Strona Puchata
Pasażer
Autor: Lepkowski
niedziela, 17 luty 2008
Zmieniony poniedziałek, 18 luty 2008
Radek stał na wylotówce na Poznań, zaraz przy zjezdzie z wiaduktu i łapał stopa. Mimo że to najlepsze
miejsce w całej Pile, nie szło mu. Stał tak już kilka godzin i beznamiętnym wzrokiem patrzył na kolejne
oddalające się samochody. Powoli szarzało i zaczął się obawiać, że tego dnia już nic nie złapie. Nawet bał
się myśleć, co by wtedy było. Gdzie będzie spał? W lesie? W zimie? Była co prawda bezśnieżna, ale nie
znaczy to, że ciepła. Już teraz, mimo ciepłej kurtki czuł coraz bardziej przenikliwe zimno. Niewiele więcej
miał w plecaku, do którego spakował wszystko, co mógł w takim pośpiechu.
Kremowy mercedes zwolnił nieco, po czym stanął na poboczu i zamigał tylnymi światłami. Radek nie
popatrzył nawet na rejestrację, złapał plecak i biegiem ruszył w stronę auta, tak jakby tamto miało mu
uciec. Kierowca uchylił drzwi.
- Gdzie jedziesz?
Radek podał nazwę miasta na południu Polski.
- Dobra, wskakuj. Plecak na tylne siedzenie. - kierowca wychylił się i pomógł przerzucić plecak przez
oparcia. Ruszyli.
***
Ojciec miał wrócić wieczorem. Zawsze gdy ma zebranie w pracy wraca o tej porze, więc Radek skorzystał
z okazji i zaprosił Romka do siebie. Byli obaj w tej samej klasie liceum i przyjaznili się. Przyjaznili to za
mało powiedziane, kochali wręcz do szaleństwa. Odnalezli się na klasowej wycieczce, najpierw wspólne
noce w tym samym pokoju, rozmowy, pierwsza wspólna nagość... szybko odkryli, że łączy ich coś więcej
niż tylko koleżeństwo. Wreszcie stało się, byli razem. Wbrew opinii jaka panuje o pierwszych razach, ten
był wyjątkowo udany i zbliżył chłopców jeszcze bardziej.
Dziś tez miało być tak pięknie jak wtedy. I nawet już było. Byli razem, na łóżku, w najbardziej intymnym
momencie, już po pierwszym bólu. Zaskrzypiały drzwi, zajrzał ojciec, zapłonęło światło...
- Dość tego. Ty wypierdalaj, a z tobą się za chwile policzę.
Radek nie odezwał się słowem do Romka. Gdy ten wyszedł, ojciec zawołał Radka do pokoju. Nie
powiedział ani słowa. Bił długo, zapamiętale. Pasem, pózniej rzucał wszystkim czym się da. Radek tylko
uchylał się aby obronić twarz przed śmigającą spinką od rzemienia. Gdy upadł, ojciec kopnął go w
podbrzusze.
- A teraz pakuj się i wykurwiaj stąd. Masz pięć minut, jak nie to cię zabiję jak psa. I tak jesteś niewiele
więcej wart... I żebyś jeszcze dziś zdechł.
Radek długo wałęsał się po mieście. Wpadł do kafejki internetowej na Bydgoskiej, gdzie akurat pracował
jego sąsiad.
- Dasz skorzystać na chwilę?
- Dobra, masz, ale streszczaj się zanim szef nie wróci.
Radek w zasadzie nie miał żadnego planu. Bolało go całe ciało, najbardziej coś poniżej żołądka. Zupełnie
machinalnie odpalił gadu - gadu. Zauważył, zaświecone słoneczko koło pewnego nicka. Kiedyś pisywał z
nim, nawet dość dobrze się rozumieli, znali się z jakiegoś czata. Nawet kiedyś chcieli się spotkać, ale nic z
tego nie wyszło. Pózniej nie odzywali się do siebie.
hej
no witaj, kopę lat; co u Ciebie?
lepiej nie pytaj, jest gorzej jak zle
nie mów że cię z domu wygonili
zgadłeś
:((((((((((((((( za co?
wpadłem jak mnie moj chłopak odwiedzał
kurwa i co teraz
nie mam pojęcia
masz gdzie spac? do kogo pójść?
nie
ja mam teraz ferie, wpadaj do mnie
przecież to drugi koniec Polski
przyjedz stopem
a Twoi rodzice?
spokojnie, nie jesteś pierwszą osobą z czata, która do mnie wpada
dobra a co dalej?
mamy tydzień, coś się wyjaśni albo wymyśli
http://thermasilesia.ehost.pl/chubby Powered by Joomla! Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:12
Strona Puchata
nie mów że mogę być tydzień
poczekaj chwilę
mama mówi że nie ma problemu
ale my się w ogóle nie znamy
masz inne wyjście? to nie pieprz
masz co jeść?
nie
dobra koniec tego gadania, idz łap te stopy bo nie dojedziesz
to jest 700 km :(
dobra, kończę. Moj adres Mickiewicza 15. Znajdziesz. a teraz papa
ale poczekaj
jesteś tam?
hop??
Radek zanotował adres na jakimś kawałku papieru i wyszedł z kafejki. W księgarni obok obejrzał
samochodową mapę Polski. Po chwili był już na "jedenastce".
***
Początkowo nie odzywali się do siebie. Mężczyzna skupiony był na prowadzeniu, do Chodzieży miał niezłą
gimnastykę bo musiał omijać liczne roboty drogowe. Radek popatrzył na ręce na kierownicy. Miał
obrączkę. Początkowo patrzył przed siebie w skupieniu, chłonął ciepło wnętrza samochodu. Zbolałe ciało
jednak nie przestawało dawać się mu we znaki.
Do Poznania jechali w milczeniu. Jednak radio w samochodzie to epokowy wynalazek. Można całkiem
bezkarnie siedzieć cicho - pomyślał chłopak. Przed Kórnikiem kierowca odezwał się:
- Zatrzymamy się, trzeba zjeść jakąś kolację.
- Ale ja nie mam ochoty...
- Rozumiem że kasy. Dobra, nie krępuj się - roześmiał się nieznajomy. - Też miałem kiedyś te szesnaście
lat, teraz mój syn ma tyle. No chodz, nie daj się prosić...
Jedli w milczeniu. Radek czuł, jak wraca mu siła niemal po każdym kęsie, od rana nie miał nic w ustach.
Gorąca herbata pomogła mu ostatecznie odzyskać elementarną równowagę.
Wrócili do samochodu. Gdy już ruszyli, kierowca odezwał się:
- A ty dokąd tak pózno? Na ferie do znajomych?
- No coś w tym sensie - rzucił Radek. W sumie była to prawda, gdyby nie okoliczności...
- Nie lepiej pociągiem? Przynajmniej bezpieczniej...
- Nie dało rady - Radek czuł, że rozmowa zaczyna powoli schodzić na niebezpieczny dla niego temat.
- Zmęczony jestem... - powiedział. Chyba zasnął. Obudził się, gdy samochód zjeżdżał na parking.
Otworzył oczy i dostrzegł światła stacji benzynowej; z wolna dochodziło do niego gdzie jest i co się dzieje.
- Zjeżdżam zatankować. Możesz skoczyć do toalety jak chcesz.
Radek zorientował się, gdzie są - a byli już w okolicach Kępna - po czym pokręcił się po sklepiku na
stacji, przejrzał czasopisma na stoisku i wszedł do oświetlonej toalety. Jego kierowca już tam był i
załatwiał naturalną potrzebę. Pisuar był starego typu, okaflowany na biało kawałek ściany z rynienką
ściekową na dole. Radek zaczął oddawać mocz. Zobaczył to. Niestety mężczyzna ujrzał to również...
- Chłopie ale przecież ty sikasz krwią!
- Nic mi nie jest!
- Czyżby? Chodz do samochodu...
Radek szybko zapiął rozporek i opuścił toaletę. Cholera, a tak dobrze szło... Niewiele myśląc puścił się
biegiem, minął dystrybutory i wypadł na drogę. Biegł przed siebie, powoli opadając z sił. Ból w dole
brzucha był coraz silniejszy. Osunął się na pobocze.
Po chwili zatrzymał się przy nim samochód.
- Nie wygłupiaj się, wskakuj...
Radek czuł się tak podle, że niemal cudem pozbierał resztki sił i wsiadł do auta.
- Proszę, opowiedz mi co się dzieje. Nie sprzedam cię policji, nie bój się. Ale chcę wiedzieć, co zaszło...
nie wyglądasz mi na normalnego młodego podróżnika.
Radek spuścił głowę.
- Nie chodzi o policję. W zasadzie sam tam powinienem był pójść...
- A co się stało?
Radek opowiedział nie wgłębiając się w szczegóły. Mężczyzna słuchał tego wszystkiego w milczeniu.
Zapalił papierosa.
- Ale przecież musi być jakaś przyczyna? Okradłeś go? Zrobiłeś coś złego?
- Nie skądże...
- Więc dlaczego?
Radek już prawie jawnie płakał. Niech skończy te tortury, niech wreszcie przestanie, niech wyrzuci mnie
na drodze... Mężczyzna z ukosa obserwował tę wewnętrzną walkę.
- Rozumiem, że nie chcesz o tym mówić. Tyle że ja powinienem teraz zawiezć cię najpierw na pogotowie
http://thermasilesia.ehost.pl/chubby Powered by Joomla! Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:12
Strona Puchata
a pózniej zgłosić sprawę policji. Przecież ty możesz mi zasłabnąć w samochodzie! Już pomijam to, że
wtedy będę pierwszym podejrzanym...
Radek musiał przyznać, że mężczyzna ma rację. Ale się wpakował...
- Dobrze, powiem panu. Ale wysadzi mnie pan na pierwszej stacji benzynowej...
- Nigdzie cię nie wysadzę, przynajmniej na razie a jak nie zrobiłeś niczego złego to nie masz sie
naprawdę czego obawiać. Z mojej strony również...
- Ojciec przyłapał mnie z moim chłopakiem... No wie pan.
Mężczyzna wykonał nagły ruch kierownicą, aż zarzuciło samochodem.
- I tylko tyle? I to upoważnia takiego skurwiela do skatowania młodego i tak miłego chłopaka? O nie.
Zjechał nagle na pobocze, wziął paczkę papierosów i opuścił auto. Nie wracał chyba z kwadrans, siadł na
masce i palił. Radek zastanawiał się gorączkowo co teraz. Wizytę na komisariacie miał jak w banku.
Uciekać? Tamten i tak go znajdzie. Zresztą nie ma siły. Mężczyzna wrócił do samochodu.
- Pojedziesz do nas. Na miejscu zastanowię się, co dalej zrobić. Najchętniej wróciłbym do Piły i strzelił
twemu staremu w ryj... Tylko że to by nic nie dało.
Zapuścił silnik, po chwili jechali dalej.
- Dobrze się czujesz? Nie trzeba cię zawiezć na pogotowie?
Radek czując ustępujący ból w brzuchu pokręcił przecząco głową.
- Nie jesteś głodny? Nie chce ci się pić?
- Nie... Ale dziękuję za zaproszenie. Jadę do kolegi, którego poznałem przez internet. Mam gdzie
mieszkać i pewnie co jeść.
- Zobaczysz go, jadę do tej samej miejscowości... potrzebna ci opieka dorosłego. Widzisz, mój syn...
chyba też jest gejem. On myśli że tego nie wiem, ale ja mam oczy. Widzę kogo zaprasza, gdzie łazi po
internecie... Ale dałem mu wybór. Może robić co zechce pod warunkiem, że będzie porządnie się
zachowywał. On nie wie tego ale jest pod dokładną i ścisłą obserwacją. Znam jego znajomych, zresztą
jest bardzo gościnny i często są u nas w domu, wiem gdzie bywa i z kim się przyjazni. Nie było mi na
początku łatwo, uwierz mi. Dla żadnego rodzica nie jest. Na początku zawsze zadajesz sobie pytanie,
gdzie był twój błąd, co takiego zrobiłeś zle. I codziennie masz nadzieję, że coś się zmieni, cieszysz się jak
widzisz dzieciaka na mieście z dupami... Choć to tylko koleżanki. Pózniej wiesz że i tak go kochasz i
liczysz tylko na cud... Ja postanowiłem nie mieszać się w jego życie tak długo jak będzie ono przyzwoite.
Bo przecież porządnym można być w każdej sytuacji, prawda? Pozna mądrego chłopaka, zamieszkają
gdzieś razem... A może w międzyczasie coś się odmieni? - powiedział jakby z nadzieją.
Jechali razem w milczeniu autostradą krakowską. Co jakiś czas mężczyzna obserwował Radka i musiał
przyznać, że ten wyglądał coraz korzystniej. Potrzebuje chłopak spokoju. Przez ten tydzień zorientuje się,
jakie ma możliwości działania. Przez moment pomyślał nawet, jaka parą byliby ten chłopak i jego syn...
Jak Flip i Flap, jego syn był niski i pękaty, taki sobie pocieszny grubasek.
Zaczęły się góry. Radek spał na tylnym siedzeniu a kierowca zastanawiał się co powie żonie i synowi.
Wracał z Kołobrzegu od brata, a tu mu się
coś takiego po drodze przyplątało... Więc niech lepiej ten chłopak zamieszka u znajomego, a on się
będzie na bieżąco nim interesował. Ale na śniadanie go zabierze...
Już byli w granicach miasta, gdy zadzwoniła komórka. Dzwonił syn.
- Tata, kiedy będziesz w domu?
- Za jakieś piętnaście minut. Ciesze się, że cię słyszę... Jak leci?
- Będę miał towarzystwo na ferie, zaprosiłem kolegę z Piły... Wpadnie dzisiaj.
- Będzie za piętnaście minut.
- Skąd wiesz? Wieziesz go? Bo miał jechać stopem?
- Tak. Wiozę go, chyba to ten. Ale najpierw będzie się musiał wyspać, bo zle z nim. Nie musisz mi nic
więcej tłumaczyć, wiem wszystko. Już nie wnikam w to jak się poznaliście i gdzie...
- Jak to gdzie? Na necie przecież. Kocham cię tatusiu...
http://thermasilesia.ehost.pl/chubby Powered by Joomla! Wygenerowano: 2 November, 2009, 18:12
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
15 3
15
Program wykładu Fizyka II 14 15
15 zabtechnŁódzkiego z
311[15] Z1 01 Wykonywanie pomiarów warsztatowych
15 Wykonywanie rehabilitacyjnych ćwiczeń ortoptycznychid247
10 15 58
15 7 2012
ComboFix 15 1 22 2 2015r
więcej podobnych podstron