Nie mieszkam w Polsce od ośmiu lat. Przyjeżdżam tu kilka razy w
roku. Polska, z perspektywy zachodniej Europy jest tragicznie biedna
i beznadziejnie smutna. Widać to wtedy, gdy zboczy się z
autostrady, kiedy porozmawia się z ludźmi, tymi poza Warszawą czy
Krakowem. Smutek i beznadzieje czuje sie niestety wszędzie, nie
tylko w ludziach. To unosi się w powietrzu, nawet tam gdzie nie ma
ludzi. Tak przynajmniej ja to odczuwam. Około 15 lat temu zwiedzałem
Ukrainę. Miałem wtedy identyczne odczucia. Identyczny smutek. Tyle,
że to Polska była jasna, optymistyczna i nawet trochę wesoła.
Ukraina zaś dusiła się. Nie wiem, jak wyglądałaby wycieczka do
Ukrainy z Polski teraz. Obawiam się, że różnica powoli się
zaciera. Nie obrażajcie sie proszę i nie mówcie mi, że nie. Parę
kolorowych domków kupionych na kredyt niczego nie zmienia.
W
moim odczuciu, z mojej perspektywy, to co się stało 10 kwietnia
jest oczywiste i żadnych pytań stawiać nie trzeba. Jeśli Polacy
nie wylegli na ulice pierwszego dnia, jeśli nie zrobili tego w dniu
pogrzebu (i nie chodzi tu o płacz i modlitwę ale o agresywny
sprzeciw) - niewiele pozostało z wolnej Polski. Ludzie stali sie
bierni i bezwolni jak ci na Ukrainie, Białorusi, w Rosji.. Katolicki
kościół w Polsce świetnie zaś spełnia sie w roli, jaką od lat
(wieków?) pełni na wschodzie prawosławna cerkiew.
Pisze
Pan Aleksander Ścios, jak niezwykle ważna dla zrozumienia ostatnich
wydarzeń jest osoba Komorowskiego. Odbieram to jako świadomie
stosowaną przez Autora strategię wąskiego przekazu i kierunkowego
działania. Wąskiego - przez co być może bardziej skutecznego. W
szerszej perspektywie, tej globalnej, Komorowski niewiele znaczy. To
zwykły kacyk, namiestnik jednego z wielu państw wasalnych Rosji.
Jest przydatny i wierny, zostanie więc odpowiednio wykorzystany. To
co wydarzyło się 10 kwietnia jest elementem światowej rozgrywki, w
której uczestniczą obecnie Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny i
(chyba) Niemcy. Może ktoś jeszcze, ale z pewnością rozgrywających
(konkretnych osób) jest niewiele, choć wiele jest grup wpływu
działających na te osoby. Kaczyński ze swoją Polską solidarną
nie był na rękę ani Europie, ani Rosji, ani USA. Pisząc Europa,
czy USA nie mam oczywiście na myśli przywódców tych państw czy
rządów, ale grupy wpływu (korporacje, służby, rodzinne klany), w
których interesie rządy w danych krajach zostały powołane. Kogo
reprezentował Kaczyński? Jaką grupę interesów? Jakie służby,
jaki kapitał? Przecież to wszystko działało/działa poza nim,
poza Polską. Karty zostały rozdane 20 lat temu i odbudowa polskich
instytucji, gospodarki, polskiej inteligencji (co próbował mozolnie
robić Prezydent) były i są sprzeczne z interesami wszystkich
głównych rozgrywających współczesnego świata. Cóż, 40
milionów konsumentów, kredytobiorców i tanich robotników to
niezła biznes na długie na lata. Do tego gaz, nieco węgla, duże
ilości lasów, pewnie cos jeszcze. Każdy wziął lub weźmie, co
ustalono lub o co sie ciągle walczy. Coś, prócz marnych łapówek
otrzymają miejscowi. Pozostały jeszcze przecież szpitale i szkoły
(wiecie, że mają być również prywatyzowane?). W prywatnych
szkołach kształcić będą sie dzieci i wnuki bandytów z PO. Oni
za kilkanaście lat stworzą prawdziwą, nową elitę Polski. Nie
będą widzieć krwi na swoich rękach. Być może będą
pragmatyczni i normalni jak wszystkie elity europy zachodniej. A być
może będzie smuta i terror pod patronatem Rosji. Tu potoczy się
walka: Rosja czy Europa. Kto, jaka partia w Polsce kogo reprezentuje?
Polski (solidarnej) w tej rywalizacji juz chyba nie ma. Jeśli
ktokolwiek z głównych graczy może obecnie zrobić coś w interesie
Polski, na krótka metę, to chyba tylko Chiny.