"Jest na świecie jeden zawód jedno powołanie - być dobrym dla drugiego człowieka ... Być ludziom ku pomocy".
Tworząc istotę ludzką, Bóg wykreował ją na obraz i podobieństwo samego siebie - odwiecznego i najwyższego dobra. Tym samym określił On posłannictwo człowieka, który miał uczynić ziemię ze wszystkimi stworzeniami żyjącymi na niej poddaną sobie, a swe czyny, zgodne z Bożymi nakazami, przysparzać chwały Najwyższemu. Jednak od zarania świata z dobrem nierozerwalnie związane pozostawało zło, wszak sam Stwórca umieścił w raju drzewo poznania dobrego i złego. Człowiek nie był świadomy walki, jaką walkę o jego duszę toczyły te dwie moce, dopóki nie skosztował owoców z drzewa życia. Wtedy jego jestestwem poczęły szarpać silne namiętności. Zaszczepiony w nim przez Wszechmogącego pierwiastek boskości ścierał się z mrocznymi, złymi i grzesznymi żądzami ciała. Ponieważ otrzymał też wolną wolę, mógł wybrać pomiędzy tymi dwiema racjami. Wielokrotnie więc na przestrzeni dziejów postępowaniem swym sprzeciwiał się Bogu służąc mocom piekielnym. Stwórca nadal jednak pragnął, aby Jego dzieło było dobre - stąd rozmaite klęski i kataklizmy będące karą za popełnione zło, stąd również zawarte w Przykazaniach moralne nakazy, do realizacji których zobowiązał człowieka. Wedle mitycznej tradycji pierwszym z rodzaju ludzkiego, kto czynieniu dobra i służeniu innym oddał swe życie, był Prometeusz. Pragnął on "być ludziom ku pomocy", dlatego też, narażając się na gniew bogów, wykradł ogień ze świetej góry Olimp, aby dać nieszczęsnym istotom żyjącym dotąd w chłodzie i ciemności światło i ciepło. Wedle zaś tradycji chrześcijańskiej tym, którzy z miłości do drugiego człowieka ofiarował samego siebie, jest Chrystus. Mówią, że przeszedł on przez życie dobrze czyniąc i nauczając na każdym kroku o konieczności kochania nie tylko przyjaciół, ale i wrogów. To właśnie Mesjasz nakazał zwalczać istniejące zło dobrem, gdyż tylko walka z mocami Szatana, może zagwarantować szczęście rodzajowi ludzkiemu, działanie takie jest głównym zadaniem człowieka. Największą wrażliwością na otaczający świat odznaczali się zwykli pisarze i poeci, oni też najczęściej w aktywny sposób angażowali się w czynienie dobra i pomoc innym ludziom. Byli wśród nich wybitni publicyści różnych epok, którzy przyczyny zła i niesprawiedliwości upatrywali w funkcjonującym przez wiele stuleci, na gruncie polskim, systemie feudalnym, określającym pozycję i prawa istoty ludzkiej w społeczeństwie na podstawie statusu majątkowego. Było to źródłem wielu krzywd, toteż w dobie Odrodzenia - Andrzej Frycz Modrzewski, w okresie zaś Oświecenia - Hugo Kołłątaj i Stanisław Staszic odważnie występowali przeciw panującemu złu i brali w obronę warstwy najbiedniejszych, którzy byli dla nich takimi samymi ludzmi jak magnateria czy szlachta. Przeważnie jednak twórcy czynili dobro, pokazując w swych utworach jego przejawy, kreując w odpowiedni sposób bohaterów literackich, tworząc wzorce godne naśladowania. "Być dobrym dla drugiego człowieka" chciał być na pewno Jan Kochanowski, dając czytelnikowi wskazówki i wytyczne dla życia pełnego cnoty. Pragnął pomóc ludziom swojej epoki w osiągnięciu szczęścia zarówno na ziemi jak i w życiu wiecznym.Zachęcał do korzystania z radośći doczesnego bytu, bez zapominania jednakże, iż tym, co najbardziej się liczy, jest mądrość i spokojne sumienie. Zalecał równocześnie zachowanie stoickiego spokoju względem wszelkich przeciwności losu. Podkreślał nietrwałość ziemskich wartości, zarazem jednak pragnął uczynić ludzki byt radośniejszym, rozświetlając go swym dowcipem. Jan z Czarnolasu służył swoją twórczością Polakom, zaś jego zamiarem było sprawić, aby czuli się szczęśliwi. Dobro drugiego człowieka, pojęte jednak w sposób o wiele bardziej dramatyczny, jest również motorem działania Konrada - bohatera III cz."Dziadów". Ów współczesny Prometeusz buntuje się przeciw nieudolnemu czy też nieczułemu władaniu Boga, będącego sprawcą krzywd narodu polskiego. Konrad domaga się "rządu dusz", aby móc naprawić zastane zło. Dobro innych jest dla niego najważniejsze, dla niego naraża się nawet na wieczne potępienie przez Stwórcę. Bohater kocha naród, przyjmuje na siebie jego cierpienia, pragnie służyć mu swoją poezją. Poświęca się cały dla drugiego człowieka, chce uwolnić go od niezasłużonego cierpienia. Jednak ta dramatyczna walka odbywa się wedle koncepcji romantycznej, jedynie w imaginacji bohatera, toteż nie przynosi żadnych efektów, ważna jest jednak postawa moralna Konrada, gotowego czynić dobro. Zupełnie inaczej stara się służyć ogółowi doktor Judym, toczący batalię o poprawę warunków życia najbiedniejszych. Swój fach lekarski traktuje on jako rodzaj posłannictwa w służbie najbardziej uciśnionych. Stara się, aby jego deklaracje znalazły potwierdzenie w czynach, toteż opracowuje kompletny plan działania. Tryumfujące zło - obojętnośći i niezrozumienie dla jego idei i brak współczucia dla najbiedniejszych w środowisku lekarzy,jedynie mobilizuje go do wzmożenia i uaktywnienia działań, wyzwala w nim jeszcze większą determinację i samozaparcie. Judym cierpi, widząc cierpienia zdegenerowanych psychicznie i fizycznie nędzarzy, buntuje się przeciwko prymitywnym warunkom ich bytowania. Zło okazuje się jednak siłą znacznie bardziej żywotną, doktor Tomasz przegrywa walkę w imie dobra, nie tylko zresztą w wymiarze meterialnym, ale i poniekąd moralnym. Ten który, chciał być dla wszystkich dobry, odstępuje bowiem od swych ideałów: krzywdząc w straszliwy sposób Joasię. Widać dla Judyma, pomocy potrzebowali ci, których nieszczęście było nieestetyczne, kuło w oczy. Bohaterowie pragnący czynić dobro, tak jak Konrad czy Judym, zmuszeni byli ciągle pokonywać rozmaite przeciwności, jednak dopiero w latach II wojny światowej, okresie prawie całkowitego tryumfu zła, okazało się, jak wielkiego poświęcenia i hartu ducha może wymagać pomoc innym, ten straszliwy czas był okazją do sprawdzenia siły swego człowieczeństwa i miłości dla bliźniego, bowiem jak powiedział Herling-Grudziński, bycie człowiekiem w ludzkich warunkach jest rzeczą całkiem zwyczajną, nie noszącą znamion heroizmu. Wielu przegrało tę próbę i wydawało się, że w okresie panowania zła nad światem po prostu nie ma miejsca dla przejawów dobra. Byli jednak tacy, którzy ryzykując własnym życiem pragnęli być innym pomocni, nieść miłość i pocieszenie. Tak postępował na początku Kostylew, rozdając swe nikłe racje pokarmowe jeszcze bardziej niż on wygłodzonym, opiekując się "kurzymi ślepcami". Póżniej jednak obozowa egzystęcja stłumiła w nim wszelkie przejawy humanitaryzmu. Bohater nie obronił swego człowieczeństwa, jednak złu nie udawało się stłamsić wszystkich. Do końca dobra pozostawał starsza pani z opowiadania "Proszę państwa do gazu" Tadeusza Borowskiego, która na rampie kolejowej zaopiekowała się małym płaczącym dzieckiem, choć miała świadomość, że tym samym podpisuje na siebie wyrok śmierci. Swe posłannictwo pomocy innym zrealizowała do końca Żydówka z reportarzu Hanny Kral "Zdążyć przed Panem Bogiem", która oddała swej córce numerek życia, ratując ją w ten sposób, siebie zaś skazując na śmierć. Dobra też była stara Żydówka z opowiadania "Pożegnanie z Marją" Borowskiego, ponieważ mogąc pozostać na wolności, wróciła do getta, aby tam umrzeć wraz z córką i zięciem, dodając im otuchy swą obecnością. Przeciw wszechobecnemu złu wymierzone były takie działania ludzi, którzy przyczynili się do uratowania z rąk niemców Jrmy Seideman i Joasi Fichtelbaum w powieści "Początek" Andrzeja Szczypiorskiego. Narażając się na niebezpieczeństwo, ofiarnie realizowali oni swe posłannictwo czynienia dobra. W grze, w której stawką było życie, udało się im zachować swoje człowieczeństwo. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku dało im spokój sumienia i uzbroiło przeciwko strachowi, upodleniu i śmierci. Wielkiego wkładu heroizmu wymagała pomoc drugiemu człowiekowi również od bohaterów "Dżumy" Alberta Camus. Nie wszyscy z nich mieli dość sił, aby przeciwstawić się zarazie - alegorii zła. Aby bowiem czynić dobro, należało nie poddawać się beznadziejności , walczyć na przekór brakowi perspektyw. Taką postawę przyjęli doktor Rieux, Tarrou, Rambert, Grand. Choć epidemia przerażała ich swoim ogromem, bohatersko walczyli, starając się być pomocnymi innym. Wedle doktora Rieux działania te były skuteczne jedynie na krótką metę, gdyż dżuma - zło drzemie w każdym człowieku i w każdej chwili może ponownie zaatakować. Nie należy się jednak poddawać - tylko dobro we wszystkich jego przejawach może uchronić nas przed absurdem życia. To jedyna pewna wartość, której realizacja to główne powołanie człowieka. Nie powinniśmy o tym zapominać, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy zewsząd otacza nas tyle zła mogącego unicestwić nasze człowieczeństwo.CZŁOWIEK A BÓG W ZNANYCH UTWORACH LITERATURY POLSKIEJ. Od początku swego istnienia człowiek próbował ująć w formę idei niesprecyzowane siły, które miały kierować jego losem, stworzyły go i którym należało oddawać cześć. Musiało to oczywiście znaleźć odbicie w literature. Powstawały systemy religijne, ludzie spisywali mitologie, modlitwy. Jednym z podstawowych problemów literatury stała się relacja człowieka z siłą nadprzyrodzoną - Bogiem. W warunkach polskich Bogiem tym był Bóg chrześcijański, znany z Bibli i on to właśnie stał się punktem odniesienia dla polskich twórców. Na wybranych przykładach spróbuję prześledzić, jak kształtowały się koncepcje Boga i stosunku człowieka do niego w literaturze polskiej. Na początek sięgnę do twórczości poety i filozofa, którego znaczenia nie sposób przecenić - Jana Kochanowskiego. Był on humanistą człowiekiem renesansu. Korzenie jego twórczości tkwiły głęboko w kulturze antytcznej. Jednakrze sam przesiąknięty był wiarą i ideałami chrześcijańskimi i one wywarły zasadniczy wpływ na na jego wizję Boga. W "Pieśniach" a szczególnie w "Pieśni XXV Ksiąg wtórych" - "Czego chcesz od nas, Panie, za twe hojne dary" - ukazuje on Boga jako miłującego świat Stwórcę, utożsamia z nim przyrodę, będącą jego dziełem, uważa Go też za źródło swojego talentu. Człowiek według kochanowskiego powinien być wdzięczny Bogu za te wszystkie dary, choć nie jest w stanie tego wyraźć. Przy podkreślenia wspaniałość i doskonalić Boga, jest jednak człowiek traktowany jako jednostka samodzielna, choć ograniczona w swych możliwościach, niepowtarzalna i piękna. Kochanowski, niewątpliwie humanista, zmniejsza dystans pomiędzy człowiekiem a Bogiem, jaki istniał w średniowieczu. Łagodzi dystans między groźnym Jahwe a Wbaczającym Synem - Jezusem, zacierając nienawiść wobec wroga wyrażoną w psalmach. Nieco inny stosunek do Boga przejawia się w "Trenach", powstałych po śmierci Kochanowskiego. Ulega tu załamaniu dotychczasowy światopogląd poety, budzi się w nim bunt przeciw wyznawanym wartoścą - Bóg oskarżony jest o obojętność, niemalże okrucieństwo. wizja Boga w "Trenach" nawiązuje do tradycji średniowiecznych. Oto Bóg - sędzia, Bóg - surowo karzący. Bóg w swej myśli i majestacie, niedostępny myśli ludzkiej. Natomiast pełna skruchy i pokory religijność poety zapowiada elementy metafizyki wczesnego baroku. Odmienną od Kochanowskiego wizję wizję Boga i człowieka przedstawił inny polski twórca odrodzenia, a właściwie jego schyłku - Mikołaj Sęp Szarzyński. Dla niego człowiek jest polem walki między Szatanem, ku któremu wiedzie nas nas nasze grzeszne ciało, a Bogiem, który wspomaga naszego ducha. Jedyną nadzieją dla człowieka jest więc odwołać się do Boga i jego pomocy: "Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie" Człowiek u Szarzyńskiego jest słaby i potrzebuje nieustannego wsparcia ze strony siły boskiej, jest od niej uzależniony. A jerzeli ta siła nie interesuje się losami przez siebie stworzonego świata? Tego typu przypuszczenie możemy odnaleźć chociażby w twórczości Jakuba Gasińskiego, twórcy oświeceniowego, który w swojej odzie "Do Boga" traktuje naturę, przedwieczną przyczynę powstania świata jako właśnie istotę boską, nie wspomina jednak o jakiejkolwiek możliwości interwencji tej siły w sprawy tego świata. Jest ona bardziej abstrakcyjnym pojęciem niż osobą, do której można się zwracać, jak to czyni Kochanowski czy Szarzyński. Pogląd taki, zwany deizmem, odnajdziemy także w "Rękopisie znalezionym w Saragosie" Jana Potockiego, gdzie została przeprowadzona gruntowna krytyka religii objawionej, jaką jest także chrześcijaństwo, a propaguje religię ........., deistyczną. Jeden z pisarzy oświeceniowych - Tomasz Kajetan Węgierski poszedł jeszcze dalej w swojej "Podróży do Martyniki". stwierdził on, że "Nie ma istoty, która mogłaby wywieść swoje szczęście z siebie samej, i jest to największym atrybutem tej abstrakcji, którą nazywają Bogiem oraz głównym przedmiotem rozpaczy człowieka rozumnego". Wynika z tego po prostu, że bóg nie istnieje, stanęliśmy więc na progu ateizmu. Oświecenie jednak ze swoim racjonalistycznym podejściem do religii i boga zostało wyparte przez romantyczny sposób widzenia świata, w którym widziano ustawiczną interwencję sił nadprzyrodzonych. Z całego grona twórców i dzieł tego okresu zatrzymam się nad jednym, w czym zapewne nie będę orginalnym, a mianowicie nad III cz."Dziadów" Adama Mickiewicza. Główny bohater tego utworu - Konrad, w natchnieniu poetyckim, które łatwo można wziąć za obłęd, rzuca Bogu wyzwanie. Sam niemalże og łasza się Bogiem, stając mu się równy w dziele kreacji. Czyni to w imię interesów narodów, ale nas bardziej interesuje to, że czyniąc to staje się jednostką, indywidualnością, przerastającą samą siebie. Pojedynek ten, zgoła niezwykły, kończy się zarówno porażką, jak i zwycięstwem Konrada. Porażką, gdyż swego nieosiągalnego celu nie może dopiąć, nie może dorównać Bogu. Jednakże zostaje uchroniony przed potępieniem dzięki modlitwom innych ludzi, a raczej dobroci Boga. Mamy więc tutaj potężnego, wielkiego, ale i litościwego Boga oraz buntującego się człowieka, który poprzez swoją sztukę czuje się równy Bogu. Pozornie bunt zostaje uśmierzony, ale czy nie przerodzi się on przypadkiem na egzorcystę - księdza Piotra? W swoim widzeniu wizji zbawienia Polaków i innych ludów przez tajemniczą postać, której symbolem jest liczba Czterdzieści Cztery, czyż nie stanowi on tego zbawcy Mesjasza, na równi z Chrystusem, Bogiem? Pomijając kwestię mesjanizmu narodu polskiego, to tym bohaterem ma być niewątpliwie człowiek, obdarzony atrybutami niemalże boskimi. Zarówno w "Widzeniu księdza Piotra", jak i w "Wielkiej Improwizacji" znalazła odbicie romantyczna wiara w indywidualność, która może rzucać wyzwanie nawet Najwyższemu. Szczególnie dotyczyło to artysty, człowieka, który tworzy. Ogromną rolę sztuki w obcowaniu z Bogiem możemy odnaleźć w epoce znacznie późniejszej - u Witkacego. W "Demonicznej kobiecie" i innych swoich utworach daje on wyraz swoich poglądów na sztukę, którą traktuje jako uczestniczenie w Absurdzie. Miałoby to dotyczć - jak mówią bohaterowie jego utworów - sztuki, która jest czystą formą, nie przekazuje rzadnych treści, nie odwołuje się do zjawisk i rzeczy ze świata realnego. Artysta ma więc szansę - poprzez swoje dzieło - na poznanie , dotknięcie Boga. Inny problemem choć także dotyczącym kreacyjności i tworzenia porusza w "Sklepach cynamonowych" Bruno Shulz. Stworzył on swoją własną mitologię, bardzo luźno związaną z mitologią iudajsko-chrześcijańską. W jego ujęciu Bóg to stwórca, kreator. Człowiek zaś to jedynie nieudolny naśladowca, który nie jest nawet w stanie mu dorównać. Dzieła człowieka są jedynie bladym odbiciem tego, co stworzył Bóg. Jednakże różne od tego obrazu potęgi jest Bóg w poezji Haliny Poświatowskiej. W "Monologu" jest zmęczony i smutny, chyba nieco samotny, niezadowolony ze świata, który stworzył: "mam taki kompleks własnego dzieła i wiem, że nie jest najlepsze" Ale kocha człowieka, mimo że nie jest on doskonały. Chrystus w "Przypowieści" oddaje własną duszę diabłu, aby ten nie przeszkadzał ludziom w ich codziennej walce na Ziemi. I też nie jest to ten potężny, niezłomny, biblijny Chrtstus, ale bardziej człowieczy, wplątany właśnie w ten świat i jego los. Na koniec pragnąłbym przywołać jeszcze jeden przykład, choć pewnie możnaby podać ich jeszcze wiele, a mianowicie wiersz Mieczysława Jastruna "Na krzyżu". Dotyka w nim szczególnego fenomenu - człowieka - Boga, Chrystusa i relacji pomiędzy jego naturami, z których jedne kazały mu "iść przed siebie", a druga sprawiła ,że "zawyły gwoździe w jego stopach - pomieszanie Boskiej wiedzy i przeznaczenia z zupełnie ludzkim strachem w iednym ciele, w jednej istocie. Z tego bardzo pobieżnego przeglądu kilkunastu utworów, w których znalazły odbicie różne wizje Boga i religijności widać, że choć źródło dla większości z nich było to samo - Biblia, to jednak ujęcie tego tematu było bardzo różnorodne i indywidualne. Od koncepcji przedstawiającej Boga jako naszą jedyną nadzieję i drogę do doskonałego Stwórcy poprzez bunt przeciw niemu, a nawet negację jego istnienia lub ingerencję w sprawy tego świata. Różnice te stają się zrozumiałe, jeśli zaakceptujemy fakt, że każdy ma własnego, osobistego Boga i że sam musi dojść do tego, jaki on jest.