Temat:
Proszę opisać przypadek tolerowania kogoś przez kogoś (najlepiej
przez siebie), czyli sytuacje, w której warto kogoś dobrowolnie
„ścierpieć“
Każdy człowiek w czasie swojego życia ma chwile, gdy mimo znajomości etycznego zachowania, indywidualnych manier lub nawet sumienia pod wpływem podirytowania czy złości powie cos, co może zaszkodzic jemu lub innym. Jednak warto jest nad takimi zachowaniami panować co jest bardzo trudne. Wyuczyć je w sobie by nie dać sie ‚ponieść’ emocjom.
Bardzo
pospolitym przypadkiem jest konfrontacja miedzy jednym człowiekiem a
drugim. Gdy wchodzimy w dyskusje ciężko jest zachować na tyle
maniery by np. nie unieść głosu, nie gestykulować agresywnie
rękoma, nie pokazywać swojego podirytowania ciałem i wyrazem
twarzy czy kogoś uderzyć. W ten sposób mimowolnie pokazujemy brak
szacunku do drugiego człowieka. Wyzwala się w nas chęć, aby za
wszelką cenę przekonać tę daną osobę, aby uwierzyła w nasze
słowa i porzuciła własne zdanie. Na moim własnym przykładzie i z
obserwacji wiem, że ciężko jest nam przestać, kontynuowac
zażartej dyskusji i powiedzieć komuś ‚tak miałaś/es racje.
„Myliłam się” lub ‚mamy odmienne zdania, ale szanuje Twoje’
wydaje mi się, że jest to jeden z najczęstszych problemów,
ponieważ przez niepanowanie nad sobą i swoimi słowami sami
stwarzamy niepotrzebne konflikty co prowadzi do podziału na ludzi
lepszych i gorszych.
W moim przypadku za każdym razem,
gdy zdarzyło mi się powiedzieć coś nieprzyjemnego i kłóciło
się to z moim sumieniem oraz szacunkiem do danej osoby źle się z
tym czułam . Zawsze długo w spokoju gdy opadły emocje analizowałam
zaistniałą sytuacje. Z kim mam do czynienia? Nie rozmawiam przecież
z drugą mną, ale z człowiekiem, który miał innych rodziców,
innych dziadków, wychowywał i dorastał z innymi ludźmi inne
rzeczy i bodźce kształtowały jego usposobienie, co innego
kształtowało jego priorytety..Jest zupełnie inny niż ja. Ponadto
człowiek ten, bardziej otwarty lub skryty na ludzi, też ma swoją
godność, prawo do własnych opinii i wyborów, jakie by one nie
były -dobre czy złe. Może być bardzo wrażliwy, więc
wypowiadane przeze mnie słowa mogą źle wpłynąć na jego psychikę
i samoocenę mogę być również jednym z etapów kształcenia jego
poglądów, pokłócimy się, przez co stracimy ze sobą kontakt i
możemy już go nie odzyskać. Rozmyślając nad tym wszystkim
doszłam do czegoś, co mogę nazwać własnym złotym środkiem.
Podczas słuchania tego jak mówią inni zamiast krytykować
przekrzykiwać i starać się sie głośno wygłaszać swoje racje
zaczęłam analizować. Analizować to co mówią do mnie ludzie
czego ode mnie chcą i czego wymagają. Co skłoniłoby żeby ten
człowiek myślał tak a nie inaczej, czy moje myślenie jest dobre
lub czy przez znajomość jego myślenia mogę ulepszeń swoje? I w
ten oto krótki sposób agresja i „ścierpienie” gdzieś uleciały
w daleka niepamięć, a na ich miejsce weszła ciekawość i chęć
poznania innych ludzi.