ZZ Poświęcona miłość

Poświęcona miłość



Wolno mówię Ci, wolno mówię tak
Słowa których ode mnie nie usłyszałeś
Wolno mówię tak, noc jak gęsta mgła
Gdy ktoś cicho gra na fortepianie
Na nic, na nic mój płacz*

Nadal słyszysz, mimo chęci. Patrzysz, chociaż wiesz, że nie powinieneś. Wciąż myślisz, pomimo, że od dawna chciałbyś zapomnieć.
Ironiczny uśmiech nie znika Ci z twarzy, aczkolwiek cienia melancholii, który czai się w kącikach Twych stalowych oczu nie potrafisz ukryć. Siadasz na dużym, ciemnozielonym fotelu, a w smukłych palcach obracasz pusty już kieliszek. Wzrok swój z małej fotografii przerzucasz na widok za oknem. Pada śnieg. Biały puch majestatycznie opada na gołą ziemie pieszcząc ją, niczym najwybitniejszy kochanek. Przymykasz powieki odrzucając od siebie owo porównanie. Przed oczami znów staje Ci On. Słyszysz jego niewinny śmiech, spoglądasz wprost w szmaragdowe tęczówki i myślisz, kiedy zostaniecie sami. Dobrze wiesz, że nigdy nie zapomnisz waszego ostatniego spotkania. Zwłaszcza teraz, nie możesz odgonić od siebie tego wspomnienia. Właśnie dzisiaj mijają cztery lata.

Siódmy rok nauki w Hogwarcie, szkole magii i czarodziejstwa. Za oknem prószy śnieg. Chłód wdziera się między ściany lochów, w których aktualnie się znajdujesz. Aczkolwiek ignorujesz go, czując jedynie ciepło w, zazwyczaj, mroźnym sercu. Kochasz i jesteś kochany. Wspaniałe uczucie, nieprawdaż? Aż do tej chwili, nie masz pojęcia, jak szybko szczęście może zniknąć. Zaledwie kilka minut temu dostałeś list od ojca. Zdziwiony i zaniepokojony odwijasz pergamin. Tak rzadko masz jakiekolwiek wieści od Lucjusza.
Dowiedział się o Twoim związku, co nie było niczym zaskakującym. Cały Hogwart huczał od plotek. Jednakże to nie ta część zaniepokoiła Cię najbardziej. Dalszy ciąg listu był wręcz przesiąknięty chłodem i źle skrywaną złością. Dowiedziałeś się, że Ojciec wydziedziczy Cię, gdy owa plotka okaże się prawdą. Zakazał Ci również jakichkolwiek kontaktów z tym przeklętym odmieńcem. Lucjusz nie omieszkał również uświadomić tobie, jaką hańbą jesteś zarówno dla całego rodu Malfoy'ow jak i społeczeństwa czystokrwistych czarodziejów. Zaciskasz dłoń, zgniatając pergamin i wyrzucając go za siebie. W stalowych tęczówkach iskrzy się gniew i swoistego rodzaju rozczarowanie. Gnasz korytarzami szkoły, popychając uczniów i nie zważając na ich krzyki protestu. Ostatnie stopnie dzielące Cię od celu pokonujesz w zadziwiająco szybkim tempie. Stajesz przed obrazem, który jest zarówno wejściem i czekasz na okazje, by móc wstąpić do pomieszczenia, które ukrywa za swoimi plecami. Szczęśliwym trafem obraz uchyla się po niespełna dwóch minutach, a w przejściu ukazuje się ten, do kogo zmierzałeś. Spoglądasz na jego twarz, którą zdobi szczęśliwy uśmiech. Zauważa Ciebie, a w oczach tańczą mu wesołe iskierki. Do czasu. Widzi Twoją minę i już wie, że coś jest nie tak. Rozumiecie się bez słów. Delikatnie ujmuje Twoją dłoń i z poważną miną kieruje w stronę Wieży Astronomicznej. Kiedy już tam jesteście, przez chwile nic nie mówicie. On delikatnie obejmuje Cię w tali i kładzie głowę na umięśnionym torsie. Nie wytrzymujesz. Chwytasz go za ramiona i zbyt mocno potrząsasz jego ciałem. Widząc zdziwienie w jego oczach, które są Ci tak drogie, przestajesz. Odwracasz się i mówisz o liście. Nastaje cisza, której nie możesz znieść, ale cierpliwie czekasz.
- Dobrze się składa - szepce, starając się nadać swojej wypowiedzi chłodny ton. Spoglądasz na niego nic nierozumiejącym wzrokiem. Jednakże nie widzisz jego twarzy.
- Nie rozumiem - twój głos jest opanowany. Nie chcesz zdradzać swoich emocji, nie teraz.
- Zdaję sobie sprawę, że powinienem powiedzieć Ci to wcześniej - mówi odwracając się i spoglądając wprost w Twoje oczy. Trwa w tej pozycji przez dłuższą chwile.
- Co, powinieneś powiedzieć? - warknąłeś. Znów cisza. Nie przerywasz jej, jak gdybyś wiedział, co chce powiedzieć. Przymykasz powieki, powstrzymując się od krzyku. Oślepiony gniewem, nie widzisz bólu, który kryje się w jego twarzy. Nie zwracasz uwagi na nerwowe ruchy i drżące wargi. W powietrzu czuć tłumioną tęsknotę, której Ty nie wyczuwasz.
- Nie kocham cię - mówi.- Nigdy nie kochałem i jestem pewny, że nie pokocham.- Dodaje po chwili. Odchylasz głowę do tyłu, a z gardła wydobywa Ci się nerwowy, krótki śmiech. Nadal stoisz tyłem do rozmówcy.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego co mówisz, Potter?- pytasz. Nie odzyskując odpowiedzi przez dłuższą chwilę odwracasz się, chcąc spojrzeć na mężczyznę, którego tak bardzo kochasz.
Uświadamiasz sobie, że go nie ma. Odszedł. Gdybyś odwrócił się zaledwie kilka sekund wcześniej, dane byłoby Ci dojrzeć łzy mieniące się w jego zielonych tęczówkach. Nie zdążyłeś.

I dopiero niedawno, gdy naprawdę dorosłeś, zdałeś sobie sprawę, dlaczego. Masz ochotę śmiać się z własnej głupoty i cholernego oddania Gryfona. Bo dopiero teraz zrozumiałeś, że zrobił to tylko i wyłącznie dla Ciebie. Poświęcił swoją miłość, byś to Ty miał wszystko, czego zapragniesz. Władzę, potęgę i pieniądze. Nadal zadajesz sobie pytanie, czy On naprawdę był takim idiotą i wierzył, że zależy Ci właśnie na tym? Gdybyś tylko go wtedy zatrzymał i powiedział, że kochasz i chcesz z nim być bez względu na przeciwności losu, może dziś byłbyś szczęśliwszy. Jednakże wygrała Twoja pieprzona godność i jego zamiłowanie do czynienia dobra.
Rozmyślania przerywa Ci dźwięk czyiś kroków.
Wiesz, że to nie On. Rozpoznawałeś go zanim dojrzałeś jego twarz czy sylwetkę. Właśnie po krokach.
Jednakże nie ruszasz się z miejsca. Ów osobnik jest coraz bliżej. Po chwili czujesz już jego oddech na swojej szyi, a zaraz potem delikatny pocałunek tuż w zagłębienie za uchem. Czujesz miękkie wargi, zjeżdżające coraz niżej. Uśmiechasz się, odwracając w stronę mężczyzny. Twój kochanek, od ponad sześciu miesięcy. Lustrujesz go wzrokiem. Jasnobrązowa grzywka kaskadą opada mu na wysokie czoło. Usta, które są niemal idealne - ani zbyt wąskie, ani nadmiernie zmysłowe - wykrzywiają się w figlarnym uśmiechu. Składasz pocałunek na czubku jego wąskiego nosa i zachłannie wpatrujesz się w oczęta, które są niewątpliwie jego największą zaletą. Duże, błyszczące i zawsze tańczą w nich wesołe iskierki.
Koloru są szmaragdowego.

Bo tak naprawdę, to nigdy nie chciałeś o Nim zapomnieć.


* Closterkeller - Fortepian.
_________________


1




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy dla sztuki warto poświecić miłość
ZZ Eliksir Miłości
Czy warto poświęcić wszystko w imię miłośći
ZZ Miłości opiewanie zostawmy poetom
milosc jest jak bezmiar wod www prezentacje org
I Prezentacja Namietnosc milosc seks 2
De Sade D A F Zbrodnie miłości
Jest na swiecie milosc solo viol
li ask zz ge3 5E2JZTQ5PYH7Q3CI6HVII64U3BJBL6JHS7BPSTA
30 JAK BYĆ ŚWIADKIEM BOŻEJ MIŁOŚCI
Miłość matki

boza milosc w sercu
wj-miłości romantycznej, wszystko do szkoly
99 SPOSOBÓW OKAZYWANIA DZIECIOM MIŁOŚCI, Różne Spr(1)(4)
MILOSC, Wypracowania
Czekam na twą miłość mała, Teksty

więcej podobnych podstron