„Boskie objawienie piekła czas dobiega Kathryn Mary Baxter


Szczerze zachęcam Cię do przeczytania tych paru stron, nie będę streszczał zawartości, bo nie miałoby to sensu.  Proszę jeszcze raz, nie kasuj tego, ale przeczytaj, być może lektura ta okaże się najcenniejszą w Twoim życiu. Przesyłam to do przypadkowej osoby  ze względu na słowa (nie znane większości) wypowiedziane przez Pana Naszego, Jezusa Chrystusa, oraz Naszą Matkę Najświętszą Niepokalaną Maryję Pannę ,zawarte na tych stronach, wypowiedziane również do Ciebie, a mające na celu uratowanie jak najwięcej dusz. Jeżeli uważasz się za tzw. niewierzącą, to i tak proszę, abyś poświęcił/a trochę swojego cennego czasu i przeczytał/a, bo na pewno w swoim życiu czytałeś/aś już wiele rzeczy mniej, lub bardziej wartościowych, a może ta lektura okaże się dla Ciebie bardzo wartościowa... Pamiętaj, że najważniejsza jest wiara w prawdziwego Boga i nawet zły przykład dany przez jakiegoś duchownego nie powinien osłabiać tejże wiary i Twojego oddania Bogu. Każdy z nas bez względu na stan, pełnione funkcje, oraz status materialny będzie jednakowo rozliczany przez naszego Pana.  Być może to Ty jesteś, lub będziesz bliżej świętości, niż ktoś, kto z pozoru jest bliżej Boga. Wielu kapłanów pełni zapewne swoją posługę sumiennie, okazując zrozumienie i miłość ludziom spotkanym na swojej drodze, umacniając w nich wiarę w Boga i ukazując siłę prawdziwej, czystej miłości. Natomiast, żaden zły przykład dany przez nawet wysoko postawionego w hierarchii kapłana, lub inną osobę nie jest usprawiedliwieniem dla odrzucenia Boga.





PRZECZYTAJ I PRZEKAŻ INNYM, ZASTANÓW SIĘ NAD SWOIM ŻYCIEM, ŻYCIEM SWOICH BLISKICH I PRZYJACIÓŁ - CZY ZBYTNIO NIE ZWIĄZAŁEŚ SIĘ Z TYM ŚWIATEM I JEGO PRZEMIJAJĄCĄ NATURĄ. JESTEŚ ZAJĘTY GROMADZENIEM NIEZBĘDNYCH WEDŁUG CIEBIE RZECZY, MOŻE SIĘ OKAZAĆ, ŻE NIE ZDĄRZYSZ SIĘ NIMI NACIESZYĆ, A RADOŚĆ Z NICH JEST I TAK KRÓTKOTRWAŁA I PRZEMIJA TAK JAK TWOJA PIELGRZYMKA NA TYM ŚWIECIE. JEŻELI CIERPISZ, JESTEŚ ROZGORYCZONY I ZGORZKNIAŁY, NIE PYTAJ BOGA DLACZEGO AKURAT TY MUSISZ CIERPIEĆ, ALE RACZEJ PODZIĘKUJ MU ZA TĘ ŁASKĘ, BO CIERPIENIE UŚWIĘCA CIEBIE. ROZUMIEM, ŻE TO MOŻE BYĆ DLA CIEBIE DROGA SIOSTRO I BRACIE TRUDNE, ALE PAMIĘTAJ, ŻE PAN NASZ - BÓG NASZ - JEZUS CHRYSTUS PRZYSZEDŁ NA TEN GRZESZNY I NIESPRAWIEDLIWY ŚWIAT WYZWOLIĆ NAS OD ŚMIERCI WIECZNEJ - OGNIA PIEKIELNEGO, A JEŻELI MYŚLISZ, ŻE PIEKŁO I „OGIEŃ PIEKIELNY” BRZMI IRRACJONALNIE TYLKO DLATEGO, ŻE ŻYJESZ W XXI WIEK TO JESTEŚ W WIELKIM BŁĘDZIE! ZRESZTĄ DOWIESZ SIĘ TEGO CZYTAJĄC.

PAN NASZ ZŁOŻYŁ RÓWNIEŻ ZA CIEBIE, NAJWYŻSZĄ OFIARĘ - OFIARĘ ODRZUCENIA, WYSZYDZENIA, BÓLU OKRUTNIE RANIONEGO SWOJEGO ŚWIĘTEGO CIAŁA (BICZOWANIE, OSTRE CIERNIE WBIJAJĄCE SIĘ W JEGO ŚWIĘTE SKRONIE, NIESIENIE KRZYŻA, KTÓREGO CIĘŻAR ROZGNIATAŁ KOŚCI I ROZRYWAŁ MIĘŚNIE, AŻ PO GWOŹDZIE WBIJANE W JEGO ŚWIĘTE RĘCE I STOPY, A NA KONIEC, JAKBY TEGO STRASZNEGO CIERPIENIA BYŁO MAŁO, SERCE NASZEGO PANA ZOSTAJE PRZEBITE WŁÓCZNIĄ. TO WSZYSTKO OFIAROWAŁ NAM BÓG ABYŚMY NIE ZGINĘLI, ABYŚMY MOGLI ŻYĆ W KRÓLESTWIE NIEBIESKIM W BLISKOŚCI JEDYNEGO PRAWDZIWEGO BOGA W TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ:

BOGA OJCA - BOGA SYNA – BOGA DUCHA ŚWIĘTEGO

ZATEM, JEŻELI SAM KOCHAJĄCY NAS, ALE ZARAZEM SPRAWIEDLIWY BÓG, CIERPIAŁ DLA NASZEGO ZBAWIENIA, TO MY CHCIELIBYŚMY PRZEJŚĆ PRZEZ NASZE ŻYCIE JAK? MIŁO I PRZYJEMNIE? BEZ ZMARTWIEŃ, CHORÓB, KŁOPOTÓW, Z CIĄGŁYMI ROSZCZENIAMI WOBEC NASZEGO BOGA? BÓG OTWORZYŁ NAM, POPRZEZ SWOJĄ MĘKĘ BRAMY KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO, ALE CZY PRZEZ NIĄ PRZEJDZIEMY ZALEŻY JUŻ OD NAS, PONIEWAŻ DAŁ NAM RÓWNIEŻ WOLNĄ WOLĘ. BRACIE I SIOSTRO PAMIĘTAJ, ŻE MATKA NASZEGO PANA NIEPOKALANA MARYJA, POMIMO, IŻ MUSI PATRZEĆ NA NIEPRZERWANĄ MĘKĘ SWOJEGO UKOCHANEGO SYNA, CO SPRAWIA, ŻE JEJ SERCE PEŁNE NIEWYPOWIEDZIANEGO BÓLU KRWAWI, A Z JEJ OCZU PŁYNĄ POTOKI ŁEZ, KOCHA NAS WIELKĄ MATCZYNĄ MIŁOŚCIĄ I PRÓBÓJE RATOWAĆ NASZE DUSZE PRZED WIECZNYM POTĘPIENIEM W OGNIU PIEKIELNYM, CZEKA NA NASZE SZCZERE MODLITWY, ABY WYRWAĆ NAS Z OBJĘĆ SZATANA, PRZYPROWADZIĆ DO PANA JEZUSA I OBMYĆ NAS Z BRUDU GRZECHÓW W JEGO ŚWIĘTEJ BOSKIEJ KRWI. ZAUFAJCIE MATCE BOŻEJ, MÓDLCIE SIĘ O NAWRÓCENIE, A ONA POPROWADZI WAS ZA RĘKĘ DO SYNA SWEGO I KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO. ŻAŁUJCIE SZCZERZE ZA WINY WASZE, POKUTUJCIE, NIE ZADOMOWIAJCIE SIĘ ZBYTNIO NA TYM ŚWIECIE, BO NA PRZYSZŁYM BĘDZIECIE BEZDOMNI.


CHWAŁA JEDYNEMU PRAWDZIWEMU BOGU W TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ I NIEPOKALANEJ MARYI KRÓLOWEJ NIEBA I ZIEMI.


JESZCZE RAZ PROSZĘ PRZECZYTAJCIE PONIŻSZE PRAWDY.

KOCHAJMY SIĘ I PRZEBACZAJMY SOBIE NAWZAJEM! AMEN.



Boskie objawienie piekła - czas dobiega" - Kathryn Mary Baxter

Książka ta dedykowana jest dla chwały

 

Boga Ojca,

Boga Syna, oraz

Boga Ducha Świętego

 

Wprowadzenie

 

Zdaję sobie sprawę, że bez ponadnaturalnej mocy Pana Jezusa Chrystusa książka ta, ani żadna podobna traktująca o życiu po śmierci, nie mogłaby powstać. Jezus sam posiada klucze piekła i zapłacił cenę, abyśmy mo­gli wejść do nieba.

Pisanie tej książki było długim i żmudnym doświadczeniem. Książka ta czekała na światło dzienne kilka lat, gdyż objawienie od Pana na ten temat przyszło do mnie w 1976 roku. Przez osiem miesięcy przelewałam tę wizję na papier. Przez kilka następnych lat powstawał szkic książki, a potem sprawdzałam zgodność tego obja­wienia z Biblią. Książkę ukończyłam pisać w zimie, na przełomie 1982 i 1983 roku.

Widzę teraz, że Pan przygotowywał mnie do napisania tej książki od najmłodszych lat, kiedy jako dziec­ko śniłam o Bogu. Po nowo narodzeniu odczuwałam wielką miłość do straconych oraz pragnienie ratowania ludz­kich dusz.

W roku 1976 powiedział, że zostałam wybrana do specjalnego zadania. Powiedział: „Moje dziecko, uka­żę ci się, abyś mogła pomóc ludziom wyjść z ciemności do światłości. Zostałaś wybrana, aby zarejestrować i opi­sać rzeczy, o których ci opowiem i pokażę. Zamierzam ludziom objawić rzeczywistość piekła, aby wielu zostało zbawionych i pokutowało, zanim nie będzie zbyt późno. Ja, Pan Jezus Chrystus, zabiorę twoją duszę z ciała i przeniosę do piekła, nieba oraz innych miejsc, które chcę objawić światu".

Powołanie Kathryn

Urodziłaś się, aby napisać o tym, co ci pokazałem i powiedziałem, gdyż rzeczy te są prawdziwe. Twym powołaniem jest pokazać światu, że piekło istnieje, i że Ja, Jezus, zostałem posłany przez Boga, aby wybawić ludzi od tych tortur".

 1. W piekle

W maju 1976 roku, w czasie gdy modliłam się w domu, odwiedził mnie Pan Jezus Chrystus. Modliłam się w duchu od wielu dni, gdy nagle poczułam prawdziwą Bożą obecność. Jego moc i chwała wypełniły cały dom. Jaskrawe światło zalało pokój, a słodkie i cudowne uczucie spłynęło na mnie. Światło przepływało falami, prze­suwając się i przechodząc jedno w drugie. Było to niesamowite zjawisko. Usłyszałam wtedy głos Pana mówiącego do mnie. Powiedział: „Jestem Jezus Chrystus, twój Pan. Chcę dać ci objawienie, aby przygotować świętych na Mój powrót i przywieść wielu do sprawiedliwości. Moce ciemności są realne, a wyroki moje prawdziwe. Moje dziecko, zabiorę cię do piekła, przez Mojego Ducha, i pokażę wiele rzeczy, o których świat również powinien wiedzieć. Ukażę ci się wiele razy; zabiorę twego ducha z ciała i zabiorę cię do piekła. Chcę, abyś napisała książkę i opowiedziała w niej o wizjach i wszystkich rzeczach, które ci pokażę. Ty i Ja przejdziemy razem przez piekło. Zanotuj te rzeczy, które były, są i nadejdą. Słowa moje są prawdziwe, wierne i pewne. Jestem, który Jestem i nie ma nikogo poza Mną".

Drogi Panie - zawołałam - co chcesz, abym uczyniła?" Cała moja istota chciała wołać do Jezusa, widząc Jego obecność. Poczułam spływającą na mnie miłość. Była to najpiękniejsza, najspokojniejsza, najradośniejsza i najpotężniejsza miłość, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Uwielbienie Boga zaczęło wypływać ze mnie. W tej chwili chciałam oddać Mu całe moje życie, być używaną przez Niego w prowadzeniu grzeszników do Boga, by wyratować ich od wiecznej śmierci. Wiedziałam przez Jego Ducha, że Tym, który był razem ze mną w pokoju, był prawdziwie Jezus Chrystus, Syn Boga. Nie potrafię wyrazić Jego boskiej obecności, lecz wiem, że wiem, że to był Pan.

Oto, Moje dziecko" - powiedział Jezus — „zamierzam wziąć cię przez Mojego Ducha do piekła, abyś mogła zarejestrować jego realność, abyś mogła powiedzieć całej ziemi, że piekło jest prawdziwe; by wyrwać stra­conych z ciemności do światłości ewangelii Jezusa Chrystusa".

Nagle moja dusza została zabrana z mego ciała. Razem z Jezusem wyszliśmy z pokoju i wznieśliśmy się w górę, w kierunku nieba. Wiedziałam, co się ze mną działo. Widziałam poniżej mego męża i dzieci śpiących w domu. Wyglądało to tak, jakbym umarła, a moje ciało pozostało w łóżku, podczas gdy duch mój wznosił się w górę z Jezusem poprzez dach. Wydawało się, jak gdyby cały dach odsunął się na bok. Mogłam zobaczyć moją rodzinę śpiącą w swych łóżkach. Poczułam dotknięcie Jezusa, kiedy powiedział: „Nie bój się, będą bezpieczni". On znał moje myśli.

Najlepiej jak potrafię staram się opowiedzieć wam, krok po kroku, co widziałam i czułam. Niektórych rzeczy nie rozumiałam. Pan Jezus wyjaśnił mi znaczenie większości z nich, lecz kilka rzeczy pozostało dla mnie niezrozumiałych. Wiedziałam to wtedy, jak i wiem to teraz, że rzeczy te naprawdę działy się i tylko Bóg mógł mi je pokazać. Chwała jego świętemu imieniu! Ludzie uwierzcie mi, piekło jest prawdziwe. Byłam zabierana tam wiele razy w czasie przygotowywania tego sprawozdania.

Wkrótce znaleźliśmy się wysoko w górze. Odwróciłam się i spojrzałam na Jezusa. Był pełen chwały i mocy, i bił od Niego wielki pokój. Ujął moją dłoń i powiedział: „Kocham cię. Nie bój się, gdyż jestem z tobą".

Zaczęliśmy wznosić się coraz wyżej i ponownie spojrzałam na Ziemię w dole. W wielu miejscach wy­chodziły z niej wielkie wiry, które kręciły się i przesuwały wokół jednego punktu. Wznosiły się one wysoko po­nad Ziemią i wyglądały jak olbrzymi, skradający się złodziej. Wiry wychodziły z całej Ziemi.

Co to jest?" - spytałam Pana Jezusa, gdy zbliżyliśmy się do jednego z nich. „To są bramy piekła" — od­powiedział. „Wejdziemy do piekła przez jedną z nich".

Natychmiast weszliśmy do jednego z wirów. W środku wyglądał jak tunel, który stale wirował i wirował. Otoczyła nas głęboka ciemność a razem z nią doszedł nas odór tak straszny, że aż mi dech zaparło. Wzdłuż boków tunelu były powszczepiane w ściany jakieś żywe formy. Ciemne, szare kształty poruszały się i wołały do nas, gdy przechodziliśmy. Wiedziałam, że były złe, choć nikt mi tego nie powiedział. Formy te mogły się poruszać, lecz ciągle były przyczepione do ściany. Dochodził od nich straszliwy odór. Skrzeczały na nas przeraźliwym głosem. Poczułam niewidzialną, złą moc poruszającą się wewnątrz tunelu. Czasami w ciemności mogłam rozpoznać te kształty. Brudna mgła skrywała większość z nich.

Panie, co to jest" - zapytałam, przywierając mocno do ręki Jezusa. „To są złe duchy gotowe być zwy­miotowane na ziemię, na rozkaz szatana".

Gdy schodziliśmy tunelem, złe duchy śmiały się i krzyczały za nami. Próbowały nas dotknąć, lecz nie mogły z powodu mocy Jezusa. Powietrze było całkowicie skażone i zanieczyszczone, i tylko obecność Jezusa powstrzymywała mnie od krzyku na widok tej makabry. Moje wszystkie zmysły były aktywne; mogłam słyszeć, czuć, widzieć, odczuwać a nawet posmakować zło w tym miejscu. Mało tego, moje zmysły wyostrzyły się, a fetor i nieczystość prawie doprowadzały mnie do choroby.

Krzyki wypełniały powietrze, gdy zbliżaliśmy się do podstawy tunelu. Zewsząd dochodziły nas przeni­kliwe wołania. W powietrzu unosiły się dźwięki każdego rodzaju. Wokół odczuwałam strach, śmierć i grzech. Moje nozdrza wypełniał odór, jakiego jeszcze nigdy nie czułam. Była to woń gnijącego ciała i dochodziła do mnie zewsząd. Nigdy przedtem na ziemi nie odczuwałam takiego zła, ani nie słyszałam takich krzyków rozpaczy. Wkrótce odkryłam, że były to krzyki zmarłych, i że całe piekło wypełnione było ich zawodzeniem. Poczułam podmuch złego wiatru. Zaczęła wciągać nas jakaś siła. Światła jak błyskawice, lub jak światła stroboskopu penetrowały

czarną ciemność, rzucając szare cienie na ściany. Przede mną mogłam zaledwie rozpoznać zarysy czegoś. Byłam wstrząśnięta, kiedy zdałam sobie sprawę, że był to wielki wąż, który pełzał wokół nas. Kiedy rozejrzałam się dokoła, dostrzegłam wiele innych węży podobnych do niego.

Jezus zwrócił się do mnie: „Wkrótce wejdziemy do lewej nogi piekła. Zobaczysz tam wielkie przygnę­bienie, wielki smutek i horror nie do opisania. Trzymaj się blisko mnie, a wzmocnię cię i ochronię podczas tej podróży. Rzeczy, które zobaczysz, są ostrzeżeniem. Książka, którą napiszesz, wyratuje wiele dusz od piekła. Wszystko to, co zobaczysz, jest prawdziwe. Nie bój się, gdyż będę z tobą".

Po jakimś czasie znaleźliśmy się na końcu tunelu. Wkroczyliśmy do piekła. Spróbuję najlepiej jak potra­fię powiedzieć, co widziałam i opisać po kolei, czego Bóg pozwolił mi doświadczyć. Przed nami, jak okiem się­gnąć, w powietrzu latały różne formy, które rzucały się na różne strony. Przestrzeń wypełniały jęczące dźwięki i żałosne zawodzenia. Przed nami widziałam przyćmione światło, w kierunku którego zaczęliśmy się posuwać. Drogę, po której szliśmy, pokrywał suchy, brudny pył. Wkrótce stanęliśmy u wejścia do małego, czarnego tunelu Kilku rzeczy nie mogę przelać na papier, gdyż były zbyt straszne, by je opisać. Strach w piekle był prawie nama­calny. Wiedziałam, że gdybym nie była z Jezusem, nie miałabym drogi powrotu. Pisząc tę książkę wiele rzeczy nie rozumiałam do końca, lecz Pan, który wie wszystko, pomógł mi zrozumieć większość z tego, co zobaczyłam.

Pozwól, że cię ostrzegę - nie idź tam! Jest to straszliwe miejsce tortur, niewyobrażalnego bólu i wieczne­go przygnębienia. Twoja dusza będzie wiecznie żywa. Ona jest wieczna. To jesteś prawdziwy ty i twoja dusza pójdzie do nieba albo do piekła. Wy, którzy mówicie, że piekło jest tutaj, na ziemi - macie rację, rzeczywiście jest. Piekło znajduje się w środku Ziemi i pełne jest dusz dręczonych dniem i nocą. Nie ma tam zabawy, miłości, współczucia ani wytchnienia. Jest to jedynie miejsce niewyobrażalnego smutku.

2. Lewa noga piekła

Okropny odór wypełniał powietrze. Jezus powiedział do mnie: W lewej nodze piekła znajduje się wiele dołów. Ten tunel rozchodzi się w różne części, lecz my zostaniemy przez pewien czas w lewej — nodze piekła. Rzeczy, które zobaczysz, zawsze będą ci towarzyszyć. Świat musi wiedzieć, że piekło naprawdę istnieje. Wielu grzeszników, a nawet niektórzy z mojego ludu, nie wierzy, że piekło istnieje naprawdę. Wybrałem cię, abyś obja­wiła im prawdę. Wszystko, co pokażę ci na temat piekła oraz wszystkie, inne miejsca, istnieją naprawdę".

Jezus ukazał mi się w postaci jasnego światła, jaśniejszego niż słońce. W środku światła znajdowała się postać człowieka. Czasami widziałam Chrystusa w cielesnej postaci, a czasami w postaci duchowej. Ponownie Jezus rzekł: „Dziecko, kiedy Ja mówię, Ojciec to powiedział. Ojciec i Ja jedno jesteśmy. Pamiętaj, abyście kochali się i przebaczali sobie nawzajem, A teraz chodź.".

Idąc, widziałam złe duchy uciekające przed obecnością Pana. „O Boże, Boże" — wołałam — „ co mnie jeszcze tutaj czeka?”

Jak już wcześniej wspomniałam, zachowałam wszystkie swoje zmysły. Wszyscy, którzy są w piekle, zachowują wszystkie swoje zmysły. Moje działały na pełnych obrotach. Strach był wszędzie. Z każdej strony czaiło się niewyobrażalne niebezpieczeństwo. Każdy krok był straszniejszy niż poprzedni. Widziałam drzwi u wylotu tunelu, rozmiaru małych okien, bardzo szybko otwierające się i zamykające. Złe stwory przelatywały obok nas, zmierzając do wrót piekła. Wkrótce stanęliśmy na końcu tunelu. Trzęsłam się z przerażenia z powodu niebezpie­czeństwa i strachu panującego wokół nas. Byłam tak wdzięczna za ochronę Jezusa. Dziękowałam Bogu za Jego potężną moc chroniącą nas nawet w podziemiach piekła. Nawet z ochronną tarczą ciągle myślałam: Nie moja, lecz Twoja wola Ojcze niech się stanie. Spojrzałam na swoje ciało. Po raz pierwszy odkryłam, że byłam w postaci duchowej, lecz ta postać była mojego kształtu. Zastanawiałam się, co będzie dalej.

Wyszliśmy z Jezusem z tunelu na ścieżkę mającą z każdej strony szerokie pobocza. Daleko, jak okiem sięgnąć, znajdowało się na nich wiele ognistych dołów. Doły miały kształt miski o szerokości 1,5 i głębokości l m. Jezus powiedział: „Wiele jest takich dołów w lewej nodze piekła. Chodź — pokażę ci niektóre z nich."

Stałam przy Jezusie, spoglądając do wnętrza jednego z dołów. Był on pokryty siarką żarzącą się jak roz­palony węgiel. W środku znajdowała się dusza, która po śmierci poszła do piekła. Ze spodu unosił się ogień, który wznosząc się, pokrywał duszę płomieniami. Ogień czasami przygasał do żaru, by po krótkiej chwili ze zdwojoną siłą wybuchnąć na nowo, torturując duszę w środku dołu, uwięzioną we wnętrzu szkieletu. „Mój Panie" - zawo­łałam na ten widok. „Czy nie możesz ich uwolnić?". Jakże straszny to był obraz! To mogłabym być ja, pomyśla­łam. „Panie, jak smutno jest patrzeć i widzieć, że żywa dusza przebywa tutaj".

Usłyszałam płacz dochodzący ze środka pierwszego dołu. Widziałam duszę w środku szkieletu wołającą: „Jezu, zmiłuj się!". To był głos kobiety. Spojrzałam na nią i zaraz chciałam wyciągnąć ją z ognia. Jej widok łamał mi serce. Szkielet kobiety, z szarą mgiełką wewnątrz, mówił do Jezusa. W szoku słuchałam jej. Gnijące ciało zwisało w strzępach z jej kości. Paląc się, odpadało na ziemię. W miejscu, gdzie kiedyś miała oczy teraz były tylko puste oczodoły. Nie miała włosów. Ogień rozpalał się u jej stóp,; wspinał się po ciele. Wydawało się, że kobieta ta ciągle płonie, nawet wtedy, gdy płomienie były tylko żarem. Z jej wnętrza dochodziły płacz oraz jęki rozpaczy: „Panie, Panie, chcę się stąd wydostać!". Stale wyciągała ręce do Jezusa. Spojrzałam na Niego. Na Jego twarzy malował się wielki smutek. Powiedział do mnie: „Moje dziecko, jesteś tu ze mną aby powiedzieć światu, że następstwem grzechu jest śmierć, i że piekło jest prawdziwe".

Ponownie spojrzałem na kobietę. Robaki wypełzały z jej szkieletu. Nie pochłaniał ich ogiera Jezus po­wiedział: „Ona wie o nich i czuje je w swoim wnętrzu". „Boże zmiłuj się!" - zawołałam, kiedy ogień rozpalił się ponownie z potężną siłą. Wielki płacz i głęboki szloch wstrząsał szkieletem kobiety - duszy. Była stracona. Nie było ucieczki.

Jezu, dlaczego ona jest tutaj?" - cicho zapytałam z przerażeniem. Odpowiedział: "Chodź!".

Ścieżka, na której staliśmy, wiła się między dolami ognia tak daleko, jak mogłam sięgnąć okiem. Ze wszystkich stron dochodziły mnie wołania żywych trupów pomieszane z jękami i ohydnymi okrzykami. W piekle nie było ciszy. Zapach śmierci i gnijącego ciała wisiał w powietrzu.

Podeszliśmy do następnego dołu. W jego wnętrzu, które było identyczne jak poprzednie, znajdował się inny szkielet. Z dołu dochodził proszący głos: „Panie, zmiłuj się!" Tylko kiedy mówili, mogłam rozróżnić czy była to dusza mężczyzny, czy kobiety. Wielki, zawodzący płacz pochodził od mężczyzny. „Tak bardzo żałuję Jezu! Przebacz mi. Zabierz mnie stąd. Jestem w tym miejscu udręki od wielu lat. Błagam, pozwól mi stąd wyjść!" .Silny szloch wstrząsał jego ciałem, gdy błagał: „Proszę Jezu, pozwól mi stąd wyjść!" Spojrzałam na Jezusa. On również płakał. „Panie Jezu" - zawołał człowiek z głębi płonącego dołu - „czy nie dość wycierpiałem za swoje grzechy? Jestem tu już czterdzieści lat od mojej śmierci". Jezus odparł: „Jest napisane: »Sprawiedliwy z wiary żyć będzie«. Wszyscy wyśmiewcy i niewierzący będą mieli udział w jeziorze ognia. Nie uwierzyłeś prawdzie, Wiele razy posyłałem Moich ludzi, by pokazali ci drogę, lecz ty nie usłuchałeś ich. Śmiałeś się z nich i nie przy­jąłeś ewangelii. Chociaż umarłem za ciebie na krzyżu, ty wyśmiałeś mnie i nie pokutowałeś ze swoich grzechów. Ojciec Mój dał ci wiele okazji do bycia zbawionym. Gdybyś tylko usłuchał!" — Jezus zapłakał. „Wiem Panie, wiem" — krzyczał człowiek — „lecz teraz już pokutuję". „Za późno. Wyrok już zapadł" — odpowiedział Jezus. Mężczyzna kontynuował: „Panie, niektórzy z moich znajomych również tu zmierzają, gdyż nie pokutują. Panie proszę, pozwól mi pójść i powiedzieć im, że muszą pokutować ze swoich grzechów, gdyż wciąż są jeszcze na ziemi. Nie chcę, aby się tu znaleźli". Jezus odparł na to: „Mają ewangelistów, nauczycieli, starszych — wszystkich służących ewangelii. Oni im powiedzą. Mają również przewagę w postaci nowoczesnych środków przekazu i wiele innych sposobów, aby usłyszeć o Mnie. Posłałem do nich swoich robotników, aby mogli uwierzyć i zostać zbawieni. Jeśli nie uwierzą, gdy usłyszą ewangelię, nie uwierzą również temu, który powstanie z grobu". Wtedy człowiek ten rozzłościł się i zaczął bluźnić. Złe, bluźniercze słowa padały z jego ust. Spojrzałam na nowo gdy płomienie rozpaliły się na nowo i jego martwe, gnijące ciało zaczęło palić się i odpadać na ziemię. Wewnątrz szkieletu mężczyzny widziałam jego duszę. Wyglądała jak brudnoszara mgła.

Odwracając się do Jezusa, zawołałam: Janie, jakie to jest okropne!" Jezus rzekł: „Piekło jest realne; sąd jest realny. Moje dziecko, Ja tak bardzo ich kocham. To tylko początek straszliwych rzeczy, które ci pokażę. Bę­dzie ich o wiele więcej. Powiedz światu ode Mnie, że piekło istnieje naprawdę, a ludzie muszą pokutować ze swoich grzechów. Chodź, musimy iść dalej".

W następnym dole znajdowała się drobna, wyglądająca na osiemdziesiąt lat kobieta. Nie potrafię wyja­śnić, skąd to wiedziałam, lecz znałam jej wiek. Wieczny ogień pochłonął skórę z jej kości. Pozostał tylko szkielet z brudną, szarą duszą w środku. Obserwowałam, jak paliła się. Wkrótce pozostały tylko kości z pełzającymi we­wnątrz robakami, których ogień nie chłonął.

Janie, to okropne!" - wołałam. „Nie wiem, czy będę w stanie iść dalej, gdyż to wszystko jest zbyt straszne". Jak okiem sięgnąć, wszędzie w ognistych dołach paliły się dusze. „Moje dziecko, dlatego właśnie tu jesteśmy" - odpowiedział Jezus. „Musisz poznać i opowiedzieć prawdę o piekle. Niebo jest prawdziwe! Piekło jest prawdziwe! Chodź, musimy iść dalej".

Spojrzałam ponownie na kobietę. Jej wołanie było takie żałosne. Kiedy patrzyłam na nią złączyła swoje kościste ręce jak w modlitwie. Nie mogłam jej pomóc. Byłam duchem i płakałam. Wiedziałam, że ludzie w piekle również czują ból i przerażenie.

Jezus znał moje myśli. „Tak - dziecko- rzeczywiście czują" — powiedział. „Kiedy ludzie przychodzą tu­taj, mają te same uczucia i myśli jak wówczas, gdy byli na ziemi. Pamiętają swoje rodziny i przyjaciół oraz cały ten czas, kiedy dawano im szansę upamiętania się, z której nie chcieli skorzystać. Pamiętają o tym ciągle. Gdyby tylko uwierzyli ewangelii i upamiętali się zanim było za późno".

Spojrzałam na starą kobietę i dopiero wtedy zauważyłam, że miała tylko jedną nogę. W biodrze miała wydrążone dziury. „Co to jest, Jezu?" - zapytałam. Odpowiedział: „Dziecko, była ona na ziemi, miała raka i bar­dzo cierpiała. Chirurdzy zrobili wszystko, by uratować jej życie. Z biegiem lat stała się starą, zgorzkniałą kobietą. Wielu z Moich ludzi przychodziło, aby modlić się o nią i powiedzieć, że może być uzdrowiona. Chciała, bym zrobił to dla niej, ale nie pokutowała i nie uwierzyła ewangelii. Raz nawet Mnie poznała, lecz z czasem znienawi­dziła Mnie. Stwierdziła, że nie potrzebuje Boga i nie chce, bym ją uzdrowił. Jednak dalej starałem się o nią, chciałem ciągle jej pomóc, uzdrowić i błogosławić. Jednak odwróciła się ode Mnie i przeklęła Mnie. Powiedziała, że Mnie nie chce. Mój Duch wstawiał się za nią. Nawet wtedy, gdy odrzuciła Mnie, wciąż próbowałem pomóc jej przez Mojego Ducha, lecz nie posłuchała. W końcu zmarła i trafiła tutaj".

Stara kobieta zawołała do Jezusa: „Panie, przebacz mi teraz. Przepraszam, że nie pokutowałam gdy by­łam na ziemi". Z wielkim płaczem wołała: „Gdybym tylko upamiętała się, zanim było za późno! Panie, pozwól mi wydostać się stąd. Będę Ci służyła, będę dobra. Czy nie dość wycierpiałam? Dlaczego czekałam, aż było zbyt późno? Dlaczego czekałam, aż Twój Duch przestał starać się o mnie?" Jezus odpowiedział: „Miałaś szansę za szansą aby upamiętać się i służyć Mi”. Kiedy odchodziliśmy, smutek rysował się na twarzy Jezusa. Patrząc na kobietę, pytałam: „Panie, co bę­dzie dalej?" Odczuwałam strach wokół mnie. Smutek, krzyki cierpienia i atmosfera śmierci były dosłownie wszę­dzie. W przygnębieniu chodziliśmy z Jezusem od dołu do dołu. Tylko dzięki. Jego wzmocnieniu mogłam iść dalej. Z daleka jeszcze słyszałam wołanie starej kobiety proszącej o przebaczenie. Gdybym mogła w jakiś sposób jej pomóc! Grzesznicy, nie czekajcie - proszę - aż Duch Boży przestanie się o was starać.

W następnym dole znaleźliśmy klęczącą kobietę, która jakby czegoś szukała. Jej szkielet był również cały dziurawy. Jej sukienka płonęła. Miała łysą głowę i puste dziury w miejscu oczu i nosa. Mały ogień płonął wokół jej stóp gdy klęczała. Po chwili zaczęła drapać palcami brzeg dołu siarki. Ogień buchnął w jej ręce i martwe ciało zaczęło z niej odpadać, podczas gdy ona dalej kopała. Straszliwy szloch wstrząsał nią. „O Panie, Panie chcę się stąd wydostać!" - wołała. W końcu dotarła na powierzchnię. Myślałam', że wydostanie się, gdy nagle wielki de­mon z ogromnymi skrzydłami, które wydawały się być złamane u góry i zwisały po jego bokach, podbiegł do niej. Miał brązowo czarny kolor i był cały pokryty włosami. Oczy miał głęboko osadzone w czaszce i był rozmiarów wielkiego niedźwiedzia grizzly. Demon dopadł do kobiety i z wielką siła wepchnął ją z powrotem do ognistego dołu. Z przerażeniem obserwowałam jej upadek. Było mi jej bardzo żal. Pragnęłam wziąć ją w ramiona i przytulić, prosząc Boga, by uzdrowił ją i zabrał stamtąd.

Jezus znał moje myśli i powiedział: „Moje dziecko, wyrok już zapadł. Bóg przemówił. Jeszcze kiedy była dzieckiem, ciągle upominałam ją by upamiętała się i służyła Mi. Kiedy miała szesnaście lat przyszedłem do niej i powiedziałem: „Kocham cię. Oddaj Mi swoje życie i podążaj za Mną, gdyż powołałem cię w konkretnym celu". Wołałem do niej przez całe jej życie, lecz nie słuchała. Mówiła: „Pewnego dnia zacznę Ci służyć. Teraz jednak nie mam dla Ciebie czasu. Chcę życie spędzić na zabawie. Dziś nie mam czasu - Jezu, jutro zacznę Ci służyć". Jutro nigdy nie nadeszło, gdyż czekała zbyt długo".

Kobieta zawołała do Jezusa: „Moja dusza naprawdę cierpi. Stąd nie ma wyjścia. Wiem, że pożądałam świata bardziej niż Ciebie, Panie. Pragnęłam bogactwa, sławy oraz szczęścia i dostałam to. Mogłam kupić wszyst­ko, co chciałam. Byłam swoim własnym szefem. Byłam najładniejsza, najlepiej ubraną kobietą moich czasów. Miałam bogactwo, sławę i powodzenie, lecz odkryłam, że nie mogłam zabrać ich ze sobą po śmierci. Panie, piekło jest straszne! Nie mam wytchnienia w dzień i w nocy. Stale mnie torturują. Pomóż mi, Panie" - wołała. Kobieta spojrzała na Jezusa i powiedziała: „Mój słodki Panie, gdybym tylko Cię posłuchała. Zawsze będę tego żałować. Planowałam zacząć służyć Ci pewnego dnia - gdy będę gotowa. Myślałam, że zawsze będziesz na mnie czekał. Jak bardzo myliłam się. Byłam najbardziej pożądaną kobietą moich czasów. Wiedziałam, że Bóg chce, abym się opamiętała. Przez całe moje życie próbował ciągnąć mnie sznurem swej miłości, a ja myślałam, że mogę wyko­rzystywać Go jak wszystkich innych. On zawsze czekał. Wykorzystywałam Go. Tak bardzo starał się abym Mu służyła, podczas gdy ja myślałam, że Go nie potrzebuję. Jak bardzo myliłam się! Z czasem szatan zaczął posługi­wać się mną i służyłam mu coraz częściej. W końcu kochałam go bardziej niż Boga. Kochałam grzeszyć i nie wróciłam już do Jezusa. Szatan posługiwał się moim pięknem i pieniędzmi. Owładnęła mną pożądliwość władzy, którą mógł mi dać. Nawet wtedy Bóg starał się o mnie. Myślałam, że mam jeszcze dzień jutrzejszy lub następny, lecz pewnego dnia, jadąc z moim kierowcą, wjechaliśmy w dom i zginęłam. Panie proszę, zabierz mnie stąd". Płomienie trawiły ją, gdy wyciągała ręce w kierunku Jezusa, lecz Ten powiedział: „Wyrok został już wydany".

Łzy spływały z Jego policzków, kiedy podchodziliśmy do następnego dołu. Płakałam w swoim wnętrzu z powodu horroru piekła. „Drogi Panie" - łkałam - „te tortury są zbyt prawdziwe. Kiedy dusza przychodzi tutaj, nie znajduje nadziei, miłości ani życia. Piekło jest zbyt realne". Nie ma dla niej ratunku, pomyślałam. Na zawsze musi pozostać w tych płomieniach.

Czas dobiega końca" - powiedział Jezus. „Wrócimy tu jutro".

Przyjacielu, jeśli żyjesz w grzechu, upamiętaj się, proszę. Jeśli narodziłeś się na nowo i odwróciłeś się od Boga, pokutuj i zwróć się teraz do Niego. Żyj dobrze i stój w wierze. Obudź, nim nie jest jeszcze za późna abyś mógł spędzić wieczność z Panem w niebie.

Jezus ponownie powiedział: „piekło ma ciało jak człowiek i leży na plecach w środku ziemi; ma kształt ludzkiego ciała - ogromnego, z wieloma izbami tortur w środku. Pamięta, aby powiedzieć ludziom na ziemi, iż piekło jest prawdziwe. Miliony straconych dusz znajdują się tutaj i z każdym dniem przybywa ich coraz więcej. W Dzień Wielkiego Sądu śmierć i piekło wrzucone zostaną do ognistego jeziora. To będzie druga śmierć".

 

3. Prawa noga piekła

Nie byłam w stanie jeść ani spać po tym, jak poprzedniej nocy byłam w piekle. Każdego dnia ponownie przeżywałam to co zobaczyłam. Kiedy zamykałam oczy, wszystko co widziałam, to piekło. Moje uszy nie mogły zamknąć się przed krzykami potępionych. Ciągle przeżywałam wszystkie te rzeczy, których doświadczyłam w tym potwornym, strasznym miejscu. W nocy przebywałam w piekle, a za dnia starałam się znaleźć właściwe sło­wa, by powiedzieć światu o tych przerażających rzeczach.

Jezus ukazał mi się ponownie i powiedział: „Dzisiaj udamy się do prawej nogi piekła. Dziecko, nie bój się, gdyż kocham cię i jestem z tobą". Miał przygnębioną twarz i oczy wypełnione czułością i bezgraniczną miłością. Chociaż ludzie w piekle byli straceni na zawsze, wiedziałam, że On ciągle ich kocha i pragnie dla wszystkich wieczności w niebie. „Moje dziecko" - powiedział Bóg - „Bóg, nasz Ojciec, dał każdemu z nas wolny wybór -służyć Jemu albo szatanowi. Pan nie stworzył piekła dla swych ludzi. Szatan zwiódł wielu aby podążali za nim, lecz piekło od początku przeznaczone było dla szatana i jego aniołów. Nie jest wolą Moją ani Mego Ojca, by ktokolwiek zginął". Łzy współczucia spływały Mu po policzkach. W dniach, gdy ukażę ci piekło pamiętaj Moje sło­wa: „Dana Mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. W pewnym momencie wyda ci się, że opuszczę cię, lecz tak nie będzie. Czasami również będziemy widzialni dla sił zła i straconych dusz, w innych sytuacjach nie dostrzegą nas. Nie ważne, gdzie się znajdziemy, bądź spokojna i nie bój się iść za Mną".

Poszliśmy razem. Posuwałam się blisko Niego popłakując. Przez długie dni rozpaczałam, nie mogąc po­zbyć się wrażenia piekła. Miałam je ciągle przed oczyma. Łkałam w swoim wnętrzu. Mój duch był bardzo smutny. Dotarliśmy do prawej nogi piekła i zobaczyłam, że stoimy na suchej i spalonej ścieżce. Skażone powietrze wypeł­nione było okrzykami i zapachem śmierci. Odór czasami był tak odrażający, że doprowadzał mnie prawie do wymiotów. Wszędzie panowała ciemność. Jedyne światło pochodził od Chrystusa i ognistych dołów porozrzucanych po całym krajobrazie.

Nagle demony wszelkiego rodzaju przeleciały obok nas. Upiory warczały na nas, gdy je mijaliśmy. De­moniczne duchy różnych rozmiarów i kształtów rozmawiały ze sobą. Przed nami wielki demon wydawał rozkazy innym pomniejszym. Zatrzymaliśmy się, aby ich posłuchać, a Jezus powiedział: „Jest to niewidzialna armia złych sił, których tu nie widzimy - demonów takich, jak np. złe duchy choroby".

Idźcie" - wydawał rozkazy wielki demon mniejszym diabłom i upiorom, czyńcie wiele zła. Rozbijajcie domy, niszczcie rodziny. Zwiedźcie tak wielu słabych chrześcijan, jak się da. Kiedy wrócicie, czeka na was na­groda. Pamiętajcie, musicie uważać na tych, którzy prawdziwie przyjęli Jezusa jako swojego Zbawiciela. Mają oni moc wyganiać was. Idźcie na całą ziemię. Wielu was wysyłam i wielu jeszcze wyślę. Pamiętajcie, jesteśmy słu­gami księcia ciemności, który rządzi w powietrzu". Po tym złe stwory wyleciały z piekła. Drzwi na szczycie pra­wej nogi piekła bardzo szybko otwierały się i zamykały, wypuszczając je na zewnątrz. W tym samym czasie wiele inny poruszało się tunelem, którym szliśmy. Spróbuję opisać wygląd tych złych stworzeń. Ten, który przemawiał, był ogromny, wielkości potężnego niedźwiedzia grizzly. Był brązowy, z głową jak u nietoperza i oczyma bardzo głęboko osadzonymi w kudłatej czaszce. Owłosione ręce zwisały z jego boków, a z zarośniętej twarzy wystawały kły. Następny był niewielkiego wzrostu, jak małpa. Miał długie ręce i owłosione ciało. Miał też niewielką twarz z zadartym nosem. Nigdzie nie mogłam dostrzec jego oczu. Kolejny miał ogromną głowę, wielkie uszy i długi ogon, a jeszcze inny był wielkości konia i miał delikatną skórę. Widok tych demonów i złych duchów oraz odrażający odór od nich bijący, przyprawiał mnie o mdłości. Wszędzie gdzie spojrzałam, były demony i diabły. Największe z nich wszystkich - jak mi to powiedział Pan - wydawały rozkazy prosto od szatana.

Schodząc ścieżką, znaleźliśmy się przy następnym dole. Okrzyki cierpienia, żałosne zawodzenie, których nie zapomnę, dochodziły mnie dosłownie zewsząd. Mój Panie, co będzie dalej, pomyślałam. Mijaliśmy różne zła stworzenia, które chyba nas nie widziały i zatrzymaliśmy się przed następnym dołem ognia i siarki. Znajdował się w nim masywnie zbudowany mężczyzna. Usłyszałam, że głosi ewangelię. Spojrzałam na Jezusa, szukając odpo­wiedzi. On zawsze znał moje myśli. „Kiedy człowiek ten był na ziemi, był kaznodzieją. Mówił prawdę i służył Mi". Próbowałam zgadnąć co ten człowiek robi w piekle. Miał około dwóch metrów wysokości i szkielet w kolo­rze brudnego, szarego nagrobka. Ciągle jeszcze wisiały na nim strzępy jego ubrania. Zastanawiałam się, dlaczego płomienie oszczędziły to podarte i zszargane odzienie i nie spaliły go. Spalone ciało zwisało z niego, a jego dusza wydawała się płonąć. Strasznie cuchnął.

Obserwowałam, jak mężczyzna ten złożył swoje ręce tak, jakby trzymał książkę i zaczął czytać wersety z nieistniejącej księgi. Ponownie przypomniałam sobie, co Jezus powiedział: „Zachowujesz wszystkie swoje zmysły w piekle, a nawet one wyostrzają się". Człowiek czytał werset po wersecie, więc myślałam, że był dobrym czło­wiekiem. Jezus przemówił do niego z wielką miłością: „Już dobrze, uspokój się". Nagle mężczyzna przestał czy­tać i obrócił się powoli w kierunku Jezusa. Widziałam jego duszę wewnątrz szkieletu. Powiedział: „Panie, teraz już będę głosił prawdę ludziom; jestem gotowy pójść i opowiedzieć im o tym miejscu. Wiem, że będąc na ziemi nie wierzyłem w piekło i w to, że ty powrócisz. Poszedłem na kompromis w głoszeniu prawdy w moim kościele, bo właśnie tego inni chcieli słuchać. Wiem, że nie tolerowałem ludzi innych ras i kolorów skóry, i że z mego po­wodu wielu odpadło od Ciebie. Wiem, że ustanowiłem swoją własną doktrynę na temat nieba; wielu zwiodłem i z mego powodu wielu zgorszyło się Twoim Świętym Słowem. Zabierałem pieniądze biednym. Teraz jednak Panie, wypuść mnie, a będę czynił dobrze. Nie zabiorę już pieniędzy z kościoła. Pokutowałem już z tego. Będę kochał ludzi każdej rasy i koloru skóry".

Jezus odpowiedział: „Nie tylko wykrzywiałeś i przekręcałeś Święte Słowo Boże, lecz kłamałeś o tym, o czym wiedziałeś, że jest prawdą. Przyjemności życia były dla ciebie ważniejsze od prawdy. Odwiedziłem cię osobiście i próbowałem zawrócić ze złej drogi, lecz nie słuchałeś. Szedłeś swoją własną ścieżką, a zło było twoim panem. Znałeś prawdę, lecz nie pokutowałeś i nie przyszedłeś do Mnie. Ciągle czekałem abyś się upamiętał, lecz nie zrobiłeś tego. Teraz wyrok już zapadł". Współczucie malowało się na twarzy Jezusa. Wiedziałam, że gdyby ten człowiek usłuchał swego Zbawiciela, nie byłoby go tutaj dzisiaj. Ludzie proszę was, słuchajcie!

Jezus kontynuował: „Powinieneś był mówić prawdę; wielu zostałoby usprawiedliwionych przez Boże Słowo, które mówi, że wszyscy niewierzący będą mieli udział w jeziorze ognia i siarki. Znałeś ścieżkę krzyża.

Znałeś drogę sprawiedliwości. Wiedziałeś, że masz mówić prawdę, lecz szatan wypełnił twe serce kłamstwem i zgrzeszyłeś. Powinieneś był szczerze pokutować, a nie tylko połowicznie. Moje Słowo jest prawdziwe i nie kła­mie. Teraz jest już za późna, za późno". Na te słowa mężczyzna zacisnął swoją pięść na Jezusa i przeklął Go.

Ze smutkiem odeszliśmy do następnego dołu. Tamten w dalszym ciągu nie przestawał przeklinać i odgra­żać się Jezusowi. Kiedy przechodziliśmy między dołami, ręce straconych wyciągały się do Jezusa, a proszące głosy wołały o miłosierdzie. Kościste ręce i ramiona były czarne od ognia. Nie widać było żadnego żywego ciała czy wnętrzności, tylko śmierć i zgnilizna. W swoim wnętrzu wołałam - ziemio, upamiętaj się! Jeśli się nie upamiętasz, znajdziesz się tutaj. Zatrzymaj się gdy jeszcze nie jest zbyt późno! Odczuwałam głębokie współczucie dla nich wszystkich i taki żal, że było mi słabo i nie mogłam ustać na nogach. Płakałam: „Jezu, jakie to bolesne!"

Zatrzymaliśmy się przy następnym dole. Dochodził z niego kobiecy głos. Kobieta ta stała pośród płomie­ni pokrywających całkowicie jej ciało pełne robactwa. Wyciągnęła ręce do Jezusa i zawołała: „Pozwól mi stąd wyjść! Teraz oddam Ci moje serce, Jezu. Opowiem innym o Twoim przebaczeniu. Będę świadczyć o Tobie. Bła­gam, pozwól mi wyjść!"

Jezus odparł na to: „Słowo Moje jest prawdziwe i powiada, że Wszyscy muszą pokutować i odwrócić się od swoich grzechów oraz prosić Mnie, bym wszedł do ich serc, jeśli chcą uniknąć tego miejsca. Poprzez moją krew jest przebaczenie grzechów. Jestem wierny i sprawiedliwy i odpuszczę wszystkim, którzy przyjdą do Mnie. Nie wyrzucę ich precz". Odwracając się spojrzał na kobietę i powiedział: „Gdybyś usłuchała Bożego Słowa, przy­szła do Mnie i pokutowała, przebaczyłbym tobie. Kobieta zapytała: „Panie, czy naprawdę nie ma stąd wyjścia?" Jezus odpowiedział bardzo łagodnie: „Kobieto, miałaś wiele okazji, by upamiętać się, lecz zatwardzając serce nie zrobiłaś tego. Znałaś Moje Słowo, które mówi, że wszyscy cudzołożnicy będą mieli udział w jeziorze ognia".

Jezus zwrócił się do mnie: „Ta kobieta miała grzeszne stosunki z wieloma mężczyznami i doprowadziła do rozbicia wielu domów. Mimo to wciąż ją kochałem. Przyszedłem do niej nie z potępieniem, lecz ze zbawie­niem. Posłałem wiele Swoich sług, aby mogła pokutować ze swoich złych uczynków lecz nie zrobiła tego. Kiedy była młodą kobietą powołałem ją, lecz ona ciągle czyniła zło. Popełniła wiele błędów, lecz przebaczyłbym jej gdyby przyszła do Mnie. Wstąpił w nią szatan, stała się zgorzkniała i żył w nieprzebaczeniu. Chodziła do kościoła tylko po to, by zdobywać mężczyzn. Kiedy ich znalazła, zwodziła. Gdyby tylko przyszła do Mnie, jej grzechy zostałyby obmyte Moją krwią. Cząstka jej chciała Mi służyć, lecz nie można służyć jednocześnie Bogu i szatano­wi. Każdy musi dokonać wyboru, komu chce służyć.

Panie, daj mi siłę, abym mogła iść dalej" - zawołałam. Trzęsłam się cała z powodu potworności piekła. Jezus rzekł: „Uspokój się". „Pomóż mi Panie" - wołałam - „szatan nie chce, abyśmy znali prawdę o piekle. Nawet w najgorszych myślach nie wyobrażałam sobie, że piekło może tak wyglądać. Drogi Jezu, kiedy ten horror się skończy?" „Moje dziecko" - odpowiedział - „tylko Ojciec wie, kiedy nadejdzie koniec. Uspokój się". Słowa te wzmocniły mnie.

Razem z Jezusem chodziliśmy wokół dołów. Chciałam wyciągnąć każdą osobę znajdującą się w nich i rzucić ją do stóp Jezusa. W swoim wnętrzu bardzo płakałam. Pomyślałam sobie, że nigdy bym nie chciała, aby moje dzieci znalazły się tutaj. W końcu Jezus zwrócił się do mnie i cicho powiedział: „Moje dziecko, wracajmy teraz do twojego domu. Jutrzejszej nocy wrócimy do tej części piekła".

Po powrocie do domu nie mogłam przestać płakać. W ciągu dnia na nowo przeżywałam piekło i potwor­ności, których doświadczali tam ludzie. Powiedziałam każdemu, kogo spotkałam w ciągu dnia o piekle. Mówiłam im, że cierpienie, jakiego doznaje się tam nie zna granic.

Wy, którzy czytacie tę książkę, proszę, błagam was, upamiętajcie się ze swoich grzechów! Wołajcie do Jezusa i proście Go, aby was zbawił. Wołajcie do Niego dzisiaj, nie czekając do jutra. Jutro może nie nadejść. Czas szybko upływa. Padnijcie na kolana i oczyśćcie się ze swoich grzechów. Bądźcie nawzajem dla siebie do­brzy. Z powodu Jezusa bądźcie uprzejmi i wzajemnie wybaczajcie sobie. Jeżeli jesteście źli na kogoś, przebaczcie mu. Żaden grzech nie jest wart pobytu w piekle. Przebaczajcie, jak Bóg przebaczył nasze grzechy. Jezus jest w stanie zachować nas, gdy mamy pokutujące serca i pozwolimy Jego krwi aby obmyła nas z grzechów. Kochajcie swoje dzieci, kochajcie swoich sąsiadów, jak siebie samych. Pan kościoła mówi: „Pokutujcie i bądźcie zbawieni!"

 

 

4. Następne doły

Następnej nocy ponownie udaliśmy się do prawej nogi piekła. Kolejny raz ujrzałam miłość, jaką miał Je­zus dla straconych. Widziałam, że On kocha mnie oraz wszystkich ludzi na Ziemi. „Dziecko" - powiedział do mnie - „nie jest wolą Ojca, by ktokolwiek zginął. Szatan wielu pozwodzi, lecz u Boga jest przebaczenie. On jest Bogiem miłości. Gdyby grzesznicy prawdziwie przyszli do Ojca i pokutowali, przebaczyłby im". Kiedy przema­wiał, Jego twarz miała bardzo łagodny wyraz.

Znowu wędrowaliśmy między dołami, mijając wielu dręczonych ludzi tak, jak opisywałam to wcześniej. Mój Panie, jaki to był horror! Szliśmy i szliśmy, mijając wiele dusz palących się w piekle. Wzdłuż całej ścieżki płonące ręce wyciągały się w kierunku Jezusa. W miejscu, gdzie powinno być ciało, były tylko kości wraz z szarą, zwisającą w strzępach, gorejącą i płonącą masą. Wewnątrz każdego wyschłego szkieletu znajdowała się - uwię­ziona na wieki - szara mgiełka: dusza. Mogę zaświadczyć, że czuli oni palący ich ogień, robaki, ból i beznadziej­ność swej sytuacji. Ich krzyki wypełniały mnie smutkiem tak wielkim, że trudno to opisać. Gdyby tylko usłuchali - pomyślałam - nie byliby tutaj. Wiedziałam, że straceni w piekle mają wszystkie zmysły. Pamiętają wszystko, co było do nich mówione. Wiedzą, że nie mają stąd ucieczki, że są straceni na zawsze, ale nawet kiedy nie było dla nich nadziei, ciągle krzyczeli z nadzieją, prosząc Jezusa o miłosierdzie.

Zatrzymaliśmy się przy następnym dole. Był dokładnie taki sam jak inne. Przebywała w nim kobieta. Wiedziałam to po jej głosie. Prosiła Jezusa o uwolnienie z płomieni. Jezus spojrzał na kobietę z miłością i powie­dział: „Kiedy byłaś na ziemi, wołałem cię, abyś przyszła do Mnie. Zabiegałem o ciebie, abyś oddała Mi swoje serce, zanim nie będzie za późno. Wiele razy odwiedzałem cię o pomocy, aby powiedzieć ci o Swojej miłości. Kochałem cię i próbowałem ci pomóc przez Mojego Ducha. „Tak Panie" - mówiłaś - „pójdę za Tobą". Ustami wyznawałaś, że Mnie kochasz, lecz twoje serce nie czuło tego, ale Ja wiedziałem, gdzie ono jest. Często posyła­łem do ciebie posłańców, abyś pokutowała ze swoich grzechów i przyszła do Mnie, lecz nie usłuchałaś. Chciałem używać cię w usługiwaniu innym, aby pomóc im w znalezieniu Boga. Ty jednak pożądałaś świata niż Mnie. Po­wołałem cię, lecz nie słuchałaś ani nie pokutowałaś ze swoich grzechów".

Kobieta odpowiedziała Jezusowi: „Pamiętasz Panie, przyłączyłam się do Twojego kościoła, byłam jego członkiem, chodziłam na zgromadzenia i starałam się być dobrą. Wiedziałam, że mnie powołałeś, że muszę być temu posłuszna i że to kosztuje - i czyniłam to",

Jezus odparł na to: „Kobieto, ciągle jesteś pełna grzechu i kłamstwa. Powołałem cię, lecz nie słuchałaś Mnie. Rzeczywiście byłaś członkiem kościoła, lecz będąc nim, nie dostałaś się do nieba. Twoje grzechy były bar­dzo liczne, lecz nie pokutowałaś. Z twego powodu wielu zbłądziło w Moim Słowie. Nie przebaczałaś innym gdy cię ranili. Udawałaś, że mnie kochasz i że Mi służysz, gdy byłaś z innymi chrześcijanami, lecz kiedy byłaś od nich daleko, kłamałaś, oszukiwałaś i kradłaś. Dałaś dostęp do siebie duchom zwodniczym. Cieszyłaś się ze swojego podwójnego życia, choć znałaś wąską ścieżkę uczciwości. Ponadto miałaś rozdwojony język. Obgadywałaś braci i siostry w Chrystusie. Osądzałaś ich i myślałaś, że jesteś bardziej święta niż oni, podczas gdy grzech rozwijał się w twoim sercu. Wiem, że nie słuchałaś Mojego słodkiego Ducha współczucia. Osądzałaś to, co jest zewnętrzne w ludziach, pomijając fakt, że wielu z nich było dziećmi w wierze. Byłaś bardzo surowa. Tak, ustami wyznawałaś, że Mnie kochasz, lecz sercem byłaś daleko ode Mnie. Znałaś ścieżki Pana i rozumiałaś je. Igrałaś z Bogiem, choć On wie wszystko. Gdybyś szczerze służyła Bogu, nie byłoby cię tutaj dzisiaj. Nie można równocześnie służyć Bogu i szatanowi".

Jezus zwracając się do mnie, powiedział: „W dniach ostatecznych wielu odpadnie od wiary, przystanie do duchów zwodniczych i będzie im służyć. Wyjdź spośród nich, odłącz się, nie bądź jak oni". Odchodząc, słyszeli­śmy tę kobietę, jak bluźniła i przeklinała Jezusa. Wrzeszczała z wściekłości. Poszliśmy dalej. Byłam bardzo osła­biona.

W następnym dole zastaliśmy kolejny szkielet. Nawet zanim tam dotarliśmy, z daleka czuć było zapach śmierci. Szkielet wyglądał identycznie jak pozostałe. Zastanawiałam się, co uczyniła ta dusza, że została stracona i znalazła się bez nadziei i przyszłości w tym strasznym miejscu. Piekło jest na całą wieczność.

Słysząc płaczącą, torturowaną duszę również płakałam. Słuchałam jak kobieta mówiła do Jezusa spośród płomieni; cytowała Słowo Boże. „Drogi Panie, co ona tu robi?" - zapytałam. „Słuchaj" - odpowiedział. Kobieta kontynuowała: „Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przez Niego. Jezus jest światłością świata. Przyjdź do Jezusa, a On zbawi cię". Wiele straconych dusz słuchało jej gdy mówiła. Niektóre bluźniły i przeklinały, inne prosiły aby przestała, a jeszcze inne pytały: „Czy jest jeszcze nadzieja?", lub wołały: „Jezu, pomóż nam!" Wielki płacz i smutek wypełniły powietrze. Nie rozumiałam, co się stało. Nie wiedziałam czemu ta kobieta głosi tutaj ewangelię. Pan poznał moje myśli i powiedział: „Powołuję wielu do różnych celów w Moim Ciele. Lecz jeśli chłopak czy mężczyzna, dziewczyna lub kobieta nie chce mojego Ducha - odchodzę. W wieku trzydziestu lat wybrałem tę kobietę, aby głosiła Moje Słowo i była świadkiem ewangelii. Przez wiele lat odpowiadała ona na moje wołanie „tak". Wzrastała w poznaniu Boga, znała Mój głos i uczyniła wiele dobrego. Uczyła się Słowa Bożego, często się modliła, a jej modlitwy były wysłuchiwane. Nauczyła wielu ludzi drogi świętości. Była wierna w swym domu. Trwało to do dnia, gdy odkryła, że jej mąż cudzołożył z inną kobietą. I chociaż prosił on o przebaczenie, nie przebaczyła mu. Stała się zgorzkniała, jednak za wszelką cenę próbowała uratować swoje małżeństwo. Prawdą jest, że jej mąż był zły i popełnił wielki grzech, lecz ta kobieta znała Moje Słowo, konieczność przebaczenia, wiedziała, że z każdej pokusy jest droga ucieczki. Nie żyła jednak w wymiarze, jaki znała, nie przebaczyła mężowi mimo, iż prosił ją o to. Pozwoliła aby jej złość zapuściła w niej korzenie i wzrastała w niej. Nie złożyła tego na Mnie. Z każdym dniem stawała się coraz bardziej zgorzkniała. W swoim sercu mówiła, tutaj ja służę Bogu, a mój mąż w tym czasie ugania się za kobietami. „Myślisz, że to jest w porząd­ku? - zapytała Mnie. Odparłem jej: „Nie, nie jest, lecz przyszedł do ciebie, żałował tego i powiedział, że już nigdy więcej tego nie zrobi. Córko, wejrzyj w swoje serce i zobacz, że ty sama byłaś tego powodem. „To nie ja!" -krzyknęła. „Ja jestem święta, a on jest grzeszny!" Nie słuchała Mnie. Z czasem przestała się modlić i czytać Bi­blię. Stała się zła nie tylko na swojego męża, lecz także na wszystkich wokoło. Recytowała wersety z Pisma, lecz nie żyła nimi. Nie usłuchała Mnie. Jej wnętrze wypełnione nieprzebaczeniem, stawało się coraz bardziej zgorzk­niałe. W sercu, gdzie kiedyś była miłość, wzrastało teraz morderstwo. Pewnego dnia w złości zabiła swojego męża i tę drugą kobietę. Szatan zawładnął nią wtedy całkowicie i popełniła samobójstwo".

Spojrzałam na tę straconą duszę, która nie poddała się Chrystusowi i została przeklęta na wieki w pło­mieniach i bólu. Słuchałam jej gdy wołała do Jezusa: „Teraz już przebaczę, Panie. Ja chcę stąd wyjść. Będę Ci posłuszna. Głoszę tu Twoje Słowo. W ciągu godziny nadejdą demony aby jeszcze bardziej dręczyć mnie przez długie godziny. Dlatego, że głoszę Twoje Słowo, torturują mnie jeszcze bardziej. Proszę, błagam, pozwól mi wy­dostać się stąd!"

Płakałam razem z tą kobietą i prosiłam Pana, aby strzegł mnie przed zgorzknieniem. „Nie pozwól Panie, aby nienawiść weszła do mojego serca". „Chodź, musimy iść" - powiedział Jezus.

W następnym dole dusza mężczyzny, wystając z jego szkieletu, wołała do Jezusa: „Panie, pozwól mi zro­zumieć, dlaczego tu jestem!" Jezus odparł: „Uspokój się. Ty rozumiesz, dlaczego tak jest". „Wypuść mnie, a będę już dobry" - żebrał człowiek. Pan powiedział mu: „Nawet w piekle ciągle kłamiesz".

Jezus odwrócił się do mnie i powiedział: „Ten człowiek znalazł się tutaj mając zaledwie dwadzieścia trzy lata. Nie przyjął Mojej ewangelii. Wiele razy słyszał Boże Słowo i często bywał w Moim domu. Pociągnąłem go przez Mojego Ducha do zbawienia, lecz on wolał świat z jego pożądliwościami. Lubił upijać się i nie zwracał uwagi na Moje wołanie. Od najmłodszych lat chodził do kościoła, lecz nie chciał Mi oddać swojego życia. Pew­nego dnia powiedział do mnie: „Kiedyś oddam Ci swoje życie". Jednak ten dzień nigdy nie nadszedł. Pewnej nocy, po przyjęciu, zginął w wypadku samochodowym. Został zabity gwałtownie, a z nim zginęli inni ludzie. Gdyby tylko ten młody człowiek posłuchał Mnie - ale nie zrobił tego. Szatan zwodził go do samego końca, pra­gnął duszy tego młodzieńca i zniszczył go poprzez beztroskę, grzech i alkohol, potwierdzając tym Boże Słowo mówiące o tym, że władca ciemności przychodzi aby kraść, zabijać i wytracać. Tak wiele domów i istnień ludz­kich jest niszczonych każdego roku przez alkohol, a nie jest wolą Ojca, by ktokolwiek zginął".

Gdyby tylko ludzie odkryli, że pożądanie i pożądliwości tego świata są przemijające. Jeśli przyjdziesz do Jezusa, On uwolni Cię od alkoholu. Wołaj do Niego, a usłyszy cię i pomoże ci. Będzie twoim przyjacielem. Pa­miętaj, że kocha cię i ma moc przebaczyć twoje grzechy. Żonaci chrześcijanie, Jezus ostrzega was, abyście nie cudzołożyli. Jeśli patrzysz pożądliwie na kogoś innej płci, już w swoim sercu popełniłeś cudzołóstwo. Młodzi ludzie, trzymajcie się z daleka od narkotyków i grzesznego seksu. Jeśli zgrzeszyliście, Bóg przebaczy wam. Po­kutujcie póki jest czas. Znajdźcie silnych, dorosłych chrześcijan i poproście ich o rozmowę o waszych proble­mach. Zróbcie to zanim nie będzie za późno, a będziecie cieszyć się, że mieliście na ziemi czas na podjęcie decy­zji. Szatan przychodzi jako anioł światłości, aby zwieść świat. Nie ma znaczenia, jak kusząco wyglądały grzechy świata dla tego młodego człowieka. Znał Boże Święte Słowo, ale czekał zbyt długo z przyjęciem go. Jeszcze jedna impreza - myślał - Jezus zrozumie. Jednak śmierć nie znała miłosierdzia.

Spojrzałam na duszę tego człowieka i pomyślałam o swoich dzieciach., Boże, one mogą Ci służyć!" Wielu z was, którzy czytacie tę książkę, ma kogoś, kogo kocha, może dzieci, których nie chcielibyście zobaczyć w piekle. Powiedzcie im o Jezusie, zanim nie jest za późno. Powiedzcie im, aby pokutowali ze swoich grzechów, a Bóg przebaczy im i uczyni ich świętymi.

Płacz tego człowieka rozbrzmiewał w moim wnętrzu przez wiele dni. Nigdy nie zapomnę, jak żałośnie płakał. Pamiętam ciało zwisające i płonące w płomieniach. Nie mogę zapomnieć zgnilizny, zapachu śmierci, dziur w miejscu oczu, szarej duszy i robaków wypełzających spomiędzy kości. Postać młodego człowieka wyciągnęła rękę w kierunku Jezusa, gdy odchodziliśmy do następnego dołu.

Drogi Panie" - modliłam się - „wzmocnij mnie, abym mogła iść dalej".

Usłyszałam głos kobiety krzyczącej w desperacji. Zewsząd dochodziły mnie krzyki zmarłych. Wkrótce podeszliśmy do dołu, w którym była kobieta. Całą swoją duszą prosiła Jezusa, aby zabrał ją stąd. „Panie, czy nie jestem tu już dość długo?" - zawołała. „Torturują mnie bardziej niż mogę to znieść. Proszę Panie, wypuść mnie!" Szloch wstrząsnął nią. W jej głosie brzmiał ból. Wiedziałam, że bardzo cierpi. Powiedziałam: „Jezu, czy nie mo­żesz czegoś zrobić?"

Jezus odwrócił się do kobiety: „Kiedy byłaś na ziemi wielokrotnie wołałem, abyś przyszła do mnie. Sta­rałem się o ciebie, chciałem zdobyć twoje serce, napełnić przebaczeniem dla innych, abyś czyniła dobrze i pozo­stała bez grzechu. Odwiedziłem cię w nocy i prosiłem przez długi czas przez Mojego Ducha. Ustami swoimi wy­znawałaś, że Mnie kochasz, lecz sercem byłaś daleko ode Mnie. Czy nie wiesz, że nic nie można ukryć przed Bogiem? Oszukiwałaś innych, lecz Mnie nie można oszukać. Ciągle posyłałem do ciebie ludzi, abyś pokutowała, lecz nie posłuchałaś. Nie docierały do ciebie ich napomnienia i odprawiałaś ich w gniewie. Postawiłem cię w miejscu, gdzie mogłaś słuchać Mojego Słowa. Ty jednak nie chciałaś oddać Mi swego serca. Nie żałowałaś, nie wstydziłaś się tego, co robiłaś. Zatwardziłaś swoje serce i odwróciłaś się ode Mnie. Teraz jesteś stracona na wieki. Powinnaś była Mnie posłuchać".

Kobieta spojrzała na Jezusa i zaczęła bluźnić i przeklinać Boga. Poczułam obecność złych duchów i wie­działam, że to one bluźniły i przeklinały. Jakże przykro jest być duszą straconą na zawsze w piekle. Daj opór dia­błu, gdy jeszcze ciągle możesz to zrobić, a ucieknie od ciebie.

Jezus powiedział: „Świat i wszystko, co na nim jest, przeminie, lecz Moje Słowa nie przeminą".

 

 

5. Tunel strachu

Starałam się przypomnieć sobie nauczanie, które słyszałam na temat piekła. Nigdy jednak nie słyszałam o tak straszliwych rzeczach, jakie pokazał mi tu Pan. Piekło było bezgranicznie gorsze niż ktokolwiek mógł o tym pomyśleć lub wyobrazić sobie. Bolała mnie świadomość, że dusze, które są teraz w piekle, zostaną tam na wieki.

 

Stamtąd nie ma ucieczki. Postanowiłam z determinacją, że uczynię wszystko, co w mojej mocy aby ratować ludzi przed tym straszliwym miejscem. Muszę głosić ewangelię każdemu kogo spotkam, gdyż piekło jest przerażającym miejscem. To jest prawda. Czy zdajecie sobie sprawę o czym mówię? Jeśli grzesznicy nie upamiętają się i nie uwierzą ewangelii, na pewno zostaną potępieni. Uwierzcie w Pana Jezusa Chrystusa i wezwijcie Go, aby zbawił was od grzechu. Przeczytajcie Jana 3,14. Przeczytajcie również tę książkę od początku do końca, abyście wiedzieli i rozumieli więcej na temat piekła i życia po śmierci. Kiedy czytacie, módlcie się, aby Jezus wszedł do waszego serca i obmył wasz grzech, zanim nie jest za późno!

Szłam z Jezusem przez piekło. Droga, którą wędrowaliśmy była spalona, wyschnięta, popękana i jałowa. Jak okiem sięgnąć, wszędzie widać było szeregi ognistych dołów. Byłam bardzo zmęczona. Rzeczy, które wi­działam łamały mi serce i ducha, a ileż jeszcze było przede mną. „Panie, wzmocnij mnie, bym mogła iść dalej!" -zawołałam. Szłam trzymając się bardzo blisko Jezusa. Wypełniał mnie smutek z powodu tych rzeczy, które wi­działam. Zastanawiałam się w swoim wnętrzu, czy świat uwierzy mi. Spoglądałam na lewo, na prawo, za siebie -wszędzie ogniste doły. Byłam otoczona przez ogień, rozpacz i cierpienie. Krzyczałam w przerażeniu. Potworność i rzeczywistość tego, co widziałam, były zbyt wielkim ciężarem dla mnie. „Ziemio, pokutuj!" - zawołałam. Wielki szloch wstrząsnął moim duchem, gdy szłam za Jezusem, w oczekiwaniu co dalej zobaczę. Zastanawiałam się, co moja rodzina i przyjaciele robią w tym momencie. O, jak bardzo ich kochałam! Przypomniałam sobie, jak grze­szyłam, zanim nie przyszłam do Chrystusa. Dziękowałam Bogu, że zawróciłam, kiedy jeszcze był na to czas. Jezus powiedział: „Zaraz staniemy u wejścia do tunelu, który zaprowadzi nas do wnętrza piekła. Piekło ma kształt ludzkiego ciała, leżącego w środku ziemi. Ciało to leży na plecach z wyciągniętymi obiema rękami i nogami. Tak jak Ja mam ciało wierzących, tak piekło ma ciało grzechu i śmierci. Tak jak ciało Chrystusa codziennie rozrasta się, tak również i ciało piekła codziennie się powiększa".

Zmierzając do tunelu, mijaliśmy płonące doły, z których dolatywały nas krzyki i zawodzenia potępio­nych. Wielu wołało za Jezusem, inni próbowali wspiąć się na powierzchnię dołu, aby dosięgnąć Jezusa, lecz nie byli w stanie tego uczynić. Zbyt późno, zbyt późno — płakało moje serce. Przez całą drogę smutek gościł na twarzy Jezusa. Patrząc na palące się doły, przypomniałam sobie, przypomniałam sobie jak wiele razy paliliśmy ognisko na naszym podwórku i jak wyglądały czerwone, gorące węgle, które żarzyły się godzinami. Było to bardzo po­dobne do tego, co widziałam w piekle.

Byłam tak wdzięczna, kiedy w końcu znaleźliśmy się przed wejściem do tunelu. Sądziłam, że tunel ten nie może już być tak straszny jak doły ognia, które widziałam. Jak bardzo się myliłam! Wkrótce, gdy weszliśmy do niego, zobaczyłem olbrzymie węże, wielkie szczury i wiele złych duchów, które uciekały przed obecnością Pana. Węże syczały a szczury piszczały na nas. Otoczyły nas żmije i czarne cienie. Zewsząd dochodziły złowrogie dźwięki. Jedynym światłem w tunelu był Jezus. Trzymałam się tak blisko Niego, jak tylko mogłam. Upiory i dia­bły pełzały po ścianach tej jaskini, biegały i wylatywały gdzieś z tunelu. Odkryłam potem, że były to złe duchy, które zmierzały na powierzchnię ziemi, aby wykonywać rozkazy szatana.

Wyczuwając mój strach z powodu tego ciemnego, wilgotnego i straszliwego miejsca, Jezus powiedział do mnie: „Nie bój się, wkrótce dojdziemy do końca tego tunelu. Muszę pokazać ci te rzeczy. Idź za mną". Olbrzymi wąż prześliznął się obok nas. Niektóre z gadów miały około ośmiu metrów długości i obwód około jednego metra. Gęsty i nieczysty odór wypełniał powietrze. Zewsząd otaczały nas złe duchy. „Wkrótce znajdziemy się we wnę­trzu piekła. Ta część piekła ma kształt walca o obwodzie pięciu i wysokości dwudziestu siedmiu kilometrów" - powiedział Jezus podając mi dokładne wymiary.

Najlepiej jak potrafię postaram się opisać i opowiedzieć o tym, co zobaczyłam i usłyszałam. Uczynię to dla chwały Ojca, dla chwały Syna i dla chwały Ducha Świętego. Niech się dzieje wola nieba. Wszystkie te rzeczy pokazał mi Jezus, abym mogła ostrzec mężczyzn i kobiety, by za wszelką cenę uniknęli potępienia. Kochani, jeśli czytacie to a nie znacie Jezusa, zatrzymajcie się teraz, pokutujcie ze swoich grzechów i zaproście Go do swojego życia, aby stał się waszym Zbawicielem.

 

 

6. Działalność w piekle

Przed nami dostrzegłam przyćmione, żółte światło. Wyszliśmy z tunelu strachu i stanęliśmy na występie skalnym wznoszącym się ponad wnętrzem piekła. Daleko, jak okiem sięgnąć, widziałam przejawy wielu różnych działalności prowadzonych w środku (w brzuchu) piekła.

Zatrzymując się, Jezus powiedział: „Zamierzam przeprowadzić cię przez wnętrzności piekła i objawić ci wiele rzeczy. Chodź za Mną. Zobaczysz wielki terror. Nie jest on wymysłem, lecz jest prawdziwy. Przekaż swoim czytelnikom, że moce demoniczne są prawdziwe. Powiedz im również, że szatan ł moce ciemności istnieją na­prawdę. Niech jednak nie rozpaczają - powołany przez Moje imię uniży się, będzie się modlił i zawróci ze swej złej drogi, to usłyszę ich z niebios i uzdrowię całą ziemię i ich dała. Tak jak niebo jest prawdziwe, tak prawdziwe jest piekło".

Bóg chce, abyście znali prawdę o piekle, lecz pragnie uwolnić nas od niego. Chce, aby każdy rozumiał, że jest droga zbawienia, którą jest Jezus Chrystus, Zbawiciel naszych dusz. Pamiętajcie, że tylko ci, których imio­na są zapisane w Księdze Żywota Baranka, będą zbawieni.

 

Podeszliśmy do miejsca pierwszej z prowadzonych działalności w piekle. Miejsce to było na wprost, znajdowało się na małym wzgórzu, w ciemnym zakątku piekła.. Pamiętam słowa Pana, gdy powiedział do mnie:,, Czasami będziesz miała wrażenie, że opuściłem cię, lecz nie będzie to prawda. Pamiętaj, że do Mnie należy cała władza w niebie i na ziemi. Czasami złe, stracone dusze nie będą nas widziały, ani nie będą wiedziały o naszej obecności. Nie bój się. Rzeczy, które się tu teraz dzieją będą trwały do czasu, gdy śmierć i piekło wrzucone zosta­ną do jeziora ognia".

Czytelniku, upewnij się, że twoje imię jest zapisane w Księdze Żywota Baranka.

Przed nami słyszałam głosy i krzyki torturowanych dusz. Weszliśmy na małe wzgórze i rozejrzeliśmy się. Światło wypełniło to miejsce, mogłam więc widzieć wszystko wyraźnie. W powietrzu unosiły się krzyki, których nie jesteście w stanie sobie wyobrazić. Były to krzyki pochodzące od mężczyzny.

Posłuchaj Mnie" - powiedział Jezus - „wszystko, co zobaczysz i usłyszysz, jest prawdą. Bacz, jak usłu­gujesz ewangelią, gdyż są to wierne i prawdziwe słowa. Obudźcie się ewangeliści, kaznodzieje, nauczyciele Mo­jego Słowa, wszyscy, którzy jesteście powołani do głoszenia ewangelii Jezusa Chrystusa. Jeśli grzeszycie - po­kutujcie albo zginiecie".

Zatrzymaliśmy się na pięć metrów przed miejscem wydarzeń. Ujrzałam ubrane na czarno postacie, które maszerowały wokół przedmiotu w kształcie pudła. Po uważnym przyjrzeniu się odkryłam, że pudło było trumną, a maszerującymi — demony. Była to prawdziwa trumna, wokół której maszerowało dwanaście demonów. Maszeru­jąc, śpiewali monotonnie i zaśmiewali się. Każdy z nich miał w ręku ostrą włócznię, którą dźgał w trumnę poprzez małe otwory wzdłuż jej boków. W powietrzu czuć było wielkie przerażenie. Trzęsłam się na widok tych rzeczy.

Jezus poznał moje myśli i powiedział: „Dziecko, wiele dusz jest tutaj torturowanych na wiele różnych sposobów. Wielka kara czeka tych, którzy głosili ewangelię i wrócili z powrotem do świata lub tych, którzy nie byli posłuszni powołaniu Bożemu w ich życiu".

Usłyszałam płacz tak rozpaczliwy, że rozdzierał moje serce. „Nie ma nadziei, nie ma nadziei" rozlegało się wszędzie. Krzyki beznadziejności dochodziły ze środka trumny. Były to niekończące się jęki skruchy i żalu. Boże, jakie to straszne!" - powiedziałam.

Chodź, podejdźmy bliżej" — rzekł Jezus podchodząc i zaglądając do wnętrza trumny. Uczyniłam to sa­mo. Wyglądało na to, że złe duchy nas nie widzą. Wewnątrz trumny znajdowała się brudnoszara postać mężczy­zny. Zobaczyłam, jak demony dźgały ją włóczniami. Nigdy nie zapomnę cierpienia jakie doświadczał ten czło­wiek. Zawołałam: „Jezu, wypuść go, wypuść go Panie!" Gdyby tylko mógł być wolny. Uwiesiłam się ręki Jezusa błagając, aby uwolnił tego człowieka z trumny. Jezus powiedział: „Moje dziecko, uspokój się". Nagle dręczona dusza dostrzegła nas i krzyknęła: „Okaż mi łaskę i wypuść mnie stąd!" Przed oczyma miałam duszę, w środku której znajdowało się serce broczące krwią. Uderzenia włóczni w dosłowny sposób raniły jego serce. „Będę Ci już teraz służył Panie. Proszę, wypuść mnie stąd" - żebrał mężczyzna. Wiedziałam, że człowiek ten czuł każde dźgnięcie, raniące jego serce.

Jezus wyjaśnił: „Dzień i noc jest dręczony, został tu umieszczony przez szatana i to on go dręczy". Męż­czyzna dalej krzyczał: „Panie, teraz już będę głosił prawdziwą ewangelię. Opowiem o grzechu i o piekle. Proszę, pomóż mi wydostać się stąd".

Jezus kontynuował: „Człowiek ten był kaznodzieją głoszącym Boże Słowo. Przez jakiś czas służył mi całym swoim sercem. Przyprowadził wielu ludzi do zbawienia. Jeszcze dzisiaj niektórzy z jego nawróconych ciągle Mi służą. Pożądliwość ciała i ułuda bogactwa sprawiły jednak, że upadł. Pozwolił, aby zawładnął nim sza­tan. Miał wielki kościół, świetny samochód i wysokie dochody. Zaczął kraść z ofiar kościelnych i nauczać kłamstw, bowiem świadome głoszenie niepełnej prawdy jest głoszeniem kłamstwa. Nie pozwolił, abym go popra­wił. Wysłałem posłańców aby przekazali mu, żeby upamiętał się i głosił pełną prawdę, lecz on ukochał przyjem­ności tego świata bardziej niż życie z Bogiem. Wiedział, że nie można głosić ani nauczać innych doktryn niż prawda, która jest objawiona w Bożym Słowie. Przed samą śmiercią oznajmił, że chrzest w Duchu Świętym jest kłamstwem i że ci, którzy chcą być nim ochrzczeni, są obłudnikami. Powiedział również, że można być pijakiem i pójść do nieba, nawet bez pokuty za ten grzech. Nauczał, że Bóg nie wysyła nikogo do piekła, gdyż jest zbyt do­bry, aby to uczynić. Z jego powodu wielu odpadło od Bożej łaski. Oświadczył nawet, że nie potrzebuje Mnie, gdyż sam jest prawie jak Bóg. Posunął się do prowadzenia seminariów, aby nauczać tej fałszywej nauki. Zdeptał swoimi nogami Moje Święte Słowo, lecz w dalszym ciągu kochałem go. Moje dziecko, lepiej jest nigdy nie po­znać Mnie, niż poznać i odwrócić się od służenia Mi - rzekł Pan.

Gdyby tylko posłuchał Ciebie Panie" - zawołałam. „Gdyby tylko zatroszczył się o własną duszę i dusze innych".

Nie usłuchał Mnie; kiedy napominałem go, nie reagował. Kochał wygodne życie. Wielokrotnie wołałem aby się upamiętał, lecz nie pokutował ze swych grzechów. Pewnego dnia został zabity i natychmiast znalazł się tutaj. Teraz szatan dręczy go za to, że głosił Moje Słowo i zbawiał dusze dla Mojego Królestwa. To jest jego tortu­ra". Obserwowałam demony maszerujące wokół trumny. Serce tego człowieka biło i wypływała z niego prawdzi­wa krew. Nigdy nie zapomnę jego krzyków bólu i rozpaczy. Jezus spojrzał na niego z wielkim współczuciem i powiedział: „Na jego rękach jest krew wielu straconych dusz. Wiele z nich jest dzisiaj tu dręczonych".

Ze zbolałymi sercami poszliśmy dalej. Kiedy odchodziliśmy, spostrzegłam inną grupę demonów zbliżają­cą się do trumny. Ubrane były na czarno i miały około metra wysokości. Ciemna kaptury zakrywały ich twarze.

Była to następna zmiana, która przybyła, aby dręczyć dalej tego straceńca. Co za fałszywa duma nie pozwala nam wszystkim przyznać się do popełnionych błędów i prosić o przebaczenie. Nie chcemy pokutować i uniżyć się. Zachowujemy się tak, jakbyśmy tylko my mieli rację. Posłuchaj jednak duszo, piekło istnieje naprawdę. Proszę, nie idź tam.

Potem Jezus pokazał mi olbrzymi zegar, który rozciągał się nad całym światem. Słyszałam jego tykanie. Wskazówka godzinowa znajdowała się na dwunastej, podczas gdy minutowa kręcąc się, zatrzymała się na trzy minuty przed dwunastą. Minutowa wskazówka zaczęła powoli dochodzić do dwunastej. Kiedy się zbliżała, tyka­nie stawało się coraz głośniejsze i głośniejsze, aż wydawało się, że wypełnia cały świat. I wówczas Bóg przemó­wił jak dźwięk trąby, Jego głos brzmiał jak szum wielu wód: „Kto ma uszy niech słucha, co Bóg mówi do zborów. Przygotujcie się, gdyż przyjdę w czasie, w którym się Mnie nie spodziewacie. Słyszę tykanie zegara. Jest dwuna­sta. Oblubieniec przyszedł po swoją oblubienicę". Czy jesteście gotowi - moi - przyjaciele na powrót Chrystusa? Czy może będziecie jak ci, którzy mówią: „Tylko nie dzisiaj Panie, tylko nie dzisiaj!" Czy oddacie Mu dziś swoje serca aby zostać zbawionymi? Czy poświęcicie Mu swoje życie? Pamiętajcie, Jezus jest w stanie zbawić was od wszelkiego zła i zrobi to, jeśli przyjdziecie dziś do Niego i będziecie pokutować, odwracając się od grzechu. Mó­dlcie się o wasze rodziny i o tych, których kochacie, aby przyszli do Jezusa, zanim nie jest za późno. Posłuchajcie, co mówi Pan: „Ochronię cię od złego, będę cię strzegł na wszystkich twoich drogach. Zbawię ciebie i tych, któ­rych kochasz. Przyjdźcie do Mnie i żyjcie".

Modlę się we łzach, aby wszyscy, którzy czytają tę książkę, uświadomili sobie prawdę, zanim będzie zbyt późno. Piekło jest wieczne. Najlepiej jak potrafię staram się przekazać wam, co widziałam i słyszałam. Wiem, że rzeczy te są prawdziwe. Kiedy to czytacie modlę się, aby każdy z was pokutował i przyjął Jezusa Chrystusa jako swego osobistego Zbawiciela.

Usłyszałam Jezusa, jak mówił: „Czas iść, wrócimy tu jutro".

 

 

7. Wnętrzności piekła

Następnej nocy ponownie udaliśmy się z Jezusem do piekła. Znaleźliśmy się na wielkim, otwartym tere­nie. Wszędzie w zasięgu wzroku prowadzone były różne złe działania. Większość z nich działa się tuż obok nas. Tylko trzy metry od nas spostrzegłam szczególną działalność - szczególną, ponieważ wiele złych postaci i demo­nów przybywało i wybiegało stąd w pośpiechu. Obraz ten przypominał scenę z jakiegoś dreszczowca. Dookoła znajdowały się dusze dręczone przez diabła i jego aniołów. Półmrok rozdzierały krzyki agonii i rozpaczy.

Jezus powiedział: „Dziecko, szatan zarówno zwodzi na ziemi, jak i dręczy dusze w piekle. Wiele demo­nicznych mocy widocznych tutaj wychodzi na ziemię, aby ranić, dotykać chorobami i zwodzić ludzi. Pokażę ci rzeczy, które nigdy wcześniej nie były ukazywane z takimi szczegółami. Niektóre z nich dzieją się teraz, inne wydarzą się w przyszłości".

Rozejrzałam się. Ziemia była jasno brązowa, obumarła, bez trawy czy czegokolwiek zielonego. Wszystko było martwe lub właśnie umierało. Jedne miejsca były zimne i mokre, a inne suche i gorące, lecz zawsze w po­wietrzu unosił się obrzydliwy odór spalonych i gnijących ciał, połączony z zapachem padliny, śmierci i pleśni.

Szatan używa wielu wybiegów i sideł, aby zwieść lud Boży. Podczas naszej podróży pokażę ci wiele z przebiegłych i podstępnych sztuczek diabelskich" - oznajmił Jezus. Przeszliśmy zaledwie kilka metrów, kiedy dostrzegłam przed nami czarny obiekt, który wynurzał się złowieszczo z ciemności. Wydawało się, że poruszał się w dół i w górę, kurczył się i nadymał. Zawsze, gdy poruszał się, wydawał niewyobrażalny wprost odór, który był o wiele mocniejszy niż cuchnący zapach wypełniający powietrze w piekle. W czasie, gdy wielki, zwisający obiekt ciągle kurczył się i nadymał, wydając przy tym okropny odór, zauważyłam coś na kształt rogów wychodzących z niego i wchodzących w ziemię. Zdałam sobie sprawę, że było to wielkie, czarne serce, z wieloma prowadzącymi doń wejściami. Targnęło mną okropne przeczucie. Jezus poznał moje myśli i powiedział: „Nie bój się, to jest serce piekła. Później przez nie przejdziemy, gdyż teraz musimy udać się do bloku więziennego".

Blok więzienny znajdował się pośrodku wnętrzności piekła. Cele więzienne ciągnęły się wzdłuż na dwa­dzieścia pięć a siedem kilometrów wzwyż. Spojrzałam w górę i dostrzegłam wielki, brązowy kanał, który łączył się z dnem, czy też wnętrznościami piekła. Według mnie kanał ten miał dwa metry szerokości. Zastanawiałam się, jak przekroczę go, gdy nagle znaleźliśmy się na górze, na występie skalnym, na pierwszej kondygnacji cel. Wy­stęp skalny służył jako chodnik wzdłuż cel oraz jako „punkt widokowy", z którego można było rozejrzeć się po centrum piekła.

Jezus powiedział: „Rzeczy te są wierne i prawdziwe. Śmierć i piekło zostaną pewnego dnia wrzucone do jeziora ognia. Do tego czasu tu jest miejsce pobytu piekła. Cele te będą zapełniane grzesznymi, cierpiącymi du­szami, dręczonymi przez demony. Dałem swoje życie, aby nikt nie musiał się tutaj znaleźć. Pragnę cię zapewnić, że te straszliwe rzeczy są prawdziwe, lecz miłosierdzie mojego Ojca również jest prawdziwe i sprawiedliwe. Jeśli Mu pozwolisz, przebaczy ci. Wołaj dzisiaj do Niego w Moim imieniu".

 

 

8. Cele więzienne w piekle

Staliśmy z Jezusem na pierwszej kondygnacji cel, na wąskim występie skalnym. Występ ten miał szero­kość około metra. Spoglądając w górę, zobaczyłam, że było więcej podobnych występów skalnych, układających się w wielkie kręgi wokół tego, co wyglądało jak gigantyczny dół. Wzdłuż występu, czy też chodnika, znajdowały się wykopane w ziemi cele. Podobnie jak w prawdziwym więzieniu, cele układały się w rzędzie, jedna za drugą. Tylko niecały metr błota oddzielał sąsiadujące ze sobą pomieszczenia.

Jezus powiedział: „Ten blok więzienny ma dwadzieścia siedem kilometrów wysokości, zaczynając od samego dna piekła. Przebywa tu wiele dusz uwięzionych za czary ł okultyzm. Niektórzy z nich byli czarodziejami, mediami, handlarzami narkotyków, bałwochwalcami, czy też ludźmi ze złymi duchami wieszczymi. Dusze te praktykowały najbardziej obrzydliwe rzeczy przeciwko Bogu. Wiele z nich przebywa tu od stuleci. Są to ci, którzy nie upamiętali się, a zwłaszcza tacy, którzy zwodzili ludzi i odciągali ich od Boga. Dusze te uczyniły największe przestępstwo przeciwko Panu i Jego ludziom. Zło i grzech były ich miłością i namiętnością".

Podążając chodnikiem za Panem, spojrzałam w dół, w środek piekła, gdzie działo się wiele różnych rze­czy. Przyćmione światło wypełniało centrum piekła przez cały czas. Mogłam więc widzieć, że porusza się tu wiele postaci. Przed nami, jak okiem sięgnąć, rozciągały się cele. Pomyślałam sobie, że tortury w nich nie mogą być większe od udręki w dołach ognia i siarki. Zewsząd dobiegały nas płacz, jęki i krzyki potępionych, którzy uwię­zieni byli w celach. Poczułam się od tego bardzo chora. Moje serce wypełniało się wielkim przygnębieniem.

Jezus zwrócił się do mnie:„Do tej pory nie pozwalałem, abyś słyszała te krzyki, lecz teraz chcę ukazać ci, jak szatan przychodzi, aby kraść, zabijać i wytracać. W miejscu tym mnóstwo dusz jest dręczonych na wiele róż­nych sposobów. Szatan będzie zarządzał tymi torturami aż do dnia sądu, gdy piekło i śmierć wrzucone zostaną w jezioro ognia. Również w tym czasie jezioro ognia przejdzie przez piekło".

Kiedy szliśmy chodnikiem, dochodzące nas dźwięki zaczęły wzmagać się. Z cel słychać było wielki płacz. Jezus zatrzymał się przy trzecim pomieszczeniu, w środku którego przebywała stara kobieta. Siedziała ona na bujanym fotelu i kołysała się płacząc tak, jakby jej serce miało za chwilę pęknąć. Nie wiem dlaczego, ale byłam zaskoczona widząc, że była to prawdziwa kobieta posiadająca ciało. Oprócz kobiety i fotela cela była zupełnie pusta. Drzwi celi wykonane były z czarnego metalu, w osadzoną w nich kratą i zamkiem. Jako że pręty kraty osa­dzone były dość szeroko, mieliśmy nieograniczony widok w głąb celi. Skóra kobiety była koloru popielatego z sinym odcieniem. Bujała się w przód i w tył. Łzy spływały jej po policzkach. Jej postać wyobrażała ból i cierpie­nie pochodzące od jakiejś niewidocznej tortury. Zastanawiałam się, czym zasłużyła sobie na uwięzienie jej w tym miejscu.

Nagle, tuż przed moimi oczyma kobieta zaczęła zmieniać się. Na początku przemieniła się w bardzo, bar­dzo starego mężczyznę, potem w młodą dziewczynę, następnie w dorosłą kobietę, a na końcu w staruszkę, jaką widziałam na początku. W szoku obserwowałam jej kolejne przemiany. Kiedy kobieta zobaczyła Jezusa, krzyk­nęła: „Panie, okaż mi swoje miłosierdzie!" Zabierz mnie z tego miejsca tortur!" Pochyliła się w krześle, wyciąga­jąc rękę w kierunku Jezusa, lecz nie była w stanie Go dosięgnąć. Jej transformacja trwała nadal. Razem z nią zmieniała się również jej odzież. Cała przemiana trwała tylko kilka minut. Zapytałam Jezusa: „Chryste, dlacze­go?" Kobieta dalej krzyczała: „Panie, wypuść mnie stąd, zanim oni powrócą!" Stała teraz przy drzwiach celi, ściskając dłońmi kratę. Szlochając mówiła: „Wiem, że Twoja miłość jest prawdziwa. Wypuść mnie!" W czasie gdy krzyczała z przerażenia, zauważyłam, że coś zaczęło zrywać z niej ciało. „Ona nie kontroluje tej przemiany" -powiedział Pan. Kobieta ponownie usiadła i zaczęła bujać się. Teraz jednak w fotelu siedział tylko szkielet z brud­ną duszą wewnątrz. Tam, gdzie przed paroma tylko minutami było ciało i ubranie, teraz znajdowały się tylko sczerniałe i spalone kości, z pustymi oczodołami. Dusza kobiety jęczała i krzyczała do Jezusa w pokucie, jednak na jej płacz było już za późno.

Jezus wyjaśnił: „Będąc na ziemi, kobieta ta była czarownicą i czcicielką szatana. Nie tylko uprawiała cza­ry, lecz także nauczała czarnej magii innych. Od czasów dzieciństwa ona i jej rodzina parała się tym. Ukochali bardziej ciemność od światłości. Wiele razy zwracałam się do niej, aby się upamiętała. Ale ona przyszła do Mnie i powiedziała, że służenie szatanowi sprawia jej radość i że nie porzuci czarnoksięskich praktyk. Odrzuciła prawdę i nie pokutowała ze swych złych uczynków. Odciągnęła wielu ludzi od Boga. Teraz jest tu razem z nimi. Gdyby tylko pokutowała, zbawiłbym ją i wielu z jej rodziny, ale nie chciała tego słuchać. Szatan zwiódł ją, gdyż uwie­rzyła, że w nagrodę za służenie mu otrzyma jego królestwo. Diabeł obiecał jej, że nigdy nie umrze i będzie z nim żyła wiecznie. Zmarła wielbiąc szatana. Przyszła tutaj, prosząc o swoje królestwo, ale szatan - ojciec kłamstwa -zaśmiał się jej w twarz: „Czy myślisz, że podzielę się z tobą swoim królestwem?" Zamknął ją w tej celi i dręczy dzień i noc, wyśmiewając się z niej: „To będzie twoje królestwo!" Na ziemi kobieta ta nauczała wielu czarów zarówno czarnej jak i białej magii. Jedną z jej magicznych sztuczek była przemiana z młodej dziewczyny w doro­słą kobietę, a następnie w staruszkę lub nawet w starego mężczyznę. Bawiła ją wówczas możliwość przemiany i zastraszania pomniejszych czarownic. Teraz jednak odczuwa ból piekła, a jej ciało jest zdzierane z niej podczas tej transformacji. Prawdziwą jej postacią jest mglista dusza wewnątrz szkieletu. Szatan wykorzystał ją do swoich złych celów, a potem wyśmiał i wyszydził. Teraz często prowadzona jest przed oblicze księcia ciemności, aby osobiście torturował ją dla własnej przyjemności. Zwracałem 'się do niej wiele razy. Chciałem ją zbawić, lecz odrzuciła Mnie. Teraz błaga i żebrze o wybaczenie, lecz jest na to za późno. Nie ma już dla niej nadziei".

Spojrzałam na kobietę,, która stracona była na zawsze, w bólu i w cierpieniu. Chociaż była złym człowie­kiem, moje serce wypełnione było współczuciem dla niej. „Jakie to okropne" - powiedziałam ze łzami. I wtedy -jakby nas nawet tu nie było - brudny, brązowy demon ze złamanymi skrzydłami, rozmiaru i kształtu wielkiego niedźwiedzia, podszedł do celi i otworzył drzwi. Bardzo przy tym hałasował, chcąc maksymalnie nastraszyć więź­nia. Kobieta krzyczała w ogromnym przerażeniu, podczas gdy on wywlókł jaz celi.

Jezus powiedział: „Demon ten dręczy ją bardzo często". Patrzyłam jak została wyciągnięta i gdzieś za­brana. „Drogi Chryste, czy nic nie możemy uczynić?" Było mi jej bardzo żal. Pan odrzekł: „Jest za późno, zbyt późno!"

 

9. Horror piekła

Starałam się zarejestrować wszystko, co słyszałam i zobaczyłam dla chwały Boga. Zrozumiałam, dlacze­go ludzie przebywający w celach różnili się od innych dręczonych. Wielu rzeczy nie rozumiem jednak do dzisiaj.

Daleko, jak okiem sięgnąć, cele układały się w niekończące się kręgi. W każdej celi przebywała tylko jedna dusza. Kiedy przechodziliśmy obok nich, dochodziły nas jęki, płacz i zawodzenie. Nie odeszliśmy zbyt daleko, zatrzymaliśmy się przy kolejnym pomieszczeniu. Kiedy zajaśniało światło (Jezus je wydawał), zajrzałam do środka. Zobaczyłam duszę, o której wiedziałam tylko, że jest bardzo dręczona. To również była kobieta: jej ciało było martwe, a części, które zgniły, odpadały od spalonych na węgiel kości. Miała na sobie kawałki podar­tych szmat. Robaki wypełzały z jej wnętrzności. Okropny odór wypełniał celę. Podobnie jak poprzednia, kobieta ta również siedziała w bujanym fotelu. W rękach trzymała szmacianą lalkę. Bujając się, płakała i przyciskała ją do piersi. Wielki szloch wstrząsał jej ciałem.

Jezus zwrócił się do mnie: „Ona również była sługą szatana. Sprzedała mu swą duszę i uprawiała każdy rodzaj czarów. Praktykowała i nauczała magii oraz wielu sprowadziła na drogę grzechu. Czary są realne, a ci, którzy byli nauczycielami czarów, otrzymywali większą moc od szatana niż ci, którzy tylko praktykowali je. Ko­bieta ta była również wróżbiarką i medium dla swego pana. Zdobyła wielkie uznanie u szatana z powodu wszel­kiego zła, jakie uczyniła. Wiedziała jak używać mocy ciemności dla własnych korzyści i celów tego, któremu służyła. Uwielbiała i chwaliła szatana. Była potężnym narzędziem w jego ręku".

Zastanawiałam się, jak wiele dusz zwiodła do szatana. Spojrzałam na nią jak płakała nad szmacianą lalką, właściwie kawałkiem brudnej szmaty. Wypełnił mnie smutek i łzy zalały moje oczy. Trzymała lalkę z taką czuło­ścią, jakby ta mogła jej pomóc, lub jakby ona mogła pomóc lalce. Wszędzie czuć było zapach śmierci. Zobaczy­łam, że zaczęła przemieniać się tak jak jej poprzedniczka. Z początku stała się starą kobietą z lat trzydziestych, potem młodą, współczesną dziewczyną. Raz po raz przemieniała się na naszych oczach.

Kobieta ta" - powiedział Jezus - „była równie wielką głosicielką szatana, jak ta poprzednia. W zamian za sprzedaną duszę dysponowała najpotężniejszym rodzajem mocy diabelskiej - to jest władzą ciemności. Tak jak prawdziwa ewangelia jest zwiastowana przez oddanych Bogu ewangelistów, tak i szatan ma swoich fałszywych nauczycieli. Dary diabelskie są jednak całkowitą przeciwnością" duchowych, którymi obdarzam wierzących. Pra­cownicy szatana parają się okultyzmem, prowadzą sklepy z przedmiotami do uprawiania czarów i czynią wiele innych złych rzeczy. Medium szatana jest pełnym mocy pracownikiem złego. Ludzie ci są całkowicie zwiedzeni i zaprzedani diabłu. Niektórzy z pracowników ciemności nie są w stanie nawet przemawiać do szatana, zanim ich medium nie przemówi najpierw w ich imieniu. Składają szatanowi ofiary z ludzi i ze zwierząt. Wielu oddaje swoje życie szatanowi, a ich wyborem jest służba diabłu. Przyjdźcie do Mnie. Jestem wiemy i zbawię z grzechów wszystkich, którzy zwrócą się do Mnie. Jeśli jednak nie upamiętają się - zginą. Wielu również zaprzedaje się księ­ciu ciemności wierząc, że będą żyli wiecznie. Umierają jednakowoż straszliwą śmiercią. Diabeł ciągle myśli, że może pokonać Boga i zniszczyć Boży plan, lecz to właśnie szatan został pokonany na krzyżu. Zabrałem mu klucze i do Mnie należy cała moc na niebie i na ziemi. Kobieta którą widzisz, po śmierci przyszła prosto tutaj. Złe duchy przywiodły ją przed szatana, gdzie oburzona zapytała, dlaczego demony kontrolują ją; przecież na ziemi służyły jej spełniając jej rozkazy. Poprosiła również szatana o obiecane królestwo. Diabeł okłamywał ją nawet po śmierci, obiecując, że przywróci ją do życia i nadal będzie używał na ziemi. Oszukując całe życie, dostarczała mu wiele dusz, dlatego też jego kłamstwa brzmiały dla niej bardzo wiarygodnie. W końcu jednak szatan wyśmiał ją i wy­szydził, mówiąc okrutnie: „Zwodziłem cię i wykorzystywałem przez te wszystkie lata. Nigdy nie dam ci mojego królestwa".

Machnął nad nią ręką, w wyniku czego jej ciało zostało zdarte z kości. Krzyczała z bólu, gdy przyniesio­no wielką, czarną księgę przed tron szatana. Otworzył ją i przebiegł palcami po stronach, znajdując imię kobiety. „O tak, służyłaś mi bardzo dobrze na ziemi. Zdobyłaś dla mnie więcej niż pięćset dusz". Dalej kłamał mówiąc: „Twoja kara nie będzie aż tak straszna jak innych". Złe duchy zarechotały. Szatan powstał i wskazał palcem na kobietę. Nagle przez miejsce gdzie stała przetoczył się potężnie brzmiący jak błyskawica wiatr. „Ha, ha, ha" -zaśmiał się diabeł. „Weź sobie twoje królestwo, jeśli tak bardzo chcesz!" Niewidzialna siła rzuciła kobietę na ziemię. „Zamierzasz również tutaj mi służyć?" - śmiał się szatan, podczas gdy ona starała się podnieść. Krzyczała z bólu, kiedy demony zaczęły zdzierać ciało z jej kości. Zawlekli ją na powrót do klatki. A przecież pamiętała obietnice szatana, który mówił, że będzie miała całkowitą władzę i że nigdy nie umrze. Powiedział jej, że ma pa­nowanie nad życiem i śmiercią, a ona mu uwierzyła. Zapewniał, że nikt nie będzie mógł jej zabić oraz obiecał jeszcze wiele innych rzeczy.

Jezus powiedział: „Przyszedłem, aby zbawić wszystkich ludzi. Chciałbym, żeby wszyscy, którzy idą na zatracenie, pokutowali i wzywali Mojego imienia. Nie chcę, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy otrzymali życie wieczne. Przykro to powiedzieć, ale wielu nie upamięta się aż umrze i znajdzie się w piekle. Droga do nieba jest taka sama dla wszystkich ludzi. Musicie na nowo narodzić się, aby wejść do królestwa Bożego. Musicie przyjść do Ojca w Moim imieniu i pokutować ze swoich grzechów. Musicie szczerze oddać swoje serce Bogu i służyć Mu".

Moje dziecko" - kontynuował Jezus - „następna rzecz, którą objawię ci, jest jeszcze bardziej zatrważają­ca. Chcę aby świat usłyszał i poznał, co Duch mówi do zborów. W każdej celi przebywają dręczone dusze. Piekło stale powiększa się, aby pomieścić ich jeszcze więcej. Zachowujesz tutaj wszystkie swoje zmysły. Jeśli byłeś ślepy na ziemi, będziesz ślepy w piekle. Jeśli miałeś tylko jedną ręką na ziemi, będziesz miał tylko jedną rękę w piekle".

Muszę wam to opowiedzieć, abyście pokutowali, gdyż piekło jest straszliwym, przeraźliwym miejscem wielkiego smutku oraz wiecznego płaczu i żalu. Proszę, błagam was, uwierzcie, że to, co mówię jest prawdą. Z trudem przychodziło mi opisywanie tego, czego doświadczyłam. Przygotowując się do napisania tej książki wiele razy chorowałam. Widziałam bowiem w piekle rzeczy zbyt straszne, aby je opowiedzieć, bardziej straszne niż jęki torturowanych, niż odór gnijących ciał, czy przerażający widok dołów ognia i siarki pełnych cierpiących dusz. Zobaczyłam również rzeczy, których Bóg nie pozwolił mi opisać.

Jeśli umierasz na ziemi będąc narodzonym na nowo z Ducha Bożego, dusza twoja idzie do nieba. Jeśli jednak w momencie śmierci nie jesteś pojednany z Bogiem, idziesz prosto do płonącego piekła. Demony za po­mocą ciężkich łańcuchów zaciągną twą duszę przez bramy piekła, po czym zostaniesz wrzucony do dołu i bę­dziesz torturowany. W swoim czasie zostaniesz postawiony przed szatanem. Będziesz świadomy i będziesz czuł wszystko, co przydarzy ci się w piekle.

Jezus powiedział mi również, że w piekle jest miejsce zwane „centrum rozrywki". Dusze uwięzione w dołach nie mogą dostać się tam. Choć różne dusze są dręczone na odmienne sposoby, wszystkie jednak palone są ogniem. „Centrum rozrywki" ma kształt areny cyrkowej. Ci, którzy mają zabawiać diabła, stawiani są na środku areny. Są to ludzie, którzy na ziemi świadomie służyli szatanowi, zamiast Bogu. Wokół areny zebrane są inne dusze, z wyjątkiem tych z dołów. Na scenie znajdują się ci wszyscy, którzy za życia byli przywódcami okultyzmu na świecie: wróżbiarze, czarodzieje, telepaci, czarownice i czarnoksiężnicy - wszyscy, którzy świadomie dokonali wyboru, aby służyć szatanowi. Pracując dla złego zwiedli wielu ludzi i spowodowali, że podążyli oni za szatanem, żyjąc i umierając w grzechu. Ci, którzy zostali zwiedzeni i upadli w grzech przyszli teraz, aby torturować swych zwodzicieli. Jeden po drugim podchodzili i dręczyli ich. W trakcie takich tortur duchowe kości były zabierane i palone w różnych częściach piekła. Dusza była rozdzierana na kawałki, które rozrzucano po całym piekle. Okale­czone dusze odczuwały niewyobrażalny wprost ból. Ci, którzy znajdowali się wokół areny, ciskali w nie kamie­niami. Każda tortura była dozwolona. Dręczone dusze błagały o śmierć, lecz to właśnie była wieczna śmierć. Roz­kazy wydawał tu szatan. To jest jego centrum rozrywki.

Jezus powiedział: „Wiele lat temu zabrałem klucze szatanowi. Przyszedłem tu i uwolniłem Mój lud. Jesz­cze w czasie Starego Testamentu, zanim oddałem Moje życie na krzyżu, raj znajdował się blisko piekła. Te miej­sca kiedyś znajdowały się w raju. Teraz szatan wykorzystuje je do swoich złych celów. Powiększył on również ich liczbę. Czytelniku, czy będziesz pokutował ze swoich grzechów, zanim nie będzie za późno? Pamiętaj, wszyscy staną przede Mną na sądzie. Raj został usunięty ze swego miejsca w pobliżu piekła, kiedy zmarłem i powstałem na nowo przez moc Boga, Mojego Ojca".

Powiem wam jeszcze, że te pomieszczenia, na dwadzieścia siedem kilometrów wysokie, służą jako wię­zienie dla tych, którzy byli pracownikami ciemności, którzy byli w służbie grzechu, posługiwali się demonicznymi mocami, okultyzmem i wielbili szatana.

Następnie Jezus powiedział: „Chodź, chcę ci coś pokazać". Nagle znaleźliśmy się w powietrzu na wyso­kości około jednego kilometra. Byliśmy w centrum wnętrzności piekła, pośrodku wysokiego na dwadzieścia sie­dem kilometrów bloku więziennego. Wyglądało to tak, jakbyśmy byli w środku studni, w której z powodu ciem­ności nie widać góry ani dołu. Żółte światło zaczęło wypełniać przestrzeń. Ścisnęłam rękę Jezusa. „Drogi Panie, dlaczego tu jesteśmy?" - zapytałam. W tym momencie zaczął wiać wiatr z potężnym szumem i siłą huraganu. Wielkie fale ognia przelewały się po ścianach bloku więziennego, paląc wszystko na swojej drodze. Płomienie dosięgały wnętrza każdej z cel, przynosząc przerażające krzyki bólu i rozpaczy. Chociaż ogień nie zrobił Jezusowi ani mnie żadnej krzywdy, byłam jednak przerażona patrząc na dusze, które próbowały ukryć się przed płomienia­mi we wnętrzach swych cel. Z lewej strony zaczął dochodzić złowrogi dźwięk. Spojrzałam i zobaczyłam szatana; stał do mnie tyłem i cały płonął. On nie tylko nie spalał się, ale wprost przeciwnie, rozpalał cały ten ogień. Stał cały w płomieniach i radował się z krzyków biednych, dręczonych dusz. Kiedy szatan poruszał ręką, wystrzeli­wały z niego wielkie kule ognia, a wówczas z wnętrza cel dochodziły nas łamiące serce krzyki bólu. Dusze były palone żywcem przez żar bardziej gorący niż jezioro ogniste, jednak nie mogły umrzeć. Demony również przyłą­czyły się do radości szatana, który chodził od celi do celi, dręcząc straconych.

Jezus powiedział: „Szatan karmi się złem. Uwielbia się w bólu i cierpieniu czerpiąc z tego siłę". Obser­wowałam jak szatan palił się czerwono żółtym płomieniem. Dziki, porywisty wiatr powiewał jego szatą, która nie spalała się. Powietrze wypełniał swąd płonącego ciała. Ponownie uświadomiłam sobie, że horror piekła jest czymś rzeczywistym. Szatan kroczył w płomieniach, które nie mogły go dotknąć. Chociaż widziałam tylko jego plecy, zewsząd dochodził mnie jego śmiech. Obserwowałam go, kiedy oddalił się w chmurze dymu, zabierają ze sobą płonący ogień w górę wnętrzności piekła. Usłyszałam jak odwrócił się i zawołał donośnym głosem, że jeśli wszystkie te dusze nie uwielbią go, znajdą się pośrodku areny w „centrum rozrywki". „Prosimy - nie! Szatanie, uwielbimy cię!" - krzyczeli, uniżając się i oddając mu cześć. Im bardziej go wielbili, tym bardziej był tego spra­gniony. Uwielbienie przybierało na sile, aż całe sklepienie piekła rozbrzmiewało od tego hałasu.

Jezus powiedział: „Wszyscy, którzy przebywają w celach, żyjąc na ziemi słyszeli prawdziwą ewangelię. Wiele razy oferowałem im Swoje zbawienie, a Mój Duch starał się dotknąć ich Bożą miłością; nie upamiętali się jednak i nie przyszli do Mnie".

Podczas, gdy Jezus mówił do mnie, szatan wykrzykiwał do straconych dusz: „Ha, ha, to jest wasze króle­stwo - wszystko, co kiedykolwiek będziecie mieć! Moje królestwo przykrywa całą ziemię i cały świat pod nią. To jest wasze wieczne życie!" W tym czasie z cel dochodziły krzyki rozpaczy.

Jezus rzekł: „Moje zbawienie jest za darmo. Kto chce, niech przyjdzie, a będzie wyratowany od tego miejsca wiecznej kaźni. Nie odrzucę go precz. Jeśli byłeś czarownikiem lub czarnoksiężnikiem, jeśli nawet podpi­sałeś pakt z diabłem, Moja moc złamie to, a Moja przelana krew zbawi cię. Zabiorę przekleństwa z twojego życia i wykupię cię od piekła. Oddaj Mi swoje serce, abym mógł cię rozwiązać i uczynić wolnym".

 

 

 

10. Serce piekła

W nocy szliśmy z Jezusem do piekła, którego wizję miałam ciągle przed oczyma. W ciągu dnia próbo­wałam powiedzieć innym o tym co widziałam, ale nie wierzyli mi. Czułam się słaba i samotna i tylko dzięki Bożej łasce mogłam czynić to dalej. Cała chwała należy do Jezusa Chrystusa, naszego Pana.

Następnej nocy ponownie wróciliśmy do piekła. Szliśmy obrzeżem wnętrzności piekielnych. Rozpozna­wałam miejsca, w których już byłam poprzednio. Dookoła te same gnijące ciała, ten sam odór, to samo zepsute gorące powietrze. Byłam już tym zmęczona. Jezus poznał moje myśli i powiedział: „Nigdy cię nie zostawię, ani nie opuszczę. Wiem, że jesteś słaba, ale wzmocnię cię". Dotyk Jezusa wzmocnił mnie i poszliśmy dalej. Przed nami zobaczyłam wielki, czarny obiekt, wielkości boiska do baseballu, który wznosił się i opadał. Przypomniałam sobie, że było to serce piekła. Z czarnego serca wychodziło coś, co wyglądało jak wielkie ramiona lub rogi, które szły w górę na powierzchnię ziemi i rozchodziły się po całym świecie. Zastanawiałam się, czy były to rogi, o któ­rych mówi Biblia. Ziemia wokół serca była sucha i brązowa i \v promieniu dziesięciu metrów wysuszona na pył. Czerń serca była najczarniejszą z czarnych, jednak mieszała się z czymś, co przypominało rysunek na skórze wę­ża. Poruszało się i biło jak prawdziwe serce. Przy każdym uderzeniu wydobywał się z niego straszliwy odór. Oto­czone było złym polem siłowym. Ze zdumieniem patrzyłam na to serce, zastanawiając się jakie jest jego zadanie.

Jezus wyjaśnił: „Te odnogi, które wyglądają jak arterie serca, są rurociągami, które wychodzą na ziemię i wylewają na nią wszelkie zło. To są rogi widziane przez Daniela. Reprezentują królestwa zła na ziemi. Jedne z nich już były, niektóre trwają obecnie, a inne nastaną w przyszłości. Powstaną królestwa zła, a Antychryst będzie rządził wieloma ludźmi, miejscami i rzeczami, próbując - jeśli to będzie możliwe - zwieść każdego, kto będzie wybrany. Wielu odpadnie i oddadzą chwałę bestii i jej obrazowi. Z głównych odnóg, czy też rogów, wyrosną mniejsze odnogi. Wyjdą z nich demony, złe duchy i wszelkiego rodzaju złe moce. Zostaną wypuszczone na ziemię i pouczone przez szatana, aby czyniły wiele złych rzeczy. Słowa te są prawdziwe. Królestwa wraz ze złymi mo­cami będą posłuszne bestii i wielu pójdzie za nią na zatracenie. Wszystkie te rzeczy mają swój początek właśnie tu, w sercu piekła".

Wszystko to powiedział mi Jezus i przykazał, abym opisała to w książce i przekazała światu. Słowa te są prawdziwe. Jezus Chrystus objawił mi te rzeczy, aby wszyscy mogli poznać i zrozumieć dzieła szatana oraz jego złe plany na przyszłość. Pan Jezus powiedział: „Chodź za Mną". Przez drzwi, które otworzyły się przed nami, weszliśmy do wnętrza serca. Usłyszałam krzyki, a straszny odór zaparł mi dech. Wszystkim, co widziałam w ciemności był Jezus. Trzymałam się bardzo blisko Niego.

I wtedy, niespodziewanie Jezus zniknął! Stało się to, do było nie do pomyślenia. Znalazłam się sama w środku serca piekła! Ogarnęło mnie przerażenie, a strach ścisnął moją duszę. Krzyczałam za Jezusem: „Gdzie jesteś?! Gdzie jesteś?! Proszę, wróć Panie!" Wołałam, ciągle wołałam, lecz bez rezultatu. „Pomóż mi Boże, muszę się stąd wydostać!" Zaczęłam biec w ciemności. Gdy dotykałam ścian, wydawało mi się, że oddychają i zbliżają się do mnie. I nagle przestałam już być sama. Usłyszałam rechot dwóch demonów, które po chwili związały mi ręce. Szybko skuły mnie łańcuchami i zaczęły ciągnąć głębiej do wnętrza. Krzyczałam za Jezusem, lecz nie było żadnej odpowiedzi. Broniąc się walczyłam ze wszystkich sił, a duchy ciągnęły mnie dalej. W końcu zaprzestałam oporu. Nagle poczułam straszny ból. Miałam wrażenie jakby moje ciało zdzierano ze mnie. Wrzeszczałam przera­żona. Moi oprawcy wrzucili mnie do celi i przekręcili klucz w zamku. Krzyczałam jeszcze głośniej. Śmiali się szyderczo i mówili: „Płacz nic nie pomoże. Kiedy nadejdzie twój czas, zabierzemy cię przed oblicze naszego mistrza. Będzie cię torturował dla swojej przyjemności". Moje ciało przesiąkło ohydnym odorem serca. „Dlaczego tu jestem? Co jest nie tak? Czy zwariowałam? Wypuśćcie mnie stąd! Wypuśćcie!" - wołałam bez rezultatu.

Po chwili zaczęłam odczuwać ściany celi, w której się znajdowałam. Były zaokrąglone i delikatne, jak coś żywego. Stwierdziłam, że rzeczywiście były żywe i zaczęły się poruszać. „Panie" - krzyczałam - „Gdzie jesteś? Co się dzieje?" Jedyną odpowiedzią było tylko echo. Strach, najbardziej przerażający strach, ścisnął moją duszę. Po raz pierwszy od chwili, kiedy Jezus mnie opuścił, zaczęłam uświadamiać sobie, że jestem stracona bez­powrotnie, bez nadziei. Szlochałam i nieustannie wzywałam Jezusa. W ciemności usłyszałam głos mówiący: „Nic ci nie da wołanie do Jezusa. Jego tu nie ma". Przyćmione światło zaczęło wypełniać to miejsce. Po raz pierwszy mogłam dostrzec inne cele - takie jak moja - umieszczone w ścianach serca. Przed nami w powietrzu rozpościerała się jakaś błona, a jakaś lepka, błotnista substancja przepływała przez nasze cele. Kobieta z sąsiedztwa powiedziała do mnie: „Jesteś stracona w tym miejscu udręki. Stąd nie ma wyjścia". Mogłam zaledwie dostrzec ją w tym świe­tle. Podobnie jak ja nie spała, lecz mieszkańcy innych cel wyglądali tak, jakby spali lub byli w transie. „Nie ma dla nas nadziei, nie ma!" - krzyknęła.

Wypełniło mnie uczucie osamotnienia i całkowitej rozpaczy. Nie pomogły mi słowa kobiety, które usły­szałam: „To jest serce piekła. Jesteśmy tu dręczeni, lecz nasze tortury są o wiele łagodniejsze niż w innych czę­ściach piekła". Odkryłam później, że mówiąc to, kłamała. „Czasami" - kontynuowała - jesteśmy prowadzeń: przed szatana, który torturując nas dla własnej przyjemności karmi się naszym bólem, czerpiąc siłę z naszych krzyków rozpaczy i smutku. Zawsze mamy przed oczyma nasze grzeszne życie. Wiemy, że poznaliśmy kiedyi Pana Jezusa, lecz odrzuciliśmy Go i odwróciliśmy się od Boga. Mamy to, o co prosiliśmy. Zanim tu przyszłam byłam prostytutką. Dla pieniędzy spałam z mężczyznami i kobietami. Nazywałam to miłością. Zniszczyłam wiele domów. Wiele lesbijek, pederastów i cudzołożników znajduje się w tych celach".

Krzyczałam w ciemność: „Nie należę do tego miejsca. Jestem zbawiona i należę do Boga. Dlaczego znaj­duję się tutaj?" Nie padła jednak żadna odpowiedź.

Nagle demony wróciły i otworzyły drzwi zabierając mnie z celi. Jeden ciągną, a drugi pchał mnie wzdłuż drogi. Dotknięcia demonów były dla mojego ciała jak palące płomienie. Raniły mnie bardzo. „Jezu, gdzie jesteś. Proszę, pomóż mi Jezu!" - krzyczałam. Przede mną z rykiem zapłonął ogień, lecz zatrzymał się zanim mnie do­tknął. Wydawało mi się, że zdzierano ze mnie ciało. Czułam ból, którego nie sposób sobie wyobrazić. Byłam niewiarygodnie zraniona. Czasami niewidzialna siła rozdzierała moje ciało, a kiedy indziej złe duchy w formie nietoperzy gryzły mnie całą.

,.Drogi Panie Jezu" - wołałam - „Gdzie jesteś? Proszę Cię, zabierz mnie stąd".

Byłam pchana i ciągnięta, aż stanęłam na otwartej przestrzeni w środku serca piekła. Rzucono mnie przed czymś, co wyglądało jak ołtarz. Leżała na nim wielka otwarta księga. Usłyszałam złowrogi śmiech i nagle zdałam sobie sprawę, że leżę przed szatanem. Diabeł zwrócił się z krzykiem: „Nareszcie cię dostałem!" Szarpnęłam się z przerażeniem, lecz uświadomiłam sobie, że nie mówi tego do mnie, lecz do kogoś przede mną. „Ha, ha, ha. W końcu mogę cię zniszczyć z powierzchni ziemi. Zobaczymy jaką dostaniesz karę". Wziął księgę i przebiegł pal­cem po jej stronach. Odczytał imię straconej duszy i wymierzył jej karę.

Drogi Panie, czy to wszystko dzieje się naprawdę?"

Byłam następna. Demony wepchnęły mnie na platformę i zmusiły, abym się pokłoniła przed szatanem Usłyszałam ten sam złowrogi śmiech. „Długo na ciebie czekałem i w końcu cię mam" - zawołał ze złośliwą rozko­szą. „Próbowałaś mi uciec, lecz teraz dostałem cię". Strach, jakiego nigdy wcześniej nie czułam, sparaliżował mnie. Moje ciało zostało ponownie ze mnie zdarte. Spętana wielkimi łańcuchami spojrzałam po sobie. Wygląda­łam jak inni; byłam szkieletem pełnym martwych, ludzkich kości, w których pełzały robaki. Ogień rozpoczynając się u moich stóp, pokrył mnie całkowicie. Ponownie krzyczałam: „Panie Jezu, co się stało, gdzie jesteś?" Szatan nie mógł przestać śmiać się. „Nie ma tu Jezusa" - powiedział. „Ja jestem teraz twoim królem. Będziesz ze mną na zawsze. Jesteś teraz moja!" Targały mną złe przeczucia. Nie czułam Boga, miłości, pokoju ani ciepła. Wszystkimi jednak zmysłami czułam strach, nienawiść, niewyobrażalny wprost ból i bezgraniczny smutek. Wołałam, aby Jezus wyratował mnie z tego, ale nie było na to żadnej odpowiedzi.

Szatan powiedział: „Ja jestem teraz twoim Panem". Podniósł ręce przywołując do siebie demony. Na­tychmiast zły, szkaradny duch wszedł na platformę i ściągnął mnie z niej. Był wielki. Miał twarz nietoperza, pazu­ry na rękach i okropnie śmierdział. „Co mam z nią zrobić, szatanie?" - zapytał zły duch. W tym samym momencie pochwycił mnie również inny demon, cały owłosiony i o twarzy dzika. „Zabierzcie ją do najgłębszej części serca -do miejsca, gdzie zawsze będzie miała wszelkie okropności przed swoimi oczyma. Tam nauczy się nazywać mnie Panem".

Zostałam zaciągnięta w bardzo ciemne miejsce i wrzucona do czegoś zimnego i lepkiego. Jak byłam w stanie czuć w tym samym czasie zarówno chłód, jak i palenie ognia? Nie wiedziałam. Ogień palił moje ciało, a robaki wypełzały z mego wnętrza. Powietrze wypełniały jęki zmarłych.

Panie Jezu, dlaczego tu jestem? Drogi Boże, pozwól mi umrzeć" - zawołałam z rozpaczą. Nagle światło zalało miejsce, gdzie siedziałam. Ukazał mi się Jezus i wziął mnie w Swoje ramiona. W tym samym momencie znaleźliśmy się u mnie w domu. „Drogi Panie Jezu, gdzie byłeś?" - płakałam. Łzy spływały mi po policzkach.

Nie mogłam odwrócić głowy od widoku dusz maszerujących w ogień, których nikt nie próbował zatrzy­mać. Zawołałam: „Panie, wstrzymaj ich, zanim dosięgnie ich ogień!" Jezus odpowiedział tylko: „Kto ma uszy, niechaj słucha, kto ma oczy, niechaj patrzy. Dziecko Moje, stań przeciw złu i grzechowi. Powiedz moim sługom, aby byli wierni i wzywali imienia Pana. Jesteś tu ze Mną żeby opowiedzieć im o piekle. Niektórzy nie uwierzą ci, inni powiedzą, że Bóg jest zbyt dobry, aby posyłać ludzi' do piekła. Powiedz im, że Słowo Moje jest prawdziwe. Powiedz im także, że niewierzący będą mieli swój udział w jeziorze ognistym".

 

 

11. Zewnętrzna ciemność

Noc w noc schodziliśmy z Jezusem do piekła. Za każdym razem, gdy przechodziliśmy przez serce, trzy­małam się bardzo blisko Pana Jezusa. Ogarnął mnie wielki strach, kiedy przypomniałam sobie, co mi się tam wy­darzyło. Wiedziałam, że muszę iść dalej, aby dusze były zbawiane, lecz tylko dzięki miłosierdziu Bożemu było to w ogóle możliwe.

Zatrzymaliśmy się przed grupą demonów, które monotonnie śpiewały, wielbiąc szatana. Sprawiało im to ogromną radość. Jezus powiedział: „Sprawię, że usłyszysz, o czym oni rozmawiają".

Pójdziemy dzisiaj do tego domu i będziemy dręczyć jego mieszkańców. Jeśli się dobrze spiszemy, do­staniemy od szatana większą moc" - mówiły. „Zadamy im mnóstwo bólu, porazimy chorobą, damy im wiele tro­ski". Zaczęły tańczyć i śpiewać pieśni uwielbienia dla szatana, czerpiąc chwałę z czynienia zła. Jeden z demonów rzekł: „Musimy bardzo uważać na wierzących w Jezusa, gdyż mogą nas wyganiać". „Rzeczywiście" - powiedział drugi - „na imię Jezus musimy uciekać". „Tak, tylko, że nie idziemy do tych, którzy znają Jezusa i moc Jego imie­nia" - dodał inny.

Moje anioły" - powiedział Chrystus - „strzegą Mój lud przed złymi duchami, których działania są wtedy bezskuteczne. Chronią również wielu niewierzących, choć ci często o tym nawet nie wiedzą. Posyłam wielu anio­łów, aby zatrzymali przewrotne plany szatana. Wiele demonów przebywa na ziemi i w powietrzu. Pozwolę ci zobaczyć tylko niektóre z nich. Dlatego właśnie prawda ewangelii musi być głoszona. Oswobodzi ona ludzi i będę mógł całkowicie chronić ją przed złem. W Moim imieniu jest uwolnienie i radość. Dana Mi jest wszelka moc na niebie i ziemi. Nie bój się szatana, bój się Boga".

Idąc przez piekło, w pewnym momencie stanęliśmy przed ogromnym, ciemnym mężczyzną. Był okryty ciemnością i miał wygląd anioła. Trzymał coś w swej lewej ręce. Jezus rzekł: „To miejsce zwane jest zewnętrzną ciemnością".

Usłyszałam płacz i zgrzytanie zębów. Nigdzie wcześniej nie poczułam takiej całkowitej beznadziejności, jak w tym właśnie miejscu. Anioł, który stał przed nami nie miał skrzydeł. Był wysoki na dziesięć metrów i do­kładnie wiedział co robi. W dłoni trzymał wielki dysk. Obracał się powoli podnosząc dysk wysoko w górę, jakby szykował się do rzutu. Brzeg dysku tonął w ciemności, zaś w jego środku płonął ogień. Anioł cofnął swą rękę, jakby chciał wziąć większy zamach. Zastanawiałam się, kim był i co właściwie tu robił. Jezus, poznawszy moje myśli, powiedział: „To jest zewnętrzna ciemność. Przypomnij sobie, co mówi Moje Słowo: „Synowie Królestwa będą zaś wrzuceni do ciemności na zewnątrz: tam będzie płacz i zgrzytanie zębów."

Panie" - zawołałam - „czy oznacza to, że znajdują się tu Twoje sługi?" „Tak" - odpowiedział - „to są ci, którzy odeszli z powrotem do świata po tym, jak powołałem ich; słudzy, którzy bardziej umiłowali świat, zamiast Mnie, znów tarzają się w błocie grzechu. Są tu wszyscy, którzy nie utwierdzili się w prawdzie i świętości. Lepiej będzie miał ten, który nigdy nie zaczął mi służyć, od tego, który poznał prawdę lecz odwrócił się ode Mnie. Uwierz Mi! Jeśli zgrzeszyłeś, masz adwokata przed Ojcem. Jeżeli będziesz pokutować ze swoich grzechów, będę wierny i oczyszczę cię z niesprawiedliwości. Jeśli jednak nie opamiętasz się, przyjdę w momencie, w którym się nie spodziewasz i zostaniesz odcięty razem z niewierzącymi, i wrzucony do ciemności na zewnątrz".

Przyglądałem się, jak anioł ciemności cisnął dyskiem daleko, daleko w ciemność. „Moje Słowa znaczą dokładnie to, co mówią - „Zostaną wrzuceni do ciemności na zewnątrz" ".

Nagle znaleźliśmy się w powietrzu, podążając za lecącym dyskiem. Zbliżyliśmy się do jego krawędzi i zajrzeliśmy do środka. W jego centrum płonął ogień. Widziałam ludzi unoszących się na płonących falach. Nie było tu żadnych demonów, czy też złych duchów, tylko dusze płonące w morzu ognia. Obrzeża dysku skrywała nieprzenikniona ciemność. Jedynie blask płomieni rozświetlał nocne powietrze. W świetle tym ujrzałam ludzi starających się dopłynąć do krawędzi dysku. Niektórym z nich prawie się udawało, lecz natychmiast zostali ścią­gnięci z powrotem w płomienie, przez siłę pochodzącą ze środka dysku. Widziałam jak ich ciała stały się szkiele­tami z mglistymi duszami w swoich wnętrzach. Poznałam wtedy, że była to jeszcze jedna część piekła. I wówczas ujrzałam w wizji aniołów otwierających pieczęcie, pod którymi znajdowały się królestwa i narody. W czasie gdy aniołowie łamali pieczęcie, widziałam mężczyzn i kobiety, chłopców i dziewczęta maszerujących prosto w pło­mienie. Patrzyłam na to z upiorną fascynacją, zastanawiając się, czy znam kogoś z tych upadłych sług Bożych. Nie mogłam odwrócić głowy od widoku dusz maszerujących w ogień, których nikt nie próbował zatrzymać. Zawoła łam: „Panie, wstrzymaj ich, zanim dosięgnie ich ogień!" Jezus odpowiedział tylko: „Kto ma uszy, niechaj słucha, kto ma oczy, niechaj patrzy. Dziecko Moje, stań przeciw złu i grzechowi. Powiedz Moim sługom, aby byli wierni i wzywali imienia Pana. Jesteś ty ze Mną, żeby opowiedzieć im o piekle. Niektórzy nie uwierzą ci, inni powiedzą, że Bóg jest zbyt dobry, aby posyłać ludzi do piekła. Powiedz im, że Słowo Moje jest prawdziwe. Powiedz im także, że niewierzący będą mieli swój udział w jeziorze ognistym".

 

12. Rogi

Jezus powiedział: „Dzisiaj Moje dziecko, pójdziemy do innej części piekła. Chcę opowiedzieć ci o rogach i pokazać, jak będą wykorzystywane, aby wyprowadzać złe duchy i siły demoniczne na powierzchnię ziemi. Sły­sząc słowa Jezusa, zaczęłam mieć wizję. Widziałam w niej starą farmę, wyglądającą na opuszczoną, otoczoną wymarłymi drzewami i wysoką, martwą trawą. Całe podwórze zaśmiecone było bezużytecznymi rzeczami. Nie było tam życia. Farma wydawała się zapadać w środku. Nigdzie w pobliżu nie widziałam żadnych innych budyn­ków. Wszędzie obecna była śmierć. Poznałam, że farma była częścią piekła, lecz w dalszym ciągu nie rozumiałam tego wszystkiego. W środku za oknami poruszały się ogromne ludzkie cienie. Coś złego było w ich wyglądzie. Jeden z cieni podszedł do drzwi wejściowych i otworzył je. Ze środka wyszedł wielki człowiek, o potężnej mu­skulaturze i stanął na werandzie. Widziałam go bardzo wyraźnie. Miał( około dwóch metrów wzrostu i budowę ciężkiego dźwigu. Skórę miał w takim samym kolorze, jak reszta otoczenia. Na sobie miał tylko spodenki, tego samego szarego, martwego koloru. Miał bardzo dużą głowę. W rzeczywistości jego głowa była tak duża, że nogi mu się wyginały pod jej ciężarem. Zamiast nóg miał kopyta. Był ponury i zły. Miał martwe oczy i bardzo szeroką twarz. Wydawał się być bardzo stary. Widziałam w wizji, jak to straszliwe stworzenie zeszło z werandy na po­dwórze. Kiedy szedł, ziemia drżała. Z jego głowy wyrastały potężne rogi, które rosły i rosły tak, że nie było widać ich końca. Z wielkiego rogu wyrastały mniejsze. Jego głowa przypominała straszliwą bestię, pełną mocy i znisz­czenia. Każdy jego krok wstrząsał ziemią. Jezus powiedział: „Patrz!" Widziałam, jak rogi rosnąc, rozprzestrze­niały się i dochodziły do domów, kościołów, biur, szpitali, do wszelkich budynków na całej ziemi, czyniąc wielkie spustoszenie. Dostrzegłam, jak bestia przemówiła i wiele złych duchów zostało wyrzuconych na ziemię. Zoba­czyłam również wielu ludzi skuszonych przez te demoniczne siły, wpadających przez te sidła szatana. Mamy wybrać dobro przeciw złu, pomyślałam. Usłyszałam, jak Duch Pański mówi: „Jesteśmy na wojnie - dobro przeciw złu". Nagle pojawiła się czarna chmura, która skryła wiele złych postaci wychodzących na powierzchnię ziemi. Była w niej cała obrzydliwość, której Bóg nienawidzi. Widziałam powstające na ziemi królestwa, miliony ludzi podążających za złymi siłami. Spostrzegłam, jak stare rogi odpadły, a na ich miejscu wyrosły nowe. Usłyszałam Jezusa, mówiącego: „Rzeczy te właśnie zaczynają się dziać! Rzeczy, które były, które są i które jeszcze nadejdą. W czasach ostatecznych zło się bardzo rozprzestrzeni, a ludzie będą kochali siebie samych zamiast Boga. Kobiety i mężczyźni bardziej umiłują swoje domy, samochody, posiadłości, budowle, interesy, swoje srebro i złoto niż Mnie. Pokutujcie, gdyż jestem Bogiem Zazdrosnym. Nic nie może zająć miejsca przed uwielbieniem Mnie, ani synowie, ani córki, ani mężowie, ani żony. Bóg jest duchem i należy Mu«oddawać cześć w duchu i w prawdzie.

Patrzyłam, jak rogi rozprzestrzeniały się po całej ziemi, wzrastając wysoko do nieba. Powstawały nowe królestwa. Cała ziemia pełna zniszczenia była w trakcie wojny. Wielu ludzi wielbiło bestię, która chodziła tam i z powrotem, jakby w zamyśleniu, a ziemia trzęsła się pod jej krokami. Po paru minutach weszła z powrotem do domu. Czarne chmury podniosły się. Cała ziemia pokryta była trupami. Zobaczyłam świat w samym środku wiel­kiego ucisku. Zaczęłam modlić się całym swym sercem. „Panie, pomóż nam!", krzyczałam. Wtedy dwie inne ogromne bestie w duchowej postaci, wyszły na zewnątrz ziemi i zaczęły ze sobą walczyć. Obserwował to wielki tłum ludzi. Nagle coś wyrosło pomiędzy nimi. Przestały walczyć. Stały teraz po obu stronach wielkiego statku. Obie bestie starały się zniszczyć statek, lecz nie były w stanie. Wepchnęły go z powrotem pod ziemię i stanęły ze sobą twarzą w twarz, gotowe ponownie podjąć walkę.

Usłyszałam głos mówiący: „Patrz!"

Gdy tak stałam i patrzyłam, w miejscu, gdzie stał pogrzebany statek, pokazało się światło. Statek ponow­nie ukazał się na powierzchni ziemi i zmienił się w ogromny dysk. Bestie przemieniły się również, stając się teraz wielkie i czarne. Drzwi z przodu dysku otworzyły się i jasny strumień światła odsłonił kondygnację schodów prowadzących w głąb ziemi. Usłyszałam głos mówiący: „Do piekła". W powietrzu unosił się silny zapach zła. Poczułam się stracona i zgubiona. Z dysku wypływała siła, która paraliżowała mnie. Nie miałam gdzie uciekać. Chociaż byłam w postaci duchowej, czułam, że jestem w potrzasku. I nagle Jezus wyrwał mnie z tego w górę. Patrzyłam teraz na wszystko z wysoka. Ze środka ziemi zaczęły wyjeżdżać schody. Kiedy znalazłam się obok Pana, poczułam się bezpiecznie. Usłyszałam głos: „Bestia wychodzi z piekła".

Jezus powiedział: „Rzecz ta wydarzy się w przyszłości. Napisz, aby wszyscy o tym wiedzieli".

W mojej wizji ruchome schody wynosiły na powierzchnię demoniczne siły i złe duchy. Po obu stronach dysku stały dwie bestie, które ponownie zaczęły się przemieniać. Usłyszałam potężny ryk, podobny do dźwięku silników pracujących na najwyższych obrotach. Głowy bestii powiększyły się, a ich ręce zaczęło wypełniać świa­tło. Widziałam, jak obie połączyły się z dyskiem. Wiele dusz jakby we śnie, maszerowało do środka jednej z be­stii. Obserwowałam to przez godziny, aż w końcu bestia została wypełniona ludźmi do pełna. Zaryczała potężnie, jak samolot gotowy do startu, czerpiąc swoją siłę z dysku. Unosząc się w powietrze znowu przybrała ludzką po­stać, a podczas lotu jej głowa emanowała światłem. Biła od niej wielka moc. Kiedy znikła w niebiosach, jej głowa ponownie stała się statkiem. Jeszcze nie umilkł ryk pierwszej bestii, kiedy druga zaczęła wypełniać się duszami, a gdy już była pełna, przybierając ludzką postać wystartowała jak rakieta i połączyła się z pierwszą bestią. Obie wolno płynęły po szarym niebie. Słyszałam ich głośny ryk, dopóki nie znikły mi z oczu. Zastanawiałam się, co to znaczyło. Widziałam statek, czy też osiadający na nim dysk. Ziemia przykryła go, więc straciłam go z oczu. Kiedy wizja zaczęła kończyć się, zobaczyłam wielką salę rozpraw i pomyślałam o potężnym, białym tronie Najwyższego Sędziego.

 

 

  13. Prawe ramię piekła

Po pierwszej wizji poszliśmy z Jezusem do innej części piekła. Pan zwrócił się do mnie: „Rzeczy, które zobaczysz to wydarzenia czasów ostatecznych. Jesteśmy teraz w prawym ramieniu piekła". Miałam następną wizję.

Weszliśmy na wysokie, wyschnięte wzgórze. Z jego szczytu ujrzałam wijącą się w dole rzekę. Nie było tu żadnych demonów, złych duchów, czy też dołów ognia i siarki, tylko wielka rzeka wijąca się między niewidzial­nymi, spowitymi ciemnością brzegami. Podeszliśmy do niej i spostrzegłam, że była pełna krwi i ognia. Przyglą­dając się uważnie, ujrzałam wiele dusz powiązanych ze sobą łańcuchami. Ciężar łańcuchów wciągał je pod po­wierzchnię jeziora ognia, a one płonęły w tym ogniu piekielnym. Zauważyłam również, że miały postać szkiele­tów z mglistymi duszami w swoich wnętrzach.

Co to jest?" - zapytałam Pana. „To są dusze niewierzących i bezbożnych. Ukochali swoje ciała bardziej niż Boga. Są to mężczyźni i kobiety, którzy utrzymywali stosunki seksualne wbrew naturze, którzy nie pokutowali i nie zostali zbawieni ze swoich grzechów. Cieszyli się z życia w grzechu i wzgardzili moim zbawieniem".

Stojąc obok Jezusa, zajrzałam do jeziora płomieni, w których ogień huczał jak wielki piec, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Wkrótce zbliżyły się aż do bramy prawego ramienia piekła. Dosięgał prawie naszych stóp, lecz nie wyrządził nam krzywdy. Rzeka spalała wszystko na swojej drodze. Przyglądałam się twarzy Jezusa. Biła z niej czułość i smutek. On zawsze okazywał miłość i współczucie dla straconych dusz. Zaczęłam płakać i miałam pragnienie opuścić to miejsce udręki, gdyż dalsza droga była dla mnie prawie nie do zniesienia. Spojrza­łam ponownie na płonące dusze. Były ognisto czerwone, a ich kości były sczerniałe i spalone. Słyszałam krzyki rozpaczy i żalu.

Pan powiedział: „To jest ich tortura, łańcuch za łańcuchem są połączeni ze sobą. Pożądali wbrew swemu rodzajowi, mężczyźni mężczyzn, kobiety inne kobiety, robiąc to, co jest wbrew naturze. Sprowadzili wiele mło­dych chłopców i dziewcząt na drogę grzechu. Nazywali to miłością lecz końcem tego był grzech i śmierć. Wiem, że wiele dziewcząt i chłopców, mężczyzn i kobiet zostało zmuszonych siłą do czynienia tych ohydnych rzeczy. Wiem o tym i nie policzę im tego grzechu. Ludzie, którzy spowodowali, że ta młodzież zgrzeszyła, otrzymają surowszy wyrok. Będę sądził sprawiedliwie. Do grzeszników, mówię: „Pokutujcie, a okażę wam miłosierdzie. Wołajcie, a wysłucham was". Raz za razem przypominałem, aby dusze te upamiętały się i poddały Mi się. Przeba­czyłbym i oczyścił. W Moim imieniu mogli być wolni, lecz nie usłuchali się. Pragnęli bardziej pożądliwości ciała niż miłości żywego Boga. Ponieważ jestem święty, wy również musicie być święci. Nie dotykajcie nieczystych rzeczy, a przyjmę was" - powiedział Pan.

Spojrzałam na dusze w jeziorze ognia i zrobiło mi się niedobrze.

Gdyby tylko zwrócili się do Mnie, zanim nie było za późno" - kontynuował Jezus. „Moja krew została przelana po to, aby każdy mógł przyjść do Mnie. Dałem Swe życie, aby nawet najgorszy z grzeszników mógł żyć". Tłumy dusz przesuwały się w rzece ognia. Płynęły nie mając szansy ucieczki z płomieni. Kiedy przepływały obok nas, słyszałam krzyki skruchy i żalu.

Weszliśmy na zbocze obok rzeki; siedziała na nim wielka kobieta, która zataczała się w przód i w tył, jakby była pijana. Miała na sobie napis „Wielki Babilon". Wiedziałam, że ta matka wszelkiej obrzydliwości po­chodzi prosto z piekła. Emanowała z niej złowroga moc. U jej stóp widziałam tłumy różnych narodowości. Ko­bieta miała siedem głów i dziesięć rogów. Była pijana krwią świętych, proroków oraz męczenników zabitych na ziemi. „Wyjdź z niej i nie miej z nią nic wspólnego; w swoim czasie zostanie zniszczona" - powiedział Pan. Prze­szliśmy obok niej. Zaczęło się ściemniać. Teraz jedyne światło pochodziło od Jezusa. Podeszliśmy do następnego wzgórza. W oddali widać było w powietrzu gorące płomienie. Atmosfera stawała się natarczywie gorąca. Krążąc wokół wzgórza, stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami mającymi nacięcia i szczeliny. Wisiał na nich ciężki łań­cuch z kłódkami, od których biły wielkie płomienie. Zastanawiałam się, co to wszystko oznacza. Nagle ciemna postać, okryta długą, czarną peleryną, ukazała się w drzwiach. Człowiek ten miał bardzo starą i zmęczoną twarz. Skóra twarzy wyglądała jakby została naciągnięta na kości czaszki. Wyglądał, jakby miał z tysiąc lat.

Jezus powiedziała do mnie: „Za tymi drzwiami jest otchłań bez dna. Moje Słowo jest prawdziwe". Pło­mienie z zewnątrz podniosły się tak, że aż drzwi zaczęły uginać się pod ich naporem.

Drogi Panie" - powiedziałam - „będę się cieszyć, gdy szatan zostanie wrzucony do otchłani i wszelkie zło zostanie zatrzymane, aż dopełni się czas".

Chodź" - odpowiedział - „słuchaj, co Duch mówi do zborów. Czas się kończy, a Ja wzywam grzeszni­ków do upamiętania się i do zbawienia. Patrz, co się stanie".

Stojąc na polanie z Panem, miałam wizję. Ujrzałam w nie ogromnego węża bijącego w powietrze swoim olbrzymim ogonem. Patrzyłam, jak ten duchowy wąż poruszała, się ze straszliwą siłą. Ponownie zobaczyłam go w prawym ramieniu piekła, jak wyczekiwał. Wiedziałam, że nie uderzy na ziemię, zanim Boże Słowo nie wypełni się. Widziałam ogień i dym wydobywające się ze środka ziemi. Dziwna mgła formowała się pod jej powierzchnią. Tu i tam pokazywały się strzępki ciemności. Z głowy ognistego węża zaczęły wyrastać rogi pełne złych mocy.

Szatan wydał rozkaz i wtedy zły, ognisty wąż wyszedł z prawego ramienia piekła i uderzył na ziemią z wielką siłą, raniąc i niszcząc wielu ludzi.

Jezus powiedział: „To się wydarzy w czasie ostatecznym. Chodźmy wyżej'.

Czytelniku jeśli żyjesz w którymś z tych grzechów, które opisałam, proszą, przestań grzeszyć i wezwij imienia Jezus, aby cię zbawił. Nie musisz iść do piekła. Wołaj do Jezusa, kiedy wciąż jest blisko. Wysłucha cię i zbawi. Każdy, kto wzywa imienia Pana, będzie zbawiony.

 

 

14. Lewe ramię piekła

Proroctwo Jezusa dla wszystkich. Pan powiedział: „Rzeczy, o których mówią właśnie zaczynają się na ziemi, a inne niedługo się zaczną i nadciągną na całą ziemią. Wąż ognisty jest częścią zwierzęcia. Proroctwa i objawienia, które właśnie czytacie, są prawdziwe. Uważajcie i módlcie się. Kochajcie się nawzajem. Bądźcie święci, a swoje ręce miejcie niesplamione. Mężowie, miłujcie swoje żony, jak Chrystus umiłował kościół. Mężo­wie i żony, miłujcie się wzajemnie, jak Ja was miłuję. Ustanowiłem małżeństwo i pobłogosławiłem je Moim Sło­wem. Zachowajcie swoje małżeńskie łoże nieskalane. Oczyśćcie się z wszelkiej niesprawiedliwości i bądźcie czyści, jak Ja jestem czysty. Święci ludzie Boga zostali zwiedzeni przez pochlebców. Nie dajcie się zwieść: Bóg nie da się z siebie naśmiewać. Poznanie i zrozumienie będzie wam dane, gdy otworzycie swoje uszy i będziecie Mnie słuchać.

To jest poselstwo Pana do zborów: „Wystrzegajcie się fałszywych proroków, którzy stoją na Moim świętym miejscu i zwodzą pochlebstwami ziemię. Mój święty lud zasypia pod wpływem fałszywego nauczania. Obudź się, obudź! Mówię wam, że wszelka niesprawiedliwość jest grzechem. Oczyśćcie się ze wszelkiego ciele­snego i duchowego grzechu. Moi święci prorocy żyli świętym życiem, lecz wy zbuntowaliście się przeciwko Mnie i Mojej świętości. Sami sprowadziliście na siebie grzech. Zgrzeszyliście i popadliście w niewolę choroby i śmier­ci. Postępowaliście niegodziwie i przewrotnie; zbuntowaliście się przeciwko Mnie. Odstąpiliście od Mojej nauki i od Moich wyroków. Nie usłuchaliście słowa Moich sług, proroków i prorokiń. Spadły na was same przekleństwa zamiast błogosławieństwa i ciągle odmawiacie przyjścia do Mnie, nie chcecie pokutować ze swoich grzechów. Jeśli nawrócicie się i oddacie Mi cześć owocem sprawiedliwości, pobłogosławię wasze domy i uszanuję wasze małżeńskie łoża. Jeśli się uniżycie i poddacie się Mi, wysłucham was i pobłogosławię. Słuchajcie wy, którzy jeste­ście w służbie Mojego Świętego Słowa. Nie nauczajcie Mojego ludu odstępstwa od ich Boga. Pamiętajcie, że sąd zaczyna sią od domu Bożego. Jeśli się nie upamiętacie, usunę was z powodu grzechu, jakiego nauczaliście Mój lud. Czy myślicie, że jestem głuchy i nie słyszę, że jestem ślepy i nie widzę? Wy, którzy powstrzymujecie prawdę poprzez waszą niesprawiedliwość, którzy napełniacie wasze kieszenie srebrem i złotem kosztem ubogich, poku­tujcie, mówię, kiedy jeszcze jest czas. W dniu sądu staniecie przede Mną sami i zdacie sprawę z tego, co zrobili­ście z Moim Świętym Słowem. Jeśli wezwiecie Mnie w pokucie, usunę przekleństwo z waszej krainy i pobłogo­sławię was potężnym błogosławieństwem. Jeśli się upamiętacie i będziecie się wstydzić waszych grzechów, okażę wam współczucie i miłosierdzie i nie wspomnę już nigdy waszych czynów. Módlcie się, abyście mogli się ostać. Powstańcie do życia i żyjcie. Pokutujcie przed ludźmi, których zwiedliście swoją fałszywą nauką. Powiedzcie im, że zgrzeszyliście i rozproszyliście Moje owce. Pokutujcie przed nimi. Oto przygotowują świętą armię. Będzie czyniła dla Mnie dzieła i zniszczy twoje piedestały. Armią tą są święci mężczyźni i kobiety, chłopcy i dziewczęta. Zostali namaszczeni do głoszenia prawdziwej ewangelii, do tego, aby kłaść ręce na chorych i przywoływać grzeszników do upamiętania się. Jest to armia pracujących mężczyzn, gospodyń domowych, kawalerów, panien i szkolnych dzieci. Są zwykłymi ludźmi, gdyż niewielu znakomitych tego świata odpowiedziało na Moje wołanie. W przeszłości byli niezrozumiani, źle traktowani, przeklinani i odrzucani, lecz błogosławiłem ich odwagą w świętości i duchu. Zaczną wypełniać Moje proroctwa i będą czynić Moją wolę, a Ja będę pośród nich przebywał, mówił do nich i pracował. Są to ci, którzy zwrócili się do Mnie całym swoim sercem, duszą, umysłem i siłą. Ar­mia ta przebudzi wielu do sprawiedliwości i czystości ducha. Wkrótce zacznę się wśród nich poruszać, wybierając tych których chcą. Wyszukam ich spośród miast i wsi. Chociaż wielu z nich zaskoczonych będzie Moim wybo­rem, zobaczycie, jak wyruszą przez ziemię i z powodu Mojego imienia będą czynić wielkie rzeczy. Patrzcie, a zobaczycie Moją moc w działaniu. Ponownie mówię do was, abyście nie plamili swojego małżeńskiego łoża. Nie plamcie ciała, w którym mieszka Duch Święty. Grzech ciała prowadzi do grzechu ducha. Utrzymajcie swoje mał­żeńskie łoża nieskalanymi. Stworzyłem kobietę dla mężczyzny i mężczyznę dla kobiety, i ustanowiłem, że tych dwoje złączy się w świętym związku małżeńskim. Ponownie mówię wam, obudźcie się!"

Miałam jeszcze wiele wizji w lewym ramieniu piekła. Pan przykazał mi jednak, abym nie objawiała ich jeszcze teraz. Wiele z nich dotyczyło czasów ostatecznych, kiedy wielu z Bożego ludu odpadnie i będzie zgubio­nych. W wizjach dostałam objawienia na temat ciała Chrystusa, służby synów Bożych, dzieci bestii i przyszłego powrotu Chrystusa. „Później im to objawisz" - powiedział Jezus - „ale jeszcze nie teraz".

Ta armia" - rzekł Pan - „która została przepowiedziana przez proroka Joela, zrodzi się z tej ziemi i bę­dzie czynić wielkie dzieła dla Boga. Syn sprawiedliwości powstanie z uzdrowieniem w Swoich skrzydłach. Zdepcze złych ludzi i staną się oni prochem pod Jego stopami. Obdarzę Moją armię darami, a ona wykona Moje potęż­ne dzieła. Będzie czynić wielkie dzieła dla Pana Chwał. Wyleję Mojego Ducha na wszelkie ciała, a wasi synowie i

córki będą prorokować. Armia ta będzie walczyła przeciwko siłom zła i zniszczy dzieła szatana. Zdobędą wielu dla Jezusa Chrystusa, zanim nadejdzie dzień, w którym powstanie bestia" - powiedział Pan.

Jezus powiedziała do mnie: „Chodź, czas wracać". W końcu opuściliśmy wizje i lewe ramię piekła. By­łam szczęśliwa. Kiedy odchodziliśmy, Jezus powiedział: „Powiedzcie swoim rodzinom, że ich kocham i napomi­nam ich w miłości. Powiedzcie im, że zachowam ich przed złem, jeśli Mi zaufają".

 

15. Dni Joela

Słyszałam głos mówiący: „Napisz to, gdyż rzeczy te są prawdziwe i wierne". Ponownie byłam z Panem w Duchu. Był wielki, wywyższony, a Jego głos był potężny jak grzmot. „Ziemio, rzeczy o których mówię mają miejsce, były już i wkrótce nadejdą. Jestem Początkiem i Końcem. Służcie Mi, swojemu Stwórcy, gdyż obdarzam życiem, nie śmiercią. Powstańcie z grzechu i wołajcie Mojego imienia, a uzdrowię was i uwolnię, rzeczy, o któ­rych mówi ta książka, są prawdziwe i wkrótce nadejdą. Pokutujcie, gdyż czas jest bliski i Pan chwał wkrótce po­wróci. Czuwajcie, gdyż nie znacie dnia ani godziny. Wielka nagroda przygotowana jest dla wyczekujących Mego przyjścia. Pobłogosławię Moich maluczkich, tych, którzy zachowali wiarę i służyli Mi w prawdzie i sprawiedli­wości. Przygotowałem błogosławieństwo dla tych, którzy byli wierni w swym powołaniu i dla tych, którzy nie zaparli się Mojego imienia. Powiadam, że jeśli Mój lud, nazwany Moim imieniem, uniży się i będzie modlił się, przebaczę im i uzdrowię ich. Pragnę wysłuchiwać, uwalniać i zbawiać wszystkich, którzy wierzą i wzywają Mego imienia. Oczyśćcie się przez post. Zwołajcie uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie razem starszych i wszystkich mieszkańców ziemi w Moim domu i wołajcie do Mnie, gdyż czas jest bliski. Dzień Pana przychodzi jak złodziej w nocy. Wierzcie Mi, a wynagrodzę wam szkody lat, których plony pożarła wam szarańcza, konik polny, gąsienica i inne robactwo. Nikt nie przełamie szeregów, ani pochodu Mojej wielkiej armii, którą powołałem. Będą czynili zdumiewające rzeczy i nie zostaną pokonani, gdyż Ja jestem ich siłą. Ich głosy zabrzmią jak trąby, jak grom za­grzmią i wszyscy usłyszą i poznają, że Ja jestem Pan, wasz Bóg".

 

Drogi Panie Jezu, modlę się, abym okazała się być godną w tej armii. Chcę się w niej znaleźć, lecz wiem, że muszę być czysta i święta, jak Jezus był święty i czysty. Ojcze oczyść mnie przelaną krwią Chrystusa. Pomóż mi zachować pokutujące serce, wolne od wszelkiej nienawiści i zgorzknienia. Wiem Ojcze, że wielu ludzi wciąż śpi. Obawiam się, że będziesz musiał potłuc nasze gliniane naczynia i upokorzyć nas, abyśmy wydawali owoce sprawiedliwości. Panie, nie chcę ponownie znaleźć się w piekle i już tam pozostać. Pomóż mi Panie ostrzec ludzi. Daj mi moc, aby powstrzymać powiększanie się piekła. Pomóż mi i Swemu ludowi być dobrymi, łagodnymi, przebaczającymi i kochającymi się wzajemnie. Pomóż nam cały czas mówić prawdę.

Wiem, że Jezus wkrótce powróci, a z Nim Jego nagroda. Wiem, że mam posłanie do świata: „Upamiętajcie się i pokutujcie, gdyż dzień Pana jest już bliski". Ojcze, nie chcę być winna krwi tych ludzi.

  

16. Centrum piekła

Ponownie poszliśmy z Jezusem do piekła. Pan zwrócił się do mnie: „Moje dziecko, narodziłaś się, abyś mogła przekazać, co ci powiedziałem i pokazałem, gdyż rzeczy te są wierne i prawdziwe. Powołałem cię, abyś powiedziała światu, że chociaż piekło istnieje, przygotowałem jednak drogę ucieczki. Nie pokażę ci wszystkich części piekła. Są rzeczy tajemne, których ci nie objawię. Pokażę ci jednak wystarczająco dużo. Teraz zaś chodź, a zobaczysz moce ciemności i ich koniec".

Ponownie zeszliśmy do wnętrza piekła i zaczęliśmy podążać w stronę małego wylotu. Obejrzałam się, aby zobaczyć gdzie jesteśmy i odkryłam, że szliśmy po chodniku wzdłuż rzędu cel, które znajdowały się w cen­trum piekła. Zatrzymaliśmy się przed jednym z pomieszczeń, w którym przebywała piękna kobieta. Nad celą znajdował się napis B.C. (B.C. z ang. Before Christ - Przed Chrystusem, przyp. tłum.). Słyszałam, jak powiedzia­ła: „Panie, wiedziałam, że pewnego dnia przyjdziesz. Proszę, pozwól mi stąd wyjść". Była ubrana w odzienie z czasów starożytnych i była bardzo piękna. Wiedziałam, że przebywa tutaj od wielu stuleci, nie mogąc umrzeć. Jej dusza była ciągle dręczona. Zaczęła szarpać kraty i płakać.

Jezus powiedział do niej łagodnie i ze smutkiem w głosie: „Uspokój się. Wiesz dobrze, dlaczego tu je­steś". „Tak" - odpowiedziała - „lecz mogę się zmienić. Pamiętam, jak wyprowadziłeś wszystkich z łona Abraha­ma. Pamiętam Twe słowa zbawienia. Będę już dobra" - płakała - „i będę Ci służyła". Ścisnęła kraty swoimi drob­nymi dłońmi i zaczęła krzyczeć: „Pozwól mi stąd wyjść! Pozwól mi stąd wyjść!" Nagle zaczęła przemieniać się przed naszymi oczyma. Jej szaty zaczęły się palić. Ciało odpadło i pozostał tylko szary szkielet z wypalonymi dziurami w miejscu oczu i zapadniętą powłoką duszy. Patrzyłam z przerażeniem, jak stara kobieta upadła na pod­łogę. Całe jej piękno przeminęło w jednej chwili. Nie mogło mi się w głowie pomieścić, że przebywała tu, zanim jeszcze narodził się Jezus.

Pan zwrócił się do niej: „Wiedziałaś na ziemi, jaki musi być twój koniec. Mojżesz dał ci zakon i ty go słyszałaś. Jednak zamiast być posłuszna Mojemu zakonowi, wybrałaś wróżby i czary oraz bycie narzędziem w ręku szatana. Nauczałaś nawet sztuki czarnoksięstwa. Ukochałaś ciemność bardziej od światłości, a twoje uczynki były złe. Gdybyś pokutowała w swym sercu, Mój Ojciec przebaczyłby ci. Jednak teraz jest już za późno". W wielkim smutku i ze zbolałym sercem poszliśmy dalej. Jej ból i cierpienie nigdy się nie skończą. Kiedy odchodziliśmy, wyciągała za nami swoje kościste ręce.

Moje dziecko" - powiedział Pan - „szatan używa wielu sposobów, aby niszczyć kobiety i mężczyzn. Dniem i nocą próbuje sprawić, aby ludzie mu służyli. Jeśli świadomie przestajesz służyć Bogu, zaczynasz tym samym służyć diabłu. Wybierz życie, a prawda cię wyswobodzi".

Po przejściu pewnej drogi zatrzymaliśmy się przed następną celą. Usłyszałam męski głos wołający: „Kto tam? Kto tam jest?" Jezus powiedział: „On jest ślepy". Usłyszałam jakiś dźwięk i odwróciłam się. Obok nas stanął wielki demon z ogromnymi - wyglądającymi jak połamane - skrzydłami. Patrzył dokładnie w naszym kierunku. Przybliżyłam się bardziej do Jezusa. Zwróciliśmy się do wołającego człowieka, odwróconego do nas plecami. Był płonącym szkieletem, śmierdzącym śmiercią. Machnął rękoma w powietrzu i wołał: „Pomóżcie mi. Niech mi ktoś pomoże!" Jezus powiedział do niego czule: „Człowieku, uspokój się".

Mężczyzna odwrócił się i rzekł: „Panie, wiedziałem, że przyjdziesz tu po mnie. Teraz już pokutuję. Pro­szę, pozwól mi stąd wyjść. Wiem, że byłem okropnym człowiekiem, że wykorzystywałem ciężką sytuację innych dla swoich samolubnych celów i korzyści. Wiem, że byłem czarodziejem i że zwiodłem wielu ludzi dla szatana. Panie, jednak teraz bardzo tego żałuję. Proszę, pozwól mi stąd wyjść. Jestem dręczony dniem i nocą w tych pło­mieniach. Nie ma tu wody, a jestem tak bardzo spragniony. Czy nie mógłbyś dać mi się napić?"

Człowiek ten dalej wołał za Jezusem, nawet gdy już odeszliśmy. Spuściłem głowę ze smutkiem. Jezus powiedział: „Wszyscy czarownicy i czyniący zło będą mieli udział w jeziorze płonącym ogniem i siarką. To jest druga śmierć".

W następnej celi również przebywał mężczyzna. Powiedział: „Panie, wiedziałem, że przyjdziesz i uwol­nisz mnie. Długo już pokutuję". Człowiek ten również był szkieletem, pełnym płomieni i robaków. „Człowieku, ciągle jesteś pełen kłamstwa i grzechu. Wiesz dobrze, że byłeś uczniem szatana, kłamcą, który zwiódł wielu. Prawda nigdy nie gościła na twych ustach. Twoją nagrodą zawsze była śmierć. Często słyszałeś Moje Słowa, lecz igrałeś z Moim zbawieniem i Duchem Świętym. Przez całe życie kłamałeś i nie słuchałeś się Mnie. Należysz do swego ojca, szatana. Wszyscy kłamcy będą mieli swój udział w jeziorze ognia. Bluźniłeś przeciwko Duchowi Świętemu". W odpowiedzi człowiek zaczął kląć i wygadywać wiele złych rzeczy na Pana. Poszliśmy dalej. Dusza ta była stracona na zawsze w piekle.

Jezus rzekł: „Każdy, kto przychodzi do Mnie i straci swe życie z Mego powodu, odnajdzie je, i to o wiele bardziej obfite. Grzesznicy muszą jednak pokutować, kiedy ciągle jeszcze są na ziemi. Nie można pokutować, będąc już w piekle. Wielu grzeszników chce służyć Bogu i szatanowi sądząc, że mają nieograniczony czas na przyjęcie Bożej łaski do swego życia. Prawdziwie mądrzy dzisiaj podejmą decyzję, komu chcą służyć".

Podeszliśmy do następnej celi. Wydobywał się z niej rozpaczliwy płacz boleści. Zajrzeliśmy do środka i zobaczyliśmy szkielet człowieka leżącego na podłodze, w środku którego znajdowała się brudna, szara dusza. Zauważyłam, że człowiek ten nie miał paru części ciała. Wokół niego rozchodził się dym i płomienie. W jego wnętrzu pełzały robaki. Jezus powiedział: „Człowiek ten popełnił wiele grzechów. Był mordercą i miał w swoim sercu wielką nienawiść. Nie pokutował, ani nie uwierzył nawet, że mogę mu przebaczyć. Gdyby tylko do Mnie przyszedł".

Czy to znaczy" - zapytałam - „że on myślał, że nie wybaczysz mu morderstwa i nienawiści?"

Tak" - odparł Jezus. „Gdyby tylko przyszedł do Mnie i uwierzył, przebaczyłbym mu wszystkie grzechy, wielkie i małe. Zamiast tego, dalej czynił zło i umarł w grzechu. Dlatego też znajduje się tu dzisiaj. Miał wiele okazji aby Mi służyć i uwierzyć ewangelii lecz nie chciał. Teraz jest już na to za późno".

Następną celę, do której podeszliśmy, wypełniał okropny fetor. Zewsząd słyszałam krzyki i jęki żalu zmarłych. Byłam bardzo przygnębiona i prawie chora. Kobiecy głos prosił: „Pomóż mi". Spoglądałam w parę prawdziwych oczu, nie jakichś wypalonych oczodołów. Byłam wypełniona wielkim smutkiem. Cała się od niego trzęsłam. Czułam dla tej duszy wielkie współczucie. Bardzo chciałam wyciągnąć ją z celi i gdzieś z nią uciec.

Tak bardzo boli" - powiedziała. „Panie, będę już postępować właściwie. Kiedyś poznałam Cię i uczyni­łam swoim Zbawicielem". Ścisnęła kraty rękoma. „Dlaczego teraz nie możesz być moim Zbawicielem?" Wielkie kawałki płonącego ciała odpadły z niej i tylko kości ściskały kratę, „Uzdrowiłeś mnie nawet z raka. Powiedziałeś, abym nie grzeszyła już więcej, aby jeszcze gorsze rzeczy nie przyszły na mnie. Próbowałam, wiesz dobrze Panie, że próbowałam. Starałam się nawet świadczyć o Tobie, lecz wkrótce przekonałam się, że ci, którzy głoszą Twoje Słowo nie są popularni. Chciałam, aby ludzie mnie lubili. Powoli odeszłam do świata i pochłonęła mnie jego po­żądliwość. Nocne kluby i alkohol stały się ważniejsze od Ciebie. Straciłam kontakt z moimi chrześcijańskimi przyjaciółmi i wkrótce stałam się siedem razy gorsza, niż poprzednio. I chociaż sypiałam z kobietami i mężczy­znami, nigdy nie zamierzałam znaleźć się w piekle. Nie wiedziałam, że zawładnął mną szatan. Ciągle w swym sercu czułam Twoje wołanie, abym pokutowała i była zbawiona, lecz nic z tym nie zrobiłam. Myślałam, że jeszcze ciągle mam czas, że jutro się upamiętam, przyjdę do Jezusa, a On mi przebaczy i uwolni mnie. Czekałam jednak zbyt długo, a teraz jest już za późno" - płakała. Jej oczy wypadły w płomienie i zniknęły. Krzyknęłam i upadłam przed Jezusem. O Boże, jak łatwo ja mogłabym znaleźć się na jej miejscu lub ktoś, kogo kocham! Grzesznicy, proszę, przebudźcie się, zanim nie jest za późno.

Jezus powiedział: „Moje dziecko, niektórzy czytając tę książkę, przyrównają ją do fikcji, czy też do ja­kiegoś filmu, który oglądali. Powiedzą, że to tylko czyjaś wyobraźnia, lecz ty wiesz, że to wszystko jest prawdą.

Wiesz, że piekło jest rzeczywiste, gdyż zabierałem cię tu wiele razy przez Mojego Ducha. Objawiłem ci tę praw­dę, abyś zaświadczyła o niej".

Ludzie, którzy jesteście zgubieni, jeśli sienie upamiętacie, nie ochrzcicie i nie uwierzycie ewangelii Jezu­sa Chrystusa, taki właśnie was czeka koniec.

Podeszliśmy do następnej celi. Był w nie kolejny szkielet z brudnoszarą duszą w swoim wnętrzu. Wołał ze skruchą i bólem w głosie. Nigdy tego nie zapomnę. „Człowiek ten" - powiedział Jezus - „znalazł się tutaj z powodu buntu. Grzech buntu jest taki sam, jak grzech czarów. Ci, którzy znają Moje słowa i Moje ścieżki, słyszeli ewangelię i ciągle nie pokutują, są prawdziwie w buncie przeciwko Mnie. Wielu z tego powodu jest dziś w pie­kle".

Mężczyzna przemówił do Jezusa: „Kiedyś planowałem uczynić cię Panem mego życia, lecz nie chciałem podążać Twoją wąską i prostą ścieżką. Wolałem iść szeroką drogą grzechu. O wiele prościej jest służyć grzecho­wi. Nie pragnąłem być sprawiedliwy. Kochałem swoje grzeszne życie. Bardziej chciałem pić alkohol i czynić rzeczy tego świata, niż być posłusznym Twoim przykazaniom. Teraz jednak chciałbym posłuchać się tych, któ­rych do mnie posyłałeś". Rozpaczliwy szloch wstrząsnął jego ciałem, gdy zapłakał w wielkiej skrusze. „Od lat torturują mnie. Wiem kim jestem i zdaję sobie sprawę, że nigdy stąd nie wyjdę. Dniem i nocą dręczą mnie ogień i robaki. Płaczę, lecz nikt nie spieszy mi z pomocą. Nikt nie troszczy się tutaj o moją duszę, nikt!" Upadł na podło­gę i dalej płakał.

Podeszliśmy do następnej celi. Siedziała w niej kobieta, która wydobywała ze swych kości robaki. Kiedy zobaczyła Jezusa, zapłakała: „Pomóż mi Panie! Będę już dobra. Wypuść mnie stąd". Wstała i chwyciła się krat. Bardzo jej współczułam. Jej ciałem wstrząsał szloch. Powiedziała: „Panie, gdy byłam na ziemi, czciłam Hindu i wiele innych bałwanów. Nie uwierzyłam ewangelii głoszonej mi przez misjonarzy, chociaż słyszałam ją wiele razy. Pewnego dnia umarłam. Wołałam do moich bogów, aby zabrali mnie z piekła, lecz nie mogli. Teraz Panie, chciałabym z tego pokutować". „Za późno" - odparł Jezus.

Płomienie przykryły jej szkielet. Jej krzyk dziś jeszcze wypełnia mą duszę. Szatan ją zwiódł. Ze smutkiem w głosie Jezus powiedział: „Chodź, przyjdziemy tu jutro. Teraz musimy już wracać".

 

17. Wojna w niebiosach

Duch Pański spoczął na mnie i ponownie znaleźliśmy się w piekle. Jezus powiedział: „To, co mówię, jest prawdą. Wiele dusz znajduje się tutaj z powodu czarów, okultyzmu, bałwochwalstwa, nieposłuszeństwa, niewiary, pijaństwa oraz nieczystości ciała i ducha. Chodź, pokażę ci tajemnice i powiem rzeczy tajemne. Objawię ci, jak modlić się przeciwko siłom zła".

Wstąpiliśmy do następnej po sercu części piekła. Jezus oświadczył: „Wkrótce pójdziemy w kierunku szczęk piekielnych, lecz teraz chcę objawić wszystkim, że piekło ciągle się powiększa". Zatrzymaliśmy się. „Patrz i wierz". Spojrzałam mając otwartą wizję. Znajdowaliśmy się z Jezusem wysoko ponad ziemią i spoglądaliśmy w niebo. Wysoko w górze zobaczyłam duchowy okrąg. Był niewidoczny dla ludzkich oczu, jedynie w duchu mo­głam go zobaczyć. Wiedziałam, że wizja dotyczy naszej walki przeciwko książętom i mocom powietrznym. Przy­glądając się, dostrzegłam kilka okręgów. W pierwszym z nich znajdowało się wiele brudnych, złych duchów. Widziałam, jak duchy te przybierały postać czarownic i latały poprzez niebiosa, czyniąc wiele duchowego spusto­szenia. Usłyszałam głos Jezusa: „W Moim imieniu daję moc Mym dzieciom nad tymi złymi duchami. Słuchaj i ucz się, jak się modlić".

Zobaczyłam dziwną postać wychodzącą z innego okręgu, która zaczęła krążyć po nim i rzucać czary. Demon powstał i czynił wiele zła na ziemi. Był to duch czarnoksiężnika. Krążył śmiejąc się. Za pomocą różdżki w ręku rzucał czary na różnych ludzi. Widziałam, jak inne złe duchy przyłączyły się do czarnoksiężnika, a szatan dał im jeszcze większą moc. f

Zaprawdę, co zwiążecie na ziemi, Ja zwiążę w niebie" - powiedział Jezus. „Szatan musi zostać związa­ny, jeśli modlitwy świętych mają być efektywne w czasach ostatecznych".

Oto z innego okręgu wyszedł inny czarodziej i zaczął wydawać rozkazy. Na jego słowa na ziemię spadły deszcz i ogień. Powiedział wiele złych rzeczy i zwiódł na ziemi wielu ludzi. Następne dwa złe duchy przyłączyły się do niego. Byli to książęta reprezentujący moce rządzące w powietrzu. Oni to udzielili swej siły czarownikom zgromadzonym w pewnym miejscu, aby czynić zło. Otoczyli ich słudzy ciemności. Duchy odchodziły i przycho­dziły, jak chciały.

Patrz uważnie, gdyż Duch Święty objawia ci wielką prawdę" - Powiedział Jezus.

W wizji widziałam wiele straszliwych rzeczy dziejących się na ziemi. Zło powiększało się, a grzech ob­fitował. Pod wpływem sił zła wielu ludzi kradło, kłaniało, oszukiwało, raniło się nawzajem, mówiło złe rzeczy i oddawało się pożądliwościom ciała. Na ziemię zstąpiła wszelka obrzydliwość.

Powiedziałam: „Jezu, to wszystko jest takie straszne". Odparł na to: „Moje dziecko, na dźwięk Mojego imienia zło musi uciekać. Przywdziej całą zbroję Bożą, abyś mogła być mocna w tych złych dniach, a dokonawszy wszystkiego - ostać się".

Gdy złe duchy wylały z siebie na ziemię swoją ohydę, podłość i oszczerstwa, zobaczyłam lud Boży, który zaczyna się modlić. Modlili się w imieniu Pana Jezusa i stali w wierze. Kiedy się modlili, Słowo Boże stawało naprzeciw złych duchów, które zaczynały cofać się. Kiedy święci modlili się, moce ciemności traciły to, co zdo­były. Złe czary były łamane. Ci, którzy byli osłabieni przez siły piekielne, zostali wzmocnieni. Kiedy modlili się tak jednym głosem, aniołowie niebiescy stanęli do walki. Widziałam święte anioły, które walczyły z władcami rządzącymi w powietrzu. Aniołowie Boży w nicość obracali wszelkie diabelski moce. Zobaczyłam niezliczone szeregi mocy anielskich. W każdym z nich maszerowało około sześćset aniołów. Pan wydał rozkaz, a Jego moc była potężna. Wzmocnił swój lud i Swoich aniołów aby zniszczyli dzieła szatana. Bóg walczył przeciw złu w niebiosach. Kiedy ludzie modlili się i wielbili Boga, siły ciemności były niszczone. Kiedy jednak przychodziła niewiara, złe moce zaczynały osiągać przewagę.

Mój lud musi mieć wiarę; wierzący muszą zgadzać się ze sobą i ze Mną, jeśli wszystko ma być poddane pod nogi Ojca". Niebo i ziemia muszą zgodzić się ze sobą, jeśli mamy zniszczyć naszych wrogów. Kiedy uwiel­bienie Boga zaczęło podnosić się na ziemi z ust Jego ludu, złe moce cofały się. Widziałam świętych Bożych mo­dlących się z całego serca przeciwko złu; gdy to czynili, złe czary i zaklęcia były łamane, a święci odnosili pełne zwycięstwo.

Podczas gdy aniołowie Pana walczyli z demonami i siłami piekła, ludzie byli uwalniani poprzez modli­twę; będąc wolnymi, wielbili Boga, a ich uwielbienie przynosiło dalsze zwycięstwa. Jednak wtedy, gdy rezultaty modlitwy nie były widoczne od razu, uwielbienie ustawało, a zło zaczęło wygrywać bitwę.

Usłyszałam, jak anioł wielkim głosem powiedział: „Panie, słaba jest wiara Twego ludu. Muszą mieć wiarę w Ciebie, jeśli masz ich wyrwać z rąk szatana. Panie, okaż miłosierdzie dziedzicom zbawienia:. Głos Wszechmocnego odpowiedział: „Bez wiary nie można podobać się Bogu. Pan jednak jest wierny i utwierdzi was".

Ponownie w wizji ujrzałam, jak Bóg wylał Swego Ducha na wszelkie ciało, a ludzie uwierzyli, że Bóg uczyni wszystko, o co Go poproszą, gdyż należą do Niego i szczerze Go kochają. Ludzie uwierzyli w Boga i uwie­rzyli Jego Słowu, a On uwolnił ich. Słowo Boga zaś wzrastało na całej ziemi.

Pan powiedział: „Wszystko jest możliwe dla tych, którzy wierzą;. Czuwam, aby Moje Słowo wykonywało się. Zrób to, co należy do ciebie i bądź pewny, że Ja zrobię to, co należy do Mnie. Jeśli Mój lud stanie w wierze i walce, wydarzy się wiele cudownych rzeczy tak, jak w dniu Pięćdziesiątnicy. Zwróćcie się do Mnie, a wysłucham was. Będę waszym Bogiem, a wy będziecie Moim ludem. Utwierdzę was w sprawiedliwości, prawdzie i szczero­ści".

Widziałam w wizji chrześcijan, którzy rodzili się jak małe dzieci. Widziałam aniołów stojących za nimi, aby ich strzec przed wszelkim złem. Widziałam Pana walczącego i odnoszącego dla nich zwycięstwo. Ujrzałam także dzieci, które wzrosły i pracowały przy żniwie na polu Pana Chwał. Czynili dzieła Pana z radosnym sercem, kochając Boga, wierząc Mu i służąc. Zobaczyłam, jak aniołowie i Słowo Boże połączyły się, aby zniszczyć zło z powierzchni ziemi. Na koniec zobaczyłam pokój, gdy już wszystko zostało poddane pod stopy Boga.

 

 

18. Otwarta wizja z piekła

 Pan powiedział: „Wizja ta dotyczy przyszłości i wkrótce się wypełni. Powrócę jednak, aby odkupić Moją oblubienicę - Mój kościół. Obudź się Mój ludu! Podnieście alarm na całej ziemi, gdyż powrócę, jak mówi Moje Słowo".

Wtedy ujrzałam ognistego węża, który przebywał w prawym ramieniu piekła. Jezus powiedział: „Chodź i zobacz, co Duch mówi do świata". Zobaczyłam, jak rogi węża ognistego wnikają w ciała ludzi na ziemi i wielu zostało przez niego całkowicie opętanych.

W jednym miejscu powstało wielkie zwierzę i zmieniło się w człowieka. Mieszkańcy ziemi uciekali przed nim i chowali się na pustkowiu, w jaskiniach, na stacjach metra oraz w schronach. Szukali jakiejkolwiek ochrony przed wzrokiem zwierzęcia. Nikt nie wielbił Boga, ani nie mówił o Jezusie. Głos powiedział do mnie: „Gdzie jest Mój lud?"

Przyjrzałam się uważnie i dostrzegłam ludzi, którzy przypominali chodzące trupy. W powietrzu czuć było beznadzieję i przygnębienie. Nikt nie skręcał w prawo, ani w lewo. Widziałam ludzi prowadzonych przez jakieś niewidzialne siły. Co jakiś czas w powietrzu rozlegał się głos, a oni byli mu posłuszni. Nikt ze sobą nie rozma­wiał. Zauważyłam również, że ludzie ci mieli wypisane na czołach i rękach cyfry „666". Pilnowali ich żołnierze na koniach i obchodzili się z nimi, jak z trzodą. Amerykańska flaga, wytarta i porwana leżała zapomniana na zie­mi. Nie było tu radości, śmiechu ani szczęścia. Wszędzie widziałam śmierć i zło. Ludzie, jeden za drugim, wcho­dzili do wielkiego sklepu. Szli powoli, jak żołnierz, którego opuściła odwaga. Wszyscy ubrani byli w identyczne, więzienne łachmany. Sklep był otoczony płotem, wokoło którego widać było stojących strażników. Wszędzie, gdzie spojrzałam, widać było żołnierzy w mundurach polowych. Zobaczyłam, jak ci zombi - ludzie wprowadzani byli do sklepu, gdzie mogli kupić tylko najbardziej niezbędne rzeczy. Każdy, kto już dokonał zakupu, był ładowa­ny na wielką, zieloną, wojskową ciężarówkę. Pojazd ten, dobrze strzeżony, przejeżdżał na miejsce. Tutaj, w swego rodzaju klinice, ludzie byli badani, czy nie są chorzy na choroby zakaźne i czy nie są pod jakimś względem ułom­ni. Paru z nich zostało odepchniętych na bok, jako odrzuceni. Po jakimś czasie ci, którzy nie przeszli badań, byli zabierani do drugiego pokoju. Cała ściana tego pokoju wypełniona była różnego rodzaju przyciskami i guzikami.

Drzwi otworzyły się i do środka weszło kilku techników. Jeden z nich zaczął odczytywać po kolei nazwiska osób w pokoju. Kiedy wyczytywał nazwiska, ludzie ci podnosili si«j bez oporu i wchodzili do wielkiego pojemnika. Kiedy byli już w środku, inny technik zamykał za nimi drzwi i naciskał przycisk na panelu. Parę minut potem ponownie otwierał drzwi i wymiatał na zewnątrz to, co z nich pozostało. Nic poza małą kupką popiołu nie zostało po pokoju pełnym ludzi.

Zobaczyłam ludzi, którzy przeszli badania, jak ponownie byli ładowani na ciężarówki i wiezieni na stację kolejową. Nikt nic nie mówił, ani nie rozglądał się. W następnym budynku każdy miał przydzielaną jakąś pracę. Szli do pracy bez żadnego słowa sprzeciwu. Pracowali bardzo ciężko, a po pracy zabierani byli do otoczonego wysokim płotem budynku mieszkalnego. Rozbierali się i szli spać. Nazajutrz znowu mieli ciężko pracować.

Donośny głos przeszył powietrze. Ujrzałam ogromne zwierzę, które usiadło na wysokim tronie. Wszyscy ludzie byli posłuszni zwierzęciu. Widziałam duchowe rogi wychodzące z jego głowy. Wyrastały i sięgały każdego miejsca na ziemi. Zwierzę poddało sobie wiele zwierzchności, wiele biur i coraz bardziej wzrastało we władzę.

Poruszało się między wieloma miejscami, zwodząc wielu ludzi. Bogaci i sławni byli oszukiwani tak samo, jak biedni ludzie bez żadnych praw. Mali i wielcy płacili haracz zwierzęciu.

Do biura wniesiono wielkie urządzenie, z wnętrza którego dobiegał głos zwierzęcia. Również na tym urządzeniu zwierzę umieściło swój znak. Znajdowało się tu również inne urządzenie zwane „wielkim bratem", które mogło penetrować każdy dom oraz kontrolować wszystkie prowadzone interesy. Istniał tylko jeden egzem­plarz tej maszyny i należał właśnie do zwierzęcia. Części urządzenia, które umieszczono w ludzkich domach, były niewidoczne dla ludzkich oczu, lecz za ich pomocą można było kontrolować każde ludzkie posunięcie. Zwierzę obróciło się na tronie, obliczem w moim kierunku. Na jego czole widniał napis „666". Widziałam jak w jakimś innym biurze, pewien człowiek zaczął bardzo złościć się na zwierzę. Domagał się możliwości rozmowy z nim. Wrzeszczał z całych swych sił. Zwierzę ukazało się i bardzo grzecznie powie­działo: „Chodź, mogę zatroszczyć się o wszelkie twoje problemy". Zabrało ono zdenerwowanego człowieka do innego wielkiego pokoju i poprosiło go, aby położył się na stole. Pokój i stół przypominał salę operacyjną. Męż­czyzna dostał zastrzyk znieczulający i położył się pod wielkim urządzeniem. Zwierzę przyczepiło do jego głowy szereg przewodów i włączyło maszynę, na wierzchu której widniał napis: „Ten opróżniacz umysłu należy do zwierzęcia 666".

Schodząc ze stołu, człowiek ten miał to samo puste spojrzenie i ruchy, jak zombi w filmie. Na głowie miał wygolone koło. Wiedziałam, że jego umysł został odmieniony tak, iż mógł być teraz w pełni kontrolowany. Zwierzę powiedziało: „Proszę pana, czy teraz nie czuje się pan lepiej? Czy nie mówiłem, że mogę zatroszczyć się o wszystkie pana problemy? Dałem ci nowy umysł. Teraz już nie będziesz miał żadnych kłopotów ani zmar­twień". Człowiek nie odpowiadał, będziesz posłuszny każdemu mojemu słowu" - powiedziało zwierzę, podno­sząc i przyczepiając małą rzecz do koszuli człowieka. Ponownie zwróciło się do niego, a on odpowiedział mu, nie poruszając nawet ustami. Zachowywał się jak żywy trup.

Będziesz pracował i nie będziesz złościł się, nie będziesz też sfrustrowany. Nie będziesz płakał, ani nie będziesz smutny. Będziesz pracował dla mnie, aż umrzesz. Kontroluję wielu takich jak ty. Niektórzy kłamią, kradną, zabijają, wszczynają wojny, rodzą dzieci, obsługują maszyny, czy też robią wiele innych rzeczy. Wszystko jest pod moją kontrolą". Zwierzę zaśmiało się złowieszczo. Podsunęło człowiekowi papier do podpisu, a on bez mrugnięcia okiem oddał zwierzęciu cały swój majątek.

W mojej wizji widziałam, jak człowiek ten opuszcza biuro zwierzęcia, wsiada do samochodu i jedzie do domu. Kiedy znalazł się przy żonie, próbowała go pocałować, ale nie zareagował na to. Zwierzę sprawiło, że nie odczuwał niczego, żadnych emocji, żadnych uczuć. Wszelkie reakcje żony pozostawały bez jakiejkolwiek odpo­wiedzi z jego strony. W końcu powiedziała: „W porządku, zawołam zwierzę. Ono będzie wiedziało, co z tym zrobić". Po krótkiej rozmowie telefonicznej wyszła z domu i pojechała do budynku, który niedawno opuścił jej mąż.

Zwierzę przywitało ją i zapytało: „Opowiedz mi o wszystkich swoich problemach. Jestem pewien, że mogę ci pomóc". Ujęło ją za ramię i poprowadziło do stołu, na którym wcześniej znajdował się jej mąż. Po takiej samej operacji, ona również stała się bezosobowym sługą zwierzęcia. Na pytanie: „Jak się czujesz?" nie odpowie­działa, zanim nie przyczepiono jej małego urządzenia do bluzki. Wtedy to zrozumiała, że zwierzę było jej mi­strzem i panem. Zaczęła oddawać mu cześć, będziesz reproduktorem" - usłyszała, „Będziesz miała doskonałe dzieci, a one będą mi posłuszne i będą mnie wielbiły".

Ponownie ujrzałam tę kobietę. Tym razem przebywała w innym budynku. Było tu wiele ciężarnych ko­biet, które leżały bez ruchu w swych łóżkach i monotonnie śpiewały, wielbiąc zwierzę. Wszystkie miały na swych czołach cyfry „666".

Zwierzę potężniało, aż jego królestwo objęło całą ziemię. Dzieci dorastały i wkrótce również one szły pod opróżniacz umysłu. Uwielbiały zwierzę i jego obraz. Maszyna ta jednak nie miała mocy nad Bożymi dziećmi.

Usłyszałam głos Pana mówiący: „Ci, którzy oddają cześć zwierzęciu i jego obrazowi, zginą. Wielu zostanie zwiedzionych i wielu upadnie, lecz ja wyratuję Moje dzieci przed zwierzęciem. Rzeczy te będą miały miejsce w czasach ostatecznych. Nie przyjmuj znaku zwierzęcia. Upamiętaj się, zanim nie jest za późno. Zwierze nazwie się człowiekiem pokoju. Przyniesie ono rzekomy pokój wielu narodom w czasie tego chaosu. Będzie w stanie wypełnić świat niedrogimi dobrami tak, że każdy będzie w stanie je kupić. Zbrata się z wieloma narodami, a wielcy tego świata pójdą za jego fałszywym pojęciem bezpieczeństwa. Jednak przed tym czasem wzbudzę armię wie­rzących, którzy staną w wierze i sprawiedliwości. Potężna armia, przepowiedziana przez Joela, usłyszy Mój głos, który brzmieć będzie od wschodu do zachodu słońca. W nocy również będą słuchać Mego głosu i odpowiedzą Mi. Będą pracować dla Mnie i biec jak potężni wojownicy, czyniąc wielkie dzieła dla Mnie, gdyż Ja będę z nimi.

Wszystko to objawił mi Pan Jezus Chrystus w otwartej wizji. Są to słowa Jego ust i dotyczą czasów osta­tecznych. Wróciliśmy z Jezusem do domu. Rozważałam wszystko, co dane mi było zobaczyć i usłyszeć. Zasnęłam modląc się o zbawienie wszystkich ludzi.

  

19. Szczęki piekła 

Następnej nocy zeszliśmy z Jezusem do szczęk piekła. Pan rzekł: „Przebywamy tutaj większość czasu. Nie pokażę ci jednak piekła w całości. Opowiedz światu to, co zobaczysz. Powiedz im, że piekło istnieje napraw­dę: że to wszystko, co opisujesz, jest prawdą".

Idąc, znaleźliśmy się na wzniesieniu górującym nad małą doliną. Dookoła, jak okiem sięgnąć, widziałam stosy ludzkich dusz pokrywające zbocza wzgórza. Słyszałam ich płacz. Panował tu straszny hałas. Jezus powie­dział: „Moje dziecko, to są właśnie szczęki piekła. Za każdym razem, gdy piekło otwiera swe usta, możesz usły­szeć ten straszliwy hałas".

Dusze próbowały wydostać się stąd, ale nie były w stanie, gdyż były jakby przyczepione do zbocza. Zo­baczyłam wiele ciemnych kształtów spadających niedaleko nas i lądujących z głuchym łoskotem u stóp wzgórza. Demony za pomocą wielkich łańcuchów ściągały w dół ludzkie dusze. Jezus powiedział: „Dusze te należą do osób, które zmarły właśnie na ziemi i przybyły do piekła. Działalność ta trwa dniem i nocą". Nagle zapadła wielka cisza. Jezus powiedział: „Kocham cię, Moje dziecko i chcę, abyś opowiedziała ludziom na ziemi o tym miejscu". Spojrzałam daleko w głąb piekielnych szczęk. Wydobywały się z nich krzyki bólu i udręki. Kiedy to wszystko skończy się? Będę cieszyć się, gdy zostanę zachowana od tego wszystkiego.

Nagle poczułam się bardzo opuszczona. Nie potrafię powiedzieć skąd, ale wiedziałam całym swym ser­cem, że Jezus gdzieś odszedł. Bardzo posmutniałam. Odwróciłam się w kierunku miejsca, w którym stał poprzed­nio i rzeczywiście nie było Go tam! „O nie, znowu!?" - krzyczałam. „Jezu, gdzie jesteś?"

To, co teraz przeczytasz, zatrwoży cię. Modlę się, aby przestraszyło cię to na tyle, żebyś stał się wierzą­cym. Modlę się, abyś pokutował ze swoich grzechów i nigdy nie znalazł się w tym straszliwym miejscu. Modlę się, abyś uwierzył mi, gdyż nie chcę, aby ktokolwiek został potępiony. Kocham cię i mam nadzieję, że obudzisz się, zanim nie będzie za późno. Jeśli jesteś chrześcijaninem i czytasz tę książkę, upewnij się co do twojego zba­wienia. W każdym momencie bądź przygotowany na spotkanie z Panem, gdyż czasami nie ma po prostu czasu na pokutę. Zachowaj swoją lampę świecącą i pełną oliwy. Przygotuj się, gdyż nie wiesz kiedy On powróci. Jeśli się jeszcze nie narodziłeś na nowo, czytaj ewangelię Jana 3,16-19 i wołaj do Boga. On uchroni cię przed tym miej­scem wiecznej udręki.

Wołając za Jezusem, zaczęłam zbiegać po zboczu, szukając Go. Zatrzymał mnie wielki demon z łańcu­chem. Zaśmiał się i powiedział: „Nie masz gdzie uciekać, kobieto. Nie ma tu Jezusa, aby cię uratował. Już na zawsze jesteś w piekle". „Nie" - krzyczałam. „Puść mnie!" Walczyłam z nim z całych sił, jednak wkrótce leżałam związana na ziemi. W pewnej chwili lepka, dziwna maź zaczęła pokrywać całe moje ciało. Cuchnęła przy tym tak okropnie, że zrobiło mi się niedobrze. Nie wiedziałam, co będzie działo się dalej.

Wtedy poczułam, jak moje ciało i skóra zaczynają odpadać od kości! Krzyczałam w wielkim przerażeniu: „Jezu, gdzie jesteś?" Spojrzałam po sobie. Ciało, które jeszcze pozostało na mnie, pokryło się dziurami brudnosza­rego koloru i ciągle odpadało ze mnie. Miałam dziury w moich barkach, w nogach, dłoniach i ramionach. Krzy­czałam: „Nie, na zawsze już pozostanę w piekle!" Wewnątrz zaczęłam czuć robaki drążące moje kości. Nawet kiedy ich jeszcze nie widziałam, wiedziałam, że są już we mnie. Starałam się je wyciągnąć, lecz na to miejsce pojawiało się ich jeszcze więcej. Mogłam czuć w rzeczywistości jak gnije moje ciało. Tak, wiedziałam o wszyst­kim i pamiętałam dokładnie, co wydarzyło się na ziemi. Czułam, widziałam, słyszałam i doświadczałam wszelkie męki piekielne. Zobaczyłam swoje wnętrze. Byłam tylko brudnym szkieletem. Odczuwałam wszystko, co się ze mną dzieje. Widziałam innych podobnych do mnie. Wszędzie znajdowały się dusze takie, jak ja.

Krzyczałam w wielkim bólu: „Jezu, proszę, pomóż mi!" Chciałam umrzeć, lecz nie mogłam. Ponownie poczułam ogień rozpalający się u moich stóp. Wołałam: "„Gdzie jesteś, Panie Jezu?!" Rozejrzałam się po ziemi i krzyczałam razem z innymi. Leżeliśmy w małych kupkach w szczękach piekła, jak rzucone gdzieś śmiecie. Nasze dusze ściskał niewyobrażalny ból. Cały czas pytałam: „Gdzie jesteś Panie Jezu?"

Zastanawiałam się, czy to tylko sen i czy mogę obudzić się. Czy rzeczywiście znalazłam się w piekle? Czy popełniłam tak wielki grzech przeciwko Bogu, że straciłam swoje zbawienie? Co się stało? Czy zgrzeszyłam przeciwko Duchowi Świętemu? Przypomniałam sobie całe nauczanie biblijne jakie kiedykolwiek słyszałam. Wie­działam, że gdzieś u góry, nade mną znajduje się moja rodzina. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że znalazłam się w piekle razem z innymi duszami, które znałam i z którymi rozmawiałam wcześniej.

Czułam się strasznie dziwnie, mogąc oglądać swoje własne wnętrze. Robaki ponownie zaczęły wypełzać ze mnie. Krzyczałam z bólu i z przerażenia.

W tym momencie demon powiedział: „Zawiódł cię twój Jezus, nieprawdaż? Cóż, teraz jesteś własnością szatana" Zaśmiał się i usadowił mnie na grzbiecie czegoś. Odkryłam wkrótce, że siedziałam na grzbiecie żywego trupa jakiegoś zwierzęcia, które podobnie jak ja, miało sine, martwe ciało, pełne nieczystości i zgnilizny. Powie­trze wypełniał przeraźliwy odór. Zwierzę ze mną na grzbiecie zaczęło wspinać się na jakiś występ skalny. Panie, gdzie jesteś, pomyślałam. Mijaliśmy wiele dusz wołających o ratunek. Usłyszałam głośny hałas, kiedy szczęki otworzyły się i kolejne dusze wpadły do środka piekła. Ręce miałam związane z tyłu. Ból me był stały. Pojawiał się nagle i odchodził. Za każdym razem, gdy ból przychodził, krzyczałam i czekałam ze strachem, aż minie. My­ślałam, jak się stąd wydostanę? Co jest jeszcze przede mną? Czy to koniec? Co zrobiłam, że zasłużyłam na piekło?

Panie, gdzie jesteś?" - rozpaczałam w bólu. Płakałam, lecz łzy nie płynęły, tylko suchy szloch wstrząsał mym ciałem. Zwierzę zatrzymało się. Podniosłam głowę i zobaczyłam piękny pokój, bogato, ekstrawagancko wyposażony, z błyszczącymi klejnotami w środku. Siedziała w nim piękna kobieta, ubrana w królewskie stroje. Zastanawiałam się z rozpaczą, co to wszystko ma znaczyć. Powiedziałam: „Kobieto, pomóż mi, proszę". Podeszła bliżej i splunęła mi w twarz. Przeklęła mnie i powiedziała do mnie wiele złych rzeczy. „Panie, co mnie jeszcze czeka?" - zawołałam. Zaśmiała się złowrogo. Nagle, tuż przed moimi oczyma, kobieta zaczęła zmieniać się w mężczyznę, kota, konia, szczura i w młodego chłopca. Czymkolwiek chciała być, tym była. Miała wielką, złą moc. Na górze jej pokoju widniał napis „Królowa szatana".

Zwierzę niosło mnie przez kilka godzin i zatrzymało się. Zostałam zrzucona na ziemię. Spojrzałam do gó­ry i zobaczyłam armię mężczyzn pędzących na koniach wprost na mnie; zostałam zepchnięta na bok. Oni również byli szkieletami w sinym kolorze śmierci. Kiedy przejechali, podniesiono mnie i wtrącono do celi. Ktoś zamknął drzwi. Rozglądałam się płacząc z przerażenia. Modliłam się, jednak bez nadziei. Płakałam i pokutowałam tysiące razy za moje grzechy. Myślałam o wielu rzeczach, które mogłam zrobić, aby przyprowadzić innych do Chrystusa i pomóc im, gdy mnie potrzebowali. Pokutowałam za rzeczy, które uczyniłam i za rzeczy, których nie zrobiłam, a chociaż powinnam.

Panie, ratuj mnie!" - wołałam. Ciągle, bez ustanku wołałam do Boga, aby mi pomógł. Nie widziałam Go, ani nie czułam. Byłam w piekle, podobnie jak cała reszta. Upadłam na podłogę w bólu i dalej płakałam. Po­czułam, że jestem stracona w piekle na zawsze. Mijały godziny. W tym czasie słyszałam wiele razy, jak szczęki piekła otwierały się z hałasem i kolejne dusze wpadały do tego straszliwego miejsca. Ciągle wołałam: „Jezu, gdzie jesteś?" Nie było żadnej odpowiedzi. Robaki ponownie zaczęły drążyć moją duchową postać. Czułam je w środku. Wszędzie była obecna śmierć. Nie miałam ciała, organów wewnętrznych, krwi i nadziei. Dalej wyciągałam ze swego wnętrza robaki. Wiedziałam wszystko, co się wydarzyło i chciałam umrzeć, lecz nie mogłam. Moja dusza miała rzyć wiecznie.

Zaczęłam śpiewać o życiu i mocy w krwi Jezusa, która może zbawić od grzechu. Wtedy to przyszły de­mony, trzymając w swych rękach włócznie i zażądały, abym przestała. Zaczęły mnie dźgać. Wszędzie, gdzie mnie raniły, czułam żywy ogień. Ciągle, bez ustanku mnie dźgały. Wołały: „Szatan jest tu bogiem. Nienawidzimy Jezu­sa i wszystkich, którzy Go popierają!" Kiedy nie przestawałam śpiewać, wywlokły mnie z celi i zaprowadzili nad wielką dziurę. Powiedziały: „Jeśli nie przestaniesz, będziesz jeszcze bardziej przez nas dręczona". W końcu prze­stałam i wróciłam do celi.

Przypomniałam sobie werset z Biblii, który mówił o upadłych aniołach zachowanych w związaniu do czasu sądu ostatecznego. Zastanawiałam się, czy nie był to mój sąd. „Panie, zbaw ludzi na ziemi" wołałam. „Obudź ich, zanim nie jest za późno!" Przypomniałam sobie wiele wersetów, lecz nie wypowiadałam ich z obawy przed demonami.

Skażone powietrze wypełnione było krzykami i jękami. Blisko mnie przemknął szczur. Kopnęłam go precz. Pomyślałam o swoim mężu i dzieciach. „Panie, nie pozwól, aby się tu znalazły" - wołałam, gdyż zdawałam sobie sprawę gdzie przebywam. Bóg nie mógł mnie usłyszeć. Pomyślałam, że uszy Wszechmogącego są za­mknięte na krzyki z piekła. Wielki szczur podbiegł i ugryzł mnie. Krzyknęłam i odrzuciłam go od siebie. Byłam jednym wielkim, bolącym ciałem. Ogień znikąd powoli zaczął zbliżać się do mnie. Mijały sekundy, minuty, go­dziny. Byłam grzesznikiem i znalazłam się w piekle. Błagałam o śmierć. Szczęki piekielne wydawały się być całe wypełnione moim krzykiem. Inni przyłączali się do mojego płaczu - straceni na zawsze - bez nadziei! Chciałam umrzeć, lecz nie mogłam.

Upadłam na podłogę, czując całą tę udrękę. Słyszałam, jak szczęki ponownie otworzyły się i następne du­sze wpadły do piekła. Zaczął palić mnie ogień, co spowodowało następną falę bólu. Byłam świadoma wszystkie­go, co się działo. Miałam ostry, jasny umysł. Wiedziałam, że kiedy dusza nie jest zbawiona na ziemi i umiera, przychodzi prosto tutaj. „Mój Boże, ratuj mnie! Proszę, ratuj nas wszystkich!" Przypomniałam sobie całe swoje życie i tych wszystkich, którzy mówili mi o Jezusie. Przypomniałam sobie modlących się o uzdrowienie i to jak Jezus podźwignął ich z choroby. Pamiętałam również Jego słowa o miłości, pocieszeniu i wierności. Pomyślałam sobie, że gdybym była bardziej taka jak Jezus, nie znalazłabym się tutaj. Wspominałam wszystkie dobre rzeczy, które dał mi Bóg - powietrze, którym oddycham, pokarm, dzieci, dom i to wszystko, co dawało mi radość. Lecz jeśli On jest dobrym Bogiem, dlaczego jestem w piekle? Nie miałam siły podnieść się, lecz moja dusza ciągle płakała: „Wypuśćcie mnie stąd!"

Wiedziałam, że gdzieś nade mną rzeczywistość toczy się dalej, że moi przyjaciele i rodzina prowadzą normalne życie, że tam jest śmiech, miłość i dobroć. Wszystko to jednak zaczęło zacierać się pod wpływem ogromnego bólu. Półmrok i ciemna, brudna mgła wypełniały tę część piekła. Wszędzie świeciło żółte, przyćmione światło, a zapach psującego się i gnijącego ciała był wprost nie do zniesienia. Minuty wydawały się ciągnąć jak godziny, a godziny rozciągały się w nieskończoność. Kiedy to wszystko miało się skończyć?

Nie spałam, nie odpoczywałam, nie jadłam, ani nie piłam. Byłam tak wygłodniała i spragniona, jak nigdy wcześniej w życiu. Byłam też bardzo senna, lecz ból nie dawał o sobie zapomnieć. Za każdym razem, gdy szczęki otwierały się, następny ładunek straconej ludzkości lądował w piekle, zastanawiałam się, czy znam kogoś z nich? Czy przyjdzie tu także mój mąż?

Minęło wiele godzin, odkąd znalazłam się w piekle. Zauważyłam, że moją celę zaczyna wypełniać świa­tło. Nagle ogień zgasł, szczury gdzieś uciekły, a ból odszedł. Rozglądałam się za drogą ucieczki, lecz nie widzia­łam żadnej. Zastanawiałam się, co się stało? Spojrzałam na drzwi celi, wiedząc, że dzieje się coś strasznego. I wtedy piekło zaczęło się trząść, a ogień zapłonął na nowo. „Boże, pozwól mi umrzeć" krzyknęłam i zaczęłam drapać swoimi kościstymi dłońmi podłogę celi. Krzyczałam i płakałam, lecz nikt o to nie dbał.

Nagle zostałam wyniesiona z celi przez jakąś niewidzialną siłę. Kiedy odzyskałam świadomość, staliśmy z Panem obok mojego domu. Zawołałam: „Panie, dlaczego!?" i upadłam w rozpaczy u Jego stóp. Jezus powie­dział: „Uspokój się" i nagle spłynął na mnie pokój. Podniósł mnie delikatnie i zasnęłam w Jego ramionach.

Gdy się obudziłam następnego dnia, czułam się bardzo źle. Całymi dniami przeżywałam na nowo okrop­ności piekła wraz z jego torturami. W nocy budziłam się, krzycząc, że pełzają we mnie robaki. Panicznie bałam się piekła.

 

20. Niebo

 Po opuszczeniu szczęk piekła chorowałam przez wiele dni. Kiedy spałam, musiało palić się światło. Po­trzebowałam mieć przy sobie cały czas Biblię i czytać ją bez przerwy. Moja dusza była wstrząśnięta. Wiedziałam teraz, czego doświadcza dusza, gdy trafi na stałe do piekła. Jezus mógłby powiedzieć, abym się uspokoiła i pokój spłynąłby na moją duszę, lecz kilka minut później i tak obudziłabym się, krzycząc histerycznie ze strachu. Przez cały ten czas wiedziałam, że nigdy nie byłam sama. Jezus zawsze był ze mną. Wiedziałam o tym, lecz czasami nie czułam Jego obecności. Bałam się powrotu do piekła. Obawiałam się czasami przebywać w obecności Jezusa, gdyż nie chciałam już więcej z Nim tam wracać. Starałam się opowiedzieć innym o moich doświadczeniach w piekle, jednak nie słuchali mnie. Błagałam ich: „Proszę, odwróćcie się od swoich grzechów, kiedy jeszcze jest czas". Trudno im było uwierzyć w to, że Jezus nakazał mi, abym napisała o piekle.

Pan upewnił mnie w tym, że jest Bogiem, który mnie uzdrawia. Nigdy nie zostałam całkowicie uzdro­wiona chociaż od lat byłam osobą wierzącą. On jednak uzdrowił mnie teraz.

I wtedy ponownie się stało. Będąc w domu z Panem, zaczęliśmy wznosić się wysoko w górę, w niebiosa. Pan powiedział: „Chcę pokazać ci miłość i dobroć Bożą, cudowne dzieła Pana oraz część nieba". Przed nami zo­baczyłam dwie ogromne planety, piękne i wspaniałe w całym swym majestacie. Sam Bóg był tam światłem. Spo­tkał nas anioł i powiedział do mnie: „Ujrzyj dobroć i uprzejmość Pana, twego Boga. Jego miłosierdzie trwa na wieki". Biła od niego wielka miłość i czułość. „Dostąp mocy, potęgi i majestatu Boga. Pokażę ci miejsce, które przygotował On dla Swoich dzieci".

Nagle przed nami wynurzyła się duża planeta wielkości Ziemi" Usłyszałam głos Ojca mówiącego: „Oj­ciec, Syn i Duch Święty są jedno. Ojciec i Syn są jedno; Ojciec i Duch Święty są jedno. Posłałem Swojego Syna na śmierć krzyżową, aby nikt nie musiał zginąć, lecz teraz" - powiedział to z uśmiechem - „pokażę ci miejsce przygotowane dla Moich dzieci. Troszczę się bardzo o wszystkie swoje dzieci. Smucę się, gdy matka pozbywa się swego dziecka, owocu swego łona. Opiekuję się każdym dzieckiem, które zostaje usunięte przed czasem. Wiem o nich wszystkich i troszczę się o nie. Znam czas, kiedy życie zaczyna się w łonie. Wiem o wszystkich dzieciach mordowanych, gdy ciągle są jeszcze w ciałach swych matek, o przerwanych życiach, wyrzuconych i niechcianych. Wiem o wszystkich poronionych i o tych, które urodziły się kalekie. Dusza istnieje od momentu poczęcia. Moi aniołowie schodzą na dół i przynoszą te dzieci do Mnie, kiedy umrą. Mam miejsce, gdzie mogą rosnąć, uczyć się i być kochane. Daję im całe ciała i odnawiam te, które utracili. Daję im ciała chwały".

Na całej planecie odczuwało się, że jest się kochanym. Wszystko było doskonałe. Tu i tam, pomiędzy so­czystą, zieloną trawą i taflami krystalicznie czystej wody, znajdowały się place zabaw z marmurowymi krzesłami i wypolerowanymi na wysoki połysk drewnianymi ławkami, na których można było usiąść. I były tam dzieci. Wszędzie, gdzie tylko spojrzeć, było widać zajęte czymś dzieci. Każde z nich ubrane było w nieskazitelnie białą szatę i sandały. Szaty były tak białe, że aż błyszczały we wspaniałym blasku planety. Obfitość kolorów planety jeszcze bardziej podkreślała biel ich ubrań. Aniołowie strzegli bram, a imiona dzieci zapisane były w księdze. Widziałam malców, którzy uczyli się Słowa Bożego i muzyki ze złotej księgi. Byłam zaskoczona, widząc wszel­kiego rodzaju zwierzęta, które podchodziły i siadały obok dzieci, które uczyły się w tej anielskiej szkole. Nie było tu smutku ani łez. Wszystko było bezgranicznie piękne, radosne i szczęśliwe. Następnie anioł pokazał mi inną planetę pełną życia i wspaniałości, która jaśniała przede mną jak wielkie światło świecące z mocą milionów gwiazd. Z daleka ujrzałam dwie góry z czystego złota, które po zbliżeniu okazały się dwiema złotymi bramami, wysadzanymi diamentami i innymi klejnotami. Wiedziałam, iż była to nowa ziemia, a miasto, które rozciągało się przede mną w chwale, było nowym Jeruzalem - miastem Boga, które zstąpiło na ziemię.

I nagle z powrotem znalazłam się. na starej Ziemi - Ziemi oczekującej ognia ostatecznego, który mógł oczyścić dla chwalebnych Bożych celów. Również tutaj znajdowało się nowe Jeruzalem - stolica tysiąclecia. Widziałam ludzi wychodzących z jaskiń i gór i zmierzających do miasta. Królem był Jezus, a wszystkie narody ziemi przynosiły Mu dary i składały hołd.

Jezus dał mi wykład tej wizji. Powiedział: „Wkrótce powrócę i zabiorę ze sobą tych, którzy pomarli we Mnie, a potem tych, którzy pozostali i żyją, pochwycę do Mnie w powietrze. Dopiero po tym wydarzeniu Anty­chryst będzie rządził ziemią, aż do wyznaczonego czasu; i wówczas nastanie ucisk tak wielki, jakiego nie było nigdy wcześniej, ani potem już nie będzie. Wtedy też powrócę ze swoimi świętymi i szatan zostanie wrzucony do otchłani, gdzie pozostanie w związaniu przez tysiąc lat. W tym czasie Ja - z Jeruzalem - będę rządził ziemią. Po tym okresie szatan zostanie wypuszczony na chwilę lecz pobiję go światłością Mego przyjścia. Stara Ziemia przeminie i nastanie nowa. Zstąpi na nią nowe Jeruzalem, a Ja będę rządził na wieki wieków".

 

21. Fałszywa religia

Pan powiedział: „Jeśli ludzie na ziemi posłuchają się Mnie i będą pokutować ze swoich grzechów, po­wstrzymam dzieła Antychrysta i bestii, aż nadejdzie czas odnowy. Czyż mieszkańcy Niniwy nie pokutowali sły­sząc prorockie słowo Jonasza? Jestem ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki.

Upamiętajcie się, a ześlę wam czas błogosławieństwa. Mój lud musi kochać się i pomagać sobie wzajem­nie. Musi nienawidzić grzechu, lecz kochać grzeszników. Poprzez tę miłość wszyscy poznają, że jesteście Moimi uczniami.

Gdy Jezus mówił, ziemia otworzyła się i ponownie znaleźliśmy się w piekle. Ujrzałam wzgórze pokryte martwymi pniami drzew, którego zbocze pełne było dołów oraz szare sylwetki chodzących i rozmawiających ludzi. Wszystko wokół miało siny kolor. Podążałam za Jezusem krętą i brudną drogą wiodącą na szczyt. Podcho­dząc bliżej, zobaczyłam ludzi, którzy mieli całe, jednakże martwe ciała. Byli związani razem za pomocą liny, która ciągle okręcała się wokół nich. Chociaż nigdzie nie widziałam ognia, wiedziałam, że jesteśmy w piekle. Zobaczyłam bowiem, jak martwe ciała odpadały od kości i ponownie szybko odrastały. Dookoła czuć było śmierć, lecz ludzie zdawali się tego nie zauważać. Pochłonięci byli bardzo poważną konwersacją. Jezus zaproponował: „Posłuchajmy o czym rozmawiają".

Jeden z mężczyzn pytał: „Czy słyszałeś może o tym człowieku zwanym Jezusem, który przyszedł, aby usunąć grzech?"

Tak, znam Jezusa" - odpowiedział ten drugi. „Obmył mnie z moich grzechów. Nawiasem mówiąc nie wiem, co właściwie tu robię".

Ani ja" - powiedział pierwszy.

Jeszcze inny mężczyzna dodał: „Próbowałem świadczyć o Jezusie mojemu sąsiadowi, lecz on nie chciał nawet o tym słuchać. Kiedy mu zmarła żona przyszedł do mnie, aby pożyczyć pieniądze na pogrzeb. Pamiętałem jednak jak Jezus powiedział, że mamy być przebiegli jak węże i niewinni jak gołębice; odwróciłem się więc od niego. Podejrzewałem, że i tak mógłby wydać te pieniądze jeszcze na coś innego. Rozumiesz, musimy być do­brymi szafarzami naszych majętności".

Pierwszy mężczyzna zauważył: „Tak bracie, pewien chłopiec w naszym kościele potrzebował odzieży i butów, lecz jego ojciec pił. Odmówiłem więc kupienia czegokolwiek dla jego syna. Daliśmy mu w ten sposób lekcję".

Cóż" - powiedział drugi, nerwowo szarpiąc wiążącą go linę - „zawsze musimy uczyć innych żyć tak, jak Jezus żył. Ten człowiek nie miał prawa pić. Niech więc cierpi".

Jezus rzekł: „Głupcy, nierozumni, powstańcie do prawdy i kochajcie się żarliwą miłością. Pomagajcie bezradnym, dawajcie potrzebującym, nie oczekując niczego w zamian. Ziemio, jeśli się upamiętasz, będę cię bło­gosławił i nie przeklnę cię. Obudź się ze snu i przyjdź do Mnie. Uniżcie się i skłońcie swe serca przede Mną, a przyjdę i będę z wami mieszkał. Będziecie Moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem".

 

22. Znak bestii

Słyszałam głos Pana mówiącego: „Mój Duch nie zawsze będzie się starał o człowieka. Chodź, zobacz be­stię. W czasach ostatecznych powstanie z ziemi zła bestia, która zwiedzie wielu ze wszystkich narodów ziemi. Zażąda, aby każdy przyjął na siebie - na czoło lub na ramię - jej znak, liczbę „666". Każdy, kto przyjmie ten znak, będzie należał do bestii i razem z nią zostanie wrzucony do jeziora ognistego, płonącego ogniem i siarką. Bestia powstanie z wielkim przyklaskiem całej ziemi, gdyż przyniesie wszystkim taki pokój i powodzenie, jakich nikt nie pamięta. Kiedy już skupi w swych rękach władzę nad całym światem, ludzie bez jej znaku nie będą mogli kupić żywności, ubrań, samochodów, domów, ani żadnej innej rzeczy niezbędnej do życia. Nie mając na sobie jej znaku nie będą też mogli niczego sprzedać. Pan Bóg wyraźnie stwierdza, że ci, którzy przyjmą znak, potwierdzą tym samym swą przynależność do bestii i zostaną odcięci na zawsze od Boga. Będą oni mieli udział z niewierzącymi i czyniącymi nieprawość. Ten znak potwierdza po prostu, że ci, którzy go mają, odrzucili Boga i zwrócili się do bestii dla pożywienia i środków egzystencji.

Bestia i jej zwolennicy będą prześladować tych, którzy nie przyjęli znaku i wielu z nich zabiją. Użyją wszelkich nacisków, aby zmusić wierzących w prawdziwego Boga do oznakowania się. Dzieci i niemowlęta będą zabijane przed oczyma rodziców, którzy nie zgodzili się przyjąć opieczętowania. Będzie to czas wielkiego la­mentu. Ci, którzy przyjmą znak, zostaną zmuszeni do przepisania bestii całego swojego majątku w zamian za obietnicę zaspokojenia przez nią wszelkich potrzeb.

Niektórzy z was osłabną i poddadzą się bestii oraz przyjmą jej znak na swoje ramiona i czoła. Powiecie: „Bóg nam to wybaczy. Bóg to zrozumie". Jednak nie zaprę się Mojego Słowa. Wiele razy ostrzegałem was przez usta Moich proroków i sług ewangelii. Opamiętajcie się teraz, póki ciągle trwa dzień, gdyż nadciąga noc, kiedy odbędzie się sąd. Jeśli nie posłuchacie się bestii i nie przyjmiecie jej znaku, zatroszczę się o was. Przypominam jednak, że wielu z was w tym czasie zginie za prawdę, wielu bowiem zostanie straconych za wiarę w Boga. Bło­gosławieni jednak są ci, którzy umierają w Panu, gdyż wielka będzie ich nagroda.

Zaprawdę nastanie czas pokoju i dobrobytu, w którym bestia zdobędzie uznanie i popularność. Rozwiąże problemy światowe tak, jakby były po prostu niczym. Jednak pokój skończy się rozlewem krwi, a dobrobyt gło­dem na całym świecie. Nie bój się tego, co może uczynić ci człowiek. Bój się raczej tego, który może wrzucić twoją duszę i ciało do piekła. Chociaż nastanie wielki ucisk i prześladowanie, jednak wyrwę was z tego. Zanim jednakże nadejdzie ten zły dzień, utworzę potężną armię, która wielbić Mnie będzie w duchu i w prawdzie. Armia ta czynić będzie dla Mnie rzeczy wielkie i wspaniałe. Dlatego też zgromadźcie się razem i uwielbiajcie Mnie w duchu i w prawdzie. Wydawajcie owoce sprawiedliwości i oddajcie Mi, co Mi się prawnie należy, a zachowam was w tym złym czasie. Upamiętajcie się i ratujcie przed tymi strasznymi rzeczami, które spadną na zbuntowa­nych i niewierzących. Zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem Bożym jest życie wieczne. Przyjdźcie do Mnie, kiedy jeszcze ciągle możecie, a przyjmę was i przebaczę wam. Kocham was i nie chcę, aby ktokolwiek zginął. Uwierzcie temu słowu i żyjcie. Dzisiaj wybierzcie, komu będziecie służyć".

 

23. Powrót Chrystusa

Widziałam powrót Pana. Usłyszałam Jego głos jak głos trąby oraz głos archanioła. Cała ziemia zatrzęsła się, a z grobów powstali zmarli w Panu, na spotkanie z Nim w powietrzu. Wydawało mi się, że przez długie go­dziny słyszałam dźwięki rogów, kiedy ziemia i morze wydawały swoich zmarłych. Pan Jezus Chrystus stał na obłoku, odziany w ogień i obserwował tę pełną chwały scenę. Ponownie usłyszałam głos trąb, i wówczas ci, któ­rzy żyli, wstąpili w górę. Widziałam odkupionych jako miliony świecących punktów skupiających się w wyzna­czonym miejscu w niebie. Tam aniołowie dali im najbielsze szaty i zapanowała ogromna radość. Aniołowie utrzymywali porządek i zajmowali się każdym z osobna. Odkupieni przechodząc przez powietrze zostali przemie­nieni i otrzymali nowe ciała. Niebiosa wypełniły się wielką radością i szczęściem, a aniołowie śpiewali: „Chwała królowi królów!"

Wysoko w niebiosach ujrzałam wielkie, duchowe ciało - to było ciało Chrystusa, które leżało na łóżku, a krew spływała z niego na ziemię. Poznałam, że było to zabite ciało naszego Pana. I nagle zaczęło ono powiększać się i powiększać, aż wypełniło sobą całe niebo. Wchodziły do niego miliony odkupionych. Obserwowałam w zadziwieniu, jak miliony wspinały się schodami do ciała i wypełniały je, zaczynając od stóp, poprzez nogi, ręce, żołądek, serce, aż do głowy. A kiedy zostało wypełnione, zobaczyłam, że było ono pełne mężczyzn i kobiet ze wszystkich narodów i języków ziemi, którzy potężnym głosem wielbili Pana. Miliony siedziały przed tronem. Widziałam aniołów, jak przynieśli księgi, z których odczytano wyroki. Było to miejsce miłosierdzia, wielu więc otrzymało tu swoją nagrodę.

Kiedy przyglądałam się temu, ciemność przykryła całą ziemię i wypełniły ją demoniczne moce. Wszyst­kie złe duchy, bez wyjątku, zostały uwolnione ze swych więzień i rzucone na ziemię. Usłyszałam głos Pana: „Bia­da mieszkańcom ziemi, gdyż nadszedł szatan, aby zamieszkać pośród was". Widziałam wściekłą bestię, która wypuściła swój jad na całą ziemię. Piekło zatrzęsło się z wściekłości, a 7 otchłani wyszły niezliczone hordy złych stworzeń aż cała ziemia pociemniała od ich ilości. Mężczyźni i kobiety płacząc uciekali w góry i do jaskiń. Na całym świecie toczyły się wojny, panował głód i śmierć. Na koniec ujrzałam ogniste konie i rydwany na niebio­sach. Ziemia zatrzęsła się i słońce stało się czerwone jak krew kiedy anioł powiedział: „Słuchaj ziemio, nadchodzi król!"

I wtedy pojawił się na niebie Król królów, a z Nim święci ze wszystkich wieków, odziani w nieskazitelną biel. Przypomniałam sobie, że każde oko zobaczy Go i każde kolano zegnie się przed Nim. Wtedy aniołowie za­puścili swoje sierpy i zaczęli ścinać dojrzałe ziarno - co oznacza koniec świata.

Jezus powiedział: „Pokutujcie i bądźcie zbawieni, gdyż przybliżyło się królestwo Boga. Moja wola i Moje Słowo wypełnia się. Prostujcie ścieżki Pana".

Pomyślałam wtedy, że musimy kochać się nawzajem. Musimy mocno stanąć w prawdzie i napominać na­sze dzieci w świetle rychłego przyjścia Chrystusa, gdyż Król prawdziwie nadchodzi!"

  

24. Końcowe napomnienie

Jezus powiedział: „Powiedzcie tym, którzy są na świecie, aby nie byli pyszni oraz, aby nie ufali wątpli­wemu swojemu bogactwu, lecz ufali żywemu Bogu, który obdarza obficie wszystkim ku własnej radości. Chodź­cie w Duchu, a nie będziecie oddawali się pożądliwości ciała. Nie dajcie się zwieźć: Bóg nie da się z siebie na­śmiewać. Co człowiek sieje, to będzie żąć. Siejąc z ciała, zbierzecie skażenie. Siejąc z Ducha, zbierzecie żywot wieczny. Uczynkami ciała są: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spory, zazdrość, gniew, knowanie, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwo, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne. Ci, którzy te rzeczy czynią,, nie odziedziczą Królestwa Bożego. Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność i wstrzemięźliwość. Ci, którzy należą do Chrystusa, ukrzyżowali swoje ciała wraz z namiętnościami i żądzami swymi.

Kiedy Słowo Boże wypełni się, wtedy nadejdzie koniec. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy powróci Syn Boży, nawet On sam. Słowo szybko się wypełnia. Przyjdźcie jak małe dzieci i oczyśćcie się z uczynków ciała. Powiedzcie do Mnie: „Jezu, wejdź do mojego serca i przebacz mi moje grzechy. Wiem, że jestem grzesznikiem i pokutuję z moich nieprawości. Obmyj mnie swoją krwią i uczyń czystym. Zgrzeszyłem przeciwko niebu i prze­ciwko Tobie i nie jestem godzien nazywać się synem. Przyjmuję Cię przez wiarę jako mego Zbawiciela".

Dam wam pastorów według Mego serca i będę waszym pasterzem. Czytajcie Słowo i nie opuszczajcie waszych wspólnych zgromadzeń. Oddajcie Mi całe wasze życie, a zachowam was. Nigdy was nie opuszczę, ani nie zawiodę".

Ludzie, poprzez jednego Ducha mamy dostęp do Boga. Modlę się, aby każdy z was przyszedł i oddał swoje serce Jezusowi.

 

25. Wizja nieba

Niektóre z tych wizji były mi dane, zanim jeszcze Jezus zabrał mnie do piekła. Niektóre zaś otrzymałam pod koniec mojej drogi przez to straszliwe miejsce.

Podobieństwo Boże

Wizję tę otrzymałam rozmyślając, modląc się głęboko i wielbiąc Boga. Miejsce, w którym się modliłam, wypełniła Chwała Pana. Wielkie fale ognia, jaskrawe światła i pełna majestatu moc stanęły przed moimi oczyma. Pośrodku ognia i świateł znajdował się Boży tron, a na tronie siedziało podobieństwo Boże. Radość, pokój i mi­łość wypływały od Boga Wszechmogącego. Powietrze wokół tronu wypełnione było małymi cherubinkami, śpie­wającymi i całującymi Pana po twarzy, rękach i nogach. Śpiewali: „Święty, święty, święty jest Pan Bóg Wszech­mogący". Na głowach cherubinków i na końcach ich skrzydeł spoczywały języki ognia. Ruch ich skrzydeł zdawał się być zsynchronizowany z poruszaniem się mocy i chwały Pańskiej. Cherub podleciał do mnie i dotknął moich oczu.

 

26. Proroctwo od Jezusa

Kiedy po raz pierwszy ukazał mi się Jezus, powiedział: „Kathryn, zostałaś wybrana przez Ojca, aby towa­rzyszyć ci w drodze przez otchłań piekła. Pokażę ci wiele rzeczy na temat piekła i chcę, aby świat poznał je. Po­wiem ci, co masz napisać, aby książka ta stała się prawdziwym zapisem nieznanych dotąd rzeczy, które jednak istnieją naprawdę. Mój Duch objawi ci tajemnice wieczności, sądu, miłości, śmierci i życia pozagrobowego".

Tak brzmi poselstwo Pana do straconego świata:

Nie chcę, abyś poszedł do piekła. Stworzyłem cię dla Mej radości oraz aby mieć z tobą wieczną spo­łeczność. Jesteś Moim stworzeniem i kocham cię. Przyjdź do Mnie, kiedy jestem obok ciebie, a wysłucham i od­powiem ci. Chcę ci przebaczyć i błogosławić cię".

Do tych, którzy narodzili się na nowo:

Nie opuszczajcie waszych wspólnych zgromadzeń. Schodźcie się razem, aby modlić się i studiować Moje Słowo. Wielbijcie Mnie w duchu uświęcenia".

Słowo Pana do kościołów i narodów:

Moi aniołowie ciągle walczą za dziedziców zbawienia oraz za tych, którzy mają się nimi stać. Ja się nie zmieniam. Jestem ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Szukajcie Mnie, a wyleję na was Swojego Ducha. Wasi synowie i córki będą prorokować. Będę czynił pośród was wielkie rzeczy".

Jeśli jesteś jeszcze nie zbawiony, proszę, poświęć ten czas i zegnij kolana przed Panam; proś Go, aby wybaczył ci twoje grzechy i uczynił cię Swoim dzieckiem. Jeżeli nawet będzie cię to kosztować, powinieneś do­konać teraz wyboru i uczynić niebo twym wiecznym domem. Piekło jest straszne i jest prawdziwe.

 

27. Zakończenie

 Pragnę ponownie zapewnić was, że rzeczy opisane w tej książce są prawdziwe. Piekło jest realnym miej­scem ognistych tortur. Chciałabym także powiedzieć wam, że niebo jest również prawdziwe i może stać się wa­szym domem na całą wieczność.

Tak jak mi Bóg przykazał, poddałam się prowadzeniu Pana Jezusa Chrystusa i uczyniłam wierny zapis rzeczy, które mi pokazał i powiedział.

Dla lepszych wyników powinniście czytać tę książkę równocześnie z waszą Biblią i porównywać to, co jest w tej książce z biblijnymi wersetami. Boże, użyj tę książkę dla Swojej chwały.

 

Mary Kathryn Baxter

 

Obj 3,13-15; Przyp 7,27; Mat 10,28; Przyp 9,18; Mk 1,3-8; Łk 1; Izj 1; Rzym 10,9-10; Łk 16,20-31; Izj 14,12-15; l Jan 1,9; Ps 9,17-30

 

 O autorce

Mary Kathryn Baxter urodziła się w Chattanooga, w Tennessee. Wzrastała w Bożej rodzinie. Kiedy była jeszcze młoda, jej matka nauczała ją o Jezusie Chrystusie i Jego zbawieniu.

Kathryn narodziła się na nowo w wieku dziewiętnastu lat. Po paru latach służenia Bogu, odwróciła się od Niego na jakiś czas. Duch Pana nie zgodził się jednak z tym i powróciła do Boga, oddając ponownie swoje życie Chrystusowi. Do dnia dzisiejszego służy Mu wiernie.

W latach sześćdziesiątych Kathryn razem ze swoją rodziną przeniosła się do Detroit w Michigan, gdzie mieszkała przez jakiś czas. Potem przeniosła się do Belleville w Michigan, gdzie zaczęła otrzymywać wizje od Boga.

Usługujący, liderzy i święci Pańscy z uznaniem wypowiadają się o jej służbie. Jej usłudze zawsze towa­rzyszy poruszanie się Ducha Świętego i dokonuje się wtedy wiele cudów. Dary Ducha Świętego manifestują się na jej spotkaniach, podczas gdy ona jest prowadzona przez Ducha Bożego. Kocha Pana całym swoim sercem, umy­słem, duszą i siłą i pragnie aby jeszcze więcej było zdobywców dusz dla Jezusa Chrystusa.

Kathryn ponad dwadzieścia cztery lata pozostaje w związku małżeńskim z Billem Baxterem. Czworo dzieci i sześcioro wnucząt, które wspierają ją w służbie jest prawdziwym narzędziem Pana. Jej poznanie szczegól­nie przejawia się w dziedzinie snów, widzeń i objawień. W 1973 roku została ordynowana na usługującą w Bożym Kościele Pełnej Ewangelii w Taylor w Michigan. Obecnie usługuje w Narodowym Kościele Bożym w Waszyng­tonie D.C. W 1976 roku, gdy mieszkała jeszcze w Bellewille, ukazywał się jej Jezus w ludzkiej postaci w snach, wizjach i objawieniach. Od tego czasu Pan odwiedzał ją wiele razy. W czasie tych wizyt Chrystus pokazał jej głębokości i poziomy i udrękę straconych dusz w piekle. Otrzymała również wizję nieba, wielkiego ucisku i czasu ostatecznego. W pewnym okresie czasu Jezus ukazywał się jej przez czterdzieści kolejnych nocy, aby przekazać przez nią to poselstwo do całego świata.


Napisano: 7 Grudnia 2007

Ostatnie uaktualnienie: 20 Września 2009




Top

Powrót

www.zbawienie.com - witryna ujawniająca sekrety szatańskiego spisku NWO

Copyright © 2009 TheWordWatcher













































Aby życie stało się modlitwą...

Orędzia i wydarzenia w Naju. Wybór autorski 2005



Wstęp

1. Kim jest Julia, zaufana powiernica Maryi?

2. Najświętsze Serce Boskiej Ofiary

3. Świadectwo ks. Romana Danylaka, Tytularnego Biskupa z Nyssa

    3.1. Maleńkie Serce

    3.2. Uczta Niebieskiej Miłości

    3.3. Różne reakcje

    3.4. Chleb Życia

    3.5. Cuda Eucharystii w Kościele Katolickim

    3.6. Prawda potwierdzona

    3.7. „Miej miłosierdzie dla Mnie, a Ja będę miał Miłosierdzie nad tobą”

    3.8. Boska Wiara

4. Cuda z udziałem Julii

5. Orędzia Matki Bożej z Naju (1998-1999)

6. Orędzia Jezusa i Dziewicy Maryi z Naju (2000-2001)

7. Orędzia Jezusa i Najświętszej Maryi Panny z Naju (2002)

8. Publikacje

9. Czy się nawrócą?


Przypisy

Źródła internetowe

Prawa autorskie








[...] Czego miałabym się bać, skoro całkowicie zdałam się na wolę Bożą?

Julia Kim










Wstęp

Ostatnio gorącą dyskusję wzbudzają zjawiska w Naju (Korea Płd.). Jeżdżą tam pielgrzymi z całego świata, choć wydarzenia te nie uzyskały jeszcze oficjalnej aprobaty kościelnej.
Korea Południowa to kraj pogrążony w kryzysie religijnym. Nie tylko katolików jest tam niewielu. Nawet tradycyjnie zakorzeniony w tym kraju buddyzm wyznaje mniej niż połowa społeczeństwa. I właśnie tam, w małym miasteczku Naju, w południowo-zachodniej części Korei Płd. (prowincja Kwangdżu) dochodzi od 30 czerwca 1985 roku do niezwykłych zjawisk badanych przez specjalne komisje.
Julia Kim urodziła się 3 marca 1947 roku w Naju. Podczas wojny domowej w Korei (1950-1953) zginęli jej ojciec, dziadek i siostra. Wraz z matką żyła później w wielkiej biedzie. W 1972 roku wyszła za mąż, urodziła dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Potem zaczęły się jej kłopoty zdrowotne, częste krwotoki. Jedna z diagnoz mówiła nawet o raku. Jednak w zdumiewający sposób Julia przezwyciężyła swoją chorobę.
Wychowana w wierze protestanckiej, przeszła wraz z całą rodziną na katolicyzm w 1981 roku.
Niezwykłe zjawiska zaczęły się w połowie roku 1985. Stojąca w domu Julii figurka Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia zaczęła płakać ludzkimi łzami. Zjawisko to wielokrotnie sfotografowano. Potem obok normalnych łez zaczęły się także pojawiać łzy krwawe, płynące czasem aż do stóp figurki. 





Równocześnie Julia otrzymała pierwsze orędzie od Matki Bożej, która wyjaśniła jej przyczynę swych łez: grzechy ludzkości.
Julia miała także objawienia Maryi i Jezusa, podczas których zostały jej przekazane niezwykłe orędzia. Odtąd Koreanka stała się ich głosicielką na całym świecie. Liczne cuda, jakie towarzyszyły wydarzeniom w Naju, treść orędzi będąca w zgodzie z nauczaniem Kościoła, a przede wszystkim ich owoce (liczne nawrócenia, dzieła modlitewne) sprawiły, że choć Kościół nie wypowiedział się jeszcze oficjalnie na temat objawień doznawanych przez Julię Kim, to biskupi zaznajomieni ze sprawą z roztropnością, ale coraz bardziej przychylnym okiem patrzą na to, co dzieje się w Naju.
Opiekunem duchowym Julii Kim został belgijski misjonarz, związany z placówkami księży salezjanów w Korei --- ks. Raymond Spies. Przekonany o prawdziwości orędzi szybko podjął starania zmierzające do ich rozpowszechnienia. Jego relacje ukazały się w wielu językach.
Szczególne emocje i dyskusje wzbudzają objawienia, którym towarzyszą niezwykłe zjawiska: stygmaty wizjonera, krwawe łzy spływające z oczu figury itp. Dla jednych są to niezbite dowody prawdziwości objawień, dla innych --- wręcz przeciwnie. Negują oni celowość tych zjawisk i szukają ich naturalnego wytłumaczenia. Tak czy inaczej obok takich objawień nie sposób przejść obojętnie.

Oto kilka ważniejszych dat związanych z płaczącą figurą w Naju:

Treść słów przekazanych przez Matkę Bożą w Korei, za pośrednictwem Julii Kim można by streścić następująco: Maryja płacze nad światem biegnącym ku własnej zgubie. W orędziach, przekazywanych za pośrednictwem Julii, Maryja zapowiada zwycięstwo nad szatanem i nadejście chwalebnego Królestwa Jezusa oraz wskazuje jasny program naszego ocalenia, które jest jeszcze możliwe:





1. Kim jest Julia, zaufana powiernica Maryi?



Julia, licząca w 2005 roku 58 lat, jest panią domu żyjącą w małżeństwie z Julianem. Oboje – wraz z ich czworgiem dzieci: Różą, Tomaszem, Teresą i Filipem – przyjęli chrzest w czasie świąt Wielkanocnych 1981 roku. Zanim małżonkowie Julia i Julian wstąpili do Kościoła katolickiego, wszędzie – a przede wszystkim w wyznaniu protestanckim – szukali właściwej drogi wiary. Ostatecznie przyjęli wiarę katolicką, gdyż najbardziej odpowiadała ich pragnieniom.
Zanim figura Matki Bożej zaczęła wylewać łzy, Julia pracowała w salonie fryzjerskim. Od tej pory musiała go zlikwidować. Oddawała się też różnym posługom apostolskim w swej parafii w Naju, poświęconej Matce Bożej Różańcowej.
Na polecenie swego spowiednika, ks. R. Spiesa, belgijskiego misjonarza w Korei Południowej, Julia prowadzi od stycznia 1987 roku dzienniczek. Z niego pochodzą następujące cytaty:
«Cztery pierwsze lata mego dzieciństwa przeżyłam szczęśliwie w harmonijnej rodzinie: z moim ojcem, nauczycielem w Kwangdżu, mamą, z młodszym o dwa lata bratem i dziadkiem. Wojna koreańska, rozpoczęta 25 czerwca 1950 roku, przyniosła mojej rodzinie nieszczęście. Gdy wkroczyły wojska komunistyczne, cała moja rodzina rozproszyła się. Ojciec i dziadek znaleźli się w komunistycznym więzieniu i już nie wrócili. Nigdy nie dowiedzieliśmy się niczego o ich losie. Czy zostali zabici, albo czy deportowano ich do Korei Północnej?
Od czwartego roku życia łzy stały się moimi ciągłymi towarzyszami. Byłam bojaźliwa, samotna, pełna wątpliwości, nie mogłam się należycie rozwijać i pracować nad sobą.
Wszyscy byli zakłamani; niebo było zaciemnione; czułam się samotna i błąkałam się po naszym domu, wołając ciągle ojca, którego straciłam [...] . Gdy mój młodszy brat umarł w wieku trzech lat, zostałam sama z mamą. Trudności i problemy nie omijały nas. Wyjechaliśmy do miasta Kwangdżu. Mama wiele pracowała, chcąc umożliwić mi wykształcenie. Szkołę skończyłam w wieku 18 lat. W 1972 roku, mając 25 lat, poślubiłam Juliana. Mamy czworo dzieci [...]»

Ks. R. Spies, jej spowiednik i tłumacz --- Julia bowiem pisze w języku koreańskim --- dołącza od siebie dodatkowe wyjaśnienia:
Już jako młoda żona i matka, Julia zaczyna znosić dolegliwości różnych chorób. Kilka razy przebywa w szpitalu, zostaje jednak zwolniona do domu, gdzie może już tylko czekać na śmierć. Pragnie jednak być zdrowa, by pomagać swej matce i utrzymać czworo jeszcze małych dzieci.
Ostatecznie jednak godzi się z sytuacją bez wyjścia. Pisze:
«Lekarze myśleli, że nie ma już innego wyjścia, jak czekać na śmierć. Gdy znów wróciłam do domu, moi krewni czynili wszystko, co tylko było możliwe. Ale i to nie przynosiło żadnej poprawy. Wówczas pogodziłam się z losem [...]. Postarałam się nawet o cyjanek i napisałam testament z uwagami dla tej, która byłaby drugą żoną mego męża. W tym właśnie czasie, za pośrednictwem mego męża, Bóg wzywał mnie do Kościoła».
Gdy potem przez jakiś czas poszukiwała właściwej drogi do Boga, poszła ostatecznie za radą znajomego do koreańskiego księdza cieszącego się dobrą opinią i zaczęła uczestniczyć w lekcjach religii.
Jeśli Bóg istnieje --- powiedziała temu kapłanowi --- to jest On dla mnie zbyt okrutny. Co takiego popełniłam, żebym musiała wypić ten gorzki kielich?”
Miała na myśli śmierć. Kapłan odpowiedział jej: „
Czy nie wie pani, że cierpienie jest o wiele większą łaską niż zdrowie? Pani tę łaskę otrzymała w swym chorym ciele. Proszę mi wierzyć, mnie taka wielka łaska nie została udzielona!”

Julia pisze dalej:
Był to dla mnie głos samego Ducha Świętego usłyszany z ust tego kapłana. W tym samym momencie poczułam, jak moje lodowate ciało stało się gorące i zaczęłam się nadmiernie pocić [...] . Trzy dni po moim spotkaniu z owym kapłanem miałam sen, albo usłyszałam głos, który mówił do mnie: «Zbliż się do Biblii; słowa Biblii są rzeczywiście żywymi słowami». Kiedy obudziłam się, była godzina trzecia nad ranem. Otworzyłam Biblię w przypadkowym miejscu i natrafiłam na opowiadanie o kobiecie cierpiącej na krwotok. Mówiła sobie: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». Jezus powiedział jej: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła»1. Uwierzyłam tym słowom Jezusa i pomyślałam, że właśnie zostały do mnie skierowane. Rzeczywiście zostałam całkowicie uzdrowiona, jeszcze w czasie mojego katechumenatu.
[...] Mój mąż był niezmiernie szczęśliwy, że powstałam z martwych, i wziął mnie dwa razy w podróż mówiąc, iż jest to nowa podróż poślubna. Mogliśmy ponownie otworzyć salon fryzjerski, choć nie mieliśmy ani grosza na wynajęcie jakiegoś pomieszczenia. Pan sam nawiedził nas i obdarzył o wiele hojniej łaskami, niż mogliśmy sobie tego życzyć.
[...] W kwietniu 1982 roku ofiarowałam na nowo moje cierpienia Panu. Powiedziałam Mu: «Panie, chociaż z powodu choroby musi cierpieć moje tak mało ważne ciało, to i tak będę szczęśliwa, jeśli te cierpienia choćby tylko w jakiejś mierze będą mogły służyć Twoim planom». Od tego czasu dręczyło mnie cierpienie, a Jezus zaczął mi pokazywać Swoje otwarte Serce na wiele sposobów.
Innym razem, gdy znajdowałam się w domu rekolekcyjnym u sióstr, ukazał mi się Jezus o trzeciej godzinie nad ranem. Jego pierś była otwarta tak, że mogłam widzieć przebite, krwawiące Serce. Zawołałam: «Panie, co mogę uczynić dla Twego zranionego Serca?» Pan odpowiedział mi: «Przez każdy grzech popełniany przez grzeszników rwie się Moje Serce na kawałki. Wy, którzy Mnie znacie, powinniście wynagradzać Memu tak rozdartemu Sercu».
W następnym okresie musiałam przebywać kilka razy w szpitalu. [...] Za każdym razem Jezus udzielał mi łaski, bym mogła dla Niego cierpieć. Rozważałam także w tym czasie Siedem Boleści Maryi.
W maju 1985 roku stanęłam znów w obliczu śmierci. Gdy z jednego szpitala zostałam przeniesiona do drugiego, ofiarowałam swe cierpienia za nawrócenie grzeszników. Wstawałam o piątej rano, by do siódmej rozważać cierpienia Pięciu Ran Jezusa i Siedmiu Boleści Matki Bożej. W ten sposób mogłam kontynuować w szpitalach moje życie modlitwy.
[...] Gdy opuściłam po raz ostatni szpital, musiałam posługiwać się respiratorem, który uciskał mi piersi i utrudniał oddychanie. W czasie pobytu w szpitalu mogłam jeść tylko ryż, po opuszczeniu go byłam już w stanie przełknąć trochę kaszy jaglanej. W ten sposób mogłam składać w darze coraz więcej ofiar i cierpień.
Byłam gotowa dziękować Bogu nawet wtedy, gdyby zechciał mnie wezwać do Siebie. Nasze dzieci były już duże, mieliśmy oszczędności. [...] Czego miałabym się bać, skoro całkowicie zdałam się na wolę Bożą?
[...] 29.VI.1985 roku pojechałam autobusem z innymi parafianami do wsi Kkot-Tongnai2.

Wioska ta, pomimo swej pięknej nazwy, przedstawiała nieopisaną nędzę. Koreański ksiądz przyjmuje tam bezdomnych, porzuconych, niepełnosprawnych. Opiekuje się nimi oraz wszystkimi innymi żyjącymi w skrajnej nędzy. Julia i jej towarzysze byli głęboko poruszeni tak wielką nędzą mieszkańców i próbowali każdego pocieszyć dobrym słowem. Julia powiedziała potem, że w każdym z tych mieszkańców widziała Jezusa.
Po powrocie z wioski figurka Maryi w jej domu zaczęła płakać normalnymi, a z czasem także krwawymi łzami. Od 18 lipca 1985 roku Julia otrzymywała orędzia od Maryi oraz Chrystusa. Poniżej przytoczono obszerne wyjątki z tych, które usłyszała w latach 1985-1990. Dalsze są już opublikowane w całości. Jedne skierowane są wyłącznie do Julii i ich celem jest pomoc w jej uświęceniu; inne powinny zainteresować ogół wiernych; wreszcie niektóre odnoszą się do wszystkich ludzi i należy je podać do wiadomości całemu światu.
Maryja ukazuje Swej zaufanej powiernicy drogę duchowego dziecięctwa, którą kroczyła Św. Teresa z Lisieux. Maryja poucza ją, że nasze modlitwy i czyny, nasze cierpienia przyjęte dobrowolnie oraz pokuta wysługują duszom zbawienie, jeśli to wszystko ofiarowujemy z miłością i pokorą Bogu i Maryi.
Matka Boża prosi Julię o życie w posłuszeństwie. Największą radość sprawia Jej chętne przyjmowanie przez Julię choćby najmniejszego cierpienia. Maryja prosi także często Julię, by łączyła się z Jej cierpieniem zadawanym Jej przez ludzkie grzechy. Najświętsza Panna mówi często o strasznych boleściach, które przeżywa, z powodu popełnianych na całym świecie morderstw milionów niemowląt w łonach matek. Maryja cierpi również dotkliwie z powodu odrzucania Boga przez tak wielu ludzi; obojętności wielu ludzi wobec cierpień Jej Syna; z powodu pogardy wobec Niej samej oraz z powodu nienawiści, pychy, nieczystości i wszelkich niesprawiedliwości dokonujących się codziennie na całym świecie.
Wraz ze Swym Synem Najświętsza Panna pragnie uratować możliwie jak największą liczbę swych dzieci. Przez łzy chce pokazać nam Swój ból bardzo wyraziście. Te łzy mogą widzieć wszyscy, natomiast orędzia otrzymuje tylko sama Julia.
Orędzia, które przeznaczone są dla całego świata, zwracają nade wszystko uwagę na wartość modlitwy i konieczność nawrócenia się. Pod tym względem są one całkowicie zgodne z nauką Ewangelii i z tym, co już wiele razy było zaakcentowane w licznych objawieniach Maryi na całym świecie.
Jej kierownikiem duchowym został misjonarz belgijski, związany z placówkami Księży Salezjanów w Korei --- ks. Raymond Spies. Znając prostotę i głęboką wiarę Julii, przekonany o prawdziwości orędzi i w obliczu niezaprzeczalnych znaków szybko podjął starania zmierzające do rozpowszechnienia orędzi Matki Bożej Płaczącej z Naju. Jego relacje ukazały się w wielu językach (po francusku, niemiecku, wietnamsku, węgiersku). Przed dwoma laty dokonano przekładu z polskiego na litewski.



2. Najświętsze Serce Boskiej Ofiary



Z osobą Julii Kim wiążą się liczne cuda eucharystyczne, których świadkami były już setki osób. Jeden z nich zdarzył się 22 września 1995 roku.
Mszę z udziałem Julii Kim odprawiał wtedy biskup R. Danylak z Toronto. Z jego rąk Julia Kim przyjęła Komunię Świetą pod dwoma postaciami. W tym momencie Hostia na języku Julii zamieniła się w prawdziwe Ciało i przybrała kształt serca. Cud ten widziało kilkadziesiąt osób obecnych na Mszy Świętej. Powtarzał się on podczas przyjmowania Chrystusa przez Julię jeszcze wiele razy. Dokonał się także 31 października 1995 roku podczas prywatnej audiencji i Mszy Św. u Ojca Świętego.





3. Świadectwo ks. Romana Danylaka, Tytularnego Biskupa z Nyssa



Wyglądało to jak serce, gdy po raz pierwszy śledziliśmy fotografię zrobioną 22 września 1995 roku w czasie Mszy Świętej celebrowanej w dolinie pośród gór Naju w Korei. Mniej więcej w listopadzie 1995 roku, pokazałem fotografię pediatrze, dr. Helen Owen. Po uważnej analizie powiedziała, że serce na zdjęciu przypomina wielkością i kształtem serce niemowlęcia.



3.1. Maleńkie Serce



Sebastian, mężczyzna asystujący w czasie Mszy Świętej ze swoim aparatem, starał się ocenić grubość hostii zamienionej w ustach Julii, za pomocą gałązki, którą trzymał w ręku. Grubość serca wynosiła 5 mm. Pediatra natomiast zauważyła kilka szczegółów, linie żył w sercu i inne zarysy. Wyglądało to dokładnie jak ludzkie serce, nie jak walentynkowa zabawka, ale prawdziwe ludzkie serce, wielkości serca dziecięcego.
Był piątek 22 września 1995 roku, gdy dwaj kapłani: o. Joseph Finn i o. Chang i ja, koncelebrowaliśmy Eucharystię pośród koreańskich gór o godz. 17:00. Szesnaścioro koreańskich Katolików, praktykujących wiernych, obecnych z Julią Kim, koreańską wizjonerką, uczestniczyło razem z nami w tej Mszy Świętej. Mieliśmy przygotowaną dużą białą hostię i pewną ilość małych hostii oraz wino do sprawowania Eucharystii. Wszyscy trzej koncelebrowaliśmy Mszę Świętą również tydzień wcześniej, w piątek, 15-go września, ale o godzinę później, o 18:00. Kończyliśmy wtedy Mszę przy reflektorach samochodowych, po ciemku. Po tamtej Mszy Julia zadała mi pytanie. Po zapadnięciu zmroku widziała tęczę na niebie w czasie konsekracji. Zapytała mnie, jakie to może mieć znaczenie. Pierwszym, co przyszło mi na myśl, a czym podzieliłem się z Julią poprzez jej tłumacza, było to, że pierwsza biblijna tęcza pojawiła się na niebie po Potopie. Bóg użył jej jako pamiątki pierwszego Przymierza pomiędzy Nim, a odnowionym człowiekiem. Celebrowaliśmy pamiątkę ostatecznego przymierza w Bożej Liturgii, czyli Eucharystię, gdy Julia widziała swoją tęczę.
Dla mnie było to kulminacją dnia. Spoglądałem na tę celebrację z oczekiwaniem, nie z perspektywy świadczenia o cudzie, ale po prostu, jako na ofiarę mojej codziennej Mszy. Jedynym sposobem komunikowania się z Julią przez cały tydzień były rozmowy za pośrednictwem jej koreańskiego tłumacza, Rafaela. Nasze życie w Naju toczyło się od zdarzenia do zdarzenia. Nigdy nie wiedzieliśmy, co przyniesie następny dzień. Nie mogliśmy nic zaplanować.
Piątek, 22 września 1995 roku, upływał pod znakiem świętowania. O. Finn i ja raczyliśmy się obiadem rybnym w restauracji nadmorskiej nad Pacyfikiem. Julia z grupą małej społeczności Naju wyszła, aby cieszyć się naszą wizytą razem z koreańskimi sashimi i wijącymi się ośmiornicami. Po obiedzie wsiedliśmy do samochodów i kontynuowaliśmy podróż; ze mną, jako tym, który próbował przewidzieć, gdzie będziemy celebrować następną Mszę. Minęła już godzina 4:00 po południu, gdy wjechaliśmy w kompozycję dolin. Było to w momencie, gdy dotarliśmy do doliny, o której wiedziałem, że tam właśnie będziemy celebrowali Mszę Świętą.



3.2. Uczta Niebieskiej Miłości



Nikt z nas nawet nie śnił o tej innej celebracji, jaką nasz Pan i Jego Matka przygotowywali: --- uczta niebieskiej miłości, w czasie Eucharystycznego Bankietu naszego Pana, jednego z najwspanialszych cudów uczynionego przez Naszego Pana w dwudziestym wieku historii Kościoła; byliśmy świadkami niesamowitej transformacji konsekrowanej hostii i wina w najprawdziwsze Ciało, ba, najprawdziwsze Serce i Najdroższą Krew Jezusa Chrystusa za wstawiennictwem Jego Matki.
Pozostali z nas otrzymali Ciało Eucharystyczne i Krew Chrystusa, ale w ustach Julii, Eucharystyczna postać Hostii, komunikant i postać wina z kielicha, zostały zamienione w naturę ludzką. Pozostali z nas smakowali kosztując chleb i wino, gdy otrzymaliśmy Komunię Świętą. Wiedzieliśmy przez boską wiarę, że były to prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa w Eucharystii. Byliśmy złączeni z żywym i uwielbionym Chrystusem, odnawiającym Jego mistyczną i realną Ofiarę, ofiarującym Siebie jako Boską Ofiarę i Jego Mistyczne Ciało Ojcu. Gdy Julia doświadczyła mieszania się Krwi i Ciała, Ciało powiększało się i poruszało w jej ustach, i towarzyszył temu silny zapach krwi, ojciec Finn obserwował biel hostii znikającą i zmieniającą się w ciemną czerwień żywego Ciała.
W ustach Julii postać martwego chleba zmieniła się w Ciało, a postać wina zmieniła się w Krew. O godzinie 17:30, pamiętnego piątku, reszta z nas obserwowała poruszające się Ciało na języku i Krew spływającą pod jej język i wypełniającą brzegi jej warg. Dopiero później, gdy analizowaliśmy fotografię, zaczęliśmy dostrzegać pełnię ogromu tego cudu. Hostia zamieniła się w żywe i drgające serce. Po raz pierwszy ludzkie oczy widziały żywe Serce Naszego Pana i Zbawiciela, Serce, które tak ukochało świat, że złożyło Siebie w ofierze całopalnej, abyśmy mieli życie i abyśmy nie zginęli. Wszystkich uczestników tamtego pamiętnego wieczoru łączyło to samo odczucie. Byliśmy jednością myśli i serca.
W dwa miesiące później, w listopadzie, otrzymałem w końcu tekst przesłania Jezusa dla Julii w czasie jej komunii, w francuskim tłumaczeniu ojca Spies. W trakcie czytania tego przesłania od naszego Pana, w czasie trwania komunii, zostałem utwierdzony w przekonaniu, że słowa Jezusa potwierdzają nasze przypuszczenie. "Moja Matka teraz pokazuje i odkrywa Moje Serce biskupowi [...]". To, co widzieliśmy tamtego wrześniowego wieczoru, było najprawdziwszym Sercem Jezusa.



3.3. Różne reakcje



Reakcje innych na ten fenomen, tych, z którymi dzieliłem się fotografiami i moją relacją z naszego doświadczenia --- cóż, to już była inna sprawa. Zawierają one szeroką gamę niedowiarstwa i niewiary, cynizmu i obojętności po milczenie, zdziwienie i lęk przed tym misterium wiary; zapowiedź wiary w Eucharystię, w Kościół Katolicki, w sakrament kapłaństwa, nawrócenie i Chrześcijańską Wiarę.
Wśród uwag były takie: "Jaki skandal!" i pytania: "Jak to się stało, że fotograf był tak łatwo dostępny?". Podejrzenia: "Julia miała ukryte to serce, a potem wślizgnęła je do ust!" Zaprzeczenia: "To jest prywatne objawienie, nie muszę w to wierzyć!" A znów od innych, całkowity brak reakcji. Tak często negatywne komentarze i reakcje [...]
Jakkolwiek, zostałem w następnych tygodniach zaproszony, aby podzielić się naszym doświadczeniem w domu Seoul'a, przedsiębiorcy, który zgromadził grupę 15-tu Koreańczyków, w większości Katolików. Podejmująca nas Buddystka, otwarta na Chrześcijańską i Katolicką naukę, uwierzyła natychmiast, a następnie zdecydowała się przyjąć katolicką katechezę przygotowującą do Chrztu Świętego w Katolickim Kościele. Jej koreańska koleżanka, Metodystka także uwierzyła natychmiast i rozwiała wszelkie zarzuty, które stawiano na temat Katolickiej Eucharystii i celibatu katolickiego kleru.



3.4. Chleb Życia



Z drugiej zaś strony, inni: kapłani, teologowie, biskupi i katoliccy laicy, którym pokazałem fotografie, pogrążeni w swoich teologiach, pozostali obojętni lub nawet przerażeni w obliczu tego nowego dowodu w ich katolickiej czy chrześcijańskiej wierze. "To jest Moje Ciało, to jest Moja Krew", powiedział Chrystus, gdy podawał pierwszą Eucharystię swoim apostołom, wypełniając obietnicę przez Niego złożoną po rozmnożeniu ryb i bochenków chleba na północnym brzegu Jeziora Genezaret. Jezus jest Chlebem życia; "Ten, kto przychodzi do Mnie, nigdy nie będzie głodny, ten, kto posiada wiarę we Mnie, nigdy nie będzie pragnął"3. I pięć razy Jezus powtórzył i podkreślił z naciskiem, że Jego Ciało jest prawdziwym pokarmem, a Jego Krew jest prawdziwym napojem na życie wieczne, i ten ktokolwiek spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew, ma życie wieczne w Nim, a On wskrzesi nas w dniu ostatecznym.

Teologia i doktryna Katolickiego i Ortodoksyjnego Kościoła jest niezmienna do dnia obecnego. Chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Ta obietnica Chrystusa staje się przeszkodą dla żydów i skandalem dla pogan. Pozostaje tym samym dla liberalnych Katolików, teologów, świeckich i nawet dla kapłanów, a skandalem dla Protestantów, nawet po dzień obecny.
A przecież Jezusowe słowa są przejrzyste, a On nigdy nie sprostował ich. Nawet w obliczu Faryzeuszy i Saduceuszy, nawet, gdy Jezusowi uczniowie opuszczali Go --- tylko Jego dwunastu pozostało --- Pan, z ciężkim sercem zwrócił się do swoich apostołów z pytaniem: "Czy i wy opuścicie Mnie?" A z wysokości nabrzeża Morza Tyberiadzkiego, gdy przeglądał On pokolenia, nawet do czasu obecnego; i obserwował także tych, którzy mieli poznać Go przez Jego Kościół; i odwrócili się w niewierze i niedowiarstwie. Jego rozpacz i podejrzewanie Go przez neomodernistów, intelektualistów w Kościele są kontynuowane --- "Czy wy także opuścicie Mnie?"
Jezus wylał Swe Serce Julii: "Wielu duchownych chce uczynić Mnie znanym poprzez sfałszowane argumenty i kompleksowe uwarunkowania, zapominając, że Eucharystia, jest Moją podstawową substancją i wzniosłą prostotą Ewangelii, którą Ja głoszę. Można to porównać do rzucania błotem na prostych ludzi"
4.



3.5. Cuda Eucharystii w Kościele Katolickim



Obserwatorzy zdjęć i historii cudu podnosili dwa szczególne teologiczne zarzuty. Pierwszy dotyczy ważności Konsylium w Trencie. Eucharystia zawiera uwielbione i niezmienne Ciało Chrystusa. Jak Eucharystia może krwawić lub zmieniać się w żywe ciało, a tym mniej zmienić się w żywe serce? Po drugie, jaki jest cel takiego cudu?
Historia Kościoła odnotowuje więcej niż sto sześćdziesiąt potwierdzonych cudów Eucharystii. Przywołuję dwa: Cud w Lanciano i w Bolsena we Włoszech. 

Na początku ósmego wieku zakonnik bazyliański z Lanciano (koło Chieti we Włoszech) był niepokojony niepewnością po wypowiedzeniu słów konsekracji w czasie Mszy. Na jego oczach Hostia Święta zamieniła się w ciało, z wyjątkiem centrum, gdzie sakramentalna postać pozostała niezmieniona. Konsekrowane wino przemieniło się w jasnoczerwoną krew, która zakrzepła w pięć małych grudek. Ta cudowna Hostia i Krew zostały zachowane do obecnego dnia.



Papieże tamtego okresu potwierdzili autentyczność cudu. A w 1970 roku Święte Oficjum powołało komisję naukowców do badań laboratoryjnych. L’Osservatore Romano 3-go kwietnia 1971 roku opublikowało raport potwierdzający, że Krew jest prawdziwa (grupa AB) i Ciało jest realnym ciałem, zawierającym mięsień sercowy. Jednocześnie stwierdzono, że Hostia i Krew należą do tej samej osoby. Ten cud wciąż trwa, już 1200 lat5. Papieże Leon X, Klemens X, Leon XIII i inni, potwierdzili autentyczność i cześć lub kult dla tej Cudownej Eucharystii. 

Drugi cud wiąże się z historią nieznanego zakonnika, Piotra z Pragi. W czasach kontrowersji na temat Eucharystii w trzynastym wieku, kapłan zakonny Piotr celebrował Mszę przy głównym ołtarzu w kościele Św. Krystyny w Bolsena około 1263 roku. Historia głosi, że był osaczony wątpliwościami dotyczącymi prawdziwości Eucharystii. Gdy podczas celebracji wypowiedział nad hostią słowa konsekracji, niezakwaszony chleb zamienił się w ciało i zaczął obficie krwawić.



Wiadomość szybko dotarła do Rzymu i Jego Świątobliwość Papież Urban IV, przebywający w tym czasie w Orvieto, wybrał się w podróż do Bolsena. Na życzenie Papieża, lokalny biskup przyniósł cudowną Hostię. Papież pragnął oddać hołd cudowi i pospieszył na spotkanie powracającej procesji. Spotkanie nastąpiło na Moście Słonecznym u wejścia do Orvieto. Papież upadł na kolana w adoracji Pana Euchrystycznego, którego krwawiące Ciało Eucharystyczne spoczywało na korporale. Korporał został zachowany w Katedrze w Orvieto do dnia obecnego. W roku następnym, w sierpniu 1264, Papież ustanowił Święto Ciała Chrystusa na cześć Najświętszego Sakramentu i powołał Św. Tomasza z Akwinu do napisania oficjum na tę uroczystość. Hymny: "O salutaris Hostia" i "Tantum Ergo", zostały napisane przez Św. Tomasza.
Kościół potwierdził autentyczność tych Cudów Eucharystycznych i wiele innych. Zatwierdził podobne cuda krwawiących Eucharystii w Wenezueli i wielu innych miejscach w tym dziesięcioleciu. Zdarzyło się w tym czasie dziewięć ważnych cudów Eucharystycznych w samym Naju, poprzedzających cud, który tutaj prezentuję. Cuda poprzedzone były objawieniami podobizn Eucharystii, lub kielicha na zdjęciu zrobionym płaczącej figurze Naszej Pani w Naju. 



Potem Hostia otrzymana w czasie Komunii przez Julię zamieniła się w krwawiące Ciało. Fakt ten został potwierdzony przez kapłanów i wiernych obecnych w czasie Komunii Świętej. 



Papieski pro-nuncjusz Korei, Mons. Giovanni Bulaitis, był obecny, gdy niewidzialna ręka (Św. Michał Archanioł, jak potem tłumaczyła Julia) włożyła dużą Hostię do jej ust.
Jakkolwiek, diecezjalna komisja z Kwangju nie wypowiedziała się jeszcze na temat dwunastu cudów Eucharystycznych, które zdarzyły się do tego czasu w powiązaniu z Julią Kim, dwóch biskupów: Arcybiskup Giovanni Bulaitis --- nuncjusz Korei i ja, potwierdziliśmy autentyczność naszych własnych doświadczeń. Arcybiskup Bulaitis, Apostolski pro-nuncjusz Korei, podążając za wydarzeniami w Naju, zaprezentował swoje odkrycia Papieżowi Janowi Pawłowi II, aby powstrzymać konsternację sceptyków. Ojciec Święty naocznie został wtajemniczony w szczegóły tego cudu, kiedy to Eucharystyczna Hostia stała się żywym Sercem w czasie celebrowania Eucharystii w Jego papieskiej kaplicy na Watykanie, gdy Julia Kim otrzymała Komunię z Jego rąk. Jakkolwiek Papież nie mówił o tym osobiście, najnowsza publikacja, w języku angielskim, przesłań i cudów z Naju, zawiera sprawozdanie na temat cudu jak i słowa Najświętszej Dziewicy. 



Inną trudnością, jakiej doświadczyłem ze strony teologów było pytanie: "jakiemu celowi taki fenomen ma służyć?" Powinniśmy o to zapytać Autora tego fenomenu i cudownego zdarzenia po pierwsze, nie zaś Julię lub mnie. Kim w końcu jesteśmy, aby dyktować Autorowi tych Cudów, Eucharystycznemu Panu, co On chce przekazać poprzez misterium Eucharystycznego Cudu? W Jego nieskończonej litości dla nas i dla wielkiej rzeszy tych, którzy wciąż mają problem z katolicką doktryną Eucharystii, Jezus daje nam Osobiście Jego niebieskie potwierdzenie. Eucharystia jest prawdziwie Ciałem i Krwią Chrystusa, obecnego pod postacią chleba i wina.



3.6. Prawda potwierdzona



W Naju, dał On nam cud płaczącej i krwawiącej figurki Jego Błogosławionej Matki, począwszy od 30 czerwca 1985 roku. A teraz daje nam te Cuda Eucharystyczne dla utwierdzenia wiary Katolików w autentyczność niebieskich przesłań zakomunikowanych nam za pośrednictwem Julii Kim. Niebo nie żartuje w swych ostrzeżeniach i wzywa nas do skruchy i powrotu przed Boże Miłosierdzie zanim będzie za późno.
Cuda, szczególnie Eucharystyczne cuda, są ostatecznym apelem Miłosierdzia Bożego. Jezus chce przebaczyć i ocalić nas, nawet o jedenastej godzinie utraty wiary i wzrastającej apostazy, od straszliwej kary wiszącej nad światem i tą grzeszną generacją, szczególnie dotyczy to tych, którzy wciąż uważają się za Katolików i Chrześcijan. W Jego przesłaniu z 22 września l995, Jezus lamentuje nad swymi kapłanami: "Gdyby moi kapłani, którzy celebrują Mszę codziennie, chcieliby prawdziwie uwierzyć i starali się doświadczyć tej Obecności z całego serca i chcieli przeżywać wzniosłą i cudowną Boską Rzeczywistość, niezliczone dusze mogłyby być oczyszczone i mogłyby żyć w Moim miłosiernym Sercu, w łasce, która jest ponad wszelkie oczekiwanie".
Rozpacza On nad podróżami naszej teologicznej głowy i brakiem odpowiedzi na żywą miłość: "Wielu kapłanów, którzy twierdzą, że wiedzą, iż Ja oddycham i żyję w Eucharystii, że jestem obecny z Ciałem i Krwią, Duszą i Boskością, na prawdę nie znają Mnie dobrze". On przemawia do tych, którym została pokazana: "Moja żywa obecność wiele razy (wcześniejsze Eucharystyczne cuda w Naju) poprzez Moją maleńką duszę [Julia]".
I jakby jeszcze było mało kontynuuje: "Te spośród Moich dzieci, które naśladują Mnie, są nieliczne". On lamentuje także nad naszą teologiczną sofistyką: "Wielu duchownych chce uczynić Mnie znanym poprzez wymyślne argumenty i kompleks uzasadnień, zapominając o Eucharystii, która jest Moją substancją i wzniosłą prostotą Ewangelii, którą Ja głoszę. Można to porównać do rzucania błotem na prostych ludzi". I Jezus kończy: "Śpieszcie się z rozpoczęciem życia uświęconego przez modlitwę, wyrzeczenia, pokutę, abyście mogli osiągnąć ostateczne zwycięstwo i czyńcie akty wynagradzania za najbardziej obrzydliwe grzechy bluźnierstwa, jakie zostały dokonane".



3.7. „Miej miłosierdzie dla Mnie, a Ja będę miał Miłosierdzie nad tobą”



Młoda Amerykanka uczestnicząca w tym samym Maryjnym zgrupowaniu na statku w okolicy Karaibów w marcu 1996 roku, w którym i ja uczestniczyłem, zagadnęła mnie w ostatnim dniu zgrupowania. Powiedziała mi, że Pan dał jej przesłanie dla mnie. Dlaczego zechciał Pan upomnieć mnie tak ostrym słowem? Dałem Mu świadectwo wcześniej w tym tygodniu posługując się moim doświadczeniem dotyczącym cudu w Naju, a teraz --- co On mi mówi? Gdy skupiłem się raz jeszcze na przesłaniu, słowa Jezusa zabrzmiały ponownie w moich uszach --- "Odstępstwo i niedowiarstwo sprowadzają ten świat na krawędź ruiny; zbyt wielu Moich reprezentantów trwa w uśpieniu. Prawdziwie Moi reprezentanci pozwalają sobie nawet na bycie zwodzonymi przez fałszywych proroków. Obecne zamęty przerażają Mnie; rozdzierają Moje Serce, zaczynają być razami nieskończenie rozdzierającymi Najświętsze i Niepokalane Serce Mojej Matki".
"Miej miłosierdzie nade Mną, a Ja będę miał Miłosierdzie nad tobą". Te słowa otrzymały dziwne potwierdzenie w piątek 30 czerwca 1996 roku. Zadzwoniłem do Lubbock w Teksasie i rozmawiałem z córką Patrycji Devlin, Eileen. Gdy tylko rozpoznała mnie, kontynuowała: "Księże Biskupie, czy pamiętasz przesłanie otrzymane na statku? »Miej miłosierdzie nade Mną, a Ja będę miał Miłosierdzie nad tobą«". Jak mogłem zapomnieć te słowa? --- Eileen kontynuowała: "Jezus, Boskie Dzieciątko z Pragi uronił te same słowa do kapłana, który znalazł okaleczony korpus statuy po napaści na zakon karmelitański w Pradze. I gdy kapłan wyciągnął statuę ze stosu, usłyszał słowa: »Miej miłosierdzie nade Mną, a Ja będę miał Miłosierdzie nad tobą«”. W przesłaniu skierowanym do Julii w czasie papieskiej Mszy, Błogosławiona Matka powiedziała: "Widzialna zmiana Eucharystii dzisiaj miała wskazać, że Jezus przyszedł do ciebie poprzez Ofiarę Świętej Eucharystii, która jest powtórzeniem Ofiary dokonanej na Golgocie, aby zmyć grzechy świata Jego Najdroższą Krwią. Niech wszyscy uznają Świętą Realną Obecność Pana w Świętej Ofierze Mszy"
6.



3.8. Boska Wiara



Niezwykłe wydarzenia wokół Julii, jej przesłania i zjawiska są prywatnymi objawieniami, które muszą być rozpoznane przez Kościół. Płacząca i krwawiąca we łzach statua Dziewicy, w odniesieniu do prywatnego objawienia, od początku i najczęściej obserwowane zjawisko, może być potwierdzone przez nasze zmysły i przez naukowe badania także. Eucharystyczne zjawiska są również obserwowalnymi faktami, poświadczonymi przez wielu, włączając biskupów i kapłanów. Eucharystia, przemieniona w ciało ludzkiego serca i krew, jest także faktem, który musi być zaakceptowany przez Boską wiarę. Wierzymy z Boską wiarą, że każda hostia i każda kropla wina, które były poprawnie zakonsekrowane, zaczynają być Ciałem i Krwią Naszego Pana. Konsekrowane postacie są znakiem substancjalnej Obecności żyjącego Chrystusa.
Drugi cud, jaki miał miejsce w Naju: transsubstancjacja postaci chleba i wina, były dalej transformowane w postacie krwi i ciała lub serca, które są także znakami Eucharystycznej substancjalnej Obecności Chrystusa. To są ponadnaturalne zdarzenia, które mogłyby być aktualizowane Mocą Boga, obecnego w misterium Eucharystii.
Pozostaje jeszcze jedna, ostatnia lekcja płynąca z tego Eucharystycznego cudu w Naju. Otóż Jezus przemienia hostię, znak Boskiego Chleba Życia, w znak Jego Miłości, Jego Serce. Niegdyś objawił się Św. Gertrudzie (średniowiecze) i Św. Małgorzacie Marii Alacoque (rok 1600), aby ukazać im misterium Bożej Miłości. Dziś również Syn Boży ukazuje nam żywą rzeczywistość swego Kochającego Serca, ale nie tylko Własne Serce, lecz nieskończoną, wiecznie dynamiczną i żywą Miłość Błogosławionej Trójcy, która daje nam siebie w sakramentalnym Wcieleniu Jezusa, Jego żywej Miłości, Wcielonego Słowa Boga Przedwiecznego, który jest samą Miłością, samym Sercem, w Jego Eucharystii, w Jego Eucharystycznym Sercu. Zbyt często, nawet ci, którzy wierzą w Eucharystię, wciąż myślą o niej, jako o zwyczajnym sakramencie Ciała i Krwi Jezusa. Napotykamy trudności w łączeniu tej sakramentalnej Obecności z realną i mistyczną Obecnością Całego Jezusa, Wcielonego Słowa Boga, który jest Miłością i który wybrał ten przykład, aby stać się obecnym dla nas, nie tylko w znaku, ale w Jego niezwykłej, Boskiej rzeczywistości. On chce przebywać w nas i abyśmy my przebywali w Nim tak, jak On przebywa w Ojcu, a Ojciec w Nim, w Jego Miłości, poprzez Jego Eucharystyczne Serce. Bo Jezus jest samym Sercem Trójcy.
Współczesna mistyczka, tak często oczerniana, Maria Valtorta, opisuje to misteriun Miłości. Umieszcza ona w ustach Jana, umiłowanego ucznia, taką ekstatyczną wizję misterium Chrystusa, Wcielonego Syna Boga: "Jesteś we wnętrzu Ognia, który jest Wieczną Miłością Trójcy Przenajświętszej, Jej Natury, Jej Esencji, Jej Rzeczywistej Esencji. Jesteś Drugą Osobą niewysłowionego misterium, które jest Bogiem, a które ja penetruję, ponieważ Bóg przyciągnął mnie do Siebie [...] Ty, Bóg --- Syn, jesteś jak Ojciec. Ty, Bóg, jak Duch Święty; Ty, centrum Trójcy [...] ponieważ gdybyś nie był Miłością Ojca i Miłością dla Ojca, wtedy Miłość, Boska Miłość, byłaby utracona, a Boskość nie byłaby Trójjedyna i brakowałoby największego atrybutu Boga --- Jego Miłości [...]"
7. I jest to Miłość, która daje Siebie tym, którzy pragną otrzymać Ją w misterium Eucharystycznego Serca Jezusa, Boskiej Ofiary Miłości.

+ Roman Danylak
Tytularny Biskup z Nyssa





4. Cuda z udziałem Julii



30 czerwca 1995 roku w obecności wielu osób miał miejsce inny cud. Julia opisuje go w swoim dzienniczku. Pisze, że podczas modlitwy zobaczyła, jak w miejscu ran Chrystusa na krzyżu zawieszonym nad figurą Matki Boskiej pojawiła się krew. Zakrwawioną rękę Jezus pobłogosławił wszystkich, a krew spadająca z Jego ran zamieniła się w Hostie, które delikatnie spadły przed figurę. Obecni pielgrzymi usłyszeli tylko odgłos spadających Hostii i ujrzeli Je pod figurą Matki Boskiej.
Rok później cud się powtórzył, tyle, że siedem Hostii spadło wprost do ust Julii Kim.
Niezwykłego świadectwa dostarczają także fotografie figury Matki Bożej. Na wielu z nich pojawiają się Hostie --- bądź to na rękach wizerunku Maryi, bądź obok figury. Hostie widoczne są także na filmach nakręconych kamerą video, mimo że podczas ich nagrywania nie były widoczne gołym okiem. 



Julia jest nie tylko apostołką Eucharystii, ale także stygmatyczką.





5. Orędzia Matki Bożej z Naju (1998-1999)



7 października 1998 --- Święto Matki Bożej Różańcowej

Julia: Płakałam przez całą noc, tak bardzo cierpiałam. Ofiarowałam wszelkie cierpienia Panu i Dziewicy za nawrócenie grzeszników. Około 5.50 rano potężna smuga światła zstąpiła od strony Krucyfiksu i spoczęła na mnie. W tej chwili usłyszałam smutny, ale łagodny i kochający, głos Najświętszej Panny.

Maryja: „Moja umiłowana córko! Moje umiłowane dzieci, które wezwałam! Jak ptak gromadzi swe pisklęta pod skrzydła, tak samo Ja wzywam wiele Moich dzieci i gromadzę je pod Moim płaszczem. Jednak większość z nich nie jest Mi wdzięczna. Rozpraszają się we wszystkich kierunkach, łączą się z demonem, zamiast stawać się światłem dla tego świata, który ogarnęły ciemności. Przepełnia Mnie smutek.
Obecnie, naśladując tych, którzy żyją poza Kościołem, wiele Moich dzieci, twierdzących, że kochają Pana, odłącza się od Niego. Stają się we wnętrzu swoich serc jakby zabójcami i sprawiają, że ten świat staje się równie nieszczęsny jak wtedy, gdy Kain zabił Abla.
Zniszczenie rozszerzyło się nie tylko w społeczeństwie i w rodzinach, lecz nawet w Kościele, ogarniając ten świat mroczną zasłoną. Większość rządzących polityków i władz Kościoła, których obowiązkiem jest rozwiązywać problemy, nie potrafi się ze sobą porozumieć.
Krytykują się, zwalczają, rzucają fałszywe oskarżenia, a z pychą wysławiają swą wiedzę. Kimże więc oni są? Są jak właściciele statków, które płyną po pełnym morzu, lecz oni stali się ślepi, głusi, duchowo chromi.
Czy Bóg może nie być tym oburzony? Jeśli będą żałować, uderzając się w pierś, płacząc i krzycząc, wtedy, gdy Boska kara – zasłużona przez obecne grzechy – spadnie na zepsuty świat, na cóż się im to przyda? Ja teraz was uprzedzam, zaniepokojona, powtarzając wciąż te same słowa, dlatego, że wówczas nie będę mogła nic uczynić.
Wszystkie Moje dzieci tego świata! Jeszcze nie jest za późno. Śpieszcie się przywrócić wolność waszym sercom, okazać skruchę i powrócić do Mnie --- waszej Boskiej Matki. Wtedy Pan, który stał się Żertwą ofiarną w ofierze przebłagalnej dla waszego ocalenia, ujrzy, że prosicie o przebaczenie. On odbuduje to, co szatan zniszczył i uzdrowi zadane wam przez niego rany.
Módlcie się więc i wstawiajcie z miłością nawet za tych, których cieszy nędza bliźniego. To bowiem jedynie przez miłość odniesiecie zwycięstwo nad demonem. Pamiętajcie o tym, że Bóg powstrzymuje czarę Swego gniewu jedynie dzięki modlitwom, ofiarom i wynagrodzeniom małych dusz, które ofiarowały się Mojemu Niepokalanemu Sercu. Wy, których wezwałam, stańcie się apostołami Najświętszego Serca Jezusa i Mojego Niepokalanego Serca, uzbrójcie się w miłość, pozostańcie przebudzeni i módlcie się do Boga, żeby zaniechał ukarania ludzi, jak na to zasługują.
Moje dzieci, tak bardzo umiłowane! Moje dzieci, które zostałyście wezwane jako apostołowie Najświętszego Serca Jezusa i Mojego Niepokalanego Serca! Myślcie o Mnie zawsze i jednoczcie się ze Mną. Wasza praca dla Pana i dla Mnie sprawi, że wiele będziecie mieć trosk. Jednakże wiedzcie, że im bardziej cierpicie, tym większą otrzymacie nagrodę w Niebie. Składajcie więc wspaniałomyślnie w ofierze wszystkie wasze cierpienia.
Obecnie nie ma już czasu, żeby się cofać i wahać. Chcę, żebyście wszyscy z większą odwagą i bardziej zjednoczeni, okazywali moc miłości. Z heroiczną wiernością i bez zastrzeżeń starajcie się, by cały świat poznał gorejącą Miłość i zatrwożone wezwania Mojego Niepokalanego Serca. Nawet, jeśli jęczycie, czując się tak, jakbyście się osuwali na niebezpiecznym stoku, kiedy dajecie Mnie poznać innym, to potrwa zaledwie krótki czas. Ja was ochronię pod Moim płaszczem, zawsze gotowym, żeby was przyjąć i poprowadzę was ku Niebu”.
Julia: Kiedy Dziewica skończyła mówić znikło światło i ustały też moje cierpienia.

3 kwietnia 1999 «Czuwajcie i módlcie się [...]»

Julia: Opuściłam wieś, gdzie leczyłam się z powodu bardzo wielkich boleści, jakie znosiłam od długiego czasu. Udałam się do Naju, aby uczestniczyć w czuwaniu paschalnym, które miało się rozpocząć o 21.00. Nagle pochwycił mnie ogromnie silny ból. Obawiałam się, że nie będę mogła uczestniczyć we Mszy św. o 21.00. Udzielono mi pomocy i mogłam być obecna na Eucharystii w kościele Yong-San p’o, usytuowanym przy drodze do Naju.
Kiedy rozmyślałam po przyjęciu Komunii Św., usłyszałam czuły, łagodny i zarazem poważny głos Jezusa, dochodzący z Nieba

Jezus: „Moja droga mała duszo [...] W tę noc, kiedy świętuje się Moje przejście od Męki do Zmartwychwstania ileż Moich dzieci uczestniczy w Moim Zmartwychwstaniu? Moje Serce odczuwa tak wiele smutku, bo bardzo małą liczbę stanowią te z Moich dzieci, które uczestniczą w Moim Zmartwychwstaniu i nawracają się szczerze, mówiąc jak grzesznicy: »Moja wina«. A zbyt liczne są te z Moich dzieci, które nawet śpiewając wargami mają ducha zamroczonego bezużytecznymi myślami (1), marzą o okazałych pałacach (2), a wszystko, co widzą, rani ich serca (3), ofiarowując im straszliwy spektakl.
Małe dusze, pracujące dla Mnie z Moją Matką Maryją! Nie lękajcie się, nie wahajcie się, lecz pośpiesznie wstańcie i głośno wołajcie. Ja, który jestem Początkiem i Końcem wszystkiego i który trzymam klucze śmierci, piekła i Niebios, ukończę pracę, jaką rozpocząłem.
Nawet, jeśli świat was nie rozumie i doświadczacie smutku i prześladowania, jesteście bogaci. Dochodzicie bowiem do Mnie, idąc za Moją Matką.
Moje dzieci, które z pełnym zaufaniem biegną do Mnie słuchając Mojej Matki, która ich prowadzi drogami na skróty, odniosą zwycięstwo nad diabłem. Będą nosić wieniec laurowy, jaki da im Moja Matka i będą spożywać owoc z drzewa życia wiecznego w Niebieskim Raju, tam, gdzie nie ma troski ani smutku, lecz jest tylko miłość.
Moje drogie dzieci! Moje dzieci nieskończenie umiłowane! Pośpieszcie się i wstańcie, czuwajcie i módlcie się. Wkrótce przybędę z Moją Matką do każdego z was. Przyniosę nagrody i ogień. Każdemu odpłacę za jego dzieła. Zatem przebudźcie się z waszego snu i przyjdzie do Mnie poprzez Moją Matkę.
Morze ognia i siarki oto jest miejsce, które zostanie przydzielone niesprawiedliwym i nikczemnym, odrzucającym Boga Ojca, bluźniącym przeciw Duchowi Świętemu, stawiającym przeszkody (4) wszystkiemu, co czyni Moja Matka i Ja, oczerniającym (5), widzącym źdźbło w oku innych (6), a niewidzącym belki we własnym.
Ja również ich kocham, bo pragnę ocalić cały świat przez zwycięstwo Mojej Miłosiernej Miłości. Udzielam im Mojej Miłości i wylewam na nich orzeźwiający deszcz. A wy, ofiarujcie wszelkie wasze cierpienia i módlcie się, módlcie się, aby także oni mogli odnieść zwycięstwo nad demonem, który chce ich doprowadzić do stoczenia się po drodze zatracenia. Ich zwycięstwo umożliwi im spożywanie owoców z drzewa życia wiecznego.
Błogosławię was wszystkich i ich również. Żegnajcie!”

Julia: Kiedy notowałam to orędzie, demon gwałtownie mnie zaatakował. Przewrócił biurko i odrzucił moje okulary. Cisnął mną o podłogę, sprawiając, że prawa ręka bardzo mi spuchła i odczuwałam wielki ból w karku. Na podłodze pozostawił siedem czarnych śladów.

Dopisek ks. Spiesa: W tym orędziu Jezus wypowiedział sześć słów (zaznaczonych cyframi), których Julia nie zrozumiała. Nikt w otoczeniu Julii ich nie rozumiał. Wziąwszy pod uwagę bardzo zły stan zdrowia Julii i jej męża zająłem się poszukiwaniami. Poprosiłem Lubino Paka, który służy Matce Bożej w Naju i mnie, aby udał się do bibliotek. Nieprzyzwyczajony do takiej pracy musiał wielokrotnie ponawiać próby znalezienia znaczenia słów, stosując się do moich wskazówek. Po ponad 3 tygodniach osiągnął cel.
Myślę, że to może świadczyć na korzyść Julii, która jest oskarżana m.in. o plagiat. Ileż razy otrzymała już orędzia, w których znajdowały się słowa, dla niej niezrozumiałe.
Prof. Martin An Eungnyol dał mi następujące wyjaśnienia tych słów:

  1. Myśleć w zamęcie o sprawach bezużytecznych lub mieć zagmatwane, niepotrzebne myśli;

  2. Pałac przyozdobiony perłami i muszlami, czyli pałac ozdobiony zbytkownie i pysznie;

  3. Wszystko, co widzą oczy rani serce, czyli osoby są sfrustrowane, nie potrafiąc zrealizować marzeń;

  4. Przeszkadzać temu, co czynią inni; hamować to, niszczyć;

  5. Obmowa (oczernianie);

  6. Karcić innych za wszelkie zachowania; krytykować innych.

Ks. Raymond Spies. 4 maja 1999


8 grudnia 1999 – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia

Julia: Udałam się z pielgrzymką na górę naszej Błogosławionej Matki. Odprawiłam drogę krzyżową dla wynagrodzenia za zniewagi zadawane Jezusowi oraz za obelgi kierowane pod adresem naszej Niebieskiej Matki. Gdy piłam wodę ze źródła, jakie Najświętsza Panna nam dała, przyszło wielu pielgrzymów. W czasie, gdy, trzymając kubek w dłoni, modliłam się: „Niech drogocenna Krew Jezusa uzdrowi nasze dusze i nasze ciała. Amen”, odczułam w sercu głęboki smutek. Ujrzałam Jezusa błogosławiącego nas z wysoka i usłyszałam Jego kochający głos.

Jezus: „Tak, pobłogosławię was osobiście. Całkowicie oddałem się za was wylewając Moją Krew za wasze zbrudzone grzechem dusze. Czegóż nie dałbym wam, szukającym Mnie? Ja, który was stworzyłem w łonie waszych matek, ożywię wasze wysuszone dusze i ciała. Nie bójcie się więc, lecz gromadźcie się wszyscy tutaj, pijcie tę wodę i obmyjcie się nią.
Z wiarą dążcie do jak największej dobroci i miłości. Prowadźcie wiele dusz do Arki Zbawienia Maryi, upewniając się, że jej nie opuszczą. Módlcie się z większą gorliwością i przyjdźcie do Mnie poprzez Moją Matkę. Za każdym razem, kiedy tu przyjdziecie, szukając Nas, Mojej Matki i Mnie, wzywając Nas stale z całego waszego serca, Ja udzielę wam Światła Mojego rozpalonego Najświętszego Serca i Mojego Miłosierdzia. I pozwolę wam pić do nasycenia. Wasze pragnienie zostanie zaspokojone. Napełnieni łaskami będziecie się cieszyć pokojem, miłością, radością. Dziś razem z Moją Matką, która została poczęta bez grzechu pierworodnego dla zbawienia świata, udzielam wam Moich niebieskich błogosławieństw”.

Julia: Widziałam Jezusa niewyraźnie. Kiedy jednak skończył mówić jasno odróżniłam Jego Dłonie promieniujące światłem ku ziemi. Podobnie Dziewica: była ledwie widoczna, ale Jej Ręce były bardzo wyraźne, duże. Błogosławili nas. Matka Boża wyglądała, jakby chciała nas przed czymś chronić.

21 grudnia 1999 – Wspomnienie św. Piotra Kanizjusza

Julia: Bardzo chciałam ujrzeć Najświętszą Pannę, która tak wiele płakała. Poszłam więc do kaplicy o 1.30 w nocy. Dawno już tam nie byłam. Pozdrowiłam Ją. Zaczęłam modlić się i śpiewać hymny. Po zapaleniu świeczki usłyszałam głos Najświętszej Panny. Mówiła bardzo smutnym głosem i płakała.

Najświętsza Panna: „Moja umiłowana córko! Kto zapłaci za krew Abla? Ogień Mojego Serca płonie jak aktywny wulkan, gdy widzę, jak większość pasterzy – nazywanych przewodnikami – zamiast prowadzić ku Niebu liczne owieczki, próbujące dojść do bram Nieba i wejść tam, zatrzymują je lub im przeszkadzają. Te złe osoby przypominają zwierzęta o ludzkich twarzach. Odwracają się od Sprawiedliwości Boga, odrzucają Krzyż Jezusa i nie idą za Mną. Rozwijają się jak rośliny pozbawione kwiatów i rosną jak chwasty. Stali się jak straszliwe groby. Jeśli zakończą swe życie bez skruchy, odpowiedź Boga będzie groźna i zostaną wrzuceni w ogień, który nigdy nie zgaśnie.
Wszystkie dzieci świata! Nie można sobie zapewnić szczęśliwego jutra. Ale przynajmniej wy, którzy staracie się Mnie poznać powinniście czuwać i modlić się, aby uniknąć nieszczęścia płomieni Bożej sprawiedliwości. Jednak nawet Moje dzieci, które zostały wezwane, nie czuwają. Jestem z tego powodu pogrążona w smutku.
Przynajmniej wy, którzy starcie się Mnie poznać, powinniście stać się jak najszybciej małymi duszami. Pamiętajcie o słowach Pana: »Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę«
8. W ten sposób dojdziecie do Jego Chwały przez Paschalną Tajemnicę, czyli do Zbawienia przez Jego Krzyż, Śmierć i Zmartwychwstanie. Ja będę was trzymać za ręce i poprowadzę was do Nieba, gdy będziecie cierpieć, idąc za Mną, nie zważając na troski, ogołocenia lub katastrofy naturalne. Będziecie się cieszyć szczęściem wiecznym. Podejmujcie stale wysiłek prowadzenia życia ofiarnego i pełnego wyrzeczeń. Do zobaczenia!”

Julia: Kiedy Najświętsza Panna skończyła mówić Jej łzy spłynęły na szkło małej szkatułki postawionej na ziemi dla ochrony miejsca, na które upadła cudowna hostia 27 sierpnia 1997 roku.

Uwaga tłumacza francuskiego: Julia powiedziała, że kiedy zapisywała te orędzia była mocno atakowana przez demona. Demon był wściekły do tego stopnia, że podniósł ją i cisnął o podłogę. Powtórzył to jeszcze raz. Osoby przebywające na parterze słyszały dwa razy uderzenie o podłogę. Julia była cała potłuczona. Nie potrafiła się poruszyć z bólu. Zraniła sobie jeden z palców u nogi, który zaczął mocno puchnąć.



6. Orędzia Jezusa i Dziewicy Maryi z Naju (2000-2001)



Wielkanoc 23 kwietnia 2000


Złóżcie siebie we wspaniałomyślnym darze dla ratowania świata”

Julia: W Niedzielę Wielkanocną udałam się do kaplicy i zaczęłam się modlić. Usłyszałam piękną i uroczystą muzykę. Podniosłam głowę. Ujrzałam Jezusa i naszą Matkę Niebieską.

Najświętsza Panna: „Moja droga córko! Moje dzieci, które zostałyście przeze Mnie wezwane! Nie dręczcie się zbytnio, lecz bez lęku powierzcie Mi wszystko.
Dlaczego Pan, wasz Zbawca, tak bardzo kochał Marię Magdalenę? Była grzesznicą zasługującą na ukamienowanie. Jednak zdobyła Królestwo Niebieskie, gdyż szczerze nawróciła się ze swoich grzechów i poszła za Panem z prostotą dziecka. Z miłością bez zastrzeżeń, wylała na Pana wonny olej, namaszczając Go tak do grobu. Czyż nie uczyniła wszystkiego, co było w jej mocy?
A potem Piotr. Cieszył się pełnym zaufaniem i całkowitą miłością Pana. Przysięgał, że Go nigdy nie opuści, nawet gdyby wszyscy inni Go opuścili, a wyparł się Go trzy razy, przysięgając: »Nie znam Go«.
Jaki smutek musiał odczuwać Pan widząc go w tamtej chwili. Jednakże, kiedy tylko kur zapiał, Piotr głęboko skruszony po swoim grzechu, postanowił na nowo przez całe swe życie dobrze wypełniać misję, jaką Pan mu powierzył. Dał świadectwo o Nim odważnie za cenę swego życia. Za to cieszy się teraz szczęściem w Niebie.
Droga córko i wy, wszystkie Moje dzieci, jakie wezwałam z miłością! Podstępne demony, które wiedzą, że was wybrałam i które znają misję, jaką macie wypełnić, ogarniają przestworza i ziemię, aby was zniechęcić i zmącić spokój. Ale wy nie możecie tracić ufności i upadać na duchu.
Z powodu podstępów demonów, większość pasterzy i dzieci, które wezwałam i które uważają, że znają Pana, stają się ślepe i głuche, niezdolne do rozeznawania. Dlatego szatan – Mój przeciwnik – jest bliski ogłoszenia wkrótce hałaśliwie swego zwycięstwa.
Jego celem jest wstrząśnięcie wiarą i ufnością w was. Podejrzewa bowiem, że rozszerzacie Miłość Pana i Moją i chce sprawić, że nędznie upadniecie na duchu. On usiłuje tchnąć w was poczucie nędzy, przeszkadzając wam wypełnić waszą ważną misję.
Wstańcie więc szybko i idźcie naprzód odważnie, starając się wypełnić zadanie, jakie wam zostało powierzone. Szukajcie jedynie rzeczy Nieba, gdzie nie ma ani głosu, ani pragnienia, ani tęsknot, ani łez, ani boleści, ani smutków, ani trosk, w którym czeka was jedynie wieczne szczęście.
Kiedy ofiarowujecie wszelkie niemądre pogłoski i oskarżenia przeciw wam, pracujecie dla nawrócenia grzeszników. Przypominam wam, że jesteście wybrani na Moich współpracowników, tak samo jak Ja zostałam wybrana na Współpracowniczkę Pana. Będę zawsze z wami tak słabymi i wy będziecie się cieszyć szczęściem wiecznym na miejscach, jakie przygotowałam dla was w Niebie”.

Julia: Kiedy tylko Najświętsza Panna skończyła mówić, Jezus odezwał się do mnie.

Jezus: „Wszystkie dzieci świata! Pośród tych, którzy śpiewają »Alleluja« swoimi wargami, iluż jest takich, którzy rzeczywiście szczerze przychodzą do Mnie?
Ocalę wraz z Moją Matką i sprawię, że zmartwychwstaną do życia wszystkie Moje dzieci, które przyszły ujrzeć Moją Matkę i które zrealizują w życiu to, o czym usłyszały, nawet pośród bliskich niebezpieczeństw i bardzo wielkich kryzysów.
Zatem w szlachetnym i wyznaczonym celu ocalenia świata wspomóżcie zagubione owce. Te, które posiadają uszy, aby słuchać, będą słuchać, a te, które mają usta, otworzą je.
Nie budźcie tygrysa, który śpi (nie wywołujcie nieszczęśliwych sytuacji), nie ukrywajcie swej brzydoty pod grubym makijażem (nie koncentrujcie się na tym, co zewnętrzne, lekceważąc to, co wewnętrzne), aby następnie drżeć z lęku, kiedy cała ziemia zostanie wstrząśnięta i stanie się morzem ognia, zmiatanym przez straszliwe przerażenie.
Ofiarowujcie akty wynagrodzenia za najstraszliwsze grzechy świętokradztwa, zniewagi Boskiego Majestatu i niewdzięczności, powtarzajcie tajemnice Ostatniej Wieczerzy i zmartwychwstania.
Będę wam towarzyszył z Moją Matką, wam, którzy zostaliście wezwani i pracujecie dla Mnie. Ochronię was i podtrzymam, czyniąc was niewzruszonymi pośrodku wszystkich doświadczeń. Ostatniego dnia będziecie się cieszyć szczęściem wiecznym przy Moim Stole. Do zobaczenia!”

13 czerwca 2000

Julia: Od 7.30 doznawałam głębokiego pragnienia ujrzenia Dziewicy w kaplicy i nie mogłam już dłużej się opanować. Poszłam tam więc. Zobaczyłam kapłana-pielgrzyma i kilku pomocników Dzieła Najświętszej Panny w Naju. Modlili się razem.
Kontemplowałam Jezusa na Krzyżu i wydał mi się tak spokojny, nawet będąc przybitym do Krzyża. Kiedy się modliłam, bardzo silne światło rozlało się z Krzyża i powaliło mnie na podłogę. Wstałam bardzo szybko i usłyszałam kochający i pełen godności głos Jezusa, ale nie mogłam Go dojrzeć.

Jezus: „Moja droga mała duszo! Moje dzieci, które wezwałem! Udzielam wam światła Mojej Miłości i Mojego Miłosierdzia. Módlcie się, nadal się módlcie. Nawet, jeśli wasze myśli są niedoskonałe, ofiarujcie Mi przez Moją Matkę całe wasze życie. Stawajcie się coraz bardziej mali. To w ten sposób wasze życie stanie się modlitwą i złożycie siebie w ofierze.
Jeśli się wam zdaje, że ciemność wszędzie się rozciąga, idźcie za Moją Matką, powierzcie Jej wszystko i wierzcie Jej. Wtedy otrzymacie światło z Mojego Najświętszego Serca i osiągniecie Niebo. Moja Matka powiedziała: »Świat osiągnie pokój przez modlitwy, ofiary i wynagrodzenia małych dusz«.
Kto był, jak myślicie, pośrednikiem w spotkaniu na szczycie pomiędzy Koreą Północną i Koreą Południową? Była nim Moja Matka – Maryja. Moja Matka, której życzeniem jest, aby żadne z Jej dzieci się nie potępiło, działa jako pośredniczka w tym spotkaniu [na szczycie] pomiędzy Koreą Północną i Południową i poprowadzi w końcu do całkowitego zlikwidowania żelaznego drutu ogrodzenia, które dzieli kraj, abyście wy, zasmuceni tym podziałem, mogli żyć w harmonii dzięki umowie pojednania. Śpieszcie się więc i módlcie. Jeśli przejawicie siłę miłości, jeśli złożycie siebie w darze bez zastrzeżeń przez wasze modlitwy, ofiary i wynagrodzenia, otrzymacie zwycięstwo nad demonami podziału, którzy wywołali wasze cierpienie i ujrzycie wschód nowej jutrzenki. To z pewnością będzie droga na skróty do światowego pokoju”.

Julia: Kiedy Jezus skończył mówić, usłyszałam piękny i kochający głos Dziewicy.

Najświętsza Panna: „Moje umiłowane dzieci! Przebudźcie się szybko i módlcie się ze Mną. Pilnie módlcie się, aby dzieci Boże, które zostały rozproszone przez pokusy demona, stały się jednym w miłości.
Szatan, Mój przeciwnik, wie, że Moja córka, którą wybrałam, stawała mu na drodze za każdym razem, kiedy wierzył, że zbliża się do zwycięstwa i kiedy był gotowy krzyczeć z radości. Atakował ją gwałtownie i występnie, aby ją zabić, posługując się wszelkimi dostępnymi metodami. Jednakże nie udaje mu się to z powodu Mojej opieki i waszych modlitw.
Obecnie jest jeszcze bardziej rozwścieczony, gdyż ma się dokonać pojednanie i harmonia jednego narodu przez spotkanie [na szczycie] pomiędzy Południem a Północą. Podejmuje on wielkie wysiłki, aby doprowadzić ludzką rasę do zniszczenia, próbując wzniecić waśnie i wrogość, podżegając świat do znieważania Boga. Jednakże Ja was obronię, was, ufających Mi i idących za Mną, i ochronię was Moją niewidzialną obecnością przed wszystkimi niebezpieczeństwami, aby Mój plan się wypełnił.
Jednak, ponieważ Bóg dał wolność ludziom, są tacy, którzy pozostają pod panowaniem demonów i idą za nimi. Próbują oni usunąć miłość i wywołać spory. Oto, dlaczego wasze pełne gorącej miłości modlitwy są konieczne.
Moje umiłowane dzieci! Moje dzieci, wezwałam was, ponieważ kocham was niezmiernie! Z waszą pomocą pragnę budować tam, gdzie szatan dokonuje zniszczenia, uzdrawiać to, co szatan rani, odnieść zwycięstwo tam, gdzie szatan wydaje się zwyciężać. Chcę więc, abyście przynajmniej wy, których wybrałam, zdali się na Mnie i ofiarowali Mi miłosne modlitwy, z pokorą małych dusz.
Z powodu wysiłków podejmowanych przez podstępne demony, świat utracił poczucie wartości moralnych i zagłębia się szybko w głębokim upodleniu moralnym, pozwalając sobie na bezrozumną rozwiązłość. Ludzie porzucają prawa moralne, a to doprowadza rodziców do zabijania własnych dzieci, dzieci – do zabijania rodziców. A małżonkowie, którzy powinni formować zjednoczone stado, poddają się pokusom demona, który prowadzi ich do egoistycznej miłości i do braku wzajemnego zrozumienia. To prowadzi do rozbicia rodzin.
Podstępne demony wzbudzają również pragnienia seksualne u mężczyzn i u kobiet, zarówno młodych jak i starszych, pobudzając ich do szukania grzesznej przyjemności. Konsekwencją tego są poczęcia niechcianych, bezbronnych dzieci, które są brutalnie zabijane przez przerywanie ciąży. Wtedy demon śmieje się z zadowolenia i woła z radości.
W rezultacie, jeśli wy, którzy zostaliście wezwani jako Moje prawdziwe dzieci, połączycie wasze miłosne modlitwy, ofiary i akty wynagrodzenia i poświęcicie je Mojemu Niepokalanemu Sercu jako ofiarę żarliwego wynagrodzenia, to uwolni waszych braci spod tak potężnego wpływu demona.
Pamiętając, że czas oczyszczenia może być przyspieszony lub opóźniony przez wasze żarliwe, pełne miłości modlitwy, módlcie się, posługując się tą niepokonaną bronią, jaką Ja wam dałam
9. Wtedy na świecie dokona się przemiana przez łańcuchową reakcję potężniejszą niż reakcja nuklearna”.

18 czerwca 2000 --- Uroczystość Najświętszej Trójcy

Najświętsza Panna: „Moja umiłowana córko! Przekaż Moim dzieciom, które wezwałam: Wasza Matka, która pragnie, aby żadne z Jej dzieci się nie zagubiło, jest pocieszona waszymi miłosnymi ofiarami i pobożnością. Próbujecie bowiem przemienić dzięki modlitwie całe życie, nawet w najdrobniejszych rzeczach, według życzenia waszej Matki.
Ja, wasza Matka, która jako Niebieska Prorokini oświetla drogę prowadzącą do Nieba, składam dziś w ofierze Moje umiłowane dzieci, które wezwałam, na ołtarzu Najświętszego Serca Jezusa, płonącego miłością. Bądźcie czujni, aby nie wpaść w zniechęcenie lub rozpacz. Próbujcie żyć życiem zmartwychwstałym.
Moje małe, wezwane dusze! Nawet, jeśli jesteście słabe, ofiarujcie się bez zastrzeżeń Mojemu Niepokalanemu Sercu, aby trwać w zjednoczeniu w Mojej miłości i stanowić tylko jedno. Jeśli będziecie stanowić tylko jedno, jak Ojciec, Syn i Duch Święty są jedno, wtedy odpowiecie na życzenie waszej Matki, pragnącej końca przemocy i przerażenia, wtedy powiecie Jej: »Amen«.
Idźcie za Mną, a szatan, który próbuje pokonać ten świat, sam zostanie pokonany i ucieknie, wy zaś wzniesiecie zwycięski sztandar Mojego Niepokalanego Serca, wyśpiewując chwałę Pana. Nie zapominajcie, że jeśli nie przyjmiecie Moich Słów, nie będę zdolna wam pomóc; przemieńcie więc wasze życie w modlitwę, miejcie serce szlachetne i doskonale praktykujące”.

Uwagi ks. Raymonda Spiesa:

li
2 listopada 2000 --- wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych
Bóg powstrzymuje kielich Swego gniewu”

Julia: Podczas słuchania homilii na Mszy Św. o 19.30 w kościele parafialnym w Naju miałam następującą wizję: Ujrzałam wiele osób, które ciskały zapalonymi strzałami, kamieniami, najeżonymi skorupami kasztanów w Jezusa przybitego do krzyża. Wypowiadali też pod Jego adresem wszelkie rodzaje przekleństw i zniewag. Zaczęłam krzyczeć, tak miałam zasmucone serce. Myślałam: Jakże mogą być tak nędzni, godni pogardy, żeby znieważać naszego Pana, który jest naszym Zbawicielem. Wyciągnęłam ramiona, aby ich powstrzymać, wołając: „Nie! Nie!” Oni jednak nie słuchali i nadal rzucali swymi pociskami w Jezusa. Trafili również i mnie.
Z ramionami wciąż wyciągniętymi i z płaczem zwróciłam się do Pana i błagałam usilnie: „Panie, przebacz im, bo oni nie wiedzą, co czynią. Daj im czas na nawrócenie. Ja również ofiarowuję Ci moje obecne cierpienia za nawrócenie grzeszników”.
W tej chwili mała grupa spośród tłumu zauważyła, że się modlę, położyła kamienie i patrzyła na Jezusa. Potem usłyszałam za nimi szepty. To demon mówił: „Zabijmy jeszcze dziś tę złą niewiastę, która nam przeszkadza w pracy. Przykryjmy ją tym żelazem, aby nam już nie uciekła”. Nagle jakiś wielki przedmiot uderzył mnie w głowę i w szyję.
To było jak niespodziewany cios. Chwyciłam za rękę siedzącą obok mnie osobę i już miałam krzyknąć, kiedy Krzyż nagle rozświetlił się. Demony odeszły, a liczne osoby, które tak złośliwie znieważały i ośmieszały Pana, uspokoiły się.

Jezus zaczął mówić głosem łagodnym i serdecznym: „Moja droga mała duszo! Dziękuję. Ludzie obrażają Boga coraz bardziej i teraz Jego gniew wobec Jego dzieci osiągnął szczyt i rozlewa się po trochu. Wydaje się, że tej sytuacji nie da się już odwrócić. Szatan wyje z radości myśląc, że Jego dzieło niemal się powiodło. Jednakże Bóg powstrzymuje kielich Swego gniewu, dzięki małym duszom, takim jak ty. Dzieje się tak, gdyż po przemienieniu twego życia w modlitwę ofiarowujesz Mu cały swój dzień, od przebudzenia aż po zaśnięcie, nie lekceważąc nawet najdrobniejszych rzeczy. Wszystko, co ofiarowujesz, rozpływa się w Moim Najświętszym Sercu i w Niepokalanym Sercu Mojej Matki, stając się jednością z nimi. Taka postawa wyjmuje jeden po drugim gwoździe, jakie Moje ziemskie dzieci zagłębiły w Moim Ciele swymi zniewagami. Modlitwy pocieszenia osuszają krwawe łzy Mojej Matki.
Szatan mobilizuje więc wszystkie swe środki, jakimi dysponuje, aby stale i okrutnie cię atakować, ciebie – apostołkę Eucharystii. Uznaje cię za swą nieprzyjaciółkę. Zatem pozostań przebudzona i módl się więcej, pamiętając, że nie można sobie pozwalać na zadowolenie z siebie, odpoczynek lub wahanie.
Kiedy kielich Bożego gniewu wyleje się na was, wielu ludzi wejdzie na drogę zatracenia z powodu licznych nieszczęść, które spadną na nich w sposób nieprzewidziany. Jednakże dzieci szukające Mnie z szeroko otwartymi sercami, za pośrednictwem Mojej Matki, otrzymają łaskę skruchy nawet, jeśli są największymi grzesznikami.
Jeśli będą realizować w życiu orędzia miłości, które są kluczem otwierającym najkrótszą drogę do nieba, otrzymają kielich błogosławieństwa, a nie – gniewu.
Będą żyć w radości i pokoju, a w dniu ostatnim posiądą drzewo Życia Wiecznego, jakie utracili Adam i Ewa.
Moja mała duszo! Być ubiczowanym i ukrzyżowanym przez kapłanów, zakonników i Moje wezwane dzieci, to udręka okrutniejsza niż Moja Męka i Moja śmierć na krzyżu. Iluż kapłanów, osób zakonnych i Moich dzieci trwa przy Mnie – Miłości – aby iść za Mną i dawać Mnie poznać? Chciałbym dać miłość [...] Chciałbym ją podzielić [...] Ach, ach! Jestem osamotniony i zasmucony! Pilna prośba Mojej Matki o założenie tu tabernakulum nie została spełniona. Przybyłem więc do Naju w Korei przez Eucharystię, która jest Moją obecnością w osobie i Bóstwie, idąc za wolą Mojej Matki, która przedtem wysłała jako posłańca Archanioła Michała. Wiele razy ukazałem przemianę świętych postaci eucharystycznych i wiele razy przybyłem osobiście, aby dać Moją Miłość Moim dzieciom, które przychodziły do Mojej Matki. Jednakże Eucharystia, która jest Moją własną Substancją, została zlekceważona i odrzucona przez teorie i fałszywe rozumowania. Zamiast wspomóc Moje dzieci w doświadczeniu Mojej Miłości i Mojej Obecności, dając im poznać ten chleb eucharystyczny, określono go mianem zwykłej hostii i wyrzucono. Czymże to mogło być dla Mnie, jeśli nie drugą śmiercią?
Teraz pragnę zachować Moją Pozycję. […] żeby Eucharystia, która jest Moją Substancją, mogła dzielić u boku Mojej Matki miłość wszystkich Moich dzieci, które przychodzą złożyć Jej wizytę. Jeśli się pośpieszysz, aby to uczynić, to będzie wielka pociecha dla Mojej Matki i dla Mnie, a liczne dusze ożyją.
O, wszystkie Moje dzieci świata, które zostałyście wezwane! Jeszcze nie jest za późno. Szybko, ujmijcie za rękę Moją Matkę, która jest skrótem w dochodzeniu do Mnie i idźcie naprzód bez lęku ku Mnie, który jestem samą Miłością i miłosiernym Odkupicielem.
Odczuwam najwyższy ból w Moim Sercu, jakby się rozrywało, gdyż większość Moich dzieci, które sądzą, że Mnie zapowiadają i kochają, stały się duchowo zaślepione i głuche, i utraciwszy poczucie orientacji i równowagi wpadły w chaos i spieszą ku piekłu.
O, Moje dzieci, które wybrałem za pośrednictwem Mojej Matki! Przynajmniej wy przypomnijcie sobie, że jedynie Moja Matka może odwrócić od was gniew Boga i odpowiedzcie Amen na Jej orędzia miłości. Ona wam je daje z natarczywością, ujawniając wam Swą obecność, miłość i przyjaźń przez łzy, krwawe łzy, przez pachnący olej. Z wiarą i ufnością prowadźcie zabłąkane stada do Arki Zbawienia Maryi, jaką Ona przygotowuje.
Mówiąc o Mnie i o Mojej Matce nie unikniecie prześladowania, ale w Niebie otrzymacie moc i przywilej zrywania i spożywania owoców z drzewa Życia Wiecznego. Posiądziecie szczęście, otrzymacie królewską i błyszczącą koronę i zaśpiewacie Alleluja u Mojego boku i Mojej Matki wraz ze Świętymi, otoczeni i strzeżeni przez Aniołów, ogarnięci chwałą”.

Julia: Wieczorem bardzo cierpiałam i nie potrafiłam się poruszyć. Bracia i siostry, którzy mnie otaczali i obserwowali, widzieli z tyłu mojej głowy i na opuchniętej szyi wyraźne ślady krwawienia. Zauważyli rany spowodowane jakby przez ostre przedmioty.
Kiedy zaczęłam przepisywać to orędzie demon zaatakował mnie w chwili, gdy miałam pisać najważniejszą jego część, ale mogłam dokończyć pisanie z pomocą Najświętszej Panny. Tym razem również Pan pomagał mi w szczególny sposób, kiedy pisałam orędzie.

28 lutego 2001 – Środa Popielcowa.


Kiedy składacie z siebie heroiczną ofiarę, czas oczyszczenia ulega skróceniu [...]”

Julia: Około godziny 2.30 w nocy zapaliłam świece i zaczęłam odmawiać różaniec. Około 3.00 ukazał mi się Jezus w białej szacie. Całe ciało było zakrwawione i krew przenikała przez Jego szatę. Wyglądał naprawdę biednie i byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam, co robić. Jezus podszedł powoli do mnie i przemówił miłym głosem.

Jezus: „Moja córko! Moja droga mała duszo! Nie bądź zbytnio zaskoczona. Jeszcze teraz przelewam Moją Krew dla ocalenia świata zepsutego przez grzech, gdyż nie chcę, aby choćby jedno z Moich dzieci na tym świecie zostało potępione i całkowicie się zatraciło.
Nie liczy się intensywność Miłości, jaką chcę im dać, większość Moich dzieci już w najwyższym stopniu zepsutych, jest pełna egocentryzmu i uporu wywołanego przez pychę. Są duchowo zaślepione i głuche. Obrażają Boga przez swe zniewagi i niewdzięczności, zamiast przyjąć Moją Miłość, która poprowadziła Mnie do poświęcenia dla nich Mojego Ciała. To dlatego Moje Serce jest złamane ze smutku i krwawi tak dzień po dniu.
Spójrz, Moja córko! Oni mówią, że nas kochają, Moją Matkę i Mnie, lecz ani się prawdziwie nie nawracają, ani się szczerze nie modlą. Błagają Nas i chwytają się Nas jak boi ratunkowej, kiedy są w próbie. A po otrzymaniu łask, o jakie prosili, ich wdzięczność jest bardzo krótka. Nie dają nawet jałmużny Niebieskim Żebrakom, wracają do swego nędznego życia i stają się cierniami, które ranią Moje Najświętsze Serce.
Och! Z niepokojem czekałem, że małe dusze zdejmą Mnie z Krzyża! Ale Moje liczne dzieci na tym świecie, wielka część duchowieństwa i zakonników, a nawet Moje dzieci, które szczególnie wezwałem, przybiły Mnie do Krzyża.
Zamiast Mnie zdjąć z Krzyża pozostają jak śpiące i łączą swe siły z demonicznymi. W konsekwencji błądzą w złym kierunku, nadymają się z pychy i próżności. I trzymając w rękach nożyczki dobrze wyostrzone z chciwości i egoizmu szarpią na kawałki, dla swej korzyści Moją szatę i Moje Ciało. Moje Serce i Serce Matki nie przestają się spalać/wyczerpywać i od dawna stały się jak wulkany, które wybuchły”.

Julia: Drogi Panie! Jestem nic nie znacząca i pozbawiona siły. Co mogłabym zrobić? Powiedz mi.

Jezus: „Moja droga córko, która musisz cierpieć! Jesteś małą duszą. Powiedziałem do apostoła Pawła, że »moja Moc w słabości się ukazuje«12.
Jeśli sobie przypomnisz, że Moja Matka i Ja jesteśmy zawsze z tobą, nawet w twej słabości, kiedy ofiarowujesz stale i hojnie wszystkie twe cierpienia za nawrócenie grzeszników, wynagrodzisz i pocieszysz Moje zranione Serce i zranione Serce Mojej Matki, Tej, która błaga was ze łzami i z krwawymi łzami. Naprawisz też w ten sposób Moje rozszarpane odzienie”.

Julia: Wtedy Pan dał mi coś, mówiąc: „Teraz, Moja córko, przyjmij to”. Dostałam coś do moich dwóch dłoni, co następnie trzymałam w mojej lewej ręce.

Jezus: „To jest Moja lniana szata, która została zmoczona Moją Krwią i rozerwana jeszcze podczas Mojego Biczowania z powodu grzechów Moich licznych dzieci. To nożycami wyostrzonymi pożądliwością i egoizmem Moja szata została rozszarpana przez tych, którzy dla ich własnego zadowolenia i z sercem zimnym, i zdradzieckim chcą jedynie otrzymywać, nie dzieląc się z bliźnim, kochając jedynie samych siebie.
Przypominając wam, że Moja Matka i Ja jesteśmy każdego dnia tak miażdżeni i wiedząc, że My cierpimy nawet w tej chwili zniewagę i ból z powodu grzeszników przynajmniej wy z sercami pełnymi szczerych modlitw, skruchy i miłości spójrzcie na ten zniszczony materiał i walczcie bez przerwy z waszym egoizmem. Stańcie się małymi duszami i przemieńcie wasze życie w modlitwy.
Czyniąc to staniecie się jak obcęgi i kleszcze, które wyjmują ciernie i gwoździe zanurzone tak głęboko w Moim Najświętszym Sercu i w Sercu Mojej Matki. Staniecie się także jak igły dla naprawienia Naszych Najświętszych Serc i Mojego rozerwanego ubrania. To będzie dla Niej i dla Mnie wielka pociecha.
Zatem spróbujcie nie wpaść w rozpacz i zniechęcenie, i pamiętajcie, że kiedy roztaczacie bardziej żywo siłę miłości i kiedy oddajecie siebie wiernie aż po heroizm, czas oczyszczenia zostaje skrócony. Zawsze czuwajcie i módlcie się. Do zobaczenia!”

Julia: Kiedy Jezus skończył mówić podjęłam na nowo modlitwę różańcową. Nie ośmielałam się patrzeć na to, co mam w ręce. Potem zasnęłam. Obudziłam się około godziny 4.00 i wciąż nie patrzyłam na to, co mam w dłoni.
Około 7.30 zawołałam moją rodzinę i moich przyjaciół. Zanim ktokolwiek spojrzał, ja sama rozwarłam dłoń, drżąca i pełna bojaźni, i ujrzałam kawałki zniszczonej tkaniny poplamionej krwią. Wszyscy byli zaskoczeni i przyglądali się z uwagą. Jedna kobieta, znająca się na tkaninach powiedziała: „To wygląda jak materiał utkany z bardzo delikatnych nitek”.
Patrzyliśmy wszyscy i obiecaliśmy, że rozgnieciemy nasz egoizm jeszcze bardziej, i że będziemy stale przemieniać nasze życie modlitwami, stając się małymi prostymi duszami, aby naprawdę pocieszyć Pana i Jego Świętą Matkę.

1 kwietnia 2001

Julia: Około godziny 7 rano, podczas modlitwy usłyszałam łagodny głos naszej Błogosławionej Matki.

Maryja: „Moja córko! Moja droga córko! Moi synowie i Moje umiłowane córki, którzy zostaliście wybrani, aby Mi pomóc w tych czasach niebezpieczeństw! Śpieszcie się, aby się stać małymi dziećmi ujmijcie Moje dłonie bez jakiegokolwiek ludzkiego względu. Trzymajcie mocno Moje dłonie, gdyż Ja, wasza Niebieska Matka jestem liną jednoczącą Niebo i ziemię. Nie zniechęcając się, nie wpadając w rozpacz, ani nie patrząc w tył, spieszcie się, aby się przebudzić, modlić i wynagradzać, żyć życiem poświęconym, czyniąc nieustanne wysiłki, aby je przemienić w modlitwę.
Z wielkim niepokojem mówiłam wam już, że kielich Bożego gniewu przelewa się i wylewa. Teraz nie ma już czasu do stracenia. Wiele z Moich dzieci mówi, że Mnie zna, tak jak wy, których wybrałam, a są ślepe i głuche. Nie idziecie wiernie za radami, jakie Ja, wasza Niebieska Mama wykrzyczałam wam tak głośno, że Moje gardło się zakrwawiło i nie przemieniacie waszego życia w modlitwy.
Przeciwnie, jesteście napełnieni pychą i ludzkim rozumowaniem, i w związku z tym niezdolni rozpoznać działanie demona, który ukrywa się pod niewinnymi pozorami. Prowadzicie do podziałów (pomiędzy sobą) i łączycie swe siły z demonicznymi. Serce waszej Mamy, która to widzi, cierpi z tego powodu głębiej, niż gdyby je rozrywano.
Jednakże jeszcze nie jest za późno, spieszcie się, aby uchwycić Moje dłonie. Gdybyście przynajmniej wy, którzy zostaliście wezwani odrzucili przyjemności zmysłowe, gdybyście przyjęli wiernie zaniepokojone Wezwania Mojego Syna Jezusa i Moje, jeśli je zrealizujecie w waszym życiu, przyśpieszycie zwycięstwo Najświętszego Serca Mojego Syna i Mojego Niepokalanego Serca. Więc naśladujcie Mnie. Chcę przyjąć w Moim Niepokalanym Sercu i ofiarować Panu małe kwiatki i nasiona męczeństwa, jakie możecie bez przerwy ofiarowywać przez wasze ofiary. Odważnie czyńcie więc to, co w waszej mocy.
Wtedy ujrzycie, że bliski jest dzień, w którym Bóg, który jest Miłością i który was kocha tak bardzo, przemieni kielich Swego Gniewu w kielich Błogosławieństwa i ponownie zbuduje to, co zostało zniszczone przez szatana. Wtedy ci, którzy się wam sprzeciwiali i krytykowali was, zamilkną.
Moje dzieci, które wybrałam! Teraz cierpicie, lecz pamiętajcie, że przygotowałam wam miejsce w Królestwie Niebieskim, okażcie moc miłości, aby nie stracić żadnego z cierpień, jakie znosicie idąc za Mną. Trwajcie heroicznie w wierności i wspaniałomyślnie ofiarujcie wasze troski. Czas jest bliski, w którym wasz płacz zamieni się w radość”.

4 sierpnia 2001

Julia: Około 6.30 rano, kiedy modliłam się i rozmyślałam, usłyszałam piękny i serdeczny głos Dziewicy: „Moja umiłowana córko! Moje biedne dziecko, tak godne litości, w cierpieniach agonii! Chwiejesz się pod ciężarem ciężkiego krzyża, wciąż upadasz, ale nie porzucasz krzyża i idziesz za twą Najświętszą Matką. Nie zapominaj, że te wysiłki przynoszą Mi pociechę nawet, gdy są bezowocne. Jestem przy tobie. Z jeszcze większą energią i odwagą ofiaruj siebie bez zastrzeżeń, aby wyprosić łaskę skruchy dla wszystkich grzeszników, nawet dla najbardziej zatwardziałych. Moje serce tak bardzo cierpi z powodu dusz, wezwanych, by dążyć ku Niebu, które często zasługują na czyściec, a nawet na piekło. Moje umiłowane dzieci, wezwane, by wprowadzać na prostą drogę błądzące dusze, które się zagubiły! Jeśli nie uda się wam zjednoczyć w miłości, wspierając się na Miłości Boga i Jego Słowie, staniecie się radością demonów! Uświadomcie sobie waszą najwyższą odpowiedzialność za tę jedność przed Bogiem, który wam zaufał. Módlcie się z większą gorliwością i jednoczcie w Miłości Boga i Mojej, wtedy demon, który was atakuje chcąc podbić świat, ucieknie, a Moje Niepokalane Serce szybko zatryumfuje”.

8 września 2001 w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny

Julia: Odprawiałam drogę krzyżową na Górze Maryi, w pobliżu Naju. Na wpół przytomna potykałam się i upadałam na ziemię. Przy 11 stacji płynęło źródło miłosierdzia. Przy 12 stacji usłyszałam głos Jezusa.

Jezus: „Moje umiłowane dzieci! Pocieszają mnie wasze ofiary i akty wynagrodzenia podejmowane z miłością. W tym czasie, gdy mnoży się próżność, Ja sprzyjam waszemu jednoczeniu się [...]”.

Julia: W wizji, jaką miałam przy stacji 12 ujrzałam, że ci, którzy odpowiedzieli na prośbę Dziewicy, pomagali Jej.

Jezus: „[...] Zatem podtrzymujcie się wzajemnie ze szczerym sercem i przez solidne więzi, z hojną miłością, bez granic, pokonujcie ludzkie mury, które trzymają wasze serca w zamknięciu. Otwórzcie je szeroko, abyście mogli się uczyć wzajemnie od siebie tego, co dobre i przyjąć rady. Dzięki nim naprawicie swe błędy, zbliżycie się do Mnie i zjednoczycie się z Moim Sercem. Kiedy pójdziecie za Mną z większą solidarnością i łącząc się z Trójcą Świętą, wtedy Ja – który sprzyjałem waszemu jednoczeniu się – dokonam cudów miłości, a wy zakosztujecie szczęścia Nieba ze Mną i z Moją Matką, w stałej harmonii ze świętymi. To stanie się nawet wtedy, gdy będzie się wydawało, że wszystkie wasze wysiłki były daremne i że nie ma już nadziei”.

28 września 2001

Najświętsza Panna: „Moi wybrani synowie i córki! Przypomnijcie sobie, że zostaliście wybrani, aby pracować dla Pana i dla Mnie z moją umiłowaną, wybraną córką. Idźcie za Mną, jednocząc się z Trójcą Świętą. Umiłowane dzieci! Stańcie się prości, odrzucając ludzkie myśli, bądźcie niewinni. Chcę, żebyście się stali mniejsi, całkowicie zamknięci w Moim Łonie. Będzie wam trudno nadążyć za Mną bez odrzucenia waszych ludzkich obrachunków. Podobnie nie będziecie mogli zachować dziedzictwa Wiary, posługując się jedynie teoriami i rozumowaniem. Małe dusze! Stańcie się bardziej pokorni i pomóżcie wybranej córce, która uczestniczyła w Męce Pana, dzieląc cierpienia Jego agonii. Teraz stawia czoła drugiej agonii, gdyż krwawe próby i ofiary są konieczne. Ponieważ odpowiedziała: „Amen” wielkiej misji, którą wasza Najczystsza Matka z największym staraniem dla niej przygotowała, wy także zostaliście wezwani, aby jej pomóc, odpowiadając: „Amen”. Czy nie powinniście teraz leczyć zranień Mojej córki i uzdrowić je?”



19 października 2001


15 rocznica pierwszych krwawych łez na figurze Najświętszej Panny

Julia: Kiedy odprawiałam na Górze Maryi drogę krzyżową, z wielkim trudem i cierpiąc, w towarzystwie kilku pomocników, ujrzałam przy siódmej stacji strumyk pochodzący ze źródła miłosierdzia. Po dojściu do 12 stacji uklękliśmy na modlitwie. Nagle opadłam z sił i upadłam na ziemię w ekstazie. Ujrzałam wielu ludzi, wydanych na okropne cierpienia, którzy krzyczeli o pomoc. Wzajemnie się deptali, rozgniatali sąsiadów, usiłowali się podnieść, aby ich samych nie rozgnieciono. Miażdżeni krzyczeli z bólu. Niektóre krzyki przypominały długie wycie wilków i wywoływały drżenie z przerażenia. Demony szeptały do uszu ludzi: „Przeżyjecie tylko wtedy, kiedy się podniesiecie”. Ci, którzy dali się zwieść demonom, próbowali ze wszystkich sił wstać, nie troszcząc się o to, że depczą nawet rodziców, braci, siostry, byle tylko zachować własne życie. Ich wysiłki były jednak daremne. Kiedy tylko wynurzali się ponad innych, tamci chwytali ich nogi, aby ich pociągnąć w dół i tak wszyscy spadali do rowu, rozgniatani przez usiłujących się za wszelką cenę wydostać. Straszna scena bez przerwy się powtarzała. Krzyki odbijały się straszliwym echem. Czułam, jak od nich włosy stają mi dęba na głowie.
Zaczęłam błagać Pana: „O, Panie Jezu, który jesteś naszym Odkupicielem i samą Miłością! Za naszych dni ludzkość poczyniła wielkie postępy w dziedzinie cywilizacji materialnej, ale serce człowieka stało się wyschłe jak pustynia. Jaką to musi Ci zadawać boleść! Olśniewający postęp tej materialnej cywilizacji może nam przynieść tymczasowe korzyści, ale nie zapewni nam prawdziwego szczęścia. Przeciwnie – niszczy miłość. Na co się więc przyda naszym duszom? Panie! Przebacz Twoim dzieciom na tym świecie, które są zaślepione i tak głuche, że zdążają ku ruinie bez wyjścia, nie rozumiejąc przesłań Pana i Jego Świętej Matki. Ocal je, wyzwalając od sprytnych pokus demonów. Przebacz im grzechy, uzdrów, wskrześ ich Twą drogocenną Krwią z Twoich siedmiu ran, rozlaną na krzyżu dla zbawienia świata”.
Podczas modlitwy ukazał mi się Jezus w białej szacie i czerwonym płaszczu. Ogarnęła mnie radość. Powiedziałam: „O, mój Panie! Proszę Cię, ocal tych ludzi, którzy wpadli w diabelskie pokusy, gdyż nie uwierzyli swemu Panu i Najświętszej Matce. Czy zechcesz to uczynić?”

Jezus odpowiedział mi: „Czy ci nie powiedziałem, że nic nie mogę uczynić, jeśli ludzie wciąż odrzucają Moją Miłość, nawet najsilniejszą, gdyż otrzymali wolną wolę?” Mówiłam dalej: „Panie! Czyż nie uszczęśliwia cię bardziej jedna odnaleziona zagubiona owieczka niż dziewięćdziesiąt dziewięć innych? Jedna kropla Twej drogocennej Krwi, jaką rozlałeś dla naszego zbawienia, może ocalić cały świat”.

Płakałam i błagałam Go. Pan spojrzał na wszystkich modlących się oczyma przepełnionymi miłością i miłosierdziem. Zaczął mówić: „Moja droga mała duszo! Gdyby wszystkie Moje dzieci na świecie szły za Mną z wiarą, jaką ty posiadasz, ten świat stałby się już Nowymi Niebiosami i Nową Ziemią. Ale spójrz na tych wszystkich ludzi. Zamiast żałować za grzechy, stale rozgniatają sąsiadów i porzucają ich, próbując ratować tylko własne życie. Jak mogą mieć nadzieję na przeżycie?”

Julia: Panie! Udziel im nowej szansy do nawrócenia. Kiedy umrą, ich ciała powrócą do ziemi, ale ich dusze nie będą mogły uniknąć płomieni piekielnych. Posłuż się miłosierdziem, aby żadna dusza nie poszła do piekła. Płakałam i modliłam się dalej.

Jezus: „Moja córko, posłuszna i kochająca! Jakże mógłbym odmówić spełnienia twej gorącej prośby? Dam nową szansę dzieciom, które zeszły z dobrej drogi i które błądzą na tym świecie pełnym nieporządku i zepsucia. Jeśli nas przyjmą, Mnie i Moją Matkę, i nawrócą się, zostaną ocalone”.

Julia: Gdy Jezus skończył mówić, wzniósł się do Nieba. U Jego boku ujrzałam Dziewicę. Miała białą szatę i niebieski płaszcz. Pan i Najświętsza Panna powiedzieli razem: «Otwórz teraz oczy». Ujrzałam, jak Światło i Miłosierdzie zstąpiły z Najświętszego Serca na ludzi. W tej chwili także źródło miłosierdzia zaczęło płynąć bardziej obficie. Potem spłynęła na wszystkich drogocenna Krew z siedmiu ran Jezusa i łzy Maryi. Pośród licznych dzieci Bożych mała grupa przyjęła Pana i Jego Świętą Matkę oraz Ich Miłość, i była zdolna odłączyć się od tych, którzy krzyczeli. Ale od tych, którzy nie przyjęli Pana i Najświętszej Panny, i nadal słuchali demonów, Światło Miłości, i święta Krew Jezusa, i Jego Matki odwróciły się, i wróciły do Nich. Pan i Jego Matka zwrócili się do nas (do Julii i jej współpracowników), i okryli nas Światłem z Najświętszego Serca, i wodą miłosierdzia, Najświętszą Krwią Jezusa, Łzami Maryi, pachnącym olejem, i nie tylko nas, ale tych wszystkich, którzy pracowali na służbie Dziewicy z Naju, i którzy Ją odwiedzali. Te dary okryły nas całkowicie.

Jezus: „Moje umiłowane dzieci! Odgłosy zapowiadające koniec waszego czasu rozlegają się już jak dzwon za sprawą tych, którzy współpracują z demonami. I wielkie nieszczęścia dotykają cały świat. Ale wiele Moich dzieci na tym świecie jest zaślepionych, głuchych i zadowolonych z samych siebie. Nie przyjmują orędzi miłości Moich i Mojej Matki. Moje Serce jest jak czynny wulkan, który zaczyna żywo płonąć ogniem sprawiedliwości. Ja, który jestem Drogą, Prawdą i Życiem, Ja, który jestem Alfą i Omegą, ukończę jednak pracę, którą rozpocząłem, uwzględniając błagania Mojej Matki i wasze szczere modlitwy, zroszone łzami, wasze ukryte ofiary i pokuty, wasze – małych dusz, które się stały darami ofiarnymi. Wszystkie Moje dzieci, które przychodzą do Mnie dzięki Mojej Matce, były i będą w tym świecie znieważane, prześladowane, krytykowane w absurdalny sposób, przechodząc przez wszelkie rodzaje doświadczeń, kiedy będą się starać o to, aby poznano Mnie i Moją Matkę. Jednakże w przyszłym świecie otrzymają moc i przywilej poznania owocu drzewa życia wiecznego. Będą się cieszyć wiecznym szczęściem przy stole Mego Królestwa. Zatem nie smućcie się już, lecz stańcie się małymi, pokornymi duszami i idźcie odważnie naprzód, prowadząc bliźniego, ratując go od nędzy tego świata, który zbliża się do samozagłady. Wtedy wszystkie ludy wyśpiewają chwałę Ojcu, który jest w Niebie. A Ja, Odkupiciel i Sędzia najsprawiedliwszy, przyjdę do was na obłokach, z Moją Mocą, przynosząc wam obiecaną nagrodę. Przyjdę z Moją Matką, która zasługuje na szacunek, gdyż jest Królową Nieba. Do zobaczenia!”

Julia: Kiedy Jezus skończył mówić, skończył się mój stan ekstazy. Osoby, które mnie podniosły, były zaskoczone. Stwierdziły, że całe moje ubranie było mokre. Miałam też mokrą głowę. Jedna z nich wykrzyknęła, dotykając mnie: „Ależ to jest olej!” Przy kamiennym ołtarzu, stojącym naprzeciw 15 stacji (zmartwychwstania Pana) płynęła woda miłosierdzia mieszając się z olejem. Wszyscy otaczający mnie rozradowali się i oddali chwałę Panu.

6 listopada 2001

Julia: Odprawialiśmy drogę krzyżową, modląc się i rozmyślając o tym, jak Jezus niósł krzyż. Miałam wizję przy ósmej stacji, przy której Jezus, spotykając się z płaczącymi niewiastami z Jerozolimy, powiedział: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!”13. Ujrzałam wielką grupę ludzi, pośród których był Ojciec Święty, liczni kapłani, zakonnice i osoby świeckie. Nieco później zaczął dąć wiatr i wielu zostało poruszonych jak trzcina. Ci, którzy szli za Panem i Jego Najświętszą Matką przeciwstawiali się wiatrowi i stali mocno na nogach. Było ich łatwiej przewrócić niż innych, ale usiłowali zachować równowagę. Wtedy ci beztroscy uznali ich za przeszkody i ze wszystkich stron popychali idących za Panem i Najświętszą Panną. Mała liczba pośród tych odważnych nie była zdolna znieść cierpień i przyłączyła się do beztroskich. Po jakimś czasie Jezus i Maryja podeszli do nas. U ich stóp widziałam obłok. Otaczali ich aniołowie. Popatrzyli uważnie na każdego z nas i na wszystkich zgromadzonych. Potem Najświętsza Panna zaczęła mówić głosem łagodnym i miłującym.

Maryja: „Moje drogie dzieci! Teraz nawrócenie jest pilne, gdyż czas żniwa jest bliski i dobre ziarno zostanie oddzielone od chwastu. Mówiłam do was z troską, że nie ma już czasu na wahanie lub na zwlekanie. Ale doświadczam tylko smutku, gdyż większość dzieci, które wezwałam, ofiarowała Mi tylko małe kwiatki chwilowych wyrzeczeń i nie zjednoczyła się całkowicie z Moim Niepokalanym Sercem przez przemianę życia na modlitwę. Próbują odłożyć krzyże, mówiąc, że są za ciężkie. Rozmyślajcie głębiej nad Słowami Pana, waszego Odkupiciela: »Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego«14. Zrozumiecie, że Pan nie mówił jedynie o bogactwie materialnym. Dzieci! Jeśli nie opróżnicie waszych serc ze wszystkich waszych pożądliwości, z duchowych błędów, z pychy, jak Pan może w nich zamieszkać? Zanika wiara i nadzieja pokładana w Królestwie Niebieskim. Pamiętajcie jednak, że jeśli gniew Boga Ojca się jeszcze nie ujawnia, to dzieje się tak dzięki żarliwym modlitwom, ofiarom i wynagrodzeniom małych dusz, które Mnie błagają oraz dzięki waszemu duchowi wynagrodzenia. Dzięki niemu pragniecie ze wszystkich sił i z całego serca uczestniczyć w agonii Jezusa na Kalwarii, płacząc z miłością nade Mną i nad Nim. Powiększając wasze wysiłki, aby zatryumfowała siła miłości, ofiarujcie modlitwy, ofiary i akty wynagrodzenia za dusze, które się chwieją jak trzcina na wietrze. Znosząc z ich strony wszelkie formy zniewag i udręk, z powodu Jezusa i Mnie, zostaniecie z łaski Boga umieszczeni pomiędzy dobrym ziarnem. Jeśli te niestałe dusze odwrócą się od swoich grzechów i posłuchają Moich słów będą także zaliczone do dobrego ziarna. Jeśli jednak, posługując się wolną wolą, jaką Bóg dał ludziom, nie posłuchają Moich słów, jeśli odwrócą się ode Mnie i będą trwać w błędach, wtedy Bóg odbierze im cząstkę owoców drzewa życia, która została dla nich przygotowana. Dokąd więc pójdą te dusze?
Moje wybrane dzieci! Pamiętając zawsze o słowach waszej Mamy: »Bóg może w jednej chwili zniszczyć stalowe słupy i mury z brązu tak, jakby nie były solidne i może je również odbudować«. Czuwajcie i bądźcie gotowe na spotkanie Pana, waszego Odkupiciela, który wkrótce przyjdzie, przynosząc nagrody i kary. Słuchajcie Mnie”.

Kiedy Dziewica skończyła mówić, zanim Jezus i Jego Matka wznieśli się do Nieba, rozbłysło i ogarnęło nas światło z Najświętszych Serc Jezusa i Maryi i światło miłosierdzia. Usiłujący słuchać Najświętszej Panny, ujrzeli, jak Jezus i Jego Matka okrywają ich Swym światłem. Przyjęli je z otwartymi ramionami, a na ich twarzach widać było radość. Ono uzdolniło ich do większej odwagi, mocy i wierności dla Pana.

9 listopada 2001

Julia: Tego dnia odprawiałam drogę krzyżową na Górze Maryi z Naju i rozważałam w moim sercu postać Jezusa przyjmującego wyrok śmierci: całe ciało okrywały rany od uderzeń i okrutnego biczowania, a niósł krzyż aż na Kalwarię. Przy każdej kolejnej stacji coraz bardziej łączyłam się z cierpieniami Pana. Potem odczułam, że moje ciało staje się jakby ociężałe i już nie potrafiłam zrobić ani jednego kroku. W końcu upadłam na ziemię. Nie potrafiłam nawet otworzyć oczu. Straciłam przytomność. Po odzyskaniu świadomości rozważałam przy szóstej stacji postać Św. Weroniki, która odważnie podeszła do Pana, nie troszcząc się o szyderstwa i znieważanie przez tłum. Z wielkim sercem otarła twarz Jezusa, okrytą krwią i potem. Oczyściła Jego oczy oślepione od krwi, która lała się z czoła zranionego koroną cierniową, ażeby mógł cokolwiek widzieć. Wtedy miałam wizję. Ujrzałam Pana, okrytego ranami i zakrwawionego, który miał u swego boku Dziewicę, płaczącą krwawymi łzami. Był biczowany za każdym razem, kiedy ludzie popełniali grzechy. Biczowanie nigdy się nie kończyło, całe Jego ciało było rozdarte i stale krwawiło. Drogocenna Krew płynęła z Jego czoła, ukoronowanego cierniem, spływała na oczy. Był niewyobrażalnie wyniszczony i obolały. Najświętsza Panna zaczęła mówić serdecznym, zatroskanym głosem.

Maryja: „Moja umiłowana córko, wezwana, by być małą duszą! Pan, wasz Odkupiciel, który kocha nieskończenie nawet największych grzeszników, został przybity do krzyża, umarł, pogrzebano Go, a trzeciego dnia zmartwychwstał. Ale nawet po dwóch tysiącach lat nadal wylewa Krew za nawrócenie grzeszników i uświęcenie kapłanów. Z powodu podstępów i pokus demona większość dzieci, powołanych, także kapłanów i zakonnic, stała się teraz ślepa i głucha. Zeszli z dobrej drogi i są gotowi przejść przez bramy piekielne, otwarte szeroko. A nie wspominam już nawet zaniedbania praktykowania orędzi miłości, jakie Mój Syn i Ja nieustannie, i wciąż od nowa powtarzamy. Z powodu tego gniew Boga wylewa się na świat. Ponieważ usiłuję go powstrzymać, Moje Serce jest rozpalone jak wulkan. Jednakże małe dusze, takie jak ty, pocieszają Mnie.
O, Moja umiłowana i posłuszna córko, która próbowałaś stać się jak ściereczka dla obmycia dusz i jak obcęgi dla wyjęcia gwoździ, zanurzonych w Ciele Mego Syna Jezusa, za każdym razem, kiedy Moje dzieci popełniają grzechy. Ty także chciałaś zamknąć miłością rany Najświętszego Serca i Mego Niepokalanego Serca. Ofiarowałaś Panu i Mnie cenny czas, aby się stać jak płótno dla otarcia krwi, potu, i krwawych łez Mego Syna. Czegóż bym ci nie dała? Wiesz, dobrze wiesz, że Jezus i Ja smucimy się wtedy, kiedy się smucicie, cierpimy, kiedy cierpicie, a jesteśmy szczęśliwi, kiedy wy jesteście szczęśliwi. Pamiętaj, że słucham uważnie żarliwych modlitw, jakie ofiarowujecie, odprawiając drogę krzyżową. Idę z wami, płacząc krwawymi łzami, obok Mojego Syna, który wylewa za was Krew. Pozostańcie czujni i poświęćcie życie za nawrócenie grzeszników i za uświęcenie kapłanów. Wszystkie Moje dzieci świata! Powiedziałam wam z troską, że Sprawiedliwość Boga Ojca nie będzie złagodzona, i że nie można wam obiecać na przyszłość bezpieczeństwa. Jakże możecie tak ignorować zatroskane wezwania, z jakimi zwracam się do was? Wołam z taką mocą, że aż duszę się od krwi. Błagałam was już mówiąc: »Nie ściągajcie na siebie kar ciemności, ognia i krwi«
15.
Uprzedziłam was wiele razy, że czas wielkiej rozpaczy jest u waszych drzwi. Jeśli się nie nawrócicie i większość duchowieństwa będzie nadal wyśpiewywać o spokojnej przyszłości i nie będzie czuwać, co się stanie z owieczkami, jakie idą za nimi? Nie można już dłużej zwlekać. Czas przyznany przez Boga osiąga swój kres, zastanawiajcie się więc nad Sodomą i Gomorą, które zostały zniszczone, gdyż nie znalazło się tam dziesięciu sprawiedliwych. Śpieszcie się, bądźcie czujni i módlcie się, aby uniknąć kary i klęski ognia, i siarki, które spadną na świat.
Moje umiłowane wezwane dzieci! Zważcie, że świat już zamienia się w popiół z powodu ciężkich grzechów, ale Mój Syn Jezus jeszcze ma cierpliwość z powodu żarliwych modlitw, ofiar, wynagrodzeń Moich małych dusz. Musicie pozwolić się pochłonąć Najświętszemu Sercu Jezusa, będącemu Ofiarą złożoną jako dar Pojednania, i Mojemu Niepokalanemu Sercu. Niech wasze życie zamieni się w modlitwę, aby opatrzyć krwawiące rany Pana. Małe dusze zjednoczone z miłości do Najświętszej Trójcy, gdy wasze modlitwy wznoszą się razem wysoko ku Niebu, niebezpieczeństwo trzeciej wojny światowej oddala się. Jednakże, jeśli Moje dzieci na tym świecie nie przyjmą wezwań miłości, jakie Mój Syn Jezus i Ja dajemy, aby się nawróciły i przebudziły, nie będę już mogła dłużej powstrzymywać kielicha Bożego gniewu.
Moje umiłowane dzieci! Gdy Mój Syn Jezus zasiądzie na Królewskim Tronie ze Mną u boku, otoczony Aniołami z Nieba, gdy oddzieli dobre ziarno od chwastu, czy nie będziecie chcieli być raczej pośród dobrego ziarna, zamiast być zmieszanymi z życicą
16? Zatem nie wahajcie się, nie zwlekajcie, lecz pochwyćcie silnie Moje Dłonie, Ja jestem Łącznikiem pomiędzy Niebem a ziemią. Wcielajcie w życie orędzia miłości i współpracujcie w dziele zbawiania świata. Będziecie uczestniczyć w wiecznej uczcie niebieskiej, w chwale, pośród radosnych okrzyków aniołów i świętych, gdzie nie ma już śmierci ani głodu, ani pragnienia, ani smutku, ani cierpienia, ani tęsknot, nic – tylko Miłość”.

Julia: Przy 10 stacji byłam jeszcze słaba i zmęczona, niezdolna do otwarcia oczu. Ale gdy ktoś zawołał: „Ach! To krew!”. Wtedy otwarłam oczy z trudem i ujrzałam świeżą krew na ziemi. Przyglądając się uważniej ujrzeliśmy, że kamienie, liście są mokre od krwi. Tak było od 3 do 15 stacji. Dotknęłam jej palcem. Była płynna, jakby dopiero co rozlana.



7. Orędzia Jezusa i Najświętszej Maryi Panny z Naju (2002)




PRZEBUDŹCIE SIĘ SZYBKO [...]”


1 stycznia 2002 --- Święto Najświętszej Maryi Panny, Bożej Rodzicielki

Około 10 rano modliłam się z kilkoma osobami przed Krzyżem na Górze Maryi. Prosiłam, aby – przez Drogocenną Krew Jezusa, która wypłynęła z Jego siedmiu Ran i przez łzy, nawet krwawe, naszej Boskiej Matki – nasze dusze i nasze ciała brudne od grzechu, zostały oczyszczone i żebyśmy bez żadnego wewnętrznego oporu mogli być pokornymi narzędziami na służbie Chwały Boga i Tryumfu Niepokalanego Serca Maryi.
Prosiłam też o łaski dla dzieci nieobecnych, choć zostały wezwane przez miłość i łaskę Pana, i Dziewicy; prosiłam o takie same błogosławieństwa dla tych, którzy byli przeciw nam.
Kiedy dotknęłam moimi rękoma stóp Jezusa odczułam kroplę krwi na Jego prawej stopie, pośrodku największego palca, kroplę, która wydała mi się być całkiem świeża. Zaskoczyło mnie to i krzyknęłam: „Ach!”. Kiedy unosiłam głowę, aby spojrzeć na Jego Stopy kropla krwi wpadła mi do ust. Byłam zaskoczona. Znowu krzyknęłam. Miałam założoną maskę, aby chronić nos i usta przed zimnym wiatrem, ale Jezus Eucharystyczny przeniknął przez nią i spoczął na moim języku. W tej chwili usłyszałam łagodny i pełen miłości głos Jezusa: „O, moja droga mała duszo! Oto jest niebieski pokarm, jaki ci daję, aby rozszerzyć na tobie pełnię Mojej Miłości. Śpiesz się, aby przyjąć ją i spożyć”.
To stało się w mgnieniu oka. Na palcu prawej dłoni miałam krew pochodzącą prawdopodobnie z Jego stopy. Mężczyzna, który stał obok mnie powiedział, że też widział krew na stopie Jezusa. Myślał, że usiłowałam zetrzeć tę krew. Chwała, uwielbienie, dziękczynienie i cześć Panu, teraz i na wieki. Amen!



3 stycznia 2002

W towarzystwie licznych pomocników odprawiałam drogę krzyżową na Górze Maryi, rozmyślając i modląc się w celu wynagradzania, choć w niewielkim stopniu, za zniewagi, jakie otrzymał Jezus.
Po dojściu do II stacji (Jezus bierze krzyż na ramiona) jedna z osób powiedziała: „Jezu! To naprawdę zbyt ciężkie dla Julii, że musi znosić dzień za dniem wszystkie rodzaje trosk, jakie nie pozwalają jej nawet zasnąć, gdyż w nocy, wywołują takie pocenie, że musi zmieniać pościel nawet osiem czy dziewięć razy. Jezu! Tak bym chciała, żeby ona mogła spać choć trochę, nie cierpiąc”.
Słysząc tę modlitwę zaraz powiedziałam Jezusowi: „O! Jezu! Co do mnie, wszystkie te cierpienia są radością. Za każdym razem, kiedy muszę się przebrać, bo jestem mokra od potu, modlę się, żeby dusze zostały wyzwolone z wszelkiego zła, które je brudzi i składam Ci moje udręki w duchu ofiary i zadośćuczynienia. Te cierpienia niosą nadzieję. Jestem Twoja tak w życiu, jak i w śmierci. Posłuż się mną jak Ojciec tego pragnie”.
W tej chwili usłyszałam głos Maryi: „O, właśnie o to chodzi! Moja mała duszo miłości, która znajdujesz szczęście nawet w cierpieniu! Twój sen zakłóca konieczność przebierania się z powodu potu, ale Mojego Syna i Mnie pociesza twe serce, które ofiarowuje hojnie cierpienia, jakie znosisz co noc, aby wynagrodzić za grzechy popełnione przez tych, którzy szukają wyłącznie przyjemności, pozwalają sobie nocą na niemoralne zachowania, a potem uciekają się do aborcji.
Ty ofiarowujesz twe udręki jako wynagrodzenie ranionemu Najświętszemu Sercu Mojego Syna Jezusa i Mojemu Niepokalanemu Sercu.
Moja droga córeczko! Znosisz najwyższe cierpienia, ale my potrzebujemy dusz, które składają ofiary i wynagrodzenia dla ocalenia choćby jednej duszy, gdyż zbyt wiele Moich dzieci w świecie, mężczyzn i kobiet, młodych i starych, oddaje się przyjemności, popełnia ciężkie grzechy, bez przerwy wpada w głębiny zła, w zasadzki zastawione przez demony, pogrąża się w nich i staje się niewolnikami grzechu.
Moja droga córko! Twe ofiary i pokuty wynagradzają za te bezwstydne grzechy i te przeciw czystości, które są popełniane nocą. Ty pomożesz łasce nawrócenia wejść w serca, popełniających te grzechy. Teraz ofiarowuj bardziej wspaniałomyślnie twoje udręki.
Moje małe dusze, które usiłujecie dzielić cierpienia mojej umiłowanej córki! Wy, wezwane jako małe dusze, przez wasze modlitwy, ofiary, zadośćuczynienia, które ofiarowujecie z wyrzeczeniem i w radości bycia zjednoczonymi ze świętymi, wy zapewniacie tryumf Mego Niepokalanego Serca”.
Kiedy doszliśmy do stacji XII (Jezus umiera na krzyżu) moje serce biło szybko i odczułam bolesny ucisk w klatce piersiowej. Było to tak bolesne, że ledwie mogłam oddychać. Nie mogąc się poruszyć przycisnęłam ręce do piersi i jęczałam leżąc na ziemi.
Wtedy miałam wizję rzymskiego żołnierza, który przebija bok Jezusa swoją włócznią, aby sprawdzić, czy jest martwy. W tej chwili odczułam straszliwe cierpienie, jakby mi przekłuwano bok włócznią. Najświętsza Panna znowu zaczęła mówić:„Moja droga córko! Nieprzyzwoite grzechy Moich dzieci na tym świecie, które poszukują przyjemności, nie są popełniane jedynie w nocy, lecz również za dnia, co przysparza radości demonom. Są niezdolne do wyzwolenia się od tej iluzji, która sprawia, że wierzą, że zło jest dobrem i pędzą ku śmierci wiecznej. Ten godny pożałowania świat, osiągnął poziom katastrofalny. O, moje biedne dzieci! Jeśli dojdą do śmierci bez skruchy – czeka je jedynie surowy sąd Boży.
Jednakże pamiętajcie, że Pan, ponieważ kocha was nieskończenie, przyznaje wam wciąż nową okazję do nawrócenia, dziękujcie Mu w każdym momencie i nie porzucajcie tych dusz, które odrzucają łaski, jakie są im zaofiarowane. Przeciwnie, z większą pokorą śpieszcie się, żeby się modlić i składać ofiary, i wynagrodzenia dla ich nawrócenia. Żyjcie bez przerwy w jedności Tajemnicy Paschalnej, czyniąc z waszego życia – życie modlitwy.
Wszystkie moje umiłowane dzieci świata! Wszystkie istoty ludzkie powinny znać śmierć, z powodu grzechu Adama, ale jeśli grzesznicy, nawet najbardziej zdeprawowani, otworzą szeroko serca, okażą skruchę i zbliżą się do Pana, i do Mnie, uznając się za grzesznych, i błagając o miłosierdzie, już nie będzie wspominane ich przeszłe życie, które zostanie im wybaczone, i zostaną pobłogosławieni. Otrzymają Drzewo Życia Wiecznego, dzięki Memu Synowi Jezusowi, wyśpiewają Chwałę Pana na niebieskiej uczcie w radości, miłości i pokoju”.

18 stycznia 2002

Byłam całkowicie wyczerpana cierpieniami, jakie znosiłam, niezdolna do odmówienia nawet „Ojcze nasz”. Zadowalałam się kroczeniem drogą krzyżową na Górze Najświętszej Panny, rozmyślając nad cierpieniami, jakie zniósł Pan.
Jednakże po dojściu do IX stacji z kilkoma osobami, które mi towarzyszyły, i kiedy modliłam się z zamkniętymi oczyma, odczułam wyraźną poprawę stanu fizycznego. To zaskoczyło mnie i moich przyjaciół, gdyż jeszcze kilka chwil wcześniej miałam wielkie trudności z poruszaniem się, jakby mnie zbito maczugą. Było około 9.30 rano.
Były ślady krwi na płytach drogi, na tej części, która została przystosowana dla niepełnosprawnych. Przy XII stacji cała ziemia była pokryta świeżą krwią. Była też jakby rozpryśnięta krew tam, gdzie On upadł. Uważnie rozglądnęliśmy się wokół i zauważyliśmy ślady świeżej krwi na całej drodze, od VII stacji aż po XIII.
Kiedy zatrzymaliśmy się przy VII stacji na krótkie rozmyślanie, wtedy miałam następującą wizję. Otóż za każdym razem, kiedy na świecie, ktoś grzeszył, Jezus cierpiał Ukrzyżowanie, a korona cierniowa zagłębiała się mocno w Jego głowę, która krwawiła obficiej. Jego Najświętsze Serce także było umęczone i krwawiło. Najświętsza Panna patrzyła na to wszystko wylewając krwawe łzy, z Sercem złamanym od bólu. Mówiła łagodnie i z miłością.

Maryja: „Moja umiłowana córko! Pan i Ja jesteśmy bardzo pocieszeni, słysząc żarliwe modlitwy, jakie ofiarowujecie każdego dnia dla wspomożenia Pana w niesieniu Jego Krzyża”.
Modliłam się intensywnie z sercem ściśniętym od smutku: „O, moja Matko, moja Mamo! Czegóż bym nie uczyniła przez moje słabe i biedne modlitwy, tak mizerne, żeby pocieszyć Pana? Ponieważ należę do Pana w życiu i w śmierci, uczyńcie ze mnie wierne narzędzie Woli Bożej”.
Zaledwie skończyłam moją modlitwę, a odczułam gwałtowne uderzenie bicza i upadłam na ziemię, na kamyki, leżąc staczałam się po zboczu. Byłam szczęśliwa, mogąc nawet lekko uczestniczyć w cierpieniach Pana. Później ci, którzy modlili się ze mną powiedzieli, że toczyłam się obracając się co najmniej dwanaście razy. Usłyszałam głos Pana:

Jezus: „Moja droga mała duszo! Moje miłe dziecko, znajdujące radość w cierpieniu dla Mnie, dla Mojej Matki i za nawrócenie grzeszników! Wiele dusz nawróci się dzięki cierpieniom, jakie znosisz w jedności z Moją Matką, w mojej nieskończonej Miłości. Jakże mógłbym nie być z tobą, kiedy ty jesteś zawsze z moją Matką jak teraz? Jakże mógłbym nie usłyszeć twoich modlitw?
Ja sam, krwawiąc, przemierzam z tobą tę drogę krzyżową na Górę Dziewicy. Dlatego, wszyscy ci, którzy idą tą drogą krzyżową z szeroko otwartymi sercami i szczerze, pragnąc jedności ze Mną, modlą się i dzielą cierpienia, jakie Ja znosiłem, spotkają Mnie, i otrzymają uzdrowienie duchowe. i fizyczne ze swoich cierpień.
Wszystkie moje drogie dzieci świata! Minęły dwa tysiące lat, ale Ja w tej godzinie przychodzę do was, wylewając wciąż moją Krew, aby być z wami. Nie oczekujcie ostatniego dnia, aby żałować za swe przywiązania i kompromisy z materią, i z ciałem, które się zniszczą, i znikną, lecz śpieszcie się, żeby przyjść do Mnie przez Moją Matkę. Uzbrójcie się w orędzia, jakie Moja Matka i Ja wam daliśmy, abyście się nawrócili, dając wam wciąż te same rady. Odziedziczycie Niebo, które zostało zdobyte przez nieskończone cierpienia Krzyża”.
Podczas odprawiania drogi krzyżowej 9 listopada 2001, na Górze Dziewicy, Maryja powiedziała nam: „Słucham waszych żarliwych modlitw, jakie odmawiacie na drodze krzyżowej i idę z wami płacząc krwawymi łzami u boku Mojego Syna, który za was wylewa swoją Krew”.
Dała nam Drogocenną Krew Pana i Swoje krwawe łzy przy III stacji (pierwszy upadek Jezusa) i aż do XV (zmartwychwstanie), co było bardzo wstrząsające i łamało serca.
Znowu dziś, 18 stycznia, Jezus i Jego Święta Matka dawali nam Drogocenną Krew, łzy i krwawe łzy od III stacji (drugi upadek Jezusa) do XIII (zdjęcie z krzyża). Liczni pielgrzymi, którzy widzieli ślady świeżej krwi w różnych miejscach drogi krzyżowej byli zaskoczeni i wydawali okrzyki zdumienia.
Była godzina 9.30, kiedy idąc drogą krzyżową zauważyliśmy ślady krwi. Wróciliśmy o 17.00, aby zebrać kamienie poplamione krwią. Wtedy zobaczyłam nowe ślady krwi. Ponad dwunastu pielgrzymów, którzy byli ze mną, też to widziało. Liczni uklękli i płakali. Wtedy usłyszałam kochający głos Najświętszej Panny.

Maryja: „Moja umiłowana córko! I wy, wszystkie Moje dzieci na świecie, które zostałyście wezwane! Pośpieszcie się z przebudzeniem i zbliżcie się, gdyż Mój Syn Jezus, i Ja przychodzimy specjalnie po to, aby ocalić wasze dusze poplamione wszelkimi rodzajami grzechów brudem odrażającym, wydobywając je z tego, co je krępuje, obmywając je Drogocenną Krwią, płynącą z Pięciu Ran Mojego Syna, z ran Jego Korony Cierniowej, i z Jego Najświętszego Serca, obmywając je łzami, i krwawymi łzami, jakie wylewam, i wodami Miłosierdzia.
Pan już wam powiedział: »Kto Mnie kocha, tego umiłuje Ojciec i Ja go umiłuję, i ukażę się mu«
17. Czyż wam nie powiedziałam, że znaki z Nieba to tajemnice Zbawienia? Aż dotąd wasz Pan i Ja, ujawnialiśmy naszą obecność na różne sposoby dając wam ciągle nowe liczne znaki, mówiąc do was, i powtarzając wam niestrudzenie te same słowa.
Nawet duchowieństwo, którego obowiązkiem jest zaznajamianie z Panem, odwraca oczy od tych znaków i orędzi twierdząc, że nic o nich nie wie. Zachowują jeszcze zamknięte serca, zaślepione. Pragnąc ludzkiego szacunku milczą zamiast ogłaszać prawdę. To wciąga wiele dusz w zamęt i na drogę piekła! Ponieważ te znaki zostały dane dla zbawienia dusz, bądźcie bardziej uważni i módlcie się, aby wiele dusz otrzymało łaskę skruchy.
Wszystkie dzieci świata! Czas kary jest bliski. Usiłujcie zasłużyć na zbawienie spiesząc się z nawróceniem, ofiarowując wyrzeczenia i wynagrodzenia, żyjąc w sposób oddany Panu.
Ponieważ dziś w waszej obecności znak miłości został wam wspaniałomyślnie dany przez samego Pana, który was kocha, przynajmniej wy, którzy zostaliście wezwani, powinniście rozszerzać z większą starannością moc i miłość, a doszedłszy do jedności przez całkowite związanie się ze Mną, ofiarować akty wynagradzające za najstraszniejsze bluźnierstwa. Wtedy czas kary przemieni się w nieodpartą miłość i błogosławieństwo, a to dlatego, że wasz Bóg, który jest w Niebiosach nie jest Bogiem zniewolenia, lecz samą miłością.
Moje drogie, wezwane dzieci! Ponieważ wy wciąż wierzycie w Mojego Syna Jezusa i we Mnie, i dajecie Nas poznać, będziemy u waszego boku, aby was chronić, i opiekować się wami, nawet wtedy, gdy silne wiatry, i niebezpieczne prądy będą zagrażać porwaniem was. Wtedy wasze łzy i westchnienia zamienią się w radość. Jednakże, jeśli Moje dzieci na świecie nie przyjmą Pana i będą uporczywie, aż do końca, ignorować moje słowa nie będę mogła nic dla nich zrobić w tej chwili.
Stańcie się więc narzędziami, które pociągną i ożywią serca, które ugrzęzły w błocie wszelkiego rodzaju grzechów i dajcie wszystkim poznać Miłość Pana i Moją, które przenikają czas i przestrzeń. Czyniąc to wchodzicie do Arki Zbawienia Maryi, zdobywacie Niebo i posiadacie drzewo Życia Wiecznego”.

27 stycznia 2002

W czasie odprawiania drogi krzyżowej na Górze Maryi, głęboko rozmyślałam w moim sercu nad cierpieniami Jezusa. Po biczowaniu, z ciałem okrytym krwawiącymi ranami, Jezus wspinał się na Kalwarię, niosąc nie tylko ciężki Krzyż, lecz także grzechy całej ludzkości.
Ponieważ całkowicie wyrzekł się Siebie, aby Wola Ojca mogła się wypełnić i żeby cała chwała została oddana Ojcu, Jezus nie mógł nawet pocieszyć Swej Matki, która szła za Nim, płacząc. Szłam po stacjach drogi krzyżowej, rozmyślając nad Sercem Jezusa napełnionym cierpieniami.
Po dojściu do 11 stacji (Jezus przybity do Krzyża), jeden z pielgrzymów, który mi towarzyszył, tak się modlił: „Jezu! Aż dotąd często krzyżowałem Ciebie i Twoją Świętą Matkę, żyjąc w grzechu. Ale odtąd chcę porzucić ten młotek, którym was krzyżowałem. Chcę się stać parą obcęgów, aby wyjąć liczne gwoździe, które zagłębiałem w waszych sercach”.
Podczas jego modlitwy nagle spadła na ziemię kropla Drogocennej Krwi. Doskonale było słychać odgłos jej upadku. Zaskoczyło mnie to i wykrzyknęłam: „O, mój Boże!” Jakiś mężczyzna, który stał przy mnie też ujrzał tę krew i zawołał: „O! Krew!” W tej chwili usłyszałam głos Jezusa: „Moje drogie dzieci, które zostałyście wezwane! Jakże mógłbym, was nie kochać, skoro uznajecie się za grzeszników i spieszycie do Mnie? Jeśli ujawniam wam Moją Miłość aż do przelania Mojej krwi za was, aż do wlania jej w was, to po to, aby całkowicie zmazać wasze grzechy. To świadectwo Mojej ogromnej Miłości do was wszystkich, to krew Przymierza. Obecnie wszystko może się jeszcze wydawać niewyraźne, lecz w bliskiej przyszłości wy pojmiecie jasno wagę łask, jakie wam obecnie daję.
Zatem bądźcie bardziej czujni i módlcie się, a heroiczną wiernością wypełniajcie misję, jaka została wam powierzona.
Moje drogie małe dzieci! W zamian za wasze modlitwy pełne miłości prawdziwej i łzy ofiarowane dzień za dniem, otwieram Moje Najświętsze Serce i wylewam na was błogosławieństwa”.
Jezus dał nam Drogocenną Krew przy 9 stacji (Jezus upada trzeci raz), przy 11 stacji (Jezus przybity do krzyża) i przy 12 stacji (Jezus umiera na krzyżu).

2 lutego 2002 --- Święto Ofiarowania Pana Jezusa w Świątyni

Modliłam się w towarzystwie licznych pomocników na Górze Dziewicy, głęboko zastanawiając się nad Drogą krzyżową Jezusa.
Przy siódmej stacji myślałam o cierpieniach, jakie Jezus znosił, kiedy upadł po raz drugi, a ktoś z obecnych tak się modlił: „Dziękuję, Panie, że mimo naszej niegodności i naszej słabości pozwalasz nam zrozumieć, choćby w małym stopniu Twoje niezliczone, i nieskończone udręki na Krzyżu, sprawiając, że Julia niektóre z nich cierpi [...]”.
Zaledwie skończył modlitwę, kiedy za nami usłyszałam ciche szepty: „Tracimy dusze, z takim trudem zdobyte, z powodu modlitw tej nędznej kobiety. Zabijmy ją, naszą śmiertelną nieprzyjaciółkę, rozbijając jej głowę o kamienie”. Nagle liczne demony uderzyły mnie silnie z tyłu głowy. Kopały mnie, unosząc i rzucając mną, abym rozbiła głowę o kamienie.
W tej chwili Najświętsza Panna zstąpiła z Nieba jak błyskawica. Jej płaszcz był szeroko otwarty i podtrzymała mnie, żebym nie uderzyła o kamienie.
Chwyciłam w dłonie moją szyję i obolałą głowę, i powiedziałam: „Dziękuję, Matko. Ofiarowuje te cierpienia za nawrócenie grzeszników. Pomóżcie mnie, grzesznej, a wiele dusz okaże skruchę i stanie się jak krawcy miłości, którzy zamkną Rany Najświętszego Serca Jezusa, chusteczki miłości dla osuszenia Jego Krwi, potu, i krwawych łez, jak miłosne obcęgi, aby wyjąć z Ciała Jezusa ciernie, i gwoździe, jakie tam zagłębiliśmy przez nasze grzechy.
Chwała bądź Bogu i uwielbienie, i pociecha naszej błogosławionej Matce! Niech nasza wdzięczność nigdy się nie wyczerpie. Amen”.
Kiedy ofiarowywałam bez zastrzeżeń cierpienia zadane przez demony, ból odczuwany w szyi i w głowie całkowicie zniknął. I usłyszałam łagodny, i kochający głos Dziewicy: „Tak, dziękuję, droga córko! I moje drogie dzieci, które odpowiedziałyście na moje wezwanie mówiąc: Amen. Mój Syn Jezus i Ja jesteśmy dziś na nowo blisko was, dzięki waszym modlitwom pełnym miłości, i waszemu uczestnictwu w cierpieniach Jezusa, kiedy poświęcacie wasz czas dla nawrócenia grzeszników, rozmyślając nad Tajemnicą Zbawienia, jaką Jezus otrzymał przez nieskończone cierpienia na Krzyżu.
Demony, które wiedzą, że gorące modlitwy otwierają oczy i uszy tych, którzy są duchowo zaślepieni, i głusi, i że liczne dusze są zanurzane w łaskach, dlatego są pełne wściekłości, i próbują was zniszczyć wszelkimi metodami, lecz Ja was zawsze zachowam, i ochronię.
W tych czasach, kiedy szatan próbuje zdobyć cały świat, modlitwy, jakie wy, małe dusze, ofiarowujecie każdego dnia dla uczestniczenia w cierpieniach Pana na Kalwarii stają się pociechami i wynagradzają jego ból agonii w Getsemani, i cierpienie, jakie On odczuwał, kiedy Jego uczniowie tak ukochani, opuścili Go.
Tak samo modlitwy, jakie wy ofiarowujecie z żarliwością każdego dnia, uczestnicząc w Męce Pana, wynagradzają za grzechy, jakie popełnia tak wiele Moich dzieci, obrażając Godność Boga. Modlitwy i ofiary złożone za nawrócenie grzeszników, stają się darami ofiarnymi, które wynagradzają nawet za grzechy innych. Pan i Ja jesteśmy naprawdę pocieszeni, gdyż one są składane na ołtarzu Bożej sprawiedliwości.
Z tej przyczyny jeszcze dziś składam wasze dusze na ołtarzu Najświętszego Serca Jezusa, jak ofiarowałam w Świątyni Moje Dziecko --- Jezusa.
Wszystkie Moje dzieci świata! Jeśli pragniecie iść za Mną jako dzieci niewinne, wykąpię was w wodzie miłosierdzia, nakarmię was Moim duchowym mlekiem i wezmę was blisko Pana. Pozwolę wam wzrastać duchowo przez modlitwy, jakie ofiarowujecie z całego serca na Drodze Krzyżowej, po której Ja idę z Moim Synem Jezusem, krwawiąc wraz z Nim. Pan obmyje także wasze dusze i wasze ciała w Swej Kosztownej Krwi, i udzieli wam całkowitego odpuszczenia, jakie wam obiecał.
Zatem przyjdźcie szybko do Mnie, pokornie, jako małe dusze, głęboko rozmyślając nad tymi cierpieniami krzyża, jakie zniósł Pan, nieskończenie święty i uznawajcie zawsze, że jesteście biednymi grzesznikami.
Moje drogie dzieci, jakie wezwałam! Ten świat jest już pogrążony w ciemności. Ponieważ liczne dusze stały się duchowo zaślepione i głuche, i zeszły z prawej drogi błądząc w ciemności, ukazałam liczne cuda, i znaki, krzyczałam, i wciąż wołam aż do zakrwawienia gardła, abyście podążali za Wolą Bożą, aby żadna dusza nie została opuszczona, lecz żeby wszystkie zostały ocalone, i otrzymały życie wieczne. Mimo to Moje dzieci nie pojmują i stale idą drogą ku piekłu.
Nawet Moje dzieci, które zostały wezwane do Nieba, nie odrzucają egoizmu, lecz odrzucają raczej dążenia do jedności. Bez przerwy uporczywie wypełniają swą wolę aż do zasłużenia na czyściec i piekło. Odpowiedź Boga będzie surowa, ogień Sprawiedliwości będzie nieunikniony. Jak wam obiecać szczęśliwą przyszłość?
Zatem wy, których wezwałam, i którzy wiecie, że Sąd Boży jest bliski, żyjcie modlitwą, ofiarą, wynagrodzeniem, aby czas kary zamienił się w błogosławieństwa. Wasze życie w ten sposób poświęcone Panu i Mnie za nawrócenie grzeszników wysłuży wam bycie oświetlonymi przez światłość Jego Łaski. Ofiarowujcie hojnie wszystkie troski, jakie was ranią wewnętrznie i wszystkie wasze doświadczenia, jakie was spotykają na tym świecie. Wtedy, kiedy go opuścicie bramy Niebios otworzą się szeroko dla was i zasiądziecie blisko Mnie.
W tym czasie nędzy, pośród Moich dzieci tak licznych jak gwiazdy na niebie i jak ziarna piasku nad brzegiem morza, ci, którzy żyją blisko Mnie, i powierzają Mi siebie jako małe dusze, są niezwykle rzadcy. Jednakże łącząc się z waszymi dzisiejszymi modlitwami wylewam łzy radości zauważając waszą szczerą miłość i waszą pobożność.
Moje drogie małe dusze! Pan, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, błogosławi was dziś swą Nieskończoną Miłością”.
Kiedy Dziewica skończyła mówić wciąż leżałam na ziemi, płacząc i modląc się. Nagle usłyszałam, że coś spadło. Spojrzałam. Ujrzałam siedem łez, a potem dwanaście. Zdałam sobie sprawę, że moje bóle głowy i szyi ustąpiły. Chwała i dziękczynienie Panu, i pociecha naszej Błogosławionej Matce! Amen.

28 marca 2002, Wielki Czwartek

«DZIĘKI WASZYM MODLITWOM I OFIAROM, OCALIMY WIELU [...]»

Julia: Uczestnicząc duchowo w cierpieniach, jakie Pan znosił w samotności Getsemani i na Kalwarii, po tym, jak niemal całkiem wszyscy Go opuścili, modliłam się, idąc drogą krzyżową na Górę Najświętszej Panny. Kiedy się modliłam na kolanach przy jedenastej stacji, nie mogłam powstrzymać się od łez, rozmyślając o najwyższym bólu, jaki On odczuwał, gdy został przybity do Krzyża. Zniósł okrutne przebicie Swego żywego Ciała. Z Nieskończonej Miłości, której wysokość, głębokość i szerokość są bez granic, złożył całe Swe Ciało w ofierze za nawrócenie grzeszników, a to pośrodku pogardy, okrucieństwa i zniewag ze strony swych umiłowanych dzieci. Szlochałam przygnębiona.
O, Jezu, który jesteś Miłością, mój Umiłowany! Kimże jesteśmy, my ludzie, których Pan tak ukochał? Kiedy płacząc dziękowałam Panu za Jego niezwykłą Miłość, modliłam się zwłaszcza za uświęcenie kapłanów i o nawrócenie grzeszników, myśląc o tym błogosławionym dniu, który On wybrał jako dzień ustanowienia Sakramentu Kapłaństwa, dzień, w którym zawarł z nami przymierze, ustanawiając Sakrament Eucharystii.
Modliłam się też gorliwie o to, aby Jezus, nasz Pan, który się ofiarował bez zastrzeżeń, rozlał na wszystkie Swe dzieci naszego chorego świata, tę samą Miłość, jakiej udzielił uczniom podczas Ostatniej Wieczerzy.
Dokładnie w tym momencie upadłam na ziemię, krzycząc z powodu bólu, jaki odczułam w głowie, jakby zranionej przez cierniową koronę, w dłoniach, w stopach i w boku, jakby przeszytych. Jęcząc tak, ujrzałam silne światło w Niebiosach: Jezusa i Jego Świętą Matkę, którzy zbliżali się z aniołami.
Nie mogłam widzieć wyraźnie z powodu intensywności światła, lecz odczułam, że Pan uczynił znak krzyża palcem na moim czole. Odczułam silny zapach róż. Spojrzałam na Dziewicę. To Ona rozlała pachnący olej. Zaraz przypomniałam sobie orędzie, jakie dała nam w Wielki Czwartek 8 kwietnia 1993 roku, rozlewając pachnący olej i pomyślałam: „Dziewica ukazuje nam Swą obecność, miłość i przyjaźń, dając nam ten pachnący olej naznaczony Jej obecnością w tym dniu kapłańskim i upamiętniającym Ostatnią Wieczerzę”.

W tej chwili Najświętsza Panna zaczęła mówić miłym, kochającym głosem: „Tak, Moja droga córko! Mój Syn Jezus i Ja słuchamy waszych modlitw napełnionych miłością i szczerych. Bardzo pocieszają nas ofiary i akty wynagrodzenia, jakie składacie w ofierze za nawrócenie grzeszników. Zdecydowałam się ocalić dzięki nim od śmierci wszystkich tych, którzy tu przybędą, obmywając swe dusze i ciała tym pachnącym olejem, jaki wydziela się z całego Mojego Ciała i jaki wam daję, ukazując w ten sposób gorejącą miłość Mojego Niepokalanego Serca.
Wszystkie Moje umiłowane dzieci tego świata! Podobnie jak Bóg ocalił wielu Izraelitów na pustyni, dzięki wzniesieniu, przez Mojżesza, węża z brązu, tak Mój Syn i Ja, zamierzamy ocalić wiele Naszych dzieci przez nieskończone zasługi Jego Krzyża i płonącą miłość Mojego Niepokalanego Serca, towarzysząc wam na drodze krzyżowej, wylewając krew wtedy, gdy rozmyślacie nad Męką Pana, i kiedy modlicie się pobożnie o nawrócenie grzeszników w tym niebezpiecznym czasie.
Pragnę, aby słowa Pana: »Proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a otworzą wam«, zrealizowały się wam w pełni, dzięki waszym gorliwym i szczerym modlitwom.
Moje umiłowane dzieci! Czy możecie sobie wyobrazić cierpienia, jakie odczułam, kiedy Mój Umiłowany Syn został przybity do Krzyża i umierał? Jakim to było dla mnie cierpieniem, kiedy tłum – który trzy dni wcześniej pozdrawiał Mojego Syna Jezusa wołając: »Hosanna!« – nagle zaczął krzyczeć: »To zbrodniarz i zasługuje na śmierć! Zabij Go! Ukrzyżuj Go!«. To nie było wszystko. Moje Serce odczuło ból jak uderzenie włócznią, kiedy tak umiłowani uczniowie Pana odwrócili się od Niego po tym, jak ogłaszali, że pójdą za Nim, dokądkolwiek się uda. Ta niewdzięczność i zdrada, były jak uderzenie włócznią przeszywające głęboko Moje Serce.
I straszliwy, dodatkowy ból dla Mojego matczynego Serca, gdy Jezus szedł swą okrutną Drogą Krzyżową aż na Kalwarię, przy wszystkich rodzajach szyderstw. Jego ciało było całe okryte Krwią z powodu biczowania, Jezus był całkowicie wyczerpany i upadał pod swoim krzyżem. Ja odczułam ten ból w całym moim ciele, moje kości były jak złamane.
Ale to nie było wszystko! Kiedy usłyszałam odgłos młotka przybijającego Mojego Syna do Krzyża – odczułam te uderzenia w Moim Ciele, a kiedy włócznia przeszyła Serce Pana przybitego do Krzyża, Moje Serce też było jakby przeszyte i zmiażdżone.
Po tym dniu Wielkiego Piątku, Ja, Jego Matka – która nie umiałam pomóc Panu w tych żałosnych okolicznościach – chodziłam, dzień po dniu, po drodze na Kalwarię, po jakiej szedł Jezus, wylewając Swą Krew, modląc się gorąco do Boga Ojca o nawrócenie grzeszników. I jeszcze teraz, dwa tysiące lat później, chodzę z wami.
Zatem, Moje dzieci, które zostałyście wezwane, gdyż ukochałam was bardzo! Pragnę, abyście wy, którzy Nas znacie Pana i Mnie, zwyciężyli demona, który pali wasze umysły. Pragnę, abyście powtarzali misterium paschalne Ostatniej Wieczerzy i Zmartwychwstania, abyście pozostali czujni, zamieniając każdą chwilę waszego życia na modlitwy, i abyście dawali świadectwo bardziej gorliwie o sile miłości. Życzę sobie, abyście się całkowicie oddali Panu, z całą wiernością i heroizmem, aby wszyscy mogli zostać ocaleni, i osiągnąć Niebo.
Teraz przyjmijcie zachęty, pociechy i błogosławieństwa miłości Pana, który jest rzeczywiście waszym Ojcem, i błogosławieństwo Moje, która jestem rzeczywiście waszą Matką, i skaczcie z radości, miłości, pokoju”.

Julia: Kiedy skończyła mówić, Jezus i Najświętsza Panna pobłogosławili nas uniesionymi wysoko dłońmi. Potem zniknęli. Uświadamiając sobie, że nadal odczuwam różany zapach, zawołałam: „To pachnący olej!”
Ci, którzy byli przy mnie, wyciągnęli dłonie i spadł na nie pachnący olej. Kiedy powiedziałam, że Jezus palcem wilgotnym od oleju uczynił znak krzyża na moim czole, sprawdzili moje czoło posługując się latarką. Ujrzeli pośrodku czoła krzyżyk z oleju.
Potem pomogli mi wstać, gdyż cały czas leżałam na ziemi. Byliśmy zaskoczeni, widząc w wielu miejscach na bruku, przy jedenastej stacji, duże ślady oleju. Wszyscy odczuwaliśmy silny zapach i zawołaliśmy z radości. Ślady oleju były widoczne przy dziesiątej i jedenastej stacji.
Chwała Panu i cześć Jego Świętej Matce!



8. Publikacje



W języku polskim dostępne są 2 publikacje:

  1. «Moje Serce jest Arką Zbawienia» Pełny tekst orędzi otrzymanych w latach 1985-1997 i kilkadziesiąt kolorowych zdjęć cudów i znaków w Naju.

  2. «Nadeszła godzina próby» Orędzia z lat 1995-1997 i kilkadziesiąt kolorowych zdjęć cudów eucharystycznych.

Wyjaśnienie Redakcji „Vox Domini”:
W listach do naszego wydawnictwa zdarzają się co jakiś czas pytania o to, czy wydrukujemy w osobnej książce nowe orędzia z Naju (czyli z lat 1998-2002).
Na razie nie planujemy takiej publikacji. Uczynimy to najprawdopodobniej wtedy, kiedy wyczerpie się nakład książki „Moje Serce jest Arką Zbawienia” lub jeśli np. objawienia, jakie otrzymuje Julia Kim, się zakończą. Wtedy wydrukujemy ponownie całą historię wydarzeń w Naju, uzupełniając ją o aktualne orędzia. Do tego czasu każde nowe przesłanie będziemy tłumaczyć i publikować regularnie tylko w naszym piśmie.


MOJE SERCE JEST ARKĄ ZBAWIENIA
Orędzia i wydarzenia w Naju, w Korei Południowej 1985-1997
Przekład i oprac.: Ewa Bromboszcz (z jęz. franc.) oraz ks. Ryszard Ukleja (część I: z jęz. niem.)
ISBN: 83-86092-32-7
objętość: 304 stron (format: 144 x 205 mm)
data i miejsce wydania: 1997, Katowice
rodzaj oprawy: broszurowa, foliowana, klejenie
nakład: 10 tys. egz.
cena katalogowa: 15 zł

Książka zawiera zapis przeżyć mistycznych Julii Kim. Jest to koreańska kobieta, która po swoim nawróceniu na katolicyzm zaczęła doświadczać niezwykłych przeżyć. Figurka Matki Bożej, którą posiadała w swym domu zaczęła nagle płakać normalnymi, a potem także krwawymi łzami. Obecna publikacja zawiera tekst trzech książek, które ukazały się w poprzednich latach nakładem Wydawnictwa "Vox Domini". Wszystkie trzy publikacje, relacjonujące wydarzenia w Naju, powstały w oparciu o listy belgijskiego misjonarza w Korei Południowej, ks. Raymonda Spiesa, kierownika duchowego Julii Kim, doświadczającej łaski objawień Matki Bożej i Pana Jezusa. Ogromne zainteresowanie Czytelników polskich tymi wydarzeniami skłoniło nas do przygotowania jednej publikacji zawierającej treść trzech dotychczas wydrukowanych książek poświęconych Julii Kim i jej niezwykłym przeżyciom.
Pierwsza książka, zatytułowana «
Maryjo, dlaczego płaczesz?» --- autorstwa ks. Raymonda Spiesa oraz Louisa Couëtte --- przedstawiała historię wydarzeń, które rozgrywały się w Korei Południowej od roku 1985 do 1993, oraz przybliżała niektóre orędzia otrzymane przez Julię, tematycznie zebrane przez autorów książki. W tym okresie zjawiskiem najbardziej charakterystycznym w Naju był płacz figury Matki Bożej. Zjawisko to trwało 700 dni. Zostało udokumentowane licznymi zdjęciami oraz świadectwami pielgrzymów.
Druga --- «
Pomóżcie Mi ocalić świat!», przedstawiała orędzia i dalsze wydarzenia z Naju, z przełomu lat 1994 i 1995. Książka ta ukazała wydarzenia w porządku chronologicznym. Przygotowano ją w oparciu o listy ks. R. Spiesa --- belgijskiego misjonarza, kierownika duchowego Julii Kim. To on tłumaczy otrzymywane przez nią orędzia na język francuski i systematycznie relacjonuje to, co dzieje się w Naju. W tomie tym znalazły się opisy związanych z figurą Matki Bożej niezwykłych zjawisk. Należały do nich m. in. znaki ukazujące się na figurze (hostie, pachnący olej) oraz poza nią, widoczne na zdjęciach kaplicy, nieba itp.
Na trzeci tomik --- zatytułowany "
Nadeszła godzina próby" --- złożyły się głównie tłumaczenia orędzi otrzymanych przez Julię Kim w latach 1995-97, relacje z cudów eucharystycznych i inne informacje zaczerpnięte również z listów ks. R. Spiesa m.in. zebrane przez niego świadectwa świadków cudów eucharystycznych (kapłanów i biskupów) oraz relacja z wizyty Julii w Rzymie. Miała wtedy okazję uczestniczyć w prywatnej Mszy św. Ojca Świętego, w czasie której doszło do kolejnego cudu eucharystycznego. Przyjęta przez Julię hostia zamieniła się w ciało i krew.
Orędzia przekazywane przez Matkę Bożą od roku 1985 zwracają nieustannie naszą uwagę na pilność nawrócenia świata, stojącego na skraju przepaści z powodu niemoralnego życia. Maryja zachęca nas do modlitwy i podejmowania ofiar, które mogą wynagrodzić Bogu niewdzięczność ludzi i przebłagać za grzechy wołające o pomstę. Ludzkość nie uniknie kary, jeśli się nie nawróci. Ostatnim schronieniem, jakie wskazuje nam zatrwożona o nasz los Matka Boża, jest Jej Niepokalane Serce, które określiła Ona jako Arkę naszego Zbawienia.
Naju jest miejscem wyjątkowym nie tylko z powodu pilności przekazywanego tam światu wezwania, lecz także przez wzgląd na ilość i charakter niezwykłych znaków towarzyszących przekazywanym orędziom. W przekazywanych słowach brzmi echo nieustannego, pełnego niepokoju o naszą przyszłość, głosu Matki, która ukazała się w Fatimie, Garabandal, Akita, która przekazuje orędzia za pośrednictwem ks. Stefano Gobbiego. Jest to głos Matki, która pragnie za wszelką cenę ocalić jak największą liczbę Swoich dzieci i ostrzec przed niebezpieczeństwem, z którego nie zdają sobie one sprawy, zanim będzie za późno.


NADESZŁA GODZINA PRÓBY
Orędzia i wydarzenia w Naju (1995-1997)
tłumaczenie, redakcja i opracowanie: Ewa Bromboszcz (z jęz. francuskiego na podst. listów ks. Raymonda Spiesa, belgijskiego misjonarza w Korei)
ISBN: 83-86092-17-3
objętość: 136 stron (w tym zdjęcia barwne: 28 szt.)
format: 130 x 196 mm
data i miejsce wydania: 1997, Katowice
rodzaj oprawy: broszurowa, foliowana, klejenie
nakład: 10 tys. egz.
cena katalogowa: 6 zł

Jest to długo oczekiwany przez czytelników trzeci tomik Orędzi Matki Bożej płaczącej w Naju, w Korei Południowej. Pierwsza część, zatytułowana «Maryjo, dlaczego płaczesz?» --- autorstwa ks. Raymonda Spies oraz Louisa Couëtte --- relacjonowała historię wydarzeń, które od 1985 roku rozgrywają się w Korei Południowej, oraz przedstawiała Orędzia otrzymywane przez Julię Kim, tematycznie zebrane przez autorów książki. Druga --- «Pomóżcie Mi ocalić świat!», przybliżyła Orędzia i dalsze wydarzenia z Naju, które rozegrały się na przełomie lat 1994 i 1995. Książka ta przedstawia wydarzenia w porządku chronologicznym. Przygotowano ją w oparciu o listy ks. R. Spies --- belgijskiego misjonarza, kierownika duchowego Julii Kim. To on tłumaczy otrzymywane przez nią Orędzia na język francuski i systematycznie relacjonuje, co dzieje się w Naju.
Na obecny trzeci tomik składają się głównie tłumaczenia Orędzi otrzymanych w latach 1995-97, relacje z cudów eucharystycznych i inne informacje zaczerpnięte z listów ks. R. Spies.



9. Czy się nawrócą?



Orędzia przekazywane przez Matkę Bożą i Chrystusa w Naju od roku 1985 zwracają nieustannie uwagę na konieczność nawrócenia świata, stojącego na skraju przepaści z powodu niemoralnego życia. Matka Boża zachęca nas do modlitwy i podejmowania ofiar, które mogą wynagrodzić Bogu niewdzięczność ludzi i przebłagać za grzechy wołające o pomstę. Ludzkość nie uniknie kary, jeśli się nie nawróci.
Orędzi było w ciągu tych 17 lat bardzo wiele. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że dla ludzi podróżujących do Naju albo czytających o licznych cudach, treść orędzi schodzi na dalszy plan. W 1996 roku hiszpańscy dziennikarze zauważyli, że większość "pielgrzymów" w Naju to amerykańscy turyści z kamerami i aparatami fotograficznymi. Niewielu z nich bierze udział w nabożeństwach, przygniatająca większość nie jest katolikami. Przyjechali, żeby zobaczyć coś niezwykłego, czego nie rozumieją. Czy to, co zobaczą, spowoduje ich nawrócenie?



Przypisy





1/ Mt 9,20n.
2/ tłum.: Wieś Kwiatów.
3/ Jan 6,15.
4/ cf. Przesłanie dla Julii Kim, 22 wrzesień 1995 roku.
5/ więcej informacji w raporcie z maja 1972, wydanie IMMACULATA, Kenosha, Wisc.
6/ przesłanie z 31 października 1995.
7/ patrz Maria Valtorta, Poemat Boga - Człowieka, vol.2 str. 95.
8/ 1 Kor 1,19.
9/ zob. Orędzie Jezusa z 30 czerwca 1995.
10/ zob. Moje Serce jest Arką Zbawienia, str. 42.
11/ zob. „Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej” nr 583 l, str. 830.
12/ por. 2 Kor 12,9.
13/ Łk 23,28.
14/ Mt 19,24.
15/ por. orędzie z 3.02.94.
16/ Życica trwała --- zaliczana jest do grupy traw, które najwcześniej weszły do uprawy na terenie Europy. Współcześnie gatunek ten ma duże znaczenie gospodarcze --- przy zakładaniu trwałych i przemiennych użytków zielonych oraz różnego typu trawników. W warunkach naturalnych rośnie na pastwiskach i łąkach, a także na poboczach dróg i różnego rodzaju nieużytkach. W Polsce jest gatunkiem bardzo pospolitym, z wyjątkiem części północno-wschodniej, gdzie częściej wymarza. Jest niska, tworzy luźne kępki, czasem bardzo krótkie rozłogi i silnie się krzewi. Ma mocno rozwinięty system korzeniowy, ale niezbyt głęboki (80% masy korzeniowej jest rozmieszczone w warstwie gleby do 10 cm, a tylko nieliczne korzenie sięgają 75-150 cm).
17 J 14,21.



Źródła internetowe










Fakt, że to właśnie Ty dostałeś, lub dostałeś tą przesyłkę, to przypadek, oczywiście chodzi o mój wybór, bo może nie był to przypadek, może PAN nasz JEZUS CHRYSTUS kierował moim wyborem, może CHCIAŁ, abyś to Ty otrzymał – otrzymała przesłania i orędzia JEGO, oraz JEGO NAJŚWIĘTSZEJ MATKI NIEPOKALANEJ MARYI, a następnie przekazał(a) je innym. Czasu, jak mówi nam JEZUS i MARYJA nie zostało dużo, a więc nie odkładaj zmian, które należałoby wprowadzić w Twoim życiu, bo możesz nie zdążyć (przypomnij sobie o duszach w piekle i wybierz wieczną i najczystszą miłość ).






W IMIĘ OJCA I SYNA I DUCHA ŚWIĘTEGO AMEN.





























Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Boskie objawienie piekła czas dobiega Kathryn Mary Baxter
Boskie objawienie piekla Kathryn Mary Baxter
boskie objawienie piekla2 id 92 Nieznany
boskie objawienie piekla, demonologia
boskie objawienie piekla2 id 92 Nieznany
Boskie objawienie piekła
Boskie Objawienie piekła
Boskie objawienie piekła
Fragment Boskiego Objawienia piekła
WIZJA PIEKŁA W OBJAWIENIACH Bł KATARZYNY EMMERICH
Bog M K Baxter Rzeczywistość piekła
WIZJA PIEKŁA W OBJAWIENIACH Bł KATARZYNY EMMERICH
089 Baxter Mary Lynn Płomień miłości
Baxter Mary Lynn Pewnego lata w Lufkin
Baxter Mary Lynn Prezent dla Joni

więcej podobnych podstron