ANDRZEJ PACZKOWSKI
PRASA.POLSKA 1918-1939
POLSKA AKADEMIA NAUK INSTYTUT BADAŃ LITERACKICH
PRACOWNIA HISTORII CZASOPIŚMIENNICTWA POLSKIEGO
XIX i XX w.
HISTORIA PRASY POLSKIEJ
pod redakcją JERZEGO ŁOJKA
ANDRZEJ PACZKOWSKI
PRASA POLSKA .w latach 1918-1939
WARSZAWA 198O PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE
ILUSTRACJE
zamieszczone w tej pracy są reprodukcjami ze zbiorów: Biblioteki Narodowej w Warszawie, Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i Archiwum Dokumentacji
Mechanicznej w Warszawie
Bibliografię opracował Andrzej Notkowski
Indeksy opracowała Irena Tatarczuk-GKniańska
Obwolutę projektował Andrzej Szonert
uitłffm iismen hisibitczihi
u Warszow»kieao
Redaktor Jadwiga Muszyńska
Redaktor techniczny Krystyna Chęcińska
Korektorki Alicja Laskowska i Elżbieta Rusinkiewicz
Wpisano do Inwentarza
ISBN 83-01-01727-9
Copyright by Państwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1980
SPIS TREŚCI
Jte Redakcji................... 7
Warunki rozwoju............'...... 9-
Prawo prasowe................. 10
Warunki społeczno-kulturowe............. 17
Warunki ekonomiczne............... 20-
"*».. Warunki techniczne................ 24
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna............ 25
Lata rządów parlamentarnych (1918 - 1926)......... 30
Prasa prawicowa................ 33
Prasa centrowa................ 50>
Prasa demokratyczna i liberalna............ 83
Prasa lewicowa................ 71
Lata tworzenia rządów autorytarnych (1926 - 1930)....... S&
Prasa prorządowa................ 91
Prasa opozycyjna................ 112
Prawica.................. 112"
Centrum.................. 120
Lewica.................. 128
Prasa komunistyczna............... 133
Lata kryzysów (1931 - 1939).............. 139-
Prasa prorządowa................ 14&
Prasa opozycyjna................. 177
Prawica.................. 177
Centrum.................. 189-
Lewica.................. 205
Prasa komunistyczna i jednolitofrontowa........ 214
Prasa informacyjna w czasie kampanii wrześniowej....... 230
Czasopiśmiennictwo.............s 238
Czasopisma „masowe"............... 240
Czasopisma społeczno-kulturalne i literackie......... 258
Czasopisma „popularne"............... 276
Czasopisma specjalne :.............. 292
Prasa Kościoła katolickiego............. 292
Prasa związków zawodowych.......'.',... 296
Prasa dziecięca i młodzieżowa . ,........'. . 299
Czasopisma fachowe i naukowe............ 302
Dodatki w prasie ogólnoinformacyjnej.......... 307
Agencje prasowe.................. 311
6 Spis treści
Radio.................... . 323
Dziennikarze................... 328
JPrasa mniejszości narodowych.............. 343
Niemcy................... 346
2ydzi................... . . 349
Ukraińcy................... 355
Białorusini .................. 360
Rosjanie................... 361
Litwini................... 361
l>rasa polska za granicą................ 363
Państwa ościenne................ 366
Pozostałe kraje Europy............... 381
Ameryka Północna i Południowa............387
Azja.................... 400
^Charakterystyka statystyczna.............. 404,
¦ Rozwój ilościowy................. 404
I Trwałość.................... 409
Nakłady................... 412
Geografia wydawnicza............... 422
i Typologia.................... 444
i „Ekonomika" przedsiębiorstw prasowych.......... 450
i Kolportaż i rozpowszechnianie............. 456
Ogólne wskaźniki czytelnictwa.....•....... 458
Bibliografia................... 462
Indeks nazwisk.................. 498
Indeks tytułów czasopism............... 517
OD REDAKCJI
Przygotowanie tomu Historii prasy polskiej obejmującego okres niepodległości 1918 - 1939 przysporzyło autorowi i redakcji wyjątkowo wiele trudności, nie tylko z powodu ogromnej ilości materiału faktograficznego i tempa przemian politycznych, gospodarczych i społecznych na ziemiach polskich w okresie II Rzeczypospolitej. Po dziś dzień brak jeszcze kompletnej bibliografii tytułów prasowych wydawanych w Polsce w latach 1918 -1939. Wstępne oceny wahają się wokół liczby 20 000 tytułów. W ciągu dwudziestolecia ukazało się więc mniej więcej cztery razy tyle gazet i czasopism (zresztą w znacznej części efemerycznych), ile w ciągu ponad 250 lat wcześniejszej historii prasy polskiej, od roku 1661 poczynając. Ogrom ilościowy i zróżnicowanie materiału badawczego postawiły przed autorem — w przeciwieństwie do obu tomów poprzednich Prasa polska w latach 1918 -1939 jest dziełem jednego tylko specjalisty, Andrzeja Paczkowskiego — zadanie bardzo złożone, tym trudniejsze, że stan badań naukowych nad najważniejszymi choćby problemami historii prasy w Polsce w latach 1918 - 1939 jest dotychczas bardzo jeszcze nikły. Andrzej Paczkowski mógł korzystać tylko w nieznacznym zakresie z opracowań monograficznych i źródeł publikowanych. Oparł się głównie na wynikach badań własnych, po części również nie ogłoszonych dotąd badań kolegów i współpracowników, przechodząc od studiów źródłowych bezpośrednio do etapu opisu całościowego i syntezy. Nie upierając się bynajmniej przy ocenach lub uogólnieniach autora, które w miarę postępu badań mogą ulec w przyszłości pewnym modyfikacjom, trzeba jednak zwrócić uwagę na wyjątkowe bogactwo faktografii zagadnienia i ogrom przedstawionego w tym tomie materiału ściśle opisowego, historycznie najcenniejszego.
W historii prasy polskiej okresu 1918 - 1939 sporo miejsca poświęcono prasie mniejszości narodowych, zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej Polskiej. Wynika to z faktu, że mimo wszystkich różnic kulturalnych i światopoglądowych dzielących narodowości zamieszkujące ziemie ówczesnej Rzeczypospolitej, życie społeczne Polski było jednak ściśle zintegrowane, a działalność prasowa mniejszości narodowych ściśle związana z aktywnością prasy polskiej. Ograniczając w sposób usprawiedliwiony dla wydawnictwa dotyczącego prasy polskiej ilość miejsca
Od Redakcji
poświęconego w tym tomie prasie mniejszości, postarano się jednak zauważyć w tym zakresie istotne i charakterystyczne zjawiska społeczne i kulturalne.
W pierwotnych zamierzeniach redakcji tom niniejszy miał być chronologicznie szerzej ujęty, obejmując także dzieje prasy polskiej w kraju pod okupacją, do schyłku 1944 r., w tym również prasę Powstania Warszawskiego. Istotne względy wydawnicze skłoniły nas do wyodrębnienia części poświęconej okresowi 1939 - 1945 w tom osobny, który ukaże się nieco później.
Prasa polska w latach 1918 -1939 obejmuje okres od momentu odzyskania niepodległości w listopadzie 1918 do końca kampanii wrześniowej 1939 roku. Mimo ewolucji systemu politycznego państwa i pewnych zmian w prawie prasowym, określającym warunki działania prasy, jest to okres wyodrębniony, jednolity i zamknięty. Tom niniejszy ma na celu wypełnienie dotkliwej luki w stanie badań nad historią polityczną i społeczną Polski w okresie dwudziestolecia.
Jerzy Łojek
WARUNKI ROZWOJU
Oc
'dzyskanie — po przeszło wiek trwającej niewoli — niepodległego bytu państwowego stanowiło fakt o decydującym znaczeniu dla dalszego istnienia i rozwoju prasy polskiej. Nie tylko oswobodziła się ona spod nacisku antypolskich praktyk mocarstw zaborczych, spośród których wiele miało na celu wynarodowienie Polaków, lecz także, dzięki powstaniu jednolitego obszaru państwowego, polskie wydawnictwa prasowe z poszczególnych dzielnic rozbiorowych stanowić zaczęły własny układ odniesienia i mogły wyzwolić się z partykularza, na który nieuchronnie spychało je traktowanie ziem polskich jako przygranicznych prowincji mocarstw rozbiorowych. Takie ogólne stwierdzenie, aczkolwiek generalnie słuszne, wymaga i uściślenia, i rozwinięcia, zarówno jeżeli chodzi o ocenę sytuacji w punkcie wyjścia, tzn. w okresie tworzenia się Polski Niepodległej, jak i dalszego rozwoju tych czynników, które rzutowały na formy i treści, w jakich przejawiała się działalność prasowa. Czynniki te — nazwijmy je warunkami rozwoju prasy, nie przesądzając* czy oddziaływały pozytywnie czy negatywnie na ów rozwój — można ująć i opisać w kilku zasadniczych grupach problemów, powiązanych jednak ze sobą i ściśle oddziałujących wzajemnie na siebie; a więc odrębne ich przedstawienie spowodowane jest tylko dążeniem do uzyskania jasności wykładu, nie wynika zaś z rzeczywistej separacji.
Możemy wyróżnić czynniki (warunki) mające charakter ogólny: polityczne, społeczno-kulturowe i gospodarcze, oraz charakter szczegółowy: ustawodawstwo prasowe i warunki technologiczne związane z powstawaniem i rozpowszechnianiem prasy (łączność, komunikacja, baza poligraficzna, przemysł papierniczy). Rzecz oczywista, iż przedstawienie tych czynników — zarówno z uwagi na stan badań, jak i charakter niniejszego opracowania — może być tylko pobieżne, a w niektórych przypadkach przyjdzie ograniczyć się jedynie do zasygnalizowania pewnych zjawisk. Ponieważ ogólnopolityczny kontekst wydarzeń znany jest z opracowań poświęconych dziejom wewnętrznym II Rzeczypospolitejr rezygnujemy tu z przedstawienia warunków politycznych, ograniczając się do omówienia niektórych tylko faktów w poszczególnych fragmentach poświęconych prasie informacyjnej i ogólnopolitycznej.
10
Warunki rozwoju
Wskazane jest wszakże, już w tym miejscu, nadmienić, że państwo polskie ukształtowane jako republika burżuazyjna, przybierając formy zewnętrzne demokracji przedstawicielskiej i pluralizmu ideologicznego, z racji splotu różnorodnych czynników — zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej natury — nigdy właściwie nie realizowało haseł politycznych reprezentatywnych dla tego typu reżimu w warunkach gospodarki opartej na własności prywatnej. Czynniki owe, zagrażające trwałości ustroju i państwa w tym kształcie, jaki przybrało, spowodowały, że klasowe funkcje państwa w II Rzeczypospolitej uwydatniły się ze szczególną siłą (np. w porównaniu z Republiką Francuską, od której zaczerpnięto wiele rozwiązań prawnych). Pozostając w kręgu tematycznym, któremu poświęcona jest ta książka, „obnażenie" pryncypiów ustrojowych najbardziej widoczne jest na przykładzie stosunku administracji państwowej — i to bez względu na poważne zmiany polityczne, które w latach 1918 -1939 zaszły w Polsce — do działalności prasowo-wydawniczej ruchu rewolucyjnego, wobec którego stosowano konsekwentne i brutalne represje. Choć w żadnym z państw kapitalistycznych prasa związana z partiami rewolucyjnymi i w ogóle z ruchem robotniczym nie korzy-sjtała ze specjalnych przywilejów ani udogodnień i zawsze też warunki jej rozwoju były trudniejsze niż pism wyrażających — choćby pośrednio — zapatrywania i interesy klas dominujących, w II Rzeczypospolitej "właściwie od pierwszych dni niepodległości prasa komunistyczna spychana była poza granice legalności. Pomimo wytrwale ponawianych prób utrzymania się na forum publicznym, zamykana w warunkach konspiracyjnych, nie mogła stać się odpowiednio silnym instrumentem w masowej walce politycznej.
PRAWO PRASOWE
W dziejach wewnątrzpolitycznych II Rzeczypospolitej, państwa bur-3:uazyjnego i obarczonego dość wydatnie nieodległym dziedzictwem post-feudalnym, obserwować można wyraźne przesunięcie od liberalno-de-mokratycznych formuł w pierwszych latach niepodległości do autokratycznej praktyki opartej na nowych przepisach konstytucyjnych 1935 r. Podobne przemiany dają się zauważyć także w systemie prawnym, a szczególnie w tych jego fragmentach, które regulowały działalność wydawniczo-prasową. W obu wszakże wypadkach należy starannie odróżniać „literę" obowiązujących ustaw i przepisów od praktyki wykonawczej. W zrozumieniu rzeczywistości polskiej lat międzywojennych nie pomoże nam znajomość liberalnych założeń konstytucyjnych z 1921 r.,
Prawo prasowe
11
jeżeli nie będziemy pamiętać np. o sposobie, w jaki „przygotowano" społeczeństwo do aktu wyborczego w 1930 r. _______
Zgodnie z demokratyczno-republikańskim i parlamentarnym systemem politycznym prawa formalnie gwarantujące wolność prasy znalazły swe miejsce w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 21 marca 1921 r. Zasadę wolności prasy formułował wprost art. 105, zaś jego uzupełnieniem było kilka innych: art. 104 gwarantujący swobodę wyrażania swych myśli i przekonań, art. 23 przewidujący zakaz łączenia mandatu poselskiego z funkcją redaktora odpowiedzialnego, art. 31 gwarantujący swobodę rozpowszechniania sprawozdań z jawnych posiedzeń Sejmu i komisji sejmowych, art. 82 gwarantujący zasadę jawności rozpraw sądowych i publikowania sprawozdań z nich. Zawieszenie praw i wolności obywatelskich przewidywał art. 124, zawierający także sformułowania odnoszące się do zawieszenia wolności prasy w wypadku wojny, rozruchów wewnętrznych lub „rozległych knowań o charakterze zdrady stanu", o czym decydować miała Rada Ministrów za zgodą prezydenta.
Prawo prasowe opierało się na odrzuceniu zasady cenzury prewencyjnej i sytemu koncesyjnego na wydawanie druków oraz na gwarancji-swobody kolportażu. W myśl tego administracja nie mogła ingerować w fakt powstania pisma, do założenia którego formalnie uprawniony był każdy obywatel, jeżeli odpowiadał wymaganym warunkom (por. np. art. 23 Konstytucji) i wypełnił wymagane warunki zgłoszeniowe. Cenzurę prewencyjną — uzyskanie zgody na publikację przed rozpoczęciem rozpowszechniania — zastąpiła cenzura represyjna, w której przestępstwo popełnione w druku rozpowszechnionym podlegało postępowaniu karnemu przed władzami sądowymi. Konstytucja stwierdzała, że „nie może być odjęty dziennikom i drukom krajowym debit pocztowy ani ograniczone ich rozpowszechnianie na obszarze Rzeczypospolitej" — co< odnosiło się, rzecz jasna, do wydawnictw nie skonfiskowanych prawomocnym wyrokiem sądowym. Jeśli jednak mówimy tu o przepisach konstytucyjnych, na miejscu będzie przypomnieć, że sama Konstytucja została uchwalona w chwili, gdy obowiązywał stan wyjątkowy. Trwał On nieprzerwanie od 2 stycznia 1919 do 2 maja 1921 r. (na niektórych terenach był jeszcze kilkakrotnie wznawiany) i odnosił się także w szerokim zakresie do działalności prasowo-wydawniczej, a w niektórych okresach tych burzliwych lat obowiązywała także częściowo cenzura prewencyjna (od lipca do października 1920 r. kontrola prewencyjna obejmowała wiadomości dotyczące wojska i spraw obrony państwa). Konstytucja wszakże, a zanim ją uchwalono — ogólne przepisy dotyczące spraw prasy, regulowały jej egzystencję tylko w sposób ogólny i pozytywny, nie zawierały bowiem określenia granic swobody głoszenia poglądów i przekazywania informacji, odsyłając do przepisów szczegó-
12
Warunki rozwoju
łowych dawnych państw zaborczych: ustawy prasowej niemieckiej z 1874 r. i kodeksu karnego z 1877 r., które obowiązywały na ziemiach byłego zaboru pruskiego; ustawy prasowej austriackiej z 1862 r. i ustawy karnej z 1852 r. (wraz z późniejszą nowelizacją) dotyczących terenów, które im podlegały przed 1918 r. oraz kodeksu karnego rosyjskiego z 1903 r. dla obszaru byłego Królestwa Kongresowego i ziem wschodnich. Obowiązywać one miały aż do momentu wprowadzenia w życie jednolitych postanowień prawnych, do czego zobowiązywał art. 136 Konstytucji. Wszakże — z wyjątkiem lat 1927 -1930 — pozostawały one w mocy aż do 1938 r., gdy wprowadzone zostało nowe prawo prasowe.
Ustawodawstwo mocarstw zaborczych, które obowiązywało w Polsce po 1918 r. było — w ramach tych przepisów, które z niego pozostawiono — stosunkowo liberalne. Szczególnie odnosiło się to do ustawodawstwa niemieckiego, w którym przestępstwa wynikłe z treści pisma były szczegółowo określone, co nie pozostawiało władzom możliwości nazbyt rozciągliwej ich interpretacji. Znacznie szersze możliwości w tym względzie posiadała administracja pozostająca w zasięgu przepisów austriackich, które zawierały liczne artykuły łatwo mogące stać się podstawą interpretacji rozszerzających. Kodeks karny rosyjski natomiast zawierał rygorystyczne przepisy odnoszące się np. do propagowania walki klasowej czy dążeń zmierzających do obalenia ustroju. Przepisy te z wielką łatwością mogły być wykorzystywane przeciwko prasie rewolucyjnej i mniejszości narodowych. Mimo iż w intencjach swych przepisy prawne przejęte po państwach zaborczych pozostawały w niezgodzie z konstytucją marcową i jej demokratycznym charakterem, pozostawały w mocy także i.*po jej uchwaleniu. Przy odpowiedniej interpretacji uderzały one bowiem w prasę radykalnej opozycji, a nie były (lub były bardzo rzadko) stosowane przez władze wobec prasy odpowiadającej szerzej •czy węziej pojętej zasadzie legalności politycznej.
Z wyjątkiem okresów, w których obowiązywały ustawy o stanie wyjątkowym i kiedy represjom w nich przewidzianym podlegała także prasa polskich partii burżuazyjnych czy reformistycznych (np. dwukrotne zawieszenie dziennika endeckiego „Gazeta Poranna" w 1920 r. czy represje wobec pism socjalistycznych w okresie fali strajkowej jesienią 1923 r.), ataki władz były skierowane przede wszystkim przeciw pismom komunistycznym i mniejszości słowiańskich. Przykładowo można podać, że — wedle oficjalnych danych MSW — wydział prasowy tego ministerstwa rozpatrzył w ciągu 1924 r. 99 interpelacji poselskich w sprawach prasowych, w tym: 56 interpelacji Klubu Ukraińskiego, 18 Frakcji Komunistycznej, 8 Klubu Białoruskiego, 6 Koła Żydowskiego, 4 PSL „Wyzwolenie", 3 PPS i po jednej: Związku Ludowo-Narodowego, •Chrześcijańskiej Demokracji, Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego
Prawo prasowe
13
i Niezależnej Partii Chłopskiej. Liczba ta nie dotyczy, rzecz jasna, interpelacji w sprawie konfiskat pojedynczych numerów: dziennik ukraiński „Diło" w tym samym roku był konfiskowany ok. 220 dzy, a władze zawiesiły 16 pism komunistycznych. Łącznie w latach 1921 - 1924 zawieszono nie mniej niż 59 czasopism rewolucyjnych i radykalnych. Zakres represji zależał też często od warunków lokalnych — socjalistyczny „Dziennik Ludowy" wydawany we Lwowie konfiskowany był znacznie częściej niż centralny organ PPS, warszawski „Robotnik". Podobnie przedstawiały się sprawy z wileńskimi wydawnictwami lewicowych partii chłopskich. Ostrze polityczne, a zarazem klasowe, reglamentacji było zupełnie wyraźne.
Wszakże po zamachu majowym 1926 r. i dojściu do władzy obozu skupionego wokół Józefa Piłsudskiego, gdy w opozycji wobec władz znalazły się partie reprezentujące pełny wachlarz poglądów politycznych — od prawicy do komunistów — ośrodki rządzące stanęły wobec problemu opozycyjnej działalności prasowej także pism burżuazyjnych. Ponieważ przepisy prawne pozostawiały sądom ostateczne decyzje w sprawach prasowych, a wpływy partii opozycyjnych, zwłaszcza endecji, były trudne do usunięcia i silne, zmierzano do nowelizacji prawa prasowego w kierunku przyznania władzom administracyjnym części uprawnień sądownictwa. Po krokach częściowych — jakimi było np. obowiązujące przez kilka tygodni rozporządzenie prezydenta z 4 października 1926 r. o „karach za rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości oraz za zniewagę władz i ich przedstawicieli" — prezydent podpisał 10 maja 1927 r. rozporządzenie o prawie prasowym i związane z nim rozporządzenie o rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości. Likwidowało ono niektóre odrębności dawnych przepisów, zaostrzając je jednocześnie m. in. przez zwiększenie wysokości kar, szczególnie pieniężnych (uderzając najmocniej w słabsze finansowo pisma czysto polityczne i partyjne). W wyniku ich zastosowania rozpowszechniło się „dobrowolne" poddawanie się cenzurze prewencyjnej: -władze nadzoru otrzymywały odbitki szczotkowe pism i na nich dokonywały skreśleń, oszczędzając tym samym kosztownego dla wydawców zajęcia wydrukowanego nakładu lub wysokich kar sądowych. Praktyce tej sprzyjała interpretacja dokonana przez Sąd Najwyższy, uznająca ją za niesprzeczną z konstytucją. Rozporządzenie z 10 maja 1927 r. spotkało się jednak ze stanowczym protestem znacznej części opinii publicznej i wszystkich partii opozycyjnych, posiadających łącznie większość w Sejmie.
Stosując wybiegi prawne, rząd przez 2 i pół roku (od września 1927 do lutego 1930 r.) uniemożliwiał opublikowanie uchwały Sejmu odrzu-
14
Warunki rozwoju
cającej rozporządzenie i utrzymywał je tym samym w mocy. W końcu uchylenie go przywróciło automatycznie poprzedni stan prawny.
We wrześn ^ 1932 r. wszedł w życie nowy, zunifikowany już kodeks karny, w którym zachowano znaczną część przepisów zawartych w kodeksach dawnych państw zaborczych. Charakterystyczne dla niego było umieszczenie znacznej liczby przepisów zmierzających do ochrony ustroju oraz określenie przestępstw przeciwko władzom, urzędom i porządkowi publicznemu, które mogły zostać popełnione w druku. Ustawy prasowej wciąż jednak nie było i o ogólnym stanie reglamentacji wobec prasy decydowała praktyka władz administracyjnych i sądowych, których skład polityczny uległ tymczasem daleko idącym zmianom.
Po zamachu majowym zakres represji wobec prasy, a zwłaszcza liczba wymierzanych konfiskat, uległy gwałtownemu wzrostowi. W latach 1926 -1935 centralny organ PPS „Robotnik" konfiskowany był ok. 500 razy, a „Gazeta Warszawska" (naczelne pismo Stronnictwa Narodowego) ok. 260 razy. Katowicka „Polonia", pismo związane z Chrześcijańską Demokracją, tylko w ciągu 4 i pół lat, które minęły od maja 1926 r., została skonfiskowana ok. 200 razy, centralny tygodnik Stronnictwa Ludowego „Zielony Sztandar" miał w latach 1932 -1935 objęte konfiskatami 35 - 43 numerów rocznie, czyli niemal */s numerów. W samym tylko Krakowie liczba konfiskat wahała się (w latach 1930 - 1937) od 146 do 365. Nie trzeba dodawać, że natężenie represji wobec prasy rewolucyjnej i mniejszościowej było jeszcze większe niż to, które zastosowano wobec burżuazyjnych pism polskich. W styczniu - lutym 1928 r., w czasie kampanii wyborczej, dokonano ok. 1250 konfiskat (w tym 361 dotyozyło prasy mniejszościowej), zaś w latach trzydziestych rocznie zapadało nie mniej niż 2000 decyzji o konfiskacie, a w niektórych latach liczba ta zbliżała się do 3000. Dodatkową przyczyną licznych konfiskat stało się porozumienie prasowe polsko-niemieckie z 24 lutego 1934 r., które nakładało na rząd Polski obowiązek ochrony imienia Kanclerza Rzeszy i jej „fuhrera" oraz stosunków panujących w Niemczech.
Władze administracyjne wydające zarządzenia o konfiskacie nie były zainteresowane w kierowaniu spraw na drogę sądową. Celem ich dzia~ łania było niedopuszczenie do rozpowszechniania wiadomości, a to uzyskiwano przez zajęcie nakładu, które jednocześnie było uderzeniem w materialne podstawy pisma (zakupiony papier, opłacony druk — nie sprzedane egzemplarze). Szczególnie dotyczyło to pierwszej części omawianych lat, gdy rzadka była zgodność między administracją i sądownictwem. Dość częste stało się „dobrowolne" przyjmowanie przez prasę zasad cenzury prewencyjnej, której przychylna stała się też administracja, a władze nadzorujące rozbudowały szeroko środki zmierzające
Prawo prasowe
15
do skrupulatnego wykonywania poleceń konfiskacyjnych (stałe dyżury w starostwach, nakładanie aresztu na nakład jeszcze na terenie drukarni, wychwytywanie przesyłek w czasie transportu kolejowego etc). Działalność represyjna sterowana była centralnie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które — telefonogramami — powiadamiało (nawet po kilka razy dziennie) odpowiednie instancje urzędów wojewódzkich i starostw o tematach, nazwiskach, faktach, a nawet poszczególnych sformułowaniach, które nie powinny być poruszane lub wzmiankowane na łamach prasy. Powoływano się przy tym — dla ułatwienia i skoordynowania reglamentacji — na odpowiednie artykuły lub paragrafy obowiązujących przepisów. Repertuar stosowanych środków był urozmaicony — niektóre przykłady przytaczamy omawiając poszczególne pisma — choć wielokrotnie używane „chwyty" znane były już dobrze prasie i opinii publicznej. Do najczęściej praktykowanych należało zamykanie — do odwołania lub na określony czas — czy okładanie uciążliwymi grzywnami drukarń za rzekome łamanie przepisów sanitarnych lub technicznych, na skutek jakoby spontanicznych skarg sąsiadów pomieszczeń zakładów poligraficznych na nadmierny hałas lub szkodliwe wyziewy. Największa akcja tego typu przeprowadzona została w latach 1930-1931 i objęła kilkanaście drukarń, w tym także prowincjonalnych. Do bardziej subtelnych chwytów zaliczyć można wywieranie nacisku na instytucje finansowe, aby powstrzymywały się od udzielania kredytów opozycyjnym wydawnictwom, odmawiały prolongaty spłat zaciągniętych pożyczek, rygorystycznie przestrzegały terminów uiszczanych rat lub wykupu weksli. W ten sposób m. in. spowodowano pozbawienie prawa własności Feliksa L. Fryzego, właściciela jednego z największych i najdawniejszych dzienników polskich „Kuriera Porannego"; lwowskiej organizacji Stronnictwa Narodowego odebrano dziennik „Kurier Lwowski"; Witolda Kulerskiego, syna i spadkobiercę znanego wydawcy i działacza Wiktora Kulerskiego, pozbawiono drukarni i zmuszono do przeniesienia słynnej „Gazety Grudziądzkiej" do Poznania. Osobne miejsce zajmowała akcja czysto terrorystyczna: napady bojówek (lub „nieznanych sprawców") na wybitnych dziennikarzy opozycyjnych, których ofiarą padli m. in. Adolf Nowaczyński, Tadeusz Do-łęga-Mostowicz, Jan Dąbski, Władysław Zabawski. Do tego samego rodzaju działań zaliczyć można także wtargnięcie do redakcji „Gazety Wileńskiej" grupy umundurowanych oficerów, którzy ciężko pobili prof. Zygmunta Cywińskiego za passus o Piłsudskim w recenzji ze zbioru reportaży Melchiora Wańkowicza. Zdarzały się też napady bojówek „Strzelca" na lokale redakcji lub drukarnie (katowickiej „Polonii", „Słowa Radomskiego", lwowskiego „Słowa Polskiego", „Kuriera Lwowskiego", toruńskiego „Słowa Pomorskiego"). Władze nigdy nie aresztowały,
16
Warunki rozwoju
ani nie skazały sprawców, choć też oczywiście łatwo by im przyszło udowodnić, że nie one wydawały polecenia. Wszystkie te środki miały na celu nie tylko utrudnienie — czy uniemożliwienie — działalności pism opozycyjnych, ale także służyć miały zapewne jako ostrzeżenie dla wydawnictw komercjalnych.
Że stosunek taki do prasy nie wynikał z chwilowych zapatrywań obozu rządzącego, świadczyła Ustawa konstytucyjna z 23IV1935 r., w której m. in. pominięto treść tego artykułu poprzedniej ustawy zasadniczej, który dotyczył wolności prasy. Gwarancji takich konstytucja kwietniowa w ogóle nie zawierała, niektórzy jej interpretatorzy szukali więc odpowiednich postanowień ogólnych w art. 5, który mówił jedynie
0 wolności słowa, „dobrem powszechnym" określając zresztą jego granice, trudne tym sposobem do ściślejszego oznaczenia.
Prace legislacyjne nad prawem prasowym trwały cały czas, a różne projekty ustaw były gotowe w 1930, 1932 i 1936 r. Wszelako dopiero 21 listopada 1938 r. prezydent podpisał dekret prasowy, który spotkał się z oburzeniem znacznej części prasy: „To przykre — pisał «Robot-nik» — że dziś w Polsce trzeba utrzymywać «prawomyślność» polskich obywateli [...] większymi karami niż te, które wystarczyły obcemu rządowi do zapewnienia «prawomyślności» polskich poddanych". Protestował związek dziennikarzy i organizacja wydawców, ale mimo licznych memoriałów i petycji nie uzyskano nowelizacji. Nowy dekret w wielu przypadkach wprowadzał zmiany na niekorzyść prasy: m. in. zaostrzono przepisy co do osoby redaktora, znosząc jednocześnie instytucję „redaktora odpowiedzialnego" za całe pismo, którym nader często była osoba nie mająca dla wydawnictwa znaczenia (tzw. sitz-redaktor); wprowadzono f system komunikatów urzędowych, które pismo obowiązane było drukować; kilkakrotnie podniesiono kary pieniężne; ograniczono uprawnienia sądu, a zajęć miały dokonywać władze administracyjne
1 prokuratorskie, których decyzja mogła być zaskarżona przez redakcję do sądu. 22 listopada 1938 r. podpisany został, w uzupełnieniu dekretu prasowego, dekret o ochronie niektórych interesów państwa, rozszerzający zakres kar za rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości, ograniczający sprawozdania z rozpraw sądowych, regulujący tajemnicę śledztwa oraz wprowadzający suiowe sankcje za propagandę strajków. Łącznie z uchwaloną przez Sejm w połowie tegoż roku ustawą „o ochronie imienia Józefa Piłsudskiego" dekrety te poważnie ograniczyły zakres wolności wypowiedzi prasowej i stanowiły konsekwentne uwieńczenie praktyk reglamentacyjnych stosowanych przez władze od 1926 r.
Warunki społeczno-kulturowe
17
WARUNKI SPOŁECZNO-KULTUROWE
Przez warunki społeczno-kulturowe rozumieć tu będziemy przede wszystkim stopień i charakter przygotowania społeczeństwa do korzystania z prasy wszelkiego typu, lecz przede wszystkim z prasy codziennej i ogólnoinformacyjnej.
Najbardziej syntetycznym, a jednocześnie stosunkowo najłatwiej osiągalnym w badaniach, wskaźnikiem takiego przygotowania jest odsetek osób umiejących czytać. Ich liczba stanowi też maksymalną granicę rozwoju prasy, przy czym nie można stawiać tu mechanicznych znaków równości, np. między tą liczbą a globalnym nakładem dzienników, gdyż w grę wchodzą także dodatkowe niejako „piętra" w korzystaniu z wytworów prasy, a więc lektura czasopism specjalistycznych czy społeczno-literackich.
Jak wynika z danych zebranych podczas dwóch kolejnych spisów powszechnych, które zostały przeprowadzone na terenie Polski w latach 1921 i 1931, analfabeci wśród ludności w wieku 10 i więcej lat stanowili: w roku 1921 — 33,1%, w 1931 — 23,1%.
W liczbach bezwzględnych, tzn. przy uwzględnieniu wzrostu liczby ludności, uwidoczniony postęp — na korzyść liczby osób mogących korzystać z prasy — był jeszcze większy: w 1921 r. umiejętność czytania i pisania zadeklarowało ok. 18,3 min osób, w 1931 r. zaś ok. 24,8 min. W obu jednak wypadkach widoczne jest wyraźnie to samo zjawisko — odsetek analfabetów w starszych grupach wiekowych był wyższy niż przeciętny (w obu wypadkach od lat 40 i więcej). Jest to zjawisko nader ważne, gdy ocenia się przypuszczalny krąg odbiorców prasy, wśród których większość stanowili ludzie dorośli. W rzeczywistości więc odsetek ludności przygotowanej w najprostszy sposób do lektury gazet i czasopism był jeszcze mniejszy niż podano wyżej, gdyż odliczyć trzeba dzieci w wieku lat 10 - 14 i niektóre grupy młodzieży (15 - 18 lat).
Dysproporcje międzygeneracyjne powtarzają się — może nawet w sposób wyraźniejszy — przy rozpatrywaniu innych składników demograficznych społeczeństwa Polski. I tak, analfabetyzm był zjawiskiem częstszym wśród kobiet niż wśród mężczyzn:
M K
1921 3O,O«/o 35,7»/o
1931 17,8«/o 27,9»/»
W najstarszej grupie wiekowej (60 i więcej lat) ponad połowa kobiet nie umiała czytać i pisać. Także postęp w rozpowszechnianiu umiejętności czytania i pisania był wyraźniejszy wśród mężczyzn (12,2 pkt w ciągu dziesięciolecia) niż kobiet (7,8 pkt).
* — Prasa polska...
>e
18
Warunki rozwoju
Jeszcze bardziej drastyczna była rozpiętość przy uwzględnieniu głównego podziału osiedleńczego:
Miasto Wieś 1921 18,7%> 38,l»/o
1931 12,2»/» 27,6«/o
Na tę dysproporcję nakładały się, rzecz jasna, także i te, które wymieniono uprzednio, w rezultacie więc np. wśród dorosłej ludności męskiej zamieszkałej na wsi, podczas spisu z 1931 r. notowano od 15,5 do 49,6% analfabetów, zależnie od kategorii wieku.
Tak wyglądał problem analfabetyzmu w przekroju ogólnopolskim.
Istotnym jego uzupełnieniem jest geografia analfabetyzmu, bowiem różnice między poszczególnymi regionami kraju były bardzo znaczne. Województwa Spis 1921 Spis 1931 Różnica
Centralne 31,7 22,3 9,4
Wschodnie 64,7 41,0 23,7
Południowe 31,5 24,2 7,3
Zachodnie 4,2 2,7 1,5
W najniżej wykształconej kategorii — kobiet wiejskich z województw wschodnich w wieku 40 i więcej lat — analfabetki stanowiły jeszcze w 1931 r. ok. 80%. Na drugim biegunie — dzieci miejskich z województw zachodnich — odsetek ten wynosił ok. 0,5%. Ważne dla ogólnych konkluzji, są rzecz jasna, nie te skrajności lecz obraz tworzony przez całą mozaikę cyfr. Można na jej podstawie określić, że społeczeństwo polskie było poważnie zróżnicowane pod względem umiejętności podstawowej dla lektury prasy. O ile na ziemiach zachodnich (tj. na Śląsku, Pomorzu i w Wielkopolsce) potencjalnymi czytelnikami dzienników i czasopism mogli być niemal wszyscy mieszkańcy, o tyle w województwach centralnych i południowych odliczyć by należało mniej więcej co czwartego lub co trzeciego spośród dorosłych mieszkańców wsi i co szóstego lub co ósmego dorosłego mieszkańca miast; w województwach wschodnich — co drugiego mieszkańca wsi i co szóstego mieszkańca miast.
Proces ustępowania zjawiska analfabetyzmu, choć powolny, był zapewne nieustający. Brak danych z ostatnich lat istnienia II Rzeczypospolitej nie pozwala jednak przedstawić go w formie precyzyjnej i wiarygodnej. Opinie na temat zmian »są rozbieżne: optymiści zwracali uwagę na dosyć wysoki stopień wypełniania obowiązku szkolnego (absencja wynosiła ok. 5%), pesymiści natomiast wskazywali na powszechność zjawiska powrotnego analfabetyzmu, zwracając uwagę na brak kontaktów ze słowem drukowanym po ukończeniu szkół najniższego stopnia. W każdym razie żadna ze stron nie notowała jakichś radyRalnych zmian w porównaniu z 1931 r.
Warunki społeczno-kulturowe
19
Jeżeli na gotowość do posługiwania się prasą ma wpływ poziom wykształcenia — a wydaje się, że takie założenie jest w znacznym stopniu usprawiedliwione — to i pod tym względem warunki nie sprzyjały szerokiemu rozwojowi prasy. W 1921 r. wykształcenie średnie i wyższe (przy czym brane były pod uwagę także nieukończone szkoły obu poziomów) deklarowało ok. 720 000 osób. W ciągu międzywojennego dwudziestolecia ukończyło szkoły średnie i akademickie ok. 500 000 osób. Tak więc pełny kontakt z kulturą druku i słowa pisanego mogło mieć — z naddatkiem licząc — nie więcej (jednorazowo) niż 1 - 1,5 min osób. W przekroju całego dwudziestolecia na jednego absolwenta szkoły średniej przypadało 10 kończących szkoły podstawowe, ich właśnie absolwenci stanowili ogromną większość społeczeństwa. O ile w miastach stopniowo wprowadzano niemal wyłącznie szkoły powszechne 7-klaso-we, o tyle na wsi do końca lat trzydziestych zdecydowaną przewagę miały szkoły 2- i 4-klasowe, których absolwenci posiadłszy sztukę czytania i pisania nie zdążyli jednak, jak się wydaje, w większości wypadków zdobyć nawyku codziennego obcowania ze słowem pisanym. Często nie sprzyjało temu też otoczenie rodzinne — najwyższy odsetek analfabetów był przecież wśród ich rodziców i dziadków.
Postęp wszelako w dziedzinie zdobywania wykształcenia był w latach istnienia II Rzeczypospolitej zjawiskiem wyraźnym: odsetek analfabetów w społeczeństwie obniżał się, udział osób wykształconych wzrastał. Społeczeństwo Polski — a ściślej ludność wiejska, która stanowiła w nim zdecydowaną większość (w 1938 r. wskaźnik urbanizacji wynosił 30%) — znajdowało się w tym okresie w trakcie ważnych przemian społeczno-kulturowych, które zostały zapoczątkowane w ciągu drugiej połowy XIX w. wraz ze zmianą stosunków społeczno-gospodar-czych na wsi. Socjologowie zajmujący się problematyką tych przekształceń, zgodni są na ogół w stwierdzeniu, że wieś polska coraz dalsza była od kultury tradycjonalnej, której model ulegał już dezintegracji, i coraz większe znaczenie w jej życiu posiadał model kultury nowej, prospektywnej — jak pisze Kazimierz Dobrowolski — oparty na „piśmie i druku", upodabniający się choćby w zakresie czerpanych wzorów osobowych i wartości do życia miejskiego, w którego dwudziestowiecznym wydaniu prasa codzienna i czasopisma odgrywają istotną rolę. Polska — jak twierdzi Antonina Kłoskowska — przekraczała „pierwszy próg umasowienia kultury".
Jeżeli zjawisko analfabetyzmu i niewielki stosunkowo odsetek ludności posiadającej wykształcenie co najmniej średnie, ograniczały w sposób ogólny liczbę nabywców prasy (lub jej pewnych typów), to wielonarodowy skład społeczeństwa Polski powodował, że równolegle istniało w naszym kraju kilka systemów prasowych wyodrębnionych
20
Warunki rozwoju
językowo. Choć więc Polska była krajem ludnym (ok. 27 min w 1921 r., ok. 32 min w 1931 i ok. 35 min w 1939) zasięg oddziaływania pism polskich był pomniejszony o tych obywateli innych niż polska narodowości, którzy czy to z racji trudności językowych, czy zasad ideowo--narodowych czasopism polskich nie chcieli bądź nie mogli czytać. Potencjalni odbiorcy prasy w języku polskim byli zwłaszcza nieliczni w niektórych województwach wschodnich, takich jak poleskie, wołyńskie czy stanisławowskie, gdzie w 1931 r. mniej niż 1/4 mieszkańców deklarowała język polski jako ojczysty. W miastach i miasteczkach ziem centralnych ok. 1/3, wschodnich ok. 1/3 -1/2 i południowych ok. 1/5 wszystkich mieszkańców stanowiła ludność żydowska (w Warszawie w tymże 1931 r. ok. 28%). Obrazuje to dostatecznie trudności rozwoju prasy, gdy uświadomimy sobie, że aglomeracje miejskie były na ogół wszędzie ośrodkami, w których powstawała nowoczesna, wielkonakładowa prasa. Tymczasem poza Wielkopolską we wszystkich dużych miastach znaczny odsetek stanowiła ludność niepolska (żydowska, na Śląsku niemiecka), czytająca prasę w języku ojczystym.
WARUNKI EKONOMICZNE
Równie ważne znaczenie dla poznania kręgu potencjalnych czytelników prasy, jak intelektualne przygotowanie do lektury, ma określenie możliwości nabywczych społeczeństwa. Trudno oczywiście stwierdzać występowanie ścisłej korelacji między dochodem jakim dana jednostka (lub rodzina) dysponuje a odsetkiem tej sumy przeznaczanym na zakup prasy. Poważne zmiany wprowadza tu zarówno poziom wykształcenia, jak i wdrożone danej grupie społecznej tradycje w posługiwaniu się słowem pisanym lub zaangażowanie się w życiu publicznym. Stopień zamożności jest wszakże czynnikiem, w ogólnym przekroju społecznym nader istotnym, a korekty tyczyć będą raczej węższych grup populacji (np. urzędnicy, nauczyciele).
Brak poważniejszych badań nad strukturą życia kulturalnego Polski międzywojennej uniemożliwia przedstawienie tutaj finalnych rezultatów poszukiwań. Z tych jednak wyrywkowych danych, które są już dziś zebrane, można ułożyć przybliżony obraz publiczności prasowej tego okresu. _
Najliczniejszą kategorią społeczną w II Rzeczypospolitej byli chłopi. Sumy wydatkowane przez nich na zaspokojenie potrzeb kulturalnych (nie licząc wykształcenia) różniły się zasadniczo w zależności od wielkości gospodarstwa i rejonu kraju, przy czym ten drugi wyznacznik jest w pewnej mierze pochodny od pierwszego, gdyż poszczególne rejony
Warunki ekonomiczne
21
różniły się dość poważnie w strukturze własności. Istniejące rezultaty badań ankietowych nad gospodarstwami chłopskimi pozwalają stwierdzić, że wydatki na gazety, książki i pocztę (taką kategorię opracowano w ankietach) wahały się np. w 1936 -1937 r. od 1 do 3,10 zł rocznie na osobę dorosłą w zależności od wielkości gospodarstwa. W przekroju terytorialnym sumy te wynosiły od 0,70 (woj. nowogrodzkie) do 6,30 zł (woj. śląskie). Uzależnione były one poważnie także od konkretnej sytuacji ekonomicznej całej wsi: w latach objętych badaniami najwyższe sumy (przeciętne dla całej Polski) wynosiły 5,20 zł (1928 -1929) zaś najniższe 1,60 zł (1935 -1936). Zauważamy więc poważną labilność wydatków na potrzeby kulturalne. Oznaczała ona, że wiele spośród osób już nawykłych do nabywania gazet i książek w okresach szczególnych niepowodzeń ekonomicznych rezygnowało z lektury, aby sumy te przenieść na zaspokojenie elementarnych potrzeb życiowych. Spadkowi sum przeznaczanych na cele kulturalne towarzyszył w latach kryzysu (1929 - 1935) wzrost cen na artykuły przemysłowe, co jeszcze bardziej ograniczało krąg ewentualnych odbiorców prasy. Poziom wydatków był zarówno relatywnie (tzn. w odniesieniu do innych wydatków) jak i bezwzględnie (tzn. w odniesieniu do cen prasy) bardzo niski.
Jeżeli przyjąć, że rodzina wiejska składa się z 4 osób dorosłych, uzyskamy dla najlepszego z lat przedkryzysowych sumę ok. 20 zł rocznie wydawanych na prasę, książki i pocztę, co przy jednostkowej cenie najtańszego wówczas dziennika wynoszącej 10 gr pozwalałoby — przy zupełnym zarzuceniu korespondencji i zakupów książek (w tym podręczników szkolnych) — nabywać gazetę mniej więcej co drugi dzień. Wieś polska jako całość nie mogła więc stać się stałym odbiorcą prasy codziennej. Odmiennie sytuacja wyglądać mogła w bogatszych gospodarstwach — prawdopodobnie powyżej 10 ha, ale stanowiły one w całej Polsce tylko ok. 13%. Uprzywilejowane były pod tym względem ziemie byłego zaboru pruskiego, w których gospodarstwa tej kategorii stanowiły znaczny odsetek. Mimo pewnego zahamowania w ich rozwoju gospodarczym po utracie bezpośredniego kontaktu z rynkiem niemieckim (a ściślej berlińskim) — podstawą ich prosperity — ziemie te w dalszym ciągu stanowiły jedyne zwarte rejony, w których czytelnictwo prasy mogło mieć powszechny charakter.
Odmiennie nieco kształtowała się sytuacja na terenie miast. Badania nad budżetami rodzin robotniczych, przeprowadzone w 1927 r. w 3 największych ośrodkach przemysłowych województw centralnych (Warszawa, Łódź, Zagłębie), wskazują, że ok. 1/4 badanych rodzin w ogóle nie nabywała gazet i książek, a blisko połowa (dokładnie 44,2%) przeznaczała na ten cel mniej niż 1 zł miesięcznie, co oznaczało, iż mogły one nabywać gazetę nie częściej niż 1-2 razy w tygodniu, przy równo-
I
22
Warunki rozwoju
Warunki ekonomiczne
23
czesnej rezygnacji z kupna książek. I tu jednak występowały dość istotne różnice między poszczególnymi kategoriami: większy odsetek nabywców prasy znajdował się wśród rodzin warszawskich niż łódzkich, a zwłaszcza zagłębiowskich. Rzeczywistym progiem, powyżej którego suma pieniędzy przeznaczonych na zakup gazet i książek wyraźnie wzrastała, był — wedle tych samych badań — miesięczny przychód większy niż 350 zł na rodzinę. W tej kategorii roczne wydatki na gazety i książki wynosiły średnio 40 zł, podczas gdy dla całej badanej zbiorowości ok. 15 zł. Tak więc i wśród robotników przemysłowych tylko mniejszość mogła być traktowana jako systematyczni nabywcy prasy codziennej. Poważniejsze przesunięcie w dochodach realnych tej klasy społecznej nastąpiło dopiero w końcowych latach istnienia II Rzeczypospolitej, przy czym dochody w odniesieniu do stale pracujących nie wykazywały spadku także i w okresie kryzysu. Najlepiej sytuowane były niektóre grupy robotników przemysłu poligraficznego, elektrotechnicznego, kolejnictwa i gospodarki komunalnej.
Klasie robotniczej jednak okres kryzysu dał się najbardziej we znaki gwałtownym wzrostem bezrobocia: w 1933 r. stan zatrudnienia wynosił 74% stanu z 1928 r., co przy stałym i wydatnym przyroście naturalnym oznaczało znacznie poważniejszy wzrost liczby bezwzględnej osób pozbawionych pracy. Z badań nad budżetami rodzin bezrobotnych, które zostały przeprowadzone w 1932 r., wynika, że wydatki roczne na kulturę i oświatę — a więc łącznie z kształceniem dzieci, które w naj-' uboższych rodzinach pracujących pochłaniały ok. 1/2 wydatków tej grupy — wynosiły średnio w Warszawie ok. 26 zł. Należy sądzić, że z sum tych nie więcej niż 10-12 zł przeznaczane było na zakup gazet i książek, co pozwalało tylko na sporadyczne nabywanie prasy codziennej.
Na znacznie wyższym poziomie kształtowały się natomiast wydatki na gazety i książki wśród pracowników umysłowych, choć i tu zróżnicowanie wewnętrzne było bardzo wyraźne. Jak wynika z badań budżetów rodzinnych przeprowadzonych w Warszawie w 1932 r., przeciętne wydatki rodziny pracowników umysłowych na gazety i książki wynosiły 88,80 zł rocznie. W rodzinach o dochodzie miesięcznym poniżej 150 zł, sumy te nieznacznie przekraczały 40 zł, czyli zbliżone były do najlepiej sytuowanych rodzin robotniczych i pozwalały — przy drastycznym ograniczaniu wydatków na książki — na codzienne nabywanie gazety. Przy dochodach 150 — 249 zł (następna z wydzielonych przy badaniu grup zamożności, następował wyraźny skok interesujących nas tu wydatków: na zakup gazet i książek przeznaczano rocznie już ponad 90 zł, co mogło pozwalać na codzienny zakup droższego dziennika (dwudziesto-groszowego) lub tańszego dziennika i tygodnika (cena przeciętna nu-
meru 50 gr). Zarobki pracowników umysłowych nie wykazywały poważniejszych wahań od chwili ustabilizowania waluty, tj. od 1924 r. Jednak i ta kategoria ludności — a zwłaszcza dotyczyło to niższych grup uposażeń — dotknięta została bezrobociem w okresie kryzysu, odczuwanym tym bardziej, że stale wzrastała liczba osób posiadających średnie wykształcenie, a więc przygotowanych do zajęcia stanowisk „inteligenckich", a deflacyjna polityka rządu przyczyniła się do parokrotnej obniżki zarobków. Niektóre kategorie pracowników umysłowych wykazywały większy odsetek wydatków na oświatę i kulturę, niżby to wynikało z ich dochodów. Przede wszystkim dotyczyło to nauczycielstwa szkół powszechnych. Wobec niższych uposażeń pracowników oświaty wydatkowane sumy bezwzględne nie różniły się jednak w sposób zasadniczy.
Wedle szacunków Ludwika Landaua z 1929 r. robotnicy przemysłowi najwyższych kategorii dochodów stanowili ok. 12% (czyli ok. 200 000 osób), a pracownicy umysłowi najniższej kategorii dochodów ok. 17% (czyli ok. 110 000) — były to, jak można sądzić, grupy społeczne nawiązujące mniej więcej regularny kontakt z prasą codzienną. Trwały kontakt z prasą codzienną — i zapewne także z czasopismami — mieć mogło w tym samym okresie ok. 55 000 przedstawicieli wolnych zawodów. Wszystkie te liczby są szacunkowe, oparte na fragmentarycznych i w. pewnym tylko zakresie porównywalnych danych.
Jeżeli przyjąć, że przeważająca większość pracowników umysłowych, wszyscy reprezentanci wolnych zawodów, ok. 1/5 przemysłowej klasy robotniczej i mniej więcej 1/10 rodzin chłopskich przeznaczała na zakup prasy sumy wystarczające do nabywania gazety częściej niż 1-2 razy w tygodniu, można stwierdzić, że w ostatnich latach II Rzeczypospolitej, przy ok. 34 min ludności, aktywny „rynek czytelniczy" prasy codziennej nie przekraczał 1,5 min zawodowo czynnych i głów rodzin chłopskich. W początkach istnienia odrodzonej państwowości liczba ta musiała być relatywnie niższa, gdyż mniej liczna była zarówno klasa robotnicza, jak i warstwa pracowników umysłowych, natomiast być może w niektórych rejonach kraju większe były możliwości nabywcze ludności chłopskiej.
Inny jeszcze element życia gospodarczego kraju wpływał bardzo wydatnie — w sposób jednak trudny, przy aktualnym stanie badań, do precyzyjnego określenia — na możliwości rozwoju prasy polskiej. Mowa tu o reklamie prasowej i ogłoszeniach. Mniej więcej od połowy XIX w. stanowią one dla większości dzienników i pism ogólnoinformacyjnych (a także wielu fachowych i specjalnych) podstawowy czynnik równoważenia budżetu wydawnictwa i główne źródło zysków. W Polsce lat międzywojennych, z uwagi na niski stosunkowo poziom rozwoju prze-
24
Warunki rozwoju
mysłu, który jest głównym dostarczycielem ogłoszeń, wpływy z nich rie stanowiły nigdy — poza nielicznymi wyjątkami — poważniejszej pozycji w budżetach wydawniczych.
Specjaliści od spraw reklamy szacowali, że w końcu lat trzydziestych — a więc w okresie stosunkowo poważnego ożywienia życia gospodarczego — globalne dochody prasy z ogłoszeń wynosiły 15 -18 min złotych rocznie, a na reklamę przeznaczone było ok. 0,12 — 0,14% dochodu narodowego (we Francji dla porównania w tym samym okresie 8 razy więcej). Pozwalało to na poświęcanie ogłoszeniom ok. 10% powierzchni dzienników i ok. 14,5% powierzchni tygodników. Na sumach przeznaczanych na ogłoszenia najmocniej odbił się też kryzys gospodarczy lat 1929 -1933: wedle obliczeń Związku Wydawców Dzienników i Czasopism wskaźnik ogłoszeń w prasie codziennej wynosił (przy 1929 r. = 100) w 1930 r. — 88,9, w 1931 — 83,1, w 1932 — 72,1. Wydaje się, że w sytuacji, w jakiej znajdowało się polskie życie gospodarcze, najbardziej stałymi dostarczycielami ogłoszeń prasowych były instytucje i przedsiębiorstwa państwowe — monopole, kasy oszczędnościowe itd. — dając tym samym do ręki czynnikom rządzącym jeszcze jedną możliwość wpływu na opinie wyrażane w prasie. Wydawnictwa oparte na prenumeracie i sprzedaży komisowej były nie tylko całkowicie uzależnione od możliwości nabywczych społeczeństwa, ale także miały w związku z tym ograniczone możliwości inwestycyjne i techniczne.
WARUNKI TECHNICZNE
Techniczne warunki stymulujące rozwój prasy można podzielić na 2 zasadnicze grupy: pierwszą, bezpośrednio związaną z produkcją wydawniczą i sprzężoną zarówno z czynnikami społecznymi, jak i gospodarczymi, określającymi stopień czytelnictwa, do której należeć będzie stan przemysłu papierniczego i poligraficznego (tj. zarówno poziom techniczny jak i możliwości produkcyjne), oraz drugą, do której należeć będzie infrastruktura komunikacyjna, tj. stan kolejnictwa i połączeń drogowych, rozwój poczty a także stan telekomunikacji, która w XX w. stała się najważniejszym środkiem przekazywania informacji dla prasy.
Odzyskanie niepodległości zastało polski przemysł papierniczy poważnie naruszony wydarzeniami wojennymi, a także strukturalnie nie dostosowany do nowych warunków: Małopolska większość papieru gazetowego importowała z Austrii, Wielkopolska i Pomorze w całości zaopatrywały się w Niemczech, Królestwo wysyłając w głąb Rosji 50% swej produkcji sprowadzało jednocześnie stamtąd niższe gatunki papieru. Nowe granice i linie frontów uniemożliwiły lub utrudniły wymianę,
Warunki techniczne^
25
w wyniku czego prasa polska znalazła się w sytuacji wyjątkowo trudnej, a ceny papieru osiągały poziom spekulacyjny, czemu sprzyjała także pogłębiająca się inflacja. Zaburzenia w gospodarce i wymianie spowodowały także, że papiernie nie były w stanie uruchomić wszystkich swych mocy produkcyjnych (m. in. brak węgla, celulozy): „jedna po drugiej — pisał w listopadzie 1920 r. „Kurier Warszawski" — fabryki papieru stają". Stan krytyczny trwał aż do 1924 r.; wydawcy i dziennikarze wielokrotnie podnosili alarm, a jednocześnie producenci papieru dążyli do zwyżki ceł wwozowych, które pozwoliłyby na ustabilizowanie wytwórczości krajowej. Produkcja krajowa w 1921 r. zaspokajała 70% zapotrzebowania, a w 2 lata później już tylko 40%. Przy stagnacji produkcji {1922 r. — 7181 t, 1924 — 7223 t) sytuację pogarszało wyczerpanie się rezerw należących do większych drukarń. Dopiero od 1925 r. wytwórczość weszła w fazę rozwojową, która miała ulec zachwianiu tylko w latach 1932 i 1933. W 1925 r. produkcja wynosiła 12 200 t, w 1930 — 22 600 t, w 1937 — 35 300 t, stopniowo zaspokajając zapotrzebowanie krajowe. Ceny papieru gazetowego, aczkolwiek zawsze wyższe niż średnia cen światowych, zaczęły stopniowo opadać od połowy lat dwudziestych (1928 — 0,68 zł za kg, 1932 — 0,57 zł, 1938 — 0,39 zł). Ponieważ jednak występowała równocześnie tendencja do obniżki cen oraz zwiększania objętości dzienników — głównych odbiorców papieru — udział papieru w kosztach wydawniczych nie ulegał poważniejszym zmianom.
Podobnie kształtowała się sytuacja w drukarstwie. W 1918 r. „istniały — pisał Lucjan Bogusławski — trzy przemysły graficzne, urządzone dla potrzeb trzech rynków całkowicie odmiennych" (Przemysł graficzny w Polsce, wyd. 1928); niektóre zakłady poligraficzne ucierpiały w czasie działań wojennych, wiele ograniczyło produkcję i nie od razu mogło ją wznowić z pełnym wykorzystaniem parku maszynowego. Drukarstwo odczuwało brak części zamiennych, czcionek (w 1919 r. czynne były tylko 3 odlewnie, wszystkie w stolicy), nie dostawało farb, brakowało maszyn i urządzeń (w 1919 r. Ministerstwo Przemysłu i Handlu oceniało zapotrzebowanie na 50 maszyn rotacyjnych, 200 maszyn płaskich, 300-500 maszyn do składania), które mogły być sprowadzone tylko z zagranicy. Jednak w latach 1921 - 1922 zatrudnienie przekroczyło stan przedwojenny i aż po lata kryzysu ustabilizowało się w granicach 10 500-11 000 robotników (dane obejmują średnie i większe zakłady). Wiele trudności przysporzyły wydawcom akcje strajkowe, szczególnie liczne w latach 1921-1923, które powodowały szybki wzrost kosztów wytwarzania i przyczyniały się do licznych przerw w ukazywaniu się pism (zwłaszcza dzienników). Polski przemysł poligraficzny cechowało znaczne rozdrobnienie, a ze stosunkowo dużej liczby zarejestrowanych
26
Warunki rozwoju
drukarń niewiele tylko zaliczyć można do przedsiębiorstw przemysłowych w pełnym tego słowa znaczeniu: nie więcej niż 150 - 200 zatrudniało ponad 20 robotników, jeszcze w 1935 r. zaledwie w 8 pracowało więcej niż 200 osób, a ponad 50 pracowników zatrudnionych było w 60 drukarniach. Drukarstwo, zwłaszcza średnich i mniejszych ośrodków miejskich, borykało się też z konkurencją drukarń państwowych. Na mapie kraju istniały „białe plamy" w rozmieszczeniu średnich i większych zakładów drukarskich: w 1924 r. na ziemiach kresowych tylko w województwach wileńskim i stanisławowskim znajdowały się drukarnie zatrudniające więcej niż 20 pracowników, w 1937 r. ponad 1/3 zatrudnionych ulokowana była w Warszawie, a 1/4 na ziemiach zachodnich. Rzecz oczywista, małe zakłady były bardzo słabo wyposażone w maszyny i urządzenia, i nie mogły stanowić bazy poligraficznej dla prasy. W okresie kryzysu „ogólne ubóstwo kraju sprawiło — pisał w swym sprawozdaniu Zarząd poznańskiej korporacji poligraficznej — że nastał powszechny brak pracy, zaczęto likwidować zupełnie lub częściowo drukarnie większe, a na ich miejsce powstały dziesiątki drukarń małych, nieraz kuchennych" („Przegląd Graficzny i Papierniczy", 1925).
Jeśli przeciętny poziom wyposażenia nie ulegał wyraźniejszej poprawie i liczba drukarń zasadniczo nie wzrastała, to jednak lata przed-kryzysowego ożywienia (1926 - 1929) i rosnące zapotrzebowanie na słowo drukowane wykorzystane zostały przez licznych przedsiębiorców i wydawców do daleko idących przekształceń drukarń. Wprawdzie cytowany już Bogusławski zwracał uwagę, że pośpieszne inwestowanie miało często charakter „trwonienia środków materialnych, działalności bez-programowej, a w ostatecznym swym rezultacie bezpożytecznej", ale w owym okresie powstało lub wydatnie zmodernizowało się wiele zakładów drukarskich. Proces ten szczególnie wyraźny był w drukarniach gazetowych: powstały lub unowocześniły się w tych latach m. in. drukarnia warszawskiego „Domu Prasy", poznańskie: „Kuriera" i Drukarnia św. Wojciecha, krakowski „Pałac Prasy" Mariana Dąbrowskiego, katowicka „Polonia", łódzka „Republika", lwowskie wydawnictwo „Prasa Nowa". Duże przedsiębiorstwa zaopatrywały się w nowe i nowoczesne maszyny i urządzenia, umożliwiające nie tylko szybszy druk, ale także wprowadzenie do pism codziennych ilustracji czy koloru. W połowie lat dwudziestych można było zrezygnować z druku czasopism ilustrowanych za granicą oraz istniało już kilkanaście przedsiębiorstw o skali i poziomie europejskim, mających możliwość rotacyjnego druku w technice rotograwiurowej, z szybkimi, wielostronicowymi maszynami rotacyjnymi do druku gazet i dzienników. Upowszechniły się i umocniły
Warunki techniczne
27
nowoczesne przedsiębiorstwa prasowo-wydawnicze, których możliwości produkcyjne pozwalały na przyjmowanie zamówień, gwarantując pismom, zwłaszcza w dużych i większych ośrodkach miejskich, zaplecze poligraficzne na wysokim poziomie. Wciąż jednak egzystowało wiele zakładów małych, przestarzałych i pozostających na niskim poziomie technicznym, oferujących konkurencyjnie niskie ceny.
Warunki komunikacyjne, które w poważnym stopniu wpływają na możliwość dystrybucji prasy, były na terenie Polski ogromnie zróżnicowane, a dyferencjacja ta sięgała co najmniej połowy XIX w. i oddziaływała w sposób długofalowy na możliwość rozpowszechniania pism, a zwłaszcza dzienników. W początkowych latach istnienia II Rzeczypospolitej na 100 km2 powierzchni przypadało w byłym zaborze pruskim ok. 11,2 km linii kolejowych, w byłym zaborze austriackim ok. 5,6 km, w byłym Królestwie Polskim ok. 3,5 km, a w województwach wschodnich 2,5 km. W ciągu 20 lat jedyny postęp zaznaczył się w pewnym zmniejszeniu tych rozpiętości poprzez rozwój linii kolejowych na ziemiach centralnych i wschodnich, w dalszym ciągu jednak średnia dla całego kraju wynosiła 5,2 km na 100 km2. Obok dewastacji torów, taboru i zabudowań, jakie przyniosła pierwsza wojna światowa, poważnie ograniczając możliwości spedycyjne kolejnictwa, nader kłopotliwy był brak bezpośrednich połączeń między niektórymi centrami przemysłowymi i kulturalnymi kraju, wynikający z dawnego podziału ziem polskich. I tak np. nie było bezpośrednich linii kolejowych łączących Warszawę z Krakowem i Poznaniem. Luki te zostały zapełnione dopiero w latach trzydziestych, w których następował też intensywny proces modernizacji linii kolejowych. Także dopiero w latach trzydziestych transport drogowy i lotniczy zaczął stanowić istotne uzupełnienie transportu kolejowego.
Podobnie zróżnicowana była sieć pocztowa: np. w 1920 r. na 1 urząd pocztowy przypadało 2954 mieszkańców w Dyrekcji Poznańsko-Byd-goskiej, 34 550 w Dyrekcji Warszawskiej i aż 79 380 w Dyrekcji Wileńskiej. Dla cyrkulacji prasy i docierania jej do największego środowiska społecznego, jakim była w Polsce ludność wiejska, istotne znaczenie miała obsługa wsi przez listonoszy. Do 1936 r. instytucja listonoszy wiejskich istniała de facto tylko w województwach zachodnich, w których i tak przeciętne odległości od urzędów pocztowych były znacznie mniejsze niż w innych rejonach. Liczba listonoszy tej kategorii wynosiła ok. 1100 — 1400 poważny wysiłek organizacyjny poczty i wprowadzenie obsługi wiejskiej także w województwach centralnych zwiększył w 1939 r. ich liczbę do ok. 5800. Także dopiero w połowie lat trzydziestych wprowadzono prenumeratę pocztową prasy, a liczba punktów ją
28
Warunki rozwoju
przyjmujących w latach 1937 -1938 wynosiła ok. 1800. Wciąż jednak przeważająca część ludności wiejskiej pozbawiona była codziennej obsługi pocztowej. M
Niemal identycznie rozkładały się różnice w wyposażeniu poszczególnych rejonów kraju w urządzenia łączności przewodowej. Zasadniczo jednak sieć telefoniczna i kable telegraficzne łączyły wszystkie ważniejsze ośrodki miejskie, i choć po zniszczeniach wojennych ich stan techniczny i możliwości eksploatacyjne były poważnie naruszone, w stosunkowo krótkim czasie zregenerowano system łączności i starano się o dotrzymanie kroku postępowi technicznemu. Dopiero w latach trzydziestych zaczął się upowszechniać system dalekopisowy, ale i wtedy odpowiednimi urządzeniami dysponowała — spośród instytucji prasowych — właściwie tylko Polska Agencja Telegraficzna. Obsługa terenowa nawet największych dzienników opierała się na kontakcie telefonicznym, a nader często jeszcze na korespondencji listowej. Mimo stosunkowo szybkiego rozwoju radiofonii i jej niezaprzeczalnych walorów dla szybkiego zdobywania informacji zagranicznych, tylko pojedyncze pisma prowadziły własną obsługę nasłuchową.
Takie były najogólniej rzecz biorąc, warunki, w których istniała i rozwijała się prasa polska lat międzywojennych. Sumując krótko przedstawione fakty i opinie, można powiedzieć, że: 1) czynniki subiektywne — a więc intensywność życia politycznego i jego struktura oraz sytuacja międzynarodowa — sprzyjały, jak się wydaje, rozwojowi prasy i jej upowszechnianiu; 2) czynniki obiektywne — a więc przygotowanie intelektualne do lektury, poziom dochodów i struktura wydatków ludności — działały raczej w kierunku przeciwnym, ograniczając krąg potencjalnych nabywców prasy; 3) przemysł poligraficzny i papierniczy cechowały: przestarzała struktura, niski stopień koncentracji (poligrafia), niedogodna w początkowym okresie specjalizacja (papiernictwo), a infrastruktura komunikacyjna nie była na tyle rozwinięta, aby mogła zapewnić regularne dostawy prasy dla ludności wiejskiej (poza ziemiami zachodnimi); 4) w każdym z tych 3 zakresów należy podkreślić poważne zróżnicowanie wewnętrzne kraju, które przejawiało się zarówno w dysproporcjach rozwoju gospodarczego, poziomu i nawyków kulturowych, jak i odmiennych tradycjach politycznych, a w tym i udziału w życiu publicznym kraju. Procesy unifikacyjne — mimo ich wyraźnego postępu — nie zostały zakończone; istotne różnice pozostały aż do końca omawianego okresu.
PRASA POLITYCZNA I OGÓLNOINFORMACYJNA
Równie istotny jak podziały formalne — np. wedle częstotliwości ukazywania się pism — jest podział merytoryczny, uwzględniający różnice w treści poszczególnych wydawnictw. Postępując zgodnie z zasadami przyjętymi w materiałach statycznych okresu międzywojennego, wyróżnia się więc m. in. czasopisma naukowe, urzędowe, sportowe, kobiece itd. W tym podziale największą grupę* stanowi prasa ogólno-informacyjna, do której zaliczano od 1/4 do 1/3 wszystkich pism. Decydowała ona o publicznym znaczeniu prasy, gdyż obejmowała wszystkie pisma polityczne oraz — jak nazwa tej grupy wskazuje — wydawnictwa informacyjne, czyli pisma nie deklarujące wprawdzie bezpośrednio swych sympatii politycznych, lecz oddziałujące w sposób zbliżony do wydawnictw partyjnych lub związanych jawnie z partiami politycznymi. Przy omawianiu prasy informacyjnej kryteria polityczne stanowią podstawową zasadę wewnętrznego podziału.
Problem związków między prasą a partiami i kierunkami politycznymi był w okresie istnienia II Rzeczypospolitej nader skomplikowany. Po odzyskaniu niepodległości, opierając się na istniejących już przedtem stronnictwach i prądach politycznych ukształtował się system policen-tryczny, cechujący się mnogością istniejących partii i stronnictw, niejednokrotnie rozdzieranych wewnętrznymi konfliktami i nie tylko zróżnicowanych przez odmienny stosunek do aktualnych zagadnień politycznych, społecznych czy ustrojowych, ale także animowanych dawnymi rozbieżnościami, które zrodziły się na przełomie wieków i obejmowały m. in. różnice powstałe na tle stosunku do sprawy niepodległości Polski i dróg jej urzeczywistnienia.
Samo już uporządkowanie prasy jawnie przynależnej do sformalizowanych grup politycznych nastręcza poważne trudności. Nadto — a może nawet przede wszystkim — większość pism ogólnoinformacyj-nych odżegnywała się od związków z istniejącymi partiami politycznymi, deklarowała „apolityczność" lub „bezpartyjność", co oznaczało wprawdzie (choć też nie zawsze) brak formalnych czy finansowych zależności od partii politycznych, nie świadczyło jednak o braku własnego sta-
30
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata rządów parlamentarnych (1918 - 1926)
31
nowiska wobec politycznych problemów i faktów życia publicznego. W szerokim znaczeniu pojęcia polityczny mieściły się więc właściwie wszystkie pisma o charakterze ogólnym, a także większość pism specjalnych — kobiecych, ilustrowanych, satyrycznych czy nawet fachowych. Ustalenie jednak ich zbieżności w poglądach z istniejącymi kierunkami ideowopolitycznymi jest przy aktualnym stanie badań w większości przypadków niemożliwe. Toteż w podanej niżej prezentacji prasy politycznej i ogólnoinformacyjnej omówiono tylko pisma i wydawnictwa ważniejsze — czy to z uwagi na ich znaczenie w życiu politycznym kraju, czy też z racji zasięgu ich oddziaływania.
W^ ciągu 20 lat istnienia II Rzeczypospolitej w życiu wewnętrznym kraju zaszło wiele istotnych zmian, które przekształciły strukturę polityczną kraju i wpłynęły na oblicze polityczne prasy polskiej. Kierując się tymi przemianami podzielono dwudziestolecie cezurami wewnętrznymi lat: 1918-1926, 1926-1930 i 1930-1939. Cezury te tylko w pewnym stopniu odpowiadają rytmowi ogólnych przemian strukturalnych prasy — zmianom w proporcjach między prasą codzienną a periodyczną, stosunkowi pism wydawanych w stolicy do publikowanych w centrach regionalnych, wprowadzaniu nowych rozwiązań technologicznych i zmianom w zawartości poszczególnych pism. Wszystkie one zostaną przedstawione i omówione w końcowym fragmencie niniejszej publikacji (Charakterystyka statystyczna). Tu zaś poruszone będą tylko jako ilustracja przemieszczeń w układzie sił politycznych. Prasę omawianego w tym rozdziale typu podzielono wg schematycznej formuły — od prawicy do lewicy. Dodać tu jednak trzeba, że podział ten — jak się wydaje, najlepszy z możliwych — nie pozwala uniknąć pewnych niedogodności. Występują one przy zakwalifikowaniu do którejś z grup pisni o nieustabilizowanych poglądach politycznych, znajdujących się na styku między wydzielonymi tu tylko ogólnie kierunkami. Schemat „prawica — lewica", przyjęty za nomenklaturą zachodnioeuropejską, nie zawsze może być stosowany do sytuacji II Rzeczypospolitej. Ponieważ jednak (jak dotąd) w literaturze naukowej nie wypracowano innych propozycji podziału, przyjęliśmy go — jako schemat klasyczny — świadomi niedokładności, jakie za sobą pociąga.
LATA RZĄDÓW PARLAMENTARNYCH (1918 - 1926)
Pierwsza wojna światowa poważnie naruszyła stan posiadania prasy polskiej: ogólne zubożenie ludności, zwłaszcza odczuwalne na terenach, gdzie toczyły się walki (ziemie centralne, wschodnie, Małopolska), trudności komunikacyjne, zaostrzona cenzura wojenna, emigracja znacznej części publicystów i działaczy politycznych, dewastacja przemysłu,
S
I
wszystko to spowodowało, że w listopadzie 1918 r. na terenach polskich ukazywało się ok. 400 czasopism, w tym nie więcej niż 100 - 150 miało charakter polityczny i informacyjny. Jednakże nowe warunki polityczne spowodowały, że liczba wydawnictw prasowych wzrastała nader szybko — w ciągu 1919 r. ukazywało się na terenie Polski ok. 1000-1100 czasopism. Najszybszy był wzrost prasy politycznej i informacyjnej, który w warunkach niepodległości i względnej swobody politycznej odpowiedział na rozbudzone, zdemokratyzowane i trwale ożywione życie polityczne kraju. Wydawnictwa socjalistyczne, nielegalne dotąd na ziemiach zaboru rosyjskiego, zaczęły ukazywać się jawnie, odnowiono liczne pisma bądź to zamknięte przez władze (np. tygodnik chłopski „Przyjaciel Ludu" w Krakowie), bądź zawieszone przez wydawców w obawie przed represjami (np. endecka „Gazeta Warszawska"). Niebywale rozrosła się w tym pierwszym okresie prasa prowincjonalna, szczególnie na ziemiach byłego Królestwa i byłego zaboru pruskiego. Warunki odbudowy instytucji wydawniczych i powstawania nowych były nad wyraz trudne. Redakcja lwowskiego „Słowa Polskiego", poważnego dziennika, organu Narodowej Demokracji zwracając się w grudniu 1918 r. do czytelników pisała m. in.: „Oprócz trudności ogólnych, jak brak materiałów, papieru, przerwa w normalnej komunikacji, telegrafach, telefonach itp., które stają obecnie w poprzek drogi każdemu dziennikowi, «Słowo Polskie* ma do zwalczenia jeszcze inne trudności. Cały aparat techniczny wydawnictwa, urządzenia maszynowe zostały zdemolowane lub doprowadzone do stanu bliskiego ruiny [...] wojna rozproszyła ludzi, pozrywała ustalone stosunki; odbudowanie tego ponownie, stworzenie zgranego, zgodnie pracującego zespołu, wymaga naturalnie czasu". Ocena ta nie dotyczyła oczywiście wszystkich wydawnictw — wiele z tych, które ukazywały się bez przerwy, wzmocniło się dzięki zmniejszeniu się liczby konkurentów — ale przedstawiała kłopoty, na jakie narażeni byli nie tylko wydawcy wznawiający swą działalność, lecz także i ci, którzy dopiero ją rozpoczynali. Poważne trudności występowały w łączności między poszczególnymi rejonami kraju (np. stałe połączenie kolejowe Warszawy z Białymstokiem otwarto dopiero w grudniu 1919 r.), a przez dłuższy czas perturbacje występowały też w łączności z zagranicą. Dostawy papieru gazetowego (m. in. z Austrii) były kilkakrotnie przerywane; park maszynowy w wielu rejonach poważnie zdewastowany, a możliwości jego renowacji ograniczone. Utrudniony był też w pierwszych tygodniach obieg pism między dzielnicami; np. w końcu listopada 1918 r. niemiecka Rada Żołnierska w Poznaniu zabroniła wysyłki polskich pism do innych dzielnic. Jeszcze wiosną 1919 r. papier gazetowy, wożony do Poznania z innych części Polski, obłożony był podatkiem celnym. Trudności techniczne i kadrowe,
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
mozolnie i powolnie przełamywane, nie stały się jednak przeszkodą zasadniczą — potrzeby polityczne okazały się czynnikiem silniejszym.
W specyficznej zupełnie sytuacji znajdowała się prasa na Śląsku, który — po powstaniach i plebiscycie — dopiero w końcu 1921 r. został ostatecznie podzielony i jego część (choć z zachowaniem pewnego stopnia autonomii) weszła w skład Państwa Polskiego (latem 1922). W regionie tym prasa stanowiła jedno z ważniejszych narzędzi walki narodowej już od połowy XIX w., a w ciągu tych brzemiennych w skutki 3 lat odegrała wybitną rolę. Aż do lutego 1920 r., gdy kontrolę nad obszarem plebiscytowym objęła Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa, lokalne władze niemieckie stosowały wobec wydawnictw polskich zarówno szykany administracyjne, ograniczenia prawne (zarządzenia z 8 lutego, 30 kwietnia i 1 czerwca 1919 r.), jak i nacisk fizyczny, a nie pomijały też prób wpływania na opinię przez wydawanie pism w języku polskim („Dzwon", „Pieron", „Wola Ludu", „Głos Górnośląski", „Kraj Górnośląski", „Dobra Rada dla Ludu Górnośląskiego", „Związek-Der Bund"). Początkowo spontaniczna — oparta na istniejących już pismach koncernu bytomskiego „Katoliku", „Gazecie Opolskiej, wydającej od 6 stycznia 1919 r. „Der Weisse Adler" dla nie umiejących czytać po polsku Ślązaków, czy na wznowionej socjaldemokratycznej „Gazecie Robotniczej" — akcja prasowa polska scentralizowana została w znacznym stopniu po oficjalnym utworzeniu Polskiego Komisariatu Plebiscytowego (luty 1920). Na czele Wydziału Prasowego Komisariatu stanął Edward Rybarz, a skupione w nim kilkunastoosobowe grono dziennikarzy nie tylko kierowało zakładaniem własnych wydawnictw, lecz także prowadziło akcję subwencjonowania innych pism polskich. Jak oblicza Władysław Zieliński (w pracy zbiorowej W pięćdziesiątą rocznicę powstań śląskich i plebiscytu), „od lutego 1920 roku do marca 1921 roku powstało kilkadziesiąt nowych pism", wśród nich znany tygodnik satyryczny „Kocynder" redagowany przez Karola Kozika, codzienny „Śląski Głos Poranny", przeznaczone dla wsi „Strzecha Śląska" i „Przewodnik Wiejski", lokalne, jak „Głogowianka", kierujące się do Ślązaków przebywających w głębi Niemiec, jak „Emigrant Górnośląski", pisma dla ewangelików, dwujęzyczne i niemieckie. Przy pomocy finansowych środków Komitetu Plebiscytowego jego przewodniczący Wojciech Korfanty wykupił w początkach 1920 r. 3 pisma niemieckie: w Bytomiu, Kluczborku i Świętochłowicach (potem założone jeszcze pisma niemieckojęzyczne w Rybniku i Raciborzu). Wedle niektórych danych łączny nakład polskich pism informacyjnych — dzienników i wydawanycn 3 razy w tygodniu — wynosił wiosną 1921 r. w przededniu plebiscytu, ok. 120 000 egz., ale stanowił prawdopodobnie połowę nakładu prasy niemieckiej. W okresie III Powstania Śląskiego ukazywały się jeszcze
4
Lata rządów parlamentarnych (1918 - 1926)
33
ponadto 2 pisma wojsk powstańczych: „Powstaniec" Grupy Wschodniej i „Wyzwolenie" Grupy Północnej.
Układ sił w społeczeństwie polskim wskazywał w tym okresie na przewagę kierunków prawicowych i centrowych, które uzyskały większość w parlamencie i utrzymywały ją aż do zamachu majowego z 1926 r. Temu układowi sił odpowiadał w pewnym przybliżeniu podział polityczny prasy. Nieustabilizowany charakter władzy wykonawczej (14 gabinetów w ciągu niespełna 8 lat) spowodował, że nie wytworzyły się wśród polskich czasopism i dzienników trwałe podziały na „prasę prorządową" i „prasę opozycyjną" charakterystyczne dla lat późniejszych, a najpoważniejsza ilościowo stała się prasa, którą kwalifikowano jako „centrową bezpartyjną". W rzeczywistości jednak prym wiodła prasa prawicowa, zarówno związana z istniejącymi partiami tego skrzydła politycznego, jak i sympatyzująca z nim lub udzielająca mu poparcia v/ niektórych przedsięwzięciach. Jeszcze w początkach 1924 r. — a więc po wielkim napięciu politycznym w kraju z jesieni roku poprzedniego i po załamaniu się centrowo-prawicowego rządu Wincentego Witosa — wśród 261 najważniejszych pism politycznych i ogólnoinfor-macyjnych układ sił („geografia polityczna") przedstawiał się jak na-.stępuje:
Prasa Liczba pism Nakład roczny
(min egz.)
Partii prawicowych 31 61,3
Prawicy bezpartyjnej 66 46,0
Partii centrowych 16 19,0
Centrum bezpartyjnego 76 69,5
Socjalistyczna (PPS) 8 5,5
Lewicy bezpartyjnej 41 31,0
10 innych kierunków 23 8,0
Z zestawienia tego, sporządzonego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, wynika, że prasa podająca się — bądź uznawana za bezpartyjną dysponowała nie mniej niż 60% całości nakładu i 70% liczby tytułów. Trudno orzec, czy proporcje takie występowały też w latach poprzednich, nie wydaje się wszakże, aby różnice — jeśli były — mogły mieć charakter drastyczny. Podobne uwagi można z pewnym prawdopodobieństwem odnieść także do proporcji między poszczególnymi kierunkami politycznymi, które w powyższym zestawieniu zarysowane są naturalnie w sposób bardzo ogólny.
PRASA PRAWICOWA
Wśród kilku partii i ugrupowań prawicowych bezsprzecznie największym, posiadającym najpoważniejsze wpływy, a także stosunkowo
34
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
najdłuższą tradycję, było Stronnictwo Narodowo-Demokra-t y c z n e działające na ziemiach wszystkich 3 zaborów. W początkach marca 1919 r. odbył się międzydzielnicowy zjazd, który ukonstytuował jednolitą Radę Naczelną i wyłonił Komitet Wykonawczy, a w maju tegoż roku miał miejsce I Zjazd stronnictwa, które przybrało nazwę Związku Ludowo-Narodowego. W wyborach do Sejmu Ustawodowczego Listy ZLN (miały one zresztą charakter koalicyjny i w ciągu niespełna roku klub poselski ZLN poważnie się zmniejszył) zdobyły w Poznańskim, Galicji i Królestwie ok. 2,2 min głosów. Największe wpływy posiadał Związek w Wielkopolsce i województwach centralnych. Poparciu wyborców — raczej wśród ludności miejskiej niż na wsi — towarzyszyło energiczne wsparcie, jakiego Związkowi udzielały niektóre odłamy bur-żuazji i ziemiaństwa, a oba te czynniki sprzyjały rozwojowi prasy związanej ze stronnictwem, dając jej zarówno licznych czytelników jak i pomoc finansową. W ciągu omawianego okresu było nie mniej niż 20 - 30 pism uznawanych za organy Związku. W 1922 r., wedle niektórych źródeł, samych dzienników należących do ZLN było 18, a w 1925 r. — 25. Cytowane zestawienie MSW z 1924 r. podawało, że prasa ZLN liczyła 27 pism o łącznym nakładzie (rocznym) 44,5 min egz., co wynosiło ok. 19% nakładu pism politycznych ujętych zestawieniem i stanowiła największą grupę wśród pism partyjnych. Na szczególną uwagę zasługuje wysokość nakładu pism ZLN: przeciętnie na 1 pismo wypadało 1,6 min egz. rocznie, podczas gdy dla wszystkich wymienionych przeciętna wynosiła 0,9 min.
Centralnym organem Związku był dziennik „Gazeta Warszawska" wznowiony, po przerwie okupacyjnej, 16 listopada 1918 r. Na czele pisma stanął zespół składający się z Mieczysława Niklewicza, Zygmunta Wasilewskiego, Bohdana Wasiutyńskiego, Józefa Hłaski, Władysława Jabłonowskiego i Jerzego Gościckiego. Redaktorem naczelnym został Wasilewski, znany i ceniony publicysta, wielokrotny redaktor pism narodowodemokratycznych we Lwowie i w czasie wojny w Rosji, a wydawcą był Niklewicz, który firmował „Gazetę" jeszcze przed 1915 r. Dziennik skupiał wokół siebie grono doskonałych dziennikarzy i publicystów prawicowych. Współpracowali z nim mi. in. Marian Seyda (dział zagraniczny), Władysław Grabski (dział gospodarczy), Stanisław Kozic-ki, Adolf Nowaczyński, Aleksander Swiętochowski. Mimo centralnej pozycji, jaką zajmowała „Gazeta Warszawska" w prasie ZLN, pismo prezentowało się pod względem technicznym bardzo skromnie i nie wyróżniało się niczym spośród przeciętnej produkcji wydawniczej: wydawane było 7 razy w tygodniu jako gazeta popołudniowa, zawsze — bez względu na dzień tygodnia — na 8 kolumnach średniego formatu, pozbawione ilustracji, bardzo niewiele też zamieszczało reklam i ogło-
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
35
szeń. Było to pismo przeznaczone przede wszystkim dla sfer politycznych, a artykuły i komentarze zajmowały w nim stosunkowo dużo miejsca.
W Warszawie ukazywał się też drugi dziennik ZLN, „Gazeta Poranna 2 Grosze", której wydawcą był także Niklewicz. Redaktorem naczelnym popularnej „Dwugroszówki" — cena jej w rzeczywistości wynosiła 15 groszy (1924 r.), ale nazwa sprzed 1914 r. utrwaliła się — był Antoni Sadzewicz. W redakcji zasiadał „drugi garnitur" dziennikarzy warszawskiej endencji, z Hieronimem Wierzyńskim jako sprawozdawcą parlamentarnym na czele. „Gazeta Poranna" była pismem o bardzo popularnym charakterze, rozpowszechnianym wśród szerokiego kręgu zwolenników czy sympatyków endencji; znaczną część nakładu kolportowano poza stolicę, głównie w małych miasteczkach województw centralnych. Wyróżniała się agresywnym tonem komentarzy, niewybrednymi atakami na przeciwników politycznych i zaciętym antysemityzmem. Popadała nawet z tych względów w konflikty z władzami, dość pobłażliwymi wobec propagandy prawicowej. W czerwcu 1920 r. „Gazeta Poranna" została decyzją Komisarza Rządu na m. st. Warszawę zawieszona na przeciąg miesiąca za „umyślną tendencję powstrzymywania ludności od nabywania pożyczki państwowej". Wsławiła się też „Dwugroszówka" bezprzykładną kampanią przeciwko Gabrielowi Narutowiczowi, gdy wybrano go na prezydenta. W oczach części opinii publicznej dziennikarze z redakcji Sadzewicza byli jednymi z moralnych sprawców morderstwa pierwszego prezydenta RP.
Głównie z powodu trudności finansowych w październiku 1925 r. połączono oba dzienniki, które odtąd zaczęły ukazywać się pod wspólnym tytułem „Gazeta Warszawska Poranna". Nastąpiły też jednocześnie pewne przesunięcia personalne — ustąpił Zygmunt Wasilewski, poświęcając się całkowicie redakcji tygodnika „Myśl Narodowa", i redaktorem naczelnym został Mieczysław Trajdos, a kierownikiem działu politycznego Stefan Olszewski. W ciągu omawianego okresu redakcję stopniowo opuszczała starsza generacja publicystów endeckich, którą zastępowali młodsi koledzy partyjni. Połączone pisma wypośrodkowały charakter między suchą, obciążoną materiałem komentacyjnym i publicystycznym „Gazetą Warszawską" a brukową „Gazetą Poranną". Prawa własności obu pism posiadała Spółka Wydawnicza Warszawska „A. Sadzewicz, M. Niklewicz i S-ka", do której należały ponadto 3 inne pisma wydawane w Warszawie: miesięcznik „Przegląd Wszechpolski", tygodnik „Myśl Narodowa" (teoretyczny organ ZLN) oraz krótko ukazujący się tygodnik humorystyczny „Szopka".
/Najsilniejszy ośrodek prasowy ZLN istniał w Poznaniu, stając się w ciągu kilku lat centrum finansowym i dyspozycyjnym dla wielu
36
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
dzienników wielkopolskich i pomorskich. Zalążkiem stał się „Kurier Poznański" należący do spółki pn. „Nowa Drukarnia Polska". Latem 1919 r. udziałowcy spółki, reprezentowani przez Edwarda Pawłowskie-go, wzięli udział we wspólnej transakcji z bogatym Bankiem Związków Spółek Zarobkowych, zakupili niemiecką firmę drukarską „Hofbuch-druckerei Decker und Co" i. utworzyli Towarzystwo Akcyjne (TA) „Drukarnia Polska". W takim samym składzie nabyto w 1920 r. „Die Presse" i „Thórner Zeitung", firmy niemieckie z Torunia, tworząc TA „Drukarnia Toruńska" i przystępując do wydawania dziennika „Słowo Pomorskie", który stał się organem ZLN na Pomorzu. Dwa lata później otwarto filię „Drukarni Polskiej" w Bydgoszczy, w której zaczęto wydawać kolejny dziennik — „Gazetę Bydgoską". Rozwinięcie akcji prasowej możliwe było dzięki oparciu się na Banku Związku Spółek Zarobkowych, do którego władz wchodził m. in. wieloletni dyrektor „Drukarni Polskiej" Roman Leitgeber, a którego kuratorem był ks. Stanisław Adamski. Bank ten był jedną z najsilniejszych instytucji finansowych Wielkopolski i posiadał — w 1920 r. — udziały w 54 firmach kilkunastu branży, w tym w tak znanych przedsiębiorstwach, jak spółka naftowa „Bracia Nobel", zakłady metalowe „H. Cegielski" i „Ursus", chemiczne „Petege" czy firma spedycyjna „C. Hartwig". Bank zresztą nie ograniczał się do udziałów w wymienionych wydawnictwach; zakupił też udziały w TA „Gazeta Gdańska", uczestniczył w wykupieniu firmy „Posener Neueste Nachrichten", która została przemianowana na TA „Drukarnia Robotników Chrześcijańskich"; wykupił grudziądzkie wydawnictwo „Der Gesellige", tworząc TA „Drukarnia Pomorska"; posiadał udziały w firmie papierniczej TA „Edward Kręglewski" w Poznaniu i TA „Wielkopolska Papiernia". We władzach Banku zasiadało stale kilku znanych działaczy i polityków orientacji centrowo-prawicowej — obok wymienionego już ks. Stanisława Adamskiego interesami Banku kierowali m. in. Kazimierz Hącia, Andrzej Wierzbicki, Tadeusz Szułdrzyński, Stanisław Wachowiak.
„Kurier Poznański" prezentował się początkowo skromnie: wydawany był 6 razy w tygodniu na 4 kolumnach, bez ilustracji. Nie przyniósł jednak deficytu, gdyż czerpał dosyć duże dochody z drobnych ogłoszeń i reklam, które zajmowały całą stronę, czyli 1/i numeru. Ponadto co kilkanaście dni dodawano 2 strony wyłącznie przeznaczone na reklamy i ogłoszenia. Od chwili wyjazdu Mariana Seydy do Szwajcarii w 1915 r. redakcją kierował Bolesław Marchlewski, sekretarz organizacji wielkopolskiej i członek Rady Naczelnej ZLN, ekspert delegacji polskiej na Konferencję w Wersalu, a w piśmie pracowali m. in. Jan Marweg, Czesław Kędzierski, Celestyn Rydlewski i Jerzy Drobnik. Nadsyłali też z Warszawy swe artykuły niektórzy czołowi działacze stronnictwa. Po
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
37
tragicznej śmierci Bolesława Marchlewskiego (12 lipca 1922), który zginął zastrzelony przez fanatycznego antysemitę oskarżającego „Kurier" o popieranie Żydów (!), na rok stanowisko jego zajął Stanisław Kozicki, który z kolei ustąpił miejsca Bolesławowi Szczepkowskiemu. „Kurier" w szybkim tempie powiększał objętość, przybywały nowe działy i rubryki, rozrastał się zespół redakcyjny. Zmiany te wspierała rozbudowująca się drukarnia, w której w 1920 r. zainstalowanych było 6 linotypów, a w 1924 r. przybyła nowa, 32-stronicowa maszyna rotacyjna. Od 1 października 1925 r. „Kurier" mógł ukazywać się 2 razy dziennie przez 5 dni w tygodniu: 4 strony w wydaniu porannym i 16 w wieczornym (w niedziele wychodziło tylko wydanie poranne, w poniedziałki tylko wieczorne). Nakład pisma wynosił w tym okresie ok. 25 - 30 tys. egz. Obok „Kuriera" to samo wydawnictwo drukowało też przez krótki okres codzienny „Głos Poranny", pismo o bardziej popularnym charakterze, które zostało przez „Kurier" wchłonięte, oraz „Orędownik" — dziennik przeznaczony dla czytelników z małych miasteczek i wsi, którego nakład przekraczał nieco 25 000 egz. Wszystkie te przedsięwzięcia łącznie nie wymagały żadnych subwencji i przynosiły nawet dochody.
Toruńskie „Słowo Pomorskie", którego pierwszy numer ukazał się w grudniu 1920 r., także było oparte na solidnych podstawach finansowych. Redaktorem naczelnym pisma został Stefan Sacha, działacz endecki z Krakowa, dyrektorem wydawnictwa był Stanisław Bok, a prezesem Rady Nadzorczej wydawnictwa Edward Pawłowski. Obok „Słowa", które odznaczało się tonem agresywnym i było zajadle antysemickie, a osiągało do 30 000 egz. nakładu, wydawano także przez pewien czas dziennik „Thorner Zeitung", w nakładzie ok. 6000 egz. oraz pół-urzędowy „Orędownik Powiatu Toruńskiego". Podstawą dochodów wydawnictwa były wpływy z ogłoszeń oraz prac drukarskich. 2 lipca 1922 r. ukazał się w Bydgoszczy, jako wydawnictwo TA „Drukarnia Narodowa", pierwszy numer nowego dziennika pn. „Gazeta Bydgoska". Pismo, którego redakcję naczelną objął początkowo Józef Petrycki, zastąpiony w krótkim czasie przez Aleksandra Błażej owskiego, zostało założone przy finansowym i redaktorskim poparciu środowiska poznańskiego. Pismo „uruchamiał" osobiście Bolesław Marchlewski, a niektórzy dziennikarze z „Kuriera" — jak np. Jan Marweg — systematycznie zasilali je materiałami. Pismo — popularne w treści i podobnie jak „Słowo" agresywne w tonie — wydawane było w nakładzie ok. 25 000 egz., mając za głównych przeciwników politycznych chadecki „Dziennik Bydgoski" i grudziądzkie wydawnictwa PSL „Piast" Witolda Kulerskiego. Pismo miało poważne oparcie w miejscowym rynku ogłoszeniowym; reklamy zajmowały w nim ok. 'A - Vs numeru.
38
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Także na ziemiach byłego zaboru pruskiego, w Inowrocławiu ukazywał się lokalny „Dziennik Kujawski" — w nakładzie ok. 8000 egz. — który wydawany był przez TA „Drukarnia Kujawska", powiązane poprzez osoby kilku udziałowców (m. in. Pawłowskiego) z wydawnictwem poznańskim ZLN. W Kościanie miejscowa „Gazeta Polska", wydawana w nakładzie ok. 4000 egz. uznawana była również za organ Związku. Tak więc w omawianym okresie w Wielkopolsce i na Pomorzu wydawanych było nie mniej niż 7 dzienników endeckich w łącznym nakładzie jednorazowym sięgającym 120 - 130 tys. egz.
Równie ożywiona, choć oparta na małych wydawnictwach, była działalność wydawnicza ZLN w województwach centralnych. W kilkutysięcznych nakładach ukazywały się dzienniki — rozpowszechniane na terenie jednego lub kilku powiatów — w Częstochowie, Płocku, Siedlcach, Kutnie, Kaliszu, Kielcach. Największym z nich był „Głos Lubelski" — dawniej własność Ligi Narodowej — sięgający kilkunastu tysięcy egz. nakładu i rozpowszechniany na znacznej części woj. lubelskiego.
W Krakowie po efemerycznym „Dzienniku Polskim Ilustrowanym", który ukazywał się w 1919 r., ZLN w 1922 r. nabył inne wydawnictwo codzienne „Goniec Krakowski", uprzednio własność PSL „Piast". W wydawnictwo zaangażował się osobiście — także i finansowo — Władysław Kucharski, minister byłej dzielnicy pruskiej oraz późniejszy minister w centrowo-prawicowym rządzie Witosa. Redakcję prowadził początkowo Antoni Krzywy, później Władysław Swirski, a od 1925 r. przybyły z Bydgoszczy Aleksander Błażejowski. Pismo ukazywało się w bardzo skromnym nakładzie ok. 3000 egz. i mimo — dorywczej wprawdzie — współpracy wybitnych działaczy i publicystów endeckich, m. in. Stanisława Strzetelskiego, Józefa Hłaski, Mieczysława Skrudlika czy Józefa Birkenmajera nie wyszło poza krąg lokalnych zwolenników ZLN. Prawdopodobnie silna konkurencja innych dzienników krakowskich — „Czasu", a przede wszystkim „Ilustrowanego Kuriera Codziennego" — pogrążyła „Gońca" w nie dających się rozwikłać kłopotach finansowych. Od jesieni 1925 r. druk przeniesiono do Katowic, do tamtejszej drukarni endeckiego „Gońca Śląskiego", aż wreszcie w początku 1926 r. wydawnictwo w ogóle zwinięto.
Nie lepiej powiodła się inicjatywa wydawania pisma na Śląsku. Zawiązane w 1920 r. — jeszcze w okresie plebiscytowym — TA „Goniec Śląski" w Katowicach, w których czołową rolę odgrywali Karol Koźlik i Edward Rybarz (późniejszy poseł na Sejm Śląski), zaczęto wydawać dziennik pn. „Goniec Śląski", oparty na niewielkiej własnej drukarni. Zespół redakcyjny, kierowany przez Rybarza, rekrutował się z miejscowych dziennikarzy. Przez pewien czas pracował w nim także znany
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
39
później publicysta i dziennikarz Klaudiusz Hrabyk. Pismo nie cieszyło się większą poczytnością, a trudności finansowe z tym związane pomnożyło pojawienie się „Polonii" Wojciecha Korfantego, pisma wydawanego z rozmachem i solidnie finansowanego. Nie pomogły ani subwencje jednego z dyrektorów „Lewiatana" Tadeusza Jentysa, ani połączenie się z „Gońcem Krakowskim". W czerwcu 1926 r. właściciele odstąpili swe udziały konsorcjum, na którego czele stał ks. Paweł Brandys, działacz Chrześcijańskiej Demokracji.
W Zagłębiu Dąbrowskim w 1919 r. udało się endecji uzyskać wpływy w popularnej tu „Iskrze" Monsiorskiego, która znalazła się w rozpaczliwej sytuacji finansowej, a nakład jej z ok. 25 000 w roku 1913 obniżył się do zaledwie 4000. Latem 1919 r. dziennik zaczął zamieszczać artykuły m. in. Mariana Seydy i Jana Zamorskiego, a w 1925 r. został przyłączony do czysto już endeckiego „Kuriera Zachodniego".
We Lwowie organem ZLN było wspomniane „Słowo Polskie", dziennik w latach poprzedzających wojnę uważany za jeden z najlepiej redagowanych w Galicji, dysponujący 2 wydaniami dziennie i zasilany przez wybitnych publicystów narodowo-demokratycznych. Wznowiony 21 grudnia 1918 r. — jeszcze w czasie trwania polsko-ukraińskich walk
0 Lwów — przez dłuższy czas nie mógł poradzić sobie z trudnościami redakcyjno-technicznymi i właściwie aż do końca swego istnienia nie powrócił do znaczenia, jakie niegdyś posiadał. Jeszcze w 1919 r. zdarzały się dni, gdy pismo miało tylko 2 stronipe. Dopiero od jesieni tegoż roku, m. in. dzięki stałym subwencjom wpłacanym przez bogatego ziemianina, a zarazem wybitnego działacza narodowo-demokratycznego, Aleksandra Skarbka, redakcja — kierowana wówczas przez Zygmunta Raczkowskiego — uchwyciła rytm. Przywrócono wydanie wieczorne
1 łączna objętość wynosiła już 12 stron, a nakład ustabilizował się na wysokości ok. 10 000 egz. Finansując pismo Skarbek otrzymał od dotychczasowych właścicieli wszystkie udziały i niedługo przed swoją śmiercią ofiarował je — wraz z budynkiem i drukarnią — lwowskiemu ZLN. Stała konieczność subwencjonowania deficytowego pisma zmusiła wydawców po śmierci Skarbka (1 czerwca 1922) do przyjęcia pomocy od wspomnianego już Kucharskiego, który nabył ok. 51% udziałów. Reszta należała do Stanisława Głębińskiego, Zdzisława Próchnickiego i Leonarda Stahla, którzy występowali w imieniu stronnictwa. Pismo stopniowo rozwijało się — choć nakład rósł bardzo powoli — i zaczynało gromadzić spory zespół redakcyjny. Redaktorem naczelnym po Zygmuncie Raczkowskim był krótko Wacław Mejbaum, a potem Stanisław Grabski, którego zastępował ceniony dziennikarz Roman Kordys. W piśmie pracowali m. in. Wacław Mejbaum (jeden z animatorów tzw. Zespołu Stu, grupy działaczy ZLN, którzy po zamachu majowym stanęli
40
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
w opozycji wobec partii), Stefan Mękarski, Tadeusz Bertoni, Tadeusz Opioła. Nadsyłali artykuły i komentarze najwybitniejsi działacze Związku — Roman Dmowski, Zygmunt Wasilewski, Roman Rybarski i dziennikarze partyjni z innych ośrodków — Jerzy Drobnik, Jan E. Skiwski. Obok obfitej części politycznej pismo prowadziło też stały dział gospodarczy (i osobno naftowy), sportowy, a od 1925 r. wydawało niedzielny „Dodatek Ilustrowany", który odbijano na rotograwiurowej maszynie „Drukarni Narodowej" w Krakowie. Opierając się na „Słowie", działacze endeccy ze Lwowa wydawali też tygodnik „Ojczyzna", który w kilku tysiącach egz. przeznaczony był dla ludności wiejskiej. Redakcja „Słowa" dążyła do nadania pismu charakteru popularnego — sporo miejsca przeznaczano na informacje sensacyjne i lokalne, powieści w odcinkach — ale utrzymywała też dosyć wysoki poziom w części artykułowej. Obok „Gazety Warszawskiej" i „Kuriera Poznańskiego" było „Słowo Polskie" bez wątpienia najpoważniejszym organem partyjnym ZLN. Opierając się na tym dzienniku ukazywał się przez krótki czas (w latach 1921 - 1922) „Kurier Powszechny", jako pismo bardziej popularne i „bezpartyjne".
Na terenach północno-wschodnich najważniejszym organem ZLN stał się „Dziennik Wileński", wykupiony w styczniu 1920 r. z rąk księży Józefa Songina i Aleksandra Rutkowskiego. Z dawnego zespołu redakcyjnego pozostali w piśmie m. in. Józef Obst i Ignacy Grabowski, a na czele nowego zespołu stanęli Aleksander Zwierzyński (jeden z czołowych działaczy tajnej Ligi Narodowej) i Aleksander Hryniewski. Zamknięcie pisma w okresie, gdy Wilno znajdowało się w rękach litewskich, rue podważyło jego bytu i w listopadzie 1920 r. wydawnictwo zostało na nowo podjęte. Podobnie jak inne pisma polskie na Wileńszczyźnie, także i „Dziennik" otrzymywał przez pewien czas subwencje od Delegata Rządu, co pozwoliło utrzymać pismo mimo nakładu nie przewyższającego 1500-2000 egz. W 1922 r. „Dziennik" wchłonął „Gazetę Wileńską", która została z rąk Towarzystwa Straży Kresowej wykupiona przez Stanisława Brzostowskiego, jednego z reprezentantów spółki wydawniczej „Dziennik". W każdym razie w ciągu tego roku pismo endeckie okrzepło po trudnych dla prasy wileńskiej latach 1920 - 1921 i choć nakład nie uległ poważniejszej zmianie, nie podzieliło ono losu tutejszych efemeryd. Wobec zaangażowania Aleksandra Zwie-rzyńskiego na ogólnopolskim forum politycznym redakcję de facto prowadził najpierw Piotr Kownacki, a później Józef Obst. „Dziennik" wydawany był na 6 kolumnach, współpracowali z nim także endeccy publicyści z innych rejonów kraju. Posiadał też dobre oparcie w lokalnym rynku ogłoszeniowym. Jako mutację przeznaczoną dla wsi wydawano przy „Dzienniku" tygodnik „Głos Wileński".
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
41
W orbicie wpływów ZLN znalazły się też 3 tygodniki dla czytelników wiejskich, wszystkie związane z początkowym okresem aktywności politycznej polskiego chłopstwa. Były to „Gazeta Świąteczna" i „Zorza" wydawane w Warszawie oraz „Wieniec i Pszczółka" w Krakowie. Zwłaszcza ten ostatni utracił wiele ze swego dawnego znaczenia i wegetował przy nakładzie nie sięgającym 5000 egz., pozbawiony poważniejszej roli politycznej. Pisma warszawskie, kierowane przez Zamorskiego, posiadały znacznie szerszy zasięg, co dotyczyło szczególnie „Gazety Świątecznej" ukazującej się w nakładzie ok. 20 000 egz. („Zorza" nieznacznie przekraczała 10 000 egz.), a opierały się na dość poważnych wpływach, jakie posiadał Związek wśród chłopów województw centralnych. Być może ich lepsza sytuacja wiązała się także z istnieniem w Warszawie silnego ośrodka prasowego ZLN i stałą tu obecnością czołowych polityków partyjnych.
Dosyć istotną rolę na terenie Sejmu, aczkolwiek tylko przez kilka lat, odegrało Stronnictwo Chrześcijańsk o-N a r o d o w e, powstałe latem 1921 r. w wyniku secesji grupy posłów ZLN (początkowo występowało pod nazwą Narodowo-Chrześcijańskie Stronnictwo Ludowe), której przewodzili Edward Dubanowicz i arcybiskup Józef Teodo-rowicz. Z ugrupowaniem tym związany był warszawski dziennik „Rzeczpospolita" którego redaktorem naczelnym był Stanisław Stroński, jeden z najbardziej znanych publicystów okresu międzywojennego, parlamentarzysta i świetny znawca literatury francuskiej. Dziennik „Rzeczpospolita" założony został w czerwcu 1920 r.: 60% akcji należało do Ignacego Paderewskiego, reszta zaś do „dubanowszczyków", obie strony wykupiły z rąk rodziny Straszewiczów budynek i urządzenia „Drukarni Polskiej". Pismo zamierzone zostało na wielką skalę — wedle projektu Strońskiego drukować miano 100 000 egz., co zapewniałoby dziennikowi samowystarczalność; przy nakładzie 120 000 pismo przynosiłoby już pewien dochód. W "rzeczywistości nakład nie osiągnął nigdy nawet pierwszej liczby i „Rzeczpospolita" od początku swego istnienia przynosiła deficyt — pokrywany w całości przez Paderewskiego. Jednak dziennik bardzo szybko znalazł się wśród najlepiej redagowanych i najbardziej liczących się pism polskich.
Stroński skupił wokół pisma liczne grono czołowych publicystów, dziennikarzy i pisarzy prawicowych, które zapewniło tekstom „Rzeczpospolitej" wysoki poziom. Sekretarzem redakcji został Stanisław Strze-telski, stały felieton pisał Adolf Nowaczyński (Z dnia), dział wojskowy podlegał gen. Józefowi Dowborowi-Muśnickiemu, teatralny i literacki Kornelowi Makuszyńskiemu, codzienny rysunek satyryczny był autorstwa Kazimierza Sichulskiego, dział muzyczny prowadził Stanisław Nie-wiadomski, dział gospodarczy — Edward Rosę. Stale współpracowali
42
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
z pismem m. in. Stefan Surzycki, Edward Taylor, Ignacy Chrzanowski, Władysław Witwicki, Adam Grzymała-Siedlecki, Bohdan Winiarski, Irena Panenkowa. Korespondencje z Paryża nadsyłał Henryk Korab-Ku-charski, stały współpracownik paryskiego „Le Matin". Pismo ukazywało się w 2 wydaniach warszawskich — porannym i wieczornym, każde na 8 stronach, posiadało też własne wydanie prowincjonalne w Poznaniu, Krakowie, Lwowie i Wilnie, gdzie rozprowadzane było w godzinach południowych.
Stroński znany był z pióra równie dobrego co i ostrego — toteż ton pisma był zdecydowany i agresywny, a w krytyce przeciwników redaktor nie unikał drastycznych sformułowań. To on właśnie artykuł wstępny po wyborze Narutowicza na prezydenta zatytułował Ich Prezydent i pisał, że „wybór ten jest zdumiewająco bezmyślny". Konkurować w tym zakresie z redaktorem naczelnym mógł także Nowaczyński, uważany za jednego z najbardziej zjadliwych i niebezpiecznych felietonistów w Polsce. Nader często „Rzeczpospolita" popadała w konflikty z administracją państwową; w połowie lipca 1920 r. została na tydzień zawieszona przez Komisariat Rządu i ukazywała się codziennie pod inną nazwą (mając zawsze słowo Rzecz lub Res w tytule).
Grupa Dubanowicza nie miała jednak szerszego zaplecza społecznego, szczególnie na terenie samej Warszawy, zaś ostry ton i zdecydowane stanowisko polityczne zajmowane przez pismo nie mogły mu przysporzyć czytelników mniej wyrobionych politycznie, którzy kierowali się raczej ku pismom neutralnym i nastawionym centrowe Toteż nakład dziennika spadał systematycznie i latem 1924 r. obniżył się do 20 000 egz. Pismo przynosiło — mimo prób „usanowania" gospodarki i reżimu oszczędnościowego — już tak poważne straty, że Paderewski uznał za niezbędne pozbycie się go. Najprawdopodobniej powodem tej decyzji było także wycofanie się byłego premiera z życia politycznego. O przejęcie pisma od pewnego czasu starali się już wtedy działacze z grupy Dubanowicza i bliscy im ziemianie. Pertraktacje z kilkoma reflektanta-mi toczone były w dyskrecji i po burzliwym przebiegu zakończyły się sprzedażą za 90 000 dolarów udziału Paderewskiego w samym piśmie i SA „Drukarnia Polska", w której drukowana była „Rzeczpospolita".
Nabywcą okazał się Wojciech Korfanty, czołowy działacz Chrześcijańskiej Demokracji, który pieniądze na zakup dziennika uzyskał od górnośląskiego Związku Przemysłu Górniczo-Hutniczego, jednej z najpotężniejszych korporacji w polskim przemyśle. Ponieważ Korfanty był przeciwnikiem politycznym Strońskiego, a i większości zespołu redakcyjnego poglądy nowego właściciela pisma nie odpowiadały, nastąpiła poważna wymiana ekipy wydającej „Rzeczpospolitą". Sprawa ta nie obeszła się bez skandalu, gdyż po raz pierwszy po 1918 r. nastąpiła
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
43
sprzedaż tak poważnego organu politycznego, a transakcja odbyła się bez wiedzy redakcji i oczywiście czytelników. W latach późniejszych podobne wypadki miały się jeszcze kilkakrotnie powtórzyć, zawsze zresztą budząc żywe oburzenie w środowisku dziennikarskim.
Stroński tymczasem nie zamierzał się poddać. Opierając się na pomocy finansowej swych politycznych przyjaciół z kręgów konserwatywnych powołał do życia nowy dziennik — „Warszawiankę", który jednak nie osiągnął już poziomu redakcyjnego dawnej „Rzeczpospolitej". Pozbawiony był tej możliwości m. in. z racji utraty bezpośrednich związków zarówno z uzupełniającym uprzednio deficyty Paderewskim, jak i „Drukarnią Polską", za którą stały poważne grupy przemysłowe. Mimo dysponowania licznym zespołem redakcyjnym, w którym znalazły się niemal wszystkie czołowe pióra „Rzeczpospolitej" (m. in. Adolf Nowaczyński, Marian Grzegorczyk, Irena Panenkowa, Mieczysław Tre-ter, Włodzimierz Perzyński, Kornel Makuszyński, Stefan Dunin), pismo nie było w stanie zająć tej pozycji, do której aspirował jego założyciel i na którą liczyli ci, którzy mu pomagali zorganizować dziennik. Trudności te były tym ostrzejsze, że proendecka orientacja Strońskiego nie była przyjmowana przychylnie przez konserwatystów warszawskich, a bez ich pomocy pismo nie mogło się ukazywać. Nie na długo uratowało egzystencję „Warszawianki" — z której kolejno wycofywali się bardziej znani współpracownicy — poparcie ze strony „Dnia Polskiego". 1 sierpnia 1928 r. dziennik został zamknięty.
Konserwatyści byli tą grupą polityczną, której znaczenie w życiu kraju uległo — w porównaniu z okresem zaborów — bardzo poważnym przekształceniom. We wszystkich 3 zaborach tylko ich ugrupowania polityczne miały przed 1914 r. wpływ w dyspozycyjnych ośrodkach władzy państwowej i wszędzie też grupy rządzące najchętniej zwracały się do nich — lub przyjmowały ich akcesy. Powszechne wybory, republikanizm, atmosfera radykalna i demokratyczna lat 1918 -1919 nie pozwoliła im już — w odnowionym państwie — na zajęcie podobnie eksponowanej pozycji, a w każdym bądź razie nie w tak spektakularnej formie. Nie mogąc na forum parlamentarnym osiągnąć poważniejszego znaczenia, konserwatyści — a dzieliły ich, co trzeba podkreślić, także poważne różnice wewnętrzne — działali raczej jako grupa nacisku na władze państwowe niż partia polityczna typu parlamentarnego, choć do Sejmu Ustawodawczego weszła grupa posłów konserwatywnych z Galicji (razem z małopolskimi demokratami złączona w Klubie Pracy Konstytucyjnej). Toteż i działalność prasowa konserwatystów kształtowała się inaczej niż w partiach szukających masowego poparcia społecznego i liczących na jego realizację drogą wyborów do Sejmu. Jeśli znaczenie prasy mierzyć nie tylko liczbą rozpowszechnia-
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
nych egzemplarzy, lecz także znaczeniem środowisk, do których ona dociera oraz autorytetem samych pism, trzeba by jednak dziennikom konserwatywnym wyznaczyć miejsce wyższe, niż to, które wynikałoby z ich liczby i nakładów.
Najpoważniejszym — a także najstarszym — organem konserwatystów był krakowski „Czas", stanowiący własność spółki, zarejestrowanej od 1923 r. pn. „Krakowska Spółka Wydawnicza SA", z kapitałem akcyjnym wynoszącym 100 000 zł (w przeliczeniu na złote z 1924 r.). Członkami-założycielami byli: hr. Zdzisław Tarnowski, hr. Władysław Bobrowski, Tadeusz Sinko, Władysław L. Jaworski, Stanisław Estreicher, Adam Muszyński i Spółka Rolniczo-Przemysłowa w Krakowie. Spółka posiadała też własną drukarnię. Na czele redakcji po śmierci Rudolfa Starzewskiego (1920 r.), wieloletniego kierownika „Czasu" i jednego z czołowych dziennikarzy polskich, stanął Antoni Beauprć, przed wojną dziennikarz „Głosu Narodu". Najważniejszą obok niego — a może i przed nim — rolę odgrywał w piśmie Stanisław Estreicher, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeden z najwybitniejszych publicystów konserwatywnych, autor codziennych artykułów wstępnych, redaktor naczelny „Czasu" w latach pierwszej wojny światowej. Stale pisali w „Czasie": Tadeusz Sinko prowadzący dział teatralny, kierownik działu muzycznego Władysław Anczyc, Franciszek Potocki, Jan Dąbrowski. Wielkie płachty dziennika — formatu 44X60 — zadrukowane drobną czcionką, w przeważającej mierze zapełnione były artykułami i informacjami politycznymi oraz gospodarczymi. Brak było charakterystycznych w pismach popularnych, wyróżniających się tytułów i wszystkie, lub niemal wszystkie, informacje umieszczano w bardzo obszernej rubryce pn. Kronika, kfóra niewielką czcionką dzielona była na krakowską, krajową i ze świata. Kronika ta była wszakże bardzo obfita, poważne miejsce, jakie przyznawano informacjom lokalnym, zdaje się wskazywać, że podstawowa grupa czytelników znajdowała się w samym Krakowie (i małopolskich dworkach). Obok działu artykułowego i informacyjnego stosunkowo rozbudowany był dział recenzji książkowych (Zapiski naukowe i literackie). „Czas" — cytowany w przeglądach prasy wszystkich ważniejszych pism politycznych — był dziennikiem o niewielkim stosunkowo nakładzie, który nie przekraczał 10 000 egz., częściej oscylując wokół 6-8 tys. Mimo tak niskiego nakładu bogata klientela ogłoszeniowa i dobrze prosperujący dział nekrologów, a także chyba oparcie się na własnej drukarni, spowodowały, że pismo przynosiło dochód, niewielki wprawdzie, ale pozwalający na samowystarczalność. Status społeczny czytelników „Czasu" pozwalał na utrzymywanie nieco wyższej ceny niż w przypadku innych dzienników.
Pismem, które reprezentowało konserwatystów wielkopolskich zbli-
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
45
żonych do endecji (przez pewien czas tworzących Stronnictwo Chrześ-cijańsko-Narodowe) był „Dziennik Poznański" — własność spółki p. „Drukarnia Dziennika Poznańskiego TA", do której należeli m. in. prof. Stanisław Kasznica, senator Z listy ZLN, później członek klubu parlamentarnego Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego, bracia Tadeusz i Mieczysław Szułdrzyńscy, Józef Żychliński — prezes Ziemstwa Kredytowego, hr. Roger Raczyński. Redaktorem naczelnym pisma był początkowo Tadeusz Smarzyński, później Edward Paczkowski, który w 1925 r. ustąpił miejsca Adamowi Brzegowi. W redakcji pracowali m. in. Stanisław Nowakowski i Jerzy Gutsche. „Dziennik" początkowo prezentował się bardzo skromnie: 4 kolumny dużego formatu, zagęszczone informacje i artykuły, oczywiście bez ilustracji. Dużo wszakże miejsca — bo całą kolumnę, a co pewien czas 2 dodatkowe — poświęcał na ogłoszenia drobne, reklamy i nekrologi; miał więc (mimo niewysokiego nakładu, który sięgał najwyżej 12 - 15 tys. egz.) solidną podstawę finansową. Wydawnictwo przynosiło niewielkie dochody, a oparcie w zasobnych kręgach społecznych, sporym kapitale zakładowym (wedle kursu z 1924 r. wynosił on 120 000 zł w dwutysięcznych udziałach) i wybitne zdolności organizatorskie późniejszego redaktora naczelnego Józefa Wi-niewicza pozwoliły mu z czasem stać się jednym z najlepiej redagowanych i prosperujących dzienników w Polsce. Z „Dziennikiem" związane było drugie pismo konserwatywne „Gazeta Powszechna", redagowana przez Franciszka Babsta.
Bardziej znany niż „Dziennik Poznański" (i często wymieniany jeszcze dziś) był dziennik „Słowo", wydawany przez konserwatystów wileńskich. Sławę swą zawdzięczało „Słowo" niepospolitemu talentowi publicystycznemu i temperamentowi politycznemu swego pierwszego i jedynego zarazem redaktora naczelnego — Stanisława Mackiewicza, który pisywał pod pseudonimem „Cat". Pismo powstało w sierpniu 1922 r. na miejsce wykupionej przez założycieli „Gazety Krajowej". Jego właścicielem była grupa działaczy konserwatywnych, do której należeli m. in. hr. Marian Broel-Plater, Tadeusz Dembowski, który podpisywał pismo jako wydawca, Albrecht Radziwiłł, Marian Zdziechowski, Stanisław Wańkowicz (senior) oraz hr. Jan Tyszkiewicz, który (jak się wydaje) miał największy udział w wydawnictwie. Przez pierwsze lata pismo, wydawane w niewielkim nakładzie 2-3 tys. egz., przyniosło poważne straty, które pokrywali ze swej kieszeni założyciele. Wedle informacji władz administracyjnych miesięczny deficyt wynosił ok. 1,5 min marek polskich, a w pierwszym miesiącu istnienia był nawet czterokrotnie większy (ok. 6,1 min mkp przy wydatkach ok. 13,3 min mkp). Zespół' redakcyjny składał się początkowo z 8 osób i korektora, a obok Mackiewicza pisali w „Słowie" m. in. znany publicysta i polityk Władysław
46
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Gizbert-Studnicki, doświadczony dziennikarz Czesław Jankowski, Marian Zdziechowski — jeden z najbardziej oryginalnych umysłów polskich, Stefan Wierzyński — zajmujący się działem recenzji literackich i teatralnych, Helena Romer. Przy skromnej objętości 4 kolumn „Słowo" było dość urozmaicone pod względem informacyjnym, drukowano na jego łamach nowele w odcinkach i prowadzono m. in. rubrykę sportową. Numery niedzielne w połowie przeznaczone były na reklamy i ogłoszenia, które zajmowały całą pierwszą i czwartą stronę. Stopniowo pismo dochodziło do samodzielności finansowej, lecz zanim wykorzystano dochody na rozbudowę dziennika, przezornie została nabyta drukarnia, która stała się pierwszym etapem rozwoju pisma.
Warszawskich konserwatystów reprezentował od jesieni 1918 r. „Dziennik Powszechny", w którym udziałowcami byli m. in. August Popławski, Henryk Potocki i Michał Karski, a redagowali pismo — mające zasięg bardzo skromny, bo nie przekraczający paru tysięcy odbiorców — m. in. Michał Roman i Stanisław Lam. Latem 1920 r. „Dziennik" przestał się ukazywać, napotkawszy wielkie trudności finansowe, pomnożone o wewnętrzne zatargi między połączonymi w jednym ugrupowaniu (Stronnictwo Prawicy Narodowej) politykami krakowskimi i warszawskimi. Dopiero jesienią 1923 r. podjęto inicjatywę założenia nowego pisma, dla którego szukano wsparcia tym razem także wśród ziemian wielkopolskich, związanych ze Stronnictwem Chrześcijańsko--Narodowym. 1 stycznia 1924 r. ukazał się pierwszy numer „Dnia Polskiego", który na okres 10 lat miał stać się jedynym pismem konserwatywnym w stolicy kraju. Dziennik był wydawnictwem deficytowym, niskonakładowym, o niewielkim rezonansie społecznym, tym bardziej że konkurowały z nim konserwatywne wydawnictwa z Krakowa i Poznania szczycące się wieloletnią tradycją i znaczną liczbą wytrwałych czytelników. Jesienią 1925 r. zespół właścicieli pisma nabył Drukarnię Mazowiecką, która miała zmniejszyć straty ponoszone przez dziennik i przynieść dochody z własnej działalności poligraficznej. Mimo tych zmian sytuacja pisma nie uległa wyraźniejszej poprawie i w połowie 1926 r. niedobory przekraczały 45 000 zł. Redaktorem naczelnym został Alfons Dziaczkowski, a z dziennikiem współpracowali m. in. Kazimierz M. Morawski, Stefan Kleczkowski, Wiktor Brumer i Adam Piasecki, który pisywał artykuły wstępne. W każdym numerze — ośmiokolum-nowym — poczesne miejsce zajmował dział gospodarczy, a dość regularne korespondencje napływały z Paryża, Rzymu, Londynu i Wiednia. Jedną z form finansowej pomocy udzielanej pismu były duże ogłoszenia, grupowane w jednym numerze raz na parę tygodni.
Partie prawicowe miały silne oparcie w prasie „bezpartyjnej" nie związanej z żadną ukonstytuowaną grupą polityczną. Naj-
Liata 1918 - 1926: prasa prawicowa
47
bardziej znany z tych pism był „Kurier Warszawski", zbliżony do narodowej demokracji; Konrad Olchowicz junior (wieloletni redaktor naczelny i współwłaściciel „Kuriera") pisał o sobie, że „należał do liczniejszej niepomiernie od gremium zorganizowanych członków, rzeszy jego [Stronnictwa Narodowego] sympatyków luzem chodzących". Tak też było w przypadku wielu dziennikarzy zajmujących stanowiska kierownicze w piśmie, ale byli i tacy, których powiązania z ruchem narodowym można uznać za dosyć ścisłe. Właścicielami pisma byli: Hortensja Loewentalowa (po jej śmierci w 1923 r. udziały odziedziczyli Ferdynand Hoesick, Feliks Mrozowski, Bolesław Gubrynowicz i Zbigniew Miński z żoną) oraz bracia Zygmunt i Konrad Olchowicze i ich dość liczna rodzina. Po śmierci Loewentalowej, która sprawami redakcyjnymi nie zajmowała się nigdy, acz patronowała pismu i wizytowała wydawnictwo, zarówno sprawy redakcyjne jak i wydawnicze spoczywały w rękach powiązanego rodzinnie grona współwłaścicieli. Redaktorem naczelnym (od 1906 r.) był Konrad Olchowicz senior, a po jego śmierci w 1924 r. stanowisko to objął dotychczasowy zastępca Konrad Olchowicz junior, piastując je wspólnie z Ferdynandem Hoesickiem, znawcą literatury polskiej, autorem licznych książek z zakresu historii i historii literatury, wsławionym przez Boya jako „Esik" ze Słówek. Sekretarzem redakcji był Alfred Grot-Bęczkowski (pisujący pod pseud. Tadeusz Kończyć), dział polityczny pisma prowadził członek Ligi Narodowej i wyśmienity publicysta Bolesław Koskowski. Po powrocie z Rosji dział teatralny objął Władysław Rabski, poseł na Sejm i jeden z czołowych publicystów ZLN (zmarł w 1925 r.), który pisał także wiele komentarzy politycznych, sprawozdawcą parlamentarnym był Feliks Przysiecki, Wincentemu Trzebińskiemu podlegał dział gospodarczy. Michała Romana, Brunona Korotyńskiego, Ignacego Mrozowskiego, Władysława Zy-glarskiego, Zofię Zaleską i kilkunastoosobowy zespół redakcyjny uzupełniało liczne grono stałych współpracowników, do których należeli m. in. Adam Grzymała-Siedlecki, który po śmierci Władysława Rabskiego objął dział teatralny, Zdzisław Dębicki, wówczas redaktor naczelny „Tygodnika Ilustrowanego", znakomity felietonista Zdzisław Kleszczyński (pseud. Sęk). Zamieszczano utwory literackie m. in. Stefana Kiedrzyńskiego, Piotra Choynowskiego, Włodzimierza Perzyńskie-go — popularnych wówczas, ale tradycyjnych pisarzy. Płacący nie wygórowane, lecz w porównaniu z innymi dziennikami godziwe honoraria, w dodatku czyniąc to systematycznie, nie narzekali wydawcy „Kuriera" na brak chętnych do druku. Młodzi literaci i dziennikarze z trudem jednak pokonywali konserwatywne gusty ludzi decydujących o losach dziennika.
Pismo odbijane we własnej drukarni, zatrudniającej ok. 70 pracow-
48
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
ników, prezentowało się okazale. Wydanie poranne składało się z 6 kolumn, wieczorne (czy raczej popołudniowe, bo ekspedycję zaczynano o godz. 14) — z 16; w niedziele jedno wydanie wychodziło zrazu w objętości 18 kolumn, potem 24, aż wreszcie 32. Józef Wasowski („Widz") — jeden z czołowych publicystów przeciwnego „Kurierowi" obozu politycznego — pisząc w 1922 r. o ataku „Kuriera" na futurystów, w takich słowach dosadnie określił charakter pisma Olchowicza: „Gdzie można zabrnąć przez tępe przerażenie, dowodzi artykuł, zamieszczony w warszawskim organie śmierci, ryk lwa między nekrologami, krzyk szaleńca, który rzucił petardę na tym cichym zadrukowanym cmentarzu". Opinia ta Odnosiła się nie tyle do artykułów i komentarzy politycznych, które w wykonaniu Koskowskiego czy Rabskiego były niejednokrotnie ostre w tonie i precyzyjne w myśli, ile do faktu, iż „Kurier" był najpoważniejszym organem ogłoszeniowym w prasie warszawskiej, a szczególną rolę w tym dziale pisma odgrywały — od lat zresztą — nekrologi. Wydanie poranne „Kuriera" składało się z bardzo bogatego działu informacji i kilku artykułów, natomiast w wydaniu wieczornym 5-7 stron zajmował właśnie dział ogłoszeniowy, który w wydaniu niedzielnym rósł do stron 28, przy czym w obu wypadkach 2 pierwsze kolumny (za przykładem angielskich dzienników z XIX w.) były bez reszty przeznaczone na ogłoszenia, reklamy i nekrologi czytane chyba równie często (a może i dokładniej) jak wypowiedzi polityczne sławnych dziennikarzy. W dziale tym kryła się — znana zresztą wszystkim — tajemnica dochodów pisma. Nie tylko jednak tam: „Kurier" cieszył się znacznym powodzeniem, przede wszystkim (jak można sądzić) wśród mieszczaństwa warszawskiego, sfer urzędników państwowych (przed zamachem majowym) i kręgów inteligencji o przekonaniach prawicowych lub centrowych. Nakład pisma przekraczał prawdopodobnie 50 000 egz. (niektóre źródła podają nawet 100 000), a czytelników zjednywał mu obfity dział informacji miejskich i krajowych oraz systematycznie rozbudowywany dział korespondencji zagranicznych; m. in. z Paryża telefonował Stefan Aubac (Auerbach) związany z jednym z najważniejszych pism prawicy francuskiej, dziennikiem „Le Temps", Kazimierz Smogorzew-ski z Berlina, Zygmunt Chrzanowski z Rzymu. Z czasem wprowadzono też „Niedzielny Dodatek Ilustrowany", czterostronicową wkładkę drukowaną w technice rotograwiurowej.
Politycznie postępował „Kurier Warszawski" za ZLN, znajdując się dość blisko hierarchii kościelnej, a szczególnie arcybiskupa warszawskiego kardynała Aleksandra Kakowskiego. W wielkich kampaniach politycznych odróżniał się „Kurier" od pism ZLN większym umiarkowaniem, choć wziął zdecydowany udział w „grach propagandowych" i po obiorze Narutowicza na prezydenta, i w przededniu zamachu majowego.
Lata 1918 - 1926: prasa prawicowa
49>
Na przykład 11 maja 1926 r. w wieczornym wydaniu „Kuriera" dementowano informacje o rzekomym ostrzelaniu przez „zagadkowe bandy" willi Piłsudskiego w Sulejówku, o czym donosił „Przegląd Wieczorny". W grudniu 1922 r. Rabski swój artykuł o Narutowiczu tytułował wymownym Jezus, Maria! i pisał o „szatanie", którego widział paktującego z „chłopem" (tj. PSL-Piast, którego głosy zadecydowały o wyborze),, zaś Koskowski wprost mówił, że prezydent jest „elektem mniejszości polskiej i powszechności żydowskiej", mimo iż wśród mniejszości narodowych, które poparły tę kandydaturę, posłowie żydowscy nie stanowili nawet połowy.
Inne dzienniki popierające partie prawicowe — jak wskazuje cytowane zestawienie MSW z 1924 r. — były wprawdzie liczne, jednak żaden z nich, nawet w przybliżeniu, nie mógł równać się ani zasięgiem oddziaływania, ani autorytetem z „Kurierem Warszawskim". W ogromnej większości były to wydawnictwa lokalne, rozpowszechniane na terenie jednego, najwyżej kilku powiatów, o nakładach z reguły nie przekraczających 3-5 tys. egz. Zdecydowana większość spośród nich ukazywała się na Pomorzu i w Wielkopolsce, znacznie mniej w województwach centralnych i w Małopolsce. Nieomal wszystkie były wydawnictwami ulokowanymi w miastach powiatowych, a do nielicznych wyjątków w tym względzie należał m. in. łódzki „Rozwój". Trudno dziś — wobec stanu badań nad historią prasy omawianego okresu — przedstawić znaczenie, jakie pisma te miały dla kształtowania opinii publicznej w kierunku zgodnym z linią polityczną prawicy. Jeżeli bez., obawy popełnienia nazbyt wielkiego błędu można wskazać na ich ogólnie niski poziom dziennikarski, brak samodzielnych sił publicystycznych, chętne posługiwanie się cudzymi opiniami i zapożyczeniami, to trzeba jednocześnie podkreślić fakt poważnego rozwoju ilościowego tego typu gazet. W sumie bowiem tworzyły spory zespół, pozbawiony wprawdzie jednolitego stanowiska politycznego, ale popierający generalnie wszystkie poczynania partii prawicowych — a przede wszystkim ZLN — i z racji swych ścisłych związków z problemami lokalnymi mogły stanowić poważną siłę polityczną.
Największymi wydawcami tego typu był „Pielgrzym" ukazujący się w Pelplinie na Pomorzu, pismo ściśle związane z miejscową hierarchią ^kościelną (diecezją) i kolportowane w poważnym (jak na ówczesne stosunki) nakładzie ok. 12 - 15 tys. egz., oraz „Kurier Zachodni" wydawany w Sosnowcu od połowy 1925 r. (zastępujący zamknięty 3 lata wcześniej „Kurier Zagłębia"), którego redaktorem był dziennikarz endecki ze Lwowa Tadeusz Opioła, a w redakcji pracowali m. in. Stefan Arnold; i Stanisław Grzędzielski. Na Górnym Śląsku dożywał swych dni — oscylujący między endecją a centrum — przemożny tu niegdyś kon-
* — Prasa nni«v«
I
50
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
cern Adama Napieralskiego z „Katolikiem" na czele. Obok elementów politycznych (utrata autorytetu przez Napieralskiego, który mocno zaangażował się w polityce aktywistycznej) odegrało tu zapewne pewną rolą w rozdzielenie Śląska, a w związku z tym rozbicie tradycyjnej klienteli pism koncernu, który znajdując oparcie finansowe w Komisariacie Plebiscytowym pewne cechy ekspansji wykazywał jeszcze w 1920 r.: przejął „Gazetę Ludową", wedle niektórych opinii największy ówcześnie dziennik na Śląsku, a po likwidacji Komisariatu uzyskał 3 inne pisma informacyjne. Aż do 1925 r. pisma Napieralskiego wydawane były na terenie Niemiec, ale znaczną ich część kolportowano w Polsce; organizacyjnie była to sytuacja niewygodna. Jeśli dodać do tego konkurencje dynamicznej i młodej „Polonii" Korfantego oraz ogólnie trudną sytuację prasy śląskiej bezpośrednio po podziale, stanie się jaśniejsze, dlaczego Napieralski pism się pozbył. Bytomską drukarnię zakupił MSZ (z udziałem BGK) i przekazał Związkowi Polaków w Niemczech w maju 1925 r., zaś nowo utworzony ośrodek katowicki wydawał jeszcze przez 2 i pół roku kilka pism o łącznym nakładzie nie przekraczającym 15 - 16 tys. egz. Dawny koncern skupiający po kilkanaście tytułów i wydający dobrze ponad 50 000 egz. jednorazowo zniknął wreszcie, a rok później zmarł jego twórca i właściciel.
PRASA CENTROWA
Partie i ugrupowania centrowe aż do wyborów powszechnych w 1922 r. stanowiły na terenie Sejmu największy zespół polityczny, dysponujący w niektórych okresach — jak obliczał Adam Próchnik w swym Pierwszym piątnastoleciu Polski Niepodległej — blisko 60%> mandatów. Później wszakże nastąpiło poważne załamanie: wybory do Sejmu wykazały, że część tych ugrupowań nie miała poważniejszego poparcia w społeczeństwie. Wyprzedzając prezentację działalności prasowej partii centrowych, można powiedzieć, że uważny obserwator ówczesnej sytuacji politycznej mógłby taki obrót sprawy przewidzieć, stwierdziwszy znikome oddziaływanie wydawnictw kilku partii tej części parlamentu. Wszakże i po wyborach 1922 r. centrum pozostało największą grupą stronnictw sejmowych, lecz składało się już tylko z 3 partii — Chrześcijańskiej Demokracji, Narodowej Partii Robotniczej i PSL „Piast". Od nich też zaczniemy omówienie.
1 Największą partią polityczną centrum było Polskie Stronnic-ytwo Ludowe „Piast", które powstało w Galicji i na tychże terenach cieszyło się największym poparciem. Jego działalność prasowa miała jednak odmienny charakter niż większości stronnictw istniejących
Lata 1918 - 1926: prasa centrum
51
w Polsce. „Piast" był partią chłopską i jego zwolennicy — ogólnie rzecz biorąc rekrutowali się tylko spośród mieszkańców wsi, toteż prasa piastowska (uwagi te odnoszą się także do prasy innych partii chłopskich) najbardziej podlegała tym czynnikom hamującym rozwój pracy, które wymienione były w części wstępnej niniejszego opracowania: analfabetyzmowi, niskiej stopie życiowej, ograniczonym możliwościom finansowym, wkraczaniu dopiero w etap nowoczesnej, prospektywnej kultury ogólnonarodowej. Podstawowym typem pisma — poza ziemiami zachodnimi, gdzie (jak wskazywaliśmy) sytuacja była odmienna — był tygodnik a nie dziennik, ze wszystkimi konsekwencjami, jakie taki typ~pismLT za "sobą pociągał. A więc z przewagą materiałów artykułowych nad informacjami, specyficzną formą bezpośredniego kontaktu z czytelnikami (obszerne działy listów do redakcji, które pełniły także rolę korespondencji z terenu), brakiem profesjonalnej kadry dziennikarskiej itd.
W ciągu lat 1918 - 1922 PSL „Piast" stał się partią, która zasięgiem swym objęła całą Rzeczpospolitą. Stopniowo przyłączały się do niej lokalne ugrupowania ludowe z Wielkopolski, Pomorza, ziemi wileńskiej, najpierw zaś — bo jeszcze w latach 1918 - 1919 — „Piast" wkroczył na tereny byłego Królestwa Polskiego, wchłaniając zbliżone politycznie grupy z innych partii zarówno chłopskich (PSL „Wyzwolenie", Polskie Zjednoczenie Ludowe), jak i wieloklasowych (ZLN).
Centralnym pismem Stronnictwa był w całym omawianym okresie tygodnik krakowski „Piast", od którego partia wzięła część swej nazwy. Pismo redagowane było przez Józefa Rączkowskiego; po kilku la-, tach prosperity wojennej, od 1920 r. szybko zmniejszał się jego nakład z 40-50 tys. egz. w 1919 r. do 20-25 tys. w latach 1920-1922 i 10-12 tys. w latach następnych. Kolportowane było zasadniczo tylko na ziemiach macierzystych PSL „Piast": w Małopolsce zachodniej i centralnej, częściowo w południowych powiatach woj. kieleckiego. Mimo poważnych wysiłków wydawców z trudem przekraczało dawną rozbiorową granicę. „Piast" był własnością spółki (później spółdzielni) wydawniczej, do której należeli czołowi działacze Stronnictwa z Krakowskiego i Rzeszowskiego. Nie posiadało, poza skromnym kapitałem zakładowym i sporadycznymi subwencjami partyjnymi, żadnego poważniejszego zaplecza finansowego. Pozbawione też było własnej drukarni. Podstawowy zespół autorski stanowili działacze partyjni związani z wydawnictwem, a znajdowało się wśród nich kilka piór publicystycznych wysokiej klasy — Jakub Bójko czy Wincenty Witos pisali w sposób odmienny niż dziennikarze zwracający się do publiczności miejskiej 1 jak mało kto potrafili dostosować ton i formę swych wypowiedzi do sposobu myślenia i zainteresowań chłopa.
Na terenie województw centralnych czołowym organem PRL „Piast"
I
52
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
był wydawany w Warszawie tygodnik „Wola Ludu" (założony w 1921 r.)
0 nakładzie sięgającym 8-10 tys. egz. Pismo to stanowiło własność grupy działaczy „królewiackich", przez nich było redagowane i oni zasilali je swymi artykułami. Do pierwszego zespołu redakcyjnego wchodzili m. in. Jan Dąbski i późniejszy prezydent RP Stanisław Wojcie-¦chowski. Po włączeniu do „Woli Ludu" 2 lokalnych pisemek z Lublina
1 Kielc, tygodnik poprawił swą sytuację, ale wciąż musiał korzystać z subwencji zarówno grupy założycielskiej, jak i władz naczelnych partii.
Zanim powstała „Wola Ludu", najpoważniejszym pismem PSL „Piast" na tym terenie była „Gazety Ludowa", także tygodnik, wydawana w Warszawie przez Jana Dąbskiego, wytrawnego publicystę i wieloletniego prezesa Syndykatu Dziennikarzy. Nie przewyższała jednak „Gazeta" zasięgiem oddziaływania „Woli Ludu", a w dodatku nader ¦często nie była zgodna z linią naczelnych władz partii. Konflikty, w jakie Dąbski popadł z Zarządem Głównym, zakończyły się w 1923 r. — po podpisaniu umowy o współpracę z ZLN i powstaniu rządu tzw. Chje-no-Piasta pod kierownictwem Witosa — jego wystąpieniem ze Stronnictwa i przejściem (wraz z pismem i liczną grupą zwolenników) do •znajdującego się na parlamentarnej lewicy^ PSL „Wyzwolenie".
W Wielkopolsce jedynym pismem piastowskim był tygodnik „Włościanin", który zgodnie ze specyficznymi potrzebami czytelniczymi tego rejonu przekształcony został najpierw w pismo wydawane 3 razy w tygodniu, a później (w 1925 r.) w dziennik. To jedyne — aż do 1945 r. — pismo codzienne przeznaczone bezpośrednio dla ludności wiejskiej, redagowane było przez Mieczysława Michałkiewicza, jego żonę Julię oraz Józefa Jurka. Z finansową pomocą władz naczelnych partii nabyto drukarnię, z której dochody pokrywały deficyt przynoszony przez pismo.
Na Pomorzu czołowym pismem PSL „Piast" była „Gazeta Grudziądzka", własność Wiktora Kulerskiego, założyciela „Gazety" i znanego działacza politycznego sprzed 1914 r. Pismo Kulerskiego — ukazujące się 3 razy w tygodniu — po katastrofalnym załamaniu w latach wojny, kiedy to nakład spadł ze 120 000 do niespełna 3000 egz., z tru-•dem odbudowywało swój autorytet. Właściciel „Gazety", po licznych wahaniach, ostateczny swój akces do PSL „Piast" zadeklarował na przełomie 1921 i 1922 r. Stanowisko redaktora naczelnego objął Romuald Wasilewski, skierowany na Pomorze przez władze Stronnictwa do prowadzenia działalności organizacyjnej. Po przejściowych niepowodzeniach w okresie zawarcia paktu koalicyjnego z prawicą (w 1923 r.), „Gazeta Grudziądzka" w ciągu następnych 2 lat podniosła nakład do 70 - 80 tys. egz. i wychodząc w 3 oddzielnych wydaniach dla Pomorza, Wielkopolski i ziem centralnych, stała się nie tylko największym, ale
Lata 1918-1926: prasa centrum
53
i geograficznie najbardziej rozpowszechnionym pismem ludowym. W wielu sprawach — a przede wszystkim w stosunku do endencji — zajmowała stanowisko niezgodne z oficjalną linią partyjną.
W działalności prasowej PSL „Piast" ewenementem w porównaniu z innymi partiami chłopskimi było posiadanie w zasięgu swych wpływów miejskich dzienników politycznych. Ich rola w życiu partii była specyficzna, gdyż nie były one przeznaczone dla masy członków i zwolenników Stronnictwa, lecz miały jego założenia rozpowszechniać wśród ludności miejskiej, a przede wszystkim zaznaczyć jego obecność wśród wielkich organów prasowych. Inaczej jednak wyglądała sytuacja „Kuriera Lwowskiego", dziennika ściśle związanego z początkami ruchu ludowego w zaborze austriackim, którego współwłaściciel i pierwszy wydawca Bolesław Wysłouch — mimo różnic dzielących go od Witosa i działaczy krakowskich — wciąż pozostawał w PSL „Piast". Z „Kurierem", który rozpowszechniany był w nakładzie nie przekraczającym 10 000 egz., współpracowali niektórzy działacze piastowscy z Małopolski wschodniej oraz Dąbski i krąg jego adherentów politycznych. Toteż w 1923 r. „Kurier Lwowski", podobnie jak „Gazeta Ludowa", znalazł się poza PSL „Piast". Przez pewien czas (w latach 1922 - 1923) związany był z piastowcami poznański „Goniec Wielkopolski" Bernarda Milskie-go. I to pismo jednak ściślejsze kontakty nawiązało z grupą Dąbskiego, a nie z Witosem i odeszło z PSL „Piast". Na krótko także (od jesieni 1920 do jesieni 1921 r.) udało się opanować piastowcom „Gońca Krakowskiego", którego redakcję w tym czasie objął Józef Rączkowski.
Poważniej zamierzoną inicjatywą było wydanie na początku 1924 r. „Echa Warszawskiego", które było — wedle słów Macieja Rataja — „nieoficjalnym organem stronnictwa". Dziennik ten założono opierając się na współpracy politycznej z Wojciechem Korfantym, współudzia-łowcem SA „Drukarnia Polska" w Warszawie, oraz na związkach politycznych i finansowych niektórych działaczy PSL „Piast" z kołami przemysłowymi, które de facto sprawowały kontrolę nad „Drukarnią Polską". Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast", jako partia często reprezentowana w rządzie i odgrywająca dużą rolę na terenie parlamentu, znajdowało poparcie ze strony tych czynników, które często były za kulisami politycznych rozgrywek: finansjery i wielkiego przemysłu. We władzach „Drukarni Polskiej" PSL „Piast" był reprezentowany przez Mariana Szydłowskiego, wybitnego działacza gospodarczego i członka Stronnictwa. „Echo Warszawskie" osiągało nakład z pewnością nie przekraczający kilkunastu tysięcy egz., a redagowane było do lutego 1926 r. przez Władysława Włocha, którego zastąpił Tadeusz Garczyński. Podobnie jak inne pisma wydawane w „Drukarni Polskiej" (np. „Rzeczpospolita"), borykało się i „Echo" z trudnościami finansowymi, gdyż przyno-
54
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
siło poważny deficyt. Nie na długo też przetrwało upadek ostatniego rządu Witosa i zostało zlikwidowane w grudniu 1926 r.
Odrębne znaczenie miał „Ilustrowany Kurier Codzienny", który wyrósł wówczas na największy dziennik polski. Mimo związków jego właściciela — Mariana Dąbrowskiego — ze stronnictwem Witosa, zachował IKC pełną autonomię i z tego też względu zostanie przedstawiony oddzielnie, między pismami „bezpartyjnymi". W Wilnie, w okresie kampanii wyborczej do Sejmu Ziemi Wileńskiej (8 styczeń 1922 r.), stronnictwo przejęło tutejszy dziennik „Słowo Wileńskie", redagowane przez Justyna Cywińskiego. Niskonakładowe pismo mimo współpracy kilku znanych publicytów — m. in. Witolda Staniewicza i krakowianina Józefa Rączkowskiego — nie utrzymało się i wnet po wyborach zostało zlikwidowane.
„Piast" wydawał też liczne lokalne pisemka o niewielkich nakładach, pozostające w większości wypadków w bezpośredniej zależności od miejscowych notabli partyjnych — przede wszystkim zaś posłów na Sejm. Szczytowy okres rozwoju ilościowego prasy piastowskiej przypadł na lata 1921 - 1922, gdy wydawano w ciągu roku ok. 20 pism. Od 1923 r. rozpoczął się jednak systematyczny spadek i w 1926 ukazywało się już tylko 10 pism PSL „Piast".
Chrześcijańska Demokracja — pełna nazwa partii brzmiała początkowo Narodowo-Chrześcijańskie Stronnictwo Pracy — ukształtowała się w ciągu lata 1919 r. i przez cały czas istnienia silnie grawitowała w stronę endecji. W końcu lipca z klubu sejmowego ZLN wystąpiła grupa kilkunastu posłów i połączyła się z podobnie liczną grupą secesjonistów z Narodowo-Robotniczego Koła Sejmowego, tworząc wspólny klub poselski. We wrześniu odbył się w Krakowie pierwszy zjazd, na którym ukonstytuowała się partia. Przywódcami jej byli m. in. ks. Stanisław Adamski, Ludwik Gdyk, Wojciech Korfanty, Józef Chaciński. Terenami największych wpływów polityków, którzy utworzyli chadecję, były ziemie zaboru pruskiego oraz Kraków, gdzie posiadano poparcie ze strony kurii metropolitalnej. Na tych też terenach znajdowały się ośrodki prasowe ChD, która posiadała w zasięgu swych wpływów ok. 10 - 15 pism, będąc jednak partią niemal cały czas wewnętrznie silnie zróżnicowaną, podzieloną na zwalczające się frakcje.
W Poznaniu i części Pomorza, prasa związana z ChD wspierała się na wymienionym już, przy okazji omawiania poznańskiej prasy ZLN, Banku Związku Spółek Zarobkowych, którego kuratorem był ks. Adamski, wieloletni prezes ChD. Bank ten na jesieni 1920 r. nabył większość akcji TA „Drukarnia Robotników Chrześcijańskich", które powstało przez „nader korzystny" — jak określa sprawozdanie Banku — wykup firmy „Posner Neueste Nachrichten". Spółka o kapitale akcyjnym
Lata 1918 - 1926: prasa centrum
55
130 000 zł wydawała dziennik „Postęp", który ukazywał się w nakładzie ok. 10 - 12 tys. egz. i był — obok lokalnego pisemka ukazującego się w Kępnie 3 razy w tygodniu — jedynym pismem chadeckim w Wielkopolsce. Redaktorem „Postępu" był Stefan Machalewski. Pismo miało kilka stałych dodatków tygodniowych, m. in. oficjalny organ Chrześcijańskiego Narodowego Stronnictwa Pracy — „Siłę" oraz przeznaczoną dla wsi „Niwę Wielkopolską". W tym samym okresie Bank nabył niemieckie wydawnictwo grudziądzkie „Der Gesellige", jedno z najbardziej nowoczesnych na Pomorzu, którego drukarnia miała możliwość odbijania 200 000 egz. dziennie. Opierając się na tym nabytku, utworzono TA „Drukarnia Pomorska", którego dyrektorem został Adam Poszwiński a prezesem Rady Nadzorczej ks. Stanisław Adamski. Spółka rozpoczęła wydawanie dzienników — „Głosu Pomorskiego" i stanowiącej jego częściową mutację „Gazety Pomorskiej", oraz w języku niemieckim „Weichsel Post". „Głos" ukazywał się w nakładzie 12 - 15 tys. egz., a pierwszoplanowym jego celem politycznym było, jak się wydaje, konkurowanie ż wydawnictwem Wiktora Kulerskiego. W redakcji pracowali m. in. Leon Sobociński, Ludwik Łydko i Kazimierz Dąbrowski (brat Mariana, wydawcy IKC). Pisma przynosiły poważny deficyt, który pogłębiała nieudolna gospodarka całością wydawnictwa. W końcu 1925 r. straty wynosiły ok. 224 000 zł przy kapitale zakładowym wysokości ok. 340 000 zł. Pokrycie ich oznaczało zmniejszenie kapitału zakładowego o ponad połowę. Po zamachu majowym 1926 r. dotychczasowy właściciel pozbył się przedsiębiorstwa, sprzedając je grudziądzkiej Izbie Rzemieślniczej.
W Krakowie eksponentem poglądów mieszczących się w ramach ChD stał się dziennik „Głos Narodu", własność spółki wydawniczej, w której większość akcji należała do wybitnych przedstawicieli arystokracji i ziemiaństwa, a właściwym dysponentem całości był kardynał Adam Sapiecha. „Głos Narodu" miał własną drukarnię i tak, jak np. tygodnik „Piast", przeżywał swoje apogeum w okresie wojny. Redaktorem naczelnym do sierpnia 1919 r. był Roman Woyczyński, a zanim w 1921 r. kierownictwo objął jeden z najlepszych dziennikarzy i organizatorów Jan Matyasik, pismo krótko prowadzili Bronisław Kakl i Józef Nekanda Trepka. Trudna sytuacja powojenna spowodowała, że dziennik przedstawiał się skromnie, choć jeszcze do maja 1919 r. ukazywał się w 2 wydaniach dziennie. Jednak 2 razy w tygodniu każde wydanie miało tylko 2 strony, a w innych dniach w takiej samej objętości ukazywało się wydanie wieczorne. Informacje zamknięte były w dużych, graficznie nie wyróżnionych blokach. Dział reklam i ogłoszeń nie przekraczał 1 kolumny. Pismo borykało się z poważnymi trudnościami technicznymi — przede wszystkim zaś z zaopatrzeniem w papier, który w tym czasie
5C
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata 1918 - 1926: prasa centrum
57
importowany był z Austrii i Czech. Stało się to przyczyną likwidacji wydania wieczornego — od tej chwili pismo było drukowane tylko ńa 4 kolumnach, kolportowano je tylko na terenie zachodniej Małopolski, a nakład nie przekraczał 6000 egz. Na początku 1923 r., po rezygnacji z piastowania mandatu senatorskiego, Sapieha i jego ziemiańscy przyjaciele odprzedali swoje udziały działaczom związanym z ChD, wśród których najpoważniejszy wkład wniósł przemysłowiec Stanisław Burtan oraz Wojciech Korfanty. Około 20% akcji pozostało w rękach księży z diecezji krakowskiej (w tym połowę posiadał ks. Karol Nikiel, kanclerz kurii). Sprawność organizacyjna Matyasika a także oparcie się na sporej grupie cieszących się autorytetem pisarzy i publicystów (m. in. prof. Stanisław Kutrzeba, Karol H. Rostworowski, ks. prof. Stanisław Szyndel-ski) oraz odmłodzenie redakcji (m. in. ks. Jan Piwowarpzyk, Jalu Kurek, Stanisław Sopicki) pozwoliły „Głosowi Narodu" znaleźć się wśród tych dzienników, które obronną ręką wyszły z powojennego kryzysu prasy codziennej. Stopniowo zwiększano objętość, wprowadzono do pisma nowe działy. Dziennik stał się bojowym organem politycznym (m. in. kampania przeciwko Zeromskiemu, polemika z „Czasem") i choć zasięg jego nie uległ poważniejszym zmianom, liczył się dość poważnie na krajowym forum prasy partyjnej.
„Dziennik Bydgoski" (założony i redagowany przez Jana Teskę) był najpoważniejszym pismem ChD na Pomorzu, a później przejął pod swą kuratelę także poznańskie wydawnictwa partii. W 1920 r. prywatna firma Teski zostaje przekształcona w spółkę akcyjną pn. „Drukarnia Bydgoska SA", której udziałowcami byli — obok rodziny Tesków i pomorskich działaczy ChD — także niektórzy poznańscy chadecy, a m. in. ks. Adamski. „Dziennik", mający solidne oparcie w przynoszącej pewien dochód drukarni, wydawany był w nakładzie ok. 15 000 egz. i mimo silnej konkurencji ze strony endeckiej „Gazety Bydgoskiej", należał do największych wydawnictw pomorskich. W pierwszej połowie 1926 r. spółka przejęła też na własność „Gazetę Gdańską". Zbliżony do ChD — i przez większość źródeł uznawany za organ tej partii — był „Kurier Łódzki", redagowany przez świetnego dziennikarza Czesława Gumkow-skiego i wydawany w nakładzie od ok. 6000 egz. (w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości) do ok. 20 000 (w końcu omawianego okresu). „Kurier" był własnością Jana Stypułkowskiego a — wedle niektórych informacji — poważne wpływy miał w wydawnictwie Bank Ziemi Lubelskiej. Wśród innych wydawnictw lokalnych ChD należy wymienić lwowską „Gazetę Codzienną" o nakładzie wynoszącym kilka tysięcy egz., „Gazetę Rybnicką" Michała Kwiatkowskiego, „Słowo Kujawskie" z Włocławka i „Kurier Stanisławowski". W dyspozycji ChD pozostawało też kilka tygodników wydawanych na Śląsku, w Warszawie, Łomży i Lwowie.
Mniej więcej jednocześnie ze współudziałem w nabyciu akcji „Głosu Narodu" Korfanty zawiązał spółkę wydawniczą, w której posiadał większość udziałów (75%). Podjęcie decyzji o wydawaniu własnego pisma na Śląsku wiązało się, być może, z rozdźwiękiem między Korfantym a. NPR, z którego pism korzystał uprzednio; w wyborach do Sejmu Śląskiego (odbytych 24 września 1922 r.) ChD zgłosiła wspólną listę z endecją, przeciwko której ostro występowała NPR. Przygotowania do uruchomienia pisma trwały jednak długo, przeszkodą zapewne był udział Korfantego w rządzie koalicyjnym Chjeno-Piasta (maj - grudzień 1923 r.). Dopiero 27 września 1924 r. ukazał się w Katowicach pierwszy numer nowego pisma pn. „Polonia", które stać się miało jednym z czołowych organów politycznych II Rzeczypospolitej. Popularność Korfantego na Śląsku zdawała się gwarantować, że pismo spotka się z przychylnym oddźwiękiem i znajdzie poparcie. Główny wydawca dziennika posiadał bezpośrednie i ścisłe związki z wielkim przemysłem śląskim: był członkiem rad nadzorczych wielu przedsiębiorstw i banków, a m. in. „Skarbofermu", Banku Przemysłowców, Banąue de Silesie, Von Giesche Erben, „Górnospirytu". Gazeta jego mogła więc także liczyć 'na poparcie kół przemysłowych.
Od początku ukazywania się „Polonia" była wydawana z dużym rozmachem — dysponowała dobrze postawioną drukarnią, licznym i dobrze zorganizowanym zespołem redakcyjnym. Redaktorem naczelnym został Władysław Zabawski, dawny redaktor „Dziennika Cieszyńskiego" i działacz ruchu narodowego; sekretarzem redakcji Jan Smotrycki. W gronie redakcyjnym znaleźli się m. in.Bolesław Surówka, Leon Charap, Władysław Kubisz, Stanisław Nogaj, Jan Zięba, Leon Fali (referent prasowy Związku Przemysłowców Górniczo-Hutniczych). Pisywał też artykuły sam Korfanty, świetny polemista i zręczny komentator. Czterech korespondentów zagranicznych — z Paryża, Wiednia, Londynu i Gdańska — uzupełniało bogaty dział informacji międzynarodowych. Z działem literackim pisma współpracowali m. in. Kornel Makuszyński, Witold Ze-chenter, Emil Zegadłowicz, Gustaw Morcinek.
Z wyjątkiem poniedziałku, „Polonia" wydawana była na 12 kolumnach, w żywym układzie graficznym, wybijając na pierwszej kolumnie informacje polityczne z kraju i zagranicy. Artykuły i komentarze zaczynały się dopiero od drugiej kolumny, a szczególna uwaga redakcji kierowała się na problemy ekonomiczne. Dział gospodarczy, stanowiący osobną pozycję, zajmował 1,5 - 2 strony. Bogaty rynek ogłoszeniowy dostarczał znacznych dochodów, a dział ogłoszeniowy w piśmie był bardzo rozbudowany, zajmując 4-5 kolumn. Spora ilość wiadomości lokalnych, zawsze mile witanych przez czytelników, i obfite porcje sensacji wskazują, że Korfanty chciał swoje pismo kierować do szerokich kręgów spo-
I
58
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
łeczeństwa polskiego na Śląsku. „Polonia" posiadała lokalne przedstawicielstwa dostarczające materiałów z Zagłębia i ze Śląska Cieszyńskiego. Cenę dziennika ustalono na 10 groszy, co ówcześnie stawiało „Polonię" w rzędzie najtańszych pism codziennych w Polsce. Mimo to nakład pisma nie przekraczał 20-22 tys. egz., a duży wysiłek finansowy wkładany w prace redakcyjne powodował, że „Polonia" była wydawnictwem deficytowym lub przynosiła tylko nieznaczne dochody. Toteż już w grudniu 1925 r. Korfanty zdecydował się na podjęcie ścisłej współpracy na polu wydawniczym z korporacją Związku Przemysłu Górniczo-Hutni-czego, która uprzednio już wspierała go finansowo przy zakupie warszawskiej „Rzeczypospolitej". Związek ten, którego kontakty z przemysłem niemieckim stały się po zamachu majowym powodem postawienia Korfantego w stan oskarżenia przed parlamentarnym Sądem Marszałkowskim, przyznał „Polonii" miesięczne subwencje w wysokości 20 000 zł. Bank Śląski udzielił Korfantemu licznych pożyczek, które pokrywały straty przynoszone przez dziennik. Zarówno to wsparcie bezpośrednie, jak i pomoc pośrednia w postaci licznych ogłoszeń, pozwalały „Polonii" na szybki rozwój — powiększenie objętości, wprowadzenie nowych działów i dodatków specjalistycznych — choć wydawnictwo jako całość wciąż przynosiło poważne straty.
Omawiając dzieje „Rzeczypospolitej", wspomniano, że w 1924 r. Korfanty zakupił od Paderewskiego kontrolny pakiet akcji tego dziennika" i udziały w SA „Drukarnia Polska". „Rzeczpospolita" jednak, którą wraz ze Strońskim opuścili niemal wszyscy najwybitniejsi współpracownicy, straciła swe dawne znaczenie polityczne; nie mogła też odbudować ^popularności. Stała się organem marginesowym, tym bardziej że ChD nie posiadała na terenie Warszawy zbyt poważnych wpływów. Dzięki swym udziałom w „Drukarni Polskiej" Korfanty miał pośredni wpływ na inny dziennik wydawany ówcześnie w tej drukarni — piastowskie „Echo Warszawskie". „Drukarnia Polska" była jednak przede wszystkim przedsiębiorstwem poligraficznym — notabene, mimo zainwestowania poważnych kapitałów, częściej przynosiło ono straty niż zyski — a dopiero na drugim miejscu stawiała własną działalność wydawniczą. Oba te przedsięwzięcia — Korfantowska „Rzeczpospolita" i „Drukarnia Polska" — wspomagane były finansowo przez śląskich przemysłowców, a przede wszystkim przez Banąue de Silesie, w którego Radzie Nadzorczej zasiadał Korfanty. Wedle poufnego raportu sporządzonego na zlecenie Stanisława Kauzika, szefa gabinetu ministra skarbu, w październiku 1925 r. łączna suma zadłużenia wszystkich prasowo-poli-graficznych przedsięwzięć, w które zaangażowany był Korfanty, przekraczała 300 000 zł, a on sam był zadłużony na blisko 100 000 zł i ponad 22 000 dolarów.
Lata 1918 - 1926: prasa centrum
59
Narodowa Partia Robotnicza powstała w maju 1920 r. z połączenia Narodowego Związku Robotników (założony w 1905 r.), działającego na terenie byłego zaboru rosyjskiego, i Narodowego Stronnictwa Robotniczego (założone w 1918 r.), które działało na terenie Poznańskiego i na Pomorzu, gdzie w pierwszych wyborach okazało się najsilniejszą partią zdobywając ok. 41% głosów (wobec 18°/o głosów ZLN). Jeszcze w 1919 r. posłowie NZR (15 mandatów) i część posłów poznańskich NSR, którzy weszli do sejmu na koalicyjnej liście ZLN, utworzyli wspólny klub pn. Narodowo-Robotnicze Koło Sejmowe. Klub ten — choć szybko się rozpadł — był pierwszym krokiem na drodze do połączenia.
Działalność prasowa NPR przedstawiała się skromnie. W Zagłębiu od połowy 1919 r. do końca 1921 wydawano dziennik „Głos Pracy" (poprzednio „Gazeta Robotnicza") redagowany przez Stanisława Lenarto-wicza, Konstantego Ćwierka i Apoloniusza Basińskiego. Pismo wydawane w nakładzie ok. 3500 egz. nie przetrzymało kryzysowego dla prasy śląskiej i zagłębiowskiej okresu 1921 - 1922 i zostało zlikwidowane. Miejsce jego zajął dziennik „Polak", kupiony w sierpniu 1919 r. od Adama Napieralskiego, wydawany w Katowicach, znacznie popularniejszy, gdyż na Górnym Śląsku NPR i znajdujące się pod jej wpływem Zjednoczenie Zawodowe Polski cieszyły się dość dużym poparciem. Redaktorem naczelnym „Polaka" był w owym czasie Juliusz Grządziel, a w redakcji pracowali m. in. Stanisław Kosicki i Florian Miedziński. Pismo, posiadające długą już tradycję i znane ze swych walk o polskość Śląska, rozchodziło się początkowo w nakładzie sięgającym 20 000 egz. Borykało się jednak z trudnościami finansowymi i w końcu omawianego okresu znalazło się w sytuacji krytycznej, a nakład spadł do 5000 egz. W Poznaniu organem NPR był dziennik „Prawda", redagowany do maja 1919 r. przez Apoloniusza Basińskiego, a od 1920 r. przez Andrzeja Wachowia-ka. Pismo ukazywało się w nakładzie 6-8 tys. egz. Na Pomorzu do NPR należał toruński dziennik „Głos Robotnika", dysponujący ok. 5000 egz. nakładu. Niewielki także zasięg miała „Praca" łódzka — dziennik założony w styczniu 1920 r. i redagowany przez Stanisława Lenartowi-cza — oraz warszawskie pismo „Sprawa Robotnicza" ukazujące się nieregularnie, raz lub 2 razy w tygodniu. Dopiero w 1925 r. NPR uzyskała wpływ (Vs akcji) w warszawskim „Głosie Codziennym", który stał się nieoficjalnym organem partii i wydawany był w nakładzie sięgającym w pojedynczych numerach 35 000 egz. I on jednak znalazł się w sytuacji krytycznej już w 1927 r., a konieczność pokrycia przypadającej na NPR części deficytu poważnie nadszarpnęła fundusze partyjne. Od 1920 r. za to miała partia decydujący udział w znanej drukarni stołecznej „Ars", a aż po lata 1926 - 1927 oparciem finansowym dla jej działalności był
warszawski „Bank Zjednoczonych Kooperatyw SA", w którym 5 posłów NPR posiadało ok. 45% akcji.
Inne stronnictwa centrowe z pierwszych lat istnienia II Rzeczypospolitej nie prowadziły bardziej ożywionej działalności prasowej. Narodowe Zjednoczenie Ludowe, jedno z silniejszych ugrupowań w Sejmie Ustawodawczym, dysponowało najpierw tygodnikiem „Polska", a później także tygodnikiem „Zjednoczenie" ukazującym się w Warszawie, oraz miało wpływ na kilkanaście dzienników prowincjonalnych (m. in. „Ziemia Lubelska"). Klub Pracy Konstytucyjnej (wspólny związek części konserwatystów małopolskich i byłych demokratów krakowskich — bardzo wpływowy w zakulisowych przetargach sejmowych) wydawał dziennik „Nowa Reforma", ongiś jeden z najpoważniejszych organów politycznych Galicji, który mimo prowadzenia redakcji przez wybitnego publicystę Konstantego Srokowskiego* nie mógł uzyskać szerszego poparcia w zmienionych warunkach politycznych ani podnieść się po kryzysowym dla prasy krakowskiej 1919 r. W 1924 r. „Nową Reformę" wykupił Marian Dąbrowski od Adama Do-boszyńskiego (seniora), który był jej faktycznym właścicielem. Polskie Stronnictwo Katolicko-Ludowe, działające w Ma-łopolsce zachodniej i znajdujące się pod wpływami tarnowskiej kurii diecezjalnej, wydawało niskonakładowy tygodnik „Lud Katolicki".
Liczna, ale rozproszona i w większości składająca się z pisemek lokalnych, była bezpartyjna prasa centrowa. Wspomniane już zestawienie MSW z 1924 r. zalicza do niej 76 tytułów, co przy łącznym nakładzie ok. 69,5 min egz. rocznie daje nakład przeciętny ok. 90(H)00 egz. Poważną trudność stanowi „upersonifikowanie" danych MSW, bowiem prasa ta unikała jednoznacznych deklaracji politycznych, co przy zmiennych koniunkturach partyjnych, częstych zmianach gabinetów wymagałoby, dla jej wyodrębnienia, przeprowadzenia specjalnych studiów, które nie zostały jeszcze podjęte.
Za pismo reprezentujące przez większość omawianego okresu tendencje centrowe może być uważany krakowski, „Ilustrowany Kurier Codzienny", pismo które po 1918 r. urosło do rangi największego wydawnictwa prasowego w Polsce i utrzymało się wśród czołowych dzienników aż do 1939 r. Rację miał może jeden z anonimowych publicystów paryskiego „Ogniska" pisząc jesienią 1937 r., iż podstawą sukcesów IKC — popularnie zwanego „Ikacem" — była osoba jego właściciela Mariana Dąbrowskiego, który „odznacza się niepospolitym wyczuciem tych nastrojów społecznych, które w danej chwili przeważają i są najpopularniejsze [...]. Ten dziennikarz, który zawsze pisał słabo, jest nieoceniony jako redaktor naczelny, dlatego właśnie, że umie czytelnikom w Polsce dostarczyć takich artykułów, jakie oni chcą czytać". Bernard
Lata 1918 - 1926- prasa centrum
61
Singer („Regnis"), wnikliwy znawca życia politycznego Polski międzywojennej, nazwał IKC „panną.dla wszystkich i do wszystkiego", a określając jego linię polityczną pisał, że „Ikac" jest „w miarę pobożny, z lekka demokratyczny i nieco konserwatywny". Jeśli jednak IKC był „panną dla wszystkich", to przede wszystkim dla tych, którzy mogli zapewnić dziennikowi wsparcie finansowe, a jego szefowi odpowiedni prestiż i pozycję polityczną. A że do 1926 r. partie centrowe i prawicy decydowały w Sejmie — za nimi opowiadał się też IKC.
Swoje manewry polityczne rozpoczął Dąbrowski po odzyskaniu niepodległości oparłszy się na piśmie, które było już w latach wojny największym dziennikiem w Galicji. Przymiotnik „ilustrowany" był początkowo bardziej wyrazem kokieterii niż odzwierciedleniem rzeczywistości — jednak już od połowy 1919 r. ilustracje zaczęły pojawiać się coraz częściej, co było wyjątkiem w ówczesnej prasie codziennej. „Ilustrowany Kurier Codzienny" miał nakład prawdopodobnie ok. 50 000 egz., a niektóre źródła podają liczby nawet nieco większe. Pismo było formalnie własnością spółki wydawniczej pn. „Kurier", lecz w rzeczywistości niemal wszystkie udziały znajdowały się w ręku Mariana Dąbrowskiego. Część udziałów posiadał Mieczysław Dobija, szwagier Dąbrowskiego i dyrektor administracyjny wydawnictwa. Własna drukarnia, niewielka początkowo, ułatwiała organizację pracy redakcyjnej, którą-prowadził 17-osobowy zespół pod kierownictwem Dąbrowskiego. W redakcji byli m. in. Stanisław Stwora, Ferdynand Hoesick (przed przeniesieniem się do „Kuriera Warszawskiego"), Ludwik Szczepański, Jan Ursyn Zamarajew, brat Mariana — Mieczysław Dąbrowski, felietonista Ludwik Stasiak. Z Warszawy korespondencje przesyłał Władysław Ba-zylewski, znany i ceniony dziennikarz, specjalizujący się w sprawach parlamentarnych, założyciel i przewodniczący Klubu Sprawozdawców Sejmowych. Korespondentem w Paryżu był Tadeusz Zuk-Skarszewski. Własne materiały otrzymywał też IKC z Berlina i Wiednia.
W czasie kampanii wyborczej 1919 r. usiłował Dąbrowski zdobyć pozycję polityczną, popierając lokalne Polskie Stronnictwo Republikańskie, formację mieszczańską; próbował też kandydować na koalicyjnej liście wyborczej w okręgu krakowskim razem z piastowcami i endekami. Wszystko to bez powodzenia. Jął się tedy innej metody i — jak pisze nieprzychylny mu Singer — „codziennie walił Marianek w Piasta jak w bęben, przezywał witosików «paskopiastami», umieszczał rewelacyjne mowy posła Stapińskiego przeciwko Witosowi. Mowy piastowców skracał niemiłosiernie. Zdzierał pasy z «zawady» posła Bardla. Po długiej walce zwyciężył — Bardel ustąpił. Na jego miejsce wszedł Marian Dąbrowski". Właściciel zręcznie wykorzystywał sytuacje polityczne, a że jego talent wspomagała doskonała gospodarka Dobii, pismo systematycz-
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
nie podnosiło nakład, równolegle zwiększała się jego objętość, przybywało dobrze opłacanych dziennikarzy i stałych współpracowników, dodawano nowe działy. Nie wahał się Dąbrowski (jak sugerują niektóre źródła) przed powtarzaniem metody, dzięki której uzyskał mandat poselski. W 1923 r. lub 1924 r. otrzymać miał jakoby poważniejsze kwoty od księcia Karola Stefana Habsburga za obronę jego interesów w Żywcu. Atakował ministra Władysława Kucharskiego, zaplątanego w aferę żyrardowską, gdy podległa ministrowi Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa odmówiła mu pożyczki. Zabiegał też — podobnie jak Korfanty — o subwencje Związku Przemysłowców Górniczo-Hutniczych. Przeciwnicy polityczni twierdzili, że subwencje takie — w wysokości 12 500 zł miesięcznie — przez pewien czas otrzymywał.
W każdym razie Ikac rósł jak na drożdżach. W początkach 1919 r. wydania z dni powszednich miały 4 lub 6 kolumn, niemal w całości poświęconych artykułom i informacjom politycznym. Niedzielne wydanie — ośmiostronicowe — także zawierało materiał niemal wyłącznie polityczny i społeczny. Już w ciągu pierwszych lat codzienne wydanie doszło do 10 stron, a niedzielne do 12. Reklamy i ogłoszenia stanowiły w tym 3 - 3,5 kolumny. W 1924 r. wprowadzono cotygodniowy dodatek „Kurier Literacko-Naukowy", stały dział „Kurier Sportowy" oraz założono osobne pismo — tygodnik ilustrowany „Światowid", drukowany w nakładzie 30 - 40 tys. egz. w rotograwiurowej drukarni w Wiedniu. Redaktorem „Światowida" został znany dziennikarz krakowski, prezes miejscowego Syndykatu Dziennikarzy Józef Flach. W roku następnym do IKC zaczęto w niedziele dołączać „Dodatek Ilustrowany", który — podobnie jak „Kurier Literacko-Naukowy" — miał osobną paginację. Nakład "niektórych numerów sięgał 100 000 egz. Domagał się nawet Dąbrowski od ministra komunikacji prawa samodzielnej sprzedaży swego dziennika na stacjach kolejowych, gdzie monopol miała warszawska spółka kolportażowa „Ruch", opanowana przez stołeczne tuzy wydawnicze. Z regionalnego, krakowsko-małopolskiego rynku, wyszedł IKC na teren niemal całej Polski, organizując własne oddziały w Katowicach, Warszawie, Bydgoszczy, Łodzi i Lwowie. W 1924 r. wykupił Dąbrowski krakowski dziennik „Nowa Reforma", którą po kilku latach zlikwidował włączając do IKC.
Wśród pism o znaczeniu lokalnym do prasy centrowej, tzn. popierającej gabinety o tej orientacji politycznej, należały także m. in. „Głos Leszczyński", założony w początkach 1920 r., o nakładzie sięgającym 5000 egz.; „Echo", dziennik łódzki, własność Jana Stypułkowskiego, założone w 1924 r.; upadająca po latach świetności „Gazeta Lwowska", wydzierżawiona w 1921 r. przez skarb państwa spółce, na czele której stał Karol Grodki; sosnowiecką „Iskra" Wiktora Monsiorskiego, który
Lata 1918 - 1926: prasa centrum
w 1923 r. odprzedał pismo grupie przemysłowców zagłębiowskich; częstochowski „Kurier Codzienny"; gnieźnieński „Lech".
Specyficzne znaczenie miał dziennik warszawski „Polska Zbrojna", wydawany od jesieni 1921 r. przez Remigiusza Kwiatkowskiego z Eugeniuszem Swierczewskim, Piotrem Grzegorczykiem, Tadeuszem Teslarem, Stanisławem Łamem w pierwotnym składzie redakcji. Później w piśmie pracowali także m. in. Stanisław Poraj-Koźmiński, mjr Stanisław Sosa-bowski, Władysław Dunin-Wąsowicz. Pismo to nosiło charakter półofi-cjalnego organu MS Wojsk, i choćby dlatego znajdowało się w zasięgu oddziaływania czynników rządowych. Nakład nie przekraczał 8-10 tys. egz., a obok dość bogatego działu informacyjnego — i naturalnie kroniki pn. Życie wojskowe — zawierał też dział urzędowy.
PRASA DEMOKRATYCZNA I LIBERALNA
Prasa demokratyczna i liberalna nie miała zasadniczo swych odpowiedników w partiach politycznych reprezentowanych w parlamencie — z wyjątkiem pojedynczych posłów niektórych stronnictw lewicy sejmowej i centrum. Klasy i warstwy społeczne zwykle takiej linii politycznej przychylne (inteligencja, zamożne mieszczaństwo, część wielkiego przemysłu) znajdowały oparcie w stronnictwach centrum (np. ChD) lub prawicy (Związek Ludowo-Narodowy, Stronnictwo Naro-dowo-Chrześcijańskie). Tradycja jednak liberalno-demokratyczna, znacząca w życiu politycznym Polski przełomu wieków, trwała, a głównymi jej reprezentantami stało się kilka pism codziennych. Choć nie były one związane ze stającymi do wyborów wielkimi partiami politycznymi, posiadały poważny autorytet, a o wpływy w nich zabiegali także politycy parlamentarni o uznanych walorach. Część pism tego typu miała bliższe powiązania z tzw. obozem belwederskim, otaczającym Józefa Piłsudskie-go. Cechą charakterystyczną w działaniu tego obozu było skupienie się na akcjach zakulisowych, infiltracja niektórych partii politycznych, wpływanie na życie polityczne poprzez działaczy rozproszonych w różnych stronnictwach i dziennikach oraz poprzez organizacje kombatanckie (Polska Organizacja Wolności i Związek Legionistów, założone w 1922 r.). Choć lata późniejsze, po zamachu majowym i dojściu do władzy, w odmiennym świetle stawiają jego werbalny demokratyzm i liberalizm, to jednak przed odniesieniem zwycięstwa, w trudnej walce o władzę, Piłsudski opierał się także na ludziach głoszących te właśnie zasady organizacji życia społecznego. Na pismach nurtu liberalno-de-mokratycznego opierała się też działalność tych grup radykalnej inteligencji, które usiłowały stworzyć własne organizacje partyjne. Choć prób takich było kilka — m. in. Stronnictwo Niezawisłości Narodowej,
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Zjednoczenie Stronnictw Demokratycznych, Związek Demokracji czy wreszcie Unia Narodowo-Państwowa, która zgłosiła listy do wyborów
1922 r. — żadna z nich nie przyniosła trwalszych rezultatów. Po wyborczej klęsce Unii, która nie zdobyła ani jednego mandatu, grupy inteligencji radykalnej zarzuciły dążenia do stworzenia odrębnej organizacji politycznej i zdecydowały się na współpracę z „obozem belwe-derskim".
Między najwybitniejszymi i największymi pismami o charakterze liberalnym znajdował się warszawski „Kurier Polski", własność SA „Prasa", założonej w 1919 r. W początku 1923 r. Wydział Prasowy MSW kwalifikował „Kurier" jako pismo „plutokracji żydowskiej, liberalnej inteligencji oraz nielicznej grupy konserwatywnej". Owa grupa konserwatywna — pozostałość po aktywistycznej postawie „Kuriera" z lat wojny — którą we władzach spółki reprezentowali książę Janusz Radziwiłł i książę Zdzisław Lubomirski, opuściła wydawnictwo latem
1923 r. Wedle niektórych źródeł jeszcze w 1920 r. poważny wpływ w „Kurierze" zyskała grupa liberalno-demokratyczna z Aleksandrem JLiednickim i Romanem Knollem. Być może oni właśnie reprezentowali wymienioną w opracowaniu MSW „liberalną inteligencję". Stosunki własnościowe spółki nie zostały dotąd szczegółowo wyjaśnione, jest jednak rzeczą pewną, że była ona spenetrowana przez wielki kapitał, czy — jak chcieli eksperci z MSW — „żydowską plutokrację" (w maju 1923 r. Maciej Rataj notował, że „Kurier Polski" został „zakupiony w 60% przez Banco Comerciale z Toeplitzem na czele"). W początkach 1926 r. piłsudczykowski „Głos Prawdy" stwierdzał, iż „część akcji jest w posiadaniu przemysłu wojennego", wymieniając firmę „Pocisk", spółki
.„Nitrat" i „Frankopol". Inne jeszcze źródła informują, że „Kurier" znajdował się w rękach przemysłowców uzależnionych od kapitału francuskiego, co pokrywałoby się w części z doniesieniami „Głosu Prawdy".
W redakcji pracowało wielu dziennikarzy mających mniej lub bardziej ścisłe powiązania z „belwederczykami" i reprezentujących niespójną grupę demokratycznej inteligencji. Do końca lutego 1920 r. redaktorem naczelnym był Stefan Krzywoszewski, a wśród wybitniejszych współpracowników wymienić można Juliusza Kadena-Bandrowskiego, "Władysława L. Everta, Cezarego Jellentę, Jerzego Jankowskiego, Feliksa •Gwiżdżą, Leona Chrzanowskiego, Kazimierza Pollacka i Mieczysława Domańskiego. Po Stefanie Krzywoszewskim przez kilka miesięcy prowadził pismo Witold Giełżyński, by przekazać kierownictwo redakcji dawnemu współpracownikowi „Czasu" Ignacemu Rosnerowi, który piastował je do stycznia 1926 r. Obok Rosnera czołowym publicystą politycznym pisma był Stefan Grostern — obaj byli reprezentantami tych .grup inteligenckich, które związały się z obozem belwederskim — a pra-
majątltowa, Bcl>f9"a "w«o«c ! Po w^oku Rady Ugi narodćw.
1. „Czas", 15 października 1921, Kraków
itEPUBLIKA
rllllJlpENMK POLITYrtlŃY, SPOŁECZNY, LITERACKI i HANDLOWY,
U\t)\Mf
(' O R A N X L
Jak w roku 1914. „
Poetyczne
uidomoid t komentarze
O losy i-
Lata 1918 - 1926: prasa liberalna
65
16. „Republika", 14 stycznia 1923, Łódź
cowali w nim także m. in. Tadeusz Garczyński, Leopold Marschak i Julian Husarski. Dziennik wydawany był w skromnej stosunkowo objętości: numery poniedziałkowe miały 2 strony, 4 razy w tygodniu „Kurier" drukowano na 6 stronach, 2 razy — na 8. Przeważał dział informacji politycznych, obszerny i uzupełniany korespondencjami z Paryża. W każdym numerze — z wyjątkiem poniedziałkowego, który zawierał tylko informacje — zamieszczano 3-4 artykuły polityczne. Obszerny był też dział miejski, stałe miejsce miały informacje gospodarcze. Reklamy i ogłoszenia nie przekraczały jednej kolumny. Nakład dziennika wahał się od 12 - 15 tys. (1923 r.) do 25 - 27 tys. (1925 r.).
Z tym wszystkim był „Kurier Polski" jednym z najpotężniejszych dzienników warszawskich, a jego znaczenie polityczne ujawniło się bardzo wyraźnie na początku 1926 r., gdy sytuacja w kraju zaczęła się coraz bardziej komplikować, a Piłsudski — „samotnik z Sulejówka" — coraz bardziej otwarcie skłaniał się do powrotu na arenę polityczną. W tym czasie rozeszły się pogłoski, jakoby gen. Władysław Sikorski zamierzał zorganizować konsorcjum dla opanowania „Kuriera Polskiego". Sprzyjać temu mogła rzeczywiście trudna sytuacja finansowa pisma i powiązania Sikorskiego z wymienionymi wyżej spółkami, które obsługiwały siły zbrojne. Pogłoski te, choć dowodów materialnych nie udało ¦ się odnaleźć, potwierdził dalszy bieg wypadków — w końcu stycznia 16 dziennikarzy wystąpiło z redakcji zakładając propiłsudczykowski dziennik pn. „Nowy Kurier Polski", którego pierwszy numer ukazał się 1 lutego. Naprędce zorganizowany — pod kierownictwem Bohdana Gędziorowskiego, pełnomocnika wydawców — zespół zastępczy z Tadeuszem Garczyńskim, Leopoldem Marschakiem i Jackiem Friihlingiem miał zapewnić zwolennikom gen. Władysława Sikorskiego kontynuowanie linii politycznej obranej przez „Kurier" od końca 1925 r.
„Nowy Kurier Polski" stał się jednym z filarów prasowych szykującego się do generalnego ataku obozu belwederskiego, a po maju przez dłuższy czas był czołowym pismem prorządowym. W secesji z rodzimego dziennika wzięli udział m. in. Ignacy Rosner, który objął, redakcję naczelną „Nowego Kuriera" (i piastował ją do śmierci, 23 marca 1926 r.), Stefan Grostern — po śmierci Ignacego Rosnera redaktor naczelny pisma, Adam Uziembło, Bronisława Neufeldówna — pierwsza zawodowa dziennikarka polska, Józef Wasowski („Widz") — jeden z czołowych felietonistów i publicytów polskich, Konrad Wrzos — wybitny, a być może najwybitniejszy reporter lat międzywojennych. Wydawnictwo „Nowego Kuriera Polskiego" przyjęła Spółka Wydawnicza Dziennikarska, składająca się z 11 osób, wśród których obok kilku dziennikarzy z „Kuriera" byli też m. in. Seweryn Ludkiewicz, Julian Husarski, Zygmunt Nagórski. N
66
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Drugim co do znaczenia dziennikiem stołecznym po „Kurierze Warszawskim" był — wedle niektórych opinii — „Kurier Poranny", wraz ze swym wydaniem popołudniowym ukazującym się pn. „Przegląd Wieczorny". Dziennik ten razem z drukarnią, zatrudniającą w 1922 r. 54 pracowników, stanowił własność Feliksa L. Fryzego, spadkobiercy założyciela pisma. Właściciel też sprawował funkcję redaktora naczelnego, a dyrektorem administracyjnym wydawnictwa był Marceli P. Magnuski. Podporą wszakże redakcji był Kazimierz Ehrenberg, kierownik polityczny pisma, dziennikarz o ogromnym doświadczeniu (debiutował w latach dziewięćdziesiątych w krakowskim „Czasie" i „Głosie Narodu"), wybitny publicysta a jednocześnie znawca teatru i literatury. W ostatnich miesiącach swego życia — zmarł w 1919 r. — redakcji sekretarzował Kazimierz Rolle, do 1922 r. pracował w „Kurierze" Adam Nowicki, nieco dłużej Tadeusz Garztecki, Witold Noskowski i Wacław Grubiński (dział teatralny). Przez kilka lat sekretariat redakcji prowadził Melchior Wańkowicz, debiutujący wówczas w dziennikarskim fachu. Ze swym obfitym działem informacyjnym i miejskim, żywo redagowany, „Kurier" starał się być pismem o charakterze popularnym. Współpracowali z nim, zamieszczając artykuły i przemówienia sejmowe, niektórzy czołowi działacze partii lewicowych, m, in. z PSL „Wyzwolenie" i z kręgów zbliżonych do Piłsudskiego. W rezultacie miał „Kurier" wśród pism prawicy już w 1919 r. opinię „belwederskiego oddziału prasowego". Wedle niepotwierdzonych pogłosek miał na dziennik czynić zakusy — w połowie 1925 r. — Wojciech Korfanty, lecz bez powodzenia. Wybitną rolę odegrał „Kurier Poranny" w okresie poprzedzającym zamach majowy. J»ko największy dziennik stołeczny kierowany przez zespół, w którym znajdowali się ludzie stojący blisko Piłsudskiego — tylko tygodnik Wojciecha Stpiczyńskiego „Głos Prawdy" oraz świeżo powstały „Nowy Kurier Polski" były silniej związane z tym obozem — oddał się „Kurier" w pełni na usługi marszałka. Wymownym tego dowodem jest seria publikacji, jakie na łamach dziennika Fryzego ukazały się w 1925 i 1926 r.: 15 sierpnia 1925 r. drukuje „Kurier" list Piłsudskiego, 6 września drugi list, 13 stycznia trzeci; 14 stycznia pierwszy wywiad z Piłsudskim, 20 stycznia, 10, 12 17 i 19 lutego oraz 24 kwietnia następne wywiady. Wszystkie te publikacje dotyczyły najważniejszych zagadnień wewnątrzpolitycznych kraju, a przede wszystkim organizacji naczelnych władz wojskowych, która stała się ongiś bezpośrednią przyczyną rezygnacji Piłsudskiego z pełnienia funkcji państwowych i odsunięcia się od działalności politycznej. W przeddzień zamachu „Przegląd Wieczorny" publikował informacje o rzekomym napadzie „zagadkowych band" na willę Piłsudskiego w Sulejówku.
Wśród ważniejszych pism pozawarszawskich podobne tendencje re-
Lata 1918-1926: prasa liberalna
67
prezentował m. in. „Kurier Wileński", założony latem 1924 r. przez Aleksandra Kleczkowskiego, który stał też na czele redakcji. Współpracowali z dziennikiem — mającym kilkanaście tysięcy nakładu — m. in. Bolesław W. Swięcicki, Stanisław S. Kozaryn, Adam Ludwig, Antoni Miller, Aleksander Fornalczyk. Nadsyłał materiały Wacław Sie-roszewski. Pismo miało charakter popularny i — co należało wówczas do rzadkości — stosowało niektóre chwyty pism brukowych: „sang a la une" (krew na pierwszej stronie") towarzyszyła politycznemu artykułowi wstępnemu. We Lwowie pismem liberalnym był dziennik „Wiek Nowy", redagowany przez Bronisława Laskownickiego, wydawany w nakładzie sięgającym 20 - 30 tys. egz. Przez pewien czas poważna część akcji spółki wydającej „Wiek Nowy" znajdowała się w rękach grupy finansowej, do której należeli m. in. Roger Battaglia, hr. Jerzy Goetz--Okocimski, Natan Opoka-Loewenstein. „Wiek Nowy" był pismem o dużych możliwościach rozwojowych — które zostały wykorzystane dopiero później — gdyż wydawnictwo dysponowało własną i to dość dużą, jak na ówczesne warunki, drukarnią. Za „demokratyczno-liberalny" uchodził poznański „Przegląd Poranny" (założony w 1921 r.), pismo niskonakładowe, znajdujące się pod wpływami politycznymi Związku Młodych Polaków, zbliżonego do „belwederczyków". Wśród nielicznych pism prowincjonalnych uważanych za związane z tym samym liberalnym prądem, znajdował się m. in. częstochowski „Głos Powszechny", redagowany przez Aleksandra Hafftka.
Pod hasłami liberalizmu redagowany był też dziennik łódzki — reprezentant wielkiego przemysłu włókienniczego — „Republika", który z czasem urósł do jednego z największych przedsiębiorstw prasowych w Polsce. „Republikę", której pierwszy numer ukazał się 6 stycznia 1923 r., wydawała spółka, na czele której stał Maurycy Poznański, zna^ ny przemysłowiec łódzki. Pismo było dobrze finansowane, posiadało własną nowoczesną drukarnię. Redaktorem naczelnym został Marian Nusbaum-Ołtaszewski, działem gospodarczym kierował Leszek Kirkien, lokalnym — Władysław Polak. Obok redaktora naczelnego i Maurycego Poznańskiego artykuły polityczne pisywał też Czesław Ołtaszewski, a korespondencje ze stolicy Jan Urbach. „Republika" posiadała własnych korespondentów w Berlinie, Paryżu, Londynie i Rzymie. Współpracowali z pismem m. in. Oskar Berman (gospodarka), Leo Belmont — jeden z czołowych publicystów warszawskich z początku XX w., Józef Brodzki, Stanisława Kempner-Bądkowska (książki), Franciszek Romanek (sport). Interesujący był w pierwszych miesiącach istnienia pisma dział literacki, prowadzony przez młodego lewicowego poetę Witolda Wandur-skiego, który przyciągnął do współpracy m. in. Karola Irzykowskiego i Tadeusza Peipera (Listy z Krakowa). Pismo posiadało bogaty serwis
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
informacyjny — przy czym wiadomości zagraniczne zajmowały całą pierwszą kolumnę. Rozwinięty był też dział wiadomości lokalnych. Raz w tygodniu całą kolumnę zajmowały doniesienia sportowe, zaś Kurier Handlowy taką samą powierzchnię 6 razy w tygodniu. Pismo wydawane na 8 kolumnach druku, miało żywy układ graficzny (wytłuszczenia, duże tytuły). Po kilku miesiącach istnienia coraz częściej zaczęły pojawiać się i zajmowały coraz bardziej poczesne miejsce wiadomości sensacyjne. Nakład sięgał prawdopodobnie 20 - 30 tys. egz. w 3 kolejnych wydaniach ukazujących się od wczesnych godzin rannych. Równocześnie z „Republiką" ten sam zespół wydawniczy — i z niewielkimi uzupełnieniami także redakcyjny — utworzył popularny, nastawiony na szeroką klientelę dziennik „Express Ilustrowany" (wydanie popołudniowe pt. „Ex-press Wieczorny Ilustrowany") mający charakter sensacyjny, a nawet brukowy. Najbliższa przyszłość miała pokazać, że przed tym właśnie pismem, które kolportowane było daleko poza rejonem łódzkim, stanęła szansa zrównania się z największymi dziennikami popularnymi w Polsce. Tym pismem łódzkim, które najbliższe było obozowi belwederskie-mu i należało do nielicznych dzienników demokratycznych był „Głos Polski" (wydanie wieczorne miało tytuł „Kurier Wieczorny"). Pismo to, redagowane przez Marcelego Sachsa, stworzone zostało na materialnej bazie aktywistycznej „Godziny Polski". „Głos" miał, jak się wydaje, nakłady stosunkowo niskie i poza Łodzią jego kolportaż był zapewne znikomy. Z dziennikiem współpracowało kilku postępowych publicystów (Józef Wasowski, Adam Uzięmbło, Tadeusz Wieniawa-Długoszowski). Dysponował też przez pewien czas sporą grupą dziennikarzy nadsyłających korespondencje z zagranicy. Przez krótki czas „Głos" był organem efemerycznego Stronnictwa Niezawisłości Narodowej, jednej z tych partii politycznych, które nie sprawdziły się w rzeczywistości politycznej pierwszych lat niepodległości.
Jedna z najbardziej błyskotliwych karier wydawniczych stała się udziałem spółki, która pn. „Prasa Polska SA" zawiązała się w Warszawie w początkach 1922 r. Próba klasyfikacji linii politycznej, którą eksponowali jej właściciele, nieuchronnie trafia na przeszkody nie dające się przy dzisiejszym stanie badań pokonać: atakowała rząd — by brać od niego pieniądze za tych ataków zaniechanie (tak sugeruje m. in. Maciej Rataj, ówczesny marszałek sejmu), nie wiązała się z żadnym obozem politycznym wprost, ale właściciele (podobnie jak Marian Dąbrowski) pilnie wsłuchiwali się w to, czego „chce" czytelnik. W rezultacie dziś, gdy mówi się o prasie II Rzeczypospolitej, nie sposób nie wspomnieć o „czerwoniakach", jak popularnie zwano dzienniki wydawane przez spółkę.
Założycielami koncernu było 2 dobrych dziennikarzy: Adam Nowicki
Lata 1918-1926: prasa liberalna
i Jerzy Plewiński (którzy ustąpili z redakcji „Kuriera Porannego") i paru doskonałych organizatorów, wprowadzonych już na rynek wydawniczy dzięki biuru ogłoszeń: Henryk Butkiewicz, Antoni Lewandowski i bracia Lemanowie. 30 marca 1922 r. na ulicach Warszawy pojawił się nowy dziennik „Kurier Informacyjny i Telegraficzny". Przy skromnych możliwościach finansowych i „tłoku", jaki panował na warszawskim rynku wydawniczym, postawili organizatorzy „Kuriera" na szybkość i kondensację informacji oraz'formę jej podania dostępną najszerszemu ogółowi, rozbudowę działów informujących bezpośrednio o życiu i trudnościach „szarego człowieka". Choć redakcja mieściła się w pokoju z kuchnią, miała do dyspozycji samochód, 2 telefony, 2 maszyny do pisania (w „Kurierze Warszawskim" nie znano jeszcze tego wynalazku!) oraz — pierwszy w prasie polskiej — detektorowy aparat radiood-biorczy. Redaktorem naczelnym został Nowicki, który artykułami wstępnymi i stałym komentarzem politycznym dzielił się z Plewińskim. W pierwszej redakcji pracowali m. in. Jadwiga Krawczyńska, Kazimierz Wierzyński, Antoni Bida, Stanisław Ćwierczakiewicz („Ćwicz") — autor popularnych felietonów sądowych, Leszek Makulski. Od numeru wielkanocnego tytuł zaczęto drukować czerwoną farbą — od tego koloru przyswoiło się w Polsce określenie „prasa czerwona", jako odpowiednik amerykańskiej „prasy żółtej", dla oznaczenia pism o charakterze sensacyjnym. Dziś jeszcze, choć nazwy się już nie używa, czerwony kolor wyróżnia profil tematyczny dzienników popołudniowych.
Obok znacznej ilości krótkich informacji (całe pismo drukowane było na 4 kolumnach) — krajowych, zagranicznych i lokalnych — atutem pisma był żywo prowadzony dział społeczny, a przede wszystkim Ankieta „Kuriera", operująca szybko przygotowywanym materiałem reporterskim, która mimo zwięzłej formy potrafiła głęboko spenetrować bolączki społeczne, a obracała się nader chętnie wśród problemów ludzi marginesu, co umożliwiało prezentację sensacyjnych szczegółów i wydarzeń.
W krótkim czasie uruchomiono drugi dziennik „Express Poranny" („Kurier" ukazywał się po południu), w którym większość działów obsługiwana była przez ten sam zespół redakcyjny. Pisma znalazły uznanie w oczach czytelników i wydawnictwo szybko rozbudowywało się. Przyszli nowi dziennikarze: Zdzisław Kleszczyński („Sęk" z „Kuriera Warszawskiego", Jakub Orłowski, Kazimierz Pollack, Aleksander Powojczyk, kilkuosobową ekipą reporterów kierował Jan Zbrożek. Oba pisma osiągnęły łączny nakład 50 000 egz., bijąc większość dzienników warszawskich o ustalonej renomie.
Obraz działalności prasowej kierunku politycznego, określonego tu ogólnie jako „demokratyczny i liberalny", byłby niepełny gdyby nie
""N.
70
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wspomnieć o wydawnictwach, które bardziej wyraźnie niż przedstawiony już „Kurier Poranny" związane były z obozem piłsudczy-kowskim. Wymienić tu trzeba „Gazetę Polską" (do 1 stycznia 1919 r. „Nowa Gazeta"), którą kierowali Bohdan Straszewicz, Stanisław Kemp-ner i Adam Skwarczyński, a w której pisali m. in. Zdzisław Kleszczyń-ski, Eugeniusz Swierczewski, Władysław Włoch i Feliks Kuczkowski. „Gazeta" uchodziła za pismo bezpośrednio związane z obozem belweder-skim. Trudności finansowe, w jakich się znajdowała, zmusiły ją najpierw do zamknięcia wydania popołudniowego, a w końcu listopada 1919 r. likwidacji całego przedsięwzięcia. Dłuższy żywot miał dziennik „Naród", który zaczął ukazywać się 1 kwietnia 1920 r. pod redakcją Tadeusza* Szpotańskiego i z udziałem tego samego zespołu dziennikarzy, który prowadził „Gazetę Polską". „Naród" przez pewien czas był pismem ekspansywnym, szybko rozwijał się (od 1 września 1920 r. 2 wydania dziennie oraz tygodniowy „Dodatek Literacko-Artystyczny"); posiadał licznych korespondentów zagranicznych, co należało wówczas do wyjątków; opierając się na rozległych powiązaniach obozu belwederskie-go założył nawet filię w Paryżu. Skupił też dookoła siebie spore grono wybitnych publicystów (Wincenty Rzymowski, Cezary Jellenta, Józef Wasowski), pisarzy (Wacław Sieroszewski, Kazimierz Wierzyński, Julian Tuwim) i krytyków (Karol Irzykowski, Wiłam Horzyca, Jan N. Miller, Stefan Kołaczkowski). W 1921 r. przeszkody finansowe stawały się jednak coraz trudniejsze do pokonania i w sierpniu tegoż roku — kierowany wówczas przez Piotra Góreckiego — „Naród" uległ likwidacji. Poważne znaczenie dla zwolenników Piłsudskiego miał założony w grudniu 19J21 r. tygodnik „Głos" (później „Głos Prawdy"), którego inicjatorem i redaktorem był Wojciech Stpiczyński — zajadły i nie przebierający w słowach publicysta, przez długie lata jedna z czołowych osobistości na „froncie prasowym" piłsudczyków. Pod jego kierownictwem „Głos Prawdy" był pismem o obliczu radykalnym, zaś nieustanne ataki na prawicę i centrum z pozycji belwederskich powodowały wielokrotne interwencje władz administracyjnych, konfiskaty i procesy, które mocno uderzały w finanse tygodnika, ale jednocześnie przysparzały popularności jego kierownikowi. Innym eksponentem programu piłsudczyków był miesięcznik „Rząd i Wojsko" oraz bardziej od niego znany i na wyższym poziomie redagowany miesięcznik „Droga", założony (w 1922 r.) przez innego przedstawiciela radykalnych 'poglądów politycznych, Adama Skwarczyńskiego. Wspomnieć tu też można o stołecznych „Nowinach Codziennych" założonych jesienią 1919 r. przez Henryka Maryańskiego. Niewielki ten dziennik, z którym współpracował m. in. Józef Wasowski, zlikwidowany został wiosną 1921 r. z powodu trudności finansowych.
Lata 1918 - 1926: prasa liberalna
71
Do organizacji powiązanych z obozem belwederskim należało Towarzystwo Straży Kresowej, założone przez Organizację Młodzieży Narodowej. Od lata 1919 r. TSK prowadziło dość ożywioną akcję prasową " na ziemiach północno-wschodnich, które były zasadniczym terenem jego działania. Obok pism w języku rosyjskim („Warszawskoje Słowo") i litewskim („Musu Balsas"), wydawało Towarzystwo kilka lokalnych tygodników, wśród których były „Chata Polska", „Rodak Kresowy", „Ziemia Wołyńska" i „Ziemia Wileńska". Subwencjonowało też „Dziennik Białostocki" i „Echo Grodzieńskie". Pismem, na którym TSK skupiło swoją główną uwagę, była „Gazeta Wileńska" założona w październiku 1920 r. (po wkroczeniu wojsk gen. Lucjana Żeligowskiego). Dziennik ten prowadzony był przez Tadeusza Katelbacha i drukował ok 2 - 3 tys. egz. Obok subwencji z warszawskiej centrali TSK „Gazeta" — podobnie jak inne pisma wileńskie — otrzymywała subwencje od Delegata Rządu RP w Wilnie. Wiosną 1922 r., gdy na wniosek departamentu politycznego Prezydium Rady Ministrów subwencję odebrano, dziennik został odprzedany Narodowemu Zjednoczeniu Ludowemu. W tym też okresie zmieniono nieco formy działalności prasowej i Centrala Redakcyjna TSK zaczęła wysyłać odpłatnie artykuły do pism codziennych związanych z Towarzystwem. Po wyborach 1922 r., w których TSK usiłowało odegrać samodzielną rolę polityczną (listy wyborcze Rad Ludowych), a które przyniosły mu klęskę, aktywność wydawnicza znacznie zmalała i stowarzyszenie właściwie zniknęło z ogólnopolskiej areny politycznej. Wśród dziennikarzy związanych z TSK warto tu wymienić (obok wspomnianego już Tadeusza Katelbacha) także Bolesława Srockie-go, Edmunda Straucha, Jerzego Szuriga, Kazimierza Zakrzewskiego, Edwarda Rumuna czy Stefana Szwedowskiego.
PRASA LEWICOWA
Z pewnym przybliżeniem partie i ugrupowania lewicowe w Polsce można podzielić na dwie zasadnicze części: do pierwszej zaliczamy tu stronnictwa lewicy parlamentarnej, tj. takie, które — z tych czy innych względów, których tu omawiać nie będziemy — dążyły do zmiany istniejącego ustroju społeczno-gospodarczego na drodze reform, a działalności na terenie parlamentu przypisywały decydujące znaczenie, oraz stronnictwa lewicy rewolucyjnej, która uważała rewolucyjne przeobrażenie społeczeństwa za swój cel zasadniczy. Pozostając w obrębie polskiego ruchu politycznego, do lewicy parlamentarnej zaliczyć można Polską Partię Socjalistyczną, Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie" i kilka innych, drobniejszych partii chłopskich; do lewicy rewolucyjnej zaś
72
Prasa polityczna ł ogólnoinformacyjna
Komunistyczną Partię Robotniczą Polski, później Komunistyczną Partię Polski, która po krótkim okresie działania w warunkach swoistej' pół-legalności została zmuszona do zakonspirowania się. Pomijając różnice ideologiczne i doktrynalne, odmienny status prawny — a raczej brak statusu prawnego lewicy rewolucyjnej — stwarzał zupełnie odmienne warunki dla działalności prasowej; prasa komunistyczna była nielegalna i tylko nieliczne jej wydawnictwa (raczej o charakterze społeczno-kul-turalnym niż czysto politycznym) wydawane być mogły na warunkach prawnych przysługujących innym polskim partiom politycznym.
Polska Partia Socjalistyczna powstała z połączenia Polskiej Partii Socjalistycznej działającej na terenie byłego zaboru rosyjskiego i Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, istniejącej na terenie byłego zaboru austriackiego. Formalnie przystąpiła do Polskiej Partii Socjalistycznej także Polska Partia Socjalistyczna z byłego zaboru pruskiego, ale faktyczne połączenie następowało stopniowo w ciągu pewnego czasu. Aktu zjednoczeniowego dokonał kongres, który odbył się w dniach 23-28 kwietnia 1919 r. w Krakowie, a więc już po wyborach do Sejmu (26 stycznia) i uchwaleniu przez parlament tzw. Małej konstytucji (20 lutego), gdy ogólny układ sił politycznych miał możność ujawnić się, a podstawowe zagadnienia ustrojowe zostały rozwiązane. Socjaliści, którzy w ciągu pierwszych miesięcy istnienia II Rzeczypospolitej odgrywali czołową rolę w organizowaniu państwowości (Rząd Ludowy Ignacego Daszyńskiego i gabinet Jędrzeja Moraczewskiego), zostali zmuszeni do oddania decydujących pozycji politycznych partiom centrum i prawicy. Pomimo posiadania niewielkiej stosunkowo liczby posłów (8 -10% mandatów) znaczenie ich w życiu politycznym kraju było znacznie większe fiiż wynikałoby z arytmetyki wyborczej. Była bowiem PPS partią o wyraźnie sprecyzowanych założeniach ideologicznych, a w zasięgu jej oddziaływania znalazły się silne organizacje zawodowe, w tym także i robotników rolnych.
Socjaliści polscy — podobnie jak inne europejskie partie robotnicze — przykładali dużą wagę do działalności prasowej i traktowali ją jako najważniejszy oręż akcji propagandowej. Systematycznie, co roku, organizowano tzw. Dni Prasy Socjalistycznej, podczas którycn apelowano o popieranie prasy partyjnej oraz zbierano składki na jej utrzymanie. Naczelne władze partyjne, a także kongresy, wielokrotnie podkreślały obowiązek prenumerowania przez członków pism partyjnych. Szybko też PPS rozbudowała prasę partyjną, która poważne wsparcie posiadała także w pismach związkowych. Centralnym organem partii został warszawski dziennik „Robotnik", redagowany przez Feliksa Perlą, jednego z najbardziej doświadczonych działaczy socjalistycznych. 10 listopada 1918 r. Centralny Komitet Robotniczy, naczelna egzekutywa PPS (byłe-
Lata 1918 - 1926: prasa lewicowa
73
go zaboru rosyjskiego), zdecydował się na zajęcie przez partię lokalu i drukarni dziennika „Godzina Polski", który był organem grup politycznych otwarcie kolaborujących z niemieckimi władzami okupacyjnymi, finansowanym przez gubernatora warszawskiego. Następnego dnia szóstka członków Wydziału Bojowego PPS wykonała to polecenie
1 „Robotnik" po raz pierwszy od chwili swego powstania w 1894 r. zaczął ukazywać się legalnie. Właścicielem pisma był początkowo CKR, a po kongresie zjednoczeniowym Rada Naczelna PPS. W 1920 r. zawiązana została Spółka Nakładowo-Wydawnicza „Robotnik", która przejęła tytuł własności dziennika. Składała się ona początkowo z 7 działaczy partyjnych — należeli do niej m.in. Kazimierz Pużak, Jan Czarnocki, Tadeusz Hołówko, Zygmunt Zaremba — z których każdy posiadał po
2 udziały. Ogólny kapitał zakładowy wynosił 100 000 mkp. Władze naczelne partii zachowały jednak pełny nadzór nad pracami wydawnictwa. Drukarnia „Godziny Polski" przeszła na własność państwa, które wydzierżawiło ją „Robotnikowi".
„Robotnik" w początkowym okresie ukazywania się ani szatą graficzną, ani objętością nie odbiegał od największych dzienników stołecznych: niedzielne wydanie drukowano na 8 kolumnach, w dni powszednie .(z wyjątkiem poniedziałków, gdy gazeta była wyjątkowo szczupła), na 6 kolumnach. Stosunkowo obfite były działy informacyjne, zarówno krajowy i zagraniczny, mato natomiast oryginalnych wiadomości spoza kraju — jedynie z Paryża nadchodziły systematyczne korespondencje. Nieliczny zespół redakcyjny uzupełniany był zespołem współpracowników rekrutujących się spośród czołowych działaczy partyjnych. W „Robotniku" pisali m. in. Zygmunt Zaremba, Jan M. Borski, Jerzy Sochacki, Bronisław Siwik, Wacław Wolski, Stanisław Posner („Henryk Bez-maski"), Mieczysław Niedziałkowski — jeden z najlepszych publicystów polskich okresu międzywojennego. Recenzje muzyczne pisywał stale Cezary Jellenta, a teatralne od 1921 r. czołowy krytyk literacki Karol Irzykowski. Obok działów informacyjnych, ogólnych, części artykułowej i komentacyjnej oraz obfitych sprawozdań z debat sejmowych, publikowano także informacje dotyczące partii i działalności nie tylko jej władz centralnych, lecz także organizacji terenowych (dział Z życia partii). Specjalną rubrykę poświęcono międzynarodowemu ruchowi robotniczemu. Nakład „Robotnika" nie przekraczał kilkunastu, a w 1919 r. 8-10 tys. egz. Wydawcy i władze naczelne partii, sprawując bezpośrednią kontrolę nad dziennikiem, zabiegały o kolportowanie go na terenie całej Polski; jednak istnienie regionalnych pism pepeesowskich stało temu na przeszkodzie. Niejednokrotnie też rozpowszechnianie „Robotnika" napotykało utrudnienia ze strony władz administracyjnych: np. w_1919 r., gdy Wielkopolska stanowiła jeszcze terytorium w znacz-
74
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
nym stopniu autonomiczne, władze tamtejsze (Naczelna Rada Ludowa) wydały zakaz kolportażu „Robotnika" jako pisma „bolszewickiego i żydowskiego".
Obok „Robotnika" najbardziej znanym pismem PPS był krakowski dziennik „Naprzód", uprzednio organ naczelny PPSD. Pismo, redagowane przez Emila Haeckera, poważnie ucierpiało w czasie wojny — zmniejszono objętość, zamiast wydania porannego ukazywało się popołudniowe. Jednak podstawa finansowa wydawnictwa została utrzymana: była nią własna drukarnia pozwalająca nie tylko na druk „Naprzodu", ale także na przyjmowanie zamówień na różne prace poligraficzne. "Dopiero od 1920 r. dziennik wrócił do przedwojennej objętości (8 kolumn); znaczenia swojego jednak już nie odzyskał, był jednym z kilku regionalnych pism PPS, a zaangażowanie się wielu czołowych działaczy małopolskich w prace władz naczelnych osłabiło zespół autorski. Nakład „Naprzodu" nie przekraczał w tym okresie zapewne 6-8 tys. egz. (niektóre źródła podają 12 - 15 tys. egz.).
W ostatnich dniach grudnia 1918 r. we Lwowie zaczął wychodzić „Dziennik Ludowy", wydawany przez tamtejsze środowisko socjalistyczne. Na Śląsku organem partii był dziennik „Gazeta Robotnicza", wznowiony w styczniu 1919 r., redagowany przez Józefa Biniszkiewicza, leadera PPS na Gćjrnym Śląsku. Pismo to przeżywało szczególne trudności w latach poprzedzających przyłączenie Śląska do Polski, gdy przez pewien czasu ukazywać się mogło tylko 3 razy w tygodniu. Nakład „Gazety" nie przekraczał 3-4 tys. egz., z wyjątkiem wiosny 1921 r. (plebiscyt), gdy sięgał 20 000. W sąsiednim Zagłębiu PPS posiadała tygodnik „Wiadomości Zagłębia", wydawany we współpracy z organem Centralnego* Związku Górników, tygodnikiem „Górnik" i należącą do Związku drukarnię. Także i ten organ partyjny drukowany był w niewielkim nakładzie, być może napotykając konkurencję w wydawnictwie związkowym. W Łodzi w marcu 1919 r. wznowiono jako wydawnictwo legalne „Łodzianina", dotychczasowy organ władz okręgowych partii, wydawanego 2 razy w tygodniu, w nakładzie ok. 3-4 tys. egz. Lokalne pisma PPS ukazywały się także — mniej lub bardziej trwale — w Białej („Tygodnik Bielski", później „Wyzwolenie Społeczne"), Poznaniu („Tygodnik Ludowy"), Piotrkowie („Trybuna Robotnicza", później „Sztandar Pracy"), Częstochowie („Częstochowianin"). Były to wszystko pisma niskonakładowe, skromnie się prezentujące, pozbawione pomocy profesjonalnych dziennikarzy i opierające swój serwis informacyjny, a także artykułowy, na kompilacjach z „Robotnika" i „Naprzodu". Pierwszą poważniejszą próbą ulokowania się PPS na terenie Wielkopolski był dziennik „Głos Poznański", założony w listopadzie 1924 r. przez Wiktora Stachowiaka, który redakcję pisma oddał w ręce młodego dziennikarza
Lata 1918 - 1926: prasa lewicowa
75
pepeesowskiego Wiesława Wohnouta. W „Głosie" pisywali m. in. Zygmunt Gross, Roman Dąbrowski, zamieszczano też wypowiedzi Baudouina de Courtenaya. Polemizował dziennik nie tylko- z rozwiel-możnioną w Poznaniu prasą endecką, ale też „Przeglądem Porannym", z którym — jak pisał — „chciał stanąć przy jednym sztandarze, dłoń w dłoń". Zaledwie po paru miesiącach, gdy wydawca zorientował się, komu tak nieopatrznie powierzył kierownictwo pisma, szybko zrej terował i całe wydawnictwo uległo likwidacji (luty 1925 r.).
Polska Partia Socjalistyczna wydawała też pisma specjalistyczne, zgrupowane w ośrodkach warszawskim i krakowskim: były to tygodniki „Głos Kobiet" (przeniesiony później do stolicy), „Niedola Chłopska" i „Prawo Ludu" drukowane w oparciu o wydawnictwo „Naprzodu" oraz teoretyczny tygodnik „Przedświt" i tygodnik „Chłopska Dola" wydawane w Warszawie. Najpoważniejsze znaczenie spośród nich miał wydawany wspólnie ze związkami zawodowymi tygodnik „Robotniczy Przegląd Gospodarczy", którego pierwszy numer ukazał się w styczniu 1924 r. w Warszawie. W okresach kampanii wyborczych powoływano też ad usum agitacji okresowej pisma lokalne. Do takich należał np. „Głos Piotrkowski" wydawany na przełomie 1918 i 1919 r.
W latach 1924 - 1925 prasa pepeesowska przeżywała wyraźny kryzys. Wedle cytowanego tu kilkakrotnie zestawienia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1924 r. do PPS należało 8 pism o łącznym nakładzie rocznym 5,5 min egz., co stanowiło ok. 2,2% ogólnego nakładu polskiej prasy politycznej. Sygnalizowano także spadek liczby tytułów, który spowodowany był całkowitą lub przejściową likwidacją licznych pism lokalnych i specjalistycznych. Cała prasa partyjna była poddana ogólnemu nadzorowi władz centralnych — Rada Naczelna powołana na Konkresie Zjednoczeniowym upoważniła Centralny Komitet Wykonawczy do mianowania redaktorów naczelnych pism centralnych (tj. organu naczelnego i pism specjalistycznych) oraz zatwierdzania redaktorów pism lokalnych. Gwarantować to miało jednolite stanowisko wszystkich wydawnictw firmujących się nazwą PPS.
Obok centrowego PSL „Piast" największą partią polityczną chłopów było Polskę Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie", zwane tak od centralnego organu partii, warszawskiego tygodnika „Wyzwolenie". Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie" działające na terenach byłego zaboru rosyjskiego, było silnie powiązane z innymi ugrupowaniami tzw. niepodległościowymi, kręgami zbliżonymi do obozu belwederowskiego i działało przy współudziale kadry rekrutującej się w znacznym stopniu spośród inteligencji wiejskiej, a przede wszystkim nauczycielstwa szkół powszechnych. Na terenie Sejmu reprezentowało siłę poważną, gromadząc w wyborach powszechnych ok. 800 - 900 tys.
76
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
głosów. Po rozłamie z końca 1919 r., kiedy to wielu czołowych działaczy przeszło do PSL „Piast", partia szybko odbudowała swe wpływy, a w lalach 1922 -1923 podjęła akcję ich rozszerzenia na inne tereny — z pewnym powodzeniem w Małopolsce, bez skutku w Wielkopolsce i na Pomorzu, z sukcesem w województwach północno-wschodnich.
Działalność prasowa PSL „Wyzwolenie" przedstawiała się znacznie skromniej niż piastowców: w latach szczytowego rozwoju ilościowego stronnictwo wydawało 7-9 pism wobec 20-21 PSL „Piast". Centralnym organem partii był przez cały czas tygodnik „Wyzwolenie" wydawany w nakładzie ok. 10 - 15 tys. egz., z wyjątkiem okresów wyborczych, gdy nakład sięgał 25 - 30 tys. egz. Właścicielem pisma była początkowo spółka wydawnicza, do której należało ok. 160 udziałowców, spośród czołowych działaczy i aktywistów partyjnych. Po odsunięciu od kierownictwa w piśmie Aleksandra Bogusławskiego, redakcja spoczęła w rękach Maksymiliana Malinowskiego, jednego z czołowych działaczy stronnictwa, wieloletniego wydawcy i redaktora pism ludowych. Kongres partyjny w lutym 1919 r. powołał redakcję, do której — obok Maksymiliana Malinowskiego — wchodzili także Irena Kosmowska, Juliusz Poniatowski, Michał Róg, Jan Smoła i Marian Marczewski; wbzyscy byli działaczami partyjnymi centralnego szczebla.
/ Po przejściowych trudnościach finansowych, które zmusiły do zamieszenia na cały 1919 r. działu gospodarczego i zmniejszenia objętości pisma z 16 na 12 kolumn, wydawnictwo w latach następnych zostało ustabilizowane, a prawa własności przejął Zarząd Główny stronnictwa, który uzyskał tym samym bezpośredni i instytucjonalnie zagwarantowany wpływ na tygodnik. „Wyzwolenie" nie zatrudniało fachowych dziennikarzy, w pracach redakcyjnych brał udział nieliczny zespół etatowy i pismo opierało się na współpracy działaczy partyjnych. Obok związanych bezpośrednio z pismem: Maksymiliana Malinowskiego, Jana Smoły i Michała Roga najczęściej zamieszczali swe artykuły Tomasz Nacznicki, Kazimierz Bagiński i Jan Woźnicki. Zawartość „Wyzwolenia" podobna była do innych, wymienianych już tygodników ludowych, takich jak „Piast" czy „Gazeta Ludowa": obok działów informacyjnych, komentarzy politycznych i jartykułów wyróżniał"slę""l)Bszerny~ dział korespondencji z--terenu i Jistów~ do redakcji, a zgodnie z generalnym nastawieniem całej partii dość częste były w nim akcenty anty-klerykalne, charakterystyczne w ogóle dla lewicy chłopskiej. Bogaty był też dział informacji o wewnętrznym życiu stronnictwa. W 1925 r. zwiększenie liczby prenumeratorów o 2000 w porównaniu z rokiem poprzednim (tj. o ok. 1/5 - 1/6) pozwoliło na pewną poprawę jakości tygodnika: druk przeniesiono do lepszej drukarni, kupowano droższy papier, zaczęły pojawiać się ilustracje. Obok wpływów z abonowania
Lata 1918 - 1926: prasa lewicowa
77
pisma, które nie mogły zapewnić mu samowystarczalności, opierano się na składkach posłów partyjnych, zbiórkach organizowanych podczas specjalnych kampanii agitacyjnych na rzecz prasy partyjnej -i jednorazowych darowizn zamożniejszych działaczy lub sympatyków.
Obok „Wyzwolenia" stronnictwo posiadało też kilka pism lokalnych, spośród których najważniejszymi były: „Chłopski Sztandar", wydawany przez Józefa Putka w Choczni koło Wadowic, jedyne pismo stronnictwa w Małopolsce, oraz „Wyzwolenie Ludu", redagowane przez Sylwestra Wojewódzkiego i wydawane w Wilnie dla ziem północno-wschodnich. Tygodnik małopolski został założony latem 1922 r. Zespół redakcyjny składał się z Józefa Putka, Stanisława Szczepanowskiego i Tomasza Sejba, a pismo wydawane w nakładzie ok. 2-3 tys. egz. — z wyjątkiem okresu kampanii wyborczej, gdy dochodziło do 10 000 egz. — docierało do czytelników z Małopolski zachodniej i środkowej. Borykało się stale z trudnościami finansowymi. „Wyzwolenie Ludu" miało podobne kłopoty, choć wydawane było dla terenów, na których partia cieszyła się znacznym poparciem. Założone w 1922 r., po okresie kampanii wyborczej ukazywało się często co 2 tygodnie, jeżeli zaś wychodziło regularnie, drukowano je tylko na 2 kolumnach. Napotkało przeszkody ze strony administracji wileńskiej, która w kwietniu 1923 r. zawiesiła tygodnik. Zaczął się on ukazywać pod nieco zmienioną nazwą „Wyzwolenie Ludowe". Po utracie pisma na rzecz grupy secesyjnej, która utworzyła Niezależną Partię Chłopską, w grudniu 1924 r. władze wileńskie PSL „Wyzwolenie" utworzyły nowy tygodnik pt. „Wyzwolenie Wsi", który jednak po kilku miesiącach został zlikwidowany. Niepowodzeniem też zakończyły się próby ustabilizowania własnych pism w Poznaniu („Ludowiec" i „Nasz Ludowiec") i Zamościu („Gazeta Zamojska"). W okresie kampanii wyborczej 1922 r. wydawano kilka pism, które nie przetrwały daty wyborów.
Po secesji z PSL „Piast" grupy działaczy skupionych wokół Jana Dąbskiego i przejściowym okresie utrzymywania przez nich samodzielności, jesienią 1923 r. przyłączyli się oni do PSL „Wyzwolenie", którego formalna nazwa brzmiała odtąd PSL „Wyzwolenie" i Jedność Ludowa. W zasięgu oddziaływania stronnictwa znalazły się też pisma wydawane przez działaczy grupy Dąbskiego: „Gazeta Ludowa" w Warszawie, „Kurier Lwowski" i „Goniec Wielkopolski". Wszystkie one jednak pozostawały cały czas w orbicie wpływów Dąbskiego, który zajmował w stronnictwie specyficzne stanowisko wyrażające się w stałych tendencjach frakcyjnych. Wkrótce też oba dzienniki znalazły się poza partią. „Gazeta Ludowa", stanowiąca własność spółki wydawniczej, redagowana była przez Jana Ledwocha i rozchodziła się w nakładzie nie przekraczającym prawdopodobnie 10 -15 tys. egz. Obok redaktora naczelnego
78
Prasa polityczna ł ogólnoinformacyjna
artykuły publikowali: Jan Dąbski, Andrzej Waleron, Stanisław Wrona, Józef Grudziński. W początkach 1926 r., na tle rozbieżności zarówno taktycznych, jak i personalnych, grupa Dąbskiego wystąpiła ze stronnictwa tworząc własną partię pn. Stronnictwo Chłopskie. W dyspozycji PSL „Wyzwolenie" pozostały więc tylko 2 tygodniki — 1 w Warszawie i 1 w Choczni, o łącznym nakładzie jednorazowym nie przekraczającym zapewne 15 - 20 tys. egz.
Powiązania polityczne z innymi ośrodkami lewicy sejmowej oraz związki z obozem belwederskim pozwalały też stronnictwu na korzystanie z pism codziennych znajdujących się w obrębie tych samych wpływów. Początkowo był to dziennik „Gazeta Polska", a po jej likwidacji „Kurier Poranny"; w mniejszym znacznie zakresie „Kurier Polski". Działacze-publicyści PSL „Wyzwolenie"" zamieszczali tam swe wypowiedzi, obszerniej niż w innych pismach stołecznych relacjonowano poczynania partii. Niemniej żadne z tych pism — a można tu dodać i „Głos Prawdy", i „Naród" — nie było zależne od władz stronnictwa.
W początkowych latach istnienia II Rzeczypospolitej pewne znaczenie polityczne posiadało też Polskie Stronnictwo Ludowe-Le-w i c a, kierowane przez Jana Stapińskiego, jednego z twórców nowoczesnego ruchu ludowego w Polsce. Partia ta, której zasięg oddziaływania ograniczał się do Małopolski zachodniej i środkowej, wydawała w Krakowie tygodnik „Przyjaciel Ludu", pierwsze polityczne pismo i ruchu ludowego w Galicji. Zawieszony przez władze austriackie w czasie wojny, wznowił swą działalność w początkach 1919 r. i w okresie kampanii wyborczej osiągnął ok. 25 000 egz. nakładu. W krótkim jednak czasie zasięg oddziaływania pisma znacznie się zmniejszył. „Przyjaciel Ludu" oparty był na wąskim stosunkowo kręgu współpracowników, a partia, którą reprezentował, coraz wyraźniej traciła znaczenie; jednak poziomem swym tygodnik ten niewiele odbiegał od „Piasta" czy „Wyzwolenia". W 1924 r. PSL-Lewica połączyła się z grupą secesjonistów z PSL „Piasta" tworząc Związek Chłopski. Obok „Przyjaciela Ludu" własnością tego stronnictwa stał się też nowo założony tygodnik lwowski „Chłopska Sprawa" (wkrótce stała się mutacją „Przyjaciela Ludu") oraz małe, lokalne pisemka w Lublinie. W ZCh do czołowych publicystów należeli — obok Jana Stapińskiego — m. in. Andrzej Pluta, Jan Brył, Marian Cieplak. W 2 tygodnie po' utworzeniu Stronnictwa Chłopskiego, jeszcze w styczniu 1926 r., przyłączył się do niego Związek Chłopski wraz ze swymi pismami i w ten sposób nowo powstała partia dysponowała już 4 tygodnikami w Warszawie („Gazetą Ludową", która zmieniła tytuł na „Gazeta Chłopska"), w Krakowie, Lublinie i Lwowie o łącznym nakładzie jednorazowym nie przekraczającym zapewne 20 - 25 tys. egz. Niewielkie Radykalne Stronnictwo Chłopskie,
Lata 1918-1926: prasa lewicowa
79
j kierowane przez ks. Eugeniusza Okonia, wydawało w Warszawie tygo-| dnik „Chłopska Sprawa", o maksymalnym nakładzie ok. 8000 egz. Pisemko — w większości wypełniane materiałami autorstwa wydawcy, redaktora i przywódcy partii w jednej osobie — ukazywało się nieregularnie z powodu braku środków mogących zapewnić stabilizację.
Prasa chłopska partii lewicy parlamentarnej była więc znacznie mniej liczna niż prasa piastowska, choć poziom publicystyczny a także typ większości wydawnictw był podobny — zależał, jak się wydaje, bardziej od potrzeb i możliwości czytelników niż ewentualnych zamiarów wydawców. Znaczenia tej prasy, zarówno lewicowej jak i centrowej, nie można jednak mierzyć ani liczbą tytułów, ani nakładami, ani nawet niewysokim przeciętnie poziomem artykułów i szczupłymi zasobami informacyjnymi. Trzeba bowiem zwrócić uwagę, że w wielu rejonach kraju była to jedyna prasa, jaka docierała do wsi, a z pewnością tylko pisma ludowe rzeczywiście poświęcały swe łamy problematyce bliskiej polskiemu chłopstwu. Odegrała więc ona rolę nie tylko łącznika organizacyjnego i niezbędnego elementu w działalności politycznej partii chłopskich, ale znacznie poważniejszą, gdyż gazeta dla wsi — jak pisał jeden z ludowych dziennikarzy — „to chłopski salon, to rozrywka, to niedzielne czytanie, to radio, to rozmowa dusz chłopskich ze sobą, na mil setki i tysiące, i na wiele lat" („Tygodnik Włościański" 1927, nr 1). Nieliczna ta prasa, uboga na ogół, często kiepsko redagowana, rozpowszechniana nader często za pośrednictwem czytania zbiorowego, niosła swym czytelnikom obok uświadomienia politycznego także oświatę, z którą kontakt wsi był bardzo krótki, wiadomości z „szerokiego świata", wiedzę fachową. Była, jak się wydaje, istotnym czynnikiem ułatwiającym wsi włączenie się do kultury ogólnonarodowej
1 ogólnopaństwowego życia publicznego.
Bardzo podobne w charakterze były też pisma wydawane przez N i e-zależną Partię Chłopską, która powstała w 1924 r., w wyniku
2 kolejnych secesji z PSL „Wyzwolenie", a opierała swą działalność na aktywności działaczy z ziem północno-wschodnich i części ziem centralnych. Czołowym jej działaczem był Sylwester Wojewódzki, poseł z listy PSL „Wyzwolenie". Niezależna Partia Chłopska była blisko związana z ruchem komunistycznym, a przez władze uważana za legalną przybudówkę KPP. W rzeczywistości kontakty te były dość bliskie i w miarę upływu czasu coraz bardziej zacieśniały się. Organem prasowym NPCh był tygodnik „Wyzwolenie Ludu", redagowany przez Wojewódzkiego. Pismo to, przeniesione z Wilna do Warszawy, kolportowane było w nakładzie od kilku do kilkunastu tysięcy egz. Stosunek władz do pisma był zupełnie inny niż w odniesieniu do prasy pozostałych partii działających na terenie wsi: nie tylko konfiskowano poszczę-
80
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
gólne numery, ale zawieszano także tygodnik, który ukazywał się pod stale zmieniającymi się tytułami.
Odmienną rolę w całej prasie polskiej omawianego okresu odgrywały pisma wydawane lub inspirowane przez Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Prasa komunistyczna wydawana była przez partię, która — z wyjątkiem Górnego Śląska w pierwszych latach — była nielegalna. Toteż nasilenie represji administracyjnych było wobec pism komunistycznych nie tylko ilościowo ale i jakościowo odmienne niż wobec innych wydawnictw prasowych. O ile wobec prasy zwalczającej aktualną administrację stosowano zarządzenia konfiska-cyjne i — znacznie rzadziej — zawieszenia, o tyle zamykanie pism komunistycznych było podstawowym orężem w rękach władz, a konfiskaty tylko uzupełniającym. Zdarzały się też wypadki, że na prasie komunistycznej dokonywano swoistych samosądów: tak było 10 XI 1918 r., gdy uzbrojone grupy zdemolowały lokal esdekapeelowskiej „Nowej Trybuny". Była jednak KPRP zbyt poważną siłą polityczną, aby w okresie gwałtownego zaostrzenia się walk społecznych można było „zapędzić" wszystkie jej wydawnictwa do podziemia. Choć partia nie stanęła do pierwszych wyborów sejmowych, posiadała dające się sprecyzować wpływy w radach delegatów robotniczych, kierowała akcjami strajkowymi zarówno w przemyśle, jak i wśród robotników rolnych, a w 1922 r., mimo szykan i represji, zdobyła w wyborach ok. 130 000 głosów.
Akcja prasowa KPRP szła — w omawianym okresie — w 2 zasadniczych kierunkach: utworzenia i utrzymania systemu pism legalnych oraz zorganizowania sieci tajnych wydawnictw i ich kolportażu. Kierunki te uzupełniały się wzajemnie, a prasa tajna niezbędna była dla przekazywania informacji i komentarzy, których publikowanie w legalnych pismach by-o wykluczone, gdyż narażałoby na natychmiastową reakcję władz i wyroki. Stosunkowo najbardziej dogodne warunki egzystencji miały pisma legalne w latach 1921 - 1923, po uchwaleniu konstytucji i zniesieniu stanu wyjątkowego, aż do rozpoczęcia przez władze planowych i systematycznych akcji antykomunistycznych (w sierpniu 1924 r. aresztowano jednocześnie niemal wszystkich członków Centralnej Redakcji KC). W okresie tym zdecydowaną przewagę wśród pism partyjnych miały wydawnictwa legalne, a niektóre z nich — głównie zresztą o charakterze społeczno-kulturalnym i literackim — wychodziły bez przerw przez kilkanaście miesięcy. Zmiany, które zaszły w kierownictwie partii w sierpniu 1924 r., i modyfikacja linii politycznej, stały się także przyczyną, dla której nowe władze nie przywiązywały większego znaczenia do legalnej działalności wydawniczej.
Prasa KPRP wydawana była w kilku „pionach" organizacyjnych:
i 3 i'..'
!o«ki, «
tzĄcizai* »
17.,, Rzeczpospolita", 14 grudnia 1922, Warszawa
i.wdw, c?.w^rifck, 6, rttarca
:,k »'.
w«jsy»*li;le>l*
»ł«p!
TRYBUNA ROBOTNICZA
Organ Związku Proktarjatu Miast i
W Hfei siiuSk e. firaWi z*
Walka z „Trybuną Robotniczą"
sm
wiłn
OCI
« Niemczech
,-i.HMMiKr
4-Ę ik -.i . .lilr ki - :> l
32. „Trybuna Robotnicza", 6 marca 1924, Lwów (na szpalcie 3 biała plama po
konfiskacie)
Lata 1918-1926: prasa lewicowa
81
przy KC istniała Centralna Redakcja, która zajmowła się publikowaniem głównych pism partyjnych oraz inspiracją i przygotowywaniem akcji na terenie wydawnictw legalnych. Niektóre wydziały KC — a m. in. Rolny, Zawodowy i Żydowski — prowadziły, w porozumieniu i z pomocą CR, własną akcję prasową. Do CR, która była jedną z najważniejszych instytucji partyjnych, należeli z reguły czołowi publicyści i teoretycy partii, m. in. Maria Koszutska (Wera Kostrzewa), Adolf Warszawski (Warski) Maksymilian Horwitz (Henryk Wałecki), Wacław Wróblewski, Julian Brun (Bronowicz), Edward Próchniak, Henryk Lauer (Brand), Henryk Stein-Kamieński. Skład Redakcji ulegał oczywiście dość częstym zmianom: aresztowania i emigracja nie pozwalały na stabilizację zespołu. Z czasem wydzielona została grupa CR Zagranicznej, działającej na terenie Gdańska i Niemiec, gdzie redagowano i wydawano organ teoretyczny, nielegalny „Nowy Przegląd" (od 1922 r.) oraz przygotowywano artykuły dla pism krajowych. Centralna Technika KC zajmowała się przygotowywaniem bazy poligraficznej i kolportażem wydawnictw nielegalnych.
Pierwszym organem centralnym KPRP był dziennik „Sztandar Socjalizmu", wydawany w Warszawie od 19 grudnia 1918 r.; pismo legalne, firmowane oficjalnie jako organ partii. Redaktorem formalnym i wydawcą był Józef Ciszewski, a prace redakcyjne prowadzone były bezpośrednio przez CR. Dziennik drukowany był na 4 kolumnach średniego formatu, w nakładzie ok. 10 000 egz. (niektóre źródła podają 30 000, być może dotyczyło to największego nakładu pisma). W Warszawie sprzedawany był w handlu ulicznym oraz w 3 hurtowych punktach, na prowincję — zasadniczo na tereny województw centralnych — kolportowany był kanałami partyjnymi. Obok działu informacyjnego, w którym na pierwszym miejscu znajdowały się wiadomości polityczne z kraju, i obszernego działu artykułowego, na uwagę zasługuje dział korespondencji z terenu. Po dojściu do władzy rządu Ignacego Paderewskiego, administracja przystąpiła do pierwszego na szeroką skalę zakrojonego ataku na ruch komunistyczny: w nocy z 18 na 19 stycznia blisko tysięczny kontyngent policji mundurowej, tajnej i wojska dokonał jednoczesnej rewizji w kilkunastu lokalach partyjnych. Rząd polecił zawieszenie „Sztandaru". Następcą dziennika stał się tygodnik „Przełom", który ukazał się 9 lutego także jako pismo legalne. Wydawany przez niemal ten sam zespół, ale nazywający się w podtytule już tylko „tygodnikiem komunistycznym", ukazywał się w nakładzie sięgającym prawdopodobnie 8000 egz. Mimo mniejszej częstotliwości ukazywania się dział informacyjny był w „Przełomie" bardzo obszerny. Po 3 tygodniach pismo zostało przez władze zawieszone. Jeszcze w połowie maja CR podjęła próbę wydawania legalnego organu
82
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
politycznego partii. Od 15 V do 24 VI ukazywały się, wydawane 3 razy w tygodniu, „Nowiny Krajowe i Zagraniczne", które dla ukrycia zewnętrznych świadectw swej przynależności partyjnej wychodziły nawet bez hasła Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!. Pismo redagowane przez Stein-Kamieńskiego i Lauera miało przede wszystkim charakter informacyjny z położeniem nacisku na wiadomości zagraniczne.
W tym samym okresie regionalne pisma komunistyczne, wydawane legalnie, ukazywały się w Zagłębiu („Komunista" w nakładzie ok. 6000 - 6500 egz.), Łodzi („Prawda Komunistyczna" w nakładzie ok. 3000 egz.) i Lublinie („Komuna" w nakładzie ok. 2-3 tys. egz.). Redagowane były one przez czołowych działaczy ze swoich terenów, a najważniejsze z nich i najlepiej redagowane było pismo zagłębiowskie. Na tym terenie KPRP posiadała największe wpływy. „Komunistę" redagował jeden z najlepszych publicystów komunistycznych, Józef Rotstadt-Krasny oraz Witold Tomorowicz. Wydawnictwa te, obok artykułów i komentarzy, poświęcały swe szpalty materiałom informacyjnym zarówno lokalnym, jak i ogólnopolskim. W marcu 1919 r. ukazał się w Warszawie pierwszy numer miesięcznika „Nowe Społeczeństwo", redagowanego przez CR, który był organem teoretycznym partii. Pismo to, ukazujące się w nakładzie ok. 3000 egz., zostało po wydaniu 2 podwójnych numerów zawieszone przez władze.
Od połowy 1919 r. przez ponad rok działalność prasowa KPRP opierała się wyłącznie na pismach nielegalnych. Centralnym organem był „Czerwony Sztandar", wydawany w przeciętnym nakładzie ok. 4000 egz. 3-4 razy w roku, z przerwą w latach 1922 - 1924. Materiały do pisma przygotowywane były bezpośrednio przez CR. „Czerwony Sztandar" — jak stwierdza Maria Meglicka w swej monografii o prasie KPRP — nie odegrał roli należnej naczelnemu organowi partii. Wydawany nieregularnie, nie był w stanie zapewnić czytelnikom systematycznej informacji ani przedstawiać zasadniczych wytycznych w szybko zmieniającej się sytuacji politycznej; ubogi i przypadkowy był też dział korespondencji z terenu. Pismem partyjnym dla wsi była „Gromada", redagowana przez Włodzimierza Dąbrowskiego i Franciszka Fiedlera, z którymi współpracowali członkowie Wydziału Rolnego KC, a m. in. Szczepan Rybacki i Roman Jabłonowski. Artykuły i informacje — poświęcone w ogromnej większości problemom gospodarczym, politycznym i społecznym wsi — uzupełniane były przez stosunkowo obszerny dział korespondencji, który zajmował ok. 15-20% całości pisma. „Gromada" ukazywała się nieregularnie i przeznaczona była dla najszerszego grona odbiorców. Nakład pozostawał w granicach kilku tysięcy egz. Pismem instrukcyjnym i informacyjnym w sprawach założeń taktycznych oraz
Lata 1918-1926: prasa lewicowa
83
prac organizacyjnych był biuletyn wydawany przez CR pn. „Głos Komunistyczny". Pismo — wydawane nielegalnie — ukazywało się od końca 1921 r. do marca 1925 r. w nakładzie ok. 2-3 tys. egz., podobnie jak inne nielegalne organy KPRP, nieregularnie.
Po okresie spadku aktywności wydawniczej, spowodowanym przede wszystkim wzmożonymi represjami w czasie nasilania się wojny polsko--radzieckiej, prasa komunistyczna na kilka lat rozwinęła się ilościowo i stanowiła, w środowisku robotniczym a częściowo także inteligenckim, poważny czynnik oddziaływania. Taką rolę odgrywała m. in. „Trybuna Robotnicza", wydawana jako pismo codzienne we Lwowie w latach 1922 -1924. Pismo redagowane było przez zmieniający się zespół, do którego należeli m. in. Julian Brun, Ostap Dłuski, Julian Dutlinger, Salomon Jaszuński — jeden z najwybitniejszych publicystów polskich, Bruno Jasieński — wybitny poeta i pisarz, Witold Wandurski — inny znany poeta proletariacki, Jerzy Heryng — znany teoretyk i publicysta, Jan Kowalczyk, który prowadził sekretariat redakcji. Nakład pisma sięgał 3500 egz. Na wysokim stosunkowo poziomie redagowana była przez Wacława Wróblewskiego „Walka Robotnicza", tygodnik wydawany w Warszawie w latach 1921 - 1923. Nakład tego pisma wynosił ok. 3-4 tys. egz. Dla środowisk inteligenckich przeznaczane były głównie tygodniki społeczno-literackie: najpierw „Kultura Robotnicza", wydawana w Warszawie od lutego 1922 r. do maja 1923, a po jej zamknięciu przez władze „Nowa Kultura" wydawana od lipca 1923 do sierpnia 1924 r. Oba te tygodniki osiągały nakład ok. 4000 egz., redagowane były przez zespół składający się m. in. z Jana Hempla, Wacława Wróblewskiego, Jerzego Herynga. Na Śląsku przez blisko rok ukazywał się także legalnie w czterotysięcznym nakładzie „Czerwony Sztandar", redagowany m. in. przez Józefa Rotstadta-Krasnego, Gustawa Rwała, Henryka Steina-Kamieńskiego. W Krakowie i Warszawie wychodziły, kolejno zamykane przez władze, legalne tygodniki dla wsi: „Skiba", „Orka" i „Pług", wydawane przez zespół Wydziału Rolnego KC. Poważne wpływy posiadała KPRP w pismach spółdzielczych — głównie zresztą w kooperatywach spożywczych — oraz w niektórych pismach związkowych. W tymże też okresie, od lipca 1922 r., zaczął ukazywać się, wydawany za granicą, organ teoretyczny partii „Nowy Przegląd", poprzedzony wydanym latem 1921 r. jednym zeszytem „Przeglądu Komunistycznego". Nakład pisma — zarówno z uwagi na trudności kolportażowe, jak i na poziom zamieszczanych w nim artykułów — nie przekraczał 1500 egz. Zespół redakcyjny składał się z każdorazowych członków CR Zagranicznej.
Pisma legalne uzupełniane były wydawnictwami tajnymi — obok wymienionych już wyżej, ukazywało się specjalne wydawnictwo dla
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wojska pt. „Żołnierz-Robotnik", w nakładzie 2-3 tys. egz., dla kolejarzy wydawany był „Kolejarz-Komunista" w nakładzie ok. 3000 egz. Liczna była prasa wydawana w językach mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę: najwięcej pism wydawano w języku żydowskim, były też wydawnictwa białoruskie, ukraińskie i niemieckie.
Jak oblicza Meglicka, w latach 1918-1923 KPRP wydawała ok. 150 czasopism (tytułów). Charakterystyczne dla warunków, w jakich działała partia komunistyczna, było, że ok. 40Vo tej liczby stanowiły jednodniówki wydawane bądź jako kontynuacja zawieszonego pisma regionalnego, bądź przez mniejsze i nie posiadające odpowiednich środków zespoły i instancje partyjne, bądź wreszcie dla łatwiejszego ukrycia się przed policją. Poza kilkoma pismami które ukazywały się nieregularnie lecz przez dłuższy czas, nie udało się — mimo ogromnych wysiłków i poświęcenia — utrzymać ciągłości żadnego z wydawnictw legalnych. Sytuacja ta powodowała, że prasa komunistyczna z reguły ograniczała zasięg swego oddziaływania do członków partii i kręgu sympatyków. Niektóre tylko pisma legalne i okazjonalnie wydawane jednodniówki, które traktowane były na równi z akcją ulotkową, docierały do szerszego grona odbiorców. Można sądzić, że jednorazowy nakład wszystkich pism KPRP — tajnych i legalnych — wynosił w pierwszej połowie 1919 r. nie mniej niż 30-40 tys. egz., a po przejściowym spadku w latach 1920 - 1921 sięgał tej liczby w latach 1922 - 1923. W omawianym okresie prasa legalna stanowiła większość wśród pism komunistycznych (w latach 1918 -1923 59 tytułów na 80), ona też przodowała pod względem wysokości nakładów.
W warunkach politycznego pluralizmu i wobec krótkotrwałej tradycji nowoczesnych ruchów ideowych, w sytuacji, gdy „wybuchła niepodległość" otwierająca zamknięte dotąd Polakom pola aktywności publicznej, a spory o kształt ustrojowy przeszły z ksiąg i czasopism na forum codziennej działalności — prasa polska musiała cechować się wielką rozmaitością kierunków politycznych i rozmaitość taką rzeczywiście posiadała: od pół- czy całkiem nielegalnych wydawnictw komunistycznych, poprzez różnego rodzaju organy demokratyczne i liberalne, po skrajnie prawicowe i szowinistyczne. Bodaj wszystkie partie i grupy polityczne dysponowały własnymi pismami bądź znajdowały dla swych programów poparcie ze strony wydawnictw z nimi nie związanych formalnie. Przy rozproszeniu wielu ruchów — np. chłopskiego czy centrowego — stwarzało to wrażenie dynamicznego rozwoju prasy informa-cyjno-politycznej, w rzeczywistości jednak globalna suma nakładów
Lata rządów parlamentarnych
85
pozostawała w rażącej dysproporcji do wielkiej liczby wydawanych tytułów, gdyż w większości wypadków były to pisma niskonakładowe pozbawione solidniejszej podstawy finansowej, wykwalifikowanych kadr dziennikarskich, efemeryczne lub z najwyższym trudem egzystujące. Dwie najliczniejsze klasy społeczne — chłopi i robotnicy — z racji swego ubóstwa, niskiego poziomu oświaty, wewnętrznego zróżnicowania, niepełnego przyjęcia wzorców nowoczesnej kultury, nie dawały należytego poparcia czytelniczego nie tylko prasie tych partii, które zabiegały o ich klasową reprezentację, ale także skomercjalizowanej prasie informacyjnej. Przewaga, jaką w opinii publicznej warstw uprzywilejowanych miały kierunki centrowo-prawicowe i prawicowe, znajdowała swe potwierdzenie (i wzmocnienie) w przewadze prasy wyrażającej podobne tendencje polityczne i światopoglądowe. Poza nielicznymi wyjątkami (jak warszawski „Kurier Poranny") dzienniki o wyższych nakładach reprezentowały te właśnie kierunki, które posiadały zdecydowaną przewagę nie tylko pod względem ilości wydawanych tytułów, ale także możliwego zasięgu oddziaływania. Charakterystyczne mogą tu być nieudane próby utrzymania w stolicy dziennika wydawanego przez środowiska liberalno-demokratycznej inteligencji („Gazeta Polska", „Naród").
Działanie w warunkach niepodległości i przy istnieniu reżimu parlamentarnego sprzyjało oddzieleniu się prasy partyjnej, czy politycznej sensu stricto, od prasy o charakterze informacyjnym, „apolitycznej", manewrującej wśród zmiennej koniunktury, popierającej lub krytykującej rząd w pewnej tylko zależności od jego zabarwienia politycznego. Krakowski IKC, stołeczne „czerwoniaki" najdobitniej reprezentowały ten właśnie typ dziennika, który już wówczas zaczął wysuwać się na czoło pod względem wysokości osiąganych nakładów i popularności, a jeśli zdecydowanego prymatu nie osiągnął, to odznaczał się jednak większą dynamiką rozwojową. W zaczątkach znajdowało się zjawisko koncentracji. Wśród wydawnictw wymienionych w katalogu firmy ogłoszeniowej (Teofila Pietraszka) za rok 1921 tylko 19 wydawców posiadało więcej niż jedno pismo, a między nimi zaledwie parę zajmowało się prasą polityezno-informacyjną (TA „Drukarnia Polska" w Poznaniu, spółka „Katolika" na Śląsku, spółka „A. Sadzewicz, M. Niklewicz" w Warszawie). Największe wydawnictwa codzienne opierały się na kolportażu jednego pisma, a system mutacji znajdował się dopiero w powijakach. Regułą było też jednoczesne drukowanie całego nakładu i tylko nieliczne dzienniki wydawane były kilkakrotnie w ciągu dnia.
W krótkim stosunkowo, początkowym okresie istnienia niepodległej państwowości (1918-1926) prasa polska przeżyła poważne przekształcenia pod względem- ilościowym, i choć ruch ten trudny jest, wobec braku
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
ciągłych danych statystycznych, do precyzyjnego przedstawienia (patrz rozdział końcowy), nie ulega on kwestii. W ciągu pierwszych miesięcy, aż być może po zimę 1919/1920, liczba wydawanych pism rosła bardzo szybko, a największą dynamikę wykazywała — jak można sądzić — prasa wydawana w mniejszych ośrodkach miejskich, która stanowiła w tym czasie ok. 30 - 40% całej produkcji prasowo-wydawniczej ziem polskich. W 2 latach następnych doszło do bardzo poważnego kryzysu i załamania tego trendu wzrostowego. U źródeł takiego stanu rzeczy znajdowało się zapewne kilka czynników, które działając łącznie zachwiały bytem wielu przedsięwzięć.
Szalejąca inflacja powodowała szybki wzrost kosztów produkcji, zaś przeważający wówczas system rozpowszechniania drogą prenumeraty nie pozwalał na proporcjonalnie szybkie uaktualnianie cen sprzedaży. Po wyczerpaniu niewielkich zapasów papieru przemysł poligraficzny odczuł dotkliwie powstanie barier granicznych, które utrudniały drukarniom byłych zaborów pruskiego i austriackiego — pracującym tylko na papierze importowanym z Austrii, Czech i Niemiec — utrzymanie ciągłego zaopatrzenia. Przemysł papierniczy byłego, Królestwa był zdewastowany i podczas gdy w roku 1914 ok. 50% jego produkcji wynoszącej blisko 9000 t eksportowano do Rosji, w 1920 produkowano już tylko niespełna 2800 t, o które ubiegał się cały polski ruch wydawniczy. Ogólny kryzys gospodarki w sytuacji powojennej nie tylko uszczuplił możliwości inwestycyjne wydawców, lecz także spowodował przejściowe zaburzenia w przemyśle wytwarzającym maszyny i surowce (farby) dla poligrafii w tych krajach (Austria, Niemcy), z których mogły być one importowane. Wszystko to powodowało powstawanie cen spekulacyjnych, których nie mogły zrekompensować kredyty rządowe (rozpoczęto je zresztą rozdzielać dopiero w 1923 r.). Spekulacja uderzała najmocniej w pisma nie oparte na silnych podstawach finansowych, nie posiadające własnych drukarń i rezerw papieru. Niewielką w istocie pomocą była akcja rządu, który w 1923 r. udzielał kredytów na zakup papieru z zapasów państwowych i importu. Wiele dzienników ograniczało objętość, stosowało papier kolorowy, część stron miała mniejszy format (tzw. ówcześnie „krótkie spodenki"). Dodatkowym skutkiem słabego stanu przemysłu poligraficznego musiało być szybkie wyczerpanie się jego zdolności produkcyjnych, nie tylko przez wzrastającą liczbę tytułów, ale również przez wyeksploatowanie urządzeń. Także liczne wówczas akcje rewindykacyjne robotników drukarskich powodowały zaburzenia na rynku wydawniczym (najdłuższy strajk drukarzy krakowskich trwał 107 dni i zakończył się 24 stycznia 1923 r.; w Poznaniu w 1924 r. trwał 10-tygodniowy strajk; wielka fala strajków przetoczyła się przez całą Polskę w stycz-
Lata rządów parlamentarnych
87
niu - lutym 1920 r.; łącznie w latach 1921 - 1925 odbyło się 86 strajków, w których brało udział ok. 9500 robotników).
Silne wstrząsy spowodowała także sytuacja wojenna na terenach wschodnich, a pamiętać trzeba, że wojna polsko-radziecka przez pewien czas toczyła się także na ziemiach między Bugiem a Wisłą, że niektóre ośrodki wydawnicze (jak Wilno) w ciągu lat 1918-1920 kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk, inne (jak Lwów) przez dłuższy czas znajdowały się de facto w stanie oblężenia, a na Górnym Śląsku od 1922 r. granica rozdzieliła jednolity uprzednio system prasowy. Pewne, trudne do jednoznacznego określenia znaczenia miały też czynniki wewnętrzno--polityczne: dopiero w latach 1922 - 1923 ukształtowała się — i to tylko na parę lat poprzedzających zamach majowy — struktura życia publicznego i wiele partii czy grup ideologicznych, które zorganizowały się lub ujawniły w pierwszych miesiącach po odzyskaniu niepodległości, zniknęło dość szybko z powierzchni, a wraz z nimi uległy likwidacji ich pisma. Los ten dotknął przede wszystkim partie centrowo-mieszczańskie, licznie reprezentowane w Sejmie Ustawodawczym, które nie przeżyły wyborów 1922 r., i ugrupowania inteligenckie. Oba te nurty prowadziły dość ożywioną działalność prasową w mniejszych ośrodkach, szczególnie województw centralnych, i właśnie pisma tego typu ponosiły najcięższe straty.
Jest rzeczą oczywistą, że wobec takiego stanu rzeczy procesy koncentracji były dodatkowo hamowane, a do wyjątków należały dzienniki, które w skali masowej przekraczały granice regionu lub dawnych dzielnic rozbiorowych. Oczywiście czołowe organy partyjne kolportowane były we wszystkich ośrodkach życia politycznego, ale — jak się wydaje — tylko w ilościach odpowiadających potrzebom elity politycznej. Ani wysokość nakładów, ani istniejąca sieć komunikacyjna, ani też — last, but not least — istniejące różnice w politycznej mentalności poszczególnych dzielnic nie sprzyjały powstaniu ogólnokrajowego rynku czytelniczego.
Wszystkie te czynniki sprawiły, że prasa polska — dotyczyło to oczywiście nie tylko pism polityczno-informacyjnych, ale może przede; wszystkim czasopism — cechowała się w początkowym okresie istnienia! II Rzeczypospolitej stosunkowo niskim poziomem technicznym, niewielką pojemnością informacyjną, raczej ubogą szatą graficzną i małym urozmaiceniem form i gatunków dziennikarskich. Choć nie brak było wydawnictw, które pod tym czy innym względem wyróżniały się in plus, stan taki trwał mniej więcej do 1924 r. tzn. do okresu, w którym kraj zaczął wychodzić z najostrzejszej fazy kryzysu i rozpoczęła się względna stabilizacja życia gospodarczego. Nawet powieść odcinkowa,
88
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata rządów parlamentarnych
89
forma tak typowa dla pewnego etapu w rozwoju prasy informacyjnej, była stosunkowo słabo rozbudowana i beletrystykę na łamach dzienników częściej reprezentowały — jak pisze Oskar Czarnik — „nowele, opowiadania i obrazki okazjonalne oraz formy z pogranicza literatury i publicystyki". Jak wynika ze wstępnych badań, prawdopodobnie ok. 50% dzienników drukowało odcinek powieściowy, a nie należały do rzadkości także dodatki powieściowe, dołączane raz w tygodniu do pisma, a drukowane w takiej formie (osobna paginacja, odmienny format), aby można było je wyjmować i przechowywać oddzielnie. W odcinkach zasadniczo przeważały wątki tradycyjne: powieść grozy, romanse „z życia wyższych sfer", powieść historyczna. Pojawiły się już jednak pierwsze zwiastuny nowszych odmian powieści sensacyjnej, np. powieść gangsterska (m. in. w IKC i „Wieku Nowym") oraz powieść polityczna i to zarówno w dobrym (np. Generał Barcz Juliusza Kadena-Bandrowskiego w „Kurierze Polskim"), jak i wulgarnym wydaniu (np. powieści Mikołaja M. Breszko-Breszkowskiego w „Gazecie Porannej 2 Grosze"). Nierzadkie też były przedruki powieści z repertuaru klasycznego, te jednak najczęściej drukowano jako dodatki. Ograniczona — a w latach 1919 -1923 z przymusu zmniejszana — objętość, mizerne możliwości finansowe przeważającej części dzienników nie sprzyjały ani rozwojowi ilościowemu powieści odcinkowej, ani też zamawianiu tekstów u współczesnych autorów. Ten gatunek literacki, znany już od lat trzydziestych XIX w. jako „napędzacz" czytelników, miał jednak w prasie polskiej już wnet nabrać swego znaczenia.
Trudności z papierein i przestarzałym parkiem poligraficznym nie pozbawiły ówczesnych wydawnictw codziennych tak charakterystycznej cechy, jaką były wydania nadzwyczajne. Nie dokonano dotąd żadnej próby ustalenia ilościowego zasięgu tego zjawiska, prawdopodobnie też znaczna część egzemplarzy zaginęła, niemniej można z całą pewnością powiedzieć, że w omawianych latach nadzwyczajne wydania były stosowane raczej często i chętnie, zwłaszcza że większość dzienników ukazywała się rano i musiały dbać one o to, aby nie dać się wyprzedzić wydawnictwom popołudniowym. Zasadniczo wydania nadzwyczajne miały charakter „ulotkowy", drukowane na jednej kolumnie zawierały w depeszowym skrócie wiadomości przekazywane najczęściej drogą telefoniczną. Wydaje się, że wielokrotnie prasa typu sensacyjnego nadużywała wydań nadzwyczajnych, poświęcając je wydarzeniom w istocie błahym. Zwraca jednak uwagę, że „obsługa" wydarzeń o rzeczywiście ważnym znaczeniu była sprawna. Jako przykład można tu podać sosnowiecki dziennik „Iskra", który o zamachu majowym donosił w 3 wydaniach nadzwyczajnych w dniu 14 maja (a więc z jednodniowym opóźnieniem). Wiele dodatków ukazało się po wyborze Narutowicza na pre-
zydenta RP i po dokonanym na niego zamachu (np. jeden z dzienników wileńskich wydał dodatki nadzwyczajne 11, 12 grudnia i 2 dodatki 16 grudnia). Posługiwanie się dodatkami miało zapewne znaczenie dla utrzymania (lub zdobycia) renomy dobrze poinformowanego pisma, a ceny sprzedaży były raczej wygórowane i być może wydania takie przynosiły również dodatkowe dochody.
LATA TWORZENIA RZĄDÓW AUTORYTARNYCH (1926 - 1930)
•
Choć okres ujęty poniższym rozdziałem został wyodrębniony z punktu widzenia dziejów politycznych II Rzeczypospolitej, w istocie jednak — przynajmniej częściowo — zachodziły w nim także przemiany gospodarcze, których wpływu na prasę polską lekceważyć nie można.
W dziedzinie stosunków politycznych, zamach dokonany przez Józefa Piłsudskiego w maju 1926 r., stanowił zwrot o znaczeniu zasadniczym dla całej historii międzywojennego dwudziest*łecia. Przejęcie władzy na drodze puczu, w którym działania militarne poparte były skomplikowaną akcją polityczną i propagandową, zadecydowało nie tylko o istotnych przeobrażeniach w strukturze władzy, lecz spowodowało także „reorientację" polityczną znacznych odłamów społeczeństwa oraz wielu partii i ośrodków politycznych. Zewnętrznym przejawem tych przemian było wytworzenie się względnie stabilnego obozu prorządowego, zróżnicowanego wewnętrznie i pozbawionego wspólnego systemu ideologicznego. Obóz ten — zwany potocznie „sanacyjnym", gdyż pod hasłem sanacji, czyli naprawy sięgnął po władzę — początkowo równie nieokreślony ideologicznie (choć, jak się szybko miało okazać, antydemokratyczny i nacjonalistyczny), co i organizacyjnie, ubiegał się o stworzenie własnej struktury formalnej, której podstawą miał stać się, założony na przełomie 1927 i 1928 r. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR).
„Reorientacja", o której mowa, nie dokonała się jednym aktem, ani w jakimś krótkim, dającym się ściśle określić momencie. Była ona procesem, który toczył się w ciągu kilku lat, w czasie których niemal wszystkie polskie ruchy polityczne wyłoniły z siebie mniejsze lub większe zespoły działaczy zasilających obóz rządzący. Przyjmuje się i być może jest w tym wiele prawdy, że obok inklinacji ideologicznych czy światopoglądowych, poważną rolę w zgłaszaniu akcesu do tego obozu odegrały względy taktyczne, koniunkturalne czy wreszcie i konformizm, który kazał stanąć po tej stronie, gdzie była siła i władza. W każdym bądź razie „reorientacja" polityczna w nielicznych tylko przypadkach prowadziła do rzeczywistej zmiany dotychczasowego systemu poglądów -—
90
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata tworzenia rządów autorytarnych (1926 -1930)
91
adherenci obozu rządzącego, w większości, stawali po jego stronie zachowując swe poprzednie założenia ideologiczne: na równi czy byli konserwatystami, narodowcami, pochodzili z partii chłopskich, czy mienili się uprzednio socjalistami. Obóz ten więc jako całość stanowił konglomerat raczej niż twór jednolity.
Opozycja zaś nie wytworzyła, bo i wytworzyć z racji dzielących ją różnic nie mogła, wspólnego frontu działania. Po okresie wahania w swym ustosunkowaniu się do rządu, charakterystycznego dla partii lewicy parlamentarnej, stronnictwa centrum i lewicy utworzyły w latach 1929 i 1930 luźny związek polityczny zwany Centrolewem (PPS, PSL „Piast", PSL „Wyzwolenie", SCh, ChD), który na platformie obrony parlamentu i odrzucenia administracyjnych metod rządzenia przeciwstawiał się dyktatorskim zamierzeniom i praktyce „sanacji". W opozycji pozostawały zarówno partie1 prawicy (Stronnictwo Narodowe przekształcone z ZLN i związany z nim Obóz Wielkiej Polski, zwany OWP), centrum (ChD, PSL-Piast, NPR, który po prorządowym rozłamie zwany był NPR-Prawica), lewicy parlamentarnej (PPS, PSL „Wyzwolenie", SCh), jak i lewicy rewolucyjnej (KPP, NPCh a po jej rozwiązaniu Związek Lewicy Chłopskiej — Samopomoc). Tak więc Centrolew objął tylko część partii opozycyjnych, a zwalczany był gwałtownie zarówno przez rząd, jak i opozycyjne ugrupowania pozostające od niego na prawo oraz przez komunistów.
Jeśli uznawać wyniki wyborów powszechnych za odbicie generalnego podziału politycznego społeczeństwa, to stwierdzić można, iż w 1928 r. zaznaczył się pewien wzrost wpływów partii lewicy, łącznie z komunistyczną — uzyskały one ok. 30% głosów — oraz podział dotychczasowych zwolenników partii centrum i prawicy, którzy głosowali bądź to na dawne partie polityczne, bądź oddali swe głosy na listy prorządowe. Prawica opozycyjna skupiła niewiele ponad 9%, centrum opozycyjne ok. 10%, zaś blok prorządowy nieco ponad 25% głosów. Dla zapewnienia lojalności ze strony parlamentu i możliwości jego pełnego wyzyskania dla stabilizacji rządów, obóz Piłsudskiego uciekł się ostatecznie do metod walki politycznej par jorce i w wyborach z listopada 1930 r. zapewnił sobie bezwzględną przewagę w Sejmie i Senacie. Lata między zamachem majowym a wyborami 1930 r., które znane są pod nazwą „wyborów brzeskich" — gdyż jednym z posunięć rządu w czasie swoiście pojmowanej kampanii przedwyborczej było aresztowanie i osadzenie w areszcie twierdzy w Brześciu n. Bugiem kilkunastu czołowych działaczy opozycyjnych — były więc okresem odznaczającym się szybkimi, a niejednokrotnie i niespodziewanymi zmianami w życiu politycznym Polski. Rodzaj, tempo i formy tych zmian nie mogły nie odbić się na obliczu'politycznym prasy ówczesnej. ,
., Na lata 1926- 1928 przypadł też intensywny rozwój gospodarczy ziem polskich, określany w minimalistycznych nawet opracowaniach okresem „ożywienia gospodarczego", któremu towarzyszyła wyraźna prosperity w rozwiniętych krajach kapitalistycznych i związana z tym ekspansja kapitału, obejmująca również Polskę. Ożywieniu w produkcji przemysłowej i rolniczej — a co za tym idzie także rynku — towarzyszyły, jak można sądzić, pierwsze już rezultaty upowszechniania się szkolnictwa podstawowego. Ożywienie to nie tylko sprzyjało — teoretycznie przynajmniej rzecz biorąc — zwiększaniu się możliwości nabywczych szerszych warstw ludności, ale powiększyło zdolności inwestycyjne, zarówno w przemyśle papierniczym, jak i poligraficznym, oraz w tych wydawnictwach, których funkcjonowanie opierało się na większych funduszach lub na powiązaniu z silniejszymi grupami przemysłowymi. Rozwinął się też rynek ogłoszeniowy, związany z fluktuacjami w handlu wewnętrznym i poziomem wymiany towarowej na wsi. W każdym bądź razie procesy modernizacyjne w prasie polskiej, zapoczątkowane w latach 1924 -1925, przybrały żywsze tempo a inwestycje w większych przedsiębiorstwach wydawniczych były niejednokrotnie poważne.
PRASA PRORZĄDOWA
Siły polityczne, skupione wokół Józefa Piłsudskiego, w okresie zamachu i bezpośrednio po nim, nie posiadały formy jednolitego obozu politycznego, a tym bardziej partii politycznej. Ogólnie rzecz biorąc, składały się z części byłych kombatantów, wywodzących się z szeregów legionów i tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej okresu pierwszej wojny światowej, niektórych oficerów służby czynnej, wiernych Piłsudskie-mu, działaczy politycznych (najczęściej wywodzących się z tych samych kręgów), którzy byli aktywni w różnych partiach, przede wszystkim lewicy parlamentarnej, ale także centrum, oraz grup radykalnej inteligencji. Niektórzy historycy używają dla „przedmajowych" form aktywności obozu Piłsudskiego określenia „działalność agenturalna" i jest w tej nazwie wiele racji. Grupy te posługiwały się często hasłami demokracji politycznej, społecznej a nawet gospodarczej. Jednak w miarę, jak uświadamiano sobie, że przewrót zakończył się sukcesem, a nowa władza się stabilizuje — nie bez poważnych wysiłków z jej strony — za rządem zaczęły się opowiadać siły polityczne przeciwne nastrojom demokratycznym: wielki kapitał, ziemiaństwo, część hierarchii kościelnej.
Tak więc choć pojęcie „prasa prorządowa" mogło być właściwe w odniesieniu do niektórych pism już w pierwszych dniach po zamachu, to
92
Prasa polityczna i Ogólnoinformacyjna
jednak w szerszym znaczeniu można mówić o niej dopiero w 1927 r. lub nawet po 1928, gdyż okresem, w którym szczególnie jaskrawo uwidoczniły się zarówno dobrowolne, jak i naciskami czy intrygami rządu spowodowane akcesy do obozu prorządowego, było przygotowywanie wyborów 1928 r. i tworzenie BBWR. Jeszcze w lutym 1929 r. Walery Sławek na konferencji prasowej w sprawie projektu nowej konstytucji używał sformułowań ogólnikowych, takich jak: „sprzyjająca nam" prasa lub prasa, „która idzie po linii sprzymierzonej z naszą ideologią", czy też „prasa z nami sprzymierzona". Główne „uderzenie propagandowe" na społeczeństwo przypuszczono w trakcie kampanii przedwyborczej na przełomie 1927 i 1928 r., którą kierował Kazimierz Switalski, a o wadze, jaką do niej przykładano, świadczyły nie tylko wyasygnowane środki, lecz także zaangażowanie wybitnych piłsudczyków, w tym ludzi z ekskluzywnego kręgu II Oddziału, rzutkich, operatywnych i bezwzględnych. Utworzone zostało wówczas Biuro Prasowe Komitetu Wyborczego BBWR, którym kierował Alfred Birkenmajer, przekształcone później w Dział Propagandowy Klubu BBWR, prowadzony zrazu przez Adama Koca, później Bogusława Miedzińskiego (wszyscy oni przeszli przez II Oddział).
W maju 1926 r. bezpośrednio związane z obozem dokonującym zamachu były pisma wymienione już w poprzednim rozdziale: tygodnik „Głos Prawdy", redagowany przez Wojciecha Stpiczyńskiego, „Nowy Kurier Polski", redagowany przez Stefana Grosterna, miesięcznik „Dro-" ga". Z linią piłsudczyków solidaryzowały się też m. in. „Kurier Poranny" i „Kurier Wileński". Przewrót poparła również prasa socjalistyczna i lewicowych partii chłopskich. Jak obliczał jeden z publicystów fachowego tygodnika „Przegląd Graficzny", do stycznia 1927 r. prasa pro-rządowa powiększyła się do 18 pism. Przeważały wśród nich tygodniki i dzienniki prowincjonalne, o małym zasięgu oddziaływania, niskich nakładach i lokalnym znaczeniu, takie np. jak „Słowo Tarnowskie", inowrocławski „Kujawiak", stryjskie „Echo Karpackie", gdyński „Kurier Bałtycki" czy kutnowski „Głos Pracy".
W lipcu 1926 r. tygodniowy do tej pory „Głos Prawdy" został przekształcony na 2 niezależne pisma wydawane pod tym samym tytułem, tygodnik i dziennik. Ten drugi stał się, obok „Nowego Kuriera Polskiego", jedynym w stolicy bezpośrednim reprezentantem majowych triumfatorów. Redagowany przez Stpiczyńskiego dysponował — jak świadczą niektóre źródła — subwencjami nie tylko ze strony władz i instytucji z nimi związanych (m. in. Bank Gospodarstwa Krajowego), lecz także, bodaj już od jesieni 1926 r., dotacjami z kół ziemiańskich. Na tej bazie materialnej pismo zwiększało swój zasięg, a systemem mutacji (w końcu 1927 r. było ich już 4) próbowano wejść na tereny, na których sanacja
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
93
nie posiadała własnych organów prasowych, m. in. na Pomorze („Pomorski Głos Prawdy", wydawany w Grudziądzu, w nakładzie ok. 1000 egz.). Drugie warszawskie pismo sanacyjne — „Nowy Kurier Polski" — związane było ze środowiskiem Partii Pracy i zbliżonego do niej Związku Naprawy Rzeczypospolitej (zwanego Naprawą) i znajdowało się na lewym skrzydle obozu rządzącego. Podobnie jak „Głos" cieszyło się nie tylko oficjalnym poparciem władz: w okólniku Prezydium Rady Ministrów z 23 lipca 1926 r. oba te dzienniki uznane zostały za „pisma, w których winny być zamieszczane płatne ogłoszenia państwowych władz, względnie przez państwowe władze wskazane". Jak można sądzić z wyrywkowych materiałów, w piśmie powstał (w ostatnich miesiącach 1926 r.) konflikt, być może spowodowany tym, iż usiłowano narzucić mu publicystów należących do innego ideologicznie środowiska. Wyrazem tego kryzysu było przejściowe przesunięcie Stefana Grosterna na stanowisko zastępcy redaktora (wrzesień 1926 — kwiecień 1927) i objęcie funkcji kierowniczej przez Tadeusza Zagórskiego. W kwietniu 1927 r. utworzono nowy komitet redakcyjny, na czele którego stanął Marian Kościałkowski, leader Partii Pracy, a zespół redakcyjny rozszerzono m. in. o Witolda Giełżyńskiego. Gdy w czerwcu 1928 r. doszło, na krótko zresztą, do połączenia Partii Pracy ze Związkiem Naprawy Rzeczypospolitej w Zjednoczenie Pracy Miast i Wsi, władze nowo powstałej organizacji uznały dziennik, ukazujący się od 1 stycznia 1927 r. pod nowym tytułem „Epoka", za centralny organ Zjednoczenia.
„Epoka" wraz z „Głosem Prawdy" reprezentowały radykalny nurt bloku rządzącego i eksponowały m. in. hasła antyklerykalne i antyob-szarnicze, a także nieco demagogii socjalnej w stosunku do wielkiego kapitału. Wobec stopniowych — lecz już w końcu 1926 r. dostrzegalnych — zmian w generalnej linii obozu Piłsudskiego, oba te dzienniki stawały się niewygodne, tym bardziej że nie było innych, oficjalnie uznawanych pism piłsudczykowskich. Doszło do tego, że rzecznik prasowy Rady Ministrów musiał oświadczyć, iż „Głos Prawdy" nie ma „nic wspólnego z kołami miarodajnymi", a na początku stycznia 1929 r. posiedzenie zarządu ówcześnie prorządowego Stronnictwa Prawicy Narodowej (konserwatystów) zdecydowało się cofnąć subwencje dla obu dzienników za krytykę ziemiaństwa. Tak więc egzystencja pism „niepokornych" wobec „miarodajnych" sfer rządowych została zachwiana politycznie i finansowo. Ze swej strony elementy postępowe „zwracały się — jak głosiła rezolucja Rady Naczelnej Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast — do czynników kierowniczych Bezpartyjnego Bloku z wezwaniem do pohamowania akcji [...], której cechą jest wciągnięcie nazwiska Marszałka do zupełnie dowolnych i skrajnie reakcyjnych koncepcji". Latem 1929 r. krążyły po Warszawie pogłoski o zaplanowanej reorga-
94
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
¦¦ *-
nizacji prasy piłsudczykowskiej. Mówiono o likwidacji wszystkich dzienników związanych z prominentami ekip rządzących. Obok „Głosu" i „Epoki" ofiarą jej miały paść także „Polska Zbrojna" i „Kurier Poranny". Pierwszym świadectwem zmian było objęcie redakcji „Głosu Prawdy" przez Adama Koca. Ostatecznie prognozy te potwierdziły się częściowo: mimo wysokiego stosunkowo nakładu (20 - 30 tys. egz.) zlikwidowano tylko te dzienniki, które spotkały się z nieżyczliwym stanowiskiem konserwatystów i jesienią 1929 r. ukazała się na ich miejsce — zorganizowana przez Koca, jednego z najczynniejszych działaczy decydującej wówczas w rządzie tzw. grupy pułkowników — „Gazeta Polska". Z redakcji rozwiązywanych pism niektórzy dziennikarze (np. Bronisława Neufeldówna, Florian Sokołów, Konrad Wrzos) przeszli do „Gazety Polskiej", inni do „Kuriera" bądź do „czerwoniaków", które w owym czasie należały już do pism prorządowych.
Najpoważniejszym osiągnięciem prasowym piłsudczyków poza stolicą było utworzenie w Katowicach dziennika „Polska Zachodnia", który miał się stać konkurentem Korfantowskiej „Polonii". Pierwszy numet pisma ukazał się w grudniu 1926 r. zamiast dotychczasowego tygodnika wydawanego przez Związek Powstańców Śląskich. Redaktorem naczelnym został „naprawiacz". Edward Rumun, poprzednio redaktor bytomskiego „Katolika"; dyrektorem wydawnictwa Marian Sobański. Bezpośrednim dysponentem dziennika był Michał Grażyński, wojewoda śląski, należący do Naprawy. Po kilku miesiącach „Polska Zachodnia" zakupiła — przy pomocy Michała Grażyńskiego i Banku Polskiego w Bytomiu — własną drukarnię oraz podpisała umowy o współpracę z bytomskimi pismami „Katolik" i „Katolik Polski", finansowanymi przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Baza poligraficzna była nowoczesna: 4 linotypy, najnowszy model maszyny rotacyjnej. Do zespołu redakcyjnego weszli m. in. Bolesław Cholewa, Jan Przybyła, Stefan Kapuściński, Józef Renik — jako sekretarz redakcji, nieco później dotychczasowy współpracownik „Polonii" Władysław Kubisz. Nakład dziennika przekraczał kilkanaście tysięcy egz., a przy niektórych numerach sięgał 25 000. Kolportowany był na Śląsku Górnym i Cieszyńskim, częściowo w Zagłębiu. Łącznie z pismami sympatyzującymi z obozem rządzącym sanacja dysponowała tu (wedle danych za październik 1929 r.) 6 pismami o łącznym nakładzie ok. 30 000 egz.
We Lwowie eksponentem obozu rządowego stał się założony na przełomie 1926 i 1927 r. „Dziennik Lwowski", uznawany za organ Naprawy. Redakcję objął Olgierd Górka, znany publicysta i historyk. Pismo miało stosunkowo niewielki nakład, nie przekraczający 5000 egz., a działało opierając się na subwencjach MSW, które stanowiły początkowo — jak można sądzić z niektórych dokumentów — ponad połowę dochodów
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
95
wydawnictwa. W 1930 r. deficytowe pismo zlikwidowano. W Wilnie spółka założona w 1928 r. (w trakcie kampanii przedwyborczej) m. in. przez Witolda Abramowicza, Kazimierza Okulicza i Witolda Staniewi-cza, przejęła własność „Kuriera Wileńskiego", pisma redagowanego dość dobrze, ale o bardzo małym zasięgu oddziaływania (nakład nie przekraczał 4000 egz.). W Lublinie dziennikiem — jednym z dwóch ukazujących się w tym mieście — związanym blisko z obozem rządzącym była „Ziemia Lubelska", od 1924 r. własność spółki wydawniczej „Placówka", powiązana dość ściśle z grupami radykalnej inteligencji i PSL „Wyzwoleniem". Dziennik ten, kierowany do listopada 1927 r. przez Tadeusza Garzteckiego, mimo niewielkiego nakładu (rzędu 3-4 tys. egz.), miał na tyle istotne znaczenie dla Lubelszczyzny, że w czasie kampanii wyborczej 1928 r. Urząd Wojewódzki zakupił ze specjalnej dotacji MSW (40 000 zł) prawa własności pisma i drukarni, czyniąc z niego oficjalny organ BBWR.
Większość pism związanych z grupami bezpośrednio wpływającymi na politykę rządu zależna była od powstałej w 1926 r. Naprawy. Szczególnie zaś dotyczyło to małych pism z ziem wschodnich. „Głos Prawdy Ziemi Grodzieńskiej", „Przegląd Wołyński", „Echo Podolskie", „Ziemia Pińska", „Ziemia Wileńska" — były to pisemka wywodzące się z dawnej Straży Kresowej i Związku Rad Ludowych, pozostających pod bezpośrednim wpływem tych samych środowisk, które powołały do życia Naprawę. Wśród prorządowych pism niewarszawskich kilka było też związanych z grupą Partii Pracy, m. in. poznański „Goniec Wielkopolski", redagowany przez Józefa Mestwina. W Poznaniu do dzienników popierających demokratyczne elementy sanacji należał również organ NPR-Lewicy „Przegląd Poranny" redagowany przez Edmunda Strau-cha.
'Spośród partii i grup politycznych, które poparły obóz rządzący i zgłosiły akces do tworzonego w przededniu wyborów powszechnych 1928 r. BBWR, jedynie konserwatyści — obok. „naprawiaczy" — mieli do dyspozycji liczące się w opinii publicznej organy prasowe.
Polityka grup konserwatywnych — podzielonych na 3 odrębne stronnictwa (każde z nich dysponowało dziennikiem) — musiała po zamachu majowym ulec poważnemu przeorientowaniu. Tradycyjnie wspierając się na partiach prawicowych stanęli konserwatyści wobec zwycięskiej §ruPy, która sukces swój w znacznym stopniu zawdzięczała hasłom społecznie i politycznie radykalnym. Jeden z czołowych działaczy ziemiańskich Artur Dobiecki pisał wręcz o „zupełnym bankructwie" konserwatystów. Jeśli nawet kryzys przybrał tak poważne rozmiary, jak sugerował Dobiecki, to został on szybko zażegnany. Tym szybciej, że Piłsudski i wielu ludzi z jego najbliższego otoczenia (m. in. Walery Sła-
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wek) nie mieli żadnych oporów przed ścisłą współpracą polityczną z ziemiaństwem. Choć niechętnych temu aliansowi nie brakło po obu stronach (np. Stpiczyński w sanacji, a Stroński wśród konserwatystów), w ciągu nie więcej niż pół roku preliminaria sojuszu zostały zawarte.
Największym pismem tego środowiska stał się „Dziennik Poznański" związany z grupą noszącą nazwę Komitet Zachowawczy. Na czele spółki wydającej „Dziennik" stał Mieczysław Szułdrzyński, a przedsiębiorstwo to — w 1930 r. jego kapitał zakładowy wynosił 250 000 zł w 125 akcjach — posiadało własną drukarnię z maszynami rotacyjnymi, zatrudniającą blisko 100 pracowników. „Dziennik Poznański" redagowany do 1930 r. przez Adama Brzega, krótko przez Bolesława Szczepkowskie-'go, a później przez Józefa Winiewicza, posiadał bogaty dział informacyjny, należący do najlepszych w prasie polskiej. W 1930 r., od którego zaczął się jego dynamiczny rozwój, korespondencje napływały z 8 stolic europejskich i New Yorku. W tym samym roku wprowadzono tygodniowy dodatek dziecięcy „Nasz Dzienniczek" i cotygodniową wkładkę powieściową. Ulegały poważnej rozbudowie działy specjalistyczne: kobiecy, wojskowy, sportowy, harcerski, techniczny obok dawniej istniejących gospodarczego i literackiego. Nakład pisma dochodził do 20 000 egz., co nie czyniło wprawdzie z dziennika pisma o masowym zasięgu oddziaływania, ale pozwalało mu stać się gazetą czytaną przez szersze kręgi społeczne — głównie kolportowany był w sferach urzędniczych i mieszczańskich. Był też „Dziennik" jedynym większym poznańskim przedsiębiorstwem prasowym popierającym rząd.
Warszawski „Dzień Polski", którego deficyt w końcu 1926 r. przekraczał* 120 000 zł (mimo stałych subwencji) został gruntownie zreorganizowany i od 1 stycznia 1927 r. przejęła go nowa — a raczej odnowiona — spółka wydawnicza, do której obok przywódców „królewiackiego" ziemiaństwa (z Januszem Radziwiłłem, Arturem Dobieckim i Augustem Popławskim) weszli także reprezentanci przemysłu łódzkiego, a wśród nich bracia Geyerowie, Scheibler i Poznański. Redakcję objęli Jan Bob-rzyński, Alfons Dziaczkowski, Zygmunt Lewestam, pod ogólnym kierownictwem Wojciecha Rostworowskiego. Stałe subwencje wpłacali przemysłowcy łódzcy (7000 zł), grupa wielkopolska (5000 zł), związek cu-krowników (2500 zł), Bank Handlowy dotował pismo systematycznym udzielaniem mu dobrze płatnych ogłoszeń. Pozwalało to na egzystencję, ale nie gwarantowało rozwoju dziennika, którego nakład uporczywie wahał się w granicach kilku tysięcy egz. Blisko 200 000 zł rocznie (takie były straty „Dnia" w 1930 r.) kosztowało konserwatytów utrzymywanie swego pisma, które nie mogło być propagatorem idei stronnictwa, a jedynie eksponentem jego poglądów.
Małopolskie Stronnictwo Prawicy Narodowej miało do swej dyspo-
Lata 1926-1930: prasa prorządowa
97
zycji „Czas". W latach tu omawianych na czele „Krakowskiej Spółki Wydawniczej SA", wydającej dziennik, stał hr. Zdzisław Tarnowski, który w 1927 r. zgromadził w swym ręku blisko połowę udziałów. „Czas", redagowany przez Antoniego Beauprć, był konserwatywny nie tylko w swych poglądach politycznych; szata graficzna pisma i układ zawartości nie ulegały niemal żadnym zmianom nawet wtedy, gdy większość dużych dzienników szybko się modernizowała: 4 kolumny dużego formatu, zapełnione słabo wyróżnionymi informacjami, drukowane małą czcionką. Nakład pisma był już bardzo niski (nie przekraczał 4000 egz.) i od 1928 r. „Czas" przynosił deficyt sięgający 50 000 zł rocznie, mimo pewnych dochodów pochodzących z działalności zarobkowej drukarni. Obok dziennika ze Stronnictwem związane były również 2 tygodniki: „Prawda Łódzka" i „Wspólna Sprawa" wydawana w Nieświeżu.
Polska Organizacja Zachowawcza Pracy Państwowej dysponowała wileńskim „Słowem", nieznacznie tylko rozbudowanym w porównaniu z pierwszymi latami istnienia, mimo iż posiadało już własną drukarnię. Nieliczną grupę publicystyczną trwale związaną ze „Słowem" prowadził wciąż Stanisław Mackiewicz wraz z Władysławem Studnickim i Z. Har-skim. Dziennik wydawany był w nakładzie wahającym się od 4500 do 7000 egz. i jako pismo finansowo niezależne stał się formalną własnością redaktora naczelnego.
Od połowy 1927 r. toczyły się powolne ale owocne rokowania między wszystkimi grupami konserwatywnymi i w lipcu tegoż roku powołano stałą Komisję Porozumiewawczą. Poważnym szkopułem, który utrudniał współpracę były nie tylko dawne urazy orientacyjne — mniej ważne wobec nowej sytuacji politycznej — lecz także powiązania między ziemiaństwem wielkopolskim a Stronnictwem Chrześcijańsko-Narodowym, w którym liczni działacze (grupa Strońskiego) sprzyjali aliansowi ze Stronnictwem Narodowym. Tym niemniej procesy konsolidacyjne postępowały, a w lutym 1929 r. odbyła się wspólna konferencja w sprawie prasy, która ustaliła m. in. zasady „kolaboracji i wzajemnej pomocy technicznej dzienników konserwatywnych". Konsolidację konserwatystów ułatwiło w pewnym stopniu odejście w 1928 r. grupy Strońskiego i utworzenie — już bez niego — Stronnictwa Chrześcijańsko-Rolniczego. Działalność prasowa pozostałych partii i grup, które w latach 1926 - 1928 zgłosiły swój akces do obozu rządzącego, (a poza konserwatystami były to niemal wyłącznie grupy frakcyjne i secesje z istniejących partii politycznych) była wątła. PPS — „dawna Frakcja Rewolucyjna", powstała jako secesja elementów propiłsudczykowskich w PPS, dysponowała dziennikiem „Przedświt", który założony został w październiku 1928 r. przez Jędrzeja Moraczewskiego. Z NPR-Lewicą, ale bardziej z Naprawą, związany był poznański „Przegląd Poranny"
98
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
redagowany przez Edwarda Straucha i wydawany w nakładzie ok. 4000 egz. W lutym 1929 r. nastąpiło połączenie „Przeglądu" z małym pismem konserwatywnym w „Gazetę Zachodnią", która przy niewielkim nakładzie borykała się tak z trudnościami finansowymi, jak i kadrowymi. Wszystkie pozostałe grupy — zarówno te które weszły w skład BBWR jak i te, które zachowały formalną niezależność — bądź w ogóle pozbawione były własnych pism, bądź dysponowały niskonakładowymi tygodnikami (Stronnictwo Katolicko-Ludowe — tygodnik „Lud Katolicki", Związek Chłopski — tygodnik „Przyjaciel Ludu", Związek Pracy Mocarstwowej — tygodnik „Głos Fabryczny" w Warszawie i miesięcznik „Mocarstwowiec" w Łodzi, NPR-Lewica — tygodnik „Praca" w Łodzi). Najpoważniejszą „zdobyczą" obozu rządzącego stał się — w tej sytuacji — lwowski dziennik „Słowo Polskie", organ SN. W piśmie tym poważną rolę odgrywali Wacław Mejbaum i Jerzy Krzeczunowicz, członkowie tzw. Grupy Stu, która od połowy 1927 r. znalazła się w opozycji do linii partyjnej. Członkowie Grupy Stu już wkrótce po zamachu majowym złożyli Władysławowi Kucharskiemu (który po źle zapisanym w ludzkiej pamięci ministrowaniu wycofał się z życia politycznego) ofertę odkupienia należących do niego akcji wydawnictwa. Jan Roz-wadowski, szef lwowskiej grupy Ligi Narodowej, wyraził zgodę tym chętniej, że ZLN nie dysponował gotówką na wykup akcji Kucharskiego i pertraktacje zakończyły się w grudniu 1927 r. Odstępne, w wysokości 400 000 zł, miano wypłacić w 2 ratach, a pierwszą — tego już zapewne lwowscy ligowcy nie wiedzieli — niemal w całości pokryto z funduszy specjalnych przekazanych przez wojewodę Leona Borkowskiego; akcję tę sfinansowali częściowo też ziemianie Kornel Krzeczunowicz i Tadeusz Rey. Po dymisji dotychczasowego redaktora naczelnego Romana Kor-dysa, stanowisko to objął Wacław Mejbaum. Mimo ogólnego nadzoru, który SN powierzyła Romanowi Dmowskiemu i wyznaczenia specjalnego referenta spraw partyjnych w osobie Zdzisława Stahla, linię polityczną dziennika wyznaczał de facto nowy redaktor naczelny oraz jego zastępca Stefan Mękarski. W kilka dni po wyborach 1928 r. „Słowo Polskie" oficjalnie stwierdziło fakt, wyraźny już dla obserwatorów politycznych, odejścia ze strefy politycznej SN. Obok „Dziennika Lwowskiego" stał się obóz rządzący bezpośrednim dysponentem drugiego już pisma w tym mieście. „Słowo" — mimo stosunkowo niewielkiego nakładu, który nie przekraczał 8000 egz. i raczej zmniejszającej się po-czytności, czego powodem mógł być także bojkot pisma ogłoszony przez SN — było dziennikiem redagowanym na dobrym poziomie, bogatym w informacje krajowe i zagraniczne. Na 12 kolumnach wydania w dni powszednie i 16 kolumnach niedzielnych (plus czterostronicowy „Dodatek Ilustrowany" w technice rotograwiurowej) mieściło się kilkanaście
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
wyspecjalizowanych działów; do istniejących już poprzednio, w 1930 r. dorzucono nowe: Wiadomości akademickie i stały, obszerny dział rozrywkowy. Zaczęły pojawiać się nieliczne jeszcze fotografie. Sytuacji finansowej to jednak nie poprawiło, tak jak nie zmieniła jej likwidacja „Dziennika Lwowskiego" (1930 r.).
Akcja podtrzymywania pism dawniej już związanych z obozem Pił-sudskiego („Kurier Wileński", „Głos Prawdy", „Epoka", „Ziemia Lubelska"), zakładania nowych (jak „Polska Zachodnia", potem „Gazeta Polska") i odrywania od istniejących partii politycznych niektórych grup wraz z ich organami prasowymi (poznański „Włościanin" z PSL „Piast" czy „Słowo Polskie") były jednym tylko z kierunków prasowej1 działalności rządu. W pewnych przypadkach chodzić raczej mogło o rozbicie prasy opozycyjnej niż o wysiłki uzyskania tą drogą poważniej liczących się pism. Sądzić można, że kierunek ten (choć ważny) nie był najważniejszy, obejmował bowiem wprawdzie pisma politycznie ważkie,, mające ustaloną renomę i grupę wiernych czytelników, ale — właśnie dlatego, że przeznaczone dla środowisk o pewnym przynajmniej stopniu politycznego wyrobienia, które nie sprzyjało nazbyt szybkiej zmianie poglądów — nie mające dostępu do szerokich kręgów społeczeństwa. Zasadniczym terenem penetracji stała się więc prasa bezpartyjna, „apolityczna" — zarówno wielkonakładowe dzienniki dużych miast, jak i małe pisemka o lokalnym lub regionalnym zasięgu. Trudno jeszcze dziś przedstawić szczegóły poczynań, które przyczyniły się do rychłego przejścia na stronę obozu rządzącego większości wielkich dzienników „niezależnych"; jeszcze trudniej byłoby to zrobić dla masy pism lokalnych. Niemniej niektóre problemy można już wskazać — choćby wstępnie, i sformułować ich znaczenie — choćby w trybie warunkowym.
W miarę jak nowa ekipa rządząca stabilizowała się na kluczowych dla' życia państwa stanowiskach, a decydujące o obliczu kraju klasy posiadające w coraz wyraźniejszy sposób udzielały jej poparcia, trwałość reżimu, wyłaniającego się wśród parlamentarnych walk i konstytucyjnych zatargów, stawała się coraz bardziej oczywista. Trudno zaś w historii prasy znaleźć dzienniki i pisma oparte na zasadach komercyjnych, które by podejmowały systematyczną opozycję przeciwko sferom rządzącym. Przypomnieć tu można, przedstawione w poprzednim rozdziale, na poły szantażowe „gry propagandowe" czy to krakowskiego Ikaca, czy warszawskich „czerwoniaków".
Obóz Piłsudskiego pokazał w maju 1926 r. swą siłę militarną i obnażył zasięg niepopularności poprzednich koalicji politycznych. W wyborach przeprowadzonych 2 lata później wprawdzie nie odniósł zwycięstwa, lecz stał się na terenie parlamentu największym ugrupowaniem. Obóz, który doszedł do władzy w maju, zastosował też — i to dość
100
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
-•;' >
szybko — mniej powszechny uprzednio sposób walki z prasą przeciwników: o konfiskatach i próbach skrępowania swobody wypowiedzi, także na drodze ustawodawczej, pisaliśmy już uprzednio. Wydaje się, że cenzorski terror, choć zadaniem jego było niedopuszczenie do głosu opozycji politycznej i złamanie finansowe jej organów prasowych, miał — w każdym razie mógł mieć — także inne cele: stanowił ostrzeżenie dla wszystkich wydawnictw prasowych. Jeśli prasa partyjna zmuszona była do lawirowania między wymaganiami, które narzucała jej konieczność toczenia na forum publicznym walki ideologicznej czy propagandowej, a staraniem o utrzymanie obecności w tej walce, to prasa
0 charakterze komercjalnym miała możliwości obrony nader nikłe: trudno byłoby jej liczyć na subwencje, zbiórki między zwolennikami, składki posłów zainteresowanych w egzystencji prasy partyjnej itd.
Najpotężniejszym rozdawcą subwencji — w najróżniejszych formach — stał się sam obóz rządowy, zarówno z racji przejęcia dyspozycji przedsiębiorstw państwowych i monopoli, możliwości czerpania z funduszów państwowych, jak i z uwagi na poparcie udzielane mu przez koła przemysłowe i ziemiańskie. Jak się wydaje, nie omieszkał on wykorzystywać wszystkich tych źródeł. Globalnych wyników tych działań, ilości „przekupionych" pism, opłacanych z rządowej szkatuły dziennikarzy, sum na to przeznaczanych, ustalić jeszcze dziś nie można,
1 być może nie uda się ich określić nigdy (np. cała dokumentacja finansowa Sekretariatu Generalnego BBWR była komisyjnie palona). Pojedyncze znane fakty mogą jednak stanowić ilustrację zjawiska, a zwrot w orientacji politycznej znacznej liczby dzienników i czasopism świadczyć może o skuteczności tych zabiegów. Niesłuszne byłoby oczywiście generalizowanie i twierdzenie, że obóz rządzący zyskał sobie poparcie prasy tylko metodami pozapolitycznymi, jedynie dzięki technice rządzenia znanej pod obrazowym określeniem „kija i marchewki". Odruch niechęci wobec przedmajowych elit politycznych, sposobów i skutków ich rządzenia był w społeczeństwie silny, mimo iż wywodzić się mógł z różnych przesłanek. O silnej władzy wykonawczej i jej przewadze nad ustawodawczą pisano i mówiono wśród prawicy wiele także przed zamachem Piłsudskiego, zaś wśród lewicy o potrzebie rozszerzenia demokracji z dziedziny politycznej także na społeczną i gospodarczą. Propozycji mniej lub bardziej radykalnych reform było wiele, poszczególne ugrupowania koalicyjne sprawujące rządy nie były świętością — szargano je często a niejednokrotnie nawet boleśnie. Niezadowalająca sytuacja gospodarcza kraju była czynnikiem, który stanowił stały kontekst tych tendencji. Na pierwsze lata rządów nowej ekipy przypadła jej wyraźna poprawa, która pozwalała propagandzie prorządowej szermować tym
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
101
argumentem na korzyść obozu Piłsudskiego. Istniały więc przesłanki do rozumowego (ożywienie gospodarcze) lub uczuciowego (koniec kombinacji prawicowych) poparcia reżimu pomajowego.
Jak wspomnieliśmy, sposobów finansowego oddziaływania na prasę i skłaniania jej do popierania obozu rządzącego, czy wręcz poczynań samego rządu, było wiele. O czerpaniu wprost z funduszy publicznych mieliśmy możność przekonać się przy omawianiu historii lwowskiego „Słowa Polskiego". W godnych zaufania dokumentach — w notatkach pozostawionych przez Kazimierza Switalskiego, jednego z najbliższych Piłsudskiemu ludzi i kierownika akcji przedwyborczej 1927 -1928 — znaleźć można wiele innych faktów: oto wojewoda kielecki otrzymał jednorazowo 21 000 zł na akcję w prasie lokalnej, wojewoda lubelski 60 000 zł, z czego % przeznaczono na zakup „Ziemi Lubelskiej"; Jakub Bójko 10 000 zł na wydawanie pisma „Chłop Polski" i cele agitacyjne; • „Przegląd Wołyński" jednorazowo 6000 zł. Wedle oświadczenia na posiedzeniu Komisji Sejmowej posła Romana Rybarskiego z SN, Bank Gospodarstwa Krajowego udzielił subwencji 7 pismom prowincjonalnym, 1 pismo otrzymało pożyczkę, osobiście zaś Wojciech Stpiczyński miał dostać subwencję przekraczającą 50 000 zł. Prasa opozycyjna donosiła, że komisja do spraw nadużyć w radzie miejskiej Bydgoszczy zakwestionowała dziesięciotysięczne wypłaty dla IKC i „Głosu Prawdy" za materiały dotyczące spraw miejskich. Taż sama komisja zakwestionować miała wypłacanie różnym dziennikarzom stałych lub jednorazowych subwencji. Prasa wroga rządowi podawała, że przedsiębiorstwa państwowe — w tym monopole, bank PKO — zasilają przede wszystkim działy ogłoszeniowe pism prorządowych. Ministerstwo Sprawiedliwości wydało cytowany już okólnik, zalecający dawanie ogłoszeń stołecznym pismom prorządowym; w czasie dyskusji budżetowej nad etatem tego ministerstwa senator Wojciech Trąmpczyński z SN stwierdzał, że w każdym numerze „Gazety Polskiej" jest 60 - 100 ogłoszeń komorników.
Z późniejszego okresu pochodzi opinia, wyrażona przez anonimowego rozmówcę jednemu z przywódców opozycji, Wincentemu Witosowi, jest ona jednak charakterystyczna — wszystko na to wskazuje — także dla lat, o których bezpośrednio tu mówimy. Rozmówca ów był jednym z czołowych publicystów polskich (być może chodzi tu o Konrada Olchowicza i „Kurier Warszawski"). Witos w swoich wspomnieniach zanotował: „Jeśli rozmawiamy tak szeroko, pozwoli pan na jedno już ostatnie pytanie. Opinia pańska o rządach obecnych i wszystkim, co z nimi związane, jest tak druzgocąca, że trudno sobie wytłumaczyć dlaczego wasze tak poważne i bogate pismo całe szpalty zapycha Ozonem? Rzecz jest bardzo prosta. Zwołano właścicieli i powiedziano im bez ogró-
102
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
dek, że jeśli tego nie będą robić, pismo zostanie kompletnie zniszczone. Na takie poświęcenie oni się zdobyć nie mogli, wiedząc co z innymi zrobiono".
Z przekonania, ze strachu, w zamian za bezpośrednie lub pośrednie korzyści finansowe (subwencje, posady, zamówienia państwowe), wszystkimi tymi drogami skupiła się wokół obozu rządzącego znaczna część prasy politycznej i ogólnoinformacyjnej. Na zorganizowany w początkach grudnia 1929 r. zjazd prowincjonalnej prasy prorządowej, na którym referat polityczny wygłosił Walery Sławek a organizacyjny Adam Koc — członkowie ścisłej ekipy rządzącej — przybyli reprezentanci ok. 80 pism i wydawnictw. W połowie roku następnego Tadeusz Seli-mowski, autor informatora o partiach politycznych, opartego bez wątpienia na materiałach zgromadzonych w MSW, podawał, że obóz pro-rządowy posiadał w zasięgu swych wpływów 151 pism. Przewagę wśród nich, szczególnie jeśli chodzi o wysokość nakładów, miały dzienniki i czasopisma formalnie nie związane ani z BBWR, ani z żadną partią popierającą rząd.
Wśród pism popierających obóz rządzący specyficzna była, jak się wydaje, pozycja warszawskiego „Kuriera Porannego". W latach poprzedzających zamach majowy i bezpośrednio w trakcie walk, dziennik ten był najbardziej wpływowym pismem związanym z piłsudczykami. Także i po zamachu „Kurier" był pismem ideowo pokrewnym radykalnemu skrzydłu obozu — „Głosowi Prawdy" i „Epoce". Jednak Kazimierz Ehrenberg sprzeciwiał się uczynieniu z „Kuriera" oficjalnego reprezentanta najbliższej pismu grupy — Partii Pracy Mariana Kościałkowskie-go. Można sądzić, że dążenie do utrzymania politycznej niezależności od którejkolwiek z części rządzącego obozu związane było z coraz wy-raźniejszym — a od połowy 1927 r. już zupełnie jawnym — rozbratem między piłsudczykami a popierającymi ich w maju 1926 r. działaczami niektórych partii lewicy parlamentarnej. Fryze i Ehrenberg znaleźli się w sytuacji, w której uniknąć chcieli jednoznacznego zaangażowania. W każdym razie ekipa przygotowująca z ramienia rządu kampanię wyborczą 1928 r. wymuszała na Ehrenbergu zajęcie takiego stanowiska, jakie nie kolidowałoby z jej zamierzeniami. Między innymi Switalski w czasie specjalnej rozmowy uzyskał od Ehrenberga obietnicę, że pismo nie poprze ani nie pochwali spodziewanej wspólnej akcji wyborczej PPS i PSL „Wyzwolenie". Redaktor „Kuriera" zapewnił też, że nie będzie publikował artykułów Jana Woźnickiego, jednego z przywódców PSL „Wyzwolenie", poświęconych sprawie wspólnego wystąpienia wyborczego całej lewicy. Były to być może wobec „Kuriera" interwencje sporadyczne, ale dotyczyły za to jednego z zasadniczych problemów politycznych tego okresu, zaś dziennik, jak z tego można wnosić, nie miał
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
103
w „grupie pułkowników" opinii, która by pozwalała na pozostawienie mu zupełnie wolnej ręki w dobieraniu form publicystyki politycznej.
„Kurier Poranny" nie zwiększając specjalnie swej bazy poligraficznej, która liczyła 2 maszyny rotacyjne i 2 płaskie, powiększył objętość i wprowadził dodatek ilustrowany (niedzielny). Układ graficzny pisma cechowała dynamika upodabniająca je do pism „czerwonych" — wprowadzono także, lecz oszczędniej niż w „Expresie Porannym", ten kolor do tytułów. Normalny numer drukowany był na 8 kolumnach, niedzielny na 10 plus czterostronicowy dodatek. „Kurier" zyskał kilku stałych współpracowników, którzy zapewnili pismu wysoki poziom: działem plastycznym zajmował się Kazimierz Winkler, recenzje muzyczne pisał Jan A. Maklakiewicz, a teatralne Tadeusz Boy-Żeleński. Redakcja poszła też na znaczną rozbudowę działu informacji o charakterze sensacyjnym. Stworzono w ten sposób pismo interesujące dla inteligencji (Boy) i dostępne zarazem dla mniej wyrobionej publiczności. Nakład dziennika w latach po zamachu majowym sięgał 80 000 egz. (razem z wydaniem popołudniowym pt. „Przegląd Wieczorny"), a w pojedynczych numerach przekraczał nawet tę liczbę. Próbował też „Kurier" rozwinąć sieć mutacji regionalnych — od 1928 r. wydanie lubelskie, mające własną redakcję miejscową kierowaną przez Władysława Kamirskiego, ukazywało się pn. „Kurier Poranny Lubelsko-Wołyński". Konkurencja większych pism stołecznych była na tyle silna, że innych mutacji nie uruchomiono, zadowalając się kolportażem wydania warszawskiego z niewielkimi zmianami w informacjach ze stolicy, które uzupełniano wiadomościami pro-wincj onalnymi.
Specyficzną pozycję zajął „Kurier Polski". Spółka wydająca dziennik poważnie się powiększyła, a kapitał zakładowy w 1930 r. wynosił już 250 000 zł (w porównaniu z 100 000 zł w 1924 r.). W zarządzie zasiadali m. in. Edward Natanson członek rodziny bankierskiej zainteresowanej też w przemyśle papierniczym („Mirkowska F-ka Papieru SA") i poligraficznym (Krakowska Drukarnia Nakładowa sp. z o.o.), Stanisław Lubomirski, Jerzy Łempicki. Wnosić z tego składu możemy, że pismo pozostawało w gestii grupy Centralnego Związku Przemysłu („Lewia-tan"), którego prominentami byli wszyscy wymienieni, a stosunek „Kuriera" do rządu zależał od linii przyjmowanej przez tę grupę, która — jak wiadomo — po krótkim stosunkowo okresie wahań zdecydowała się na pełną współpracę z obozem rządzącym. Komentarze i artykuły „Kuriera" pisane były w tonie raczej umiarkowanym, ale przychylnym dla rządu i wspierały jego poczynania w głównych kampaniach politycznych już w 1927 r. Po rozbiciu zespołu redakcyjnego w początku 1926 r. i odejściu niemal in corpore grona dziennikarzy z trudem tylko zdołano załatać tę lukę, a i później wydawcy mieli trudności ze zgro-
104
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
madzeniem w dzienniku dobrych piór — jeśli nie liczyć działu gospodarczego. Nakład „Kuriera" nie przekraczał już 10 - 12 tys. egz., co stanowiło ok. połowy nakładu osiąganego przed majem, a pismo przynosiło poważne deficyty. Redakcja nie miała też sprecyzowanej koncepcji modelu pisma: zmniejszono nieco dział gospodarczy i artykułowy na rzecz działów informacyjnych, ale nie zdecydowano się na nadanie pismu charakteru bardziej sensacyjnego, co zwykle spotykało się z życzliwą reakcją publiczności. Być może z powodu wahań co do linii politycznej pisma i braku dobrej organizacji, „Kurier Polski" nie znalazł się między tymi dziennikami, które w końcu lat dwudziestych poważniej rozbudowały swą bazę poligraficzną i modernizowały się.
A tak właśnie było w przypadku spółki „Prasa Polska", która stała się jednym z najbardziej ekspansywnych wydawców prasowych w tym okresie. W 1927 r. przy kapitale zakładowym wynoszącym 750 000 zł, obroty wydawnictwa wynosiły ok. 8 min zł, a zysk (ujawniony) za ten rok sięgał 120 000 zł. Obok 2 dzienników („Expresu Porannego" i Kuriera Czerwonego") SA „Prasa Polska" wydawała też 2 razy tygodniowo „Przegląd Sportowy" oraz 8 mutacji w Wilnie, Kaliszu, Włocławku, Płocku, Grodnie, Białymstoku, Suwałkach i Brześciu n. Bugiem. W następnym roku dokonano nowej emisji akcji (1000 sztuk po 750 zł) dwukrotnie zwiększając kapitał zakładowy, który w 1930 r. wynosił już 2,25 min zł, w czym jednak połowę stanowiły pożyczki z BGK. W 1929 r. uruchomiono tygodnik „Kino", w 1930 tygodnik humorystyczny „Cyrulik" oraz wylansowano 2 nowe dzienniki w Warszawie, dublujące te, które już istniały — „Dzień Dobry" i „Dobry Wieczór" — zaś liczba wydań prowincjonalnych wzrosła do 14. Niektóre źródła oceniają łączny nakład dzienników spółki na 250 - 270 tys. egz., w każdym razie wynosił on łącznie z mutacjami (w 1930 r.) nie mniej niż 150 000. Obrót przekraczał 10 min zł rocznie, lecz poważne sumy przeznaczone na inwestycje i koszty związane z rzuceniem na rynek nowych pism spowodowały, że zyski spółki były nikłe. „Prasa Polska", kierowana sprężyście i licząca się nie tylko między największymi wydawnictwami, ale niewiele ustępująca w sumie obrotów globalnych większym przedsiębiorstwom przemysłowym, główny wysiłek inwestycyjny skierowała na rozwój bazy poligraficznej. Zbudowano własny gmach (przy ul. Marszałkowskiej 3/5), gdzie znalazły pomieszczenie redakcje i drukarnia. Przy 3 nowoczesnych maszynach rotacyjnych i maszynie płaskiej w oddziałach zapewniających wydawnictwu pełny cykl poligraficzny w obrębie własnych zakładów, pracowało 150 robotników, redakcje zatrudniały 56 dziennikarzy i aplikantów, administracja 39 urzędników, a personel pomocniczy liczył 52 osoby. Kilka lat później — w 1934 r. — po okresie, w którym no-
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
105
wych poważniejszych inwestycji już właściwie nie dokonywano, majątek spółki oszacowany został na 20 min zł.
Spółkę opuścili Adam Nowicki, który wyemigrował z Polski, i Jerzy Plewiński, który w 1929 r. założył własny dziennik pn. „Trybuna", na krótko zresztą, gdyż inicjatywa ta nie znalazła ani odpowiedniego poparcia finansowego, ani też nie potrafiła zjednać sobie większego grona odbiorców. Pozostali założyciele koncernu: Henryk Butkiewicz i Antoni Lewandowski oraz dyrektor drukarni Wilhelm Leman zarządzali wydawnictwem w imieniu grona akcjonariuszy (a po prawdzie także i wierzycieli spółki, która zadłużona była nie tylko w BGK, lecz także wobec przemysłu papierniczego i niemieckiej firmy, od której zakupiono wyposażenie drukarni). Zespoły redaktorskie uzupełniono młodymi dziennikarzami, lecz do grona dziennikarskiego weszło też kilku znanych już. publicystów: Wincenty Rzymowski, Tadeusz Garztecki, Antoni Sadze-wicz, Bolesław Hensel. W „Kurierze Czerwonym" rozpoczął swą działalność felietonową Stefan Wiechecki („Wiech"), który wkrótce stał się jednym z najpopularniejszych dziennikarzy warszawskich. Punkt ciężkości zespołu dzienników wydawnictwa przeniósł się na „Express Poranny", który uzyskiwał nakłady największe, bo sięgające w wydaniach niedzielnych, gdy popołudniówki nie ukazywały się, 100 000 egz. Poważna rozbudowa zaplecza poligraficznego wydawnictwa znalazła swe odbicie najpierw w ekstensywnym rozwoju produkcji prasowej koncernu; zwiększono liczbę wydawanych pism, a dopiero później, od połowy lat trzydziestych, gdy możliwości w tym zakresie działania wyczerpały się, nastąpiła rozbudowa poszczególnych tytułów. Mutacje prowincjonalne miały oczywiście niskie nakłady: w roku 1930 np. jedynie „Express Wileński" przekraczał 5000 egz., podczas gdy pozostałe wahały się w granicach 2-3 tys., a wydawany w Brześciu n. Bugiem „Express Poleski" drukował 650 egz.
W okresie, o którym mowa, dzienniki SA „Prasy Polskiej" nie były w bezpośredni sposób związane z grupami istniejącymi w łonie obozu, rządzącego. Wydawnictwo to było zbyt wielkim przedsiębiorstwem, aby któraś z nich mogła pozwolić sobie na wykupienie kontrolnego pakietu, akcji, który zresztą wobec małej liczby członków spółki wynosić by musiał nie mniej niż 40 - 50% udziałów. Wydaje się, że w odniesienia do „czerwoniaków" najważniejszym instrumentem utrzymywania ich w sferze wpływów obozu rządzącego była obawa przed represjami cenzorskimi. Dodać do tego można przyjęcie do redakcji publicystów
0 dawno już sprecyzowanej orientacji piłsudczykowskiej (Rzymowski
1 Hensel byli uprzednio w „Głosie Prawdy") lub prozelitów obozu (Sa-dzewicz do 1928 r. był jednym z prominentów prasy endeckiej). Nie
106
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
bez znaczenia zapewne było też zapotrzebowanie inwestycyjne spółki, która nie mogła obejść się bez poważnych kredytów — trudno wykluczyć, że zaciągając pożyczki w BGK, który był jednym z najpoważniejszych instrumentów finansowego oddziaływania rządu na prasę, nie zaciągnęli też Butkiewicz i Lewandowski jakichś zobowiązań politycznych. Utrwalając swój zdecydowanie sensacyjny charakter i schlebiając mniej wybrednym gustom swej wielkomiejskiej publiczności (obok organizowania dorocznych konkursów na „miss piękności", szeroko reklamowanych i relacjonowanych w dziennikach, na codziennej, dwukolumnowej wkładce ilustracyjnej zawsze jedna strona przeznaczona była na fotosy gwiazd ekranu , czy prezentację strojów plażowych mniej lub bardziej znanych pań), były pisma „Prasy Polskiej" zbyt popularne, aby można było je uznać za nieważne jako instrument politycznego oddziaływania.
Warszawskim dziennikiem całkowicie podporządkowanym obozowi Tządzącemu, a ściślej rzecz biorąc Ministerstwu Spraw Wojskowych, była „Polska Zbrojna". Wkrótce po zamachu majowym z redakcji odszedł założyciel, wydawca i redaktor naczelny pisma Remigiusz Kwiatkowski, zastąpiony początkowo przez Alfreda Birkenmajera (od października
1926 r.), którego miejsce zajął Stanisław Poraj-Koźmiński. Od grudnia
1927 r. kierownictwo pisma objął Władysław L. Evert zbliżony do Naprawy (w początku lat dwudziestych był działaczem NPR i redaktorem kilku jego pism). Pod jego kierownictwem redakcyjnym, a administracyjnym Leona Puławskiego, który należał do najczynniejszych organizatorów prasy prorządowej (zajął też kierownicze stanowisko w „Gazecie Polskiej", później także w innych przedsiębiorstwach, m. in. w koncernie prasy „czerwonej"), dokonano radykalnej modernizacji dziennika, ¦co umożliwiło pismu silniejsze oddziaływanie na środowisko wojskowe, które było jednym z filarów reżimu, a zarazem — w poważnej części — dalekim jeszcze wówczas od całkowitego podporządkowania się Piłsud-skiemu i sanacji. Zamiast na 42 kolumnach tygodniowo drukowano teraz „Polskę Zbrojną" na 60, w czym zawarty był tygodniowy dodatek; rozbudowano stałe działy pisma, wprowadzając nowe pozycje: Tydzień literacki, Rodzina wojskowa, Tydzień pani, Życie sportowe. Redakcja liczyła 18 dziennikarzy, a sekretarzował jej Jerzy Krygier; dział kobiecy objęła Maria Gadomska, Wacław Sikorski sprawozdania parlamentarne, Jerzy RoszCzycki pisał artykuły wstępne. Mimo tych zmian i urozmaiceń, które pociągnąć za sobą musiały znaczne chyba wydatki, „Polska Zbrojna" nie wykraczała początkowo poza krąg dawnych odbiorców — a więc oficerów służby czynnej i niektórych bliżej związanych z wojskiem oficerów rezerwy oraz urzędników, o czym zdaje się świadczyć nakład dziennika, który wahał się od 6000 do 10 000 egz., co nie pokrywało nawet w po-
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
107
łowię intencjotialnego zasięgu pisma, gdyż korpus oficerski liczył zawsze więcej niż 15 000 osób.
Z wydawnictw pozawarszawskich największym sukcesem obozu rządzącego było wciągnięcie w orbitę swego- oddziaływania krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego". Wydawnictwo kierowane przez Mariana Dąbrowskiego, Mieczysława Dobiję i Stanisława Noela, po-dobmejakjkmicjgrr^czerwoniaków.'' starannip wykorzystało okres przychylnej "koniunktury gospodarczej: kapitał zakładowy podniesiono z 400 000 zł (w 1927 r.) do 900 000 zł (w 1930 r.), obroty firmy przekroczyły 7 min zł rocznie. W 1928 r. oddano do użytku gmach (tzw. Pałac Prasy przy ul. Wielopole) z pomieszczeniami dla redakcji i drukarni, obok maszyn_rotącyjnych zwykłych — w tym 2 o wydajności 60 000 egz., na godzinę — zaopatrzony jakże we klasną maszynę:~retaey4ną w technice^ heliograwiurowej o zdolności produkcyjnej 24 000—egz. na godzinę w_4^^oiofaLhIIFozwolIło~Tó~przenieść z Wiednia druk magazynu ilustrowanego „Światowid". Inwestycje te w nieznacznym tylko stopniu wykorzystywano jednak do ilościowego rozwoju tytułów publikowanych przez spółkę krakowską. Dąbrowski ograniczył się do utworzenia 2 tygodników (sportowego „Raz, dwa, trzy" i magazynu „Na szerokim świecie"), resztę wysiłków przeznaczając na rozwój samego IKC i likwidując w 1928 r. „Nową Reformę". Łączna objętość dziennika wzrosła do 134 kolumn tygodniowo, w czym zawarte były 2 dodatki istniejące już w latach poprzednich. Żywe łamanie, zdjęcia na pierwszej stronie, czerwone kolory tytułów przyciągały oko nabywcy, a rygorystyczna organizacja każdego numeru — co przy objętości od 16 do 28 stron dziennie było już niezbędne — ułatwiała wyszukanie interesującego tematu. Poza stałymi kolumnami, na których znajdowały się informacje polityczne i sensacyjne, odcinek, repertuary teatrów i kin, redakcja wprowadziła stałe działy drukowane w formie jednokolumnowych dodatków. Obok spotykanych także w innych dziennikach działów: kobiecego, gospodarczego, sportowego, radiowego czy filmowego, liczył także IKC na specyficzne zainteresowanie odbiorców — publikowano więc Kurier lekarski, Kurier turystyczny i zdrojowy, Kurier techniczny, a nawet Kurier metapsychiczny — Dziwy życia (prowadzony przez jednego z nestorów dziennikarstwa krakowskiego, Ludwika Szczepańskie-go). Nakład IKC podniósł się w tym okresie bardzo szybko: z ok. 50 000 (w niedzielę ok. 125 000) w roku 1926 do ok. 100 - 120 tys. (w niedzielę ok. 180 000) w 3 lata później, co wprowadziło pismo na pierwsze miejsce w kraju pod względem liczby drukowanych egzemplarzy jednego tytułu. Szeroki geograficznie zasięg rozpowszechniania — był IKC tym pismem, które pierwsze wyszło na szeroką skalę poza „dzielnicowe" opłotki — napędzał dziennikowi dodatkowych ogłoszeniodawców, którzy
108
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
dając inseraty w tym piśmie trafić mogli do klientów w całym niemal kraju. W numerach niedzielnych ogłoszenia i reklamy zajmowały 4 ostatnie kolumny, nie licząc licznych reklam rozrzuconych w całym numerze. Nic dziwnego, że przedsiębiorstwo przynosiło dość wysokie dochody (w 1930 r. ok. 700 000 zł).
Zespół redakcyjny samego „Kuriera" liczył już kilkadziesiąt osób pod ogólnym kierunkiem Dąbrowskiego. Redaktorem politycznym był Ludwik Rubel, związany z grupami piłsudczykowskimi jeszcze w latach I wojny światowej. Dawny zespół — m. in. Stanisław Stwora, Mieczysław Dąbrowski, Władysław Bazylewski (który prowadził oddział warszawski pisma) — uzupełniany był stopniowo nowymi nazwiskami, a znaczna część spośród nich właśnie w IKC zdobywała dziennikarskie ostrogi. Czołowym publicystą został Zygmunt Nowakowski, stałym współpracownikiem był Zbigniew Grabowski, w dodatku literackim i działach kulturalnych pisywali Marian Czuchnowski i Lech Piwowar — obaj znani z lewicowych przekonań; debiutował też w „Kurierze" Stanisław W. Balicki, pisywał Witold Zechenter. Korespondencje zagraniczne nadsyłali m. in. Jan Brzękowski i Alfred Bzowiecki (z Paryża), Tadeusz Kiełpiński (z Rzymu), J. Winter (z Madrytu). Niezależnie od Bazylewskiego i kilkuosobowego zespołu oddziału warszawskiego, otrzymywał też IKC korespondencje ze swych stałych oddziałów mieszczących się we wszystkich, większych miastach (m. in. Poznań, Katowice, Łódź, Wilno, Toruń). Wysoki nakład i popularność w szerokich kołach społeczeństwa, przyciągały do współpracy z IKC nie tylko młodych dziennikarzy, którzy znajdowali tu na dobrym poziomie postawiony warsztat zawodowy, lecz także i znanych już publicystów czy pisarzy. , ' Przejście wydawcy IKC do obozu prorządowego nastąpiło stopniowo,
„endecko-piastowa zmiana" — jak określał to Bernard Singer — opuści-' ła pierwsze stronice pisma, ale wyraźnej deklaracji dziennik jeszcze nie złożył. Dąbrowski pozostawał w dalszym ciągu członkiem parlamentarnego klubu PSL „Piast" i — jeśli był w Sejmie — głosował tak jak większość piastowców. Nie zaprzestał też akcentów krytycznych wobec rządu, nie dotykały one jednak pryncypiów reżimu pomajowego, . a z aplauzem witano w „Kurierze" wszystkie akcenty liberalne (gabinety Kazimierza Bartla). Była to krytyka — nie było opozycji, co spotykało się z żywym niezadowoleniem części kolegów partyjnych Dąbrowskiego. Nie musiał się jednak z nimi liczyć i nie liczył się. W 1927 r. Dąbrowski dokonał pierwszego jawnego manewru politycznego: numer IKC z 6 sierpnia na pierwszej stronie ozdobiony został wielkim rysunkiem alegorycznym — z Piłsudskim na centralnym miejscu — którym uczczono rocznicę wymarszu „Kadrówki". Gdy dobiegała końca kadencja Sejmu i rząd rozpoczął szeroko zakrojone przygotowania do kam-
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
109
panii przedwyborczej, „Kurier" został wykorzystany do montowania akcji prasowej secesyjnej grupy PSL „Piast", którą firmował Jakub Bójko. Dąbrowski wprost już opowiedział się za obozem rządzącym — z listy BBWR został też ponownie posłem do Sejmu.
Prorządowe stanowisko zajęły również pisma łódzkiego wydawnictwa „Republika', którego 2 dzienniki — „Republika" oraz „Express Ilustrowany" w wydaniu porannym i wieczornym — osiągały łączny nakład przekraczający wedle niektórych danych 80 000 egz. „Express", który miał charakter pisma sensacyjnego, drukowany był w małym formacie i niewielkiej objętości, równej mniej więcej warszawskim „czerwonia-kom"; stopniowo rozszerzał zasięg kolportażu przez rozbudowę systemu mutacji regionalnych. „Republika" pozostała dziennikiem przeznaczonym dla bardziej wyrobionego czytelnika, a jak z rozbudowy działu gospodarczego i handlowego można wnosić, raczej dla ludzi zainteresowanych bezpośrednio w przemyśle włókienniczym. Niemniej część artykułowa (polityczna) była w dzienniku raczej skromna — przeważały informacje miejskie i różne sensacyjne wiadomości oraz ciekawostki. Sporo miejsca przeznaczano na sport (2 kolumny w wydaniu poniedziałkowym), wprowadzono wydanie stołeczne (z działem Życie Warszawy). Czytelnicy „Republiki" otrzymywali też 3 dodatki: „Republika Dziecka" i „Panorama" (ilustrowana, rotograwiurowa, drukowana w Drukarni Narodowej w Krakowie) liczące po 8 stron oraz „Dodatek Literacko-Naukowy" (4 strony).
Na terenie Zagłębia obóz rządzący zyskał sobie poparcie dziennika „Express Zagłębia", który zaczął ukazywać się wiosną 1926 r. Wydawcą pisma był Wiktor Monsiorski, pionier zagłębiowskiej prasy codziennej, który po załamaniu się lub utracie swych poprzednich wydawnictw ponowił próbę działania na polu dziennikarskim. „Express", który był pismem finansowo i organizacyjnie niezależnym od rządu i jego agend, powstał jako wydawnictwo spółki, do której obok inicjatora i jego żony weszli 3 zecerzy z poprzedniego pisma Monsiorskiego. W 1928 r. dziennik dysponował już własną drukarnią zatrudniającą kilkudziesięciu robotników i niewielką, ale nowoczesną maszyną rotacyjną. W szczupłej redakcji, kierowanej przez Wiktora Monsiorskiego, znajdowali się m. in. Witold Fabrycy, Tadeusz Lipski, Józef Oskólski. Pismo nastawiało się na szeroką publiczność i miało charakter popularny — szczególną uwagę zwracano na wiadomości lokalne. Nakład dosyć szybko rósł i po 2 latach sięgał już 30 000 egz., co czyniło go poważnym konkurentem sympatyzującego z SN „Kuriera Zagłębia". Pierwszym „zwiadem" prasowym sanacji na terenie Pomorza był założony przez Naprawę toruński „Przegląd Zachodni", uruchomiony już w lipcu 1926 r. Po półtora roku dziennik został zlikwidowany jako pismo deficytowe i nie odgrywające
110
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
spodziewanej roli. W rezultacie BBWR przystąpił tu do wyborów 1928 r. niemal zupełnie nieprzygotowany, mając jedyne oparcie w świeżo powstałym konserwatywnym Chrześcijańskim Stronnictwie Rolniczym i kilku lokalnych organizacjach. Dopiero po porażce przystąpiono do prac nad zorganizowaniem własnej bazy propagandowej. W czerwcu 1928 r. na zjeździe wojewódzkim BBWR mówiono o potrzebie założenia dziennika, ale ponieważ centrala funduszy na ten cel nie przysłała, żadne decyzje nie zostały podjęte. Dopiero po roku projekt stał się realny, gdy doszło do porozumienia z konserwatywnym ChSR, posiadającym spółkę wydawniczą „Ziemia" i własną drukarnię. Wedle propozycji ChSR miałby to być „dziennik ilustrowany", w typie IKC, o objętości 8-12 stron, wsparty na drobnych wydawnictwach lokalnych, które stać by się miały jego mutacjami finansowo samowystarczalnymi. Wśród warunków stawianych przez ChSR znajdowało się uzyskanie wszystkich ogłoszeń rządowych oraz powierzenie drukarni wszystkich zamówień państwowych „oraz tych samorządowych, na które rząd ma wpływ". Ze swej strony władze wojewódzkie BBWR rozpoczęły zbieranie funduszów (w formie sprzedaży udziałów) wśród zwolenników Bloku. Najprawdopodobniej zgodzono się na znaczną część warunków stawianych przez ChSR i 11 listopada 1929 r. — w dzień święta państwowego — ukazał się pierwszy numer „Dnia Pomorza", którego redakcję powierzono ściągniętemu z Poznania (z konserwatywnego „Dziennika Poznańskiego") Adamowi Brzegowi. Pomimo istniejącego zaplecza w postaci drukarni i wspomagania przez władze administracyjne — w 1932 r. prasa opozycyjna pisała o 250 000 zł udzielonych pismu z funduszów dyspozycyjnych wojewody — dziennik ten trafił na mało przychylny grunt i rynek opanowany przez prasę opozycyjną dobrze na nim zakorzenioną. Nakład pisma nie przekraczał 6000 egz.; rozwijało się ono powoli, najwięcej uwagi poświęcając opanowaniu lokalnych pisemek, tak licznych na ziemi pomorskiej. •
W Poznaniu — poza wspomnianym już „Przeglądem Porannym" — obóz prorządowy zasilony został niskonakładowymi dziennikami: „Gońcem Wielkopolskim", który w okresie współpracy z ruchem ludowym zbliżył się do jego piłsudczykowsko- peowiackich kręgów, a w maju 1926 r. związany był z Partią Pracy, oraz „Włościaninem Wielkopolskim", dziennikiem PSL „Piast", który w początku 1928 r. został przechwycony przez grupę rozłamową i wydawany był w oparciu o „Przegląd Poranny". Łączny nakład tych pism nie przekraczał zapewne 20 000 egz. Podstawą operacyjną mógł być tylko konserwatywny „Dziennik Poznański" i w rzeczywistości na nim opierała się cała poważniejsza działalność prasowa BBWR na terenie Wielkopolski.
W połowie 1930 r., a więc w okresie, gdy zasadnicze „reorientacje"
Lata 1926 - 1930: prasa prorządowa
111
już się dokonały, stanowisko wydawców wobec władz ustabilizowało,, a pierwsze oznaki nadciągającego kryzysu utrudniały powstawanie nowych pism — prasa BBWR i partii popierających obóz rządzący oraz wydawnictwa „niezależne", sympatyzujące z tym obozem, liczyły łącznie ok. 150 tytułów, w tym ok. 65 dzienników i pism wydawanych 2-4 razy w tygodniu. Większość wśród nich stanowiły pisma związane z Blokiem lub popierające ogólnie obóz sanacyjny, a tylko ok. 30 deklarowało się jako organy pozostałych grup prorządowych. Selimowski, który sporządził dla tego okresu szczegółowe i wiarygodne zestawienie wydawnictw politycznych, podaje, że łączny nakład 59 dzienników (oraz pism wydawanych 2-4 razy w tygodniu) wynosił jednorazowo ok. 530 000 egz. Do tego dodać można ok. 15 - 20 tys. egz. prorządowych dzienników konserwatywnych.
Prasa prorządowa była nie tylko zróżnicowana politycznie (także między pismami zależnymi od BBWR lub wprost od rządu istniały rozbieżności najróżniejszej natury), lecz także pod względem wielkości poszczególnych inicjatyw wydawniczych i ich rozmieszczenia. Opierając się na tymże opracowaniu Selimowskiego można stwierdzić, że rozpiętość między największymi dziennikami obozu rządzącego była ogromna: niektóre wydawnictwa lokalne, jak np. „Kurier Gniewski", katowicki „Górnoślązak " czy „Dziennik Krynicki" nie sięgały 1000 egz. Tych „minipism" wymienia Selimowski 12, z nakładem 1-5 tys. egz. figuruje w jego zestawieniu 27 tytułów. Największymi pismami był IKC, koncern „Prasy Polskiej" SA, pisma koncernu „Republiki", warszawski „Kurier Poranny" — 15 dzienników należących do tych wydawnictw miało łączny nakład jednorazowy przekraczający 400 000 egz. czyli mniej więcej 4/5 całości. Żadne z tych pism nie było jednak związane-bezpośrednio i formalnie z którąkolwiek grupą konstytuującą obóz; ' rządzący i stopień ich zależności od czynników rządowych był różny. Interesująca jest również lokalizacja dzienników prorządowych: wśród, wymienionych przez Selimowskiego 59 aż 26 ukazywało się w 7 dużych miastach, w tym 10 w Warszawie. Na Pomorzu i w Wielkopolsce wydawanych było 17 pism, lecz nakład żadnego z nich nie przewyższał: 6000 egz.; w województwach centralnych (bez stolicy) wydawanych, było 15 pism, poza wydawnictwami łódzkimi były to bez wyjątku także niskonakładowe pisemka; na Śląsku i w Zagłębiu ukazywało się 8 pism,. 5 w województwach południowych i 4 we wschodnich.
Odmiennie przedstawiała się sytuacja wśród tygodników i rzadziej: wydawanych pism, które związane były z BBWR. Na 69 tytułów wymienionych przez Selimowskiego 27 wydawanych było w województwach centralnych (w tym 14 w Warszawie), 19 w południowych (tyłka w Krakowie i Lwowie), po 8 na Śląsku oraz w Wielkopolsce i Pomorzu.
112
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
oraz 7 w województwach wschodnich. Łączny nakład jednorazowy wszystkich tych czasopism wynosił niewiele ponad 115 000 egz., co daje nakład przeciętny poniżej 2000 egz., podczas gdy w prasie codziennej BBWR wynosił on ok. 9000 egz. Największym tygodnikiem był warszawski „Gospodarz Polski", centralne pismo BBWR dla wsi, redagowany przez Feliksa Gwiżdżą i wydawany w nakładzie 15 000 egz. Czasopisma te były dwojakiego charakteru — obok wydawnictw specjalistycznych lub organizacyjnych (dla wsi, dla młodzieży, dla kobiet, inwalidzkie, •organizacji kombatanckich itd.) były też pisma ogólnoinformacyjne, wydawane przede wszystkim w tych rejonach kraju, w których czytelnictwo prasy nie było zjawiskiem powszechnym ani masowym — zastępowały one tam dzienniki lokalne. Wydaje się, że z tego właśnie powodu tak znaczny odsetek tygodników i dwutygodników wydawany był w małych miasteczkach województw centralnych i południowych {łącznie 28).
PRASA OPOZYCYJNA
PRAWICA
Po przejściu konserwatystów do obozu prorządowego, co nastąpiło stopniowo w latach 1926 - 1927, jedyną większą partią prawicy, która pozostała w opozycji do reżimu pomajowego, był Związek Ludo-wo-Narodowy. Związek, jako podpora wszystkich koncepcji rządów prawicowych i prawicowo-centrowych, w tym także koalicyjnego rządu Wincentego Witosa z 10 maja 1926 r., dotkliwie odczuł porażkę, choć nie wyraziło się to początkowo — jak w stronnictwach centrum — secesjami ani zbytnim ożywieniem działalności frakcyjnej. Kierownictwo ZLN pozostawało — niezakwestionowane — w rękach Romana Dmowskiego, który z faktu przejęcia władzy przez piłsudczyków i zalegalizowania tego przez Sejm wyciągnął wnioski organizacyjne.
W grudniu 1926 r. został powołany Obóz Wielkiej Polski, mający odmienną strukturę organizacyjną niż inne partie polityczne, inną też niż ZLN. W formule organizacyjnej OWP wyraziły się tendencje totali-¦ tarne: „hierarchia, dyscyplina, odpowiedzialność osobista kierowników [mianowanych, a nie wybieranych — A. P.] za każdy dział pracy" — tak określił Dmowski założenia nowej organizacji. Cel zasadniczy jednak nie został zrealizowany. OWP nie stał się organizacją o zasięgu szerszym niż ZLN, oparł się na działaczach endeckich, wśród których zaczęła wyłaniać się nowa generacja, mająca później przysporzyć partii wielu kłopotów. Ta dwutorowość w działalności endencji — istnienie równolegle partii
Dziś str. 54m „Sześć Krwawych znafców**
;_J^_jj__^liŁ'SS Włocławek, niedziela "0 lutego 1927 r. CEHA 20 6R. Rok 3.
ABC
mtOHMVJ% WftZYSTKłCil O WKTSTKłgM
TO DOPIERO PŁAWIK PODATKOWY.'
Zamiast płacić- rzuca się z siekiera na setcwestrafora
Sikawki straży ogniowej doprowadzają
fm przytomności niebezpiecznego furiata
pokka rfo rokowań hardlouyth z Niemcami
w
STRASZNE 'NIESZCZĘŚCIE? Co dom — (t>„. dam PlTOWltC WlOZ^Cf blSKUPl
Ziwwy nakryto małe 1 70 dzieci
MQłlte-CarlO , >3tsmą$ m jez orzs w pttMcne) Itsili
'=• j Tym razem itpm&iasto g!1? » (eartjf przy u%
GIEŁDA
hpiaie kkr\i N| Y
C V, kjótry pndlożyh petardę pod Sąd / ***?<>-*, \
pcllty
Mrozi I tourzt śnlełne w poluinlowtl ItaSJi
'Kuse**,
33. „ABC", 20 lutego 1927, Włocławek
Proletariusze wszystkich
krajów łączcie się!
ŁODZIAlilN
Niech żyje
Rząd
robotniczy i włościański!
i-yflODNIOWY OłUJAN POLSKiKJ I-AKTJ1 SOOAUSTYCZNKJ.
¦ ¦ • ¦ , tMŁ Soi>oŁ», dni* S8 lipca 1928 r. ««n«*f iwsfwwww*. j
Nr.^5) (Ó67) , ¦ ,-. , . w1wTF7-,.-T7-;;.-.-—"---------- ' ' " ; • •¦" ; , Rok XXIII
86
Wala górników o podwyżką płac, sgg^;;^crffrS
i«Śf*it.S'''SiH'™JKŚ*Ś "*"!m"^Z» mi IwT-T.y "**°wS mJ^I^UT 11,™ *tei««|r"SJLSj''oi<i.t!?
oni U nitnkm^i jako arbdsSw - Cfelew i tćw, słtt*:av [
fe
nic f^fcs oĄ
(tle «* prń*(!n i ytfewe&ie gór- :
Napiętnowane oszczerstwo
W «*«t« f i* melehe e. fttóde 8«ł* tsfi 1e^«»*ct PPS, t« efcae
pries (» Atiejc Bal-' iiStti
rocznicy L
bojowca Woinoścl Stefana Okrzei, j,,,,
jsM)RftracvwiY *di> «rt"- i^-łłHft^sirt* t»esnvtn t Kół .M!f>iłti«tv T l'H *kł-l «*^ 5it Ppnn«k* Pniej^y(« prry ktd- "« f*<f"łf8') » f»^*ł4ifłe| *»«)»ia-
J X wiW ^"TOfuow- •»¦-* !"-_> "«> ^» ^1' j, j>J'_ft.L rytu na u'iM.4?*ił. ¦¦Bcb^rf ur.jeVl*il' fizł- t firoglęii aia p«rHi ay»4«r «Ki>
«?- fcct»wy ) m
«ffi,Rw9f«ws4t«ni«
Wf|wł Artm
48. „Łodzianin", 28 lipca 1928, Łódź
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa prawicowa
113
parlamentarnej — znalazła też częściowo wyraz w akcji prasowej. Należy jednak sądzić, że w omawianym tu okresie, tzn. do końca 1930 r., dwutorowość ta miała raczej znaczenie teoretyczne niż praktyczne, a obie organizacje były kierowane z jednego centrum skupionego wokół Dmow-skiego. Mniej istotnym posunięciem organizacyjnym były częściowe zmiany personalne we władzach naczelnych ZLN i przyjęcie nowej nazwy — Stronnictwa Narodowego — związane z oceną wyborów 1928 r.
Klęska majowa endecji znalazła bowiem swe potwierdzenie w wyborach sejmowych 1928 r., gdy listy wystawiane przez Związek zgromadziły niespełna 1 min głosów, co dało mu zaledwie 37 mandatów poselskich wobec 100 mandatów będących w jego posiadaniu w chwili rozwiązywania parlamentu. To przesunięcie w opinii publicznej nie odbiło się jednak w sposób widoczny na działalności prasowej endecji. Fakt ten, pozornie zaskakujący (partia traci lh głosów, a prasa jej nie ulega poważniejszym zmianom) wynikał z tego, iż większość dużych wydawnictw prasowych przed majem nie była związana z partią Dmowskiego, która jako pewna całość organizacyjna i ideologiczna okazała się bardzo odporna na nieprzychylny bieg wydarzeń.
Naczelnym organem stronnictwa pozostała nadal „Gazeta Poranna Warszawska". W 1927 r. dotychczasowy redaktor polityczny Stefan Olszewski objął stanowisko kierownika redakcji na miejsce Mieczysława Trajdosa, który przeszedł do pracy ściśle partyjnej. Zmiana ta nie pociągnęła za sobą istotniejszych przekształceń w pracy dziennika, który w dalszym ciągu pozostawał eksponentem kierownictwa partyjnego. Zwraca jednak uwagę, że dochodzenie do głosu tzw. Młodych, coraz wy-raźniejsze w partii, a szczególnie w OWP, w którym powstała specjalna sekcja zwana Ruch Młodych OWP, nie znalazło jeszcze w tej fazie odbicia na łamach „Gazety", w której naczelnymi publicystami byli wciąż działacze uważani za „starych" — Stanisław Kozicki piszący na tematy międzynarodowe, Roman Rybarski, wybitny specjalista problematyki ekonomicznej, Władysław Konopczyński, Józef Hłasko, Stanisław Pieńkow-ski. Zamieszczał też w „Gazecie" artykuły Roman Dmowski, wyrastający swym autorytetem ponad różnice dzielące obóz narodowy.
Na terenie Warszawy, w ścisłym związku z centralnym organem ZLN, nastąpiła — najpoważniejsza, w tych latach, obok secesji Grupy Stu — akcja rozłamowa, którą przeprowadził Antoni Sadzewicz, członek ścisłej redakcji „Gazety" i jeden z jej formalnych współwłaścicieli od 1925 r. (tj. od połączenia „Gazety Warszawskiej" z „Gazetą Poranną"). W lutym 1928 r., w przededniu wyborów powszechnych, Sadzewicz wznowił „Gazetę Poranną" określając ją jako „niezależne pismo narodowe" i stając po stronie list prorządowych. Trudno stwierdzić, czy akcja ta spowodowała poważniejszy wyłom w klienteli endeckiej, nie przyniosła w każdym
114
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
razie powodzenia jej inicjatorowi. „Gazeta Poranna" pozbawiona dobrych sił dziennikarskich nie znalazła trwałego poprcia ze strony rządu, który w tym samym czasie uzyskał wpływ w bez porównania ważniejszych dziennikach warszawskich (wydawnictwa SA „Prasy Polskiej") i po niespełna roku Sadzewicz zlikwidował pismo wydawane przy wydatnej pomocy konserwatystów, a sam wszedł w skład redakcji „czerwoniaków".
Odejście Sadzewicza (dziennik wrócił do dawnej nazwy opuszczając przymiotnik „Poranna") spowodowało formalne zmiany w wydawnictwie, które przyjęło nazwą Spółka Wydawnicza Warszawska M. Niklewicz, J. Załuska i S-ka, zachowując charakter spółki firmowo-komandytowej. Obok osób figurujących w nazwie spółki, w jej zarządzie znalazł się także Stanisław Kozicki. „Gazeta Warszawska" zachowała jednak profil tematyczny przyjęty z chwilą połączenia z „Gazetą Poranną": artykuły- polityczne, w tym także codzienny artykuł wstępny, lokowane były dopiero na trzeciej stronie, a czołowe miejsca przeznaczano na informacje krajowe i zagraniczne. Wydawcy „Gazety" — która nie była nazbyt sowicie finansowana przez adherentów stronnictwa — wyzyskali sprzyjającą koniunkturę i za przykładem innych dzienników rozbudowali pismo. Numery niedzielne drukowano na 20 kolumnach, z których 6 zajmował „Dodatek Popularno-Naukowy" (wspólny z lwowskim „Słowem Polskim" i „Dziennikiem Wileńskim"), a ogłoszenia i reklamy w wydaniach świątecznych pochłaniały ponad 4 kolumny. W numerach zwykłych dział ogłoszeniowy zajmował 1-2 kolumny. „Gazeta" prowadziła obszerny dział sportowy (jedna kolumna 3 lub 4 razy w tygodniu), natomiast uboższy niż w innych dziennikach wielkomiejskich był dział wiadomości lokalnych. Zdaje się to świadczyć, że pismo — być może w znacznym stopniu— kolportowane było poza stolicą. Nakład dziennika osiągał (w 1930 r.) 25 000 egz. i był najwyższy w całej historii międzywojennej „Gazety", a także należał do najwyższych wśród dzienników będących oficjalnymi reprezentacjami prasowymi partii politycznych.
24 września 1926 r. ukazał się w Warszawie pierwszy numer nowego dziennika, który reklamował się jako „informujący wszystkich o wszystkim", a za swą dewizę przyjął 3 słowa: „aktualne, bezpartyjne, ciekawe"; ^ch pierwsze litery tworzyły nazwę pisma — „ABC". Wydawcą była Mazowiecka Spółka Wydawnicza, którą utworzyli były minister skarbu i wybitny polityk endecki Jerzy Zdziechowski .oraz senator Eryk Kurnatow-ski; obaj byli właścicielami całości kapitału zakładowego (ok. 60 000 zł). Zdziechowski jako przewodniczący komitetu redakcyjnego zagwarantował sobie wpływ na linię polityczną pisma, którego redaktorem naczelnym został Stanisław Strzetelski. W zespole pracowali także: Marian Grze-gorczyk, wytrawny już dziennikarz, Stanisław Piasecki i Stanisław Ma-jewski. „ABC" było drukowane w „Drukarni Polskiej" — powiązanej
Lata 1926 -1930: opozycyjna prasa prawicowa
lii
ówcześnie z przemysłem górnośląskim — a redakcja mieściła się także w jej budynku (przy ul. Szpitalnej 12). Dziennik był zorganizowany z rozmachem. Niewątpliwie wzorował się na wydawnictwach typu popularnego — m. in. wprowadzono ankiety i wywiady, spora była rubryka miejska, nie zapomniano o kronice sądowej, pierwsza kolumna zawierała tylko informacje i fotografie, tytuł drukowano czerwonym kolorem. Materiał polityczny (stały artykuł wstępny Nasze ABC) i gospodarczo-społeczny prezentował dość wysoki poziom dzięki współpracy wybitnych dziennikarzy. „ABC" przyjęło bardzo radykalny ton, nie unikając także chwytów demagogicznych (np. druk w numerze świątecznym 1926 r. „pamiętników" Lenina, sfałszowanych w sposób niezwykle wulgarny) i antysemityzmu. Poza wydaniem stołecznym, którego nakład wahał się w granicach 20-30 tys. egz., drukowało też „ABC" mutacje prowincjonalne, a liczba ich, zmienna przed 1931 r. dochodziła do 14. Stałe mutacje „ABC" ukazywały się w Suwałkach, Lublinie, Włocławku, Kaliszu, Kole, Piotrkowie i Poznaniu. Przez krótszy przeciąg czasu miały swe mutacje także Radom, Kielce, Brześć n. Bugiem, Zakopane i Wilno. Mutacje te były oczywiście niskonakładowe: z wyjątkiem „Poznańskiego ABC", które osiągało 4500 egz. nakładu, inne nie przekraczały 1500 egz.
W kwietniu 1928 r. „niezależne wydawnictwa narodowe" wzbogaciły się o nowe pismo pt. „Wieczór Warszawski", które zostało założone jako bardziej popularna, „rewolwerowa" wersja „ABC". Wydawcy chcieli w ten sposób pokrywać deficyt przynoszony przez organ polityczny. Redakcję pisma objęli Jakub Orłowski i Stanisław Piasecki, a pracowali w niej Stanisław Majewski (później redaktor naczelny), Medard Kozłow-ski, Zdzisław Broncel, Wojciech Zaleski. „Wieczór" był jednym z pierwszych wydawnictw dziesięciogroszowych i szedł w zawody z najbardziej „rewolwerowymi" numerami dzienników „Prasy Polskiej". Cztery strony małego formatu zapełnione były materiałami sensacyjnymi i wielkimi akcjami, w uruchamianiu których wydawnictwo było niezmordowane: kupony premiowe, wybory „Miss Polonia", bieg przełajowy o puchar „Wieczoru". Poważne miejsce zajmowały repertuary kin i teatrów (rubryka Co robić z resztą wieczoru"?), programy wyścigów konnych. Wiadomości polityczne, nieliczne, też podawane były pod sensacyjnymi tytułami, a ich wartości informacyjne były częstokroć problematyczne. „Wieczór" miał być — jak się wydaje — w zamyśle wydawców^ także popo-łudniówką konkurencyjną wobec prorządowych „czerwoniaków", lecz przez dłuższy czas nie udało mu się osiągnąć ich popularności, choć nakład przekraczał 30 000 egz. W 1929 r. udział Eryka Kurnatowskiego wykupił Tadeusz Kobylański, „zarzewiak" i członek Ligi Narodowej, w którego ręce przeszło 48% udziałów; 4% posiadał dawny jego współpracownik Stanisław Gieysztor, oboźny województwa kieleckiego OWP.
ne
Prasa polityczna i ogÓlnoinformacyjna
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa prawicowa
117
|
Obaj główni udziałowcy — Zdziechowski i Kobylański — zawarli umowę gwarantując sobie wzajemnie wyłączność wykupu akcji. Choć dysponenci wywodzili się z jednego obozu politycznego — dzieliły ich pewne różnice. Mimo to przez kilka lat stosunki układały się poprawnie.
„ABC" i „Wieczór" związane więc były po części z OWP, po części z grupą „zarzewiaków", zachowującą autonomię w ruchu narodowym. Trudno by pisma te uznać za organy partyjne w ścisłym tego słowa znaczeniu, choć były rzecz jasna dziennikami par excellence politycznymi.
Swoją pozycję polityczną — sympatyka SN — zachował „Kurier Warszawski". Sytuacja własnościowa pisma nie uległa zmianie, nie zdecydowali się wydawcy także na stworzenie z „Kuriera" ośrodka dla większego zespołu pism, tak jak to uczyniły niemal wszystkie większe dzienniki polskie. Stan finansowy „Kuriera" nie budził żadnych obaw u właścicieli — przy kapitale zakładowym 1,3 min zł obrót (w 1930 r.) wynosił ok. 8 min zł. Pozostał też „Kurier" największym organem ogłoszeniowym wśród pism wydawanych w Polsce — w numerach niedzielnych, mających 52 strony objętości (plus czterostronicowy dodatek ilustrowany) reklamy, ogłoszenia i nekrologi pochłaniały 27 kolumn zwartego tekstu, nie licząc reklam rozrzuconych w pozostałych działach. W wydaniach wieczornych — dwudziestostronicowych — ten dział pisma zajmował 7,5-8 kolumn, jedynie w wydaniach porannych (sześcio- lub ośmiostro-nicowych) reklamy i ogłoszenia były mniej liczne. Ogólna objętość tygodniowa dziennika wynosiła już 220 stron, nie licząc dodatku ilustrowanego, skromnego zresztą, podobnie jak w innych pismach. Kierownictwo pisma cechował nie tylko zachowawczy światopogląd, ale także konserwatyzm w praoach redakcji — mimo poważnego sukcesu finansowego i dysponowania dużymi możliwościami inwestycyjnymi, a także szansą zgromadzenia wokół tak bogatego przedsiębiorstwa ekipy wybitnych dziennikarzy, „Kurier" rosnąc w ilość zadrukowanych stron nie zmienił wewnętrznych proporcji między poszczególnymi działami, z trudem — i z opóźnieniem w stosunku do bardziej dynamicznych dzienników — wprowadzając nowe rybryki.
Być może przyczyną tego było także i to, że zespół kierowniczy redakcji pozostawał wciąż bez zmiany: Konrad Olchowicz, Bolesław Kos-kowski, Adam Grzymała-Siedlecki, Wacław Grubiński, Władysław Zy-glarski, Julian Podoski, Jan Kleczyński, Zdzisław Kleszczyński („Sęk"), Adam A. Kryński, Zdzisław Dębicki, Czesław Hoppe, Jan Czempiński, Felicjan Szopski (muzyka), Tadeusz Milewski, Stanisław Stroński (piszący do „Kuriera" coraz częściej od likwidacji — w sierpniu 1928 r. — własnego dziennika „Warszawianka") — to grono najbardziej znanych publicystów „Kuriera Warszawskiego". Korespondencje zagraniczne nadsyłane były z co najmniej 10 krajów, m. in. Włoch, Francji, Anglii,
Niemiec, Stanów Zjednoczonych, ZSRR, Hiszpanii, Austrii, wydatnie zasilając bogaty dział informacyjny i artykułowy dziennika. W dalszym jednak ciągu najbogatszy w wiadomości był dział stołeczny — „Kurier" pozostawał przede wszystkim pismem warszawskim, a ściślej warszawskiego mieszczaństwa i tzw. sfer przemysłowych. To ograniczenie klienteli do warstw bogatszych określane było także i ceną pisma — oba wydania kosztowały łącznie 45 gr, a wydanie niedzielne 30 gr. Był więc „Kurier" nie tylko największym, ale i najdroższym dziennikiem polskim. Nakład każdego wydania wynosił nie mniej niż 35 - 40 tys. egz., co dawało łącznie co najmniej 70 - 80 tys. egz. dziennie. Niektóre źródła szacują go nawet na 100 000.
Największym dziennikiem pozawarszawskim SN pozostał nadal „Kurier Poznański", którego redakcję od września 1926 r. objął Marian Seyda. W grudniu tegoż roku połączono z wydawnictwem „Kuriera" bydgoską „Drukarnię Narodową SA", w której ukazywał się inny organ endecki „Gazeta Bydgoska". Poprzez nową emisję akcji (stuzłotowych) kapitał zakładowy spółki „Drukarnia Polska" SA w Poznaniu osiągnął 920 000 zł i przy rocznym obrocie przekraczającym 3 min zł stała się spółka jednym z największych przedsiębiorstw prasowych w Polsce. Obok „Kuriera", który od 1925 r. ukazywał się 2 razy dziennie, wydawano dziennik dla wsi i małych miasteczek np. „Orędownik", „Gazetę Bydgoską", krótko także jeszcze czwarty dziennik pt. „Kresy Zachodnie" oraz tygodnik „Ilustracja Polska" i „Samochód". W drugiej połowie 1930 r. wznowiono — po 10 latach przerwy — „Wielkopolanina", pismo ukazujące się 3 razy w tygodniu i przeznaczone dla ludności wiejskiej. Spółka, na czele której stali czołowi działacze endeccy z Wielkopolski, a m. in. Bolesław Krysiewicz, Celestyn Rydlewski, Romuald Paczkowski oraz Roman Dmowski, pozostawała pod zarządem Edwarda Pawłowskiego i Romana Leitgebera. Przynosiła ona stale zyski sięgające (w 1928 r. i 1929 r.) 120 000 zł. Nakład „Kuriera" przekraczał 30 000 egz. (wydanie niedzielne 35 000), „Orędownika" wahał się ok. 15 - 16 tys. egz., „Gazety Bydgoskiej" ok. 10 000 egz. Wydawcy rozbudowali też bazę poligraficzną dokupując w 1928 r. drugą maszynę rotacyjną (32-stronicową). Systematyczne wpływy uzyskiwał „Kurier" z obszernego działu ogłoszeń, który zajmował 'A do Vs objętości pisma.
Poznański dziennik endecki dysponował dużym zespołem redakcyjnym, w którym obok M«uiana Seydy znajdowało się kilku innych wybitnych publicystów: Ryszard Piestrzyński (zastępca redaktora naczelnego), Witold Noskowski, kierownik działu kulturalnego i literackiego, Stefan Wyrzykowski, kierujący wraz z Feliksem Fikusem działem politycznym, Czesław Kędziernki, sekretarz redakcji, Marian Chełmikowski, kierownik działu gospodarczeao. Na samych tylko stanowiskach funkcyj-
118
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
nych (kierownicy działów itd.) pracowało w „Kurierze" ok. 20 osób. Łączna objętość dzienna pisma wynosiła 20 stron, w tym 4 strony informacyjnego wydania porannego. Szczególną uwagę poświęcano sprawom młodzieżowym, które omawiane były w działach: Życie młodzieży akademickiej, Życie sokole, Z życia młodych Polek; ponadto istniał stały dział, prowadzony przez Romana Fenglera pt. Ruch młodych. Obok dziennikarzy zatrudnionych w „Kurierze" na łamach jego zamieszczali artykuły także publicyści nie należący do redakcji dziennika, przede wszystkim leader endecji Roman Dmowski, Stanisław Wasylewski, Stanisław Stroń-ski. Pięciu lub sześciu korespondentów nadsyłało swoje materiały z zagranicy (Berlin, Paryż, Londyn, New York) i ze środowisk polonijnych (USA i Brazylia). Obok Stanisława Strońskiego stałym współpracownikiem warszawskim był Hieronim Wierzyński.
Z zespołem redakcyjnym „Kuriera" ściśle związane były także redakcje pozostałych pism wydawanych przez spółkę, w których drukowano znaczną część materiałów wykorzystanych już w dzienniku wielkomiejskim. „Orędownikiem" kierował Tadeusz Powidzki, „Wielkopolaninem" — Stanisław Prószyński, a „Ilustracją Polską" — Antoni Kawczyń-ski. „Gazeta Bydgoska" posiadała odrębny zespół redakcyjny.
Na Pomorzu naczelnym dziennikiem endeckim było „Słowo Pomorskie", kierowane przez Stefana Sachę, który uchodził za działacza należącego do grupy „młodych". Spółka wydająca „Słowo" pozostawała w ścisłym związku z poznańskimi wydawcami pism endeckich: w zmieniającym się składzie Rady Nadzorczej „Kuriera Poznańskiego" byli oni jedynymi, którzy stale piastowali swe stanowiska. Przy stałym kapitale zakładowym (200 000 zł) i braku nowych inwestycji poligraficznych, obrót spółki wzrastał, jak się wydaje, dzięki powolnemu rozwojowi dziennika: w 1926-1927 r. wynosił ok. 300 000 zł, w 1928-1929 ok. 590 000 zł, w 1930 - 1931 ok. 630 000 zł. Spółka przynosiła też stały dochód: najwyższy ze znanych sięgał 27 000 zł (w 1928- 1929 r.). Obok wydania głównego — toruńskiego — którego nakład sięgał 12 000 egz., drukowano także mutację grudziądzką, o nakładzie ok. 2000 egz.
W Krakowie tylko na okres kilku miesięcy udało się ZLN uruchomić wydawnictwo tygodnika „Trybuna Narodu", zamiast dotychczas wydawanego „Gońca". Pisemko to o nakładzie nie przekraczającym 2000 egz. redagowane było przez Klaudiusza Hrabyka. We Lwowie, który ongiś był jednym z centralnych ośrodków prasowych endecji, sytuacja skomplikowała się po utracie „Słowa Polskiego", pisma stojącego na wysokim poziomie i mającego ustaloną markę. Po krótkotrwałym wydawaniu tygodnika „Sztandar Polski" pod redakcją Klaudiusza Hrabyka i Władysława Swirskiego, w 1929 r. SN zyskało (założony w maju 1928 r.) dziennik „Lwowski Kurier Poranny", utworzony przez grupę sympaty-
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa prawicowa
119
ków stronnictwa z kręgów rzemieślniczych. Do redakcji weszli obaj wydawcy „Sztandaru", lecz mimo ich dziennikarskiego doświadczenia pismo nie mogło się równać z dawnym „Słowem". Przy nakładzie nie przekraczającym 4000 egz. „posiadało — jak pisał Hrabyk we wspomnieniach — charakter przyczółka mostowego". Na Śląsku i w Zagłębiu lokalnym organem endecji pozostawał sosnowiecki „Kurier Zachodni", redagowany przez Tadeusza Opiołę. „Kurier" i wydawana jako jego mutacja „Iskra" miały nowoczesną, choć niewielką drukarnię, lecz mimo dość dobrego poziomu dziennikarskiego nie znalazły szerszego poparcia ze strony publiczności: nakład dziennika wahał się w granicach 6-7 tys. egz. „Dziennik Wileński", wydawany i redagowany przez Aleksandra Zwierzyńskie-go, nie dochodził do 10 000 egz. i mimo wybitnych talentów redaktora pozostawał w roli drugorzędnego pisma prowincjonalnego. Konflikty wewnętrzne z kolei utrudniały działalność „Głosu Lubelskiego"; w czerwcu 1928 r. ustąpili kierujący pismem Leon Waściszakowski i Roman Slaski, którym zarzucano zbytnią ugodowość wobec rządu. Działacze SN z Lublina próbowali też wspierać się miejscową mutacją „ABC". Oba pisma miały nakłady niewielkie: np. w 1930 r. nie przekraczały one łącznie 2500 - 3000 egz.
Omawiane lata przyniosły więc zdecydowane wykształcenie się 2 ośrodków prasowych endecji: warszawskiego i poznańskiego, przy zaniku lub upośledzepiu niektórych dawnych centrów wydawniczych (Lwo wa i Krakowa). Najlepiej rozwijała się prasa ZLN (a później SN) na terenach byłego zaboru pruskiego, gdzie obok zespołu pism poznańskich, toruńskiego „Słowa", „Gazety Bydgoskiej" (której nakład dochodził do 8000 egz.) wychodziło wiele pism o zasięgu lokalnym. Między innymi znajdował się też pelpliński „Pielgrzym", przeznaczony dla ludności wiejskiej i małych miasteczek Pomorza Gdańskiego i Przemyśla, o nakładzie przekraczającym 15 000 egz. Na 57 dzienników (i pism wydawanych 2-4 razy w tygodniu), które Tadeusz Selimowski zaliczył do organów lub wydawnictw sympatyzujących z SN, aż 37 ukazywało się na Pomorzu i w Wielkopolsce, a na Śląsku lub w Zagłębiu 4. Poza wymienionymi tylko niektóre, np. „Dziennik Kujawski" z Inowrocławia, przekraczały 5000 egz. nakładu. Zdecydowana większość nie sięgała 2-3 tys. a były i takie — 15 na .37 — których nakład nie przekraczał 1000 egz. Spośród 10 pism wydawanych na ziemiach centralnych aż 6 to niskonakładowe mutacje warszawskiego „ABC", tylko 1 dziennik — w Wilnie — ukazywał się w województwach północno-wschodnich ii — we Lwowie — w Małopolsce. Dysproporcję w nasyceniu prasą endecką między poszczególnymi rejonami kraju były więc bardzo wyraźne. W połowie 1930 r. jednorazowy łączny nakład 57 dzienników, uznawanych za pisma związane z SN, wynosił ok. 230 000 egz. — w tym 8 największych dawało nie
120
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
mniej niż 190 000 egz. Zdecydowany prym wiodły dzienniki warszawskie, jeśli liczyć tu i „Kurier Warszawski".
W pewnym tylko stopniu łagodzić mogły te dysproporcje tygodniki i miesięczniki, z których ani jeden nie był wydawany na ziemiach byłego zaboru pruskiego, a większość — 16 na 36 — w Warszawie i województwach centralnych. Jedynie 2 tygodniki, warszawska „Gazeta Świąteczna" i wileński „Nasz Przyjaciel" — oba przeznaczone dla czytelników wiejskich — przekraczały 5000 egz. nakładu. Jeśli nie liczyć „Gazety Świątecznej", która swą popularnością odbiegała zdecydowanie od innych tygodników SN, to przeciętny nakład czasopism wydawanych pod egidą tego stronnictwa nieznacznie przekraczał 1000 egz. Dla prasy codziennej taki sam nakład przeciętny równy był ok. 4000 egz. Nie wytrzymywała więc ona — ani pod względem liczby tytułów, ani wysokości nakładów, czy, to maksymalnych, czy przeciętnych — porównania z prasą pro-rządową.
CENTRUM
Partie polityczne o kierunku centrowym, które tak znaczną rolę odgrywały w latach poprzedzających zamach majowy, były tymi które najsilniej bodaj ucierpiały w wyniku przejęcia władzy przez obóz Pił-sudskiego. Wszystkie one — ChD, NPR i PSL „Piast" — poniosły poważne straty w wyborach 1928 r. (na rzecz obozu rządzącego i lewicy parlamentarnej) i zostały dotknięte akcją odśrodkową sterowaną przez czynniki prorządowe oraz konfliktami wewnętrznymi.
Spośjód partii centrowych stosunkowo liczną — lecz niespójną — prasę miała Chrześcijańska Demokracja, która na początku 1926 r. wydawała nie mniej niż 16 pism, w tym 9 dzienników. Stronnictwo, pozostające w omawianych latach pod kierownictwem ks. Stanisława Adamskiego, nie przeżyło wprawdzie poważniejszego, prorządo-wego rozłamu, lecz kontrowersje wewnętrzne — głównie między Wojciechem Korfantym a działaczami warszawskimi — doprowadziły do kilka lat trwającej walki frakcyjnej i istnienia de facto 2 lub 3 nawet niezależnie działających ośrodków: śląskiego z Wojciechem Korfantym, warszawskiego z Józefem Chacińskim i Wacławem Bitnerem oraz najsłabszego, lwowskiego ze Stefanem Bryłą na czele. Korfanty był rzecznikiem zdecydowanej i jednoznacznej opozycji wobec nowego reżimu, podczas gdy działacze Zarządu Głównego usiłowali znaleźć z nim jakiś modus vivendi, a prof. Bryła sterował w stronę pełniejszej współpracy z rządem. W latach tworzenia się Centrolewu Korfanty był najgorliwszym zwolennikiem rozszerzenia platformy opozycyjnej „na prawo", w kierunku reaktywowania dawnego „Centroprawu", tj. sojuszu z endecją.
Lata 1926 -1930: opozycyjna prasa centrowa
121
Dopiero w 1930 r. doszło do porozumienia w partii, co stało się podstawą do objęcia (już w 1931 r.) kierownictwa ChD przez Korfantego.
Warszawskim organem ChD był dziennik „Rzeczpospolita" który od chwili przejęcia kontrolnego pakietu akcji przez Korfantego (1924 r.) chylił się szybko ku upadkowi. Rozbieżności między Korfantym a działaczami warszawskimi, kampania kierowana przez rząd, która zmierzała do zdyskredytowania Korfantego i naciski, jakie wywierał rząd na „Drukarnię Polską", która drukowała „Rzeczpospolitą" (spółka „Fiducja" mająca większość akcji „Drukarni" wymówiła dziennikowi prawo druku w początkach 1928 r.) ^— wszystko to spowodowało, że Korfanty zdecydował się dopuścić do udziału w piśmie innych działaczy ChD. Ksiądz Zygmunt Kaczyński stał się, wraz z kilku innymi członkami partii, właścicielem części akcji i w sierpniu 1928 r. został redaktorem naczelnym dziennika. Obok Zygmunta Kaczyńskiego wpływ na „Rzeczpospolitą" uzyskał także Jan Teska, redaktor chadeckiego „Dziennika Bydgoskiego", który w połowie 1929 r. usiłował — przy pomocy Stanisława Targow-skiego — ożywić pismo. W marcu 1930 r. „Rzeczpospolita" przeszła na własność spółki pn. „Dom Prasy Katolickiej", założonej w 1929 r. przez księży (Wojciecha Trudnickiego, Alfonsa Męczykowskiego i Stanisława Wierzbicę), a reprezentującej warszawską archidiecezję i zakon oo. pal-lotynów, specjalizujący się w działalności wydawniczej. „Rzeczpospolita" połączona została z dziennikiem „Polak-Katolik" redagowanym przez ks. Stanisława Mystkowskiego, ówcześnie jedynym pismem codziennym zależnym bezpośrednio od episkopatu. Łącznie dzienniki te drukowały 15 000 egz. nakładu; w trakcie kampanii wyborczej 1930 r. próbowała je opanować grupa działaczy konserwatywnych reprezentowana przez Dobieckiego (m. in. chcieli oni wykorzystać swoje kontakty z BGK i uzyskać kredyt dla pism). Dysponenci jednak uniknęli tej interwencji i wydawali jeszcze dzienniki do stycznia 1932 r., usiłując uratować je m. in. przez powołanie na stanowisko redaktora naczelnego znanego dziennikarza Bolesława Szczepkowskiego. Po jego odejściu (grudzień 1931 r.) pismo zostało zlikwidowane, a „Dom Prasy Katolickiej" ograniczył się do^wy-dawania czasopism.
W ręku Korfantego pozostała natomiast katowicka „Polonia". W 1927 r. zreorganizowano spółkę wydającą dziennik, kapitał zakładowy został podniesiony do 500 000, a wkrótce do 1,05 min zł (w tysiączłotowych akcjach). Do spółki obok Korfantego, jego żony, brata i szwagra (Paweł Szprot) weszło także kilku działaczy z terenu Śląska — Konstanty Wolny, marszałek Sejmu Śląskiego, ks. Paweł Brandys, Tomasz Golus, ks. Józef Panaś. „Polonia" była forsownie inwestowana — nowoczesna drukarnia stwarzała poważne możliwości rozbudowy pisma, która dokonywała się dość szybko pod bezpośrednim kierownictwem Korfantego, po zamachu
122
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
majowym rzadkiego już gościa w stolicy. Zdecydowano się nie na zakładanie nowych pism, lecz na powiększenie samej „Polonii", przede wszystkim drogą fundowania całej serii dodatków i rozbudowywania stałych działów. W 1928 r. obok niedzielnego dodatku ilustrowanego (na 4 stronach) załączony był do „Polonii" także tygodniowy „Przyjaciel Rodziny" (8 stron), jednokolumnowy dodatek „Wiadomości dla Rolników", raz na 10 dni ukazywał się skromny „Dodatek Literacki", nieregularnie jednostronicowe „Sprawy Kobiece" i „Dodatek Społeczny". Przybyła dobrze poinformowana rubryka pn. Kronika warszawska, rozszerzono dział sportowy i informacje z terenu Śląska, które zajmowały 4 stałe rubryki (Z Pszczyńskiego, Z Rybnickiego, Z Tarnogórskiego, Z Cieszyńskiego).
Po konflikcie na tle politycznym odszedł ze stanowiska redaktora naczelnego Władysław Zabawski (w 1928 r.), którego przejściowo zastąpił Antoni Krzywy. Sam zespół redakcyjny uległ pewnym zmianom, głównie z powodu założenia prorządowego dziennika „Polska Zachodnia", który przejął część dziennikarzy pracujących w „Polonii". Od listopada 1928 r. funkcje redaktora naczelnego sprawował sam Wojciech Korfanty, mając za najbliższego współpracownika Jana Smotryckiego. Bolesław Surówka, Stanisław Sopicki, Wacław Madejski, Stanisław Nogaj prowadzili kilkunastoosobowy zespół dziennikarski; ponad 100 osób zatrudniała drukarnia, kilkadziesiąt administracja i ekspedycja. Nieprzejednana postawa Korfantego wobec reżimu pomajowego stała się powodem zaciętej walki, jaką wypowiedziały mu władze: obok wspomnianej już próby zdyskredytowania politycznego (Sąd Marszałkowski i oskarżenie Korfantego o pozostawanie „na żołdzie" niemieckim) i gwałtownej kampanii prasowej, w której oczerniano niedawnego przywódcę znacznego odłamu Polaków śląskich o zdradę narodową („jurgieltnik"), administracja nader często uderzała w „Polonię" konfiskatami — w ciągu 3,5 roku od zamachu majowego uległo konfiskacie 200 numerów pisma; w 1930 r. specjalnie przeprowadzona w „Polonii" kontrola stwierdziła, że drukarnia „hałasuje" i jest niedogodna dla okolicznych mieszkańców, i zażądała zamknięcia przedsiębiorstwa (takich kontroli było w tym czasie kilkanaście — wszystkie w drukarniach pism opozycyjnych). Sięgano też do mocniejszych „argumentów" — w sierpniu 1926 r. grupa członków Związku Powstańców (prezesem Związku był wojewoda Grażyński) napadła na lokal redakcyjny, niedługo potem pobity został na ulicy („przez nieznanych sprawców") Zabawski — redaktor naczelny pisma i jednocześnie prezes Syndykatu Dziennikarzy Śląska i Zagłębia.
Nakład „Polonii" nie przekraczał 22 - 24 tys. egz. i spółka znajdowała się stale na krawędzi deficytu — częściej przynosząc straty niż zyski.
W 1928 r. Wojciech Korfanty odstąpił swoje udziały w spółce krakow-
Lata 1926 -1930: opozycyjna prasa centrowa
123
skiego „Głosu Narodu" Stanisławowi Burtanowi, który od tego momentu dysponował znaczną większością akcji dziennika. W ten sposób Burtan stał się faktycznie jedynym dysponentem pisma, które aż do 1930 r. utrzymywało linię zdecydowanie opozycyjną. Podporą tego kierunku był Jan Matyasik, redaktor naczelny „Głosu" związany z proendeckimi grupami ChD, a od jesieni 1926 r. członek tajnej Ligi Narodowej. Bojowo opozycyjne wystąpienia Matyasika, które uczyniły z niego jednego ze sztandarowych dziennikarzy prawicy obozu antysanacyjnego, nie przyczyniły się do utrwalenia pozycji samego dziennika. Być może nawet ton ten właśnie wywarł odmienny skutek; w każdym razie z 8000 egz. w jesieni 1926 r., nakład „Głosu" spadł do 4500 w 4 lata później. Pewien akcent umiarkowany wobec rządu wprowadzał do pisma ks. Piwowar-czyk, a wahającą się pozycję zajmował sam Burtan, co zgodne było ze zmieniającym się nastawieniem do rządu części hierarchii kościelnej. Choć pismo stało na dość mocnych podstawach (wartość realności i drukarni szacowano na ok. 1 min zł), nieobce były mu też kłopoty finansowe i w 1930 r. zadłużenie spółki sięgało 330 000 zł.
Największym wydawnictwem chadeckim był „Dziennik Bydgoski" redagowany przez Jana Teskę. Po przejęciu poznańskiego dziennika „Postęp" w 1927 r. (nazwa została zmieniona na „Nowy Kurier") i wcześniejszym jeszcze przejęciu „Gazety Gdańskiej" (pod nazwą „Nowa Gazeta Gdańska") łączny nakład dzienników, wydawanych przez SA „Drukarnia Bydgoska", wynosił ok. 55 - 60 tys. egz. — w tym lwia część, bo ok. 40 000, należała do pisma z Bydgoszczy — co stanowiło ok. 50% nakładu wszystkich pism stronnictwa. Umiejętna organizacja wydawnicza, świetna znajomość techniki redakcyjnej i wymagań czytelnika, uczyniły z „Dziennika" największe pismo pomorskie. Dobrze zaopatrzona drukarnia, wykonująca znaczną ilość zamówień, uzupełniała działalność spółki, która przynosiła systematyczny dochód. Sam „Dziennik" zresztą — przynajmniej w tych latach, dla których możemy dysponować bilansami spółki — był również dochodowy, na co, obok wpływów z kolportażu i prenumeraty, składały się także dochody z ogłoszeń (ok. lU wpływów). Poza działaczami chadeckimi z Pomorza, udziały w spółce .posiadał także ks. Adamski, który piastował wówczas godność prezesa rtronnictwa, lecz „Dziennik Bydgoski" nie włączał się nazbyt zdecydowanie w spory wewnętrzne ChD zachowując dla siebie stanowisko samodzielne. W numerze jubileuszowym z 1937 r. kierownik „Dziennika" pisał o ChD jako partii, „której zasady wyznawaliśmy, choć często taktykę przywódców zwalczaliśmy". Na lata, o których mowa — 1926 - 1930 — przypadł okres największego rozwoju wydawnictwa założonego przez Tesków w 1907 r.: endecja pomorska (najgroźniejszy konkurent) znajdowała się w kłopotach personalnych, obóz rządzący
124
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
sadowił się dopiero na nieprzychylnych mu ziemiach zachodnich W 1927 r. utraciła ChD „Głos Pomorski", który został zlikwidowany po ogłoszeniu upadłości „Drukarni Pomorskiej", deficytowej i zadłużonej od kilku już lat.
Obok bydgosko-poznańskiej inicjatywy wydawnictwa Teski posiadała też ChD wpływy w kilku małych pisemkach wielkopolskich i śląskich, których nakłady jednak nie przekraczały 2000 egz.; 1 dzienniczek (450 egz:) wydawany na Kujawach i 1 (700 egz.) w Grodnie uzupełniały prasę chadecką. Zasięg wydawnictw stronnictwa dość wiernie oddawał zasięg jego geograficznych wpływów: Pomorze, Wielkopolska, Śląsk, w znacznie mniejszym stopniu Małopolska zachodnia, w jeszcze mniejszym województwa centralne.
Przez pewien czas po zamachu majowym za dziennik zbliżony do ChD uchodził „Kurier Łódzki" Jana Stypułkowskiego, pismo o wysokim stosunkowo nakładzie (25 000 w dnie powszednie do 40 000 w wydaniach niedzielnych), redagowane przez Czesława Gumkowskiego. Pismo to, mające w latach dwudziestych mniejsze znaczenie niż szybko rozwijające się „czerwoniaki" czy IKC, zajmowało de facto podobne do nich pozycje polityczne: w najgorszym razie starało się nie popadać w nazbyt jaskrawy konflikt z grupami rządzącymi. Wydaje się, że ten właśnie motyw — wynikający z komercyjnego charakteru wydawnictwa — zdecydował, że „Kurier" przeszedł na pozycję „przychylnej neutralności" wobec reżimu pomajowego, zachowując naturalnie swe zasadnicze rysy światopoglądowe: we wszystkich indeksach informatorów prasowych figurował jako pismo „narodowo-bezpartyjne". Ta polityczna bezbarwność — szczególnie widoczna w latach, gdy piłsudczy-cy sadowili się dopiero na kluczowych dla życia kraju stanowiskach — była chyba podstawą, na której wydawnictwo Stypułkowskiego mogło rozwijać się dynamicznie. Przygotowywany przez tę samą redakcję dziennik „Echo" — mający charakter sensacyjny (czerwony tytuł, zdjęcia i „sang a la une") kolportowany był również w Łodzi i w miastach prowincjonalnych, a także, już w 1930 r., wszedł na warszawski rynek prasowy. W ciągu 2-3 lat po zamachu majowym nakład jego wzrósł o ok. 20 - 30 tys. egz. Sam „Kurier", dziennik średniego formatu, drukowany na blisko 100 kolumnach tygodniowo, ze stałym dodatkiem „Łódź w Ilustracji" (od 1925 r.) i „Kurierem Literacko-Naukowym" (od 1927 r.) — przeznaczony był przede wszystkim dla łodzian i jak się wydaje, tamtejszych sfer handlowo-przemysłowych i rzemieślniczych (np. stała rubryka Spis kupców, przybyłych do Łodzi w dniu wczorajszym, dział pn. Express handlowy itd.).
Inną partią centrową, działającą na terenie miejskim i mającą wpływy w klasie robotniczej, była Narodowa Partia Robotnicza.
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa centrowa
12Ś
Zamach majowy wywołał w tym stronnictwie poważne rozbieżności — w sierpniu 1926 r. doszło do rozłamu, który spowodował wyodrębnienie się nowej partii, zwanej NPR-Lewica, na czele której stanęli m. in. Ludwik Waszkiewicz, Antoni Ciszak i Bolesław Fichna. Wraz z tą grupą NPR utraciła kilka pism, m. in. warszawski „Głos Codzienny", który był organem nieoficjalnym i poznański „Przegląd Poranny", gdzie NPR miała poważne wpływy. Część pozostająca w opozycji — zwana NPR-Prawicą — kierowana była przez Adama Chądzyńskiego, Jana Jan-kowskiego i Karola Popielą. Po utracie wpływów w byłej Kongresówce, co nastąpiło jeszcze w latach 1922 - 1923 i odejściu od partii grupy wielkopolskiej oraz części łódzkiej (1926 r.), wpływy NPR-Prawicy oparły się na organizacjach pomorskich i śląskich. Tam też znalazły się1 zasadnicze ośrodki prasowe stronnictwa.
W 1927 r., na skutek trudności finansowych, zlikwidowano katowicki dziennik pt. „Polak", który wydawany był już tylko w nakładzie ok. 1000 - 1500 egz. Przy pomocy finansowej Zjednoczenia Zawodowego Polskiego założono nowy dziennik — „Kurier Śląski" — pod redakcją Floriana Miedzińskiego. Pismo, ukazujące się w nakładzie ok. 7000 egz., kolportowane było na terenie Śląska i częściowo Zagłębia, a w niewielkiej redakcji pracowali Kazimierz Duda-Dziewierz (który w 1930 r. po wyjeździe Floriana Miedzińskiego do Francji, objął jego stanowisko)
1 brat Floriana — Zenon Miedziński. W tymże samym 1927 r., gdy zakładano nowe pismo śląskie, w Toruniu zaczęła ukazywać się gazeta wydawana 3 razy w tygodniu, pt. „Obrona Ludu", kierowana przez Karola Popielą i Antoniego Antczaka. Nowe pismo, mające stanowić początkowo uzupełnienie dziennika „Głos Robotnika" i próbujące uzyskać większy zasięg odbiorców, stało się właściwie centralnym organem NPR, o czym zadecydowała m. in. rola Pomorza i przywódcy partyjnego z tego terenu, Popielą, w działalności całego stronnictwa. „Obrona Ludu" w ciągu 2 lat osiągnęła ponad 20 000 egz. nakładu, w pewnym stopniu zresztą kosztem „Głosu", którego nakład obniżył się z 5000 egz. w 1927 r. do 2000 w 1930. Poznańska „Prawda" legła w 1930 r. nie tylko pod ciosami kryzysu, ale bardziej jeszcze na skutek silnego rozbicia partii w tym rejonie, gdzie część organizacji przestała wysyłać składki do zarządu wojewódzkiego, pozbawiając go w ten sposób funduszy na akcję prasową. W Krotoszynie i Ostrowiu Wielkopolskim ukazywały się
2 małonakładowe dzienniki znajdujące się w orbicie wpływów NPR, a w Warszawie 2 tygodniki — „Placówka", o nakładzie sięgającym 8000 egz. i „Wiadomości Robotnicze" (ok. 2000 egz.). W sumie — jak obliczał Tadeusz Selimowski — łączny nakład jednorazowy wszystkich dzienników NPR-Prawicy, wynosił (połowa 1930 r.) ok. 33 000 egz. a innych pism ok. 11 000 egz.
frrasa polityczna i ogólnoinformaćyjńa
Trzecim ugrupowaniem centrowym był PSL „P i a s t", którego wpływy w omawianym okresie poważnie się zachwiały: wobec 1,15 min głosów zdobytych samodzielnie w wyborach 1922 r., w głosowaniu powszechnym 1928 r. musiał zadowolić się 910 000 głosów na wspólnej liście z ChD. PSL „Piast" należał do tych partii, które najdotkliwiej odczuły zwycięstwo Piłsudskiego w maju 1926 r. — na czele rządu, przeciwko któremu wzniesiono pucz, stał leader stronnictwa, Wincenty Witos. Przynajmniej do połowy 1928 r. partia ta przeżywała stale trudności wewnętrzne; ostre polemiki dotyczące zasadniczych spraw politycznych, seria poważnych secesji na przełomie 1927 i 1928 r., odsunięcie się od czynnej działalności politycznej wielu działaczy i porzucenie jej przez te koła przemysłowe, które udzielały poprzednio swego poparcia — wszystko to poważnie zahamowało aktywność stronnictwa oraz zmusiło je do pewnej modyfikacji linii politycznej, czego ostatecznym rezultatem była współpraca z lewicą parlamentarną (Centrolew) i wreszcie zjednoczenie się 3 partii chłopskich w 1931 r. (PSL „Piast", „PSL „Wyzwolenie", Stronnictwo Chłopskie).
Byłoby dziwne, gdyby w takiej sytuacji działalność wydawnicza partii mogła się rozwijać bez zakłóceń. W ciągu 1926 r. PSL „Piast" wydawało jeszcze ok. 10 pism, by w przededniu połączenia partii chłopskich (1931 r.) dysponować tylko 5 wydawnictwami partyjnymi. Najpierw utracono wpływy w 2 wielkomiejskich dziennikach — w grudniu 1926 r. „Echo Warszawskie", założone jako nieoficjalny organ Stronnictwa, zostało zlikwidowane zarówno wobec wybitnie pogarszającej się koniunktury dla PSL „Piast", jak i w wyniku wspomnianego już porzucasia partii przez popierające je grupy przemysłowe. W tym samym mniej więcej okresie Marian Dąbrowski, właściciel IKC i poseł z listy piastowskiej, coraz jawniej zaczął nadawać swemu pismu tony pojednawcze wobec rządu — w czym zresztą poparcie znacznej grupy przywódców partyjnych, tak jak i on skłonnych do przyłączenia się do obozu rządzącego. W ciągu 1927 r. już tylko ta grupa mogła uważać się za reprezentowaną w IKC — jej publicystycznym przedstawicielem był Jakub Bójko, jeden z najbardziej zasłużonych działaczy chłopskich. Ostateczny rozbrat z PSL „Piast", który nastąpił jesienią 1927 r., i oficjalne poparcie reżimu pomajowego były tylko aktem spektakularnym, potwierdzeniem ewolucji z kilkunastu poprzednich miesięcy.
W początkach 1928 r., w trakcie kampanii przedwyborczej, stronnictwo utraciło także inny dziennik — poznańskiego „Włościanina", który został przejęty przez grupę secesjonistów skupioną wokół Jerzego Jurka. Sytuację stronnictwa na tym terenie uratował jednak fakt, że w 1927 r. małżeństwo Michałkiewiczów przejęło w swoje ręce prawa własności drukarni „Włościanina". Toteż po kilku tygodniach, w czasie
Lata 19Ź6 - 1§3Ó: opozycyjna prasa centrowa
których władze wojewódzkie partii znalazły prasowe wsparcie endeckiego „Kuriera Poznańskiego", mógł już ukazać się nowy dziennik pn. „Piast Wielkopolski", wydawany przez Mieczysława Michałkiewicza za zgodą ZG partii, ale „na osobiste jego ryzyko i osobistą odpowiedzialność materialną". „Piast Wielkopolski" utrzymał większość kontaktów terenowych dawnego „Włościanina" i wszystkie jego charakterystyczne cechy wydawnicze: format, objętość, działy i dodatki, a m. in. dwutygodniowy dodatek „Poradnik Gospodarski", redagowany przez Stanisława Mikołajczyka. Już jednak w 1929 r. musiano poczynić pewne posunięcia oszczędnościowe — dodatki zamienione zostały w niesamodzielne działy dziennika, kolportażem pisma coraz częściej zaczęto obarczać organizacje stronnictwa. Zdołano wszelako utrzymać wysokość nakładu, która wahała się ok. 5000 egz., dochodząc w niektórych okresach do 10 000.
Największym pismem Stronnictwa pozostawała w dalszym ciągu „Gazeta Grudziądzka" Wiktora Kulerskiego, której nakład — po przejściowym załamaniu się w maju—czerwcu 1926 r. — wynosił ok. 80 000 egz. „Gazeta", redagowana wciąż przez Romualda Wasilewskiego, w wielu zagadnieniach — także zasadniczych dla partii — zajmowała stanowisko zbliżające ją do grup ugodowych wobec reżimu pomajowego, które odgrywały poważną rolę w klubie parlamentarnym PSL „Piast". Zmiana linii politycznej nastąpiła dopiero w 1930 r., a rozpoczęła ją (w zdecydowany sposób udzielona) odpowiedź publicystyczna Kulerskiego na jeden ze słynnych, antysejmowych artykułów Piłsudskiego. Wydawca „Gazety" wykorzystywał sukces swego pisma i istniejące możliwości dla rozbudowy przedsiębiorstwa: w 1928 r., obok istniejącego już od przed-wojnia tygodniowego dodatku „Gość Niedzielny", wprowadzono nowy, obficie ilustrowany tygodniowy dodatek „Przyjaciel Młodzieży"; rozbudowie uległy też niektóre działy: Gospodarz i Robotnik, drukowane w formie niesamoistnych dodatków tygodniowych oraz miesięczny dodatek „Śmiech". Punkt ciężkości pisma — zasięg geograficzny jego kolportażu — przesuwał się stopniowo na tereny pozapomorskie: w 1928 r. już ok. llt całego nakładu przeznaczone było dla Wielkopolski, a znaczna część reszty dla województw centralnych. Pewne załamanie się koniunktury dla „Gazety Grudziądzkiej" nastąpiło w ciągu 1928 r. i, jak się miało okazać, było to załamanie stałe. W 1929 r. przeciętny nakład w ciągu roku nieznacznie przekraczał 60 000 egz., by w roku następnym oscylować koło 45 - 50 tys. egz.
Krakowski „Piast", w którego redakcji następowały w omawianym okresie częste zmiany personalne, związane z rozbieżnościami w partii, z wielkim trudem ustabilizował się po kilkuletnim okresie, w którym systematycznie obniżał nakłady. Ostatecznie — po licznych re-
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
dukcjach personelu i oszczędnościach — „Piast" utrwalił nakład na wysokości ok. 10 000 egz., by w 1930 r. sięgać nawet 12 000; zrezygnowano także z subwencji. Kolportowany był zasadniczo wciąż tylko na terenie Małopolski, a i krąg współpracowników ograniczał się do działaczy związanych z tym terenem. Nie udało się w tych warunkach rozszerzenie grona członków spółdzielni wydającej pismo i choć „Piast" był uważany za naczelny organ stronnictwa, de facto — także po secesjach — nie stał się wydawnictwem ogólnopartyjnym.
Na terenie województw centralnych utrzymał się warszawski tygodnik „Wola Ludu", który finansowany był bezpośrednio przez Klub Sejmowy, PSL „Piast", ale uciekać się musiał także do innych form pomocy — jedną z nich było drukowanie pisma w poznańskiej drukarni Michałkiewiczów. Nakład nie przekraczał 7000 egz. Poważne trudności przeżywał cieszyński „Głos Ludu Śląskiego", m. in. z powodu rozbieżności panujących w niewielkiej organizacji partyjnej tego rejonu. Secesja grupy Jana Szuścika nieomal nie pozbawiła partii tego pisma, które — z trudem utrzymane — drukowane było w nakładzie ok. 2000 egz. Zwinięta została lwowska „Sprawa Ludowa", poniechano innych prób założenia własnego pisma dla ziem wschodniej Galicji. Na kilka przedwyborczych tygodni 1928 r. udało się wznowić tarnowski tygodnik „Lud Polski". Do obozu sanacyjnego przeszedł też czerski „Głos Ludu".
W końcu 1930 r. PSL „Piast" dysponował 5 pismami o łącznym nakładzie ok. 75 - 80 tys. egz., z czego blisko */s stanowił nakład „Gazety Grudziądzkiej". Z dawnych wpływów w znanych dziennikach nie pozostało już śladu, poznikały małe, lokalne pisemka partyjne.
LEWICA
Podobnie jak partie centrowe, tak i stronnictwa lewicy parlamentarnej dotknięte zostały destrukcyjnymi działaniami obozu rządzącego skierowanymi przeciw partiom opozycyji. Pozycja ich wobec nowej ekipy rządzącej była znacznie bardziej skomplikowana — nie można zapomnieć o mniej lub bardziej jawnych powiązaniach między obozem Piłsudskiego a działaczami PPS, PSL „Wyzwolenie" czy SCh, a kontakty te nie miały charakteru li tylko agenturalnego, gdyż Piłsudski podejmując walkę z koalicyjnym rządem Witosa, znajdował się pozornie na tej samej linii, która właściwa była i dla lewicy. Partie opozycji walczyły z sojuszem centrowo-prawicowym na terenie parlamentu, a Piłsudski wystąpił przeciw niemu drogą wojskowego zamachu stanu. Mit „Marszałka" i hasła, pod którymi mobilizował on opinię publiczną wokół swoich poczynań — nie mówiąc już o wspomnianych związkach personalnych i agenturalnych — spowodowały, że wszystkie partie lewicy
Lata 1926-1930: opozycyjna prasa lewicowa
129
parlamentarnej nie tylko poparły zamach majowy, ale także, mniej lub bardziej świadomie, wzięły udział w jego organizowaniu i tworzeniu atmosfery, która umożliwiła sukces. Ujawnienie rzeczywistych, społecznych aspiracji obozu rządzącego i jego zwrot k"u klasom posiadającym oraz przejście do walki z systemem parlamentarnym, spowodowały poważny kryzys wewnętrzny stronnictw lewicy — po okresie udzielenia poparcia rządom pomajowym; przechodziły one kolejno do opozycji, a w latach 1929 - 1930 stały się podstawową siłą konstytuującą Cen-trolew.
Największą partią lewicy parlamentarnej była Polska Partia Socjalistyczna, w niej też grupa zwolenników pełnego poparcia dla rządów Piłsudskiego była najliczniejsza i ukształtowała się w jawnie występującą frakcję polityczną. W wyborach 1928 r. PPS odniosła poważny sukces gromadząc ok. 1,5 min głosów (w 1922 r. zdobyła niewiele ponad 900 000) i stała się w ten sposób drugą po BBWR siłą polityczną w Sejmie. Jednak, mimo iż była partią o charakterze masowym, jej trzon organizacyjny był stosunkowo skromny — przynajmniej w porównaniu z masą zwolenników, którzy oddali na nią swe głosy: na zjeździe partyjnym w jesieni 1928 r. władze PPS stwierdziły, że liczba zarejestrowanych członków partii nieznacznie przewyższa 40 000 osób w ok. 600 komitetach miejscowych.
Po przejściowym okresie zmniejszenia aktywności prasowej w latach 1924 - 1925, okres następny przyniósł nieomal pełne odbudowanie prasy partyjnej: w 1928 r. PPS posiadała 14 pism, w tym 4 dzienniki, a w 1930 r. 17 pism, w tym 5 dzienników. Pisma pepeesowskie należały do najczęściej konfiskowanych przez cenzurę — „Robotnik" miał rocznie po kilkanaście konfiskat, a w 1930 r. już 51; krakowski „Naprzód" tylko od stycznia do września 1930 r. był konfiskowany 53 razy, co spowodowało łączne straty na ok. 19 000 zł.
Naczelny organ partii — „Robotnik" — pozostawał największym pismem partyjnym, a nakład jego sięgał 20 - 25 tys. egz. Po śmierci Feliksa Perlą (1927 r.) kierownictwo dziennika objął Mieczysław Nie-działkowski, czołowy publicysta i jeden z najwybitniejszych przywódców partyjnych. W składzie redakcji i gronie stałych współpracowników nie zaszły żadne poważniejsze zmiany — obok redaktora naczelnego ekipę publicystyczną stanowili m. in. Jan M. Borski, Kazimierz Czapiń-ski, Zygmunt Zaremba, Roman Boski, Karol Irzykowski (który prowadził dział recenzji teatralnych), Stanisław Niemyski. Objętość pisma nie uległa także zmianom: 42 kolumny tygodniowo (w tym dodatek pt. „Przyjaciel Dzieci") stawiały „Robotnika" między skromniejszymi dziennikami stołecznymi, mimo iż rozbudowane zostały — głównie kosztem działu informacji zagranicznych — rubryki poświęcone sprawom
130
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
miejskim i sportowi (poniedziałkowa kolumna zatytułowana Sztafeta robotnicza, codzienny dział Ze sportu); wprowadzono też dział Rzeczy ciekawych i aktualnych. Wiadomości sensacyjne — zasadniczo wyłącznie zagraniczne — znalazły miejsce na pierwszej kolumnie, w sąsiedztwie artykułu politycznego. Stała rubryka Z życia partii nadawała dziennikowi charakter pisma organizacyjnego, co było nieczęste nawet w tych dziennikach, które formalnie uznawały się za organy stronnictw politycznych.
Uzupełniała „Robotnika" sieć dzienników regionalnych, z których największym, najważniejszym i najlepiej redagowanym był wciąż krakowski „Naprzód". Pismem — wydawanym w nakładzie ok. 3-4 tys. egz. — kierował Emil Haecker, podpisujący pismo jako wydawca. „Naprzód" wydawany był 6 razy w tygodniu na 8 lub 10 stronach średniego formatu i miał formę znacznie bardziej spokojną niż warszawski organ centralny PPS — spory artykuł wstępny lokowany był na pierwszej stronie, a działy informacyjne zawierały bardzo mało doniesień o wydarzeniach sensacyjnych. Sporo miejsca zajmowały rubryki powiadamiające o sprawach organizacyjnych, partyjnych i związkowych. Obok Emila Haeckera w redakcji pracowali m. in. Wanda Gancwolówna i Wiesław Wohnout, pełniący równocześnie obowiązki sekretarza w Okręgowym Komitecie Robotniczym PPS. Z dziennikiem współpracowali także wybitni działacze partyjni z Małopolski — Herman Lieberman i Herman Diamand. W Katowicach wydawana była „Gazeta Robotnicza", którą zdołano utrzymać przy partii mimo rozłamu, którego na tym terenie dokonał Józef Biniszkiewicz, jej dotychczasowy redaktor. Kierownictwo tym nie-wielkin> pismem, które wydawano w nakładzie ok. 3000 - 3500 egz. i kolportowano poza Śląskiem także i na terenie Zagłębia, przejął Henryk Sławik. Podobne nakłady osiągnął „Dziennik Ludowy" we > Lwowie. Łódzki „Głos Poranny" Jana Urbacha uchodził przez pewien czas za pismo sympatyzujące z PPS, ale statusu pisma partyjnego nie posiadał. Był to ciekawy, ale niewielki dziennik o nakładzie ok. 3000 egz.
Pod kierownictwem Jana Kwapińskiego wydawany był tygodnik dla robotników rolnych pt. „Chłopska Prawda", kolportowany przede wszystkim na terenie województw centralnych. Pismo sięgało 20 - 25 tys. egz. nakładu, co stawiało je w rzędzie najpopularniejszych czasopism politycznych kierowanych do czytelników wiejskich. Równeż w Warszawie wydawany był tygodnik „Pobudka" o charakterze społeczno-poli-tycznym i teoretycznym (nakład ok. 4000 egz.), będący pismem ogólno-partyjnym. Inne tygodniki i dwutygodniki — w 1930 r. było ich poza wymienionymi 10 — miały zastępować lokalne dzienniki partyjne i były przede wszystkim pismami informacyjnymi. Nakłady ich nie przekraczały 2000 egz., a połowa ukazywała się w miastach byłej Kongresówki:
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa lewicowa
131
Łodzi, Sosnowcu, Częstochowie, Lublinie, Radomsku i Łomży. Najbardziej znanym spośród nich — i najstarszym — był „Łodzianin", który przy nakładzie ok. 1600 - 2000 egz. „obsługiwał" poza Łodzią także woj. łódzkie i część warszawskiego. Własne czasopisma posiadały też lokalne organizacje partyjne w Białej, Przemyślu, Grudziądzu i Gdyni.
Odmiennie natomiast przedstawiała się sytuacja prasy chłopskich partii lewicy parlamentarnej. PSL „Wyzwolenie" mimo zachowania ilościowego zasięgu swych wpływów (blisko 850 000 głosów w wyborach sejmowych 1928 r.) ograniczało działalność wydawniczą po 1926 r. do 2 tylko tygodników — centralnego organu w Warszawie i „Chłopskiego Sztandaru" wydawanego przez Józefa Putka w Choczni. Ten ostatni w początkach 1927 r. przekształcony został w mutację warszawskiego „Wyzwolenia" i dysponował w nim kolumną wiadomości lokalnych, a nakład obniżył się do 1000 egz. Tygodnik „Wyzwolenie" stał się więc de facto jedynym reprezentantem stronnictwa i zasięg jego obejmował wszystkie tereny znajdujące się pod wpływami partii. Dotknięte akcjami odśrodkowymi stronnictwo wyraźnie odczuło także działalność administracji państwowej na kresach wschodnich, poprzednio będących dla niego jednym z ważniejszych punktów oparcia.
Władze partyjne usilnie — lecz bez większych rezultatów — dążyły do rozbudowy „Wyzwolenia" i przysporzenia mu nowych czytelników: organizowano tygodnie propagandy prasy partyjnej, do terenowych aktywistów kierowano listy, pouczające o zasadach i formach prowadzenia agitacji na rzecz czytelnictwa prasy (np. w okresie od listopada 1928 r. do czerwca 1929 r. wysłano — jak stwierdzało sprawozdanie ZG — 1600 takich listów), systematycznie prowadzono akcję zbierania składek na organ partyjny. W samym piśmie wprowadzono też pewne zmiany, które miały zachęcić nabywców: od 1928 r. pojawiły się ilustracje, drukowano tygodnik na lepszym papierze, kilkakroć uzupełnia-go specjalnymi dodatkami, które powiększały objętość pisma, rozbudowano działy informacyjne. Mimo tych starań nakład tygodnika nie przekraczał 10 000 egz. częściej oscylując przy dolnej granicy, którą wyznaczało 7000 egz. Jedynie ad usum kampanii wyborczej podnoszono nakład (np. w marcu 1928 r. do 35 000), którego większa część przeznaczana była do darmowego rozdawnictwa na wiecach i zgromadzeniach agitacyjnych.
W miarę przechodzenia PSL „Wyzwolenie" na pozycje antyrządowe, traciło też stronnictwo możliwości głoszenia swych opinii w dużych dziennikach stołecznych o tendencji demokratycznej i liberalnej, związanych z obozem Piłsudskiego, a przede wszystkim w „Kurierze Porannym", który jeszcze latem 1925 r. reklamowany był przez ZG partii jako pismo „przychylne stronnictwu".
132
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
i.
Stronnictwo Chłopskie przez parę lat po ukonstytuowaniu| się — co nastąpiło w styczniu 1926 r. — wykazywało ożywioną działalność wydawniczą. Obok „Gazety Chłopskiej", centralnego organu partii, najważniejszym pismem SCh był tygodnik krakowski „Przyjaciel Ludu" należący do Jana Stapińskiego, jednego z nestorów ruchu lewicowego w Polsce. „Przyjaciel Ludu", który w latach 1926 - 1928 wydawany był w nakładzie dochodzącym do 9000 egz., związany był z tą grupą w łonie SCh, która wyrażała najsilniej tendencje propiłsudczykowskie, a samo pismo starannie unikało jakichkolwiek tendencji opozycyjnych nawet wtedy, gdy władze naczelne partii przeszły już do opozycji. Wroga Stapińskiemu prasa PSL „Piast" podawała, że przychylność dla poczynań rządu nagradzana była m. in. w formie finansowej: krakowski tygodnik korzystał jakoby z obfitych — i dobrze płatnych — ogłoszeń Banku Polskiego, PKO i Monopolu Spirytusowego, co dawało wpływy ok. 10 000 zł przy wydatkach na druk i papier nie przekraczających 700 zł. W grudniu 1927 r., wobec coraz wyraźniejszej polityki frakcyjnej prowadzonej przez Stapińskiego, wykluczono go z partii, a wojewódzkie władze stronnictwa zreorganizowano. „Przyjaciel Ludu", wraz z wydawanym przez Jakuba Bójkę pod egidą IKC tygodnikiem „Chłop Polski", stał się podstawowym orężem propagandy prorządowej na wsi małopolskiej.
„Sprawa Chłopska" — organ SCh przeznaczony na tereny województw południowo-wschodnich (wydawany we Lwowie) — po licznych reorganizacjach, które miały na celu zmniejszenie kosztów wydawania pisma, został zlikwidowany zaraz po wyborach 1928 r. Także krótkotrwały był żywot innych wydawnictw prasowych inicjowanych przez działaczy SCh: przez kilka miesięcy 1926 r. ukazywał się wydawany w języku ukraińskim tygodnik „Nasza Sprawa"; po 3 numerach zawieszono wydawany w Wilnie „Wioskowy Dzwon" (1926 r.); przez krótkie okresy wydawane były 2 pisma drukowane w stolicy: „Tygodnik Włościański" założony przez frakcyjną, propiłsudczykowską grupę Józefa Sanojcy (1927 r.) i „Życie Chłopskie" wydawane takżeTw 1927 r. przez inną grupę propiłsudczykowską kierowaną przez Karola Polakiewicza; tylko przez kilka tygodni pod firmą SCh ukazywał się lubelski tygodnik Stanisława Wójtowicza „Samopomoc Chłopska", który stał się bazą organizacyjną dla Zjednoczenia Lewicy Chłopskiej, ukonstytuowanej •'po usunięciu w grudniu 1927 r. Wójtowicza z SCh. Od stycznia do czerwca 1929 r. wydawany był w Krakowie pod redakcją Eugeniusza Opolskiego i Andrzeja Pluty lokalny organ SCh pt. „Sprawa Chłopska". Pismo to mimo popularności swych wydawców nie cieszyło się powodzeniem wśród ludności wiejskiej — nakład z trudem przekraczał 1000
Lata 1926 - 1930: opozycyjna prasa lewicowa
133
|
egz., a wydawcy, borykający się także ze zdecydowaną kontrakcją ze strony administracji (w ciągu 10 tygodni skonfiskowano 5 numerów pisma), zmuszeni byli do zaniechania działalności wydawniczej.
Władze naczelne partii, nie kłopocząc się zbytnio trudnościami, jakie przeżywały lokalne organy stronnictwa, główną uwagę skierowały na organ naczelny — tygodniową „Gazetę Chłopską", redagowaną przez przywódcę stronnictwa Jana Dąbskiego. Pismo ukazywało się regularnie w nakładzie ok. 10 000 egz. i w miarę likwidowania regionalnych organów SCh zasięgiem swym obejmowało wszystkie tereny, na których partia dysponowała wpływami. W 1928 r. Dąbski podjął — pierwszą na terenie ziem centralnych — próbę przekształcenia pisma na wydawnictwo ukazujące się 2 razy w tygodniu. Inicjatywa ta z góry traktowana była jako sondaż możliwości nabywczych i zapotrzebowania czytelniczego ludności wiejskiej: „po kilku miesiącach — pisali wydawcy — przekonamy się, czy to odpowiada potrzebom naszej wsi, czy też jest to próba jeszcze za wczesna, bo klasa chłopska nie odczuwa jeszcze potrzeby tak częstego czytania". Rezultaty tego eksperymentu były negatywne — po 3 miesiącach przywrócono dawną częstotliwość ukazywania się. Utrzymano jednak inne ulepszenia wprowadzone w tym czasie: ilustrację, która na pierwszej kolumnie zastąpiła artykuł wstępny, lepszy papier.
Secesja, dyrygowana z ukrycia przez czynniki rządowe, a dokonana w przededniu wyborów 1930 r. przez Antoniego Hałkę i Jana Ledwocha, pozbawiła SCh jedynego już organu prasowego: rozłamowcy przy czynnym współudziale funkcjonariuszy tajnej policji opanowali siłą lokal redakcji. Władze naczelne — osłabione brakiem Jana Dąbskiego, który nie mógł przyjść do siebie po ciężkim pobiciu przez „nieznanych sprawców" — nie były w stanie odbudować wydawnictwa i aż do połączenia partii chłopskich w 1931 r. korzystano bądź to z pomocy PPS przy wydawaniu jednodniówki, bądź też pism PSL „Wyzwolenie", bliskiego ideologicznie i politycznie.
PRASA KOMUNISTYCZNA
Struktura organizacyjna oraz taktyka wydawnicza Komunistycznej Partii Polski, nie uległa poważniejszym zmianom w porównaniu z okresem poprzednim: Centralna Redakcja (grupa zagraniczna) zajmowała się wydawaniem „Nowego Przeglądu", teoretycznego organu partii, a na barkach grupy krajowej spoczywała odpowiedzialność za wydawanie centralnych pism ukazujących się w Polsce. Centralny
134
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Wydział Techniczny zajmował się kolportażem i przygotowywaniem bazy poligraficznej, a poszczególne wydziały KC inicjowały wydawnictwa lokalne i specjalne. Rozwój ilościowy prasy komunistycznej tylko w niewielkim stopniu proporcjonalny był do znaczenia partii, która w latach 1927 - 1930 odnosiła dość istotne sukcesy: mimo nielegalności i szykan ze strony administracji, KPP w wyborach sejmowych 1928 r. uzyskała ponad 230 000 głosów (nie licząc grup komunistycznych mniejszości słowiańskich) i pobiła legalną PPS w najważniejszych ośrodkach przemysłowych (Warszawa, Łódź, Zagłębie).
Naczelnym organem partii pozostał nielegalny „Czerwony Sztandar" którego ok. 50 numerów ukazało się w latach 1926 - 1930. Pismo wydawane było więc w dalszym ciągu nieregularnie, co w poważnym stopniu rzutowało na jego znaczenie wewnątrzorganizacyjne i powodowało pewną dwoistość samej zawartości: obok artykułów o głównych problemach politycznych i zadaniach stojących przed całą partią, wiele uwagi poświęcano informacjom (i korespondencjom) z terenu, które jednak do aktywistów i działaczy partyjnych docierały z poważnym opóźnieniem. Obok zagadnień związanych z bieżącą działalnością polityczną sporo miejsca w piśmie przeznaczano na wypowiedzi związane z dyskusją wewnętrzną, jaka toczyła się w tych latach w łonie KPP. Charakterystyczny jednak dla dyscypliny partyjnej ruchu komunistycznego był fakt, iż mimo rozbieżności nie powstał — jako konkurent „Czerwonego Sztandaru" redagowanego pod bezpośrednim nadzorem każdorazowej egzekutywy — żaden organ frakcyjny.
Podobnie jak organ naczelny partii także inne nielegalne pisma, wydawane, przez instytucje Komitetu Centralnego, ukazywały się nieregularnie i nie częściej (przeciętnie) niż raz na miesiąc. Dla ludności wiejskiej wydawana była „Gromada", dla wojska najważniejszym pismem były „Koszary", założone w 1928 r.; Wydział Żydowski kontynuował wydawanie pisma „Cum Kamf" („Do walki"), Wydział Kobiecy m. in. wydawał od 1930 r. „Głos Robotnicy". Centralnym organem KZMP było pismo „Towarzysz", a od 1927 r. do 1929 ukazywało się pismo organizacji dziecięcej pt. „Pionier". Obok tych pism — mających zasięg ogólnopolski i kolportowanych, w miarę możliwości, we wszystkich organizacjach partyjnych — wydawano też znaczną liczbę pisemek lokalnych przeznaczonych dla pracy agitacyjnej w określonych geograficznie i zawodowo środowiskach. Spośród nich wymienić można gazetki wydawane przez organizacje partyjne i młodzieżowe w niektórych zakładach pracy — np. „Czerwony Baildoniak", „Głos Robotników Skody" czy wydawane w kopalni „Mortimer" pismo pt. „Kilof".
Swoistą formą aktywności wydawniczej KPP były jednodniówki, S których znaczna część ukazywała się jako wydawnictwa legalne. Jedno-
Lata 1926 - 1930: prasa komunistyczna
135
dniówki te, publikowane najczęściej przez terenowe ogniwa partii, nie zawsze przeznaczone były do pełnienia roli agitacyjnej na użytek pojedynczego aktu politycznego (np. obchodów święta 1 Maja czy strajku) — nader często pisano w nich o sprawach codziennych, typowych dla danego środowiska. Pewną modyfikacją jednodniówek były tzw. „Zbiory Artykułów" prezentujące publikacje bądź to aktywistów danego rejonu, bądź przedruki z nielegalnych (i legalnych także) pism komunistycznych poświęconych jednemu, ogólnemu zagadnieniu. Ta forma działalności edytorskiej — jednodniówki czy zbiory artykułów — umożliwiała wypowiadanie się aktywistom niższego szczebla, oraz była świadectwem aktywności tych organizacji, które nie miały możliwości prowadzenia — niezwykle trudnej w warunkach nielegalności — systematycznej akcji prasowej.
Władze partyjne i całe środowisko komunistyczne przykładały dużą wagę do publikowania wydawnictw legalnych, których zasięg oddziaływania był znacznie szerszy niż druków podziemnych, a które przede wszystkim trafić mogły do czytelników nie mających bezpośrednich powiązań z ruchem komunistycznym. Wydawnictwa te — najczęściej tygodniki lub miesięczniki — miały zwykle charakter czasopism spo-łeczno-kulturalnych lub nawet literackich, choć zwykle materiałom ogólnym i artykułom towarzyszyły działy informacyjne i kroniki wydarzeń bieżących. Między kilkudziesięcioma pismami legalnymi KPP, które ukazywały się w omawianych latach, jako najbardziej znane i rozpowszechnione wymienić trzeba warszawską „Trybunę" (później „Trybunę Robotniczą"), która wydawana była w 1926 r. pod redakcją jednego z czołowych przywódców komunistycznych Adolfa Warszawskiego (Warskiego), dwutygodnik „Przekrój" wydawany także w Warszawie (w 1930 r.) pod redakcją Antoniego Pańskiego, lwowską „Nową Prawdę" (1930), krakowskie „Nowiny" (1927), wydawany również w Krakowie „Przegląd Społeczny" (1930 - 1931), który przez pewien czas ukazywał się jako jedyne w tym okresie codzienne pismo komunistyczne. Poważną rolę w kształtowaniu poglądów lewicy artystycznej i literackiej, odgrywały: „Dźwignia", miesięcznik wydawany w Warszawie, w latach 1927 -1928, przez Mieczysława Szczukę, jednego z najwybitniejszych malarzy i grafików młodego pokolenia; oraz „Miesięcznik Literacki", który zaczął ukazywać się w grudniu 1929 r. pod redakcją Aleksandra Wata. Z pismem tym stale współpracowali m. in. Władysław Broniewski, Jan Hempel, Stefan Rudniański, Stanisław R. Stande, Andrzej Stawar, Zygmunt Młynarski, Izaak Deutscher. O trudnościach wynikających z faktu głoszenia poglądów marksistowskich, nawet jeżeli ukazywały się one na łamach pisma legalnego, może świadczyć fakt, że 20 numerów „Miesięcznika" drukowanych było w 4 różnych miastach (Warszawa,
136
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Kraków, Lwów, Poznań); zmieniając miejsca wydania redakcja chciała „zgubić" policję, pilnie śledzącą poczynania wydawców i ich kontakty.
Nie trzeba chyba dodawać, że wszystkie te pisma — wcześniej czy później — padły ofiarą administracji państwowej, wielokrotnie były konfiskowane, zawieszane, a kolportaż ich utrudniony. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych periodycznie sporządzało listy czasopism „komunistycznych i komunizujących", przesyłane do wszystkich instancji wojewódzkich i powiatowych, a posiadanie — nawet nie kolportaż — tych wydawnictw w oczach wielu sędziów, nie mówiąc już o władzach śledczych i policji, traktowane było jako dowód obciążający w procesach politycznych.
W podobnych warunkach — inwigilacji i konfiskat — prowadziły swą działalność prasową legalne partie polityczne opierające się na założeniach rewolucyjnych i posiadające ścisłe związki z partią komunistyczną. Ich aktywność wydawnicza była jednak znacznie skromniejsza: Niezależna Partia Chłopska, do jej rozwiązania przez władze w 1927 r., wydawała 1 pismo ukazujące się pod różnymi tytułami lub jako jednodniówki („Niezależny Oracz", „Lemiesz", „Snop", „Zagon") w kilkutysięcznym nakładzie i pod redakcją Alfreda Fiderkiewicza, Konstantego Ballina i Sylwestra Wojewódzkiego, leadera partii; Z j e-dnoczenie Lewicy Chłopskiej przez cały czas swego istnienia — tj. od grudnia 1927 r. do wiosny 1930 r. — wydawało w Lublinie tygodnik „Samopomoc Chłopska", redagowany przez Stanisława Wójto-wicza i publikowany w nakładzie sięgającym 10 000 egz. (wraz ze stałym dodatkiem pt. „Głos Chłopa z Galicji i Podkarpacia"), a po jej likwidacji tygodnik, „Chłop", wydawany już w Warszawie.
Na terenie robotniczym z ruchem komunistycznym związana była PPS-Lewica założona w 1926 r. i posiadająca pewne wpływy wśród proletariatu małopolskiego, w Zagłębiu i województwach centralnych. Partia ta — której przywódcą był Andrzej Czuma — obok organu naczelnego, tygodnika „Robociarz", wydawanego w Krakowie, publikowała też wiele jednodniówek przygotowanych przez instancje terenowe. W 1930 r. PPS-Lewica została zdelegalizowana i przestała istnieć.
Lata 1926 - 1930 odznaczały się przede wszystkim zmianami akcesów politycznych wielu czołowych dzienników polskich. Na decydujący poprzednio podział lewica-prawica w latach, które nadeszły po zamachu majowym, „nałożył się" podział na prasę prorządową i opozycyjną. Podobnie jak przy poprzednim, tak i przy tym podziale trudno by orzekać, iż był on jednoznaczny i że wszystkie dzienniki grupowały się albo po
Lata tworzenia rządów autorytarnych (1926 - 1930)
137
jednej, albo po drugiej stronie tak wyznaczonej linii. Pomijając już kwestie wynikające z różnorodności politycznej, która charakterystyczna była dla obu głównych obozów (rządu i opozycji) i nieustabilizowanej pozycji niektórych wydawnictw, zwrócić należy uwagę na to, iż istniejący reżim polityczny — wzmagając bez wątpienia naciski na pełne opowiedzenie się za blokiem rządowym — nie dokonał żadnych bardziej radykalnych kroków w kierunku likwidacji prasy opozycyjnej, a więc siłą rzeczy akceptował także stanowiska pośrednie. Wysiłki podejmowane przez obóz rządzący, które zamierzały do „ukrócenia" prasy opozycyjnej i stworzenia własnej solidnej bazy wydawniczej nie zostały w ciągu tych 4 lat zakończone, ani też nie mogły być prowadzone metodami nazbyt daleko odbiegającymi od praktyki charakterystycznej dla demokratycznych systemów wielopartyjnych, choć np. spowodowały pojawienie się kilku pism nielegalnych reprezentujących centrowe czy (częściej) prawicowe poglądy. W rezultacie nie zlikwidowano prasy opozycyjnej — choć tendencje takie występowały wśród niektórych działaczy sanacyjnych — i nie zapewniono organom popierającym rząd monopolu prasowego. Konfiskaty, szykany, manipulacje finansowe (do przekupstwa włącznie) stały się jednak zjawiskiem częstym, można powiedzieć — pospolitym. Sięgano też do fizycznych środków walki (pobicie przez „nieznanych sprawców" m. in. Jana Dąbskiego, Adolfa Nowaczyńskiego, Jerzego Zdziechowskiego, Władysława Zabawskiego, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza).
W orbitę wpływów elity rządzącej weszły niemal wszystkie większe dzienniki o charakterze komercyjnym, ze stołecznymi „czerwoniakami", łódzkimi „expressami" i krakowskim IKC na czele; bezpośrednią lub pośrednią gestię partie i grupy wchodzące w skład bloku rządzącego miały nad kilkudziesięciu innymi wydawnictwami polityczno-informa-cyjnymi, wśród których znajdowały się także dzienniki należące do największych w kraju (np. warszawski „Kurier Poranny"). W rezultacie prasa prorządową uzyskała ilościową przewagę, choć była ona jeszcze niewielka: wedle danych przytaczanych w cytowanym już informatorze Tadeusza Selimowskiego z 1930 r., które wymagają (jak się wydaje) pewnej korekty na korzyść prasy opozycyjnej i uwzględnienia wydawnictw nie zanotowanych przez autora, układ sił na terenie prasy przedstawiał się tak, jak pokazuje tabela 1.
W zestawieniu tym zwraca uwagę fakt, że przeciętny nakład pism prorządowych był nieco wyższy niż opozycyjnych (4730:4260), zaś w prasie codziennej różnica ta była szczególnie wyraźna (10020:4912).
Okres ten — a szczególnie lata 1927 - 1928 — odznaczał się szybkim rozwojem kilku wydawnictw informacyjnych i informacyjno-politycz-nych, które wysunęły się do czołówki polskiej prasy pod względem
138
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Tabela 1
Wyszczególnienie Prasa
prorządowa opozycyjna
Liczba pism Nakład jednorazowy (egz.) w tym dzienniki liczba nakład 151 714 630 54 541080 135 575 223 80 392 893
wysokości osiąganych nakładów, sięgając mitycznej uprzednio granicy 100 000 egz,. oraz wykraczając poza rejony wyznaczone przez dawne granice zaborów. Zwraca przy tym uwagę, że ośrodek stołeczny nie stał się — jak to było w wielu krajach — monopolistą prasy o zasięgu ponadregionalnym. Obok „Expressu Porannego" i „ABC", które sieć mutacji zarzuciły na prawie całą Polskę, nie mniejszy był terytorialny zasięg krakowskiego dziennika Mariana Dąbrowskiego, a ośrodek łódzki był w przededniu wejścia na ogólnopolski rynek prasowy; poważną pozycję wśród ludności wiejskiej Pomorza, Wielkopolski i ziem centralnych zajmowała też „Gazeta Grudziądzka". Trudno określić na podstawie dotychczas zebranych danych, czy rozwój pism wielkonakładowych i rozszerzanie się ich zasięgu geograficznego wpływało na los i zasięg oddziaływania prasy lokalnej. Biorąc pod uwagę dynamikę rozwoju ilościowego całej prasy polskiej tych lat i ogólne ożywienie życia gospodarczego oraz politycznego, sądzić raczej można, że wzrost nakładów dużych pism dodawał sie; do stabilnego lub także zwyżkującego nakładu pism lokalnych. Bez wątpienia jednak powiększała się różnica między nakładami osiąganymi przez niektóre dzienniki ulokowane w dużych ośrodkach miejskich a nakładem pism wydawanych dla czytelnika lokalnego. Wzrastała także dysproporcja między prasą sensu stricto polityczną, tj. organami partyjnymi, a „apolitycznymi" dziennikami typu informacyjnego (w latach 1929 - 1930 wśród tych pierwszych największe nakłady nie przekraczały 35-40 tys. egz.), co było zjawiskiem naturalnym, charakterystycznym dla prasy we wszystkich społeczeństwach wkraczających w erę kultury masowej.
Niektóre wydawnictwa wykorzystały lata gospodarczej koniunktury; w omawianym okresie nastąpił wyraźny rozwój wielu dzienników nie tylko pod względem wzrostu nakładów, lecz także objętości poszczególnych działów, urozmaicenia tematycznego, wprowadzania rubryk związanych z upowszechnianiem się kultury masowej (sport, radio, film, samochód, turystyka). Postąpiła dalej specjalizacja dziennikarska i znacznie ożywiły się kontakty między poszczególnymi rejonami kraju (korespondenci krajowi), jak i związki ze światem (korespondenci zagraniczni),
Lata tworzenia rządów autorytarnych (1926 - 1930)
139
a obieg informacji został w pewnym stopniu przyśpieszony. Wśród większych pism rozpowszechniły się też dodatki: tematyczne, popularne już i poprzednio, a także ilustrowane (w formie wkładki rotograwiurowej), a same pisma wzbogaciły się o materiał fotograficzny. Kilka wydawnictw odnowiło w poważnym stopniu — lub zbudowało „na pniu" — zaplecze poligraficzne, bez wyjątków niemal oparte na imporcie urządzeń z Niemiec, tworząc przedsiębiorstwa na wskroś nowoczesne, choć oczywiście znacznie mniejsze niż siostrzane firmy wydawnicze z Berlina, Paryża czy Londynu. Takimi nowoczesnymi warsztatami wydawniczymi stały się stołeczne „czerwoniaki" czy ikacowski Pałac Prasy.
Słabo jeszcze zbadane procesy koncentracji nie wykazywały, jak się wydaje, szczególnej dynamiki, a w każdym razie nie wpłynęły jeszcze w sposób wyraźny na strukturę prasy polskiej. Do wyjątków należały takie miasta jak Kraków w których wyraźnie była już odczuwalna przewaga jednego dziennika, a inne zepchnięte zostały na margines. Utrzymywanie się stanu równowagi wydawniczej w większych ośrodkach prasowych (np. na Śląsku „Polska Zachodnia" i „Polonia", w Poznaniu „Kurier" i „Dziennik", w Łodzi „Republika" i „Kurier", w Toruniu „Słowo Pomorskie" i „Dzień Pomorski", w stolicy „Kurier Warszawski", „Kurier Poranny" i „czerwoniaki", zespół „ABC" — „Wieczór Warszawski") wynikało m. in. z pluralizmu politycznego, ale także początkowego etapu, na jakim znajdował się rozwój pism typu wielkomiejskiego dziennika informacyjnego. Za przejaw koncentracji można uznać popularyzowanie się systemów mutacji, mało znanego w pierwszej połowie lat dwudziestych sposobu rozszerzania zasięgu terytorialnego i podnoszenia nakładów. W tym okresie system mutacji opierał się przede wszystkim na fundowaniu nowych pism, które nie tyle wchłaniały wydawnictwa lokalne, ile stawały się dla nich konkurencją i — być może — częściowo wypierały je z rynku. Mutacje stawały się coraz częstsze i w końcu lat dwudziestych stanowiły już mniej więcej 1/5 dzienników. Proces wypierania lokalnych wydawnictw już się rozpoczął, tyle że był stosunkowo powolny, zresztą jak i w wielu innych dziedzinach wchodzących w skład nowoczesnej kultury masowej (np. ani produkcja i dystrybucja książki, ani sieć kinematograficzna nie były objęte szybkim procesem koncentracji).
LATA KRYZYSÓW (1931 - 1939)
Lata trzydzieste upłynęły pod znakiem 3 kryzysów, w wyniku których nastąpiło pewne przemieszczenie w układzie sił politycznych. Ostatecznie jednak ciężar wydarzeń zewnętrznych był tak wielki, że
140
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata kryzysów (1930 - 1939)
141
pod ich naciskiem — widocznym zwłaszcza w latach 1938 -1939 — został spetryfikowany system rządów „pomajowych" i do ostatecznych przekształceń w strukturze władzy nie doszło.
Pierwszy z tych kryzysów — ekonomiczny — rozpoczął się w końcu lat dwudziestych i miał charakter światowy, a Polska znalazła się wśród tych krajów, które zostały nim dotknięte w sposób najbardziej dotkliwy. Kryzysowi w przemyśle towarzyszył kryzys w rolnictwie, przeciągający się aż po 1935 r., a przewaga rolnictwa w polskiej ekonomice nie tylko przedłużała w porównaniu z innymi krajami czas trwania kryzysu, lecz także zmniejszała zakres przeciwdziałań podejmowanych przez państwo. Drugi kryzys — polityczny — zapoczątkowała śmierć Józefa Piłsudskie-go w maju 1935 r., która przyśpieszyła tendencje dezintegracyjne w łonie obozu rządzącego, ujawniła jego wewnętrzne rozbieżności i przeistoczyła się w niemal otwartą walkę, której forum stała się sanacja w sposób najbardziej wyraźny w latach 1935 - 1937. Ośmieliła ona także partie opozycyjne, spośród których część przeszła do zdecydowanego ataku. Konflikty społeczne i polityczne uwidoczniły się ze szczególną siłą w 1936 r. wśród klasy robotniczej i w 1937 r. na wsi. Narastające napięcie, które przeszło w 1938 r. w ogólny kryzys w stosunkach międzynarodowych aneksjonistyczna polityka III Rzeszy oraz specyficzna sytuacja w łonie polskiego ruchu robotniczego (rozwiązanie KPP) przyczyniły się do złagodzenia konfliktów wewnętrznych, aczkolwiek obóz rządzący — aż do tragicznego września — usiłował identyfikować się z państwem i narodem.
Do 1935 r., wbrew bezsilnym protestom partii opozycyjnych i mimo trudnej sytuacji gospodarczej, obóz rządzący bez przeszkód legalizował półautorytatywne metody sprawowania władzy („Brześć", Bereza Kartuska, konstytucja kwietniowa). Skonsolidowany autorytetem Piłsud-skiego pozostał jednolity mimo zastrzeżeń sanacyjnych liberałów i mimo rozbieżności, które zarysowały się między zwolennikami polityki defla-cyjnej a zwolennikami inflacji, czy w sprawie stopnia i zakresu interwencji państwa w życie gospodarcze. Po śmierci Piłsudskiego wybuchła walka konkurencyjna, w której uczestniczyły co najmniej 3 ośrodki wyłonione w obozie rządzącym: tzw. grupa pułkowników (Walery Sławek, Kazimierz Switalski, Aleksander Prystor i in.), która odgrywała najpoważniejszą rolę od czasu aliansu Piłsudskiego z konserwatystami; grupa działaczy skupiona wokół prezydenta Ignacego Mościckiego, o tendencjach uważanych za bardziej liberalne w życiu politycznym, a etatystyczne w gospodarce (Eugeniusz Kwiatkowski, Juliusz Poniatowski, Marian Kościałkowski i in.); oraz ludzie skupieni wokół gen. Edwarda Rydza-Smigłego, który objął stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych i z czasem ewoluował w stronę programu politycznego o cha-
rakterze totalitarnym (Adam Koc, Witold Grabowski i in.). Najszybciej została wyeliminowana „grupa pułkowników" (rozwiązanie BBWR i utrzymanie inwestytury Mościckiego), a oba pozostałe ośrodki zawarły niepisany rozejm i dokonały repartycji stanowisk dyspozycyjnych (wiosna — lato 1936 r.). Mimo owego Treuga Dei, procesy różnicujące zarówno dawnych, jak i nowych piłsudczyków nie ustawały. Reakcyjne i totalistyczne tendencje grupy Rydza-Smigłego, które najbardziej jaskrawo uwidoczniły się w powołaniu Obozu Zjednoczenia Narodowego (luty 1937 r.), przyciągnęły do współpracy z nim niektóre odłamy skrajnie prawicowe, wyłonione z ruchu narodowego (ZMN, ONR-Falanga) oraz przyczyniły się do skrystalizowania rodzimych, postpiłsudczykow-skich ośrodków nacjonalistycznych. Zaniepokojenie sytuacją społeczną w kraju, metodami walki z masowymi protestami klasy robotniczej i chłopstwa, narastaniem dążności szowinistycznych, dyktatorskich i reakcyjnych, a także sprzeciw wobec polityki zagranicznej — spowodowały, że przybrała na sile opozycja wewnątrz samej sanacji. Obok tendencji pojednawczych wobec partii opozycyjnych, charakterystycznych dla niektórych działaczy grupy Mościckiego, ramy obozu porzuciła część działaczy i organizacji o nastawieniu demokratyczno-liberalnym: droga ich — nie wszystkich, lecz tylko najbardziej konsekwentnych — wiodła od odrzucenia koncepcji OZN do utworzenia własnej partii politycznej (SD). Poważne zastrzeżenia — zwłaszcza między konserwatystami i niektórymi reprezentantami wielkiego przemysłu — budziła polityka gospodarcza rządu zmierzająca do rozszerzenia zakresu interwencji państwa w życie gospodarcze i powiększania sektora państwowego w przemyśle.
Po klęsce Centrolewu w wyborach 1930 r. opozycja nie stworzyła już żadnej ściślejszej koalicji, aczkolwiek istniała współpraca między niektórymi partiami (PPS i SL). Wspólnych jednak wystąpień o charakterze masowym nie podejmowano. Mimo iż nie brakło w partiach opozycyjnych grup, które przeszły na pozycje prorządowe (np. w ChD w 1934 r., w ruchu ludowym w 1935, ZMN w endecji w 1934), bądź liczących na dojście do porozumienia z częścią obozu rządzącego (ONR), wszystkie duże partie opozycji utrzymały się na pozycjach antysanacyjnych. Dokonały się w nich natomiast poważne przemiany wewnętrzne.
W marcu 1931 r. nastąpiło połączenie 3 partii chłopskich — PSL „Piast", PSL „Wyzwolenie" i SCh — w jednolite Stronnictwo Ludowe, które, nie bez zahamowań i oporów, stopniowo przechodziło do masowych, pozaparlamentarnych form walki politycznej i stało się najliczniejszą partią opozycyjną. Także PPS, uwolniona od zdecydowanych zwolenników obozu rządzącego, po przejściowym okresie obniżenia swego autorytetu i osłabienia aktywności, co przypadło na początek
142
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
lat trzydziestych, odzyskała poważne wpływy w proletariacie polskim. Żywotne skrzydło lewicowe dążyło do częściowej współpracy z partią komunistyczną (lata 1936 - 1937), od której odżegnywała się większość we władzach naczelnych PPS. Głęboki kryzys dotknął 2 partie centrowe — ChD i NPR, które znalazły się w impasie pozycji defensywnej. Dopiero nasilenie się walk między opozycją a rządem doprowadziło do ich zjednoczenia w Stronnictwo Pracy (1937 r.), któremu patronował ukształtowany za granicą ośrodek skupiony wokół Ignacego Paderew-skiego, Władysława Sikorskiego, Józefa Hallera i Wojciecha Kor-fantego (tzw. Front Morges). Stronnictwo Narodowe jeszcze w latach 1926 - 1928 utraciło część swych dawnych zwolenników wśród klas posiadających i administracji państwowej. Niepowodzenie Obozu Wielkiej Polski i rozdźwięki wewnętrzne doprowadziły do wyodrębnienia się w łonie SN grup forujących radykalne metody działania, które okazały się przeważające, gdy działacze z tzw. Grup Młodych objęli kierownictwo partii. Sprzyjał im zresztą powszechnie uznawany leader Stronnictwa Roman Dmowski. Do szczególnego napięcia w SN doszło w latach 1933 -1934, po rozwiązaniu OWP, kiedy to niektórzy działacze młodzieżowi ukonstytuowali Obóz Narodowo-Radykalny (ONR), którego część — w latach 1936 - 1938 — nawiązała ścisłe kontakty z najbardziej prawicową grupą w łonie sanacji (OZN, Rydz-Smigły). Jeszcze wcześniej akces do obozu rządzącego zgłosiła inna grupa secesyjna: Związek Młodych Narodowców. Mimo tych secesji i trwających konfliktów wewnętrznych, które za źródło miały zarówno odmienne koncepcje taktyczne, jak i animozje często personalne, SN stanowiło poważną siłę (ok. 180 000 członków) i na wielu terenach było w istocie największą partią polityczną. W Komunistycznej Partii Polski aż do 1935 r. linia polityczna opierała się na bezpardonowej walce nie tylko przeciw siłom prawicy społecznej, lecz także antykomunistycznym przywódcom PPS. Mimo represji politycznych aktyw kapepowski posiadał wpływy w wielu ośrodkach przemysłowych, w niektórych związkach zawodowych i środowiskach wiejskich. Wydarzenia w Europie z lat 1934 - 1936 spowodowały rewizję strategii. KPP aktywnie włączyła się w te przemiany i usiłowała zjednoczyć całą lewicę antysanacyjną. Działalności tej sprzyjał klimat ostrych starć klasowych; jednak uzyskano tylko częściowe sukcesy („pakt o nieagresji" z PPS, współpraca z lewicą pepeesowską w „Dzienniku Popularnym").
O ile do 1935 r. układ sił politycznych w Polsce kształtował się mniej więcej w takiej formie, jaką narzuciły mu wydarzenia ostatnich miesięcy 1930 r., tj. ze zdecydowaną przewagą obozu rządzącego przy słabo ujawniających się w nim rozbieżnościach wewnętrznych, o tyle w latach
Lata kryzysów (1930 - 1939)
143
1935 -1937 nastąpiły wyraźne zmiany, które ogólnie można ująć następująco:
1) gwałtowny wzrost walk klasowych o masowym charakterze;
2) zaawansowane próby utworzenia koalicji antyrządowej na podstawie stronnictw i ugrupowań lewicy — Front Ludowy;
3) radykalizacja ruchu ludowego (SL) zarówno pod względem metod walki politycznej, jak i sformułowań programowych;
4) skupienie się wokół obozu rządzącego licznych drobnych grup i partii o charakterze faszystowskim i nacjonalistycznym;
5) wyodrębnienie się w tymże obozie ugrupowań demokratyczno-li-beralnych i ich stopniowa ewolucja na pozycje antyrządowe;
6) ugruntowanie przewagi elementów skrajnych w łonie „klasycznej prawicy" — SN.
W okresie tym można widzieć nie tylko przejściowy stan zachowania się poprzedniego układu sił politycznych, ale także początek daleko sięgających potencjalnych przemian w całokształcie życia politycznego Polski, przerwanych wydarzeniami na arenie międzynarodowej.
PHASA PRORZĄDOWA
Po masowych akcesach na rzecz obozu rządzącego w latach 1926 -- 1928, okres następny nie przyniósł poważniejszych zmian w zasięgu ilościowym prasy związanej z ośrodkami politycznymi sanacji. Dotyczy to zarówno pism należących do partii i grup politycznych wchodzących w skład BBWR, jak i dzienników bezpartyjnych. Niewielkie też były przesunięcia w łonie prasy prorządowej, i aż do 1935 - 1936 r. powiązania między poszczególnymi pismami a dającymi się wyróżnić grupami wewnątrz bloku rządzącego uległy zmianom w nielicznych tylko przypadkach. Aczkolwiek już w 1931 r. niektórzy publicyści opozycyjni wskazywali na postępujące rozbieżności w łonie obozu prorządowego — np. krakowski „Głos Narodu" w artykule o prasie sanacyjnej zatytułowanym znamiennie: Chór pokłócony i smutny zwracał uwagę, że tylko kilka dzienników wprost broni polityki rządu, „reszta zaś albo przestrzega dyplomatycznego milczenia (wszystkie ziemiańskie dzienniki), albo nawet dość wyraźnie zaczyna posądzać rząd o bezplanowość w działaniu" (czerwiec 1931) — w rzeczywistości jednak, mimo tych czy innych rozbieżności, mimo naturalnych różnic wynikających z ideowej proweniencji grup składających się na BBWR, nie pojawiła się w Bezpartyjnym Bloku żadna siła zdecydowana na zorganizowanie przejścia na
1
144
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
stanowiska wyraźnie opozycyjne. Nieuniknione, a chwilami ostre, były jednak konflikty między różnymi pismami firmującymi się swym pro-rządowym stanowiskiem. Najczęściej zresztą powtarzał się w nich antagonizm ujawniony już raz w 1928 i 1929 r., gdy konserwatyści starli się z demokratami „naprawiackimi" i radykałami typu Wojciecha Stpiczyńskiego. Między innymi w 1932 r. miejscem takiego konfliktu było Wilno, gdzie rozgorzała ostra polemika między „Słowem" a „Kurierem" (powodem do niej stała się działalność grupy Henryka Dembiń-skiego), która wedle raportu MSW wywołała poważne zaniepokojenie wśród członków i sympatyków BBWR. W tym samym okresie leader Bloku, Walery Sławek poczuł się zmuszony do udzielenia dość ostrej reprymendy Michałowi Grażyńskiemu, jednemu z przywódców Naprawy za serię artykułów w „Przełomie".
Jednak dopiero walka, która rozgorzała po śmierci Piłsudskiego, spowodowała poważniejsze zmiany, choć i wtedy podstawowa baza prasowa obozu rządzącego nie została zmieniona. Nie uległa też zmianie struktura prasy prorządowej — pozostała ona taka sama mimo rozwiązania BBWR i ponad rocznego okresu „bezkrólewia", zaadaptował ją także system OZN. Specyfika jej polegała na tym, że oficjalnie organizacja występująca jako federacja partii i związków prorządowych (BBWR potem OZN) posiadała nie więcej niż kilkanaście pism formalnie uznających się za jej organy prasowe. Pozostałe pisma prorządowe — a stanowiły one większość, w tym wszystkie niemal wielkie dzienniki — należały bądź do partii i związków wchodzących w skład federacji (BBWR, OZN), bądź częściej pozostając w rękach właścicieli prywatnych, deklarowały swą bezpartyjność. Ewenementem była jednak — zakończona powodze-nieiń — działalność jednego z prominentów sanacji, od dawna związanego z mafijnymi manipulacjami piłsudczyków Bogusława Miedzińskie-go, który w ciągu paru lat (1930 - 1935) podporządkował sobie i grupie, w której uczestniczył, kilka bardzo ważnych wydawnictw stołecznych oraz jedyne wielkie przedsiębiorstwo kolportażowe. Należał on do tego zespołu „grupy pułkowników", który związał się jeszcze przed śmiercią Piłsudskiego z osobą Rydza-Smigłego i chyba nie w swoim własnym imieniu, ale owego zespołu przeprowadził serię manipulacji, które zostaną przedstawione bardziej szczegółowo na dalszych stronach.
Nawet utworzenie OZN, związku mającego w porównaniu z BBWR znacznie bardziej jednolity charakter i ściślejszą organizację, nie wprowadziło żadnych zmian, a „Gazeta Polska", półoficjalny organ rządowy, dopiero w końcu 1937 r. — a więc 10 miesięcy po założeniu OZN — została oficjalnie uznana za jego organ naczelny. Komórka specjalnie powołana do spraw prasy i propagandy przy Sekretariacie Ogólnym OZN i zreorganizowana w lutym 1938 r. w ramach akcji rekonstrukcyj-
Wy Mt, it
j,-H*'t ®*4*nm < **B*Mi«nwg* *fto»
N1EDZH.IA i U1TEOO 1939 KOKU
CZAS
Gdy Niemcy patrzą na lacSiód
te ukith alfe© ian/tls 4
te ma$i ^tikim i Itarjg tatowe wSaa«i(>ii *&# *
hm t« 3 x Pot-
Niespodziewane
w Jugosławii
na Ue zasad niania Liberalizacja dotychczasowego teilma watunkiem pojednania Chorwatów z Serbami
wt jsoistyitą <^<kLv i f !s,>i-w«tit«!, <S*Ł^Wa) awe i»4*»!i*. cv stare w <tw**«j#c wałjaJiMrf* aw!rw»Ww W**m t*^»i» w^ywp m «¦
^h Anglia pod ferorei Mgntf irlantfzkiej
2S; P«fac królewski, parlament i lttnM $m ¦¦^:. państwowe zstgroiont mmarkem
49. „Czas", 5 lutego 1939, Warszawa
Cena 1©
EXPRE
ILUSTROWANY
SOKSfAfcg SSfC«4t r1
KANCLERZ HITLER ŻENI SIĘ?
Hitlera miał paśC na bratanicą ambasadora Msltktgo
USA. Ir
Rząd polski ostrzega Włochy
iż przeciwstawi się zamachowi na Gdańsk Wysoki fcomisarz Ligi w Gdańsku odUył roimową z Hitltrem
Imbasador brytyjski i min iecki
R polskD-aRgieisk:e. — Prąd podpisaniem ukfótfi e wiaiemnel pomotf
1 illJiSł' PBMiliSIi
.¦»ny
kładach anw«x-
: terorystśw I
64. „Express Ilustrowany", 17 sierpnia 1939, Łódź
Lata 1930 - 1939:,prasa prorządowa
145
nej całego obozu, nie odegrała, jak można sądzić znaczniejszej roli (na jej czele stał kpt. Tadeusz Żenczykowski). Obóz rządzący umocnił natomiast wpływy w kilku największych dziennikach polskich, a m. in. w krakowskim IKC i warszawskich „czerwoniakach"; zwłaszcza te ostatnie podporządkowując sobie niemal bez reszty. Za najważniejsze obok tego uznać można pewne zneutralizowanie „Kuriera Warszawskiego", szczególnie w latach 1938 - 1939, oraz wejście na „rynek prasowy" — dzięki aktywności Tadeusza Kobylańskiego — grupy „zarzewiaków" w 1935 r. Pewnym wzmocnieniem publicystycznej ekipy sanacyjnej było przejście na pozycje prorządowe grupy działaczy narodowych.
Od swego założenia w 1929 r. aż do września 1939 r. centralnym organem obozu rządzącego była „Gazeta Polska". Na forum międzynarodowym uznawana była ona za oficjalny porte-parole rządu, w tym także i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a poglądy na jej łamach formułowane traktowane były jako miarodajne wypowiedzi sfer rządowych. W istocie rzeczy, z wyjątkiem krótkiego okresu na przełomie lat 1935 -1936, gdy po eliminacji „grupy pułkowników" toczyła się ostra rozgrywka między „grupą zamkową" (Mościcki) a zwolennikami Rydza-Smigłego, „Gazeta" bez wątpienia miała taki charakter. Zaznaczyć jednak należy, iż będąc aż do 1936 r. w zasadzie eksponentem prasowym „pułkowników", jako grupy najbliższej Piłsudskiemu, później stała się pismem związanym z otoczeniem Rydza-Smigłego i w powtarzających się — raz słabiej, raz mocniej — konfliktach w łonie elity obozu rządzącego, wyrażała stanowisko tej właśnie totalitarnej i zdecydowanie prawicowej grupy. Aczkolwiek prominenci zespołu „pułkowników" — Sławek, Switalski, Prystor — odeszli na drugi plan, dla bez-' pośrednich kierowników „Gazety Polskiej" linia Rydza-Smigłego była de facto kontynuacją najbardziej dyktatorskich tendencji, które reprezentowali oni w łonie BBWR. Stąd też pełne podporządkowanie się „Gazety" nowo powstałemu „Ozonowi" nie było wynikiem mechanicznego pozostawania na stanowisku „naczelnego organu", lecz świadomej opcji politycznej. Bogusław Miedziński, czołowy publicysta piłsudczy-kowski i redaktor naczelny „Gazety", stwierdzał, że artykuły komentujące powstanie OZN nie tylko były napisane na życzenie władz OZN, lecz także przez nie akceptowane przed wydrukowaniem. Konfiskata „Gazety Polskiej" w dniu 19 kwietnia 1936 r. za artykuł omawiający wypadki lwowskie i krakowskie była też ostatnim w tym okresie publicznym konfliktem między „liberalizującym" Kościałkowskim a eks--„pułkownikami", którzy właśnie zmieniali front: w miesiąc później złożył dymisję rząd Kościałkowskiego, egzekutor tej konfiskaty, a na jego miejsce powołano gabinet Felicjana Sławoja-Składkowskiego, będący kompromisem Prezydenta i Generalnego Inspektora.
146
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Organizator i założyciel „Gazety" płk Adam Koc pozostawał na stanowisku redaktora naczelnego do 1931 r., jego następcą był, wspomniany już, Bogusław Miedziński, a ostatnim redaktorem — od końca 1938 r. — Mieczysław Starzyński, jeden z 3 braci odgrywających poważną rolę po maju 1926 r. Zgodnie z pozycją kierowanego przez siebie pisma wymienieni należeli do elity władzy i pełnili też różne funkcje w najwyższym aparacie państwowym. Z rolą, jaką odgrywała „Gazeta Polska", zgodny był jej charakter: była ona pismem politycznym w węższym rozumieniu tego słowa, zdominowanym przez informację o wydarzeniach wewnętrznych i poświęcającym wiele miejsca na problemy polityki międzynarodowej. Nieliczne wiadomości sensacyjne lokowane były na dalszych kolumnach, a każdy numer otwierał artykuł wstępny. Utrzymując przez cały czas swego istnienia cenę 20 gr przy objętości 84 kolumny tygodniowo (w tym numer niedzielny 16 kolumn) dużego formatu i nikłym stosunkowo dziale ogłoszeniowym — być może były to jednak ogłoszenia wysoko płatne i stałe — była „Gazeta" prawdopodobnie wydawnictwem deficytowym. Potwierdzałby tę diagnozę także nakład, którego wysokość nie przekraczała (wedle konfidencjonalnych danych MSW) 30 000 egz. Nie wydaje się także, ażeby poważniejszym źródłem dochodów mogła być drukarnia „Współczesna", której własnością była formalnie „Gazeta".
Przypuszczalny deficyt nie mógł stać się, w odniesieniu do pisma zajmującego taką pozycję, powodem niskiego poziomu dziennikarstwa w nim reprezentowanego. W ciągu kilku lat zespół redaktorów i stałych współpracowników „Gazety" stał się jednym z najlepszych w Polsce. Szczególne znaczenie posiadali korespondenci zagraniczni, których liczba dochodziła w niektórych latach do 10, a wśród nich Jan S. Berson (Otmar) reprezentant „Gazety" i PAT najpierw w Moskwie, a po wydaleniu go (w 1935 r.) operujący z Tallina, Kazimierz Smogorzewski (Berlin), Henryk Korab-Kucharski (Paryż), Feliks Chrzanowski (Rzym). Obok Bogusława Miedzińskiego i Ignacego Matuszewskiego, który był głównym publicystą, artykuły polityczne pisali m. in. Witold Ipohorski--Lenkiewicz, w ostatnich latach Zdzisław Stahl. Zastępcą naczelnego w ostatnich latach był Stanisław Rogoż, a działem politycznym kierowała żona Bogusława Miedzińskiego — Irena Obarska. Juliusz Kaden--Bandrowski kierował kolumną literacką, recenzje teatralne pisywał kierownik literacki dziennika Kazimierz Wierzyński, pisali też w tym dziale Hieronim Michalski i Marian Piechal, działem plastycznym kierował Tadeusz Pruszkowski, muzycznym — Karol Stromenger. Dział reportażu krajowego prowadził młody Marek Sadzewicz. Stałymi współpracownikami części społeczno-kulturalnych byli także m. in. Jan A. Szczepański, Eugeniusz Żytomirski, Tadeusz Zieliński, Czesław Zna-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
147
mierowski. Stały felieton prowadzili Stanisław Wasylewski i Tadeusz Hiż. Pracami redakcyjnymi zajmowali się m. in. Wacław Lasota, Jadwiga Krawczyńska, Eugeniusz Szrojt, Stanisław Max, Bohdan Witwicki (odpowiedzialny za obszerny dział gospodarczy). Sporo miejsca zajmowały wiadomości sportowe (Edward Sokopp): całą ostatnią kolumnę w poniedziałki i 3/4 w inne dni tygodnia; publikowano też „kąciki" szachowy i brydżowy, zbiór informacji Z nauki i techniki. Fotoreporterem był brat Kazimierza Smogorzewskiego — Janusz.
Zawartość pisma i wysokość nakładu każą sądzić, że podstawową masę jego czytelników stanowili działacze polityczni i różnego szczebla przedstawiciele administracji państwowej. Nie posiadając własnych mutacji prowincjonalnych, była „Gazeta" kolportowana — w ok. 1/2 nakładu — na terenie całego kraju, a raczej, jak się wydaje, w ośrodkach administracyjnych.
Jeśli można mówić o innych jeszcze „centralnych" pismach obozu prorządowego, wymienić wśród nich trzeba by organy niektórych grup społeczno-zawodowych, które ukształtowały się w łonie BBWR. I tak tygodnik „Gospodarz Polski", redagowany przez Feliksa Gwiżdżą i wydawany w Warszawie w nakładzie sięgającym 15 000 egz. był pismem tzw. grupy ludowej, składającej się z działaczy chłopskich, którzy opuścili swe macierzyste partie polityczne. Obok lokalnych tygodników, wydawanych bezpośrednio pod egidą BBWR, i kilku pism związanych ze stronnictwami „chłopskimi" formalnie niezależnymi (o nich nieco dalej), „Gospodarz Polski" aż do 1937 r. stanowił zasadnicze narzędzie propagandowe i organizacyjne wśród środowisk wiejskich. Charakterem swym (zawartość, układ graficzny, gatunki dziennikarskie) nie różnił się niemal od pism autentycznie ludowych. Nie zdecydowała się też sanacja na ufundowanie dziennika dla czytelników wiejskich z ziem centralnych i południowych. Po utworzeniu OZN, którego struktura organizacyjna przewidywała wyodrębnienie 2 zasadniczych „sektorów" — wiejskiego i miejskiego — „Gospodarz Polski" stał się podstawą akcji unifikacyjnej pism dla ludności wiejskiej, które pozostały jeszcze w gestii obozu prorządowego — w sierpniu 1937 r. na miejsce „Gospodarza" zaczął ukazywać się nowy tygodnik pn. „Wieś Polska"; przyłączono do niego także „Wyzwolenie", którego właściciele już 2 lata wcześniej porzucili Stronnictwo Ludowe.
Organem tzw. grupy robotniczej, kierowanej przez Leopolda Tomasz-kiewicza i Jędrzeja Moraczewskiego, był — założony w 1931 r. — warszawski tygodnik „Front Robotniczy", redagowany przez Mariana Mali-nowskiego, ukazujący się w nakładzie kilkutysięcznym i odgrywający przede wszystkim rolę pisma o charakterze teoretycznym. Grupa pracownicza, skupiająca urzędników — głównie państwowych — wydawała,
148
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
z nie większym niż poprzednio wymieniona skutkiem, tygodnik „Jutro Pracy". Do tej samej grupy — na czele której stali Wacław Makowski i Antoni Minkowski — należała także Partia Pracy wraz ze swym tygodnikiem „Dziś i jutro". Pisma te w rzeczywistości nie odgrywały większej roli w działalności prasowej obozu rządzącego i służyły wewnętrznym potrzebom zespołów je wydających, a nie szerszej akcji propagandowej na zewnątrz BBWR. Po założeniu OZN nie reaktywowano już ani „grupy robotniczej", ani „pracowniczej", które stały się zresztą w znacznym stopniu siedliskiem różnych poczynań opozycyjnych, a sformowany na ich miejsce Sektor Miejski, kierowany przez Stefana Starzyńskiego, nie wydawał własnego, oficjalnego pisma.
Odmienna była sytuacja tzw. Koła Gospodarczego BBWR, które skupiało ugrupowania, konserwatywne połączone w lutym 1933 r. w Zjednoczenie Zachowawczych Organizacji Politycznych. W jego dyspozycji pozostawało stale kilka dzienników o niewysokich raczej nakładach, ale ustalonej renomie.
Najstarszy i cieszący się największym autorytetem, krakowski „Czas" z wielkim trudem podtrzymywał swą egzystencję, zagrożony — jak i inne krakowskie dzienniki — przez dynamiczny IKC. Spółka, którą właściwie w swych rękach dzierżył już całkowicie (ok. 2/3 akcji) hr. Zdzisław Tarnowski, była deficytowa i sytuacji wydawnictwa nie mogły zmienić żadne doraźnie podejmowane kroki tak jak nie mógł w poważniejszy sposób wpłynąć na nią nowy zastępca Antoniego Beaupre, Konstanty Grzybowski, którego zasługą było utrzymanie pisma w najtrudniejszy okresie lat 1931 - 1934. W ramach porozumienia grup konserwatywnych współpraca między „królewiakami" a Krakowem była dość ścisła — m. in. subwencjonował „Czas" ks. Janusz Radziwiłł. Doszło wreszcie do tego, że „Czas" został połączony ze stołecznym „Dniem Polskim" i przeniesiony do Warszawy (1935 r.). Wiązało się to z wielkimi trudnościami finansowymi, na które natrafiało subsydiowanie jednocześnie początkowo aż 2 dzienników, przy czym nie tylko „Czas", ale także i „Dzień Polski" wymagał bardzo znacznych funduszy. Lata kryzysu odbiły się przecież także i na najlepiej usytuowanych warstwach, a niepowodzenia niektórych przedsiębiorstw — a przede wszystkim krach łódzkiego Banku Handlowego — mocno zaważyły na finansach warszawskiego organu konserwatystów.
Fuzja ta i przenosiny do stolicy stały się także okazją do daleko idących zmian zarówno w szacie zewnętrznej pisma, jak i strukturze jego zawartości. Do przekształconej spółki — która została nazwana Spółką Wydawniczą Czasopism — obok ziemian małopolskich (m. in. Zdzisław Tarnowski, Stanisław Badeni, Artur Potocki, Artur Tarnowski) weszli także przedstawiciele innych regionów kraju: Adolf Bniński z Poznań-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
149
skiego, a przede wszystkim Janusz Radziwiłł przywódca konserwatystów królewiackich — jako wiceprezes „Lewiatana" mający bardzo ścisłe powiązania z kołami przemysłowymi — który objął stanowisko prezesa spółki. Odnowiony „Czas" ukazywał się 7 razy w tygodniu (zamiast 6), na 96 kolumnach średniego formatu (zamiast 24 dużego), powiększono liczbę stałych działów (m.in. Świat filmu, Drogi i samochód, Turystyka i uzdrowiska, Dział kobiecy), cenę zmniejszono z 25 gr na 20, zastosowano dynamiczne łamanie, żywe i duże tytuły, fotografie. Później zaczęto wydawać pismo 2 razy dziennie („Czas 7 Rano" i „Czas 7 Wieczór").
Przy zadziwiająco małej ilości ogłoszeń i niskim nakładzie, który oscylował w granicach 4-6 tys., „Czas" pozostał pismem przynoszącym bardzo poważny deficyt. Być może było to w części rekompensowane wpływami z „Drukarni Polskiej", jednej z największych w kraju, która była dzierżawiona przez Spółkę. Środków na subwencjonowanie dziennika nie mogło zabraknąć, tym bardziej że w końcu lat trzydziestych polemika wokół zagadnień gospodarczych i roli państwa w życiu ekonomicznym kraju zaostrzała się coraz bardziej. W 1939 r. „Czas" często już (i w formach zdecydowanych) polemizował z oficjalną „Gazetą Polską" broniąc przed etatyzmem OZN zasad „liberalizmu gospodarczego", czyli interesów zarówno kół przemysłowych (w tym także „Lewiatana"), jak i ziemiaństwa.
Stosownie do rozbudowy samego pisma poszerzeniu uległ też zespół redakcyjny. Gdy po śmierci Antoniego Beauprś, w maju 1937 r., kierownictwo pisma objął Jan Moszyński — związany bezpośrednio z Januszem Radziwiłłem — redakcja liczyła już 17 osób (w Krakowie pozostała stała filia kierowana przez prof. Jana Dąbrowskiego), a zaplecze administracyjne 10. Sześciu korespondentów nadsyłało materiały z zagranicy (poza Moskwą ze wszystkich najważniejszych stolic europejskich), posiadało też pismo kilku stałych współpracowników spośród wybitnych publicystów i ekspertów — Mariana Zdziechowskiego, Leona Falla (sprawy gospodarcze), Kazimierza Czachowskiego i Tadeusza Sin-kę (teatr), Stanisława Tomkiewicza, Adama Schedlin-Czarlińskiego (korespondencje z Pomorza), Adriana Czermińskiego (film), Zygmunta Leś-nodorskiego, Stanisława W. Balickiego. Z wydawcami „Czasu" związany był stale, okresami także personalnie, znany i ceniony dla wysokiego poziomu krakowski miesięcznik „Przegląd Współczesny", redagowany przez Stanisława Wędkiewicza.
Znacznie pomyślniej rozwijał się „Dziennik Poznański", który obok rozbudowy wydawnictwa macierzystego przystąpił do tworzenia całego zespołu pism podporządkowanych, stanowiących swego rodzaju koncern, liczący w 1938 r. już 8 tytułów. Spółka akcyjna „Dziennika", na czele której stali wybitni działacze ziemiańscy z Wielkopolski — m. in.
150
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Mieczysław Chłapowski, Jan Turno, Jan Morawski — dysponowała jedną z największych drukarń polskich zatrudniającą 113 robotników i techników, 70 urzędników i kilkudziesięciu pracowników redakcyjnych. Poza samym „Dziennikiem" spółka wydawała też „Gazetę Powszechną" i „Dziennik Poranny" w Poznaniu, „Kurier Wielkopolski" (Gniezno), „Dziennik Ostrowski", „Ilustrowany Kurier Zachodni" (Leszno), „Gazetę Kujawską" (Inowrocław), przez pewien czas „Na rubieży" (Czarnków), a od 1933 r. 2 razy w tygodniu „Rolnika Wielkopolskiego" (później pt. „Rolnik Polski") redagowanego przez byłego działacza PSL „Piast" Józefa Rączkowskiego. W 1938 r. łączny nakład jednorazowy tych pism przekraczał 60 000 egz., w czym ok. 1/s stanowił nakład „Dziennika Poznańskiego", a obroty spółki wynosiły ponad 1,1 min zł rocznie.
„Dziennikiem" kierował Józef Winiewicz, wybitny publicysta i doskonały organizator, za sekretarza redakcji mając najpierw Kazimierza Piekarczyka a później Wacława Zuchniewicza. Dział polityczny, prowadzony przez Stefana Wernera, objął w 1937 r. Alfons Klafkowski, obszernym działem gospodarczym kierował Aleksander Lisowski, muzycznym Roman Padlewski, teatralnym Jerzy Kollar, wiadomości lokalne redagował Romuald Jeżewski. W niektórych latach korespondencje zagraniczne nadsyłano z 9 stolic. Pismo drukowane było na 74 kolumnach tygodniowo (wydawano je 6 razy w tygodniu), a od 1934 r. posiadało 3 stałe dodatki tygodniowe: dziecięcy „Nasz Dzienniczek", młodzieżowy „Junak" i satyryczny „Koniec Kryzysu". Obok działów informacyjno-po-litycznych wyróżniał się objętością dział gospodarczy, co było zupełnie zrozumiałe, gdyż podstawową klientelę pisma stanowili — wedle określenia samej redakcji — „rzemieślnik, kupiec, urzędnik, przemysłowiec". Posiadał też „Dziennik" dość obfite, jak się wydaje, wpływy z działu ogłoszeniowego, który w niedzielnych wydaniach dochodził do 4 kolumn, tj. V4 objętości. Nie skąpiono też miejsca na wiadomości sensacyjne (w działach Z całej Polski i W kalejdoskopie zdarzeń) i obszerną kronikę lokalną.
Od połowy lat trzydziestych zajmował „Dziennik" — podobnie jak inne pisma konserwatywne — stanowisko niechętne wobec etatystycznych zabiegów części kół rządowych i w tym względzie ma — wydaje się — rację publicysta opozycyjnego „Głosu Narodu", który w 1939 r., z okazji jubileuszu 80-lecia pisma poznańskiego, pisał, że „Dziennik" — „ongiś, w czasach BB, popierał rząd. Dziś jest pismem niezależnym". Trudno by jednak tę opinię traktować zbyt dosłownie, gdyż pozostając wydawnictwem autonomicznym w sensie materialnym i niezależnym w sensie głoszenia poglądów, nie należał „Dziennik Poznański" — mimo np. specyficznej pozycji wobec problemu niemieckiego — do ośrodków podejmujących działania przeciwrządowe.
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
151
W sierpniu 1932 r., w 10 rocznicę założenia wileńskiego „Słowa", redaktor tego dziennika — a jednocześnie redaktor 2 innych gazet: „Kuriera Nowogródzkiego" (Baranowicze) i „Kuriera Grodzieńskiego", wydawanych jako mutacje „Słowa" — Stanisław Mackiewicz (CAT) pisał: „gazety te nie są identyczne; pewne artykuły ze «Słowa» nie trafiają do tamtych gazet i na odwrót, gdyż «Słowo» ma fizjonomię pewnej grupy politycznej wchodzącej do BB, a zadaniem tamtych pism jest obsługiwanie terenu i propaganda Bezpartyjnego Bloku jako całości. Wynika to z najściślejszej współpracy naszej grupy z Bezpartyjnym Blokiem". Wydawnictwu Mackiewicza przybyły jeszcze z czasem „Kurier Słonim-skt" i „Słowo Polesia" (Pińsk). Nie była to żadna potęga prasowa — nakład łączny wszystkich pism nie przekraczał zapewne 20 - 25 tys. egz. — ale zapewniało to wydawcy „Słowa" miejsce wśród wydawnictw przewodzących prasie województw północno-wschodnich.
Mackiewicz reprezentował dość silną grupę polityczną i mimo że sam był początkowo tylko jednym z dziennikarzy związanych z wileńskimi „żubrami", odegrał wśród nich rolę samodzielną — uwidoczniło się to już w 1926 r., gdy on właśnie stał się promotorem ścisłego sojuszu z Pił-sudskim. Wierny Piłsudskiemu pozostał zresztą do jego śmierci — wbrew stanowisku liberalizujących konserwatystów krakowskich, popierał nie tylko „Brześć", lecz także Berezę, znajdując się blisko- „grupy pułkowników" z jej elitarystycznymi koncepcjami. Po 1935 r. zaznaczał się coraz wyraźniejszy rozbrat między Mackiewiczem a ośrodkami, które sprawowały władzę. We wrześniu 1936 r., po otrzymaniu zaproszenia na Par-teitag NSDAP w Norymberdze pisał do MSZ w sprawie swego wyjazdu: „Zamiaru tego zaniechałbym, gdyby Ministerstwo miało jakieś poważne racje [...], gdyż aczkolwiek nie jestem obecnie ani rządowym, ani pro-rządowym dziennikarzem, to jednak nie chciałbym nic takiego uczynić, co by Ministerstwo uważało za zdecydowanie szkodliwe".
Wszelako w 1938 r. „Słowo" należało do najczęściej konfiskowanych dzienników (58 konfiskat), a 22 marca 1939 r. jego redaktor' powędrował do wychwalanej kiedyś przez siebie Berezy Kartuskiej w charakterze aresztanta. Na krótko zresztą. Wypadki te świadczą dobitnie nie tylko o nonkonformizmie Mackiewicza wobec obozu, którego był jednym ze współtwórców i jego zaciekłej nieustępliwości w popieraniu własnych koncepcji politycznych, ale także o skomplikowanych liniach podziału, które występowały w łonie piłsudczyków po śmierci „najwyższego autorytetu": Mackiewicz redaktor pism „najściślej współpracujących" z BBWR (1932), potem dziennikarz „ani rządowy, ani prorządo-wy" (1936) — ani też antyrządowy — i na koniec więzień Berezy (1939). Odejście od bezpośrednich kontaktów z grupami rządzącymi i uznawanie się za ich przeciwnika nie stało się przeszkodą w dalszym rozwo-
152
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
ju „Słowa". Jeszcze w 1931 r. wydawane na 4 kolumnach tylko 6 razy w tygodniu, w 1939 r. drukowane było już codziennie, a łączna objętość dziennika wynosiła w tygodniu 64 kolumny, przy nieznacznie tylko zmniejszonym formacie. Pismo, choć ani nie zamieszczało fotografii, ani też nie stosowało kolorowej farby, dzięki dynamicznemu łamaniu kolumn miało bardzo urozmaicony wygląd. Towarzyszyły temu obfite wiadomości sensacyjne i kronika lokalna. Liczniejszy też stał się zespół redagujący, który w 1939 r. liczył już 15 osób. Wśród wybitniejszych współpracowników Stanisława Mackiewicza, który osobiście prowadził dział polityczny, wymienić można Teodora Bujnickiego prowadzącego dział teatralny; Henryka Łubieńskiego prowadzącego dział informacji politycznej, przez kilka lat komentatora spraw zagranicznych i korespondenta berlińskiego; Józefa Mackiewicza, który prowadził dział reportażu społecznego. Stałym felietonistą był Karol Zbyszewski, kronikę sądową w ostatnich latach prowadził Marian Szydłowski. Stale lub często pisywali też w omawianych latach Władysław Gizbert-Studnicki, Jerzy Wyszomirski, Ksawery Pruszyński, Władysław Laudyn. Wspomnieć też trzeba o inicjatywie podjętej przez Mackiewicza, a mającej na celu przyciąganie do pisma grona najbardziej aktywnej intelektualnie młodzieży wileńskiej, której „Słowo" udzielało miejsca w latach 1929 -1932 w Trybunie akademickiej, Wilczych zębach i wreszcie najbardziej znanych Zagarach. Grupa ta, na czele której stał Henryk Dembiński, przeszła poważną ewolucję ideową — od liberalnego demokratyzmu katolickiego „Odrodzenia" do procesu za działalność komunistyczną i wydawania własnego pisma („Poprostu"). Pismo Mackiewicza znajdowało mocne poparcie, w lokalnym rynku ogłoszeniowym, a jedną z instytucji zasilających „Słowo" stałymi i dobrze płatnymi anonsami był Wileński Bank Ziemski.
Noworoczny numer warszawskiego „Kuriera Polskiego" z 1931 r. otwierała deklaracja redakcyjna, która kwitowała nową szatę graficzną dziennika jako wyraz całkowitej reorganizacji pisma wchodzącego na „nowe zupełnie tory". Realizację tych nowych założeń podjęła „nowa grupa ludzi", a na jej czele stanęli Zygmunt Łempicki jako redaktor polityczny i Feliks Młynarski jako kierownik działu gospodarczego. Mimo tej dość szumnej zapowiedzi stosunki własnościowe pozostały bez zmian i dziennik nadal był organem „Lewiatana", a „nowa grupa ludzi" miała raczej charakter wykonawców niż dysponentów, choć trzeba też zwrócić uwagę na poważną — i samodzielną — pozycję zajmowaną przez Młynarskiego. Na czele zreorganizowanej spółki pozostali m. in. Edward Natanson i Stanisław Lubomirski. Kapitał akcyjny powiększony został w 1934 r. przez rozprowadzone akcje na sumę 200 000 zł, spółka przejęła też drukarnię, przeznaczoną wyłącznie do drukowania dziennika. Na
Lata 1930-1939: prasa prorządowa
153
nakładzie dziennika zmiana ta odbiła się niekorzystnie, choć gwałtowne załamanie przyszło dopiero wiosną 1932 r. Rok wcześniej „Kurier" drukował jeszcze ok. 24 000 egz., od tego momentu 5-6 tys., by dopiero od końca 1933 r. ustabilizować się na wysokości 10 000 egz.
Deficytowy „Kurier Polski" subwencjonowany był przez różne zrzeszenia należące do „Lewiatana". Wedle udokumentowanych informacji sam tylko Związek Cukrowników w roku 1931 płacił 3000 zł miesięcznie na pokrycie niedoborów. Wiadomo też, że z pomocą pismu śpieszył Bank Handlowy i warszawski oddział poznańskiego Banku Cukrownictwa. Do 1931 r. łączne straty wynosiły ok. 200 000 zł, w latach 1931 - 1932 sięgały 75 - 90 tys. zł, później obniżyły się do 13 - 20 tys. (lata 1933 - 1935). Pomimo więc stałych subwencji (w roku 1934 wynosiły one np. ponad 117 000 zł) musiał być naruszany kapitał zakładowy. W początkowym okresie po zmianie z 1931 r. „Kurier Polski" miał charakter pisma na poły sensacyjnego, z dużą ilością wiadomości „rewolwerowych", stosowaniem czerwonego koloru dla niektórych tytułów, dynamicznym łamaniem kolumny. I wtedy jednak w każdym numerze publikowane były materiały całokolumnowego działu gospodarczego. Stopniowo — powiększając także objętość pisma z 54 na 68 kolumn tygodniowo — redakcja nadawała mu ton bardziej spokojny, a „krew" zniknęła z pierwszej kolumny, zajmując coraz mniej miejsca także i na dalszych. Być może zmiana ta była wynikiem wolniejszego wzrostu liczby czytelników, niż ten, na który liczono, nadając dziennikowi wygląd „czerwoniaka". „Kurier" dysponował Sporym gronem współpracowników: obok Feliksa Młynarskiego w dziale gospodarczym pisał Roger Battaglia, dział plastyczny prowadził Tytus Czyżewski, muzyczny Stanisław Niewiadomski> zamieszczali w piśmie swe materiały Tadeusz Zieliński i Bruno Wina-wer, stały felieton prowadziła Janina Łada-Walicka, z kilku stolic europejskich otrzymywał „Kurier" własne korespondencje.
„Kurier" prorządowy w okresie BBWR — choć należał do tych pism, które zajmowały pozycję. niezależną wobec grup bezpośrednio sprawujących władzę — w latach późniejszych popierał bardziej postulaty i poczynania Eugeniusza Kwiatkowskiego niż dalej idące w kierunku podporządkowania przemysłu władzom administracyjnym żądania grupy Rydza-Smigłego. Pozostając organem potężnej grupy nacisku, w strukturze prasy prorządowej miał „Kurier Polski" miejsce podobne do tego, jakie zajmowały dzienniki konserwatywne zachowujące autonomię i dbające o możliwości manewru politycznego w ramach szeroko pojętego obozu rządzącego.
Podczas gdy dzienniki konserwatywne i pisma grup przemysłowych (obok „Kuriera" można tu wymienić np. warszawską „Depeszę" redagowaną przez Adama Szczepanika, a ukazującą się 2 razy w tygodniu,
154
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
która również była związana z „Lewiatanem") w mniejszym stopniu uzależnione były od układu sił w łonie samej elity rządzącej, większość innych dzienników uznawanych za prorządowe uzależniona była raczej ściśle od poszczególnych grup politycznych sanacji, które podporządkowanie to uzyskiwały najróżniejszymi drogami.
Warszawski „Kurier Poranny", który odgrywał tak ważną rolę w przygotowywaniu zamachu majowego, trwając na pozycjach prorzą-dowych przez pewien czas zdołał zachować pewną niezależność, dzięki — jak się wydaje — postawie jego redaktora politycznego Kazimierza Ehrenberga. W maju 1931 r., schorowany już Ehrenberg odszedł z pisma i jako korespondent „Gazety Polskiej" wyjechał do Genewy, gdzie zmarł w pół roku później. Naciski na Feliksa L. Fryzego nie dawały jednak rezultatu i dopiero ogłoszenie przez Sąd Okręgowy upadłości firmy (zadłużenie sięgało podobno 2,5 min zł) oddało pismo na łup politycznych rozgrywek. Władysław Włoch, szwagier Fryzego, prowadził dziennik jeszcze przez 2 miesiące (17 wrzesień — 17 listopad 1932 r.) starając się o wydzierżawienie pisma, ale wyznaczony przez sąd zarząd upadłości, składający się z 2 byłych legionistów, nie zgodził się na to. Pismo prowadził krótko Jerzy Wiewiórski (sekretarz redakcji), a wnet dzierżawę objęła Stołeczna Spółka Wydawnicza. Kierownictwo administracyjne powierzono Janinie Hołówkowej, wdowie po czołowym działaczu obozu belwederskiego, zamordowanym przez nacjonalistów ukraińskich w 1931 r., a redaktorem naczelnym został Wojciech Stpi-czyński, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy obozu rządzącego, od 3 już lat pozbawiony własnego dziennika. Zmiana ta drogo kosztowała pismo: nakład jeszcze latem 1932 r. stale przekraczał 45 000 egz. (a sięgał 60-70 tys.), spadł poniżej tej granicy, by w 1933 r. — po wyjściu z krótkotrwałego załamania — wahać się od 20 do 25 tys.
„Kurier Poranny" znalazł się w rękach silnej grupy politycznej, która ukształtowała się wokół osoby Bronisława Pierackiego, dawnego legionisty, wiceministra spraw wewnętrznych od 1929 r. i ministra tegoż resortu od 1931 r., odgrywającego poważną i samodzielną rolę w „grupie pułkowników". Aż do śmierci Pierackiego w 1934 r., który poległ podobnie jak Hołówko z rąk ukraińskiego zamachowca, „Kurier" redagowany cały czas przez Stpiczyńskiego — mającego opinię „radykała", który jeszcze w latach 1928 - 1929 naraził się poważnie prawicy bebe-wuerowskiej ze „Słowa" i „Czasu" — reprezentował stanowisko twardego kursu wobec opozycji i konsekwentnych przekształceń w strukturze władzy, prowadzących do swoiście rozumianego totalitaryzmu. Ekipa redakcyjna wszakże składała się w znacznym stopniu ze zwolenników linii jeśli nie liberalnej, to umiarkowanej i gdy zabrakło Pierackiego, „Kurier" zajął osobliwe stanowisko: „Sfery miarodajne — pisał w jed-
Lata 1930 - 1939: prasa prorzadowa
155
nym ze swych komentarzy Bernard Singer — powołały ten organ dla urzędowego pełnienia funkcji opozycyjnych, uważając, że ani lewica., ani prawica nie umieją należycie spełnić swego obowiązku. «Kurier Po-ranny» miał zostać profesorem nauk opozycyjnych". Ile by nie było felietonowej przesady w tej ocenie, faktem jest, że „Kurier" częściej zaczął pomieszczać informacje komentowane jako nieprzychylne dla rządu, polemizowała z nim nawet oficjalna „Gazeta Polska". Wojciech Stpi-czyński i jego współpracownicy — a byli wśród nich znani z postępowych przekonań Wincenty Rzymowski i Jan Czarnocki, podobnie zresztą jak niektóre kręgi opozycyjne w SL i PPS, stawiali na osobę Rydza--Smigłego, upatrując w nim zwolennika liberalizacji reżimu po maju 1935 r. Stpiczyński uchodził za jedną z osób najbliższych Rydzowi, a „Kurier" mało komu dawał się zakasować w reklamowaniu osoby nowego Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych jako męża opatrznościowego Polski. Dopiero forsowanie nowych koncepcji organizacyjnych — zapowiedzianych przez Rydza na majowym zjeździe Związku Legionistów w 1936 r. — a bardziej jeszcze przedwczesna śmierć Stpiczyńskiego w sierpniu tego samego roku, ujawniły pewną niejednolitość w łonie zespołu redakcyjnego „Kuriera". Artykuł Czarnockiego w numerze noworocznym 1937 pt. Przed najważniejszymi decyzjami, był dobitnym wyrazem tendencji zmierzających do zbliżenia sanacyjnej lewicy ku niektórym kręgom opozycyjnym wywodzącym się z SL i PPS. Oene-rowskie „Jutro" z właściwą sobie przesadą pisało o „Kurierze" jako „lejborganie Fołksfrontu".
Stanowisko pisma spotkało się z ostrą ze strony kierownictwa montowanego właśnie OZN i samego Rydza: Komitet Redakcyjny składający się po śmierci Stpiczyńskiego z Rzymowskiego, Czarnockiego i Hołówkowej został rozwiązany, kilku dziennikarzy (w tym Rzymowski i Czarnocki) nastawionych pojednawczo wobec opozycji usunięto z redakcji, większość akcji spółki znalazła się w rękach osób związanych bezpośrednio z grupą Adama Koca i kierownictwa OZN (m. in. do Rady Nadzorczej wszedł Zdzisław Grabski). Ułatwiło tę akcję zapewne i to, że w październiku 1936 r. Bank Gospodarstwa Krajowego — instytucja, w której decydujący głos mieli „pułkownicy", a później ci spośród nich, którzy popierali Rydza — stał się właścicielem nieruchomości Fryzego wraz ze znajdującą się w nich Drukarnią Rotacyjną. Licytacja, na której BKG zakupił te dobra za 670 000 zł nastąpiła za nie spłaconą pożyczkę (450 000 zł) zaciągniętą w BKG. Od 1 lutego 1937 r. na czele redakcji stanął Ferdynand Goetel, znany ze swych skrajnie prawicowych przekonań, który po 2 miesiącach ustąpił miejsca Ryszardowi Piestrzyńskie-mu — byłemu zastępcy redaktora naczelnego „Kuriera Poznańskiego" — jednemu z ideologów Związku Młodych Narodowców usiłującemu pogo-
156
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
dzić nacjonalizm dawnych zwolenników Romana Dmowskiego z „ideą państwową" ucieleśnioną w Józefie Piłsudskim. Piestrzyński wzmocniony piórami Klaudiusza Hrabyka, Jana E. Skiwskiego i Jerzego Drobni-ka stworzył z „Kuriera" ważne przedstawicielstwo prasowe prawicy sanacyjnej i eksponenta nacjonalistycznych tendencji w OZN. Znana była m. in. akcja, którą podjął „Kurier" w 1939 r., szkalująca Wincentego Witosa po jego powrocie z emigracji.
Ekipa publicystów politycznych uzupełniona była — także za redak-torstwa Stpiczyńskiego — niewielkim, ale na wysokim poziomie stojącym zespołem redakcyjnym i stałych współpracowników: sekretarzem redakcji był Jerzy Wiewiórski, dziennikarz z wieloletnią praktyką, redakcję techniczną prowadziły Blanka Drzewska i Anna Muszyńska; dział prowincjonalny m. in. Józef Makulski, a po jego ustąpieniu w 1937 r. Władysław Dunin-Wąsowicz, dział plastyczny Konrad Winkler, muzyczny Jan A. Maklakiewicz, kolumnę literacką pt. Apel najpierw Jerzy Hulewicz, a potem Jerzy Waldorf, dział kulturalny Tadeusz Breza, recenzje teatralne pisywał Tadeusz Boy-Żeleński, często drukowali na łamach „Kuriera" Maria J. Wielopolska i Kazimiera Iłłakowiczówna,- Józef Białasiewicz, Janusz Makowski, reportaże zamieszczali tu Melchior Wańkowicz, Józef Brodzki, Mieczysław B. Lepecki, Edmund Paciorkow-ski. Z dziennikiem współpracowała też grupa publicystów poznańskich z ZMN. Do polskiej specyfiki tych lat zaliczyć trzeba fakt, iż na sąsiadujących ze sobą kolumnach pisma spotkać było można nazwiska osób, które — jak się wydaje — dzieliło bardzo wiele nie tylko pod względem politycznym, ale także i światopoglądowym. Nie był pod tym względem, „Kurier Poranny" wyjątkiem, ale oceniając pismo nie wolno pominąć tego ważnego aspektu.
Podobnie jak „Kurier Polski", tak i dawne wydawnictwo Fryzego stopniowo odchodziło od modelu dziennika na poły rewolwerowego. Jeszcze w 1931 r. informacje sensacyjne zajmowały w nim poczesne miejsce, choć nigdy nie drukowano ich na pierwszej kolumnie, przeznaczonej na artykuł wstępny i reklamy. Wkrótce znalazły swe miejsce w wydaniu wieczornym, które ukazywało się pt. „Dziś — Przegląd Wieczorny", a w wydaniu porannym (zasadniczym) zamieszczano materiały poważniejsze, mimo że nie pozbyto się ani dynamicznego układu kolumn, ani dwukolorowych tytułów. Działy sportowy i gospodarczy, oba cało-kolumnowe, publikowane były w każdym numerze, a raz w tygodniu specjalne kolumny poświęcano też działowi motoryzacyjnemu, spółdzielczemu i filmowemu. Objętość pisma wzrosła nieznacznie: z 54 do 68 kolumn tygodniowo. Nakład pisma po sukcesie z początku lat trzydziestych ustabilizował się w końcu tego dziesięciolecia na ok. 30 - 32 tys. W początkach lat trzydziestych ok. Ve - Vs nakładu „Kuriera" eksporto-
Lata 1930-1939: prasa prorządowa
157
wano poza Warszawę, być może także w latach późniejszych — po obniżeniu nakładu — odsetek ten nie uległ zmianie. Pismo posiadało też własną mutację, która — kierowana cały czas przez Władysława Ka-mirskiego — nosiła tytuł „Kurier Poranny Lubelsko-Wołyński" (w latach 1933 -1934 jeszcze w nakładzie ok. 1000 egz., później już tylko 700), dość ściśle oddający jej terytorialny zasięg.
Dziennikiem bezpośrednio związanym z ekipą rządzącą pozostała aż po wrzesień 1939 r. warszawska „Polska Zbrojna", która stopniowo traciła charakter wydawnictwa przeznaczonego dla kół wojskowych, a stawała się pismem ogólnoinformacyjnym, szerzej tylko niż inne dzienniki uwzględniającym problematykę militarną. Nie oznaczało to Jednak utraty kontaktów z Ministerstwem Spraw Wojskowych. Jak pisał w swoich wspomnieniach Stanisław Strumph-Wojtkiewicz, ostatni sekretarz redakcji „Polski Zbrojnej" — „przez czas dłuższy było tendencją Generalnego Inspektoratu zapoznawanie społeczeństwa z czynnościami Naczelnego Wodza poprzez sekretariat «Polski Zbrojnej*". Uznać więc należy — i taka była powszechna opinia zarówno opozycji jak i kół dyplomatycznych — że dziennik ten był nieoficjalnym organem MSWojsk.
Do 1933 r. na stanowisku redaktora naczelnego pozostawał Władysław L. Evert, publicysta i działacz polityczny związany początkowo z NPR (i NPR-Lewicą), a później z Partią Pracy, organizacją bliższą grupie „naprawiackiej" niż „pułkownikom". Reprezentantem tej ostatniej był mjr Leon Puławski, piastujący stanowisko dyrektora wydawnictwa. Leon Puławski był jednym z najbliższych współpracowników Bogusława Miedzińskiego i odgrywał nader poważną rolę w działalności prasowej, którą ten ostatni podejmował na nadzwyczaj szeroką skalę. Można tu wspomnieć, że Puławski obok funkcji w „Polsce Zbrojnej" był także dyrektorem „Gazety Polskiej" (od 1934 r.), członkiem Rady Nadzorczej Pomorskiej Spółdzielni Wydawniczej, która tworzyła koncern monopolizujący działalność prasową sanacji na terenie Pomorza, funkcje dyrektorskie sprawował też (po 1933 r.) w koncernie wydawniczym warszawskich „czerwoniaków" i był prezesem zarządu PTKK „Ruch". Po Evercie redakcję dziennika objął Karol Koźmiński, do tego czasu szef referatu prasowego MSWojsk., a więc osoba bezpośrednio powiązana z naczelnymi władzami wojskowymi. Być może, iż zaostrzające się konflikty między centrowymi grupami sanacji (,,naprąwiacze") a „pułkownikami" były powodem tej zmiany. Zarówno Evert, jak i później Koźmiński stali na -czele kilkunastoosobowego zespołu redakcyjnego, w którym nie było jednak znaczniejszych indywidualności: sekretarzem redakcji był Jerzy Kry gier, dział kobiecy prowadziła Maria Ga-domska, sprawozdania parlamentarne — Wacław Sikorski, publicystykę
158
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
polityczną — Jerzy Roszczycki. Pismo miało przede wszystkim charakter informacyjny — artykuły były stosunkowo nieliczne, utrzymano dział urzędowy MSWojsk. (Dziennik personalny).
Poważniejsze zmiany nastąpiły dopiero w 1935 r. po objęciu redakcji (Koźmiński powrócił przejściowo na swoje poprzednie stanowisko) przez płk Adama Rudnickiego oraz przejęciu tytułu własności pisma przez Jana Sotomskiego, wobec zakończenia postępowania upadłościowego w stosunku do poprzednich właścicieli pisma (Janina i Remigiusz Kwiatkowscy), odsuniętych od wpływów na dziennik tuż po zamachu majowym. „Polska Zbrojna" związana była w tym okresie bezpośrednio z Rydzem-Smigłym i stała się jednym z pism konsekwentnie popierających jego linię polityczną oraz poczynania Adama Koca. Zmiany, jakie zaszły w OZN w końcu 1937 r. i odsunięcie Koca od kierownictwa tej organizacji, spowodowały też przesunięcia w „Polsce Zbrojnej": Rudnickiego zastąpił Koźmiński, który prowadził wydawnictwo do września 1939 r. W okresie redaktorstwa Rudnickiego zespół stałych współpracowników został znacznie poszerzony, a pismo — w nieco powiększonej objętości — nabrało zdecydowanie charakteru polityczno-infor-macyjnego. Stosunkowo obfite były materiały zagraniczne, które w 1939 r. nadsyłało 9 korespondentów: m. in. były tu rzadkie w polskiej prasie korespondencje z Turcji, Jugosławii, Rumunii i Palestyny. W dziale literackim pracowali m. in. Jan Dobraczyński i Jerzy Pietrkie-wicz (Tydzień literacki), teatralny prowadził Wiktor Brumer, plastycznym kierował Jan Kleczyński, komentarze wojskowe pisał płk Józef Hałaciński, felieton Waldemar Babinicz. W 1938 r. stanowisko sekretarza redakcji objął Stanisław Strumph-Wojtkiewicz, wieloletni współpracownik „Kuriera Warszawskiego".
Nakład „Polski Zbrojnej" z ok. 6000 egz. w latach 1931 - 1933 podniósł się do ok. 15 000, by w końcu lat trzydziestych ustabilizować się w granicach 25 - 30 tys. egz. i trudno by mówić o niej jako dzienniku mającym większe wpływy w społeczeństwie. Znaczenie pisma, dzięki pełnieniu roli porte-parole najwyższych kół wojskowych i Rydza-Smi-głego, było jednak znacznie większe, niż wynikałoby to z liczby czytelników: opinie „Polski Zbrojnej" były często powtarzane w prasie pro-rządowej, cytaty z zamieszczonych w niej artykułów znajdowały dla siebie miejsce w przeglądach prasy wszystkich większych dzienników polskich, w tym także i opozycyjnych.
Łączny nakład 5 wymienionych tu warszawskich dzienników prorzą-dowych („Gazeta Polska", „Czas", „Kurier Polski", „Kurier Poranny", „Polska Zbrojna") nie przekraczał zapewne 100 000 egz., poza być może początkiem lat trzydziestych, gdy sam „Kurier Poranny" drukował ponad 50 000 egz. Nadto pisma te pozostawały w różnym stosunku do rzą-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
159
du, a 2 z nich („Czas" i „Kurier Polski") niemal przez cały omawiany okres prowadziły politykę niezależną od którejś z największych grup politycznych konstytuujących ścisłą elitę rządzącą (tj. „pułkowników", grupy Rydza-Smigłego i grupy Mościckiego). Jeżeli dodać do tego ich jasno określoną linię polityczną i społeczną sferę oddziaływania (bodaj tylko „Kurier Poranny" miał bardziej urozmaiconą społecznie klientelę), jasne się stanie, że tylko z trudem mogły one być uważane za instrument oddziaływania na szerszą publiczność, a zwłaszcza na „człowieka z ulicy", który nie gustował ani w nazbyt poważnych artykułach wstępnych, ani też — jak się wydaje — w nazbyt jednoznacznym formułowaniu stanowisk politycznych przez gazetę, którą chciał mieć pod ręką w tramwaju czy w chwilach wolnych od pracy. Rolę tę w stolicy pełnił koncern „Prasa Polska" SA, podporządkowany od 1934 r. Bogusławowi Miedzińskiemu, ówcześnie redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej".
W 1932 r. spółka wydawała 4 dzienniki: „Express Poranny", „Kurier Czerwony", „Dzień Dobry", „Dobry Wieczór", i ich 14 mutacji prowincjonalnych; 3 tygodniki: „Panorama 7 Dni", „Cyrulik Warszawski" (1930 - 1934), „Kino"; oraz ukazujący się 2 razy w tygodniu „Przegląd Sportowy". Łączny nakład dzienników z mutacjami wynosił ok. 150 -160 tys. egz. Koncern zatrudniał 56 pracowników redakcyjnych, 39 administracyjnych, 52 pomocniczych, dysponował drukarnią z 3 maszynami rotacyjnymi, zatrudniającąc 150 robotników, obrót firmy przekraczał 5 min zł. Piękna fasada nowego gmachu przy ul. Marszałkowskiej kryła jednak w sobie przedsiębiorstwo, którego sytuacja finansowa była niezbyt ustabilizowana, a komplikowały ją dodatkowo różne uboczne okoliczności, jak np. prywatne zobowiązania pieniężne niektórych współwłaścicieli. Zyski z wydawnictw, a także z wykonywania usług poligraficznych na zewnątrz, były — w czasie tych kryzysowych lat — mniejsze niż oczekiwano i pochłaniały je w całości odsetki od pożyczek. Z ok. 10-milionowego długu, blisko Vs (1,8 min zł) stanowił kredyt zaciągnięty w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego, ok. 4 min zł dłużna była spółka trustowi „Centropapier", który monopolizował produkcję i dystrybucję papieru w Polsce, ok. 5 min zł — dostawcom maszyn (import z Niemiec). Stan ten w 1933 r. stał się powodem wszczęcia postępowania sądowego i Sąd Okręgowy mianował komisarza, który kontrasygnował zarządzenia dyrekcji.
W 1934 r. na skutek interwencji Miedzińskiego, dyrekcja BGK odmówiła dalszej prolongaty kredytu i wobec przekroczenia terminu spłat, własność spółki — oszacowana na 20 min zł — została wystawiona na licytację. Po serii następnych interwencji redaktora naczelnego „Gazety Polskiej", tym razem wobec „Centropapieru", który wspólnie z Marianem Dąbrowskim (IKC) zamierzał przystąpić do licytacji, BGK na sku-
160
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
tek braku licytatorów przejął spółkę za dług. Jednocześnie Miedziński, dla założonej specjalnie w celu dokonania całej transakcji Nowoczesnej Spółki Wydawniczej SA (w zarządzie zasiadali Leon Puławski, Jan Mi-kicki, Józef Chodak) uzyskał z tegoż BGK pożyczkę w wysokości równej roszczeniom Banku wobec koncernu „czerwoniaków" i wykupił firmę, której wartość dziesięciokrotnie przekraczała uzyskany kredyt. W lutym 1935 r. została zarejestrowana spółka, w której — pod nazwą „Dom Prasy" SA — połączyli się dawni i nowi właściciele.
W ten sposób Miedziński uzyskał poważne, jeżeli nie decydujące wpływy w 4 dużych przedsiębiorstwach prasowych („Dom Prasy", „Gazeta Polska", „Polska Zbrojna" i koncern „Dnia Pomorskiego"), do czego dodać należy także wpływy w firmie kolportażowej „Ruch". Pozycja Miedzińskiego wzbudziła jesienią 1935 r. zaniepokojenie jego dawnych współtowarzyszy z „grupy pułkowników": w listopadzie 1935 r., na jednym ze stałych spotkań tzw. lokatorów (tj. byłych premierów rządów pomajowych), w którym uczestniczyli 3 prominenci „grupy pułkowników'- — Sławek, Switalski i Prystor — zastanawiano się nad projektem stworzenia takiej spółki wydawniczej, której kontrolny pakiet akcji spoczywałby w rękach każdorazowego premiera. Miałoby to zabezpieczyć rząd przed wykorzystywaniem oficjalnego pisma przez grupy, które ewentualnie utraciłyby kluczowe stanowiska w gabinecie ministrów. Był to jednak pomysł być może realny, ale w każdym razie spóźniony, „pułkownicy" bowiem stali już w tym momencie na przegranych pozycjach. Sam Miedziński stał się jednym z promotorów linii politycznej Rydza-Smigłego, a warszawskie „czerwoniaki" miały służyć jako ważny instrument propagandowego oddziaływania otoczenia Generalnego Inspektora, a później OZN. Jeden z dziennikarzy pracujący w tym okresie w koncernie — Stanisław M. Saliński — stwierdza, że kierownicy zespołu pism „Domu Prasy" spotykali się bezpośrednio z wieloma wybitnymi działaczami obozu Rydza-Smigłego: poza Miedzińskim wymienia on m. in. Adama Koca i Mieczysława Wyżeł-Scieżyńskiego. Spółka była oczywiście wspierana nie tylko „konsultacjami", ale także finansowo. I tak np. okólnikiem z 16 grudnia 1938 r. szef sztabu OZN płk Zygmunt Wenda nakazał oddawanie wszystkich zleceń drukarskich zakładom współpracującym stale z OZN, a mianowicie „Domowi Prasy" i „Drukarni Współczesnej". Także pewna część zamówień urzędowych kierowana była do drukarni „czerwoniaków". W 1938 r. Ministerstwo Skarbu umorzyło firmie różne zadłużenia podatkowe na łączną sumę ponad 300 000 zł.
Sam Miedziński — który, jak pisze Stanisław Zabiełło w swym eseju W kręgu historii, „zawsze wolał być eminence grise, pociągać nitki działające za kulisami" — nie zajmował formalnie żadnego stanowiska w redakcji ani kierownictwie pism, które pozostawało nadal w rękach Hen-
WARSZAWSKI
DZIENNIK NARODOWY
tatekcu
Hr.m ,
Info. 1 Ibhw 19!! r, DH «
¦ ¦ ¦
teaswat, *<m? 5wi«t4?
Cena numeru flfl
« fM i>8ta jr <V
TfTZUl
Gen. Miaja - czerwony dyktator
Kapitulacja czy beznadziejna walka ?
Na Walencją i Almerię Otwarć e konferencji palestyńskiej
atoza
m esłateawm aj«dt
z fagasa, oseten i
'^,rż7^"' **"*"
Solidarność francuskc-angielska
Jakie będą praktyczne konsekwencje aświstoenia thamber'aiM
C>>»tiwriaH
Mowe zwycięstwo Str. Narodowego Lr3
Jmr m nn.il nt immh aKdsa
Żydzi musza być wisieć cni
65. „Warszawski Dziennik Narodowy", 8 lutego 1939, Warszawa
7
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
161
DZIENNIK INFORMACYJNY
K. O. Kr. 141.51U
1
Retlał*«ya i Administracja ^Rynoa 2 ŁWOW, VI*. OK&OSKIK&O « — TRŁ.
Cena 20 #r.
Strajk
tramwajarzy w Warszawie
Wojna w Mandżurji
...a Liga Narodów radzi.
n
-ki i»U< 11 mm ulowi » li
1« «ln nit. Ul
.d-.it
., Demonstracje bezrobotnych w Anglj?.
> h \ U M H ' '- ,1 M
BagienKo „wszęch-potsKie"
F '.\\%, LlkUIlU 1^ SIKMk
{., Wawna, * (mi
?' V *¦ ,¦! . . « ;. i s
* I' ¦¦ '...tli ".r J,™|.|,l
S;< ł.
ryka Butkiewicza, Wacława Syruczka i Antoniego Lewandowskiego. Na czele poszczególnych zespołów redakcyjnych stali: Stanisław Kapuściń-ski jako szef połączonych redakcji „Kuriera Czerwonego" i „Dobry Wieczór", Mieczysław Krzepkowski jako redaktor „Dzień Dobry" i Bolesław Hensel jako redaktor „Expressu Porannego". Zmiany na tych stanowiskach nie były najczęstsze, ale przewinęło się przez nie ok. 10 dziennikarzy. Każda z 3 redakcji zatrudniała kilku redaktorów, a ponadto istniały obsługi wspólne dla wszystkich pism koncernu. Na czele ekipy miejskiej — bardzo ważnej dla tego typu pism — znajdowali się Mo-dest Dobrzyński i Leopold Marschak; „michałki" z prasy zagranicznej podawała Karolina Beylin, Witold Wolff był szefem układu graficznego, Jadwiga Migowa prowadziła sprawy teatralne i odcinków powieściowych, Stanisław Ćwierczakiewicz pisał felieton sądowy, swój słynny już wtedy felieton publikował Stefan Wiechecki („Wiech"), publicystykę — Tadeusz Garztecki, Kazimierz Pollack, Antoni Sadzewicz. Jak wspomina Krzepkowski, redaktorzy poszczególnych pism mieli dość dużą samodzielność, tym łatwiejszą do utrzymania, że „naczelny" nie parał się piórem, poświęcając się przede wszystkim pracy organizacyjnej i problemom personalnym, tak ważnym w dużym zespole redakcyjnym, a w ścisłym kierownictwie jedynie Syruczek był w pełni aktywnym dziennikarzem.
Oba dzienniki poranne miały format tabloidu (23X32), układ cztero-szpaltowy, dynamiczny z 2 kolorami na pierwszej i szóstej kolumnie. Popołudniówki wydawane były w formacie większym (38X54), w 6 szpaltach, z kolorem na pierwszej kolumnie. Wszystkie te dzienniki otwierane były przez informacje polityczne i sensacyjne, części artykułowe przesunięto na dalsze kolumny. Obfity był dział informacyjny warszawski (repertuar kin i teatrów, imprezy); coraz więcej zamieszczano fotografii: właśnie w „Expressie Porannym" ukazało się — 6 sierpnia 1936 r. — pierwsze w prasie polskiej zdjęcie przekazane drogą telegraficzną (z otwarcia Olimpiady w Berlinie), popołódniówka zaś w latach 1938 -1939 kilkakrotnie publikowała reprodukcje wielobarwne. O ile oba pisma poranne ulegały bardzo małym zmianom, jeżeli chodzi o prezentację materiału, o tyle połączony „Kurier Czerwony — Dobry Wieczór" odchodził nieco od modelu zwykłej rewolwerówki. Być może wiązało się to — jak pisze Saliński — z ambicjami politycznymi Butkiewicza. Przede wszystkim została powiększona objętość pisma, która w 1939 r. wynosiła już 58 kolumn tygodniowo plus czterokolumnowy dodatek ilustrowany wspólny dla wszystkich dzienników. Dodatek ten zastąpił poprzednio zamieszczaną dwukolumnową wkładkę ilustracyjną. „Kurier" zamieszczał więcej artykułów i komentarzy, a numery niedzielne zawierały nawet artykuły wstępne, co prawda dopiero na trze-
80. „Wiadomości", 19 listopada J931, Lwów
162
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
163
ciej kolumnie. Ostatnia kolumna była obficie ilustrowana, a poza nią w numerze pomieszczano ok. 15 zdjęć. Pisma koncernu, zwłaszcza wydawnictwa poranne, dość często używały dodatków nadzwyczajnych (np. po otrzymaniu wiadomości o zamordowaniu w Marsylii 9 października 1934 r. króla Jugosławii i francuskiego ministra spraw zagranicznych ukazały się 3 kolejne dodatki tego typu).
Podstawową formą wypowiedzi dziennikarskiej była we wszystkich pismach codziennych koncernu informacja poprzedzona sensacyjnym tytułem, czasem zawierająca w sobie krótki, dobitny komentarz, oraz takaż informacja przekazywana za pomocą ilustracji. Uzupełniały je odcinki powieściowe, bardzo często pisane zresztą z dnia na dzień, felieton („Wiech", Kartki sądowe), wiadomości sportowe, raz na 2 - 3 dni większy reportaż. Wobec dość silnej konkurencji ze strony innych wydawanych w Warszawie popołudniówek, szczególnie w pracy zespołu wydającego „Kurier" ważne było tempo i aktualność zbieranych informacji. No i sposób ich podawania: „na pierwszej kolumnie — pisze Saliński w Long-playu warszawskim — musiało być coś dla majdaniarzy". Horarium przygotowywania numeru nie mogło być zmienione ani o minutę: „O dziesiątej minut pięć — wspomina dalej Saliński — metrampaż Piotr Ksawery Kowalski wołał donośnie na halę zecerni: «Pierwsza na kalander!* [...]. Kalanderzysta już stał, przyczajony przy kalandrze jak bramkarz w bramce czatujący na piłkę. O dziesiątej piętnaście gotowa matryca spadała do stereotypii [...]. O dziesiątej pięćdziesiąt pierwszy peleton chłopców-rowerzystów, „majdaniarzy", wyrywał na jezdnię z podwórka, drąc się wielogłosowym chórem: «Kurier Czerwoo... Wielka sensacja...» ¦[...]. Za kilka minut pędził drugi peleton, tym razem w kiertmku Mokotowa, trzeci pruł na Pragę". Obok tych tradycyjnych środków kolportażu sięgano też do najnowocześniejszych i np. od 1935 r. egzemplarze dzienników popołudniowych wysyłane były samolotem do Lwowa.
Przez cały okres 1931 - 1939 łączny nakład dzienników koncernu był ustabilizowany w granicach 170 - 200 tys. egz. (razem z mutacjami), ale ich udział w prasie stołecznej wykazywał tendencję stagnacyjną i wynosił ok. 23-25% jednorazowego nakładu. Nastąpiło też pewne wyrównanie proporcji między dziennikami porannymi (np. w 1932 r. dawały one ok. % nakładu) a wydawnictwami popołudniowymi i w latach 1937 - 1938 dzieliły się one nakładem mniej więcej po połowie. Nie licząc krócej wydawanych „Panoramy" i „Cyrulika/1, koncern dysponował też bardzo popularnym „Przeglądem Sportowym" (przejętym w 1926 r. od wydawnictwa Gebethner i Wolff), który w nakładzie początkowo 35 000, a później do 65 000 egz. redagował najpierw Kazimierz Wierzyński, a potem Marian Strzelecki; oraz tygodnikiem „Kino", który pod kierownictwem
Teofila Sygi i Marii Przewóskiej osiągał nakłady nawet nieco wyższe.
W ostatnim okresie istnienia II Rzeczypospolitej udało się obozowi rządzącemu uzyskać wpływy w 2 innych, popularnych popołudniówkach warszawskich, nie związanych bezpośrednio z partiami politycznymi opozycji. Na początku stycznia 1939 r. nowo założona Spółdzielnia Wydawnicza „Nowoczesne Pismo" przejęła od spółki „Prasa Współczesna" „Kurier Codzienny 5 Groszy", wydawany od 1932 r. Wkrótce po zmianie wydawcy „Kurier" w komentarzu wstępnym zdecydowanie poparł program OZN nakreślony w wystąpieniu sejmowym gen. Stanisława Skwarczyńskiego. „Kurier", którego redakcję objął Jan Saliński, wydawany był wówczas w nakładzie sięgającym 70 - 80 tys. egz. W szczupłym piśmie (4 kolumny formatu 36X54) prym wiodły informacje sensacyjne oraz rubryki kryminalne, Szukamy się wzajemnie, Poczta dla wszystkich, obfite informacje o spektaklach i repertuarach. Nie brak było oczywiście i komentarza politycznego, któremu poświęcano miejsce na pierwszej kolumnie. „Kurier", nie mający tak bogatego zaplecza technicznego jak koncern „czerwoniaków", zadowalał się dynamicznym łamaniem kolumny; brak było natomiast obszerniejszego serwisu fotograficznego i kolorów. Podobny charakter miał inny dziennik „Ostatnie Wiadomości" wydawany od 1929 r., w którym pakiet akcji nabył w 1938 r. Związek Podoficerów Rezerwy. Kierownictwo pisma powierzono Mieczysławowi Krzepkowskiemu, który już redagował je w latach 1929 -1934. Dziennik, który na początku lat trzydziestych należał do najpoczytniejszych w stolicy, drukowany był już tylko w ok. 30 000 egz., ale wciąż jeszcze posiadał kilka mutacji terenowych. Obok Związku Podoficerów i Krzepkowskiego, który otrzymał 6% akcji, współwłaścicielem pisma pozostał jego poprzedni posiadacz, który — jak twierdzi w swych wspomnieniach Krzepkowski — oparł się proponowanym zmianom mającym na celu przywrócenie dziennikowi dawnej popularności. Uprzedni redaktor naczelny Zdzisław Wójtowicz, zajął stanowisko zastępcy, a w skład nielicznej redakcji wszedł m. in. Wacław Czarnecki, były współpracownik „Dziennika Powszechnego".
Obok Warszawy, która dzięki opanowaniu przez czynniki rządzące koncernu „prasy czerwonej", stała się jednym z najpoważniejszych ośrodków prasowych obozu rządzącego, drugą jego podporą był krakowski „jlustrawany^Kurier Codzienny", dziennik o największym nakładzię_ w Polsce^posiadający~^iowoczesną i niezwykle — jak na polskleTwa-runki — rozwiniętą bazę poligraficzną oraz bardzo silne zaplecze dziennikarskie. Związki jednak koncernu IKC — w 1938 r. wydawał on 7 pism, w tym 2 dzienniki — z ośrodkami rządzącymi były odmiennego nieco rodzaju niż w przypadku „Domu Prasy", nie mówiąc już o takich pismach, jak „Gazeta Polska" czy „Polska Zbrojna". Formalnym
164
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
i faktycznym właścicielem IKC i pism z nim związanych (poza „Światowidem", który był oficjalnie własnością spółki, w której 65% akcji było w rękach posiadacza „Kuriera") pozostał Marian Dąbrowski, także i wtedy, gdy w 1937 r. utworzono nową spółkę, do której obok niego należała także jego żona, Michalina oraz zięć Henryk Paschalski. Kapitał zakładowy — w wysokości 900 000 zł — nie uległ także żadnym zmianom, aż do powstania tej nowej spółki, której kapitał oznaczono na 180 000 zł, podzielono równo między udziałowców. Była to (rzecz jasna) suma zupełnie nie odpowiadająca rzeczywistej wartości instalacji
1 nieruchomości oraz obrotom przedsiębiorstwa.
W grudniu 1935 r. koncern zatrudniał ok. 1400 pracowników, w tym ok. 180 w redakcjach. W 1936 r. sam IKC wykazywał w stanie zatrudnienia blisko 500 robotników i ponad 300 urzędników. W 1933 r. drukarnia — ulokowana wraz z redakcjami w gmachu „Pałacu Prasy" w Krakowie przy ul. Wielopole 1 — posiadała 2 nowe maszyny rotacyjne, o wydajności 60 000 egz. na godzinę, i 1 dawniejszego typu,
2 maszyny rotacyjne do druku heliograwiurowego w 4 kolorach, o wydajności 24 000 egz. na godzinę, 8 maszyn płaskich (4000 egz. na godzinę), 15 linotypów, 3 prasy do matryc, atelier stereotypii, cynkografii i fotochemii. Okres świetności IKC przypadł — jak można sądzić na podstawie niepełnych danych konfidencjonalnych — na lata 1929 - 1933, gdy nakład w dnie powszednie 'sięgał 130 000, a w niedziele 180 000 egz. Brak informacji dla okresu 1934 -1936 nie pozwala stwierdzić, kiedy dokładnie nastąpiło załamanie rozpowszechniania pisma, ani też, jakie były tego powody. W każdym razie należy uznać za pewne, że w roku 1937 nakład wahał się w granicach 80 000 egz. (dnie powszednie) i 120 000 (niedziele), by w rok później spaść do 60 000 i 100 000. W roku 1933 za to wylansowano sensacyjną popołudniówkę „Tempo Dnia", która drukując początkowo ok. 30 000 egz., ograniczała się w latach 1937 - 1939 do 15 - 25 tys., co nie rekompensowało spadku nakładu IKC. Dodać też trzeba 5 tygodników ilustrowanych, związanych z koncernem, o łącznym nakładzie ok. 200 000 egz.: satyryczny „Wróble na Dachu" (od 1929 r.), magazyn popularny „Światowid" (od 1924), magazyn ppdróżni-czo-geograficzny „Na szerokim świecie" (od 1928), sensacyjny „As" (od 1935) i sportowy „Raz, dwa, trzy" (od 1930). Wielkie poruszenie wywołała udana próba wylansowania sensacyjnego tygodnika „Tajny Detektyw" w 1931 r., który został zlikwidowany po 3 latach pod naciskiem cz«i opinii publicznej, hierarchii kościelnej i być może także władz administracyjnych, jako pismo poświęcone sprawom kryminalnym, o wyjątkowo nikłych walorach moralnych. Sam IKC drukowany był w 5 wydaniach dziennie, posiadał 12 oddziałów miejscowych we wszystkich niemal najważniejszych miastach polskich (Warszawa, Bydgoszcz, To-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
165
ruń, Gdynia, Łódź, Lwów, Wilno, Poznań, Katowice, Sosnowiec oraz Zakopane i Nowy Sącz). Własna sieć dystrybucyjna pozwalała pismu docierać na teren niemal całego kraju. Miał też IKC silne wpływy w ośrodkach polonijnych, zwłaszcza w Czechosłowacji i Francji, a przez pewien czas MSZ rozpatrywało projekt uruchomienia filii IKC we Francji dla przeciwdziałania tamtejszej prasie emigracyjnej opanowanej przez czynniki opozycyjne.
Dąbrowski zgodnie ze swoją taktyką sprzyjania rządowi, której dawał wyraz niejednokrotnie już przed zamachem majowym, pozostawał wierny obozowi rządzącemu także i w latach trzydziestych, starając się uwzględniać — w swym ogromnym dzienniku — wszelkie niuanse i przesunięcia odbywające się w łonie „sfer miarodajnych". Ikac jednak był pismem o masowym zasięgu, czytelnicy jego rekrutowali się spośród różnych warstw społecznych i z różnych regionów, trudno byłoby więc — bez obawy o utratę popularności — globalnie podpisać się nie tylko pod wszystkim, co czyniły sfery rządowe, ale także raz na zawsze przyjąć nazbyt optymistyczną ocenę sytuacji w kraju. Dziennik więc — jak komentował Bernard Singer — był „dość sprytny" by wiedzieć, że „należy trzymać czytelnika w jakiejś tam opozycji, że lepiej się trawi, gdy ma się z rana powód do niezadowolenia. Uderza więc w «warszawis-tów», w Czechów. Bije przeciwnika, który nie może się bronić i daje tym samym namiastkę opozycji". Nie godziło to w żywotne interesy obozu rządzącego, choć np. latem 1935 r. ani Dąbrowski, ani Rubel (jakoby wskutek sprzeciwu Sławka) nie weszli na listy wyborcze; a w końcu 1936 r. wpływowy tygodnik „Zaczyn" (związany z grupą Rydza-Smi-głego) ostro zaatakował IKC, nazywając pismo „krakowskim śmietnikiem ilustrowanym" i pisząc, że „po dziś dzień trąci niewolą i jest sobie gazetką najzwyczajniej galicyjską, pobudzającą do żywszego bicia serca emerytowanych radców". Bardziej zrozumiałe jest, że atakowano dziennik od prawej strony (m. in. kampania Nowaczyńskiego, który pisał o „krakowskiej Tammany Hali"; napad bojówki Młodzieży Wszechpolskiej, który był „karą" za „filosemickie stanowisko redakcji"; czy decyzja kurii krakowskiej, która powołując się na kanon 1386 prawa kanonicznego zakazała księżom „zamieszczania artykułów i korespondencji, i wszelkiej współpracy z dziennikiem").
Dąbrowski skwapliwie dyskontował swój akces do zasadniczych poczynań propagandowych rządu. Jednym z przykładów tego — chyba nie jedynym, ale dziś w pełni udokumentowanym — było uzyskiwanie zniżek podatkowych. Krakowska Izba Skarbowa po przeprowadzeniu na przełomie 1936 i 1937 r. kontroli ustaliła, że tylko za lata 1933 i 1934 Dąbrowski winien jest skarbowi państwa 390 000 zł tytułem nieuiszczo-nych podatków od dochodu. Po interwencji dłużnika w Ministerstwie
166
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
167
Skarbu, I Departament tego ministerstwa stwierdził, że „w chwili obecnej nie istnieją powody, które by nakazywały rygorystyczne ustosunkowanie sią do IKC. Artykuły polityczne i gospodarczo-finansowe, jakie się ostatnio ukazują na łamach wydawnictwa, są na ogół pozytywne i oddają polityce reprezentowanej przez Ministerstwo Skarbu szereg poważnych usług". W rezultacie — wbrew poprzedniemu orzeczeniu Izby, potwierdzonemu przez Komisję Odwoławczą — darowano Dąbrowskiemu podatek od sum o łącznej wysokości 1 min zł (tj. za lata 1933 i 1934), a inne należności zostały, jak wnioskowało Ministerstwo Skarbu, rozłożone na „paroletnie spłaty". W tymże samym 1937 r. Dąbrowski winien był BGK blisko 700 000 zł z tytułu pożyczki i ponad 100 000 z tytułu kaucji; dyrekcja Banku nie upominała się jednak o ich zwrot. Choć więc żaden z działaczy elity rządzącej nie był bezpośrednio zaangażowany materialnie ani organizacyjnie w przedsiębiorstwo Dąbrowskiego, w rzeczywistości „kryto" nie tylko jego machinacje podatkowe, ale także wspomagano drogą pośrednią wydawnictwo krakowskie, które i tak bardzo dobrze prosperowało (w 1930 r. zysk ujawniony w oficjalnym wydawnictwie „Rocznik Polskiego Przemysłu i Handlu" wyniósł ok. 770 000 zł przy obrocie rocznym ok. 7,3 min zł).
„Ilustrowany Kurier Codzienny" nie tylko zwiększył nakład i _udo; skonalił dysjtr^bu^ję^wzrosła także objętość pisma ze 128 kolumn tygo-chntswó~"viri931 r. do 190 kolumn w 1939 r. (przypomnijmy, że w 1919 r. IKC miał tylko 40 kolumn), w tym ośmiokolumnowjr_^MiajLk_Jhaslro-wany" i szesnastokolumnowy „Kurie7Xitefaćko^NaukowY^ oraz cztero-kolumnowa wkładka z odcinkiem powieściowym przygotowana do osobnego wykorzystania. Wobec tego, że reklamy i ogłoszenia zajmo- * wały w piśmie stosunkowo niewiele miejsca (nie więcej niż 76 numeru) ki pomieszczał IKC wielką ilość informacji (prawdopodobnie płatnych) za- .& " równo w stałych kolumnach (Kurier filmowy, Kurier gospodarczy itd.), ^ jak i w działach informaSyp^yc^ or^z artykułowych.~~MTal też IKC bogate informacje krajowe oraz stałą rubrykę korespondencji z poszczególnych regionów całego kraju. Redaktorem politycznym pisma był Ludwik Rubel, jego zastępcą Ignacy Kleszczyński, działem gospodarczym zawiadywał Ferdynand Zweig, od 1928 r. docent, a od 1935 r. profesor UJ, jeden z wybitniejszych ekonomistów polskich, oddziałem warszawskim — najważniejszym obok centrali — kierował Konrad Wrzos. Jeżeli dodać, że w piśmie pracowali m. in. Zygmunt Nowakow-ski — związany notabene w końcu lat trzydziestych z grupą Frontu Mórg es — Jan Lankau, Witold Giełżyński (oddział warszawski), Władysław Bazylewski (tamże), Zygmunt Lityński, Witold Zechenter, Tadeusz Sinko (teatr), Stanisław W. Balicki, Juliusz Mieroszewski (zajmujący się m. in. reportażem sądowym), Jalu Kurek, Marian Dienstl-Dąb-
rowa; że stale lub często zamieszczali tu swe wypowiedzi Ksawery Pruszyński, Jan Brzękowski, Alfred Bzowiecki, Tadeusz Kiełpiński; że miał IKC zawsze kilku co najmniej korespondentów zagranicznych — otrzymamy wizerunek pisma, które w wielu przypadkach potrafiło łączyć wysoki poziom dziennikarski z masowym zasięgiem kolportażu. Nie było to oczywiście regułą i choć IKC nie miał opinii „brukowca" (jak wiele z pism wydawanych w stolicy), częściej był krytykowany niż chwalony za styl, a bardziej jeszcze za schlebianie gustom mniej wyrobionej publiczności.
Klientela IKC była różnorodna, ale zasadniczą jej część stanowiły — jak się wydaje — różne kategorie sfery mieszczańskiej i urzędniczej. W numerze jubileuszowym z 1935 r. redakcja stwierdziła, że wśród „1000 dowolnie wybranych prenumeratorów" znajdowało się: 230 urzędników, 175 samodzielnych kupców i drobnych przemysłowców, 70 rzemieślników, 57 większych przemysłowców, 76 pracowników na odpowiedzialnych stanowiskach, 41 oficerów. To samo zestawienie podawało tylko 87 rolników. Taki skład społeczny kręgu czytelników IKC — można przyjąć, że nie jest on nazbyt daleki od rzeczywistego —. wyznaczany był nie tylko przez charakter pisma i poziom zamieszczanych w nim artykułów, ale także, być może, przez jego cenę: dziennik Dąbrowskiego należał do najdroższych w kraju (numery poniedziałkowe, najobszerniejsze, kosztowały 35 gr, pozostałe po 25 gr), co stanowić mogło skuteczną zaporę dla warstw uboższych.
Ogromna przewaga, jaką posiadał IKC nad pozostałymi dziennikami krakowskimi, czyniła bezprzedmiotowym problem prowadzenia w tym mieście innego dziennika o charakterze stricte prorządowym.
W Łodzi prorządowy charakter miały 2 koncerny, należące — obok stołecznego „Domu Prasy" i IKC — do największych przedsiębiorstw prasowych w Polsce. Większy z nich — wydawnictwo „Republika" — pozostawało cały czas w rękach reprezentantów przemysłu włókienniczego, a na czele zarządu spółki stał Murycy Poznański, jeden z leade-rów w tej gałęzi przemysłu. Obok wydawanych już uprzednio „Republiki" i „Expressów" („Ilustrowanego" oraz „Wieczornego Ilustrowanego") w 1931 r. uruchominono także dziennik: „Gazeta 5 Groszy dla Wszystkich". Podstawą ekspansji koncernu stały się jednak „rewolwerowe" „Expressy", a nie pięciogroszówka, która zasadniczo przeznaczona była tylko dla terenu Łodzi i miała na celu dotarcie do najuboższych warstw robotniczych tego miasta. „Express Ilustrowany" rozwinął na szeroką skalę system mutacji, docierając za ich pomocą do wszystkich niemal regionów kraju: w 1936 r. — nie licząc warszawskiej i łódzkiej — posiadał ich już 18. Poza ziemiami województw centralnych, na które kierowano 6 mutacji, osobne wydania drukowano dla ziem za-
168
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
chodnich oraz północnych (mutacje: pomorska, poznańska, śląska, gdyńska), skutecznie lansując na tych terenach model pisma sensacyjnego. W ocenie pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego z grudnia 1935 r. „Express" uznany został za „najbardziej w kolportażu rozpowszechnione czasopismo na Pomorzu". W Krakowie np. już w 1931 r. własny oddział dziennika zatrudniał blisko 100 chłopców-gazeciarzy rozprzedających pismo na ulicach. W 1938 r. — wedle źródeł konfidencjonalnych — nakład łączny dzienników koncernu wynosił od 140 000 (&ni powszednie) do 175 000 (niedziele). W sumach tych przeważał „Express Ilustrowany", którego nakłady stanowiły ok. 90% całości, z czego z kolei ok. 85% kierowano na prowincję. W rezultacie na teren samej Łodzi trafiało ok. 27 - 41 tys. egz.
W drugiej połowie lat trzydziestych wydawnictwo wylansowało też całą serię komiksowych tygodników młodzieżowych i przygodowych: „Karuzela (od 1937), „Wędrowiec" (od 1937), „Tarzan" (maj—listopad 1937), „Buffalo Bili" (od 1938), które osiągały nakłady w granicach 30 - 40 tys. egz. Zestaw wydawnictw „Republiki" uzupełniały zeszyty powieściowe („Co tydzień powieść" wydawane od 1935 r. w nakładzie ok. 50-60 tys. egz. „Lord Lister" wydawany od 1937 r. i „7 Nowel" założone w tym samym roku) oraz dwutygodnik branżowy „Gazeta Przemysłu i Handlu Włókienniczego" założona w 1937 r. Spółka dysponowała własną drukarnią, zaopatrzoną w 2 nowoczesne maszyny rotacyjne i zatrudniającą ok. 150 robotników, w dziale administracyjnym pracowało ponad 60 urzędników, a zespół dziennikarski składał się z kilkudziesięciu osób.
„Republika" zachowała charakter dziennika polityczno-informacyj-nego przeznaczonego dla bogatszego mieszczaństwa i kręgów związanych z przemysłem włókienniczym, zamieszczała jednak coraz więcej materiałów sensacyjnych, a na początku 1931 r. cenę obniżono z 25 na 15 groszy. Przy łącznej objętości 98 kolumn tygodniowo (w tym 20 kolumn stanowiły stałe dodatki) miała „Republika" znaczny odsetek reklam i ogłoszeń (ok. XA - Vs objętości). Szczególną rolę odgrywał w piśmie dział gospodarczy (Kurier handlowy) oraz kronika miejska. Na czele redakcji stał Czesław Ołtaszewski, a jego współpracownikami byli m. in. Leszek Kirkien, Władysław Polak (który prowadził „Expressy" i pięciogroszówkę), Mieczysław Jagoszewski, Adam Szenberg, Władysław Smólski, Antoni Weiss (piszący też łódzkie korespondencje dla IKC), Ryszard Manugiewicz, Konstanty Łosiew, Szymon Glóck. „Republika" poza stałymi działami uzupełniana była przez 3 tygodniowe dodatki: „Republika Dziecka", „Dodatek Literacko-Naukowy", wzorowany na krakowskim Ikacu, oraz magazyn ilustrowany „Panorama", który od r. drukowany był na maszynach rotograwiurowych Drukarni Na-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
169
rodowej w Krakowie, a później — po nabyciu własnych odpowiednich urządzeń — przeniesiony do Łodzi.
Ośmiokolumnowe „Expressy", łamane dynamicznie na 5 szpaltach, miały charakter sensacyjny; sporo też miejsca przeznaczały na sprawy lokalowe oraz powieści w odcinkach. Dział sportowy zajmował w nich zawsze całą kolumnę. Wydanie poranne — ono właśnie miało tak liczne mutacje — kosztowało 10 gr, a „Express Wieczorny", wydawany dla Łodzi i okolic oraz Warszawy, kosztował 15 gr przy objętości 1-2 razy w tygodniu powiększonej do 12 kolumn. Mimo iż wydawnictwa koncernu „Republiki" rzadko były wymieniane wśród pism mających poważniejsze wpływy, w rzeczywistości jednak — biorąc pod uwagę nakład a także geograficzny zasięg kolportażu — skala ich oddziaływania była nie mniejsza niż warszawskich „czerwoniaków", do których były najbardziej zbliżone pod względem zawartości, choć uboższe w zakresie informacji (zwłaszcza zagranicznej), jak i słabsze pod względem poziomu dziennikarskiego.
O ile „Republika" nigdy nie wiązała się bliżej z żadną partią polityczną i jej akces do obozu prorządowego nastąpił stosunkowo szybko,
0 tyle drugi łódzki koncern prasowy — wydawnictwo Jana Stypułkow-skiego — jeszcze w 1930 r. nie był uwzględniony w cytowanym wykazie prasy prorządowej sporządzonym przez Tadeusza Selimowskiego. Później jednak znalazł się w grupie pism przychylnych poczynaniom rządu, choć poważniejszej roli politycznej nie odegrał. Wydawnictwo Stypułkowskie-go drukowało — we własnej drukarni posiadającej maszynę rotacyjną
1 jedną płaską — dziennik „Kurier Łódzki" oraz popołudniowe „Echo", którego mutacja warszawska ukazywała się pt. „Echo Polskie". Łączny nakład dzienników wynosił w okresie na j pomyślniej szym ok. 60 - 80 tys. egz. (wedle mało wiarygodnych danych katalogów firm ogłoszeniowych sięgać miał nawet 150 000). Sam „Kurier", który był głównym dziennikiem wydawnictwa, drukowany był w początku lat trzydziestych w ok. 15 - 20 tys. egz., później w ok. 8-10 tys. Podstawą popularności były nakłady „Echa": w 1932 r. miało ono 3 mutacje, obok warszawskiej, podczas gdy w 6 lat później wydawano ich już 11 (przede wszystkim dla ziem centralnych) w łącznym nakładzie ok. 50 - 60 tys. egz., ale z tendencją raczej zniżkową w ostatnich latach istnienia (1938 r. — ok. 20 - 25 tys. egz.)
„Kurier Łódzki" był pismem stosunkowo obszernym, drukowany na 80 - 90 kolumnach tygodniowo, w żywym układzie graficznym. Obok wydawanego od 1930 r. dodatku dla dzieci, w 1936 r. wprowadzono także dodatek filmowy — oba one uzupełniane były przez tygodniowy dodatek „Łódź w Ilustracji". Obok rubryk informacyjnych, zestawu artykułów o tematyce politycznej i przeglądu prasy, materiały szeregowane
170
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
były w stałych działach: gospodarczym, naukowym, literackim, kobiecym, sportowym. Reklamy stosunkowo obfite (w numerach niedzielnych, szesnastokolumnowych zajmowały ok. 1/3 całości) ożywiały pierwszą kolumnę wraz z fotografią i licznymi informacjami politycznymi. Informacje sensacyjne rozrzucone w numerze nie stanowiły żadnego zwartego graficznie bloku. Redaktorem naczelnym był Czesław Gumkowski, który ustąpił w 1938 r. po zatargu z właścicielem pisma i przeszedł do pracy w „Kurierze Warszawskim". Miejsce kierownicze zajął sam Sty-pułkowski, obejmując także dział polityczny. Dział gospodarczy prowadził Hieronim Feja, działy informacyjne podlegały Stanisławowi Racha-lewskiemu, depesze Feliksowi Tomaszewskiemu. Dział sportowy prowadził Klaudiusz Lityński a dodatki Michał Walter. Dysponował też „Kurier" kilkoma korespondentami nadsyłającymi swe artykuły ze stolic europejskich.
Odmienny charakter miało „Echo" będące dziennikiem zbliżonym do „prasy czerwonej" — duże tytuły, używanie koloru, liczne fotografie na pierwszej kolumnie, znaczny odsetek informacji o charakterze sensacyjnym, dużo miejsca przeznaczonego na powieść odcinkową. Rysunki, zamieszczane zazwyczaj na ostatniej kolumnie, miały charakter z lekka prowokujący. Stałe działy — a m. in. kobiecy, sportowy, porad praktycznych, gospodarczy, naukowy i młodzieżowy, każdy zaopatrzony słowem Echo (np. Echo literackie) — umieszczane były kolejno w ciągu tygodnia. Artykułów drukowano nie więcej niż 4 - 5 w jednym numerze, opierając się przede wszystkim na informacji. W ciągu lat trzydziestych, mimo zwiększenia się objętości dziennika z 40 na 56 kolumn tygodniowo, wjększe zmiany w układzie kolumn i w zawartości pisma nie zachodziły. Powiększony został dział gospodarczy, który zamieszczano codziennie, wprowadzono dział radiowy, zwiększyła się ilość miejsca przeznaczonego na informacje lokalne.
Pismo pozostające pod ogólnym kierownictwem Jana Stypułkowskie-go, prowadził bezpośrednio Franciszek Probst, dział informacji krajowych i lokalnych Roman Furmański, sport Klaudiusz Lityński, felieton sądowy pisał Jerzy Krzecki, a cotygodniową Kolumną literacką układał Jan Z. Jakubowski wraz z Arkadiuszem Mirkowiczem i Alojzym Jamrożem.
Na terenie Lwowa, który był centrum wydawniczym dla kilku województw południowo-wschodnich, prasa prorządowa, choć liczyła 3 czy nawet 4 dzienniki, nie mogła być konkurentem dla liberalizującego — w gruncie rzeczy raczej bezbarwnego, ale popularnego — „Wieku Not wego". Urzędowa (wydawana przez „Monitor Polski") „Gazeta Lwowska" wegetowała przy nakładzie 2-3 tys. egz. „Słowo Polskie", posiadające nieliczny, ale stosunkowo dobry zespół współpracowników (Wacław
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
171
Mejbaum, Kazimierz Zakrzewski, Stefan Kawyn, który prowadził dział literacki) osiągało nakład niewiele wyższy i znajdowało się w ciężkiej sytuacji finansowej. W 1933 r. — już po odejściu Mejbauma — zostało połączone z „Gazetą", ale nie przetrwało długo i w lutym 1934 r., przy deficycie sięgającym podobno 140 000 zł, zostało zlikwidowane. „Gazeta" swój cichy żywot kontynuowała aż do września 1939 r. Większą popularność posiadała „Gazeta Poranna", której nakład sięgał prawdopodobnie kilkunastu tysięcy egz. Choć właścicielem jej był bebewuerowski poseł Ignacy Jaeger, pismo unikało zajmowania zbyt bojowego stanowiska. W 1933 r. lwowska prasa prorządowa wzbogaciła się za to
0 „Ilustrowany Goniec Poranny" (z wydaniem popołudniowym noszącym przymiotnik „Wieczorny"), założony przez Zygmunta Halbera, dotychczasowego dziennikarza „Wieku Nowego". Pięciogroszówki Halbera osiągnęły — jak na warunki lwowskie — dość znaczne powodzenie, choć nakład podawany w informatorach (50 000 egz.) wydaje się zawyżony.
Wiosną 1935 r., znanym ówcześnie już manewrem, po nałożeniu sekwestru sądowego za należności nie spłacone (tym razem Kasie Chorych), dotychczasowy organ SN — „Kurier Lwowski" — został decyzją starosty grodzkiego przekazany w ręce niedawnej secesji prorządowej związanej z grupą Związku Młodych Narodowców. Redakcję przejmuje Aleksander Błażejowski, a pierwsze skrzypce w redakcji grają Klaudiusz Hrabyk, Władysław Swirski i Zdzisław Stahl. Przy wyjściowym nakładzie ok. 4000 egz. dziennik został poddany bojkotowi ogłoszeniowemu przez SN i akcja ta — choć pismo reprezentowało wcale dobry poziom dziennikarski — przyniosła zamierzone rezultaty. W wyniku narastających trudności finansowych; „Kurier" został zamknięty, a wydająca go grupa, opierając się na swoich koneksjach w sferach ziemiańskich
1 mieszczańskich, zorganizowała nowe pismo, które pt. „Dziennik Polski" zaczęło ukazywać się 21 grudnia 1935 r. Zdając sobie sprawę z trudności, kierownicy pisma (Stahl) zwrócili się do Miedzińskiego, który wyraził zgodę na stałą subwencję w wysokości 5000 zł miesięcznie. Redakcję pisma objął Klaudiusz Hrabyk, kierownictwo administracyjne Stanisław Starzewski, w dyrekcji zasiedli obok nich także Zdzisław Stahl i Marian Piszczkowski (kierownik działu literackiego i dodatku „Kultura i Życie"). Zespół redakcyjny nie uległ większym zmianom w porównaniu z poprzednimi pismami tej grupy ruchu narodowego — w dzienniku pracowali m. in. Aleksander Medyński (sprawy sądowe), Józef Kanarowski (gospodarka), Tadeusz B. Ulanowski, Henryk Łubień-ski (felieton), Stanisław Błaszczak (korespondent stołeczpy). Wokół „Dziennika" udało się wydającym zgromadzić sporą grupę systematycznych współpracowników, wśród których zwraca uwagę publicystyka
172
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Stanisława Grabskiego, jednego z dawnych leaderów endecji, Zygmunta Wojciechowskiego (ZMN), Bolesława Swiderskiego, Stanisława Wasy-lewskiego, Kazimierza Czyżowskiego, Jerzego Drobnika. Jesienią 1936 r., po zamknięciu lwowskich „Sygnałów" część ich zespołu uzyskuje trybunę w „Dzienniku", w którym (Kolumna rybałtów) piszą m. in. Aleksander Baumgardten, Mirosław Żuławski, Teodor Parnicki. W początkach 1937 r. do warszawskich pism prorządowych odchodzą Stahl („Gazeta Polska") i Hrabyk („Kurier Poranny").
W województwach północno-wschodnich, obok „Słowa" Stanisława Mackiewicza, najważniejszym pismem obozu prorządowego był „Kurier Wileński", który wraz z mutacją („Kurier Wileńsko-Nowogródzki") osiągał prawdopodobnie ok. 15 - 20 tys. egz. nakładu. Dziennik ten — kierowany przez Witolda Abramowicza, jako przewodniczącego Komitetu Redakcyjnego — pozostawał wydawnictwem skromnym, mimo istotnego postępu, jaki miał miejsce w omawianych latach: w 1931 r. ukazywał się 6 razy w tygodniu na 24 kolumnach, by w 1939 r. wydawać już 7 numerów tygodniowo na 52 kolumnach, przy cenie obniżonej z 20 na 15 gr. Z wyjątkiem numerów poniedziałkowych, które miały charakter czysto informacyjny, wszystkie inne otwierane były przez artykuł wstępny, ale materiały sensacyjne znajdowały w piśmie sporo miejsca. Stosunkowo dużo uwagi poświęcano sprawom lokalnym. Dziennik wydawany był przez spółkę, na czele której stali — obok Witolda Abramowicza — Kazimierz Okulicz i Stanisław Swianiewicz, posiadający niewielką własną drukarnię. W dość licznym zespole redakcyjnym pracowali m. in. Bolesław W. Swięcicki, który pisał artykuły wstępne, Józef B„atorowicz, będący równocześnie korespondentem „Gazety Polskiej", Helena Romer-Ochenkowska, pisząca recenzje literackie i teatralne, Tadeusz Szeligowski, prowadzący dział muzyczny, Witold Kiszkis, który kierował działem gospodarczym i depeszowym, Eugeniusz Swianiewicz, redaktor kroniki miejskiej. Po 1935 r. „Kurier" zajmował stanowisko niechętne wobec niektórych poczynań rządowych, a w skład redakcji weszło sporo nowych osób, które kierunek ten popierały, a m. in. Piotr Lemiesz, Stanisław Stomma, Władysław Gołubiew. Dział kulturalny objął Anatol Mikułko, przegląd prasy — Kazimierz Łęczycki. Konflikt między redakcją a miejscowymi władzami OZN zaostrzał się i doprowadził w początkach 1939 r. do ufundowania nowego dziennika prorządowego pt. „Goniec Poranny". Władze cofnęły poparcie finansowe udzielane poprzednio „Kurierowi" za pośrednictwem wydziału ogłoszeniowego PAT i zażądały od dyrekcji Agencji przekazania wszystkich ogłoszeń nowo założonemu pismu.
Na terenie Śląska silną oporą prasową była dla obozu rządzącego „Polska Zachodnia", której nakład wahał się w granicach 20 - 30 tys. egz.
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
173
Po przetrwaniu lat kryzysu, który poważnie odbił się na czytelnictwie prasy śląskiej i po objęciu dyrekcji przez Jana Czoponowskiego, „Polska Zachodnia" w latach 1934 - 1935 znacznie się rozwinęła: łączna objętość tygodniowa sięgała 80 kolumn, powrócono do wydawania niedzielnych dodatków, które były zarzucone w latach 1930 -1933. Na czele redakcji — aż do 1938 r. gdy po konflikcie z Michałem Grażyńskim o nazbyt antyniemiecki ton pisma, musiał opuścić pismo — stał Edward Rumun. Sekretarzem redakcji przez cały czas był Józef Renik, a do dziewięcioosobowego zespołu redakcyjnego wchodzili ponadto m. in. Jan Brzeski, prowadzący dział gospodarczy, Bogumił Miklica (reportaże), Władysław Kubisz, Edward Reiss, Franciszek Moroń, Jan Kozubski. Trzynastu korespondentów krajowych — a m. in. Kazimierz Czachowski, Adam Bar, Witold Zechenter, Alicja Bełcikowska, Jan Wiktor, ks. Henryk Weryński, Jan A. Szczepański, Tadeusz Wałek-Czarnecki — wszyscy związani z innymi pismami prorządowymi — nadsyłało systematycznie korespondencje ze stolicy i Krakowa. Kronikę śląską, odgrywającą ważną rolę w piśmie, zapełniało 9 sprawozdawców prowincjonalnych, m. in. Stanisław Kaszycki, Wacław Sledziński, Wilhelm Mikołajec. Z działem literackim współpracowali m. in. Gustaw Morcinek, Emil Zegadłowicz i Jan Wiktor, dział muzyczny prowadził Feliks Sachse i Józef Reiss. Dział depeszowy uzupełniany był własnymi korespondencjami z zagranicy (Berlin i Paryż). Po Edwardzie Rumunie stanowisko redaktora naczelnego objął — wyznaczony przez Michała Grażyńskiego — Józef Wojciechowski. „Polska Zachodnia", zachowując styl pisma popularnego (dużo informacji, kroniki lokalne, powieści odcinkowe) nie należała jednak do dzienników sensacyjnych, których kilka założono na tym terenie w połowie lat trzydziestych, starając się przechwycić klientelę warszawskich „czerwoniaków" i łódzkiego „Expressu". Zasięgiem swym obejmowała cały Śląsk — łącznie z Cieszyńskim (od 19 listopada 1938 r. mutacją stał się zaolziański „Dziennik Polski") — a także Zagłębie, gdzie po śmierci Wiktora Monsiorskiego (1932) ogólnie popierający linię prorządowa „Express Zagłębia" przeżywał bardzo poważne trudności wydawnicze (w latach 1937 - 1939 nakład nie przekraczał już 6-8 tys. egz.). Obóz prorządowy wspierany był także przez „Śląski Kurier Poranny", założony w 1935 r. przez Michała Grajka, przywódcę prorządowej secesji z NPR i przewodniczącego potężnego śląskiego oddziału Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Dziennik redagowany przez Czesława Buksakowskiego (później przez Maksymiliana Klucka), a wydawany w Chorzowie, sięgał kilkunastu tysięcy egz. nakładu.
W Poznaniu konserwatywny „Dziennik Poznański" w ciągu paru lat podporządkował sobie 2 inne dzienniki — „Dziennik Poranny" i „Gazetę
174
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Powszechną" — które wydawane były we wspólnym zespole redakcyjnym, ale z zachowaniem poprzednich, tradycyjnych tytułów. Wśród wielkopolskich pism prowincjonalnych — poza związanymi z „Dziennikiem Poznańskim" — poważniejsze znaczenie dla obozu rządzącego miały (jak się wydaje) tylko pisma należące do koncernu Alfreda Ksyckiego, który od 1936 r. wydawał wspólnie redagowane „Ilustrowane „Ku-riery": „Pałucki, „Pomorski" i „Powszechny" o łącznym nakładzie 60 - 70 tys. egz. Pisma te, skromne zresztą, ukazywały się 3 razy w tygodniu i kolportowane były na terenie północnych powiatów woj. poznańskiego oraz na Pomorzu (Starogard). W rzeczywistości jednak, po 1935 r., gdy wyraźny już był rozbrat między „Dziennikiem Poznańskim" a grupami totalistycznego OZN, obóz ten nie posiadał na terenie Wielkopolski żadnej poważniejszej gazety poza poznańskim „Nowym Kurierem" związanym z prorządowym Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Spo-łecznym. Dziennik ten, o parotysięcznym nakładzie, zakupiony został przez Stanisława Zawadzkiego, a redakcję objął Jan Kaźmierczak. Istniał do 1939 r., parając się nieustannie z dużymi trudnościami finansowymi. Na Pomorzu, pomimo usilnych starań, prasowe zaplecze obozu rządowego wciąż pozostawało w tyle za prasą opozycji. Wprawdzie spółdzielni wydającej „Dzień Pomorza" udało się przekształcić kilka lokalnych pism w swoje mutacje (m. in. „Dzień Kaszubski", „Głos Wągrowiecki", „Dzień Kujawski", „Gazetę Mogileńską", „Gazetę Gdańską"), a kilka pism samodzielnych przeszło na pozycje prorządowe (m. in. „Ilustrowany Kurier Pomorski", „Pomorzanin", „Gazeta Sępoleńska", czerski „Głos Ludu", „Dziennik Chojnicki"), jednak spółdzielnia przyniosła poważne straty — pokrywane z funduszów dyspozycyjnych wojewody — a lokalne pisćmka miały bardzo niskie nakłady. Nie na wiele zdały się też liczne reorganizacje i personalne przesunięcia. W 1931 r. Adama Brzega zastąpił na stanowisku redaktora naczelnego „Dnia Pomorza" Alfred Birkenmajer, mający opinię jednego z najlepszych organizatorów w prasie rządowej, były kierownik akcji prasowej BBWR w wyborach 1928 r., były dyrektor Agencji Telefonicznej „Express", a przed przyjściem do Torunia wicedyrektor agencji „Iskra". W 1934 r. zreorganizowano spółdzielnię, do której obok działaczy prorządowych z Pomorza (m. in. Wacława Hulewicza, wiceprezesa Pomorskiego Towarzystwa Rolniczego) wszedł też „prasowy plenipotent" Pogusława Miedzińskiego — Leon Puławski. Miejsce Alfreda Birkenmajera zajął — na 2 lata — Henryk Tetzlaff. W 1935 r., wedle poufnych danych, łączny nakład 23 pism prorządowych na Pomorzu nieznacznie przekraczał 35 000 egz., co dawało przeciętny nakład tytułu ok. 1600 egz. W marcu 1936 r. nastąpiła kolejna reorganizacja: zmieniono przy okazji nazwę spółdzielni (na „Gryf"), tytuły pism („Dzień Pomorza" na „Dzień Pomorski"), redaktorem na-
Lata 1930 - 1939: prasa prorządowa
175
czelnym został Teofil Schab, a jego zastępcą Witold Mężnicki. A jednak w październiku 1937 r. nakład dziennika i jego 9 mutacji wynosił zaledwie 10 220 egz., co świadczy o słabych możliwościach oddziaływania pisma i każe sądzić, że było ono deficytowe. Kolejna reorganizacja nastąpiła w czerwcu 1938 r.: spółdzielnię zamieniono na spółkę, tytuł uległ jeszcze raz zmianie („Gazeta Pomorska"), zlikwidowano odrębne tytuły mutacji, organizując 6 różnych wydań dziennika, a redaktorem naczelnym został Jan Drzewicki.
Prorządowy był, założony w kwietniu 1937 r. przez Bolesława i Alfonsa Szczuków z zasłużonej pomorskiej rodziny drukarskiej, gdański „Kurier Bałtycki" określający się jako „organ sfer gospodarczych Wybrzeża". Ciekawie redagowane pismo miało zasięg lokalny i nakład ok. 5000 egz., a prowadzone było przez Henryka Tetzlaffa i później przez Józefa Dobrostańskiego. Dziennik znajdował się pod kuratelą gdańskiej filii katowickiego koncernu „Robur", który udzielał mu subwencji. Na pozycje popierające rząd przeszedł „Kurier Bydgoski" (poprzednio „Gazeta Bydgoska", organ SN). Dziennik ten, którego właścicielem od początku 1933 r. był Edward Pawłowski, po krótkim okresie reprezentowania „trzeciej siły" — między BBWR a SN — i redagowania przez zasłużonego Bolesława Szczepkowskiego, poparł czynniki rządowe, a gdy powstała secesja ZMN, znalazł się w orbicie jej wpływów (redaktorem naczelnym został Kazimierz Małycha). Nakład nie przekraczał paru tysięcy egz. i aż do 1939 r. pismo znajdowało się w trudnej sytuacji materialnej.
Na terenie województw centralnych pozostawało w orbicie wpływów obozu rządzącego co najmniej kilkanaście lokalnych pisemek — dzienników i częściej tygodników — o nakładach nie przekraczających kilku tysięcy egz. nader często efemerycznych, ukazujących się przez 2-3 lata, by ustąpić miejsca innym tytułom. Być może, że korzystały one z pomocy finansowej i administracyjnej lokalnych władz i urzędów (tak było np. w przypadku efemerycznego „Kuriera Lubelskiego" założonego w początku 1932 r., którego wydawcy — właścicielowi miejscowej drukarni — Urząd Wojewódzki przyrzekł ogłoszenia dla pisma, zamówienia dla drukarni i pożyczkę), lecz nie zostały objęte jakąś wspólną akcją ani w latach istnienia BBWR, ani nawet w okresie istnienia OZN. Wymienić wśród nich można m. in. sympatyzujące z obozem prorządowym wydawnictwo Franciszka Głowińskiego, które wydawało „Express Lubelski" i „Gazetę Lubelską" o łącznym nakładzie ok. 5000 egz,, „Głos Trybunalski" i „Dziennik Piotrkowski", „Ziemię Radomską", „Dzień Płocki", „Gazetę Kaliską", „Echo Białostockie", „Express Mazowiecki" (Pułtusk) czy „Echo Wieluńskie". Wiele podobnych pism wydawano też w innych rejonach kraju, głównie w Małopolsce. Poważniejszą rolę od-
176
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
grywały liczne periodyki o charakterze specjalnym — tygodniki i dwutygodniki najczęściej — wydawane przez organizacje społeczne związane z obozem rządzącym: pisma Związku Strzeleckiego, central związków samorządowych, organizacji młodzieżowych, niektórych stowarzyszeń kombatanckich i kobiecych.
W latach 1930 - 1936 obóz rządzący (a przede wszystkim przewodząca w nim „grupa pułkowników") w dalszym ciągu odnosił sukcesy w swej akcji prasowej: uzyskiwano poparcie nowych pism, mocniej podporządkowano część tych, które już przedtem zadeklarowały swe poparcie dla reżimu pomajowego. Szczególnie ważne były tu pozycje zdobyte w koncernie warszawskiej prasy „czerwonej", pozyskanie dzienników Jana Stypułkowskiego w Łodzi, rozwinięcie aktywności na terenie Pomorza. Obok dzienników o określonym profilu politycznym związano z obozem rządzącym szereg pism popularnych, bulwarowych, mających szeroki zasięg oddziaływania, popierających rząd z „apolitycznych" pozycji, czy nawet specjalnie dążących do zacierania śladów swych powiązań z jakimś konkretnie wyznaczonym kierunkiem politycznym. Jeśli pominąć znaczną liczbę niskonakładowych dzienników lokalnych, których filiacji politycznych, wobec aktualnego stanu badań, nie jesteśmy w stanie szczegółowo przedstawić, to wśród pism o wysokich nakładach i wydawanych w większych ośrodkach miejskich, dzienniki związane z obozem rządowym stanowiły wszędzie znaczny odsetek, jeżeli nie większość. Tak było przede wszystkim w Krakowie (IKC), Łodzi (koncerny „Republiki" i Stypułkowskiego), Warszawie („Dom Prasy"); równowaga — jeśli chodzi o wysokość nakładów — ukształtowała się w prasie lwowskiej, wileńskiej, śląskiej. Prasa opozycyjna przeważała natomiast wśród wydawnictw wielkopolskich (gdzie obóz rządowy reprezentowany był de facto tylko przez koncern „Dziennika Poznańskiego") i pomorskich, gdzie „Dzień Pomorski" i jego mutacje znajdowały mocną przeciwwagę w dziennikach SN („Słowo Pomorskie", „Gazeta Bydgoska"), ChD („Dziennik Bydgoski"), SL („Gazeta Grudziądzka") czy NPR („Obrona Ludu"), które niemal wszystkie były większe niż organ BBWR. Na tych terenach, na których miejscowe pisma prorządowe były mniej liczne, ich wpływy były w pewnym stopniu uzupełniane przez kolportaż „wielkich" dzienników z innych rejonów: zarówno krakowski IKC, jak i warszawskie pisma „Domu Prasy", łódzkiej „Republiki" czy „Echo" Stypułkowskiego rozpowszechniane były, jeżeli nie w całym kraju, to w większości miast prowincjonalnych.
Zmiany, jakie zaszły po śmierci Piłsudskiego, w niewielkim tylko stopniu dotyczyły ilościowej strony działalności prasowej jego zwolenników. Sympatyzując mniej lub bardziej otwarcie z którąś z grup, na
Lata 1930 -1939: prasa prorządowa
177
jakie obóz rządowy się podzielił, żaden z wymienionych w poprzednim akapicie „wielkich" dzienników nie przeszedł na stronę opozycji. Także tendencje separatystyczne, które ujawniły się w niektórych dziennikach sensu stricto politycznych, nie doprowadziły ich wydawców do identyfikowania się z obozem (czy z obozami) przeciwnym rządowi. Do tych pism zaliczyć można wszystkie dzienniki konserwatywne („Czas", „Słowo", „Dziennik Poznański") oraz „Kurier Polski" czy „Kurier Wileński". Jeśli układ sił uległ jakiejś — ale z pewnością nieznacznej — zmianie, to raczej przez wzmocnienie się niektórych dzienników opozycyjnych oraz powstanie kilku nowych wydawnictw należących do tego samego obozu, bez naruszenia substancji prasy prorządowej. Faktem jest, że w tych latach obóz rządzący nie zdobył się już ani na ufundowanie żadnego nowego dziennika o dużym zasięgu, ani też nie pozyskał żadnego spośród tych, które pozostawały w związkach z obozem przeciwnym. Z uwagi na brak monograficznych badań i poważne luki w dokumentacji archiwalnej, nie ma możliwości dokonania dla roku 1938/1939 podsumowania o charakterze ilościowym, jakie było możliwe dla roku 1930. Z ogólnej oceny i przeglądu ważniejszych inicjatyw prasowych można jednak sądzić, że stan z roku 1930 nie uległ poważniejszym zmianom: prasa prorządowa na pewno zachowała przewagę, jeśli idzie o zasięg ilościowy (nakłady).
PRASA OPOZYCYJNA
¦)¦
Z pewnymi przesunięciami, które przypadły częściowo na początek tu omawianego okresu, a częściowo na jego koniec, ogólny obraz partii pozostających w opozycji do obozu rządzącego nie uległ poważniejszym zmianom w porównaniu z latami 1926 -1930, a zwłaszcza z ostatnim rokiem pierwszej sanacyjnej „pięciolatki". Przesunięcia te — powstanie zjednoczonej partii chłopskiej, przejście do opozycji grup liberalno-de-mokratycznych z „sanacji", powstanie Stronnictwa Pracy, wyłonienie się w Stronnictwie Narodowym grup, które zerwały z macierzystą partią, rozwiązanie KPP — wywarły jednak dość istotny wpływ na kształtowanie się działalności prasowej tych partii i na całokształt prasy opozycyjnej. O ile w odniesieniu do obozu rządzącego można było stwierdzić, że przemiany, jakie w nim nastąpiły, nie miały większego wpływu na aktywność prasowo-wydawniczą, o tyle w przypadku partii opozycji zwrócić raczej należy uwagę na niektóre zmiany — niezależnie, czy okazały się one trwałe czy też epizodyczne — w „geografii politycznej" ich prasy. ,,.
178
Prasa polityczna ł ogólnoinformacyjna
PRAWICA
Ponieważ ugrupowania konserwatywne, mimo takich czy innych różnic, jakie je dzieliły od sprawujących efektywną władzę grup politycznych obozu rządzącego, nawet wtedy gdy rozbieżności te osiągnęły swe apogeum i przez żadną ze stron nie były tuszowane, nie pokusiły się o nawiązanie jakichkolwiek poważniejszych kontaktów z opozycją prawicową, Stronnictwo Narodowe pozostało największą jej siłą, a w przekonaniu wielu wciąż jeszcze było jedyną realną alternatywą dla sanacji. Okres, o którym mowa, a zwłaszcza lata 1933 - 1934 i 1937 - 1938, przyniósł jednak zjawiska „dekompozycji" endecji. Coraz liczniejsze były grupy, które pod hasłami nacjonalistycznymi przechodziły na stronę rządu, aż wreszcie Deklaracja ideowa OZN nadała całemu obozowi, który sprawował władzę, charakter ruchu na wskroś prawicowego; w latach 1937 - 1939 w Polsce istniały już de facto 2 ugrupowania o podobnych założeniach światopoglądowych, wspierane przez równoległe sobie odpowiadające przybudówki (młodzieżowe, kombatanckie). Stronnictwo Narodowe — jedno z nich — nie znalazło jednak sposobów wszczęcia akcji ofensywnej, ograniczając się do obrony posiadanych niegdyś pozycji. Inna sprawa, że pozostałości te były wciąż jeszcze bardzo pokaźne. Owa dekompozycja obozu narodowego odbiła się wyraźnie na stanie prasy SN i doprowadziła do poważnego osłabienia niektórych ośrodków prasowo-wydawniczych stronnictwa.
Najbardziej jaskrawo uwidoczniło się to bodaj w prasie stołecznej. Organem naczelnym SN była nadal „Gazeta Warszawska" zawieszona w maju 1935 r. w związku z materiałami zamieszczonymi w dzień po śmierci Piłsudskiego i wnet wznowiona pt. „Warszawski Dziennik Narodowy". Mimo autorytetu, jaki stał za nią i tradycji, którą się szczyciła, „Gazeta" z trudem wiązała koniec z końcem, a „bogata endecja nie dbała — jak pisze w swych wspomnieniach Mieczysław Krzepkowski — o swój organ i młodszych kolegów, którzy go robili". Wiosną 1931 r. sytuacja była na tyle krytyczna, że długi sięgały 600 000 zł, a wydawcy dłużni byli spore sumy nie tylko drukarni, dostawcom papieru, właścicielom lokalu, ale nawet pracownikom redakcji, którzy grozili strajkiem. Istniały nawet projekty przejęcia przez „ABC" firmy oficjalnego organu władz naczelnych. Kryzys ten zażegnano wprawdzie, ale byt „Gazety" był stale zagrożony, a klientela coraz szczuplejsza. Według niektórych źródeł wydawcy „ABC" udzielać mieli „Gazecie" stałej dotacji — rzędu kilku tysięcy zł tygodniowo — ażeby zrekompensować jej straty związane z pojawieniem się nowego pisma narodowego. O braku stabilizacji świadczyć mogą częste zmiany własnościowe — do 1934 r. firmowała dziennik Spółka Wydawnicza Warszawska „M. Niklewicz, J. Zaluska
Lata 1930 -1939: Opozycyjna prasa prawicowa
179
i S-ka", w 1934 r. powstało Wydawnictwo Narodowe (spółka z ograniczoną odpowiedzialnością), w 1937 r. zaś Zachodnia Spółka Wydawnicza. Wszystkie te spółki operowały stosunkowo niewielkim kapitałem zakładowym (np. Wydawnictwo Narodowe zgłosiło go w wysokości 44 000 zł), a „Gazeta" utraciła w latach 1932 - 1933 znaczną część dawnego rynku ogłoszeniowego. Na czele redakcji aż do 1937 r. stał Stefan Olszewski, którego zmienił Stefan Sacha należący do ścisłej grupy kierowniczej SN. Czołowym publicystą „Gazety" i de facto zastępcą redaktora naczelnego był przez dłuższy czas (do konfliktu z Tadeuszem Bieleckim w końcu 1938 r.) Jędrzej Giertych, artykuły o sprawach międzynarodowych stale pisywał Stanisław Kozicki, jeden z nestorów endeckiej publicystyki, za dział gospodarczy odpowiadał Jerzy Więckowski, miejski prowadził Andrzej Niklewicz, informacyjny i depeszowy Feliks Jordan, a literacki Piotr Grzegorczyk. „Gazeta" była oczywiście pismem politycznym o małej ilości informacji sensacyjnych, pozbawionym fotografii. Zachowała jednak dynamiczny układ, przesuwając artykuły na dalsze kolumny, a dziennik był otwierany przez bogaty serwis wiadomości politycznych, głównie zresztą nadchodzących z zagranicy. Jak przystało na organ naczelny partii „Gazeta Warszawska" zajmowała — w każdym razie w opinii ówczesnych obserwatorów życia politycznego — pozycje centrowe w łonie Stronnictwa Narodowego: obok Jędrzeja Giertycha, który reprezentował tzw. grupę młodych, ściśle związaną z osobą Romana Dmowskiego, na łamach „Gazety" pomieszczał swe wypowiedzi Stanisław Kozicki czy Roman Rybarski, który z kolei był jednym z czołowych reprezentantów tzw. grupy profesorskiej, kultywującej liberalne tradycje ruchu narodowego. „Gazeta Warszawska" ukazywała się w 2 wydaniach, których nakład wahał się w początku lat trzydziestych w granicach 20 - 30 tys. egz., a pod koniec istnienia II Rzeczypospolitej nie przekraczał już 10 000 egz. Prawdopodobnie ok. Vs - ll% nakładu kolportowano poza stolicą. Od kwietnia 1935 r. „Gazeta" podjęła — chyba pierwszą na terenie Polski — inicjatywę wydawania raz w tygodniu przedruku ważniejszych artykułów, które publikowane były na łamach dziennika. Wydawnictwo to — pt. „Tygodnik Polityczny Gazety Warszawskiej" — miało być przeznaczone przede wszystkim dla lokalnych organizacji partyjnych.
Z orbity wpływów SN odszedł natomiast dziennik „ABC", oczywiście wraz ze swoją bardzo popularną popołudniówką „Wieczór Warszawski". Pismo to, choć formalnie organem Stronnictwa nigdy nie było, nie tylko ideologicznie, ale i personalnie — poprzez jego współwłaścicieli — powiązane było dość silnie z kierowniczymi kręgami ruchu (Liga Narodowa). Spółka prosperowała dość dobrze, a łączny nakład obu dzienników sięgał 70 000 egz. (w tym tylko ok. 20 000 drukowało „ABC").
180
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata 1930-193ff:? Opozycyjna prasa-prawicowa
181!
Przetrwano kryzys i szykany władz, nabyto na dogodnych warunkach przestarzałą raczej drukarnię. W 1932 r. uruchomiono trzeci dziennik „Nowiny Codzienne" (poranny), którego redakcję powierzono znanemu dziennikarzowi obozu narodowego Hieronimowi Wierzyńskiemu. Jednak sytuacja wewnątrz spółki nie układała się pomyślnie. Obaj główni udziałowcy — Jerzy Zdziechowski i Tadeusz Kobylański — nie ufali sobie nawzajem, a dodatkowych komplikacji przysporzył fakt zainteresowania się wydawnictwem przez grono ludzi zbliżonych do Ignacego Paderew-skiego i gen. Władysława Sikorskiego, których „plenipotenci" (ks. Zygmunt Kaczyński, Sylwin Strakacz) próbowali zgromadzić w swych rękach część akcji spółki, wykorzystując fakt, że Zdziechowski znalazł się w kłopotach finansowych. Wobec ponawiających się zatargów między Zdziechowskim i Kobylańskim porozumieli się oni w sprawie stopniowego wykupywania przez tego drugiego wszystkich akcji wydawnictwa. Gdy akcja była już na ukończeniu, Zdziechowski niespodziewanie wystąpił do sądu, który w kwietniu 1935 r. ustanowił sekwestr, a wyznaczony przez sąd zarządca kierownictwo pism powierzył Zdziechowskie-mu. Kobylański apelował, ale wobec przedłużania się sprawy — za którą, jak można sądzić, stały także czynniki z obozu rządzącego — zdecydował się założyć nowe pismo, do którego przeszła znaczna część dotychczasowych dziennikarzy „ABC" ze Stanisławem Strzetelskim i Sta-nisławem Majewskim na czele.
Zdziechowski stając się w ten sposób dysponentem obu dzienników („Nowiny Codzienne" wobec niepowodzenia zostały na parę miesięcy przed tymi zmianami połączone z „ABC"), przekazał kierownictwo redakcji w ręce grupy działaczy z Obozu Narodowo-Radykalnego (odłamu tzw. rossmanowców). Na czele pisma stanęli Wojciech Zaleski, Stanisław Piasecki i Tadeusz Gluziński.
„ABC" redagowane było dynamicznie i posiadało zespół dobrych dziennikarzy oraz publicystów — m. in. dział polityczny prowadził Jan Korolec, teatralny Stanisław Grzelecki, działy informacyjne Jan Wy-szyński i Stanisław Włodek; pisywali tu Antoni Chrząszczewski, Kazimierz M. Morawski, Władysław Studnicki— ale nie utrzymało tego poziomu, który zapewniało mu kierownictwo Stanisława Strzetelskiego. Zmieniony został jednak charakter pisma — objętość zmniejszono z 60 na 48 kolumn tygodniowo, część artykułową przesunięto na dalsze kolumny. Szczególnie w latach 1936 - 1937 „ABC" miał wygląd dziennika „rewolwerowego". Zmiana była tym wyraźniejsza, że interesująco prowadzony -przez Stanisława Piaseckiego dział literacko-kulturalny {ABjC literacko-artystyczne od 1932 r.) w styczniu 1935 r. usamodzielnił się jako tygodnik „Prosto z mostu". Ograniczeniu uległa też ilość mutacji — w il932^r.) informatory prasowe .matowały ich jeszcze 6, .a dla
lat 1936 - 1937 podawały już tylko 2 (we Włocławku i Piotrkowie). Łączny nakład nie przekraczał 20 - 25 tys. egz.
Odmienną ewolucję przeszedł „Wieczór Warszawski", który z brukowej popołudniówki przekształcił się w spokojniejszy dziennik informacyjny, nie stroniący wszakże od tematyki sensacyjnej. Objętość została poważnie zwiększona (z 24 kolumn w 1928 r. do 62 w 1939 r.), rozbu~ dowano dział polityczny i gospodarczy, wprowadzono stały dodatek nie-r dzielny, dział kobiecy i satyryczny, stałą kronikę muzyczną, a w nume«-rach świątecznych, w ostatnich latach, drukowane były nawet komiksy, rzadkie w prasie polskiej. „Wieczór" cieszył się dużą popularnością, a jego nakład sporadycznie tylko obniżał się do 40 000 egz., oscylując najczęściej w granicach 50 - 70 tys., a w numerach świątecznych prze^ kraczając 80 000; tak więc znajdował się stale wśród 5 największych dzienników stołecznych.
Po utracie „ABC" Tadeusz Kobylański, przeżywający renesans swojej politycznej aktywności (był wybitnym działaczem narodowym w latach 1910-1919), zorganizował nowy dziennik, który — pn. „Goniec Warszawski" — ukazał się 5 maja 1935 r. Oparciem dziennikarskim Tadeusza Kobylańskiego byli poprzedni pracownicy „ABC", a na czele redakcji stanął Stanisław Majewski. Wedle niektórych źródeł Kobylański, lansując nowe pismo, znalazł pewne poparcie ze strony Miedziń-skiego, co wyrażać się miało ułatwieniami (nie zawsze legalnymi) dla pisma ze strony spółki kolportażowej „Ruch". Jako były „zarzewiak", zbliżył się też ponownie Kobylański do tej grupy dawnych członków związku, która od dawna już współpracowała z piłsudczykami, a po maju znalazła się na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych (Eugeniusz Kwiatkowski, Józef Kożuchowski, Juliusz Ulrych). Kontakt z tą grupą włączał wydawcę „Gońca" do bezpośrednich rozgrywek obozu rządzącego, choć żadnej deklaracji prosanacyjnej Kobylański nie złożył. W 1938 r., z inicjatywy Kwiatkowskiego, został mianowany senatorem. Dziennik sprawnie, interesująco i nowocześnie redagowany szybko przebrnął przez barierę, jaka zawsze pojawia się wobec nowej inicjatywy wydawniczej: od 1935 r. drukowany był już w nakładzie przekraczającym 40 000, a od 1937 r. rozpowszechniał 55 - 60 tys. egz. i kolportowany był także poza stolicą (m. in. na Pomorzu). Po przychylnym wyroku sądu, który zapadł jesienią 1936 r. — można sugerować, że nie bez znaczenia były tu polityczne koneksje — Kobylański stał się właścicielem zarówno „Gońca", jak „ABC" i „Wieczoru", których łączny nakład przekraczał już wówczas 120 - 130 tys. egz. Zespół ten stał się drugim po „czerwoniakach" wydawnictwem stołecznym, na krótko zresztą, gdyż „ABC" zostało z niego potem wyłączone pod względem własnościowym i redakcyjnym.
182
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Aktywność wydawnicza publicystów z oenerowskiej secesji wyraziła się także założeniem w październiku 1936 r. pięciogroszówki pt. „Jutro", której inicjatorami byli Stanisław Piasecki i Wojciech Wa-siutyński. Dziennik rozpoczęty z dużym rozmachem (prospekt reklamowy wydrukowano w 300 000 egz.) miał charakter na poły sensacyjnej popołudniówki. Redaktorem naczelnym został Wojciech Wasiutyński, a w zespole redakcyjnym znaleźli się m. in. Wojciech Kwasieborski, Ro-< man Maryewski, Jerzy Waldorf, Jerzy Andrzejewski, Stefania Szurle-jówna. Administratorem był Aleksander Sendlikowski, który popełnił notabene kilka wykroczeń finansowych i w końcu 1937 r. skazany został na 2 lata więzienia. Mimo oparcia się na dynamicznych grupach sto-u, łecznego ONR „Jutro" nie stało się sukcesem wydawniczym: nakład wahał się w granicach 4-5 tys. egz., rzadko przekraczając 10 000. Na tle stosunku do powstającego OZN doszło między wydawcami do pew-: nych rozdźwięków, zwłaszcza że Piasecki redagujący od lutego 1937 r. dziennik ostro zaatakował deklarację płk Koca, co w rezultacie przy- „ niosło serię konfiskat. Gdy Kwasieborski i Wasiutyński podpisali ideową deklarację ONR-Falanga (z 7 lutego), konflikt w redakcji doprowadził w kilka tygodni później do zlikwidowania całego przedsięwzięcia. ;
Coraz dalej od endecji odchodził też „Kurier Warszawski", zbliżony do tzw. grupy profesorskiej i jej założeń bardziej liberalnych niż SN, parlamentarnych, orientujących się w polityce zagranicznej na ścisły^ sojusz z Francją. Na tym właśnie tle bliski był „Kurier" koncepcjom-. Frontu Morges, którego działacze znajdowali zawsze miejsce na łamach, pisma (Sikorski, Paderewski, Witos, także Strakacz). Dopiero w ostatnim okresie, zwłaszcza gdy zmarłego Bolesława Koskowskiego (styczeń 1938) zastąpił Zygmunt Łempicki, choć nie zadeklarował się „Kurier" po stro- . nie obozu rządzącego, rzucało się jednak w oczy, że nie nadawał krytycznym wobec rządu wystąpieniom nazbyt drastycznych form i nie eksponował ich. O przychylność wydawców sfery rządowe same zresztą zabiegały, zdając sobie sprawę z pozycji pisma. Między innymi na pierwsze zebranie Frontu Miejskiego Obozu Pracy Narodowej (późniejszego OZN) miano zaprosić także Konrada Olchowicza, a w 1938 r. został on wybrany z listy państwowej do Senatu (zresztą za pośrednictwem, jak się wydaje, pewnej grupy działaczy Frontu Morges). Zespół redakcyjny, jeśli nie liczyć licznego grona młodszych dziennikarzy, nie uległ poważniejszym zmianom. Aż do swej śmierci kierownikiem politycznym i najwybitniejszym publicystą „Kuriera" pozostawał Koskowski, redakcją kierowali nadal Konrad Olchowicz i Ferdynand Hoesick. Do grona stałych współpracowników doszedł Stanisław Stroński, piszący często — zwłaszcza po śmierci Bolesława Koskowskiego — artykuły wstępne, Roman Rybarski zasilający dział gospodarczy i wspomniany już Zygmunt
Lata 1930 -1939: Opozycyjna prasa prawicowa
183
Łempicki. Adam Grzymała-Siedlecki od śmierci Zdzisława Dębickiego prowadził dział literacki wespół z Wacławem Grubińskim; Felicjan Szopski kierował działem muzycznym, Adam A. Kryński pisał na tematy językowe. Ośmiu lub dziesięciu korespondentów nadsyłało swe artykuły z zagranicy, a m. in. Jerzy Muszyński z Bukaresztu, Jan Droho-jowski z Nowego Jorku, Maria Męcińska z Pragi, do 1937 r. z Paryża korespondencje pisywał Stefan Aubac. W dziale reportaży i sprawozdań krajowych wybijali się Stanisław Strumph-Wojtkiewicz i Julian Po-doski; kilkunastu stałych korespondentów terenowych uzupełniało rubryki poświęcone sprawom wewnątrzkrajowym.
Nieznacznie powiększono objętość pisma, osiągając w 1939 r. 228 kolumn tygodniowo, w tym numery niedzielne liczyły 68 kolumn. Utrzymał się też „Kurier" jako największe wydawnictwo ogłoszeniowe, mimo iż zrezygnowano z reklam w wydaniach porannych (w 1939 r. już ośmiokolumnowych); w wydaniach wieczornych reklamy, ogłoszenia drobne i nekrologi zajmowały ok. 1/4 objętości, w numerach niedzielnych ok. 1/2. W końcu lat trzydziestych szerzej wprowadzono serwis fotograficzny w wydaniach porannych, obniżono także cenę pisma starając się sprostać konkurencji, jaką mogły się stać coraz liczniejsze tanie dzienniki. Zachowany został format zbliżony do tabloidu (41X28), układ treści i sposób łamania kolumny. Nie zaszły także żadne zmiany w stosunkach własnościowych. Skąpiono ra<-7°j pieniędzy na modernizację: 3 maszyny rotacyjne w drukarni, zatrudniającej blisko 300 robotników, gwarantowały nie tylko zaspokojenie własnych potrzeb poligraficznych, lecz także przyjmowanie zamówień z zewnątrz. Dopiero w 1939 r. podjęto poważniejszą inwestycję tworząc nową drukarnię. Wśród niewielu' „nowinek" odnotować warto publikację historyjek komiksowych, oryginalnych, bo traktujących o przygodach harcerskich.
Wielkie wpływy uzyskiwane z działu ogłoszeniowego i utrzymanie, w sposób jednoznaczny, pozycji pierwszoplanowej na stołecznym rynku ogłoszeniowym, pozwalały wydawcom „Kuriera" nie przejmować się zbytnio spadkiem nakładów, który można było zaobserwować w ciągu lat trzydziestych. Wprawdzie informatory prasowe niezmiennie podawały nakład dziennika 100 000 egz. jednak' bardziej wiarygodne wydają się poufne informacje MSW, wedle których nakład pisma, wynoszący w latach 1932 - 1933 po ok. 42 000 egz. dla każdego z wydań (poranne i wieczorne), w końcu lat trzydziestych uległ bardzo poważnemu załamaniu i wyjątkowo tylko przekraczał 30 000 egz. Brak danych dla lat 1934 - 1936 nie pozwala (podobnie jak w przypadku IKC) na stwierdzenie, czy załamanie to nastąpiło jednorazowo, czy t»ż było procesem rozłożonym w czasie. Zwraca jednak uwagę, że w ciągu omawianych tu lat podobny spadek poczytności dotknął wszystkie „stare", założone
184
Prasa polityczna i ogólnofnfdrmacyjna
przed 1918 r., dzienniki stołeczne (3 „Kuriery": „Warszawski", „Polski", „Poranny" i „Gazetę Warszawską"), a na czoło wysunęły się „młodsze" pisma o popularnym i mniej lub bardziej sensacyjnym charakterze („czerwoniaki", „Wieczór", „Goniec", „Kurier Codzienny", „Ostatnie Wiadomości"). Upadek znaczenia potężnego ongiś „Kuriera" po części tylko rekompensował fakt, iż dziennik ten miał najmniejsze w prasie warszawskiej zwroty. I tak zresztą w opinii kół politycznych pismo Olchowicza cieszyło się znacznym prestiżem, a poglądy na jego łamach wyrażane często cytowano w przeglądach prasy gazet różnego kierunku.
Jeśliby starać się dać ogólną ocenę warszawskiej prasy prawicowej (poza prorządową), należałoby stwierdzić, że w latach 1931 -1939 jedynie „Gazeta Warszawska" reprezentowała przez cały czas linię SN i jedynie ona była nieprzerwanie z nim związana. Pozostałe dzienniki, mieszcząc się w ramach bardzo ogólnie pojmowanego obozu narodowego, znajdowały się poza zasięgiem dyrektyw partyjnych i oddaliły od niego — jak „Kurier Warszawski" — bądź stanęły w opozycji do kierownictwa i ich wydawcy znaleźli się de facto poza partią, a nawet jej tajnymi władzami — jak „ABC" i „Wieczór". Kierownictwo SN zdawało sobie sprawę z konkurencyjności dewiacjonujących dzienników i kilkakrotnie publicznie ostrzegało, że „tego rodzaju pisma jak „Goniec Warszawski", „ABC", „Kurier Warszawski" nie są organami Stronnictwa i nie należy ich popierać".
Kolejne trudności przeżywał lwowski ośrodek SN. Tutejszy dziennik partyjny (od grudnia 1930 r. zmienił nazwę) „Kurier Lwowski", choć posiadaj zupełnie dobrą kadrę dziennikarską — redaktorem naczelnym był Klaudiusz Hrabyk, sekretarzem Stanisław Starzewski, stałymi pracownikami — Tadeusz Ulanowski, Marian Kobiak, Józef Kanarowski, Józef Radzymiński — nie mógł przekroczyć kilku tysięcy egz. nakładu i znajdował się w kłopotliwej sytuacji finansowej. Nie pomogła próba wylansowania popołudniowej bulwarówki „Jestem wszędzie", ani nieudana ekspansja na teren Krakowa („Kurier Powszechny"). Na domiar złego w 1934 r. ujawniły się poważne rozbieżności polityczne w łonie lwowskiej organizacji partyjnej i część zespołu wystąpiła z dziennika (Klaudiusz Hrabyk, Władysław Swirski), a stanowisko redaktora naczelnego objął znany z „Głosu Narodu" Jan Matyasik. W kwietniu 1935 r. sąd nałożył na pismo sekwestr za nie wpłacone do Kasy Chorych składki ubezpieczeniowe i dziennik przekazano niedawnym secesjoni-stom, którzy związani byli z ZMN. Na okres przejściowy — który potrwał jednak 2 lata — kolportowano tu mutację centralnego organu partii pt. „Lwowski Dziennik Narodowy" i dopiero w 1937 r., opierając się m. in. na istniejącym potencjale poligraficznym i zespole redakcyj-
Lata 1930-1935: Opozycyjna prasa prawicowa
185
nym mutacji, utworzono nową spółkę z Janem Bogdanowiczem i Marianem Rojkiem na czele, która zaczęła wydawać „Słowo Narodowe", nawiązując tytułem do dawnego organu stronnictwa. Redakcję dziennika objął Matyasik, ale mimo odbudowania zespołu i nie najgorszego poziomu pisma nie osiągnęło ono więcej niż 10 000 egz. nakładu. *
„Dziennik Wileński", jedyne pismo codzienne SN w województwach1 północno-wschodnich, trwał wciąż, mimo iż posiadał najniższy nakład; wśród wileńskich dzienników: liczba drukowanych egzemplarzy nie przekraczała 5-7 tys. w 1938 r. Po postawieniu w stan oskarżenia Aleksandra Zwierzyńskiego w związku z głośną sprawą prof. Władysława Cywińskiego, pismo zostało zawieszone i po miesięcznej przerwie wznowione pt. „Głos Narodowy". Redakcję objął najpierw Stefan Łochtin, a po nim (od maja 1939) Dariusz Żarnowski. Obok dziennikarzy wileńskich pisywali do „Głosu" także publicyści endeccy spoza regionu (m. in. Roman Rybarski, Stanisław Głąbiński, Stanisław Kozicki, Joachim Bartoszewicz). W Łodzi po przejściu wydawnictw Jana Stypułkowskiego na pozycje przychylne obozowi rządzącemu, jedynie „Rozwój" (od 1931 r. pt. „Prąd"), wydawany w nakładzie nie przekraczającym 2-3 tys. egz. zbliżony był do SN. Dziennik ten był dwukrotnie zawieszony przez władze (1931 i 1933), a po ostatnim zawieszeniu nie podjął już działalności. W Lublinie „Głos Lubelski", dziennik o znaczeniu lokalnym, sięgający kilku tysięcy egz. nakładu i redagowany przez Stefana Borow-skiego, pozostawał w rękach Stronnictwa, choć i on nie uniknął kłopotów kadrowych, a także i finansowych, które szły tak dlatego, że dziennik nie był w stanie abonować serwisu PAT i musiał informacje czerpać z innych wydawnictw codziennych. Indyferentne stanowisko wobec walki na linii endecja — sanacja zajął „Kurier Zachodni", po odejściu z redakcji Tadeusza Opioły, oraz krócej ukazujące się, a związane z nim, 2 inne dzienniki sosnowieckie: „Torpeda", lokalna „bulwarówka" pięcio-groszowa i wznowiona w 1935 r. „Iskra". Jedyną realną siłę propagandową opozycji stanowiła tu katowicka „Polonia". Kraków, po nieudanej próbie prowadzenia „Kuriera Powszechnego", od połowy 1935 r. dysponował tygodnikiem „Hasło Podwawelskie", 2 tygodniki ukazywały się w Rzeszowie i Przemyślu, a krakowski „Wieniec i Pszczółka" przeznaczony dla publiczności wiejskiej wiódł żywot w stanie agonalnym.
W takiej sytuacji niekwestionowaną przewagę w prasie narodowej miały ziemie zachodnie, co skłoniło władze naczelne SN do uznania ośrodka poznańskiego za wiodący dla całego Stronnictwa. Poznańska Drukarnia Polska SA, zatrudniająca w 1936 r. ok. 350 osób personelu (łącznie z redakcyjnym) należała nie tylko do największych, ale też — po latach kryzysu — najbardziej dochodowych przedsiębiorstw wydawniczych w Polsce: dywidendy wahały się od 7 do 9% i zawsze udawało
186
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
się uniknąć deficytów. Zespół pism wydawanych przez spółkę powiększył się w latach trzydziestych o 2 nowe wydawnictwa: poniedziałkowe „Nowiny Poświąteczne", tygodnik zastępujący w tym dniu główne pismo koncernu („Kurier Poznański" wydawany 6 razy w tygodniu) oraz „Pomorzanina", pismo wydawane 3 razy w tygodniu, przeznaczone dla ludności wiejskiej i mieszkańców małych miasteczek. W 1938 r. łączny nakład 6 pism wydawanych przez spółkę sięgał prawdopodobnie 200 000 egz., w czym ok. połowę stanowiły 2 tanie i w sensacyjnym tonie utrzymane pisma: „Orędownik" (dziennik) i „Wielkopolanin" podobny w charakterze do „Pomorzanina". Obok wymienionych spółka wydawała także tygodnik „Ilustracja Polska", w nakładzie zbliżonym do osiąganego przez „Kurier Poznański", tj. ok. 25 - 30 tys. egz.
Spółka pozostawała w rękach osób ściśle związanych z kierowniczymi kręgami SN, choć w nowych konfiguracjach personalnych nie piastowały już one odpowiedzialnych stanowisk w łonie centralnej egzekutywy partii. Na czele spółki stał Bolesław Krysiewicz, a dyrektorami jej byli Edward Pawłowski (do 1933 r.) i Roman Leitgeber. „Kurier Poznański" ze swymi 148 kolumnami tygodniowo należał do największych organów informacyjnych w kraju. Obfitość informacji, gwarantowaną przez duży zespół redakcyjny, uzupełniał wysoki poziom publicystyczny: redaktorem naczelnym był Marian Seyda, jeden z najwybitniejszych pisarzy politycznych II Rzeczypospolitej, publicystykę polityczną uprawiali też jego zastępcy — Stefan Wyrzykowski i Ryszard Piestrzyński (do kwietnia 1934 r.); sekretarzem był Czesław Kędzierski, obszerny dział gospodarczy prowadził Marian Chełmikowski, dział polityczny Feliks Fikus, działem kulturalnym i naukowym kierował Witold Noskowski, dział społeczny spoczywał najpierw w rękach Antoniego Koniecznego, a potem Edmunda Męclewskiego, za stronę graficzną pisma odpowiadał Antoni Konieczny, depeszami (i działem sportowym) kierował Jerzy He^niczek, a kolumnę studencką prowadził Franciszek Przy-tarski. Współpracowali z pismem m. in. Artur M. Swinarski, Bohdan Winiarski, Zygmunt Wasilewski, Bohdan Wasiutyński, Karol H. Rostwo-rowski — wybitne pióra nie tylko w obrębie prawicy, ale całej literatury polskiej. Korespondentem berlińskim był do kwietnia 1934 r. (secesja ZMN) Jerzy Drobnik, z Paryża pisała Irena Briares. Posiadał też dziennik stałych korespondentów z większych ośrodków kraju: Hieronima Wierzyńskiego (Warszawa), Piotra Kownackiego (Wilno), Władysława Swirskiego (Lwów), Edwarda Piszczą (Gdańsk). Komentatorem wojskowym był gen. Eugeniusz Michaelis de Henning. Z 2 wydań, poranne, skromniejsze, bo tylko 4-kolumnowe, poświęcone było w całości informacjom bieżącym, podczas gdy wydanie wieczorne (16 kolumn) rozpo-
Lata 1030 -1639: Opozycyjna prasa prawicowa
187
czynało się artykułem wstępnym i zawierało część komentacyjno-poli-tyczną. „Kurier" dysponował liczniejszą klientelą ogłoszeniową niż jego główny konkurent „Dziennik Poznański": w wydaniach niedzielnych, 32-kolumnowych, ponad 1/3 stanowiły reklamy, ogłoszenia i nekrologi (w tym duży odsetek stanowiły ogłoszenia drobne sięgające do 1200 pozycji w numerze). Popularnie redagowany „Orędownik" poza miasteczkami (i wsiami) wielkopolskimi kolportowany był na terenie województw lubelskiego i warszawskiego, a dla Łodzi ukazywała się specjalna mutacja sięgająca 8-10 tys. egz. nakładu.
Także i na terenie poznańskiej prasy SN znalazły swe odbicie rozbieżności wewnątrzpartyjne, które doprowadziły do zdezawuowania (w 1936 r.) wydawnictw „Drukarni Polskiej" przez lokalne władze SN i zorganizowanie przez nie oficjalnego organu Zarządu Okręgowego Stronnictwa, tygodnika „Polska Narodowa". Wiódł on jednak żywot rachityczny i w najmniejszym stopniu nie zagroził (3-4 tys. egz.) wydawnictwu Seydy, którego posądzano — także na Pomorzu — o defe-tyzm wobec obozu rządzącego.
Obok wydawnictw „Drukarni Polskiej" w Poznaniu SN posiadało także wpływy w kilku dziennikach prowincjonalnych, z których najważniejszą były: „Gazeta Polska" wydawana w Kościanie i gnieźnieński „Lech". W rezultacie więc — wobec niepowodzenia w zainstalowaniu na terenie Poznania innego pisma prorządowego poza konserwatywnym (jak już pisaliśmy, w końcu lat trzydziestych odbiegającym od linii rządu) „Dziennikiem Poznańskim" — prasa narodowa zdecydowanie przeważała w Wielkopolsce.
Osłabieniu natomiast uległa pozycja prasy SN na Pomorzu. Toruńskie „Słowo Pomorskie" wydawane było w nakładzie ok. 10 000 egz., ale nie wróciło po kryzysie do lat świetności, które przypadły na pierwszy okres istnienia dziennika. Sytuację utrudniały nie tylko skutki kryzysu i szykany ze strony administracji oraz brutalna walka polityczna (m. in. zimą 1934 r. lokal „Słowa" został zdemolowany przez bojówkę „strzelecką", a latem tegoż roku na fali aresztowań działaczy narodowych zatrzymanych zostało aż 6 dziennikarzy „Słowa"), ale także konflikty wewnętrzne w łonie pomorskiej SN i samej redakcji. W ich wyniku we wrześniu 1933 r. ustąpił redaktor naczelny Stefan Sacha. którego stanowisko — pod ogólnym nadzorem redakcyjnym Mariana Seydy — objął Stefan Bernatt, mając za zastępcę ściągniętego z Poznania Romana Fenglera. Nie uśmierzyło to konfliktów, gdyż działacze pomorscy sprzeciwili się napływowi „poznańczyków" i po roku redakcję objął Stanisław Cieślak, uprzednio redaktor lokalnych pism w Inowrocławiu i Gnieźnie. Nakład „Słowa" nie przekraczał już 6-8 tys. egz.
188
Prasa polityczna i ogólnotnformacyjna
i pelpliński „Pielgrzym" wysunął się na pierwsze miejsce?;wśród pism związanych ze Stronnictwem.
Stało się tak tym łatwiej, że w 1933 r. SN utraciło wpływ na „Gazer tę Bydgoską" —spory, dysponujący nakładem w granicach kilkunastu tysięcy egz. i dobrze redagowany dziennik — który przeszedł na własność Edwarda Pawłowskiego jako rekompensata jego udziałów w „Kutnerze Poznańskim", z którego się wycofał. Jeszcze przed tym jednak doszło do konfliktów w łonie redakcji, tym silniejszych, że sytuacja finansowa wydawnictwa była zachwiana. Stronnictwo dysponowało na< ziemi pomorskiej sporą ilością dzienników i periodyków, a łączna ich liczba dochodziła w niektórych latach nawet do 40. Nakłady jednak były znikome, a zasięg oddziaływania tylko lokalny. Dla 1936 r. Urząd Wojewódzki podawał przykładowo 22 pisma związane z SN, których łączny nakład wynosił ok. 40 000 egz. Mieściły się w tym także dwutygodniki i miesięczniki, wydawane przez różne związki i organizacje: sympatyzujące lub udzielające poparcia Stronnictwu (np. Towarzystwa i Gimnastyczne „Sokół" czy Związek Hallerczyków).. W latach 1933 - 1935,) :> gdy całe SN nurtowane było rozbieżnościami, ujawniło się także sporo zadrażnień i nieporozumień na terenie organizacji pomorskiej. Działacze?-tutejsi zżymali się na konkurencję poznańskiego „Pomorzanina"; częśóri spośród nich popierała dziennik z Bydgoszczy przeciw toruńskiemu;.-odżyły też dawne konflikty — z lat dwudziestych — między rodowity*! mi Pomorzanami a przybyszami z innych dzielnic. i
Można więc stwierdzić, że prasa związana ze Stronnictwem Narodowym przeżywała w latach 1931 -1939 okres kryzysu: poza ośrodkiem poznańskim, nigdzie nie zostało założone nowe pismo; we Lwowie z trudem utrzymywano się na rynku czytelniczym; na Śląsku, w Łodzi i byłym Królestwie egzystowały niewielkie pisemka pozbawione znaczenia; na Pomorzu utracono jeden z dwóch głównych dzienników; w Wilnie zaledwie utrzymywano stan posiadania; w Warszawie wreszcie wymknęły się spod wpływu partii wszystkie dzienniki reprezentujące ideologię narodową, a osamotniony organ centralny stracił w tym okresie ponad 50% nakładu. Powodem takiego stanu rzeczy było, jak się wydaje, utracenie przez SN nie tylko znacznej części klienteli politycznej wśród warstw uprzywilejowanych — co utrudniało sytuację finansową partii — lecz także spadek wpływów wśród drobnomieszczań-stwa i licznej grupy inteligenckiej, zwłaszcza tej, która była związana z administracją państwową i sądownictwem, zaś spora część działaczy — w tym wielu dziennikarzy i publicystów — odeszła od stronnictwa wiążąc się z prawicowymi ośrodkami obozu rządzącego.
Trzeba bowiem przypomnieć, że po 1935 r., tj. w okresie „dekompozycji", która nastąpiła po śmierci Piłsudskiego, poważne tłuczenie
Łata 1930 -1939: Opozycyjna prasa prawicowa
ltt
w życiu politycznym kraju uzyskały różnej proweniencji grupy prawi-cowe-nacjonaiistyczne .w łonie bloku prorządowego. Jedną z prób ich konsolidacji był np. tzw. Związek Młodej Prasy, do którego obok „ABC" weszły, także wileńskie „Słowo", „Dziennik Poznański" oraz kilka periodyków .kanserwatywnycsh i prawicowych (m. in. „Polityka", „Zet", „Merkuriusz", „Jutro Pracy"). Program polityczny OZN był w swej istocie programem prawicowym i nacjonalistycznym, i jako taki stanowić mógł bardzo poważną konkurencję dla SN. Jeśli więc prasa tego ostatniego miała mniejszą wagę w latach 1935 - 1939 niż w okresie poprzedzającym zamach majowy, a nawet bezpośrednio po nim, fakt ten nie oznaczał osłabienia reprezentacji prasowej całego, ogólnie pojętego nurtu prawicy polskiej: sztandar i szyld endecki został bowiem zastąpiony innym----narodowo-radykalnym, narodowo-państwowym czy
„ozonowym".
CENTRUM
W obrębie ugrupowań centrowych najważniejszymi wydarzeniami, które w sposób bezpośredni wpłynęły na działalność prasową tych partii i ośrodków politycznych były: utworzenie zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w marcu 1931 r., do którego weszło PSL „Piast", najsilniejsza partia centrowa w latach 1918-1930, oraz poiączenie w październiku 1937 t. 2 partii działających na terenie miejskim (robotniczo-miesz-czańskim): Chadecji i NPR w Stronnictwo Pracy. Po 1933 r., w okresie przechodzenia opozycji do aktywnej działalności pozaparlamentarnej, do roli ośrodka inspirującego a jednocześnie scalającego działalność polityczną partii centrowych dążył tzw. Front Morges, utworzony wokół Ignacego Paderewskiego i Władysława Sikorskiego, a grupujący działaczy krajowych z ChD i NPR, a także niektórych ludowców, zasadniczo skupionych wokół Wincentego Witosa, choć samo SL odrzuciło bliższe powiązania z Frontem. Także pojedynczy socjaliści (na emigracji Her-jnaa Lieberman) utrzymywali kontakt z Morges.
Zmiany polityczne po zamachu majowym spowodowały poważne przesunięcia w łonie dawnego centrum. Atak na partie chłopskie i próby zneutralizowania ruchu ludowego, doprowadziły do połączenia w jednym organizmie politycznym ugrupowań lewicy parlamentarnej (PSL „Wyzwolenie" i SCh) z centrowym PSL „Piast", co nadało nowemu stronnictwu chłopskiemu znamiona ugrupowania łączącego w sobie cechy obu tych części: przejęcie niektórych radykalnych sformułowań programowych lewicy; chłopskiej (reforma rolna . bez .odszkodowania, rola spółdzielczości.. i samorządu itd.) oraz utrzymywanie przez najważniejszy ośrodek'W-łonie partii ¦— tj.;grupę Witosa, znajdującą pełne poparcie w MaJopolsce ii -w-Poznańskiem — .inklinacji odo związków
190
Prasa polityczna i ogólnoinforńiacyjna
i sojuszy z partiami raczej centrum i prawicy niż lewicy parlamentarnej, oraz podkreślanie solidarystycznej odrębności całej ludności wiejskiej, czy roli religii w życiu społecznym wsi.
W nader delikatnej sytuacji znalazł się po przewrocie majowym Kościół katolicki, rozdarty między tradycyjne związki łączące go z partiami prawicy a wymogi lojalności wobec nowego reżimu. Część hierarchii stanęła po stronie swych dawnych endeckich sojuszników, część zajęła pozycje neutralne — mniej lub bardziej wyraźne — wobec sanacji, część wsparła „klasycznie" centrową chadecję. Dla obu tych ostatnich charakterystyczne były pewne tendencje modernistyczne, z nawiązaniem do encyklik społecznych (Quadragesimo Anno z 1931 r.) i programów korporacjonizmu. Na tej właśnie płaszczyźnie zarysowało się rozróżnienie między „katolicyzmem politycznym" reprezentowanym przez zwolenników zdecydowanej opozycji wobec reżimu a „katolicyzmem społecznym", który stał się uzasadnieniem dla zachowania pozycji ponadpartyjnej. Były wreszcie i takie ugrupowania — jak małopolska Partia Katolicko-Ludowa biskupa Wałęgi — które zajęły stanowiska wyraźnie prorządowe. Jednak żadna z tych skrajnych orientacji — pro-rządowych i endecko-opozycyjnych — nie prowadziła poważniejszej, samodzielnej działalności prasowej. Dopiero w połowie lat trzydziestych ambiwalentnie wobec tych obozów nastawiona część hierarchii podjęła własną aktywność na polu prasy informacyjno-politycznej („Mały
Dziennik", „Głos Narodu").
Chrześcijańska Demokracja, mimo zażegnania ostrego konfliktu wewnętrznego, który przeciwstawił grupy bardziej umiarkowane wobe*c rządu działaczom skupionym wokół Wojciecha Korfantego, nie zdołała odzyskać pozycji, jaką zajmowała w życiu politycznym Polski w latach poprzedzających zamach majowy. Trwały w niej także rozbieżności w stosunku do rządu, zakończone częściowo po secesji grupy działaczy, którzy w 1934 r. utworzyli Zjednoczenie Chrzęści jańsko--Społeczne. Działalność prasowa chadecji opierała się na kilku tylko wydawnictwach, z których najważniejsze stało się w omawianych latach wydawnictwo katowickie Korfantego. Spółka akcyjna, na czele której stał Korfanty i która znajdowała się pod je^o przemożnym wpływem, przekształciła się w latach trzydziestych w swego rodzaju koncern wydawniczy: obok „Polonii" rozpoczęto wydawanie bardziej popularnego dziennika pt. „Siedem Groszy" (n?<»j 1932 r.), który po kilku latach uzupełniono mutację dla Polski zaoiziańskiej („Polska 30-halerzówka"); w 1936 r. założono dziennik popołudniowy pt. „Kurier Wieczorny"; od 1934 r. wydawano tygodnik o charakterze politycznym „Przyszłość" oraz efemeryczny tygodnik ilustrowany „Oko Świata". W 1937 i 1938 r., bez instytucjonalnych związków, ale przy faktycznej współpracy „Po-
Lata 193Ó - i9§d: opozycyjna prasa centrowa
1*1
lonii" powstał stołeczny organ Stronnictwa Pracy — „Nowa Prawda". Wydawnictwo Korfantego stało się zresztą już wcześniej podstawą do akcji prasowej Frontu Morges (tygodniki „Zwrot" i „Odnowa").
Po pewnych oszczędnościach wprowadzonych w czasie trwania kryzysu gospodarczego, wydawnictwo zmodernizowało częściowo bazę poligraficzną, a poziom zatrudnienia ustalił się na wysokości ok. 170 - 190 osób, przy czym stosunkowo znaczny był odsetek zatrudnionych w dziale administracyjnym. Obroty roczne spółki wahały się ok. 1,6 min rocznie, stawiając ją w rzędzie większych wydawnictw polskich. Łączny nakład dzienników spółki z ok. 20-25 tys. egz. w latach, gdy ukazywała się tylko „Polonia", podniósł się prawdopodobnie do ok. 40-50 tys. egz., gdy na rynek wprowadzono nowe dzienniki. Zasięgiem swym obejmował koncern cały Śląsk — łączne z Cieszyńskim — oraz Zagłębie, szukając także nabywców w nadgranicznych rejonach Czechosłowacji i południo-wo-zachodnich powiatach woj. kieleckiego; stał się na tym terenie nie tylko głównym antagonistą politycznym, lecz także konkurentem pro-rządowej „Polski Zachodniej". O popularności pism Korfantego świadczyć może fakt, że na ankietę, rozpisaną w lipcu 1937 r. w sprawie autonomii Śląska, wpłynęło ponad 40 000 odpowiedzi. Docierała też „Polonia" do Łodzi i nawet do stolicy.
Faktycznym kierownikiem wydawnictwa był Korfanty i stanowisko to utrzymał także w okresie przebywania na emigracji, posiadając stałą łączność z redakcją i działaczami^związanymi z jego polityką. Redaktorem naczelnym „Polonii" — po odejściu Władysława Zabawskiego — był Jan Tabaczyński, zastąpiony później przez Stanisława Sopickiego, publicystę o zdecydowanie „promorżowej" orientacji, który współpracował przedtem z „Głosem Narodu", a późnili łakże z warszawskimi wydawnictwami SP. „Kurier Wieczorny" ^j radził Bolesław Surówka, „Siedem Groszy" Wacław Madejski, tygodniowe „Oko Świata" redagował Stanisław Tabaczyński, a „Przyszłość" również Stanisław Sopicki. Wszystkie te pisma przygotowywane były de facto przez wspólny zespół redakcyjny, w którym stanowisko sekretarza redakcji zajmował Jan Smotrycki, świetny praktyk i organizator.
Właściciel krakowskiego „Głosu Narodu", Stanisław Burtan, w początku lat trzydziestych zaczął skłaniać się ku kompromisowi z obozem rządzącym. Jeszcze w końcu 1930 r. — w trakcie nieudanych pertraktacji z kurią krakowską o sprzedaż dziennika — usunął ze stanowiska redaktora naczelnego Jana Matyasika, którego orientacja była nazbyt antyrządowa i powierzył tę funkcję Alfonsowi Dziaczkowskiemu, z konserwatywnego „Dnia Polskiego". Pierwsze skrzypce w piśmie zaczął grać ks. Jan Piwowarczyk, nie tylko reprezentujący w Kościele ten nurt, który szedł na kompromisy z sanacją, lecz także szukający dla
192
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Lata 1930 - 1930: opozycyjna prasa centrowa
ltt
takiego stanowiska uzasadnień w doktrynie korporacjonizmu. Już od 1931 r. z całą pewnością „Głos Narodu" przestał być eksponentem opozycyjnej części ChD, a w 3 lata później, w styczniu 1934 r.f Burtan stał się jednym ze współtwórców secesji prorządowej (Zjednoczenie Chrze-ścijańsko-Społeczne). Zamęt w chadecji, który nie ominął i krakowskiego środowiska, trudne dla prasy lata kryzysu, niepokonalna konkurencja IKC, a być może i niezbyt umiejętne kierownictwo pisma, powodowały, że dziennik chylił się ku zupełnemu upadkowi: w 1932 r. nakład obniżył się do 3500 egz., co było już tylko mizerną wegetacją. Nie była to wszakże sytuacja wyjątkowa — ostry kryzys przechodził wówczas i socjalistyczny „Naprzód", i konserwatywny „Czas". W tym stanie rzeczy, jesienią 1934 r., Burtan wznowił rokowania z kurią o sprzedaż pisma. Ta jednak nie chciała wkładać pieniędzy w umierający dziennik i Burtan zdecydował się ostatecznie przekazać tytuł za darmo nowo powstałej spółce, w której 3/5 udziałów posiadał Związek Kapłanów Archidiecezji Krakowskiej. W rękach Burtana pozostała jeszcze przez parę lat drukarnia. Tak więc w początku lat trzydziestych chadecja pozbawiona została swojego jedynego dziennika w Małopolsce.
W tym samym czasie utraciła także poznański „Nowy Kurier" — nie odznaczający się wprawdzie ani wygórowanym nakładem, ani wysokim poziomem, lecz reprezentujący stronnictwo na ziemiach ważnych dla wszystkich ugrupowań, które nawiązywały do katolicyzmu. Redaktorzy tego dziennika znaleźli się w roku 1934, wraz z secesją Zjednoczenia Chrześcijańsko-Społecznego, w obozie prorządowym. Jedynym większym wydawnictwem, które pozostało ChD na terenie województw północno--zachodnich, był „Dziennik Bydgoski" Jana Teski, który utrzymując nakład wciąż jeszcze w granicach 25 - 30 tys. egz. przeżywał pewne trudności wydawnicze. Odejście ze spółki „Nowego Kuriera" spowodowało dość znaczny spadek obrotów oraz konieczność poczynienia kroków oszczędnościowych. Obroty z ponad 9 min zł w roku 1932 spadły do ok. 4,5 min zł w 1936, zatrudnienie zmniejszono ze 170 do 120 osób, zmalały dochody z prac wykonywanych przez drukarnię. Swoją rolę odegrał w tym zapewne zespół pism prorządowych („Dzień Pomorski") popieranych przez administrację lokalną. „Dziennik Bydgoski" — nie aspirując do wejścia na ogólnokrajowy rynek wydawniczy — należał jednak do największych dzienników pomorskich, a utrzymanie go było nader istotne dla ChD mającej na tym terenie poważne wpływy, decydujące — obok Śląska — o jej znaczeniu w życiu politycznym kraju.
O ile Chrześcijańska Demokracja zdołała utrzymać część pism, o tyle Narodowa Partia Robotnicza— której akcja prasowa była zawsze znacznie, skromniejsza— musiała się ograniczyć do kolportowa-
nia toruńskiej „Obrony Ludu" i to ukazującej się 3 razy w tygodniu. Największą bez wątpienia stratą było przejście do sanacji grupy działaczy śląskich ze Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Wraz z nimi w 1933 r. na stanowisku prorządowym znalazł się „Kurier Śląski", jedyne już wtedy pismo enpeerowskie na terenie woj. katowickiego, które posiadało także pewne wpływy w Zagłębiu. Mimo utrzymania w swoich rękach drukarni, brak środków finansowych nie pozwolił NPR na stworzenie pisma codziennego i jedynym organem prasowym — silnej stosunkowo organizacji — stał się miesięcznik „Sztandar Pracy" założony w 1935 r. Zenon Miedziński, ostatni enpeerowski redaktor „Kuriera", pozostał wierny opozycyjnej linii stronnictwa i objął stanowisko korespondenta śląskiego ..Obrony Ludu", lecz próby szerszego jej kolportowania w tym rejonie zakończyły się niepowodzeniem. Pismo toruńskie, kierowane od 1931 r. bezpośrednio przez Karola Popielą, najwybitniejszego publicystę partii a jednocześnie jej przywódcę, osiągało w niektórych okresach dość wysokie nakłady — 50-60 tys. egz. — jednak z uwagi na małą częstotliwość ukazywania się nie mogło się przekształcić w wydawnictwo o rzeczywiście ogólnokrajowym zasięgu Można sądzić, że będąc wydawnictwem tanim czytywane było jednak przez uboższe warstwy ludności miejskiej. Wobec trudności, jakie dla prowadzenia akcji prasowej wynikały z ograniczenia roli NPR, kierownictwo partii zdecydowało się na pełne scentralizowanie wydawnictw i publikowanie raczej jednego wysokonakładowego pisma niż rozpraszanie sił — tak w każdym razie interpretować można fakt likwidacji w 1932 r. dziennika toruńskiego „Głos Robotnika" i połączenia jego redakcji z „Obroną Ludu". Obok Karola Popielą w redagowaniu pisma uczestniczyli m. in. Zygmunt Felczak, Feliks Antczak, który był jednocześnie dyrektorem wydawnictwa, Lucjan Gładkowski, znany dziennikarz pomorski, Mieczysław Bagiński. „Obrona Ludu" uzupełniana była niesamodzielnymi dodatkami tworzącymi wraz z zasadniczym trzonem numeru odpowiednik normalnego pisma informacyjnego (były to m. in. dodatek kobiecy, dziecięcy, popularnonaukowy itd.). Stanowiła też przez pewien czas podstawową bazę finansową stronnictwa. Kryzys, w którym znalazła się „Obrona" po 1934 r. — nakład pisma spadł do 20 - 28 tys. egz. — stał się powodem pewnych rozbieżności między wydawcami, a ze strony prorządowego Zjednoczenia Zawodowego Polskiego czyniono zakusy na uzyskanie wpływu w piśmie. Z operacji finansowej częściowo uratowała pismo pożyczka udzielona przez Związek Metalowców ZZP.
Powstiłemu w październiku 1937 r. Stronnictwu Pracy patronowali działacze Frontu Morges, aczkolwiek żaden z nich — poza Korfantym — nie był nigdy związany bezpośrednio ani z NPR, ani
194
Prasa polityczna i ogólnoinfortaacyjna
z ChD, które zjednoczyły się dla utworzenia nowego stronnictwa. Obok wymienionych już — Ignacego Paderewskiego, Władysława Sikorskiego i Wojciecha Korfantego — do znanych osobistości, na których autorytecie oparło się SP, należeli także gen. Józef Haller i płk Izydor Model-ski. Pod nieobecność w kraju Korfantego, który wybrany został prezesem partii, funkcje kierownicze spoczywały w ręku dynamicznego Karola Popielą. Akces do Stronnictwa zgłosiły wszystkie wydawnictwa ChD z „Polonią" i „Dziennikiem Bydgoskim", oraz enpeerowska „Obrona Ludu". W 6 tygodni po powstaniu SP, 24 listopada 1937 r., ukazał się w Warszawie pierwszy numer dziennika „Nowa Prawda", którego redakcja stwierdziła: „nie jesteśmy organem żadnego stronnictwa. Przyznajemy jednak, że nasze sympatie kierują się w stronę Stronnictwa Pracy". Deklaracja ta była typowym unikiem, przeznaczonym dla publiczności nie szukającej lektury wydawnictw partyjnych — w rzeczywistości bowiem SP nie tylko popierało ten dziennik w znaczeniu politycznym, lecz także za jego pośrednictwem udzielano mu subwencji. „Nowa Prawda" — a po jej zawieszeniu przez władze w marcu 1938 r. „Nowa Rzeczpospolita", która ją zastąpiła — została zainicjowana przez gen. Sikorskiego, który też miał pośredniczyć w uzyskaniu większej sumy na zorganizowanie pisma. Kontrolny pakiet akcji znalazł się jednak w rękach Witolda Korfantego, syna Wojciecha, który w tych latach wchodził na arenę życia politycznego. „Polonia" udzieliła także pomocy drukarskiej i technicznej, a organizatorem dziennika był Stanisław Nogaj, wieloletni redaktor katowiucich wydawnictw Korfantego. Stanowisko redaktora naczelnego objął Karol Popiel, a za pismo przed władzami odpowiadał Jakub Orłowski, dawny współpracownik warszawskich pism ChD. W zespole redakcyjnym i wśród grona stałych współpracowników znajdowali się m. in. Feliks Młynarski (udzielaj ący wydawnictwu pomocy finansowej), Stanisław Sopicki, Ryszard Swięto-chowski, Irena Pannenkowa, Zofia Herniczek, Adrian Czermiński, Aleksander Ładoś (Witold Nienaski), August Grodzicki, Stanisław Stroński — a więc w większości pulicyści i dziennikarze o raczej prawicowych inklinacjach. Dział kulturalny prowadził autor bardzo popularnych powieści sensacyjnych Antoni Marczyński. „Nowa Prawda", a także „Nowa Rzeczpospolita", która imitowała swoją poprzedniczkę, były redagowane żywo, w formacie zbliżonym do tabloidu; obok dobrze prowadzonych działów artykułowych obfite były w nich informacje, szczególnie dotyczące zagadnień politycznych — zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Nakład wahał się od 17 do 25 tys. egz., co oczywiście — przy obszernej informacji i dobrej publicystyce, które wymagały sporych wydatków — nie pozwalało na samowystarczalność. Toteż najczęstszą troską wydawców było zdobywanie gotówki na pokrycie niedoborów.
Lata 1930-1930: opozycyjna prasa centrowa
195
W ciągu roku istnienia dzienników SP przekazało im ok. 130 000 zł dotacji, trudne do ustalenia sumy dawali działacze skupieni wokół Paderewskiego. „Nowa Prawda" zajmowała stanowisko bezkompromisowo opozycyjne, szczególnie zaś zdecydowanie występowała przeciwko polityce zagranicznej Józefa Becka. Ostre komentarze poświęcone 2 wydarzeniom burzliwego roku 1938 — marcowemu zatargowi z Litwą i październikowej inwazji na Śląsk Zaolziański — spowodowały zawieszenie: w pierwszym wypadku „Nowej Prawdy", a w drugim „Nowej Rzeczypospolitej". Po tym kolejnym ataku władz, który być może był tym gwałtowniejszy, że (jak świadczą niektóre przekazy) w inicjatywie prasowej „Nowej Prawdy" zaangażowane były osobistości „z wysokich sfer wojskowych" (a więc ich akcja mogła być groźna, jeżeli nie dla całego reżimu, to dla odpowiedzialnych za jego politykę zagraniczną), wydawcy zrezygnowali z publikowania dziennika. Istotną zapewne rolę odegrały tu także trudności finansowe oraz ogólne osłabienie natężenia konfliktów wewnętrznych wobec coraz bardziej jaskrawego zagrożenia ze strony III Rzeszy.
Z kołami ChD związany był tygodnik „Odnowa", redagowany przez Ryszarda Swiętochowskiego i powszechnie uważany za organ Frontu Morges. Pismo to najpierw szykanowane (Towarzystwo „Ruch" odmówiło przyjęcia go do kolportażu), potem zawieszone przez sąd w czerwcu 1937 r., ukazywać się zaczęło pn. „Zwrot" (oparte na katowickiej „Polonii").
Stronnictwo Pracy — partia, która, jak mówiono złośliwie, gromadziła więcej znanych nazwisk niż tysięcy zwolenników — dysponowało więc stosunkowo silnym poparciem prasowym: w 1938 r. łączny nakład jego pism przekraczał znacznie 100 000 egz., a być może nawet zbliżał się do 150-170 tys., tj. kilkakrotnie więcej niż wydawnictwa znacznie silniejszego niż Stronnictwo Pracy — Stronnictwa Ludowego.
Pozycja polityczna Kościoła katolickiego w okresie 1931 -1939 trudna jest do jednoznacznego sklasyfikowania: implikacje ideologiczne jego stanowiska w kwestiach społecznych plasowały go na prawicy lub centrum, w zależności od konkretnych posunięć, które mimo silnej centralizacji nie były jednakowe na terenie całego kraju; w ramach generalnego podziału całej opinii publicznej część hierarchii stała na pozycjach prorządowych, część popierała prawicowe i centrowe partie opozycji. Liczną i potężną, jeśli chodzi o wielkość nakładów, prasę katolicką (o czym w innym miejscu) stanowiły tygodniki i miesięczniki specjalne, diecezjalne, religijno-ascetyczne, młodzieżowe, dziecięce, kobiece itd. Rzecz jasna, znaczna część prasy partii prawicy i centrum, oraz dzienników „apolitycznych" związanych sympatiami z tymi partiami, znajdowała się pod niniejszym lub większym wpływem środowisk ko-
196
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
scielnych, eksponowała swój katolicyzm, obficie zamieszczała informacje z życia Kościoła, udzielała miejsca wystąpieniom księży-publicystów. Nie były to jednak pisma, które można uznać za katolickie w węższym rozumieniu tego słowa, tzn. wydawane i redagowane przez sam Kościół. Wyjątkiem była tylko akcja wydawnicza archidiecezji warszawskiej, która publikowała skromny dziennik „Polak-Katolik", przyjęty w 1929 r. przez oo. pollotynów i wydawany pt. „Polska". Inicjatywa ta jednak nie miała większego powodzenia — także po połączeniu się z „Rzecząpospo-litą" — i po przejściu w ręce świeckie, w 1932 r. pismo zostało zupełnie zarzucone. Zapotrzebowanie hierarchii na pisma codzienne było jednak coraz silniejsze w miarę jak środek ciężkości życia politycznego w kraju utrwalał się poza parlamentem, a kościół katolicki zajmował pozycję samodzielnego partnera rządu. Coraz większą też wagę w działalności hierarchii miała Akcja Katolicka i stało się rzeczą niezbędną wsparcie jej przez dzienniki, które uzupełniałyby czasopiśmiennictwo wyznaniowe. Dopingiem w tym kierunku był też apel papieża (1 listopada 1934 r.), który zwracał się do polskiego episkopatu w sprawie utworzenia w Polsce dziennika katolickiego.
Odpowiedź na te wskazania przyszła w maju 1935 r., gdy wylanso-wany został „Mały Dziennik", pismo, które zdobyło sobie bardzo szybko dużą popularność, a w wielu środowiskach, niekoniecznie lewicowych, także nie najlepszą sławę co do jego poziomu. „Mały Dziennik" w ulotce reklamowej przedstawiał się jako: „Dziennik informacyjny, ponadpartyjny, niezależny. Pismo katolickie. Używa zdrowej sensacji. Poucza wszystkich o wszystkim". Wydawnictwo podjęli — kierowani przez o. Maksymiliana Kolbe — oo. franciszkanie z klasztoru w Niepokalano-wie k. Sochaczewa, mający już duże doświadczenie dziennikarskie i poligraficzne — klasztor ten wydawał 2 masowe miesięczniki: „Rycerz Niepokalanej" (ok. 700 000 egz.) i „Mały Rycerzyk" (ok. 120 000 egz.) oraz „Kalendarz Rycerza Niepokalanej" (ok. 1 min egz.). Były to więc wydawnictwa przeznaczone dla bardzo szerokiej publiczności i odpowiednio do tego kształtował się ich poziom literacki oraz sposób argumentowania. Pismo codzienne miało oprzeć się na podobnych założeniach, co przyznawała wyżej cytowana ulotka — „zdrowa sensacja", „dla wszystkich o wszystkim". Po kilku miesiącach koniecznych przygotowań, sprowadzeniu i zainstalowaniu nowych maszyn, uzyskaniu zgody ze strony Komisji Prawnej Episkopatu, pod kierownictwem o. Mariana Wójcika, który objął redakcję naczelną, rozpoczął „Mały Dziennik" swoją karierę, która miała zaprowadzić go wkrótce między największe wydawnictwa codzienne w Polsce. Początkowo nakład pisma nie przekraczał 15 000 egz., z wyjątkiem numerów niedzielnych, które sięgały 22-23 tys. Jednocześnie jednak były i takie dni, w których
Lata 1830 -1939: opozycyjna prasa centrowa
1*7
nakład wynosił zaledwie 3-4 tys. egz. Od lipca jednak stale — lub niemal stale — przekraczano 30 000, od sierpnia 50 000 egz. W grudniu osiągnięto 100 - 120 tys. egz. i na tym mniej więcej poziomie utrzymało się pismo do końca swego istnienia we wrześniu 1939 r. Tylko w niedziele i święta drukowano więcej, bo 120 - 140 tys. egz. (w poniedziałki nigdy nie przekraczano 20 000). Dla utrzymania wysokiego poziomu nakładów istotne było to, że „Mały Dziennik" posiadał ok. 80 000 stałych abonentów. W poniedziałki pismo kolportowane było tylko w wolnej sprzedaży. Niska cena (5 gr), na którą pozwalały m. in. nikłe koszty robocizny, gdyż w drukarni pracowali nowicjanci i zakonnicy (co wywołało protest ze strony Związku Wydawców Dzienników i Czasopism), doskonale zorganizowana akcja dystrybucyjna, poparcie ze strony duchowieństwa parafialnego (sprzedaż przed kościołami, „reklama" publiczna i konfesjonalna) i błogosławieństwo episkopatu oraz umiejętnie dostosowany do poziomu i wymagań czytelnika styl pisma stały się przyczynami tego wyjątkowego sukcesu wydawniczego.
Jeśli synonimem „świeckich" pism sanacyjnych stała się nazwa „prasa czerwona", to dla kościelnej prasy masowej — gdyby powstała! — symbolem byłby zapewne kolor niebieski, którym posługiwali się wydawcy „Małego Dziennika". Choć pismo to dalekie było od pikantnych obyczajówek i sensacji kryminalnych, jednak zarówno przez układ graficzny, duże tytuły, fotografie, zdecydowaną przewagę materiału informacyjnego nad artykułami, jak i przez styl wypowiedzi apelujących do uczuć i sentymentów czytelnika, a nie do jego rozsądku i intelektu, było w rzeczywistości dziennikiem „rewolwerowym" i sensacyjnym. Nie przebierające w środkach ataki na wszelkie organizacje postępowe, nagonki personalne, jadowity antysemityzm przydały mu w lewicowej i liberalnej opinii miano „sztabu Ciemnogrodu". Obok o. Wójcika i kilku braci zakonnych — prowadzących poszczególne działy informacyjne — pracowało też w „Małym Dzienniku" wielu publicystów i dziennikarzy świeckich, wśród których wymienić trzeba Jerzego Rutkowskiego z ONR-Falangi, który do 1937 r. prowadził dział polityczny, oraz Adama Romera, dawnego współpracownika prasy konserwatywnej, stałego komentatora spraw zagranicznych. „Mały Dziennik" znajdował się przede wszystkim pod wpływem arcybiskupa Aleksandra Kakowskiego, który zachowując pewną rezerwę wobec obozu rządzącego unikał też z nim i poważniejszych konfliktów. Pozycję redakcji określiła ona sama w następujący sposób: „Pismo katolickie ma ściśle określony zakres działania. Nie może ono uprawiać ani bezwzględnej opozycji, ani też przemilczać wszystkiego [...] nie jest ten przyjacielem prawdziwym władzy rządzącej, kto jej tylko pochlebia [...] Bojowość nasza nie może przekraczać granic umiarkowania" („Mały Dziennik", czerwiec 1935). Oczywiście
108
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
owa „umiarkowana bojowość" dotyczyła rządu, a nie lewicy opozycyjnej i tych grup w łonie obozu rządzącego, które miały charakter liberalny, a zwłaszcza antyklerykalny.
Musiał się też „Mały Dziennik" w swych poglądach politycznych liczyć z czytelnikami, których większość rekrutowała się spośród mieszkańców miast — małych i dużych — Wielkopolski, Pomorza, Krakowskiego oraz Warszawskiego i Łódzkiego, tych kręgów drobnomieszczań-skich, w których zacofanie kulturalne stowarzyszone było z nacjonalistycznymi i reakcyjnymi poglądami, z sentymentami dla endecji i prawicy, a które także dotknięte zostały przez kryzys gospodarczy i do których obóz rządzący z trudem znajdował drogę.
Od marca 1936 r., po długotrwałych pertraktacjach, o których już pisaliśmy, dziennikiem katolickim — w sensie „kościelnym" — stał się też „Głos Narodu (% akcji w rękach Związku Kapłanów Archidiecezji Krakowskiej, Vs w rękach ks. Zygmunta Kaczyńskiego, l/s u dawnej spółki wydającej dziennik). Wydawcy określili pismo jako „niezależny katolicki dziennik polityczny", przeznaczony dla inteligencji. Redakcję objął ks. Jan Piwowarczyk, zastępcą jego był Mieczysław Babiński, sekretarzem najpierw Józef Warchałowski, a potem Konstanty Turowski. Współpracowali z pismem m. in. Adam Romer, Jerzy Kałamacki, Adam Bar (dział recenzji), Antoni Waśkowski (dział teatralny). Miał też „Głos" kilku korespondentów zagranicznych, a m. in. pisywał tu Jan Drohojow-ski. W lipcu 1939 r. po odsunięciu ks. Jana Piwowarczyka, który nie cieszył się pełnym zaufaniem arcybiskupa Sapiehy, redakcję objął Jerzy Turowicz. Zarówno poziom wypowiedzi, jak i ich ton różnił dziennik krakowski od wydawnictwa niepokalanowskiego: zdecydowaną przewagę miały artykuły, omówienia i recenzje, każdy numer otwierał artykuł wstępny, wprowadzono jednokolumnowe działy (Głos rolnika, hodowcy i ogrodnika, Rodzina, Dziecko, Szkoła), obszerny był dział felietonowy i gospodarczy, przez 2 i pół roku ukazywał się także „Tydzień Kulturalno-Literacki". „Głos Narodu" przekreślił w tym czasie swoją opozycyjną tradycję z końca lat dwudziestych i podobnie jak „Mały Dziennik" optował raczej za prawicowym skrzydłem obozu rządzącego, był zdecydowanym wrogiem lewicy wszelkiej maści i nie unikał też akcentów antysemickich. Pozycja pisma jednak — mimo dobrego przecież poziomu redakcyjnego — była na rynku czytelniczym bardzo kiepska: nakład spadał nieraz do 2000 egz. i iluzoryczne stały się nadzieje na wejście na ogólnokrajowy rynek informacyjny. Brnęło więc pismo w długach, które w 1939 r. przewyższały już kapitał zakładowy.
W wyniku 5uzji 3 partii chłopskich, wśród których SCh i PSL „Wyzwolenie" reprezentowały lewicę parlamentarną, oraz ewolucji ideowej szczególnie wyraźnej w lata 1933 - 1936, zjednoczone S t r o n n i c.tw ©
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa centrowa
199
Ludowe znajdowało się na lewym skraju partii i kierunków centrowych, a wielu historyków zalicza je nawet do ugrupowań de facto lewicowych. Nie wdając się tu w dyskusję na ten temat, skłonni jesteśmy do uplasowania partii Wincentego Witosa jednak bliżej centrum, w czym decydujące znaczenie ma ocena pozycji samego przywódcy partii. W ciągu 2 lat od swego powstania stało się SL nis tylko najbardziej dynamiczną partią działającą na terenie wsi — gdzie napotykało konkurencję ze strony SN i ugrupowań prorządowych (zwłaszcza organizacji społecznych i młodzieżowych związanych z „naprawiaczami") — lecz dzięki radykalnej postawie części kierownictwa, a głównie działaczy skupionych wokół Witosa, stało się też siłą wiodącą całej legalnej opozycji. Napięcie społeczne panujące na wsi, ciężko dotkniętej kryzysem gospodarczym, stwarzało dla SL warunki szczególnie sprzyjające. Fala strajków targowych z lat 1932 i 1933, które miały na celu protest przeciwko różnicom cen artykułów przemysłowych i rolniczych oraz kartelizacji, posiadała również wyraźny kontekst polityczny. Okres dekompozycji w obozie rządzącym, nowa autorytatywna konstytucja i ordynacja wyborcza, wyroki skazujące więźniów brzeskich i emigracja Witosa, sprzyjały przeniesieniu punktu ciężkości walki z haseł ekonomicznych na polityczne. Odejście grupy działaczy o tendencjach ugodowych wobec rządu (lato 1935), rewizja programu partyjnego w kierunku radyka-lizacji postulatów społeczno-gospodarczych i statutu nadającego większą spoistość organizacji (jesień 1935) stały się czynnikami, które pozwoliły przejść do masowych, pozaparlamentarnych metod działania. Rok 1937 przyniósł falę wystąpień chłopskich o natężeniu nie notowanym w Polsce — dziesięciodniowy strajk (16 - 25 sierpnia), manifestacje, starcia z policją i wojskiem lokalnie przeobrażały się w zaczątki wiejskiej guerilli. W ostatnich 2 latach istnienia II Rzeczypospolitej, po brutalnym załamaniu strajku, represjach, które objęły setki działaczy, SL cofnęło się przed kontynuowaniem tak gwałtownych form walki, pozostało jednak — pomimo pewnych prób konsolidacyjnych, które napotkały opór Rydza-Smigłego — na pozycjach zdecydowanie antyrządowych, jako jedna z trzech największych (obok SN i PPS) partii opozycyjnych.
Specyfiką poziomu i kierunku rozwoju kulturalnego wsi polskiej, a zwłaszcza wsi na terenach województw centralnych i małopolskich, gdzie SL posiadało największe wpływy, trzeba tłumaczyć fakt, że tak potężna partia polityczna, która w swych akcjach masowych skupiała setki tysięcy osób, pod kierownictwem której w strajku 1937 r. uczestniczyło kilka milionów chłopów, miała — wśród innych znaczniejszych partii — najmniej liczną prasę. W 1931 r., w okresie powstawania zjednoczonych organizacji stronnictwa, do jego dyspozycji pozostawało (łącz-
200
Prasa polityczna 1 ogólnoinformacyjna
nie z mutacjami) 8 pism — w tym tylko 1 dziennik („Piast Wielkopolski") i 1 pismo ukazujące się 3 razy w tygodniu („Gazeta Grudziądzka") — o łącznym nakładzie nie przekraczającym 100 000 egz. (w tym ok. V2 stanowił nakład „Gazety Grudziądzkiej"). Od jesieni 1935 r. — a więc od okresu, gdy SL rozpoczęło przygotowania do wielkich kampanii politycznych — i w latach następnych, gdy masowa działalność ruchu ludowego osiągnęła swe apogeum, Stronnictwo miało do dyspozycji tylko 4 pisma (w tym 1 mutacja), a łączny ich nakład nie przekraczał na pewno 50 - 60 tys. egz. W kontekście tym wspomnieć warto, iż żadna z partii nie mogła poszczycić się większymi sukcesami w rozpowszechnianiu swych wydawnictw na wsi. W I poł. lat trzydziestych do czynników ogólnych, wpływających na czytelnictwo prasy na wsi w sposób długofalowy, dołączyła się też pauperyzacja spowodowana bezpośrednimi skutkami kryzysu, która zahamowała rozwój czytelnictwa.
Stronnictwo Ludowe miało także swoje specyficzne trudności, wynikające z układu sił wewnątrz samej partii. W okresie tworzenia zjednoczonej organizacji nieufności między partnerami z łączących się stronnictw, ambicje poszczególnych działaczy i grup politycznych, poważne różnice programowe, których nie rozwiązały pragmatyczne ustalenia przyjęte w trakcie pertraktacji wstępnych, spowodowały, że nie zdecydowano się na pełną unifikację prasy partyjnej, do czego dążyli m. in. działacze SCh pozbawieni (od jesieni 1930 r.) własnego pisma. Osiągnięto rezultaty zaledwie kompromisowe: obok istniejących już pism partyjnych, które pozostawały w rękach swych dawnych wydawców, utworzony został organ centralny partii, tygodnik „Zielony Sztandar", wydawany w Warszawie, którego redakcję powierzono Maciejowi Rata-jowi, politykowi znanemu z umiejętności koncyliacyjnych i cieszącemu się autorytetem. Mając do pomocy szczupły zespół redakcyjny, w którym wyróżniał się Józef Grudziński, publicysta o dużym temperamencie i dobry organizator (zajmował zresztą w późniejszych latach stanowisko urzędującego sekretarza centralnej egzekutywy), Rataj prowadził pismo starając się uniknąć eksponowania w nim tych kontrowersji, które drążyły instancje kierownicze partii, w sposób ewidentny podzielone wedle dawnych przynależności partyjnych.
„Zielony Sztandar" porał się z rozlicznymi trudnościami finansowymi i mimo zajmowania de iure pozycji organu naczelnego, w rzeczywistości stał się pismem nie więcej niż równorzędnym wobec innych, większych pism Stronnictwa — przede wszystkim krakowskiego „Piasta", który był porte-parole Witosa, i „Gazety Grudziądzkiej", największego pisma SL. Nakład tygodn;ka nie przekraczał 5-7 tys. egz., z wyjątkiem pierwszego okresu istnienia, kiedy to usiłowano poprzez darmowy jego kolportaż przyzwyczaić przynajmniej aktyw terenowy do indy-
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa centrowa
201
widualnego posługiwania się prasą partyjną. Stały niemal deficyt budżetowy pokrywany był przez posłów i z kasy NKW SL oraz jednorazowymi subwencjami niektórych działaczy. Nie udało się też „Zielonemu Sztandarowi" wejść na tereny opanowane przez „Piasta", ani na ziemie województw zachodnich. Zasięg jego oddziaływania ograniczał się do województw centralnych, szczególnie zaś kieleckiego i lubelskiego.
Krakowski „Piast" po okresie deficytów i spadków nakładu, które przypadły na lata 1931 -1934, ustabilizował się przy nakładzie ok. 6-7 tys. egz. i minimalnych zyskach. W sposób istotny przyczyniło się do tego porozumienie z Korfantym, na mocy którego od początku 1935 r. tygodnik drukowany był na dogodnych warunkach kredytowych w drukarni katowickiej „Polonii". Redakcja korzystała też z części materiałów przygotowywanych dla tego dziennika, a w niektórych okresach zajmowały one nie mniej niż 1/s objętości pisma. Redakcja spoczywała w rękach Eugeniusza Bielenina, przy czym Witos — piastujący stanowisko prezesa Rady Nadzorczej spółdzielni wydającej „Piasta" — także w latach emigracji kontrolował linię polityczną tygodnika. Stosunkowo często też zamieszczał tu swe artykuły, sygnowane kryptonimem „WW", na znanym już z lat poprzednich doskonałym poziomie pisarskim i świetnie dostosowane do mentalności czytelnika wiejskiego.
Inny tygodnik, poprzednio także organ naczelny jednej z połączonych partii — warszawskie „Wyzwolenie", kierowane przez Maksymiliana Malinowskiego i Jana Smołę — stał się po założeniu „Zielonego Sztandaru" pismem o charakterze frakcyjnym, a jego popularność doznała poważnego uszczerbku. W 1931 r. nakład sięgał prawdopodobnie jeszcze 5-7 tys. egz., by w latach następnych spadać sukcesywnie aż do ok. 1500 w 1935 r. Tygodnik przynosił poważne deficyty wyrównywane składkami działaczy byłego PSL „Wyzwolenie", za wszelką cenę dążących do utrzymania własnego pisma, które stało się ich jedynym atutem w momencie opuszczenia SL, w sierpniu 1935 r. Część działaczy byłego SCh, przeciwstawiających się linii partii, którą coraz wyraźniej dyktowały antyrządowe propozycje grupy Witosa, podjęła w roku 1934 wydawanie własnego pisma, które miało charakter czysto frakcyjny. Tygodnik „Polska Ludowa", założony w sierpniu 1934 r., spotkał się ze sprzeciwem ze strony większości we władzach naczelnych i mimo pewnych kompromisów stał się głównym instrumentem w separatystycznej akcji, podjętej przez jego wydawców na wiosnę 1935 r. Zjazd „czytelników" „Polski Ludowej" w czerwcu tegoż roku ukonstytuował grupę kierowaną przez Andrzeja Walerona i Władysława Dobrocha w nowe Stronnictwo Chłopskie, które nie odegrało żadnej poważniejsze! roli, rozbite wkrótce po powstaniu na grupę prorządową i radykalnie opozycyjną, skłaniającą się do współpracy z komunistami.
202
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Największe w końcu lat dwudziestych pismo związane z ruchem ludowym — „Gazeta Grudziądzka" Wiktora Kulerskiego — znalazła się po powstaniu SL pod szczególnie dotkliwym naciskiem administracji państwowej. Akcja zmierzająca do podcięcia bazy finansowej pisma była w jej wypadku prowadzona nieco inaczej niż w odniesieniu do innych pism Stronnictwa: obok konfiskat, które przyniosły wedle stwierdzenia Kulerskiego straty ok. 100 000 zł tylko w okresie 4 lat, zamierzano też doprowadzić do licytacji dużą drukarnię stanowiącą istotny czynnik powodzenia „Gazety". Nakład pisma od 1930 r. zaczął się systematycznie zmniejszać, co było spowodowane zarówno zubożeniem czytelników chłopskich, jak i trudnościami finansowymi samego wydawcy: w 1931 r. drukowano ok. 30 - 35 tys. egz., aby po 1935 r. ani razu nie przekroczyć granicy 18 000. Większa część nakładu rozpowszechniana była poza Pomorzem: w Wielkopolsce i w województwach centralnych. W 1938 r. władzom wreszcie udało się zadać poważny cios wydawnictwu, które po śmierci Wiktora Kulerskiego objął jego syn Witold. Utracił on drukarnię, a „Gazetę" przeniesiono do Poznania, aby uratować tytuł pisma mający długą tradycję i posiadający wciąż autorytet w niektórych środowiskach chłopskich. W nakładzie ok. 10 - 12 tys. egz., pod redakcją Stanisława Kunza i przy poparciu poznańskiej organizacji SL, „Gazeta" przetrwała do września 1939 r.
Walki frakcyjne, które uległy osłabieniu dopiero po 1935 r. spowodowały też, że powstało kilka lokalnych pism eksponujących poglądy grup secesyjnych, a opuszczenie szeregów partii przez pewną liczbę terenowych działaczy pozbawiło ją m. in. poznańskiego „Piasta Wielkopol-skiego"^ który z trudem został zastąpiony przez „Ludowca Wielkopolskiego", a później przez „Codziennego Gońca Ludowego" (1932 - 1935) wydawanego jako mutacja „Gazety Grudziądzkiej". Mimo wyraźnej konsolidacji SL, zatarcia się w znacznym stopniu dawnych podziałów międzypartyjnych, wyłonienia się nowej kadry działaczy, którzy luźno związani byli z poprzednio istniejącymi rozbieżnościami, i mimo trudności finansowych oraz organizacyjnych, które zdawały się sprzyjać unifikacji prasowej działalności Stronnictwa, także i po 1935 r. nie nastąpiły żadne zmiany w tym kierunku. Nie próbowano nawet podjąć kroków zmierzających do utworzenia pisma codziennego, które — jak wykazały to kilkakrotnie próby z wprowadzeniem na tereny województw centralnych i południowych pism wydawanych 2 lub 3 razy w tygodniu — byłoby przedsięwzięciem co najmniej przedwczesnym. Rysujący się nowy podział wewnętrzny w partii — oparty na odmiennym rozumieniu ideologii agraryzmu — który ujawnił się w niemal wszystkich kwestiach tak programowych, jak i taktycznych, a który dzielił Stronnictwo na skrzydło lewicowe i prawicowe, z trudem tylko dawał się wyczytać
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa centrowa
203
z prasy partyjnej. Podstawowa bowiem masa zdeklarowanych zwolenników bardziej radykalnej wersji agraryzmu znajdowała się w szeregach organizacji młodzieżowej ruchu ludowego — ZMW RP „Wici" — i na łamach jej wydawnictw znajdowała swój publicystyczny wyraz. Jedynie „Zielony Sztandar" był bliższy tym założeniom, znajdując się pod wpływem środowiska stołecznego i „królewiackiego", w których tendencja ta zyskała poważniejsze wpływy. Radykalny agraryzm, którego czołowym reprezentantem był Stanisław Miłkowski, stanowił w łonie ruchu ludowego kontynuację i rozwinięcie założeń tych partii chłopskich, które przed powstaniem SL mieściły się na lewicy wśród parlamentarnych ugrupowań polskich. Nurt ten ciążył do współpracy z PPS, a okresowo i częściowo do ogólnikowej koalicji także z partią komunistyczną, stwarzając — zwłaszcza w korzystnej dla niego sytuacji ostrego napięcia społecznego i politycznego na wsi — silny nacisk na kierownictwo Stronnictwa i przeważające w nim tendencje centrowe. Miesięcznik warszawski „Młoda Myśl Ludowa" oraz łódzki dwutygodnik „Chłopskie Życie Gospodarcze" eksponowały ten nowy i dynamiczny kierunek w ruchu politycznym warstw chłopskich. Oba te pisma pozostawały jednak na marginesie właściwego SL i w prasie partyjnej nie znalazły ani uznania, ani poparcia.
Politycznie niezależne, nie związane z żadną z istniejących grup politycznych, wobec obozu rządzącego nieprzychylne, ale też nie kontaktujące się z partiami opozycji, było lwowskie wydawnictwo liberalne „Prasa Nowa", założone w 1930 r. w oparciu o popularny we wschodniej Galicji dziennik „Wiek Nowy". Przed rokiem 1926 pismo to zbliżone było w swych poglądach politycznych do dzienników demokra-tyczno-liberalnych typu warszawskiego „Kuriera Porannego". Jednak po zamachu majowym wydawcy nie poszli na współpracę z obozem rządzącym i w rzeczywistości pozostawali na marginesie życia politycznego kraju. Spółka Akcyjna „Prasa Nowa", założona przez grono działaczy społecznych z terenu Lwowa, kierowana była przez Bronisława Laskownickiego, dobrego publicystę i właściciela „Wieku Nowego". Spółka, dysponująca poważnym kapitałem akcyjnym (1,6 min zł), dodała do tego dziennika 2 popularne pisma codzienne: „Lwowski Ilustrowany Express Wieczorny" i takiż „Poranny" oraz tygodniowy przegląd „Niedziela Rano". Łączny nakład dzienników przekraczał najprawdopodobniej 100 000 egz., a „Niedziela Rano" sięgała 20 000. Całością przedsiębiorstwa kierował Edmund Gromski, a w samych pismach obok Bronisława Laskownickiego zajmował stanowiska kierownicze także Henryk Lewartowski, jeden z nestorów prasy lwowskiej. Dynamicznie redagowane pisma, posiadające obfity serwis informacyjny, dobrze zorganizowane zaplecze poligraficzne (m. in. od 1936 r. dysponowały 5 maszynami
304
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
rotacyjnymi), umiejętnie godząc opozycję wobec rządu z unikaniem represji administracyjnych, stały się na terenie Lwowa bardzo popularne i kolportowane były też na terenie województw południowo-wschodnich pozbawionych własnej prasy codziennej.
Podobną sytuację — niewiązania się z żadną ze stron w generalnym konflikcie politycznym — zajął też warszawski dziennik „Ostatnie Wiadomości", założony jeszcze w 1929 r. Inicjatorem pisma był Samuel Jackan, redaktor naczelny żargonowego „Hajnta", a wśród współwłaścicieli spółki wydającej „Wiadomości" znalazła się też grupa udziałowców „Hajnta" — największego ówczesnego dziennika żydowskiego w Polsce. „Ostatnim Wiadomościom" nadano charakter pisma sensacyjnego, a redakcja stosowała cały szereg chwytów mających przyciągnąć do dziennika masową klientelę (powieść odcinkowa, konkursy-ankiety, premie). W ciągu paru lat dziennik stał się jednym z najbardziej poczytnych w stolicy i w latach 1931 -1933 jego nakład wahał się od 60 do 80 tys. egz. Stworzono też znaczną sieć mutacji terenowych — m. in. w Krakowie, Poznaniu, Wilnie, Białymstoku, Grodnie, Piotrkowie — które stanowiły ok. Vi całości nakładu. Rozbudowany został przy dzienniku także system czasopism: „Nowy Sportowiec", „Życie Kobiece", „Świat Przygód", „Wesołe Wiadomości". Redaktorem naczelnym został Mieczysław Krzepkowski, a w skład redakcji wchodzili m. in. Benedykt Heydenkorn, Henryk Liński, Feliks Rosenbaum (Napoleon Sądek), Mieczysław Góra, Zdzisław Wójtowicz. Wśród stałych współpracowników wymienić można — za wspomnieniami Mieczysława Krzepkowskiego — Władysława Słobodnika, Helenę Boguszewską, Stefana Magenheima czy Jerzego, Borejszę, który w tym właśnie dzienniku rozpoczął swoją publicystyczną karierę. Pismo przyniosło dość znaczne dochody, ale wydawcy nie inwestowali odpowiednich sum, być może traktując „Ostatnie Wiadomości" jako wydawnictwo mające finansować pisma żargonowe. W 1934 r. sprzedali udziały spółki „Prasa Popularna" Grunbergowi — drukarzowi z Francji — który spółkę przekształcił i wprowadził też zmiany redakcyjne, powodując ustąpienie Krzepkowskiego. Reorganizacja ta nie wyszła pismu na dobre, tym bardziej że niektóre mutacje już wcześniej borykały się z dużymi trudnościami lat kryzysowych. Kierownictwo pisma objął Wójtowicz, a „Ostatnie Wiadomości" zeszły do roli jednego ze średniej wielkości dzienników warszawskich (z nakładem rzędu 30 - 35 tys. egz.) i zlikwidowały znaczną część mutacji. W końcu 1938 r. większą część akcji wykupił Związek Podoficerów Rezerwy.
Na terenie Łodzi dziennik „Głos Poranny", który był kontynuacją dawnego „Głosu Polskiego", także może być zaliczany do grupy pism liberalnych, choć częstokroć wyrażał tendencje opozycyjne, a jeden z jego redaktorów — Jan Urbach — bliski był ideologii PPS. Obok
Lata 1930 -1939: opozycyjna prasa centrowa
Ź05
Urbacha pismo prowadzili (i byli wraz z nim jego właścicielami) Gustaw Wasercug i Eugeniusz Kronman. Dziennik „ugruntowany na pewnych podstawach finansowych — jak pisał opiniodawca Polskiego Związku Wydawców — cieszy się jako firma solidną opinią", nie był jednak wydawnictwem popularnym: z nakładem w granicach 5-6 tys. egz. kolportowany był właściwie tylko na terenie Łodzi, a jak jego styl zdaje się wskazywać, wśród tamtejszej inteligencji.
LEWICA
Po powstaniu SL, do którego weszły obok centrowego PSL „Piast" także PSŁ „Wyzwolenie" i SCh, z życia politycznego zniknęły na dłuższy czas partie chłopskiej lewicy parlamentarnej. Część ich postulatów programowych została jednak włączona do wspólnego programu SL, nadając mu charakter umożliwiający „otwarcie na lewo", co zostało zrealizowane już w kilka lat później (1933 r. pierwszy krok w kierunku reformy rolnej bez odszkodowania). Jednocześnie obie dawne partie lewicy nie zaprzestały swej odrębnej działalności propagandowej i choć zakres ich bezpośrednich wpływów zmniejszał się, zwłaszcza w miarę jak ujawniały się w ich grupach kierowniczych tendencje ugodowe wobec obozu rządzącego, niektóre przesłanki naczelne ich koncepcji polityczno--ustrojowych pozostały nienaruszone.
W tym samym okresie, gdy powstawało SL, w łonie organizacji młodzieżowej ruchu ludowego wyłoniła się grupa działaczy i publicystów reprezentujących lewicowy nurt w polskim agraryzmie. Wspominaliśmy już o tym z racji omawiania działalności prasowej SL, trzeba jednak podkreślić, że koncepcje demokratyczne, postępowe i lewicowe z trudem-znajdując drogę do wywarcia istotnego wpływu na instancje kierownicze Stronnictwa, pozostały żywe i aktywne w wielu środowiskach wiejskich. Poza „Zielonym Sztandarem" — o czym też już wspominaliśmy — znajdowały one także wyraz na łamach warszawskiego „Wyzwolenia", które udostępniało miejsce m. in. na dyskusję o społecznym gospodarowaniu (uspółdzielczeniu), a pisywali w nim lewicowo nastawieni działacze, m. in. Tomasz Nocznicki, Tadeusz Rek, Irena Kosmowska. Podobna sytuacja istniała w „Polsce Ludowej", założonej w 1934 r. przez działaczy byłego SCh. W obu jednak przypadkach lewicowy charakter wystąpień był związany z dawnymi sympatiami do obozu Piłsudskiego i oznaczał także sprzeciw wobec radykalnie opozycyjnej postawy grupy Witosa. W tej sytuacji znacznie większą rolę odgrywał nurt młodej lewicy ludowej, tym większą że ani secesjoniści z grupy Wyzwolenia, którzy poszli na jawną współpracę z obozem rządzącym, ani secesjoniści z tzw. Grupy Dobrocha, którzy w 1935 r. utworzyli Stronnictwo Chłopskie, nie
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wywierali już niemal żadnego wpływu na opinię wsi. Jeśli więc na terenie wiejskim nie działały w latach trzydziestych żadne partie lewicy chłopskiej, to jednak nurt lewicowy był silnie reprezentowany zarówno w niektórych ogniskach SL, jak i przede wszystkim w ZMW RP „Wici"; posiadał on wpływy, jak się wydaje, nie tylko między młodzieżą ludową, lecz także i w starszym pokoleniu. „Chłopskie Życie Gospodarcze", „Młoda Myśl Ludowa", a także w mniejszym stopniu tygodnik organizacyjny „Wici" i krakowski „Znicz", były eksponentami tego prądu, który popularyzowany był przede wszystkim dzięki publicystyce Stanisława Mił-kowskiego, Mikołaja Poleszczuka, Stefana Ignara, Bronisława Drzewiec-kiego, Wojciecha Skuzy, Leona Lutyka, Wojciecha Janczaka czy wymienionych już Tadeusza Ręka i Józefa Grudzińskiego. Zasięg oddziaływania tych pism był jednak ograniczony — nakłady, w jakich je wydawano, niewielkie; „Mioda Myśl Ludowa" była miesięcznikiem o charakterze teoretycznym i poziomie publikacji trudno dostępnym dla mniej wyrobionego czytelnika, „Chłopskie Życie Gospodarcze" ukazywało się niewiele ponad 2 lata i do momentu zawieszenia pisma przez władze wydało zaledwie 56 numerów. Podobnie więc jak i w przypadku centrowych pism ruchu ludowego, trafiały te wydawnictwa raczej do aktywu terenowego i działaczy niż do szerszych mas czytelników nie związanych bezpośrednio z organizacjami politycznymi wsi.
W ramach procesu „dekompozycji" obozu rządzącego po 1935 r. wyłoniła się i organizacyjnie utrwaliła formacja ideowa nawiązująca do demokratyzmu społecznego lat zbrojnej walki o niepodległość (Legiony, POW). Choć proces ten nastąpił tak późno, jego przesłanki można bez trudu znaleźć także w latach wcześniejszych; działania wówczas podejmowane nie były jednak ani konsekwentne, ani nie przybrały szerszego zasięgu. Wśród tych inicjatyw, które wyraziły się w powstaniu organów prasowych, wspomnieć tu można np. o efemerycznej „Nowej Ziemi Lubelskiej", założonej w czerwcu 1932 r. przez członka Związku Legionistów Adama Zajączkowskiego. Pismo stało na stanowisku konieczności oczyszczenia kadr obozu prorządowego ze szkodliwych elementów napływowych, które ze względu na korzyści osobiste przystały do BBWR. Poparte zrazu przez lubelskie organizacje legionistów, peo-wiaków, Związku Polskiego Młodzieży Demokratycznej, Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet i Związku Podoficerów Rezerwy RP, zostało wkrótce — pod naciskiem odpowiednich władz centralnych tych zrzeszeń — pozbawione bazy organizacyjnej. Pogłosy oporu wobec sojuszu sanacji z konserwatystami przedstawialiśmy już mówiąc o „Głosie Prawdy" i „Epoce", nie zamilkły one i w latach 1930 - 1935, a ich eksponen-tem był prorządowy ruch zawodowy (od 1931 r. połączony w Związku Związków- Zawodowych), sterujący w kierunku syndyKalizmu, poszcze-
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa lewicowa
Ź01
gólni publicyści i dziennikarze z kilku dzienników prorządowych (m. in. z „Kuriera Porannego") oraz niektórzy działacze z młodzieżowych organizacji piłsudczykowskich.
Po 1935 r. pod wrażeniem przewagi, jaką w elicie rządzącej zyskiwać zaczęły elementy o skłonnościach nacjonalistycznych i dyktatorskich, proces kształtowania się tzw. lewicy sanacyjnej postępował szybko, aż przybrał skrajne formy — przejścia do zdecydowanej opozycji. Fron-dować też zaczął coraz ostrzej ZZZ Jędrzeja Moraczewskiego, którego organem był tygodnik „Front Robotniczy", a gdy formuła ideologiczna i organizacyjna OZN była już postanowiona i wiadomo było, że nieodwołalnie grupa publicystów ZZZ założyła dziennik „Głos Powszechny", który pod redakcją Jerzego Szuriga zaczął ukazywać się w Warszawie 10 lutego 1937 r. W piśmie tym — które poważniejszego zasięgu nie uzyskało — zgrupował się zespół publicystów wykraczający poza ruch związkowy i jego syndykalistyczną ideologię (obok Jerzego Szuriga pisywał często główny teoretyk polski tego nurtu — Kazimierz Za-krzewski i sam Jędrzej Moraczewski), reprezentujący całą lewicową frondę sanacji (m. in. Tadeusz Hollender, Zygmunt Ziółek, Jan K. Wen-de, Rudolf Lessel, także Henryk Dembiński, Wojciech Skuza).
Do tego samego nurtu zaliczyć można założoną w grudniu 1936 r. przez Jana Czarnockiego i Antoniego Wieczorkiewicza „Gazetę Wieczorną", która powstała dzięki finansowej pomocy Związku Nauczycielstwa Polskiego, organizacji, która ostro zareagowała na prawicowe tendencje obozu rządzącego. Od 1 marca 1937 r. „Gazetę" przekształcono w „Dziennik Poranny", z którym współpracowali także Stefan Grostern, Jerzy Borejsza i Waldemar Babinicz. Pismo było deficytowe i utrzymywało się dzięki subwencjom ZNP (Związek był właścicielem ok. Vs akcji wydawnictwa), które w ciągu roku istnienia osiągnęły sumę ok. 70 000 zł. Gdy rząd wypowiedział wojnę Związkowi, oskarżonemu o „skomunizowanie" i traktowanemu przez prawicę — z hierarchią kościelną na czele — jako najgroźniejsza placówka „fołksfrontu", na „Dziennik" nałożony został sekwestr rządowy. Pomimo głośnego strajku okupacyjnego w maju 1938 r., który prowadzili zarówno dziennikarze (już bez Czarnockiego, który wystąpił z pisma we wrześniu 1937 r.), jak i pracownicy administracyjni, a który trwał kilka tygodni, byt finansowy pisma został podcięty.
Najważniejszą imprezą wydawniczą demokratycznych elementów sanacji stał się jednak nie dziennik, ale tygodnik. Było to założone przez płk. Januarego Grzędzińskiego „Czarno na białem", którego pierwszy numer ukazał się 24 kwietnia 1937 r. i którego zasadniczym terenem oddziaływania miał być zrazu Związek Legionistów, od dawna (patrz m. in. sprawa „Nowej Ziemi Lubelskiej") nurtowany przez wątpliwości
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wobec wielu postaci z otoczenia Piłsudskiego. Zasięg polityczny „Czarno na białym" szybko jednak wykroczył poza te ramy, a jego inicjator i redaktor naczelny stał się jedną z najbardziej aktywnych postaci w całej opozycji demokratycznej od SL do PPS (m. in. wspomagał później paryskie pismo wydawane przez Hermana Liebermana — „Świat i Polska"). W kręgu ideowym tygodnika znajdowali się wszyscy niemal organizatorzy Klubów Demokratycznych (warszawska deklaracja z 17 września 1938 r.), przekształconych później w Stronnictwo Demokratyczne: Mieczysław Michałowicz, Wincenty Rzymowski, Antoni Wie-czorkiewicz. Na łamach pisma zaczął publikować swój satyryczny rozrachunek z obozem rządzącym Andrzej Strug (W Nienadybach byczo jest), stale pisywał Jerzy Borejsza. Choć tygodnik Grzędzińskiego nie był formalnym organem ruchu demokratycznego, w opinii publicznej traktowany był jako jego porte-parole, tym bardziej, że oficjalny tygodnik „Kurier Demokratyczny" (założony 1 stycznia 1938 r.), pozostający w rękach sekretarza Klubu Antoniego Więcka, po jego odejściu ze Stronnictwa znalazł się poza zasadniczym nurtem organizacyjnym. „Czarno na białem" nie było oczywiście pismem masowym i jego nakład nie przekraczał nigdy 10 000 egz., nawet w tym okresie, gdy — obok lwowskich „Sygnałów" i „Nowej Epoki" — zostało już tylko jednym z nielicznych prasowych reprezentantów radykalnej lewicy inteligenckiej.
Wśród dzienników poza warszawskich Kluby Demokratyczne uzyskały wpływ na założony w marcu 1937 r. „Krakowski Kurier Wieczorny", którego inicjatorem był Karol Miiller, poprzednio współpracownik krakowskiego oddziału stołecznych „Ostatnich Wiadomości". Po kilku mie-sięcach pismo przez niego prowadzone — mające charakter sensacyjnej popołudniówki — przeszło w ręce Związku Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski i zaczęło nie tylko nabierać charakteru politycznego, opozycyjnego wobec OZN, ale także zostało rozbudowane przez stworzenie wydania przeznaczonego dla Małopolski i Śląska pn. „Krakowski Kurier Poranny". W końcu 1937 r. działacze związani z Klubem Demokratycznym, któremu bliski był Związek Żydów, stanęli na czele dziennika uchodzącego od tej pory za organ Klubu i tzw. lewicy legionowej. Redaktorem naczelnym został Leon Feldman. Pisma miały niewielki zasięg oddziaływania: w najpomyśKlejszym okresie (koniec 1937 r.) łączny ich nakład wynosił ok. 3000 egz., a gdy popularność ich zaczęła systematycznie spadać (styczeń 1938 — 2500, październik — 1700 egz.), wydawcy zawiesili swoją działalność w styczniu 1939 r.
Do organizacji, które stanęły w opozycji wobec prawicowego kursu następców Piłsudskiego, należała też Unia Związku Zawodowego Pra-
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa lewicowa
209
cowników Umysłowych. Stowarzyszenie to wkraczając na arenę bezpośrednich akcji politycznych — w czym najważniejszym krokiem była decyzja o nieprzystąpieniu do OZN — założyło „Dziennik Powszechny". W zespole redakcyjnym obok dziennikarzy, którzy pracowali uprzednio w popularnych dziennikach stołecznych (Mieczysław Krzepkowski — redaktor naczelny, Jadwiga Krawczyńska — sekretarz redakcji, Mieczysław Rosenbaum) znaleźli się też dziennikarze o zdeklarowanych stanowiskach politycznych (Marian Kubicki, współpracownik jednolitofron-towego „Dziennika Popularnego" czy Józef Mieszkowski, działacz Unii). Z redakcją współpracowali m. in. Stefan Gacki (junior), Paweł Hulka--Laskowski, sekretarz organizacyjny NKW SL Józef Grudziński, Jan N. Miller. Po odejściu Mieczysława Krcepkowskiego stanowisko jego objął Jan Czarnocki. Dziennik nie zyskał sobie większej poczytności, mimo dobrego zespołu redakcyjnego. Nie zdobyła sobie także większej popularności, będąca wyrazem podobnych tendencji ideowych, inicjatywa grupy dziennikarzy, którzy w listopadzie 1936 r. wystąpili z „Kuriera Wileńskiego" i założyli „Kurier Powszechny". Redaktorem i wydawcą był Bolesław W. Swięcicki.
Pismem nie mającym poważniejszych związków z żadnym ugrupowaniem, ani nurtem politycznym, ale cieszącym się w stolicy wielką popularnością był założony w marcu 1932 r. „Kurier Codzienny" — jedna z pierwszych „pięciogroszówek" w Polsce. Inicjatorem był Władysław Piekarniak, właściciel dobrze prosperującej drukarni (ul. Okólnik 5), świetny znawca rynku wydawniczego. Do spółki przystąpili „ m. in. Antoni Górecki, kierownik techniczny drukarni, Karol Grossen — taksówkarz, 2 znanych w Warszawie hurtowników kolportażowych oraz kilku pracowników drukarni Piekarniaka. Kilka lat później do spółki wszedł także Jerzy Szapiro, dziennikarz związany z PPS. Kapitał zakładowy był mirunialny (100 dwudziestozłotowych udziałów), ale posiadanie drukarni było czynnikiem, który ułatwił rozpoczęcie działalności mimo tak małych funduszy. Redakcję powierzono Feliksowi Kuczkow-skiemu, który stanął na czele niewielkiego zespołu rekrutującego się spośród młodych dziennikarzy. „Kurier" swą karierę — była ona doprawdy szybka, a wobec istnienia w stolicy „czerwoniaków" nawet zdumiewająca — oparł na całej serii pomysłów dziennikarskich i tonie wypowiedzi skierowanych do tzw. szarego człowieka. Już w artykule prezentującym dziennik styl ten odnajdujemy w jego skrajnej formie: „Wystajecie głodni przed szybami sklepów spożywczych, gdzie góry mięsa, nabiału, pieczywa i tylu frykasów leżą — ale nie dla was, nędzarze [...]. Ogarniacie okiem równie łakomym szafki i kioski, sprzedające czasopisma i dzienniki. Tyle barw, tyle ciekawych wiadomości, żabi-
210
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
jających nudę, pocieszających w strapieniu — ale i to nie dla Was, których nie stać na 50, ani na 30, a często nawet na 10 groszy. Więc może jesteś w stanie «.bracie bezrobotny, bracie wyrobniku* na pismo za 5 groszy?"
Dużej popularności przysporzyła „Kurierowi" rubryka Poszukujemy pracy dla naszych czytelników; swoją rolę odegrały też — wznowione po pewnej przerwie w prasie warszawskiej — ogłoszenia matrymonialne. Ale głównym elementem powodzenia był czysto sensacyjny charakter pisma, a była to sensacja niemal wyłącznie lokalna, warszawska, zespolona z akcją antykartelową i anty kapitalistyczną o demagogicznym wydźwięku. Choć opozycyjny w dosłownym tego słowa znaczeniu „Kurier" nigdy nie był, w porównaniu z jawnie prorządowymi „czerwoniakami" czy wyraźnie politycznym „Gońcem Warszawskim", jego nastawienie przyciągać musiało sporo klientów. Kalkulacja wydawnicza — przewidująca zrównoważenie bilansu przy 40 000 egz. nakładu — opierała się m. in. na niskich kosztach redakcyjnych i posiadaniu własnej drukarni. Dziennik już na przełomie 1935 i 1936 r. zaczął przynosić dochody, a udziały poszły bardzo w górę (do 500 zł za dwudziestozłotowy udział). Jesienią 1938 r. „Kurier Codzienny" był pod względem wysokości nakładów czwartym dziennikiem warszawskim (po „Małym Dzienniku", „Dobry Wieczór" i „Expressie Porannym") drukując ok. 90 000 egz. Z przyczyn, których nie udało nam się ustalić, wydawnictwo znalazło się jednak w pewnych kłopotach — w marcu 1938 r. nałożono nań sekwestr sądowy, a od początku stycznia 1939 r. spółka została zreorganizowana, druk przeniesiono do Drukarni Antycznej, redakcję objął Jan Saliński i dziennik zadeklarował swoje poparcie dla OZN.
Na* początku lat trzydziestych działalność prasowa Polskiej Partii Socjalistycznej znalazła się w stanie krytycznym. Obok pewnego kryzysu organizacyjnego, który dał się ze szczególną wyrazistością zauważyć w latach 1932 -1933, gdy liczba płacących składki członków partii nie przekraczała kilkunastu tysięcy, a który nie mógł nie wpływać na akcję prasową PPS, trzeba zwrócić uwagę na skutki kryzysu gospodarczego, który spychając pewną część sympatyków i członków partii na pozycje bezrobotnych, ograniczał ich możliwości nabywania pism — zwłaszcza zaś wydawnictw codziennych — oraz na trudności materialne samych wydawnictw, które należały do najściślej i najostrzej reglamentowanych wśród wszystkich pism opozycji legalnej.
Trudności te spowodowały, że w latach 1931 - 1935 nastąpiło znaczne ograniczenie działalności prasowej PPS — spadały nakłady dzienników partyjnych, wiele pism uległo likwidacji (m. in. „Wyzwolenie Społeczne", „Łodzianin", „Głos Zagłębia", „Pochodnia"); lwowska „Gazeta Ludowa", została przekształcona w mutację krakowskiego „Naprzodu", to
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa lewicowa
211
samo spotkało „Gazetę Robotniczą". W przededniu XXIII Kongresu partyjnego władze centralne rzuciły ostrzegawcze hasło: „Prasa partyjna w niebezpieczeństwie". Domagano się, aby każdy członek partii „pracujący i zarabiający 200 zł miesięcznie" prenumerował dziennik partyjny, a zarabiający poniżej tej sumy powinni „bezwzględnie" kupować „Tydzień Robotnika" — tanią, skróconą wersję centralnego organu partii. Na XXIII Kongresie PPS, w lutym 1934 r., stwierdzono istnienie wśród prasy partyjnej 3 dzienników (w tym 1 był mutacją), 1 pisma ukazującego się 2 razy w tygodniu (katowicka „Gazeta Robotnicza") oraz 5 czasopism lokalnych (radomskie „Życie Robotnicze", poznańska „Walka Ludu" i „Nowy Głos Przemyski") i specjalistycznych („Głos Kobiet", „Chłopska Prawda"). Łączny nakład dzienników nie przekraczał 20 000 egz., w tym „Robotnika" 8-10 tys., pisma lokalne miały nakłady zaledwie kilkutysięczne, a jedynie „Chłopska' Prawda" kolportowana była w nakładzie przekraczającym kilkanaście tysięcy egz.
W ciągu 1934 r. władze partyjne przystąpiły do reorganizacji akcji wydawniczej, która została zakończona w ciągu następnych lat: obok wydzielonego wydawnictwa „Robotnika", którego formalnym właścicielem pozostawała nadal Spółka Nakładowo-Wydawnicza „Robotnik", utworzono tzw. Zespół Czasopism PPS, który ostatecznie powstał w 1936 r. przejmując wszystkie tygodniki i miesięczniki partyjne. Zlikwidowano także samodzielność istniejących jeszcze dzienników prowincjonalnych, przekształcając je (tj. „Naprzód" w 1934 r. i „Dziennik Ludowy", który od 1932 r. wydawany był już w Krakowie) w mutacje „Robotnika", oraz rozpoczęto tworzenie całej sieci terenowych mutacji organu centralnego, które ukazywały się pod własnymi tytułami bądź uzupełniały nazwę „Robotnik" wskazaniem zasięgu oddziaływania. I tak w latach 1937-1938 drukowano 7 mutacji: „Naprzód", „Gazetę Robotniczą", „Łodzianina" oraz „Robotnika": — „Lubelskiego", „Piotrkowskiego", „Radomskiego" i „Poznańsko-Pomorskiego". Po nich przyszły kolejno „Robotnik Białostocki" i „Robotnik Wileński" oraz „Kronika Zagłębia Dąbrowskiego" i „Kronika Częstochowy".
Przyjęcie tej formy organizacyjnej było możliwe m. in. wskutek postępujących tendencji do centralizacji samej partii, które szczególnie wyraźnie zaznaczyły się w czasie XXIV Kongresu w styczniu 1937 r. Nowy statut poddawał wszystkie pisma kierownictwu i kontroli Centralnego Komitetu Wykonawczego i wymagał zgody egzekutywy naczelnej na założenie jakiegokolwiek wydawnictwa przez członka partii. Komasacja prasy terenowej i regionalnej bez wątpienia zmniejszała aktywność publicystyczną działaczy pozawarszawskich, utrudniała połączonemu pismu uwzględnienie problemów i specyfiki poszczególnych środowisk, pozwoliła jednak równocześnie na podniesienie poziomu pism
212
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
trafiających do rąk szeregowych członków i sympatyków PPS oraz umożliwiła lepsze gospodarowanie szczupłymi środkami finansowymi i właściwsze wyzyskanie warszawskiej bazy poligraficznej. Redakcja „Robotnika" znajdowała się w Warszawie, a materiały napływały do niej już nie tylko kanałami łączności partyjnej, lecz także od stałych korespondentów bądź lokalnych redakcji znajdujących się w kilku miastach. Mutacje terenowe drukowały materiały informacyjne z opóźnieniem mniej więcej półdniowym w stosunku do wydania macierzystego, bądź tych pism wydawanych na miejscu, które korzystały z serwisu PAT lub własnych informacji. „Robotnik" — jak wspomina Stanisław Niemyski — drukowany był w 2 wydaniach, „jedno na prowincję, które musiało być gotowe około godziny 7 wieczorem. Drugie — z ostatnimi wieczornymi depeszami i stronicą warszawskiej kroniki. To wydanie kończyło się u nas zwykle około 2 w nocy". W ten sposób popołudniowe wiadomości z jednego dnia otrzymywał czytelnik niestołeczny dopiero rano dnia następnego. Bez wątpienia ograniczało to popularność pism, które nie mogły rywalizować pod względem aktualności z dziennikami miejscowymi. Tylko mutacje w Piotrkowie, Radomiu i Białymstoku do-drukowywały na miejscu kronikę lokalną; pozostałe drukowane były całkowicie w Warszawie. Mutacje podlegały odpowiednim OKR, które też pokrywały ich ewentualne straty.
Na czele redakcji stał Mieczysław Niedziałkowski, czołowy teoretyk PPS i działacz o międzynarodowym autorytecie. Zespół redakcyjny był stosunkowo nieliczny i nie przekraczał nigdy liczby 10 osób, wśród których zawsze znajdowało się kilku młodych dziennikarzy i literatów, w ten sposób zarabiających na życie. Pracowali więc w „Robotniku" m. in. Stanisław Niemyski, Edward Szymański (najbardziej wtedy znany poeta socjalistyczny w Polsce), Jan Dąbrowski. Stałymi publicystami „Robotnika" byli m. in. Jan M. Borski, Roman Boski, Kazimierz Czapiń-ski, Zygmunt Żuławski, Jan N. Miller, Benedykt Elmer, przez czas jakiś dział teatralny prowadził jeszcze Karol Irzykowski. Pismo wydawane było w niewielkiej objętości 6 kolumn i obok mniejszych działów — Z życia partii, Życie gospodarcze, Przegląd prasy — prowadziło też niesamodzielne dodatki: „Przyjaciel Dzieci", „Sztafeta Robotnicza" (organ Związku Robotniczych Stowarzyszeń Sportowych) i „Tydzień Robotnika", który w latach 1933 - 1936 ukazywał się jako pismo samodzielne. Po ostrym kryzysie lat 1934 - 1936 nakład „Robotnika" wahał się w granicach 25 - 30 tys. egz., w niektórych numerach sięgając 35 - 40 tys. Utrzymywało się więc pismo na wysokości ropowszechniania innych ważniejszych dzienników czysto politycznych i naczelnych organów partyjnych. Spółką przez dłuższy czas kierował Julian Maliniak, do-
Lata 1930 - 1939: opozycyjna prasa lewicowa
213
świadczony wydawca, zastąpiony później — po konflikcie wewnętrznym — przez Stanisława Karpińskiego i Franciszka Białasa. Mimo iż dziennik przybrał charakter małego koncernu wydawniczego i koszty redakcyjne były stosunkowo niskie, całe przedsiębiorstwo nie było dochodowe i tylko subwencje z Funduszu Prasowego partii (w latach 1937 - 1938 wynoszące ok. 30 000 zł) pozwalały unikać zbyt poważnych strat. Charakterystyczne jest, że pismo miało bardzo niskie dochody z ogłoszeń (ok. 5 - 7% wpływów).
W styczniu 1937 r. ukazał się — pod redakcją Zygmunta Zarem-by — pierwszy numer nowego dziennika warszawskiego PPS „Walka Ludu". Pismo to powstało prawdopodobnie w celu przeciwdziałania rosnącym wpływom jednolitofrontowego „Dziennika Popularnego", który wydawany był przez KPP i działaczy lewego skrzydła PPS: Norberta Barlickiego i Stanisława Dubois. „Walka Ludu" odznaczała się bardziej bojowym — nawet demagogicznym — tonem w porównaniu z poważnym „Robotnikiem", występowała w bardzo ostrej formie przeciw obozowi rządzącemu (szczególnie po powstaniu OZN) oraz skrajnej prawicy. W założeniu wydawców miała ona trafić do innego nieco odbiorcy. niż „Robotnik", którego lektura wymagała zdecydowanego zaangażowania się w życie polityczne, bądź pewnego wyrobienia intelektualnego, gdyż w tym samym właśnie okresie materiały o charakterze sensacyjnym — poprzednio wcale obficie reprezentowane w piśmie — ustąpiły miejsca materiałom artykułowanym i komentarzom. Po kilku miesiącach zreorganizowano „Walkę Ludu" rozdzielając ją na 2 tytuły: dziesięciogroszo-wy „Dziennik Ludowy" przeznaczony dla czytelników warszawskich oraz pięciogroszową „Walkę Ludu" dla czytelników z prowincji. Ta ostatnia inicjatywa okazała się nieskuteczna i po roku „Walkę Ludu" zlikwidowano, zastępując ją mutacjami terenowymi „Dziennika". Nakład łączny obu pism wahał się w granicach 30 tys. egz., a po likwidacji „Walki" wynosił ok. 20 - 22 tys. egz. W sumie więc — w latach 1937 - 1938 — codzienna prasa partyjna drukowana była w łącznym nakładzie nie mniejszym niż 60 - 70 tys. egz., co oznaczało wyraźny postęp w stosunku do lat poprzednich. Były to więc lata, gdy prasa PPS pod względem liczby rozpowszechnianych egzemplarzy była najsilniejsza w całym okresie międzywojennym.
„Walka Ludu" (a później „Dziennik Ludowy") wchodziły w skład wspomnianego wyżej Zespołu Czasopism PPS (zwanego też koncernem Zaremby), który wydawał ponadto: „Tydzień Robotnika", redagowany przez Zygmunta Zarembę i Zbigniewa Mitznera, radykalny w tonie i osiągający nakłady dochodzące nawet do 70 000 egz., dwutygodnik dla robotników rolnych „Chłopska Prawda", redagowany przez Mariana No-
ł . •
214
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
wickiego; miesięcznik „Głos Kobiet", redagowany przez Dorotę Kłuszyń-ską; miesięcznik „Młodzi Idą", organ OM TUR oraz miesięcznik „Światło".
PRASA KOMUNISTYCZNA I JEDNOLITOFRONTOWA
O ile w PPS idea Frontu Ludowego nie spowodowała dalej idących przekształceń, a w każdym razie nie doprowadziła do wejścia jej zwolenników w skład egzekutywy centralnej, o tyle kompleks problemów, które składały się na pojęcie Frontu Ludowego, stał się przyczyną zmian w Komunistycznej Partii Polski. VII Kongres Kominter-nu, w lipcu - sierpniu' 1935 r., podjął decyzję o reorientacji założeń taktycznych ruchu komunistycznego; KPP aktywnie włączyła się do walki o utworzenie wspólnego frontu wszystkich sił antyfaszystowskich i demokratycznych w Polsce. Procesowi tych przemian towarzyszyło gwałtowne zaostrzenie się napięcia społecznego w Polsce. Współgranie obu tych elementów —*\ obiektywnych w postaci ruchu masowego i subiektywnych w postaci dynamiki działania partii — pozwoliło KPP na zwiększenie zasięgu oddziaływania w społeczeństwie oraz przysporzyło jej zwolenników także w klasach pośrednich, a przede wszystkim wśród inteligencji.
Schemat organizacyjny działalności prasowej pozostał niezmieniony — obok wydawnictw nielegalnych istniały także pisma legalne, mniej lub bardziej jawnie nawiązujące do założeń politycznych KPP. Jednakże w latach 1936 -1937 akcja prasowa partii komunistycznej uległa daleko idącym przemianom: na podstawie wyrywkowych danych statystycznych można sądzić, że nastąpiła zmiana proporcji między prasą wydawaną nielegalnie a legalnymi pismami związanymi z KPP. W Katalogu Biblioteki Zakładu Historii Partii przy KC PZPR, która posiada największy komplet pism komunistycznych, wydawnictwa nielegalne KPP, KPZB i KPZU są reprezentowane dla roku 1933 przez 21 tytułów, a dla roku 1936 przez 10, podczas gdy wydawnictwa legalne, odpowiednio, przez 17 i 26 tytułów. Choć dane te są dalekie od kompletności, wydaje się, że z pewnym przynajmniej przybliżeniem odpowiadają rzeczywistemu stosunkowi między tymi 2 głównymi nur tam ak-' tywności prasowej KPP.
„Czerwony Sztandar" pozostał nadal centralnym organem KPP i wciąż ukazywał się jako wydawnictwo nielegalne, a wydając w 1937 r. 17 numerów osiągnął największą częstotliwość dla całego okresu swego istnienia. Było to w dalszym ciągu pismo przeznaczone dla aktywistów partyjnych. Organ teoretyczny partii „Nowy Przegląd" drukowany za granicą (w Brukseli), od września 1936 r. wydawany pt. „Przegląd",
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
215
inaczej niż organ centralny partii, właśnie w latach 1935 - 1937 przeżywał pewne trudności organizacyjno-techniczne i opublikował znacznie mniej numerów niż w latach poprzednich: w latach 1931 - 1933 ukazały się łącznie 32 numery pisma, które teoretycznie było miesięcznikiem, podczas gdy w latach 1935 -1937 wydano tylko 17 numerów. Modyfikacja formuły wydawniczej pisma, przyjęta w 1936 r., a zmierzająca do nadania mu bardziej popularnego charakteru przez zwiększenie działów informacyjnych, nie została ani definitywnie zakończona, ani też nie mogła być sprawdzona w praktyce, gdy w ciągu lata 1937 r. zespół redakcyjny „Przeglądu" został rozbity represjami.
Do początku 1938 r. ukazywała się też „Gromada", pismo wiejskie KPP, a do lat 1935 - 1937 kilkanaście ważniejszych organów nielegalnych ruchu komunistycznego, wśród których wyróżnić można: „Cum Kamf" („Do Walki") organ Wydziału Żydowskiego KC, „Koszary" pismo dla organizacji wojskowych, „Robotnika Rolnego", „Kujmy Broń" organ KPZB, „Bolszewika" i „Czyrwony Stiag" także pisma KPZB, „Walkę Mas" i „Naszą Prawdę" organy KPZU, „Towarzysza" pismo młodzieżowe, „Czerwoną Pomoc" organ MOPR. Wszystkie te pisma — a były one jedynymi, których ciągłość ukazywania się przekraczała 4 lub 5 lat — ukazywały się nieregularnie, czasem po 2 - 3 razy w ciągu roku, w nakładzie nie przekraczającym kilku tysięcy egz.
Wśród kilkudziesięciu innych wydawnictw znaczną część stanowiły jednodniówki, a żadne z nich nie miało możliwości utrwalenia swej egzystencji. Szczególną rolę, m. in. dzięki kolportażowi poza krąg wyznaczony przynależnością do KPP, posiadały pisemka wydawane przez organizacje związane z poszczególnymi fabrykami (np. „Czerwony Lilpo-piak", „Głos Robotniczy" wydawany w fabryce Poznańskiego w Łodzi, warszawski „Skodziak" czy „Żyrardowiak"), Nakłady tych pism były niewielkie i ukazywały się one nadzwyczaj nieregularnie.
KPP udzielała też poparcia i pomocy wydawnictwom legalnych stronnictw politycznych pozostających na gruncie nurtu rewolucyjne-go — w latach trzydziestych takich inicjatyw było już jednak bardzo niewiele: po delegalizacji ZLCh „Samopomoc" i PPS-Lewicy jedynie działająca na terenie mniejszości ukraińskiej Sel-Rob (później Sjeljanskij Sojuz) pozostawała w ścisłych związkach z ruchem komunistycznym. Przez cały czas swego istnienia KPP dużą wagę przykładała do wydawnictw legalnych inspirowanych lub bezpośrednio kierowanych przez instancje partyjne, a częściej przez poszczególnych działaczy. Pism takich ukazywało się co najmniej po kilka jednocześnie, najczęściej wydawane były na ziemiach byłego zaboru austriackiego, gdzie nadzór prasowy był tradycyjnie bardziej liberalny. Niektóre z nich ukazywały się w językach mniejszości narodowych — głównie w ukraińskim i w
216
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
jidysz. Wydawnictwa te — z reguły tygodniki lub miesięczniki — znajdowały się jednak pod skrupulatną obserwacją policji, ulegały wielokrotnym konfiskatom i tylko wyjątkowo udawało się kontynuować ich druk dłużej niż kilka miesięcy lub rok. Jednakże, jeszcze przed podjęciem akcji zmierzającej do utworzenia Frontu Ludowego i rozpoczęciem się fali masowych walk politycznych, udało się KPP zorganizować dwukrotnie nawet wydawnictwa codzienne: w latach 1931 - 1932 wydawano we Lwowie dziennik pt. „Wiadomości", którego ukazało się łącznie ok. 80 numerów, a w latach 1934 - 1935, w Warszawie, wydawany był w języku żydowskim dziennik „Frajnd" („Przyjaciel"). Wśród wydawnictw o mniejszej częstotliwości do najważniejszych należały 2 tygodniki wydawane przez działaczy wiejskich KPP: „Chłopska Przyszłość" ukazująca się w Cieszynie w latach 1931 - 1932 oraz „Głos Chłopski" wydawany w tychże latach w Białej. Środowisko lwowskie wydawało w latach 1931 - 1932 dwutygodnik „Nowa Kronika", a po jego zawieszeniu tygodnik „Nowiny" ukazujący się w Drohobyczu. W Warszawie wydawana była 2 razy w miesiącu „Wiedza dla Wszystkich". W Krakowie miesięcznik „Myśl Społeczna" (1932 -1933), w Poznaniu „Dwutygodnik Ilustrowany" (1933 - 1934), a w Katowicach dwutygodnik „Głos Robotniczy" (1933 -1934). Pismem literackim i kulturalno-społecznym był warszawski „Lewar", dwutygodnik ukazujący się w latach 1933-1934, kierowany pośrednio przez Centralną Redakcję KPP, a redagowany m. in. przez Stanisława R. Dobrowolskiego, Elżbietę Szemplińską i Jana Wykę.
W latach 1935 -1937, poza wzmożoną aktywnością prasową samej partii, , wielu publicystów i dziennikarzy komunistycznych uzyskało możliwość mniej lub bardziej systematycznej współpracy w pismach demokratycznych i lewicowych, nie związanych z KPP. Wśród serii pism wydawanych w tym okresie i zwyczajowo zwanych dziś „prasą Frontu Ludoweg o", gdyż ukazywanie się ich związane było z próbami zorganizowania antyfaszystowskiej ikoalicji politycznej, która zyskała nazwę Front Ludowy, wyróżniały się 3 pisma: „Dziennik Popularny" wydawany w Warszawie, lwowskie „Sygnały" i wileńskie „Poprostu". Najdłużej wychodzącym było pismo lwowskie, które po wydaniu kilku-, nastu numerów w latach 1933 -1934 zostało wznowione w lutym 1936 r. — a więc tuż przed „wypadkami lwowskimi", które rozpoczęły wielką ofensywę lewicowej opozycji — i ukazywało się bez przerwy do września 1939 r., początkowo jako miesięcznik, a od lutego 1938 r. jako dwutygodnik. Redaktorem naczelnym i inicjatorem pisma był Karol Kuryluk, który zapewnił „Sygnałom" współpracę wielu wybitnych publicystów i pisarzy lewicy. Obok niego w redagowaniu pisma brali bezpośredni udział m. in. Tadeusz Hollender, Tadeusz Banaś, Halina Górska
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
217
i Marian Promiński. Pisywali stale m. in. Jan Brzoza, Wiktor Grosz, Jerzy Borejsza, Emil Zegadłowicz, a po zamknięciu „Poprostu" także Henryk Dembiński i Stefan Jędrychowski. „Sygnały" ukazywały się w nakładzie dochodzącym do 6000 egz., a rola, jaką odgrywał Lwów, będący jednym z centrów ruchu jednolitofrontowego, nadawała mu charakter ogólnokrajowy.
„Poprostu" — dwutygodnik literacko-społeczny — założony został przez kilkuosobową grupę młodych publicystów i pisarzy wileńskich skupionych wokół Henryka Dembińskiego, Stefana Jędrychowskiego i Kazimierza Petrusewicza. Oparciem organizacyjnym był Związek Lewicy Akademickiej „Front", a ukazanie się pisma było poprzedzone nie tylko współpracą inicjatorów i miejscowymi dziennikami (m. in. dodatki „Słowa" — „Żagary" i „Wilcze Zęby" oraz „Kuriera Wileńskiego" — „Wilcze Kły" i „Piony"), lecz także próbami wydawania własnego pisma. Przed „Poprostu" zespół ten, zwany grupą wileńską, wydawał efemeryczne „Razem", „Druk", a nawet dziennik — który ukazywał się tylko przez tydzień — „Czytajcie", mający charakter na poły sensacyjnej popołudniówki. W sierpniu 1935 r. ukazał się pierwszy numer „Poprostu", które utrzymało się do marca 1936 r. i wydało łącznie 16 numerów. Pismo zyskało sobie znaczną popularność i powszechne uznanie w środowiskach lewicowych, znane było szeroko także dzięki licznym polemikom prasowym. Obok wymienionych, w zespole redakcyjnym pisma znajdowali się też: Maria Żeromska, Bohdan Skarżyński, Władysław Borysowicz, Anatol Mikułko (redaktor literackiego dodatku „Smugi" do „Kuriera Wileńskiego"), Jerzy Putrament, białoruski poeta Eugeniusz Skórko (Maksym Tank), Anna Jędrychowska. W ciągu kilku miesięcy pismo przekroczyło 10 000 egz. nakładu, a zarówno treść artykułów w nim zamieszczanych, jak i utrzymywane w dyskrecji, ale znane policji, kontakty z przedstawicielami KPP spowodowały zdwojoną czujność ze strony władz administracyjnych: po licznych konfiskatach pismo zostało zawieszone, a jego wydawcy skazani w procesie sądowym. Dwukrotnie jeszcze próbowano utrzymać wydawnictwo — wydano 2 numery „Karty" i 2 numery „Szklanych Domów".
Największym przedsięwzięciem prasowym Frontu Ludowego był bez wątpienia „Dziennik Popularny", który zaczął ukazywać się w Warszawie w październiku 1936 r. O jego znaczeniu przesądzał nie tylko nakład przekraczający 50 000 egz., który stawiał go między większymi dziennikami stołecznymi, i szeroki zasięg kolportażu, lecz także fakt, że w wydawnictwie tym współpracowali na równi z komunistami autorytatywni przywódcy lewicy PPS, działacze znani, popularni i ważący na życiu politycznym kraju — Norbert Barlicki i Stanisław Dubois. Z ramienia KPP" do redakcji wszedł członek Redakcji Centralnej KPP
218
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Abraham Kagan (Ryszard Sierpiński), a stałym łącznikiem z KC KPP był Szymon Natanson. W redakcji pracowali m. in. Marian Kubicki, Seweryn Pollak, Władysław Pietrzykowski, Józef Mieszkowski. „Dziennik Popularny" w interesujący sposób potrafił połączyć jednoznaczną postawę polityczną z takimi formami dziennikarskimi, jakie zapewniały mu dostęp do mniej wyrobionej publiczności (dynamiczny układ graficzny, obfitość informacji, felietony, świetnie pisane reportaże społeczne i polityczne, seria wywiadów z wybitnymi osobistościami — wśród których znalazł się także Aleksander Swiętochowski i Bolesław Kos-kowski — cieszący się popularnością plebiscyt na najważniejsze wydarzenie i najwybitniejszą postać roku 1936). Pełnemu poparciu, jakiego udzielało „Dziennikowi" kierownictwo KPP, towarzyszyła jednak niechęć, a wreszcie i kontrakcja ze strony kierownictwa PPS. Radomski kongres tej partii (styczeń 1937) uchwalił statut, którego artykuł 103 zakazywał członkom partii redagowania i kolportażu pism niepartyjnych: ponieważ raczej nie należało się spodziewać, aby socjaliści współpracowali z pismami prawicy, ostrze tego postanowienia skierowane było wyraźnie w tych działaczy, którzy współpracowali z pismami organizowanymi lub popieranymi przez KPP. Wydaje się, że przede wszystkim artykuł ten wymierzony był w Barlickiego i Dubofs, a więc i w „Dziennik Popularny". Niemniej pismo to cieszyło się znacznym powodzeniem także wśród czołnków PPS i po części dla przeciwstawienia się mu utworzono wymienioną już uprzednio „Walkę Ludu". Krąg współpracowników pisma był dosyć szeroki, a poważną w nim rolę odgrywali publicyści związani z lewicą ruchu ludowego, m. in. Bronisław Drzewificki i Wojciech Skuza. Po licznych konfiskatach „Dziennik" został w początkach marca 1937 r. — po wydaniu ok. 170 numerów — zawieszony przez władze. Nieudaną próbę kontynuacji podjął Józef Łobodowski, który przez niespełna tylko 3 tygodnie utrzymał — uważane za jednolitofrontowe — wydawnictwo „Kuriera Lubelskiego" (marzec—kwiecień 1937 r.).
Prasa Frontu Ludowego nie ograniczała się do wymienionych pism. Szczególnie dużo ukazywało się periodyków o charakterze literackim i społeczno-kulturalnym, a środowisko ludzi inicjujących te pisma wykraczało poza krąg stosunkowo nielicznej ekipy publicystycznej KPP. Popularność idei koalicji antyfaszystowskiej — dla której emocjonalnymi, ale bardzo ważnymi impulsami były zarówno wydarzenia krajowe 1936 r., jak i powstanie rządu Frontu Ludowego we Francji, a wreszcie tak ważny stymulator jak hiszpańska wojna domowa — obok politycznie zaangażowanych robotników i chłopów pociągnęła przede wszystkim inteligencję. Dzięki temu właśnie mogły powstać czasopisma o stosunkowo wysokim poziomie dziennikarskim. Wydawcy, redaktorzy i współ-
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
219
pracownicy tych pism rekrutowali się zarówno spomiędzy członków i sympatyków KPP, jak i PPS, ZMW RP „Wici", SL, lewicowych grup w niektórych inteligenckich związkach zawodowych, ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego na czele, częstokroć z tzw. lewicy sanacyjnej, społecznych stowarzyszeń postępowych, takich jak Liga Praw Człowieka i Obywatela, stowarzyszenia ateistyczne itd. Poza wymienionymi już, liczba pism, które można uznać za związane z szeroko pojętą ideą Frontu Ludowego, przekraczała z pewnością 20 tytułów.
Wymieniając tylko ważniejsze wskazać by trzeba m. in. społeczno--literacki dwutygodnik „Lewy Tor", redagowany przez grono publicystów z lewego skrzydła PPS; literackie pisma ludowe „Nowa Wieś" pod redakcją Antoniego Olchy i „Ugory" pod redakcją Mariana Kubickiego; tygodnik „Oblicze Dnia" wydawany w Warszawie od marca do czerwca 1936 r. pod patronatem nestora literatury socjalistycznej Andrzeja Struga; lwowską „Trybunę Robotniczą" redagowaną przez Jana Szczyrka, lewicowego sekretarza lwowskiej organizacji PPS; krótko ukazujący się warszawski „Głos Współczesny", dookoła którego skupiła się profesorska elita demokratyczna ze Stefanem Czarnowskim na czele; tygodnik satyryczny „Szpilki" redagowany przez Zbigniewa Mitznera, a zainicjowany przez Eryka Lipińskiego i Zenona Wasilewskiego; wymienione już pismo lewicy ZMW RP „Wici" dwutygodnik „Chłopskie Życie Gospodarcze". W stałej współpracy z czołowymi publicystami Frontu Ludowego, w tym także z dziennikarzami komunistycznymi, pozostawał tygodnik „lewicy sanacyjnej", wydawane przez Januarego Grzędzińskiego „Czarno na bia-łem", czy tygodnik „Epoka" wydawany przez Henryka Lukreca.
Jak z przeglądu tego widać, w większości były to czasopisma literackie lub kulturalno-społeczne, co wynikało nie tylko z faktu szerokiego wpływu idei Frontu Ludowego w środowiskach artystycznych i intelektualnych, lecz także chyba z braku możliwości zorganizowania i utrzymania przez dłuższy czas wydawnictwa codziennego — wymagającego znacznych wkładów inwestycyjnych i przynoszącego duże straty w razie ingerencji cenzury. Większość zaś wymienionych pism ulegała wielokrotnym konfiskatom i niemal wszystkie z nich zostały zawieszone przez władze. Wobec chronicznego braku codziennych pism lewicowych i demokratycznych, te właśnie tygodniki i miesięczniki stanowiły podstawę prasy Frontu Ludowego. Ograniczało to oczywiście jej zasięg oddziaływania, utrudniało szerszą akcję propagandową. Warto też wspomnieć, że fenomen, którym była prasa Frontu Ludowego, trwał bardzo krótko tak jak i sama próba utworzenia w Polsce antyfaszystowskiej formacji politycznej: rozpoczął się w roku 1935, by apogeum osiągnąć w następnym, a w 1937 stopniowo zmniejszać swą siłę przyciągającą i niemal wygasnąć od początków 1939.
220
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
Trzeba też powiedzieć, że prasa Frontu Ludowego, mimo niejednokrotnie wysokiego poziomu publicystycznego i artystycznego, mimo poparcia ze strony licznych osobistości o wybitnym autorytecie publicznym, nie stała się rzeczywistym konkurentem prasy prawicowej i nacjonalistycznej w odniesieniu do całej opinii publicznej w Polsce. Uzyskała tylko przejściową przewagę w pewnych grupach społecznych niektórych rejonów kraju. Część klasy robotniczej, niektóre kręgi chłopskie i to raczej w młodym pokoleniu, niektóre środowiska inteligenckie i ośrodki intelektualne w Warszawie, Lwowie, Wilnie, Krakowie, Łodzi, na ziemiach woj. centralnych i południowych — oto z grubsza zarysowany zasięg społecznego oddziaływania tych czasopism i dzienników. Kontrakcja ze strony obozu rządzącego i ośrodków politycznych centrowych oraz nacjonalistycznych także utrudniała działanie pism Frontu.
Po okresie szybkich — a czasem i niespodziewanych — reorientacji politycznych, które dokonały się w latach 1926 - 1928, po roku 1930 nie było już poważniejszych zmian wśród większych pism informacyjno--politycznych. Niemal wszystkie ważniejsze dzienniki pozostały na tych samych pozycjach, wobec generalnej linii podziału „rząd—opozycja", jakie zajęły na początku lat trzydziestych. Nawet po 1935 r., gdy procesy dezintegracyjne z całą siłą objęły obóz rządzący, a konflikty wewnątrz niego doprowadziły do secesji, obóz ten jako całość — prawda, że mniej zwarta i bardziej zróżnicowana niż za życia Piłsudskiego — stracił bardzo niewiele swych pozycji prasowych, a wśród strat nie było ani jednego wielkonakładowego dziennika. Mimo dewiacji pism konserwatywnych, czy związanych z Naprawą zajmującą niechętne stanowisko wobec OZN, mających duże znaczenie w sporach na najwyższym szczeblu hierarchii władzy, wydawnictwa te nie przeszły do opozycji. Fronda tzw. lewicy sanacyjnej, choć przyniosła w efekcie powstanie kilku pism, nie tylko miała stosunkowo ograniczone wpływy, ale też żadna z jej prób prasowych nie osiągnęła sukcesu wydawniczego. Wydaje się natomiast, że manipulowanie „od góry" z jednego ośrodka dyspozycyjnego, było dla sanacji trudniejsze po śmierci Piłsudskiego, a pisma ogólnie popierające rząd bardziej zróżnicowały wobec niego swe pozycje, szczególnie jeśli idzie o sprawy personalne postpiłsudczykow-skiej elity władzy. Najprawdopodobniej toczyła się też, nierozszyfrowa-na jeszcze, batalia o wpływ na poszczególne dzienniki prorządpwe. Wszystko to jednak nie wyprowadziło poza ten obóz ani jednego z pism cieszących się większą popularnością. Jakkolwiek można bez większego trudu wskazać na odmienne rozkładanie akcentów, niezgodność w foro-
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednołitofrontowa
221
waniu tych czy innych działaczy, różnice w nasileniu wypowiedzi krytycznych — np. między „Gazetą Polską" a IKC, czy między „Kurierem Porannym" a „Polską Zachodnią" — wszystkie one stały na gruncie obrony systemu pomaj owego. Mimo pewnych trudności udało się też obozowi rządzącemu utrzymać swoje pisma we wszystkich ośrodkach administracyjnych kraju, a prasa lokalna uzupełniana była kolportażem wielkonakładowych dzienników z Warszawy, Łodzi i Krakowa. Przemiany ideowe, które przeszła sanacja po śmierci Piłsudskiego, przyciągając do obozu rządzącego wielu działaczy i grup z ruchu narodowego, nie tyle przysporzyły obozowi nowych wydawnictw, co zasiliły jego kadry dziennikarskie, a w kilku przypadkach doprowadziły do zneutralizowania niektórych pism (np. „Mały Dziennik"). Dalsze kroki w tym kierunku podjęte zostały w ostatnim roku istnienia II Rzeczypospolitej, a jeśli chodzi o teren prasowy wyraziły się one w nominacjach senatorskich dla Tadeusza Kobylańskiego („Wieczór Warszawski" i „Goniec Warszawski") i Konrada Olchowicza („Kurier Warszawski").
Opozycja, w dosłownym rozumieniu tego pojęcia, tzn. partie i grupy polityczne przeciwstawiające się nie poszczególnym posunięciom czy pojedynczym osobom obozu rządzącego, ale jego całości, znalazła się u schyłku okresu międzywojennego w roli „mniejszości prasowej", a dystans między jej wpływami w prasie a możliwościami grupy rządzącej był bardzo znaczny. Silne Stronnictwo Narodowe dysponowało w stolicy kraju jednym tylko dziennikiem i to o nakładzie nie przekraczającym 10 000 egz.; jego pisma we Lwowie, Wilnie, Lublinie czy Toruniu i tej liczby nie osiągały, a jedynym rzeczywiście znaczącym ośrodkiem wydawniczym był Poznań, z którego też kolportowano prasę na teren znacznej części kraju („Orędownik"). Miejskie partie centrowe — NPR i ChD, a później SP — opierały się na aktywności wydawniczej tylko 2 ośrodków: śląskiego (Korfanty) i pomorskiego, posiadających ograniczony zasięg, a ich stołeczna ekspozytura prasowa została admi-nistracyjnie zlikwidowana. Stronnictwo Ludowe prowadziło akcję prasową stojącą w rażącej dysproporcji z jego wielkimi wpływami wśród ludności wiejskiej. Polska Partia Socjalistyczna w szczytowych latach rozwoju swej prasy (1936 - 1937) nie wydawała więcej niż 80 - 100 tys. egz. dzienników, co stanowiło znacznie mniej niż nakład pism codziennych jednego tylko koncernu prorządowego „prasy czerwonej". Fajerwerkiem rozbłysła prasa jednołitofrontowa w ciągu niespełna roku (jesień 1936— lato 1937), ograniczona skądinąd przez swoje nikłe zasoby finansowe i wątłą bazę techniczną.
Na marginesie tych konstatacji godzi się jednak stwierdzić, że układ sił na terenie prasy, szczególnie zaś, gdy bierze się pod uwagę dzienniki
m
222
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
informacyjne — decydująco wpływające na wielkości mierzone wysokością nakładów — nie musi odpowiadać rzeczywistemu układowi sił na forum politycznym i życia publicznego. Toteż niesłuszne byłoby chyba mniemanie — na podstawie przewagi prasowej — że obóz rządzący w równym stopniu jak prasę codzienną opanował też i samo społeczeństwo, nawet jeśli ograniczymy się tylko do „społeczeństwa czytającego".
Prasa polska jako całość przeżyła w latach trzydziestych szczególnie trudny okres kryzysu gospodarczego, który wycisnął mocne piętno na dziejach całego kraju, na równi w życiu ekonomicznym, jak społecznym, politycznym i kulturalnym. Nie będziemy tu przypominali ani przebiegu, ani skutków tego kryzysu, ograniczając się do kilku uwag
0 jego bezpośrednim wpływie na samą produkcję prasowo-wydawniczą.
Kryzys oddziaływał na prasę w 3 zasadniczych dla jej egzystencji płaszczyznach:
1. Poważnemu ograniczeniu uległy możliwości inwestycyjne wydawców i to zarówno jeśli chodzi o renowację lub rozbudowę istniejącego parku maszynowego i jego zaplecza, jak i organizowanie nowych przedsięwzięć edytorskich. Z przebadanych źródeł wynika, iż w latach 1930 -1935 żadne z dużych przedsiębiorstw prasowych nie poczyniło inwestycji na miarę tych, które podejmowane były w latach 1927-1929; do wyjątków należało po 1930 r. podnoszenie kapitałów akcyjnych. Początek lat trzydziestych przyniósł też wyraźne zahamowanie ilości nowo powstających pism, a ogólny bilans ruchu wydawnictw był w tym okresie ujemny.
2. Nastąpiło poważne zmniejszenie się rynku ogłoszeniowego i to przede wszystkim w dziale ogłoszeń handlowych, najbardziej dochodo-dowych i zajmujących ok. 3/i powierzchni przeznaczonej na inseraty. W.ciągu tylko 3 lat, dla których posiadamy dane, tj. 1930-1932, ilość ogłoszeń handlowych spadła do ok. 60% stanu z roku 1929, a ogłoszeń drobnych do ok. 85%. Skurczenie się rynku ogłoszeniowego uderzyło oczywiście tylko w pisma posiadające działy inseratowe: przede wszystkim więc w dzienniki i gazety informacyjne. Można sądzić, że trudności te objęły nie tylko wydawnictwa wielkonakładowe, lecz także — a może nawet głównie — rzeszę wydawnictw lokalnych i regionalnych.
3. Ograniczeniu też — i to w niektórych grupach bardzo poważnemu — uległa siła nabywcza ludności i choć płace realne robotników
1 mieszkańców miast wobec spadku cen artykułów rolniczych nie zostały poważniej zachwiane, wielokrotnie powiększyła się liczba bezrobotnych, w tym także pracowników umysłowych i inteligencji, a wiele środowisk drobnomieszczańskich znalazło się na krawędzi deklasacji i degradacji materialnej. Nawet urzędnicy i pracownicy państwowi, należący do
Lata 1930-1939: prasa komunist." i jednolitofrontowa
223
kategorii o stosunkowo wyższych i systematycznych zarobkach, ponieśli skutki oszczędnościowej polityki rządu, a płace ich były parokrotnie obniżane.
W rezultacie zahamowaniu, a przejściowo nawet obniżce, uległ kolportaż dzienników i czasopism zarówno w obrocie pocztowym (wg wskaźnika na 1000 mieszkańców wynosił on: w 1929 r. — 5998 egz., w 1930 — 6312, w 1931 — 5391, w 1932 — 5587, w 1933 — 5588), jak i w kolportażu największej spółki kolportażowej „Ruch" (np. w I kwartale 1931 r. sprzedano dzienników za ok. 700 000 zł, a w I kwartale roku następnego za ok. 582 000 zł). Zahamowany został także, systematyczny w latach 1924 - 1928, wzrost zużycia papieru gazetowego. Niestety dane, którymi dotychczas dysponujemy, nie pozwalają na prześledzenie ruchu nakładów prasy codziennej. Wnioskując z danych dotyczących obrotu pocztowego, zużycia papieru oraz fragmentarycznych informacji o kolportażu zcentralizowanym, można sądzić, że w ciągu lat 1931 -1933 nakłady dzienników zostały zamrożone na poziomie 1930 r., lub obniżyły się — być może w granicach 5 - 10% — w porównaniu z tymże rokiem. Jeżeli więc z pewnymi tylko zastrzeżeniami możemy mówić o regresie czytelnictwa prasy (choć trzeba zwrócić uwagę, że niektóre grupy pism informacyjnych i politycznych — np. prasa ludowa czy socjalistyczna — dotkliwie odczuły zubożenie tych warstw społecznych, na których się opierały), to nie ulega wątpliwości, że kryzys boleśnie dotknął same przedsiębiorstwa wydawnicze i do szczęśliwych wyjątków należały takie, które przynosiły zyski. Dla przetrzymania trudnego okresu wiele wydawnictw podjęło kroki zmierzające do obniżki kosztów własnych oraz dostosowania się do zmniejszonego popytu. Jak podkreślali ówcześni eksperci, walka konkurencyjna przybrała jednak bardzo poważne rozmiary i nie pozwalała — przynajmniej większym przedsiębiorstwom — na nonszalancki stosunek do czytelników, o których było'znacznie trudniej niż w 1928 czy 1929 r. Sytuacja kryzysowa w sposób wyraźny zmieniła strukturę prasy codziennej, a przekształcenia — których początków szukać trzeba już w latach boomu przedkryzysowego — koncentrowały się w 2 zasadniczych kierunkach.
Jednym z nich było pojawienie się dzienników pięciogroszowych oraz ogólne obniżenie cen wydawnictw codziennych. Ruch cen, rozpoczęty już wcześniej, został w okresie kryzysu wyraźnie przyśpieszony. I tak np. spółka kolportażowa „Czytajcie", działająca na terenie stolicy, stwierdzała w swych sprawozdaniach, że na 100 egz. sprzedanych dzienników dwudziestogroszowych przypadało dziesięciogroszówek:
1931 1932
wrzesień 265 360
październik 273 428
listopad - 252 438 io
224
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
a wskaźnik kolportażu ilościowego (liczba egz.) obniżał się w tym okresie wolniej niż wskaźnik kolportażu wartościowego (suma wpływów ze sprzedaży), co było także wynikiem zwiększania się udziału dzienników tańszych.
Wprowadzenie pięciogroszówek, które nastąpiło w 1932 r., spotkało się' z ostrym sprzeciwem firm kolportażowych (spółka „Czytajcie" nie tylko odmówiła przyjęcia „Kuriera Codziennego 5 Groszy", ale nawet wszczęła czynną akcję przeciwko jego kolporterom i sprzedawcom), a także wywołało zaniepokojenie Związku Wydawców, który postulował początkowo ustalenie komisowego w wysokości 4,5 gr od egzemplarza, uniemożliwiającego egzystencję tanich dzienników. Ostatecznie kolportaż pochłaniał 2,5 gr od egzemplarza, co wobec niskich kosztów produkcji pozwalało na uzyskiwanie dochodów przekraczających wydatki. Wedle schematycznej kalkulacji, przy nakładzie ok. 40 000 egz. bilans był w pełni zrównoważony, a gdy pięciogroszówka mogła opierać się na zespole redakcyjnym i administracji innego dziennika, bilans równoważył się już przy 20 000 egz.
Tanie dzienniki weszły na rynek i zostały zaakceptowane przez czytającą publiczność, choć oczywiście jedynie lokalnie mogły stanowić konkurencję dla innych wydawnictw codziennych. W kolportażu scentralizowanym („Ruch") pięciogroszówki stanowiły w 1935 r. — 2%, w 1936 — 8%, a w 1937 — 9% egzemplarzy rozprowadzanych poza Warszawą; w stolicy zaś tanie dzienniki uplasowały się mocno i stanowiły (dane za 1936 i 1937 r.) ok. 26% egzemplarzy rozprowadzanych w kolportażu scentralizowanym. W tym samym okresie największe sukcesy osiągnęły dzienniki dziesięciogroszowe, których udział w ogólnym woluminie kolportażu scentralizowanego poza stolicą wzrósł z ok. 70% w 1934 r. do ok. 78% w 1937. Obniżały ceny nie tylko wydawnictwa komercyjne, ale także prasa polityczna (np. „Robotnik" — na 10 gr, wylansowany w 1937 r. pepeesowski „Dziennik Ludowy" był pięciogroszówka, podobnie jak oenerowskie „Jutro"). Nie negując ujemnego wpływu najtańszych dzienników na poziom informacyjno-dziennikarski całości prasy, ich ówcześni obrońcy (np. Janina Hołówkowa, jedna ze współ-wydawczyń ^Kuriera Porannego") zwracali uwagę na pionierską rolę tego typu pism w dziedzinie propagandy czytelnictwa. Należy sądzić, że opinia ta była słuszna, jeśli mówić będziemy o środowisku wielkomiejskim, gdyż koszty wysyłki wykluczały kolportaż pozalokalny; z najtańszych dzienników korzystać mogli mieszkańcy tych miast, w których się one ukazywały. Wyjątkiem był tu zapewne tylko „Mały Dziennik", który dysponował zupełnie swoistymi możliwościami kolportażowymi (poprzez parafie). Dlatego też wydaje się, że znacznie poważniejsze znaczenie miało upowszechnienie się dziennika w cenie 10 gr. Nie ulega
V
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
225
wątpliwości, że generalna obniżka cen, która nastąpiła w latach 1931 -1934, stała się istotnym czynnikiem wpływającym na ogólny wzrost czytelnictwa i wzrost nakładów, co szczególnie wyraźne było w latach następnych, gdy poziom zamożności ludności miejskiej (w tym także robotniczej i drobnomieszczańskiej) podniósł się, a ceny dzienników pozostały na dawnym poziomie.
Wobec sytuacji kryzysowej, w jakiej zjawisko obniżki cen gazet nastąpiło, jest rzeczą oczywistą, że było ono niejako „wymuszone" przez rynek czytelniczy, który uchylał się od nabywania relatywnie drogich dzienników (przed obniżkami znaczna większość kosztowała 20 gr, a były też droższe). Obniżenie ceny w warunkach zmniejszonej podaży ogłoszeń wymagało od wydawców wielu drastycznych nieraz decyzji, ale stwierdzić można, że czytelnicy ucierpieli z ich powodu stosunkowo niewiele: dzienniki z reguły nie zmniejszały objętości, nie zaniechano wprowadza-, nia nowych działów. Tak w każdym bądź razie wyglądała sytuacja większych wydawnictw. Znaczna część dzienników ponosząc wprawdzie poważne straty, naruszając kapitał rezerwowy a nawet zakładowy, obronną ręką przeszła przez okres kryzysu.
Stało się tak m. in. kosztem wydawnictw małych, a zwłaszcza pism lokalnych i regionalnych — co było drugim z kierunków przekształceń w strukturze prasy polskiej. Choć dotychczasowe badania nie pozwalają jeszcze na ferowanie ostatecznych wniosków, dają już wszakże możność stwierdzić, że w ciągu lat trzydziestych nastąpił bardzo poważny rozwój, systemu mutacji wydawanych przez duże dzienniki wielkomiejskie. Proces ten, jak już pisaliśmy, rozpoczął się jeszcze w latach 1926 -1930, by w ostatnim okresie istnienia II Rzeczypospolitej przynieść zagładę prasy lokalnej na wielu terenach. Mutacje, które w 1925 r. stanowiły ok. 8% dzienników wydawanych w języku polskim, w latach trzydziestych sięgały llz ogólnej liczby pism codziennych.
Proces upowszechniania się mutacji przebiegał, ogólnie rzecz biorąc, dwiema drogami: przez podporządkowanie sobie istniejących już wydawnictw lub tworzenie mutacji „na pniu", przez zakładanie nowych tytułów. Pomijając tu względy polityczne, które stały u podstaw niektórych decyzji o rozbudowie systemu mutacji, zwrócić chcielibyśmy uwagę na aspekt ekonomiczny: wobec ograniczenia popytu ekspansja terytorialna była jedną z możliwości powiększenia (czy utrzymania) wysokości nakładów, co wobec trudności okresu kryzysowego oraz natężającej się konkurencji wydatnie zmniejszało koszty wytwarzania na jednostkę (tj. na egzemplarz). Szczególnie ucierpiała na rozwoju systemu mutacji słaba finansowo prasa województw centralnych, znajdujących się w bezpośredniej bliskości wielkich centrów wydawniczych. I tak np. w woj. łódzkim w 1938 r. nie wychodziło już — poza Łodzią, rzecz
226
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
jasna — żadne pismo samodzielne; tak samo było w woj. kieleckim (poza Zagłębiem); w Lublinie w 1936 r. na'5 dzienników 3 były mutacjami; w województwach, kresowych poza Wilnem i Lwowem ukazywał się w 1938 r. tylko 1 samodzielny dziennik („Dziennik Brzeski").
Trudniejsza do oceny jest sytuacja na Pomorzu i w Wielkopolsce, gdzie do reguły należało utrzymywanie tytułów pism „zmutowanych"; i tam jednak spory odsetek pism lokalnych utracił samodzielność. Wydaje się niewątpliwe, że rozpowszechnienie systemu mutacji zostało poważnie ułatwione przez straty finansowe, jakie poniosły pisma lokalne, nie posiadające na ogół rezerw wystarczających na przetrwanie okresu kryzysowego. Sytuacja ta została wykorzystana przez pisma wielkonakładowe, a sprzyjała temu — jak można sądzić — przewaga, jaką posiadały one pod względem informacyjnym, urozmaicenia treści, poziomu dziennikarskiego. Trzeba zwrócić bowiem uwagę na niektóre czynniki natury bardziej ogólnej, które także wywarły swój wpływ: przede wszystkim podnoszenie się ogólnego poziomu wykształcenia, co nie tylko rozwijało bazę czytelniczą, ale powodowało także, iż czytająca publiczność stawiała coraz wyższe wymagania wobec redakcji, oraz postępującą wyraźnie integrację społeczeństwa i stopniowe zanikanie dawnych różnic dzielnicowych.
Pewne znaczenie miały zapewne także procesy demograficzne, a m. in. regres małych ośrodków miejskich (w 1921 r. ludność miast poniżej 20 000 mieszkańców stanowiła ok. 43% ogółu ludności miejskiej, w 1939 — ok. 38%), stagnacja miast średnich (w przedziale 20 - 100 tys. mieszkańców) i rozwój miast dużych i wielkich (2 miasta liczące więcej niż 500,000 mieszkańców obejmowały 14% ludności miejskiej w 1921 r. i 20% w 1939).
Wyrywkowe dane dotyczące wysokości nakładów całej prasy codziennej sugerują wszakże, iż częściowe załamanie się prasy lokalnej nie odegrało większej roli w czytelnictwie dzienników, gdyż zastąpiona została ona i przez mutacje pism wielkomiejskich, i zwiększony kolportaż dzienników wielkonakładowych. Upowszechnianiu się ich sprzyjał także stopniowy rozwój infrastruktury komunikacyjnej oraz upowszechnienie prenumeraty pocztowej.
Okres wyjścia z kryzysu najbardziej jasno rysuje się pod względem liczby wydawanych tytułów (patrz w ostatnim rozdziale Rozwój ilościowy i Geografia wydawnicza), gdyż w tym względzie dysponujemy dość ścisłymi danymi gromadzonymi przez Główny Urząd Statystyczny. Trudniej przedstawić sytuację, jeśli idzie o nakłady i rozpowszechnianie pism. Wskaźnik obrotu pocztowego prasą wykazał zdecydowany wzrost dopiero od 1937 r. (na 1000 mieszkańców przesyłano egzemplarzy:
„stst ¦•
»xo"
sur
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
227
w roku 1935 — 5542, w 1936 — 5525, w 1937 — 7567, w 1938 — 7908). Podobnie układała się sytuacja dla samych dzienników przesyłanych pocztą (w roku 1934 przesłano ok. 77,4 min egz., w 1935 — ok. 83,4 min, w 1936 —ok. 107 min, w 1937 —ok. 152,5 min i w 1938 —ok. 163,3 min). Dane te nie muszą jednak wskazywać na wzrost globalnego nakładu, gdyż pewien — trudny do określenia — wpływ na nie wywrzeć mógł fakt zwiększania się roli dzienników wielkomiejskich, które były kolportowane poza granicami macierzystych aglomeracji, wypierając pisma lokalne, które nie korzystały z pośrednictwa poczty. Zjawisko to zdają się potwierdzać także dane dotyczące kolportażu prasy warszawskiej przez spółkę „Czytajcie" i przez „Ruch": otóż w samej stolicy liczba egzemplarzy dostarczanych do sprzedaży miała tendencję stagnacyjną i wahała się wokół 60 - 63 min rocznie (w latach 1933 - 1937), podczas gdy sprzedaż poza Warszawą rozwijała się w tym samym okresie bardzo dynamicznie (od ok. 30 min w 1933 r. do ok. 55,1 min w 1937). Także pośrednim tylko źródłem do oznaczenia stanu wyjścia z kryzysu mogą być dane o konsumpcji papieru gazetowego, gdyż w jej wzroście kryć się może powiększanie objętości wydawanych dzienników. I ten wskaźnik każe sugerować, że decydujący krok pod względem wzrostu możliwego nakładu uczyniony został dopiero w 1937 r. (zużycie papieru gazetowego wynosiło: w roku 1934 — ok. 28 000 t, w 1935 — ok. 29 800 t, w 1936 — ok. 30 900 t, a w 1937 już ok. 35 500 t). Przy tych wszystkich zastrzeżeniach trzeba dodać także, że prawdopodobny wzrost nakładów nie dotyczył bynajmniej wszystkich ośrodków „eksportujących" swe dzienniki. I tak np. dość szczegółowe dane dla Krakowa stwierdzają, że łączny nakład wydawanych tam dzienników był w 1938 r. ok. 2 razy mniejszy niż w roku 1933 (w dni powszednie odpowiednio ok. 90 000 i ok. 182 000). A co ważniejsze, trzeba tu pamiętać o wzroście całej populacji, która liczyła ok. 32,3 min w roku 1931 i ok. 35,1 min w 1939.
W rezultacie pomyślnego przetrwania okresu kryzysu przez część dużych dzienników i częściową eliminację prasy lokalnej, w połowie lat trzydziestych istniała już dość wyraźnie wyodrębniona grupa pism o zasięgu terytorialnym znacznie wykraczającym poza granice rejonu, w centrum którego były wydawane. Można powiedzieć, że dopiero w ciągu lat trzydziestych ukształtował się na dobre typ dziennika „centralnego", tzn. takiego, który kolportowany był (sam lub poprzez swoje mutacje) na terenie co najmniej 5-6 województw należących do różnych dzielnic kraju.
Do pism tych — niektóre z nich miały mutacje, inne drukowały wydania prowincjonalne — zaliczyć można z Warszawy i rejonu podwarszawskiego: „Express Poranny", „Dzień Dobry", „Mały Dziennik",
228
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
„Ostatnie Wiadomości" (do 1934/1935 r.), „Kurier Poranny" (w latach 1931 - 1932), „Robotnik" (od 1937 r.); z Łodzi — „Express Ilustrowany", „Echo"; z Krakowa — IKC; z Poznania — „Orędownik".
Ustabilizowaniu uległa też grupa dzienników kolportowanych na terenie paru województw z reguły należących do tej samej dzielnicy lub bliskich geograficznie i pod względem struktury społeczno-gospodarczej (np. Sląsk-Zagłębie). Wymienić by tu. można: katowicką „Polonię", wileńskie „Słowo", 2-3 dzienniki lwowskie kolportowane w województwach południowych, poznańskie „Dziennik" i „Kurier", stołeczne „Wieczór Warszawski", „Goniec Warszawski" i pięciogroszowy „Kurier Codzienny"; wciąż jeszcze „Gazetę Grudziądzką". Wspomnieć także trzeba o niektórych dziennikach politycznych, które część nakładu kierowały na prowincję (m. in. „Gazeta Polska", „Gazeta Warszawska", „Robotnik").
Choć proces centralizacji ośrodków wydawniczych był w Polsce opóźniony przez istnienie tradycyjnych makroregionalnych stolic dawnych dzielnic rozbiorowych, przebiegał on mniej więcej zgodnie z podobnym procesem w niektórych państwach zachodnioeuropejskich, w których prasa stołeczna (czy raczej: największe dzienniki stołeczne) kolportowana była na obszarze całego państwa. Mimo tych specyficznych stosunków także w Polsce prasa warszawska pod względem wysokości osiąganych nakładów zdecydowanie wyprzedzała inne miasta, a w ciągu lat trzydziestych dystans raczej się powiększał. W końcowym okresie istnienia II Rzeczypospolitej prasa stołeczna (w języku polskim) drukowała ok. 700 - 800 tys. egz. dzienników jednorazowo, gdy w innych miastach łączne nakłady nie przekraczały 200 - 220 tys. egz. (Łódź i blisko tej granicy, Lwów, Kraków i Poznań). Trudno określić, jaki odsetek dzienników warszawskich był eksportowany; w początku lat trzydziestych, dla których dane takie istnieją, poza stolicę kierowało się ok. Vs - 'As- łącznego nakładu, ale dla dzienników politycznych udział ten sięgał V2. Ewenementem był awans ośrodka łódzkiego, który na początku lat dwudziestych na równi z Lublinem, Włocławkiem czy Sosnowcem należał do luźnego Związku Prasy Prowincjonalnej, a po kilkunastu latach stał pod względem osiąganych nakładów na drugim miejscu w Polsce.
Analiza konstrukcji zawartości i szaty graficznej przeprowadzona dla 32 dzienników, które ukazywały się w latach 1922 - 1939 — były wśród nich zarówno wydawnictwa warszawskie, innych dużych ośrodków wydawniczych, jak i prowincjonalne — pozwala stwierdzić, że objętość pism zwiększyła się w porównaniu z początkiem lat dwudziestych o ponad 75%, upowszechniły się ilustracje (fotografie), które u progu II Rzeczypospolitej były niezmiernie rzadkie w prasie codziennej,
Lata 1930 -1939: prasa komunist. i jednolitofrontowa
229
spora część pism wprowadziła farbę kolorową dla wyróżniania tytułów już nie tylko samych wydawnictw, lecz także ważniejszych informacji, statyczny układ pierwszej kolumny coraz częściej zastępowany był układem dynamicznym.
Cały ten kompleks problemów — upowszechnienie się tanich dzienników, wypieranie samodzielnych pism lokalnych, utrwalanie się pozycji grupy dzienników „centralnych" — w połączeniu z widocznym rozwojem zawartości informacyjnej i rozbudową zasobu treściowego, był świadectwem modernizacji prasy codziennej i, jak się wydaje, jednym z wyznaczników powstania na najważniejszych dla życia kraju terenach (województwa zachodnie, centralne i Małopolska) już nie elementów, ale solidnej bazy kultury masowej.
Jedną z konsekwencji tych przemian było „odpolitycznienie" największych dzienników, a ściślej rzecz biorąc, stawał się regułą zarysowany już w latach poprzednich stan, w którym pisma nie będące organami partyjnymi (lub grup politycznych) szybciej rozwijały się pod względem nakładów i zwiększały swój udział w ogólnej puli. W prasie stołecznej np. 11 dzienników stricte politycznych dawało w początkach 1932 r. ok. 45% nakładu, a latem 1938 już tylko ok. 26%; wśród 5 największych dzienników w 1932 r., 2 („Kurier Warszawski" i „Kurier Poranny") można uznać za pisma „polityczne", gdy w 1938 r. wśród największej piątki były już same dzienniki sensacyjne. Jeszcze bardziej jaskrawo sytuacja wyglądała w Łodzi, gdzie masowo kolportowane „Express" i „Echo" — nie unikające oczywiście politycznych opcji — były też pismami typu sensacyjnego, czy w Krakowie, w którym wprawdzie przewaga nie należała do „rewolwerówki" („Tempo Dnia"), ale — w końcu lat trzydziestych — nakład dzienników więcej poświęcających miejsca na sprawy polityczne („Głos Narodu", „Kurier Wieczorny") nie przekraczał łącznie 6000 egz. Niestety nie zostały jeszcze przeprowadzone badania nad zawartością prasy i trudno tu o precyzyjne przedstawienie podziału na pisma polityczne i sensacyjno-informacyjne. Pobieżny jednak ogląd polskich dzienników omawianego okresu pozwala sugerować, że problematyka w węższym tego słowa znaczeniu polityczna (a szczególnie dotycząca polityki wewnętrznej) ustępowała stopniowo miejsca tym tematom, które socjologowie zaliczają do grupy tzw. human interest, same zaś sprawy polityczne coraz częściej podawane były czytelnikom w konwencji sensacyjnej. Rezultatem takiego „odpolityczniania" prasy codziennej był też zapewne wzrost znaczenia periodyków społeczno-politycznych, których w latach dwudziestych na dobrą sprawę jeszcze w Polsce nie było, jeśli nie liczyć organów o charakterze teoretycznym. Od połowy lat trzydziestych liczba tego typu tygodników wydatnie wzrasta: wymieńmy tu przykładowo „Czarno na
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
230
białem", „Zwroi" i „Odnowę", „Podbipiętę", „Zaczyn", „Prosto z mostu", „Sygnały" czy „Poprostu". Sądzić można, że coraz częściej raczej wybór tygodnika niż dziennika świadczył o politycznych przekonaniach czytelnika, choć należy dodać, że proces ten znajdował się jeszcze w swym stadium pierwotnym i tygodniki społeczno-polityczne krążyły niemal wyłącznie w środowisku stosunkowo nielicznej elity intelektualno-po-litycznej.
PRASA INFORMACYJNA W CZASIE KAMPANII WRZEŚNIOWEJ
W miarę zaostrzania się sytuacji międzynarodowej w Europie wiosną i latem 1939 r. problematyka wewnątrzpolityczna ustępowała w dziennikach na plan dalszy i zapanowało swoiste — wedle sformułowania narodowego „Słowa Pomorskiego" — „samorzutne zawieszenie broni" w starciach polemicznych. Od zasady tej, nie popartej zresztą żadnymi ustępstwami ze strony ekipy rządzącej, nie brak było oczywiście wyjątków, i to nawet drastycznych, jednak już w lipcu sprawy polityki zagranicznej i przygotowań do wojny (prowadzonych w całej Europie) wyparły wszelkie inne nie tylko z działów depeszowych i informacyjnych, lecz także z rubryk publicystycznych i komentarzy. Prasa uważnie śledziła toczącą się rozgrywkę dyplomatyczną, a ze szczególną starannością — co nie znaczy, że zawsze informacje czy interpretacje były słuszne — zajmowała się sytuacją w punkcie zapalnym, tj. Wolnym Mieście -Gdańsku i narastającą falą prowokacji niemieckich, a także stanowiskiem zajmowanym przez prasę i organizacje niemieckiej mniejszości zamieszkującej ziemie polskie. Pojawiły się w niektórych pismach stałe rubryki obrony przeciwlotniczej, a we wszystkich publikowano rady dotyczące zachowania się na wypadek nalotów lotniczych, bombardowań i przede wszystkim ataku gazowego. Nie ujawniano żadnych szczegółów na temat polskich przygotowań wojskowych, ani nie publikowano informacji czy zdjęć z zakresu krajowych militariów, obficie jednak korzystano zarówno z doniesień agencyjnych, jak i z prasy obcojęzycznej dla sprezentowania siły zbrojnej zachodnich sojuszników, a szczególnie Wielkiej Brytanii. W ostatniej dekadzie sierpnia przekonanie o nieuchronności konfliktu zbrojnego przeważało zdecydowanie w opiniach publicystów. 23 sierpnia Stanisław Mackiewicz pisał, że „czeka nas wojna w obronie niepodległości"; 30 sierpnia „Słowo Po-moskie" zatytułowało swój komentarz: Do ostatniego naboju, zębami i pazurami... W tej wojnie nie będziemy znali litości; 31 sierpnia krakowski IKC pisał: „Wszystkich oczy skierowane na Zachód.v Bo tam
Prasa w czasie kampanii wrześniowej
231
będzie nasz szlak chwały!" Mimo że pluralistyczna i nie poddana jednemu ośrodkowi dyspozycyjnemu, prasa polska wypełniała zadanie mobilizacji psychicznej społeczeństwa, z zachowaniem rzecz jasna różnic wynikających czy to z orientacji politycznej (prorządowa — opozycyjna), czy typu dziennika (poważny — sensacyjny), przy czym prasa opozycyjna, zwłaszcza demokratyczna i socjalistyczna, była daleko bardziej powściągliwa, a poczucie pewności siebie, charakterystyczne szczególnie dla prorządowych dzienników informacyjno-sensacyjnych, rzadziej uwidaczniało się na jej łamach. Od zimy 1938/1939 r. władze państwowe rozpoczęły na szerszą skalę akcję inspiracyjną w sprawach dotyczących polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych, wprowadzając obyczaj stałych i dość częstych spotkań przedstawicieli dzienników stołecznych i tutejszych przedstawicieli wydawnictw prowincjonalnych z rzecznikiem prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Charakterystycznym elementem akcji propagandowej prasy było położenie wielkiego nacisku na siłę militarną sojuszników, na zwartość społeczeństwa polskiego wobec gróźb niemieckich i podkreślanie wszelkich informacji donoszących o trudnej sytuacji gospodarczej III Rzeszy czy istnieniu w niej znaczącej opozycji wobec hitleryzmu. Dużo uwagi poświęcano propagandzie niemieckiej, demaskując jej fałsze — zapewne także z myślą o wykorzystaniu tych dementi przez prasę zagraniczną. Z nielicznych dostępnych przekazów sądzić należy, że nie poczyniono bodaj żadnych kroków dla materialnego przygotowania do wojny samej prasy. Redakcje i drukarnie ograniczały się do zabezpieczeń w ramach ogólnej obrony przeciwlotniczej i przeciwpożarowej, nie gromadzono natomiast, jak wykazał późniejszy bieg wydarzeń, zapasów papieru rotacyjnego, nie zabezpieczano dodatkowych urządzeń łącznościowych (komórki nasłuchu radiowego), nie przygotowano — poza IKC — zastępczych ośrodków redakcyjnych na wypadek ewakuacji.
Już pierwsze dni wojny całkowicie zdezorganizowały polski ruch wydawniczy. Pośpieszna ewakuacja wielu urzędów i instytucji, odbywająca się w atmosferze paniki ucieczka ludności najpierw z ziem zachodnich, a wnet także i centralnych, trwająca mobilizacja i ruchy wojsk, intensywna działalność lotnictwa niemieckiego, pancerne zagony przeciwnika niejednokrotnie wcinające się głęboko poza linie wojsk polskich — wszystko to spowodowało zablokowanie kolportażu pozamiej -scowego, przerwało łączność telefoniczną, utrudniło dostawy papieru, ł zdekompletowało zespoły redakcyjne i personel poligrafii. W ogóle przestały ukazywać się czasopisma (tygodniki i miesięczniki), a prasa codzienna po kilku dniach, tam gdzie jeszcze mogła się ukazywać, drastycznie zmniejszyła objętość: zrazu do 4, a potem do 2 stron (jedynie wileńskie „Słowo" drukowało przez cały czas 4-8 kolumn normalnego
•¦¦
232
Prasa polityczna i ogólnoinformacyjna
formatu). W ciągu pierwszego tygodnia wojny wojska niemieckie zagarnęły terytoria, które dawały — wedle danych za 1937 r. — ok. 40%> całej produkcji prasowo-wydawniczej, a odsetek ten był nawet wyższy w grupie dzienników i gazet informacyjnych. Z Katowic zespoły redakcyjne ewakuowały się już wieczorem 1 września, znaczna część dziennikarzy poznańskich ruszyła na wschód 3 września, w Krakowie pisma przestały ukazywać się 3 września, ostatnie dzienniki łódzkie wyszły z datą 5 września, prasa pomorska zamilkła w dniach 3 i 4 września, poznańska 10 września. Poza Warszawą, w której dzienniki ukazywały się do 23 września, najdłużej przetrwały polskie pisma w Lublinie — do 17 września, w Wilnie — do 19 września i we Lwowie — do 21 września. Po 2 tygodniach walk ukazywało się na ziemiach podlegających wciąż suwerennej władzy Rzeczypospolitej zapewne nie więcej niż 30 - 40 dzienników i gazet informacyjnych, z tego ok. połowy wydawano w oblężonej stolicy kraju.
Przerwanie połączeń telefonicznych i telegraficznych odcięło redakcje od korzystania z biuletynów agencyjnych, a rozchwianie się łączności pocztowej uniemożliwiło nie tylko drukowanie mutacji, ale w ogóle wszelką wysyłkę gazet. Poza komunikatami władz lokalnych oraz informacjami napływającymi przez radio (przy czym także w pierwszych dniach wojny zamilkły nadajniki w Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Krakowie, największa radiostacja polska w Raszynie została wysadzona w powietrze), dzienniki mogły korzystać tylko z informacji o charakterze lokalnym, od czasu do czasu posiłkując się wiadomościami dostarczanymi przez ewakuowanych pracowników państwowych lub uciekinierów. Wobec nikłej objętości gazet nie odgrywało to z pewnością zbyt wielkiej roli, gdyż i tak nie można było zamieszczać zbyt wielu depesz, niemniej zakres wiedzy czerpanej z prasy zamykał się w obrębie miasta. Rzecz jasna, informacje o przebiegu wydarzeń wojennych dominowały zdecydowanie. Ponieważ jednak normalne kanały informacyjne — agencje, korespondenci, prasa krajowa i zagraniczna — w praktyce przestały działać, redakcje zdane były na mniej lub bardziej przypadkowe nasłuchy rozgłośni zagranicznych oraz śledzenie audycji działających jeszcze rozgłośni polskich, które jednak także pozbawione były systematycznego napływu informacji. Powołane dnia 5 września — pierwszy raz w Polsce — Ministerstwo Informacji i Propagandy, na czele którego stanął dotychczasowy wojewoda śląski Michał Grażyński, nie prowadziło żadnej efektywnej działalności, tym bardziej że następnego dnia objęte zostało ewakuacją i nigdy nie zdołało rozpocząć systematycznej akcji. Doprowadziło co prawda do przyłączenia do PAT pół-oficjalnej agencji „Iskra", ale zasadniczy personel obu agencji został ewakuowany 6 i 7 września, a PAT od tego momentu zaprzestał de facto
Prasa w czasie kampanii wrześniowej
233
działalności. W tych samych dniach opuściła stolicę grupa ok. 100 dziennikarzy warszawskich, która w myśl projektów Ministerstwa miała — po rozdzieleniu się — zasilić redakcje pism prowincjonalnych lub uczestniczyć w wydawaniu bliżej nie określonej gazety (lub gazet) w tymczasowej siedzibie rządu i władz naczelnych. Eszelon dziennikarski został jednak rozbity, ewakuowani rozproszyli się i podjęto w końcu zaledwie 2 lub 3 inicjatywy, w tym tylko „Gazeta Pińska" prowadzona przez Rudolfa Lessela (z „Robotnika"), Wacława Zuchniewicza (z „Dziennika Poznańskiego") i Jerzego Billewicza (z „Kuriera Warszawskiego") zdołała przetrwać nieco dłużej, ukazując się bez przerwy od 12 września przez blisko 2 tygodnie. Organizowano też gazetę w Brodach (13 września), We Włodzimierzu (ok. 10 września) — jednak zbliżający się front, ewakuacja lokalnych władz, zniszczenia i brak personelu drukarń uniemożliwiały jakąkolwiek systematyczną działalność. Wierni swym zawodowym obowiązkom niektórzy dziennikarze prowadzili samorzutną akcję informacyjną, jak robił to np. -w drodze z Krakowa do Lwowa Zygmunt Nowakowski z IKC czy Mieczysław Krzepkowski w pociągu ewakuacyjnym („łapaliśmy wiadomości przy głośnikach w mieszkaniach zawiadowców stacji i wypisywaliśmy je kredą na ścianie wagonu. «Biu-letyn» ten cieszył się wielką popularnością").
Zapotrzebowanie ludności na informacje, wzrastające już w ciągu miesięcy letnich, stało się ogromne: „Panuje głód wiadomości — pisał 3 września „Wieczór Warszawski" — Dzienniki są rozchwytywane. Czytelnik, który dotychczas czytał jedno pismo, kupuje dziennik rano, kupuje kilka dzienników popołudniowych i jeszcze wieczorem wybiega po gazetę". Główne zadania informacyjne przejęło jednak radio, które już w końcu sierpnia — jak pisało wileńskie „Słowo" — „zdobyło sobie powszechny szacunek i popularność" tym łatwiej, że w dużych miastach zostały zainstalowane głośniki uliczne, przed którymi w okresach nadawania komunikatów gromadziły się tłumy przechodniów. Trudno określić, w jakich nakładach- kolportowano we wrześniu gazety informacyjne, ale w każdym razie, zanim zniszczenia nie ograniczyły możliwości druku, były one prawdopodobnie wyższe niż przed wybuchem wojny. Wspomniana tu „Gazeta Pińska" drukowała 10 - 15 tys. egz., stołeczny „Kurier Poranny" w dniach 10 - 12 września dochodził do ok. 70 000 egz. (w tym kilkanaście tysięcy edycji popołudniowej), później drukował 20 - 30 tys. Znaczna część wydawnictw drukowała gratisowe egzemplarze dla wojska, a we wszystkich niemal dziennikach ponawiany był apel o przekazywanie przeczytanego egzemplarza żołnierzom. W miarę nasilania się bombardowań i narastania trudności z drukiem oraz kolportażem, zaczęto w Warszawie wywieszać gazety w miejscach publicznych, a ostatnie numery, których już nie zdołano wydrukować w większej
Prasa w czasie kampanii wrześniowej
235
liczbie egzemplarzy (używano m. in. pras ręcznych), rozlepiano w formie odbitek szczotkowych.
Polecenia ewakuacyjne, mobilizacyjne i indywidualne decyzje ucieczki przed napastnikami (wielu dziennikarzy mogło obawiać się represji z powodu swych publicznych wystąpień antyhitlerowskich) zdziesiątkowały niektóre zespoły redakcyjne, a w bardzo wielu przypadkach redakcje zostały opuszczone przez szefów. Ewakuacja grupy warszawskiej, która zbiegła się ze znanym apelem płk R. Umiastowskiego, wzywającym mężczyzn do opuszczenia miasta, spowodowała, że 7 września w stolicy ukazały się tylko 2 dzienniki („Robotnik" i „Express Poranny"), a dopiero 8 lub 9 września powróciła do pracy część innych zespołów redakcyjnych i załóg drukarskich. Jednakże „Goniec Warszawski" wznowiony został dopiero 10 września, „Polska Zbrojna" 11 września, a „Warszawski Dziennik Narodowy" 14 września. Niektóre zespoły redakcyjne zostały zupełnie rozproszone (m. in. oficjalnej „Gazety Polskiej").
W kilku przypadkach dzienniki pozawarszawskie kontynuowały swą działalność także w dniach, gdy miasto znajdowało się na „ziemi niczyjej", po wyjściu wojsk i władz polskich, a przed wkroczeniem niemieckich. Mieczysław Dobija, dyrektor administracyjny koncernu IKC i Ludwik Szczepański, jeden z nestorów prasy krakowskiej, wydali 5 września jeden numer „Gazety Krakowskiej", która ukazała się przed wkroczeniem Niemców na teren drukarni, jako pismo Prezydium Miasta i nowo powstałego Komitetu Obywatelskiego, któremu patronował metropolita kardynał Sapieha.
W Poznaniu, opuszczonym przez wojsko i administrację państwową 5 września, aż do chwili wkroczenia Niemców (10 września) ukazywały się „Kurier Poznański" i „Dziennik Poznański", oba bez dawnych redaktorów naczelnych, prowadzone przez Tadeusza Powidzkiego, Alfonsa Klafkowskiego, Romualda Jeżewskiego i in. W Warszawie, którą sparaliżowało bombardowanie z 26 września, przed oddaniem miasta w ręce wojsk niemieckich wydano pod redakcją Mariana Grzegorczyka 3 numery „Gazety Wspólnej" („Goniec Warszawski", „Kurier Poranny", „Czas", „Wieczór Warszawski" „Express Poranny" i „Kurier Czerwony") i 1 „Kuriera Warszawskiego". We wszystkich tych miastach podjęto także już pod okupacją próby wydawania dzienników niezależnych od władz niemieckich, ale zakończyły się one od razu niepowodzeniem (Poznań) lub też nowe pisma zostały zlikwidowane po kilku dniach (w Krakowie 13 września, w Warszawie 9 października).
Z inicjatywy Stanisława Kauzika i Jana Kuczabińskiego, a pod redakcją Witolda Giełżyńskiego, wydawany był w Warszawie w dniach 11-20 września „Biuletyn Prasowy dla Użytku Pism Warszawskich",
mający wypełnić lukę powstałą w wyniku ewakuacji PAT i likwidacji wszystkich innych agencji prasowych. „Biuletyn" — jednostronnie powielany w objętości 3-6 stron — wydawany był w nakładzie kilkudziesięciu egz., a docierał także do władz cywilnych i wojskowych stolicy. Po upływie kilku dni (kiedy dzienniki wydawane były jeszcze we względnie normalnych warunkach) treść gazet ograniczyła się do podawania komunikatów oficjalnych sztabu Naczelnego Wodza, lakonicznych i mało ścisłych; krótkich komunikatów PAT (przez pewien czas nadawanych przez radio lwowskie), które bynajmniej nie uzupełniały poprzednich; dorywczych wiadomości zaczerpniętych z nasłuchu stacji zagranicznych, komunikatów władz lokalnych oraz krótkich informacji własnych o życiu miasta, w którym pismo wychodziło. Komentarze redakcyjne, publicystyka czy felietony stały się rzadkością i* w sposób systematyczny ogłoszał je bodaj tylko „Robotnik" (codzienny artykuł Mieczysława Niedziałkowskiego Sytuacja ogólna), a w innych, bez porównania łatwiejszych warunkach, wileńskie „Słowo" (artykuły wstępne Stanisława Mackiewicza). W ślad za stylem wystąpień oficjalnych z pierwszych dni września i radiowymi wypowiedziami rzecznika płk Umiastowskiego, a prawdopodobnie także pod wpływem poczucia konieczności podtrzymywania morale wojsk i ludności cywilnej, enigmatycznym komunikatom sztabu Wodza Naczelnego towarzyszyły wiadomości w rażący sposób odbiegające od rzeczywistej sytuacji wojennej. Dezinformacja wynikała po części ze świadomie propagandowego charakteru wypowiedzi i z umyślnej selekcji depesz, a po części z braku wiadomości. Z zasady więc nie informowano o upadku któregoś z miast lub punktów obronnych, w drastyczny sposób pomniejszano postępy wojsk niemieckich, a rozdmuchiwano wydarzenia na froncie zachodnim, wielokrotnie powiadamiano o rzekomych buntach ludności cywilnej Niemiec, o rozruchach na terenach zajętych przez Rzeszę wiosną 1939 r. (Czechy) i w toku kampanii wrześniowej, lokalne sukcesy armii polskiej prezentowano jako decydujące zwycięstwa. Jeszcze 12 września stołeczny „Kurier Codzienny" — w ślad za wystąpieniem radiowym rzecznika Armii „Warszawa" — pisał, że „z wierzchu czołgi niemieckie pokryte są jakąś namiastką blachy zamiast stali. Nawet zwykły karabin przebija ją swoją kulą"; tego samego dnia „Czas" donosił o „sukcesach armii polskiej na całym froncie". Wprawdzie zwracano uwagę na nieskuteczność informacji fałszywych i przejaskrawionych (tenże „Czas" w artykule wstępnym Prawda i tylko prawda z 15 września), ale raz rozpędzone koło hurraoptymizmu, którego bynajmniej nie hamowały oficjalne wypowiedzi władz i dowództw wojskowych, nie mogło zostać nagle zatrzymane bez obawy o głębokie reperkusje społeczne. Rzeczowym, choć z konieczności skrótowym informacjom o wydarzeniach w mieście.
sprawnemu przekazywaniu publiczności zarządzeń władz cywilnych i wojskowych, informowaniu o sprawach bytowych tak ważnych w tych trudnych dniach (punkty sanitarne, funkcjonowanie urzędów, ceny, ośrodki opieki dla uciekinierów, punkty pomocy społecznej etc.) towarzyszyły wysiłki podtrzymywania za wszelką cenę — w tym wypadku za cenę odejścia od prawdziwej informacji — spoistości i gotowości obronnej społeczeństwa oraz armii. Obok zrozumiałych w tragicznej sytuacji zafałszowań — jak np. publikowane 22 września dementi
0 ucieczce Wodza Naczelnego — niektóre pisma brnęły w swych ocenach sytuacji bardzo daleko, jak np. popularny „Dobry Wieczór — Kurier Czerwony", który 23 września, a więc na kilka dni przed kapitulacją stolicy, pisał o rzekomej linii obronnej Hel - Modlin - Warszawa-- Zamość - Rawa Ruska - Lwów jako „linii śmiałą, pewną ręką kreślonej [...]. Odwieczny to jagiellonowy szlak bałtycko-cżarnomorski, z którego zawsze biły tarany polskiego oporu", skąd „niezłomny Żołnierz Rzeczypospolitej z krwi swej posiewem na wraże idzie zagony".
Choć dekret o stanie wojennym ogłoszony 1 września dał podstawę władzom administracyjnym do wprowadzenia cenzury prewencyjnej (a także zakazu wydawania nowych pism), reglamentacja ze strony urzędów powołanych do kontroli prasy nie odgrywała, jak się wydaje, istotniejszej roli. Na terenie Warszawy rozporządzenie o cenzurze weszło w życie dopiero 13 września; jednak w żadnym z zachowanych egzemplarzy ówczesnych pism, ani też we wspomnieniach dziennikarzy nie ma śladu aktywności urzędu cenzorskiego. Także dzienniki należące do opozycji nie dawały powodów do ingerencji, całkowicie obcy im był duch defetyzmu — o który zdarzało się prasie prorządowej oskarżać opozycję przed wybuchem wojny — a niektóre z nich, na czele z warszawskim „Robotnikiem", z całą siłą zaangażowały się w inicjowanie
1 organizowanie udziału ludności cywilnej w walkach obronnych. Jak z dotychczasowych poszukiwań wynika, jedynym pismem, które podniosło problem ewentualnej odpowiedzialności za wynikłą sytuację, było wileńskie „Słowo", w którym nożyce cenzora wycięły fragmenty artykułu wstępnego Stanisława Mackiewicza (z 15 września). Być może sprzyjała tego typu wystąpieniom specyfika sytuacji Wilna, do którego ataki powietrzne nieprzyjaciela dotarły dopiero 16 września. Tenże dziennik wyróżniał się spośród innych pism — szczególnie w porównaniu z prasą warszawską, całkowicie wciągniętą w obronę okrążonej stolicy — stosunkowo spokojniejszym tonem informacji, a nawet posługiwał się wojennymi komunikatami niemieckimi.
Postępujące w wyniku bombardowań zniszczenia (Warszawa była atakowana od pierwszego dnia wojny, Lublin — pierwszy wielki nalot 9 września, Lwów — bombardowania od 11 września, Wilno — silny
Prasa w czasie kampanii wrześniowej
237
nalot 16 września), brak papieru, brak pracowników drukarskich i redakcyjnych — spowodowały daleko idące zmiany w szacie zewnętrznej dzienników. Liczbę stron ograniczono do 2 często o zmniejszonym formacie, następowało łączenie zespołów redakcyjnych (np. w wydawnictwach warszawskiego „Domu Prasy" czy w wypadku „Dziennika Ludowego" i „Dziennika Powszechnego"), dzienniki miały charakter czysto informacyjny z minimalną ilością miejsca przeznaczaną na komentarze czy publicystykę, dominował styl depeszowy ze znacznym udziałem dużych i sugestywnych tytułów.
Wymogi gospodarki wojennej odbiły się zresztą także na prasie tych państw, które w 1939 r. nie prowadziły wojny na swoim terenie (np. we Francji na kilka miesięcy administracyjnie ograniczono objętość dzienników do 4 kolumn).
czasopiSmiennictwo
Przy swej całej różnorodności — zarówno pod względem zajmowanych pozycji politycznych, jak i wielkości osiąganych nakładów, poziomu dziennikarskiego, wartości informacyjnych, zasięgu oddziaływania, form własności itd. — prasa polityczna i ogólnoinformacyjna stanowiła zespół pism w zasadzie do siebie podobnych; różnice miały charakter raczej ilościowy niż jakościowy. W pewnym tylko stopniu zmieniło obraz włączenie do tej kategorii niektórych wydawnictw ukazujących się raz w tygodniu (lub rzadziej), ale mających za cel najważniejszy przekazywanie informacji w sprawach publicznych i kształtowanie postaw politycznych (m. in. tygodniki partii chłopskich — np. „Piast" czy „Wyzwolenie" — czy nielegalne i nieregularne — wydawnictwa komunistyczne — np. „Czerwony Sztandar" czy „Nowy Przegląd"). W poprzedniej części wymieniono też na marginesie niektóre czasopisma społeczno--kulturalne czy nawet literackie, które w określonych warunkach odgrywały istotną rolę polityczną — jeśli nie w kontekście ogólnopolskiego życia politycznego, to w obrębie poszczególnych nurtów ideowych epoki. Odnosi się to przede wszystkim do legalnych czasopism ruchu komunistycznego oraz różnych prądów lewicowych, które rzadko tylko miały możność zorganizowania wydawnictw politycznych sensu stricto, a jeszcze rzadziej dzienników.
Włączenie tych czasopism do kategorii prasy politycznej było tym bardziej zasadne, iż przeprowadzenie wyraźnej granicy między wydawnictwami politycznymi a „niepolitycznymi" jest nie tylko trudne, lecz także — najczęściej — staje się sprawą subiektywnego wyboru. Jednak zabieg taki — dla uzyskania jasności wykładu — musi być przeprowadzony. Nie starając się więc maskować ani istniejących trudności, ani wątpliwości — pomnożonych przez wstępny etap badań, na którym się znajdujemy — selekcji takiej częściowo dokonano. Dla pełnego przed-
Czasopiśmiennictwo
239
stawienia działalności wydawniczej niektóre z czasopism wymienionych poprzednio zostaną omówione czy wspomniane także i w tej części, która dotyczy zasadniczo wydawnictw „niepolitycznych". Cudzysłów użyty w tym ostatnim słowie ma oznaczać, że uznajemy je tylko za pewnego rodzaju skrót myślowy, gdyż większość lub przynajmniej znaczna część całej produkcji czasopiśmienniczej ma znaczenie polityczne, bez względu na to, czy wydawcy uświadamiają sobie ten fakt, czy też nie. O ile przy omawianiu prasy codziennej i ogólnoinformacyjnej podstawą jej wewnętrznej klasyfikacji były podziały przyjęte wedle linii rozdzielających poszczególne partie czy kierunki polityczne, o tyle przy omawianiu czasopism na plan pierwszy wysuwa się rozróżnienie wedle merytorycznej zawartości wydawnictw oraz związanego z nim kręgu odbiorców.
Oficjalne zestawienia sporządzone przez Główny Urząd Statystyczny, ogłaszane w ogólnie dostępnych publikacjach, wykazują, że w latach 1918 - 1939 czasopisma („niepolityczne" i nieinformacyjne) stanowiły ok. % - 3A ogólnej liczby wydawanych tytułów. Jeśli można sądzić z niekompletnych danych, które w tych publikacjach figurują, ogólna tendencja zmierzała w kierunku powiększania się — zarówno względnego, jak i bezwzględnego — liczby czasopism: w roku 1926 (dla którego mamy pierwsze dane) stanowiły one ok. 67% ilości wydawanych tytułów, w 1935 (ostatnim objętym informacjami GUS) liczyły już ok. 72%, przy jednoczesnym wzroście liczby tytułów z 1149 do 2050.
Dla sklasyfikowania czasopism pod względem treści oficjalne statystyki posługiwały się ok. 30 kategoriami. Tutaj uznaliśmy za wskazane uprościć tę klasyfikację przez łączenie bliskich sobie kategorii (np. wydawnictwa mające za przedmiot zainteresowania rolnictwo, leśnictwo, hodowlę i ogrodnictwo można połączyć w jedną kategorię „wydawnictwa fachowo-rolnicze" i umieścić łącznie z wydawnictwami z dziedziny techniki i przemysłu w jednej grupie „wydawnictw fachowych"). Jedmk i te zabiegi komasacyjne nie rozwiązują sprawy, gdyż ograniczają klasyfikację tylko do zagadnień formalnych treści przekazywanych przez czasopisma, pomijając ich społeczne funkcje wynikające m. in. z odmiennego zasięgu oddziaływania i charakteru audytorium, do którego były kierowane. Uwzględniając te właśnie elementy zwykło się używać terminu „czasopisma masowe", oznaczając nimi te wydawnictwa, które wyróżniają się wśród innych wielkością nakładów. Rzecz oczywista, że oba te podziały — wedle treści i wedle wielkości audytorium — nie wykluczają się, gdyż oparte są na ocenie zupełnie odmiennych czynników. Taki podwójny podział, aczkolwiek wobec braku szeregu informacji i skąpej dokumentacji nie zawsze może być konsekwentnie przeprowadzony, jest z punktu widzenia historii prasy (jako elementu ogólnej
240
Czasopiśmiennictwo
historii kultury) niezbędny, jeśli nie chcemy zamknąć się w kręgu suchych zestawień statystycznych i bibliograficznych.
W pierwszej kolejności przedstawione zostaną „czasopisma m,asowe", a w dalszej — w kolejnych rozdziałach — pozostałe grupy czasopism, zestawione na podstawie merytorycznej zawartości i treści. W miarę możności i potrzeby będziemy starali się wskazać polityczne sympatie lub związki wydawców.
CZASOPISMA „MASOWE"
Pojęcie „czasopisma masowe" ma oczywiście charakter względny i konkretno-historyczny, gdyż w całym okresie międzywojennego dwudziestolecia ukazywało się w Polsce niewiele czasopism, które z uwagi na wysokość osiąganych nakładów można by uważać za rzeczywiście cieszące się masową poczytnością. Jedna jeszcze uwaga niezbędna jest dla właściwego zrozumienia tego terminu: otóż zgodnie z ustaleniami wypracowanymi przez współczesne badania socjologiczne nad środkami masowej informacji (mass communication, mass media) o uznaniu danego pisma za masowe decyduje nie tylko nakład, lecz także jego zasób treściowy oraz audytorium, do którego jest kierowane. Wymagany jest bowiem pewien stopień homogenizacji przekazywanych treści, polegający — jak pisał w swym eseju Duch czasu Edward Morin, jeden z najwybitniejszych znawców i badaczy zjawisk, które określa się mianem kultury masowej — na tym, że „nastawienie na masowego odbiorcę pociąga za sobą nastawienie na jakiś wspólny mianownik" przekazywanych treści, a cechą szczególną tych wydawnictw ma być fakt, że „zwracają się do wszystkich". Siłą rzeczy więc z zakresu tego pojęcia wyłączone być muszą te czasopisma, które osiągając wprawdzie wysokie nakłady kierowane są do ściśle określonego, wąskiego audytorium i przekazują treści specjalistyczne (dla przykładu „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Skarbu", którego nakład — 75 000 egz. w 1933 f. — stawiał go między kilkunastoma największymi czasopismami w Polsce).
Trudności w wyłonieniu spośród setek czasopism tych właśnie, które uznać można za „masowe" polegają nie tylko na braku wielu szczegółowych informacji i wiarygodnych danych, lecz także wynikają z faktu, że w latach 1918 - 1939 zjawisko „umasawiania kultury" znajdowało się w stadium początkowym i trzeba mówić raczej o pierwszych oznakach narastających przeobrażeń. Niemniej powstawanie i rozwój tego typu czasopism był zgodny z kierunkiem przemian o charakterze ogólnoświatowym, a z pewnymi modyfikacjami, wynikłymi ze zmian ustrojowych,
Czasopisma masowe
241
kontynuowany jest także w Polsce Ludowej. Wydaje się więc celowe znalezienie na naszym gruncie jego odpowiedników.
Najwymowniej przemawiają liczby; niestety, nie posiadamy nazbyt wielu wiarygodnych przekazów, które mogłyby problem przedstawić jasno i jednoznacznie. Wedle danych GUS za rok 1924 wśród 745 czasopism, dla których posiadano informacje o wysokości nakładu, tylko 2 miały nakład przekraczający 50 000 egz. Z szacunkowych obliczeń, które przeprowadziła Maria Czarnowska wynika, że w roku 1936 nakład taki osiągały 22 czasopisma spośród 1151 o znanym nakładzie, przy czym tylko 3 czasopisma przekraczały 200 000 egz. W katalogu firmy ogłoszeniowej Teofila Pietraszka w 1927 r. na 365 czasopism o znanym nakładzie 7 drukowało ponad 50 000 egz., w 1936 było ich 14 (na 437), a w 1939 — 19 (na 314). Wedle katalogów innej firmy ogłoszeniowej — Polskiej Agencji Reklamy Franciszka Krajny — tę wysokość nakładu osiągały lub przekraczały: w 1922 r. — 4 czasopisma (na 226), w 1928 — 11 (na 538), w 1933 — 13 (na 951), w 1936 — 27 (na 1040) a w 1938 — 33 (na 1258). Biorąc pod uwagę charakter obu źródeł, z których pochodzą przytoczone cyfry, można sądzić, że wymienione liczby tytułów w całości — lub prawie w całości — wyczerpują listę czasopism wysoko-nakładowych. Liczba ich, jak z tego wynika, wzrastała w ciągu interesującego nas tu okresu, a także, jak się wydaje, wzrastał ich udział w ogólnym nakładzie czasopism. Jak obliczał w 1930 r. Wacław Cie-chowski, jednorazowy nakład wszystkich czasopism wydawanych w Polsce wynosił ok. 5,6 min egz.; a więc 12 największych wydawnictw, z ich jednorazowym nakładem ok. 1,1 min egz., dawałoby ok. 20% nakładu, podczas gdy w roku 1936, przy nakładzie ogólnym ok. 7,8 min egz., 11 największych czasopism, z ich łącznym nakładem ok. 2,4 min egz., dawało już ok. 30%. Nakład największego czasopisma podniósł się z niespełna 100 000 egz. w roku 1921 do 800 000 egz. w 1936. Nie ulega więc wątpliwości, że czasopisma wysokonakładowe i „masowe", stawały się kategorią coraz ważniejszą, mimo iż procesy koncentracji stanowiły margines w całokształcie przeobrażeń czasopiśmiennictwa polskiego, a liczba wydawanych tytułów wciąż jeszcze — aż do 1939 r. — wzrastała.
Nie można wszakże zapominać, że tych kilkanaście pism o największych nakładach współistniało z ogromną masą tygodników czy miesięczników, które drukowane były w kilku tysiącach lub nawet w kilkuset egz. Czarnowska obliczała, że w 1936 r. przeciętny nakład tygodników nie przekraczał 4400 egz., a miesięczników 4900 egz.
Jeśli spośród całej polskiej produkcji czasopiśmienniczej zdołaliśmy bez większego trudu — choć zapewne w sposób niepełny — wyselekcjo-
242
Czasopiśmiennictwo
nować te pisma, które z uwagi na wysokość osiąganych nakładów można by nazwać „masowymi", to znacznie trudniejsze okazuje się wskazanie wydawnictw, które realizowały nie tylko ilościowy, ale i jakościowy model pisma tego typu. W literaturze poświęconej zagadnieniom kultury masowej i środkom masowego przekazu, która z reguły obejmuje zjawiska współczesne występujące w wysoko rozwiniętych krajach kapitalistycznych, do czasopism „masowych" zalicza się magazyny ilustrowane, niektóre typy czasopism dziecięcych (które — jak pisze Morin — „są jakby przygotowaniem do pism świata dorosłych"), część czasopism kobiecych oraz większość czasopism mających na celu powtórne przekazywanie lub popularyzowanie treści znanych z innych źródeł masowego komunikowania (film, radio) czy też stanowiących dla nich uzupełnienie (życie gwiazd filmowych, „kuchnia" reżysera etc). Przyjmując więc podobne założenia, należałoby z listy czasopism wysokonakładowych usunąć przy omawianiu prasy „masowej" wszystkie wydawnictwa urzędowe oraz czasopisma o przeznaczeniu specjalnym (w naszym przypadku chodzi tu głównie o prasę związków zawodowych) które niejednokrotnie osiągały znaczne nakłady.
Wątpliwości rodzą się głównie z powodu braku analitycznych badań nad zawartością prasy polskiej lat międzywojennych oraz z uwagi na małą precyzyjność kryteriów wyróżniających czasopisma „masowe". Jeśli więc pominąć owe wydawnictwa specjalistyczne (urzędowe i zawodowe), okaże się, że — wedle danych, które przekazują nam informatory firm reklamowych — pierwsze wysokonakładowe czasopisma o charakterze „masowym" pojawiły się dopiero w latach 1924 - 1925 i na plan pierwszy od razu wysunęły się wydawnictwa religijne (katolickie). Jest rzeczą dyskusyjną, czy wszystkie spośród nich można uznać za „masowe", gdyż wiele tych czasopism nie wykazywało charakterystycznej dla tego typu homogenizacji treści. Można wszelako ten ewenement zapisać jako wynikły ze wstępnego rozwoju prasy „masowej" lub jako będący rezultatem specyficznie polskiej sytuacji: ogromnego znaczenia, jakie w życiu narodu (i kraju) posiadał Kościół katolicki, niewspółmiernie większego niż w krajach rozwiniętego kapitalizmu. I tak w roku 1930 na ok. 1,1 min łącznego nakładu 12 największych czasopism wydawnictwa religijne liczyły ok. 620 000 egz., a w 1936 na ok. 2,4 min egz. 11 największych czasopism wydawnictwa religijne liczyły ok. 1,5 min egz. Z jednym tylko wyjątkiem — w roku 1925, gdy listę czasopism o największym nakładzie otwierały „Wiadomości Urzędowe Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia" — czasopisma religijne znajdowały się na czele wydawnictw wysokonakładowych (do roku 1929 pozycję tę zajmował „Przewodnik Katolicki", od roku następnego aż po rok 1939 „Rycerz
Czasopisma masowe
245
Niepokalanej"). Największe czasopisma świeckie nie sięgały nawet 1/i wysokości nakładu „Rycerza", a wśród magazynów ilustrowanych — nielicznych zresztą — żaden nie przekroczył 100 000 egz. nakładu, drukując 7s - Vio liczby egz. „Rycerza".
Kariera tego miesięcznika należała do najbardziej błyskotliwych w prasie — chyba nawet nie tylko polskiej, ale i europejskiej. Założony w 1922 r. przez o. Maksymiliana Kolbego z zakonu franciszkanów, drukowany był zrazu — najpierw w krakowskiej drukarni „Czasu", później w małej drukarence w Grodnie — w nakładzie ok. 5000 egz. Dopiero w 2 lata po założeniu przekroczono granicę 10 000 egz. Był więc wówczas „Rycerz Niepokalanej" pisemkiem o znaczeniu marginesowym i ustępował nie tylko wielu ilustrowanym magazynom, lecz także kilku innym czasopismom religijnym. Już jednak w 1927 r. przekroczył 50 000 egz. nakładu, zbliżając się do największych czasopism świeckich i ustępując tylko 3 czasopismom religijnym („Przewodnik Katolicki" drukował ponad 160 000 egz., podobnie jak poznański „Przyjaciel Młodzieży", a krakowski „Posłaniec Serca Jezusowego" przekraczał 120 000 egz.). W tym samym roku przeniesiono wydawanie miesięcznika do Teresina koła Warszawy, gdzie w klasztorze oo. Franciszkanów utworzony został wielki ośrodek poligraficzny i propagandowy. W ciągu 5 lat — od 1928 do. 1933 r. — nakład pisma powiększył się ośmiokrotnie: z ok. 80 000 do ok. 680 000 egz., by po pewnym zastoju w 1934 r. nadal się podnosić, choć już nie w taki szybki sposób. W latach 1938 - 1939 nakład miesięcznika wahał się w granicach 800 000 egz. Następne z kolei czasopismo — wedle informacji zawartych w katalogach firm reklamowych — sięgało 300 000 egz. (miesięcznik „Łącznik Pocztowy"), a największy tygodnik, poznański „Przewodnik Katolicki" wydawał nie więcej niż 220 - 250 tys. egz.
O sukcesie wydawniczym oo. franciszkanów zadecydowało z pewnością wiele czynników. Były wśród nich i organizacyjno-finansowe jak np. niski koszt produkcji czasopisma, które redagowane i drukowane było przez zakonników (tania robocizna) oraz ogromne możliwości dystrybucyjne, gdyż do kolportażu i reklamy pisma wykorzystywano nie tylko proboszczów, ale także członków organizacji katolickich. Episkopat polski od końca lat dwudziestych zwracał szczególną uwagę na problemy rozwoju prasy religijnej, a powstała we wrześniu 1928 r. Komisja Prasowa Konferencji Episkopatu, kierowana aż do roku 1936 przez energicznego arcybiskupa Józefa Teodorowicza, czy stowarzyszenia w rodzaju Apostolstwa Dobrej Prasy wiele wysiłku włożyły w propagandę wydawnictw Kościoła katolickiego. Niskie koszty własne przy darmowej: a potężnej akcji reklamowej i rozbudowanej sieci dystrybucyjnej po-
244
Czasopłśmiennictwo
zwalały na ustalenie konkurencyjnej ceny pisma oraz rozprowadzenie znacznej liczby egz. bezpłatnych. Wedle wiarygodnych informacji — neokonserwatywnego dwutygodnika „Bunt Młodych" — jesienią 1935 r. ok. 300 000 egz. (z nakładu sięgającego 690 000) „Rycerza" rozsyłane było do abonentów darmowych, a jednocześnie, jak wynika z tego samego źródła, miesięcznik nie przynosił strat. Trudno wykluczyć też subwencjonowanie wydawnictwa przez władze kościelne, bądź to drogą bezpośrednich dotacji, bądź np. przez opłacanie owych „darmowych abonentów". Możliwe jednak, że dochód ze sprzedaży czasopisma (390 000 egz.X15 gr za numer dawało ok. 58 500 zł miesięcznie) mógł wystarczyć na pokrycie kosztów produkcji całości nakładu.
Aż do marca 1939 r. redaktorem „Rycerza" był o. Maksymilian Kolbe, którego zastąpił w ostatnich miesiącach istnienia miesięcznika o. Pius Bartosik, pozostawiając założycielowi pisma funkcję wydawcy zarówno „Rycerza" jak i jego dziecięcej wersji („Rycerzyk Niepokalanej", w 1936 r. nakład ok. 120 000 egz.) oraz „Kalendarza Rycerza Niepokalanej", wydawanego w liczbie blisko 1 min egz. Miesięcznik drukowany był w małym, zeszytowym formacie, na 32 stronach z cztero-kolumnową okładką, której pierwsza strona — z ryciną Matki Boskiej — była seryjna. W latach trzydziestych format został nieznacznie powiększony, a odkładkę wzbogacono przez zastosowanie druku dwubarwnego. Szata ilustracyjna, początkowo bardzo skromna i stojąca na niskim poziomie technicznym, z czasem została rozbudowana, a jakość jej uległa wyraźnej poprawie. W piśmie przeważały rzecz jasna tematy związane z życiem Kościoła katolickiego i podporządkowanych mu organizacji społecznych i dewocyjnych, lecz na poczesnym miejscu znajdowały się także informacje ogólnopolityczne oraz artykuły o tym samym charakterze. Nie tylko jednak ton oraz kierunek polityczny, reprezentowane w tych artykułach i informacjach, przyczyniły się do ugruntowania opinii o „Rycerzu" jako jednej z twierdz wojującej prawicy i reakcji katolickiej — z jej zawziętym antykomunizmem, nietolerancją wobec innych wyznań chrześcijańskich, wrogością wobec idei liberalnych i demokratycznych, silnymi akcentami antysemickimi. Niektóre rubryki miesięcznika nadawały mu charakter pisma wręcz obskuranckiego. Ujawniał się on m. in. w dość obszernym dziale Podziękowania, w którym publikowano liczne listy dziękczynne za cudowne wyzdrowienie, ocalenie czy wybawienie z kłopotów życiowych, nadsyłane nader często wraz z datkami na rzecz wydawnictwa. Nierzadko owe podziękowania poświadczane były przez proboszczów lub lekarzy potwierdzających prawdziwość „cudu".
Poziom dziennikarski — zarówno artykułów jak i informacji — oraz
Czasopisma masowe
245
swego rodzaju kronika drobnych wypadków i anomalii życiowych, jaką były Podziękowania, nie tylko czyniły pismo interesującym i dostępnym dla tych wszystkich, których postawa polityczna i przywiązanie do religii czyniły przychylnymi czytelnikami, lecz także przyciągały do pisma wielką masę ludzi, którzy stali na stosunkowo niskim poziomie kulturalnym, niedaleko od granicy analfabetyzmu, którzy szukali pisma taniego, łączącego informacje o najważniejszych wydarzeniach z łatwym w lekturze artykułem czy z sentymentalnym opowiadaniem, zakończonym oczekiwanym morałem. Dzięki sprawności aparatu kościelnego pisemko takie można było zawsze kupić, zaprenumerować lub dostać za darmo w każdej z ponad 5000 parafii rzymskokatolickich.
Następnym pod względem wielkości nakładu był — także religijny — tygodnik „Przewodnik Katolicki", założony w 1895 r. i redagowany przez ks. Józefa Kłosa, a po jego śmierci (1937) przez ks. Franciszka Foreckiego. Wydawcą „Przewodnika" była spółka Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha w Poznaniu, jedno z największych w Polsce wydawnictw, specjalizujące się w literaturze dewocyjnej. Obok czasopism — w 1922 r. jej sumptem ukazywało się 9 tytułów o nakładzie ok. 67 000 egz. — wydawała ona także książki, prowadziła 4 duże księgarnie. Spółka posiadała także własną pracownicę sprzętów kościelnych
1 dewocjonaliów, a obok drukarni własnością jej była jedna z najnowocześniejszych w Polsce fabryk papieru („Malta"" pod Poznaniem). Tygodnik nosił podtytuł „Pismo ilustrowane dla rodzin katolickich", co podkreślało i tak wyraźny charakter „masowy" i homogeniczność treści pisma. „Przewodnik" był wydawnictwem skromnym: szesnastokolumno-we numery w formie tabloidu, spora liczba niedużych zdjęć, statyczna, mało ekspresyjna rycina religijna na kolumnie tytułowej. Obok stałych działów informacyjnych — Ze świata katolickiego, Polityka, Wesołe rozmaitości oraz serwisu fotografii Nasze obrazki — każdy numer zawierał
2 lub 3 artykuły na tematy społeczne i polityczne, odcinek powieściowy (dobierany pod kątem kościelnej proweniencji tygodnika) lub opowiadanie, porady różnego rodzaju (prawne, zdrowotne), opracowania popularnonaukowe, „ciekawostki" ze świata techniki, życia i obyczajów innych krajów. Wszystko to podawane było na poziomie przystępnym dla szerokiej publiczności. Mimo znacznego nasycenia problematyką religijno-kościelną, „Przewodnik" poważnie się różnił — zarówno w zasobie jak i sposobie podawania treści — od „Rycerza Niepokalanej".
„Przewodnik Katolicki", jeśli chodzi o model zalecanego wzorca życiowego, był pismem na wskroś konserwatywnym. Antonina Kłoskow-ska, która przeprowadziła badania porównawcze nad modelem rodziny lansowanym w „Przewodniku" i dzisiejszej „Przyjaciółce", zwraca uwa-
246
Czasopłśmiennictwo
gę na fakt, iż „model rodziny w «Przewodniku Katolickim* pod wieloma względami przypomina tradycyjny model dziewiętnastowiecznych tygodników" — był to wzór rodziny patriarchalnej, kultywowany w dro-bnomieszczaństwie, wśród rodzin wiejskich i rzemieślniczych. Można sądzić, że z tych właśnie kręgów społecznych rekrutowali się czytelnicy pisma. Konserwatyzm w zagadnieniach społecznych stowarzyszony był z klerykalizmem i zdecydowanie prawicową postawą w odniesieniu do problematyki politycznej.
„Przewodnik", który wszedł w lata niepodległości ze znacznym autorytetem w niektórych warstwach społecznych i dość wysokim nakładem, stosunkowo szybko przekształcił się z pisma wielkopolskiego na tygodnik posiadający czytelników w całym niemal kraju. W 1922 r. drukował 40 - 45 tys. egz., w 1925 nakład sięgał 70 000, by w 4 lata później dojś'' do 2.00 000 i na tej mniej więcej wysokości, wahając się między 220 a 250 tys. egz., pozostać do września 1939 r.
Wśród innych czasopism wysokonakładowych, wydawanych przez instytucje kościelne, zakony i związane z nimi organizacje, niemal wszystkie posiadały mniej lub bardziej wyraźny charakter dewocyjny. Czasopisma te, najczęściej miesięczniki, wydawane na marnym papierze, z ilustracjami na niskim poziomie technicznym, współzawodniczyły ze sobą pod względem natężenia obskurantyzmu, naiwnego sentymentalizmu i reakcyjności poglądów. I tak np. krakowski „Posłaniec Serca Jezusowego" wydawany przez oo. jezuitów — tych samych, którzy drukowali znany z wysokiego poziomu intelektualnego" i literackiego „Przegląd Powszechny" — specjalizował się w reklamowaniu „cudów", nagłych, ozdrowień, powrotów na „dobrą drogę", sukcesów życiowych. Błagalnicy z reguły kwitowali wybawienie z takiej czy innej opresji datkami na fundusz bądź to misji, bądź samego miesięcznika, a do tradycyjnego tekstu ślubowania (odprawianie nowenny) dołączane były nader często obietnice podziękowania w „Posłańcu" za dokonany „cud". Sposób społecznego funkcjonowania informacji przekazywanych w listach dziękczynnych jest problemem jeszcze nie zbadanym, wszelako nasuwa się tu uwaga, że stanowić one mogły namiastkę poszukiwanych przez czytelników wiadomości sensacyjnych, dla wszystkich lubujących się w poznawaniu anomalii życia społecznego, rodzinnego czy pojedynczych osób. Być może straszliwe choroby, nieraz bardzo dokładnie opisywane, koleje losu „upadłych" dziewcząt i cudzołożników zastępowały, lub uzupełniały, kryminalną sensację z pierwszych stron rewolwerowych po-południówek. Oczywiście m'e była to tematyka najważniejsza — każdy numer otwierały teksty o charakterze religijnym: intencje na dany miesiąc, tematy rozmyślań, biografie świętych. Problematyka społeczna czy polityczna zawarta była w rubrykach informacyjnych, można ją
Czasopisma masowe
247
było wyłowić także ze sprawozdań i opowiadanek o działalności misyjnej wśród „biednych Czarnych", Indian czy Chińczyków.
Pisemek tego typu było dziesiątki, niektóre z nich rozchodziły się w znacznych nakładach: wspominany już „Posłaniec Serca Jezusowego" dochodził do 140 000 egz., podobne ilości drukowały „Królowa Apostołów" i „Rozkrzewianie Wiary", dziecięcy „Mały Apostoł" dochodził do 60 000 egz. Niska cena, na szeroką skalę stosowany darmowy kolportaż, usilna propaganda kościelna, łatwość dystrybucji — wszystko to przyczyniało się do ich rozpowszechniania, wielokrotnie przewyższającego zasięg czasopism świeckich.
Między niekościelnymi czasopismami, które wysoki nakład łączyły z homogenicznością treści, bardzo szybko na czoło wysunęły się wydawnictwa należące do „koncernu" Mariana Dąbrowskiego, politycznie stojące na pozycjach tych samych co IKC. W sierpniu 1924 r. ukazał się pierwszy numer tygodnika „Światowid", który rozpoczął serię wydawnictw uzupełniających IKC, mających się rozrosnąć w ciągu następnych lat do 6 - 7 tytułów. Czasopismo — redagowane przez jednego z nestorów dziennikarstwa krakowskiego, piastującego stanowisko prezesa Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich, Józefa Flacha — ukazywało się w soboty, na 16 kolumnach odpowiadających formatowi Ikaca. Początkowo tygodnik drukowany był w wiedeńskiej drukarni „Oziidag"; w 1927 r. — gdy Dąbrowski zakupił rotograwiurową maszynę rotacyjną — druk pisma przeniesiono do Krakowa. „Światowid", jeśli można sądzić na podstawie informatorów reklamowych, wydawany był od początku swego istnienia w nakładzie ok. 50 000 egz., by przez nakład w wysokości ok. 60 000 (lata 1929 - 1932) dojść do ok. 80 000. Było to pismo wydawane na stosunkowo dobrym poziomie technicznym, zamieszczające rzeczywiście, zgodnie z podtytułem — „Ilustrowany Kuryer Tygodniowy" — dużą porcję zdjęć. Obok przedruków z ilustrowanych czasopism zagranicznych (proceder ten stosowała ogromna większość prasy polskiej, także codziennej) „Światowid" posiadał własną ekipę fotoreporterską z Janem Rysiem i Michałem Pawlikowskim na czele oraz publikował zdjęcia niektórych czołowych fotografów prasowych z innych miast, a m. in. Mariana Fuksa. W ten sposób w każdym numerze pomieszczano 2 lub 3 fotoreportaże uzupełniane tekstem opisowym. Materiał ilustracyjny i tekstowy całego numeru układany był w kilku stałych działach—rubrykach: Z Polski, Ze świata, Ze sportu, Film, balet, muzyka, Rozmaitości, Z teatru. Każdy numer uzupełniany był odcinkiem powieściowym lub nowelą, kącikiem humorystycznym oraz działem rozrywek umysłowych. Po zmontowaniu maszyn rotograwiurowych w Krakowie dokonano kilku zmian w szacie graficznej pisma: usunięto tradycyjną winietę, którą zastąpił tytuł pisma drukowany na
248
Czasopiśmiennictwo
całokolumnowej fotografii, znacznie powiększyła się ilość reklam rozrzuconych po całym piśmie, rozszerzono dział sportowy, wprowadzono dział poświęcony modzie. Równocześnie cena pisma została podniesiona z 80 gr na 1 zł.
Cena ta stanowiła barierę trudną do pokonania przy próbach zwiększenia zasięgu kolportażu „Światowida", dlatego też zapewne jesienią 1928 r. Dąbrowski utworzył nowy tygodnik, którego cenę wyznaczono na 30 gr. Pismo to noszące tytuł „Na szerokim świecie" miało charakter bardziej popularny i przeznaczone było dla czytelników uboższych i mniej wymagających. Wskazywała na to nie tylko cena, lecz także podtytuł pisma — „Kurier Tygodniowy w Obrazach i Słowie dla Miast i Wsi" — nawiązujący do tradycyjnych tygodników „dla ludu". Pismo to redagował początkowo Anatol Krakowiecki a później Stanisław Mróz. Technicznie stało na znacznie niższym poziomie niż „Światowid", znacznie gorsze — choć bardzo liczne — były w nim też ilustracje. „Na szerokim świecie" miało charakter bardziej informacyjny — 1 do 1,5 kolumny stanowił serwis wiadomości Siedem dni tygodnia, 1 kolumnę rubryka Rzeczy ciekawe. W 2 jednokolumnowych działach — Odgłosy chwili oraz Z dnia na dzień — zebrany był fotograficzny serwis informacyjny z kraju i zagranicy. Ostatnią kolumnę stanowiły uzupełniane obszernymi podpisami wyjaśniającymi zdjęcia nie mające aktualnego charakteru (Świat wszerz i wzdłuż). Każdy numer zawierał przynajmniej 2 odcinki powieściowe, wśród których najczęściej pojawiały się utwory pióra Marii Reutt — typowa literatura trzeciorzędna. Z czasem coraz więcej miejsca przeznaczano na materiały dotyczące krajów egzotycznych, przy czym równie często jak oryginalne reportaże lub relacje podróżnik*ów polskich zamieszczano tu mniej lub bardziej udane kompilacje z zagranicznej literatury podróżniczej. Wprowadzono też fotografie wielobarwne na pierwszej kolumnie i wewnątrz numeru, a szczególnie dużo miejsca poświęcano na materiały ilustracyjne i tekstowe dotyczące życia teatralnego. Kolumna humorystyczna i dział rozrywek umysłowych uzupełniały treść pisma, które poza tym przez kilka lat zamieszczało na pierwszej kolumnie ogólnikowy artykuł wstępny. Nakład tygodnika wahał się od 60 000 egz. (w roku 1929) do 78 000 (w końcu lat trzydziestych).
W marcu 1935 r. koncern IKC wylansował nowy tygodnik pt. „As", w którym redakcję literacką powierzono Juliuszowi Leo, a kierownictwo graficzne objął wieloletni współpracownik wydawnictw Dąbrowskiego, Janusz M. Brzeski. Pismo to, wydawane w formacie tabloidu, na 32 kolumnach, ukazywało się w nakładzie ok. 50 - 60 tys. egz. i przeznaczone było — jak się wydaje — dla podobnego kręgu odbiorców co „Światowid", szczególną uwagę poświęcając tematom interesującym płeć piękną.
Czasopisma masowe
249
Dla niej właśnie przeznaczony był obszerny dział mody, rubryka Pani i jej dom zawierająca porady praktyczne dla środowiska miejskiego i informacje kulinarne, obszerny dział higieniczny (Bądźmy zawsze młodzi). Wartość ogólnoinformacyjna „Asa" była znacznie mniejsza niż obu pozostałych czasopism Dąbrowskiego: jedyny dział przynoszący wiadomości z kraju i ze świata stanowił felietonowy przegląd wydarzeń (Hallo! Czy mówi się dalej), a dział Życie towarzyskie i artystyczne — ilustrowany dość obficie — był znacznie obszerniejszy od poprzedniego. Odcinek powieściowy, recenzje i omówienia spektakli teatralnych, książek i nowości płytowych (To warto poznać), dział humorystyczny uzupełniały treść tygodnika. Każdy numer zawierał ponadto 2 lub 3 całokolumnowe fotogramy i nie mniej niż 4-5 fotosów aktorek filmowych.
Jest rzeczą charakterystyczną, że koncern Ikaca nie podjął żadnego z wydawnictw „masowych" o bardziej specjalistycznym profilu — nie wydawano ani osobnego czasopisma kobiecego, ani filmowego, ani młodzieżowego. Wymienione 3 tygodniki po części zastępowały — dzięki odpowiedniej rozbudowie odpowiednich działów — czasopismo filmowe i kobiece. Jeśli na podstawie oceny zawartości tych wydawnictw można sądzić, to „Światowid" i „As" przeznaczone były dla publiczności bardziej '/yrobionej intelektualnie, mającej szerszy kontakt z aktualnymi w omawianych latach przejawami kultury masowej, przede wszystkim zaś z kinem. „Światowid" także miał charakter zbliżający go do czasopism społeczno-kulturalnych (np. fotoreportaże). Rolę pisma dla inteligencji, stojącego na dość wysokim poziomie dziennikarskim i informacyjnym, odgrywał jednak w koncernie tygodniowy dodatek literacko--naukowy IKC. W końcu lat trzydziestych, w okresie największego rozwoju koncernu, łączny nakład tygodników popularnych wydawanych przez Dąbrowskiego przekraczał 200 000 egz., co nie sięgało wysokości nakładu jednego tylko tygodnika pozostającego w gestii hierarchii katolickiej („Przewodnik Katolicki"). Żaden z innych magazynów ilustrowanych — a były lata, w których ukazywało się tego typu pism nawet ok. 40 — nie osiągnął 50 000 egz. nakładu. Zaniepokojenie ze strony Związku Wydawców wzbudziło wylansowanie miesięcznika „Łącznik Pocztowy", który — pod egidą Ministerstwa Poczt i Telegrafów — zaczął ukazywać się w 1932 r. Pisemko to, bardzo tanie (10 gr), o niskim poziomie redakcyjnym, bardzo prędko zyskało sobie poczytność w ośrodkach prowincjonalnych i nastawione było raczej na czytelniczki niż czytelników. Sporo miejsca zajmowały w nim porady domowo-gospodarskie, prowadzono obfitą łączność z odbiorcami (dział listów do redakcji i od-, powiedzi dochodził do 1,5 kolumny na 12). Dość bogate było też w ogłoszenia, głównie artykułów spożywczych. Nakład sięgał — wedle nie-
250
Czasopiśmiennictwo
których danych — nawet 300 000 egz.: i to był powód protestu Związku, który uznał wydawanie „Łącznika" za przejaw etatyzacji prasy. Wobec zdecydowanej postawy opinii środowiska nadano miesięcznikowi charakter bardziej ograniczony, jako pisma przeznaczonego przede wszystkim dla pracowników resortu i ich rodzin (warto tu dodać, że w 1938 r. na etatach Ministerstwa pracowało ok. 50 000 osób, w tym niżsi funkcjonariusze stanowili ok. V2).
Innego rodzaju czasopismami, które traktuje się jako należące bezpośrednio do wydawnictw „masowych", są pisma kobiece. Także w tej kategorii, której liczebność wynosiła od 6 w 1926 r. do 23 w 1935 (wg danych GUS), nakłady z reguły nie przekraczały 10 - 12 tys. egz., a jedynym wyjątkiem był żniński dwutygodnik „Moja Przyjaciółka", wydawany przez Alfreda Ksyckiego. Czasopismo to, założone w 1934 r., początkowo ukazywało się pod redakcją samego wydawcy, później jego żony Anny. Szesnastokolumnowe zeszyty średniego formatu drukowane były na papierze niskiej jakości, z czym związany był także słaby poziom techniczny materiału ilustracyjnego. Dopiero od miesięcy letnich 1936 r., gdy pismo utrwaliło już swoją egzystencję, drukowano je na lepszym papierze z wielobarwną okładką. Zawartość „Mojej Przyjaciółki" składała się z 2 wyraźnie wyodrębnionych części: pierwsza, w objętości 6-7 kolumn, miała charakter ilustrowanego magazynu poświęconego sprawom kobiecym i zawierała komentarze, informacje, artykuły
0 życiu i działalności organizacji kobiecych na świecie, sylwetki znanych opinii publicznej reprezentantek świata polityki, literatury i sztuki, odcinek powieściowy i nowele. Druga, obejmująca resztę pisma, poświęcona była poradnictwu praktycznemu z dziedziny gospodarstwa domowego (miejskiego i wiejskiego), higieny, wychowania dzieci i mody. Szczególnie charakterystyczny był ten dział ostatni, w którym największy nacisk był kładziony na możliwość własnoręcznego adaptowania prezentowanych modeli. W ostatnim roku istnienia „Mojej Przyjaciółki" zwiększył się, w części pierwszej, udział artykułów informacyjnych i publicystycznych poświęconych problemom społecznym. Zespół redakcyjny
1 stałych współpracowników składał się niemal bez wyjątku z niewiast: pisały tu najczęściej Konstancja Hojnacka, Zofia Zawadzka, Zofia Kon-rad-Gluzińska, Helena Bartoszek-Zastawniakowa.
Czasopismo Ksyckiego — stanowiące jedno z kilku pism wydawanych przez dobrze prosperujący koncern żniński — nie miało większych ambicji literackich czy politycznych, nie ubiegało się o współpracę żadnej z licznej plejady sławnych pisarek polskich ani znanych szerokiemu ogółowi publicystek czy działaczek z kobiecych organizacji. „Moja Przyjaciółka" była przede wszystkim poradnikiem, pomocnicą dla każdej matki i żony, na których barkach spoczywała odpowiedzialność za pro-
Czasopisma masowe
251
wadzenie gospodarstwa domowego „dobrze i tanio". Nie unikając informacji z „wielkiego świata" filmu czy teatru, pozostawiała je redakcja na marginesie swych głównych zainteresowań. Pod tym względem, a także jeśli chodzi o poziom literacki zamieszczanych w „Mojej Przyjaciółce" utworów, nie naśladowali wydawcy stołecznych magazynów ilustrowanych dla kobiet, takich jak „Bluszcz" czy „Kobieta Współczesna". Być może dlatego właśnie ich udziałem stał się niewątpliwy sukces wydawniczy: wydawana zrazu w nakładzie ok. 20 000 egz. „Moja Przyjaciółka" w roku 1938 doszła do 100 000. Renomowany i luksusowy „Bluszcz" nie sięgał w tym okresie nawet 10 000 egz. nakładu, a łączny nakład wszystkich czasopism tego wydawnictwa (w 1938 r. ukazywało się ich 8) zapewne nie przewyższał cyfry osiąganej przez dwutygodnik ze Żnina. To, co można powiedzieć o „Mojej Przyjaciółce", przywodzi na myśl opinię, jaką wyraził Ksawery Pruszyński porównując prasę wielkopolską z pismami innych rejonów kraju: „Znajdziemy tu — pisał o prasie poznańskiej — przepisy na robienie swetrów włóczkowych, rady na menu obiadowe. Takie rzeczy zamieszcza i prasa innych miast Polski, ale tam robią one wrażenie dziennikarskich bouche-trou, które mało kto czyta, o czym też się w redakcji z góry wie. Można wtedy podać mylny przepis na budyń i można nie obawiać się rekryminacji. W poznańskich pismach jest inaczej. Tu prędzej wolno przekręcić jakiś kalambur w felietonie, zrobić błąd w artykule wstępnym. Giełdy, przepisów na budyń, rad o wywabianiu plam przekręcać nie wolno" (Podróże po Polsce, wyd. 1936). Nie było naszym zamiarem sprawdzanie przepisów podawanych w „Mojej Przyjaciółce", lecz i bez tego nie może ulegać wątpliwości, że ten dział pisma był najważniejszy, jeśli nie dla redaktorek, to na pewno dla czytelniczek. Ufając tym przepisom kupowały pismo, i one właśnie zadecydowały o tym, że stało się jednym z najpopularniejszych wydawnictw w Polsce, mimo iż nie drukowało utworów Marii Kuncewieżowej, Kazimiery Iłłakowiczówny, Marii Pawli-kowskiej czy Zofii Nałkowskiej.
Od sytuacji panującej wśród czasopism kobiecych niewiele odbiegała sytuacja wydawnictw poświęconych innym niż prasa środkom kultury masowej: statystyki GUS podają liczbę czasopism poświęconych filmowi, radiu, teatrom i sztuce od ok. 45 (w latach 1926 - 1927) do blisko 70 (w latach 1934 - 1935), lecz wśród nich zaledwie 1 w sposób bardziej trwały osiągnęło granicę 50 000 egz. nakładu. Był to tygodnik „Kino" założony w marcu 1930 r. przez koncern wydawniczy „Prasa Polska" SA (tzw. koncern „czerwoniaków"). Duży, gazetowy format, szesnasto-kolumnowa objętość, przy znacznych środkach technicznych i silnym zapleczu dziennikarskim koncernu, pozwoliły uczynić z „Kina" wydawnictwo efektowne pod względem graficznym, co oczywiście nie mu-
252
Czasopiśmiennictwo
siało iść w parze z odpowiednio wysokim poziomem fachowym czy literackim. W tygodniku redagowanym przez Leona Bruna (w 1939 r. miejsce jego zajął Teofil Syga) z rzadka tylko pisywali bardziej znani publicyści lub specjaliści od spraw filmowych: Wincenty Rzymowski w latach, gdy współpracował z „prasą czerwoną", Jerzy Toeplitz, Karol Ford, Juliusz Kaden-Bandrowski, Wanda Kalinowska. Poważny procent wśród zamieszczonych materiałów stanowiły informacje i omówienia wydarzeń filmowych za granicą — Zygmunt Schindler, Henry Griis, Mary Mayer byli głównymi dostarczycielami czasem rzeczowych, ale częściej mniej lub bardziej sensacyjno-skandalicznych wiadomości z internacjonalnego świata filmu. W opinii historyków polskiej kinematografii tygodnik „Kino" nie wyróżniał się poziomem fachowym „na krzykliwym, zatłoczonym i ubogim targowisku, jakim była prasa filmowa wczesnych lat trzydziestych, na terenie dzikim, przez nikogo nie strzeżonym, w zgiełku natrętnego kokietowania czytelnika" (Witold Witczak, „Kwartalnik Filmowy", 1962). Wada ta, oczywista z punktu widzenia roli prasy filmowej w rozwoju kinematografii, nie musiała być przeszkodą — a być może stała się właśnie przyczyną — popularności tygodnika wśród szerszej publiczności. Obszerne informacje o życiu „gwiazd" filmowych rodzimego i zagranicznego chowu, sensacje obyczajowe charakterystyczne dla środowiska ludzi związanych z filmem, dramatyczne szczegóły z powstawania filmów przygodowych, a przede wszystkim bardzo bogata szata ilustracyjna (wielobarwne fotosy na pierwszej i ostatniej kolumnie plus 2 lub 3 kolumny wielobarwne wewnątrz numeru) z maksymalnie dopuszczalną w owych latach ekspozycją nagości, stanowiły o popularności „Kina" (bo nie zawsze chyba można mówić o „poczytności" w odniesieniu do pism, które także, a może i przede wszystkim, ogląda się). Nakład tygodnika przez wiele lat wahał się ok. 50 000 egz., by w ostatnich latach istnienia przekroczyć granicę 60 000.
Wśród innych czasopism tej kategorii — przy notorycznej efeme-ryczności wydawnictw — zaledwie kilka, i to z reguły w drugiej połowie lat trzydziestych, przekraczało 30 000 egz. nakładu, nigdy lub tylko w pojedynczych numerach osiągając nakład „Kina". Dotyczyło to także tak dobrze prowadzonego tygodnika jak „Radio" (później pt. „Antena") czy mającego tak urozmaiconą zawartość jak „Przegląd Radiowo-Filmo-wo-Teatralny". W tych warunkach — na co zwracają uwagę badacze dziejów kinematografii polskiej — poważne znaczenie miały działy filmowe i radiowe w pismach codziennych, skupiające niejednokrotnie wybitne pióra i posiadające znacznie większe audytorium. Dotyczyło to jednak nie tylko czasopism filmowych czy radiowych, lecz także magazynów ilustrowanych (niedzielne dodatki ilustrowane do dzienników)
Czasopisma masowe
253
i prasy społeczno-kulturalnej, wydaje się więc właściwe osobne omówienie tego problemu.
W kategorii czasopism dziecięcych i młodzieżowych, która zawsze stanowi znaczną część wydawnictw .masowych", prawdziwym potentatem był Związek Nauczycielstwa Polskiego, rozwijający w latach trzydziestych ożywioną działalność wydawniczą. Wśród kilkunastu pism wydawanych przez ZNP 3 tygodniki dziecięce należały do grupy czasopism o najwyższych nakładach w Polsce. Obok tradycyjnego już „Płomyczka", którego nakład w tym okresie sięgał 100 000 egz., od 1935 r. ukazywały się 2 mutacje — miejska i wiejska — tygodnika „Mały Płomyczek", każda w nakładzie ok. 50 000 egz. Dla dzieci starszych wydawano „Płomyk". Wraz z pozostałymi czasopismami dziecięcymi Związku łączny nakład tego typu wydawnictw sięgał — wedle informatorów ogłoszeniowych — w 1938 r. 250 000 egz. Oficjalne dokumenty ZNP podawały 500 000 egz. jako górną granicę osiąganego nakładu. Dążenie do powszechnego czytelnictwa czasopism dziecięcych, m. in. przez ustalenie niskich cen, powodowało, że mimo tak wielkich nakładów wydawnictwo było deficytowe. Pisma dziecięce ZNP, skromne pod względem objętości i szaty graficznej, redagowane były przez kompetentne i demokratycznie * nastawione zespoły pedagogów, traktowano też je jako pomoc w pracy z uczniami szkół podstawowych, a możliwość kolportowania ich poprzez sieć szkolną i grono nauczycielskie pozwalała na docieranie tych czasopism do wszystkich zespołów uczniowskich. Trudno sądzić, aby rzeczywiście istniała taka idealna sytuacja: w roku szkolnym 1937/1938 w szkołach podstawowych uczyło się blisko 5,2 min dzieci, nie wszystkie też środowiska nauczycielskie — ze względu na postawy polityczne — chciały korzystać z możliwości oświatowych, jakie stwarzało wydawnictwo ZNP.
Czasopisma Z-viązku stanowiły częściowo przeciwwagę dla masowo kolportowanych pism dziecięcych wydawanych przez organizacje i instytucje Kościoła katolickiego. Przytaczaliśmy już powyżej nakłady, jakie osiągały takie miesięczniki dziecięce, jak „Mały Apostoł" oo. pallo-tynów (60 000 egz.) czy „Rycerzyk Niepokalanej" oo. franciszkanów (180 000 egz.), a stała za tymi — na bardzo kiepskim poziomie redagowanymi — miesięcznikami także cała grupa tygodników i miesięczników dla dzieci i młodzieży, które osiągały nakłady rzędu 20 - 40 tys. egz. Choć głównym kanałem ich kolportażu pozostawały probostwa i organizacje dewocyjne oraz zrzeszenia wyznaniowe (z potężną Akcją Katolicką i opanowanym przez prawicę Towarzystwem Czytelń Ludowych na czele), można sądzić, że także część nauczycielstwa wspomagała ich rozpowszechnianie, szczególnie zaś w końcowych latach istnienia II Rzeczypospolitej, gdy ZNP popadł w otwarty konflikt z administracją pań-
254
Czasopiśmiennictwo
stwową. Dwa tylko spośród wielu prywatnych tygodników dziecięcych i młodzieżowych osiągnęły poważniejsze nakłady: założony w 1935 r. „Świat Przygód" i o 2 lata późniejsza „Wiosenka", oba wydawane przez Kazimierza Gąsiorowskiego w Warszawie. „Świat Przygód" osiągał nakład 60 000 egz.
Ewenementem porównywalnym tylko z karierą „Rycerza Niepokalanej" stały się magazyny ilustrowane poświęcone problematyce morskiej. W listopadzie 1924 r., w kilka miesięcy po ukonstytuowniu się Ligi Morskiej i Rzecznej (od 1930 r. Liga Morska i Kolonialna), ukazał się pierwszy numer skromnego miesięcznika pt. „Morze", oficjalnego organu Ligi. Przez kilka następnych lat czasopismo ukazywało się w niewielkim, ale najpewniej zupełnie odpowiadającym zasięgowi oddziaływania Ligi, nakładzie 3-9 tys. egz. Pierwszy impuls nastąpił w roku 1927, a więc po zamachu majowym, którego autor i grono polityków z nim związanych miało specyficzną, odmienną od poprzednio przeważającej, koncepcję roli Polski w polityce światowej i którzy dla realizacji tej koncepcji — idei wielkomocarstwowej — czynili wiele wysiłków. Ekspansja morska, zarówno gospodarcza jak i polityczna, stała się jednym z istotniejszych elementów urabiania opinii publicznej w kraju, w którym sentyment do morza — po wiekach odzyskanego — pomnażany był usilną agitacją. W roku 1927 „Morze" drukowano już w 20 000 egz., co mogło być zresztą świadectwem rzeczywiście wzrastającego zainteresowania sprawami morskimi, któremu asumpt dawały zarówno zaognione stosunki polsko-gdańskie, jak i szybki rozwój portu gdyńskiego. Nim jeszcze Liga dodała do swej nazwy wiele mówiący (lecz mało znaczący) przymiotnik „kolonialna", do miesięcznika zaczęto dawać specjalną'wkładkę pt. „Pionier Kolonialny". Od roku 1930 zaczyna się nowy etap w historii „Morza" — problematyka emigracyjno-kolonialna zdobywa w nim coraz więcej miejsca i coraz częściej ukazują się numery pisma, w których o przyszłości „Polski kolonialnej" pisze się więcej niż o realnych problemach gospodarki morskiej czy marynarki wojennej. Nakład pisma sięgał już 30 000 egz. Granicę 50 000 egz. osiągnięto w 1933 r. i w tym samym roku przekroczono (75 000 egz., maksymalny nakład w tym roku); w ciągu 2 następnych lat nakład został podwojony. W 1938 r. drukowano już 220 000 egz. Od stycznia 1939 r. miesięcznik — którego nazwa została zmieniona na „Morze i Kolonie", sankcjonując tym samym znacznie wcześniej zmieniony profil tematyczny — lansujący polską politykę imperialną — drukowany był w ok. 250 000 egz.
Temu ogromnemu wzrostowi audytorium czytelniczego towarzyszyły rzecz jasna także zmiany w szacie graficznej pisma, jego poziomie technicznym, objętości: ośmiokolumnowe, zeszytowego formatu numery
Czasopisma masowe
255
pierwszych lat drukowane były na kiepskim papierze, ilustrowane dość obficie, ale wyłącznie w technice typograficznej. W roku 1927 pojawia się lepszy papier i wielobarwna okładka, w ciągu dalszych kilku lat wielobarwne rysunki i fotografie zaczynają przedostawać się także na wewnętrzne kolumny, objętość pisma rośnie do 36 kolumn. Wszystkie te zmiany zostały wprowadzone w okresie, gdy miesięcznikiem kierował młody dziennikarz, związany z Ligą i specjalizujący się w problematyce emigracyjnej i kolonialnej, Henryk Tetzlaff — uprzednio współpracownik „Kuriera Porannego" i „Przedświtu" — który funkcje redaktora pisma objął w lutym 1927 r., a opuścił miesięcznik w 1934, ustępując miejsca Januszowi Lewandowskiemu, który pismo prowadził już do ostatniego numeru.
Osiągnięty nakład — stawiający „Morze" na czele polskich czasopism niereligijnych — okazał się zbyt mały dla dynamicznie rozwijającej się Ligi, która w coraz większym stopniu obejmowała młodzież szkolną (zasadniczo ze szkół licealnych i zawodowych): liczba członków organizacji w ciągu lat 1926 - 1939 wzrastała z 4000 do 990 000 (!). W lutym 1934 r. decyzją władz naczelnych Ligi powołano do życia nowy miesięcznik — „Polska na Morzu" — tańszy, skromniejszy, którego nakład w poważnej części kierowany był do młodzieży (w 1938 r. powstała odrębna mutacja szkolna). Nakład wyjściowy tego pisma wynosił 110 000 egz. w 1939 r. drukowano 430 000 egz.; szesnastokolumnowe zeszyty miesięcznika od początku istnienia drukowane były techniką, którą „Morze" osiągnęło dopiero w rezultacie wieloletniego rozwoju: trójbarwny rysunek na okładce, wielokolorowe ilustracje wewnątrz numeru. Stosunkowo niska cena (20 gr), krótkie, ale treściwe informacje, kilka artykułów na tematy morskie, czasem relacja z pracy marynarzy czy rybaków, opracowania popularnonaukowe, sporo miejsca poświęcanego na sprawy marynarki wojennej, stała rubryka organizacyjna — przysparzały czytelników, a dobry poziom dziennikarski i literacki części materiałów (pisali tu m. in. Bronisław Miazgowski, który od maja 1938 r. przez rok kierował miesięcznikiem, Leszek Prorok, Stanisław Zadrożny) ułatwiał związanie się ich z pismem. Na marginesie przypomnieć można, że druk czasopism Ligi był „manną dla wydawnictwa stołecznego czer-woniaków", wynikiem — może i jednym z powodów — ich powiązań z obozem rządzącym.
Do pism o wysokim nakładzie, ale — jak już pisaliśmy wyżej — nie dających się zaliczyć do kategorii „czasopism masowych" należało też kilka wydawnictw specjalistycznych. Być może wynikiem niekompletności danych dotyczących wysokości nakładów tłumaczyć należy fakt, że pierwszymi czasopismami polskimi, które przekroczyły przyjętą tu granicę 50 000 egz. nakładu, były wydawnictwa związków zawodo-
256
Czasopiśmiennictwo
wych (o których osobno); nie można jednak wykluczyć, że było to rezultatem specyficznych możliwości finansowych i dystrybucyjnych posiadanych przez prasę związkową. Katalog firmy ogłoszeniowej Pie-traszka podaje dla 1921 r. 2 czasopisma o nakładzie ponad 50 000 egz.: oba były miesięcznikami związkowymi. Nakłady tych pism były stosunkowo stabilne i nie przekraczały nigdy 80 000 egz., toteż ich procentowy udział w grupie czasopism wysoko'nakładowych stopniowo zmniejszał się, jednak do końca istnienia II Rzeczypospolitej co najmniej 3 lub 4 wydawnictwa związkowe znajdowały się wśród największych czasopism polskich, a nakłady ich przewyższały nakłady najbardziej nawet popularnych magazynów ilustrowanych (nie licząc czasopism kościelnych i morskich). W drugiej połowie lat trzydziestych także pojedyncze czasopisma spółdzielcze (np. „Zjednoczenie" organ Związku Spółdzielni Rolniczych i Zarobkowo-Gospodarczych), propagandowe, (np. „Młody Obywatel" wydawany przez PKO) czy organizacyjne (np. „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe") należały do grupy pism wysokonakładowych.
Sumując problem „czasopism masowych" ukazujących się w Polsce lat międzywojennych, można wskazać na następujące charakterystyczne ¦cechy tej grupy wydawnictw:
1. Czasopisma osiągające wysokie nakłady (tj. powyżej 50 000 egz.) na szerszą skalę pojawiły się dopiero z końcem łat dwudziestych, a więc mniej więcej w połowie omawianego okresu. W latach tych zbiegło się oddziaływanie szeregu czynników przyśpieszających rozwój czytelnictwa, m. in. dojście do samodzielności ekonomicznej i intelektualnej pierwszych fal absolwentów polskiej szkoły powszechnej i średniej; przyśpieszony okresowo rozwój gospodarczy kraju i pewne podniesienie się stopy życiowej licznych grup społecznych; ożywienie wymiany towarowej i zwiększona w związku z tym podaż na rynku ogłoszeniowym; nasilenie się procesów inwestycyjnych w przemyśle papierniczym, poligraficznym i wydawniczym.
2. W grupie czasopism wysokonakładowych stosunkowo duży udział miały wydawnictwa religijno-kościelne, znacznie większy niż w ilości wydawanych czasopism w ogóle: w 1938 r. wśród czasopism o nakładzie przekraczającym 50 000 egz. czasopisma tego typu stanowiły ok. xh (podczas gdy w całości produkcji czasopiśmienniczej udział ich nie przekraczał 12fl/o), a łączny ich nakład stanowił blisko 60% ilości egzemplarzy drukowanych przez wszystkie czasopisma wysokonakładowe (ok. 2,1 min egz. na ok. 3,7 min).
3. Magazyny ilustrowane oraz czasopisma kobiece i filmowe były zepchnięte na plan dalszy nie tylko pod względem nakładu łącznego, .ale także osiąganych nakładów maksymalnych. Nieproporcjonalny roz-
r a nc Liska Kruszy tu riemieckieao
81. „Kurier Poranny", 25 września 1939, Chełm. Jedno z ostatnich wydań prasy polskiej w czasie kampanii wrześniowej
96. „Adam i Ewa", nr 45, 1935. Czasopismo uchodzące ówcześnie za pornograficzne
Czasopisma masowe
257
wój 2 magazynów morskich, w stosunku do innych wydawnictw, tej grupy, stanowił przypadek wyjątkowy.
4. Opierając się na silnych organizacjach (Kościół katolicki, Związek Nauczycielstwa), do czołówki czasopism wysokonakładowych weszły liczne wydawnictwa przeznaczone dla dzieci i młodzieży.
5. Dynamika wzrostu czasopism wysokonakładowych była znacznie większa niż całej prasy ukazującej się na terenie kraju: liczba tytułów czasopism zwiększyła się w latach 1928 - 1939 o ok. 50%, podczas gdy w tym samym okresie liczba czasopism o nakładzie przekraczającym 50 000 egz. wzrosła prawdopodobnie nie mniej niż 2-3 razy.
6. Wśród czasopism wysokonakładowych wyraźnie szybsze były procesy koncentracji ruchu wydawniczego. -
7. W nielicznych tylko przypadkach następowało wyraźniejsze związanie działalności na polu wydawnictw ogólnoinformacyjnych z wydawnictwami czasopiśmienniczymi o charakterze masowym (np. koncern Mariana Dąbrowskiego, koncern „czerwoniaków", koncern „Republiki"). Większość czasopism wysokonakładowych wydawana była przez organizacje bądź przedsiębiorstwa specjalizujące się w publikowaniu tylko czasopism (np. księża pallotyni wydający 3 miesięczniki o łącznym nakładzie dochodzącym do 200 000 egz. i 2 tygodniki o nakładzie ok. 150-000 egz.; wydawnictwa Ligi Morskiej, ZNP).
8. Wśród czasopism wysokonakładowych do wyjątków należały te, które związane były z numerami lewicowymi lub demokratycznymi. Jeśli pominąć wydawnictwa dziecięce ZNP — mimo iż propaganda prawicowa demonizowała ich „destrukcyjne" oddziaływania — w kręgu najogólniej pojętej lewicy znajdowały się tylko niektóre czasopisma związkowe („Kolejarz Związkowiec" reformistycznego ZZK, „Głos Nauczycielski" wydawany przez ZNP). Orientacja pism związanych z Kościołem katolickim, aczkolwiek nie można stawiać znaku równości między np. „Rycerzem Niepokalanej" a „Przeglądem Katolickim", była w każdym wypadku zdecydowanie prawicowa, od tendencji umiarkowanych po postawy skrajne. Między popularnymi magazynami nieko-ścielnymi znajdujemy wyłącznie czasopisma pośrednio lub bezpośrednio powiązane z obozem rządowym i wydawane przez organizacje będące jawnymi ekspozyturami BBWR i OZN (czasopisma morskie) bądź czasopisma wydawane przez przedsiębiorstwa prasowe, których stanowisko prorządowe nie ulega najmniejszej wątpliwości (tygodniki Mariana Dąbrowskiego, wydawnictwa koncernu prasy „czerwonej"). Tak więc wśród tygodników i miesięczników posiadających największy obieg społeczny nurty lewicowe były reprezentowane jeszcze skromniej niż w kategorii prasy politycznej i ogólnoinformacyjnej — wyłącznie przez wydawnictwa ZNP.
258
Czasopiśmiennictwo
CZASOPISMA SPOŁECZNO-KULTURALNE I LITERACKIE
Wśród różnych grup czasopism, wliczając w to wydawnictwa wielkonakładowe, na szczególną uwagę zasługują te, które za przedmiot swych zainteresowań mają problematykę społeczną i kulturalną. Wydaje się, że nader często czasopisma tego typu w życiu kraju — nie tylko kulturalnym, ale i publicznym — odgrywają rolę znacznie większą, niż wynikało by to z prostego porównania wielkości osiąganych nakładów i w ten sposób mierzonej popularności. Przyjmując nawet, że są one nie więcej niż pismami elity (intelektualnej czy politycznej) i dla tejże elity przeznaczone, za jej właśnie pośrednictwem treści w nich przekazywane są — lub mogą być — transmitowane do szerszej publiczności, do czytelników prasy codziennej lub wydawnictw masowych. Dlatego też, mimo iż czasopisma społeczno-kulturalne i literackie stanowiły z punktu widzenia statystycznego obrazu prasy polskiej II Rzeczypospolitej kategorię nader nieliczną — nie przekraczały nigdy 5% tytułów prasowych — w kolejności ich wagi stanąć powinny tuż za wydawnictwami masowymi, jeśli nie na równi z nimi.
Czasopisma omawianej grupy należą do tych, przy których rozróżnienie między prasą polityczną a „niepolityczną" nasuwa największe bodaj trudności. Jeśli bowiem nawet wydawcy nie starali się na łamach swych czasopism eksponować własnych wyborów politycznych, to jednak przeznaczając pisma dla omawiania czy prezentowania owoców myśli ludzkiej lub wytworów artystycznej wyobraźni, nie mogli wymknąć się spod nieustannej presji oddziaływań politycznych na te sfery aktywności • człowieka.
Statystyki oficjalne nie uwzględniały takiej kategorii czasopism, jaką posłużyliśmy się do nadania tytułu niniejszemu fragmentowi. Jej odpowiednika należy szukać wśród pism „literackich", które statystyki uwzględniały dopiero od 1933 r., czasopism poświęconych teatrowi, sztuce, muzyce, kinu i radiu oraz w grupie pism „ogólnoinformacyjnych". Z tego też względu — pozbawieni specjalnych badań bibliograficznych — nie mamy możliwości przedstawienia zasięgu ilościowego czasopism spo-łeczno-kulturalnych i literackich. Jeśli by zsumować obie grupy wymienione jako pierwsze, otrzymalibyśmy dla roku 1926 ok. 70 - 80, a dla 1935— 108 tytułów. Nie mniej niż kilkanaście tygodników, które ujęto wśród pism ogólnoinformacyjnych, należało także bez wątpienia do omawianej kategorii, a biorąc pod uwagę ogólny kierunek rozwoju ilościowego prasy polskiej w latach trzydziestych, można przyjąć, że łączna liczba czasopism omawianej kategorii w końcu istnienia II Rzeczypospolitej mogła wynosić ok. 150.
Znajdowało się wśród nich wiele wydawnictw specjalistycznych, po-
Czasopisma społeczno-kulturalne
259
święconych poszczególnym przejawom aktywności kulturalnej społeczeństwa, mających charakter pism „branżowych", przeznaczonych dla wąskiego kręgu ludzi profesjonalnie uprawiających zawody artystyczne. Niektóre spośród tych zawodów wykazywały daleko idące rozproszenie organizacyjne (np. plastycy), bądź ich stowarzyszenia ogólnopolskie miały charakter federacyjny (np. Zjednoczenie Związków Muzyków Polskich w 1926 r. składało się z 14 związków lokalnych i 6 związków nauczycielskich), co sprzyjało rozwojowi ilościowemu wydawnictw fachowych przy ich jednoczesnej efemeryczności, często niskim poziomie, minimalnych nakładach. Takie właśnie pisma stanowiły przypuszczalnie znaczny odsetek (jeśli nie zdecydowaną większość) wydawnictw o charakterze społeczno-kulturalnym i literackim.
Nie pomniejszając w niczym ich znaczenia dla rozwoju poszczególnych gałęzi kultury narodowej, doskonalenia warsztatu artystycznego, przyśpieszania obiegu nowych idei i pomysłów, nie mamy jednak możliwości właściwego przedstawienia ich dorobku. Dlatego też w niniejszym opracowaniu ograniczymy się tylko do tych wydawnictw, które miały szerszy zasięg społeczny, wykraczający poza środowiska profesjonalne.
Czasopismem, które zdobyło sobie bodaj najtrwalszą pozycję — i to nie tylko dlatego, że ukazywało się najdłużej ze wszystkich — były „Wiadomości Literackie", zorganizowane i kierowane bez przerwy przez Mieczysława Grydzewskiego, dawnego pracownika „Kuriera Polskiego". Pierwszy numer tego tygodnika ukazał się 6 stycznia 1924 r., a jako wydawcy podpisali go Mieczysław Grydzewski i Antoni Borman, który zajmował się stroną administracyjno-finansową całego przedsięwzięcia. „Wiadomości" drukowane były w dużym, „dziennikowym" formacie, na dobrym papierze, kolumny łamane były na 6 szpaltach, co przydawało pismu dynamiczności, szata graficzna urozmaicona była przez ilustrację, z czasem coraz liczniejsze, a zawsze starannie dobrane (portrety, reprodukcje, rysunki satyryczne, fotomontaże, fotografie o charakterze reportażowym). Objętość pisma wynosiła 12 -16 kolumn. W sumie, do dnia 3 września 1939 r., ukazało się 829 numerów. Obok licznych ankiet i wywiadów, specialite de la maison „Wiadomości" były numery monotematyczne, poświęcone bądź to wybitnym postaciom, bądź poszczególnym krajom czy wydarzeniom światowym. Wydań takich ukazało się ponad 30, a były wśród nich poruszane sprawy istotne dla szeroko pojętej problematyki społecznej (np. numer specjalny poświęcony książce polskiej czy twórczości kobiecej), a nawet politycznej (np. numer poświęcony kulturze ZSRR czy wydany latem 1939 r. numer specjalny zatytułowany Gdańsk a Polska).
We wstępnym artykule prezentującym pismo wydawcy pisali wpraw-
260
Czasopiśmiennłctwo
dzie, że tygodnik „nie reprezentuje żadnej szkoły estetycznej. Nie walczy o tę czy inną doktrynę [...]. Proklamuje hasła poszanowania i czci dla każdego sposobu i każdego objawu uczciwej pracy w imię sztuki", zastrzegali jednak od razu, iż „przyrzeka nieustępliwość i bezwzględność w przełamywaniu wszelakiego rodzaju wstecznictwa, kłamstwa, obłudy, fałszerstwa". Były „Wiadomości" czasopismem przewodnim pewnej, specyficznej formacji intelektualnej o charakterze liberalnym i oświeceniowym. Formacja ta nie doczekała się jeszcze swego dziejopisa, ale i bez niego można twierdzić, że mając swych zwolenników w całym kraju nigdzie nie miała ich nazbyt wielu. Były pismem nierozerwalnie związanym ze środowiskiem, o którym pisał ironicznie Artur Sandauer (w szkicu Bez taryfy ulgowej) jako o „pokoleniu szklanych domów", formacji wczesnosanacyjnej, pełnej optymistycznego rozmachu, lewicującej, futuryżującej i przekonanej, że w niepodległej ojczyźnie wszystko jest możliwe; jako o gombrowiczowskiej rodzinie Młodzianków, w której „ona ma usta pełne swobody obyczajowej, małżeństw koleżeńskich, świadomego macierzyństwa; on jest wellsistą, pacyfistą, zwolennikiem naukowej organizacji świata".
Nieprzeciętne umiejętności Grydzewskiego czyniły z „Wiadomości" pismo żywo reagujące na wszelkie wydarzenia społeczne i bardzo szybko artykuły, reportaże, eseje drukowane w „Wiadomościach" objęły zakres tematyczny bez porównania szerszy niżby to wynikało z przymiotnika „literacki", który figurował w tytule. Ogromny liczbowo zasięg współpracowników — stałych i dorywczych — przyczyniał się do eklektyz-mu, gdyż pismo nie posiadało wyraźnie sprecyzowanej linii politycznej. Eklektyzm ten jednak przysparzał mu czytelników, rekrutujących się z różnych obozów ideowych. Tematy społeczne i polityczne szczególnie wiele miejsca zajmowały w pierwszej połowie lat trzydziestych, gdy nastąpił wyraźny wzrost zaangażowania politycznego w kraju, a z natury najogólniejszych założeń światopoglądowych, jakie reprezentowali czołowi współpracownicy „Wiadomości", tygodnik zajmował miejsce w szeroko pojętym . obozie demokratycznym (np. rzadkie w polskiej prasie stanowisko popierające republikańską Hiszpanię).
Sam Grydzewski nie pisał wcale, lub tylko współpracował (najczęściej z Tuwimem) w przygotowywaniu rubryki anegdot czy ciekawostek, umiał jednak, w sposób niezrównany, zgromadzić wokół tygodnika czołowe pióra i umysły polskiej kultury. Obok grupy skamandrytów, którzy od początku znaleźli — po chwilowych oporach z ich strony — poczesne miejsce w piśmie, a należeli do niej Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Kazimierz Wierzyński, Józef Wittlin, Stanisław Baliński, Jan Lechoń, Jarosław Iwaszkiewicz, na łamach „Wiadomości" drukowali swe wiersze m. in. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Jerzy Liebert.
Czasopisma społeczno-kulturalne
261
Grydzewski znakomicie ułatwił start literacki niektórym młodym pisarzom, a m. in. Zbigniewowi Uniłowskiemu i Michałowi Choromańskie-mu. Do stałych, wieloletnich współpracowników pisma należeli m. in. Tadeusz Boy-Żeleński, Aleksander Janta-Połczyński, Wiktor Weintraub, Emil Breiter, Karol Irzykowski, Józef Wasowski, Ksawery Pruszyński, Wacław Lednicki, Michał Walicki, Stanisław Ossowski, Bruno Winawer. Dla „Wiadomości" rysowali karykatury m. in. Zdzisław Czermański, Jerzy Zaruba, Władysław Daszewski.
Czynnikiem, który w sposób niewątpliwy uczynił „Wiadomości" pismem czytanym przez szerszy ogół inteligencji, była forma, w jakiej przekazywali autorzy swe informacje czy komentarze. Obok poważnych i obszernych artykułów o wysokim niejednokrotnie stopniu abstrakcyj-ności i specjalizacji, każdy numer tygodnika zawierał kilka stałych rubryk o charakterze felietonowym (Kronika tygodniowa Słonimskiego, Camera obscura Tuwima). Liczne reportaże — zarówno zagraniczne, jak i krajowe — poruszające zawsze istotne zagadnienia czy relacjonujące wydarzenia pierwszej wagi, wychodzące spod wybitnych piór (Aleksandra Janty-Połczyńskiego, Ksawerego Pruszyńskiego, Konrada Wrzosa), pisane były w sposób przejrzysty i atrakcyjny. Numery specjalne — zwłaszcza poświęcone problematyce społecznej i ogólnokulturalnej — komponowano na zasadzie różnorodności przekazywanych treści: celny rysunek satyryczny, ilustracja uzupełniająca informacje słowa pisanego, felieton, lekki komentarz, a obok rozprawy naukowe wybitnych znawców zagadnienia.
Z biegiem czasu stały się „Wiadomości" instytucją w życiu umysłowym kraju: dla młodych adeptów spod znaku Pegaza (a był on symbolem pisma i figurował na winiecie każdego numeru) wyróżnieniem najwyższym było ujrzenie swego utworu na pośledniejszej choćby kolumnie warszawskiego tygodnika; recenzje i omówienia nowości wydawniczych, premier teatralnych czy filmowych uznanego pisma wpływały nie tylko na zasięg odbioru relacjonowanych dzieł, lecz kształtowały także repertuary niektórych scen i wydawnictw; przyznawana od 1934 r. Nagroda „Wiadomości Literackich", a od 1937 także Nagroda Czytelników — dla najlepszej książki roku — nie tylko w zamierzeniach inicjatorów, ale i w opinii ogółu stanowiły realną przeciwwagę wobec oficjalnych nagród przyznawanych przez Polską Akademię Literatury, z którą „Wiadomości" zresztą toczyły nieustanne boje.
Nie mniej niż oddanych zwolenników miały „Wiadomości" zawziętych polemistów i wrogów. Głośne były wielokrotne ataki na ten tygodnik ze strony różnych kół kościelnych, mniej lub bardziej obskuranckich, a także elity intelektualnej polskiego katolicyzmu. Nie sam fakt polemiki, tylko jej poziom był zastanawiający. Zespół redagujący pismo po-
262
Czasopiśmiennictwo
siadał dość ścisłe związki z obozem sanacyjnym — oparte m. in. na licznych kontaktach osobistych — co szczególnie silnie uwidoczniło się w latach 1926 - 1930. „Brześć" i „sprawa brzeska" naruszyły je jednak, gdyż najbardziej reprezentatywni publicyści tygodnika zajęli stanowisko zdecydowanie nieprzyjazne wobec zaostrzania kursu w polityce wewnętrznej oraz działań manipulacyjnych w dziedzinie kultury (np. powołania i działalności Polskiej Akademii Literatury). Miały więc „Wiadomości" przeciwników także w elicie rządzącej, a konkretnie w jej elementach zmierzających do autorytaryzmu i totalizacji, które zaczęły przeważać w niej po 1929 r. Wśród ludzi prawicy przywiązanych do wartości tradycjonalnie utożsamianych z „polskością" odruchy oburzenia wzbudzały nie tylko publikacje Boya czy felietony Słonimskiego, lecz także utwory Uniłowskiego czy hiszpańskie reportaże Pruszyńskie-go. Pisano więc o „Wiadomościach" jako organie „masonów, Żydów, i kryptobolszewików". Tytułem przykładu przytoczmy tu cytat z endeckiej „Gazety Narodowej" (Częstochowa), która nawołując do bojkotu „Wiadomości" jako pisma obniżającego autorytet wojska pisała (grudzień 1934): „Czas ukrócić brewerie rozigranych pismaków — bandytów pióra, owych Tuwimów, Wittlinów, Słonimskich i Hemarów. Czas zasypać ten śmietnik publiczny nim drogą ustawy zamknięty zostanie". Także w obozie rewolucyjnym tygodnik Grydzewskiego — mimo wierszy Bro-niewskiego w nim zamieszczonych, mimo przychylnego dla kultury radzieckiej numeru poświęconego ZSRR, mimo poparcia dla republikańskiej Hiszpanii — spotykał się z licznymi atakami.
Dla generalnej oceny tygodnika istotne także będzie wskazanie, że należąc,bez wątpienia do najlepiej redagowanych i najciekawszych polskich czasopism społeczno-kulturalnych, nie przekraczał on nigdy 12 - 14 tys. egz. nakładu i choć liczba czytelników była bez wątpienia co najmniej kilka razy większa, niż liczba wydrukowanych i rozkolportowanych egzemplarzy, „Wiadomości Literackie" pozostawały pismem o nader ograniczonym zasięgu oddziaływania społecznego, pismem pewnej części intelektualistów i niewielkiego odsetka inteligencji o bardziej rozbudzonych potrzebach kulturalnych.
Te same uwagi dotyczące zasięgu oddziaływania można odnieść także do innych czasopism społeczno-kulturalnych międzywojennego dwudziestolecia. Niezależnie od tego czy wyrażały one pogląd skrajnej prawicy, czy zbliżały się do pozycji zajmowanych przez komunistów, nakłady ich nie przekraczały tych, które osiągały „Wiadomości Literackie": 6, 8, 10, rzadziej 14 tys. egz., nigdy więcej lub tylko w wypadku pojedynczych numerów. O wzrastającej chłonności kulturalnej społeczeństwa polskiego — na tym przynajmniej poziomie, który reprezentowały czasopisma omawianej kategorii — świadczyło jednak zjawisko powiększania się
Czasopisma społeczno-kulturalne
263
liczby tych czasopism, a także utrwalenie się ich bytu. Właściwie dopiero dla lat trzydziestych można mówić o ukształtowaniu się całej grupy pism społeczno-kulturalnych, a wśród nich wyłoniło się kilka, które zapewniły sobie byt trwały, ugruntowany związkami z konkretnymi obozami politycznymi w kraju i żywymi prądami ideowymi epoki. W ich przypadku filiacje ideologiczne i polityczne były ewidentne, wyraźnie — a nawet drastycznie — eksponowane, a oddziaływanie polityczne znaczyło dla nich nie mniej, jeśli nie więcej, niż szerzenie poglądów estetycznych.
W układzie sił politycznych tego okresu było oczywiste, że czasopisma różnych odcieni prawicy będą miały znacznie dogodniejsze warunki rozwoju. I tak też rzeczywiście stało się: bez porównania większa swoboda wypowiedzi, oparcie materialne uzyskiwane niejednokrotnie od potężnych organizacji, a nawet, w niektórych przypadkach, od instytucji państwowych, uwaga, jaką sfery rządzące, a także hierarchia katolicka, przywiązywać zaczęły do oddziaływania na kręgi inteligenckie, przy jednoczesnym gnębieniu i prześladowaniu środowisk lewicowych, przyczyniły się do tego, że mimo niezwykłych wysiłków organizacyjnych, ofiar i wyrzeczeń dziennikarze, pisarze i publicyści związani z nurtem rewolucyjnym i lewicą krótko tylko i w ograniczonym zakresie konkurować mogli z czasopismami prawicy.
Wśród tych ostatnich na czoło wysunęło się kilka pism, których rola w ówczesnym życiu kulturalnym kraju i znaczenie w historii polskiego piśmiennictwa, ruchu artystycznego i umysłowego nie pozwalają ich zapomnieć. Charakterystyczne było, że wiele spośród nich powstawało z zamiarem przeciwdziałania „Wiadomościom Literackim", a może jeszcze bardziej w związku z falą powstawania czasopism lewicy i fermentom ideowym, który w połowie lat trzydziestych ogarniał rzesze inteligencji polskiej. Czasopisma te, o których chcielibyśmy słów parę przekazać, zaczęły ukazywać się między latami 1932 - 1933 a 1936 - 1937.
Chronologicznie najwcześniejszy — założony w marcu 1932 r. — ale też w sporach ideowych zajmujący pozycje najbliższe marginesu (jeśli nie na marginesie samym) był dwutygodnik (później miesięcznik) „Zet", redagowany i wydawany przez Jerzego Brauna, reprezentanta anachronicznego, lecz mającego wówczas wyraźny kontekst polityczny, mistycyzmu i mesjanizmu spod znaku Józefa Hoene-Wrońskiego. Stworzony jako czasopismo filozoficzno-literackie zyskał sobie początkowo współpracę m. in. Stanisława I. Witkiewicza, który szukał miejsca dla swych awangardowych, a niejednokrotnie i karkołomnych, koncepcji filozoficznych. Witkacy jednak bardzo szybko rozszyfrował zaplecze ideologiczne „Zetu": „na widok samych rozważań nad «44-oma» omal nie dostałem duchowych torsji" pisał w liście do redakcji, lecz większą wagę miały
264
Czasopiśmiennictwo
zarzuty nie tylko wobec wysublimowanego i „nieppczytalnego" mesja-nizmu, lecz także wobec dyletantyzmu publicystów „Zetu" i ich antysemityzmu, który pismo stawiał daleko po prawej stronie barykady. Zespół skupiony wokół „Zetu" i Brauna, do którego należeli m. in. Czesław Jastrzębiec-Kozłowski, Adam Lada Cybulski, Tadeusz Kudliński, Bolesław Miciński, Konstanty Regamey czy prowadzący przez pewien czas Kolumną poetów Józef Czechowicz, nie mógł być posądzany o brak erudycji, zapału intelektualnego czy talentów literackich, tworzył on jednak pismo szalenie trudne w odbiorze; nie na wiele zdało sią włączenie go do kampanii antymasońskiej, która przetoczyła się przez Polskę w 1938 r. jako próba wejścia na szersze polityczne forum.
Zupełnie innego kalibru inicjatywą było założenie tygodnika „Pion", którego pierwszy numer — w luksusowej szacie graficznej — ukazał się 14 października 1933 r. Artykuł wstępny do tego numeru napisał Adam Skwarczyński, publicysta i działacz polityczny najściślej związany z obozem rządzącym, jeden z czołowych, a w opinii wielu nawet najważniejszy ideolog piłsudczyzny. Pod jego też protektoratem „Pion" powstał i przez kilka lat (także po śmierci Skwarczyńskiego w kwietniu 1934 r.) redakcja tygodnika trzymała się mniej lub więcej ściśle linii programowej założyciela. W latach 1936 - 1937, wraz z ewolucją najbardziej znaczącej części obozu rządzącego ku nacjonalizmowi i totalizmowi, „Pion" odbył wspólną z nią drogę. Pierwszym redaktorem naczelnym „Pionu" był Tadeusz Swięcicki, ówcześnie szef prasowy biura prezydialnego Rady Ministrów, a drugim, obok Adama Skwarczyńskiego, promotorem tygodnika był Wiłam Horzyca, poseł BBWR, publicysta i współ-wydawca jednego z najciekawszych pism polityczno-naukowych w Polsce, piłsudczykowskiego miesięcznika „Droga". Stałymi współpracownikami „Pionu", który od razu zyskał markę oficjalnego pisma literackiego sfer rządzących, byli w tym okresie m. in. Jan E. Skiwski, Konrad Winkler, Kazimierz Czachowski, Karol Irzykowski, Olgierd Górka, Władysław Pobóg-Malinowski. Oczywista, że przy takim składzie autorskim „Pion" był nie tylko pismem pięknie wydawanym, ale i dobrze redagowanym. Po Tadeuszu Swięcickim kierownictwo redakcji objął Roman Kołoniecki, młody poeta i publicysta, poprzednio sekretarz redakcji wymienionego już miesięcznika „Droga", który prowadził pismo do 1939 r. W tym drugim okresie istnienia tygodnika na czoło wysunęła się publicystyka Jana E. Skiwskiego, znanego ze swych bardzo prawicowych inklinacji oraz Ferdynanda Goetla, który nie ukrywał swych sympatii dla niektórych założeń narodowo-socjalistycznego modelu faszyzmu, a część swych programowych wypowiedzi publikował właśnie w „Pionie". Z tego samego kręgu politycznego wywodził się Ludwik Fryde, specjalizujący się w omawianiu problemów gospodarczych i społecznych.
Czasopisma społeczno-kulturalne
265
Obok nich w działach literackich tygodnika współpracowali z „Pionem" m. in. Kazimierz Wyka, Marian Piechal, Stefan Lichański, a w zgodzie z próbami skaptowania do współpracy z pismem młodszych, wybijających się publicystów — nawet gdy zajmowali stanowisko polityczne daleko odbiegające od linii generalnej redakcji — było zamieszczenie (w 1938 r.!) 2 wypowiedzi Ignacego Fika, bliskiego już wówczas obozowi rewolucyjnemu. Do współpracy z „Pionem" przyciągnięto także część dawnych adherentów młodzieżowych organizacji tworzonych pod protektoratem Skwarczyńskiego i .związanego z nim pisma „Kuźnia Młodych". Mimo dużych — jak się wydaje — możliwości organizacyjno--finansowych, sprężystego i kompetentnego kierownictwa, współpracy wielu znanych z wysokiego poziomu piór, pozyskaniu licznych publicystów młodszej generacji, nie stał się „Pion" poważniejszym sukcesem wydawniczym. Nakład tygodnika nie przekraczał prawdopodobnie 10 000 egz., a nieliczne wzmianki źródłowe przypisują mu nakłady nawet o połowę mniejsze.
Gdy w początku stycznia 1935 r. ukazał się w sprzedaży pierwszy numer nowego tygodnika pt. „Prosto z mostu", szeroko pojęty obóz narodowy zyskał pierwsze w okresie międzywojennym, wybitne pismo społeczno-kulturalne, którego roli nigdy nie mógł wypełnić redagowany na wysokim poziomie, teoretyczno-polityczny organ Stronnictwa Narodowego — „Myśl Narodowa". „Prosto z mostu", redagowane i zainicjowane przez Stanisława Piaseckiego, powstało z tygodniowego dodatku „literacko-artystycznego" dziennika „ABC" i z ideologią tego dziennika pozostało związane. Jeszcze do lata 1935 r. łączność ta dotyczyła także spraw wydawniczych i organizacyjnych (prenumeratorzy „ABC" otrzymywali „Prosto z mostu" jako tygodniowy dodatek, w ramach opłaconego abonamentu). Piasecki, sam interesujący felietonista i dobry publicysta, potrafił dookoła swego tygodnika skupić grono doskonałych dziennikarzy i pisarzy, których współudział w pracy tygodnika stał się — obok jego klarownej pozycji politycznej, oraz świetnie prowadzonych działów informacyjnych — podstawą do uczynienia „Prosto z mostu" najpoważniejszym de facto konkurentem „Wiadomości Literackich" wśród pism społeczno-kulturalnych.
W działach politycznych pisali stale m. in. Jan Korolec, czołowy publicysta oenerowski, Wojciech Wasiutyński, który prowadził stały felieton polityczny, Jan Mosdorf, jeden z przywódców ONR, Adolf Nowa-czyński i nestor polskiej publicystyki politycznej Aleksander Swięto-chowski. Wśród piszących na tematy raczej kulturalne, lecz nie uciekających także od zagadnień politycznych, wymienić można m. in. Jana Bajkowskigo, Alfreda Jesionowskiego, Andrzeja Mikułowskiego, Michała Kondrackiego, Jana Dobraczyńskiego, Aleksandra Piskora. Dział pląs-
266
Czasopiśmiennictwo
tyczny prowadzili Tytus Czyżewski, Jerzy Wolff i Konstanty Regamey, felietony na tematy gospodarcze pisywał Jerzy Zdziechowski. Stale zamieszczał swe doskonałe felietony satyryczne Karol Zbyszewski, rysunki satyryczne wychodziły spod ręki Juliana Zebrowskiego. Przez dłuższy czas współpracował z pismem także Karol Irzykowski oraz Jerzy An-drzejewski uważany wówczas za jednego z najzdolniejszych wśród młodej generacji pisarskiej. Obaj zerwali z „Prosto z mostu" na tle drastycznego stanowiska redakcji wobec Żydów polskich wypędzonych z III Rzeszy. Wśród znakomitości związanych z tygodnikiem Piaseckiego wymienić też trzeba Konstantego I. Gałczyńskiego, który od wiosny 1936 r. drukował tu stale swe utwory poetyckie. „Prosto z mostu" osiągnęło nakład 12 -15 tys. egz. i choćby tylko z tego tytułu zajmowało jedną z ważniejszych pozycji w życiu kulturalnym i literackim — a także politycznym — Polski drugiej połowy lat trzydziestych.
Wielokrotnie postulowane i długo oczekiwane pismo społeczno-lite-rackie katolicyzmu polskiego ukazało się dopiero wiosną 1936 r.: był nim poznański tygodnik „Kultura", którego pierwszym redaktorem naczelnym został ks. Stanisław Bross, dyrektor Naczelnego Instytutu Akcji Katolickiej. Nie było rzeczą przypadku, że pismo takie wydawane było przez środowisko wielkopolskie z jego ogromnym zapleczem czytelniczym, licznymi i dobrze zorganizowanymi stowarzyszeniami religijnymi i tradycją wydawniczą, do której należał m. in. tygodnik „Tęcza", założony w 1927 r., mający charakter pisma przeznaczonego dla inteligencji. Jednak dopiero „Kultura" wysokim poziomem swej publicystyki mogła pokusić się o znalezienie miejsca między czołowymi pismami społeczno--kulturajnymi Polski. Nie było też przypadkiem, że ukazała się właśnie w początkach 1936 r. — przypomnijmy, że w tym samym właśnie czasie (a ściśle nawet tego samego dnia) w organ reprezentatywnych sfer kościelnych przekształcony został krakowski dziennik „Głos Narodu". Było to nie tylko wynikiem coraz silniej ujawnianych potrzeb wzrastającej liczby polskiej inteligencji, ale także dążenia różnych ośrodków politycznych do zagwarantowania sobie wpływów w tym środowisku, tworzenia wydawnictw przeznaczonych dla kręgów zaangażowanych w życiu intelektualnym kraju. Kościół katolicki nie mógł i nie chciał pozostać w tyle.
„Kultura" wydawana była na wysokim poziomie graficznym; staranny druk i doskonały papier w połączeniu ze świetnym poziomem literackim i publicystycznym nadawały jej rangę pisma ogólnopolskiego. Problematyka religijna prezentowana była — poza rubrykami informacyjnymi — niemal wyłącznie w formie rozpraw o charakterze filozoficznym, artykułów i wypowiedzi na tematy społeczne, w reportażach, wywiadach, krytykach literackich, poezji i fragmentach beletrystycz-
Czasopisma społeczno-kulturalne
267
nych. Dominowała ona nad całym pismem, które wyraźnie eksponowało swój katolicki charakter, styl jednak, w jakim o niej traktowano, daleko odbiegał swym poziomem od utartych wzorów innych tygodników wydawanych przez sfery kościelne, nie mówiąc już o popularnych miesięcznikach typu „Rycerza Niepokalanej". Po części z rzeczywistego przekonania autorów, po części z powodów taktycznych nie uchylano się od krytyki skrajnie konserwatywnych kierunków polskiego katolicyzmu, poruszano szereg istotnych zagadnień społecznych i politycznych. Nie oznaczało to jednak żadnych związków z nurtami demokratycznymi czy nawet liberalnymi, nie miało swych konsekwencji także dla współuczestnictwa „Kultury" w przenoszeniu na polski grunt pozycji zajmowanych przez personalistów francuskich. O stosunku politycznym tygodnika może świadczyć fakt, że Maria Winowska, jedna z czołowych publicystek obozu katolickiego, czuła się zmuszona zaprotestować wobec stanowiska zajętego przez redakcję wobec „problemu żydowskiego" i odstąpić od współpracy z pismem.
Wśród stałych współpracowników „Kultury" znajdowało się wielu wybitnych publicystów i dziennikarzy, żeby wymienić przykładowo Alfreda Jesionowskiego, Jerzego Bandrowskiego czy Hieronima Michal-skiego, wybitnego anglistę Stanisława Helsztyńskiego, filologa Stanisława Kolbuszewskiego, Witolda Bieńkowskiego, Aleksandra Rogalskiego lub Aleksandra Jackiewicza. Pod względem wysokości osiąganego nakładu „Kultura" należała — obok „Wiadomości Literackich" i „Prosto z mostu" — do „wielkiej trójki" polskich czasopism społeczno-kultural-nych i drukowana była w nakładzie dochodzącym do 14 - 15 tys. egz. Podobie jak i jej dwaj wielcy konkurenci, „Kultura" miała charakter pisma ogólnokrajowego.
Opierając się na tym samym poznańskim środowisku, potężne wydawnictwo Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha zainicjowało w 1927 r. tygodnik „Tęcza", powitany listem pochwalnym kardynała Hlonda, który uznał go za „organ o wysokim poziomie kulturalnym", przeznaczony dla inteligencji. Znaczna objętość pisma, wielokolorowa kolumna tytułowa, współpraca wybitnych publicystów katolickich (m. in. Artura Górskiego, Adama Grzymały-Siedleckiego, Stanisława Wasylewskiego) oraz kierownictwo spoczywające w rękach doświadczonego Szczepana Jeleńskie-go, miały zapewnić tygodnikowi zarówno wzięcie jak i należycie wysoki poziom. Jednak mimo znacznych nakładów finansowych i organizacyjnych włożonych w rozpowszechnianie pisma — m. in. miano wydrukować aż 250 000 egz. okazowych — nadzieje wydawców nie sprawdziły się. Po kilku latach prób przekształcono „Tęczę" w miesięcznik mający charakter magazynu popularnego z dużym udziałem materiałów informacyjnych i popularnonaukowych, przeznaczonego — jak pisała redak-
268
Czasopiśmiennictwo
cja w 1932 r. — „dla tych, którzy w pośpiechu czasów obecnych, w nerwowym rytmie życia pragną utrzymać łączność ze sprawami kulturalnymi". Kierownictwo objął Józef Kisielewski, młody publicysta związany z endeckim „Kurierem Poznańskim". Współpracowało z pismem kilka osób z kręgu tego samego dziennika, bogate działy informacyjne obejmowały też sport i modę, w każdym numerze — obficie ilustrowanym — drukowano na wkładce fotos gwiazdy filmowej. Nie na wiele zdały się te zmiany — nakład „Tęczy" nie przekraczał 8-10 tys. egz., co wobec utracenia charakteru pisma społeczno-kulturałnego świadczyło o nikłym, prawdopodobnie lokalnym zasięgu miesięcznika.
Wśród licznych wydawnictw tygodniowych, związanych z różnymi ugrupowaniami prawicowymi, wyróżnić można warszawski dwutygodnik „Podbipięta" wydawany i redagowany przez Jana Rembielińskiego, przywódcę grupy Związku Obrońców Narodu i jednego z najbardziej aktywnych publicystów zmierzających do „syntezy" ideologii Stronnictwa Narodowego z piłsudczyzną. „Podbipięta", którego pierwszy numer ukazał się w listopadzie 1936 r., miał charakter czasopisma społeczno- politycznego i literackiego, z rozbudowanymi działami informacyjnymi (sport, repertuary), obszernym działem komentarzy politycznych oraz interesującym działem artykułowym i felietonowym, w którym obok Jana Rembielińskiego pisywali też m. in. Witold Chwalewik, Stanisław Miłaszew-ski (jednocześnie kierownik działu literackiego), Jan E. Skiwski, Adolf Nowaczyński, Jerzy Przywieczerski, Andrzej Tretiak, Jan Nowodworski. W styczniu 1938 r., także w Warszawie, ukazało się „ilustrowane pismo tygodniowe" pt. „Kronika Polski i Świata" redagowane przez Zygmunta Ipohcrskiego-Lenkiewicza i Stanisława Strzetelskiego. I ono miało charakter zbliżony do „Podbipięty" — społeczno-polityczny a jednocześnie prawicowy — tyle że w nikłym stopniu realizowana była zapowiedź znaczenia w piśmie szaty ilustrowanej. „Kronika" drukowana w dużym, dziennikowym formacie, dysponowała zespołem doskonałych publicystów politycznych, wśród których znaleźli się m. in. Stanisław Stroński (stały felieton i przegląd wydarzeń międzynarodowych), Adolf Nowaczyński, Zygmunt Nowakowski, Alfred Łaszowski. Dział literacki prowadził Zdzisław Broncel, problemy gospodarcze powierzono Wojciechowi Zaleskie-mu, dział recenzji muzycznych prowadził Stefan Kisielewski, na tematy kulturalne zabierał głos m. in. Adam Grzymała-Siedlecki, liczne rysunki satyryczne pomieszczał tu Jerzy Zaruba. W odróżnieniu jednak od poprzednio wymienionych tygodników i „Podbipięta", i „Kronika" zyskały sobie przede wszystkim miano wydawnictw politycznych.
Jeśli wszystkie z wymienionych dotychczas pism społeczno-kultural-nych — od „Wiadomości Literackich" poprzez „Prosto z mostu" do „Ze-tu" — miały na celu (mniejsza z tym, w jakim stopniu założenia wy-
Czasopisma społeczno-kulturalne
269
dawców były'realizowane) dotarcie do szerszej publiczności i stanowiły w pewnym sensie rodzaj przekaźnika różnej barwy wartości kulturalnych, nie znaczyło to rzecz jasna, iż nie istniały w Polsce czasopisma bardziej wyspecjalizowane. Pomijając już pokaźną liczbę wzmiankowanych na wstępie pism „fachowych", wymienić tu można kilka spośród tych wydawnictw, które odegrały poważniejszą rolę w kształtowaniu poglądów artystycznych, literackich czy filozoficznych.
Chronologicznie pierwszym z nich i w ogóle pierwszym z poważniejszych wydawnictw tego typu w Polsce Niepodległej, był miesięcznik „Przegląd Warszawski", pismo „poświęcone literaturze, sztuce i nauce", założone jesienią 1921 r. w miejsce uprzednio wychodzącego „Nowego Przeglądu Literatury i Sztuki". „Nowy Przegląd", wydawany przez rok od czerwca 1920 r., redagowany był przez koryfeuszy polskiej literatury — Wacława Berenta, Leopolda Staffa i Stefana Żeromskiego, których uzupełniał wnikliwy eseista Władysław Kbścielski. Po paromiesięcznej przerwie miesięcznik reaktywowano pod nowym tytułem, a redaktorem naczelnym został Wacław Borowy, który zrazu sam, a później wspólnie ze Stefanem Kołaczkowskim prowadził pismo przez 2 lata. Po odejściu Wacława Borowego Stefan Kołaczkowski jeszcze przez pewien czas redagował „Przegląd", przekazując stanowisko Mieczysławowi Treterowi, który pozostał kierownikiem miesięcznika do jego likwidacji w 1925 r. Żadne z wymienionych nazwisk nie wymaga osobnej prezentacji: zarówno w okresie „Nowego Przeglądu", gdy czasopismu przewodzili pisarze, jak i później w czteroletnim istnieniu „Przeglądu Warszawskiego", gdy ton nadawali krytycy, redaktorzy miesięcznika należeli do niekwestionowanej czołówki intelektualnej Polski.
„Przegląd" był pismem interesującym nie tylko dla wielkich nazwisk — do grona jego stałych współpracowników należeli m. in. Ignacy Chrzanowski, Władysław Folkierski, Jan S. Bystroń, Andrzej Tretiak, Tadeusz Zieliński, Julia Dicksteinówna, Władysław Tarnowski, Marceli Handelsman — ogromną rolę w życiu kulturalnym ówczesnej Polski odgrywała doskonale prowadzona część informacyjna (Kronika) obejmująca ok. V2 obszernych, bo 144-stronicowych zeszytów. Nie na wiele się zdały kosztowne innowacje — wprowadzenie wkładek ilustracyjnych z reprodukcjami: od grudnia 1924 r. na miesięczniku, jak stwierdziła redakcja, ciążyła „ciągła niemal groza zamknięcia pisma". Obawa ta ziściła się niespełna w roku później i na wydaniu 51 numerów zakończyła żywot ta jedna z najciekawszych i stojących na najwyższym poziomie inicjatyw kulturalnych. „Przegląd" został zawieszony „z różnych powodów od redakcji całkowicie niezależnych", a w notce sumującej dorobek pisma redakcja" wskazywała na „ciężki kryzys gospodarczy" oraz na ważki fakt, iż „nie znalazł się bodaj jeden tysiąc osób, odczu-
270
Czasopiśmiennictwo
wających rzeczywiście potrzebę istnienia miesięcznika o typie «Przeglą-du Warszawskiego*".
Dopiero w końcu lat trzydziestych zostało założone — i posiadało (jak się wydaje) możliwość utrwalenia swego istnienia — nowe pismo podobnego charakteru: był nim miesięcznik „Ateneum" redagowany przez Stefana Napierskiego (Stefan Marek Eiger), uprzednio krytyka z „Wiadomości Literackich". Napierski zgromadził dookoła pisma grono wybitnych krytyków i publicystów z Karolem Irzykowskirn, Karolem L. Konińskim, Juliuszem W. Gomulickim, Hieronimem Michalskim, Ryszar-dem Matuszewskim, nadając jednak miesięcznikowi — w odróżnieniu od ogólnohumanistycznego „Przeglądu Warszawskiego" — charakter stricte literacki.
Podobne założenia przyświecały wydawcom i redaktorom dwutygodnika „Marchołt" (od 1939 r. pn. „Glossy"), w którym na czele publicystów stali m. in. Artur Górski, Bogdan Suchodolski, Jan Swięcicki. Przez szereg lat przewodnią rolę silnego ugrupowania poetyckiego odgrywali poeci skupieni wokół miesięcznika „Skamander" wydawanego przez Mieczysława Grydzewskiego i Antoniego Bormana; szerszy wpływ zyskały: krakowska „Gazeta Literacka", założona w 1926 r. przez Adama Polewkę, Witolda Zechentera i Jerzego Brauna, w oparciu o grupę Litartu, poznański „Dwutygodnik Literacki" Stanisława Balińskiego; warszawski „Stop" redagowany przez Jana N. Millera i Stefana Kied-rzyńskiego. Ważny dla upowszechnienia polskiej kultury za granicą był miesięcznik Grydzewskiego „La Pologne Littśraire" wydawany z finansową pomocą MSZ, związany z „Wiadomościami Literackimi".
Większa część spośród czasopism wyżej wymienionych —- a między tymi, które posiadały szerszy obieg społeczny, wszystkie z wyjątkiem „Wiadomości Literackich" — w ten czy inny sposób związana była z nurtami prawicowymi zarówno w warstwie politycznej (endecja, oenerowcy, „narodowi piłsudczycy"), jak i światopoglądowej (katolicyzm). Mylne byłoby wszakże mniemanie, że te kierunki właśnie sprawowały monopolistyczny „rząd dusz" inteligenckich, a jedynymi reprezentantami demokracji i liberalizmu byli — przy wszystkich ich talentach — Boy lub Słonimski. Omawiając działalność prasową polskich komunistów oraz grup lewicowych zwracaliśmy uwagę na fakt, że wśród ich wydawnictw sporą część stanowiły czasopisma o charakterze społeczno-politycznym, literackim i kulturalnym, co wiązało się, jak można sądzić, nie tylko z silnymi wpływami lewicy wśród niektórych grup inteligenckich, lecz także z większą swobodą wypowiadania swych opinii politycznych za pośrednictwem ocen estetycznych i w formach fikcji literackiej.
Prasa społeczna-literacka związana z nurtem rewolucyjnym od początku swego istnienia w II Rzeczypospolitej — a pierwszym czasopis-
Czasopisma społeczno-kulturalne
271
mem tego typu był tygodnik „Kultura Robotnicza" wydawany w latach 1922 - 1923 — odznaczała się znacznym natężeniem polemik mających bezpośrednie konteksty polityczne. W pismach prawicy ten model konstruowania zawartości zyskał sobie większą popularność dopiero w latach trzydziestych.
Pomijając wydawnictwa, które ukazywały się przez krótki okres (np. miesięcznik „Dźwignia" Mieczysława Szczuki i Witolda Wandurskiego, dwutygodnik „Nowa Kronika" Aleksandra Dana-Weintrauba, lokalny przemyski dwutygodnik „Gong" wydawany przez R. i J. Rothmannów, czy warszawską „Nową Kwadrygę" Lucjana Szenwalda i Stanisława R. Dobrowolskiego), co najmniej kilka periodyków tego obozu odegrało istotną rolę nie tylko w formowaniu postaw politycznych intelektualnej lewicy polskiej, ale także znalazło poczesne miejsce w dziejach polskiej publicystyki, literatury i piśmiennictwa społecznego.
22 lutego 1922 r. ukazał się pierwszy numer dwutygodnika „Kultura Robotnicza", którego redaktorem naczelnym — z ramienia Centralnej Redakcji KPRP — został Jan Hempel. „Kultura" wydawana była jako organ szybko się rozwijającego Uniwersytetu Ludowego (kierowali nim Estera Golde-Stróżecka i Zygmunt Heryng) i Związku Stowarzyszeń Kulturalno-Oświatowych Kultura Robotnicza, do którego UL należał. Stowarzyszenie to oponowane było w znacznym stopniu przez działaczy komunistycznych. Zależność od Związku nadała „Kulturze Robotniczej" charakter przede wszystkim pisma popularnooświatowego, które poświęcało wiele miejsca nie tylko ogólnym zagadnieniom związanym z formami pracy kulturalno-oświatowej wśród klasy robotniczej, lecz także sprawom organizacyjnym Związku i należących doń stowarzyszeń. Nie była jednak „Kultura" tylko i wyłącznie forum dla spraw bieżących, poradnikiem dla członków stowarzyszeń, ale także wydawnictwem, które — jak pisał we wstępnej nocie Hempel — „chce współdziałać — o ile to wewnątrz ładu kapitalistycznego jest możliwe — w tworzeniu samodzielnej nowej kultury robotniczej". Gdy po likwidacji pisma przez władze (maj 1923) odrodziło się ono jako „Nowa Kultura" (lipiec 1923), tym razem tygodnik, ten właśnie charakter twórczy znalazł się na pierwszym miejscu: artykuły popularyzatorskie ustępują miejsca problematyce ogól-nopolitycznej, literackiej i artystycznej. Ożywiona wymiana poglądów, polemik i dyskusji toczonych na łamach „Nowej Kultury" wiązała się z falą podobnych polemik i dyskusji, która animowała wówczas wszystkie literackie i artystyczne środowiska lewicy w Europie. O randze artystycznej i politycznej „Nowej Kultury" decydowała współpraca pisarzy, poetów i publicystów należących do elity intelektualnej kraju: Witold Wandurski, Stanisław R. Stande, Anatol Stern, Aleksander Wat, Bruno Jasieński, Władysław Broniewski, Mieczysław Braun — młodzi
272
Czasopiśmiennictwo
Czasopisma społeczno-kulturalne
273
poeci i pisarze, niemal bez wyjątku związani z nurtami awangardowymi; Jerzy Heryng (Ryng), Julian Brun (Bronowicz), Witold Kolski, Estera Golde-Stróżecka — publicyści należący do grona przywódców KPP.
Łącznie ukazało się ok. 70 numerów obu pism, a przeciętny ich nakład wynosił ok. 4000 egz. — nie było to mało, jeśli zważy się, że „Wiadomości Literackie" przez kilka lat rozchodziły się w podobnym nakładzie. Aresztowanie zespołu Redakcji Centralnej KPP i seria konfiskat poprzedziły zawieszenie „Nowej Kultury", której ostatni numer ukazał się we wrześniu 1924 r.
Po wydaniu 8 numerów interesującego i na wysokim poziomie utrzymanego miesięcznika „Dźwignia" (marzec 1927 — lipiec 1928), poprzedzony dłuższym okresem przygotowawczym, w grudniu 1929 r. ukazał się pierwszy numer „Miesięcznika Literackiego", którego redakcję objął Aleksander Wat. Pismo, mimo niezwykłych trudności wydawniczych (drukowano je kolejno w 4 miastach) oraz konfiskat, uzyskało nakłady sięgające 2500 - 3000 egz. i zdobyło sobie znaczną popularność w kręgach radykalnej inteligencji. Redakcja utrzymywała bardzo żywy kontakt z czytelnikami, a znaczną część każdego numeru stanowiły — jedne lepsze, inne gorsze, czasem zupełnie kiepskie — wypowiedzi ludzi profesjonalnie nie mających nic wspólnego z literaturą i sztuką. Obok relacji z życia środowisk, do których należeli korespondenci — swoistych reportaży o strajkach, o położeniu robotników — zamieszczano tu też amatorskie wystąpienia poetyckie czy prozatorskie. Podobnie jak w „Nowej Kulturze" problematyka polityczna eksponowana była na naczelnych miejscach, a w wypowiedziach dotyczących zagadnień literackich częściej, posługiwano się terminologią polityczną niż dającą się uznać za przynależną do uniwersyteckiej estetyki. Były to lata, w których napięcie walk wewnętrznych i dyskusji w łonie ruchu robotniczego było szczególnie silne, a ważyły one bezpośrednio na poglądach także estetycznych. W 20 numerach „Miesięcznika", które wydane zostały między grudniem 1929 r. a sierpniem 1931, zabierali głos niemal wszyscy pisarze i publicyści związani z KPP, którzy znajdowali się ówcześnie w kraju. Obok znanych już z poprzednich wystąpień na łamach prasy rewolucyjnej Jana Hempla, Władysława Broniewskiego, Stanisława R. Stan-dego pisali w „Miesięczniku" także Andrzej Stawar, Izaak Deutscher, Leon Schiller, Stanisław Wygodzki.
Od listopada 1933 r. — wielokrotnie konfiskowany, z przerwami spowodowanymi represjami administracji — ukazywał się dwutygodnik (później miesięcznik) literacki „Lewar", redagowany m. in. przez Jana Wykę, Elżbietę Szemplińską, Emila Schuerera, Stanisława R. Dobrowol-skiego, Bolesława Dudzińskiego. Dookoła pisma skupiła się znaczna część pisarzy i publicystów związanych lub sympatyzujących z r\irtem rewo-
i
lucyjnym — Aleksander Wat, Lucjan Szenwald, Stanisław J. Lec — lecz zwraca uwagę (podobnie było już zresztą i w przypadku „Miesięcznika Literackiego"), że czołówka publicystów i teoretyków komunistycznych nie brała już udziału w tworzeniu tego periodyku. Większość spośród najbardziej czynnych na polu pisarstwa politycznego znalazła się, w wyniku sporów wewnętrznych, jakie toczyły się w międzynarodowym ruchu komunistycznym, na marginesie, odsunięta „za działalność frakcyjną" od możliwości publicznych wypowiedzi. W dodatku niemal wszyscy przebywali poza granicami kraju — głównie w ZSRR — i nie mieli bezpośrednich kontaktów z bieżącą działalnością wydawniczą lewicy polskiej. Nie oznaczało to wszakże, że „Lewar" był pismem literackim w akademickim sensie tego słowa: i krytyka literacka w nim prezentowana, i proza czy poezja zamieszczana na jego łamach — nie mówiąc już o publicystyce społecznej — przesycone były treściami politycznymi. W licznych wystąpieniach na łamach „Lewara", z charakterystyczną dla tego okresu ostrością czy nawet drastycznością sformułowań, pisane i publicyści lewicy dążyli do stworzenia konkretnego programu literacko-artystycznego, który traktowany był bardziej jako platforma polityczna niż jednolity system estetyczny. W okresie powstawania Frontu Ludowego, który w Polsce największe sukcesy osiągnął, jak się wydaje, właśnie na gruncie środowisk intelektualnych i inteligenckich, „Lewar" odegrał rolę ważną, jeśli nie wiodącą: w październiku 1935 r., po VII Kongresie Kominternu, który proklamował nową politykę ruchu komunistycznego, w „Lewarze" oraz 3 innych pismach lewicowych („Po-prostu", „Nowa Wieś", „Lewy Tor") ukazał się apel 38 pisarzy, wzywający do solidarnej akcji „w obronie postępu, pokoju i kultury". Nie przetrwał jednak „Lewar" roku 1936.
Społeczno-kulturalnym pismem lewicy, które odegrało być może największą rolę w latach trzydziestych, były lwowskie „Sygnały", ukazujące się najdłużej i najbardziej regularnie. Pismo to założone zostało jako miesięcznik w listopadzie 1933 r. przez grupę młodych pisarzy i publicystów lwowskich, z Tadeuszem Hollendrem jako redaktorem naczelnym, Jaromirem Ochęduszką jako wydawcą, Karolem Kurylukiem, Andrzejem Kruczkowskim, Haliną Górską i Marianem Promińskim w zespole redakcyjnym. Po rocznej egzystencji — nie wyróżniając się specjalnie wśród innych pism literackich, może tylko interesującymi wypowiedziami na tematy społeczne — „Sygnały" zawiesiły działalność. Jednakże zimą 1936 r. (1 lutego) wydawnictwo zostało wznowione, a pierwsze skrzypce zaczęli w nim grać Karol Kuryluk i Halina Górska. Włączyły się wówczas „Sygnały" do wielkiej kampanii ludowofrontowej, zajęły w niej miejsce ważkie, a umiejętnościom Kuryluka zawdzięczały fakt, iż szczggliwie udało się im przetrwać falę represji administracyj-
274
Czas opiśmiennictwo
nych wobec prasy lewicowej. Z dawnego zespołu pozostali przy piśmie oprócz Karola Kuryluka i Haliny Górskiej także Tadeusz Hollender, Marian Promiński oraz Tadeusz Banaś. Kuryluk „konsekwentnie z numeru na numer — jak wspominał Promiński — z miesiąca na miesiąc, z roku na rok uwalniał się od ubocznych wpływów, jeszcze długo wprawdzie korzystał z ogłoszeń domów handlowych zabezpieczając byt redakcji, ale powiększając stopniowo nakład i nawiązując przez siebie wymyślone kontakty sprawił, że «Sygnały» stanęły na własnych, co prawda chwiejnych nogach". Chwiejność ta nie dotyczyła jednak linii politycznej pisma, które do końca swego istnienia reprezentowało to wszystko, co z idei Frontu Ludowego zdołało w Polsce przetrwać represje policyjne, zmiany w układzie sił międzynarodowych, klęskę Frontu Ludowego na zachodzie Europy.
Od lutego 1938 r. „Sygnały" wydawane jako dwutygodnik, obok nielicznych już czasopism warszawskich związanych z tworzącym się Stronnictwem Demokratycznym („Epoka" Henryka Lukreca, „Czarno na bia-łem" Januarego Grzędzińskiego), pozostały na placu boju w nielicznej grupie wydawnictw demokratycznych i radykalnych. Zespół jego współpracowników i stałych autorów powiększył się o publicystów pism zlikwidowanych przez władze. Między innymi z grupy „Poprostu" stałym recenzentem nowości literackich został Jerzy Putrament, artykuły zamieszczał Henryk Dembiński. Publicystykę polityczną i społeczną, które stanowiły osnowę pisma, uprawiali na łamach „Sygnałów" m. in. Zygmunt Jarosz, Kazimierz Frankowski, Wiktor Grosz, Jerzy Borejsza, Halina Krahelska, Stefan Tudor; literacką i artystyczną m. in. Ignacy Fik, Zofia Lissa, Aleksander Dan, Kazimierz Brandys. Znaczna część spośród nich (Grosz, Borejsza, Tudor, Dan) była aktywnymi członkami byłej KPP. „Sygnały" stały nie tylko na wysokim poziomie formalnym i dziennikarskim; także szata graficzna, układ kolumn i staranny druk kazały zwracać na to pismo uwagę. Nakład dwutygodnika wahał się w granicach 5-6 tys. egz.; nie mógł więc stać się on przeciwwagą dla periodyków społeczno-kulturalnych prawicy, ale był ich poważnym konkurentem i przeciwnikiem, z którym musiano się liczyć.
Przy omawianiu prasy polityczno-informacyjnej lewicy polskiej z lat trzydziestych w poprzedniej części wymienialiśmy już szereg innych czasopism związanych z tą formacją, a mających zarówno społeczno-kul-turalny, jak i polityczny charakter. Przypomnijmy więc, że wśród nich znajdowały się m. in. „Nowa Wieś" Antoniego Olchy, „Ugory" Mariana Kubickiego, „Głos Współczesny", w którym główną postacią był prof. Stefan Czarnowski, „Oblicze Dnia" wydawane przez lewicowych socjalistów pod patronatem Andrzeja Struga, oczywiście wileńskie „Poprostu" z Henrykiem Dembińskim.
Czasopisma społeczno-kulturalne
275
Jeśliby szukać ogólnych cech charakteryzujących polskie czasopiś-miennictwo społeczno-kulturalne i literackie okresu międzywojennego, wydaje się uprawnione wskazanie następujących zjawisk:
1. Ogólna ilość czasopism tego typu wzrastała w liczbach bezwzględnych, natomiast w odsetku całości produkcji prasowo-wydawniczej wykazały one raczej tendencje stagnacyjne. Dopiero jednak szczegółowe badania bibliograficzne mogą w tym względzie pozwolić na ferowanie lepiej uzasadnionych wniosków.
2. Dotychczasowa znajomość przedmiotu sugeruje, że efemeryczność wydawnictw omawianego typu była bardzo znaczna. Wynikało to nie tylko ze słabości ekonomicznej środowisk artystycznych, ale także z ich rozbicia i dyferencjacji politycznej. W mniejszym stopniu dotyczyło to czasopism niespecjalistycznych (nieprofesjonalnych), przeznaczonych dla szerszego odbiorcy.
3. Czasopisma takie — skierowane, do ogółu inteligencji — umocniły się dopiero w latach trzydziestych, kiedy to także liczba ich wzrosła w sposób dostatecznie wyraźny. Można sądzić, że wiązało się to zarówno z ożywieniem życia politycznego, jak i zmianami w aspiracjach i postawach środowisk inteligenckich, wśród których coraz większego znaczenia poczęły nabierać roczniki wykształcone w Polsce niepodległej.
4. Stosunkowo niskie nakłady, zarówno poszczególnych tytułów (prawdopodobnie największe czasopisma społeczno-kulturalne nie przekraczały 12 - 14 tys. egz.), jak i całości grupy (w 1936 r., który był naj-owocniejszy w inicjatywy wydawnicze, łączny nakład 5 największych tygodników nie przekraczał 50 - 60 tys. egz., a wszystkie czasopisma tego typu nie sięgały prawdopodobnie 120 czy 150 tys. egz. nakładu), wskazują, że obieg czasopism społeczno-kulturalnych i literackich zasadniczo nie wykraczał poza część warstwy inteligenckiej — część ważniejszą być może z punktu widzenia kultury narodowej, ale z pewnością stanowiącą mniejszość. Do wyjątków (czasopisma lewicowe i „komuni-zujące") należały te tygodniki kulturalno-społeczne, które znajdowały nabywców między bardziej wyrobionymi intelektualnie robotnikami i wśród ludności wiejskiej. W tym ostatnim przypadku wydaje się warta podkreślenia aktywność intelektualna młodzieży chłopskiej.
5. Zgodnie z istniejącym układem sił politycznych w kraju, przeważająca część czasopism omawianego typu eksponowała poglądy prawicowe. Szczególnie jaskrawe było to w odniesieniu do wydawnictw posiadających większe nakłady. W tym kontekście lata 1935 - 1937, okres Frontu Ludowego — w tworzeniu którego inteligencja wzięła poważny udział — stanowią raczej wyjątek potwierdzający regułę.
6. W latach trzydziestych, a szczególnie wyraźnie w okresie przyśpieszonej polaryzacji obozów politycznych w Polsce po 1935 r., widocz-
276
Czasopiśmiennictwo
ne było upolitycznienie czasopism społeczno-kulturalnych, nie tylko w formie coraz częstszego i bardziej swobodnego łączenia zagadnień estetycznych z politycznymi, ale także w eksponowaniu postaw li tylko politycznych. Wzrosło również zainteresowanie dla problematyki społecznej i gospodarczej (wyrażające się zarówno w publicystyce, jak i — przede wszystkim — w reportażu), co zawdzięczać należy zarówno skutkom psychologicznym Wielkiego Kryzysu, jak i szerszemu wpływowi na publicystykę marksistowskich kanonów myślenia o życiu społecznym oraz potrzebie przeciwstawienia im własnych koncepcji społeczno-gospo-darczych przez nurty prawicowe i centrowe. W tym okresie szczególnie trudno przeprowadzić wyraźniejsze rozgraniczenie między czasopismami politycznymi a periodykami społeczno-kulturalnymi.
7. Najczęściej wydawnictwa inicjujące czasopisma tej kategorii były przedsięwzięciami samodzielnymi, nie mającymi żadnych związków z wydawnictwami dzienników. Nawet największe „koncerny" wydawnicze, operujące na terenie prasy codziennej, nie fundowały własnych czasopism społeczno-kulturalnych — ich rolę odgrywały dodatki.
8. Wraz ze zmianami w technice wydawniczej, podnoszeniem się poziomu edytorskiego i zasobów informacyjnych całej prasy polskiej, podnosił się także poziom czasopism omawianej kategorii: wzrastał udział ilustracji (fotografia, grafika), papiery o wysokiej gramaturze oraz staranność opracowania poligraficznego przestały być udziałem bardzo nielicznej grupy czasopism ekskluzywnych, drogich i luksusowo wydawanych. Dawna szata graficzna — liternictwo, przerywniki, winiety tytułowe — w pierwszych latach II Rzeczypospolitej wywodząca się z tradycji stylistycznych secesji, już od połowy lat dwudziestych coraz powszechniej ustępowała projektom nawiązującym do grafiki awangardowej, by w latach trzydziestych pozostać już tylko na marginesie. Przemiana ta obejmowała także wydawnictwa nastawione na gust środowisk njbardziej konserwatywnych (czasopisma kościelne), choć tutaj ' nie była, rzecz jasna, tak radykalna.
CZASOPISMA „POPULARNE"
Obok czasopism wysokonakładowych, o znacznym zhomogenizowa-niu przekazywanych treści, które nazwaliśmy tu czasopismami „masowymi", istniała liczna grupa czasopism, które różniły się od tak wyróżnionych wydawnictw przede wszystkim zasięgiem oddziaływania i wielkością nakładów. Różnica więc między czasopismami „popularnymi" (nazwę tę przyjęto tu roboczo, w braku precyzyjnej i konsekwentnej nomenklatury) a „masowymi" miała z punktu widzenia formalnego cha-
Czasopisma „popularne"
277
rakter ilościowy, a nie jakościowy. Pod względem zawartości merytorycznej czasopisma obu tych kategorii różniły się nieznacznie lub były identyczne — z uwagi jednak na inny zasięg oddziaływania, na wielkość audytorium czytelniczego, funkcja społeczna (a zarazem kulturowa i polityczna) tych wydawnictw wydaje się być na tyle odmienna, iż uznaliśmy za właściwe przedstawienie ich osobno. Tak więc do grupy omawianej w niniejszym fragmencie należeć będą te pisma ilustrowane, kobiece, poświęcone sportowi, filmowe, radiowe czy humorystyczne, których nakłady nie przekraczały umownej granicy 50 000 egz.
Ustalenie wielkości tej grupy czasopism jest przy aktualnym stanie badań oraz wobec ogólnego charakteru danych statystycznych niemożliwe w szczegółach. Posiłkując się informacjami zawartymi w oficjalnych opracowaniach GUS można jedynie stwierdzić, że stanowiła ona zespół liczący od ok. 150 (w 1926 r.) do ok. 220 (1935) tytułów po wyłączeniu czasopism dziecięcych, młodzieżowych oraz wydawanych przez instytucje kościelne, które przedstawione zostaną osobno. Wśród tej liczby część stanowią wydawnictwa „masowe" — a więc omówione już — część specjalistyczne i fachowe (np. niektóre czasopisma sportowe, radiowe czy filmowe).
Na pierwszym miejscu należy wymienić 2 magazyny ilustrowane, posiadające bogatą tradycję, które utrzymując się przy życiu nie potrafiły już jednak swą formułą wydawniczą konkurować z nowszymi, lepiej dostosowanymi do przeciętnych gustów. Były to warszawskie tygodniki „Świat" i „Tygodnik Ilustrowany".
Starszy z nich — „Tygodnik" — doczekawszy się w 1939 r. osiemdziesięcioletniego jubileuszu, był jednym z najdłużej ukazujących się czasopism polskich, dysponował wielkim i ważnym dorobkiem publicystycznym i literackim, należał do jednej z największych polskich firm wydawniczych („Gebethner i Wolff, Księgarnia i Skład Nut Muzycznych"), pozostawał w rękach wytrawnych redaktorów. Był jednak, jak przed laty, czasopismem o stosunkowo wąskim zasięgu oddziaływania i jego nakład (wedle "danych informatorów agencyjnych) nie przekraczał 10 - 15 tys. egz. Pewne próby ożywienia pisma podjął Stanisław Lam, który w 1920 r. wszedł w skład ścisłej redakcji pisma zajmując miejsce Artura Oppmana. Obok Stanisława Lama zespół ten tworzyli Zdzisław Dębicki i Piotr Choynowski, który z kolei zastąpił Adama Grzyma-łę-Siedleckiego. Poza Łamem, który interesował się przede wszystkim problemami wydawniczo-redakcyjnymi, pozostali redaktorzy „Tygodnika" mieli więcej ambicji pisarskich — nie zawsze, jak to było w przypadku Dębickiego, uzasadnionych — niż redaktorskich. Także wydawcy tygodnika, niechętni wobec wszelkich „nowinek", hamowali poczynania Lama aż wreszcie doprowadzili do jego rezygnacji.
278
Czasopiśmiennictwo
„Tygodnik" wydawany był w formacie tabloidu, na 16 kolumnach, w statycznym, trzy szpaltowym układzie. Ilustracje — fotografie i reprodukcje — zajmowały w nim sporo miejsca, jednak ich styl wyraźnie nie nadążał za zmianami, jakie następowały w prasie nie tylko europejskiej, ale i krajowej. Utrzymano przez cały czas istnienia pisma specyficzną formułę redakcyjną, która oscylowała między nowoczesnym (wówczas) magazynem ilustrowanym tego typu, jakim był rip. „Światowid", a tygodnikiem literackim. Problematyka aktualna, komentarze polityczne i społeczne, reportaże krajowe i zagraniczne rzadkim były tu gościem aż po koniec lat dwudziestych, ale i później nie stanowiły w piśmie najistotniejszej części; literatura piękna w różnych jej odmianach, krytyka literacka i artystyczna, studia z tego samego zakresu tworzyły zasadniczą część materiałów publikowanych w „Tygodniku". Jeśli dodać do tego raczej konserwatywne gusty wydawców, znajdziemy w „Tygodniku Ilustrowanym" pismo nie mające ambicji ani nadążania za nowymi prądami epoki, ani dotarcia do nowych czytelników. Stanisław Lam nie znalazł kontynuatorów w kolejnych redaktorach pisma — Władysławie Zawistowskim, Wacławie i Janie Gebethnerach — i „Tygodnik", mimo iż potrafił pozyskać do krótszej lub dłuższej współpracy także ludzi znanych i cenionych, jak Władysława Skoczy łasa, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Jana E. Skiwskiego, Wacława Husarskiego, Karola Stromengera; mimo że pomieszczał na swych łamach także i dzieła literacko wybitne, nie potrafił odzyskać pozycji, jaką zajmował w życiu kulturalnym kraju w ostatnich dekadach ubiegłego wieku.
Szczęśliwsze były losy miesięcznika „Naokoło świata", założonego w 1924 t. z inspiracji Stanisława Lama. Pismo to, jako jedno z nielicznych na terenie kraju, miało charakter magazynu popularnonaukowego, zamieszczało poważną ilość materiałów informacyjnych, a także publikacji oryginalnych nie tylko z zakresu nauk przyrodniczych i geograficznych (jak wskazywałaby nazwa), lecz także z dziedziny techniki i innych dyscyplin naukowych. Pojawiały się tu również nowele i opowiadania. Miesięcznik wydawany był w nakładzie sięgającym 22 000 egz. W końcu lat trzydziestych oba czasopisma wydzielone zostały z firmy Gebethner i Wolff. Dla prowadzenia ich utworzono osobne wydawnictwo, w którym naczelne redaktorstwo spoczęło w rękach Czesława Straszewicza.
Drugi ze znanych tygodników warszawskich — „Świat" — pozostawał pod kierownictwem swego założyciela Stefana Krzywoszewskiego, a wydawany był przez spółkę, do której należeli obok założyciela m. in. Józef Galewski (25%. akcji) oraz tzw. grupa Stefana Dziewulskie-go (60% akcji). Spółka dysponująca w połowie lat dwudziestych wcale pokaźnym kapitałem zakładowym (200 000 zł) nie czyniła żadnych kro-
Czasopisma „popularne"
279
ków zmierzających do poważniejszej modernizacji pisma. W okresie gdy w całym polskim przemyśle wydawniczym i poligraficznym następowały bardzo wyraźne przemiany — tj. w latach 1927 - 1939 — „Świat" w niewielkim zakresie włączył się do nurtu innowacji, borykając się z kłopotami finansowymi, które ciągnęły się jeszcze z lat wojny i inflacji. Drukowany w formie tabloidu, w trzyszpaltowym układzie, utrzymał zasadniczo stosowany od lat układ treści, nieznacznie tylko powiększając objętość i wprowadzając kartonową okładkę z ilustracją zamiast artykułu, który uprzednio otwierał numer. Poważniejsza zmiana w porównaniu z latami 1918 -1919 objęła tylko przekształcenie obszernego osiemnastokolumnowego stałego dodatku „Romans i Powieść", który zawierał niemal całość materiałów literackich zamieszczanych w „Świecie", w dwukolumnowy dodatek „Powieść i Nowela" z odcinkiem powieściowym lub krótszym opowiadaniem.
„Świat" był pismem bez porównania bliżej związanym z różnorodnymi przejawami życia politycznego i społecznego kraju niż jego warszawski konkurent „Tygodnik Ilustrowany". Uwidoczniło się to nie tylko w obszerniejszych serwisach informacyjnych (tekstach i ilustracjach), ale także w większym udziale artykułów i opracowań na tematy aktualne. Nie oznaczało to, aby problemy kulturalne w węższym tego słowa znaczeniu, a przede wszystkim litertury i teatru, znalazły się na marginesie. Obfite były działy recenzyjne i informacyjne z tego zakresu, a do stałej współpracy pozyskał „Świat" kilku znanych publicystów: m. in. Juliusza Kleinera, Eustachego Czekalskiego, Tadeusza Kończyca, który prowadził dział filmowy. Krzywoszewski, sam autor szeregu sztuk, prowadził dział recenzji teatralnych. Obok Tadeusza Kończyca, sekretarza redakcji „Kuriera Warszawskiego", pisywał w „Świecie" inny współpracownik tego dziennika Wacław Grubiński, autor popularnych felietonów. Wśród publicystów przez dłuższy czas współpracował ze „Światem" tylko Jan Dąbrowski. Po reorganizacji spółki w latach 1932 - 1934, stanowisko redaktora naczelnego objął Leon Chrzanowski, znany publicysta zajmujący się sprawami międzynarodowymi, który współpracował jako korespondent zagraniczny m. in. z IKC i „Kurierem Warszawskim", a także przez kilka lat kierował wydziałem prasowym MSZ.
Różniąc się w wielu szczegółach od „Tygodnika" był „Świat" podobny do niego poprzez zachowanie — mimo zmieniających się potrzeb czytelników — swego tradycyjnego charakteru, oparcie się na tych samych co uprzednio odbiorcach. Nakład nie przekraczający 12 - 15 tys. egz. (w latach dwudziestych nie dochodził nawet 10 000 egz.) był tego prostym rezultatem.
Poza oboma tygodnikami stołecznymi oraz wymienionymi już uprzednio wydawnictwami Mariana Dąbrowskiego, które jako jedyne wydaw-
280
Czasopiśmiennictwo
nictwa typu magazynowego osiągnęły większe sukcesy, tylko kilka innych czasopism ilustrowanych — spośród bardzo wielu ukazujących się w okresie międzywojennym — potrafiło ustabilizować swój byt.
W Poznaniu w 1922 r., pod dyrekcją Mariana Fuksa a redakcją Przemysława Mączewskiego, ukazał się pierwszy numer tygodnika „Ilustracja Polska", który miał ambicje stania się czasopismem o zasięgu ogólnokrajowym. Oddziałem stołecznym tygodnika kierował Kazimierz Pollack, krakowskim Ludwik Szczepański, lwowskim Juliusz Jeyde i wileńskim Aleksander Hryniewski. Tygodnik był własnością spółki noszącej wyraźnie komercyjny charakter: wśród założycieli znajdowali się m. in. 3 dygnitarze Banku Kredytowego, radca poznańskiego ziemiaństwa, prezes Korporacji Kupców Chrześcijańskich. Czasopismo drukowane w technice offsetowej, na 16 kolumnach, przez dłuższy czas wiodło bezbarwny żywot. Dopiero połączenie w październiku 1930 r. z tygodniowym dodatkiem „Kuriera Poznańskiego", który wydawany był od 1927 r. pt. „Wielkopolska Ilustracja", a osiągał nakłady ok. 15-20 tys. egz., i związanie się z dynamicznym wydawnictwem „Kuriera" zapewniło tygodnikowi większą poczytność. „Ilustracja Polska", pod redakcją Antoniego Kawczyńskiego, stała się nie tylko największym tygodnikiem ilustrowanym ziem zachodnich, ale też konkurowała tu skutecznie z pismami krakowskimi. Niska stosunkowo cena (45 gr), przystępność tekstów — krótkich i informacyjnych raczej niż publicystycznych — dział mody i stała rubryka dziecięca, nadawały tygodnikowi charakter wydawnictwa przystępnego dla szerszej publiczności. Nakład „Ilustracji Polskiej" był bardzo stabilny i wynosił ok. 25 000 egz.
Bardziej ambitna była inicjatywa warszawskiego wydawnictwa „Bolesław Karniszyn i S-ka", które w początku 1929 r. założyło „tygodniowe pismo ilustrowane" pt. „7 Dni". Obok licznych działów informacyjnych (repertuary teatrów i kin stołecznych, kroniki wydarzeń tygodnia, wiadomości sportowe) w każdym numerze znajdowały się 3 lub 4 artykuły polityczne lub społeczne, odcinek powieściowy, kilka zestawów monotematycznych fotografii. Pierwszym redaktorem tygodnika został Jan Piotrowski, zastąpiony później przez Eugeniusza Rafalskiego. Wśród bardziej znanych współpracowników „7 Dni" wymienić można Brunona Winawera, Jerzego M. Taylora, Mieczysława B. Lepeckiego, Jerzego Szwajcera (Jotes), Jerzego Lewestama. Tygodnik sięgał 30 000 egz. nakładu i stał się największym magazynem ilustrowanym Warszawy. Sądząc z treści nie było celem wydawców uczynienie z niego pisma o zasięgu ogólnokrajowym.
Wśród czasopism kobiecych, których przyrost w latach międzywojennych był nader wyraźny, lecz rozpoczął się od liczb bardzo niskich (wg GUS w 1926 r. było tylko 6 takich czasopism, a w 1935
Czasopisma „popularne"
281
już 31), obok wspominanej powyżej „Mojej Przyjaciółki" Alfreda Ksy-ckiego, szczególną pozycję zdobyło sobie Towarzystwo Wydawnicze „Bluszcz", które w 1938 r. wydawało 8 tygodników i miesięczników kobiecych o łącznym nakładzie przekraczającym prawdopodobnie 80 - 100 tys. egz.
Podstawowym pismem tego wydawnictwa był tygodnik „Bluszcz" jedno z najstarszych czasopism polskich, ukazujące się od 1865 r. Po krótkiej, powojennej przerwie „Bluszcz" wznowiony został pod egidą kobiecej organizacji pn. Koło Polek i do 1924 r. był własnością poznańskiego wydawnictwa Księgarnia św. Wojciecha. W 1924 r. tytuł własności przejęła nowa spółka wydawnicza, która nadała rozmach całemu przedsięwzięciu, fundując w ciągu kilku lat kolejne czasopisma „uzupełniające" („Kobieta w Świecie i w Domu", „Dziecko i Matka", „Życie Kobiece", „Kultura Ciała", „Ja to zrobię", „Życie Praktyczne", „Praktyczna Pani — Dobra Obywatelka" i in.). W okresie związania z Księgarnią św. Wojciecha redaktorką naczelną była Wanda Pełczyńska, po której stanowisko to objęła Stefania Podhorska-Okołów, by prowadzić „Bluszcz" już do 1939 r. Pods jej kierownictwem uzupełniono podtytuł o przymiotniki „społeczno-literacki", a nadaniu takiego właśnie charakteru tygodnikowi miało sprzyjać zakładanie pism uzupełniających, które przejmowały znaczną część poradnictwa w zakresie prowadzenia gospodarstwa domowego, wychowania, higieny i mody. Także i w tym okresie poczesne miejsce w „Bluszczu" zajmowały działy porad praktycznych, sąsiadujące z rubrykami informacyjnymi (literatura, teatr, muzyka) oraz publicystyką społeczną i działami literackimi. Oczywiście nie wyłącznie, ale w przygniatającej większości pisały w „Bluszczu" kobiety: obok redaktorki naczelnej publicystyką parały się m. in. Maria H. Szpyrkówna, Jadwiga Krawczyńska, Dioniza Wierciochowa, Julia Switalska, która prowadziła także miesięczny dodatek „Kultura Ciała", Herminia Naglerowa, Natalia Jastrzębska. W działach literackich zamieszczano utwory znanych pisarek polskich — a była ich wtedy znaczna liczba — Marii Dąbrowskiej, Marii Kuncewiczowej, Ewy Szelburg--Zarembiny, Poli Gojawiczyńskiej, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Kazimiery Iłłakowiczówny. Nie pomijano też działu informacji politycznych i społecznych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych, choć problematyka sensu stricto polityczna nie wychodziła poza informacje (Co słychać w Polsce i o Polsce) oraz niektóre pozycje z Przeglądu Prasy. Znacznie więcej uwagi poświęcano zagadnieniom ruchu kobiecego, sprawom rodziny i miejsca kobiety w strukturze zawodowej społeczeństwa. Dążeniem wydawców było — jak się wydaje — uczynienie z „Bluszczu" poważnie liczącego się czasopisma społeczno-kulturalnego i otoczenie go zespołem dodatków specjalnych; dopiero posługiwanie się całym komple-
282
Czasopiśmiennictwo
tem tych pism dawałoby czytelnikowi wszechstronne możliwości czerpania korzyści z inicjatywy edytorów. W odróżnieniu jednak od pism poświęconych różnym problemom praktycznym domu i gospodarstwa, sam „Bluszcz" nie cieszył się nazbyt wielką popularnością i nakład jego nie przekraczał 10 000 egz. Główną przeszkodą był tu, jak można sądzić, stosunkowo wysoki poziom publicystyczny i literacki, dość wysoka cena 1 zł 60 gr, mały udział ogólnych informacji w zawartości czasopisma, tworzące w sumie z „Bluszczu" tygodnik elitarny. W latach kryzysu popadł „Bluszcz" w poważne kłopoty finansowe, które spowodowały zarządzenie (w październiku 1935 r.) nadzoru sądowego wobec istnienia nieuregulowanych zobowiązań na sumę ok. 620 000 zł. Związany był też wówczas z obozem rządzącym już choćby tylko przez kolejnych głównych udziałowców (do 1936 r. Zygmunta Pierackiego, brata ministra, później Jana Walewskiego).
Interesujący i stojący na wysokim poziomie był inny tygodnik stołeczny „Kobieta Współczesna", wydawany przez Emilię Grocholską a redagowany początkowo przez Wandę Pełczyńską, później przez wy-dawczynię. Tygodnik ten ukazał się wiosną 1927 r. od razu skupił wokół siebie liczne grono znanych publicystek i działaczek społecznych, wśród których część związana była z ugrupowaniami demokratycznymi i postępowymi. Podobnie jak „Bluszcz" także i „Kobieta Współczesna" składała się z 2 odrębnych części: jednej stanowiącej właściwy „tygodnik społeczno-literacki" (w objętości 6 kolumn) i drugiej, która pod tytułem „Mój Dom" zawierała — na 10 kolumnach — przepisy gospodarskie, dział mody, porad praktycznych etc. Wśród stałych współpracowniczek „Kobiety" wymienić można Helenę Ceysingerównę, Karolinę Bielańską, Irenę Jabłonowską, Helenę Boguszewską, Czesławę Wojeńską, Cecylię Walewską (która opublikowała w piśmie ponad 100 notatek i artykułów biograficznych o Polkach biorących udział w walkach niepodległościowych), Marię Czapską, Natalię Samotyhową. Utwory literackie zamieszczały Maria Kuncewiczowa, Maria Dąbrowska, Zofia Nałkowska, Wanda Melcer. Na łamach „Kobiety" publikowała Dąbrowska w odcinkach pierwszy tom Nocy i dni; ożywioną akcję publicystyczną prowadziła redakcja tygodnika m. in. na temat karalności przerywania ciąży, wiele uwagi poświęcano też zagadnieniom pozycji prawnej kobiety-pracowni-cy, przygotowaniu kobiet do aktywnego udziału w życiu społecznym. To samo wydawnictwo publikowało też dwumiesięcznik „La Femme Polonaise", bogaty, kompetentny informator o życiu społecznym kobiet w Polsce, traktowany także jako wydawnictwo propagandowe. „Kobieta Współczesna" nie zdobyła szerszej publiczności i podobnie jak „Bluszcz" musiała zadowalać się nakładem nie przekraczającym 10 000 egz., po-
Czasopisma „popularne"
283
zostając pismem o dość określonym profilu politycznym, skierowanym do kobiet zaangażowanych w życie publiczne kraju.
W latach 1921 - 1932 ukazywał się we Lwowie dwutygodnik „Świat Kobiecy", wydawany przez „Księgarnię Polską" Bernarda Połonieckie-go, a redagowany przez Janinę Łada-Walicką. Pismo to obok obszernego działu literackiego — w którym zamieszczali swe utwory m. in. Jan Parandowski i Jan Wiktor — gros miejsca poświęcało modzie zajmującej 30 z 40 kolumn druku. W latach późniejszych pismo przeniesiono do Warszawy, a jako wydawca objęła je jedna z francuskich firm żurna-lowych mająca swoją filię w stolicy Polski. W okresie lwowskim nakład pisma wynosił ok. 10 000 egz. Krótkotrwały był żywot innego miesięcznika poświęconego modzie, w którym dział literacki być dość obszerny, a z którym współpracowali m. in. Kornel Makuszyński, Julian Tuwim, Cezary Jelenta, Herminia Naglerowa, Helena Żmigryder, Bruno Wina-wer. Pismo to pt. „Pani" wydawane było w Warszawie w latach 1922 -1925 przez Gustawa Żmigrydera, właściciela wielkiej firmy krawieckiej, a redagowane przez Jana Żyznowskiego. Bogato zdobione, luksusowo wydawane, było pismem dla „modnej warszawianki", o niewielkim zasięgu oddziaływania społecznego, ale z racji poziomu literackiego uważane za ciekawe.
Wśród czasopism kobiecych wydawanych przez organizacje polityczne i społeczne trwałą pozycję zdobył sobie „Głos Kobiet", organ Centralnego Wydziału Kobiecego PPS, redagowany kolejno przez Stanisławę Woszczyńską, Zofię Wojnarowską i Dorotę Kłuszyńską. Czasopismo to poświęcało szczególnie dużo uwagi zagadnieniom społecznym i zawodowym (dział ten prowadziła Władysława Weychert-Szymanowska), ale zawierało także dość obszerne działy porad praktycznych (Dziecko i my, Dbajmy o zdrowie, W naszym domu). Finanse pisma oparte były na kilkutysięcznej rzeszy stałych prenumeratorek, kolportowano je ponadto za pośrednictwem organizacji partyjnych. W latach 1922 - 1931 wydawany był przez Wydział Wykonawczy Narodowej Organizacji Kobiet tygodnik przeznaczony głównie dla czytelniczek z osad i małych miast pt. „Gazetka dla Kobiet", redagowany początkowo przez Anielę Zda-nowską, a później przez Zofię Zaleską. I to pismo nie przekraczało swym nakładem kilku tysięcy egz. Organem prorządowego Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet był dwutygodnik redagowany przez Helenę Ceysingerównę pt. „Praca Obywatelska". Dość znaczną popularność zdobył sobie poznański dwutygodnik „Gazeta dla Kobiet" wydawany przez Zjednoczenie Polskich Kobiet Pracujących, związany z ZZP i partiami centrowymi (NPR). Ukazując się przez pewien czas jako dodatek do dziennika „Postęp" czasopismo to dysponowało nakładem dochodzącym
284
Czasopiśmiennictwo
do 20 000 egz. W połowie lat trzydziestych zostało przejęte przez Akcję Katolicką. Redagowane było na poziomie bardzo popularnym, wiele miejsca — przy skromnej w ogóle objętości — poświęcając poradom praktycznym.
Specyficznym pismem, nie uznawanym zresztą przez feministki za czasopismo kobiece, był tygodnik „Wiadomości Kobiece" wydawany przez spółkę „Prasa Popularna", wydawcę znanego dziennika sensacyjnego „Ostatnie Wiadomości". Tygodnik ten, redagowany przez Stefana Gackiego, wydawany był w formacie dziennika na 4 tylko kolumnach i bez ilustracji, zawierał wszakże — w „skrócie" oczywiście — wszystkie zasadnicze działy charakterystyczne dla popularnych czasopism kobiecych: 1-2 artykuły społeczne, odcinek powieściowy, korespondencję z czytelniczkami, porady praktyczne, informacje o życiu kobiet. Założony we wrześniu 1931 r. osiągnął początkowo nakład przewyższający wszystkie inne pisma dla kobiet — 35 000 egz. Szybko jednak popularność jego spadła i nie przekraczał już później 15 000 egz. nakładu.
Omawiając czasopisma „masowe" wspominaliśmy już o najpopularniejszym piśmie kobiecym okresu międzywojennego — „Mojej Przyjaciółce" — która reprezentowała typ wydawnictwa odmiennego od tygodników warszawskich mających ambicje literackie i społeczne, najczęściej zresztą, jak w przypadku „Bluszczu", „Kobiety Współczesnej" czy „Głosu Kobiet", realizowane z powodzeniem.
Specyficzna sytuacja istniała w prasie filmowej, o czym wspominaliśmy już omawiając tygodnik „Kino", który jako jedyne czasopismo w tej specjalności osiągnął nakład ponad 50 000 egz. Czasopiśmiennictwo poświęcone problemom X Muzy narodziło się w Polsce w przededniu pierwszej wojny światowej. Od początku lat trzydziestych datuje się szybki stosunkowo jego rozwój, był on jednak — jak wskazuią nie tylko dzisiejsi badacze historii kinematografii, lecz również opinie ówczesne — li tylko ilościowy, przy nader niskim poziomie merytorycznym, a przez długie lata i technicznym. Zdecydowana większość czasopism ukazywała się rok lub dwa, by równie nagle zniknąć jak się przedtem pojawiły. Wiele z nich związanych było z przemysłem filmowym i służyć miało reklamowaniu bieżącej produkcji. Mimo wzrostu zainteresowania publiczności kinem i znaczenia, jakie film miał już w życiu kulturalnym znacznej części mieszkańców Polski, prasa filmowa nie zdobyła sobie równie trwałej popularności. Być może poważnym utrudnieniem dla jej rozwoju były rozpowszechnione w dziennikach działy filmowe. Także w latach trzydziestych, gdy liczba czasopism filmowych znacznie się zwiększyła, bodaj tylko lwowski tygodnik „Przegląd Radiowo-Pilmowo-Teatralny" (a więc o bardziej uniwersalnych zainteresowaniach) zyskał większą poczytność, przekraczając 30 000 egz.
Czasopisma „popularne"
285
Z rzadka pojawiły się też pisma, których poziom informacyjny odpowiadałby potrzebom samej kinematografii, których oceny byłyby zarówno kompetentne jak i rzeczowe: „Ekran i Scena", „Kino", „Wiadomości Filmowe", „Ekran" to niemal jedyne wyjątki.
Związane z powstaniem i rozwojem radiofonii (o której osobno dalej) były narodziny prasy radiowej zajmującej się informowaniem
0 programie radiowym i jego komentowaniem. Zasadniczym środkiem informacji o radiu była oczywiście prasa codzienna, która stosunkowo szybko wprowadziła rubryki prezentujące program, a także — w niektórych wypadkach — zawierające oceny jego realizacji, oraz systematycznie upowszechniała wiedzę o technice radiofonii i propagowała słuchanie radia. Wśród nielicznych czasopism poświęcających uwagę sprawom radiowym — jak wymieniony wyżej „Przegląd Radiowo-Fil-mowo-Teatralny" — jedynym właściwie na szeroką skalę zakrojonym wydawnictwem był tygodnik „Radio" (od 1938 r. pt. „Antena") wydawany przez spółkę „Ra", w której udziały posiadało „Polskie Radio" SA oraz „Samopomoc Pracowników Polskiego Radia" SA. Wydawcy byli więc kompetentni, a co również ważne, dysponowali odpowiednimi środkami dla zapewnienia pismu wysokiego poziomu. W końcu lat trzydziestych tygodnik osiągał już 35 000 egz. nakładu, przy ok. 1 min zarejestrowanych odbiorników (w 1939 r.). Szybko rozwijające się pismo, z którym współpracowało wielu znanych publicystów i pisarzy — m. in. Karol Stromenger, Roman Fajans, Tadeusz Łopalewski, Leon Schiller, Tadeusz Byrski, Konrad Górski, Stanisław Wasylewski — dzieliło się na 2 odrębne części. Pierwsza (16 kolumn) drukowana w technice wklęsłodrukowej, obficie ilustrowana, zawierała obszerne recenzje
1 omówienia ważniejszych audycji, fragmenty literackie, wiadomości popularyzujące technikę radiową, informacje o autorach i wykonawcach. Druga, objętościowo większa (32 kolumny), typograficzna, prezentowała szczegółowy program tygodniowy poszczególnych rozgłośni oraz wybór ciekawszych audycji niektórych radiostacji zagranicznych.
Specjalne miejsce wśród czasopism popularnych zajmuje prasa satyryczna i humorystyczna, choćby z racji tego, że jej polityczne oddziaływanie — a rzadko kiedy czasopisma humorystyczne mogły stronić od problematyki politycznej — jest, jak się wydaje, znacznie większe niżby to można sądzić z dość lekceważącego stosunku do twórczości satyrycznej. I w tym wypadku prasa codzienna stanowiła poważną konkurencję dla wydawnictw satyrycznych, gdyż trudno byłoby znaleźć taki dziennik, który nie publikowałby rysunków satyrycznych bądź dowcipów. Wiele spośród nich dysponowało osobnymi działami satyry lub dodatkami satyrycznymi.
W omawianym okresie każdego roku ukazywało się nie mniej niż
286
Czasopiśmiennictwo
20 - 25 czasopism humorystycznych. Być może tylko w pierwszych latach istnienia II Rzeczypospolitej — dla których informacje statystyczne są szczególnie niekompletne — stan posiadania prasy satyrycznej był nieco mniejszy. Pisma humorystyczne należały jednak do najsłabszych finansowo i najczęściej bodaj plajtujących. Bardzo nielicznym udało się przetrwać dłuższy okres, a przez cały czas (1918 - 1939) ukazywały się tylko 2 tygodniki: warszawska „Mucha" i łódzka „Wolna Myśl — Wolne Żarty". Trwalsze okazały się też „Wróble na Dachu" krakowskiego koncernu Mariana Dąbrowskiego (założone w 1929 r.), „Cyrulik Warszawski" (1926-1934), lwowski „Szczutek" (1919-1926) czy lewicowe „Szpilki" założone w 1936 r. Przygniatającą część pism satyrycznych stanowiły efemerydy komercjalne, o niskim poziomie literackim, kiepskich rysunkach, nastawione na raczej prymitywne gusty środowisk miejskich, wzorujące się na erotycznych tygodnikach humorystycznych zachodnioeuropejskich i obficie czerpiące z nich. Często też obłożone były cenzurą obyczajową i budziły protesty zarówno wśród inteligencji, jak i Kościoła. Ukazywało się też kilka wydawnictw związanych z partiami politycznymi, również efemerycznych (np. endecka „Szopka").
Przez długie lata najpoczytnieszym pismem humorystycznym była „Mucha", wydawana i redagowana przez Władysława Buchnera. Zewnętrznie „Mucha" prezentowała się mało okazale — format tabloidu, 8 kolumn objętości (w tym 1 - 1,5 kolumny reklam i ogłoszeń), rysunki bardzo tradycyjne w formie. Była też „Mucha" jednym z tych nielicznych wydawnictw, które nie zaakceptowały zmian w szacie graficznej, nowych rodzajów czcionek, nowych form wypowiedzi, takich jak popularny wówczas fotomontaż. Być może wydawca uznał te zmiany za niepotrzebne — pozycja „Muchy" aż po rok 1932/1933 była niezachwiana: w 1925 r. drukowano 35 000 egz., w latach następnych, aż po rok 1932 — 50 000 egz. Później było gorzej — w roku 1933 nakład wynosił jeszcze 40 000 egz., by od roku 1936 zmaleć do 25 000. Sympatie polityczne „Muchy" były określone bardzo jasno po stronie prawicy i nacjonalizmu — co nie przeszkadzało rzecz jasna wydawcy w popieraniu obozu pomajowego, zwłaszcza w latach trzydziestych. Leitmotivem publikacji satyrycznych pisma — które zachowywało pełną anonimowość autorów — były: antysemityzm, antyniemieckość, antyrosyjskość, anty-litewskość, antyczeskość, antyukrainizm... Nie było narodu ościennego, lub zamieszkującego ziemie Rzeczypospolitej, który nie stałby się przedmiotem satyry, nader często nie przebierającej w sformułowaniach, raczej obraźliwej niż „prawdę mówiącej". Nietrudno domyślać się, że antykomunizm i antysocjalizm „Muchy" — która bardzo często atakowała PPS — były czymś więcej niż zwykłym dodatkiem do narodowego szowinizmu, klerykalizmu i wulgarnego konserwatyzmu. Poziom arty-
Czasopisma „popularne"
287
styczny wypowiedzi — zarówno literackich jak i graficznych — raczej niewysoki, zgodny był jednak z gustami bardzo wielu odbiorców, którzy wierni pozostali Buchnerowi i jego „Musze".
W zupełnie odmiennym stylu wydawany był tygodnik, który ukazywał się w latach 1926 - 1934, skupiając wokół siebie całą plejadę świetnych piór (i do pisania, i do rysowania) — „Cyrulik Warszawski". Pismo zainicjowane zostało przez grupę wybitnych piłsudczyków mających stosunki w środowisku związanym z „Wiadomościami Literackimi". Inspiratorem — a jak podaje Janusz Stradecki nawet „pierwszym nieoficjal-v nym dysponentem" — był Adam Koc, subwencje zaś udzielane były z funduszów rządowych. Redakcję objął Leszek Serafinowicz (Jan Le-choń). Do roku 1930 „Cyrulik" był zręcznie redagowanym, zaopatrzonym w dobre teksty i materiały graficzne pismem reprezentującym „satyrę dworską, tzw. państwowotwórną i probelwederską". Po „Brześciu" część współpracowników pisma odstąpiła (m. in. Antoni Słonimski) lub zaczęła żywić poważniejsze wątpliwości wobec polityki sanacji. Datą istotną było przejęcie wydawnictwa przez koncern Butkiewicza-Lewan-dowskiego. Przybyło wprawdzie kilku nowych stałych współpracowników, ale poziom pisma wyraźnie się obniżył, z pisma satyrycznego o walorach literackich i pewnym profilu politycznym stawać się zaczął „Cyrulik" pismem humorystycznym, ekletycznym, dbającym o stronę komercyjną; polemika polityczna została zwulgaryzowana. Nasiliły się równocześnie konflikty między grupą redagującą (redaktorem naczelnym od 1929 r. był Jerzy Paczkowski) a dysponentami i w ich wyniku latem 1934 r. koncern „czerwoniaków" zrezygnował z wydawania pisma, co prawdopodobnie równoznaczne było z votum nieufności ze strony decydującej w obozie rządzącym tzw. grupy pułkowników. W parę miesięcy później pismo zostało zlikwidowane, do czego chyba poważnie przyczyniło się MSZ mające wiele kłopotów z antyhitlerowską i antyfaszystowską satyrą uprawianą w „Cyruliku", piśmie uchodzącym wciąż za powiązane ze sferami rządowymi. „Cyrulik" wyprawił sobie huczny pogrzeb wydając specjalny, pożegnalny numer.
Pismo otwierała dwukolorowa karykatura na pierwszej kolumnie (od początku 1934 r. wprowadzono 3 kolory), a w odróżnieniu od „Muchy", w której przeważały rysunki satyryczne niepersonalne, podstawową formą grafiki satyrycznej „Cyrulika" była właśnie karykatura. Obok dowcipów — tekstowych i rysunkowych — liczne były wiersze, felietony, opowiadania. W ciągu 9 lat istnienia „Cyrulika", poza redaktorami naczelnymi (z których Jerzy Paczkowski był jednym z najlepszych satyryków polskich, a Jan Lechoń czołowym poetą grupy Skamander) w piśmie regularnie zamieszczali swe prace i utwory m. in. Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Marian Hemar, Stanisław J. Lec, Zygmunt Jurkowski,
288
Czasopiśmiennict
wo
Artur M. Swinarski, Tadeusz Breza, Swiatopełk Karpiński, Janusz Min-f
kiewicz (pseud. H. I. Polit), Konstanty I. Gałczyński, a spośród grafików:!
Zdzisław Czermański, Władysław Daszewski (pseud. Pik), Kazimierz!
Grus, Maja Berezowska (która właśnie w „Cyruliku" wprowadziła swój specyficzny, lotny i wdzięczny, rysunek na „tematy męsko-damskie"), Jerzy Zaruba, Zenon Wasilewski.
Z tego zestawu nazwisk nietrudno domyślić się, że „Cyrulik" zbliżony był do tej formacji intelektualnej, która podtrzymywała „Wiadomości Literackie" i stanowiły jakby rozwinięcie niektórych rubryk felietonowych tygodnika Mieczysława Grydzewskiego wraz z jego abstrakcyjną nieco postępowością, liberalizmem, laicyzmem. „Cyrulik" był — jak się wydaje — przede wszystkim pismem dla inteligencji, miał zasięg ogólnokrajowy, ale przede wszystkim popularny był na terenie stolicy. W latach, gdy należał już do koncernu „Prasy Polskiej", nakład jego sięgał 25 000 egz.
„Wolna Myśl — Wolne Żarty", typowe przedsięwzięcie komercyjne, quasipikantne w treści, frywolno-erotyczne w rysunkach, o niskim poziomie literackim i graficznym, wydawane przez Helenę Kokoszecką, ze swoim nakładem dochodzącym do 20 000 egz., było raczej czasopismem lokalnym, mającym szerszy obieg tylko w wielkomiejskim środowisku łódzkim. Dopiero w połowie lat trzydziestych, gdy to samo wydawnictwo zainicjowało 2 następne periodyki — dwutygodnik „Wesoły Bocian", założony w 1933 r. i miesięcznik „Adam i Ewa", założony rok później (oba jeszcze bardziej nasycone treściami erotycznymi niż tygodnik) — o łącznym nakładzie ok. 25 000 egz., kolportaż objął także liczne ośrodki małomiasteczkowe centralnej Polski i Warszawę.
Na silnego konkurenta „Muchy" bardzo szybko wyrósł krakowski tygodnik „Wróble na Dachu" Mariana Dąbrowskiego, wydawany na stosunkowo wysokim poziomie technicznym dzięki nowoczesnym urządzeniom poligraficznym „Pałacu Prasy". Założone w 1929 r. „Wróble na Dachu" w ciągu kilku lat przekroczyły nakład 30 000 egz., by od połowy lat trzydziestych ustabilizować się na wysokości ok. 45 - 50 tys. egz. Mimo silnego zaplecza autorskiego, jakie stanowiła wielka grupa stałych współpracowników IKC i „Światowida", tygodnik krakowski nie wyróżniał się wysokim poziomem literackim czy graficznym, ciążyły też na nim ogólne założenia „polityki" wydawniczej Dąbrowskiego, jego schlebianie publiczności i jej fobiom: lubili więc redaktorzy „Wróbli" atakować „warszawiaków", schlebiali władzom (jest to w piśmie satyrycznym znacznie łatwiejsze niżby się na pozór wydawało), nader często popuszczali wodze nacjonalizmowi i szowinizmowi, obok nieśmiertelnego w owych latach antykomunizmu bardzo podszytego antyrosyjskością specjalnością ich był antyczechizm.
Wydmttie i.
C«na •gsamplarai 20
stno ilusfrowr, !la Rodzin katolickich
113. „Przewodnik Katolicki", 31 lipca 1927, Poznań
5 LISTOPADA 19341
128. „Płomyczek", 5 listopada 1934
Czasopisma „popularne"
289
Przez pewien czas znaczne sukcesy wydawnicze osiągały czasopisma wydawane przez Czesława Ostaszewskiego w Warszawie: „Express Humorystyczny" i „Warszawianka", oba założone w 1930 r. „Express" sięgał nawet 30 000 egz. nakładu, przy 10 000 egz. „Warszawianki". Niewysokiej jakości technicznej odpowiadał też raczej mierny poziom literacki, mimo iż „Warszawianka" miała raczej charakter pisma ogólno-kulturalnego i społecznego. Mało wybredny dowcip wspierany był skłonnościami do erotyzmu i pornografii. Podobne w formie i treści były też „Wesołe Wiadomości", wydawane przez koncern „Prasa Popularna" a założone w tymże 1930 r. Czysto politycznym tygodnikiem satyrycznym była „Szopka", krótkotrwałe wydawnictwo podjęte przez spółkę Mieczysława Niklewicza (edytora endeckiej „Gazety Warszawskiej") w połowie lat dwudziestych.
Odrębne miejsce zajmują „Szpilki", tygodnik zainicjowany przez grupę lewicowych literatów i rysowników z Erykiem Lipińskim i Zenonem Wasilewskim na czele, a redagowane przez Zbigniewa Mitznera. „Szpilki" powstały w 1936 r. i należały do licznej wtedy i ważkiej grupy czasopism Frontu Ludowego. Z miejsca też zyskały dość dużą popularność, choć nigdy nie osiągnęły nakładów tak wysokich jak „Mucha" w okresie świetności czy „Wróble na Dachu". Wokół tygodnika zgromadziła się liczna grupa postępowych dziennikarzy i grafików związanych z PPS, różnymi organizacjami demokratycznymi czy ruchem komunistycznym, zapewniając tygodnikowi wysoki poziom artystyczny i stanowiąc jednocześnie o jego nonkonformizmie politycznym. Obok wielu wystąpień przeciw nacjonalizmowi prawicy i totalizmowi, który królować zaczął w obozie rządzącym, na szczególną uwagę zasługuje wiele wypowiedzi — literackich i graficznych — w sprawach międzynarodowych i polityki zagranicznej ministra Becka. Na przykład antyfaszyzm „Szpilek" nie był rozwadniany jak w „Musze" antyniemieckością, lecz uderzał we wszystkie narodowe odmiany faszyzmu, nie szczędząc i rodzimej. Wbrew tytułowi, który nawiązywał raczej do tradycji satyry obyczajowej i mało zobowiązującej, były „Szpilki" jedynym w okresie międzywojennym reprezentantem satyry politycznej szeroko pojętego obozu lewicy polskiej.
W rozlicznej i różnorodnej grupie czasopism „popularnych" do jednej z najbardziej dynamicznie rozwijających się gałęzi należała prasa sportowa: roczniki statystyczne GUS notowały w roku 1926 ukazywanie się 19 czasopism tej specjalności, w roku 1930 było ich już 35, a w 1935 aż 50. Można szacować, że w całym omawianym okresie ukazywało się ich ok. 170-180. Znaczny odsetek wśród nich — lecz nie podawany w zestawieniach GUS — stanowiły wydawnictwa fachowe lub organizacyjne poświęcone poszczególnym dyscypli-
290
Czasopiśmiennictwo
nom sportowym i zrzeszeniom, najczęściej miesięczniki lub kwartalniki (np. „Sokół Śląski", „Przewodnik Gimnastyczny", „Sport Wodny"). Spora jednak była także liczba czasopism informacyjnych, przeznaczonych dla szerokich rzesz miłośników sportu. Najbardziej popularnym i najdłużej wychodzącym był „Przegląd Sportowy", wydawany od 1922 r. Przez 3 lata „Przegląd" wydawany był w Krakowie pod redakcją Ferdynanda Goetla i Tadeusza Synowca. Trudne warunki (inflacja) i słabe zaplecze finansowe zmusiły wydawców do pozbycia się pisma; nabyło je wydwnictwo „Gebethner i Wolff", przenosząc „Przegląd" do stolicy. Wkrótce potem kierownictwo objął Marian Strzelecki, który prowadził już pismo do 1939 r. W trakcie reorganizacji połączono się z inicjatywą koncernu „czerwoniaków", który zamierzał wydawać własne pismo. Ostatecznie, w 1926 r., koncern przejął pismo i jako redaktor z jego strony występował Kazimierz Wierzyński. Początkowo jako tygodnik, później wydawany 2 razy w tygodniu, należał „Przegląd' do najlepiej poinformowanych wydawnictw sportowych — szeroka sieć korespondentów prasy „czerwonej" była częściowo wykorzystywana przez „Przegląd", który zgromadził także spory zespół dziennikarzy specjalizujących się w problematyce sportowej. „Przegląd" był czasopismem wyłącznie informacyjnym, zamieszczał sprawozdania z imprez sportowych, tabele, zestawienia etc. Stosunkowo szybko, bo już w 3 - 4 lata po ukazaniu się, osiągnął nakałd 40 000 egz. „Przegląd", poprzez koncern, związany był z Państwowym Urzędem Wychowania Fizycznego. Odmienny charakter, „ilustrowanego tygodnika sportowego", miało krakowskie „Raz, dwa, trzy..." wydawane przez koncern Mariana Dąbrowskiego. Tygodnik ten, założony w 1931 r., w istocie był obficie ilustrowany i to z reguły dobrymi, zarówno technicznie (świetnie wyposażona drukarnia „Pałacu Prasy") jak i kompozycyjnie, zdjęciami reportażowymi. Duży format, typowy dla wszystkich wydawnictw Dąbrowskiego, stosunkowo znaczna objętość (16 kolumn), niska cena w porównaniu z magazynami ilustrowanymi (30 gr) — no i oczywiście rosnąca popularność sportu — sprawiły, że tygodnik krakowski szybko zajął miejsce wydawnictwa ogólnokrajowego i osiągnął nakład sięgający 50 000 egz. Inne czasopisma informacyjno-sportowe z reguły nie przekraczały 15 - 20 tys. egz. nakładu i raczej miały zasięg lokalny. Wśród tych, które ukazywały się dłużej, wymienić tu można lwowski „Sport" (1922-1927), stołeczny „Stadion" (1923-1932) wydawany przez sport wojskowy a później PUWF, czy wydawany także w Warszawie, a ukazujący się 2 razy w tygodniu „Start". Do organizacji sportowych mających najsilniejszą prasę należało Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół", popularne zwłaszcza na terenach byłych zaborów pruskiego i austriackiego. W latach trzydziestych spora grupa pism instruktażowo-facho-
Czasopisma „popularne"
291
wych wydawana była pod auspicjami PUWF, jednego z ważnych instrumentów obozu rządzącego. Mniejszy zasięg miały pisma organizacji żydowskich (Makkabi). Niemal wszystkie dzienniki, a z reguły większe i bogatsze, posiadały swoje działy sportowe, zajmujące w nich niejednokrotnie stosunkowo dużo miejsca. Z zasady informacje sportowe publikowane były w numerach poświątecznych, nierzadko były ilustrowane, a w niektórych redakcjach istniały już zespoły prowadzących działy sportowe wyspecjalizowanych dziennikarzy. Pierwsze stowarzyszenie dziennikarzy sportowych zawiązało się we Lwowie w 1923 r., a w 2 lata
- później powstał ogólnopolski Związek Dziennikarzy i Publicystów Sportowych.
Krótka wzmianka należy się prasie, którą nazwać by można prasą marginesu życia publicznego kraju. Należały do niej czasopisma szantażowe wydawane przez różnego autoramentu aferzystów i surowo ścigane przez władze. Wiadomo, że zwłaszcza w połowie lat trzydziestych takich pism ukazywało się kilka, a m. in. „Warta", gdyńskie „Nowiny Portowe", krakowskie „Wolne Słowo" (po likwidacji pt. „Głos Publiczny"). Nie wychodziły natomiast w Polsce czasopisma pornograficzne, z wyjątkiem „Eroticonu", krótkotrwałego tygodnika redagowanego przez Leopolda Marschaka, który jednak poza tytułem (mającym bodaj służyć przyciągnięciu publiczności) nie wyróżniał się wśród liczniejszych znacznie — a także chętnie eksponujących „pikantne", acz nie pornograficzne w dosłownym tego słowa znaczeniu rysunki — czasopism humorystycznych. Pewną sławę zdobył sobie w tym względzie krakowski „Bocian", wielokrotnie konfiskowany za „obrazę moralności publicznej". Istniała też w Polsce spora grupa czasopism, do których bardzo dobrze pasuje znane określenie użyte swego czasu przez Jana
N Gerharda — „zoolityka". Otóż obok setek czy tysięcy szowinistycznych ekscesów popełnianych na łamach dzienników prawicy ukazywały się także czasopisma specjalnie poświęcone propagandzie nacjonalistycznej. Na pierwszym miejscu, zarówno z uwagi na ilość, jak i na zasięg niektórych wydawnictw, postawić należy czasopisma antysemickie, ujmowane zresztą przez informatory przedsiębiorstw reklamowo-ogłoszenio-wych w osobnych rubrykach. W jednym tylko 1938 r. ukazywało się 10 takich czasopism, a specjalnie wiele wydawano ich na ziemiach zachodnich (zwłaszcza w Poznaniu). Znaczna część z nich miała żywot krótki, ale były i takie jak np. bydgoski „Szabeskurier", ukazujący się bez przerwy od 1924 r., które zdobyły sobie trwałe powodzenie i poparcie finansowe. Dwa tygodniki poznańskie — „Pod pręgierz" i „Samoobrona Narodu" — wykazywały nakład (wg informatora PAR za 1938 r.) przekraczający 25 000 egz. każde. Łączny nakład pism antysemickich (w tymże 1938 r.) przekraczał wedle tego źródła 100 000 egz., można
292
Czasopiśmiennictwo
więc sądzić, iż był podobny do łącznego nakładu ukazujących się w tym samym czasie tygodników społeczno-literackich. Nie trzeba chyba dodawać, że wydawcy tych pism nie sięgali do żadnych wyszukanych argumentów, które przemawiałyby za ich tezami — plotka, oszczerstwo, szowinizm najgorszego typu sąsiadował tu z szantażem (np. tygodnik „Pod pręgierz" publikował zdjęcia niewiast, które robiły zakupy w sklepach należących do Żydów). Pisma antysemickie związane były bezpośrednio ze Stronnictwem Narodowym i niektórymi stowarzyszeniami społeczno-gospodarczymi, głównie handlowymi. W tych też sferach — drobnomieszczańskich — znajdowały, jak się wydaje, poparcie finansowe, a być może także i większość czytelników.
CZASOPISMA SPECJALNE
Znaczna część spośród organizacji, związków i zrzeszeń społecznych i gospodarczych wydawała własne czasopisma przeznaczone dla osób należących do nich, zainteresowanych ich działalnością lub choćby samym przedmiotem tej działalności. Obok wydawnictw fachowych i naukowych, które omówione zostaną w osobnym podrozdziale istniało także wiele wydawnictw o charakterze informacyjnym czy ideologiczno-świa-topoglądowym, które znajdowały się na granicy między czasopiśmien-nictwem fachowo-branżowym czy naukowym a społeczno-politycznym. Poważna ich część rozprowadzana była z pominięciem publicznych form kolportażu, za pośrednictwem prenumeraty lub kolportażu wewnątrz-organizacyjnego. Oczywiście nie wszystkie kategorie czasopism, które zalicza się- do tej grupy, mogą tu być omówione a nawet tylko wymienione: rozproszenie inicjatyw wydawniczych, przy jednoczesnym braku opracowań i niedostatkach statystyki okresu międzywojennego, uniemożliwia to zadanie. Wszakże można wyodrębnić szereg instytucji czy zrzeszeń, których znaczenie w życiu publicznym kraju było na tyle istotne lub tych, które kierowały swą aktywność wydawniczą ku tak dużym grupom społecznym, że nieco uwag (nawet tylko ogólnikowych) i informacji (nawet jeżeli mają być wyrywkowe), niezbędnych jeśli mamy przedstawić w miarę kompletnie fizjonomię prasy polskiej okresu II Rzeczypospolitej, trzeba na ich temat zamieścić.
PRASA KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
Bez wątpienia szczególne znaczenie posiadała prasa religijna (wedle nomenklatury GUS), wydawana przez instytucje kościelne oraz religijne zrzeszenia świeckie. Pozostając w obrębie prasy wydawanej w języku
Czasopisma Kościoła Katolickiego
293
polskim, śmiało można powiedzieć, że prasa religijna to niemal wyłącznie prasa Kościoła katolickiego. Choć wśród Polaków nie brakło ewangelików, protestantów czy wyznawców Kościoła narodowego, byli oni słabsi nie tylko liczebnie, ale ich organizacje nie posiadały również w praktyce większego znaczenia w życiu politycznym i społecznym kraju, choć np. ewangelicy stanowili poważną grupę w łonie mieszczaństwa i klas posiadających, a wokół działalności Kościoła narodowego toczyły się znane szerokiej publiczności spory i walka o charakterze na poły doktrynalnym, na poły politycznym. W 1936 r. na 225 czasopism religijnych wydawanych w języku polskim 199 było katolickich.
Kościół katolicki i związane z nim organizacje świeckie (a związki były tu bardzo ścisłe i podporządkowanie tych organizacji hierarchii niemal zupełne) był więc instytucją posiadającą najwięcej czasopism, prawdziwą potęgą wydawniczą. Przypomnijmy jeszcze, dla pełnego zarysowania jej siły oddziaływania, że wśród czasopism „masowych", o najwyższych nakładach, dominacja ta była także zupełnie wyraźna. Tempo rozwoju ilościowego prasy religijnej przewyższało tempo rozwoju prasy polskiej jako całości: w 1926 r. statystyki GUS obejmowały 109 wydawnictw religijnych, w 1935 — 302. Przyrost był więc ok. 2,5-krotny, a wobec wzrostu globalnej liczby tytułów — o ok. 1,6 raza. W podziale na grupy tematyczne, przyjętym przez GUS, pisma religijne zajmowały wprawdzie dopiero czwarte (1935) lub piąte (1926) miejsce, lecz jak widzieliśmy na przykładzie danych za rok 1936, ogromna większość spośród nich podlegała de facto jednemu ośrodkowi dyspozycyjnemu, podczas gdy na inne grupy tematyczne składała się aktywność wydawnicza setek organizacji, partii, grup politycznych i przedsiębiorstw edytorskich. Choć nie ma podstaw, aby sądzić, że prasa religijna — a zwłaszcza prasa Kościoła katolickiego — decydowały o obliczu całości produkcji prasowo-wydawniczej w II Rzeczypospolitej, nie ma także powodów, aby przeczyć, że wywierała ona nań poważny wpływ, odpowiadający zresztą znaczeniu samego Kościoła katolickiego w życiu publicznym kraju.
Uzyskanie niepodległego bytu państwowego w ramach ustroju, w którym dominowały doktryny solidarystyczne i nacjonalistyczne, stało się bardzo silnym bodźcem dla rozwoju prasy katolickiej, która wyzbyć się mogła więzów „trójlojalizmu" i ograniczeń krępujących ją w niektórych zaborach (szczególnie w rosyjskim). Dopiero w tych nowych warunkach mogła mieć zastosowanie — skomplikowana zresztą — kościelna doktryna w stosunku do prasy i wydawnictw. Na podstawie dyspozycji kurii rzymskiej, doświadczeń innych episkopatów (głównie francuskiego) oraz własnej działalności wydawniczej dawniejszych lat, polski Kościół katolicki położył silny nacisk na aktywność prasowo-wy-dawniczą własnych agend oraz starał się sprecyzować stosunek do wy-
294
Czasopiśmłennictwo
dawnictw świeckich. Już w początku lat dwudziestych podczas licznych oficjalnych imprez Kościoła wielokrotnie omawiano sprawy wydawni-czo-prasowe, a działalność prowadzona była w 3 zasadniczych kierunkach: wywieranie nacisku na władze państwowe i administracyjne oraz na kierownictwa istniejących partii i organizacji społecznych mające na celu ograniczenie oddziaływania prasy laickiej czy antyreligijnej; popieranie w deklaracjach oficjalnych, a także w codziennej pracy duszpasterskiej, prasy stojącej na gruncie religijnym i katolickim; oraz tworzenie własnej bazy poligraficznej i wydawniczej. W schematycznym ujęciu obiegowe stało się pojęcie „dobrej" i „złej" prasy, gdzie „dobrą" prasę miały stanowić te wydawnictwa, które — jak pisał ks. Ludwik Civardi w swym Podręczniku Akcji Katolickiej (wyd. 1935) — „nie tylko nie sprzeciwiają się dogmatom i moralności chrześcijańskiej (postać negatywna), lecz są narzędziem ich rozgłaszania i obrony (postać pozytywna)". Zmiany w układzie sił politycznych w Polsce po zamachu majowym 1926 r. spowodowały, że hierarchia katolicka, dążąc do zajęcia i utrwalenia swej ponadpartyjnej pozycji, szczególny nacisk położyła na tworzenie własnej prasy — w tym także i informacyjno-politycznej — oraz uniezależnienie się od tradycyjnie wykorzystywanych wydawnictw centrowych i prawicowych, zaangażowanych po jednej ze stron (rząd-
-opozycja).
Informator Kościoła Katolickiego w Polsce za lata 1936/1937 wymienia 199 czasopism • kościelnych, w tym 57 — czyli ok. *A — ukazywało się częściej niż raz na 2 tygodnie. Około Vs wydawnictw kościelnych ukazywało się na ziemiach zachodnich (tj. w województwach poznańskim, pamorskim i śląskim), przy czym Poznań, z 32 czasopismami, był największym ośrodkiem wydawniczym Kościoła katolickiego. Równie liczna była prasa kościelna w województwach południowych, z Krakowem (27 tytułów) i Lwowem (17 tytułów) na czele. Na uwagę zasługuje fakt, iż w Warszawie, w której skupiało się ok. 40% prasy (łącznie z wydawnictwami mniejszości narodowych) ukazywało się — w tymże samym 1936 r. — tylko ok. 12% czasopism kościelnych (katolickich), a stolicę z jej 24 tytułami wyprzedzały i Poznań, i Kraków. Szczególnie słabo reprezentowana była prasa katolicka w województwach wschodnich, w których ukazywało się ok. 15 tytułów, w tym mniej więcej połowa w Wilnie. Świadczyło to o znacznej stosunkowo decentralizacji wydawniczej, ale tylko w ilości wydawanych tytułów. Kościół katolicki bowiem dysponował kilkoma bardzo silnymi ośrodkami edytorskimi, które drukowały — jeżeli chodzi o wysokości nakładów — znaczną część
jego wydawnictw.
Największym z tych ośrodków był prezentowany już Niepokalanów co. franciszkanów, w którym (rok 1936) wydawano 3 pisma o łącznym
Czasopisma Kościoła Katolickiego
295
nakładzie jednorazowym ok. 1,2 min egz.' Drugim z kolei było warszawskie wydawnictwo Stowarzyszenia Misyjnego ks. Pallotynów wydające, w tym samym roku, 4 czasopisma o łącznym nakładzie ok. 360 000 egz.; a dalej szły: krakowskie wydawnictwo jezuitów z 8 czasopismami w ok. 190 000 egz., oraz poznańska Drukarnia i Księgarnia św. Wojciecha z 2 czasopismami w łącznym nakładzie ok. 200 000 egz. Wśród mniejszych wydawnictw — z uwagi na specyficzny charakter — wymienić można wydawnictwo ks. Misjonarzy Słowa Bożego z Górnej Grupy (woj. pomorskie) z jego 3 czasopismami w łącznym nakładzie ponad 10 000 egz.
Na światowej wystawie prasy katolickiej, która eksponowana była w Watykanie wiosną 1936 r., stoisko polskie prezentowało czasopisma zależne bezpośrednio od władz kościelnych o łącznym nakładzie ok. . 2,4 min egz. (plus dzienniki ok. 200 000 egz.). Jeśliby zestawić tę informację z obliczeniami wykonanymi dla tego samego roku przez Marię Czarnowską, która na ok. 8,9 min egz. szacuje ogólny nakład jednorazowy wszystkich czasopism wydawanych w Polsce, wynikałoby, że czasopisma zależne od hierarchii kościelnej dawały ok. 27% nakładu całości czasopiśmiennictwa (licząc w tym także prasę obcojęzyczną) wobec ok. 8% liczby wydawanych tytułów.
Działająca od jesieni 1928 r. Komisja Prasowa Konferencji Episkopatu (pod przewodnictwem ks. bp Stanisława Adamskiego), mająca swe odpowiedniki we wszystkich diecezjach i Katolicka Agencja Prasowa (KAP) założona wiosną 1927 r., tworzyły centralne ośrodki dyspozycyjne i informacyjne prasy kościelnej, co obok bardzo daleko posuniętej centralizacji i hierarchizacji Kościoła tworzyło instrument działający konsekwentnie i długofalowo. A przy istniejących środkach finansowych i możliwościach dystrybucyjnych (parafie!) także niezwykle silny i o dużej „przenikalności" społecznej. Poparciem służyły też różne organizacje świeckie, na czele z Akcją Katolicką (a przed jej założeniem Ligą Katolicką), mające bądź to charakter ogólnopolski, bądź lokalny, taki np. jak istniejące w stolicy Apostolstwo Dobrej Prasy.
Zarówno pod względem formalno-prawnym jak i zawartości merytorycznej prasa katolicka w Polsce przedstawiała ogromny wachlarz najróżniejszych typów i poziomów. Obok znacznej ilości czasopism o charakterze fachowym, przeznaczonych dla księży (pisma teologiczne, liturgiczne, kaznodziejskie czy pisma alumnów seminariów duchowych) każda kuria wydawała też pismo oficjalne (urzędowe), które obok rozporządzeń zawierało także artykuły na tematy społeczne i polityczne. Wiele diecezji wydawało ponadto czasopisma przeznaczone dla wiernych (np. poznański „Przewodnik Katolicki", o którym była mowa już powyżej, był takim pismem), a nawet kilkadziesiąt parafii zdobyło się na publikowanie własnych wydawnictw- Własne organy prasowe posiadała
296
Czasopiśmiennictwo
też Akcja Katolicka (z „Ruchem Katolickim" jako pismem centralnym), ruch różańcowy, sodalicje, ruch charytatywny. Bardzo liczna była prasa zakonna — ok. 20 zakonów męskich trudniło się działalnością wydawniczą i, jak widzieliśmy z przedstawionego wyżej wykazu największych wydawnictw kościelnych, one właśnie decydowały o masowości prasy katolickiej w Polsce. Daleko też była posunięta specjalizacja prasy kościelnej, co było stosunkowo łatwe do osiągnięcia zarówno wobec potężnych środków jak i scentralizowanej kontroli: istniały więc pisma dla dzieci, dla młodzieży, dla inteligencji, dla robotników, znaczna ilość czasopism misyjnych. Poziom tej masy wydawnictw wahał się między („Przeglądem Powszechnym" ks. jezuitów, „Przeglądem Katolickim" ks. pallotynów czy poznańską „Kulturą" wydawaną przez Naczelny Instytut Akcji Katolickiej, które należały do czasopism stojących na najwyższym poziomie osiąganym wówczas w Polsce, a dewocyjnymi, wulgarnie szo^ winistycznymi i kiepsko redagowanymi i drukowanymi pisemkami niektórych parafii, sodalicji czy zakonów misyjnych.
PRASA ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH
Poważną grupę czasopism stanowiły pisma wydawane przez związki zawodowe: statystyka GUS notuje dla 1926 r. 91 tytułów, dla 1930 — 179, a dla 1935 — 154. Rozwój ilościowy prasy związkowej wynikał przede wszystkim z podziału ruchu zawodowego, który był pochodną plura^ listycznego systemu partyjnego. Obok organizacji związkowych klasowych, marksistowskich, reformistycznych oraz syndykalistycznych, działały też związki o założeniach solidarystycznych, niejednokrotnie sklery-kalizowane, zależne od partii politycznych centrum (ChD, NPR), a po zamachu majowym utworzona została federacja związków prorządowych, wywodząca się z organizacji ruchu klasowego. Podziałowi polityczno--światopoglądowemu, wedle którego formowały się centrale zrzeszające różne związki (w końcu lat trzydziestych central rejestrowanych w statystykach oficjalnych było już 7), towarzyszył podział branżowy; po okresie największego rozproszenia działalności organizacyjnej, który przypadł na połowę lat dwudziestych (w 1925 r. było na terenie RP ponad 400 związków), aż do końca II Rzeczypospolitej istniała wielka liczba (ok. 300) samodzielnych organizacji związkowych. Nigdy jednak — jeśli wierzyć danym statystycznym GUS — liczba członków nie przekraczała 1 min. Oczywiście znaczna część związków miała ambicje i czuła potrzebę wydawania własnego pisma, w rzeczywistości jednak nie więcej niż 'A - 72 istniejących organizacji związkowych zdobyło się na utworzenie i utrzymanie takiej publikacji. Mnogość związków, lokalny lub regional-
Czasopisma specjalistyczne
297
ny charakter wielu z nich, dość znaczna niestabilność liczby członków, związana m. in. z częstymi nawrotami fali bezrobocia i zmieniającą się sytuacją polityczną w kraju — wszystko to nie wpływało dodatnio na możliwości edytorskie poszczególnych stowarzyszeń. W takiej sytuacji na plan pierwszy musiały wysunąć się organy central, które nabierały charakteru pism ogólnozwiązkowych, kolportowanych w zasięgu oddziaływania politycznego danej centrali, obok pism branżowych lub ponad nimi.
Przy wielu różnicach dzielących poszczególne wydawnictwa pod względem stanowiska politycznego, cech formalnych, poziomu dziennikarskiego czy zakresu zainteresowań, w całej prasie związkowej występowały bardzo podobne formy organizacyjne: czasopisma kolportowane były w ramach organizacji związkowych, bardzo często członkowie związku otrzymywali je w ramach opłacanych składek rocznych, dystrybucja poprzez przedsiębiorstwa kolportażowe należała do rzadkości. System ten ułatwiał pracę administracji wydawniczej, pozwalał dość dokładnie określić wysokość nakładu, uniknąć strat spowodowanych zwrotami. Zmniejszało to rzecz jasna zasięg oddziaływania prasy związkowej, pozbawiając dostępu do niej niezrzeszone grupy pracownicze. Wiązanie kolportażu prasy ze składkami eliminowało też tych członków związku, którzy nie opłacali składek rocznych, a liczba ich — wedle danych GUS — wahała się od Vs do 'A zrzeszonych, wykazując tendencje do wzrostu (w roku 1928 opłaciło składki ok. 75%, w 1930 ok. 74%, w 1935 ok. 67%).
Zapleczem finansowym ruchu związkowego były przede wszystkim opłaty członkowskie, a zarówno związki branżowe, jak i centrale zależne były w tym względzie od ogólnej sytuacji gospodarczej kraju, położenia klasy robotniczej i warstw pracowniczych, od fluktuacji w zakresie zatrudnienia. Z danych statystycznych publikowanych przez GUS, a obejmujących nakłady całej prasy związkowej w Polsce wynika, że kryzys lat 1929 - 1933 zachwiał egzystencją wielu czasopism związkowych, a załamanie to było znacznie głębsze niż inne skutki społeczne lat kryzysowych; w 1925 r. nakład globalny (roczny) wszystkich czasopism związkowych wynosił ok. 9,4 min egz., w 1930 już ok. 16,9 min egz., by od tej chwili spadać systematycznie do niespełna 8 min w roku 1935. Dla lat następnych brak niestety porównywalnych danych — sądzić można, że związki klasowe, w okresie prób utworzenia Frontu Ludowego i napiętej sytuacji politycznej lat 1936 -1937, rozwinęły swoją aktywność wydawniczą: w roku 1935 globalny nakład czasopism tej centrali wynosił ok. 2,8 min egz., a w rok później już 3,8 min, ale i tak liczba ta nie osiągnęła apogeum z roku 1930, gdy nakład globalny przekraczał 6 min egz. Nie wiadomo jednak, czy ożywienie to objęło także inne centrale i kierunki polityczne. Jest przy tym charakterystyczne, że stabilnej
298
Czasopiśmiennictwo
mniej więcej liczbie zarejestrowanych członków towarzyszył drastyczny spadek nakładów pism związkowych przy nieznacznym tylko zmniejszeniu się liczby wydawanych tytułów. Zjawisko to zdaje się świadczyć
0 coraz wyraźniejszym zamykaniu się czasopism związkowych w obrębie tematyki branżowej i organizacyjnej, co odstręczać by od nich mogło szersze kręgi pracownicze. Być może jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy było stopniowe upowszechnianie się czytelnictwa prasy codziennej, pojawienie się — właśnie od początku lat trzydziestych — całego szeregu dzienników tanich, pięcio- i dziesięciogroszowych, sensacyjnych i bulwarowych, i związane z tym zjawisko wypierania pism „opinii" przez pisma „informacyjne". Nie bez wpływu były także, jak się wydaje, częste rozłamy i fuzje w centralach związkowych, utrzymujące stan rozbicia klasy robotniczej i warstw pracowniczych, a także fluktuacje na rynku pracy w latach trzydziestych.
W tych warunkach podstawową masę czasopism związkowych stanowiły wydawnictwa niskonakładowe, efemeryczne i mające zasięg lokalny, ograniczony do jednego rejonu lub jednej gałęzi produkcji. Nie brakło jednak i czasopism mających wysokie nakłady: charakterystyczna była tu pozycja prasy związków kolejarskich i górniczych. „Kolejarz Związkowiec", organ ZZK, należącego do reformistycznej centrali związkowej, założony w 1919 r. i ukazujący się z krótkimi przerwami przez cały okres międzywojenny, osiągał nakłady rzędu 50 - 60 tys. egz., zaś „Głos Ko-lejowca", organ Związku Kolejowców Polskich, założonego w 1929 r. (z połączenia 2 innych związków kolejarskich) rozporządzał nakładem podobnej wielkości. „Górnik", należący do związku tej samej centrali co i „Głos Kolejowca", w początkach lat dwudziestych, gdy ukazywał się w Sosnowcu, drukowany był w nakładzie ok. 40 000 egz., w niektórych numerach przekraczając nawet 60 000.
Wszakże nawet i te największe wydawnictwa przedstawiały się dość skromnie: regułą było ukazywanie się ich raz w tygodniu, lub (częściej) 2-3 razy w miesiącu; ilustracje należały do rzadkości; objętość z zasady nie przekraczała 6-8 kolumn; znaczna część publikowanych materiałów pochodziła z korespondencji i listów nadsyłanych przez czytelników oraz aktywistów terenowych; zaplecze dziennikarskie było niemal bez wyjątków bardzo nikłe, „etatowy" aparat redakcyjny stanowili działacze związkowi a nie dziennikarze profesjonalni. Niedostatki techniczne, finansowe
1 kadrowe pociągały za sobą określone skutki i upodobniały w pewnym sensie prasę związkową do niektórych czasopism wydawanych przez partie chłopskie. Brak lub mała ilość informacji ogólnopolitycznych i społecznych, a także gospodarczych, powodował zasklepienie się w obrębie wąskich interesów branżowych, zamieniał niektóre wydawnictwa w pisma urzędowe związków czy ich filii, zapełnione sprawozdaniami
Czasopisma specjalistyczne
299
2 prac zarządów i agend. Miała jednak w takim właśnie kształcie wydawana prasa związkowa i wielkie walory, m. in. dosyć ścisły był jej związek z szeregowymi członkami organizacji, dużo miejsca znajdowano dla przedstawienia bolączek i spraw poszczególnych fabryk, zakładów czj miejscowości.
Z punktu widzenia podziałów politycznych przez cały niemal czas istnienia II Rzeczypospolitej wyraźną przewagę posiadała prasa należąca do związków klasowych i reformistycznych (Związek Stowarzyszeń Zawodowych w Polsce, później Komisja Centralna Klasowych Związków Zawodowych), z wyjątkiem lat 1930 - 1934, gdy na czoło pod względem globalnego nakładu wysunęły się czasopisma wydawane przez Zjednoczenie Zawodowe Polskie. Najwyższe nakłady osiągały pisma należące do CKZZ w 1929 r., przekraczając 5,6 min egz. rocznie, jednakże sam tylko „Kolejarz Związkowiec" stanowił bardzo poważny tego procent, dając w niektórych latach więcej niż Va całego nakładu. Stosunkowo silna była też prasa Związków Zawodowych (ZZZ) założonego w 1931 r. i mającego na celu połączenie wszystkich organizacji prorządowych o tendencjach syndykalistycznych i klasowych.
W przekroju poziomym najsilniejszą prasę posiadały związki pracowników państwowych i samorządowych (a więc m. in. i kolejarskie), które wydawały czasopisma o nakładzie globalnym dwukrotnie — w niektórych latach — większym niż nakłady pozostałych „warstw", tj. związków robotniczych i pracowników umysłowych. Pomijamy tu wymieniane w innych miejscach pisma Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz parę dzienników związanych z ruchem syndykalnym.
PRASA DZIECIĘCA I MŁODZIEŻOWA
Charakterystyczną grupę tematyczną stanowiły czasopisma dziecięce i młodzieżowe. Licząc tylko te czasopisma, które zostały wyodrębnione z danych statystycznych GUS jako „wydawane przez młodzież", „dla dzieci i młodzieży" oraz „harcerskie", otrzymujemy zespół 141 tytułów w roku 1926, 234 tytułów w 1930 i 322 tytułów w 1935.
Zdecydowaną przewagę, pod względem liczby wydawanych tytułów, miała prasa „wydawana przez młodzież", stanowiąc (w latach jak wyżej) odpowiednio 73, 80 i 79%. W większości były to hektografowane, powielane — ale często także i drukowane — pisemka szkolne, przeważnie gimnazjalne, ukazujące się z reguły raz na miesiąc lub rzadziej, zawieszane na okresy wakacyjne, nader często nie wznawiane już w nowym roku szkolnym. Poziom ich i charakter musiał być ogromnie zróżnicowany ¦— niestety trudno na ten temat powiedzieć cokolwiek pewnego z uwagi na rozproszenie egzemplarzy, zaginięcie znakomitej ich wiek-
300
Czasopiśmiennictwo
szóści i brak opracowań. Nakłady oczywiście były bardzo niewielkie, choć jak się wydaje, niektóre gazetki, zwłaszcza wydawane w małych miastach, znajdowały czytelników wśród uczniów wszystkich szkół danego c środka, a nie tylko współkolegów wydawców. Można sądzić, że inicjatorami tych gazetek byli uczniowie mający ambicje literackie lub grupki koleżeńskie zaangażowane intelektualnie czy nawet politycznie. Często też przeważały materiały humorystyczne dotyczące szkolnego zespołu. Mimo iż stanowią one przedmiot badawczy ulotny i trudny w ocenie, łatwo uzmysłowić sobie znaczenie aktywności pisarskiej i organizacyjnej w samowychowaniu młodzieży.
Na pograniczu tej grupy pism młodzieżowych i „normalnych" czasopism politycznych, społeczno-kulturalnych czy literackich, znajduje się liczny zespół czasopism wydawanych przez różnego rodzaju organizacje społeczno-polityczne młodzieży, których łączna liczb? w .^.in okresie międzywojennym sięgała być może nawet tysiao' Nie wu).'Me one rzecz jasna dysponowały własnymi wydawnictwami — część dlate, o, że nie posiadała środków na ich publikowanie, bądź ich zasięg był niewystarczający na utrzymanie własnego pisma; część zaś korzystała z wydawnictw „dorosłych" partii i organizacji, do których były afiliowane. W zasadzie jednak wszystkie, lub prawie wszystkie, większe i bardziej liczące się w życiu publicznym organizacje młodzieżowe posiadały własne czasopisma. Niektóre z tych wydawnictw cieszyły się sporym autorytetem i traktowane były na równi z czasopismami „dorosłymi". Przede wszystkim dotyczy to oragnów największych organizacji młodzieżowych, takich jak np. Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici", Organizacja Młodzieżowa Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych, Obóz Narodowo--Radykalny czy Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej. Właściwym kontekstem dla omawiania tych czasopism jest prasa ogólnoinformacyj-na i polityczna; w poświęconej jej części znaleźć też można niektóre informacje na ten temat.
Nawet jednak jeśli pozostaniemy w obrębie tylko organizacji o zasięgu ogólnokrajowym i największych, charakterystyczne dla prasy młodzieżowej były stosunkowo niskie nakłady i żaden z tych związków — a liczyły niektóre po sto kilkadziesiąt tysięcy członków — nie posiadał pisma ogólnomłodzieżowego, przeznaczonego dla szerokiej rzeszy adhe-rentów czy młodzieży niezorganizowanej. Pomijając już prasę KZMP, który działając w warunkach nielegalności, terroru i szykan, nie mógł stworzyć popularnego czasopisma, nawet zrzeszenia tak duże, jak ZWM RP „Wici" (w 1937 r. ok. 97 000 członków), prorządowy Centralny Związek Młodej Wsi (w tymże roku ok. 130 000 członków) czy Związek Strzelecki (liczący w tym samym roku ok. 10 000 kół) nie dysponowały żadnym czasopismem wysokonakładowym. Nakłady naczelnych organów
Czasopisma specjalistyczna
301
związków młodzieżowych, zarówno politycznych, jak wychowawczych, społecznych czy środowiskowych (np. organizacje studenckie) nie przekraczały 5-6 tys. egz. Do nielicznych wyjątków należały czasopisma Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Powtarza się więc raz jeszcze sytuacja taka, jaką obserwujemy i w innych grupach czasopiśmienni-czych: Kościół katolicki dawał potężne oparcie wydawnicze i organizacyjne. Miesięcznik „Młoda Polska", organ KSM Żeńskiej, wydawany był początkowo w 15-20 tys. egz., a od połowy lat trzydziestych przekraczał 30 000. Do granicy tej zbliżał się w niektórych tylko okresach „Strzelec", wydawany przez Związek Strzelecki, silnie popierany przez ugrupowania prorządowe i administrację państwową.
Poziom dziennikarski i literacki wielu pism młodzieżowych dorównywał w zupełności czołowym czasopismom krajowym: tygodnik „Wici", pismo lewicy chłopskiej, dwutygodnik łódzki „Chłopskie Życie Gospodarcze", związane z ruchem komunistycznym wileńskie „Poprostu", warszawska „Kuźnia Młodych" związana z obozem rządzącym, „Płomienie", organ lewicowo-socjalistyczny ZNMS, nacjonalistyczna i totalistyczna „Awangarda Państwa Narodowego", „młodokonserwatywna" i prorządo-wa „Polityka" (poprzednio pt. „Bunt Młodych") — były nie tylko polem startu dla młodych publicystów i działaczy, lecz wyróżniały się (w ramach obozów, z którymi były związane) wysokim poziomem publicystyki, nowatorstwem propozycji politycznych, wszechstronnymi zainteresowaniami. Aktywnie uczestnicząc w kształtowaniu życia publicznego kraju, ciesząc się autorytetem i stanowiąc ośrodki, wokół których skupiała się część młodzieży zaangażowanej w sprawy polityczne, społeczne czy kulturalne, pisma te jednak — jak się wydaje — nie miały decydującego wpływu na postawy i poglądy najszerszych warstw młodzieży, a zwłaszcza jej młodszych roczników, które zdominowane były przez prasę wydawaną „dla młodzieży" a nie „przez młodzież".
Omawiając czasopisma masowe, zwracaliśmy już uwagę na niezwykłą aktywność Kościoła katolickiego, który wydawał liczne pisemka młodzieżowe i dziecięce osiągające wielkie nakłady. Jedynie pojedyncze czasopisma świeckie — takie jak wymieniane już organy Ligi Morskiej i Kolonialnej czy pisemka Związku Nauczycielstwa Polskiego — mogły z nimi pod tym względem konkurować. Tak więc niewielka pod względem ilości tytułów grupa czasopism „dla dzieci i młodzieży" w osiąganych nakładach górowała zdecydowanie nad czasopismami, które pozostawały w dyspozycji stowarzyszeń i związków młodzieżowych (a łącznie z harcerstwem także i dziecięcych) lub wydawane były przez różne kolektywy młodzieżowe (np. zespoły uczniowskie). Obie te grupy są bardzo wyraźnie odrębne — decydowały o tym nie tylko niewspółmierne środki finansowe czy techniczno-organizacyjne i wynikające z nich różnice w osiąganych
302
Czasopiśmiennictwo
nakładach, ale przede wszystkim charakter samych pism. Przy wszelkich minusach wynikających z niemożności uzyskania szerszego audytorium, rozproszeniu inicjatyw, wzajemnej konkurencyjności, jeśli nawet nie wynikała ona z przesłanek politycznych czy społecznych, znaczenia tej prasy dla kształtowania intelektualnego młodych pokoleń nie sposób przecenić: w dziesiątkach mniejszych lub większych pism, znanych szerzej lub czytanych tylko przez minimalny krąg współkolegów, bardziej lub mniej zależnych od dorosłych perceptorów, tysiące młodych ludzi miało możność wypowiedzenia się — nawet jeśli to była (a nie zawsze nią była) grafomania literacka i polityczna — jako redaktorzy, wydawcy, korespondenci.
CZASOPISMA FACHOWE I NAUKOWE
Pod względem liczby wydawanych tytułów najliczniejszą była kategoria czasopism fachowych i naukowych, wydawanych przez różnego rodzaju organizacje naukowe, społeczne, instytucje państwowe czy samorządowe. Jeśli wykluczyć wszystkie kategorie dotychczas omawiane (a m. in. prasę Kościoła katolickiego, wśród której sporo było czasopism de facto naukowych lub fachowych) pozostaje ogromna liczba tytułów, stanowiąca ok. 1/s wszystkich pism — łącznie z dziennikami — wydawanych w Polsce. Grupa ta była oczywiście bardzo różnorodna i nawet powstać może pytanie, czy jest rzeczą właściwą traktowanie jej tu jako całości. Powodem takiego przedstawienia były zarówno założenia ogólne przyjęte przy pisaniu niniejszego opracowania, które kazały najwięcej uwagi poświęcić prasie politycznej i mającej szerokie oddziaływanie społeczne, jak i aktualny stan badań, który nie pozwala jeszcze na analizy szczegółowe ani poszczególnych tytułów, ani nawet wydawnictw pojedynczych dyscyplin naukowych czy gałęzi wiedzy fachowej. Będzie więc przedstawiony tu tylko pobieżny przegląd ważniejszych zespołów zgrupowanych na zasadzie ich zawartości merytorycznej.
Godną uwagi pozycję zajmowały czasopisma naukowe, stanowiąc — pod względem liczby wydawanych tytułów :— największą obok pism ogólnoinformacyjnych grupę spośród wymienionych w publikacjach statystycznych GUS; w roku 1926 notowano istnienie 216 czasopism naukowych, w 1930 liczba ich zwiększyła się do 284, by w 1935 przekroczyć granicę 400 tytułów. W liczbach względnych przyrost ten był jednak mniej imponujący: z 12% ilości tytułów w 1926 r. do 14°/o w 1935. Oznaczało to, że tempo rozwoju czasopiśmiennictwa naukowego nieznacznie tylko wyprzedzało tempo rozwoju prasy polskiej jako całości. Wydaje się wszakże, że okres, w którym rozpoczęto badania statystyczne
Czasopisma specjalistyczne
303
nad drukami periodycznymi, zbiegł się z okresem gwałtownego rozwoju czasopiśmiennictwa naukowego i być może w porównaniu z latami poprzedzającymi — tj. z pierwszymi latami istnienia II Rzeczypospolitej — zmiany w tym względzie były bardzo poważne. Marian Grzegorczyk, jeden z uważnych obserwatorów życia publicznego i działalności wydawniczej stwierdzał, że od początku lat stabilizacji gospodarczej (1924/1925) „rozpoczął się szczególnie silny wzrost czasopism, przy czym na pierwszy plan wybijają się czasopisma wychodzące w rzadkich odstępach czasu, a więc te, które dla pogłębienia kultury najważniejszą mają rolę". I rzeczywiście, największy przyrost ilości tytułów notujemy dla czasopism wydawanych raz na 2 miesiące i raz na kwartał. W ciągu dziesięciolecia 1924- 1934 liczba ich wzrosła odpowiednio ok. 4 razy i ok. 6 razy, przy wzroście całej prasy polskiej tylko o ok. %h — nie ulega wątpliwości, że znaczną część czasopism o takiej częstotliwości stanowiły wydawnictwa naukowe.
Z wyrywkowych informacji, jakimi dysponujemy, wynika, że wśród czasopism naukowych przewagę (ilościową) miały te, które reprezentowały dyscypliny przeważające w społeczeństwach znajdujących się dopiero na drodze do industrializacji (nauki medyczne i prawno-adminis-tracyjne), przy słabej reprezentacji nauk matematyczno-przyrodniczych. Proces rekonstrukcji życia naukowego po okresie wojny, a w wielu dziedzinach i w wielu rejonach budowanie właściwie od nowa polskiej nauki (przypomnijmy, że do 1914 r. istniały tylko 2 uniwersytety z rodzimą kadrą naukową), brak szerszego zaplecza kadrowego, niezdecydowana i niekonsekwentna polityka subwencyjna agend rządowych, słabość materialna czołowych nawet ośrodków naukowych powodowały, że produk-'*> czasopiśmiennicza przez dłuższy czas napotykała poważne przeszkody w s, .im rozwoju i do końca nie wydobyła się z wielu zjawisk negatywnych. Adam Czapiewski, w swojej ikonografii prasy lekarskiej w Polsce, zwraca uwagę na daleko idące dysproporcje w poziomie fachowym wydawnictw tej dyscypliny: „Obok cennych czasopism — pisał — pojawiło się jednak sporo mało wartościowych, bądź popularnych, bądź pseudonaukowych, bądź poświęconych głównie reklamowaniu rozmaitych środków lekarskich". Z pewnością specyfika medycyny spowodowała, że w czasopismach ją właśnie reprezentujących szczególnie często mogły być nadużycia czy niedostatki z merytorycznego punktu widzenia, które w innych dyscyplinach naukowych nie występowały; należy jednak brać pod uwagę ich zasięg, pamiętając o efemeryczności wielu czasopism i nikłych środkach, jakimi dysponowali ich wydawcy.
W każdej jednak dyscyplinie naukowej istniały czasopisma „wiodące", cieszące się autorytetem ogólnokrajowym, znane niejednokrotnie także .na forum nauki światowej. W zgodzie z ekstensywnym rozwojem nau-
304
Czasopiśmiennictwo
ki — powstawaniem nowych dyscyplin, specjalności granicznych — było zwiększenie się liczby pracowników naukowych, tworzenie się nowych ośrodków, a za tym iść musiał także ilościowy rozwój czasopiśmiennic-twa naukowego. Zjawiska te możemy zaobserwować np. na gruncie nauk społecznych — gdzie powstała socjologia, nieznana uprzednio jako nauka uniwersytecka w Polsce, i 2 czasopisma związane z najbardziej żywymi ośrodkami socjologicznymi w kraju: Poznaniem („Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny") oraz Warszawą („Przegląd Socjologiczny") — czy np. w dziedzinie psychologii.
Do końca lat dwudziestych działalność wydawnicza prowadzona była przez uczelnie akademickie i towarzystwa naukowe, zarówno terytorialne (np. Poznańskie Towarzystwo Naukowe czy Warszawskie Towarzystwo Naukowe), jak i „branżowe" (np. Towarzystwo Filozoficzne), których liczba sięgała 300. Później coraz większą rolę zaczęły odgrywać instytuty naukowe, nie związane bezpośrednio z pracami dydaktycznymi szkół akademickich (np. Instytut Spraw Społecznych czy Instytut Lotniczy).
Na pograniczu czasopism naukowych znajdowała się poważna liczebnie grupa czasopism fachowych. Niejednokrotnie zresztą występują trudności w klasyfikacji i przydzieleniu konkretnego wydawnictwa do właściwej mu grupy. Publikacje statystyczne GUS nie podają kryteriów tego podziału i dane w nich zawarte przyjmować musimy en bloc. Wynika z nich, że w 1926 r. czasopisma fachowe (tj. gospodarcze i ogłoszeniowe, ubezpieczeniowe, techniczne i przemysłowe oraz poświęcone problematyce związanej z gospodarką rolną i leśną) liczyły 184 tytuły, w roku 1930 liczba ich doszła do 279, a w 1935 osiągnęła 366 tytułów. Z rzadkimi wyjątkami — występującymi w prasie gospodarczej — były to tygodniki, dwutygodniki i miesięczniki, częściowo także czasopisma ukazujące się rzadziej niż raz na miesiąc.
Niemal połowę czasopism tej grupy stanowiła prasa gospodarcza (w szerokim tego słowa znaczeniu, a więc łącznie z czasopismami poświęconymi sprawom finansowym, giełdowym, ogłoszeniowym, handlowym) — „dość znaczna liczba czasopism — pisał w 1931 r. w swym omówieniu prasy gospodarczej Janusz Rakowski — i niewielkie ich nakłady są to cechy charakterystyczne". Wedle jego oceny nawet czołowe czasopisma ekonomiczne nie sięgały 1500 egz. nakładu, a jedynym wyjątkiem był tygodnik „Polska Gospodarcza", której nakład dochodził do 3000 egz. Nieco lepsza była sytuacja wśród czasopism handlowych, gdzie koncern pn. „Prasa Kupiecko-Przemysłowa" Leopolda Gustowskiego z Poznania wydawał (w 1938 r.) 4 czasopisma o łącznym nakładzie ok. 18 000 egz. Taka koncentracja była jednak wyjątkowa — z reguły poszczególne organizacje i stowarzyszenia wydawały jedno tylko pismo.
129. „Morze", wrzesień 1937
l«*«, <nm4fk C błaga MM.
(-SS SOJI, y <4L
DIŁO
- JŁ U, &*» KM&B
cannAiwBHM aicMtoiE. uio*icmta ŁfimoiT
4» y t p a EllTI f OT i Cl
t•no p
JffflOMB 1.11. 1. n.
lapwtkMi liplm aapjaijs
mm.
BH&it IBMPAJtA
nP4CW<HX PO3M08 MIHKTM ""»¦,"
fe* KłWTfc Ot •
I ry.
IHm UBlB JOIITMJ! tiir ? BijriTlli B!fit|il '——'
PE*Ei*m KAPnATCtSOT Oli tJfH WRK- s.'««!«
_____ ________ ^___, „ _„ „, * ^P^f 2*8>y bwwtik*? cths
mmi muii i (wnuk Włt ~........^ "'"...........
PMMCbKA BI3HTA
H«M©epfl«Ha t rsfli4>sitca ocitrHyAa i
3a«ba siwnncbKoro npotto'4 y i
s >ihwo O3B»ro * m*S poHi a«p«i h(M» 6fAe Toro rpeóa. Bw m»»« -riwfiwiS b Euia»n
flo 4>MHtiyatHcoro
s ^«b tee psi ert*wo*
W(«H«»cM(m«y
MlfMWW <WKT«
nfcf« Herptu
146. „Diło", 2 lutego 1939, Lwów
Czasopisma specjalistyczne
305
Istotnie, organizacje pokrewnego typu, działające niejednokrotnie w niewielkich środowiskach zawodowych, nieracjonalna gospodarka subsydiami (rządowymi i przemysłowymi), brak jednolitej gospodarki ogłoszeniowej, niski poziom kadry dziennikarskiej oraz słaby rozwój służb informacyjnych — oto czynniki, które wedle Rakowskiego powodowały, że polska prasa gospodarcza cechowała się nie tylko efemerycznością i niskimi nakładami, lecz także, nader często, niskim poziomem fachowym. Obok wymienionej już „Polski Gospodarczej" do ważniejszych czasopism należały: dwutygodnik „Gospodarka Narodowa", założony w 1931 r. z inicjatywy Czesława Bobrowskiego; tygodnik „Przemysł i Handel" związany z kołami przemysłowymi; wydawany przez Andrzeja Wierz-bickiego w imieniu „Lewiatana" dwutygodnik „Przegląd Gospodarczy" (1920 -1939); związana z łódzkim przemysłem włókienniczym „Polityka Gospodarcza" redagowana przez Stanisława Lauterbacha. Dodać tu trzeba, że kilka dzienników — związanych z kołami przemysłowymi i ziemiańskimi — posiadało, o czym już pisaliśmy, rozbudowane działy gospodarcze („Kurier Polski", „Republika", „Polonia"). Wspomnieć tu można o „Robotniczym Przeglądzie Gospodarczym", miesięczniku wydawanym przez reformistyczne związki zawodowe i PPS.
Pozostałe czasopisma fachowe mniej więcej równo dzieliły się między specjalności związane z przemysłem, techniką i rzemiosłem a specjalności związane z gospodarką rolną i leśną. W obu tych gałęziach wzrost liczby wydawanych tytułów był jednakowo szybki i w ciągu dziesięciolecia 1926 - 1935 liczba tych czasopism zwiększyła się dwukrotnie. I w tym wypadku do wyjątków należały te wydawnictwa, które były właścicielami więcej niż jednego tytułu, nie powstały ani zespoły czasopism ściślej współpracujących ze sobą, ani koncerny wydawnicze, jak wymieniana już „Prasa Kupiecko-Przemysłowa". Zaważyły tu najprawdopodobniej te same czynniki co przy kategoriach omawianych powyżej; podobne były także i skutki owego rozproszenia inicjatyw edytorskich — efeme-ryczność wielu tytułów, niskie nakłady, lokaKy zasięg oddziaływania, a także lokalne zespoły współpracowników. 1 racano na to uwagę wielokrotnie w publikacjach owego okresu, a Ai ksander Pawłowski, członek władz międzynarodowego zrzeszenia prac} technicznej i zawodowej stwierdził w 1930 r., że „czasopiśmiennictwo tet miczne zrobiło w Polsce Odrodzonej postępy poważne, w ciągu kilk lat ostatnich więcej niż podwoiło się, pod względem wartości we w t'^z.nej podniosło [...] jednak nie stoi na poziomie czasopism niemipr' ^ch, angielskich, amerykańskich [...] niewielka ilość byt ma zapewniony; większość ma żywot mizerny .[...]. Niektóre działy prasy, jak np. prasa rzemieślnicza, są w stanie opłakanym, pomimo wielu lat istnienia". Arytmiczny — inaczej niż w innych
306
Czasopiśmiennictwo
dziedzinach czasopism fachowych — był rozwój prasy związanej z najnowocześniejszymi wówczas środkami komunikacji: w 1926 r. ukazywało się 12 czasopism lotniczych i samochodowych, w 1930 liczba ich wzrosła do 17, by w 1935 spaść do 11. Być może większą rolę odgrywały tu procesy koncentracji, związane przede wszystkim z rolą państwa w obu tych gałęziach produkcji. Szybko natomiast rozwinęła się prasa fachowo-woj-skowa — z 7 tytułów w 1926 r. do 24 w 1,935 — obejmując wszystkie specjalności militarne, od kwatermistrzostwa do lotnictwa. Jak stwierdzają specjaliści, niektóre pisma wojskowe (np. artyleryjskie) wydawano na bardzo wysokim poziomie fachowym.
Odrębną kategorię stanowiła prasa spółdzielcza, stosunkowo nieliczna w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, ale rozwijająca się nader szybko. Prasa ta przeżyła bardzo poważne trudności w latach kryzysu gospodarczego, który poważnie zahamował jej rozwój. Najwięcej czasopism spółdzielczych (w latach objętych jednolitymi statystykami GUS) ukazywało się w 1932 r., kiedy to liczba ich wynosiła 47 tytułów, podczas gdy w 1926 wydawano tylko 9, zaś w 1935 — 22. Polski ruch spółdzielczy okresu międzywojennego cechował się znacznym rozwojem ilościowym (w roku 1928 spółdzielnie liczyły prawie 2,5 min członków, zaś w 1937 nieco ponad 3 min) oraz wielką przewagą różnego typu spółdzielczości związanej z rolnictwem. Najliczniejszą, ale też i najmniej ustabilizowaną prasę miała spółdzielczość spożywcza, która wydawała łącznie w latach 1919 -1939 ponad 60 czasopism. Znacznie skromniejsza rozmiarami, lecz trwalsza i dysponująca czasopismami założonymi jeszcze przed rokiem 1918, była prasa spółdzielczo-rolnicza. Tak jak niemal we wszystkich kategoriach prasy przeznaczonej dla publiczności wiejskiej, tak i w tym wypadku liczba wydawanych tytułów (a także ich nakłady) nie stała w żadnym stosunku nie tylko do liczby ludności wiejskiej, ale nawet tej jej części, która była zorganizowana w ruchu spółdzielczym. Dysproporcja ta była i tym może silniejsza w wypadku prasy spółdzielczej, że ruch ten stosunkowo słabiej rozwinięty był na wsi wielkopolskiej i pomorskiej, stojącej na najwyższym poziomie pod względem rozwoju kulturalnego i stosowanych technik gospodarskich.
Do nielicznych grup czasopiśmienniczych, które wykazywały tendencje regresywne pod względem ilościowym, należała prasa urzędowa (1926 r. — 115 tytułów, 1935 — 110 tytułów) oraz czasopisma samorządowe (1926 — 29 tytułów, 1935 — 26 tytułów). W pierwszym wypadku wynikało to być może z polityki władz administracyjnych, które — szczególnie w latach trzydziestych — zastosowały pewne posunięcia oszczędnościowe. Prasa samorządowa po okresie szybkiego rozwoju i kilkuletniej stabilizacji (w latach 1928 -1930 ukazywało się po 50 - 51
Czasopisma specjalistyczne
307
tytułów) straciła bardzo poważnie na znaczeniu. Prawdopodobne jest, że centralizacyjne tendencje obozu pomajowego oraz walka, jaką wydał on opozycji na terenie samorządu, spowodowały zmniejszenie się możliwości finansowo-organizacyjnych instancji samorządowych.
DODATKI W PRASIE OGÓLNOINFORMACYJNEJ
Prezentując ważniejsze dzienniki i czasopisma polityczno-informacyj-ne wspomniano o dodatkach periodycznych, którymi treść tych wydawnictw była uzupełniana. Dodatków tych, wydawanych jako niesamoistne (sprzedawane lub abonowane tylko wraz z macierzystym pismem), było w niektórych, zwłaszcza dużych dziennikach, niejednokrotnie po kilka. Obejmowały one bardzo szeroki wachlarz treściowy: od literatury, nauki, problematyki kobiecej, młodzieżowej, poprzez satyrę i humor do spraw gospodarsko-fachowych. W końcu lat dwudziestych rozpowszechniło się wydawanie niedzielnych dodatków ilustrowanych stanowiących ąuasi--magazyny popularne. Niektóre z dodatków były znaczne objętościowo, a przygotowywaniem ich zajmowały się osobne zespoły redakcyjne: w krakowskim „Ilustrowanym Kurierze Codziennym" poniedziałkowy „Kurier Literacko-Naukowy" drukowany był w objętości 16 kolumn tego samego formatu co dziennik macierzysty, którego objętość wynosiła 24 kolumny.
Wobec niewysokiego na ogół poziomu poligraficznego i ubogich serwisów zdjęciowych w dziennikach, właściwe zestawy ilustracyjne pomieszczane były w dodatkach ilustrowanych. W niektórych przypadkach dodatki takie powstały z dwukolumnowych wkładek rotograwiurowych (np. w warszawskich „czerwoniakach") i nie zawierały żadnych materiałów tekstowych poza podpisami. W innych tygodniowe dodatki ilustrowane były swoistymi magazynami jak np. „Panorama", dodatek do łódzkiej „Republiki"; „Ilustracja Poznańska", dodatek do „Kuriera Poznańskiego"; „Łódź w Ilustracji", dodatek do „Kuriera Łódzkiego"; „Życie", dodatek do „Gazety Bydgoskiej". Obok dodatków ilustrowanych szczególnym powodzeniem cieszyły się dodatki dla dzieci, często wydawane w formacie V« macierzystego dziennika. Dodatki takie posiadały m. in. „Dziennik Poznański" („Nasz Dzienniczek"), „Echo Polskie" i „Kurier Łódzki" Jana Stypułkowskiego („Mały Kurier"), „Republika" („Republika Dziecka"), „Robotnik" („Przyjaciel Dzieci"). Rzadsze nieco były dodatki literacko-społeczne i popularnonaukowe, a dysponowały nimi m. in. „Gazeta Warszawska", „Kurier Łódzki", „Polska Zbrojna", „Republika", „Słowo", „ABC", „Głos Narodu". W prowincjonalnych gazetach woje-
308
Czasopiśmiennictwo
Dodatki do dzienników
309
wództw zachodnich częste były różnego rodzaju dodatki fachowe — kobiece, dla prowadzenia gospodarstwa domowego i rolniczego. „Słowo" Ca-ta-Mackiewicza — zgodnie z przyzwyczajeniami środowiska, które reprezentowało — wydawało „Dodatek Myśliwski".
Niektóre z dodatków, skupiające wokół siebie grupy literackie o określonym profilu politycznym, stały się zaczątkami wydawnictw samodzielnych: z młodzieżowo-literackich dodatków do wileńskiego „Słowa" wyrosła grupa założycieli „Poprostu"; z dodatku literackiego „ABC" powstał jeden z bardziej znanych tygodników społeczno-kulturalnych „Prosto z mostu".
Trudno ocenić, czy i w jakim stopniu dodatki wydawane przez dzienniki stanowiły konkurencję o istotnym znaczeniu dla czasopism. Wskazywać by na to mogło stosunkowo niewielkie czytelnictwo czasopism tygodniowych, które nader rzadko osiągały poważniejsze nakłady. Jednak ilość dodatków nie malała wraz z postępującym przecież wzrostem liczby czasopism, a rozwój obu tych form odbywał się na szerszą skalę od połowy lat dwudziestych, równolegle mniej więcej z rozwojem ilościowym całej prasy. Świadczyłoby to raczej o koegzystencji niż konflikcie.
Bez żadnego wątpienia natomiast można powiedzieć, że w sytuacji stosunkowo ograniczonego popytu na wydawnictwa specjalne i popularne (o czym świadczą nakłady większości czasopism) dodatki specjalistyczne dzienników i gazet informacyjnych stanowiły poważne uzupełnienie cza-sopiśmiennictwa i docierały do znacznych rzesz czytelników, ,którzy nie posiadali środków na nabywanie osobnych czasopism, bądź też nie mieli jeszcze nawyku korzystania z całego wyboru wydawnictw dostępnych na rynku. Biorąc pod uwagę nakłady wielu z tych dzienników, które inicjowały własne dodatki, tą drogą upowszechniano wiele treści (zarówno opinii, jak i informacji) w zasięgu bez porównania bardziej masowym niż czynić to mogły nawet wzięte tygodniki. Warto przypomnieć sobie w tym miejscu, że „Kurier Literacko-Naukowy" IKC rozchodził się co najmniej w 100-150 tys. egz. i można sądzić, że jego nakład przewyższał znacznie łączny nakład wszystkich tygodników społeczno-kulturalnych i literackich ukazujących się w Polsce. Dodatki upowszechniły się od połowy lat dwudziestych i w końcu omawianego okresu większość dzienników o trwałym charakterze już nimi dysponowała. W wielu przypadkach dodatki stanowiły cały system wydawnictw aneksowych i były takie dzienniki — szczególnie prowincjonalne z Pomorza i Wielkopolski — które wydawały po kilka (tygodniowych lub miesięcznych) dodatków tworzących łącznie z macierzystym dziennikiem wydawnictwo o charakterze rodzinnym.
Czasopiśmiennictwo, nawet po odliczeniu tygodników i dwutygodników politycznych lub ogólnoinformacyjnych, stanowiło dominującą część składową całej, polskiej produkcji prasowo-wydawniczej. Jego urozmaicenie, fakt, że mieściły się w nim wszystkie niemal typy czasopism wydawanych w ówczesnym świecie, świadczyło o tym, że prasa polska była systemem w pełni rozwiniętym mimo licznych czynników, które hamowały jej postęp zarówno w okresach minionych (brak własnej państwowości), jak i w latach, o których piszemy (niski stopień uprzemysłowienia, liczne enklawy analfabetyzmu).
Szczególnie ważnym akcentem, jeśli mówi się o czasopiśmiennictwie polskim jako całości, był rozwój — w omawianych latach — wydawnictw naukowych i fachowych, które osiągały wyższe tempo wzrostu niż całość prasy. Działalność wydawnicza ośrodków naukowych, organizacji i stowarzyszeń fachowo-zawodowych, trudna do ogarnięcia i nieefektowna, stanowiła, z punktu widzenia kultury ogólnonarodowej, element równie ważny, jak powstawanie masowych wydawnictw docierających do dziesiątków czy setek tysięcy czytelników.
Obok tego zagadnienia, wymagającego jeszcze szczegółowych i źródłowych badań, można wysunąć jako cechy charakterystyczne dla polskiego czasopiśmiennictwa — następujące zjawiska:
1. Z rzadkimi wyjątkami nie istniały wydawnictwa gromadzące w zasięgu swych wpływów większą liczbę czasopism. Kilka zakonnych domów wydawniczych, spółki wydawnicze „Bluszcz", „Kurier" Mariana Dąbrowskiego, „Republika" łódzka, warszawska „Prasa Popularna", także stołeczny „Dom Prasy", jedyne w swoim rodzaju wydawnictwo „Prasa Ku-piecko-Przemysłowa" z Poznania; niektóre organizacje społeczne prowadzące scentralizowaną działalność wydawniczą (np. Liga Morska i Kolonialna, Związek Nauczycielstwa Polskiego) i jeszcze kilku czy kilkunastu wydawców drukowało więcej niż 1-2 tytułów. Ta decentralizacja ruchu wydawniczego, rozproszenie inicjatyw edytorskich powodowały m. in. efemeryczność ogromnej liczby czasopism, niskie stosunkowo nakłady; obniżała niejednokrotnie poziom zarówno poligraficzny, jak i merytoryczny czy informacyjny. Sytuacja ta miała jednak i swoje niezaprzeczalne walory, o których wzmiankowaliśmy omawiając prasę młodzieżową — naturalna decentralizacja tworzyła podstawę do szerokiego współuczestnictwa różnych kręgów społecznych w tworzeniu wydawnictw, pozwalała setkom małych nawet organizacji na utrzymanie własnej platformy wypowiedzi, angażowała ich członków czy sympatyków do czynnej działalności publicystycznej, pisarskiej, do dzielenia się swymi doświadczeniami, osiągnięciami i pomysłami. Sprzyjał temu fakt, że koszty wydawnicze małych czasopism były stosunkowo niskie i łatwo było inicjatywę edytorską podjąć, trudniej jednak kontynuować.
310
Czasopiśmiennictwo
2. W Warszawie wydawano znaczną liczbę czasopism — jeśli np. w 1933 r. w stolicy ukazywało się ok. 36% wszystkich tytułów prasowych, to wydawno tu 50 - 55% kwartalników i półroczników i 39 - 47% dwumiesięczników, miesięczników i czasopism ukazujących się dwa-trzy razy w miesiącu, a propozycje te miały tendencję rozwojową w kierunku monopolizowania przez stolicę czasopiśmiennictwa. Dotyczyło to przede wszystkim wydawnictw naukowych i fachowych oraz wielu kategorii czasopism wydawanych przez różne instytucje i organizacje społeczne.
3. Baza poligraficzna czasopism, zwłaszcza masowych i ilustrowanych była, mimo szybkiego rozwoju i godnej uwagi modernizacji w latach poprzedzających kryzys gospodarczy i w ostatnim okresie istnienia II Rzeczypospolitej, stosunkowo skromna, a wiele wydawnictw, nawet posiadających wysokie nakłady, nie dysponowało własnymi urządzeniami. Przez szereg lat np. niektóre wydawnictwa lwowskie czy nawet łódzkie drukowane były w krakowskiej Drukarni Narodowej. Mimo istnienia kilku nowoczesnych przedsiębiorstw poligraficznych (obok Drukarni Narodowej także m. in. krakowski „Pałac Prasy" Mariana Dąbrowskiego, drukarnia warszawskiego „Domu Prasy") nieliczne tylko wydawnictwa drukowane były na rzeczywiście wysokim poziomie, choć nie brakło także i opatrzonych starannie przygotowanymi ilustracjami.
4. Rozproszenie inicjatyw wydawniczych, a także inne czynniki — ogólnospołeczne, kulturalne, gospodarcze i polityczne — były powodem, że nieliczne tylko czasopisma, nawet wśród tych, które w intencjach redaktorów skierowane były do szerokiego grona odbiorców, uzyskiwały rzeczywiście duży zasięg oddziaływania. Przeciętne nakłady (wedle szacunków wyprowadzonych przez Marię Czarnowską dla 1936 r.) dla tygodników, a więc czasopism, wśród których znaczna większość miała charakter ogólnodostępny, nie przekraczały 5000 egz., dla czasopism specjalistycznych, naukowych i fachowych nie sięgały 1500 (kwartalniki) czy 4500 (miesięczniki).
5. W omawianym tu okresie pojawiły się jednak pierwsze czasopisma o wielkim zasięgu oddziaływania i formule zawartości charakterystycznej dla pism ukazujących się w społeczeństwach, które zdecydowanie już wkroczyły w etap kultury masowej. Choć trudno, z racji niedostatecznej bazy źródłowej, oznaczyć dokładnie, kiedy te pisma zaczynają mieć rzeczywiście powszechny obieg, można sądzić, iż nastąpiło to na pewno po 1924 - 1925 r., na szerszą zaś skalę dopiero od lat 1930 -1932, gdy grupa czasopism „masowych" liczyła już stale co najmniej po kilka tytułów. Raz jeszcze wypadnie zwrócić tu uwagę na specyficzną pozycję wydawnictw należących do Kościoła katolickiego, które — zachowując znaczną część przymiotów prasy „masowej" — daleko dystansowały ilościowo czasopisma świeckie. ,. ,,.,¦-.-,••• . ,;^ ¦, \ ¦,: ..;,,. .,.|,
AGENCJE PRASOWE
W nowoczesnych systemach prasowych instytucje (lub przedsiębiorstwa) zajmujące się przekazywaniem poszczególnym wydawnictwom prasowym informacji, odgrywają rolę nader ważną, a z punktu widzenia prasy jako narzędzia urabiania opinii publicznej i manipulowania nią, nawet kluczową. Szczególnie odnosi się to do systemów „prasy wolnej" lub" „prasy kierowanej", w których agencje prasowe stają się głównymi kanałami inspirowania prasy przez ośrodki dyspozycyjne. Roman Starzyń-ski, wieloletni dyrektor Polskiej Agencji Telegraficznej, pisał o tym: „pośrednictwo agencji daje możność lansowania pewnej myśli, czy projektu w całej prasie, we wszystkich dziennikach [...] jeśli pewna koncepcja powtarza się w krótkich, ale często po sobie następujących informacjach, to prędzej czy później przenika ona do całej prasy, staje się powszechnie znaną" (Agencje informacyjne, wyd. 1935). Rzecz w tym, iż istnienie agencji było nie tylko korzystne dla ośrodków dyspozycji politycznej, ale także niezbędne dla samej prasy, znajdującej się na pewnym, określonym etapie swego rozwoju: najbogatsze nawet dzienniki czy koncerny wydawnicze nie miały możliwości zorganizowania takiej sieci informatorów, aby ogarnąć nimi wciąż rozszerzający się horyzont zainteresowań czytającej publiczności. Cóż dopiero mówić o polskiej prasie codziennej lat tu omawianych, w której tak znakomitą — ilościowo — rolę odgrywały pisma nie tylko małonakładowe, ale także ubogie finansowo i pod względem własnej kadry dziennikarskiej. Dla tego typu pism informacja agencyjna, a także agencyjne komentarze i wypowiedzi publicystyczne były podstawą egzystencji.
Nie tyle z racji poziomu, jaki osiągnęła w swym rozwoju prasa polska, ile z powodu braku suwerennej -państwowości do 1918 r. nie istniała w kraju żadna niezależna agencja informacyjna o zasięgu ogólnokrajowym, a tereny Polski podlegały wpływom agencji mocarstw zaborczych: Wiedeńskiego Biura Korespondencyjnego, Petersburskiej Agencji Telegraficznej oraz prywatnej spółki „Biuro Wolffa", która należała do „wielkiej trójki" agencji światowych i w ramach monopolistycznego porożu-
312
Agencje prasowe
mienia z brytyjskim Reuterem oraz francuskim Havasem, miała w swojej strefie wpływów całą środkową i wschodnią Europą (łącznie z Rosją i Austro-Węgrami).
Jeszcze w październiku 1918 r., w ostatnich dniach istnienia monarchii Habsburgów, równolegle z całkowitym rozkładem struktury państwowej Austro-Węgier i tworzeniem się lokalnych organów władzy polskiej, grupa kilku dziennikarzy polskich przejęła oddziały Wiedeńskiego Biura Informacyjnego w Krakowie i Lwowie, a w listopadzie Franciszek Orze-chowski zorganizował w stolicy niezależną Polską Agencję Telegraficzną (PAT) mającą swe oddziały w Łodzi i Lublinie. Po kilku tygodniach — 5 grudnia 1918 r. — prywatną spółkę przejęło państwo. Polska Agencja Telegraficzna przeszła na państwowy etat — została podporządkowana Prezydium Rady Ministrów, stając się tym samym oficjalną agencją urzędową. Upaństwowienie PAT stało się jednym z zasadniczych czynników jej szybkiego rozwoju i znacznej rozbudowy zarówno agend (w grudniu obok warszawskiej centrali agendy PAT istniały w Krakowie, Lwowie, Lublinie, Łodzi i Poznaniu; od lipca 1919 r. uruchomiono 9 następnych placówek, a m. in. w Bydgoszczy, Toruniu, Wilnie, Cieszynie, Sosnowcu, Bytomiu), jak i zakresu zainteresowań. Szczególnie widoczne było to w latach „pomajowych", gdy obóz rządzący przykładać zaczął szczególną wagę do zagadnień prasowych, a w realizacji jego polityki, zmierzającej do poddania kontroli całej prasy polskiej, PAT odegrała ważną rolę.
Działalność PAT rozpoczęła się od niewielkiego biuletynu politycznego, przy czym przez kilka pierwszych lat istnienia agencji miała ona do pokonania wiele trudności techniczno-organizacyjnych, kadrowych, tworzenia zaplecza poligraficznego, sieci korespondentów i sprawnych kanałów łączności. Jeszcze w 1919 r. jedynym „wyjściem na świat" była linia telegraficzna Kraków-Wiedeń (lub Praga), a np. w 1922 r. wileński oddział PAT nie dysponował własnym lokalem, ani nawet telefonem, choć centrala odbioru radiowego depesz w Warszawę pracowała już 18 godzin na dobę. Rozbudowa serwisów informacyjnych następowała dość szybko — obok politycznego, w skład stałego serwisu weszły także biuletyny gospodarcze i giełdowe, sportowe, artystyczno-kulturalne. W grudniu 1922 r. podpisano umowy z Havasem i Reuterem, co pozwoliło włączyć się PAT do ogólnoświatowej sieci informacyjnej. Zimą 1924 r. utworzono biuro ogłoszeń PAT, a rozporządzeniem Rady Ministrów (z lata tegoż roku) agencja przeszła na działalność opartą na zasadach handlowych. W ciągu 1926 r. wszystkie oddziały terenowe PAT uzyskują stałą łączność radiową z centralą warszawską; w roku następnym zorganizowano Biuro Filmowe, które raz w tygodniu dostarczało kronikę aktualnych wydarzeń (od końca 1932 r. udźwiękowioną). W tym samym 1927 r. agencja otrzymuje monopol — już przed 1926 r. spora część ogłoszeń państwowych szła via
Agencje prasowe
313
PAT — na ogłoszenia z instytucji i przedsiębiorstw państwowych, stając się tym samym najpotężniejszym biurem ogłoszeniowym w Polsce. Miało to bezpośrednie reperkusje dla dochodów z inseratów niektórych wydawnictw; przed majem 1926 r. faworyzowana była prasa prawicowa, po 1926 r. pisma popierające rząd. W 1932 r. zorganizowany został serwis zagraniczny („Polpat") radiowy i telefoniczny, który miał za zadanie informowanie agencji obcych o wydarzeniach w Polsce. W tym samym roku wprowadzono połączenia dalekopisowe ze wszystkimi oddziałami terenowymi i kilkoma większymi dziennikami. Już od 1923 r., tj. od momentu powstania Międzynarodowego Związku Agencji Informacyjnych, PAT należała do tego stowarzyszenia i korzystała ze wszystkich uprawnień „agencji sprzymierzonej" oraz stałej, systematycznej wymiany informacji między członkami, wśród których znajdowały się wszystkie ważniejsze agencje europejskie z Reuterem, Havasem, Wolffem i radzieckim TASS. Bezpośrednim partnerem PAT była agencja Havasa, która po klęsce Niemiec zdołała w poważnym stopniu wyprzeć dawne wpływy Wolffa i skorzystała z upadku znaczenia agencji wiedeńskiej, aby wejść na „rynek" państw Europy środkowo-wschodniej i Bałkanów. W początku lat trzydziestych dalsze zmiany organizacyjne spowodowały, że PAT przejęła przedsiębiorstwo „Wydawnictwa Państwowe" (1932) i Drukarnię Państwową wraz z jej oddziałami prowincjonalnymi (1934) skupiając w swym ręku całość oficjalnej działalności prasowo-wydawni-czej państwa (wydawnictwo „Monitora Polskiego", „Biuletynu Giełdowego", „Zbioru Wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego", „Wiadomości Portu Gdyńskiego", „Rocznika Politycznego i Gospodarczego", miesięcznika „Arkady").
Redakcje obsługujące prasę krajową dostarczały abonentom (w połowie lat trzydziestych) ok. 70 kart informacji dziennie, co dawało w sumie ok. 25 000 słów. Na zestaw ten składała się praca redakcji specjalistycznych (politycznej, gospodarczej, sportowej, artystyczno-kulturalnej i prowincjonalnej) oraz depesze i informacje otrzymywane z zagranicy bądź to od własnych korespondentów, bądź od agencji sprzymierzonych. Biuletyn „Polpat" — przesyłany bezpłatnie agencjom „sprzymierzonym" i pisany w języku francuskim — zawierał miesięcznie ok. 30 000 słów. Redakcja zagraniczna prowadziła także serwis specjalnie przeznaczony dla prasy polskiej wydawanej w środowiskach emigracyjnych Stanów Zjednoczonych. W okresie pełnego rozwoju PAT, tzn. po latach 1932/1933, sieć terenowa agencji liczyła 13 oddziałów prowincjonalnych (Białystok, Bydgoszcz, Gdynia, Grudziądz, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Lwów, Łuck, Poznań, Sosnowiec, Wilno) dysponujących własnymi lokalami, telefonami i dalekopisami oraz kilkudziesięcioosobową kadrą dziennikarską. Ponadto ok. 200 korespondentów nadzwyczajnych — w znacznej części nie
314
Agencje prasowe
byli to zawodowi dziennikarze — nadsyłało informacje wprost do centrali. Zespół dziennikarski centrali zbierał wiadomości w stolicy, w urzędach i instytucjach państwowych, w Sejmie, w organizacjach społecznych i politycznych. Niektóre instancje i instytucje państwowe za pośrednictwem własnych rzeczników prasowych przekazywały PAT informacje z zakresu swojej działalności. Informacja więc była już obfita, ale też i stosunkowo droga, a ważyć musiało to na możliwościach korzystania z niej przez uboższe pisma. W początku lat trzydziestych zespół 6 biuletynów (zagraniczny, krajowy, gospodarczy, giełdowy, sportowy i kulturalny) kosztował w stolicy 1700 zł miesięcznie. Nie były też tanie biuletyny miejscowe, których cena wahała się od 500 do 700 zł (w Krakowie). Oczywiście tylko najbogatsze dzienniki posiadały bezpośrednie, dalekopisowe, połączenia z centralą PAT (po 1932 r.: „czerwoniaki", „Gazeta Polska", „Kurier Warszawski", stołeczny oddział „IKC"), inne otrzymywały biuletyny przez gońców, a uzupełnienia przez telefon. Wobec istniejących cen i słabo rozwiniętej infrastruktury łącznościowej (a także kosztów korzystania z niej) pewna liczba pism prowincjonalnych de jacto odcięta była od pa-towskich informacji, a szczególnie informacji dotyczących zagranicy. Można sądzić, że w wielu przypadkach serwis PAT wykorzystywany był w nich „z drugiej ręki", tzn. wiadomości czerpano z agencyjnych informacji już zamieszczonych w prasie wielkomiejskiej.
Za granicą PAT była reprezentowana w tym okresie przez 8-10 stałych korespondentów (Berlin, Gdańsk, Londyn, Paryż, Moskwa, Wiedeń, Ryga, Rzym, Genewa, Nowy Jork); z bardziej znanych wśród nich wymienić można Jana S. Bersona (pseud. Otmar), korespondenta w Moskwie; Leona Chrzanowskiego z Rzymu, Antoniego Sobańskiego z Londynu, Piotra Góreckiego z Rzymu a potem Berlina, Tadeusza Swięcickiego z Berlina i potem z Paryża. Wśród korespondentów PAT niewielu było komentatorów czy publicystów, których zaliczyć by można do czołówki dziennikarskiej kraju, wiążącej się raczej z poszczególnymi, dużymi dziennikami. Zespół stałych korespondentów uzupełniony był blisko 100 korespondentami nadzwyczajnymi, którzy dorywczo (za „wierszówkę") współpracowali z centralą PAT, a rekrutowano ich najczęściej spośród Polaków stale zamieszkujących w danym kraju, lub pracowników służby dyplomatycznej czy konsularnej RP. Informacje własne z zagranicy dostarczane były centrali z reguły za pośrednictwem telefonu lub telegrafu, większe korespondencje, omawiające sprawy ogólne, przesyłano pocztą. Z agencji Europradio otrzymywano co dzień — drogą radiową — notowania giełdowe na rynkach światowych, a od agencji sprzymierzonych informacje polityczne, społeczne, kulturalne itp. Najczęściej stosowanym środkiem łączności był telefon lub telegraf odbierany wprost~<w warszawskiej cen-
Agencje prasowe
315
trali, rzadziej informacje przekazywano zagranicznym oddziałom PAT, które z kolei komunikowały je Warszawie.
PAT była najpotężniejszą instytucją prasową w Polsce i nie licząc korespondentów nadzwyczajnych (krajowych i zagranicznych) zatrudniała — w 1936 r. — z górą 1000 osób. Większość spośród nich stanowiły osoby pracujące w działach technicznych: przede wszystkim łączności oraz drukarsko-wydawniczych. Na czele PAT, jako dyrektorzy naczelni, stali kolejno: Alfred Wysocki (grudzień 1918 — czerwiec 1919), Aleksander Grott (lipiec 1919 — czerwiec 1920), Piotr Górecki (lipiec 1920 — październik 1929), Roman Starzyński (listopad 1929 — czerwiec 1933), Konrad Libicki (lipiec 1935 — wrzesień 1938) oraz Mieczysław Obarski (wrzesień 1938 — wrzesień 1939). Począwszy od Góreckiego, który objął fotel dyrektorski przed zamachem majowym, wszyscy należeli do działaczy obozu belwederskiego, blisko związanych z kołami znajdującymi w bezpośrednim otoczeniu Piłsudskiego. Reżim pomajowy przywiązywał poważne znaczenie do działalności prasowej i propagandowej w ogóle, a w systemie tym PAT stanowiła jedno z najważniejszych ogniw. Spotykało się to oczywiście z żywym protestem prasy opozycyjnej, którego wyrazem były m. in. wyniki ankiety przeprowadzonej przez Polski Związek Wydawców w 1930 r., w której zarówno dzienniki obozu narodowego, jak i prasa socjalistyczna jednoznacznie potępiły stronniczość serwisu agencyjnego. Sam Związek Wydawców, sumując otrzymane wypowiedzi, zwracał raczej uwagę na niedomogi techniczne i merytoryczne, na wysoką cenę abonamentu i monopolizację przez PAT ogłoszeń państwowych.
Zanim PAT odpowiednio się umocniła jej pozycja na rynku informacyjnym nie była wcale monopolistyczna. Najpoważniejszym konkurentem — bo także i do państwowej kiesy — była agencja East Express, założona w 1920 r. przez Adama Szczepanika i pozostająca w bliskich stosunkach (również finansowych) z MSZ. East Express dysponowała sporym kapitałem, dość drobną obsługą — np. Havas twierdził, że jej biuletyny są lepsze niż patowskie — a w zawikłaniach wewnątrzpolitycznych tego okresu znajdowała poparcie wpływowych grup politycznych. Toczyły się rozmowy, poufne i prasowe polemiki w sprawie fuzji obu agencji, a paryski przedstawiciel EE zwracał się do Havasa z propozycją nawiązania kontaktu wobec przewidywanej likwidacji PAT. W październiku 1920 r. Rada Ministrów, której PAT podlegała przecięła sprawę i uznała PAT jako jedyną agencję upoważnioną do podawania „oficjalnych i urzędowo stwierdzonych" wiadomości z Polski. East Express został przekształcony w Agencję Wschodnią i jako firma prywatna tylko mógł być subsydiowany przez MSZ. . Korzystanie z PAT było jednak w niektórych wypadkach, szczególnie
316
Agencje prasowe
przy bardziej zawiłych manewrach polityki zagranicznej i stosunku do mniejszości narodowych, utrudnione przez oficjalny charakter agencji. Specjalną rolę w tym względzie spełniała najpierw wspomniana już Agencja Wschodnia, a później Agencja Prasowa i Publicystyczna „Iskra", założona w listopadzie 1929 r. i kierowana przez Mieczysława Wyżeł-Scie-żyńskiego, która była de facto organem obozu rządzącego w jego organizacyjnych ekspozyturach (BBWR, OZN). Za jej pośrednictwem (przykłady zaczerpnięte były z wzorów zagranicznych) przekazywane były pewne informacje oraz opinie, które z tych czy innych względów nie mogły nosić oficjalnego podpisu PAT. „Iskra" miała charakter agencji wewnątrzkrajo-wej i wszystkie jej serwisy (polityczny, gospodarczy czy artykułowy) przeznaczone były dla użytku redakcji pism wydawanych w Polsce i zasadniczo przekazywały wiadomości oraz opinie dotyczące spraw wewnętrznych. Dużą rolę w działalności dziennikarskiej agencji odgrywały wywiady z reprezentatywnymi osobistościami z kół rządowych lub gospodarczych. „Iskra" posiadała kilku (5 - 7) stałych korespondentów krajowych i zapewniała specjalną obsługę ważniejszych imprez międzynarodowych, głównie sesji Ligi Narodów. Założenie tej agencji związane było z całą serią posunięć decydującej w łonie obozu rządzącego „grupy pułkowników", dokonanych na terenie prasy i propagandy (likwidacja „Epoki" i „Głosu Prawdy", założenie „Gazety Polskiej", uruchomienie zespołu pism toruńskich, zmiana na stanowisku dyrektora PAT).
Specyficzną rolę w polskiej polityce zagranicznej odgrywała Agencja Telegraficzna Express (ATE) założona w 1925 r. z inspiracji Tadeusza Hołówki i działaczy związanych z piłsudczykowską grupą „prometejską". Po zamachu majowym ATE, kierowana zrazu przez Alfreda Birkenma-jera, ściśle związana była z II Oddziałem Sztabu Głównego i jego działalnością. Do działalności agencji zarówno władze wojskowe jak i MSZ przywiązywały dużą wagę, subwencjonowały ją, ale także bardzo ściśle kontrolowały. Agencja posiadała licznych własnych korespondentów zagranicznych (m. in. Ryga, Konstantynopol, Bukareszt, Berlin) i specjalizowała się w problematyce wschodnioeuropejskiej z głównym akcentem na sprawach wewnętrznych ZSRR. Powiązana była też z szeregiem drobniejszych agencji nieoficjalnych — podobnego typu co sama ATE — działających na tych samych terenach; za ich pośrednictwem zamierzano wpływać na prasę europejską. Mimo skromnego stosunkowo personelu (20 - 30 osób) agencja była bardzo aktywna i w końcu lat trzydziestych wydawała 8 biuletynów (wobec 14 wydawanych przez PAT), w tym 2 obcojęzyczne. Zakonspirowaną po części eskpozyturą II Oddziału była agencja „Ofinor" założona w 1927/1928 r. Miała ona bezpośrednio oddziaływać — w duchu założeń „prometejskich" — na prasę zagraniczną ze swej genewskiej centrali i przez filie w Rzymie, Paryżu, Madrycie, Pradze
Agencje prasowe
317
i Brukseli. Nawiązał też „Ofinor" współpracę z kilkoma prywatnymi agencjami zagranicznymi. Na rynek wewnętrzny ekspozyturami „Dwójki", a ściślej rzecz biorąc jej sekcji wschodniej, były Wileńskie Biuro Informacyjne („Wilbi") i Agencja Prasowo-Informacyjna „Wschód" ze Lwowa. Ściśle związana z MSZ była agencja „Transcontinental Press" założona w 1935 r. i kierowana przez Leszka Kirkiena.
Wśród agencji prywatnych do największych należała Polska Agencja Publicystyczna (PAP) założona w 1925 r. przez grupę działaczy konserwatywnych. PAP posiadała zawsze kilku (8-10) stałych korespondentów krajowych oraz — stałych lub doraźnych — zagranicznych (m. in. w Berlinie, Paryżu, Sofii, Londynie) i wydawała codzienny serwis informacyjny w objętości 10 - 14 kart. Obok serwisu ogólnego rozsyłano w ramach poszczególnych działów redakcyjnych serwisy artykułowe dotyczące życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Dział gospodarczy zawierał ponadto wiele informacji dotyczących zarówno zagadnień krajowych jak i zagranicznych. Specjalnością PAP był dział powieści, w którym obok tłumaczy pracowało kilku stałych autorów powieści odcinkowych. Gazety kupujące serwis powieściowy płaciły zań w gotówce lub odstępując matryce, z których odbijano wydania książkowe. Specyficzny był też dział propagandy i reklamy, zajmujący się organizowaniem mniejszych lub większych kampanii ogłoszeniowych (w radio, w prasie, akcji plakatowych, ulotkowych eta). Posiadała też PAP własne Biuro Ogłoszeń.
W kwietniu 1927 r. ks. Józef Gawlina zorganizował pozostającą pod pełną kontrolą episkopatu Katolicką Agencję Prasową (KAP), którą od 1929 r. prowadził ks. Zygmunt Kaczyński, publicysta i działacz polityczny zbliżony do Chrześcijańskiej Demokracji i ugrupowań prawicowych. Katolicka Agencja Prasowa miała tylko częściowo charakter agencji specjalistycznej i obok przekazywania informacji dotyczących życia religijnego oraz Kościoła katolickiego (w Polsce i na świecie) powielała w swych serwisach także informacje ściśle polityczne. Poważny procent biuletynów KAP zajmowały materiały publicystyczne i artykułowe. Biuletyny KAP rozsyłane były codziennie i trafiały nie tylko do prasy krajowej, w której liczba abonentów wzrosła z 76 w 1928 r. do 208 w 1936, lecz także do niektórych dzienników polonijnych, a specjalne edycje obcojęzyczne (francuska i niemiecka) były przesyłane do wielu (58 w 1934 r., ok. 100 w 1938) redakcji gazet katolickich w Europie. Agencja posiadała też umowy o wymianie biuletynów i informacji z kilkoma prywatnymi agencjami katolickimi we Francji, Niemczech, Włoszech i Hiszpanii. Poprzez osobę ks. Kaczyńskiego agencja związana była z grupą tzw. Frontu Morges.
W drugiej połowie lat trzydziestych poważniejsze znaczenie zyskała Polska Agnecja Agrarna i Ogólnoinformacyjna, założona w 1931 r. przez Henryka Dzendzla, secesjonistę z PSL „Piast", i początkowo specjalizu-
318
Agencje prasowe
jąca się w problematyce gospodarczorfachowej wsi. Na fali ożywienia politycznego po śmierci Piłsudskiego, PAA zmieniła charakter na agencję ogólnoinformacyjną, a jej właściciel (i redaktor naczelny) zbliżył się politycznie do centrowych partii opozycyjnych: SL i Frontu Morges; PAA w okresie tym szybko się rozwijała, a jej codzienny biuletyn, abonowany w 1935 r. przez 50 redakcji, zyska w 3 lata później ok. 180 odbiorców.
Wśród agencji specjalistycznych największą była wspomniana już Agencja Wschodnia, która po 1926 r. od problematyki ogólnoinformacyj-nej przeszła do zagadnień gospodarczych, handlowych i finansowych. Poza kilkoma biuletynami AW wydawała też „Codzienną Gazetę Handlową". W 1932 r. na czele agencji stanął Adam Brzeg, znany nam już dziennikarz z prorządowej prasy poznańskiej i pomorskiej, sądzić więc można, że była ona związana nie tylko z kołami przemysłowymi, lecz także, i to dość ściśle, z obozem rządowym. Agencja Wschodnia była sporą firmą, w 1937 r. zatrudniała 128 pracowników, a jej roczne obroty sięgały 1 min zł.
Osobną pozycję zajmowała założona jeszcze w 1919 r. Żydowska Agencja Telegraficzna, związana z londyńską Jewish Telegraphic Agency i korzystająca z jej bardzo gęstej sieci korespondentów. Żydowska Agencja Telegraficzna obejmowała swym zasięgiem także Rumunię i kraje bałtyckie, a jej codzienny biuletyn, wydawany równocześnie po polsku i w jidysz, nabywany był nie tylko przez pisma żydowskie, lecz także przez część prasy polskiej.
Wymienione agencje nie wyczerpują pełnej listy. W niektórych okresach — w latach 1934 -1939 — działało na terenie Polski jednocześnie nawet 20 - 25 agencji. Po części związane to było z przyspieszonym tempem życia politycznego, po części z wzrastającymi potrzebami prasy w zakresie uzyskiwania wiadomości. Były to z reguły małe, prywatne instytucje, bardzo często opierające się na działalności jednego tylko człowieka, a poziom i wiarygodność przekazywanych przez nie informacji był oczywiście niesłychanie zróżnicowany. Znaczna ich część miała charakter efemeryczny i tylko 17 agencji działało dłużej niż 10 lat. Z zasady posiadały one nie więcej niż kilkunastu — kilkudziesięciu odbiorców, biuletyny nierzadko wydawano nieregularnie, a przedmiotem zainteresowań były wąskie stosunkowo wycinki życia społecznego. Jest rzeczą naturalną, że najwięcej tego rodzaju przedsiębiorstw działało w Warszawie, a miały one, niemal bez wyjątku, charakter lokalny: wiadomości stołeczne przekazywały warszawskim dziennikom. Do tej grupy zaliczyć można m. in. Biuro Informacji Prasowych, Polską Agencję Dziennikarską, Krajową Agencję Dziennikarską, agencje „Kabel" czy „Echo". Wszystkie większe ośrodki wydawnicze posiadały też własne agencje lokalne, i tak: Lwów — Połud-niowo-Wschodnią Agencję Prasową, Poznań — agencję „Zachód", Kato-
Agencje prasowe
319
wice — Agencję Śląską, Wilno — Bałtycką Agencję Prasową, Grudziądz — Pomorską Agencję Prasową. W kołach dziennikarskich ceniona była Warszawska Informacja Prasowa, założona i prowadzona przez Stefana Lublinera, dość dobrze orientująca w wydarzenich wewnętrznych różnych partii. W 1920 r. Stanisław Jarkowski — wielce zasłużony badacz historii prasy polskiej i jej pilny obserwator, jeden z twórców polskiego prasoznawstwa — założył Informację Prasową Polską, pierwsze w kraju biuro wycinków, które posiadało w latach trzydziestych ponad 200 abonentów. Istniała też dobrze prowadzona Agencja Prasowo-Fotograficzna Mariana Fuksa.
Eugeniusz Rudziński, w swej bogato udokumentowanej monografii o agencjach prasowych w Polsce, wymienia ich ponad 50 i sądzić można, że nie jest to zestawienie kompletne. Oczywiście hierarchia wśród nich wyglądała inaczej niż w prasie codziennej. Po krótkim okresie rzeczywistej konkurencyjności między PAT a East Express w latach 1919 - 1921, kiedy to istniało także kilka niezależnych instancji prasowych w kluczowych ministerstwach (o czym poniżej), Polska Agencja Telegraficzna zdecydowanie zdominowała rynek informacyjny, choć oczywiście monopolu w sensie dosłownym nigdy nie zyskała. Dominacja PAT jest zupełnie wyraźna już od połowy 1921 r., a rząd położył nacisk na wyeliminowanie konkurujących między s"obą agend informacyjnych ministerstw. Po tym krótkim okresie „zamieszania", który wynikł także z trwających ostrych rozgrywek między piłsudczykami a obozem endeckim (m. in. w MSZ, między MSW a II Oddziałem SG), istniało wprawdzie kilka agencji niezależnych, jak np. Varsovia Stanisława Strzetelskiego czy Polpress, którą posądza się o związki nazbyt ścisłe z ambasadą niemiecką, wegetowała też przy MSZ Agencja Wschodnia, praktycznie jednak nie były już one w stanie nawet marzyć o konkurowaniu z PAT. Mimo iż ta ostatnia podporządkowana była rządowi, a więc po zamachu majowym stała się dogodnym instrumentem w rękach sanacji, właśnie od tego czasu pojawia się w Polsce parę agencji o poważniejszym znaczeniu, i to nie tylko nastawionych mniej lub bardziej opozycyjnie (jak KAP czy PAA), ale utworzonych przez obóz rządzący zarówno na użytek zewnętrzny (ATE i cała seria podobnych związanych z polityką wschodnią i prometeizmem), jak i na rynek krajowy („Iskra"). Gwałtowny rozwój małych agencji w latach trzydziestych, a szczególnie od 1933-1934 r., prawdopodobnie zmienił nieco rodzaj źródeł informacji prasowej, choć trudno — wobec braku szczegółowych danych i odpowiednich opracowań — stwierdzić, w jakim stopniu materiały pozapatowskie były wykorzystywane. Można także mniemać, iż korzystanie z agencji specjalistycznych i lokalnych oraz ideowo-politycz-nych (KAP, PAA) nie wpływało na zmniejszenie zainteresowania biuletynami PAT, gdyż stanowiły one uzupełnienie zasadniczego zrębu wiado-
320
Agencje prasowe
Agencje prasowe
321
mości przekazywanych przez agencję oficjalną. W okresie tym pluralizmowi prasy w małym stopniu odpowiadał stan zinstytucjonalizowanych źródeł informacji, gdyż zasadnicza większość agencji nie miała wyraźnego zabarwienia politycznego. Oczywiście pod względem sprawności i informacyjnego bogactwa ani KAP, ani PAA nie mogły równać się z PAT, wspomagały jednak działalność prasy opozycyjnej, nawet jeżeli nie było to ich głównym zadaniem. Można więc powiedzieć, że tak jak nie doprowadzano do monopolu prasowego, na wzór prasy kierowanej państw totalitarnych, tak też obóz rządzący nie stał się zupełnym monopolistą w dziedzinie informowania prasy.
Oczywiście agencje nie wyczerpywały listy źródeł informacji prasowej. Należy tu brać pod uwagę także liczne biuletyny wydawane — niekoniecznie z myślą o prasie, ale przesyłane i do pism, w każdym bądź razie sympatyzujących — przez partie polityczne i organizacje społeczne, związki profesjonalne i fachowe. Działalność informacyjna niektórych z nich była bardzo rozwinięta. Z największych wymienić tu można aktywność referatu prasowego Związku Izb i Organizacji Rolnych, Biura Pra-sowo-Propagandowego Związku Polaków z Zagranicy, Instytutu Bałtyckiego w Toruniu, Polskiego Związku Zachodniego (którego biuletyn przekształcił się w agencję), niektórych partii politycznych (najwięcej wydał BBWR); Biuro Prasowe Towarzystwa Straży Kresowej rozsyłało do pewnej grupy pism, głównie z ziem wschodnich, gotowe materiały publicystyczne. W początku lat dwudziestych szczególnie żywa była działalność informacyjna niektórych ministerstw i agend rządowych, a biura prasowe przy nich istniejące miały na celu nadzór nad prasą (jak MSW czy Wydział Prasowy Prezydium Rady Ministrów), chociaż nie unikały działalności inspiracyjnej i informacyjnej, gdy inne zajmowały się przede wszystkim inspirowaniem i informowaniem (jak Wydział Prasowy MSZ czy Biuro Prasowe II Oddziału SG). Zasadniczo wszystkie ministerstwa miały w tym czasie swoich referentów prasowych, zajmujących się nie tylko zbieraniem zamieszczanych w prasie artykułów na tematy interesujące ich zwierzchników, lecz także utrzymywaniem kontaktu z dziennikarzami; niektórzy z nich sami związani byli z prasą. Nie utrwalił się jednak w Polsce zwyczaj —: najpowszechniejszy zresztą nie w Europie, a w Stanach Zjednoczonych — organizowania regularnych konferencji prasowych czy stałych spotkań z większą grupą dziennikarzy. Nie sformalizowanym, ale ważnym źródłem, czy raczej terenem zdobywania informacji politycznych były sejmowe kuluary (a ściślej rzecz biorąc bufet), do których dostęp, miała zawsze spora grupa akredytowanych dziennikarzy z Klubu Sprawozdawców Parlamentarnych. Większe i bogatsze pisma posiadały — niektóre już od dawna — terenowych korespondentów nie tylko w miejscowościach należących do tej samej dzielnicy czy regionu, lecz także
w większych centrach administracyjnych i przemysłowych; niektóre dzienniki — o zasięgu ogólnokrajowym — organizowały własne oddziały, które poza kolportażem czy przygotowywaniem mutacji informowały także centrale o wydarzeniach na ich terenie działania. Kilkanaście zaś posiadało własnych korespondentów zagranicznych, a stolicami najsilniej przez prasę polską obsadzonymi były Paryż (do 15 korespondentów w niektórych latach) i Berlin. '
W sumie więc źródła zorganizowanej informacji prasowej (agencje, biuletyny, biura i rzecznicy prasowi) były stosunkowo liczne i raczej urozmaicone, choć ich zdolności informacyjne były ogromnie zróżnicowane. Na korzystanie z nich wszystkich pozwolić sobie jednak mogły tylko niektóre dzienniki informacyjne. Choć badań nad zawartością informacyjną i proweniencją zamieszczanych wiadomości jeszcze nie przeprowadzono, na podstawie opinii ówczesnych obserwatorów i oglądu niektórych tytułów można stwierdzić, że na prowincji nierzadko posługiwano się jako źródłami informacji innymi pismami, stołecznymi czy krakowskimi (IKC), za którymi podawano wiadomości nie tylko ze świata czy z centrów politycznych, ale nawet z nieodległych miejscowości. Prenumerata nawet 2-3 dobrze poinformowanych dzienników była znacznie tańsza niż serwisu agencyjnego. Stosunkowo częste było też abonowanie pism zagranicznych — dotyczy to oczywiście wszystkich kategorii pism — i czerpanie z nich nawet, choć rzadziej, informacji bieżących, ale przede wszystkim ocen, komentarzy, a szczególnie korzystanie z rubryk osobliwości, reportaży egzotycznych, kronik obyczajowych i sensacyjnych. O ile w latach początkowych jedną z głównych przeszkód na drodze szybkiego i pełnego obiegu informacji były braki w infrastrukturze komunikacyjnej, o tyle w okresie późniejszym, a szczególnie w latach trzydziestych, zasadniczą trudnością wydają się kłopoty finansowe mniejszych wydawnictw.
Dla prasy polskiej jako całości marginesowe znaczenie miały zagraniczne agencje informacyjne. Na podstawie umów PAT z Havasem i Reute-rem oraz wejścia w skład związku agencji tzw. stowarzyszonych, polska agencja oficjalna posiadała wyłączność na terenie kraju, jeżeli chodzi o informacje z zagranicy, które otrzymywała via Havas. Nie wszystkie jednak agencje należały do klubu agencji stowarzyszonych, nie wszystkie więc musiały respektować zasadę wyłączności. Jeśli nie liczyć pierwszych lat po odzyskaniu niepodległości, dla których brak nam danych — możliwe, iż niektóre pisma korzystały wówczas z serwisów agencji, które abonowały jeszcze przed 1918 r. — na terenie Polski działała w sposób bardziej systematyczny tylko amerykańska United Press. Od 1925/1926 r. z jej serwisu korzystał IKC, później przez pewien czas stołeczne „czerwo-niaki" i „Kurier Poranny"; miała też UP kontakt z ATE, a od 1938 r.
322
Agencje prasowe
usiłowała na szerszą skalę rozwinąć kolportaż swych biuletynów (w języku niemieckim, z biura berlińskiego). Przez pewien czas kilka dzienników abonowało serwis niemieckiej agencji Ullsteina (m. in. także IKC) i praskiej „Central Radio" (związanej z tamtejszym MSZ).
Wydaje się, że pod względem informacyjnym — bogactwa zamieszczanych wiadomości i ich źródeł — istniał w prasie polskiej podział bardzo wyraźny, którego linia, jak można sądzić, przebiegała mniej więcej zgodnie z pozycją pisma na ogólnopolskim forum prasowym, jego zapleczem finansowym, ambicjami wydawców. Były te 2 rzeczy — autorytet i wartość informacyjna — ściśle ze sobą związane. Istotniejsze jest tu, że dysproporcje między „wielkimi" a „małymi" informatorami miały tendencje do zmniejszania się, gdyż coraz powszechniejsze było korzystanie z serwisów patowskich, które, z kolei, były coraz bardziej obfite i dokładne, choć też chyba — po zamachu majowym — coraz bardziej tendencyjne. Można przyjąć, że na nich opiera się zasadniczy zrąb informacyjny wszystkich pism polskich, a tylko większe i zasobniejsze były w stanie uzupełniać go wiadomościami z peryferyjnych agencji wyspecjalizowanych, agencji ideowo-politycznych czy źródeł własnych (korespondenci, oddziały terenowe, wysłannicy). W pismach sensu stricto politycznych i organach prasowych partii znaczną rolę, jeśli idzie o informacje lokalne, odgrywały kontakty organizacyjne (szczególnie w prasie ludowej).
RADIO
Radiofonia była tym środkiem masowego przekazywania informacji i opinii, który właśnie w okresie międzywojennym trafił do Polski i stosunkowo szybko upowszechnił się. Przez pierwsze lata radiem posługiwały się stosunkowo nieliczne instytucje państwowe (przede wszystkim wojskowe), kilka redakcji i niektóre agencje prasowe. Jeszcze w 1925 r. zarejestrowanych było w Polsce tylko ok. 200 aparatów odbiorczych i nie działała żadna stacja nadawcza dla szerszej publiczności. 18 kwietnia 1926 r. — po rocznej pracy stacji próbnej, która nadawała codziennie dwugodzinny program, oraz założeniu spółki Polskie Radio, której 40°/0 akcji znalazło się w rękach państwa — rozpoczęła oficjalną emisję własnego, całodziennego programu radiostacja „Warszawa", dysponująca nadajnikiem o mocy 10 kW, a odbierano jej audycje na 5 200 aparatach. W następnym roku oddane zostały do użytku 3 następne nadajniki: w Krakowie, Poznaniu i Katowicach; w latach 1928 - 1930 uruchomiono stacje emisyjne w Wilnie, Lwowie i Łodzi, a w latach 1935 - 1938 — w Toruniu, Baranowiczach i nadajnik „Warszawa II". Wszystkie te stacje — z wyjątkiem „Warszawy I", która od 1930 r. ulokowana została w Raszynie i posiadała nadajnik o mocy 120 kW emitujący program na fali długiej — pracowały na falach średnich, a moc ich nadajników była bardzo zróżnicowana i wahała się od 2 kW (Kraków, Łódź) do 50 kW (Wilno, Lwów, Baranowicze).
W roku 1928 łączny czas trwania audycji ze wszystkich nadajników nie sięgał 4 500 godzin rocznie, by w roku 1931/1932 przekroczyć 22 000 godzin, a w 1938 wynosić już 44 000 godzin. Najdłużej nadawała program rozgłośnia katowicka — ok. 4 500 godzin rocznie w 1931/1932 i ok. 5 100 godzin rocznie w 1938 r., co dawało ok. 12-14 godzin pracy nadajnika na dobę. Wszystkie nadajniki poza stołecznymi retransmitowały od ok. 1/4 do ok. 1/3 czasu programu swej emisji. Stacją, której programy najczęściej przekazywano, była oczywiście radiostacja „Warszawa-1", w której program własny stanowił ok. 3/4 całości emisji. Stosunkowo niewiele było retransmisji z nadajników zagranicznych: niespełna 500 godzin w ro-
324
Radio
ku 1938, a więc niecały 1% czasu trwania audycji emitowanych przez wszystkie rozgłośnie łącznie.
Strukturę programu emitowanego charakteryzowało stopniowe wypieranie audycji słownych przez muzyczne, które stanowiły w 1927 r. 41,6% czasu emisji, a w 1935 już 59,9% oraz rosnąca przewaga muzyki lekkiej i rozrywkowej nad muzyką poważną (w roku 1927 muzyka poważna zajmowała 52,6% czasu przeznaczonego na muzykę, a w 1935 — 43,5%). Różnice programowe między poszczególnymi rozgłośniami były stosunkowo niewielkie, a jednak dosyć wyraźnie można odczytać z nich niektóre specyficzne cechy poszczególnych zespołów redakcyjnych. Rozgłośnią, która nadawała program „najlżejszy", była redakcja łódzka zajmująca (np. w roku 1934/1935) pierwsze miejsce pod względem ilości czasu przeznaczonego na muzykę (66,3% czasu emisji), a ostatnie w działalności odczytowej (7,4%) i reporterskiej (0,8%). W programie wszystkich rozgłośni układ najważniejszych pozycji przedstawiał się mniej więcej następująco: na pierwszym miejscu muzyka oraz odtwarzanie płyt, dalej informacje, odczyty, audycje literackie (w tym humorystyczne, dziecięce, teatr radiowy), nabożeństwa, reportaże, gimnastyka. Na uwagę zasługuje stosunkowo skromna pozycja działu reportażowego, który zresztą przez pierwsze lata po uruchomieniu pełnego ograniczał się właściwie do transmisji sportowych i sprawozdań z uroczystości. Jeszcze w 1935 r. na łączną liczbę 388 godzin emisji programów reportażowych aż 128 przypadało na sprawozdania sportowe, 95 na transmisje z uroczystości, a tylko 32 godziny na reportaż społeczny i 29 godzin na reportaż gospodarczy. Po pewnym zahamowaniu rozwoju radiofonii w latach kryzysu gospodarczego lat 1929 - 1933, od połowy lat trzydziestych nastąpiło radykalne rozbudowanie i urozmaicenie programu radiowego, utrwaliły się niektóre pozycje programowe wprowadzone już wcześjniej (jak np. radiowy „Teatr Wyobraźni"), wprowadzono nowe audycje cieszące się znacznym powodzeniem wśród słuchaczy: m. in. od jesieni 1935 r. rozpoczęła regularną akcję koncertową Orkiestra Symfoniczna PR kierowana przez Grzegorza Fitelberga; w 1936 r. zainaugurowano popularne do dziś Podwieczorki przy mikrofonie, które odbywały się w salach warszawskiego hotelu „Bristol". W tym samym okresie rozpoczęło pracę Biuro Studiów zajmujące się sondażami, które miały przekazać kierownictwu radia opinię słuchaczy, oraz analizę programów emitowanych. W roku 1937 uruchomiono specjalny program dla Polonii zagranicznej, nadawany na falach krótkich. Pogłębiła się też specjalizacja poszczególnych rozgłośni: np. rozgłośnia krakowska wyróżniała się ilością (i poziomem) audycji literackich i naukowych; w lwowskiej, obok bardzo popularnej audycji humorystycznej Wesoła fala (później pt. Ta joj) na wyróżnienie zasługiwały audycje młodzieżowe (Studio młodych); rozgłośnia łódzka miała specjalnie bogaty ser-
Badio
325
wis informacji gospodarczych oraz prowadziła stały dział Ze świata i dla świata pracy; poznańska wyróżniała się obfitością muzyki, zwłaszcza religijnej oraz audycjami dziecięcymi; rozgłośnia warszawska przodowała w audycjach informacyjnych (dzienniki radiowe od 1937 r. 4 razy dziennie) oraz teatru radiowego; rozgłośnia wileńska, która zasadniczo konstruowała program dla mieszkańców wsi i małych miasteczek, znana była w Polsce ze stojącej na wysokim poziomie audycji humorystycznej Kukułka wileńska. Każda rozgłośnia posiadała też programy o charakterze regionalnym. Szczególnie rozwinięte były audycje tego typu w Katowicach, z bardzo popularnymi gawędami W niedziela przy żeleźnioku, oraz w Toruniu, który wiele czasu przeznaczał dla folkloru kaszubskiego i mazurskiego.
Kontrola nad działalnością spółki ze strony rządu została poważnie wzmocniona: w lipcu 1935 r. skarb państwa wykupił z rąk prywatnych 40% udziałów i stał się w ten sposób posiadaczem 4/5 akcji, w rok później wykupiono następny portfel i spółka stała się w rzeczywistości całkowitą własnością rządu (96% akcji), mimo iż nie nadano jej charakteru przedsiębiorstwa państwowego, lecz zachowano zasady zrzeszenia akcyjnego. Proces przejmowania kierownictwa Polskiego Radia przez koła rządzące rozpoczął się jednak wcześniej: w 1933 r. na czele Głównej Rady Programowej stanął Karol Krzewski-Lilienfeld, przeniesiony tam wprost ze służby wojskowej (major dyplomowany). W roku 1935, po uzyskaniu większości akcji, dyrektorem generalnym został Roman Starzyński (były dyrektor PAT i szef Gabinetu Ministra Poczt i Telegrafów), zastępując dotychczasowego kierownika Zygmunta Chamca, a dyrektorem programowym został Piotr Górecki (także były dyrektor PAT). Po śmierci Romana Starzyńskiego, w 1938 r., fotel dyrektorski objął Konrad Libicki, do tego czasu kierujący Polską Agencją Telegraficzną. Nigdy wszakże, nawet przed zmianami na kierowniczych stanowiskach, program Polskiego Radia nie nosił bynajmniej charakteru opozycyjnego, a wśród stałych współpracowników programów politycznych, społecznych czy gospodarczych nie znajdował się ani jeden działacz lub publicysta wrogo nastawiony do obozu rządzącego. Inaczej wyglądała sytuacja jeżeli chodzi o ludzi świata artystycznego, w którego aktywności sympatie polityczne odgrywają mniejszą rolę. Szczególnie programy muzyczne i dramatyczne skupiały niemal całą elitę polskich wykonawców i twórców. Językiem całkowicie dominującym był rzecz jasna język polski, a audycje w językach mniejszości narodowych (stanowiących blisko 1/3 całej populacji) miały charakter rzadki i nie były prowadzone systematycznie. W stosunkowo lepszej (albo raczej: „mniej gorszej") sytuacji znajdowały się częściowo mniejszości słowiańskie oraz niemiecka, któr;a mogła korzystać — i korzystała — z emisji nadajników znajdujących się na terenie Rzeszy.
326
Radio
Liczba abonentów Liczba aparatów
na 1000 mieszk. (stan na 1 stycznia)
170 _
5 200 0,2
42 592 1,4
117 236 3,8 •
189 481 6,1
202 586 6,5
245 900 7,7
310 214 9,6
296 255 9,1
311 287 9,4
374 047 11,2
491 823 14,5
677 404 : 19,8
861116 25,0
1016 500 29,0
Wszystkie udoskonalenia i rozbudowa programów wiązały się ściśle z zasięgiem oddziaływania radiofonii. Po pierwszym okresie, który cechowało bardzo szybkie upowszechnienie się radia, w latach 1932 -1934 nastąpiła całkowita stagnacja. Dopiero od 1935 r. rozpoczął się drugi etap szybkiego rozwoju, przerwany wybuchem wojny.
Rok )
1926
1925
1927
1928
1929
1930
1931
1932
1933
1934
1935
1936
1937
1938
1939
Oczywiście między różnymi regionami kraju istniały daleko idące dysproporcje pod względem liczby posiadanych radioodbiorników i stopnia nasycenia (na 1000 mieszkańców). Przodowały wielkie miasta i ich aglomeracje oraz województwa wyróżniające się wyższym stopniem rozwoju kulturalnego. W roku 1938 przy przeciętnym nasyceniu wynoszącym 25 radioaparatów na 1000 mieszkańców, w Warszawie wskaźnik nasycenia wynosił 104, w województwie śląskim 75, a w sporym odstępie pozostawały województwa pomorskie, warszawskie, łódzkie i poznańskie, w których wskaźnik nasycenia wynosił 30-40 aparatów na 1000 mieszkańców. Na kresach wschodnich nasycenie było znacznie mniejsze niż przeciętne dla całego kraju: 9-12 aparatów na 1000 mieszkańców (tar-nopolskie, stanisławowskie, wołyńskie, nowogródzkie, poleskie). Powszechne było wciąż jeszcze używanie odbiorników detektorowych, które stanowiły ok. 1/3 wszystkich zarejestrowanych odbiorników. Przez dłuższy czas radio było przedmiotem użytku niemal wyłącznie w środowiskach miejskich i w przeważającym stopniu dostępne było tylko dla warstw co najmniej średnio sytuowanych. Na przykład w 1929 r., wedle częściowych danych, robotnicy i rzemieślnicy stanowili niewiele ponad 20% abonentów, a rolnicy tylko 4,7%. Jesienią 1934 r. wprowadzono specjalne, ulgowe abonamenty dla drobnych rolników i miesięczna opłata została dla tej kategorii ludności obniżona z 3 zł na 1. Przyśpieszyło to w pew-
Radio
327
nym stopniu proces przenikania radia na wieś, ale ogólna dynamika rozwoju zasięgu radiofonii pozostała i tak szybsza niż rozwój radiofonii na wsi. W drugiej połowie lat trzydziestych odbiorniki zarejestrowane na wsi stanowiły ok. 1/3 wszystkich zarejestrowanych w kraju, z tym że najwięcej (ok. połowy) należało do objętych zniżką drobnych rolników. Wskaźnik radiofonizacji wsi nie przekraczał 15% (dane za rok 1938), a i sama problematyka wiejska była w niewielkim stopniu reprezentowana w programach radiowych (200 - 300 godzin emisji rocznie).
Można jednak stwierdzić, iż mimo występujących dysproporcji radio-fonizacja kraju dokonywana była w tempie stosunkowo szybkim, zarówno jeśli chodzi o rozbudowę bazy technicznej (nadajniki, studia), jak i upowszechnianie radia wśród publiczności. Milion abonentów w 1939 r. oznaczał kilkakrotnie większą liczbę słuchaczy i w ten sposób audytorium radiowe w stosunkowo krótkim okresie stało się równie wielkie, a może i większe, niż audytorium czytelników prasy pisanej. Trudno jednak nie zwrócić uwagi na wysokie prawdopodobieństwo faktu, iż audytoria te składały się w większości z tych samych osób — zarazem czytelników gazet i słuchaczy radia.
DZIENNIKARZE
Autorzy nielicznych opracowań i artykułów poświęconych historii prasy polskiej XX w. zgodni są na ogół w tym, że lata międzywojenne przyniosły ostateczne ukształtowanie się dziennikarstwa jako zawodu.' Grupa ludzi, dla których aktywność dziennikarska we wszystkich jej przejawach i specjalnościach — takich jak prace redakcyjne, reportaż, zbieranie informacji, publicystyka, praca w agencji informacyjnej, w rozgłośni radiowej — była podstawą utrzymania i głównym źródłem dochodów, nie tylko wydatnie powiększyła się w latach międzywojennych, ale także uzyskała własny status formalno-prawny, a organizacje zrzeszające pracowników prasy stały się nowoczesnymi stowarzyszeniami zawodowymi, zastępując dawne związki o charakterze samopomocowym. A jednak mimo daleko idących przemian status zawodowy ludzi zatrudnionych w prasie nie ze wszystkim był jednoznacznie określony.
Istniejący Związek Dziennikarzy RP, który składał się z regionalnych (wojewódzkich) Syndykatów Dziennikarzy, zrzeszał pracowników redakcyjnych pism codziennych, agencji i tych współpracowników, dla których pisanie do dzienników było głównym źródłem utrzymania. Pracownicy redakcyjni zatrudnieni w rozgłośniach radiowych nie byli traktowani jako dziennikarze, zaś dziennikarze zatrudnieni w czasopismach utworzyli — dopiero w 1930 r. — odrębny Związek Zawodowy Dziennikarzy i Publicystów Zatrudnionych w Prasie Periodycznej RP.
Fluktuacja w ilości wydawanych tytułów czosopism, mobilność ogromnej części wydawnictw, nikłe zaplecze finansowe wielu spośród nich powodowały, że znaczna część dziennikarzy pozostawała poza swymi zrzeszeniami, szukając dorywczo zatrudnienia w innych zawodach. Pamiętać też trzeba, że poważną część wśród liczebnie bardzo rozbudowanej prasy polskiej stanowiły wydawnictwa naukowe, organy różnego typu organizacji i zrzeszeń społecznych, w których nader często nie zatrudniano w ogóle profesjonalnych dziennikarzy czy redaktorów, a prace redakcyjne wykonywali działacze społeczni, fachowcy z danej specjalności naukowej etc. Związek tych ludzi z prasą był niejednokrotnie przejściowy,
Dziennikarze
329
nader krótki, a i sami oni nie traktowali prowadzenia przez siebie pisma jako zasadniczego źródła zarobków. Wiele czasopism nawet ogólnoinfor-macyjnych lub politycznych zatrudniało znikomą liczbę stałych pracowników redakcyjnych i dziennikarskich, posiłkując się piórami działaczy społecznych czy politycznych z macierzystych organizacji. Nie tylko wydawnictwa, lecz także bardzo wiele — dużych nawet — partii politycznych borykało się stale z trudnościami finansowymi. Często dochody z działalności prasowej były źródłem utrzymania także i zawodowych polityków, a dziennikarze nierzadko wykonywali prace związane bezpośrednio z działalnością organizacji partyjnych, które w ten sposób zapełniały luki w obsadzie egzekutyw różnego szczebla. Szczególnie w odniesieniu do prasy PPS, SN, ChD czy NPR (nie mówiąc o prasie ludowej) charakterystyczne było łączenie pracy dziennikarskiej z partyjną.
Istnienie licznych niskonakładowych i efemerycznych wydawnictw o charakterze informacyjnym powodowało, że w wielu wypadkach bardzo powolnie upowszechniała się nowoczesna specjalizacja zawodowa: bez trudu można by znaleźć takie pisma, nawet codzienne lub wydawane kilka razy w tygodniu, w których 1, 2 lub 3 osoby w całości przygotowywały materiał do druku, częściej posługując się nożycami i klejem niż piórem lub maszyną do pisania.
Trudności finansowe, w jakich znajdowała się znaczna część prasy codziennej i informacyjnej, nie mogły jednak zahamować tworzenia się nowych specjalności dziennikarskich. Powstawały one w wyniku wprowadzonych udoskonaleń technicznych, nowych wynalazków w dziedzinie druku i przekazywania informacji. Na gruncie polskim były to przede wszystkim: fotografia prasowa i specjalność fotoreporterska; dziennikarstwo radiowe (choć tu spiker i lektor najczęściej zastępowali głos dzien-nikarza-autora); sprawozdawcy radiowi, nieliczni komentatorzy, którzy sami wygłaszali swoje teksty; większego znaczenia niż w okresach poprzednich nabrała praca dziennikarzy depeszowych. Wraz z wkraczaniem na łamy pism nowych dziedzin życia społecznego czy kulturalnego, takich jak film i sport, czy rozszerzeniem kręgu zainteresowań czytającej publiczności na zagadnienia gospodarcze, ogólnym wzrostem wiedzy o innych krajach, narodach czy państwach, zwiększała się liczba dziennikarzy specjalizujących się w tych nowych, czy szybko po okresie wegetacji rozwiniętych działach gazet codziennych (sprawozdawcy sportowi, recenzenci filmowi, korespondenci zagraniczni). Prowadzenie przez państwo polskie własnej polityki zagranicznej i jego czynne uczestnictwo w polityce europejskiej zwiększyło znacznie liczbę komentatorów spraw międzynarodowych. Reportaż społeczny, nie uwalniając się od więzów łączących go z literaturą, uzyskał nie tylko pełną autonomię, lecz także autorytet wśród publiczności i zajął należne mu miejsce, zarówno w dużych dzień-
330
Dziennikarze
nikach, jak i w szeregu czasopism społeczno-kulturalnych i politycznych, a dziennikarze uprawiający ten gatunek zyskiwali popularność równą niemal tej, która była udziałem komentatorów politycznych.
Zróżnicowanie prasy polskiej powodowało, że równie niejednolity był zawód dziennikarski: prestiż wiążący się tak z umiejętnościami zawodowymi, jak i z pozycją pisma, w którym się pracowało; możliwości orga-nizacyjno-techniczne eksponowania swych poglądów; zarobki i aspiracje kulturalne. Zacytujemy 2 przykłady, skrajne, ale dlatego właśnie jaskrawo obrazujące istniejące rozpiętości. Jeden z reporterów warszawskiego koncernu „czerwoniaków" — jak wspominał Stanisław M. Saliński — został wezwany przez naczelnego: „Redaktor Butkiewicz zaprosił do zajęcia fotela naprzeciwko i nacisnął guziczek na biurku.. Na korytarzu, nad wejściem do jego gabinetu zapaliła się czerwona lampka: znak, że odbywa się konferencja poufna i nikomu ![...] nie wolno wchodzić bez uprzedniego porozumienia się przez telefon". Redaktor naczelny ludowego tygodnika prowincjonalnego miasteczka, znany publicysta ruchu ludowego, działacz polityczny i wielokrotny poseł na Sejm Józef Sanojca, tak wspominał swoją pracę w piśmie, w którym miał tylko jednego współpracownika: „byliśmy wszystkim, od naczelnego redaktora do personelu ekspedycyjnego kolporterów, pisania artykułów i adresów, zamiatania w lokalu redakcyjnym, palenia w piecu i gotowania klajstru" („Przyjaciel Ludu", 1921). Choć trudno to jeszcze precyzyjnie wyliczyć, wydaje się wszakże nie podlegać dyskusji, że takich pism, gdzie redaktor naczelny zamiatał, palił w piecu i gotował klajster, było więcej niż tych, które rozlokowane były na pierwszych piętrach kamienic przy pryncypalnych ulicach, a ich redaktorzy naczelni zasiadali w miękkich fotelach. Zróżnicowanie, nie tak oczywiście drastyczne, jak wyżej przytoczone, występowało także między pismami codziennymi.
Zróżnicowanie predyspozycji, talentów i umiejętności występujące w każdym zespole ludzkim, pogłębione było przez dyferencjację samej prasy, ogromne dysproporcje środków i możliwości, jakimi dysponowały poszczególne redakcje. Toteż nie tylko wśród licznych kręgów społecznych, lecz także obserwatorów życia publicznego, polityków, a nawet samych dziennikarzy często pojawiało się odmienne traktowanie „publicystów", renomowanych komentatorów, kierowników dużych dzienników, znanych reporterów niż „dziennikarzy", których utożsamiano z redakcyjnym plebsem, rekrutującym się — jak pisał jeden z liderów polskiej prasy, Zdzisław Dębicki — spośród „życiowych wykolejeńców, półinteligentów i niedouków lub karierowiczów". Opinia Dębickiego nie była odosobniona. Siedząc wypowiedzi na temat prasy i ludzi ją tworzących, sądzić by można, że środowisko to należało do najniżej stojących w hierarchii prestiżu, społecznego wśród wszystkich zawodów intelektualnych.
I
Dziennikarze
331
Wacław Grzybowski, udając się na zebranie dziennikarzy jako referent rządowego projektu ustawy prasowej (z roku 1927), takie m. in. uzyskał „instrukcje" od Józefa Piłsudskiego, znanego ze swych drastycznych określeń: „Dobrze, pojedzie pan na to zebranie i powie tym panom, że pan mówi w moim imieniu. Powie im pan, że nie ma czynnika w życiu naszym, który by większe szkody wyrządził interesom państwowym, jak prasa polska [...]. Niech im pan powie, że prasa polska to jest [...] (tu nastąpiło kilka raczej dosadnych słów — W. G.). Niech im pan powie jeszcze, że mogą sobie krzyczeć, ile im się podoba, bo ja gazet nie czytam". Ernest Łuniński, dyrektor Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, pisał w jednym ze swych opracowań o prasie polskiej: „Lekkomyślne, popędli-we sądy, fabrykowanie demonów nikczemności, rzucanie błotem, kopanie, powtarzanie na wiarę legend o ludziach, opluwanie ich, to jest kronika codzienna, chleb naszej godziny, nieledwie minuty i[...]. Niedostatki, szczerby w całym ustroju i jakości pracowników dziennikarskich spowodowały, że mamy gazety, nie mamy prasy, że mamy pomysły oderwane i poczynania mądre, ale nie posiadamy opinii, że jak wszystko w naszym bycie — i dziennikarstwo jest dorywcze, przypadkowe, niespokojne i w większości niepoważne".
W 1939 r. Wiesław Wohnout, jeden z pulicystów neokonserwatywne-go tygodnika „Polityka", oceniając sytuację w prasie polskiej pisał, że „exodus talentów i indywidualności — to symptomatyczne. Na boisku tymczasem gra drużyna rezerwowa, klasa B, C do D... Bilet wstępu 10, a nawet 5 groszy..."
Nader często powtarzano zarzuty konformizmu wobec administracji: „Błogosławieni cisi, albowiem oszczędzani będą", pisał ironicznie Bernard Singer. Ksawery Pruszyński, w artykule pt. Są w Polsce różni dziennikarze, plastycznie opisał sytuację: „nazwiska dziennikarskie, popularne w polskim społeczeństwie, nie znalazłyby się na liście miarodajnej, oficjalnej. Ale także nazwiska cenione w kołach urzędowych, pochlebnie znane w sekretariatach, gabinetowych i antyszambrach epoki, nie miałyby wśród czytelnictwa polskiego żadnych praw obywatelskich ![...]. W ten sposób Polska dzisiejsza ma dwie elity dziennikarskie, dwa typy dziennikarzy [...]. To warchoł — powiada Polska oficjalna o dziennikarzu polskim Nr 1 z tamtej, społecznej Polski. — Nie podoba mu się ani nasza polityka gospodarcza, ani — o zgrozo i dziwo! — zagraniczna. W jakim tonie ośmiela się pisać o znanym panu wojewodzie! [...]. Ale gdyby posłuchać, tego, co cała reszta Polski mówi o dziennikarzach oficjalnego' typu, o naszych leib-journalistach, fliegl-publicystach, reporterach do specjalnych poruczeń, to byśmy także usłyszeli wcale nie piękne rzeczy [...]. Polska ma dziś dwa typy dziennikarzy, informatorów opinii publicznej. Dla jednych są rauty, dla drugich cięgi" („Słowo", 1939). Nie tyl-
332
Dziennikarze
ko rozgoryczenie kierowało piórem Pruszyńskiego, któremu też zdarzało się bywać na rautach. Pisaliśmy już wyżej, i niejednokrotnie, o polityce prasowej obozu pomajowego, która zasadzała się nader często pozyskiwaniu lub zmuszaniu do milczenia — szantażem, przekupstwem czy siłą — wydawców i dziennikarzy. Nie mogło to pozostać bez wpływu zarówno na mentalność i morale dziennikarskiej rzeszy, jak też i na jej zawodowe umiejętności.
Innym źródłem konfliktów, o podobnym zresztą charakterze, były niezgodności własnych przekonań politycznych z programem czy postawami politycznymi obowiązującymi w danym piśmie. Przytaczaliśmy już wyżej 2 przykłady, gdy na tym właśnie tle doszło do konfliktu tak zasadniczego, iż nie tylko nastąpiła demonstracyjna rezygnacja z pracy w zespole redakcyjnym („Rzeczpospolita", „Kurier Polski"), ale i całe środowisko dziennikarskie stolicy zostało nim poruszone. W nielicznych opublikowanych relacjach i wspomnieniach dziennikarskich można znaleźć także informacje o sytuacjach konfliktowych, które nie ujawniały się na zewnątrz — a takich, jak się wydaje, było bardzo wiele: „wytworzyła się — pisze jeden z pamiętnikarzy — jakaś podwójna norma zawodowo-etyczna: praca w tej czy innej gazecie bynajmniej nie oznaczała ideowej przynależności do kierunku dziennika. Wielu dobrych dziennikarzy zmieniało miejsce pracy, tak jak kapitanowie zmieniają armatorów".
W rzeczywistości bowiem nie była azylem nawet praca w gazetach „informacyjnych", w których owa informacyjność miała być synonimem apolityczności. W- takiej czy innej formie, w tym czy innym momencie każdy dziennik zajmował i musiał zająć stanowisko po jednej ze stron. Ten sam, cytowany już dziennikarz, który nie wyróżniał się bynajmniej poglądami skrajnymi, pisał o swych współkolegach redakcyjnych (z wielkiego dziennika stołecznego o umiarkowanie prawicowych poglądach), że wszyscy podlegali „cenzurze własnej, wewnętrznej, ale tak ostrej, że •o wypowiadaniu się w sprawach polityczno-społecznych i literacko-arty-stycznych nawet marzyć nie mogłem. Pozostawała mi tematyka dla ówczesnych polityków peryferyjna". Bowiem mimo dość znacznego zniuan-sowania pism zaliczających się do tego samego obozu politycznego i pluralizmu politycznego prasy, tylko nieliczne dzienniki zapewniały swym pracownikom znośne warunki płacowe, a całe obozy polityczne — przede wszystkim nurty lewicowe — nie miały prasy odpowiadającej ich wpływom w społeczeństwie, a nade wszystko nie miały prasy bogatej. Toteż praca w jakiejś redakcji nie zawsze musiała oznaczać, że jest się zwolennikiem jej poglądów politycznych.
Na te subiektywne aspekty zawodu dziennikarskiego — konformizm •wymuszony lub wynikający z wygodnictwa życiowego — nakładały się,
Dziennikarze
333
wcale nie mniejszego znaczenia, aspekty obiektywne, a przede wszystkim to, co Mieczysław Kafel nazwał swego czasu „obliczem ekonomicznym". Szybki' rozwój ilościowy prasy polskiej po odzyskaniu niepodległości przyczynił się do znacznego rozszerzenia rynku pracy dziennikarskiej. Tendencje te pozostaną nader wyraźne także i wtedy, gdy wyłączymy wielką rzeszę czasopism specjalistycznych, fachowych czy naukowych, które wykazywały największą dynamikę wzrostu. Było jednak rzeczą charakterystyczną, że prasa codzienna — po burzliwym rozwoju ilościowym lat 1918 -1922 — wykazywała raczej tendencje stagnacyjne, a ona właśnie w poważnym stopniu kształtowała chłonność dziennikarskiego rynku pracy. Decydującymi były jednak, jak się wydaje, nie czynniki ilościowe, lecz jakościowe, tzn. wielkość wydawnictw i ich realne zapotrzebowanie na siły fachowe. Wedle stanu na dzień 31 grudnia 1937 r., w Polsce ukazywały się 174 wydawnictwa codzienne. „Informator Prasowy" za rok 1938 podawał, że 1 stycznia 1938 r. w Związku Dziennikarzy RP zrzeszonych było 936 osób. Jeżeli uznać (szacunkowo), że ok. 1/4 tej liczby stanowili aplikanci (tj. ok. 230 osób), otrzymamy przeciętne zatrudnienie na jeden dziennik: dziennikarzy 5,4, aplikantów 1,3.
A więc obok nielicznych dużych dzienników, zatrudniających spory sztab dziennikarzy (np. IKC zatrudniał w 1935 r. ok. 180 pracowników redakcyjnych łącznie z oddziałami), istniało wiele małych wydawnictw, w których pracowało po kilku dziennikarzy. Obok wydawnictw bogatych, przynoszących duże zyski i prowadzonych z myślą o rozwijaniu swej inicjatywy, było sporo wydawnictw biednych, z trudem wychodzących „na swoje", lub takich, w których właściciele — jak pisał w 1931 r. Witold Giełżyński — „dbają tylko o jedno — aby zainkasować gotówkę. Gdy już wyczerpią wszystkie środki oszustwa i ziemia zaczyna parzyć im stopy, rzucają cały interes i zakładają nowe wydawnictwo pod innym tytułem i w innej dzielnicy państwa". Jest rzeczą oczywistą, że byt dziennikarzy zatrudnionych w tego typu przedsiębiorstwach, jak i w wydawnictwach nie przynoszących zysków, nie był godny zazdrości.
Jeszcze w 1938 r. w Umowie Zbiorowej, która została podpisana przez Związek Dziennikarzy i Polski Związek Wydawców, paragrafy dotyczące wynagrodzenia za pracę stwierdzały kategorycznie, że „zabroniona jest wypłata wynagrodzenia wekslami, skryptami dłużnymi, kuponami, znakami umownymi, towarami lub innymi przedmiotami". Często bowiem było praktyką wypłacania wynagrodzeń w naturze, m. in. towarami dostarczanymi wydawcy np. przez ogłoszeniodawców. Często likwidowanie wydawnictw, bankructwa lub po prostu zarzucenie niedochodowych przedsięwzięć powodowały, że rynek pracy był mobilny, a podaż najczęściej znacznie przewyższała popyt, co z kolei dawało dużą swobodę wydawcom w formowaniu swych ekip redakcyjnych i jednostronnym usta-
\
334
Dziennikarze
leniu wysokości poborów. W rezultacie zarobki dziennikarzy były znacznie niższe niż wynikałoby z charakteru ich pracy i wymaganych przy niej wiadomości oraz wykształcenia (lub zdolności). Jak szacował Kafel, w swej rozprawie Ekonomiczne oblicze zawodu dziennikarskiego, w 1939 r. wśród 500 członków ZD RP mieszkających w Warszawie (gdzie uposażenia były wyższe niż w innych miastach) 48% otrzymywało pensje od 80 do 150 zł miesięcznie, czyli w granicach 3 najniższych grup uposażeniowych urzędników państwowych. Średnia zarobku dziennikarzy warszawskich wynosiła 414 zł, ale poniżej tej średniej zarabiało prawdopodobnie ok. 2/3| ogółu stołecznych członków ZD RP. Byli jednak i tacy dziennikarze, których zarobki sięgały 3000 zł, czyli odpowiadały pensji prezesa Rady Ministrów, najwyżej uposażonego urzędnika w kraju. Bardzo wysokie zarobki — 1000 zł i więcej — otrzymywało łącznie 20 osób (8%). W czasopismach zarobki były znacznie mniejsze i 70% dziennikarzy tych wydawnictw zarabiało 80 - 300 zł. W rezutacie — jak pisze Kafel — „olbrzymia większość «szarej masy» dziennikarskiej była więc płatna tak jak woźny w starostwie czy kancelista ostatniej rangi". Bez wątpienia trudno to uznać za czynnik przysparzający zawodowi ludzi zdolnych lub bodziec do podnoszenia kwalifikacji. Poza Warszawą, a zwłaszcza w mniejszych miastach prowincjonalnych, zarobki były jeszcze niższe (np. Związek Zakładów Graficznych i Wydawniczych na Polskę Zachodnią stosował — 1927 r. — różnice płac sięgające 40% w zależności od wielkości miasta), a zależność dziennikarzy od wydawcy znacznie większa z racji zajmowanej przez niego monopolistycznej pozycji na rynku prasowym.
Szczególnie trudnym okresem na dziennikarskim rynku pracy były lata Wielkiego Kryzysu, kiedy to po paru latach szybkiego wzrostu ilości wydawanych pism, nadeszła nagle stagnacja, likwidacja części małych wydawnictw i spadek dochodów w tych, które pozostały. Obniżanie pensji, wypłacanie ich w ratach (nieraz kilkunastozłotowych) lub w wekslach, a także eliminowanie dotychczasowych ekip i zastępowanie ich przez nowe siły, gotowe podjąć pracę za znacznie niższe wynagrodzenia, było na porządku dziennym, nie tylko w małych, ale i w dużych przedsiębiorstwach wydawniczych. Związek Dziennikarzy zwrócił się do Ministerstwa Pracy i Opiek Społecznej o subwencję — wysokości 40 000 zł — na częściowe choćby złagodzenie skutków bezrobocia, a gdy jej odmówiono, usiłował zorganizować „Spółdzielnię Pracy" dla bezrobotnych dziennikarzy. Nie uzyskano jednak żadnej pomocy finansowej na jej uruchomienie i dopiero w 1937 r. dyrekcja Funduszu Pracy przyznała miesięczną subwencję w wysokości 5 000 zł — a więc dosyć znaczną — na działalność „Spółdzielni Dziennikarskiej". Związek i regionalne Syndyka-
Dziennikarze
335
ty Dziennikarzy organizowały różne akcje samopomocowe: udzielały pożyczek, przekazywały drobne sumy rodzinom zmarłych dziennikarzy itp. Działalność ta była jednak bardzo ograniczona z uwagi na nikłe fundusze, którymi zrzeszenia dziennikarskie dysponowały: podstawą ich fun-' duszów były składki członkowskie, co przy względnie niskich zarobkach nie mogło przynosić większych sum. Ponadto znaczna część zatrudnionych w prasie, szczególnie w wydawnictwach periodycznych, nie należała do żadnego związku — dla roku 1939 Kafel szacował ich liczbę na ok. 1100 osób.
Liczebność grupy wykonującej zawód dziennikarski trudna jest do określenia dla całego okresu międzywojennego. Oficjalne statystyki zawodowe nie wyodrębniały dziennikarzy. W spisie. powszechnym 1921 r. figurowała liczba „około 1000 literatów i dziennikarzy", z czego 460 pracowało w „handlu towarowym", do którego zaliczono wydawnictwa prasowe. Liczba ta — jak wskazuje chociażby ilość wydawanych w tym czasie dzienników, gazet ukazujących się 2-4 razy w tygodniu oraz tygodników — daleko odbiegała od rzeczywistego stanu. Spis powszechny z 1931 r. w dziale „prasa, wydawnictwa i czytelnie" rejestrował ok. 5 000 pracowników umysłowych, wśród których — jak szacuje Janusz Żarnow-ski, w swej pracy Struktura społeczna inteligencji w Polsce w latach 1918 - 1939 — „co najmniej 2 tys. przypadało na dziennikarzy". „Liczba ta — zaznacza jednak autor — wydaje się zbyt mała". Ten sam spis wykazał na terenie samej Warszawy dla prasy codziennej zatrudnienie 656 pracowników umysłowych oraz 956 pracowników umysłowych w prasie „poza codzienną" i innych wydawnictwach. Wśród tych ok. 1500 osób prawdopodobnie ok. 2/3 było pracownikami dziennikarskimi. W tym samym okresie — w 1929 r. — w Związku zrzeszonych było ok. 700 dziennikarzy (w Syndykacie Warszawskim ok. 220), co, jeśli przyjąć późniejsze szacunki, stanowić mogło nie więcej niż 1/3 zatrudnionych. Wedle obliczeń Kafla w 1939 r. w Polsce pracowało ok. 3 500 dziennikarzy, w tym członkowie Związku stanowili grupę liczącą ok. 1250 osób, aplikanci Związku ok. 320 osób, członkowie ZZ Dziennikarzy i Publicystów Prasy Periodycznej ok. 800 osób. Wedle szacunku przeprowadzonego odmienną metodą (przyjęcie przeciętnych ilości zatrudnionych w różnych typach wydawnictw) w prasie codziennej i czasopismach ogólnoinformacyjnych, literackich, ilustrowanych, humorystycznych, gospodarczych i sportowych pracowało ok. 3 900 dziennikarzy, w tym ok. 1 800 w prasie codziennej. Wśród środowisk dziennikarskich przodowała pod względem wielkości Warszawa, w której — wedle szacunku Kafla — było w 1939 r. ok. 500 członków ZD RP i ok. 150 aplikantów. Dalej miałyby iść środowiska łódzkie i lwowskie (oba po 120 dziennikarzy i 35 aplikantów), krakow-
336
Dziennikarze
skie i poznańskie (po 100 dziennikarzy), pomorskie i wileńskie (po 90 dziennikarzy), śląskie (70 dziennikarzy), białostockie (25 dziennikarzy) oraz częstochowskie i gdańskie (po 20 dziennikarzy).
Związek Dziennikarzy RP powstał w 1924 r. (I Walne Zgromadzenie odbyło się 27 października) w wyniku połączenia istniejących już syndykatów dziennikarzy, wśród których najstarsze — bo jeszcze sprzed 1914 r. — były zrzeszenia założone w Krakowie i Lwowie. Największy z tych syndykatów, Syndykat Dziennikarzy Warszawskich, założony został w połowie 1919 r. na podstawie statutu wzorującego się na zrzeszeniu krakowskim. W momencie powstawania ZD RP istniało na terenie kraju już 8 syndykatów regionalnych, a z czasem liczba ich wzrosła do 11. Inicjatorami powołania ogólnokrajowej organizacji była grupa dziennikarzy stołecznych z Janem Dąbskim, Władysławem Bazylewskim, Stefanem Grosternem i Witoldem Giełżyńskim na czele. Syndykaty zachowały własną osobowość prawną oraz autonomię budżetową, ale w miarę upływu czasu ich struktura organizacyjna ujednolicała się coraz bardziej. Celem Związku (i poszczególnych syndykatów) była — jak głosił statut — „obrona moralnych i materialnych interesów zawodu dziennikarskiego". Cele te osiągnąć miał Związek przez występowanie wobec wydawców (zawieranie umów zbiorowych, interwencje w sprawach członków), interwencje wobec władz, sądownictwo wewnętrzne, popieranie zawodowego szkolenia, pośrednictwo pracy, samopomoc etc. Środowisko dziennikarskie, a po jego założeniu Związek, kilkakrotnie przedkładały władzom ustawodawczym projekty ustawy o zawodzie dziennikarskim (m. in. 1920, 1930), ale dopiero w końcu omawianego tu okresu, w 1938 r. — w porozumieniu i za pośrednictwem Ministerstwa Opieki Społecznej — zawarty został układ zbiorowy obejmujący wszystkich dziennikarzy zrzeszonych w Związku oraz ich pracodawców zrzeszonych w Polskim Związku Wydawców Dzienników i Czasopism (powstałym w 1928 r.).
Niezależnie od struktury terytorialnej w ramach Związku działały też organizacje i kluby specjalistyczne, zrzeszające dziennikarzy zajmujących się podobną problematyką, jak np. Klub Sprawozdawców Parlamentarnych (założony w dniu otwarcia Sejmu Ustawodawczego), Związek Dziennikarzy Sportowych RP (założony w 1924 r.), który w 1935 r. posiadał już 8 oddziałów terenowych, Stowarzyszenie Polskich Dziennikarzy i Publicystów Gospodarczych, Klub Dziennikarzy Radiowych, Klub Sprawozdawców Sądowych, Związek Dziennikarzy i Publicystów Filmowych. Związek Dziennikarzy RP był także członkiem Federation Internationale des Journalistes, największej z istniejących międzynarodowych organizacji dziennikarskich, a Związek Dziennikarzy Sportowych należał do Association Internationale de la Presse Sportive.
Przez cały okres międzywojennego dwudziestolecia istniała w War-
Dziennikarze
337
szawie szkoła dziennikarska założona jeszcze w 1917 r. — jako jedna z pierwszych w Europie — przez Wincentego Kosiakiewicza, Ignacego Matuszewskiego i Ludwika Krzywickiego. W 1922 r. — mając ok. 100 słuchaczy — Szkoła została przyłączona do działającej od 1919 r. Szkoły Dziennikarsko-Publicystycznej przy Wolnej Wszechnicy Polskiej, w 1927 r. uzyskała niezależność, jako własność fundacji pn. Towarzystwo Popierania Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, a jej dyrektorem został Ernest Łu-niński. Obok niego animatorami Szkoły byli m. in. Stanisław Jarkowski, Wincenty Trzebiński, Józef Wasowski. Szkoła miała charakter uczelni zawodowej, a czas trwania pełnego kursu wynosił 3 lata. Równolegle środowisko dziennikarskie czyniło starania o zorganizowanie instytutu badawczego, którego zalążkiem stało się (powstałe w 1938 r.) Towarzystwo Wiedzy o Prasie.
Wszystko to dowodzi, że dziennikarstwo zostało sprofesjonalizowane, choć jeszcze nie wszyscy wykonujący ten zawód poczuwali się do organizacyjnej solidarności, czemu sprzyjała oczywiście także pełna do drugiej połowy lat trzydziestych swoboda w przystąpieniu lub nieprzystą-pieniu do zrzeszenia. Związek Dziennikarzy RP już w momencie powstania miał sprecyzowany charakter organizacji syndykalnej i pod tym względem nowoczesnej, a profesjonalizacja zawodu wiązała się nie tylko ze stosunkowo szybkim rozwojem ilościowym prasy i poszerzaniem jej zainteresowań tematycznych oraz podnoszeniem się poziomu informacyjnego, ale także z postępującym procesem komercjalizacji wydawnictw. Oczywiście pojęcie dziennikarza mogło być, i bywało, rozumiane jeszcze dość szeroko i obejmowało zarówno pracowników redakcyjnych, jak i osoby prowadzące działy czy rubryki wyspecjalizowane, dla których dziennikarka była zajęciem — choć zarobkowo ważnym — ambicjonal-nie ubocznym. Mniej lub bardziej systematyczna współpraca z prasą była bardzo częsta wśród pisarzy i krytyków, a niektórzy z nich byli także zwykłymi pracownikami redakcyjnymi, nieraz nawet na stanowiskach drugorzędnych i nietwórczych (korektorzy, depeszowcy).
W specyficzny też sposób — o czym już wspominaliśmy — środowisko dziennikarskie związane było ze światem politycznym: niemal w każdej partii i grupie politycznej byli działacze, także centralnego szczebla, którzy łączyli funkcje stricte partyjne, parlamentarne czy państwowe z profesjonalną aktywnością dziennikarską. Tacy dziennikarze jak Stanisław Stroński, Feliks Perl, Marian Seyda, Stefan Sacha, Zygmunt Za-remba czy Bogusław Miedziński na obu tych polach zajmowali wybitne pozycje. Na ławach poselskich zasiadało zawsze kilkunastu co najmniej dziennikarzy z prasy codziennej, liczni wybitni politycy nie ograniczali się do wygłaszania przemówień, lecz kierowali się do publiczności właśnie za pośrednictwem prasy. W końcu lat trzydziestych, zgodnie z proce-
338
Dziennikarze
sem profesjonalizacji dziennikarstwa jako zawodu i jego instytucjonalizacji, silne były tendencje do zawężania pojęcia „dziennikarza", co wyrażało się m. in. w takim interpretowaniu umowy zbiorowej, aby obejmowała ona tylko stałych pracowników prasy codziennej z wykluczeniem dziennikarzy „tygodnikowych".
Bezpośrednim partnerem (przeciwnikiem) dziennikarza był wydawca jego pisma. W okresie międzywojennym z racji znacznego zróżnicowania wydawnictw prasowych relacje dziennikarz-wydawca układały się rozmaicie, choć zasada ogólna była jednolita, taka sama jaka występowała wszędzie między pracodawcą a pracownikiem. Pomijając całą wielką rzeszę czasopism i periodyków specjalistycznych, w których panowały specyficzne stosunki, także dla prasy codziennej trudno nam już teraz, bez odrębnych monograficznych badań, przedstawić systematycznie różnorodność tych wzajemnych odniesień. Zwraca uwagę, że wobec częściowej tylko komercjalizacji prasy i istnienia znacznej liczby małych wydawnictw, zatrudniających bardzo nieliczny zespół dziennikarski, w znacznej liczbie przypadków stosunki wydawca-redaktor miały charakter bezpośredniej więzi osobistej, a bardzo często redaktor naczelny należał do grona współwłaścicieli dziennika, lub sam właściciel piastował stanowisko dziennikarskiego kierownika redakcji. W nielicznych tylko — ale za to najważniejszych z punktu widzenia ich zasięgu — wydawnictwach personel redakcyjny i pomocniczy (administracyjny) był tak liczny, że właściciel czy właściciele nie sprawowali osobistego kierownictwa redakcyjnego, choć oczywiście w pełni nadzorowali i regulowali nie tylko założenia ogólne linii politycznej, ale także działalność poszczególnych pracowników. Tym bardziej że w żadnym przypadku personel nie był na tyle liczny, aby kontrolę taką i osobisty kontakt uczynić niemożliwymi. Taka sytuacja istniała m. in. w dziennikach koncernu „prasy czerwonej", krakowskim IKC, pismach koncernu „Republiki". Charakterystyczne jest, że zasadniczo wszystkie największe dzienniki polskie, choć formalnie były spółkami akcyjnymi, znajdowały się w ręku stosunkowo niewielkiej grupy właścicieli, liczącej po kilka zżytych ze sobą osób (tak było właśnie w 3 wymienionych wydawnictwach). Wydaje się, że stosunki między właścicielami a kierownikami dzienników były najluźniejsze w pewnej grupie pism o charakterze politycznym i mających oparcie w kręgach ziemiańskich czy wielkomieszczańskich, w których udziałowcy — stosunkowo liczni 7— bezpośredniego kontaktu z pracami redakcyjnymi, a nawet administracyjnymi, nie mieli i ograniczali się do uczestnictwa w zgromadzeniach akcjonariuszy i wyboru kierownictwa efektywnego. Jeszcze inaczej przedstawiała się sprawa w dziennikach będących mniej lub bardziej formalnymi organami partyjnymi. Tutaj, gdy wydawcą była najczęściej instancja partyjna, zespoły redakcyjne formowane by-
Dziennikarze
339
ły ze zwolenników ideologicznych i praca ich była na równi zajęciem zarobkowym i aktywnością polityczną. W tych pismach, zasadniczo nie skomercjalizowanych, kluczową była rola redaktora naczelnego, gdy w wydawnictwach komercjalnych dyspozycja leżała w ręku dyrekcji. r * ( Tylko w nielicznych wydawnictwach istniała więc bardziej rozwinię-
ta hierarchia wewnętrzna (por. schemat).
Schemat ten dla niektórych wydawnictw należałoby uzupełnić o dział poligraficzny (drukarnia), podlegający zasadniczo „dyrekcji", posiadający poważne — a dla dochodowości wydawnictwa niejednokrotnie kluczowe — znaczenie. W przeważającej większości wydawnictw jednak niektóre szczeble albo w ogóle nie występowały (często: „dyrekcja" = „redaktor naczelny" — „dyrektor administracyjny", a także = „właściciel"), albo w stanie szczątkowym („kierownicy działów"). Oczywiście tylko kilkanaście największych przedsiębiorstw posiadało „redaktorów wydań" (lub mutacji). W hierarchii tej, nawet jeśli nie liczyć „właścicieli", istniały zarówno poważne różnice co do zasięgu decyzji, ale także — wspomniane już — bardzo głębokie zróżnicowanie płacowe. Trudno powiedzieć, czy przykład spółki „Polska Prasa" („czerwoniaki") jest typowy dla największych wydawnictw, ale wobec braku kompletnych źródeł przedstawmy, jak wyglądała sytuacja w tym koncernie (dane za styczeń 1934 r.).
właściciele (właściciel)
dyrekcja
redaktor naczelny dyrektor administracyjny
1 1
redaktorzy wydań
kierownicy (redaktorzy) działów
dziennikarze
kierownicy działów kierownik działu ogłoszeń
urzędnicy akwizytorzy
\
robotnicy (ekspedycja)
340
Dziennikarze
Wśród 118 pracowników pomocniczych (zasadniczo w administracji) płaca miesięczna wahała się od 50 do 276 zł. Natomiast wśród 98 pracowników redakcyjnych i dyrekcji najniższa płaca wynosiła 216 zł, a hierarchia była następująca:
216 - 300 zł — 33 osoby 301 - 500 zł — 31 osób 501- 700 zł— 8 „ 701-1000 zł —21 „ powyżej 1000 zł —10 „
Kierownicy wydań (tutaj redaktorzy naczelni dzienników koncernu) zarabiali w granicach 1000 zł (np. Bolesław Hensel — 991, Kazimierz Pol-lack — 1013 zł), najlepiej płatny dziennikarz (Józef Wasowski) miał 1400 zł pensji, ale następni nie przekraczali już 750 zł (Stanisław Ćwier-czakiewicz, Marian Strzelecki — ten raczej jako redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego"). Natomiast dyrektorzy zarabiali od 1700 zł (Wilhelm Leman) do 2500 zł (Henryk Butkiewicz i Antoni Lewandowski). Rozpiętość płac wśród pracowników spółki, jeśli za nich uznać też dyrektorów, wynosiła — nie licząc personelu pomocniczego: 216 - 2500 zł, czyli była jedenastokrotna, 1/3 zatrudnionych zarabiała poniżej 300 zł, a 3/4 poniżej 500 zł.
Liczba wydawnictw, które zatrudniały powyżej 100 osób — w klasyfikacji Związku Wydawców należały one do XV, najwyższej, kategorii — była stosunkowo niewielka: w 1929 r. — 8, 1937 — 15, do tego 2-3 wydawnictwa czasopism. Grupę tę można uznać za duże przedsiębiorstwa, z tym jednak, że znaczną część zatrudnionych stanowili pracownicy drukarscy. Mieczysław Kafel, w cytowanej już pracy, szacuje, że w redakcjach dzienników średnie zatrudnienie wynosiło 10 dziennikarzy (dane dla lat 1937 -1939), przy wahaniach od 5 do 20. Można przyjąć, że zespół redakcyjny liczący 10-15, a nawet 20 dziennikarzy, w małym stopniu opierał się na instytucjonalnych, hierarchicznych stosunkach wzajemnych i więzy personalne odgrywały w nim decydujące znaczenie. Choć więc wśród dziennikarzy zdarzali się tacy, którzy czuli się biernym elementem „maszyny", o której biegu decydowali w sposób tylko pośredni a na kierunek ruchu nie mieli faktycznie żadnego wpływu, większość środowiska zawodowego miała bezpośredni, stały kontakt z osobami kierującymi wydawnictwem.
Nie dysponujemy niemal żadnymi informacjami, które pozwoliłyby określić stopień ruchliwości w obrębie zawodu. Trzy czynniki mogły, jak się wydaje, wpływać na nią w sposób dodatni: 1) Utworzenie jednolitego państwa i likwidacja granic rozbiorowych, co spowodowało — szczególnie wyraźne w pierwszej połowie lat dwudziestych — przemieszczanie się dziennikarzy z jednej dzielnicy do drugiej, przy czym główny kierunek był z ziem południowych i wschodnich na ziemie północne i zachodnie
Dziennikarze
341
<głównie na Pomorze, ale także do Wielkopolski). Z tym samym faktem wiązało się powstawanie wielkiego centrum polityczno-kulturalnego w Warszawie, która stała się ośrodkiem przyciągającym dla innych regionów. 2) Efemeryczność wielu wydawnictw sprzyjała bądź to przechodzeniu z jednego pisma do drugiego (np. finansowo silniejszego), od jednego wydawcy (który splajtował) do innego, a także przenoszeniu się z małych ośrodków prowincjonalnych do wielkomiejskich centrów, szczególnie w okresach kryzysu prasy lokalnej (1921 - 1923) i jej wypierania przez duże dzienniki (lata trzydzieste). 3) Szczególnie w dziennikach partyjnych częste były przemieszczenia w poszczególnych redakcjach, gdy wybijającym się publicystą lub sprawnym organizatorem zasilano powstające pismo lub wzmacniano już istniejące. Zmiany politycznych opcji samych dziennikarzy, lub wydawnictw — w systemie pluralistycznym stosunkowo częste — także sprzyjały przechodzeniu z jednej redakcji do drugiej.
Równolegle mniej więcej z powstawaniem ogólnopolskiego zrzeszenia zawodowego dziennikarzy, także pracodawcy przystąpili do złączenia swych zrzeszeń regionalnych. W październiku 1923 r. odbyło się pierwsze spotkanie reprezentantów 5 korporacyjnych związków (ze Lwowa Gremium Właścicieli Drukarń, Litografii, Cynkografii i Odlewni Czcionek; krakowski Związek Właścicieli Drukarń w Zachodniej Małopolsce; Związek Zakładów Graficznych i Wydawniczych na Polskę Zachodnią, obejmujący Wielkopolskę i Pomorze; Związek Właścicieli Polskich Drukarń na Województwo Śląskie; oraz Rada Połączonych Organizacji Przemysłu Graficznego w Warszawie, do której należały 4 stowarzyszenia z ziem byłego Królestwa), które powołało komisję organizacyjną Centralnego Związku Organizacji Przemysłu Graficznego i Wydawniczego, z Lucjanem Bogusławskim (Warszawa) i Edwardem Pawłowskim (Poznań) na czele. Ostatecznie jednak dopiero po 5 latach zrzeszenie ukonstytuowało się ostatecznie jako Polski Związek Wydawców Dzienników i Czasopism z inicjatywy wydawców warszawskich (m. in. Antoniego Lewandowskie-go, Mieczysława Niklewicza i Feliksa Mrozowskiego), popartych przez Mariana Dąbrowskiego i Edwarda Pawłowskiego. Związek szybko się upowszechnił i choć należała do niego pewna tylko część wydawców, w tym jednak mieścili się wszyscy najwięksi i wedle szacunków ówczesnych zrzeszeni dawali od ok. 75% (w latach 1929 - 1930) do ok. 90% (po 1933 r.) całej polskiej produkcji wydawniczej. W okresie założenia Związku reprezentował on 103 tytuły (i 45 członków); w 1934 r. — 186 tytułów (i 116 wydawnictw); w 1939 r. — 299 tytułów (i 161 członków). Zdominowany był PZWDiC przez kilkanaście dużych wydawnictw, które zapewniły sobie przewagę wprowadzając do statutu przepis powołujący do Rady Związku tych jego członków, którzy zatrudniają ponad 100 osób
342
Dziennikarze
personelu. Związek prowadził żywą działalność i poza regulowaniem spraw spornych między swymi członkami (umowy m. in. w sprawach jednolitej polityki wobec ogłoszeniodawców, objętości, godzin sprzedaży ulicznej, walki z bezpłatną i ukrytą reklamą) stanowił bardzo silną grupę nacisku na władze administracyjne (m. in. koszty transportu, taryfy pocztowe i telefoniczne, taryfy celne, zniżki podatkowe). Związek odgrywał też sporą rolę w walce o demokratyczną ustawę prasową — choć ostatecznie przegrał tę batalię. Jak można sądzić ze zbadanych materiałów, stosunki między PZWDiC a związkiem dziennikarskim układały się stosunkowo dobrze i ostrzejsze konflikty były między nimi raczej rzadkie. Ogólnie rzecz biorąc, korporacja wydawców przeszła w latach dwudziestych — tj. do założenia PZWDiC — wyraźną ewolucję: od związku zrzeszającego przedsiębiorstwa przemysłu poligraficznego do związku, którego członkami byli także wydawcy nie prowadzący działalności drukarskiej. Był PZWDiC członkiem — i to bardzo aktywnym — Federation Internationale des Association d'Editeurs de Journaux.
W drugiej połowie lat trzydziestych oba związki — dziennikarzy i wydawców — powoływały kilka wspólnych komisji, których działalność związana była z przygotowaniem ogłoszonego w lutym 1938 r. Układu Zbiorowego. Najpierw rozpoczęła prace Komisja Orzekająca, która miała dbać, aby „w stosunkach między wydawcami i dziennikarzami przestrzegana była szczególna dbałość o dobre obyczaje prasowe, a to w celu unik-.nięcia obraźliwych polemik i publicznych procesów, które obniżają powagę prasy". Powstała też Komisja Kwalifikacyjna (zawodu dziennikarskiego), Komisja Odwoławcza jako jej II instancja, Komisja Rozjemcza do rozstrzygania sporów wynikłych z działania Umowy, oraz Komisja ds. ubezpieczeniowych.
Jeśliby za wyznacznik rzeczywistej profesjonalności zawodu uznać powstanie i utrwalenie się organizacji syndykalnych, broniących w sposób systematyczny i wszechstronny interesów tego zawodu, można by powiedzieć, że dziennikarstwo polskie właściwy dla nowoczesnej prasy zasięg i charakterystyczne dla niej formy wytworzyło wprawdzie już w latach dwudziestych (1924 r. — powstanie ZD RP), ale dopiero po 10-12 latach jego działalność objęła całość zagadnień zawodu. Być może wynikało to — obok wyraźnego wówczas procesu modernizacji struktury prasowej II Rzeczypospolitej od połowy lat trzydziestych — także z ciężkiej dla inteligencji lekcji kryzysu lat 1929 -1933, który na ostrzu noża postawił sprawę obrony jej interesów zawodowych i ekonomicznych.
PRASA MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH
Ponieważ w opracowaniu tym — zgodnie z ogólnymi założeniami przyjętymi dla całości — stawialiśmy sobie za cel zasadniczy przedstawienie historii prasy polskiej działalność prasowo-wydawnicza mniejszości narodowych żyjących na terytorium państwa II Rzeczypospolitej zostanie omówiona w sposób ogólny. Do takiego postępowania skłonił nas także brak nowszych opracowań, a nawet szerzej zakrojonych prac wstępnych, dotyczących „prasy mniejszościowej", szczególnie zaś w odniesieniu do liczebnie największych narodowości: Ukraińców, Żydów i Białorusinów. Mniejszość niemiecka, z kolei, dysponuje już obszernym i bogatym dokumentacyjnie opracowaniem monograficznym Tadeusza Kowalaka.
II Rzeczpospolita — wspominaliśmy o implikacjach tego faktu — była państwem wielonarodowym. Oba spisy powszechne wykazują to w sposób oczywisty, choć zarówno pierwszy (1921 r.) jak i następny (1931 r.) wzbudziły wiele zastrzeżeń, właśnie jeżeli chodzi o przedstawienie w nich podziału etnicznego. Większość badaczy podających w wątpliwość spisy zgodna jest w tym, iż zaniżone zostały liczby odnoszące się do ludności ukraińskiej, białoruskiej, a częściowo także i żydowskiej. Wedle oficjalnych danych statystycznych, struktura narodowościowa Polski wyglądała następująco (w %):
1921 r. 1931 r.
(narodowość) (język ojczysty)
Polacy 69 68,1
Ukraińcy 14 14,1
Żydzi 8 9,1
Białorusini 4 3,1
Niemcy 4 2,1
Inne i nie podane 1 3,1
Z punktu widzenia naszych zainteresowań istotne są wszakże nie tylko proporcje między różnymi grupami narodowymi, ale i wielkości bezwzględne tych grup, gdyż pozwalają one określić zasięg potencjalnego
344
Prasa mniejszości narodowych
kręgu odbiorców (czytelników) prasy. Pomijając w tej chwili ludność polską i posiłkując się korektami proponowanymi przez badaczy zajmujących się strukturą narodowościową II Rzeczypospolitej, można stwierdzić, że wielkość poszczególnych grup narodowych wynosiła prawdopodobnie (w min):
Ukraińcy Żydzi Białorusini Niemcy
1921 r.
4,3 - 4,5 ok. 2,9
1,1-1,5 ok. 1,1
1931 r.
4,9 - 5,1
ok. 3,0 - 3,1
ok. 1,7-1,9
ok. 0,7 - 0,8
Wśród innych grup narodowych największą stanowili Rosjanie, których w 1931 r. było ok. 140 tys. (wg języka ojczystego). Do 1939 r. zakładać należy dalszy wzrost liczebności na pewno Ukraińców i Białorusinów, prawdopodobnie Żydów, Niemców raczej nie. Wszystkie te mniejszości narodowe, bądź to z uwagi na liczebność, bądź na specyficzny charakter (Rosjanie, wśród których znaczny odsetek stanowiła ruchliwa politycznie „biała" emigracja) stanowiły zespoły mające wszelkie dane po temu, aby prowadzić własną działalność prasowo-wydawniczą.
Wedle danych zawartych w oficjalnych publikacjach statystycznych, w poszczególnych językach narodów zamieszkujących ziemie Polski ukazywały się liczby tytułów podane w tabeli 2.
Konieczne są tu 3, co najmniej, krótkie wyjaśnienia: 1) przeszło dwukrotny wzrost prasy niemieckiej między 1923 a 1925 r. wynikł z faktu likwidacji znacznej części gazet wydawanych w tym języku w latach
Tabela 1
Język 1923 (1 VII) 1925 (31 XII) 1932 (31 XII) 1935 (31 XII) 1937 (31 XII)
Ukraiński Jidysz i hebrajski Białoruski Niemiecki Rosyjski 35 72 9 33 7 48 81 7 79 bd 64 93 6 94 bd 94 102 13 101 bd 125 130 8 105 9
1920 - 1922, gdy terytorium Polski opuściła spora część Niemców, i procesu szybkiej odbudowy własnych przedsiębiorstw prasowych w ustabilizowanych już warunkach; 2) obok wydawnictw w językach jidysz i hebrajskim mniejszość żydowska wydawała także pisma w języku polskim (pewnym wytłumaczeniem tego zjawiska może być fakt wykazany w spisie z 1931 r., że ok. 370 000 osób zadeklarowało równocześnie wyznanie mojżeszowe i język polski jako ojczysty). W istocie więc liczba pism żydowskich była większa, być może nawet o 5 -10% od podanej w tabeli 2,
Prasa mniejszości narodowych
345
3) trudny jeszcze do określenia, ale z pewnością ważny dla niektórych grup narodowych (Niemcy) lub niektórych kierunków polityczno-ideo-wych (lewica rewolucyjna, ukraińskie ugrupowania irredentystyczne) miał legalny i konspiracyjny import wydawnictw prasowych. Szczególnie istotne znaczenie posiadał on — jak się wydaje — w odniesieniu do prasy niemieckiej.
Zwracają uwagę dysproporcje, jakie występują między liczebnością danej grupy narodowej a ilością wydawanych przez nią pism. Najprostsze porównanie wykazuje, że w latach trzydziestych jedno wydawane czasopismo przypadało na ok. 130 000 Białorusinów, ok. 40 000 Ukraińców, ok. 24 000 Żydów i na ok. 7 100 Niemców (przy przeciętnej w skali całego państwa dającej jedno pismo na ok. 12 600 mieszkańców). Z nielicznych przekazów dotyczących wielkości osiąganych nakładów wynika, że biorąc pod uwagę ten właśnie wskaźnik siły prasy, otrzymalibyśmy zróżnicowanie idące jeszcze dalej, orientacyjnie na 100 mieszkańców należących do danej grupy narodowej, w połowie lat trzydziestych, przypadało egzemplarzy dzienników: Niemcy — 12,7, Żydzi — 10,0, Ukraińcy — 0,6, Białorusini — 0,0.
Stan taki nie wynikał — jak się wydaje — z prawnego lub politycznego uprzywilejowania, którejś z grup narodowych, a związany był raczej z ich wewnętrzną strukturą społeczną, znaczeniem ekonomicznym, poziomem wykształcenia, żywotnością autonomicznych organizacji politycznych i społecznych. Pamiętać wszakże należy o negatywnym oddziaływaniu administracji państwowej na rozwój prasy słowiańskich grup narodowych, a przede wszystkim ukraińskiej.
NIEMCY
Mniejszość niemiecka dysponowała, jak wynika z przytoczonych zestawień, prasą najsilniejszą w proporcji do jej liczebności. Po wydatnym spadku liczby wydawanych tytułów, który nastąpił w pierwszych latach istnienia II Rzeczypospolitej — w okresie od listopada 1918 r. do listopada 1924 uległy likwidacji 62 pisma *, przy czym szczytowy okres cofania się zasięgu prasy niemieckiej przypadł na rok 1920 — w latach następnych dawne wpływy zostały w znacznym stopniu odbudowane. Na ten okresowy regres złożyło się kilka czynników. Wymienić tu można m. in. odpływ ludności niemieckiej, której znaczna część (być może około 2/3)
* Posługuję się tu oficjalnymi danymi GUS. Tadeusz Kowalak w swej pracy podaje dla połowy 1918 r. — 187 pism niemieckich ukazujących się na terenach, które weszły później w skład RP, dla 1923 r. — 101 pism.
346
Prasa mniejszości narodowych
optowała na rzecz Niemiec i opuściła granice Polski; dłuższy okres zamknięcia granicy państwowej i utrudniony w związku z tym napływ informacji z terenów niemieckich; pogorszenie się sytuacji ekonomicznej grupy jako całości, szczególnie widoczne w województwach rolniczych (poznańskie, pomorskie); odcięcie od ogłoszeniowego rynku niemieckiego; pozbawienie wielu dużych i mniejszych przedsiębiorstw poligraficznych zamówień urzędowych.
Ludność niemiecka, zarówno osiadła na wsi, jak i miejska, odznaczała się znacznie wyższym niż przeciętny dla całej Polski poziomem oświaty (znikomy odsetek analfabetów), utrwalonym nawykami czytelniczymi oraz stopą życiową z reguły wyższą niż w odpowiadających im klasach społecznych w przekroju ogólnopolskim (z wyjątkiem być może wielkiej burżuazji i obszarników). Wśród Niemców mieszkających na Śląsku niższy od przeciętnego był odsetek robotników niewykwalifikowanych, wśród chłopów niemieckich z Pomorza czy Wielkopolski ogromną przewagę miała średnia i duża własność, a minimalną grupę stanowili robotnicy rolni.
Charakterystycznym zjawiskiem dla prasy niemieckiej w Polsce była pozycja wydawnictw o charakterze politycznym, które stanowiły w niej odsetek znacznie większy niż przeciętny dla całej prasy wydawanej na terenie kraju. W pierwszych latach po ustabilizowaniu się niemieckiego ruchu wydawniczego pisma polityczne stanowiły nawet ponad 50% wszystkich wydawnictw w języku niemieckim, w okresie późniejszym nie spadały nigdy poniżej 40 - 45% (przy ok. 30% dla całej prasy wydawanej w Polsce). Wśród nich ogromną przewagę miały pisma o kierunku nacjonalistycznym. W roku 1924, wedle oceny sporządzonej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (na dzień 1 stycznia), geografia polityczna prasy niemieckiej przedstawiała się następująco:
Kierunek Ilość pism Nakład roczny °/o nakładu
(w min. egz.) globalnego
Nacjonaliści 11 14,2 74,8
Ugodowcy 4 2,8 14,3
Bezpartyjni 12 1,9 9,8
Socjaliści 2 0,3 1,1
Łącznie
29
19,2
100,0
W roku 1932, wedle ustaleń Karola Kaschnitza, 45 niemieckich pism o charakterze politycznym, dzieliło się między następujące kierunki: nacjonaliści — 34 tytuły, socjaliści — 3 tytuły, inni — 8 tytułów. Tak więc nacjonaliści mieli w swej dyspozycji blisko 90% pism politycznych,
Prasa niemiecka
347
a istniała ponadto bezpośrednio związana z NSDAP i założona w 1931 r. Jungdeutsche Partei. Tradycyjne partie nacjonalistyczne były zresztą w tym okresie wystarczająco silnie nasycone zwolennikami sojuszu z nazizmem i po dojściu Hitlera do władzy starcia między „starymi" a „młodymi" były w większości przypadków rozgrywkami w łonie jednego obozu. „Zasadniczo mieszczańska i umiarkowana — pisał ówcześnie Piotr Grzegorczyk, jeden z bardziej kompetentnych obserwatorów prasy w Polsce — społecznie zróżnicowana nieznacznie ![...] jest w każdym calu prasa niemiecka wyrazem politycznym trwałych nacjonalistycznych dążności Niemców w Polsce".
Do kierunków nacjonalistycznych należały wszystkie największe dzienniki niemieckie z „Der Oberschlesische Kurier" i „Deutsche Rundschau" (oba po 25 000 egz. nakładu) na czele, podczas gdy nakład pism socjalistycznych nie przekraczał 3 000 egz. („Volkswille", „Lodzer Volk-szeitung"), z wyjątkiem lat poprzedzających odzyskanie Górnego Śląska przez Polskę. Największymi przedsiębiorstwami prasowymi mniejszości niemieckiej były: poznańska Concordia SA (poprzednio Posener Buch-druckerei und Verlagsansalt), która w latach trzydziestych wydawała 3 pisma w łącznym nakładzie ok. 18 000 egz. w tym blisko dziesięcio-tysięczny „Posener Tageblatt", redagowany przez Roberta Styrę i dysponowała kapitałem zakładowym przekraczającym 500 000 zł; Łódzkie Towarzystwo Wydawnicze Libertas, wydające dziennik „Freie Presse" w nakładzie ok. 15 000 egz. i tygodnik „Der Volksfreund"; śląska spółka „Kurier" — o kapitale zakładowym ok. 300 000 zł — wydająca 4 pisma, a w tym wymieniany już powyżej „Oberschlesische Kurier" i tygodnik „Die Katholische Welt", którego nakład przekraczał 20 000 egz. Potężnym przedsiębiorstwem była — powiązana z berlińskim koncernem pra-• sowym UUsteina — spółka „Kattowitzer Buchdruckerei und Verlags SA", której obroty stale przekraczały 1,5 min zł rocznie, a w okresach szczytowej prosperity (rok 1929) wynosiły ponad 3 min zł. Na czele spółki stali m. in. książę Hohenlohe oraz znany przywódca nacjonalistyczny Otto Ulitz. Piotr Grzegorczyk zwracał uwagę na fakt, iż „decentralizacja prasy niemieckiej — zapewne świadomie podtrzymywana — przyczyniła "się do cechującej ją równowagi. Każda dążność koncentracyjna, której ustawiczne przykłady daje prasa Rzeszy, groziłaby śmiercią wszystkim słabszym niemieckim organizacjom dziennikarskim w Polsce". W rzeczywistości decentralizacja ta miała raczej charakter techniczno--organizacyjny niż polityczny.
Obok prasy politycznej największą grupę wśród wydawnictw niemieckich stanowiły czasopisma wyznaniowe, zarówno katolickie (te przeważały na Śląsku), jak i różnych kościołów protestanckich. Dalsze miejsce zajmowały wydawnictwa zawodowe i gospodarcze oraz kulturalno- '
348
Prasa mniejszości narodowych
-oświatowe. Ich wzajemne proporcje oraz rozmieszczenie prasy niemieckiej w 1932 r. obrazuje tabela 3, którą przytaczamy za opracowaniem Karola Kaschnitza.
Tabela 3
Typ pisma
Polityczne
Gospod.-zawod.
Kult.-oświat.
Sportowe
Wyznaniowe
Poznańskie
18 6
5
11
54 625
17 440
7 000
31900
Śląskie
14 9 2 1 3
55 525
20 140
720
2 000
10 220
Pomorze
I
6 500 3 200
7 49 500
Inne
22 350 4 950 3 200
22 850
Razem
T3
CO
45 17 10 1 33
135 500
45 730
10 920
2 000
114 480
Razem
| 40 | 110 975 | 29 | 88 605 f 14 | 59 200 | 23 | 49 850 1106 ) 308 630
Łączny nakład wydawanych w tym samym roku 18 dzienników przekraczał 100 000 egz., 19 gazet ukazujących się 2-4 razy w tygodniu wynosił ok. 15 000 ezg., 22 tygodniki ukazywały się w łącznym nakładzie ponad 120 000 egz. Przeciętne nakłady poszczególnych tytułów nie odbiegały więc od tych, które były charakterystyczne dla całej prasy wydawanej w Polsce, przy niższych prawdopodobnie nakładach dzienników i gazet ukazujących się 2 - 4 razy w tygodniu. Stan taki wynikał jednak, jak się wydaje, nie tyle z ograniczoności rynku nabywców prasy — bo ten był w stosunku do liczebności całej grupy narodowej stosunkowo znaczny — ile z powodu znacznego rozproszenia geograficznego oraz importu gazet i czasopism z obszaru Niemiec. Na rozliczność inicjatyw prasowych mogło mieć też wpływ nakładanie się różnych podziałów, jakim podlegała niemiecka grupa narodowa: pomijając już dyferencjację polityczną (np. podział obozu „starych" nacjonalistów na 3 partie terytorialne) wystarczy wziąć pod uwagę odmienności religijne (na terenie Polski istniało 8 autonomicznych kościołów ewangelickich, wśród Niemców Śląskich znaczny odsetek stanowili katolicy) oraz odmienności interesów i zainteresowań wynikłe z wertykalnej struktury społecznej grupy (obszarnicy, wielki kapitał, średni handel i przemysł, bogate chłopstwo, robotnicy i rzemieślnicy eta). W rezultacie istniały 3 mniej więcej równorzędne ośrodki — Poznań, Katowice i Bielsko oraz 3 mniejsze (Łódź, Bydgoszcz, Więcbork), w których ukazywało się łącznie 60 - 70%> wszystkich pism niemieckich.
Związek ogromnej części prasy niemieckiej z ugrupowaniami nacjonalistycznymi powodował, że była ona eksponentem antypolskich ten-
Prasa niemiecka
349
dencji i forum dla szowinistycznych wystąpień. „Traktowała ona — jak pisze Michał Pietrzak — Polskę jako państwo sezonowe. Daleka była od lojalnego stanowiska względem Polski. Wyolbrzymiała tendencyjne zarzuty o rzekomych prześladowaniach i ucisku ludności niemieckiej [...] aby dostarczyć rządowi niemieckiemu materiałów do antypolskich wystąpień w Lidze Narodów. Idąc za przykładem prasy niemieckiej z Rzeszy domagała się powrotu Wielkopolski i Pomorza do Niemiec". Często pojawiały się w niej artykuły i wypowiedzi naruszające autorytet najwyższych władz państwowych (np. w ciągu 10 miesięcy 1932 r., na 7& konfiskat 59 zostało spowodowanych naruszeniem przepisów chroniących autorytet władz państwowych), wielokrotnie dawano wyraz — i to w nader brutalnej formie — niemieckiej megalomanii narodowej (np. tytuły artykułów: Ku cuchnącemu bigosowi i kupie gnoju, lub Zapluskwiona buda — miejsce pobytu posłów), często posługiwano się jaskrawo rewizjonistycznym wyrażeniem „im geraubtem Gebiet" („na obszarach zagrabionych"). Po podpisaniu polsko-niemieckiego paktu o nieagresji (styczeń 1934 r.) i wejściu w życie porozumienia prasowego, stanowiącego jego uzupełnienie, berlińskie centrale powściągnęły na pewien czas prasę niemiecką w Polsce. Nie pozbawiło jej to wszakże bojowo-nacjona-listycznego charakteru i w niczym nie przeszkadzało w propagowaniu idei narodowego socjalizmu, a tym samym zadzierzgnięcia mocniejszych jeszcze związków z Rzeszą. Już zresztą latem 1919 r. opracowano w Berlinie cały system finansowego wspierania i politycznej kontroli, którymi objęto większość ważniejszych pism politycznych. Program ten — zwany od jego twórcy i późniejszego egzekutora planem Maxa Winklera — był wykonywany, jak stwierdza Kowalak, z dużą skutecznością i nie tylko ułatwiał egzystencję prasy niemieckiej, ale, co ważniejsze, poddawał jej główne organy manipulacji władz berlińskich.
Prasa niemiecka w Polsce nie posiadała własnej stałej agencji prasowej. W zakresie informacji posługiwała się agencjami polskimi i — w znacznie większym stopniu — niemieckimi oraz własnymi kanałami zbierania wiadomości. Natomiast od 1935 r. istniał Verband der deut-schen Redakteure in Polen, zrzeszający kilkudziesięciu dziennikarzy i nie należący do syndykatu polskiego, mimo przychylnej w tym względzie opinii polskiego MSZ.
ŻYDZI
Żydowska grupa narodowa miała najliczniejszą prasę spośród wszystkich zamieszkujących Polskę mniejszości i pozycję tę utrzymała do końca istnienia II Rzeczypospolitej. Mniejszość żydowska była — w po-
350
Prasa mniejszości narodowych
równaniu z niemiecką — znacznie mniej zróżnicowana pod względem społecznym, choć rozpiętości bogactwa były w niej bodaj największa z istniejących w Polsce — w samej masie była to ludność miejska i małomiasteczkowa, związana z przemysłem (zarówno wielkim jak i drobnym), handlem i usługami oraz rzemiosłem. Niewielki tylko odsetek znajdował zatrudnienie w rolnictwie i gałęziach pokrewnych. Strukturę pionową społeczności żydowskiej w Polsce cechowała — jak wykazał w swej monografii Szyja Bronsztejn — ogromna przewaga warstw drob-nomieszczańskich, które stanowiły niemal 60% całej populacji, znaczniejszy niż dla całej Polski odsetek różnych warstw pracowników najemnych, stanowiących ok. 35% oraz poważną partycypację w klasie burżuazji (ponad 40% całości tej klasy) przy jej oczywiście nieznacznej wielkości bezwzględnej (ok. 3% ludności żydowskiej). Pod względem poziomu oświaty ludność żydowska nie odbiegała zasadniczo od poziomu osiąganego przez ludność miejską tych ziem polskich, na których zamieszkiwała (tzn. bez województw zachodnich, w których Żydzi stanowili ułamek procenta mieszkańców) — na wsi nieco in plus, w miastach in minus. Podobnie jak wśród ludności polskiej odsetek analfabetów zwiększał się w starszych grupach wiekowych, a postęp likwidacji analfabetyzmu był wśród Żydów nieco szybszy niż w całej populacji. Zwracało natomiast uwagę, że znaczny procent intelektualistów i inteligentów żydowskich uległ całkowitej asymilacji i nie tylko nie partycypował w kształtowaniu kultury żydowskiej sensu stricto (a więc i w działalności wydawniczej), lecz także nie był nawet konsumentem żydowskiej literatury i prasy. Pozostały też w ramach społeczności żydowskiej liczne enklawy zacofania kulturalnego, szczególnie wyraźne wśród ludności małomiasteczkowej ziem wschodnich i centralnych, opanowanej przez fanatyków religijnych, niepiśmiennej i nie uczestniczącej w nowoczesnych formach życia publicznego i kulturalnego. Wedle szacunków statystycznych, potwierdzonych przez obserwatorów życia społecznego ludność żydowska w swej masie była biedna, położenie jej raczej się pogarszało niż poprawiało w całym okresie międzywojennym, a jej stopa życiowa była niższa niż odpowiednich miejskich warstw nieżydowskich. Dyferencjacja polityczna ludności żydowskiej była nader wyraźna, a liczba związków politycznych, które wśród niej działały, znaczna. Nie licząc frakcji występujących w ramach różnych partii politycznych i tych partii, które posiadały odrębne sekcje żydowskie (jak np. KPP), w środowisku żydowskiej mniejszości narodowej istniało zawsze nie mniej niż 6-8 partii politycznych o konkurencyjnych programach: od lewicy rewolucyjnej, przez reformistyczne partie robotnicze, centrowo-mieszczań-skie po konserwatywnych ortodoksów i nacjonalistów. Istniała też pokaźna rzesza organizacji zawodowych, społecznych, kulturalnych, związ-
. t
ki samorządowe, stowarzyszenia wyznaniowe. Wspominaliśmy już o pewnym zróżnicowaniu językowym i licznej stosunkowo, bo stanowiącej ok. 1/10 całej społeczności żydowskiej, grupie uznającej język polski za ojczysty. Wydaje się, że w znacznym odsetku grupa ta rekrutowała się spośród inteligencji.
W odniesieniu do prasy żydowskiej nie dysponujemy jeszcze opracowaniami, które by prezentowały ją tak dokładnie, jak wykorzystane powyżej opracowania dotyczące prasy niemieckiej. Te, do których udało nam się dotrzeć, wskazują — podobnie jak w prasie niemieckiej — na istnienie znacznej grupy pism politycznych, która stanowiła większość prasy żydowskiej. W początkach 1919 r. ukazywały się 44 pisma żydowskie (w tym aż 10 w języku polskim), wśród których-18 wydawanych było jako dzienniki; 43% ulokowanych było w Warszawie, a największym poza nią ośrodkiem był Kraków (6 pism); 3/4 ulokowało się na ziemiach centralnych i w Małopolsce zachodniej. Wedle obliczeń Pawła Czajkowskiego, prasa żydowska w 1922 r. (stan na dzień 30 czerwca) liczyła 58 pism, bez ziemi wileńskiej. Ponad połowa pism (dokładnie 57%) wydawana była w Warszawie, a więc stolica kraju była zdecydowanie monopolistyczna ośrodkiem dla tej prasy (dla całej prasy wydawanej na ziemiach polskich odsetek ten nie przekraczał wówczas 40%). Nieco więcej niż 2/3 pism żydowskich wydawane było w „żargonie", czyli w języku jidysz, 19% po hebrajsku i 12% po polsku. Dzienników było 13, co czyniło ok. 22% całości wobec ok. czternastoprocentowego udziału wydawnictw codziennych w całej prasie polskiej. Prasa o określonej przynależności politycznej dzieliła się w sposób następujący:
W tym dzienników 1
Tak więc zdecydowaną przewagę, zwłaszcza wśród dzienników, miały partie o charakterze centrowym i prawicowym. Tylko fołkiści i syjoniści wydawali pisma w języku polskim. Informacje MSW, podające stan późniejszy o półtora roku (1 stycznia 1924) potwierdzają zdecydowaną przewagę ugrupowań mieszczańskich i burżuazyjnych:
Kierunek polityczny Liczba pism
Bund 2
Poalej Syjon 2
Ceire Syjon 4
Ferajnigte 1
Syjoniści 15
Fołkiści 7
Ortodoksi 6
352
Prasa mniejszości narodowych
Kierunek Liczba pism Nakład roczny °/o nakładu
(w min egz.) globalnego
Bezpartyjno-centr. 12 14,5 46,9
Syjoniści 26 10,5 34,1
Bund 7 1,9 6,2
Ortodoksi 5 1,5 4,9
Fołkiści 6 1,4 4,4
9 innych kierunków bd bd 2.0
Razem:
56
29,8
100,0
Zwraca tu uwagę — inaczej niż w przypadku prasy niemieckiej — nie tylko bezwzględna przewaga pism bezpartyjnych, lecz także ich znacznie wyższe nakłady przeciętne. Wynikało to z faktu szybkiego rozwoju ilościowego dzienników informacyjnych, nie wiążących się bezpośrednio z żadną partią polityczną. Odmienność struktury żydowskiej prasy politycznej i ogólnoinformacyjnej od prasy wydawanej na ziemiach polskich przez inne grupy narodowe, uwidacznia tabela 4, sporządzona na podstawie danych zawartych w cytowanym tu kilkakrotnie zestawieniu MSW na dzień 1 stycznia 1924.
Tabela 4
Grupa narodowa Prasa partyjna Prasa bezpartyjna
liczba pism nakład w min egz. liczba pism nakład w min egz.
Polska Niemiecka Żydowska Ukraińska 142 12 12 115,5 1,9 14,5 129 17 44 19 124,8 17,3 15,3 2,4
Razem 176 131,9 209 | 159,8
Lata następne, mimo wyraźnego zahamowania rozwoju prasy żydowskiej w okresie 1929 - 1933, przynosiły dalszy stosunkowo szybki przyrost zarówno liczby dzienników, jak i ich nakładów. W 1929 r. 20 największych dzienników żydowskich miało jednorazowy, łączny nakład ok. 220 000 eg. W roku 1936, jak obliczał Zygmunt Jasiński, jednorazowy nakład dzienników żydowskich sięgał ok. 450 000 egz.; na 41 dzienników znany był autorowi nakład 26 — wynosił on ok. 350 000 egz. Wedle tego samego źródła łączny nakład jednorazowy 48 tygodników wynosił ok. 200 000 egz., 6 dwutygodników ukazywało się w nakładzie 30 000 egz., a 10 miesięczników miało łączny nakład 40 000 egz.
W świetle fragmentarycznych danych ze źródeł policyjnych należy nakłady podane przez Jasińskiego uznać za zawyżone (zgodnie zresztą
AT"tr nisał orzecież o „żydowskim niebezpieczeń-
-j- _..4.„„„
Prasa żydowska
353
stwie"). I tak w początku lat trzydziestych łączny nakład jednorazowy dzienników żydowskich, w języku niepolskim, wynosił w Warszawie od 140 do 180 000 egz., przy czym znaczna część — 40 - 50% nakładów — kolportowana była poza stolicę. W rezultacie codzienna prasa żydowska w województwach znajdujących się w bezpośredniej bliskości stolicy była bardzo słaba, a największy tu dziennik — łódzki „Najer Fołksbłat" — drukował 3000-4 500 egz. Największym poza stolicą ośrodkiem prasy żydowskiej w latach trzydziestych było Wilno, w którym ukazywały się dzienniki o łącznym nakładzie (1938 r.) sięgającym 40 000 egz.; pod względem ilości tytułów — ale nie wielkości nakładów — sporą rolę odgrywały lokalne pisma z ziem północno-wschodnich. W dużych centrach Małopolski natomiast dominowała żydowska prasa polskojęzyczna (lwowska „Chwila", krakowski „Nowy Dziennik"). Można szacować, że maksymalny nakład dzienników żydowskich, łącznie z wydawanymi po polsku, ale skierowanymi do publiczności żydowskiej, nie przekraczał w drugiej połowie lat trzydziestych 300 - 350 tys. egz.
Prasa mniejszości żydowskiej różniła się od wydawnictw prasowych innych niepolskich narodowości zamieszkujących II Rzeczpospolitą dwiema cechami: a) niektóre pisma wydawane w Polsce miały zasięg wykraczający poza granice kraju, posiadały czytelników a nawet filie („Hajnt") w innych skupiskach żydowskich w Europie (i Palestynie) oraz b) poważny odsetek stanowiły dzienniki i czasopisma wydawane w języku polskim; wg obliczeń Mariana Fuksa w latach 1918 -1939 ukazywały się 364 tytuły tego rodzaju (w tym 19 dzienników). Żydzi polscy stanowili nie ilościowo, ale także pod względem potencjału politycznego, intelektualnego i wyznaniowego, najważniejszą po Żydach amerykańskich część diaspory i stąd wywodziła się specyficzna pozycja wydawnictw żydowskich ukazujących się na ziemiach polskich. Z kolei daleko zaawansowane w wielu środowiskach i grupach społecznych procesy asymilacji stwarzały realną podstawę do ukazywania się dzienników i czosopism polskojęzycznych, przeznaczonych dla kręgów podlegających — w różnym stopniu i różnego charakteru — polonizacji. Trzeba tu jednak wskazać także, że niektóre pisma wydawane w języku polskim przez spółki wydawnicze żydowskie nie miały narodowo określonego odbiorcy i zasadniczo nastawione były na docieranie do „zwykłego" czytelnika, w tym także na masowy odbiór wśród Polaków. Przykładem takiego pisma jest, prezentowany już poprzednio dziennik warszawski: „Ostatnie Wiadomości", założony przez spółkę wydającą „Hajnt".
W okresie międzywojennym na ogólnopolskim rynku prasowym żydowskiej mniejszości narodowej czołową rolę odgrywały 2 wielkie dzienniki jidysz ukazujące się w Warszawie a założone jeszcze przed 1914 r.: „Hajnt i „Moment".
354
Prasa mniejszości narodowych
„Der Hajnt", założony w 1908 r., związany był z ugrupowaniami syjonistycznymi, należał do typu tzw. dzienników poważnych politycznych, reprezentował tendencje liberalne. Założony i prowadzony przez Samuela Jackana i Noacha Finkielsztajna przeszedł w ręce spółki Alt-Naj, a kierownictwo dziennikiem objęli Icchak Grunbaum i Jehosua Gotlieb. Z „Hajntem" i spółką Alt-Naj związane były także prawami własności inne pisma, a wśród nich popołudniówka „Hajntige Najes" (1928 - 1939), tygodnik ilustrowany „Welt-Szpigiel" (1927-1939), tygodnik „Handels-cajtung" (1924-1939). „Der Moment", założony w 1910 r., związany był z partią fołkistów aż do 1937 r., gdy opanowała redakcję jedna z grup skrajnie prawicowych. „Moment" miał charakter bardziej popularny, choć wydawał też informacyjno-sensacyjną popołudniówkę „Warszawer--Radio" (1924 -1939) oraz tygodnik „Sportcajtung". Nakłady wszystkich wymienionych dzienników należały — jak na polskie stosunki — do dość wysokich i wynosiły w latach trzydziestych po ok. 25 - 40 tys. egz. każdy. Ortodoksyjne stronnictwo Agudas Israel dysponowało dziennikiem „Der Jud" założonym w 1919 r. (od 1929 pt. „Des Judisze Tegbłat"), kierowanym przez Meszulema Kaminera a później Szymona Rotsztajna, finansowo i propagandowo wspieranym przez cadyka z Góry Kalwarii. Bogaty informacyjnie i na dobrym poziomie prowadzony był dziennik Bundu „Fołkscajtung", wydawany od 1922 r. a redagowany m. in. przez Włodzimierza Medema, Henryka Erlicha i Wiktora Altera. Najważniejszym dziennikiem w języku polskim był warszawski „Nasz Przegląd", założony w 1923 r. (w latach 1919 - 1922 ukazywało się kilka kolejnych dzienników o podobnej tendencji) i związany z umiarkowaną grupą syjonistów El Liwot. Redakcją kierowali Jakub Appenszlak, Natan Szwalbe i Saul Wagman, a w piśmie poważną rolę odgrywał także znany komentator Bernard Singer (Regnis). Spośród licznych dodatków, jakie wydawane były przy dzienniku, trzeba wspomnieć o dziecięcym „Małym Przeglądzie" redagowanym przez Janusza Korczaka (Henryka Goldszmita) z jego nowatorskimi koncepcjami pedagogicznymi wyrażającymi się także w sposobie prowadzenia pisemka. „Nasz Przegląd" osiągał nakłady rzędu 20 - 25 tys. egz. Udaną próbą wylansowania dziennika o charakterze in-formacyjno-sensacyjnym było „5 Rano" Stanisława Swisłockiego, założone w 1931 r. Pismami informacyjnymi były krakowski „Nowy Dziennik" i lwowska „Chwila", które odgrywały także istotną rolę w życiu politycznym. Krótkotrwałą, ale ważną inicjatywą było założenie w 1933 r. tygodnika „Opinia" o charakterze społeczno-politycznym i kulturalnym, który związany był ze spółką Alt-Naj.
Na terenie Polski istniała także Żydowska Agencja Telegraficzna założona w 1920 r. i kierowana przez Mendela Mozesa, a w 1926 r. założono Żydowski Syndykat Dziennikarzy, którego 2 sekcje — warszawska i łódz-
Prasa żydowska
355
ka — wchodziły na prawach autonomicznych do odpowiednich syndykatów Związku Dziennikarzy RP. W roku 1929 sekcje te liczyły ponad 100 członków.
Jak stwierdza w swej, cytowanej tu już kilkakrotnie, monografii Michał Pietrzak „Stanowisko burżuazyjnej prasy żydowskiej wobec władz i państwa polskiego cechował lojalizm. Dążenia do niepodległości Palestyny, propagowane przez prasę syjonistyczną, nie stały w sprzeczności z interesami polskich klas posiadających. Specyfika stosunku burżuazyjnej prasy żydowskiej wobec władz polskich, znajdująca swe odbicie w represjach stosowanych wobec prasy żydowskiej, uwidaczniała się przede wszystkim w kwestii prześladowań ludności żydowskiej. Zarzuty dyskry minacji Żydów '{...], krytyka władz za [...] brak należytej ochrony przed ekscesami antysemickimi [...], krytyka stronniczych decyzji władz w kwestiach żydowskich stanowiły najczęściej spotykaną treść konfiskat tego odłamu prasy żydowskiej". Prasa lewicy żydowskiej oraz wydawane w języku jidysz pisma — legalne i nielegalne — Komunistycznej Partii Polski, podlegały takim samym, surowym represjom jak inne wydawnictwa tych nurtów politycznych.
UKRAIŃCY
Ludność ukraińska stanowiła największą spośród niepolskich grup narodowych zamieszkujących ziemie II Rzeczypospolitej. Zasiedlała ona terytoria południowo-wschodnie Polski i stanowiła tam względną (lwowskie) lub bezwzględną (stanisławowskie, tarnopolskie, Wołyń) większość. Fakt ten odróżniał obie mniejszości słowiańskie — bo i Białorusini zajmowali podobną pozycję w województwach północno-wschodnich — od Niemców i Żydów, którzy nigdzie nie tworzyli grup mających przewagę nad ludnością polską (wyjątkiem były małe miasta w niektórych województwach kresów wschodnich, gdzie ludność żydowska stanowiła względną większość). Pod względem społecznym Ukraińcy byli mało zróżnicowani — ogromną większość stanowili chłopi i robotnicy rolni, warstwa inteligencji była stosunkowo nieliczna, a równie niewielka była klasa robotnicza. Terytoria zamieszkałe przez ludność ukraińską wyróżniały się niskim poziomem upowszechnienia oświaty i odsetek analfabetów na wsi (a więc tam, gdzie Ukraińcy mieli bezwzględną przewagę) sięgał w 1931 r.: 27,9% w woj. lwowskim, 32,1% w woj. tarnopolskim, 41,8% w woj. stanisławowskim i aż 52,3% w woj. wołyńskim. Poważny procent wiejskiej ludności ukraińskiej nie posiadał — jak się wydaje — szerszych kontaktów z gospodarką rynkową. Zasoby gotówkowe tej rzeszy ludzkiej były minimalne, a korzystanie z wyrobów przemysłowych ograniczone do
356
Prasa mniejszości narodowych
niezbędnego minimum. Tylko częściowo i nie wszędzie — choć w latach trzydziestych już w sposób bardzo wyraźny — zmienić mogła ten stan dynamicznie rozwijająca się ukraińska spółdzielczość rolno-przetwórcza.
Pod względem politycznym ludność ukraińska podzielona była na szereg partii oraz co najmniej kilka zasadniczych nurtów reprezentujących odmienne koncepcje co do losów całego narodu. Nie licząc bardzo drobnych grup asymilatorskich idee narodowe wahały się od autonomii w ramach państwa polskiego po różnego rodzaju koncepcje „samostijnoj" Wielkiej Ukrainy. Duże były wśród Ukraińców wpływy partii komunistycznej. Na podziały polityczne nakładały się też różnice wyznaniowe, z zasadniczym podziałem na Kościół greckokatolicki i prawosławie oraz niewielki już, ale wciąż jeszcze żywy mimo wieloletnich prześladowań, Kościół unicki.
Mimo bardzo wydatnego rozwoju, prasa ukraińska, pod względem liczebności w stosunku do zasięgu populacji, pozostawała daleko w tyle za prasą niemiecką, żydowską i polską. Od początku istnienia II Rzeczypospolitej wydawnictwa polityczne i ogólnoinformacyjne nie stanowiły w niej — tak jak to było w prasie niemieckiej i żydowskiej — większości, a znacznie większą wagę przykładano tu do rozwoju pism o charakterze kulturalno-oświatowym. Jadwiga Bornsteinowa, w opracowaniu obejmującym drugą połowę lat dwudziestych, stwierdzała, że Ukraińcy „wydają stosunkowo więcej czasopism dla dzieci i młodzieży, aniżeli mamy ich w języku polskim. Wobec tego, że zjawisko to daje się zaobserwować systematycznie w ciągu paru lat, można wysnuć wniosek, że w społeczeństwie rusińskim panuje specjalna troska o młode pokolenie". Była to, jak się wydaje, troska nie tylko o młodsze pokolenie, ale systematycznie realizowana dążność do podtrzymywania i wzmacniania poczucia odrębności narodowej, zagrożonej przez tendencje polonizacyjne i asymilacyjne.
Podział polityczny prasy ukrańskiej, w początku 1924 r., przedstawiał się — wedle informacji MSW — następująco:
Kierunek Liczba pism Nakład roczny °/o nakładu !.
(w min egz.)
Trudowicy 3 1,2 50,6
Radykalni Rusofile 2 0,3 12,7
Petruszewicowcy 3 0,2 8,4
Komuniści (USDP) 1 0,2 8,4
Uwiarkowani Ugodowcy 5 0,17 7,2
Socjalistyczny Klub Poselski 2 0,13 7,5 (
Ukraińska Partia Radykalna 1 0,1 4,2
Starorusini 1 . 0,07 3,0
Faszyści 1 —
Razem 19 [2,37] [100,01
Prasa ukraińska
357
Podobnie rozdrobnienie notował później Marian Feliński, w swojej monografii prasy ukraińskiej za rok 1930:
Kierunek
UNDO
USRP
KPZU (rozłamowcy)
Selrob Prawica
UChO
Selrob Jedność
UPP i sympatycy
Nacjonaliści bezpartyjni
Petlurowcy
Bezpartyjne lokalne
Razem
Liczba pism
5 2
1 1 1 4
4 1
1 1
Nakład jednorazowy
39 350
9 000
350
3 750 2 000
20 000 7 000
4 000 2 000
400
21
87 850
Przy tak jaskrawym rozproszeniu — i bardzo niskich nakładach: przeciętny nakład roczny w 1924 r. wynosił 125 000 egz., a przeciętny nakład jednorazowy w 1930 r. — 4 180 egz., co stanowiło zresztą bardzo wyraźny postęp — zdecydowaną przewagę miała prasa partii burżuazyjno-mie-szczańskich, dysponując tylko poprzez swoją najsilniejszą reprezentację (UNDO powstałe w 1925 r. z połączenia kilku partii i grup opierając się na programie „trudowików") blisko 1/2 globalnego nakładu pism politycznych. Dodać wszakże trzeba, że oba zestawienia nie obejmują licznej, choć małonakładowej, prasy nielegalnej wydawanej zarówno przez komunistów jak i ugrupowania skrajnie nacjonalistyczne. Należy też brać pod uwagę — legalny i nielegalny — wwóz na teren Polski wydawnictw ukraińskich, przede wszystkim nacjonalistycznych, z terenu Czechosłowacji, Niemiec, Francji a także Stanów Zjednoczonych i Kanady.
W strukturze formalnej prasy ukraińskiej uderzająca była mała ilość wydawnictw codziennych. Aż do połowy lat trzydziestych jedynym ustabilizowanym dziennikiem ukraińskim było „Diło", wydawane od 1879 r. i zasłużone dla kultury ukraińskiej. W końcowych latach istnienia II Rzeczypospolitej obok „Diła" pojawiły się jeszcze 2 inne dzienniki — „Nowyj Czas", przekształcony z pisma wydawanego 3 razy w tygodniu i „Ukrajin-ski Wisty". Wszystkie one ukazywały się we Lwowie i miały bardzo ograniczony zasięg rozpowszechnienia: łączny ich nakład ne przekraczał zapewne 30 000 egz. Chłopskie, niewykształcone i biedne społeczeństwo nie stanowiło bazy dla prasy codziennej — podobne zjawisko obserwowaliśmy również w odniesieniu do chłopstwa polskiego, które mimo znacznie niższego odsetka analfabetów, posiadania potężnych organizacji politycznych oraz istnienia znacznej liczby dzienników nie korzystało w praktyce z wydawnictw codziennych.
358
Prasa mniejszości narodowych
Wedle świetnie opracowanej monografii Felińskiego formalny podział prasy ukraińskiej przedstawiał się — w 1930 roku — następująco:
Częstotliwość Liczba Nakład
jednorazowy
Dzienniki 1 4 600
2-4 razy w tygodniu 3 10 700
Tygodniki 17 86 300
2-3 razy w miesiącu 11 27 525
Miesięczniki 36 127 350
Razem 68 256 475
Liczba wydawanych tytułów, znaczna z uwagi na silne aspiracje polityczne i kulturalne inteligencji ukraińskiej oraz istnienie dużej liczty partii i organizacji społecznych, zbiegała się z niskimi stosunkowo n i-kładami. Feliński obliczał, że blisko 40% wszyskich pism miało nakład> nie większe niż 1000 egz., a tylko 2 — tygodnik undowski „Narodnia Sprawa" i miesięcznik katolicki „Misjonar" — przekraczały 20 000 egz. Przypomnijmy, że w tym samym czasie 16 dzienników niemieckich miało łączny nakład ok. 98 000 egz., a 20 żydowskich ok. 220 000 egz.
Struktura treściowa prasy ukraińskiej przedstawiała się — wciąż we-dług Felińskiego — następująco:
Charakter pisma Liczba Nakład
jednorazowy
Polityczne 21 88 850
Gospodarcze 7 22 500
Kult-oświat. i lit. 13 34 300
Naukowe 5 3 050
Zawodowe 5 10 500
Religijne 12 46 925
Dla młodzieży 3 10 000
Sportowe 3 5 000
Różne 8 13 500
Razem
77
234 625
Ukazywało się ponadto 7 dodatków o łącznym nakładzie 32 300 egz. Nie mniej niż 3/4 pisma ukraińskich — w ciągu całego okresu międzywojennego — wydawanych było we Lwowie. Innymi większymi ośrodkami wydawniczymi były Stanisławów i Kołomyja (woj. stanisławowskie), ale nie ukazywało się tam łącznie więcej niż 12-13 pism. Kilka pism ukraińskich, niemal wyłącznie politycznych, ukazywało się też w Warszawie.
Największym przedsiębiorstwem prasowym mniejszości. ukraińskiej
Prasa ukraińska
359
był koncern prasowy Iwana Tryktora pn. „Prasa Ukraińska", założony w 1922 r., który w latach trzydziestych wydawał 7-8 pism o łącznym nakładzie jednorazowym ok. 100 000 egz.: dziennik „Nowyj Czas", ukazujący się 2 razy w tygodniu „Nasz Prapor", tygodniki „Narodnia Sprawa" i „Komar" (humorystyczny), dwutygodnik „Nasz Łemko" oraz miesięczniki „Dźwinoczok", „Ranok" (oba dla dzieci i młodzieży) i „Ukraińska Biblioteka". Wydawnictwo Tryktora związane było z UNDO. Undowska była też spółka „Diło", wydająca dziennik noszący ten sam tytuł oraz tygodnik polityczny „Swoboda". Spółka posiadała własną drukarnię, w której znajdowała się niewielka maszyna rotacyjna i 5 maszyn płaskich, a obok pism zajmowała się także publikacjami partyjnymi. Na jej czele stali przywódcy polityczni UNDO, a m. in. Dymitr Lewickyj, E. Chrapływyj i D. Wełykanowicz.
Zarówno dawne animozje i konflikty polsko-ukraińskie, jak i polityka kolejnych rządów II Rzeczypospolitej, przy silnie rozwiniętym poczuciu odrębności Ukraińców, przyczyniały się do utrzymywania stałego stanu napięcia politycznego i szerokiej fali sprzeciwu ludności ukraińskiej wobec państwa, w którym przyszło jej żyć. Obok legalnych partii politycznych, istniało wiele mniejszych i większych ugrupowań konspiracyjnych o założeniach terrorystycznych, a dziełem ich był cały szereg zamachów, wśród których zabójstwo Bronisława Pierackiego (1934 r.), ówcześnie ministra spraw wewnętrznych, odbiło się najgłośniejszym echem. Prowadzono też powszechne kampanie bojkotu, np. spisu wyborczego w 1921 r., wyborów powszechnych w 1922 itp. Dążność do uzyskania niepodległego bytu narodowego, której jednym z czołowych ekspo-nentów stała się prasa ukraińska, napotykała ostre represje ze strony władz administracyjnych. Okresem, w którym nacisk reglamentacyjny na prasę ukraińską miał największe natężenie, były lata 1922 - 1926. Wiele pism ukraińskich było zawieszanych, niektóre, jak socjalistyczny „Wpered", nawet kilkakrotnie; dziennik „Diło", w jednym tylko roku (1924) był konfiskowany 221 razy. Po roku 1926, gdy obóz pomajowy reprezentował raczej dążność do asymilacji na gruncie wspólnej państwowości, a nie wynaradawiania Ukraińców, część opinii ukraińskiej przyjęła program „autonomizacji" i doszło do pewnego unormowania stosunków. Wyrazem tego było z jednej strony pewne złagodzenie tonu wystąpień prasowych, z drugiej większy liberalizm władz. I tak jednak zasięg ingerencji administracyjnych był znaczny. Na przykład w ciągu pierwszych 10 miesięcy 1932 r. gazety ukraińskie były konfiskowane 343 razy, w tym „Diło" 32 razy, a w niektórych tygodnikach zajęcia dotykały ponad 1/2 wydawanych numerów („Ukraińskij Hołos" i „Sel-Rob" 34 numery, „Syła" 33 numery, „Nowyj Czas" 27 numerów).
360
Prasa mniejszości narodowych
BIAŁORUSINI
Wśród znacznych liczebnie grup narodowościowych najsłabszą reprezentację prasową posiadali Białorusini, naród w ogromnej swej większości, chłopski, zamieszkujący tereny gospodarczo zacofane, pozbawione przemysłu i dużych skupisk miejskich, nie mające szerszego kontaktu z gospodarką rynkową; naród o przewadze analfabetów, w którym nowoczesna świadomość narodowa miała krótką tradycję, a spore odłamy inteligencji — nielicznej zresztą w porównaniu z całą populacją — często asymilowały się, czemu sprzyjał fakt rozpowszechnianej wśród Białorusinów przynależności do Kościoła katolickiego.
W rezultacie przez cały okres międzywojenny nie ukazywał się na terenie Polski ani jeden dziennik w języku białoruskim, a i wydawnictwa publikowane 2-4 razy w tygodniu były nieliczne. Jedynym ośrodkiem wydawniczym prasy białoruskiej było Wilno, w którym ukazywały się niemal wszystkie pisma tej mniejszości. Kilka efemerycznych wydawnictw publikowanych było w Warszawie, Białymstoku, Grodnie i Nowogródku. Według danych za drugą połowę 1928 r., łączny nakład 16 pism białoruskich wynosił 41 600, a ich podział tematyczny był następujący:
Rodzaj pisma Liczba Nakład
jednorazowy
Informacyjne 1 4 600
Dla „ludu" 7 23 300
Dla inteligencji 3 2 600
Dla młodzieży 1 500
Humorystyczne 1 3 500
Dziecięce 1 ¦ 5 000
Zawodowe 1 1000
Naukowe 1 1000
Wśród tych pism, obok jednego, które ukazywało się 2 razy w tygodniu (w nakładzie 4 600 egz.), były tylko 2 tygodniki i dwutygodniki; resztę — 13 pism — stanowiły wydawnictwa ukazujące się raz w miesiącu lub rzadziej. Powszechna była efemeryczność prasy białoruskiej, wynikająca nie tylko z nikłego zaplecza czytelniczego i braków finansowych, ale także z niezwykle ostrych represji ze strony władz. Znaczna część Białorusinów przychylała się do prądów radykalnych i rewolucyjnych, a opozycja wobec państwa polskiego obejmowała nader często obok postulatów narodowych także i społeczne. Wyroki, jakie zapadały w procesach redaktorów legalnych przecież wydawnictw, były niezwykle surowe, nawet jeżeli porównać je z procesami redaktorów nielegalnej prasy kapepowskiej w centralnej czy południowej Polsce: np. w 1930 r., sąd wileński skazał redaktorów 3 pism białoruskich („Białoruskoj Gazety",
Prasa białoruska
361
„Literaturnoj Staronki" i „Aswy") na kary od 6 do 8 lat więzienia. To właśnie te pisma, które przytoczone wyżej zestawienie nazywało enigmatycznie „dla ludu", były przedmiotem najostrzejszych szykan i już nie konfiskaty, ale zawieszenia pism było najczęściej stosowaną represją.
ROSJANIE
Wielokrotnie mniejsza od białoruskiej, rosyjska grupa narodowa dysponowała prasą równie liczną a nieporównanie bardziej ustabilizowaną niż Białorusini. Powodem tej znacznej aktywności prasowo-wydawniczej był skład mniejszości rosyjskiej, w której — obok zasiedziałych mieszkańców ziem należących do państwa polskiego — znalazła się znaczna liczba emigrantów politycznych z okresu rewolucji i wojny domowej. W latach dwudziestych, nie mówiąc już o okresie, w którym trwała wojna polsko-radziecka, Polska była jednym z ważniejszych ośrodków „białej emigracji". Przez niemal cały okres międzywojenny istniało w Polsce kilka jednocześnie ukazujących się dzienników rosyjskich, a niektóre czasopisma wydawne w tym języku były — jak się wydaje — kolportowane także do innych państw, w tym nielegalnie również na teren Związku Radzieckiego. W takim stanie rzeczy struktura formalna prasy rosyjskiej była nieomal odwróceniem struktury normalnej; np. w 1925 r. ukazywały się w Posce: 4 dzienniki, 4 tygodniki, 1 dwutygodnik i 2 miesięczniki, a w rok później liczba tygodników powiększyła się w dwójnasób.
Rozproszenie polityczne emigracji powodowało, że niemal każde pismo wydawane było przez inną grupę. Z czasem sytuacja zmieniła się i powstałe w 1928 r. wydawnictwo lwowskie Eugeniusza Kotlarewskie-go skupiło większą część prasy rosyjskiej: w roku 1938 wydawca ten posiadał 6 pism, ukazujących się we Lwowie, Warszawie i Wilnie, w łącznym nakładzie ok. 60 000 egz.
LITWINI
ra — według oficjalnych danych — niespełna 100 000 osób mniejszość litewska składała się w przygniatającej większości z mieszkańców wsi, a nieliczna inteligencja wileńska stanowiła w rzeczywistości jedyne zaplecze dla prasy narodowej. Litwini wykazywali jednak znaczną aktywność polityczną, pobudzaną trwającym przez cały okres międzywojenny konfliktem polsko-litewskim, zaś rząd Litwy (a także ogromna większość społeczeństwa) popierały intensywnie — choć mu-
#<*
362
Prasa mniejszości narodowych
siały to robić najczęściej w sposób nielegalny — litewski ruch polityczny w Polsce. W rezultacie prasa litewska była stosunkowo liczna, liczba pism dochodziła nawet do 10 tytułów, choć osiągała minimalne nakłady: np. w 1928 r. wydawano w Wilnie 10 pism o łącznym nakładzie jednorazowym nie sięgającym 13 000 egz., a jedyne pismo wydawane wtedy 3 razy w tygodniu miało nakład 555 egz. W początku lat dwudziestych ukazywał się w Wilnie także dziennik litewski. Charakterystyczne było, że Litwini wydawali pisma zarówno w swym języku ojczystym, jak i po polsku, przeznaczone dla sporej grupy spolonizowanej inteligencji. Było także zjawiskiem specyficznym — w każdym bądź razie na ziemiach typowo rolniczych — że znaczna część pism litewskich przeznaczona była dla grup inteligenckich. Porównajmy to np. z prasą białoruską wydawaną w tym samym rejonie kraju (tab. 5 — dane za 1928 r.).
Tabela 5
Rodzaj pdsma Prasa litewska Prasa białoruska
liczba nakład liczba nakład
Informacyjne Dla „ludu" Dla inteligencji Inne 1 1 5 3 555 670 7 980 1700 1 7 3 5 4 600 23 300 2 600 11000
Stan przedstawiony w tabeli nie świadczył z pewnością o tym, że chłopi litewscy byli mniej wykształceni niż białoruscy, a wynikał raczej z planowanej dążności do podtrzymania świadomości narodowej wśród inteligencji litewskiej oraz jej „relituanizacji". Prasa litewska, silnie przepojona dążnościami narodowymi, a nawet wybitnie nacjonalistyczna, podlegała bardzo surowym i częstym represjom.
PRASA POLSKA ZA GRANICĄ
Na podstawie danych statystycznych — różnorodnych, sporządzanych niejednolicie i nie zawsze w pełni wiarygodnych — można szacować, że w początku lat dwudziestych (1918-1921), po uwzględnieniu fali repatriacji, poza granicami państwowymi Polski zamieszkało prawdopodobnie ok. 6-7 min Polaków. W sumie tej mieściła się dochodząca 3 min ludność autochtoniczna zamieszkująca terytoria państw ościennych — Niemiec, Czechosłowacji, Litwy, Rumunii i ZSRR. Około 4 min stanowiła rzesza emigrantów zarobkowych rozproszonych w kilkudziesięciu krajach Europy, Azji i obu Ameryk, przy czym ogromna większość tej emigracji zamieszkiwała w Stanach Zjednoczonych, dla których różne statystyki podają (za rok 1920) liczby wahające się od 2,8 do 3,2 min osób uznających język polski za ojczysty. W latach międzywojennych wyemigrowało z Polski (nie licząc emigracji sezonowej, do niektórych państw sąsiadujących) ok. 1,3 min osób, w tym ok. 550 - 600 tys. do krajów europejskich. Zapewne ponad xl% emigrantów stanowiły osoby pochodzenia polskiego, ok. 'A żydowskiego i niemal taki sam procent ukraińskiego (w dalszym ciągu tego rozdziału mówić będziemy tylko o wychodźcach na:------.id polskiej). Jako zjawiska masowe emigracja zakończyła się w latach 1929 - 1930: do wybuchu Wielkiego Kryzysu opuściło Polskę ponad 1 min osób, w latach 1931 - 1935 liczba powracających przewyższała liczbę wyjeżdżających, a proporcje te zmieniły się dopiero w latach następnych, przy czym liczb i emigrujących nie przekroczyła łącznie 150 000 osób. W całym omawianym okresie powróciło do kraju ok. 400 - 450 tys. osób — można wię ^ szacować, że liczba Polaków przebywających poza granicami kraju (wyłączywszy inne narodowości emigrujące z terenu państwa polskiego) zwiększyła się o ok. 0,5 min. Doliczając przyrost naturalny można sądzić, że ludność pochodzenia polskiego mieszkająca poza granicami kraju liczyła w końcu lat trzydziestych być może 7 - 7,5 min osób.
Choć badań takich jeszcze nie przeprowadzono, biorąc pod uwagę ogólne cechy demograficzne i społeczne emigrantów — jak przewagę
364
Prasa polska za granicą
mężczyzn nad kobietami, czynnych zawodowo nad biernymi czy młodszych roczników produkcyjnych nad starszymi — można sądzić, że poziom wykształcenia osób wyjeżdżających (w okresie międzywojennym) był wyższy niż przeciętny dla całej populacji, a odsetek analfabetów nie sięgał tak wysokich cyfr, jak wśród wszystkich mieszkańców kraju. „Stara" emigracja, wychodźstwo lat 1870-1910, najliczniejsze, bo do samych Stanów Zjednoczonych przenoszące 1,5 min osób, było znacznie bardziej zróżnicowane pod względem kulturowym, choć trzeba pamiętać, że co najmniej połowę stanowili chłopi wielkopolscy zżyci już z ludowym szkolnictwem. Znaczna część wyjeżdżających trafiała do państw
0 wyższym poziomie oświaty, a ponadto w swej masie do miast lub osad fabrycznych, w których funkcjonowały już wielkomiejskie wzorce kulturowe. Jednocześnie szkoła i gazeta były najważniejszymi — obok parafii — czynnikami podtrzymywania świadomości narodowej i własnej odrębności. Z reguły też — nawet gdy warunki życiowe były trudne, tak jak to miało miejsce w wychodźstwie południowoamerykańskim — stopa życiowa emigrantów była wyższa niż w rodzinnym kraju. Wszystko to wpływało pozytywnie na rozwój prasy wydawanej przez ośrodki emigracyjne. Były oczywiście — równie liczne i równie ważne — czynniki hamujące. Wymienić tu można m. in.: 1) rozproszenie wychodźców nawet w tych krajach czy rejonach (np. północne departamenty Francji, stany należące do tzw. grupy środkowoatlantyckiej i północno-wschod-niej w USA, stan Parana w Brazylii), gdzie istniały wielkie skupiska polonijne; poza tymi rejonami mieszkała jednak większa część emigrantów, rozrzuconych po miastach, wsiach i osiedlach, w zespołach liczących nieraz po kilka dziesiątków lub setek osób; 2) nieuchronnie narastające tendencje asymilacyjne, porzucanie ojczystego języka lub posługiwanie się nim jako językiem dodatkowym (język domu, kościoła)
1 związane z tym korzystanie z miejscowej prasy, która w dodatku w pewnych krajach była bogata, tania i zawierała obfite informacje; 3) polska ludność autochtoniczna mieszkająca w krajach ościennych, których stosunki z Polską były najczęściej nieprzyjazne, napotykała też przeszkody, które stawiały im miejscowe władze administracyjne, szykanując — nieraz wbrew obowiązującym je prawom — wydawnictwa polskojęzyczne czy dążąc do ograniczenia działalności organizacji społecznych i kulturalnych (zupełnie odmienna i specyficzna była sytuacja tej prasy w ZSRR); 4) słabość warstwy inteligenckiej w tym wychodźstwie, które obejmowało niemal wyłącznie chłopów, robotników rolnych, proletariat i rzemieślników, a rodzima inteligencja, wywodząca się ze środowisk emigranckich, tworząca się w drugim — trzecim pokoleniu, miało bardzo silne tendencje do całkowitego zasymilowania się
Prasa polska za granicą
365
z otoczeniem; 5) niski status społeczny w najbogatszych krajach (USA, Francja), który utrudniał szybkie zrekonstruowanie własnych grup inteligenckich; 6) wyniesiony przez znaczną część emigrantów (zwłaszcza z Galicji i zaboru rosyjskiego) z rodzinnych domów brak nawyku do posługiwania się prasą, którego nie dało się zdobyć w ciągu krótkiego czasu, a na co trzeba było wielu lat życia w nowym środowisku.
Stan prasy polonijnej — jej specyficzne formy zarówno jeśli chodzi o zawartość poszczególnych wydawnictw, jak i strukturę tematyczną oraz formalną — zależał więc do skomplikowanego splotu czynników, a także od specyfiki samych środowisk wychodźczych, między którymi różnice były większe niż- między najbardziej odbiegającymi od siebie regionami Polski. Najwłaściwsze będzie więc przedstawienie dziejów tej prasy w podziale na poszczególne kraje. Zanim do tego przejdziemy, tabela 6 da nam ogólny obraz stanu prasy polskiej za granicą w okresie istnienia II Rzeczypospolitej.
Wśród dość licznych przekazów statystycznych, którymi dysponujemy — aczkolwiek wydaje się, że żaden z nich nie jest pełny — wybieramy tu 2, krańcowe pod względem chronologicznym oraz miarodajne: pierwszy, z 1920 r., nosi autorytatywną firmę Państwowego Wydawnictwa Statystycznego, drugi z 1935 r. (stan na 1 stycznia) sporządzony został przez placówki Ministerstwa Spraw Zagranicznych (tab. 6).
Tak więc w 1920 r. pisma polskie ukazywały się w 15 państwach (w tym 5 ościennych), w 1935 — w 17 państwach (w tym 7 ościennych). Na sumę ogólnego wzrostu liczby tytułów złożyły się w połowie Czechosłowacja (+ 19 pism) i Francja (+ 10 pism), a jeśli dodać Stany Zjednoczone (+ 15 tytułów), okaże się, że 3A całego przyrostu było wynikiem rozwoju prasy polskiej tylko w 3 państwach.
Około połowy wszystkich pism — 55% w 1920 r. i 46% w 1935 — ukazywało się w Stanach Zjednoczonych. Pod względem wysokości nakładów prasa polska w USA przeważała jeszcze wyraźniej. Nie posiadamy niestety porównywalnych danych dla pierwszej z omawianych dat, zaś nakłady jednorazowe prasy polonijnej w 1935 r. przedstawia tabela 7 obejmująca dane o nakładach ok. 3/t wydawanych pism.
Łączny jednorazowy nakład 155 pism polskich za granicą wynosił w tym roku 1 158 750 egz., z tego 890 550 egz. dla 74 pism wydawanych w USA. Prasa polska w tym kraju stanowiąc ok. 46% ilości wydawanych tytułów prasy polonijnej, dawała zarazem prawdopodobnie ok. 70% całości nakładu jednorazowego, przy czym Polacy zamieszkali w tym państwie nie stanowili zapewne więcej niż V2 wszystkich Polaków przebywających poza obszarem Rzeczypospolitej. Można sądzić, że w 1920 r. proporcje te były jeszcze bardziej korzystne dla Polonii amerykańskiej.
i)
366
Prasa polska za granicą
Tabela 6
Miejsce ukazywania się 1920 1935
liczba tytułów w tym dzienników liczba tytułów w tym dzienników
Państwa ościenne 39 9 67 11
Niemcy Czechosłowacja ZSRR Litwa Łotwa W. M. Gdańsk Rumunia 16 1 16 3 3 4 1 3 1 19 20 18 4 3 ,2 1 5 2 2 1 1
Europa 17 1 21 3
Francja Belgia Holandia Dania Włochy Austria Anglia 5 1 8 3 1 15 2 1 1 2 m 1 1 1 1 J 1
Ameryki 86 16 111 15
USA Kanada Argentyna Brazylia 78 2 1 5 16 95 5 4 9 13 2
Chiny — — 3 —
Razem 142 26 202 29
Tabela 7
Miejsce ukazywania się Częstotliwość ukazywania się
dzienniki 2 - 4 X tyg. tygodn. 2 - tygodn. inne
USA Pozostałe kraje 219 000 79 800 2 000 54 000 579 550 65 500 16 500 9 200 73 500 59 700
Razem 298 800 56 000 645 050 | 25 700 133 200
Państwa ościenne
367
PAŃSTWA OŚCIENNE
Największa rzesza Polaków-autochtonów zamieszkiwała Niemcy: obok zwartych grup na Śląsku (Górnym, Opolskim), w Prusach Wschodnich (Mazury) i rozrzuconych pasem wzdłuż linii granicznej na Pomorzu i Wielkopolsce (tzw. Pogranicze), dość liczne było polskie wychodźstwo zarobkowe w zachodnich prowincjach Prus (Westfalia), a także w stolicy Niemiec — Berlinie, oba wywodzące się z lat poprzedzających upadek Hohenzollernów. Grupy wychodźcze, mieszkające na terenach czysto niemieckich, miały w przeważającej mierze charakter robotniczy i miejski. Polacy-autochtoni, zamieszkujący polskie ziemie należące do Rzeszy, w znacznym procencie byli rolnikami, w ośrodkach miejskich tych rejonów przewagę miał żywioł niemiecki. Struktura społeczna każdej z tych dwóch zasadniczych grup charakteryzowała się słabością warstw średnich i inteligencji oraz niemal całkowitym brakiem reprezentantów wielkiej i średniej własności, w związku z czym potencjał ekonomiczny (i finansowy) Polaków zamieszkujących w Niemczech daleko odbiegał od ich rzeczywistej liczebności. Okres dwudziestolecia międzywojennego nie tylko nie poprawił sytuacji w tym względzie, ale — jak się wydaje — nawet ją pogorszył, odcinając Polonię niemiecką od dawniej istniejących, bezpośrednich więzów z bardziej zróżnicowaną społecznie Wielkopolską. Wydaje się, że poziom oświaty był wśród tej Polonii mniej więcej podobny do tego, który obserwować mogliśmy w Poznańskiem czy na polskim Górnym Śląsku, a więc założyć należy niemal powszechną umiejętność czytania i pisania także wśród warstw uboższych.
Polacy w Niemczech zamieszkiwali — jak wspomnieliśmy wyżej — w 4 rejonach i w każdym z nich ukształtowały się odrębne ośrodki wydawnicze: mazurski w Olsztynie, śląski w Opolu i Bytomiu, berliński oraz zachodnioniemiecki (westfalski). Jak pisze Wojciech Wrzesiński, autor monografii prasy polskiej w Niemczech, „każda z gazet realizowała wytyczne uznawane za słuszne przez kierownicze ośrodki regionalne. Poszczególne redakcje pracowały samodzielnie, utrzymując kontakty tylko sporadyczne". Sytuacja taka wynikała nie z subiektywnych tendencji „separatystycznych", ale zaistniała jako rezultat daleko idących różnic między poszczególnymi środowiskami. Najsilniejszym ośrodkiem — opartym na największym skupisku Polaków ¦— był Śląsk, na terenie którego ukazywało się prawdopodobnie nie mniej niż lk wszystkich pism polskich wydawanych w Niemczech w latach 1922 -1939 (ponadto część pism berlińskich była drukowana w tutejszych, polskich przedsiębiorstwach poligraficznych). W każdym z rejonów wydawane było co najmniej 1 pismo codzienne (Berlin, Olsztyn, Niemcy zachodnie
368
Prasa polska za granicą
od 1924 r.), a na Śląsku i w zachodnich prowincjach Prus (do 1923 r.) ukazywały się równocześnie 2-3 polskie dzienniki.-
Najskromniejsza rozmiarami, ale też i stosunkowo stabilna, była działalność prasowa ośrodka olsztyńskiego. W dziejach polskiej prasy mazurskiej lat międzywojennych wyróżnia się — zgodnie z uwagami Tadeusza Cieślaka — 3 odrębne okresy: „plebiscytowy", lata 1921 -1933 i lata następne, po dojściu do władzy Hitlera. Jedynym pismem ukazującym się przez cały omawiany okres była „Gazeta Olsztyńska", własność rodziny Pieniężnych, redagowana i kierowana przez Seweryna Pieniężnego, której nakłady wahały się od 3500 (maksymalny nakład osiągany w latach 1922-1923) do 2000 egz. W okresie plebiscytowym ukazywały się także: „Mazur", pismo założone jeszcze w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej, a w pierwszych latach po 1918 r. odgrywające dość istotną rolę i prowadzone przez Kazimierza Jaroszyka; kwidzyńska „Gazeta Polska" oraz podająca to samo miejsce wydania „Gazeta Polska dla Powiatów Nadwiślańskich". Klęska w plebiscycie (lipiec 1920) spowodowała upadek większości tych pism: przestały ukazywać się „Mazur" i „Gazeta Polska dla Powiatów Nadwiślańskich", a druga „Gazeta Polska" stała się mutacją pisma olsztyńskiego, którego redakcję objął Jaroszyk. W okresie tym łączny nakład obu tytułów nie przekraczał 4000 egz. i były one faktycznymi organami Związku Polaków w Prusach Wschodnich. Dopiero w 1923 r., w Szczytnie, powstało nowe pismo polskie „Mazurski Przyjaciel Ludu", firmowane przez Zjednoczenie Mazurskie. Początkowo jako tygodnik, później ukazując się 2 razy w tygodniu, pismo osiągało nakłady nie większe niż 700 - 800 egz. Drukowane było czcionką gotycką (tzw. szwabachą), co miało udostępnić jego lekturę tym czytelnikom, którzy nie mieli możności uczęszczania do polskiej szkoły. W roku 1928, -redaktor pisma
1 jednocześnie jeden z przywódców Zjednoczenia dopuścił się zdrady narodowej, przeszedł na stronę niemiecką i pismo zostało stracone dla polskości. W jego miejsce Pieniężny zaczął wydawać — ukazujące się
2 razy w tygodniu — pismo pt. „Mazur", przeznaczone dla ewangelickiej ludności tego rejonu. „Mazur", będący de facto mutacją „Gazety Olsztyńskiej", sięgał nakładów przekraczających nieco 1000 egz. i utrzymany został do 1939 r. Po roku 1933 sytuacja prasy polskiej na Mazurach była szczególnie trudna także i z tego powodu, że gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch wyróżniał się wśród innych „fiihrerów" terrorystycznymi metodami rządzenia. Opierając się na nowej ustawie prasowej (z 4 października 1933 r.) pozbawiono prawa wykonywania zawodu długoletniego redaktora „Gazety Olsztyńskiej" Wacława Jankowskiego, a samo pismo — mimo układu prasowego polsko-niemieckiego — poddane było bardzo surowej kontroli cenzorskiej i zmuszane do przedruko-
Państwa ościenne
369
wywania materiałów hitlerowskich. W dniu 1 września 1939 r. wszystkie pisma polskie zostały zamknięte, budynek „Gazety Olsztyńskiej" zarówno z ziemią, a jej kierownika Seweryna Pieniężnego osadzono w obozie koncentracyjnym, gdzie został zamordowany. Trzeba tu jeszcze dodać, że na tereny Prus Wschodnich docierał także wydawany w Warszawie tygodnik pt. „Gazeta Mazurska", założony w 1922 r. przez Zrzeszenie Polaków-Ewangelików i redagowany początkowo przez pastora Feliksa Gloha, a później przez Emilię Sukertową-Biedrawinę. Pismo zostało zlikwidowane w 1933 r., jak się wydaje w wyniku nacisku władz niemieckich na rząd polski.
Specyficzną rolę odgrywał ośrodek berliński, stosunkowo nieliczny, ale w którym mieściły się centrale organizacyjne niemieckiej Polonii. Tu także ukazywał się „Dziennik Berliński" aspirujący do roli centralnego pisma polskiego wychodźstwa w Niemczech i organ Związku Polaków. „Dziennik" w 1920 r. zakupiony został przez jedną ze spółek warszawskich z subwencji udzielonej jej na ten cel przez rząd polski. Na redaktora naczelnego wyznaczono Stefana Litauera, który jednak wkrótce został aresztowany przez władze niemieckie i jako cudzoziemiec wydalony. Podporządkowanie pisma ambasadzie polskiej i ogólna polityka, jaką wobec Związku Polaków stosowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, spowodowały podtrzymywanie zasady, że redaktorem „Dziennika" była osoba przybywająca specjalnie z kraju dla piastowania tej funkcji: kolejnymi kierownikami pisma byli Tadeusz Katelbach, Stanisław Paprocki i Tadeusz Swięcicki, wszyscy związani z wydziałem prasowym MSZ. W roku 1922 większość udziałów (3/i) wykupił Związek Obrońców Kresów Zachodnich, co w niczym nie zmieniło związków pisma z warszawską centralą dyplomatyczną. „Dziennik", wychodzący do września 1939 r., bez przerwy borykał się z ogromnymi trudnościami finansowymi i organizacyjnymi, które były nie tyle wynikiem braku umiejętności ze strony jego kierowników, ile rezultatem dystansu geograficznego (a może i społecznego oraz politycznego), jaki dzielił go od skupisk polskich. W rezultacie w lipcu 1925 r. druk „Dziennika" przeniesiony został do Bytomia, gdzie pismo wydawano opierając się na tamtejszym „Katoliku", a od 1932 r., po likwidacji tego wydawnictwa, po krótkim okresie wydawania „Dziennika" w Opolu, drukowany był w Herne (Westfalia) w oparciu o dziennik „Naród". We wszystkich tych 3 wypadkach gros materiałów zamieszczanych w „Dzienniku" wspólne było z pismem, w którego drukarni był wydawany. Taktyka taka podtrzymywała oczywiście żywot pisma, ale nie mogła przyczynić się do jego popularności: tu gdzie był "wydawany i gdzie można byłoby zapewnić stosunkowo dobry i szybki kolportaż, był „Dziennik" pismem niejako dodatkowym, na inne zaś tereny docierał z opóźnieniem i nie przynosił
370
Prasa polska za granicą
im zbyt wiele informacji o całej Polonii. W rezultacie były i takie okresy, gdy pismo ukazywało się w nakładzie nie przekraczającym 500 egz. Najczęściej jednak nakład jego wynosił ok. 1000 egz.
Pismami organizacyjnymi Związku Polaków były: miesięcznik-biu-letyn „Polak w Niemczech" (od 1924 r.), redagowany w Berlinie, drukowany na Śląsku, i wywodzące się zeń 2 inne miesięczniki „Mały Polak w Niemczech" (od 1929 r.) i „Młody Polak w Niemczech" (od 1930 r.). Miesięcznik dziecięcy po pewnym okresie przeniesiony został do Warszawy, gdzie drukowany był w drukarni Związku Nauczycielstwa Polskiego. Biuletyn oficjalny Związku kolportowany był wyłącznie jako , pismo oficjalne i abonowany przez stowarzyszenia, a oba pisemka pozostałe docierały do szerszych kręgów dziecięcych (nakład ok. 4-5 tys.) i młodzieżowych (nakład ok. 2500) oraz nauczycielstwa polskiego. Oba też kolportowane były na całym obszarze Niemiec, a „Młody Polak" powstał w wyniku połączenia poprzednio ukazującego się dodatku młodzieżowego „Gazety Olsztyńskiej" i istniejącego od 1925 r. miesięcznika
„Zdrój".
W Berlinie ukazywał się także tygodnik „Głos Pracy", wydawany przez Komunistyczną Partię Niemiec, który posiadał odrębny, powielany „Biuletyn" przeznaczony dla sezonowych robotników rolnych z Polski — pismo to zostało zlikwidowane przez władze (wraz z całą prasą komunistyczną) po dojściu Hitlerc do władzy. W latach 1928 - 1933 wydawany był w Berlinie — w niewielkim nakładzie i niezbyt regularnie — „Cech", pismo mazurskie małego ugrupowania, które — jak pisze Tadeusz Cie-ślak — „szukało samodzielnej drogi bez łączenia się z Polakami czy Niemcami". Wydawane po niemiecku, miało w istocie nastawienie pro-polskie. Przez rok wydawane było też w Berlinie pismo pt. „Głos Polski z Berlina", założone w 1931 r. przez grupę działaczy nastawionych opozycyjnie wobec władz Związku Polaków. W roku 1933 przeniesione zostało do Opola, a w 2 lata później zlikwidowane.
Znacznie silniejszym, ośrodkiem wydawniczym była Westfalia. W latach 1918 - 1922 opuściło ten kraj wprawdzie dużo Polaków, w części wracających do kraju, w części emigrujących dalej na zachód — do Francji, Belgii i Holandii — liczba tych, którzy pozostali była wszakże wciąż jeszcze znaczna, a co ważniejsze, zakorzenione były tu nie tylko organizacje społeczne, ale także nawyk czytania polskiej prasy. Gdy w 1923 r. „Wiarus Polski", najstarszy polski dziennik w tym rejonie, przeniósł się do Poznania, a drugie pismo codzienne, i konkurent „Wiarusa", „Narodowiec" od jesieni 1924 r. został przeniesiony do Lens (Francja), na ich miejsce powstało nowe pismo, także codzienne pt. „Naród" założone przez Michała Kwiatkowskiego wydawcę „Narodowca". Dziennik ten, mający lokalny zasięg, osiągnął nakłady rzędu 3000 - 3500 egz.
Państwa ościenne
371
i ustabilizował się stosunkowo szybko, zyskując m. in. pomoc ze strony polskich placówek konsularnych. Utrwalona pozycja „Narodu" spowodowała, że do jego drukarni przeniesiono druk „Dziennika Berlińskiego". W tym samym rejonie Niemiec wydawany był także „Głos Górnika" organ Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, miesięcznik religijny „Odczyt", zastąpiony później przez „Dzwon", którego nakład sięgał 3000 egz. i związkowe „Zjednoczenie", pismo organizacyjne ZZP, również osiągające podobne nakłady.
Mimo niezaprzeczalnego znaczenia dla polskości pism olsztyńskich i westfalskich, oraz organizatorskiej roli prasy berlińskiej centrali Związku Polaków w Niemczech, najważniejsza i najsilniejsza była prasa polska na Śląsku, największym skupisku Polaków na terenie ówczesnych Niemiec. Losy tej ziemi wyznaczyły prasie szczególne zadania: najpierw walkę o przyłączenie -Śląska do Polski, a później, po powstaniach, plebiscycie i mediacjach, obrony polskości. W latach 1919 -1920, gdy o Śląsk toczyły się zbrojne zmagania, w tej jego części, którą przyznano Niemcom, ukazywały się 3 większej wagi wydawnictwa: „Katolik" w Bytomiu, będący własnością Adama Napieralskiego, „Nowiny Codzienne" w Opolu, kierowane i redagowane przez Antoniego Pawletę oraz „Gazeta Opolska" Bronisława Koraszewskiego, który jednocześnie zainicjował wydawanie czasopisma w języku niemieckim „Der Weisse Adler" („Orzeł Biały"), przeznaczonego dla tych Ślązaków, którzy nie umieli czytać po polsku. Pisma te miały zasięg lokalny, jednak w okresie plebiscytu i natężenia walk rozchodziły się w nakładzie prawdopodobnie przekraczającym 10 000 egz. Wszystkie one zdecydowanie popierały polskie listy plebiscytowe i obok akcji ulotkowej oraz agitacji ustnej stanowiły najważniejszy środek oddziaływania w społeczeństwie polskim Śląska. Działalność ich spotykała się niejednokrotnie z czynnymi wystąpieniami Niemców — np. w 1920 r. bojówki nacjonalistyczne napadały na budynek „Gazety Opolskiej", zdemolowały redakcję i drukarnię, i zmusiły wydawcę do schronienia się w Polsce. „Gazeta Opolska" przestała istnieć.
Po ustabilizowaniu się sytuacji, na placu pozostały 2 pisma. Adam Napieralski, którego kariera polityczna osiągnęła swój szczyt już przed rokiem 1914, zdecydował się pozbyć „Katolika", który zresztą źle prowadzony i nie najlepiej redagowany, przynosił staraty lub minimalne dochody. W roku 1925 pismo zostało zakupione przez Związek Polaków w Niemczech z subwencji udzielonej na ten cel przez polskie MSZ, mające nadzieję, że opierając się na tym piśmie będzie można prowadzić akcję prasową dla całych Niemiec. Tak się jednak nie stało, mimo iż rzeczywiście w latach 1925 -1931 w bytomskiej drukarni „Katolika" drukowany był organ Związku „Polak w Niemczech" i „Dziennik Ber-
372
Prasa polska za granicą
Państwa ościenne
373
liński". „Katolik" był wiecznie zadłużony, nakłady jego były niskie, nie sprzyjała gospodarce wydawnictwem polityka personalna polskich placówek konsularnych, ani też nie pomogło podzielenie pisma na 2 odrębne tytuły: „Katolika Codziennego" i „Katolika" (który ukazywał się 3 razy w tygodniu). 31 grudnia 1931 r. wydawnictwo przestało się ukazywać, i prasa polska w Niemczech utraciła jedną ze swych najważniejszych i najstarszych placówek.
Odmiennie, choć też nie bez poważnych zakłóceń, ułożył się los „Nowin Opolskich", wznowionych latem 1922 r. po rocznej przerwie spowodowanej rozbiciem drukarni i wydawnictwa przez niemieckie bojówki. Reaktywował pismo Antoni Pawleta i z pomocą Romana Lutma-na, Edwarda Rumuna (późniejszego redaktora naczelnego „Polski Zachodniej") i Stefana Szczepaniaka prowadził je przez najtrudniejszy, pierwszy okres. Później działalność wydawnicza „Nowin" zostaje poważnie rozbudowana: w 1925 r. powstaje tygodnik „Przyjaciel Ludu" i młodzieżowy miesięcznik „Zdrój", ukazuje się też codzienna mutacja „Nowin" pt. „Gazeta Raciborska" i wydanie tańsze, ukazujące się 3 razy w tygodniu („Nowiny"). Nakład dziennika sięgał już 3000 egz. Wobec braku systematycznej pomocy, nacisku władz niemieckich i rozdźwię-ków powstających wśród Polonii, „Nowiny" znajdowały się w trudnej sytuacji finansowej: po 2 latach zrezygnowano z tygodnika, zadłużenie pisma rosło. W początkach roku 1930 pismo przeszło na własność Dzielnicy I (tj. Śląskiej) Związku Polaków i Pawletę usunięto z redakcji, Kierownictwo pisma objął Jan Łangowski. Nakład pisma utrzymywał się mniej więcej na tym samym poziomie. W roku 1932 Pawleta założył własne pismo, które pt. „Katolik Trzyrazowy" ukazywało się w Suchym Borze k. Opola w drukarence należącej do wydawcy. W latach 1933 -- 1934 zanotowano poważny spadek nakładów prasy polskiej:
Pismo „Katolik"
„Katolik Codzienny" „Nowiny Codzienne" „Nowiny"
„Dziennik Raciborski" „Katolik Trzyrazowy"
1931 1934
4600 —
1600 —
2700 950
850 1300
850 100
1200
Razem
10 600
3550
Ryszard Hajduk, za którym przytoczyliśmy powyższe liczby, stwierdza, że nie tylko narastające szykany ze strony władz niemieckich (np. ustawa prasowa z października 1933 r.), ale i „zasadnicze błędy" tkwiące w koncepcji działalności prasowej Związku Polaków były powodem takiego stanu rzeczy. W dążeniu do centralizacji prasy polonijnej po-
minięto specyficzne potrzeby i przyzwyczajenia śląskich czytelników, odstręczając ich od abonowania polskich pism. Także rozbieżności natury politycznej przyczyniały się do osłabienia aktywności prasowej przez rozbicie opinii polonijnej: wielu działaczy sprzeciwiało się posunięciom polskich placówek konsularnych i całkowicie im podporządkowanego Związku Polaków. Powstało parę grup opozycyjnych wobec Związku, a sprzeciw swój manifestowały one m. in. wydając własne pisma: wspomniany już „Głos Polski z Berlina", założony w 1931 r. i przeniesiony na Śląsk do wydawnictwa Pawlety, był organem takiej właśnie opozycji, podobnie jak „Katolik Trzyrazowy". Jesienią 1935 r. powstał nawet Związek Polaków na Śląsku, który przez pewien czas wydawał własne pismo („Słowo Śląskie"), a później wykupił czasopismo Pawlety. Dopiero w roku 1937 — m. in. wobec zmiany w sytuacji Polaków na Śląsku, która miała zajść po wygaśnięciu konwencji genewskiej z 1922 r., przyznającej gwarancje mniejszościom narodowym w obrębie strefy plebiscytowej — nastąpiło połączenie obu Związków i ich prasy. Rozbieżności te powstawały także na tle odmiennej oceny sytuacji wewnętrznej w Polsce: znaczna część opinii polonijnej opowiadała się przeciwko autorytatywnym metodom rządzenia sanacji i popierała centrowe i prawicowe ugrupowania opozycyjne. W coraz trudniejszych warunkach nakłady prasy polskiej na śląsku nie miały szans podniesienia się, i mimo iż większość placówek dotrwała do września 1939 r., ich wielkość była mniejsza niż w drugiej połowie lat dwudziestych.
Poza większymi wydawnictwami — „Katolikiem" i „Nowinami" — na terenie Śląska istniało także jeszcze kilka mniejszych wydawnictw prasowych: dwutygodnik „Proletariusz" założony w 1923 r. (od 1925 r. pt. „Głos Ludu"), organ PPS w Niemczech, kierowany przez Franciszka Trąbalskiego i Wilhelma Tkocza, a wydawany na podstawie katowickiej „Trybuny Robotniczej"; „Strzecha", czasopismo dla chłopów redagowane przez Kazimierza Malczewskiego; satyryczny tygodnik „Der Igel" wydawany w okresie przedwyborczym w 1928 r.; miesięcznik „Harcerz Opolski"; wrocławski miesięcznik „Głos Św. Franciszka".
W sumie — po okresie ekspansji i stosunkowo szybkiego rozwoju, który przypadł na drugą połowę lat dwudziestych, prasa polska w Niemczech borykała się z wielkimi trudnościami, na które złożyły się m. in. małe możliwości finansowe samego środowiska polonijnego, jego zróżnicowanie społeczne i geograficzne, schematyczna i centralistyczna polityka polskich władz i zależnego od nich Związku Polaków w Niemczech, wreszcie szykany ze strony administracji niemieckiej szczególnie dotkliwe po roku 1933. Z chwilą wybuchu wojny wszystkie pisma polskie zostały zlikwidowane, a większość redaktorów i wydawców osadzono w obozach koncentracyjnych.
374
Prasa polska za granicą
Na terenach, które po roku 1922 objęte zostały granicami państwo— wymi ZSRR, w pierwszym okresie po utworzeniu niepodległego państwa polskiego zamieszkiwała wielka, trudna do precyzyjnego" określenia liczba Polaków. Repatriacja, rozpoczęta po traktacie brzeskim, trwała w dalszym ciągu, utrudniana zarówno przez katastrofalny stan transportu, jak i przez trwającą wciąż wojnę domową w Rosji, a później także wojnę polsko-radziecką lat 1919 -1920. Sądzić można, że na tych terenach w okresie 1918-1922 zamieszkiwało ok. 1,5 min Polaków: w części była to ludność autochtoniczna (Ukraina, Białoruś), w części dawna emigracja zarobkowa i zesłańcy, w części wreszcie — i to wedle niektórych źródeł blisko 900 000 osób — przesiedleńcy z 1915 r., wśród nich zaś nieliczna, ale aktywna grupa dobrowolnych emigrantów politycznych z kręgów Narodowej Demokracji. Stałą tendencją było zmniejszanie się liczby Polaków zamieszkujących w Rosji Radzieckiej. Społeczność ta była niezwykle zróżnicowana w swej strukturze wewnętrznej — od właścicieli średnich i kierowników wielkich przedsiębiorstw, poprzez rzeszę robotników wykwalifikowanych, do mas chłopskich na Ukrainie i Białorusi. Znaczna liczba Polaków służyła też w wojsku rosyjskim, a po jego rozpadzie pozostała bądź to w szeregach wojsk rewolucyjnych, bądź tworzyła własne jednostki, bądź też rozpraszała się. W pierwszym okresie po rewolucji różnicowaniu społecznemu towarzyszyło też ogromne rozdrobnienie polityczne; Polacy mieszkający w Rosji tworzyli znaczną liczbę partii i organizacji politycznych wszelkich kierunków, od bolszewickich po skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne.
Andrzej Slisz w swej monografii szacuje, że w latach 1918 -1919 wydawanych było na terenach byłego Imperium Rosyjskiego ponad 200 pism w języku polskim. W większości miałyby to być różnego rodzaju wydawnictwa polityczne i polityczno-informacyjne, wydawane przez partie polityczne, stowarzyszenia społeczne, oddziały wojskowe, związki
0 charakterze oświatowym i kulturalnym etc. Z reguły miały charakter efemeryczny, ukazywały się lub znikały, zależnie od kierunku politycznego, który lansowały i zmiennych losów wojny domowej. Po zamknięciu w ciągu lata 1918 r. wszystkich pism opozycyjnych wobec rewolucyjnego rządu, z terenów znajdujących się w rękach władz Rosji Radzieckiej zniknęła też prasa polska orientacji niebolszewickich. Pełna stabilizacja pod tym względem nastąpiła dopiero w latach 1921 -1922, a złożyło się na nią także zakończenie walk zbrojnych na szerszą skalę
1 rozpoczęcie NEP-u.
W roku 1924 ukończona została masowa akcja repatriacyjna i Polonia radziecka także weszła w okres stabilizacji. Różne szacunki podają, że na terytorium ZSRR mieszkało ok. 800 000 Polaków (spis ludnościowy z 1926 r.), w tym znaczna większość (bo ok. 500 000) na Ukrainie,
Państwa ościenne
375
ok. 100 000 na Białorusi i ok. 200 000 w Federacji Rosyjskiej. W odróżnieniu od Polonii ukraińskiej i białoruskiej, które w ogromnej większości składały się z chłopów zamieszkujących w mniejszych lub większych, ale zawsze zwartych terytorialnie grupach (obliczano, że po 1924 r. ok. 90% Polaków w ZSRR stanowili chłopi), Polonia rosyjska rozrzucona była po całym ogromnym obszarze Republiki, z wyraźną przewagą Leningradu i Moskwy oraz ich okolic. Istniała też niewielka kolonia emigrantów politycznych, komunistów polskich, którzy chronili się tu przed prześladowaniami, znaleźli się w wyniku akcji wymiany więźniów bądź nie powrócili po latach wojen i rewolucji do Polski.
Masa polonijna rekrutowała się z zacofanych gospodarczo rejonów (zniszczonych w dodatku przez działania wojenne) i — jak stwierdza w swej pracy Krystyna Sierocka — „liczba analfabetów w środowisku polskim sięgała 50%, a wiele osób znajdowało się na daleko posuniętym etapie asymilacji językowej do otoczenia". Stąd też m. in. wywodziły się liczne trudności, jakie napotykała w swym rozwoju prasa wydawana w języku polskim. Wedle ankiet przeprowadzonych na Ukrainie w 1927 r. w Polskich Radach Wiejskich na 52 rady tylko 46 prenumerowało pisma i obliczano, że 1 egzemplarz przypadał na 5 zagród polskich. Procesy asymilacyjne najdalej posunięte były w młodszych pokoleniach, które jednocześnie wykazywały znacznie wyższy poziom wykształcenia niż ich rodzice czy dziadkowie, którzy z kolei „stanowili środowisko trudne, często bardzo klerykalne — pisała Celina Budzyń-ska — stanowiące masę Polonii i dla nich w dużej mierze przeznaczona była prasa polska". Mimo więc zasadniczych różnic, jakie dzieliły prasę polską w ZSRR od wydawnictw innych środowisk polonijnych, najogólniejsze jej uwarunkowania były takie same: docierać musiała do czytelnika mało wyrobionego, nie mającego nawyku korzystania z prasy codziennej. Przywódcy Polonii radzieckiej ogromny wysiłek włożyli w podniesienie poziomu kulturalnego masy polonijnej, setki i tysiące działaczy społecznych brały udział w walce z analfabetyzmem — uczyły ludzi czytać po polsku.
Prasa polska w ZSRR liczyła nie mniej niż 12-13 pism równocześnie, ale łączny jej nakład jednorazowy nie przekraczał 45 - 50 tys. egz. W większości — jak pisze Sierocka — stanowiły ją czasopisma lokalne, które „ograniczały się prawie wyłącznie do przedruków z prasy radzieckiej oraz do przekazywania terenowych informacji gospodarczych [...]. Niedbały, pełen rusycyzmów język, brak szerszej perspektywy przy omawianiu lokalnej problematyki, zaściankowość — oto najczęstsze wady tych publikacji". Z reguły ukazywały się w ciągu 2-3 lat; wydawane były przez rejonowe komitety partii komunistycznej, rejonowe rady związków zawodowych i rejonowe komitety wykonawcze; prze-
376
Prasa polska za granicą
ważały wydawnictwa ukazujące się 2-3 razy w tygodniu; nakłady wahały się ok. 1-5 tys. egz. Zasadniczo wszystkie ukazywały się na Ukrainie lub Białorusi i związane były najściślej z lokalną prasą ukraińską, białoruską czy rosyjską, a szczególny rozwój tych pisemek nastąpił w latach 1929 -1935 i w pewnym stopniu związany był z akcją kolekty-wizacyjną w rolnictwie.
Obok nich jednak ukazywały się też pisma o szerszym zasięgu oddziaływania, specjalistyczne oraz mające ambicje stania się wydawnictwami społeczno-kulturalnymi. Najdłużej spośród nich ukazywał się kijowski tygodnik „Sierp" założony w 1922 r. Tygodnik ten przeznaczony dla ludności wiejskiej kolportowany był na terenie całej Ukrainy, posiadał rozgałęzioną sieć korespondentów i w 1929 r. jego nakład przekroczył 7 500 egz. Na terenie Białorusi podobne znaczenie miał tygodnik „Młot", który ukazywał się od 1918 r. i początkowo przeznaczony był zasadniczo dla żołnierzy i robotników. W roku 1926 nadano mu nową nazwę — zgodną ze zmienionym adresatem — „Orka", pod którą ukazywał się do 1934 r. osiągając nakład 7-10 tys. egz. Zarówno „Sierp" jak i „Orka" po pewnym czasie zaczęły ukazywać się 2 razy w tygodniu. Pismem o charakterze ogólnoradzieckim była „Trybuna Radziecka" — poprzedzona przez tygodnik „Świt", wydawany w latach 1926 - 1927 — która ukazała się w 1927 r. „Trybuna" wydawana była w Moskwie zrazu jako tygodnik, od roku 1928 ukazywała się 2 razy w tygodniu, a od 1931 codziennie. Pismo miało charakter społeczno-politycznego i literackiego tygodnika i oddziaływało głównie na polski aktyw partyjny. Wkrótce jednak nadano mu charakter bardziej popularny i informacyjny, a nakład wzrósł z 3,5 do 15 tys. egz. W październiku 1938 r. „Trybuna" została zlikwidowana, a miejsce jej zajął „Głos Radziecki", wydawany w Kijowie od 1936 r.
Czołowym pismem społeczno-literackim był miesięcznik „Kultura Mas", wydawany w Moskwie od 1929 r., redagowany przez pierwsze 2 lata przez Brunona Jasieńskiego, a zamknięty w 1937 f. Istotną rolę odgrywały też kolejno wydawane dwutygodniki kijowskie — „Gwiazda Młodzieży" (1922-1927), oraz „Głos Młodzieży" (1927-1932), później przekształcony w pismo o charakterze informacyjno-propagandowym. Specjalistycznymi pismami były m. in. oświatowy miesięcznik moskiewski „Ku nowej szkole" (1924 - 1928), kwartalnik poświęcony historii ruchu robotniczego „Z pola walki" (1926 -1934), ateistyczny „Bezbożnik Wojujący" (1929 -1935). Pisma te, przeznaczone dla inteligencji, aktywistów czy działaczy, miały nakłady niewiele niższe niż popularniej redagowane tygodniki: „Kultura Mas" osiągała np. 5000 egz.
W wyniku repatriacji do kraju większości polskiej inteligencji, a także z powodu specyficznej struktury życia politycznego w ZSRR, wiodącą
Państwa ościenne
377
rolę we wszystkich niemal pismach o szerszym zasięgu odgrywali polscy komuniści przebywający w ZSRR jeszcze od lat wojny, jak i ci którzy schronili się tu w latach dwudziestych. Tak więc wśród redaktorów i publicystów spotykamy znaczną część znanych także z (legalnych i nielegalnych) publikacji krajowych: Brunona Jasieńskiego, Mirosława Zdziar-skiego, Henryka Radziejowskiego, Władysława Steina, Bolesława Przy-byszewskiego, Stanisława Bobińskiego, Tomasza Dąbala, Jana Hempla, Stanisława Budzyńskiego, Juliana Leszczyńskiego. Pisma kijowskie redagowane były z reguły przez młodsze pokolenie, Polaków autochtonów, a oba dwutygodniki tu wydawane były głównym polem startu dla debiutujących pisarzy i publicystów.
Polonia w Czechosłowacji zasiedlała zwartą grupą rejon Śląska Cieszyńskiego (Zaolzie) i Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego, licząc ok. 110-120 tys. osób, co stanowiło 38% ludności tego terytorium. W niektórych powiatach — np. cieszyńskim — Polacy stanowili większość ludności. Społecznie grupa ta była wyraźnie zróżnicowana: obok rolników, niewielkiej grupy drobnomieszczaństwa i inteligencji (Śląsk) znaczny procent stanowili robotnicy (Zagłębie). Liczni tu byli Polacy wyznania ewangelickiego, a część Polonii nie posiadała obywatelstwa czechosłowackiego. Można przyjąć, że poziom wykształcenia odpowiadał mniej więcej temu, który osiągany był w pozostałej części Śląska, a więc należał do stosunkowo wysokich, a odsetek analfabetów z pewnością nie przekraczał 5- 10%. W pierwszych latach po roku 1918, które cechowało bardzo silne napięcie stosunków między Polską a Czechosłowacją (w styczniu 1919 r. doszło do starć zbrojnych), społeczność polska pozostająca na terenach zajętych przez wojska czeskie znajdowała się pod silnym naciskiem miejscowej administracji. Dopiero ostateczne ustabilizowanie granicy, związane z interwencją sojuszniczej Rady Ambasadorów, i unormowanie stosunków między obu państwami, umożliwiły Polonii czechosłowackiej szerszy rozwój swych organizacji i instytucji, a co za tym idzie, także rozwinięcie działalności prasowej.
Wobec istnienia kilku partii politycznych, stosunkowo silnego ruchu związkowego i odrębności religijnych, prasa polska była liczna i szybko przekroczyła liczbę 10 wydawnictw. W rezultacie nasycenie prasą było większe niż w innych środowiskach polonijnych: w roku 1935 pisma polskie ukazywały się w łącznym nakładzie ok. 25 000 egz., ponadto dosyć powszechne było prenumerowanie pism krajowych, a katolicki koncern „Polonia" Korfantego wydawał specjalną codzienną mutację dla Śląska Cieszyńskiego pt. „Polska 30-halerzówka".
Najdłużej wychodzącym pismem polskim był „Robotnik Śląski", tygodnik wydawany w Karwinie, organ Polskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej w Czechosłowacji, którego nakład przekraczał 1000 egz. Z partią
378
Prasa polska za granicą
tą związane były też: związkowy tygodnik „Gazeta Górnicza", wydawany od 1920 r. w nakładzie sięgającym 3000 egz., miesięcznik „Oświata", wydawany od 1926 r. przez Polskie Stowarzyszenie Robotnicze Oświato-wo-Gimnastyczne „Siła"; miesięcznik „Przegląd Spółdzielczy", wydawany od 1921 r. i osiągający nakład do 8000 egz. Od roku 1920 ukazywał się tygodnik pt. „Głos Robotniczy i Włościański", organ Komunistycznej Partii Czechosłowacji, redagowany i wydawany przez znanego działacza polskiego Karola Śliwkę, posła do praskiego parlamentu. Nakład tygodnika sięgał 1000-1500 egz. Z KPCz związany był także dwutygodnik związkowy (górniczy) „Karwiniak" oraz inne pismo związkowe (metalowców) „Trzyńczanin". Oba pisemka miały nakłady wahające się od 400 do 500 egz.
Silną grupę stanowiły pisma związane ze Związkiem Śląskich Katolików i Stronnictwem Ludowym: tygodnik „Nasz Kraj", wydawany od 1927 r. w nakładzie ok. 2000 egz., a kierowany przez jednego z przywódców ugrupowań katolickich Karola Junga; założony w 1934 r. „Dziennik Polski" o nakładzie sięgającym 7000 egz.: tygodnik oficjalny SL pt. „Prawo Ludu", założony w 1929 r. i ukazujący się w nakładzie ok. 2500 egz.; miesięcznik „Świt" organ Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, wydawany od 1934 r. w nakładzie ok. 800 egz. Seperatystyczna i germa-nofilska Śląska Partia Ludowa wydawała od 1923 r. tygodnik „Nasz Lud" o nakładzie ok. 1500 egz. Ewangelicy posiadali także kilka pism a m. in. tygodnik „Ewangelik", wydawany w Cieszynie od 1.924 r., miesięcznik młodzieżowy „Na przełomie" i miesięcznik dziecięcy „Przyjaciel Dziatek". Własnym pismem dysponował Związek Polskich Straży Pożarnych („Przewodnik Strażacki") i polskie Towarzystwo Rolnicze („Poradnik Gospodarczy").
Ludność polska na Litwie, licząca ok. 200 000 osób, składała się w ogromnej większości z chłopów; inteligencja i drobnomieszczaństwo były stosunkowo nieliczne i niemal w całości zasiedlały stolicę republiki — Kowno. Stosunki polsko-litewskie były przez cały okres międzywojenny naprężone, oba państwa wrogo traktowały wzajemne mniejszości narodowe zamieszkujące ich terytoria i prasa polska na Litwie stale znajdowała się pod ścisłą kontrolą administracji litewskiej. Zarówno struktura społeczna tamtejszej Polonii, jak i stanowisko władz wobec polskich organizacji nie srzyjały rozwojowi ruchu wydawniczego. Niemniej na terenie Litwy stale ukazywało się 3-5 pism o ustabilizowanym charakterze i wydawanych bez przerwy przez dłuższy okres. Organem ogólnoinformacyjnym Polonii był „Dzień Kowieński", założony w 1921 r. i wydawany przez Komitet Polski na Litwie. Redaktorem „Dnia Kowieńskiego" był Bohdan Paszkiewicz, a z pismem współpracowało też grono działaczy Polskiego Związku Ludzi Pracy. Nakład sięgał 2000 egz. — co
Państwa ościenne
379
oznaczało, że dziennik docierał do kręgów inteligencji oraz tylko poprzez organizacje społeczne i kulturalne do szerszych warstw polonijnych. Ostra cenzura nie pozwalała na informacje o życiu wewnętrznym w Polsce, które zajmowały w piśmie bardzo niewiele miejsca. Znacznie popularniejszy był tygodnik „Chata Rodzinna", wydawany od 1923 r. przez ten sam Komitet Polski, a rozchodzący się w nakładzie do 5 - 6 tys. egz. Przez dłuższy czas ukazywały się też 2 periodyki specjalistyczne: miesięcznik studencki „Iskry" (założony w 1927 r.) oraz dwutygodnik religijny „Dzwon Świąteczny" (założony w 1924 r.). Nakłady ich nie przekraczały 1000 egz. Z uwagi na ścisłe przestrzeganie przez władze litewskie zakazu sprowadzania prasy krajowej, zasięg oddziaływania pism polskich wśród Polonii litewskiej można ocenić jako bardzo mały.
Niewielka grupa polska na Łotwie nabrała pewnego znaczenia od lat trzydziestych, gdy wydatnie wzrosła emigracja sezonowa (robotnicy rolni) z Polski do tego kraju. Podstawowym organem prasowym Polonii łotewskiej było czasopismo „Dzwon", wydawane od 1928 r. i ukazujące się początkowo 3 razy w tygodniu; w 1931 r. przekształcono je na tygodnik i zmieniono nazwę na „Nasz Głos". Po krótkiej przerwie w 1934 r. pismo wznowiono pt. „Nasze Życie". Nakład oscylował w granicach 1000 egz., a konsulat polski w Dyneburgu (Daugavpils) finansował w całości wydawnictwo. Ksiądz Józef Buturowicz wydawał też, jako przedstawiciel Polsko-Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, miesięcznik „Promień o nakładzie nie przekraczającym kilkuset egzemplarzy.
Centrum wydawnicze równie nielicznej Poloni w Rumunii mieściło się w Czerniowcach (na Bukowinie), wokół których zgrupowana była większość Polaków zamieszkujących ten kraj, osadników z epoki przedrozbiorowej. Po krótkotrwałym „Głosie Ludu", który ukazywał się w latach 1919 -1921, dopiero od 1926 r. Polonia tamtejsza zyskała bardziej ustabilizowane pismo: tygodnik „Głos Prawdy", przekształcony w 1932 r. na „Kurier Polski w Rumunii", wydawany z pomocą polskiej placówki konsularnej, w nakładzie sięgającym 1000 egz. Przez krótki okres ukazywał się też tygodnik „Polak w Rumunii" (1931 -1932).
Kilkudziesięciotysięczna grupa Polaków mieszkających na obszarze W. M. Gdańska, składała się wyłącznie z ludności autochtonicznej, w większości robotniczej oraz drobnomieszczańskiej. W okresie międzywojennym prasa polska w Gdańsku była stosunkowo liczna, ale wyróżniała się znaczną płynnością stanu: ilość jej wahała się od 2 tytułów (1918 i od 1935 r.) do 6 (w latach 1923, 1925, 1928-1929, i 1933-1934). Stanisław Zieliński w swej bibliografii prasy polonijnej podaje dla lat 1918 -1934 — nie licząc dodatków i pism branżowych, związanych z handlem morskim — 16 samodzielnych pism polskich na tym terenie, w tym 6 dzienników.
380
Prasa polska za granicą
Największym i najstarszym pismem polskim w Gdańsku była „Gazeta Gdańska", posiadająca własną drukarnię i kolportowana także w pierwszych latach II Rzeczypospolitej na terenie Pomorza, dla którego była głównym pismem w okresie rozbiorowym. Rozwój samodzielnej prasy pomorskiej (Bydgoszcz, Toruń) poważnie zachwiał wydawnictwem, które stało się pismem o charakterze lokalnym. Po wieloletnich próbach przejęcia innych pojawiających się małych dzienników polskich („Echo Gdańskie", „Gazeta Morska"), wydawnictwo, znajdujące się już pod kontrolą polskiego MSZ, zostało zlikwidowane, a jego miejsce — od 1935 r. — zajęła, utrzymująca dawną nazwę, mutacja toruńskiego „Dnia Pomorza", prorządowego koncernu prasowego, który posiadał swe pisma we wszystkich ważniejszych miastach tego rejonu. Kroki zmierzające do likwidacji samodzielności „Gazety" wiązały się — jak można sądzić — nie tyle z próbą racjonalnego zorganizowaniia polskiego ruchu wydawniczego w Gdańsku, ile raczej z rozbieżnościami politycznymi między wydawcami „Gazety" a obozem rządzącym. Wykorzystując ich trudną sytuację finansową pozbyto się konkurenta. Wśród innych pism polskich wyróżniał się poziomem „Dziennik Gdański", wydawany w latach 1919 -- 1925. Związek Polaków wydawał dwutygodnik „Straż Gdańska", Zjednoczenie Zawodowe Polskie miesięcznik „Zjednoczenie". Zrzeszenie Robotników Polskich przez kilka lat (1921 -1925) dysponowało własnym „Robotnikiem Gdańskim". Od roku 1927 ukazywał się też kwartalnik „Rocznik Gdański", czasopismo naukowe i popularnonaukowe wydawane przez Towarzystwo Przyjaciół Nauki i Sztuki.
Większość pism polskich w Gdańsku miała charakter informacyjny lub polityczno-informacyjny, a jedyne wydawnictwa o charakterze magazynowym stanowiły dodatki do dzienników („Gość z nad Bałtyku", „Pomorze"). Nakłady prasy polskiej były bardzo niskie — z reguły wynosiły ok. 1000 egz. i nawet w ostatnich latach przed 1939 r., gdy wydawany był dla Gdańska tylko 1 dziennik („Gazeta Gdańska"), jego nakład nie przekraczał tej granicy. Do lat 1933 - 1934, tzn. do okresu całkowitego opanowania Gdańska przez narodowych socjalistów, prasa polska cieszyła się znacznymi swobodami politycznymi. Później szykany i represje administracji prohitlerowskiej poważnie ograniczały jej możliwości, a i sama ludność polska znajdowała się pod terrorystycznym naciskiem bojówek. We wrześniu 1939 r. pisma polskie podzieliły los wszystkich polskich wydawnictw z terenów Rzeszy.
Reasumując, można stwierdzić, że prasa polska w krajach sąsiadujących z II Rzecząpospolitą nie miała dobrych warunków rozwoju: trud-
Państwa ościenne
381
ności te wynikały bądź to z przyczyn obiektywnych (niski poziom oświaty, niezrównoważona struktura społeczna z ogromną przewagą ludności wiejskiej i nikłymi grupami inteligenckimi oraz wywodząca się z tego słabość ekonomiczna Polonii), bądź ważyło tu niechętne, czy nawet wrogie ustosunkowanie się do Polaków ze strony państw, na terenie których mieszkali (w • Niemczech i na Litwie, a w latach późniejszych także w Gdańsku). Wiele komplikacji i trudności przysporzyła też polityka personalna polskich placówek konsularnych, które po 1926 r. nader często interweniowały w życie Polonii, mając na celu li tylko podporządkowanie jej wpływom obozu rządzącego w kraju. W mniejszych skupiskach jednak — np. na Łotwie czy w Rumunii — pomoc ze strony MSZ była jedyną podstawą utrzymania polskich inicjatyw prasowych. Położenie międzynarodowe Polski oraz jej stosunki z krajami ościennymi utrudniały też — lub wręcz uniemożliwiały — docieranie prasy krajowej do środowisk polonijnych, a ogromne zróżnicowanie Polonii, odmienność interesów i zainteresowań nie pozwalały na powstanie pism, które miałyby szerszy zasięg. Toteż zasadniczo wszystkie pisma polonijne tego rejonu t Europy miały charakter partykularny, wydawane były w niskich nakładach, oparte na wątłych podstawach finansowych, poziomem swym odbiegały znacznie od prasy miejscowej nawet tam — jak np. na Litwie — gdzie nie wyróżniała się ona specjalnie wielkimi osiągnięciami.
Rola prasy w życiu Polonii i znaczenie jej dla całego narodu znacznie wykraczały poza nakłady czy niski poziom intelektualny: utrzymywanie więzi z Ojczyzną, od której była oddzielona granicami państwowymi, kultywowanie języka i świadomości narodowej, podtrzymywanie własnej, z reguły ludowej, kultury, zwalczanie tendencji asymilacyj-nych — takie były jej główne zamierzenia i mimo ogromnych trudności realizowała je nad podziw skutecznie.
POZOSTAŁE KRAJE EUROPY
W okresie międzywojennym największe skupisko polskie w Europie utworzyło się we Francji, przez której terytorium przewinęło się ok. 750 000 emigrantów (ok. 30% powróciło do Polski.) Właściwie fala wychodźcza rozpoczęła się w 1922 r. i trwała — z pewnymi wahaniami — do roku 1930 (łącznie ok. 500 000 osób), później nastąpiło zahamowanie emigracji i dopiero po roku 1935 ponowne jej nasilenie, które jednak nie zbliżyło się do liczb z pierwszego okresu. Wśród wychodźców zdecydowanie przeważały osoby podejmujące we Francji pracę w przemyśle (1922 -- 1930), później znaczniejszy procent stanowili robotnicy rolni. Z pierwszą fazą wychodźstwa z Polski zbiegała się też migracja Polaków zamieszkujących w Westfalii i Nadrenii, którzy w latach 1922 - 1924 prze-
382
Prasa polska za granicą
siedlili się do północnych departamentów Francji — ilość „Westfalaków" wynosiła co najmniej 100 000 osób. W rezultacie, po 1930 r. liczba Polaków we Francji nie spadła poniżej 500 000 osób i po Włochach stanowili oni tu największą grupę cudzoziemską. Około 60% Polaków pracowało w przemyśle, w tym mniej więcej połowa (początkowo znacznie więcej) w górnictwie, ok. 20% w rolnictwie (jako robotnicy rolni). Inteligencja, drobnomieszczaństwo i osadnicy rolni stanowili niewielkie grupy. Zasadniczo rzecz biorąc, robotnicy polscy należeli pod względem posiadanych kwalifikacji do niższych kategorii, tym bardziej że powszechne było wśród nich przechodzenie z pracy na wsi do przemysłu, zahamowane dopiero kryzysem 1929 - 1933.
Polonia francuska skoncentrowana była w przemysłowo-górniczych departamentach północnych (Pas-de-Calais, Nord), gdzie mieszkało łącznie blisko 200 000 Polaków, w rejonie Paryża i w departamentach wschodnich, także przemysłowo-górniczych. W sumie dawało to znaczną koncentrację ludności polskiej i sprzyjało żywotności jej organizacji społecznych. W niektórych osiedlach na północy Francji Polacy stanowili 70 -- 80% wszystkich mieszkańców. Mimo niższych zarobków niż te, które otrzymywali Francuzi, niejednokrotnie trudnych warunków pracy (szczególnie dla robotników rolnych) i bezrobocia, które po 1929 r. dotknęło szczególnie robotników polskich, ich stopa życiowa była z reguły wyższa, lub znacznie wyższa niż w kraju. Z tego względu, a także z powodu odczuwania silnej potrzeby „trzymania się razem" wśród obcych, życie społeczne Polonii było nader rozbudowane i znacznie liczniejsze było uczestnictwo zarówno w organizacjach społeczno-kulturalnych, jak i imprezach przez nie organizowanych niż uczestnictwo w takich samych przedsięwzięciach na terenie kraju.
W związku ze znaczeniem, jakie miał Paryż w polityce europejskiej w pierwszych latach po zakończeniu wojny (Konferencja Pokojowa w Wersalu), ukazywało się tu kilka pism, które miały zaprezentować opinii państw Ententy polskie problemy graniczne i sytuację w naszym kraju. Wydawane były w języku francuskim, lecz — jak się wydaje — docierały także po części do Polaków mieszkających we Francji. Istniało ponadto w tym okresie kilka pism związanych bądź to z obozami jenieckimi, w których przebywali jeńcy Polacy z armii niemieckiej, bądź z polskimi jednostkami uformowanymi w armiach sojuszniczych (Armia Hallera). Wydawnictwa te zostały zlikwidowane w ciągu 1919 r., gdy nastąpiło ostateczne przesłanie tych wojsk do Polski. Także pisma „wersalskie" przestały się ukazywać. W rezultacie liczba pism polskich we Francji spadła z 12 w roku 1919 do 3 w roku następnym. Nie licząc pism specjalistycznych, jedynym wydawnictwem, które docierało do szerszych kręgów wychodźczych, był tygodnik „Polak", ukazujący się w Paryżu.
Pozostałe kraje Europy
383
W ciągu lat 1922 - 1924 obok wznowionej w 1920 r. „Polonii" powstała we Francji prasa polska związana z napływem nowej emigracji zarobkowej: pierwszym takim pismem był tygodnik „Ognisko", założony w 1922 r. w Paryżu przez Marię Szeligę-Loevy osiadłą od lat we Francji; w 1923 r. powstało „Życie Polskie", wydawane 3 razy w tygodniu i związane bezpośrednio z polską placówką konsularną; w tym samym roku ukazał się pierwszy numer tygodnika „Robotnik Polski we Francji", pisma związanego z Francuską Partią Komunistyczną. Wszystkie te pisma wydawane były w Paryżu. Dopiero w drugiej połowie 1924 r. rozpoczęła się historia prasy polskiej departamentów północnych, które stały się w tym czasie centrum wychodźstwa — od 1924 r. w ciągu 4 miesięcy w Lilie i Lens rozpoczęto wydawanie 4 pism polskich: dziennika „Wiarus Polski", dwutygodnika „Prawo Ludu", miesięcznika „Siła" i drugiego dziennika „Narodowiec". W roku 1926 przybył na tym terenie trzeci dziennik pt. „Głos Wychodźcy". Właściwym centrum prasowym Polonii francuskiej stały się 2 departamenty północne, nie tyle pod względem liczby wydawanych tytułów (bo tu Paryż zawsze znajdował się na pierwszym miejscu), ile nakładów, jakie osiągały tutejsze pisma i znaczenia ich dla całej społeczności polonijnej.
Największymi pismami polskimi we Francji były konkurujące ze sobą od lat dzienniki: „Wiarus Polski" i „Narodowiec". Oba związane były ze środowiskiem tzw. Westfalaków, powstały w Niemczech i przeniesiono je do Francji, gdy okazało się, że główna fala wychodźcza tu się właśnie kieruje. Jeszcze przed ulokowaniem się we Francji były one tu czytane, w kręgu ich dawnych abonentów, a liczba egzemplarzy kolportowanych i prenumerowanych na terenie Francji — przekraczająca łącznie 10-11 tys. — była wyższa niż wszystkich innych pism polskich.
„Wiarus", tradycją i osobą swego właściciela — Jana Brejskiego — miał ścisłe powiązania ze Związkiem Robotników Polskich we Francji, organizacją stworzoną i opanowaną przez „Westfalaków", i opierając się na jej wpływach (ponad 10 000 członków) budował swoją popularność. Po zamachu majowym polaryzacja stanowisk politycznych, tak drastycznie widoczna w kraju, nie ominęła także Polonii, a we Francji, gdzie związki z krajem były bardzo silne dzięki stałemu napływowi nowych wychodźców, przybrała ona charakter nie mniej jaskrawy niż w krajowych centrach politycznych. „Wiarus", powiązany z ugrupowaniami centrowymi i opozycyjnymi wobec obozu rządzącego (NPR), znalazł się w konflikcie z polskimi przedstawicielstwami konsularnymi, co doprowadziło do odebrania mu debitu na terenie Polski. Nakład pisma sięgał w tym okresie prawdopodobnie 8-10 tys. egz., a nie rozbudowując się zbytnio pod względem zasięgu oddziaływania, czynił „Wiarus" poważne wysiłki, aby stać się „dziennikiem rodzinnym"; np. w 1928 r. zawierał
384
Prasa polska za granicą
aż 7 dodatków specjalistycznych (oświatowy, kobiecy, dziecięcy, sportowy, humorystyczny, teatralny dla zespołów amatorskich, fachowy dla hodowców). W drugiej połowie lat trzydziestych, po pewnym załamaniu koniunktury prasowej w okresie kryzysu, nakład pisma podniósł się do 15 - 20 tys. egz.
„Narodowiec", wydawany przez Michała Kwiatkowskiego, posła na sejm i działacza ChD — który także na Śląsku i w Westfalii posiadał małe przedsiębiorstwa wydawnicze — znajdował się w znacznie lepszej sytuacji niż „Wiarus", gdyż posiadał własną drukarnię, co nie 'tylko obniżało koszty wydawania dziennika, lecz umożliwiało także podjęcie serii innych wydawnictw, a także przynosiło dochód z usług poligraficznych. Po 1926 r. „Narodowiec", po dłuższym okresie wahania, zajął stanowisko przychylne wobec konsulatów RP we Francji i traktowany był jako „lojalny wobec prasy rządowej". Nakład pisma osiągnął 20 000 egz. już w początkach lat trzydziestych, by w okresie szczytowego rozwoju prasy polskiej we Francji, który przypadł na lata 1936 - 1938, dojść do 30 - 40 tys. egz. Kwiatkowski, który w 1927 r. ostatecznie zrezygnował z kariery politycznej w kraju i przeniósł się na stałe do Francji, wydawał także tygodnik „Gazeta dla Kobiet" oraz dwutygodnik „Ilustracja Polska".
Trzeci dziennik departamentów północnych, „Głos Wychodźcy" zbliżony w pewnym okresie do polskich sekcji Confederation Gśnśrale du Travail (CGT), nie zdołał przekroczyć granicy 8000 egz. i pozostawał w cieniu rywalizacji „Wiarusa" i „Narodowca". Paryskie „Ognisko", którym po śmierci założycielki kierowała adwokat Ewa Mickun, kierowane było do Polaków mieszkających w Paryżu oraz polskich robotników rolnych z departamentów środkowej Francji. Wydawcy stopniowo rozbudowywali pismo: w roku 1927 nabyto drukarnię, w 1929 zaczęło ukazywać się 2 razy w tygodniu, w 1935 r. przekształcono je w dziennik, a nakład przekraczał już w tym okresie 15 000 egz. Od postawy radykalno-de-mokratycznej i — jak pisano w opinii MSZ — „szczerego nastawienia wobec ideologii Marszałka Piłsudskiego" przeszło, w okresie wzmagającej się walki politycznej w kraju, na platformę zdecydowanie opozycyjną, opowiadając się za kierunkiem zbliżonym do Frontu Morges, co zakończyło się odebraniem mu debitu w Polsce oraz gorączkowymi zabiegami Ambasady RP, zmierzającymi do rozbicia pisma i zachwiania jego równowagi finansowej. Latem 1939 r. „Ognisko" chyliło się już ku upadkowi.
Zupełnie odrębna była historia polskich pism komunistycznych, które z wyjątkiem krótkiego okresu rządów Frontu Ludowego (1936 -- 1938) były systematycznie prześladowane przez administrację, konfiskowane i zawieszane, w czym pomocy władzom francuskim udzielała Am-
Pozostałe kraje Europy
385
basada RP. Zasadą było uniemożliwienie wydawania tych pism w departamentach północnych na podstawie zarządzania zabraniającego wydawania prasy obcojęzycznej w rejonach nadgranicznych. Mimo tych trudności i szykan przez cały czas ukazywały się wydawnictwa sekcji polskich Komunistycznej Partii Francji i CGT Unitaire oraz organizacji afiliowanych (np. Czerwonej Pomocy Więźniom) — zmieniając tytuły, drukarnie, redaktorów odpowiedzialnych, nawet miejsce wydania (przez 2 lata drukowano je w Belgii), w nakładach sięgających 3-4 tys. egz. Dopiero po objęciu władzy przez rząd Frontu Ludowego (czerwiec 1936) istniejący wówczas „Tygodnik Polski" uzyskał warunki pełnego rozwoju. Dodatkowym ich czynnikiem było wyraźne ożywienie życia politycznego, wielka popularność idei Frontu Ludowego, zainteresowanie opinii emigracyjnej wydarzeniami w Hiszpanii. Latem tegoż roku nakład „Tygodnika" przekroczył 14 000 egz., a jesienią nakład sięgał już 20 000. 1 grudnia 1936 r. w Paryżu — zamiast „Tygodnika" — ukazał się „Dziennik Ludowy", kierowany przez znaną działaczkę polskiego ruchu robotniczego Esterę Gol-de-Stróżecką. Na przełomie 1937/38 r. „Dziennik" przekroczył 30 000 egz. nakładu, stając się obok „Narodowca" największym polskim pismem we Francji i jednym z największych w całej emigracji polskiej. Gazeta przetrwała trudne dla polskich komunistów lata 1937 - 1938, została jednak zamknięta, gdy po upadku rządów Frontu Ludowego represje wobec prasy komunistycznej zostały wznowione. Miejsce „Dziennika" zajęły znów tygodniki konfiskowane przez władze.
Własne pisma posiadały też kierunki związane bezpośrednio z obozem sanacyjnym. Rozbieżności, jakie panowały w tych grupach (największa z nich skupiona była wokół Towarzystwa im. Piłsudskiego), spowodowały jednak, że mimo wydatnej pomocy finansowej z centrali MSZ i organizacyjnej ze strony polskich placówek konsularnych, nie udało się utrzymać przy życiu żadnej z licznych inicjatyw prasowych, nawet po dokonaniu ich unifikacji. Do tej grupy należały m. in. „Polonia Nowa", „Głos Polski we Francji", „Gazeta Polska w Paryżu" ukazująca się w latach 1926-1930 oraz „Dziennik Polski" (1931-1932), który powstał w wyniku wielokrotnych fuzji i rozłamów. Wszystkie te pisma wychodziły w Paryżu, nakłady ich nie przekraczały 4-5 tys. egz., zasadniczo nie docierały w ogóle do robotniczych, największych skupisk polonijnych. Neutralizacja „Narodowca" i próby szerszego kolportowania prorządo-wego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego" z Krakowa były jedynymi osiągnięciami w tej mierze.
Obok wymienionych istniały też we Francji pisma należące do różnych organizacji i stowarzyszeń: sekcje polskie CGT posiadały dwutygodnik „Prawo Ludu", solidarystyczny Związek Robotników Polskich miesięcznik „Siła", Polska Misja Katolicka wydawała tygodnik „Polak
386
Prasa polska za granicą
we Francji", Związek Kupców i Rzemieślników wydawał miesięcznik „Kupiec Polski we Francji", ZNP miesięcznik dziecięcy „Pacholę Polskie", Towarzystwo im. Piłsudskiego miesięczny biuletyn „Piłsudczyk", Dzielnica Towarzystwa Sokół wydawała dwutygodnik „Sokół Polski", Związek Osadników wydawał fachowe pisemko „Osadnik Polski", jedyne, które ukazywało się w departamentach na południe od linii Loary. Z wyjątkiem „Siły" kolportowanej w ramach składek członkowskich, żadne z tych pism nie przekraczało 3-4 tys. egz. nakładu.
Spora część Polonii francuskiej czytała też prasę miejscową, francuską, a zjawisko to występowało nie tylko wśród inteligencji skupionej w Paryżu, lecz także w ośrodkach robotniczych, gdzie niektóre gazety francuskie prowadziły specjalne działy w języku polskim. Wydawcy polonijni skarżyli się, że część „Westfalaków" posługuje się prasą niemiecką wydawaną w Alzacji i Lotaryngii. Procesy asymilacyjne szczególnie widoczne były w końcu lat trzydziestych, gdy do pełnoletności dochodziło młode pokolenie wykształcone w szkołach francuskich, które nie tyle zatracało poczucie więzi narodowej, ile bieglej posługiwało się w czytaniu językiem francuskim niż polskim.
W sumie na terenie Francji ukazywało się w latach 1918-1939 nie mniej niż 140 - 150 pism polskich, a w latach 1936 - 1938 łączny nakład samych tylko dzienników dochodził prawdopodobnie do 100 000 egz., całej zaś prasy przekraczał być może 150 000 egz. jednorazowo.
Prasa wydawana na terenie Francji kolportowana była też — przez dłuższy czas masowo — w krajach tzw. Beneluksu. Ukazywały się też tu niewielkie pisemka polskie, efemeryczne i stale cierpiące na brak odpowiednich funduszy: miesięcznik „Polak w Holandii", kobiecy miesięcznik „Hasło" (Hautrage, Belgia), „Biuletyn Misji Katolickiej" (dla całego Beneluksu) „Polak w Belgii i Holandii" fiansowany w całości przez konsulaty oraz seria pism komunistycznych: „Informator", „Wiadomości z Belgii", „Proletariat". Wszystkie one nie przekraczały, w najlepszym razie, 1000 egz. nakładu. Czyniono tu także próby kolportowania krakowskiego IKC, którego kilkadziesiąt egzemplarzy wysyłano gratisowo do konsulatów.
Własne pismo posiadała także niewielka Polonia w Danii: tygodnik „Polak w Danii", który ukazywał się na przełomie 1918/1919 r. i miesięcznik „Polacy w Danii" założony w 1933 r. przy pomocy konsulatu.
W Austrii w ciągu kilku lat po 1918 r. uległa likwidacji znaczna część polskich pism, ukazujących się tam jeszcze od okresu przedwojennego i mających bezpośrednie powiązania z organizacjami politycznymi i społecznymi zaboru austriackiego. Jeśli nie liczyć wydawnictw fachowych (np. dodatek do „Międzynarodowej Gazety Gospodarczej i Komunikacyjnej"), większość pism polskich wydawanych w Wiedniu miała cha-
Pozostałe kraje Europy
387
rakter efemeryczny, a nakłady ich nie przekraczały 1-2 tys. egz. Najdłużej ukazywał się dwutygodnik „Głos Wiedeński", redagowany przez Romana Hernicza, który uległ likwidacji dopiero w 1934 r. Wśród wielu innych wydawano tu m. in. dwutygodnik „Głos Emigracji" (1926 -1934), ukazujące się 2 razy w tygodniu „Wiedeńskie Listy Sportowe" (1926), miesięcznik „Wiadomości Wiedeńskie" (1932 - 1933), „Wiedeński Przegląd Polski" (1925 -1926). W końcu lat trzydziestych jedynym pismem Polonii austriackiej został miesięcznik „Polak w Austrii", założony w 1932 r.
Odrębnie wspomnieć należy o prasie wydawanej przez emigrację polityczną, w ogromnej większości składającą się z komunistów polskich. Poza ZSRR, gdzie środowiska emigracyjne nie posiadały odrębnych pism, a publicyści i działacze przybyli z Polski włączyli się do pism zasadniczo przeznaczonych dla ludności osiadłej (niektóre z tych pism, jak np. „Kultura Mas", były nielegalnie przesyłane do kraju), prasa emigracji politycznej wydawana była m. in. w Niemczech, Belgii, Czechosłowacji i W. M. Gdańsku, gdzie znajdowały się kolejno centrale wydawnictw tzw. Redakcji Zagranicznej KC KPP. Pisma tam wydawane przeznaczone były dla czytelników krajowych i nielegalnie kolportowane w Polsce. W prasie komunistycznej we Francji i Belgii, wydawanej zasadniczo dla emigracji zarobkowej, pracowali dziennikarze komunistyczni zbiegli z kraju, a niektóre z tych pism (także i wydawnictwa anarchistyczne) przysyłano nielegalnie do Polski. Pismem specyficznym dla emigrantów politycznych był „Dąbrowszczak", organ polskich grup ochotniczych w Brygadach Międzynarodowych w Hiszpanii, w których część stanowili żołnierze przybyli z Polski drogą nielegalną (większość rekrutowała się z Polonii francuskiej). Jedynym niekomunistycznym pismem emigracji politycznej był paryski tygodnik „Świat i Polska", wydawany w latach 1938-1939 przez dawnego więźnia brzeskiego Hermana Lie-bermana, który zbiegł z Polski w 1933 r. i wydawał to pismo przy poparciu krajowych grup opozycyjnych z kręgów PPS i SD (wedle informacji poufnych MSZ tygodnik był finansowany m. in. przez Januarego Grzędzińskiego) oraz otrzymywał subwencje z II Międzynarodówki.
, : .: AMERYKA PÓŁNOCNA I POŁUDNIOWA/
Według oficjalnych danych federalnego spisu ludności, w roku 1920 mieszkało w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej blisko 2,5 min Polaków, w tym większość (57%) była urodzona już w USA (foreign parentage). Szacując zasięg ilościowy dalszych pokoleń — osób urodzonych w USA z rodziców, którzy także tam się już uro^ dzili — niektórzy autorzy szacują na ten rok wielkość Polonii amerykan-
388
Prasa polska za granicą
skiej na ok. 3,2 min osób. Jako średnią tych różnych szacunków przyjmuje się 3 min. Po przerwie wojennej, która dla Polski przedłużyła się zasadniczo do roku 1920, fala emigracyjna zdawała się przybierać swoją dawną wielkość. Na przeszkodzie stanęło jednak uchwalone w 1921 r. przez Kongres prawo określające kwoty dla poszczególnych narodowości. W rezultacie emigracja z Polski została nieomal całkowicie powstrzymana (w latach 1919-1923 przybyło do USA ok. 43 000 Polaków, w tym 4/5 z terenu państwa polskiego, a w latach 1927 -1938 imigrowało tu niewiele ponad 15 000 obywateli polskich wyznania rzymskokatolickiego i ok. 27 000 wyznania mojżeszowego), przy dość wyraźnej fali reemigracyjnej, która w okresie 1919 -1923 objęła niemal 130 000 osób: W tej sytuacji Polonia amerykańska powiększała się tylko dzięki przyrostowi naturalnemu. Wzrost ilościowy dawał w rezultacie coraz znaczniejszy odsetek Polaków drugiej, trzeciej i dalszych generacji, coraz bardziej zasymilowanych przez społeczność amerykańską i — jak można sądzić — w znacznej części przystosowujących się do ogólnoamerykańskich wzorów kulturowych także poprzez odchodzenie od języka polskiego i zatracanie kontaktu z życiem społecznym i kulturalnym Polonii. Ogromna większość Polaków, bo ok. 90%, zamieszkiwała rejony wschodnie i północno-wschodnie z takimi skupiskami miejskimi, jak Chicago (ok. 350 000), New York (ok. 160 000), Detroit (ok. 100 000) czy Buffalo i Milwaukee (po ok. #0 000). Rejony te, o zdecydowanej przewadze przemysłu, gromadziły ludność robotniczą; w rezultacie nie mniej niż 2/3 Polonii stanowiła ludność miejska lub związana z miastem rodzajem wykonywanej pracy, równocześnie należąca jednak do grup ubogich w porównaniu z przeciętnym standardem środowisk o odpowiadającym jej miejscu w strukturze społecznej; chociaż zamożniejsza i — to znacznie — niż w kraju.
Napływające do Stanów Zjednoczonych wychodźstwo polskie rekrutowało się w przygniatającej większości spośród ludności wiejskiej, a poziom jego wykształcenia niewiele odbiegał od przeciętnego w opuszczonej ojczyźnie: w latach 1900 -1914 — gdy główna fala szła z zaborów austriackiego i rosyjskiego — analfabeci wśród przyjeżdżających stanowili ok. 34%. W latach następnych sytuacja zmieniła się (przeciętna dla okresu 1920 - 1925 wynosiła tylko 5,1%), jednak niewielka liczba nowych imigrantów nie mogła wpłynąć na oblicze całej grupy. Decydujące znaczenie miały procesy naturalne, związane z nowym charakterem pracy (fabryka) i odmiennościami kulturalnymi środowiska, w którym przybysze mieszkali (wielkie miasto). Podnoszenie się poziomu oświaty było faktem niezaprzeczalnym, lecz także i sprawą dłuższego czasu. W roku 1924 Mieczysław Szawleski, w swej monografii poświęconej Polakom w USA, charakteryzując amerykańską Polonię u progu lat dwudziestych pisał, że „jest to konserwatywna masa włościańska, zniwelowana wpraw-
Ameryka Północna i Południowa
389
dzie wśród odmiennych warunków nowego otoczenia, lecz jeszcze dość archaiczna wśród społeczeństwa na wskroś nowoczesnego. Masy chłopskie w chwili żywiołowego ruchu wychodźczego stosunkowo mały brały udział w życiu kulturalnym kraju, a cały ich dorobek, jaki ze sobą przywiozły, to tradycje i zwyczaje klasy rolniczej". Inteligencja (wychodźcy polityczni, duchowieństwo i nieznaczne grupy inteligencji zawodowej) stanowiła drobną część tej społeczności, a drogi awansu społecznego (przy jego niewielkim jeszcze wtedy zasięgu ilościowym) prowadziły raczej poprzez „zdrobnomieszczanienie", by dopiero w następnej fazie, która przyszła prawdopodobnie na skalę bardziej masową po roku 1939, dać liczącą się społecznie warstwę . rodzimej, polsko-amerykańskiej inteligencji. Wśród tych jednak generacji, w których nastąpiło przewarstwienie (awans), najczęstsza też była pełna lub daleko zaawansowana asymilacja językowa.
Jak wspominaliśmy już na wstępie niniejszego fragmentu, prasa polska w Stanach Zjednoczonych stanowiła pod względem liczby tytułów ok. połowy całej prasy polskiej wydawanej za granicą, a pod względem osiąganych nakładów więcej niż 2/3. Na podstawie dostępnych w kraju danych trudno dokładnie przedstawić jej rozwój ilościowy w okresie, który nas interesuje. Niektóre źródła podają liczbę tytułów ukazujących się w ciągu danego roku, inne zaś wydawanych tylko w określonym dniu (np. w 1935 r. według „The Newspaper Directory for 1935" ukazywały się w USA 72 polskie pisma, według danych MSZ — 93), można założyć także, że nie wszystkie źródła są kompletne, zarówno jeżeli chodzi o pisma nowo założone, jak i te, które przestały się ukazywać. W każdym razie liczba pism polskich w USA nie spadła poniżej 70 - 80 tytułów i nie wynosiła — jak się wydaje — więcej niż 120 -130 tytułów (tab. 8).
Na podstawie wyrywkowych (i, jak pisaliśmy, często nieporównywalnych) danych można sądzić, że po okresie szybkiego rozwoju, który przypadł na pierwsze lata po zakończeniu wojny światowej, przyszedł okres o tendencjach regresywnych (tak twierdzi m. in. Mieczysław Szawleski). U progu Wielkiego Kryzysu prasa polonijna ponownie przeżywała lata rozwoju, by ulec znacznej redukcji i ponownie odbudowywać swe wpływy od 1935/1936 r. Prawdopodobnie jednak nie odzyskała, pod względem liczby tytułów, stanu z lat 1918 - 1923.
Podobnie jeżeli chodzi o nakłady: dane, którymi rozporządzamy są ułamkowe; żadne ze źródeł nie podaje nakładu łącznego wszystkich pism, a tylko sumy nakładów części wydawanych tytułów (tab. 9).
Dane te wskazują, że nakłady (przeciętne) stopniowo obniżały się, a proces ten dotyczył wszystkich kategorii prasy z wyjątkiem pism o nakładzie przekraczającym 100 000 egz. I tak w 1923 r. wśród 31 pism o znanym nakładzie 16 drukowało więcej niż 20 000 egz., a w roku 1935 na 74
390
Prasa polska za granicą
Tabela 8
Tabela 9
Rok Źródło Liczba pism W tym dzienników
1918 Oficjalne dane USA 78 b.d.
1919 » » " . . ' : . 80 b.d. ..
11920 76 b.d.
1920 „Miesięcznik Statystyczny" GUS 78 16
1921 Polskie Biuro Statystyczne (w USA) 90 20 : ;
1923 „Kurier Polski" (USA" 106 19 .
1925 Ludwik Łydko, Leon Sobociński 90 .¦ -.21 ;,., .
1929 „Wychodźca" b.d. r- 14 :
1930 Stanisław Osada 129 , 15
1930 Czesław Łukaszewicz 125 15
1934 MSZ 78 14
1935 Oficjalne dane USA 72 b.d.
1935 MSZ 93 13
1937 MSZ 102 b.d.
Rok Liczba pism Liczba pism Nakład łączny
wydawanych o znanym nakładzie jednorazowy
1923 106 31 839 012
1925 90 40 701200
1928 b.d. b.d. «37 938
1930 129 b.d. Ok. 1300 000
1935 93 74 Ok. 890 000
pisma było tylko 10 przekraczających tę granicę. Wzrosły natomiast nakłady pism rekordzistów: w 1923 r. 2 największe pisma osiągały 137 000 i 102 000 egz. nakładu, a w roku 1935 już 250 000 i 150 000 egz. Tylko dla ostatniego z wymienionych tu lat posiadamy dane wystarczająco dokładne do przedstawienia rozpiętości nakładów w prasie polonijnej USA:
Mniej niż 1000 1001— 5000 5001— 10000 10001— 15000 15001— 20000 20001— 30000 30001— 50000 50001— 100000 Powyżej 100000
7 26 13 10 9 7 1 — 2
Przeważały więc nakłady niskie (do 5 000 egz.) i średnie (do 20 000 egz,); w omawianym roku ani jeden dziennik nie przekraczał 25 000 egz.,
Ameryka Północna i Południowa
391
a najwyższe nakłady osiągały tygodniki o charakterze organizacyjnym („Naród Polski" i „Zgoda", oba wydawane w Chicago).
Znaczny nakład łączny — dla wszystkich pism przekraczający zapewne 1 min egz. — pozwala sądzić, że czytelnictwo prasy wśród Polonii amerykańskiej było powszechne. Przeciętnie 1 egz. przypadał na 3 - 4 osoby; dla samych dzienników proporcje te ukazywały się jednak inaczej: 1 egz. przypadał mniej więcej na 10 (w 1923 r.) do 15 (w 1935 r.) osób. Wynikało to ze specyfiki prasy polonijnej, w której większość pism informacyjnych stanowiły tygodniki lokalne. O powszechności czytelnictwa świadczy też rozmieszczenie geograficzne prasy polonijnej z jej daleko idącą decentralizacją: w 1923 r. 106 pism wydawanych było w 42 miejscowościach, a w 1935 — 93 pisma ukazywały się w 48 miejscowościach. Największymi ośrodkami wydawniczymi były:
1923 r.
1935 r.
Chicago
New York
Cleveland
Detroit
Milwaukee
Pittsburg
18 13
10 6
8 6
6 4
5 2
4 4
Wyraźnie zaznaczyło się ożywienie działalności wydawniczej małych ośrodków (w 1923 r. w 24 miejscowościach wydawano po jednym piśmie, a w 1935 r. miejscowości takich było już 36, mimo mniejszej ilości wydawanych tytułów) kosztem dużych ośrodków miejskich. Jeśli można użyć tego wyrażenia, dałoby się powiedzieć, że prasa polska w USA była prasą „prowincjonalną" w tym sensie, że większość pism ukazywała się w małych skupiskach polonijnych. Taki stan rzeczy miał niewątpliwie ujemny wpływ na poziom dziennikarski i poligraficzny: wydawcy tych niskonakładowych pisemek, o lokalnym zasięgu, nie mieli środków na zorganizowanie własnej informacji, skupienia kompetentnych zespołów redakcyjnych, ani też szans na zdobycie poważniejszej klienteli ogłoszeniowej, która w amerykańskim systemie prasowym odgrywała decydującą rolę w prowadzeniu przedsiębiorstwa wydawniczego.
W gorszej sytuacji znajdowali się Polacy zamieszkujący poza rejonami głównych skupisk wychodźczych, w nielicznych i rozrzuconych osiedlach zachodu i południowego Zachodu, gdzie stanowili grupy zbyt małe, aby ufundować własne pisma: na zachód od Missisipi i na południe od linii rzek Ohio-Potomac nie ukazywało się żadne polskie czasopismo. ;. Struktura formalna prasy polonijnej może wprowadzić w błąd, jeśli
382
Prasa polska za granicą
oprzeć się tylko na skróconym zapisie bibliograficznym. Ze statystyki wynika bowiem, że największą grupą pism były tygodniki (tab. 10).
Tabela 10
Częstotliwość ukazywania się
Rok dzienniki 2-4X tygodniki miesięczniki razom
tygodniowo i 2-tygodniki i inne
1920 16 1 66 17 78
1923 19 2 44 19 106
1930 15 1 68 44 129
1935 13 1 59 20 93
Tygodniki (dwutygodników ukazywało się nie więcej niż 3-4) stanowiły stale nie mniej niż 1/2 wydawanych tytułów, jednak „nie miały — jak pisał Osada, w swej monografii prasy polonijnej w USA — charakteru tygodnika w europejskim tego wyrazu znaczeniu. Są to raczej dzienniki skondensowane do wydawnictwa tygodniowego [...]. Pierwsza strona, czy to tygodnika czy dziennika, zawiera wiadomości, fakta, nowiny, telegramy". Dotyczyło to przede wszystkim wydawnictw „prowincjonalnych", podczas gdy w ośrodkach większych tygodniki — stosunkowo mniej liczne — nosiły charakter wydawnictw organizacyjnych stowarzyszeń i związków polonijnych.
Ogromną przewagę miała prasa ogólnoinformacyjna. Szawleski w cytowanej już pracy pisał, że „uderza mała specjalizacja, względnie widoczny brak pism poświęconych pewnym sprawom społecznym lub zawodowym. Są wprawdzie pisma jak „Rolnik" lub „Górnik", które [jednak] nie różnią się treścią od innych pism, a nazwę o pewnym charakterze przybrały ze względu na swe środowisko [...]. Znośną trwałością cieszą się periodyczne publikacje religijne. Powodzenie mają również pisma sa-tyryczno-humorystyczne o mało wybrednej treści". W sumie prasa „specjalistyczna" — łącznie z pismami młodzieżowymi, satyrycznymi, kobiecymi — nie stanowiła nawet 1/4 wydawanych tytułów, a prym wśród niej wiodła prasa religijna. Wydawnictwa specjalistyczne zastępowane były przez dodatki specjalistyczne, bądź rozbudowane działy w pismach informacyjnych. Trudno ocenić, jakie były przyczyny takiego stanu rzeczy — być może decydowała struktura społeczna Polonii, stanowiącej dość jednorodną masę robotniczą; lub nie rozwinięte jeszcze potrzeby czytelnicze, które były w zupełności zaspokajane specjalistycznymi rubrykami w pismach informacyjnych. Można sądzić też, że istniała silna konkurencja ze strony specjalistycznej prasy amerykańskiej, zwłaszcza jeśli idzie
Ameryka Północna i Południowa
393
o wydawnictwa fachowe oraz czasopisma o charakterze masowym (magazyny ilustrowane, pisma humorystyczne, sportowe etc).
Geografia polityczna prasy polonijnej w USA nie stała się jeszcze przedmiotem systematycznych badań, także w istniejących opracowaniach rzadko się porusza tę kwestię. Jak można sądzić z nielicznych wzmianek, aż do lat 1926 - 1928 tylko część pism miała odniesienie do podziałów politycznych występujących w kraju. Szawleski wśród 82 tytułów, którym przypisuje jakieś ukierunkowanie polityczne, aż 59 sklasyfikował ogólnikowo jako „niezawisłe". W okresie, o którym mówi (rok 1923) ukazywało się też, wedle niego, 7 pism „klerykalnych" (w tym 3 dzienniki), 5 socjalistycznych (w tym także 3 dzienniki), 5 „postępowych" (w tym 2 dzienniki), 4 pisma „republikańskie" (tj. chyba popierające Partię Republikańską), jedno „demokratyczne" (tj. popierające Partię Demokratyczną) i jedno komunistyczne (dziennik „Głos Robotniczy"). Wydaje się wszakże, że już w tych latach istniała także prasa, którą można by nazwać „pił-sudczykowską". Łukaszewicz przedstawiając sytuację w roku 1930 zwraca uwagę na wyraźnie zarysowany podział na „prasę starą" i „prasę młodą", przy czym ta druga miała charakter prosanacyjny. Wśród 15 dzienników, których sympatie polityczne określił, 7 należało — wedle niego — do „prasy starej", 7 do „młodej", a 1 był „neutralny". Podział ten wydaje się częściowo zbieżny z tym, który ostro zarysował się w końcowej fazie wojny światowej, gdy znaczna część polonijnej opinii podzieliła się-na orientację popierającą endecki Komitet Narodowy Polski (działający nie tylko na terenie Europy) i zwolenników propiłsudczykowskiego Komitetu Obrony Narodowej, działającego w USA. Wedle niektórych informacji za KNP wypowiadało się 8 dzienników, za KON 5, zaś jeden pozostawał „neutralny".
W Szkicu prasy polskiej za granicą opracowanym przez MSZ (1935 r.) uwzględniono dwojaki podział polityczny: mniej czy bardziej ogólnikowymi etykietami o kierunku ideowym, oraz przez określenie stosunku do rządu polskiego (i jego przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych). W ramach pierwszego z tych podziałów Szkic wymienia m. in. pisma „postępowe" (5 tytułów, w tym 2 dzienniki), klerykalne różnych odcieni (także 5 tytułów, w tym 2 dzienniki), prawicowe o kierunku naro-dowo-demokratycznym (5 pism, w tym 1 dziennik), socjalistyczne (1 pismo), komunistyczne (1 pismo). Ponad połowa pism określona jest jako „apolityczna" lub „bez wyraźnego kierunku politycznego". Pod względem stosunku do rządu RP wyróżniano w Szkicu aż 11 postaw — od „prorządowy" poprzez „pasywnie poprawny" do „antyrządowy" — nie licząc pism „niezależnych" (tylko 2 tytuły) i komunistycznych (uwzględniono zresztą tylko 44 pisma).
Z tabeli 11 wynikałoby, że wydawnictwa prorządowe (grupa I) uzy-
394
Prasa polska za granicą
skały zdecydowaną przewagę nad różnymi odcieniami prasy opozycyjnej (grupa III i IV), przy utrzymywaniu się poważnej grupy pism „neutralnych" (grupa II i V). Pozostaje oczywiście pytanie: jaka jest wiarygodność klasyfikacji dokonanych przez MSZ?
Można sądzić — jak na razie, tylko przez dedukcję i analogię do sytuacji w kraju — że w latach poprzedzających zarysowania się podziału na prasę „prorządową" i opozycyjną, większość pism informacyjnych miała charakter centrowy w swych sympatiach politycznych i reprezentowała ideologie solidarystyczne. Tak właśnie ukształtowane pisma oraz prasa „postępowa", „radykalna", „demokratyczna" były w kraju rezerwuarem dla obozu rządzącego. Na uwagę zasługuje poważny spadek wpływów prasy lewicowej — socjalistycznej i komunistycznej, a szcze-
Tabela 11
Ameryka Północna i Południowa
395
Stosunek do rządu RP Liczba pism W tym dzienników
I. Prorządowy Umiarkowanie prorządowy II. Lojalny Poprawny Względnie poprawny Pasywnie poprawny III. Nieprzychylny Krytyczny IV. Krytyczno-opozycyjny Opozycyjny Antyrządowy Komunistyczny V. Niezależny 15 1 8 5 2 2 1 2 2 1 2 1 2 5 3 1 1 1 1
Razem 44 12
gólnie tej pierwszej, która w 1923 r. liczyła 3 dzienniki i 2 tygodniki, aby w 1935 r. ograniczyć się do 1 tygodnika o nakładzie ok. 6 000 egz.
Obserwatorzy życia publicznego Polonii mocno podkreślając znaczenie prasy dla podtrzymania świadomości narodowej i integracji całego środowiska, równie zgodni byli w krytycznej ocenie poziomu dziennikarskiego i literackiego pism polonijnych oraz charakterystycznych dla Stanów Zjednoczonych, a niekorzystnych z punktu widzenia wychowawczej i oświatowej roli prasy, stosunków własnościowych i organizacyjnych. „Wydawca nie posiada — pisał Szawleski — często żadnych kwalifikacji intelektualnych do prowadzenia pisma i traktuje gazetę wzorem amerykańskim wyłącznie jako środek do powiększenia swego businessu lub naj-
korzystniejszego spieniężenia działu inseratowego". Do częstych wypadków należała współodpowiedzialność finansowa za gazety ze strony różnego rodzaju stowarzyszeń społecznych, tych zwłaszcza, których nie było stać na ufundowanie własnego wydawnictwa. Udzielały one pismu subwencji lub dawały mu swoją firmę, starając się gwarantować mu w ten sposób popularność wśród własnych adherentów. Najczęściej jednak poza rubryką organizacyjną nie miały one — ani nie starały się mieć — wpływu na całość materiałów zamieszczanych w piśmie. Dodatkowym czynnikiem obniżającym poziom merytoryczny był liberalizm ustawodawstwa prasowego, przy jednoczesnej możliwości zakładania pism przy oparciu się na bardzo skromnym lub doraźnie zgromadzonym kapitale. W ten sposób rodziły się pisemka o minimalnych nakładach, efemeryczne, uzależnione nie tyle od potrzeb czytelników, czy chęci jakiejś grupy (organizacji) posiadania własnego pisma, ile sterowane nadzieją „kapitałodawcy" przysporzenia sobie dochodów z prasowego „businessu". Przy tym wszystkim jednak prasa polonijna w USA odznaczała się stosunkowo znaczną trwałością. Jak obliczał Osada, wśród 129 pism wydawanych w 1930 r. aż 80 (czyli 62%) powstało przed 1920 r., w tym 15 (czyli 11%) zaczęło ukazywać się nie później niż w 1900 r.
Zespoły redakcyjne były na ogół nieliczne — od 2 do 8 dziennikarzy — a ich poziom zawodowy był bardzo różny: obok redaktorów utalentowanych i świadomych swych zadań było sporo, jak pisał Osada, „cwaniaków, którzy czepiali się dzienikarstwa, jako zajęcia dla nich naj-dostępniejszego". Syndykat Dziennikarzy Polskich w Ameryce, zorganizowany po kilku nieudanych próbach dopiero w 1929 r., liczył w 2 lata później tylko 67 członków, z blisko trzystuosobowej rzeszy polskich pracowników prasy (w tymże roku powstało efemeryczne Stowarzyszenie Wydawców). Tak więc i świadomość odrębności zawodowej czy aspiracji profesjonalnych nie była nazbyt rozwinięta. Te trudności „kadrowe" wynikały, jak się wydaje, ze słabości grup inteligenckich Polonii, nikłego dopływu inteligencji z kraju i stosunkowo szybkiego tempa amerykanizacji tej właśnie grupy społecznej. W rezultacie własne materiały prasowe — informacyjne czy publicystyczne — zasadniczo obejmowały tylko sprawy polonijne, komentatorzy wydarzeń światowych czy wewnątrz-amerykańskich należeli do rzadkości, z reguły ograniczano się do przedruków i tłumaczeń. Podobnie wyglądała sytuacja, jeżeli chodzi o materiały dotyczące kraju. Tylko nieliczne pisma posiadały własnych korespondentów, ale zasadniczo nie byli to zawodowi dziennikarze, lecz raczej działacze polityczni związani z terenem amerykańskim (przypomnijmy, że w latach dwudziestych delegaci różnych partii — zwłaszcza chłopskich — „pielgrzymowali" dość często do USA mając na celu uzupełnienie zasobów finansowych swych macierzystych organizacji) lub reemi-
396
Prasa polska za granicą
granci różnych zawodów. Dopiero w połowie lat trzydziestych dość intensywna akcja propagandowa, prowadzona przez Swiatpol,! MSZ, dotarła szerzej do prasy polonijnej. Biuletyny, które rozsyłano miały jednak charakter w istocie rządowo-propagandowy i niewiele tylko przyczynić się mogły do przedstawienia Polonii rzeczywistej sytuacji wewnętrznej w kraju.
Największym pismem polskim w USA był chicagowski tygodnik „Zgoda", organ Związku Narodowego Polskiego, pismo o charakterze organizacyjnym, poświęcone niemal w całości sprawom Związku, redagowane przez zespół wyznaczony przez władze organizacji. Tygodnik kolportowany był w samym Chicago i w jego okolicach, głównym rejonie działania Związku. Nakład pisma w 1923 r. przekraczał 130 000 egz., a w 1935 roku wynosił ok. 250 000. Ten sam zespół redakcyjny wydawał też „Dziennik Związkowy" o nakładzie wynoszącym ok. 40 000 egz. w początku lat dwudziestych i ok. 20 000 w roku 1935. Pewna część nakładu rozchodziła się w prenumeracie organizacyjnej. Związek, najpotężniejsza organizacja polska w Stanach Zjednoczonych (ponad 150 000 członków), posiadał ponadto wpływy w niektórych innych pismach, zwłaszcza lokalnych i swoją przodującą pozycję zachował przez cały okres międzywojenny. Główny jego konkurent — Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Ka-tolickie, mające swoją siedzibę także w Chicago — zrzeszał w początku lat dwudziestych blisko 100 000 członków i wydawał także 2 pisma: or-' ganizacyjny „Tygodnik Zjednoczenia", w nakładzie ok. 60 000 egz. i informacyjny „Dziennik Zjednoczenia" w nakładzie ok. 20 000. W latach następnych pismem organizacyjnym, na miejsce przekształconego „Tygodnika", zostało inne pismo tygodniowe — „Naród Polski" — o nakładzie sięgającym 150 000 egz. Wśród innych organizacja społecznych — a największe z nich były jednocześnie stowarzyszeniami oświatowymi, kulturalnymi, dobroczynnymi i związkami samopomocowo-ubezpieczeniowy-mi — ani jedna nie miała do swej dyspozycji większej liczby pism. Ponieważ większość tych stowarzyszeń miała zasięg lokalny, najczęściej partycypowały one w wydawnictwach prywatnych (np. Macierz Polska współuczestniczyła w wydawaniu „Dziennika Chicagoskiego", Unia Polek w Ameryce— tygodnika „Gwiazda"). W latach trzydziestych pewne znaczenie na rynku wydawniczym zyskał zakon franciszkanów, który obok 2 pism religijnych („Kronika Seraficka" i „Miesięcznik Franciszkański", ten ostatni w nakładzie ponad 30 000 egz.) wydawał także dziennik „Nowiny Polskie" (Milwaukee, Wisconsin), osiągający 24 000 egz. nakładu, redagowany przez Tomasza Jasiorowskiego, jednego z najlepszych dziennikarzy polonijnych. Inny zakon — oo. zmartwychwstańców — wydawał wspólnie z Macierzą Polską wspomniany już „Dziennik Chicagoski".
Największym czasopismem pozostającym całkowicie w rękach prywat-
Ameryka Północna i Południowa
397
nych był — w początku lat dwudziestych — tygodnik „Ameryka-Echo" (Toledo, Ohio), wydawany przez zasłużonego dla Polonii i prasy polonijnej Antoniego A. Paryskiego. W tym okresie tygodnik miał osiągnąć nakłady przekraczające 100 000 egz. Paryski wydawał też dziennik „Ameryka-Echo", zlikwidowany po 1930 r. W latach trzydziestych popularność „Ameryka-Echo" wydatnie się obniżyła i w 1935 r. nakład pisma nie przewyższał 16 000 egz. Tygodnik ten posiadał związki z krajem i kolportowany był dość szeroko w kręgach sympatyzujących z lewicowymi stronnictwami chłopskimi.
„Kurier Polski", najstarszy dziennik polski w Stanach Zjednoczonych, utrzymywał wciąż swoją pozycję jednego z największych wydawnictw polonijnych, aczkolwiek nakład pisma obniżył się z ok. 35 000 do ok. 24 000 egz. Likwidacji uległa też tańsza, ukazująca się 2 razy w tygodniu, mutacja dziennika („Kurier Tygodniowy"). Pismo pozostało w rękach spadkobierców jego założyciela (Michała Kruszki) i podobnie jak pisma Paryskiego uchodziło za postępowe i antyklerykalne. Mniej więcej po 1930 roku za największe pismo nieorganizacyjne uchodził tygodnik „Gwiazda Polarna" (Stevens Point, Wisconsin), osiągający nakład ok. 30 000 egz. Wydawcą "tygodnika była firma „Bracia Worzałła", a redakcję przez pewien czas prowadził Wacław Gąsiorowski (do 1929 r.). Ta sama firma wydawała też tygodnik informacyjny „Rolnik", o lokalnym zasięgu i nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy. Na dobrym poziomie redakcyjnym, ale w przeciętnych nakładach, wydawany był „Dziennik Polski" (Detroit, Michigan), własność Franciszka Januszewskiego, dość ściśle powiązanego w latach trzydziestych z polskimi placówkami konsularnymi. Nowojorski „Nowy Świat", początkowo wydawany przez socjalistów polskich, później nabyty przez osoby prywatne (M. F. Węgrzynek), stał się jednym z największych dzienników polonijnych w Stanach Zjednoczonych (ok. 25 000 egz. nakładu), a wydawany przez tę samą redakcję tygodnik „Świat" uchodził za pismo stojące na stosunkowo wysokim poziomie dziennikarskim i poligraficznym.
Największe skupiska polonijne w Kanadzie, w której mieszkało niespełna 100 000 Polaków, znajdowały się w stanach Manitoba, Ontario i Quebec. Wychodźstwo polskie do Kanady miało skład społeczny podobny lub identyczny jak do USA, z tym że znacznie większy odsetek przybyszów skierował się na wieś. W latach międzywojennych napływ nowych imigrantów z Polski był stosunkowo niewielki (30 - 40 tys. osób), ale dość poważny z uwagi na małą liczebność „starej" emigracji. Mimo bliskości wielkich skupisk polonijnych północno-wschodnich stanów USA, prasa tamtejsza w zasadzie nie docierała na teren Kanady. Do wyjątków należały niektóre pisma specjalistyczne, mające ogólnoamerykański za-
398
Prasa polska za granicą
sięg. Prasa polska w Kanadzie była nieliczna: dopiero w latach trzydziestych jednocześnie ukazywało się 4-5 pism, poprzednio liczba ich nie przekraczała 2-3 tytułów. Nie wydawano tu też ani jednego dziennika, a tygodniki nie osiągały nakładów większych niż 3-4 tys. egz. Jednocześnie prasa polonijna nie miała tu charakteru lokalnego i większość wydawanych pism docierała do wszystkich środowisk polskich. Najstarszym tygodnikiem była „Gazeta Katolicka" wydawana przez kurię arcybiskupią w Winnipeg (Manitoba), posiadającą także swoje gazety w języku angielskim i francuskim. Pismo miało charakter informacyjny przy kle-rykalnym i zdecydowanie prawicowym nastawieniu. Nakład nie przekraczał 2 500 egz. W tymże samym mieście ukazywał się tygodnik „Czas", wydawany przez Zjednoczenie Zrzeszeń Polskich w Kanadzie, w nakładzie ok. 4 000 egz. Przez krótszy czas ukazywały się w Winnipeg także dwutygodnik „Prawda" (1929-1934) oraz „Głos Pracy" (założony w 1933 r.), organ komunistycznego Polskiego Towarzystwa Robotniczo-Far-merskiego, osiągający 4 000 egz. nakładu. Pisma polonijne z innych ośrodków miały jeszcze mniejsze nakłady, a poza „Nowym Życiem" z Toronto (Ontario), które ukazywało się do 1927 r., dłużej wychodziło tylko „Sło-wo Polskie" (Montreal, Quebec) założone w 1931 r. i mające w konsulacie RP opinię pisma, które „hołduje radykalizmowi, celem pozyskania bezrobocia i niezadowolonych".
Liczniejsza, bo sięgająca 300 000 osób, była Polonia w Brazylii, skoncentrowana w stanach Parana (ok. 120 000 Polaków) i Rio Grandę. W ogromnej większości Polonię brazylijską stanowili osadnicy i rolnicy (ok. 90%), rozproszeni w kilkudziesięciu osadach i wielu odosobnionych farmach. W okresie międzywojennym wychodźców z Polski przybyło stosunkowo niewielu. Najważniejszym ośrodkiem życia społecznego Polonii, a zarazem i głównym centrum prasowym, była stolica stanu Parana — Curitiba.
Prasa polska w Brazylii liczyła, w okresie międzywojennym, 5-9 tytułów ukazujących się równocześnie, jednak pisma te miały niskie nakłady — nie większe niż 3 000 egz. — a znaczna ich część wydawana była przez krótki okres. Mimo usiłowań różnych wydawców nie udało się w omawianym okresie zorganizować ani jednego dziennika polskiego. Największym pismem, i jednocześnie najstarszym, był tygodnik „Gazeta Polska", kolportowany we wszystkich środowiskach polonijnych Brazylii. Jeszcze w 1912 r. pismo zostało zakupione przez Towarzystwo Sw. Stanisława i aż po rok 1937, kierowane i redagowane przez ks. Stanisława Trzebiatowskiego, miało program centrowy. Po likwidacji w 1920 r. pro-endeckiego „Polaka w Brazylii" jedynym poważniejszym konkurentem „Gazety" stał się klerykalny — i także proendecki — „Lud", założony w 1919 r. i wydawany przez ks. Jana Pałka. „Lud" ukazywał się 2 razy
Ameryka Północna i Południowa
399
w tygodniu, w nakładzie ok. 3 000 egz. i kolportowany był we wszystkich środowiskach polonijnych. W roku 1928 jeden z dawnych współpracowników „Gazety" — Jan Szklarski — założył tygodnik „Polska Prawda", który nie przekroczył 1000 egz. nakładu, ale był przez czas dłuższy jedynym reprezentantem postępowo-demokratycznych ugrupowań polonijnych. Podobną rolę odgrywał wcześniej — w latach, 1918 -- 1929 — tygodnik „Świt", wydawany w parańskim Ponta Grossa przez Szymona Kossobudzkiego, a w końcu lat trzydziestych, po zakupieniu „Gazety Polskiej" przez Pawła Nikodema, opinia postępowa dysponowała już 2 pismami, których jedynym oponentem pozostał „Lud". W Porto Alegre, głównym mieście stanu Rio Grandę do Sul, po krótkotrwałym żywocie tygodnika „Echo Polskie" (1927 -1930), Stanisław Służyński rozpoczął wydawanie tygodnika pt. „Odrodzenie". Pismo osiągało do 2 500 egz. nakładu, kolportowane było na terenie całej Brazylii, ale zasadnicza część nakładu rozchodziła się w Rio Grandę, gdzie kolonie polskie wykazywały pewne tendencje „separatystyczne" wobec kurytybskiej centrali. Zrzeszenie Nauczycieli Szkół Polskich wydawało od 1923 r. 2 miesięczniki: dziecięcy „Nasza Szkółka" i młodzieżowy „Nasza Szkoła" w nakładzie ok. 1 000 egz., a w 1933 r. rozpoczęło także wydawanie miesięcznika in-strukcyjno-szkoleniowego dla nauczycieli pt. „Nasza Praca".
Prasa polonijna w Prazylii miała stosunkowo trudne warunki rozwoju: środowisko chłopskie nie przyzwyczajone do korzystania ze słowa drukowanego, trudności komunikacyjne, rozproszenie Polaków w małych osadach i koloniach, brak inteligencji, brak poważniejszych kapitałów. W dodatku w końcu lat trzydziestych faszyzujący i filoniemiecki rząd Getulio Vargasa zaczął też czynić jej pewne trudności, by w 19.41 r. zamknąć wszystkie polskie pisma. Stąd też i poziom tych pism nie był najlepszy. Konsul Generalny RP w Kurytybie jv raporcie z 1936 r. stwierdził, że gazety polskie „żyją przeważnie przedrukami z gazet brazylijskich lub małych pisemek polskich przesyłanych bezpłatnie z kraju", a sytuację materialną prasy polskiej określił jako „żałosną".
W liczącej 35 - 50 tys. osób Polonii w Argentynie obok grupy osadników (w Missiones) stosunkowo liczne były wychodźstwa do przemysłowego rejonu Buenos Aires, a imigracja do Argentyny trwała przez cały okres międzywojenny i przybysze z tych lat stanowili zasadniczą część Polonii. Po kilku próbach w latach 1913 - 1919, które zakończyły się krótkotrwałym tylko powodzeniem, dopiero w latach dwudziestych aktywność prasowa Polonii zyskała trwalsze podstawy. Największym pismem stał się „Niezależny Kurier Polski", wydawany — w Buenos Aires od 1928 r. — przez Tomasza Wojnowskiego. W roku 1932 dotychczasowy tygodnik przekształcony został w wydawnictwo codzienne o nakładzie ok. 1000 egz. W następnym roku Wojnowski Zaczął wydawać
400
Prasa polska za granicą
2 miesięczniki: „Argentyna" w Buenos Aires i „Ameryka-Echo" w Montevideo dla niewielkiej Polonii urugwajskiej. Wcześniej jeszcze, bo w 1932 r., z inicjatywy poselstwa RP w Argentynie, założony został dwutygodnik „Głos Polski" posiadający swoją filię w Montevideo. Po dwukrotnych zmianach w redakcji i konfliktach jakie wybuchały między poselstwem a niektórymi kręgami polonijnymi, kierownictwo pisma objął Stanisław Kowalewski. W roku 1932 przekształcono „Głos" na wydawnictwo codzienne, ale niski nakład (ok. 600 egz.) utrudniał jego egzystencję i w końcu 1935 r. pismo zostało zamknięte. Pismem wydawanym dla osadników z rejonu Missiones stał się założony w 1923 r. miesięcznik (później dwutygodnik) „Orędownik", początkowo własność misjonarskiego zakonu oo. werbistów, potem własność J. Czajkowskiego, który sam był także redaktorem. Nakład nie przekroczył nigdy 1000 egz. Dopiero w 1933 r. powstało drugie pismo polskie w stolicy rejonu Posadas — „Osadnik" wydawnictwo Związku Towarzystw Polskich, dwutygodnik o nakładzie ok. 500 egz., redagowany przez Pawła Nikodema. Obok tych pism efemerycznymi inicjatywami były m. in. dwutygodnik „Przyjaciel Ludu", tygodnik „Goniec Polski", nieregularnie ukazujące się 2 pisemka satyryczne, nielegalnie wydawane pismo komunistyczne „Jedność Robotnicza", miesięcznik „Dom Polski".
W roku 1938 powstało w Montevideo pierwsze samodzielne pismo polskie w Urugwaju — tygodnik „Obrona".
AZJA
Jedyna większa kolonia polska w Azji znajdowała się w północnych Chinach w Mandżurii, a jej centrum był Harbin. Polonia tutejsza składała się głównie z robotników, urzędników i inżynierów pracujących na Kolei Wschodnio-Chińskiej. W latach 1917- 1920 napłynęła do Harbi-nu pokaźna liczba Polaków uchodźców z Rosji, obok ludności cywilnej także i wojskowych. Nie traktowali oni jednak Mandżurii jako punktu docelowego, a jedynie jako kraj tranzytowy w drodze do Polski (lub Stanów Zjednoczonych). Po 1920 - 1922 r. w Mandżurii pozostała niewielka, ale co najmniej kilkutysięczna Polonia inteligencko-urzędnicza, drobno-mieszczańska (handel), sporo wykwalifikowanych robotników i nieliczni osadnicy rolni z rejonów Chin Północnych. W pierwszym okresie, gdy przez Harbin przewijały się wielotysięczne rzesze Polaków, aktywność wydawnicza środowiska była bardzo ożywiona: w latach 1917 - 1920 ukazywało się łącznie co najmniej 12 pism polskich, w tym także dziennik — „Polski Kurier Wieczorny". Po części były to pisma informacyjne i polityczne („Wygnaniec Polski na Dalekim Wschodzie", „Przegląd", „Straż-
Azja
401
nica", „Kurier Polski", „Niepodległość"), po części organizacyjne i specjalistyczne („Harcerz Polski", „Opieka Społeczna", „Praca", „Wiaterek"). Po przepłynięciu fali uchodźczej powstały nowe pisma, należące już do rzeczywistej, trwałej Polonii mandżurskiej. Pierwszym z nich był „Tygodnik Polski", przekształcony w 1922 r. z nieregularnie wydawanego hektograficznego pisemka Naczelnego Komitetu Narodowego w Harbi-nie w regularny choć skromny tygodnik. Redaktorem i wydawcą był ks. W. Ostrowski, który nadawał pismu ton klerykalny i charakter po części religijny. „Tygodnik" przetrwał do 1935 r. i ukazywał się w nakładzie sięgającym 1 000 egz. Konkurencyjnym wobec „Tygodnika" był ilustrowany dwutygodnik „Daleki Wschód", wydawany początkowo (od 1925 r.) jako dodatek do „Tygodnika", później usamodzielniony i połączony z „Listami Harbińskimi", dodatkiem do „The Harbin Daily News". Wydawcą „Dalekiego Wschodu" było Stowarzyszenie Gospoda Polska w Harbinie. Nakład pisma nie przekraczał 500-600 egz. Efemerycznymi wydawnictwami były m. in. miesięcznik (ukazujący się nieregularnie) pt. „Ruch Chrześcijańsko-Społeczny", związany z „Tygodnikiem", pisemko Związku Młodzieży Polskiej w Harbinie „Młoda Myśl", „Biuletyn Polskiego Koła Akademickiego". Ponadto ukazywało się tu kilka wydawnictw fa-chowo-gospodarczych, wydawanych przez organizacje zajmujące się handlem z Polską.
Bezsporny wydaje się fakt, że — bez względu na kierunek polityczny i poziom dziennikarski — wszystkie pisma polonijne odgrywały doniosłą rolę w utrzymywaniu więzów mas wychodźczych czy ludności autochtonicznej z polskością najszerzej pojętą. Nawet gdy pisma te były nieprzychylnie nastawione lub nawet wręcz wrogie wobec aktualnie istniejących stosunków w kraju, opozycyjne wobec rządów polskich, sam fakt posługiwania się językiem ojczystym w warunkach rozproszenia i obcego otoczenia miał wielkie konsekwencje dla utrwalania czy pobudzania świadomości związków z całym narodem. Są to wszakże problemy nader złożone, które dotychczas nie stały się przedmiotem poważniejszej analizy w odniesieniu do konkretnych sytuacji z interesującego nas okresu. Wypada więc pozostać przy tak ogólnikowym stwierdzeniu.
Ogólny rzut oka na prasę polonijną lat międzywojennych pozwala na wskazanie kilku zasadniczych problemów:
1. W praktyce każde, nieco większe środowisko polskie wydawało własne pismo. Trudno jeszcze określić minimalną wielkość grupy, która realizowała swe aspiracje wydawnicze. Wydaje się jednak, że już kilkutysięczna społeczność (np. Mandżuria, ^Dania, Urugwaj) była wystarczającą, aby ufundować gazetę.
402
Prasa polska^ za granicą
2. Z uwagi na strukturę społeczną Polonii, zarówno wychodźczej jak i autochtonicznej, prasa polska za granicą nie posiadała w ogóle, lub tylko bardzo nieliczną prasę specjalistyczną, fachową i społeczno-kultural-ną. Obok nielicznych wydawnictw tego typu, podstawową masę prasy polonijnej stanowiły pisma informacyjne, polityczno-informacyjne i organizacyjne. W tych ostatnich przeważała problematyka organizacyjna i informacyjna z niewielkim udziałem artykułów czy opracowań na tematy fachowe związane z charakterem stowarzyszenia (np. pisma związków zawodowych).
3) W każdym większym ośrodku polonijnym przez cały czas, lub przez dłuższe okresy ukazywały się pisma dziecięce i młodzieżowe, szczególnie ważne dla zachowania poczucia narodowego młodych pokoleń i związane z reguły z siecią szkolnictwa polskiego w danym kraju.
4. Większość ośrodków polonijnych odcięta była — bądź to z uwagi na odległość, bądź na stosunki Polski z danym krajem — od szerszego korzystania z prasy krajowej, nie tylko codziennej, lecz także periodyków, których znaczna część nie znajdowała ponadto w Polonii podatnego gruntu dla swych zainteresowań.
5. Próby bardziej systematycznego utrzymywania kontaktów z prasą polonijną zostały zainicjowane dopiero w latach trzydziestych (pod egidą Światpolu) i nie zdołały się w pełni rozwinąć do wybuchu wojny, trafiając też jednocześnie na opór ze strony niektórych kierunków politycznych emigracji (opozycyjnych wobec reżimu pomajowego).
6. Nawet w tych krajach, których kontakt wychodźczy z Polską był w latach międzywojennych nader niewielki (np. USA) wyraźne były filiacje ideologiczne między miejscowymi stowarzyszeniami i ugrupowaniami (i ich prasą) a różnymi kierunkami politycznymi w kraju. Po roku 1926, a szczególnie w latach 1928 - 1930 dała się zauważyć aktywność polskich przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych, zmierzających do „przeorientowania" prasy polonijnej w kierunku udzielenia przez nią poparcia dla obozu rządzącego. Działalność ta, po części uwieńczona powodzeniem, stała się powodem wielu dodatkowych konfliktów wewnątrz poszczególnych środowisk polonijnych (Niemcy, Francja, USA).
7. Prasa polska za granicą w okresie międzywojennym była w przytłaczającej większości prasą dla emigracji zarobkowej (lub ludności autochtonicznej), niewielki tylko odsetek pism wydawanych był przez ośrodki emigracji politycznej, z reguły wywodzącej się ze środowisk komunistycznych i rewolucyjnych.
8. Tempo wzrostu liczby wydawanych tytułów prasy polonijnej odpowiadało mniej więcej tempu wzrostu ilościowego prasy krajowej. W porównaniu zaś z okresem poprzednim nastąpiło wyraźne przesunięcie w geografii prasy polskiej wydawanej poza ziemiami polskimi — zmniejszała
403
się liczba pism wydawanych na terenach byłych mocarstw rozbiorowych zamieszkałych przez ludność autochtoniczną, a zwiększyła liczba pism wydawanych przez emigracje zarobkowe.
9. Trudne jest do określenia tempo wzrostu prasy polonijnej pod względem liczby kolportowanych egzemplarzy. Biorąc pod uwagę, że prasa polska w Stanach Zjednoczonych stanowiła grupę ważącą na całej zbiorowości, można by stwierdzić, że postęp pod względem zasięgu rozpowszechniania (nakłady) był wolniejszy niż pod względem wzrostu ilościowego (tytuły). Ogólnie rzecz biorąc — z wyjątkiem niektórych środowisk polonijnych, np. francuskiego i amerykańskiego — nasycenie prasą kształtowało się mniej więcej na poziomie Polski. Dla drugiej połowy lat trzydziestych można przyjąć, że 1 egzemplarz dziennika polonijnego przypadał na 20 osób, a czasopisma (łącznie wszyskich częstotliwości) — na 6 - 7 osób. Rzecz jasna między poszczególnymi krajami występowały pod tym względem daleko idące różnice. Jeżeli posługiwać się danymi, które są zawarte w cytowanym tu już Szkicu MSZ za rok 1935, można szacować, że jeden egzemplarz dziennika przypadał (przykładowo): w Stanach Zjednoczonych na 15 osób (tylko dzienniki) w Niemczech na 70-80 osób (dzienniki i gazety wychodzące 2-4 razy w tygodniu), we Francji na 12 osób (tylko dzienniki), w ZSRR na 70 osób (tylko dzienniki), w Czechosłowacji na 12 osób (tylko dzienniki), na Litwie na 100 osób (tylko dzienniki).
W krajach najbardziej rozwiniętych gospodarczo czytelnictwo prasy polskiej wśród Polonii było mniejsze niż przeciętne czytelnictwo w danym kraju, z reguły jednak wyższe niż czytelnictwo prasy w Polsce. I. ten problem jednak wymaga dalszych badań.
CHARAKTERYSTYKA. STATYSTYCZNA
Charakterystyka ogólna prasy II Rzeczypospolitej utrudniona jest przez brak opracowań monograficznych odnoszących się do poszczególnych problemów oraz wobec istotnych luk w danych statystycznych. Uwagi poniższe są więc wstępnym omówieniem pewnych zmian ilościowych, które miały miejsce w latach 1918 -1939 i jako całość noszą charakter hipotetyczny.
ROZWÓJ ILOŚCIOWY
Oficjalne dane statystyczne dotyczące stanu ilościowego prasy zaczęto w sposób systematyczny opracowywać dopiero od 1924/1925 r., a dla niektórych elementów (np. podział według treści) dopiero od 1926 r. W latach początkowych statystyki prowadził Wydział Prasowy (i Wydział Społeczno-Polityczny) Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, od 1929 r. rejestrację przekazano Instytutowi Bibliograficznemu Biblioteki Narodowej w Warszawie, zaś publikacje statystyczne przejął Główny Urząd Statystyczny. W okresie tym także kilku prasoznawców — a przede wszystkim Stanisław Jarkowski i Piotr Grzegorczyk — prowadziło własne badania mające na celu ustalenie stanu ilościowego prasy polskiej. W rezultacie dla lat 1918-1922 dysponujemy tylko częściowymi informacjami, które w dodatku oparte były na niepełnej bazie faktograficznej, wynikającej zarówno z nieustabilizowania granic państwowych, jak i niedoskonałości samego przebiegu rejestracji tytułów. Dla lat następnych istnieją systematyczne dane publikowane przez agendy oficjalne, ale tu z kolei kilkakrotnie dokonywano zmian kryteriów rejestracji (i tak np. w 1925 r. wprowadzono do rejestru pisma wydawane przez młodzież szkolną, w 1927 r. wyłączono pisma wydawane rzadziej niż raz na 3 miesiące, by w 1935 r. włączyć je ponownie), zaś stałe usprawnianie aparatu rejestrującego powodowało, że wprowadzano do rejestrów nowe pisma, które niejednokrotnie ukazywały się już od dłuższego czasu. Ponadto w latach
Rozwój ilościowy
405
1926 - 1931 w statystykach ujmowano tylko stan za cały rok, zaś w latach 1923 -1925 i 1932 - 1937 także stan na jeden dzień roku. Dla lat 1938 i 1939 nie dysponujemy żadnymi informacjami statystycznymi.
Wszystko to powoduje, że do zwykłych trudności interpretacyjnych dochodzą kłopoty z ustaleniem danych wyjściowych do interpretacji. W nowszej literaturze próbę usystematyzowania danych dla całego okresu międzywojennego podjęła Maria Czarnowska w ramach swych prac nad statystyką ruchu wydawniczego w Polsce. I jej opracowanie budzi pewne zastrzeżenia, zwłaszcza że dla lat 1918-1923 oparła się bezkrytycznie na informacjach Jarkowskiego. Własny szacunek ogólnej ilości wydawanych tytułów — ale tylko w języku polskim — sporządził Andrzej Notkowski dla swego opracowania o prasie prowincjonalnej II Rzeczypospolitej. Sądzić można, że dopiero przygotowanie pełnej bibliografii tytułów prasy polskiej omawianego okresu pozwoli usystematyzować informacje dotyczące stanu ilościowego prasy i przedstawić je w sposób pełny, jednorodny i konsekwentny.
Choć zdawać sobie trzeba sprawę z niejednorodności materiału prezentowanego przez oficjalne agendy rządowe, te właśnie dane przyjmujemy jako zasadnicze, gdyż tylko w nich znaleźć można stosunkowo pełny kwestionariusz dotyczący głównych podziałów całości produkcji prasowej (częstotliwość, język, treść, miejsce wydania eta), niezbędny do analizy bardziej szczegółowej, którą podejmujemy niżej.
Aby jednak przedstawić całość dotychczasowych poglądów w sprawie stanu ilościowego prasy, podajemy dla porównania także pozostałe ważniejsze ustalenia (tab. 12).
Rozbieżności między poszczególnymi szacunkami są bardzo wyraźne, ale ogólne tendencje rozwoju ilościowego wykazują znaczny stopień podobieństwa. Stosunkowo najbardziej od przebiegu wyznaczanego przez dane oficjalne odchodzą: Jarkowski, który nie zaznacza w swym zestawieniu ostrego regresu z lat 1922 - 1923 (wskazują nań Notkowski i Grzegorczyk), oraz Czarnowska, która regres ten przesuwa na rok 1924, a zamiast zahamowania, które zaznacza się po 1928 r. (jak wskazują dane oficjalne), wprowadza gwałtowne załamanie się w 1929 r., w znacznym stopniu zrekompensowane rok później. Nie wnikając tu w szczegółową krytykę szacunków dokonanych przez wymienionych autorów, wskażmy tylko, że Jarkowski w punkcie wyjściowym swych wyliczeń obejmował także prasę polską wydawaną poza granicami kraju, zaś prasę obcojęzyczną ukazującą się na terytorium Rzeczypospolitej wprowadzał stopniowo; Czarnowska z kolei dla lat 1918- 1923 przyjmuje bez zastrzeżeń szacunki Jarkowskiego, dla 1924 w podobny sposób dane oficjalne, a dla lat następnych opiera się na skorygowanych pfzez siebie informacjach GUS.
Opierając się na danych oficjalnych i posiłkując się innymi szacunka-
406
Charakterystyka statystyczna
Tabela 12 Prasa polska w latach 1918 -1939
- Liczba tytułów
w ciągu roku w dniu 31 grudnia
Rok dane nfi Jar- Notkow- dane nfi- Jar- Czarnow Notkow- Grze-
OH— cjalne kowski ski» cjalne kowski ska* ski i gorczyk
1918 612 • 575 575 445* .
1919 1099* 1056 984 • 837 837 • •
1920 • 1290 • • 993 993 • •
1921 • 1401 • • 1197 1197 • •
1922 1255 5 1514 • • 1283 1283 891 • -
1923 986 8 1481 815 7 1305 1305 661 •
1924 1348 • 1517 • 1122 1354 1122 908 959
1925 1606 8 1777 1300 1325 1591 1300 • 1152
1926 1771 1913 1439 • 1675 1317 1277
1927 1975 9 1949 1854 • 1716 1481 • 1567
1928 2353 • 1870 • • 1945 • 1617
1929 2329 1833 • • 1593 • 1817
1930 2349 • 1972 • • 1837 • 1813
1931 2406 • 2016 • • 1870 • •
1932 2503 • • 1831 • 1831 1544 •
1933 2572 • • 1855 • 1831 1567 •
1934 2566 • • 1859 • 1829 1567 •
1935 2854 10 • • 2186 • 2089 1833 •
1936 3043 • • - " • 2583 • 2426 2172 •
1937 3592 • • 2692 • 2547 ' 2255 •
1938 • • • • • • • •
1939 • • • • • • • •
l Tylko w języku polskim.2 Bez ukazujących się rzadziej niż raz na 3 miesiące, s li listo-pada.4 Za okres 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920 (występują tu różnice: wg częstotliwości wykaz obejmuje 983 tytuły, wg miejsc wydania 1209, wg języka 1085).s 1 stycznia — 1 lipca.6 Bez Śląska.7 1 lipca.8 Łącznie ze szkolnyml.9 Bez ukazujących się rzadziej niż raz na 3 miesiące.U Łącznie z ukazującymi się rzadziej niż raz na 3 miesiące.
mi dla bardziej szczegółowej interpretacji tych pierwszych można, jak się wydaje, w sposób następujący opisać zasadnicze tendencje rozwoju ilościowego prasy dla całego badanego okresu, który wyraźnie dzieli, się na następujące odcinki:
1. Lata 1918-1920 (być może do 1922), w których nastąpił bardzo szybki wzrost ilościowy i odbudowany został stan z okresu bezpośrednio poprzedzającego wojnę światową. O ile stan z pierwszych kilkunastu miesięcy po odzyskaniu niepodległości wszystkie źródła i szacunki przedstawiają mniej więcej jednakowo, o tyle zachodzą istotne różnice w interpretacji sytuacji w 2 - 3 następnych latach, które zamykają krótki okres
Rozwój ilościowy
407
1300-
1000-
"•.^/
i
500-400-
3oo- r:.
200 - , 100 - ^'
I 1919
1922
1925
1928
1931
1934
rok
1937
Rys. 1. Prasa w Polsce (1919 -) 1925 - 1937 wg częstotliwości ukazywania się 1 — dzienniki; 2 — 2 — 4 X tyg.; 3 — tygodniki; 4 — 2 — 3 X mieś.; 5 — miesięczniki; 6 — inne: nieznane. 1919 r. — stan za 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920; 1922 r. — stan za 1 stycznia — 1 lipca; 1925 — 1937 — stan za cały rok
„wybuchu niepodległości", będący także „wybuchem" aktywności wydawniczej. Według szacunków Notkowskiego prasa wydawana w mniejszych ośrodkach przeszła kryzys wzrostu w latach 1920 - 1922, zaś w stolicy i centrach makroregionalnych dopiero w 1923 r.
2. Lata 1921 -1923 (być może do 1924) cechują się wyraźnym załamaniem tendencji z okresu poprzedniego. Wedle szacunków Jarkowskiego załamanie to miało charakter łagodnego regresu (wg danych za cały rok) lub tylko zwolnienia tempa wzrostu (wg danych na dzień 31 grudnia), a perigeum wypadło na rok 1923; Czarnowska dla tego okresu jest najmniej wiarygodna, gdyż przechodzi od szacunków Jarkowskiego do danych oficjalnych, w wyniku czego punkt najniższy wypada u niej na rok 1924; Notkowski korygując dane oficjalne dochodzi do podobnego co Jarkowski rezultatu (perigeum w 1923 r.). Sądzić należy, iż na pewno w ciągu 1923 r. nastąpił gwałtowny spadek liczby wydawanych pism i mniej więcej równoległy spadek pism nowo zakładanych. Brak danych oficjalnych za lata 1920 - 1921 uniemożliwia stwierdzenie, czy oznaki regresu wystąpiły już przed 1922 r.
3. Lata 1924 - 1928, w których nastąpiło odbudowanie stanu ilościowe-
408
Charakterystyka statystyczna
go po załamaniu z 1923 r. i szybki dalszy rozwój, co do rozmiarów którego występuje daleko idąca zgodność między danymi oficjalnymi a szacunkami wymienianych badaczy. W rezultacie tego wzrostu w 1928 r. stan z 1919 r. został co najmniej podwojony. Od danych oficjalnych najwyraźniej odbiegają szacunki Czarnowskiej, która wskazuje na załamanie w 1929 r. o charakterystyce podobnej do regresu sprzed 6 lat, gdy zarówno dane GUS, jak i szacunki Grzegorczyka plasują na rok 1929 początek okresu stagnacyjnego i nie sugerują regresu.
4. Lata 1929 -1934 charakteryzują się stagnacją (według Czarnowskiej) lub stagnacją w latach 1928 - 1931 i bardzo powolnym wzrostem w latach następnych. Wedle danych oficjalnych w okresie tym przyrost nie przekroczył 7 - 8% stanu z roku początkowego.
5. Lata 1935 -1937 (być może do 1939), w których nastąpiło kolejne gwałtowne przyśpieszenie w ciągu pierwszych 2 lat (wyrażające się przyrostem rzędu 25%) i zwolnienie tempa w roku 1937. Brak danych dla lat następnych nie pozwala stwierdzić, czy zwolnienie to zostało przełamane czy też zmieniło się w stagnację.
Ogólna charakterystyka tych zmian ilościowych pozwala sugerować istnienie silnej korelacji między stanem prasy a generalnymi tendencjami gospodarki krajowej i wskazuje na wyraźną zależność tempa rozwoju ilościowego pism od aktualnego stanu ekonomicznego Polski. Głębokie załamanie z 1923 r. odpowiadało szczytowemu punktowi inflacji powojennej, stagnacja rozpoczęta w 1929 r. zgodna była z początkiem Wielkiego Kryzysu, jego zakończenie zbiegało się z ponowną falą wzrostu. Zależność ta wymaga jednak szeregu dodatkowych<badań.
Podobnie rzecz przedstawia się z korelacją stanu prasy oraz tendencjami w życiu politycznym i społecznym kraju. Bez wątpienia obok czynników gospodarczych wywierały one istotny wpływ na ilość wydawanych czasopism i dzienników. Naturalny w tym kontekście jest gwałtowny przyrost w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, gdy aspiracje polityczne ludności — mogącej swobodnie działać w warunkach istnienia suwerennego i na demokratycznych zasadach opartego państwa — doprowadziły do wyraźnego wzrostu zapotrzebowania na prasę, stanowiącą istotny element życia publicznego i ważny instrument w walkach politycznych. Lata te jednak były nie tylko okresem wojen i starć zbrojnych, płynnej granicy państwowej i nacisku gospodarki wojennej, ale także okresem, w którym kształtowały się dopiero formy i metody działania politycznego, w którym nastąpiła polaryzacja sił politycznych i selekcja tych, które nie mogły znaleźć dla siebie bardziej masowego poparcia. Był to też wstępny okres integracji poszczególnych regionów kraju i lata eliminacji grup politycznych, które nie potrafiły skoordynować swej akcji na szczeblu ogólnopaństwowym. Pod tym względem decydu-
Rozwój ilościowy
409
jacy był, jak się wydaje, rok 1922, a szczególnie jego druga połowa (wybory do Sejmu, zabójstwo prezydenta Narutowicza). Mówiąc o rytmie wydarzeń politycznych trzeba też zwrócić uwagę na specyficzne zapotrzebowanie na prasę występujące w okresach kampanii wyborczych {szczególnie w latach 1922 i 1928) oraz wytężoną aktywność prorządo-wych grup politycznych w okresie bezpośrednio po zamachu majowym. W latach trzydziestych okresem wzmożonej działalności politycznej były lata 1935 -1937, gdy procesy wewnętrzne w obozie rządzącym, skutki Wielkiego Kryzysu i zmiany w sytuacji międzynarodowej stały się katalizatorami ożywienia życia publicznego.
Wskażmy też — wspomniane już w rozdziale wstępnym — czynniki społeczno-kulturowe: upowszechnianie się oświaty, rozwój życia kulturalnego i naukowego, wzrastającą aktywność organizacji społecznych różnego rodzaju, przemiany technologiczne w wielu dziedzinach gospodarki, zmiany w strukturze społecznej i powolną, ale wyraźną urbanizację kraju.
W czasie istnienia II Rzeczypospolitej liczba gazet i czasopism wydawanych w Polsce osiągnęła stan najwyższy w porównaniu z okresami poprzednimi, a tempo wzrostu było bardzo szybkie. Przyjmując jako wyjściowe dane za rok 1919, w którym po zniszczeniach wojennych stan prasy został mniej więcej już odbudowany, do 1937 r. liczba pism wzrosła ok. 3,4 raza (wg szacunków Czarnowskiej na jeden dzień roku ok. 3 razy), czyli wzrost był wyższy niż w latach 1900 - 1914, gdy wyniósł 2,6 raza i niewiele niższy niż w latach 1880- 1890, gdy wyniósł 3,7 raza. Choć trudno tu, z racji niekompletności informacji, porównać rozwój prasy w Polsce ze stanem w innych krajach, można — na podstawie wyrywkowych danych — sądzić, że o ile przyśpieszenie tempa rozwoju ilościowego ruchu prasowo-wydawniczego rozpoczęło się w Polsce z pewnym opóźnieniem w stosunku do najbardziej rozwiniętych gospodarczo i cywilizacyjnie państw europejskich, o tyle szybki rozwój kontynuowany był w Polsce także w latach międzywojennych, gdy np. w Niemczech, Francji czy Anglii w owym czasie już wyraźnie nastąpiło zjawisko stagnacji.
TRWAŁOŚĆ
Jedną z cech charakterystycznych prasy II Rzeczypospolitej była, w ramach jej szybkiego rozwoju ilościowego, krótkotrwałość znacznego odsetka istniejących wydawnictw. W artykule noszącym znamienny tytuł Agonia prasy polskiej, opublikowanym w okresie dla wydawnictw bardzo trudnym, bo w latach kryzysu gospodarczego, Witold Giełżyński obliczał, że w latach 1918 - 1930 zostało założonych 5086 pism. Ponie-
r
410
Charakterystyka statystyczna
Trwałość
411
waż — kontynuował Giełżyński — w 1930 r. ukazywało się 2349 tytułów, oznacza to, iż ok. 60% pism założonych w ciągu owych 12 lat zostało zlikwidowanych. Zjawisko to, nazwane przez Piotra Grzegorczyka obrazowo „śmiertelnością prasy", nie ustąpiło też i w okresie, który nastąpił po opublikowaniu obliczeń Giełżyńskiego. Szacując na podstawie danych o pismach nowo założonych (i wznowionych) oraz o pismach zlikwidowanych na podstawie informacji Jarkowskiego (dla lat 1918-1924) i statystyk GUS (dla lat 1925-1937) można stwierdzić, że w latach tych łącznie powstało lub zostało wznowionych 11 651 tytułów zaś likwidacji uległo 8266. Stopień „śmiertelności prasy" był więc bardzo wysoki i wynosił prawdopodobnie ok. 75%.
W okresie, dla którego dysponujemy stosunkowo jednorodnymi danymi oficjalnej proweniencji, tj. w latach 1925 - 1937, powstawało w ciągu roku — nie licząc wznowień i pism wciągniętych w rejestry a wydawanych już uprzednio — od 461 (w roku 1930) do 608 tytułów (w roku 1936), a średnio w każdym z tych lat po raz pierwszy ukazywało się ok. 550 tytułów. W tym samym okresie, wedle tych samych danych, było likwidowanych od 163 pism (w roku 1925) do 736 (w roku 1929), zaś średnia roczna wynosiła ok. 530 tytułów. Według częściowych danych dotyczących okresu kryzysowego lat 1932 -1935 ok. 50-55% pism założonych w ciągu tych lat uległo likwidacji już w roku powstania. W liczbach bezwzględnych stan ruchu tytułów (bez pism wznowionych) przedstawia tabela 13.
Można powiedzieć, że prasa II Rzeczypospolitej była prasą młodą, gdyż zawsze ponad połowę pism istniejących stanowiły tytuły wydawane nie dłużej niż 5 lat, a ok. i/3 wydawanych było nie dłużej niż 2 lata. Prezes Polskiego Związku Wydawców Dzienników i Czasopism Stefan Krzywoszewski nie bez kozery pisał na łamach miesięcznika „Prasa" w 1937 r. o „chmarze jedno- lub kilkotygodniowych muszek wydawniczych, z równą łatwością rozpoczynających krótki żywot, jak go kończących, wprowadzających na rynku wydawniczym szkodliwy zamęt, podkopujących zaufanie czytelników i inserentów, a skutkiem tego osłabiających autorytet prasy". Efemeryczność była zjawiskiem stałym, lecz wobec szybkiego stosunkowo wzrostu ogólnej ilości wydawanych pism, „kilkutygodniowe muszki" stanowiły tylko małą część prasy i nie licząc krótkich, specyficznych okresów (lata 1919, 1922, 1928), w których aktywność polityczna przybierała szczególnie wielkie rozmiary, nie dawały więcej niż 15 - 20% całości wydawnictw. Mimo stałości zjawiska, w porównaniu z całą produkcją prasowo-wydawniczą następował — jak można sądzić — powolny proces „starzenia" się prasy w Polsce i pisma wydawane przez 2 lata lub krócej stanowiły: w 1922 r. ok. 38,0% całości, w 1929 — ok. 37,9%, w 1932 — ok. 35,5%, w 1937 — ok. 30,5%. ,:
Tabelą 13 ,
Pisma nowo założone i zlikwidowane w latach 1918 -1937
Założono tytułów Zlikwidowano tytułów
Rok Statystyka Jarkowski Statystyka Jarkowski
druków druków
1918 173 37
1919 481 • 210
1920 • 453 297
1921 408 • 204
1922 • 317 ~ • 231
1923 • 198 • 176
1924 • 212; • 163
1925 : 530 » 423 163 186
1926 .'/ 576 322| 454 283
1927 , 539 *:'" 274 494 233
1928 548 . 408
1929 ' 550 736
1930 461 512
1931 465 536
1932 583 608 •
1933 588 • 691
1934 578 701 s
1935 581 • 601 a
1936 608 • 650
1937 577 • 385 •
Trzeba w tym kontekście zwrócić także uwagę na odmienną grupę pism — długowiecznych. I tak, jeszcze w 1937 r. ukazywało się 218 pism założonych przed rokiem 1915, co stanowiło 6% wszystkich wydawnictw 'wydawanych w ciągu tego roku, zaś 7,6% tytułów ukazujących się w dniu 31 grudnia 1937 r. W przekroju geograficznym najbardziej stabilna, tzn. w tym wypadku posiadająca najwięcej pism długowiecznych, była prasa wielkopolska, w której wydawnictwa tej grupy stanowiły (31 grudnia 1937 r.) 13,4%, lwowska — 14,2% i krakowska — 11,5% oraz pomorska — 9,2% i śląska — 9%. W podziale językowym zwraca uwagę wielka stabilność prasy niemieckiej, w której — pomimo ostrego kryzysu z lat 1919 - 1921 — pisma długowieczne stanowiły aż 20%, podczas gdy w prasie polskojęzycznej już tylko 7,6%, w prasie ukraińskiej 6,4%, zaś w żydowskiej zaledwie 2,3%. Wśród ważniejszych grup wedle podziału treściowego najbardziej stabilne były wprawdzie wydawnictwa religijne (12,5%) i naukowe (11,0%), ale dość silną pozycję posiadały też długowieczne pisma o charakterze ogólnoformacyjnym (10,2%). W tej kategorii między nestorami polskiej prasy wymienić można „Gazetę Warszawską", która nawiązywała do swej tradycji jeszcze XVIII-wiecznej, „Gazetę
412
Charakterystyka statystyczna
Lwowską" założoną w 1811 r., „Kurier Warszawski" założony w 1821 r., krakowski „Czas" wychodzący bez przerwy od 1848 r., czy „Dziennik Poznański", który powstał w 1859 r. Inna sprawa, że pisma te — mimo poważnego autorytetu politycznego i dziennikarskiego, którym się wciąż cieszyły — pod względem zasięgu oddziaływania (nakłady) nie znajdowały się wcale na czołowych pozycjach w końcowych latach omawianego tu okresu.
NAKŁADY
Ustalenie nakładów globalnych i jednorazowych wymaga — wobec braku oficjalnych danych — żmudnych i pracochłonnych badań, których do tej pory właściwie nie podjęto. Dotyczy to nie tylko nakładów globalnych całej prasy i uwzględnienia ich zmian w czasie, lecz także nakładów globalnych (i jednorazowych) w różnych przekrojach: np. wedle miejsca wydania, częstotliwości, języka, tematyki (jeśli idzie o prasę specjalistyczną) etc. Zasadnicza trudność sprowadza się do braku systematycznych i wiarygodnych informacji źródłowych.
Władze statystyczne tylko jeden raz (w 1924 r.) opublikowały zbiorcze dane dotyczące wysokości nakładów 855 dzienników i czasopism. Prawdopodobnie informacje dotyczące wysokości nakładów zbierało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a z całą pewnością informacje takie gromadzono systematycznie od 1928 lub 1929 do 1939 r. dla prasy codziennej i ogólnoinformacyjnej. W oficjalnych publikacjach MSW podawano jednak tylko dane częściowe i tylko dwukrotnie (w 1924 i 1925 r.). W latach późniejszych danymi MSW dysponowali — jak się wydaje — autorzy niektórych opracowań monograficznych prasy polskiej (np. być może Piotr Grzegorczyk w 1928 r., a na pewno Tadeusz Selimowski w 1930 r.) oraz prasy mniejszości narodowych (Karol Kaschnitz, Marian Feliński). Dotychczasowa kwerenda przeprowadzona w archiwach wykazała zachowanie kompletnych zestawień nakładów jednorazowych tylko dla niektórych miejscowości i dla niektórych lat.
Dane dotyczące wysokości jednorazowych nakładów poszczególnych pism znajdują się w katalogach firm ogłoszeniowych — są one jednak niekompletne jeżeli chodzi o liczbę tytułów zaopatrzonych w adnotacje o nakładach (40 - 60%) i nie posiadają ciągłości chronologicznej. Ponadto informacje podane w tych źródłach nie są w pełni godne zaufania, jeżeli weźmie się pod uwagę charakter wydawnictw (przeznaczonych dla ogłoszeniodawców) i sposób zbierania danych (dostarczane przez redakcje). Maria Czarnowska, która w cytowanej już pracy zajmowała się zagadnieniem nakładów, przyjęła, że katalogi ogłoszeniowe podawały nakłady o ok.
Nakłady
413
20% wyższe od rzeczywistych. Opierając się na takich założeniach wyliczyła ona nakład globalny i jednorazowy całej prasy wydawanej w Polsce w 1936 r. oraz w podziałach wg częstotliwości ukazywania się i wg treści (tu tylko dla czasopism). W trakcie przygotowywania niniejszego opracowania nie mieliśmy możliwości — z uwagi na niezwykłą pracochłonność takiej operacji — dokonania podobnych obliczeń dla innych lat.
Dysponować możemy ponadto jeszcze kilkoma wyrywkowymi informacjami na temat nakładów jednorazowych (z różnych lat), podawanymi przez niektórych komentatorów i publicystów zajmujących się sprawami prasy. Interesująca wydaje się propozycja Stefana Krzywoszewskiego, który dla 1935 r. obliczał nakład globalny biorąc za podstawę zużycie papieru rotacyjnego w polskim przemyśle poligraficznym.
Uważamy, że mimo wielkich luk w dokumentacji, wielu niejasności co do wiarygodności opublikowanych danych oraz kłopotów z ich porównywalnością, sprawa wysokości nakładów — czy choćby tylko pewnych tendencji ich rozwoju — ma tak poważne znaczenie dla ustalenia ogólnego obrazu prasy II Rzeczypospolitej, iż nie może tu zostać pominięta. Bowiem nakład globalny (lub jednorazowy) całej prasy stanowi jeden z ważkich elementów oznaczenia stopnia rozwoju cywilizacyjnego i poziomu zaspokojenia potrzeb społeczno-kulturalnych.
Dla pierwszych lat po odzyskaniu niepodległości — które były latami szybkiego odbudowywania potencjału prasowego — nie udało się odnaleźć zestawień statystycznych przedstawiających dane o wysokości nakładów, ani też zgromadzić wystarczającej ilości informacji, które by upoważniały do dokonania szacunków.
Wiarygodny materiał — dotyczący okresu najwcześniejszego — dla ustalenia jednorazowego nakładu stanowią dopiero dane Rocznika Statystycznego z 1924 r. Obejmują one bowiem 107 dzienników (ok. 75% całości) i 748 czasopism (ok. 70% całości). Mankamentem tej publikacji jest jednak fakt, że nie podaje ona całkowitego nakładu jednorazowego, lecz operuje podziałem na grupy o zbliżonej wielkości nakładu (np. 501 --1000 egz. 1001-2500 egz. etc), podając tylko liczbę tytułów przynależnych do każdej z tych grup. Mamy więc do czynienia z pewną tylko częścią prasy, a także z koniecznością szacowania wedle dolnej lub górnej granicy danej grupy. Przyjmując, że tytuły nie objęte danymi Rocznika ukazywały się — proporcjonalnie — w takich samych nakładach, jak te, dla których GUS posiadał pełne dane, można stwierdzić, że jednorazowy nakład w 1924 r. wynosił: dzienników od ok. 710 000 (minimalny) do ok. 950 000 (maksymalny), czasopism od ok. 2 min (minimalny) do ok. 3,4 min (maksymalny).
Szczegółowymi danymi dysponujemy — w odniesieniu do dzienni-
414
Charakterystyka statystyczna
— dla stanu na początek 1925 r. Z zestawienia opublikowanego w „Biuletynie Informacyjnym" MSW wynika,, że jednorazowy nakład dzienników wydawanych w Polsce (bez Śląska Górnego i Cieszyńskiego) wynosił: "¦¦¦
Język dziennika Liczba egzemplarzy
Polski 677 290
Żydowski 86 950
- Niemiecki 56 291
Ukraiński 9 300
Rosyjski 5; 5 750
T Białoruski ,3 600
; Litewski , 2 125
Francuski 1900
Razem 843 215
Ponadto ukazywało się 102 539 egz. (w tym 89 450 w języku polskim) gazet wydawanych 2-4 razy w tygodniu. Sądzić można, iż dołączenie dzienników śląskich (polskich i niemieckich) podwyższyłoby te liczby być może o 10-15%.
Dla kilku następnych lat dysponujemy tylko szacunkami sporządzanymi na podstawie bliżej nie znanych źródeł. I tak Ernest Łuniński, dyrektor Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, pisał, że 174 dzienniki mają nakład ,;przekraczający 900 tys. egzemplarzy" (w roku 1927), lub że cała prasa codzienna „nie dosięga miliona" (w roku 1928). Piotr Grzegorczyk, w swym znanym opracowaniu opublikowanym w tomie Dziesięciolecie Polski Odrodzonej 1918 - 1928 stwierdził, że nakład jednorazowy dzienników wynosił (w 1927 r.) ok. 1 min egz. (w tym w języku żydowskim ok. 200 000 i niemieckim ok. 80 000). Z sumy nakładu globalnego, który wyliczył, wynika jednak, że nakład jednorazowy szacować należałoby na ok. 1,5 min egz. (w tym dzienników w języku polskim na ok. 1,2 — 1,3 min). Dane dotyczące nakładów czasopism są u Grzegorczyka tylko fragmentaryczne.
Wacław Ciechowski („Przegląd Graficzny") podawał, że w 1929 r. tygodniki i dwutygodniki ukazywały się w łącznym nakładzie jednorazowym ok. 2,45 min egz., miesięczniki w nakładzie ok. 1,484 min egz., a czasopisma o innej częstotliwości wydawano w nakładzie ok. 1,67 min egz. Dawałoby to dla wszystkich pism ukazujących się w Polsce sumę ok. 5,604 min egz. jednorazowo. Wedle niezbyt precyzyjnych szacunków Ciechowskiego można sądzić, że nakład jednorazowy dzienników miałby się wahać w granicach 1 — 1,2 min egz. Obliczenia swoje Ciechowski opierał na analizie katalogu ogłoszeniowego PAR.
Szczegółowe zestawienie nakładów jednorazowych dla 134 polskich
Nakłady
415
dzienników opublikował w swym informatorze o polskich partiach politycznych Tadeusz Selimowski (1930). Z sumowania nakładów wymienionych dzienników (łącznie z mutacjami) wynika, że jednorazowy ich nakład wynosił 934 000 egz. Jeżeli szacować, że nakład jednorazowy dzienników żydowskich sięgał 250 - 300 tys. egz., niemieckich 100 000 egz., można by stwierdzić, że łączny nakład wszystkich wydawnictw codziennych ukazujących się na terenie Polski sięgać mógł liczby ok. 1,5 min egz. Taką właśnie liczbę podawał dla wszystkich dzienników wydawanych w Polsce w 1930 r. Kazimierz Smogorzewski. W rok później, jesienią 1931 r., Witold Giełżyński w artykule Czytelnictwo pism polskich (miesięcznik „Prasa"), stwierdzał, że „cała prasa polska codzienna i periodyczna nie bije nawet miliona egzemplarzy", co wydaje się szacunkiem nieprawdopodobie niskim.
Maria Czarnowska, jak już wspominaliśmy, dokonała — na podstawie informacji zawartych w katalogach firm ogłoszeniowych — obliczenia nakładu jednorazowego wszystkich pism (dzienników i periodyków) ukazujących się w Polsce w 1936 r. i doszła do następujących ustaleń:
Nakład
(w tys. egz.)
Dzienniki 2 947
Gazety (2-5X tygodniowo) 343
Tygodniki 2 024
Dwutygodniki 821
Miesięczniki 4 055
Dwumiesięczniki 439
Kwartalniki «- 256
Nieregularne 204
Razem 11089
Nie wdając się tu w polemikę co do wszystkich szczegółów budzących zastrzeżenia, zaznaczyć jednak pragniemy, że szacunki te wydają się zawyżone, zwłaszcza jeżeli chodzi o nakłady pism codziennych. I tak np. na podstawie porównania danych konfidencjonalnych o prasie stołecznej, zebranych przez MSW w 1938 r., z informacjami w katalogu ogłoszeniowym PAR za 1938/1939 r. wynika, iż ten ostatni podawał wysokości na* kładów dzienników zawyżone o ok. 30%, a nie, jak przyjmuje Czarnowska, o 20%. Zastrzeżenie wobec jej szacunku nasuwa się też z porównania globalnego nakładu dzienników z konsumpcją papieru rotacyjnego. Jeżeli przyjąć, że wszystkie dzienniki ukazywały się 6 razy w tygodniu, wyniknie, że nakład globalny (roczny) prasy codziennej wynosił ok. 919,5 min egz. Tymczasem w tymże 1936 r. ogólne zużycie papieru rotacyjnego w Polsce wyniosło (wedle danych GUS) 30 889 ton. W opracowaniach fachowych z tego okresu przyjmowano,, że 1 egzemplarz dziennika waży
416
Charakterystyka statystyczna
Nakłady
417
40 g (co odpowiadało wadze tzw. dziesięciogroszówek), czyli z tej ilości papieru można było uzyskać 772 min egz. Dodać tu jeszcze trzeba, że nie tylko gazety wydawane 2-5 razy tygodniowo, ale także i cząść tygodników drukowana była na papierze rotacyjnym. W obliczeniach szacunkowych dokonywanych w tych latach — m. in. w cytowanym już tu artykule Stefana Krzywoszewskiego oraz w rozprawce Jana Mokrzyckiego (miesięcznik „Prasa") — jako górną granicę nakładu jednorazowego dzienników określa się 1,7 — 2,0 min egz. Stanisław Kauzik (także na łamach „Prasy") zwracał uwagę, że wzrost konsumpcji papieru rotacyjnego wynika nie tylko ze wzrostu nakładów, ale także z powiększania objętości poszczególnych wydawnictw. Nie ulega wszakże wątpliwości, że w okresie omawianym przez Czarnowską nastąpił szybki wzrost nakładów zarówno dzienników jak i czasopism, a szczególnie — biorąc pod uwagę stabilizację liczby tytułów pism codziennych — tych pierwszych.
Dane dotyczące nakładów globalnych są jeszcze trudniejsze do usystematyzowania. Cytowany już „Biuletyn Informacyjny" MSW dla prasy politycznej podaje wedle stanu na 1 stycznia 1924 r.:
Język pisma
Polski
Żydowski
Niemiecki
Ukraiński
Razem
Liczba pism
261
56
29-
19
Nakład roczny (w tys. egz.) 240 300 29 800 18 200 2 370
365
290 670
Liczba 365 pism (bez podziału wg częstotliwości ukazywania się) stanowiła ok. 30% wszystkich wydawnictw prasowych, zawierała jednak — jak się wydaje — zdecydowaną większość pism o stosunkowo wysokich nakładach, a na pewno prawie wszystkie dzienniki. Trudno jednak na tej podstawie szacować globalny nakład całej prasy.
Chronologicznie następnym przekazem jest wspomniane już zestawienie Piotra Grzegorczyka podające stan na koniec 1927 r. (lub początek 1928). Grzegorczyk oparł się na danych informatorów firm ogłoszeniowych i sumy uzyskanych z nich nakładów pomnożył przez liczbę numerów, nie biorąc pod uwagę procentu pism, dla których dane o wysokości nakładów zostały podane. W rezultacie tylko liczby odnoszące się do dzienników (482 255 000 egz.) mogą mieć w jego zestawieniu jakąkolwiek
wartość.
Stefan Krzywoszewski, opierając się na danych o konsumpcji papieru rotacyjnego w Polsce, wyliczył, że w 1935 r. globalny nakład dzienników mógł wynieść ok. 722 min egz. Jan Mokrzycki, posługując się podobną metodą szacował, że w 1936/37 r. globalny nakład dzienników wynosił
ok. 720 min egz., a czasopism 130 -160 min. Z danych wyliczonych przez Czarnowską dla nakładów jednorazowych wynika — jak już pisaliśmy — że globalny nakład dzienników wynosił w 1936 r. ok. 919 min egz. (nie licząc gazet wydawanych 2-5 razy w tygodniu), a czasopism (nie licząc wydawanych nieregularnie) ok. 179 min egz.
Posługując się metodą użytą przez Krzywoszewskiego — choć nie jest ona z pewnością precyzyjna i — pragnąc przedstawić w dłuższym odcinku czasowym prawdopodobny nakład globalny dzienników, przygotowaliśmy zestawienie, w którym dane o zużyciu papieru pochodzą z różnych publikacji GUS (tab. 14).
Tabela 14 Zużycie papieru gazetowego i możliwy nakład globalny
Rok Zużycie papieru gazetowego Możliwa liczba egz.
(w tonach) (w min)
1924 10 711 268
1925 17 944 449
1926 16 273 407
1927 19144 496
1928 24 025 601
1929 23 365 584
1930 25 295 632
1931 26 155 654
1932 23 330 583
1933 24 802 620
1934 28 046 701
1935 29 757 744
1936 30 889 772
1937 35 449 886
Dane dotyczące 1924 r. są niepewne (import) i prawdopodobnie konsumpcja papieru gazetowego była w tym roku wyższa niż podana w tabeli. Dla pozostałych lat nie udało się zebrać danych.
Bez wątpienia przedstawione zestawienie nie jest w stanie zapełnić wszystkich luk wyłaniających się z prezentowanych już materiałów statystycznych i szacunków opartych na sumowaniu znanych nakładów poszczególnych pism. Przede wszystkim pomija ono repartycję nakładu między różne kategorie dzienników (codzienne, gazety wydawane kilka razy w tygodniu) i języki wydania. Co ważniejsze jednak — nie obejmuje tych czasopism, które drukowane były na innym papierze i innymi technikami poligraficznymi. Pozostając tylko wśród wydawnictw codziennych (i gazet) otrzymujemy jednak porównanie wzrostu nakładów w dłuższym odcinku czasowym i mamy za podstawę jednorodny materiał obliczeniowy, podczas gdy dane statystyczne powstałe z sumowania zna-
418
Charakterystyka statystyczna
nych nakładów powoływały się na różne liczby tytułów, przy czym nie zawsze można było stwierdzić, jaki stanowią one odsetek całości. Z pewnością zastrzeżenia budzi przyjęcie za podstawę wagi jednego egz. (40 g) jednakowej dla całego okresu, podczas gdy wiadomo, że objętość wielu dzienników wzrosła i to dość poważnie. Jednocześnie jednak można brać pod uwagę niwelujący to zjawisko wpływ „prasy pięciogroszowej", która powstała w początkach lat trzydziestych i stanowiła wzrastający procent wszystkich pism codziennych.
Charakterystyczne jest, iż w tej części omawianego okresu, dla której posiadamy szczegółowe dane, tempo wzrostu zużycia papieru wyprzedzało tempo wzrostu liczby wydawanych dzienników i gazet (tab. 15).
Tabela 15 Tempo wzrostu liczby pism informacyjnych i możliwego ich nakładu
Rok Liczba dzienników i gazet (2-4 X tygod.) Możliwy nakład globalny
1925 100 100
1926 107 90
1927 110 110
1928 128 134
1929 120 130
1930 122 141
1931 123 146
1932 121 129
1933 110 138
1934 107 156
1935 110 165
1936 109 . 171
1937 116 197
Z zestawienia tego można sądzić, że albo wzrastały nakłady pism już istniejących, albo też wzrastała ich objętość. Najprawdopodobniej oba zjawiska zachodziły równocześnie, przy czym za początek tego trendu należy przyjąć rok 1928, a właściwie jego przyśpieszenie rozpoczęło się w 1934 r. Przyśpieszenie to oznaczało intensywny rozwój prasy codziennej (i gazet); szybko wzrastającemu nakładowi globalnemu towarzyszyła względna stabilizacja liczby tytułów, a zahamowanie wzrostu nakładu globalnego przypadło tylko na lata 1932 - 1933.
Nie ma obecnie możliwości precyzyjnego obliczenia liczby egzemplarzy, które trafiły rzeczywiście do rąk czytelnika: uwzględnić by trzeba bowiem procent zwrotów oraz rezultaty eksportu i importu prasy. W latach trzydziestych fachowcy (np. wspominany już tu Jan Mokrzycki) szacowali, iż zwroty wynosiły średnio ok. 10-15% produkcji, ale dla
Nakłady
419
dzienników popularnych sięgały nawet 30 - 40%. Także dane dotyczące wywozu i przywozu prasy nie zostały jeszcze opracowane w sposób systematyczny. Wedle szacunków opublikowanych w roku 1937 w miesięczniku „Prasa", orientacyjne liczby wyglądały jak w tabeli 16.
Tabela 16 Przywóz i wywóz prasy w latach 1929 -1935
Rok Przywóz Wywóz Różnica
w tys. egz.
1929 1930 1931 1932 1933 1934 1935 28 900 27 200 24 400 18 500 17 550 16 900 16 500 7200 7350 5100 5050 5550 5250 5650 21700 19 850 18 300 ,"": 13 450 12 000 11650 10 900
Nie wprowadzono jednak rozróżnienia na pisma codzienne i periodyki, tak że trudno jest stwierdzić, jaki wpływ miały rezultaty eksportu i importu na dostarczany czytelnikom nakład globalny znany z poprzednich wyliczeń. Najprawdopodobniej znaczną część stanowiły tu czasopisma (których treść mniej była podatna na dezaktualizację spowodowaną transportem). W zestawieniu tym zwraca uwagę wzrastająca autonomia rodzimej produkcji prasowo-wydawniczej, wyrażająca się obniżaniem kwot importowanych oraz malejącym ich udziałem w całości krajowej produkcji prasowo-wydawniczej. Prasa importowana — jak się wydaje — nie stanowiła więcej niż od ok. 4% (1929) do ok. 2% (1935) produkcji krajowej.
Odmiennym — i także słabo jeszcze zbadanym — zagadnieniem jest problem dysproporcji między nakładami poszczególnych tytułów. Wydzielenie różnych grup pism pod względem wysokości osiąganych nakładów (ale zawsze w obrębie jednego typu wydawnictw — np. dzienników, tygodników, pism naukowych etc.) pozwala na uplastycznienie obrazu całości prasy. Pragnąc uniknąć eksplikacji nazbyt szczegółowych przytoczymy tu tylko kilka porównań, starając się dobrać źródła w ten sposób, aby obliczenia dotyczyły liczb podobnego rzędu wielkości. Różnice w nakładach prasy codziennej przedstawia tabela 17.
Gdyby wśród pism wydzielić 2 grupy skrajne — jako „małe" dzienniki uznać te, które nie przekraczały 10 000 egz., a jako „duże" te, których nakład przekraczał 25 000 egz. — uzyskalibyśmy ich następujący procentowy udział w całości produkcji dzienników: ;. < ~Aj
420
Charakterystyka statystyczna
Rok Dzienniki „małe" Dzienniki „duże"
1924 80 5
1929 57 14
1931 62 12
1936 58 19
Widoczny jest w tym porównaniu „skok" między latami 1924 i 1929, regres w okresie kryzysu i szybki wzrost liczby dzienników „dużych" w okresie ożywienia gospodarczego. Mimo tej wyraźnej przemiany, która wiodła w kierunku zmniejszenia się liczby dzienników niskonakładowych, a wzrostu dużych, ponad połowa polskiej prasy codziennej wydawana była w nakładach rzędu kilku tysięcy egzemplarzy. Jeżeli porównamy tę repartycję dzienników między różne grupy nakładów z nakładami jednorazowymi wydawnictw codziennych, stwierdzimy — choć tylko w przybliżeniu — że począwszy od końca lat dwudziestych nieliczna stosunkowo grupa „dużych" dzienników dysponowała znaczną częścią nakładu. Przyjmując nawet dolne granice grup (tzn. 25 000 i 50 000 egz.), otrzymamy łączny, nakład jednorazowy:
w 1924 r. dla 5 dzienników (5%) równy 150 000 egz. w 1929 „ „ 18 „ (14%) „ 550 000 „
w 1936 „ „ 31 „ (19%) „ 1100 000 „
Tak więc w omawianym okresie zarysował się wyraźnie proces koncentracji nakładów przy utrzymującej się decentralizacji wydawnictw. Można tu jeszcze zaznaczyć, że wzrost nakładów największych dzienników był mniej więcej trzykrotny; największe pismo codzienne w początku lat dwudziestych wydawało ok. 60 - 70 tys. egz., a w końcu omawianego okresu ok. 180 - 200 tys.
Tabela 17 Rozpiętość nakładów dzienników
Rok Źródło Do 501- 1001 - 2501 - 5001- 10 001 - 25 000 - Pow. Ra-
500 1000 2500 5000 10 000 25 000 50 000 50 000 zem
1924 Rocz- 1 10 21 30 21 13 4 1 107
nik
Sta-
tys.
1929 Kata- 1 2 13 23 36 37 12 6 130
log PAR
1931 — 5 15 33 34 36 12 6 141
1936 M.Czar- 2 10 27 27 30 37 18 13 164
nowska
Nakłady
421
Nie dysponujemy niestety danymi, które pozwalałyby w podobny sposób prześledzić zróżnicowanie nakładów pism periodycznych. Jedyne źródło z pierwszej połowy lat dwudziestych — Rocznik Statystyczny z 1924 r. — nie wprowadza podziału czasopism wg częstotliwości. Użyteczność tych danych jest więc ograniczona. Tabela 18 przedstawia te rozpiętości w latach 1924 (GUS) i 1936 (Czarnowska).
Tabela 18 Rozpiętość nakładów czasopism
Rok Nakłady w egzemplarzach
do 500 501-1000 1001-2500 2501 -5000 5001-10 000 10 001 -25 00O 25 001 -50 000 powyżej 50 000 razem
1924 1936 138 113 202 210 220 320 115 272 38 157 26 100 7 31 2 22 748 1225
Uznając, że przeciętne nakłady czasopism są niższe niż dzienników, przyjmujemy jako czasopisma „małe" te, których nakład nie przekraczał 5000 ezg., a jako „duże" — o nakładzie powyżej 25 000 egz. Proporcje między tak wyznaczonymi grupami skrajnymi wyglądałyby następująco:
Rok Czasopisma „małe" Czasopisma „duże"
1924 90% 1%
1936 74% 4%
W odróżnieniu więc od dzienników, w których obniżenie się odsetka wydawnictw „małych" dokonało się głównie kosztem wydawnictw „dużych" w czasopiśmiennictwie wydatniej niż „duże" wzrosły czasopisma
0 średnich nakładach. Dysproporcje w wielkości nakładów były jednak wśród czasopism znacznie większe niż wśród dzienników, a bardzo nieliczna grupa czasopism o najwyższych nakładach dysponowała znaczną większością nakładu jednorazowego. Można sądzić, że zjawisko to przybrało na sile w drugiej połowie lat dwudziestych, gdy powstało sporo pism osiągających bardzo wysokie nakłady. I tak np. przyjmując za Czarnowska, że jednorazowy nakład wszystkich czasopism wynosił w roku 1936 ok. 7,8 min egz., z katalogu firmy ogłoszeniowej PAR można wyliczyć, że łączny nakład wymienionych w nim 11 największych tygodników
1 miesięczników sięgał 2,5 min egz. — czyli ok. 0,5% tytułów dysponowało ok. 32% nakładów.
422
Charakterystyka statystyczna
Z tych różnorodnych danych o wysokości nakładów — dalekich wprawdzie od kompletności, systematyczności i mających charakter szacunków — wysnuć można kilka wniosków:
1. W przekroju całego dwudziestolecia tempo wzrostu wysokości nakładów (zarówno jednorazowych, jak i globalnych) było znaczne, nie mamy jednak możliwości precyzyjnego wyznaczenia stopy wzrostu. Przez pewien czas wzrost ten miał charakter ekstensywny i zależał od wzrastającej liczby wydawanych tytułów. W ostatnich latach kryzysu gospodarczego wyraźniejsza stała się tendencja do intensywnego wzrostu nakładu (w każdym bądź razie zjawisko to było wyraźne w odniesieniu do dzienników i gazet).
2. Wydaje się, że w omawianym okresie nastąpił wzrost koncentracji — wydawnictwa o najwyższych nakładach pochłaniały coraz większą część łącznego nakładu. Równocześnie jednak proces koncentracji wydawnictw pod względem liczby wydawanych tytułów następował bardzo powoli.
3. Wydawnictwa „małe", niskonakładowe, bardzo powoli ustępowały z pola i prawdopodobnie aż do roku 1939 stanowiły większość nie tylko wśród periodyków o małej częstotliwości ukazywania się, lecz także wśród tygodników a nawet dzienników.
GEOGRAFIA WYDAWNICZA
II Rzeczpospolita była państwem o wielkim zróżnicowaniu społecznym, o czym pokrótce mówiliśmy w pierwszym rozdziale. Dysproporcje te musiały objąć także prasę, której stan zależny jest od poziomu rozwoju cywilizacyjnego, stanu gospodarki, struktury społecznej etc. Problem geografii wydawniczej jest dla omawianego przez nas okresu bardzo ważny, zwłaszcza gdy będziemy chcieli zastanowić się nad ustaleniem ogólnych wskaźników rozwoju i czytelnictwa wydawnictw periodycznych i codziennych. W tym miejscu przedstawimy więc zarówno re-partycję tytułów między poszczególnymi województwami (i grupami województw), jak i stopień koncentracji prasy w tak przyjętym podziale terytorialnym, oraz spróbujemy wskazać znaczenie i rolę największych centrów prasowo-wydawnic7.ych.
Podobnie jak w poprzednich częściach tego yodziału, i w tym przypadku występują istotne luki w materiale statystycznym: brak danych dla okresu wyjściowego, tj. ostatnich miesięcy 1918 r., dane za rok
cn cn
"-1 "n C
I i
L3
i
O,
•••sil 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1
aisjspd -OUJBJ, . . i riHinicortojiON^oooinn
—BJsrtiBis ^oiOTttcoiooeo^t-eMcaiOiococo iH rH *h »~ł ca co ca co co ^ 10 ^ 10 *3* to co
• •COCOtOCOCDCOC<3COIOCOCQ03050i-HC<-
•-łCOcoc^t«-ł-HcotocoT-)TH to^ eo t* o • • HCOO)MCOIfid3(0«OOJt-COC0030>Cvl
to n j.:ooi>cococooocoo30505ioćao lO • • M^13. OOÓO^lOlOlOlOlOtOOÓOl^
W N(0n^03OO)00^0)C0OI>(DtDM
apsjsijBuzOtj CO MC4O)(OHlOH0QC003l>t>OHC0Cq IO • • lO^IOC-COCDC<ie3lr-100T-ICOIOeÓO f-t HHHHM^nnńwwwnwn^
atłjsuĄoyy^ C^^ C^^ t^^ C^^ ^^^ *^?ł CjS 00 ^^5 ^^^ C^^ 00 ^^™ 00 ^^^ ^^^ t^ CQ CO CO CO ^^ CO ^ł^ '^ ^^ ^^ CO ^ł' tO IO
TtłCOlOCnr^iHIOlOi-HCOfH^CMCDCOO m ' i-HucacacocMcacMcocactcaco'^ cn
apj COi-HCOtOOO^COCOCM^r^lolO^CM
n<c»cn^<cocoot-coiocoioioeOi-Heo t •t-HTtfc-cocoooocoeocoooot-Heoco
io int-^iavMmcoTi<oo)^^óó30 CM " ' CMCacOCOCOlÓlO^^ITJłcO^^HlOlOCD
aijfs -pqna ^ OIOlO^OOCOOCMlOCOt-t-HCniOtHO io • ^coiot^iococnt-coioioco^toioio
•™ o ooOTi<cocn^-*coiocMcncjeocot-cn oo tocoioiocot^c^oooocot—cot^t^cocn
^p THt-coęocoeotHioi-Hc-coiot-i-i^os
o. .cMi-Hiocot-noocnt-HcncJcmeot-^co ¦o* •cococo^iiocot-cococot-coioioioco
395 503 309 446 507 549 592 715 756 769 823 860 901 900 1051 1190 1504
BJISIO.J \a> locococOł-HtococioicocowcpTFcoŃ s© lOOD^ot-Niow^oot^coin^a Nł 'C<IOSCOCOt*C35COCOCO^t|lOlOlOOQOlO ^i-H i-H HHHrlNWMNNNNNCOW
OSOTHCNJCO-^lOCOt^COCSSCSi-HlMCOr^lOeOC-i-ic5c<ie<jcNje<ic<ie<i(Me<ic<icocoeococoeoeoco
o a o
u ¦O
o
2
¦a o
8
o
U
.-i o
co
a i u fi I o,
¦o i o 2 '
g
424
Charakterystyka statystyczna
Rys. 2. Liczba pism wg województw w 1924 r. (dane GUS)
następny są tylko częściowe (nie obejmują tytułów wydanych i zlikwidowanych w okresie od 1 stycznia do 14 marca), danych za lata 1920 i 1921 w ogóle brakuje, za 1922 r. są częściowe. Stosunkowo pełne informacje posiadamy dla lat następnych, ale i tu trzeba brać pod uwagę wspomniane już zmiany w kryteriach wciągania do rejestrów czasopism o mniejszej częstotliwości ukazywania się. Bardziej szczegółową ocenę poszczególnych regionów i większych centrów wydawniczych utrudnia też brak opracowań ich dotyczących. Cząstkowym badaniom poddano
Geografia wydawnicza
425
POZNAŃSKIE
mniej
niż
Wpism
10-19
P'ism ŚLĄSKU
20-49 pism
50-99 pism
/00-/9S pism
ponad 200
oism
Rys. 3. Liczba pism wg województw w 1937 r. (dane GUS)
(jak dotąd) prasę stołeczną i wileńską; istnieją różnej wartości opracowania obejmujące pisma wydawane w Płocku, Białymstoku, Częstochowie i cząstkowe opracowania dla Śląska. Badania nad prasą prowincjonalną podjął Andrzej Notkowski, z którego cennych ustaleń statystycznych tu korzystaliśmy.
Stan prasy wg województw przedstawia tabela 19, w której oparliśmy się wyłącznie na danych ze źródeł oficjalnych, a dla uzyskania dłuższego odcinka czasowego ograniczyliśmy się do podania stanu za
426
Charakterystyka statystyczna
cały rok dla lat 1919 i 1922 (część roku), gdyż stan na jeden dzień możliwy jest do uchwycenia tylko dla lat 1923-1924 i 1932-1937. Istotną luką w tym zestawieniu jest brak rozbicia na województwa w niektórych regionach dla 1919 r., oraz brak danych ze Śląska lub ich niekompletność dla lat 1922 - 1924.
Zestawienie pozwala nam — z ograniczeniami wynikłymi z wymienionych luk oraz ze zmian w kryteriach pism wciąganych do rejestru — na analizę 2 istotnych elementów geografii wydawniczej: udziału poszczególnych rejonów kraju w ogólnokrajowej produkcji prasowo-wy-dawniczej oraz różnic w tempie rozwoju prasy. Zacznijmy od tego drugiego.
Liczba pism wydawanych w ciągu całego roku wzrosła w łatach 1919 - 1937 blisko trzykrotnie (dokładnie stan z 1937 r. wynosił 298% stanu z 1919 r.). Nie wszystkie jednak województwa utrzymały takie wysokie tempo. Poniżej wskaźnika ogólnokrajowego znalazły się: lubelskie (które jako jedyne wydawało w 1937 r. mniej pism niż w 1919 r.), kieleckie, warszawskie, łódzkie — wszystkie one dość znacznie odbiegały od średniej krajowej; do grupy, w której tempo nieznacznie odbiegało od tej średniej, należały: białostockie i poznańskie, a najprawdopodobniej także krakowskie (tu rozpiętość mogła być jednak nawet znaczna) i lwowskie. Przyrost wyższy niż średni dla kraju nastąpił w Warszawie, w województwach wschodnich, tj. wileńskim, nowogródzkim, poleskim, wołyńskim, 2 południowo-wschodnich, tj. stanisławowskim, tarnopolskim oraz na Pomorzu i na Śląsku. Wydaje się, że nietrudno znaleźć uzasadnienie dla szybkiego rozwoju prasy w rejonach tu wymienionych: Warszawa odzyskała pozycję stolicy, a co za tym idzie, stała się centrum aktywności wydawniczej związanej zarówno z życiem politycznym, jak i kulturalnym, naukowym, gospodarczym czy społecznym; województwa wschodnie startowały z bardzo niskiego poziomu bezwzględnego, a ponadto w rejonach należących uprzednio do zaboru rosyjskiego prasa polska miała wyjątkowo trudne warunki egzystencji, spowodowane polityką narodowościową caratu; w zbliżony sposób kształtowała się sytuacja na Pomorzu, gdzie żywioł polski był rozproszony i w jego życiu społeczno-kulturalnym duże znaczenie odgrywał zawsze ośrodek wielkopolski; Śląsk z kolei, który posiadał stosunkowo rozwiniętą prasę już od końca XIX w., znalazł się w latach 1918-1922 w warunkach szczególnie niesprzyjających i przeżył, jak się wydaje, bardzo poważny kryzys, a dla wielu Ślązaków identyfikacja z polskością przyszła wraz z przyłączeniem tej ziemi do Polski. Wyraźna także jest pozycja województw, w których prasa rozwijała się stosunkowo najwolniej: były to rejony zaliczane do grupy tzw. województw centralnych, bezpośrednio otaczających dynamicznie rozwijający się ośrodek warszawski. No-
Geografia wydawnicza
427
tkowski w swym opracowaniu zwraca uwagę na niezwykle szybki wzrost prasy wydawanej w tych rejonach w ciągu pierwszych miesięcy po odzyskaniu niepodległości, którego apogeum przypadło właśnie na rok 1919, brany przez nas jako wyjściowy. Rejony, w których przyrost liczby pism nieznacznie odbiegał od średniej krajowej, należały — z wyjątkiem Białostocczyzny — do tych terenów, na których prasa w okresie powstawania niepodległego państwa polskiego była stosunkowo ustabilizowana i na których znajdowały się 3 największe poza Warszawą ośrodki wydawnicze (Poznań, Lwów, Kraków); startowała więc tu ona ze stosunkowo wysokiego poziomu bezwzględnego.
Pewne korekty in minus, związane z sukcesywnym wprowadzaniem do rejestrów, począwszy od 1935 r., czasopism wydawanych rzadziej niż raz na kwartał, dotyczyć powinny zarówno tempa wzrostu w skali ogólnokrajowej — gdzie korekta sięgać może ok. 5% ilości z 1937 r. — oraz największych ośrodków wydawniczych, a szczególnie stolicy, gdzie wskazana byłaby poprawka rzędu 10%. Korekty te wszakże nie zmie^ niają ogólnego obrazu, zarówno w skali ogólnopolskiej, jak i w poszczególnych rejonach.
Generalnie rzecz biorąc, we wszystkich regionach kraju — poza Lubelszczyzną — w latach 1919 - 1937 nastąpił istotny rozwój ilościowy prasy, a gdybyśmy za punkt wyjścia wzięli stan w momencie powstania pierwszych ośrodków niepodległej państwowości, tempo rozwoju byłoby nie tylko znacznie wyższe, ale i zupełnie powszechne.
Rozwój ten jednak nie miał przebiegu jednostajnego, a cały okres, o czym już uprzednio mówiliśmy, dzieli się na kilka etapów cechujących się kolejnymi regresami (lub stagnacjami) i przyśpieszeniami, które w poszczególnych regionach kraju różniły się pod względem intensyw^ ności. Operując grupami województw wedle podziału przyjętego w literaturze współczesnej, w ślad za ustaleniami wprowadzonymi jeszcze w latach przedwojennych, oraz ograniczając się do porównania w latach charakterystycznych z punktu widzenia ogólnokrajowych wskaźników tempa rozwoju, ułożyć można zestawienie (wedle stanu za cały rok), które przedstawia tabela 20.
Zestawienie to pomija, niestety, pierwszy okres przyspieszenia, który przypadł na rok 1918/1919 i nie uwzględnia — z powodu braku danych — sytuacji w latach 1920 -1921, w których, wedle szacunków Notkowskiego, nastąpił wyraźny regres w prasie mniejszych ośrodków wydawniczych. Biorąc jednak pod uwagę, że stan na 1919 r. mniej więcej odpowiadał osiągniętemu przed wybuchem wojny, wydaje się, że zestawienie powyższe dobrze opisuje tempo wzrostu prasy w II Rzeczypospolitej. Charakterystyczne jest, iż poza Warszawą największy wzrost miał miejsce w latach 1924-1928. Być może, gdyby udało się stwier-
428
Charakterystyka statystyczna
Tabela 20 Tempo rozwoju ilościowego prasy w poszczególnych regionach
Miejsca ukazywania się 1919* 1922* 1923 1924 1928 1929 1934 1937
Polska 100 104 82 112 195 192 213 298
Warszawa 100 127 78 112 181 191 228 380
Województwa centralne wschodnie zachodnie południowe 100 100 100 100 82 55 85 117 64 139 81 » 98 97 255 96 * 114 140 399 249 195 133 332 256 183 111 385 267 226 140 514 332 280
i 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920 r. ii stycznia — 1 lipca. 3 Bez Śląska.
dzić stan w 1939 r., ostatnim z pięciolecia drugiego przyśpieszenia wzrostu, które zaczęło się w 1935 r., okazałoby się, że ten właśnie okres był najbardziej owocny pod względem ilościowego rozwoju prasy; zwraca jednak uwagę, że w okresie tym należałoby zastosować korektę in minus na czasopisma wydawane rzadziej niż raz na kwartał. Stosunkowo najbardziej stabilna była prasa województw zachodnich, w których kryzys prasowy wystąpił z pełną siłą tylko raz (1922 - 1923) a i to względnie łagodniej niż na innych terenach. Podobnie przedstawiała się sytuacja województw południowych, w których regres był wprawdzie dwukrotny (1923, 1929), ale przebiegał stosunkowo łagodnie. Największe wahania wykazuje prasa ziem wschodnich, co jednak po części wynika z dużej mobilności wskaźników procentowych wyliczonych z niskich liczb bezwzględnych. Równie ostro reagowała na kryzysy, a najbardziej opornie na okresy ożywienia ruchu wydawniczego, prasa województw centralnych.
W skali poszczególnych województw zróżnicowanie dynamiki rozwoju było oczywiście jeszcze bardziej wyraźne i wskazuje, że kryzysy (stagnacje) nie miały charakteru powszechnego, obejmującego wszystkie tereny jednocześnie, a często rozkładały się one na parę sąsiednich lat. Pierwszy poważny kryzys miał miejsce w 1923 r., kiedy to objętych nim (regres lub stagnacja) zostało 10 województw na 17 istniejących, ale bardzo szybko nastąpiło wyjście z kryzysu i w ciągu co najmniej 2 następnych lat stan sprzed załamania został wszędzie osiągnięty. Podobny charakter miało załamanie z roku 1929 (obejmujące 10 województw) przedłużone na rok następny (także 10 województw) oraz kryzys roku 1934 (12 województw, w tym w 7 regres, a w 5 stagnacja). Dla obrazu całej dynamiki ważne też jest, iż w latach między kryzysem 1929 - 1930 a ostatnim rokiem przed przyspieszeniem — nazwijmy je —
Geografia wydawnicza
429
„końcowym", regres lub stagnacja obejmowały 6-8 województw w każdym roku (1931, 1932, 1933). Można więc powiedzieć, że cały okres 1929 -1934 odznaczał się brakiem stabilności, a lata regresów i stagnacji przeważały wówczas nad latami rozwoju i w rezultacie w 1934 r., a więc w 6 lat po początku kryzysu, aż w 9 województwach nie osiągnięto stanu z roku 1928, a w 3 dalszych tylko nieznacznie go przekroczono.
Najbardziej podatna na tendencje kryzysowe była prasa Lubelszczyzny, Nowogródczyzny i Tarnopolszczyzny, gdzie regresy lub stagnacje powtórzyły się ośmiokrotnie; wśród innych regionów wrażliwych na sytuacje kryzysowe znajdowały się także: Łódzkie i Białostockie (po 7 razy), Warszawskie, Kieleckie, Wileńskie i Krakowskie (po 6 razy). Najbardziej stabilna pod tym względem była prasa stołeczna i lwowska (po 2 sytuacje kryzysowe) oraz śląska, poznańska, wołyńska i stanisławowska.
Okres największego przyrostu przypadał na rok 1924, czyli wyjście z ciężkiego, lecz krótkotrwałego regresu inflacyjnego; lata 1924 -1928, w których ilość pism wzrosła w skali ogólnokrajowej o niemal 75% i lata 1935-1937, gdy wzrost ogólny wyniósł 25%. Lata 1924-1928 były okresem powszechnego wzrostu, który nie ominął żadnego województwa, a jeśli odrzucić wypadki skrajne (największy wzrost w tarno-polskim jedenastokrotny i najmniejszy w łódzkiem o 12%), wahania między poszczególnymi rejonami kraju były stosunkowo niewielkie; od 21 do 133%. Równie powszechny, ale obliczony dla krótkiego odcinka czasowego był wzrost w 1924 r., który można uznać za „regeneracyjny" po okresie załamania. Wzrost z lat końcowych był już nie tylko powolniejszy w skali ogólnokrajowej, ale także nie był powszechny, gdyż na terenie 3 województw (lubelskie, nowogródzkie i pomorskie) nastąpił wówczas regres.
Rytm przyrostów liczony w skali ogólnokrajowej nie powtarzał się więc we wszystkich regionach. Ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że:
1. W Warszawie rozwój ilościowy prasy przebiegał stosunkowo bardzo stabilnie, kryzysy były rzadkie (raz regres, raz stagnacja), wskaźniki niewiele odbiegały — in plus czy in minus — od wskaźników ogólnopolskich.
2. Na terenie województw centralnych w latach 1922 - 1923 nastąpiło głębokie załamanie, z którego niektóre rejony (Lubelszczyzna) praktycznie już się nie podźwignęły; rozwój był tu najmniej stabilny, a regres miał w kilku rejonach charakter kontynuacyjny i trwał kolejno przez parę lat; niemal bez wyjątków wskaźniki w tych województwach odbiegały in minus od średnich krajowych.
3. Na terenach województw wschodnich rozwój skoncentrował się właściwie w latach 1924-1928, a ^zczególnie charakterystyczne było
430
Charakterystyka statystyczna
stosunkowo niewielkie przyspieszenie w okresie końcowym; w związku ze specyficzną pozycją Wilna, na terenach tych występowało niezwykle wyraźne zróżnicowanie ilościowe, a pod względem procentowych wskaźników rozwoju pozostałe województwa znacznie wyprzedzały średnie krajowe.
4. Na terenach województw zachodnich braki w danych dotyczących Śląska w pierwszym okresie utrudniają ocenę tempa rozwoju w latach 1924 -1928, które zbliżone było do średniej krajowej; zwraca uwagę, że ziemie te nie uległy bezwzględnemu kryzysowi lat 1929 -1934, który tylko zahamował rozwój, ale też i w ożywieniu lat końcowych nie wszystkie (Pomorze) wzięły udział; prasa była tu stosunkowo stabilna.
5. Na terenach województw południowych podobnie jak we wschodnich występowało bardzo poważne zróżnicowanie, przy czym prasa Tarnopolszczyzny — zdecydowanie najmniej liczna — po gwałtownym rozwoju lat 1924 - 1928 zatrzymała się praktycznie w miejscu, w stanisławowskim natomiast tempo rozwoju było dość silne aż do 1934 r., w którym nastąpiła stagnacja; najbardziej stabilna była prasa lwowska, co w pewnym przynajmniej stopniu trzeba przypisać dynamicznemu rozwojowi prasy ukraińskiej, licznej na tym terenie.
Z danych pomieszczonych w zbiorczej tabeli 19 można dokonać analizy stanu repartycji prasy pomiędzy poszczególne województwa. Dla ułatwienia tego zadania przedstawmy sytuację w liczbach względnych, aby zaś zwrócić baczniejszą uwagę na okresy charakterystyczne z uwagi na tempo rozwoju, ograniczymy się tylko do wybranych lat. Podział całości ruchu wydawniczego obejmuje tabela 21.
Mimo iż w badanym okresie nastąpił stosunkowo szybki rozwój ilościowy prasy jako całości, a także zaszły na terenie Rzeczypospolitej istotne przemiany społeczne i polityczne, zwraca uwagę, że repartycja pism między różne rejony kraju miała charakter stabilny, co jeszcze wyraźniej byłoby podkreślone, gdybyśmy dla stolicy w okresie końcowym przyjęli korektę in minus (czasopisma wydawane rzadziej niż raz na kwartał). Prasa warszawska najsłabszą pozycję miała w końcu okresu szybkiego przyrostu 1924-1928, najsilniejszą zaś — niezależnie od wspomnianej korekty — w latach trzydziestych i przeciętnie rzecz biorąc w stolicy ukazywało się ok. lk wszystkich pism wydawanych na ziemiach Polski. Największy awans w omawianym okresie stał się udziałem prasy śląskiej i pomorskiej, a więc rejonów o stosunkowo wysokim stopniu upowszechnienia oświaty. Szczególnie warta uwagi jest tu zmiana pozycji Śląska, który z racji swej struktury społecznej (urbanizacja) w naturalny sposób był rejonem predysponowanym do posiadania licznej prasy. Największej degradacji uległa prasa województw centralnych. Stosunkowo najbardziej zrównoważony był — jeśli można tak po-
Geografia wydawnicza
431
jewództ
s $
2 L
I
u
a co
1 s
ej
I
h h co <f « n o" eT cś" cT o" o
H H W rt ffl 1(1 CO
19, 13,8 11,0 9,7 10,0 11,5 10,2
00 i-l CO O tH O oó" r-^ os" i> c^ c-^
• • • co" co" co" e-"
-iouio<i oo_ t^_ oo^ os_ co, cp_ eo_
epjs 12,7 14,4 11,0 13,5 14,0 12,8 11,3
32"S"^-
(fi H (O H CO O O i-H tH H o" H M
aisizpojS H Tf« t- CO O) ^ o o1 o" o" o" o
5-§5"S"5"S-
a-oiB?a C) CO J> H ł-H t- CD rf N* «" Cf N H* H*
eijjs CO CO O CO i-H O> CO T^ CO *4* CO 00 t~H i—l
co oo o e» t- oo t-CO" CÓ" 'j" CM co" CM" CM
00 t~ O ^ CA CO t* co" id" oo* in" •*"¦*" co"
9I31S TH i-4 t- CO O5 O CO ¦*" CÓ" CM CM" CM" CM* i-T
32,7 31,3 33,1 30,5 32,4 35,0 41,7
3I0H 1919 J 1923 1924 1928 1929 1934 1937
3
1
s
i
ni
•a .a
43 3
a •a
s
'o,
I
3
co n
s
3| §
I "1 C! H
nr
57
co Tf oj^ oo_
Ci CO" Ol" 00" 1O CM i-l
rt (O O (O •* i-H rl CM
cm m io oo
Tj< rt n CM
li
ilii
<> -i-i -i^i .¦-;
432
Charakterystyka statystyczna
wiedzieć — podział prasy w roku 1928, a także jeszcze w pierwszym roku kryzysu 1929 -1934; biorąc pod uwagę zaludnienie oczywiście w roku wyjściowym, tzn. 1919. O ile w okresie kryzysu przewaga prasy stołecznej rosła kosztem szybkiej degradacji prasy otaczających Warszawę województw, o tyle w latach końcowych przewaga Warszawy znajdowała równoważnik w zmniejszaniu się udziału innych rejonów kraju, z wyjątkiem Śląska i przy stagnacji w krakowskim, wołyńskim oraz białostockim. Przewaga Warszawy nie dotyczyła jednak w tej samej mierze wszystkich typów prasy: wyraźna w kategorii pism wydawanych rzadziej (stąd też i wzrost przewagi w latach 1935 - 1937), mniejsza była w odniesieniu do pism ukazujących się raz na tydzień i częściej. Nawet w 1937 r., a więc w okresie swej największej przewagi, prasa warszawska stanowiła: 25% dzienników i gazet, 28% tygodników, w innych kategoriach oscylując od 45% (miesięczniki) do 50% (kwartalniki). Był to naturalny rezultat stołecznego charakteru miasta i jego znaczenia jako ośrodka kulturalnego, naukowego oraz centrum wielu dziedzin życia społecznego i państwowego. Przewaga ta nie miała charakteru monopolistycznego, z wyjątkiem (być może) niektórych specjalistycznych typów czasopism (jak np. wojskowe), a w każdym razie daleka była od pozycji monopolistycznej w zakresie prasy informacyjnej i politycznej oraz spo-łeczno-kulturalne j.
Przyjmując, że naturalnym zapleczem czytelniczym Warszawy były przede wszystkim najbliższe jej rejony kraju, stwierdzić należy, że choć wysokie tempo rozwoju prasy stołecznej odbywało się ze szkodą dla samodzielnych inicjatyw wydawniczych tych rejonów, nie były one upośledzone pod względem możliwości korzystania z prasy, gdyż czerpać mogły — i jak się wydaje, coraz obficiej czerpały ¦— z produkcji wydawniczej Warszawy. Mimo iż jest zabiegiem nie w pełni uprawionym sumowanie liczby pism wydawanych w stolicy i w tzw. województwach centralnych, gdyż z pewnością pewien ich procent — trudny wszakże do określenia — kierowany był na rynek ogólnopolski, po takim zsumowaniu okazuje się, że Warszawa i otaczające ją województwa traktowane łącznie dysponowały mniej więcej stałym odsetkiem całości prasy krajowej, który wahał się od 44,5% (w 1923 r.) do 59,3% (w 1922 r.), z tym że wyższy był w latach początkowych.
Orientacyjnym porównaniem natężenia aktywności prasowej między głównymi regionami kraju, może być zestawienie odsetka wydawanych pism z odsetkami ludności zamieszkującej dane tereny (tab. 22).
Oczywiście, gdyby założyć, że mieszkańcy Polski centralnej posługiwali się tylko pismami wydawanymi w ich macierzystych województwach, stan upowszechnienia prasy na tych ziemiach należałoby dla lat trzydziestych uznać za najniższy w skali ogólnokrajowej. W zesta-
Geografia wydawnicza
433
wieniu tym zwraca uwagę wysoki współczynnik aktywności wydawniczej ziem zachodnich, które stały zdecydowanie na pierwszym miejscu pod względem rozwoju własnej prasy (przy czym dla 1922 r. statystyki są niekompletne zarówno w odniesieniu do Śląska, jak i w pewnym stopniu dla Pomorza). Województwa południowe zajmowały gorszą — i z biegiem lat coraz gorszą — pozycję, na czym oczywiście ważyło przede wszystkim zaliczanie do nich stanisławowskiego i tarnopolskiego, w których sytuacja kształtowała się mniej więcej tak, jak w województwach grupy wschodniej (np. w 1931 r. przy 6,2% ludności całego kraju wydawano tam 2% dzienników i czasopim). Z punktu widzenia własnej działalności prasowo-wydawniczej „pustyniami" prasowymi były województwa wschodnie, mimo iż Wilno — ich ośrodek centralny — zajmowało dość wysoką lokatę między poszczególnymi ośrodkami wydawniczymi.
Zastrzec się wszakże trzeba, że informacje zawarte w powyższych zestawieniach i tablicach dotyczą jednego z elementów umożliwiających ocenę aktywności wydawniczej poszczególnych rejonów — liczby wydawanych tytułów, nie obejmują zaś ilości wyprodukowanych (eksportowanych i importowanych) egzemplarzy. Dopiero porównanie obu danych pozwoliłoby na pełną analizę istniejących różnic i dysproporcji — jednak ustalenie globalnych ¦ wysokości nakładów jest przy dzisiejszym stanie badań trudne nawet w skali całego kraju, a niemożliwe, gdybyśmy chcieli porównywać poszczególne regiony.
Posługując się dość rozległą jednostką terytorialną, jaką stanowi województwo, możemy tylko domyślać się, gdzie znajdowały się największe ośrodki wydawnicze, a przecież stopień koncentracji pism w poszczególnych województwach był bardzo różny. Biorąc za punkt końcowy rozwoju prasy II Rzeczypospolitej rok 1937, na podstawie danych GUS stwierdzić możemy, że obok Warszawy istniało 6 innych, dużych i bardzo dużych ośrodków: Lwów, Poznań, Kraków, Katowice, Wilno i Łódź. Lista ta ukształtowała się ostatecznie w latach 1924-1926, kiedy to nastąpił trwały podział na miasta, w których wydawano nie więcei niż 20 - 40 pism i te, które posiadały większą liczbę wydawnictw. W okresie początkowym, dla którego, jak już wielokrotnie wspominaliśmy, brak pełnej informacji statystycznej, stan ilościowy prasy w większych ośrodkach wydawniczych przedstawia tabela 23.
Z grupy tej najszybciej wyeliminowany został Sosnowiec, który w latach początkowych był zapewne bardzo poważnym „eksporterem" prasy na tereny plebiscytowe Górnego Śląska, a w latach następnych także Lublin. Wśród pozostałej szóstki zaszły również przesunięcia: prasa lwowska, szczególnie dotknięta w latach wojny i walk polsko-ukraiń-skich, szybko odbudowała swoje dawne znaczenie, gdy krakowska z ko-
r
434
Charakterystyka statystyczna
Geografia wydawnicza
435
Tabela 23
Liczba tytułów w największych ośrodkach wydawniczych (bez Warszawy)
w latach 1919 - 1926
Miasto 1919 1922 1924 "~1926
Kraków 119 97 70 113
Poznań 105 101 62 125
Lwów 75 146 103 169
Łódź 54 66 49 62
Sosnowiec 32 10 6 7
Katowice . • 57 47
Wilno 30 14 34 57
Lublin 29 25 16 26
1919 — dane za 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920. 1922 — dane za 1 stycznia — l lipca. 1924 — dane wg stanu w dniu 31 grudnia. 1926 — dane wg stanu za cały rok.
lei wykazywała cechy stagnacyjne. Prasa poznańska, przy stosunkowo wysokim stanie w roku wyjściowym, utrzymała swoją pozycję. Po 1926 r. grupa większych ośrodków wydawniczych ustabilizowała się ostatecznie i przesunięcia w jej obrębie były nieznaczne. W latach krańcowych kolejność wyglądała jak następuje:
1927 1937
(cały rok) (stan na 31 grudnia)
Lwów (203) Lwów (243)
Poznań (158) Poznań (212)
Kraków (127) Kraków (131)
Wilno (82) Katowice (104)
Łódź (67) Wilno (83)
Katowice (56) Łódź (69)
Zwraca tu uwagę awans Katowic, które właśnie dopiero od końca lat dwudziestych stały się rzeczywiście centralnym ośrodkiem — ze wszystkimi tego konsekwencjami — dla Śląska pozostającego w granicach Rzeczypospolitej, a także były coraz silniejszym punktem przyciągającym dla rejonów okolicznych, w czasach porozbiorowych oddzielonych granicami państwowymi (Cieszyńskie, Zagłębie). Dane przedstawione w powyższym zestawieniu są faktycznie nieporównywalne i nie można na ich podstawie wyciągać wniosków o tempie rozwoju w wymienionych miastach. Porównaniem takim można objąć natomiast okres 1924 - 1937 (wg stanu na dzień 31 grudnia).
Obok Warszawy największą dynamikę rozwoju prasy miał Poznań, mimo iż należał do miast o długiej stosunkowo tradycji prasowo-wy-dawniczej. W tempie zbliżonym do średniego krajowego rozwijała się prasa wileńska i lwowska, zaś zdecydowanym outsiderem była prasa
łódzka. Z tabeli 24 wynika także, iż proces koncentracji prasy w dużych ośrodkach miejskich miał charakter złożony i nie wszystkie one w jednakowym stopniu w nim uczestniczyły.
Tabela 24 Tempo wzrostu prasy największych ośrodków
Ośrodek 1924 1932 1937
Poznań Wilno Lwów Katowice Kraków Łódź 100 100 100 100 100 100 250 161 160 114 151 106 342 244 235 ! 200 - 187 143
Warszawa 100 188 328
Polska 100 163 234
Stopień koncentracji prasy w stolicy i 6 największych ośrodkach wydawniczych był względnie wysoki: wahał się od ok. 63% do ok. 76% zależnie od roku. Proces koncentracji był jednak bardzo powolny i nie miał charakteru jednostajnego: stosunkowo znaczna koncentracja w roku wyjściowym, tj. 1919, która wynosiła 68% (Warszawa i 6 największych ośrodków, dla których posiadamy dane) wzrosła gwałtownie w roku 1922 do 76%, co było rezultatem głębokiego kryzysu tzw. prasy prowincjonalnej, jednak już w latar- następnych ustabilizowała się w granicach 63 - 64% i dopiero latr . ielkiego Kryzysu przyniosły stopniowy wzrost znaczenia prasy z dużych ośrodków wydawniczych (1930 = 66%; 1934 = = 71% i 1937 = 73%).
Także w przypadku dużych ośrodków nie jesteśmy w stanie uzupełnić danych statystycznych dotyczących liczby pism, informacjami o nakładach prasy. Wykorzystując wyrywkowe dane — ze źródeł policyjnych — dla dzienników, można wszakże zwrócić uwagę, że nie zawsze liczba wydawanych pism świadczyła o geograficznym zasięgu oddziaływania danego ośrodka. I tak np. w drugiej połowie lat trzydziestych w Łodzi ukazywało się wprawdzie mniej pism (także mniej dzienników) niż w Wilnie, ale osiągały one kilkakrotnie wyższe nakłady i niektóre dzienniki łódzkie („Express Ilustrowany" i, „Echo") kolportowane były daleko poza bezpośrednim zapleczem miasta, a poprzez system mutacji docierały na teren Pomorza czy Polesia. Tymczasem dzienniki wileńskie w najlepszym razie kolportowane były na terenach ściśle z tym miastem związanych województw (wileńskie, nowogrodzkie, poleskie). Podobnie ograniczony zasięg rozpowszechniania miała — liczna przecież — prasa lwowska i katowicka. ,
r
436
Charakterystyka statystyczna
Geografia wydawnicza
437
____3
s-9 pism 10-19 pism 20-49 pism
50 -99 pism
\W0-199ptsm i WARSZAWA (34fpłsm)
Rys. 4. Ośrodki prasowe w latach 1924 -1925
1 — miejscowości, w których ukazywało się (31 XII 1924) mniej niż 5 pism, ale znajdowały się dzienniki lub mutacje dzienników — wg Katalogu PAR, 1925; 2 — granice państwowe;
S — granice województw
Liczba mniejszych ośrodków wydawniczych — tj. takich, w których ukazywało się mniej niż 40 pism — nie jest jak dotychczas możliwa do ustalenia dla pierwszego okresu istnienia II Rzeczypospolitej. Pełnymi danymi dysponujemy dopiero dla okresu rozpoczynającego się od 1924 r. Pisma ukazywały się w ok. 200 miejscowościach, jednak zmiany są i w tym przypadku niemożliwe do uchwycenia, nawet tylko w latach 1927-- 1937, z powodu przejścia w 1932 r. z obliczeń na cały rok na obliczenia
1
- 2
- 3
5-9 pism 10-19 pism 20-49 pism
50-99 pism 1100-199 pism
\ 200-299 pism
Rys. 5. Ośrodki prasowe w latach 1937 - 1938 1 — miejscowości, w których ukazywało się 31 XII 1937 r. mniej niż 5 pism, ale wydawane były dzienniki lub mutacje dzienników — wg Katalogu PAR 1938/1939; 2 — granice państwowe;
3 — granice województw
stanu na dzień 31 grudnia. Pomimo powolnego procesu koncentracji prasy w dużych ośrodkach, liczba mniejszych punktów wydawniczych nie malała z wyjątkiem dna kryzysu, tj. lat 1933-1934. Cały ten liczny zespół tzw. prowincjonalnych ośrodków wydawniczych miał oczywiście swoją własną hierarchię i mniej więcej połowa miejscowości posiadających własne pisma wydawała tylko 1 tytuł. Ogólna jednak tendencja była niekorzystna dla najmniejszych ^ośrodków, a procent pism wyda-
438
Charakterystyka statystyczna
Geografia wydawnicza
439
&
I
8 I
i to eo c» ¦-! o | o" rH~ o" rn" rH~
ai2isi;odoujBx CO t« CO -O t- r-t n n* h h n eo co
cn CD rH r-l rH CO O ^i* co" tj< 10 t-1 to
j^ CO Tt< rH ^ !>_ IO, v n^ co" co" io" to" io1
9,6« • 8.9 6,9 6,6 7,9 10,0
6,0 13,7 13,7 14,0 14,3 18,5 14,7
a^Buzoa 10,4 10,5 15,6 15,7 16,8 15,6 17,5
cn to co c- rH to_ o n" « n n *
cn °. rt. t t 1 o" h n « « n M
3Il]Zp9J§OAVON I CO CO ^^ CO ^^
apjsyarj^ cT 1 o" o"
appojsojBiH o rt< c<j^ co <M t^, "^ eo" co" co" tn tó" to co
a^m 14,5 10,5 12,8 10,6 8,9 7,0 5,0
aIWra 19,9 13,7 10,9 9,7 11,9 9,0 10,8
aprzpc, t- *a< w eo t- « co t- to to io n << n
13,4 11,0 10,0 9,9 9,9 7,0 8,3
Rok 19191 1923 1924 1928 1929 1934 1937
3
co
ar
1
ii
N
wanych w miejscowościach posiadających 4 i mniej tytułów obniżał się systematycznie od lat 1924 - 1926 w porównaniu z całością prasy prowincjonalnej, w której najmocniejszą pozycję zdobyły sobie ośrodki średniej wielkości wydające 5-19 pism. Liczba ich wzrosła w latach 1924 -- 1937 z 20 na 36 i ukazywało się w nich blisko Vz całej prasy prowincjonalnej. Oczywiście i tu dane o nakładach wprowadziłyby pewne poprawki — w niektórych wypadkach nawet dość znaczne. Przypomnijmy tytułem przykładu, że podwarszawski Niepokalanów był miejscem wydawania 3 tylko tytułów, ale nakład samego „Małego Dziennika" był większy niż łączny nakład wszystkich dzienników wileńskich i katowickich razem- wziętych; wspomnieć można też „Gazetę Grudziądzką", która w końcu lat dwudziestych osiągała nakład ok. 80 000 egz. i należała do największych pism polskich tego okresu.
Zwracaliśmy już uwagę na regres prasy lubelskiej i sosnowieckiej, a "do listy ośrodków, których znaczenie w latach międzywojennych zmalało, należały także: Cieszyn, Częstochowa, Grodno. Najszybciej rozwijała się prasa w nowych ośrodkach miejskich — Gdyni i Chorzowie — w niektórych regionalnych centrach ziem południowo-wschodnich (Kołomyja, Krzemieniec, Stanisławów), a także w Toruniu, który stał się siedzibą władz wojewódzkich i centrum rejonu o stosunkowo wysokim rozwoju prasy. Większe ośrodki prowincjonalne, tj. wydające więcej niż 20 pism, przeżyły w ciągu dwudziestolecia międzywojennego 3 okresy wyraźnej prosperity, gdy dawały 14 -19% całej produkcji prasy prowincjonalnej: w 1919, 1928 i 1937 r., ale one też najsilniej podlegały kryzysom lat 1922 - 1923 i 1929 - 1934.
Podział prasy prowincjonalnej między grupy województw tylko w części odpowiadał podziałowi liczonemu dla całej prasy wydawanej na terenie poszczególnych województw. Repartycję tę przedstawia tabela 25 analogiczna do tabeli 21 obejmującej dane dla wszystkich ośrodków wydawniczych (wg danych opracowanych przez Notkowskiego).
Podobna jest charakterystyka tempa rozwoju dla województw centralnych, które z pozycji zdecydowanie przodującej w roku początkowym (61,5% całej prasy prowincjonalnej) spadły w latach końcowych na dalszą pozycję, a proces ten nastąpił w latach kryzysu 1929 - 1934. Odwrotną ewolucję przeszła prasa ziem zachodnich, a szczególnie silne tempo rozwoju cechowało wydawnictwa pomorskie. Warte podkreślenia jest tu, iż istnienie na terenie Wielkopolski tak silnego ośrodka wydawniczego jak Poznań nie wpłynęło hamująco na rozwój mniejszych ośrodków wydawniczych. W stosunku do prasy prowincjonalnej wydawanej na terytorium poszczególnych województw najsilniejszą konkurencję stanowiły wielkie ośrodki: wileński, lwowski i łódzki. Szczególnie wyraźny jest tu wpływ wzrostu prasy tego ostatniego miasta na stan wydaw-
440
Charakterystyka statystyczna
nictw najbliższego mu rejonu. W Wielkopolsce i na Śląsku pisma wydawane w stolicach województw nie stanowiły zasadniczo więcej niż 55 --65% wszystkich pism ukazujących się na tym terenie, dla łódzkiego odsetek ten wzrasta do 65 - 70%, dla obu wielkich ośrodków małopolskich, waha się od 80 do 90%, zaś Wileńszczyźnie nie więcej niż 2 - 3 pisma ukazywały się poza samym Wilnem. Tak więc o rozpowszechnieniu prasy na terenie ziem zachodnich decydowały w równym stopniu wielkie ośrodki wydawnicze co małe miasta i miasteczka, zaś względnemu zacofaniu pod względem upowszechnienia prasy na ziemiach byłego zaboru austriackiego towarzyszyła jej znaczna koncentracja w wielkich ośrodkach miejskich.
Jeżeli za jeden z mierników stopnia rozwoju ruchu wydawniczego uznać proporcję między liczbą skupisk miejskich a liczbą ośrodków wydawniczych, uzyskamy potwierdzenie obrazu dysproporcji między różnymi rejonami kraju. Dysponujemy niestety tylko dwoma opracowaniami poświęconymi temu zagadnieniu. Jedno dotyczy roku 1927 i przygotowane zostało przez Jadwigę Bornsteinową, drugie — roku 1930 i opublikował je Wacław Ciechowski. Mimo nieco odmiennej podstawy wyjściowej ich obliczeń, można je zestawić (tab. 26, rubryka I — stosunek procentowy liczby miast wydających czasopisma do ogólnej w danym województwie).
Tabela 26 Stopień koncentracji prasy prowincjonalnej
Liczba powiatów
Województwo I ogółem w danym mających własne
województwie pisma
Warszawskie 32,2 23 7
Łódzkie 32,6 14 7
Kieleckie 33,3 16 4
Lubelskie 39,4 20 7
Białostockie 12,2 14 6
Wileńskie 21,4 8 2
Nowogródzkie 62,5 7 2
Poleskie 23,5 9 2
Wołyńskie 36,8 9 2
Poznańskie 33,9 38 28
Pomorskie 72,7 20 18
Śląskie 61,1 14 5
Krakowskie 18,9 24 9
Lwowskie 16,4 28 7
Stanisławowskie 14,3 16 4
Tarnopolskie 8,6 17 2
Polska 29,8 277 110
Geografia wydawnicza
441
Brak danych uniemożliwia niestety zajęcie się problemem „przepływu" publikacji między poszczególnymi ośrodkami wydawniczymi i rejonami kraju. Sądząc z wysokości nakładów, zawartości niektórych ważniejszych dzienników i nielicznych informacji na temat położenia prasy w latach początkowych istnienia II Rzeczypospolitej, w okresie tym — być może aż po lata 1926 -1928 — zasadniczo nie wytworzył się jeszcze ogólnopolski obieg prasy i większe nawet pisma rozpowszechniane były w zasięgu regionalnym. Na przeszkodzie stały tu, jak się wydaje, nie tylko zniszczenia w infrastrukturze komunikacyjnej i jej niepełne dostosowanie do nowych granic oraz zaburzenia wojenne, czy znaczne rozbieżności w nawykach kulturowych, mentalności społecznej i tradycjach politycznych, ale także po prostu brak pism posiadających odpowiedni profil tematyczny i dysponujących nowoczesnymi środkami technicznymi. Z dotychczasowego stanu badań należy sądzić, że takie wydawnictwa pojawiły się w drugiej połowie lat dwudziestych i one dopiero przełamały dotychczasowe granice dzielące poszczególne rejony kraju, tworząc ogólnopolski „rynek" prasowy. Wśród dzienników pierwszym, który tego dokonał, był najprawdopodobniej krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny". Za nim poszły warszawskie dzienniki koncernu prasy „czerwonej", zaś jeszcze później sensacyjne pisma łódzkie. Także i wśród czasopism rola promotora przypadła wydawnictwom koncernu IKC („Światowid"). O ile rynek stołeczny, co podkreślają liczni obserwatorzy zjawisk społecznych i politycznych z tamtych czasów, bronił się dość skutecznie wobec napływu prasy z zewnątrz, a to samo, wydaje się, można powiedzieć o Krakowie czy Pomorzu, o tyle w innych wielkich ośrodkach wydawniczych import prasy był dość znaczny, a w niektórych (jak np. w Wilnie) stanowił silną konkurencję dla prasy lokalnej.
Wyrywkowe dane pozwalają sądzić, że cały pas południowy — łącznie ze Śląskiem, Kielecczyzną i Zagłębiem — znajdował się w zasięgu wpływów krakowskiego IKC i tłumaczyć to może po części fakt, że w tak zurbanizowanym rejonie jak śląsko-zagłębiowski nie powstało żadne pismo wysokonakładowe. Prasa stołeczna (w tym i niepokalanow-ski „Mały Dziennik") swymi głównymi terenami ekspansji uczyniła województwa centralne i wschodnie, ale docierała także na Pomorze i do Wielkopolski i czyniła poważne próby umocnienia się tam. Łódzkie dzienniki miały podobny zasięg terytorialny.
O znaczeniu wymiany prasy między poszczególnymi rejonami kraju i oddziaływaniu różnych ośrodków wydawniczych na rynek pozalokalny świadczyć może fakt, że w końcu lat trzydziestych ok. lk globalnego nakładu prasy polskiej przesyłane było przez pocztę. W latach 1935 - 1937 kolej przewoziła rocznie 14 000 -17 50p ton gazet rocznie, co wedle sza-
Charakterystyka statystyczna
cunku zakładającego, że w 1 kg mieściło się ok. 15 egz., stanowiłoby od ok. 210 do ok. 265 min egz. Do tego dodać można parę milionów egzemplarzy przesyłanych drogą lotniczą (w latach 1929 -1938 PLL „Lot" przewiozły łącznie ok. 13 min egz. gazet — jak można sądzić dzienników) oraz wymianę pocztową z zagranicą. Liczba egzemplarzy przesyłanych przez pocztę, w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, utrzymywała się stale na jednakowym mniej więcej poziomie, jeśli nie liczyć lat 1918-1920, i wahała się ok. 5-7 tys. egz. rocznie. Wyraźniejszy wzrost — do blisko 8000 — nastąpił dopiero w 1937 r. Brak danych
0 kierunkach tych przewozów, a także odległościach, na jakie wędrowały przesyłki, uniemożliwia wskazanie zasadniczych kierunków obiegu prasy
1 wyodrębnienie liczby tych pism, które wysyłane były poza region bezpośredniego zaplecza miejsca wydawania.
Jest rzeczą interesującą, iż wolumen przesyłek pism pocztą nie zawsze zmieniał się proporcjonalnie do tempa wzrostu liczby wydawanych pism. Jeśli pominąć pierwsze lata (1919-1920), w których obrót pocztowy był niesłychanie utrudniony, to okazuje się — na podstawie danych zawartych w oficjalnych statystykach pocztowych — że regres lub stagnacja w rozwoju ilościowym prasy miały swój odpowiednik w obniżce przesyłek w latach 1923-1924, 1931 i 1934. Zastanawiający, lecz wobec braku kompletnych materiałów trudny do interpretacji, jest fakt, iż gwałtowny spadek liczby przesyłek nastąpił w latach 1927-1928, gdy — jak wiemy — pod względem ilościowym prasa rozwijała się bardzo szybko. B^ć może ponowny rozkwit prasy prowincjonalnej, występujący w tych^yłaśnie latach, wpłynął w sposób większy niż można było się spodziewać na spadek popularności wydawnictw z dużych ośrodków prasowych. W sumie wzrost liczby przesyłek pocztowych był wolniejszy niż wzrost prawdopodobnego nakładu globalnego dzienników i gazet, a znacznie wolniejszy niż wzrost liczby wydawanych tytułów. Świadczyć to może o tym, iż znaczna część przyrostu prasy „konsumowana" była na rynku lokalnym dużych ośrodków wydawniczych, który rozrastał się szybciej niż popyt mierzony w skali ogólnokrajowej.
Starając się podsumować wyżej przytoczone zestawienia i tabele oraz nasuwające się ich interpretacje, generalne rysy charakterystyczne geografii wydawniczej tego okresu można by przedstawić następująco:
1. Istniała bardzo wyraźna i nie malejąca dysproporcja między re-
Geografia wydawnicza
443
gionami kraju pod względem wielkości własnej produkcji prasowo-wy-dawniczej: najbardziej rozwiniętą ilościowo prasę miały ziemie zachodnie, na których jednocześnie występowała wyraźna decentralizacja wydawnictw; do drugiej grupy zaliczyć można województwa tzw. centralne oraz krakowskie i lwowskie, z tym że stopień decentralizacji wewnątrz tych rejonów był nierównomierny (względnie wysoki w białostockim, kieleckim — niski w lwowskim, krakowskim, lubelskim); do trzeciej — województwa pasa wschodniego, łącznie z tarnopolskim i stanisławowskim, w którym własnych pism było bardzo mało, a tam, gdzie istniał duży ośrodek prasowy (Wilno), decentralizacja prasy miała charakter szczątkowy; Warszawa od samego początku istnienia II Rzeczypospolitej stała się najważniejszym i zdecydowanie przeważającym centrum wydawniczym, posiadając 30-40% wszystkich pism ukazujących się na terenie kraju, tzn. mniej więcej tyle samo, ile wydawano w 6 dużych . ośrodkach i więcej niż w pozostałych miastach posiadających własne wydawnictwa.
2. Tempo rozwoju prasy w poszczególnych rejonach kraju było zróżnicowane, ale zasadnicze — ogólnokrajowe — zjawiska regresu lub przyśpieszenia występowały wszędzie mniej więcej równolegle. Najbardziej podatna na kryzysy i po okresie wstępnym wykazująca tendencję regresywną lub stagnacyjną była prasa województw centralnych, które — jak się wydaje — znalazły się pod wpływem przemożnej ekspansji prasy stołecznej. Okresami najszybszego wzrostu były — obok roku 1918/1919 — lata 1924-1928 i 1935-1937 (być może do 1939 r.). Załamanie roku 1923, które w odniesieniu do prasy województw centralnych rozpoczęło się wcześniej, miało charakter regresu jednorazowego, zaś kryzys 1929 -1934 odznaczał się długotrwałością, choć jego skutki mierzone w skali względnej nie były nawet w przybliżeniu tak ostre, jak w czasie załamania 1923 r.
3. W porównaniu z okresem wyjściowym nastąpiły przesunięcia w hierarchii ważności poszczególnych ośrodków wydawniczych. Kilka większych ośrodków prowincjonalnych — głównie z województw centralnych — uległo degradacji (Lublin, Sosnowiec), dość silne centra prasowe utworzyły się z kolei w niektórych nowych ośrodkach będących stolicami województw (Toruń, Białystok, Łuck) lub szybko rozwijających się ośrodkach przemysłowych (Gdynia, Chorzów).
4. Uwzględnienie danych o przepływie prasy między poszczególnymi regionami i wysokości „eksportu" prasowego niektórych ośrodków najprawdopodobniej wprowadziłoby do obrazu repartycji ilościowej pism pewne przesunięcia na korzyść zarówno niektórych ośrodków dużych (Kraków, Łódź), jak i małych (Niepokalanów, Grudziądz).
444
Charakterystyka statystyczna
TYPOLOGIA
W zakres tego pojęcia wchodzi podział całości ruchu prasowo-wy-dawniczego pod względem treści zawartych (przeważających lub wyłącznych) w poszczególnych pismach oraz pod względem częstotliwości ich ukazywania się. Bez wątpienia podziały te „nakładają" się wzajemnie, a najczęściej jeden implikuje drugi. Wszakże uprawnione jest przedstawienie obu tych podziałów rozdzielnie, a do takiego postawienia sprawy zmuszeni jesteśmy ponadto typem danych statystycznych, którymi dysponujemy.
Podobnie jak i przy poprzednich zagadnieniach poruszanych w niniejszym rozdziale, także i w przypadku omawianych problemów baza statystyczna — ta przynajmniej jej część, którą zdołaliśmy wykorzystać — ma ograniczony zasięg chronologiczny: źródła oficjalne podają systematyczne dane dotyczące podziału prasy wg treści tylko dla lat 1926 -1937, zaś dla początkowego okresu istnienia II Rzeczypospolitej nie ma danych zbiorczych. Szerszy nieco jest zakres chronologiczny danych dotyczących podziału prasy wg częstotliwości ukazywania się, ale i tu brak systematycznych informacji z pierwszych lat, a także występują zmiany w sposobach obliczania.
Zajmijmy się najpierw podziałem wedle treści. Z liczb przytaczanych przez Stanisława Jarkowskiego (artykuł w „Gazecie Warszawskiej") wynika, iż w 1919 r. na ok. 1100 wydawanych p%n ok. 200 stanowiły dzienniki (i gazety), a ok. 640 zaliczył autor do „czasopism specjalnych". Sądzić można, że brakujące w tym zestawieniu 260 tytułów stanowiła „prasa polityczna". Przyjmując takie założenie otrzymalibyśmy dla prasy informacyjnej i politycznej (w statystykach późniejszych zwanej „prasą ogólnoinformacyjną") oraz literackiej, którą Jarkowski wymienia osobno, ok. 490 tytułów czyli ok. 44% całej produkcji prasowo-wydaw-niczej ziem polskich. Wśród różnych kategorii czasopism specjalistycznych największe pozycje stanowiły: prasa fachowa (zarówno rolnicza jak i przemysłowa oraz techniczna) — 146 tytułów (ok. 13%), pisma urzędowe i samorządowe — 92 tytuły (ok. 8%), naukowe — 80 tytułów (ok. 7%), kościelne i religijne — 60 tytułów (ok. 5%). Wszystkie te liczby są szacunkowe, gdyż na podstawie podziału, którego dokonał Jarkowski, nie zawsze można precyzyjnie ustalić wielkość grup ogólniejszych. Zestawienia oficjalne operują już kryteriami lepiej sprecyzowanymi i bardziej jednoznacznymi. Toteż włączenie danych Jarkowskiego do zestawu informacji „Statystyki Druków" może mieć charakter tylko orientacyjny. Zmiany w proporcjach między ważniejszymi z punktu wi-
Typologia
445
dzenia ilościowego grupami tematycznymi w latach 1919 -1937 (wg danych za cały rok) przedstawia tabela 27.
Tabela 27 Struktura tematyczna prasy (w °/o)
1937
Treść 1919 1926 1928 1934 1937 (1926=100
Ogólnoinformacyjne i literackie 44 35 33 32 29 164
Naukowe 7 12 13 12 15 254
Religijne 5 6 8 10 9 302
Urzędowe i samorządowe 8 9 8 5 4 109
Gospodarcze i fachowe 13 10 11 12 15 255
Wydawane przez młodzież 2 6 6 9 7 249
Związki zawodowe 3 5 5 5 6 247
Inne 18 17 16 15 15 139
Prasa ogółem 100 100 100 100 100 202
Zawartość tabeli wskazuje na stosunkowo dużą stabilizację w proporcjach między. grupami pism, zwłaszcza jeśli pominąć obliczone prowizorycznie dane za rok 1919. Pozostając tylko w granicach lat 1926 --1937 można zauważyć malejący stopniowo udział prasy ogólnoinforma-cyjnej i literackiej, na który głównie złożyła się stabilizacja liczby dzienników, oraz zmniejszające się znaczenie pism urzędowych i samorządowych, wynikające z faktu, że struktura administracyjna państwa nie ulegała w tych latach poważniejszym zmianom i przeważały zdecydowanie tendencje centralizacyjne. Największe tempo wzrostu wykazywały pisma wydawane przez organizacje kościelne (w lwiej części przez Kościół katolicki); wyższy niż średnia ogólna był też przyrost w prasie związkowej, młodzieżowej, naukowej oraz fachowej gospodarczej. W przypadku tej ostatniej charakterystyczny dla trwałości struktury gospodarczej kraju wydaje się fakt, iż pisma poświęcone rolnictwu i zawód im pokrewnym wykazały (w latach 1926 -1937) wzrost z 49 do 90 tytułów (tj. o 83%), a prasa fachowa związana z przemysłem i techniką z 53 do 118 (tj. o 122%).
W odniesieniu do wszystkich grup tematycznych uwzględnianych w zestawieniach „Statystyki Druków" kolejność wedle tempa przyrostu kształtuje się nieco inaczej, w grę wchodzi bowiem cały szereg drobnych grup, wśród których pewne osiągały bardzo szybkie tempo wzrostu liczby pism, co przedstawia zestawienie.
Linia dzieląca zestawienie oznacza granicę między grupami, które osiągały tempo rozwoju wyższe niż przeciętne dla całej prasy (= 202)
446
Charakterystyka statystyczna
Stan w 1937 r
Grupa tematyczna 1926=100
Kobiece 750
Wojskowe 414
Sportowe 394
Spółdzielcze 355
Samochodowe, żeglarskie, lotnicze 335
Religijne 302
Gospodarcze i fachowe 255
Naukowe 254
Wydawane przez młodzież 249
Związkowe 247
Teatr, muzyka, radio, film 191
Ogólnoinformacyjne i literackie 164
Urzędowe i samorządowe 109
Ilustrowane i humorystyczne 55
a tymi, które wykazywały niższe tempo rozwoju. Charakterystyczne — ale i chyba zupełnie naturalne — było, że największe tempo wzrostu wykazywały grupy marginesowe z punktu widzenia ilościowego (kobiece, spółdzielcze), oraz związane z tymi dziedzinami życia publicznego, które przed 1918 r. rozwinąć się nie mogły (pisma wojskowe) lub znajdowały się dopiero w powijakach (prasa sportowa, samochodowa, lotnicza i żeglarska). Zaskakująca, lecz trudna do wytłumaczenia jest niska pozycja pism poświęconych różnym rodzajom sztuki, a w tym także i tym jej gałęziom, które rozwijały się raczej dynamicznie (film), oraz humorystycznych i ilustrowanych. Na tych ostatnich zaważyć mogły formy dokonywania spisów — charakterystyczne było bowiem, że w latach dwudziestych wiele tygodników przedstawiało się w podtytule jako „ilustrowane", choć z magazynami ilustrowanymi niewiele miały wspólnego. W latach późniejszych nastąpił wyraźniejszy rozdział pism zawierających ilustracje od wydawnictw ilustrowanych (magazynów) sensu stricto. Być może pewną rolę odegrało także — coraz powszechniejsze od połowy lat dwudziestych — wprowadzanie dodatków ilustrowanych do dzienników, które w ten sposób stawały się konkurentami prasy typu magazynowego. Podobnie wiele dzienników, zwłaszcza większych, posiadało własne działy (rubryki) satyryczne i humorystyczne, które zwłaszcza wobec niskiego poziomu- poligraficznego wielu czasopism stanowić mogły silną konkurencję dla pism specjalistycznych.
Przyjrzyjmy się — posługując się wciąż tylko oficjalnymi danymi — jak wyglądał podział pism wedle częstotliwości ukazywania się oraz dynamika rozwoju poszczególnych typów wydawnictw. Repaftycję pism w liczbach bezwzględnych przedstawia tabela 28 (wg stanu za cały rok).
Brak w tej tabeli danych dotyczących okresu załamania prasy
Typologia
447
w 1923 r. można uzupełnić posługując się informacjami przedstawiającymi stan na jeden dzień danego roku (tab. 29).
Tabela 28 Podział pism wg częstotliwości ukazywania się
Dzien- 2-4 X Tygod- 2-3 X Inne i Nie-
Rok Ogółem "ifli tygodn. niki mies. Mies. niereg. znane
1921» 983 141 57 305 125 182 b.d. 173
1922 s 1255 174 67 356 172 278 104 104
1925 1606 162 110 401 224 503 199 7
1926 1771 165 126 484 224 558 208 6
1927 1975 179 121 509 252 638 352 4
1928 2353 213 135 588 272 826 297 22
1929 2329 212 115 497 269 807 268 161
1930 2349 204 129 489 270 846 303 108
1931 2406 210 126 494 285 878 365 48
1932 ,2503 219 112 to ^ 299 891 490 8
1933 2572 195 105 471 241 922 588 —
1934 2566 183 109 468 274 892 640 i
1935 2854 202 98 521 308 1980 645 : —
1936 3043 216 82 516 310 1142 777 ': —
1937 3592 222 93 559 348 1337 1023 —
» 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920. ' 1 stycznia — 1 lipca.
Tabela 29 Podział pism wg częstotliwości ukazywania się w latach 1923 -1925
Rok Ogółem Dzienniki 2-4X tygodn. Tygodniki 2-3 X mies. Mies. Inne i niereg. Nieznane
1923 1924 1925 815 1122 1325 130 151 137 23 96 102 209 298 337 106 166 185 186 307 403 135 102 155 26 2 4
Do ogólnego obrazu wprowadzają one niewiele uzupełnień — chyba tylko to, że dzienniki i gazety najszybciej wyszły z załamania. Podstawowe bowiem tendencje były jednoznaczne, a tempo przekształceń stosunkowo szybkie. Przedstawiamy je za pośrednictwem liczb względnych, które kierunki przemian rysują najbardziej wyraziście. Dzielimy, dla większej jasności, całą prasę na pisma „informacyjne" — czyli dzienniki i gazety wydawane 2-4 razy w tygodniu, pisma „opinii" — czyli tygodniki, dwutygodniki i wydawane raz na dekadę, oraz prasę „specjalną" — obejmującą pisma o mniejszej częstotliwości ukazywania się (tu wliczono także pisma o nieznanej częstotliwości i nieregularne). Jest to podział może i niezbyt uprawniony przy rozważaniach nad po-
Charakterystyka statystyczna
448
Typologia
449
szczególnymi tytułami — gdyż istnieć może wiele wyjątków, uproszc2 ny także, jeżeli weźmie się pod uwagę odmienności występujące w pc szczególnych regionach kraju, gdyż tam, gdzie prasa była stosunkowo najsłabiej rozwinięta (pas wschodni, ziemie centralne), występowało pewne „przesunięcie" i jak się wydaje, co najmniej znaczna część miesięczników (a być może nawet dwumiesięczników) miała charakter „pism opinii". W skali ogólnokrajowej jednak, przy istotnej przewadze ilościowej terenów o prasie najbardziej rozwiniętej, oddaje on z dużą precyzją kierunek zasadniczych przemian. Jeżeli przyjmiemy taki podział, możemy dane przedstawić w tabeli 30 (w odsetkach całości; od 1925 wg stanu za cały rok):
Tabela 30 Proporcje między głównymi typami pism w latach 1919 - 1937
Rok Prasa
informacyjna opinii specjalistyczna
ogółem w tym miesięczniki
19191 1922* 1923* 1924* 1925 1928 1929 1934 1935 1937 20,2 19,3 19,4 22,0 16,8 14,8 14,0 11,3 10,5 8,2 43,7 42,2 39,8 41,3' 39,0 36,6 32,9 28,9 29,1 24,6 36,1 38,5 40,8 36,5 44,2 48,6 53,1 59,8 60,4 67,2 18,5 22,1 23,6 27,4 31,3 35,1 34,7 35,0 37,8 39,0
i 15 marca 1919 — 1 stycznia 1920. > 1 stycznia — 1 lipca. * Stan na 31 grudnia.
Z wyjątkiem 1924 r., w którym nastąpił wzrost udziału pism informacyjnych i prasy opinii, przez cały okres międzywojenny udział obu tych grup systematycznie malał. Tendencja ta jest także wyraźna, gdy pominiemy rok 1937, w którym wciągnięta została do rejestrów znaczna część ukazujących się już uprzednio czasopism wydawanych rzadziej niż raz na kwartał. Jeżeli przyjąć, że taka struktura — w sensie między poszczególnymi typami prasy — jaka ukształtowała się w trzydziestych, była właściwa, można powiedzieć, że pierwszy okres istnienia II Rzeczypospolitej charakteryzował się inflacją pism informacyjnych i nadmiernym rozrostem prasy opinii. Wynikało to, jak się wydaje, nie tylko ze specyficznych warunków panujących w okresie, w którym nagromadzone przez długie lata niewoli lub różnych ograniczeń ambicje
i aspiracje polityczne mogły ujawnić się z całą siłą, charakterystyczną dla epok wielkich wstrząsów społecznych i politycznych; trzeba brać pod uwagę względne „zacofanie" całego życia kulturalnego, a także i gospodarczego kraju, podzielonego uprzednio między różne organizmy państwowe i różne rynki handlowo-przemysłowe oraz poddanego supremacji obcych. Na zjawisko szybkich przekształceń w strukturze prasy wskazywano zresztą już w publicystyce przedwojennej, a Marian Grzegorczyk z satysfakcją notował te przemiany już w 1929 r. pisząc, że „na plan pierwszy wybijają się czasopisma wychodzące w rzadkich odstępach czasu, a więc te, które dla pogłębienia kultury najważniejszą mają rolę".
W liczbach względnych (patrz tab. 28) narastające zmiany proporcji wyrażały się stosunkowo powolnym, przerywanymi regresami i stagnacjami, rozwojem prasy informacyjnej oraz — po okresie szybkiego wzrostu w latach 1919 - 1928 — dość gwałtownym załamaniem i długotrwałą stagnacją tygodników i dwutygodników. Natomiast czasopisma ukazujące się rzadziej, choć też nie uniknęły stagnacji w latach kryzysu 1929 -- 1934 (najwyraźniejsza była ona dla miesięczników), odznaczały się bardzo szybkim przyrostem w latach 1924 - 1928 i ponownym gwałtownym skokiem w latach końcowych. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę zmiany w kryteriach rejestracji (w 1927 i 1935 r.), tempo wzrostu czasopism o małej częstotliwości ukazywania się było zdecydowanie wyższe niż innych typów pism i wyższe niż średnia dla całej prasy. Największe wahania wykazywała „prasa opinii", co mogło być spowodowane tym, iż założenie wydawnictw tego typu było stosunkowo m ^łatwiejsze, gdyż zarówno najtańsze pod względem finansowym, jak i Nożliwe przy minimalnym zespole redakcyjnym, nie wymagającym na*., o — jak to jest w przypadku czasopism specjalistycznych (fachowych, technicznych, naukowych) — współpracy ekspertów czy naukowców. „Prasa opinii" okazała się najbardziej wrażliwa na kryzys rozpoczęty w 1929 r., w czasie którego dwukrotne załamanie (1929 i 1933) było przedzielone okresem stagnacji. Zdecydowaną tendencję regresywną wykazywały gazety wydawane 2-4 razy w tygodniu, które najwyższy poziom ilościowy osiągnęły w latach 1926 - 1931 (z załamaniem jednorazowym w 1929 r.) i już do końca omawianego okresu, tj. do 1937 r., nie odzyskały stanu z i»24 r.
Sumując informacje zawarte w przedstawionych ze*-" ,/ieniach można stwierdzić, że:
1. W pierwszym okresie wystąpiło zjawisko szybkiego nasycenia rynku wydawnictwami informacyjnymi, których wzrost ilościowy definitywnie zakończył si^ w 1928 r. i bez względu na późniejsze koniunktury
450
Charakterystyka statystyczna
(przyspieszenie lat 1935 - 1937) cechowały się one tendencjami stagnacyjnymi.
2. Podobne cechy wykazywało tempo rozwoju ilościowego „prasy opinii".
3. Czasopisma o małej częstotliwości ukazywania się rozwijały się najszybciej i stosunkowo najmniej podlegały naciskowi sytuacji kryzysowych, zaś w okresach przyśpieszonego wzrostu przyrost ich był zdecydowanie najbardziej intensywny.
4. W rezultacie w okresie II Rzeczypospolitej — jeśli za punkt wyjścia weźmiemy rok 1919 — nastąpiło zasadnicze przekształcenie w strukturze prasy w Polsce i bezwzględną przewagę uzyskały czasopisma o małej częstotliwości ukazywania się.
Nie posiadamy, niestety, żadnych informacji pozwalających na przedstawienie zmian w zakresie nakładów, jakimi dysponowały poszczególne kategorie prasy. Jedynie w odniesieniu do dzienników można z całą pewnością, stwierdzić, że przy powolnym wzroście liczby wydawanych tytułów i ich stagnacji po 1928 r., nakład globalny wzrastał stosunkowo szybko.
„EKONOMIKA" PRZEDSIĘBIORSTW PRASOWYCH
Cudzysłów położony przy pierwszym słowie tytułu tego fragmentu nie ma oznaczać, że zagadnienie ekonomicznych podstaw funkcjonowania prasy uważamy za nieważne czy „rzekome". Jest on li tylko zaznaczeniem wątpliwości, czy przy dzisiejszym stanie badań stać nas na coś więcej niż zasygnalizowanie tego ważnego problemu i przedstawienie kilku wyrywkowych informacji. Problem ekonomicznej bazy przedsiębiorstw prasowo-wydawniczych — w tym oczywiście wymiarze, w jakim należałoby nim tu się zająć — jest w rzeczywistości bardzo prosty: jak wielkie były wydatki (i na jakie części procesu powstawania pisma dzieliły się) oraz jak wielkie i jakiego typu były źródła dochodów? Odpowiedź na te 2 zespoły pytań jest nieomal pełną odpowiedzią na zasadniczy problem. Nie był on jednak dotąd przedmiotem żadnego gruntownego badania w nowszej historiografii, a tylko w terminach ogólnikowych i tylko fragmentarycznie przewijał się w fachowych opracowaniach okresu międzywojenego. Baza upoważniająca do wnioskowania jest więc^Jbk ograniczona, że wszystko, co można na jej podstawie stwierdzić, należy traktować jako wstępne hipotezy. Z tym jeszcze dodatkowym ograniczeniem, że odnoszące się niemal wyłącznie do prasy codziennej.
Dane dotyczące dochodów uzyskiwanych przez kilka wydawnictw, dla których informacje takie udało się uzyskać, wskazują (tabl. 31), że w wię-
Ekonomika przedsiębiorstw prasowych
481
Tabela 31
Struktura dochodów niektórych wydawnictw prasowych w latach 1922 - 1935 (w °/o)
Rok Nazwa wydawnictwa Ogłoszenia Sprzedaż Drukarnia
1922 Drukarnia Mieszczańska
(Poznań) 40 41 19
1922 Drukarnia Toruńska ¦ 40 28 32
1922 „Słowo" (Wilno) 58 1 42 _
1926 „Gazeta Powszechna"
(Poznań) 27 54 1 19
1926 Drukarnia Bydgoska 25 68 7
1927 Drukarnia Bydgoska 27 64 11
1927 Zjednoczenie (Grudziądz) 46 54 __
1928 Drukarnia Kujawska
(Inowrocław) 37 53 10
1931 Lech (Gniezno) 14 31 55
1933 Lech 9 33 61
1934 Lech 9 21 70
1935 Prasa Nowa (Lwów) 18 80 2
kszości wypadków o wpływach wydawnictwa decydowała sprzedaż egzemplarzy dziennika (łącznie z prenumeratą).
Trudno uznać te proporcje za typowe. Jednak na zupełnie podobnych zasadach opierał swoją kalkulację wydawniczą Stanisław Stroński, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy polskich okresu międzywojennego i doświadczony redaktor, gdy w 1920 r. omawiał z Ignacym Paderewskim projekt otwarcia dziennika politycznego. Dziennik taki (powstał pod nazwą Rzeczpospolita") miał być w zamiarze Strońskiego wielkim przedsięwzięciem prasowym o nakładzie ok. 100 000 egz., posiadającym szereg mutacji regionalnych. Z wyliczeń Strońskiego wynika, że sprzedaż egzemplarzy miałaby przynosić 59%, a ogłoszenia 41% całości dochodów. Poznański „Przegląd Graficzny" analizując sytuację w prasie wielkopolskiej przedstawiał — w 1924 r. — „pożądany" budżet małego dziennika o lokalnym zasięgu (5000 egz.). W opracowaniu tym przyjęto, że wpływy ze sprzedaży przynoszą 65%, a z ogłoszeń 35% całości wpływów.
Wydaje się, że takie proporcje — tj. przewaga wpływów ze sprzedaży nad wpływami innymi — zachwiane być mogły w okresie inflacji początku lat dwudziestych. Z zachowanych sprawozdań spółki „Drukarnia Leszczyńska" (Leszno), wydającej średniej wielkości dziennik lokalny, wynika, że struktura dochodów kształtowała się jak w tabeli 32.
Orientacyjnie więc można przyjąć, że w prasie codziennej — poza okresami kryzysowymi — wpływy z ogłoszeń miały raczej mniejsze zna-
452
Charakterystyka statystyczna
Tabela 32
Struktura dochodów spółki „Drukarnia Leszczyńska" w latach 1920 - 1928 (w °/o)
Rok Abonament (prenumerata) Ogłoszenia Drukarnia
1920 1921 1922 1923 1926 1927 1928 35 10 14 38 46 48 47 32 44 61 20 29 29 30 23 46 35 42 25 23 23
czenie w bilansach wydawnictw niż wpływy uzyskane ze sprzedanych (lub zaprenumerowanych) egzemplarzy. Sytuacja taka występowała zarówno w tych przedsiębiorstwach, które dysponowały własną drukarnią — lepiej lub gorzej prosperującą — jak i w tych, które drukowały swe pismo w drukarniach obcych. Że sytuacja ta nie uległa poważniejszej zmianie także w latach późniejszych, świadczyć mogą odsetki powierzchni dzienników przeznaczonych na ogłoszenia i reklamy. Wedle badania statystycznego przeprowadzonego w 1936 r. przez Stanisława Sokoła, w 16 dużych lub znanych dziennikach polskich reklamy i ogłoszenia stanowiły w całej powierzchni zadrukowanej numeru: 0 - 5% w 5 dziennikach, 6 - 10% w 2, 11 - 15% w 4, 16 - 20% w 4, 21 - 25% w 1 („Kurier Poznański").
Jest więcej niż prawdopodobne, że poświęcając stosunkowo niewielką część miejsca na publikowanie płatnych anonsów i reklam, admfnistracje tych pism nie mogły za podstawę wpływów uważać działu ogłoszeniowego. Omawiając poszczególne dzienniki, zwracaliśmy uwagę na te nieliczne, które dysponowały większym rynkiem ogłoszeniowym („Kurier Warszawski", „Kurier Poznański", „Dziennik Poznański", IKC, „Republika"). W większości jednak wpływy z działu ogłoszeniowego były, jak się wydaje, mniejsze (lub znacznie mniejsze) niż wpływy ze sprzedaży. Jan Mokrzycki, w opracowaniu Prasa jako czynnik życia gospodarczego, opublikowanym w 1937 r. na łamach miesięcznika „Prasa", szacował, że z ogólnego dochodu wszystkich wydawnictw ukazujących się w Polsce, który wynosił wedle niego ok. 123 - 142 min zł rocznie, nie więcej niż 15-18 min zł pochodziło z dochodów działów ogłoszeniowych. Stanowiło by to ok. 12 -13%. Oczywiście dla dzienników i niektórych tygodników o charakterze popularnym odsetek ten musiał być wyższy lub znacznie wyższy.
Szczególnie niekorzystnie przedstawiało się uzyskiwanie wpływów z ogłoszeń i reklam w okresie kryzysu 1929 - 1934. Tabela 33 przedstawia
Ekonomika przedsiębiorstw prasowych
453
Tabela 33 Wskaźnik ogłoszeń prasowych w latach 1929 - 1932
Rok Ogólnie Ogłoszenia
handlowe drobne
1929 1930 1931 1932 100 88,9 83,1 72,1 100 84,3 59,3 60,1 100 94,1 109,3 85,3
wskaźnik ogłoszeń w dziennikach na podstawie statystyki, prowadzonej przez Polski Związek Wydawców Dzienników i Czasopism.
Liczba ogłoszeń handlowych — które wedle badań Jana Wiśniewskiego opublikowanych w „Prasie" stanowiły (w latach 1925 - 1931) 76 -- 66% całego działu ogłoszeniowego — wykazywała w okresie kryzysu stałą i bardzo silną tendencję spadkową.
Nie udało się nam — jak dotąd — uzyskać bardziej reprezentatywnych danych na temat struktury wydatków. Wydaje się jedynie pewne, że w początku lat dwudziestych najpoważniejszą pozycję zajmowały koszty kupna papieru. Stroński, w cytowanej już kalkulacji z 1920 r., zakładał, że wydatki na papier stanowić będą 60% wszystkich wydatków związanych z dziennikiem, co dla okresu 1920 -1922 nie wydaje się kalkulacją zawyżoną. Trzy lata później, w lutym 1923 r., znany wydawca warszawski Mieczysław Niklewicz w kalkulacji kosztów wydawniczych sporządzonej dla dyrektora Departamentu Ceł Ministerstwa Skarbu podawał, że w ośmiokolumnowym dzienniku, o nakładzie 60 000 egz., w cenie każdego egzemplarza koszty papieru wynoszą 29%. W końcu tegoż roku „Przegląd Graficzny" stwierdzał, że w cenie sprzedażnej jednego egzemplarza (dla 3 dzienników stołecznych) koszt papieru stanowi od 10,2 do 14,1%. W tych latach sytuacja na rynku papierniczym była rzeczywiście niekorzystna dla prasy — produkcja krajowa nie zaspokajała potrzeb, import wymagał posiadania dolarów jako jedynej waluty, która w okresie inflacji mogła być użyteczna w handlu międzynarodowym. Szalejąca inflacja szczególnie uderzyła w te wydawnictwa, które nie dysponowały odpowWnimi środkami na gromadzenie rezerwy papieru oraz w te wszystkie, których dochody oparte były na prenumeracie (podnoszenie opjat nie nadążało za podnoszeniem cen). W roku 1922 z pomocą wydawcom pośpieszyły władze asygnując 300 min mkp na zwrotne kredyty dla prasy, które miały być przeznaczone na zakup papieru z importu — była to jednak kropla w morzu potrzeb, gdyż 1 kg papieru kosztował wówczas od 1165 mkp (wrzesień 1922) do 2880 mkp (luty 1923), czyli przyjmując jako cenę przeciętną 2000 mkp można byłoby za sumy pre-
454
Charakterystyka statystyczna
liminowane wydawać niespełna 4 min egz. dzienników. Od roku 1924 sytuacja na rynku papierniczym została jednak opanowana i ceny papieru systematycznie spadały (0,68 zł za kg w 1927 r.; 0,53 zł w 1933; 0,39 zł w latach 1937 -1939). Zawsze jednak papier gazetowy w Polsce był droższy niż na rynkach światowych. Co do wysokości innych części składowych pozycji „wydatki" nie udało się zebrać żadnych konkretnych informacji.
Trudno jednakże nie podjąć się próby generalnej oceny rezultatów finansowych osiąganych przez wydawnictwa. Garść danych — z lat 1926 -- 1931 — wskazuje wyraźnie, że nawet w okresie ożywienia gospodarczego niektóre spółki wydawnicze borykały się z poważnymi trudnościami. W latach następnych straty stały się powszechnym zjawiskiem. W spółkach, dla których dysponujemy częściowymi danymi o rezultatach rocznych bilansów we wskazanych latach, w 8 bilansach rocznych zarządy mogły wykazać się uzyskaniem wyników lepszych niż w roku poprzednim, a w 17 wyniki były gorsze. Charakterystyczne, że w latach 1926--1929 7 bilansów wykazało poprawę, a 9 pogorszenie, podczas gdy w latach 1930 -1931 tylko 1 bilans wykazał poprawę, a 8 pogorszenie rezultatów finansowych. Stanisław Kauzik, na ogólnym dorocznym zebraniu Związku Wydawców Dzienników i czasopism w 1934 r., określił sytuację w następujący sposób: „Analiza bilansów przedsiębiorstw wydawniczych za rok 1933 pozwala stwierdzić, iż aczkolwiek przygniatająca większość wydawnictw pracuje w dalszym ciągu ze stratami, to jednak duża ich liczba potrafiła te straty w stosunku do strat roku 1932 znacznie zmniejszyć, przystosowując się najwidoczniej przez kompresję wydatków do sytuacji". Owa „kompresja" wydatków nie mogła być pocieszająca ani dla dziennikarzy (obniżki płac), ani dla czytelników (oszczędności na papierze, serwisach agencyjnych, poziomie poligraficznym).
Podobnie niewiele danych mamy dla określenia wielkości wydawnictw: na 82 spółki akcyjne, których wysokość kapitału możemy poznać z Roczników Przemysłu i Handlu, 37 miało kapitał zakładowy mniejszy niż 50 000 zł, a 4 inne obniżyły swój kapitał uprzednio przekraczający tę sumę; 32 spółki dysponowały kapitałem w granicach 50 - 250 tys. złotych, 12 kapitałem w granicach 250-1000 tys. zł (przy czym jeszcze 4 inne spółki podniosły swoje poprzednie kapitały zakładowe do tej samej wysokości). Kapitałem ponad 1 min zł dysponowały 2 spółki, a ponadto 4 inne podniosły swój kapitał ponad tę sumę. Przedsiębiorstw, które zatrudniały ponad 100 osób (w wydawnictwie jako całości, a więc łącznie w redakcji, administracji i — jeśli była — w drukarni) i z tego tytułu ich przedstawiciele automatycznie wchodzili w skład Rady Naczelnej Polskiego Związku Wydawców, było nie więcej niz 15 (lata 1935 - 1937)
Ekonomika przedsiębiorstw prasowych
455
Jan Mokrzycki — w cytowanym artykule Prasa jako czynnik życia gospodarczego — stwierdzał, że roczna wartość globalna wydawnictw prasowych, sięgająca w 19.34 r. sum ok. 123-142 min zł, stawiała prasę przed takimi gałęziami przemysłu jak skórzany czy elektrotechniczny. Z niekompletnych danych wynika, że przynajmniej 4 spółki osiągały roczny obrót przekraczający 5 min zł, a nie mniej niż 17 w granicach 1-5 min zł — były to już więc poważne przedsiębiorstwa. Dodać tu można, że wartość majątków niektórych wydawnictw szacowana była na sumy wielomilionowe (np. spółka wydająca warszawskie „czerwoniaki" w początku lat trzydziestych dysponowała majątkiem wartości ok. 20 min zł).
Trudno jedak mówić o powszechniejszych tendencjach do koncentracji — o czym wspominaliśmy już przedstawiając największe wydawnictwa polskie — choć dało się je niewątpliwie dostrzec w drugiej połowie lat trzydziestych, gdy niektóre z największych przedsiębiorstw prasowo--wydawniczych dążyły do rozszerzania swej aktywności poprzez fundowanie całych „rodzin" pism (patrz np. szczegóły o koncernie Mariana Dąbrowskiego, łódzkiej „Republice" czy stołecznych „czerwoniakach") lub tworzenie systemu mutacji (pomorski koncern prasy prorządowej, koncern „czerwoniaków", „Ostatnie Wiadomości", łódzkie „Echo"). I tak np. w 1921 r. — wedle katalogu ogłoszeniowego — 19 wydawnictw posiadało więcej niż 1 tytuł w tym: 2 wydawnictwa po 4 tytuły, 3 po 5 tytułów, a reszta po 2. W roku 1938 — wedle katalogu ogłoszeniowego PAR — zaledwie 26 wydawnictw dysponowało więcej niż jednym pismem, w tym: 8 wydawnictw miało po 2 pisma, 8 — po 3, 3 — po 4, 3 — po 5, 4 — po więcej niż 6 pism.
Pod tym względem do największych wydawnictw należały m. in. Pomorska Spółdzielnia Wydawnicza w Toruniu — 11 pism (były to niskonakładowe mutacje toruńskiego „Dnia Pomorskiego"), spółka „Republika" — 9 pism, spółka „Dziennika Poznańskiego" — 8 pism (podobnie jak w przypadku wydawnictwa toruńskiego część z nich stanowiły mutacje), spółka „Drukarnia Polska" (Poznań) — 6 pism. Obie wyżej przedstawione liczby — 19 wydawnictw w roku 1921 i 26 w 1938 — są tylko orientacyjne, niepełne i biorą pod uwagę wyłącznie prasę polską. Proces koncentracji przejawiał się więc raczej w coraz wyraźniej rosnącej przewadze niektórych wydawnictw pod względem osiąganych nakładów. Świadczy o tym także rosnący nakład globalny prasy codziennej przy stosunkowej stabilizacji liczby wydawanych dzienników. Nie ulega także wątpliwości, że pojawienie się w drugiej połowie lat dwudziestych wielkonakładowych dzienników oraz systematyczny wzrost liczby czasopism prze-kraczającmh 50 000 egz. nakładu jednorazowego, oznaczać musiało, iż w konsekwencji procesy koncentracji — czy to w formie „pozytywnej"
456
Charakterystyka statystyczna
poprzez wcielanie mniejszych wydawnictw do większych, czy „negatywnej" poprzez wyeliminowanie z rynku części małych wydawnictw — będą się nasilały.
KOLPORTAŻ I ROZPOWSZECHNIANIE
Wincenty Harasymowicz, zastanawiając się w 1938 r. nad zagadnieniami kolportażu prasy w Polsce, wydzielił 4 zasadnicze formy rozpowszechniania wydawnictw: w całości obsługiwane przez spółkę kolportażową „Ruch", posiadające własną sieć odbiorców, posiadające własne oddziały będące punktami kolportażu hurtowego, oraz opierające się na tzw. kolportażu ideowym. Dodać tu oczywiście trzeba także prenumeratę zamawianą bezpośrednio u wydawcy lub za pośrednictwem poczty (od 1935 r.). Jednak, jak oceniał w cytowanym już artykule Jan Mokrzycki, w połowie lat trzydziestych ok. 1/2 globalnego nakładu rozpowszechniane było bądź to w drodze prenumeraty lokalnej (nie ujętej przez statystyki pocztowe), bądź w sprzedaży miejscowej na prowincji. Około 28% rozpowszechniane było przez „Ruch" i za pośrednictwem poczty zaś ok. 22% w kolportażu bezpośrednim. Wydaje się, że w latach dwudziestych, a zwłaszcza w początkach istnienia II Rzeczypospolitej, odsetek nakładu rozpowszechnianego w kolportażu zdecentralizowanym był znacznie wyższy.
Polskie Towarzystwo Księgarń Kolejowych „Ruch" powstało w grudniu 1918 r. z inicjatywy kilku wielkich wydawców stołecznych: Jana Gebethnera, Gustawa Wolffa, Zygmunta Arcta, Jakuba Mortkowicza i Ludwika Fiszera, a więc osób związanych nie tyle z prasą codzienną, ile z wydawnictwami czasopism i książek. Od roku 1925 następuje stosunkowo szybki rozwój przedsiębiorstwa, które w 1920 r. zostało przekształcone w spółkę akcyjną; kapitał zakładowy zwiększono z 75 000 zł do 1 min zł w 1929 r. „Ruch" dysponował liczbą od ok. 200 (w 1925 r.) do ok. 350 (w 1929) kiosków kolejowych oraz ok. 1000 punktów kolportażu miejskiego. Zasadniczo jednak zajmował się kolportażem prasy warszawskiej — zarówno codziennej, jak i czasopism — poza stolicą, podczas gdy w samej Warszawie kolportaż prasy oparty był bądź to na dystrybucji własnej (zwłaszcza duże dzienniki), bądź na sieci koncesjonowanych kolporterów (kioski). W rezultacie sieć ta w znacznym stopniu znajdowała się we władaniu kilkunastu „hurtowników", a niejednokrotnie — jak zwracano uwagę w ówczesnych publikacjach fachowych — rządziły nią prawa gangów. Jan Birnbaum w rozprawce Prasa jako przedsiębiorstwo pisał, że niektóre pisma warszawskie „są szantażowane, wyzyskiwane i w rezultacie oszukiwane [...]. Oblicze moralne agentów pozostawia bardzo wiele do życzenia, a jednak, będąc półanalfabetami, wyrósłszy z roz-
Kolportaż ł rozpowszechnianie
457
nosicieli gazet, najczęściej stawiają redaktorom powstających pism warunki co do charakteru i treści pisma".
W tej sytuacji 6 dużych wydawnictw, zasadniczo warszawskich (spoza stolicy krakowski IKC), założyło w 1931 r. Spółkę Kolportażową Wydawców „Czytajcie", do współpracy z którą przystąpiło od razu 16 dzienników (ich nakład stanowił ok. 90% nakładów prasy codziennej w Warszawie) i 19 czasopism. Po krótkotrwałej, ale bezpardonowej walce z „hurtownikami", zakończonej nieudanym, jednodniowym strajkiem sprzedawców, spółka opanowała rynek stołeczny: w 1932 r. kolportowała 20 dzienników w łącznej liczbie ok. 60 min egz. i 30 czasopism w łącznej ilości ok. 3 min egz.; w rok później odpowiednio: 20 dzienników — 63 min egz. i 30 czosopism — 2,8 min egz; w 1934 r.: 25 dzienników — 57 min egz. oraz 110 czasopism — 3 min egz. Latem 1935 r. spółka rozwiązała się,, a jej warszawskie agendy przejął „Ruch", wkraczając tym samym na rynek stołeczny. W rezultacie „Ruch" — opanowany już przez obóz rządzący (a konkretnie grupę ludzi dysponowanych przez Bogusława Mie-dzińskiego) — stał się monopolistycznym kolporterem, co wykorzystywane było wielokrotnie w walce z prasą opozycyjną (odmowa przyjmowania do kolportażu). Zakres jego działania przedstawia tabela 34.
Tabela 34 Kolportaż za pośrednictwem spółki „Ruch" w latach 1935 - 1938
Rok Egzemplarze (w min) Tytuły
dzienników czasopism dzienników czasopism
1935 1936 1937 1938 ok. 68 ok. 112 ok. 119 ok. 133 ok. 6,0 ok. 9,5 ok. 12,5 ok. 14,0 145 153 145 • 331 313 L88
Stanowiło to wprawdzie nie więcej niż od ok. 9% (w i935r.) do ok. 13% (w 1937 r.) nakładu globalnego, ale „Ruch" był nieomal monopolistą wobec codziennej prasy warszawskiej (80 - 90% dzienników) oraz wobec wszystkich mniejszych i średnich pism pozawarszawskich, które chciały docierać do czytelników poza miejscami wydania. W okresie tym „Ruch" posiadał już ok. 2500 - 3500 punktów kolportażu w kilkuset miejscowościach oraz ok. 500 kiosków kolejowych.
Od roku 1935 sprzedażą bezpośrednią prasy zainteresowała się też poczta, która sprzedawała dzienniki i czasopisma w ok. 1800 punktach sprzedaży^ 1936 r. — 2 min egz., w 1937 — 2,2 min i w 1938 — 2,6 m]n. Wobec oparcia znacznej części nie tylko czasopism, ale i dzienników na zasadach prenumeraty, Poczta Polska była przez cały okres między-
458
Charakterystyka statystyczna
wojenny najpotężniejszym dystrybutorem prasy. Za pośrednictwem je] agend rozprowadzono (w min egz.):
1919 Ok. 37 1929 Ok. 172
1920 „ 96 1930 ) , 184
1921 „ 162 1931 ) , 162
1922 „ 165 1932 ( , 173
1923 „ 130 1933 i , 173
1924 1 „ 140 1934 1 , 144
1925 „ 164 1935 i , 175
1926 : „ 175 1936 i , 176
1927 „ 146 1937 i , 248
1928 „ 147 1938 i , 265
Przy czym ok. 'A — l/e liczby egz. zamawianych było za pośrednictwem urzędów pocztowych, a reszta bezpośrednio u wydawców. W latach końcowych poczta pośredniczyła więc w rozpowszechnianiu ok. 73 nakładu globalnego, przy czym w odniesieniu do samych dzienników odsetek ten był znacznie mniejszy. Sieć pocztowa była w Polsce rozwinięta stosunkowo słabo i w jej układzie istniały ogromne dysproporcje między poszczególnymi rejonami kraju. Dodać tu jeszcze można, że liczba posłańców i listonoszy wiejskich była — w skali ogólnopolskiej — znikoma: do 1933 r. nie przekraczała nigdy 1000 osób i tę formę usług zaczęto rozwijać dopiero od połowy lat trzydziestych (1935 r. — 2700, 1936 — 3400, 1938 — 5800).
Z powodu luk w zebranej dokumentacji trudno ocenić, jakie były faktyczne liczby egzemplarzy rozpowszechnianych za pośrednictwem „scentralizowanych" dystrybutorów (poczta „Ruch", „Czytajcie"). Wydaje się wszakże bez wątpienia że udział tych instytucji, przez dłuższy czas pozostający na mniej więcej jednakowym poziomie, powiększył się wyraźniej w latach 1936 - 1939, przy czym jednakową rolę w tym wzroście odgrywało zarówno zwiększenie obrotów dystrybucyjnych poczty, jak i rozwój koportażu poprzez „Ruch". W latach tych obaj główni dystrybutorzy koncentrowali w swych rękach od ok. 28% (w 1936 r.) do ok. 40% (w 1938) nakładu globalnego. Można więc sądzić, że zawsze znaczna część nakładu rozpowszechniana była w kolportażu „zdecentralizowanym". W tym kontekście trzeba więc wspomnieć o ogromnej roli kolportażu organizacyjnego — dotyczyło to przede wszystkim prasy wydawanej przez instytucje kościelne (posiadającej, jak wiadomo, niebagatelny odsetek nakładów wśród czasopism), organizacje związkowe, stowarzyszenia, a nawet partie polityczne.
Oprócz punktów wyłącznej sprzedaży prasy, wiele innych przedsiębiorstw handlowych (i usługowych) miało też swoje miejsce w rozpowszechnianiu prasy: pisma sprzedawano w hotelach (recepcje), kawiar-
Kolportaż i rozpowszechnianie
4S9
niach i restauracjach (szatniarze), sklepikach i kioskach z wyrobami tytoniowymi, w księgarniach, a nawet — jak twierdzą niektórzy obserwatorzy życia codziennego — w kioskach z wodą sodową i słodyczami, sklepach spożywczych, zaś pisma przeznaczone dla czytelników wiejskich — w sklepach z artykułami przemysłowymi dla rolników. W środowisku wiejskim kolportażem prasy zajmowali się też domokrążni handlarze, pośrednicy skupu produktów rolnych etc. W dużych miastach — a przede wszystkim w Warszawie, Łodzi, Lwowie, na Śląsku — miejscowe dzienniki posiadały własną sieć sprzedawców—„gazeciarzy". Tę formę kolportażu szczególnie często stosowały dzienniki popołudniowe i wieczorne. „Chłopcy" na rowerach i pieszo zapewniali najbardziej elastyczną formę sprzedaży pism, dla których godziny lub minuty decydowały o wyprzedzeniu konkurentów w podaniu do publicznej wiadomości jakiejś mniej lub bardziej prawdziwej, mniej lub bardziej sensacyjnej wiadomości.
OGÓLNE WSKAŹNIKI CZYTELNICTWA
Jak wynika z czynionych w tym rozdziale uwag o kompletności i różnorodności danych statystycznych oraz z wyrywkowego charakteru szacunków czynionych dla wielu ważnych elementów składających się na obraz prasy II Rzeczypospolitej, przy aktualnym stanie badań niemożliwe jest precyzyjne określenie wskaźników czytelnictwa. W prasoznaw-. stwie za zasadnicze wskaźniki uważa się: A) liczbę osób przypadających na jedno pismo, B) liczbę egz. globalnego nakładu całej prasy na jednego mieszkańca, C) liczbę egz. jednorazowego nakładu dzienników na 100 (lub 1000) mieszkańców, D) konsumpcję papieru gazetowego na jednego mieszkańca. Wskaźniki te wylicza się w odniesieniu do całej populacji lub też w odniesieniu do ludności dorosłej. W badaniach zainicjowanych przez UNESCO, w których przeprowadzono obszerny program poszukiwań naukowych zmierzających do ustalenia stopnia uczestnictwa w życiu kulturalnym w krajach tzw. Trzeciego Świata, dla prasy jako syntetyczny przyjęto wskaźnik C i za punkt graniczny, poniżej którego występuje „niedoinformowanie" społeczeństwa, uznano liczbę 10 egz. na 100 mieszkańców.
Materiał statystyczny, którym dysponujemy, nie pozwala na wyliczenie wszystkich 4 wymienionych wskaźników, jeślibyśmy chcieli wyjść poza operowanie szacunkami i to o niejednakowym stopniu przybliżenia. W praktjMfc jedynie — z ograniczeniami, które już wielokrotnie wymienialiśmy — można wyliczać wskaźnik A dla okresu 1919 -1937 oraz wskaźnik D dla okresu 1924-1937. Na podstawie godnych zaufania źró-.
480
Charakterystyka statystyczna
deł informacje podstawowe dla wskaźnika C posiadamy tylko dla 1924 r. (i to z obliczeniem szacunkowym, jeśli idzie o prasę śląską), zaś informacje szacunkowe dla 1928, 1929 i 1936 r. Wskaźnik B może być wyliczony na podstawie szacunków istniejących dla lat 1929 i 1936.
Zestawienie wskaźników podane w tabeli 35 ma więc charakter i częściowy, i szacunkowy.
Tabela 35 Główny wskaźnik czytelnictwa prasy
Rok A B C D
Liczba osób na 1 pismo (w tys.) Liczba egzemplarzy Zużycie papieru gazetowego (kg na 1 mieszkańca)
na 1 mieszk. (nakł. glob.) dzień, i gazet na 100 mieszk. (nakł. jednor.)
1919 1924 1928 1929 1934 1936 1937 31,4 25,7 15,6 19,4 17,7 13,4 12,7 17,1 24,0 • 3,2 5,0 7,0 0,37 0,78 0,75 0,85 0,91 1,03
Tabela 36 Tempo rozwoju głównych wskaźników czytelnictwa prasy
Rok A B C D
1924 100 100 100
1928 165 • 156 210
1929 132 100 • 202
1934 145 • • 22®
1936 190 140 218 246
1937 200 • 278
Nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale także w stosunku zmian ludnościowych, prasa II Rzeczypospolitej wykazywała silne tendencje rozwojowe, przy czym — rzecz charakterystyczna a niezauważalna, gdy operujemy tylko danymi o ilości wydawanych pism — wskaźniki syntetyzujące dane o nakładach (C i D) świadczą, iż liczba rozpowszechnianych egzemplarzy zwiększała się szybciej niż liczba wydawanych pism. Można więc powiedzieć, że rozwojowi typu ekstensywnego (wzrost liczby pism) towarzyszył rozwój typu intensywnego (wzrost nakładów szybszy niż wzrost liczby pism).
Ogólne wskaźniki czytelnictwa
461
Oczywiście — za tymi ogólnymi wskaźnikami kryją się daleko idące różnice, które nietrudno intuicyjnie wskazać choćby na podstawie analiz przeprowadzonych w tymże rozdziale: między poszczególnymi regionami kraju, różnymi narodowościami wchodzącymi w skład Rzeczypospolitej (np. szacunkowo w początku lat trzydziestych wskaźnik czytelnictwa wśród Niemców wynosił ok. 13/100), między miastem a wsią, a z całą pewnością też między różnymi klasami i grupami społecznymi. Trudno ocenić w tej chwili, czy możliwe będzie precyzyjne przebadanie tych dyferencjacji; aktualny stan poszukiwań naukowych obejmujących zagadnienia tu poruszane wskazuje raczej, iż pełny kwestionariusz analiz nie będzie zrealizowany. Obecnie, wedle naszego przekonania, wyjście poza przedstawione informacje nie było możliwe. Nie dysponowaliśmy także wystarczającym materiałem, pozwalającym na dokonanie porównań stanu i tempa rozwoju prasy w Polsce z prasą innych krajów. Dla najbardziej ogólnego zorientowania się w istniejących dysproporcjach możemy tu jedynie podać, że na 100 mieszkańców przypadało egzemplarzy dzienników: w Stanach Zjednoczonych: od 26 w 1920 do 31 w 1938 r., w Wielkiej Brytanii: od 10 w 1920 r. do 38 w 1939 r., we Francji: od 25 w 1920 r. do 27 w 1939 r.
Dystans wobec państw przodujących w rozwoju prasy — na których, a zwłaszcza na prasie brytyjskiej i francuskiej wzorowali się polscy dziennikarze i wydawcy — był mimo szybkiego tempa wzrostu bardzo duży, a opóźnienie sięgało dziesiątków lat: 3,2 egz. na 100 mieszkańców Stany Zjednoczone osiągnęły w 1850 r., a granicę 10/100 przekroczyły ok. roku 1880.
r
BIBLIOGRAFIA
W zamieszczonym niżej wykazie literatury przedstawione zostały różnego rodzaju opracowania z dziejów czasopiśmiennictwa krajowego i emigracyjnego II Rzeczypospolitej (listopad 1918 — wrzesień 1939).
Wykaz opracowano przyjmując takie same zasady, jak przy bibliografiach do poprzednich tomów niniejszego wydawnictwa obejmujących lata 1661 -1918 (bibliografia selektywna, w układzie chronologicznym, konstrukcyjnie odpowiada poszczególnym rozdziałom pracy, zapis bibliograficzny skrócony, na oznaczenie „Rocznika Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego" użyty skrót RHCzP, na oznaczenie tegoż pisma po zmianie tytułu na „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej" — skrót KHPP). Jedyną zmianą jest wyodrębnienie w osobną grupę bibliografii, wykazów, informatorów i katalogów prasowych oraz wykazów zawartości prasy. Grupa wydawnictw tego typu dotyczących lat 1918 -1939 jest stosunkowo liczna, toteż wyodrębnienie ich pozwoliło uniknąć powtórzeń w poszczególnych rozdziałach niniejszej bibliografii.
Pod względem objętościowym zestawienie jest znacznie obszerniejsze od bibliografii zamieszczonych w poprzednich tomach wydawnictwa. Objętość pozostaje tutaj proporcjonalna do rozmiarów ilościowych piśmiennictwa poświęconego prasie polskiej lat 1918 -1939. Wielkość zasobu literatury stanowi z kolei odbicie ogólnego poziomu rozwoju prasy ówczesnej w kraju i na emigracji, rozwoju pod każdym względem nieporównanie bujniejszego niż w czasach przed 1918 r.
Wykazy głównych prac bibliograficznych, przedstawiających literaturę historyczną w zakresie szerszym od poniższego zestawienia oraz głównych opracowań statystycznych ujmujących całościowo rozwój prasy polskiej od jej zarania do XX w., zamieszczone zostały w części niniejszego wydawnictwa poświęconej okresowi 1661 -1831. Tytułem uzupełnienia podać należy, że ukazały się kolejne tomy Polskiej bibliografii odnotowanej wiedzy o środkach masowego komunikowania — tom 8 za 1972 r., tom 9 za 1973 r., tom 10 za 1974 r. i tom 11 za 1975 r. oraz książka Elżbiety Czemarmazowicz Stan prac i problemy bibliografii czasopism polskich (1901 -1955,), Warszawa 1978, zawierająca kompletny wykaz opracowań bibliograficznych i katalogowych. Ponadto bardzo istotnym merytorycznie rozszen«niem przedstawionej tutaj literatury są 2 periodyki fachowe poświęcone sprawom wydawniczym — tygodnik (od 1933 r. dwutygodnik) „Przegląd Graficzny, Wydawni-
Bibliografia
463
czy i Papierniczy1' ukazujący się w Poznaniu w latach 1919 -1933 nakładem Związku Organizacji Przemysłu Graficznego i Wydawniczego w Polsce oraz miesięcznik „Prasa", organ Polskiego Związku Wydawców Dzienników i Czasopism wychodzący w Warszawie w latach 1930 -1939. Zamieszczane w nich artykuły i informacje dają obszerny przegląd wszystkich dziedzin funkcjonowania ówczesnej prasy polskiej. Niektóre z ważniejszych publikacji ogłaszanych w obu tych pismach odnotowane zostały w poniższym zestawieniu. Wiele informacji o prasie rozsianych jest także w monografiach omawiających dzieje poszczególnych miast polskich.
Bibliografia niniejsza uwzględnia stan piśmiennictwa do września 1978 r.
BIBLIOGRAFIE, WYKAZY, INFORMATORY, KATALOGI PRASOWE. ' SPISY ZAWARTOŚCI PRASY
„Biuletyn Bibliograficzny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych". R. 2:1920 nr 1-4, R. 3:1921 nr 1 [czasopisma założone i zlikwidowane; w nr 1:1920 — wykaz prasy w 1919].
Informator-Cennik ogłoszeń i prenumeraty wszystkich pism codziennych i tygodniowych wychodzących w Polsce, Kraków 1919.
Pierwszy Spis Gazet i Czasopism Rzeczypospolitej Polskiej; od R. 3:1928 — Katalog Prasowy PAR-a. Polska Agencja Reklamy Franciszka Krajny, Poznań R. 1:1921-R. 11:1938/1939.
Spis Gazet i Czasopism Rzeczypospolitej Polskiej oraz Poradnik Reklamowy. Biuro Ogłoszeń Teofila Pietraszka, Warszawa R. 1:1921 -R. 8:1939/1940.
Jan Bełcikowski: Stronnictwa, partie, unie, federacje, kluby polityczne na ziemiach polskich i ich programy w roku 1921, Warszawa [1921]; wyd. 2: Charakterystyki i programy stronnictw politycznych na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Przewodnik praktyczny dla obywatela, Warszawa 1923.
Ludwik Stolarzewicz: Spis czasopism kościelnych, religijnych i teologicznych w Polsce po rok 1923, „Kwartalnik Teologiczny" 1923, nr 3/4.
„Biuletyn Informacyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych" 1924, nr 5 [zestawienie tytułów i nakładów prasy według kierunków politycznych].
Alicja Bełcikowska: Polityczne związki młodzieży w Polsce w roku 1925. Historia i programy polityczne związków akademickiej, szkolnej, robotniczej i wiejskiej młodzieży polskiej i mniejszości narodowych w Polsce, Warszawa 1925.
Alicja Bełcikowska: Stronnictwa i związki polityczne w Polsce, Warszawa 1925.
Katalog pism polskich i Wolnego Miasta Gdańska. Towarzystwo Reklamy Międzynarodowej — Generalna Reprezentacja na Polskę firmy Rudolf Mosse, Warszawa R. 1:1925 - R. 6:1938.
Czasopisma związków zawodowych, w: „Rocznik Pracowniczych Związków Zawodowych w Polsce", R. 1:1925 - R. 9:1934/1935.
Prasa wileńska 1905 -1925, [w:] Almanach literacki Wileńskiego Oddziału Polskiego Białego Krzyża. Pod red. Czesława Jankowskiego, Wilno 1926, s. 65 - 79.
Kazimierz Grochowski: Prasa polska na Dalekim Wschodzie, [w:] Polacy na Dalekim Wschodzie. Praca zbiorowa, Harbin 1928, s. 71 - 75.
KataldĘfkruków kaliskich, Kalisz 1928.
Stefan Rygiel: Polskie czasopiśmiennictwo wileńskie w roku 1928, Wilno 1928.
Iwan Kreweckij: Czasopisy halyckoho Podillja. Istroikobibliograficznyj materja-.
464
Bibliografia
Bibliografia
465
ły z r. 1882 -1927. Materiały do istorii druku ta do bibliografii Podillja, t. 1, z. 3, Winnica 1928.
Józef Zalewski: Bibliografia polskiej literatury radzieckiej wydanej w ZSRR w 1917 - 1927 r., Kijów 1928.
Katalog polskich czasopism od 1918 do 1928 r. z zakresu techniki, przemysłu i działów z nimi związanych..., [w:] Bibliografia polskich wydawnictw technicznych za pierwsze dziesięciolecie niepodległości 1918 -1928. Pod red. L. Ciechomskiego i in., Warszawa 1929, s. 239 - 262.
Sprawozdanie Komisji Centralnej Związków Zawodowych z działalności i stanu Związków Zawodowych w Polsce w latach 1925, 1926, 1927 i 1928, Warszawa 1929.
Urzędowy Wykaz czasopism nowych, wznowionych i zawieszonych wydanych w Rzeczypospolitej Polskiej, zarejestrowanych w Bibliotece Narodowej 1929 -1939 [styczeń — kwiecień 1929 — część Urzędowego wykazu druków wydanych w Rzeczypospolitej Polskiej, maj 1S29 -1935 — dodatek miesięczny do Urzędowego wykazu druków... 1936 -1939 — część Urzędowego wykazu druków...]
Józef Zalewski: Pol'ska vydavnyóa produkcija w SSSR za 1917 -1928 r., „Bi-bliotefaiyje Visti", [Kijów] 1929, nr 2/3.
Almanach der deutschen Presse in Polen. Hrsg. im Aufttrage des Verbandes der Deutschen Redakteure in Polen von Fritz Guttman, Katowice 1930.
Michał Ambros: Czasopisma wileńskiego rejonu bibliograficznego, „Ateneum Wileńskie" 1930, z. 1-2, 1930, z. 3 - 4, 1931/1932, 1933/1934 [wykaz prasy za lata 1929 -1930].
Stanisław Łoza: Zestawienie artykułów, wzmianek i ilustracji zawartych w rocznikach z lat 1910 - 1920 czasopisma Ziemia", Warszawa 1930 - 1933.
Tadeusz Selimowski: Polskie legalne stronnictwa polityczne, Warszawa 1930, wyd. nast.: 1933, 1934, 1936.
Powojenna prasa polska na Śląsku Cieszyńskim. Zestawili: Ludwik Brożek i Oskar Michejda, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku", t. 4:1932/1933.
Czasopisma regionalne i krajoznawcze, „Polska Oświata Pozaszkolna" 1933, nr 1.
Piotr Grzegorczyk: Bibliografia prasy niemieckiej w Polsce, „Strażnica Zachodnia" 1933, nr 1/2.
Czasopisma [harcerskie 1913 - 1934], [w:] Książka harcerska 1910 - 1935. Katalog wydawnictw harcerskich, Warszawa, b.r.w. [po 1935], s. 113-173.
Katalog Wystawy Wołyńskiej, Warszawa 1935.
Stanisław Zieliński: Bibliografia czasopism polskich za granicą 1830 -1934, Warszawa 1935.
Czasopisma katolickie, [w:] Informator Kościoła Katolickiego w Polsce 1936/1937, Warszawa [1937], s. 491 - 498.
Katalog czasopism technicznych 1936, Warszawa 1936.
Bibliografia pism wydawanych przez organizacje zawodowe pracowników umysłowych, „Prasa" 1938, nr 3.
Informator Prasowy 1938/1939. Polski Związek Wydawców Dzienników i Czasopism, Warszawa 1938.
Wykaz wydawnictw periodycznych poświęconych regionalizmowi, krajoznawstwu, geografii, ochronie przyrody, turystyce, przemysłowi turystycznemu itp., „Tu-ryzm Polski", R. 1:1938 - R. 2:1939.
Zofia Zaleska: Czasopisma kobiece w Polsce. Materiały do historii czasopism. Rok 1918 - 1937, Warszawa 1938.
tą
Majer Bałaban: Bibliografia historii Żydów w Polsce i krajach ościennych za lata 1900 -1930, z. 1, Warszawa 1939.
Joachim Flatau: Yolksdeutsche Presse in Polen 1920/1939, Ostland 1939, s. 571 -577.
Marian Toporowski: „Wiadomości Literackie" 1924 -1933. Zestawienie treści, Warszawa 1939.
Adolf Dresler: Die Deutsche Presse in der Polnischen Republik 1918 -1939, Deutsche Forschung im Osten 1944, H. 1/2, s. 1 - 10.
Alfons S. Wolanin: Polonica americana. Annotated Cataloąue of the Archives and Museum of the Polish Roman Catholic Union, Chicago 1950.
„Sygnały" 1933 -1939. [Bibliografia zawartości]. Oprać. Jadwiga Czachowska, Wrocław 1952.
„Oblicze Dnia" 1936. [Bibliografia zawartości]. Oprać. Mirosława Puchalska, Wrocław 1953.
„Po prostu" — „Karta" 1935 -1936. [Bibliografia zawartości]. Oprać. Barbara Winkiel, Wrocław 1953.
Stefan Strauss: Bibliografia tytułów czasopism teatralnych, Wrocław 1953.
Jan Obłąk: Wykaz polskich druków na Warmii za lata 1800 - 1939, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1957, nr 1 [uzup.: tegoż: tamże, 1958, nr 3 oraz Władysław Chojnacki: Uzupełnienia do wykazu polskich druków na Warmii ks. J. Obłą-ka, tamże, 1958, nr 1].
Zygmunt Łukawski: Bibliografia prasy polskiej w Rosji w latach 1917 -1920. (Uwagi wstępne), „Prasa Współczesna i Dawna" 1958, nr 3.
Włodzimierz Goriszowski: Przegląd ważniejszych czasopism pedagogicznych wychodzących w Polsce do 1939 r. i od 1945 r. Bibliografia selekcyjna, „Chowanna" 1959, z. 9/10.
Janina Kurdelska: Katalog emigracyjnych wydawnictw periodycznych 1830 -1939 w Bibliotece Kórnickiej, „Pamiętniki Biblioteki Kórnickiej, t. 7:1959.
Bibliografia czasopism pomorskich. Województwo bydgoskie. Praca zbiorowa pod red. Henryka Baranowskiego, Toruń 1960.
Jarosław Daszkiewicz: Polska nielegalna prasa KPZU. (Zarys historyczno-bi-bliograficzny), „Z pola walki" 1960, nr 4.
Hugon Malanowicz: Łódzkie czasopisma literackie i z literaturą związane w okresie dwudziestolecia 1918 - 1939, „Prace Polonistyczne", t. 16:1960.
Andrzej Pilch: Czasopiśmiennictwo na Śląsku Cieszyńskim w latach 1848 -1920. (Materiały do bibliografii), „Studia i materiały z dziejów Śląska", t. 3:1960, s. 451-492.
Maria Przywecka-Samecka, Jan Reiter: Bibliografia polskich czasopism śląskich. (Do 1939 roku), Wrocław 1960.
Prasa tarnowska 1848 -1961. Katalog wystawy. Oprać. Paulina Chrzanowska, Tarnów 1961.
Janusz Jasiński: Wykaz czasopism i kalendarzy polskich na Mazurach i Warmii z lat 1718 - 1939 znajdujących się w bibliotekach krajowych i zagranicznych, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1961, nr 2.
Kazimiera Tatarowicz: Katalog poloników periodycznych wydanych za granicą do roku 1939. Zbiory Biblioteki Jagiellońskiej, Kraków 1961.
Jarosł0^ Daszkiewicz: Polska legalna prasa komunistyczna i lewicowa na Ukrainie Zachodniej. (Zarys bibliograficzny 1920 - 1939), „Z pola wałki" 1962, nr 4.
466
Bibliografia
Halina Trocka, Józef Reinen Polskie czasopiśmiennictwo spółdzielcze 1874 -1958. Bibliografia, Warszawa 1962.
Wiktor Turek: Polonica Canadiana. A Bibliographical List of the Canadian Pólish Imprints 1848 - 1957, Toronto 1958 [uzup.: Canadian Polish Imprints. (First Supplement to Polonica Candadiana), [w.-] tegoż: The Polish Past in Canada, Toronto 1960, s. 123 - 131, Second Supplement to Polonica Canadiana 1948 -1957, [w] tegoż: The Polish-Language Press in Canada. Its History and Bibliographical List, Toronto 1962, s. 217 - 229].
Jan Fiebig: Praso polonijna w Kanadzie. Szkic poglądowy z bibliografią, „Zeszyty Prasoznawcze" 1963, z. 4.
Stanisław Garztecki: Prasa polonijna w Argentynie, „Zeszyty Prasoznawcze" 1963, nr 1/2.
Irena Turowska-Bar: Polskie czasopisma o wsi i dla wsi od XVIII w. do roku 1960. Materiały biblograficzno-katalogowe, Warszawa 1963.
Wykaz polskich czasopism pedagogicznych i związkowych nauczycielskich ukazujących się w Polsce w latach 1918 -1939, [w:] Wiktor Czerniewski: Rozwój dydaktyki polskiej w latach 1918-1939, Warszawa 1963, s. 439-446.
Maria Krych: Polska prasa rewolucyjna 1918 -1939. Katalog, Warszawa 1965.
Danuta Acecka, Krystyna Podlaszewska: „Mestwin". Dodatek naukowo-literac-ki do „Słowa Pomorskiego" 1925 -1934. Bibliografia zawartości, „Zeszyty Naukowe UMK w Toruniu". Nauki Humanistyczno-Społeczne. Nr 18. Nauka o książce. IV, Toruń 1966, s. 31 - 63.
Władysław Chojnacki: Bibliografia polskich druków ewangelickich Ziem Zachodnich i Północnych 1530 - 1939, Warszawa 1966.
Stanisława Darłakowa: Prasa Rzeszowa XIX i XX wieku, Rzeszów 1966.
Centralny katalog czasopism wojskowych. Centralna Biblioteka Wojskowa w Warszawie, t. 1. Oprać. Regina Hancko, Zenon Rutkowski, Warszawa 1S67.
Wiesława Kaszubina: Bibliografia prasy łódzkiej 1863-1944, Warszawa 1967.
Janina Marciniak: Bibliografia terenowych czasopism związkowych Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych i Związku Nauczycielstwa Polskiego (1919 - 1939), „Przegląd Historyczno-Oświatowy" 1968, nr 3.
Zofia Sokół: Czasopiśmiennictwo białostockie w latach 1919 -1939, [w:] Studia i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 1. Pod red. Jerzego Antoniewicza i Jerzego Joka, Białystok 1968, s. 381 - 429 [aneks bibliograficzny].
Jan Wepsięć: Polisa American serial publications 1842 - 1966. An annotated bi-bliography, Chicago 1968;
Zbigniew Machaliński: Czasopiśmiennictwo morskie Drugiej Rzeczypospolitej, Gdańsk 1969 [aneks bibliograficzny].
Stanisław Waliński: Czasopiśmiennictwo Zagłębia Dąbrowskiego (1897 -1939). Próba bibliografii, [w:] „Ziemia Będzińska", t. 2:1969, s. 107 -128.
Bibliografia czasopism płockich 1810 -1966. Oprać. Lucyna Gołębiewska pod kier. Czesława Gutrego, cz. 1 i 2, RHCzP, t. 9:1970, z. 1, 2.
Bibliografia wydawnictw Księgarni Sw. Wojciecha 1895 - 1969. W 75-lecie działalności wydawniczej. Oprać. Bolesław Żynda, Poznań 1970.
Jan Pitoń: Prasa polska w Brazylii w latach 1892-1970, [w:] Emigracja polska w Brazylii. 100 lat osadnictwa. Oprać. Antoni Olcha, Warszawa 1971, s. 491 - 493.
Izrael Szajn: Bibliografia dzienników i czasopism żydowskich wydawanych w Polsce w latach 1918 -1939 w języku polskim, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego" 1971, nr 2.
Bibliografia
467
Dzieje prasy lubelskiej. Katalog wystawy. Pod red. Alojzego Leszka Gzelli, Lublin 1972.
Alina K. Gromek: Bibliografia prasy lubelskiej (1800 -1939), „Studia i Materiały Lubelskie", t 6:1972.
Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy 1872 -1972. Historia, opracowania, bibliografia. Praca zbiorowa pod red. Zofii Wilkosz i Ludwika Grzebienia, Kraków 1972.
Antoni Jackowski: Bibliografia turystyki polskiej do roku 1972, Warszawa 1973.
Marian Kowalski: Czasopisma między rzeckie (w latach 1925-1939), „Rocznik Międzyrzecki" t. 5:1973.
Kazimierz Polak: Katalog Centralnej Biblioteki Górskiej (PTTK w Krakowie). Druki zwarte i czasopisma 1873 - 1970, Warszawa 1973.
Danuta Dębicka: Prasa socjalistyczna w Polsce 1918-1939. Katalog, Warszawa 1974.
Ludwik'Hass: Czasopiśmiennictwo polskiego ruchu zawodowego w latach 1918 -1939. Wykaz ważniejszych czasopism legalnych, „Rocznik Biblioteki Narodowej", t. 10:1974.
Katalog czasopism lubelskich. Oprać. Halina Wolska przy współudziale zespołu redakcyjnego: Marii Gawareckiej, Zofii Jasińskiej i Witolda Nowodworskiego, Lublin 1974.
Studies on Polish Jewry 1919-1939. [Praca zbiorowa], New York 1974. [s. 422-483: materiały do bibliografii żydowskich periodyków w Polsce 1918 -1939 w oprać. Izraela Szajna].
Tysiąc lat dziejów Przemyśla. P»aca zbiorowa pod red. Franciszka Persowskie-go, Antoniego Kunysza i Juliana Olszaka, t. 2., Warszawa 1974 [tab. XVII, s. 394: wykaz prasy przemyskiej].
Izrael Szajn: Bibliografia żydowskiej prasy młodzieżowej wydawanej w języku polskim w latach 1918 -1939, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego" 1975, nr 2.
Wiesław Władyka: Dzienniki w języku polskim w Drugiej Rzeczypospolitej (1918 - 1939). Zestaw tytułów, RHCzP, t. 14:1975, z. 4.
Andrzej Romanów: Bibliografia prasy polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku (1920- 1939), „Rocznik Gdański", t. 36:1977.
Daria Nałęcz: Gazety ukazujące się 2-4 razy w tygodniu w Polsce w latach 1918 - 1939. Zestaw tytułów i charakterystyka statystyczna, KHPP, t. 17:1878, cz. 2.
PRAWO PRASOWE
Roman Kupis: Walka o wolność prasy, Warszawa 1920.
Stanisław Lam: Przepisy prasowe i widowiskowe obowiązujące w granicach Państwa Polskiego, Warszawa 1921.
Władysław Wolert: Za kulisami dziennikarstwa, „Głos Prawdy" 1926, nr 135-147.
Jerzy Drobnik: Przesilenie prasy jako narzędzia tworzenia opinii w polityce, „Awangarda" 1930, nr 2.
Kronika krajowa. Zamykanie drukarń, „Prasa" 1930, nr 3.
W sejmie o prasie, „Prasa" 1931, nr 1.
SprawĘftonfiskat w Sejmie, „Prasa" 1932, nr 1/2/3.
Ustawodawstwo prasowe. Oprać. Leon Zieleniewski, Warszawa 1933.
Stefan Glaser: O wolność prasy, Lwów 1934.
468
Bibliografia
Stanisław Mackiewicz-Cat: Tajemnice redaktora odpowiedzialnego, „Słowo" 1935, nr 57.
Rząd a prasa, „Prasa" 1936, nr 2.
M. U.: Społeczeństwo i urzędy a gazety i drukarnie powiatowe Wielkopolski, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1938, nr 11/12.
Prasa w sprawozdaniu Komisji Budżetowej [Sejmu], „Prasa" 1938, nr 3 [wykaz konfiskat prasy według kierunków politycznych za 1937 r.].
Związek Wydawców wobec nowego prawa prasowego, „Prasa" 1938, nr 12.
Tadeusz Cyprian: Prawo prasowe, Poznań 1939.
Michał Pietrzak: Praso chłopska w latach 1926 -1939 w świetle konfiskat prasowych, „Wieś Współczesna" 1958, nr 6, 7/8.
Michał Pietrzak: Reglamentacja wolności prasy w Polsce (1918 - 1939), Warszawa 1963.
Dokumenty o porozumieniu prasowym polsko-niemieckim z 1934 roku. Do druku podał Eugeniusz Rudziński, RHCzP, t. 4:1965, z. 2.
Zgromadzenie w obronie wolności słowa w Warszawie 26 listopada 1929 r. Do druku podał Eugeniusz Rudziński, RHCzP, t. 5:1966, z. 2.
Eugeniusz Rudziński: Kształtowanie się systemu prasy kontrolowanej w Polsce w latach 1926 - 1939, „Dzieje Najnowsze" 1969, nr 1.
Antoni Trepiński: Cenzura w prasie warszawskiej przed drugą wojną światową, RHCzP, t. 11:1972, z. 1.
Notatnik Mieczysława Krzepkowskiego z konferencji prasowych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (luty - czerwiec 1939). Do druku podali Maciej Koź-miński i Andrzej Paczkowski, RHCzP, t. 14:1975, z. 2/3.
POŁOŻENIE EKONOMICZNE PRASY
¦<*
Położenie prasy w b. zaborze rosyjskim, „Rzeczpospolita" 1926, nr 139.
Witold Wolf: Kryzys prasy, „Wiek XX" 1928, nr 23. ł
Wacław Ciechowski: Kryzys wydawniczy a nowe i stare dzienniki, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1931, nr 16.
Stanisław Kauzik: Kryzys w przemyśle wydawniczym, „Prasa" 1931, nr 1.
Stanisław Kauzik: Przyczyny ciężkiej sytuacji finansowej wydawnictw, cz. 1 i 2, „Prasa" 1931, nr 4/5, 6/7.
Prasa prowincjonalna wobec kryzysu, „Dziennik Płocki", 1931, nr 176.
Stanisław Kauzik: Przegląd sytuacji przemysłu wydawniczego, „Prasa" 1932, nr 4/5.
Kryzys trwa, „Prasa" 1932, nr 9/10/11.
Stanisław Kauzik: Sytuacja przemysłu wydawniczego w pierwszej połowie 1933 roku, „Prasa" 1933, nr 3/4/5/6.
Jan Marg: Polityka ogłoszeniowa państwa, „Prasa" 1933, nr 3/4/5/6.
Jan Curzytek: Położenie gospodarstw włościańskich w roku... [1933/34, 1934/35, 1835/36, 1936/37, 1937/38], Warszawa 1935 - 1939.
Memoriał w przedmiocie gospodarczych postulatów prasy, „Prasa" 1935, nr 5.
(f. g.) [Franciszek Głowiński]: Polski rynek ogłoszeniowy w roku 1935, „Prasa" 1936, nr 1.
Franciszek Głowiński: Gospodarka ogłoszeniowa monopoli państwowych, „Prasa" 1936, nr 2.
Bibliografia
469
Franciszek Głowiński: Przedsiębiorstwa państwowe a reklama prasowa, „Prasa" 1936, nr 3.
Stanisław Kauzik: Kryzys gospodarczy a sytuacja prasy za granicą i w Polsce, „Prasa" 1936, nr 6/7.
Czesław Klamer: Dochód społeczny wsi i miast w Polsce 1929 -1936, Warszawa 1936.
Jan MokrzyckT: Prasa jako czynnik życia gospodarczego, „Prasa" 1937, nr 2. - Stanisław Kauzik: Sytuacja gospodarcza ogólna o sytuacja prasy za granicą i w Polsce, „Prasa" 1937, nr 6/7.
Franciszek Głowiński: Polski rynek ogłoszeniowy w roku 1937, „Prasa" 1938, nr 1.
Eugeniusz Rudziński: Sprawy ogłoszeniowe w działalności Polskiego Związku Wydawców Dzienników, i Czasopism w latach 1929-1939, RHCzP, t. 14:1975, z. 1.
WARUNKI TECHNICZNE
KOMUNIKACJA. POCZTA. TECHNICZNE ŚRODKI ŁĄCZNOŚCI
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1919, załącznik do „Miesięcznika Statystycznego" 1920, t. 2, z. 1/2.
Sprawozdanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów za okres od 1 VII 1920 do 30 IV 1921, dod. do „Dziennika Urzędowego Ministerstwa Poczt i Telegrafów" 1921, nr 23.
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1920, „Miesięcznik Statystyczny" 1921, t. 4, z. 6.
Sprawozdanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów z czynności w okresie od 1 V 1921 do 30 'IV 1922, dod. do „Dziennika Urzędowego Ministerstwa Poczt i Telegrafów" 1922, nr 21.
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1921, „Miesięcznik Statystyczny" 1922, t. 5, z. 9.
Sprawozdanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów z działalności w okresie od 1 V 1922 do 30 IV 1923, „Dziennik Urzędowy Ministerstwa Poczt i Telegrafów" 1923, nr 47.
Eugeniusz Jachimski: Komunikacja telefoniczna w Polsce, „Przegląd Elektro-'
techniczny" 1926, z. 1L
Włodzimierz Dobrowolski: Poczta, telegraf i telefon, [w:] Dziesięciolecie Polski Odrodzonej 1918 - 1928, Kraków - Warszawa 1928, s. 439 - 447.
Wacław Niemirowski: Dziesięcioletni rozwój telefonii w Polsce, „Przegląd Teletechniczny" 1929, z. 1:1.
Stanisław Zuchmantowicz: Rozwój telegrafów i telefonów w Polsce Odrodzonej, „Przegląd Elektrotechniczny" 1929, z. 13.
Ambroży Kowalenko: Rozwój telegrafów i telefonów na terenie Wileńskiej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, „Przegląd Teletechniczny" 1929, z. 12.
Kazimierz Nowacki: Rozwój telegrafu i telefonu na terenie Poznańskiej Dyrekcji Poajp. Telegrafów, tamże, 1930, z. 3.
Jan Gostwicki: Rozwój urządzeń telegraficznych i telefonicznych tui terenie Dyrekcji Krakowskiej w latach 1919 - 1929, tamże, 1930, z. 5.
r
470
Bibliografia
Bibliografia
471
Franciszek Rybka: Rozwój telegrafów i telefonów na terenie Lwowskiej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, tamże, 1930, z. 7.
Kazimierz Bagiński: Rozwój telegrafów, telefonów i radia na terenie Warszawskiej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, tamże, 1830, z. 8.
Rozwój telekomunikacji w 1930 roku, tamże, 1931, z. 8.
Teletechnika w 1931 roku, tamże, 1931, z. 12.
Postępy teletechniki w roku 1933, tamże, 1934, z. 4.
Postępy telekomunikacji w 1935 roku, tamże, 1936, z. 5.
Stanisław Dębicki: Rozwój telekomunikacji w Polsce, tamże, 1937, z. 12.
Józef Głódkowski: Inwestycje pocztowe i telekomunikacyjne w ostatnim pięcioleciu, cz. 1 i 2, tamże, 1938, z. 7, 8.
Statystyka pocztowa, telefoniczna i telegraficzna za rok 1937, Statystyka pocztowa... za rok 1938, „Statystyka Polski", Ser. C, z. 90, Warszawa 1938, z. 108, Warszawa 1939.
20-lecie komunikacji w Polsce Odrodzonej. Praca zbiorowa pod red. Stanisława Faechera i Stanisława Petersa, Kraków 1939.
Postępy telekomunikacji w 1938 roku, „Przegląd Teletechniczny" 1939, z. 5.
Polska poczta i telekomunikacja w okresie pierwszej wojny światowej, dwudziestolecia międzywojennego i drugiej wojny światowej. Oprać, zbiorowe w: 400 lat Poczty Polskiej. Praca zbiorowa, Warszawa 1958, s. 97 -174.
Zygmunt Sosnowski: Historia rozwoju telefonii miejscowej w Polsce z uwzględ~ nieniem działalności towarzystw Bell, H. T. Cedergen, L. M. Ericsson i Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna (PAST), Warszawa 1967.
Historia elektryki polskiej. T. 3 Elektronika i telekomunikacja. Praca zbiorowa 1974 [Rozdz. 3: Telekomunikacja w okresie międzywojennym, Rozdz. 19: Przemysł tele- i radiotechniczny w okresie międzywojennym, s. 101 - 203, 799 - 833].
DRUKARSTWO
Adresy zakładów graficznych w Polsce, Warszawa 1922.
Alfons Mańkowski: Drukarstwo i piśmiennictwo w mniejszych miastach i wsiach pomorskich, „Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu", t. 6:1924, nr 5/6.
Edward Pawłowski: Książka adresowa zakładów graficznych w Rzeczypospolitej Polskiej, Poznań 1926.
Adam W. Bober: Historia drukarń i stowarzyszeń drukarskich we Lwowie, Lwów 1926.
Dlaczego upadła „Drukarnia Pomorska", Grudziądz 1927.
Stulecie Zgromadzenia Drukarzy Warszawskich 1826 - 1926, Warszawa 1927.
Władysław Kwiatkowski: 325 lat drukarstwa kaliskiego, Kalisz 1928.
Franciszek Szeliga: Przemysł włocławski, Włocławek 1928 [rozdział o drukarniach].
Alfons Mańkowski: Drukarstwo i piśmiennictwo w Pelplinie, Pelplin 1929.
PoJac Prasy w Krakowie, Kraków 1929 [koncern IKC].
Księga pamiątkowa stowarzyszenia drukarzy krakowskich, Kraków 1930.
Dziesięciolecie Polskiego Związku Zawodowego Drukarzy i Pokrewnych Zawodów na Rzeczpospolitą Polską 1924 - 1934, Poznań 1934.
Karol Haubold: Spółdzielczość w drukarstwie, przemyśle wydawniczym i księgarstwie, Warszawa 1934.
Historia oraz myśli i wskazania wydane z okazji 15-lecia filii toruńskiej Związku Zawodowego Drukarzy i Pokrewnych Zawodów w Polsce, Toruń 1934. .
Jednodniówka Związku Zawodowego Drukarzy i Pokrewnych Zawodów w Polsce. Filia Gniezno. Wydana z okazji 15-lecia [Gniezno 1934].
Piętnaście lat Związku Zawodowego Drukarzy i Pokrewnych Zawodów w Polsce. Odddział Bydgoszcz, Bydgoszcz 1935.
Album Drukarni Polskiej S. A., Poznań 1936.
Porfiry Buniak: Zarys historyczny organizacji drukarzy lwowskich, [w:] „Ognisko". Jednodniówka, Lwów 1936.
Jan Muszkowski: Z dziejów firmy Gebethner i Wolf 1857-1937, Warszawa 1938.
Halina Krahelska: Prawda o stosunkach pracy w przemyśle drukarskim w Polsce, Warszawa 1939.
Stanisław Sokół: Dzienniki polskie z punktu widzenia higieny wzroku, Warszawa 1939.
Księga jubileuszowa wydana z okazji 75-leda istnienia Związku Zawodowego Praconmików Przemysłu Poligraficznego w Polsce. Okręg Poznań, Poznań 1946.
25 lat Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Poligraficznego. Oddział Toruń, Toruń 1947.
Jednodniówka wydana z okazji 25-lecia Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Poligraficznego w Polsce. Okręg" śląsko-dąbrowski, Katowice 1947.
Jednodniówka Wybrzeża wydana z okazji Jubileuszu Pracy Zawodowej Członków Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Poligraficznego w Polsce. Okręg Gdynia, Gdynia 1947.
Jednodniówka wydana z okazji otwarcia nowowybudowanego gmachu Państwowych Poznańskich Zakładów Graficznych Oddział w Kościanie, Kościan 1948 [o drukarni „Gazety Polskiej" w Kościanie].
Z dziejów pracy i walki. Księga pamiątkowa... 1892 - 1947, Wyd. Okręgu Warszawskiego Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Poligraficznego, Warszawa 1948.
Mieczysław Kafel: Drukarstwo polskie okresu dwudziestolecia międzywojennego, „Biuletyn Naukowy Zakładu Badań Prasoznawczych" 1956, nr 9.
Księga pamiątkowa 50-lecia Związku Zawodowego Pracowników Poligrafii okręgu łódzkiego 1907 - 1957, Łódź 1959.
Księga Pamiątkowa Związku Zawodowego Pracowników Poligrafii 1870 - 1960, Warszawa 1960.
Józef Aleksandrowicz: Drukarnie i drukarze miasta Inowrocławia, Inowrocław 1962.
Paweł Grzesik: 40-lecie drukarni Rybnickich Zakładów Przemysłu Terenowego, „Wiadomości Graficzne" 1962, nr 9 [b. drukarnia „Sztandaru Polski i Sztandaru Polaka"].
Henryk Matejczyk: Z przeszłości białostockiego drukarstwa, „Rocznik Ziemi Białostockiej TRZZ", t. 1, Białystok 1962.
Teresa Perkowska: Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego w Grudziądzu i ich działalność wydawnicza (1894-1939). „Roczniki Biblioteczne", t. 9:1965, z. 3/4.
150 lat Zakładów Graficznych w Bydgoszczy na tle dziejów drukarstwa pomorskiego. Praca zbiorowa pod red. Jerzego Bartnickiego, Bydgoszcz 1965.
75 lat Okręgu Warszawskiego Związku Zawodowego Pracowników Poligrafii 1892 - 1967. Praca zbiorowa pod red. Jana Frydrychowicza, Warszawa 1968.
Józef ^Rksandrowicz: 75 lat drukarni Zakładu Wydawnictwa CRS w Inowrocławiu 1893 -1968, Warszawa 1969 [b. drukarnia „Dziennika Kujawskiego"].
Almanach drukarstwa Kielecczyzny, pod red. Jerzego Butwiłły, Kielce 1969.
472
Bibliografia
400 lat drukarstwa toruńskiego. Katalog wystawy. Oprać. Janina Huppenthal, Toruń 1969.
Jednodniówka wydana z okazji 50-lecia Związku Zawodowego Pracowników Poligrafii w Gnieźnie [1919 - 1969], Gniezno 1969.
Alojzy Tujakowski: Z dziejów drukarstwa i piśmiennictwa na Pomorzu. 400 lat drukarstwa w Toruniu 1569 - 1969, Warszawa 1969.
Drukarskim szlakiem. W 100 rocznicę narodzin Związku Zawodowego Drukarzy Polskich. Praca zbiorowa pod red. Stanisława Poznańskiego, Warszawa 1970.
Stanisław Misztal: Rozwój i lokalizacja przemysłu Warszawy międzywojennej, [w:] Warszawa II Rzeczypospolitej 1918-1939, z. 2, Warszawa 1970, s. 7-48.
Edmund Kamiński: Gdańskie Zakłady Papiernicze Przemysłu Terenowego. Drukarnia Wejherowo w okresie 50-lecia (1922 -1972), Wejherowo 1972 [b. drukarnia „Gazety Kaszubskiej"].
Andrzej Romanów: Z dziejów Zakładów Graficznych „Drukarnia Gdańska", „Litery" 1972, nr 5 [b. drukarnia „Gazety Gdańskiej"].
„Zwierciadło" (1922 -1972). Jednodniówka dla uczczenia 50-lecia istnienia chełmskiej drukarni wydana przez Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Chełmskiej, Chełm 1972.
Andrzej Jagusztyn: Dzieje drukarstwa i księgarstwa w Rzeszowie 1840 -1939, Rzeszów 1974.
Witold Mielczarek: Prasa i drukarnie Franciszka Dionizego Wilkoszewskiego, wydawcy „Gońca Częstochowskiego", RHCzP, t. 13:1974, z. 1.
Jan Rogala: Odlewnie czcionek w Warszawie 1972 -1939, „Biuletyn Poligraficzny" 1975, nr 3.
Wacław Żdżarski: Historia fotografii warszawskiej, Warszawa 1975. [Fotografia prasowa, s. 317-335].
Andrzej Paczkowski: Przemiany szaty zewnętrznej dzienników polskich w latach 1922 - 1939, KHPP, t. 15:1976, z. 4.
PRASA POLITYCZNA I OGÓLNOINFORMACYJNA. CZASOPISMIENNICTWO
M. T.: Prasa prowincjonalna w Królestwie, „Gazeta Warszawska" 1919, nr 61, 62.
Prasa Ziem Wschodnich, „Wschód Polski" 1919, nr 1.
Tadeusz Bzowski: Czasopisma kościelno-religijne, „Przegląd Poznański" 1921, nr 8-9.
Jan Przylibski: Polskie dziennikarstwo na Pomorzu, „Gazeta Pomorska" 1921, nr 158 - 162.
WŁ K.: Echa prowincji, „Naród" 1921, nr 10.
Ludwik Łydko, Leon Sobociński: Z dziejów prasy pomorskiej, Grudziądz 1925.
Mieczysław Raszke: Rubryki sportowe prasy codziennej, „Stadion" 1926, nr 10.
Vaclav Dresler: Sedma velmoc w Polsku, Praha 1928.
Historia i stan obecny prasy płockiej, „Dziennik Płocki" 1928, nr 297.
Ernest Łuniński: Quelques mots sur la presse polonaise, „Messager Polonais", 1928, nr 242 - 243.
Józef Rokoszy: O pismach szkolnych, „Muzeum" 1928, nr 1.
Józef Zieliński: Z dziejów prasy w Stanisławowie, „Kurier Stanisławowski"
Bibliografia
473
1928, nr 441; 1929, nr 442 - 464 [odb.: Stanisławów 1929].
Zdzisław Arentowicz: Prosa włocławska, „Życie Włocławka i Okolicy" 1929, nr 1, 2. '
Paląc Prasy w Krakowie, Kraków 1929 [koncern IKC].
Ernest Łuniński: O prasie prowincjonalnej, Warszawa 1929.
Alfons Mańkowski: Drukarstwo i piśmiennictwo w Pelplinie, Pelplin 1929.
Sprawozdanie ze Zjazdu Prasy Prowincjonalnej w dniu 11 grudnia 1927 [oraz] Ernest Łuniński: Kola prasy prowincjonalnej w podnoszeniu życia umysłowego i społecznego prowincji. Referat na Zjeździe Prasy Prowincjonalnej [Warszawa 1929].
Kazimierz Stańczykowski: Prasa województwa warszawskiego, „Materiały Monograficzne Województwa Warszawskiego", t. 1:1929.
Zygmunt Szempliński: Prasa zawodowa w Polsce, „Statystyka Pracy" 1929, nr 3 [odb.: Warszawa 1929].
Wpływy wielkich finansistów w wydawnictwach prasowych. „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1929, nr 39.
Związek Prasy Województwa Warszawskiego, „Życie Włocławka i Okolicy"
1929, nr 3/4.
Michał Ambros: Periodyki wileńskiego rejonu bibliograficznego w roku 1929, „Źródła Mocy" 1930, z, 6.
Karol Haubold: Prasa spółdzielcza w Polsce, „Biuletyn Spółdzielczego Instytutu Naukowego" 1930, nr 5.
Aniela Piszowa: Publicystyka w Tarnowie, [w:] 600-lecie Tarnowa, Tarnów
1930, s. 158 - 163.
Stan i rozwój piśmiennictwa rolniczego 1920 -1930. Praca zbiorowa, Warszawa 1930.
Czesław Stańczak: Katolicka akcja prasowo-kolportażowa (potrzeby, metody, środki), Łódź 1930.
Antoni Zachemski: Ruch podhalański, Warszawa 1930.
Zygmunt Mocarski: Kultura umysłowa na Pomorzu. Zarys dziejów i bibliografia, „Pamiętnik Instytutu Bałtyckiego w Toruniu", t. 2:1931, z. 2.
Janusz Rakowski: Prasa gospodarcza, [w:] Pięć lat na froncie gospodarczym. Praca zbiorowa, t. 2, Warszawa 1931, s. 639 - 654.
Dziesięciolecie „Drogi" 1922 - 1932, Wrszawa 1932.
Stanisław Truchim: Polskie czasopisma pedagogiczne, „Oświata i Wychowanie" 1932, nr 8.
Mieczysław Gładysz: Polskie czasopiśmiennictwo dla dzieci i młodzieży na Śląsku. Przyczynek do dziejów prasy polskiej na Śląsku, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku", t. 3:1933.
Michalina Grekowicz: Polskie czasopiśmiennictwo kobiece, [w:] Almanach Spraw Kobiecych, Warszawa 1933, s. 170 - 174.
Czesław Gutry: Polskie czasopiśmiennictwo historyczne 1918 -1932, „Droga" 1933, nr 5.
(j.g.) [Jerzy Gutsche]: Codzienna prasa w Wielkopolsce, „Prasa" 1933/1934, nr 11/12/1.
Księga jubileuszowa Polskiej Partii Socjalistycznej 1892 - 1932, Warszawa 1933.
Franciszek Piltz: Czasopisma w Warszawie, „Kronika Warszawy" 1933, nr 4.
Adam ^^t: Prasa górnośląska w okresie plebiscytu i powstań, Katowice 1935.
„Codzienna Gazeta Handlowa" — dziesięciolecie wydawnictwa 1925 -1935..., Warszawa [1935]. .. .........
474
Bibliografia
Stanisław Klemensiewicz: Dzieje prasy podhalańskiej, „Kalendarz «Głosu Podhala*" na rok 1935.
Jan Muszkowski: „Tygodnik Ilustrowany" — najstarsza ze współczesnych ilustracji w Polsce. 1859 - 1934, Warszawa 1935.
Walka o dziennik katolicki, Kraków 1935.
Tadeusz Zemlich: Prasa siedlecka. Szkic monograficzny [w:] Powiat siedlecki. Praca zbiorowa pod red. Czesława Górskiego, Siedlce 1935, s. 392 - 398.
Album Drukarni Polskiej S.A. Poznań 1936.
Marian Grzegorczyk: Prasa gospodarcza w Polsce, „Prasa" 1936, nr 12.
Jan Kłos: 25 lat pracy przy stoliku redakcyjnym, Poznań 1936.
Prasa i wydawnictwa katolickie. Prasa polityczna w stolicy, [w:] Album ku upamiętnieniu 50-lecia kapłaństwa. Warszawa 1936, s. 85 - 111.
Michał Derenicz: Proso na ziemiach wschodnich, „Rocznik Ziem Wschodnich", t. 4:1938.
Stanisław Jarkowski: Polska prasa wojskowa w przeszłości i obecnie, [w:] Album piętnastolecia na jubileuszowy Walny Zjazd Delegatów [Związku Oficerów Rezerwy WP]. Lwów 26 - 28 maja 1938, Warszawa 1938, s. 240 - 245.
Księga pamiątkowa na dziewięćdziesięciolecie dziennika „Czas", Warszawa 1938,
Księga pamiątkowa na 75-lecie „Gazety Rolniczej" 1861 - 1935, t. 1 i 2, Warszawa 1938.
M. U.: Społeczeństwo i urzędy a gazety i drukarnie powiatowe Wielkopolski, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1938, nr 11/12.
Jan Muszkowski: Z dziejów firmy Gebethner i Wolf 1857 -1937, Warszawa 1938.
Franz A. Six: Die Presse in Polen, Berlin 1938.
Kazimierz Greb: Dorobek wydawniczy Związku Nauczycielstwa Polskiego w ostatnim dwudziestoleciu, „Głos Nauczycielski" 1939, nr 11.
Alfred Schonebeck: Die polnische Presse als aussenpolitischer Faktor, Wurzburg 1939.
Stefan Krzywoszewski: Długie życie. Wspomnienia, t. 1 i 2, Warszawa 1947.
Franciszek Wybult: Prasa płocka w latach 1918 -1939, „Jedność Mazowiecka" 1947, nr 6.
Władysław Floryan: Czasopiśmiennictwo polskie na ziemiach śląskich w okresie walki i narodowość (1845-1921), [w:] Oblicze Ziem Odzyskanych, t. 2, Wrocław-- Warszawa 1948, s. 619 - 706.
Stefan Ignar: „Gazeta Świąteczna" i jej korespondent spod Łodzi. Studium socjologiczne z zagadnień kształtowania się świadomości społecznej chłopów, „Przegląd Socjologiczny", t. 10:1948.
Andrzej Bukowski: Regionalizm kaszubski — ruch naukowy, literacki i kulturalny. Zarys monograficzno-historyczny, Poznań 1950.
Xawery Glinka: Pisma warszawskie między wojnami, „Dziennik Polski—Dziennik Żołnierza", [Londyn] 1952, nr 146.
Jan Gójski: Z dziejów rewolucyjnej prasy chłopskiej okresu międzywojennego, „Biuletyn Naukowy Zakładu Badań Prasoznawczych" 1956, nr 11.
Bożena Krzywobłocka: Z dziejów legalnej lewicowej prasy spółeczno-kultural-nej 1918 - 1939, tamże, 1956, nr 11.
Władysław Korcz: Z problematyki ideowej „Epoki" (.1936 -1939), tamże, 1957^ nr 15.
Zygmunt Młynarski: „Czarno na białem". (W dwudziestą rocznicę powstania czasopisma), „Kwartalnik Prasoznawczy" 1957, nr 4.
Bibliografia
475
XXX-lecie „Wiadomości". Oprać. Tymon Terlecki, Londyn 1957 [„Wiadomości Literackie"].
Henryk Dobrowolski: Z działalności prasowej KPP w okręgu krakowskim, „Prasa Współczesna i Dawna" 1958, nr 3.
Jerzy Pelczarski: Niektóre fakty z historii koncernu „Ilustrowanego Kuriera Codziennego", tamże, 1958, nr 2.
Alojzy Targ: „Ziemia Rybnicka"... 1938 -1939, „Biuletyn Informacyjny Biblioteki Śląskiej w Katowicach" 1958, nr 1.
Zygmunt Leśnodorski: Wspomnienia i zapiski, Kraków 1959; Wśród ludzi mo" jego miasta. Wspomnień i zapisek część druga, Kraków 1963.
Stanisław Michalski: Ideologia czasopism organizacji nauczycielskich w Wielkopolsce w okresie dwudziestolecia, „Zeszyty Naukowe UAM". Historia. Nr 4, Poznań 1959, s. 203 - 241.
Kazimierz Nowak: Prasa KPP, PPS-Lewicy, Lewicy Związkowej i NSPP w okręgu krakowskim, „Prasa Współczesna i Dawna" 1959, nr 1/2.
Stanisław Wasylewski: Czterdzieści lat powodzenia. Przebieg mojego życia, Wrocław 1959.
Jotes (Jerzy Szwajcer): Ze wspomnień karykaturzysty, Warszawa 1960.
Bogdan Gadomski: Radykalna prasa kulturalno-społeczna na tle ogólnej działalności kulturalno-oświatowej KPP w latach 1922 -1926, „Zeszyty Historyczne Uniwersytetu Warszawskiego". Studia z zakresu historii Polski nowożytnej i najnowszej. Nr 2, Warszawa 1961, s. 222 - 279.
(gotar): Tradycje prasowe Przemyśla (od roku 1790), „Dziennik Polski" [Kraków] (wyd. B) 1961, nr 48.
Andrzej Kunisz: Zarys dziejów prasy tarnowskiej (1848 -1961), Tarnów 1961.
Maria Meglicka: „Czerwony Sztandar" (1919 -1938), „Zeszyty Prasoznawcze" 1961, nr l/Z
Tadeusz Olejnik: Tradycje prasy sieradzkiej, „Dziennik Łódzki" (wyd. B) 196L nr 24.
Andrzej Piwowarczyk: Prasa nad Uherką, „Kamena" 1961, nr 13/14 [prasa w Chełmie Lubelskim].
Roman Rosiak: Prasa lubelska 1816 - 1939, tamże, 1961, nr 2.
Bożena Wróblewska: Z dziejów polskiej prasy komunistycznej: przegląd Społeczny" (1930 - 1931), „Z pola walki" 1961, nr 3.
Mieczysław Bandurka: Wystawa prasy piotrkowskiej, „Archeion", t. 37:1962.
Kazimierz Golachowski: Rozwój prasy nowosądeckiej 1891 - 1961, „Rocznik Sądecki", t. 5:1962.
Maria Kieffef-Kostanecka: Dawne i nowe czasopisma płockie [w:] Dziesięć wieków Płocka, wyd. 2, Płock 1962, s. 144 - 149.
Maria Meglicka: Prasa komunistyczna dwudziestolecia międzywojennego, „Przegląd Biblioteczny" 1962, z. 1.
Danuta Stamborska: Film a polaryzacja polityczna prasy w Polsce w latach trzydziestych, „Kwartalnik Filmowy" 1962, nr 1 - 2.
Zbigniew Szczygielski: Internowanie „S". Czasopisma, stowarzyszenia, masoni i anarchiści, „Polityka" 1962, nr 34 [„Wiadomości Literackie"].
Jan Tomczak: Ze wspomnień redaktora „Niwy", RHCzP, t. 1:1962.
Stanisław Wilczek: Rozwój prasy na Śląsku do roku 1922. (Próba syntetycznego spojrzenia), „Zaranie Śląskie" 1962, z. 3.
Józef Aleksandrowicz: Materiały do dziejów prasy polskiej w Inowrocławiu, „Ziemia Kujawska", t. 1:1963, s. 125-152. n* (.«:;,: ¦¦.¦<>¦,<•,» ¦.>»?¦.,", .s ^u; . ,
476
Bibliografia
Bronisław Ługowski: „Miesięcznik Nauczycielski" 1935 -1937. (Organ radykalnej lewicy nauczycielskiej), RHCzP, t. 2:1963.
Helena Marek: Przyczynek do historii „Dziennika Popularnego". (Powstanie pisma, skład i organizacja pracy redakcji), „Zeszyty Historyczne Uniwersytetu Warszawskiego". Studia z zakresu historii Polski nowożytnej i najnowszej. Nr 3, Warszawa 1963, s. 314 - 334.
Eugeniusz Rudziński: „Młodzi idą" — organ prasowy Centralnego Wydziału Młodzieży PPS (październik 1936 — sierpień 1939), RHCzP, t. 2:1963.
Satyra prawdą mówi... 1918 - 1939. Oprać. Zbigniew Mitzner i Leon Pasternak, Warszawa 1963.
Stefan Sawicki: „Verbum". Pismo i środowisko (Warszawa 1934 -1939), „Znak" 1963, nr 6.
Cyganeria i polityka. Wspomnienia krakowskie 1919-1939. Praca zbiorowa, Warszawa 1964.
Sławomir Folfasiński: Zarys dziejów prasy wydawanej w Częstochowie, [w:] Dzieje Częstochowy od zarania do czasów współczesnych, Katowice 1964, s. 328 - 351.
Tadeusz Garczyński: Ze wspomnień dziennikarza, RHCzP, t. 3:1964, z. 2.
Maria Kunowska-Poręba: Pismo młodych katolików ,J>ax" (Wilno 1933 - 1938), „Sprawozdanie z Czynności Towarzystwa Naukowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego" 1964, nr 14.
Stanisław Kunz: Ze wspomnień redaktora. Oprać. Stanisław Kowalczyk, RHCzP, t. 3:1964, z. 1.
List Wiktora Kulerskiego do Ignacego Paderewskiego z 1934. Do druku podał Andrzej Paczkowski, RHCzP, t. 3:1964, z. 1.
Romuald Śmiech: „Robociarz" — organ PPS-Lewicy. Próba monografii pisma, RHCzP, t. 3:1964, z. 1.
Maria Wierzbicka: Problematyka „Przełomu" w latach 1926 -1935, RHCzP,
t. 3:1964, z. 1.
Stanisław Wilczek: Prasa katolicka w latach 1922 - 1939, „Poglądy" 1964, nr 6.
Jan Zbrożek: Narodziny „czerwoniaka", „Stolica" 1964, nr 22.
Henryk Cimek: Z dziejów prasy Zjednoczenia Lewicy Chłopskiej „Samopomoc", „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska". Sectio F. Nauki Filozoficzne i Humanistyczne, t. 20, Lublin 1965, s. 203 - 222.
Zygmunt Filipowicz: Prasa suwalska z lat 1919 - 1939, [w:] Studia i materiały do dziejów Suwalszczyzny. Praca zbiorowa pod red. Jerzego Antoniewicza, Białystok 1965, s. 319 - 349.
January Grzędziński: „Czarno na białem" (1937 - 1939). Wspomnienia naczelnego redaktora, RHCzP, t. 4:1965, z. 1.
Kazimierz A. Jaworski: W kręgu ,JLameny", Lublin 1965.
Bolesław Kasprowicz: Byłem juniorem, Gdynia 1965.
Roman Loth: „Kultura Robotnicza" — .Jfowa Kultura" 1922-1924. Szkice z dziejów prasy kulturalno-oświatowej KPRP, „Przegląd Humanistyczny" 1965, nr 1.
Władysław Ozga: Wydawnictwa lewicy nauczycielskiej na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych okresu międzywojennego, „Ruch Pedagogiczny" 1965, nr 5/6.
Teresa Perkowska: Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego w Grudziądzu i ich działalność wydawnicza (1894-1939), „Roczniki Biblioteczne", t. 9:1965, z. 3/4.
Jerzy Ratajewski: O dodatkach do czasopism śląskich od końca XIX wieku do 1939 r. Szkic informacyjny, „Zaranie Śląskie" 1965, nr 4.
Bibliografia
477
Józef R. Szaflik: „Chłopska Przyszłość". Próby zorganizowania rewolucyjnej partii chłopskiej, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego", nr 7:1965.
Janusz Żarnowski: Polska Partia Socjalistyczna w latach 1935 - 1939, Warszawa 1965 [Rozdz. 6: Organizacja i formy działania PPS. Prasa, s. 372 - 375].
Jan Borkowski: Problemy społeczno-polityczne na łamach „Społem" (listopad 1930 — czerwiec 1939), RHCzP, t. 5:1966, z. 2.
Jan Borkowski: Wizje społeczne i zmagania wiciarzy w świetle młodzieżowej prasy ludowej 1928 -1939. („Wici", ,Lnicz", „Społem", „Młoda Myśl Ludowa", „Chłopskie Życie Gospodarcze"), Warszawa 1966.
Tadeusz Cieślak: Prasa Pomorza Wschodniego w XIX i XX wieku, Warszawa 1966.
Kazimierz Greb: O czasopismach pedagogicznych i dziecięcych Związku Nauczycielstwa Polskiego w okresie międzywojennym, „Przegląd Historyczno-Oświa-towy" 1966, nr 2.
Janina Marciniak: „Podlasie" 1933 -1939 Organ Oddziału ZNP w Łukowie „Przegląd Historyczno-Oświatowy" 1966, nr 4.
Wiesław Mysłek: Kościół Katolicki w Polsce w latach 1918 - 1939. Zarys historyczny, Warszawa 1966 [Rozdz. 4: Prasa kościelna s. 189 - 243]. Stanisław M. Saliński: Long-play warszawski, Warszawa 1966.
Helena Więckowska: Zarys dziejów czasopiśmiennictwa naukowego w Polsce, „Studia i materiały do dziejów nauki polskiej". Ser. E. Zagadnienia ogólne. Nr 2:1966.
Z dziejów polskiej prasy wojskowej w latach 1918 - 1939. Dokumenty. Do druku podał Jan Pytel, RHCzP, t. 5:1966, z. 2.
Ludwik Brożek: Z moich wspomnień o „Zaraniu Śląskim", „Zaranie Śląskie" 1967, ńr 2.
Feliks Czeranowski: Informacja o polskiej prasie technicznej (komunikat), RHCzP, t. 6:1967, z. 1.
Stanisław Jaworski: Od „Drogi" do „Pionu". (O kształtowaniu się sanacyjnego programu „upaństwowienia" literatury), „Rocznik Komisji Historyczn©literackiej Oddziału PAN w Krakowie. R. 5:1967.
Prasa Frontu Ludowego. (Dyskusja w redakcji), „Polityka" 1967, nr 11.
Jerzy Myśliński: Uwagi o polskiej prasie prowincjonalnej od połowy XIX wieku, [w:] Historia prasy polskiej a kształtowanie się kultury narodowej..., t. 1., Warszawa 1967, s. 189-205, koreferat: Andrzej Slisz, tamże, t. 2., Warszawa 1968, s. 289-299,
Jan Pazdur: ,JPrzegląd Techniczny" w latach 1866 -1939, „Zeszyty Problemowe «Przeglądu Technicznego*", nr 3:1967.
Henryk Przybylski: Działalność prasowo-wydawnicza Wojciecha Korfantego w latach 1900-1939, RHCzP, t. 6:1967, z. 2.
Józef Renik: Od kaszty do pióra. Wspomnienia starego dziennikarza, Katowice 1967.
Stanisław Strumph-Wojtkiewicz: O własnych siłach. Kartki z prywatnego archiwum 1921 -1939. Wspomnienia, Warszawa 1967, wyd. 2 (zmienione), Warszawa 1974.
Wiesław P. Szymański: Od metafory do heroizmu. Z dziejów czasopism literackich w dwudziestoleciu międzywojennym, Kraków 1967, wyd. 2 (rozszerzone): Z dziejów cmsopism literackich w dwudziestoleciu międzywojennym, Kraków 1970.
Maria Wilczek: „Arkady" (maj 1935 — lipiec/sierpień 1939). RHCzP, t. 6:1967,
478
Bibliografia
Bohdan Adamczak: Prasa i starodruki, „Ziemia Kaliska" 1968, nr 19 [prasa w Kaliszu].
Wiktor Czerniewski: Czasopiśmiennictwo pedagogiczne okresu międzywojennego, „Nowa Szkoła" 1968, nr 10/11.
Benon Dymek: Prosa Niezależnej Partii Chłopskiej (1924-1927), RHCzP, t 7:1968, z. 2.'
Stefan Inglot: Powstanie i warunki rozwoju czasopisma „Wieś i Państwo" w latach 1938 -1939, [w:] Wspomnienia weteranów ruchu ludowego, Warszawa 1968, s. 291 - 303.
Wiesława Kaszubina: Notatki o prasie łódzkiej, RHCzP, t. 7:1968, z. 1.
Stanisław Lam: Życie wśród wielu, Warszawa 1968.
Maria Meglicka: Prasa Komunistycznej Partii Robotniczej Polski 1918 -1923, Warszawa 1968.
Zbigniew Mitzner: Prasa warszawska (1918 - 1939), [w:] Warszawa II Rzeczypospolitej 1918 - 1939, z. 1, Warszawa 1968, s. 461 - 478.
Andrzej Paczkowski: Tygodnik .JPiast" (1913 -1939). Organizacja i finanse, RHCzP, t. 7:1968, z. 2.
Eugeniusz Rudziński: O koncernach „prasy czerwonej" i IKC 1926 -1939, RHCzP, t. 7:1968, z. 1 [polemika i uzupełnienia: Mieczysław Krzepkowski: Świadek i dokumenty, tamże t. 8:1969, z. 2].
Zofia Sokół: Czasopiśmiennictwo białostockie w latach 1919 -1939, [w:] Studio i materiały do dziejów miasta Białegostoku, t. 1. Pod red. Jerzego Antosiewicza i Jefzego Joka, Białystok 1968, s. 381 - 429.
Andrzej Świecki: „Sygnały" (1933-1939), RHCzP, t. 7:1968, z. 2.
Andrzej Bukowski: „Gazeta Toruńska" 1867 - 1921, „Rocznik Toruński" t. 3:1969.
Zdzisław Hierowski: Życie literackie na Śląsku w latach 1922 - 1939, Katowice 1969.
Klaudiusz Hrabyk: Wspomnienia, cz. 1-9, RHCzP, t. 8:1969, z. 3; t. 9:1970, z. 3, 4; t. 10:1971, z. 1, 2, 4; t. 11:1972, z. 2; t. 12:1973, z. 2; t. 13:1974, z. 3.
Wiesława Kaszubina: 'Polska prasa komunistyczna oraz prasa „komunizująca" w latach trzydziestych, „Rocznik Łódzki", t. 13 (16): 1969.
Bohdan Królikowski: Materiały do historii „Teki Zamojskiej" 1937 -1939, „Rocznik Biblioteki Narodowej" t. 5:1969.
Mieczysław Krzepkowski: Świadek i dokumenty, RHCzP, t. 8:1969, z. 2.
Listy do Sylwina Strakarza jako przyczynek do sytuacji prasy opozycyjnej w ostatnich latach II Rzeczypospolitej. Do druku podał Henryk Przybylski, RHCzP, t. 8:1969, z. 1.
Zbigniew Machaliński: Czasopiśmiennictwo morskie Drugiej Rzeczypospolitej, Gdańsk 1969.
Józef Rączkowski: Wśród polityków i artystów (Ze wspomnień redaktora), Warszawa 1969.
Jerzy Starnawski: Piotr Grzegorczyk i „Ruch Literacki" 1926 - 1939, „Ruch Literacki" 1969, z. 6.
Mieczysław Widernik: „Kurier Bałtycki" (Z dziejów prasy gdyńskiej), „Gdańskie Zeszyty Humanistyczne". Prace Pomorzoznawcze. Nr 18, Gdańsk 1969.
Stanisław Wilczek: Rewolucyjne i postępowe tradycje prasy zagłębiowskiej. (Próba rekonesansu). Będzin 1969.
Janina Bielecka: Materiały do dziejów legalnej prasy komunistycznej z lat 1933 -1936 (Sprawa czasopism „Światło" i „Ze świata" wychodzących w latach 1931 - 1932), „Teki Archiwalne", t. 12:1970. '-o
Bibliografia
479
Andrzej Chojnowski: Prasa polska o śmierci Lenina, „Przegląd Historyczny" 1970, nr 1.
Do genezy dziennika ,Rzeczpospolita". Do druku podał Józef Skrzypek, RHCzP, t. 9:1970, z. 2.
Jan Dobraczyński: Tylko w jednym życiu..., Warszawa 1970 [„Prosto z mostu"].
Czesław Gutry: Z historii czasopism płockich, RHCzP, t. 9:1970, z. 1.
Tadeusz Kudliński: Młodości mej stolica. Pamiętnik krakowianina z okresu między wojnami, Warszawa 1970.
Zygmunt Filipowicz: Tygodnik „Ziemia Suwalska" z 1919 roku, „Rocznik Białostocki", t 10:1970.
Mieczysław Krzepkowski: „Ostatnie Wiadomości" (Ze wspomnień.) RHCzP, t. 9:1970, z. 3.
Mieczysław Krzepkowski: W „Dzień dobry" (1934 - 1938), RHCzP, t. 9:1970, z. 3.
Maria Mioduchowska: „Drużyna" 1912 - 1921, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego", t. 12:1970.
Andrzej Paczkowski: „Geografia polityczna" prasy polskiej 1918 -1939. Przegląd materiałów dotyczących prasy legalnej, RHCzP, t. 9:1970, z. 4.
Andrzej Paczkowski: Prasa polityczna ruchu ludowego (1918-1939), Warszawa 1970.
Edmund Piszcz: Stulecie „Pielgrzyma", „Studia Pelplińskie", t. 1:1969.
Paweł Dubiel: Prasa w walce plebiscytowej na Górnym Śląsku, „Zeszyty Prasoznawcze" 1971, nr 1.
Józef Mieszkowski: Wspomnienia dziennikarza socjalisty, Warszawa 1971.
Edward Pawlak: Życie literackie Poznania w latach 1918 - 1939, Poznań 1971.
Zofia Wójcicka: Struktura ideowa „Wiadomości Literackich". Stan badań i postulaty badawcze, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Nauczycielskiej w Szczecinie". Nr 4. Prace Wydziału Humanistycznego. Nr 2, Szczecin 1971, s. 81-107.
Tadeusz Bartkowiak: „Strażnica Zachodnia" w latach 1922 - 1939 (Przyczynek do historii prasy poznańskiej), „Kronika miasta Poznania" 1972, nr 3.
Marian Flasiński: Postępowe tradycje tarnowskiego czasopiśmiennictwa, „Zeszyty Tarnowskie" 1972, nr 4.
Ludwik Hass: Prasa klasowego ruchu zawodowego w latach drugiej niepodległości, „Kwartalnik Historii Ruchu Zawodowego" 1972, nr 1.
Gereon Iwański: Prasa Związku Proletariatu Miast i Wsi w wyborach do Sejmu i Senatu w listopadzie 1922 roku, RHCzP, t. 11:1972, z.3.
Kazimierz Koźniewski: Zabawa w „Wiadomości Literackie". Fronty i afronty „Wiadomości Literackich", „Literatura" 1972, nr 45/45; 1973, nr 2, 4, 7, 28.
Zygmunt Majchrzycki: Z przeszłości prasy młodzieżowej Zagłębia (Na ¦przykładzie „Młodzi idą"), „Ziemia Będzińska", t. 4:1972, 164 -183.
Maria Meglicka: Warszawa — krajowe centrum, wydawnicze KPP, [w:] Warszawa II Rzeczypospolitej 1918 - 1939, z. 4, Warszawa 1972, s. 223 - 244.
Ryszard Michalski: Przewrót majowy 1926 r. w świetle prasy pomorskiej, „Zeszyty Naukowe UMK w Toruniu", Nauki Humanistyczno-Społeczne. Nr 46. Historia VIII, Toruń 1972, s. 29 - 48.
Krystyna Sierocka: Warszawskie periodyki literackie lat 1918 - 1939, cz. 1 i 2 [w:] Warszawa II Rzeczypospolitej 1918 - 1939, z. 4, Warszawa 1972, s. 7 - 40, z. 5, Warszawa 1973, s. 153 - 177.
Roman Steiślak: Pamiętnik dziennikarza prowincjonalnego. Fragmenty. Oprać. Andrzej Noflowski, RHCzP, t. 11:1972, z. 4.
Stanisław Waliński: .^Związkowiec Polski" — organ inteligencji pracującej Zagłębia Dąbrowskiego, „Ziemia Będzińska", t. 4:1972, s. 137 - 145.
480
Bibliografia
Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy 1872 -1972. Historia, opracowania, bibliografia. Praca zbiorowa pod red. Zofii Wilkosz i Ludwika Grzebienia, Kraków 1972.
Władysław Zieliński: Polska i niemiecka propaganda plebiscytowa na Górnym Śląsku, Wrocław 1972.
Janina Broniewska: Tamten brzeg mych lat, Warszawa 1973.
Jakub Ksawery Czerwoński: Ze wspomnień, RHCzP, t. 12:1973, z. 1.
Feliks Fikus: Ze wspomnień, RHCzP, t. 12:1973, z. 1.
Czesław Lechicki: Krakowski „Glos Narodu" — lata 1914 -1939, „Studia Historyczne" 1973, z. 3.
Leopold Marschak: Byłem przy tym... Wspomnienia 1914-1939, Warszawa 1973, wyd. 2 rozszerzone, Warszawa 1976.
Ignacy 3. Paderewski i „Rzeczpospolita" (1920-1924). Do druku podał Andrzej Paczkowski, RHCzP t. 12:1973, z. 3. "~
Poznańskie wspominki z lat 1918 -1939. Pod red. Tadeusza Kraszewskiego i Tadeusza Świtały, Poznań 1973.
Jan Przewłocki: Prosa polska na Górnym Śląsku wobec układów locarneńskich z 1925 roku, „Zaranie Śląskie" 1973, nr 2.
Alina Słomkowska: Prasa i wydawnictwa KPP na Kielecczyźnie, RHCzP, t. 12, 1973, z. 4.
Bogdan Tuszyński: Rzut oka na główne kierunki rozwoju polskiej prasy sportowej do 1939 roku, RHCzP, t. 12:1973, z. 4.
Stanisław Wasylewski: Wspomnienia i szkice znad Warty. Oprać. Witold Na-wrocki, Poznań 1973.
Helena Wolny: Od „Gazety Kieleckiej" (1870) do „Przemian" (1970). Przegląd czasopism kulturalno-społecznych wydawanych w Kielcach, „Zeszyty Kieleckie", [t. 2], 1973, S. 158 - 172.
Marek Czapliński: Adam Napieralski 1861 -1928. Biografia polityczna, Wrocław
1974.
Adolf Józwenko: Polska prasa na Górnym Śląsku wobec wschodniej polityki Polski (listopad 1918-marzec 1921), „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka" 1974, nr 1.
Witold Mielczarek: Prasa i drukarnie Franciszka Dionizego Wilkoszewskiego, wydawcy „Gońca Częstochowskiego", RHCzP, t. 13:1974, z. 1.
Moja droga do dziennikarstwa. Wspomnienie dziennikarzy polskich z okresu międzywojennego (1918 - 1939), Oprać. Jerzy Łojek, Warszawa 1974.
Zdzisław Mrozek: Stowarzyszenie regionalne, czasopisma i ruch wydawniczy na Pomorzu po I i II wojnie światowej, [w:] Wokół zagadnień publicystyki literackiej. Bydgoskie Towarzystwo Naukowe. Prace Wydziału Nauk Humanistycznych. Seria B. Nr 9, Warszawa—Poznań 1974, s. 115-14L
Konrad Olchowicz: Ćwierć wieku z „Kurierem Warszawskim", Warszawa 1974.
Jan Pazdur: Wstęp do historii prasy technicznej w Polsce, Warszawa 1974.
Polskie życie artystyczne w latach 1915 -1939. Ęraca zbiorowa pod red. Aleksandra Wojciechowskiego, Wrocław 1974 [Cz. 7. Czasopiśmiennictwo, s. 633-675].
Wojciech Staszewski: Długi żywot „Lecha". Gnieźnieńskie tradycje prasowe, „Gazeta Poznańska" 1974, nr 107.
Marian Stępień: Ze stanowiska lewicy. Studium jednego z nurtów polskiej krytyki literackiej lat 1918- 1939, Kraków 1974.
Janusz Stradecki: Społeczne funkcje satyry („Cyrulik Warszawski" 1926-1934), Jw:] Społeczne funkcje tekstów literackich i paraliterackich„ Pod red. Stefana
Bibliografia
481
Żółkiewskiego, Maryli Hopfinger i Kamili Rudzińskiej, Wrocław 1974, Warszawa s. 159 - 194.
Edward Chudziński: Z dziejów chłopskiej prasy literackiej w dwudziestoleciu międzywojennym („Wieś — Jej Pieśń", „Nowa Wieś", „Nurty"), „Rocznik Komisji Historycznoliterackiej Oddziału PAN w Krakowie", t. 13:1975.
Józef Gawor: Czasopisma diecezji katowickiej, „Nasza Przeszłość" t. 44:1975.
Czesław Lechicki: Rzut oka na sto lat polskiego czasopiśmiennictwa katolickiego (1833 - 1939), „Novum" 1975, nr 1/3.
Irena Mierzwa: Działalność wydawnicza diecezji katowickiej w pierwszym pięćdziesięcioleciu jej istnienia, „Nasza Przeszłość", t. 44:1975.
Daria Nałęcz: „Droga" jako platforma kształtowania się ideologii piłsudczyków, „Przgląd Historyczny" 1975, nr 4.
Marian Orzechowski: Wojciech Korfanty. Biografia polityczna, Wrocław 1975.
Stanisław Ośko: Czasopiśmiennictwo ZNP w Okręgu Kieleckim w okresie dwudziestolecia międzywojennego, „Przegląd Historyczno-Oświatowy" 1975, nr 2.
Edward Pasek: „Miesięcznik Pedagogiczny" — czasopismo nauczycielskie w latach 1892 - 1939, „Przegląd Historyczno-Oświatowy" 1795, nr 2.
Irena Pituła-Rożniatowska, Przemyskie pismo literackie „Wzloty", „Rocznik Przemyski", t. 15/16:1975.
Szymon Rudnicki. Wiesław Władyka: Prasa konserwatywna Drugiej Rzeczypospolitej. Zarys problematyki i przegląd tytułów, RHCzP, t. 14:1975, z. 4.
Krystyna Sierocka: Czasopisma literackie, [w:] Literatura polska 1918 -1975. t. 1:1918-1932. Pod red. Stefana Żółkiewskiego, Aliny Brodzkiej i Heleny Zawor-skiej, Warszawa 1975, s. 81 - 135.
„Szczutek" — „Cyrulik Warszawski" — „Szpilki". Oprać. Eryk Lipiński, Warszawa 1975.
Konstanty Turowski: Katolicka myśl społeczna w polskich czasopismach katolickich w latach 1918-1939, „Roczniki Nauk Społecznych", t. 3:1975.
Bogdan Tuszyński: Sprintem przez prasę sportową, Warszawa 1975.
Krzysztof Woźniakowski: „Lewar" 1933 - 1936. (Zarys monograficzny), „Rocznik Komisji Historycznoliterackiej Oddziału PAN w Krakowie", t. 13:1975.
Wybór publicystyki Niezależnej Partii Chłopskiej. Oprać. Aleksander Łuczak i Kazimierz Przybysz, Warszawa 1975.
Witold Zechenter: Upływa szybko życie. Książka wspomnień, t. 1, 2, wyd. 2, Kraków 1975.
Jan Bełkot: Czasopisma kulturalno-literackie Konfraterni Artystów w Toruniu w latach 1934 - 1938, „Rocznik Toruński", t. 10:1976.
Wacław Drozdowski: Zapiski starego reportera, „Gazeta Robotnicza" 1976, dn. 9-11 VI.
Zygmunt Kaczmarek: Z historii endeckiej prasy politycznej Poznania (1922 -1939), RHCzP, t. 15:1976, z. 1.
Kazimierz Koźniewski: Historia co tydzień. Szkice o tygodnikach społeczno--kulturalnych, t. 1, Warszawa 1976, t. 2, Warszawa 1977.
Eryk Lipiński: Drzewo szpilkowe, Warszawa 1976 [tygodnik „Szpilki"].
Wiesław Władyka: Publicystyka polityczna neokonserwatystów w latach 1926-1935, RHCzP, 1976, z. 4.
[woy]: Prasa zamojska w okresie międzywojennym. Dole i niedole kanclerskiego grodu, „Ku«er Lubelski" 1976 dn. 24 V.
Barbara Wysocka: Wielkopolska prasa regionalna w Drugiej Rzeczypospolitej, RHCzP, t. 15:1976, z. 3.
482
Bibliografia
Czasopisma górnicze w Polsce. Pod red. Jerzego Jarosa. Prace Naukowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Nr 196. „Historia i Współczesność", z. 2. Katowice 1977.
Henryk Florkowski: Prasa Ziemi Kościańskiej, Kościan 1977.
Aleksy L. Gzella: Pisma hrubieszowskie. Tradycje prasy regionalnej, „Kurier Lubelski" 1977, dn. 14 - 15 V.
Gereon Iwański: „Trybuna Robotnicza" — organ Związku Proletariatu Miast i Wsi (1922 - 1924), KHPP, 1977, nr 4.
Mieczysław Jagoszewski: Arka Noego Kazia Grusa. Szklanica grzanego wina. Tajemniczy uśmiech Stasia, „Dziennik Popularny", 1977, dn. 2-4IX, 10 -11IX, 17 - 18IX (wspomnienia redaktora pism łódzkich).
Urszula Jakubowska: Kwestia kształtowania się granic państwa polskiego w latach 1918-1921 na łamach „Gazety Warszwskiej", KHHP, 1977, nr 1.
Józef Kowalski: W kręgu legalnych pism lewicowych, KHHP, 1977, nr 4.
Jacek Majchrowski: Ideologia miesięcznika „Młoda Polska" w okresie współpracy Obozu Zjednoczenia Narodowego z Ruchem Narodowo-Radykalnym, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego". Prace z Nauk Politycznych. Nr 10, Kraków 1977.
Władysław Mierzecki: „Dziennik Popularny". (Założenie i koncepcja polityczna gazety), KHPP, 1977, nr 4.
Adam Ochocki: „Kroi Morderca" i „Holenderska krowa". Był w Łodzi „Taba-rin", „Odgłosy" 1977, nr 35, 36 (wspomnienia reportera prasy łódzkiej).
Jan Pytel: Polska prasa wojskowa w latach 1918 -1921 (stan, kierunek rozwoju i charakterystyczne cechy), KHPP, 1977, nr 1.
Janusz Stradecki: W kręgu „Skamandra". Biografia zbiorowa grupy literackiej..., Warszawa 1977.
Bolesław Surówka: Wspominki o „Polonii". Cz. 1-8, „Poglądy" 1977, nr 8 -15.
Maria Meglicka: „Kultura Wschodu", KHPP, t. 17:1978, z. 1.
Andrzej Notkowski: Państwowa polityka prasowa Drugiej Rzeczypospolitej, cz. 1, KHPP, t. 17:1978, z. 1.
Józef Podgóreczny: W służbie książki i prasy polskiej. Bydgoszcz XIX i XX w., Bydgoszcz 1978.
Józefa Wąworek: „Kurier Warszawski" wobec przewrotu majowego 1926 r.. „Dzieje Najnowsze" 1978, nr 1.
PRASA POLSKA WE WRZEŚNIU 1939 ROKU
Żałobna karta dziennikarstwa polskiego. Bojownicy pióra, którzy padli w walce 1939 - 1944, Rzeczpospolita 1945, nr 341.
Lista strat dziennikarstwa polskiego 1939 - 1945, „Życie Warszawy" 1945, nr 346; „Dziennik Ludowy" 1945, nr 109; „Kurier Codzienny" 1945 nr 161; „Głos Ludu" 1945, nr 334.
Wacław Wagner: ,Jlobotnik" w oblężonej Warszawie. Na Wareckiej we wrześniu, „Robotnik" 1948, nr 243.
Jan Lankau: Prasa krakowska w przełomowych dniach września 1939 roku. Suplement: Członkowie Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich (na 1 września 1939 r.) „Prasa Współczesna i Dawna" 1958, nr 1.
Witold Giełżyński: Prasa w dniach oblężenia Warszawy, „Stolica" 1959, nr 36.
Bibliografia
483
Jadwiga Krawczyńska: Wspomnienia o „Informacji Prasowej". (Biuletyn informacji prasowej dla użytku pism warszawskich), [w:] Cywilna obrona Warszawy we wrześniu 1939 roku. Dokumenty, materiały prasowe, wspomnienia i relacje. Oprać. Lucjan Dobroszycki, Marian M. Drozdowski, Marek Getter, Adam Słomczyński, Warszawa 1964.
Klaudiusz Hrabyk: Fragment wrześniowego dramatu (.JCurier Poranny" we wrześniu 1939 r.), „Kronika" (Londynu) 1965, nr 41.
Wspomnienia dziennikarzy o wrześniu 1939 roku. Oprać. Eugeniusz Rudziński, Warszawa 1965.
Lucjan Dobroszycki: Prasa polska w okresie-kampanii wrześniowej (1 -28 września 1939 r.), RHCzP, t. 5:1966, z. 1.
Franciszek German: Kartki z dziejów prasy polskiej na Śląsku. „Zeszyty Gliwickie", t. 5:1967.
Jadwiga Krawczyńska: Na przełomie września i października 1939 r. Notatka o „Gazecie Wspólnej" (od 21 do 29 września) i wydawnictwach dzienników warszawskich (od 30 września do 9 października) pod okupacją hitlerowską, RHCzP, t. 8:1969, z. 3.
Jadwiga Krawczyńska: Zapiski dziennikarki warszawskiej 1939 -1947, Warszawa 1971.
Andrzej Górski: Prasa polska we wrześniu 1939 roku, „Kultura" 1975, nr 36.
AGENCJE PRASOWE
Polska Agencja Telegraficzna. Wydawnictwo z okazji 10-lecia istnienia PAT, Warszawa 1928.
Stanisław Jarkowski: Prasa prasy, Warszawa 1932.
Rzut oka na 15 lat pracy IPP — Ajencji Informacji Prasowej Polskiej w Warszawie 1920 - 1935, Warszawa 1935.
Roman Starzyński: Agencje informacyjne. Dzieje, stan obecny i znaczenie prasowych, agencji informacyjnych 1835 - 1936, Warszawa 1936.
Alfred Wielecki: Agencje prasowe, Warszawa 1936.
Polska Agencja Publicystyczna w życiu prasy polskiej, „Prasa" 1938, nr 11.
Pr.: Zrómr katolickiej informacji — Katolicka Agencja Prasowa, tamże, 1938, nr 11.
Dwadzieścia lat rozwoju PAT, „Prasa" 1939, nr 2.
Eugeniusz Rudziński: Polska Agencja Telegraficzna w latach 1918 -1923, RHCzP, t. 4:1965, z. 1.
Henryk Dzendzel: Polska Agencja Agrarna i Ogólnoinformacyjna, cz. 1 i 2, RHCzP, t. 7:1968, z. 1; t. 8:1969, z. 1.
Eugeniusz Rudziński: Zagraniczna polityka prasowa sanacji a działalność agencji informacyjnych, RHCzP, t. 8:1969, z. 4.
Eugeniusz Rudziński: Informacyjne agencje prasowe w Polsce 1926 -1939, Warszawa 1970.
Dwa dokumenty dotyczące działalności i składu personalnego Polskiej Agencji Telegraficznej. Do druku podał Eugeniusz Rudziński, RHCzP, t. 13:1974, z. 2.
Janusz Albin: Zachodnia Agencja Prasowa (1930 -1939), „Przegląd Zachodni" 1975, nr 2.
484
Bibliografia
RADIO
Kazimierz Jackowski: Chlubna karta w rozwoju radiotechniki w Polsce, Warszawa 1926.
Stefan Manczarski: Państwowa sieć radiokomunikacyjna w Polsce, cz. 1 i 2, „Przegląd Teletechniczny" 1929, z. 7, 12.
Kazimierz Bagiński: Rozwój telegrafów, telefonów i radia na terenie Warszawskiej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, tamże, 1930, z. 8.
X lat Polskiego Radia. Album X-lecia PR, Warszawa 1935.
Krzysztof Eydziatowicz: Kulisy radiofonii, Warszawa 1938.
Radio w Polsce w latach 1935 -1938, Warszawa 1938.
Fryderyk Schon: Rozwój techniczny radiofonii w ciągu minionych lat dwunastu, „Przegląd Teletechniczny" 1938, z. 11.
Jerzy Tępa: Na polskiej antenie, Lwów 1938 [rozgłośnia lwowska PR].
Radiokomunikacja i przemysł radiotechniczny w Polsce. Praca zbiorowa, „Przegląd Elektrotechniczny" 1939, z. 12.
Tadeusz Bocheński: Znam tylko Twoje listy... Wspomnienia spikera, Warsza- ' wa 1958.
Maciej J. Kwiatkowski: Radio w Polsce w latach 1920 -1939, „Biuletyn Praso-znawczy Studium Dziennikarskiego UW" 1962, nr 3.
Maciej J. Kwiatkowski: Warszawska Rozgłośnia Polskiego Radia we wrześniu 1939 roku, „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej", t. 7:1964.
Józef Małgorzewski: Relacja o działalności Polskiego Radia w obronie Warsza-WV, [w:] Cywilna obrona Warszawy we wrześniu 1939 roku, Warszawa 1964.
Stanisław Broniewski: Przez sitko mikrofonu, Wrocław 1965 [rozgłośnia kra- -kowska PR].
Maciej J. Kwiatkowski: Początki radia w Polsce, „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-1939", t. 10:1966.
Maciej J. Kwiatkowski: Studia z historii radiofonii polskiej, Warszawa 1967.
Józef Ratajczak: Radio-zbliżenia, „Nurt" 1967, nr 5 [rozgłośnia poznańska PR].
Maciej J. Kwiatkowski: Radiostacje i rozgłośnie Warszawy międzywojennej, [w:] Warszawa II Rzeczypospolitej 1918 - 1939, z. 1, Warszawa 1968, s. 347 - 368.
Stanisław Mrazek: Fakty związane z rozwojem radia w okresie międzywojennym (Wspomnienia), Warszawa 1969.
Stanisław Miszczak: Radiofonia i telewizja polska w okresie przed- i powojennym, Warszawa 1970.
Stanisław Mrazek: Polski przemysł radiotechniczny w latach 1927 - 1939, Warszawa 1970.
Kazimierz Ruszkowski: Historia radiokomunikacji w Polsce, Warszawa 1970.
Maciej J. Kwiatkowski: Narodziny Polskiego Radia. Radiofonia w Polsce w latach 1918 - 1929, Warszawa 1972.
Stanisław Miszczak: Historia radiofonii i telewizja w Polsce, Warszawa 1972.
Tadeusz Byrski: O teatrze radiowym. Fragmenty wspomnień, „Pamiętnik Teatralny" 1937, z. 3/4.
Maciej J. Kwiatkowski: Polskie Radio 1925 -1939. Mała kronika, „Pamiętnik Teatralny" 1973, z. 3/4.
Kazimierz Laskowicz: Początki rozgłośni poznańskiej 1927 -1933, „Pamiętnik Teatralny" 1973, z. 3/4.
Historia elektryki polskiej, t. 3, Elektronika i telekomunikacja. Praca zbiorowa,
Bibliografia
485-
Warszawa 1974 [Rozdz. 7: Radiofonia i telewizja w okresie międzywojennym i rozdz. 19: Przemysł tele-radiotechniczny w okresie międzywojennym, s. 387 - 443,. 799 - 833].
Maciej J. Kwiatkowski: To już historia. Felietony o dziejach Polskiego Radia, Warszawa 1975.
Na śląskiej fali. 1927 -1977. Pod red. Komitetu pod przewodnictwem Wilhelma Szewczyka, Katowice 1977.
DZIENNIKARSTWO
Wileński Związek Literacki i Syndykat Dziennikarski, [w:] Almanach Literacki Wileńskiego Oddziału Polskiego Białego Krzyża. Pod red. Czesława Jankowskiego,. Wilno 1926.
Ernest Łuniński: O zawodzie dziennikarza, Warszawa 1928.
Feliks L. Fryze: Ustrój prasy i dziennikarstwa w Polsce, „Przegląd Graficzny,. Wydawniczy i Papierniczy" 1929, nr 45.
Ernest Łuniński: Echa wczorajsze, Warszawa 1929.
Sprawozdanie na ogólne zebranie Polskiego Związku Wydawców Dzienników i Czasopism..., t. 1:1930 - t. 10:1939.
Sprawozdanie z działalności Polskiego Związku Wydawnictw Dzienników i Czasopism w okresie między... zebraniem, zebranie 1-2:1931-1932 — zebranie 9-10:1938-1939.
Towarzystwo Literatów i Dziennikarzy. Sprawozdanie za rok..., Warszawa. 1933 - 1939.
Tadeusz Z. Hanusz: ABC dziennikarstwa dzisiejszego, Warszawa 1935.
25-lecie Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich, Kraków 1937.
Antoni Trepiński: Dziennikarz na prowincji, Warszawa 1938.
Księga pamiątkowa Syndykatu Dziennikarzy Łódzkich, Łódź 1939.
Praca nad utworzeniem. Związku Wydawców, „Prasa" 1939, nr 2.
Wincenty Trzebiński: Technika i organizacja prasy, Warszawa 1939.
Mieczysław Kafel: Ekonomiczne oblicze -awodu dziennikarskiego w Polsce,
Kraków 1945. A
Antoni Bogusławski, Tymon Terlecki: Stcmisław Stroński. W 50-lecie pracy* pisarskiej, Tunbidge Wells 1954.
Jan Lankau: Prasa krakowska w przełomowych dniach września 1939 roku.. Suplement: Członkowie Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich (na 1 września 1939 r.), „Prasa Współczesna i Dawna" 1958, nr 1.
Witold Giełżyński: Dziennikarze lubelscy (Fragment wzc.:::' '.^ tamże, 1958,. nr 3.
Irena Maciejewska: Z zagadnień redakcyjnych „Wiadomości Literackich", „Biuletyn Naukowy Wydziału Dziennikarskiego Uniwersytetu Warszawskiego"' 1961, nr 1.
Zbigniew Mitzner: Reportaż międzywojennego dwudziestolecia, „Biuletyn Naukowy Studium Dziennikarskiego Uniwersytetu Warszawskiego" 1962, nr 2.
Helena Małgowska: Gatunki reportażowo-dziennikarskie okresu dwudziestolecia, [w:] Z teorii i historii literatury. Praca zbiorowa pod red. Kazimierza Bu-dzyka, Wrocław 1963.
Materiały do słownika publicystów i dziennikarzy polskich. Wybór i redakcja: Julian Maślanka, od 1972 r.: Czesław Lechicki, „Zeszyty Prasoznawcze" — od! nr 1/2 1964 odcinki w kolejnych numerach. - h .,i»,i,.. ...sajj« a ¦.
486
Bibliografia
Bolesław Far on: O twórczości reportażowej Zbigniewa Uniłowskiego, „Ruch Literacki" 1966, nr 5.
Tadeusz Kur: Wincenty Rzymowski jako publicysta w latach 1906 -1939. „Zeszyty Historyczno-Polityczne Stronnictwa Demokratycznego", z. 2, Warszawa 1966.
Józef Nowakowski: Z dziejów Syndykatu Dziennikarzy Warszawskich, RHCzP, t. 7:1968, z. 2.
Jan Tomicki: Norbert Barlicki 1880 -1941. Działalność polityczna, Warszawa 1968.
Maria Czajkowska: Założyciele Wyższej Szkoły Dziennikarskiej w Warszawie (Ze wspomnień), RHCzP, t. 9:1970, z. 2.
Jerzy Jaruzelski: Cat-Mackiewicz w „Słowie". Publicystyka niemiecka w latach 1938 - 1939, „Dzieje Najnowsze" 1973, nr 1.
Felicja Kalicka: Julian Brun Bronowicz, Życie, działalność, twórczość, Warszawa 1973.
Jan J. Lipski: Warszawscy „Pustelnicy" i „Bywalscy". Felietoniści i kronikarze, t. 2:1900 - 1939, Warszawa 1973.
Jan Werner: Pół wieku pracy w Sejmie, „Zeszyty Prasoznawcze" 1973, nr 4.
Oskar Czernik: Utwory beletrystyczne w polskiej prasie codziennej lat 1919-1923 (z problemów badawczych), [w:] Społeczne funkcje tekstów literackich i para-literackich. Praca zbiorowa pod red. Stefana Żółkiewskiego, Marii Hopfinger i Kamili Rudzińskiej, Warszawa 1974, s. 195 - 210.
Tadeusz Flis: Józef Ostaszewski — działacz kulturalny Mazowsza północnego (1875-1942), „Rocznik Mazowiecki", t. 5:1974 (redaktor „Gazety Mławskiej").
Eugeniusz Rudziński: Zagraniczna działalność Polskiego Związku Wydawców Dzienników i Czasopism, RHCzP, t. 13:1974, z. 3.
Aleksandra Ziółkowska: Tradycje i nowoczesność Melchiora Wańkowicza, „Przegląd Humanistyczny" 1974, nr 4.
Zofia Brzuchowska: Z doświadczeń publicystycznych Heleny Boguszewskiej, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Rzeszowie", z. 19: Filologia Polska. Prace Historycznoliterackie, z. 8, Rzeszów 1975.
Mieczysław Kurzyna: O Melchiorze Wańkowiczu — nie wszystko, Warszawa 1975.
Jerzy Jaruzelski: Mackiewicz i konserwatyści. Szkice do biografii, Warszawa 1976.
Bohdan Piątkowski: Uwagi o współpracownikach polskiej prasy humorystycz-no-satyrycznej dwudziestolecia międzywojennego, RHCzP, t. 15:1976, z. 3.
Kazimierz Koźniewski: Redaktor dwóch pism [Karol Kuryluk], „Twórczość" 1978, nr 1.
PRASA MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH
Ludwik Hass: Prasa klasowego ruchu zawodowego mniejszości narodowych w Polsce (1918 - 1939), „Kwartalnik Historii Ruchu Zawodowego" 1973, nr 1.
PRASA NIEMIECKA
Robert Styra: Das polnische Parteiwiesen und seine Presse, Posen 1926. Emil Ruecker: Stan prasy w Prusach Wschodnich i na Pomorzu, [w:] Przeciw
Bibliografia
487
propagandzie korytarzowej. Praca zbiorowa pod red. Józefa Borowika, Toruń 1930, s. 119-130, dod. Spis czasopism niemieckich woj. poznańskiego, s. 161-163.
Piotr Grzegorczyk: Uwagi o prasie niemieckiej w Polsce, Poznań 1933.
Karol Kaschnitz: Prasa niemiecka w Polsce, „Sprawy Narodowościowe" 15iS3, nr 6 [odb.: Warszawa 1933].
Władysław Zieliński: Niemiecka prasa na Górnym Śląsku w okresie plebiscytu, „Zaranie Śląskie" 1969, nr 2.
Piotr Dobrowolski: Pismo ślązakowskie — tygodnik „Ślązak" (1909 -1923), „Zaranie Śląskie" 1970, z. 2.
Tadeusz Kowalak: „Deutsche Rundschau" in Polen 1918 - 1939, „Zapiski Historyczne" 1970, z. 1.
Tadeusz Kowalak: Prasa niemiecka w Polsce 1918 -1939. Powiązania i wpływy, Warszawa 1971.
Jerzy Ratajewski: Prasa centrowa w języku polskim na Górnym Śląsku w latach 1886 - 1925, KHPP, 1977 nr 1.
PRASA ŻYDOWSKA
* ,j Nasza prasa w języku polskim w b. Kongresówce, „Życie Żydowskie" 1919, nr 1.
Paweł Czajkowski: Praso żydowski w Polsce, „Przegląd Judaistyczny" 1922, nr 3.
Zygmunt Jaimński: Prasa żydowska w Polsce, Lwów 1936.
Marian Fuks: Z dziejów prasy żydowskiej w Polsce w latach 1918 -1939, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego" 1970, nr 3.
Marian Fuks: Prasa żydowska w Polsce XIX i pierwszej połowy XX wieku (do końca drugiej wojny światowej), RHCzP, t. 12:1973, z. 1.
Marian Fuks: Prasa żydowska w Warszawie 1918 -1939, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego" 1973, nr 1.
Aleksander Pakentreger: Proso żydowska w Kaliszu (1918 - 1939), tamże, 1974, nr 1.
Marian Fuks: Warszawska prasa żydowska w języku polskim, RHCzP, t. 15:1976, z. 2.
PRASA UKRAIŃSKA
Marian Feliński [Rajmund Różycki]: Prasa ukraińska w Polsce. (Stan na początku 1930 r.), „Sprawy Narodowościowe", 1930, nr 1.
Prasa ukraińska w Galicji i na Wołyniu w 1934 roku, „Biuletyn Polsko-Ukra-iński" 1935, nr 8.
Stanisław J. Nowak: Prasa ukraińska w Polsce, „Tęcza" 1936, nr 4.
Mirosław Oleksjuk: Progressivna pressa Zachidnoj Ukraini v borofbi na za-chist SSSR (20 - 30-ti roki), Kiiv 1973.
A LITEWSKA
Bronisław Makowski: Prasa litewskiej mniejszości narodowej w Polsce w latach 1920 - 1939, KHPP, t. 17:1978, z. 1. fc -
488
Bibliografia
PRASA POLSKA ZA GRANICĄ OPRACOWANIA OGÓLNE
Prasa polska poza granicami Polski, „Wychodźca" 1926, nr 36.
Tadeusz Katelbach: O narodowe oblicze zagranicznej prasy polskiej, „Polacy Zagranicą" 1932, nr 11.
Mieczysław Miż-Miszyn: Prasa polska w krajach mniejszościowych, tamże, 1932, nr 10.
Władysław Wolert: Prasa polska za granicą, „Prasa" 1934, nr 6/8.
Władysław Oszelda: Metropolia a prasa emigracyjna, „Prasa" 1935, nr 1.
Prasa polska za granicą, „Wychodźca" 1937, nr 13.
Ze źródeł do dziejów prasy polonijnej. Do druku podał Józef Skrzypek, RHCzP, t. 8:1969, z. 4.
Andrzej Paczkowski: Prasa polonijna w latach 1870 -1939. Zarys problematyki, Warszawa 1977.
PAŃSTWA OŚCIENNE
NIEMCY
Alfons Mańkowski: Piśmiennictwo polskie na Warmii, „Strażnica Zachodnia" 1923, nr 1/3.
Prasa w Prusach Wschodnich, jej charakter i wpływ na ludność, „Strażnica Zachodnia" 1923, nr 1.
Karol Piotrowicz: Polonica w Niemczech, „Nauka Polska", t. 18:1934.
Emilia Sukiertowa-Biedrawina: Zarys piśmiennictwa polskiego na Mazurach Pruskich, Działdowo 1935.
Historia wychodźstwa polskiego w Niemczech. Praca zbiorowa pod red. Marcina Płończaka, Poznań 1937.
Alodia Kawecka-Gryczowa: Zarys dziejów piśmiennictwa polskiego w Prusach Wschodnich, Warszawa 1946.
Leon Sobociński: Prasa polska na Mazurach. Zarys dziejów, „Prasa Polska" 1948 nr 8 - 18.
Emilia Sukiertowa-Biedrawina: Czasopisma dla Mazurów i Srednioślązaków w okresie międzywojennym, „Strażnica Ewangeliczna" 1949, nr 2.
Jan Łangowski: Moja droga do Opola, [w:] Pamiętniki opolan, Kraków 1954, s. 147-178. •
Tadeusz Cieślak: Ostatni rocznik „Mazura" (1939), „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1958, nr 4.
Kazimierz Malczewski: Ze wspomnień śląskich, Warszawa 1958.
Oswald S. Popiołek: Wykaz organizacji i instytucji polskich na Śląsku Opolskim w latach 1923 - 1939, Katowice 1959.
Wojciech Wrzesiński: Oblicze ideowo-polityczne „Gazety Olsztyńskiej" 1920 -1939, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1960, nr 2.
Jerzy Bałłaban: Jan Łangowski, zasłużony dziennikarz i działacz społeczny, Opole 1961.
Zygmunt Lietz: „Mazurski Przyjaciel Ludu" organ Zjednoczenia Mazurskiego (1923 - 1928), „Zapiski Historyczne" 1961, nr 3.
Michał Płocica: Oblicze ideowe „Gazety Leckiej", „Komunikaty Mazursko-War-minskie" 1961, nr 3. - *
Bibliografia
489
Andrzej Wakar: „Nowiny Warmińskie", „Warmia i Mazury" 1961, nr 7/8.
Zygmunt Lietz: Z dziejów gazety „Mazur" (1928 - 1939), „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1962, nr 3.
Wojciech Wawrzynek: Polacy westfalsko-nadreńscy w dwudziestoleciu międzywojennym, „Kwartalnik Opolski" 1963, nr 4.
Wojciech Wawrzynek: „Zdrój" (miesięcznik młodzieży polskiej Śląska Opolskiego w latach 1925 - 1930) „Nadodrze" 1963, nr 7.
Wojciech Wawrzynek: „Słowo Polskie" (Opole 1936), „Nadodrze" 1963, nr 8.
Tadeusz Cieślak: Prasa polska na Warmii i Mazurach 1718-1939, Olsztyn 1964.
Felicja Figowa: Na łamach „Proletariusza" i „Głosu Ludu". Kartka z dziejów* polskiej prasy socjalistycznej na Opolszczyznie 1923 -1928, „Sprawozdania Opolskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk", Ser. A. Nr 2, 1964, s. 16-37.
Klemens Trzebiatowski: Działalność organizacji polskich na Powiślu w dziedzinie oświaty i wychowania w latach 1919 -1928, „Przegląd Humanistyczny"* 1964, nr 2.
Anna Poniatowska: Polska prasa proletariacka na Pomorzu Zachodnim, „Prasa Polska" 1965, nr 4.
Emilia Sukiertowa-Biedrawina: Dawno, a niedawno. Wspomnienia, Olsztyn 1965.
Emilia Sukiertowa-Biedrawina: Kulisy wydawnicze „Gazety Olsztyńskiej" i kalendarza dla Mazurów", „Komunikaty Mazursko-Warmińskie 1965, nr 3.
Alojzy Targ: Bronisław Koraszewski (1864 - 1924), Opole 1965.
Wiktor Lemiesz: O prasie polskiej na Ziemi Lubuskiej w dwudziestoleciu międzywojennym, [w.-] Z dziejów polskości na Ziemi Lubuskiej. Praca zbiorowa, Zielona Góra 1966.
Władysław Chojnacki: Sto lat olsztyńskich wydawnictw w języku polskim (1844 -1945), [w:] Szkice olsztyńskie. Praca zbiorowa pod red. Janusza Jasińskiego,. Olsztyn 1967.
Franciszek German: Michał Kwiatkowski (1883 -1966), „Zeszyty Gliwickie",, t. 5:1967.
Janusz Jasiński: Gazety polskie na Mazurach i Warmii w latach 1842 -1939* a problem świadomości narodowej, [w:] Historia prasy polskiej a kształtowanie się kultury narodowej, t. 1, Warszawa 1967, s. 49 - 75 [dyskusja: Andrzej Wakar i Jerzy Ratajewski, tamże, t. 2, Warszawa 1968, s. 289 - 297].
Mirosław Fryderyk Leyk: „Masurische Volks-Zeitung" — organ Mazurskiego-Związku Ludowego (Fragment wspomnień), „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1967, nr 3.
Jerzy Ratajewski: Opolskie „Nowiny" w latach 1911 -1939. Krótki zarys historii* Opole 1967.
Henryk Syska: Karol Neuman, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego", nr 9:1967-
Wojciech Wrzesiński: Ze studiów nad historią czasopiśmiennictwa polskiego-w Niemczech w latach 1922 - 1939, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka" 1967,. nr 1/2.
Edmund Całka: Druki i czasopisma polskie w Gliwicach, „Zeszyty Gliwickie", t 6:1968.
Jerzy Ratajewski: Zarys dziejów dodatków do „Gazety Opolskiej", Opole 1968.
Andrzej Czechowicz: „Głos Pogwnicza" i „Głos Pogranicza i Kaszub" (zarys historii), Koszalin 1970. W
Franciszek German: Stulecie „Katolika" na Śląsku (Prasa i wydawnictwo} 1869 - 1969, „Novum" 1970, nr 2.
490
Bibliografia
Ryszard Hajduk: Od ,Jiowin do Trybuny". Z notatnika opolskiego redaktora, Katowice 1970.
Edward Kmiecik: Polskie czasopisma i gazety no Warmii i Mazurach, cz. 2: Centrala prasowa w Berlinie, „Prasa Polska" 1970, nr 9, [polemika: Edward Mar-tuszewski: Przystanek Warmia i Mazury; Ludomir Kapczyński: Gwoli ścisłości; Władysław Oszelda: O roli Światowego Związku Polaków; odpowiedź autora — tamże, nr 12].
Jerzy Ratajewski: Ostatnie lata istnienia wydawnictwa .JCatolik" w Bytomiu (1923 - 1932), RHCzP, t. 9:1970, z. 3.
Kazimierz Bobowski: Rola prasy polskiej w powiecie oleskim w latach 1930-1939, „Głos Olesna", R. 6:1971.
Edward Kmiecik: Przystanek Berlin, Warszawa 1971.
Ignacy Knapczyk: Fragment z dziejów prasy polskiej na Śląsku. (Działalność Michała Kwiatkowskiego), „Zeszyty Gliwickie", t. 8:1971.
Jerzy Ratajewski: Wydawnictwo i czasopismo „Katolik Trzyrazowy" na Śląsku Opolskim w latach 1932-1939, RHCzP, t. 10:1971, z. 3.
Barbara Wołowik: Walka o język polski w „Nowinach Codziennych" (lata 1929 - 1939), „Kwartalnik Opolski" 1971, nr 4.
Kazimierz Bobowski: Z dziejów „Młodego Polaka w Niemczech" 1870-1939, RHCzP, t. 11:1972, z. 3.
Tadeusz Cieślak: Pismo polskich robotników w Westfalii „Wiarus Polski" (1890 - 1923), RHCzP, t. 11:1972, z. 3.
Joachim Glensk: Patriotyczne tradycje prasy polskiej na Śląsku Opolskim w okresie międzywojennym, [w:] Popularnonaukowa sesja prasoznawcza z okazji 20-lecia „Trybuny Opolskiej". Referaty, Opole 1972.
Jerzy Ratajewski: Miesięcznik „Polak w Niemczech" w latach 1924 -1939, „Kwartalnik Opolski" 1972, nr 2.
Jerzy Ratajewski: Wydawnictwo i czasopismo „Nowiny" w Opolu w latach 191. - 1921, Warszawa 1972.
Władysław Zieliński: Polska i niemiecka propaganda plebiscytowa na Górnym Śląsku, Wrocław 1972.
Tadeusz Cieślak: Westfalia jako ośrodek polskiego czasopiśmiennictwa, RHCzP, t. 12:1973, z. 2.
Jan Chłosta: Podstawy finansowe „Gazety Olsztyńskiej" w latach 1927 -1932, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie 1973, nr 4.
Krystyna Heska-Kwaśniewicz: O „Małym Polaku w Niemczech", „Studia Śląskie", t. 23:1973.
Leonard Smółka: Oblicze ideowo-polityczne polskiej prasy socjalistycznej w Niemczech 1923 - 1937, [w:] Studia i materiały z dziejów Śląska, t. 12:1973.
Leonard Smółka: Problematyka państwa, narodu i społeczeństwa w polskiej prasie Śląska Opolskiego 1922-1939, „Studia Śląskie", t. 23:1973.
Leonard Smółka: Reglamentacja wolności prasy polskiej na Śląsku Opolskim (1922 -1939), „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka" 1973, nr 1.
Jan Chłosta: Zarys dziejów dodatków do „Gazety Olsztyńskiej" w latach 1921 -1939, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1974, nr 1.
Leonard Smółka: Stosunek prasy polskiej Śląska Opolskiego do niemieckich partii politycznych w latach 1922 - 1932, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka" 1974, nr 4.
Leonard Smółka: Wydawnictwa polskie na Śląsku Opolskim 1922 -1939, „Studia Śląskie", t. 25:1974. >
Bibliografia
491
Władysław Chojnacki: Wydawnictwa w języku polskim dla Mazurów w Westfalii i Nadrenii w latach 1889 -1944, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie" 1975, nr 2. . \
Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Jdziemy". Czasopismo młodzieży polskiego gimnazjum w Bytomiu (1933 -1939), „Kwartalnik Opolski" 1975, nr 2.
Leonard Smółka: Likwidacja prasy polskiej w Niemczech w 1939 roku, „Nad-odrze" 1975, nr 8.
Spod znaku rodła. Ze szpalt i wspomnień. Pod red. Tadeusza Kajana, Zielona Góra 1975.
Leonard Smółka: Prasa polska na Śląsku Opolskim 1922 -1939, Warszawa— Wrocław 1976.
Jan Chłosta: Wydawnictwo „Gazety Olsztyńskiej" w latach 1918 - 1939, Olsztyn 1977.
ZSRR
Stefan Borski: Prasa polska w ZSRR, Moskwa 1929.
Andrzej Ślisz: Polska prasa komunistyczna w ZSRR w latach 1917 -1927, cz. 1 i 2, „Kwartalnik Prasoznawczy" 1958, nr 1/2, 3.
Krystyna Sierocka: Z dziejów czasopiśmiennictwa polskiego w ZSRR („Kultura Mas" 1929 - 1937), Warszawa 1963.
Jarosław Daszkiewicz: Prasa polska na Ukrainie Radzieckiej, (Zarys history-czno-bibliograficzny), RHCzP, t. 5:1966, z. 2.
Andrzej Ślisz: Prasa polska na Białorusi przed 1921 rokiem, RHCzP, t. 5:1966, z. 1.
Krystyna Sierocka: Polonia radziecka 1917 -1939. Z działalności kulturalnej i literackiej, Warszawa 1968.
Andrzej Ślisz: Proso polska w Rosji w dobie wojny i rewolucji (1915 -1919), Warszawa 1968.
Paweł Kaleniczenko: Polska prasa rewolucyjna na Ukrainie (1917 -1920), [w:] Z dziejów stosunków polsko-radzieckich, t. 5, Warszawa 1969.
Jerzy Myśliński: Prasa w języku polskim na Białorusi Radzieckiej (1921 -1941). Charakterystyka bibliograficzna i przegląd zawartości, RHCzP, t. 11:1972, z. 1.
CZECHOSŁOWACJA
Gabriel Ogrocki: Polskie organizacje i polska prasa w Czechosłowacji, „Polacy Zagranicą" 1930, nr 9.
Oskar Michejda: Powojenna prasa polska na Śląsku Cieszyńskim. Cz. 1: Po stronie czeskiej, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku", R. 4:1934.
Bożena Wróblewska: Przyczynek do historii polskiej prasy komunistycznej w Czechosłowacji, „Z pola walki" 1966, nr 2.
Jerzy Myśliński: Praso polska to Czechosłowacji w latach 1935 -1968. Przegląd" bibliograficzny, RHCzP, t. 9:1970, z. 3.
RUMUNIA
Karol Piotrowicz, Jan Dąbrowdti: Polonica za granicą. Kraje naddunajskie, „Nauka Polska", t. 13:1930. •
Władysław Oszelda: Prasa polska w Rumunii, „Prasa" 1937, nr 6/7. ,v Emil Biedrzycki: Historia Polaków na Bukowinie, Kraków 1973. ,t,..
492
Bibliografia
WOLNE MIASTO GDAŃSK
Bolesław Kiełbratowski: Wspomnienia o „Gazecie Gdańskiej, „Litery" 1963, nr 7.
Zenon Ciesielski: Gdańskie czasopisma polskie sprzed roku 1945, „Litery" 1966, nr 9.
Stanisfcr.7 Potocki: Przyczynek do dziejów „Gazety Gdańskiej", „Komunikaty Instytutu Bałtyckiego" 1966, nr 4.
„Gazeta Gdańska". 75 rocznica powstania. Praca zbiorowa, Gdańsk 1968.
Stefan Rafiński: Władysław Cieszyński, dziennikarz i działacz gdański, „Rocz-.nik Gdański" T. 34/35:1974/1975. .
Andrzej Romanów: Zapomniane polskie inicjatywy czasopiśmiennicze w Wol-inym Mieście Gdańsku, „Libri Gedanensea", t. 9:1976.
POZOSTAŁE KRAJE EUROPY FRANCJA
Jan Rozwadowski: Emigracja polska we Francji. Europejski ruch wychodźczy, Lilie 1927..
Halina Janowska: Polska emigracja zarobkowa we Francji (1919 - 1939), Warszawa 1965.
Andrzej Paczkowski: Prasa polska we Francji (1918-1940), RHCzP, t. 8:1969,
-z. 4.
Antoni Wiącek: „Polsfcte Pocholę", RHCzP, t. 8:1969, z. 2.
MSZ a prasa emigracyjna (Sprawa paryskiego tygodnika „Polonia Nowa" .1928 - 1929). Do druku podał Andrzej Paczkowski, RHCzP, t. 9:1970, z. 2.
Stefan Włoszczewski: Na przełomie dwóch epok, Warszawa 1974 [wspomnienia wydawcy i redaktora prasy polonijnej we Francji].
Andrzej Paczkowski: Początki prasy dla polskiej emigracji zarobkowej we Francji (1920-1924), „Rocznik Biblioteki Narodowej", t. 11:1975.
Artur Leinwand: „Świat i Polska" — polski tygodnik demokratyczny w Pary--Źu, RHCzP, t. 15:1976, z. 3.
BELGIA, HOLANDIA, LUKSEMBURG
Władysław Oszelda: Problem prasy polskiej na terenie Belgii, Holandii i Luksemburga, „Prasa" 1938, nr 1.
AUSTRIA
Karol Piotrowicz, Jan Dąbrowski, Polonica za granicą. Kraje naddunajskie, .„Nauka Polska" t. 13:1930.
Józef Kowalczyk: Ludzie i sprawy wiedeńskiego „Świtu", RHCzP, t. 15:1976, z. 1.
Irena Paczyńska: Czasopiśmiennictwo polskie w Austrii do 1934 r., [w:] Polacy ¦to Austrii. Materiały międzynarodowego sympozjum naukowego na Uniwersytecie Jagiellońskim 20 - 22 maja 1975. Pod red. Andrzeja Pilcha, Kraków 1976, s. 159 -167.
Bibliografia
403
AMERYKA PÓŁNOCNA I POŁUDNIOWA STANY ZJEDNOCZONE AMERYKI PÓŁNOCNEJ
Stanisław Jarkowski: Prasa polska Ameryki Północnej w roku 1922, „Książka" 1922, nr 5.
Mieczysław Szawleski: Wychodźstwo polskie w Stanach Zjednoczonych Ameryki, Lwów—Warszawa—Kraków 1924 [Rozdz. Oświata i prasa, s. 149 -170].
Stanisław Jarkowski: Prasa polska w Ameryce, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1930, nr 36 - 38.
Czesław Łukaszewicz: Prasa polska w Stanach Zjednoczonych, „Kwartalnik Naukowego Instytutu Emigracji i Kolonizacji", t. 3/4: 1930.
Stanisław Osada: Prasa i publicystyka polska w Ameryce..., Pittsburg 1930.
Jednodniówka Zjazdowa. Piąty Walny Zjazd Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Ameryce, Chicago 1935.
Jednodniówka Zjazdowa. Szósty Walny Zjazd Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Ameryce, Chicago 1936.
Wacław Gąsiorowski: Prasa polska w Ameryce, „Prasa" 1937, nr 2.
Jednodniówka Zjazdowa. Siódmy Walny Zjazd Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Ameryce, Chicago 1937.
Stanisław Jarkowski: Prasa polska w Ameryce, „Prasa" 1938, nr 1.
Czesław Łukaszewicz: Nauczyciel wychodźstwa Antoni A. Paryski, Toledo 1938.
Edmund G. Olszyk: The Polisch Press in America, Milwaukee 1940.
Karol Wachtl: Polonia w Ameryce. Dzieje i dorobek, Filadelfia 1944. [Rozdz. Prasa, s. 200 - 231].
Antoni A. Paryski — życie, praca, czyny. Praca zbiorowa, Toledo 1945.
Regina Jarzabowska: History of the Polish Press in Detroit, „Polish in Michigan" 1953, nr 1.
Jan Fiebieg: Lewicowa prasa polonijna w Ameryce. (Próba oceny), „Zeszyty Prasoznawcze" 1960, nr 4.
Bolesław Gebert: Polska prasa robotnicza w USA, „Prasa Polska" 1960, nr 6.
Relacja Wydziału Prasowego przy Konsulacie Generalnym RP w USA z 1919 r. Do druku podał Eugeniusz Rudzinski, RHCzP, t. 5:1966, z. 1.
Stefan Włoszczewski: Polonia amerykańska. Szkice historyczne i socjologiczne. Warszawa 1971. [Rozdz. Prasa polonijna, s. 106 - 138].
Janina Saratowicz-Stolarzewiczowa: Pomoc Polonii amerykańskiej dla Śląska w okresie powstań i plebiscytu w świetle wybranych czasopism polsko-amery-kańskich, „Zaranie Śląskie" 1972, nr 1/2.
KANADA
Kazimierz Mazurkiewicz, Wiktor Turek: Alfons J. Staniewski (1879 -1941). Przyczynek do historii prasy polskiej w Kanadzie. Przy współpracy Williama S. Sewell i Tadeusza Brzezińskiego. Pod red. Franciszka Głosowskiego, Toronto 1961.
Wiktor Turek: The Polisch-Latiguage Press in Canada 1848 -1957. Its History and o Ęibliographical List, Toront«962.
Benedykt Heydenkorn: „Związkowiec". Monografia pisma polonijnego (1933 -1957), Toronto 1963.
494
Bibliografia
BRAZYLIA
Ewelina Żółtowska: Polonica w Ameryce Południowej, „Kultura" (Paryż) 1963, nr 10.
Władysław Wójcik: 75 lat prasy polskiej w Brazylii. Wspomnienia i refleksje, RHCzP, t. 7: 1968, z. 2.
ARGENTYNA I URUGWAJ
Władysław Chojnacki: Prasa polska w Argentynie i Urugwaju 1913 -1963, „Problemy Polonii Zagranicznej", t. 3:1962/1963.
Ewelina Zóhowska: Polonica w Ameryce Południowej, „Kultura" (Paryż) 1963, nr 10.
AZJA
A. Ł-a: Pra*a%^pplska na Dalekim Wschodzie, „Daleki Wschód" (Harbin) 1934, nr 7.
AUSTRALIA
Kazimierz Głuchowski: Wśród pionierów na antypodach, Warszawa 1927 [Rozdz. Prasa, s. 226 - 231].
Miriam Gilson, Jerzy Zubrzycki: The forgein Language press in Austrialia 1848 -1964, Canberra 1967 [bibliografia prasy polskiej w Australii 1930 -1955, s. 209 - 211].
CHARAKTERYSTYKA STATYSTYCZNA ROZWÓJ ILOŚCIOWY. NAKŁADY. GEOGRAFIA WYDAWNICZA. TYPOLOGIA
Stanisław Jarkowski: Prasa polska w 1919 roku, „Gazeta Warszawska" 1920, nr 1.
[Statystyka czasopism za lata 1919 i 1922], „Miesięcznik Statystyczny" 1920, t. 1, cz. 2; 1922, z. 9.
Bolesław Srocki: La presse de la Pologne contemporaine, „L'Est Europśen" 1922, nr 13/14.
[Statystyka czasopism za lata 1922 -1929] w: „Rocznik Statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej", GUS, Warszawa R. 1:1920/1922-R. 8:1930.
„Biuletyn Informacyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych" 1924, nr 5 [zestawienie liczby tytułów i wysokości nakładów czasopism według kierunków politycznych za 1924 r.].
Jadwiga Bornsteinowa: Czasopisma w Polsce w latach 1925 -1927, „Kwartalnik Statystyczny" 1928, nr 4.
Czasopisma w Polsce w 1926 roku, „Przewodnik Bibliograficzny" 1928, nr 1.
Piotr Grzegorczyk: Prasa, [w:] Dziesięciolecie Polski Odrodzonej 1918 -1928, Kraków—Warszawa 1928, s. 675 - 688.
Bibliografia
495
Marian Grzegorczyk: Rozwój prasy w Polsce, „Rzeczpospolita" 1929, nr 142.
Stanisław Jarkowski: Polen Presse, „Baltische Presse" 1929, nr 195 - 199 [przedruk: „Jahrbuch fur Polen" 1929/1930, s. 587 - 599].
Statystyka prasy śląskiej, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk na Śląsku", t. 1:1929.
Wacław Ciechowski: Liczebność i poczytność współczesnej prasy polskiej, cz. 1 -11, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1930, 9-19.
Tadeusz Selimowski: Polskie legalne stronnictwa polityczne, wyd. 1, Warszawa 1930 [wykaz czasopism według kierunków politycznych i wysokości nakładów].
Kazimierz Smogorzewski: La presse en Pologne, Warszawa 1930.
Jadwiga Bornsteinowa: Czasopisma w Polsce, „Gazeta Administracji i Policji Państwowej" 1931, nr 7.
Witold Giełżyński: Agonia prasy polskiej, „Świat" 1931, nr 39. •'
Statystyka druków za rok 1930, „Kwartalnik Statystyczny" 1931, z. 4. '"
Piotr Grzegorczyk: Życie i śmierć gazety, „Prasa" 1932, nr 9/11. '¦''¦
Statystyka druków za rok... [1931 -1935] GUS, „Statystyka Polski" ser. B, z. 3, 21; ser. C, z. 16, 32, 53, Warszawa 1932 -1936.
Produkcja wydawnicza w Polsce i na całym świecie w świetle liczb w latach 1928 -1931, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1933, nr 12.
Adam Łysakowski: Bibliograficzna statystyka okresu wileńskiego (1928 -1934), „Przegląd Biblioteczny" 1935, nr 2.
Stanisław Jarkowski: Die Polnische Presse in Vergangenheit und Gegenvart, „Zeitugswissenschaft" 1937, nr 8.
Marian Grzegorczyk: Prasa polska w ostatnim dziesięcioleciu, „Prasa" 1939, nr 2.
Jan Mokrzycki: Perspektywy rozwoju prasy polskiej, „Prasa" 1939, nr 2.
Zygmunt Jolles: Nakłady prasy w Polsce, „Biuletyn Naukowy Zakładu Badań Prasoznawczych" 1956, nr 5.
Bolesław Korczak: Statystyka czasopism ruchu zawodowego w Polsce w latach 1848 - 1939, cz. 2, RHCzP, t. 5:1966, z. 2.
Jerzy Pabisz: Rozwój czasopism województwa śląskiego w świetle statystyki (1922 -1939), „Acta Universitatis Wratislaviensis" Ser. A. Nauki Społeczne. Historia XX, Wrocław 1971, s. 157 - 182.
Andrzej Paczkowski: Prasa Drugiej Rzeczypospolitej (1918 -1939). Ogólna charakterystyka statystyczna, RHCzP, t. 11:1972, z. 1.
Andrzej Notkowski: Rozwój ilościowy polskiej prasy prowincjonalnej w okresie Drugiej Rzeczypospolitej. Charakterystyka statystyczna, RHCzP, t. 13:1974, z. 4.
Wiesław Władyka: Prasa codzienna, w Polsce (1918 -1939). Charakterystyka statystyczna, RHCzP, t. 13:1974, z. 2.
Andrzej Paczkowski: Nakłady dzienników warszawskich w latach 1931 -1938, RHCzP, t. 15:1976, z. 1.
„EKONOMIKA" PRZEDSIĘBIORSTW PRASOWYCH
Lucjan Bogusławski: Koszty Wtoocizny w przemyśle drukarskim przed wojną i obecnie, Warszawa 1924. w
Wpływy wielkich finansistów w wydawnictwach prasowych, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1929, nr 39. ,- ,. - <>j
406
Bibliografia
Mieczysław Birnbaum: Prasa jako przedsiębiorstwo, „Praktyczna Wiedza Przemysłowa" 1930, nr 2/3.
Wacław Ciechowski: Plotki i Lewiatany prasy polskiej, „Przegląd Graficzny", Wydawniczy i Papierniczy" 1932, nr 44.
Polski przemysł papierniczy w roku... [1932 -1937; dane o cenach papieru drukarskiego]. „Prasa" 1932, nr 4/5; 1933, nr 3/6; 1935, nr 3; 1936, nr 6/7; 1937, nr 10; 1938, nr 11.
Jerzy Gutsche: Potrzeba naukowego badania prasy jako przedsiębiorstwa, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1933, nr 10.
Proso wielkopolska jako przedsiębiorstwo. Uwagi na marginesie ankiety, „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1933, nr 31, 32.
Jan Wiśniewski: Statystyka drobnych ogłoszeń w jednym z dzienników polskich (1925 - 1932), „Prasa" 1933/1934, nr 11/12/1.
Franciszek Głowiński: Rola ogłoszenia w gospodarce wydawniczej, „Prasa"
1935, nr 1.
Franciszek Głowiński: Ogłoszenia w prasie prowincjonalnej i periodycznej, „Prasa" 1936, nr 5.
Franciszek Głowiński: Aktualne zagadnienia administracyjne prasy, „Prasa"
1936, nr 6/7.
Jan Mokrzycki: Prasa jako czynnik życia gospodarczego, „Prasa" 1937, nr 2.
Franciszek Głowiński: Zagadnienia polskiej gospodarki wydawniczej w dobie obecnej, „Prasa" 1937, nr 6/7.
Materiały o stanie zatrudnienia w wydawnictwach prasowych w Polsce. Ankieta organizacyjna Polskiego Związku Wydawców Dzienników i Czasopism z 22 kwietnia 1939. Do druku podał Andrzej Notkowski, RHCzP, t. 12:1973, z. 3.
KOLPORTAŻ I ROZPOWSZECHNIANIE
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1919, zaŁ do „Miesięcznika Statystycznego" 1920, t. 2, z. 1/2.
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1920, „Miesięcznik Statystyczny", 1921, t. 4, z. 6.
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok 1921, „Miesięcznik Statystyczny" 1922, t. 5, z. 9.
Sprawozdanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów z czynności w okresie od 1 V 1921 do 30IV 1922, dod. do „Dziennika Urzędowego Ministerstwa Poczt i Telegrafów" 1922, nr 21.
Sprawozdanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów z działalności w okresie od 1V1922 do 30IV1923, dod. do „Dziennika Urzędowego Ministerstwa Poczt i Telegrafów" 1923, nr 47.
Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych „Ruch". Sprawozdanie za rok..., Warszawa 1925 -1939.
Czesław Stańczak: Katolicka akcja prasowo-kolportażowa (potrzeby, metody, środki), Łódź 1930.
Kolportaż pism za pośrednictwem Polskiego Towarzystwa Księgarni Kolejowych „Ruch" w roku... [1927-1935, 1934-1938] „Prasa" 1935, nr 1; 1936, nr 6/7, 8/9; 1937, nr 4, 6/7, 8/9, 10; 1939, nr 4.
Kolportaż czasopism przez pocztę w roku... [1935 -1937] „Prasa" 1936, nr 3; 1937 nr 6/7, 10, 11. ,•«..,,.
Bibliografia
497
Alfons W. Krauze: Prasa i poczta. Całokształt przepisów, Warszawa 1936.
Wincenty Harasymowicz: Kto sprzedaje w Polsce dzienniki i czasopisma, „Prasa" 1938, nr 2.
Statystyka pocztowa, telegraficzna i telefoniczna za rok... [1937 -1938], GUS. „Statystyka Polski", Ser. C. z. 90, 108, Warszawa 1938 -1939.
O działalności „Ruchu". Do druku podał Eugeniusz Rudziński, RHCzP, t. 5:1966, z. L
WSKAŹNIKI CZYTELNICTWA PRASY W POLSCE
Piotr Grzegorczyk: Prasa, [w:] Dziesięciolecie Polski Odrodzonej 1918 -1928, Kraków—Warszawa 1928, s. 675 - 688.
Stanisław Jarkowski: Stan czytelnictwa gazetowego w Polsce, „Przegląd Graficzny Wydawniczy i Papierniczy" 1929, nr 1.
Wacław Ciechowski: Liczebność i poczytność współczesnej prasy polskiej, tamże, 1930, nr 9 - 19.
Jan Urban: Czytelnictwo religijne w Polsce, „Przegląd Powszechny" 1930, t. 186,
nr 558.
BWS [Bolesław W. Swięcicki]: To, co nas bardzo obchodzi (refleksje na temat czytelnictwa gazet), „Kurier Wileński" 1931, nr 180.
Witold Giełżyński: Czytelnictwo pism polskich, „Prasa" 1931, nr 10/11.
idem: Co czyta Stanisławów, „Gazeta Lwowska" 1931, nr 4, z. 4 VIII.
Jerzy Gutsche: Co wiemy o czytelnictwie czasopism „Przegląd Graficzny, Wydawniczy i Papierniczy" 1934, nr 4.
Jan Mokrzycki: Czytelnictwo — analfabetyzm — prosa, „Prasa" 1936, nr 10.
Wzrost sprzedaży dzienników i czasopism na prowincji, „Prasa" 1936, nr 2.
Jan Mokrzycki: Przybyło 6 milionów czytelników, „Prasa" 1937, nr 8/9.
Marian Grzegorczyk: Prasa polska w ostatnim dziesięcioleciu, „Prasa" 1939,
nr 2.
Feliks Gross: Proletariat i kultura, Warszawa 1938.
Jan Mokrzycki: Perspektywy rozwojowe prasy polskiej, „Prasa" 1939, nr 2.
Stanisław Orsini-Rosenberg: Typy czytelników prasy w społeczeństwach kapitalistycznych, „Przegląd Socjologiczny", t. 10:1948.
Andrzej Paczkowski: Prasa Drugiej Rzeczypospolitej (1918-1939). Ogólna charakterystyka statystyczna, RHCzP, t. 11:1972, z. 1.
Andrzej Paczkowski: Nakłady dzienników warszawskich w latach 1931 -1938, RHCzP, t. 15:1976, z. 1.
Stefan Żółkiewski: Kultura literacka 1918 - 1932, Wrocław 1973.
''<?$ I. JMUf-
INDEKS NAZWISK
¦<#'¦
Abramowicz Witold 95, 172
Acecka Danuta 466
Adamczyk Bohdan 478
Adamski Stanisław 36, 54 - 56, 120, 123, 295
Albin Janusz 483
Aleksandrowicz Józef 471, 475
Alter Wiktor 354
A. Ł-a 489
Ambros Michał 464, 473
Anczyc Władysław 44
Andrzejewski Jerzy 182, 266
Antczak Antoni 125
Antczak Feliks 193
Antoniewicz Jerzy 466, 478
Appenszlak Jakub 354
Arct Zygmunt 456
Arentowicz Zdzisław 473
Arnold Stefan 49
Aubac Stefan patrz Auerbach Stefan
Auerbach Stefan 48, 183 :S
Babinicz Waldemar 158, 207
Babiński Mieczysław 198 ;i
Babst Franciszek 45
Badeni Stanisław 148 v . i
Bagiński Kazimierz 470, 484
Bagiński Kazimierz 76
Bagiński Mieczysław 193
Bajkowski Jan 265
Balicki Stanisław W. 108, 149, 166
Baliński Stanisław 260, 270
Ballin Konstanty 136
Bałaban Majer 465
Bałlaban Jerzy 488
Banaś Tadeusz 216, 274
Bandrowski Jerzy 267
.1
Bandrowski-Kaden Juliusz 64, 88, 146,
252
Bandurka Mieczysław 475 Bar Adam 173, 198, 473 Baranowski Henryk 465 i ,si
Bardel Franciszek 61 Barlicki Norbert 213, 217, 218 Bartel Kazimierz 108 Bartkowiak Tadeusz 479 Bartnicki Jerzy 471 Bartosik Pius 244
Bartoszek-Zastawniakowa Helena 250 Bartoszewicz Joachim 185 Basiński Apoloniusz 59 Batorowicz Józef 172 Battaglia Roger 67, 153 Baudouin de Courtenay Jan N. 75 Baumgardten Aleksander 172 Bazylewski Władysław 61, 108, 166, 336 Beaupre Antoni 44, 97, 148, 149 Beck Józef 195, 289 Belmont Leo 67 Bełcikowska Alicja 173, 463 Bełcikowski Jan 463 Bełkot Jan 481 Berent Wacław 269 Berezowska Maja 288 Berman Oskar 67 Bernat Stefan 187 -Berson Jan S. 146, 314 Bertoni Tadeusz 40 Beylin Karolina 161 Bezmaski Henryk patrz Posner Stanisław
Bęczkowski-Grot Bolesław 47, 279 Białas Franciszek 213 Białasiewicz Józef 156 ,
Bida Antoni 69
Abramowicz W.-Bzowski F.
499
Biedrawina-Sukertowa Emilia patrz Sukertowa-Biedrawina Emilia
Biedrzycki Emil 486
Bielańska Karolina 282
Bielecka Janina 478
Bielenin Eugeniusz 201
Bielicki Tadeusz 179
Bieńkowski Witold 267
Billewicz Jerzy 233
Biniszkiewicz Józef 74, 130
Birkenmajer Alfred 92, 106, 174, 316 >
Birkenmajer Józef 38
Birnbaum Mieczysław 456, 496 :j
Bitner Wacław 120
Błaszczak Stanisław 171 O
Błażejowski Aleksander 37, 38, 171 o
Bniński Adolf 148 Vj
Bober Adam W. 470 O
Bobiński Stanisław 377
Bobowski Kazimierz 490
Bobrowski Czesław 305
Bobrowski Władysław 44
Bobrzyński Jan 96
Bocheński Tadeusz 484
Bogdanowicz Jan 185
Bogusławski Aleksander 76
Bogusławski Antoni 485
Bogusławski Lucjan 25, 26, 341, 495
Boguszewska Helena 204, 282
Bójko Jakub 51, 101, 109, 126, 132
Bok Stanisław 37
Borejsza Jerzy 204, 207, 208, 217, 274
Borkowski Jan 477
Borman Antoni 259, 270
Bornsteinowa Jadwiga 356, 440, 494, 495
Borowik Józef 487
Borowski Stefan 185 jrj
Borowy Wacław 269 q
Borski Jan M. 73, 129, 212 , ą
Borski Stefan 491 ;-
Borysowicz Władysław 217 rf
Boski Roman 129, 212
Boy-Żeleński Tadeusz patrz Zeleński--Boy Tadeusz
Brand patrz Lauer Henryk
Brandys Kazimierz 274 -ML
Brandys Paweł 39, 121 -flp
Braun Jerzy 263, 264, 270 :: ;,o.
Braun Mieczysław 271 ;0
Breiter Emil 261
Brejski Jan 383
Breszko-Breszkowski Mikołaj M. 88
Breza Tadeusz 156, 288
Briares Irena 186
Brodzka Alina 481
Brodzki Józef 67, 156
Broel-Plater Marian patrz Plater-Broel
Marian
Broncel Zdzisław 115, 268 Broniewska Janina 480 Broniewski Stanisław 484 Broniewski Władysław 135, 262, 271,
272
Bronowicz patrz Brun Julian Bronsztein Szyja 350 Bross Stanisław 266 Brożek Ludwik 464, 477 Brumer Wiktor 46, 158 Brun Julian 81, 83, 272 Brun Leon 252 Brył Jan 78 Bryła Stefan 120
Brzeg Adam 45, 96, 110, 174, 318 Brzeski Jan 173 Brzeski Janusz M. 248 Brzeziński Tadeusz 493 Brzękowski Jan 108, 167 Brzostowski Stanisław 40 Brzoza Jan 217 Brzuchowska Zofia 486 Buchner Władysław 286, 287 Budzyk Kazimierz 485 r"
Budzyńska Celina 375 Budzyński Stanisław 377 Bujnicki Teodor 152 Bukowski Andrzej 474, 478 Buksakowski Czesław 173 Buniak Porfiry 471 Burtan Stanisław 56, 123, 191, 192 Butkiewicz Henryk 69, 105, 106, 161,
287, 330, 340 Buturowicz Józef 370 Butwiłło Jerzy 471
B. W. S. patrz Swięcicki Bolesław W. Byrski Tadeusz 285, 484 Bystroń Jan S. 269 Bzowiecki Alfred 108, 167 Bzowski Tadeusz 472
500
indeks nazwisk
Catka Edmund 489
„Cat" patrz Mackiewicz Stanisław
Ceysingerówna Helena 282, 283
Chaciński Józef 54, 120 ^ Chamieć Zygmunt 325
Charap Leon 57
Chądzyński Adam 125
Chełmikowski Marian 117, 186
Chłapowski Mieczysław 150
Chłosta Jan 490, 491
Chodak Józef 160 ;
Chojnacki Władysław 465, 466, 489, 491,;' 494
Chojnowski Andrzej 479
Cholewa Bolesław 94
Choromański Michał 261
Choynowski Piotr 47, 277
Chrapływyj E. 359
Chrzanowska Paulina 465
Chrzanowski Feliks 146
Chrzanowski Ignacy 42, 269
Chrzanowski Leon 64, 279, 314
Chrzanowski Zygmunt 48
Chrząszczewski Antoni 180 Chudziński Edward 481
Chwalewik Witold 268 Ciechowski Wacław 241, 414, 440, 468, 495 - 497
Cieplak Marian 78 Ciesielski Zenon 492 . Cieślak Stanisław 187 Cieślak Tadeusz 370, 477, 488-490 Cimek Henryk 476 Ciszak Antoni 125 Ciszewski Józef 81 Civardi Ludwik 294 Curzytek Jan 468 Cybulski-Łada Adam 264 Cyprian Tadeusz 468 Cywiński Justyn 54 Cywiński Władysław 185 Cywiński Zygmunt 15 Czachowska Jadwiga 465 Czachowski Kazimierz 149, 173, 264 Czajkowska Maria 486 Czajkowski Jan 400 Czajkowski Paweł 487 Czapiewski Adam 303 Czapiński Kazimierz 129, 212 Czapliński Marek 480
Czapska Maria 282 Czarnecki Wacław 163 Czarnik Oskar 88, 486 Czarnocki Jan 73, 155, 207, 209 Czarnowska Maria 241, 242, 295, 310,
405, 407 - 409, 412, 415, 421 Czarnowski Stefan 219, 274 Czechowicz Andrzej 489 : . .
Czechowicz Józef 264 '¦¦¦¦:':¦¦.
Czekalski Eustachy 279 Czemarmazowicz Elżbieta 462 Czempiński Jan 116 Czeranowski Feliks 477 Czermański Zdzisław 261, 288 Czermiński Adrian 149, 194 Czerniewski Wiktor 466, 478 Czerwoński Jakub K. 480 Czopronowski Jan 173 Czuchnowski Marian 108 Czuma Andrzej 136 Czyżewski Tytus 153, 266 Czyżowski Kazimierz 172
„Ćwicz" patrz Ćwierczakiewicz Stanisław
Cwierczakiewicz Stanisław 69, 161, 340 Cwierk Konstanty 59
Dan Aleksander patrz Dan-Weintraub
Aleksander Dan-Weintraub Aleksander 271, 274,
276
Darłowska Stanisława 466 Daszewski Władysław 261, 288 Daszkiewicz Jarosław 465, 491 Daszyński Ignacy 72 Dąbal Tomasz 377 Dąbrowska Maria 281, 282 Dąbrowska Michalina 164 Dąbrowski Jan 44, 149, 491 Dąbrowski Jan 212 Dąbrowski Jan 279 Dąbrowski Kazimierz 55 Dąbrowski Marian 26, 54, 55, 60-62,
68, 107 - 109, 126, 138, 159, 164 - 166,
247-249, 257, 279, 286, 288, 290, 309,
310, 341, 455
Dąbrowski Mieczysław 61, 108 Dąbrowski Roman 75 Dąbrowski Włodzimierz 82
Całka E. -Forecki F.
501
Dąbski Jan 15, 52, 53, 77, 78, 133, 137,
336 Dembiński Henryk 144, 152, 207, 217,
274
Dembowski Tadeusz 45 Derenicz Michał 474 Deutscher Izaak 135, 272 Dębicka Danuta 467 :
Dębicki Stanisław 470 Dębicki Zdzisław 47, 116, 183, 277, 330 Diamand Herman 130 Dicksteinówna Julia 269 Dienstl-Dąbrowa Marian 166 Długoszowski-Wieniawa Tadeusz 68 Dłuski Ostap 83 Dmowski Roman 40, 98, 112, 113, 117,
118, 142, 156, 179 Dobiecki Artur 95, 96, 121 Dobija Mieczysław 61, 107, 234 Doboszyński Adam (senior) 60 Dobraczyński Jan 158, 265, 479 Dobroch Władysław 201, 205 Dobrostański Józef 175 Dobroszycki Lucjan 483 Dobrowolski Henryk 475 Dobrowolski Kazimierz 19 Dobrowolski Piotr 487 Dobrowolski Stanisław R. 216, 271, 272 Dobrowolski Włodzimierz 469 Dobrzyński Modest 161 Dołęga-Mostowicz Tadeusz patrz Mo-
stowicz-Dołęga Tadeusz Domański Mieczysław 64 Dowbór-Muśnicki Józef 41 Dresler Adolf 465 Dresler Vaclav 472
Drobnik Jerzy 36, 40, 156, 172, 186, 467 Drohojowski Jan 183, 198 Drozdowski Marian M. 483 Drozdowski Wacław 481 Drzewicki Jan 175 Drzewiecki Bronisław 206, 218 Drzewska Blanka 156 Dubanowicz Edward 41, 42 Dubiel Paweł 479 Dubois Stanisław 213, 217, 218 Duda-Dziewierz Kazimierz 125 Dudziński Bolesław 272 Dunin Stefan 43
Dunin-Wąsowicz Władysław patrz Wą-
sowicz-Dunin Władysław Dutlinger Julian 83 Dymek Benon 478 Dzendzel Henryk 317, 483 Dziaczkowski Alfons 46, 96, 191 Dziewulski Stefan 278
Ehrenberg Kazimierz 66, 102, 154
Eiger Stefan M. 270
Elmer Benedykt 212
Erlich Henryk 354 *
Estreicher Stanisław 44
Evert Władysław L. 64, 106, 157
Eydziatowicz Krzysztof 484
Fabrycy Wiktor 109 Faecher Stanisław 470 Fajans Roman 285 Fali Leon 57, 149 Faron Bolesław 486 Feja Hieronim 170 Felczak Zygmunt 193 Feldman Leon 208
Feliński Marian patrz Różycki Rajmund
Fengler Roman 118, 187 f.g. patrz Głowiński Franciszek Fichna Bolesław 125 Fiderkiewicz Alfred 136 Fiebig Jan 466, 493 Fiedler Franciszek 82 Figowa Felicja 489 Fik Ignacy 265, 274 Fikus Feliks 117, 186, 480 Filipowicz Zygmunt 476, 479 Finkielsztajn Noach 354 Fiszer Ludwik 456 Fitelberg Grzegorz 324 Flach Józef 62, 247 Flasiński Marian 479 Flatau Joachim 465 Flis Tadeusz 486 Florkowski Henryk 482 Floryan Władysław 474 Folfasiński Sławomir 476 Folkierski Władysław 269 Ford Karol 252 Forecki Franciszek 245
502
Indeks nazwisk
Fornalczyk Aleksander 67
Frankowski Kazimierz 274
Friihling Jacek 65
Fryde Ludwik 264
Frydrychowicz Jan 471
Fryze Feliks L. 15, 66, 102, 154-156,
485
Fuks Marian 247, 280, 319 Fuks Marian 353, 487 Furmański Roman 170
Gacki Stefan 209, 284
Gadomska Maria 106, 157
Gadomski Bogdan 475
Galewski Józef 278
Gałczyński Konstanty I. 266, 288
Gancwołówna Wanda 130
Garczyński Tadeusz 53, 65, 476
Garztecki Stanisław 466
Garztecki Tadeusz 66, 95, 105, 161
Gawarecka Maria 467
Gawlina Józef 317
Gawor Józef 481
Gąsiorowski Kazimierz 254
Gąsiorowski Wacław 397, 493
Gdyk Ludwik 54
Gebert Bolesław 488
Gebethner Jan 278, 456
Gebethner Wacław 278
Gerhard Jan 291
German Franciszek 483, 489
Getter Marek 483
Geyerowie bracia 96
Gędziorowski Bohdan 65
Giełżyński Witold 64, 93, 166, 234, 333,
336, 409, 415, 482, 485, 495, 497 Giertych Jędrzej 179 Gieysztor Stanisław 115 Gilson Miriam 494 Gizbert-Studnicki Władysław patrz
Studnicki-Gizbert Władysław Glaser Stefan 467 Glensk Joachim 490 Glinka Xawery 474
Gloh Feliks 369 ,.;•«.
Glock Szymon 168
Gluziński Tadeusz 180 -i
Gładkowski Lucjan 193 Gladysz Mieczysław 473
Głąbiński Stanisław 39, 185
Głosowski Franciszek 493
Głowiński Franciszek 175, 468, 469, 496
Głódkowski Józef 470
Głuchowski Kazimierz 494
Goetel Ferdynand 155, 264, 290
Goetz-Okocimski Jerzy patrz Okocim-
ski-Goetz Jerzy Gojawiczyńska Pola 281 Golachowski Kazimierz 475 'i
Golde-Stróżecka Estera 271, 272, 385 I Goldszmit Henryk 354 3
Golus Tomasz 121 J
Gołębiewska Lucyna 466 ,.:i
Gołubiew Władysław 172 >a
Gomulicki Juliusz W. 270 :i
Goriszowski Włodzimierz 465 Górski Andrzej 483 u
Gostwicki Jan 469 -'1
Gościcki Jerzy 34 "?
Gotlieb Jehosua 354 Ci
Gójski Jan 474 a
Góra Mieczysław 204 >a
Górecki Antoni 209 -3
Górecki Piotr 70, 314, 315, 325 Górka Olgierd 94, 264 Górska Halina 216, 273, 274 Górski Artur 267, 270 Górski Czesław 474 ,t
Górski Konrad 285 >d
Grabowski Witold 141 5
Grabowski Zbigniew 108 -
Grabski Stanisław 39, 172 f
Grabski Władysław 34 ¦ .;;
Grabski Zdzisław 155 ;\
Grajek Michał 173
Grażyński Michał 94, 122, 144, 173, 232J Greb Kazimierz 474, 477 1
Grekowicz Michalina 473 Grocholska Emilia 282 Grochowski Kazimierz 463 Grodki Karol 62 Grodzicki August 194 Gromek Alina K. 467 Gromski Edmund 203 Gros Zygmunt 75 Gross Feliks 497 Grossen Karol 209 Grostern Stefan 64, 65, 92, 93, 207, 336
Fornalczyk A. - Iwaszkiewicz J.
503
Grosz Wiktor 217, 274 Grot-Bęczkowski Bolesław patrz Bęcz-
kowski-Grot Bolesław Grott Aleksander 315 Grubiński Wacław 66, 116, 183, 279 Grudziński Józef 78, 200, 206, 209 Grunbaum Icchak 354 Grunberg 204 Grus Kazimierz 288 Griis Henry 252 Grydzewski Mieczysław 259, 260, 262,
270, 288
Grządziel Juliusz 59 Grzebień Ludwik 467, 480 Grzegorczyk Marian 43, 114, 234, 303,
449, 474, 495, 497 Grzegorczyk Piotr 63, 179, 347, 404, 405,
408, 414, 416, 464, 487, 494, 495, 497 Grzelecki Stanisław 180 Grzesik Paweł 471 Grzędzielski Stanisław 49 Grzędziński January 207, 208, 219, 274,
387, 476
Grzybowski Konstanty 148 Grzybowski Wacław 331 Grzymała-Siedlecki Adam patrz Sie-
dlecki-Grzymała Adam Gubrynowicz Bolesław 47 Gumkowski Czesław 56, 124, 170 Gustowski Leopold 304 Gutry Czesław 466, 473, 479 Gutsche Jerzy 45, 473, 496, 497 Gwiżdż Feliks 64, 112, 147 Gzella Alojzy L. 467, 482
Habsburg Karol Stefan 62 Haecker Emil 74, 130 Hafftek Aleksander 67 Hajduk Ryszard 372, 490 Halber Zygmunt 171 Haller Józef 142, 194, 382 Hałaciński Józef 158 Hałka Antoni 133 Hancko Regina 466 Handelsman Marceli 269 Hanusz Tadeusz Z. 485 Harasymowicz Wincenty 456, 497 Harski Z. 97
Hoss Ludwik 467, 479, 486 Haubold Karol 470,
Hącia Kazimierz 36 :-
Helsztyński Stanisław 267 sl
Hemar Marian 262, 287 A
Hempel Jan 83, 135, 271, 272, 377 A Hensel Bolesław 105, 161, 340 -:A-
Hernicz Roman 387 r
Herniczek Jerzy 186 Herniczek Zofia 194 Heryng Jerzy 272 Heryng Zygmunt 271 Heska-Kwaśniewicz Krystyna 490, 491 Heydenkorn Benedykt 204, 493 Hierowski Zdzisław 478 H. I. Polit patrz Minkiewicz Janusz Hitler Adolf 347, 368, 370 Hiż Tadeusz 147 Hlond August 267 Hłasko Józef 34, 38, 113 Hoene-Wroński Józef M. patrz Wroń-
ski-Hoene Józef M. Hoesick Ferdynand 47, 61, 182 Hojnacka Konstancja 250 Hollender Tadeusz 207, 216, 273, 274 Hołówko Tadeusz 73, 154, 316 Hołówkowa Janina 154, 155, 224 Hopfinger Maria 481, 486 Hoppe Czesław 116 Horwitz Maksymilian 81 Horzyca Wiłam 70, 264 Hrabyk Klaudiusz 39, 118, 119, 156, 171,
172, 184, 478, 483 Hryniewski Aleksander 40, 280 Hulewicz Jerzy 156 Hulewicz Wacław 174 Hulka-Laskowski Paweł patrz Lasko-
wski-Hulka Paweł Huppenthal Janina 472 Husarski Julian 65 Husarski Wacław 278
Ignar Stefan 206, 474 Iłłakowiczówna Kazimiera 156, 251, 281 Inglot Stefan 478 Ipohorski-Lenkiewicz Witold 146 Ipohorski-Lenkiewicz Zygmunt 268 Irzykowski Karol 67, 70, 73, 129, 212,
261, 264, 266, 270 Iwański Gereon 479, 482 Iwaszkiewicz Jarosław 260
504
Indeks nazwisk
Jabłonowska Irena 282 Jabłonowski Roman 82 Jabłonowski Władysław 34 Jachimski Eugeniusz 469 Jackan Samuel 204, 354 Jackiewicz Aleksander 267 Jackowski Antoni 467 .:
Jackowski Kazimierz 484 Al
Jaeger Ignacy 171 , Ai.
Jagoszewski Mieczysław 168, 482 fl Jagusztyn Andrzej 472 . ||
Jakubowska Urszula 482 ;\i
Jakubowski Jan Z. 170 Hł
Jamiński Zygmunt 487 H
Jamróz Alojzy 170 <p
Janczak Wojciech 206 Jankowski Czesław 46, 463, 485 Jankowski Jan 125 Jankowski Jerzy 64 Jankowski Wacław 368 Janowska Halina 492 Janta-Połczyński Aleksander patrz
Połczyński-Janta Aleksander Januszewski Franciszek 397 Jarkowski Stanisław 319, 337, 404, 405,
407, 410, 444, 474, 483, 493-495, 497 Jaros Jerzy 482 Jarosz Zygmunt 274 Jaroszyk Kazimierz 368 Jaruzelski Jerzy 486 Jarzabowska Regina 493 Jasieński Bruno 83, 271, 376, 377 Jasińska Zofia 467 Jasiński Janusz 465, 489 Jasiński Zygmunt 352 Jasiorowski Tomasz 396 Jasnorzewska-Pawlikowska Maria 251,
260, 281 Jastrzębiec-Kozłowski Czesław patrz
Kozłowski-Jastrzębiec Czesław Jastrzębska Natalia 281 Jaszuński Salomon 83 Jaworski Kazimierz 476 Jaworski Stanisław 477 Jaworski Władysław L. 44 Jeleński Szczepan 267 Jellenta Cezary 64, 70, 73, 283 Jentys Tadeusz 39 Jesionowski Alfred 265, 267 Jeyde Juliusz 280
Jeżewski Romuald 150, 234 Jędrychowska Anna 217 Jędrychowski Stefan 217 j.g. patrz Gutsche Jerzy Jok Jerzy 466, 478 Jolles Zygmunt 495 Jordan Feliks 179 Jotes patrz Szwajcer Jerzy Józwenko Adolf 480 Jung Karol 378 Jurek Józef 52, 126 Jurkowski Zygmunt 287
Kaczmarek Zygmunt 481
Kaczyński Zygmunt 121, 180, 198, 317
Kaden-Bandrowski Juliusz patrz Ban-
drowski-Kaden Juliusz Kafel Mieczysław 333-335, 340, 471,
485
Kagan Abraham 218 Kakl Bronisław 55 Kakowski Aleksander 48, 197 Kaleniczenko Paweł 491 Kalicka Felicja 486 Kalinowska Wanda 252 Kałamacki Jerzy 198 Kamieński patrz Stein Henryk Kaminer Meszulem 354 Kamiński Edmund 472 Kamirski Władysław 103, 157 Kanarowski Józef 171, 184 Kapuściński Stanisław 161 Kapuściński Stefan 94 Karpiński Stanisław 213 Karpiński Swiatopełk 288 Karski Michał 46 Kaschnitz Karol 346, 348, 412, 487 Kasprowicz Bolesław 476 Kasznica Stanisław 45 Kaszubina Wiesława 466, 478 Kaszycki Stanisław 173 Katelbach Tadeusz 71, 369, 488 Kauzik Stanisław 58, 234, 416, 454, 468,
469
Kawczyński Antoni 118, 280 Kawecka-Gryczowa Alodia 488 Kawyn Stefan 171 Kaźmierczak Jan 174 Kempner Stanisław 70 Kempner-Bądkowska Stanisława 67
Jabłonowska I. - Kraszewski T.
505
Kędzierski Czesław 36, 117, 186
Kiedrzyński Stefan 47, 270
Kieffer-Kostanecka Maria 475
Kiełbratowski Bolesław 492
Kiełpiński Tadeusz 108, 167
Kirkien Leszek 67, 168, 317
Kisielewski Józef 268
Kisielewski Stefan 268
Kiszkis Witold 172
Klafkowski Alfons 150, 234
Klamer Czesław 469
Kleczkowski Aleksander 67
Kleczkowski Stefan 46
Kleczyński Jan 116, 158
Kleiner Juliusz 279
Klemensiewicz Stanisław 474
Kleszczyński Ignacy 166
Kleszczyński Zdzisław 47, 69, 70, 116
Kluck Maksymilian 173
Kłos Jan 474
Kłos Józef 245
Kłoskowska Antonina 19, 245
Kłuszyńska Dorota 214, 283
Kmiecik Edward 490
Knapczyk Ignacy 490
Knoll Roman 64
Kobiak Marian 184
Kobylański Tadeusz 115, 116, 145, 180,
181, 221 Koc Adam 92, 94, 102, 141, 146, 155,
158, 160, 182, 287 Koch Erich 368 Kokoszecka Helena 288 Kolbe Maksymilian 196, 243, 244 Kolbuszewski Stanisław 267 Kollar Jerzy 150 Kolski Witold 272 Kołaczkowski Stefan 70, 269 Kołoniecki Roman 264 Kondracki Michał 265 Konieczny Antoni 186 Koniński Karol L. 270 Konopczyński Władysław 113 Konrad-Gluzińska Zofia 250 Kończyć Tadeusz patrz Bęczkowski-
-Grot Alfred Korab-Kucharski Henryk patrz Ku-
charski-Korab Henryk Koraszewski Bronisław 371
Korcz Władysław 474
Korczak Bolesław 495
Korczak Janusz patrz Goldszmit Henryk
Kordys Roman 39, 98
Korfanty Witold 194
Korfanty Wojciech 32, 39, 42, 50, 53, 54, 56-58, 62, 66, 120-122 142, 190, 191, 193, 194, 201, 221, 377
Korolec Jan 180, 265
Korotyński Bruno 47
Kosiakiewicz Wincenty 337
Kosicki Stanisław 59
Koskowski Bolesław 47-49, 116, 182, 218
Kosmowska Irena 76, 205
Kossobudzki Szymon 399
Kostrzewa Wera patrz Koszutska Maria
Koszutska Maria 81
Kościałkowski Marian 93, 102, 140, 145
Kościelski Władysław 269
Kotlarewski Eugeniusz 361
Kowalak Tadeusz 345, 349, 487
Kowalczyk Jan 83
Kowalczyk Józef 492
Kowalenko Ambroży 469
Kowalewski Stanisław 400
Kowalski Józef 482
Kowalski Marian 467
Kowalski Piotr K. 162
Kownacki Piotr 40, 186
Kozaryn Stanisław S. 67
Kozicki Stanisław 34, 37, 113, 114, 179, 185
Kozik Karol 32
Kozłowski-Jastrzębiec Czesław 264
Kozłowski Medard 115
Kozubski Jan 173
Koźlik Karol 38
Koźmiński Karol 157, 158
Koimiński Maciej 468
Koźmiński-Poraj Stanisław 63, 106
Koźniewski Kazimierz 479, 481, 486
Kożuchowski Józef 181
Krahelska Halina 274, 471
Krajna Franciszek 241, 463
Krakowiecki Anatol 248
Krasny Józef patrz Rotstadt Józef
Kraszewski Tadeusz 480
506
Indeks nazwisk
toJł
Krauze Alfons W. 497
Krawczyńska Jadwiga 69, 147, 209; 281,
483
Kreweckij Iwan 463 Kronman Eugeniusz 205 Królikowski Bohdan 478 Kruczkowski Andrzej 273 Kruszka Michał 397 Krych Maria 466
Krygier Jerzy 106, 157 :"
Kryński Adam A. 116, 183 ¦ a
Krysiewicz Bolesław. 117, 186 ~;
Krzecki Jerzy 170 '"-^
Krzeczunowicz Jerzy 98 ^
Krzeczunowicz Kornel 98 Krzepkowski Mieczysław 161, 163,
204, 209, 233, 478, 479 Krzewski-Lilienfeld Karol 325 Krzywicki Ludwik 337 Krzywobłocka Bożena 474 Krzywoszewski Stefan 64, 278, 279, 410,
413, 416, 417, 474 Krzywy Antoni 38, 122 Ksycka Anna 250 Ksycki Alfred 174, 250, 281 Kubicki Marian 209, 218, 219, 274 Kubisz Władysław 57, 94, 173 Kucharski-Korab Henryk 42, 146 Kucharski Władysław 38, 39, 62, 98 Kuczabiński Jan 234 Kuczkowski Feliks 70, 209 Kudliński Tadeusz 264, 479 Kulerski Wiktor 15, 52, 55, 127, 202 Kulerski Witold 15, 37, 202 Kuncewiczowa Maria 251, 281, 282 Kunisz Andrzej 475 Kunowska-Poręba Maria 476 Kunysz Antoni 467 Kunz Stanisław 202, 476 Kupis Roman 467 Kur Tadeusz 486
Kurdelska. Janina 465 'v
Kurek Jalu 56, 166 '^
Kurantowski Eryk 114, 115 Kuryluk Karol 216, 273, 274, 486 Kurzyna Mieczysław 486 Kutrzeba Stanisław 56 Kwapiński Jan 130 Kwasieborski Wojciech 182 Kwiatkowska Janina 158
Kwiatkowski Eugeniusz 140, 153, 181 Kwiatkowski Maciej J. 484, 485 Kwiatkowski Michał 56, 370, 384 Kwiatkowski Hemigiusz 63, 106, 158 Kwiatkowski Władysław 470
Lam Stanisław 46, 63, 277, 278, 467, 478
Landau Ludwik 23
Lankau Jan 166, 482, 485
Laskowicz Kazimierz 484
Laskownicki Bronisław 67, 203
Laskowski-Hulka Paweł 209
Lasota Wacław 147 '
Laudyn Władysław 152 >!
Lauer Henryk 81, 82 :¦¦(
Lauterbach Stanisław 305
Lec Stanisław J. 273, 287
Lechicki Czesław 480, 481, 485
Lechoń Jan patrz Serafinowicz Leszek
Łęczycki Kazimierz 172 >\
Lednicki Aleksander 64 >[
Lednicki Wacław 261 I
Ledwoch Jan 78, 133 ,1
Leinwand Artur 492 I
Leitgeber Roman 36, 117, 186 I
Leman Wilhelm 105, 340 1.
Lemanowie bracia 69 Ą
Lemiesz Piotr 172
Lemiesz Wiktor 489 . UU
Lenartowicz Stanisław 59
Lenin Włodzimierz I. 115 ;C,
Leo Juliusz 248
Lepecki Mieczysław B. 156, 280
Lessel Rudolf 207, 233
Leszczyński Julian 377
Leśnodorski Zygmnut 149, 475
Lewandowski Antoni 69, 105, 106, 161,
287, 340, 341
Lewandowski Janusz 255 »'
Lewartowski Henryk 203 Lewestam Jerzy 280 Lewestam Zygmunt 96 Lewickyj Dymitr 359 Leyfc Mirosław F. 489 Libicki Konrad 315, 325 Lichański Stefan 265 Lieberman Herman 130, 189, 208, 387 Liebert Jerzy 260 Lietz Zygmunt 488, 489 Liński Henryk 204
Krauze A. - Mejbaum W.
507
Lipiński Eryk 219, 289, 481 Lipski Jan J. 486 Lipski Tadeusz 109 Lisowski Aleksander 150 Lissa Zofia 274 Litauer Stefan 369 Lityński Klaudiusz 170 Lityński Zygmunt 166 Loewental Hortensja 47 Loth Roman 476 Lubliner Stefan 319 Lubomirski Stanisław 103, 152 Lubomirski Zdzisław 64 Ludkiewicz Seweryn 65 Ludwig Adam 67 Lukrec Henryk 219, 274 Lutman Roman 372 Lutyka Leon 206
Łada-CyDulski Adam patrz Cybulski-
-Łada Adam Łada-Walicka Janina patrz Walicka-
-Łada Janina Ładoś Aleksander 194 Łangowski Jan 372, 488 Łaszowski Alfred 268 Łempicki Jerzy 103 łempicki Zygmunt 152, 182, 183 Łobodowski Józef 218 Łochtin Stefan 185 Łojek Jerzy 8, 480 Łopalewski Tadeusz 285 Łosiew Konstanty 168 Łoza Stanisław 464 Łubieński Henryk 152, 171 Łuczak Aleksander 481 Ługowski Bronisław 476 Łukaszewicz Czesław 390, 393, 493 Łukowski Zygmunt 465 Łuniński Ernest 331, 337, 414, 472, 473,
485
Łydko Ludwik 55, 390, 472 Łysakowski Adam 495
Machaliński Zbigniew 466, 478 Machlewski Stefan 55 Maciejewska Irena 485 Mackiewicz Józef 152 Mackiewiez Stanisław 45, 97, 151, 152, 172, 230, 235, 236, 308, J
Madejski Wacław 122, 191
Magenheim Stefan 204
Magnuski Marceli P. 66
Majchrowski Jacek 482
Majchrzycki Zygmunt 479
Majewski Stanisław 114, 115, 180, 181
Maklakiewicz Jan A. 103, 156 4
Makowski Bronisław 487 '5
Makowski Janusz 156 '
Makowski Wacław 148 •'
Makulski Józef 156
Makulski Leszek 69
Makuszyński Kornel 41, 43, 57, 283 A
Malanowicz Hugon 465 ^
Malczewski Kazimierz 373, 488 "f
Maliniak Julian 213
Malinowski Maksymilian 76, 201
Malinowski Marian 147
Malinowski-Pobóg Władysław 264
Małgorzeioski Józef 484
Małgowska Helena 485
Małycha Kazimierz 175
Manczarski Stefan 484
Manugiewicz Ryszard 168
Mańkowski Alfons 470, 473, 488
Marchlewski Bolesław 36, 37
Marciniak Janina 466, 477
Marczewski Marian 76
Marczyński Antoni 194
Marek Helena 476
Marg Jan 468
Marschak Leopold 65, 161, 291, 480
Martuszewski Edward 490
Marweg Jan 36, 37
Maryański Henryk 70
Maryewski Roman 182
Maślanka Julian 485
Matejczyk Henryk 471
Matuszewski Ignacy 146, 337
Matuszewski Ryszard 270 ¦':
Matyasik Jan 55, 56, 123, 184, 191. '
Max Stanisław 147
Mayer Mary 252
Mazurkiewicz Kazimierz 493
Mączewski Przemysław 280
Medem Włodzimierz 354
Medyński Aleksander 171
Meglicka Maria 82, 84, 475, 478, 479,
482 Mejbaum Wacław 39, 98, 171
508
Indeks mazwisk
Melcer Wanda 282
Mestwin Józef 95
Męcińska Maria 183
Męclewski Edmund 186
Męczykowski Alfons 121
Mękarski Stefan 40, 98
Mężnicki Witold 175
Miazgowski Bronisław 255
Michaelis de Henning Eugeniusz 186
Michalski Hieronim 146, 267, 270
Michalski Ryszard 479
Michalski Stanisław 475
Michałkiewicz Julia 52, 126, 128
Michałkiewicz Mieczysław 52, 126 - 128
Michałowicz Mieczysław 208
Michejda Oskar 464, 491
Miciński Bolesław 264
Mickun Ewa 384
Miedziński Bogusław 92, 144 - 146, 157,
159, 160, 161, 171, 174, 181, 337, 457 Miedziński Florian 59, 125 Miedziński Zenon 125, 193 Mielczarek Witold 472, 480 Mieroszewski Juliusz 166 Mierzecki Władysław 482 Mierzwa Irena 481 Mieszkowski Józef 209, 218, 479 Migowa Jadwiga 161 Mikicki Jan 160 Miklica Bogumił 173 Mikołajczyk Stanisław 127 Mikołajec Wilhelm 173 Mikułko Anatol 172, 217 Mikułowski Andrzej 265 Milewski Tadeusz 116 Miller Antoni 67 Miller Jan N. 70, 209, 212, 270 Milski Bernard 53 Miłaszewski Stanisław 268 Miłkowski Stanisław 203, 206 Minkiewicz Janusz 288 Minkowski Antoni 148 Miński Zbigniew 47 Mioduchowska Maria 479 Mirkowicz Arkadiusz 170 Miszczak Stanisław 484 Misztal Stanisław 472 Mitzner Zbigniew 213, 219, 289, 476,
478, 485 Miż-Miszyn Mieczysław 488
Młynarski Feliks 152, 153, 194 U
Młynarski Zygmunt 135, 474 Mocarski Zygmunt 473 , '
Modelski Izydor 194 .
Mokrzycki Jan 416, 418, 452, 455, 456,
469, 495 - 497
Monsiorski Wiktor 39, 62, 109, 173 Moraczewski Jędrzej 72, 97, 147, 207 Morawski Jan 150 Morawski Kazimierz M. 46, 180 Morcinek Gustaw 57, 173 Morin Edward 240, 242 Moroń Franciszek 173 Mortkowicz Jakub 456 Mosdorf Jan 265 Mosse Rudolf 463 Mostowicz-Dołęga Tadeusz 15, 137 Moszyński Jan 149 Mościcki Ignacy 140, 141, 145, 159 Mozes Mendel 354 Mrazek Stanisław 484 Mrozek Zdzisław 480 Mrozowski Feliks 47, 341 Mrozowski Ignacy 47 Mróz Stanisław 248 •«?.
M. T. 472 ¦'
M. U. 468, 474 Murzyński Adam 44 Muszkowski Jan 471, 474 . >
Muszyńska Anna 156 / '
Muszyński Jerzy 183 Miiller Karol 208 Mysłek Wiesław 477 Mystkowski Stanisław 121 Myśliński Jerzy 477, 491
Naglerowa Herminia 281, 283 Nagórski Zygmunt 65 Nałęcz Darta 467, 481 Nałkowska Zofia 251, 282 Napieralski Adam 50, 59, 371 Napierski Stefan patrz Eiger Stefan M.Narutowicz Gabriel 35, 42, 48, 88, 409 Natanson Edward 103, 152 Natanson Szymon 218 Nekanda-Trepka Józef 55 Neufeldówna Bronisława 65, 94 Niedziałkowski Mieczysław 73, 129,, 212,
235 Niemirowski Wacław 469
Melcer W.-Peiper T.
509
Niemyski Stanisław 129, 212
Nienaski Witold patrz Ładoś Aleksander
Niewiadomski Stanisław 41, 153
Nikiel Karol 56
Niklewicz Andrzej 179
Niklewicz Mieczysław 34, 289, 341, 453
Nikodem Paweł 399, 400
Nocznicki Tomasz 76, 205
Noel Stanisław 107
Nogaj Stanisław 57, 122, 194
Noskowski Witold 66, 117, 186
Notkowski Andrzej 405, 407, 425, 427,
479, 482, 495, 496 Nowacki Kazimierz 469 Nowaczyński Adolf 15, 34, 41-43, 137,
165, 265, 268 Nowak Kazimierz 475 Nowak Stanisław J. 487 Nowakowski Józef 486 Nowakowski Stanisław 45 Nowakowski Zygmunt 108, 166, 233, 268 Nowicki Adam 66, 68, 69, 105 No wieki Marian 214 Nowodworski Jan 268 Nowodworski Witold 467
Obarska Irena 146
Obarski Mieczysław 315
Obłąk Jan 465
Obst Józef 40
Ochęduszko Jaromir 273
Ochocki Adam 482
Ogrodzki Gabriel 491
Okocimski-Goetz Jerzy 67
Okoń Eugeniusz 79
Okulicz Kazimierz 95, 172
Olcha Antoni 219, 274, 466
Olchowicz Konrad (senior) 47
Olchowicz Konrad (junior) 47, 101, 116,
182, 184, 221, 480 Olchowicz Zygmunt 47 Olejnik Tadeusz 475 Oleksjuk Mirosław 487 Olszak Julian 467 Olszewski Stefan 35, 113, 179 Olszyk Edmund G. 493 Ołtaszewski Czesław 67, 168 Ołtaszewski-Nusbaum Marian 67 Opioła Tadeusz 40, 49, 119, 185 Opoka-Loewenstein Natan 67
Opolski Eugeniusz 132
Oppman Artur 277
Orłowski Jakub 69, 115, 194
Orsini-Rosenberg Stanisław 497
Orzechowski Franciszek 312
Orzechowski Marian 481
Osada Stanisław 390, 392, 395, 493
Oskólski Józef 109
Ossowski Stanisław 261
Ostaszewski Czesław 289
Ostrowski W. 401
Oszelda Władysław 488, 490-492
Ośko Stanisław 481
Otmar patrz Berson Jan S.
Ozga Władysław 476
Pabisz Jerzy 495 Paciorkowski Edmund 156 Paczkowski Andrzej 7, 468, 472, 476,
478, 479, 488, 492, 495, 497 Paczkowski Edward 45 Paczkowski Jerzy 287 Paczkowski Romuald 117 Paczyńska Irena 492 Paderewski Ignacy 41 - 43, 58, 81, 142,
180, 182, 189, 194, 195, 451 Padlewski Roman 150 Pakentrager Aleksander 487 Pałek Jan 398 Panaś Józef 121 Panenkowa Irena 42, 43, 194 Pański Antoni 135 Paprocki Stanisław 369 '
Parandowski Jan 283 ParnicKi Teodor 172 Paryski Antoni A. 397 Paschalski Henryk 164 Pasek Edward 481 Pasternak Leon 476 Paszkiewicz Bohdan 378 Pawlak Edward 479 Pawleta Antoni 371 - 373 Pawlikowska-Jasnorzewska Maria patrz
Jasnorzewska-Pawlikowska Maria Pawlikowski Michał 247 Pawłowski Aleksander 305 Pawłowski Edward 36, 37, 117, 175,
186, 188*341, 470 Pazdur Jan 477, 480 Peiper Tadeusz 67
510
Indeks nazwisk
Pelczarski Jerzy 475
Pełczyńska Wanda 281, 282
Perkowska Teresa 471, 476
Perl Feliks 72, 129, 337
Persowski Franciszek 467
Perzyński Włodzimierz 43, 47
Peters Stanisław 470
Petrusewłcz Kazimierz 217
Petrycki Józef 37
Piasecki Adam 46
Piasecki Stanisław 114, 115, 180, 182, 265, 266
Piątkowski Bohdan 486
Piechal Marian 146, 265
Piekarczyk Kazimierz 150
Piekarniak Władysław 209
Pieniężny Seweryn 368, 369
Pieniężnych rodzina 368
Pieńkowski Stanisław 113
Pieracki Bronisław 154, 359
Pieracki Zygmunt 282
Piestrzyński Ryszard 47, 155, 156, 186
Pietiaszek Teofil 85, 241, 256, 463
Pietrkiewicz Jerzy 158
Pietrzak Michał 349, 355, 468
Pietrzykowski Władysław 218
„Pik" patrz Daszewski Władysław
Pilch Andrzej 465, 492
Piltz Franciszek 473
Piłsudski Józef 13, 15, 16, 49, 63, 65, 66, 89 - 91, 93, 95, 99, 101, 106, 108, 120, 126-129, 131, 140, 144, 145, 151, 156, 176, 178, 188, 205, 208, 220, 221, 318, 331, 384
Piotrowicz Karol 488, 491
Piotrowski Jan 280
Piskor Aleksander 265
Piszcz Edmund 479
Piszcz Edward 186
Piszczkowski Marian 171
Piszowa Aniela 473
Pitoń Jan 466
Pituła-Rożniatowska Irena 481
Piwowar Lech 108
Piwowarczyk Andrzej 475
Piwowarczyk Jan 56, 123, 191, 198
Plater-Broel Marian 47
Plewiński Jerzy 69, 105
Pluta Andrzej 78, 132
Płocica Michał 488
Płończak Marcin 488 Pobóg-Malinowski Władysław patrz
Malinowski-Pobóg Władysław Podgóreczny Józef 482 '•>'*¦
Podhorska-Okołów Stefania 281 .V' Podlaszewska Krystyna 466 '¦'
Podoski Julian 116, 183 Polafc Kazimierz 467 Polak Władysław 67, 168 Polakiewicz Karol 132 Poleszczuk Mikołaj 206 Polewka Adam 270 Pollack Kazimierz 64, 69, 161, 280, 340 Pollak Seweryn 218 Połczyński-Janta Aleksander 261 Połoniecki Bernard 283 Poniatowska Anna 489 Poniatowski Juliusz 76, 140 Popiel Karol 125, 193, 194 Popiołek Oswald S. 488 Popławski August 46, 96 Poraj-Koźmiński Stanisław patrz Koź-
miński-Poraj Stanisław Posner Stanisław 73 Poszwiński Adam 55 Potocki Artur 148 Potocki Franciszek 44 Potocki Henryk 46 Potocki Stanisław 492 Powidzki Tadeusz 118, 234 Powojczyk Aleksander 69 ' ^
Poznański Maurycy 67, 96, 167, 215 ->O Poznański Stanisław 472 »<"*
Probst Franciszek 170 Promiński Marian 217, 273, 274 Prorok Leszek 255 Próchniak Edward 81 Próchnicki Zdzisław 39 Próchnik Adam 50 Prószyński Stanisław 118 Pruszkowski Tadeusz 146 Pruszyński Ksawery 152, 167, 251, 261,
262, 331, 332
Prystor Aleksander 140, 145, 160 Przewłocki Jan 480 Przewóska Maria 163 Przybylski Henryk 477, 478 Przybyła Jan 94 Przybysz Kazimierz 481 Przybyszewski Bolesław 377
Pelczarski J. - Saliński J.
511
Przylibski Jan 472 Przysiecki Feliks 47 Przytarski Franciszek 186 Przywecka-Samecka Maria 465 ¦:,: Przywieczerski Jerzy 268 ..u
Puchalska Mirosława 465 ••fiS-
Puławski Leon 106, 157, 160, 174 Putek Józef 77, 131 Putrament Jerzy 217, 274 Pużak Kazimierz 73 Pytel Jan 477, 482
Rabski Władysław 47 - 49
Rachalewski Stanisław 170
Raczkowski Józef 54
Raczkowski Zygmunt 39
Raczyński Roger 45
Radziejowski Henryk 377
Radziwiłł Albrecht 45
Radziwiłł Janusz 64, 96, 148, 149
Radzymiński Józef 184
Rafalski Eugeniusz 280
Rafiński Stefan 492
Rakowski Janusz 304, 305, 473
Raszke Mieczysław 472
F .taj Maciej 53, 64, 68, 200
. atajczak Józef 484
Ratajewski Jerzy 476, 487, 489, 490
Raczkowski Józef 51, 53, 150, 478
Regala Jan 472
Regamey Konstanty 264, 266
Regnis patrz Singer Bernard
Reiner Józef 466
Reiss Edward 173
Reiss Józef 173
Reiter Jan 465
Rembieliński Jan 268
Renik Józef 94, 173, 477
Reutt Maria 248
Rey Tadeusz 98
Rogalski Aleksander 267
Rogoż Stanisław 146
Rójek Marian 185
Rokoszy Józef 472
Rolle Kazimierz 66
Roman Michał 46, 47
Romanek Franciszek 67
Romanów Andrzej 467, 472, 492
Romer Adam 197, 198, 205, 206
Romer-Ochenkowska Helena, 46. 172
ena. 4
Rosę Edward 41
Rosenbaum Feliks 204
Rosenbaum Mieczysław 209
Rosiak Roman 475
Rosner Ignacy 64, 65
Rostworowski Karol H. 56, 186
Rostworowski Wojciech 96
Roszczycki Jerzy 106, 158
Rothmann J. 271
Rothmann R. 271
Rotstadt Józef 82, 83
Rotsztajn Szymon 354
Rozwadowski Jan 98
Rozwadowski Jan 492
Róg Michał 76
Różycki Rajmund 357, 358, 412, 487
Rubel Ludwik 108, 165, 166
Rudniański Stefan 135
Rudnicki Adam 158
Rudnicki Szymon 481
Rudzińska Kamila 481, 486
Rudziński Eugeniusz 319, 468, 469, 476,
478, 483, 486, 493, 497 Ruecker Emil 486 Rumun Edward 71, 94, 173, 372 Ruszkowski Kazimierz 484 Rutkowski Aleksander 40 Rutkowski Jerzy 197 Rutkowski Zenon 461 Rwał Gustaw 83 Rybacki Szczepan 82 Rybarski Roman 40, 101, 113, 179, 182,
185
Rybarz Edward 32, 38 Rybka Franciszek 470 Rydlewski Celestyn 36, 117 Rydz-Smigły Edward 140, 141, 144, 145,
153, 155, 158 - 160, 199 Rygiel Stefan 463 Ryng Jerzy patrz Heryng Jerzy Ryś Jan 247 Rzymowski Wincenty 70, 105, 155, 208,
252
Sacha Stefan 37, 118, 179, 187, 337
Sachs Marceli 68
Sachse Feliks 173
Sadzewicz Antoni 35, 105, 113, 161
Sadzewicz Marek 146
Saliński Jan 163, 210
512
Indeks nazwisk
Saliński Stanisław M. 160 - 162, 330, 477
Samotyhowa Natalia 282
Sandauer Artur 260
Sanojca Józef 132, 330
Sapieha Adam 55, 56, 198, 234
Saratowicz-Stolarzewiczowa Janina 493
Sawicki Stefan 476
Sądek Napoleon patrz Rosenbaum Feliks
Schab Teofil 175
Schedlin-Czarliński Adam 149
Scheibler 96
Schiller Leon 272, 285
Schindler Zygmunt 252
Schón Fryderyk 484
Schonebeck Alfred 474
Schuerer Emil 272
Sejb Tomasz 77
Selimowski Tadeusz 102, 111, 119, 125, 137, 169, 412, 415, 464, 495
Sendlikowski Aleksander 182
Serafinowicz Leszek 260, 287
Sewell William S. 493
Seyda Marian 34, 36, 39, 117, 186, 187, 337
„Sęk" patrz Kleszczyński Zdzisław
Sichulski Kazimierz 41
Siedlecki-Grzymała Adam 42, 47, 116, 183, 267, 268, 277
Sierocka Krystyna 375, 479, 481, 491
Sieroszewski Wacław 67, 70
Sierpiński Ryszard patrz Kagan Abraham
Sikorski Wacław 106, 157
Sikorski Władysław 65, 142, 180, 182, 189, 194
Singer Bernard 61, 108, 155, 165, 331, 354
Sinko Tadeusz 44, 149, 166
Siwik Bronisław 73
Sio: Franz A. 474
Skarbek Aleksander 39
Skarszewski-Żuk Tadeusz 61
Skarzyński Bohdan 217
Skiwski Jan E. 40, 156, 264, 268, 278
Składkowski-Sławoj Felicjan 145
Skoczyłaś Władysław 278
Skórko Eugeniusz 217
Skrudlik Mieczysław 38
Skrzypek Józef 479, 488
Skuza Wojciech 206, 207, 218 Skwarczyński Adam 70, 264, 265 Skwarczyński Stanisław 163 Sławek Walery 92, 95, 102, 140, 144, 145,
160, 165
Sławik Henryk 130 Sławoj-Składkowski Felicjan patrz
Składkowski-Sławoj Felicjan Słobodnik Władysław 204 Słomczyński Adam 483 Słomkowska Alina 480 Słonimski Antoni 260 - 262, 270, 287 * Służyński Stanisław 399 Smarzyński Tadeusz 45 Smogorzewski Janusz 147 Smogorzewski Kazimierz 48, 146, 147,
415, 495
Smoła Jan 76, 201 Smółka Leonard 490, 491 Smotrycki Jan 57, 122, 191 Smólski Władysław 168 Sobański Antoni 314 Sobański Marian 94 Sobociński Leon 55, 390, 472, 488 Sochacki Jerzy 73 Sokołów Florian 94 Sokopp Edward 147 Sokół Stanisław 452, 471 Sokół Zofia 466, 478 Songin Józef 40
Sopicki Stanisław 56, 122, 191, 194 Sosabowski Stanisław 63 Sosnowski Zygmunt 470 Sotomski Jan 158 Srocki Bolesław 71, 494 Srokowski Konstanty 60 Stachowiak Wiktor 75 Staff Leopold 269 Stahl Leonard 39 '
Stahl Zdzisław 98, 146, 171, 172 Stamborska Danuta 475 Stande Stanisław R. 135, 271, 272 Staniewicz Witold 54, 95 Stańczak Czesław 473, 496 Stańczykowski Kazimierz 473 Stapiński Jan 61, 78, 132 Starnawski Jerzy 478 Starzewski Rudolf 44 Starzewski Stanisław 171, 184 Starzyński Mieczysław 146
Saliński S. - Świecki A.
513
Starzyński Roman 311, 315, 325, 483
Stasiak Ludwik 61
Staszewski Wojciech 480
Stawar Andrzej 135, 272
Stein Henryk 81-83
Stein Władysław 377
Stern Anatol 271
Stępień Marian 480
Stolarzewicz Ludwik 463
Stomma Stanisław 172
Stpiczyński Wojciech 66, 70, 92, 96, 101,
144, 154 - 156
Stradecki Janusz 287, 480, 482 Strakacz Sylwin 180, 182 Straszewicz Bohdan 70 Straszewicz Czesław 278 Straszewiczów rodzina 41 Strauch Edmund 71, 95, 98 Strauss Stefan 465 Stromenger Karol 146, 278, 285 Stroński Stanisław 41 - 43, 58, 96, 97,
116, 118, 182, 194, 268, 337, 451, 453 Strug Andrzej 208, 219, 274 Strumph-Wojtkiewicz Stanisław 157,
158, 183, 477
Strzelecki Marian 162, 290, 340 Strzetelski Stanisław 38, 41, 114, 180,
268, 319 Studnicki-Gizbert Władysław 46, 97,
152, 180
Stwora Stanisław 61, 108 Stypułkowski Jan 56, 62, 124, 169, 170,
176, 185, 307 Styra Robert 347, 486 Suchodolski Bogdan 270 Sukertowa-Biedrawina Emilia 369, 488,
489
Surówka Bolesław 57, 122, 191, 482 Surzycki Stefan 42 Swinarski Artur M. 186, 288 * Swisłocki Stanisław 354 Syga Teofil 163, 252 Synowiec Tadeusz 290 Syruczek Wacław 161 Syska Henryk 489 Szaflik Józef R. 477 Szajn Izrael 466, 467 Szapiro Jerzy 209 Szawleski Mieczysław 388, 389, 392,
394, 493 _
Szczepaniak Stefan 372
Szczepanik Adam 153, 315
Szczepanowski Stanisław 77
Szczepański Jan A. 146, 173
Szczepański Ludwik 61, 107, 234, 280
Szczepkowski Bolesław 37, 96, 121, 175
Szczuka Alfons 175
Szczuka Bolesław 175
Szczuka Mieczysław 135, 270
Szczygielski Zbigniew 475
Szczyrek Jan 219
Szelburg-Zarembina Ewa 281
Szeliga Franciszek 470
Szeliga-Loevy Maria 383
Szeligowski Tadeusz 172
Szemplińska Elżbieta 216, 272
Szempliński Zygmunt 473
Szenberg Adam 168
Szenwald Lucjan 271, 273
Szewczyk Wilhelm 485
Szklarski Jan 399
Szopski Felicjan 116, 183
Szpotański Tadeusz 70
Szprot Paweł 121
Szpyrkówna Maria H. 231
Szrojt Eugeniusz 147
Szułdrzyński Mieczysław 45, 96
Szułdrzyński Tadeusz 36, 45
Szurig Jerzy 71, 207
Szurlejówna Stefania 182
Szuścik Jan 128
Szwajcer Jerzy 280, 475
Szwalbe Natan 354
Szwedowski Stefan 71
Szydłowski Marian 53, 152
Szymański Edward 212
Szymański Wiesław P. 477
Szyndelski Stanisław 56
Ścieżyński-Wyżeł Mieczysław 160, 315
Ściślak Roman 479
Śląski Roman 119
Sledziński Wacław 173
Slisz Andrzej 374, 477, 491
Śliwka Karol 378
Śmiech Romuald 476
Swianiewicz Eugeniusz 172
Świaniewicz Stanisław 172
Świderski Bolesław 172
Świecki Andrzej 478
514
Indeks nazwisk
Świerczewski Eugeniusz 63, 70 Święcicki Bolesław W. 67, 172, 209, 497 Święcicki Jan 270 Święcicki Tadeusz 264, 314, 369 Swiętochowski Aleksander 34, 218, 265 Swiętochowski Ryszard 194, 195 Swirski Władysław 38, 118, 171, 184,
186
Switalska Julia 281 Switalski Kazimierz 92, 101, 102, 140,
145, 160 Świtała Tadeusz 480
Tabaczyński Stanisław 191
Tabaczyński Jan 191
Tank Maksym patrz Skórko Eugeniusz
Targ Alojzy 475, 489
Targowski Stanisław 121
Tarnowski Artur 148
Tarnowski Władysław 269
Tarnowski Zdzisław 44, 97, 148
Tatarowicz Kazimiera 465
Taylor Edward 42
Taylor Jerzy M. 280
Teodorowicz Józef 41, 243
Tępa Jerzy 484
Terlecki Tymon 475, 485
Teska Jan 56, 121, 123, 124, 192
Tesków rodzina 56, 123
Teslar Tadeusz 63
Tetzlaff Henryk 174, 175, 255
Tkocz Wilhelm 373
Toeplitz Jerzy 252
Toeplitz Teodor 64
Tomaszewski Feliks 170
Tomaszkiewicz Leopold 147
Tomczak Jan 475
Tomicki Jan 486
Tomkiewicz Stanisław 149
Tomorowicz Witold 82
Toporowski Marian 465
Trajdos Mieczysław 35, 113
Trąbalski Franciszek 373
Trąmpczyński Wojciech 101
Trepiński Antoni 468, 485
Treter Mieczysław 43, 269
Tretiak Andrzej 268, 269
Trocka Halina 466
Truchim Stanisław 473
Trudnicki Wojciech 121
Tryktor Iwan 3 9 Trzebiatowski Klemens 489 Trzebiatowski Stanisław 398 Trzebiński Wincenty 47, 337, 485 Tudor Stefan 274 Tujakowski Alojzy 472 Turek Wiktor 466, 493 Turno Jan 150 Turowicz Jerzy 198 Turowska-Bar Irena 466 Turowski Konstanty 198, 481 Tuszyński Bogdan 480, 481 Tuwim Julian 70, 260 - 262, 283, 287 Tyszkiewicz Jan 45
Ulanowski Tadeusz B. 171, 184 Ulitz Otto 347 Ulrych Juliusz 181 Umiastowski Roman 234, 235 Uniłowski Zbigniew 261, 262 Urbach Jan 67, 130, 204, 205 Urban Jan 497 Uziembło Adam 65, 68
Vargas Getulio 399
Wachowiak Andrzej 59
Wachowiak Stanisław 36
Wachtl Karol 493
Wagman Saul 354
Wagner Wacław 482
Wakar Andrzej 489
Waldorff Jerzy 156, 182
Wałecki Henryk patrz Horwitz Maksymilian
Walewska Cecylia 282
Walewski Jan 282
Waleron Andrzej 78, 201
Walicka-Łada Janina 153, 283
Walicki Michał 261
Waliński Stanisław 466, 479
Walter Michał 170
Wałek-Czarnecki Tadeusz 173
Wałęga Leon 190
Wandurski Witold 67, 83, 271
Wańkowicz Melchior 15, 66, 156
Wańkowicz Stanisław 45
Warchałowski Józef 198
Warski Adolf patrz Warszawski Adolf J.
Świerczewski E. - Woszczyńska S.
515
Warszawski Adolf J. 81, 135 Wasercug Gustaw 205 Wasilewski Romuald 52, 127 Wasilewski Zenon 219, 288, 289 Wasilewski Zygmunt 34, 35, 40, 186 Wasiutyński Bohdan 34, 186 Wasiutyński Wojciech 182, 265 Wasowski Józef 48, 65, 68, 70, 261, 337,
340 Wasylewski Stanisław 118, 147, 172, 267,
285, 475, 480
Waszkiewicz Ludwik 125 Waściszakowski Leon 119 Waśkowski Jerzy 198 Wat Aleksander 135, 271 - 273 Wawrzynek Wojciech 489 Wąsowicz-Dunin Władysław 63, 156 Wąworek Józef 482 Weintraub Wiktor 261 Weiss Antoni 168 Wełykanowicz D. 359 Wenda Zygmunt 160 Wende Jan K. 207 Wepsięć Jan 466 Werner Jan 486 Werner Stefan 150 Weryński Henryk 173 Weycher-Szymanowska Władysława
283
Wędkiewicz Stanisław 149 Węgrzynek M. F. 397 Wiącek Antoni 492 Widernik Mieczysław 478 „Widz" patrz Wasowski Józef Wiech patrz Wiechecki Stefan Wiechecki Stefan 105, 161, 162 Wieczorkiewicz Antoni 207, 208 Wielecki Alfred 483 *
Wielopolska Maria J. 156 Wieniawa-Długoszowski Tadeusz patrz
Długoszowski-Wieniawa Tadeusz Wierciochowa Dioniza 281 Wierzbica Stanisław 121 Wierzbicka Maria 476 Wierzbicki Andrzej 36, 305 Wierzyński Hieronim 35, 118, 180, 186 Wierzyński Kazimerz 69, 70, 146, 162,
260, 290
Wierzyński Stefan 46 Wiewiórski Jerzy 154, 156 i^k
Więcek Antoni 208
Więckowska Helena 477
Więckowski Jerzy 179
Wiktor Jan 173, 283
Wilczek Maria 477
Wilczek Stanisław 475, 478 :
Wilkosz Zofia 467, 480
Winawer Bruno 153, 261, 280, 283
Winiarski Bohdan 42, 186
Winiewicz Józef 45, 96, 150
Winkiel Barbara 465
Winkler Kazimierz 103
Winkler Konrad 156, 264
Winkler Max 349
Winowska Maria 267
Winter J. 108
Wiśniewski Jan 453, 496
Witczak Witold 252
Witkiewicz Stanisław I. 263
Witos Wincenty 33, 38, 51-54, 61, 101,
112, 126, 128, 156, 182, 189, 199-201,
205
Wittlin Józef 260, 262 Witwicki Bohdan 147 Witwicki Władysław 42 Władyka Wiesław 467, 481, 495 Wł. K. 472
Włoch Władysław 53, 70, 154 Włodek Stanisław 180 Włoszczewski Stefan 492, 493 Wohnout Wiesław 75, 130, 331 Wojciechowski Aleksander 480 Wojciechowski Józef 173 Wojciechowski Stanisław 52 Wojciechowski Zygmunt 172 Wojeńska Czesława 282 Wojewódzki Sylwester 77, 79, 136 Wojnarowska Zofia 283 Wojnarowski Tomasz 399 WoZanin A' fons S. 465, 488 Wolert Władysław 467 Wolff Gustaw 456 Wolff Jerzy 266 Wolff Witold 161, 468 Wolny Helena 480 Wolny Konstanty 121 Wolska Halina 467 Wolski Wacław 73 Wołowik Barbara 490 Woszczyńska Stanisława 283
516
Indeks nazwisk
woy 481
Woyczyński Roman 55 Woźniakowski Krzysztof 481 Woźnicki Jan 76, 102 Wójcicka Zofia 479 Wójcik Marian 196, 197 Wójcik Władysław 494 Wójtowicz Stanisław 132, 136 Wójtowicz Zdzisław 163, 204 Wrona Stanisław 78 Wroński-Hoene Józef M. 263 Wróblewska Bożena 475, 491 Wróblewski Wacław 81, 83 Wrzesiński Wojciech 367, 488, 489 Wrzos Konrad 65, 94, 166, 261 Wybult Franciszek 474 Wygodzki Stanisław 272 Wyka Jan 216 Wyka Kazimierz 265, 271 Wyrzj^kowski Stefan 117, 186 Wysłouch Bolesław 53 Wysocka Barbara 481 Wysocki Alfred 315 Wyszomirski Jerzy 152 Wyszyński Jan 180
Wyżeł-Scieżyński Mieczysław patrz Scieżyński-Wyżeł Mieczysław
Zabawski Władysław 15, 57, 122, 137,
191
Zabiełło Stanisław 160 Zachemski Antoni 473 Zadrożny Stanisław 255 Zagórski Tadeusz 93 Zajączkowski Adam 206 Zakrzewski Kazimierz 71, 171, 207 Zaleska Zofia 47, 283, 464 Zaleski Wojciech 115, 1,80, 268 Zalewski Józef 464 Zamarajew Jan U. 61 Zamorski Jan 39, 41 Zaremba Zygmunt 73, 129, 213, 337 Zaruba Jerzy 261, 268, 288 Zawadzka Zofia 250 Zawadzki Stanisław 174 Zawistowski Władysław 278 Zamorska Helena 481 Zbyszewski Karol 152, 266
Zbrożek Jan 69, 476
Zdanowska Aniela 283
Zdziarski Mirosław 377
Zdziechowski Jerzy 114, 116, 137, 180,
266
Zdziechowski Marian 45, 46, 149 Zechenter Witold 57, 108, 166, 173, 270,
481
Zegadłowicz Emil 57, 173, 217 Zemlich Tadeusz 474 Zieleniewski Leon 467 Zieliński Józef 472 Zieliński Stanisław 379, 464 Zieliński Tadeusz 146, 153, 268 Zieliński Władysław 32, 480, 487, 490 Zięba Jan 57 Ziółek Zygmunt 207 Ziółkowska Aleksandra 486 Znamierowski Czesław 146 Zubrzycki Jerzy 494 Zuchmantowicz Stanisław 469 Zuchniewicz Wacław 150, 233 Zweig Ferdynand 166 Zwierzyński Aleksander 40, 119, 185 Zyglarski Władysław 47, 116
Żarnowski Dariusz 185
Zarnowski Janusz 335, 477
Zdżarski Wacław 472
Żebrowski Julian 266
Żeleński-Boy Tadeusz 47, 103, 156, 261,
262, 270, 278 Żeligowski Lucjan 71 Żenczykowski Tadeusz 145 Żeromska Maria 217 Żeromski Stefan 56, 269 Żmigryder Gustaw 283 Żmigryder Helena 283 Żółkiewski Stefan 481, 486, 497 Zółtowska Ewelina 494 Żuk-Skarszewski Tadeusz patrz Skar-
szewski-Żuk Tadeusz Żuławski Mirosław 172 Żuławski Zygmunt 212 Żychliński Józef 45 Zynda Bolesław 466 Żytomirski Eugeniusz 146 Żyznowski Jan 283
INDEKS TYTUŁÓW CZASOPISM*
„ABC" 114 - 116, 119, 138, 178 - 181, 184, 189, 265, 307, 308
„Adam i Ewa" 288
„Ameryka-Echo" (dziennik - Toledo, Ohio) 397
„Ameryka-Echo" (tygodnik - Toledo, Ohio) 397 .
„Ameryka-Echo" (Montevideo) 400
„Antena" 252, 285
„Argentyna" (Buenos Aires) 400
„Arkady" 313
„As" 164, 248, 249
„Aswa" 362
„Ateneum" 270
„Awangarda Państwa Narodowego" 301
„Bezbożnik Wojujący" 376
„Białoruskaja Gazeta" 361
„Biuletyn" (Berlin) 370
„Biuletyn Giełdowy" 313
„Biuletyn Informacyjny" 416
„Biuletyn Misji Katolickiej" (Belgia) 386
„Biuletyn Polskiego Koła Akademickiego" (Harbin) 401
„Biuletyn Prasowy dla Użytku Pism Warszawskich" 234, 235
„Bluszcz" 251, 281, 282, 284, 309
„Bocian" 291
„Bolszewik" 215
„Buffalo Bili" 168
„Bunt Młodych" 244, 301
„Cech" (Berlin) 370
„Chata Polska" 71
„Chata Rodzinna" 379
„Chłop" 136
„Chłop Polski" 101, 132
„Chłopska Dola" 75
„Chłopska Prawda" 130, 211, 214
„Chłopska Przyszłość" 216
» Miejsca wydań podano tylko dla czasopism wychodzących poza granicami Polski i dla rozróżnienia czasopism o tyclMteniych tytułach.
518
Indeks tytułów czasopism
„Chłopska Sprawa" (Lwów) 78 ¦ ¦ .
„Chłopska Sprawa (Warszawa) 79
„Chłopski Sztandar" 77, 131
„Chłopskie Życie Gospodarcze" 203, 206, 219, 301
„Chwila" 353, 354
„Codzienna Gazeta Handlowa" 318
„Codzienny Goniec Ludowy" 202
„Cum Kamf" 134, 215
„Cyrulik Warszawski" 104, 159, 162, 286 - 288
„Czarno na białem" 207, 208, 219, 229, 274 .....^
„Czas" 38, 44, 56, 64, 66, 97, 148, 149, 154, 158, 159, 177, 192, 243, 412
„Czas" (Winnipeg, Manitoba) 398
„Czerwona Pomoc" 215
„Czerwony Baildoniak" 134 .
„Czerwony Lilpopiak" 215
„Czerwony Sztandar" 82, 83, 134, 214, 238
„Częstochowiak" 74
„Czyrwony Stiag" 215
„Czytajcie" 217
„Daleki Wschód" (Harbin) 401
„Dąbrowszczak" (Hiszpania) 387
„Depesza" 153
„Deutsche Rundschau" 347
„Diło" 13, 357, 359
„Dobra Rada dla Ludu Górnośląskiego" 32
„Dobry Wieczór", „Dobry Wieczór — Kurier Czerwony" 104, 159, 161, 162, 210, 234,
236 .
„Dom Polski" (Posadas, Argentyna) 400 „Droga" 70. 92, 264 „Druk" 217
„Dwutygodnik Ilustrowany" 216 „Dwutygodnik Literacki" 270 „Dziecko i Matka" 281 „Dziennik Berliński" 369, 371 „Dziennik Białostocki" 71 „Dziennik Brzeski" 226
„Dziennik Bydgoski" 37, 56, 121, 123, 192, 194 „Dziennik Chicagoski" 396 „Dziennik Chojnicki" 174 „Dziennik Cieszyński" 57 „Dziennik Gdański" 380 „Dziennik Kujawski" 38, 119 „Dziennik Krynicki" 111 „Dziennik Ludowy" (Lwów) 13, 74, 130, 211 „Dziennik Ludowy" (Paryż) 385 „Dziennik Ludowy" (Warszawa) 213, 224, 237 „Dziennik Lwowski" 94, 98, 99 „Dziennik Ostrowski" 150
„Chłopska Sprawa" - „Eroticon"
519
„Dziennik Polski" (Detroit, Michigan) 397
„Dziennik Polski" (Katowice) 173
„Dziennik Polski" (Lwów) 171, 172
„Dziennik Polski" (Ostrawa, Czechosłowacja) 378
„Dziennik Polski" (Paryż) 385
„Dziennik Polski Ilustrowany" 38
„Dziennik Popularny" 209, 213, 216 - 218
„Dziennik Poranny" (Poznań) 150, 173
„Dziennik Poranny" (Warszawa) 207
„Dziennik Powszechny" (Warszawa 1918 - 1919) 46
„Dziennik Powszechny" (Warszawa 1937) 163, 209, 237
„Dziennik Poznański" 45, 96, 110, 139, 149, 150, 173, 174, 176, 177, 187, 189, 228, 233,
234, 307. 412, 452, 455 „Dziennik Raciborski" 372
„Dziennik Urzędowy Ministerstwa Skarbu" 240 „Dziennik Wileński" 40, 114, 119, 185 „Dziennik Zjednoczenia" (Chicago, Illinois) 396 „Dziennik Związkowy" (Chicago, Illinois) 396 „Dzień Dobry" 104, 159, 161, 227 „Dzień Kaszubski" 174 „Dzień Kowieński" 378 „Dzień Kujawski" 174 „Dzień Płocki" 175 „Dzień Polski" 43, 46, 96, 148, 191
„Dzień Pomorza", „Dzień Pomorski" 110, 139, 174, 176, 192, 380, 455 „Dziś i Jutro" 148 „Dziś-Przegląd Wieczorny" 156 „Dzwon" (Dyneburg, Łotwa) 379 „Dzwon" (Śląsk) 32 „Dzwon" (Westfalia) 371 „Dzwon Świąteczny" 379 „Dźwignia" 135, 271, 272 „Dźwinoczok" 359 ;
„Echo" 62, 124, 169, 170, 176, 228, 229, 435, 455
„Echo Białostockie" 175
„Echo Gdańskie" 380
„Echo Grodzieńskie" 71
„Echo Karpackie" 92
„Echo Podolskie" 95
„Echo Polskie" (Porto Alegre, Brazylia) 399
„Echo Polskie" (Warszawa) 169, 307
„Echo Warszawskie" 53, 58, 126,
„Echo Wieluńskie" 175
„Ekran" 285
„Ekran i Scena" 285
„Emigrant Górnośląski" 32
„Epoka" (dziennik — Warszawa) 93, 94, 99, 102, 206, 316
„Epoka" (tygodnik — Warszawa) 219, 274
„Eroticon" 291
.rssaw
520
Indeks tytułów czasopism
„Ewangelik" 378
„Express Humorystyczny" 289
„Express Ilustrowany" 68, 109, 167 - 169, 173, 228, 229, 435
„Express Lubelski" 175
„Express Mazowiecki" 175
,,Express Polski" 105
„Express Poranny" 69, 103 - 105, 138, 159, 161, 210, 227, 234
„Express Wieczorny Ilustrowany" 68, 109, 167 - 169
„Express Wileński" 105
„Express Zagłębia" 109, 173
„Femme Polonaise" 282 . „Folkscajtung" 354 „Frajnd" 216 „Freie Presse" 347 „Front Robotniczy" 147, 207
„Gazeta Bydgoska" 36, 37, 56, 117 - 119, 175, 188, 307 „Gazeta Chłopska" 78, 132, 133 „Gazeta Codzienna" 56
„Gazeta dla Kobiet" (Lens, Francja) 384 r?
„Gazeta dla Kobiet" (Poznań) 283 „Gazeta Gdańska" 36, 56, 123, 174, 380 „Gazeta Górnicza" 378
» „Gazeta Grudziądzka" 15, 52, 127, 128, 138, 176, 200, 202, 228, 439 „Gazeta Kaliska" 175
„Gazeta Katolicka" (Winnipeg, Manitoba) 398 „Gazeta Krajowa" 45 „Gazeta Krakowska" 234 „Gazeta Kujawska" 150 „Gazeta Literacka" 270
„Gazeta Lubelska" 175 %
„Gazeta Ludowa (Lwów) 211 „Gazeta Ludowa" (Śląsk) 50 „Gazeta Ludowa" (Warszawa) 52, 53, 76-78 „Gazeta Lwowska" 62, 170, 171, 411 „Gazeta Mazurska" 369 „Gazeta Mogileńska" 174 „Gazeta Morska" 380 „Gazeta Narodowa" 262 „Gazeta Olsztyńska" 368, 370 „Gazeta Opolska" 32, 371 „Gazeta 5 Groszy dla Wszystkich" 167 „Gazeta Pińska" 233 „Gazeta Polska (Kościan) 38, 187 „Gazeta Polska" (Kurytyba, Brazylia) 398, 399 „Gazeta Polska" (Kwidzyn) 368 „Gazeta Polska" (Warszawa 1919) 70, 78, 85
„Gazeta Polska" (Warszawa 1929 -1939) 94, 99, 101, 144, 145, 147, 149, 154, 155, 157 - 159, 163, 172, 221, 228, 234, 314, 316
„Ewangelik" - „Głos Polski"
521
„Gazeta Polska dla Powiatów Nadwiślańskich" 368 „Gazeta Polska w Paryżu" 385 „Gazeta Pomorska" 55, 175 „Gazeta Poranna" (Lwów) 171 „Gazeta Poranna" (Poznań) 174 „Gazeta Poranna" (Warszawa 1928-1929) 113, 114 ^.Gazeta Poranna 2 Grosze" (Warszawa 1912 -1925) 35, 88 „Gazeta Poranna Warszawska" 35, 113 „Gazeta Powszechna" 45, 150, 451 „Gazeta Przemysłu i Handlu Włókienniczego" 168 „Gazeta Raciborska" 372
„Gazeta Robotnicza" (Katowice) 32, 74, 130, 211 „Gazeta Robotnicza" (Sosnowiec) 59
„Gazeta Rybnicka" 56 y ¦
„Gazeta Sępoleńska" 174 „Gazeta Świąteczna" 41, 120 „Gazeta Warszawska" 14, 31, 34, 35, 40, 113, 114, 178, 179, 184, 228, 289, 307, 411,
444
„Gazeta Wieczorna" 267 „Gazeta Wileńska" 15, 40, 71 „Gazeta Wspólna" 234
„Gazeta Zachodnia" 98 {
„Gazeta Zamojska" 77 „Gazetka dla Kobiet" 283 „Gesellige" 55 „Glossy" 270 „Głogowianka" 32 „Głos" 70
„Głos Chłopski" 216 „Głos Codzienny" 59, 125 „Głos Emigracji" (Wiedeń) 387 „Głos Fabryczny" 98 „Głos Górnika" 371 „Głos Górnośląski" 32 „Głos Kobiet" 75, 211, 214, 283, 284 „Głos Kolejowca" 298 „Głos Komunistyczny" 83 „Głos Leszczyński" 62 „Głos Lubelski" 38, 119, 185 „Głos Ludu" (Czerniowce, Rumunia) 379 „Głos Ludu" (Czersk) 128, 174 „Głos Ludu" (Gliwice) 373 „Głos Ludu Śląskiego" 128 „Głos Młodzieży" (Kijów) 376 „Głos Narodowy" 185
„Głos Narodu" 44, 55, 56, 66, 123, 143, 150, 184, 190, 191, 198, 229, 266, 307 „Głos Nauczycielski" 257
„Głos Piotrkowski" 75 (
„Głos Polski" (Berlin) 370, 373 „Głos Polski" (Buenos AiijttO 400
522
Indeks tytułów czasopism
„Głos Polski" (Łódź) 68, 204
„Głos Polski we Francji" (Paryż) 385
„Głos Pomorski" 55, 124
„Głos Poranny" 37, 130, 204
„Głos Powszechny" (Częstochowa) 67
„Głos Powszechny" (Warszawa) 207
„Głos Poznański" 75
„Głos Pracy" (Berlin) 370
„Głos Pracy (Kutno) 92
„Głos Pracy" (Sosnowiec) 59
„Głos Pracy" (Winnipeg, Manitoba) 398
„Głos Prawdy" (Czerniowce, Rumunia) 379
„Głos Prawdy" (dziennik - Warszawa) 92 - 94, 99, 101, 102, 105, 206, 316
„Głos Prawdy" (tygodnik — Warszawa) 64, 66, 70, 78, 92
„Głos Prawdy Ziemi Grodzieńskiej" 95
„Głos Publiczny" 291 ..... •
„Głos Radziecki" (Kijów) 376
„Głos Robotniczy" 134 *
„Głos Robotniczy" (Katowice) 216
„Głos Robotniczy" (Łódź) 215
„Głos Robotniczy" (Stany Zjednoczone A. P.) 393
„Głos Robotniczy i Włościański" 378
„Głos Robotnika" 59, 125, 193 '
„Głos Robotników Skody" 134
„Głos Sw. Franciszka" 373
„Głos Trybunalski" 175
„Głos Wągrowiecki" 174
„Głos Wiedeński" 387
„Głos Wileński" 40
„Głos Współczesny" 219, 274
„Głos Wychodźcy" (Lilie, Francja) 383, 384
„Głos Zagłębia" 211
„Godzina Polski" 68, 73 .
„Gong" 271
„Goniec Krakowski" 38, 39, 53
„Goniec Polski" (Posadas, Argentyna) 400
„Goniec Poranny" 172
„Goniec Śląski" 38
„Goniec Warszawski" 181, 184, 210, 221, 234
„Goniec Wielkopolski" 53, 77, 95, 110
„Gospodarka Narodowa" 305
„Gospodarz Polski" 112, 147
„Górnik" (Scranton, Pennsylwania) 392
„Górnik" (Sosnowiec) 74, 298
„Górnoślązak" 111
„Gromada" 82, 134. 215
„Gwiazda" (Chicago, Illinois) 396
„Gwiazda Młodzieży" (Kijów) 376 ., .
„Gwiazda Polarna" (Stevens Point, Wisconsin) 397 '"" '
„Głos Polski" - „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe"
523
„Hajnt" 204, 353, 354 , :, .
„Hajntige Najes" 354 -,. ¦ <• ¦¦ :: .
„Handelscajtung" 354 _ . ¦ .. '.J..
' „Harbin Daily News" 401 ;:¦ =>Ji .
„Harcerz Opolski" 373 • ;x>i .
„Harcerz Polski" (Harbin) 401 ,-.•;?- < '.
„Hasło" (Hautrage, Belgia) 386 , ' : c
„Hasło Podwawelskie" 185 , . ¦ - .
„Igel" (Opole) 373 i ,i ".-.'
„Ilustracja Polska" (Poznań) 117, 118, 186, 28ft..v:;:H:iS v.
„Ilustracja Polska" (Lens, Francja) 384 ::.; 'v•;•?;&.¦
„Ilustrowany Goniec Poranny" 171
„Ilustrowany Goniec Wieczorny" 171
„Ilustrowany Kurier Codzienny" 38, 54, 60, 62, 85, 88, 99, 101, 107-109, 111, 126, 132, 145, 148, 159, 163-168, 176, 183, 192, 221, 228, 230, 231, 233, 234, 247 - 249, 279, 288, 307 - 309, 314, 321, 333, 338, 385, 386, 441, 452, 457
„Ilustrowany Kurier Pałucki" 174
„Ilustrowany Kurier Pomorski" 174
„Ilustrowany Kurier Powszechny" 174
„Ilustrowany Kurier Zachodni" 150 ; .
„Informator" (Belgia) 386
„Iskra" 39, 62, 119, 185
„Iskry" 379
„Ja to zrobię" 281
„Jedność Robotnicza" (Buenos Aires) 400
„Jestem wszędzie" 184
„Jud" 354
„Judisze Togbłat" 354
„Jutro" 182. 224
„Jutro Pracy" 148, 189
„Kalendarz Rycerza Niepokalanej" 196, 244
„Karta" 217
„Karwiniak" (Karwina, Czechosłowacja) 378
„Katholische Welt" 347
„Katolik" (Bytom) 32, 50, 94, 369, 371 - 373 "
„Katolik Codzienny" 372
„Katolik Polski" 94
„Katolik Trzyrazowy" (Suchy Bór) 372, 373
„Kilof" 134
„Kino" 104, 159, 162, 251, 252, 284, 285
„Kobieta Współczesna" 251, 282, 284
„Kobieta w Świecie i w Domu" 281
„Kocynder" 32
„Kolejarz - Komunista" 84
„Kolejarz Związkowiec" 257, 298. 299
„Kolejowe Przysposobienie Wojskowe" 258
524
Indeks tytułów czasopism
„Komar" 359
„Komuna" 82
„Komunista" 82
„Koszary" 134, 215
„Kraj Górnośląski" 32
„Krakowski Kurier Poranny" 208
„Krakowski Kurier Wieczorny" 208
„Kresy Zachodnie" 117
„Kronika Częstochowy" 211
„Kronika Polski i Świata" 268
„Kronika Seraficka" (Stany Zjednoczone A. PJ 396
„Kronika Zagłębia Dąbrowskiego" 211
„Królowa Apostołów" 247
„Kujawiak" 92
„Kujmy broń" 215
„Kultura" 266, 267, 296
„Kultura Ciała" 281
„Kultura Mas" (Moskwa) 376, 387
„Kultura Robotnicza" 83, 271
„Ku nowej szkole" (Moskwa) 376 \
„Kupiec Polski we Francji" (Lens, Francja) 386
„Kurier Bałtycki" 92, 175
„Kurier Bydgoski" 175
„Kurier Codzienny" 63
„Kurier Codzienny 5 Groszy" 163, 184, 209, 210, 224, 228, 235
„Kurier Czerwony" 69, 104, 105, 159, 161, 162
„Kurier Demokratyczny" 208
„Kurier Gniewski" 111
„Kurier Grodzieński" 151
„Kurier Informacyjny i Telegraficzny" patrz „Kurier Czerwony"
„Kurier Lubelski" 175, 218
„Kurier Lwowski" 15, 53, 77, 171, 184
„Kurier Łódzki" 56, 124, 139, 169, 170, 307
„Kurier Nowogródzki" 151
„Kurier Polski" (Harbin) 401
„Kurier Polski" (Milwaukee, Wisconsin) 390, 397
„Kurier Polski" (Warszawa) 64, 65, 78, 88, 103, 104, 152, 153, 158, 159, 177, 184, 259,
305, 332
„Kurier Polski w Rumunii" (Czerniowce, Rumunia) 379 „Kurier Poranny" 15, 66, 69, 70, 78, 85, 92, 94, 102, 103, 111, 131, 137, 139, 154-156,
158, 159, 172, 184, 203, 207, 221, 224, 228, 229, 233, 234, 255, 321 „Kurier Poranny Lubelsko-Wołyński" 103, 157 „Kurier Powszechny" (Kraków) 184, 185 „Kurier Powszechny" (Lwów) 40 „Kurier Powszechny" (Warszawa) 209 „Kurier Poznański" 26, 36, 37, 40, 117, 118, 127, 138, 165, 186, 188, 228, 234, 268, 280,
307, 452
„Kurier Słonimski" 151 *
„Kurier Stanisławowski" 56 „Kurier Śląski" 125, 193
„Komar" - „Młoda Myśl"
525
„Kurier Tygodniowy" (Milwaukee, Wisconsin) 397
„Kurier Warszawski" 25, 47-49, 61, 66, 69, 101, 116-118, 120, 139, 145, 158, 170,
182 - 184, 221, 229, 233, 234, 279, 314, 412, 452 „Kurier Wieczorny" (Katowice) 190, 191, 229 „Kurier Wieczorny" (Łódź) 68 „Kurier Wielkopolski" 150
„Kurier Wileński" 67, 92, 95, 99, 144, 172, 177, 209, 217 „Kurier Wileńsko - Nowogródzki" 172 „Kurier Zachodni" 39, 49, 119, 185 „Kurier Zagłębia" 49, 109 „Kuźnia Młodych" 265, 301
„Lech" 62, 187
„Lemiesz" 136
„Lewar" 216, 272, 273
„Lewy Tor" 219, 273
„Listy Harbińskie" 401
„Literaturnaja Staronka" 362
„Lodzer Volkszeitung" 347
„Lord Lister" 168
„Lud" (Kurytyba, Brazylia) 398, 399
„Lud Katolicki" 60, 98
„Ludowiec" 77
„Ludowiec Wielkopolski" 202 \
„Lud Polski" 128
„Lwowski Dziennik Narodowy" 184
„Lwowski Ilustrowany Express Poranny" 203
„Lwowski Ilustrowany Express Wieczorny" 203
„Lwowski Kurier Poranny" 118
„Łącznik Pocztowy" 243, 249, 250 „Łodzianin" 74, 131, 211
„Mały Apostoł" 247, 253
„Mały Dziennik" 190, 196 - 198, 210, 221, 224, 227, 439, 441
„Mały Polak w Niemczech" (Berlin) 370
„Mały Płomyczek" 253
„Mały Rycerzyk" 196
„Marchołt" 270
„Matin" 42
„Mazur" (Olsztyn, 1912 - 1920) 368
„Mazur" (Olsztyn, 1928 - 1933) 368
„Mazurski Przyjaciel Liidu" 368
„Merkuriusz" 189
„Miesięcznik Franciszkański" (Stany Zjednoczone A. P.) 396
„Miesięcznik Literacki" 135, 272, 273
„Miesięcznik Statystyczny" 390
„Międzynarodowa Gazeta Gospodarcza i Komunikacyjna" (Wiedeń) 386
„Misjonar" 358
„Młoda Myśl" (Harbin)
«26
Indeks tytułów czasopism
„Młoda Myśl Ludowa" 203, 206
„Młoda Polska" 301
„Młody Obywatel" 256 :M>
„Młody Polak w Niemczech" (Berlin) 370 ;<¦
„Młodzi idą" 214
„Młot" (Mińsk) 376
„Mocarstwowiec" 98
„Moja Przyjaciółka" 250, 251, 281, 284
„Moment" 17, 354
„Monitor Polski" 170, 313
„Morze" 254, 255
„Morze i Kolonie" 254
„Mucha" 286 - 289
„Musu Baltas" 71
„Myśl Narodowa" 35, 265
„Myśl Społeczna" 216
„Najer Fołksbłat" 353
„Naokoło Świata" 278
„Na przełomie" 378
„Naprzód" 74, 75, 129, 130, 192, 211
„Narodnia Sprawa" 358, 359
„Narodowiec" (Lens, Francja) 370, 383 - 385
„Naród" (Herne, Niemcy) 369, 370
„Naród" (Warszawa) 70, 78, 85
„Naród Polski" (Chicago, Illinois) 391, 396
„Na rubieży" 150 - O'"
„Nasza Praca (Kurytyba, Brazylia) 399 : '- ¦"'•¦¦
„Nasza Prawda" 215
„Nasza Sprawa" 132
„Nasza Szkółka" (Kurytyba, Brazylia) 399
„Na szerokim świecie" 107, 164, 248
„Nasz Głos" (Dyneburg, Łotwa) 379
„Nasz Kraj" 378
„Nasz Lud" 378 i><* ' - ¦ ¦' •
„Nasz Ludowiec" 77
„Nasze Łemko" 359
„Nasz Prapor" 359
„Nasz Przegląd" 354
„Nasz Przyjaciel" 120
„Nasze Życie" (Dyneburg, Łotwa) 379
„Niedola Chłopska" 75
„Niedziela Rano" 203
„Niepodległość" (Harbin) 401
„Niezależny Kurier Polski" (Buenos Aires) 399
„Niezależny Oracz" 136
„Niwa Wielkopolska" 55
„Nowa Epoka" 208 : ; : : . 1;
„Nowa Gazeta" 70
„Nowa Gazeta Gdańska" 123
¦ICJ.
„Młoda Myśl Ludowa" - „Osadnik"
527
„Nowa Kronika" 216, 271 „Nowa Kultura" 83, 271, 272 „Nowa Kwadryga" 271 „Nowa Prawda" (Lwów) 135 „Nowa Prawda" (Warszawa) 191, 194, 195 „Nowa Reforma" 60, 62, 107 „Nowa Rzeczpospolita" 194, 195 „Nowa Trybuna" 80 „Nowa Wieś" 219, 273, 274 „Nowa Ziemia Lubelska" 206, 208 „Nowe Społeczeństwo" 82 „Nowe Życie" (Toronto, Ontario) 398 „Nowiny" (Drohobycz) 216 „Nowiny" (Kraków) 135 „Nowiny Codzienne" (Bytom) 371, 372 „Nowiny Codzienne" (Warszawa, 1919 - 1921) 70 „Nowiny Codzienne" (Warszawa, 1932 - 1934) 180 „Nowiny Krajowe i Zagraniczne" 82 „Nowiny Opolskie" 372, 373 „Nowiny Polskie" (Milwaukee, Wisconsin) 396 „Nowiny Portowe" 291 „Nowiny Poświąteczne" 186 .„Nowy Dziennik" 353, 354 „Nowy Głos Przemyski" 211 „Nowyj Czas" 357, 359 „Nowy Kurier" 123, 174, 192 „Nowy Kurier Polski" 65, 66, 92, 93 „Nowy Przegląd" (Berlin) 81, 83, 133, 214, 238 „Nowy Przegląd Literatury i Sztuki" 269 „Nowy Sportowiec" 204 • ..;.,.
„Nowy Świat" (Nowy Jork) 397 .:
„Oberschlesische Kurier" 347
„Oblicze Dnia" 219, 274
„Obrona" (Montevideo) 400
„Obrona Ludu" 125, 176, 193 i, . . .
„Odczyt" (Niemcy) 371
„Odnowa" 191, 195, 230
„Odrodzenie" (Porto Alegre, Brazylia) 399
„Ognisko" (Paryż) 60, 38>\ 384 ;
„Ojczyzna" 40
„Oko Świata" 190, 191
„Opieka Społeczna" (Harbin) 401
„Opinia" 354
„Orędownik" (Missiones, Argentyna) 400
„Orędownik" (Poznań) 37, 117, 118, 221, 228
„Orędownik Powiatu Toruńskiego" 37
„Orka" (Kraków) 83
„Orka" (Mińsk) 376
„Osadnik" (Posadas, Argentyna) 400
¦rgent
528
Indeks tytułów czasopism
„Osadnik Polski" (Tuluza, Francja) 386
„Ostatnie Wiadomości" 163, 184, 204, 208, 228, 284, 353, 455
„Oświata" 378
„Pacholę Polskie" (Lilie, Francja) 386
„Pani" 283
„Panorama 7 Dni" 159, 162
„Piast" 51, 76, 78, 127, 128, 200, 201, 238
„Piast Wielkopolski" 127, 200, 202
„5 Rano" 354
„Pielgrzym" 49, 119, 187
„Pieron" 32
„Piłsudczyk" (Paryż) 386
„Pion" 264, 265
„Pionier" 134
„Placówka" 125
„Płomienie" 301
„Płomyczek" 253
„Płomyk" 253
„Pługi" 83
„Pobudka" 130
„Pochodnia" 211
„Podbipięta" 230, 268
„Pod pręgierz" 291, 292
„Polacy w Danii" 386
„Polak" (Katowice) 125
„Polak" (Paryż) 382
„Polak Katolik" 121, 196
„Polak w Austrii" (Wiedeń) 387
„Polak w Belgii i Holandii" (Bruksela) 386
„Polak w Brazylii" (Kurytyba, Brazylia) 398
„Polak w Danii" 386
„Polak we Francji" (Paryż) 385
„Polak w Holandii" 386
„Polak w Niemczech" (Berlin) 370, 371
„Polak w Rumunii" (Czerniowce, Rumunia) 379
„Polityka" 189, 301, 331
„Polityka Gospodarcza" 305
„Pologne Literaire" 270
„Polonia" 14, 15, 26, 39, 50, 57, 58, 94, 121, 122, 139, 185, 190, 191, 194, 195,
201, 228, 305, 377 „Polonia" (Paryż) 383 „Polonia Nowa" (Paryż) 385 „Polska" (dziennik — Warszawa) 186 „Polska" (tygodnik — Warszawa) 60
„Polska Gospodarcza" 304, 305 , •
„Polska Ludowa" 201, 205
„Polska na Morzu" 255 <»
„Polska Narodowa" 187 „Polska Prawda" (Kurytyba, Brazylia) 399
„Osadnik Polski" - „Przegląd Wgzeehpolriri"
529
„Polska 30-halerzówka" 190, 377
„Polska Zachodnia" 94, 99, 122, 139, 172, 173, 221, 372
„Polska Zbrojna" 63. 94, 106, 157, 158, 163, 191, 234, 307
„Polski Kurier Wieczorny" (Harbin) 400
„Pomorski Głos Prawdy" 93
„Pomorzanin" 174, 186, 188
„Poprostu" 152, 216, 217, 230, 273, 274, 301, 308
„Poradnik Gospodarczy" 378
„Posener Neueste Nachrichten" 54
„Posener Tageblatt" 347
„Posłaniec Serca Jezusowego" 243, 246, 247
„Postęp" 55, 123, 283
„Powstaniec" 33
„Praca" (Harbin) 401
„Praca" (Łódź) 59, 98
„Praca Obywatelska" 283
„Praktyczna Pani-Dobra Obywatelka" 281
„Prasa" 410, 415, 416, 419, 452, 453
„Prawda" (Poznań) 59, 125
„Prawda" (Winnipeg, Manitoba) 398
„Prawda Komunistyczna" 82
„Prawda Łódzka" 97
„Prawo Ludu" (Cieszyn, Czechosłowacja) 378
„Prawo Ludu" (Kraków) 75
„Prawo Ludu" (Paryż) 383, 385
„Prąd" 185
„Presse" 36
„Proletariat" 386
„Proletariusz" 373
„Promień" (Dyneburg, Łotwa) 379
„Prosto z mostu" 180, 230, 265 - 268, 308
„Przedświt" 75, 97, 255
„Przegląd" (Bruksela) 214, 215
„Przegląd" (Harbin) 400
„Przegląd Gospodarczy" 305
„Przegląd Graficzny" 92, 414, 451, 453
„Przegląd Katolicki" 257, 296
„Przegląd Komunistyczny" 83
„Przegląd Poranny" 67, 75, 95, 97, 110, 125
„Przegląd Powszechny" 246, 296
„Przegląd Radiowo-Filmowo-Teatralny" 252, 284, 285
„Przegląd Socjologiczny" 304
„Przegląd Społeczny" 135
„Przegląd Sportowy" 104, 159, 162, 290, 340
„Przegląd Spółdzielczy" 378
„Przegląd Warszawski" 269, 270
„Przegląd Wieczorny" 49, 66, 103
„Przegląd Wołyński" 95, 101
„Przegląd Współczesny" 149
„Przegląd Wszechpolski" 35
Indeks tytułów czasopism
„Przegląd Zachodni" 109
„Przekrój" 135 , . ,, .
„Przełom" (Warszawa 1919) 81 : ...¦;,.. . ; ,
„Przełom" (Warszawa) 144
„Przemysł i Handel" 305
„Przewodnik Gimnastyczny" 290
„Przewodnik Katolicki" 242, 245, 249, 295 V : -
„Przewodnik Strażacki" 378
„Przewodnik Wiejski" 32
„Przyjaciel Dziatek" 378
„Przyjaciel Ludu" (Buenos Aires) 400 . -.j. .. .
„Przyjaciel Ludu" (Kraków) 31, 78, 98, 132, 330
„Przyjaciel Ludu" (Opole) 372
„Przyjaciel Młodzieży" 243
„Przyszłość" 190, 191
„Radio" 252, 285 - . ;;
„Ranok" 359 ,:•:-,
„Raz, dwa, trzy" 107, 164, 290 „Razem" 217.
„Republika" 26, 67, 68, 109, 139, 167-169, 176, 257, 305, 307, 309, 338, 452, 455 „Robociarz" 136
„Robotniczy Przegląd Gospodarczy" 75, 305
„Robotnik" 13, 14, 16, 72 - 74, 129, 130, 211-213, 224, 228, 233-236, 307
„Robotnik Białostocki" 211
„Robotnik Gdański" 380 .
„Robotnik Lubelski" 211
„Robotnik Piotrkowski" 211
„Robotnik Poiski we Francji" (Paryż) 383
„Robotnik Poznańsko-Pomorski" 211 .
„Robotnik Radomski" 211 .
„Robotnik Rolny" 215
„Robotnik Śląski" (Karwina, Czechosłowacja) 377
„Robotnik Wileński" 211
„Rocznik Gdański" 380
„Rocznik Polityczny i Gospodarczy" 313
„Rocznik Statystyczny" 421 :
„Rodak Kresowy" 71 ¦ ¦ '¦
„Rolnik" (Stevens Point, Wisconsin) 392, 397-
„Rolnik Polski" 150
„Rolnik Wielkopolski" 150 ,.;¦¦. \ ,
„Rozkrzewianie Wiary" 247
„Rozwój" 49, 185
„Ruch Chrześcijańsko-Społeczny" (Harbin) 401
„Ruch Katolicki" 296
„Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny" 304
„Rycerz Niepokalanej" 196. 243 - 245, 254, 257. 267
„Rycerzyk Niepokalanej" 243. 253
„Rząd i Wojsko" 70
„Przegląd Zachodni" -,Szklane Domy"
581
„Rzeczpospolita" 41 - 43, 53, 58. 121, 196. 332, 451
„Samochód" 117
„Samoobrona Narodu" 291 ¦¦-.....
„Samopomoc Chłopska" 132, 136
„Sel-Rob" 359
„7 Dni" 280
„Siedem Groszy" 190, 191
„7 Nowel" 168
„Sierp" (Kijów) 376
„Siła" (Lilie, Francja) 383, 385, 386
„Skamander" 270 :i:i aŁ.: ..
„Skiba" 83 • .:-
„Skodziak" 215
„Słowo" 45, 97, 144, 151, 152, 154, 172, 177, 189, 217, 228, 233, 235, 236, 307, 308, 331,
451 :.-.-..¦ .....-/:, :.-.::
„Słowo Kujawskie" 56 ...:¦:
„Słowo Narodowe" 185
„Słowo Polesia" 151 ; .
„Słowo Polskie" (Lwów) 15, 31. 39, 40, 98, 99, 101, 114, 118, 119, 170,
„Słowo Polskie" (Montreal, Quebec) 398
„Słowo Pomorskie" 15, 36. 37, 118, 119, 139, 187, 230
„Słowo Radomskie" 15
„Słowo Śląskie" 373 . ¦
„Słowo Tarnowskie" 92
„Słowo Wileńskie" 54 ' .
„Snop" 136 -
„Sokół Polski" (Paryż) 386
„Sokół Śląski" 290
„Sport" 290
„Sportcajtung" 354
„Sport Wodny" 290 '
„Sprawa Chłopska" (Kraków) 132
„Sprawa Chłopska" (Lwów) 132
„Sprawa Ludowa" 128
„Sprawa Robotnicza" 59
„Stadion" 290
„Start" 290 ..:-...., Ą .
„Stop" 270
„Straż Gdańska" 380
„Strażnica" (Harbin) 400 .:"...
„Strzecha" 373 \ .
„Strzecha Śląska" 32 ..•"¦¦¦•
„Strzelec" 301 '
„Swoboda" 359
„Sygnały" 172, 208, 216, 217, 230, 278, 274
„Syła" 359
„Szabeskurier" 291
„Szczutek" 286
'Y
632
Indeks tytułów czasopism
„Szklane Domy" 217 „Szopka" 35, 286, 289 „Szpilki" 219, 286, 289 „Sztandar Polski" 118, 119 „Sztandar Pracy" (Piotrków) 74 „Sztandar Pracy" (Sosnowiec) 193 „Sztandar Socjalizmu" 81
„Śląski Głos Poranny" 32
„Śląski Kurier Poranny" 173
„Świat" (Nowy Jork) 397
„Świat" (Ponta Grossa, Brazylia) 399
„Świat" (Warszawa) 277 - 279
„Świat i Polska" (Paryż) 208, 387
„Świat Kobiecy" 283
„Światowid" 62, 107, 164, 247, 248, 278, 288, 441
„Świat Przygód" 204, 254
„Światło" 214
„Świt" (Cieszyn, Czechosłowacja) 378
„Świt" (Moskwa) 376
„Tajny Detektyw" 164
„Tarzan" 168
„Tempo Dnia" 164, 229
„Temps" 48
„Tęcza" 266 - 268
„Thórner Zeitung" 36, 37
„Torpeda" 185
„Towarzysz" 134, 215
„Trybuna" (Warszawa, 1926) 135
„Trybuna" (Warszawa, 1929) 105
„Trybuna Narodu" 118
„Trybuna Radziecka" (Moskwa) 376
„Trybuna Robotnicza" (Katowice) 373
„Trybuna Robotnicza" (Lwów) 83
„Trybuna Robotnicza" (Piotrków) 74
„Trybuna Robotnicza" (Warszawa) 135
„Trzyńczanin" (Trzyniec, Czechosłowacja) 378
„Tydzień Robotnika" 211, 213
„Tygodnik Bielski" 74
„Tygodnik Ilustrowany" 47, 277 - 279
„Tygodnik Ludowy" 74
„Tygodnik Polityczny Gazety Warszawskiej" 179
„Tygodnik Polski" (Harbin) 401
„Tygodnik Polski" (Paryż) 385
„Tygodnik Włościański" 79, 132
„Tygodnik Zjednoczenia" (Chicago, Illinois) 396
„Ugory" 219, 274 „Ukraińska Biblioteka" 359
„Szopka" - „Wolne Słowo"
533
„Ukraiński Hołos" 359 „Ukraiński Wisty" 357
„Volksfreund" 347 „Volkswille" 347
„Walka Ludu" (Poznań) 211
„Walka Ludu" (Warszawa) 213, 218
„Walka Mas" 215
„Walka Robotnicza" 83
„Warszawer - Radio" 354
„Warszawianka" (Warszawa. 1924 - 1928) 43, 118
„Warszawianka" (Warszawa, 1930) 289
„Warszawski Dziennik Narodowy" 178, 234
„Warszawskoje Słowo" 71
„Warta" 291
„Weichsel Post" 55
„Weisse Adler" 32, 371
„Welt-Szpigiel" 354
„Wesołe Wiadomości" 204, 289
„Wesoły Bocian" 288
„Wędrowiec" 168
„Wiadomości" 216
„Wiadomości Filmowe" 285
„Wiadomości Kobiece" 284
„Wiadomości Literackie" 259 - 263, 265, 267, 268, 270, 272, 287, 288
„Wiadomości Portu Gdyńskiego" 313
„Wiadomości Robotnicze" 125
„Wiadomości Urzędowe Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia" 242
„Wiadomości Wiedeńskie" 387
„Wiadomości Zagłębia" 74
„Wiadomości z Belgii" 386
„Wiarus Polski" (Lilie, Francja) 383, 384
„Wiarus Polski" (Poznań) 370
„Wiaterek" (Harbin) 401
„Wici" 206, 219, 301
„Wieczór Warszawski" 115, 116, 139, 179, 181, 184, 221, 228, 233, 236
„Wiedeńskie Listy Sportowe" 387
„Wiedeński Przegląd Polski" 387
„Wiedza dla Wszystkich" 216
„Wiek Nowy" 67, 88, 170, 171, 203
„Wielkopolanin" 117, 118, 186
„Wieniec i Pszczółka" 41, 185
„Wieś Polska" 147
„Wiosenka" 254
„Wioskowy Dzvin" 132
„Włościanin" 52, 9, 126, 127
„Włościanin WieJ topolski" 110
„Wola Ludu" (Sl *sk) 32
„Wola Ludu" (Warszawa) 52, 128
534
Indeks tytułów czasopism
1
„Wolna Myśl - Wolne Żarty" 286, 288
„Wolne Słowo" 291
„Wpered" 359
„Wróble na Dachu" 164, 286, 288, 289
„Wspólna Sprawa" 97
„Wychodźca" (Stany Zjednoczone A. P.) 390
„Wygnaniec Polski na Dalekim Wschodzie" (Harbin) 400
„Wyzwolenie" (Śląsk) 33
„Wyzwolenie" (Warszawa) 75 - 78, 131, 147, 201, 205, 238
„Wyzwolenie Ludowe" 77
„Wyzwolenie Ludu" 77, 79 ¦;¦;
„Wyzwolenie Społeczne" 74, 210 .: '; : -:'.',?
„Wyzwolenie Wsi" 77 ;,_ ; .<.¦¦.:¦
i ¦:.--¦ ¦ ¦ ¦ ¦ - :
„Zaczyn" 165, 230
„Zagon" 136
„Zbiór Wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjnego" 313
„Zdrój" 370, 372
„Zet" 189, 263, 264, 268
„Zgoda" (Chicago, Illinois) 391, 396
„Zielony Sztandar" 14, 200, 201, 203, 205
„Ziemia Lubelska" 60, 95, 99, 101
„Ziemia Pińska" 95
„Ziemia Radomska" 175
„Ziemia Wileńska" 71, 95
„Ziemia Wołyńska" 71 ' W: :
„Zjednoczenie" 256
„Zjednoczenie" (Gdańsk) 380
„Zjednoczenie" (Warszawa) 60~ ; T"1 •:¦¦:.¦ . v ' -;s.
„Zjednoczenie" (Westfalia) 371
„Znicz" 206
„Zorza" 41
„Z pola walki" (Moskwa) 376 ;
„Związek - Der Bund" 32
„Zwrot" 191, 195, 230
„Żołnierz - Robotnik" 84 „Życie Chłopskie" 132 „Życie Kobiece" (Warszawa) 204 „Życie Kobiece" (Warszawa) 281 „Życie Polskie" (Paryż) 379 „Życie Praktyczne" 281 „Życie Robotnicze" 211 „Żyrardowiak" 215
Państwowe Wydawnictwo Naukowe Oddział w Łodzi 1980
Wydanie I. Nakład 4720+280 egz. Ark. wyd. 52,50. Ark. druk. 33,5 +9»/10 wkl. Papier druk. sat. kl. III, 80 g, 70X100. Oddano do składania w styczniu 1979 r. Podpisano do druku w styczniu 1980 r. Drvk ukończono w marcu 1980 r. Zam. nr 623/11/79. C-52. Cena zł 160.—
Łódzkie Zakłady Graficzne, Zakład nr 1 Łódź, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45