"Moja miłość nigdy nie zgaśnie"
Przykuta do wózka na wieki. Nigdy nie pobiegnę, nie pójdę, a co gorsze nigdy nie przytulę się do niego. Poniekąd z mojej winy, on już nigdy nie uśmiechnie się, nie pocałuje, nie powie "kocham". Gdyby nie moje "proszę", może dzisiaj bylibyśmy daleko stąd. Bylibyśmy razem.
Teraz odizolowana od całego świata, spoglądam na ocean, który rozpościera się za moim oknem. Uśmiechnięci ludzie aż proszą się, żeby splunąć im prosto w twarz. Zazdroszczę im tej beztroski.
Czego żałuję?
Chyba tylko tego, że to stało się w tak pięknym dniu. W dniu naszego wesela. Widok zakrwawionej sukni ślubnej i jego garnituru był naprawdę przerażający. Do teraz czasami staje mi on przed oczami.
Pamiętam jak się poznaliśmy. Piękna sceneria. Ocean, plaża i on. Zwykła tandetna gadka z kremem przeciwsłonecznym. Z początku myślałam, że chodzi o jedną z moich koleżanek.
Ja zwykła brunetka z dodatkowymi pięcioma kilogramami, przeciętna polka jakich wiele. Nie mogłam uwierzyć, że chodziło o mnie.
- Dlaczego mnie unikasz? - Kiedyś padło takie pytanie.
Całkowicie zdziwiona popatrzyłam się w jego piękne oczy. Blask, który w nich zobaczyłam był nie do opisania. Chwilę później chwycił mnie za rękę.
Byliśmy razem, naprawdę razem. Jednak szybko okazało się kto jest prawdziwym przyjacielem. Zazdrosne dziewczyny odwróciły się ode mnie. Nie mogły znieść myśli, że ta najbrzydsza się zakochała, w dodatku z wzajemnością. Zostali ci najwierniejsi. Jego przyjaciele. Później i moi.
Był moją ostoją. Był przy stracie rodziców, na ślubie siostry. Wiem bardzo dobrze, że gdyby żył byłby teraz przy mnie. Byliśmy połączeni prawdziwą miłością. Planowaliśmy dziecko, chcieliśmy się razem zestarzeć. Jeden wieczór przesądził o wszystkim. W pamięci utkwił mi oślepiający blask i potężny huk. Nie czułam nóg, nie czułam obecności mojego męża. Jednak nie myślałam o tym, że zostanę wdową.
Kiedy wyciągnęli mnie z auta nadal byłam w szoku. Ze wszystkich sześciu osób uczestniczących w karambolu przeżyłam tylko ja.
- Nasze pierwsze dziecko nazwiemy Esteban. - Na kilka dni przed tragedią leżeliśmy przed telewizorem i koloryzowaliśmy naszą przyszłość.
On chciał nagrać z przyjaciółmi kolejną płytę, chciał mieć syna, ruszyć w podróż dookoła świata. Chciał mieć dom, gdzie witałaby go żona i dzieci. Chciał mieszkać w Ameryce.
Ja marzyłam o karierze dziennikarki w jednej z młodzieżowych gazet. Chciałam spotykać się z wielkimi gwiazdami, chodzić na ich koncerty. Jednak dla niego chciałam stać się żoną bawiącą jego dzieci.
Co czułam wtedy?
Ból, rozpacz, pustkę. Lecz najbardziej odczuwalne było sumienie, które nie dawało o sobie zapomnieć. Winiłam siebie za to co się stało. Teraz jednak wiem, że to nie moja wina. Ten na górze tak chciał.
Na jego pogrzebie nie byłam.
Od wypadku minęły dwa lata.
Co czuję teraz?
Dużo się zmieniło, jednak został ból i pustka, po stracie Jego. Miłość do Josh'a nie skończy się nigdy.
Jednak w moim sercu pojawił się ktoś inny. Jego przyjaciel, Jay. Był ze mną od początku. W chwilach kiedy był ze mną Josh. Ten słodki brunet, który jest moim mężem, pozostanie nim na zawsze. Jednak teraz jest Jay. To nie ta sama miłość, może nawet nie mam prawa tak tego nazwać. Jednak doskonale wiem, że go lubię.
Może kiedyś go pokocham.
"Jednak Josh wiedz, że moja miłość nigdy nie zgaśnie. Zawsze będziesz się liczył tylko Ty. Mimo iż jest Jay, to dzięki niemu poznaję nas od nowa.
Kocham Cię.
Jeszcze kiedyś będziemy razem."