Walsch N D Wspólnota z Bogiem

Wspólnota z Bogiem


Neale Donald Walsch



V

Wprowadzenie

Witaj na pokładzie.

Chciałbym, abyś rozważył niezwykłą rzecz.

Chciałbym, abyś rozważył taką możliwość, że książka ta powstała właśnie dla ciebie.

Jeśli dopuszczasz taką ewentualność, sądzę, że jesteś u progu przełomowego doświadczenia swego życia.

Teraz pragnę, abyś rozważył coś jeszcze bardziej niezwykłego.

Pragnę, abyś rozważył taką możliwość, że ta książka powstała dla ciebie dzięki tobie.

Jeśli umiesz wyobrazić sobie świat, w którym nic nie zdarza się tobie, lecz wszystko zdarza się dzięki tobie, dotarła do ciebie wiadomość, którą zamierzałeś sobie wysłać w tych siedmiu zdaniach.

Nie można doprawdy wymagać od książki szybszego przekazu.

Witaj w tej chwili.

Szczęśliwie tu „zawitałeś", ponieważ przeznaczeniem tej chwili było doprowadzić cię do błogosławionego doświadczenia, jakie ciebie zaraz czeka.

Tropiłeś odpowiedzi na najdonioślejsze kwestie życia, dochodziłeś ich uporczywie, żarliwie i szczerze, w przeciwnym razie byś tu nie trafił.

Poszukiwania te trwały w twoim wnętrzu, niezależnie od tego, czy uczyniłeś z nich ważny składnik twego zewnętrznego życia czy nie; to właśnie skłoniło cię do sięgnięcia po tę książkę.

Kiedy to zrozumiałeś, rozwikłałeś jedną z największych zagadek życia: dlaczego rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją.

Potrzeba było na to zaledwie czternastu zdań.

Witaj na spotkaniu ze Stwórcą.

Tego spotkania nie da się uniknąć. Wszyscy stają przed obliczem Stwórcy, pytanie tylko, kiedy to nastąpi.

Żarliwi poszukiwacze prawdy przeżywają to spotkanie raczej prędzej niż później. Uczciwość jest jak magnes. Przyciąga Życie. A Życie to inne określenie Boga.

Kto uczciwie szuka, uczciwie dostaje. Życie nie oszukuje siebie.

W ten właśnie sposób doszło do tego, że znalazłeś się tutaj, z tymi słowami przed oczami. Sam siebie tu umieściłeś, i to nieprzypadkowo. Zastanów się dobrze, jak tu trafiłeś, a zobaczysz.

Wierzysz w Boską Inspirację? Ja tak. Wierzę w nią ze względu na ciebie, i wierzę ze względu na mnie.

Niektórym ludziom nie podoba się, gdy ktoś oznajmia, że jest natchniony przez Boga. Moim zdaniem, składa się na to szereg przyczyn.

Przede wszystkim, ludzie przeważnie nie dopuszczają, że sami kiedykolwiek zostali natchnieni przez Boga, przynajmniej nie wprost - to znaczy, przez bezpośredni przekaz - zatem ktoś, kto występuje z takim twierdzeniem, natychmiast staje się podejrzany.

Co więcej, podawanie, że czerpie się natchnienie od samego Boga trąci nieco pychą, ponieważ daje do zrozumienia, że nie można się z nim spierać ani niczego mu wytykać, ze względu na pochodzenie przekazu.

Ponadto, osoby powołujące się na Boską Inspirację na ogół nie należały do łatwych we współżyciu – weźmy na przykład Mozarta, Rembrandta, Michała Anioła czy któregokolwiek z papieży, jak również niezliczone rzesze innych, którzy w imię Boga robili przeróżne szalone rzeczy.

Wreszcie, z tych, których, jak wierzymy, natchnął Bóg, uczyniliśmy takie świętości, że nie wiemy, jak się do nich odnosić ani jak z nimi postępować. Innymi słowy, mimo że są cudowni, czujemy się przy nich nieswojo.

Tak więc jesteśmy przeczuleni na punkcie osób powołujących się na Boga jako źródło swojej wiedzy. Być może słusznie. Nie chcemy chłonąć wszystkiego, co mówią inni tylko dlatego, że jak podają, głoszą przesłanie Najwyższego.

Ale skąd możemy wiedzieć, co jest Boską Inspiracją a co nie? Jak można mieć pewność, że ktoś przekazuje odwieczną prawdę?

No właśnie, to wielkie pytanie. A oto wielki sekret. Nie trzeba tego wiedzieć. Wystarczy znać własną prawdę, nie cudzą. Kiedy to pojmiemy, pojmujemy wszystko. Pojmujemy, że to, co mówią inni, nie musi być Prawdą; ma nas tylko przywieść do naszej własnej. I przywiedzie. To jest nieuchronne. Wszystkie rzeczy prowadzą nas do naszej najgłębszej prawdy. Taki jest ich cel.

W rzeczy samej, taki jest cel Życia.

Życie to prawda, objawiająca się sobie.

Bóg to Życie, objawiające się sobie.

Nie mógłbyś powstrzymać tego procesu, gdybyś chciał. Ale możesz go przyspieszyć. To właśnie tu robisz. Dlatego postawiłeś siebie przed tą książką.

Ta książka nie podaje się za wyrocznię Prawdy Jedynej. Ma ona za zadanie naprowadzić ciebie na twą własną mądrość w twoim wnętrzu. Do tego nie jest konieczne, abyś zgadzał się z jej treścią. W gruncie rzeczy, bez znaczenia będzie, czy się zgadzasz czy nie. Jeśli się zgadzasz, to dlatego, że dojrzysz w niej swoją mądrość. Jeśli się nie zgadasz, to dlatego, że nie ujrzysz w niej swojej mądrości. Tak czy inaczej, odnajdziesz drogę do swej własnej mądrości.

Podziękuj więc sobie za tę książkę, ponieważ już unaoczniła ci jedną istotną rzecz: Najwyższy autorytet masz w sobie.

Jest tak, ponieważ każdy z nas ma bezpośrednią łączność z Boskością.

Każdy z nas posiada dostęp do odwiecznej mądrości. Wierzę wręcz, że Bóg zsyła natchnienie każdemu, w każdej chwili. Chociaż wszyscy tego doznają, niektórzy nadają temu inne miano:

Traf.

Zbieg okoliczności.

Szczęście.

Przypadek.

Zrządzenie losu.

Odchylenie od normy.

Może nawet palec Boży.

Skłonni jesteśmy uznać, że Bóg wkracza w nasze życie, ale nie potrafimy pogodzić się z tym, że Bóg naprawdę może podsunąć nam myśl, pomysł, słowa czy konkretne działanie. To zakrawa na lekką przesadę.

Ja również posunę się za daleko.

Wierzę, że to Bóg zainspirował mnie do napisania tej książki, a ciebie do sięgnięcia po nią. Sprawdźmy teraz, jak to stwierdzenie wytrzyma „próbę" zarzutów, jakie mógłbyś przeciwko niemu podnieść.

Po pierwsze, jest dla mnie jasne, co podkreśliłem wcześniej, że wszyscy z nas są inspirowani przez Boga, cały czas. Nie uważam, że ty i ja jesteśmy wyjątkowi, że Bóg obdarzył nas jakąś szczególną mocą czy udzielił nam specjalnego przywileju obcowania z Boskością. Wierzę, że każdy nieustannie obcuje z Bogiem i może świadomie tego doświadczyć, ilekroć zechce. W istocie, jak rozumiem, to właśnie obiecują wyznawcom religie świata.

Po drugie, nie uważam, że skoro ktoś doświadcza chwili otwartego kontaktu z Boskością, to natychmiast staje się nieomylny w swoich słowach i czynach. Z należnym szacunkiem dla wszelkich religii czy ruchów twierdzących, że ich założyciel czy obecny przywódca są nieomylni, sądzę, że osoby natchnione przez Boga mogą popełniać błędy. Sądzę nawet, że popełniają je nagminnie. Dlatego też nie wierzę, że każde słowo w Biblii, Bhagavadgicie czy Koranie jest dosłowną prawdą, że każda wypowiedź papieża wygłaszana ex cathedra jest trafna, że każde działanie Matki Teresy było słuszne i stosowne do okoliczności. Wierzę natomiast, że Matka Teresa była natchniona przez Boga, ale być natchnionym nie znaczy być niezawodnym.

Po trzecie, sam potrafię być uciążliwy dla innych (poznały to na własnej skórze osoby mi bliskie), i choć nie przypisuję tobie wad, nie sądzę, aby moje przywary stały na przeszkodzie temu, abym otrzymywał od Boga pomoc i wskazówki. Wierzą, że jest wręcz odwrotnie.

Wreszcie, nie wierzę, że grozi mi to, abym stał się „święty" na tyle, aby inni w moim towarzystwie czuli się nieswojo. Ponownie, prawdą może być przeciwieństwo. O ile ludzi krępuje moje towarzystwo, to chyba dlatego, że nie dość jestem dla nich święty. To prawdziwe wyzwanie popierać słowa czynami. Potrafię pisać bardzo budujące rzeczy, potrafię mówić bardzo budujące rzeczy, ale czasem łapię się na robieniu rzeczy mało budujących.

Jestem w drodze, nie dotarłem jeszcze do celu. Wygląda nawet na to, że wciąż jestem od niego daleko. Od „wczorajszego mnie" różni mnie tylko to, że przynajmniej odnalazłem swoją drogę. To wielki postęp w moim przypadku. Przez dłuższy czas nie miałem pojęcia, dokąd zmierzam, a potem dziwiłem się, że do niczego nie doszedłem.

Teraz wiem, dokąd idę. Wracam do Domu, do pełnej świadomości i wspólnoty z Bogiem. I nic mnie przed tym nie powstrzyma. Obiecał to sam Bóg. Teraz wreszcie wierzę w tę obietnicę.

Bóg pokazał mi też drogę. Jedną z wielu. Albowiem największą Bożą prawdą jest to, że nie ma jednej drogi powrotnej do Domu, lecz wiele. Do Boga wiedzie tysiąc różnych szlaków i każdy doprowadzi ciebie do Niego.

W rzeczy samej, wszystkie drogi prowadzą do Boga. Dlatego, że nigdzie indziej nie można pójść.

O tym mówi ta książka. O powrocie do Domu. Przedstawia doświadczenie Jedności z Boskością, czyli jak ja to nazwałem, wspólnoty z Bogiem. Opisuje drogę do niej prowadzącą: przez iluzje ludzkości do Ostatecznej Rzeczywistości.

Ta książka przemawia jednym głosem. Wierzę, że to głos Boga, inspiracja i obecność Boża przejawiająca się przeze mnie, a także przez ciebie. Gdybym nie wierzył, że głos, inspiracja i obecność Boga mogą przejawiać się przez każdego z nas, nie mógłbym uwierzyć w to, że religie świata wzięły swój początek z Bożego natchnienia.

Lecz wierzę, że religie mają rację: Bóg wkracza w nasze życie, w namacalny sposób, i nie trzeba być świętym ani mędrcem, aby tego zaznać.

Nie musisz przyjmować na wiarę moich słów. Największym szczęściem byłoby dla mnie, gdybyś nie wierzył w to, co tu znajdziesz.

Nie wierz.

Wiedz.

Po prostu wiedz.

Zobacz, czy coś zabrzmi dla ciebie prawdziwie. Jeśli tak, to dlatego, że połączyłeś się na powrót ze swą głęboko ukrytą mądrością. Jeśli nie, poznasz to też - dlatego, że połączyłeś się na powrót ze swą mądrością. W jednym i drugim przypadku zyskasz wiele, ponieważ doznasz, w chwili tego połączenia, swojej wspólnoty z Bogiem.

A z takim właśnie zamiarem trafiłeś tutaj.

Na stronice tej książki.

Na tę planetę.

Bądź pozdrowiony Neale Donald Walsch, Ashland, Oregon, lipiec 2000

Bóg przemawiał do ciebie wiele razy na wiele sposobów przez wiele lat, lecz rzadko tak jak teraz.

Tym razem zwracam się do wprost do Ciebie, co w dziejach waszej rasy miało miejsce zaledwie kilka razy.

Niewielu ludzi miało w sobie dość odwagi, aby tak właśnie Mnie odebrać - przemawiającego wprost do nich. A jeszcze mniej liczni są ci, którzy podzielili się z innymi tym, co usłyszeli. Ci, którzy to uczynili, zmienili świat.

Należeli do nich Ezop, Konfucjusz, Lao Tse, Budda, Mohamet, Mojżesz i Jezus.

Podobnie Czuangtsy, Arystoteles, Huangho, Sahara, Mahavira, Krisznamurti.

Również Paramahansa Yogananda, Ramana Mahariszi, Kabir, Ralph Waldo Emerson, Thich Nhat Hanh, Dalaj Lama, Elisabeth Clinton.

Oraz Sri Aurobindo, Matka Teresa, Meher Baba, Mahatma Gandhi, Khalil Gibram, Baha Allah, Ernest Holmes, Sai Baba.

Obok nich Joanna d'Arc, święty Franciszek, Joseph Smith... i wielu innych, których tu nie wymienimy. Lista mogłaby być dłuższa. Lecz w porównaniu z całkowitą liczbą ludzi, którzy żyli na tej planecie, to zaledwie garstka.

Ci nieliczni byli Moimi posłańcami - wszyscy oni bowiem głosili Prawdę, którą odnaleźli w swoich sercach - w miarę swojego doskonałego rozumienia, w najczystszy znany im sposób. I choć stanowili niedoskonały filtr, to jednak udostępnili waszej świadomości nadzwyczajną mądrość, z której czerpała korzyści cała ludzka rasa.

Zadziwiające jest to, jak podobne były ich objawienia. Mimo że występowali w tak różnych miejscach i czasach, oddzieleni od siebie setkami mil i lat, to równie dobrze mogliby wszyscy przemawiać w tym samym czasie, tak znikoma jest ich odmienność, a tak ogromna zbieżność.

Czas teraz powiększyć listę o tych żyjących obecnie, jako Moich najnowszych posłańców.

Przemówimy jednym głosem.

Chyba że stanie się inaczej.

Dokonasz wyboru, tak jak zawsze. Albowiem w każdej Chwili Teraźniejszości podejmujesz decyzje i ogłaszasz je działaniem.

Na początku twoje myśli są Moimi, a Moje twoimi. Na początku bowiem inaczej być nie może. Jest tylko jedno Źródło Tego Co Jest, i to jedno Źródło jest Tym Co Jest.

Z tego Źródła wyłaniają się wszystkie rzeczy i objawiają się jako pojedyncze upostaciowania Całości.

Indywidualne interpretacje jednego przesłania dają w wyniku cud Jedności w wielu formach.

Tę Jedność w wielu formach nazywacie Życiem.

Życie to Bóg, przełożony na wiele form.

Pierwszy poziom to przekład z ujednoliconej nie-fizykalności na zindywidualizowaną nie-fizykalność.

Drugi poziom to przekład ze zindywidualizowanej nie-fizykalności na zindywidualizowaną fizykalność.

Trzeci poziom to przekład ze zindywidualizowanej fizykalności na ujednoliconą fizykalność.

Czwarty poziom to przekład z ujednoliconej fizykalności na ujednoliconą nie-fizykalność.

W ten sposób dopełnia się cykl Życia.

Nieustanny proces przekładu Boga wytwarza nieskończone zróżnicowanie w obrębie Boskiej jedności. To zróżnicowanie w obrębie jedności nazwałem „pojedynczym upostaciowaniem". To indywidualny przejaw tego, co wprawdzie nie jest oddzielne, ale może być wyrażone indywidualnie.

Celem wszelkiego indywidualnego przejawu jest dostarczenie Mi doświadczenia siebie jako Całości, przez doświadczenie części Całości. Chociaż całość jest większa niż suma części, mogę tego doświadczyć tylko przez poznanie sumy.

Tym właśnie jesteście.

Jesteście Sumą Bożą.

Mówiłem to wam wielokrotnie i do wielu dotarło, że są synem Bożym. To też jest prawdą. Jesteście synami i córkami Boga. Nie ma znaczenia, jakich użyjecie nazw czy określeń. Końcowym wynikiem i tak będzie Suma Boża.

Tak jak i wszystko dookoła. Wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne. Wszystko Co Jest, Wszystko Co Kiedykolwiek Było i Wszystko Co Kiedykolwiek Będzie. Wszystkim Czym Jestem, jestem już teraz.

Jam Jest Który Jest -jak powtarzałem wam po wielokroć.

Nie przestałem być tym, czymkolwiek byłem kiedyś. I nie będę tym, czym nie jestem już teraz. Nie mogę stać się czymś, czym teraz nie jestem, ani przestać być, czymkolwiek byłem kiedyś.

Tak było na początku, jest teraz i będzie zawsze, na wieki wieków. Amen.

Zwracam się do was teraz, w tym dniu i czasie, kiedy wkraczacie w następne tysiąclecie, abyście mogli rozpocząć je inaczej: znając Mnie w końcu, wybierając Mnie wpierw i będąc Mną zawsze, pod każdym względem.

Wybór czasu nie jest przypadkowy. Zacząłem ten nowy przekaz na początku ostatniej dekady, prowadziłem dialog przez schyłek stulecia, a u progu nowego tysiąclecia przypomniałem wam, jak nawiązać przyjaźń ze Mną.

Obecnie, w pierwszym roku nowej ery, przemawiam do was jednym głosem, abyśmy mogli zaznać wspólnoty.

Jeśli wybierzesz doświadczenie wspólnoty z Bogiem, poznasz wreszcie, co to pokój, radość bez granic i miłość bez reszty, całkowita wolność.

Jeśli wybierzesz tę prawdę, odmienisz świat.

Jeśli wybierzesz tę rzeczywistość, powołasz ją do istnienia i doświadczysz wreszcie swojej prawdziwej istoty.

Będzie to najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś, i najłatwiejsza, jaką zrobisz.

Będzie to najtrudniejsza rzecz, jaką do tej pory zrobiłeś, ponieważ będziesz musiał wyprzeć się tego, za kogo się uważasz, i przestać wypierać się Mnie.

Będzie to najłatwiejsza rzecz, jaką zrobisz, ponieważ potem nic nie będziesz musiał robić.

Wszystko, co musisz, to być, i to być Mną.

Nawet to nie będzie aktem woli, lecz prostym uznaniem. Ja nie wymagam działania, lecz dopuszczenia.

Kiedy dopuścisz, że jesteś Mną, wpuścisz Mnie do swego serca. To twoja przepustka do nieba: bilet wstępu dla, czy lepiej, do Jednego.

Kiedy otwierasz przede Mną serce, otwierasz sobie bramę do nieba. A niebo możesz znaleźć na Ziemi. Zaiste wszystko może być „jako w niebie tak i na ziemi", gdy dobiegnie końca okres rozdziału i bliska jest pora pojednania.

Pojednania ze Mną, pojednania z wszystkimi innymi ludźmi, i każdą żyjącą istotą.

To właśnie przyszedłem wam objawić, raz jeszcze, przez dzisiejszych posłańców. Rozpoznacie ich, gdyż wszyscy będą głosić to samo przesłanie:

Wszyscy Stanowimy Jedno.

Tylko to jedno się liczy. Jest tylko to przesłanie. Wszystko inne w Życiu jest jego odbiciem. Wszystko inne śle tę wiadomość.

To, że do tej pory jej nie odebrałeś (słyszałeś) ją często, ale jej nie odebrałeś), przyczyniło się do wszystkich bez wyjątku nieszczęść, smutków, rozdźwięków i zgryzot w twoim doświadczeniu. Było przyczyną każdego morderstwa, każdego gwałtu i napadu, każdej wojny i każdej napaści, pomyślanej, słownej lub czynnej. Sprawiło każdą chorobę i spotkanie z, jak to nazywacie, „śmiercią". To tylko złudzenie, że nie jesteśmy Jednym.

Ludzie raczej wierzą w Boga: po prostu nie wierzą w Boga, który wierzy w nich.

Bóg w nich wierzy. I Bóg kocha ich bardziej, niż na ogół zdają sobie sprawę.

To nieprawda, że Bóg przestał rozmawiać z ludźmi dawno temu i milczy jak głaz.

To nieprawda, że Bóg gniewa się na ludzi i wypędził ich z Raju.

To nieprawda, że Bóg wyznaczył sobie rolę sędziego i ławy przysięgłych, i będzie decydował o tym, kto pójdzie do nieba, a kto do piekła.

Bóg kocha każdą ludzką istotę, która żyła, żyje lub będzie żyła.

Pragnieniem Boga jest, aby każda dusza powróciła do Niego, i nic nie może udaremnić Bogu spełnienia tego pragnienia.

Bóg od niczego nie jest oddzielony, i nic nie jest oddzielone od Boga.

Bogu nie potrzeba niczego, gdyż Bóg jest wszystkim, co jest.

To właśnie jest dobra nowina. Cała reszta to iluzja.

Ludzkość od dawna żyje w iluzjach. Nie dlatego, że jest głupia, lecz dlatego, że jest bystra. Ludzie intuicyjnie rozumieli istotną rolę iluzji. Lecz zapomnieli, że to wiedzą.

Zapomnieli też, że akt zapomnienia sam należy do tego, co zapomnieli - a więc do iluzji.

Teraz nadszedł czas przypomnienia.

Ty będziesz stanowić czołówkę w tym procesie. To nic dziwnego, zważywszy na to, co działo się dotąd w twoim życiu.

Sięgnąłeś po tę książkę, aby przypomnieć sobie Dziesięć Iluzji Ludzkości, po to, aby więcej nie dać się w nie złapać, lecz dostąpić wspólnoty z Bogiem przez życie w świadomości Ostatecznej Rzeczywistości.

Doskonale się złożyło, i nie przez przypadek.

Znalazłeś się tutaj, aby dowiedzieć się przez doświadczenie, że w twoim wnętrzu przebywa Stwórca i możesz się z Nim spotkać, kiedy tylko zechcesz.

Stwórcę można odnaleźć w sobie i wszędzie dookoła. Ale trzeba przejrzeć Dziesięć Iluzji Ludzkości. Przestać na nie zważać.

Oto te Dziesięć Iluzji. Zapoznaj się z nimi, aby je rozpoznać, gdy się z nimi zetkniesz.

  1. Istnieje potrzeba.

  2. Istnieje przegrana.

  3. Istnieje podział.

  4. Istnieje niedobór.

  5. Istnieje wymóg.

  6. Istnieje osąd.

  7. Istnieje potępienie.

  8. Istnieje uwarunkowanie.

  9. Istnieje wyższość.

  10. Istnieje niewiedza.

Pięć pierwszych to Iluzje Fizyczne, związane z istnieniem w ciele fizycznym. Pozostałe pięć to Iluzje Metafizyczne, związane z dziedzinami nie-fizykalnymi.

Każda z nich zostanie tu dogłębnie zbadana. Zobaczysz, w jaki sposób doszło do ich powstania, i w jaki sposób zaważyły na twoim życiu. Zanim przekaz ten dobiegnie końca, dowiesz się też, jak odwrócić skutki tych iluzji.

Pierwszym etapem naprawdę otwartej komunikacji jest gotowość odbiorcy do zawieszenia niewiary. Oto właśnie proszę. Odłóż na bok wszelkie poglądy, jakie zdążyłeś sobie wyrobić na temat Boga i Życia. Możesz do nich powrócić w każdej chwili. Nie chodzi o to, abyś na zawsze się z nimi rozstał, lecz na chwilę je od siebie odsunął, aby dopuścić możliwość, że może być coś, czego nie wiesz, a czego poznanie mogłoby wszystko zmienić.

Przyjrzyj się, na przykład, swojej reakcji na myśl, że Bóg porozumiewa się z tobą w tej właśnie chwili.

W przeszłości broniłeś się na wszelkie możliwe sposoby przed uznaniem, że możesz prowadzić prawdziwą rozmowę z Bogiem. Teraz proszę, abyś odłożył na bok te myśli i założył, że otrzymujesz ten przekaz bezpośrednio ode Mnie.

Aby ci to ułatwić, będę z reguły o sobie mówił w trzeciej osobie. Rozumiem, że może nieco cię drażnić, gdy używam pierwszej osoby. Choć będę to robił od czasu do czasu (aby przypomnieć ci, z jakiego źródła pochodzą te wypowiedzi), to na ogół będę mówił o sobie po prostu Bóg.

Może ci się wydać raczej nieprawdopodobne, że odbierasz ten przekaz wprost od Boga, lecz musisz rozumieć, że postawiłeś siebie w roli odbiorcy, po to, aby wreszcie przypomnieć sobie, Kim W Istocie Jesteś, oraz stworzone przez was iluzje. Niebawem pojmiesz do głębi, że to ty sprawiłeś, iż książka ta trafiła w twoje ręce. Lecz na razie tylko przyjmij do wiadomości, że zazwyczaj żyjesz złudzeniem.

Dziesięć Iluzji Ludzkości to złudzenia o nieodpartej niemal sile, powstałe w najwcześniejszym okresie waszego ziemskiego doświadczenia. Co dzień dodajecie do nich setki pomniejszych. Ponieważ w nie wierzycie, stworzyliście kulturowy mit, który pozwala wam żyć tymi iluzjami i w ten sposób je urzeczywistniać.

Rzecz jasna, one nie są w rzeczywistości rzeczywiste. Niemniej, zbudowaliście świat jakby rodem z Alicji w krainie czarów, w którym wszystko wydaje się naprawdę realne. I podobnie jak Szalony Kapelusznik będziecie zaprzeczać, że Fałsz jest fałszem a Prawda prawdą.

Robicie to od dawna.

Kulturowy mit to opowieść przez wieki i tysiąclecia przekazywana z pokolenia na pokolenie, opowieść, w której opowiadacie sobie samym o sobie.

Ponieważ mit ten oparty jest na iluzjach, nie sprzyja on rozumieniu rzeczywistości, wręcz odwrotnie.

Kulturowy mit ludzkości mówi, że:

  1. Bóg ma zadanie do wykonania. (Istnieje potrzeba).

  2. Wynik życia jest niepewny. (Istnieje przegrana).

  3. Jesteście oddzieleni od Boga. (Istnieje podział).

  4. Wszystkiego jest za mało. (Istnieje niedobór).

  5. Jest coś, co musicie zrobić. (Istnieje wymóg).

  6. Jeśli tego nie zrobicie, zostaniecie ukarani. (Istnieje osąd).

  7. Za karę skazani jesteście na wieczne męki. (Istnieje potępienie).

  8. Zatem miłość jest uwarunkowana. (Istnieje uwarunkowanie).

  9. Poznanie i spełnienie warunków daje wam przewagę nad innymi. (Istnieje wyższość).

10. Nie wiecie, że to wszystko są iluzje. (Istnieje niewiedza).

Przesiąkliście tym mitem kulturowym na wskroś i żyjecie nim bez reszty. „Tak już jest", mówicie jeden drugiemu.

Od stuleci to sobie wmawiacie. Nawet od tysiącleci. Od tak dawna, że iluzje te obrosły legendami. Kluczowe spośród nich sprowadzone zostały do koncepcji takich jak te...

- Bądź wola Twoja.

- Przetrwanie najlepiej przystosowanych.

- Zwycięzca zgarnia wszystko.

- Ciąży na was Grzech Pierworodny.

- Są grzechy śmiertelne.

- Zemsta należy do Mnie, rzecze Pan.

- Niewiedza nie szkodzi.

- Bóg jeden wie.

...i wiele innych, równie destrukcyjnych i nieużytecznych.

Na podstawie tych mitów, iluzji i koncepcji - nijak mających się do Rzeczywistości Ostatecznej - zrodziło się takie myślenie o Życiu:

Rodzimy się w nieprzyjaznym świecie, rządzonym przez Boga, który pewnych rzeczy od nas żąda, a innych zabrania, i skarze nas na wieczne męki, jeśli się w tym nie połapiemy.

Pierwszym doświadczeniem w Życiu jest oddzielenie od matki, Źródła naszego Życia. To wyznacza ramy całej naszej rzeczywistości, której doświadczamy w kategoriach odłączenia od Źródła Wszelkiego Życia.

Nie tylko oddzieleni jesteśmy od wszelkiego Życia, ale również od wszystkiego innego w Życiu. Cokolwiek istnieje, istnieje oddzielnie od nas. My sami jesteśmy wyodrębnieni z całej reszty. Nie chcemy, aby tak było, lecz tak jest. Pragniemy, aby było inaczej i wręcz staramy się, aby było inaczej.

Dążymy do zaznania ponownej Jedności z wszystkimi rzeczami, a szczególnie ze sobą na-

wzajem. Nie wiemy właściwie dlaczego, lecz wydaje się to niemal instynktowne. Wydaje się czymś naturalnym. Kłopot tylko w tym, że ten drugi nie wystarcza, aby nas zaspokoić. Czegokolwiek pragniemy, zawsze jest jakby nie dość. Nie dość dla nas miłości, nie dość czasu, nie dość pieniędzy. Nie możemy zdobyć dość tego, co naszym zdaniem potrzebujemy do szczęścia i spełnienia. Z chwilą kiedy myślimy, że mamy wystarczająco, postanawiamy, że chcemy więcej.

Jako że 'nie ma dość' tego, co naszym zdaniem potrzebujemy do szczęścia, musimy 'coś robić', aby pozyskać tego jak najwięcej. Za wszystko wymaga się od nas czegoś w zamian, począwszy od miłości Boga po naturalne dary Życia. Nie wystarcza proste 'bycie żywym'. Dlatego, podobnie jak całości Życia, nas samych jest niedostatek.

Ponieważ 'bycie' nie wystarcza, rusza rywalizacja. Jeśli jest niedobór rzeczy, trzeba rywalizować o to, co jest dostępne.

Musimy rywalizować o wszystko, włącznie z Bogiem.

Konkurencja jest ostra. W grę wchodzi przetrwanie. W tych zawodach zwyciężają najlepiej przystosowani. A zwycięzca zgarnia wszystko. Jeśli przegramy, czeka nas piekło za życia. A po śmierci, jeśli poniesiemy porażkę w rywalizacji o Boga, znów doświadczamy piekła — tym razem po wsze czasy.

Śmierć w istocie zesłał na nas Bóg, ponieważ nasi przodkowie dokonali niewłaściwego wyboru. Adam i Ewa cieszyli się wiecznym życiem w Rajskim Ogrodzie. Lecz Ewa spożyła owoc z drzewa Wiadomości Złego i Dobrego, i rozgniewany Bóg wygnał Adama i Ewę z Raju. Bóg za karę skazał ich, i całe ich potomstwo po wieczne czasy, na śmierć. Odtąd życie w ciele miałoby być ograniczone, podobnie jak wszelkie dobra Życia.

Lecz Bóg zwróci nam wieczne życie, jeśli nigdy więcej nie złamiemy już Jego praw. Miłość Boga jest bezwarunkowa, jedynie Jego nagroda nie. Bóg kocha nas nawet wtedy, gdy nas skazuje na wieczne potępienie. Boli go to jeszcze bardziej niż nas, ponieważ Jego pragnieniem jest, abyśmy powrócili do domu, ale nic nie może na to poradzić, jeśli zbłądzimy. Wybór należy do nas.

Sztuka polega więc na tym, aby nie zbłądzić. Trzeba wieść godziwe życie. Musimy się o to starać. Aby tak się stało musimy znać prawdę o tym, czego Bóg od nas żąda i czego zabrania. Nie sposób zadowolić Boga i nie sposób uniknąć Jego gniewu, jeśli nie umiemy odróżnić dobra od zła. Dlatego musimy poznać prawdę na ten temat.

Prawda ta jest prosta i dostępna. Wystarczy posłuchać proroków, nauczycieli, mędrców, oraz źródła i założyciela naszej religii. Jeśli religii, a co za tym idzie, źródeł i założycieli, jest więcej, musimy zadbać o to, aby wybrać tę słuszną. Niewłaściwy wybór możemy bowiem przypłacić przegraną.

Kiedy wybieramy tę właściwą, wybijamy się ponad innych, dotąd nam równych, stajemy się lepsi, ponieważ prawda jest po naszej stronie. Poczucie 'wyższości' pozwala nam rościć sobie prawa do nagród w zawodach bez stawania do nich. Ogłaszamy się zwycięzcami przed przystąpieniem do rywalizacji. Powodowani tą świadomością przypisujemy sobie wszystkie korzyści i układamy swoje 'Zasady Życia' w taki sposób, który uniemożliwia niemal innym zdobycie co istotniejszych nagród.

Nie robimy tego z podłości, lecz po to, aby zapewnić sobie wygraną - słusznie bowiem nam się należy, ponieważ to wyznawcy naszej religii, osoby naszej narodowości, naszej rasy, naszej płci, rzecznicy naszych przekonań politycznych znają prawdę i w związku z tym zasługują na zwycięstwo.

Ponieważ zasługujemy na wygraną, mamy prawo grozić innym, zwalczać ich, a nawet zabijać w razie konieczności, aby to osiągnąć.

Być może jest inny sposób życia, inny zamysł Boży, inna, wyższa prawda, ale my jej nie znamy. W gruncie rzeczy, nie jest nawet jasne, czy powinniśmy to wiedzieć. Niewykluczone, że nawet nie powinniśmy próbować się tego dowiedzieć, a tym bardziej poznać i zrozumieć Boga. Same starania są zarozumialstwem, a ogłoszenie, że posiadło się tę wiedzę jest jawnym bluźnierstwem.

Bóg to Wielka Niewiadoma, Niewidzialny Widz, Nieruchomy Środek. Dlatego nie można poznać prawdy, którą musimy znać, aby spełnić warunki, które musimy spełnić, aby zyskać miłość, którą musimy zyskać, aby uniknąć potępienia, którego staramy się uniknąć, aby dostąpić wiecznego życia, którym się cieszyliśmy, zanim to wszystko się zaczęło.

Owszem, szkoda, że tego nie wiemy, ale to nie powinno stanowić problemu. Wystarczy, że przyjmiemy na wiarę to, co jak nam się zdaje, wiemy - nasz mit kulturowy - i będziemy zgodnie z nim postępować. Tak właśnie próbowaliśmy postępować, zgodnie z własnymi przekonaniami, i wyniknęło z tego życie w takiej postaci, w jakiej go obecnie doświadczamy, oraz obecna rzeczywistość. "

Tak obmyśliła sobie to większość ludzi. Oczywiście, występują między wami drobne różnice, ale zasadniczo tak właśnie żyjecie, tak uzasadniacie swoje wybory i tak usprawiedliwiacie ich efekty.

Część z was nie zgadza się z tym wszystkim, lecz wszyscy zgadzają się z tym w części. Przyjmujecie te stwierdzenia za rzeczywistość nie dlatego, że odzwierciedlają mądrość, którą nosicie głęboko w sobie, lecz ponieważ ktoś inny powiedział wam, że to prawda.

Zmusiliście się, aby uwierzyć w te pozory rzeczywistości, świat na niby.

Lecz teraz czas zerwać ze światem na niby i wrócić do rzeczywistości. To niełatwe, ponieważ Ostateczna Rzeczywistość odbiega mocno od tego, co większość ludzi uznaje za realne. Dosłownie musisz być „w tym świecie, lecz nie z tego świata".

Czemu to miałoby służyć, jeśli żyje ci się dobrze? Niczemu. Nie miałoby sensu. Skoro jesteś zadowolony ze swojego życia i ze świata, w jakim teraz żyjemy, nie ma powodu, abyś szukał innej rzeczywistości.

To przesłanie adresowane jest do tych, którym nie odpowiada obecny stan, w jakim znajduje się świat.

Przyjrzymy się teraz kolejno poszczególnym iluzjom. Zobaczysz, w jaki sposób każda z nich przyczyniła się do panującego dziś na tej planecie sposobu życia.

Zauważysz, jak każda iluzja wyrasta z poprzedniej. Niektóre nawet brzmią podobnie. To dlatego, że są do siebie podobne. Wszystkie te iluzje to wariacje na temat Pierwszej Iluzji. Wzmacniają pierwotne zaburzenie.

Zrozumiesz, że każda nowa iluzja powstała po to, aby naprawić wadę tkwiącą w poprzedniczce. Zmęczeni naprawianiem błędów, zdecydowaliście w końcu, że nic z tego nie pojmujecie. Stąd ostatnia iluzja: Istnieje niewiedza.

Dzięki niej mogliście wzruszyć ramionami i przestać zaprzątać sobie głowę tajemnicą.

Lecz ewoluujący umysł nie mógł przejść w zbyt długi okres spoczynku. W ciągu zaledwie kilku tysiącleci - to mgnienie oka, naprawdę, w dziejach Wszechświata -doszliście do tego, że ignorancja przestała być błogosławiona.

Niebawem wydźwigniecie się z prymitywnego etapu waszej kultury. Niebawem dokonacie kwantowego skoku w pojmowaniu. Niebawem przejrzycie na wskroś... DZIESIĘĆ ILUZJI.




CZĘŚĆ PIERWSZA

Dziesięć Iluzji Ludzkości


1.Iluzja Potrzeby


Oto Pierwsza Iluzja: ISTNIEJE POTRZEBA

To nie tylko Pierwsza Iluzja, ale i największa. Opierają się na niej wszystkie pozostałe.

Wszystko, czego obecnie doświadczasz w życiu, wszystko, co odczuwasz w poszczególnych chwilach, ma swoją przyczynę w tej myśli, i w twoich wyobrażeniach na jej temat.

We wszechświecie potrzeba nie występuje. Potrzebuje się czegoś, jeśli wymaga się jakiegoś określonego wyniku. Wszechświat nie wymaga żadnego określonego wyniku. Wszechświat stanowi wynik.

Podobnie w umyśle Boga potrzeba jest nieobecna. Bóg potrzebowałby czegoś, gdyby pragnął jakiegoś określonego wyniku. Bóg nie pragnie wyniku. Bóg jest siłą sprawczą wszystkich wyników.

Gdyby Bóg potrzebował czegoś do osiągnięcia określonego wyniku, skąd by to wziął? Poza Bogiem nic nie istnieje. Bóg jest Wszystkim Co Jest, Wszystkim Co Było i Wszystkim Co Będzie. Nie ma czegoś, co nie byłoby Bogiem.

Łatwiej to uchwycić, jeśli podstawi się „Życie" w miejsce „Bóg". Te słowa są zamienne, więc nie wpłynie to na sens, ale pomoże lepiej zrozumieć.

Nie ma czegoś, co nie byłoby Życiem. Gdyby Życie potrzebowało czegoś do osiągnięcia określonego wyniku, skąd by to wzięło? Poza Życiem nic nie istnieje. Życie jest Wszystkim Co Jest, Wszystkim Co Było i Wszystkim Co Będzie.

Bóg nie potrzebuje, aby działo się cokolwiek innego niż to, co się dzieje.

Życie nie potrzebuje, aby działo się cokolwiek innego niż to, co się dzieje.

Wszechświat nie potrzebuje, aby działo się cokolwiek innego niż to, co się dzieje.

Taka jest natura rzeczy. Tak właśnie jest, a nie jak sobie to wyobrażałeś.

Zaczerpnąłeś ideę Potrzeby ze swojego doświadczenia, w ramach którego potrzebujesz różnych rzeczy do przetrwania. Załóżmy jednak, że wszystko ci jedno, czy żyjesz czy nie. Czego wówczas byś potrzebował?

Niczego.

I załóżmy, że nie jest możliwe, abyś nie żył.

Czego wówczas byś potrzebował?

Niczego.

Poznaj zatem prawdę o sobie: Nie sposób, abyś nie przetrwał. Nie możesz nie żyć. Pytanie nie, czy będziesz żył, tylko jak. To znaczy, jaką postać przyjmiesz? Co będzie twoim doświadczeniem?

Powiadam ci: niczego nie potrzebujesz, aby przeżyć. Przetrwanie masz zagwarantowane. Obdarzyłem was wiecznym życiem i nigdy go wam nie odbiorę.

Możecie na to powiedzieć, że co innego przetrwanie, a co innego szczęście. Możesz pomyśleć, że potrzebujesz czegoś, aby przeżyć szczęśliwie - że możesz być szczęśliwy tylko pod pewnymi warunkami. Choć to nieprawda, ty w to wierzysz. A ponieważ wiara wytwarza doświadczenie, tak doświadczyłeś i doświadczasz życia, i wyobrażasz sobie Boga, który doświadcza życia w taki sam sposób. Nie jest to prawdą ani odniesieniu do Boga ani do ciebie. Tylko że Bóg to wie.

Kiedy ty będziesz to wiedział, staniesz się jak On. Opanujesz sztukę życia i odmieni się twoja rzeczywistość.

Oto wielka tajemnica: Szczęście nie jest wynikiem określonych warunków. Określone warunki powstają jako wynik szczęścia.

To takie doniosłe stwierdzenie, że warto je powtórzyć.

Szczęście nie jest wynikiem określonych warunków. Określone warunki powstają jako wynik szczęścia.

Dotyczy to również każdego innego stanu istnienia.

Miłość nie jest wynikiem określonych warunków. Określone warunki powstają jako wynik miłości.

Miłosierdzie nie jest wynikiem określonych warunków. Określone warunki powstają jako wynik miłosierdzia.

Obfitość nie jest wynikiem określonych warunków. Określone warunki powstają jako wynik obfitości.

Podstaw na to miejsce jakikolwiek inny stan, a pozostanie prawdą, że Bycie poprzedza doświadczenie i je wytwarza.

Ponieważ tego nie rozumiałeś, wymyśliłeś sobie, że abyś czuł się szczęśliwy, muszą się zdarzyć pewne rzeczy - i wymyśliłeś Boga, który pod tym względem jest taki sam jak ty.

Lecz skoro Bóg jest Pierwszą Przyczyną, co może się zdarzyć, czego Bóg nie sprawił na samym początku?

I skoro Bóg jest wszechmocny, co może się stać, czego Bóg nie wybiera?

Czy jest możliwe, aby zaistniało coś, czego Bóg nie może udaremnić?

A jeśli Bóg z wyboru tego nie udaremnia, czy zaistnienie tego nie jest wynikiem wyboru Boga?

Oczywiście, że jest.

Ale dlaczego Bóg miałby dopuszczać do zaistnienia rzeczy, które Go unieszczęśliwiają? Odpowiedź na to pytanie jest dla ciebie nie do przyjęcia.

Mc nie unieszczęśliwia Boga.

Nie możesz w to uwierzyć, ponieważ to pociągałoby za sobą wiarę w Boga, który nie potrzebuje i nie osądza, a tego wyobrazić sobie nie możesz. A nie możesz wyobrazić sobie takiego Boga, ponieważ nie umiesz wyobrazić sobie takiego człowieka. Nie wierzysz, że sam potrafisz taki być - i odmawiasz tego samego Bogu.

Kiedy zrozumiesz, że potrafisz tak żyć, wtedy poznasz wszystko, co trzeba wiedzieć o Bogu.

Zobaczysz, że poniekąd miałeś rację widząc Boga na swoje podobieństwo. W czym Bóg miałby być większy od ciebie? Bóg jest Tym Czym Jesteś Ty i ty jesteś Tym Czym Jest Bóg. Lecz ty jesteś większy, niż ci się zdaje.

Mistrzowie to wiedzą. Po świecie chodzą właśnie teraz Mistrzowie, którzy to wiedzą. Wywodzą się z wielu tradycji, religii i kultur, ale mają jedną cechę wspólną.

Nic nie unieszczęśliwia Mistrzów. Na wczesnym etapie rozwoju waszej prymitywnej kultury ludziom daleko było jeszcze do tej postawy. Kierowało nimi wyłącznie pragnienie uniknięcia bólu czy nieszczęścia. Mieli zbyt ograniczoną świadomość, aby zrozumieć, że ból nie musi pociągać za sobą utraty szczęścia,

więc oparli swój ą strategię życiową na Zasadzie Przyjemności, jak ją później określono. Sięgali po to, co sprawiało im przyjemność, i wystrzegali się tego, co pozbawiało ich przyjemność (lub przysparzało bólu).

W ten sposób zrodziła się Pierwsza Iluzja, myśl, że Istnieje Potrzeba. Był to pierwszy błąd.

Potrzeba nie istnieje. To fikcja. W rzeczywistości nic nie jest potrzebne do szczęścia. Szczęście to stan umysłu.

To jednak nie mieściło się w zasięgu pojmowania waszych przodków. A ponieważ uważali, że do szczęścia potrzebne im są pewne rzeczy, założyli, że to samo dotyczy całości Życia. Założenie to obejmowało również tę część Życia, którą z czasem zaczęli pojmować jako Wyższą Potęgę - potęgę, która w koncepcjach pokoleń następnych występowała jako żywa istota, nazywana rozmaicie: Allah, Jahwe, Jehowa czy Bóg.

Wyobrażenie sobie potęgi przerastającej człowieka nie było trudne. W rzeczy samej, było konieczne. Należało wytłumaczyć jakoś zdarzenia, na które ludzie zupełnie nie mieli wpływu.

Błąd nie polegał na przyjęciu istnienia Boga (połączonej mocy i energii Wszystkiego Co Jest), lecz na założeniu, że tej Całkowitej Mocy i Energii było cokolwiek potrzebne; że szczęście, zadowolenie czy spełnienie Boga zależało od czegoś lub od kogoś.

To mniej więcej tak, jakby mówiło się, że Pełnia nie jest pełna, że potrzeba czegoś, aby Ją. dopełnić. To przecież sprzeczność sama w sobie - ale oni tego nie dostrzegali. Wielu nawet dziś tego nie dostrzega.

Stworzenie Boga zależnego przyczyniło się do powstania mitu kulturowego, mówiącego, że Bóg ma zadanie

do wykonania. Innymi słowy, są rzeczy, których zaistnienia Bóg chce i wymaga, a także określone sposoby, w jakich muszą się zdarzyć, aby Bóg był zadowolony.

Ludzie sprowadzili ten mit do formułki: Bądź Wola Twoja.

Pogląd, że Ja mam Wolę, zmusił was do szukania odpowiedzi na pytanie, jaka jest Moja Wola. Poszukiwania te szybko uzmysłowiły wam, że nie ma co do tego wśród was powszechnej zgody. A skoro nie wszyscy wiedzieli czy zgadzali się co do tego, jaka jest Wola Boga, nie wszyscy też mogli wypełniać Wolę Boga.

Co bystrzejsi na tej podstawie wyjaśniali, dlaczego niektórym powodzi się lepiej w życiu. Ale zarysował się nowy problem: Jak to możliwe, aby Wola Boża się nie działa, jeśli Bóg był Bogiem?

Widocznie w Pierwszej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Potrzeby to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą. odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Mieli rację. Ale postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Pierwszej Iluzji stworzona została Druga Iluzja.

2. Iluzja Przegranej


Oto Druga Iluzja: ISTNIEJE PRZEGRANA

Pogląd, że Wola Boża (jeśli przypiszemy Bogu wolę) może się nie spełnić, przeczył wszystkiemu, co wydawało się wam, że o Bogu wiecie - a mianowicie, że Bóg jest wszechmocną, wszechobecną Najwyższą Istotą, Stwórcą - mimo to skwapliwie go podchwyciliście.

Dało to początek iluzji wysoce nieprawdopodobnej, lecz mocno przemawiającej do ludzkich umysłów -Bóg może przegrać. Bóg może pragnąć czegoś i tego nie uzyskać. Bóg może życzyć sobie czegoś i tego nie otrzymać. Bóg może potrzebować czegoś i tego nie dostać.

Jednym słowem, Wolę Boga można udaremnić.

Była to dość naciągana koncepcja, gdyż nawet ograniczony ludzki umysł mógł zauważyć w niej sprzeczność. Lecz wasza rasa posiada bujną wyobraźnię i z zadziwiającą łatwością potrafi poszerzać granice wiarygodności. Nie tylko wymyśliliście Boga z potrzebami, wymyśliliście Boga, którego potrzeby mogą pozostać niezaspokojone.

Jak to uczyniliście? Raz jeszcze, dzięki projekcji. Dokonaliście projekcji własnej osoby na Boga.

Po raz kolejny przypisaliście Bogu cechę lub stan bycia zaczerpnięty wprost ze swojego doświadczenia.

Ponieważ spostrzegliście, że wam może się nie udać zdobycie wszystkiego, co jak wam się zdaje, potrzebne jest wam do szczęścia, ogłosiliście, że jest to prawdą również w odniesieniu do Boga. Wskutek tej iluzji powstał mit kulturowy, uczący, że wynik życia jest niepewny.

Mogło coś z tego wyjść, albo nie. Mogło być dobrze, albo nie. Wszystko na koniec będzie cacy - chyba że nie.

Dodanie wątpliwości do tego wszystkiego - wątpliwości, czy Bóg potrafi zaspokoić swoje potrzeby (przyjmując, że je ma) - zaowocowało waszym pierwszym doświadczeniem strachu.

Przed wymyśleniem historii o Bogu, który nie zawsze może postawić na swoim, niczego się nie lękaliście. Nie było się czego bać. Bóg wszystkim kierował, Bóg był samą Mocą, Cudownością i Chwałą, i świat był jak należy. Co mogło pójść źle?

Ale wtedy pojawiła się myśl, że Bóg może czegoś chcieć i tego nie dostać. Bóg może pragnąć, aby wszystkie Jego dzieci powróciły do Niego do nieba, ale Jego dzieci same, wskutek swoich czynów, mogły to udaremnić.

To również wystawiało ludzką wiarę na ciężką próbę, i znów ludzki umysł wyłapał w tym sprzeczność. W jaki sposób dzieci Stwórcy mogły pokrzyżować plany Stwórcy, jeśli Stwórca i jego dzieło to jedno? Jak wynik życia może być niepewny, jeśli stwarzał wynik Ten sam, który go doświadczał?

Widocznie w Drugiej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Przegranej to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

I znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Drugiej Iluzji stworzona została Trzecia Iluzja.

3. Iluzja Podziału


Oto Trzecia Iluzja: ISTNIEJE PODZIAŁ

Nie można było rozwiązać tej łamigłówki, jaką stanowiła Druga Iluzja, inaczej niż przez stworzenie trzeciej: Stwórca i jego twory nie są jednym.

Postawiło to przed ludzkim umysłem zadanie niemal niewykonalne - uznanie za możliwe czegoś, co jest niemożliwe, a mianowicie, że To Co Jest Jednym nie jest Jednym, że To Co Jest Łączne jest w rzeczywistości rozłączone.

Na tym polega Iluzja Podziału - myśl, że istnieją odrębne byty.

Wasza rasa rozumowała tak: jeśli twory były oddzielone od Stwórcy i jeśli Stwórca pozwalał swoim tworom robić, co im się żywnie podoba, wówczas było możliwe, aby twory te robiły coś, czego Stwórca sobie nie życzył. W takich okolicznościach Wolę Stwórcy można było pokrzyżować. Rzeczy mogły się dziać nie po Jego myśli.

Wskutek Podziału może zaistnieć Przegrana, a Przegrana możliwa jest tylko wtedy, gdy istnieje Potrzeba. Iluzje te są od siebie nawzajem zależne.

Pierwsze trzy są najważniejsze. Są tak istotne, mają tak kluczowe znaczenie dla pozostałych, że dla ich wyjaśnienia powstały odrębne kulturowe mity.

Poszczególne kultury wymyśliły swoje własne opowieści, ale wszystkie one, na swój sposób, zasadniczo mówią o tym samym. Do najgłośniejszych należy historia Adama i Ewy.

Opowiada ona o tym, jak Bóg stworzył pierwszego mężczyznę i pierwszą kobietę, którzy wiedli szczęśliwy żywot w Rajskim Ogrodzie. Cieszyli się wiecznym życiem i wspólnotą z Bogiem.

W zamian za ten dar błogiego Życia Bóg ponoć żądał tylko jednego: Nie wolno wam, przykazał im, spożyć owocu z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego.

Jak podaje legenda, Ewa mimo to zjadła ów owoc. Złamała zakaz. Ale to nie była wyłącznie jej wina. Skusił ją wąż, który tak naprawdę był istotą nazywaną przez was Szatanem lub Diabłem.

Kim jest ów Diabeł? Jak głosi inna opowieść, był to twór Boga, zbuntowany anioł, który ośmielił się dorównać swemu Stwórcy. Jest to wedle tejże opowieści najwyższe bluźnierstwo, ostateczna zniewaga. Wszelkie stworzenia powinny czcić Stwórcę i nigdy nie dążyć do tego, aby Mu dorównać czy Go przewyższyć.

W tym szczególnym przypadku odstąpiliście od reguły, przypisując Mi właściwości, które nie występują w ludzkim doświadczeniu.

Ludzcy dawcy życia w istocie bowiem pragną, aby ich potomstwo było nie mniej wspaniałe, jeśli nie jeszcze wspanialsze, od nich. Nic tak nie raduje normalnych rodziców jak widok ich dzieci, które zaszły dalej niż oni, osiągnęły więcej.

Natomiast Boga to mocno dotknęło i obraziło. Szatan, upadły anioł, został przegnany, oddzielony od zastępów, potępiony, i nagle pojawiły się dwie potęgi w Najwyższej Rzeczywistości, Bóg i Szatan, oraz dwie dziedziny, w których władali - niebo i piekło.

Jak głosi dalej ta opowieść, Szatan kusił ludzi, aby sprzeciwiali się Woli Boga. Tak oto Bóg i Szatan rywalizowali między sobą o duszę człowieka. I co niesamowite, tę rywalizację Bóg mógł przegrać.

Wszystko to świadczyło o tym, że mimo wszystko nie byłem Bogiem wszechmocnym... albo że byłem wszechmocny, ale nie czyniłem użytku z Mojej mocy, gdyż chciałem, aby Szatan miał równe szanse. Albo że wcale nie chodziło o to, aby Szatan miał równe szanse, lecz o to, aby ludzie mieli wolną wolę. Tylko że jeśli posłużylibyście się wolną wolą w sposób, którego nie pochwalałem, oddałbym was Szatanowi, który dręczyłby was przez całą wieczność.

Takimi to pokrętnymi historyjkami obrosły religijne doktryny na waszej planecie.

Jeśli chodzi o Adama i Ewę, wielu ludzi wierzyło, że ukarałem pierwszych ludzi za to, że Ewa spożyła zakazany owoc, wypędzając ich z Rajskiego Ogrodu. Oraz (jeśli jesteście w stanie dać temu wiarę), ukarałem każdego mężczyznę i każdą kobietę, którzy się po nich narodzili, obciążyłem ich winą pierwszych ludzi i skazałem na życie na Ziemi w oddzieleniu ode Mnie.

Za pośrednictwem tej oraz innych równie barwnych opowieści udramatyzowano trzy pierwsze iluzje w sposób, który szczególnie dzieciom zapadał głęboko w pamięć. Z takim powodzeniem zasiewały w dziecięcych sercach strach, że przekazywano je każdemu nowemu pokoleniu. W ten sposób pierwsze trzy iluzje osadzone zostały głęboko w ludzkiej psychice.

Bóg ma zadanie do wykonania. (Istnieje Potrzeba).

Wynik życia jest niepewny. (Istnieje Przegrana).

Jesteście oddzieleni od Boga. (Istnieje Podział).

Podczas gdy myśl, że istnieje Potrzeba i Przegrana, jest kluczowa dla pozostałych iluzji, to pogląd, że istnieje Podział, wywiera najsilniejszy wpływ na ludzkie sprawy.

Wpływ Trzeciej Iluzji odczuwa ludzkość po dziś dzień.

Jeśli uważasz, że Trzecia Iluzja to prawda, doświadczysz życia na jeden sposób.

Jeśli uważasz, że Trzecia Iluzja nie jest prawdą lecz właśnie iluzją doświadczysz życia na inny.

Doświadczenia te będą zgoła odmienne.

Obecnie niemal każdy na Ziemi przyjmuje Iluzję Podziału za prawdę. W rezultacie ludzie czują się oderwani od Boga i od siebie nawzajem.

Poczucie oddzielenia ode Mnie niezwykle utrudnia ludziom sensowne odnoszenie się do Mnie. Albo opacznie Mnie rozumieją albo się boją albo błagają Mnie o pomoc - albo zupełnie się Mnie wypierają.

Ludzie stracili przez to cudowną sposobność wykorzystania najpotężniejszej siły we Wszechświecie. Dobrowolnie wzięli na siebie jarzmo życia, na które jak im się wydaje, nie mają żadnego wpływu, w okolicznościach, których jak sądzą nie są w stanie zmienić, prowadzące do nieuchronnych, jak wierzą, doświadczeń i skutków.

Żyją w cichej rozpaczy, składając w ofierze swój ból, znosząc go pogodnie, wierząc, że swym utajonym bohaterstwem zasłużą sobie na niebo, gdzie otrzymają nagrodę.

Jest wiele powodów, dla których cierpienie bez zbytniego narzekania może być dobre dla duszy, ale zabieganie w ten sposób o nagrodę w niebie do nich nie należy. Odwaga jest swą własną nagrodą, a nic nie uzasadnia przysparzania innym cierpień - co dzieje się wskutek narzekania.

Dlatego też Mistrz nigdy się nie skarży i dzięki temu ogranicza cierpienie na zewnątrz siebie -jak i w sobie. Lecz ograniczanie cierpienia nie jest powodem, dla którego Mistrz nigdy nie narzeka - Mistrz nie interpretuje bowiem doświadczenia bólu jako cierpienia.

Ból jest doświadczeniem. Cierpienie jest sądem na temat tego doświadczenia. Wielu sądzi, że doświadczanie przez nich bólu jest niesprawiedliwe i nie powinno mieć miejsca. Lecz to, w jakiej mierze akceptuje się ból, widzi jego doskonałość, decyduje o tym, w jakiej mierze można się uwolnić w życiu od cierpienia. Dzięki takiemu pojmowaniu Mistrzowie przezwyciężają wszelkie cierpienia, chociaż nie udaje im się uniknąć bólu.

Nawet osoby, które nie osiągnęły duchowego mistrzostwa, zaznały różnicy między bólem i cierpieniem. Przykładem na to jest zgłoszenie się do dentysty w celu usunięcia mocno bolącego zęba. Wyrwanie go boli, ale jest to ból mile widziany.

Poczucie oddzielenia ode Mnie nie pozwala ludziom Mnie wzywać i wykorzystać, nawiązać przyjaźni ze Mną, zaprząc pełni Mego twórczego i uzdrowicielskiego potencjału do położenia kresu cierpieniu czy w jakimkolwiek innym celu.

Poczucie oddzielenia od siebie nawzajem umożliwia ludziom czynienie innym rzeczy, jakich nie dopuściliby się wobec siebie. Nie dostrzegając, że sami sobie to wyrządzają, przyczyniają się do powstawania i powielania niepożądanych skutków w swoim codziennym życiu i w skali całej planety.

Mówi się, że ludzkość nękają te same problemy co u zarania jej dziejów - i to prawda, choć z coraz mniejszym natężeniem. Przedstawiciele waszej rasy nadal przejawiają chciwość, przemoc, zazdrość i inne postawy, które nie służą nikomu, lecz teraz stanowią oni mniejszość. To znak, że się rozwijacie.

Mimo to wasze społeczeństwo skupia swe wysiłki nie tyle na dążeniu do zmiany takich zachowań co na ich karaniu. Myślicie, że poprawicie sytuację przez stosowanie kar. Niektórzy wciąż jeszcze nie rozumieją, że dopóki nie poprawią warunków społecznych, które sprzyjają niepożądanym zachowaniom czy wręcz zachęcają do nich, nie poprawią nic.

Dowodzą tego obiektywne analizy, lecz wielu ludzi ignoruje ich świadectwa i usiłuje rozwiązać problemy społeczne uciekając się do sposobów, które je zrodziły. Pragną skończyć z zabijaniem stosując zabijanie, skończyć z przemocą stosując przemoc, stłumić gniew gniewem. Postępując tak wpadają w pułapkę własnej hipokryzji i dają jej świadectwo.

Uznanie iluzyjności trzech pierwszych iluzji położyłoby kres powszechnemu zaprzeczaniu Jedności Życia oraz odsunęłoby groźbę zagłady całego życia na waszej planecie.

Wielu wciąż postrzega siebie w oderwaniu od reszty ludzi, od wszystkich innych żywych istot i od Boga.

Widzą, że siebie niszczą, ale twierdzą, że nie rozumieją, jak to się dzieje. Z pewnością nie wskutek ich indywidualnych działań, powiadają. Nie dostrzegają związku między swymi jednostkowymi decyzjami i wyborami a światem.

Takie przekonania są dość liczne i jeśli pragniecie, aby uległy zmianie, wy, którzy naprawdę rozumiecie prawo Przyczyny i Skutku, musicie wziąć sprawy w swoje ręce. Albowiem wasi bliźni uważają, że nie odbija się negatywnie na Całości to, że co tydzień wycina się setki drzew, aby mogli poczytać sobie niedzielny magazyn.

Nie odbija się negatywnie na Całości to, że szpikuje się atmosferę zanieczyszczeniami wszelkiego rodzaju, aby mogli zachować swój obecny styl życia.

Nie odbija się negatywnie na Całości to, że używają paliw kopalnych zamiast energii pochodzenia słonecznego.

Nie odbija się negatywnie na Całości to, że palą papierosy, spożywają czerwone mięso przy każdym posiłku, wchłaniają spore dawki alkoholu, i mają już dość tego ciągłego powtarzania, że owszem, odbija się.

Nie odbija się negatywnie, upierają się, i mają już dość ciągłego powtarzania, że owszem, odbija się.

Zachowania poszczególnych ludzi, wmawiają sobie, nie odbijają się tak negatywnie na Całości, aby doprowadzić do Jej upadku.

To byłoby jedynie możliwe, gdyby nic nie istniało oddzielnie - gdyby, w gruncie rzeczy, Całość sama wyrządzała to sobie. A to niedorzeczne. Trzecia Iluzja to prawda. Jesteśmy odrębni.

Mimo to wydaje się, że odrębne działania wszystkich odrębnych istot, które nie stanowią jedności ze sobą nawzajem ani z całością Życia, bardzo realnie oddziałują na samo Życie. Lecz coraz więcej ludzi zaczyna wreszcie zdawać sobie z tego sprawę, gdy społeczeństwo wkracza w następną fazę rozwoju.

To zasługa takich jak ty. Albowiem podnieśliście głos. Uderzyliście na alarm. Zadziałaliście wspólnie na rzecz powszechnego przebudzenia, każdy na swój sposób, niektórzy po cichu i w pojedynkę, inni w zespołach.

W minionych czasach nie byliście tak liczni, gotowi i zdolni do obudzenia innych. Tak więc ogół ludzi żył głęboko pogrążony w iluzji i dziwił się. Dlaczego problemy miałyby wynikać stąd, że jesteśmy od siebie oddzieleni? Jak to możliwe, że nie sprawdza się żaden inny model oprócz życia we wspólnocie -jeden za wszystkich, wszyscy za jednego?

Takie pytania zadawali sobie ludzie coraz częściej.

Widocznie w Trzeciej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Podziału to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterką.

I tak oto, w celu usunięcia wady Trzeciej Iluzji stworzona została Czwarta Iluzja.

4. Iluzja Niedoboru


Oto Czwarta Iluzja: ISTNIEJE NIEDOBÓR

Wynika ona z Trzeciej Iluzji, gdyż bez idei Podziału idea Niedoboru nie miałaby żadnego oparcia. Skoro istnieje tylko Jedna Rzecz i ta Jedna Rzecz Jest Wszystkim Co Jest, nie może być żadnego niedoboru, ponieważ ta Jedna Rzecz stanowi zarazem wszystko i w ten sposób...

Wystarcza sama sobie.

Zdanie to opisuje naturę Boga.

Jednak w doświadczeniu ludzkim jest inaczej, ponieważ ludzie wyobrażają sobie, że są oddzieleni od Boga, i oddzieleni również od siebie nawzajem. Lecz żaden człowiek nie jest odłączony od Boga, skoro Bóg jest Wszystkim, co jest. Dlatego ludzie nie są, i nie mogą być, oddzieleni od siebie nawzajem.

Zdanie to opisuje naturę ludzi.

Nietrafny byłby wniosek, że idea Podziału była „zła", że nie spełniła swojego zadania. W rzeczy samej, idea ta była błogosławiona, albowiem pozwoliła Całości zrozumieć, że stanowi sumę swoich części, a nawet coś więcej. Iluzja ta świetnie spełnia swoje zadanie, kiedy posługujecie się nią do tworzenia doświadczenia.

Lecz wy zapominacie, że podział to złudzenie, i wydaje się wam, że tak jest naprawdę. Iluzja przestaje stwarzać doświadczenie i staje się doświadczeniem.

To tak, jakby udawać złość, aby kogoś poruszyć, a potem naprawdę w nią wpaść. Albo udawać zainteresowanie kimś, aby wzbudzić u kogo innego zazdrość, i przekonać się, że iluzja nabiera bardzo realnego charakteru...

Zabieg sam staje się doświadczeniem.

Skutek był taki, że naprawdę uwierzyliście w swoją odrębność; uwierzyliście, że podział może zaistnieć w obrębie jednolitego pola, które nazywacie Wszechświatem.

Wspomniałem, że Trzecia Iluzja jest najpotężniejsza, i to prawda. Wywiera ogromny wpływ na wasze codzienne doświadczenie. Przede wszystkim zaś, z waszego przekonania o odrębności zrodziła się idea „niedostatku".

Kiedy była tylko Jedna Rzecz i wiedzieliście, że stanowicie tę Jedną Rzecz, nie mogło być mowy o tym, aby mogło nie starczyć. Zawsze było was (tej Jednej Rzeczy) dosyć. Lecz gdy uznaliście, że jest coś więcej niż Jedna Rzecz, wtedy (i tylko wtedy) mogło powstać wrażenie, że tej drugiej rzeczy jest za mało.

Ta „druga rzecz", której istnienie przyjmujecie, to treść Życia. Lecz to wy jesteście Życiem, i tym, co jest samym Życiem - czyli Bogiem.

Lecz dopóki będzie sobie wyobrażali, że jesteście oddzieleni od Boga, będziecie myśleć, że jesteście czymś innym niż Bóg - czyli Życie. Możecie sądzić, że jesteście tym, co żyje, ale nie samym Życiem.

To odgrodzenie Życia od Życia kryje się za tym, co nazwaliście wypędzeniem z Rajskiego Ogrodu. Nagle tam, gdzie dotąd panowało życie wieczne, pojawiła się śmierć. Nagle tam, gdzie dotąd panowała obfitość, pojawił się niedobór.

Wydaje się, jakby różne elementy życia rywalizowały ze sobą o Życie. W Rzeczywistości Ostatecznej to niemożliwe, ale nie w waszej wyobraźni. Uroiliście sobie, że wy sami stajecie do zawodów - z ptakami, z pszczołami, z każdą żywą istotą i całą resztą ludzi.

Stworzyliście koszmar, w którym to, co podtrzymuje wasze życie, jednocześnie je ogranicza. Dlatego podejmujecie starania, aby ujarzmić to, skąd czerpiecie życie. Wypowiedzieliście wojnę przyrodzie i naturalnemu porządkowi rzeczy.

Z pomocą nauki i techniki ingerujecie w naturę, manipulujecie nią tak, aby naginała się do waszej woli. W swym dążeniu do doświadczenia siebie takimi, jakimi jesteście w swym naturalnym stanie, powoli niszczycie naturę.

Już jesteście tacy, jacy staracie się być - wieczni, nie-ograniczeni, jedni ze wszystkim - lecz tego nie pamiętacie. Dlatego dążycie do podporządkowania sobie Życia, aby zaznać większej obfitości. I nawet nie wiecie, co czynicie.

Wszystko sprowadzone zostaje do jednego wspólnego mianownika - Życia. Każdy łaknie Życia i rzeczy, które podtrzymują Życie. A ponieważ uważacie, że jest was więcej, boicie się, że może zabraknąć Życia dla wszystkich.

Z tego strachu zrodziła się kolejna urojona rzeczywistość: śmierć.

Życie, które postrzegałeś jako wieczne (dopóki nie wyobraziłeś sobie swojej odrębności, nie przyszło ci do głowy, że może ciebie kiedyś nie „być"), teraz ma jakoby swój początek i koniec.

To przejaw Iluzji Niedoboru na najwyższym poziomie.

Doświadczenie początku i końca życia to w rzeczywistości powstanie i zanik poczucia własnej „odrębności". Możesz nie być tego świadomy. Ale na wyższym poziomie świadomości jest to jasne.

To właśnie na tym wyższym poziomie pragniesz zakończyć doświadczenie podziału, przypomnieć sobie, że to iluzja, którą stworzyliście.

Choć była mowa o tym wielokrotnie, nadeszła stosowna chwila, aby raz jeszcze wyjaśnić, po co ją stworzyliście.

Stworzyliście Iluzję Podziału po to, aby doświadczyć rzeczywistości Jedności. Danej rzeczywistości można doświadczyć tylko wtedy, gdy jest się poza nią. Kiedy jesteś częścią Całości, nie możesz doświadczyć siebie jako Całości, bo nie możesz siebie odnieść do niczego innego. W braku tego, czym nie jesteś, jako punktu odniesienia, przestajesz być tym, czym jesteś.

Jeśli nie ma zimna, nie istnieje gorąco. Jeśli nie ma wysokiego, nie istnieje niskie. Gdy wszystko jest niskie, wówczas nic nie jest niskie, ponieważ nie można tego poznać. Niskie może istnieć jako koncepcja, ale nie można go doświadczyć. Może być jedynie ideą, nigdy doświadczaną rzeczywistością.

Podobnie jeśli wszystkiego doświadcza się w jedności, wówczas niczego nie da się doświadczyć w jedności, ponieważ „jedność" nie istnieje jako osobne doświadczenie. Może istnieć jako koncepcja, ale nie można jej doświadczyć. Może być jedynie ideą, nigdy doświadczaną rzeczywistością.

W takich warunkach nie możesz poznać swojej prawdziwej istoty.

Lecz naszym pragnieniem jest poznać siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Dlatego wpierw musimy stworzyć doświadczenie, w którym nie jesteśmy naprawdę sobą. Ponieważ w Rzeczywistości Ostatecznej jest to niemożliwe, musimy tego dokonać za pośrednictwem iluzji.

W ten sposób możemy dowiedzieć się i radować się tym, jak jest naprawdę. W ten sposób możemy doświadczyć swojej Prawdziwej Istoty.

Wszystkiego.

Jednego i Jedynego.

Jesteśmy Zespołem, Pojedynczą Rzeczywistością W Mnogiej Postaci. Przybraliśmy Mnogą Postać, aby dostrzec chwałę naszej Pojedynczej Rzeczywistości i jej zaznać.

Oto proste wyjaśnienie celu, jakiemu służy świat względności, jakie podawałem wielokrotnie w trakcie naszego długiego dialogu. Powtarzam je tu, abyś mógł dogłębnie je pojąć i ocknąć się ze snu.

Dopóki się nie przebudzisz, Iluzja Podziału będzie wywoływać potrzebę przetrwania. Przed oddzieleniem się od Życia nigdy nie podawałeś w wątpliwość swojego przeżycia. Dopiero kiedy odsunąłeś się od Życia (ode Mnie) i wyobraziłeś sobie własną odrębność, samo Życie stało się tym, czego mogło zabraknąć. Zacząłeś podejmować decyzje powodowane tym, co twoim zdaniem, było konieczne do przetrwania - uszczknięcia więcej z Życia.

Stało się to twoim celem nadrzędnym, nowym podstawowym instynktem. Zacząłeś nawet sądzić, że uzasadnieniem spółkowania było zagwarantowanie przetrwania gatunku. Umknęło ci zupełnie, że spółkowanie było naturalnym przejawem jedynego prawdziwego instynktu - miłości.

Ten nowy podstawowy instynkt nazwaliście samozachowawczym, dopuszczając, że możecie się nie zachować. Lecz ten pogląd jest fałszywy, ponieważ wasze przetrwanie zagwarantowane jest na wsze czasy, a nawet dłużej. Lecz tego nie pamiętacie, zatem nie sądzicie, że Życia jest dosyć, zważywszy, że tak wielu się o nie ubiega.

Tak sobie to przedstawiacie. Jak wielki wyścig, w którym stajecie do zawodów z całą resztą Życia i którego stawką jest właśnie Życie. Sami z sobą rywalizujecie, aby dostać więcej siebie. Wasza wiara w niedobór doprowadziła was do wniosku, że nawet Boga jest za mało.

Nie tylko mało jest Życia (co wy przekładacie na wiarę w śmierć), nie tylko mało jest treści Życia (co wy przekładacie na wiarę w niedostatek), ale nawet jest mało Tego Co Stworzyło Życie (co wy przekładacie na wiarę w ograniczonego Boga).

Ponieważ wszystkie te rzeczy występują w ograniczonej ilości, musicie o nie rywalizować. A wskutek tego przekonania wyniszczacie planetę oraz samych siebie.

Wybijacie siebie nawet we współzawodnictwie o Boga, które nazywacie religią. Niejednokrotnie dążyliście do unicestwienia całych cywilizacji w swej obłędnej rywalizacji o Boga.

Oczywiście, nie przyznacie się do tego, ponieważ to równałoby się uznaniu, że być może tkwi jakiś błąd w waszym pojmowaniu życia i świata - a w szczególności Boga - a na to na razie się nie zdobyliście.

Do takiego kroku potrzeba ogromnej pokory, a pokora obecnie odgrywa pomniejszą rolę w waszej filozofii czy teologii.

Zwłaszcza wasze teologie wykazały się pychą, głosząc, iż znają wszystkie odpowiedzi, nie pozostawiając miejsca na pytania, nie dopuszczając wątpliwości.

Lecz coś w tych waszych przekonaniach nie gra. Pogląd, że jest mało - mało Boga, mało treści Życia, mało samego Życia - doprowadził nie tylko do powszechnej rywalizacji. Wywołał brutalne represje i nagminne depresje. Religie tłumiły szczere i otwarte dociekania prawdy, a rządy - formy sprzeciwu, i w rezultacie miliony ludzi żyją w ekonomicznym i psychicznym dołku. Wszystko to wzięło swój początek z idei niedostatku -albowiem dostatek rozwiązałby te wszystkie problemy.

Gdybyście uważali, że wystarczy dla wszystkich, przestalibyście wyniszczać siebie, walczyć o zasoby, spierać się o Boga.

Ale jest mało. Nie macie co do tego wątpliwości.

Lecz skoro jest niedostatek, jak zapewnić sobie dostatek?

Jak można zagwarantować sobie przetrwanie bez zabijania i swarów?

Widocznie w Czwartej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Niedoboru to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterką.

I tak oto, w celu usunięcia wady Czwartej Iluzji stworzona została Piąta Iluzja.

5. Iluzja Wymogu


Oto Piąta Iluzja: ISTNIEJE WYMÓG

Istnienie Niedoboru błyskawicznie i nieuchronnie doprowadziło do powstania następnej Iluzji.

Gdyby było dość wszystkiego, nie trzeba byłoby robić nic, aby otrzymać to, czego się pragnie czy potrzebuje. Wystarczyłoby wyciągnąć rękę i już. Ale ludzie ustalili inaczej. Jest mało, stwierdzili. Teraz więc musieli rozstrzygnąć kwestię, jak zapewnić sobie dostatek? Jak sobie zasłużyć'?

W waszym wyobrażeniu trzeba było coś zrobić, aby zdobyć to, czego było mało - coś, dzięki czemu można było rościć sobie do tego bezsporne prawo. Tylko w taki sposób mogliście wszystko - włącznie z Bogiem - podzielić z korzyścią dla siebie bez zabijania i swarów.

To coś, wymyśliliście sobie, stanowi Wymóg.

Należy go spełnić, cokolwiek to było, powiedzieliście sobie. Pogląd ten wciąż jest żywotny, może nawet jeszcze bardziej urósł w siłę. Wierzycie, że kiedy zrobicie to, co trzeba, możecie stać się tacy, jacy chcecie być.

Jeśli chcesz być szczęśliwy, kochany, bezpieczny, są rzeczy, które musisz zrobić. Nie możesz taki być, jeśli nie masz dość. A nie możesz mieć dość, jeśli nie zrobisz

tego, co trzeba, aby zapewnić sobie dostatek - zasłużyć sobie na niego.

Takie są wasze przekonania, nic więc dziwnego, że wynieśliście robienie na najwyższe miejsce w hierarchii wartości.

Nawet Bóg powiada, że trzeba coś uczynić, aby dostać się do nieba.

Tak sobie to ułożyliście.

Na tym polega Wymóg.

Zauważ, że wszystko to wynika z Trzeciej Iluzji - że jesteście odrębni. Gdyby był tylko Jeden z was, zawsze byłoby dość, dlatego nie trzeba byłoby nic robić, aby być czymkolwiek.

Idea podziału z kolei opiera się na Drugiej Iluzji - że istnieje Przegrana. Ponieważ Bogu nie powiodło się uzyskanie tego, czego pragnął, odłączył od siebie wszystkich ludzi.

Przegrana zaś osadzona jest w Pierwszej Iluzji - że istnieje Potrzeba. Gdyby Bóg niczego nie pragnął, nie doszłoby do Jego niepowodzenia, a Bóg niczego by nie pragnął, gdyby niczego nie potrzebował.

Tak naprawdę jest tylko jedna Iluzja, a wszystkie inne są jej odmianami. Cała reszta to rozwinięcie jedynej Iluzji, w różnym odcieniu.

Zatem Iluzja Wymogu to nic więcej jak inne ujęcie Iluzji Potrzeby. Podobnie Iluzja Niedoboru jest Iluzją Potrzeby postrzeganą z innej strony, tak jak Iluzja Przegranej i cała reszta Iluzji Ludzkości.

Gdy bliżej się przyjrzeć tym iluzjom, widać wyraźnie, że każda z nich wyrasta z poprzedniej. To tak, jakby oglądać pęczniejący balon.

Wasza rasa zarządziła, że istnieje Wymóg, który należy spełnić, aby uzyskać cokolwiek, czego jest mało, z miłością Boga włącznie. Było to postanowienie o niezwykle doniosłych konsekwencjach. W jego wyniku powstały całe wykazy i zbiory zasad i przepisów, wytycznych i nakazów, praw Boskich i praw ludzkich, wedle których waszym zdaniem musicie wieść swoje życie.

Oto kilka zaleceń, których według was trzeba przestrzegać, aby przeżyć godziwie swój czas na tym świecie:

Bądź grzecznym chłopcem lub grzeczną dziewczynką.

Nie odszczekuj się starszym.

Zbieraj dobre stopnie i idź na studia.

Skończ studia i znajdź dobrą pracę.

Ożeń się lub wyjdź za mąż i miej dzieci.

Bądźcie dobrymi rodzicami i dajcie swoim dzieciom więcej, niż sami dostaliście.

Bądź w porządku.

Wykonuj polecenia.

Nie rób nic złego - albo, przynajmniej, nie daj się przyłapać.

Idź za przywódcą.

Nie zadawaj zbyt wielu pytań i wystrzegaj się zadawania tych niewłaściwych.

Zadbaj o szczęście innych.

Nie zaliczaj siebie do grona tych, których starasz się uszczęśliwić, jeśli oznacza to wyłączenie z tego grona kogoś innego.

Nie narzucaj się nikomu, zwłaszcza kiedy się zestarzejesz.

A oto kilka zaleceń, których według was trzeba przestrzegać, aby zadowolić Boga i dostać się do nieba:

Nie rób nic złego - i nie myśl, że ujdzie ci na sucho.

Jeśli już zrobisz coś złego, na Boga, błagaj o przebaczenie i przyrzeknij, że nigdy więcej, przenigdy już tego nie zrobisz.

Bądź grzecznym chłopcem lub grzeczną dziewczynką.

Nie baw się ze sobą.

Nie baw się też z nikim innym. Nie w taki sposób...

Właściwie, nie baw się zbyt często. Postaraj się zrozumieć, że cielesne przyjemności w najlepszym razie odwracają uwagę od prawdziwego zadania, jakie masz do wykonania na tym świecie, w najgorszym zaś - śmiertelnie obrażają Boga.

Jeśli musisz się im oddawać, nie ciesz się.

Nie ciesz się pieniędzmi.

Nie ciesz się uwagą.

Nie ciesz się seksem.

Przede wszystkim, nie ciesz się seksem.

Nigdy, przenigdy nie pozwól sobie na seks poza-małżeński, i nigdy, przenigdy nie kochaj „w ten sposób" więcej niż jednej osoby.

Jeśli już musisz obcować intymnie w innym celu niż płodzenie dzieci, bądź skrępowany, nie raduj się tym w pełni.

Nie bierz pieniędzy za coś, co sprawia ci prawdziwą przyjemność, a gdy zrobisz fortunę, zatrzymaj dla siebie tylko znikomą jej część.

Wyznawaj właściwego Boga.

Na niebiosa, wyznawaj właściwego Boga.

Błagaj o zmiłowanie Boga za swą przyrodzoną ułomność i proś o pomoc w spełnieniu warunków, od których zależy Jego miłość.

Ludzie wierzą jeszcze w wiele innych rzeczy. Podałem tu tylko kilka przykładów. Tak trzeba postępować. Na tym polega Wymóg i wskazane jest, aby o tym wiedzieć.

Kto ustanowił ten Wymóg?

Mówicie, że Ja.

Twierdzicie, że Ja to wymyśliłem. A skoro jest za mało Boga, aby starczyło dla wszystkich, musicie przypisać sobie prawo do Mnie, aby uzasadnić to, że wyznaczyliście sobie rolę zwycięzcy w rywalizacji.

Twierdzicie więc, że wasz naród jest Jedynym Narodem w Pieczy Boga, albo że jesteście Narodem Wybranym, albo że wasza wiara jest Jedyną Prawdziwą Wiarą.

Rościcie sobie do Mnie prawa, i to zaciekle, zawzięcie, ponieważ uważacie, że jeśli Ja się wam należę, wówczas należy się wam wszystko inne czego zapragniecie, w Moim imieniu.

Czynicie to od wieków, wymachując waszymi świętymi księgami, krzyżami, sztandarami, aby usprawiedliwić środki, jakie podejmujecie w celu zagarnięcia tego, czego jest mało - z zabijaniem włącznie. Posunęliście się nawet do tego, że nazwaliście takie przedsięwzięcie świętą wojną, gdzie chcąc ukoić swoje dusze zadawaliście ból innym ciałom.

Dopuszczaliście się najbardziej bezbożnych czynów w imieniu Boga, a wszystko to dlatego, że waszym zdaniem Ja stawiam wam Wymóg, który musicie spełnić, aby zdobyć Mnie, Moją miłość i to, co składa się na treść Życia.

Dopóki będziecie wierzyć, że jest coś, co musicie zrobić, będziecie za wszelką cenę próbować dowiedzieć się, co to jest, a potem próbować to osiągnąć.

Osiągnięcie stanie się waszym bożkiem. Właściwie już jest. Lecz skoro robienie właściwych rzeczy przynosi szczęście i otwiera drogę do nieba, dlaczego wszystkie te starania cię unieszczęśliwiają i skąd wrażenie, że oddalasz się w gruncie rzeczy od Boga?

Poza tym, co chyba jeszcze ważniejsze, w jaki sposób określić, czy w ogóle było warto? Jaką miarą, jakimi kryteriami można stwierdzić, czy spełniło się Wymóg?

Tego nie wiedzieliście. Takie pytanie zaczęli zadawać sobie ludzie.

Widocznie w Piątej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Wymogu to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Piątej Iluzji stworzona została Szósta Iluzja.

6. Iluzja Osądu


Oto Szósta Iluzja: ISTNIEJE OSĄD

Wasze postanowienie, że trzeba coś zrobić, aby uzyskać cokolwiek, czego jest mało - włącznie z Bogiem -pociągało za sobą konieczność rozstrzygnięcia trudnych kwestii: Jak ustalić, czy ktoś spełnił Wymóg czy nie? I co się stanie z tymi, którzy go nie spełnili?

Z odpowiedzi na te pytanie zrodziła się idea Osądu. Ktoś musi być, rozumowaliście, najwyższym arbitrem. Skoro to Stwórca ustanowił Wymóg, wydawało się logiczne, że to On osądzi, kto spełnił Wymóg, a kto nie.

Wasza rasa od dawna wyznaje pogląd, że trzeba coś zrobić, aby zadowolić Boga - i że niezadowolenie Boga to rzecz straszna. Jest całkiem zrozumiałe, że doszliście do takiego wniosku. Rozglądając się wokół siebie, zauważyliście, że niektórym życie układa się dobrze, innym nie. Prymitywny umysł pytał, „Dlaczego"? I znalazł prymitywną odpowiedź.

Szczęście uśmiechało się do tych, dla których bogowie byli łaskawi. To bogów należało zadowolić, i do bogów należało osądzanie.

Wiara ta obrosła rytuałami i obrządkami ofiarnymi wszelkiego rodzaju, które miały za zadanie ugłaskać kapryśnych bogów.

W dawnych czasach wasze poczucie Niedoboru było tak silne, że w waszych wyobrażeniach nawet bogowie ze sobą się ścierali. Trzeba było zadowolić wielu bogów i często trudno było się rozeznać w tym, co należało robić, aby wszyscy byli szczęśliwi.

Każda nowa klęska żywiołowa, każde gradobicie, każdy huragan, każda susza czy głód, każde osobiste nieszczęście miało świadczyć o tym, że któryś z bogów się obraził - albo że toczyli między sobą wojnę.

Jak inaczej można było wytłumaczyć to, co się działo?

Wierzenia te zrodziły się w zamierzchłych czasach, a w ciągu kolejnych tysiącleci wykrystalizowały się do obecnej postaci. Dziś ludzie na ogół nie wierzą już w istnienie długiej listy srogich bogów, których należy ugłaskać. Dziś wierzy się przeważnie w jednego surowego Boga, którego trzeba udobruchać.

I choć mogłoby się wydawać, że wasza rasa już dawno temu wyrosła z prymitywnych przesłanek, które dały początek wizerunkowi Boga w rodzaju „Już Ja cię dopadnę", poglądy te wciąż pokutują w waszych teologiach.

Model Boga jako Mściciela nigdy nie wypadł z obiegu w waszym społeczeństwie. Posługujecie się osobistymi i światowymi klęskami na dowód jego zasadności. Jeszcze niedawno, na przykład, kiedy wybuchła epidemia AIDS, znalazło się wielu takich - w tym nawet przywódcy religijni - którzy głosili, że nieszczęścia życiowe są karą Boską za indywidualne i zbiorowe występki ludzi.

Ludzie przeważnie zgodni są co do tego, że istnieje ustalony przeze Mnie Wymóg, który muszą spełnić, aby zasłużyć sobie na nagrody tutaj i w niebie. Istnieją też kryteria Osądu, w oparciu o które określa się, kto spełnił Wymóg, a kto nie.

Z drugiej strony pewne teologie dobitnie stwierdzają, że nikt nie może spełnić Wymogu, obojętnie, co by robił. Choćby wiódł przykładne życie, wolne od błędów i potknięć. Jest tak, jak głoszą, ponieważ, wszyscy rodzimy się obciążeni (w niektórych religiach nazywa się to Grzechem Pierworodnym), ze skazą na duszy na samym starcie.

Tej skazy nie da się usunąć żadnym uczynkiem, nawet aktem skruchy, tylko mocą łaski Boskiej. A Bóg udziela łaski, jak uczą te teologie, wyłącznie tym, którzy zwracają się do Niego w ściśle określony sposób.

Mówią o Mnie, że jestem bardzo drobiazgowym Bogiem, który nie obdarowuje niebiańskimi rozkoszami nikogo, kto nie jest posłuszny Moim nakazom.

Podobno przestrzegam tego bardzo skrupulatnie; naprawdę nie ma znaczenia, jak dobrym się było, jak wspaniałomyślnym, życzliwym, miłosiernym. Nieważne, jak bardzo się żałuje za swoje wykroczenia, nieważne, co się zrobiło dla zadośćuczynienia. Nie liczy się nic a nic, że ktoś jak nikt przedtem przyczynił się do poprawy warunków życia na planecie: jeśli nie przyszedł do Mnie właściwą drogą, wymawiając właściwe słowa, wyznając właściwą wiarę, nie może zasiąść po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego.

Ponieważ wymagana jest taka prawość, można to nazwać praworządnością.

Zważywszy na ich wiarę w to, że Bóg w ten sposób ułożył swoje stosunki z człowiekiem, nie dziwi to, że ludzie dokładnie na tę samą modłę urządzili swoje wzajemne relacje.

Wzorując się na Bogu (co dobre dla Boga, powinno z całą pewnością być dobre dla was), ludzie z góry obciążają siebie „skazą". Jak już mówiłem, czynią to innym ludziom „niewłaściwej" płci, koloru skóry czy wyznania. Rozciągają to na tych o „niewłaściwym" pochodzeniu, miejscu zamieszkania, poglądach politycznych, orientacji seksualnej. Przypisując im rozmaite „uchybienia" „odgrywają Boga".

Utrzymujecie, że to Bóg nauczył was osądzać z góry, gdyż to Bóg naznaczył wasze dusze skazą- osądził was z góry, zanim zdążyliście się wykazać, w taki czy inny sposób.

Osądzanie z góry - czyli, przesąd - nie może być niczym nagannym, jeśli sam Bóg nie ma nic przeciwko temu.

A z jakiego niby powodu wszystkich was już w chwili narodzin uznałem za upadłych? Uczyniłem tak podobno, ponieważ pierwsi ludzie okazali się źli. W ten sposób wróciliśmy do pierwszych trzech iluzji, aby uzasadnić Czwartą, Piątą i Szóstą. Tak oto każda iluzja rodzi kolejną, a każda nowa potwierdza poprzednie.

Wam mit kulturowy opowiada o tym, jak Adam i Ewa zgrzeszyli i zostali wygnani z Raju, tracąc szczęście i swoje prawo do wiecznego życia - a wraz ze swoim zaprzepaszczając również wasze. To dlatego, że skazałem ich nie tylko na życie pełne zmagań i ograniczeń, ale także na śmierć u kresu życia (Czwarta Iluzja) - ani jedno ani drugie nie było ich udziałem przed upadkiem.

Inne mity i teologie rozpowszechnione na waszej planecie nie powielają historii Adama i Ewy, lecz mimo to potwierdzają istnienie Wymogu. Panuje pod tym względem jednomyślność: Ludzie są upadli w oczach Boga i jest coś, co muszą uczynić, aby osiągnąć doskonałość -co nazywane bywa Oczyszczeniem, Zbawieniem, Oświeceniem czy jeszcze inaczej.

Ponieważ wierzycie w ludzką niedoskonałość i jesteście przekonani, że zawdzięczacie tę cechę Mnie, bez żadnych skrupułów przenieśliście ją na innych. Jednocześnie oczekujecie od nich tego, czego Ja podobno spodziewam się po was: doskonałości.

I doszło do tego, że ludzie idą przez życie, żądając doskonałości od tych, którym sami przypisali niedoskonałość.

Najpierw postępują tak wobec samych siebie. To jest ich pierwszy, i często brzemienny w skutki, błąd.

Następnie postępują tak wobec innych. To ich druga pomyłka.

Sprawili, że niemożliwe jest dla nich lub dla innych spełnienie do końca...

Wymogu.

Rodzice żądają doskonałości od niedoskonałych dzieci, a dzieci żądają doskonałości od niedoskonałych rodziców.

Obywatele żądają doskonałości od niedoskonałych rządów, a rządy żądają doskonałości od niedoskonałych obywateli.

Kościoły żądają doskonałości od niedoskonałych wyznawców, a wyznawcy żądają doskonałości od niedoskonałych kościołów.

Jedni sąsiedzi żądają doskonałości od drugich, jedne narody od drugich, jedne rasy od drugich.

Przyjęliście Iluzję Osądu jako rzeczywistość; potem ogłosiliście, że skoro Bóg osądza was, to wy macie prawo osądzać innych. I osądzać ich osądzacie.

Wasz świat chętnie osądza zwłaszcza tych, którzy otrzymują nagrody, w postaci sławy, władzy czy sukcesu; te bowiem powinny przypaść tylko doskonałym, a wasz świat potępia każdego, w kim dopatrzy się najmniejszej skazy.

Tak gorliwie to czynicie, że właściwie nikt już nie może w obecnych czasach stać się wzorem, bohaterem, autorytetem; w ten sposób pozbawiacie się tego, co jest potrzebne waszemu społeczeństwu.

Wpadliście we własne sidła, nie możecie wyplątać się z sieci Osądów, na które skazaliście siebie nawzajem, i Osądu, na jaki w waszym przekonaniu skazał was Bóg.

Dlaczego proste spostrzeżenie na wasz temat przyprawia was o udrękę? Czy konstatacja faktu rzeczywiście jest Osądem? Czy nie może być po prostu spostrzeżeniem? Co z tego, że ktoś nie sprostał Wymogowi? Jakie to ma znaczenie?

Takie pytania zaczęli zadawać sobie ludzie.

Widocznie w Szóstej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Osądu to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

I znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Szóstej Iluzji stworzona została Siódma Iluzja.

7. Iluzja Potępienia


Oto Siódma Iluzja: ISTNIEJE POTĘPIENIE

Osąd musiał nieść ze sobą jakieś następstwa. Jeśli to prawda, że istnieje Osąd, musi być ku temu jakiś powód.

Najwidoczniej podlegało się osądowi w celu ustalenia, czy zasłużyło się na nagrody za spełnienie Wymogu.

Tak to sobie obmyślili ludzie. Szukając porady, odpowiedzi, zwrócili się ponownie do pierwotnych mitów kulturowych i do iluzji, na których się wspierały.

Opowiadaliście sobie, że Ja odgrodziłem się od was, kiedy po raz pierwszy nie sprostaliście Wymogowi.

Jako istoty doskonałe żyliście w doskonałym świecie, w Raju, i cieszyliście się życiem wiecznym. Lecz popełniając Grzech Pierworodny, utraciliście przyrodzoną doskonałość i położyliście kres swemu doświadczeniu doskonałości pod każdym względem.

Nigdy nie umieraliście; śmierć nie istniała. Lecz z nastaniem końca waszego doświadczenia doskonałości uznaliście Czwartą Iluzję za fakt. Istnieje Niedobór. Jest mało. Nawet Życia jest mało.

Więc to śmierć musiała być konsekwencją. Na tym polegała kara za niespełnienie Wymogu.

Lecz jak to możliwe?", głowiły się tęgie umysły. Każdy w końcu umiera. W jaki sposób śmierć może stanowić karę? Przecież umierali nawet ci, którzy sprostali Wymogowi!

Być może racją istnienia śmierci był po prostu Niedobór we wszechświecie. Ogólny niedostatek - tak przedstawiały się rzeczy. Takie nauki wyciągnęliście z Czwartej Iluzji.

Lecz skoro śmierć wynikała z Niedoboru, to jaki był skutek niespełnienia Wymogu?

Coś tutaj było nie tak. Coś się nie zgadzało. Sięgnęliście do swego pierwotnego mitu. Bóg wypędził Adama i Ewę z Raju, gdy nie zastosowali się do Jego wymagań. To doprowadziło do Podziału, to z kolei do Niedoboru, a to zaś do powstania Wymogu.

Zatem Niedobór był następstwem Boskiej kary. Karą było oddzielenie, skutkiem - niedostatek. Śmierć to wynik niedoboru Życia - a więc stanowi karę.

W ten sposób rozumowaliście. Celem śmierci zapewne było ukaranie was za niespełnienie Wymogu. Bez śmierci, było tylko to, co zawsze - mianowicie, Życie Wieczne. A skoro mogliście żyć wiecznie, co mogło być następstwem „nie zdania" egzaminu?

Dlatego trzeba było nazwać nagrodą to, co było zawsze.

Otóż to!", zakrzyknęliście. Życie Wieczne to nagroda. Ale stanęliście przed kolejną łamigłówką. Skoro istniała śmierć, niemożliwe było Życie Wieczne.

Hmmm.

Było to nie lada wyzwanie. Jak pogodzić ze sobą istnienie obu - mimo że jedno wykluczało drugie.

Uznaliście, że śmierć fizycznego ciała nie oznacza waszego końca. Skoro istnienie śmierci przekreśla możl iwość wiecznego życia, doszliście do wniosku, że życie trwa wiecznie po śmierci fizycznej.

Ale skoro życie trwa dalej, bez końca, jakie znaczenie ma śmierć?

Żadne. Więc trzeba było stworzyć w waszym doświadczeniu po śmierci... nową jakość.

Nazwaliście ją Potępieniem.

Pasowała doskonale, gdy się nad tym zastanowiliście. Znakomicie przystawała do Drugiej Iluzji - wynik życia jest niepewny; Istnieje Przegrana!

Teraz i wilk był syty i owca cała. Można było pogodzić śmierć z Życiem Wiecznym, karę z nagrodą. Umieszczając Życie Wieczne i nagrodę po śmierci, udało wam się przeobrazić śmierć po prostu w najwyższy przejaw Niedoboru - najbardziej imponujący dowód na Czwartą Iluzję.

Odtąd jedna iluzja naprawdę zaczęła wspierać drugą. Świetnie się ze sobą splatały. Tym samym zadanie zostało wykonane; wasza rzeczywistość była pochodną waszego kulturowego mitu, a także niekończącym się szeregiem dalszych umacniających go opowieści, tworzonych i przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Opowieści wspierają Mit, a Mit wspiera Iluzje. Taka jest podbudowa waszego obrazu wszechświata. To właśnie leży u podstaw waszych pojęć.

Wszystkie one - bez wyjątku - są błędne.

Śmierć nie istnieje. Powiedzieć, że śmierć istnieje, to powiedzieć, że wy nie istniejecie, gdyż wy jesteście samym Życiem.

Powiedzieć, że śmierć istnieje, to powiedzieć, że Bóg nie istnieje, gdyż Bóg jest wszystkim, co jest (dokładnie tym jest Bóg), a jeśli wszystkie rzeczy tworzą jedną całość (którą tworzą), wówczas gdy jedna rzecz umiera, to wszystko umiera - czyli umiera Bóg. Jeśli jedna rzecz ginie, ginie Bóg.

Tak, oczywiście, być nie może. Wiedz zatem to: Bóg i śmierć wzajemnie się wykluczają. Istnienie jednego nie da się pogodzić z istnieniem drugiego.

Jeśli śmierć istnieje, nie ma Boga. Albo Bóg nie jest wszystkim, co jest; taki z tego wniosek.

To ciekawe pytanie. Czy istnieje coś, czym Bóg nie jest?

Jeśli wierzysz, że Bóg istnieje, ale jest coś, czym On nie jest, wtedy jesteś w stanie przyjąć wiele innych rzeczy. Nie tylko śmierć, ale i Diabła, i wszystko, co mieści się między nimi.

Z drugiej strony, jeśli wierzysz, że Bóg jest energią Życia, która nigdy nie umiera, tylko zmienia postać, i że ta Boska energia nie tylko jest zawarta we wszystkim, ale stanowi wszystko - że jest energią, która kształtuje to, co się wykształciło - wówczas zaledwie drobny krok dzieli was od zrozumienia, że śmierć nie istnieje i istnieć nie może.

Tak właśnie jest. Jestem energią Życia. Siłą, która kształtuje to, co się wykształciło. Wszystko, co widzicie, jest Bogiem, w różnych kształtach.

Wy wszyscy jesteście Bogiem, który się wykształca.

A wykształcenie to wiedza. Wiedza, że jesteście Bogiem.

Wiele razy ci o tym mówiłem, lecz teraz możesz to wreszcie zrozumieć.

Sporo było powtórek w naszych rozmowach, rzecz jasna, celowo. Musisz przyswoić sobie każdą koncepcję, jaką tu poznałeś, zanim sięgniesz po nowe.

Niektórzy chcieliby szybciej się posuwać. Niektórzy powiedzieliby, „Dobrze, to już pojąłem!". Ale czy naprawdę? Przeżyte życie jest miarą tego, co pojąłeś i czego nie pojąłeś. Odzwierciedleniem twych najgłębszych wglądów.

Jeśli doświadczasz w życiu nieustannej radości i niezmąconej błogości, to zrozumiałeś. Nie oznacza to, że w twoim życiu nie występują okoliczności, które powodują cierpienia i rozczarowania. Znaczy to, że żyjesz w radości wbrew tym okolicznościom. Twoje doświadczenie nie ma z nimi nic wspólnego.

Na tym polega bezwarunkowa miłość, o której wielokrotnie mówiłem. Można ją odnieść do innej osoby albo do samego Życia.

Kiedy bezwarunkowo kochasz Życie, kiedy kochasz je „nad życie", wówczas kochasz Życie takim, jakim objawia ci się w tej chwili, w tym miejscu, w ten sposób. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy „widzisz doskonałość".

Powiadam ci: wszystko i wszyscy są doskonali. Kiedy to dostrzegasz, wstąpiłeś na drogę prowadzącą do duchowego mistrzostwa. Lecz jest to dla ciebie niewidoczne, dopóki nie zrozumiesz, co każdy stara się osiągnąć i jaki jest cel tego wszystkiego.

Na przykład, kiedy pojmiesz, że w tym dialogu raz po raz powracamy do kluczowych myśli po to, abyś głębiej je zrozumiał i posuwał się naprzód na swej drodze do mistrzostwa duchowego, wówczas pokochasz powtórki. Pokochasz, ponieważ wiesz, jaka płynie z nich korzyść. Z otwartymi rękami przyjmiesz ten dar.

To przyniesie ci spokój ducha, w tej i każdej następnej chwili, bez względu na to, jak źle mogłeś wcześniej je osądzać. Odnajdziesz nawet w sobie pogodę w chwilach poprzedzających śmierć, bo ujrzysz jej doskonałość.

Jeszcze bardziej zbliżysz się do mistrzostwa, gdy pojmiesz, że w każdej chwili umierasz. Każda chwila to koniec twojego dotychczasowego „ja" i początek nowego życia, w którym stajesz się takim, jakim postanawiasz być teraz.

W każdej chwili stwarzasz siebie na nowo. Robisz to świadomie lub nie.

Nie musisz stawać w obliczu „śmierci", jak ją do tej pory nazywałeś, aby doświadczyć więcej życia. Możesz pełniej doświadczać życia, ilekroć zapragniesz, na setki sposób, setki razy - w chwili narodzin, w chwili śmierci czy w dowolnej chwili między narodzinami i śmiercią.

Zapewniam cię: doświadczysz więcej życia w momencie fizycznej śmierci - a to unaoczni ci dobitnie, że życia naprawdę jest więcej, że życie trwa nadal i nigdy, nigdy się nie kończy. Uświadomisz sobie wtedy, że nigdy nie było za mało. Nie było za mało Życia i nigdy nie było za mało treści życia.

To rozbije w pył Czwartą Iluzję, na zawsze. Lecz Iluzję tę można rozwiać przed śmiercią, i na tym polega Moje przesłanie.

Aby zaznać więcej życia, trzeba doświadczyć więcej umierania. Umierać można niejeden raz! Możesz doświadczać każdego momentu życia na podobieństwo śmierci, śmierć bowiem nie jest niczym innym jak końcem jednego doświadczenia i początkiem drugiego.

Możesz wówczas urządzać małe pogrzeby temu, co przeminęło, umarło. A potem odwrócić się i budować przyszłość, wiedząc, że nastąpi.

Idea niedoboru legnie w gruzach i każdą złotą Chwilę Obecną możesz zacząć wykorzystywać inaczej, bardziej ją doceniać i rozumieć, z większą świadomością.

I twoje życie na zawsze się odmieni.

Kiedy już wiesz, że zawsze jest więcej Życia, możesz posłużyć się iluzją niedoboru Życia z korzyścią dla siebie. Pomoże ci ona, zamiast przeszkadzać w drodze powrotnej do domu.

Wreszcie możesz się odprężyć, gdyż wiesz, że masz mnóstwo czasu, mimo że wydaje się, jakby czas uciekał. Możesz tworzyć z ogromną łatwością, ponieważ wiesz, że masz przed sobą mnóstwo Życia, mimo że wydaje się, jakby twoje życie się kończyło. Możesz odnaleźć radość i spokój, mimo że wydaje się, jakby nie było dość tego, co twoim zdaniem potrzebujesz w życiu – ponieważ jest dość. Jest dość czasu, dość Życia, dość treści życia, abyś mógł wieść szczęśliwe życie.

Gdy pozwolisz sobie na doświadczenie dostatku tego, czego jak wcześniej ci się wydawało, jest za mało, nastąpią niezwykłe zmiany w twoim sposobie życia.

Kiedy wiesz, że jest dość, przestajesz rywalizować z innymi. Przestajesz zabiegać o miłość, pieniądze, seks, władzę czy cokolwiek innego, czego miałeś wrażenie, jest za mało.

Koniec konkurencji.

To zmienia postać rzeczy. Zamiast rywalizować z innymi o to, czego pragniesz, zaczynasz to rozdawać. Zamiast walczyć o miłość, obdarzasz miłością. Zamiast śnić

o sukcesie, dbasz o to, aby inni odnosili sukces. Zamiast sięgać po władzę, rozbudzasz w innych poczucie władzy.

Zamiast domagać się czułości, uwagi, seksualnego zaspokojenia i poczucia bezpieczeństwa, spostrzegasz, że sam stajesz się źródłem tych wszystkich rzeczy. Wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłeś, dostarczasz innym. Zadziwiające jest to, że jak dajesz, tak i otrzymujesz. Nagle masz więcej tego, co rozdajesz.

Powód jest oczywisty. Nie ma to nic wspólnego z tym, że to, co uczyniłeś, jest „moralnie słuszne" czy „duchowo oświecone" albo „Wolą Boga". Wynika to z prostej prawdy: nie ma nikogo innego.

Jest tylko jeden z nas. Ale iluzja podpowiada co innego. Mówi, że jesteście oddzieleni od siebie nawzajem i ode Mnie. Mówi, że jest mało - nawet mało Boga -i dlatego trzeba sobie zasłużyć na to, aby dostać. Mówi, że jesteście bacznie obserwowani, czy na pewno postępujecie właściwie. Mówi, że jeśli nie, zostaniecie potępieni.

Nie wydaje się to raczej przejawem miłości. Lecz jeśli jest jedna rzecz, o której zgodnie uczą was wasze mity kulturowe, to jest nią to, że Bóg jest Miłością. Najwyższą Miłością. Skończoną Miłością. Niezgłębioną Miłością. Lecz jeśli Bóg jest Miłością, to jak może istnieć potępienie? Jak Bóg może skazywać nas na wieczne nie-wysłowione męki?

Takie pytania zaczęli zadawać sobie ludzie.

Widocznie w Siódmej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Potępienia to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

I znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Siódmej Iluzji stworzona została Ósma Iluzja.



8. Iluzja Uwarunkowania


Oto Ósma Iluzja: ISTNIEJE UWARUNKOWANIE

Aby Potępienie miało rację bytu, musi być coś, czego nie rozumiecie, jeśli chodzi o miłość.

Do takiego doszliście wniosku. I wymyśliliście Uwarunkowanie jako właściwość życia po to, aby rozwiązać jakoś dylemat, przed którym stanęliście.

Wszystko w życiu musi być czymś uwarunkowane. „Czyż to nie oczywiste?", odzywały się co tęższe umysły. Czyżbyście nie rozumieli Drugiej Iluzji? Wynik życia jest niepewny.

Istnieje przegrana.

Oznacza to, że może wam się nie udać pozyskać miłości Boga. Miłość Boga jest warunkowa. Musisz sprostać Wymogowi. Jeśli Go nie spełnisz, zostaniesz odtrącony. Czyż nie tego właśnie nauczyła nas Trzecia Iluzja?

Wasze mity kulturowe są bardzo wymowne. W naszym dialogu odwoływałem się głównie do opowieści przyjętych w kulturze Zachodu, ponieważ w obrębie tej kultury został on zainicjowany. Ale kultury Wschodu, a także wszelkie inne tradycje i kręgi w całym swym zróżnicowaniu, również wytworzyły swoje mity, z których większość oparta jest na Dziesięciu Iluzjach.

Jak już zaznaczałem, iluzji jest więcej. Codziennie tworzycie setki nowych. Każda kultura wymyśla własne, ale w taki czy inny sposób wszystkie one wyrastają z tych samych błędnych przekonań. Świadczy o tym to, że wywołały takie same skutki.

Życie na waszej planecie naznaczone jest chciwością, przemocą, zabijaniem i, niemal wszędzie, warunkową miłością.

Nauczyliście się kochać warunkowo wskutek waszej koncepcji Najwyższej Istoty, jakkolwiek ją ujmujecie, która kocha was pod pewnymi warunkami. Albo jeśli nie wierzycie w Najwyższą Istotę, lecz w Życie, wówczas wyobrażacie sobie Życie jako proces objawiający się w kategoriach warunkowości. To znaczy, że jeden warunek zależy od drugiego. Niektórzy nazwaliby to Przyczyną i Skutkiem.

Ale co począć z Pierwotną Przyczyną?

Tego nie zdołał rozgryźć nikt z was. Nawet najwybitniejsi naukowcy daremnie próbowali zgłębić tę tajemnicę. Nawet najwięksi filozofowie nie rozwikłali tego problemu. Kto stworzył Stwórcę?

Jeśli uznajesz Wszechświat przyczynowo-skutkowy, w porządku - ale co jest przyczyną Pierwotnej Przyczyny? O to rozbija się wasza nauka. Na tym kończy się wasza droga. W tym miejscu urywa się wasze rozumienie.

Pora odlecieć z urwiska. We wszechświecie nie ma Warunkowości. To Co Jest po prostu jest, Jego istnienie nie jest niczym uwarunkowane.

Rozumiesz?

Co Jest" nie może nie być. To prawda niezależna od okoliczności. Dlatego też Życie jest wieczne. Ponieważ Życie jest Tym Co Jest, a To Co Jest nigdy nie może przestać być.

Życie było zawsze, jest teraz i będzie zawsze, bez końca.

Tak samo Bóg. Gdyż Bóg to Życie.

Tak samo miłość. Gdyż miłość to Bóg.

Zatem miłość nie zna warunków. Miłość po prostu jest i żadne okoliczności nie mogą sprawić, aby zniknęła.

Na miejsce „miłości" podstaw słowo „Życie" albo „Bóg" i powyższe zdanie będzie nie mniej prawdziwe.

Miłość warunkowa to oksymoron.

Pojmujesz? Te rzeczy wzajemnie się wykluczają. Doświadczenie Uwarunkowania i doświadczenie miłości nie mogą zaistnieć w tym samym czasie i miejscu.

Wasze przekonanie, że mogą, prowadzi was do zguby.

Wasza cywilizacja postanowiła żyć Ósmą Iluzją w najwyższym wydaniu. Skutek jest taki, że samej cywilizacji grozi zagłada.

Wy nie zginiecie. Nie możecie. Albowiem jesteście samym Życiem. Niemniej postać, w jakiej wyrażacie Życie w chwili obecnej - cywilizacja, jaką zbudowaliście - nie trwa wiecznie. Cud waszej prawdziwej istoty zawiera się w tym, że możecie zmienić postać, kiedy tylko zechcecie. W gruncie rzeczy czynicie to nieustannie.

Jeśli jednak odpowiada wam forma, w jakiej teraz doświadczacie siebie, po co ją zmieniać?

Kwestię tę musi rozstrzygnąć cała ludzka rasa.

Dano wam raj do zamieszkania. Udostępniono każdą możliwą rozkosz fizycznego życia. Naprawdę żyjecie w Rajskim Ogrodzie. Wasz mit kulturowy częściowo mówi prawdę. Ale nie zostaliście ode Mnie oddzieleni i nigdy tak się nie stanie. Możecie doświadczać tego raju tak długo, jak wam się podoba. Albo możecie go unicestwić w jednej chwili.

Co wybieracie?

Wygląda na to, że to drugie.

Czy taki jest wasz wybór? Czy to wasza świadoma decyzja?

Rozważcie to starannie. Od waszej odpowiedzi wiele zależy.

Mimo braku prawdziwej Warunkowości we Wszechświecie mocno wierzyliście w Jej istnienie. Z pewnością istnieje w Królestwie Bożym. Tak naucza każda religia. Musi więc też występować we Wszechświecie. Tak już jest, uznaliście. Nie jedno istnienie upłynęło wam na dociekaniach, jakie warunki pozwoliłyby wam stworzyć zgodne z waszymi potrzebami życie - to oraz przyszłe -gdybyście zawiedli oczekiwania. Jeśli stanęliście na wysokości zadania, nie ma problemu. Ale co, jeśli nie spełniliście Wymogu?

Poszukiwania te wpędziły was w ślepy zaułek, ponieważ nie ma warunków. Możecie nadać obecnemu życiu upragniony kształt, tak jak możecie nadać wymarzony kształt przyszłemu życiu - po prostu to wybierając.

Ale wy nie dowierzacie. Zasada nie może przecież być taka prosta, mówicie. Nie, nie... trzeba sprostać Wymogowi!

Nie rozumiecie swojej twórczej istoty. Ani Mojej. W waszych wyobrażeniach Moje pragnienia - na przykład, aby wszystkie Moje dzieci powróciły do Mnie - mogą się nie spełnić, co oznacza, że w istocie nie jestem twórczą istotą, lecz zależną. Gdybym naprawdę był twórczy, mógłbym stworzyć, cokolwiek zechcę. Ale wydaje się, że spełnienie się Moich życzeń zależy od pewnych warunków.

Ludzie nie potrafili wyobrazić sobie, jakimi warunkami obwarowany jest ich powrót do Boga. Zrobili więc, co było w ich mocy, i wymyślili kilka. Ich wyjaśnianiem zajmują się wasze religie, jak je nazywacie.

Religie nie tylko tłumaczyły różnorakie Wymogi, ale również to, w jaki sposób odzyskać miłość Boga w razie niespełnienia Wymogu. W ten sposób powstały koncepcje przebaczenia i zbawienia. Stanowią one warunki miłości. Bóg powiada, „kocham was, jeśli", i to właśnie są te „jeśli".

Gdyby ludzie spojrzeli na sprawę obiektywnie, mogliby odczytać fakt, że każda religia inaczej wyjaśnia przebaczenie i zbawienie, jako świadectwo na to, iż to wszystko są ludzkie wymysły. Ale na obiektywizm ludzie nie potrafili wówczas się zdobyć. Również dziś niewielu potrafi zdobyć się na obiektywizm.

Zarzekacie się, że to nie są wasze wymysły. Powtarzacie, że warunki waszego powrotu do Boga zostały ustanowione przez Niego samego. A jeśli istnieją setki różnych religii, podkreślających setki tysięcy innych warunków, to nie dlatego, że Moje przesłanie jest sprzeczne, lecz ponieważ ludzie niewłaściwie je odebrali.

Wy, rzecz jasna, odczytaliście je prawidłowo, to ci drudzy, wyznawcy tych innych religii, nie mają racji.

Można tę sytuację rozwiązać na wiele sposobów. Można ich zignorować. Można spróbować ich nawrócić. Można nawet postanowić ich ukrócić.

Wasza rasa chwytała się każdego z tych sposobów. Mieliście przecież do tego prawo. Dyktowało to wam przecież poczucie obowiązku. Czy nie czyniliście Bożego dzieła? Czy nie wymagano od was, abyście przekonali i nawrócili pozostałych, aby i oni mogli wiedzieć, co jest słuszne? I czy wasze zbrodnie i czystki etniczne nie były usprawiedliwione, gdy inni nie dawali się przekonać? Przecież było coś, „niepisane" prawo, które was do tego upoważniało, prawda?

Takie pytania zaczęli zadawać sobie ludzie.

Widocznie w Ósmej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Uwarunkowania to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterkę.

I tak oto, w celu usunięcia wady Ósmej Iluzji stworzona została Dziewiąta Iluzja.

9. Iluzja Wyższości


Oto Dziewiąta Iluzja: ISTNIEJE WYŻSZOŚĆ

Ludzie doszli do wniosku, że skoro istniało Uwarunkowanie, wówczas do tego, aby cieszyć się upragnionym życiem - tym oraz przyszłym - konieczne było poznanie warunków.

Wniosek ten był nieunikniony, podobnie jak:

Ci, którzy znają warunki, są w lepszym położeniu od tych, którzy ich nie znają.

Nie trzeba było czekać, aż „w lepszym położeniu" zostanie zastąpione słowem „lepsi".

Tak narodziła się idea Wyższości.

Służyła ona wielu celom. Przede wszystkim, nieodparcie usprawiedliwiała wszystkie kroki podejmowane dla zapewnienia sobie wystarczającej ilości wszystkiego, z miłością Boga włącznie. Znajomość warunków uzasadniała ignorowanie bądź nawracanie czy wręcz eliminowanie tych, którzy nie znali warunków albo się nie godzili na nie.

Dlatego też głównym zadaniem stało się poznawanie warunków Życia. Odkrywanie warunków tego życia nazwano nauką. Odkrywanie warunków życia przyszłego nazwano religią. Skutkiem żarliwego zgłębiania czegoś, co nazwano teologią, czyli Bożą logiką, w swobodnym ujęciu, miała być „wyższa świadomość".

Tęgie umysły wytężały swoje siły i doszły do wniosku, że są pewne okoliczności, w których spełnienie Wymogu jest możliwe, oraz takie, w których jest to niemożliwe. Są też okoliczności łagodzące, pozwalające ubiegać się o przebaczenie za nie sprostanie Wymogowi.

Okoliczności te nazwano „warunkami".

W waszym słowniku dodano „mieć" do „robić".

Kiedy masz dość rozumu, możesz zrobić coś, co nazywa się „zbierać dobre stopnie", ukończyć szkołę z wyróżnieniem i znaleźć porządną pracę. Wówczas możesz być, jak to się mówi, „człowiekiem sukcesu".

Kiedy masz dość pieniędzy, możesz zrobić coś, co nazywa się „kupić wspaniały dom", i być, jak to się mówi, „ustawiony".

Kiedy masz dość czasu, możesz zrobić coś, co się nazywa „wziąć urlop", i być, jak to się mówi, „wypoczęty i zrelaksowany".

Kiedy masz dość władzy, możesz zrobić coś, co się nazywa „kształtować swoje przeznaczenie", i być, jak to się mówi, „wolny".

Kiedy masz dość wiary, możesz zrobić coś, co się nazywa odnaleźć Boga, i być, jak to się mówi, „zbawiony".

Tak urządziliście swój świat. Kiedy ktoś ma odpowiednie środki, może podejmować odpowiednie działania - działania, które pozwolą im być takimi, jakimi zawsze chcieli być.

Szkopuł w tym, że trudno jest ludziom zrobić wszystko to, co trzeba, jeśli nie mają tych rzeczy, które jak powiadacie, są im potrzebne.

Nie mogą znaleźć porządnej pracy i zajść na szczyt, mimo że rozumu im nie brakuje, jeśli do tego nie są jeszcze odpowiedniej płci. Nie mogą kupić wspaniałego domu, mimo że pieniędzy im nie brakuje, jeśli do tego nie mają jeszcze odpowiedniego koloru skóry. Nie mogą odnaleźć Boga, mimo że mają wiarę, jeśli do tego nie mają jeszcze odpowiednich przekonań religijnych.

Posiadanie odpowiednich środków nie gwarantuje zdobycia wszystkiego, czego się pragnie, ale daje dużą przewagę nad innymi.

Im większe rozeznanie w warunkach ktoś zdobył (lub za takiego uchodził), tym wyższy przypisuje mu się status. Poczucie Wyższości upoważniało ludzi do podejmowania wszelkich działań, które uważali za konieczne do tego, aby zapewnić sobie więcej Życia i więcej Boga - i jednego bowiem, i drugiego było za mało.

Dlatego musieliście zrobić to, co zrobiliście: ponieważ było za mało. Wmówiliście to sobie. Cała wasza rasa podchwyciła tę formułkę.

Jest was więcej, dlatego nie wystarczy dla każdego. Nie wystarczy jedzenia, nie wystarczy pieniędzy, nie wystarczy miłości, nie wystarczy Boga.

Trzeba o to wszystko zabiegać.

A skoro stajecie do współzawodnictwa, musi być jakiejś kryterium, z pomocą którego wyłania się zwycięzcę.

Rozwiązaniem była Wyższość.

Wyższy wygrywa - a Wyższość oparta jest na pewnych warunkach.

Niektórym ogromnie zależało na zwycięstwie, dlatego dopisali nowe warunki. Dzięki temu mogli zawczasu ogłosić się zwycięzcami.

Ogłosili, na przykład, że mężczyźni są wyżsi od kobiet. „Czyż to nie oczywiste?", odzywały się co tęższe umysły? (Rzecz jasna, były to przeważnie głosy męskie.)

Podobnie ogłoszono Wyższość białej rasy.

A później Amerykanów.

I oczywiście chrześcijan.

Albo Rosjan? Czy może żydów? Lub kobiet?

Czy to mogło być prawdą? Owszem, w zależności od tego, kto tworzył układ odniesienia.

Na samym początku wyższymi istotami wcale nie byli mężczyźni... i mężczyznom taki stan rzeczy odpowiadał. Przecież to kobiety przekazywały życie. A czy było coś bardziej upragnionego od życia? Dlatego w okresie matriarchatu to kobiety były górą.

Podobnie biała rasa nie była pierwszą i przez to wyższą rasą.

W istocie, nie jest nią obecnie.

Nikt nie jest wyższy. Ani mężczyźni. Ani żydzi. Ani chrześcijanie.

Ani muzułmanie, ani buddyści, hinduiści, a nawet demokraci czy republikanie, konserwatyści czy komuniści, ani żadne inne ugrupowanie.

Oto prawda, która cię wyzwoli, prawda, której nie wolno wypowiadać na głos, gdyż wyzwoli wszystkich i wszędzie.

Nie ma czegoś takiego jak Wyższość jednych nad drugimi.

To wszystko wasze wymysły.

Ustaliliście, co stanowi waszym zdaniem Wyższość w oparciu o swoje upodobania, pragnienia i wyobrażenia (nader ograniczone w gruncie rzeczy). Ogłosiliście, co jest lepsze zgodnie z waszym punktem widzenia, waszymi celami i waszymi zapędami.

Mimo to niektórzy mają czelność twierdzić, że to Moje zapędy. To Bóg wyznaczył Wybrany naród, albo Jedyną Prawdziwą Wiarę, albo jedyną drogę do zbawienia.

Wiąże się to wprost z Pierwszą Iluzją: Istnieje Potrzeba.

Wydaje się wam, że Bóg ma potrzeby, do czegoś dąży.

Na tym polegał wasz pierwszy błąd, który zadecydował o tym, co może stanowić waszą ostatnią pomyłkę. Powiadam wam: Wasza idea Wyższości może okazać się waszym ostatnim błędem.

Ludzie odczuwają wyższość w stosunku do przyrody i dlatego dążą do jej ujarzmienia. Tym samym niszczą środowisko, które miało ich chronić i stać się dla nich rajem.

Ludzie odczuwają wyższość w stosunku do innych i dlatego dążą do ich ujarzmienia. Tym samym rozbijają rodzinę, która miała ich przygarnąć i darzyć miłością.

Wasza rasa niezmiernie utrudnia sobie doświadczanie Życia w swej obecnej formie, a to z powodu wiary w realność Iluzji. Wykorzystując Iluzje niezgodnie z ich przeznaczeniem, zamieniacie to, co miało być pięknym snem, w koszmar.

Lecz teraz możecie to wszystko odwrócić. Wystarczy, że zobaczycie, czym są one naprawdę - umowną rzeczywistością służącą określonym celom - i przestaniecie nimi żyć tak, jakby były prawdą. Przede wszystkim, przestańcie z takim przekonaniem żyć Dziewiątą Iluzją. Zauważcie z jej pomocą, że Wyższość to urojenie. Nie może być czegoś takiego jak Wyższość, skoro Wszyscy Stanowimy Jedno. Rzecz nie może być wyższa od siebie samej.

Wszystkie rzeczy stanowią Jedno i nie ma nic więcej. „Wszyscy tworzymy Jedność", to nieporywające hasło. To dokładny opis natury Ostatecznej Rzeczywistości. Kiedy to zrozumiesz, zaczniesz inaczej postrzegać życie i traktować innych. W innym świetle ujrzysz wzajemny związek wszystkich rzeczy. Dostrzeżesz spójnię na znacznie wyższym poziomie. Twoja świadomość się poszerzy, zyskasz głęboki wgląd. Dosłownie wejrzysz w głąb.

Umiejętność wnikania w naturę życia pozwoli ci przejrzeć Iluzje i poznać - „rozpoznać", przypomnieć sobie - swoją rzeczywistość. Dzięki temu pamiętasz znów, Kim W Istocie Jesteś.

Przejście od niewiedzy do rozpoznania może odbywać się powoli. Możesz posuwać się naprzód drobnymi kroczkami. Lecz drobne kroczki mogą przyczynić się do ogromnego postępu. Nigdy o tym nie zapominaj.

Taki mały krok mógłby położyć kres „lepszemu".

Idea Wyższości to najbardziej zwodnicza idea, jaka kiedykolwiek zaświtała ludzkości. Może obrócić serce w kamień, ciepło w lód, tak w nie, w mgnieniu oka.

Jednak jedno zdanie wypowiedziane z mównicy, z ambony, przy okrągłym stole, na szczycie przywódców państw, na forum parlamentów, mogłoby wszystko zmienić.

Nasz sposób nie jest lepszy, nasz sposób jest jednym z wielu."

Taka wypowiedź, pełna pokory, mogłaby zainicjować pojednanie między waszymi religiami, zbliżenie między politycznymi partiami, złagodzenie konfliktów między narodami.

Można to osiągnąć jednym słowem. „Namaste".

Bóg we mnie czci Boga w tobie.

Jakie proste. Jakie piękne. Jakie zadziwiające.

Lecz jakże trudno dostrzec Boga w każdym i we wszystkim, gdy jest się uwikłanym w Iluzje. Każdy musiałby zdać sobie sprawę z Iluzji - uświadomić sobie, że to iluzja.

Ale załóżmy, że to nie złudzenie, tylko prawda o życiu. Jak wówczas wytłumaczyć to, że kiedy odczuwamy swoją wyższość, jednocześnie zniżamy się do najgorszych czynów? Dlaczego tak się dzieje, że kiedy uważamy się za lepszych, postępujemy gorzej?

Widocznie w Dziewiątej Iluzji tkwiła usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że idea Wyższości to błąd. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić tej Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

Znów mieli rację. Ale znów postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzję jako iluzję właśnie i użyć jej do celu, do jakiego była przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w niej usterką.

I tak oto, w celu usunięcia wady Dziewiątej Iluzji stworzona została Dziesiąta Iluzja.

10. Iluzja Niewiedzy


Oto Dziesiąta Iluzja: ISTNIEJE NIEWIEDZA

W miarę jak do poprzednich dokładano następne Iluzje, coraz trudniej można było się w tym wszystkim rozeznać. Ludzie zadawali coraz więcej pytań, na które na próżno szukano odpowiedzi. Jeśli to było prawdą, to dlaczego tamto? A skoro tamto było prawdą, to dlaczego to? Niebawem filozofowie i nauczyciele zaczęli rozkładać ręce. „Nie wiadomo", mówili, „i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie wiadomo."

Tak zrodziła się idea Niewiedzy.

Służyła tylu różnym celom, że szybko się rozpowszechniła i stała się odpowiedzią na wszystko.

Po prostu nie wiadomo.

Instytucje znalazły w niej nie tylko schronienie, ale i źródło swoistej władzy. „Nie wiadomo" zastąpiono „nie powinno się wiedzieć", to zaś ustąpiło miejsca „nie potrzeba wiedzieć", aż wreszcie otrzymano „niewiedza nie boli".

Upoważniało to rządy i religie do wygłaszania sądów i postępowania wedle własnego upodobania, całkowicie bezkarnie.

Nie powinno się wiedzieć" stało się nawet religijną doktryną. Zgodnie z nią Wszechświat kryje w sobie tajemnice i Bóg nie chce, abyśmy je poznali. Co więcej, nawet dopytywanie się o nie jest bluźnierstwem. Doktryna ta szybko znalazła zastosowanie w polityce i rządzeniu.

Wynik: W pewnym okresie waszych dziejów zadanie określonych pytań w określony sposób można było przypłacić utratą głowy.

Dosłownie.

Zakaz dociekań wyniósł ignorancję do rangi pożądanego atrybutu. Nie zadawanie pytań stało się oznaką roztropności i dobrych manier. Stało się powszechnie przyjęte. Wręcz oczekiwane.

Choć obecnie karę za zuchwałość wolnomyślicielstwa złagodzono w porównaniu z dawnymi czasy, to jednak są jeszcze miejsca na ziemi, gdzie niewiele się zmieniło.

Niektóre totalitarne reżimy do tej pory obstają przy tym, aby słuchać wyłącznie głosów przyzwolenia i uciszać głosy sprzeciwu, czasem w niezwykle brutalny sposób.

Takie barbarzyńskie praktyki usprawiedliwia się „koniecznością zapewnienia ładu". Protesty międzynarodowej społeczności przyjmowane są z oburzeniem jako „ingerowanie w wewnętrzne sprawy".

Powiadam ci: Istotą miłości jest wolność. Kto mówi, że cię kocha i o ciebie dba, uszanuje twoją wolność.

Reguła jest prosta. Nie trzeba szukać głębszych uzasadnień.

Powtarzałem to wielokrotnie i powtórzę jeszcze raz: W obrębie ludzkiego doświadczenia działają dwie podstawowe energie: miłość i strach.

Miłość daje wolność, strach ją odbiera. Miłość otwiera, strach zamyka. Miłość zachęca do pełni wyrazu, strach za nią karze.

Dzięki temu można poznać, czy ktoś ciebie miłuje czy się lęka. Nie patrz na to, co mówi. Patrz na to, co robi.

Miłość zaprasza cię, zawsze, do przełamania okowów ignorancji. Do stawiania dowolnych pytań. Do szukania dowolnych odpowiedzi. Do wypowiadania dowolnych słów. Do dzielenia się dowolną myślą. Do popierania dowolnego systemu. Do wyznawania dowolnego Boga. Do życia twoją prawdą.

Miłość zaprasza cię, zawsze, do życia twoją prawdą.

Dzięki temu wiesz, że to miłość.

Ja ciebie kocham. Dlatego przemówiłem do ciebie - aby objawić ci, że Niewiedza jest Iluzją.

Ty wiesz wszystko, co potrzebujesz wiedzieć o swojej prawdziwej istocie, którą jest miłość. Niczego nie musisz się uczyć. Wystarczy tylko, że sobie przypomnisz.

Wmówiono ci, że Boga nie można poznać i nawet zadawanie pytań na Jego temat jest wykroczeniem.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

Wmówiono ci, że Ja potrzebuję czegoś od ciebie i jeśli tego nie otrzymam, nie powrócisz do Domu, do Jedności ze Mną.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

Wmówiono ci, że między tobą a Mną istnieje podział, i między wami nawzajem istnieje podział.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

Wmówiono ci, że wszystkiego jest mało i dlatego musicie ze sobą rywalizować o wszystko, włącznie ze Mną.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

Wmówiono ci, że Moja miłość wobec ciebie jest warunkowa i jeśli znasz, i spełnisz wszystkie Moje warunki, a także warunki konieczne do zwycięstwa w zawodach o życie, wówczas jesteś lepszy.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

Wreszcie, wmówiono ci, że nie wiesz, że to wszystko nieprawda, i że nigdy się nie dowiesz prawdy, bo to wszystko jest dla ciebie zbyt zawiłe.

To nieprawda.

Żadne z powyższych twierdzeń nie jest prawdziwe.

A OTO PRAWDA...

Bóg niczego nie potrzebuje.

Bóg nie może przegrać i ty też nie.

Nie ma podziału między niczym.

Wszystkiego jest dość.

Nie musisz nic robić.

Nigdy nie zostaniesz osądzony.

Nigdy nie zostaniesz potępiony.

Miłość nie zna warunków.

Rzecz nie może być wyższa od siebie samej.

Ty już to wszystko wiesz.


CZĘŚĆ DRUGA


Poskromienie Iluzji


11.Mądrze uczyć swoje dzieci

Wpajaj te prawdy swoim dzieciom.

Ucz swoje dzieci, że niczego poza sobą nie potrzebują do szczęścia - ani osoby ani miejsca czy rzeczy - i prawdziwe szczęście odnajduje się wewnątrz siebie. Ucz je, że są samowystarczalne.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że przegrana to wymysł, że każda próba jest udana i każdy wysiłek prowadzi do zwycięstwa, przy czym pierwszy i ostatni na równi-zasługują na szacunek.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że łączy je głęboka więź z całym Życiem, że stanowią Jedno z wszystkimi ludźmi i nigdy nie są oddzieleni od Boga.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że żyją w świecie cudownej obfitości i jest dosyć dla każdego, i że nie przez gromadzenie, lecz przez dzielenie się dobrami najwięcej się zyskuje.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że nie potrzebują niczego robić, aby zasługiwać na godne i dostatnie życie, że nie potrzebują o nic z nikim rywalizować, a Bóg błogosławi wszystkim.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że nigdy nie będą osądzone, że nie muszą uważać, aby nigdy nie zbłądzić, i nie potrzebują się zmieniać lub „poprawiać", aby w oczach Boga uchodzić za piękne i doskonałe.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że konsekwencje i kara to niejedno i to samo, że śmierci nie ma i Bóg nigdy nikogo nie potępi.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że miłość nie zna warunków, że nie potrzebują się martwić tym, że kiedykolwiek utracą twoją miłość lub Boga, a ich miłość ofiarowana bezwarunkowo, to największy dar, jaki mogą sprawić światu.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że być wyjątkowym nie znaczy być lepszym, że uznawanie swojej wyższości nad kimś, to niedostrzeganie, Kim Jest W Istocie, a ze stwierdzenia, „Mój sposób nie jest lepszy, to tylko jeden z wielu", płynie wielka uzdrowicielska moc.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Ucz swoje dzieci, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, że iluzję Niewiedzy można usunąć z powierzchni Ziemi, i tak naprawdę wystarczy tylko ludziom zwrócić ich samych przez przypomnienie im ich prawdziwej istoty.

Wpajaj im to, a nauczysz je mądrych rzeczy.

Nauczaj nie słowami, lecz czynami; nie wykładem, lecz przykładem. Albowiem dzieci naśladują to, co robisz, i stają się takie, jak ty jesteś.

Idź więc i nauczaj nie tylko swoje dzieci, ale wszystkie ludy i narody. Gdyż wszystkie ludy są twymi dziećmi, a wszystkie narody są ci domem, odkąd kroczysz drogą duchowego mistrzostwa.

Na tę podróż wyruszyłeś wiele stuleci i wiele wcieleń temu. Do tej podróży sposobiłeś się długo i ona przywiodła cię tutaj, do tego miejsca i czasu.

Silniej niż dotąd coś nagli cię teraz do dalszej drogi, odczuwasz przyspieszenie.

To nieuchronny skutek tęsknoty twojej duszy. To mowa twojego serca, w języku twego ciała. To odzywa się Boskość w tobie. Wzywa cię głośniej niż kiedykolwiek - ponieważ słyszysz ją jak nigdy dotąd.

Czas podzielić się ze światem szczytną wizją. To wizja zrodzona w umysłach tych, którzy prawdziwie poszukiwali, w sercach tych, którzy prawdziwie kochali, w duszach tych, którzy prawdziwie odczuwali Jedność Życia.

Gdy raz to poczułeś, nie zadowoli cię błahsza rzecz. Gdy raz tego doświadczyłeś, nie będziesz pragnął niczego innego jak podzielić się tym z ludźmi wokół ciebie.

To jest bowiem Rzeczywistość, która rażąco odcina się od Iluzji. Będziesz mógł jej doświadczyć i poznać ją dzięki Iluzji. Lecz nie jesteś Iluzją, a „ty", którego doświadczasz w obrębie Iluzji, to nie ty, Jakim Jesteś W Istocie.

Dopóki w twoim przekonaniu Iluzja jest realna, nie pamiętasz, Kim Jesteś Naprawdę. Musisz zrozumieć, że Iluzja jest złudzeniem - ty ją stworzyłeś, dla celów jak najbardziej rzeczywistych, lecz sama Iluzja rzeczywista nie jest.

Przybyłeś tu po to, aby o tym pamiętać, jaśniej, niż pamiętałeś dotąd.

Przeobrażenie świata zależy od twojej pamięci. Kształcenie polega nie na „wkładaniu", lecz na „wykształcaniu", czyli „wydobywaniu na jaw tego, co ukryte w środku". Prawdziwe nauczanie polega na wyciąganiu z ucznia tego, co już jest w jego wnętrzu. Mistrz wie o tym, dlatego nie potrzebuje nic tam wkładać. Mistrz stara się po prostu sprawić, aby uczeń zauważył obecność tego w sobie.

Nauczanie nie polega na pomaganiu w zdobywaniu wiedzy, lecz na pomaganiu w przypominaniu wiedzy.

Rola ucznia polega na pamiętaniu, nauczyciela zaś na przypominaniu. Wszelkie nauki to wspomnienia, odzyskane.

Niczego nowego nie można nauczyć, bo nie ma nic nowego do nauczenia. Wszystko, co kiedyś było, jest teraz i będzie kiedyś, jest już teraz.

Dusza ma dostęp do tych wszystkich danych, gdyż należy do... wszystkich danych.

Wszystkie dane to Bóg, dany wszystkim.

Nie jest to proces jednorazowy. W istocie nie ma on końca, to ewolucja.

Jeśli uważacie, że Bóg to proces lub istota „skończona", to znaczy, że niedokładnie pamiętacie, jak naprawdę jest. Wyjawię wam wielki sekret: Bóg nigdy nie jest skończony.

Bóg nie skończył z niczym. Z tobą też nie.

Bóg nigdy z tobą nie skończył.

To dlatego, że ty i Bóg to jedno. A skoro Bóg nie jest skończony, to ty również.

Oto Boska Dychotomia: Powiedziałem, że wszystko, co kiedyś było, jest teraz i będzie kiedyś, jest już teraz.

Jednocześnie stwierdziłem, że proces ewolucji nie ma końca. Jak więc jedno i drugie może być prawdą?

Odpowiedź ma związek z naturą czasu, jak wy go pojmujecie. W rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak czas, jest tylko proces przebiegający nieustannie, w niekończącej się Chwili Teraźniejszej.

Bóg jest procesem.

To wykracza poza ramy ludzkiej logiki czy ograniczone pojmowanie umysłu. Lecz te granice sami sobie narzuciliście, nie bez powodu. Wiąże się to z samą racją bytu Iluzji, co tłumaczyłem ci wielokrotnie - i uczynię to raz jeszcze, nim nasza obecna wypowiedź dobiegnie końca.

Na razie niech zadowoli cię to, że Bóg nigdy nie przestaje stawać się Bogiem. Proces, dzięki któremu doświadczam siebie, jest ciągły, nieustający i natychmiastowy.

Nawet ta część Mnie, która objawia się w postaci ludzkości, obecnie przechodzi przeobrażenie. Pragniecie odegrać świadomą rolę w tym przeobrażeniu. O waszej woli uczestnictwa świadczy taka prosta rzecz jak sięgnięcie po tę książkę. Nie zabralibyście się do jej czytania - a tym bardziej nie dotarlibyście aż do tego miejsca - gdyby nie kierowała wami głęboka intencja powrotu do stanu świadomości.

Nawet jeśli w swoim przekonaniu czytasz ten przekaz z pozycji krytyka czy sceptyka, to tylko tak ci się obecnie wydaje. Ukrytym celem, dla którego zwróciłeś się ku tej książce, jest odzyskanie pamięci, w wielkim stylu.

Na całym świecie dokonuje się powszechne odzyskiwanie pamięci. Zaczęło się na dobre, wszędzie wokół widać tego świadectwa.

Zbliżacie się do drugiego etapu przemiany życia na waszej planecie; może się to spełnić w bardzo krótkim czasie, w ciągu kilkadziesiąt lat, za życia jednego, dwóch pokoleń, jeśli tak wybierzecie.

Pierwszy etap tego przekształcenia trwał dużo dłużej, a dokładnie, kilka tysięcy lat. Ale wobec kosmosu to i tak chwila. W tym okresie jednostki nazwane przez was nauczycielami, Mistrzami, guru czy awatarami, podjęły się zadania przypomnienia innym o ich prawdziwej istocie.

W miarę jak rośnie liczba osób objętych oddziaływaniem tej garstki i ich nauk, i osiąga krytyczną masę, doświadczycie ogólnego poruszenia ducha, przełomu, który zainicjuje drugim etap przemiany.

Dorośli zaczynają uczyć młodych - i ruch ten nabiera rozpędu.

Wasza rasa stoi u progu przeobrażenia. Wielu odczuło przeskok, kiedy wkraczaliście w swoje nowe tysiąclecie. To był punkt zwrotny w procesie rozwoju świadomości, w którym odgrywasz obecnie swoją rolę.

Utrzymanie tego tempa zależy od waszej młodzieży. Jeśli kształcenie waszych dzieci obejmie teraz pewne zasady życia, wasza rasa będzie mogła dokonać skoku kwantowego, do którego jest zdolna.

Zbudujcie programy nauczania wokół pojęć, a nie wokół przedmiotów, takich zasadniczych pojęć jak świadomość, uczciwość, odpowiedzialność; tematów takich jak przejrzystość, dzielenie się z innymi, wolność, pełne wyrażanie siebie, radosne celebrowanie seksu, ludzka więź i rozmaitość w jedności.

Wpajajcie im to, a nauczycie je mądrych rzeczy. Nade wszystko zaś, uczcie je o Iluzji, o tym, jak i po co z nią żyć, ale nie dać się jej zwieść.

12.Dostrzeżenie iluzyjności Iluzji

Jak można dostrzec iluzyjność Iluzji, gdy wydaje się ona taka realna? I dlaczego wydaje się taka realna, jeśli jest iluzją?

Takie pytania stawiają sobie ludzie, wkraczając w etap świadomej ewolucji. Poznacie odpowiedzi i przełamiecie Iluzję Niewiedzy.

Poddam te odpowiedzi pod waszą rozwagę, tutaj.

Pamiętaj, że jak z wszystkimi przekazami od Boga, należy przyjąć to jako coś cennego, ale nie nieomylnego. Wiedz, że ty jesteś dla siebie najwyższym autorytetem. Obojętnie, czy studiujesz Talmud czy Biblię, Bhagavadgitę czy Koran, Kanon Pali czy Księgę Mormonów, czy dowolną świętą księgę, nie szukaj autorytetu na zewnątrz siebie. Raczej wniknij w swoje wnętrze, sprawdź, czy poznana prawda odpowiada prawdzie twojego serca. Jeśli tak, nie rozpowiadaj, „Ta książka zawiera prawdę". Mów, „Tak książka zawiera prawdę dla mnie".

A gdy inni zapytają cię o sposób życia podyktowany odkrytą w twoim wnętrzu prawdą, nie omieszkaj podkreślić, że twój sposób nie jest lepszy, jest tylko jednym z wielu.

Tym właśnie jest niniejszy przekaz. Innym spojrzeniem na sprawy, jednym z wielu. Jeśli dzięki niemu świat wydaje ci się bardziej zrozumiały, świetnie. Jeśli bardziej wyczula cię na twoją wewnętrzną prawdę, dobrze. Ale uważaj, aby nie traktować tego jak swoją nową „świętą księgę", jak kolejnego zbioru wierzeń, który zastępuje poprzedni.

Nie chodzi o nabywanie kolejnego zbioru wierzeń, chodzi o świadomość wiedzy. Wykorzystaj wszystko, co przywróci ci tę świadomość. Zrozum, że żyjesz w obrębie iluzji, gdzie nic nie jest rzeczywiste. Lecz iluzja wskazuje na to, co realne, i dzięki niej możesz tego doświadczyć.

Jak można dostrzec iluzyjność Iluzji, gdy wydaje się ona taka realna? I dlaczego wydaje się taka realna, jeśli jest iluzją?

Najpierw odpowiem na drugie pytanie.

Iluzja wydaje się taka realna, ponieważ tak wielu ludzi wierzy w jej prawdziwość.

W waszym świecie rodem z „Alicji w kramie czarów" wszystko jest takie, jak wierzycie, że jest. Są na to tysiące, miliony przykładów. Podam wam dwa.

Kiedyś wierzyliście, że Słońce obraca się wokół Ziemi - i w rzeczy samej, dla was się obracało. Wszystkie świadectwa dowodziły, że tak jest! Tacy byliście tego pewni, że w oparciu o to rozwinęliście całą astronomię.

Kiedyś wierzyliście, że każde fizyczne ciało przemieszcza się z jednego punktu do drugiego w czasie i przestrzeni. Wszystkie świadectwa dowodziły, że tak jest! Tacy byliście tego pewni, że w oparciu o to rozwinęliście całą fizykę.

Posłuchaj teraz uważnie. Niesamowite, że te nauki się sprawdzały!

Astronomia, która powstała na podstawie waszego przekonania, że Ziemia stanowi środek Wszechświata, sprawdzała się dostarczając wyjaśnienia zjawisk oglądanych przez was podczas ruchu ciał niebieskich na nocnym niebie. Wasz ogląd potwierdzał wasze przekonania, dając początek temu, co nazwaliście wiedzą.

Fizyka, która powstała na podstawie waszego przekonania o zachowaniu się cząstek materii, sprawdzała się dostarczając wyjaśnienia zjawisk oglądanych przez was w świecie fizycznym. Znów, wasz ogląd potwierdzał wasze przekonania, dając początek temu, co określiliście wiedzą.

Dopiero później, kiedy dokładniej przyjrzeliście się temu, co oglądaliście, zmieniliście zdanie. Ale to nie przyszło łatwo. Pierwsi, którzy nawoływali do zmiany poglądów, nazwani zostali odstępcami, heretykami, czy w późniejszych czasach, obłąkanymi lub bezrozumny-mi. Ich koncepcja astronomii, w której Ziemia obiega Słońce, czy fizyki kwantowej, w której cząstki materii nie tyle poruszają się po linii ciągłej w czasie i przestrzeni, ale raczej znikają w jednym miejscu pojawiają się w innym, skwitowana została jako duchowe i naukowe bluźnierstwo. Ich głosiciele byli nękani, prześladowani, a nawet skazywani na śmierć za swe poglądy.

To nasze przekonania są prawdziwe, upierała się większość. Przecież potwierdzały je wszystkie obserwacje. Lecz co było najpierw, przekonania czy obserwacje? W to wnikać nie chcieliście.

Czy to możliwe, że widzicie to, co chcecie dostrzec? Czy może być tak, że obserwujecie to, co oczekujecie, że ujrzycie? Albo ściślej mówiąc, przeoczacie to, czego nie spodziewacie się zobaczyć?

Odpowiedź brzmi: „Tak".

Nawet dziś, mimo że wasza współczesna nauka - znużona błędami przeszłości - deklaruje, że najpierw obserwacja, później wnioski, nie można tym wnioskom zbytnio ufać. Ponieważ niemożliwy jest ogląd obiektywny.

Nauka doszła do wniosku, że żadna obserwowana rzecz nie jest wolna od wpływu obserwatora. Na gruncie duchowości podkreślano to już przed wieloma wiekami, a nauka dopiero teraz się połapała. Wasi lekarze w laboratoriach nauczyli się, że dopiero próba podwójnie ślepa1 daje jako taką gwarancję dokładności.

1 (Taka, w której ani eksperymentator ani uczestnik nie znają nazwy leku, którego działanie sprawdza się na uczestniku, przyp. tłum.)

W ludzkim doświadczeniu wszystko rozważane jest w odniesieniu do tego, co jak uważacie, już rozumiecie. Nie potraficie tego uniknąć. Nie znacie innego sposobu postępowania.

Innymi słowy, patrzycie na Iluzję z „głębi" Iluzji.

Zatem każdy wniosek, jaki wyciągacie na temat Iluzji, jest oparty na Iluzji. Czyli każda konkluzja to iluzja.

Niech to będzie twoim nowym odkryciem i ciągłą przestrogą: Każda konkluzja to iluzja.

Powróćmy teraz do pytania pierwszego. Jak można dostrzec iluzyjność Iluzji, gdy wydaje się ona taka realna?

Dowiedzieliście się przed chwilą, że Iluzja wydaje się taka realna nie dlatego, że jest realna, lecz ponieważ mocno w jej realność wierzycie. Dlatego też, aby zmienić sposób postrzegania Iluzji, należy zmienić swoje przekonania na temat iluzji.

Mówiono ci kiedyś, że zobaczyć to uwierzyć. Ale ostatnio lansuje się nowy pogląd: uwierzyć to zobaczyć. I powiadam wam, to jest prawda.

Jeśli stając wobec Iluzji wierzysz, że to jest złudzenie, ujrzysz ją jako iluzję, mimo że wydaje się nader rzeczywista. Wówczas będziesz mógł wykorzystać Iluzję zgodnie z jej przeznaczeniem - jako narzędzie, z pomocą którego doświadcza się Ostatecznej Rzeczywistości.

Będziesz pamiętał o budowaniu Iluzji. Sprawisz, że będzie tym, co sobie życzysz, zamiast przyglądać się, jak odsłania się przed tobą taka, jak twoim zdaniem musi być, bo „tak po prostu jest, i koniec".

Jak można to zrobić?

Już to robicie. Po prostu nie zdajecie sobie z tego sprawy, dlatego dokonujecie nieświadomych wyborów. To znaczy, wtedy gdy naprawdę wybieracie. W większości przypadków zdajecie się po prostu na cudze wybory.

Waszym wyborem było wybranie tego, co inni przed wami. W ten sposób powielacie kulturowy mit waszych przodków, tak jak oni swoich poprzedników, aż po siódme pokolenie.

Dzień, w którym przestanie wybierać to, co wybrano dla was, przyniesie wam wyzwolenie.

Nie uciekniecie od Iluzji, ale się od niej uwolnicie. Będziecie w niej żyć, lecz ona straci nad wami władzę.

Kiedy poznacie jej cel, nie przerwiecie Iluzji, dopóki nie spełni ona swego zadania.

Waszym celem jest nie tylko poznanie i doświadczenie swej prawdziwej istoty, ale stworzenie siebie, Jakimi Dalej Będziecie. Stwarzanie siebie na nowo w każdej poszczególnej Chwili Teraźniejszości, w kolejnym najwspanialszym wydaniu najszczytniejszego wizerunku siebie, oto czym jest ewolucja.

Wcale nie musisz ucierpieć wskutek tego procesu. Możesz być w świecie, lecz zarazem nie z tego świata.

Gdy tak się stanie, zaczniesz doświadczać świata zgodnie ze swoim wyborem. Zrozumiesz wtedy, że doświadczenie jest akcją, nie reakcją; czymś, co powodujesz, a nie czymś, co ci się przydarza.

Przy takim podejściu wszystko w twoim życiu ulegnie zmianie. Gdy wystarczająca liczba ludzi to zrozumie, wszystko w świecie ulegnie zmianie.

Mistrzami są ci, którzy przeniknęli ten sekret. Awatarami są ci, którzy go głosili. Błogosławieni są ci, którzy nim żyją.

Dlatego bądźcie błogosławieni.

Aby żyć na wzór oświeconego Mistrza, musisz stać się odstępcą i bluźniercą, ponieważ przestaniesz wierzyć w to, co reszta, a pozostali przeczyć będą twej nowej prawdzie, tak jak ty przeczysz ich starej.

Będziesz zaprzeczał realności świata takiego, jakiego doświadczają inni, na podobieństwo tych, którzy sprzeciwiali się poglądowi, że świat jest płaski. Jak w tamtych czasach, przeciwstawisz się wprost temu, co uchodzi za niezaprzeczalne. Jak w tamtych czasach, zrodzi to spory i kłótnie, a ty wyruszysz przez wzburzone oceany ku bezkresnym horyzontom. I jak w tamtych czasach, znajdziesz nowy świat.

Na stworzenie takiego świata czekałeś, do takiego świata byłeś przeznaczony, od początku czasu. Czas też jest złudzeniem, więc poprawniej będzie powiedzieć, „odkąd zaczęła się Iluzja".

Pamiętaj wciąż: Iluzja nie jest czymś, co znosisz, lecz czymś, co wybierasz.

Jesteś tu zgodnie ze swoim życzeniem. Gdybyś sobie tego nie życzył, nie byłoby tak.

Wiedz jednak, że Iluzja, w której żyjesz, jest twoim dziełem, a nie cudzym, na twój użytek.

Ludzie uchylają się od odpowiedzialności za życie, jakiego doświadczają, twierdzą, że Bóg takim je stworzył, a oni muszą to znosić.

Lecz powiadam wam: świat, w jakim żyjecie, jest w takim stanie dlatego, że wyście to wybrali. Kiedy przestanie wam odpowiadać taki świat, zmienicie go.

Trudno jest ludziom pogodzić się z tą prawdą. Oznaczałoby to przyznanie się do współudziału, a na to nie potrafią się zdobyć. Wolą raczej występować w roli ofiary z konieczności niż bezwiednego współtwórcy.

Rzecz jasna, to zrozumiałe. Nie moglibyście sobie darować, gdyby okazało się, że świat jest waszym wspólnym dziełem, wynikiem waszej woli i pragnień. A dlaczego nie moglibyście sobie wybaczyć? Ponieważ nie sądzicie, że Ja bym wam wybaczył.

Wpojono wam, że są rzeczy „niewybaczalne". Jak więc macie darować sobie, czego jak wiecie, nie darowałby wam Bóg? To niepodobna. Dlatego wasze następne posunięcie jest uzasadnione: Wykręcacie się od wszelkiej odpowiedzialności za to. Zaprzeczacie, byście mieli z tym cokolwiek do czynienia, z tym, co w Moich oczach musi zapewne uchodzić za występki, których nie wolno puścić płazem.

To pokrętna logika, ponieważ jeśli nie wy doprowadziliście świat do takiego stanu, to kto? Jeśli ktoś powie, że to Bóg stworzył świat z tymi wszystkimi okropnościami, zaraz odzywają się głosy obrony. „Nie, nie, nie, Bóg tylko dał człowiekowi wolną wolę. To człowiek jest za to wszystko odpowiedzialny."

Lecz gdy Ja mówię, „Macie rację. To nie Moje dzieło, jak wygląda życie, wasze życie. Wy jesteście twórcami waszej rzeczywistości", temu też zaprzeczacie.

Ani tak ani siak. Ani Bóg nie stworzył tego ani ludzie. Obie strony tylko przyglądają się ze smutkiem.

Ale kiedy życie wam dopiecze, uderzacie w inny ton. Gdy sprawy biorą zły obrót, gotowi jesteście mimo wszystko zrzucić winę na Mnie.

Jak mogłeś do tego dopuścić?", wołacie do Mnie. Niektórzy nawet wygrażają niebiosom.

Zapanował zamęt. Świat nie tylko jest okrutny, ale został taki stworzony przez okrutnego i surowego Boga.

Aby ten pogląd podtrzymać, musicie postrzegać siebie w oderwaniu od Boga, ponieważ sami nie stworzylibyście świata okrutnego i surowego. Musicie wyobrażać sobie Boga, który posunie się do tego, do czego sami byście się nie posunęli, a siebie samych jako zależnych od Jego widzimisię.

Uczyniliście tak - na gruncie religii.

Ale nawet w tym dostrzegacie sprzeczność, ponieważ Bóg, jaki występuje w waszych najszczytniejszych pojęciach, również do tego by się nie posunął. Więc kto za tym stoi? Ktoś musi być za to odpowiedzialny, tylko kto?

Na scenę wkracza Szatan.

Aby rozwiązać sprzeczność między wizerunkiem Boga a Jego czynami i wymigać się od własnej odpowiedzialności, ludzie wymyślili osobę trzecią.

Idealnego kozła ofiarnego. Diabła.

Teraz wreszcie wszystko jest zrozumiałe. Jest jeszcze ktoś, kto staje między tym, czego pragniecie wy i czego pragnę Ja, i unieszczęśliwia obie strony.

Wy nie jesteście odpowiedzialni za niemiłosierny, nieprzyjazny świat. To nie wasze dzieło.

Cóż", przyznacie „może w jakimś stopniu się do tego przyczyniliśmy, ale to nie nasza wina. To Diabeł nas do tego skusił."

Zdanie jak z dowcipu stało się waszą teologia. A może wasza teologia obróciła się w żart?

Tylko wy możecie to rozstrzygnąć.


13.Zrozumienie celu Iluzji

Jest sposób na to, aby położyć kres zamętowi, na to, aby dostrzec Iluzję jako iluzję, a mianowicie, użyć Iluzji.

Poznasz, że Iluzja jest nierzeczywista, po tym, że łatwo nią manipulować.

Tak się nie da, odezwą się głosy. To wyższy porządek, to nas przerasta. Lecz ludzie świadomie budują iluzje każdego dnia i żyją wedle nich.

Czy znasz kogoś, kto przesuwa swój zegarek piętnaście minut do przodu po to, aby się nie spóźniać?

Są tacy, którzy tak robią! Naprawdę nastawiają swoje zegarki lub budziki na godzinę pięć, dziesięć czy piętnaście minut późniejszą od prawdziwej. A kiedy patrzą na zegar, mobilizują się do szybszego działania, ponieważ udają, że jest kilka czy kilkanaście minut później niż w rzeczywistości.

Niektórzy zapominają nawet, że płatają sobie samym takiego figla, i sądzą, że naprawdę jest ta godzina, którą pokazuje zegar. Wtedy właśnie Iluzja przestaje im służyć. Przestaje spełniać swoje zadanie.

Ten, kto zdaje sobie sprawę, że czas na jego zegarku to iluzja, która jest jego własnym dziełem, odpręża się, kiedy widzi, która jest godzina, ponieważ wie, że ma jeszcze kilka minut w zapasie. Wrzuca wyższy bieg i zwiększa swoją sprawność dlatego, że jest rozluźniony. Rozumie, że iluzja to nie rzeczywistość.

Ktoś, kto na chwilę zapomniał, że czas na jego zegarku to iluzja, która jest jego własnym dziełem, denerwuje się, ponieważ sądzi, że iluzja jest prawdą.

Tak oto dwie osoby wykazują zupełnie odmienną reakcję na te same okoliczności. Jedna postrzega iluzję jako iluzję, a druga postrzega iluzję jako rzeczywistość.

Tylko wtedy gdy iluzja zostanie rozpoznana doświadczona jako iluzja, może przynieść poznanie Ostatecznej Rzeczywistości. Służy wówczas celowi zamierzonemu przez swojego twórcę. Teraz już rozumiesz.

Iluzję można wykorzystać, jeśli się wie, że to iluzja, a można wiedzieć, że to iluzja, jeśli się ją wykorzysta. To okrężny proces, jak samo Życie.

Zaczyna się od zaprzeczenia temu, że iluzja ma cokolwiek wspólnego z Ostateczna Rzeczywistością. Od dawna wypierasz się Ostatecznej Rzeczywistości. Wypierasz się swojej prawdziwej istoty i Mojej. Teraz wystarczy zamienić przedmiot zaprzeczenia.

Można to nazwać „zwrotem".

Rozejrzyj się wokół i ogłoś: W moim świecie nic nie jest rzeczywiste.

To takie proste.

Powtarzałem ci to wielokrotnie, na różne sposoby. Mówię ci raz jeszcze.

Nic, co masz przed oczami, nie jest realne.

To twój budzik, przesunięty o dziesięć minut do przodu.

Ale ty się nie „budzisz". Wmawiasz sobie, że jest inaczej niż w rzeczywistości.

Ale strzeż się, ponieważ łatwo możesz zapomnieć, że żyjesz w obrąbie iluzji będącej twoim własnym wytworem.

Niektórzy z was mogą popaść w przygnębienie na wieść, że to, czego doświadczają na tej planecie, jest tylko na niby. Ale nie traćcie ducha, gdyż wasz świat to niepowtarzalny dar, cud do podziwiania, skarb dany wam ku uciesze.

Życie na płaszczyźnie fizykalnej to naprawdę coś pięknego. Możecie zaznać w nim szczęścia uświadamiając sobie, ogłaszając, wyrażając i realizując prawdziwych siebie. Idź więc w ten wspaniały świat, swoje własne dzieło, i przekuj swoje życie na niezwykłe świadectwo i porywające doświadczenie najszczytniejszej idei, jaką kiedykolwiek miałeś na swój temat.

Pamiętaj, że każdy czyn to akt samookreślenia. Każda myśl zawiera stwórczą energię. Każde słowo daje wyraz twojej prawdzie.

Zobacz, co robisz dzisiaj. Czy taki właśnie wizerunek wybierasz dla siebie?

Zobacz, co myślisz dzisiaj. Czy to właśnie pragniesz powołać do istnienia?

Zobacz, co mówisz dzisiaj. Czy taki chcesz nadać kształt swej rzeczywistości?

Każda chwila jest święta, to chwila tworzenia. To nowy początek, za każdym razem rodzisz się na nowo.

Ta droga prowadzi cię ku duchowemu mistrzostwu. Zostawisz za sobą zgotowany przez ciebie samego koszmar i wkroczysz w wymarzoną i przeznaczoną ci rzeczywistość. Staniesz oko w oko ze Stwórcą.


14.Rozważania o Iluzjach

Padło tutaj stwierdzenie, że gdy człowiek osiągnie duchowe mistrzostwo, nic nie jest w stanie go unieszczęśliwić. Powiedziano też, że uzyskanie takiego stanu jest możliwe przez poznanie wielkiej tajemnicy.

Już ją wam wyjawiłem, ale nie określiłem jej jako „sekret". Zatem mogło umknąć waszej uwagi, iż to spostrzeżenie stanowi klucz do wszystkiego.

Oto raz jeszcze to spostrzeżenie. Oto sekret.

Podział nie istnieje.

Ten wgląd może zupełnie odmienić wasze doświadczenie życia. Ten wgląd przekłada się na proste stwierdzenie, które gdyby trafiło do waszego codziennego słownika, wywróciłoby świat do góry nogami:

Wszyscy Stanowimy Jedno.

W rzeczywistości ustawiłoby ono wszystko tak jak należy! Kiedy bowiem zdajecie sobie sprawę, że jest Jedno i tylko Jedno, Jedna rzeczywistość i tylko Jedna rzeczywistość, Jeden Byt i tylko Jeden Byt, wówczas domyślacie się, że ten Jeden Byt zawsze stawia na swoim. Musi.

Innymi słowy, nie istnieje Przegrana.

Kiedy zyskujecie taką jasność, dostrzegacie wyraźnie, że skoro przegrana nie wchodzi w grę, temu Jednemu Bytowi niczego nie brakuje.

Dlatego też nie istnieje Potrzeba.

To olśnienie sprawia, że nagle misterna konstrukcja przewraca się; jak kostki domina, jedno pociąga za sobą w dół następne. Rozsypują się mity kulturowe, na których wspierało się twoje życie.

Opowieści te, począwszy od tego, co w waszych wyobrażeniach jest potrzebne do ułożenia sobie życia, do tego, jak wyobrażacie sobie sam początek tego wszystkiego, bez wyjątku, nic nie mają wspólnego z Ostateczną Rzeczywistością.

Abyście w swoim rozwoju jako rasa mogli posunąć się do przodu, musicie odciąć się od tych mitów. Można tego dokonać na kilka sposobów. Najskuteczniejszym jest wyciszenie.

W wewnętrznym uspokojeniu odnajdziecie prawdziwych siebie. W ciszy usłyszycie tchnienie swej duszy -i Boga.

Powtarzałem to wielokrotnie i powiem raz jeszcze: Odnajdziesz Mnie w ciszy.

Medytuj codziennie. Zadaj sobie pytanie: Czy możesz przeznaczyć dla Boga piętnaście minut każdego ranka i piętnaście minut co wieczór?

Jeśli nie, jeśli nie masz czasu, jeśli twój plan dnia jest napięty, jeśli masz zbyt dużo innych zajęć, to dałeś się usidlić Iluzji bardziej, niż ci się wydaje.

Ale nie jest za późno - nigdy nie jest za późno - na odsunięcie od siebie Iluzji, przejrzenie jej na wylot i doświadczenie z jej pomocą Ostatecznej Rzeczywistości.

Na początek wydziel drobny ułamek swych godzin czuwania każdego dnia - tylko tyle trzeba - na obcowanie ze Mną.

Przyzywam cię do siebie. Zapraszam ciebie na spotkanie ze Stwórcą.

We wspólnocie ze Mną, w Jedności poznasz prawdę o sobie. Dzięki temu doświadczeniu zrozumiesz, że zaprzeczanie tej prawdzie wzmacnia negatywne skutki Iluzji.

Iluzja miała dostarczyć wam radości. Miała służyć jako narzędzie. Nie miała być wam brzemieniem i zgryzotą, utrapieniem i udręką. Przestanie taką być, gdy pojmiecie Ostateczną Rzeczywistość: Podział nie istnieje.

Nic nie jest oddzielone od niczego. Jest tylko Jedność.

Nie jesteście oddzieleni jeden od drugiego, ani od niczego w Życiu. Ani ode Mnie.

Ponieważ nie istnieje podział, nie może być Niedoboru. Albowiem Jedno Co Jest wystarcza sobie.

Ponieważ nie istnieje Niedobór, nie może być Wymogu. Albowiem skoro niczego ci nie potrzeba, nie musisz nic robić, aby cokolwiek otrzymać.

Ponieważ nie musisz nic robić, nie zostaniesz osądzony z tego tytułu.

Ponieważ nie zostaniesz osądzony, nie możesz być potępiony.

Ponieważ nigdy nie zostaniesz potępiony, będziesz wiedział, że miłość jest bezwarunkowa.

Ponieważ miłość jest bezwarunkowa, nic i nikt nie może rościć sobie wyższości w królestwie Boga. Nie ma tu hierarchii ani rankingów. Nikt nie zasługuje na więcej miłości od pozostałych. Miłość jest doświadczeniem całkowitym. Nie można kochać odrobinę lub dużo. Nie da się wydzielać miłości. Można kochać rozmaicie, ale nie w różnym stopniu.

Pamiętaj o tym.

Nie da się stopniować miłości.

Jest obecna łub nie, a w królestwie Boga występuje zawsze. To dlatego, że Bóg nie jest szafarzem miłości -Bóg Jest Miłością.

Powiedziałem, że ty i Ja to Jedno, i tak jest. Jako istota uczyniona na obraz i podobieństwo Moje, ty również jesteś miłością. Tym jesteś naprawdę. Nie jesteś odbiorcą miłości, jesteś tym, czego pragnąłbyś doznawać. To sekret, którego poznanie zmienia ludzkie życie.

Niejedno życie ludzie spędzają na szukaniu tego, co już posiedli. A posiedli to, ponieważ są tym.

Aby zyskać miłość, trzeba tylko być miłością.

Jesteście umiłowani przeze Mnie. Każdy z was. Wszyscy bez wyjątku. Żaden z was nie jest ukochany bardziej od innych, ponieważ żaden z was nie jest bardziej Mną od innych - chociaż niektórzy bardziej Mnie pamiętają, i przez to siebie samych.

Dlatego nie zapominaj się. Umiłowany, bądź miłością.

Czyń to na Moją pamiątką.

Jesteś częścią Mnie, członkiem Bożego Ciała. Kiedy pamiętasz, Kim Naprawdę Jesteś, powracasz do Całości, zostajesz „Ocalony". Okres wygnania, rozczłonkowania się kończy. Ciało staje się Całe.

Jest tylko Jedno Ciało. Jeden Byt.

Zawsze o tym pamiętaj.

Ponieważ Wyższość nie istnieje, nie jest tak, że jedni wiedzą więcej, inni mniej. Po prostu jedni pamiętają więcej, inni pamiętaj mniej, z tego, co zawsze było wiadome.

Nie istnieje Niewiedza.

Zwracam się do was po raz kolejny z przesłaniem: Miłość jest bezwarunkowa. Życie nie ma końca. Bóg niczego nie łaknie. Ty sam jesteś cudem - Bogiem w ludzkiej postaci.

To właśnie chciałeś usłyszeć od niepamiętnych czasów. To właśnie przeczuwało twoje serce, a umysł odrzucał. To właśnie szeptała ci raz po raz dusza, zagłuszana przez twoje ciało i ciała wokół ciebie.

Wypierałeś się Mnie z nakazu tych samych religii, które jakoby zapraszały cię do Mnie. Wpajano ci bowiem, że nie jesteś Mną, a Ja nie jestem tobą, i sama myśl o tym stanowi grzech.

Nie jesteśmy jednym, powiadają, lecz Stwórcą i stworzeniami. Niemniej to właśnie zaprzeczanie tej jedności jest przyczyną wszelkich nieszczęść i wszelkiego cierpienia w twoim życiu.

Zapraszam ciebie teraz na spotkanie ze Stwórcą.

Znajdziesz Stwórcę we własnym wnętrzu.

15.Wykorzystanie Iluzji

Jako przygotowanie gruntu pod twoje spotkanie ze Stwórcą wskazane jest odsunięcie od siebie Iluzji, włącznie ze złudzeniem odrębności twej własnej i Stwórcy.

To właśnie odbywa się tutaj. Na tym polega zadanie tych wszystkich rozmów z Bogiem. Chodzi ci o to, aby żyć w obrębie iluzji, ale nie w iluzji. Szczere poszukiwania przywiodły cię do tego przekazu.

Od pewnego czasu stało się dla ciebie widoczne, że w Iluzjach tkwi usterka. Powinno to było uzmysłowić ludziom, że iluzje to błąd, co do jednej. Lecz ludzie przeczuwali, że nie mogą odrzucić Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o doniosłym znaczeniu.

I mieli rację. Ale postąpili niewłaściwie. Zamiast przejrzeć Iluzje jako iluzje właśnie i użyć ich do celu, do jakich były przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w nich usterkę.

Rozwiązaniem było nie usunięcie usterki, ale dostrzeżenie jej i przypomnienie sobie tego, co w głębi duszy przeczuwaliście. Dlatego nie mogliście odrzucić iluzji bez jednoczesnego przekreślenia rzeczy o doniosłym znaczeniu.

Tłumaczyłem to niejednokrotnie podczas naszej rozmowy. Wyjaśnię ci to ostatni raz, raz na zawsze, abyś miał niezmąconą jasność co do tego.

Racją bytu Iluzji jest zapewnienie umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego możesz stworzyć siebie na nowo w kolejnym najwspanialszym wydaniu swojej najświetniejszej wizji siebie.

Sam wszechświat jest takim polem odniesienia. To zarówno jego definicja jak i cel. Dzięki niemu życie może być wyrażane i doświadczane na płaszczyźnie fizykalnej.

Ty stanowisz umiejscowioną postać tego samego pola odniesienia, jak wszyscy i wszystko dokoła. Innymi słowy, to umiejscowiony Bóg.

Poza obrębem tego pola możesz jedynie poznać siebie jako Wszystko Co Jest. A Wszystko Co Jest nie może siebie takim doświadczyć, skoro nie ma nic innego.

W braku tego, czym nie jesteś, To Czym Jesteś nie może zaistnieć. Nie można tego doświadczyć, poznać.

Powtarzałem to wiele razy.

Tłumaczyłem ci, że nie ma „wolnego" bez szybkiego. Nie ma „dołu" bez góry. Nie ma „tam" bez tutaj.

Pod nieobecności Iluzji jesteś, całkiem dosłownie, ni tu ni tam.

Dlatego też zbiorowym wysiłkiem stworzyliście te znakomite Iluzje. Cały świat, Wszechświat nawet, jako swoje dzieło. Dostarczyło to wam sposobności w postaci pola odniesienia, w ramach którego możecie postanawiać i ogłaszać, stwarzać i wyrażać, doświadczać i realizować To Czym Jesteście W Istocie.

Wszyscy jesteście w to zaangażowani. Bez wyjątku. Każde z indywidualnych upostaciowań Boskości, jakimi jesteście. Staracie się poznać, określić siebie.

Kim jesteś? Jesteś dobry? Zły? Co znaczy „dobry"? Co znaczy „zły"? Jesteś duży? Mały? Co znaczy „duży"? Co znaczy „mały"? Czy któreś z tych określeń odnosi się do ciebie? Jak to jest być takim? Czy naprawdę jesteś godny podziwu?

To jedyne pytanie, jakie stawiał sobie Bóg.

Kim jestem? Kim jestem? Kim jestem?

I kim teraz postanawiam być?

To jedno ma znaczenie i to jedno twoja dusza stara się rozstrzygnąć przez całe twoje życie, w każdej chwili.

Nie dowiedzieć się. Rozstrzygnąć. Albowiem życie nie polega na odkrywaniu, lecz na tworzeniu.

Każdy czyn to akt samookreślenia.

Bóg nieustannie siebie samego stwarza na nowo i doświadcza. Tym samym zajmujesz się tutaj ty. Aby móc doświadczyć, Czym Jesteś W istocie, doświadczasz czegoś innego, czym nie jesteś.

Właściwie nie ma rzeczy, którą byś nie był. Jesteś wszystkim, całością. Bóg to Całość, Bóg to wszystko. Lecz, abyś ty (Bóg) mógł poznać tę cząstkę, którą obecnie wyrażasz, musisz wyobrazić sobie, że jest coś, czym nie jesteś. To Wielki Popis Wyobraźni, to Iluzje Życia.

Dlatego zrób z Iluzji użytek, bądź wdzięczny, że są. Twoje życie to czarodziejska sztuczka, a czarodziejem jesteś ty sam.

Wyrażanie chwały swej prawdziwej istoty w konfrontacji z Iluzją - na tym polega dążenie do mistrzostwa duchowego. Należy jednak przy tej okazji zaznaczyć, że Iluzje potrafią sprawiać wrażenie bardzo realnych.

Zrozumienie, że Iluzje są zbiorowym omamem, to pierwszy krok na drodze do wykorzystania ich zgodnie z przeznaczeniem, ale to jeszcze nie wszystko. Trzeba bowiem zdecydować, co oznaczają.

Na końcu zaś wybiera się ten przejaw Boskości (cząstkę jaźni), której pragnie się doświadczyć w umiejscowionym polu odniesienia („sytuacji" czy „okolicznościach" w waszym nazewnictwie), napotkanym (stworzonym) przez siebie.

Oto w skrócie ów proces:

A. Rozpoznaj Iluzję jako Iluzję.

B. Zdecyduj, co ona oznacza.

C. Stwórz siebie na nowo.

Wykorzystać te Dziesięć Iluzji można na wiele sposobów, tak jak na wiele sposobów można ich doświadczać. Mogą występować w przebraniu obecnej rzeczywistości lub pod postacią wspomnień z przeszłości. Ta ostatnia forma jest używana przez wysoko rozwinięte kultury i istoty.

Istoty oświecone zdają sobie sprawę z istnienia Iluzji, nie odrzucają ich (pamiętaj, że przekreślenie ich równałoby się przerwaniu życia, jakie znacie), ale doświadczają ich jako swej przeszłości, niejako teraźniejszości. Podtrzymują w sobie nawzajem pamięć o nich, ale wystrzegają się traktowania ich, jakby stanowiły obecną rzeczywistość.

Ale obojętnie, czy doświadczasz ich w swojej teraźniejszości czy jako okruchów przeszłości, ważne jest, aby widzieć jasno, czym są - Iluzjami. Wówczas możesz rozporządzać nimi do woli.

Jeśli masz ochotę doświadczyć określonej cząstki siebie, masz do dyspozycji Iluzje. Każdą z nich można wykorzystać w celu doświadczenia licznych aspektów twojej tożsamości, można też łączyć Iluzje dla doświadczania wielorakich aspektów czy jednego aspektu na wiele sposobów.

Na przykład, Pierwszą i Czwartą Iluzję - Potrzeby i Niedoboru - można ze sobą powiązać, aby objawić niuans swej prawdziwej istoty zwany zaradnością.

Nie można zaznać swojej zaradności, gdy nie ma czemu zaradzić. Z pomocą Iluzji Potrzeby i Niedoboru można najpierw pielęgnować w sobie ideę niedostatku, a następnie temu zaradzić. Powtarzanie tego może przywołać doświadczenie, w którym wykazujesz swoją zaradność, umiejętność sprawiania, że zawsze będziesz miał pod dostatkiem tego, co ci potrzeba. Doświadczenie to zostanie usankcjonowane przez Ostateczną Rzeczywistość.

Weźmy kolejny z niezliczonych przykładów. Drugą i Szóstą Iluzję - Przegranej i Osądu - można połączyć dla uzyskania konkretnego efektu czy doznania. Możesz wyobrazić sobie, że zawiodłeś w czymś, wówczas możesz sam siebie osądzić lub zdać się na osąd innych. Następnie możesz wznieść się ponad swą „porażkę", zgiąć rękę w geście wyrażającym „Ja wam jeszcze pokażę" i w końcu zatriumfować!

To wyśmienite przeżycie, niemal każdy sprawiał je sobie po wielokroć. Lecz jeśli stracisz z oczu to, że Przegrana i Osąd są Iluzjami, łatwo możesz w nich ugrzęznąć i wtedy przyjmą pozory okrutnej rzeczywistości.

Od „okrutnej rzeczywistości" życia można uwolnić się przez rozpoznanie Iluzji jako omamów właśnie.

Iluzje można dowolnie ze sobą łączyć - Podział z Potrzebą, Potępienie z Wyższością, Niewiedzę z Wyższością, Niedobór i Potępienie z Przegraną, i tak dalej. W pojedynkę czy w zespole, Iluzje stanowią znakomite kontrastowe pola odniesienia, na tle których można doświadczyć swej prawdziwej istoty.

Wielokrotnie słyszałeś już, że w świecie względności nie możesz doświadczyć, Kim Jesteś, inaczej niż w zestawieniu z tym, czym nie jesteś. Celem Iluzji jest właśnie dostarczenie kontekstu dla doświadczenia każdego aspektu siebie, sposobności do wybrania Najszczytniejszego Aspektu, jaki w danej chwili zdołasz sobie wyobrazić.

Rozumiesz teraz?

Dobrze. Rozpatrzmy teraz Iluzje po kolei, wraz z przykładami ich wykorzystania do stwarzania siebie na nowo.

Pierwsza Iluzja, Iluzja Potrzeby, może posłużyć do doświadczenia tego ogromnego składnika twej prawdziwej tożsamości, który daje się ująć jako: to, co niczego nie potrzebuje.

Niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał, i niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał wiecznie. Iluzja Potrzeby stwarza pole odniesienia, w ramach którego możesz tego zaznać. Właśnie kiedy przenikasz Iluzję na wylot, sięgasz Ostatecznej Rzeczywistości. Iluzja dostarcza kontekstu, w obrębie którego można zrozumieć Ostateczną Rzeczywistość.

Ostateczna Rzeczywistość jest taka, że posiadasz już wszystko, czego twoim zdaniem potrzebujesz. Nosisz to w sobie. Jesteś tym. Masz w sobie to, czego potrzebujesz i dlatego dobywasz z siebie wszystko, czego w danej chwili ci potrzeba. Wynika stąd, że w gruncie rzeczy niczego nie potrzebujesz. Jednak aby to zrozumieć, poznać na drodze doświadczenia, musisz przejrzeć Iluzję Potrzeby, rozpoznać ją jako iluzję.

Przejrzeć Iluzję Potrzeby możesz przez zwrócenie uwagi na to, czego twoim zdaniem potrzebujesz w tej chwili - to znaczy, na to, czego twoim zdaniem nie masz, a uważasz, że musisz mieć - i dostrzeżenie, że choć jesteś bez tego, mimo to wciąż jesteś.

Niesie to ze sobą doniosłe następstwa. Skoro jesteś tu i teraz, bez tego, co twoim zdaniem jest ci potrzebne, to dlaczego sądzisz, że tego potrzebujesz? To kluczowe pytanie. Otwiera złote drzwi, drzwi do wszystkiego.

Następnym razem kiedy wyobrazisz sobie, że czegoś potrzebujesz, zapytaj siebie: „Dlaczego uważam, że jest mi to potrzebne?".

To dociekanie przynosi wolność. To wolność w siedmiu słowach.

Jeśli widzisz jasno, zdasz sobie sprawę, że nie potrzebujesz „tego", cokolwiek by to było, nigdy nie potrzebowałeś i wszystko to sam wymyśliłeś.

Nawet powietrza, którym oddychasz, nie potrzebujesz. Zauważysz to w chwili śmierci. Powietrza potrzebuje tylko twoje ciało, a ty nie jesteś twoim ciałem.

Ciało to nie ty. To twoje cudowne narzędzie. Lecz nie potrzebujesz swojego obecnego ciała do dalszego tworzenia.

Informacja zabrzmi miło w abstrakcyjnym sensie, ale nie złagodzi w niczym twego strachu przed utratą ciała, rodziny i warunków, w jakich się znajdujesz. Uśmierzyć takie lęki można jedynie przez nabranie, wzorem Mistrzów, dystansu. Mistrzowie ćwiczą nie przywiązywanie się, zanim śmierć pokaże im, że życie w ciele jest złudzeniem. Jednak dla tych, którzy nie osiągnęli tego poziomu, często konieczne jest świadectwo, jakiego dostarcza śmierć.

Kiedy już oddzielisz się od ciała (to znaczy, kiedy „umrzesz"), natychmiast spostrzeżesz, że ten stan w niczym nie przypomina przerażającego doświadczenia, o którym tyle słyszałeś. Zobaczysz, że jest czymś chwalebnym, nieskończenie przerastającym uwięzienie w fizycznej postaci, bez względu na to, jakie związki zbudowała twa ostatnia postać. Nabranie dystansu przyjdzie wówczas łatwo.

Można osiągnąć mistrzostwo duchowe będąc jeszcze w postaci fizycznej, nie trzeba czekać na oddzielenie od niej, aby zaznać chwały Życia i swojej prawdziwej istoty. Można tego dokonać przez oderwanie się od ziemskich spraw jeszcze przed śmiercią. Wystarczy w tym celu posłużyć się Iluzją Potrzeby, przejrzeć ją wylot.

Odbywa się to przez głębsze zrozumienie zarówno życia jak i śmierci, tego, ze śmierć taka, jak sobie ją przedstawiałeś, nie istnieje, a Życie trwa wiecznie. Gdy to pojmiesz, możliwe stanie się oderwanie od wszystkiego, włącznie z samym Życiem - ponieważ wiesz, że skoro życie toczy się naprzód bez końca, możesz znów zbudować związki, jak również na nowo przeżywać te, które jak sądziłeś, straciłeś bezpowrotnie.

Wszelkich ziemskich form przywiązania można doświadczyć w „przyszłym życiu", nic nie zostanie stracone. Stopniowo wyswobodzisz się ze swoich więzi, gdyż zdasz sobie sprawę z nadzwyczajnych możliwości dalszego rozwoju, jakie stwarza ci nieustające Życie.

Lecz nigdy nie przestaniesz kochać tych, których pokochałeś, w tym czy jakimkolwiek innym życiu, i w pełni zjednoczysz się z nimi swą istotą, ilekroć zapragniesz.

Jeśli zatęsknisz za kimś, kto jeszcze żyje w postaci fizycznej na Ziemi, możesz połączyć się z nim z prędkością myśli.

Jeśli zatęsknisz za kimś, kto odszedł z tego świata, za ukochaną osobą, która zmarła przed tobą, możesz się z nią spotkać po swojej śmierci, jeśli takie będzie twoje życzenie, lub w dowolnej chwili, kiedy zechcesz - z prędkością myśli.

To jedynie przedsmak przyszłych cudów. Więcej szczegółów podam następnym razem, w przekazie dotyczącym właśnie umierania z Bogiem.

Nie można umrzeć bez Boga, ale można sobie to wyobrazić. To piekło zrodzone w waszej wyobraźni, którego groza dała początek wszystkim innym odczuwanym przez ciebie lękom. Lecz ty nie masz się czego bać i nic ci nie potrzeba, gdyż nie tylko nie można umrzeć bez Boga, ale i żyć bez Boga nie sposób.

Ponieważ Ja jestem tobą, a ty Mną, i nic nas nie rozdziela. Nie możesz umrzeć beze Mnie dlatego, że nigdy nie możesz znaleźć się w stanie, który można nazwać „bez Boga".

Jestem Bogiem, Wszystkim Co Jest. Ponieważ jesteś częścią Całości, jestem tobą. Dotyczy to całego ciebie, w najdrobniejszych szczegółach.

A skoro Wszystko Co Jest, jest zawsze przy tobie, niczego nie potrzebujesz - i taka jest twoja prawdziwa istota. Gdy to zrozumiesz do głębi, odmieni się całkowicie twój sposób bycia. Staniesz się nieustraszony - a jest to stan błogosławiony, gdyż brak lęku sprawia, że nie ma nic strasznego.

I odwrotnie, obecność strachu przyciąga rzeczy, których się boisz. Strach to silne uczucie, a silne uczucie ma stwórczą moc. Dlatego natchnąłem was tą myślą: „Nic nie jest straszne oprócz samego strachu".

Można żyć bez lęku, gdy się wie, że każdy wynik jest doskonały - włącznie z tym, którego boisz się najbardziej, czyli śmiercią.

Wyjawiam ci to wszystko tutaj i teraz. - Gdy się przyjrzysz bliżej swojemu życiu, zobaczysz, że nigdy nie brakowało ci tego, co potrzebowałeś do przeżycia kolejnej chwili, i w rezultacie, do znalezienia się w swym obecnym położeniu. Świadczy o tym to, że tu jesteś. Widocznie nic więcej nie było ci potrzeba. Mogłeś co prawda chcieć, ale niczego innego nie potrzebowałeś. Wszystkie twoje potrzeby zostały zaspokojone.

To zdumiewające objawienie, lecz zawsze prawdziwe. Wszystko, co świadczy o czymś przeciwnym, to jedynie pozory, podszyte lękiem. Ale: „Nie lękajcie się, gdyż jestem z wami."

Gdy wiesz, że wszystko w końcu układa się doskonale i nie masz czego się bać, okoliczności, które kiedyś określiłbyś jako groźne, ukazują się nagle w innym świetle. W rzeczy samej, widziane są w świetle, a nie w mroku, i zaczynasz postrzegać zagrożenia jako „przygodę".

Taka zmiana spojrzenia może nadać twojemu życiu nowy kształt. Będziesz mógł żyć bez lęku i doświadczać chwały, do której zostałeś stworzony. Rozpoznanie Iluzji Potrzeby jako iluzji pozwala ci wykorzystać tę iluzję zgodnie z jej przeznaczeniem -jako narzędzia, z pomocą którego można doświadczyć tej chwały i poznać swoją prawdziwą istotę.

Na przykład, złudzenie, że potrzebujesz swojego ciała, daje ci bodziec do tego, abyś o nie dbał, chronił je i nie nadwerężał go. W ten sposób ciało może posłużyć większej chwale, do jakiej zostało przeznaczone.

Z kolei iluzja, że potrzebujesz związku z drugą osobą, podobnie pobudza cię do tego, abyś dbał o niego, strzegł go i nie nadużywał go. W ten sposób związek z drugą osobą może posłużyć większej chwale, do jakiej został przeznaczony.

To samo dotyczy wszelkich innych rzeczy, które w twoim wyobrażeniu są ci potrzebne. Użyj tego wyobrażenia. Zrób z niego praktyczny użytek. Lecz pamiętaj, że korzyść płynie z niego tylko wtedy, gdy zdaje sobie sprawę z jego iluzyjności. Jak tylko uwierzysz w jego realność, twoja ostrożność (rozsądne zastosowanie Iluzji) przerodzi się w lęk, zaczniesz kurczowo trzymać się rzeczy. Miłość zamieni się w zaborczość, a zaborczość w opętanie. Wpadłeś w pęta przywiązania. Zagubiłeś się w Iluzji.

A zagubienie się w Iluzji Potrzeby oznacza, że naprawdę jesteś zgubiony. Iluzja Potrzeby to największa z iluzji. Jest pierwsza i zarazem najpotężniejsza. Na niej opierają się wszystkie inne. Ty zaś w swej prawdziwej istocie jesteś bez potrzeb, i to twoja prawdziwa istota się gubi.

Często mówi się o kimś, że „próbuje się odnaleźć". To święta prawda. Wszyscy staracie się odnaleźć swoją tożsamość. Lecz tego nie znajdziesz poza sobą. To, czego szukasz, możesz odnaleźć tylko we własnym wnętrzu. Tylko w głębi siebie znajdziesz odpowiedź na pytanie, „Dlaczego uważam, że potrzebuje tej zewnętrznej osoby, miejsca czy rzeczy?" Tylko tam może wrócić ci pamięć o tym, że niczego nie potrzebujesz. Zrozumiesz wówczas, co znaczy, „Kiedyś byłem zagubiony, ale teraz się odnalazłem ".

Odnalazłeś swoją prawdziwą tożsamość. Użyłeś Pierwszej Iluzji, aby doświadczyć siebie jako Boskiej istoty, która niczego nie potrzebuje, gdyż każda jej potrzeba jest zawsze zaspokajana. Kiedy przebudzisz się do tej prawdy, zaznasz jej więcej w swoim codziennym życiu. I staniesz się dosłownie takim, jakim siebie znasz.

Pamiętaj.

Stajesz się takim, jakim siebie znasz.

Druga Iluzja, Iluzja Przegranej, może być wykorzystana do doznania niemożności przegrania pod żadnym względem.

Nic nie stanowi porażki, lecz tylko wnosi swój wkład w proces, jaki przechodzisz w celu osiągnięcia tego, co pragniesz osiągnąć, doświadczenia tego, czego pragniesz doświadczyć.

A doświadczyć pragniesz tego, Kim Naprawdę Jesteś. Lecz doświadczenie tego, Kim Naprawdę Jesteś, jest niemożliwe, jeśli nie ma tego, czym nie jesteś. Wiedz zatem, że gdy doświadczasz tego, czym nie jesteś, to nie jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie tego, Kim Jesteś Naprawdę.

Powiedziałem rzecz bardzo ważną, a łatwo jest prześlizgnąć się po takich stwierdzeniach i przeoczyć ich ogromne znaczenie. Dlatego je powtórzę.

Gdy doświadczasz tego, czym nie jesteś, to nie jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie tego, Kim Jesteś Naprawdę.

Tak więc, kiedy tak zwana „porażka" nawiedza twoje życie, nie potępiaj jej i nie osądzaj źle. Umacniasz to, przed czym się bronisz. Spojrzyj mu prosto w oczy, a zniknie. To znaczy, rozwieje się jego złudna postać. Zobaczysz, czym jest naprawdę, tak jak zobaczysz, Czym Ty Jesteś Naprawdę.

Gdy z pomocą Iluzji Przegranej dostrzeżesz to, czego dowiedziałeś się (przypomniałeś sobie) o życiu, i zdopingujesz się do zastosowania nabytej wiedzy, Iluzja ta stanie się narzędziem, które pozwoli ci dostrzec, że zawsze odnosisz sukces.

Sposobem na wyplątanie się z Iluzji Przegranej jest po prostu postrzeganie wszystkiego jako czegoś, co składa się na twój sukces. Wszystkie rzeczy przyczyniają się do twej wygranej, prowadzą do twej wygranej, stanowią element procesu, dzięki któremu doświadczasz swej wygranej.

Wielu ludzi intuicyjnie to rozumie, między innymi naukowcy. Kiedy przystępują do ważnego eksperymentu, nie tylko przewidują porażkę, delektują się nią. Prawdziwy badacz wie doskonale, że „nieudany" eksperyment wskazuje drogę do ostatecznego sukcesu. To, że coś „nie układa się po twojej myśli", nie jest równoznaczne z porażką, tak jak to, że coś „układa się po twojej myśli", nie jest równoznaczne z powodzeniem. Kiedy długo pożyjesz na tym świecie, wiele razy przekonasz się, że jest wręcz przeciwnie.

Kolejne porażki, jak je określasz, to w rzeczywistości sukcesywne doświadczenia. Jak więc może być przegraną doświadczenie, które nazywasz „sukcesywnym"?

Niemniej, Iluzja Przegranej jest konieczna do tego, aby doznać uniesienia wygranej. Jeśli „wygrywasz" we wszystkim, wówczas nie doświadczysz wygranej w niczym. Będziesz jedynie uważał, że robisz to, co robisz, ale nie poczujesz smaku zwycięstwa ani chwały swojej prawdziwej istoty, ponieważ będzie brakowało pola odniesienia, w którym można by to zauważyć. Jeśli w grze za pierwszym razem podasz piłkę tak, że dojdzie do jej przyłożenia w bramce, na pewno będzie powód do radości. Ale jeśli dojdzie do przyłożenia z każdego twojego podania, radosne podniecenie szybko minie. Przestanie to cokolwiek znaczyć. Będą same podania prowadzące do przyłożenia i stracą one sens, cel.

Życie przebiega w cyklach. Właśnie te cykle nadają sens życiu.

Tak naprawdę, nie ma czegoś takiego jak przegrana. Jest tylko sukces, objawiający swe różnorodne oblicza. Podobnie nie ma czegoś, co nie jest Bogiem. Jest tylko Bóg, objawiający swe różnorodne oblicza.

Czy widzisz zbieżność? Czy widzisz wzorzec?

Ujrzenie tego zmienia wszystko. Kiedy to stanie się dla ciebie jasne, natychmiast przepełni cię wdzięczność i zadziwienie. Wdzięczność za wszystkie „porażki" twego życia, zadziwienie tym, że tak długo musiały czekać na „odkrycie" wszystkie te skarby, jakie ci dano.

Zrozumiesz wreszcie, że naprawdę „posyłam ci same anioły" i „zsyłam na ciebie same cuda".

W tej chwili wglądu będziesz wiedział, że twój sukces jest nieunikniony.

Pamiętaj o tym zawsze.

Twój sukces jest nieunikniony.

Trzecia Iluzja, Iluzja Podziału, może posłużyć do doświadczenia jedności ze wszystkim.

Jeśli zjednoczysz się z czymś na dłużej, przestaniesz po pewnym czasie zauważać, że „ty" jesteś. Poczucie „ciebie" jako odrębnego tworu zaniknie.

Często doznają tego osoby, które są ze sobą od dawna. Zaczynają tracić swoją indywidualną tożsamość. To cudowne - w pewnych granicach. Lecz cały urok ulatuje, gdy doświadcza się Jedności bez końca, ponieważ w braku Podziału Jedność staje się niczym. Zamiast doświadczenia ekstazy jest próżnia. Gdy nie ma podziału, nigdy, Jedność to nicość.

Dlatego z Mojego natchnienia napisano: Niech w waszej wspólnocie będą wolne miejsca. Pijcie z pełnego naczynia, ale nie z tego samego naczynia. Kolumny, na których wspiera się budowla, stoją osobno, a struny lutni, choć rozedrgane tą samą muzyką, są oddzielne.

Całe życie to proces doświadczania na przemian Jedności i oddzielenia, Jedności i oddzielenia. To sam rytm Życia. W rzeczy samej, to rytm, który tworzy Życie.

Powiadam ci raz jeszcze: Życie to cykl, jak wszystko, co się na nie składa. Tam i z powrotem, tam i z powrotem. Razem, osobno. Razem, osobno.

Kiedy rzecz jest osobno, zawsze jest razem, gdyż naprawdę nie może się wyodrębnić, jedynie powiększyć. Może wydawać się oddzielna, ale wciąż jest częścią.

Wasz wszechświat był kiedyś niewyobrażalnie zjednoczony, zbity w punkt, w porównaniu z którym kropka na końcu tego zdania wydaje się ogromna. Następnie wybuchł, lecz w istocie się nie podzielił, tylko rozszerzył.

Bóg nie może się rozerwać. Może się wydawać, że jesteśmy oderwani, ale tworzymy jedno wspólne ciało. Ponownie doświadczamy swej przyrodzonej Jedności, gdy pamiętamy.

Kiedy widzisz innych, pozornie odrębnych, przyjrzyj im się dobrze. Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę.

I wtedy spotkasz tam siebie, wyczekującego.

Kiedy widzisz rzeczy tego świata, inny przejaw życia, zjawisko przyrody, pozornie odrębne, przyjrzyj im się dobrze. Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę.

I wtedy spotkasz tam siebie, wyczekującego.

W tejże chwili zaznasz Jedności z wszystkimi rzeczami. Kiedy wzrasta poczucie Jedności, ginie cierpienie i smutek. Cierpienie jest bowiem reakcją na oddzielenie, a smutek ogłoszeniem jego prawdy. Lecz to prawda tylko pozorna. Prawdziwy podział po prostu nie jest możliwy. To złudzenie. To wspaniałe złudzenie, gdyż pozwala ci doświadczyć ekstazy Jedności, lecz mimo wszystko złudzenie.

Posłuż się Iluzją Podziału niczym narzędziem w ręku rzemieślnika. Wykuj z jego pomocą doświadczenie całkowitego zjednoczenia. Użyj go do stwarzania tego doświadczenia wciąż na nowo.

Kiedy widzisz siebie, gdziekolwiek spojrzysz, patrzysz oczami Boga. A gdy wzrasta poczucie Jedności, znika z twojego życia ból i rozczarowanie.

Pamiętaj o tym zawsze.

Gdy wzrasta poczucie Jedności, znika z twojego życia ból i rozczarowanie.

Czwarta Iluzja, Iluzja Niedoboru, może posłużyć do doświadczenia obfitości.

Bóg ma wszystkiego w bród, tak jak ty. W Rajskim Ogrodzie opływałeś w dostatki, ale nie zdawałeś sobie z tego sprawy. Zaznawałeś wiecznego życia, ale to nie miało znaczenia. Nie robiło na tobie wrażenia, ponieważ niczego innego nie doświadczałeś.

Rajski Ogród to mit, ale opowieść o nim miała za zadanie przekazać wielką prawdę. Kiedy masz wszystko i nie wiesz, że masz wszystko, to nie masz nic.

Co znaczy „mieć wszystko", można się dowiedzieć, kiedy przez pewien czas ma się mniej. Stąd Iluzja Niedoboru.

Niedobór miał być dla was błogosławieństwem, dzięki któremu mogliście doświadczyć prawdziwej i całkowitej obfitości. Lecz do tego konieczne jest wykroczenie poza Iluzję, rozpoznanie jej jako Iluzji i odsunięcie jej od siebie.

Oto jak odsunąć od siebie Iluzję Niedoboru: Uzupełniaj Niedobór, który dostrzegasz, ilekroć dojrzysz go wokół siebie. Tam bowiem panuje Niedobór: na zewnątrz ciebie. Dlatego gdy dojrzysz go wokół siebie, uzupełnij Niedobór.

Nakarm głodnych, których widzisz. Odziej tych, którzy potrzebują przyodziewku. Daj schronienie tym, którzy potrzebują dachu nad głową. Przekonasz się wtedy, że wszystkiego masz dość.

Choćbyś miał niewiele, zawsze możesz znaleźć kogoś, kto ma jeszcze mniej. Znajdź go i użycz mu swojej obfitości.

Staraj się być nie odbiorcą, lecz źródłem. Co sam pragniesz mieć, spraw, aby otrzymał drugi. Czego sam chciałbyś doświadczyć, spraw, aby zaznał drugi. W ten sposób będziesz pamiętał, że wszystko to cały czas jest w twoim posiadaniu.

Dlatego powiedziano: „Czyń drugiemu tak, jak chciałbyś, aby tobie czyniono."

Nie pytajcie, co będziecie jedli albo co będziecie pili. Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją nie orzą, ani zbierają do gumien, a są nakarmione. Któż z was troszcząc się może wzbogacić swoje życie choć o jedną rzecz?

I nie pytajcie, czym się przyodziejecie. Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Ale szukajcie najpierw królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam dodane.

A jak szukać królestwa niebieskiego? Zapewniając je innym. Będąc królestwem niebieskim, w którym inni mogą znaleźć schronienie i siłę. Przynosząc królestwo niebieskie, i wszelkie jego błogosławieństwa, wszystkim, z którymi się stykasz. Stajesz się tym, co dajesz.

Pamiętaj o tym zawsze.

Stajesz się tym, co dajesz.

Piąta Iluzja, Iluzja Wymogu, może posłużyć do doświadczenia tego, że nie trzeba niczego robić, aby doświadczyć swojej prawdziwej istoty.

Tylko przez robienie rzeczy, które w swoim wyobrażeniu musisz robić, aby, nadać życiu sens, możesz dojść do stanu, w którym pojmiesz, że to wszystko jest niepotrzebne.

Zapytaj tych, których włosy posypane są siwizną. Zapytaj tych, którzy naginali się do norm, przestrzegali zasad.

Udzielą wam rady w trzech słowach.

Kichaj na zasady."

Nie będą się wahać. Ich odpowiedź będzie szybka i jasna.

Wyjeżdżaj poza linie." „Nie obawiaj się."

Idź za głosem serca."

Nie pozwól narzucać sobie, co masz robić."

A u kresu życia zobaczysz, że to wszystko jest bez znaczenia - liczy się tylko, czym byłeś, gdy to robiłeś.

Byłeś szczęśliwy? Życzliwy? Łaskawy? Czy troszczyłeś się o innych, współczułeś im, liczyłeś się z nimi? Czy byłeś hojny, a przede wszystkim, czy byłeś miłościwy?

Dla twojej duszy ma znaczenie to, czym byłeś, nie to, co robiłeś. A przekonasz się, że twoja dusza to twoja prawdziwa istota.

Niemniej, Iluzja Wymogu, przekonanie, że są rzeczy, które trzeba robić, może być podnietą dla twego umysłu. Jej pożyteczna dopóty, dopóki domyślasz się, że to iluzja i nikt nie musi robić niczego wbrew sobie.

Prawda ta zarówno wyzwala, jak i przeraża. Strach bierze się z myśli, że gdyby ludziom dać zupełnie wolną rękę, nie zostałyby zrobione rzeczy, które naprawdę trzeba zrobić.

Kto wynosiłby śmieci?

Poważnie.

Kto robiłby to, czego nikt nie chce robić?

Oto pytanie, oto lęk. Gdyby ludziom pozostawić zupełną swobodę postępowania, nie byłoby chętnych do robienia rzeczy niezbędnych do tego, aby życie na tej planecie toczyło się naprzód.

Ta obawa jest bezpodstawna. Okazałoby się, że ludzie to cudowne stworzenia. W społeczeństwie bez nakazów, bez reguł, bez wymogów, znalazłoby się mnóstwo chętnych do robienia tego, co jest niezbędne. W gruncie rzeczy, tylko nieliczni nie byliby chętni, ponieważ czuliby się nieswojo jako ci, którzy nie wnoszą swojego wkładu w powszechne dobro.

W tym właśnie zawierałaby się różnica: nie w tym, co się robi, lecz dlaczego się to robi.

Powód działania byłby inny.

Zamiast robić coś z nakazu, ludzie robiliby coś z wyboru, dla wyrażenia tego, Kim Naprawdę Są.

Jest to jedyny prawdziwy powód jakiegokolwiek działania. Odwraca to o sto osiemdziesiąt stopni paradygmat „najpierw działanie, potem bycie". Według tego ustanowionego przez ludzi wzorca najpierw coś się robi, a następnie jest się czymś. W myśl nowego paradygmatu, najpierw jest się czymś, a potem coś się robi.

Jest się szczęśliwym i postępuje się jak szczęśliwa osoba. Jest się odpowiedzialnym i postępuje się jak odpowiedzialna osoba. Jest się życzliwym i postępuje się jak osoba życzliwa.

Nie postępuje się odpowiedzialnie, aby stać się odpowiedzialnym. Nie odnosi się życzliwie do nikogo, aby stać się życzliwym. To wywołuje tylko urazę („Po tym wszystkim, co zrobiłem!"), ponieważ towarzyszy temu założenie, że wszystko zostanie wynagrodzone.

Taki właśnie przypisaliście cel niebu.

Niebo przedstawiano jako wieczną nagrodę za to wszystko, co zrobiliście za życia - i za powstrzymanie się od zrobienia tego, czego „nie wolno" było wam robić. Uznaliście również, że musi też być jakieś miejsce przeznaczenia dla ludzi, którzy nie czynili dobra albo czynili coś, czego nie powinni. Nazwaliście to miejsce piekłem.

Lecz Ja oświadczam wam: Nie ma takiego miejsca jak piekło. To stan bycia. To doświadczenie oderwania od Boga, wyobrażenie, że jest się odłączonym od samej

swej jaźni i nie można się na powrót z nią połączyć. Piekło to wieczne szukanie siebie.

To, co określiliście jako niebo, jest również stanem bycia. To doświadczenie Jedności, ekstaza ponownego zjednoczenia się ze Wszystkim Co Jest. To poznanie swej prawdziwej istoty.

Nie trzeba spełnić żadnych wymogów, aby dostać się do nieba. Albowiem niebo nie jest miejscem, do którego się dąży, to miejsce, w którym się przebywa, zawsze. Lecz można być w niebie (w Jedności ze Wszystkim), a tego nie wiedzieć. Tak jak większość ludzi.

Można to zmienić, ale nie tym, co się robi. Można to zmienić jedynie tym, czym się jest.

To właśnie rozumie się przez „Nie musicie nic robić".

Nie trzeba nic robić, tylko być.

A być można tylko Jednym.

Zadziwiające jest to, że gdy stanowisz Jedno ze wszystkim, koniec końców robisz wszystko to, co myślałeś, że „ musisz ", aby zasłużyć na nagrodę, na którą twoim zdaniem trzeba było ciężko zapracować. Z własnej nieprzymuszonej woli czynisz innym tak, jak chciałbyś, aby tobie czynili. I nie czynisz drugiemu, co tobie niemiło. Kiedy stanowisz Jedno, zdajesz sobie sprawę, że nie ma „drugiego".

Lecz nawet bycie Jednym nie jest „wymagane". Nie można wymagać od ciebie, abyś był tym, czym już jesteś. Jeśli masz niebieskie oczy, nie można cię zmusić, abyś miał niebieskie oczy. Jeśli masz metr osiemdziesiąt wzrostu, nie można cię zmusić do tego, abyś miał metr osiemdziesiąt wzrostu. A jeśli jesteś Jednym ze wszystkim, nie można wymagać tego od ciebie.

Wymóg nie istnieje.

Kto miałby wymagać? I od kogo? Jest tylko Bóg.

Jam Jest Który Jest i nie ma nic innego.

Użyj Iluzji Wymogu do tego, aby dostrzec, że nie ma nic, czego można by tak naprawdę wymagać. Lecz nie sposób poznać i doświadczyć wolności od Wymogu, jeśli nie ma nic innego niż wolność od Wymogu. Dlatego też usilnie wyobrażacie sobie, że pewne rzeczy są wymagane.

Wychodzi wam to znakomicie. Wymyśliliście Boga, który żąda od was doskonałości, do którego trzeba zwracać się tylko w określony sposób, którego trzeba czcić w ściśle określonym obrządku. Musicie wypowiadać nakazane słowa, robić nakazane rzeczy, dokładnie i bezbłędnie. Musicie żyć na określoną modłę.

Stworzywszy iluzję konieczności spełnienia określonych wymogów dla zyskania Mojej miłości, zaczynacie teraz doświadczać nieopisanej radości na myśl, że to wszystko wcale nie jest konieczne.

Widać to na przykładzie tych, którym trafiają się „nagrody" niezależnie od tego, czy postępowali „jak należy" czy nie. To samo odnosi się do nagród, jakie wyobrażacie sobie w przyszłym życiu. Lecz wasze doświadczenie po śmierci nie jest wyróżnieniem, lecz wynikiem. To naturalny skutek naturalnego procesu zwanego Życiem.

Kiedy stanie się to dla was jasne, pojmiecie wreszcie, co znaczy wolna wola.

W tej samej chwili poznacie też swoją prawdziwą naturę, którą jest wolność. Przestaniecie odtąd mylić miłość z Wymogiem, gdyż prawdziwa miłość nie wymaga niczego.

Pamiętaj o tym zawsze.

Prawdziwa miłość nie wymaga niczego.

Szósta Iluzja, Iluzja Osądu, może posłużyć do doświadczenia cudu, jakim jesteś nie osądzający ty i jakim jest nie osądzający Bóg.

Postanowiłeś stworzyć doświadczenie osądu po to, aby móc radować się Bogiem, który nie osądza, i zrozumieć, że osąd w świecie Bożym nie ma racji bytu. Tylko poznając na własnej skórze jad i gorycz osądu możesz przekonać się, że miłość nigdy by do tego się nie posunęła.

Najbardziej dojmująco odczuwasz to, kiedy osądzają cię inni, nic bowiem nie rani tak jak wyrok na twoją osobę.

Wyrok boli, kiedy jest niesłuszny - lecz jeszcze mocniej boli, kiedy jest uzasadniony. Wyrok wydany na ciebie przez innych dotyka do żywego, godzi w samą duszę. Wystarczy doznać tego raz, aby wiedzieć, że osąd nie ma nic wspólnego z miłością.

W waszym złudnym świecie społeczeństwo nie tylko dopuszcza osąd, ale również go zaleca. Stworzyliście nawet tak zwany „wymiar sprawiedliwości", w oparciu o pogląd, iż ktoś inny może zadecydować o tym, czy jesteś „winny" czy „niewinny".

Powiadam ci: Nikt nigdy nie jest winny w oczach Boga, dla Mnie wszyscy są niewinni, zawsze. To dlatego, że Moje oczy ogarniają więcej niż wasze. Moje oczy widzą, dlaczego tak myślicie, dlaczego tak mówicie i dlaczego tak postępujecie. Moje serce wie, że po prostu błądzicie.

Z Mojego natchnienia napisano te słowa: „Nikt nie postępuje niewłaściwie, zważywszy na model świata, jaki przyjmuje". To wielka prawda. Z Mojego natchnienia napisano, „Wina i strach to jedynie wrogowie człowieka". To wielka prawda.

W wysoce rozwiniętych społecznościach ich członkowie nigdy nie są osądzani i uznawani za winnych czegokolwiek. Zauważa się po prostu, że coś zrobili, i unaocznia im się skutek ich czynów. Następnie daje im się swobodny wybór działania, jakie chcieliby w związku z tym podjąć, o ile w ogóle chcieliby podjąć jakieś działanie. Podobnie daje się pozostałym swobodny wybór działania lub powstrzymania się od działania w tej sprawie. Nikt tam nie robi nic względem drugiego. Idea osądu nie przechodzi im przez myśl, ponieważ samo pojęcie kary jest dla nich niezrozumiałe. Dlaczego Jedyna Istota miałaby dążyć do swej własnej krzywdy? Nawet jeśli zrobiła coś szkodliwego, po co miałaby szkodzić sobie ponownie? W jaki sposób ponowne skrzywdzenie siebie naprawia pierwszą szkodę? To tak jakby stłuc sobie palec u nogi, a następnie, w odwecie, kopnąć siebie dwa razy mocniej.

Oczywiście, w społeczeństwie, które nie uznaje swojej Jedności ani Jedności z Bogiem, takie porównanie pozbawione byłoby sensu. W takim społeczeństwie osąd byłby jak najbardziej na miejscu.

Osąd to nie to samo, co ogląd. Ogląd to zwyczajne zauważanie, jak jest. Z kolei, osąd to dojście do wniosku, że coś innego musi się kryć za tym, co widać.

Oglądać to być świadkiem. Osądzać to być sędzią. Wydawać wyrok, często bezlitosny.

Osąd godzi w duszę, poraża iluzją w ocenie twej osoby, pomijając zupełnie głębszą rzeczywistość.

Ja nie osądzę cię nigdy, przenigdy. Nawet jeśli coś zrobisz, poprzestanę na zwykłym przyjęciu do wiadomości tego, jak jest. Niczego nie będę ci przypisywał. Właściwie nie sposób przypisać tobie czegokolwiek, ponieważ nigdy nie przestajesz siebie tworzyć. Jesteś dziełem w trakcie powstawania. Nigdy nie przestaniesz siebie tworzyć.

Nigdy nie jesteś tym, czym byłeś w ostatniej chwili. Ja będę zawsze widział w tobie tego, kim teraz postanawiasz być.

Z Mojego natchnienia wyrażono to w następujący sposób: Nieustannie stwarzasz siebie czerpiąc z pola nieograniczonych możliwości. Nieprzerwanie stwarzasz siebie na nowo w następnym najwyższym wydaniu najszczytniejszej wizji swej osoby. W każdej chwili rodzisz się na nowo. Tak jak wszyscy inni.

Z chwilą kiedy to pojmiesz, ujrzysz bezsens wszelkiego oceniania siebie czy innych. To dlatego, że przedmiot osądu już nie istnieje, kiedy go osądzasz. Zakończył swój byt. Tak jak ty zakończyłeś swój przewód sądowy i wydałeś wyrok.

Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga, który osądza, gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie posunęła. W miarę poszerzania swej świadomości pełniej uzmysłowisz sobie prawdę, że proces tworzenia siebie nie ma końca.

Pamiętaj o tym zawsze.

Proces tworzenia siebie nie ma końca.

Siódma Iluzja, Iluzja Potępienia, może posłużyć do doświadczenia tego, że zasługuje się wyłącznie na pochwałę. Tego strawić nie możesz, ponieważ tkwisz głęboko

w Iluzji Potępienia. Gdybyś jednak nieustannie obsypywany był pochwałami, nie mógł być tego doświadczyć. Pochwała nic by dla ciebie nie znaczyła. Nie wiedziałbyś, co to jest.

Urok pochwały ginie, gdy nie ma nic poza tym. Lecz wy posunęliście tę prawdę do skrajności, tak rozdmuchaliście Iluzję niedoskonałości i Potępienia, że teraz wszelka pochwała wydaje się wam naganna - szczególnie samochwalstwo. Nie wolno wam chwalić własnej osoby, dostrzegać (a tym bardziej głosić) chwały swej prawdziwej istoty. Nie wolno też szafować pochwałami w stosunku do innych. Chwalenie, doszliście do wniosku, nie jest rzeczą dobrą.

Iluzja Potępienia daje również wyraz waszemu przeświadczeniu, że wy, a także Bóg, możecie doznać uszczerbku. Oczywiście, jest to dokładne przeciwieństwo prawdy, ale nie możecie się o tym przekonać, nie możecie tego doświadczyć w braku jakiejkolwiek innej rzeczywistości. Dlatego więc powołaliście do istnienia rzeczywistość alternatywną, w której uszczerbek jest możliwy, a Potępienie jest na to dowodem.

Powtarzam: To iluzja, że wy albo Bóg możecie doznać uszczerbku. Skoro Bóg jest Wszystkim we Wszystkim (a jestem) i skoro Bóg jest Wszechmocny (a jestem) i skoro Bóg jest Najwyższą Istotą (to prawda), to nie sposób Boga zranić lub skrzywdzić. A skoro wy jesteście uczynieni na wzór i podobieństwo Boga (a jesteście), to was również nie sposób zranić lub skrzywdzić.

Potępienie to zabieg, który posłużył wam do stworzenia kontekstu, w którym ta prawda nabrałaby znaczenia. „Uszczerbek" to jedna z pomniejszych iluzji, jakie co dzień wykształcają się z Dziesięciu Iluzji. Pierwsza Iluzja (Bóg

i ty masz potrzeby), sprawia, że kiedy nie otrzymujesz tego, co ci potrzebne, powstaje wrażenie, że ty i Bóg doznajecie straty czy szkody.

Stanowi to doskonałą przesłankę do zemsty. A to już nie błahostka.

Idea piekła podbiła wyobraźnię ludzką z siłą nie mającą sobie równych - pogląd, że istnieje we Wszechświecie miejsce, do którego Bóg wtrąca tych, którzy nie przestrzegali Jego prawa.

Przerażające, makabryczne obrazy tego strasznego miejsca widnieją na murach i sklepienia kościołów na całym świecie. Równie niepokojące przedstawienia zdobią stronice katechizmów i pisemek rozdawanych małych dzieciom - ku ich większej trwodze.

Choć pobożni i praktykujący wyznawcy od lat wierzą w przesłanie, jakie niosą ze sobą te wyobrażenia, tak się składa, że jest ono fałszywe. Dlatego natchnąłem papieża Jana Pawła II, aby podczas audiencji w Watykanie (28 czerwca 1999) oznajmił pielgrzymom, iż „niewłaściwe użycie biblijnego obrazowania nie może wywoływać psychozy czy lęku". Biblijne opisy piekła mają charakter symboliczny i metaforyczny.

Podsunąłem papieżowi słowa, że „wiecznie płonący ogień" i „rozżarzony piec", o jakich mówi Biblia, wskazują na „całkowitą bezsilność i pustkę życia bez Boga". Piekło to stan oddzielenia od Boga, wyjaśniał, stan spowodowany nie przez karzącego Boga, lecz przez doznającego.

Nie jest zadaniem Boga karać czy dokonywać zemsty, co papież dał jasno do zrozumienia przybyłym wiernym.

Mimo to, idea potępiającego Boga nie była bezużyteczna. Dostarczała układu odniesienia, w ramach którego można było doświadczyć wszelkiego rodzaju rzeczy, wielu przejawów bytu.

Strachu, na przykład. Albo przebaczenia. Miłosierdzia również.

Skazaniec dogłębnie pojmuje znaczenie litości. Podobnie osoba, która skazuje - lub ułaskawia.

Przebaczenie jest kolejnym wyrazem miłości, który przyniósł waszej rasie wiele pożytku. Przebaczenie jest udziałem tylko młodych, prymitywnych społeczności (wysoko rozwinięte kultury nie odczuwają potrzeby przebaczania, ponieważ rozumieją, że nie sposób doznać żadnej straty czy uszczerbku), ale ma ogromną wartość w procesie ewolucji - dzięki niemu społeczeństwo dorasta i dojrzewa.

Dzięki przebaczeniu goją się wszelkie psychiczne, uczuciowe, duchowe i czasami nawet fizyczne obrażenia, które jak ci się wydaje, odniosłeś. To wspaniały uzdrowiciel. Można z jego pomocą utorować sobie drogę do zdrowia. Można z jego pomocą utorować sobie drogę do szczęścia.

Nader twórczo posłużyliście się pod tym względem Iluzją Potępienia, stwarzając w swoim życiu i w dziejach ludzkości wiele sytuacji, w których można było okazać przebaczenie. Postrzegaliście w niej przejaw Boskiej miłości, przybliżający was coraz bardziej do miłości i samej Boskości.

Jednym z najsławniejszych tego świadectw jest opowieść o tym, jak Jezus przebaczył zbójcy ukrzyżowanemu wraz z nim, objawiając odwieczną prawdę, iż nikt, kto szuka Boga, nie jest potępiony. Oznacza to, że nikt nigdy nie jest potępiony, albowiem w ostatecznym rozrachunku każdy szuka Boga, nieważne, jak to sam nazwie.

Piekło to doświadczenie oddzielenia od Boga. Lecz sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem urzeczywistnia to.

To ważkie stwierdzenie, więc je powtórzę.

Sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem urzeczywistnia to.

Przebaczenie nigdy nie jest konieczne, gdyż nie można naprawdę wystąpić przeciw Boskości, jako że Boskość to Wszystko Co Jest. Rozumieją to wysoko rozwinięte społeczności. Kto komu by przebaczał? I za co?

Czy ręka ma przebaczyć palcowi od nóg za to, że się stłukł? Czy ucho ma przebaczyć oku?

Ręka może pocieszyć stłuczony palec. Może go rozetrzeć, poprawić jego stan, uzdrowić. Ale przebaczyć. Może więc przebaczanie to w języku duszy inne określenie na pocieszanie"?

Z Mojego natchnienia napisano: Miłość jest wtedy gdy nigdy nie musisz przepraszać.

Gdy zrozumie to również twoje społeczeństwo, przestaniecie potępiać siebie czy drugiego za te chwile, kiedy dusza „stłukła palec". Przestaniecie wyznawać mściwego, surowego, potępiającego Boga, który skazałby ciebie na wieczne męki za coś, co dla Niego jest czymś daleko błahszym niż stłuczenie palca.

Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga, który potępia, gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie posunęła. Nikogo i niczego nie będziesz osądzał, zgodnie z Moim przykazaniem: Nie osądzaj ani nie potępiaj.

Pamiętaj o tym zawsze.

Nie osądzaj ani nie potępiaj.

Ósma Iluzja, Iluzja Uwarunkowania, może posłużyć do doświadczenia tego aspektu jaźni, który istnieje bezwarunkowo - i z tegoż powodu potrafi bez warunków kochać.

Jesteś istotą istniejącą bezwarunkowo, lecz nie możesz poznać siebie takiego, ponieważ nie ma warunków, w których nie jesteś bezwarunkowym bytem.

Nie masz więc warunków, całkiem dosłownie, warunków do zrobienia czegokolwiek. Możesz jedynie być. Lecz nie zadowala cię czyste bycie. Z tego powodu stworzyłeś Iluzję Uwarunkowania. W ramach tej Iluzji istnienie jednego przejawu ciebie - jednego przejawu Życia, jednego przejawu Boga - uzależnione jest od innego.

To pochodna Iluzji Podziału, która z kolei wyrasta z Iluzji Potrzeby, Pierwszej Iluzji. W istocie jest tylko Jedna Iluzja, wszystkie inne wywodzą się od niej, jak wielokrotnie nadmieniałem.

Z Iluzji Uwarunkowania bierze się względność, jak ją nazywacie. Gorąco i zimno, na przykład, tak naprawdę nie są przeciwieństwami, lecz tym samym w zmienionych warunkach.

Wszystko jest jednym i tym samym. Jest tylko jedna energia, i tę energię zwiecie Życiem. Można tutaj użyć zamiennie słowa „Bóg". O konkretnej, indywidualnej wibracji tej energii mówicie jak o stanie. W pewnych stanach pewne rzeczy wydają się prawdą, jak to nazywacie.

Na przykład, dół jest górą a góra dołem - w stanie nieważkości. Wasi kosmonauci nauczyli się, że w przestrzeni kosmicznej pojęcia „góry" i „dołu" tracą rację bytu. Prawda się zmieniła, ponieważ zmieniły się warunki.

Zmienne warunki sprawiają, że prawda też jest zmienna. Prawda to nic więcej niż „jak jest w tej chwili". Ale to wciąż ulega zmianie. Zatem prawda też wciąż ulega zmianie.

Unaoczniło ci to twoje życie.

Proces Życia polega na przemianie. Jednym słowem, życie to przemiana.

Bóg jest Życiem. Czyli Bóg jest Przemianą.

Jednym słowem, Bóg to Przemiana.

Bóg to proces. Nie byt, lecz proces.

Proces zwany przemianą.

Niektórzy woleliby może słowo „ewolucja".

Bóg to energia, która ewoluuje... albo To Co Się Staje.

To Co Się Staje nie potrzebuje specjalnych warunków do stawania się. Życie po prostu staje się tym, czym się staje. Aby mocje określić, opisać, wymierzyć i poddać swojej władzy, przypisujecie mu pewne warunki.

Lecz Życie nie ma warunków. Życie po prostu jest tym, czym jest.

JAM JEST KTÓRY JEST.

Po raz pierwszy ta starożytna zagadkowa sentencja nabiera dla ciebie sensu.

Kiedy rozumiesz, że warunki, czy ich pozór, muszą zaistnieć po to, abyś mógł doświadczyć bezwarunkowości (czyli poznać Boga), będziesz błogosławił warunkom, w jakich żyjesz i jakich kiedykolwiek doświadczyłeś. Pozwoliły ci one doznać twojej własnej wielkości, wykraczającej poza wszystkie te warunki, razem wzięte i z osobna. Pokazało ci to twoje życie.

Pomyśl o tym przez chwilę, a zobaczysz, że to prawda. Wyobraź sobie jakieś warunki, w jakich się znalazłeś, a właściwie, wydawało ci się, że się znalazłeś. Czy zdarzyło ci sieje przezwyciężyć, pokonać? W rzeczywistości wcale ich nie pokonałeś. Po prostu przestałeś się utożsamiać z warunkami, w jakich się znalazłeś. Spostrzegłeś, że wyrastasz ponad nie.

Nie jestem moją pracą, moim upośledzeniem, moim zdrowiem, czyjego brakiem", powiedziałeś sobie może. „Nie jestem tym. To nie moje prawdziwe ja'."

Ludzie, którzy to ogłosili, dokonali niesamowitych rzeczy w życiu, osiągnęli niesamowite wyniki. Wykorzystali Iluzję Uwarunkowania do stworzenia siebie na nowo w kolejnym najwyższym wydaniu najszczytniejszej wizji siebie.

Dlatego są tacy, którzy błogosławią warunki przeklinane przez innych. Albowiem przyjęli je jako wspaniały dar, który pozwala im dostrzec i głosić prawdę ich istoty.

Kiedy błogosławisz warunki swego życia, jednocześnie je odmieniasz. Nadajesz im inne miano, gdyż widzisz w nich coś innego, niż wydają się być, tak jak widzisz w sobie coś innego, niż wydajesz się być.

Na tym etapie zaczynasz świadomie stwarzać, zamiast tylko zauważać, warunki i okoliczności swojego życia, gdyż wiesz, że zawsze byłeś i będziesz tym, który postrzega i interpretuje każdą okoliczność. Co dla jednego jest ubóstwem, ty możesz postrzegać jako obfitość. Co dla jednego jest porażką, ty możesz interpretować jako zwycięstwo (jak wtedy, gdy decydujesz, że każda przegrana to sukces).

W ten sposób będziesz doświadczał siebie jako twórcy wszelkich warunków - czy też raczej „iluzjonisty", jako że Uwarunkowanie naprawdę nie istnieje.

Przestaniesz wówczas obarczać odpowiedzialnością inne osoby, miejsca czy rzeczy za swoje życiowe doświadczenia. Zmieni się całe twoje doświadczenie: przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Będziesz wiedział, że nigdy nie byłeś ofiarą, i stanie się to dla ciebie podstawą dla dalszego rozwoju. Zrozumiesz w końcu, że ofiar nie ma.

Pamiętaj o tym zawsze.

Ofiar nie ma.

Dziewiąta Iluzja, Iluzja Wyższości, może posłużyć do doświadczenia równości wszystkich rzeczy, a zatem do fikcyjności pojęć zarówno wyższości, jak i niższości. Nic nie jest wyższe ani niższe od innych. Lecz nie sposób poznać równości wszystkich rzeczy, kiedy wszędzie panuje sama równość.

Jeśli wszystko jest równe, wówczas nic nie jest równe - ponieważ nie sposób doświadczyć czegoś takiego jak równość, o ile istnieje tylko jedna rzecz / w całej rozciągłości jest sobie równa.

Nie sposób, aby rzecz nie była równa sobie. Jeśli rozłożysz coś na części, te części równają się całości. Nie ustępują całości tylko dlatego, że są osobno.

Niemniej iluzja nierówności pozwala każdej cząstce dostrzec siebie jako cząstkę, którą stanowi, a nie całość. Tylko w oderwaniu od całości może ujrzeć swoją „cząstkowość". Rozumiesz?

Nie możesz wyobrazić sobie, że jesteś częścią Boga inaczej niż w oddzieleniu od Boga.

Innymi słowy, nie zobaczysz Mnie, dopóki nie odsuniesz się i nie spojrzysz na Mnie. Lecz nie możesz odsunąć się ode Mnie, jeśli myślisz, że jesteś Mną. Musisz więc, aby doświadczyć Mnie, wyobrazić sobie, że Mną nie jesteś.

Jesteś równy Bogu i tej równości pragniesz zaznać. Nie stoisz niżej od Boga czy od całej reszty, lecz nie możesz doświadczyć braku niższości w sytuacji, gdzie nic nie wybija się ponad pozostałe rzeczy. Dlatego też powołałeś do istnienia Iluzję Wyższości, aby poznać swoją równość w stosunku do wszystkiego, czyli swoją wyższość wobec niczego.

Nie da się doświadczyć jedności z Bogiem poza układem odniesienia, w ramach którego możliwy jest brak jedności czy Podział. Musisz pozostawać w obrębie tego układu, czy jak to tutaj nazywamy, w obrębie iluzji, aby poznać prawdę, która istnieje poza iluzją. Musisz być „w tym świecie, lecz nie z tego świata".

Podobnie twoja równość z Bogiem i ze wszystkim staje się „doświadczalna" dopiero wtedy, gdy i jeśli możesz pojąć nierówność.

Z tego powodu stworzyliście Iluzję Wyższości.

Z idei Wyższości płynie jeszcze jedna korzyść. Przez wyobrażenie sobie własnej wyższości względem warunków i okoliczności życia, umożliwiasz sobie doświadczenie tej strony swojej istoty, która przerasta wszelkie okoliczności i warunki - co podkreślałem już wcześniej.

Masz w sobie coś cudownego, na czym możesz się oprzeć w obliczu negatywnych okoliczności i warunków. Niektórzy zwą to odwagą. W ten sposób Iluzja Wyższości okazuje się przydatna, kiedy żyjesz w obrębie szerszej Iluzji zwanej Życiem na Płaszczyźnie Fizykalnej, albowiem czerpiesz z niej siłę do tego, aby przezwyciężyć niesprzyjające okoliczności.

Kiedy rozpoznasz tę Iluzję jako iluzję właśnie, zrozumiesz, że w żadnej mierze nie jesteś wyższy od Wszystkiego Co Jest, ponieważ w całej rozciągłości jesteś Wszystkim Co Jest. Nie będziesz wówczas przyzywał odwagi; będzie wiedział, że jesteś odwagą. Nie będziesz

przyzywał Boga; będziesz wiedział, że jesteś aspektem Boga, który przywołujesz.

Jesteś przyzywającym i przyzywanym. Przemieniającym i przemienianym. Stwórcą i stworzeniem. Początkiem i kresem. Alfą i omegą.

Tym właśnie jesteś, ponieważ tym Jestem Ja. A ty jesteś uczyniony na Mój obraz i podobieństwo.

Jesteś Mną. Ja wyrażam się w tobie, przez ciebie i jako ty. W tobie mam swój byt.

W każdym i we wszystkim.

Dlatego żaden z was nie jest wyższy od drugiego. To niemożliwe. Niemniej powołaliście do istnienia Iluzję Wyższości, aby poznać swoją moc - a także, idąc dalej, moc każdego z was; własną jedność i równość z Bogiem i całą resztą; oraz jedność i równość każdego z Bogiem i z pozostałymi.

Musisz jednak wiedzieć, że Iluzja Wyższości to niebezpieczna rzecz, jeśli nie są ci obojętne ludzkie cierpienie i ból.

Jak już mówiłem, ból i cierpienie zanikają, kiedy doświadczasz swojej Jedności z drugim, a także z Bogiem. To Iluzja Wyższości zaprzecza tej jedności i jeszcze mocniej pogłębia podział.

Wyższość należy do najbardziej zwodniczych idei, jakie kiedykolwiek zaważyły na kształcie ludzkiego doświadczenia. Przysparza świetnego samopoczucia - kiedy czujesz własną wyższość nad innymi. Lecz kiedy to druga osoba rości sobie wyższość nad tobą, czujesz się podle.

Obchodź się ostrożnie z tą iluzją, bo to potężne narzędzie. Trzeba ją pojąć dogłębnie, całkowicie. Może być wspaniałym darem, źródłem siły i odwagi potrzebnej do

tego, aby ujrzeć i doświadczyć siebie jako wyrastającego ponad okoliczności, ponad swoich ciemiężycieli, ponad własne wyobrażenie siebie. Lecz potrafi być zdradliwa.

Nawet religie, których zadaniem podobno jest przybliżanie ludzi do Boga, zbyt często posługują się Wyższością jako swą główną bronią. „Nasza wiara jest lepsza od innych" - takie hasło przyświeca wielu kościołom, co przyczynia się do szerzenia rozdźwięku zamiast zgody wśród dążących do Boga ludzi.

Państwa i narody, rasy i płcie, partie polityczne i ustroje gospodarcze wszystkie szermowały ideą swej domniemanej Wyższości w celu zaskarbienia sobie posłuchu, akceptacji, poparcia, władzy czy po prostu zwolenników. Lecz to, co wskutek tego powstało, nie jest bynajmniej wysokich lotów.

Lecz ogół ludzi jest ślepy lub zachowuje dziwne milczenie. Nie widzi, że postępki dyktowane poczuciem wyższości w rzeczywistości przynoszą opłakane skutki. Albo widzi, tylko przymyka na to oczy, przez co utrwala cykl odwoływania się do Wyższości jako usprawiedliwienia dla czynów, a następnie bolesnego odczuwania „niskich" ich skutków.

Można przerwać ten krąg.

Poznaj się na tej Iluzji. Zrozum wreszcie, że Wszyscy Stanowimy Jedno. Rasa ludzka, całe Życie, to jednolite pole. Jest tylko Jedno. Dlatego nie ma się nad czym wywyższać i przed czym poniżać.

To podstawowa prawda życiowego doświadczenia. Czy tulipan góruje nad różą? Czy góry przytłaczają bardziej niż morze? Który płatek jest najświetniejszy? Czy to możliwe, aby wszystkie były świetne - i wspólnie świętując swą świetność, tworzą niesamowite widowisko? Następnie stapiają się ze sobą, i stapiają się w jedno. Lecz nie przepadają. Nie znikają. Nie przestają istnieć. Po prostu zmieniają postać. I nie tylko raz, kilkakrotnie: z ciała stałego w płynne, z płynnego w lotne, z widocznego w niewidoczne, aby powstać na nowo, powrócić w nowym pokazie olśniewającego piękna i cudu.

To Życie, zasilające Życie. To ty.

Metafora się dopełniła. Urzeczywistniła.

Urzeczywistnisz to w swoim doświadczeniu, kiedy postanowisz, że taka jest prawda i zgodnie z nią będziesz postępował. Dostrzeż piękno i cud tych, z którymi stykasz się w życiu. Każdy z was bowiem jest cudny, a żaden cudniejszy od innych. Pewnego dnia stopicie się w Jedno i poznacie, że wspólnym płyniecie strumieniem.

Taka wiedza odmieniłaby wasze ziemskie doświadczenie. Odmieniłaby waszą politykę, ekonomię, stosunki społeczne, sposób kształcenia młodych. Przyniosłaby wam upragnione niebo - na ziemi.

Kiedy przejrzysz złudny charakter Wyższości, poznasz się zarazem na iluzji niższości. Poczujesz wówczas potęgę i chwałę równości - z innymi ludźmi oraz z Bogiem. Urośnie twoje mniemanie o sobie i w ten sposób spełnione zostanie zadanie Iluzji Wyższości. Albowiem tak jak urasta twoje mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie.

Pamiętaj o tym zawsze.

Tak jak urasta twoje mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie.

Dziesiąta Iluzja, Iluzja Niewiedzy, zrodziła pogląd, że nic o tym nie wiesz; że to wszystko, co tutaj padło, stanowi dla ciebie nowość, i nie możesz tego ogarnąć.

Ta Iluzja pozwala ci dalej żyć w Świecie Względności. Ale nie musi to być życie jak dotąd, naznaczone bólem i cierpieniem, krzywdą wyrządzaną sobie i innym, w oczekiwaniu, ciągłym oczekiwaniu na lepsze czasy -lub na wieczną nagrodę w niebie. Można sprowadzić niebo na ziemię. Można żyć tutaj niczym w raju. Nigdy nie zostałeś z niego zresztą wypędzony. Nie posunąłbym się do czegoś takiego.

Wiesz o tym. W głębi serca już o tym wiesz. Tak jak wiesz o Jedności ludzi i całego życia. Tak jak wiesz o równości wszystkich rzeczy i o tym, że miłość jest bezwarunkowa. Wiesz o tym i o wielu innych rzeczach, i nosisz tę wiedzę głęboko w sobie.

Niewiedza jest iluzją. Robisz z niej mądry użytek, kiedy poznajesz się na iluzji - kiedy wiesz, że to nieprawda, iż nie wiesz. Wiesz... i wiesz, że wiesz.

Tak mówi się o Mistrzach.

Oni wiedzą, że wiedzą. Wykorzystują tę wiedzę do życia w złudnym świecie, w jakim sami siebie umieścili. To sprawia, że wydają się czarodziejami, bez trudu wywołującymi wszelkie iluzje Życia i posługującymi się nimi do swoich celów.

Niewiedza" to cudowna i pożyteczna iluzja. Pozwala ci ponownie poznać, dowiedzieć się, pamiętać. Na nowo doświadczyć cyklu. Stać się płatkiem śniegu.

Złudzenie niewiedzy pozwala ci dowiedzieć się, że wiesz. Kiedy wiesz wszystko, a nie wiesz, że wiesz, wówczas nic nie możesz wiedzieć.

Wejrzyj głęboko w tę prawdę, a zrozumiesz.

Wyobraź sobie, że czegoś nie wiesz. Czegokolwiek. W tej samej chwili ukaże ci się to, czego jesteś pomny -i nagle stanie się dla ciebie wiadome, co wiesz.

Na tym polega cud pokory. Na tym polega potęga stwierdzenia: „Jest coś, czego nie wiem, a czego poznanie mogłoby wszystko zmienić". Mogłoby ono w pojedynkę uzdrowić świat.

Wezwanie do pokory to wezwanie do chwały.

Nie ma większego narzędzia dla duchowego rozwoju. Z mojego natchnienia zostało napisane, iż światu potrzeba nieco „teologii pokory". Nieco mniej pewności, że wszystko się wie, nieco więcej ochoty do dalszych poszukiwań, do przyznania, że może być coś, czego nie wiecie - poznanie czego mogłoby wszystko zmienić.

Powtarzam: niewiedza prowadzi do wiedzy. Wiedzieć wszystko to w efekcie nie wiedzieć nic.

Dlatego tak ważna jest Iluzja Niewiedzy. Tak jak zresztą wszystkie Iluzje. To klucze otwierające ciebie na doświadczenie, Kim Naprawdę Jesteś. Otwierają drzwi prowadzące ze Świata Względności do Świata Absolutu. Do wszystkiego.

Niemniej, jak w przypadku pozostałych Iluzji, kiedy dajesz się porwać Iluzji Niewiedzy, kiedy wypełnia całą twoją rzeczywistość, przestaje ci służyć. Jesteś wtedy niczym magik, który zapomniał o swoich sztuczkach. Dajesz się zwieść własnym czarom. Wówczas musi cię ratować ktoś inny, ktoś, kto przejrzał iluzję, kto cię wyrywa z uśpienia, przypomina ci twoją prawdziwą istotę.

Ta osoba będzie twoim wybawcą, tak ja ty możesz zbawiać innych, przypominając, Kim Są Naprawdę, oddając ich na powrót sobie. „Zbawiać" to inaczej mówiąc „budzić", przypominać, że jest się członkiem Boskiego ciała.

Czyń to wobec innych. Albowiem jesteś zbawicielem dnia obecnego. Jesteś Moim Umiłowanym, którego sobie upodobałem. Jesteś posłany, aby przywieść innych z powrotem do domu.

Dlatego odsuń od siebie iluzję. Żyj z nią, ale nie pod jej władzą. Zrób to, a będziesz w tym świecie, ale nie z tego świata. Poznasz swoją magię i urośnie twoje mniemanie o sobie, aż pewnego dnia zrozumiesz, że jesteś samą magią.

Pamiętaj o tym zawsze.

Jesteś samą magią.

Kiedy posługujesz się Iluzją Niewiedzy, oświadczasz, że jest jeszcze wiele do nauczenia się (przypomnienia sobie), lecz ta pokora wynosi cię ponad nieoświeconych, sprawia, że coraz więcej pojmujesz, pamiętasz i postrzegasz. Teraz należysz do congnoscenti - do wtajemniczonych.

Pamiętasz, że iluzje służą ci po prostu do stwarzania umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego możesz doświadczyć dowolnego z niezliczonych aspektów twej prawdziwej istoty. Zaczynasz posługiwać się nimi z rozmysłem, niczym malarz pędzlem; wyczarowujesz cudowne obrazy i nadzwyczajne, urzekające chwile, przebłyski, w których ukazuje ci się w doświadczeniu twoja nieobjęta jaźń.

Jeśli pragniesz doświadczyć siebie na przykład jako przebaczenia, możesz zmieszać Iluzje Osądu, Potępienia i Wyższości. Rzutując je przed siebie, napotkasz nagle (przywołasz) ludzi w swoim życiu, którzy dadzą ci sposobność okazania przebaczenia. Możesz nawet dodać Iluzję Przegranej i rzutować ją na własną osobę, aby uczynić doświadczenie jeszcze bardziej dojmującym. Wreszcie, możesz wykorzystać Iluzję Niewiedzy i udać, że nie masz pojęcia, iż to wszystko jest twoim własnym dziełem.

Jeśli zechcesz doświadczyć siebie jako miłosierdzia czy hojności, możesz wymieszać Iluzje Potrzeby i Niedoboru w celu stworzenia pola odniesienia dla wyrażenia tych właśnie aspektów Boskości ukrytych w twoim wnętrzu. I możesz natknąć się na żebraków idąc pewnego dnia ulicą. Dziwne, pomyślisz sobie, nigdy przedtem nie widziałem tu żebraków...

Wzbiera w tobie współczucie dla nich, topnieje serce. Odzywa się hojność i ręka wędruje do kieszeni, sięgasz do portfela i dajesz im trochę pieniędzy.

Albo zadzwoni do ciebie krewny i poprosi o finansowe wsparcie. Możesz przejawić w tej chwili którykolwiek z licznych aspektów twej istoty. Ale tym razem wybierasz życzliwość, troskę i miłość. „Oczywiście", odpowiadasz, „ile ci potrzeba?"

Ale uważaj, ponieważ jeśli nie zachowasz czujności, nie zrozumiesz, jak to się stało, że ów żebrak czy też krewny do ciebie trafili. Zapomnisz, że sam ich przywołałeś.

Jeśli za bardzo uwikłasz się w Iluzje, przestaniesz pamiętać, że wprowadziłeś do swojego życia każdą osobę, miejsce i zdarzenie. Przestaniesz pamiętać, że są tu po to, aby zapewnić ci doskonałą sposobność do poznania siebie pod różnymi względami.

Zapomnisz Moje naczelne przesłanie: Posyłam ci same anioły.

Możesz przydzielić im rolę czarnych charakterów w swojej historii. Jeśli nie będziesz uważał, będziesz upatrywał w sobie zamiast szczęśliwego wybrańca nieszczęsnej ofiary chwil łaski, jakie ci przypadły, które choć początkowo mogą wydać się niepożądane, to jednak kryją w sobie dar.

Może też się zdarzyć, że postanowisz zostać obdarzony inaczej. Oprócz miłosierdzia zechcesz doświadczyć również władzy. Możesz litować się nad tym samym żebrakiem i co dzień go wspomagać, aż ustali się swoisty rytuał z udziałem was dwóch. Możesz wspierać dalej swego krewnego i posyłać mu co miesiąc czek, aż ustali się swoisty rytuał z udziałem was dwóch.

Jesteś teraz górą. Masz nad nimi władzę, którą dosłownie odebrałeś im, władzę stwarzania na nowo swego życia. Upajasz się poczuciem swojej wielkości i mocy. Obezwładniłeś ich; bez ciebie nagle nie mogą dać sobie rady. Ani żebrak ani krewny, mimo że obaj do tej pory jakoś się obywali bez twojej pomocy. Przez ciebie nie mogą funkcjonować, również związek powstały między wami nie służy obu stronom.

Zamiast podać im linę, aby pomóc im wydostać się z pułapki, wrzuciłeś linę do środka i skoczyłeś w ślad za nią.

Uważaj więc na pobudki, jakimi się kierujesz. Miej na uwadze cele, jakie ci przyświecają. Śledź pilnie, jakiego aspektu swej istoty doświadczasz. Czy jest sposób na to, aby go doświadczać nie obezwładniając przy tym innych? Czy jest sposób na to, aby przypomnieć sobie, Kim Jest Się Naprawdę nie odbierając przy tym pamięci innym?

Przedstawiłem powyżej kilka sposobów wykorzystania Dziesięciu Iluzji, a także niezliczonych pomniejszych. Teraz już widzisz, już rozumiesz, już pamiętasz, jak posługiwać się Iluzjami.

Aby stworzyć pole odniesienia dla doświadczenia wyższych aspektów jaźni, nie jest konieczne przywołanie ich w teraźniejszości. Wysoko rozwinięte istoty przenoszą Iluzje do przeszłości i wykorzystują pamięć o nich do stworzenia tego pola.

Czy używasz ich w postaci wspomnień czy też w postaci fizykalnej w swojej chwili obecnej, posługujesz się nimi codziennie. Lecz jeśli nie robisz tego świadomie, jeśli nie zdajesz sobie sprawy, że je wytwarzasz i po co je wytwarzasz, może ci się wydać, że jesteś pod wpływem swego życia zamiast być jego sprawcą. Może przyjść ci do głowy, że rzeczy zdarzają się tobie, a nie przez ciebie.

Mogłeś tego nie wiedzieć, a poznanie tego może wszystko zmienić.

Wszystko, co dzieje się w twoim życiu, dzieje się za twoją sprawą.

Rozumiesz to doskonale, kiedy wykraczasz poza Iluzje. Odczuwasz to swoim ciałem, na poziomie komórkowym, kiedy dostępujesz wspólnoty z Bogiem.

Do tego rwie się każda dusza. Do tego zdąża ostatecznie wszelkie życie. Zmierzasz do mistrzostwa, w drodze powrotnej do Jedności, gdzie możesz poznać chwałę Boga w swojej własnej duszy i wyrażać ją przez siebie, jako siebie, na tysiąc sposobów na przestrzeni niezliczonych żywotów, które sięgają wieczności.

16.Stwarzanie na nowo swojej rzeczywistości

W drodze do wieczności, w dążeniu do mistrzostwa przyjdzie ci stawić czoła wielu okolicznościom, sytuacjom czy przebiegom zdarzeń, które mogą nie być przez ciebie mile widziane. W takich chwilach pierwszy odruch, jakim dla większości ludzi jest próba rozszyfrowania ich znaczenia, jest jednocześnie najbardziej niewskazany.

Niektórzy uważają, że zdarzenia mają jakiś powód, i starają się dociec jaki. Inni twierdzą, że pewne rzeczy stanowią „znak". Próbują więc zrozumieć, co ów znak im komunikuje.

Tak czy inaczej, ludzie doszukują się znaczenia w doświadczeniach i kolejach swego życia. Lecz w rzeczywistości nic nie ma przypisanego mu znaczenia. Żadna wewnętrzna prawda nie kryje się w wypadkach i przygodach życiowych. Kto by ją tam ukrył? I dlaczego?

Gdyby było tam coś dla ciebie do odkrycia, czy nie prościej byłoby uczynić to czytelnym? Gdyby Bóg miał ci coś do przekazania, czy nie byłoby łatwiej (nie mówiąc o tym, że korzystniej dla ciebie), aby ci powiedział wprost zamiast bawić się w zagadki, które musisz rozwiązywać?

Prawda jest taka, że niczemu nie jest przypisane znaczenie, poza tym, jakie ty jemu nadasz.

Życie nie ma znaczenia.

Trudno z tym się pogodzić wielu ludziom, ale to Mój najwspanialszy dla was dar. Nie nadając życiu znaczenia, daję wam możliwość zdecydowania, co to wszystko razem i z osobna znaczy. Na podstawie swoich decyzji określisz samego siebie w stosunku do całości i poszczególnych rzeczy w życiu.

Jest to zarazem środek, za pomocą którego doświadczasz, Kim Postanawiasz Być.

W ten sposób stwarzasz siebie wciąż na nowo w następnym najwspanialszym wydaniu najwyższej wizji siebie.

Zatem kiedy coś ci się przydarza, nie pytaj dlaczego. Wybierz powód. Zdecyduj, dlaczego ci się to przydarza. Jeśli nie możesz wybrać czy zdecydować, wymyśl coś. / tak wszystko sam wymyślasz. Wymyślasz powody, dla których coś robisz albo dla których coś ci się przydarza. Na ogół nie jesteś tego świadomy. Pora teraz świadomie postanawiać i układać sobie życie!

Nie szukaj sensu życia czy znaczenia każdego poszczególnego zdarzenia, zajścia czy okoliczności. Nadaj mu znaczenie. Następnie ogłaszaj i wyrażaj, wyrażaj i doświadczaj, stawaj się i urzeczywistniaj, Kim Postanawiasz Być.

Jeśli jesteś bystrym obserwatorem, zauważysz, że przywołujesz wciąż te same sytuacje czy okoliczności, dopóki nie stworzysz siebie na nowo.

Na tym polega dążenie do mistrzostwa duchowego.

Mistrz, a także doskonalący się adept, rozpoznaje Iluzje, nadaje im powód i świadomie tworzy, czego następnie doświadczy w głębi siebie z pomocą Iluzji.

W obliczu jakiegokolwiek wypadku w życiu możesz użyć formuły, dzięki której posuniesz się naprzód w drodze do mistrzostwa. Po prostu oświadcz, co następuje:

Nic w moim świecie nie jest rzeczywiste.

Znaczenie wszystkiego jest takie, jakie ja sam mu nadaję.

Jestem tym, kim mówię, że jestem, i doświadczam tego, co mówię, że doświadczam.

Tak należy postępować w stosunku do Iluzji Życia. Spojrzymy teraz z innej perspektywy na kilka przykładów „z życia wziętych" i powrócimy do kilku wcześniejszych spostrzeżeń, jako że podkreślanie sprzyja jasności.

Kiedy stajesz wobec Iluzji Potrzeby, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Potrzeba objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoja potrzeba lub jako cudza.

Kiedy Potrzeba wydaje się twoja, odczujesz ją z większą siłą. Szybko dołączyć może do niej lęk, w zależności od charakteru wyobrażonej Potrzeby.

Jeśli wydaje ci się, że potrzebujesz tlenu, możesz wpaść w panikę. Jest to logiczne następstwo twojego przekonania, że gra idzie o twoje życie. Tylko prawdziwy Mistrz lub ktoś, kto doznał przeżyć na granicy śmierci i wie, że śmierć nie istnieje, zachowałby spokój w takich okolicznościach. Inni musieliby to w sobie wyćwiczyć.

Ale to jest możliwe.

Ironia polega na tym, że właśnie spokój jest wskazany w takiej sytuacji. Tylko opanowanie sprzyja myśleniu i działaniu, które mogą zaowocować bezwypadkowym wynikiem.

Rozumieją to nurkowie. Dlatego uczą się nie wpadać w panikę, gdy zaczyna brakować im powietrza albo gdy zostanie odcięty ich zapas tlenu. Również inni posiedli umiejętność zachowywania zimnej krwi w sytuacjach skrajnych i budzących przerażenie.

Są również sytuacje mniej ekstremalne, ale także zagrażające życiu, w których może zrodzić się strach. Wiadomość, że jest się nieuleczalnie chorym, na przykład. Czy zbrojny napad. Niektórzy przekonali się jednak, że potrafią stawić czoła potencjalnie śmiertelnej chorobie, czy nawet możliwej przemocy wobec własnej osoby, z nadzwyczajnym opanowaniem. Jak im się to udało? Na czym polega ta sztuka?

Wszystko sprowadza się do perspektywy.

I o tym tutaj mówimy - o perspektywie.

Postrzeganie iluzji śmierci jako iluzji wszystko zmienia. Kiedy wiadomo ci, że nie ma ona znaczenia innego, niż ty jej nadasz, możesz zdecydować, co dla ciebie oznacza. Świadomość, że całość życia to ciągły proces stwarzania, stanowi odniesienie, względem którego możesz doświadczyć, Kim Jesteś Naprawdę w stosunku do śmierci.

Dokonał tego Jezus i zadziwił świat.

Inni również przeszli przez śmierć ze spokojem i wdziękiem, dając budujący przykład swojemu otoczeniu.

Potrzeba przestaje wywierać tak silny nacisk w miarę oddalania się od zagrażających życiu doświadczeń.

Przestaje oddziaływać z jakąkolwiek siłą, gdy w grę nie wchodzi ból fizyczny.

Trudno wielu ludziom uporać się fizycznym bólem. Gdyby w chwili cierpienia ktoś powiedziałby im, że „to iluzja", na usta cisnęłoby im się zapewne coś innego.

W istocie ból - i jego możliwość - na ogół przeraża bardziej niż śmierć.

Lecz i z tą Iluzją można sobie poradzić. Dokonałem wcześniej rozróżnienia między bólem i cierpieniem. Różnicę tę rozumieją Mistrzowie, jak i wszyscy, który przejrzeli Iluzje Życia.

Z Iluzji Potrzeby wynikałoby, że trzeba być wolnym od bólu, aby być szczęśliwym. Niemniej, ból i szczęście wzajemnie się nie wykluczają - o czym może zaświadczyć wiele kobiet, które urodziły dzieci.

Wolność od bólu to nie potrzeba, lecz upodobanie. Przesuwając Potrzebę do poziomu upodobania zyskujesz niezwykłą władzę na swoimi doświadczeniami.

Możesz zapanować nad bólem, do tego stopnia, że przestaniesz go zauważać, czy nawet sprawić, aby ustąpił. Wielu ludzi tego dokonało.

Łatwiej można uporać się z Iluzją Potrzeby, kiedy w grę nie wchodzi ból fizyczny.

Możesz uważać, że potrzebujesz określonej osoby do szczęścia, określonej pracy czy innego rodzaju zaspokojenia, fizycznego lub uczuciowego, do tego, aby czuć się spełnionym, zadowolonym. Warto wtedy zwrócić uwagę na to, że przecież jesteś, tu i teraz, bez tych rzeczy. Dlaczego więc uważasz, że jest ci to potrzebne?

Po głębszym zastanowieniu okaże się, że nie potrzebujesz tego, ani do tego, aby przeżyć, ani nawet, aby być szczęśliwym.

Szczęście to postanowienie, a nie doświadczenie.

Możesz postanowić być szczęśliwym bez tego, co uważałeś za niezbędne do szczęścia, i będziesz szczęśliwy.

Zrozumienie tego należy do najważniejszych osiągnięć w twoim życiu. Dlatego powrócę do tego stwierdzenia.

Szczęście to postanowienie, a nie doświadczenie.

Możesz postanowić być szczęśliwym bez tego, co uważałeś za niezbędne do szczęścia, i będziesz szczęśliwy.

Twoje doświadczenie nie wpływa na twoje decyzje, lecz z nich wynika.

(Przy okazji, to samo dotyczy miłości. Miłość nie jest reakcją, miłość jest postanowieniem. Kiedy to pamiętasz, niewiele już cię dzieli od Mistrza.)

Drugie przebranie, w jakim występuje Potrzeba, to cudze potrzeby. Jeśli nie poznasz się na tej Iluzji, możesz wpaść w pułapkę ciągłego dążenia do zaspokajania potrzeb innych osób, zwłaszcza ukochanych - dzieci, małżonka czy przyjaciół.

W rezultacie możesz żywić cichą urazę czy dusić w sobie gniew - druga strona zresztą też. Ironia zawiera się w tym, że nieustannie dbając o potrzeby, szczególnie swoich dzieci i towarzysza życia, bardziej ich obezwładniasz, niż im pomagasz - o czym była już mowa wcześniej.

Kiedy widzisz kogoś „w potrzebie", wykorzystaj tę Iluzję do wyrażenia tej cząstki siebie, której pragniesz doświadczyć. Możesz wybrać to, co określiłbyś jako współczucie, hojność, życzliwość czy poczucie obfitości, czy wszystko to naraz. Niemniej, bądź świadomy, że nigdy nie robisz nic dla drugiego. Naucz się tych słów na pamięć: Cokolwiek robię, robię dla siebie.

Zrozumienie tego należy do najważniejszych osiągnięć w twoim życiu. Dlatego powrócę do tego stwierdzenia.

Cokolwiek robię, robię dla siebie.

To prawda zarówno w odniesieniu do Boga, jak i do ciebie, z tą różnicą, że Bóg to wie.

Nie ma interesu innego niż swój własny.' Ponieważ jest tylko Jeden z was. Stanowisz Jedność ze wszystkim, nie ma czegoś, czym nie jesteś. Kiedy masz co do tego jasność, zmienia się dla ciebie pojęcie własnego interesu.

Kiedy stajesz wobec Iluzji Przegranej, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Przegrana objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoja potrzeba lub jako cudza.

W obliczu czegoś, co uznajesz za swoją porażkę, natychmiast ogłoś następującą prawdę:

Nic w moim świecie nie jest rzeczywiste.

Znaczenie wszystkiego jest takie, jakie ja sam mu nadaję.

Jestem tym, kim mówię, że jestem, i doświadczam tego, co mówię, że doświadczam.

Oto troista prawda - albo Święta Trójca.

Zdecyduj, co oznacza twoje doświadczenie przegranej. Uznaj ją za swój sukces. Następnie stwórz siebie na nowo wobec tej porażki. Postanów, Kim Jesteś w odniesieniu do swojego obecnego doświadczenia. Nie pytaj, dlaczego tego doświadczasz. Nie ma powodu innego, niż ty mu przypiszesz.

Zdecyduj więc: „Doświadczyłem tego po to, aby przybliżyć się o krok do sukcesu, do którego dążę. Widzę w tym dla siebie dar. Przyjmuję go i cenię, i wyciągam naukę."

Pamiętaj jednak: „Wszelka nauka to przypominanie".

Dlatego raduj się z niepowodzenia. Tak postępują oświecone przedsiębiorstwa na waszej planecie. Kiedy zdarza się „pomyłka" czy odkrywa się „błąd", szef zarządza z tej okazji święto w pracy! Rozumie on, o czym tutaj mówię - i jego podwładni skoczyliby za nim w ogień. Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych do zrobienia, ponieważ szefowi udało się stworzyć przyjazne i bezpieczne środowisko, atmosferę sprzyjającą powodzeniu, gdzie pracownicy mogą doświadczyć swej najwspanialszej strony oraz swojej pomysłowości.

Kiedy stajesz wobec Iluzji Podziału, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Podział objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoja odrębność i odrębność innych.

Możesz czuć się strasznie oddalony od Boga. Możesz czuć się odgrodzony od swoich bliźnich. Albo że oni odgrodzili się od ciebie. To ostatnie może stworzyć pomniejsze iluzje osamotnienia i depresji.

W obliczu czegoś, co uznajesz za podział, natychmiast ogłoś następującą prawdę:

Nic w moim świecie nie jest rzeczywiste.

Znaczenie wszystkiego jest takie, jakie ja sam mu nadaję.

Jestem tym, kim mówię, że jestem, i doświadczam tego, co mówię, że doświadczam.

To uruchamia proces, który składa się z trzech etapów:

A. Przejrzenie Iluzji.

B. Zdecydowanie, co oznacza.

C. Stworzenie siebie na nowo.

Jeśli czujesz się samotny, dostrzeż iluzyjny charakter swojej „samotności". Zdecyduj, że twoja samotność oznacza, iż za mało wychodziłeś do ludzi -jak można być samotnym w świecie pełnym samotnych ludzi? Następnie postanów stworzyć siebie na nowo jako tego, który okazuje innym miłość.

Czyń tak przez trzy dni, a minie twój ponury nastrój. Czyń tak przez trzy tygodnie, a dobiegnie końca twoja chwilowa samotność. Czyń tak przez trzy miesiące, a nigdy więcej nie będziesz czuł się osamotniony.

Zrozumiesz wtedy, że twoja samotność była iluzją, nad którą bez reszty panowałeś.

Nawet w celi więziennej czy przykuty do łóżka, całkowicie odcięty od innych ludzi, możesz odmienić kształt twego doświadczenia zmieniając swoją wewnętrzną rzeczywistość. Stanie się tak dzięki doznaniu wspólnoty z Bogiem, doświadczeniu, do którego wiedzie niniejsza książka. Albowiem gdy raz spotkasz się ze Stwórcą w głębi swojej duszy, nigdy więcej nie będziesz potrzebował niczego z zewnątrz dla zażegania poczucia samotności.

Dowiedzione to zostało przez mnichów i mistyków różnych epok. Ekstaza duchowego obcowania i Jedności z całością stworzenia (czyli Mną!) nie da się porównać z niczym, co należy do świata zewnętrznego.

W rzeczy samej, Podział to Iluzja.

Tak jak wszystko, co widzisz, jest złudzeniem, i błogosławionym darem, który pozwala ci wybierać i doświadczać, Kim Naprawdę Jesteś.

Weźmy jeszcze kilka przykładów innych Iluzji (nie ma znaczenia których, gdyż formuła się nie zmienia).

Kiedy stajesz wobec Iluzji Potępienia, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Potępienie objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoje „potępienie" i „potępienie" innych.

Kiedy stajesz wobec Iluzji Wyższości, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Wyższość objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoja „wyższość" i „wyższość" innych.

Kiedy stajesz wobec Iluzji Niewiedzy, odnosisz wrażenie, że twoje doświadczenie jest nader realne.

Niewiedza objawi ci się w jednej z dwóch postaci: jako twoja „niewiedza" i „niewiedza" innych.

Czy dostrzegasz wzorzec? Zaczynasz rozważać, zanim ci wyjawię, pożyteczne sposoby wykorzystania tych Iluzji?

Wobec potępienia ze strony innych będziesz skłonny potępiać. Wobec potępienia z twojej strony inni będą skłonni potępiać ciebie.

Wobec wyższości innych skłonny będziesz odczuwać własną wyższość. Wobec twojej wyższości inni będą skłonni odczuwać własną wyższość w stosunku do ciebie.

Czy dostrzegasz wzorzec? Zaczynasz rozważać, zanim ci wyjawię, pożyteczne sposoby wykorzystania tych Iluzji?

Ważne jest, aby widzieć tę prawidłowość. Nałożyliście ten wzorzec na swój kulturowy mit. W ten sposób doprowadziliście do tego, że obecnie doświadczacie takiej właśnie zbiorowej rzeczywistości na swej planecie.

Nie potrzebujecie już więcej przykładów ode Mnie na to, jak wyrwać się spod władzy Iluzji i obrócić je na swoją korzyść. Jeśli dalej będę podawał wam konkretne przykłady, staniecie się zależni ode Mnie. Będziecie mieli poczucie, że nie rozumiecie czy nie wiecie, jak stworzyć siebie na nowo w obliczu „prawdziwego życia", doświadczenia codzienności.

Zaczniecie się do Mnie modlić: „Boże, pomóż mi!". A gdy wszystko pójdzie po waszej myśli, będziecie Mi dziękować, w przeciwnym razie, będziecie Mnie przeklinać. Tak jakbym przychylał się do jednych próśb, a inne odrzucał... czy co gorsza, przychylał się do próśb niektórych ludzi, a prośby innych odrzucał.

Powiadam ci: Nie jest zadaniem Boga spełnianie życzeń czy odmawianie. Na jakiej podstawie miałbym to rozstrzygać? Z pomocą jakich kryteriów?

Zrozum jedno: Bóg niczego nie potrzebuje.

Skoro niczego nie potrzebuję, nie ma kryteriów, według których postanawiałbym, czy ty dostaniesz coś czy nie.

Ta decyzja należy do ciebie.

Możesz tę decyzję podjąć świadomie lub nie.

Od wieków czynisz to bezwiednie. Od tysiącleci. Oto jak wygląda świadome podjęcie decyzji:

A. Przejrzenie Iluzji.

B. Zdecydowanie, co oznacza.

C. Stworzenie siebie na nowo.

Wykorzystaj następujące stwierdzenia ostatecznej prawdy jako narzędzie wiodące do powyższego celu. 1. Nic w moim świecie nie jest rzeczywiste.

Znaczenie wszystkiego jest takie, jakie ja sam mu nadaję.

Jestem tym, kim mówię, że jestem, i doświadczam tego, co mówię, że doświadczam

Obecny przekaz to próba oddania ludzkimi słowami złożonych koncepcji, które intuicyjnie pojmujesz w głębi duszy.

Myśli te przychodziły ci do głowy już wcześniej.

Jeśli nie będziesz uważał, wyjdzie na to, że przyszły one do głowy komu innemu. To jest złudzenie.

Sprawiałeś sobie to doświadczenie wielokrotnie. To proces przypominania.

Pora teraz przyoblec te słowa w ciało doświadczenia, zastępując Iluzje nową rzeczywistością. To czas przeobrażenia życia na waszej planecie, które zapowiadałem słowami: „I Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami".


CZĘŚĆ TRZECIA

Spotkanie ze Stwórcą w głębi duszy


17.Panowanie nad swoim ciałem

Aby przeobrazić te słowa w ciało - aby przestały być dźwiękami i stały się fizyczną rzeczywistością w fizycznym świecie - musisz zwrócić uwagę na ten aspekt siebie, który przejawia się w tym świecie.

Wspólnota z Bogiem, spotkanie ze stwórcą we własnym wnętrzu, zaczyna się od poznania ciała fizycznego, zrozumienia ciała fizycznego, uszanowania ciała fizycznego i używania ciała fizycznego jako środka, który ma za zadanie tobie służyć.

Musisz jednak wiedzieć, że nie jesteś swoim ciałem. Jesteś tym, co zawiaduje ciałem, żyje wespół z ciałem, działa w świecie fizycznym przez ciało. Lecz nie jesteś ciałem.

Jeśli utożsamiasz się ze swoim ciałem, będziesz doświadczał Życia jako pochodnej ciała. Kiedy zrozumiesz, że jesteś swoją duszą, będziesz doświadczał Życia jako pochodnej ducha. Kiedy uznasz, że twoja dusza i dusza Boga stanowią Jedno, wówczas doświadczysz Życia jako pochodnej Ducha Jedynego.

To wszystko zmieni.

Aby poznać swoje ciało, zrozumieć swoje ciało, doświadczyć swojego ciała w całej jego krasie, staraj się traktować je jako coś cennego. Kochaj je, pielęgnuj, słuchaj jego głosu. Ono powie ci, co jest prawdą.

Pamiętaj, prawdą jest to, jak jest w danej chwili - wie to każde ciało. Dlatego słuchaj tego, co ci mówi twoje ciało. Patrz, co pokazuje ci twoje ciało. Rób to umiejętnie.

Zwracaj uwagę nie tylko na mowę ciała innych, obserwuj swoją własną.

Zdrowie to obwieszczenie, że między twoim ciałem, umysłem i duchem panuje zgoda. Kiedy coś ci dolega, przyjrzyj się, który ze składników twej osoby kłóci się z innymi. Może czas dać wytchnienie ciału, ale twój umysł o tym nie wie. Może umysł zaprzątają myśli negatywne, pełne złości, i ciało nie potrafi się odprężyć.

Twoje ciało objawi tobie prawdę. Przyglądaj mu się. Zważaj na to, co ci pokazuje. Słuchaj, co ci mówi.

Szanuj swoje ciało. Dbaj o jego stan. To najważniejsze narzędzie fizyczne, jakie posiadasz. To wspaniały, nadzwyczajny instrument. Można je sponiewierać, a nadal będzie służyło, jak najlepiej potrafi. Ale po co je nadwerężać? Po co obniżać jego sprawność?

Tak jak nakazałem ci medytować każdego dnia, aby wyciszyć umysł i doświadczyć Jedności ze Mną, teraz nakazuję ci ćwiczyć każdego dnia.

Ćwiczenia fizyczne to medytacja dla ciała.

One również pozwalają ci odczuć Jedność z całością Życia. Nigdy nie czujesz się bardziej ożywiony, związany z Życiem, niż kiedy ćwiczysz. Ruch ciała wprawia cię w naturalne uniesienie.

To właściwe określenie. Unosisz się^ kiedy łączysz się ze Stwórcą we własnym wnętrzu! A jesteś z Nim połączony, kiedy twoje ciało jest zdrowe i w harmonii z Życiem.

Wtedy naprawdę wzlatujesz wysoko!

Twoje ciało to nic innego jak układ energetyczny. Przepływa przez nie energia, która stanowi Życie. Możesz kierować nią. Możesz nad nią panować.

Rozmaicie nazywa się tę energię. Niektórzy mówią na nią chi, inni ki. Są też jeszcze inne określenia, ale to jedno i to samo.

Kiedy pamiętasz, jak poczuć tę energię, jej subtelny charakter jej moc, wiesz jednocześnie, jak nią sterować. Mogą ci w tym pomóc Mistrzowie, wywodzący się z wielu szkół, wielu kultur, wielu tradycji.

Możesz także zdać się tylko na siebie, na swoją wewnętrzną determinację. Lecz jeśli szukasz pomocy Mistrza, nauczyciela, guru, musisz umieć go rozpoznać.

Mistrza poznać po tym, jak prowadzi ciebie do Boga.

Jeśli krzyczy na ciebie, usilnie namawia, zaklina, abyś szukał Boga na zewnątrz siebie - w jego prawdzie, w jego książce, w jego przybytku, jego sposobem - wtedy miej się na baczności. Ocknij się, pamiętaj, że to iluzja.

Jeśli zaś spokojnie zaprasza cię do spotkania z Bogiem w twoim wnętrzu, jeśli mówi, że ty i Ja stanowimy Jedno - że nie potrzebujesz jego prawdy, jego książki, jego przybytku, jego sposobu - wówczas odnalazłeś, chociażby dlatego, że trafiłeś do Mistrza w głębi siebie.

Nieważne, jak to robisz, jakimi środkami, w oparciu o jaki program, utrzymuj ciało w takim stanie, w jakim najskuteczniej będzie cię wspomagało, biorąc pod uwagę to, o co ci chodzi w życiu.

Wiedz, że w życiu chodzi o wyrażanie i doświadczanie kolejnego najwspanialszego wydania najszczytniejszej wizji siebie. Jeśli nie doświadczasz tego świadomie, jeśli nie wydaje ci się, że do tego dążysz, wówczas ten przekaz nie trafi na podatny grunt. Będzie raczej dla ciebie niezrozumiały.

Lecz jeśli jesteś świadomy tego, że po to przyszedłeś na ten świat, wtedy może ci się wydać, że czytając te słowa rozmawiasz sam ze sobą.

Tak właśnie jest.

Nie zdziwi cię więc, że zalecane jest ćwiczenie ciała. I dieta zgodna z twoimi intencjami. Będziesz wiedział dokładnie, co to za dieta; stykając się z różnego rodzaju pokarmami, jeśli posłuchasz swego ciała, natychmiast dowiesz się, czy warto je spożyć.

Wystarczy, że przesuniesz rękę nad tym jedzeniem. Twoje ciało da ci znać, czy to jedzenie jest w harmonii z twoimi najgłębszymi intencjami wobec ciała i duszy. Będziesz w stanie wyłapać wibracje. Nie potrzebujesz czytać poradników żywieniowych, uczęszczać na kursy, szukać porady na zewnątrz. Trzeba tylko posłuchać swojego własnego ciała i iść za jego radą.


18.Panowanie nad emocjami

Po zatroszczeniu się o ciało kolejny krok, wiodący do wspólnoty z Bogiem przez spotkanie ze Stwórcą wewnątrz, polega na kontrolowaniu uczuć. Wymaga to jedynie zrozumienia natury emocji. Emocja to po prostu energia w ruchu.

Można tę energię stopniować, to jest, kierować ją wzwyż lub obniżać.

Kiedy podnosisz ją na wyższy stopień, powstaje uczucie pozytywne. Kiedy sprowadzasz ją na niższy poziom, rodzi się uczucie negatywne.

Jednym ze sposobów podwyższania energii są uskrzydlające ciało i ducha ćwiczenia fizyczne. Dosłownie zwiększasz wibrację energii ki, która przeradza się w emocję dodatnią promieniującą przez ciebie.

Jeszcze inny polega na medytowaniu.

Z połączenia ćwiczeń fizycznych i medytacji płynie niezwykła moc. Kiedy takie zestawienie wejdzie na stałe do twego porządku dnia, otworzą się przed tobą ogromne możliwości rozwoju.

Posługiwanie się tym zestawem praktyk unaocznia ci, że można panować nad ciałem i uczuciami, i w związku z tym doświadczać tego, co się wybiera. Trudno o bardziej poruszające przypomnienie.

Emocje to doznania, które są wybierane, a nie doznania, na które jesteście narażeni. Mało kto to rozumie.

Zewnętrzne okoliczności życia nie muszą rzutować na twoje doświadczenie duchowe. Brak bólu nie jest warunkiem koniecznym do wolności od cierpienia. Abyś zaznał wewnętrznego spokoju, wcale nie jest potrzebne zniknięcie wszelkich przeszkód i wstrząsów.

W rzeczy samej, prawdziwi Mistrzowie doświadczają pokoju w obliczu wstrząsów i tarć, a nie dlatego, że udało im się ich uniknąć.

Wszelki byt łaknie wewnętrznego spokoju, ponieważ stanowi on ich istotę. A zawsze będzie dążył do tego, aby doświadczyć swojej prawdziwej istoty.

Możesz osiągnąć spokój ducha w obliczu wszelkich zewnętrznych okoliczności czy warunków, kiedy rozumiesz, że nie jesteś swoim ciałem i nic przed twoimi oczami nie jest realne.

Pamiętaj, że żyjesz Dziesięcioma Iluzjami. Iluzje te stworzyłeś, wraz z całym mnóstwem pomniejszych, aby móc postanowić i ogłosić, wyrazić i doświadczyć, Kim Naprawdę Jesteś.

Mówiłem to wielokrotnie, ale powtórzę raz jeszcze: Życie to dar i jest w nim sama doskonałość - to doskonałe narzędzie do stwarzania doskonałej sposobności do doskonałego wyrażenia samej doskonałości, w tobie, przez ciebie i jako ciebie.

Kiedy to rozumiesz, będziesz doceniał, i siebie samego i wszystko wokół. Będziesz cenił to wyżej i wartość tego będzie rosła; ty sam wzrośniesz, i twoja rzeczywistość.

To prawda, że nie tylko można wybierać, a co za tym idzie, kontrolować emocje w obliczu dowolnych okoliczności, ale także zanim okoliczności te wystąpią.

Znaczy to, że możesz zawczasu zdecydować, jak zareagować, jakie uczucie objawić w przewidywanych sytuacjach.

Kiedy osiągniesz taki stopień duchowej dojrzałości, będziesz nawet potrafił wybierać to samo w odpowiedzi na wszelkie nieprzewidziane zrządzenia losu.

W ten sposób zdecydujesz z góry, Kim Jesteś w zgodzie z zewnętrznymi iluzjami swego życia, raczej niż w sprzeczności z nimi.

Wyłożyłem to szczegółowo w tej trylogii, która obejmuje Rozmowy z Bogiem, Przyjaźń z Bogiem i obecny przekaz, jak również za pośrednictwem wielu innych źródeł, przy wielu innych okazjach. To tylko przypomnienie, jak jest.

Pamiętając już, jak dbać o swoje ciało i panować nad uczuciami, możesz przejść do następnego etapu na drodze do Stwórcy we własnym wnętrzu.


19.Pielęgnowanie chęci

Teraz kiedy już przygotowałeś grunt pod spotkanie ze stwórcą w swoim wnętrzu, pod wspólnotę z Bogiem, wystarczy tylko chęć.

Obcowanie z Bogiem może być doznaniem ogarniającym twoje ciało lub umysł - lub jedno i drugie naraz. Możesz płakać z radości, drżeć z podniecenia czy kołysać się w ekstazie. Albo zwyczajnie i po cichu pewnego dnia przejmie cię łagodna świadomość, że już wiesz.

Wiesz o Dziesięciu Iluzjach i o Rzeczywistości,

Wiesz o swej jaźni i o Bogu.

Pojmujesz Jedność i indywidualizacje Jedności.

Rozumiesz to wszystko.

Doświadczenie wiedzy może pozostać lub ustąpić. Nie upajaj się jego obecnością. Nie zniechęcaj się jego przemijaniem. Dostrzeż, jak jest, następnie wybierz swoje kolejne doświadczenie.

Nawet Mistrzom zdarzało się z wyboru nie doświadczać swojej doskonałości duchowej - czasami dla samej radości odkrywania jej na nowo, czasami dla przebudzenia innych. Dlatego mogą im się przytrafiać rzeczy, które z twojego punktu widzenia nie powinny się im przydarzać, gdyby „naprawdę" byli Mistrzami.

Dlatego nie osądzaj ani też nie potępiaj. Gdyż możesz jeszcze dziś napotkać swojego Mistrza - w postaci nędzarki na ulicy czy rabusia w parku, nie tylko jako guru na szczycie góry. Rzadko tak zresztą bywa. Mistrz, który przybywa jako Mistrz, raczej nie znajduje uznania, częściej jest odtrącany. Lecz Mistrz, który chodzi wśród was, wydając się jednym z was, to ten, który najmocniej oddziałuje.

Zatem bądź czujny, bo nie znasz godziny nadejścia swego Mistrza. Może nawet zjawić się jako ktoś okrzyczany przez was przestępcą, łamiący uświęcone prawa i zwyczaje twojego społeczeństwa, i za to ukrzyżowany.

Lecz później wszyscy będziecie wspominali każde jego słowo.

Gdy ty wzniesiesz się na ten poziom, choćby na jakiś czas, również możesz zostać osądzony, potępiony i ukrzyżowany ze strachu. Twoich prześladowców może dręczyć to, że wiesz coś, czego oni nie wiedzą, lub gniewać to, że podważasz coś, co jak im się wydaje, wiedzą na pewno. Strach sprawia, że ogląd przeradza się w osąd, a osąd w gniew.

Jest tak, jak mówiłem. Gniew to strach, objawiony.

Ich gniew będzie wynikał z ich nieznajomości prawdziwych siebie, i prawdziwego ciebie. Dlatego Mistrz w tobie wybaczy im, rozumiejąc, że nie wiedzą, co czynią.

To klucz do wyrażania i doświadczania Boskości w sobie: przebaczenie.

Nie zobaczysz tego, co jest w tobie Boskie, dopóki nie wybaczysz sobie tego, co Boskim nie jest. I nie zdołasz dojrzeć Boskości w innych, dopóki nie wybaczysz im tego, co Boskim nie jest.

Przebaczenie poszerza świadomość.

Kiedy wybaczasz sobie to, czym nie jesteś ty ani inni, w tej samej chwili doświadczasz, Kim Naprawdę Jesteś ty i inni. Zrozumiesz przy tym, że nawet przebaczenie nie jest konieczne. Kto ma wybaczać komu? I co?

Wszyscy stanowimy Jedno.

Płynie stąd wielki spokój i wielka pociecha. Obdarzam cię Moim pokojem. Pokój z tobą.

Przebaczenie jest inną nazwą pokoju w języku duszy.

Rozumiesz to głęboko, gdy budzisz się ze snu, ze swej urojonej rzeczywistości.

Przebudzenie może nastąpić lada chwila, może to sprawić każdy. Dlatego ceń czas oraz ludzi, albowiem bliska może być chwila twego wybawienia. Wybawienia z Iluzji, kiedy przestają mieć nad tobą władzę.

Takich chwil może być więcej w twoim życiu. W gruncie rzeczy twoje życie z założenia ma przynosić ci takie chwile.

To chwile łaski, przebłyski mądrości, miłości i zrozumienia w tobie i przez ciebie.

Mogą one odmienić na zawsze twoje życie, i często także życie innych.

Taka chwila łaski przywiodła ciebie do tej książki. Dzięki niej jesteś w stanie odebrać i głęboko zrozumieć obecny przekaz.

Jest to swoiste spotkanie ze Stwórcą.

Sprawiła to twoja ochota, twoja otwartość, twoje przebaczenie i twoja miłość. Umiłowanie własnej jaźni, umiłowanie innych i umiłowanie Życia.

I owszem, umiłowanie Boga.

To miłość do Boga przynosi tobie Boga. To miłość do własnej jaźni przynosi świadomość tej cząstki jaźni, która jest Bogiem - i stąd wie, że Bóg nie przychodzi do ciebie, lecz przez ciebie. Bóg jest z tobą.

Stwórca i stworzenie nie są oddzieleni. Kochanek nie jest oddzielony od ukochanej. Nie taka jest natura miłości i nie taka jest natura Boga.

Nie taka jest też twoja natura. Od niczego i od nikogo nie jesteś odgrodzony, a już najmniej od Boga.

Wiedziałeś o tym od początku. Rozumiałeś to zawsze. Teraz wreszcie pozwalasz sobie tego doświadczyć; doznać prawdziwej chwili łaski; dostąpić wspólnoty z Bogiem.

Jakie to uczucie obcować z Bogiem? Nawet jeśli na razie tylko ocierasz się o to doświadczenie, znasz już odpowiedź. Jeśli ustanowiłeś tę więź na krótko podczas medytacji, znasz już odpowiedź. Jeśli doznałeś niesamowitego uniesienia przy radosnym wysiłku fizycznym, znasz już odpowiedź.

W stanie wspólnoty z Bogiem, zatracisz na pewien czas poczucie indywidualnej tożsamości. Lecz nie będzie temu towarzyszyło poczucie jakiejkolwiek straty, albowiem wiadoma ci się stanie twoja prawdziwa tożsamość. Uświadomisz ją sobie. Całkiem dosłownie, urzeczywistnisz ją.

Ogarnie cię nieopisana błogość, czarowna ekstaza. Poczujesz się zespolony z miłością, zjednoczony ze wszystkim. Nie zadowolisz się już żadną namiastką.

Ci, którzy mają za sobą takie doznanie, inaczej patrzą na świat i na życie. Zakochują się w każdym od pierwszego wejrzenia. Doświadczają Jedności z wszystkimi innymi w zaskakujących momentach Świętego Obcowania.

Wyższa świadomość i głęboka więź z naturą mogą wywołać w nich łzy radości przy najlżejszym pobudzeniu. Nowa jasność, z jaką wszystko wokół postrzegają,

d okonuje w nich przeobrażenia. Zaczynają wolniej się poruszać, ciszej mówić, delikatniej postępować.

Takie oraz inne zmiany mogą utrzymywać się kilka godzin lub kilka dni, kilka miesięcy lub kilka lat - albo przez resztę życia. Długość trwania tego doświadczenia jest kwestią indywidualnego uznania. Zaniknie samo z siebie, jeśli nie będzie odnawiane. Tak jak jasność światła mętnieje, im bardziej od niego się oddalacie, tak i błogostan Jedności przemija, im więcej czasu dzieli was od niego.

Aby cieszyć się światłem, trzeba trzymać się blisko niego. Aby cieszyć się błogością, trzeba postępować tak samo.

Dlatego wskazane jest, abyście żyjąc w obrębie obecnej Iluzji, stosowali, cokolwiek się sprawdza w waszym przypadku - medytację, ćwiczenia, modlitwę, czytanie, pisanie, słuchanie muzyki - i co dzień rozniecali swoją świadomość.

Wstąpicie wtedy na wyżyny Najwyższego. W tym stanie uniesienia nabierzecie wysokiego mniemania o sobie, o innych i o całości Życia.

Wniesiecie wkład w Życie, inny niż do tej pory.

2 0. Przesłanie od Stwórcy

Kiedy raz spotkasz się ze Stwórcą we własnym wnętrzu, zapamiętasz Jego przesłanie, jest to bowiem przekaz płynący z głębi twojego serca.

Nie różni się od przesłania, jakie śpiewa twoje serce, gdy zaglądasz drugiemu w oczy z miłością. Nie różni się od przesłania, jakie wykrzykuje twoje serce, kiedy dostrzegasz cierpienie.

Jest to nowina, którą przynosisz światu, i którą zostawiasz światu, kiedy stajesz się prawdziwym sobą.

Jest to przesłanie, z którym was teraz zostawiam, abyście je znów pamiętali i dzielili się nim z wszystkimi, z którymi się stykacie w życiu.

Bądź życzliwy dla bliźnich, i dobry.

Bądź życzliwy dla siebie też, i dobry.

Wiedz, że jedno z drugim się nie wyklucza.

Bądź hojny dla bliźnich, i dziel się.

Bądź hojny dla siebie też.

Zrozum, że tylko wtedy gdy dzielisz się z sobą, możesz podzielić się z drugim. Albowiem nie możesz dać innym tego, czego sam nie masz.

Bądź łagodny dla innych, i szczery.

Sobie wiernym bądź, a stanie się, jak po nocy dzień, iż drugiemu się nie sprzeniewierzysz.

Pamiętaj zawsze, że zdradzenie samego siebie po to, aby nie zdradzić drugiego, to mimo wszystko zdrada. To zdrada najwyższego rzędu.

Pamiętaj zawsze, że miłość to wolność. Nie trzeba innego słowa do oddania jej istoty. Nie trzeba innego ujęcia do jej zrozumienia. Nie trzeba innego działania do jej wyrażenia.

To koniec twoich poszukiwań prawdziwej formuły miłości. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy przekażesz ten dar miłości sobie i bliźniemu, jak Ja przekazałem tobie?

Wszelkie ustroje, umowy, decyzje i wybory, które wyrażają wolność, wyrażają Boga. Bóg to wolność, a wolność to miłość, objawiona.

Pamiętaj zawsze, że żyjesz wśród iluzji, nic, co masz przed oczami, nie jest rzeczywiste. Lecz możesz użyć iluzji do obdarzenia siebie doświadczeniem Ostatecznej Rzeczywistości. W istocie, po to tutaj się znalazłeś.

Żyjesz we śnie, który jest twoim własnym wytworem. Niech to będzie sen twego życia, ponieważ dokładnie tym jest.

Wyśnij świat, w którym nikt nigdy nie neguje Boga i Bogini w tobie, i w którym ty nigdy więcej nie negujesz Boga i Bogini w innych. Niech twoim pozdrowieniem, na zawsze, będzie Namaste.

Wyśnij świat, w którym miłość jest odpowiedzią na każde pytanie, reakcją na każdą sytuację, doświadczeniem nieprzerwanym.

Wyśnij świat, w którym Życie i wszystko, co je podtrzymuje, stanowi najwyższą wartość, cieszy się najwyższym poważaniem i znajduje swój najwyższy wyraz.

Wyśnij świat, w którym wolność jest najwyższym przejawem Życia, w którym deklaracjom miłości nie towarzyszy dążenie do ograniczenia swobody ukochanej osoby, w którym wolno jest wszystkim głosić chwałę swego istnienia w całej okazałości.

Wyśnij świat, w którym każdy otrzymuje równe szanse, dla każdego dostępne są równe zasoby, każdemu przysługuje równa godność, tak aby wszyscy na równi mogli doświadczać niezrównanego cudu Życia.

Wyśnij świat, w którym nikt nie jest osądzany przez drugiego, w którym miłość nie jest obwarowana warunkami, w którym strach przestał być narzędziem wymuszania szacunku.

Wyśnij świat, w którym różnice nie prowadzą do podziałów, indywidualność nie prowadzi do odosobnienia, a wielkość Całości znajduje odbicie w wielkości swoich części.

Wyśnij świat, w którym wszystkiego jest dosyć, a każdy akt ofiarowania na nowo to uświadamia, każdy czyn to umacnia.

Wyśnij świat, w którym nie lekceważy się cierpienia, nie okazuje nietolerancji, nie zaznaje się nienawiści.

Wyśnij świat, w którym zniesiono ego, obalono Wyższość i usunięto Niewiedzę z doświadczenia, sprowadziwszy ją do poziomu iluzji, jaką jest.

Wyśnij świat, w którym błędy nie narażają na wstyd, żal nie przeradza się w wyrzut, osąd nie prowadzi do Potępienia.

Wyśnij te rzeczy, i inne, jeśli je wybierasz.

Mocą swoich snów zakończ koszmar swojej rzeczywistości.

Możesz wybrać to. Albo Iluzję.

Zwracałem się do was słowami poetów, przywódców i filozofów: Są tacy, którzy widzą, jaki jest świat, i mówią, „Dlaczego?" I są tacy, którzy widzą, jaki mógłby być świat, i mówią, „Dlaczego nie?"

Co ty powiesz?


21.Korzystanie z chwil łaski

Nadszedł czas rozstrzygnięcia. Nadszedł czas dokonania wyboru. Znalazłeś się na rozdrożu - jak twoja rasa.

W nadchodzących dniach i tygodniach, miesiącach i latach, zdecydujesz, jak wyglądać ma życie na twojej planecie - albo czy w ogóle ma być życie na twojej planecie.

Możesz dalej tkwić w Iluzji, jaką stworzyłeś, przeświadczony o jej realności. Albo odsunąć się od Iluzji, przejrzeć ją, rozpoznać jako Iluzję i użyć Iluzji do doświadczenia nieba na ziemi oraz Ostatecznej Rzeczywistości, Kim W Istocie Jesteś.

Oto Moje przesłanie dla świata:

Możecie zbudować nową cywilizację. Możecie odnowić świat. Wybór należy do was. Chwila jest bliska. Chwila łaski.

Wykorzystaj ją. Nie przegap szansy.

Zacznij, po przebudzeniu, od dostrzeżenia w sobie tego, Kim Jesteś W Istocie, od pochwały tego, kim byłeś i kim się stałeś. I od tej chwili, chwili łaski, postanów być czymś więcej niż do tej pory, niż ci się kiedykolwiek marzyło; sięgać, gdzie rozum nie sięga, łamać, czego rozum nie złamie; mierzyć siły na zamiary, nie zamiary podług sił.

Zobacz w sobie światło, które naprawdę rozjaśni świat. Ogłoś siebie nim. Objaw to swojemu sercu, a następnie przez swoje serce każdemu. Niech twoje czyny mówią za ciebie. Napełnij swój świat miłością.

Wiedz, że jesteś wypatrywanym przez wszystkim wybawcą, który ma ocalić ludzi od myśli zadających kłam cudownej prawdzie ich istoty i chwale ich wiecznej wspólnoty z Bogiem.

Wiedz, że przybyłeś na ten świat, aby go uzdrowić. Nie ma innego powodu, dla którego tu jesteś.

Dążysz do mistrzostwa duchowego i czas wreszcie pójść naprzód. Takie jest Moje przesłanie, ale to nie wszystko.

Żyj w świecie, nie ignoruj go. Duchowość nie musi być równoznaczna z chowaniem się w niedostępnej jaskini. Bądź w świecie, ale nie z tego świata. Nie odrzucaj Iluzji, ale też nie daj się omamić. Nie uciekaj przed światem. W ten sposób nie tworzy się nowego świata, i w ten sposób nie doświadcza się najwspanialszego wydania samego siebie.

Pamiętaj, że świat z zamierzenia służy ci jako pole odniesienia, w obrębie którego możesz doświadczyć, Kim Naprawdę Jesteś.

Czas to uczynić. Świat, jaki powołaliście do istnienia, może wkrótce zostać przez was unicestwiony, jeśli dłużej będziecie przymykać oczy na to, co się dzieje, pozwalać, aby sprawy toczyły się swoim biegiem, jeśli pochłonięci swoimi codziennymi doświadczeniami, zatracicie szerszą perspektywę wspólnego dobra.

Rozejrzyjcie się wokół siebie. Poczujcie w sobie pasję. Niech ona podpowie wam, jaki wycinek świata wokół siebie pragniecie stworzyć na nowo. Następnie wykorzystajcie narzędzia, jakie wam dano do tworzenia. Użyjcie narzędzi swojego społeczeństwa: religii, edukacji, polityki, ekonomii i duchowości. Z ich pomocą możecie wyrazić, Kim Jesteście.

Nie sądźcie, że duchowość nie idzie w parze z polityką. Polityka to duchowość, okazana.

Nie myślcie, że ekonomia nie ma nic wspólnego z duchowością. Wasza gospodarka odsłania waszą duchowość.

Nie zakładajcie, że edukacja i duchowość mogą, czy powinny, być rozdzielone. Albowiem w nauczanie wkładasz siebie - a jeśli to nie jest duchowość, to co nią jest?

Nie wyobrażajcie sobie, że religia i duchowość to nie to samo. Duchowość buduje most pomiędzy ciałem, umysłem i duszą. Prawdziwa religia buduje most, nie mur.

Bądźcie więc budowniczymi mostów, niech pokonają przepaście, jakie wyrosły między religiami, kulturami, rasami i narodami. Złączcie to, co rozerwano.

Czcijcie swój dom we Wszechświecie, miejcie go w dobrej pieczy. Chrońcie swoje środowisko naturalne. Pomnażajcie swoje zasoby i rozdawajcie.

Chwalcie Boga oddając chwałę jeden drugiemu. Dojrzyjcie Boga w każdym i pomóżcie każdemu dojrzeć Boga w sobie. Zakończcie podziały i spory, zmagania i walki, wojny i zabijanie na zawsze. Połóżcie temu kres. Wszystkie cywilizowane społeczności dochodzą do tego prędzej czy później.

Oto Moje przesłanie dla świata, ale to nie wszystko.

Jeśli naprawdę pragniecie doświadczyć świata swoich najszczytniejszych marzeń, musicie kochać bezwarunkowo, dzielić się hojnie, porozumiewać otwarcie i działać wspólnie. Nie ma mowy o ukrytych intencjach, ograniczeniach miłości, odmawianiu czegokolwiek.

Musicie zdecydować, że rzeczywiście stanowicie Jedno, i to, co dobre dla drugiego, jest dobre dla was, a to, co złe dla drugiego, jest złe dla was; cokolwiek robicie dla drugiego, robicie dla siebie, czegokolwiek szczędzicie drugiemu, szczędzicie sobie.

Czy takie postępowanie jest w zasięgu waszych możliwości? Czy ludzka rasa jest w stanie tak zabłysnąć?

Tak. Tak, tak i po tysiąckroć tak!

I nie martwcie się, że zabraknie „tego, czym nie jesteście" do stworzenia pola odniesienia, w ramach którego możecie doświadczyć swojej prawdziwej istoty. Cały wszechświat stanowi dla was takie pole! I cała pamięć również.

Starsi i mądrzejsi spośród was często nawołują do stawiania pomników, obchodzenia wyznaczonych dni i odprawiania uroczystości dla upamiętnienia przeszłości -waszych wojen, aktów ludobójstwa, hańby. Po co to upamiętniać?, możecie zapytać. Po co wciąż odgrzebywać przeszłość? „Aby nie zapomnieć", odpowiedzą starsi.

Ich rada jest mądrzejsza, niż wam się wydaje, gdyż dzięki stworzeniu przez was pola odniesienia w pamięci przestaje być konieczne stwarzanie go w teraźniejszości. Możecie ogłosić „Nigdy więcej" i nie będą to puste słowa. Wasze chwile sromotnych upadków staną się wtedy przesłanką do niebotycznych wzlotów.

Czy waszą rasę stać na to, aby to ogłosić? Czy ludzkość potrafi zachować w pamięci swój własny wizerunek, jaką była, kiedy myślą, mową i uczynkiem dawała świadectwo obrazowi i podobieństwu Bożemu? Czy ludzka rasa jest w stanie tak zabłysnąć?

Tak. Tak, tak i po tysiąckroć tak!

Tacy mieliście być, tak miało wyglądać życie, lecz wy zagubiliście się w Iluzjach.

Nie jest jeszcze za późno. Nie, wcale nie jest późno. Wasz cud, wasza chwała sprawia, że możecie to osiągnąć, możecie tacy być. Możecie być miłością.

Wiedzcie, że w tym wszystkim nie odstępuję was ani na chwilę. To już koniec obecnego przekazu, ale w żadnej mierze kres naszej współpracy, naszej wspólnoty. Zawsze będziecie prowadzić rozmowę z Bogiem, cieszyć się przyjaźnią z Bogiem, obcować z Bogiem.

Będę z wami zawsze, po wsze czasy. Nie może być inaczej, ponieważ jestem wami a wy Mną. Taka jest prawda, reszta to złudzenie.

Krocz więc śmiało naprzód, Mój przyjacielu, krocz naprzód. Świat czeka na twoje przesłanie jak na zbawienie.

To przesłanie to twoje życie, to, jak je wiedziesz.

Jesteś prorokiem, którego godzina właśnie wybiła. To, co objawiasz dziś jako swoją prawdę, jest niezawodną przepowiednią twojej prawdy jutrzejszej. Prawdziwy z ciebie wieszcz.

Twój świat się zmieni, ponieważ ty postanawiasz go przeobrazić. Twoja praca przynosi więcej uzdrowienia, niż ci to wiadome, a swoim zasięgiem wybiegasz dalej w przyszłość niż dzień jutrzejszy.

Wszystko to jest prawdą, ponieważ pozwalasz, aby nasza cudowna wspólnota została wyrażona jako ty, w tobie i przez ciebie. Wybieraj to często i nieś pokój światu.

Stań się instrumentem Mojego pokoju.

Tam, gdzie nienawiść, siej miłość;

Gdzie krzywda, przebaczenie;

Gdzie wątpliwość, wiarę;

Gdzie rozpacz, nadzieję;

Gdzie mrok, jasność;

Gdzie smutek, radość.

Nie zabiegaj o pociechę, lecz nieś pociechę

- i o zrozumienie, lecz nieś zrozumienie

- i o miłość, lecz nieś miłość.

Gdyż miłość to, Kim Naprawdę Jesteś, i zawsze byłeś, i zawsze będziesz.

Szukałeś prawdy, w oparciu o którą mógłbyś wieść swoje życie, i przekazuję ci ją tu, raz jeszcze.

Bądź miłością, Mój Miły.

Bądź miłością, a zakończy się twoje dążenie do mistrzostwa, a rozpocznie dążenie do doprowadzenia do mistrzostwa duchowego innych. Miłość jest Wszystkim Co Jest, tobą, Mną i tym, co nam wspólnie przeznaczone.

Niech tak będzie.


Uwagi końcowe


Ten niezwykły przekaz, który jak wierzę, powstał z Boskiej inspiracji, porusza wiele zagadnień dotyczących Boga oraz życia. W zestawieniu z poprzednimi książkami „z Bogiem" daje obraz zadziwiająco jasnej i niesamowicie spójnej kosmologii.

Dla mnie najważniejszym „objawieniem" jest to, że wcale nie potrzebuję tych pięciu książek - ani żadnych innych, jeśli o to chodzi. Cała kosmologia to Iluzja, a Pierwszą Iluzją jest Iluzja Potrzeby.

Ta świadomość rzutuje na to, jak postrzegam siebie, Kim Naprawdę Jestem, wyraża to w czytelny i zwięzły sposób.

Jestem:

Tym Co Jest Bez Potrzeb.

Lub, prościej, Tym Co Jest

Lub, jeszcze prościej, Tym.

Tak wygląda ostateczne ujęcie Bytu.

Ja Jestem Tym.

Co ciekawe, takim zwrotem posługiwali się wszyscy prawdziwi Mistrzowie. Nigdy tego nie rozumiałem. Teraz rozumiem.

Kiedy sprawy się gmatwają, kiedy panuje zamęt, trzeba tylko spojrzeć prosto w oczy sytuacji i oświadczyć: „Ja Jestem Tym".

Ustępuje zamęt. Złość i uraza giną. Znikają zgrzyty i zaburzenia. Zostają tylko miłość i ty, a to jedno i to samo.

Rozwiązania nasuwają się same w takim stanie pełnej świadomości. W gruncie rzeczy, najwspanialszym rozwiązaniem jest świadomość, że problemu tak naprawdę nie ma.

Nic nie stanowi problemu w oczach Boga.

Patrzycie oczami Boga. Po prostu o tym nie wiecie. Dopóki się nie dowiecie. Kiedy się dowiecie, zaśpiewacie: Byłem ślepy, ale teraz widzę.

Zadziwiająca łaska, jak mówi tytuł tej pieśni. Taka chwila łaski - chwila wglądu w Boskość - może ci się przytrafić o każdej porze.

Wierzę, że takie chwile składają się na proces. Ja nazywam ten proces przypomnieniem. (Inni nazwali go ewolucją.) Wszyscy w nim uczestniczymy.

Jak on przebiega?

Najpierw zdajemy sobie sprawę z Boskości wokół siebie. Potem zdajemy sobie sprawę z Boskości w sobie. Wreszcie, zdajemy sobie sprawę, że wszystko jest Boskością, nie ma nic innego.

Następuje przebudzenie.

Kiedy sami się przebudziliśmy, pragniemy budzić innych. To naturalna kolej rzeczy. Pozwala nam funkcjonować, doświadczać, Kim Naprawdę Jesteśmy.

Będziemy szukali w świecie sposobności ku temu. Niektórzy z nas będą je stwarzali.

Jeśli połączymy się w tym dziele, wierzę, że nasze twory będą miały potężniejszą moc. To właśnie kryje się w stwierdzeniu: Kiedy dwoje lub więcej zbierze się w Imię Moje...

Przychodzą mi na myśl słowa cudownego hymnu: Przyszliśmy tu, by wspólnie prosić o Boże błogosławieństwo...

Jednym ze sposobów - a jest ich mnóstwo -jest przyłączenie się do rzeszy tych, na których głęboko wpłynęł o przesłanie zawarte we Wspólnocie z Bogiem, Przyjaźni z Bogiem, Rozmowach z Bogiem, i którzy pragną, aby stało się to doświadczeniem każdego.

To przesłanie odmieniło życie milionów ludzi. Jego moc może odmienić świat.

My mamy w sobie moc zdolną odmienić świat.

Do dziś Rozmowy z Bogiem zostały przełożone na dwadzieścia siedem języków. Również książki do nich nawiązujące trafiły do domów na całym świecie. W wyniku tego wezbrała ogromna fala energii. Jak mogę przełożyć tę wyzwalającą duchową mądrość na codzienne życie? Jak mogę podzielić się nią z innymi?, padają zewsząd pytania.

Kiedy w 1995 roku ukazała się pierwsza księga Rozmów z Bogiem, moja żona, Nancy, i ja otwieraliśmy listy i odpisywaliśmy przy kuchennym stole. Teraz listy napływają w ilości ponad trzystu na tydzień - a bywa, że i sześćset! Dodajmy do tego podobną liczbę rozmów telefonicznych i e-mailów i łatwo zrozumieć, że dawno minęły czasy, kiedy sami mogliśmy się z tym uporać.

Ten nawał docierającej do nas energii obejmuje wszystko, od rozmów telefonicznych w sprawie wyjaśnienia trudniej przyswajalnych porcji materiału i usilnych pytań o możliwości zastosowania go w codziennym życiu przez prośby o dalsze książki szkoleniowe, taśmy czy programy, po ekscytujące propozycje przedsięwzięć od osób ze wszystkich stron świata, które mają pomysły na propagowanie przesłania RzB.

Nancy i ja założyliśmy dwie organizacje - fundację non-profit ReCreation oraz organizację dochodową Greatest Yisions - aby sprostać nowym wymogom.

Fundacja, jako nienastawiona na zysk, pozwala nam na podejmowanie niezwykłych działań, na szerzenie i stosowanie przesłania książek z Bogiem na przeróżne sposoby. Z kolei firma przynosząca dochód zapewnia nam maksymalną elastyczność w gromadzeniu funduszy na te cele. Zysk po odprowadzeniu podatku przeznaczany jest w formie darowizny fundacji ReCreation oraz innym organizacjom non-profit, których posłannictwo świetnie przystaje do RzB.

Działalność obu tych firm rozrosła się do tego stopnia, że obecnie otrzymujemy pomoc z zewsząd od osób, które przyłączają się do nas, ponieważ utożsamiają się z tym przedsięwzięciem.

Naszą misją jest „zwracanie ludzi im samym". To znaczy, przywrócenie ich do najwyższego wyrazu i najwspanialszego doświadczenia i największej świadomości tego, co oznacza być w pełni człowiekiem.

Jest to udziałem niewielu. Ludzie nadal często żyją w cichej desperacji. Możemy położyć kres rozpaczy. Nigdy nie brakowało nam pomysłów na to, jak to zrobić. Nie starczało nam po prostu woli.

Lecz wola w nas coraz bardziej krzepnie. Widzimy to, co trzeba widzieć, mówimy to, co trzeba mówić, zbieramy w sobie to, co trzeba zebrać - mądrość, odwagę, determinację - aby pomóc ludziom żyć tak, jak przeznaczone im było żyć, położyć kres naszemu zbiorowemu koszmarowi, urzeczywistnić nasze najszczytniejsze marzenie.

Przyglądamy się naszemu światu i postanawiamy stworzyć siebie na nowo w kolejnym najwspanialszym wydaniu najwyższej wizji siebie.

Możesz „zachować styczność" z tą energią lub zaangażować się w naszą pracę na wiele sposobów.

Jednym z nich jest biuletyn Conversations. Można go uzyskać wykupując subskrypcję w wysokości 35 dolarów za 12 numerów (45 dolarów, jeśli nie mieszkasz w USA) na adres Fundacji ReCreation z dopiskiem „Newsletter". Biuletyn zawiera informacje o planowanych seminariach, wykładach, warsztatach wyjazdowych, jak również praktyczne i rzeczowe porady na temat, jak już teraz urzeczywistniać najwyższą wizję siebie w swoim życiu, czy wreszcie, moje odpowiedzi na pytania od czytelników z całego świata.

Prowadzimy warsztaty tygodniowe „Empowerment Weeek" dla osób, które pragną odegrać aktywną rolę w propagowaniu przesłania RzB w swoim środowisku, jako kierownicy grup studyjnych, instruktorzy czy prezenterzy.

Z kolei nasze intensywne pięciodniowe warsztaty wyjazdowe „Recreating Yourself" stwarzają niezwykle dogodne warunki do zastosowania mądrości RzB w sposób skuteczny na co dzień - i stwarzania siebie na nowo.

Zainicjowaliśmy również wiele przedsięwzięć o różnym profilu, jak „The Heartlight School Program", wprowadzający w życie nową śmiałą wizję szkoły opartej na nowatorskim i ekscytującym programie nauczania, „The Wisdom Circle", czyli swoiste „grupy samopomocy", „Home, Sweet Home", program pomocy dla bezdomnych, czy CWG in Action, stowarzyszenie wspierane ze składek członków-sympatyków, które ma na celu wprowadzanie w czyn przesłania RzB na szeroką skalę.

Jeśli pragniesz dowiedzieć się czegoś więcej o różnych formach naszej działalności, skontaktuj się z nami pod adresem:

The ReCreation Foundation

PMB 1150

1257SiskiyouBlvd.

Ashland, Oregon 97520

W Internecie: www.conversationswithgod.org

Telefon: 541-482-8806

E-mail: recreating@cwg.cc

Niech Bóg błogosławi wam wszystkim. Dziękuję wam za czas, który mi poświęciliście, za to, że towarzyszyliście mi przez proces powstawania całego tego cyklu książek z Bogiem. To było nadzwyczajne doświadczenie, a jeśli wpłynęło na twoje życie w stopniu choćby znikomo mniejszym niż na moje, wiem, że cudownie nas obu odmieniło.

A zatem, przemienimy nasz świat?


Neale Donald Walsch

42




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Neale D Walsch Wspólnota z Bogiem
Walsch N D Wspolnota z Bogiem
Walsch N D Wspólnota z Bogiem 2
Neale D Walsch Wspólnota z Bogiem
2000 Neale Doland Walsch (NDW) Wspólnota z Bogiem (Communion With God)
Walsch Neale Donald Wspólnota z Bogiem
Walsch Neale Donald Wspólnota z Bogiem
Walsch Neale Donald Wspólnota z Bogiem
Walsch Neale Donald Wspólnota z Bogiem 2
Neale D.Walsch - Rozmowy z Bogiem, ♥ 03. Metody samoleczenia i terapie alternatywne
Walsch Rozmowy z Bogiem 1
Walsch Rozmowy z Bogiem 3
Donald Walsch Przyjaźń z Bogiem
Wspólnota z bogiem fragment
Neale Donald Walsch Rozmowy z Bogiem (3)
Walsch Rozmowy z Bogiem 1
Wspólnota Z Bogiem
Walsch Rozmowy z Bogiem 1
Neale Donald Walsch Przyjaźń z Bogiem

więcej podobnych podstron