ZAĆMIENIE KSIĘŻYCA
(Z życia prowincji)
Okólnik nr 1032
Dnia 22 września na godzinę dziesiątą wieczór zapowiada się niniejszym zaćmienie planety Księżyc. Zważywszy, że tej kategorii zjawisko natury nie jest podejrzane, ale i owszem, pouczające w tym sensie, że nawet planety respektują prawa natury, poleca się panu we wzmiankowanym wieczorze w obrębie odnośnego rewiru, dla zachęty zarządzić zapalenie wszystkich ulicznych latarń, by ciemności nocne nie przeszkodziły osobom ze zwierzchności jako też zwyczajnym mieszkańcom obejrzeć wzmiankowanego zaćmienia, a także poleca się panu dopilnować skrupulatnie, by na ulicach nie było przy tej okazji zbiegowisk, okrzyków hura i tym podobne. O osobach, które przewrotnie będą tłumaczyć wzmiankowane zjawisko natury, jeżeli się znajdą (czego, znając zdrowy rozum naszych obywateli, nie przypuszczam), polecam donieść mnie osobiście.
Gniłoduszyn
Za zgodność: sekretarz Trasunow
W odpowiedzi na cyrkularz pana naczelnika pod numerem 1032 mam zaszczyt zameldować, że w moim rewirze ulicznych latarń nie ma, a przeto zaćmienie planety Księżyc miało miejsce przy zupełnej ciemności powietrza, ale mimo to przez mnogość ludzi zostało obejrzane z przepisową dokładnością. Zakłóceń spokoju publicznego, jako też przewrotnych tłumaczeń czy innych przejawów niezadowolenia nie zanotowano, z wyjątkiem jednego wypadku, kiedy syn diakona, Amfiłochij Babielmandiebski, nauczyciel prywatny, na zapytanie jednego obywatela, jaką jest właściwa przyczyna wzmiankowanego zgaśnięcia planety Księżyc, rozpłynął się w długich objaśnieniach, jawnie zmierzających ku podważeniu pojęć zdrowego rozumu. Na czym zaś polegało jego objaśnienie, zrozumieć nie mogłem, ponieważ wyżej wzmiankowany wykładał swoje bałamuctwo na zasadzie nauki i wiedzy, a także posługiwał się obcokrajowymi wyrazami.
Ukusi-Kałanczewski
W odpowiedzi na cyrkularz pana naczelnika pod numerem 1032 mam zaszczyt zameldować, że w powierzonym mi rewirze zaćmienie planety Księżyc nie odbyło się, chociaż na niebie miało miejsce charakterystyczne zjawisko natury, polegające na zmroczeniu księżycowego światła, ale czy to właśnie było zaćmienie, tego powiedzieć nie mogę. Ulicznych latarń po dokładnej rewizji stwierdzono w moim rewirze trzy, które po umyciu szyb i oczyszczeniu wnętrza zostały zgodnie z poleceniem zapalone, ale wszystkie te środki nie dały należytego skutku, ponieważ bo wzmiankowane zmroczenie miało miejsce w momencie, kiedy latarnie — na skutek wiania akurat wiatru i przenikania przez stłuczone szybki — pogasły, a przez to nie mogły rozjaśnić wzmiankowanych w cyrkularzu pana naczelnika ciemności. Zbiegowisk nie stwierdzono, ponieważ bo wszyscy obywatele spali, z wyjątkiem jednego tylko kancelisty z ziemstwa, Iwana Abielewa; siedział na parkanie i patrząc przez kułak na zamroczenie planety Księżyc dwuchznacznie uśmiechał się i mówił: ,,Dla mnie w ogóle może nie być Księżyca... kicham na Księżyc!" Kiedy zrobiłem mu uwagę, że one słowa są lekkomyślne, oświadczył zuchwale: „A ty, głupi hebesie, czego się ujmujesz za Księżycem? Może także tam chodzisz we święta z powinszowaniami?" Za czym dodał niemoralne odezwanie się w sensie gminnego wyzwiska, o czym mam zaszczyt donieść.
Głotałow