Przedstaw wybrane problemy etyczne współczesnego świata.
(wybaczcie, że ów temat jest tak rozbudowany, ale współczesne problemy etyczne są ujęte dosyć wieloaspektowo i sądzę, że właśnie analiza etyczna wymagać będzie od nas spojrzenia z różnych stron. Wystarczy to tylko przeczytać, bowiem to kwestie, o których doskonale wiemy, chodzi jedynie o problemowość tematyki).
1.
Aborcja i problem osoby:
Wyobraźcie
sobie, że wasza matka, ojciec albo jakakolwiek osoba, którą
kochacie zapadła na chorobę Parkinsona. Wy zaś możecie pobrać
jajo kobiece, zapłodnić je i hodować w inkubatorze przez 4.
tygodnie, aby potem tkanki płodu wykorzystać do uleczenia choroby,
bądź chociażby do złagodzenia jej przebiegu. Czy postąpilibyście
w ten sposób? Ten problem i wiele innych różnie są rozstrzygane w
zależności od stosunku do kwestii aborcji. Kwestia ta wywołuje
silne emocjonalne reakcje, niemniej aż nazbyt często dyskutujący
nie zastanawiają się nad leżącymi u jej podstaw filozoficznymi
przesłankami.
Nasuwają się tutaj dwa zasadnicze pytania:
-
Czy płód jest osobą bądź potencjalną osobą?
- Czy płodowi
przysługują jakieś prawa, a jeśli tak to jak się one mają do
praw matki?
Na początek kilka definicji:
- od poczęcia
do 14 dnia – preembrion,
od 14 dnia do 8 tyg. - embrion,
od 8 tyg. - płód.
Określenia te są ważne, gdyż bardzo
często zapalczywe dyskusje wokół problemu aborcji zaciemniane są
przez język. Weźmy na przykład następujący
sylogizm:
PRZESŁANKA WIĘKSZA – ZABIJANIE LUDZI JEST
ZŁEM,
PRZESŁANKA MNIEJSZA – DZIECKO JEST OSOBĄ LUDZKĄ.
WNIOSEK – ZABIJANIE DZIECI JEST ZŁEM, A PRZETO ZŁEM JEST ABORCJA.
Przy
rozważaniu poniższych kwestii istotny jest problem: „istoty
ludzkiej czy osoby?”, oraz „rozwoju biologicznego i zdolności
do życia”.
Naukowcy ścierają się w swoich teoriach
odnośnie wyższości praw. Twierdzi się, że prawo kobiety do
życia i jej prawo do własnego ciała mają większe znaczenie niż
prawo egzystencji, które można by przypisać nienarodzonemu
płodowi. W drugim przykładzie o podobnej treści Harrison odróżnia
Dobrego Samarytanina od Samarytanina tylko Porządnego. Pierwszy
zgodziłby się podtrzymywać życie skrzypka, drugi raczej nie.
Rzecz polega na tym, powiada Thomson jako Samarytanka Tylko
Porządna, że gdyby muzyk dziwnym zrządzeniem losu żył pomimo
odmówienia mu stałej transfuzji krwi, ona oczywiście, nie
żądałaby jego uśmiercenia. Wielu autorów, pośród nich Singer,
uznało, że argumentacja Thomsona niczego nie wnosi do problemu
aborcji, stanowi natomiast jedynie kolejną proklamację tez
feministycznych, co ona skomentowała następująco:
„Każdy
mówi, że aborcja nie powinna być zabroniona, nie znaczy to wcale,
że powinna być dopuszczalna. W licznych przypadkach donoszenie
dziecka będzie wymagało od matki jedynie tego, aby była Porządną
Samarytanką, i poniżej tego wymogu nie należy schodzić. Skłonna
jestem sądzić, iż zaletą mojej argumentacji jest fakt, iż wolna
jest ona i od generalnej aprobaty, i od generalnego zysku. Chodzi o
to, że czternastolatka, która zaszła w ciąże wskutek gwałtu,
może zdecydować się na aborcję, a prawo, które jej tego
zabrania jest prawem chorym.
Tam gdzie istnieją wątpliwości,
nawet za cenę błędu lepiej stanąć po stronie życia i przyjąć
stanowisko mniej egoistyczne, co znaczyłoby, że należałoby
przeciwstawiać się aborcji, wyłączając przypadki zupełnie
wyjątkowe. Wygląda to zupełnie prosto, tyle, że cały spór
toczy się właśnie wokół problemu, jakie sytuacje są, a jakie
nie są wyjątkowe.
Problem do dyskusji w czasach
współczesnych:
1. Czy kobieta ma wyłączne prawo do
rozporządzania swoim ciałem? Jakie zarzuty można wysunąć
przeciw takiemu stanowisku?
2. Eutanazja
i etyka lekarska:
Czy
każdy ma całkowitą swobodę robienia tego, co mu się podoba?
Odpowiedź musi oczywiście brzmieć „Nie”, gdyby swobodę tę
miało się realizować z krzywdą dla innych. Jeśli jednak
postępek nie szkodzi żadnej innej osobie? Samobójstwo było
niegdyś jedynym przestępstwem, za które karano, gdy się nie
powiodło, obecnie jednak postawiona przed chwilką kwestia nigdzie
nie staje bardziej wyraziście niż w przypadku dobrowolnej
eutanazji. Czy każdy ma prawo położyć kres swemu życiu? Kiedy
ktoś z racji starości czuje się niedołężny i doznaje już
tylko nieustannych bólów, może dojść do przekonania, że to
zbyt trudne dla niego, śmierć zaś uznać za prawdziwą ulgę. Czy
ludzie znajdujący się w takim stanie nie mogą poprosić lekarza,
aby zakończył ich życie, albo przynajmniej pigułki, które
pozwoliłyby im zapaść w wybranym przez nich momencie w sen bez
przebudzenia?
np.. Thomas More, ścięty z powodu swojej
lojalności wobec papieża, który nie pozwoliła mu uznać Henryka
VIII za głowę Kościoła anglikańskiego, w książce „Utopi”
stwierdzał, że eutanazja nieuleczalnie chorych była jednym z
bardzo ważnych składników życia idealnej społeczności: także
myśliciele tego kalibru co Hume, Bentham i Mill występowali
przeciwko tradycyjnemu przekonaniu, iż eutanazja jest bezwzględnym
złem.
Kościół rzymskokatolicki wydał w roku 1980
Oświadczenie w sprawie eutanazji, gdzie zdefiniował ją jako:
„czyn lub powstrzymanie się od czynu, których zamierzonym
efektem jest śmierć”. Nie jest jednak łatwo określić, jakie
czyny „powodują śmierć”. Nie ulega wątpliwości, że
istnieje różnica pomiędzy sytuacją, gdy a) lekarze podają
pacjentom narkotyki, aby uśmierzyć ból, zarazem jednak środki te
przyśpieszają śmierć; b) lekarze proszeni są o narkotyki,
których celem nie jest wcześniejsza śmierć i Kościół
katolicki uznaje w swym oświadczeniu, że jeśli śmierć następuje
w efekcie intensywnego podawania narkotyków, które mają ukoić
ból, działanie takie nie stanowi eutanazji i jest moralnie
dopuszczalne, albowiem „śmierć nie jest tutaj zamierzona,
chociaż przyjmuje się jej ryzyko”. To w drugim przypadku mamy do
czynienia z dobrowolną eutanazją (eutanazja niedobrowolną jest
odbieranie życia tym, którzy nie są w stanie decydować o sobie:
ludziom z poważnymi uszkodzeniami mózgu, dzieciom o silnie
zdeformowanych organizmach), tyle że obie sytuacje nie zawsze łatwo
jest odróżnić. Kto, ostatecznie, ma rozstrzygnąć, jaki jest
główny cel podania narkotyków? Bardzo wiele zależy od stanu
ducha i intencji osoby aplikującej środki narkotyczne, a przecież
jakże często nam samym trudno jest ustalić, jakie są prawdziwe
motywy naszych postępków...? Poza tym lekarz może wprawdzie nie
chcieć śmierci pacjenta, jeśli jednak dobrze wie, że stosowana
kuracja skraca życie, to czy brak intencji wystarcza do moralnego
usprawiedliwienia podejmowanych czynności?
Na pierwszy rzut
oka argumenty za dobrowolną eutanazją wydają się silne i
przekonujące. Czy jednak na pewno każdy z nas powinien mieć
swobodę wyboru momentu, w którym zakończyć che życie? Także i
tutaj pomocne być mogą pewne definicje.
- Śmierć – osoba umiera, kiedy ustaje praca serca i płuc.
Jeśli działanie tych organów jest sztucznie podtrzymywane, śmierć
następuje w chwili wygaśnięcia czynności mózgu.
- Stan
trwałej wegetacji – w stanie takim znajdują się ludzie, u
których ustały lub zostały poważnie zakłócone wyższe
czynności mózgu.
Jeśli czynności te trwale wygasły, powstaje pytanie, jak dalej
postępować z pacjentem: jeśli czynności te zostały tylko
czasowo zahamowane, istnieje nadzieja, że pacjent wyjdzie ze stanu
śpiączki. Kościół katolicki akceptuje prawo człowieka do tego,
aby umierał najmniej boleśnie. Użycie narkotyków uśmierzających
ból uznane jest za słuszne, sięgnięcie zaś po nadzwyczajne
środki przedłużające życie może być niewłaściwe, na
przykład w sytuacji, gdy nawet uratowany pacjent i tak nie ma szans
na długie dalsze życie. Sytuacji takiej nie klasyfikuje się
jednak jako eutanazji.
W Waszyngtonie w roku 1991
przeprowadzono referendum, które zezwoliło lekarzom na
„dopomożenie w śmierci”, jeśli poprosi o to pacjent
nieuleczalnie chory, ale jest to już sytuacja zupełnie inna niż
powstrzymanie się od użycia nadzwyczajnych środków. Kiedy uzna
się, że lekarz ma prawo dopomóc w śmierci, ta staje się wtedy
celem poczynań, a nie tylko ich ubocznym skutkiem. Rozróżnienie
owych dwóch przypadków ma kluczowe znaczenie w sporze wokół
eutanazji. W Holandii jest ona nielegalna, istnieje jednak milczące
umowa, że lekarze którzy trzymają się pewnych określonych
zasad, nie są pociągani do odpowiedzialności za dopomożenie
pacjentom w zakończeniu życia. Nasuwają się dwa pytania,
analogiczne do dwóch rozróżnionych poprzednio sytuacji:
1. Czy lekarze powinni uciekać się do nadzwyczajnych środków
trzymania przy życiu pacjenta, gdy nie może być to życie godne?
2. Czy wolno lekarzom skrócić życie, które stało się tak
uciążliwe i upokarzające, że pacjent nie może tego znieść i z
pełnym rozeznaniem sytuacji prosi o skrócenie udręk?
(w ramach ciekawostki:)
Doktor Kevorkian z Detroid zbudował
maszynę, którą nazwał „mercitron”, a która za naciśnięciem
guzika pozwalała pacjentom powodować swoją bezbolesną śmierć.
Kevorkian zamieścił w prasie odpowiednie ogłoszenie i w czerwcu
1990 r. Janet Adkins w jego starej przyczepie kempingowej skorzystała
z Mercitronu, aby przerwać dolegliwości związane z chorobą
Alzheimera. Senat USA uznał doktora Kevorkiana za mordercę, a Rada
Lekarska Stanu Michingan odebrała mu uprawnienia medyczne.
Zaalarmowany ostrymi sporami katolickimi arcybiskup Detroit w roku
1993 zamieścił w lokalnej gazecie pełny tekst „Oświadczenie w
sprawie eutanazji”. Kevorkian twierdzi, że należy całkowicie
oddzielić medycynę od religii, ale w istocie chodzi tu o konflikt
dwóch stanowisk filozoficznych, co widać wyraźnie w jego
odpowiedzi na pytanie: „co dzieje się z człowiekiem po śmierci?”
- odpowiedź K. - „gnije”. Nie ulega wątpliwości, że różne
poglądy na los człowieka po śmierci decydować będą o odmiennych
postawach wobec problemu eutanazji czy takich urządzeń jak
mercitron.
W ramach zakończenia:
Osoby, które wierzą w Boga i
uważają, że życie jest jego darem, nie zgodzą się z tym, że
jest ono czyjąkolwiek własnością. Tylko Bóg ma prawo odebrać
życie, człowiekowi zaś nie wolno przyśpieszać tego momentu.
Nawet największe cierpienie może mieć ogromną wartość duchową
i nie do człowieka powinna należeć decyzja o „wycofaniu się”
z udręki. Poza tym, aż do ostatniej chwili życia mogą stać
jeszcze przed każdym zadania do wykonania, a żywy przykład wiary
może także innych popchnąć w stronę Boga. Z tych racji
„wycofanie się” z walki wolno komuś uznać za zło.
Ponadto
istnieją tezy:
- że wiele osób może uważać, że tego typu
„obowiązek śmierci” jest niedopuszczalny w cywilizowanym
społeczeństwie.
- Eutanazja może dawać sposobność, aby
pozbywać się starych ludzi na przekór ich woli.
problem świadomości bądź nieświadomości chorego w chwili podejmowania decyzji o eutanazji.
Można spotkać się ze stwierdzeniem, że legalizacja eutanazji podobna jest do wstąpienia na równię pochyłą, gdyż raz dopuściwszy możliwość odbierania życia, otwieramy drogę do innych tego typu poczynań, aż po dzieciobójstwo. Wystarczy raz przekroczyć granicę, by uruchomić nieprzewidywalne konsekwencje.
Wnioski:
Możecie zgadzać się na aborcje albo być jej
przeciwni, możecie opowiadać się za eutanazją, albo opowiadać
się przeciw niej, trzeba jednak sobie wyraźnie uzmysłowić, że
rozstrzygające są tutaj takie kwestie jak ludzka godność,
wolność człowieka i religijne przekonanie.
Eutanazja jest
tylko jednym z moralnych problemów, które stają przed lekarzami:
czy lepiej uratować jedno ludzkie życie za sprawą wyszukanych i
nader kosztownych technik medycznych, czy też raczej należy
polepszyć jakość życia większej liczby osób za pomocą
prostszych środków terapeutycznych? Utylitarysta opowiadałby się
za tą drugą możliwością można jednak argumentować, że drogie
dziś techniki medyczne dzięki ich praktykowaniu staną się jutro
tańsze i w efekcie powszechnie dostępne, a wtedy utylitarny
rachunek natychmiast się komplikuje.
Pytania etyczne:
Co wybrać? Decydują dwie kwestie zdaniem Harrisa:
1. Problem
„równych szans”. Osiemdziesięciolatek ma już za sobą długie
życie i dlatego moralnie bardziej zasadne byłoby danie szansy
dziecku.
2.
Problem „jakości życia”. Jest bardziej prawdopodobne, że po
wyzdrowieniu to dwulatka będzie czekało życie bardziej aktywne i
bardziej zróżnicowane.
3. Sprawiedliwa
wojna:
Czy
słuszna była w roku 1990 wojna państw Zachodu z Irakiem w efekcie
jego inwazji na Kuwejt? Czy słusznie odmówiły one w roku 1993
interwencji zbrojnej w Bośni? Podczas wojny stawką staje się życie
milionów ludzi, dlatego też jej moralne problemy należą do
najpoważniejszych. Przy współczesnych technikach bojowych wojny
nie można ograniczyć do żołnierzy; na jej pastwę nieuchronnie
rzuceni zostają cywile i cywilne budowle, jeśli więc mówić się
chce o sprawiedliwej wojnie, koniecznie trzeba uwzględnić problemy
skuteczności dzisiaj używanych broni i totalnego zasięgu operacji
wojennych. Sam jednak problem, czy i w jakich sytuacjach może być
słuszne przystąpienie do wojny, ma bardzo długą historię.
Zarzuty wobec koncepcji wojny sprawiedliwej:
Holmes
twierdzi, że wojnę umożliwia samo twierdzenie, iż istnieją
warunki, które ją usprawiedliwiają. Od czasów św. Augustyna, to
znaczy od V wieku, wszystkie nagrody uciekają się do argumentacji
za wojną sprawiedliwą, aby w ten sposób uzasadnić prowadzone
przez siebie boje. Holmes uważa, że gdyby w żaden sposób nie
usiłowano uszlachetniać wojen, nie dochodziłoby do nich, teza ta
jednak jest co najmniej wątpliwa, jeśli zważyć na to, jak liczne
wojny wybuchały pośród niechrześcijan i tych, którzy nigdy nie
wikłali się w namysłach nad wojną sprawiedliwą.
Przy
rozważaniach nad wojną sprawiedliwą rzadko wspomina się o
tyranobójstwie, aczkolwiek wydaje się, że jest to ważny i
interesujący problem. Gdyby w odpowiednim czasie dokonano zamachu na
Hitlera czy Saddama Hussajna, można by w ten sposób uniknąć
cierpienia milionów ludzi. Jeśli śmierć człowieka, którego
uznano za nikczemnika, może oszczędzić życie wielu osób, czy
można usprawiedliwić zabójstwo?
Mówiąc o wojnie trzeba
wziąć pod uwagę stanowisko pacyfistów. Od chwili, gdy św.
Augustyn otworzył przed chrześcijanami drzwi do wojny, trzeba było
jakoś podjąć problem tych wyznawców chrześcijaństwa, którzy
nie chcą uczestniczyć w walkach. Wedle Euzebiusza z Cezarei
uzasadnieniem pacyfizmu może byś szlachetniejszy sposób życia.
Ludzie świeccy mogą brać śluby i uczestniczyć w wojnach, podczas
gdy duchownym nie przystoi małżeństwo ani uczestnictwo nawet w
sprawiedliwej wojnie, albowiem wiodą oni wyższe, „duchowe”
życie. Najpoważniejszym zarzutem przeciw koncepcjom wojny
sprawiedliwej jest to, że stawiają one przed stronami konfliktu
wojennego niesłychanie wysokie wymagania moralne. Żadnemu państwu
nie jest łatwo
je spełnić, a z kolei naruszenie chociażby
jednego sprawia, że dokonująca tego strona naraża się na zarzut,
mocą którego sama staje do walki. Sam fakt, że w starciach ginąć
mogą niewinni ludzie problematycznym czyni możliwość spełnienie
zadość wymogom proporcjonalności i ograniczonego charakteru
działań bojowych.
Z punktu widzenia chrześcijaństwa:
-
Jezus i kościół chrześcijański do czasów Konstantyna
sprzeciwiali się przemocy (aczkolwiek ktoś przeciwny Winkowi może
powoływać się na pewne stwierdzenia św. Pawła, z których, jak
się wydaje, wynika zgoda na przemoc (Rz 13, 1, 2 i 5).
-
Agresywna przemoc zawsze jest złem, czasami może być konieczne
ucieknięcie się do niej jako mniejszego zła, ale przez to wcale
nie staje się dobrem.
Zastrzeżenie
wobec pacyfizmu powiada, że ten z zasady wyrzeka się wszelkiej
przemocy, odbiera sobie możliwość, by aktywnie stanąć w obronie
niewinnych ludzi, którzy zostają wystawieni na okrutny i nikczemny
atak. Można utrzymywać, że gdyby Wielka Brytania nie przystąpiła
do wojny w 1993 roku, tyrania Hitlera mogłaby ogarnąć całą
Europę. Gdyby Izrael nie rozporządzał współcześnie potężną
siłą militarną, bardzo prawdopodobne, że zniknąłby z map
świata.
4. Etyka
z próbówki – in vitro: (na podstawie materiałów z konferencji
Bioetyki w Toruniu).
Według WHO niepłodność jest chorobą społeczną, na którą cierpi co piąta para w wieku rozrodczym.
Pierwsze dziecko z probówki - Brytyjka Louise Brown obchodziła 26 lipca 2003 r. swe 25 urodziny. W ciągu minionego ćwierćwiecza, dzięki sztucznemu zapłodnieniu, urodziło się już ok. milion ludzi na świecie. W Polsce zabieg ten stosuje się już od kilkunastu lat. Choć metoda okrzyknięta została sukcesem medycyny, do dziś budzi wiele kontrowersji.
Metoda wspomaganego rozrodu zwana popularnie in vitro (dosłownie „w szkle") jest jedną z technik leczenia niepłodności. Zabieg polega na pozyskaniu komórek rozrodczych kobiety (jajeczek) i zapłodnieniu ich komórkami rozrodczymi mężczyzny (plemnikami) poza organizmem kobiety. Po połączeniu zarodek przenosi się do macicy. Dla większej szansy powodzenia zabiegu doprowadza się do powstania przynajmniej kilku ludzkich zarodków, bowiem zwykle trudno przewidzieć, który z nich uda się umieścić w łonie matki. Niewykorzystane zarodki są zamrażane w ciekłym azocie, by w razie niepowodzenia pierwszej ciąży wszczepić je kobiecie podczas następnego zabiegu. Wiele zarodków jednak nigdy nie dostaje szansy dalszego rozwoju. Niektóre służą jako „materiał" do badań lub są po prostu niszczone. W laboratoriach całego świata znajdują się tysiące zamrożonych embrionów czekających na zniszczenie. Np. w Wielkiej Brytanii prawo zezwala na to po 5 latach od zamrożenia.