http://polityka.onet.pl/wnumerze.html?NR=2293-2001-15
NUMER 15/2001 (2293)
Niemoralny
moralista Seneka
Postaci
„Quo vadis” – u Sienkiewicza i w rzeczywistości
Gdy ludzie cesarza niespodziewanie zabrali Ligię z domu Aulusa Plaucjusza do pałacu Nerona, stary wódz w trosce o los swej podopiecznej zwrócił się z prośbą o pomoc do Seneki. Tak opowiada „Quo vadis”. I tylko tu Seneka <http://wiem.onet.pl/wiem/00ae6a.html> występuje w powieści bezpośrednio. W rzeczywistości jako senatorowie Seneka i Plaucjusz musieli stykać się często, choć chyba nie darzyli się sympatią. A z całą pewnością wódz Plaucjusz nie starałby się, by polityk Seneka interweniował u cesarza w sprawie tak delikatnej w roku 64, kiedy to rozgrywa się akcja powieści. W Rzymie wiedziano wtedy doskonale, że już nie cieszy się on łaskami dworu. Seneka nie musiał osobiście wyjaśniać tego swemu gościowi.
ALEKSANDER KRAWCZUK
Ta
krótka scena spełnia jednak swą rolę. Zarysowuje postać
zgorzkniałego mędrca, wprowadza w atmosferę lęku, ciążącą nad
polityczną elitą stolicy: bezpiecznie można pić wodę tylko z
fontanny, tę bowiem zasila publiczny akwedukt! A tymczasem Seneka,
choć już nie pojawia się na kartach powieści, nie miał tam
bowiem żadnej istotnej roli do spełnienia, realnie wciąż
pozostawał ważną postacią w zakulisowej grze politycznej – aż
do jej i swego tragicznego końca.
Seneka
to najlepiej nam znany Rzymianin z I wieku n.e., a więc sprzed dwóch
tysięcy lat. Choćby z tej przyczyny godzi się poświęcić mu
nieco uwagi u progu III tysiąclecia. I to zwłaszcza w roku 2001,
jest bowiem wielce prawdopodobne, że urodził się w 1 roku n.e.!
Wywarł trwały wpływ na kulturę europejską.
Znamy
nie tylko podstawowe fakty z jego życia: Lucjusz Anneusz Seneka,
urodzony w hiszpańskiej Kordubie w średnio zamożnej rodzinie
wybitnego retora, w stolicy dzięki pomocy krewnych rozpoczął z
powodzeniem karierę polityczną, wszedł w bliskie kontakty z domem
cesarskim za Klaudiusza i potem za Nerona, chyba nawet zbyt bliskie;
zapłacił za to wygnaniem, przywrócony jednak do łask dzięki
nowej żonie cesarza Klaudiusza Agrypinie był opiekunem studiów jej
syna Nerona, a w początkach jego panowania należał do najbardziej
wpływowych ludzi Imperium; potem pozornie odsunął się od życia
publicznego, lecz i tak został zmuszony przez swego wychowanka do
popełnienia samobójstwa w roku 65. Oczywiście te informacje można
jeszcze wzbogacić różnymi szczegółami. Jednakże podobnego typu
elementy biografii posiadamy też o wielu osobach tamtej epoki, o
politykach, pisarzach, dowódcach, a nawet o ówczesnych
biznesmenach. W przypadku wszakże Seneki mamy do czynienia z czymś
znacznie istotniejszym i, jeśli chodzi o postacie starożytności,
bardzo rzadkim. Oto dysponujemy bogactwem jego własnych wypowiedzi,
sądów, refleksji w sprawach zawsze ważnych dla myślącego
człowieka. Znamy go więc niejako od wewnątrz, jego postawę –
czy całkowicie szczerą, to rzecz inna – wobec problemów
aktualnych w każdej epoce. Tak głęboko znana nam jest z czasów
rzymskich tylko osobowość Cycerona w wieku I p.n.e. (jego spuścizna
literacka jest ogromna)oraz cesarza Marka Aurelego z wieku II n.e.
dzięki jego „Rozmyślaniom”, dziełku niezwykłemu. „Wyznania”
św. Augustyna to rzecz już z innej epoki.
Jak
żyć szczęśliwie
Stawia
Seneka pytania o sens naszej egzystencji. Czym jest życie prawdziwie
szczęśliwe, na czym ono polega i w jakiej mierze od nas samych
zależy? Jak zachowywać spokój ducha wobec nieuniknionych ciosów
losu, także wobec grozy śmierci? Jak rozumnie świadczyć
dobrodziejstwa i okazywać łagodność, a powściągać gniew i
mściwość? Jaką wagę przykładać do dóbr materialnych i jak
spożytkować krótki moment świadomości, zwany życiem, przez los
nam użyczony? Tego typu tematy porusza Seneka w sposób piękny i
wręcz porywający w kilkunastu traktatach, zwanych też dialogami.
Przedstawia je głównie z pozycji przemyśleń greckich stoików,
wysławiając stałość ducha, obowiązek służenia prawdzie w
każdej sytuacji, obojętność wobec spraw materialnych i pokus
ambicji. Podobne problemy powracają w ponad stu jego listach – a
właściwie esejach – zwykle w powiązaniu z drobnymi wydarzeniami
życia codziennego, co daje im koloryt swobodnej rozmowy na
przypadkowe tematy, choć zawsze z dbałością o literackość
stylu. Były to odwieczne problemy dyskusji filozofów, co najmniej
od czasów Sokratesa. Toteż Seneka korzysta w pełni z ich
argumentacji, czyni to jednak w sposób naturalny, może niekiedy
zbyt mentorski, zawsze jednak interesujący.
Jego
żywa inteligencja kazała mu też zająć się zjawiskami i
porządkiem świata przyrody. Podobnie jak wielu z nas pasjonują,
niezależnie od naszego zawodu i przygotowania, tajemnice
współczesnej fizyki i kosmologii, ewolucjonizm, postępy
elektroniki. I temu to dyletanckiemu, lecz prawdziwemu pragnieniu
wiedzy zawdzięczamy zbiór rozpraw poświęconych zagadnieniom,
którymi dziś zajmuje się meteorologia, astronomia, geografia. Nie
są to oczywiście badania odkrywcze. Autor referuje w sposób
wybiórczy pewne kwestie rozważane przez wcześniejszych myślicieli.
Ogół wywodów podporządkował jednej idei: świat nie jest dziełem
przypadku, lecz tworem boskiej inteligencji, która nieustannie czuwa
nad obrotami całości. Badanie więc natury jest obowiązkiem
myślącego człowieka, wznosi go bowiem ponad małość i utrapienia
życia codziennego ku rozumieniu boskiego i moralnego porządku. Dziś
większość z nas podpisałaby się raczej pod twardym sądem Karla
Sagana, np. o ewolucji życia, które „nie wie, dokąd podąża.
Nie ma żadnego długoterminowego planu. Nie myśli o końcu. W ogóle
nie myśli. Nie istnieje umysł, w którym odbywałby się proces
myślenia. Życie jest rozrzutne i ślepe. Nie zna pojęcia
sprawiedliwości”. Wielu więc nie zgodzi się z Seneką, że
badanie natury to zarazem odkrywanie wyższego ładu. Ale z drugiej
strony w pełni przemawiają do nas jego wręcz natchnione słowa, iż
poznawanie budowy świata jest największym szczęściem, jakiego
może dostąpić człowiek.
Kopalnia
złotych myśli
Dzieło
z ducha tak chrześcijańskie cieszyło się wielką popularnością
w średniowieczu. Ba, doszło do tego, że już w starożytności
sfingowano, bardzo zresztą nieudolnie, rzekomą korespondencję
pomiędzy Seneką filozofem a świętym Pawłem! Jakże bowiem ci
dwaj współcześni sobie głosiciele podobnych zasad moralnych
mieliby się nie znać i nie dyskutować? Pokusie doprowadzenia do
rozmowy pomiędzy apostołem a światłym, choć cynicznym poganinem
Petroniuszem nie oparł się także autor „Quo vadis”. Tymczasem
zaś, mimo akceptowania podobnych zasad etycznych, różnice pomiędzy
młodą religią a filozofią antyczną, nawet tą najbardziej
moralizatorską, były przepastne. Przedstawiciele tej drugiej
uważali, że to dzięki rozumowi stopniowo zbliżamy się ku
poznaniu prawdy o świecie i człowieku. Wyznawcy natomiast
chrześcijaństwa wierzyli, że prawda ostateczna została już
objawiona, rzeczą zaś rozumu jest tylko pomoc w przekonywaniu o
niej tych, którzy łaski nie dostąpili.
I
wreszcie Seneka poeta, tragediopisarz. To najmniej do nas
przemawiające jego utwory. Tematyka mitologiczna, budowa sztuczna,
język retoryczny. A przecież właśnie te tragedie odegrały
ogromną rolę w kształtowaniu się dramaturgii nowożytnej w XVI i
XVII w., także szekspirowskiej. Już to samo stanowi wystarczający
tytuł do chwały. Był Seneka mistrzem słowa, sformułowań
zwięzłych, celnych, aforystycznych. Jego pisma skrzą się ich
bogactwem. Toteż przez 20 wieków należał do najchętniej
czytywanych autorów łacińskich, a jego wpływy na literaturę
europejską są wręcz nie do ogarnięcia. Był nauczycielem
moralności, wzorem pozornie prostej, w istocie przemyślanie
artystycznej stylistyki oraz umiejętnego wiązania spraw drobnych i
zwyczajnych z zagadnieniami wielkimi. Był i jest wciąż skarbnicą
sentencji i kopalnią tzw. złotych myśli.
Aż
tyle pochwał, i to w pełni zasłużonych, pod adresem pisarza
sprzed dwudziestu wieków! Chciałoby się wiedzieć, kto z tych,
którzy rodzą się w tym roku, 2001, i staną się pisarzami, ba,
którzy to z już obecnie sławionych literatów będą znani choćby
z imienia za lat 2000, czyli w roku 4001? Najłatwiej zbyć to
pytanie uśmiechem, skoro nie ma sposobu, byśmy mogli poznać
odpowiedź. Ale to właśnie Seneka zastanawiał się, jakie
niespodzianki gotuje nam przyszłość. I chyba można rozważyć,
czy będzie wtedy w ogóle istniała literatura w znanym nam
kształcie?
Cudzołożnik,
intrygant, spiskowiec
To
zabrzmi paradoksalnie, byłoby jednak dobrze dla samego Seneki, gdyby
nasza wiedza o nim ograniczała się tylko do jego dzieł oraz
podstawowych informacji biograficznych. Jaśniałby blaskiem niby
brylant bez skazy, byłby, jak to dziś przyjęło się określać,
niekwestionowanym autorytetem moralnym dla pokoleń. Niestety, wiemy
o nim trochę więcej, tylko trochę, ale i to wywołuje pytania,
niepokój, wręcz zdumienie. Oto garść faktów: Oskarżony za
panowania Klaudiusza przez cesarzową Messalinę o cudzołóstwo z
Julią Liwillą, siostrą poprzedniego cesarza Kaliguli, spędził
trzy lata na Korsyce, skąd słał nieznośnie pochlebcze pisma pod
adresem wyzwoleńców cesarza; ale później jako moralista ostro
potępiał wszelkie pochlebstwa. Czy sprawa Julii Liwilli to intryga
dworska, czy też jest w niej nieco prawdy? Gdy Agrypina,
przypomnijmy, spowodowała odwołanie go z wygnania, został
wychowawcą jej syna i cesarza siedemnastoletniego Nerona. Na
Klaudiuszu, który zesłał go na Korsykę, Seneka zemścił się
wyjątkowo zjadliwym pamfletem; „Udynienie” – to parodia
oficjalnego ubóstwienia zmarłego cesarza. Czy już wtedy był
kochankiem Agrypiny? Przez kilka lat faktycznie rządził, i to
nieźle, całym Imperium wraz z prefektem Burrusem. Neronowi
pozostawiono to, co ten lubił najbardziej, jak wszyscy jego
rówieśnicy w każdej epoce: muzykę i piosenkowanie, igrzyska i
sport, miłostki. A może należało wprawiać młodego człowieka w
sztukę rządzenia i ponoszenia odpowiedzialności? Może byłoby to
czymś sensowniejszym niż dedykowanie młodzieniaszkowi traktatu „O
łagodności”, który stawia jako przykład władcy łagodnego
właśnie Nerona? Z jakimiż to oporami, twierdzi Seneka, podpisywał
on wyroki śmierci! A pisał to tuż po zagadkowej śmierci Brytanika
w obecności samego Nerona.
Jednocześnie
narastał konflikt z opętaną żądzą władzy Agrypiną. Zarówno
Seneka jak i Neron poczuli się bezpośrednio zagrożeni. I obaj też
– któż dziś osądzi, w jakim stopniu – winni są zbrodni jej
zamordowania wiosną roku 59. Z całą też pewnością właśnie
Seneka był autorem listu cesarza do senatu, w którym syn oskarżał
matkę o straszliwe przestępstwa, w tym i o przygotowywanie zamachu
na jego życie. Ohydnie cyniczne pomówienia w ustach kapłana
moralistyki. Lecz już w trzy lata później, po śmierci Burrusa,
możny minister odsuwa się od polityki. Czy rzeczywiście? Jest
faktem, że uczestniczył w spisku Pizona przeciw Neronowi – a nie
był to spisek wymyślony przez tajne służby – i z tego to powodu
musiał rozstać się z życiem. Co uczynił zresztą w sposób nieco
teatralny, jakby pozując na Sokratesa. Utrzymywano też w stolicy,
że to właśnie Seneka miał ostatecznie, według najtajniejszych
planów, objąć władzę po usunięciu i Nerona, i nawet Pizona jako
imperator.
Wielbiciele
Seneki, wspaniałego pisarza i wzniosłego moralisty, nie dopuszczają
myśli, by ktoś tak porywająco głoszący stoickie ideały mógł
jednocześnie tak ewidentnie lekceważyć je w postępowaniu własnym.
Byłby to cynizm, twierdzą, niewiarygodny, przejaw wręcz
rozdwojenia jaźni. A śmierć z woli tyrana, jakże wspaniale, choć
może nie bez lekkiej ironii, opisana przez Tacyta przydaje Senece
takiej aureoli mędrca męczennika, że wszelkie jego ewentualne winy
zdają się odkupione. Toteż w podręcznikach i opracowaniach
problemy dysonansu pomiędzy nauczaniem a czynami Seneki są
zazwyczaj albo w ogóle pomijane, albo też umniejszane i zbywane
wzmiankami. Zresztą o argumenty obrońcom Seneki stosunkowo łatwo.
Oskarżenia, powiada się, zostały w większości zmyślone przez
wrogów politycznych, pewne zaś fakty można usprawiedliwić
realiami polityki, racją stanu. Czy poczynania Agrypiny, kobiety
niewątpliwie całkowicie amoralnej, nie groziły w perspektywie
nawet wojną domową? A czyż nie był koniecznością spisek
Pizona?
Prawda
to wręcz banalna, że nikt, nawet człowiek najszlachetniejszy, kto
choćby tylko otarł się o politykę, nie wychodzi z tego spotkania
bez ran, także moralnych. Gotowi więc jesteśmy do daleko idących
usprawiedliwień rozdźwięku pomiędzy Seneką moralizatorem a
Seneką – człowiekiem władzy. Jest wszakże inna dziedzina, w
której takiego usprawiedliwienia zastosować się nie da.
Nogi
z kości słoniowej
Należał
do najbogatszych ludzi Rzymu. I nie był to majątek odziedziczony,
lecz zdobył go różnymi sposobami w ciągu zaledwie kilku, może
kilkunastu lat obracania się w świecie wielkich możliwości. A
równocześnie deklamował, jak to niewiele potrzeba do prawdziwie
szczęśliwego życia, jak dobrze jest być wolnym od nadmiaru
rzeczy, byle móc pracować nad sobą. Na pytanie, kto jest ubogi,
odpowiadał: nie ten, kto ma niewiele, lecz ten, kto chce mieć coraz
więcej. W takim razie on sam należał do nędzarzy, pożądał
bowiem bez miary i zachłannie. Nie był nawet w stanie zapamiętać
nazw wszystkich swych majątków ziemskich (sam to pośrednio
przyznaje) rozrzuconych po całym Imperium, od Egiptu przez Italię i
Hiszpanię, chyba aż po Brytanię – tam miał na pewno interesy
finansowe. Czy to nie o sobie mówi, drwiąc z dziwactw bogaczy?
Wiadomo, że kolekcjonował stoły z drewna cedrowego o nogach z
kości słoniowej – i tak dalej, i dalej. Przy tym wszystkim, jak
twierdzi, jadał bardzo skromnie, ubierał się podobnie, w łazience
też nie było luksusów. Powiadają, że i obecni milionerzy, ci
prawdziwi, żyją skromnie – wystarcza poczucie, że się jest
bogatym i że tego bogactwa wciąż przybywa.
Jaką
to drogą doszedł do majątku nawet w Rzymie imponującego, ale też
gorszącego? Senatora obowiązywały pewne ograniczenia, on wszakże
chyba żadnych sobie nie wyznaczał. Zarzucano mu, że wręcz poluje
na spadki po ludziach majętnych w samej stolicy, że udziela
pożyczek na lichwiarski procent. W ciągu kilku lat zebrał 300 mln
sesterców.
Panuje
dość powszechne przekonanie, że filozof to człowiek z głową w
chmurach, niezaradny w sprawach życiowych, a zwłaszcza finansowych.
Rzeczywistość wszakże często przeczy tym potocznym wyobrażeniom.
Wśród uczonych humanistów właśnie filozofowie zdają się
wyróżniać zapobiegliwością, oczywiście nie w zdobywaniu
wielkich fortun, ale w umiejętnym organizowaniu np. wszelkiego
rodzaju wyjazdów, spotkań i konferencji, zwłaszcza
międzynarodowych. I tak być powinno, filozofować bowiem z
pożytkiem może tylko człowiek prawdziwie pomysłowy. I nigdy nie
wolno zapominać, że praojciec europejskiej filozofii Tales był z
zawodu kupcem, człowiekiem obrotnym, chętnie podróżującym. Toteż
budowanie majątku wielkiej ujmy Senece by nie przynosiło – metody
politycy stosowali wówczas, jak i obecnie, bardzo rozmaite, każdy
interes można jakoś usprawiedliwić dobrem państwa lub nauki.
Nieznośne natomiast jest ustawiczne moralizowanie. Seneka chyba sam
zdawał sobie z tego sprawę. Stąd np. odpierając zarzuty tych, co
wołają: filozofowie pięknie deklamują, mówią o cnotliwym życiu,
sami jednak mniej pięknie postępują, wypowiada słowa znamienne:
Jeśli o mnie chodzi, znajduję się na samym dnie wszelkich
występków! Może istotnie tak w głębi duszy myślał o sobie? A w
takim razie za samą szczerość, choćby przypadkowo ujawnioną,
sporo powinno mu zostać wybaczone. Pasja moralizowania staje się
jakby ucieczką od siebie samego, rodzajem zabiegu terapeutycznego za
pomocą talentu pisarskiego. Myślę, że bywa tak i obecnie.