-->
[Author:(null)]
BANANOWY ZAMACH STANU
Gwatemala 1954 czyli jak CIA zniszczyła w małym środkowoamerykańskim państwie 10 lat demokracji i reform.
W 1954 rząd USA za pomocą CIA na długie lata zniszczył demokrację i reformy w dziedzinie społecznej, ekonomicznej i politycznej mające przybliżyć ten kraj choć trochę do innych dobrze rozwiniętych państw zachodnich. Skończył się wtedy 10 letni okres tzw. wiosny politycznej zapoczątkowanej rewolucją z października 1944 kiedy bunt społeczny kierowany przez studentów, nauczycieli, intelektualistów, drobną burżuazję i młodych oficerów armii odsunął od władzy długoletnią dyktaturę wojskową generała Jorge Ubico. Pod jego rządami Gwatemala była typową republiką bananową w której pierwsze zdanie należało do amerykańskiego ambasadora, drugie do miejscowego szefa północnoamerykańskiego koncernu bananowego United Fruit Company a dopiero na końcu do prezydenta Gwatemali. Rok 1944 przyniósł Gwatemalczykom nadzieje na zmiany i nie zawiódł ich. Utworzona na fali rewolucji trzyosobowa rada cywilno-wojskowa ogłosiła przeprowadzenie wolnych wyborów i wprowadzenie demokratycznych rządów. Przez następne 10 lat podczas sprawowania władzy przez demokratycznie wybranych prezydentów Juana Jose Arevalo i Jacobo Arbenza dokonały się takie zmiany jak liberalizacja życia politycznego, równe prawa dla kobiet, legalizacja związków zawodowych, wolność prasy i słowa, uchwalenie kodeksu pracy, ustalenie płacy minimalnej czy reforma rolna. To wszystko jednak przeraziło rząd USA który obawiał się zarówno niezależności demokratycznej władzy jak i postępowych reform. Administracja USA próbowała wielokrotnie różnymi sposobami obalić prezydenta Arevalo ale dopiero jego następca poznał na własnej skórze co to znaczy narazić się interesom Wielkiego Brata z Północy.
W 1950 roku prezydentem Gwatemali został wybrany zwolennik kontynuacji reform Arevalo i minster obrony w jego rządzie płk Jacobo Arbenz. Już wtedy CIA po cichu wspierała przeciwników Arevalo i Arbenza z kręgów wojska, którzy trzymali z konserwatywnymi siłami politycznymi mającymi oparcie w oligarchii ziemskiej i wyższej hierarchii Kościoła katolickiego. Arbenz zalegalizował działalność niewielkiej partii komunistycznej, która popierała jego reformy. Było to o tyle specyficzne, iż komuniści byli ex-lewicową frakcją rządzącej partii. Ale największym dokonaniem prezydenta, które jednocześnie zadecydowało o jego upadku była reforma rolna z 1952 roku. Dotyczyła wywłaszczenia za odszkodowaniem nieużywanych gruntów rolnych należących do koncernu bananowego United Fruit Company, będącego największym posiadaczem ziemskim w Gwatemali. UFC ponadto była właścicielem kolei, poczty, telefonów, telegrafu, rozgłośni radiowych i jedynego portu morskiego nad Morzem Karaibskim Puerto Barrios. Kiedy przyszło do wyceny nieruchomości UFC wykorzystała swoje wpływy w Waszyngotnie do dyskredytowania rządu Gwatemali. Tak się akurat składało, iż szef amerykańskiej dyplomacji czyli John Foster Dulles był w przeszłości prawnikiem UFC a obecnie udziałowcem tej firmy natomiast jego brat dyrektor CIA Allen Dulles był członkiem rady nadzorczej bananowego potentata. Departament Stanu i Biały Dom uznały wydarzenia w Gwatemali za wrogie działania komunistycznych agentów kierowanych przez ZSRR i głośno domagały się od Moskwy na forum ONZ zaprzestania ingerencji w zachodnią półkulę. Należy podkreślić, iż ZSRR nie miał wtedy w Gwatemali nawet przedstawicielstwa dyplomatycznego a miejscowi komuniści nie utrzymywali żadnych kontaktów z Moskwą, powstali samodzielnie bez zagranicznej inspiracji, byli zupełnie niezależni w swojej działalności a ich program był zbliżony do socjalistów. UFC wynajęła dodatkowo jednego z najlepszych speców od marketingu, który miał zająć się popularyzacją nieprawdziwych informacji o rzekomym spisku międzynarodowych komunistów w Gwatemali w amerykańskiej prasie i radiu oraz publikacjach książkowych. Na fali powszechnego wtedy w USA mccarthyzmu nie było to zresztą zbytnio trudne i szybko urobiono opinię publiczną. CIA postanowiła ostatecznie obalić prezydenta w drodze zamachu stanu. Czekano tylko na pretekst. Ten nadarzył się w maju 1954 kiedy do Gwatemali przybył szwedzki statek z niemiecką lekką bronią zakupioną od rządu w Czechosłowacji. Wcześniej już w Hondurasie na terenach należących do UFC przygotowano obozy treningowe w których stacjonowała garstka gwatemalskich emigrantów politycznych. Na ich czele stał próbujący już wcześniej zamachu przeciwko rządowi płk Carlos Castillo Armas. Grupa ta liczącą niespełna 400 osób zasilona dodatkowo najemnikami i awanturnikami szukającymi przygód była przeznaczona do inwazji lądowej. Oprócz nich wykorzystano do przewrotu cztery stare bombowce z drugiej wojny światowej pilotowane przez amerykańskich ochotników oraz rozgłośnie radiowe w sąsiednich krajach należące do UFC. Ponadto dyktator Nikaragui Anastasio Somoza jeden z najwierniejszych wasali i sojuszników Stanów Zjednoczonych w Ameryce Środkowej oddał do dyspozycji lotnisko w Managui.
W czerwcu 1954 rozpoczęła się tzw. Operacja PBSUCCESS mająca na celu obalenie rządu prezydenta Arbenza dodajmy to jeszcze raz wyraźnie demokratycznego i niekomunistycznego i zastąpienie go jakąkolwiek władzą, która anuluje reformy i będzie posłuszna polityce USA. Najpierw uruchomiono radiostacje, które przekazywały fałszywe informacje o "potężnych rewolucyjnych armiach czekających na granicach Gwatemali i gotowych do wejścia w celu wyzwolenia uciskanej ludności". Potem wysłano te 4 samoloty, które krążąc z lotniska w Managui tam i z powrotem bombardowały koszary, tereny parad wojskowych, magazyny z paliwem i amunicją, place i gmachy rządowe. Ofiar w ludziach nie było dużo ale zniszczenia materialne w tak biednym i małym kraju okazały się dosyć poważne. Akcja lotnicza czego nie ukrywali agenci CIA miała sterroryzować ludność cywilną podobnie jak niemieckie bombardowania Warszawy, Rotterdamu czy Belgradu podczas drugiej wojny. Wreszcie 18 czerwca 400 rebeliantów pod wodzą płk Armasa na zdezelowanych ciężarówkach przekroczyło granicę Hondurasu z Gwatemalą. Komunikaty radiowe przygotowywane przez propagandzistów CIA głosiły fikcyjne zwycięstwa fikcyjnej 5 tysięcznej armii. W rzeczywistości nie było żadnych zwycięstw bo tzw "Armia Wyzwoleńcza" Armasa nie toczyła żadnych walk. Po przejechaniu kilku kilometrów rebelianci dostali od swoich mocodawców rozkaz zatrzymania. Do akcji znowu wkroczyły samoloty. Prezydent Arbenz zdezorientowany fałszywymi komunikatami radiowymi dał się ostatecznie nabrać i nie widząc innego wyjścia z sytuacji oddał władzę w ręce płk Diaza chroniąc się w ambasadzie Meksyku. Armas wkroczył do stolicy wraz ze swoimi ludźmi i po miesiącu pod okiem CIA wygrał wybory w których był jedynym kandydatem.
Nowy prezydent made in USA anulował wszystkie reformy swojego poprzednika w tym reformę rolną. Rozwiązał parlament, anulował konstytucję z 1945, zawiesił prawa obywatelskie oraz przyznał sobie nadzwyczajne uprawnienia, które uczyniły go wkrótce dyktatorem. Kazał aresztować 4 tysiące osób podejrzanych "o komunizm" (tak nazywano głównie zwolenników Arbenza) i powołał Narodowy Komitet Obrony Przed Komunizmem, który określa się jako pierwszy nowoczesny szwadron śmierci w Ameryce Łacińskiej. Na jego listach po pewnym czasie znalazło się 72 tysiące osób posądzanych o poglądy komunistyczne. Armas zginął w 1957 zamordowany przez żołnierza ze swojej gwardii przybocznej. Prawdopodobnie został zgładzony na polecenie CIA ale ta sprawa do dziś jest niejasna. Władzę po nim sprawowali kolejni dyktatorzy wojskowi i czasami ich cywilne marionetki. Wszyscy oni mieli pełne poparcie kolejnych administracji Białego Domu. Armia gwatemalska otrzymywała broń i szkolenie od Pentagonu a siły bezpieczeństwa organizujące szwadrony śmierci miały wsparcie ze strony CIA.
Od chwili przewrotu w 1954 paranoja antykomunistyczna w Gwatemali trwała nieprzerwanie do roku 1996 kiedy to skończyła się trwająca od lat 60-tych wojna domowa.
Na celowniku znaleźli się wszyscy którzy zagrażali rządzącemu układowi oligarchii wykonującej władzę za pomocą wojska. Studenci, związkowcy, robotnicy, chłopi, intelektualiści, księża, nauczyciele, działacze społeczni, opozycyjni politycy itd. Każdy przejaw niezadowolenia jak chociażby petycja w sprawie zaginionych osób był uważany za poglądy wywrotowe a poglądy wywrotowe to komunizm a jak komunizm to śmiertelne zagrożenie. Takie zagrożenie kończyło się zazwyczaj porwaniem, torturowaniem na śmierć, po czym odcięta głowa leżała przy drodze a gdzieś dalej reszta ciała...
Bezpodstawne zatrzymania i aresztowania, porwania i tortury, masakry i skrytobójstwa, pozasądowe egzekucje i zaginieni, szwadrony śmierci i pacyfikacje wreszcie ludobójstwo Indian - to charakterystyka życia codziennego Gwatemalii w latach 1954-1996.
Szczególne natężenie ludobójstwa Indian przypada na okres rządzenia Gwatemalą przez generała Efraina Riosa Montta (1982-1983). Organizacje praw człowieka oszacowały, iż w okresie od marca do lipca 1982 zostało zamordowanych w wyniku działania wojska i szwadronów śmierci 10000 chłopów zarówno Indian jak i metysów a 100000 ludności wiejskiej zostało wysiedlonych i wygnanych ze swoich domostw. Efrain Rios Montt jako zagorzały antykomunista znalazł uznanie w Białym Domu gdzie w 1982 spotkał się z prezydentem Reaganem. Po tym spotkaniu Reagan wyraził taką o nim opinię: "Prezydent Rios Montt jest człowiekiem osobiście zaangażowanym sprawie praworządności...Wiem, że chce on poprawić jakość życia wszystkich Gwatemalczyków i jest orędownikiem sprawiedliwości społecznej." Prezydent USA w styczniu 1983 przekazał rządowi Gwatemali miliony dolarów pomocy wojskowej w tym m.in. nowoczesne helikoptery.
Od 1954 do 1996 zginęło w Gwatemali w wyniku przemocy na tle politycznym 200000 ludzi.