Czechow Antoni Wesele z generałem

WESELE Z GENERAŁEM

Opowiadanie

Emerytowany kontradmirał Riewunow-Karaułow, maleńki, stareńki, zardzewiały, wracał pewnego razu z targowiska, niosąc za skrzela żywego szczupaka. Za nim szła kucharka Uliana, trzymając pod pachą torbę z marchwią oraz paczkę tytoniu w liściach, których to liści czcigodny kontradmirał używał „przeciwko pluskwom, molom, karaluchom (inaczej mówiąc prusakom) oraz inszym infuzoriom, które lęgną się na ciele człowieka i w jego domostwie". Skręcając w swój zaułek, usłyszał naraz wołanie:

Wujaszku! Filip Jermiłycz! A ja właśnie dopiero co od wujaszka. Dobijałem się całą godzinę! Chwała Bogu, żeśmy się nie rozminęli!

Kontradmirał podniósł oczy i ujrzał siostrzeńca, Andriuszę Niunina, młodego człowieka, zatrudnionego w Towarzystwie Ubezpieczeń „Śmietnik".

Mam do wujcia małą prośbę — mówi Andriusza ściskając rękę wuja i nasiąkając rybim zapaszkiem. — Siądźmy sobie, wujaszku, na tej ławeczce... Tak... Sprawa tak się przedstawia.... Dziś właśnie żeni się mój serdeczny przyjaciel, Lubimski... między nami mówiąc, bajeczne chłopisko... Niechże wuj odłoży tego szczupaka! Zapaćka wujowi cały płaszcz!

Nie szkodzi. Ryba, za przeproszeniem, parszywiutka, groszowa, ale ikrę ma -— bo-ho! Palce lizać!

Rozpłataj, dziecko, brzuch, wypuść calutką ikrę, wymieszaj ją z drobno tłuczonym sucharkiem, przypraw cebulą, pieprzem, powiadam ci, dziecko, palce lizać!

Słowem, chłop bajeczny!... Pracuje w lombardzie jako taksator, ale niech wuj nie myśli, że to jakiś tam chłystek, patałach. W obecnych czasach pracują w lombardach damy z towarzystwa... Rodzina — mogę zaręczyć... Ojciec, matka i reszta — ludzie wspaniali, serdeczni, religijni. Słowem, rdzennie rosyjska, patriarchalna rodzina — wujo będzie zachwycony... A żeni się mój Lubimski z sierotą, z miłości, naturalnie... Co za bajeczni ludzie! Więc — czy nie zechciałby wujo kochany sprawić zaszczyt tej zacnej rodzinie i przyjść do nich dziś na wesele?

Ależ zlituj się... przecież ich nie znam! Jakże można?

To nie ma żadnego znaczenia! Ja wuja nie do baronów, nie do hrabiów zapraszam! Ludzie prości, bez etykiety... Ot, uczciwa rosyjska natura: prosimy, prosimy, znajomy czy nieznajomy! Zresztą, powiem wujciowi prawdę: rodzina patriarchalna, z różnymi tam przesądami, faramuszkami! Doprawdy, można się pośmiać! Okropnie im zależy na tym, żeby na weselu był generał! Daliby nie wiem co, żeby mieć na weselu generała! Naturalnie, groszowa to ambicyjka, przesąd, a jakże... ale dlaczego ludziom odmawiać niewinnej satysfakcji? Tym bardziej że wujo nie będzie się tam nudził... Specjalnie dla wuja przygotowali butelkę cymiańskiego i puszkę homarów... Wujo będzie tam pierwszą personą, słowo daję. Bo i rzeczywiście, ranga wujaszka śniedzieje, butwieje, nikt się nie interesuje, jaką wujo ma rangę, a tam przynajmniej wszyscy będą mieli poczucie, z kim mają zaszczyt! Słowo honoru!

Ale czy to będzie przyzwoicie, Andriusza? — pytał kontradmirał patrząc w zamyśleniu na dorożkarza. — Ja, wiesz, namyślę się...

Nie rozumiem, doprawdy, o czym tu jeszcze myśleć? Niech wujo pojedzie ze mną i kwita! A co do przyzwoitości, to nawet przykro mi słuchać... Czyżbym ja mógł rodzonego wuja zaprowadzić do nieprzyzwoitego domu?

Ha... jak uważasz...

Przyjeżdżam po wujaszeczka wieczorem... Powiedzmy, o jedenastej albo troszkę później, żeby przyjść akurat na kolację... Tak będzie bardziej nobliwie...

O godzinie jedenastej Niunin zajechał po kontradmirała. Riewunow-Karaułow wdział mundur, spodnie ze złotymi lampasami, przypiął ordery i obaj pojechali na wesele. Uczta już się rozpoczęła, w przedpokoju kelner wypożyczony z traktierni zdejmował z kontradmirała płaszcz z kapturem, a matka pana młodego przyglądała mu się mrużąc oczy:

Jenerał? — westchnęła patrząc krytycznie na Andriuszę, który zdejmował palto... — Bardzo nam przyjemnie — dodała z ukłonem — wasza wielmożność... Ale takie to niepokaźne... zapyziałe. Hm... Żadnej marsowości w wyglądzie... w dodatku bez epoletów... Hm... Trudno, mówi się... Nie będzie przecie wracał... takiego Bóg dał! Ha, niech tam, wasza wielmożność, prosiemy! Dzięki Bogu i za to, że przynajmniej orderów ma suto...

Kontradmirał zadarł świeżo ogolony podbródek, odkaszlnął z powagą i wszedł na salę... Tu oczom jego przedstawił się widok, który mógł skruszyć nawet kamień. Duży stół pośrodku zastawiony był przekąskami i butelkami... Za stołem na miejscu honorowym siedział pan młody, Lubimski, we fraku, w białych rękawiczkach. Na jego spoconej twarzy kolebał się uśmiech. W błogi nastrój wprawiały go, widać, nie tyle leżące przed nim specjały, ile przedsmak małżeńskich rozkoszy.- Obok niego siedziała oblubienica z zapłakanymi oczyma, z miną anielsko niewinną. Kontradmirał z punktu ocenił, że panna jest przyzwoita. Wszystkie miejsca były już zajęte przez gości obojga płci.

Pan kontradmirał Riewunow-Karaułow! — zaanonsował Andriusza.

Goście popatrzyli spode łba na wchodzących, z respektem otarli sobie wargi i podnieśli się z krzeseł.

Pozwoli sobie wasza ekscelencja przedstawić:

Nowożeniec Epaminond Sawwicz Lubimski ze swoją małżonką... Iwan Iwanowicz Zet, etatowy pracownik urzędu telegraficznego... Cudzoziemiec greckiej narodowości, branży cukrowniczej, Charłampij Spirydonycz Dymba... Fiodor Jakowlewicz Napoleonow oraz... pozostali... Proszę zająć miejsce, wasza ekscelencjo!

Kontradmirał zachwiał się, usiadł i z miejsca przysunął do siebie salaterkę ze śledziem.

Jak go pan zaraportował? — zwróciła się szeptem gospodyni do Andriuszy, podejrzliwym i zatroskanym spojrzeniem obrzucając dostojnika. — Prosiłam o generała, a nie tego... jakiegoś... kotra.. kotra...

Kontradmirała... pani nie orientuje się, Nastasja Timofiejewna. Jak rzeczywisty radca stanu w służbie cywilnej wedle tabeli rang odpowiada generał-majorowi, podobnież kontradmirał odpowiada rzeczywistemu radcy stanu... Cała różnica tylko w departamentach, a w gruncie rzeczy jeden diabeł... Cena taka sama.

Tak, tak... — potwierdził Napoleonow. — Święta prawda...

Nastasja Timofiejewna uspokoiła się i postawiła przed kontradmirałem butelkę cymiańskiego:

Proszę się napić, wasza wielmożność! Daruje pan generał łaskawie... W domu przywykł pan generał do delikatesów, u nas jest skromnie.

Taak... — zaczął kontradmirał po dłuższym milczeniu. — W dawnych czasach ludzie żyli skromnie i byli kontenci... Ja, panie, jestem człowiek, że tak rzekę, rangowy, a mimo to żyję skromnie...

Wasza wielmożność dawno już w stanie spoczynku?

Od roku 1865... W dawnych czasach wszystko było skromnie... Cóż, kiedy...

Admirał powiedział ,,cóż, kiedy", zaczerpnął tchu i w tejże chwili zobaczył naprzeciwko siebie młodzieńca w stroju marynarskim.

Pan tego... we flocie, jak widzę? — zapytał.

Tak jest, panie kontradmirale!...

Aha... Cóż... pewno teraz uczą was po nowemu, nie tak jak za naszych czasów... Wycackane teraz wszystko, pulchne, wychuchane... Co tu gadać, służba we flocie zawsze była trudna... Nie to, co piechota jakaś tam albo, dajmy na to, kawaleria... W piechocie, panie, uczoności nie trzeba. Tam nawet ciemny chłop zrozumie, jak i co... Za to u nas, młody człowieku, ho-ho-ho! U nas, panie, jest się nad czym głowić... Każde najmniejsze słówko ma swoje, że tak rzekę, sekretne... eee... finesy... Weźmy na przykład: ,,Wszyscy z marsów na fok i grota-wanty!" A co to znaczy? To znaczy, że chłopcy, którzy mają zamocować bransle, powinni koniecznie znajdować się w tej chwili na marsach, bo w innym przypadku komenda brzmiałaby:

Z salingów na wanty!" A to już ma, panie, całkiem inny sens... He-he-he!... Finesy chytrzejsze niż, panie, jakaś tam matematyka!... A jak, dajmy na to, idziemy

fordewindem... Panie Boże, odśwież pamięć... „Na bramsie i bom-bramsieee!" Tu marsowi, wyznaczeni do marsżagli i bom-bramslów, ganiają co tchu z marsów na salingi i bom-salingi, potem... Panie Boże, odśwież pamięć... wdrapują się na reje i rozpinają wzmiankowane żagle, a w tym samym czasie — rozumiecie? — w tym samym czasie na dole inni luzują bram- i bom-bram-szoty, fały i brasy.

Zdrowie szanownych gości! — odezwał się pan młody.

Ano tak — przerwał mu kontradmirał wstając i stukając się kieliszkiem. — Różne, panie, bywają komendy... Choćby, na przykład, wziąć... Panie Boże, odśwież pamięć... ,,Wybieraj bram-i bom-bram-szoty, fały wybierać!!!" Ślicznie... A co to znaczy i jaki sens tej komendy? Bardzo zwyczajnie! Ciągną, panie, bram-i bom-bram-szoty i ciągną fały... wszyscy na raz! Jednocześnie wyrównują bom-bram-szoty i bom-bram-fały, a w tym samym czasie zależnie od potrzeb luzują brasy wzmiankowanych żagli, a kiedy już, panie tego, szoty są naciągnięte i wszystkie fały wybrane, to ciągnąc bram- i bom-bram-brasy brasują reje stosownie do kierunku wiatru...

Wujaszku! — szepnął Andriusza. — Mamusia pana młodego prosi, żeby wujcio mówił o czym innym. Goście tego nie rozumieją i... nudzą się.

Zaczekaj... kontent jestem, że spotkałem młodego człowieka... Młody człowieku! Ja zawsze pragnąłem i pragnę... Z całej duszy pragnę! Błogosław Boże... Bardzo mi miło... Ano, tak... A ot, jeżeli fregata idzie bejdewindem prawego halsu, niosąc fok, pełne marsie, fok-stengi, sztaksel, kliwer i bezan, to jaką należy dać komendę? Bardzo zwyczajnie... Panie Boże, odśwież pamięć... „Wszyscy na pokład, zwrot przez fordewindl" Tak. czy nie? He-he-he...

Dosyć, wujaszku! — szepnął Andriusza. Ale wujaszek nie miał dosyć. Wykrzykiwał komendę za komendą i każdy ochrypły swój okrzyk uzupełniał długim komentarzem. Zbliżał się już koniec bankietu, a tu z łaski kontradmirała nie wygłoszono jeszcze ani jednego toastu czy oracji. Iwan Iwanowicz Zet, który miał na końcu języka kwiecistą mowę, wiercił się niespokojnie na krześle, marszczył czoło i szeptał z sąsiadami. Raz tylko jeden, kiedy przy deserze kontradmirał zakrztusił się cymiańskim i gwałtownie zakaszlał, pan Zet skorzystał z pauzy, wstał porywczo i zaczął:

W dzisiejszy, że tak powiem, dzień... Hm... w którym to dniu my, tu obecni, zebrawszy się dla uczczenia naszego kochanego...

Ano tak... — przerwał mu kontradmirał. — A ileż to trzeba pamiętać! Na przykład... Panie Boże, odśwież pamięć... „Fokaszot i kliwerszoty rozdzielić, bom do środka!"

Myśmy ludzie ciemni, wasza wielmożność — rzekła matka pana młodego — nic z tego nie rozumiemy, mógłbyś wasza wielmożność opowiedzieć nam coś innego, tyczącego się...

Szanowna pani nie rozumie, bo to, panie, terminologia! A jakże! Ale młody człowiek rozumie... Ano, tak. Wspomnieliśmy sobie z nim dawne dzieje. A jak to miło, co, młody człowieku? Żeglujesz po morzu jak ten ptaszek beztroski...

Admirał rozrzewnił się do łez i dalej mówił już drżącym głosem:

Na przykład... Panie Boże, odśwież pamięć... „Kliwer do góry, na sterburt foka-brasy, grot na gejtawy!" Admirał otarł oczy, chlipnął i ciągnął dalej:

A tu zaraz podnoszą kliwer-fały, brasują grot-marsel i inne, które są nad nim, żagle pod bejdewind, a potem napinają kliwer-bom-baksztagi i bom-kliwer-bok-baksztagi i zakładają dublinę dziobową... Pła...płaczę... bom kont...

_ Patrzcie, generał, a bezeceństwa wyprawia! — wybuchnęła matka pana młodego. — Wstydziłbyś się na stare lata! Nie po tośmy panu żywą gotówką płacili, żebyś pan tu bezeceństwa wyprawiał!

Jaka gotówka? — wytrzeszczył oczy kontradmirał.

_ Wiadomo jaka... Dwadzieścia pięć rubli, któreś pan dostał przez Andrieja Iliicza... A pan, Andriej Iliicz — fe, nieładnie! Myśmy pana nie prosili, żeby pan najmował takiego...

Staruszek spojrzał na zaczerwienionego Andriuszę, na panią domu — i wszystko zrozumiał... „Przesąd patriarchalnej rodziny", o którym mówił mu Andriusza, stanął przed nim w całej swej paskudnej okazałości... Momentalnie alkohol wywietrzał mu z głowy... Wstał od stołu, podreptał do przedpokoju, ubrał się i wyszedł... Nigdy już więcej nie chodził na wesela.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czechow Antoni Największe miasto
Czechow Antoni Odkrycie
Czechow Antoni Na gwoździu
Czechow Antoni Zabłąkani
Czechow Antoni Odpowiednie kroki
Czechow Antoni W salonie
Czechow Antoni Kapitański mundur
Czechow Antoni Łyki
Czechow Antoni Do Paryża
Czechow Antoni U pani marszałkowej
Czechow Antoni Mróz
Czechow Antoni Wdzięczność
Czechow Antoni Niedorajda
Czechow Antoni Impresario pod kanapą
Czechow Antoni Filantrop
Czechow Antoni Noc na cmentarzu
Czechow Antoni Debiut
Czechow Antoni Świąteczne
Czechow Antoni Edukowane drewno

więcej podobnych podstron