Louis-Vincent Thomas, Trup. Od biologii do antropologii
I:
Kto to jest trup czy co to jest trup ?
Książka jest utworem bardzo oryginalnym. Ciężko znaleźć pozycję o tematyce zbliżonej. Sama okładka książki szokuje. Czerń, jak wiemy kolor kojarzony ze śmiercią i trup leżący na skale, którym zajmują się dwie osoby. Myślę, że to wzbudza już swego rodzaju ciekawość co znajduje się wewnątrz. Jakie wrażenia będą po przeczytaniu i jakie znaczenie ma tytułowe słowo „Trup”? Książka składa się ze wstępu oraz dwóch części posiadających niewielkie podrozdziały. We wstępie autor wyjaśnia antropologiczne sposoby podchodzenia do trupa oraz samo znaczenie słowa trup, przygotowując czytelnika do dwóch dalszych części, w których zawarte są głębsze znaczenia tego słowa jak i rytuały i obrzędy, które są z nim związane. Autor pisząc tę książkę chce ukazać różne formy trupa. W każdym tego słowa znaczeniu. Chce pokazać, jakie są wyobrażenia ludzi wobec trupa i wreszcie próbuje uświadomić czytelnika co dzieje się z jego ciałem po tym jak umiera oraz co następuje bezpośrednio po śmierci (obrzędy rytuały). Przy pisaniu tego utworu niezbędne były konsultacje medyczne( lek. Med. Adam Rożej) dlatego, iż wyjaśnione są tu również aspekty biologiczne rozkładu trupa oraz nazwy i gatunki poszczególnych „robaków” , które po kolei rozkładają ciało człowieka. W książce znajdują się również wyrazy związane z medycyną, których używają tylko i wyłącznie ludzie kompetentni, odpowiednio do tego przeznaczeni. Dlatego też, jeżeli chcemy bardziej dokładnie przeanalizować tekst musimy zasięgnąć porady fachowca, który odpowiednio wytłumaczy nam terminy znajdujące się w książce, bądź też użyć odpowiednio przeznaczonego do tego słownika. Dla zwykłych laickich czytelników tekst będzie miejscami kompletnie niezrozumiały. W tekście znajdują się również cytaty napisane w językach obcych m.in. francuskim co również utrudnia przeciętnemu czytelnikowi zrozumienie niektórych zagadnień. Autor do realizacji swych celów powołuje się na wydarzenia historyczne. Często przywołując zwyczaje Indian oraz plemion afrykańskich. Odnosi się również do wydarzeń ze starożytnego Egiptu za czasów faraonów (rytuały balsamowania), a także do greckiej mitologii, gdzie opisany jest przykład śmierci Hektora i poniżenie jego zwłok. Podaje również motywy i zagadnienia związane ze śmiercią za czasów średniowiecznych. Przykłady te są bardzo trafne z tym co autor chce nam przekazać. Ukazują wiele poglądów i obrzędów. Niektóre z nich przetrwały do dziś. Oczywiście są też takie, które wydają się zdumiewająco nieprawdopodobne dla przeciętnego, ówczesnego człowieka ( Przeraziło mnie np. to, że w jakimś plemieniu po śmierci człowieka niszczyło się wszystko co do niego należało. Uśmiercano nawet wdowy), ale jak wiadomo każde plemię ma i miało swoje tradycje. Kolejnym problemem, na który zwrócił uwagę autor książki i na który warto zwrócić uwagę czytając książkę pt. „Trup” jest problem kanibalizmu. („Kanibalizm jest to po prostu konsumowanie osobnika tego samego gatunku”). Jak wiemy dla przeciętnego człowieka jest to po prostu zjadanie zwłok ludzkich. W normalnych warunkach jest to oczywiście niedopuszczalne. Jeśli ktoś dopuszcza się takich praktyk uznawany jest w społeczeństwie za dewianta. Autor w książce tej zjawisko kanibalizmu opisuje nieco inaczej. Według niego jest to jeden ze sposobów na uniknięcie pojawienia się zgnilizny na ciele trupa.
Uważam, że jest to bardzo ciekawe przedstawienie zjawiska antropofagii, na które warto zwrócić uwagę czytając książkę. Wskazuje nam również wiele przykładów obrzędów, rytuałów i zwyczajów odnoszących się do kanibalizmu. Louis - Vincent Thomas odwołuje się także do wydarzeń historycznych związanych z tym zjawiskiem. Chodzi tu m.in. o wydarzenia w Andach( większość z nas na pewno oglądała film poświęcony ofiarom katastrofy), które miały miejsce w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Dotyczy to ludożerstwa usprawiedliwionego. ( Według mnie w sytuacji bez wyjścia, kiedy chodzi o ludzkie życie, kanibalizm jest jak najbardziej usprawiedliwiony). Uważam, iż warto zwrócić uwagę na to co jest napisane w utworze odnośnie tego zjawiska. Można to potraktować jako ciekawostkę, gdyż jak wiemy w ówczesnym świecie nie mówi się już raczej o czymś takim jak kanibalizm ( Oczywiście jeśli chodzi o gatunek ludzki). Podsumowując. Uważam, że Louis - Vincent Thomas sprostał zadaniu, które sobie postawił pisząc utwór pt. „ Trup. Od biologii do antropologii”. W pełni zrealizował cele, które sobie wyznaczył. Znakomicie zaprezentował zjawisko, rzecz i osobę trupa. W ciekawy sposób opisał jego podłoże biologiczne i antropologiczne co według mnie nadaje książce podwójną wartość. Opisy niektórych zjawisk i obrzędów mogą naprawdę zdumiewać czytelnika. Jednych może to przerazić, a innych z kolei bardzo zaciekawić i zachęcić do wnikliwej analizy. Moim zdaniem jednak tekst ten ma jeszcze głębsze przesłanie, bardziej refleksyjne. Nie wystarczy go tylko przeczytać, ale wysunąć z niego odpowiednie wnioski. Zastanowić się czym tak naprawdę jest śmierć. Odpowiedzieć sobie na masę mniejszych pytań znajdujących się w tekście. I wreszcie odpowiedzieć sobie na jakże trudne, główne pytanie, które jest zawarte w temacie mojej recenzji. Kto to jest trup czy co to jest trup? Pytanie to zostawię bez odpowiedzi. Choć mogę zdradzić, iż czytając dzieło tego antropologa zmieniłem swoje podejście do zjawiska śmierci, a także swoje zdanie na temat słowa „ trup”. Uważam, że każdy po przeczytaniu książki, po swoich przemyśleniach i wnioskach, które wyciągnie będzie już znał odpowiedź na to nieco szokujące, ale zarazem ciekawe pytanie, nad którym tak naprawdę nigdy się nie zastanawiał. Osobiście bardzo polecam utwór osobą zainteresowanym i przekonanym co do jego przeczytania. Niestety ze smutkiem muszę stwierdzić, że książkę tę trudno jest zdobyć co na pewno nie służy promowaniu ( moim zdaniem) wspaniałej twórczości Louisa – Vincenta Thomasa, ale uważam, iż jeśli ktoś weźmie ją do ręki to jestem przekonany, że nie pożałuje. Bardzo polecam.
II:
Tekst powstał na podstawie książki: Louis-Vincent Tomas Trup. Od biologii do antropologii, przekład Krzysztof Kocjan (Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1991). Ilustracja: obraz Rembrandta Lekcja anatomii doktora Tulpa.
Trup. Od człowieka do prochu
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz. Przemiana w proch to proces długotrwały i trudny do przyjęcia dla żyjących. Procesy prowadzące do tego stanu to fakty w naszej kulturze objęte tabu – ukrywane, pomijane. Nikt nie chce myśleć o tym, że dotykają ich bliskich.
Jeśli jesteś osobą wrażliwą albo masz mniej niż 16 lat, nie czytaj dalej. Artykuł zawiera opisy, które mogą być uznane za drastyczne.
Śmierć czeka na nas wszystkich. Aby jednak uznać człowieka za zmarłego, czy - bardziej dosadnie – za zwłoki, trupa, należy określić tzw. punkt zerowy, czyli moment, w którym nastąpił zgon. Zgon oznacza coś nieodwracalnego – człowieka, któremu nie można przywrócić czynności życiowych nawet za pomocą najbardziej wyrafinowanej aparatury medycznej.
Przejście od ciała żywego do zwłok następuje stopniowo. Najpierw następuje śmierć funkcjonalna – zatrzymanie funkcji życiowych. Tu należy rozróżnić tzw. śmierć pozorną (charakteryzuje ją zatrzymanie oddychania), śmierć relatywną (całkowite zatrzymanie oddychania i krążenia) i śmierć absolutną (śmierć tkankową) – nieodwracalny efekt poszczególnych śmierci funkcjonalnych i organicznych, zwłaszcza w obrębie trzech narządów: serca, płuc i mózgu.
Dopiero śmierć tkankowa oznacza rozpoczęcie procesu przemiany ciała w trupa. O ile w świadomości powszechnej zatrzymanie pracy serca jest oznaką zgonu, to w rzeczywistości dopiero całkowita śmierć mózgu jest jego niezbitym dowodem. Najlepszym sposobem upewnienia się o zgonie jest zatem zerowy wykres elektroencefalograficzny utrzymujący się przez minimum 8 godzin.
Przemiana ciała w trupa. Oznaki
Martwe ciało cechuje bezruch i hipotonia (brak ciśnienia), całkowity brak odruchów i reakcji na bodźce. Na skutek rozluźnienia mięśni żwaczowych opada szczęka, usta pozostają szeroko otwarte. Oczy pozostają półotwarte, z gałkami odciągniętymi ku górze i opadłą dolną powieką. Zwieracze tracą jędrność, możliwe jest pośmiertne wydalenie kału, moczu, spermy.
Tuż po śmierci trup pozostaje przedmiotem wewnętrznych ruchów i reaguje na pewne bodźce – np. perystaltyzm jelitowy może wywołać wydalanie gazów. Pozorny ruch (skurczenie, wydłużenie) kończyny dolnej wynika z uwolnienia rdzeniowego przez wymóżdżenie i jest niezależne od śmierci mózgu. Panujące przekonanie o tym, że po śmierci rosną włosy, np. broda, jest mylne – następuje jedynie wyprostowanie włosów (przez co wydaje się jakby rosły) na skutek skurczu skóry..
Późniejsze oznaki to oziębianie się ciała, stężenie pośmiertne, odwodnienie, pojawienie się plam opadowych.
Ochłodzenie obejmuje w pierwszej kolejności twarz i końce członków. W klimacie umiarkowanym przebiega w tempie jednego stopnia C na godzinę. W zależności od budowy ciała po upływie 15-30 godzin zwłoki osiągają stan termalnej równowagi z otoczeniem.
Stężenie pośmiertne następuje po stanie początkowego zwiotczenia. Wynika ze „sprzężenia” aktyny i miozyny – protein mięśniowych – które ulegają skrzepnięciu, a alkaliczność tkanek ustępuje miejsca kwasowości. W zależności od czynnika wywołującego śmierć, trup tężeje szybciej lub wolniej. Przykładowo szybkie stężenie wywołuje porażenie piorunem lub niektóre trucizny (strychnina), wolne występuje w wyniku krwotoku lub krańcowego wyczerpania. Po 24 do 72 godzinach (w zależności od temperatury otoczenia, im cieplej, tym proces szybszy) stężenie ustępuje i rozpoczyna się proces gnilny.
Cechy widoczne stężenia: zaciśnięte szczęki, zgięte górne kończyny, wyciągnięte kończyny dolne, nadmierne wyciągnięcie głowy, zwężone źrenice, gęsia skórka, skurcz odbytu i macicy (czasem połączone z wyrzuceniem zawartości).
Następuje odwodnienie. Co godzinę zwłoki tracą przeciętnie ok. 1 kg wagi. Najbardziej drastycznym dla obserwatora symptomem jest zachowanie się oczu. Rogówka mętnieje i pokrywa się śluzowatą przesłoną, źrenica staje się jajowata. Widok ten, nazywany „wzrokiem nieboszczyka”, jest tak trudny do zniesienia, że zmarłemu zamyka się oczy, aby oszczędzić szoku rodzinie.
Po pięciu godzinach od nastąpienia zgonu pojawiają się plamy opadowe. Jest to krew, która przestała krążyć i podlegając prawom ciążenia osiadła w najniżej położonych częściach ciała. Plamy mogą mieć różne kolory – jest to wykorzystywane do ustalenia przyczyn zgonu. Przykładowo plamy jasne są skutkiem wielkiego krwotoku, różowe są typowe dla topielców itd.
Gnicie ciała
Trup silnie obrzmiewa, może nawet podwoić swoją objętość. Najwidoczniejsze jest to w przypadku powiek, warg, brzucha, moszny. Z ust, nosa, odbytu, uszu wycieka cuchnąca brunatna ciecz.. Zwłoki wydzielają cuchnące gazy roznoszące bakterie gnilne (określa się to zjawisko mianem „pośmiertnego krążenia”). Rozkład wytwarza szereg gazów: metan, dwutlenek węgla, azot, wodór, siarkowodór. Jeśli trumna nie jest zaopatrzona w wywietrzniki, gazy mogą doprowadzić do jej rozsadzenia.
Gnicie najwcześniej pojawia się w lecie, 24 godziny po zgonie. Zwiastuje je zielona plama na podżebrzu. Plama ciemnieje, obejmuje cały brzuch, następnie całe ciało. Czarna plama w wewnętrznym kącie spojówki przygotowuje rozkład oka. Naskórek pęka pod wpływem wysięków, odsłaniając skórę właściwą. Brzuch rozdziera się, chrząstki kostne łamią, mięso oddziela się od kości. Mózg staje się papkowatą, kleistą szarą masą, płuca pękają w bruzdach kręgowych, wątroba pokrywa się gnilnymi pęcherzykami, serce staje się wiotkim, spłaszczonym workiem. Otyli dodatkowo wydzielają tłustą ciecz, która utrzymuje się na powierzchni cieczy przesączonych z trzewi.
Czynniki niszczące ciało mają dwa źródła: wewnątrz ciała i na zewnątrz. Wewnątrz znajduje się flora bakteryjna: trawienna, płucna i układu płciowego. Dominuje flora beztlenowa, ale w przypadku dostępu powietrza uaktywniają się również bakterie tlenowe.
Czynniki zewnętrzne to przede wszystkim flora próchnicza obecna w ziemi w stanie uśpienia. W obecności zwłok natychmiast się uaktywnia i atakuje ciało. Do pracy biorą się również owady: chrząszcze, muchówki, nicienie, wije i inne. Pochłaniają zwłoki w kilku fazach. Początkowo do głosu dochodzą larwy muchówek lub muchowatych: much plujek, ścierwnic, trupnic. Potem, między szóstym a dziewiątym miesiącem spoczywania zwłok w ziemi, pojawiają się chrząszcze z rodziny skórnikowatych (Dermestidae) i larwy motyli lub omacnic. Po 10 miesiącach pojawiają się nowe larwy much i chrząszcze Corynetidae. W drugim roku zwłoki wciąż stanowią źródło pokarmu dla chrząszczy zwłaszcza omarlicowatych (Silphidae). W sprzyjających warunkach mogą się również rozwijać grzyby z rodziny drożdży, które dodatkowo niszczą pozostałości zwłok.
Przeciętnie potrzeba 3-6 lat, aby trup osiągnął postać szkieletu.
Zwrot „pożyczki”
Pozostałości w postaci szkieletu, jeśli nie zostały zabezpieczone przed czynnikami naturalnymi, również ulegają zniszczeniu. Kości złożone w ziemi, pod wpływem działania wód gruntowych, ciśnienia, ruchów ziemi, ulegają zmiażdżeniu i sproszkowaniu. W ten sposób ziemia wchłania ostatnie składniki, z których „wykonany” był człowiek. Jak pisze Louis-Vincent Thomas: Każda żywa istota zbudowana jest jedynie z pożyczonych materiałów, śmierć zaś jest właśnie ich zwrotem-rozdzieleniem.
III:
Trup. Niewiele opowieści grozy może się bez niego obejść. Praktycznie zawsze jest obecny, nawet jeśli jedynie dyskretnie - jako bohater drugiego planu. Bywa jednak, że występuje w setkach "wcieleń" jednocześnie. Nawet jeśli skupimy się wyłącznie na filmowym horrorze, nie sposób przecenić jego roli. Na palcach jednej ręki wyliczyć możemy wybitne filmy grozy, które obyły się bez udziału choćby jednego trupa. Filmowcy zaprzęgli całą swą przewrotną wyobraźnię by ukazać widzom setki, a nawet tysiące sposobów na to jak można żywego człowieka zamienić w zwłoki. Twórcy znacznie przekroczyli możliwości rzeczywistości w tym przedmiocie, angażując do "narodzin" trupa rozmaite nadnaturalne czynniki. A to jeszcze nie koniec! Wszak filmy grozy zajmują się trupem z wielu rozmaitych punktów widzenia. Nurt kina kanibalistycznego z lubością zajmuje się nader specyficzna formą niszczenia ludzkich zwłok. Obrazy takie jak "Nekromantik" czy "Aftermath", że wymienię tylko te najpopularniejsze, badają grząski grunt fascynacji żywych martwymi. Filmy o zombie pozwalają nawet powrócić trupowi z objęć entropii, by dać mu na nowo możliwość interakcji z żywymi, zazwyczaj z fatalnym skutkiem dla tych ostatnich. Może więc pora by wielbiciele filmowego horroru pochylili się wreszcie nad trupem jako zjawiskiem biologicznym oraz kulturowym i potraktowali go jako coś więcej niż punkcik w "bodycount" kolejnego szalonego mordercy. Najlepszym przewodnikiem na drodze poznania tego zjawiska jest niewielka, lecz szalenie cenna książeczka Louis-Vincent’a Thomas’a "Trup. Od biologii do antropologii".
O tym, że mamy do czynienia z książką nietuzinkową świadczy już choćby sama okładka, którą zdobi fotografia przedstawiająca jeden z najbardziej makabrycznych obrządków grzebalnych – poćwiartowanie zwłok w celu ich rozrzucenia na żer dzikim zwierzętom. Opracowanie to podzielone jest na trzy zasadnicze części, w których autor zajmuje się tytułowym zagadnieniem w trzech różnych jego aspektach. Cześć pierwsza, wstępna, koncentruje się an czysto biologicznej i medycznej stronie zagadnienia. W przystępny i bardzo skondensowany sposób przybliża ona zasadnicze wiadomości z zakresu tanatologii. Autor rozpoczyna swoje rozważania od "godziny 0" – momentu śmierci człowieka, który jest jednocześnie momentem swoistych narodzin trupa. I już na samym początku tych rozważań zwraca nam uwagę, że jeśli chodzi o trupa – nic nie jest proste i jednoznaczne. Thomas ukazuje jak trudnym, w zasadzie niemożliwym do ścisłego wyznaczenia jest moment osobniczej śmierci człowieka. (Nauka, po wiele sporach, przyjęła kompromisowe rozwiązanie, iż momentem śmierci człowieka a jest trwała i nieodwracalna śmierć pnia mózgu. Rozwiązanie to, przyjęte głównie ze względów prawnych, w szczególności związanych z transplantacją, nie rozwiązuje problemu definitywnie.) Rozpoczynając od momentu śmierci Thomas opisuje jej znamiona, oraz przebieg zmian w organizmie związanych z postępowaniem procesów pośmiertnych. Wiele procesów życiowych, pomimo ustania pracy układów krążenia i oddechowego trwa nadal w swoistym życiu po życiu. Nadto autor zwraca uwagę na zjawisko śmierci pozornej, inspirujące twórców grozy Poe’go po Fulci’ego. Można by w tym miejscu zapytać, czy wiadomości z zakresu medycyny sądowej są niezbędne wielbicielowi filmowej grozy. Cóż, niezbędne pewnie nie są, lecz z pewnością pozwolą z większą świadomością oglądać filmy z ulubionego gatunku i lepiej docenić wysiłki twórców. Skoro np. Stuart Gordon przed nakręceniem "Re-animatora" spędził wiele godzin w prosektoriach, dyskutując z medykami sądowymi i obserwując sekcje zwłok, by jak najwierniej oddać w wyglądzie zreanimowanych ciał różne subtelności znamion śmierci, to i fan horroru może zdobyć nieco wiedzy, aby ten trud docenić. W tym zaś "Trup" będzie najlepszym przewodnikiem, zawiera bowiem wszystkie niezbędne informacje w przystępnej i skoncentrowanej formie. Thomas nie poprzestaje jedynie na rozważaniach czysto biologicznych. Opisując dzieje ludzkiego ciała na pograniczu życia i śmierci odnosi się również do szeregu mitycznych istot, zamieszkujących to makabryczne pogranicze: wampirów, wilkołaków, zombie czy ghouli. Wszystkie te istoty, łączą cechy trupie z zachowanym w pewnym stopniu życiowym pierwiastkiem. Jednakże w rzeczywistości przemiany zachodzące w zwłokach zawsze znajdują swój kres, czy to w postaci całkowitej mineralizacji zwłok, czy też, dużo rzadziej, w postaci ich spontanicznej konserwacji.
Dwie pozostałe części książki traktują o antropologicznej stronie zagadnienia. Autor ukazuje wszystkie najważniejsze kulturowe aspekty zjawiska jakim jest trup np. jego wpływ na język i wyobraźnie literacką. Thomas ukazuje pełne spektrum ludzkich postaw w stosunku do zwłok: od odrazy przez traktowanie ich jako przedmiotu handlu po erotyczną fascynację. Ludzkie zwłoki bywają traktowane jako niepotrzebna i wstydliwa pozostałość albo jako naczynie magicznej i mistycznej mocy. Omawia również całe spektrum obrządków grzebalnych, ukazując jednocześnie ich kulturowy kontekst i idee które za nimi stoi. Od klasycznego dla nas obrządku grzebania zwłok w ziemi, poprzez spalenie aż po rytualna konsumpcję zwłok – wszystkie sposoby pochowku wyrażają wyobrażenia o życiu pozagrobowym. Oczywiście najbardziej miażdżące fragmenty dotyczą swoistej rytualnej koprofagii, pozwolę sobie zacytować: "inicjowany Pigmej musi przez sześć dni żyć w głębokim dole, przywiązany do trupa, usta przy ustach, używając przy jedzeniu ręki zmarłego; w niektórych grupach etnicznych praktykowane jest spożywanie posok wypływających z gnijącego trupa: kapłan tybetański, w obrzędzie bon-po, zbiera je ceremonialnie w chochli i rozdziela w zbiorowej komunii. Na Madagaskarze, zgodnie z tradycyjnym rytuałem, Betsileo ekshumowali trupa po kilku dniach, zawieszali na słupie chaty, nacinali mu pięty i mieszali wypływająca ciecz z alkoholem dla zgromadzonych". Ten niewielki cytat może zobrazować ciekawostki którymi naszpikowana jest ta niewielka książeczka.
W końcowej części książki autor omawia szczegółowo praktyki związane z konserwacją zwłok – od pierwszych prób, przez egipskie Sale Milczenia i zmniejszanie zakonserwowanych głów pokonanych wrogów, aż po współczesną, amerykańską tanatopraksję. Szczegółowo omawia wszystkie techniki oraz ich kulturowy kontekst. Z pewnością interesująca lektura.
Reasumując: gorąco polecam tę mało znaną u nas książeczkę wszystkim wielbicielom literatury i kina grozy. Miała ona u nas dwa wydania i ciągle jest dostępna w antykwariatach i na internetowych aukcjach. Warto się z nią zapoznać, aby lepiej i głębiej rozumieć horror oraz dostrzec, że rzeczywistość potrafi czasem przerosnąć nawet najbardziej wybujałą wyobraźnię twórców. Nadto ukazując kulturowe korzenie zagadnień istotnych dla horroru jednoznacznie wskazuje, iż nie jest to jedynie czcza rozrywka, lecz prawdziwy dialog ze skrytymi w podświadomości pierwotnymi lękami.