odbywaj�cych si� r�wnocze�nie w podleg�ym mu sektorze olbrzymiej stacji. Pierwszy raz w karierze tak naprawd� zda� sobie spraw� ze skali rozbudowy i modernizacji podj�tej przez Royal Manticoran Navy.
Stwierdzi�, �e za�atwi� wszystkie sprawy oznaczone jako najwa�niejsze, i wy��czy� komputer. Wcze�niej nagra� na wszelki wypadek sw�j rozk�ad zaj�� na reszt� wieczoru, gdyby okaza�o si�, �e jest jednak do czego� niezb�dny. A potem wsta� i przeci�gn�� si�. I spojrza� na chronometr — wacht� sko�czy� trzy kwadranse temu, ale poniewa� spodziewa� si�, �e papierki zajm� mu wi�cej czasu, um�wi� si� z Ramirezem na piwo i strza�ki w �Dempsey’s Bar” znacznie p�niej. Thomas pojawi si� tam dopiero za godzin�. Paul uzna�, �e mo�e zacz�� wiecz�r piwny wcze�niej i samotnie. Abstynencja i tak nic by nie pomog�a — Thomas Ramirez mia� niesamowicie celne oko w ka�dej sytuacji.
By�a �roda, a wi�c lokal �znajdowa� si�” na Gryphonie, a poniewa� na po�udniowej p�kuli tej planety panowa�a akurat zima, za zamkni�tymi oknami szala�a zadymka, na oknach by� szron, a w g��wnym kominku p�on�a rado�nie zaskakuj�co realistyczna holoprojekcja trzaskaj�cych weso�o bierwion.
Rozmowy by�y przyciszone — ludzie instynktownie reagowali tak, jakby znale�li si� w jedynej oazie ciep�a i spokoju w okolicy, jakby za oknami naprawd� panowa� ch��d, i Paul poczu� pierwsze oznaki prawdziwego odpr�enia. Zam�wi� drugie piwo — Old Tilmana warzonego na Sphinxie, kt�rego spr�bowa� za namow� Honor i polubi� z uwagi na g��boki, czysty smak. Je�li nie b�dzie si� spieszy�, powinien dopi� je akurat, gdy pojawi si� Thomas.
Upi� �yk i zdziwiony odwr�ci� g�ow�, gdy na s�siednim sto�ku usiad� nieznajomy m�czyzna. W lokalu nie by�o du�o go�ci, a przy barze znajdowa�o si� wiele wolnych miejsc, gdy� wi�kszo�� siedzia�a przy stolikach lub w zacienionych alkowach. Zdziwi�o go, �e m�czyzna nie wybra� bardziej odosobnionego miejsca, ale by� mo�e nie lubi� samotno�ci.
— Podw�jn� standardow� whisky, czyst� — zam�wi� przybysz i Paul prawie uni�s� brwi: na Manticore destylowano wiele dobrych gatunk�w tego trunku, ale nadal istnieli koneserzy preferuj�cy ziemsk� whisky.
Tyle �e nie by�o ich wielu, bo by�a to nader kosztowna przyjemno��, a ten smuk�y blondyn nie wygl�da� na nale��cego do naprawd� bogatych obywateli Gwiezdnego Kr�lestwa. Ubrany by� dobrze, ale ani kr�j, ani materia� nie wskazywa�y na wielkie pieni�dze. C�, najwyra�niej wygl�d by� myl�cy...
Barman poda� mu zam�wiony trunek, m�czyzna upi� drobny �yczek i rozejrza� si� po lokalu. �okie� opar� na wypolerowanym barze, trzymaj�c szklaneczk� z niedba�� gracj� i rozgl�daj�c si� prawie z arogancj� po go�ciach. Co� w nim nie dawa�o Paulowi spokoju — nie by� w stanie powiedzie� co, ale czu�, �e je�� mu si� w�osy na karku. Mia� ochot� wsta� i odej��, ale by�by to nieuzasadniony i nieuprzejmy gest, wi�c skoncentrowa� si� na piwie, z�y na siebie za nadwra�liwo��. Gdyby nie ona, odszed�by spokojnie, nie przejmuj�c si�, czy urazi tego jegomo�cia czy nie.
Min�a minuta, potem druga — m�czyzna odstawi� pust� szklaneczk� na bar ruchem pe�nym zdecydowania i Paul zacz�� mie� nadziej�, �e sobie p�jdzie. Tak si� jednak nie sta�o.
— Kapitan Tankersley, prawda? — spyta� ch�odno z arystokratycznym akcentem pasuj�cym do upodoba� alkoholowych.
Zachowywa� si� uprzejmie, ale pod t� uprzejmo�ci� kry�o si� co� jeszcze.
— Obawiam si�, �e ma pan nade mn� przewag� — odpar� zapytany wolno.
M�czyzna u�miechn�� si�.
— Nie dziwi mnie to: w ko�cu pa�ska twarz po bitwie o Hancock cz�sto pojawia�a si� w wiadomo�ciach, podczas gdy ja... — wzruszy� ramionami jakby dla podkre�lenia w�asnego znikomego znaczenia.
Paul zmarszczy� brwi — fakt, kilka razy da� si� z�apa� dziennikarzom, kt�rzy zacz�li na niego polowa�, gdy zorientowali si�, �e co� go ��czy z Honor, ale nie s�dzi�, �e to wystarczy, by obcy rozpoznawali go w barach.
— Tak naprawd� to chcia�em panu powiedzie�, �e jestem pe�en uznania dla pana za to, co zrobi� pan w systemie Hancock — doda� m�czyzna.
— Niech pan nie wierzy w to, co podaj� dzienniki. Siedzia�em jedynie w bazie remontowej i mia�em nadziej�, �e admira�owi Sarnowowi i kapitan Harrington uda si� powstrzyma� przeciwnika od rozstrzelania jej i mnie na drobne kawa�ki.
— Aha. No tak. — Natr�t da� znak barmanowi, �eby poda� mu jeszcze raz to samo, i spojrza� na Tankersleya. — Pa�ska skromno�� jest godna pochwa�y, kapitanie Tankersley. Wszyscy naturalnie znamy wyczyny lady Harrington.
S�owo �wyczyny” i spos�b, w jaki je wypowiedzia�, zirytowa�y Paula. Upi� solidny �yk piwa, ogarni�ty nag�� ochot� dopicia go jak najpr�dzej i wyj�cia. Zaczyna� podejrzewa�, �e ma do czynienia z kolejnym dziennikarzem, tyle �e m�drzejszym ni� wi�kszo��. Ale tak�e nastawionym nieprzychylnie do Honor. Tym wa�niejsze wi�c by�o, by szybko si� oddali�, ale tak by nie wygl�da�o to na ucieczk�.
— Prawd� m�wi�c, by�em zaskoczony, a nawet pe�en podziwu, gdy dowiedzia�em si�, jaki by� stosunek si� — doda� m�czyzna. — Trzeba du�o odwagi i samozaparcia, by walczy� z tak przewa�aj�cym wrogiem, zamiast wycofa� si�, by uratowa� w�asnych ludzi.
— Ciesz� si�, �e tak post�pi�a: inaczej nie by�oby mnie tu — odrzek� Paul i omal nie ugryz� si� w j�zyk: powinien ju� si� nauczy�, �e jedynym (opr�cz morderstwa) skutecznym sposobem na dziennikarza jest trzyma� g�b� na k��dk� i ignorowa� go.
Ka�de inne zachowanie jedynie natr�ta zach�ca�o, a to, co mu cz�owiek m�wi�, znaczy�o znacznie mniej ni� to, �e m�wi�. P�niej za� pismak m�g� przekr�ci� sens wypowiedzi, tak by pasowa�a do jego zamys�u.
— Mo�na to i tak oceni�. Oczywi�cie wielu jej podw�adnych tu nie ma, prawda? By� mo�e gdyby wcze�niej wyda�a rozkaz rozproszenia, wi�cej ludzi by prze�y�o. No, ale trudno spodziewa� si�, by jakikolwiek oficer dobrze wype�nia� swe obowi�zki czy te� zdoby� tak imponuj�ce odznaczenia jak lady Harrington, nie po�wi�caj�c przy okazji jakiej� tam, w sumie drobnej cz�ci swoich podkomendnych.
Paul poczu� przyp�yw z�o�ci — rozm�wca przestawa� udawa� oboj�tnego. Tak w s�owach, jak i w g�osie zaczyna�a przebija� z�o�liwo��, zbyt celna, by mog�a by� dzie�em przypadku. Spojrza� nieprzychylnie na rozm�wc� i odpar� ch�odno:
— Nie s�ysza�em, by kapitan Harrington kogokolwiek po�wi�ci�a przy jakiejkolwiek okazji. Je�li insynuuje pan, �e ryzykowa�a �yciem za�ogi dla zyskania s�awy, to o�wiadczam, �e uwa�am takie twierdzenia za r�wnie k�amliwe co obel�ywe!
— Doprawdy? — w oczach m�czyzny b�ysn�a dziwna satysfakcja. — Nie mia�em zamiaru pana obrazi�, kapitanie Tankersley. I w rzeczy samej nie wierz�, by lady Harrington po�wi�ci�a kogokolwiek dla s�awy. Nie... nigdy nie zamierza�em sugerowa� czego� podobnego. Natomiast, przyznaj�, �e nadal wydaje mi si�... dziwn� decyzja ryzykowania zniszczeniem wszystkich okr�t�w w obronie jednej bazy remontowej. Mo�na by nazwa� j� w�tpliw�, niezale�nie od wyniku, i cz�owiek nie mo�e powstrzyma� si� od podejrze�, czy przypadkiem lady Harrington nie mia�a innego poza poczuciem obowi�zku powodu, by tak d�ugo walczy� z tak przewa�aj�cymi si�ami wroga. Osi�gn�a cel, ale rodzi si� pytanie, dlaczego pr�bowa�a i dlaczego przy okazji zgin�o tylu ludzi, skoro ju� wiedzia�a, �e do systemu przyby�y posi�ki w postaci okr�t�w admira�a Danislava?
W umy�le Paula odezwa�y si� dzwonki alarmowe wywo�ane zmian� tonu rozm�wcy — to ju� nie by�a zawoalowana z�o�liwo��: by�a czysta i ostra, wyrafinowaniem t przypominaj�ca zabaw� kota z mysz�. Nie spotka� dot�d nikogo, kto sam� intonacj� g�osu zdo�a�by nada� uprzejmej w zasadzie tre�ci tak wredn� wymow�. Wi�kszo�� komentator�w obrzucaj�cych Honor b�otem do pi�t mu nie dorasta�a. Musia� mie� osobiste powody, bo zbyt otwarcie to robi�. Zdrowy rozs�dek nakazywa� Paulowi jak najszybciej zako�czy� rozmow�. Tylko �e ostatnio nas�ucha� si� zbyt wielu mniej lub bardziej zawoalowanych oszczerstw czy k�amstw dotycz�cych Honor, by m�c to zrobi�.
— Kapitan Harrington dzia�a�a zgodnie z w�asnym rozumieniem sytuacji i ci���cymi na niej obowi�zkami — oznajmi� lodowato, nie kryj�c gro�nego b�ysku w oczach. — Jej post�powanie doprowadzi�o do zniszczenia lub zdobycia wszystkich okr�t�w wroga, z kt�rymi walczy�a jej Grupa. Bior�c to pod uwag�, nie dostrzegam niczego �dziwnego” czy �w�tpliwego” w jej post�powaniu.
— W czym przecie� nie ma absolutnie niczego dziwnego — u�miechn�� si� fa�szywie m�czyzna, widz�c, jak Tankersley sztywnieje. — Ma pan ca�kowit� racj� co do ostatecznego wyniku: w ko�cu uratowa�a baz� remontow� wraz z ca�� za�og�. W tym i pana.
— Co w�a�ciwie pan sugeruje? — warkn�� Paul.
Zdawa� sobie spraw�, �e sta� si� o�rodkiem zainteresowania wszystkich go�ci. Zaskoczony by� �atwo�ci� i szybko�ci�, z jak� rozmowa przerodzi�a si� w publiczn� konfrontacj�, oraz umiej�tno�ciami prowokatorskimi adwersarza. To nie mia� prawa by� przypadek, ale ta �wiadomo�� by�a bez znaczenia. Przesta� si� hamowa�.
— Jedynie to, �e jej uczucia do pana, powszechnie zreszt� znane wszystkim, kt�rzy potrafi� czyta�, mog�y mie� wp�yw na podj�te przez ni� decyzje — wycedzi� pogardliwie m�czyzna. — Bez w�tpienia to strasznie romantyczne, ale trudno powstrzyma� si� przed pytaniem, czy sk�onno�� do po�wi�cenia kilkunastu tysi�cy ludzi tylko po to, by uratowa� jednego m�czyzn�, jest naprawd� po��dan� cech� u oficera. Uwa�a pan, �e jest, kapitanie?
Paul Tankersley zbiela� — nie zblad�, lecz zbiela� ogarni�ty w�ciek�o�ci�. Powoli wsta�, jak kto�, kogo tylko ma�y kroczek dzieli od u�ycia si�y, dlatego porusza si� nader ostro�nie, kontroluj�c ka�dy sw�j ruch. Przeciwnik by� wy�szy i wygl�da� na dobrze zbudowanego mimo pozor�w chudo�ci, ale Paul nie mia� w�tpliwo�ci, �e mo�e st�uc go na kwa�ne jab�ko. I mia� na to ogromn� ochot�. Ale wewn�trzny alarm wy� rozpaczliwie, przebijaj�c si� nawet przez czerwon� mg�� przes�aniaj�c� szczeg�y wszystkiego, na co patrzy�. Wszystko dzia�o si� zbyt szybko i gwa�townie, ale cho� nie mia� poj�cia, dlaczego tamten go prowokowa�, wyczuwa�, �e je�li da si� ponie�� w�ciek�o�ci, �ci�gnie na siebie niebezpiecze�stwo.
Wzi�� g��boki oddech, walcz�c z nieodpart� ochot�, by zetrze� z�o�liwy u�mieszek z g�by rozm�wcy i przy okazji zdefasonowa� rzeczon� g�b�. Cho� nie by� w stanie jasno my�le� i �wiadomie nie zda� sobie sprawy, �e tamten celowo go prowokuje, instynkt samozachowawczy zadzia�a�. Przez moment sta� jeszcze, po czym odwr�ci� si�, by odej��. Nie doceni� przeciwnika — tamten tak�e wsta� i oznajmi� pogardliwie na tyle g�o�no, by s�ycha� go by�o w ca�ym lokalu:
— Niech mi pan powie, kapitanie Tankersley: naprawd� jest pan takim dobrym jebak�, �e a� gotowa by�a straci� wszystkie okr�ty by pana uratowa�? Czy po prostu by�a tak zdesperowana, �eby j� r�n�� ktokolwiek?
Nag�e chamstwo przewa�y�o. Paul obr�ci� si� na pi�cie i z ca�kowicie oboj�tn� twarz� uderzy� obur�cz. Oba ciosy trafi�y nim tamten zd��y� drgn��. Paul Tankersley mia� czarny pas w corp de vitesse: w ostatniej chwili zd��y� zmniejszy� si�� cios�w, by nie by�y �miertelne. Pierwszy trafi� w brzuch, sk�adaj�c przeciwnika w p�, drugi, wyprowadzony z do�u, wyl�dowa� na szcz�ce i wyprostowa� go niczym strun�. Si�a drugiego uderzenia wyrzuci�a go w powietrze — m��c�c rozpaczliwie r�koma, wpad� mi�dzy sto�ki, uderzy� plecami o kontuar i osun�� si� po nim z j�kiem na pod�og�; znieruchomia� na czworakach.
Paul nie bardzo wiedzia�, dlaczego nie dopad� go i nie wyko�czy� kolejnym uderzeniem. Wszyscy obecni zamarli, obserwuj�c j�cz�cego i trzymaj�cego si� jedn� r�k� za zakrwawion� twarz m�czyzn�. Ten przesta� j�cze�, opu�ci� d�o� i nie wstaj�c z kl�czek, poszuka� wzrokiem Tankersleya. Potem wyplu� z�amany z�b wraz z krwi�, otar� zakrwawione usta i wybe�kota� pe�nym nienawi�ci g�osem:
— Uderzy�e� mnie! — W jego oczach b�ysn�o szale�stwo. — Uderzy�e� mnie!
Paul zrobi� krok ku niemu, nim zd��y� pomy�le� co robi, ale tamten nawet nie drgn��.
— Jak �mia�e� podnie�� na mnie r�k�?! — W oczach i g�osie pobitego nienawi�� i zdziwienie walczy�y o lepsze z szale�stwem.
Paul powstrzyma� si� w ostatniej chwili przed pogardliwym spluni�ciem. Odwr�ci� si� i zamar�, s�ysz�c za plecami:
— Nikt bezkarnie nie b�dzie mnie bi�, Tankersley! Zap�acisz mi za to... ��dam satysfakcji!
Cisza na sali sta�a si� �miertelna. Do Tankersleya dotar�o, w co da� si� wrobi�. Powinien by� to zrozumie� wcze�niej, ale by� za bardzo rozw�cieczony. A by�a to zaplanowana i doskonale przeprowadzona zasadzka, w kt�r� da� si� z�apa�. Jedyne, czego przeciwnik nie przewidzia�, to tego, �e we�mie po pysku, ale i to pasowa�o do jego plan�w. Chcia� go sprowokowa�, by m�c wyzwa� na pojedynek — i zrobi� to doskonale.
A Paul Tankersley, kt�ry nie stoczy� w �yciu �adnego pojedynku, wiedzia�, �e nie ma innego wyj�cia, jak przyj�� wyzwanie.
— Doskonale — warkn��, odwracaj�c si�. — Skoro pan nalegasz, b�dziemy si� pojedynkowa�.
Obok baru wy�oni� si� jak spod ziemi drugi m�czyzna i pom�g� wsta� pobitemu.
— To pan Livitnikov. Jestem pewien, �e z przyjemno�ci� zostanie moim sekundantem — prychn�� zakrwawiony, wspieraj�c si� ci�ko na ramieniu towarzysza.
Livitnikov skin�� oszcz�dnie g�ow� i lew� r�k� wyci�gn�� z kieszeni wizyt�wk�. Praw� mia� zaj�t� podtrzymywaniem prowokatora.
— Moja wizyt�wka, kapitanie Tankersley — o�wiadczy� oschle, ale z nieco zbyt du�� wpraw�, jak aktor cz�sto powtarzaj�cy kwesti�. — Oczekuj�, �e pa�scy przyjaciele skontaktuj� si� ze mn� w ci�gu dwudziestu czterech godzin.
— Z pewno�ci� — odpar� Paul r�wnie lodowatym tonem.
Pojawienie si� Livitnikova by�o ostatecznym potwierdzeniem, �e da� si� z�apa� w zasadzk�. Pos�a� obu m�czyznom pogardliwe spojrzenie, schowa� wizyt�wk� do kieszeni i odwr�ci� si� ku drzwiom i zamar� ponownie.
W drzwiach sta� Thomas Ramirez z takim wyrazem twarzy, jakiego jeszcze u niego nie widzia�. By�o to pe�ne szoku ol�nienie, ale Ramirez nie spogl�da� na niego, tylko na zakrwawionego prowokatora. Na cz�owieka, o kt�rym nigdy nie wspomnia� Paulowi, bo nie przysz�o mu do g�owy, �e to mo�e mie� znaczenie.
Na Denvera Summervale’a.
ROZDZIA� XVIII
Przynajmniej fotel by� wygodny.
Co by�o znacznie wa�niejsze, ni� mog�oby si� wydawa�, bowiem Honor sp�dza�a w nim co najmniej osiem godzin dziennie, dzie� po dniu, przez ostatni miesi�c. Licz�ca nieco wi�cej ni� dwadzie�cia sze�� standardowych godzin doba grayso�ska by�a dla niej zbyt d�uga. Chocia� bowiem na Sphinxie mia�a ona ledwie godzin� mniej, przez ostatnie trzydzie�ci lat Honor przestawi�a si� na licz�c� dwadzie�cia trzy standardowe godziny dob� z Manticore przyj�t� w Kr�lewskiej Marynarce. A zm�czenie pot�gowa�o to, czym si� przez ten miesi�c zajmowa�a. Czyli zarz�dzanie codziennymi sprawami domeny plus za�atwianie pewnych kwestii, kt�re wynikn�y na samym pocz�tku jej istnienia b�d� z kt�rymi czekano na jej przybycie z rozmaitych powod�w.
Spojrza�a w lewo, mru��c oczy w jasnym s�o�cu poranka wpadaj�cym przez wysokie okna, i westchn�a. Jej posiad�o�� by�a zbyt luksusowa jak na jej gust, zw�aszcza przy napi�tym bud�ecie domowym, ale cz�� mieszkalna zajmowa�a zaledwie fragment imponuj�cej budowli zwanej Harrington House. Wi�kszo�� mie�ci�a biura, archiwa elektroniczne i papierowe, centra ��czno�ci i inne przyleg�o�ci niezb�dne do funkcjonowania lokalnego rz�du.
James MacGuiness z drugiej strony od r�ki uzna� ca�y ten splendor za rzecz naturaln� i by� zachwycony pomp� i ceremonialno�ci�, kt�re musia�a znosi�. Grayso�ska s�u�ba automatycznie niejako zaakceptowa�a go jako oficjalnego majordomusa i naraz okaza�o si�, �e MacGuiness posiada rzadki talent organizacyjny i doskonale kieruje lud�mi. Potrafi� sensownie wykorzysta� ca��, zdaniem Honor zbyt liczn�, s�u�b�. Dopilnowa� te�, by Nimitz mia� gdzie trzeba stosowne grz�dy. Jedna z nich, strategicznie umieszczona tak, by �apa� jak najwi�cej s�o�ca, znajdowa�a si� w gabinecie i by�a aktualnie zaj�ta przez komfortowo rozci�gni�tego na niej treecata za�ywaj�cego k�pieli s�onecznej i pomrukuj�cego od czasu do czasu z pe�nym ukontentowaniem.
Honor przyjrza�a mu si� z zazdro�ci�, odchyli�a fotel i opar�a stopy na podn�ku ukrytym pod olbrzymim biurkiem. Pomasowa�a nasad� nosa i westchn�a z uczuciem. Z prawej dobieg� j� zduszony �miech, wi�c zaskoczona odwr�ci�a g�ow�.
Howard Clinkscales siedzia� za mniejszym biurkiem, za to wyposa�onym w wi�kszy komputer. Oba biurka sta�y pod k�tem do siebie, tak by zwr�cone by�y ku �rodkowi pokoju, a raczej sali, bo to okre�lenie by�o w�a�ciwsze ze wzgl�du na rozmiary pomieszczenia. Z pocz�tku Honor nie by�a przekonana do pomys�u, by jej zast�pca by� przy niej stale obecny, praktyka jednak dowiod�a, �e rozwi�zanie jest doskona�e, a sta�a obecno�� zarz�dcy wr�cz nieoceniona. Zna� doskonale ca�� domen� i jak dobry pierwszy oficer zawsze got�w by� poda� jej informacje czy fakty, kt�rych potrzebowa�a.
— Zm�czona o tak wczesnej porze? — spyta�, potrz�saj�c g�ow� z ironi�. — Jest zaledwie dziesi�ta, milady.
— Przynajmniej przy nich nie ziewam — odci�a si�, tak�e z u�miechem.
— Fakt, milady. Nie ziewa pani... jeszcze.
Pokaza�a mu j�zyk i tym razem roze�mia� si� g�o�no.
Jeszcze miesi�c temu nie postawi�aby centa na to, �e zostan� przyjaci�mi. �e b�d� si� szanowa� i owszem — na to liczy�a i tym by si� zadowoli�a — ale tygodnie bliskiej wsp�pracy zaowocowa�y znacznie bli�szym i ciekawszym zwi�zkiem.
Dla obu stron by�o to zaskoczenie, ale wygl�da�o na to, �e wi�ksze dla niego. By obj�� zarz�d Domeny Harrington, Clinkscales musia� zrezygnowa� ze stanowiska szefa planetarnej s�u�by bezpiecze�stwa, co m�g� uzna� za swoist� degradacj�. Poza tym fakt, �e oponowa� przeciwko co najmniej po�owie zmian wprowadzanych przez Protektora, tak�e nie przemawia�o na korzy�� dobrej wsp�pracy z kobiet�, kt�ra je sprowokowa�a. No i nic nie wskazywa�o na to, �e cho� na jot� zmieni� swoje podej�cie do kobiet jako takich.
A najciekawsze by�o to, �e jego pogl�dy nie mia�y zastosowania w przypadku Honor. Nigdy nie zapomnia� naturalnie, �e jest kobiet�, i traktowa� j� z pe�n� przesady uprzejmo�ci�, jak nakazywa�o porz�dne grayso�skie wychowanie, ale traktowa� j� jednocze�nie jak ka�dego innego patrona. Z pocz�tku my�la�a, �e jest w tym ukryta ironia, ale okaza�o si� �e nie. Z tego, co zaobserwowa�a, wynika�o, i� przyj�� j� jako patronk� bez �adnych, nawet ukrytych zastrze�e�. Co wi�cej — wydawa� si� pochwala� jej poczynania, a gdy byli sami, przesta� by� taki oficjalnie sztywny. Nadal by� nienagannie uprzejmy, lecz zacz�� j� traktowa� naturalniej, jak dobr� znajom�, co by�o dziwne u takiego tradycjonalisty.
Spojrza�a na stoj�cy na biurku chronometr — do nast�pnego spotkania mieli jeszcze kilka minut, tote� postanowi�a skorzysta� z okazji. Obr�ci�a si� z fotelem twarz� ku Clinkscalesowi i zapyta�a:
— Howard, mia�by� co� przeciwko troch� osobistemu pytaniu?
— Osobistemu, milady? — Poci�gn�� si� za ucho. — Oczywi�cie, mo�e pani pyta�. Naturalnie, je�li oka�e si� zbyt osobiste, mog� nie odpowiedzie�.
— Mo�esz — zgodzi�a si� i umilk�a, zastanawiaj�c si�, jak to najtaktowniej sformu�owa�, po czym stwierdzi�a, �e jest to zb�dny wysi�ek: oboje byli z natury bezpo�redni, wi�c najlepiej b�dzie zapyta� wprost. — Tak si� w�a�nie zastanawia�am, dlaczego nam si� tak dobrze wsp�pracuje. Doskonale wiesz, jak bardzo jestem uzale�niona od twoich rad. Sadz�, �e si� ucz�, ale to wszystko jest dla mnie ca�kowicie nowe i bez twojego przewodnictwa na pewno zdrowo bym namiesza�a. A wydaje mi si�, �e sprawy id� ca�kiem dobrze. Doceniam twoj� olbrzymi� pomoc, wiem tak�e, �e robisz znacznie wi�cej ni� wymaga tego przysi�ga zarz�dcy, i czasami mnie to troch� dziwi. Wiem, �e nie pochwalasz znacznej cz�ci zmian zachodz�cych na Graysonie, a ja... c�, wydaje mi si�, �e Protektor Benjamin mia� racj�, nazywaj�c mnie symbolem tych zmian. M�g�by� bardzo utrudni� mi �ycie, po prostu robi�c tylko to, co do ciebie nale�y, czyli dotrzymuj�c danego s�owa i pozwalaj�c, bym uczy�a si� na b��dach. Nikt nie mia�by do ciebie pretensji. Nie mog� przesta� si� zastanawia�, dlaczego tak nie post�pujesz.
— Bo jest pani moj� patronk�, milady.
— To jedyny pow�d?
— Wystarczaj�cy — odpar� powa�nie, bawi�c si� niniejszym srebrnym kluczem zawieszonym na szyi. — Uczciwie jednak m�wi�c, sporo ma z tym wsp�lnego spos�b, w jaki podesz�a pani do swoich obowi�zk�w. Mog�a pani zosta� figurantk�, milady, a pracuje pani po dziesi�� do dwunastu godzin dziennie, ucz�c si�, jak by� prawdziwym patronem. Szanuj� to.
— Nawet u kobiety? — spyta�a mi�kko.
Spojrza� jej w oczy i uni�s� r�k� w obronnym ge�cie.
— Obawiam si� nawet pomy�le�, co by pani zrobi�a, gdybym powiedzia� �szczeg�lnie u kobiety” — odpar� takim tonem, �e Honor za�mia�a si�. — Rozumiem jednak, o co pani naprawd� pyta... Nigdy nie ukrywa�em swoich pogl�d�w przed pani� czy przed Protektorem. Uwa�am, �e zbyt szybko d��y on do zbyt powa�nych zmian, co mnie... niepokoi. Nasz tradycyjny spos�b �ycia dobrze si� sprawdza� przez stulecia. Mo�e i nie jest doskona�y, ale dzi�ki niemu przetrwali�my, a to spore osi�gni�cie na planecie takiej jak ta. Co wi�cej, uwa�am, �e wi�kszo�� z nas, w tym tak�e wi�kszo�� kobiet, by�a zadowolona ze starych zasad. Ja na pewno... naturalnie jestem m�czyzn�, wi�c na pewno wp�ywa to w pewien spos�b na m�j punkt widzenia.
Honor unios�a pytaj�co brwi i tym razem Clinkscales roze�mia� si� z autoironi�. Dopiero potem wyja�ni�:
— Nie jestem �lepy i doskonale wiem, �e m�czyzna ma w naszym spo�ecze�stwie uprzywilejowan� pozycj�, co nie musi oznacza�, �e mam spaczony os�d sytuacji. Nie widz� te� powodu, dla kt�rego wszystkie planety w galaktyce maj� ma�powa� ten sam wzorzec spo�eczny niezale�nie od tego, czy odpowiada on mieszka�com czy nie. A m�wi�c szczerze, nie s�dz�, by grayso�skie kobiety mog�y w tej chwili spe�ni� wymagania stawiane im przez Protektora. Nie m�wi�c ju� o prze�amaniu barier i uzmys�owieniu sobie w�asnych mo�liwo�ci, bo s�dz�c z naszej wsp�pracy, jest to �atwiejsze ni� s�dzi�em, ale one po prostu nie maj� stosownego przygotowania. Podejrzewam, �e wiele b�dzie desperacko pr�bowa� i b�d� nieszcz�liwe, nie mog�c przystosowa� si� do zmian. Wol� nie my�le�, co to b�dzie oznacza� dla naszego �ycia rodzinnego. Ko�ci� tak�e nie znajduje si� w �atwym po�o�eniu, a cz�owiek nie jest zdolny do ko�ca odrzuci� pewne zasady wpajane mu od dzieci�stwa i zacz�� my�le� inaczej tylko dlatego, �e kto� mu tak kaza�.
Honor pokiwa�a g�ow�. Gdy pierwszy raz spotka�a Clinkscalesa, uzna�a go za �yw� skamienielin�, i by� mo�e by� ni� w rzeczy samej, ale ani w zachowaniu, ani w wypowiedziach nie przeprasza� za to ani si� nie broni�. Nie by� zachwycony zmianami, kt�re wok� niego zachodzi�y, lecz nie reagowa� na nie jak bezm�zgi reakcjonista, za kt�rego pocz�tkowo go bra�a.
— Zreszt� niezale�nie od tego, czy zgadzam si� ze wszystkim, co robi Protektor Benjamin, czy nie, jest on moim Protektorem i wi�kszo�� patron�w r�wnie� go popiera. — Clinkscales wzruszy� ramionami. — By� mo�e moje obawy nie sprawdz� si�, a by� mo�e spowoduj�, �e nowy system b�dzie lepiej funkcjonowa�. A ja dzi�ki temu b�d� lepiej zdawa� sobie spraw�, po jak delikatnym gruncie st�pamy... Jak by nie by�o, i tak b�d� najlepiej jak potrafi� wykonywa� swe obowi�zki. A je�li zdo�am przy okazji zachowa� to, co godne tego w naszej tradycji, zrobi� to, lecz na pewno nie kosztem przysi�gi z�o�onej Protektorowi czy pani, milady. Zbyt powa�nie to bowiem traktuj�.
Umilk�, a Honor tak�e nie odzywa�a si�, czuj�c, �e nie powiedzia� jeszcze wszystkiego co chcia�. Nie zamierza�a go pogania�, bo zdawa�a sobie spraw�, �e nie musi jej tego m�wi�. Min�o kilkana�cie sekund, nim Clinkscales odchrz�kn�� i doko�czy�.
— A poza tym, milady, nie jest pani urodzona na Graysonie. Zosta�a pani obywatelk� planety z wyboru, teraz jest pani jedn� z nas i w ten spos�b traktuj� pani� nawet najzagorzalsi przeciwnicy zmian, ale nie urodzi�a si� pani tutaj i nie zachowuje si� pani jak grayso�ska kobieta. Protektor mia� racj� i to bardziej, ni� zdawa� sobie z tego spraw�, nazywaj�c ci�, pani, symbolem. Jeste� pani �ywym dowodem na to, �e kobieta mo�e by� i na innych planetach jest r�wnorz�dnym partnerem m�czyzny. By� czas, gdy ci� prawie znienawidzi�em za to, co dzia�o si� na Graysonie, ale kt�rego� dnia u�wiadomi�em sobie, �e to tak jakbym nienawidzi� wody za to, �e jest mokra. Jeste�, pani, kim jeste� i kiedy�, by� mo�e wcze�niej ni� si� wydaje takiemu staremu durniowi jak ja, nasze spo�ecze�stwo tak�e wyprodukuje podobne kobiety. Jak na razie jednak nie spotka�em �adnej o podobnych mo�liwo�ciach czy r�wnie ci�ko pracuj�cej. A to oznacza, �e stary m�ski szowinista po prostu nie mo�e pozwoli�, by okaza�o si�, �e kobieta jest zdolniejsza czy pracowitsza ni� on. A tak na dodatek to po prostu pani� lubi�, milady.
Ostatnie zdanie, kt�remu towarzyszy� naturalny ca�kiem u�miech, brzmia�o jak wyznanie, kt�re nawet jego samego zaskoczy�o. Honor potrz�sn�a g�ow�.
— �ebym tylko tak cz�sto nie czu�a si� jak ryba bez wody... — wyzna�a. — Ci�gle przypominam sama sobie, �e nie jestem w Gwiezdnym Kr�lestwie, ale to niewiele pomaga. Wasza etykieta nadal mnie wyg�upia. Nie s�dz�, bym kiedykolwiek tak naprawd� przyzwyczai�a si� do tego, �e jestem patronk�, albo nauczy�a si� nie ura�a� ludzi... im bardziej si� staram, tym gorzej mi wychodzi.
To wyznanie j� sam� zaskoczy�o, ale Clinkscales jedynie si� u�miechn��.
— Mnie si� wydaje, �e idzie pani nienajgorzej, milady. Ma pani nawyk rozkazywania, ale nigdy nie zauwa�y�em, by dzia�a�a pani bez namys�u czy pod wp�ywem kaprysu.
— A, to... — Honor machn�a lekcewa��co r�k�, r�wnocze�nie lekko zawstydzona i wysoce zadowolona z oceny. — Po prostu skorzysta�am z do�wiadcze� zawodowych. S�dz�, �e jestem niez�ym dow�dc� i pewnie to wida�... Tak sobie my�la�am. Ale to naj�atwiejsza cz��. Najtrudniejsze jest uczenie si�, jak by� obywatelem Graysona. Nie wystarczy ubra� kieck� i podejmowa� w�a�ciwe decyzje.
Clinkscales przekrzywi� g�ow� i przyjrza� si� jej z namys�em.
— Mog� pani da� pewn� rad�, milady? — spyta�.
Honor uczyni�a przyzwalaj�cy gest.
— Niech pani po prostu b�dzie sob�. Nikt nie mo�e niczego zarzuci� pani pracy, a dopasowywanie si� na si�� do grayso�skich norm jest bezcelowe, skoro wszyscy mieszka�cy planety zaj�ci s� ponownym ich okre�laniem. Poza tym pani poddani lubi� pani� tak�, jaka pani jest — roze�mia� si�, widz�c jej uniesione brwi. — Zanim nie zaj�a pani miejsca w Konklawe, cz�� ludzi niepokoi�a si�, jak to b�dzie z �t� zagraniczn� kobiet�”, kt�ra w teorii jest ich patronem. Teraz kiedy mieli okazj� pozna� pani� osobi�cie, s� raczej dumni z pani, hm... ekscentryczno�ci. Ta domena przyci�ga�a i przyci�ga ludzi bardziej przychylnych i bardziej niecierpliwie oczekuj�cych zmian ni� wi�kszo��, milady. Teraz spora ich grupa wydaje si� mie� nadziej�, �e stan� si� w pewnych kwestiach podobni do pani.
— M�wisz powa�nie?!
— Ca�kowicie. W rzeczy...
Przerwa�o mu bipni�cie chronometru Honor sygnalizuj�ce por� nast�pnego spotkania. Clinkscales spojrza� na ekran komputera i potrz�sn�� g�ow� z rozbawieniem.
— To powinno by� interesuj�ce, milady... Przyszed� in�ynier, o kt�rym pani wspomina�em.
Honor wyprostowa�a fotel i prawie r�wnocze�nie rozleg�o si� pukanie do drzwi — dok�adnie o wyznaczonym czasie.
— Prosz� wej�� — poleci�a i stra�nik w zielonozielonkawym uniformie, kt�ry wybra�a jako barwy domeny, otworzy� drzwi, wpuszczaj�c rzeczonego in�yniera.
W progu stan�� m�odzian sprawiaj�cy wra�enie nieco nieuporz�dkowane, kt�re trudno by�o wyt�umaczy�, by� bowiem czysty i ubrany starannie a� do przesady. Wida� by�o natomiast, �e czuje si� nieswojo i nieszcz�liwie w garniturze i znacznie bardziej odpowiada�by mu kombinezon obwieszony mikrokompami i innymi przyborami. Rzuca�o si� te� w oczy, �e jest niezwykle spi�ty i zdenerwowany.
— Prosz� wej��, panie Gerrick — zach�ci�a go Honor i wsta�a, wyci�gaj�c d�o� na powitanie.
Protok� wymaga� co prawda, by siedzia�a, ale nie potrafi�a zachowywa� si� tak bezdusznie wobec kogo� tak zagubionego i niepewnego.
Gerrick zarumieni� si� jak panienka i pospiesznie podszed� do biurka, omal nie potykaj�c si� ze zdenerwowania o w�asne nogi. Cz�� tego zdenerwowania wynika�a prawdopodobnie ze zdezorientowania jej zachowaniem, bo zapewne dok�adnie sprawdzi�, jak powinna wygl�da� audiencja, ale z tego Honor zda�a sobie spraw� zbyt p�no, tote� jedynie u�miechn�a si� i czeka�a z wyci�gni�t� r�k�, a� go�� podejdzie. Gerrick znieruchomia� na moment, a potem wyci�gn�� z wahaniem d�o� — wida� by�o, �e nie wie, czy ma u�cisn��, czy poca�owa� prawic� Honor. Rozwi�za�a ten problem zdecydowanym u�ciskiem i niepewno�� cz�ciowo opu�ci�a go�cia. U�miechn�� si� nawet s�abo, lecz odpowiedzia� w miar� zdecydowanym u�ciskiem.
— Prosz� siada�. — Wskaza�a mu stoj�ce po drugiej stronie biurka krzes�o. Wykona� polecenie, przyciskaj�c do piersi teczk�. — Lord Clinkscales powiedzia� mi, �e jest pan jednym z moich starszych in�ynier�w i �e chcia�by pan ze mn� porozmawia� o jakim� specjalnym projekcie.
Zaczerwieni� si� ponownie; tytu� �starszego in�yniera” zabrzmia� zabawnie z racji jego wieku. Honor usiad�a i spokojnie czeka�a, a� go�� si� odezwie. Powa�ny i wyra�aj�cy zainteresowanie wyraz jej twarzy musia� go uspokoi�, bo wzi�� g��boki oddech i przytakn��.
— Tak, milady. Wszystko si� zgadza — m�wi� szybko, lecz g�osem g��bszym, ni� sugerowa�by to jego wygl�d.
— W takim razie prosz� opowiedzie� mi, o co chodzi — zach�ci�a go, siadaj�c wygodniej.
Gerrick odchrz�kn�� i zacz��:
— Wi�c tak, milady: zacz��em sprawdza� zastosowania nowych materia��w, kt�re sta�y si� dla nas dost�pne dzi�ki Sojuszowi. Cz�� z nich jest naprawd� godna podziwu, a najwi�ksze wra�enie wywar�y na mnie mo�liwo�ci nowego krystoplastu.
Zrobi� przerw�, a Honor potar�a czubek nosa, wyt�aj�c pami�� — krystoplast wcale nie by� nowym materia�em, cho� grayso�skiemu in�ynierowi m�g� wydawa� si� cudem technologii. Kr�lestwo od tylu ju� lat u�ywa�o w przemy�le kosmicznym armoplastu, �e materia�y, poprzedniej generacji, w tym i krystoplast, obecnie wykorzystywano prawie wy��cznie w przemy�le cywilnym, gdzie tolerancje wytrzyma�o�ciowe mia�y mniejsze znaczenie ni� koszty. Chwil� zaj�o jej przypomnienie sobie r�nic mi�dzy parametrami obu materia��w; dopiero potem skin�a g�ow�.
— W porz�dku, panie Gerrick. Jak zak�adam, pa�ski projekt zwi�zany jest z wykorzystaniem krystoplastu?
— Tak, milady. — Wida� by�o, �e poczu� si� znacznie pewniej, gdy rozmowa zesz�a na znajomy grunt. — Nigdy nie dysponowali�my materia�em o takiej wytrzyma�o�ci na napr�enia. A daje on ca�� gam� mo�liwych nowych zastosowa� w in�ynierii �rodowiskowej. Teraz mogliby�my przykry� kopu�ami ca�e miasta!
Honor przytakn�a, rozumiej�c nagle, o co chodzi. Du�a koncentracja ci�kich pierwiastk�w powodowa�a, i� nawet zwyk�y kurz unosz�cy si� w powietrzu by� realnym zagro�eniem, i dlatego wszystkie budowle na planecie mia�y wewn�trzne nadci�nienie i skomplikowany system filtruj�cy zasysane powietrze. A budynki u�yteczno�ci publicznej, takie jak pa�ac Protektora czy Harrington House, zbudowane zosta�y pod kopu�ami, wewn�trz kt�rych panowa�y kontrolowane warunki klimatyczne.
Potar�a czubek nosa i zerkn�a na Clinkscalesa. Obserwowa� in�yniera z lekkim u�miechem, jakby czeka�, a� zacznie si� naprawd� interesuj�ca cz�� rozmowy.
— S�dz�, �e ma pan racj�, a w tych warunkach Domena Harrington powinna zacz�� t� now� dzia�alno�� — odezwa�a si�. — Powiada pan, �e ca�e miasto?
— Tak, milady. Ale to nie wszystko: mo�emy zbudowa� pod kopu�� ca�� farm�!
— Farm�?
— W�a�nie. Mam tu kosztorys... — zacz�� nerwowo grzeba� w teczce. Nadzieja wprost bi�a z jego twarzy. — Bior�c pod uwag� d�ugoterminowe koszty operacyjne, koszty produkcji by�yby niewsp�miernie ni�sze ni� koszty farm orbitalnych. Oczywi�cie dochodzi do tego powa�ne zmniejszenie koszt�w transportu i...
— Moment, Adam — wtr�ci� z zaskakuj�c� �agodno�ci� Clinkscales, a gdy Gerrick spojrza� na�, potrz�sn�� g�ow� i zwr�ci� si� do Honor. — Widzia�em te wyliczenia, milady, i uwa�am, �e pan Gerrick ma racj�. Farmy pod kopu�ami by�yby znacznie ta�sze od orbitalnych; dotyczy to zw�aszcza koszt�w utrzymania. Niestety, nasi rolnicy s�, hm... tradycjonalistami, �e si� tak wyra��, i Adam nie by� w stanie zainteresowa� nikogo swoim pomys�em na tyle, by uzyska� �rodki niezb�dne na sfinansowanie projektu.
— Aha! A o jakiej sumie m�wimy?
— Sporz�dzi�em wst�pny kosztorys farmy maj�cej sze�� tysi�cy hektar�w jako obiektu pr�bnego, milady. — Gerrick prze�kn�� �lin�, najwyra�niej spodziewaj�c si� zakwestionowania parametr�w powierzchni, bo doda� pospiesznie: — Mniejszy teren by�by nieatrakcyjny dla korporacji rolniczych i...
— Rozumiem — przerwa�a mu �agodnie Honor. — Prosz� poda� kwot�.
— Dziesi�� milion�w austin�w — powiedzia� cichutko.
Honor pokiwa�a g�ow� ze zrozumieniem — rozmawiali o mniej wi�cej siedmiu i p� milionach dolar�w, czyli o nieco wi�kszej sumie ni� si� spodziewa�a...
— Zdaj� sobie spraw�, �e to du�o, milady — doda� in�ynier — ale znaczna cz�� to koszty dekontaminacji, a musieliby�my opracowa� tak�e sporo projekt�w nowych maszyn. Nie tylko nowe systemy filtr�w powietrznych, ale oczyszczalnie wody, systemy nawadniaj�ce, monitorowanie poziomu zanieczyszcze�... To podnosi koszty, ale kiedy rozpoczniemy masow� produkcj�, amortyzacja przy nast�pnych wyniesie...
Ugryz� si� w j�zyk, gdy Honor unios�a d�o�. Po sekundzie ciszy spojrza�a na Clinkscalesa i spyta�a:
— Sta� nas na to?
— Nie, milady. — w g�osie Clinkscalesa brzmia� szczery �al, a w oczach wida� by�o wsp�czucie, gdy zerkn�� na Gerricka, kt�ry nagle oklap�. — Chcia�bym, by by�o inaczej, bo wierz�, �e gdy zademonstrowaliby�my praktyczne zalety tego pomys�u, ustawi�aby si� kolejka klient�w, a sama pani wie, jak potrzebujemy przemys�u, a raczej wyrob�w nadaj�cych si� na eksport. Gdyby�my byli w stanie produkowa� kopu�y dla farm i miast, o kt�rych m�wi Adam, zdominowaliby�my rynek, kt�ry prawie nie istnieje. Popyt by�by ogromny. Oznacza�oby to miejsca pracy i dochody dla wszystkich, nie m�wi�c o wygodzie, bo przykryliby�my kopu�ami nasz� domen�. Niestety zbyt du�o zainwestowali�my w inne projekty i przez co najmniej rok, a prawdopodobnie dwa nie b�dziemy dysponowali kapita�em, kt�rego Adam potrzebuje.
Gerrick wygl�da� tak, jakby wypuszczono z niego powietrze, cho� pr�bowa� nadrabia� min�.
— Je�eli b�dziemy tyle czasu czeka�, kto� w innej domenie nas wyprzedzi niezale�nie od tradycyjnego punktu widzenia — oceni�a Honor. — A je�li tak si� stanie, to my b�dziemy w kolejce klient�w, nie odwrotnie.
— Zgadzam si�, milady, i dlatego chcia�bym, by�my mogli w to wej�� ale niestety nie widz� sposobu, by tego dokona�.
— A Prywatna Kasa? — spyta�a.
Gerrick poja�nia�, widz�c jej zainteresowanie, lecz Howard potrz�sn�� g�ow�.
— Zbyt g��boko ju� do niej si�gn�li�my, milady — wyja�ni�. — Nawet gdyby pani nie wzi�a w tym roku �adnych nale�nych pani pieni�dzy, zwi�kszy�oby to fundusze, jakimi mogliby�my dysponowa� tylko o dwa do trzech milion�w.
— A nie mo�emy zaci�gn�� po�yczki?
— Jeste�my blisko limitu kredytowego, milady. Prywatna po�yczka mo�e i wchodzi�aby w gr�, ale na rujnuj�cych warunkach. Publiczna, czyli z banku, raczej nie, jak d�ugo nie zaczniemy sp�aca� tych ju� zaci�gni�tych. Niezale�nie od tego jak bardzo podoba mi si� ten pomys�, nie zaryzykuj� ca�kowitego wykorzystania limitu: musimy mie� rezerw� na wypadek jakiego� zagro�enia czy innej niespodziewanej sytuacji kryzysowej.
— Rozumiem — mrukn�a, kre�l�c palcem k�ka na blacie sto�u.
Clinkscales mia� ca�kowit� racj�. Grayson nie by� bogatym �wiatem, a koszty zorganizowania nowej domeny by�y olbrzymie. Gdyby wiedzia�a wcze�niej o pomy�le Gerricka, przeznaczy�aby na� pieni�dze, kt�re poch�on�a budowa Harrington House, i to pomimo protest�w Clinkscalesa, kt�ry uwa�a� �e to niezb�dny wydatek, bowiem domena musi mie� centrum administracyjne. Teraz by�o na to za p�no, a znik�d indziej nie by�a w stanie wydosta� pieni�dzy przez dwa lata. Chyba �e... Podnios�a g�ow� i o�wiadczy�a:
— Dajmy sobie spok�j z Prywatn� Kas�. A tak na marginesie, Howard: zapisz sobie, �e chc�, by moje prywatne dochody by�y reinwestowane a� do odwo�ania. Nie potrzebuj� tych pieni�dzy, a domena i owszem.
— Tak, milady. — W g�osie Clinkscalesa s�ycha� by�o zaskoczenie i rado��.
Honor za� przekrzywi�a g�ow� i przyjrza�a si� spod oka Gerrickowi.
— Co by pan powiedzia� na sp�k� z kim� spoza planety? — spyta�a po chwili.
— A... spoza... planety, milady? Z kim?!
— Ze mn� — wyja�ni�a zwi�le i parskn�a �miechem, widz�c jego min�. — Tak si� sk�ada, panie Gerrick, �e w Gwiezdnym Kr�lestwie jestem nienajgorzej sytuowan� osob�. I je�eli jest pan got�w zbudowa� prototypow� farm�, ja jestem gotowa sfinansowa� to przedsi�wzi�cie.
— Naprawd�?! — Gerrick z niedowierzaniem wytrzeszczy� oczy.
— Naprawd� — zapewni�a go i przenios�a wzrok na Howarda. — Pan Gerrick napisze pismo o rezygnacji z pracy w domenie, kt�re mu podyktujesz. Przyjmiesz je, wyra�aj�c �al, ma si� rozumie�. I podpiszesz zezwolenie na dzia�alno�� na terenie domeny prywatnej korporacji o nazwie... hm... Grayson Sky Domes, Ltd. Zarejestruj j� zgodnie z tutejszymi przepisami i sporz�d� wszelkie niezb�dne dokumenty. Pan Gerrick zostanie zatrudniony na stanowisku g��wnego in�yniera i szefa biura konstrukcyjnego z odpowiedni� pensj�. I trzydziestoma procentami akcji. Ja b�d� prezesem zarz�du, a ty naszym dyrektorem z dwudziestoma procentami akcji. M�j agent z Manticore b�dzie naszym ksi�gowym. Ka�� mu jak najszybciej zrobi� przelew na kilka milion�w austin�w, �eby�my mieli jakie� pieni�dze na rozruch. Nie ma co traci� czasu, panowie.
— Powa�nie... m�wi pani powa�nie? — Gerrick nie m�g� uwierzy� w�asnym uszom.
— Jak najpowa�niej — zapewni�a go, wstaj�c, po czym wyci�gn�a do niego r�k�. — Witamy w sektorze prywatnym, panie Gerrick. Teraz niech si� pan bierze do roboty, �eby si� nam wszystkim ten pomys� op�aci�.
S�o�ce ju� dawno zasz�o, na co Honor i Clinkscales ledwie zwr�cili uwag�. Jedyn� powa�niejsz� zmian� w strumieniu spotka� by�o to, �e Nimitz przesta� si� wylegiwa� — siedzia� teraz na biurku Honor i dla rozrywki rozbiera� stary, mechaniczny zszywacz. Honor z westchnieniem odchyli�a fotel i oznajmi�a:
— Wiem, �e jeszcze nie zrobili�my wszystkiego, ale potrzebna nam przerwa. Dasz si� zaprosi� z ma��onkami na kolacj�?
— A co ju�...? — Clinkscales sprawdzi�, kt�ra godzina, i zako�czy�: — Rzeczywi�cie jest p�no, milady. I naturalnie b�dziemy zaszczyceni. Zak�adaj�c, �e pani steward da s�owo, �e nie poda dyni pod �adn� postaci�!
Na samo wspomnienie a� nim wstrz�sn�o, czemu Honor si� nie dziwi�a. Okaza�o si�, �e odmiana uprawiana na Manticore nieco si� r�ni�a od dyni grayso�skiej, i Clinkscales po skosztowaniu wersji importowanej tak si� zatru�, �e chorowa� przez ponad dob�.
— Nie b�dzie dyni! — obieca�a solennie. — Prawd� m�wi�c, w og�le nie wiem, co b�dzie, ale dyni� wykluczyli�my z jad�ospisu do ko�ca pobytu na Graysonie. Mac zacz�� bra� lekcje u tutejszej znakomito�ci kucharskiej i...
Przerwa� jej sygna� interkomu. Skrzywi�a si� i doda�a:
— �ebym ci� nie zaprosi�a w z�� godzin�. — Po czym nacisn�a klawisz. — Tak?
— Przepraszam, �e przeszkadzam, ma’am — rozleg� si� g�os MacGuinessa.
— Nic nie szkodzi, Mac. W�a�nie mia�am si� z tob� skontaktowa�. O co chodzi?
— W�a�nie dostali�my informacj� z kontroli lot�w, ma’am. Jest w drodze pinasa. Czas przylotu dwana�cie minut, ma’am.
Honor unios�a brwi. Przylot pinasy by� czym� niecodziennym, zw�aszcza o tak p�nej porze i to bez wcze�niejszego uprzedzenia. I dlaczego informowa� j� o tym Mac, a nie dy�urny ochrony?
— Jeste� pewien, �e to pinasa?
— Jestem pewien, ma’am. To pinasa z HMS Agni! Jak rozumiem, na pok�adzie jest kapitan Henke.
Honor zesztywnia�a. To wyja�nia�o dlaczego Mac, a nie pu�kownik Hill poinformowa� j� o go�ciu. Ale co Mike tu robi�a i dlaczego nie uprzedzi�a jej o wizycie? I dlaczego zjawi�a si� osobi�cie, zamiast po��czy� si� z orbity? Skoro okr�t by� na orbicie w tej chwili, to od wielu godzin mog�a nawi�za� ��czno�� i uprzedzi�, �e si� zjawi.
Czy kapitan Henke m�wi�a co� o przyczynie odwiedzin? — spyta�a.
— Nie, ma’am. Wszystko co wiem, to to �e poprosi�a oficjalnie o natychmiastowe spotkanie z pani�. Ochrona przekaza�a to mnie, wi�c pani� informuj�.
— Prosz� odpowiedzie�, �e czekam w gabinecie.
— Naturalnie, ma’am.
MacGuiness roz��czy� si�, a Honor zmarszczy�a brwi.
Kto� zastuka� lekko w drzwi i otworzy� je, nie czekaj�c na zaproszenie. Do sali wesz�a Michelle Henke w towarzystwie Jamesa MacGuinessa.
— Mike! — ucieszy�a si� Honor i wysz�a zza biurka, wyci�gaj�c do niej r�ce na powitanie.
Spodziewa�a si� z�o�liwo�ci na temat w�asnego absurdalnego wygl�du, ale Henke milcza�a. Przygl�da�a si� jej jedynie jak zranione zwierz� i Honor przystan�a przeczuwaj�c nieszcz�cie.
— Honor — g�os by� parodi� formalnego tonu.
Honor odruchowo uaktywni�a wi� z Nimitzem i omal jej nie zwali�o z n�g. Uczucia Henke by�y zbyt silne i zbyt bolesne, by zdo�a�a je rozdzieli� i zidentyfikowa�, ale Nimitz zareagowa� jak uderzony pa�k�. Zszywacz wyl�dowa� na pod�odze, a treecat spr�y� si�, k�ad�c uszy i szczerz�c z�by. Odruchowo pr�bowa�a go uspokoi�, zaskoczona tym co si� dzieje.
— Co si� sta�o, Mike? — zmusi�a si� do m�wienia �agodnym i spokojnym g�osem. — Dlaczego si� wcze�niej ze mn� nie skontaktowa�a�?
— Dlatego... — Henke wzi�a g��boki oddech. — Dlatego �e musia�am ci to powiedzie� osobi�cie.
Mia�o si� wra�enie, �e ka�de s�owo musi z siebie wyrywa�.
— Co mi powiedzie�? — Honor by�a powa�nie zaniepokojona, ale nie o siebie, a o Henke.
— Honor... — Henke wzi�a kolejny haust powietrza i niespodziewanie przytuli�a j� mocno. — Paul zosta� wyzwany na pojedynek! I... o Bo�e! Nie �yje!
ROZDZIA� XIX
Powinien istnie� lepszy spos�b na za�atwienie tej sprawy, ale Georgia Sakristos nie by�a w stanie takiego wymy�li�, mimo ze pr�bowa�a naprawd� ci�ko. Musia�a kogo� o wszystkim poinformowa�, nie zdradzaj�c ani tego, kto informacji udziela, ani swego udzia�u w ca�ej operacji. Ani te� naturalnie zrobi� tego w spos�b, kt�ry wzbudzi�by u Younga cho� cie� podejrze�, sk�d pochodzi� przeciek. Inaczej ca�a sprawa nie mia�a sensu. Na dodatek nie mia�a zbyt du�o czasu i nie mog�a liczy� na to, �e nagrana wiadomo�� b�dzie wystarczaj�co przekonuj�ca — musia�a by� to rozmowa, co znacznie zwi�ksza�o ryzyko. Musia�a jednak�e przekona� rozm�wc�, �e m�wi prawd� i �e informacje, kt�re podaje, s� wiarygodne. A nie mog�a tego w �aden spos�b udowodni�... Oznacza�o to, i� nie mog�a wykluczy�, �e druga strona z czasem nie dojdzie do tego, z kim mia�a przyjemno��.
Ryzyko zmniejsza�y trzy rzeczy: po pierwsze, jej modu� ��czno�ci by� nie do��, �e zabezpieczony przed pods�uchem, to na dodatek zosta� pod��czony przez tak� ilo�� ��czy po�rednich i zap�tle�, �e wy�ledzenie po��czenia by�o praktycznie niemo�liwe. Po drugie, wyposa�ony by� w najnowszy system filtracji, syntezy i konwersji mowy, tak wi�c nie powinno by� mo�liwe nawet zidentyfikowanie g�osu tego, kto m�wi, nie wspominaj�c o innych szczeg�ach. Po trzecie — osoba, z kt�r� zamierza�a si� skontaktowa�, najbardziej nadawa�a si� do tego celu, a Georgia zdo�a�a uzyska� jej prywatny, zastrze�ony numer, co zwi�ksza�o bezpiecze�stwo, gdy� cywilne centrale by�y standardowo wyposa�ane w blokady antynagrywaj�ce. A fakt, �e zna�a ten numer, powinien przekona� rozm�wc�, �e ma do czynienia z powa�n� osob�. To wszystko powinno wystarczy�, ale Georgia Sakristos alias Elaine Komandorska nie uchowa�a si� tyle czasu z dala od wi�zienia, polegaj�c na tym, co �powinno wystarczy�”.
Ale musia�a zaryzykowa�. Na szcz�cie zlecenie za�atwi�a przez po�rednik�w i wybra�a specjalist�, kt�ry nie upiera� si�, by pozna� to�samo�� po�rednika. Dzi�ki temu zdo�a�a utrzyma� w�asne dane, g�os i wygl�d w tajemnicy. Wszystko za� opiera�o si� na tym, �e jej nowy szef �ywi� prawie nabo�ne zaufanie do zabezpiecze�, w jakie wyposa�ony by� jego gabinet. By�y naprawd� dobre; wiedzia�a o tym, bo sama je zak�ada�a na zlecenie jego ojca. Z zewn�trz z�ama� je mo�na by�o tylko na chama, co zniszczy�oby najwa�niejsze dane i postawi�o na nogi zar�wno policj�, jak i prywatn� ochron�. Zreszt� nie zale�a�o jej wcale na niszczeniu wszystkich teczek personalnych, zale�a�o jej na usuni�ciu jednej bez uszkodzenia pozosta�ych. I by�a w stanie to zrobi� w odpowiednich okoliczno�ciach. Ca�y system zosta� bowiem tak zaprogramowany, by w przypadku �mierci ojca tylko syn, jako pierwszy prawny nast�pca, mia� mo�liwo�� bezproblemowego u�ywania go. O czym jednak Young nie wiedzia� (bo nie zada� sobie trudu, by to sprawdzi�), to o tym, �e istnia�o podw�jne zabezpieczenie — na wypadek jego niedost�pno�ci, unieruchomienia lub �mierci osob� upowa�nion� do pe�nego korzystania z systemu by�a Georgia Sakristos.
Wystarczy�a jedna noc, by przekona�a si�, �e wi�zienie nie musi by� gorsze od d�u�szego bycia kochank� tego zbocze�ca. Young na dodatek pozostawi� j� na dotychczasowym stanowisku, czyli szefa ochrony, co by�o tak niewiarygodn� g�upot�, �e ledwie mog�a w to uwierzy�.
B�d� co b�d� stara zasada: �Nie rwij dupy ze swej grupy”, zrodzi�a si� z powod�w czysto praktycznych, nie etycznych.
Po g��bszym namy�le Georgia odkry�a przyczyn� takiego post�powania. Dla Younga po prostu nikt si� nie liczy�: nikt nie by� tak do ko�ca realny, nie by� ludzk� istot� tak� jak on sam. Dotyczy�o to zw�aszcza kobiet, lecz nie tylko. �y� w �wiecie papierowych postaci, rzeczy o ludzkich kszta�tach istniej�cych wy��cznie dla jego wygody. Nie przysz�o mu do g�owy, �e kto� mo�e nim gardzi�, bo by� przekonany, �e nikt nie ma do tego prawa. Przy tak instrumentalnym podej�ciu do ludzi by� zbyt zaj�ty knuciem, jak zrobi� innym co� niemi�ego, by cho� teoretycznie rozwa�y�, co te� inni mog� zrobi� jemu, maj�c ku temu okazj�.
Tej s�abo�ci nie by� w stanie przeciwdzia�a�, bo jej nie dostrzega�, i dlatego z t� sam� arogancj� planowa� zemst� na Honor Harrington, co zmusi� szefow� w�asnej ochrony do zboczonych zabaw seksualnych. Na wszelki wypadek sprawdzi�a jeszcze pliki zabezpieczaj�ce i u�miechn�a si� z m�ciw� satysfakcj�: idiota nawet nie zada� sobie trudu, by sprawdzi�, kto mo�e korzysta� z systemu po jego �mierci. Fakt, by� m�ody, ale to nie znaczy�o, �e nie�miertelny. Zw�aszcza �e kto� mia� zamiar zmieni� ten stan rzeczy.
W��czy�a zabezpieczenia i wybra�a numer...
Alistair McKeon wpatrywa� si� w stoj�ce przed nim naczynie, nie widz�c go. L�d rozpu�ci� si� ju� dawno, tworz�c nad alkoholem warstw� czystej wody. Nie mia�o to znaczenia. Nic w tej chwili nie mia�o znaczenia.
Przy tym samym stole siedzieli Andreas Venizelos i Thomas Ramirez, r�wnie milcz�cy i r�wnie intensywnie wpatruj�cy si� w swoje szklanki. W ma�ym prywatnym salonie klubu oficerskiego HMS Hephaestus panowa�a cisza i wyczuwa�o si� przygn�bienie.
McKeon doszed� do wniosku, �e to zerbranie nie by�o dobrym pomys�em. Sam je zaproponowa�, bo jego w�asna kwatera na pok�adzie Prince Adrian przypomina�a grobowiec i wiedzia�, �e pozostali maj� ten sam problem. Zw�aszcza Ramirez. Nie by�a to ich wina, ale wszyscy czuli si� winni — nie byli wystarczaj�co pomys�owi i szybcy, by zapobiec nieszcz�ciu. Nikt nie m�g� mie� o to do nich pretensji, ale sami mieli do siebie wystarczaj�co wielk�. Zawiedli nie tylko Paula, ale i Honor. McKeon wola� nie my�le� o spotkaniu z ni�. Nie zazdro�ci� te� Ramirezowi, kt�ry by� sekundantem Tankersleya, czyli jako jedyny z nich by� obecny, gdy Summervale go zastrzeli�...
I wszyscy wiedzieli, �e b�dzie musia� o tym opowiedzie� Honor.
Odezwa� si� brz�czyk przy drzwiach i McKeon poczu� pierwsz� iskr� z�o�ci — poleci�, by im nie przeszkadzano, i steward, kt�ry zlekcewa�y� ten rozkaz, zaraz tego po�a�uje. Brz�czyk rozleg� si� ponownie i z�o�� zmieni�a si� we w�ciek�o��, kt�rej nawet nie pr�bowa� opanowa�. Zwalniaj�c blokad� zamka mia� m�tn� �wiadomo��, �e mo�e tego po�a�owa�, ale i tak nie zmienia�o to faktu, �e natr�ta zruga, ignoruj�c zasad� nieprzeklinania na pok�adzie. S�ysz�c odg�os otwieranych drzwi, odwr�ci� si� na krze�le i nie czekaj�c, a� si� w pe�ni otworz�, rykn��:
— Co ty sobie, do kurwy n�dzy, wyobra...?!
Ryk ust�pi� dzwoni�cej w uszach ciszy, gdy drzwi otworzy�y si� do ko�ca i McKeon zobaczy�, kto czeka w progu. By�y to dwie osoby: wysoka, cho� delikatnej budowy czarnow�osa kapitan, kt�rej nigdy na oczy nie widzia�, i m�czyzna w antygrawitacyjnym fotelu, kt�rego rozpozna� natychmiast, cho� osobi�cie te� si� dot�d nie spotkali.
— Admira� Sarnow?! — wykrztusi�, zrywaj�c si� i przyjmuj�c pozycj� zasadnicz�.
Pozostali poszli w jego �lady, r�wnie jak on zaskoczeni. Mark Sarnow przebywa� w Bassingford Medical Centre — najwi�kszym szpitalu Kr�lewskiej Marynarki na Manticore. I mia� tam przebywa� jeszcze wiele tygodni. Kuruj�c si� z ran odniesionych w bitwie o Hancock.
— Siadajcie panowie. Prosz� — poleci� cichym i niepewnym g�osem Sarnow.
Pos�uchali, przygl�daj�c mu si� uwa�nie — by� blady, ale w zielonych oczach nie wida� by�o s�abo�ci. Od pasa w d� okrywa� go pled, a gdy kapitan wmanewrowa�a fotel do kabiny, McKeon dostrzeg�, �e do oparcia przytwierdzono rozbudowany panel medyczny. Widywa� ju� podobne — oznacza�y, �e Sarnow m�g� na kr�tko opu�ci� szpital, bo pod��czono go do systemu podtrzymywania �ycia.
— Przepraszam, �e przeszkadzam — odezwa� si� admira�, gdy fotel zosta� ustawiony ko�o sto�u. — Ale obecna tu kapitan Goreli ma wam wszystkim co� do powiedzenia. Poniewa� robi to z mojego polecenia, uwa�am, �e jako osoba odpowiedzialna na wszelki wypadek powinienem by� przy tym obecny.
McKeon ugryz� si� w j�zyk i czeka�. Poj�cia nie mia�, co mog�o by� a� tak wa�ne, by ruszy� Sarnowa ze szpitala, kto da� mu na to zgod� i sk�d admira� wiedzia�, gdzie ich znale��. Te pytania mog�y jednak poczeka�. Zerkaj�c spod oka na pozosta�ych, McKeon stwierdzi�, �e zaskoczenie jako kuracja wstrz�sowa na zamartwianie si� by�o chwilowo nader skuteczne. Venizelos i Ramirez wygl�dali na r�wnie co on og�upionych, ale skoncentrowanych na tym, co si� dzieje, a nie na w�asnych smutkach. Sarnow u�miechn�� si�, widz�c ich miny, i cho� by� to ledwie cie� u�miechu, stanowi� mi�� odmian�. Da� znak stoj�cej za fotelem kapitan Goreli i trzej oficerowie skupili na niej sw� uwag�.
— Kapitanie McKeon, pu�kowniku Ramirez, komandorze Venizelos... jestem szefem sztabu admira�a Sarnowa. Mia�am okazj� pozna� i zaprzyja�ni� si� z lady Harrington i zaskoczy�a mnie bole�nie wie�� o �mierci kapitana Tankersleya. Jeszcze bardziej za� informacja kto go zabi�. Poniewa� jednak nie by�am w stanie nic zrobi� w zwi�zku z tym, pr�bowa�am o ca�ej sprawie nie my�le�. Dzi� po po�udniu jednak sytuacja uleg�a zmianie. Kto� po��czy� si� z moim prywatnym numerem, kt�ry jest zastrze�ony i znany jedynie najbli�szym przyjacio�om oraz zabezpieczony przed przypadkowymi po��czeniami tak przez operatora cywilnego, jak i wywiad. Mimo to ten kto� zdo�a� zdoby� m�j numer. Kto to by�, tego nie wiem, bo po��czenie by�o jedynie g�osowe i to po starannej obr�bce g�osu, jestem jednak pewna, �e by�a to kobieta. Dlaczego, nie mam poj�cia... Zacz�a od informacji, �e nie b�dzie ani odpowiada� na pytania, ani si� powtarza�, co zgodnie z jej zamierzeniem, skutecznie zwr�ci�o moj� uwag�. Nie powt�rz� dok�adnie jej s��w, ale tre�� pami�tam, a nie by�a na tyle skomplikowana, bym mog�a co� przekr�ci�. Przyznaj�, �e zosta�am tak zaskoczona, �e zapomnia�am w��czy� nagrywanie, wi�c musicie mi panowie uwierzy� na s�owo. Teraz do rzeczy: ot� wed�ug mojej tajemniczej rozm�wczyni Denver Summervale zosta� wynaj�ty nie tylko do zabicia kapitana Tankersleya, ale tak�e lady Harrington...
McKeon zerwa� si�, przewracaj�c krzes�o, ale Goreli nawet nie drgn�a. Poczeka�a spokojnie, a� si� opanuje, ustawi mebel na miejscu i zmusi si�, by na nim spokojnie usi���.
— Jak wiecie, kapitan Tankersley zrani� go w pojedynku, niestety rana nie okaza�a si� zbyt powa�na, za to Summervale skorzysta� z pretekstu, by czym pr�dzej uda� si� do szpitala, a raczej znikn�� w drodze do niego. Do waszej wiadomo�ci: wywiad szuka go, wychodz�c z za�o�enia, �e by�o to p�atne zab�jstwo, cho� dot�d ani oni, ani policja Landing nie zdo�ali znale�� na to cho�by cienia dowodu. W�adze s�dz�, �e postanowi� si� ukry� do czasu, a� sprawa przycichnie, by nie by� przes�uchiwanym albo nie zdradzi� si� w inny spos�b. Podejrzewano nawet, �e opu�ci� nasz uk�ad planetarny; nikomu nie przysz�o na my�l, �e si� po prostu przyczai�, czekaj�c na powr�t damy Honor. On i jego zleceniodawca, kt�rego jeszcze nie znamy, zaplanowali, �e przy pierwszym spotkaniu zostanie przez ni� wyzwany na pojedynek, dzi�ki czemu zyska sposobno�� bezkarnego zabicia i jej.
— Ale... dlaczego? — McKeon spojrza� na Sarnowa, potem na ni� i zn�w na Sarnowa. — Z tego, co pani m�wi, wynika, �e zabi� Paula tylko po to, by m�c w pojedynku zastrzeli� Honor... czyli �e zabicie go by�o tylko przyn�t� umo�liwiaj�c� mu z�apanie Honor w pu�apk� bez wyj�cia i zabicie jej, tak?
— Nie tak, a raczej nie ca�kiem tak — odpar�a z namys�em Goreli. — To klasyczne post�powanie zawodowca: nie b�dzie musia� jej wyzywa�, bo to ona wyzwie jego — i biedak b�dzie musia� si� broni�. S�dz�, �e Summervale i jego zleceniodawca doszli do wniosku, �e Honor b�dzie tak w�ciek�a i roz�alona, �e stanie si� nieostro�na, co u�atwi im zadanie. Nie m�wi�c o tym, �e on jest zawodowcem, a kapitan Harrington, z tego co wiem, nie ma �adnego do�wiadczenia czy to w pojedynkowaniu si�, czy te� w pos�ugiwaniu broni� paln�, konkretnie pistoletem... To wszystko prawda, ale ja s�dz�, kapitanie McKeon, �e zleceniodawca chcia� jeszcze czego�: chcia�, �eby cierpia�a. Chcia� j� zrani� najbardziej jak m�g�. Chcia� by zanim jego najmita j� zabije, wiedzia�a, �e wyrz�dzi� jej najwi�ksz� krzywd�, jak� m�g�.
— Bo wyrz�dzi� — szepn�� Ramirez, zaciskaj�c d�onie w pi�ci.
— Wiem — w g�osie Sarnowa brzmia�a najczystsza stal. — I nie pozwol�, by komukolwiek usz�o to na sucho, je�li b�d� w stanie co� na to poradzi�. Powiedz im reszt�, Ernie.
— Tak, sir. — Goreli spojrza�a prosto w oczy McKeona. — Wed�ug mojej rozm�wczyni, Summervale doszed� ju� do formy dzi�ki przyspieszonemu leczeniu, jako �e postrza� by� powierzchowny. Oczekuje na powr�t lady Harrington w odosobnieniu. Zamierza je opu�ci� dopiero, gdy nadejdzie w�a�ciwy czas �przypadkowego” spotkania.
Z kieszeni kurtki mundurowej wyj�a z�o�on� kartk� staromodnego papieru i po�o�y�a j� na stole, przygl�daj�c si� kolejno ka�demu z oficer�w.
— Ukrywa si� obecnie w domku my�liwskim na Gryphonie — doda�a. — Sprawdzi�am: w podanym miejscu rzeczywi�cie jest domek my�liwski. Zosta� wynaj�ty wraz z otaczaj�cym go terenem, ale bez s�u�by. T� zapewni� wynajmuj�cy. Tu jest lokalizacja wraz z liczb� �go�ci” i �s�u�by”. Wszyscy to zawodowi ochroniarze. Wi�kszo��, jak podejrzewam, z organizacji.
Umilk�a i cofn�a si� na poprzednie miejsce, a g�os zabra� Sarnow:
— Panowie, nie mog� wam niczego rozkaza�, a doradza� nie ma sensu. Jednak w�tpi�, by chwilowo w�adze by�y w stanie zrobi� cokolwiek legalnie, nawet gdyby otrzyma�y t� informacj�. Ja niestety nie mog� zrobi� niczego... — wskaza� wymownie na miejsce, gdzie powinny by� nogi — opr�cz przekazania wam wszystkiego co wiem. Mam pewne podejrzenia, kto jest zleceniodawc� Summervale’a, ale mog� si� myli�, wi�c nie powiem tego g�o�no, by wam niczego nie sugerowa�. Lady Honor w ci�gu ostatnich kilku lat przysporzy�a sobie do�� wrog�w, a zbyt wielu z nich ma �rodki i mo�liwo�ci, by co� takiego zorganizowa� czy to samodzielnie, czy wsp�lnie. Dlatego w tej chwili wi�cej szkody ni� po�ytku przynios�oby zastanawianie si�, kim on jest czy te� kto dzwoni� do kapitan Goreli. Bior�c pod uwag�, jak daleko si� ju� posun�li, powstrzymanie damy Honor przed spotkaniem z Summervale’em nic nie da. Podobnie jak zabicie go, jak d�ugo nie dowiemy si�, kto go wynaj��. Ta gnida po prostu poczeka i wynajmie kogo� innego, o kim nie b�dziemy wiedzieli, albo wymy�li inny spos�b. Dlatego chcia�bym wam przypomnie� jedn� z maksym wbijanych nam wszystkim do g��w na zaj�ciach z taktyki: by skutecznie zaplanowa� obron�, nale�y najpierw zidentyfikowa� wroga, ustali� jego zamiary i �rodki, kt�rymi dysponuje.
Przez moment spogl�da� wymownie w oczy McKeona, po czym spojrza� na Ramireza i Venizelosa. �aden si� nie odezwa�, wi�c zadowolony skin�� g�ow�.
— S�dz�, �e to by�oby wszystko, panowie — o�wiadczy� i doda�, spogl�daj�c na Goreli: — Chyba lepiej b�dzie, je�li wr�cimy do Bassingford, zanim doktor Metier zacznie rozbiera� szpital, szukaj�c mnie.
— Aye, aye, sir! — Goreli z�apa�a za uchwyty fotela i odwr�ci�a go ku drzwiom.
I zastyg�a, widz�c uniesion� d�o� Sarnowa. Admira� odwr�ci� si�, ile m�g�, i powiedzia� cicho:
— Ja r�wnie� jestem przyjacielem damy Honor. Panowie, �ycz� szcz�cia... i udanych �ow�w.
ROZDZIA� XX
Michelle Henke wysiad�a z windy i odruchowo wyprostowa�a ramiona, ruszaj�c ku drzwiom pilnowanym przez dw�ch wartownik�w. Jednym by� kapral Royal Manticoran Marine Corps, drugim gwardzista grayso�ski w zielonozielonkawym mundurze Domeny Harrington. Uzbrojeni obywatele innych pa�stw, nawet sprzymierzonych, nie mieli normalnie prawa przebywa� na pok�adach okr�t�w Royal Manticoran Navy, ale sytuacja nie by�a normalna. A kryj�ca si� za drzwiami, blada jak trup istota poruszaj�ca si� niczym mechaniczna lalka by�a nie tylko kapitanem RMN, ale r�wnie� wa�n� osobisto�ci� sprzymierzonego pa�stwa. Prywatnie Henke w�tpi�a zreszt�, czy Honor w og�le zdawa�a sobie spraw� z obecno�ci grayso�skiego kontyngentu na pok�adzie.
Dotar�a do wartownik�w, kt�rzy r�wnocze�nie zasalutowali.
— Chcia�abym zobaczy� si� z lady Harrington. Prosz� jej powiedzie�, �e tu jestem.
Kapral zacz�� si�ga� do przycisku i cofn�� r�k�, gdy gwardzista odwr�ci� g�ow� i spojrza� na� wymownie. Henke uda�a, �e nic nie widzi, i skl�a si� w duchu — gdyby powiedzia�a, �e chce si� zobaczy� z kapitan Harrington, gwardzista by nie interweniowa�, uznaj�c to za spraw� Kr�lewskiej Marynarki. Skoro u�y�a tytu�u �lady”, oznacza�o to, �e mia�a interes do jego patronki, a wszyscy gwardzi�ci byli nie tylko zawodowymi ochroniarzami, byli wr�cz nadopieku�czy w stosunku do Honor. Henke to pocz�tkowo dziwi�o — dop�ki nie zorientowa�a si�, �e wiedz� o wszystkim: o �mierci Paula, parodii procesu Younga, a kto wie, czy nie o ca�ej historii wojny Younga z Honor. �aden z nich s�owem nie skomentowa� niczego, ale w�a�nie to milczenie podkre�la�o ich ca�kowity brak zaufania do marynarki czy Korpusu w kwestii zapewnienia jej ochrony. I w tym przypadku Henke musia�a si� z nimi zgodzi�.
Nim sko�czy�a te rozwa�ania, gwardzista nacisn�� przycisk i w g�o�niku rozleg� si� g�os Maca:
— Tak?
— Kapitan Henke pragnie zobaczy� si� z patronk�, panie MacGuiness.
— Dzi�kuj�, Jamie. Prosz� j� wpu�ci�.
Drzwi otworzy�y si�, gwardzista ust�pi� jej miejsca i Henke wesz�a. Tu� za drzwiami czeka� zm�czony MacGuiness wygl�daj�cy na w�asnego dziadka, z zapuchni�tymi, zaczerwienionymi oczyma. Drzwi do sypialni by�y zamkni�te, a po Nimitzu nie by�o �ladu.
— Co z ni�, Mac? — Honor nie mog�a jej w �aden spos�b us�ysze�, ale Mike odruchowo �ciszy�a g�os.
— Bez zmian, ma’am. — Mac bezradnie spojrza� jej w oczy. — �adnych zmian: po prostu le�y, ma’am.
I w zupe�nie nietypowy dla siebie spos�b bezradnie wzruszy� ramionami. Henke obj�a go i pu�ci�a, czuj�c, jak bierze g��boki oddech.
— Nimitz? — spyta�a r�wnie cicho.
— To samo. — MacGuiness z wysi�kiem opanowa� si� i przypominaj�c sobie, �e jest gospodarzem, wskaza� jej najbli�sze krzes�o. — Nie chce je��. Nawet selera nie chce. Le�y na jej piersiach i mruczy... a ona... ona go chyba nawet nie s�yszy, ma’am...
Henke usiad�a i potar�a d�o�mi twarz, jakby pr�bowa�a w ten spos�b oczy�ci� si� z obaw. Nigdy nie widzia�a Honor w takim stanie — ba, nie wiedzia�a nawet, �e mo�e si� w ten spos�b zachowywa�. Od momentu, w kt�rym dowiedzia�a si� o �mierci Paula, nie uroni�a jednej �zy. Zatoczy�a si� wtedy blada jak trup, z oczami zranionego �miertelnie zwierz�cia, kt�re nie rozumie, dlaczego zadano mu taki b�l. Wygl�da�o na to, �e nawet �ami�cy serce j�k Nimitza do niej nie dociera�.
Potem odwr�ci�a si� do Clinkscalesa z twarz� martw� niczym twarz marmurowego pos�gu. G�osem przywodz�cym na my�l sopel lodu wyda�a seri� polece�. Zda�a si� nie s�ysze�, �e Clinkscales do niej m�wi�, �e pr�bowa� j� pocieszy�... poczeka�a, a� sko�czy i ci�gn�a dalej tym swoim strasznym, jeszcze nie do ko�ca martwym g�osem. Tym razem ju� si� nie odezwa� — pos�a� Henke jedno pe�ne agonii spojrzenie i pochyli� g�ow�.
Pi�tna�cie minut p�niej obie by�y w pinasie wracaj�cej na Agni.
Nie odezwa�a si�, nawet nie odwr�ci�a g�owy, gdy Henke do niej m�wi�a. By�a jakby na innej planecie... po prostu siedzia�a, przyciska�a Nimitza do piersi i patrzy�a pustym wzrokiem przed siebie.
By�o to dwa dni temu. HMS Agni musia� pozosta� na orbicie, by uzupe�ni� paliwo, a Protektor Benjamin zatrzyma� okr�t na dodatkowe sze�� godzin, by przewie�� na pok�ad kontyngent gwardii i reszt� tego, co obaj z Clinkscalesem uznali za niezb�dne. Protektor nie powiedzia� tego wprost, ale z jego tonu wynika�o jasno co�, czego Henke nie o�mieli�a si� zignorowa�: Honor Harrington wr�ci do Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore jedynie w spos�b ca�kowicie jednoznacznie wskazuj�cy na pe�ne wsparcie planety Grayson.
Honor tego nawet nie zauwa�y�a. Gdy tylko znalaz�a si� w przydzielonej jej kwaterze, znikn�a niczym blady i milcz�cy duch w sypialni. I od tego momentu Henke zacz�a si� naprawd� ba� — je�eli nawet Nimitz nie m�g� do niej dotrze�, to by� mo�e nie by�o ju� do kogo dociera�. By�a chyba jedyn� osob� naprawd� �wiadom�, jak desperacko samotna by�a Honor i ile odwagi wymaga�o od niej pokochanie Paula oraz jak silne by�o to uczucie, kiedy ju� sobie na nie pozwoli�a. Teraz Paula ju� nie by�o i...
Przesta�a my�le� i pospiesznie odwr�ci�a g�ow�, s�ysz�c odg�os otwieraj�cych si� drzwi do kabiny sypialnej.
Honor stan�a w progu, nienagannie uczesana, ubrana w mundur, nie w sukni�, w kt�rej przylecia�a, a na jej ramieniu jak zwykle siedzia� Nimitz. Nawet nastroszone futro treecata nie by�o w stanie ukry� jego wychudzenia. Honor wygl�da�a jeszcze gorzej — popielata cera, pozbawione krwi wargi, zapadni�te oczy i wystaj�ce ko�ci policzkowe. Nie mia�a �ladu makija�u i jej twarz wygl�da�a niczym obci�gni�ty sk�r� eksponat anatomiczny z dok�adnie widoczn� ca�� struktur� kostn�.
— Honor? — Henke wsta�a powoli, obawiaj�c si� j� przestraszy�.
— Mike.
Na twarzy Honor nie pojawi�o si� �adne uczucie, tak samo jak w g�osie.
Ale najgorsze by�y oczy — przypomina�y zamarzni�ty krzemie�, ale by�a w nich �wiadomo��... i co� jeszcze... co� przera�aj�cego...
— Mac — powiedzia�a p�askim, mechanicznym g�osem mog�cym z powodzeniem uchodzi� za tw�r komputerowy.
Nie by�o w nim nic, tylko odleg�y, g��bszy od przestrzeni b�l.
Nie powiedzia�a nic wi�cej, tylko skierowa�a si� ku drzwiom, id�c wolnym, miarowym krokiem.
Obaj wartownicy wypr�yli si� na baczno��. Nawet na nich nie spojrza�a...
MacGuiness za to spojrza� na Henke z takim b�aganiem w oczach, �e bez s�owa kiwn�a g�ow� i pospieszy�a za ni�. Nie odzywa�a si� s�owem — ba�a si� tego, co mo�e us�ysze�, albo raczej nie us�ysze� w odpowiedzi. Sz�a obok i obserwowa�a k�tem oka skulonego Nimitza, kt�rego ogon zwisa� bezw�adnie na plecy Honor. W ten spos�b dotar�y do windy.
Honor wybra�a cel jazdy i Henke w ostatniej chwili ugryz�a si� w j�zyk.
Jazda wydawa�a si� trwa� wieczno��, ale w ko�cu winda stan�a, drzwi otworzy�y si� i obie znalaz�y si� w okr�towej zbrojowni. Starszy sier�ant sztabowy b�d�cy zbrojmistrzem okr�towym uni�s� g�ow� znad lektury i zerwa� si� na baczno��, obci�gaj�c i tak nienagannie le��cy uniform Korpusu.
— Strzelnica jest pusta, sier�ancie? — spyta�a martwo Honor.
— Uh... tak jest, milady. Pusta — potwierdzi� niezbyt uszcz�liwiony.
Honor nie zwr�ci�a na to �adnej uwagi.
— W takim razie zechce pan wyda� mi bro�. Pistolet automatyczny kaliber 10mm.
Sier�ant spojrza� ponad jej ramieniem na Henke. Przez ca�e �ycie mia� do czynienia z broni�; sama my�l o wr�czeniu nawet zabytkowej broni palnej komu� m�wi�cemu takim g�osem sprawi�a, �e zje�y�y mu si� w�osy na g�owie. Henke tak�e by�a przera�ona, ale przygryz�a warg� i skin�a przyzwalaj�co g�ow�.
Podoficer z wysi�kiem prze�kn�� �lin� i wyci�gn�� spod blatu przedzielaj�cego pomieszczenie elektrokart�.
— Prosz� wypisa� zam�wienie, milady. Przynios� co potrzeba.
Honor zabra�a si� za klawiatur�, a sier�ant odwr�ci� si� ku drzwiom do magazynu. I zamar�, s�ysz�c jej g�os.
— Potrzebuj� te� dziesi�� na�adowanych magazynk�w po dziesi�� naboi ka�dy. I cztery pude�ka naboj�w luzem.
— Eee... Tak jest, milady. Dziesi�� pe�nych magazynk�w i dwie�cie naboi luzem.
I znikn�� w magazynie.
Henke obserwowa�a, jak Honor powoli i precyzyjnie wypisuje zam�wienie i prawd� m�wi�c, nie wiedzia�a co my�le�. Si�y zbrojne Kr�lestwa od ponad trzystu standardowych lat nie u�ywa�y ju� typowej broni palnej, czyli broni o pociskach nap�dzanych gazami chemicznymi powsta�ymi w procesie spalania materia�u miotaj�cego. Pow�d by� prosty — �aden wystrzelony z nich pocisk nie mia� tak niszcz�cej si�y jak lec�cy z olbrzymi� szybko�ci� �adunek strza�ek z pulsera. Osoba trafiona nimi w r�k� przy du�ym szcz�ciu mog�a prze�y�, trac�c jedynie ko�czyn�, co powodowa�o automatyczne wy��czenie z dalszej walki. Bro� ta dodatkowo by�a bardziej odporna na uszkodzenia, no i magazynki mie�ci�y znacznie wi�cej pocisk�w.
Mimo to na ka�dym okr�cie Royal Manticoran Navy znajdowa� si� nadal jeden typ takiej broni palnej — automatyczny pistolet kaliber l0mm — i naprawd� du�y zapas amunicji. Ka�dy okr�t mia� w zbrojowni kilka egzemplarzy, dlatego �e z ran postrza�owych z tej broni mo�na by�o wyj��. Nigdy nie u�ywano ich na s�u�bie, ale ka�dy m�g� w dowolnym momencie wypo�yczy� tak� bro� i zamkn�� si� na strzelnicy. W Gwiezdnym Kr�lestwie Manticore od dawna bowiem u�ywano tych pistolet�w wy��cznie do jednego celu — do pojedynk�w. I jak d�ugo pojedynki pozostan� legalne, tak d�ugo te pistolety b�d� w u�yciu, dost�pne dla ka�dego, kto b�dzie chcia� potrenowa�.
Co naturalnie nie oznacza�o, i� kto� zdeterminowany nie m�g� u�y� takiej broni w innym celu.
Tymczasem Honor sko�czy�a wypisywa� zam�wienie, przy�o�y�a kciuk do elektrokarty i od�o�y�a j�. Sta�a z opuszczonymi r�koma, dop�ki sier�ant nie wr�ci�.
— Prosz�, milady — o�wiadczy� zwi�le.
I nie kryj�c opor�w, kolejno wy�o�y� na lad�: pistolet w sk�rzanej kaburze, s�uchawki, drugie, mniejsze s�uchawki — na oko rozmiar�w treecata — i z jeszcze wi�kszym oporem wyposa�ony w pas umo�liwiaj�cy noszenie na ramieniu pojemnik z amunicj�.
— Dzi�kuj�. — Honor przypi�a kabur� do pasa magnetycznym zatrzaskiem i wzi�a w jedn� r�k� s�uchawki, w drug� za� pojemnik.
Henke nie wytrzyma�a — przycisn�a pojemnik do lady. To wreszcie wywo�a�o reakcj� — Honor spojrza�a na ni�.
— Nie... — zacz�a Mike i urwa�a: jak mia�a zada� jej to oczywiste pytanie?
A je�li go nie zada, jak b�dzie w stanie �y� ze �wiadomo�ci�, �e...
— Nie b�j si�, Mike. — W g�osie Honor nadal nie by�o �adnego uczucia, ale skrzywi�a usta w imitacji ironicznego u�miechu — Nimitz mi na to nie pozwoli. A poza tym mam co� wa�niejszego do zrobienia...
Gdy wypowiedzia�a ostatnie zdanie, przez jej twarz przemkn�� pierwszy od dw�ch dni cie� jakiegokolwiek uczucia. Bardziej mo�na go by�o wyczu� ni� dostrzec i w jaki� spos�b by� jeszcze bardziej przera�aj�cy ni� dotychczasowy brak jakichkolwiek emocji. Henke przez chwil� spogl�da�a jej w oczy, po czym odetchn�a i cofn�a r�k�. Honor przerzuci�a pas przez lewe rami� i podnios�a wa��cy sporo pojemnik. Kiwn�a g�ow� Henke i poleci�a zbrojmistrzowi:
— Prosz� zaprogramowa� strzelnice, sier�ancie: standardowe przyci�ganie takie jak na Manticore, odleg�o�� czterdzie�ci metr�w, cel cz�owiek.
I nie m�wi�c nic wi�cej, odwr�ci�a si� i podesz�a do drzwi prowadz�cych na strzelnic�.
ROZDZIA� XXI
— Prince Adrian, tu kontrola lot�w Hephaestusa. Prosz� poczeka� na ostateczne zezwolenie.
Kapitan Alistair McKeon przycisn�� guzik na por�czy fotela.
— Prince Adrian potwierdza oczekiwanie na ostateczne zezwolenie odcumowania — powiedzia�.
— Rozumiem, Prince Adrian... Zezwalam na odcumowanie.
— Prince Adrian potwierdza ostateczne zezwolenie na odcumowanie. — McKeon spojrza� na sternika i poleci�: — Odcumowanie. Zwolni� cumownicze promienie �ci�gaj�ce.
— Aye, aye, sir... Cumownicze promienie �ci�gaj�ce od��czone, sir — zameldowa� sternik.
— Sprawd� s�siedztwo, Beth.
— Sprawdzam, sir.
McKeon cierpliwie poczeka�, a� oficer taktyczny sprawdzi bezpo�rednie s�siedztwo okr�tu. Raz w �yciu widzia� skutki kolizji promu z kr��ownikiem liniowym w czasie odcumowywania tego ostatniego i nie mia� ochoty ogl�da� czego� podobnego nigdy wi�cej.
— S�siedztwo czyste, sir. Pi�� ma�ych jednostek stoczniowych w odleg�o�ci dwudziestu pi�ciu kilometr�w, namiar 208 na 095. Apollo na kursie 039, odleg�o�� siedem i p� kilometra.
— Mam je na ekranie manewrowym, sir — doda� sternik.
— Doskonale. Prosz� uruchomi� dziobowe silniki manewrowe.
— Aye, aye, sir... Dziobowe silniki manewrowe uruchomione, sir.
Ci�ki kr��ownik ostro�nie oddali� si� od nabrze�a i McKeon obserwowa� na ekranie wirtualnym, jak przesuwaj� si� �ciany olbrzymiego hangaru, w kt�rym cumowa�.
— Prosz� utrzyma� obecny kurs — poleci�, prze��czaj�c ekran wizualny fotela na praw� burt�.
Apollo wysun�� si� ruf� do przodu ze swojego hangaru i oba okr�ty zacz�y oddala� si� od siebie, by wyj�� poza granic� bezpiecznego u�ycia impeller�w. Poczeka�, a� j� osi�gnie, i wcisn�� klawisz interkomu.
— Pu�kownik Ramirez — zg�osi� si� natychmiast wywo�any.
— Odcumowali�my, pu�kowniku. Powinni�my dotrze� do celu w ustalonym czasie.
— Dzi�kuj�, sir. Doceniamy wasz� pomoc.
— Przynajmniej tyle mo�emy zrobi� dla Korpusu — odpar� McKeon i zako�czy� rozmow�.
Pan pu�kownik Thomas Ramirez i pani major Susan Hibson byli zszokowani wynikami kontroli gotowo�ci bojowej batalionu, kt�rego dow�dztwo niedawno obj�li. Nikt nie kwestionowa� dobrej woli kontyngentu pok�adowego HMS Nike, ale ca�y batalion potrzebowa� treningu, co dobitnie uzmys�owi� im ostatni test. D�ugie przebywanie okr�tu w suchym doku, nap�yw uzupe�nie� i przeniesienia do�wiadczonych �o�nierzy do innych jednostek spowodowa�y, �e batalion jako ca�o�� reprezentowa� si� gorzej ni� �rednia Korpusu. Tak pan pu�kownik Ramirez jak i pani major Hibson zdecydowali �e Co� Trzeba Zrobi� Natychmiast, niezale�nie czy Nike nadawa� si� ju� do s�u�by czy nie. W ko�cu batalion Royal Manticoran Marine Corps nie b�dzie siedzia� bezczynnie, trac�c form�, tylko dlatego �e te ciemi�gi z Kr�lewskiej Marynarki da�y sobie popsu� okr�t!
Zwi�z�y, a konkretny raport uzyska� poparcie wszystkich stosownych dow�dc�w ��cznie z genera� dam� Eric� Vonderhoff, g��wnodowodz�c� Fleet Marine Force, czyli wszystkich kontyngent�w pok�adowych Korpusu przydzielonych na okr�ty. Naturalnie genera� Vonderhoff nie mog�a wydawa� rozkaz�w RMN, tote� da�a panu pu�kownikowi Ramirezowi zgod� na uzyskanie �mo�liwego, dost�pnego transportu” w�asnym przemys�em. Oraz b�ogos�awie�stwo na drog�.
Kr�lewska Marynarka wykaza�a pe�ne zrozumienie, ale z �alem musia�a odm�wi� pro�bie pana pu�kownika Ramireza, gdy� najbli�szy mo�liwy termin, w kt�rym wykonalne by�oby zorganizowanie �rodk�w transportowych mog�cych przenie�� pe�en batalion i desantowa� go z orbity, przypada� za dwa tygodnie. Je�li pan pu�kownik Ramirez got�w jest poczeka�, stosowne przygotowania zostan� naturalnie rozpocz�te, ale natychmiast nie da si� nic zrobi�. Zasugerowano mu na pocieszenie, �e mo�e przeprowadzi� desant z Hephaestusa, kt�ry w ko�cu kr��y po orbicie Manticore, tyle �e wysokiej. A na powierzchni by�y stosowne poligony. Dajmy na to Camp Justin w Wysokim Sligo — akurat by�o tam po pas �niegu, co powinno wybitnie pom�c w przywracaniu gotowo�ci bojowej Marines. A je�li pan pu�kownik woli pustyni�, to mo�e na ten przyk�ad Camp Maastricht w ksi�stwie West Wing?
Pan pu�kownik okaza� si� jednak zatwardzia�ym wielbicielem planety Gryphon, klaruj�c, �e wojsko tak dalece zapuszczone i bez kondycji jak jego podkomendni wymaga terenu stanowi�cego prawdziwe wyzwanie. A niewiele teren�w stanowi�o wi�ksze wyzwanie ni� powierzchnia Gryphona zim�. Nie do��, �e nachylenie osi planety wywo�ywa�o... interesuj�ce warunki atmosferyczne, to w dodatku po�ow� powierzchni stanowi�o nadal dziewicze pustkowie.
Niestety na Gryphon nie da�o si� dotrze� z Hephaestusa przy u�yciu pinas, bowiem aktualnie obie gwiazdy podw�jnego systemu Manticore dzieli�o prawie jedena�cie godzin �wietlnych. Na pokonanie tej odleg�o�ci pinasy potrzebowa�y dwie i p� doby, co dwukrotnie przekracza�o zasi�g, kt�ry by�y w stanie pokona� z pe�nym �adunkiem pasa�er�w, bowiem potem przesta�yby dzia�a� pok�adowe systemy podtrzymywania �ycia.
I ju� wygl�da�o na to, �e pan pu�kownik Ramirez zostanie zmuszony zgodzi� si� na �wiczenia w Camp Justin, gdy wmiesza� si� los, jak zwykle dzia�aj�cy w tajemny spos�b. Ow� pan pu�kownik Ramirez wspomnia� o swoim problemie panu kapitanowi McKeonowi pewnego pi�knego wieczora przy kielichu, za� pan kapitan dostrzeg� mo�liwo�� poprawy stosunk�w mi�dzy obu rodzajami si� zbrojnych. Obaj z komandorem Venizelosem dowodz�cym HMS Apollo mieli wzi�� udzia� w manewrach, kt�rych celem by�a obrona Manticore B, tote� uradzili, �e cho� po drodze b�dzie troch� t�oczno, na oba okr�ty da si� upchn�� ca�y batalion z HMS Nike wraz z pinasami. Skok w nadprzestrzeni b�dzie kr�tki, wi�c systemy wytrzymaj�, a Marines b�d� mogli do upojenia �wiczy� na Gryphonie.
Pan pu�kownik Ramirez podzi�kowa� w imieniu Korpusu, przyjmuj�c, ma si� rozumie�, propozycj� i w ten spos�b HMS Prince Adrian i HMS Apollo opu�ci�y HMSS Hephaestus, kieruj�c si� ku planecie Gryphon i maj�c na pok�adach dodatkowych sze�ciuset Marines.
— A dlaczego chcesz z nami lecie�, Scotty? — spyta�a uprzejmie Susan Hibson.
Porucznik Scotty Tremaine, asystent oficera taktycznego HMS Prince Adrian, b�d�cy r�wnie� oficerem dy�urnym pok�adu hangarowego ci�kiego kr��ownika, przygl�da� si� z pewnym (acz starannie ukrywanym) niesmakiem, jak Hibson odpakowuje now� gum� do �ucia. Tremaine uznawa� �ucie gumy za jeden z bardziej obrzydliwych ludzkich na�og�w i wyj�tek robi� tylko dla Marines, a konkretnie dla major Hibson. Zna� j� nienajgorzej i widzia� w akcji w czasie ataku na baz� Blackbird. Poza tym nie jej win� by�o, �e musia�a sp�dzi� tyle czasu bezczynnie wewn�trz zbroi — ka�dy by nabra� dziwacznych nawyk�w, siedz�c w jednoosobowym czo�gu i czekaj�c na rozkazy, zw�aszcza �e istnia�o nader niewiele sposob�w wype�nienia tego oczekiwania. A potem niewiele wi�cej sposob�w rozerwania si� — mo�na by�o tylko rozwala� rzeczy i rozstrzeliwa� ludzi albo rozrywa� jedno i drugie na strz�py przy u�yciu brutalnej si�y.
Hibson zacz�a rytmicznie �u�, nie odwracaj�c od niego powa�nego spojrzenia, tote� poczu� si� zobowi�zany do udzielenia wyja�nie�.
— Pu�kownik potrzebuje pilota, ma’am.
— Pu�kownik ma pilota. Ca�kiem rozs�dnego i zdolnego. Gdyby tak nie uwa�a�, nie ci�gn��by go ze sob� przez ca�� drog� z pok�adu Nike.
— Wiem, ma’am, ale martwi mnie pok�adowy system nawigacyjny jego pinasy — wyja�ni�, patrz�c jej w oczy niczym wcielenie niewinno�ci. — Razem z bosmanem Harknessem przeprowadzili�my kompletn� diagnostyk� i nie zdo�ali�my wykry� uszkodzenia, ale jestem pewien, �e co� jest nie w porz�dku.
— Aha — mrukn�a z namys�em Hibson: Tremaine nie zosta� wtajemniczony w prawdziwy cel operacji, co jak w�a�nie stwierdzi�a, nie przeszkodzi�o mu w domy�leniu si� prawdy. — To na tyle powa�ne, by wy��czy� pinas� z �wicze�?
— Nie przesadzajmy, ma’am. Tylko obaj z bosmanem czuliby�my si� znacznie lepiej, maj�c na oku ten system w czasie lotu. Gdyby co� si� zepsu�o, mogliby�my na miejscu naprawi�... i potwierdzi� oficjaln� awari� systemu.
Hibson unios�a brwi, z trudem zachowuj�c powag�.
— Wspomnia�e� o swoich podejrzeniach kapitanowi?
— Tak, ma’am. Skipper uwa�a, �e pinasy to sprawa Korpusu, ale gdyby pu�kownik Ramirez czy pani uznali za stosowne poprosi� flot� o drobn� pomoc techniczn� na wszelki wypadek, to got�w jest na par� dni oddelegowa� bosmana i mnie.
— Rozumiem. — Susan Hibson poruszy�a miarowo szcz�kami i zdecydowa�a: — Zapytam pu�kownika. Je�li si� zgodzi, nie mam nic przeciwko waszej obecno�ci.
— Uwaga! Za�adunek za trzydzie�ci minut! Powtarzam: dziewi�ty batalion, za�adunek za trzydzie�ci minut! Uwaga!
Marines obojga p�ci o�ywili si�, s�ysz�c p�yn�cy z g�o�nik�w komunikat. Dwie kompanie przewidziane do desantu w zbrojach by�y praktycznie ju� gotowe do za�adunku — pozosta�y jedynie ostatnie sprawdzenia skafandr�w pancernych. Ich maj�cy mniej szcz�cia towarzysze od�o�yli kubki, lektur� czy karty i zacz�li zak�ada� skafandry, zgodnie z tradycj� rozstawiaj�c po k�tach w obrazowy, acz nieprzyzwoity spos�b projektant�w tych�e wraz z rodzinami w paru pokoleniach.
Skafandry pr�niowe u�ywane przez RMN zaprojektowano z my�l� o u�yciu w przestrzeni, tak by mo�na by�o w nich przeprowadza� wymagaj�ce delikatno�ci naprawy i nosi� je przez d�u�szy czas. Skafandry zaprojektowane dla Marines, cho� wygodniejsze od zbroi, by�y r�wnie� znacznie ci�sze, mniej wygodne i znacznie mniej komfortowe ni� opracowane dla floty. Powody istnia�y trzy: by�y z konieczno�ci lekko, ale skutecznie opancerzone, zaprojektowane z my�l� o dzia�aniach na powierzchniach wrogich planet, no i zgodnie z filozofi� Korpusu przyj�t� przez projektant�w to wytrzyma�o��, a nie wygod� postawiono na pierwszym miejscu. Za to nawet najzagorzalsi malkontenci zmuszeni byli przyzna�, �e najgorsza zima na Sphinxie czy Gryphonie mog�a stanowi� jedynie niedogodno�� dla Marines w skafandrach. Co bior�c pod uwag� meldunki meteorologiczne, sprawi�o wszystkim du�� ulg�.
Dziewi�ty batalion formowa� si� na pok�adzie hangarowym odprowadzany przez grup� widz�w spo�r�d kontyngentu Prince Adrian. Komentarze by�y rozmaite, ale wi�kszo�� wyra�a�a zadowolenie, �e tym razem to inni b�d� si� m�czy�. Na �aduj�cych si� do pinas nie robi�o to wi�kszego wra�enia, bowiem mieli �wiadomo��, �e widzowie pr�dzej czy p�niej znajd� si� w podobnej sytuacji. A znaj�c prawa Murphy’ego i zasady operowania Korpusu, raczej pr�dzej ni� p�niej. Na dodatek prywatna sie� informacyjna batalionu g�osi�a, �e ta akcja b�dzie znacznie sensowniejsza ni� zwyk�e �wiczenia po pas w �niegu.
Scotty Tremaine usadowi� si� w fotelu drugiego pilota pinasy dowodzenia o kryptonimie Nike 1. Major Hibson znajdowa�a si� w Nike 2 gotowa przej�� dowodzenie, gdyby zawiod�y systemy ��czno�ci Nike 1. Kapitan Tyler znajduj�ca si� na pok�adzie HMS Apollo otrzyma�a kryptonim Nike 3 i w ostateczno�ci mia�a przej�� dowodzenie, gdyby co� si� sta�o z ��czno�ci� pinasy major Hibson.
Sternik pinasy dowodzenia, mat Hudson, nie by� zachwycony obecno�ci� Scotty’ego, ale si� nie odzywa�. Zd��y� odcumowa� i opu�ci� pok�ad hangarowy, gdy w drzwiach kabiny pilot�w stan�� bosman o twarzy zawodowego boksera, kt�remu nie zawsze dopisywa�o szcz�cie.
— Jak na razie wszystko wygl�da dobrze, panie Tremaine — oznajmi� Horace Harkness i doda�: — Ale nadal co� szwankuje w nawigacyjnym. Zapisa�em na wszelki wypadek.
— Doskonale. B�d� zwraca� szczeg�ln� uwag� na system nawigacyjny — odpar� Tremaine ze �mierteln� powag�. — Prosz� wraca� na stanowisko.
— Aye, aye, sir.
Harkness znikn��, za to w s�uchawce Scotty us�ysza� pytanie Ramireza:
— Wszystko w porz�dku, Hudson?
— Aye, aye, sir. Dostali�my w�a�nie pozwolenie na opuszczenie s�siedztwa okr�tu.
Siedem pinas od��czy�o si� od obu okr�t�w. Mimo opuszczenia strefy bezpiecze�stwa porusza�y si� z u�yciem nap�du konwencjonalnego, kieruj�c si� ku b��kitnobia�ej planecie, bowiem �wiczenia mia�y przebiega� w warunkach maksymalnie zbli�onych do bojowych od momentu opuszczenia okr�t�w. Oznacza�o to cisz� radiow� i wy��czenie wszystkich �atwo wykrywalnych system�w pok�adowych, nawet silnik�w antygrawitacyjnych. Oraz wej�cie w atmosfer� po�udniowej p�kuli z maksymaln� bezpieczn� pr�dko�ci�.
Dzioby i kraw�dzie natarcia p�at�w zacz�y si� rozjarza� czerwonym blaskiem — najlepszy dow�d, �e pinasy wesz�y w atmosfer�. Nast�pnym dowodem by�o to, �e jednostkami zacz�o rzuca�, tote� wszyscy trzymali si� mocno opar� czy innych sta�ych element�w, mimo �e byli przypi�ci pasami do foteli. Warunki lotu mog�y si� jedynie pogorszy�, gdy do turbulencji dojdzie jeszcze wiatr. A czeka�a na nich prawdziwa burza �nie�na, co przy braku antygrawitacji oznacza�o raczej urozmaicony lot. Pinasy by�y do tego przystosowane, ale jak dot�d nikt nie znalaz� jeszcze sposobu, by przygotowa� do podobnej hu�tawki ludzki �o��dek. Tote� Marines mo�na by�o podzieli� na trzy kategorie: niewra�liwych, kt�rzy nigdy nie rzygali, wra�liwych, kt�rzy ju� rzygali, i upartych, kt�rzy b�d� rzyga�. Na szcz�cie wra�liwych by�o najmniej.
Wycie turbin zag�uszy�o wycie wiatru, gdy pinasy zmniejsza�y wysoko��, kieruj�c si� ku wyznaczonym strefom l�dowania. A raczej sze�� si� ku nim kierowa�o, bo si�dma najpierw zboczy�a z kursu, a potem w og�le znikn�a z ekran�w HMS Prince Adrian w jednej z najgorszych burz w tym sezonie.
Bosman Harkness ponownie wsadzi� g�ow� do kabiny pilot�w i wyszczerzy� si� rado�nie.
— Co si� sta�o, Harkness? — spyta� Tremaine, nie odwracaj�c g�owy od tablicy przyrz�d�w.
Hudson co prawda jak dot�d dawa� sobie doskonale rad�, ale warunki atmosferyczne by�y gorsze, ni� si� spodziewali, wi�c nie nale�a�o rozprasza� uwagi.
— Tak sobie pomy�la�em, �e pewnie b�dzie pan chcia� wiedzie�: system nawigacyjny twierdzi, �e zeszli�my o trzydzie�ci stopni z kursu.
— Skandaliczne, bosmanie. Po prostu w g�owie si� nie mie�ci. Prosz� �askawie wy��czy� ten z�om: nie b�dziemy przecie� zapisywali tak b��dnych danych. Prosz� zapisa� w dzienniku pok�adowym usterk�, a my z matem Hudsonem jako� sobie poradzimy.
Thomas Ramirez odruchowo sprawdzi� ekwipunek — jak zwykle wszystko by�o na miejscu, ale cz�owiek szybko si� uczy, �e lepiej par� razy niepotrzebnie sprawdzi�, ni� raz co� zostawi�. Nike l coraz bardziej schodzi�a z kursu, bez w�tpienia z powodu burzy. Ramirez u�miechn�� si� lekko i natychmiast spowa�nia�, widz�c, �e kto� stoi obok jego fotela.
— By� rozkaz, �e wszyscy maj� siedzie� przypi�ci! Co do... — warkn�� i zamilk�, rozpoznaj�c kto to taki, po czym spyta� z ci�kim westchnieniem: — Sier�ancie Babcock, czy by�aby pani uprzejma wyja�ni� mi, co pani tu, do cholery, robi?!
Stopie� rezygnacji w jego g�osie by� znacznie wi�kszy, ni� mog�y to sugerowa� s�owa. Sier�ant major Babcock strzeli�a obcasami i wypr�y�a si� na tyle, na ile pozwala� jej na to skafander.
— Sir! Sier�ant major melduje pos�usznie, �e si� zgubi�a w ca�ym tym zamieszaniu, sir! Mia�am wra�enie, �e to jedna z pinas Prince Adriana, sir, i...
Ramirez z jeszcze wi�ksz� rezygnacj� potrz�sn�� g�ow�.
— Pud�o, gunny. Prince Adrian nie ma jeszcze na wyposa�eniu modelu XXX.
— Sir...
— Zaraz! — Ramirez spojrza� z wyrzutem na sier�anta majora dziewi�tego batalionu Francisa Iwaszko. — Co� mi si� wydaje, �e nie zapisa�e� sier�ant major Babcock jako obserwatora nadzwyczajnego, gunny?
— Tego... nie, sir! Ale...
— No to natychmiast umie�� j� na li�cie. Jestem zaskoczony, gunny: od dawna wiesz, jak wa�ny jest porz�dek w papierach. Teraz b�d� musia� dosta� wsteczn� zgod� majora Yestachenki i kapitana McKeona!
— Tak jest, sir. Przepraszam, sir. Chyba si� starzej�, sir! — wyrecytowa� z szerokim u�miechem sier�ant major Iwaszenko.
— To wszyscy tak mamy. Tylko �eby mi si� to wi�cej nie powt�rzy�o — warkn�� Ramirez i doda�: — A pani, sier�ant major Babcock, wr�ci na miejsce i si�dzie �askawie na dupie. Ju� ja przypilnuj�, �eby na dole si� pani w�a�ciwie zachowywa�a. Jasne?!
— Tak jest, sir!
— Nike 2 do wszystkich Nike — g�os Susan Hibson by� czysty i spokojny. — Stracili�my kontakt z Nike l i do chwili odzyskania tego kontaktu przejmuj� dowodzenie. Nike 2 bez odbioru.
Wy��czy�a radiostacj� i u�miechn�a si� sm�tnie — �ycie to nie jest bajka, niestety; kto� musia� pilnowa� przebiegu �wicze�, a Ramirez by� od niej wy�szy stopniem. Niestety...
�Zadymka” nie by�o najw�a�ciwszym okre�leniem tego, co dzia�o si� wok� my�liwskiego domku stoj�cego na pustkowiu. By�o zbyt statyczne. Wok� osamotnionego budynku wy� bowiem wiatr, wiej�cy z pr�dko�ci� ponad sze��dziesi�ciu kilometr�w na godzin�, gnaj�c przed sob� �cian� �niegu, tak �e nie spos�b by�o stwierdzi�, gdzie ko�czy�a si� zasypana �niegiem ziemia, a gdzie zaczyna�o pe�ne �niegu niebo. W tych zdecydowanie niesprzyjaj�cych �yciu warunkach nikt nie spodziewa�by si� zasta� na zewn�trz kogo� zdrowego na umy�le.
Kto�, kto tak by za�o�y�, pomyli�by si� srodze — w za�omach �cian i zewn�trznych schod�w kuli�o si� pi�ciu m�czyzn i kobieta, kln�cych z wpraw� i uczuciem zar�wno pracodawc�, jak i samych siebie za podj�cie roboty w takich warunkach. Teoretycznie mieli wypatrywa� zagro�enia, w praktyce nie widzieli w�asnych wyci�gni�tych d�oni. Mieli doskona�e wyposa�enie polarne, ale przy wichurze si�gaj�cej w porywach stu kilometr�w na godzin� najlepsze ubrania i systemy ocieplaj�ce, nawet podkr�cone na maksymaln� moc, powoli, ale nieub�agalnie przegrywa�y walk� z zimnem. Co jedynie potwierdza�o, �e tkwi� tu bez sensu, bowiem jedynie lunatyk wyszed�by z domu przy takiej pogodzie.
�adne z nich nie dostrzeg�o skrzydlatego kszta�tu opadaj�cego gwa�townie po zawietrznej. Nie us�ysza�o te� wycia turbin, bo wiatr wy� znacznie g�o�niej. Trzy metry nad ziemi� mat Hudson przestawi� dysze tak, �e pinasa zawis�a w powietrzu, i wysun�� podwozie. A potem wy��czy� silniki i jednostka opad�a jak kamie�. Pot�ne amortyzatory zneutralizowa�y wstrz�s towarzysz�cy zetkni�ciu si� podwozia z ziemi� i pinasa znieruchomia�a na p�askiej p�ycie skalnej wykrytej przez radar pok�adowy.
Gdy pinasa ostatecznie znieruchomia�a po paru bujni�ciach na boki, Scotty Tremaine odpi�� pasy, poklepa� Hudsona po ramieniu i oceni�:
— To by�a dobra robota. Nie: to by�o lepsze ni� dobre. To by�o nadzwyczajne, macie Hudson.
— Dzi�kuj�, sir. — Hudson pokaza� wszystkie z�by w szerokim u�miechu.
Harkness ponownie wsadzi� g�ow� do kabiny pilot�w.
— Pasa�erowie gotowi do wysiadki, sir — poinformowa� Scotty’ego. — Nie s�dzi pan, �e lepiej b�dzie na nich uwa�a�, �eby si� gdzie� nie zgubili?
— Przy tej pogodzie?! Wolne �arty, bosmanie. — Tremaine zwolni� blokad� fotela i odjecha� od tablicy przyrz�d�w. — Chocia� obowi�zkiem Kr�lewskiej Marynarki jest opieka nad ofiarami wszelkiej ma�ci... Fakt: nie mo�na liczy� na to, �e kupa bezradnych Marines znajdzie bez naszej pomocy drog�, zw�aszcza w nocy!
— Te� tak my�la�em, sir — zgodzi� si� Harkness i poda� mu paralizator. — Mam nadziej�, �e za�o�y� pan ciep�e gacie, sir!
Pierwszym (i r�wnocze�nie ostatnim) ostrze�eniem, jakie otrzymali dygoc�cy z zimna stra�nicy by� widok czego� materializujacego si� ze �niegu. Zidentyfikowa� owego �czego�” �aden nie mia� szans, bo pluton dowodzenia pu�kownika Ramireza maj�cy odegra� na �wiczeniach rol� si� szybkiego reagowania uzbrojony zosta� w paralizatory, a nie jak ca�a reszta w laserowe symulatory trafie�. �eby sytuacja wygl�da�a bardziej realistycznie, ma si� rozumie�.
Dlatego te� wszyscy stra�nicy zewn�trzni le�eli bez przytomno�ci na �niegu, nim kt�rykolwiek zda� sobie spraw�, �e zostali zaatakowani.
— Co z nimi zrobi�, sir? — spyta� sier�ant major Iwaszko, tr�caj�c najbli�sze cia�o czubkiem buta.
— Zostawi� ich, �eby zamarzli, by�oby zanieczyszczaniem �rodowiska. — Ramirez przypomnia� sobie obraz z orbity. — Tam gdzie� powinna by� szopa, gunny. To chyba w�a�ciwe miejsce.
— Tak jest, sir. — Iwaszko sprawdzi� na wy�wietlaczu wewn�trz he�mu, kto jest najbli�ej. — Coulter i Matthus, robicie za nia�ki. �pi�ce kr�lewny do szopy i pilnowa�, �eby mi si� �adne nie obudzi�o!
Bosman Harkness nie lubi� Marines. By�o to instynktowne uczucie, kt�rego nigdy nie analizowa� i nie kwestionowa�, ale tej nocy got�w by� zrobi� wyj�tek. Szed� krok w krok za porucznikiem Tremaine’em, pilnuj�c go na wszelki wypadek, a r�wnocze�nie przygl�da� si� uwa�nie, jak pu�kownik Ramirez i jego ludzie zachowuj� si� podczas akcji.
Marines otoczyli dom szerokim kr�giem, odszukali i unieszkodliwili ziemn� lini� komunikacyjn� i sensory wstrz�sowe, a po��czenia satelitarne zag�uszyli. Wszystko to w mniej ni� cztery minuty. W tym czasie dru�yna sztabowa zebra�a si� wok� Ramireza, kt�ry wyznaczy� ka�dej sekcji drzwi, kt�rymi ma wej��.
Poniewa� porucznik Tremaine trzyma� si� blisko Ramireza, Harkness robi� to samo, ale o tym, �e do zabawy do��czy�a sier�ant major Babcock, dowiedzia� si� dopiero, gdy j� zobaczy� za plecami pu�kownika. Potrz�sn�� g�ow� w niemym podziwie — nie s�dzi�, �e gunny a� tak lubi�a Kapitan. A skoro on nie wiedzia�, �e tu b�dzie, got�w by� si� za�o�y� o ka�d� kwot�, �e McKeon te� nie. Jak zd��y� pozna� skippera, to cho� oficjalnie nic jej nie zrobi, to w prywatnej pogaw�dce przy drzwiach zamkni�tych poleci z niej pierze a� mi�o.
Ramirez poprowadzi� swoj� grup� do frontowych drzwi i nie chc�c ryzykowa�, odpi�� od uprz�y ma�e, p�askie pude�eczko. Przy�o�y� je do drzwi na wysoko�ci zamka, nacisn�� guzik i po sekundzie drzwi stan�y otworem. Pchn�� je delikatnie nog�. Z wn�trza dobieg�a niezrozumia�a, acz z tonu m�wi�cego s�dz�c, obel�ywa uwaga, gdy wpad� tam tuman �niegu gnany podmuchem ostrego wiatru. Ramirez nacisn�� spust i wszed�, nim malkontent dotkn�� pod�ogi.
— Jeden le�y — mrukn�� do mikrofonu.
— Drugi te� — rozleg�o si� w s�uchawkach.
— Trzeci — doda� inny g�os.
— Czwarty.
Babcock w�lizn�a si� za Ramirezem, Tremaine za ni�, a Harkness zamyka� poch�d, przy okazji zamykaj�c za sob� drzwi. Ca�a dru�yna by�a ju� w domku i staraj�c si� porusza� bezszelestnie, szybko i sprawnie, sprawdza�a pomieszczenie po pomieszczeniu, g�usz�c przy okazji ka�dego napotkanego mieszka�ca. Wszystko sz�o cicho i sprawnie, dop�ki Harkness nie us�ysza� nagle za plecami zdziwionego:
— Co do kurwy...?
Obr�ci� si� na pi�cie i zobaczy� imponuj�cego mi�niaka si�gaj�cego do podramiennej kabury. Go�� mia� wyraz twarzy ma�o przypominaj�cy my�liciela, i wysi�ek zwi�zany z pr�b� zrozumienia tego, co widzi, znacznie spowolni� jego refleks — tak bywa z nieprzyzwyczajonymi. Poniewa� by� za blisko, by Harkness zdo�a� strzeli�, sam nie obrywaj�c, a nie mia� na to najmniejszej ochoty, znaj�c skutki trafienia z paralizatora, r�bn�� go na odlew kolb� w szcz�k�. Trafi�, bo nie mog�o by� inaczej, i napastnik zwali� si� z �omotem na pod�og�.
— Cholllera! — j�kn�� kto�, gdy� upadek wstrz�sn�� korytarzem.
Harkness zaczerwieni� si�, ale nie marnowa� czasu na t�umaczenia, bo drzwi do innych pokoi zacz�y si� otwiera�, wypuszczaj�c innych �go�ci” w rozmaitym stopniu ubranych, za to wszystkich uzbrojonych. Pierwszego po�o�y� celnym strza�em, do drugiego wycelowa�, ale ten ju� pada� trafiony przez Scotty’ego. G�r� zawy� strza� z pulsera i Ramirez dwoma strza�ami po�o�y� trzech przeciwnik�w — dwaj m�czy�ni i kobieta, kt�ra strzeli�a, stali na tyle blisko siebie, �e dwa trafienia obj�y ca�� tr�jk�. Taki strza� by� mniej skuteczny, bo efekt trwa� kr�cej, ale p�ki co wyeliminowa� ich z walki.
Sier�ant major Babcock znajdowa�a si� akurat dok�adnie przed drzwiami, gdy te gwa�townie si� otworzy�y. S�dz�c po braku stroj�w, parka zajmuj�ca sypialni� by�a jeszcze przed chwil� mocno zaj�ta, ale wykaza�a si� podziwu godnym refleksem. Kobieta by�a szybsza — to ona pierwsza dopad�a drzwi i z�apa�a paralizator Babcock, nim ta zd��y�a wycelowa�.
Harkness zakl�� i uni�s� bro�, ale Babcock by�a za blisko przeciwniczki, by ryzykowa� strza�. Gdyby j� og�uszy�, nie zdo�a�by si� ukry� nawet na biegunie Gryphona przed odwetem, gdy Iris Babcock odzyska�aby przytomno��. W nast�pnej sekundzie opu�ci� bro�, bo jakakolwiek pomoc by�a ju� zb�dna. Babcock pozwoli�a kobiecie obur�cz chwyci� bro�, odbi�a si�, i u�ywaj�c tej�e broni jako osi obrotu, kopn�a j� obun�. Przeciwniczka z j�kiem polecia�a w ty�, gdy para but�w bojowych rozmiar osiem trafi�a j� w brzuch. Wpad�a na m�czyzn�, wytr�caj�c mu pulser z d�oni. Babcock w tym czasie stan�a na pod�odze, zrobi�a dwa szybkie kroki do przodu i z p�obrotu r�bn�a go �okciem w szcz�k�. Ch�op zwali� si� jak �ci�ty na sw� j�cz�c� z b�lu towarzyszk�, a sier�ant major spokojnie pocz�stowa�a ka�de z nich z paralizatora.
Wszystko to trwa�o sekundy. Harkness pogratulowa� sobie w duchu instynktu samozachowawczego. Babcock za� wysz�a na korytarz, przyjrza�a mu si� nie�yczliwie i warkn�a:
— Nast�pnym razem we� ze sob� b�ben i orkiestr�!
— Spokojnie, gunny! — wtr�ci� ostro Ramirez, nas�uchuj�c z maksymalnie nastawionymi mikrofonami zewn�trznymi skafandra. — Nic si� nie sta�o, jak s�dz�... Dwunasty le�y. Powtarzam: dwunasty le�y.
Po czym spojrza� wymownie na Harknessa, zaskoczy� go, nic nie m�wi�c, i odwr�ci� si� w g��b korytarza. Bosman Harkness natychmiast zacz�� si� zastanawia�, czy przypadkiem nie nale�a�oby nieco zmodyfikowa� swego stosunku do Marines: w ko�cu wychodzi�o, �e nie s� a� tacy �li... To znaczy, niekt�rzy — nie s� a� tacy �li, nie nale�y przesadza� z dobroci� serca.
Pi�� minut p�niej wszyscy ochroniarze byli unieszkodliwieni. Wszyscy, naturalnie je�li wierzy� tajemniczej informatorce. Thomas Ramirez nie by� z natury sk�onny do �atwowierno�ci, tote� nie zrezygnowa� ze �rodk�w bezpiecze�stwa — rozmie�ci� ludzi tak, by mieli pod ogniem wszystkie podej�cia do prowadz�cych na pi�tro schod�w, i poprowadzi� na g�r� Babcock, Iwaszk� i Scotty’ego. Harkness nie zosta� zaproszony, ale nikt nie kaza� mu tak�e zosta� na dole, wi�c do��czy� jako ostatni do procesji, maj�c przed sob� Babcock.
Drzwi na wprost schod�w by�y zamkni�te. Ramirez ponownie spr�bowa� u�y� swego czarodziejskiego pude�ka, ale mieszkaniec apartamentu najwyra�niej nie ufa� elektronicznym zamkom. U�y� staromodnego mechanicznego, zamykanego na klucz i nader solidnie wygl�daj�cego. Ramirez schowa� elektrowytrych, wzruszy� ramionami i odda� bro� Iwaszce. Mieszka�ca zamkni�tego pokoju nie mogli u�pi� na par� godzin, bowiem na taki luksus nie mieli czasu, co w po��czeniu z niemo�no�ci� cichego otwarcia drzwi oznacza�o, �e b�dzie trzeba spraw� za�atwi� po staremu, czyli na rympa�. Co bynajmniej Ramireza nie martwi�o.
Cofn�� si� do schod�w i ruszy� biegiem ku drzwiom — mia� co prawda miejsca zaledwie na trzy d�ugie kroki, ale to wystarczy�o, bo jeszcze nie zbudowano takich drzwi, kt�re by�yby w stanie zatrzyma� Thomasa Ramireza. Przeszed� przez nie niczym kamie� z katapulty w deszczu drzazg i kawa�k�w drewna.
�pi�cy w apartamencie mia� refleks drapie�nego kota — pierwszym i jedynym ostrze�eniem by� trzask rozlatuj�cych si� drzwi, a nim Ramirez w dw�ch skokach dopad� ��ka, na kt�rym m�czyzna spa�, �w zd��y� usi��� i z�apa� pulser le��cy pod poduszk�. Dopiero w tym momencie otworzy� oczy, ale wycelowa� ju� nie zdo�a� — d�o� przypominaj�ca imad�o z�apa�a go za bluz� pi�amy i wyci�gn�a z po�cieli.
Denver Summervale wylecia� z ��ka jak dobrze odpalona rakieta. Po drodze zahaczy� praw� r�k� o obudow� w nogach ��ka i z okrzykiem b�lu wypu�ci� bro�. A Ramirez pu�ci� go, gdy znalaz� si� w najwy�szym miejscu �uku. Summervale przelecia� przez ca�y pok�j i ledwie zd��y� ramieniem os�oni� g�ow�, gdy hukn�� o �cian�, a� zadudni�o. Odbi� si�, zdo�a� wyl�dowa� na nogach i przyj�� pozycj� obronn�. Jak na kogo� dopiero co dos�ownie wyrwanego ze snu i ci�ni�tego o �cian� wykaza� zadziwiaj�c� koordynacj�. Potrz�sn�� g�ow�, pr�buj�c odzyska� ostro�� widzenia i jasno�� my�lenia, a Ramirez mu na to pozwoli�. Sta� i spokojnie czeka� na atak.
Nie musia� d�ugo czeka�. Denver Summervale co prawda nie lubi� walki wr�cz — uwa�a� si� bowiem za specjalist� z chirurgiczn� precyzj� usuwaj�cego problemy innych za godziw� op�at�. Do takich koronkowych akcji s�u�y� pistolet, ale Summervale zabija� tak�e go�ymi r�koma, tyle �e by�o to znacznie mniej czyste. O czym nie wiedzia�, to o tym, �e nie jest ani tak szybki, ani tak silny jak Ramirez. Nie wzi�� tak�e poprawki na to, �e by� w pi�amie, podczas gdy przeciwnik mia� na sobie skafander pr�niowy.
Ramirez lew� d�oni� zablokowa� cios, kt�ry mia� by� �miertelny, praw� za� zaci�ni�t� w pi�� wbi� w splot s�oneczny przeciwnika, sk�adaj�c go jak scyzoryk. W nast�pnej sekundzie lew� spoliczkowa� go na odlew, co tamtego wyprostowa�o i pos�a�o z powrotem na �cian�. Nim zd��y� do niej dolecie�, Ramirez z�apa� go za ko�nierz, okr�ci� i cisn�� twarz� w d� na ��ko tak z�o�liwie, �e m�czyzna trafi� brzuchem na drewniane zako�czenie w nogach. Nast�pnie wykr�ci� mu praw� r�k� na plecy i z�apa� drug� r�k� tak, �e przedramieniem zablokowa� gard�o, ca�kowicie go unieruchamiaj�c. Ta oczywista prawda dotar�a do Summervale’a, gdy spr�bowa� si� uwolni�, co zako�czy�o si� kolejnym krzykiem b�lu. Ramirez z idealnie oboj�tn� min� wsadzi� mu kolano w kr�gos�up i odezwa� si� grzecznie:
— No, no, panie Summervale. �adnych gwa�townych ruch�w.
Poczeka�, a� Iwaszko po�o�y na ��ku kieszonkowy dyktafon, a do wi�nia dotrze dok�adnie, w jakim znajduje si� po�o�eniu, i spyta�:
— Rozpoznaje pan m�j g�os, Summervale?
Zapytany zgrzytn�� jedynie z�bami w odpowiedzi. Ramirez przesun�� nieco praw� r�k� i odpowiedzia�o mu oczekiwane, pe�ne b�lu wycie.
— Zada�em panu pytanie, Summervale. To nieuprzejme ignorowa� czyje� pytania.
Summervale zawy� ponownie i odchyli� g�ow� do ty�u, by wydoby� g�os z gard�a.
— Tak! — W jego g�osie by� tylko b�l i nienawi��.
— Dobrze. Domy�la si� pan dlaczego tu jestem?
— Pierdol si�! — wydysza� zapytany.
— Co za maniery! — prychn�� Ramirez. — Co za j�zyk! Dobrze, gnoju, chcesz po chamsku, b�dzie po chamsku. Odpowiesz mi na jedno pytanie: kto zap�aci� ci za zabicie kapitana Tankersleya?
— Id�., do... diab�a... skurwielu!
— Widz�, �e si� wolno uczysz, Summervale. Albo jeste� wyj�tkowo t�py. Powt�rz� pytanie: kto ci zap�aci� za zastrzelenie Paula Tankersleya?
— A... kurwa... czemu... mam... ci... powiedzie�?... Jak... si�... dowiesz... i... tak... mnie... zabijesz... wi�c... si�... pierdol...!
— Idiota! — westchn�� Ramirez. — Nie przecz�, �e mam na to ochot�, ale Kapitan by mi tego nie wybaczy�a, wi�c ci� nie zabij�. A ty odpowiesz na moje pytanie.
— Jak cholera!
— My�l�, �e si� zastanowisz — powiedzia� dziwnie mi�kko i �agodnie Ramirez.
Scotty Tremaine, s�ysz�c ten g�os, odwr�ci� si� i wyszed�.
— Powiedzia�em, �e prze�yjesz — szepn�� Ramirez z uczuciem. — Ale nigdy nie m�wi�em, �e b�dzie to bezbolesne!
ROZDZIA� XXII
Cumownicze promienie �ci�gaj�ce trzymaj�, ma’am.
— Wy��czy� silniki manewrowe. Uwaga przy dyszach wysoko�ciowych. Bosmanmat Robinet, prosz� przej�� kontrol� podej�cia.
— G��wne silniki manewrowe wy��czone, ma’am — zameldowa�a sternik, dokonuj�c drobnej poprawki po�o�enia okr�tu w pionie. — Mam pe�n� kontrol� podej�cia, ma’am.
— Doskonale. — Michelle Henke opad�a wygodniej w fotel, obserwuj�c na ekranie wizualnym zbli�anie si� brzydkiego, acz swojskiego kszta�tu HMSS Hephaestus.
Przez ostatni kwadrans po przekroczeniu granicy bezpiecze�stwa umo�liwiaj�cej u�ywanie impeller�w Agni lecia� na silnikach manewrowych. Teraz uchwycony w wi�zk� promieni �ci�gaj�cych stacji porusza� si� bardziej dzi�ki nim ni� dzi�ki w�asnemu nap�dowi. Jedyne, czego musia�a dopilnowa� dy�urna wachta, to utrzymanie w�a�ciwego po�o�enia okr�tu w pionie, gdy znalaz� si� ju� w przydzielonym hangarze. A do tak delikatnych zmian cumownicze promienie stacji po prostu si� nie nadawa�y.
Bosmanmat Robinet najprawdopodobniej by�aby w stanie zacumowa�, nie budz�c si�, ale za manewry odpowiedzialny by� kapitan, tote� Henke na wszelki wypadek obserwowa�a j� uwa�nie. I z lekkim napi�ciem, bowiem cumowanie nigdy nie nale�a�o do jej ulubionych manewr�w. By�a do�wiadczonym oficerem, ale wiedzia�a, �e nigdy nie wykona �adnego manewru z tak ca�kowit� pewno�ci� siebie, �e a� granicz�c� z arogancj�, jak to robi�a Honor. �wiadomo��, �e to w�a�nie �w brak pewno�ci siebie uniemo�liwia� jej perfekcyjne manewry, w niczym nie pomaga�a, bo proces przypomina� kwadratur� ko�a: brak pewno�ci uniemo�liwia� spokojne manewrowanie, co pot�gowa�o niepewno��, kt�ra... itd... itp.
Skl�a si� w duchu; rozumia�a ten mechanizm a� za dobrze, lecz fakt pozostawa� faktem — preferowa�a pozostawianie okr�tu na orbicie parkingowej i czekanie, a� mniejsze jednostki i tendry zacumuj� do niego lub wlec� na pok�ad hangarowy. Z drugiej strony cieszy�a si�, �e na stacji znalaz� si� otwarty hangar, gdy� dok, w kt�rym przebywa� HMS Nike, by� o ledwie pi�� minut drogi piechot�. Zawiadomi�a ju� Eve Chandler o przybyciu Honor i dosta�a od niej potwierdzenie tego, czego si� obawia�a — banda dziennikarzy czeka�a na ni� na stacji. Du�a banda.
Skrzywi�a si� odruchowo i natychmiast zmusi�a do przybrania oboj�tnego wyrazu twarzy. Da�a sobie wcze�niej s�owo, �e nie pozwoli, by to stado s�p�w dopad�o Honor. Dlatego kontrola lot�w Hephaestusa otrzyma�a informacj�, �e hrabina Harrington wraz z towarzysz�cymi jej osobami przyleci kutrem na g��wny pok�ad hangarowy. Sfa�szowanie planu lot�w by�o �rednio powa�nym przest�pstwem, ale Henke mia�a pewno��, �e g��wny kontroler zorientowa� si�, o co chodzi — us�ysza�a to w jego g�osie. Wyg�osi� te� uwag�, naturalnie przypadkowo, �e dziennikarze pewnie si� o tym dowiedz�. Nawet je�li mia�a j� za to spotka� reprymenda, Henke by�a przekonana, �e post�pi�a s�usznie.
Rozleg� si� cichy, melodyjny d�wi�k i bosmanmat Robinet zameldowa�a:
— Przycumowali�my, ma’am.
— W��czy� generatory cum.
— Generatory cum w��czone, ma’am.
— Jack, popro�, by pod��czyli do �luzy korytarz — poleci�a Henke oficerowi ��czno�ci. — Zobaczymy, jak szybko im to p�jdzie.
— Aye, aye, ma’am.
— Dzi�kuj�. — Mike wsta�a i spojrza�a na pierwszego oficera. — Panie Thrumond, prosz� przej�� wacht�.
— Aye, aye, ma’am. Przejmuj� wacht�.
— Doskonale. — Henke potar�a skro� i doda�a: — Gdyby kto� mnie potrzebowa�, b�d� z lady Harrington.
Kabina nie mia�a okna, ale Honor pod��czy�a ekran komputera do dziobowych sensor�w optycznych, dzi�ki czemu mog�a ogl�da� ca�y manewr cumowania cho� na p�askim ekranie.
Wpatrywa�a si� we�, czuj�c pustk�. Czu�a si� bardziej pusta ni� przestrze� wyczyszczona przez entropi�. S�ysza�a krz�taj�cego si� wok� Maca, czu�a Nimitza le��cego na oparciu i dos�ownie promieniuj�cego trosk� i mi�o�ci� do niej i czu�a jedynie pustk�, bezruch i cisz�. B�l czeka� na pierwsz� okazj� zakuty w lodowe �ciany, przez kt�re nie m�g� jej dotkn��. Zrobi�a to, bo zniszczy�by j� zbyt szybko, a na to nie mog�a sobie pozwoli�. Zniszczy te �ciany i uwolni go dopiero, gdy znajdzie i zabije niejakiego Denvera Summervale’a.
Ten problem analizowa�a spokojnie, wyszukuj�c najlepsze sposoby i �rodki. Podobnie zreszt� jak inne... Wiedzia�a, �e Mike martwi si� o ni�, co by�o g�upie i zb�dne, bo teraz ju� nic nie mog�o jej zrani�. By�a niczym lodowiec — r�wnie zimna i niepowstrzymana. I podobnie jak po lodowcu nic z niej nie pozostanie, gdy dotrze do ko�ca podr�y.
T� my�l ukry�a naprawd� g��boko — tak g��boko, �e ledwie sama j� wyczuwa�a, bowiem �al jej by�o Nimitza. A przecie� by�o to logiczne i oczywiste. By�o te� nieuniknione... i w pewien spos�b r�wnie� sprawiedliwe.
Nie powinna by�a pozwoli� sobie pokocha� Paula — powinna wiedzie� lepiej, �e to si� zem�ci. By� mo�e mia�aby wi�cej czasu i �a�owa�a, �e tak si� nie sta�o, ale powinna by�a przewidzie�, �e tak w�a�nie wszystko si� sko�czy. Bo tak musia�o si� to sko�czy�. To mi�o�� do niej by�a przyczyn� jego zguby — wiedzia�a o tym, zanim wydusi�a z Henke informacj� o ostatniej obeldze, kt�r� Summervale rzuci� mu w twarz. Mike nie chcia�a jej tego powiedzie�, ale zdawa�a sobie spraw�, �e Honor i tak si� w ko�cu dowie, wi�c wykrztusi�a to wreszcie, nie patrz�c jej w oczy. Co jedynie potwierdzi�o jej przypuszczenia. Co prawda nadal nie wiedzia�a, dlaczego kto� obcy chcia� sprowokowa� Paula, ale nie by�o to najwa�niejsze. Wa�ne by�o, �e nie uda�oby mu si�, gdyby nie ona — to ona stanowi�a s�abe ogniwo, to jej u�y� Summervale, �eby go zrani�, sprowokowa� i zabi�.
Tak jak ona zabije jego. Wreszcie przyda si� na co� to, �e jest bogata. Je�li b�dzie musia�a, wyda wszystko, ale znajdzie go. Dzika, zimna ��dza zemsty doskonale s�u�y�a wzmocnieniu lodowych �cian. Prymitywna ��dza mordu by�a jedynym, co utrzymywa�o j� przy �yciu i pomaga�o powstrzymywa� b�l. Tak d�ugo, jak b�dzie to potrzebne, by zrobi� ostatni� rzecz, jaka jeszcze mia�a dla niej znaczenie. itonor wygl�da�a lepiej — wida� to by�o na pierwszy rzut oka. Co wcale nie znaczy�o, �e wygl�da�a dobrze — podobna do maski twarz, oboj�tne spojrzenie — ale nie przypomina�a ju� zaszczutego, rannego zwierz�cia. Natomiast nawet Henke nie by�a w stanie domy�li� si�, co ukrywa ta maska. Mog�a podejrzewa�, obserwuj�c Nimitza, ale to by�o wszystko. Treecat zacz�� normalnie je�� i nie by� ju� wychudzony czy osowia�y, ale znikn�a gdzie� jego rado�� �ycia i sk�onno�� do figli. Uszy stale mia� na wp� wzniesione i zdawa� si� wytwarza� wok� siebie dziwn�, gro�n� aur�. Wniosek nasuwa� si� sam — odzwierciedla� uczucia wype�niaj�ce Honor. By� zimny i obcy. Mimo i� Henke zna�a go naprawd� d�ugo, nigdy dot�d nie wyczu�a u niego niczego podobnego. A najgorszy by� spos�b, w jaki Nimitz obserwowa� Honor — w kabinie nie spuszcza� jej z oczu, a gdy wychodzili, siedzia� na jej ramieniu bez ruchu i w milczeniu, za to wiecznie czujny.
— Witaj, Mike. Widz�, �e przybyli�my na miejsce — powita�a j� Honor.
— Tak — odpar�a Henke, nie bardzo wiedz�c, jak reagowa�.
W g�osie Honor nie by�o napi�cia; by� zupe�nie pozbawiony �ycia i wyrazu, mo�na wr�cz rzec: martwy. By� to g�os kogo� obcego, a nie wieloletniej przyjaci�ki.
Mike odchrz�kn�a i zdo�a�a si� u�miechn��.
— Postanowi�am pokrzy�owa� plany dziennikarzom: je�li mi si� uda, znajdziesz si� na pok�adzie Nike szybciej, ni� si� zorientuj�, �e nie przylecia�a� promem — wyja�ni�a.
— Dzi�kuj�. — Honor u�miechn�a si�, lecz u�miech ten nie si�gn�� oczu.
W tych ciemnych oczach nie pojawi� si� �aden wyraz od chwili, gdy dowiedzia�a si� o �mierci Paula. Nawet na strzelnicy. Henke nie mia�a poj�cia, ile pocisk�w Honor wystrzela�a, wiedzia�a jedynie, �e sp�dza�a tam przynajmniej cztery godziny dzie� po dniu i z absolutnie oboj�tn� twarz� dziurawi�a g�owy i serca holocel�w o rozmiarach i kszta�cie cz�owieka. Porusza�a si� jak maszyna, z ekonomiczn� precyzj� pozbawion� ludzkich uczu�, jakby dusza w niej zamarz�a. Obserwuj�c j�, Henke czu�a, jak w�osy je�� si� jej ze strachu.
Honor Harrington by�a zab�jc�. Zawsze nim by�a, ale nigdy nie ujawni�o si� to tak wyra�nie, bo instynkt zab�jcy kontrolowa�o wsp�czucie i inne emocje, kanalizowa�o za� poczucie obowi�zku i odpowiedzialno��. ��cznie stanowi�o to mieszank�, nad kt�r� Honor doskonale panowa�a, Henke za� nigdy tak do ko�ca nie zda�a sobie sprawy, jak niebezpieczna mo�e sta� si� jej przyjaci�ka.
Honor troszczy�a si� o r�ne rzeczy, a na wielu innych jej zale�a�o i to w�a�nie, cho� zwi�ksza�o jej zdolno�� do przemocy, powodowa�o tak�e, i� potrafi�a u�ywa� jej tylko w razie potrzeby i zawsze si� kontrolowa�a. Raz czy dwa co prawda ten instynkt pr�bowa� nad ni� zapanowa�, lecz nigdy do tego dosz�o. Je�li to, co Henke s�ysza�a o ataku na baz� Blackbird, by�o zgodne z prawd�, wtedy w�a�nie Honor stan�a na kraw�dzi, ale w jaki� spos�b zdo�a�a okie�zna� ��dz� zabijania.
Tym razem nawet nie pr�bowa�a. Mike z pocz�tku martwi�a si�, czy Honor nie zwariuje z �alu i rozpaczy. Teraz widzia�a, �e to zagro�enie min�o, ale pojawi�o si� inne, by� mo�e gro�niejsze. Honor nie by�a ob��kana — po prostu na niczym jej nie zale�a�o. Utraci�a poczucie r�wnowagi umo�liwiaj�ce normalne �ycie oraz ch��, by je odzyska�. Nie dosta�a ataku furii, ale by�a znacznie gro�niejsza od ow�adni�tego sza�em bojowym berserkera. Zale�a�o jej tylko na jednym, a poniewa� kontrol� nad ni� przej�� instynkt zab�jcy, dzia�a�a z �elazn� logik� i ca�kowitym brakiem ludzkich uczu�, by ten cel osi�gn��. Ani wsp�czucie, ani �yczliwo��, ani konsekwencje nie mia�y ju� �adnego znaczenia.
Przez ca�y ten czas Honor sta�a sobie spokojnie, obserwuj�c Mike oboj�tnie. Dzi�ki wi�zi z Nimitzem czu�a jej strach i jak�� drobn� cz�ci� siebie chcia�a j� pocieszy�, ale to pragnienie by�o odruchowe i zbyt s�abe, by spowodowa� reakcj�. Poza tym nie pami�ta�a, jak si� to robi. Mo�e kiedy� sobie przypomni, ale to i tak nie mia�o znaczenia. Teraz istotne by�o tylko jedno — Denver Summervale.
— W takim razie lepiej si� pospieszmy — powiedzia�a po chwili.
I wyci�gn�a r�k�, kt�r� Mike u�cisn�a. Dzi�ki Nimitzowi poczu�a �zy powstrzymywane przez przyjaci�k� i ta jej zagubiona cz��, kt�r� kocha� Paul, tak�e mia�a ochot� zap�aka�. Lecz nie mog�a, wi�c u�cisn�a d�o� Mike, poklepa�a j� lekko po ramieniu i wysz�a, nie ogl�daj�c si�.
Warta okr�towa sprezentowa�a bro�, wypr�ona jak na paradzie, gdy Honor stan�a na pok�adzie. Rozleg� si� �wist trapowy, wi�c mechanicznie odsalutowa�a i u�cisn�a d�o� Eve Chandler stoj�cej przed frontem warty. W oczach rudow�osej Chandler wida� by�o wsp�czucie i niema�y szok, a nawet cie� strachu na widok twarzy kapitan Harrington.
— Pani kapitan — powiedzia�a cicho, nie sil�c si� na kondolencje, kt�rych Honor i tak nie chcia�a s�ysze�, co pierwszy oficer musia�a jako� wyczu�.
— Eve. — Honor kiwn�a g�ow� i da�a znak jednemu z towarzysz�cych jej m�czyzn. — To major Andrew LaFollet, dow�dca mojej grayso�skiej ochrony. Protektor Benjamin wys�a� go ze mn�, by pilnowa�, �ebym nie zrobi�a niczego g�upiego. Przedstaw go prosz� pu�kownikowi Ramirezowi, jak tylko b�dzie to wykonalne. My�l�, �e szybko si� dogadaj�, bo naprawd� sporo ich ��czy.
Andrew LaFollet nie by� zachwycony s�owami Honor, ale u�cisn�� d�o� Chandler bez komentarza.
— Naturalnie, ma’am — powiedzia�a Eve.
— Dzi�kuj�. Mac, dopilnuj prosz� przeniesienia baga�y. B�d� w swojej kabinie.
— Tak, ma’am. — Chandler nigdy dot�d nie s�ysza�a w glosie MacGuinessa takiego zm�czenia i zrezygnowania.
Nigdy te� nie widzia�a, by wygl�da� tak �a�o�nie. Honor skierowa�a si� ku windzie, a nie spuszczaj�cy jej z oka LaFollet odchrz�kn�� i poleci� cicho:
— Candless.
James Candless wypr�y� si� na sekund� i ruszy� w �lad za Honor.
Chandler spojrza�a zaskoczona na majora — ten wzruszy� ramionami i wyja�ni�:
— Przykro mi, pani komandor: mam swoje rozkazy.
— Rozumiem. — Eve przygl�da�a mu si� przez chwil� i niespodziewanie jej rysy z�agodnia�y. — Naprawd� rozumiem. Wszyscy si� o ni� martwimy, wi�c razem pewnie co� uda nam si� wymy�li�, majorze.
— Mam nadziej�... na Boga, mam nadziej�, �e si� uda!
Drzwi kabiny zamkn�y si�, odcinaj�c Honor od Candlessa i wartownika z Korpusu. Powinna by�a ich sobie przedstawi� i wyja�ni� Marine, co robi tu gwardzista, ale nie chcia�o jej si�, wi�c tego nie zrobi�a. Rozejrza�a si� po kabinie i dopad�a j� kolejna fala b�lu, gdy dostrzeg�a stoj�cy na biurku hologram. Przedstawia� roze�mianego Paula z he�mem lotniczym pod pach�, na tle l�ni�cego, smuk�ego kszta�tu Javelina.
Podesz�a do biurka, dr��c� r�k� uj�a holosze�cian i d�ug� chwil� wpatrywa�a si� w hologram, czekaj�c na �zy, kt�re za nic nie chcia�y pop�yn��. Usta jej dr�a�y, palce zacisn�y si�, ale z oczu nie wyp�yn�a ani jedna �za. Zamkn�a oczy, przycisn�a sze�cian do piersi i zako�ysa�a si� lekko.
Nie wiedzia�a, jak d�ugo sta�a tak z Nimitzem wtulonym w jej bark i szyj�. Treecat miaucza� cicho i g�adzi� delikatnie chwytn� �ap� jej policzek. Nie chcia�a robi� nic innego, a zw�aszcza wej�� do sypialni, bo tam by�o najwi�cej zdradzieckich pami�tek rado�ci. A na to, by je teraz ogl�da�, nie mia�a odwagi. By�a �wiadoma, �e to z�ama�oby jej samokontrol�, a na to nie mog�a sobie pozwoli�, jak d�ugo nie zrobi tego co musi. I sta�a tak niczym czarnoz�ocisty pos�g przy biurku, dop�ki nie rozleg� si� sygna� oznaczaj�cy, �e kto� chce wej��.
Odetchn�a g��boko, zirytowana. Odstawi�a hologram, pog�adzi�a palcem u�miechni�t� twarz Paula i nacisn�a klawisz interkomu.
— Tak? — J� sam� zaskoczy�o lekkie dr�enie jej g�osu. — Pu�kownik Ramirez, ma’am — zameldowa� wartownik.
— Nie... — zacz�a i umilk�a.
Nie chcia�a widzie� Ramireza. Wiedzia�a, �e by� sekundantem Paula, i znaj�c go, wiedzia�a r�wnie�, �e obwinia� si� i spodziewa� tego samego z jej strony. Nie uwa�a�a, by by� winien czemukolwiek, ale rozmowa z nim mog�a zagrozi� jej lodowemu pancerzowi. Je�eli jednak go nie wpu�ci, dla wszystkich b�dzie oczywiste, �e wini go za �mier� Paula, a Ramirez na to nie zas�u�y�. Wzi�a kolejny g��boki oddech i wyprostowa�a si� z westchnieniem.
— Dzi�kuj� — powiedzia�a ju� opanowanym g�osem i zwolni�a zamek u drzwi.
Po czym powoli odwr�ci�a si�.
Thomas Ramirez wygl�da� gorzej, ni� si� spodziewa�a. Wszed� do kabiny i stan�� krok za progiem. Odezwa� si� dopiero, gdy drzwi si� zamkn�y.
— Damo Honor, chcia�em... — umilk�, widz�c jej podniesion� d�o�.
— Nie ma potrzeby, Thomas — powiedzia�a tak �agodnie, jak pozwala� jej na to lodowy pancerz.
Wiedzia�a, �e m�wi mechanicznie i bez wyrazu, tote� podesz�a do niego i po�o�y�a mu d�o� na ramieniu, pr�buj�c dotrze� do niego w ten spos�b, widzia�a jednak, �e jej si� nie udaje.
— By�e� przyjacielem Paula. Wiem, �e to nie twoja wina. Paul nie obwinia�by ci� za to, co si� sta�o... i ja tak�e ci� nie winie.
Ramirez przygryz� wargi. W k�ciku jego oka rozb�ys�a �za. Pochyli� g�ow�. A potem zaczerpn�� g��boko powietrza i uni�s� j�. Spojrza� prosto w oczy Honor, a w jego wzroku by�o zrozumienie; wiedzia�, �e zrobi�a co mog�a. Zaakceptowa� to.
— Dzi�kuj�, ma’am — powiedzia� cicho.
Poklepa�a go po ramieniu, obesz�a biurko i usiad�a w swoim fotelu, daj�c mu znak, by zaj�� stoj�cy po drugiej stronie. Przenios�a Nimitza na kolana — treecat zwin�� si� w k��bek, wtulaj�c nos w jej mundur i emanuj�c mi�o�ci�. Zabola�o, jakby zaaplikowano jej znieczulenie za pomoc� m�otka, ale zmusi�a si� do powolnego i �agodnego g�askania go po grzbiecie.
— Wiem, �e dopiero co pani wr�ci�a, ma’am — odezwa� si� po chwili Ramirez. — I przepraszam, �e nie poczeka�em d�u�ej, ale jest co�, co musi pani wiedzie�, zanim... zrobi pani cokolwiek.
U�miechn�a si� bez cienia weso�o�ci, s�ysz�c dob�r s��w. Ramirez by� z ni� ca�y czas w bazie Blackbird i je�eli kto� rzeczywi�cie wiedzia�, co zamierza zrobi�, to w�a�nie on.
— W zesz�ym tygodniu dziewi�ty batalion Royal Manticoran Marine Corps pod dow�dztwem moim i major Hibson przeprowadzi� �wiczenia na planecie Gryphon — oznajmi� Ramirez, wzbudzaj�c cie� jej zainteresowania. Jak te� si� tam dostali, skoro Nike nadal przebywa� w doku. — Kapitan McKeon i komandor Venizelos byli tak uprzejmi, �e pomogli nam w transporcie.
Poczu�a silniejsze zainteresowanie. Co� w tonie jego g�osu przebi�o si� przez lodowy kokon. Ramirez za� m�wi� dalej dziwnie formalnie.
— �wiczenia zako�czy�y si� powodzeniem, ma’am, cho� nie wszystko posz�o zgodnie z planem. Pinasa dowodzenia ze mn� na pok�adzie dozna�a uszkodzenia systemu nawigacyjnego, w efekcie czego wyl�dowali�my kilkaset kilometr�w od zamierzonej strefy l�dowania. B��d nawigacyjny powi�kszy�a, obawiam si�, panuj�ca w rejonie �wicze� intensywna burza �nie�na i dopiero po kilku godzinach uda�o nam si� do��czy� do reszty batalionu.
— Tak... — Spojrza�a na niego, marszcz�c brwi. — Mog� zapyta�, dlaczego mi pan to m�wi?
— C�, ma’am... tak si� przypadkiem zdarzy�o, �e wyl�dowali�my w pobli�u pewnego domku my�liwskiego. Naturalnie wraz z plutonem dowodzenia poszed�em tam, maj�c nadziej� dowiedzie� si�, gdzie dok�adnie jeste�my, by jak najszybciej do��czy� do batalionu. Czystym zbiegiem okoliczno�ci okaza�o si�, �e w tym�e domku odpoczywa� Denver Summervale.
Ramirez prze�kn�� �lin�, widz�c nag�y b�ysk w oczach Honor.
— Nadal tam jest, pu�kowniku? — spyta�a szeptem, od kt�rego ciarki przesz�y mu po kr�gos�upie.
— Nie wiem, ma’am — odpar� ostro�nie — ale w trakcie pogaw�dki, jak� sobie z nim uci��em... udzieli� mi pewnych informacji...
Wyj�� z kieszeni pude�ko i po�o�y� je na blacie, nie odwracaj�c wzroku od jej pe�nych ��dzy mordu oczu.
— Ot� powiedzia� on, ma’am, �e... �e zosta� wynaj�ty. Zap�acono mu za zabicie kapitana Tankersleya... i pani.
— Zap�acono mu?!
Honor poczu�a, jak jej lodowaty pancerz p�ka.
Nigdy wcze�niej nie s�ysza�a o Denverze Summervale’u i za�o�y�a, �e sprowokowa� Paula z jakich� osobistych powod�w. Skoro jednak�e kto� go wynaj��...
— Tak, ma’am. Zosta� wynaj�ty do zabicia was obojga. Ale polecono mu wyra�nie, �e jako pierwszego ma zastrzeli� kapitana Tankersleya.
L�d prysn��, a zast�pi�a go gor�ca jak lawa w�ciek�o��. Kto� kaza� zabi� Paula... jako pierwszego! To nie by� okrutny, �lepy los. By�o to czyje� �wiadome dzia�anie. Kto� chcia� j� zabi�, a zanim to zrobi, zrani� najbole�niej jak m�g�. Kto� zap�aci� za legalne zamordowanie Paula, by zem�ci� si� na niej.
Nimitz zerwa� si� do skoku z w�ciek�ym charkotem i wysuni�tymi pazurami. Resztki lodu prys�y i Honor poczu�a w�ciek�o�� i nienawi��, kt�re zmiot�y oboj�tno��. Wiedzia�a, kto to taki. Zna�a tylko jednego wystarczaj�co sadystycznego tch�rza, kt�ry za�atwi�by to czyimi� r�koma i kt�ry nienawidzi� jej na tyle, by si� do tego posun��. Jednak mimo tej pewno�ci patrzy�a wyczekuj�co na Ramireza, chc�c us�ysze� potwierdzenie.
— Denver Summervale zosta� wynaj�ty przez Pavela Younga, aktualnego earla North Hollow, ma’am — powiedzia� mi�kko Ramirez.
ROZDZIA� XXIII
Thomas Ramirez odchyli� si� w fotelu i uwa�nie przygl�da� siedz�cemu po drugiej stronie biurka m�czy�nie w zielonym mundurze. Major Andrew LaFollet robi� to samo, dlatego te� w niewielkim pomieszczeniu panowa�o napi�cie pozbawione jednak z�o�ci czy nieufno�ci. By�a to czysta ostro�no��, jak� zachowuj� przy pierwszym spotkaniu psy obronne.
— Jak rozumiem, majorze, pan i pa�scy ludzie s� sta�� ochron� przydzielon� lady Harrington? — zapyta� w ko�cu Ramirez. — Z tego, co powiedzia�a mi kapitan Chandler, s�dzi�em, �e to jest przydzia� czasowy z rozkazu Protektora Benjamina.
— Przykro mi z powodu zamieszania, panie pu�kowniku — odpar� LaFollet uprzejmie.
Jak na mieszka�ca Graysona by� dobrze zbudowany, ale od Ramireza i tak o g�ow� ni�szy. W por�wnaniu z nim wygl�da� jak chucherko. Mia� tak�e dziesi�� lat mniej, ale nie by�o to widoczne z racji tego, i� Ramirez zosta� w m�odo�ci poddany prolongowi. Nie znaczy�o to bynajmniej, �e majorowi brakowa�o pewno�ci siebie czy to w zachowaniu, czy w wyrazie twarzy. Teraz zmarszczy� brwi, przeczesa� palcami blond w�osy i starannie dobieraj�c s�owa, wyja�ni�:
— Obecnie patronka Harrington nie my�li zbyt trze�wo. — w jego oczach wyra�nie wida� by�o, �e ten, kto spr�buje wykorzysta� t� uwag� jako zach�t� do krytyki, po�a�uje tego. — S�dz�, �e uwa�a nas za czasow� ochron�.
— Ale jest w b��dzie.
— Jest. Bowiem zgodnie z grayso�skim prawem osobista ochrona rekrutuj�ca si� z cz�onk�w gwardii musi towarzyszy� patronowi przez ca�y czas, na Graysonie czy poza nim.
— Tak�e w Gwiezdnym Kr�lestwie Manticore?
— Na Graysonie czy poza nim, pu�kowniku Ramirez — powt�rzy� LaFollet.
— Rozumiem, �e to nie pan uk�ada� te przepisy, majorze, ale tak si� sk�ada, �e lady Harrington jest tak�e oficerem Kr�lewskiej Marynarki.
— Wiem o tym.
— Ale mo�e pan nie wiedzie�, �e regulamin Royal Manticoran Navy zabrania obcokrajowcom noszenia broni na pok�adach Kr�lewskich Okr�t�w. M�wi�c po prostu, majorze LaFollet, pan i pa�scy ludzie jeste�cie tu nielegalnie.
— Przykro mi to s�ysze�, pu�kowniku Ramirez — odpar� uprzejmie LaFollet.
Ramirez westchn��.
— Raczej nie u�atwia mi pan roboty — skomentowa�.
— Nie jest moim zamiarem przysparzanie k�opot�w panu, Kr�lewskiej Marynarce czy Kr�lestwu Manticore. Moim zadaniem jest natomiast wype�nianie obowi�zk�w, kt�re wype�nia� przysi�ga�em. A najwa�niejszym z nich jest ochrona mojego patrona, czyli lady Harrington.
— Marines chroni� kapitan�w okr�t�w Jej Kr�lewskiej Mo�ci — stwierdzi� ostrzej Ramirez.
— Bez obrazy, pu�kowniku Ramirez, ale nie o tym m�wimy. A skoro ju� pan poruszy� ten temat... rozumiem, �e to, co si� sta�o, nie by�o win� pana czy Korpusu, ale lady Harrington ju� do�� wycierpia�a, prawda?
Ramirez zacisn�� szcz�ki i zmusi� si� do zachowania spokoju, musia� w duchu przyzna�, �e LaFollet mia� racj�, a na dodatek m�wi� z prawdziwym szacunkiem. Zastanowi� si� i zacz�� z innej strony.
— Majorze, lady Harrington mo�e przez wiele lat nie postawi� stopy na Graysonie, jako �e parlament przeg�osowa� wypowiedzenie wojny, co poci�gnie za sob� aktywne dzia�ania. Czy pan i pa�scy ludzie... dziesi�ciu czy dwunastu?
— Jest nas dwunastu, pu�kowniku.
— Aha. A wi�c czy jeste�cie gotowi przebywa� tak d�ugo poza Graysonem, bior�c poprawk� na to, �e Korpus got�w jest zagwarantowa� bezpiecze�stwo lady Harrington?
— Pu�kowniku Ramirez, lady Harrington nie b�dzie ca�y czas przebywa�a na pok�adzie okr�tu, a kiedy tylko go opu�ci, przestanie by� chroniona przez wartownika z Korpusu. Odpowiadaj�c na pa�skie pytanie — jak d�ugo jeste�my z nasz� patronk�, nie przebywamy poza Graysonem. — Ramirez, s�ysz�c to, wzni�s� oczy do nieba, a LaFollet u�miechn�� si� i doda�: — No wi�c dobrze, powiem to w spos�b dla pana zrozumia�y: jeste�my gotowi przebywa� z dala od Graysona tak d�ugo, jak d�ugo b�dzie to konieczne.
— Jest pan pewien, �e wszyscy pa�scy ludzie tak uwa�aj�?
— A pan, pu�kowniku, mo�e m�wi� za wszystkich swoich podkomendnych?... W�a�nie, zasada dotycz�ca pa�skich Marines odnosi si� tak�e do moich gwardzist�w. Cz�onkowie obu formacji s� zreszt� ochotnikami.
— A mo�na spyta�, dlaczego pan zg�osi� si� do tej formacji? — Gdyby w tonie Ramireza nie by�o czystej ciekawo�ci, pytanie zabrzmia�oby obra�liwie.
LaFollet wzruszy� ramionami.
— Mo�na. Przed pr�b� zamachu Machabeusza nale�a�em do ochrony pa�acu Protektora Benjamina. M�j starszy brat by� cz�onkiem osobistej ochrony Protektora. Zosta� zabity, a lady Harrington nie tylko przej�a jego obowi�zki, broni�c Protektora, lecz zabi�a jego zab�jc�. A potem polecia�a, by broni� mojej planety. — LaFollet spojrza� wymownie na Ramireza. — Grayson zawdzi�cza jej wolno��, a moja rodzina d�ug �ycia za wykonanie tego, czego m�j brat nie m�g� zrobi�, i za pomszczenie go. Zg�osi�em si� do Gwardii Harrington w dniu, w kt�rym og�oszono jej powstanie.
Ramirez odchyli� si� na oparcie fotela i milcza� przez chwil�, intensywnie my�l�c.
— Rozumiem... prosz� wybaczy�, majorze, ale z tego co wiem, nie wszyscy obywatele planety Grayson s� zachwyceni tym, �e kobieta zosta�a patronem. Czy w takiej sytuacji ma pan pewno��, �e wszyscy pana ludzie oka�� si� r�wnie wierni?
— Wszyscy zg�osili si� na ochotnika do towarzyszenia patronce Harrington. — W g�osie LaFolleta po raz pierwszy pojawi� si� ch��d. — Co naturalnie mo�e pana nie przekona�, pu�kowniku Ramirez, wi�c podam par� przyk�ad�w. Ojciec gwardzisty Candlessa zgin�� na pok�adzie Covingtona w bitwie o Blackbird. Starszy brat kaprala Mattingly’ego zgin�� na pok�adzie Saula w tej samej bitwie. Kuzyn i wuj gwardzisty Yarda nale�� do ofiar pierwszej bitwy o Yeltsin. Drugi kuzyn prze�y� bitw� o Blackbird tylko dzi�ki temu, �e lady Harrington odszuka�a wszystkie grayso�skie kapsu�y ratunkowe mimo gro�by powrotu Saladina. Jego kapsu�a mia�a uszkodzony transponder i sensory grayso�skich okr�t�w nie odnalaz�yby jej. Sensory HMS Fearless by�y znacznie lepsze, dzi�ki temu �yje. W moim oddziale, podobnie jak w ca�ej Gwardii Harrington, nie znajdzie pan nikogo, kto nie ma wobec patronki osobistego d�ugu wdzi�czno�ci. Ale to nie wszystko... ona... ona jest kim� wyj�tkowym... nie wiem, jak to wyja�ni�, ale...
— Nie musi pan — przerwa� mu cicho Ramirez. Zaskoczony LaFollet spojrza� mu w oczy i odpr�y� si�, cho� nie potrafi�by okre�li�, co dok�adnie w nich zobaczy�. Opu�ci� wzrok na w�asn� d�o� i powiedzia� r�wnie cicho:
— Nie powinienem tego m�wi�, bo to nie jest w�a�ciwe, ale... wst�pili�my do jej gwardii, bo j� kochamy — ponownie uni�s� wzrok i doda�: — Co wi�cej, ona jest nasz� patronk�, nasz� pani� lenn�. Jeste�my jej winni dok�adnie to samo co pan, pu�kowniku, kr�lowej. I wype�nimy nasz obowi�zek, mo�e by� pan pewien. Poza tym z tego co wiem, Protektor poleci� naszemu ambasadorowi przekaza� t� informacj� waszemu premierowi.
Ramirez potar� skronie. Wyczu� bezkompromisowo�� rozm�wcy, a kwestia statusu prawnego Kapitan jako patronki sprzymierzonego pa�stwa rodzi�a takie problemy, �e by� naprawd� wdzi�czny losowi, �e to nie on musi znale�� ich rozwi�zanie. Najwa�niejsze za� by�o co innego: LaFollet mia� racj� i to w wi�kszym ni� s�dzi� stopniu, martwi�c si� o bezpiecze�stwo Honor. By�o bowiem nieprawdopodobne, by North Hollow zrezygnowa� z zabicia jej tylko dlatego, �e Summervale’owi si� to nie uda. A jego Marines nie s� i nie b�d� w stanie zapewni� jej bezpiecze�stwa, kiedy znajdzie si� poza okr�tem. A z tego, co mia� okazj� zaobserwowa�, jasno wynika�o, �e nic s�abszego od taktycznej g�owicy nuklearnej nie mia�o prawa przedrze� si� przez LaFolleta i jego ludzi. Nie wiedzia� dok�adnie, na ile ta �wiadomo�� wp�yn�a na jego decyzj�, ale wiedzia�, �e wp�yn�a. I nie mia� zamiaru ze sob� walczy� — istnia�y sprawy wa�niejsze od litery regulamin�w.
— No dobrze, majorze LaFollet — odezwa� si� w ko�cu. — Rozumiem pana stanowisko i tak mi�dzy nami, ciesz� si� z waszej obecno�ci. Jak d�ugo nie zostan� zmuszony przez prze�o�onych do odebrania wam broni, mo�ecie j� nosi� na pok�adzie. Umo�liwi� tak�e pa�skim ludziom trzymanie warty przez ca�y czas wraz z moimi oraz postaram si�, by by� pan informowany, kiedy kapitan zamierza opu�ci� okr�t. Reszt� musi pan uzgodni� z dam� Honor, ale jak j� znam, w�tpi�, by uda�o si� panuj� przekona� do wyra�enia zgody na obecno�� kogokolwiek wewn�trz jej pomieszcze�. Niezale�nie od tego, co na ten temat m�wi grayso�skie prawo.
— Nie mam takiego zamiaru, panie pu�kowniku. — LaFollet a� si� zaczerwieni�.
— Obawiam si� tak�e, majorze LaFollet, �e b�dzie si� pan musia� zgodzi� na co� jeszcze. I nie dlatego, �e ja czy Kr�lewska Marynarka si� przy tym uprzemy. Uprze si� lady Harrington. — LaFollet uni�s� brwi. — Wie pan, jak zgin�� kapitan Tankersley, a dama Honor wie, kto go zabi�, i spodziewam si�, �e podejmie w tej kwestii kroki, kt�re uzna za stosowne. Nic pan na to nie poradzi, a w�wczas nie zdo�a jej pan chroni�.
— Zdajemy sobie z tego spraw�. Nie podoba si� nam ta sytuacja, ale prawd� m�wi�c, pu�kowniku Ramirez, nawet gdyby�my mogli, nie pr�bowaliby�my jej powstrzyma�.
Ramirez nie zdo�a� ca�kowicie ukry� zaskoczenia. Wiedzia�, �e zasady moralno�ci grayso�skiej s� znacznie ostrzejsze ni� te obowi�zuj�ce w Kr�lestwie Manticore, a zwi�zek seksualny ludzi nie b�d�cych ma��e�stwem narusza� mniej wi�cej jedn� trzeci� z nich. LaFollet u�miechn�� si� jedynie, widz�c jego zdziwienie, ale nic nie powiedzia�. Do Ramireza dopiero zaczyna�o dociera�, jak troszcz� si� o Honor jej grayso�scy poddani.
— C�, w takim razie, majorze LaFollet, witamy na pok�adzie — powiedzia�, wstaj�c i wyci�gaj�c prawic�. — Przedstawi� pana pozosta�ym oficerom i starszym podoficerom, a potem zajmiemy si� znalezieniem wam jakich� kwater i poprawkami w systemie wart.
— Dzi�kuj�, pu�kowniku Ramirez. — D�o� LaFolleta prawie zgin�a w gar�ci Ramireza, ale u�cisk by� zdecydowany. — Doceniam pa�sk� pomoc.
Honor otworzy�a oczy — po raz pierwszy od dawna, od zbyt dawna nie obudzi�a si� pogr��ona w lodowatej pustce. B�l istnia� nadal, otoczony pancernym kokonem i w tej jednej kwestii nic si� nie zmieni�o: nie odwa�y si� go uwolni�, zanim nie dokona zemsty. Ale poza tym wszystko wygl�da�o inaczej. Wr�ci�a stara nienawi�� — zna�a wroga, nie by�a ofiar� czego�, czego nie mog�a poj��, ale zwyk�ej ludzkiej pod�o�ci doskonale znanej. I to w�a�nie skruszy�o l�d dot�d powlekaj�cy jej dusz�.
Usiad�a, powoduj�c p�ynny zjazd Nimitza z piersi na kolana, i odgarn�a w�osy z oczu. Czu�a zmian�, kt�ra przez noc zasz�a w treecacie. Nimitz serdecznie nienawidzi� Summervale’a i to nie tylko dlatego, �e spowodowa� on b�l i �al Honor. Treecat na sw�j spos�b tak�e kocha� Tankersleya. A teraz zna� prawdziwego sprawc� nieszcz�cia i wiedzia�, �e przesta� istnie� konflikt mi�dzy nim a jego cz�owiekiem. Bo prawd� by�o, i� od dnia, w kt�rym Honor dowiedzia�a si� o �mierci Paula, nie mia�a ochoty dalej �y�, Nimitz za� robi� co m�g�, by j� przy tym �yciu utrzyma�. Teraz oboje a� si� palili do zniszczenia wroga.
Opu�ci�a nogi na pok�ad, przesun�a d�oni� po miejscu, w kt�rym powinien le�e� Paul, wiedz�c, �e teraz mo�e ju� to zrobi�, cho� nadal nie mog�a stawi� czo�a ca�emu b�lowi. S�ysza�a wielokrotnie, �e mi�o�� pomaga pozosta� przy zdrowych zmys�ach, nigdy natomiast nie s�ysza�a, �e nienawi�� ma t� sam� w�a�ciwo��. A od wczoraj wiedzia�a, �e ma.
Posz�a do �azienki i myj�c z�by, przypomnia�a sobie dok�adnie tre�� nagrania, kt�re da� jej Ramirez. Zosta�o bez w�tpienia poddane lekkiej obr�bce d�wi�kowej, ale ani przez sekund� nie w�tpi�a w jego autentyczno��. Niestety w �adnym s�dzie nie mog�o pos�u�y� jako dow�d, nawet gdyby mia�a ochot� zaufa� s�dom ponownie. Co prawda Ramirez by� bardziej ni� ma�om�wny co do tego, w jaki spos�b nak�oni� rewolwerowca do zwierze�, a z nagrania usuni�to wycie i inne odg�osy b�lu, ale w wypowiedziach Summervale’a nadal si� go s�ysza�o. Jego echem by� kr�tki oddech, bardziej chwilami zachrypni�ty g�os i szybko��, z jak� nagle zacz�� m�wi�. Nie zna�a Ramireza na tyle, by wiedzie�, jakich �rodk�w przymusu bezpo�redniego u�y�, by nak�oni� rozm�wc� do szczero�ci, ale nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e zrobi� to skutecznie.
Spojrza�a w lustro i zdo�a�a si� rozpozna�, co by�o du�ym sukcesem, a we w�asnych oczach dostrzeg�a wreszcie jakie� uczucia: zdumienie granicz�ce z podziwem, �e tylu ludzi ryzykowa�o dla niej tak wiele.
Wszyscy, kt�rzy wzi�li udzia� w wyprawie na Gryphon, ryzykowali kariery. Ba, ryzyko to istnia�o nadal, cho� mniejsze i roz�o�one w czasie, bowiem zbyt wiele os�b wiedzia�o, co si� �wi�ci, przynajmniej po cz�ci, by sprawa mog�a pozosta� tajemnic� na zawsze. Summervale naturalnie s�owem o ca�ym wydarzeniu nie pi�nie, bo dla zawodowego zab�jcy nagranie takie jak to, oboj�tne w jaki spos�b uzyskane, oznacza�o w najlepszym przypadku brak klient�w, a w najgorszym �mier�, nim rozpowie o innych zleceniodawcach.
Plotki zacz�y kr��y� w�r�d Marines i personelu floty; w ko�cu kto� przy piwie powie o s�owo za du�o, bo historia rzeczywi�cie by�a niecodzienna, kto� inny si� tym zainteresuje i zacznie w�szy�... Fakt, znaj�c Alistaira i Thomasa, by�a spokojna, �e niczego nie b�dzie mo�na im udowodni�, ale to nie znaczy, �e nikt, kto b�dzie odpowiednio wysoko i b�dzie chcia� dobra� si� do nich, nie znajdzie na to sposobu.
Musieli zdawa� sobie z tego spraw�, a mimo to wykonali to, co zaplanowali. Zrobili to dla niej i by� mo�e... by� mo�e �wiadomo�� tego w pewnym stopniu (cho� mniejszym ni� nienawi��) tak�e pomog�a jej wyj�� ze stanu zombie-podobnego. Bo to, �e zaryzykowali dla niej, dowodzi�o, �e nie by�a im oboj�tna... a to tak�e forma mi�o�ci.
Nagle zacz�y jej dr�e� wargi, a �zy zapiek�y pod powiekami... i rozp�aka�a si�. �zy ciche i dziwnie �agodne p�yn�y jej po policzkach i cho� nie by�y w stanie rozmy� pancerza, to skutecznie go czy�ci�y. Opar�a czo�o o lustro i nie pr�bowa�a ich powstrzyma�. Nimitz wspi�� si� na sedes, stan�� na tylnych �apach i z�apa� j� chwytnymi za przedrami�. Wtuli� nos w jej pach�. Ciche, ledwie s�yszalne mruczenie �wiadczy�o, �e cieszy si� z jej �ez. Odwr�ci�a si�, wzi�a go na r�ce i przytuli�a.
Nigdy nie zastanawia�a si�, jak d�ugo w�wczas p�aka�a, bo w sumie nie mia�o to wi�kszego znaczenia. Nie czas by� istotny, lecz efekt, a gdy otar�a oczy, czu�a si�... inaczej. Mike obawia�a si�, by nie zwariowa�a, i teraz, z perspektywy czasu (cho� kr�tkiego), musia�a jej przyzna� racj�. Ale szale�stwo ju� jej nie grozi�o. Wyznaczy�a sobie cel i by go osi�gn��, potrzebowa�a spokoju, logiki i zdrowego rozs�dku. I mia�a pewno��, �e �adnego z tych trzech element�w jej nie zabraknie.
Wytar�a nos i ubra�a si�, nie budz�c Maca. Wiedzia�a, gdzie trzyma jej mundury, a zas�u�y�, by si� wyspa�. B�g jeden wie, ile godzin sp�dzi� z ni� czy tu� obok, troszcz�c si�, martwi�c i pr�buj�c wmusi� w ni� cokolwiek, s�ysz�c jedynie cisz� i widz�c jej puste spojrzenie. Zaplot�a w�osy w prosty warkoczyk i zwi�za�a go czarn� jedwabn� wst��k�. Kolor �alu i zemsty. A potem siad�a do komputera.
Wiadomo�ci, kt�rych si� obawia�a, czeka�y. Pierwsze by�o �zawe nagranie od rodzic�w, kt�re przed zapoznaniem si� z wyznaniem Summervale’a za�ama�oby j�. Teraz mog�a je obejrze� spokojnie i rozpozna� mi�o�� obok �alu. Co wi�cej: mog�a j� tak�e wyczu�. Potem obejrza�a inne; by�o ich znacznie wi�cej, ni� si� spodziewa�a. Jednym z pierwszych by�o osobiste nagranie od kr�lowej. Ksi��� Cromarty tak�e osobi�cie przekaza� sztywniejsz� nieco wiadomo��, ale z prawdziw� sympati� w g�osie. A potem ju� by�a lawina: admira� Caparelli w imieniu Lord�w Admiralicji, lady Morncreek, dow�dca Hephaestusa, Ernestine Goreli, Mark Sarnow, a nawet dama Estelle Matsuko, nadal przebywaj�cej na planecie Medusa jako przedstawicielka Korony, oraz kontradmira� Michael Reynaud ze s�u�by Astro, dowodz�cy obecnie terminalem w systemie Basilisk.
Bola�y — ka�da bola�a straszliwie, przypominaj�c o tym, co straci�a, ale teraz mog�a ju� znie�� ten b�l. Co prawda kilka razy musia�a przerywa�, by otrze� �zy, ale dotrwa�a do ko�ca. A po p�metku stwierdzi�a, �e na stole znalaz� si� kubek gor�cego kakao. Zd��y�a odwr�ci� g�ow�, nim MacGuiness znikn�� w kuchni, i u�miechn�a si� tak szczerze, jak potrafi�a.
Mac — powiedzia�a cicho.
Zamar�, odwr�ci� si� powoli i Honor zaniem�wi�a. Pierwszy raz zobaczy�a go w szlafroku, nie w mundurze. Wygl�da� na starego i zm�czonego... na delikatnego. Gdy wyci�gn�a ku niemu r�k�, w jego oczach pojawi�a si� obawa silniejsza od nadziei. Mimo to podszed� i delikatnie uj�� jej d�o�. Mocno �cisn�a jego palce i powiedzia�a cicho:
— Dzi�ki, Mac. Za wszystko.
Ledwie m�g� zrozumie� s�owa, ale to wreszcie by� jej g�os, nie jego mechaniczna parodia. I wiedzia�, �e dzi�kuje mu nie tylko za ten kubek. Oczy podejrzanie mu zal�ni�y, wi�c pospiesznie opu�ci� g�ow� i odpowiedzia� r�wnie silnym u�ciskiem d�oni.
— Nie ma za co, ma’am — powiedzia� nieco chrapliwie, odchrz�kn�� i doda� ju� prawie normalnie: — I niech si� pani przypadkiem nigdzie nie rusza! Za kwadrans b�dzie �niadanie, a zbyt wiele ich pani ostatnio opu�ci�a, �eby to mia�o d�u�ej trwa�!
— Tak jest, prosz� pana — przyzna�a potulnie i z rado�ci� zauwa�y�a na jego ustach �lad u�miechu.
Honor sko�czy�a naprawd� solidne �niadanie i otar�a usta chusteczk�. Dziwne, ale ostatni posi�ek, kt�ry pami�ta�a, jad�a na Graysonie. Musia�a co� je�� w mi�dzyczasie, ale pami�� odmawia�a wsp�pracy, gdy pr�bowa�a to sobie przypomnie�. Poczu�a now� fal� winy, gdy u�wiadomi�a sobie, jak musia�a przez ten czas traktowa� MacGuinessa, ale Nimitz fukn�� znacz�co, wi�c u�miechn�a si� z pewnym przymusem.
— Dzi�ki, Mac. By�o pyszne.
— Ciesz� si�, �e pani smakowa�o, ma’am, i...
Przerwa� mu sygna� interkomu, wi�c podszed�, nacisn�� przycisk i oznajmi�:
— Kwatera kapitana, starszy steward MacGuiness.
— Mam pilne po��czenie do skipper — rozleg� si� g�os Moneta. — Admira� White Haven na lini.
— Prze��cz tutaj, George — poleci�a Honor wstaj�c.
George Monet poczeka�, a� Honor znajdzie si� przed ekranem komputera, i dopiero w�wczas prze��czy� obraz.
Nie by�a pewna, ale wyda�o jej si�, �e na jego twarzy dostrzeg�a wyraz ulgi.
Na ekranie pojawi�o si� oblicze admira�a White Haven przygl�daj�cego si� jej uwa�nie, acz bez nachalno�ci. Sk�oni� uprzejmie g�ow� i odezwa� si�:
— Dzie� dobry, damo Honor. Przykro mi, �e ju� pierwszego ranka przeszkadzam pani o tak wczesnej porze.
— Nie przeszkadza mi pan w niczym, sir. Na co mog� si� przyda�?
— Powody mojego natr�ctwa s� dwa. Po pierwsze, chcia�em osobi�cie przekaza� pani kondolencje. Kapitan Tankersley by� doskona�ym oficerem i warto�ciowym cz�owiekiem, a jego �mier� to strata nie tylko dla Kr�lewskiej Marynarki, ale i dla wszystkich, kt�rzy go znali.
— Dzi�kuj�, sir. — Jej sopran by� nieco zd�awiony, ale admira� uda�, �e tego nie zauwa�y�.
— Po drugie, chcia�em pani� poinformowa�, �e parlament w czasie pani nieobecno�ci zdecydowa� si� wreszcie przeg�osowa� wypowiedzenie wojny. Dzia�ania zbrojne przeciwko Ludowej Republice Haven zosta�y wznowione o pierwszej zero zero w ostatni� �rod�. — Honor przytakn�a, a White Haven ci�gn�� dalej. — Poniewa� wchodzimy w sk�ad Home Fleet, bezpo�rednio nie ma to wp�ywu na przydzia� czy zadania, ale tym istotniejsze jest jak najszybsze zako�czenie napraw wszystkich okr�t�w, a wi�c i Nike.
— Rozumiem, sir. — Honor poczu�a, �e si� czerwieni. — Obawiam si�, �e jeszcze nie jestem na bie��co ze stanem okr�tu, ale jak tylko...
— Prosz� si� a� tak nie spieszy� — przerwa� jej prawie �agodnie. — Komandor Chandler odwali�a kawa� roboty, gdy pani nie by�o, a moim celem nie jest wywieranie na pani� jakiejkolwiek presji. Chodzi�o mi o to, by pani o wszystkim wiedzia�a, nie za� by podejmowa�a pani jakiekolwiek dzia�anie. Poza tym naprawa Nike zale�y od stoczniowc�w, nie od pani czy ode mnie.
— Dzi�kuj�, sir. — Honor pr�bowa�a ukry� upokorzenie: pierwszy raz nie by�a na bie��co ze stanem swego okr�tu i da�a sobie s�owo, �e jest to tak�e raz ostatni.
Co pog��bi�o jej rumieniec i zdradzi�o j� ostatecznie. White Haven przekrzywi� g�ow�, przyjrza� jej si� z namys�em i powiedzia�:
— Jako pani dow�dca polecam pani nie spieszy� si� z powrotem do s�u�by. Dzie� czy dwa nie zrobi� Kr�lewskiej Marynarce �adnej r�nicy, a wiem, �e nie by�a pani na pogrzebie kapitana Tankersleya. S�dz� te�, �e ma pani kilka prywatnych spraw do za�atwienia.
— Mam, sir — powiedzia�a to ostrzej i ch�odniej, ni� zamierza�a, i wida� by�o, �e go to nie zaskoczy�o... raczej potwierdzi�o co�, czego si� obawia�.
Summervale by� do�wiadczonym rewolwerowcem, kt�ry w pojedynkach �honorowych”, jak si� to �adnie okre�la�o, zabi� kilkudziesi�ciu ludzi. A White Haven nigdy nie pochwala� pojedynk�w. Na dodatek perspektywa ogl�dania zw�ok Honor na trawie nie by�a przyjemna... Otworzy� usta i zamkn�� je bez s�owa. Cokolwiek by powiedzia�, i tak by�oby to bezu�yteczne strz�pienie j�zyka. Wiedzia� o tym, podobnie jak zdawa� sobie spraw�, �e nie ma prawa z ni� w tej sprawie dyskutowa�.
— W takim razie ka�� przygotowa� rozkaz przed�u�aj�cy pani urlop o trzy dni — powiedzia� spokojnie. — Je�li b�dzie pani potrzebowa�a wi�cej czasu, nie b�dzie to problemem.
— Dzi�kuj�, sir. — Tym razem zabrzmia�o to znacznie �agodniej: wyczu�a, co mia� ochot� powiedzie�, i by�a mu wdzi�czna, �e tego nie zrobi�.
— W takim razie do zobaczenia, damo Honor — zako�czy� cicho White Haven i roz��czy� si�.
ROZDZIA� XXIV
Trzech m�czyzn, kt�rzy wyskoczyli z bocznego korytarza, mia�o dziennikarsk� profesj� dos�ownie wypisan� na czo�ach. Ich szef w��czy� naramienn� holokamer�, zanim jeszcze Honor w og�le go dostrzeg�a.
— Lady Harrington, czy mog�aby pani... — G�os umilk� nagle, gdy przed Honor wyst�pi� major LaFollet.
Major LaFollet nie wygl�da� imponuj�co jak na standardy Kr�lestwa, ale i tak by� o trzydzie�ci umi�nionych procent ci�szy od dziennikarza. Co wi�cej, mia� ca�kowicie powa�n� min�, a jego wygl�d, od kr�tko �ci�tych w�os�w po kr�j munduru, wskazywa�, �e jest cudzoziemcem. Wyraz oczu za� m�wi� jednoznacznie, �e ma gdzie� tradycje wolnej prasy, natomiast absolutnie nic przeciwko u�yciu staromodnej si�y fizycznej, je�li uzna to za stosowne.
Nie odezwa� si� s�owem — jedynie sta�, przygl�daj�c si� wyczekuj�co. Nie zrobi� te� �adnego gestu, ale dziennikarz i tak nader wolno i ostro�nie wy��czy� kamer�. LaFollet prychn�� z lekkim rozbawieniem i ca�a tr�jka spr�bowa�a sta� si� p�askorze�bami, otwieraj�c jak najszersze przej�cie.
Honor, mijaj�c ich, skin�a uprzejmie g�ow�, maj�c za plecami kaprala Mattingly’ego. I posz�a dalej. LaFollet odczeka� moment i do��czy� do nich, przyspieszy� i zaj�� w�a�ciwe miejsce o p� kroku z ty�u i krok z prawej od ochranianej.
Wiesz, Andrew, niezupe�nie w ten spos�b traktowani s� dziennikarze w Gwiezdnym Kr�lestwie — powiedzia�a cicho Honor, spogl�daj�c na niego.
— Wiem, milady — prychn�� pogardliwie. — Sp�dzi�em troch� czasu, ogl�daj�c nonsensowny stek bzdur i �mieci... prosz� o wybaczenie: mia�em na my�li lokalne programy zwi�zane z procesem Younga.
Honor przygryz�a warg� i zmusi�a si� do zachowania powagi.
— Nie powiedzia�am, �e nie jestem ci wdzi�czna. Chcia�am ci tylko zwr�ci� uwag�, �e nie mo�esz ci�gle grozi� dziennikarzom.
— Grozi�, milady?! — zdumia�o si� wcielenie niewinno�ci w mundurze majora gwardii. — A czym ja mu zagrozi�em?
Honor ugryz�a si� w j�zyk. Mia�a ju� okazj� przekona� si�, �e dyskusje z LaFolletem nale�a�y do bezproduktywnych. S�ucha� jej uwa�nie, odpowiada� uprzejmie i konsekwentnie robi� to, co uwa�a� za s�uszne, by zapewni� jej bezpiecze�stwo i stosowne traktowanie. I by� jeszcze bardziej ni� ona uparty. Gdyby mu to poleci�a, ust�pi�by z drogi dziennikarzom, ale nic poza jej rozkazem nie by�o go w stanie do tego zmusi�.
Westchn�a w duchu, nadal targana mieszanymi uczuciami — zadowoleniem i rezygnacj�. Dopiero tego ranka zorientowa�a si�, �e gwardzi�ci stali si� sta�ym elementem jej �ycia. Bior�c pod uwag�, w jakim stanie psychicznym znajdowa�a si� ostatnio, nie powinno jej to zaskoczy� — gdyby zwraca�a wi�ksz� uwag� na to, co si� wok� dzieje, mia�a szans� ukr�ci� �eb ca�ej sprawie w zarodku. Teraz by�o za p�no. A �ywi�a powa�ne podejrzenia, �e przyzwyczajenie si� do ich obecno�ci nie b�dzie naj�atwiejszym przedsi�wzi�ciem w �yciu. By�o jasne, �e LaFollet zosta� dobrze, starannie przygotowany i zapoznany z jej s�abymi stronami. Jak dot�d zd��y� bowiem nie tylko bez zaj�kni�cia wyrecytowa� jej stosowne grayso�skie przepisy, podaj�c �r�d�a, ale tak�e bezwstydnie wykorzysta� jej poczucie obowi�zku. Wyczuwa�a w tym doborze taktyki r�k� Clinkscalesa, a odkrycie, �e LaFollet nale�a� uprzednio do ochrony pa�acu Protektora, tylko potwierdzi�o te podejrzenia.
Jak by nie by�o, dow�dca jej osobistej ochrony zd��y� z nienagann� uprzejmo�ci� i �elazn� logik� uci�� ka�d� pr�b� dyskusji w kwestii obecno�ci ochrony, chyba �e uzna� jak�� jej uwag� za niegodn� komentarza. A ona nie mog�a nawet odwo�a� si� do prawa Gwiezdnego Kr�lestwa, bowiem rann� poczt� nadesz�o specjalne zezwolenie kr�lewskie wystosowane na wniosek MSZ-u. G�osi�o ono, �e patronka Harrington (zajmuj�ca, tak si� sk�ada, t� sam� cielesn� pow�ok� co kapitan Harrington) ma prawo do sta�ej, uzbrojonej ochrony osobistej na terenie ca�ego Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore. W dodatku ochrona ta obj�ta zosta�a immunitetem dyplomatycznym! Fakt, �e Ramirez by� wsp�konspiratorem, a MacGuiness i Nimitz popierali ca�y pomys�, dawa� LaFolletowi nieuczciw� przewag�. Powi�ksza� j� up�r treecata, by pod��czy� j� do emocji majora; dzi�ki czemu wiedzia�a o jego g��bokim oddaniu i jeszcze g��bszej trosce o jej bezpiecze�stwo.
LaFollet postara� si�, by ani w wyrazie jego twarzy, ani w g�osie nie pojawi� si� cie� tryumfu, jednak�e dzi�ki nadal istniej�cemu po��czeniu z jego umys�em Honor wyczu�a jego wielk� satysfakcj�. Dopiero potem Nimitz przerwa� to ��cze. Honor by�a starsza od LaFolleta o trzyna�cie standardowych lat, ale w jego podej�ciu do niej by�o co� niepokoj�co znajomego. Nie bardzo zdaj�c sobie z tego spraw�, dorobi�a si� m�odszej, energiczniejszej i uzbrojonej wersji MacGuinessa. I mia�a powa�ne podejrzenia, �e dzi�ki temu jej �ycie ju� nigdy nie b�dzie takie jak dot�d.
Wsiedli do windy i przesta�a my�le� o swych gwardzistach. Teraz mia�a do za�atwienia co� znacznie wa�niejszego i skupi�a si� na tym, obserwuj�c na wy�wietlaczu, jak zbli�aj� si� ku zaprogramowanemu celowi. A by� nim �Dempsey’s Bar”.
Wysmuk�y blondyn wzi�� nast�pnego precla. Siedzia� przy do po�owy wypitym piwie, leniwie obserwuj�c rosn�cy t�um go�ci — zbli�a�a si� pora lunchu. Siedzia� plecami do drzwi i zdawa� si� na nic nie zwraca� uwagi, lecz starannie kontrolowa� otoczenie, zerkaj�c w lustrzan� �cian� za barem. Min� mia� starannie oboj�tn�, jak zwykle doskonale maskuj�c� my�li.
Denver Summervale by� wbrew pozorom cz�owiekiem uczuciowym. Przez lata nauczy� si� ukrywa� to pod mask� ch�odu i �elaznej kontroli tak skutecznie, �e cz�sto sam zapomina� o tym fakcie. Doskonale zdawa� sobie spraw�, jak gro�na potrafi by� w�ciek�o�� czy nienawi�� w jego zawodzie, ale w tym przypadku jego samokontrola zaczyna�a zawodzi� — i nic nie by� w stanie na to poradzi�. To zadanie przesta�o ju� by� kolejnym obiektywnym zleceniem, a sta�o si� subiektywn� spraw� osobist�. Pow�d by� prosty — nie by� przyzwyczajony, by go obijano i to na dodatek bole�nie. Wyrobi� sobie tak� reputacj�, i� od wielu lat nikt nie o�mieli� si� go uderzy�. Reputacja by�a tak mi�a, �e nie zdawa� sobie w pe�ni sprawy, jak bardzo na niej polega... ani jak w�ciek�y b�dzie, gdy kto� j� zignoruje.
�uj�c miarowo precla, czu�, jak nienawi�� zalewa mu umys�. Ju� wcze�niej drogi jego i Harrington skrzy�owa�y si�, cho� ona o tym nie wiedzia�a. W�wczas jej dzia�ania kosztowa�y go lukratywn� posad� (cho� naturalnie ca�kowicie nielegaln�), ale pogodzi� si� z tym bez �alu — to ryzyko mia� wkalkulowane, stanowi�o ono cz�� regu� gry. Tym razem by�o inaczej — nikogo nie darzy� tak szczer� i g��bok� nienawi�ci� od czasu, gdy kuzynek, ksi��� Cromarty, nie kiwn�� palcem, by powstrzyma� Korpus przed upokorzeniem go.
To, �e Tankersley da� mu w pysk, by�o upokarzaj�ce i bolesne, ale do przyj�cia — po pierwsze pomog�o mu wykona� zlecenie, po drugie oberwa� z w�asnej winy, bo da� si� zaskoczy�. Poza tym doda�o to smaczku i atrakcyjno�ci rutynowej robocie. Jedyna kula, kt�r� kapitan zdo�a� wystrzeli� w pojedynku, okaza�a si� zaskakuj�co celna — gdyby trafi�a dwa centymetry bli�ej, z czystego postrza�u w mi�sie� zrobi�aby si� naprawd� gro�na rana, ale to r�wnie� by�o do przyj�cia. Ryzyko zwi�ksza�o przyjemno�� odczuwan� na widok przeciwnika wal�cego si� na traw�.
Natomiast to, co wydarzy�o si� p�niej na Gryphonie, by�o zupe�nie inn� spraw�. Nie by�o w tym cienia przyjemno�ci, wy��cznie strach i b�l. Strach, kt�ry zmieni� si� w przera�enie, gdy b�l sta� si� nie do zniesienia. I wstyd. Wstyd znacznie gorszy od b�lu. Thomas Ramirez ju� by� trupem i nikt nie musia� mu p�aci� za jego �mier�. Jasne, b�dzie musia� wyczeka� na odpowiedni moment, by nikt, a zw�aszcza �aden z dotychczasowych zleceniodawc�w, nie mia� powod�w do podejrze�, ale przeciwko temu tak�e nic nie mia� — czekanie zwi�ksza�o jedynie przyjemno�� zadania �mierci. A w mi�dzyczasie zajmie si� jak najbole�niejszym zranieniem Ramireza.
Na moment na jego ustach pojawi� si� paskudny u�miech. Wiedzia�, co zrobi�, bo ten przem�drza�y skurwiel sam mu to powiedzia�. A na dodatek ju� mu za to zap�acono!
Sprawdzi�, kt�ra godzina, i rozsiad� si� wygodniej na barowym sto�ku. Spodziewa� si� zobaczy� twarz Harrington w wiadomo�ciach, a spos�b, w jaki potraktuje reporter�w, powinien mu sporo powiedzie� o stanie jej umys�u, ale w mediach na jej temat panowa�a dziwna cisza. Wszyscy wiedzieli, �e wr�ci�a, a nikt nie zamie�ci� dot�d cho�by jednego jej zdj�cia, co oznacza�o, �e zaskakuj�co skutecznie zdo�a�a unika� dziennikarzy.
Stanowi�o to pewne rozczarowanie, nie stanowi�o natomiast problemu — wiedzia� wszystko, czego potrzebowa�, z jej profilu psychologicznego i przebiegu s�u�by. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e b�dzie go szuka�, chc�c si� zem�ci�, a gdy go znajdzie, skutek m�g� by� tylko jeden: zabije j� w pe�nym majestacie prawa.
U�miechn�� si� z rozmarzeniem — by�a dobrym oficerem marynarki, musia� to przyzna�. Kompetentnym, do�wiadczonym i utalentowanym, ale kiedy znajdzie si� naprzeciwko niego z pistoletem w d�oni na honorowym polu, b�dzie na jego �asce, bo to on jest tym szybszym i bardziej do�wiadczonym. Przyznawa�, �e mia�a odwag� i w przeciwie�stwie do wielu koleg�w po fachu, dla kt�rych walka stanowi�a odmian� szach�w toczon� w przestrzeni na du�e odleg�o�ci, udowodni�a, �e potrafi zabija� z bliska, kiedy musi. Nigdy dot�d jednak nie stoczy�a pojedynku, a �mier� Tankersleya musia�a pozbawi� j� r�wnowagi. W tej chwili najwa�niejsz� dla niej rzecz� musia�a by� zemsta i tak w�a�nie by� powinno. Chcia�a jego krwi, a on, prawd� m�wi�c, nie bardzo ju� pami�ta�, ilu m�czyzn i kobiet stawa�o naprzeciw niego wype�nionych s�usznym gniewem i ��dz� zemsty. I �aden tego nie prze�y�. Ich uczucia by�y bowiem jego sprzymierze�cem — powodowa�y po�piech i niestaranno��, potwierdzaj�c ka�dorazowo, i� pe�en s�usznego gniewu amator jest bez �adnych szans wobec ch�odnego zawodowca.
I nawet nie musia� jej szuka�. Wystarczy�o posiedzie� tu i poczeka�, a� us�yszy pe�ne w�ciek�o�ci wyzwanie. Wiedzia� ju� zreszt�, jak jej odpowie, i to w�a�nie by�o najpi�kniejsze — jako wyzwanemu bowiem przys�ugiwa�o mu prawo wyboru regu�.
Popi� precla piwem i u�miechn�� si� w duchu. W parlamencie od dziesi�cioleci pr�bowano zdelegalizowa� Kodeks Ellingtona i by� mo�e kiedy� komu� si� to uda, chwilowo jednak pojedynki by�y jak najbardziej legalne, mimo �e coraz mniej posiada�y zwolennik�w. Wszyscy woleli Kodeks Dreyfusa, co w niczym nie zmienia�o sytuacji, bowiem dziecinad� b�dzie tak podpu�ci� rozw�cieczon� kochank�, by u�y�a wystarczaj�co obel�ywego j�zyka, kt�ry uzasadni jego up�r przy wyborze ostrzejszych zasad. Kodeks Dreyfusa by� bowiem, �agodnie rzecz ujmuj�c, upierdliwy — ogranicza� ilo�� naboi do pi�ciu dla ka�dego i wymusza� wymian� pojedynczych strza��w. Po ka�dej wymianie arbiter zobowi�zany by� nak�ania� przeciwnik�w do ugody, a pojedynek i tak toczy� si� tylko do pierwszej krwi.
Nie znaczy�o to bynajmniej, �e nie mo�na by�o zabi� przeciwnika, ale trzeba by�o zrobi� to za pierwszym strza�em — no i nie mia�o si� z tego �adnej przyjemno�ci. Kodeks Ellingtona podoba� mu si� znacznie bardziej — ka�dy uczestnik dostawa� pistolet z pe�nym dziesi�cionabojowym magazynkiem i m�g� strzela� tak d�ugo, a� przeciwnik nie upad� lub nie rzuci� broni. Pistolety u�ywane do pojedynk�w mo�e i by�y anachronizmami, ale wysoce specjalistycznymi i doskonale wykonanymi. Co wa�niejsze, stanowi�y jego narz�dzie pracy, nie za� zawodowego oficera marynarki. S�dzi�, �e powinien wpakowa� w Harrington co najmniej trzy kule, nim upadnie.
Oczyma wyobra�ni ujrza� b�l na jej twarzy, gdy zostanie trafiona pierwszy raz i b�dzie pr�bowa�a pokona� szok. Nienawi�� zwi�kszy jej up�r i utrzyma j� na nogach, umo�liwiaj�c mu oddanie kolejnych strza��w. Prawdziw� sztuk� by�o trafia� tak, �eby ka�dy postrza� by� bolesny, a dopiero ostatni �miertelny. A on wiedzia�, jak to zrobi�. I jak to pokaza�, by wiedzieli o tym jej zasrani poplecznicy.
U�miechn�� si�, unosz�c szklank� w milcz�cym toa�cie — za wspania�e prze�ycie.
Honor przystan�a dwa metry od uchylnych drzwi prowadz�cych do lokalu, nie s�u��cych zreszt� �adnemu praktycznemu celowi na stacji kosmicznej, i odetchn�a g��boko. Czu�a dziwne �askotanie w �o��dku, nie maj�ce �adnego wp�ywu na poziom samokontroli czy zdolno�� my�lenia. Przyjrza�a si� obu ochroniarzom i spyta�a:
— Nie b�d� mia�a z wami �adnych problem�w prawda, Andrew?
— Jest pani nasz� patronk�, milady. Pani rozkazy s� dla nas prawem — odpar� powa�nie LaFollet, co dziwnie j� rozbawi�o, bowiem przez sekund� wygl�da�o na kapitulacj�. Przesta�o jednak, gdy doda�. — Nie podoba nam si� to, �e chce pani ryzykowa�, ale nie b�dziemy si� wtr�ca�, jak d�ugo ten ca�y Summervale nie spr�buje u�y� przemocy.
— Nie przyjmuj� trybu warunkowego, Andrew — powiedzia�a cicho, lecz z tak� stanowczo�ci�, jakiej jeszcze w jej g�osie nie s�ysza�. — W normalnych okoliczno�ciach nie b�d� ci m�wi�a, jak masz wykonywa� swoje obowi�zki. Natomiast je�li teraz powiem ci, �e masz nie robi� nic, oboj�tne co by si� nie sta�o, to masz zrobi� dok�adnie co powiedzia�am i dopilnowa�, by twoi ludzie te� tak post�pili. A teraz w�a�nie ci to powiedzia�am. Wyrazi�am si� zrozumiale?
LaFollet odruchowo si� wyprostowa�. To, �e dot�d w ten spos�b si� do niego nie odzywa�a, nie znaczy�o, �e nie rozpozna� rozkazu, gdy go us�ysza�.
— Rozumiem, milady — odrzek� zwi�le.
Honor pokiwa�a g�ow�, nie maj�c �adnych z�udze�. Wiedzia�a, �e LaFollet przy pierwszej okazji przekr�ci jej s�owa, tak by m�c podj�� dzia�anie, nie �ami�c rozkazu. Musia�a si� przyzwyczai� do tego, �e najwa�niejszym celem jego �ycia by�o utrzymanie przy �yciu jej, a nie siebie. Nie by�o to �atwe do przyj�cia i wiedzia�a, �e wywo�a seri� awantur i problem�w stworzonych przez sprzeczno�ci interes�w. Perspektywa nie by�a radosna, ale szanowa�a LaFolleta za up�r i samodzielno��, a w tej chwili najwa�niejsze by�o to, i� ustalili, �e istnieje pewna nieprzekraczalna granica.
— Doskonale. — Odruchowo r�wnie� si� wyprostowa�a. — W takim razie, panowie, bierzmy si� do dzie�a!
Drzwi uchyli�y si� i Summervale dostrzeg� w lustrze czarno-z�ocisty mundur. Nie musia� si� nawet ogl�da�, by zidentyfikowa� cel — by�a bledsza ni� na hologramach i znacznie, ale to znacznie atrakcyjniejsza, ale to na pewno by�a ona. Obserwowa�, jak go szuka, lecz r�wnocze�nie co� niespodziewanego zwr�ci�o jego uwag�.
Towarzyszy�o jej dw�ch m�czyzn w nieznanych mu uniformach, a ich wygl�d i zachowanie natychmiast wzbudzi�y jego czujno��. Stanowili ochron� osobist� i to dobr� — stali o p� kroku za i krok obok chronionej i w chwili wej�cia podzielili mi�dzy siebie lokal tak, �e stoj�c pod lekkim k�tem do siebie, widzieli wszystkich i wszystko. Oraz mieli otwarte pole ognia w razie konieczno�ci, a na biodrach nosili pulsery w spos�b wskazuj�cy na d�ugoletni� wpraw�. Poj�cia nie mia�, sk�d ich wytrzasn�a, ale to nie by�y zwyk�e miernoty z agencji ochrony. To byli zawodowcy i ten fakt go zaniepokoi�. Czy�by chodzi�o tu o co� wi�cej, ni� by� �askaw poinformowa� go zleceniodawca?!
Obecno�� ochrony tak odci�gn�a jego uwag�, �e zorientowa� si�, i� Harrington go znalaz�a, gdy by�a ju� w po�owie drogi. Wzi�� si� w gar��, z�y na samego siebie — jak dobrzy nie byliby ci ochroniarze i sk�dkolwiek by nie byli, stanowili kwesti� drugorz�dn�. A pierwszorz�dna w�a�nie nadchodzi�a, tote� skupi� si� na niej. Leciutki u�mieszek pojawi� si� na jego wargach i zgas� niczym zdmuchni�ty, gdy Summervale dostrzeg� szczeg�y jej wygl�du i zachowania.
Jej twarz by�a pozbawiona wyrazu — nie by�o na niej w�ciek�o�ci czy nienawi�ci, kt�rej si� spodziewa�. A sz�a tak, i� ludzie instynktownie usuwali si� jej z drogi, jakby rozpoznawali w niej co�, co zwykle dostrzegali jedynie u niego. Co� si� tu powa�nie nie zgadza�o...
Prze�kn�� �lin�, co by�o objawem solidnego zdenerwowania, i stwierdzi�, �e coraz trudniej mu usiedzie� plecami do niej, gdy tak sz�a miarowym krokiem, a jedynym �ladem emocji by�o lekkie dr�enie prawego k�cika jej ust. Mia� nieodparte wra�enie, �e kto� w�a�nie wymalowa� mu na plecach tarcz�, a kto� inny w ni� wycelowa�. A Harrington bra�a miar� na jego trumn�. Jedyne, co m�g� zrobi�, to przypomnie� samemu sobie, �e tak to w�a�nie zaplanowa� i �e jak dot�d Harrington robi dok�adnie to, co chcia�, by zrobi�a.
— Denver Summervale?
Sopran by� lodowaty; nie tego si� spodziewa�, dlatego te� musia� zebra� si� w sobie, by przybra� odpowiednio ura�on� min�.
— Tak?
Dzi�ki latom wprawy w jego g�osie s�ycha� by�o tyle obra�liwego lekcewa�enia, ile chcia�.
A ona nawet nie mrugn�a okiem.
— Jestem Honor Harrington — o�wiadczy�a g�o�no.
— Powinno mi to co� m�wi�? — spyta� ironicznie.
U�miechn�a si�.
Na widok tego u�miechu nagle spotnia�y mu palce. Dopiero w tym momencie za�wita�o mu w g�owie, �e pope�ni� kardynalny b��d — nie doceni� przeciwnika. W jej oczach nie by�o �adnych ludzkich emocji. Wyczuwa� w niej nienawi��, ale to ona wykorzysta�a t� nienawi��, a nie na odwr�t. Zrozumia�, �e spotka� drapie�nika r�wnie gro�nego co on sam.
— Owszem, powinno. W ko�cu jestem kobiet�, do zabicia kt�rej wynaj�� pana earl North Hollow za godziw� zap�at�, panie Summervale. Podobnie jak wynaj�� pana do zabicia kapitana Paula Tankersleya — oznajmi�a to na tyle g�o�no i wyra�nie, �e w lokalu zapanowa�a pe�na szoku cisza.
A Summervale straci� g�os; gapi� si� na ni� wytrzeszczonymi oczyma, nie wierz�c w to, co us�ysza�. Wok� by�o dobre p� setki ludzi, a ona spokojnie oskar�a�a para Kr�lestwa o zlecenie morderstwa. To by�o czyste szale�stwo! Nikt nigdy nie odwa�y� si� te� oskar�y� Summervale’a o branie pieni�dzy za zabicie cudzych wrog�w. Owszem, za jego plecami powtarzano takie plotki, ale nikt nie o�mieli� si� mu tego powiedzie� w oczy, bo wszyscy wiedzieli, jaki by�by skutek; nie mia�by wyboru, musia�by wyzwa� kogo� takiego na pojedynek i zabi�. Nie tylko po to, by go uciszy�, ale by m�c nadal zarabia� na �ycie — w przeciwnym wypadku sta�by si� obiektem pogardy i jego nast�pny cel wcale nie musia�by go wyzywa� czy te� przyj�� wyzwania. M�g�by wytrze� nim pod�og� albo po prostu zignorowa� jako kogo�, kto nie ma ju� honoru.
A ona posun�a si� dalej! Powa�y�a si� g�o�no wym�wi� nazwisko zleceniodawcy!
By�o to co�, czego si� nie spodziewa�, i skl�� si� w duchu za to, �e da� si� tak zaskoczy�. Dot�d nikt nigdy nie by� w stanie odgadn�� to�samo�ci zleceniodawcy i ta anonimowo�� by�a jedn� z najwi�kszych zalet Summervale’a. A ona wiedzia�a, a co gorsza, mia�a nagranie jego wypowiedzi identyfikuj�cej earla North Hollow. A to, �e nie mog�a si� nim pos�u�y� przed s�dem z uwagi na to, jak zosta�o uzyskane, by�o bez znaczenia. Gdyby jednak on czy earl oskar�yli j� o oszczerstwo, w�wczas broni�c si�, mog�aby j� wykorzysta� i nie by�oby istotne, jak nagranie powsta�o czy w jaki spos�b wesz�a w jego posiadanie. Zreszt� prawne konsekwencje by�y najmniej wa�ne. Je�li inni jego zleceniodawcy dowiedz� si�, �e wyduszono z niego to nazwisko, to...
— Czekam, Summervale. — Lodowaty sopran przebi� si� przez k��bowisko my�li i zda� sobie spraw�, �e nadal gapi si� na ni� z otwarta g�b�. — Nie jest pan cz�owiekiem honoru?... Oczywi�cie �e nie! Jest pan zwyk�ym, wynaj�tym zab�jc�, prawda? �cierwo takiej kategorii nie musi nikogo wyzywa�, jak d�ugo zap�ata i warunki nie s� odpowiednie, zgadza si�?
Teraz w jej g�osie s�ycha� by�o uczucie — bezdenn� pogard�.
— Ja... — wychrypia�, pr�buj�c logicznie my�le� i dzia�a�.
To on, do cholery, mia� j� sprowokowa�, by go wyzwa�a, nie na odwr�t! Postawi�a wszystko na g�owie i cho� wiedzia�, jak musi zareagowa�, jej szybko�� i bezczelno�� tak zbi�y go z tropu, �e zablokowa�y zdolno�� artyku�owanej wymowy. Po prostu nie by� w stanie wykrztusi� z siebie s�owa!
Harrington skrzywi�a si� pogardliwie, widz�c jego daremne wysi�ki.
— Doskonale, panie Summervale — o�wiadczy�a z pogard�. — Pomog� panu!
I strzeli�a go otwart� d�oni� na odlew w pysk a� klasn�o.
A potem wierzchem d�oni spoliczkowa�a go ponownie.
Przypar�a do kontuaru i powt�rzy�a ca�� operacj�.
I jeszcze raz.
A wszyscy patrzyli, jak jego g�owa odskakuje po ka�dym siarczystym uderzeniu.
To prze�ama�o przynajmniej blokad� motoryczn� — z�apa� j� za nadgarstek, ale zdo�a� utrzyma� go tylko przez sekund�, nim od niechcenia si� nie uwolni�a. I nie zrobi�a kroku w ty�, by wszyscy mogli podziwia� jej r�kodzie�o.
A by�o na co popatrze� — z rozbitych warg i nosa Summervale’a sp�ywa�a krew, kapi�c na koszul� i marynark�. A w zakrwawionej, bladej twarzy pa�a�y oczy szale�ca. Got�w by� zaatakowa� j� go�ymi r�koma, tu i teraz, i powstrzyma� go ledwie przeb�ysk zdrowego rozs�dku. Tu nie m�g� jej zabi�! Zap�dzi�a go do k�ta tak jak on wcze�niej wszystkie swe ofiary — i nie zostawi�a mu wyboru. Tylko tak m�g� j� uciszy�, a wiedzia�, �e uciszy� j� musi.
— Ja... — wyj�� z kieszeni chusteczk� i otar� zakrwawion� twarz.
A ona sta�a i przygl�da�a mu si� z pogard� i odraz�. Moment wystarczy�, by zdo�a� nad sob� zapanowa�.
— Pani zwariowa�a! — oznajmi�, pr�buj�c zrobi� to z przekonaniem. — Nie znam pani i nigdy nie spotka�em earla North Hollow! Jak pani �mie twierdzi�, �e jestem jakim�... jakim� p�atnym morderc�! Nie wiem, dlaczego szuka pani ze mn� zwady, ale nikt nie b�dzie si� tak do mnie odzywa�!
— Ja b�d�!
— W takim razie nie mam innego wyboru, jak za��da� satysfakcji!
— Nareszcie! — W jej g�osie pojawi�o si� co� innego ni� pogarda i nie tylko Summervale’owi dreszcz przelecia� po plecach. — Pu�kownik Thomas Ramirez, kt�rego mia� pan okazj� pozna�, b�dzie moim sekundantem. Znajdzie tego pa�skiego przyjaciela... Livitnikova zdaje si�... Czy tym razem wynajmie pan kogo� innego?
— Ja... — Summervale prze�kn�� krew i �lin�, pragn�c obudzi� si� z tego koszmaru, i wzi�� g��boki oddech. — Pan Livitnikov rzeczywi�cie jest moim przyjacielem i s�dz�, �e zgodzi si� zosta� moim sekundantem.
— Na pewno, je�li tylko zap�aci mu pan wystarczaj�co du�o — zapewni�a go z lodowatym u�miechem i doda�a z b�yskiem w oczach: — Niech mu pan powie, by przypomnia� panu Kodeks Ellingtona.
Po czym odwr�ci�a si� i skierowa�a ku drzwiom.
ROZDZIA� XXV
Honor siedzia�a przy komputerze i metodycznie przekopywa�a si� przez g�r� kwit�w, kt�re namno�y�y si� z�o�liwie w czasie jej nieobecno�ci. Na szcz�cie Eve Chandler okaza�a si� r�wnie doskona�ym pierwszym oficerem co oficerem taktycznym i w wi�kszo�ci przypadk�w Honor musia�a jedynie potwierdzi� sygnatur� podj�te przez ni� decyzje. Oznacza�o to wielk� oszcz�dno�� czasu, ale i tak musia�a zapozna� si� z olbrzymi� ilo�ci� danych. Co tym razem akurat by�o mile widzianym zaj�ciem, bo nie zostawia�o jej czasu na my�lenie i niepokojenie si�. Podpisa�a kolejny raport i wzi�a kawa�ek sera z talerza zostawionego przez przewiduj�cego MacGuinessa. Nike powinien by� got�w do pr�b za oko�o cztery tygodnie, a nie dalej ni� za pi��. A wi�c w sam� por�. S�dz�c z nap�ywaj�cych z frontu po podj�ciu ofensywy przez Royal Manticoran Navy meldunk�w, czas by� ku temu najwy�szy. P� tuzina baz Ludowej Marynarki zosta�o zaj�tych prawie bez walki, a kilkana�cie tak potrzebnych okr�t�w liniowych podda�o si� nieuszkodzonych, wywo�uj�c eufori� opinii publicznej. Nie nale�a�o jednak liczy�, i� ten stan potrwa d�ugo, a to z dw�ch powod�w: Republika by�a na to po prostu zbyt du�a, a Komitet Bezpiecze�stwa Publicznego zdo�a� przej�� kontrol� nad zbyt wieloma centralnymi systemami i g��wnymi bazami floty. Haven przez oko�o osiemdziesi�t standardowych lat budowa�o sw�j potencja� militarny i nadal dysponowa�o wielk� przewag� tak w tona�u, jak i w sile ognia. Kiedy w�adze i flota otrz�sn� si� z zaskoczenia spowodowanego rozpocz�ciem tak d�ugo odk�adanej ofensywy Kr�lewskiej Marynarki, sprawy zaczn� wygl�da� inaczej.
W obliczu wiecznego zapotrzebowania na kr��owniki liniowe oznacza�o to, �e 5 eskadra nie zabawi d�ugo w ramach Home Fleet. Kr��owniki liniowe, ��cz�ce silne uzbrojenie z zasi�giem i mobilno�ci� mia�y zbyt wiele zalet, by trzyma� je bezczynnie w oczekiwaniu wi�kszego starcia flot. Ju� w tej chwili by�a w stanie wskaza� kilka miejsc, gdzie by�yby przydatne, tote� nic dziwnego, �e niecierpliwie czeka�a na dzie�, w kt�rym jej w�asny okr�t b�dzie got�w do s�u�by.
Tym razem jednak opr�cz rado�ci i oczekiwania, istotne by�o dla niej co� jeszcze. Warunki pojedynku zosta�y uzgodnione i mia� si� on odby� za dwa dni, ale Summervale stanowi� ledwie narz�dzie, a nie mia�a najmniejszego zamiaru zostawi� Younga �ywego, by mia� czas wymy�li� co� nowego, gdy ona b�dzie walczy�. Oznacza�o to, �e musi zako�czy� spraw�, nim otrzyma nowe rozkazy dotycz�ce pozasystemowego przydzia�u. Co nie b�dzie �atwe, bo ten tch�rz b�dzie jej unika�... Zmarszczy�a brwi, za�o�y�a nog� na nog� i zag��bi�a si� w my�lach. Co nie trwa�o d�ugo, bowiem z grz�dy nad biurkiem dobieg�o ciche miaukni�cie.
Honor unios�a g�ow� i wyraz namys�u na jej twarzy zast�pi� u�miech — Nimitz hu�ta� si� na chwytnym ogonie, wydaj�c rozmaite d�wi�ki. A gdy zyska� pewno��, �e zwr�ci� jej uwag�, rozbuja� si�, najwyra�niej z zamiarem dokonania napadu na talerz z przek�skami. Naturalnie m�g� to zrobi� bez �adnego ha�asu, ale nie o to mu chodzi�o, bo nie kradzie� smako�yku by�a jego celem. Popiera� jej postanowienie, by zabi� obu sprawc�w mordu, ca�kowicie ufa� jej umiej�tno�ciom, ale nie mia� najmniejszej ochoty dopu�ci�, by w mi�dzyczasie doprowadzi�a si� ponownie do ci�kiej depresji. Wiedzia�a, co zamierza zrobi�, i si�gn�a po talerz, ale nie zd��y�a.
Pu�ci� grz�dy i pofrun��, a przelatuj�c nad talerzem, z�apa� oba faszerowane selery z niesamowit� wr�cz precyzj� — nie ruszy� niczego innego przy tej okazji — i wyl�dowa� na tylnych �apach w rogu biurka. Odbi� si�, wykona� popisowe salto i ju� by� na pok�adzie, cho� wyl�dowa� z g�o�niejszym ni� zwykle �upni�ciem. I natychmiast znikn�� pod stolikiem do kawy, sk�d po chwili dobieg�o tryumfuj�ce bleekni�cie.
— No dobra, Stinker: zaskoczy�e� mnie — przyzna�a, opadaj�c na czworaki.
Radosnym mruczeniem da� jej do zrozumienia, �e jest tego samego zdania, i zacz�� chrupa� seler. Ser, kt�rym warzywo by�o wype�nione, przylepi� mu si� naturalnie do w�s�w, wi�c nie przerywaj�c jedzenia, spr�bowa� je wyczy�ci�.
— Z drugiej strony — doda�a z�owr�bnie, wchodz�c pod st� — oboje wiemy, jaki to b�dzie mia�o wp�yw na tw�j apetyt przy obiedzie, wi�c...
Rozleg� si� sygna� interkomu. Honor urwa�a i spr�bowa�a wsta�, co sko�czy�o si� okrzykiem b�lu, gdy jej g�owa energicznie zetkn�a si� z meblem. Co prawda warkoczyk zamortyzowa� si�� uderzenia, ale i tak siad�a na dywanie zamiast wsta�.
Nimitz spokojnie sko�czy� pierwszy kawa�ek selera, wyczy�ci� w�sy i wzi�� si� za drugi. Sygna� interkomu za� rozleg� si� ponownie. Honor przykl�kn�a, rozcieraj�c g�ow�, gdy z kuchni wy�oni� si� MacGuiness i zamar�, widz�c niecodzienn� scenk�. Na moment z jego twarzy znikn�� wyraz zatroskania, goszcz�cy na niej nieustannie od chwili opuszczenia Graysona — znali si� z Nimitzem od lat, a nie trzeba by�o by� geniuszem, by si� domy�li�, co si� sta�o i czyja to zas�uga.
Mac odchrz�kn��, potrz�sn�� g�ow� i skierowa� si� do biurka. Honor popatrzy�a z u�miechem na jego plecy i wsta�a w chwili, w kt�rej nacisn�� klawisz.
— Kwatera kapita�ska, starszy steward MacGuiness — oznajmi�, posy�aj�c jej cierpi�tnicze spojrzenie.
— Dy�urny oficer ��czno�ciowy — rozleg�o si� w g�o�niku. — Jest skipper? Mam po��czenie do niej z okr�tu flagowego.
— Za moment podejdzie, poruczniku Hammond.
Honor podesz�a, nadal rozcieraj�c bol�ce miejsce na g�owie, co wywo�a�o kolejne chrz�kni�cie, tym razem porucznika Hammonda.
— Po��czenie z okr�tu flagowego, ma’am — zameldowa�. — To admira�.
— Dzi�ki, Jack. — Odgarn�a z czo�a niesforny kosmyk, obci�gn�a kurtk� mundurow� i usiad�a. — Prze��cz prosz�.
Hammond znikn��, na ekranie pojawi�a si� twarz earla White Haven i Honor u�miechn�a si�.
— Dobry wiecz�r, sir. W czym mog� pom�c?
— Kapitan Harrington. — Admira� skin�� g�ow� i spojrza� wymownie na MacGuinessa pozostaj�cego na skraju zasi�gu kamery.
Mac zrozumia�, o co chodzi, i wyszed�, White Haven za� utkwi� wzrok w Honor. Przez moment przygl�da� si� jej w milczeniu, a to, co zobaczy�, r�wnocze�nie zaniepokoi�o go i przynios�o ulg�. Nie wygl�da�a ju� na zranion� czy zaszczut�, ale jej spok�j i skupienie nie zwiod�y go ani na moment, gdy� prawd� wida� by�o w jej oczach. Je�li kto� j� zna� i umia� obserwowa�, zawsze j� w nich wyczyta�. Teraz w oczach Honor by�o zdecydowanie i nie do ko�ca st�umiony b�ysk satysfakcji. Tego w�a�nie si� obawia�, a jeszcze bardziej obawia� si� tego, jak zareaguje na jego s�owa.
— To nic oficjalnego, damo Honor — powiedzia� i wzi�� g��boki oddech, widz�c, jak przekrzywia g�ow� i unosi pytaj�co brew. — Jestem pewien, �e pani zdaje sobie spraw�, i� wszyscy ju� wiedz� o pani spotkaniu z Summervale’m... Tak my�la�em. Rozumiem, �e szczeg�y dotycz�ce kwestii honorowych powinny by� spraw� prywatn�, ale wyzywa�a go pani w miejscu publicznym i to w raczej... niecodziennych warunkach. Dowiedzia�em si� w�a�nie, �e media zainteresowa�y si� ca�� spraw� i na miejscu b�d� ekipy wszystkich wa�niejszych stacji... W dodatku a� huczy od plotek, bo tak tylko mog� to okre�li�, dotycz�cych uwag, kt�re wymieni�a pani z Summervale’em, zanim pani nie wyzwa� na pojedynek. Nikt nie cytuje niczyich wypowiedzi, bo to jest niemo�liwe, ale wszyscy s� zgodni, �e sprowokowa�a go pani celowo.
Przerwa� i czeka� na jej reakcj�. Honor skin�a g�ow�, ale nie wiedzia�, czy oznacza to potwierdzenie jego s��w, czy tylko przyj�cie ich do wiadomo�ci. Potar� skro� niezwykle nerwowym gestem, wiedz�c ju�, �e rozmowa b�dzie znacznie trudniejsza, ni� si� obawia�, ale nie mia� wyj�cia.
— Damo Honor, nie wierz�, by ktokolwiek maj�cy odrobin� przyzwoito�ci czy rozs�dku m�g� pani� za to wini�. Tak reputacja Summervale’a, jak i fakt, �e praktycznie zmusi� kapitana Tankersleya, by go wyzwa�, s� powszechnie znane, ale przyznam, i� nie cieszy mnie perspektywa, i� b�dzie si� pani z nim pojedynkowa�. I nie chodzi o to, �e nie popieram pojedynk�w, ale o to, �e ryzykuje pani starcie z zawodowcem i to na jego terenie... Jest to jednak�e pani prawo i pani wyb�r. Niestety, kilku dziennikarzy podchwyci�o zarzuty, kt�re podobno wypowiedzia�a pani pod adresem earla North Hollow...
Tym razem umilk� na d�u�ej i wida� by�o, �e nie tyle spodziewa si�, ile ��da odpowiedzi.
— Nie powiem, �e mnie to dziwi, sir — odpar�a spokojnie.
Ponownie potar� skro� i przyjrza� si� jej z namys�em.
— Nie w�tpi�, �e to pani nie dziwi. Chc� wiedzie� co innego: czy pani to rzeczywi�cie powiedzia�a i czy chodzi�o pani o to, by media to podchwyci�y?
Honor przez chwil� milcza�a, po czym odpar�a zwi�le:
— W obu przypadkach odpowied� brzmi: tak, sir.
— Dlaczego?!
— Poniewa� oskar�enie jest prawdziwe, sir. Young wynaj�� Summervale’a do zabicia Paula Tankersleya i mnie. I wyra�nie poleci�, by Paul zgin�� pierwszy. Najwyra�niej nienawidzi� go za �zdrad�” i za zwi�zanie si� ze mn�, ale g��wnym powodem by�a ch�� ukarania mnie.
— Zdaje sobie pani spraw� z tego, co m�wi?! Oskar�a pani para Kr�lestwa o wynaj�cie p�atnego zab�jcy!
— Zdaj� sobie doskonale spraw�, sir.
— Ma pani jakie� dowody?!
— Mam, sir — odpar�a ca�kowicie oboj�tnie.
White Haven wytrzeszczy� oczy.
— To dlaczego nie zg�osi�a si� pani do w�adz?! Pojedynki s� legalne, ale wynajmowanie zawodowca do zabicia wroga w sprowokowanym pojedynku — nie!
— Nie zg�osi�am si� do w�adz, poniewa� dow�d, kt�rym dysponuj�, nie zosta�by dopuszczony jako dow�d procesowy, sir. To, �e jest absolutnie prawdziwy i jednoznaczny, nie mia�oby znaczenia. A jest to nagranie, w kt�rym Summervale przyznaje si� do wszystkiego i podaje nazwisko zleceniodawcy. Nagrania dokonano w obecno�ci �wiadka.
— Kto jest tym �wiadkiem?
— Przykro mi, sir, ale musz� odm�wi� odpowiedzi na to pytanie.
White Haven zmru�y� oczy, Honor za� stwierdzi�a, �e zachowanie spokoju pod tym pe�nym namys�u spojrzeniem zaczyna j� coraz wi�cej kosztowa�.
— Rozumiem... — mrukn�� po chwili. — Nagranie zosta�o uzyskane w mniej lub bardziej nielegalnych okoliczno�ciach i os�ania pani osob�, kt�ra go dokona�a, prawda?
— Z ca�ym szacunkiem, sir, ale ponownie musz� odm�wi� odpowiedzi.
White Haven westchn��, ale nie kontynuowa� tematu. Honor odetchn�a z ulg� i natychmiast zesztywnia�a, widz�c, jak jego rysy t�ej�.
— Damo Honor: czy zamierza pani r�wnie� wyzwa� na pojedynek earla North Hollow? — spyta�.
— Zamierzam dopilnowa�, by sprawiedliwo�ci sta�o si� zado��, sir — odpar�a ch�odno. — A s�dom przesta�am ufa�, sir.
— Chcia�bym... chcia�bym, by si� pani nad tym bardzo powa�nie zastanowi�a. Sytuacja w Izbie Lord�w pozostaje nadzwyczaj delikatna: rz�d uzyska� co prawda wi�kszo�� niezb�dn� do przeg�osowania wypowiedzenia wojny, ale ledwo ledwo. Obecnie dysponuje naprawd� minimaln� wi�kszo�ci� g�os�w, a North Hollow odegra� istotn� rol� w przeg�osowaniu tego� wypowiedzenia. Jakikolwiek nowy skandal zwi�zany z nim i z pani� mo�e mie� katastrofalne wr�cz konsekwencje.
— To, milordzie, nie jest akurat moim zmartwieniem.
— Wi�c powinno si� nim sta�! Je�li opozycja...
— Milordzie... — Honor pierwszy raz w �yciu przerwa�a admira�owi, ale by�a zdecydowana wreszcie wyja�ni� pewne sprawy. — W tej chwili opozycja nic mnie nie obchodzi, a problemy rz�du niewiele. Cz�owiek, kt�rego kocha�am zosta� zamordowany z polecenia Younga. Wiem o tym i jak s�dz�, pan te� o tym wie. Nie mog� tego udowodni� w s�dzie, zreszt� prawd� m�wi�c, nie mam na to ochoty: ostatni raz dzi�ki wp�ywom, pieni�dzom i machinacjom politycznym wymiar sprawiedliwo�ci i to wojskowy zosta� przez niego o�mieszony. Gdyby nie to, Paul �y�by, a tch�rz i zdrajca by�by trupem. Pozosta�a mi jedna mo�liwo�� i to jak najbardziej zgodna z prawami Kr�lestwa. I skorzystam z niej, nie zwracaj�c uwagi na �adne polityczne wzgl�dy, aspekty i konsekwencje, sir!
Teraz nie pr�bowa�a ju� udawa� oboj�tno�ci. Tote� tym razem g��bsza by�a cisza, kt�ra zapad�a, gdy umilk�a, zdaj�c sobie spraw�, co i jak w�a�nie wygarn�a rozm�wcy. Sama by�a tym zaskoczona — najwyra�niej jej samokontrola by�a s�absza ni� podejrzewa�a. Mimo to spogl�da�a mu twardo w oczy, czekaj�c na reakcj�. Cisza przeci�ga�a si�; w ko�cu White Haven odetchn�� g��boko i wyprostowa� ramiona.
— Ja nie troszcz� si� o Younga, lady Honor. Nawet nie o rz�d, a w ka�dym razie nie najbardziej. Chodzi mi o pani� i o konsekwencje, kt�re pani� spotkaj�, je�li zrobi pani to, co zamierza.
— Jestem gotowa ponie�� te konsekwencje, sir.
— Ale ja nie jestem! — warkn�� roze�lony i to pierwszy raz konkretnie na ni�. — Rz�d przetrwa, ale je�li pani wyzwie Younga i go zabije, opozycja dostanie ma�piego rozumu! Wydaje si� pani, �e podczas procesu by�o �le? To by�o nic w por�wnaniu z tym, co nast�pi. B�d� chcieli pani g�owy na tacy, a ksi��� Cromarty nie b�dzie mia� innego wyj�cia, jak im j� da�! Nie rozumie pani?!
— Nie jestem politykiem, sir. Jestem oficerem marynarki — powiedzia�a spokojnie, ale znacznie �agodniej, bardziej t�umacz�c ni� ��daj�c, co j� sam� nieco zaskoczy�o.
Jego nag�a z�o�� dziwnie mocno j� zrani�a. Nagle najwa�niejsze sta�o si� to, by White Haven j� zrozumia�.
— Znam swoje obowi�zki jako kr�lewskiego oficera. Ale czy nie uwa�a pan, sir, �e Kr�lestwo tak�e ma pewne obowi�zki wobec mnie, i to niekoniecznie jako oficera? Czy Paul Tankersley zas�u�y�, by zgin�� tylko dlatego, �e wysoko postawiony tch�rz zap�aci� za jego �mier�? Do diab�a, jestem mu to winna, sir! I sobie!
White Haven drgn�� jak uderzony, ale pokr�ci� przecz�co g�ow�.
— Rozumiem pani�, naprawd�. Ale kiedy� ju� t�umaczy�em, �e bezpo�rednie, szybkie dzia�anie nie zawsze jest najlepsze, prawda? Je�eli tak pani post�pi, damo Honor, zniszczy pani siebie i swoj� karier�.
— W takim razie niech tak b�dzie, sir, bo to wszystko nie ma sensu. — W jej g�osie by�a jedynie duma i rezygnacja, kt�re rani�y do �ywego. — Wszystko, o co prosz� moj� kr�low� i moje Kr�lestwo, wszystko, o co kiedykolwiek prosi�am, to sprawiedliwo��, sir. Uwa�am, �e to jedyne, o co mam prawo prosi�, ale mam to prawo. Czy nie to w�a�nie r�ni nas od Ludowej Republiki? Nie ma takiej rzeczy w kategoriach moralnych czy etycznych, kt�ra dawa�aby Youngowi prawo do niszczenia wszystkiego, co zniszczy� ma ochot�, i bezkarnego zas�aniania si� w�asn� pozycj� czy politycznymi wp�ywami. Skoro system jest chory, a lordowie g�upi, to przyznam, �e nie chc� rozumie� polityki, bo ona mnie brzydzi. Rozumiem natomiast, co to obowi�zek i zwyk�a przyzwoito��. Rozumiem te�, co to takiego sprawiedliwo��, nie w prawniczym, lecz moralnym znaczeniu tego s�owa. I je�eli nie mog� na ni� liczy� ze strony innych, to tym razem wezm� j� w swoje r�ce i wymierz�. Niezale�nie od koszt�w i konsekwencji.
— I zako�czy pani swoj� karier�. — W g�osie earla White Haven s�ycha� by�o pro�b�. — Ma pani racj�, pojedynki s� legalne, wi�c nikt pani o nic nie oskar�y. Ale pozbawi� pani� dow�dztwa. I niewa�ne, �e b�dzie to niesprawiedliwe. Je�eli zabijesz Younga, zabior� ci Nike, Honor. Ka�� ci gni� na po�owie pensji bez przydzia�u i ani ja, ani nikt nie zdo�a im w tym przeszkodzi�!
Po raz pierwszy zwr�ci� si� do niej po imieniu, a spos�b, w jaki to zrobi�, i jego dalsze s�owa dowodzi�y, �e plotki, kt�re s�ysza�a, by�y prawdziwe. Czy to z uwagi na przyja�� z Courvoisierem, czy dlatego, �e w ni� wierzy�, czy te� z jakich� innych powod�w White Haven uczyni� z jej kariery swoj� osobist� spraw�. W innych okoliczno�ciach mo�e wzi�aby pod uwag� jego argumenty, mo�e jeszcze raz rozwa�y�aby swoj� decyzj�. Ale nie teraz.
— Przykro mi, sir — powiedzia�a szczerze, prosz�c wzrokiem o zrozumienie. — Je�li kariera musi by� cen�, to j� zap�ac�. Nie mam wyboru. A wie pan, �e ja nie wynajm� zab�jcy! Najwy�szy czas wystawi� Youngowi rachunek i zmusi� go do zap�aty. Skoro nie da si� inaczej, zrobi� to osobi�cie.
— Nie mog� na to pozwoli� — warkn�� White Haven ze z�o�ci�, jakiej jeszcze u niego nie widzia�a. — I nie pozwol�, kapitan Harrington! Jest pani zbyt uparta, by to zrozumie�, ale pani kariera jest wa�niejsza od dziesi�ciu Young�w! W tej chwili wygrywamy, ale to szybko si� zmieni i oboje o tym wiemy! Toczymy wojn� o przetrwanie pa�stwa, a Kr�lewska Marynarka inwestowa�a w pani� przez trzydzie�ci lat. Jest pani broni�, doskona�� broni�, i nie ma pani prawa pozbawia� kraju tej broni. Pani obowi�zkiem jest s�u�y� Kr�lowej, nie sobie!
Honor zblad�a, w jej oczach b�ysn�� l�d, ale nim zd��y�a si� odezwa�, White Haven wzi�� g��boki oddech i grzmia� dalej:
— Kr�lewska Marynarka potrzebuje pani! Kraj potrzebuje pani! Jest pani nadzwyczajnym oficerem, co udowodni�a pani nie raz. Za ka�dym razem, gdy sytuacja wydaje si� by� beznadziejna, dokonuje pani cholernego cudu i wygrywa! Taki dow�dca to skarb! Nie ma pani prawa pozbawia� Kr�lestwa swoich umiej�tno�ci dla prywatnej zemsty, oboj�tnie jak s�uszna by nie by�a! A to, �e pani tego nie mo�e zrozumie�, nie znaczy, �e nie jest to prawda. I dlatego, kapitan Harrington, rozkazuj� pani nie wyzywa� earla North Hollow na pojedynek!
ROZDZIA� XXVI
Prom wyl�dowa� w Capital Field, g��wnym porcie kosmicznym Landing. G�rowa� nad nim stumetrowy obelisk z polerowanego granitu upami�tniaj�cy miejsce l�dowania statku kolonizacyjnego Jason, poruszaj�cego si� z pr�dko�ci� pod�wietln�, a raczej jego pierwszego promu, jako �e sam Jason nigdy nie wyl�dowa� na powierzchni planety. Pomnik po�yskiwa� krwaw� czerwieni� w promieniach wschodz�cego s�o�ca, ale Honor nie zwr�ci�a na niego uwagi.
Wsta�a i z pewnym zaskoczeniem stwierdzi�a, �e jest spokojna — wszystkie ludzkie uczucia gdzie� znikn�y. Wysiad�a, a w �lad za ni� zrobili to: Andrew LaFollet, James Candless i Thomas Ramirez. Ca�a czw�rka wsiad�a do czekaj�cego pojazdu, kt�ry natychmiast ruszy� w drog�.
By� cichy i ciep�y poranek.
A Honor wszystko wydawa�o si� nie do ko�ca realne, cho� widzia�a i rozumia�a to, co j� otacza, z niezwyk�� ostro�ci�. Tylko �e nic nie zdawa�o si� dotyczy� jej bezpo�rednio. Porusza�a si� jakby w prywatnym b�blu ciszy i spokoju, skoncentrowana na jednym. Osi�gni�ciu tego stau po�wi�ci� sporo czasu i wysi�ku, po rozmowie z admira�em White Haven, bowiem jego s�owa wstrz�sn�y ni� bardziej ni� s�dzi�a, �e jest to w og�le mo�liwe.
Nie do��, �e jego up�r by� zadziwiaj�cy, to jeszcze w�ciek� si�, �e nie chce post�pi� tak, jak jej radzi�, a pr�ba wyja�nienia spe�z�a na niczym — przerwa� jej w po�owie, powtarzaj�c idiotyczny i niezgodny z prawem rozkaz, i przerwa� po��czenie.
D�ugo siedzia�a, wpatruj�c si� w pusty ekran. Wybra� najgorszy mo�liwy czas na to, by si� wtr�ci�. Mia�a walczy� o �ycie i potrzebowa�a zaufania i spokoju, a nie k��tni z oficerem, kt�rego szanowa�a. Ale �ycie z zasady by�o wredne i nieuczciwe, tote� w sumie nie powinno jej a� tak zdziwi�, �e nie potrafi� zrozumie�, �e musia�a tak post�pi�. I �e swoj� z�o�ci� i g�upim rozkazem tylko pogorszy� jej po�o�enie, niszcz�c spok�j i koncentracj�. Spodziewa�a si� wi�kszego zrozumienia z jego strony, ale c�...
Nie wiedzia�a, dlaczego nie by� w stanie jej zrozumie�, ale wiedzia�a, �e ni� wstrz�sn��, i potrzebowa�a wielu godzin, by odzyska� spok�j i skupi� si� ca�kowicie na tym, co musia�a zrobi�. Bola�a nad tym, �e powsta�a mi�dzy nimi przepa��, ale w tej chwili by�o to bez znaczenia. Je�eli White Haven nie chcia� czy te� nie m�g� jej zrozumie�, nie by�a w stanie nic na to poradzi�. Poprawi�a si� na siedzeniu i dopiero to jej u�wiadomi�o, �e czuje dziwn� lekko�� na prawym ramieniu, bowiem Nimitz zosta� z MacGuinessem. Po raz pierwszy sprzeciwi� si� jej decyzji tak stanowczo, �e pokaza� k�y, ale nie ust�pi�a, bo nie mog�a. Nie m�g� jej towarzyszy�. Jego zachowanie �atwo by�o przewidzie�. Gdyby Summervale j� zrani� czy zabi�, treecat rzuci�by si� na niego, a to by�oby niedopuszczalne. Nimitz by� niewiarygodnie szybki i dobrze uzbrojony, ale Summervale, przygotowuj�c si� do wykonania zadania, musia� gruntownie zapozna� si� z opisem treecat�w. Ka�dy zawodowiec tak by zrobi�, a on m�g� by� godnym pogardy, ale zawodowcem. Spodziewa�by si� w�a�nie takiej reakcji i na pewno nie wystrzela�by ca�ej amunicji. Nawet Nimitz nie mia�by szans, b�d�c zmuszony pokonana� spor� odleg�o�� na otwartej przestrzeni. Kula z antycznej broni palnej dosi�g�aby go.
Westchn�a, dotkn�a prostego, wy�cie�anego naramiennika, zamkn�a oczy i skoncentrowa�a si� na tym, co j� czeka�o.
Thomas Ramirez siedzia� na sk�adanym siedzeniu twarz� do Honor i trzyma� na kolanach drewnian� kaset� z pistoletami. I chcia� by� tak spokojny jak Kapitan. Drugi raz w ci�gu niespe�na miesi�ca odbywa� t� przeja�d�k� i niedobrze mu si� robi�o na samo wspomnienie poprzedniej. Honor przynajmniej sprawia�a wra�enie, �e wie co robi. Paul nie by� tak skoncentrowany, jakby sytuacja go przeros�a czy oszo�omi�a... albo dlatego, �e nie by� urodzonym zab�jc�. A Honor by�a. Wiedzia� o tym — widzia� j� w akcji. Nie wiedzia� tylko, czy posiada�a odpowiednie umiej�tno�ci. I to w�a�nie nie dawa�o mu spokoju, bowiem Summervale zabi� w takich w�a�nie pojedynkach ponad pi��dziesi�t os�b.
Siedz�cy po lewej stronie Honor Candless podziela� jego niepok�j, natomiast zajmuj�cy miejsce po prawej LaFollet by� r�wnie spokojny jak ona. Ramirez na po�y mu tego spokoju zazdro�ci�, na po�y za� go za� nienawidzi�. �eby si� uspokoi�, przywo�a� wspomnienie ostatniej rozmowy z majorem na ten temat.
— Niewiele wiem o pojedynkach, pu�kowniku Ramirez — przyzna� LaFollet. — Grayso�skie prawo ich zabrania. Widzia�em natomiast patronk� na strzelnicy.
— Na strzelnicy?! — j�kn�� Ramirez. — To nie b�d� zawody strzeleckie, majorze! Ona jest oficerem marynarki, nie Korpusu, a Kr�lewska Marynarka nie szkoli swych oficer�w w u�yciu broni palnej, nawet pulser�w. Korpus to robi, a Summervale, cho� sko�czone �cierwo, jest doskona�ym strzelcem. I �wietnie zna si� na tych cholernych antykach!
— Jak mniemam, m�wi�c �cholerne antyki”, ma pan na my�li bro� paln�? — spyta� uprzejmie LaFollet, a na potwierdzaj�ce mrukni�cie, parskn�� �miechem. — Trudno mi ocenia� umiej�tno�ci tego ca�ego Summervale’a, ale mo�e mi pan wierzy�, pu�kowniku, �e fizycznie nie jest w stanie pos�ugiwa� si� dziesi�ciomilimetrowym pistoletem automatycznym lepiej ni� lady Harrington. I mo�e mi pan zaufa�: wiem, co m�wi�.
— A sk�d ta pewno��?
— Z do�wiadczenia. To, co by� pan uprzejmy nazwa� �cholernym antykiem”, jeszcze dwa lata temu stanowi�o podstawowe uzbrojenie stra�y pa�acowej, gwardii i ochrony osobistej Protektora. Nie mieli�my mo�liwo�ci technicznych zbudowania odpowiednio ma�ych silnik�w antygrawitacyjnych, by produkowa� indywidualn� bro� w rodzaju pulser�w.
Ramirez wytrzeszczy� na niego oczy, z jednej strony nie mog�c uwierzy� w to, co s�yszy, z drugiej bardzo chc�c, by to by�a prawda i by LaFollet rzeczywi�cie wiedzia� co m�wi.
— Jest naprawd� taka dobra? — spyta� po chwili.
— Pu�kowniku Ramirez, przez ostatnie dwa lata w stra�y pa�acowej by�em instruktorem strzeleckim ze specjalno�ci� bro� kr�tka, czyli w�a�nie pistolet automatyczny. Bez trudu rozpoznam urodzonego strzelca, a lady Harrington do takich nale�y. — LaFollet zmarszczy� brwi, przeczesa� d�oni� w�osy i doda�: — Przyznaj�, �e zaskoczy�a mnie jej sprawno��, wi�c porozmawia�em z kapitan Henke. Powiedzia�a co�, co utkwi�o mi w pami�ci, mianowicie, �e patronka mia�a zawsze bardzo dobre wyniki w testach na kinestezj�, a to bardzo wa�ne w waszej marynarce. Nie s�ysza�em wcze�niej tego okre�lenia, ale wydaje mi si�, �e chodzi o to, co zwykle okre�la si� jako orientacj� przestrzenn�. Lady Harrington zawsze wie, gdzie si� znajduje i gdzie znajduje si� wszystko co istotne w stosunku do jej pozycji. Mo�e to g�upio brzmi, ale fakt jest faktem: ka�dy pocisk, kt�ry wystrzeli, je�eli bro� nie b�dzie uszkodzona, trafi dok�adnie tam, gdzie b�dzie chcia�a.
— Je�eli zd��y strzeli� — burkn�� Ramirez, zaciskaj�c pi�ci. — Wiem, �e jest szybka, ma prawie tak dobry refleks jak ja, a ja mam lepszy ni� wi�kszo�� mieszka�c�w tego systemu. Ale trzeba zobaczy� tego gnoja w akcji, by uwierzy� jak jest szybki. Na dodatek b�dzie u siebie i b�dzie robi� to, w czym jest dobry. Nie wiem, majorze... po prostu nie wiem...
Odwr�ci� g�ow� i wpatrzy� si� w okno, w�ciek�y na siebie za brak zaufania do umiej�tno�ci Honor i na to, �e nic nie mo�e na to poradzi�. Mia� jedynie nadziej�, �e optymizm LaFolleta oka�e si� uzasadniony.
W�z zwolni� i Honor otworzy�a oczy. Przejechali w�a�nie przez poro�ni�t� winoro�l� bram� w murze i zatrzymali si� na �wirowym podje�dzie. S�o�ce w�a�nie w pe�ni wzesz�o, zmieniaj�c barw� z krwawoczerwonej na z�ocistobia��, i szmaragdowy, kr�tko przyci�ty trawnik l�ni� kroplami rosy, jakby kto� rozsypa� na� drobniutkie diamenciki.
Wysiad�a w �lad za LaFolletem i wci�gn�a g��boko powietrze pachn�ce ro�linno�ci� i �wie�o�ci�. Po czym skupi�a uwag� na barczystym brunecie w szarym uniformie policji Landing przepasanym czarnym pasem, z kt�rego zwisa�a kabura z ci�kim wojskowym pulserem. M�czyzna podszed� i uk�oni� si�.
— Dzie� dobry, lady Harrington. Jestem porucznik Castellano z Departamentu Policji Miasta Landing. Dzi� mam dy�ur jako arbiter pola honorowego.
— Poruczniku. — Sk�oni�a si� uprzejmie.
Co� na kszta�t zawstydzenia b�ysn�o w jego oczach i zdziwiona unios�a brew. Wskaza� na spory t�umek zgromadzony po jednej stronie pola.
— Przepraszam za gapi�w, milady. To nieprzyzwoite, ale nie mam prawa ich st�d przegoni�.
— Media?
— Tak, milady. Prawie wy��cznie. I tam te�... — Wskaza� z jawnym niesmakiem na niewielkie wzg�rze na przeciwleg�ym kra�cu pola. — Maj� teleobiektywy i naprawd� czu�e mikrofony kierunkowe: wy�apuj� ka�de s�owo. I traktuj� to jak jak�� odmian� cyrku, milady.
— C�, poruczniku Castellano, w ka�dym cyrku musz� by� ma�py. W tym siedz� na g�rze — skomentowa�a i widz�c jego zaskoczenie, u�miechn�a si�. — To nie pana wina, a skoro nie mo�na ich usun��, nale�y ignorowa�... i mie� nadziej�, �e jaka� zab��kana kula poleci w ich stron�.
Porucznik u�miechn�� si� s�abo, jeszcze bardziej zdziwiony.
— Chyba ma pani racj�, milady. — Z widocznym wysi�kiem wzi�� si� w gar��. — Czy w takim razie zechcecie mi pa�stwo towarzyszy�?
— Oczywi�cie.
Poszli w �lad za nim, znacz�c drog� ciemn� smug� pozbawionej rosy trawy, w kierunku prostego, drewnianego ogrodzenia, a raczej bia�ej por�czy przybitej do ko�k�w wbitych w ziemi�. Otacza�a fragment ca�kowicie p�askiego i r�wnego trawnika znajduj�cy si� w �rodku pola. Castellano u�miechn�� si� przepraszaj�co do LaFolleta i Candlessa, gdy dotarli do por�czy.
— Przepraszam, milady; zosta�em naturalnie poinformowany o pani ochronie osobistej, ale przepisy zabraniaj� obecno�ci uzbrojonych os�b towarzysz�cych kt�rejkolwiek ze stron w czasie spotkania. Je�li panowie chc� tu pozosta�, musz� odda� bro�.
Obaj gwardzi�ci zesztywnieli, a LaFollet ju� otwiera� usta, jednak nie zd��y� wydoby� z siebie g�osu, gdy� Honor by�a szybsza.
— Rozumiem, poruczniku. Andrew, Jamie, oddajcie pulsery.
Przez moment wygl�da�o na to, �e LaFollet odm�wi, ale po sekundzie wyj�� z kabury bro� i poda� porucznikowi. Candless poszed� w jego �lady.
— Drugi te�, Andrew — doda�a spokojnie Honor.
LaFollet zamar�, a Ramirez spojrza� na� zaskoczony.
Major westchn�� i wykona� dziwny, nieznaczny ruch lew� r�k� i w jego d�oni znalaz� si� niewielki, kr�tkolufowy pulser. By�a to typowa bro� ostatniej szansy, co naturalnie nie znaczy�o, �e na blisk� odleg�o�� nie jest r�wnie gro�na co zwyk�a.
LaFollet skrzywi� si� i odda� j� Castellano.
— Nie wiedzia�em, �e pani o nim wie, milady.
— Wiem, �e nie wiedzia�e� — odpar�a ze z�o�liwym u�mieszkiem.
— C�... b�d� musia� co� wymy�li�: skoro pani si� zorientowa�a, inni te� mog�... — podsumowa� sm�tnie. — A p�ki co musz� znale�� dla niego nowe miejsce.
— Jestem pewna, �e co� wymy�lisz — zapewni�a go pogodnie.
Castellano odebra� bro� z kamienn� twarz�, natomiast Ramirez, obserwuj�c gwardzist�, zastanawia� si�, czy gdyby nie zgodzi� si� na noszenie broni przez gwardi� na pok�adzie, LaFollet przyzna�by si� do posiadania drugiego pulsera. Szczerze m�wi�c, mocno w to w�tpi�.
— Dzi�kuj�, milady — powiedzia� cicho Castellano.
Niczym wyczarowana wyros�a obok niego policjantka przekaza� jej zdeponowan� bro�, i wskazuj�c na ogrodzony fragment pola, spyta�:
— Jest pani gotowa, milady?
— Jestem. — Honor wyprostowa�a ramiona i spojrza�a na Ramireza. — W porz�dku, Thomas. Za�atwmy to.
Denver Summervale sta� na swoim prywatnym �owisku i obserwowa� najnowsz� ofiar� krocz�c� po wilgotnej trawie.
Jego ubranie by�o w ca�o�ci utrzymane w ciemnej tonacji, bez jednej cho�by barwnej plamy, by nie u�atwia� przeciwnikowi celowania. Z trudem ukry� pogardliwy u�mieszek, przygl�daj�c si� Harrington. Uniform oficerski Royal Manticoran Navy by�, obiektywnie rzecz bior�c, niebrzydki, natomiast z jego punktu widzenia po prostu pi�kny. Czarne t�o ze �licznie kontrastuj�cymi, l�ni�cymi w s�o�cu lamowaniami i dystynkcjami. Najbardziej podoba�y mu si� trzy wyszyte z�ot� nici� gwiazdki na lewej piersi — obieca� sobie umie�ci� przynajmniej jedn� kul� w �rodkowej.
Honor eskortowa� Castellano. Na jego widok Summervale ju� nie pr�bowa� ukry� grymasu. Prawo wymaga�o, by arbiter by� bezstronny, a Castellano by� maniakalnie wr�cz honorowy i przepisowy. Otwarcie nie m�g� tego okaza�, ale robi� co m�g�, by w ka�dy mo�liwy spos�b podkre�li�, �e go nienawidzi i nim gardzi. Dlatego osobi�cie powita� Harrington, pozostawiaj�c powitanie Summervale’a jednemu z asystent�w. Summervale doskonale o tym wiedzia�. Przewa�nie takie demonstracje go bawi�y, tym razem jednak by� zirytowany.
Honor i Ramirez zatrzymali si� dwa metry od niego i Livitnikova, obaj policjanci za� stan�li krok z boku. Castellano odchrz�kn�� i wyg�osi� standardow� formu�k�:
— Panie Summervale, lady Harrington, moim pierwszym i najwa�niejszym obowi�zkiem jest nalega� na pokojowe rozwi�zanie sporu. Dlatego te� pytam obie strony: czy mo�ecie w pokojowy spos�b zako�czy� wa��?
Honor nic nie powiedzia�a. Summervale spojrza� na niego z politowaniem i zaproponowa�:
— Ko�czmy. Um�wi�em si� na �niadanie i nie chcia�bym si� sp�ni�.
Castellano wys�ucha� tej odpowiedzi z kamienn� twarz�, tak jak zreszt� wszystkich dot�d, jedynie jego spojrzenie stwardnia�o. Uni�s� praw� d�o�, jakby co� w niej trzyma� i poleci�:
— W takim razie prosz� zaprezentowa� bro�!
Ramirez i Livitnikov otworzyli trzymane poziomo kasety z pistoletami. Castellano wybra� po jednym z ka�dej i sprawdzi� je wprawnymi ruchami. Mechanizm ka�dego przetestowa� dwukrotnie, po czym wr�czy� jeden Honor, drugi Summervale’owi, nast�pnie spojrza� na sekundant�w i poleci�:
— Panowie, prosz� za�adowa�.
I uwa�nie obserwowa�, jak �aduj� po dziesi�� po�yskuj�cych miedzi� naboi do magazynk�w. Livitnikov sko�czy� pierwszy, ale poczeka� na Ramireza i obaj r�wnocze�nie wr�czyli magazynki — on Summervale’owi, Ramirez Honor.
— Panie Summervale, prosz� za�adowa� bro�!
Denver Summervale wsun�� magazynek w kolb� i przybi� go lew� d�oni�, a� szcz�kn�o. W jego wykonaniu �w prosty gest wygl�da� prawie rytualnie. Na zako�czenie u�miechn�� si�, nie kryj�c pewno�ci zwyci�stwa.
— Lady Harrington, prosz� za�adowa� bro�!
Honor wykona�a polecenie sprawnie i bez pozerstwa. Castellano przygl�da� si� przez moment obojgu powa�nie, nim skin�� g�ow� i poleci�:
— Prosz� zaj�� miejsca!
Ramirez u�cisn�� jeszcze Honor, ona klepn�a go w d�o�, odwr�ci�a si� i spokojnie podesz�a do bia�ego ko�a. Wesz�a na nie i odwr�ci�a si� twarz� do przeciwnika, kt�ry zaj�� identyczne ko�o oddalone o czterdzie�ci metr�w. Castellano sta� dok�adnie w po�owie drogi i g�o�niej ni� dot�d z uwagi na lekk� bryz� poleci�:
— Panie Summervale, milady... mo�ecie zarepetowa� bro�!
Honor odci�gn�a zamek i wprowadzi�a nab�j do komory z suchym, metalicznym szcz�kiem wyra�nie s�yszalnym w ciszy. Podobny, cho� znacznie s�abszy dotar� od strony Summervale’a, a potem zrobi�o si� naprawd� cicho. Nawet rozmowy dziennikarzy ucich�y, gdy niczym s�py zbili si� w grupki przy sprz�cie. Porucznik Castellano doby� bro�, cofn�� si� o pi�� krok�w, by zej�� z linii ognia, i oznajmi� g�o�no:
— Strony uzgodni�y, �e pojedynek odb�dzie si� wed�ug zasad Kodeksu Ellingtona. — Lew� r�k� wyj�� z kieszeni bia�� chusteczk� i trzyma� j� tak, by furkota�a na wietrze. — Kiedy upuszcz� chusteczk�, ka�de z was mo�e unie�� bro� i zacz�� strzela�. Strzela� wolno tak d�ugo, dop�ki przeciwnik nie upadnie lub nie rzuci broni, co jest r�wnoznaczne z poddaniem si�. W obu tych przypadkach druga osoba natychmiast przestaje strzela�, a je�li tego nie zrobi, moim obowi�zkiem b�dzie powstrzyma� j� w ka�dy spos�b, jaki uznam za stosowny, ��cznie z u�yciem broni. Rozumie pan zasady, panie Summervale?
Zapytany skin�� g�ow�.
— Lady Harrington?
— Rozumiem — powiedzia�a cicho, lecz wyra�nie.
— Doskonale. Prosz� zaj�� pozycje!
Summervale odwr�ci� si� prawym bokiem do Honor, z praw� r�k� opuszczon� tak, i� pistolet by� skierowany w ziemi�, i u�miechn�� si� ze z�o�liw� satysfakcj�. Honor bowiem nawet nie drgn�a — pozosta�a zwr�cona twarz� do niego, co by�o ostatecznym dowodem braku do�wiadczenia. Stanowi�a bowiem dzi�ki temu znacznie wi�kszy, czyli �atwiejszy do trafienia cel ni� on. Sprawa b�dzie prostsza, ni� si� spodziewa�; poczu� pierwsz� fal� przyjemno�ci obficie doprawionej nienawi�ci�.
Honor odpowiednim skurczem mi�ni lewego oczodo�u w��czy�a najni�sze ustawienie zbli�enia w protezie i przygl�da�a si� jego twarzy. Jej w�asna by�a ca�kowicie spokojna i pozbawiona wyrazu, oddaj�c stan jej ducha, bowiem nie czu�a absolutnie nic. K�tem oka widzia�a powiewaj�c� chusteczk� i czeka�a. Przez moment wszyscy czekali w rosn�cym napi�ciu. Ca�e pole zamar�o niczym �ywy obraz.
Castellano otworzy� d�o� i bia�y kwadrat materia�u poderwa� wiatr. W umy�le Denvera Summervale’a zap�on�� morderczy ogie� i jego r�ka poruszy�a si� automatycznie wy�wiczonym do perfekcji ruchem. Pistolet stanowi� przed�u�enie jego samego w klasycznej pozycji pojedynkowej. Nie spuszcza� wzroku z Harrington stanowi�cej cel wyryty w jego pami�ci — gdy tylko zleje si� on z kszta�tem widocznym przez muszk� i szczerbink�, naci�nie spust. I nagle, nim to si� sta�o, z jej d�oni wykwit� bia�y kwiat i Summervale poczu�, jak kopn�� go w brzuch jaki� ko� z piek�a rodem.
J�kn�� i wytrzeszczy� oczy, nie wierz�c w�asnym zmys�om. A ona strzeli�a ponownie i tym razem kto� wbi� mu rozpalony pr�t we wn�trzno�ci, o centymetry powy�ej �r�d�a pierwszego b�lu. Dopiero w tym momencie dotar�o do jego zszokowanego umys�u, �e ona nie podnios�a r�ki do oka. Dziwka strzela�a z biodra!
Hukn�� trzeci strza� i na jego ubraniu wykwit�a trzecia krwawa plama. Jego r�ka wa�y�a ton�, gdy zaskoczony spojrza� po sobie i zobaczy� krew na piersiach.
To by�o niemo�liwe! Nic podobnego nie mog�o mu si� przytrafi�...
Czwarty pocisk trafi� go o centymetry wy�ej ni� trzeci i Summervale zawy�. Sam nie wiedzia�, czy bardziej z b�lu, czy z w�ciek�o�ci. Ten czarci pomiot nie mia� prawa go zabi�! Suka nie mog�a go zabi�, nim cho� raz do niej nie strzeli!
Spojrza� na ni�, chwiej�c si� ju� na nogach, i ze zdziwieniem stwierdzi�, �e jego prawa r�ka jest opuszczona, cho� chcia� j� podnie��. Przeni�s� wzrok na Harrington — teraz unios�a bro� do oka, staj�c w klasycznej pozycji. Wyszczerzy� z�by we w�ciek�ym grymasie, nie czuj�c krwi, kt�ra zaczyna�a ciec mu z nosa. Kolana ugina�y si� pod nim, ale w�ciek�o�� dodawa�a si�. Pozosta� wyprostowany i zacz�� unosi� bro�.
Honor Harrington obserwowa�a go przez muszk� i szczerbink�. Widzia�a jego nienawi�� i przera�enie, gdy zrozumia�, co si� sta�o. I w�ciek�� determinacj�, gdy centymetr po centymetrze podnosi� pistolet, z twarz� wykrzywion� w upiornym grymasie ods�aniaj�cym z�by.
I bez �adnej emocji przygl�da�a si�, jak pi�ta kula trafia go dok�adnie w nasad� nosa.
ROZDZIA� XXVII
Earl North Hollow siedzia� zgarbiony w fotelu, blady jak �mier� na urlopie, i �ciska� kurczowo szklank� z ziemsk� whisky. Z ukrytych g�o�nik�w dobiega�a cicha muzyka, lecz on s�ysza� tylko �omot w�asnego serca.
By� przera�ony. A co gorsza — nie mia� poj�cia, co robi�.
Upi� solidny �yk drogiego trunku, kt�ry eksplodowa� mu w �o��dku niczym najgorszy bimber. Zamkn�� oczy i przesun�� zimnym naczyniem po spoconym czole, ledwie mog�c uwierzy�, jak �le si� wszystko potoczy�o. Ta zdradziecka wesz, Tankersley, da� si� zabi� zgodnie z planem i tym razem Young mia� pewno��, �e suk� zabola�o. I to mocno zabola�o. A on tryumfowa� i rozkoszowa� si� jej b�lem jak najs�odszym winem. Wiedzia� o odlocie HMS Agni i obliczy� sobie dok�adnie, kiedy wiadomo�� powinna do niej dotrze�. Dok�adnie w tym czasie �wi�towa� zwyci�stwo kolacj� w �Cosmo” i noc� z Georgi�. A potem czeka� z radosn� niecierpliwo�ci� na jej powr�t.
Tyle �e kiedy wr�ci�a, zacz�y si� nieszcz�cia.
Do tej pory nie mia� poj�cia, jak ta dziwka domy�li�a si�, �e to on wynaj�� tego kretyna. Nawet niech�tne mu media podchodzi�y do tej cz�ci jej konfrontacji z Summervale’em nader ostro�nie, prawdopodobnie z racji olbrzymich odszkodowa�, kt�re zas�dzi�by s�d w przypadku udowodnienia, �e bezpodstawnie pom�wiono o co� takiego para Kr�lestwa. Ale jej oskar�enia przedosta�y si�, jak si� nale�a�o spodziewa�, do publicznej wiadomo�ci. Kiedy si� o tym dowiedzia�, kl�� a� powietrze wy�o, ale nic nie by�o w stanie zmieni� faktu, �e spotka� si� z tym niekompetentnym idiot�.
Kto� musia� ich zobaczy� i przekaza�, czy te� co bardziej prawdopodobne, sprzeda� t� informacj� kt�remu� z jej zasranych przydupas�w. Wiedzia�, �e osobiste spotkanie z zawodowym zab�jc� to ryzyko, ale Georgia twierdzi�a, �e jest najlepszy w swoim fachu, a zebrane materia�y potwierdza�y jej s�owa. A kiedy ma si� do czynienia z mistrzem, trzeba gra� wed�ug jego regu�. Summervale akurat przestrzega� zasady, by na ostatnim spotkaniu, na kt�rym dobijano targu, pojawi� si� osobi�cie zleceniodawca. Zgodzi� si� i teraz mia� przez to problemy. A przysz�o�� rysowa�a si� w ciemnych barwach w�a�nie dlatego, �e Harrington wiedzia�a o nim.
Ogl�da� pojedynek, na kt�ry zreszt� czeka� niecierpliwie. �a�owa�, �e dziennikarze nie dopadli jej wcze�niej — widok b�lu i w�ciek�o�ci na jej twarzy sprawi�by mu ogromn� satysfakcj�, ale tak radosne oczekiwanie trwa�o d�u�ej, co mia�o swoje dobre strony. Z powodu niemo�no�ci przeprowadzenia z ni� wywiadu media rozp�ta�y tak� burz� spekulacji i �zawych komentarzy, �e a� mi�o by�o popatrze�. Zrobiono z niej bohaterk� tragiczn� gotow� pom�ci� kochanka, stawi� czo�a najgro�niejszemu z zawodowych rewolwerowc�w. A wszystko to w imi� mi�o�ci! U�mia� si� do �ez, ogl�daj�c te brednie, bowiem doskonale wiedzia�, �e robi� to wy��cznie dla popularno�ci program�w: ka�dy chwyt by� dobry, by przyci�gn�� widz�w. Nim dosz�o do pojedynku, sprawa sta�a si� tak pasjonuj�ca, �e wszystkie wi�ksze stacje wys�a�y na miejsce swoje ekipy i nadawa�y przekaz na �ywo. Nala� wi�c sobie solidn� porcj� brandy i usiad� wygodnie przed ekranem, by rozkoszowa� si� zemst� w kolorze.
I zawi�d� si� srodze.
Nadal wstrz�sa�y nim dreszcze, gdy przypomnia� sobie co widzia�. Summervale porusza� si� z szybko�ci� i wdzi�kiem atakuj�cego w�a, a suka zdawa�a si� by� zmartwia�a ze strachu — sta�a i nie rusza�a si�. A potem strzeli�a, nim Summervale zd��y� podnie�� bro�. Oszo�omiony patrzy�, jak Summervale zatacza si�, bo sta�o si� to tak b�yskawicznie, �e w pierwszym momencie nie zrozumia�, co si� w�a�ciwie wydarzy�o. Potem jakby w zwolnionym tempie obserwowa� ka�dy nast�pny strza�. Po ka�dym trafieniu, jego s�ono op�acony zab�jca, podskakiwa� jak marionetka, a w ko�cu jego g�owa eksplodowa�a i zwali� si� na traw�, martwy nim jej dotkn��.
To, co widzia�, by�o niemo�liwe! I nie mog�o si� wydarzy�! Przecie� kurew jedna by�a oficerem marynarki i nikt jej nie uczy� strzelania z pistoletu — wiedzia� o tym, bo przeszed� dok�adnie to samo szkolenie — a w jej aktach nie by�o s�owa o prywatnych zainteresowaniach broni�. Wi�c jakim cudem, do cholery, umia�a tak dobrze strzela�?
To niepokoj�ce pytanie szybko zosta�o zapomniane i zast�pione przez czyste przera�enie. Bowiem obraz zmieni� si�; na ekranie zamiast medyk�w bez sensu spiesz�cych do le��cego, kt�ry ju� na pierwszy rzut oka nie mia� prawa �y�, ukaza�a si� twarz Harrington w du�ym zbli�eniu. A na niej wida� by�o jedynie lodowate opanowanie, znacznie gorsze od nienawi�ci, bo ukierunkowane na osi�gni�cie zamierzonego celu. A on zna� ten wyraz twarzy — by�o to niczym spojrzenie w oblicze �mierci.
Strach zatrz�s� nim. Dziennikarze wylegli na pole niczym stado �cierwojad�w, skupiaj�c si� wok� niej i przekrzykuj�c pytaniami. Rozmaitej ma�ci mikrofony znalaz�y si� przed jej twarz� i to mimo wysi�k�w policji i jej, cholera, nie wiadomo sk�d wytrza�ni�tych goryli. A suka spokojnie odda�a pistolet towarzysz�cemu jej pu�kownikowi Marines, spojrza�a prosto w obiektyw i unios�a d�o� jak jaka�, kurwa, kr�lowa.
Lawina pyta� os�ab�a, potem w og�le usta�a, a jej oczy zdawa�y si� wyskakiwa� z holoprojekcji i wpatrywa� tylko w niego. Gdy si� odezwa�a, g�os mia�a r�wnie zimny i twardy co oczy.
— Panie i panowie, nie odpowiem na �adne pytanie, ale chc� wyg�osi� kr�tkie o�wiadczenie.
Kto� pr�bowa� wywrzeszcze� pytanie, ale drugie s�owo zmieni�o si� w j�k, gdy s�siad uciszy� go szturcha�cem, a ona poczeka�a spokojnie, a� w�r�d mot�ochu dziennikarskiego ponownie zapanuje cisza, a potem zacz�a m�wi�:
— Denver Summervale zabi� kogo�, kogo kocha�am. To, co si� tu dzi� wydarzy�o, nie przywr�ci �ycia Paulowi Tankersleyowi. Wiem o tym. Nic nie przywr�ci mu �ycia. Ale mog� i wymierz� sprawiedliwo�� cz�owiekowi, kt�ry go zamordowa�.
Kamera drgn�a, a w�r�d dziennikarzy rozleg� si� szmer zdumienia.
— Ale�, lady Harrington — wykrztusi� najodwa�niejszy — kapitan Tankersley zgin�� w pojedynku, a pani w�a�nie...
— Wiem, jak zgin�� — przerwa�a mu. — Ale Summervale by� jedynie narz�dziem. Zosta� wynaj�ty do zabicia konkretnych os�b, kt�re by�y mu ca�kiem oboj�tne. By� zab�jc�, ale morderc� jest ten, kto go wynaj��.
Kto� gwizdn��, kto� inny j�kn��, a jeszcze kto� zakl��, przypominaj�c sobie plotki o oskar�eniu, kt�re rzuci�a w twarz Summervale’owi. North Hollow by� tak przera�ony, �e nie m�g� s�owa z siebie wydusi�.
W ciszy, kt�ra nagle zapad�a, rozleg� si� lodowaty, wyra�ny g�os Harrington:
— Oskar�am earla North Hollow o wynaj�cie Denver a Summervale’a i zlecenie mu zabicia Paula Tankersleya i mnie. W tej kolejno�ci. — U�miechn�a si� i North Hollow poczu�, �e krew mu si� �cina. — Jak tylko oka�e si� to mo�liwe, oskar�� earla osobi�cie. �ycz� pa�stwu udanego dnia.
Ksi��� Cromarty j�kn��, mimo �e ogl�da� relacj� z przebiegu pojedynku ju� po raz drugi. Kiedy wreszcie wygl�da�o na to, �e kryzys min�� i sytuacja zacz�a si� uspokaja�, musia�o si� wydarzy� co� takiego. Telefony ju� si� urywa�y: dzwonili wszyscy przyw�dcy partii opozycyjnych, domagaj�c si� z zadziwiaj�c� jednomy�lno�ci�, by zareagowa� na skandaliczne potwarze wyg�aszane przez kapitan Harrington. Jakby m�g� co� zrobi�! Swoj� drog�, by�a niespe�na rozumu — nie wiedzia�a, co si� z ni� stanie po takim oskar�eniu?!
Wy��czy� holoprojekcj� i ukry� twarz w d�oniach. Tak na dobr� spraw� powinien by� jej wdzi�czny za jedno — uwolni�a go od Denvera. Jedyne, co poczu� na wie�� o jego �mierci i co nadal czu�, to przeogromna ulga. Rzadko kiedy komu� �le �yczy�, ale Denver naprawd� zas�u�y� na �mier� i to ju� dawno. Fakt, �e nale�a� do jego rodziny, nie by� mi�y z politycznego punktu widzenia, ale nie stanowi� te� powa�nego problemu dla rz�du. O takich jak on nikt nie chcia� zbyt g�o�no m�wi� i to z rozmaitych powod�w.
Najistotniejsze by�o co innego — jaka b�dzie reakcja earla North Hollow. Generalnie rzecz bior�c, Young by� durniem, ale mia� wystarczaj�co du�o sprytu i instynktu, by stara� si� chwilowo zosta� kim�, z kim nale�y si� liczy�. Jego rodzina, je�li chodzi o m�sk� cz��, od wielu pokole� sk�ada�a si� z dobrze urodzonych i bogatych prymityw�w o mentalno�ci zbir�w i nieodpartych ci�gotach do wykorzystywania w�adzy. Young by� g�upszy i bardziej arogancki (cho� trudno by�o w to uwierzy�) od nie op�akiwanego tatusia. Natomiast ambicj�, je�li go nie przewy�sza�, to na pewno mu dor�wnywa�. Wda� si� w t� skomplikowan� rozgrywk� z odwag� p�yn�c� z g��bokiej ignorancji oraz bezwzgl�dno�ci� powodowan� brakiem jakichkolwiek zasad. Jak dot�d instynkt godny cz�owieka z rynsztoka s�u�y� mu nie�le — zaskoczy� znacznie od siebie bezwzgl�dniejszych i bardziej do�wiadczonych polityk�w, staj�c si� nagle w Izbie g�osem rozs�dku i �wietlanym wzorem, cz�owiekiem gotowym dla dobra ojczyzny, b�d�cej w kryzysowej sytuacji, zjednoczy� lord�w. I to mimo faktu, �e rz�d zezwoli� flocie tak paskudnie z nim post�pi�. Ot, pomnikowa posta�. Prawda by�a taka, �e ambicja go zniszczy i to w kr�tkim czasie, ale jak dot�d gra� wybran� rol� doskonale. A to jedynie pogarsza�o spraw�.
Ksi��� wyprostowa� si� nagle, tkni�ty now� my�l�. W sytuacji Younga najlogiczniejsze by�o jak najszybsze wyst�pienie z pozwem o znies�awienie, potwarz, oszczerstwo czy co tam chcia�. Poniewa� prawo zabrania�o pojedynk�w mi�dzy procesuj�cymi si� stronami, by�by bezpieczny.
Dziwne, �e tego nie zrobi�... wygl�da�o na to, i� nie m�g�. A to z kolei oznacza�o, �e Harrington ma racj� i Young rzeczywi�cie wynaj�� Denvera... a ona mia�a na to dow�d!
Zmarszczy� brwi, powoli pocieraj�c je opuszkami z��czonych palc�w. Je�li tak by�o, a nie mia� �adnych w�tpliwo�ci, �e Young by� zdolny do podobnego zachowania, ba: nawet idealnie ono do� pasowa�o, to w �aden spos�b nie m�g� wyst�pi� na drog� s�dow�. Bo w�wczas wystarczy�o, by Harrington przedstawi�a dow�d, a nikt nie wchodzi�by w szczeg�y i nie docieka� na przyk�ad, sk�d go ma. Zosta�aby uniewinniona. A Young m�g�by si� na zawsze po�egna� z karier� polityczn� czy te� z posiadaniem jakichkolwiek wp�yw�w w polityce.
W takim razie rodzi�o si� pytanie, co m�g� zrobi�. Bo gro�ba by�a jak najbardziej realna — Harrington zamierza�a wyzwa� go na pojedynek, a zaskakuj�ca skuteczno��, z jak� rozstrzela�a Denvera, uznawanego za najlepszego rewolwerowca, jednoznacznie dowodzi�a, �e je�li b�dzie go mia�a w zasi�gu strza�u, to go zabije. A b�dzie go mia�a, ledwie znajdzie si� wystarczaj�co blisko niego, by go wyzwa�.
Teraz nale�a�o si� zastanowi�, czy Young m�g� odm�wi� honorowego za�atwienia sprawy. To, �e by� tch�rzem, dla kt�rego honor by� jedynie pustym s�owem, nie ulega�o w�tpliwo�ci, ale pokazanie tego ca�emu Kr�lestwu by�oby r�wnoznaczne z ko�cem kariery i wp�yw�w politycznych, podobnie jak udowodnienie, �e jest morderc�. Przed dzisiejszym pojedynkiem m�g� mie� nadziej� na prze�ycie spotkania z Harrington, zw�aszcza gdyby odbywa�o si� wed�ug Kodeksu Dreyfusa.
Po tej transmisji sta�o si� jasne, �e nie ma na to cienia szansy. Najbardziej przera�aj�ce by�o nie to, �e Honor pi�� razy trafi�a Denvera, ale spos�b, w jaki to zrobi�a. To nie by� pojedynek, lecz egzekucja, a Denver zosta� po�miertnie zdeklasowany. Trafi�a go tyle razy nie dlatego, �e musia�a, lecz dlatego, �e chcia�a.
I je�eli kiedykolwiek doprowadzi Younga na ten kawa�ek trawnika, zrobi z nim dok�adnie to samo.
Premier nie pami�ta�, kiedy ostatni raz ba� si� kogo� fizycznie; Honor Harrington nie nape�nia�a go strachem — nape�nia�a go przera�eniem. W�tpi�, by ktokolwiek, kto cho� raz obejrza� to nagranie, b�dzie kiedykolwiek w stanie zapomnie� widok ca�kowitego braku wyrazu jej twarzy w chwili, gdy rozstrzeliwa�a przeciwnika. A je�eli kr�lewski oficer w ten sam spos�b odstrzeli para Kr�lestwa...
Wstrz�sn�� si� na sam� my�l i si�gn�� po modu� ��czno�ci. Istnia�a tylko jedna osoba zdolna zapobiec katastrofie, tote� wybra� jej osobisty numer i cierpliwie poczeka�, a� na ekranie pojawi si� operator w liberii.
— Pa�ac Mount Royal, czym mog�... o, dobry wiecz�r, ksi��� Cromarty.
— Dobry wiecz�r, Kevin. Musz� rozmawia� z Jej Wysoko�ci�.
— Moment, milordzie. — Operator sprawdzi� co� na ekranie komputera. — Przykro mi, ale udziela audiencji prywatnej ambasadorowi Zanzibaru.
— Rozumiem — Cromarty odchyli� si� na oparcie fotela i spyta� po namy�le: — Kiedy b�dzie wolna?
— Obawiam si�, �e niepr�dko, milordzie. — Operator urwa�, widz�c min� rozm�wcy: w ko�cu kr�lowa nie wybiera�a p�g��wk�w na operator�w swej prywatnej linii. — Prosz� wybaczy�, czy to co� naprawd� pilnego? Nowy kryzys?
— Nie wiem — przyzna� ku w�asnemu zaskoczeniu Cromarty i po�o�y� d�onie na blacie biurka. — Z pewno�ci� mo�e si� w niego przerodzi� i to szybko. S�dz�... powiedz Jej Wysoko�ci, �e musz� z ni� rozmawia� najszybciej jak to tylko mo�liwe.
— Oczywi�cie, milordzie. Poczeka pan?
— Tak.
Operator znikn�� z ekranu zast�piony god�em Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, a Cromarty zabija� czas, b�bni�c palcami po biurku. Niekt�rzy premierzy robili co mogli, by sta� si� maksymalnie niepopularni dla swych w�adc�w, przeszkadzaj�c im przy ka�dej okazji duperelami, kt�re mog�y poczeka�. Poniewa� zdawa� sobie z tego spraw�, od pocz�tku uwa�a�, by nie przerywa� kr�lewskich zaj��, je�li nie by�o to absolutnie konieczne. Mia�o to znaczny wp�yw na to, �e dobrze im si� wsp�pracowa�o, a kr�lowa odbiera�a po��czenia od niego z minimalnym mo�liwym op�nieniem. Teraz odetchn��, gdy jej twarz po mniej ni� pi�ciu minutach pojawi�a si� na ekranie.
— Allen — powita�a go bez zb�dnych uprzejmo�ci.
— Wasza Wysoko��.
— Mam nadziej�, �e to rzeczywi�cie co� wa�nego, bo ambasador jest zdenerwowany informacj� o wycofaniu z Zanzibaru stacjonuj�cej tam dot�d naszej eskadry. Uspokojenie go okazuje si� trudniejsze, ni� s�dzi�am.
— Przepraszam, Wasza Kr�lewska Mo��, ale s�dz�, �e mo�emy mie� sytuacj�.
— Jak� �sytuacj�”? — spyta�a ostrzej. — Wiesz, �e nie lubi�, gdy u�ywasz tego okre�lenia, Allen!
— Przepraszam, ale obawiam si�, �e znowu jest trafne. Czy Wasza Wysoko�� ogl�da�a jakiekolwiek wiadomo�ci w ci�gu ostatniej godziny?
— Nie, audiencja rozpocz�a si� wcze�niej. Co si� sta�o?
— Lady Harrington w�a�nie zastrzeli�a mojego kuzyna Denvera — widz�c jej reakcj�, Cromarty doda� pospiesznie: — Nie wzruszy�o mnie to, nie ma obawy. A raczej wzruszy�o, ale nie to, �e zgin��: zawsze by� parszyw� owc� przysparzaj�c� rodzinie jedynie problem�w. I jak Wasza Wysoko�� wie, robi� to z przyjemno�ci�.
— Wiem — przyzna�a cicho i przygryz�a lekko doln� warg�. — Wiedzia�am, �e maj� si� pojedynkowa�, naturalnie. S�dz�, �e wszyscy o tym wiedzieli. Przyznaj�, �e jestem r�wnie uradowana co zaskoczona tym, �e zwyci�y�a.
— Wygl�da na to, �e wszyscy martwili�my si� tym razem o niew�a�ciw� osob�, Wasza Wysoko�� — o�wiadczy� rzeczowo Cromarty. — Trafi�a go cztery razy, nim zacz�� pada�, a dobi�a pi�t� kul� w g�ow�.
Kr�lowa gwizdn�a bezg�o�nie, nie kryj�c zaskoczenia.
— To akurat nie jest problemem — doda�. — Media transmitowa�y wszystko na �ywo, a obecne by�y chyba wszystkie stacje i ju� zd��y�y co bardziej krwawe fragmenty powt�rzy�. Podobnie jak o�wiadczenie lady Harrington.
— O�wiadczenie?
— Tak, Wasza Wysoko��. Formalnie oskar�y�a earla North Hollow, �e wynaj�� Denvera do zabicia Tankersleya... i jej.
— M�j Bo�e! — westchn�a kr�lowa.
Cromarty poczu� co� na kszta�t masochistycznej satysfakcji, widz�c jej zaskoczenie. Obserwowa� jej twarz i czeka� cierpliwie, a� zako�czy proces my�lowy. Zaj�o jej oko�o trzydziestu sekund przeanalizowanie wszystkich mo�liwych konsekwencji, kt�re sam rozwa�y� ju� wcze�niej, po czym unios�a g�ow� i spojrza�a na niego ze wzmo�on� uwag�.
— A wynaj��?
— Nie mam dowod�w ani potwierdzaj�cych, ani obalaj�cych to oskar�enie, Wasza Wysoko��. Jest to naturalnie mo�liwe, tym bardziej �e Young nie poda� jej do s�du pod zarzutem oszczerstwa. A prywatnie bardzo w�tpi�, by lady Harrington oskar�y�a go, nie maj�c jakiegokolwiek dowodu na potwierdzenie swoich s��w.
Kr�lowa przytakn�a, pocieraj�c policzek kciukiem.
— Je�eli ma dow�d, to b�dzie dzia�a� — powiedzia�a bardziej do siebie ni� do niego, nie przestaj�c jednak patrze� na premiera. — Zreszt� nigdy nie zawiadomi�aby medi�w, gdyby nie planowa�a go zabi�... Je�eli to zrobi, jakie b�d� straty?
Ostatnie zdanie powiedzia�a g�o�niej, wyra�nie kieruj�c je do rozm�wcy.
— Du�e, Wasza Wysoko��. Mo�e nawet bardzo du�e. A je�li zabije go w ten sam spos�b co Denvera, to mog� by� katastrofalne. — Wstrz�sn�� nim dreszcz na samo wspomnienie. — Nie radz� ogl�da� pojedynku, Wasza Wysoko��. Sam �a�uj�, �e to zrobi�em. Je�li odstrzeli go w podobny spos�b, opozycja dostanie sza�u. Kryzys mo�e by� gorszy ni� walka o wypowiedzenie wojny. Jakie konkretnie b�d� straty i co mo�emy na to poradzi�? Najprawdopodobniej stracimy poparcie Zjednoczenia Konserwatywnego, ale przeci�gn�li�my na swoj� stron� tylu post�powc�w, �e powinno si� to zr�wnowa�y�, tym bardziej, �e �Nowi” s� przynajmniej obecnie w naszym zespole. Libera�owie prawie na pewno do��cz� do konserwatyst�w i b�d� chcieli jej g�owy, ale nawet je�li im j� damy, prawdopodobnie jeszcze g��biej wejd� w opozycj�. Je�eli im jej nie damy, to do��cz� do nich post�powcy. Przyjmuj�c nawet najoptymistyczniejszy wariant, musz� stwierdzi�, �e ucierpimy powa�nie, Wasza Wysoko��.
— Ale nadal b�dziemy mieli wi�kszo��?
— Je�eli damy im g�ow� Harrington, to tak. A raczej s�dz� �e tak, bo pewien by� nie mog�. W tej chwili zreszt� nawet nie podejmuj� si� przewidzie� reakcji Izby Gmin. Harrington od czasu plac�wki Basilisk jest dla nich kim� w rodzaju �wi�tej patronki, ale... — Cromarty wzruszy� wymownie ramionami.
Kr�lowa zmarszczy�a z namys�em brwi. Pozwoli� jej my�le� przez kilkana�cie sekund, nim delikatnie odchrz�kn�� i powiedzia�:
— Widz� tylko jedno optymalne rozwi�zanie, Wasza Wysoko��.
— Tak? — zdziwi�a si� z u�miechem ca�kowicie pozbawionym weso�o�ci. — To jeste� lepszy, bo ja nie widz� �adnego.
— Tak si� sk�ada, �e wiem, i� earl White Haven rozkaza� lady Harrington nie wyzywa� earla North Hollow i...
— Rozkaza� jej? — Twarz kr�lowej st�a�a, a w oczach pojawi�y si� niebezpieczne b�yski. — Rozkaza�, powiadasz?
— Tak, Wasza Wysoko��, i...
— I z�ama� w ten spos�b prawo! — warkn�a. — Gdyby North Hollow by� czynnym oficerem, White Haven mia�by prawo wyda� taki rozkaz, a tak post�pi� ca�kowicie bezprawnie i dama Honor b�dzie mia�a pe�ne prawo pozwa� go do s�du!
— Zdaj� sobie z tego spraw�, Wasza Wysoko��. — Cromarty powstrzyma� si� w ostatniej chwili przed otarciem spotnia�ego nagle czo�a; rozpoznawa� objawy, a roz�oszczona El�bieta III nie nale�a�a do os�b, z kt�rymi chcia�by mie� do czynienia. — Jestem przekonany, �e powodowa�a nim troska o ni� i jej karier�. I cho� bez w�tpienia posun�� si� za daleko, jego troska jest jak najbardziej uzasadniona.
— A Hamish Alexander zawsze mia� sk�onno�� do ignorowania przepis�w, gdy by� przekonany, �e ma racj� — doda�a kr�lowa pozbawionym emocji g�osem.
— C�., tak, Wasza Wysoko��. Ale przewa�nie post�powa� s�usznie i nie sadz�, by�my w tym przypadku...
— Przesta� go broni�! — Kr�lowa zamilk�a na d�u�sz� chwil�, a potem wzruszy�a ramionami. — Nie podoba mi si� to, co zrobi�, i mo�esz mu to przekaza�, ale prawdopodobnie masz racj�. To nie moja sprawa, dop�ki dama Honor nie zdecyduje si� wnie�� oskar�enia.
— Tak, Wasza Wysoko��. — Cromarty mia� nadziej�, �e uda�o mu si� ukry� ulg�. — Chcia�em jednak powiedzie�, �e White Haven mia� racj�, tak je�li chodzi o jej karier�, jak i o polityczne straty... Ciesz� si�, �e Wasza Wysoko�� zgadza si� ze mn�. Chodzi mi o to, �e skoro mia� s�uszno��, a dama Honor najwyra�niej nie przyj�a do wiadomo�ci jego argument�w i nie zamierza pos�ucha� jego rozkazu, to pomy�la�em sobie, �e by� mo�e...
— Stop! Ani s�owa! — Oczy kr�lowej ponownie gro�nie b�ysn�y. — Je�eli masz zamiar zaproponowa�, bym jej poleci�a nie wyzywa� tego tch�rza, to nie wysilaj si�. Mo�esz o tym zapomnie�!
— Ale� Wasza Wysoko��, konsekwencje...
— Powiedzia�am, �e tego nie zrobi�, Allen.
— By� mo�e gdyby Wasza Wysoko�� cho� z ni� porozmawia�a... wyja�ni�a sytuacj� i poprosi�a tylko, �eby...
— Nie! — przerwa�a mu zimno i zdecydowanie.
Cromarty natychmiast umilk� — zna� ten ton i wiedzia�, �e dalsza dyskusja nie ma sensu. Kr�lowa jeszcze przez kilka sekund przygl�da�a mu si� ostro, potem jej wzrok z�agodnia�, a na twarzy pojawi� si� dziwnie przypominaj�cy wstyd wyraz.
— Nie zrobi� tego, Allen — powiedzia�a cicho. — Nie mog�. Je�eli j� poprosz�, prawdopodobnie mnie pos�ucha, a by�oby to szczytem niesprawiedliwo�ci. Gdyby�my zrobili to, co do nas nale�y, Young zosta�by skazany za tch�rzostwo i rozstrzelany. I ca�a ta tragedia nie mia�aby miejsca.
— Wasza Wysoko�� wie, �e nie mogli�my.
— Wiem i bynajmniej nie poprawia to mojego samopoczucia. Zawiedli�my j� oboje, Allen. To przez nas zgin�� m�czyzna, kt�rego kocha�a. Tylko i wy��cznie z naszej winy, bo nie zrobili�my tego, co powinni�my. Obywatele tego pa�stwa maj� prawo oczekiwa� od w�adz sprawiedliwo�ci, a kto� taki jak dama Honor podw�jnie, bowiem Kr�lestwo ma wobec niej olbrzymi d�ug wdzi�czno�ci. A nie doczeka�a si� jej, bo zabrak�o nam odwagi. Nie, Allen. Je�li jest to jedyny spos�b, w jaki mo�e doko�czy� to, co my powinni�my zrobi� znacznie wcze�niej, to nie b�d� pr�bowa�a jej powstrzyma�.
— Wasza Wysoko��, prosz�... je�li nie z powodu politycznych konsekwencji, to skutk�w, jakie to b�dzie mia�o dla niej! Nie b�dziemy w stanie w �aden spos�b jej ochroni�. Jej kariera legnie w gruzach, a my stracimy jednego z najlepszych kapitan�w w dziejach Kr�lewskiej Marynarki.
— S�dzisz, �e ona nie zdaje sobie z tego sprawy? — spyta�a mi�kko Kr�lowa.
Cromarty potrz�sn�� g�ow�.
— Ja te� tak my�l�. A skoro zdaje sobie z tego spraw� i gotowa jest zap�aci� t� cen�, to na pewno nie powiem jej, �e nie mo�e czy nie powinna. I ty tego te� nie zrobisz! Zabraniam ci wywiera� na ni� jakikolwiek nacisk w jakikolwiek spos�b! I powiedz earlowi White Haven, �e ten zakaz tak�e jego obejmuje!
ROZDZIA� XXVIII
Admira� sir Thomas Caparelli przybra� uprzejmy wyraz twarzy, gdy adiutant otworzy� drzwi jego gabinetu, wpuszczaj�c earla White Haven. Nawet wsta� i wyci�gn�� r�k�, by w niczym nie uchybi� dobrym manierom. Go�� u�cisn�� j� i po zapraszaj�cym ge�cie gospodarza usiad�. Caparelli opad� na sw�j fotel, odchyli� go w ty� i przyjrza� si� earlowi, zastanawiaj�c si�, jaki te� mo�e by� pow�d tej wizyty. Spotykali si� rzadko, g��wnie na gruncie zawodowym, a to dlatego, �e nie przepadali za sob� i to od dawna. Pierwszy Lord Przestrzeni szanowa� earla White Haven, ale niezbyt go lubi� i wiedzia�, �e jest to odwzajemnione uczucie. Co dawa�o mu pewno��, �e wizyta nie by�a spowodowana wzgl�dami towarzyskimi.
— Dzi�kuj�, �e tak szybko znalaz� pan dla mnie czas, sir — zagai� White Haven.
Caparelli wzruszy� ramionami.
— Jest pan zast�pc� dow�dcy ca�ej Home Fleet, admirale. Je�li chce si� pan ze mn� zobaczy�, zak�adam, �e ma pan ku temu pow�d. O co chodzi i w czym mog� pom�c?
— Obawiam si�, �e to jest nieco skomplikowane — przyzna� niespodziewanie White Haven, przeczesuj�c d�oni� czarne, zaczynaj�ce dopiero siwie� w�osy.
Caparelli zamruga� gwa�townie — jedn� z najbardziej irytuj�cych go cech earla zawsze by�a jego niezachwiana (i na dodatek najcz�ciej uzasadniona) pewno�� siebie. Widok zdenerwowanego czy niepewnego earla nale�a� do prawdziwych rzadko�ci. Rozz�oszczonego widywa� cz�sto, z�o�liwego — zwykle by�y to z�o�liwo�ci pod adresem wolniej my�l�cych czy zgo�a g�upszych — notorycznie, ale podenerwowanego nigdy.
Zmusi� si� do spokojnego czekania, zachowuj�c wyraz twarzy wyra�aj�cy uprzejme zainteresowanie, i wreszcie White Haven westchn��.
— Chodzi o lady Harrington — przyzna�. Caparelli u�miechn�� si� w duchu — w�a�nie wygra� zak�ad sam ze sob�.
— Zak�adam, �e chodzi panu o spraw� mi�dzy lady Harrington a Youngiem — sprecyzowa�, starannie dobieraj�c s�owa i intonacj�.
— Zak�ada pan s�usznie, sir. — Go�� zda� sobie spraw�, �e nadal trzyma r�k� we w�osach i skrzywi� si� autoironicznie, opuszczaj�c j�. — Pr�bowa�em przem�wi� jej do rozs�dku, gdy zorientowa�a si�... nie, prawda wygl�da�a inaczej. Nie pr�bowa�em doj�� z ni� do rozs�dnych wniosk�w. Wyg�osi�em jej wyk�ad, o kt�ry nie prosi�a. A sko�czy�em go rozkazem zabraniaj�cym wyzywa� Younga. — Przy ostatnim zdaniu spojrza� prosto w oczy gospodarza.
— Rozkaza� pan oficerowi nie pojedynkowa� si� z cywilem?! — Caparelli nie zdo�a� ukry� zdumienia.
White Haven wzruszy� ramionami bezradnie. Wida� by�o, �e jest z�y, ale na samego siebie i to nie za to, �e w�a�nie przyzna� si� do b��du komu�, kto nigdy nie nale�a� do jego przyjaci�.
— W�a�nie. Gdybym mia� odrobin� rozs�dku, zrozumia�bym, �e to jedynie... — urwa�, potrz�sn�� g�ow� i wyja�ni�: — Wiem, �e post�pi�em niew�a�ciwie i niezgodnie z prawem, ale nie mog�em tak po prostu bezczynnie przygl�da� si�, jak niszczy siebie i swoj� karier�. A obaj dobrze wiemy, co si� z ni� stanie, je�li go zabije.
Caparelli zmuszony by� przyzna� mu racj�, mo�e nie co do sposobu post�powania, ale co do wniosk�w. A cho� z za�o�enia i generalnie m�g� mie� uprzedzenia do jego protegowanej, cho�by dlatego, �e by�a jego protegowan�, to perspektywa utraty tak nadzwyczajnego oficera jak Honor Harrington nie by�a mi�a i ca�kowicie rozumia� go�cia, kt�ry na sw�j spos�b pr�bowa� temu zapobiec.
— No, ale ta metoda nie okaza�a si� dobra — przyzna� ci�ko White Haven. — A skutek i to gwarantowany osi�gn��em tylko jeden: kto jak kto, ale na pewno ja nie mam szans przekona� jej nawet w spokojnej i rozs�dnej rozmowie.
— Zak�adaj�c, �e z jej punktu widzenia by�oby w og�le o czym rozmawia� rozs�dnie — zauwa�y� Caparelli, a widz�c zaskoczone spojrzenie earla, doda�: — S�ysza�em jej oskar�enie. Zak�adaj�c, �e zarzuty s� prawdziwe, a s�dz� �e tak, na jej miejscu chcia�bym dok�adnie tego samego. A pan nie?
White Haven odwr�ci� wzrok i nic nie odpowiedzia�. i w�a�nie to milczenie by�o bardziej ni� wymowne. Wygl�da�o bowiem na to, i� earl pr�buje przekona� sam siebie, �e by nie chcia�, i �e nie bardzo mu si� to udaje.
— Jak by nie by�o — odezwa� si� Pierwszy Lord Przestrzeni, nim cisza sta�a si� zbyt m�cz�ca — s�dz�, �e przyszed� pan do mnie w nadziei, �e b�d� m�g� jako� w tej kwestii pom�c?
White Haven niech�tnie przytakn��, wyra�nie niezadowolony, �e nie potrafi sam rozwi�za� problemu. Caparelli westchn�� ci�ko.
— Podzielam pa�skie sentymenty, admirale — przyzna�. — I tak�e nie chcia�bym jej straci�, ale ma prawo tak post�pi�. Podobnie jak ma pe�ne prawo decydowa� o w�asnym losie.
— Wiem. — White Haven przygryz� warg�.
Poczucie obowi�zku walczy�o w nim o lepsze z emocjami. Cromarty przekaza� mu wiadomo�� od kr�lowej i ostrze�enie od siebie, ale po prostu nie m�g� bezczynnie siedzie�. Poza tym to, co mu przysz�o do g�owy, nie mia�o nic wsp�lnego z wywieraniem nacisku na Honor Harrington. No, prawie nie mia�o.
— Rozumiem, �e nikt nie mo�e jej powstrzyma�, bo nie dysponujemy stosown� w�adz� — powiedzia� w ko�cu — ale po przeczytaniu meldunk�w z ostatnich operacji przeprowadzonych poza systemem Santander przysz�o mi do g�owy, �e lada dzie� b�d� tam niezb�dne kr��owniki liniowe.
I zamilk�, przygl�daj�c si� badawczo Pierwszemu Lordowi Przestrzeni. Ten zmarszczy� brwi i wida� by�o, �e pomys� go nie zachwyci�, ale perspektywa pozostania biernym �wiadkiem samodestrukcji jednego z najlepszych oficer�w, jakich zna�, podoba�a mu si� jeszcze mniej.
— I got�w jest pan odda� Nike? — spyta� na wszelki wypadek.
White Haven skrzywi� si� wymownie.
— Je�li b�d� musia�, oddam ca�� 5 eskadr� — odpar� rzeczowo.
— Tylko �e na Nike jeszcze nie uko�czono napraw... — mrukn�� Caparelli i si�gn�� do klawiatury komputera. — Tak... najwcze�niej za dwa tygodnie opu�ci dok i rozpocznie pr�by... Nie wcze�niej ni� za miesi�c okr�t mo�e opu�ci� system z nowym przydzia�em bojowym, a bior�c pod uwag�, jak skutecznie Harrington dot�d dzia�a�a, w�tpi�, by odstrzelenie Younga zaj�o jej a� tyle czasu.
— Mo�na by j� przenie�� na inny okr�t. — White Haven by� wyra�nie nieszcz�liwy, ale powiedzia� to g�o�no.
— Nie mo�na by — osadzi� go z punktu Caparelli. — Nie mamy powodu, by zabra� j� z Nike. Ju� to, o czym rozmawiamy, jest wysoce niew�a�ciwe i niestosowne; HMS Nike jest najbardziej presti�owym okr�tem w�r�d kr��ownik�w liniowych, a jego dow�dztwo automatycznie jest presti�owym przydzia�em. Je�eli odebraliby�my kapitan Harrington ten okr�t, zosta�oby to odczytane jako nieoficjalna degradacja. Nie m�wi�c ju� o tym, �e nawet oci�a�y umys�owo zorientowa�by si�, o co nam naprawd� chodzi. Nie, admirale White Haven, wydam rozkaz, by natychmiast jak to b�dzie mo�liwe, HMS Nike otrzyma� przydzia� do si� bazuj�cych w systemie Santander, ale to wszystko co mog� zrobi�. Czy to jasne?
Jasne, sir. — White Haven zamkn�� oczy, przez co jego twarz nabra�a dziwnie zm�czonego i zrezygnowanego wyrazu. — Rozumiem, sir. I... dzi�kuj�.
Caparelli skin�� g�ow�. Chcia�by to traktowa� jako uprzejmo�� w stosunku do earla, ale nie m�g�. Prawd� m�wi�c, czu� si� niezr�cznie, s�ysz�c podzi�kowanie za to, �e m�g� zrobi� tylko tak niewiele.
— Nie ma o czym m�wi�, milordzie — burkn�� i wsta�, ko�cz�c rozmow�. — Spotkam si� z Patem Givensem i wydam stosowne rozkazy jeszcze dzi�. Porozmawiam tak�e z admira�em Cheviotem i spr�bujemy przyspieszy� naprawy Nike. Je�li stocznia szybko je sko�czy, kapitan Harrington mo�e by� zbyt zaj�ta pr�bami i osi�ganiem zdolno�ci bojowej, by mie� czas na drastyczniejsze dzia�ania przed opuszczeniem systemu. Obiecuj�, �e zrobimy wszystko, co tylko b�dzie mo�na.
Willard Neufsteiler os�oni� oczy przed blaskiem s�o�ca, przygl�daj�c si� nadlatuj�cemu pojazdowi i jego l�dowaniu na stanowisku numer 3 Brancusi Tower. Z pojazdu wysiad� m�czyzna w zielonkawozielonym uniformie, rozejrza� si� uwa�nie i przesta� blokowa� drzwi, pozwalaj�c wysi��� wysokiej kobiecie w oficerskim mundurze Royal Manticoran Navy. W �lad za ni� na l�dowisku pojawili si� dwaj kolejni ochroniarze w zieleni, formuj�c wok� niej tr�jk�t. Neufsteiler machn�� r�k� i ca�a grupa skierowa�a si� ku niemu. By� mile zaskoczony, �e dama Honor zdo�a�a dotrze� tu bez wiedzy medi�w; wygl�da�o na to, �e nabiera wprawy w za�atwianiu problemu nachalno�ci dziennikarzy — po obejrzeniu jej w akcji zacz�li oni przejawia� na wszelki wypadek dobrze rozwini�ty instynkt samozachowawczy.
U�cisk d�oni mia�a r�wnie silny co dot�d, ale twarz zmieni�a si� znacznie — znikn�a z niej rado�� �ycia tak. widoczna tamtego wieczoru w �Cosmo”. Umar�a wraz z Paulem Tankersleyem, jak podejrzewa�. Nawet siedz�cy na jej ramieniu treecat wygl�da� inaczej — by� przygn�biony i spi�ty. Honor nie sprawia�a wra�enia za�amanej czy pokonanej, ale wyczuwa� w niej ch��d i co�, czego nie m�g� zidentyfikowa� — jakie� dziwne, przypominaj�ce elektryczne napi�cie. Willard Neufsteiler nie m�g� go rozpozna�, bowiem nigdy nie znajdowa� si� na mostku okr�tu, kt�ry kapitan Harrington prowadzi�a w�a�nie w b�j.
Powi�d� wszystkich do windy i wybra� kod miejsca przeznaczenia.
— Dzie� jest tak �liczny — oceni�, wskazuj�c z�ociste s�o�ce za przezroczyst� kopu�� — �e pomy�la�em sobie o obiedzie w �Regiano”, je�li naturalnie pani to odpowiada, lady Honor. Wynaj��em g�rny poziom, �eby nikt nam nie przeszkadza�.
Honor przyjrza�a mu si� uwa�nie. W jego oczach widzia�a na wp� ukryt� trosk�, do kt�rej ju� si� zd��y�a przyzwyczai� — widywa�a j� na twarzach wszystkich tych, kt�rzy byli jej bliscy. Willard nie by� dobrym aktorem i s�ycha� by�o, ile wysi�ku kosztuje go utrzymanie rado�nie beztroskiego tonu. �a�owa�a, �e wszyscy si� martwi� — nic nie mogli zrobi�, a ich troska jedynie jej ci��y�a. Mimo to zmusi�a si� do u�miechu.
— Brzmi zach�caj�co — odpar�a.
— Przepraszam, milady, ale to ryzykowny pomys�. Zbyt ryzykowny: nie mieli�my czasu sprawdzi� lokalu.
Neufsteiler zamruga� gwa�townie, zaskoczony zdecydowanym protestem dow�dcy ochrony m�wi�cego z delikatnym obcym akcentem.
— My�l�, �e to prze�yjemy, Andrew.
— Milady, ostrzeg�a pani earla North Hollow, �e teraz jego kolej. — W g�osie LaFolleta brzmia� up�r. — Gdyby wcze�niej co� si� pani przytrafi�o, by�by to dla niego niezwyk�y dar losu i rozwi�zanie wszystkich problem�w.
Willard zamruga� ponownie, nie do ko�ca pewien, czy w�a�ciwie zrozumia� sens tego, co w�a�nie us�ysza�.
— Te� mi to przysz�o do g�owy — przyzna�a cicho — ale nie zamierzam z tego powodu kry� si� po k�tach. Poza tym nikt nie wie, �e tu jeste�my: tym razem nawet dziennikarze nas przeoczyli.
— To niedok�adnie tak, milady. S�dzimy, �e nikt nie wie, gdzie jeste�my, a to nie znaczy, �e tak jest rzeczywi�cie. Nie jest pani osob� trudn� do rozpoznania, zw�aszcza po ostatniej transmisji. Czu�bym si� znacznie lepiej, gdyby trzyma�a si� pani pierwotnego harmonogramu i spotka�a z panem Neufsteilerem w jego biurze.
— Damo Honor, je�li uwa�a pani, �e tak b�dzie lepiej — zacz�� Willard i urwa�, widz�c przecz�cy ruch jej g�owy.
— Uwa�am, �e by� mo�e tak by�oby bezpieczniej, ale to niekoniecznie znaczy �e lepiej. — U�miechn�a si� i doda�a jakby ze �ladem czu�o�ci. — Major LaFollet jest zdecydowany utrzyma� mnie przy �yciu i nadal ustalamy, jak du�e daje mu to uprawnienia i czy nale�y do nich prawo weta, prawda, Andrew?
— Nie chc� prawa weta, milady. Wszystko, czego chc�, to zachowanie podstawowych �rodk�w ostro�no�ci wynikaj�cych ze zdrowego rozs�dku.
— Na co gotowa jestem w pewnych granicach si� zgodzi�. — Honor nie przesta�a si� u�miecha�, za to Nimitz przekrzywi� �eb, przygl�daj�c mu si� z zainteresowaniem. — Wiem, �e jestem trudnym obiektem do ochrony, Andrew, ale ca�e �ycie chodzi�am tam, gdzie chcia�am, bez uzbrojonej eskorty i �yj�. Przyznaj�, �e d�u�ej nie mog� tak post�powa� i jeste�cie mi niezb�dni, ale s� granice ostro�no�ci, na kt�re jestem sk�onna si� zgodzi�.
Czu�a jego trosk� i frustracj� przesy�ane jej przez Nimitza, ale to ju� by� jego problem. LaFollet chcia� co� powiedzie�, namy�li� si� i przyzna� z westchnieniem:
— Jest pani moj� patronk�, milady. Je�li chce pani i�� do tej restauracji, p�jdziemy; mam nadziej�, �e nic si� nie wydarzy. Jednak�e je�li co� si� zacznie dzia�, oczekuj�, �e bez sprzeciwu b�dzie pani wykonywa�a moje rozkazy.
Wyznaniu towarzyszy�o uparte spojrzenie wyra�nie �wiadcz�ce, �e nie ust�pi. Przygryz�a warg� i przez chwil� przygl�da�a mu si� z namys�em.
— Zgoda — powiedzia�a w ko�cu. — Je�eli co� zacznie si� dzia�, przejmujesz dowodzenie. I mo�esz mi wtedy powtarza�: �A nie m�wi�em”.
— Dzi�kuj�, milady. Mam nadziej�, �e nie b�d� musia�. Poklepa�a go delikatnie po ramieniu i spojrza�a na Neufsteilera.
— A zanim dotrzemy na miejsce, powiedz mi, Willard, jak wygl�da transfer funduszy na Graysona?
— Nienajgorzej, milady. — Zapytany zmobilizowa� si� z powodu nag�ej zmiany tematu rozmowy. — Cho� sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ni� pani za�o�y�a. Poniewa� jest pani poddan� Korony i g��wny pani maj�tek znajduje si� na terenie Kr�lestwa, teoretycznie powinna pani podlega� zasadom podatkowym obejmuj�cym tutejsze korporacje nawet przy inwestowaniu pozasystemowym. Znalaz�em jednak spos�b, by to obej��, i przela�em ju� cztery miliony. Sporz�dzi�em r�wnie� stosowne dokumenty wed�ug grayso�skich praw, co pozwala nam skorzysta� zar�wno z uprzywilejowania podatkowego, jakie rz�d przyzna� Graysonowi, jak i z ulg podatkowych przyznanych przez Koron� naszemu najlepszemu sojusznikowi. W efekcie tym razem uda�o nam si� unikn�� podatku, ale jeste�my na granicy zwolnienia podatkowego dla pojedynczego inwestora. Pozostaje nam uzyska� specjalne zezwolenie od ministra skarbu, co jak s�dz�, powinno si� uda� w tych warunkach. Natomiast bior�c pod uwag� pani status jako patrona, mo�e si� okaza�, �e nie by�oby z�ym pomys�em przetransferowa� wszystko na Graysona. Musz� to dok�adnie sprawdzi�, a poza tym znalaz�em dwie czy trzy nader interesuj�ce ulgi podatkowe obowi�zuj�ce w grayso�skim systemie, kt�re...
Honor przytakn�a, g�askaj�c Nimitza. Po�wi�ci�a s�owom m�wi�cego jedynie po�owiczn� uwag�. Winda zje�d�a�a w d� pi��setpi�trowego wie�owca i wida� z niej by�o malownicz� panoram� stolicy. Wiedzia�a, �e w ka�dej chwili b�dzie w stanie przypomnie� sobie s�owa Willarda, i zrobi to, gdy b�dzie mia�a czas, by je przeanalizowa�. Teraz mia�a wa�niejsze problemy, a jak d�ugo on jest zadowolony z w�asnych posuni�� finansowych, tak d�ugo nie musi po�wi�ca� im specjalnej uwagi.
�Regiano” by�o wysok� i przestronn� restauracj� zajmuj�c� pi�ciopi�trowe atrium. Plasowa�a si� mniej wi�cej po�rodku mi�dzy �Dempsey’s Bar”, a �Cosmo”, ciesz�c si� reputacj� dobrego lokalu o przyjemnej, odpr�aj�cej atmosferze. Je�li obs�uga nie by�a przyzwyczajona do goszczenia treecat�w, to nie da�a tego po sobie pozna� i b�yskawicznie dostawi�a wysoki sto�ek do sto�u. O pozostawianiu zwierz�t przed drzwiami nikt na swoje szcz�cie nawet nie wspomnia�. Kuchnia by�a zaskakuj�co dobra, cho� nie by�y to �tradycyjne, w�oskie dania”, jak g�osi�y reklamy. Honor mia�a okazj� spr�bowa� oryginalnej w�oskiej kuchni z Ziemi, ale musia�a przyzna�, �e smak by� zbli�ony, a to �e inny, nie znaczy�o, �e z�y, piwnica z winami za� okaza�a si� dobrze zaopatrzona.
Czekaj�c, a� kelnerzy posprz�taj� po posi�ku, pi�a drobnymi �yczkami czerwone, lekkie wino, kt�rego nieco zbyt intensywny bukiet sugerowa�, �e pochodzi�o ze Sphinxa. Willard zarezerwowa� stolik na platformie ze z�ocistego d�bu unosz�cej si� osiem metr�w nad pod�og�. Prowadzi�y do niej jedne, niezbyt wysokie schody, a rozwi�zania konstrukcyjne by�y tak dobrze zamaskowane, i� Honor nadal nie wiedzia�a, czy platforma unosi si� dzi�ki wmontowanym w pod�og� generatorom czy te� zakotwiczono j� na promieniach �ci�gaj�cych, kt�rych generatory umieszczono w suficie sali. Ani bezpo�rednio pod, ani nad ni� nie by�o innych platform, co dawa�o mi�e odosobnienie i doskona�y widok. Z tego pierwszego by�a zadowolona, bowiem nikt ich nie m�g� pods�ucha�, z tego drugiego powinien by� zadowolony LaFollet, ale spogl�daj�c na nie go, wiedzia�a, �e nie jest.
Mog�a si� nawet domy�li� dlaczego — uwa�a�, �e przypominaj� tarcz� strzelnicz�, a co gorsza to, �e wszystko by�o z niej dobrze wida�, oznacza�o r�wnie�, �e i oni byli doskonale widoczni. On i jego ludzie nie brali udzia�u w posi�ku i nie do ko�ca byli w stanie ukry�, �e s� nieszcz�liwi, co powodowa�o, �e czu�a si� winna. Co prawda podejrzewa�a, �e ka�dy naprawd� dobry szef ochrony powinien by� lekkim paranoikiem, ale i tak postanowi�a w przysz�o�ci zwraca� wi�ksz� uwag� na wzgl�dy bezpiecze�stwa przy wyborze lokalu. Nie by�o sensu stresowa� kogo� tak oddanego i troszcz�cego si� o ni� tak d�ugo, jak d�ugo nie musia�a si� przez to czu� jak wi�zie�.
Ostatni kelner zszed� po stopniach i znikn�� z jej pola widzenia. Odstawi�a kielich i spojrza�a wymownie na Willarda. Kwestie finansowe za�atwili przy posi�ku, teraz przyszed� czas na rozmow� o tym, co stanowi�o prawdziwy pow�d spotkania.
— I c�? — spyta�a cicho.
Zapytany rozejrza� si� odruchowo, nim odpowiedzia� r�wnie cicho:
— Nie dotrze pani do niego, milady. Zaszy� si� w oficjalnej rezydencji, kt�r� opuszcza tylko, by wzi�� udzia� w posiedzeniach Izby Lord�w.
Zmarszczy�a brwi, analizuj�c sytuacj� i odruchowo wodz�c palcem po n�ce kielicha. Metoda, kt�r� wybra�a, mia�a swoje zalety; cho�by t�, �e ca�e Kr�lestwo Manticore wiedzia�o, co Young pr�bowa� zrobi�, ale mia�o te� i wady. Najwi�ksz�, jak si� okaza�o, by�o ostrze�enie go, co zamierza. W efekcie zrobi� jedyn� rzecz, kt�rej nie wzi�a pod uwag�.
Ukrywa� si� przed ni� i to zadziwiaj�co skutecznie. A jak d�ugo nie oskar�y� jej o oszczerstwo czy k�amstwo, nie mog�a wykorzysta� nagrania, chyba �e udost�pni�aby je mediom, co z kolei mia�oby katastrofalne skutki dla os�b, kt�re je zdoby�y. A wi�c to nie wchodzi�o w gr�.
Z drugiej strony, jak d�ugo udawa�o mu si� umkn�� spotkania twarz� w twarz, m�g� udawa�, �e deszcz pada, i nikt nie m�g� mu oficjalnie zarzuci�, �e nie podj�� wyzwania. Young poszed� po linii najmniejszego oporu i wybra� postaw� najlogiczniejsz� dla tch�rza — postanowi� przeczeka�, licz�c na to, �e Kr�lewska Marynarka wcze�niej czy p�niej wy�le j� poza system, co by�o oczywiste ze wzgl�du na tocz�c� si� wojn�. Je�li wiedzia� o rozkazach, kt�re w�a�nie otrzyma�a, to pewnie spi� si� z rado�ci — za pi�� dni Nike opu�ci dok i dostanie przydzia� poza system, a przedtem ona b�dzie musia�a dopilnowa� pr�b odbiorczych i doprowadzi� okr�t do stanu pe�nej gotowo�ci bojowej, co oznacza�o ca�kowity brak czasu na inne sprawy, mimo i� jeszcze przez co najmniej tydzie� b�dzie przebywa�a w uk�adzie Manticore. Mia�a dwa wyj�cia — zrezygnowa� z dowodzenia albo odpu�ci� mu do chwili powrotu.
Powinna by�a przewidzie� tak� w�a�nie jego reakcj�. A nie mia�a ochoty ani na jedno, ani na drugie. Druga mo�liwo�� nios�a ze sob� dodatkowe niebezpiecze�stwo — teraz sprawa by�a �wie�a i cho� za rok spotkaj� j� takie same konsekwencje, wtedy wszyscy dawno zapomn�, o co chodzi�o. A przede wszystkim nie chcia�a czeka� nie wiadomo jak d�ugo.
Media kontrolowane przez opozycj� ju� robi�y co mog�y, by przedstawi� j� jako op�tanego ��dz� zemsty potwora wal�cego na o�lep bez cho�by �ladu dowod�w. Tego si� spodziewa�a — by�o to powtarzanie ogranego ju� tematu. Pojawi�o si� jednak�e inne podej�cie, coraz popularniejsze i gorsze — programy wr�cz ociekaj�ce sympati�. By�a w nich biedactwem, kt�re straci�o ukochanego w bezsensownym pojedynku, kt�ry to barbarzy�ski obyczaj dawno winien by� zakazany, i przez to nie by�a zdolna trze�wo my�le�. Kto m�g� mie� do niej pretensje o to, �e po takiej tragedii musia�a znale�� winnego, by do reszty nie zwariowa�. Ale to wcale nie oznacza�o, �e earl North Hollow by� winny, a widzowie (czytelnicy) powinni pami�ta� o tym, co ju� mi�dzy nimi zasz�o, jak te� i o tym, �e on r�wnie� by� ofiar�. To, �e go oskar�y�a i to b�d�c pewna, �e ma racj�, nie �wiadczy�o o tym, �e jest winny, a jedynie o tym, �e w jej oczach zawsze b�dzie winny, gdy b�dzie desperacko szuka�a kogo� odpowiedzialnego za jej nieszcz�cie. Z braku dowod�w nale�y przyj��, �e jest niewinny, co dobitnie potwierdza jego pe�ne opanowania post�powanie. Wyra�nie nie chce dolewa� oliwy do ognia. I za to w�a�nie nale�� mu si� wyrazy uznania.
Nimitz bleekn�� niezadowolony z goryczy dominuj�cej w jej emocjach, wi�c przesta�a rozpami�tywa� �ale, nim do reszty wytr�ci�o j� to z r�wnowagi. Posadzi�a treecata na kolanach, na co zareagowa� b�ogim mruczeniem. I zn�w zacz�a analizowa�, cho� w bardziej obiektywny spos�b.
Media rz�dowe milcza�y i nie mia�a o to pretensji. Cokolwiek by si� nie sta�o, skutki b�d� powa�ne i niemi�e, tote� rz�d nie mia� innego wyj�cia, jak dystansowa� si� jak najbardziej, nim do tego dojdzie. Tym bardziej �e opozycja modli�a si�, by tak w�a�nie nie post�powa�. To akurat j� cieszy�o — by�a to bowiem sprawa mi�dzy Youngiem i ni� i nie chcia�a, by ktokolwiek si� w ni� wtr�ca�.
— Jeste� pewien, �e w innym celu nie opuszcza domu? — spyta�a w ko�cu.
— Absolutnie. — Pochyli� si� jeszcze bardziej i doda� ciszej: — Uda�o nam si� umie�ci� cz�owieka w�r�d s�u�by w rezydencji. Jest szoferem i ma dost�p do planu wyjazd�w.
— Musz� go dopa��! Musi by� jaka� okazja, cho�by zaledwie kilka minut. Wi�cej nie potrzebuj�, �eby rzuci� mu w twarz wyzwanie, Willard. Je�eli udaje si� do parlamentu, to mo�e potrzebujemy kogo� tam... musi si� porusza� po budynku, gdyby�my znali rozk�ad jego zaj��...
— Spr�buj�, milady. — Neufsteiler westchn��. — Ale uczciwie m�wi�, �e szans� s� niewielkie. Wie, �e pani na niego poluje, a ma przewag�, poniewa� ca�y czas przebywa na powierzchni. Musieliby�my dowiedzie� si�, �e gdzie� si� wybiera, na tyle wcze�nie, by pani� poinformowa� i by zd��y�a pani dotrze� na miejsce... C�, ju� wydajemy ponad osiemdziesi�t tysi�cy dziennie, kilku agent�w wi�cej nie wp�ynie na radykalny wzrot koszt�w.
— Doskonale. W takim razie s�dz�...
— Padnij!
D�o� o zacisku imad�a z�apa�a Honor za rami� i nim zd��y�a wykrztusi� s�owo, �ci�gn�a j� z krzes�a na pod�og�. Samo krzes�o polecia�o poza platform� i run�o w d�, a LaFollet tym samym p�ynnym ruchem wepchn�� Honor pod st�. Nie s�dzi�a, �e jest tak silny; w nast�pnej chwili mia�a powa�niejsze problemy, by m�c si� nad tym zastanawia�. LaFollet pad� na ni�, a ona musia�a jeszcze zaj�� si� Nimitzem.
Treecat wystartowa� z jej kolan moment wcze�niej ni� major j� z�apa�, ostrze�ony nag�ym skokiem jego emocji. Ledwie dotkn�� pod�ogi, wyda� przenikliwy okrzyk bojowy. Zdo�a�a go z�apa� w ostatnim momencie, nim zacz�� atak na nadal nie znanego jej przeciwnika. Okaza�o si�, �e post�pi�a s�usznie, bo w nast�pnej sekundzie seria strza��w z pulsera rozora�a schody, do kt�rych zmierza� Nimitz, i przylegaj�c� do nich cz�� platformy. W powietrzu zrobi�o si� g�sto od rozmaitej wielko�ci drzazg i Neufsteiler zwali� si� z krzykiem z krzes�a, gdy jedna z wi�kszych wbi�a mu si� w plecy. Zaraz potem w jej polu widzenia pojawi� si� Candless i odci�gn�� go z linii ognia. Spr�bowa�a si� podnie��, jedn� r�k� pacyfikuj�c sycz�cego w�ciekle i rw�cego si� do walki treecata. LaFollet przydusi� j� brutalnie �okciem, kln�c g�o�no, ledwie spr�bowa�a drgn��. Po jego ciosie zobaczy�a gwiazdy, a nim oprzytomnia�a, poczu�a, �e jego cia�o zmienia pozycj� na jej plecach i w nast�pnej chwili tu� nad jej uchem zawy� pulser.
Na dole rozleg�y si� pierwsze krzyki go�ci. Odwr�ci�a g�ow� na ile mog�a, �api�c gor�czkowo powietrze, bo dopiero w tym momencie dotar�o do niej, �e LaFollet tak skutecznie rzuci� ni� o pod�og�, �e straci�a oddech. Zobaczy�a, jak pociski LaFolleta trafiaj� w jakiego� m�czyzn�. Trafiony zwali� si�, rozbryzguj�c krew i wypuszczaj�c z r�k obrzyna — karabin pulsacyjny z obci�t� w dw�ch trzecich d�ugo�ci kolb� i luf�. Strzelanina trwa�a jednak dalej. Co� zwali�o si� ci�ko obok niej, a LaFollet poderwa� si�, przykl�kn�� na jedno kolano i stabilizuj�c luf� na lewym przedramieniu, rozstrzela� kolejnego napastnika. Candless zrobi� to samo z dwoma innymi i nagle strzelanina ucich�a — s�ycha� by�o jedynie przera�one wrzaski i tupot n�g spanikowanych ludzi gnaj�cych do wyj�cia.
— Cholera! — LaFollet sta� ju�, daremnie pr�buj�c wycelowa� do kolejnego, najwyra�niej zygzakuj�cego napastnika. — Niech si� pani nie rusza, milady! Zosta�o co najmniej dw�ch! Wydaje mi si�, �e uciekaj� pod os�on� t�umu, ale mog� jeszcze spr�bowa�.
Zrezygnowa�a pos�usznie z pr�by wstania na czworaki, nadal przyciskaj�c do siebie i do pod�ogi Nimitza. Na szcz�cie treecat uspokoi� si�, gdy dotar�o do�, �e jest bezpieczna. Po chwili pu�ci�a go — sykn��, obejrza� j� i wskoczy� na st�, gdzie zamar� got�w do ataku, ale ju� kontrolowanego. Odetchn�a z ulg� i odwr�ci�a si� ku le��cemu. Gwardzista Howard by� szary; pr�bowa� jedn� r�k� zatamowa� krew lej�c� si� z uda, ale w drugiej nadal trzyma� gotow� do strza�u bro�. Podczo�ga�a si� ku niemu, czuj�c, �e zaczyna dr�e�, lecz nadal my�l�c zadziwiaj�co logicznie. Odpi�a pas z torebk� noszony pod kurtk� mundurow� i zrobi�a z niego opask� uciskow�, zaciskaj�c j� powy�ej rany. Musia� zosta� trafiony drzazg�, bo nadal mia� nog� i czucie w niej — j�kn��, gdy zaciska�a pasek. A potem zemdla�, ale krew przesta�a najpierw la� si�, a potem w og�le wyp�ywa� z rany. Nic wi�cej nie mog�a dla niego zrobi�, tote� wzi�a jego pulser i podczo�ga�a si� do Willarda.
Neufsteiler j�cza� z b�lu, a z prawego ramienia wystawa� mu od�amek drewna przypominaj�cy prymitywnie wyciosane drzewce strza�y. Z�apa�a go za g�ow�, spojrza�a w oczy i odetchn�a z ulg� — by�y ciemne od b�lu i strachu, ale przytomne, bez �ladu szoku. U�miechn�a si� i poklepa�a go po policzku.
— Trzymaj si�, pomoc w drodze — pocieszy�a go i przenios�a wzrok na LaFolleta.
Major opu�ci� bro� i rozejrza� si� po pobojowisku, kt�re przed chwil� by�o jeszcze wn�trzem ca�kiem przyjemnej restauracji.
— My�l�, �e tym razem nam si� uda�o, milady — oceni�.
Przykl�kn�� przy Howardzie, sprawdzi� zacisk paska i puls i prawie si� u�miechn��.
— Dobra robota, milady. Bez tego paska mogliby�my go straci� — pochwali� rzeczowo.
— I by�aby to wy��cznie moja wina — doda�a cicho Honor. — Powinnam by�a ci� pos�ucha�. — I spojrza�a mu prosto w oczy, gdy odwr�ci� g�ow�.
— No c�... tak zupe�nie uczciwie to przyznaj�, �e nie podejrzewa�em, by spr�bowa� czego� tak bezczelnego — stwierdzi�, nie wymieniaj�c nazwiska: nie musia�, oboje wiedzieli, o kogo mu chodzi. — Po prostu by�em ostro�ny, a teoretycznie rzecz bior�c, mia�a pani racj�. Nie mieli prawa wiedzie�, gdzie b�dziemy, i czeka� na nas. I nie czekali. Kto� go zawiadomi�, a on zaalarmowa� ekip� i wys�a� j� pod wskazany adres. Weszli tu razem i rozgl�dali si� intensywnie — to w�a�nie zwr�ci�o moj� uwag�. Tym razem po prostu mieli�my szcz�cie, milady.
— Nie, majorze: ja mia�am szcz�cie, pan by� doskona�y. Wszyscy byli�cie doskonali. Kiedy Willarda pozszywaj�, musz� pami�ta� o podwy�ce dla was — spr�bowa�a to powiedzie� z humorem, ale nie bardzo jej wysz�o.
Spotka�o si� jednak z pe�nym uznania spojrzeniem LaFolleta — niewiele os�b by�oby w tej sytuacji zdolnych cho�by do pr�by.
— Niech si� pani nie martwi naszymi zarobkami, milady — powiedzia� weselej. — Jak na warunki grayso�skie i tak ju� jeste�my nieprzyzwoicie bogaci. Za to niech mi pani obieca, �e nast�pnym razem, kiedy b�d� co� doradza�, straci pani cho� kilka minut na zastanowienie si�, czy przypadkiem nie mog� mie� racji.
— Aye, aye, sir! — Zgodzi�a si� pos�usznie.
I podnios�a si� do pozycji kl�cz�cej, bowiem w sali wygl�daj�cej jak krajobraz po bitwie pojawili si� pierwsi policjanci.
ROZDZIA� XXIX
Georgia Sakristos potrz�sn�a z niedowierzaniem g�ow�, przygl�daj�c si� reporterom oblegaj�cym miejsk� rezydencj� earla North Hollow. Wiedzia�a, �e Pavel jest g�upi i bez pomocy nie zdo�a�by nawet dobra� skarpetek do pary, ale nie s�dzi�a, �e jest a� takim idiot�, by spr�bowa� mordu w miejscu publicznym!
Co gorsza, zorganizowa� wszystko za jej plecami. Mog�o to oznacza� dwie rzeczy: wiedzia�, �e spr�buje go odwie�� od tego pomys�u, i nie mia� ochoty jej s�ucha� albo te� przesta� jej ca�kowicie ufa�. Ka�da z tych mo�liwo�ci znaczy�a, �e jej wp�yw na niego zaczyna s�abn��, a nie by�a to mi�a perspektywa. Pozbawiony kontroli Pavel Young by� dla otoczenia r�wnie niebezpieczny jak reaktor, w kt�rym rozpocz�a si� reakcja �a�cuchowa. Czego najlepszym dowodem by�a jego ostatnia i chyba najg�upsza decyzja.
Przesz�a nie rzucaj�c� si� w oczy �cie�k� prowadz�c� przez ogr�d i biegn�c� wzd�u� s�odko pachn�cych zaro�li, kt�re ca�kiem skutecznie os�ania�y id�cego ni�, i otworzy�a kart� jeszcze mniej atrakcyjnie wygl�daj�ce drzwi. W rzeczywisto�ci by�y pancerne i prowadzi�y do podziemnego parkingu. Kiwn�a g�ow� pilnuj�cemu ich stra�nikowi, wyci�gn�a kart� z zamka i skierowa�a si� do g��wnej windy. Po drodze min�a nowego szofera sprawdzaj�cego instalacj� zderzaka zbli�eniowego i starannie ukry�a u�miech, zastanawiaj�c si�, jak te� by zareagowa�, gdyby dowiedzia� si�, �e autoryzuj�c jego przyj�cie do pracy dok�adnie zdawa�a sobie spraw�, dla kogo naprawd� pracuje.
Przesta�a o nim my�le�, wsiadaj�c do windy. Co prawda pierwsza cz�� jej planu powiod�a si� ca�kowicie, cho� nie przebieg�a dok�adnie tak, jak sobie wyobra�a�a, druga, wa�niejsza, ci�gn�a si� jednak nieprzyjemnie d�ugo. Spodziewa�a si�, �e przyjaciele Harrington po prostu ukatrupi� Summervale’a, gdy tylko wycisn� z niego nazwisko zleceniodawcy. Tak si� nie sta�o, ale to co nast�pi�o, okaza�o si� w sumie jeszcze lepszym rozwi�zaniem. Kapitan Harrington okaza�a si� gro�niejsza ni� Georgia o�miela�a si� marzy�!
Pojedynek by� czyst� rado�ci� dla oczu i ducha. Potem wysz�o na jaw jeszcze co� — ot� Harrington by�a znacznie bogatsza ni� Pavel s�dzi�, a co wa�niejsze, uczy�a si� szybko, jak skutecznie wykorzystywa� to bogactwo. O tym ostatnim nale�a�o w przysz�o�ci pami�ta�, zw�aszcza gdyby — w co Georgia w�tpi�a — Harrington zdecydowa�a si� odp�aci� pi�knym za nadobne po dzisiejszej pr�bie zab�jstwa. Wed�ug jej opinii kapitan Harrington w przeciwie�stwie do Younga wola�a w�asnor�cznie zabija� swoich wrog�w, a co istotniejsze — by�a do tego zdolna.
W sumie ta cz�� zako�czy�a si� idealnie, a druga zapowiada�a si� tak samo — kapitan Harrington by�a zdecydowana wyeliminowa� Younga definitywnie, tak jak chcia�a tego Georgia. Niestety, spieprzy�a jak na razie spraw�, wyg�aszaj�c to o�wiadczenie dla prasy, bo wyp�oszy�a go tak, �e prawie nosa z domu nie wystawia�. Gdyby tego nie zrobi�a, bez wi�kszego trudu zdo�a�aby go gdzie� dopa�� i wyzwa� na pojedynek. A tego wyzwania nie m�g�by nie podj��.
Natomiast zachowa�a si� doskonale z innego powodu — znalaz�a najlepszy i idealny wr�cz spos�b, by go ukara�. Ma�o brakowa�o, by robi� pod siebie z przera�enia, a jeszcze gorsze skutki mia�o to dla jego politycznych plan�w. Publicznie opozycja go broni�a, a to z tego prostego po wodu, �e nie mia�a wyj�cia, natomiast w prywatnych rozmowach w swoim gronie nie zostawia�a na nim suchej nitki; okre�lenie �tch�rz” nale�a�o do naj�agodniejszych, jakich u�ywano. Sta� si� po�miewiskiem w ka�dym zak�tku parlamentu poza salami obrad. Nawet jego bracia si� z niego �miali, zniesmaczeni jego zachowaniem. A najstarszy z nich, Stefan, ju� si� ni� zainteresowa�.
Co by�o �rednio mi�e, jako �e by� tylko odrobin� lepszy od Pavela. Doskonale zreszt� zdawa�a sobie spraw�, �e podstawowym powodem tego zainteresowania by�a ch�� upokorzenia brata przez odbicie mu �jego” kobiety. �aden z samc�w w tej rodzinie nie traktowa�, z tego co wiedzia�a, atrakcyjnych kobiet inaczej ni� jak narz�dzi. Tak samo zreszt� jak wszystkich os�b mniej wp�ywowych ni� oni sami.
Stefan by� jednak przynajmniej sprytniejszy od braciszka i jako jego nast�pca — gdy usunie ju� interesuj�c� j� teczk� — powinien okaza� si� �atwiejszy do manipulowania. Kim� maj�cym wyobra�ni� zawsze �atwiej by�o sterowa�, zw�aszcza je�li by� ambitny i chcia� w�adzy, a nie mia� w tej materii do�� do�wiadczenia. Natomiast wiedzia�, �e maje doradca posiadaj�cy znacznie skromniejsze ambicje.
�eby jednak osi�gn�� ten szcz�liwy stan, nale�a�o najpierw zako�czy� doczesn� egzystencj� starszego brata, a tu rodzi� si� powa�ny problem, bo Pavel by� zbyt zaj�ty udawaniem ��wiopsa z Manticore, by kapitan Harrington mog�a si� fizycznie do niego zbli�y�. Georgia opar�a si� o �cian�, zastanawiaj�c, czy w jaki� spos�b mo�e jeszcze pom�c jego wrogom, bior�c pod uwag� granice, kt�rych nie mog�a przekroczy� bez nara�ania si� na ryzyko. Wysz�o jej, �e nie ma takiego sposobu — mog�a jedynie czeka�.
I przygl�da� si� — bowiem ogl�danie przera�onego Pavela Younga by�o najlepsz� rozrywk�, jak� mia�a od lat.
Winda zatrzyma�a si�, przybra�a wi�c neutralny wyraz twarzy, nim drzwi si� otworzy�y.
— Nie mo�emy ich z nikim powi�za�, milady. — Barczysty inspektor policji nie by� szcz�liwy. — Trzech mieli�my w rejestrze, byli poszukiwani za rozb�j i morderstwo. Natomiast kto ich wynaj��...
Inspektor Pressman wymownie wzruszy� ramionami. Nie m�g� wymieni� �adnego nazwiska, ale sam fakt, �e nie podwa�a� tego, i� zostali wynaj�ci, �wiadczy�, �e r�wnie dobrze jak Honor wiedzia�, kto za tym stoi. Tyle �e policja bez dowod�w nie mog�a nic zrobi�, a dowod�w, jak si� w�a�nie dowiedzia�a, nie mieli. Wsta�a z westchnieniem, trzymaj�c w obj�ciach Nimitza.
— B�dziemy szuka�, milady — obieca� Pressman. — Wszyscy czterej ostatnio wp�acili na swoje konta du�e sumy. Pr�bujemy ustali�, sk�d pochodzi�y pieni�dze. Niestety wp�aty zosta�y dokonane w got�wce, co utrudnia spraw�.
— Rozumiem, inspektorze. I chcia�am panu podzi�kowa� za szybko��, z jak� policja zareagowa�a.
— Szkoda, �e nie przybyli�my wcze�niej... ten m�ody cz�owiek, kt�ry zosta� postrzelony, pani... gwardzista, tak?... Gwardzista... Ciesz� si�, �e by� tam, milady, ale nie lubimy, gdy kto� nas wyr�cza. Zw�aszcza je�li przy okazji obrywa.
— To krytyka, inspektorze? — Spyta�a ch�odniej.
Nimitz przekr�ci� �eb i przyjrza� si� uwa�niej inspektorowi. Pressman za� potrz�sn�� przecz�co g�ow�.
— Nie, milady. Pochwa�a. Prawd� m�wi�c, jeste�my zachwyceni, �e mia�a pani ochron� i �e okaza�a si� ona tak dobra. Chcia�bym, by pani przekaza�a im od nas wyrazy uznania. Tu w stolicy jeste�my przyzwyczajeni do obecno�ci zagranicznych agent�w ochrony: ka�da ambasada ma ich sporo, a w wi�kszo�ci posiadaj� immunitet dyplomatyczny podobnie jak pani ludzie. Problem w tym, �e oceni�, jak dobrzy s� naprawd�, jeste�my w stanie dopiero, kiedy zdarzy si� pierwsza strzelanina z ich udzia�em. Zawsze si� tego obawiamy, ale strzelanina z u�yciem pulser�w w zat�oczonym miejscu takim jak restauracja t jest najwi�kszym koszmarem. Dzi� zobaczy�em najlepsz� obron� ogniow� prowadzon� w takim miejscu. A raczej jej skutki. Wyeliminowali wszystkie cele, nie rani�c ani jednej osoby postronnej... i mieli na tyle samodyscypliny, by przesta� strzela�, gdy t�um rzuci� si� do ucieczki. A wiem z do�wiadczenia, jakie jest to trudne, zw�aszcza gdy nie wszyscy napastnicy zostali zabici, a kolega jest ranny... wtedy cz�sto odruchy bior� g�r� nad rozs�dkiem. Gdyby tak si� sta�o, mieliby�my masakr�. Pani ludzie na szcz�cie nie stracili g��w, a to si� naprawd� rzadko zdarza.
— Dzi�kuj�. — G�os Honor sta� si� wyra�nie cieplejszy. U�miechn�a si� do policjanta. — Nie zdawa�am sobie sprawy, jak s� dobrzy. Z przyjemno�ci� przeka�� im pana pochwa�y.
— Prosz� tak zrobi�, milady, i... — Pressman przerwa� i doda� po chwili zdecydowanie: — I prosz� nigdzie si� bez nich nie rusza�. Zabici byli wynaj�tymi strzelcami, ale ten, kto ich wynaj��, nadal jest na wolno�ci i w�tpi�, by poprzesta� na jednej pr�bie...
LaFollet i Candless czekali na ni� na korytarzu i natychmiast wzi�li mi�dzy siebie. Nawet tu, w policyjnym budynku, nie przestali uwa�nie obserwowa� wszystkich i wszystkiego w drodze do windy. Nimitz zreszt� te� — z naje�on� sier�ci� i ledwie s�yszalnym warkotem gotuj�cym si� w gardle siedzia� gotowy do skoku. Honor trzyma�a go na r�ku — nie po to, by go powstrzyma�, lecz by go uspokoi�.
Gdy wysiedli z windy na parterze, czeka� na nich nieco zdyszany kapral Mattingly z trzema lud�mi. Honor by�a zaskoczona tym, jak b�yskawicznie si� zjawili, i powita�a ich u�miechem. Otoczyli j� natychmiast, bior�c, jak to si� fachowo nazywa, �w diament”, i skierowali ku wyj�ciu.
— Poj�cia nie maj�, kto tamtych wynaj��, milady? — spyta� cicho LaFollet po sprawdzeniu zespo�u, zanim wyszli na ulic�.
— Oficjalnie nie.
Mattingly prowadz�cy grup� wyszed� na ulic�, rozejrza� si� uwa�nie i otworzy� drzwi pancernej limuzyny podstawionej do kraw�nika przez policj�. Na jego znak pozostali utworzyli kordon zwr�cony plecami do siebie, przez kt�ry Honor pospiesznie przesz�a i znikn�a w pancerce. W pobli�u znajdowa�o si� z tuzin solidnie uzbrojonych policjant�w, w tym dw�ch z ci�kimi karabinami pulsacyjnymi wojskowego typu wyposa�onymi w elektroniczne celowniki. Ka�dy, kto spr�bowa�by cho� splun�� w jej kierunku, zosta�by rozstrzelany, nim zd��y�by mrugn��. Mimo to LaFollet odetchn�� z ulg� dopiero, gdy za ostatnim z jego ludzi zamkn�y si� pancerne drzwi, a w�z ruszy� na sygnale w kierunku Capital Field.
— Nie jestem zaskoczony, milady, �e policja nie mo�e ich powi�za� z Youngiem — powiedzia�, wracaj�c do przerwanego tematu. — To by�y prymitywy z ulicy do wynaj�cia na raz, nie jego stali pracownicy.
— Inspektor Pressman podobnie ich okre�li� — przyzna�a z lekkim zaskoczeniem.
LaFollet u�miechn�� si�, s�ysz�c je.
— Nie trzeba by� geniuszem, �eby doj�� do tego wniosku, milady. Jedynie kompletny idiota u�y�by do tak samob�jczej misji w�asnych ludzi. A spos�b, w jaki zabrali si� za jej wykonanie, dowodzi�, �e stanowili zbieranin�, a nie zgrany zesp�. Plan mieli nienajgorszy, bior�c pod uwag�, �e musia� by� przygotowany na kolanie z racji braku czasu. Ale nie zosta� prze�wiczony. Nie mieli do siebie zaufania, bo nigdy nie dzia�ali razem, i marnowali tyle samo czasu i energii na obserwacj� okolicy w poszukiwaniu nas, jak i na pilnowanie siebie nawzajem. �aden nie wiedzia�, czy pozostali b�d� gdzie trzeba wtedy, kiedy powinni. Poza tym wszyscy martwili si� o drog� ucieczki, dlatego akcja wykonana zosta�a po partacku. Do udanego zamachu potrzebny jest albo zgrany zesp� maj�cy przynajmniej dwie drogi odwrotu: g��wn� i awaryjn�, albo samob�jcy, kt�rzy si� o to w og�le nie martwi�. Te ba�wany by�y tak zaj�te sprawdzaniem, czy nadal mog� uciec, �e jeden si� potkn��, ods�aniaj�c kabur� z broni�! Dlatego powiedzia�em, �e mieli�my szcz�cie.
— Jestem pod wra�eniem, Andrew — przyzna�a po chwili ciszy Honor. — I to nie tylko szybko�ci, z jak� zareagowali�cie, kiedy zacz�� si� atak.
— Milady, jest pani oficerem marynarki i nigdy nie pr�bowa�bym m�wi� pani, jak nale�y dowodzi� okr�tem, bo nie wiedzia�bym nawet, od czego zacz��. Ja dzi� zrobi�em to, czego nauczy�em si� w ci�gu dziesi�ciu lat s�u�by w ochronie pa�acowej. Z pozosta�ymi by�o podobnie. R�ne planety, r�ni ludzie... — LaFollet wzruszy� ramionami. — Podstawy pozostaj� te same, zmieniaj� si� tylko powody i uzbrojenie.
— A jednak jestem pod wra�eniem. I jestem wam tak�e wdzi�czna.
LaFollet machn�� r�k�, staraj�c si�, by ten gest wyra�a� lekcewa�enie, co nie bardzo mu si� uda�o. Wida� by�o, �e s�ysz�c podzi�kowania, czuje si� nieswojo, wi�c Honor tylko u�miechn�a si�, odchyli�a na oparcie i zamkn�a oczy. Nimitz siedzia� spokojnie na jej kolanach, tu� obok plam krwi Howarda zaschni�tych na spodniach. Na szcz�cie tak �yciu Howarda, jak i Neufsteilera nic nie zagra�a�o. Ten ostatni doszed� do siebie na tyle, �e nawet zaczai �artowa�, gdy pakowano go do karetki, ale nie zmienia�o to faktu, �e obu niewiele brakowa�o do �mierci. A tak dalej by� nie mog�o!
Gdy oskar�a�a Younga, nie wyobra�a�a sobie, �e niewinni, przypadkowi ludzie mog� zgin�� czy odnie�� rany. G��wnie dlatego, �e do g�owy jej nie przysz�o, �e to �cierwo posunie si� do u�ycia takich metod. Przypomnia�a sobie, co Pressman powiedzia� o strzelaninie w restauracji, i wstrz�sn�� ni� dreszcz. To zmienia�o ca�� sytuacj� i fakt, �e atak musia� by� aktem desperacji przera�onego cz�owieka, nie mia� znaczenia. Bowiem tylko desperat zdecydowa�by si� na tak olbrzymie ryzyko — zwi�zku Younga z Summervale’em w normalnych okoliczno�ciach nie odkryliby nigdy. Zwi�zek z grup� wynaj�tych przest�pc�w, zreszt� me najlepszych, by� znacznie �atwiejszy do wykrycia niezale�nie od tego, jak by si� nie stara� go ukry�.
Skoro zreszt� odwa�y� si� raz, to najprawdopodobniej na tym nie poprzestanie, bo nadal jest spanikowany. Pog�aska�a Nimitza, cz�ciowo by go uspokoi�, a cz�ciowo by zaj�� czym� d�onie i nie wali� pi�ciami w tapicerk�. Je�li b�dzie pr�bowa� wystarczaj�co uparcie, w ko�cu musi mu si� uda�. A znacznie wcze�niej ni� j�, zabij� przechodnia czy inn� Bogu ducha winn� osob�. Nie odpowiada�a jej ta ewentualno��. Poza tym nie mia�a najmniejszej ochoty by� ruchomym celem. Owszem: on to zacz��, ale ona musi sko�czy� — i to jak najpr�dzej. Tego wymaga� cho�by instynkt samozachowawczy, o poczuciu sprawiedliwo�ci i innych, wy�szych racjach nie wspominaj�c. Pozosta�o tylko jedno — znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak zbli�y� si� do kogo�, kto wczo�ga� si� do nory i zabi� wej�cie deskami?
Musia� istnie� jaki� spos�b, bo nikt nie by� w stanie ukrywa� si� przez ca�y czas, je�eli nie pozosta� we w�asnym domu czy posiad�o�ci, a tego akurat Young nie m�g� zrobi�, jak by tego nie pragn��. Zachcia�o mu si� by� politykiem, i takie post�powanie by�oby fatalne dla jego pozycji. Co prawda sama �wiadomo��, �e takie zero ma�puje szanowanych ludzi (cz�� polityk�w faktycznie zas�ugiwa�a na szacunek, cho� trudno by�o w to uwierzy�), by�a irytuj�ca, ale to w�a�nie od d�u�szego ju� czasu domaga�o si� jej uwagi...
Zmarszczy�a brwi, pr�buj�c dociec, co konkretnie nie dawa�o jej spokoju, wyczuwaj�c, �e jest to wa�ne. Nie potrafi�a tego uzasadni�, ale zadzia�a� tu ten sam sz�sty zmys�, kt�ry pozwala� jej wy�owi� najistotniejszy element ze skomplikowanej sytuacji taktycznej. Nigdy nie zdo�a�a zrozumie� mechanizmu jego dzia�ania, ale nauczy�a si� mu ufa�, podobnie jak wyczuciu po�o�enia, kt�re sprawia�o, �e mog�a obej�� si� bez skomplikowanych oblicze�.
By� politykiem... a raczej chcia� by� politykiem, co nawet by�o zrozumia�e. Kariera wojskowa zosta�a przed nim zamkni�ta, wi�c jedyn� drog� do zrealizowania chorobliwej ��dzy w�adzy i zaspokojenia wybuja�ych ambicji by�a polityka. Aby tego dokona�, musia� regularnie pojawia� si� w parlamencie... I dlatego w�a�nie nie m�g� opu�ci� Landing... i musia� j� zabi�... Jak d�ugo �y�a, oskar�enie wisia�o nad nim jak przeznaczenie i nikt nie m�g� go do ko�ca powa�nie traktowa�. Mia� bogactwo i nazwisko, ale nie mia� w�adzy. Da�y mu one miejsce w Izbie Lord�w, ale nic wi�cej nie mog�y zapewni�...
Zesztywnia�a nagle i otworzy�a szeroko oczy. Nimitz uni�s� �eb i odwr�ci� si�, spogl�daj�c w jej oczy. W jego �lepiach p�on�� jasny, radosny ogie�.
Znalaz�a spos�b.
ROZDZIA� XXX
Earl North Hollow przesta� wierci� si� w luksusowym fotelu — nie uda�o mu si� znale�� wystarczaj�co wygodnej pozycji, a to z tego prostego powodu, �e jego dyskomfort by� natury psychicznej, nie fizycznej. A pog��bia� go jeszcze g�os stoj�cej na m�wnicy kobiety bez sensu zak��caj�cej przyjemn� cisz� i ch��d panuj�cy w Izbie Lord�w.
North Hollow przyjrza� si� jej niech�tnie i z pogard� — lady Greenriver by�a chuda jak szczapa, a g�osik mia�a taki, �e najwi�kszy pochlebca nie m�g�by go okre�li� mianem �melodyjnego”. Nale�a�a do nielicznego grona niezale�nych i ciesz�cych si� powszechnym szacunkiem cz�onk�w Izby. Teraz od ponad kwadransa strz�pi�a g�b� na temat konieczno�ci uchwalenia specjalnego kredytu wojennego. Bior�c pod uwag� temat, g�os i wygl�d przemawiaj�cej by�o to o czterna�cie i p� minuty za d�ugo.
No bo kogo obchodzi�y kredyty na cele wojenne? Zasrana Kr�lewska Marynarka mog�a strzela� grochem albo naszcza� do zbiornik�w paliwa — absolutnie nic go to nie obchodzi�o. A poniewa� g�osowanie mia�o by� tajne, nie odm�wi sobie przyjemno�ci bezkarnego g�osowania przeciw wnioskowi. I tak nikt nie b�dzie wiedzia�, a wszyscy mog� si� pierdoli�. Mia� �wiadomo��, �e wszyscy w Royal Manticoran Navy ciesz� si� z jego kolejnego upokorzenia b�d�cego zas�ug� tej dziwki. Niech si� ciesz�, gnoje. Budowa� w�asne zaplecze polityczne i jak tylko pozb�dzie si� tej kurwy poka�e im wszystkim...
Kurwa! Zawsze i wsz�dzie wszystko wraca�o do tej mendy I nie by�o sensu dalej ukrywa� przed samym sob� smutnej prawdy — ba� si� jej. Gorzej: by� przera�ony. Czu� si� jak zaj�c, na kt�rego poluj� z nagonk�, przemykaj�cy z jednej kryj�wki do drugiej z dusz� na ramieniu. A opr�cz strachu by�a jeszcze �wiadomo��, �e jest po�miewiskiem. Wiedzia�, �e ju� kr��� o nim dowcipy, cho� �adnego nie s�ysza�. Nawet tu ta pierdolona ma�pa by�a w stanie go dosi�gn�� i niszczy� krok po kroku. Zniszczy�a mu karier� w RMN, teraz pr�bowa�a zrobi� to samo w polityce. A przecie� cholerna wied�ma dawno powinna by� martwa!
Zamkn�� oczy i zacisn�� spocone d�onie w pi�ci. By�a niczym mitologiczny potw�r... niczym hydra. Walczy� z ni� tak d�ugo i zada� jej tyle celnych cios�w, �e ka�dy cz�owiek ju� dawno leg�by i zdech�, a ta... (tu zabrak�o mu okre�le�) za ka�dym razem wstawa�a, otrz�sa�a si� i zn�w go prze�ladowa�a. Tym uporem bardziej od hydry przypomina�a smoka depcz�cego mu po pi�tach i gotowego, robi� to tak d�ugo, a� w ko�cu uciekaj�cy si� potknie, a wtedy rozdepta� go i...
Zacisn�� z�by, zmuszaj�c si� do spokojnego, miarowego oddychania, a� atak paniki nie przekszta�ci� si� w atak nudno�ci.
G�wno nie smok! By�a zwyk�� �miertelniczk�, nie �adnym tam mitycznym stworem! A wszystko co �miertelne da si� zabi�! Ta banda niekompetentnych zasra�c�w spieprzy�a robot� w �Regiano”, ale pr�dzej czy p�niej inni b�d� mieli wi�cej szcz�cia. A Georgia mog�a si� pierdoli� w�asnor�cznie, je�li uwa�a�a, �e zdo�a go odwie�� od zlecenia komu� zabicia tej pieprzonej suki! Chcia�, jej �mierci. Chcia�, by gni�a w grobie, i chcia� odla� si� na ten gr�b! Bo dopiero gdy ona zginie, on przestanie by� wi�niem. W tej chwili istnia�y dla niego tylko dwa bezpieczne miejsca — tereny jego w�asnych posiad�o�ci pilnowanych przez armi� ochroniarzy i budynek parlamentu strze�ony przez s�u�b� ochrony. A ona chodzi�a sobie, gdzie chcia�a, powi�kszaj�c jedynie jego ha�b�.
Dziwka! Pierdolona, prymitywna dziwka prostego pochodzenia! Kim do cholery, wyobra�a�a sobie, �e jest, by go w ten spos�b traktowa�?! Jego! Kt�ry m�g�by j� kupi� razem z tym g�wnianym poletkiem na Sphinxie dziesi�� razy i nie poczu�, �e wyda� jak�� kwot�, zanim nie zacz�a tarza� si� w tych cholernych pieni�dzach z pryzowego! By�a nikim, zwyk�� prost� dup� plebejskiego pochodzenia i w znacznej cz�ci za to w�a�nie najbardziej jej nienawidzi�. A konkretnie za politowanie bij�ce z jej oczu tego dnia, gdy si� poznali. By�a chudym, kud�atym wsiokiem, a odwa�y�a si� spogl�da� na niego bez uwielbienia i szacunku. Z politowaniem.
Zgrzytn�� z�bami i wr�ci� do rzeczywisto�ci. Jedynym plusem tych rozmy�la� by�o to, �e Greenriver sko�czy�a skrzecze� i w�a�nie siada�a na swoim miejscu. Zapad�a b�oga cisza. Young odruchowo sprawdzi� czas na wisz�cym na �cianie chronometrze. Jeszcze trzy godziny i b�dzie m�g� st�d wyj��! Inni lordowie mogli uda� si� do klub�w, restauracji czy na dziwki. S�owem robi� co chcieli, bo nie czyha�a na nich wariatka pragn�ca ich zabi�. A earl North Hollow m�g� jedynie zwia� do limuzyny i gna� prosto do rezydencji b�d�cej jedynym opr�cz tego budynku bezpiecznym schronieniem i...
Dalsze rozmy�lania przerwa�o mu otwarcie prawego skrzyd�a drewnianych odrzwi b�d�cych jedynym wej�ciem do Izby Lord�w. Zacz�o si� tam dzia� co� dziwnego, ale ze swego miejsca nie mia� dobrego widoku. Kto� rozmawia� z umundurowanym wo�nym. Kto� ubrany w obszyte czerwieni�, czarne, ceremonialne szaty, pod kt�rymi wida� by�o szkar�at i z�oto zakonu rycerskiego. Wo�ny by� zaskoczony, s�dz�c z tego, jak potrz�sa� g�ow�, ale przybysz nalega� i w ko�cu wo�ny da� za wygran�. Odwr�ci� si� do marsza�ka izby.
Niecodzienne zamieszanie zainteresowa�o North Hollowa mimo strachu i frustracji, bowiem stanowi�o mi�� odmian� w codziennej rutynie posiedze�. Nikt nie nosi� w tym dniu formalnego stroju, jako �e by�a to normalna, a szaty te zarezerwowano na okazje specjalne: wyst�pienie kr�lowej czy pierwsz� mow� nowego para. A jako� nie m�g� sobie przypomnie�, by widzia� nowe nazwisko na tablicy og�osze�.
Na wszelki wypadek sprawdzi� w komputerze plan sesji — nie dowiedzia� si� niczego nowego. Za to gdy uni�s� g�ow� znad ekranu, zobaczy� zmierzaj�cego ku drzwiom marsza�ka. Zbli�y� si� na trzy kroki od drzwi i zamar�. Po czym rozkaza� co� wo�nemu, podkre�laj�c to zdecydowanym gestem. Wo�ny roz�o�y� bezradnie r�ce, t�umacz�c si� zawzi�cie, a North Hollow zachichota� — komedia by�a przednia. Marsza�ek podszed� jeszcze krok i porozmawia� z nowo przyby�ym, kr�c�c zdecydowanie g�ow�. Nagle przesta�, przekrzywi� g�ow� i zacz�� s�ucha� uwa�nie tego, co tamten m�wi�. Po czym z wyra�n� niech�ci� przytakn��. Nowo przyby�y doda� co� jeszcze, co spotka�o si� z kolejnym, pe�nym niech�ci potakni�ciem, a potem jeszcze co�, co najwyra�niej nie spodoba�o si� marsza�kowi, bo a� si� cofn��, nie kryj�c oburzenia.
W tym czasie izb� wype�nia� — jak zwykle w czasie niespodziewanych przerw — gwar g�os�w, a niekt�rzy zainteresowani pantomim� zbli�yli si� do drzwi. North Hollow zauwa�y�, �e ci, kt�rzy podeszli najbli�ej, stawali jak wryci, dok�adnie tak jak marsza�ek. Cz�� odwr�ci�a si� do stoj�cych za nimi, gestykuluj�c i powi�kszaj�c og�lne zamieszanie. North Hollow zerwa� wszelkie bli�sze znajomo�ci w izbie, gdy tylko ta kurwa wyg�osi�a swoje oskar�enie, tote� nie mia� kogo spyta�, co si� dzieje. Poniewa� jednak jego zaciekawienie gwa�townie wzros�o, wsta� i zrobi� kilka krok�w ku drzwiom. Stan��, widz�c, �e marsza�ek odwraca si� i sztywny z gniewu czy urazy maszeruje w stron� swego biurka. North Hollow wr�ci� na swoje miejsce i czeka�, co b�dzie dalej.
Zgromadzenie przy drzwiach zacz�o male� — lordowie wracali na miejsca do�� szybko, tak �e gdy marsza�ek usadowi� si�, nie kryj�c z�o�ci, przy drzwiach pozosta�a tylko posta� w ceremonialnym stroju i wo�ny. Marsza�ek z�apa� ceremonialny m�otek i tak za�omota� nim w ustawion� w pobli�u mikrofonu podk�adk�, �e echo posz�o.
— Prosz� siada�, Wasze Lordowskie Mo�cie! — poleci� dono�nie, pochylaj�c si� do mikrofonu. I z tak� si�� waln�� m�otkiem, �e trzonek p�k�, a g�owica odbi�a si� od mikrofonu. — Prosz� zaj�� miejsca! — powt�rzy� g�o�niej tonem, kt�ry pogoni� najbardziej opiesza�ych.
Szum rozm�w ucich� zadziwiaj�co szybko, ale marsza�ek i tak odczeka�, nim w sali nie zapad�a absolutna cisza. Potem odchrz�kn�� i oznajmi�:
— Prosz� o uwag�, panie i panowie — po tonie s�dz�c, na pewno nikogo o nic nie prosi�. — Przepraszam za tak bezceremonialne przerwanie waszych deliberacji, ale zgodnie z prawami obowi�zuj�cymi t� Izb� nie mam wyboru...
Spojrza� jakby wbrew woli na zakapturowan� posta� stoj�c� przy drzwiach, odwr�ci� si� do mikrofonu i zmusi� do dalszej przemowy:
— W�a�nie przypomniano mi o nader rzadko stosowanym prawie. Zwyczajem przyj�tym od lat jest, �e nowi parowie uprzedzaj� Izb� Lord�w wystarczaj�co wcze�nie, �e chc� zaj�� nale�ne im miejsce w�r�d nas. Dobrym obyczajem jest r�wnie�, by nowego cz�onka Izby przedstawi�a osoba wprowadzaj�ca, nim wyg�osi pierwsz� mow�. Jednak w pewnych szczeg�lnych okoliczno�ciach, takich jak wymogi kr�lewskiej s�u�by, nowy cz�onek mo�e zaj�� miejsce z op�nieniem albo te�, jak mi przypomniano, pojawi� si� przed nami bez uprzedzenia w momencie dla niego dogodnym. Je�li s�u�ba Koronie uniemo�liwia mu pojawienie si� w czasie dogodnym dla ca�ej Izby, Izba zmuszona jest uszanowa� wyb�r dogodny dla niego.
North Hollow podrapa� si� po brodzie, zastanawiaj� si�, o czym do licha m�wi marsza�ek. Jakie znowu �wymogi kr�lewskiej s�u�by”, do cholery?
— Na te w�a�nie zasady powo�uje si� obecna tu osoba pragn�ca wyg�osi� swoj� pierwsz� mow� i zaj�� nale�ne jej miejsce. Poinformowa�a mnie ona, �e mo�e to by� dla niej jedyna okazja w ci�gu najbli�szych miesi�cy w zwi�zku z wype�nianiem obowi�zk�w zwi�zanych ze s�u�b� Koronie. Nie mam zatem wyboru i musz� zgodzie si� na takie odst�pstwo od zwyczaj�w.
Szmer rozm�w rozleg� si� na nowo, nawet g�o�niejszy ni� poprzednio, a coraz wi�cej obecnych odwraca�o si� ku ty�owi sali A raczej nie ku ty�owi, co North Hollow dopiero po chwili zauwa�y�, lecz ku niemu. Przeczucie nag�ego nieszcz�cia pojawi�o si� w chwili, gdy marsza�ek skin�� na zakapturzon� posta�.
Nowo przyby�y doszed� do biurka marsza�ka, odwr�ci� si� ku zgromadzonym i odrzuci� na plecy kaptur w barwach Rycerskiego Zakonu Kr�la Rogera. A Pavel Young zerwa� si� ze zd�awionym krzykiem przera�enia, gdy Honor Harrington u�miechn�a si� do niego lodowato.
Honor poczu�a, �e dr�� jej r�ce, ale ukry�a je w fa�dach peleryny, opuszczaj�c wzd�u� bok�w, by nikt tego nie zauwa�y�. Ona sama zreszt� zda�a sobie z tego spraw� pod�wiadomie, bowiem ca�� uwag� skupi�a na Youngu, kt�ry zerwa� si� z miejsca i blady jak trup rozgl�da� si� dziko na podobie�stwo z�apanego w potrzask zwierz�cia. Gor�czkowo szuka� drogi ucieczki, kt�rej nie by�o. Tym razem musia�by naprawd� ucieka�, a wtedy wszyscy obecni dowiedzieliby si�, �e stch�rzy�. A co gorsza, biegn�c do drzwi, niechybnie wpad�by w jej r�ce.
Opanowa�a nienawi��, gdy� inaczej udusi�aby go go�ymi r�koma, i zmusi�a si� do spokojnego stania i przygl�dania si� obecnym. Cz�� by�a r�wnie co on przera�ona, cz�� po prostu zaskoczona, a inni przygl�dali jej si� z pe�nym aprobaty zainteresowaniem. Spok�j Izby Lord�w p�k� jak tafla antycznego szk�a po ciosie m�otka i wo�ny przysun�� si� bli�ej, jakby obawia� si�, �e b�dzie zmuszony j� uspokaja�. U�miechn�a si� lekko — taka ewentualno�� nie wchodzi�a w gr�. Wok� siebie poczu�a nag�� niepewno�� i strach, jakby obecni dopiero teraz zdali sobie spraw�, i� mi�dzy nimi pojawi� si� g�odny drapie�nik.
— Panie i panowie — odezwa�a si� w ko�cu czystym i dono�nym sopranem. — Przepraszam szanown� Izb� za nietypowy spos�b, w jaki zmuszona jestem przerwa� jej obrady, ale jak w�a�nie wyja�ni� pan marsza�ek, mam rozkaz opu�ci� system Manticore, gdy tylko na moim okr�cie zostan� uko�czone naprawy i uzyska on pe�n� zdolno�� bojow�. Wymagania i obowi�zki zwi�zane z przywr�ceniem kr�lewskiemu okr�towi pe�nej zdolno�ci bojowej zape�ni� ca�kowicie m�j czas, a kiedy okr�t b�dzie got�w, natychmiast opu�ci uk�ad planetarny. Dlatego te� niemo�liwym by�oby, abym zjawi�a si� tu przed wami w stosowniejszym dla szacownej izby terminie. Ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie w tej chwili powiedzie�, kiedy wr�c� do systemu Manticore.
Przerwa�a, rozkoszuj�c si� przera�eniem Younga i cisz� panuj�c� na sali. Wzi�a g��boki oddech i m�wi�a dalej:
— Nie mog� jednak opu�ci� Manticore, maj�c �wiadomo�� niedope�nienia pewnych obowi�zk�w, tym bardziej �e chodzi tu o jeden z najpowa�niejszych, ci���cych na ka�dym parze w stosunku do Jej Wysoko�ci, tej Izby i ca�ego Kr�lestwa. Jest bowiem moim obowi�zkiem poinformowa� obecnych, �e jeden z was, swoim post�powaniem udowodni� nie tylko, i� nie godzien jest zasiada� mi�dzy wami, ale tak�e, �e jest skaz� na honorze Kr�lestwa.
Kto� zacz�� co� m�wi� z niedowierzaniem, ale szybko urwa�; spokojny, dono�ny g�os Honor mia� si�� czaru — wszyscy wiedzieli, co za chwil� us�ysz�, a nikt nie m�g� si� poruszy�. Mogli tylko siedzie� i gapi� si� na ni� — przez moment mia�a nad nimi w�adz� absolutn�.
— Panie i panowie, znajduje si� mi�dzy wami cz�owiek, kt�ry wola� wynaj�� morderc�w ni� osobi�cie spotka� si� z przeciwnikami. Niedosz�y gwa�ciciel i tch�rz, kt�ry wynaj�� p�atnego rewolwerowca, by zabi� za niego w pojedynku. Cz�owiek, kt�ry nie waha� si� wys�a� dwa dni temu uzbrojonych bandyt�w do popularnej restauracji, by zamordowali nast�pn� osob�, co jedynie przypadkiem nie zako�czy�o si� masakr�.
Czar przestawa� dzia�a� — tu i tam widzia�a wstaj�cych i zaczynaj�cych protestowa� par�w, wi�c wykorzysta�a sw�j ostatni atut — jej przyzwyczajony do rozkazywania sopran przebi� si� przez zamieszanie bez trudu, gdy podnios�a g�os.
— Panie i panowie, oskar�am Pavla Younga, earla North Hollow, o morderstwo, pr�b� morderstwa, o bezwzgl�dne i niewybaczalne nadu�ywanie w�adzy, o tch�rzostwo w obliczu wroga i pr�b� gwa�tu. Twierdz�, �e jest niegodny nie tylko piastowa� tak wysoki urz�d, ale �e niegodzien jest �y�. Uwa�am go za tch�rza, �cierwo najgorszego rodzaju, godne jedynie pogardy ze strony ka�dego uczciwego obywatela Gwiezdnego Kr�lestwa Manticore, kt�rego honor ha�bi samym swym istnieniem. I wyzywam go, bior�c was wszystkich za �wiadk�w, by spotka� si� ze mn� twarz� w twarz na honorowym polu, gdzie wreszcie zap�aci za wszystkie swoje uczynki!
ROZDZIA� XXXI
Nie mo�na jej zarzuci�, �e za�atwia sprawy po�owicznie i nie do ko�ca, prawda? — spyta� z ironi� William Alexander.
Ksi��� Cromarty z trudem powstrzyma� si�, by go nie skl��.
— S�dz�, �e mo�na to uj�� w ten spos�b — powiedzia�, sil�c si� na spokojny ton.
Po czym potrz�sn�� g�ow� ze z�o�ci� i rozsun�� prowadz�ce na balkon drzwi. Obaj wyszli na znajduj�cy si� trzysta pi�ter nad poziomem ulic, pogr��ony w mroku balkon. Wia� �agodny wietrzyk, w dali wida� by�o �wiat�a pojazd�w i r�nobarwne �wiat�a Landing, a w g�rze wielki ksi�yc za czarnosrebrnymi chmurami — zanosi�o si� na deszcz. Gdzie� na wschodzie b�ysn�a odleg�a b�yskawica, a blask ksi�yca, kt�ry wy�oni� si� zza chmury, omywa� srebrzystym blaskiem �ciany innych wie�. Stolica przypomina�a beztrosko rozsypane klejnoty jakiej� kr�lowej elf�w, a premier d�ugi czas im si� przygl�da�, jakby w tym dziwnym pi�knie kry�o si� rozwi�zanie.
Nie kry�o si� jednak i obaj o tym wiedzieli. Bowiem Honor Harrington za jednym zamachem przej�a inicjatyw� i pozbawi�a ich jakiejkolwiek kontroli nad wydarzeniami. Kr�lowa mog�a zabroni� wszystkim ingerowania w t� spraw�, ale tak rz�d jak i RMN konspirowali wsp�lnie, by uratowa� kapitan Harrington przed skutkami jej w�asnych dzia�a�. Wydawa�o si� ju� przez chwil�, �e uda�o si� j� utrzyma� z dala od gard�a Younga, a jednak znalaz�a spos�b, by postawi� na swoim.
— Nadal nie wierz�, �e starczy�o jej odwagi i tupetu — mrukn�� niewidoczny w mroku nocy Alexander.
— North Hollow pewnie te� w to nie wierzy. — Cromarty opar� si� o balustrad� i wci�gn�� z lubo�ci� ch�odne powietrze w p�uca.
— Nie by�oby go w parlamencie, gdyby �ywi� cho� cie� podejrzenia — stwierdzi� rzeczowo William i doda� po chwili ciszy. — Tak mi�dzy nami, Allen: ona post�pi�a s�usznie i wiesz o tym.
— S�usznie czy nies�usznie, to w tej chwili bez znaczenia. Zrobi�a jedyn� rzecz gwarantuj�c� nieprzyj�cie do Izby Lord�w! Nie m�wi�c o tym, �e przy okazji zrobi�a sobie wrog�w ze wszystkich par�w Kr�lestwa!
— Nie ze wszystkich!
— No dobrze — prychn�� Cromarty. — Ty i Hamish nie macie jej tego za z�e. Cholera, ja te� nie, co daje trzy osoby. Je�li znajdziesz jeszcze ze trzy, to znaczy, �e to ty powiniene� by� premierem tego g�upiego kraju!
Alexander przygryz� warg� i nie odezwa� si�. Bo i co mia� powiedzie�? Nie mia� �adnych w�tpliwo�ci, �e lady Harrington zosta�a zmuszona do tego nieudanym zamachem, podobnie jak nie mia� cienia w�tpliwo�ci, kto by� za ten�e zamach odpowiedzialny. Co prawda nigdy osobi�cie jej nie spotka�, tyle jednak dyskutowa� o niej z bratem, by mie� pewno��, �e nie u�y�aby Izby Lord�w w ten spos�b, gdyby mia�a inn� mo�liwo�� spotkania North Hollowa. Ogl�da� te� nagranie jej wyst�pienia — ca�y przebieg obrad od lat by� nagrywany — i nie znalaz� w jej kr�tkiej przemowie �adnej gry czy fa�szu. Nie pr�bowa�a zrobi� z obecnych durni�w ani z siebie uci�nionej ofiary zbocze�ca. Przedstawi�a fakty jak przed s�dem ostatniej instancji i szczero�� dos�ownie bi�a z ka�dego jej s�owa.
Tyle �e zebrani tak tego nie zrozumieli. Zebrani byli oburzeni jej atakiem na tak szacown� instytucj� jak Izba Lord�w. W�ciekli, �e tym razem w cyniczny spos�b wykorzystano zasady przeciwko nim — przecie� tylko oni mieli prawo tak post�powa�! I byli zdecydowani ukara� j� za to, co uwa�ali za naruszenie w�asnych �wi�tych prerogatyw. Zachowali si� niczym banda g�upich i ma�ostkowych urz�das�w magistrackich, ale c�: mogli si� tak zachowa�.
— Jak z�a jest sytuacja? — spyta�.
Cromarty westchn�� bardziej z �alem ni� ze z�o�ci�.
— High Ridge z�o�y� ju� wniosek o wykluczenie jej z Izby Lord�w. I drugi o pozbawienie jej tytu�u, ale tu si� przeliczy�. Przyt�aczaj�ca wi�kszo�� cz�onk�w Izby Gmin, w tym po�owa libera��w, stan�a murem za Jej Wysoko�ci�, co oznacza, �e Harrington ani nie straci tytu�u, ani nikomu nie uda si� oskar�y� jej o �adne wymy�lone przest�pstwo. Ale nawet kr�lowa nie mo�e zmusi� lord�w do przyj�cia kogo� do Izby. W�tpi� te�, tak zupe�nie powa�nie, czy dziesi�� procent b�dzie g�osowa�o przeciwko wnioskowi o wykluczenie. Mia�a jeden wyst�p w Izbie Lord�w i ju� tam nie wr�ci.
— A potem? — W g�osie Alexandra pobrzmiewa�y z�o�� i bezsilno��.
Cromarty jakby zapad� si� w sobie i przygarbi�.
— Chodzi ci o to, co b�dzie, jak go zabije.
Nie by�o to pytanie, lecz stwierdzenie.
Bardziej wyczu� ni� dostrzeg� potwierdzaj�cy ruch g�owy rozm�wcy i opad� z westchnieniem na fotel. Przymkn�� oczy, �a�uj�c, �e nie mo�e z r�wn� �atwo�ci� zignorowa� kilku najbli�szych dni co �wiate� miasta.
Harrington skutecznie zap�dzi�a North Hollowa w sytuacji bez wyj�cia. Lordowie mogli w�cieka� si� do woli, ale wyzwa�a go i oskar�y�a w obecno�ci ich wszystkich, i nie m�g� d�u�ej udawa�, �e takiego wyzwania nie by�o. Gdyby spr�bowa�, straci�by nie tylko zaplecze polityczne, ale wszystko co by�o dla niego wa�ne. Sta�by si� wyrzutkiem ignorowanym przez tych, kt�rym w teorii by� r�wny, i wy�miewanym obiektem pogardy dla wszystkich ni�szego stanu. By�by nie tylko tch�rzem — nie przyjmuj�c wyzwania, przyzna�by automatycznie, �e jest winnym wszystkich oskar�e� rzuconych przez Harrington.
Na pierwszy rzut oka by� to zadziwiaj�cy anachronizm — barbarzy�ski s�d bo�y w formie pojedynku — ale tak w�a�nie to dzia�a�o. I nawet tak tch�rzliwy p�g��wek jak North Hollow wiedzia� to i rozumia�. I dlatego dr��cym z przera�enia g�osem, ale przyj�� wyzwanie. Co oznacza�o, �e ju� by� trupem.
Zdo�a� co prawda uprze� si� przy Kodeksie Dreyfusa, ale po tym jak Harrington przeprowadzi�a egzekucj� Denvera, nikt przy zdrowych zmys�ach nie mia� w�tpliwo�ci, �e wystarczy jej jedna kula, by zabi� przeciwnika. Bowiem jedynie niepoprawny optymista albo idiota wierzy�by, �e wystarczy jej, je�li go zrani. Honor Harrington chcia�a zabi� North Hollowa i zrobi to. A kiedy to nast�pi...
— B�dzie sko�czona, Willie — powiedzia� wreszcie cicho i nie kryj�c b�lu. — Kiedy go zabije, t� sam� kul� zniszczy w�asn� karier�. Nie mo�emy jej uratowa�. Prawd� m�wi�c, osobi�cie powinienem zainicjowa� jej usuni�cie z dowodzenia, je�li chcemy zatrzyma� post�powc�w.
— To nie w porz�dku, Allen. — Alexander opar� �okcie o balustrad�. Sta� zwr�cony twarz� ku panoramie miasta. — To ona jest prawdziw� ofiar�. To nie jej wina, �e tylko w ten spos�b mog�a doj�� sprawiedliwo�ci.
— Wiem — Cromarty nie otworzy� oczu — i naprawd� chcia�bym by� w stanie jej pom�c. B�g mi �wiadkiem. Ale mam rz�d do utrzymania w kupie i wojn� do wygrania.
— Wiem — westchn�� Alexander i niespodziewanie roze�mia� si� gorzko. — Nawet Hamish to wie. I jestem pewien, �e lady Honor r�wnie� wie, �e nie zostawi�a ci �adnego wyboru.
— Co powoduje, �e czuj� si� jeszcze gorzej. — Ksi��� otworzy� oczy i poszuka� wzrokiem twarzy rozm�wcy, nie kryj�c smutku, po czym spyta� cicho: — Powiedz mi, Willie, dlaczego ktokolwiek poza szale�cem m�g�by chcie� zaj�� moje miejsce?
Komandor porucznik Rafael Cardones uni�s� g�ow� s�ysz�c otwieraj�ce si� drzwi windy. By� oficerem wachtowym dowodz�cym szkieletow� obsad� mostka, jako �e okr�t nadal przebywa� w doku. Co nie znaczy�o, �e nic niespodziewanego nie mia�o prawa si� wydarzy� — jak cho�by teraz... Zerwa� si� na baczno��, widz�c kapitan wchodz�c� na mostek. Towarzyszy� jej jeden gwardzista, ale stan�� sobie przy �cianie w pozycji �spocznij” i spokojnie obserwowa�, jak Honor podchodzi do kapita�skiego fotela.
Porusza�a si� powoli, z r�koma za�o�onymi za plecy i twarz� na poz�r pozbawion� wyrazu. Rafael Cardones zna� j� jednak zbyt dobrze i zbyt d�ugo, by da� si� zwie��. Ten sam powa�ny spok�j widzia� na jej obliczu, gdy zmusza�a zdesperowan� i wrogo nastawion� za�og� do dzia�ania... i gdy wiod�a uszkodzony ci�ki kr��ownik prosto w salwy burtowe kr��ownika liniowego.
Teraz widzia� go ponownie — w noc poprzedzaj�c� poranne spotkanie z broni� w r�ku, spotkanie z kim�, kto nienawidzi� jej od wielu lat. I zastanawia� si�, ilu lat ona potrzebowa�a, by uczyni� t� mask� perfekcyjn�. Jak d�ugo uczy�a si� ukrywa� strach i emanowa� pewno�ci� siebie, ukrywaj�c przed za�og�, �e jest zwyk�� �miertelniczk� tak jak oni... i ile samotnych, bezsennych nocy kosztowa�o j� nauczenie si� ukrywania tej oczywistej prawdy, �e troszczy�a si� o tych, kt�rymi dowodzi�a, znacznie bardziej ni� powinna...
Zatrzyma�a si� obok fotela i pog�adzi�a zwini�te ekrany niczym je�dziec ulubionego wierzchowca. Wpatrzy�a si� w ekran wizualny i zamar�a — po chwili dopiero jej d�o� zacz�a si� porusza�, jakby by�a obdarzona niezale�nym �yciem. Mimo maski opanowania dostrzeg� w jej oczach b�l i �al. I w przeb�ysku ol�nienia zrozumia�.
Kapitan �egna�a si�. Nie tylko z Nike, ale z ca�� Kr�lewsk� Marynark�. I nagle Cardones zacz�� si� ba� — g��wnie o ni�, lecz tak�e i o siebie. Mog�a jutro zgin��, ale to by�a tylko teoria: jego serce m�wi�o mu, �e to niemo�liwe, jedynie umys� dopuszcza� tak� ewentualno��. Pavel Young nie m�g� jej zabi�. Sama my�l by�a niedorzeczno�ci�.
Natomiast z pewno�ci� legnie w gruzach jej kariera — zbyt wiele os�b zbyt cz�sto to powtarza�o, by mo�na by�o w to w�tpi� — ale gotowa by�a zap�aci� t� cen�. Tylko �e istnia�y dwie strony medalu — ona traci�a mo�liwo�� s�u�by w Royal Manticoran Navy, ale Kr�lewska Marynarka traci�a j�. Kto� inny obejmie dow�dztwo HMS Nike i innych okr�t�w, kt�rymi w przysz�o�ci mog�aby dowodzi�, ale nikt nie zdo�a jej zast�pi�. Nikt nie by� do tego zdolny. A Rafael Cardones, Alistair McKeon, Andreas Venizelos, Eve Chandler i Thomas Ramirez, s�owem wszyscy, wiele na tym strac�. Zniknie z ich �ycia co� specjalnego i pozostan� ubo�si, jedynie ze �wiadomo�ci�, �e to co� stracili.
Wstyd mu by�o, �e my�li o tym, czego by chcia� od niej, ale nic nie m�g� na to poradzi�. Pewna jego cz�� chcia�a na ni� nakrzycze�, skl�� j� za opuszczanie ludzi, kt�rzy od niej zale�eli, a inna rozp�aka� si�, wiedz�c, ile to musia�o j� kosztowa�. Targany sprzecznymi uczuciami nie by� zdolny wykrztusi� s�owa. Czu� tylko, �e piek� go oczy. A potem Nimitz uni�s� �eb i przyjrza� mu si� uwa�nie pa�aj�cymi zielonymi �lepiami. Kiedy zastrzyg� uchem, kapitan tak�e odwr�ci�a ku niemu g�ow�.
— Rafe — powiedzia�a cicho.
— Skipper... — musia� odchrz�kn��, nim zdo�a� wypowiedzie� to s�owo.
Kiwn�a g�ow� i spojrza�a na swoj� d�o� g�adz�c� oparcie fotela. Wiedzia�, �e chcia�aby jeszcze cho� raz w nim usi���, rozejrze� si� po mostku i wiedzie�, �e to mostek jej okr�tu. Ale nie zrobi�a tego. Sta�a jedynie i g�aska�a delikatnie oparcie. Cardones wyci�gn�� do niej r�k�, nie maj�c poj�cia, co chce zrobi� czy powiedzie�. Kapitan wzi�a g��boki oddech i odesz�a od fotela. Odwr�ci�a si�, dostrzeg�a jego d�o� i to, �e ju� otwiera usta, by co� powiedzie�, i potrz�sn�a przecz�co g�ow�.
By� to drobny gest, ledwie zauwa�alny, ale by� to r�wnocze�nie gest kapitana, tak pe�en si�y, �e nikomu nawet by przez my�l nie przesz�o go zakwestionowa�. I gdy Rafe to zrozumia�, dotar�o do niego co� jeszcze. Co�, co od dawna wiedzia�, tylko sobie tego nie u�wiadamia�. �e autorytet kapitan Harrington nie wynika� z jej stopnia, ale z tego kim by�a i jaka by�a. Oraz �e by�a to zas�uga Royal Manticoran Navy. Albo raczej �e Kr�lewska Marynarka pomog�a jej sta� si� tym, kim si� sta�a, ale Honor Harrington dawno temu sta�a si� kim� wi�cej ni� suma rozmaitych czynnik�w i zalet.
By�a sob� — Honor Harrington — i tego nikt i nic nie by�o w stanie jej odebra� niezale�nie od tego, co te� by si� nie sta�o i jak uparcie by nie pr�bowano.
Opu�ci� r�k�, a ona stan�a na baczno��, prostuj�c plecy i ramiona.
— Prosz� kontynuowa�, komandorze — poleci�a cicho.
— Aye, aye, ma’am — odpowiedzia� r�wnie cicho, lecz wypr�y� si� i zasalutowa� tak, �e instruktor musztry w akademii by�by z niego dumny.
W jej oczach b�ysn�y b�l i �al, ale tak�e co� wi�cej — co� na kszta�t aprobaty, jakby przekazywa�a pod jego piecz� co� znacznie cenniejszego ni� �ycie.
A potem skin�a mu g�ow�, odwr�ci�a si� i odesz�a bez s�owa. A mostek HMS Nike wyda� mu si� niespodziewanie miejscem mniejszym, bardziej samotnym i bez por�wnania ubo�szym ni� by� zaledwie chwil� temu.
ROZDZIA� XXXII
Deszcz zacz�� pada� w nocy i przesta� dopiero w momencie, gdy limuzyna Younga min�a bram� w obro�ni�tym winoro�l�, kamiennym murze. Da� si� s�ysze� charakterystyczny odg�os przygniatanego mokrego �wiru, gdy kierowca wy��czy� silnik antygrawitacyjny i w�z osiad� na podje�dzie. Na szyb� spad�y ostatnie krople deszczu, lecz z�erany przez strach Young ich nie zauwa�y�. Podobnie jak wielu rzeczy w ostatnich dniach.
Szofer wysiad�, obszed� w�z i otworzy� mu drzwi. Pavel Young wysiad�, a w �lad za nim zrobi� to jego brat Stefan, trzymaj�cy pod pach� kaset� z pistoletami. By� r�wnie milcz�cy jak przez ca�� drog� i Pavel nie mia� poj�cia, o czym tak naprawd� my�la�. Nie powinien si� nad tym zastanawia�, bo wszystko by�o bez znaczenia. Liczy� si� tylko strach przeradzaj�cy si� we wszechobecne przera�enie. Czu� go prawie namacalnie, a mimo to jego umys� pracowa� niezwykle jasno i sprawnie, jakby usi�owa� ocale� dzi�ki odseparowaniu si� od tego, co dzieje si� tu i teraz.
By� wietrzny, mokry i ch�odny ranek. Nisko na niebie wisia�y deszczowe, szare chmury — ich pokrywa zas�ania�a g�rne pi�tra co wy�szych wie� Landing. Podmuchy wiatru szarpa�y odzienie i szele�ci�y li��mi rosn�cych przy samym murze drzew, zdmuchuj�c z nich krople deszczu. Cisza panowa�a jak na cmentarzu, tote� a� si� wstrz�sn��, s�ysz�c nagle obcy g�os:
— Dzie� dobry, milordzie. Jestem sier�ant MacClinton, asystentka arbitra, kt�rym dzi� jest porucznik Castellano. Porucznik Castellano przesy�a wyrazy uszanowania i prosi, by udali si� panowie za mn�.
Earl North Hollow kiwn�� g�ow� w urywanym, nerwowym ge�cie, nie odwa�aj�c si� zaufa� w�asnemu g�osowi. Sier�ant by�a zgrabn�, atrakcyjn� kobiet� o tym typie urody, kt�ry powodowa� u niego automatyczne spekulacje dotycz�ce umiej�tno�ci ��kowych. Dzi� jej widok wywo�ywa� jedynie desperackie pragnienie prze�ycia. Z najwi�kszym trudem powstrzyma� si�, by nie b�aga� jej, by przegna�a ten koszmar i go obudzi�a, m�wi�c, �e ju� wszystko b�dzie dobrze.
Przyjrza� si� jej twarzy, szukaj�c... czego�. I znalaz� — pod mask� zawodowej neutralno�ci kry�a si� pogarda i co� znacznie, ale to znacznie gorszego. MacClinton spogl�da�a na niego z kliniczn� oboj�tno�ci�, jak patrzy si� na kogo�, kto ju� jest martwy, tylko jeszcze o tym nie wie i dlatego si� rusza.
Pospiesznie odwr�ci� wzrok i prze�kn�� �lin�. A potem wbrew swej woli ruszy� za policjantk� przez mokr�, klaszcz�c� pod stopami traw�. Wilgo� b�yskawicznie dosta�a mu si� do but�w i jego przekl�ty umys� zaj�� si� my�leniem, �e powinien wzi�� wysokie buty do p� �ydki, a nie spacerowe p�buciki, jakby za par� minut mog�o to mie� jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Chcia�o mu si� wy�, wi�c tak silnie zacisn�� z�by, �e go szcz�ki rozbola�y.
Niespodziewanie policjantka zatrzyma�a si� i przera�enie omal go nie zadusi�o, bowiem znalaz� si� twarz� w twarz z Honor Harrington.
Nawet na niego nie spojrza�a i to w�a�nie w jaki� spos�b by�o bardziej przera�aj�ce, ni� gdyby wpatrywa�a si� we� z nienawi�ci�. Sta�a obok tego ca�ego pu�kownika Ramireza, a wiatr targa� kilka kosmyk�w jej w�os�w, kt�re uciek�y z kr�tkiego warkocza. Po�yskuj�ce na nich i na berecie krople wody sugerowa�y, �e przyby�a wcze�niej i czeka�a dobr� chwil�. Widzia� jedynie lewy profil jej twap nozbawionej jakiegokolwiek wyrazu, gdy Castellano towa� bezu�yteczn� pro�b� o pokojowe za�atwienie sprawv Potem zaj�� si� sprawdzaniem broni, a nast�pnie Ramirez i Stefan na jego rozkaz za�adowali magazynki pistolet�w Do ka�dego w�o�yli zgodnie z Kodeksem Dreyfusa po pi�� naboi. Im d�u�ej obserwowa� skupiony, oboj�tny spok�j przeciwniczki, tym wi�ksze czu� przera�enie. Jej pewno�� siebie �ciska�a mu serce stalow� obr�cz�, wspomagaj�c parali�uj�c� panik�.
Zniszczy�a go, a za par� chwil doko�czy dzie�a ostatecznie i definitywnie. Jego wieloletnie wysi�ki, by j� ukara�, z�ama� czy upokorzy�, spe�z�y na niczym. A nawet gorzej, bo to ona zniszczy�a jego, doprowadzaj�c do tego zawstydzaj�cego ko�ca po dniach ha�by i agonii. Nie do��, �e go przerazi�a, to spowodowa�a, �e u�wiadomi� sobie, �e jest przera�ony, i ujawni�a t� prawd� wszystkim. I zmusi�a go, by �y� z tym przera�eniem, budz�c si� noc w noc z krzykiem w mokrej od potu po�cieli.
Nag�y przyp�yw nienawi�ci zast�pi� cz�ciowo przera�enie, zmieniaj�c je w zwyk�y strach i likwiduj�c parali�. Ale pog��biaj�c panik�, bo tym wyra�niej zda� sobie spraw� z nieuchronno�ci tego, co go czeka. Zacz�� si� poci� oleistymi kroplami i nagle zrobi�o mu si� zimno. Pistolet ci��y� mu w d�oni niczym kotwica, a palce lewej r�ki by�y tak zdr�twia�e, �e omal nie wypu�ci� podawanego przez Stefana magazynka.
— Lady Harrington, prosz� za�adowa�!
Okr�g�ymi i wytrzeszczonymi oczyma obserwowa�, jak p�ynnym gestem wsun�a magazynek w kolb� i przybi�a z gracj�, zupe�nie jakby wyst�powa�a w balecie.
— Lordzie North Hollow, prosz� za�adowa�!
Magazynek nagle o�y�, pr�buj�c wy�lizn�� mu si� ze spoconych palc�w, i chwil� trwa�o, nim uda�o mu si� wepchn�� go na miejsce. Zaczerwieni� si� przy tym, �wiadom upokorzenia. Castellano beznami�tnie czeka�, a� doko�czy t� prost� czynno��. Obserwuj�cy go dot�d pogardliwie Ramirez dotkn�� ramienia Honor, skin�� jej g�ow� i odszed�. Stefan zamkn�� kaset� i cofn�� si� z min�, kt�ra mia�a oznacza�, �e zastrzelenie go nie zako�czy bynajmniej ca�ej sprawy. I w tym w�a�nie momencie czekaj�cy na cho�by jeden gest zrozumienia z jego strony Pavel dostrzeg� fa�sz i pustk� panuj�ce od dawna w jego rodzinie. Bezsens, pych� i arogancj� powoduj�ce ��cznie, �e bratu nawet przez my�l nie przesz�o, ile taki ostatni w �yciu kontakt fizyczny by dla niego znaczy�.
�wiadomo�� ta przemin�a r�wnie b�yskawicznie, jak si� pojawi�a, ale wystarczy�a, by wzbudzi� �wie�� fal� nienawi�ci do sprawczyni tego wszystkiego, kt�ra jeszcze i to mu uzmys�owi�a. Zupe�nie jakby jego w�asny umys� zdecydowany by� zada� mu ostateczny cios — da� �wiadomo��, �e nawet je�li j� zabije, ona i tak wygra. W przeciwie�stwie do niego bowiem osi�gn�a co� i pozostawi�a co� po sobie, jak cho�by tych, kt�rzy b�d� wspomina� j� z szacunkiem. A on pozostawi� po sobie jedynie pami�� nies�awy, ha�by i pogardy, od kt�rych lepsze by�oby wieczne zapomnienie.
— Prosz� zaj�� miejsca! — poleci� Castellano.
Young z trudem odwr�ci� si� plecami do Harrington, czuj�c jej blisko�� tak, jak czuje si� blisko�� �r�d�a ciep�a. Desperacko prze�yka� raz za razem �lin�, gor�czkowo pr�buj�c zwalczy� nudno�ci.
— Zgodzili�cie si� pojedynkowa� wed�ug zasad Kodeksu Dreyfusa — oznajmi� porucznik Castellano. — Na komend�: �Marsz” ka�de z was przejdzie trzydzie�ci krok�w. Na komend�: �St�j” zatrzymacie si� natychmiast, czekaj�c komendy: �Obr�t”. Po jej us�yszeniu odwr�cicie si� twarzami do siebie i ka�de z was wystrzeli jeden pocisk. Je�eli nikt nie zostanie postrzelony, opu�cicie bro� i pozostaniecie na miejscu, a ja spytam, czy strony uznaj�, �e sprawa zosta�a honorowo za�atwiona. Je�li kt�re� z was powie �tak”, pojedynek zostanie zako�czony. Je�eli obie odpowiedzi b�d� negatywne, ka�de z was po komendzie: �Marsz” zrobi dwa kroki do przodu i poczeka na komend�: �Ognia”. W�wczas ka�de z was ma prawo wystrzeli� jeden i tylko jeden pocisk. Ca�a procedura pyta�, odpowiedzi i krok�w b�dzie powtarzana tak d�ugo, a� kt�re� z was uzna spraw� za honorowo za�atwion�, zostanie ranne albo obojgu nie sko�czy si� amunicja. Czy pan zrozumia�, lordzie Young?
— Zz... — Young odchrz�kn��. — Zrozumia�em.
Castellano skin�� g�ow�.
— Lady Harrington?
— Tak. — Powiedzia�a to nieg�o�no, ale wyra�nie i bez cienia paniki.
North Hollow mia� ochot� otrze� spocone czo�o.
— Prosz� prze�adowa� bro�!
Young skrzywi� si�, s�ysz�c za plecami metaliczny szcz�k. Zamek jego pistoletu stawi� z�o�liwy op�r spoconym palcom i wy�lizn�� mu si� dwukrotnie. Dopiero za trzecim razem uda�o mu si� wprowadzi� nab�j do komory. Opu�ci� bro�, czuj�c, jak policzki p�on� mu z upokorzenia.
— Marsz! — poleci� Castellano.
Earl North Hollow zamkn�� oczy, wyprostowa� si� na ile m�g� i zrobi� pierwszy krok, czuj�c, jak ogarnia go przera�enie.
Jeden strza�. To by�o wszystko, co musia� przetrwa�, nim b�dzie m�g� uzna� spraw� za za�atwion� �honorowo” i uciec. Tylko jeden strza� z sze��dziesi�ciu krok�w... Z takiej odleg�o�ci suka musi chybi�!
Drugi krok... zimne stopy w mokrych p�butach... �mierdz�ca wilgoci� ziemia mlaszcz�ca pod stopami... wiatr pr�buj�cy rozwia� zlepione potem w�osy... i scena �mierci Denvera Summervale’a przed oczyma...
Trzeci krok... Summervale podskakuj�cy po pierwszym trafieniu... �atwo��, z jak� Harrington wpakowa�a w niego pocisk po pocisku, a� po ostatnim jego g�owa eksplodowa�a... przera�enie d�awi�ce gard�o... I pewno��: ona nie chybi!... Ani z sze��dziesi�ciu krok�w, ani z sze�ciuset... By�a demonem z piek�a rodem... potworem, kt�rego jedynym celem by�o zniszczenie go... nie mia�a prawa... nie mog�a... i nie zawiedzie.
Czwarty krok... poczu�, �e przechyla si� w prawo — pistolet ci��y� mu niewiarygodnie... zamruga� gwa�townie, pr�buj�c rozgoni� mg�� przes�aniaj�c� oczy... z trudem wzi�� kolejny oddech.
Pi�ty krok..
Sz�sty...
Si�dmy... z ka�dym ros�o przera�enie, m�c�c dotychczasow� jasno�� galopuj�cych my�li... przygniataj�ce go i d�awi�ce... us�ysza� cichy, nieko�cz�cy si� skowyt i dopiero po chwili dotar�o do niego, �e to on wyje... i co� w nim p�k�o.
Honor czu�a go za plecami — na szcz�cie coraz s�abiej, w miar� jak ros�a dziel�ca ich odleg�o��. Uparcie wpatrywa�a si� w jeden punkt na horyzoncie, ignoruj�c ponownie masowo obecnych dziennikarzy i reporter�w skulonych z powodu ostrego wiatru za swoim sprz�tem. By�a skoncentrowana na osi�gni�ciu celu bardziej ni� kiedykolwiek w �yciu. Bardziej ni� podczas pojedynku z Summervale’em. Pow�d by� prosty — mia�a tylko jedn� szans�, wi�c strza� musia� by� doskona�y. �adnego strzelania z biodra — zr�wnowa�ony obr�t, bro� do oka, starannie wycelowa� i �agodnie �ci�gn�� spust. Musia�a pami�ta�, by nie po�lizn�� si� na mokrej trawie, i musia�a zgra� muszk� ze szczerbink� oraz wypu�ci� powietrze, nim zacznie naciska�...
— Padnij!
Tylko jedna osoba mog�a wyda� taki rozkaz tym tonem i w tej sytuacji. I tylko z jednego powodu. Ten rozkazuj�cy ton s�ysza�a dot�d tylko raz, ale w warunkach, kt�re wyrobi�y w niej odruch pos�usze�stwa. Nie zastanawiaj�c si� wi�c, nie protestuj�c i nie rozgl�daj�c, wykona�a rozkaz, padaj�c w prawo, by zej�� z linii ognia. Zrobi�a to, nim dotar� do niej huk wystrza�u.
Poczu�a uderzenie w lewe rami�, a w nast�pnym u�amku sekundy miejsce uderzenia eksplodowa�o b�lem. Czerwona fontanna spryska�a p�koli�cie traw� przed ni�. Z ty�u rozleg� si� huk drugiego wystrza�u i co� gwizdn�o jej ko�o ucha. Kolejny huk i dotkn�a ziemi, co wywo�a�o kolejn� fal� b�lu. Przetoczy�a si� w lewo przy wt�rze nast�pnych dw�ch wystrza��w, zagryzaj�c wargi, �eby nie zawy� z b�lu, gdy zranione rami� zetkn�o si� z ziemi�. Teraz zaprocentowa�o trzydzie�ci pi�� standardowych lat treningu w sztukach walki — sama nie wiedzia�a, jak znalaz�a si� na nogach.
Pavel Young sta� twarz� do niej mniej ni� dwadzie�cia metr�w z pistoletem w dr��cej, wyprostowanej prawicy. Wiatr zaczyna� rozwiewa� otaczaj�c� go chmur� prochowego dymu. Z jej ramienia la�a si� krew, a w ranie wida� by�o od�amki strzaskanej ko�ci. Lewa r�ka zwisa�a bezw�adnie, stanowi�c �r�d�o pulsuj�cego b�lu. A mimo to jej umys� by� jasny i czysty niczym zamarzni�ty kryszta�.
K�tem oka dostrzeg�a rozw�cieczonego porucznika Castellano sk�adaj�cego si� do strza�u. Istnia�a tylko jedna kara za takie z�amanie zasad pojedynku i arbiter mia� j� w�a�nie Youngowi wymierzy�. Sp�ni� si� o sekund�, gdy� sparali�owa�y go szok i niedowierzanie — podobnie haniebnego zachowania �ami�cego wszystkie regu�y pojedynku nie by� �wiadkiem nigdy dot�d. Zdaniem Honor porusza� si� niezwykle wolno. Wszystko zreszt� wygl�da�o jakby na zwolnionych obrotach, niczym we �nie. Poza jej w�asn� r�k� — ta jakim� cudem znalaz�a si� wyprostowana przed jej twarz�, a pistolet stanowi� jej przed�u�enie.
Young wpatrywa� si� w ni� wytrzeszczonymi oczyma, w kt�rych p�on�o szale�stwo, nadal �ciskaj�c bro� w wyci�gni�tej d�oni. Nacisn�a spust i na jego piersi wykwit�a czerwona r�a. P�ynnym ruchem zamortyzowa�a odrzut i opu�ci�a bro�, celuj�c ponownie. I nacisn�a spust drugi raz. A potem trzeci... Czwartego razu nie by�o, gdy� zawy� wreszcie pulser porucznika. Klatka piersiowa Younga eksplodowa�a fontann� krwi. Lecz wtedy by� ju� martwy; gdy dosi�g�y go pociski kaliber 10mm trafi�y go tak blisko siebie, �e otwory wlotowe mo�na by zakry� dzieci�c� d�oni�. Wszystkie trzy utkwi�y w celu, zmieniaj�c jego serce w poszarpane szcz�tki.
ZAKO�CZENIE
Honor Harrington rozejrza�a si� po kabinie kapita�skiej kr��ownika liniowego Jej Kr�lewskiej Mo�ci Nike, kt�ra ju� nie by�a jej kabin�. James MacGuiness ko�czy� w�a�nie demonta� modu�u ratunkowego Nimitza. Prawie wszystkie jej rzeczy zosta�y ju� zabrane — obok przeszed� Jamie Candless z dok�adnie zapi�tym pojemnikiem, w kt�rym znajdowa�y si� jej mundury. W korytarzu przy drzwiach czekali Andrew LaFollet i Simon Mattingly, a na oparciu fotela siedzia� Nimitz, przypominaj�c od czasu do czasu o swoim istnieniu cichymi bleekni�ciami.
Spojrza�a na niego i spr�bowa�a si� u�miechn��, ale niezbyt jej si� to uda�o. Podrapa�a go wi�c wskazuj�cym palcem za uszami. Uni�s� si�, �api�c si� jedn� chwytn� �ap� kurtki dla utrzymania r�wnowagi, a drug� niezwykle �agodnie dotkn�� jej policzka. Czu�a jego trosk�, ale pierwszy raz nie mog�a zdoby� si� na zapewnienie, �e wszystko b�dzie dobrze.
Odruchowo spr�bowa�a poruszy� unieruchomionym ramieniem i skrzywi�a si�, gdy przeszy� je b�l w nagrod� za zapominalstwo.
Mia�a szcz�cie, cho� trudno by�o o tym przekona� Nimitza. Wiedzia� o wszystkim, zanim znalaz�a si� na pok�adzie, i prawie uda�o mu si� wydrapa� dziur� w drzwiach do izby chorych. Kiedy go wpuszczono do wn�trza, usiad� tu� przy granicy sterylnego pola i mrucza� przez ca�y czas, gdy Fritz Montoya sk�ada� i naprawia� jej rami�. Kula strzaska�a staw barkowy, o milimetry mijaj�c arteri�, tote� nie m�g� wykorzysta� oryginalnych cz�ci, bo zbyt wielu ich brakowa�o. Przyspieszone leczenie by�o doskona�ym wynalazkiem, ale najpierw musia� odbudowa� staw i uzupe�ni� brakuj�ce elementy ramienia. Po jego minie wida� by�o, �e nie pochwala tego, co zmuszony jest robi�.
Honor nie martwi�a si� ramieniem — jak wiedzia�a z bolesnych do�wiadcze�, znajdowa�a si� w r�kach doskona�ego fachowca, a rana w dodatku nale�a�a do typowych i wcale nie najgro�niejszych, z jakimi Montoya mia� do czynienia. Gorsze by�y inne rany, kt�rych �aden doktor nie by� w stanie wyleczy�...
Przygryz�a warg�, spogl�daj�c na zwyk�y czarny beret le��cy na blacie biurka, b�d�cy widocznym �wiadectwem amputacji przesz�o�ci.
Nie �a�owa�a tego, co zrobi�a, a cen� zna�a ju� wcze�niej. Uzna�a, �e warto j� zap�aci�, i nadal by�a o tym przekonana. Tylko bola�o j� to bardziej ni� s�dzi�a �e b�dzie. Nie obchodzi� jej wynik g�osowania wykluczaj�cy j� z Izby Lord�w czy grupa dziennikarzy pr�buj�cych oskar�y� j� o brutalno��, bo zastrzeli�a przeciwnika, kt�ry ju� nie mia� amunicji, czyli wed�ug durni�w �bezbronnego”. Ich Lordowskie Mo�cie mogli si� udusi� w swoim ko�tu�skim i zak�amanym gronie — i tak nie chcia�a mie� z nimi do czynienia. A Young by� trupem w momencie, w kt�rym pierwszy raz strzeli� jej w plecy. W �wietle prawa nie mia�o znaczenia, czy wyrok wykona� porucznik Castellano, czy ona, ale dla niej by�a to istotna r�nica.
Spodziewa�a si�, �e jego �mier� sprawi jej przyjemno��, ale tak si� nie sta�o. Zimn�, bezlitosn� i pe�n� satysfakcj�, owszem, czu�a ulg�, �e wreszcie sprawiedliwo�ci sta�o si� zado�� i �e zako�czy�a co�, co ci�gn�o si� przez lata. Musia�a to zrobi�, bowiem by�o to s�uszne i w�a�ciwe, ale nie by�o w tym przyjemno�ci. Uczyni�a co musia�a, a teraz przysz�o�� rozci�ga�a si� przed ni� pusta i pozbawiona nadziei.
W pewnym sensie Young wygra� — zabra� jej Paula i zmusi�, by po�wi�ci�a karier�, kt�r� budowa�a trzydzie�ci standardowych lat. Odebra� jej rado�� robienia jedynej rzeczy we wszech�wiecie, do kt�rej by�a stworzona — dowodzenia okr�tem Jej Kr�lewskiej Mo�ci.
Westchn�a, widz�c, �e MacGuiness sko�czy�. Dwaj cz�onkowie za�ogi za�o�yli na modu� ko�nierz antygrawitacyjny i wynie�li go ostro�nie na korytarz. Do kabiny wszed� LaFollet, przyjrza� si� jej uwa�nie i spyta�:
— Jest pani gotowa, milady?
Skin�a g�ow� potwierdzaj�co.
— Mac? — spyta�a.
— Oczywi�cie, ma’am.
MacGuiness pochyli� si� i otworzy� ramiona, a Nimitz wskoczy� w jego obj�cia i szybciutko wspi�� si� na wypchane prawe rami� jego kurtki mundurowej. Honor nie mog�a go nosi� do chwili zupe�nego zagojenia rany, bo by� zbyt ci�ki. Dla urodzonego na Manticore MacGuinessa te� by� zreszt� sporym ci�arem, ale steward wyprostowa� si� z dziwn� dum�, nios�c treecata na ramieniu. Uni�s� d�o� i Nimitz podstawi� mu �eb do pog�askania, tak jak robi� to zawsze, gdy usadowi� si� na jej ramieniu, po czym usiad� wyprostowany, nie spuszczaj�c �lepi�w ze swego cz�owieka.
Spogl�da�a na� przez moment, po czym wzi�a czarny beret, stan�a przed lustrem i jedn� r�k� za�o�y�a go starannie. Przyjrza�a si� efektowi, zdeterminowana uda� si� na wygnanie ubrana zgodnie z przepisami mundurowymi i odwr�ci�a si� do pozosta�ych.
— Prowad�, Andrew — poleci�a i cz�owiek, kt�ry w ci�gu ostatnich kilku dni dwukrotnie uratowa� jej �ycie, wyszed� na korytarz.
A po sekundzie wyprostowa� si� na baczno��, widz�c wychodz�cego zza zakr�tu barczystego oficera ledwie o centymetr ni�szego od Honor w mundurze Royal Manticoran Navy. Ona sama na widok przybysza znieruchomia�a krok za progiem.
— Damo Honor — powiedzia� cicho Hamish Alexander.
— Panie admirale.
Poczu�a, �e piek� j� oczy, i przygryz�a warg�. Mia�a nadziej� unikn�� tego spotkania — dlatego nie odebra�a dw�ch po��cze�. By�a z�a na siebie, ale nie mia�a ochoty rozmawia� z jedyn� osob�, kt�ra pr�bowa�a uratowa� j� przed ni� sam�. Wspomnienia by�y zbyt �wie�e i bolesne a w dodatku dopiero w ci�gu ostatnich tygodni zda�a sobie spraw�, jak wielkie by�o jego osobiste zainteresowanie jej losem. My�l, �e m�g�by s�dzi�, �e zawiod�a, ko�cz�c karier� w ten spos�b, by�a zbyt przykra, by w tej chwili mog�a stawi� jej czo�o.
— Mog� z pani� prywatnie porozmawia�, damo Honor? — spyta� tak mi�kko, �e dopiero po sekundzie zrozumia�a, �e by�a to pro�ba, nie rozkaz.
Mia�a ochot� wym�wi� si� brakiem czasu i ju� otwiera�a usta, ale nie powiedzia�a tego. U�wiadomi�a sobie, �e przecie� musia� zrozumie�, �e nie chce z nim rozmawia�, a mimo to zjawi� si� osobi�cie. By�a mu winna cho�by tak� uprzejmo�� jak rozmowa, kt�rej najwyra�niej pragn��.
— Oczywi�cie, milordzie — powiedzia�a pozbawionym emocji g�osem i doda�a, spogl�daj�c na LaFolleta: — Poczekajcie tu na mnie, prosz�.
LaFollet skin�� g�ow� i obaj z MacGuinessem stan�li przy drzwiach kabiny. Honor zamkn�a je za admira�em i odwr�ci�a si�, doskonale wiedz�c, �e jej twarz jest niczego nie wyra�aj�c� mask�. Hamish Alexander rozejrza� si� po opr�nionej kabinie, nie ukrywaj�c, �e czuje si� nieswojo, odchrz�kn�� i spyta� wreszcie:
— Zdecydowa�a ju� pani, dok�d si� uda?
— Wracam na Grayson — odpar�a, jakby by�o to co� najnaturalniejszego na �wiecie, g�adz�c odruchowo praw� d�oni� r�kaw kapita�skiego munduru.
Nadal mia�a prawo go nosi�, podobnie jak mia�a prawo zabra� ze sob� MacGuinessa, cho� naturalnie nie zrobi�aby tego, gdyby poprosi�. Nie zdo�ali usun�� jej ze s�u�by mimo usilnych pr�b i rozdmuchanego �skandalu”. Admiralicja przys�a�a jej za to list, w kt�rym �z �alem informowa�a, �e Ich Lordowskie Mo�cie nie s� obecnie w stanie znale�� dla niej okr�tu, kt�rym mog�aby dowodzi�”.
Skoro nie to nie — by�a na po�owie pensji, bez szans na bojowy przydzia� i sama si� sobie dziwi�a, �e nie zako�czy�a tego wszystkiego, sk�adaj�c rezygnacj�.
— Grayson — mrukn��. — To dobrze. Potrzebuje pani zmiany otoczenia, zmiany perspektywy.
— Udaj� si� na Grayson, poniewa� tam mog� przynajmniej robi� co� po�ytecznego i mnie szanuj� i oceniaj� na podstawie tego, co robi�, a nie co si� komu� wydaje, �e powinnam robi�. A zmiana perspektywy przyda�aby si� innym, dla kt�rych �sprawiedliwo��” to puste s�owo — warkn�a, nie pr�buj�c ukry� �alu i goryczy.
Odwr�ci� si� do niej, nie m�wi�c s�owa — sta�a dumna i wyprostowana, ale r�wnocze�nie dziwnie bezbronna w kabinie, do opuszczenia kt�rej zosta�a zmuszona.
— Mia� pan racj�, milordzie — doda�a chrapliwie. — Ostrzeg� mnie pan, jak to si� sko�czy... wiem, �e rozczarowa�am pana i zawiod�am pa�skie oczekiwania, sir. I... �a�uj�... nie tego co zrobi�am, bo post�pi�abym tak ponownie, ale tego �e pana rozczarowa�am.
— Wi�c niech pani przestanie — powiedzia� cicho i doda�, widz�c jej zaskoczenie. — Zna pani prawdziwy pow�d w�ciek�o�ci, kt�ra mnie ogarn�a, gdy odm�wi�a pani wykonania mego nielegalnego rozkazu.
— Wiedzia� pan, �e w ten spos�b zrujnuj� karier� — odpar�a, czuj�c w gardle dziwny ucisk.
— Pierdo�y! — prychn��.
Drgn�a zaskoczona, nie potrafi�c do ko�ca ukry� b�lu.
— Co si� sta�o? — spyta� �agodniej.
Potrz�sn�a g�ow� i odetchn�a g��boko.
— Admira�... admira� Courvoisier zawsze tak reagowa�, kiedy udzieli�am z�ej odpowiedzi — wyja�ni�a cicho.
— Doprawdy? — White Haven u�miechn�� si� z�o�liwie i po�o�y� delikatnie d�o� na jej zdrowym ramieniu. — Na moje g�upoty te� tak reagowa�... By� dobrym cz�owiekiem, Honor... Doskona�ym nauczycielem i jeszcze lepszym przyjacielem. I nigdy si� nie myli� w jednej sprawie: zawsze bezb��dnie rozpoznawa� wybitne osobowo�ci... my�l�, nie, jestem pewien... �e by�by teraz z ciebie dumny bardziej ni� kiedykolwiek dot�d.
M�wi�c to ostatnie zdanie, spojrza� jej prosto w oczy.
— Dumny, sir?! — Tym razem jej g�os si� za�ama�, a pod powiekami pojawi�y si� �zy, wi�c zamruga�a gwa�townie.
— Dumny. W�ciek�em si� wtedy na ciebie dlatego, �e przypomnia�a� mi o podstawowej zasadzie dowodzenia, o kt�rej zapomnia�em: nigdy nie wydawa� rozkazu, o kt�rym wie si�, �e nie mo�e zosta� wykonany. �wiadomo��, �e by� to bezprawny rozkaz, jedynie zwi�kszy�a m�j gniew, a wy�adowa�em si� na tobie. I dlatego musia�em si� z tob� zobaczy�... �eby ci to powiedzie�... i �eby ci� przeprosi�.
— Przeprosi�?! — Wpatrzy�a si� w niego, niczego nie rozumiej�c.
— Post�pi�a� w�a�ciwie. Teraz za to obrywasz, ale tak w�a�nie powinien post�pi� ka�dy uczciwy cz�owiek i kr�lewski oficer. Poza tym nie mog�a� post�pi� inaczej: by�a to jedyna rzecz, jak� mog�a� zrobi� i pozosta� sob�. A by�oby niepowetowan� strat� dla wszystkich, kt�rzy ci� znaj�, gdyby� przesta�a by� sob�. Nigdy w to nie zw�tp. I nigdy nie pozw�l wszarzom obgryzaj�cym ci obcasy przekona� siebie, �e jest inaczej albo �e b�dzie inaczej.
— To taka pogaw�dka umoralniaj�ca dla podtrzymania ducha, gdy ju� si� wszystko zawali�o, sir? Co� w stylu: �B�g, Honor i Ojczyzna” na prywatnie?
Sama by�a zaskoczona w�asnym cynizmem, ale nim zd��y�a powiedzie� co� jeszcze, White Haven potrz�sn�� przecz�co g�ow�.
— Nie. To prawda, cho� mo�esz w tej chwili w ni� nie uwierzy�. Nie ty pierwsza znalaz�a� si� na po�owie pensji i bez przydzia�u. Sam by�em nie raz w podobnej sytuacji, ale nigdy z tak dobrego powodu. Ta wojna potrwa d�ugo, bo wkr�tce op�r wroga zacznie krzepn��, a nadal ma on nad nami przewag� tona�u i si�y ognia. Zanim Ludowa Marynarka zdo�a nas powstrzyma�, zajmiemy jeszcze sporo ich system�w, ale potem nast�pi usztywnienie frontu. Ka�da ze stron b�dzie szuka�a nowego sposobu uzyskania przewagi i s�dz�, �e znajdziemy taki spos�b, ale to b�dzie wymaga�o czasu. Jak mi kiedy� przy podobnej okazji powiedzia� Raoul: �To tak�e przeminie”. Potrzebujemy ci�, kapitan Harrington. Ja o tym wiem, Admiralicja o tym wie i Jej Wysoko�� o tym wie. A przyjdzie taki dzie�, �e wszyscy b�d� to wiedzie�.
Poczu�a jak dr�� jej wargi — bardzo chcia�a mu wierzy� i ba�a si�, �e je�li to zrobi, przyniesie jej to jeszcze wi�cej b�lu. White Haven u�cisn�� jej rami� i doda�:
— Le� na Grayson, Honor. Zalecz rany i nie przejmuj si� band� utytu�owanych dupk�w. Nie zas�u�y�a� na to, ale nikt nie twierdzi, �e �ycie jest uczciwe. I nie traktuj tego jako ko�ca wszystkiego. Z czasem resztki rozs�dku albo czysta konieczno�� zmusz� Izb� Lord�w do zmiany stanowiska. A w�wczas, lady Harrington, powr�ci pani do domu, prosto na pok�ad w�asnego okr�tu.
— Pan nie... Pan to m�wi powa�nie, sir? — spyta�a, patrz�c mu w oczy i chc�c uczciwej odpowiedzi.
— Jak najpowa�niej. To mo�e troch� potrwa�, ale tak si� musi zako�czy�. A kiedy tak si� stanie, powitam ci� z rado�ci� pod swoimi rozkazami: zawsze, wsz�dzie i do ka�dego zadania.
Poczu�a, �e si� u�miecha — niepewnie i s�abo, ale by� to pierwszy u�miech od dnia zastrzelenia Younga. Hamish Alexander dostrzeg� go i u�miechn�� si� z aprobat�. A potem pu�ci� jej rami� i cofn�� si� o krok.
— Dzi�kuj�, sir — powiedzia�a cicho.
— Prosz� mi nie dzi�kowa�, damo Honor. Prosz� robi�, co uzna pani za w�a�ciwe, i patrze� w oczy ka�demu wszarzowi, kt�ry o�mieli si� krzywo na pani� spojrze�. S�ysza�a pani?
— Aye, aye, sir!
Zamruga�a zn�w dziwnie wilgotnymi oczami, skin�a mu g�ow� i odwr�ci�a si� ku drzwiom.
A Hamish Alexander bez s�owa obserwowa�, jak wychodzi z kabiny i z podniesion� g�ow� idzie pomi�dzy Andrew LaFolletem i Jamesem MacGuinessem w d� korytarza.