326 Buechting Linda Tatuś na zamówienie

background image

Jamison Kelly

Tatuś na zamówienie






Jordan postanowił uzbroić się w cierpliwość. Hannah musi w końcu
przyznać, że mały Kevin jest również jego synem.

Niegdyś spędził z nią upojną noc, po której znikła z jego życia na
wiele lat. Dzięki przypadkowemu spotkaniu ma szansę ją odzyskać
oraz spełnić się w roli ojca. Chłopiec wyraźnie lgnie do niego,
dlaczeg

o więc matka zwleka z wyznaniem prawdy?



background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY
Hannah Brewster siedziała na trawie i patrzyła wilkiem na dwie furgonetki, które właśnie wjeżdżały
na ścieżkę. Zacisnęła pięści. Samo nazwisko McClennon sprawiało, że wszystko się w niej gotowało,
a tu miała aż dwóch McClennonów na raz. Na szczęście byli to John i Jake, dwaj starsi bracia Jordana,
na którego wspomnienie wciąż jeszcze trochę bolało ją serce.
Hannah nie przyjechałaby tu aż z StLouis, gdyby wiedziała, że spotka na budowie braci
McClennonów. Niestety, Ronnie Wardlow, któremu obiecała pomóc, zapomniał jej o tym drobiazgu
powiedzieć. Hannah podejrzewała, że zrobił to specjalnie.
Ronnie budował matce nowy dom i wszystkich swoich znajomych prosił o pomoc. Hannah lubiła
Ronniego i jego matkę. Esther była przesympatyczna. Zresztą Hannah chciała także wyrwać się z
StLouis na świeże powietrze, którego w Sandford nie brakowało. Toteż z radością zgodziła się pomóc
przyjacielowi i dopiero w tej chwili pożałowała swej decyzji.
Furgonetki zatrzymały, się obok starego samochodu Ronniego. Na jednej z nich znajdowała się
naczepa kempingowa. Kierowca przez chwilę coś przy niej majstrował, w czym pomagali mu obaj
bracia McClennonowie. Kiedy jednak wszyscy trzej wyszli zza samochodu, Hannah o ma-

background image

6

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

ło nie zemdlała. Trzecim mężczyzną był Jordan McClen-non we własnej osobie.
Zdenerwowana rozglądała się dookoła, aż wreszcie zatrzymała spojrżenie na Ronniem. Bezradnie
wzruszył ramionami. Wiedział, że nie lubiła Jordana, ale nie znał przecież całej historii.
Niewiele kobiet robiłoby zresztą z tego problem. W końcu facet, który porzuca dziewczynę po dwóch
randkach, nie powinien budzić takich emocji. Ale Hannah była wówczas bardzo młoda i jeszcze
bardziej zakochana. Przez wiele miesięcy skrywała swoją jednostronną miłość, aż w końcu nadszedł
wielki dzień: Jordan McClennon, założyciel i jedyny właściciel McClennon Industries z StLpu-is,
pracodawca Hannah, zaprosił ją na kolację.
Hannah nigdy nie uważała się za atrakcyjną kobietę. W tamtych czasach była chuda i długa jak
chmielowa tyczka, nosiła okulary o grubych szkłach i dla wygody związywała włosy w koński ogon.
Ale na pierwszą kolację z Jordanem kupiła sobie nową sukienkę. Był czarujący i uprzedzająco
grzeczny i Hannah wróciła do domu jeszcze bardziej zakochana niż przedtem.
Potem była jeszcze druga randka. Po kilku kieliszkach wina Hannah zgodziła się wpaść do
ukochanego po jakieś papiery.
Jordan oprowadził ją po mieszkaniu. Kiedy znaleźli się w sypialni, Hannah objęła go za szyję i
uśmiechnęła się. Od tej chwili Jordan przejął pałeczkę. Jeśli w ogóle można by to nazwać
uwiedzeniem, to Hannah była jego gorliwym uczestnikiem, choć właściwie należałoby powiedzieć, że
sama całą tę sytuację sprowokowała. Nic dziwnego. Jordan był przystojny, inteligentny, potrafił
pięknie mówić i był uosobieniem męskiego uroku. Ale potem nigdy więcej do



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

7
niej nie zadzwonił. I za to właśnie tak bardzo go nienat widziła.
Jej godność została doszczętnie zdeptana, kiedy dwa dni później, przechodząc obok gabinetu Jordana,
zobaczyła gp z jakąś oszałamiającą blondynką, która nachylała się nad i biurkiem w taki sposób, że
prawie dotykała biustem twarzy Jordana. Jej wypielęgnowany paluszek, zakończony długimi
czerwonym paznokciem, prowokacyjnie dotykał dłoni Jordana.
Mimo to Hannah nadal pracowałaby w McClennon Industries, ponieważ pochodziła z dumnego rodu
Brewsterów i od dzieciństwa wpajano jej pewne zasady. Na szczęście los jej sprzyjał.
Marybeth, siostra Hannah, zwariowana czarna owca w rodzinie,; zaszła w ciążę, nie wiadomo z kim.
Hannanh zrezygnowała z pracy żeby zająć się siostrą. Kiedy po pewnym czasie, jako matka zastępcza
własnego siostrzeńca; wróciła do St.Louis, znalazła sobie całkiem inną pracę.
Jordana MeClennona nie widziała ani razu. Aż do dzisiaj. Nie kochała go już, ale jej ciało o niczym
nie zapomniało. Twarz Jordana wcale się nie zmieniła, a gęste, czarne włosy ani nie posiwiały, ani się
nie przerzedziły. Miał te same niebieskie oczy, które w tej chwili patrzyły prosto ha nią. Z
zainteresowaniem.
Chwilowe zdziwienie w mgnieniu oka zmieniło się w irytację. Wcale się nie zmienił, pomyślała
Hannah. Ciągle tylko patrzy, kogo by tu poderwać. Na pewno mnie nie poznał, bo przecież by sobie
przypomniał, że zaliczył mnie kilka lat temu.
Ponieważ Ronnie prowadził właśnie do niej wszystkich trzech braci McClennonów, Hannah
zachowała kamienną twarz. Niestety, choć bardzo się tego wstydziła, nie potra-

background image

8

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

fiła nie patrzeć na Jordana. Czarne włosy, piękna twarz, nieskazitelna figura i niebieskie oczy, wciąż w
nią wpatrzone... Hannah nie potrafiła oderwać od niego wzroku. Zauważyła nawet, że Jordan nie ma
obrączki. Zmusiła się do uśmiechu, bo właśnie do niej podeszli i Ronnie zaczął jej przedstawiać
wszystkich po kolei.
- Hannah Brewster? - powtórzył Jordan, jakby podane przez Ronniego nazwisko kompletnie nie
pasowało mu do przedstawionej osoby. - Ta sama Hannah Brewster, która kiedyś u mnie pracowała?
Hannah znów się wściekła. Tym razem o to, że przypomniał sobie tylko tę okoliczność. Jakby
zupełnie zapomniał, że łączyło ich ze sobą coś więcej. Mimo to beznamiętnie skinęła głową.
Jordan przyglądał się jej z wielkim zainteresowaniem.
- Obcięłaś włosy - powiedział. - i nie nosisz już okularów.
Hannah coraz bardziej się irytowała. Oglądał ją tak, jak ogląda się w sklepie krzesło, które człowiek
zamierza sobie kupić.
- Właściwie to te twoje okulary nawet mi się podobały. - Jordan się do niej uśmiechnął.
Hannah postanowiła, że tym razem nie da się nabrać na jego czarujący uśmiech.
- Kupiłam sobie szkła kontaktowe, a okulary oddałam biednym - powiedziała. - Obcięte włosy
wyrzuciłam, więc też ci ich dać nie mogę.
Jordan się roześmiał, a Hannah przypomniała sobie, jak bardzo jej się ten śmiech podobał. Był to
śmiech -a także i głos - który potrafił ogrzać kobietę w najzimniejszą noc.
- Nie - powiedział Jordan, przyglądając się Hannah.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

9
- Cofam to, co powiedziałem o okularach. Masz za ładne oczy, żeby je chować za okularami.
Hannah kątem oka dostrzegła; jak bracia Jordana wymieniają spojrzenia. Najwyraźniej doskonale
znali jego zagrywki.
- Prenumerujesz „Poradnik Samotnego Mężczyzny"?
- zapytała Hannah. - Chyba z dziesięć Tazy słyszałam już ten tekst.
Jordan tylko się uśmiechnął, choć jego bracia wyglądali na bardzo zdziwionych.
- Przepraszam-powiedział brat Jordana,który miał na imię Jake. - Chciałbym zrobić zdjęcie tej sceny.
Wielki Jordan McClennon pokonany przez kobietę?
Obaj bracia roześmiali się.
- Fajna z ciebie dziewezyna, Hannah - powiedział John, średni z braci McClennonow. - Napfawdę.
Chodź, Ronnie. Bierzemy się do roboty.
- Hannah, ja... - zaczął Jordan, kiedy trzej mężczyźni się od nich oddalili. Już się nie śmiał.
- Wybacz, ale przyjechałam tu po to, żeby pomóc Ronniemu - przerwała mu Hannah. - Nie musisz
tracić dla mnie czasu.
Odwróciła się i z godnością pomaszerowała w stronę cementowego fundamentu. Oparła się o stertę
desek i patrzyła, jak Jake wyjmuje narzędzia z furgonetki. Bardzo się starała nie patrzeć na Jordana. U
jej stóp leżał kawałek wypolerowanej blachy. Hanttah spojrzała na śwoje odbicie.
Wyglądała zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy pracowała u Jordana. Krótko obcięte włosy bardziej do
niej pasowały. Zaczęła tuszować rzęsy i używać jasnej szminki. Wszystko to nadało jej twarzy nowy
wyraz. Kiedyś była chuda, ale ostatnio trochę przytyła. Nie za dużo. Dokładnie tyle, żeby

background image

10

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

jej ciała nabrało przynależnych kobiecie okrągłości. Miała na sobie znoszone, obcisłe dżinsy i różowy
bawełniany podkoszulek, który ciasno opinał jej piersi.
Hannah wiele razy się nad tym zastanawiała, ale nigdy nie udało jej się zgadnąć, dlaczego właściwie
Jordan McCiennon zaprosił ją wtedy na kolację. Wydawało jej się cudem, że Jordan w ogóle zauważył
niepozorną, nieśmiałą dziewczynę, jaką wówczas była. A już zaproszenie na kolację...
Romans z Jordanem był jedynym, jaki Hannah w całym swoim życiu przeżyła. Zresztą tamta historia
bardzo wiele powiedziała jej o niej samej. Nie była osobą lubiącą przelotne związki, postanowiła więc
już nigdy na coś podobnego sobie nie pozwolić. Wolała do końca swoich dni pozostać w celibacie,
aniżeli raz jeszcze przeżyć podobne upokorzenie. Tak bardzo cierpiała, kiedy uwielbiany przez nią
mężczyzna, któremu oddała i duszę, i ciało, odszedł, nawet nie obejrzawszy się za siebie.
Jake wrócił z piłą i młotkami. Wyjaśnił, jak ma być skonstruowany dom, a John tymczasem podłączył
piłę. Hannah dopiero teraz przestraszyła się przedsięwzięcia, w którym miała brać udżiał. Potrafiła
posługiwać się młotkiem i piłą, ponieważ pomagała ojcu w przebudowie ich rodzinnego domu. Robiła
to, gdyż uwielbiała być blisko niego. Ale do Sandford przyjechała przede wszystkim dlatego, że
Ronnie był jej przyjacielem.
Ronnie doskonale znał się na elektronice, ale w towarzyskich kontaktach był zupełnie nieporadny.
Poznali się, kiedy Ronnie zaczął staż w McCiennon Industries. Hannah była od niego o kilka lat
starsza? Podeszła do niego, kiedy sam jak palec jadł obiad w stołówce pracowniczej. Po jej wyjeździe
z StLouis znajomość się urwała, ale zaraz po



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

11
powrocie Hannah znów natknęła się na Ronniego. Przyszedł do biblioteki, w której podjęła pracę.
Potem kilka razy odwiedziła go w Sandford, gdzie mieszkał z matką w przyczepie kempingowej.
Hannah i Esther bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły.
Jake i John układali wokół fundamentu metalową taśmę. Jake zawołał, żeby Jordan przygotował mu
płyty progowe. Hannah i Jordan spojrzeli na siebie przelotnie. On podszedł do sterty desek, a jej serce
o mało nie wyskoczyło z piersi.
- Przepraszam-powiedział stojący za jej plecami Ronnie. - Nie miałem pojęcia, że Jordan też tu będzie.
- Nie ma sprawy. Hannah się do niego uśmiechnęła. - Nie musisz przepraszać. Jordan nic mnie już nie
obchodzi.
Nie było to do końca prawdziwe, ale Ronnie od razu lepiej się poczuł. Poszedł pomóc Jake'owi i
Johnowi. Hannah mogła więc spokojnie przyjrzeć się Jordanowi. Był taki przystojny. Doskonale
pamiętała, jak ją uwiódł. Był w tej dziedzinie mistrzem.
To nie było nieuczciwe, pomyślała Hannah. Sama tego chciałam. Nawet bardzo. To było zupełnie
niesamowite doświadczenie. Tacy mężczyźni jak on doskonałe wiedzą, jak działają na kobiety. Na
pewno znów by mnie uwiódł, gdybym mu na to pozwoliła. Znowu mógłby się sprawdzić.
- Hannah! - zawołał Jordan. Hannah się zlękła, a potem zaczerwieniła, jak gdyby sądziła, że on potrafi
czytać w jej myślach. - Pomóż irfe
Miała wielką ochotę powiedzieć, żeby sam. sobie radził, ale widziała, że jego bracia się im
przyglądają, choć nie robili tego zbyt ostentacyjnie. Uznała, że woli pomóc Jordanowi, aniżeli znów
stać się obiektem kpin braci McClennonów.

background image

12

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Co mam robić? - zapytała.
- Stoisz na desce - tłumaczył jej Z przesadną cierpliwością. - Przez to trochę trudno mi ją podnieść.
Nie dlatego, żebyś była cięższa od piórka, skarbie, tylko widzisz, nie jadłem dziś na śniadanie płatków
kukurydzianych.
- Chcesz powiedzieć, że jest coś, czego nie możesz zrobić? - prychnęła. Nigdy przedtem wobec
nikogo w ten sposób się nie zachowywała, ale też tym razem miała do czynienia z kimś szczególnym.
Ten człowiek widział ją nagą, kochał się z nią, a potem ją porzucił. Musiała się bronić.
- Czy mam cię przesunąć? - zapytał, patrząc jej w oczy.
Mówił tak cicho, że tylko Hannah mogła go usłyszeć, ale i tak znów oblała się rumieńcem.
Przypuszczała, że ten arogant, ten podły egoista skorzysta z każdej okazji, aby tylko znów móc jej
dotknąć. Bez wątpienia sądził, że ona tak jak niegdyś rzuci mu się w ramiona.
Dumnie uniosła głowę, zeszła z deski, po czym pochyliła się i podniosła jeden jej koniec. Jordan
zrobił to samo.
- Nie jest ci za ciężko? - zapytał.
Hannah pokręciła głową; Postanowiła odzywać się do niego tylko wtedy, kiedy będzie to absolutnie
konieczne.
Kiedy położyli przy fundamencie ostatnią deskę, Hannah oparła dłonie na biodrach i wychyliła się do
tyłu, żeby rozprostować plecy. Miała niezłą kondycję, choć dawno już minęły te czasy, kiedy mogła
brać Kevina na ręce. Dzieci rosną. I to bardzo szybko. Każdego dnia sprawiają coraz to nowe kłopoty,
ale też dostarczają nowych radości. Hannah musnęła dłonią wiszący na łańcuszku medalion. Bardzo
żałowała, że Marybeth nie mogła zobaczyć, na jakiego wspaniałego chłopca wyrósł jej mały synek.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

13
- Wszystko w porządku? - zapytał Jordan. Dopiero teraz Hannah zdała sobie sprawę z tego, że stoi
obok niego, patrząc w przestrzeń nie widzącymi oczami.
- W porządku - odrzekła.
Dawno już nauczyła się okazywać, że ma dobry nastrój, niezależnie od okoliczności. Prawdopodobnie
po ojcu odziedziczyła umiejętność parcia naprzód jak czołg, choćby wokół paliło się i waliło. Choć
czasami naprawdę nie było jej łatwo.
Jake skończył mocowanie metalowej taśmy do fundamentu i zaczął układać pierwszą deskę progową.
Jak spod ziemi pojawił się obok Hannah Ronnie i z przepraszającym uśmiechem wręczył jej młotek.
Jordan od razu zauważył, że palce Ronniego musnęły^przy tym jej dłoń. Potem jednak Hannah
odwróciła się do Jordana plecami i przykucnęła, żeby wziąć gwoździe.
Jordan nie miał nic do roboty, więc patrzył na Hannah. Była taka pełna życia i taka ciepła, że samo
przebywanie w jej pobliżu potrafiło poprawić człowiekowi całkiem podły nastrój. Nie rozumiał, jakim
cudem wciąż tak dobrze pamięta tamten wieczór. Kiedy znaleźli się w jego mieszkaniu, bez ociągania
weszła do sypialni. Jeszcze teraz widział uśmiech, który zjawił się na jej twarzy, kiedy zarzuciła mu
ręce na szyję. Wtedy zdjął jej okulary i rozpuścił włosy. Nie potrafiła spbie poradzić z guzikami jego
koszuli i w końcu sam musiał je porozpinać. Ale była taka słodka...
Nie wiedział, có łączy ją z Ronniem. Przypuszczał, że jest to jeden z tych staoilnych, cichych
związków, w których ludzie unikają publicznego okazywania sobie czułości. Nie potrafił wyobrazić
sobie innego powodu obecności

background image

14

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Hannah na budowie. Podobno znała się trochę na stolarce, ale gdyby nawet tak było, to przecież nie
przyjechałaby budować domu, gdyby nic jej nie łączyło z tym rudowłosym, niesamowicie zdolnym
elektronikiem.
Hannah wydoroślała i zmieniła się w piękną kobietę. Przed laty zresztą także była piękna, tylko
wówczas jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Teraz była bardzo pewna siebie, choć czegoś jej
brakowało uśmiechu, przypomniał sobie Jordan. To przez ten uśmiech w ogóle ją zauważył.
Postanowił sobie, że przestanie myśleć o Hannah, Od pierwszej chwili widać było, że nie chce mieć z
nim nic do czynienia. Jak tylko go zobaczyła, od razu się najeżyła. Przez co stała się jeszcze bardziej
intrygująca.
— Stolarze! - zawołał Jake. -. Potrzeba tu stolarzy z młotkami!
Hannah i Jordan odwrócili się jednocześnie. Hannah podeszła do Jake i Johna, ale nie odmówiła sobie
spojrzenia kątem oka na Jordana, który chwycił młotek i poszedł za nią.
Ciekawe, ile on może mieć lat? zastanawiała się Hannah. Trzydzieści dwa? Nie więcej.

Hannah miała dwadzieścia dziewięć lat, ale zawsze odnosiła takie wrażenie, jakby zgubiła kilka lat
życia, które z jakiegoś powodu były niesłychanie istotne. Nie umiała flirtować i nie wiedziała, jak
mówić mężczyznom to, co chcieliby usłyszeć.

Klęczący obok niej Jordan starannie wbijał gwóźdź obok tego, który przed chwilą wbiła Hannah.
Noga Jordana była tak blisko, że materiał jego spodni ocierał się o biodro Hannah. Przez to właśnie
ręce jej się trzęsły, kiedy wyjmo-



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

15
wała z torby następny gwóźdź. Mimo że wcale nie chciała o tym myśleć, przypomniało jej się, jak
wyglądały kiedyś te same, tylko nagie uda Jordana. Zmusiła się, żeby patrzeć na leżącą przed nią
deskę.
Czuła na sobie wzrok Jordana. Na pewno wiedział, jak na nią działa. Była prawie pewna, że celowo
tak się do niej przybliżył. Chciał ją ukarać za to, że traktuje go z lodowatą obojętnością, albo miał
zamiar znów zaciągnąć ją do łóżka. Ale do tego Hannah nie mogła dopuścić.
Jordan sięgnął po gwóźdź. Musnął ręką nagie ramię Hannah. Zadrżała. Modliła się, żeby nikt,
szczególnie Jordan, tego nie zauważył. Tłumaczyła sobie, że ta reakcja nie ma nic wspólnego z samym
Jordanem, a tylko z wieloletnim celibatem, na jaki sama siebie skazała.
- Gdzie się tego nauczyłaś? - zapytał Jordan.
- Słucham? - Hannah zapomniała się i spojrzała mu prosto w oczy. To był błąd. Pospiesznie odwróciła
wzrok.
- Kto cię nauczył, jak się posługiwać młotkiem? - powtórzył pytanie Jordan.
- Ojciec. Pomagałam mu przy przebudowie domu. Dużo się wtedy nauczyłam.
- Czy podczas tamtej kolacji też o tym rozmawialiśmy? - zapytał Jordan.
- Wątpię, żebyś zapamiętał cokolwiek z tego, co ci wtedy mówiłam. - Tym razem Hannah rozmyślnie
spojrzała mu prosto w oczy. Chciała, żeby wiedział, jak bardzo jest jej obojętny. - Przypuszczam, że
konwersacja nie była twoim celem.
Chciała także dać mu do zrozumienia, że nie uważa tamtego zdarzenia za nic więcej, jak tylko krótki
romans biurowy, bez żadnego znaczenia dla którejkolwiek ze stron. Chociaż dla niej znaczył on o
wiele więcej

background image

16

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

i Hannah pamiętała prawie każde słowo, które wówczas padło.
- Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi - powiedział Jordan. - Go ja takiego zrobiłem?
- Nic - skłamała. Zawsze uważała, że jeśli coś jest nie w porządku, należy o tym powiedzieć wprost.
Ale tym razem odstąpiła od zasady.
- Hej! - rozległ się nagle donośny kobiecy głos. Słychać go było nawet pomimo warkotu silnika. - Kto
chciałby coś zjeść?
Poobijany pomarańczowy volkswagen wtoczył się na żwirową drogę. Zatrzymał się parę centymetrów
od dębu, który w kilku miejscach miał głębokie blizny, ozdobione odpryskami pomarańczowego
lakieru. Musiał już przeżyć niejedno spotkanie z tym samochodem.
- Cześć, mamo! - zawołał Ronnie- Go się stało, że tak wcześnie przyjechałaś?
- Tobie pewnie nie przyszło do głowy, że trzeba dać ludziom coś do jedzenia. Czy mam rację?
- Masz rację, mamo - przyznał Ronnie.
Esther, korpulentna kobieta w zielonym kelnerskim fartuszku, postawiła na fundamencie dużą torbę.
- Mam nadzieję, że nie zamęczyli cię na śmierć - powiedziała i uśmiechnęła się do Hannah.
- Obawiam się, że nawet nie zapracowałam sobie jeszcze na jedzenie. - Hannah także uśmiechnęła się
do matki Ronniego.
- Kevin! - zawołała Esther, odwracając się w stronę samochodu. - Chodź tu zaraz, bo nie dostaniesz
hamburgera! Przez cały ranek pomagał mi uprzątać i nakrywać stoły - dodała ciszej, puszczając oko
do Hannah.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzał - zaniepokoiła


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

17
się Hannah. - Jeśli chcesz, możesz go tu zostawić. Ja go przypilnuję.
- Kiedy okaże się, że jakiś mały chłopiec mi przeszkadza, zaraz przejdę na emeryturę. To najlepszy
pomocnik, jakiego kiedykolwiek miałam - dodała głośno, widząc nadbiegającego Kevina.
- Zobacz, mamo! - wołał z daleka rozpromieniony Kevin. - Dostałem napiwki. Widzisz? Jestem
bogaty!
Hannah uśmiechnęła się i uściskała chłopca. Był takim wspaniałym dzieckiem. Zawsze pogodny,
zawsze ogromnie czymś zaaferowany. Miał takie same włosy i takie same oczy jak Hannah, ale po
swej naturalnej matce odziedziczył mały nosek i drobne usta.
- Nawet bardzo dobrze - Hannah zmierzwiła mu czuprynę. - A ponieważ tak ciężko pracowałeś, to
może nawet pozwolę ci wydać ten majątek na gumę do żucia.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Jestem wspaniałomyślna Chcesz coś zjeść? Kevin pokręcił głową.
- Na śniadanie jadłem naleśniki i tosty, i bekon, i,.. - Zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć,
co jeszcze zjadł na śniadanie. - Aha! Jeszcze parówki - dodał zadowolony z siebie.
Hannah pomyślała sobie, że to całkiem niezły wynik jak na dziecko, które w domu przysięga, że rano
nic jeść nie może.
- Chyba będziesz musiał obsłużyć jeszcze kilka stolików, żeby zarobić na swoje utrzymanie -
zażartowała Hannah. - Przez ciebie pojdę z torbami.
Kevin roześmiał sięi zaczął podskakiwać jak gumowa piłeczka. Najwyraźniej nic sobie nie robił z
dobrze znanych narzekań matki.

background image

18

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Mężczyźni zgromadzili się wokół Esther i wyciągnęli ręce po hamburgery. Tylko Jordan wciąż
klęczał przy fundamencie. Z daleka przyglądał się Hannah.
No i dobrze, pomyślała. Jak tylko się zorientuje, że to moje dziecko, zaraz podwinie ogon i zwieje. I da
mi święty spokój.
- No, dobra, koleś - powiedziała Esther do Kevina. - Znikajmy stąd, bo zaraz ludzie zaczną się
schodzić na obiad.
- Mam pracę-pochwalił się Kevin zebranym, poczym z dumną miną podreptał za Esther do
samochodu.
- Spisz się dobrze - zawołała za nim Hannah. - Pamiętaj, co ci mówiłam.
- Brewsterowie zawsze wszystko robią dobrze - powtórzył Kevin, jakby słyszał i powtarzał te słowa
co najmniej tysiąc fazy.
Uśmiechnął się do matki- pomachał jej ręką i wskoczył do samochodu. Esther ruszyła z piskiem opon.
Hannah wciąż czuła na sobie spojrzenie Jordana. Nie zważając na to, usiadła na trawie, wyjęła z torby
hamburgera i zabrała się do jedzenia. Ale kiedy Jordan usiadł obok niej, straciła apetyt. Pozostała
trójka także usiadła w pobliżu. Byli wyraźnie zainteresowani tym, co się działo między Hannah i
Jordanem.
Jordan od razu zauważył, że Ronnie nie usiadł obok Hannah i że w związku z tym prawdopodobnie nie
jest jej narzeczonym.
- Sympatyczny dzieciak - zaczął Jordan.
Nie uszło jego uwagi, że Kevin także nazywał się Bre-wster, a więc Hannah nie wyszła za mąż za jego
ojca.
- Trudno o lepszego - mruknęła Hannah, nie spuszczając oczu z hamburgera. - Skoczyłabym za nim w
ogień.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

19
Jordan poczuł, że słowa Hannah były skierowanym w jego stronę ostrzeżeniem. Nie wiedział tylko, co
ma z tym zrobić. Hannah była teraz samowystarczalna, silną i o wiele bardziej pewna siebie niż przed
siedmioma laty.
- Często przyjeżdżasz do Sandford? - zapytał Jordan. Hannah spojrzała na niego podejrzliwie. Sądziła,
że to jeszcze jedna jego zaczepka. Nie wiedział, biedny, że tym razem niczego nie zwojuje.
- Czasami - powiedziała. - W zimie Ronnie mnie prosił, żebym mu pomogła urządzić przyjęcie
urodzinowe dla

mamy. Esther też kilka razy mnie do siebie zapraszała. Ona jest z zamiłowania

swatką. Usiłuje mnie wydać za mąż za każdego, kto zatrzyma się w jej barze, jeśli tylko nie jest
jeszcze żonaty.
- Nie daje ci spokoju, co?
- Robi, co może. A kiedy nie pracuje nade mną, wynajduje dziewczyny dla Ronniego.
Jordan uśmiechnął się, zadowolony. Teraz już wiedział na pewno, że Hannah i Ronnie nie są parą.
Hannah przestała unikać Jordana. Mógł swobodnie za nią chodzić i pracować obok niej, a ona wcale o
nim nie myślała. Ciężka praca fizyczna to dobry sposób na wszelkie kłopoty.
Esther przyjechała jeszcze raz. Tym razem przywiozła spaghetti, a potem sama pozmywała naczynia.
Hannah słyszała, jak Ronnie i MćClennóńowie odjeżdżali. Odetchnęła z ulgą, kiedy ucichł szum
silników.
Hannah położyła Keyina spać w dodatkowej sypialni, znajdującej się w przyczepie kempingowej
Esther. Przeczytała mu bajkę, potem otuliła go kołdrą i pocałowała w czoło,
- Zamknij oczy - powiedziała, zaczynając rytuał, którym zawsze kończyli dzień.

background image

20

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Słodko śpij - odpowiedział Kevin.
- Miej piękny sen.
- O szczęściu śnij.
Chłopiec był zmęczony całodziennym pomaganiem w barze i bardzo przejęty pierwszym w życiu
zarobkiem. Ledwie przyłożył głowę do poduszki, natychmiast zasnął.
- Marybeth - westchnęła cichutko Hannah. - Nie masz pojęcia, jak ja go kocham.
Hannah pomagała siostrze materialnie i wspierała ją duchowo przez cały okres ciąży. Marybeth
macierzyństwo nie pociągało. Była zakochana w muzykach rockowych i razem z nimi przenosiła się z
miejsca na miejsce, nie mając stałego lokum ani żadnych dochodów. Ojciec Kevina (nie dało się
ustalić, który z członków grupy nim był) także nie przejawiał żadnego zainteresowania dzieckiem.
Kiedy Marybeth wyruszała w trasę z zespołem, który aktualnie uwielbiała, Hannah opiekowała
sięKevinem. Wiedziała, że podczas tych podróży siostra nie zachowuje się jak zakonnica, ale nie
chciała wypytywać jej o szczegóły. Przeżyła szok, kiedy do jej drzwi zastukał młody policjant z
wieścią, że jej siostrzyczka przedawkowała narkotyki i zmarła w przydrożnym motelu.
Sąd przyznał Hannah formalną opiekę nad Kevinem. Sprzedała dom, który odziedziczyła po
rodzicach i w którym mieszkała z Marybeth i jej synkiem, a pieniądze wpłaciła na fundusz
emerytalny. Wróciła do StLouis i podjęła pracę w bibliotece. Ponieważ żyła oszczędnie, zarobki po-
zwalały jej i dziecku na całkiem godziwą egzystencję! Udało jej się nawet umieścić Keyina w dobrze
prowadzonym i stosunkowo niedrogim przedszkolu. Kiedy zaczął chodzić do szkoły, tak sobie
ułożyła godziny pracy w bibliotece, że prawie codziennie wracała do domu, zanim on


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

21
się tam zjawił. Kiedy musiała pracować w weekendy albo po południu, płaciła dziewczynie z
sąsiedztwa, która chętnie zostawała z Kevinem.
Chciała dotknąć medalionu, w którym nosiła zdjęcie Marybeth z maleńkim Kevinem. Była to jej
jedyna pamiątka po niesfornej siostrze i jedyna fotografia, jaka po niej została. Talizman przepadł.
Poszła do łazienki i nawet zdjęła koszulkę, żeby sprawdzić, czy nie znajdzie go w jej fałdach, ale
medalionu nie było.
- A niech to! - mruknęła Hannah. - Pewnie leży gdzieś w trawie. I jak ja go teraz znajdę?
Wzięła latarkę i wyszła na dwór. W powietrzu pachniało ziołami, które Esther posiała wokół
przyczepy, a na niebie mrugały gwiazdy. Hannah nie miała czasu cieszyć się pięknem wiosennej nocy.
Podeszła do fundamentu, na którym miał stanąć dom Ronniego. To tam spędziła większą część dnia i
tam najprawdopodobniej zgubiła medalion. Uklękła i świecąc sobie latarką, dłońmi szukała zguby w
wysokiej trawie.
- Chyba trochę za ciemno na grzybobranie - rozległ się znajomy głos.
Hannah aż podskoczyła, uderzając głową o poprzeczną listwę.
- Au! - krzyknęła z bólu. Zachwiała się i upadła na trawę. Siedziała, rozcierając bolącą głowę, i
spoglądała na Jordana, którego sylwetka odcinała się od rozgwieżdżonego nieba. U
- Nie zrobiłaś sobie krzywdy? - zapytał. Ukląkł i położył jej ręce na ramionach, jakby sam chciał to
sprawdzić.
- Nic mi nie jest - parsknęła. - A ty skąd się tu wziąłeś?
- Właśnie chciałem cię o to samo spytać.
- Ale nie spytałeś.

background image

22

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- No to teraz pytam. Co cię podkusiło, żeby się tu plątać po nocy?
- Przeszkadza ci to?
- Pewnie, że przeszkadza. Zasypiałem, kiedy zaczęłaś świecić tą latarką.
- Zasypiałeś? - Hannah szczerze się zdziwiła. - Gdzie?
- W moim wozie kempingowym - odrzekł poirytowany Jordan.
Rzeczywiście, w mroku nocy majaczył zarys dużego samochodu. Skierowała w.tę stronę światło
latarki.
- Przestań! - jęknął Jordan. - Oślepisz mnie.
- To czemu mnie wystraszyłeś? - warknęła, ale latarki nie wyłączyła. -1 po co w ogóle zą mną łazisz?
- Już ci mówiłem. Zobaczyłem światło. Chciałem sprawdzić, co się dzieje.
- Daj spokój. - Hannah była wściekła. Usiłowała podnieść się z trawy i o mało przy tym naprawdę nie
oślepiła Jordana. - Masz wygórowane poczucie własnej wartości, mój drogi. Z całą pewnością nie
przyszłam do ciebie.
Jordan złapał latarkę, którą zawzięcie wymachiwała mu przed nosem, ale Hannah nie miała zamiaru
jej puścić,
- Przecież nie twierdzę, że przyszłaś do mnie - wycedził Jordan przez zaciśnięte zęby. - Bądź uprzejma
puścić wreszcie tę latarkę.
Hannah nie była uprzejma zrobić niczego, o co poprosiłby ją Jordan, ale pośliznęła się na mokrej
trawie. Po chwili leżała na ziemi, a Jordan na niej. Jedna jego ręka znajdowała się pod głową Hannah,
podczas gdy drugą trzymał latarkę. Jedyne, co mogła zrobić, to odpychać go od siebie obiema rękami,
co, oczywiście, wykonała. Zamarła, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że dotyka jego muskularnego
ciała.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

23
Jordanowi, który jeszcze chwilę temu się na nią wściekał, także zrobiło się nieswojo. Mimo
ciemności, przez chwilę wpatrywał się w twarz Hannah. Tak mocno zacisnął palce na latarce, aż go
zabolały.
Hannah poczuła się jak przed laty, kiedy miała tę twarz tak samo blisko siebie jak teraz. To Jordan
wprowadza ją w świat seksu, a choć było to tylko raz i do tego dawno temu, ona pamiętała tamten
wieczór, jakby to było wczoraj. Jęknęła cicho. Nie miała dość sił, żeby przestać na niego patrzeć.
Usta Jordana powoli zbliżyły się do ust Hannah. Wydawało się, jakby wcale nie chciał, tylko jakaś
niewidzialna siła zmuszała go do tego, co robił. Wreszcie całkiem uległ pokusie, którą oboje czuli.
Pocałował ją, a ona nie protestowała.
Kiedy Jordan uniósł głowę, Hannah zobaczyła w jego oczach coś dziwnego, coś, co kazało jej wzmóc
czujność.
- Cały dzień o tym marzyłem - powiedział drżącym głosem. - i nie tylko o tym.
Hannah dopiero teraz naprawdę się zdenerwowała. A więc on się ze mną bawi, pomyślała. Znów chce
mnie zaciągnąć do łóżka i pewnie wydaje mu się, że to się lida. Niedoczekanie jego!
Opuściła ręce i usiłowała wstać, ale Jordan był szybszy. Podniósł z mokrej trawy i ją, i siebie.
- Możesz przestać marzyć - powiedziała lodowatym tonem, co wcale nie było łatwe, bo sama nie
mogła złapać oddechu. - Ja nie jestem zainteresowana.
- Nie? - powtórzył rozbawiony. Przyciągnął ją do siebie i przez chwilę zdawało się, że znów ją
pocałuje. Ale bardziej się już do mej nie zbliżył. - Pragnienie nie jest grzechem - powiedział cicho. -
Tym bardziej że nie jesteśmy sobie obcy.

background image

24

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Owszem, jesteśmy - odrzekła stanowczo. - Popełniłam błąd i nie mam zamiaru drugi raz go
powtarzać.
Odwróciła się i pobiegła do przyczepy. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o ścianę. Nie znalazła
medalionu, a na dodatek zgubiła latarkę. Ale przynajmniej udało jej się uciec. Nie do końca wiedziała,
przed czym, ale pewnie przed kolejnym upokarzającym doświadczeniem. Jordan był bardzo
atrakcyjny i jeszcze bardziej pewny siebie, a ona...
Jestem zupełnie sama, pomyślała. Mam wprawdzie dziecko i pracę, ale poza tym jestem samotna i
dlatego tak łatwo mu ze mną poszło.
- Wydawało mi się, że słyszałam jakiś hałas. - Esther wychyliła głowę z saloniku. - Masz całe plecy
mokre - zaniepokoiła się.
Chwilę później usłyszały, jak ktoś mocno trzasnął drzwiami samochodu.
Hannah znów się zaczerwieniła. Nie potrafiła wymyślić na poczekaniu żadnego przekonywającego
wyjaśnienia.
- Rozmawiałam z Jordanem - powiedziała cicho.
- Na pewno robiłaś coś więcej, kochanie. - Esther znacząco spojrzała w okno. - Chyba że cię ten facet
opluł. Na szczęście to nie moja sprawa. Dobranoc.
Hannah żadne dobre życzenia nie mogły pomóc. Obawiała się, że tej nocy nie zmruży oka.





background image

ROZDZIAŁ DRUGI
Obudził ją śmiech i zapach smażonego bekonu. Zasłony były zasunięte. W pokoju panował półmrok i
Hannah nie mogła się zorientować, która jeśt godzina. Znów usłyszała śmiech. Rozpoznała głos
Kevina.
Zdezorientowana, usiadła nä łóżku. Przestraszyła się, że zaspała i że dzieje się coś złego. Za ścianą
pokoju, w którym spała, znajdowała się kuchnia i Hannah słyszała dochodzące stamtąd przytłumione
głosy i śmiech chłopca.
Zaspałam, pomyślała, spoglądając ze zgrozą na budzik, który wskazywał godzinę siódmą. Zupełnie
nie słyszałam, jak Esther Wychodziła do pracy.
Szurając kapciami, poszła dó kuchni. Stanęła jak wryta na widok Kevina, siedzącego w kuchni z
Jordanem, który coś gotował. Miała tak zdumioną minę, że Jordan, ujrzawszy ją, głośno się roześmiał.
Skinął ręką, zapraszając ją do środka.
- Tworzymy dzieło sztuki - oznajmił.
- Zobacz, co zrobiłem! — zawołał Kevin.
Hannah podeszła do chlopca. Nie rozumiała, jak to się stało, że Jordan zachowuje się w kuchni Esther
jak u siebie w domu. Okazało się, że panowie smażyli naleśniki, choć właściwie należałoby
powiedzieć, że bawili się nimi. Na półmisku leżały cztery naleśniki, z których trzy miały na sobie
jakieś dziwaczne kropki i kreski. Po bliższym przyj-

background image

26

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

rzeniu się tym tworom, Hannah doszła do wniosku, że ńa naleśnikach namalowane są twarze. Kevin
maczał pędzelek w syropie czekoladowym i rysował coś na trzecim naleśniku.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała. Spoglądała to na wymalowane naleśniki, to na otwartą puszkę syropu.
- Maluję buzie - poinformował ją Kevin. Miał przy tym taką minę, jakby uważał ją za najbardziej tępą
istotę na całej kuli ziemskiej. - Nie widzisz?
- Widzę, tylko nie mogę w to uwierzyć. - Spojrzała na Jordana, który przyglądał jej się z wielkim
zainteresowaniem.
- Czy ty wiesz, do czego Esther używa tych pędzelków? - zapytała Jordana.
- Chyba ich nie potrzebuje. - Jordan wzruszył ramionami. - Leżały w puszce pod zlewem... - Roze-
śmiał się na widok przerażonej miny Hannah. - Tak naprawdę, to pędzle są nowiutkie. Sam je przed
chwilą rozpakowałem.
- A czekolada... - Hannah wiedziała, że coś powinno ją dziwić, nie była tylko pewna, co.
- Na koszulce, którą wczoraj nosiłaś, było napisane, że czekolada jest wspaniała - przypomniał jej
Jordan. - Nigdy nie robisz niczego dla przyjemności?
- Nie stać mnie na przyjemności - odrzekła szczerze.
- Finansowo czy emocjonalnie? - zapytał Jordan. Odwrócił się, żeby zdjąć z patelni kolejny naleśnik.
Hannah właściwie mogłaby się obrazić, ale czuła, że on ma rację. Niewiele jej brakowało, aby ogłosić
emocjonalne bankructwo. I to właśnie Jordan, był za to odpowiedzialny. Przynajmniej częściowo.
- Nie sądzisz, że należałoby tu trochę posprzątać?



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

27
Hannah z niesmakiem patrzyła na blat zasłany resztkami mąki i brudnymi sztućcami.
- Nie sądzisz, że należałoby coś na siebie włożyć? -odparł Jordan. Jego spojrzenie zatrzymało się na
biuście Hannah.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że stoi przy oknie, a światło prześwieca przez cienką bawełnę
nocnej koszuli, która w ten sposób stała się całkiem przezroczysta. Hannah zaczerwieniła się i
pospiesznie wyszła z kuchni. Zdążyła jeszcze usłyszeć, jak Kevin tłumaczy Jordanowi, że jego mama
nie znosi wcześnie wstawać, '
Fantastycznie, pomyślała z przekąsem. Mało, że nie umiem się oprzeć urokowi Jordana, to jeszcze
mój syn musi mnie przed nim usprawiedliwiać.
Wyjęła z walizki ubranie i poczłapała do łazienki. Lustro powiedziało jej, że wygląda tak, jak gdyby
miała za sobą nie przespaną noc. Musiała się doprowadzić do porządku, zanim przyjdzie Ronnie i
bracia Jordana. Wszyscy trzej trochę za bardzo interesowali się jej utarczkami z Jordanem.
- Bardzo utalentowany facet - mruknęła do siebie, myśląc o malowanych na naleśnikach buziach.
Zupełnie bez sensu przypomniał jej się ich romans sprzed lat i znów się zaczerwieniła.
Wróciła do kuchni umyta i ubrana w czyste dżinsy
i czarną bawełnianą koszulkę. - Dziś nie masz nam nw do powiedzenia? - zapytał
Jordan, znacząco patrząc na koszulkę.
- Nie chcę prowokować kolejnych katastrofalnych decyzji dietetycznych - odrzekła i mało brakowało,
a byłaby się uśmiechnęła. Kiedy jednak zobaczyła, co tym razem zajada Kevin, oniemiała ze zgrozy.

background image

28

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Jesz chipsy? - zapytała jakby nie wierzyła własnym oczom. - Chipsy na śniadanie?
- Esther nic innego nie miała - powiedział, zgodnie z prawdą, Kevin.
Hannah już miała rozpocząć wykład o szkodliwości tłuszczu i sody, ale powstrzymała się, widząc
kpiący uśmiech Jordana. Zrozumiała, że straciła panowanie nad sytuacją, zanim jeszcze wstała rano z
łóżka, a przyjęcie tego faktu do wiadomości niczego na gorsze nie zmieni.
- Siadaj. - Jordan wstał i odsunął krzesło. - Zaraz ci podam śniadanie.
- Nie chcę chipsów ani naleśników z czekoladą.
- A może być grzanka z bekonem? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, włożył chleb do tostera i
bekon do kuchenki mikrofalowej.
Chyba rzeczywiście jest uczulona na poranne wstawanie, pomyślał Jordan, słuchając, jak Hannah
tłumaczy Kevinowi, że ma się nie plątać dorosłym ppd nogami.
- Zabrałeś swoje książki, telewizor jest w saloniku -przemawiała Hannah.
- Naprawdę nie mogę wbić ani jednego gwoździa? -żebrał Kevin. - Chociaż jeden, proszę.
- Nie chcę, żebyś przytłukł komuś palec. - Hannah stanowczo pokręciła głową. - A już na pewno nie
mnie. -Zrobiła śmieszną minę i Kevin się roześmiał.
Jordan postawił przed Hannah talerz i kubek z kawą, a ona się uśmiechnęła. Ależ ja lubię ten jej
uśmiech, pomyślał Jordan. Zrobiłbym wszystko, żeby na niego zasłużyć. Pewnie zresztą nie tylko ja.
Ciekawe, dlaczego ojciec Kevina z nimi nie został.
Nie miał czasu, żeby się nad tym zastanowić, bo właśnie nadjechały ciężarówki. Jordan pozbierał ze
stołu naczynia


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

29
i włożył je do zlewu. Pomyślał sobie, że podczas wbijania gwoździ będzie sobie mógł dokładnie
przemyśleć wszystkie zawiłości życia Hannah Brewśter.
Przed południem ustawiali konstrukcję nośną domu. Hannah przez cały czas jednym okiem szukała w
trawie zgubionego medalionu, ale bez powodzenia. Zrobili sobie przerwę około południa, kiedy
Esther przywiozła obiad. Cała brygada siedziała na trawie i jadła hamburgery. Esther rozsiadła się na
cementowym bloku, który służył jako schodek prowadzący do przyczepy. Wypominała Ronniemu,
że, pomimo jej wysiłków, on wciąż nie może sobie znaleźć żadnej dziewczyny. Ronnie rumienił Się
jak panienka.
- Ty też mógłbyś się wreszcie ustatkować. - Esther znalazła sobie nową ofiarę w postaci Jordana.'- Bóg
mi świadr Idem, że robię, co mogę, żebyś znalazł sobie odpowiednią kobietę. Nie waż się ze mnie
śmiać, Jake'u McClennon - powiedziała z naganą, dostrzegłszy Złośliwy uśmiech Ja-ke'a.
-Zapomniałeś już, że to ja cię ożeniłam:
- Nie zapomniałem - oświadczył posłusznie Jake, bez powodzenia usiłując powstrzymać się od
śmiechu. - Chociaż nie mogę sobie dokładnie przypomnieć, w jaki sposób doprowadziłaś do mojego
spotkania z Laurą.
- Po prostu się spotkaliście - prychnęła Esther. - Nawet ja nie potrafię dokładnie powiedzieć, kiedy, że
tak powiem, dwa serca się spotkają. Ja tylko przedstawiłam twój problem świętemu Tadeuszowi
Judzie, a on już Wszystkim się zajął.
- Kto to jest święty Tadeusz Juda? - zapytała Hannah, nieświadoma, że dotknęła spraw, od których
lepiej trzymać się z daleka.
- Święty Tadeusz Juda jest patronem spraw trudnych

background image

30

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

i beznadziejnych - pouczyła ją Esther, spoglądając ponurym wzrokiem na zgromadzonych mężczyzn.
- Możesz mi wierzyć, że sprawa małżeństw McCłennonów była jak najbardziej beznadziejna. Ale
posążek świętego Judy Tadeusza wiele razy przychodził mi z pomocą.
- ten posążek, który stoi za jej barem, bardziej przypomina betonowego elfa niż świętego - powiedział
Jordan tak cicho, żeby tylko Hannah mogła go usłyszeć.
- Słyszałam, co powiedziałeś - ostrzegła go Esther. -I nic mnie nie obchodzi, kogo ci przypomina. To
jest mój ulubiony święty i on o tym wie. - Popatrzyła kolejno na wszystkich zebranych. Na Jordanie
najdłużej zatrzymała spojrzenie.
- Poddaję się - zawołał Jordan. Podniósł obie ręce do góry, a jego bracia i Ronnie wybuchnęli
śmiechem. - Kiedy możemy się spodziewać następnego cudu tego twojego świętego?
Esther zmrużyła oczy. Spojrzała na Jordana, potem na Hannah i znów na Jordana. Hannah poczuła, że
oblewa się rumieńcem.
- Prędzej niż myślisz - powiedziała zadowolona z siebie Esther. – Możliwe, że to ty jesteś następny na
jego liście. Lepiej zacznij się rozglądać za ślubnym garniturem.
- Każdy, tylko nie Jordan-oświadczył z przekonaniem John. - Jeśli on się ożeni, to ja zatańczę nago
wokół tego twojego świętego.
- A ja mu będę przygrywał na organkach - roześmiał się Jake. y,
- Na wszelki wypadek już możesz sobie zamówić kilka lekcji tańca - poradziła Johnowi'Esther.
Śmiali się do rozpuku, a potem przystąpili do pracy. Jordan wrócił po zostawiony obok przyczepy
młotek i przy


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

31
tej okazji podsłuchał, jak Kevin wypytywał Esther o wszystko, co dotyczyło świętego Judy Tadeusza.
- Jak myślisz, czy on by mi pomógł, gdybym chciał dostać na urodziny coś zupełnie wyjątkowego? -
zapytał całkiem poważnie. - Niedługo skończę siedem łat. Urodziny mam dopiero w październiku, ale
mama zawsze mówi, że jak się chce, żeby się udało, to trzeba sobie wszystko wcześniej zaplanować.
- Nie mam pojęcia - powiedziała Esther. - To zależy od tego, co byś chciał na te urodziny dostać.
- No wiesz... - Kevin skubał źdźbła trawy. Najwyraźniej nie miał wielkiej ochoty zwierzać się ze
swoich marzeń. - A gdyby to było coś, co każde dziecko chce mieć?
- Nie możesz mówić jaśniej?
- To ma nogi, twarz, włosy, no i całą resztę. - Kevin powiedział to tak cicho, że Jordan musiał dobrze
nadstawiać uszu.
- Chciałbyś mieć kucyka? - domyśliła się Esther.
- Nie - zniecierpliwił się Kevin. - Tatusia No wiesz, kogoś takiego, z kim mógłbym robić różne rzeczy.
Wcale nie musiałby mieszkać z moją mamą. Dużo dzieci w szkole ma takich tatusiów, którzy z nimi
nie mieszkają. Ja tam nie jestem wybredny.
Tęsknota Kevina za ojcem była tak wzruszająca, że Jordan poczuł do chłopca niezwykłą sympatię.
Nie rozumiał, dlaczego Hannah nie utrzymuje kontaktów z jego ojcem. Przecież sam powiedział, że
wystarczyłby mu taki dochodzący tatuś.
- No cóż, będziemy musieli pogadać o tym ze świętym Judą Tadeuszem - powiedziała Esther. - Nie
wiem, czy ci pomoże, ale spróbować nie zawadzi.
- A mogę z tobą teraz pojechać? - Zapytał Kevin z na-

background image

32

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

dzieją w głosie. - Chciałbym mu ó tym jak najszybciej powiedzieć.
- Czemu nie? Musimy tylko powiadomić o tym twoją mamę.
Jordan wrócił na plac budowy. Kevin w październiku skończy siedem lat, myślał, wbijając gwoździe
w deskę. A więc Hannah spotkała się z jego ojcem w styczniu, siedem lat temu... Zamyślił się.
Wiedział, że w styczniu tamtego roku zdarzyło się jeszcze coś ważnego; Ach, tak; przypomniał sobie.
Dostałem pożyczkę na rozwój firmy. Wybrałem się z tej okazji ńa kolację z... Hannah. Po kolacji
pojechaliśmy do mnie i wypiliśmy szampana za powodzenie firmy. A w końcu wylądowaliśmy w
łóżku. To było dziewięć miesięcy przed urodzinami Kevina Brewstera!
Zamiast trafić młotkiem w gwóźdź, uderzył się w palec.
Hannah o mało nie wypuściła młotka z ręki, kiedy usłyszała krzyk Jordana. John, Jake i Ronnie juz do
niego biegli. Nawet Esther, która właśnie wsiadała do samochodu, podeszła do wijącego się z bólu
mężczyzny.
Hannah krążyła wokół stojących nad Jordanem ludzi, usiłując coś zobaczyć. Niestety, byli zbyt
wysocy i wszystko dokładnie jej zasłaniali.
- Przeżyje - obwieściła wreszcie Esther, a Jake klepnął brata w plecy.
- Starzejesz się, braciszku- kpił z niego John.
- Wszystko przez tę przeklętą osę - tłumaczył się niezbyt szczerze Jordan. - To przez nią nie trafiłem w
gwóźdź.
- Hannah - zawołała Esther, opatrz mu ten palec,
- Dlaczego ja? - Hannah na wszelki wypadek wolała się wykręcić od tego obowiązku. +• Nie wiem,
gdzie masz apteczkę.
- W szafce nad kuchennym zlewem; - Esther nie miała

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

33
zamiaru wdawać się w dyskusję. - Sama bym to zrobiła, ale dawno już powinnam być w barze. Lecę.
Mężczyźni wrócili do pracy i Hannah mogła wreszcie zobaczyć, co się Jordanowi stało.
- Mogę popatrzeć? - zapytał Kevin.
Hannah doskonale wiedziała, jakim fascynującym zjawiskiem jest dla sześcioletniego chłopca coś tak
paskudnego jak stłuczony palec. Już miała mu powiedzieć, żeby zostawił Jordana w spokoju, ale ten
wyciągnął rękę, żeby Kevin mógł sobie dokładnie wszystko obejrzeć.
- Prawie wcale ci krew nie leci - powiedział zawiedziony chłopiec. - Ja sobie kiedyś rozciąłem kolano.
Chyba z pięć litrów krwi mi wyleciało.
- Popatrz na to. - Jordan podciągnął do góry koszulkę i pokazał chłopcu niewielką bliznę na żebrach. -
Spadłem z motoru.
- Ma pan motor? - Kevin był zafascynowany. Rozległ się klakson starego volkswagena. Hannah do-
szła do wniosku, że to dobra okazja do zakończenia tego popisu męskości.
- Później opowiecie sobie o swoich ranach - powiedziała. - Esther czeka.
- Cześć, mamo! - zawołał Kevin, pędząc do samochodu.
Hannah bardzo uważała, żeby przypadkiem nie spojrzeć na brzuch Jordana, który odsłonił, kiedy
pokazywał Kevinowi swoją bliznę. Niestetyynie całkiem jej się to udało, wobec czego serce znów
gwałtownie zaczęło bić.
- Jestem gotów, proszę siostry - zażartował Jordan.
- Na początek założymy Opaskę uciskową na szyję -odcięła się Hannah.
Odwróciła się i z godnością pomaszerowała do przycze-

background image

34

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

py. Znalazła apteczkę, Chciała podejść do Jordana, ale on już był przy niej. Stanowczo za blisko.
- Stań koło okna, bo tu jest cierrmo i niczego nie widzę
- poleciła Hannah. Wolała nie mieć go tak blisko siebie.
- Nie wygląda to wcale tak źle - powiedziała, obejrzawszy dokładnie stłuczony palec.
- Jestem poważnie ranny - oświadczył Jordan. - Wkładam dużo siły w to stukanie młotkiem.
- Prawdziwy z ciebie bohater - mruknęła Hannah. -Kobiety powinny cię otaczać wianuszkiem i
podziwiać, jak pracujesz.
Hannah wiedziała, że to nieuczciwe, ale nie mogła się powstrzymać od kąśliwej uwagi.
- Rzeczywiście, mam spore grono wielbicielek - przyznał nieskromnie Jordan.
- Powinieneś raczej powiedzieć: kochanek - poprawiła go Hannah.
- Nie z każdą idę do łóżka. - Jordan patrzył jej w oczy, dopóki nie opuściła głowy. - Nie jestem takim
uwodzicielem, za jakiego mnie uważasz.
Na pewno nie, pomyślała z goryczą Hannah. Oczywiście jeśli porzucanie jednej kobiety, gdy tylko na
widnokręgu pojawia się jakaś lepsza, nie jest postępowaniem uwodziciela.
Ale nic nie powiedziała. Ujęła dłoń Jordana i ostrożnie umyła mu opuchnięty palec ciepłą wodą i
mydłem.
- Au - syknął.
- Przepraszam. -Hannah spojrzała na niego. - Ale muszę umyć twój palec.
- To wcale nie boli - powiedział Jordan. - Ja tylko chciałem, żebyś na mnie popatrzyła.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

35
Hannah się zarumieniła. Odwróciła się, oddarła kawałek papierowego ręcznika i wytarła spuchnięty
palec.
Jordan przypomniał sobie, jak Jake mu opowiadał, że zakochał się w swojej żonie dokładnie w tej
samej chwili, w której zdjęła mu gips z palca, choć wtedy jeszcze nie wiedział, że to miłość.
Ale Jordan McClennon żadnej miłości sobie nie życzył. Nad swoimi uczuciami panował niepodzielnie
i wiedział, że potrafi nawiązać emocjonalny kontakt z własnym synem bez konieczności zakochania
się w jego matce.
Mój syn,- myślał Jordan. Jak to dziwnie brzmi. Nigdy w życiu nie myślałem nawet o tym, że mógłbym
zostać ojcem. To zbyt duża odpowiedzialność.
- Masz szczęście - powiedziała Hannah. Obmyty z krwi palec okazał się rzeczywiście paskudnie
stoczony. - Nawet nie uszkodziłeś paznokcia.
- Rzeczywiście mam szczęście - powtórzył Jordan takim tonem, że Hannah znów się zaniepokoiła.
Zrobiła mu okład, obandażowała palec i odłożyła apteczkę na miejsce. Kiedy się odwróciła, Jordan
znów stał zbyt blisko niej. Hannah oparła się o zlew. Dalej już nie mogła się odsunąć.
- Nie zachowuj się jak przerażony królik - kpił z niej Jordan. - Nie zamierzam cię zjeść.
- Już raz to zrobiłeś. Byłam zupełnie sama w wielkim mieście, dostałam nową pracę , którą chciałam
jak najlepiej wykonać, kiedy pan Jordate McClennon postanowił zabawić się moim kosztem.
Oczywiście, zaprosiłeś mnię przedtem na dobrą kolację] napoiłeś winem, szeptałeś słodkie słówka, aż
wreszcie całkiem zawróciłeś mi w głowie. A potem nadeszła jakaś piękność o długich nogach i kola-
genowych wargach, a ty za nią popędziłeś. - Jordan chciał

background image

36

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

coś powiedzieć, ale uciszyła go ruchem ręki. - Nie ma sprawy. Dostałam nauczkę i nie ma o czym
mówić. Musisz jednak wiedzieć, że nauka nie poszła w las. Nie chcę mieć nic wspólnego ani z tobą,
ani z innymi facetami twojego pokroju. Wydaje ci się, że jesteś darem losu dła kobiety i że każda
powinna się z takiego prezentu ucieszyć.
Hannah mówiła ostre słowa, ale usta jej drżały, jakby zaraz miała się rozpłakać. Miał ochotę przytulić
ją do siebie i przeprosić za zło, które jej wtedy wyrządził. Naprawdę nie pamiętał żadnej innej kobiety
i z całą pewnością nie miał zamiaru skrzywdzić Hannah. Sprawy związane z otrzymaniem pożyczki
całkowicie go pochłonęły. Musiał przygotować mnóstwo dokumentów i przez następne trzy tygodnie
wychodził z biura tylko po to, żeby pójść do banku i wypełnić tam kolejną stertę formularzy, każdy w
trzech egzemplarzach. W tym samym czasie musiał odbyć kilka spotkań z prawnikami, którzy
sprawdzili, czy wszystkie te dokumenty z dwiema kopiami zgadzają się ź przepisami stanowymi i
federalnymi. Mniej więcej o siódmej wieczorem dwudziestego piątego dnia tego młyna podpisał
ostatni formularz i połknął trzy aspiryny, bo nijak nie mógł się uwolnić od prześladującej go liczby
trzy. Zaraz potem usiłował się dodzwonić do Hannah, ale okazało się, że nie ma już takiego numeru.'-
Jordan złamał nawet jedną ze swych podstawowych zasad i zadzwonił na domowy telefon swojego
szefa kadr. Dowiedział się od niego, że Hannah Brewster zrezygnowała z pracy i wyjechała. Ani w
firmie, ani w wynajętym mieszkaniu nie zostawiła żadnego adresu. Jordari najpierw zgłupiał, a potem
się rozzłościł. Nigdy przedtem nie zdarzyło się, żeby kobieta, którą się zainteresował, zniknęła bez
śladu.
Dopiero teraz rozumiał, dlaczego Hannah postąpiła tak, jak postąpiła. Prawdopodobnie wiedziała już,
że jest w cią-

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

37
ży. Był to jedyny logiczny powód jej zniknięcia, ale Jordan nie potrafił jej wprost o to spytać. Za
bardzo się przed nim broniła, jakby za wszelką cenę nie chciała go do siebie dopuścić. Gdyby teraz
zapytał ją o syna, na pewno by zaprzeczyła. Jeśli nie z innego powodu, to chociażby z powodu dumy.
Zresztą nawet nie zdążyłby zapytać. Drzwi otworzyły się i do przyczepy wpadł Ronnie. Obiema
rękami trzymał się za nos. Kiedy się zorientował, że między Hannah a Jordanem dzieje się coś
ważnego, usiłował się wycofać.
- Co ci się stało? - zapytała Hannah. Nie mogła zmarnować takiej okazji.
- Osa mnie użarła - mruknął Ronnie. - Mam nos jak balon.
- Choć, zobaczymy, co-się da zrobić -'powiedziała Hannah z nie najgorzej udanym spokojem. Wciąż
jeszcze trzęsła się w środku po swojej przemowie do Jordana.
Kątem oka dostrzegła, że Jordan wychodzi. Nawet spojrzeć na niego nie chciała. Powiedziała mu
wszystko; co było do powiedzenia. Miała nadzieję, że zrozumiał i że da jej wreszcie spokój.
Uśmiechnęła się do Ronniego dopiero wtedy, kiedy za Jordanem zamknęły się drzwi.
- Masz kłopoty z Jordanem? - zapytał Ronnie.
- Trochę się posprzeczaliśmy o coś, co działo się dawno temu. To nic ważnego - zapewniła go Hannah.
Ronnie wcale nie był przekonany, ale Hannah nie miała zamiaru niczego mu wyjaśniać. Chciała tylko,
żeby nikt więcej nawet nie próbował kojarzyć jej z Jordanem McClennonem.
- Nic mnie nie łączy z Jordanem - oświadczyła. - i mamie też możesz to powiedzieć. Święty Juda
Tadeusz będzie musiał poszukać sobie innej ofiary.

background image

ROZDZIAŁ TRZECI
Jordan siedział w swoim gabinecie i patrzył w okno. Właśnie kazał komputerowi zamknąć plik, który
już przeczytał. Zawarty w tym pliku dokument potwierdzał dokładnie to, co Jordan pamiętał, czyli
datę; zakończenia przez Hannah pracy w firmie. Dostała znakomitą opinię. Data z komputera niemal
dokładnie pokrywała się z oficjalną datą przyznania Jordanowi pożyczki przeznaczonej na rozwój
firmy. Nie miał już żadnych wątpliwości, że Hannah odeszła z pracy zaraz pp tym, jak się z nią kochał.
Nie potrafił także wyjaśnić sobie jej odejścia inaczej niż tym, że była w ciąży.
Od momentu, w którym ta rewelacja dotarła do jego świadomości, co zresztą przypłacił paskudnym
bólem palca, minęły cztery dni. Od czterech dni Jordan McClennon czuł się ojcem małego Kevina.
Ale dopiero "dzisiaj zebrał się na odwagę i sprawdził swoje podejrzenia w komputerowej
dokumentacji firmy.
I co ja mam teraz zrobić? zastanawiał się. Hannah nie chce ze mną nawet rozmawiać, a jej syn nade
wszystko pragnie mieć ojca. Ale ja się przecież na ojca nie nadaję! Nie mam ochoty zakładać rodziny,
chcę być wolny.
Jordan przez wiele lat marzył b tym, żeby wreszcie mieć coś własnego, coś, co należałoby wyłącznie
do niego. To marzenie spełniła firma, którą kierował osobiście. Żaden








background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

39
człowiek nie mógłby mu jej zastąpić. Ale nie mógł zignorować istnienia własnego syna. Aż taki podły
nie był.
Zerwał się z krzesła, rozluźnił krawat. Nagle jego ukochane biuro wydało mu się za ciasne. Musiał
natychmiast stamtąd wyjść. Kłopot w tym, że była dopiero piąta po południu, a Jordan McClennon
nigdy nie wychodził z pracy przed siódmą.
Może czas wreszcie zrobić coś po nowemu, pomyślał.
Jordan zaparkował samochód nieopodal domu, w którym mieszkała Hannah. Od razu ją zauważył.
Klęczała obok znajdującej się przy drzwiach wejściowych drewnianej barierki i sadziła nagietki.
Długie i zgrabne nogi Hannah, widoczne dzięki krótkim szortom, tak go olśniły, że mało brakowało, a
zapomniałby o prezencie. Nie spuszczając z niej oczu, sięgnął po leżącą w samochodzie paczuszkę.
Zobaczyła, że się do niej zbliża. Wstała powoli.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytała.
- Ronnie mi powiedział, gdzie mieszkasz - przyznał Jordan. - Nie chciał, ale go zmusiłem.
- Przyniosłeś gałązkę oliwną? - zapytała Hannah, ruchem głowy wskazując trzymaną przez Jordana
paczuszkę.
- Tak - powiedział, wyciągając paczkę przed siebie. Hannah spojrzała na plastikowe pudełko, którego
zawartość stanowił mały młotek, śrubokręt i piła.
- Gumowy młotek - powiedziała Hannah jakby do siebie. - Te narzędzia bardzo przyspieszą budowę
domu Esther. Gumowe gwoździe też przywiozłeś?
- To dla Kevina - pospieszył z wyjaśnieniem Jordan. Dopiero po chwili zorientował się, że Hannah
sobie z niego żartowała. Już się zaczęła uśmiechać, ale w ostatniej chwili

background image

40

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

przypomniała sobie, kto przed nią stoi. Ale Jordanowi i tak mocniej zabiło' serce.
- Powiem mu, że to od ciebie - oznajmiła Hannah. - Ma teraz lekcję gry na gitarze.
- Czy... mogę wejść? - zapytał niepewnie Jordan. Wrodzona gościnność Brewsterów przez chwilę
toczyła
śmiertelny bój ze zdrowym rozsądkiem Hannah. Była absolutnie zdecydowana nigdy więcej nie
wpuszczać Jordana do swojego mieszkania.
- Przepraszam cię za wszystko, co zrobiłem, chociaż uczciwie mówię, że nie pamiętam, żebym się
uganiał za jakaś inną kobietą - powiedział Jordan, czując, że jeśli czegoś nie zrobi, to Hannah zaraz
sobie pójdzie.
- Siostry Brewster najwyraźniej nie mają szczęścia do mężczyzn - westchnęła Hannah. Podniosła z
ziemi łopatkę oraz pustą doniczkę i sięgnęła do kieszeni po klucz.
Jordan uznał się za zaproszonego i wszedł za nią do holu.
. - Masz siostrę? - zapytał, czekając aż Hannah otworzy drzwi znajdującego się na pierwszym piętrze
mieszkania.
- Miałam.-Marybeth przedawkowała narkotyki.
Jordan nie przypominał sobie, żeby wspominała o siostrze, choć z drugiej strony wszystkie jego myśli
zaprzątała wówczas Hannah, a nie jej rodzina. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Hannah zniknęła w
drugim pokoju. Jordan rozglądał się dookoła, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. .
Mieszkanie było małe, czyściutkie i bardzo jasne. Kuchnia i pokój dzienny stanowiły jedno
pomieszczenie, rozdzielone stołem. Pod sufitem szablonem namalowano szlak z częrwonych i
niebieskich kwiatów, które doskonale się komponowały z leżącym na drewnianej podłodze ręcznie

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

41
tkanym dywanikiem. Obok niebieskiej kanapy stała półka, uginająca się pod ciężarem książek. Na
podłodze obok półki także piętrzyły się sterty książek.
Ciekawe, pomyślał Jordan. Umie trzymać młotek, a nie potrafi sobie zrobić porządnej półki na
książki.
Hannah wyszła z sypialni i zobaczyła, że Jordan studiuje zapiski przyczepione do drzwi lodówki.
- Ładne obrazki - powiedział, ruchem głowy wskazując przymurowane na lodówce rysunki Kevina.
- Rysunki Brewsterów wisżą na najlepszych lodówkach w całym kraju. - Hannah się uśmiechnęła.
A więc wiedziała, że usiłował zdobyć sobie jej sympatię wszystkimi możliwymi sposobami.
Jordanowi wcale się to nie spodobało. Zawsze doskonale radził sobie z kobietami, ale ta dama
najwyraźniej była całkowicie odporna na jego urok osobisty.
- Wiesz, jakoś trudno mi się z tobą dogadać - powiedział. - Ale nie myśl sobie, że zrezygnowałem.
- Wolałabym, żebyś zrezygnował.
Jordan prawie się załamał. Spodziewał się jakiegoś wyzwania, czegokolwiek, czego mógłby się
uczepić, a Hannah tymczasem z pełnym spokojem oświadczyła mu, że ma się od niej odczepić. No,
może nie dosłownie, ale przecież o to właśnie jej chodziło.
Jednak Jordan naprawdę nie miał zamiaru rezygnować. W śnieżnobiałych spodniach i zielonej
bluzeczce Hannah wyglądała tak pociągająco, że przez ciało Jordana przetoczyła się prawdziwa burza
hormonów. Burza z piorunami.
- Nie ma mowy - pokręcił głową. - I nawet powiem ci, dlaczego. Otóż ja wcale nie jestem pewien, że ty
naprawdę nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Moim zdaniem to tylko pozory. Taka gra, żeby mnie
sobą zainteresować.

background image

42

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Mam rację? - Hannah sięgnęła po torebkę i wyszła do przedpokoju. Jordan ani na krok jej nie
odstępował. - Ja już się tobą interesuję. Nawet bardzo.
Hannah tak gwałtownie zatrzasnęła drzwi, że ledwie zdążył odskoczyć. Obserwował, jak zamyka je
na zamek.
- Dokąd teraz idziemy? - zapytał Jordan, wychodząc za nią na ulicę.
- Ja idę do sklepu. - Zatrzymała się tak gwałtownie, że Jordan o mało na nią nie wpadł. - A ty
pojedziesz do domu.
- Co za zbieg okoliczności! - ucieszył się Jordan. - Ja też właśnie miałem zamiar iść do sklepu. Muszę
kupić... Muszę zrobić zakupy. Uważaj - dodał po chwili. - Mało brakowało, a byłabyś się uśmiechnęła.
Hannah była bezradna. Chciała się na niego rozgniewać albo przynajmniej trzymać go na dystans, ale
ani jedno, ani drugie jej się nie udało. Nie potrafiła odepchnąć mężczyzny, który przyniósł Kevinowi
prezent, a na dodatek tak usilnie się starał, żeby z nią choć trochę pobyć.
- Zgoda - powiedziała, w pełni świadoma, że tę bitwę przegrała z kretesem. - Przestanę cię ignorować,
ale musisz spełnić dwa warunki.
- Co to za warunki?
- Po pierwsze; musisz powiedzieć Esther i Ronniemu, że zupemie się mną nie interesujesz i vice versa.
- Nie sądzisz, że to ich tylko umocni w postanowieniu pożenienia nas?
- Na pewno nie - powiedziała z przekonaniem Hannah. - Szczególnie jeśli takie, oświadczenie wyjdzie
od mężczyzny twojego pokroju.
- A jaki jest drugi warunek? - Jordan zignorował kąśliwą uwagę.
- Że nawet palcem mnie nie dotkniesz.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

43
- Nigdy? Do końca świata i tak dalej?
- Właśnie tak.
- No, nie wiem - zamyślił się Jordan. - Chyba zażądam umieszczenia klauzuli umożliwiającej
modyfikację tego zastrzeżenia.
- Dobrze - zgodziła się Hannah po chwili namysłu.
- Nigdy z wyjątkiem nadzwyczajnych okoliczności albo mojego przyzwolenia.
- Ustnego czy na piśmie?
- Wystarczy ustne. - Hannah wreszcie się uśmiechnęła, - Umowa stoi. - Jordan wyglądał na
zadowolonego.
- Postaram się przekonać Ronniego i Esther, że jesteś najmniej gódną pożądania kobietą, jaka
kiedykolwiek chodziła po ziemi.
- Dziękuję - odrzekła lodowatym tonem. - Oszczędź mi dalszych komplementów i nie opowiadaj,
jakie to będzie łatwe.
Hannah przyspieszyła kroku. Maszerujący u jej boku Jordan cicho pogwizdywał.
Idealny układ, myślał zadowolony z siebie. Będę mógł widywać się z Kevinem, nie ryzykując przy
tym, że przywiążę się do Hannah. Za jakiś czas sama zechce porozmawiać ze mną o Kevinie. Będzie
musiała przyjąć do wiadomości, że chcę zostać jego prawdziwym ojcem. Ale i tak pozostanę wolnym
człowiekiem i będę mógł sobie do nich przychodzić i odchodzić, kiedy tylko zechcę. Wolny i bez
zobowiązań.
Świat od razii wydał mu się piękniejszy. Przestał gwizdać dopiero wtedy, kiedy Hannah zatrzymała
się przed osiedlowym sklepem spożywczym, przed którego drzwiami wystawiono kolorowe kwiaty w
doniczkach. Na szybie wielkimi literami wypisano nazwę sklepu: „Bettleman's".

background image

44

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Był to niewielki sklep, taki, w którym personel zna wszystkich swoich klientów.
Hannah uśmiechnęła się do stojących rzędem bratków i pogłaskała płatek jednego z nich.
- To właśnie takie kwiaty sadziłaś przed domem? - zapytał Jordan, wchodząc za nią do sklepu.
- Skądże. One kosztują po dziesięć dolarów za skrzynkę. Ja mogę sobie pozwolić ha nagietki albo
najwyżej na petunie.
Hannah wzięła koszyk i weszła między półki. Włożyła do kosza pomarańcze, dwa kubeczki jogurtu,
po czym poszła do działu mięsnego. Pracująca tam kobieta najwyraźniej dobrze ją znała, bo zaraz
rozpoczęła rozmowę.
- Te kiełbaski są pyszne - powiedział Jordan, podchodząc do rozmawiających kobiet i pokazując
wiszące na haku włoskie kiełbaski.
- Rzeczywiście. - Sprzedawczyni się do niego uśmiechnęła.
- Wobec tego proszę podać cztery - powiedział Jordan.
Sprzedawczyni spojrzała pytająco na Hannah. Najwyraźniej ją uważała za osobę odpowiedzialną za
zakupy w tym sklepie. Hannah jednak tylko wzruszyła ramionami.
- Masz zamiar gotować je w mojej kuchni? - zapytała.
- Robię doskonałą lazanię - pochwalił się Jordan. Domyślił się, że jedynym sposobem na uzyskanie
zaproszenia na obiad jest własnoręczne przygotowanie tego obiadu.
Hannah nie bardzo wiedziała, co ma odpowiedzieć, a sprzedawczyni przyglądała się tej scenie z
rosnącym zainteresowaniem.
- Nie chcę, żebyś mi gotował obiady - powiedziała cicho Hannah.
- Niczego nie rozumiesz - zaczął Jordan, któremu na-

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

45
gle wpadła do głowy genialna myśl. - Jeśli mam przekonać Esther, że do siebie nie pasujemy, to
powinienem jej powiedzieć, że próbowaliśmy i że nic z tego nie wyszło. Inaczej mi nie uwierzy.
- Dobrze - zgodziła się. Wiedziała, że Jordan ma rację. - Możesz ugotować obiad. Ale tylko raz.
- O rany - westchnęła sprzedawczyni. - Ja szczerze podziwiam każdą kobietę, której uda się namówić
takiego przystojnego faceta na to, żeby dał się zaprosić na obiad. Jak ty to robisz, kochana?
- Taka się urodziła - zakpił Jordan. - No, chodź —zwrócił się do Hannah. - Muszę zrobić zakupy.
Wziął od niej koszyk i zaczął go napełniać według własnego uznania. Hannah z rozbawieniem
przyglądała się, jak z namaszczeniem wybiera potrzebne do przygotowania lazanii składniki. Zupełnie
tak, jakby planował wielką bitwę.
Jordan istotnie przygotowywał się do bitwy o ponowne zaistnienie w życiu Hannah, choć ona zgodziła
się jedynie na kilka spotkań, których odbycie zadowoliłoby wymagającą Esther,
Raz tylko Jordan musnął Hannah, kiedy ponad jej ramieniem sięgał po butelkę sosu do sałatek.
Hannah aż się wzdrygnęła, ale Jordan najwyraźniej niczego nie zauważył. I Bogu dzięki, pomyślała.
Tego mi tylko trzeba, żeby się domyślił, jakie wrażenie robi na mnie jego dotyk.
Kiedy podeszli do kasy, Hannah wyjęła z koszyka pomarańcze i jogurty, chcąc zapłacić za nie osobno.
Doskonale wiedziała, że siędżąca tego dnia przy kasie Leslie przygląda się Jordanowi z takim samym
zainteresowaniem, jak ekspedientka z działu mięsnego.
- Ona jest taka niezależna - powiedział Jordan, a Hannah oblała się rumieńcem. -1 proszę jeszcze
doliczyć jedną

background image

46

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

skrzynkę bratków - dodał Jordan, zanim Leslie podsumowała jego rachunek.
- Nie będziesz mi kupował bratków - zaprotestowała Hannah.
- A nie mówiłem? - Jordan zwrócił się do zdumionej kasjerki. - Umówmy się, że to będą moje bratki.
- Skoro tak, to co innego. - Hannah postanowiła tym razem się nie poddawać. - Pięknie będą
wyglądały w twoim gabinecie.
Jordan wzruszył ramionami i zabrał się do pakowania zakupów. Hannah czuła na sobie zaciekawione
spojrzenia personelu. Tak oto skończył się jej miły zazwyczaj wypad do osiedlowego sklepiku. Od
jutra będę robić zakupy w supermarkecie, pomyślała. Bo inaczej za każdym razem będą mnie
wypytywać, dlaczego Jordan nie przyszedł.
Jordan wziął od niej siatkę.
- Przynieś mi moje bratki - poprosił, ruchem głowy wskazując na stojak z kwiatami.
Była na niego wściekła i chciała mu powiedzieć, żeby sam je sobie przyniósł. Ponieważ jednak
patrzyło na nich kilka par ciekawych oczu, Hannah pomyślała, że lepiej będzie uniknąć awantury.
Posłusznie wzięła bratki i podeszła z nimi do kasjerki.
Ależ ze mnie tchórz, myślała zgnębiona. Zawsze się zastanawiam, co ktoś sobie o mnie pomyśli.
Trzeba mu było zrobić awanturę i niechby wszyscy to widzieli.
- Bardzo miło robi się zakupy w twoim towarzystwie - powiedział Jordan, kiedy znaleźli się koło jej
domu. -Co, nie wierzysz mi? - zapytał, bo obrzuciła go lodowatym spojrzeniem. '
- Pewnie dlatego, że to dla ciebie nowość. - Hannah postawiła bratki na kuchennym stole. Bardzo jej
się po-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

47
dobały i żadne, najmocniejsze nawet postanowienie, nie mogło tego zmienić. - Gdybyśmy wspólnie
robili zakupy częściej niż raz na pięć lat, na pewno śmiertelnie by cię to nudziło.
- Zawsze jeżdżę po zakupy z moją mamą - oświadczył Jordan, wydobywając z toreb zakupy.
Wybieram takie produkty, których jeszcze nie próbowaliśmy. Czasami udaje mi się namówić mamę,
żeby ich skosztowała Ale gdyby nie ja, nigdy byśmy nie spróbowali tych włoskich kiełbasek. ,
Zrobił przy tym taką zabawną minę, że Hannah nie mogła się nie uśmiechnąć. Jordan nie przestawał
mówić. Opowiadał jej o swojej mamie, o braciach i o farmie, na której się wychował, aż wreszcie
Hannah wydało się, że od bardzo dawna zna całą jego rodzinę. Spojrzała na zegarek dopiero wtedy,
kiedy Jordan wkładał lazaniędo piekarnika.
- Muszę pojechać po Kevina. - Hannah wzięła ze stołu kluczyki od samochodu. - Zaraz wracam.
- Jaki chcesz sos do sałaty, włoski czy francuski? - zawołał za nią Jordan.
- Zrób mi niespodziankę! - odkrzyknęła.
A przecież

;

wszystko,co dotąd zrobiłi było dla niej jedną wielką niespodzianką.

Hannah nie bardzo wiedziała, jak ma wytłumaczyć Kevinowi tę nową sytuację, powiedziała mu więc
tylko, że Jordan ich odwiedził. Kevin jednak i tak bardzo się tym przejął. Od razu zapytał, dzy Jordan
przywiózł motocykl.
- Nie przywiózł - zmartwiła małego Hannah. - i wcale nie mam ochoty znów wysłuchiwać historii o
waszych przewagach bitewnych.
- Co to są przewagi bitewne? - zapytał Kevin.
- Nieważne. - Uznała, że lepiej będzie niczego Kevi-

background image

48

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

nowi nie zakazywać, ponieważ każdy taki zakaz sprawiał, że chłopiec na znak buntu natychmiast go
łamał.
Kiedy wrócili do domu, Jordan właśnie sadził ostatni krzaczek bratków na gazonie przed domem.
- Co robią twoje bratki na moim gazonie? - zapytała Hannah, jakby rzeczywiście nie znała odpowiedzi
na to pytanie.
- Może składają ci wizytę? - odrzekł Jordan, otrzepując spodnie.
- Masz je natychmiast stąd zabrać!
- Czy one są trujące? - zapytał Kevin. Domyślił się, iż coś złego się dzieje, tylko nie wiedział, co
takiego.
A Hannah po prostu nie życzyła sobie, żeby Jordan McClennon kupował jej kwiaty, gotował dlaniej
obiad albo jej dotykał.
- Nie, kochanie, nie są trujące - powiedziała, wpatrując się w Jordana takj żeby zrozumiał, że ona nie
życzy sobie, aby te bratki rosły na jej gazonie, tak samo jak nie chce gościć Jordana w swoim domu.
- Czy mogę zobaczyć pana palec? - zapytał Kevin. Jordan podetknął chłopcu pod nos stłuczony w
niedzielę
palec, Hannah wstyd się zrobiło, że ona całkiem o tym zapomniała i nawet nie zapytała Jordana, jak
się czuje.
- Fajny - powiedział Kevin na widok czerwonej plamy na opatrunku. - Niech pan popatrzy na mój ząb.
- Kevin najwyraźniej uważał, że w zamian za obejrzenie stłuczonego palca musi pokazać jakąś
niedoskonałość własnego ciała. - Widzi pan? - Palcem dotknął kiwającego się zęba. - Zaraz mi
wypadnie.
- Widzę. - Jordan pochylił się nad chłopcem, żeby lepiej się przyjrzeć. - Dużo pieniędzy za ten ząb do-
staniesz?

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

49
- Aż pięćdziesiąt centów - pochwalił się Kevin.

- Kiedy ja byłem mały, todawali dziesięć-powiedział Jordan. - Lubisz lazanię?
- A co to takiego? - zapytał Kevin.
- Widzisz? - Jordan spojrzał na Hannah. - Gdyby nie ja, nigdy nie spróbowalibyście niczego nowego.
- Lazania to nic nowego - obruszyła się Hannah, wchodząc do domu.
- Ale Kevin jej nie jadł - przypomniał jej Jordan, po czym zwrócił się do Kevina: - To coś pośredniego
pomiędzy spaghetti a pizzą.
- On tego nie zje — powiedziała Hannah cicho, żeby Kevin jej nie usłyszał. W całym domu pachniało
pysznościami, ale Hannah nie miała zamiaru powiedzieć tego Jordanowi.
- Sałaty zresztą też nie jada - dodała z satysfakcją,
Hannah sama była zdziwiona swoim zachowaniem. Przecież nigdy w życiu do nikogo nieuprzejmie
się nie odezwała. Jordan McClennon był jedynym wyjątkiem od tej reguły. Teraz dopiero
przypomniała sobie o prezencie, jaki Jordan przywiózł chłopcu, Jordan sam nic 0 nim nie wspomniał,
czym po raz kolejny niepomiernie ją zdziwił. Bez trudu mógł przecież przy pomocy dziecka zarobić
sobie trochę punktów u jego matki. Hannah poszła do sypialni po przyniesioną przez Jordana paczkę.
- Pan McClennon ci to przyniósł - powiedziała, podając ją Kevinowi.
Kevin uwielbiał prezenty. Otworzył pudełko i długo ważył w dłoni każde z ótrzylmanych narzędzi.
- Ale fajne! Może mógłbym ci coś naprawić, mamo?
- zapytał z nadzieją w głosie.
- Możemy naprawić prysznic - powiedziała Hannah, przypomniawszy sobie, że już od dwóch tygodni
wciąż

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

50
odkłada tę pracę. - Ale dopiero po obiedzie. Chyba o czymś zapomniałeś, Kevinie. Co się mówi?
- Dziękuję panu. - Kevin uśmiechnął się do Jordana. Hannah rozejrzała się po kuchni w nadziei, że
znajdzie
jakiś temat do rozmowy. Coraz bardziej się denerwowała.
- Nakryłeś do stołu? - zdziwiła się. - To należy do obowiązków Kevina.
- No to mu się upiekło - roześmiał się Jordan. - Ale za to mógłby nam zagrać na gitarze.
Hannah zwróciła oczy ku niebu, patrząc, jak uradowany Kevin rozpina pokrowiec, gotów w każdej
chwili zadośćuczynić nierozważnej propozycji Jordana. Kevin uwielbiał dawać koncerty, a Hannah
uwielbiała ich słuchać. Uwielbiała zresztą wszystko, co robił jej ukochany przybrany synek.
Kevin usiadł na podłodze, przesunął palcami po strunach, a potem zaczął grać. Hannah słuchała
rozpromieniona, a kiedy Kevin skończył, oboje z Jordanem nagrodzili go brawami.
Młody artysta wstał z podłogi i pięknie ukłonił się swojej widowni.,
- Coś ładnie pachnie - powiedział, pociągając nosem.
- Na pewno nie będzie tego jadł - powiedziała cicho Hannah.
- Założysz się?- zapytał Jordan.
- O co? – spytała ostrożnie, choć doskonale znała wybredny smak syna i właściwie mogłaby się
założyć o cokolwiek, bo i tak by wygrała.
- Jeśli zje, to oboje jedziecie ze mną w sobotę do Sandford. Wracamy w niedzielę.
- Na motorze?
- Nie wygłupiaj się. Moim samochodem.
- Zgoda - powiedziała Hannah. - A jeżeli nie zje, to ty zmywasz po obiedzie.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

51
- Zakład stoi. - Jordan się do niej uśmiechnął.
- Co wy tam szepczecie? - zawołał do nich Kevin, siadając przy stole, na którym pięknie pachniała
podana przez Jordana lazania.
- Wcale nie szepczemy - uspokoiła go Hannah. - Siadamy do obiadu.
Usiadła pierwsza. Kiedy Jordan zajmował miejsce obok niej, delikatnie otarł się o nią ramieniem.
Hannah była pewna, że zrobił to niechcący, bo przecież się umówili. A jednak nie potrafiła zapanować
na miłym dreszczem, wywołanym przez to dotknięcie. Jordan tylko się uśmiechnął i zabrał się do
jedzenia.
Kevin wbił widelec w swoją porcję lazanii. Hannah przyglądała mu się, czekając, co będzie dalej.
Kevin przełkną! pierwszy kęs, popił mlekiem i dopiero wtedy zauważył, że dorośli patrzą na niego z
zainteresowaniem.
- Zrobić ci kanapkę z masłem orzechowym? - zapytała Hannah, doskonale znająca zwyczaje swego
syna.
- A po co? - zapytał jej uroczy synek, pakując do buzi kolejny kęs potrawy. - Dlaczego wy nie jecie? -
zapytał z pełnymi ustami.
- Nie mówi się z pełnymi ustami - skarciła go Hannah. - Nic z tego wszystkiego nie rozumiem
mruczała pod nosem. - Kotletów schabowych nie je, sałatki z tuńczyka też nie, a to zjadł. .
- To jest pycha, mamo - oznajmił Kevin. - Lubię i spaghetti, i pizzę.
Hannah miała ochotęmti powiedzieć,, że niezależnie od tego, co twierdzi Jordan, lazania nie jest ani
spaghetti, ani pizzą. Ale ponieważ Brewsterowie potrafią także przegrywać, postanowiła nie poruszać
tego tematu. Jordan zresztą nie obnosił się ze swoim tryumfem i, chciała czy nie, mu-

background image

52

TATUŚ

NA

ZAMÓWIENIE

siała mu to przyznać. Go więcej, pomógł jej zebrać naczynia ze stołu i poukładał je w zlewie.
- Po co to robisz? - zapytała Hannah. - Przegrałam zakład, więc ja zmywam. - Kevin, idź odrabiać
lekcje - nakazała synowi, któremu wcale nie chciało się wychodzić z kuchni.
- Wiem. - Jordan się do niej uśmiechnął. - Ale ją zawsze biorę odpowiedzialność za to, co robię.
Spodziewał się, że Hannah odpowie na tę banalną deklarację, ale ona nawet nie zrozumiała, o co mu
chodzi, W końcu kilka talerzy i tych parę garnuszków do zmywania nie stanowiło żadnego problemu.
- Skoro chcesz mi pomóc, to weź sobie czystą ścierkę do naczyń. Jest w szufladzie. Wycieranie także
należy do obowiązków Kevina, ale widać i to mu się dzisiaj upiecze.
Jordan bardzo uważał, żeby zanadto nie zbliżyć się do Hannah. A jednak kiedy sięgał po mokry talerz
czy widelec, zdarzało się, że muskali się palcami. Hannah obawiała się, że te nieoczekiwane kontakty
źle się skończą dla jej zastawy stołowej, ale wszystkie talerze i szklanki ocalały, choć graniczyło to z
cudem.
- Mogę obejrzeć telewizję? - zapytał Kevin, wracając do kuchni. - Lekcje już odrobiłem.
- Mam lepszy pomysł - zaproponował Jordan. - Najpierw naprawimy prysznic. Przynieś swoje
narzędzia.
- Chyba i tak już za długo cię zatrzymujemy - odezwała się Hannah, pragnąc wreszcie pozbyć się
kłopotliwego gościa. - Sama potrafię naprawić ten prysznic.
- To nie potrwa długo - zapewnił ją Jordan. - Gdzie są zawory?
Dobrze, pomyślała Hannah. Zobaczymy, kiedy cię znudzą te wszystkie domowe zajęcia.
- W tamtej szafce - pokazała mu szafę w przedpokoju.


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

53
Przez chwilę nasłuchiwała dobiegających z łazienki odgłosów, ale potem ciekawość wzięła górę nad
rozwagą. Na paluszkach podeszła do drzwi łazienki i stanęła tak, żeby widzieć pracujących ramię przy
ramieniu Keyinai Jordana, sama nie będąc przez nich widzianą. Zręsztą obaj tak byli pochłonięci
pracą, że i tak by jej nie zauważyli. Jordan zdjął krawat i podwinął rękawy eleganckiej koszuli. Jego
kosztowne, skórzane buty stały na dywaniku, a on, w skarpetkach, stał w wannie i odkręcał prysznic.
Hannah oczu nie mogła oderwać od silnych rąk Jordana. Nie mogła także nie wspominać, jak te same
ręce tuliły ją i pieściły, choć zarumieniła się od tych wspomnień po same uszy.
- Dobrze, teraz sprawdzimy, jak to działa - powiedział Jordan, wychodząc z wanny.
Zobaczywszy stojącą w drzwiach łazienki Hannah, spojrzał jej prosto w oczy. Właściwie przyłapał ją
na gorącym uczynku, ale wcale nie wydawało mu się to zabawne. Oboje doskonale zdawali sobie
sprawę z tego, o czym każde z nich myśli. Hannah nie mogła oderwać od niego oczu. Wreszcie jednak
odwróciła głowę, choć czynność ta sprawiła jej niemal fizyczny ból. Nie mogła przecież tak stać i
gapić się na Jordana McClennona jak kobieta, która zbyt długo nie była z mężczyzną.
- Dlaczego nie odkręcasz wody? - zapytał zniecierpliwiony Kevin.
- Zaraz odkręcę - powiedział Jordan.
Nie spuszczając wzroktf z Hannah, powoli przeszedł obok niej. Przestał na nią patrzeć dopiero wtedy,
kiedy odkręcał zawór.
- Odkręć prysznic - zawołał do Kevina.
- Udało się! - zawołał uradowany chłopiec.

background image

54

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Hannah słyszała szum wody i rozradowany głos swego syna, a mimo to wciąż wpatrywała się w
otwarte drzwi szafy, przy których stał Jordan.
Co ty ze mną robisz? chciała zawołać. Czego ty ode mnie chcesz?
Doskonale wiedziała, czego chciał. Za każdym razem, kiedy na niego spoglądała, widziała to w jego
oczach. Niestety, to samo pozwoliła mu zobaczyć przed chwilą wypisane na swojej twarzy jak na
tablicy.
- Dobra robota, Kevinie - powiedział Jordan, wracając do przedpokoju.
Znów wpatrywał się w Hannah. Kiedy znalazł się blisko niej, poczuła przyspieszone bicie serca.
- Czy mogę cię teraz dotknąć? - zapytał tak zwyczajnie, jakby chodziło p jakąś drobnostkę.
- Nie. - Hannah z trudem wypowiedziała to krótkie słowo. Czar prysł i mogła wreszcie oderwać oczy
od Jordana.
Wróciła do kuchni. Nie chciała, żeby Jordan jeszcze raz obok niej przechodził. Słyszała, jak wszedł do
łazienki, nałożył buty i jak cały czas chwalił Keyina za pomoc. Słyszała jeszcze, jak mówił Kevinowi,
że przyjedzie po nich w sobotę o siódmej rano i że wszyscy razem pojadą do Sandford. Potem drzwi
się zamknęły. .... Jordan wyszedł, a jej chciało się płakać.







background image

ROZDZIAŁ CZWARTY
Hannah piła herbatę, a Kevin wyglądał przez okno. Oboje czekali na Jordana. Kilka razy powtarzała
Kevinowi, żeby wrócił na kanapę, ale on nic sobie z tego nie robił. Doskonale wiedział, że nie jest to
takie polecenie, które należy wykonać bez dyskusji. Być może nawet czuł, że gdyby jego własna
matka była trochę młodsza i nie tak doświadczona życiowo, pewnie także stałaby obok niego przy
oknie i wyglądała przez nie, czekając na Jordana.
Tak bardzo chciała go znów zobaczyć, choć z drugiej strony ogromnie się tego spotkania obawiała.
Sama najlepiej wiedziała, jak silnie go pożąda. Przez dwie ostatnie noce śniła o tym, co by się stało,
gdyby wtedy, w przedpokoju, powiedziała mu, że może jej dotknąć.
- Przyjechał! - zawołał Kevin i pędem puścił się dó drzwi.
- Nie biegnij - strofowała Hannah syna.
Kevin stał w otwartych drzwiach. Zaczął coś Jordanowi opowiadać, zanim ten ostatni zdążył wejść do
mieszkania. Hannah w żaden sposób iuę mogła opanować jego entuzjazmu. Wstała z kanapy, zaniosła
do kuchni filiżankę i powoli zmywała ją nad zlewem. Chciała, żeby Jordan wiedział, że przynajmniej
na jednej osobie z rodziny Brewsterów jego pojawienie się nie zrobiło najmniejszego wrażenia.
- Możemy wychodzić? - zapytała, wytarłszy ręce.

background image

56

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Nie jesteście głodni? - zdziwił się Jordan, powoli wstając z dywanu, gdzie razem z Kevinem oglądał
plastikowych wojowników.
- Jedliśmy już śniadanie - odrzekła Hannah.
- Ja nie jadłem i jestem głodny - oświadczył Jordan.
- Ja też bym coś zjadł - poparł go Kevin.
Hannah westchnęła ciężko. Była absolutnie pewna, że ci dwaj się przeciwko niej zmówili. Rano
stoczyła z Kevinem bitwę o to, żeby zechciał zjeść śniadanie. Zapakowała nawet do torby herbatniki z
masłem orzechowym na wypadek, gdyby po drodze nabrał apetytu. A on tymczasem uznał, że teraz
właśnie jest najlepsza pora, żeby zgłodnieć.
- Mogę usmażyć naleśniki - zaofiarował się Jordan.
- Możecie dostać jajecznicę na grzankach, jeśli wam to odpowiada - powiedziała Hannah, a jej wzrok
dopowiedział, ze lepiej będzie dla nich, jeśli bez szemrania zgodzą się na takie rozwiązanie.
- Pewnie, że odpowiada - rozpromienił się Jordan. Hannah musiała się szybko odwrócić. Bała się,
żeby znów jej nie oczarował. - Nie będziemy ci przeszkadzać. Pooglądamy sobie telewizję.
Nie powiedziała mu, że Kevinowi wolno oglądać telewizję co najwyżej przez pięć godzin
tygodniowo. Nie chciała wprowadzać Jordana w obowiązujące w ich domu zasady, ponieważ on na
pewno znalazłby jakiś sposób, żeby te zasady złamać albo co najmniej ominąć.
Jordan w rekordowym czasie odnalazł pilota i tak długo zmieniał kanały, aż wreszcie natrafił na film
„O trzech klaunach". Obaj mężczyźni, duży i mały, siedli obok siebie na kanapie. Kevin założył nogę
na nogę dokładnie tak samo, jak zrobił to Jordan. Obaj co chwila wybuchali gromkim śmiechem.
Hannah podejrzała, że Jordan uśmiechał

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

57
się także, spoglądając na Kevina, jakby obserwowanie chłopca sprawiało mu co najmniej tyle samo
radości, co popisy klaunów.
- Popatrz, Hannah! - zawołał w pewnej chwili Jordan.
- Oni budują dom.
- Pewnie nie najlepiej im to wychodzi - domyśliła się Hannah.
Rzuciła okiem na ekran telewizora. Jeden z klaunów, uderzony młotkiem w palec przez swego kolegę,
zawył z bólu. Jordan zauważył, że patrzyła.
- Wali młotkiem dokładnie tak samo jak ty - docięła mu Hannah.
- Słyszałeś? - Jordan zwrócił się o pomoc do Kevina.
- Twoja mama kpi sobie z moich umiejętności. Co jej za to zrobimy?
- Dobrze, poddaję się. - Hannah wolała uprzedzić jakiekolwiek czynności tej dwójki. - Przepraszam,
że ośmieliłam się zakpić z twoich umiejętności. Jesteś najlepszym budowniczym na całym świecie.
W tej sytuacji Kevin i Jordan nie mieli nic innego do roboty, jak tylko na powrót zająć się oglądaniem
telewizji.
- Co to jest? - zapytał Kevin, kiedy jeden z klaunów pokazał pozostałym swoją wizytówkę.
Jordan wyjaśnił mu, do czego służą wizytówki, i nawet jedną z nich mu pokazał. Chtopiec obejrzał ją
dokładnie, a potem przesylabizował wszystko, co było na niej napisane. ^'
- Co to? - zapytał, nie. mogąc wymówić słowa Industries.

1

- To nazwa mojej firmy? A pod spodem jest moja funkcja, czyli to, co ja w tej firmie robię.
- Śniadanie na stole! - zawołała Hannah.

background image

58

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Wolała nie patrzeć na Jordana, Jego poczucie humoru, miły uśmiech, a nade wszystko uwaga, jaką
poświęcał Kevinowi, za bardzo ją do niego przyciągały. Nie mówiąc już o obcisłych dżinsach.
Po śniadaniu wszyscy troje wyszli z domu. Hannah podejrzliwie patrzyła na samochód Jordana. Był to
ten sam kempingowy furgon, którym Jordan przyjechał do Sandford przed tygodniem. W kabinie nie
było zbyt wiele miejsca i Hannah podejrzewała, że będzie musiała siedzieć bardzo blisko Jordana i że
pewnie właśnie o to mu chodziło. Próbowała skłonić Kevina, aby usiadł pomiędzy nią i Jordanem, ale
chłopiec gorąco zaprotestował.
- Muszę siedzieć przy oknie - powiedział takim tonem, jakby przypominał jej o czymś, o czym Ona z
kretesem zapomniała. - Nie wiesz, że mam chorobę lokomocyjną, jeśli nie siedzę przy oknie?
Przez chwilę Hannah była nawet gotowa poświęcić Kevina, byleby tylko nie znaleźć się zbyt blisko
Jordana. Szybko jednak zrezygnowała z tego okrutnego pomysłu. Nie mogłaby znieść widoku
cierpiącego dziecka.
Z głębokim westchnieniem wsiadła do samochodu. Siedziała sztywno, jakby kij połknęła. Było
dokładnie tak, jak się spodziewała. Ramię Jordana znajdowało się tak blisko, że za każdym ruchem
kierownicy Jordan musiał jej dotknąć. Ą każde takie dotknięcie przyprawiało Hannah o drżenie.
Nie minęło nawet pół godziny, kiedy Kevinowi zachciało się siusiu. Hannah zresztą tego także się
sppdziewała. Ostrzegała, żeby nie pił tyle soku przed podróżą. Na domiar złego jakiś czas temu minęli
stację benzynową, a w pobliżu nie widać było żadnego znaku zapowiadającego następną albo chociaż
przydrożny barek.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

59
- Gdzie my się zatrzymamy? - zmartwiła się Hannah.
- Tutaj - odrzekł niefrasobliwie Jordan, zatrzymując samochód na poboczu.
Hannah oczami wyobraźni widziała już wygłodniałe stada dzikich zwierząt i czyhające za każdym
krzakiem łodygi trującego bluszczu, ale zacisnęła zęby i nic nie powiedziała.
- Mamo! - wołał Kevin, kiedy chwilę później wsiadał do samochodu. - Jordan nauczył mnie sikać na
drzewo!
- O Boże - westchnęła Hannah. - Mam nadzieję, że w mieście nie będziesz się chwalił swoją nową
umiejętnością.
- Go ci się nie podoba? - zapytał rozbawiony Jordan.
- Podoba mi się, podoba - westchnęła zrezygnowana. - Dobrze, że nie ma śniegu, bo pewnie
nauczyłbyś go jeszcze innych sztuczek związanych z siusianiem.
Jordan roześmiał się, a Hannah nie mogła sobie odmówić popatrzenia na niego. Miał taki miły
uśmiech, a kiedy się śmiał, jego oczy robiły się pogodne, jak niebo w letni dzień.
- Mam wrażenie - powiedział Jordan - że stanowczo brakuje ci w domu jeszcze jednego mężczyzny.
- Niczego mi nie brakuje - oburzyła się, usiłując się nie roześmiać. - Jedno takie stworzenie całkowicie
rnj wystarczy.
Pogłaskała Kevina po głowie. Na wszelki wypadek, żeby nie miał wątpliwości, .afe ona tylko
żartowała.
- Ale dodatkowy rnężczyzna wprowadziłby trochę...
- Więcej bałaganu - dokończyła Hannah.
- Chciałem powiedzieć: charakteru. - Jordan udał obrażonego.
- O tak, na pewno. Jeśli kartony po mleku w zlewie,

background image

60

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

brudne talerze w pokoju, mokre ręczniki na podłodze, nie mówiąc już o toalecie, można nazwać
charakterem.
- Żadnych insynuacji na temat toalety, proszę, bo się w końcu obrażę - żartował Jordan.
- Atak, zapomniałam. Prawdziwi mężczyźni używają drzew zamiast toalety.
- Wiesz, Kevinie, co mi się w twojej mamie najbardziej podoba? - zapytał Jordan. - Jej wspaniałe
poczucie humoru.
- Naprawdę? - zdziwił się Kevin.
- Mój syn nie wierzy, że mam poczucie humoru! - obruszyła się Hannah. Zmierzwiła mu włosy
dokładnie tak samo, jak jeden z klaunów zrobił to na porannym filmie. Wszyscy troje śmiali się do
rozpuku.
Kiedy dojechali na miejsce, John, Jake i Ronnie już pracowali. Kevin wyskoczył z samochodu i
pognał do budowniczych, żeby pochwalić się swoim nowym zestawem narzędzi.
- Porozmawiasz dzisiaj z Esther? - zapytała Hannah Jordana takim tonem, że nie mógł się nie zgodzić.
- Jak ona sobie cos wbije do głowy, to trudno ją przekonać, że może być inaczej. Musisz użyć silnych
argumentów, żeby ci uwierzyła, że nie da się zrobić z nas pary.
- Będzie jej przykro - bronił się Jordan.
- Przeżyje - zapewniła go Hannah. - Na pewno zaraz zacznie szukać bardziej odpowiedniej żony dla
ostatniego nieżonatego McClennona.
- Żony? - Jordan przestraszył się nie na żarty. - Dla mnie?
- A dla kogo? Chyba nie sądzisz, że uda ci się wykręcić sianem?
- Czy nie moglibyśmy na razie nic jej nie mówić? – za-

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

61
pytał Jordan z nadzieją w głosie. - Powiem jej, jak skończymy budowę. Naprawdę trudno mi się
pogodzić z tym, że Esther będzie się mieszać do mojego życia osobistego.
- To jest do załatwienia. Musisz tylko w następny weekend przy wieźć jedną ze swoich narzeczonych.
Esther bez słów zrozumie, w czym rzecz.
- Hannah - zaczął Jordan, przekonany, że jeśli nie słowa, to przynajmniej ton jej głosu był obraźliwy.
Ale ona szybko wysiadła z samochodu i musiałby krzyczeć, żeby go usłyszała Wobec tego
przynajmniej sobie na nią popatrzył.
- Będziesz się gapił, czy masz zamiar zabrać się do roboty? - rozległ się donośny głos. Koło
samochodu Jordana siał uśmiechnięty od ucha do ucha John. - Chociaż rzeczywiście jest na co
popatrzeć. Mówię ci o tym jako obiektywny i szczęśliwy w małżeństwie obserwator. Masz jakieś
kłopoty, braciszku? Czyżby ta jedna zdołała ci się oprzeć?
- Nic nas ze sobą nie łączy - odparł z powagą Jordan, wysiadając z samochodu. Uznał, że zanim
spróbuje przekonać o tym Esther, powinien na kimś wypróbować swoje oświadczenie.
- Naprawdę? - John, niestety, nie dał się nabrać.
John ma rację, myślał Jordan". Nie jestem przyzwyczajony do kobiet, które mi się opierają. Nie wiem,
jak długo to wytrzymam, a wytrzymać muszę, bo przecież ta kobieta jest matką mojego syna. Lubię
Kevina i niezależnie od tego, co ona postanowi, chciałbym spędzać z nim jak najwięcej czasu, Ale
jeśli otwarcie upomnę się o swoje prawa, to Hannah wyrzuci mińe na zbity pysk.
Jordan zabrał się ostro do pracy. Zawsze uważał, że wysiłek fizyczny jest najlepszym, jeśli nie
jedynym lekarstwem na wszelkie frustracje.

background image

62

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Tuż po trzeciej usłyszeli warkot volkswagena. Cała piątka jęknęła cicho, kiedy Esther, jak zwykle,
zapomniała nacisnąć hamulec. Pomarańczowy samochód znów uderzył w drzewo.
- Któregoś dnia złamiesz wreszcie to drzewo, zostawisz na nim zderzak - ostrzegł ją Ronnie.
- Zderzak, zderzak. - Esther machnęła ręką. - Mam ważniejsze sprawy na głowie. Przywiozłam wam
coś do jedzenia Ronnie, przynieś grill. Hannah pomoże mi zrobić sałatkę, a Jordan posłuży nam za
tragarza.
Hannah znacząco spojrzała na Jordana.
- Dobrze - mruknął. - Zaraz z nią porozmawiam.
- Teraz - syknęła Hannah. Chciała, żeby natychmiast wywiązał się ze swego zobowiązania.
- Mogę pomagać - zgłosił się na ochotnika Kevin.
- Hannah! - zawołał Jordan. - Wątpię, czy Esther mi uwierzy.
- Musisz ją przekonać. - Hannah wzruszyła ramionami.
- Taki właśnie mam zamiar, ale wiesz... Może byłoby lepiej, gdybyś mi w tym pomogła.
- Wycofujesz się? - spojrzała na niego pogardliwie.
- Z niczego się nie wycofuję - prychnął Jordan i zdecydowanym krokiem ruszył w stronę przyczepy.
- O co się pokłóciliście? - zapytał Kevin.
- Pan McClennon miał porozmawiać o czymś z Esther - wyjaśniła mu Hannah. - Chciał, żebym mu w
tym pomogła...
- A dlaczego nie chcesz mu pomóc? - dopytywał się . Kevin.
Na to pytanie Hannah nie potrafiła odpowiedzieć. Nagle wydało jej się, że postąpiła głupio,
odmawiając Jordanowi pomocy. Zrozumiała poniewczasie, że karanie Jordana za

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

63
to, że ona go pożąda, jest zachowaniem niegodnym dorosłej, poważnej kobiety, za jaką się uważała.
Na domiar złego dała Kevinowi bardzo zły przykład.
- Bo jestem uparta - przyznała. - Zaczekaj tu. Zobaczę, może jeszcze da się coś naprawić.
Z daleka usłyszała głos Jordana. Wydawało jej się, że jest trochę obrażony. Bez wątpienia mówił coś o
niej. Zamilkł, kiedy otworzyła drzwi przyczepy.
- To najstraszniejsza baba, jaką w życiu spotkałem. -Jordan pokazał palcem na wchodzącą Hannah. -
Jest uparta jak osioł i do tego kłótliwa. Jeśli nie zrezygnujesz z pomysłu pożenienia nas, będziesz
miała na sumieniu morderstwo. Wątpię, żeby udało ci się znaleźć jakiegoś mężczyznę, który by się
tym babskiem zainteresował. - Jordan odwrócił się na pięcie, spojrzał groźnie na Hannah i trzas-
nąwszy drzwiami, wyszedł z przyczepy.
Hannah weszła do kuchni. Zupełnie nie wiedziała, co ma powiedzieć oniemiałej Esther.
- O rany. - Esther po Woli wracała do siebie. Podeszła do Hannah i pogłaskała ją po głowie dokładnie
tak samo, jak robiła to Hannah, kiedy chciała pocieszyć Kevina. -Nie przejmuj się, kochanie. Trochę
się zdenerwował. Mężczyźni już tacy są. Najpierw wrzeszczą i rzucają talerzami, a potem przynoszą
kwiaty na przeprosiny.
- Nie chcę od niego żadnycłfkwiatów. Chcę, żeby mnie zostawił w spokoju.
- Założę się, że wcale tak nie myślisz. To wspaniały mężczyzna. Najprzystojniejszy facet

w okolicy, a

do tego pracowity i odpowiedzialny. I nie wmawiaj mi, że tego nie zauważyłaś. Ci chłopcy z mojego
kalendarza nawet się do niego nie umywają. - Esther pogroziła Hannah palcem. - Tylko nie waż się
nikomu mówić o moim kalendarzu.

background image

64

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Przywiozłam go sobie z Las Vegas, z tej wycieczki, którą nam zafundowały CAR.
- Córy Amerykańskiej Rewolucji pojechały do Las Vegas? - zdziwiła się Hannah, zapominając na
chwilę o swoim problemie.
- One pojechały zobaczyć Wayne'a Newtona, a ja dla Toma Jonesa i automatów do gry. Było
fantastycznie! Ale nie o tym chciałam mówić. Ten twój Jordan byłby niezłym ojcem dla Kevina.
- To nie jest mój Jordan - obruszyła się Hannah. -I wcale się na ojca nie nadaje. Karmi mojego syna
naleśnikami z czekoladą i chrupkami, a dzisiaj jeszcze nauczył go sikać na drzewo.
- Dziecko, mało który mężczyzna zawracałby sobie głowę takimi głupstwami jak nakarmienie dziecka
czy nauczenie go czegokolwiek. Wygrałaś los na loterii. Masz.
- Esther wyjęła z lodówki miskę ugotowanych ziemniaków. - Obierz je i pokrój, a ja przygotuję sos.
Ronnie!
- zawołała, wychylając się z przyczepy. - Rozpal ogień! Tylko porządnie!
To wszystko jest do kitu, pomyślała smutno Hannah. Esther, jak zwykle, ma ostatnie słowo.
Widocznie narzekania Jordana nie zrobiły na niej najmniejszego wrażenia, a on sam jest na mnie
wściekły. Zresztą, może to i lepiej. Przynajmniej nie będzie się mnie czepiał.
Ledwie wyszła z przyczepy, zrozumiała, że Jordan wcale żadnego spokoju jej nie da. Siedział przy
stole i choć nawet głowy nie odwrócił, żeby na nią spojrzeć, Hannah czuła, że przez cały czas ją
obserwował.
- Pomóc ci w czymś? - zapytał, kiedy postawiła na stole miskę z ziemniakami. Ale zanim zdążyła
odpowie-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

65
dzieć, dodał: - Widzisz, mnie nie trzeba prosić o pomoc. Sam się zgłaszam.
- Niczego nie zdziałałeś - powiedziała Hannah, udając, że nie zrozumiała aluzji. - Esther nadal uważa,
że stanowimy dobraną parę.
- Co ty jej naopowiadałaś? - Tym razem odwrócił się, żeby spojrzeć na Hannah.
- Tylko tyle, że nie jestem tobą zainteresówana, bo jesteś egoistą i niezrównoważonym idiotą, który
wiecznie się awanturuje. - Wprawdzie niczego takiego nie powiedziała Esther, ale coś w tym rodzaju
zamierzała jej powiedzieć.
- Idiotą? - powtórzył poirytowany Jordan. - Powiedziałaś jej, że jestem idiotą?
- No, niedokładnie - przyznała Hannah. - Ale chciałam jej to powiedzieć.
- A wiesz, co ja bym chciał? - zapytał Jordan, wstając. Hannah cofnęła się o krok, choć przecież nic jej
nie
groziło, bo od Jordana dzielił ją turystyczny stolik.
- Muszę wracać do Esther - powiedziała niepewnie. Odwróciła się i poszła do przyczepy. Przez cały
czas
czuła na sobie spojrzenia Jordana i jego braci. Nie zdążyła ujść nawet pół drogi, kiedy jak spod ziemi
wyrósł przed nią Jordan. Hannah skręciła w prawo i znalazła się za niewielką szopą, ustawioną tuż
obok przyczepy. Dopiero wtedy zrozumiała, w co się wpakowała. W tym miejscu nikt nie mógł ich
zobaczyć. Chyba żeby ktoś podglądał ich z okna w sypialni Esthećf Z jednej strony jej ulżyło, choć
jednocześnie bardzo si£ czegoś przestraszyła.
- Szukasz tu czegoś? - kpił z niej Jordan, podchodząc coraz bliżej.
Hannah otworzyła drzwi szopy. Rozejrzała się, szukając

background image

66

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

czegoś, co mogłoby się przydać do przygotowania grilla. Nie chciała, żeby Jordan sobie pomyślał, że
przed nim uciekała. Na szczęście zauważyła długie szczypce i po nie właśnie sięgnęła. Kiedy się
odwróciła, okazało się, że Jordan stoi tuż przy niej. Hannah cofnęła się o krok i potknęła o prowadzący
do szopy schodek. Szczypce upadły na ziemię.
Jordan chwycił ją i przytrzymał. Wyciągnęła ręce, .żeby go od siebie odepchnąć, ale gdy tylko oparła
dłonie o jego rozgrzany tors, zamarła. Patrzyła prosto w niebieskie oczy Jordana.
- Nie chciałaś, żebym cię dotykał, pamiętasz? - zapytał cicho. - Powiedz mi, że mam cię puścić. Chcę
to od ciebie usłyszeć.
Prowokował ją, ponieważ był na nią wściekły, a jednak Hannah nie potrafiła się zdobyć na
wypowiedzenie słów, które z całą pewnością należało powiedzieć. Chciała, żeby trzymał ją w
ramionach. Powoli pokręciła głową.
- No to mi powiedz, żebym cię pocałował - wyszeptał Jordan. Już nietył zły, tylko jej pragnął. Tak
samo, jak ona jego.
- Tak - szepnęła Hannah.

Jordan się uśmiechnął. Wprawdzie nie to chciał usłyszeć, ale nie mógł dłużej wytrzymać. Całowali się
namiętnie, jak ludzie, którym wreszcie pozwolono zaspokoić dręczące ich od dawna pragnienie.
Nie wiedziała, jak długo to trwało. Kiedy wreszcie przestali się całować, Jordan oparł się czołem o
czoło Hannah. Rozgrzanymi dłońmi gładził ją pó plecach.
- Mógłbym się z tobą kochać nawet tutaj - wyszeptał. - Czy to cię nie przeraża?



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

67
- Nie - Hannah pokręciła głową. Tak bardzo go pragnęła. Kątem oka zauważyła jakiś ruch. Odwróciła
się i zdążyła jeszcze dojrzeć znikający za oknem przyczepy cień.
- Boże! - jęknęła Hannah. - Esther nas widziała. - A niech to! - rozzłościł się Jordan. Zerknął w okno,
po czym znów spojrzał na Hannah. - Powiem jej, że to moja wina.
- Bardzo to ładnie z twojej strony, ale ona się na to nie nabierze.
- Wobec tego możemy jej powiedzieć, że udało się jej nas wyswatać - zaproponował z uśmiechem
Jordan. -Mnie twoje towarzystwo bardzo odpowiada.
- To tak się teraz nazywa romans? - Odsunęła się od niego i schyliła się po leżące aa ziemi szczypce.
- Myślisz, że proponuję ci romans? - zapytał znów na nią wściekły Jordan.
- Wydawało mi się, że o tym właśnie przed chwilą rozmawialiśmy. Jakkolwiek byś to nazwał, dla
mnie zawsze będzie to to samo.
- I pewnie wszystko ci jedno, z kim romansujesz? - odgryzł się Jordan.
Hannah wcale nie było wszystko jedno. Tylko Jordan się dla niej liczył, ale nawet z nim nie wolno jej
było romansować. Miała przybranego syna, o którego musiała dbać i któremu musiała dawać
przykład. Nie mogła uganiać się za mężczyznami, jak naiwna małolata.
- Masz rację, wszystko mi jedno - oświadczyła Hannah lodowatym tonem. - Nie jestem
zainteresowana.
- Kłamiesz! - zawofał Jordan.
Hannah myślała, że znów ją pocałuje, żeby jej udowodnić, iż to on ma rację. Nie zrobił tego.

background image

68

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Wycofuję się z tej twojej gry - powiedział. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
Hannah nie była pewna, o co dokładnie mu chodziło, miała jednak nadzieję, że od tej chwili przestanie
ją prześladować i składać trudne do odrzucenia propozycje. I chociaż wmawiała sobie, że takie
rozwiązanie bardzo jej odpowiada, to w głębi serca poczuła coś, co można by nazwać
rozczarowaniem.

















background image

ROZDZIAŁ PIĄTY
Hannah siedziała na schodku koło przyczepy i patrzyła, jak Jordan wkłada narzędzia do bagażnika
samochodu. Trochę się bała podróży powrotnej do domu.
Przez połowę soboty i całą niedzielę Jordan omijał ją z daleka, ale wspólnego powrotu do domu nijak
nie dało się uniknąć. Hannah nawet prosiła Ronniego, żeby ją zawiózł do miasta, ale Ronnie akurat
tego dnia musiał wcześniej wyjechać. Chciał jeszcze zdążyć do sklepu elektronicznego po jakieś
absolutnie niezbędne części.
Z przyczepy wyszedł Kevin ze swoją skrzynką na narzędzia w ręku, a za nim pojawiła się Esther.
Kevin pognał do samochodu, a Esther przysiadła na schodku obok Hannah.
- Wpakowałaś się w niezłą kabałę - zagadnęła.
- Ja? - zdziwiła się Hannah. - To wszystko jego wina. Musisz mi uwierzyć na słowo.
- No tak, oczywiście. Jakaż ja jestem głupia, że od razu tego nie zauważyłam. Ty nic nie zrobiłaś, tylko
przyjechałaś tu z tym facetem, usiłowałaś mnie przekonać, że to najobrzydliwszy mężczyźna na całej
kuli ziemskiej, a w końcu całowałaś się z nim za moją przyczepą. Jasne, że to wszystko przez niego.
- To bardzo skomplikowane, Esther - westchnęła Hannah.
- Ja tam nie jestem najmądrzejsza - powiedziała

background image

70

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Esther, długo i dokładnie przyjrzawszy się Hannah - ale chyba potrafię się zorientować, co się dzieje
pomiędzy kobietą i mężczyzną.
- Nie to miałam ha myśli. - Hannah nie bardzo wiedziała, jak ma to wytłumaczyć. - On nie jest w moim
typie, tylko tak się jakoś składa, że czasami o tym zapominam.
- Miło na niego popatrzeć. Jest trochę podobny do mojego świętej pamięci męża, kiedy był w jego
wieku. Ależ on ma bary. Wiesz, co ci powiem? - Esther zniżyła głos do szeptu. - Ten kalendarz
kupiłam właśnie dlatego, że chłopak z czerwca ma takie same bary jak mój mąż. Jak tylko na niego
spojrzę, zaraz sobie przypominam o perfumach i jedwabnej bieliźnie,
Esther puściła do Hannah oczko. Była przy tym taka zabawna, że Hannah nie mogła się nie roześmiać.
- O to właśnie chodzi - powiedziała. - Ja tak samo czuję się przy Jordanie, tylko.
- O co ci chodzi? - ponaglała Esther, bo Hannah nie spieszyła się, żeby dokończyć zdanie. - Przecież
on ciebie pożąda. Tego jestem pewna.
- Ja też. - Hannah zaczerwieniła się po same uszy. -Tylko nie wiem, na jak długo. Kiedyś już mnie
pożądał, a po dziesięciu dniach pożądał innej kobiety.
- Niektórzy mężczyźni tacy są - westchnęła Esther. -Pragną kobiety, ale boją się za bardzo
zaangażować. Nie chcą stracić panowania nad własnymi uczuciami. O rany! - Zwróciła oczy ku niebu.
- Muszę chyba przestać oglądać te wieczorne dyskusje telewizyjne, bo już zaczynam głupio gadać.
- Wcale głupio nie gadasz - zaprotestowała Hannah. Wstała, widząc, że Jordan na nią patrzy, - I bardzo
ci dziękuję. Ale teraz muszę już jechać.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

71
- Tylko o jednym pamiętaj - powiedziała jej jeszcze Esther. - Ci chłopcy McClennonów są zupełnie
nieobliczalni, ale jak już się zakochują, to na zawsze. I niczym się nie przejmuj. Święty Juda Tadeusz
jest po naszej strome.
Hannah wsiadła do samochodu, raz jeszcze pomachała Esther, a potem już tylko usiłowała nie myśleć
o tym, że noga Jordana znowu ociera się o jej udo.
- Rozmawiałaś z Esther o czymś ważnym? - zapytał po chwili milczenia.
- Rozmawiałyśmy o świętym Judzie Tadeuszu. - Hannah zdecydowała, że tyle prawdy na jeden raz
musi mu wystarczyć.
- Mam nadzieję, że Esther nie zaraziła cię wiarą w tego swojego świętego Judę?
- Święty Juda jest strasznie fajny! - zawołał Kevin. - Naprawdę. Esther mi go pokazała.
- To jest dobry pomysł! - ucieszył się Jordan. - Masz ochotę podjechać do baru i obejrzeć sobie
świętego Judę Tadeusza w całej okazałości?
Hannah skinęła głową. Naprawdę była ciekawa, jak też wygląda ten patron spraw beznadziejnych, w
którego siłę tak święcie wierzyła Esther.
- Fantastyczne miejsce! - zawołał Kevin, kiedy kilka minut później Jordan zaparkował samochód
przed barem pod nazwą „Hamburgerowy Raj".
Hannah nie dostrzegła tafti nic fantastycznego. Kilka liter w neonowym napjsić się nie paliło, a cały
budynek przypominał źle ubraną'kobietę, która bardzo długo stała na deszczu. Hannah jadła kiedyś w
tym barze obiad. Pomagała wówczas Ronniemu w przeprowadzce. Wtedy jeszcze Esther miała
normalny dom i nie musiała mieszkać

background image

72

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

w przyczepie. Sprzedała go, bo jej siostra zachorowała i nie miała z czego opłacić szpitalnych
rachunków. Teraz, kiedy Ronnie zaczął dobrze zarabiać, uparł się, że wybuduje matce nowy dom.
- Chodźcie! — zawołał Kevin. Wyskoczył z samochodu i pobiegł na tyły budynku.
- Ostrożnie! - zawołała za nim Hannah, choć właściwie sama nie bardzo wiedziała, co mianowicie
mogłoby Kevinowi tym razem zagrażać. Na wszelki wypadek podreptała za synem.
- A więc tak wygląda święty Juda Tadeusz - powiedziała rozczarowana Hannah, kiedy go wreszcie
zobaczyła.
Na tyłach budynku, w którym znajdował się bar Esther, tuż obok śmietnika, stał niewielki betonowy
posążek. Zamiast włosów miał na głowie poszarpany beton. Wyglądało to tak, jakby odpadła mu
czapka, którą nosił w czasach świetności. Prawdopodobnie był kiedyś ogrodowym elfem, którego
wyrzucono na śmietnik.
- To nie jest zwykły święty, tylko święty Juda Tadeusz; w którego wierzy Esther - powiedział Jordan.
- A to ogromna różnica.
- Porozmawiaj z nim, mamo - prosił Kevin. - Opowiedz mu o swoich kłopotach. To naprawdę
pomaga. Chodźmy, panie McClennon.
Hannah patrzyła zdziwiona, jak jej przybrany syn odprowadza Jordana na bok. Odkąd to Kevin tak
bardzo się przejmuje moim życiem osobistym? pomyślała. Czyżby nawet on zauważył, że coś ze mną
jest nie w porządku?
- Ja tego nie potrzebuję - powiedziała do posążka, kiedy Kevin z Jordanem zniknęli za rogiem.
Tyle tylko potrafiła o sobie powiedzieć. Nie miała po-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

73
jęcia, czego potrzebowała poza tym, że bardzo pragnęła Jordana. Wiedziała jednak, że nie może go
mieć na stałe. Być może w tej chwili rzeczywiście był nią zainteresowany, ale za kilka miesięcy się
znudzi i znów bez skrupułów ją opuści. Hannah nie chciała się angażować w żadne krótkoterminowe
związki.
- Przykro mi. - Hannah poklepała betonową figurkę. - Ten przypadek jest tak beznadziejny, że nawet
ty nic tu nie poradzisz.
W tej chwili pod nogi Hannah potoczył się kawałek betonu, który niechcący ukruszyła.
- Chyba oboje nie jesteśmy w najlepszej formie - odezwała się do posążka. - Wiesz, co ci powiem? Ty
się postaraj nie rozpaść, a ja sama sobie jakoś poradzę z Jordanem MeClennonem. Zgoda?
Pomyślała, że naprawdę dzieje się z nią coś dziwnego. Nie miała przecież zwyczaju przemawiać do
betonowych elfów czy świętych ani w ogóle do żadnych betonowych przedmiotów.
- Rozmawiałaś z nim, mamo? - dopytywał się Kevin,, kiedy Hannah wróciła do samochodu.
- Wymieniliśmy uprzejmości - odrzekła z wahaniem.
- Jeśli nie chcesz o tym mówić, to nie musisz - powiedział z powagą Kevin, a Hannah spojrzała na
niego z czułością.
- Najważniejsze, żeby komuś powiedzieć o swoich zmartwieniach - odezwał się Jordan. - Nawet jeśli
jest to tylko betonowa figura.
- Jesteś pewien, że nię miałbyś ochoty sobie z nim porozmawiać? - Hannah się do niego uśmiechnęła
Jordan spojrzał na nią zaskoczony, ale ona udała, że nic nie zauważyła. Przez całą drogę rozmawiali o
sprawach

background image

74

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

obojętnych. Kiedy podjechali pod dom, Kevin się śmiał, a Hannah była całkowicie rozluźniona.
Jordan zaniósł torbę Hannah pod same drzwi, a kiedy Kevin pognał na górę, położył dłoń na jej
ramieniu. Nie odsunęła się.
- Dasz się zaprosić na kolację? - zapytał Jordan. -Oczywiście razem z Kevinem.
- Jestem strasznie zapracowana.
- Masz tyle książek do skatalogowania?
- Coś w tym rodzaju - mruknęła.
- Nie rozumiem cię, Hannah. - Jordan znów się zirytował. - Oboje wiemy, że masz na to ochotę, ale nie
wiadomo, dlaczego się krygujesz.
- Nie kryguję się - odrzekła urażona. - Może cię to zdziwi, ale nie każda kobieta pada zemdlona u
twych stóp, kiedy tylko raczysz ją zaprosić na kolację.
- Trudno się z tobą dogadać. - Jordan wzruszył ramionami. - Powiedziałem ci już, że wycofuję się z tej
twojej gry i to definitywnie. Jeśli nie chcesz zjeść ze mną kolacji, nie ma problemu.
I zanim zdążyła się zorientować, już go nie było.
- No i dobrze - powiedziała do siebie, otwierając drzwi mieszkania.
Naprawdę chciała iść z nim na tę kolację, tylko... Tylko niechciała, żeby znów zaczęło jej na nim
zależeć, a każdy kolejny krok nieuchronnie przybliżał ją do tego niebezpieczeństwa.
Hannah bardzo źle spała, toteż za nic nie mogła się rano obudzić. Wiedziała, że nie jest to
spowodowane pracą fizyczną podczas weekendu, ale jej fizyczną tęsknotą za Jordanem.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

75
Kevin też ruszał się jak mucha w smole. Na szczęście dał się namówić na skromne śniadanie.
- Wiesz co? - powiedziała Hannah, wsadzając syna do samochodu. - Chyba powinniśmy sobie kupić
coś nowego do ubrania.
- A dlaczego? - zapytał Kevin.
- Bo bardzo ci się skurczyły spodnie. A może ty je skracasz w nocy, kiedy ja śpię? - zażartowała.
- Ja rosnę, mamusiu! - roześmiał się Kevin.
- No to powiem ci, co zrobimy. Mam dzisiaj wolny dzień, więc jak tylko odwiozę cię do szkoły,
pojadę na zakupy.
- Ale moja opiekunka wyjechała na wakacje - przypomniał jej Kevin.
- Nie potrzebujesz opiekunki. Wrócę do domu przed tobą.
- A kupisz mi koszulkę z Batmanem? - zapytał Kevin.
- Wszystko, co zechcesz, skarbie.
Jordan stukał długopisem w blat biurka. Całe przedpołudnie myślał o Kevinie, o Hannah i o jej
determinacji niedopuszczania go do siebie. Powiedział jej, że nie będzie już brał udziału w grze, którą
ona prowadzi. Teraz tylko musiał jej udowodnić, że rzeczywiście nie ma na to ochoty. Ale nie mógł i
nie chciał pozbawiać się kontaktów z Kevinem. W końcu był jego ojcem i choćby Hannah nie wiem
jak temu zaprzeczała, nic tego faktu nie zmieni.
Jordan nigdy nie przypuszczał, że przebywanie z dzieckiem może sprawić człowiekowi tyle radości.
Dzieci były hałaśliwe i nieznośne. Lubił wprawdzie dzieci swoich braci, ale im nie musiał poświęcać
zbyt wiele czasu. W każdym razie zupełnie się nie spodziewał, że tak bardzo polubi

background image

76

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Kevina i że zajmowanie się nim przyniesie mu tyle radości. Zadziwił go ogrom uczuć, jakie obudził w
nim ten mały chłopiec.
Jordan musiał jeszcze tylko ominąć przeszkody, jakie stawiała na jego drodze matka Kevina. Przede
wszystkim powinien otwarcie porozmawiać z nią o synu, należało tylko wybrać odpowiedni moment.
Zadzwonił telefon i Jordan podniósł słuchawkę.
- Czy pan McClennon? - zapytał jakiś kobiecy głos. - Moje nazwisko brzmi Peterson. Claire Peterson.
Jestem sekretarką w szkole podstawowej Rosewood.
- Słucham o co chodzi? - Jordan nie umiał wymyślić żadnego powodu, dla którego miałby rozmawiać
z tą kobietą.
- To szkoła, do której chodzi Kevin - powiedziała kobieta. - Kevin zachorował. Nie możemy
skontaktować się z jego matką, więc Kevin poprosił, żebym zadzwoniła do pana. Wprawdzie nie jest
pan jego oficjalnym opiekunem, ale...
- Kevin jest chory? - przerwał jej Jordan. - Co się stało? Może trzeba wezwać lekarza?
- To nic poważnego - uspokoiła go pani Peterson. -Nie ma powodu do obaw. Ostatnio mamy w szkole
jakąś epidemię. Problem w tym, że Kevin nie móże zostać w szkole. Nie mamy odpowiednich
warunków. Wiem, że
nie powinnam pana niepokoić, ale ponieważ nie mamy kontaktu z jego matką...
- Chce pani, żebym po niego przyjechał? - domyślił się Jordan,
- Właściwie tak. To znaczy... - plątała się pani Peterson. - Widzi pan, wasz... układ nie jest w
dzisiejszych czasach niczym nadzwyczajnym. Nie rozumiem, dlaczego pani Brewster mnie o tym nie
uprzedziła.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

77
- O czym miałaby panią uprzedzić?
- O tym, że... mieszkacie państwo razem - wydusiła z siebie pani Peterson. - Kevin mi powiedział, że
pan jest jego nowym tatusiem. Miał przy sobie pańską wizytówkę. Naprawdę, nie ma się czego
wstydzić, proszę pana. To się często zdarza. Takie układy nie są niczym nowym. - Pani Peterson
rozgadała się na dobre. - Obawiałam się zadzwonić do pana, ale potem przypomniałam sobie pańskie
nazwisko. Wiem, że jest pan odpowiedzialnym człowiekiem, a nie jakimś.. .
- Proszę pani... - przerwał jej Jordan. Miał zamiar powiadomić panią Peterson, że on i Hannah nie mają
żadnego układu, a już na pewno razem nie mieszkają. Szybko jednak doszedł do wniosku, że nikomu
nic złego się nie stanie, jeśli pozostawi tę kobietę w przekonaniu, że oni jednak są razem. Mogło się
ono obrócić na korzyść Jordana.
- Nasz układ, jak to pani określiła, nie jest formalny - skłamał gładko. - Ale ponieważ rzeczywiście coś
nas łączy, to w pewnym sensie jestem ojcem Kevina. Zaraz po niego przyjadę. Dziękuję za
wiadomość.
No i o to chodziło, pomyślał Jordan, odkładając słuchawkę. Świetna okazja, żeby pogadać z Hannah.
Poprosił sekretarkę, żeby odwołała spotkania, na jakie umówił się po południu, powiedział, że już do
biura nie wróci, i pojechał do szkoły.
Jordanowi udało się wyprowadzić Kevina ze szkoły bez konieczności odbycia długiesf rozmowy z
panią Peterson, która okazała się imponująbą blondynką z wyzywającym makijażem na twarzy.
Bardzo ją interesowało życie uczuciowe Jordana.
- Musimy porozmawiać - powiedział Jordan, kiedy

background image

78

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

tylko usadził Kevina w samochodzie. - I to zaraz, zanim wróci twoja mama i natrze nam uszu.
- Wiem, proszę pana. - Kevin miał minę winowajcy.
- Wiem, że nie powinienem wszystkim opowiadać, że jest pan moim tatusiem. Ale ja zawsze chciałem
mieć tatusia, a mama nic w tej sprawie nie robi, no to porozmawiałem sobie ze świętym Judą
Tadeuszem i poprosiłem go, żeby pan był moim tatą, a potem... - Kevin westchnął ciężko.
- Okropnie narozrabiałem. Pani Peterson wszystkim o tym opowie. Wiem, że powie. I o tym, że
zwymiotowałem na biurko też...
Jordan się uśmiechnął. Przypomniał sobie, jak sam w dzieciństwie spowiadał się matce ze wszystkich
swoich grzechów. Kevin był tak samo skruszony, jak wówczas Jordan.
- Nic się nie stało. - Jordan położył chłopcu dłoń na ramieniu. - Ja też chciałbym być twoim tatą. Ale
nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.
- Naprawdę chciałby pan zostać moim tatą? - rozpromienił się Kevin. - I przyjdzie pan na
wywiadówkę i na mój koncert gitarowy, i na piknik? Chyba wyzdrowieję do pikniku?
- Na pewno wyzdrowiejesz - roześmiał się Jordan. -Ale najpierw musisz coś dla mnie zrobić.
- Zrobię wszystko, co pan każe.
- Czy mógłbyś zwracać się do mnie po imieniu?
- Jasne... Jordan! - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Kevin.
- Dobrze. - Jordan włączył silnik. - Wobec tego jedziemy do domu.
- Jordan? - zapytał Kevin niepewnie. - Czy mógłbym cię jeszcze o coś poprosić?


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

79
- Jeśli tylko będę mógł spełnić tę prośbę.
- Przewieziesz mnie kiedyś na motocyklu?
- Jasne - uśmiechnął się Jordan. - Jak tylko wyzdrowiejesz.
Hannah włożyła klucz do zamka. Zamarła, kiedy usłyszała dobiegające z mieszkania głosy. Zdawało
się, że telewizor jest włączony. A dokładniej, że w telewizji zaczął się film o trzech klaunach.
Cichutko otworzyła drzwi, gotowa uciec, gdyby zaszła taka potrzeba.
- Co... - zaczęła, ujrzawszy w swojej kuchni Jordana, ale on położył palec na ustach i ruchem głowy
wskazał pokój.
Kevin spał na kanapie przed włączonym telewizorem. Na oparciu kanapy leżała marynarka Jordana.
Hannah dopiero teraz skojarzyła, że Jordan o tej porze powinien być w pracy. Postawiła na podłodze
torby z zakupami, zamknęła drzwi i na migi pokazała mu, żeby poszedł z nią do sypialni.
- Co ty tu robisz? - zapytała scenicznym szeptem, kiedy Jordan zamknął za sobą drzwi. - Dlaczego
Kevin jest w domu?
- Mały się rozchorował. To tylko jakiś wirus, nic poważnego, ale musieli odesłać go do domu.
Zadzwoniła do mnić jakaś pani Peterson i prosiła, żebym przyjechał po Kevina.
- Ale dlaczego zadzwoniłą^właśnie do ciebie?
- To dobre pytanie. - Jordan uśmiechał się łobuzersko. Dosłownie pożerał Hannah wzrokiem.
- Skoro tp takie dobre pytanie, to mi na nie odpowiedz. - Hannah coraz bardziej się denerwowała. - i
przestań się na mnie gapić!

background image

80

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Nie mogę odpowiadać na pytania, jeśli nie widzę twojej reakcji - powiedział Jordan z miną
niewiniątka.
- Nie na moją reakcję patrzysz - upomniała go Hannah.
- Powiedz mi wreszcie, o co chodzi!
- Pani Peterson zadzwoniła do mnie, ponieważ nie mogła się dodzwonić do ciebie.
- Ale dlaczego właśnie do ciebie?
- W szkole powstało małe zamieszanie. - Jordan nie spuszczał oka z twarzy Hannah. Nie bardzo mógł
się skupić na tym, co miał jej do powiedzenia. Była taka ładna.
- Kevin powiedział pani Peterson, że my... No cóż, Kevin powiedział jej, że jestem jego nowym
ojcem.
- Co takiego? - wykrzyknęła Hannah, zapominając na chwilę o śpiącym chłopcu.
- Ciii - syknął i ostrożnie posadził ją na łóżku. -1 przestań się na mnie wściekać.
- Naprawdę tak powiedział? - zapytała Hannah, a kiedy Jordan skinął głową, ukryła twarz w dłoniach.
- To jeszcze nie wszystko - gnębił ją Jordan. Przypuszczał, że irytowanie jej sprawi mu przyjemność,
tymczasem okazało się, że było przeciwnie. Miał ochotę jej przysiąc, że on te wszystkie kłamstwa
powyjaśnia.
- Jeszcze coś? - Hannah była załamana. - Trudno mi wyobrazić sobie coś gorszego niż to, że Claire
Peterson uważa nas za parę. Dobrze, powiedz mi, co jeszcze narozrabiał.
- Obiecałem Kevinowi, że będę występował w roli ojca na wszystkich jego szkolnych
uroczystościach. Na pikniku też.
Spodziewał się kolejnego wybuchu gniewu, ale Hannah tylko patrzyła na niego zdziwiona.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała w końcu.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

81
- Ponieważ Kevin mnie o to prosił - odrzekł spokojnie. Spodziewał się, że teraz Hannah powie mu, że
jest prawdziwym ojcem Kevina.
Ale nic takiego nie nastąpiło.
- Piknik urządzają w następny piątek - odezwała się Hannah po długiej chwili milczenia. - Myślę że
przez jedenaście dni możesz się pobawić w tatusia.
Z tonu jej głosu Jordan wywnioskował, że nie uważa go za zdolnego do pełnienia obowiązków
rodzicielskich dłużej niż przez jedenaście dni. Bardzo go to zabolało i jeszcze bardziej zirytowało.
- Zrozum, kobieto - powiedział. - Kevin to wymyślił, a nie ja. Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że
on potrzebuje obojga rodziców?
Kiedy tylko wypowiedział , te słowa, pojął, że trafił w czuły punkt, ale nie miał zamiaru jej
przepraszać. W końcu ona bez przerwy wytykała mu uganianie się za spódniczkami oraz nieuczciwe
intencje, których, jako żywo, nie miał.
- Nic się Kevinowi nie stanie, jeśli będzie miał przy sobie mężczyznę. - Jordan, mimo wszystko,
gotów był zawrzeć pokój.
- Nie chcę, żeby mój syn brał z ciebie przykład - warknęła Hannah. - Wiem, że nie zastąpię mu ojca,
ale tobie też się to raczej nie uda.
To dlatego nie powiedziała mi, że Kevin jest moim synem, pomyślał Jordan. Woli, żeby mały wcale
nie miał ojca, niż żeby jego ojcem był Jordan McClennon. To i tak cud, że udało mi się wśliźnąć do tej
ich małej rodziny, choć Hannah tak zaciekle broni się przed obcymi.
- Zobaczę, co dzieje się z Kevinem. - Hannah wyglądała na zmęczoną.

background image

82

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Jordan odruchowo ujął ją za rękę. Dopiero po'chwili przypomniał sobie, że obiecał jej nie dotykać. Ale
tym razem nie oponowała. Stała obok niego bezradna, jakby zagubiona.
- Hannah - zaczął Jordan, Patrzył jej prosto w oczy, jakby tą drogą chciał odebrać jej część trosk. -
Rozumiem, że pozwolisz mi spotykać się z Kesonem. Choćby dlatego, że on tego chce. Ale byłoby
przyjemniej, gdybyś ty także tego chciała.
- Komu byłoby przyjemniej? Tobie czy Kevinowi?
- Mnie - przyznał Jordan. - Ale Kevinowi także. Nigdy ci nie mówił, że chciałby mieć ojca?
Właściwie to chciał powiedzieć „poznać swego ojca", ale wolał nie ryzykować.
- Ojców nie sprzedają w supermarketach. - Hannah patrzyła mu prosto w oczy.
- Jeśli się wybierze właściwy supermarket, to czasami i na ten towar można trafić - zażartował.
Hannah także trochę się rozchmurzyła. - Obiecuję ci, że nie skrzywdzę Kevina - dodał.
Ostrożnie ją do siebie przytulił, Oparł jej głowę na swoim ramieniu i pogłaskał po włosach.
Uśmiechnął się do siebie. Bardzo mu się te jej krótkie włosy podobały. Zresztą wszystko mu się w niej
podobało.
- Pozwól mi na siebie popatrzeć - poprosił Jordan. -Chcę zobaczyć, jaka jesteś na mnie wściekła.
- Okropnie - powiedziała łamiącym się głosem.
Ale pozwoliła sobie podnieść głowę i na siebie patrzeć. Była taka ładna. Jordan lubił się z nią
przekomarzać, uwielbiał na nią patrzeć i bardzo lubił dotykać, Wcale nie chciał jej pocałować, tylko
samo mu to jakoś wyszło.
Hannah westchnęła, ale i tym razem nie zaprotesto-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

83
wała. Być może gdyby nie był taki delikatny, gdyby nie zatroszczył się o jej syna i nie poprosił jej o
zgodę na zaprzyjaźnienie się z Kevinem, pewnie zdołałaby mu się oprzeć. Ale Jordan zachował się
zupełnie inaczej niz się spodziewała.
Hannah także całowała Jordana. Całe, tak długo trzymane na wodzy, pożądanie nagle eksplodowało. I
tak jak od szampana, od tego pocałunku także zakręciło się jej w głowie. Bardzo pragnęła Jordana i
była zbyt słaba, żeby udawać, że tak nie jest.
- Hannah - wyszeptał, odsuwając ją od siebie bez ostrzeżenia. - Ale ja tego zrobić nie mogę.
- Czego? - zapytała jeszcze nie całkiem przytomna.
- Bardzo mi zależy na tobie i na Kevinie - mówił Jordan, patrząc jej prosto w oczy. - Nie mógłbym
zrobić czegoś, czego ty nie chcesz.
Hannah nie wierzyła, żeby naprawdę nie wiedział, czego w tej chwili pragnęła.
- To... bardzo szlachetne z twojej strony - powiedziała, odzyskując przytomność umysłu. Znów była
zła, ale tym razem, na siebie. Wygłupiła się przed Jordanem, a on tymczasem zgrywał się na
szlachetnego rycerza.
- Wiesz, że nie jestem długodystansowcem - mówił Jordan - ani odpowiednim kandydatem na męża.
Ale jedno mogę ci obiecać: nigdy nie sprawię zawodu Kevinowi.
- O jakim małżeństwie ty mówisz? - żachnęła się Hannah. - Nie przypominam sobie, żebym cię prosiła
o rękę.
- Bo nie prosiłaś. Ale nie jesteś kobietą na jedną noc.
- Przedtem tego nie zauważyłeś - powiedziała smutno.
Do diabła! pomyślał Jordan. Chcę się z nią kochać i pragnę się zatroszczyć o Kevina, ale jak tylko coś
w tym kierunku zrobię, zaraz natykam się na jakąś przeszkodę. Teraz

background image

84

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

sam się wpakowałem w kabałę. Nie mam pojęcia, skąd mi się nagle wziął ten przypływ szlachetności.
- Chciałabym się przebrać - powiedziała Hannah zmęczonym głosem. - Potem zajrzę do Kevina.
Jordan bez słowa wyszedł z pokoju. Cieszył się, że przynajmniej z synem będzie mógł się spotykać
bez przeszkód.


















background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY
Hannah potrzebowała czasu, żeby się pozbierać. Drżała jeszcze od pocałunku Jordana, choć na tyle się
już opanowała, że mogła tego po sobie nie pokazać.
Nie chciała się w nim zakochać. Szczególnie teraz, kiedy przyznał się otwarcie, że nie nadaje się do
życia w rodzinie. Tymczasem wszystko wskazywało na to, że właśnie zakochała się w mężczyźnie,
który nigdy się nie ustatkuje i do końca życia będzie się oglądał za ładnymi kobietami.
Kiedy weszła do kuchni, Kevin już nie spał.
- Zwymiotowałem w szkole - pochwalił się matce. -Ale Jordan mówi, że do szkolnego pikniku
wyzdrowieję. On z nami pojedzie;
Hannah usiadła obok Kevina i dłonią dotknęła jego czoła.
- Masz gorączkę - zaniepokoiła się.
- Zaraz po przyjeździe do domu zmierzyłem mu temperaturę - wtrącił się Jordan. - Miał prawie
trzydzieści osiem stopni. Dałem mu filiżankę bulionu i trochę napoju imbirowego. Temperatura
spadła.
- Nie mam w domu napoju imbirowego - powiedziała Hannah.
- Zadzwoniłem do sklepu i przywieźli mi wszystko, czego potrzebowałem.
Fantastycznie, pomyślała Hannah. Teraz już i w skle-

background image

86

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

pie, i w szkole wiedzą, że mieszkam z Jordanem McClennonem.
- Kupiłaś mi koszulkę z Batmanem, mamusiu? - dopytywał się Kevin.
- Tak, kochanie. Jest w torbie.
- Mogę ją obejrzeć?
A więc koszulka z Batmanem była ważniejsza od choroby. Hannah dawno już podejrzewała, że
bohaterowie kreskówek zastępowali Kevinowi ojca, którego nigdy nie miał.
- Fajna! - Jordan wyciągnął z torby na zakupy koszulkę i podał ją Kevinowi.
Hannah zauważyła, jak gapiłsię na koronkowe majteczki, które wypadły z torby przy okazji
wyciągania koszulki.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Hannah zabrała mu sprzed nosa majteczki.
- Nowa koszulką nocna? - Nie zrażony Jordan wyciągnął z torby szafirową satynową koszulkę z
mnóstwem koronek.
- Jordan! - Oburzona Hannah zabrała mu torbę.
- Po co kupujesz taką bieliznę, skoro nikomu nie wolno jej oglądać? - zdziwił się Jordan.
Już chciała powiedzieć, że kupuje sobie taką bieliznę, bo lubi koronki i falbanki, bo dzięki nim czuje
się prawdziwą kobietą, ale na szczęście ugryzła się w język. Mógłby sobie jeszcze pomyśleć, że
rekompensuje sobie w ten sposób brak powodzenia u mężczyzn. Choć właściwie powodzenie miała,
ale kiedy adoratorzy dowiadywali się, że ma dziecko, natychmiast przestawali się nią interesować. Za-
czerwieniła się, przypomniawszy sobie, że przecież Jordan kiedyś już widział jej bieliznę. Tyle że
wtedy nosiła jeszcze zwykłą bawełnę.


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

87
- Koleżanka z pracy podarowała mi na urodziny komplet takiej bielizny - powiedziała Hannah.
- I co? Spodobała ci się? - zapytał Jordan. - To nie grzech otaczać się rzeczami, które nam sprawiają
przyjemność.
Hannah milczała, bo i cóż mogła mu powiedzieć. Nie mogła dostać tego, co sprawiłoby jej
przyjemność. Może dlatego, że nie było to rzeczą?
- Ja naprawdę jestem szczęśliwa - zapewniła Jordana.
- Mam bardzo interesujące życie i nie muszę co drugi dzień przeżywać nowej przygody.
- Masz życie usłane różami? - zapytał z kpiącym uśmiechem, udając, że nie zrozumiał ukrytej aluzji.
- No właśnie - odparła, dumnie podnosząc głowę. -Wprawdzie nie wszystkim oberwano kolce, ale
można je ominąć.
Jordan się roześmiał. Tak lubiła ten śmiech.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytał Jordan.
- Jakbym był uosobieniem grzechu.
- Bo jesteś. - Hannah wzruszyła ramionami. - Twój czarny notes ź adresami różnych pań na pewno
zawiera połowę książek telefonicznych z co najmniej pięciu stanów. Gdyby Wszyscy mężczyźni byli
podobni do ciebie, to trzeba by pilnować wszystkich kobiet poniżej sześćdziesiątego roku życia.
- A to dlaczego? - pytał rozbawiony Jordan.
- Bo jesteś wiecżnym kawalerem. Czymś w rodzaju wielkiego białego wieloryba; tylko że znacznie
trudniej cię złowić.
- Zaskoczę cię, ale nie mam żadnego czarnego notesu.
- Wobec tego musisz mieć fenomenalną pamięć.
- Czy mi się tylko wydaje, czy ty rzeczywiście bez

background image

88

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

przerwy mnie obrażasz? - zapytał ubawiony tą wymianą zdań Jordan.
- Wydaje ci się. Pewnie dlatego, że jestem jedyną kobietą, która z tobą nie flirtuje.
- Nie potrafisz uszanować samotnego mężczyzny -westchnął Jordan. - Ale mnie to nie przeszkadza, bo
wiem, że mnie potrzebujesz.
- Ja? Ciebie? - Hannah nie posiadała się ze zdziwienia.
- Jak najbardziej. - Jordan bez wielkiego powodzenia starał się ukryć uśmiech. - Dowiedziałem się
niedawno, że opiekunka Kevina... No wiesz, ta która pozwala mu oglądać telewizję - dodał, żeby ją
przekonać o dokładności swoich informacji. - No więc ta właśnie opiekunka wyjechała na kilka dni. A
Kevin jutro nie może iść do szkoły.
Kevin musiał mu powiedzieć o kłopotach z opiekunką, pomyślała Hannah. A ja zupełnie o tym
zapomniałam. Nie mam opiekunki dla Kevina, a na dodatek dzisiaj miałam dzień wolny i nie bardzo
mi wypada prosić o urlop jeszcze na jutro.
- Mogę sam zostać w domu - zaproponował Kevin.
- Nie ma- mowy - ucięła ostro Hannah, co w żaden sposób nie pomogło jej rozwiązać problemu.
- Mógłbym ci pomóc - zaproponował Jordan.
- Masz w swoim czarnym notesie telefon jakiejś opiekunki? - zapytała Hannah złośliwie.
- Już ci mówiłem, że nie mam żadnego czarnego notesu. Ale mam nienormowany czas pracy i mogę
pracować, kiedy chcę. Nawet tutaj. Przyraosę ze sobą laptopa i będę miał Kevina na oku.
- Przecież nie możesz przez; cały dzień nie pokazać się w biurze - zaoponowała Hannah, tym razem
już bez złośliwości. Kiedy dla niego pracowała, Jordan opuszczał fir-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

89
mę tylko na tak długo, jak to było absolutnie konieczne. ! Gdyby mógł, zamieszkałby tam na stałe.
- Mam telefon.
- Dlaczego chcesz to dla mnie zrobić? - Hannah stała się podejrzliwa.
- Bo potrzebujesz pomocy.
- No... dobrze - zgodziła się niechętnie. W żaden sposób nie mogła uwierzyć w jego altruizm. Z
drugiej jednak strony, nie potrafiła sobie wyobrazić, jaką korzyść mógłby odnieść ze swego
postępowania
- Obiecuję ci, że podczas twojej nieobecności nie urządzę tu żadnej orgii - Zapewnił ją Jordan.
- Na pewno?
- Zamówię sobie tylko szampana, befsztyki i może parę cygar. Jordan się do niejl uśmiechnął. -
Oczywiście u Bettlemana.
- Uprzedzam cię; że jeśli zamówisz w tym sklepie choćby jeden ziemniak, to nigdy więcej nie pozwolę
ci przekroczyć progu mego domu - oświadczyła Hannah.
- Czemu się tak denerwujesz? - Jordan udawał niewiniątko. - Dlaczego nie chcesz, żebym tam
kupował?
- Już i tak narobiłeś niezłego bigosu. Co ci wszyscy Ujdzie sobie o mnie pomyślą? A teraz jeszcze ta
cała Claire...
- A dlaczego się przejmujesz tym, co oni sobie pomyślą? - zdziwił się Jordan. - Jak mają czas, to niech
myślą. Jesteś dorosła, i masz prawo sama o sobie decydować. -Jordan nałożył marynarkę^ podszedł do
drzwi. - Do zobaczenia - powiedział.
Hannah stała pośrodku pokoju i jak zahipnotyzowana wpatrywała się w drzwi, za którymi zniknął
Jordan. Dlaczego on mi mówi takie rzeczy? pomyślała. Wiem że je-

background image

90

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

stem dorosła i że sama mogę o wszystkim decydować. Ale on też podejmuje za mnie decyzje. A teraz
jeszcze każe mi się nie przejmować tym, że wszyscy dookoła pomyślą sobie, że z nim mieszkam. Ten
facet jest niemożliwy!
- Nie wiem, co ja mam z nim zrobić - westchnęła Hannah.
- On jest fajny - odezwał się Kevin. - Ja go lubię. Hannah doskonale wiedziała, że dlatego właśnie
zgadza
się na wszystko, czego Jordan sobie zażyczy. Choć oczywiście istniały także inne przyczyny.
Hannah już na schodach poczuła smakowity aromat. Bez wątpienia jego źródło znajdowało się w jej
mieszkaniu. Podchodząc do drzwi usłyszała znajome już przekomarzanie się trzech klaunów.
Kiedy Jordan zameldował się u niej rano, był oficjalny i ani na chwilę nie przestał jej zapewniać o tym,
że razem z Kevinem doskonale sobie bez niej poradzą. Mimo to spodziewała się zastać w domu
nieziemski bałagan i dziecko do granic możliwości objedzone chrupkami i czekoladą. Tymczasem w
mieszkaniu panował taki sam ład jak rano. Jedynym wyjątkiem było pudło stojące w tym miejscu, w
którym zawsze stała półka z książkami.
Kevin leżał na kanapie, a Jordan siedział przy stole i pisał coś na komputerze. Wyglądał jak wcielenie
męskiego seksu. W takich chwilach Hannah zawsze przypominała sobie swój jedyny w życiu romans.
To było silniejsze od niej. Wzięła się jednak w garść i głośno zamknęła za sobą drzwi.
- Co zrobiłeś z moim mieszkaniem? - zapytała bez zbędnych wstępów.




background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

91
- Cześć, mamo! - zawołał Kevin, nie podnosząc się z kanapy.
- Robimy małe przemeblowanie - odrzekł Jordan z niezmąconym spokojem - Obaj z Kevinem
uznaliśmy, że bibliotekarka powinna mieć porządną biblioteczkę.
- Rzeczywiście, tak jest b wiele lepiej - kpiła Hannah.
- Dzięki wam mam mnóstwo miejsca na książki.
- Musisz mi pomóc ją złożyć - powiedział nie zrażony Jordan. - Nie pamiętam, czy już ci mówiłem, że
bardzo ładnie wyglądasz w tej sukience.
- Nie życzę sobie żadnych flirtów, panie McClennon
- oświadczyła, choć bez wielkiej pewności siebie. A wszystko przez to, że Jordan znów z
niekłamanym podziwem przyglądał się jej nogom.
- Trudno - westchnął, przenosząc spojrzenie na twarz Hannah. - Pomożesz mi złożyć tę półkę czy nie?
Hannah przypuszczała, że doskonale sam by sobie poradził, ale podobało się jej, że prosi ją o pomoc.
- Pomogę - powiedziała. - Ale dopiero po obiedzie. Co tak ładnie pachnie?
- Kurczak. Włożyłem go do piekarnika, żeby nie ostygł.
- Sam upiekłeś kurczaka? - Hannah nie mogła wyjść z podziwu.
- U Bettlemana mają takie sympatyczne urządzenie do pieczenia kurczaków...
- Wiem, co mają u Bettlemana - przerwała mu Hannah przerażona, że znów robił zakupy w
osiedlowym sklepie. - Obiecałeś mi, żę mc więcej stamtąd nie zamówisz.
- Ja niczego nie zamawiałem. Kevin do nich dzwonił. Powiedział, że ma ochotę na prawdziwy obiad.
- Szkoda, że nie widziałaś miny tej pani, która nam to

background image

92

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

wszystko przyniosła - cieszył się Kevin. - Wiesz, to była ta, z którą zawsze rozmawiasz, kiedy płacisz
za zakupy.
- O mój Boże - jęknęła Hannah. - To była Leslie. Specjalnie mi to robisz, prawda? - zwróciła się do
Jordana.
- Ja nic nie robię - zarzekał się Jordan.
- Robisz wszystko, żeby moje otoczenie wiedziało, że... że się spotykamy - Hannah chciała
powiedzieć, „że mieszkamy razem", ale w obecności Kevina musiała być bardziej oględna.
- Przecież się spotykamy. - Jordan wciąż udawał głupka.
- Nie spotykamy się. My tylko... - urwała. Samą nie wiedziała, jak ma określić to, co się między nimi
działo. Najbardziej przypominało to mecz bokserski, - Jesteśmy znajomymi i to wszystko.
- No, to już jest coś - ucieszył się Jordan.
- No dobrze. - Hannah nie miała ochoty dłużej zastanawiać się nad sobą ani tym bardziej nad
Jordanem. - Siadajmy do obiadu.
- Jestem głodny jak wilk - wyznał Kevin.
- Widzę, że już wyzdrowiałeś. - Hannah uśmiechnęła się do syna.
Miło było patrzeć na zaróżowioną buzię Keyina. Musiała przyznać, że to szybkie ozdrowienie
zawdzięcza także Jordanowi. Nie przypuszczała, że ten, wieczny kawaler będzie umiał postępować z
małym chłopcem i że potrafi być taki troskliwy. Hannah zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo
Kevin potrzebuje ojca. Martwiło ją to, bo przecież niewiele w tej sprawie mogła zrobić. Nawet teraz,
kiedy pojawił się w ich życiu Jordan, przez cały czas się bała, że kiedy się znudzi i znajdzie sobie inny
obiekt pożądania, chłopiec będzie bardzo cierpiał.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

93
Nie będę się martwić na zapas, postanowiła. Ze smakiem zjadła kawałek pieczonego kurczaka i
przygotowaną przez Jordana sałatkę. Zerkała przy tym na niego od czasu do czasu. Zauważyła, że
wokół ust Jordana pojawiły się delikatne zmarszczki, których siedem lat temu tam nie było. Jego twarz
stała się poważniejsza, jakby zestarzał się przez ten czas i wydoroślał. Ale wciąż tak samo ją
fascynował. Coś jeszcze się w nim zmieniło, choć Hannah nie potrafiłaby określić, co to takiego. A
może to ona się zmieniła i zupełnie inaczej teraz na niego patrzyła.
- No to jak będzie z tą półką? - zapytał Jordan, budząc ją z zamyślenia.
Hannah zebrała ze stołu talerze, włożyła je do zlewu i poszła za Jordanem. Nie potrafiła jednak
całkowicie otrząsnąć się z zamyślenia.
Kevin poszedł do swego pokoju i Hannah została sam na sam z Jordanem. Czuła skrępowanie. Jordan
ukląkł na podłodze, wyjął z opakowania deski i spojrzał na nią.
- Mogłabyś mi podać śrubokręt? - zapytał. - I może jeszcze jakiś klej do drewna.
Poszła do kuchni i wyjęła z szuflady niewielką skrzynkę z narzędziami. Przez cały czas czuła na sobie
spojrzenie Jordana.
- Najpierw podstawa - powiedział, kiedy przyniosła narzędzia. - Przytrzymaj te dwie deski, a ja je
skręcę.
Zrobiła, o co prosił, i bardz# się starała, żeby nawet na niego nie spojrzeć. Na szczęście składanie
półki zajęło im niecałe pół godziny, a kiedy skończyli, Jordan ustawił nową biblioteczkę przy ścianie.
- Teraz wszystkie książki powinny ci się zmieścić - powiedział, patrząc z satysfakcją na swoje dzieło.

background image

94

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Dlaczego kupiłeś mi tę półkę? - zapytała cicho Hannah.
Jordan przestał się uśmiechać. Długo i uważnie się jej przyglądał.
- Była ci potrzebna - powiedział wreszcie.
- Wiem - odrzekła. Oboje z Jordanem wiedzieli, że nie o to go pytała.
- Uwielbiam, kiedy się złościsz - przyznał wreszcie Jordan. - Zdawało mi się, że się wściekniesz, kiedy
ci przywiozę nową półkę.
- Zawiodłam cię?
- To chyba nie jest możliwe - powiedział z namysłem. - Jesteś taka nieobliczalna. Zresztą to także w
tobie lubię.
Hannah znów zapatrzyła się w jego oczy. Tak wielu rzeczy chciała się od niego dowiedzieć, ale nie
wiedziała, jak ma o nie zapytać.
- Dziękuję za półkę - powiedziała po chwili. - Naprawdę bardzo mi się podoba.
Udało jej się uśmiechnąć. Zauważyła, że wyraz twarzy Jordana także się zmienił. Miała wrażenie, że
czekał na ten jej uśmiech. -
- Muszę zajrzeć do biura. - Pochylił się, żeby poukładać narzędzia w skrzynce. - Chcesz, żebym jutro
też przyszedł?
- Chyba nie ma potrzeby. Kevin wydobrzał i może już iść do szkoły. Ale i tak jestem ci bardzo
wdzięczna.
- Do końca tygodnia będę bardzo zajęty. Mam poumawiane spotkania z kontrahentami - wyjaśnił,
chcąc uniknąć kolejnej porcji złośliwości. - Czy jedziecie na weekend do Sandford?
- W sobotę rano muszę być z Kevinem u dentysty, ale potem przyjedziemy do Sandford.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

95
- Wobec tego zobaczymy się w sobotę.
Jordan pożegnał się z Kevinem i wyszedł. Hannah nie mogła sobie znaleźć miejsca. Pogłaskała lśniące
deski nowej biblioteczki, podeszła do okna i zapatrzyła się w przestrzeń.

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY
Hannah i Kevin dojeżdżali do Sandford, kiedy radio ostrzegło przed nadciągającą burzą.
Rzeczywiście, zachmurzyło się, ale nie tak bardzo, żeby trzeba było zawracać. Tym bardziej że od
celu dzieliło ich zaledwie kilka minut. Zresztą letnie burze nigdy nie trwały długo.
Hannah zatrzymała samochód obok przyczepy Esther. Natychmiast spostrzegła Jordana. Razem z
bratem piłował deski. Pochylał się do przodu i obcisłe dżinsy jeszcze bardziej opinały jego zgrabne
pośladki. Hannah zmusiła się, do patrzenia na budujący się dom, a nie na Jordana.
Dom prezentował się nieźle. Ściany i ścianki działowe stały już na swoim miejscu, Jake i Ronnie
mocowali belki stropowe. Zanosiło się na to, że zbudują całkiem ładny domek. -
Hannah wyłączyła silnik. Kevin natychmiast wyskoczył z samochodu i pobiegł do Jordana.
- Zobacz!-wołał z daleka.-Dentysta wyrwał mi ząb! Hannah powoli poszła za synem. Widziała, jak
Jordan
się uśmiecha i nachyla nad chłopcem, żeby obejrzeć pozostałą po zębie dziurę.
- Zębowa wróżka już ci go zabraja? - zapytał z powagą Jordan.
- Nie - powiedział Kevin głośno, a zaraz potem dodał cicho: - Ja już nie wierzę we wróżki, ale nie mów
tego mamie. Zresztą ząb mi wyrwali rano, a wróżka zawsze








background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

97
przychodzi w nocy. Jak myślisz, dostanę za niego pieniążek? - zaniepokoił się nagle.
- Mam nadzieję. Gdyby wróżka nie przyszła, to twoja mama dałaby jej popalić. - Jordan uśmiechnął
się do nadchodzącej Hannah.
- Boisz się, że zębowa wróżka cię nie znajdzie? - domyśliła się Hannah.
- No właśnie. - Kevin puścił oko do Jordana, a do niej uśmiechnął się rozbrajająco;
Niebo bardzo już pociemniało, kiedy usłyszeli znajomy warkot silnika. Pomarańczowy volkswagen
wtoczył się na ścieżkę.
- Stawiam dziesięć dolarów na to, że tym razem zderzak odpadnie - powiedział John, patrząc na
toczący się w kierunku starego dębu samochód.
- Założę się, że tym razem zedrze co najmniej piętnaście centymetrów kory - podjął wyzwanie Jordan.
Silnik się zadławił, samochód bezwładnie potoczył się w stronę dębu i z głuchym trzaskiem zatrzymał
się na drzewie.
- Na litość boską, mamo! - zawołał stojący na drabinie Ronnie. - Czy nikt nigdy nie powiedział ci, że
masz w samochodzie hamulce?
Jordan i John podeszli do drzewa. John dokładnie obejrzał zderzak, który nadal trzymał się dość
mocno, potem wyjął z kieszeni miarkę.
- Dziesięć centymetrów - oznajmił, zmierzywszy leżący na ziemi kawałek kory. - Tym razem remis.
- Szkoda, że nie walnęła trochę mocniej - westchnął Jordan.
- Nie jesteście przypadkiem głodni? - zawołała Esther.
- Ja tak - zawołał Kevin.

background image

98

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Świetnie - ucieszyła się Esther. - Przywiozłam wam pieczone kurczaki.
- A co, hamburgerów zabrakło? - zapytał Jake, schodząc z drabiny. - Broń Boże się nie skarżę, tylko...
- Pomyślałam sobie, że hamburgery już się wam znudziły - przerwała mu Esther. - Ale jeśli'nie chcecie
kurczaków...
- Nikt nie mówił, że nie chcemy kurczaków. - Jake nie pozwolił jej dokończyć zdania. - Strasznie
jesteś dziś drażliwa.
- Jake! - zawołał John. - Gdzie moja wiertarka?
- Do licha! Zakładałem nowe gniazdka i zostawiłem ją w letnim domku.
- No to musisz po nią pojechać - zawyrokował John. - Weź samochód Esther, bo obie ciężarówki są
załadowane deskami. Bez wiertarki nie umocujemy belek stropowych.
- Ja pojadę - zaproponował Jordan. - Mam dzisiaj motor.
- Zmokniesz - ostrzegł brata John.
- Nie szkodzi. - Jordan sięuśmiechnął. - Wezmę sobie do towarzystwa .Hannah.
Hannah się zarumieniła, a bracia Jordäna z trudem usiłowali ukryć rozbawienie.
- Spokojnie mogą przeczekać deszcz w chatce - powiedział John do Jake'a. Bracia wymienili
porozumiewawcze spojrzenia.
- Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce - zgodził się Jake.
- Czy ja też mogę z wami pojechać? - dopraszał się Kevin.

- Może jutro. - Jordan przykucnął obok chłopca. - Teraz przewiozę mamę. Za to jutro my pojedziemy
sami.


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

99
- Ja z tobą? I nikt więcej? - dopytywał się Kevin. Widać było, jak bardzo mu na tej przejażdżce zależy.
- Tylko my dwaj. Oczywiście, jeśli twoja mama pozwoli - zapewnił chłopca Jordan.
Obaj, chłopiec i mężczyzna, wyczekująco patrzyli na Hannah. Skinęła głową. Nie miała przecież
innego wyjścia.
- Dobrze, to jedźcie - zgodził się Kevin. - Ale nie zapomnij, co mi obiecałeś?
- Jasne, że nie zapomnę.
- Tylko uważajcie na siebie - powiedział Kevin, kiedy Jordan i Hannah wsiadali na motor. Wreszcie
miał okazję powtórzyć to, co tak często słyszał od matki.
- Masz. - Esther wcisnęła Hannah kartonowe pudełko. - Założę się, że prędko nie wjocicie. Przyda
wam się to, kiedy zgłodniejecie.
- Nie wybieramy się na wojnę - zaprotestowała Hannah.
- Wcale bym się nie zdziwiła - prychnęła Esther. -Oboje jesteście uparci jak muły, więc nie wiadomo,
co z tego wyniknie. Pamiętaj, że masz być miła dla Jordana, bo jak nie, to znowu porozmawiam o
tobie ze świętym Judą Tadeuszem.
- Ani mi się waż! — zawołała Hannah.
- Obejmij mnie - powiedział Jordan, kiedy oboje mieli już na głowach kaski.
Hannah, choć nie bez wahania, zrobiła, co kazał. Oddzielało ją od niego tylko pudełko z kurczakiem.
Ruszyli, pozostawiając za sobą cłunurę pyłu.
Kiedy tylko znaleźli się poza zasięgiem wzroku swoich przyjaciół, Jordan zjechał na pobocze. Hannah
serce podskoczyło do gardła, ale on zsiadł z motoru, wziął od niej

background image

100

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

pogniecione pudełko z kurczakami i schował je do znajdującego się pod siedzeniem bagażnika.
- Cały sekret jazdy na motorze polega na tym, żeby jadący znajdowali się tak blisko siebie, jak to tylko
możliwe - powiedział, siadając na swoim miejscu i układając ręce Hannah wokół swojego pasa. -
Jeszcze bliżej. Chyba że chcesz, abym cię zgubił.
Dopiero teraz Hannah zrozumiała, na co się zgodziła. Przestraszona, przycisnęła się do niego tak
mocno, że niemal rozpłaszczyła biust na plecach Jordana
- Teraz dobrze - pochwalił ją.
Esthęr też by się ucieszyła, pomyślała Hannah, coraz bardziej świadoma ogarniającego ją pożądania.
Na nic nie zdało się zamykanie oczu, bo wówczas całym ciałem czuła Jordana, a wyobraźnia
podsuwała jej nieprzyzwoite obrazy. Otworzyła oczy, ale wcale nie zrobiło jej się od tego lepiej.
Motocykl wspiął się na skarpę, z której rozciągał się widok na leniwie płynące wody Missisipi.
- No i jak ci się tu podoba? - zapytał Jordan, zatrzymując motocykl obok otoczonej starymi drzewami
chatki z grubych bali.- Bardzo - powiedziała, rozejrzawszy się po okolicy.
- Co to za domek?
- Mojego brata, Jake'a. Kiedyś była to chatka rybacka taty. Jake i John trochę ją zmodernizowali.
Niebo pociemniało, zerwał się wiatr i zrobiło się całkiem chłodno. Hannah zadrżała.
- Chodź do mnie - poprosił Jordan.
Wcale nie miaja na to ochoty, ale jakaś siła, może nadciągająca wichura, popchnęła ją do niego. Po
chwili już siedziała mu na kolanach. Gdyby ją ktoś zapytał, jak to się stało, nie potrafiłaby
odpowiedzieć.


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

101
- Bardzo się za tobą stęskniłem - powiedział cicho Jordan. - Chciałem do ciebie zadzwonić, ale bałem
sie, że kiedy już to zrobię, to żadna siła nie zatrzyma mnie w biurze.
Pochylił się i pocałował ją, a ona nie tylko się nie broniła, ale zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do
niego gwałtownie.
- Czy wiesz, jak ślicznie wyglądasz w różowym? - zapytał Jordan, odrywając od niej usta tylko na tyle,
na ile było to konieczne. - Jesteś jedyną kobietą na świecie, która może ubierać się jak mała
dziewczynka i nadal wzbudzać pożądanie w mężczyznach. Jak tylko na ciebie spojrzę, zaraz mam
ochotę się ż tobą kochać. Czy to cię nie przeraża?
- Nie - odrzekła drżącymi przejęcia głosem. - Ja także bardzo cię pragnę.
Pierwsze krople deszczu zmoczyły im włosy, ale żadne z nich nawet się nie poruszyło. Dopiero
potężny grzmot obudził ich z zapamiętania.
Jordan wziął Hannah na ręce i z całych sił tuląc do siebie, zaniósł do domku. Postawił ją na ganku,
szybko pocałował i wyjął z kieszeni klucz.
Pociągnął ją za sobą do chatki. W środku panował półmrok, ale przynajmniej było sucho.
- Tak bardzo cię pragnę - szepnął Jordan, Wciąż tuląc ją do siebie. - Ale to ty musisz podjąć decyzję.
- Tak - powiedziała cichó, bo w tej chwili żadne dłuższe słowo nie przeszłoby jej przez gardło. Była
autentycznie wzruszona tym, że Jordan jeszcze ją o coś pyta, choć jej pragnienie musiało byćdla niego
oczywiste.
Pogłaskał ją po policzku, a potem zaczął całować. Znów cię zostawi, pomyślała Hannah, ale nie
zwracała

background image

102

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

na to najmniejszej uwagi. W tej chwili Jordan mógłby jej nawet powiedzieć, że odejdzie zaraz po tym,
jak będzie się z nią kochał, a ona i tak by z niego nie zrezygnowała.
- O czym myślisz? - mruczał Jordan, rozpinając guziczki jej różowego sweterka.
- O tym, że jestem najgłupszą istotą na świecie -uśmiechnęła się smutno. - Nie potrafię ci się oprzeć.
- Wcale nie jesteś głupia. I bardzo się cieszę, że nie potrafisz .mi Odmówić, ponieważ ja tobie także
odmówić nie potrafię. Niczego.
Jak długo ze mną zostaniesz? pomyślała. De mi dasz czasu, zanim odbierze mi cię jakaś inna kobieta?
- Wiesz, że jesteś jedyną kobietą w skarpetkach, z j aką miałem dotąd do czynienia? - zapytał Jordan,,
zdejmując jej spodnie. - Nigdy nie starałaś się zrobić na mnie wrażenia, a mężczyźni bardzo to sobie
cenią.
- Nie znam się na mężczyznach - westchnęła Hannah. Pewnie nigdy by mu się do tego nie przyznała,
gdyby nagle nie doznała olśnienia. Pomyślała sobie bowiem, że może właśnie dlatego Jordan ją przed
laty porzucił, że była marną kochanką. - Jeśli myślisz, że czegoś się przez te lata nauczyłam, to jesteś
w błędzie. Jestem dokładnie taka sama jak kiedyś. .
- Nie doceniasz siebie. - Jordan wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka..~ Jesteś zupełnie niesamowita.
Niczego nie udajesz, nie kłamiesz...
Hannah nie widziała w tym niczego nadzwyczajnego. Nadzwyczajne zdawało jej się tylko to, że tak
bardzo pragnęła Jordana i że wcale się tego nie wstydziła. Rozkoszowali się sobą tak długo, aż razem
dotarli na szczyt, po czym zmęczeni zasnęli, wtuleni w siebie.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

103
Hannah poruszyła się i mruknęła coś, czego Jordan nie zrozumiał. Patrzył na nią z czułością. Żadna
kobieta na świecie nie kochała się z nim tak, jak Hannah. Ona niczego nie udawała, nie usiłowała go
na nic naciągnąć... Ale siebie dawała całą. Bez żadnych ograniczeń. I wciąż go zadziwiała. Fakt, że
czasem doprowadzała go do szału, ale to ostatnie też w niej lubił. Była taka uparta, taka samodzielna.
Bez słowa skargi sama wychowywała syna i nawet teraz nie zdecydowała się powiedzieć Jordanowi,
że to on jest ojcem Kevina.
Hannah poruszyła się i otworzyła oczy.
- Która godzina? - zapytała zaniepokojona.
- Nie martw się - Jordan się do niej uśmiechnął. - Nie spóźnisz się na pociąg.
- Nie licz na to, że pojadę pociągiem - roześmiała się. - Przyjechałam na motorze i na motorze stąd
wyjadę. Przestało padać?
- Prawie. - Jordan pogłaskał ją po policzku. - Mamy dużo czasu.
- To dobrze, boja nie lubię się spieszyć. Zawsze muszę sobie wszystko zaplanować - powiedziała
Hannah. - Jestem z tych, co to zamawiają sobie wizytę u dentysty na rok naprzód. I zawsze robię listę
zakupów, zanim pójdę do sklepu, a przed pójściem do kina czytam wszystkie recenzje. Wiem, że ty
jesteś inny. Robisz wszystko pod wpływem chwili. Mam do ciebie prośbę. - Patrzyła na niego
błagalnie. - Jeśli uznasz, że masz mnie dosyć, powiedz mi o tym z wyprzedzeniem. Nie

1

chciałabym,

żebyś się ze mną pożegnał, powiedział, że jutro przyjedziesz, a potem nigdy więcej się nie pojawił.
- Nigdy czegoś podobnego nie zrobię - zapewnił ją Jordan. - Wtedy zresztą też nigdzie sobie nie
poszedłem.

background image

104

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Na kilka tygodni ugrzązłem w papierach i jak tylko się spod nich wygrzebałem, zaraz do ciebie
zadzwoniłem. Ale ty zniknęłaś i nawet nie zostawiłaś adresu.
- Wtedy wydawało mi się, że mój adres nikomu nie będzie potrzebny. Myślałam, że już masz mnie
dosyć. Nie byłam zbyt wyrafinowaną kochanką. W tej sprawie zresztą nic się nie zmieniło.
- Nigdy nie traktowałem cię jak kolejnej zdobyczy -zapewnił ją Jordan. - Zaprosiłem' cię na kolację,
bo bardzo mi się podobałaś. Irytowałaś mnie, a zaraz po tym rozśmieszałaś do łez. Przy tobie wreszcie
czułem, że żyję.
- Przestań! - zawołała Hannah. - Nie chcę tego słuchać! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo!
- Skoro nie chcesz wierzyć słowom, to uwierz czynom, - Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. -
Uwierz w to, co czujesz, kiedy jesteśmy razem.
Hannah z początku trochę się opierała. Była wściekła. Przede wszystkim na siebie. Ale nie potrafiła
nie odpowiadać na pieszczoty Jordana. Westchnęła cicho, zarzuciła mu ręce na szyję i mocno go
pocałowała. Potem wszystko stało się tak, jak stać się miało, aż Jordan w uniesieniu po wielekroć
wykrzykiwał jej imię. Hannah zapomniała, na jakim świecie żyje.
Kiedy się ocknęła, Jordan leżał obok niej bez ruchu, z zamkniętymi oczami. Samo patrzenie na jego
pięknie zbudowane ciało sprawiało jej przyjemność. A oprócz tego był jeszcze przecież inteligentny,
dowcipny i... w ogóle. Gdyby ją pokochał, mogłaby z nim przeżyć resztę życia Hannah zrozumiała, że
zakochała się w Jordanie.
Ciekawe, co na to powie święty Juda Tadeusz, pomyślała i westchnęła.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

105
- Co się stało? - Jordan otworzył oczy.
- Powinniśmy wracać. - Hannah demonstracyjnie patrzyła w okno. - Przestało padać. Wszyscy będą
się zastanawiali, co się z nami dzieje.
- Wszyscy doskonale wiedzą, co się z nami dzieje -odrzekł Jordan. - Nie rób tego, dobrze?
- Czego mam nie robić?
- Nie udawaj, że to, co między nami zaszło, nic dla ciebie nie znaczy.
- Ja niczego nie udaję - obruszyła się Hannah.
Owinęła się kocem, wstała z łóżka, pozbierała porozrzucaną po podłodze bieliznę i zaczęła się
ubierać. Czuła na sobie spojrzenie Jordana.
- Dlaczego nam to robisz? - zniecierphwił się Jordan.
- Nam? - powtórzyła zadziwiona. - Chyba sam nie wierzysz, że istnieje coś takiego jak „my".
Wciągnęła wilgotne jeszcze dżinsy i usiadła na krześle, żeby włożyć skarpetki i buty.
- A dlaczego by nie? - zapytał Jordan. - Przecież jest nam razem dobrze. Pasujemy do siebie tak, jak
byśmy urodzili się po to, żeby zostać kochankami, A do tego Kevin mnie lubi, a ja lubię się nim
zajmować.
Nareszcie wiem, o co mu chodzi, pomyślała Hannah. Wydaje mu się, że już mnie ma. Pewnie że od-
dałabym prawie wszystko, żeby móc się z nim kochać... Wszystko, ale nie godność ! No tak, a Kevin?
Byłby załamany, gdybym mufjtabroniła Widywać się z Jordanem.
- Zgoda - spojrzała na niego z ukosa. - Jeśli chcesz, to możesz być ze mną i z Kevinem. Ale do mojego
łóżka nie masz wstępu. Nie chcę, żeby mój syn sobie pomyślał, że złamię swoje zasady dla kilku
uścisków.

background image

106

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Nie powiesz mi chyba, że cierpiałaś z powodu" tych uścisków? - Jordan patrzył na nią z kpiącym
uśmiechem.
- Nie powiem. I dlatego nie mogę pozwolić, żeby się to jeszcze kiedyś powtórzyło. Mam syna. Nie
chcę, żeby Kevin zobaczył, że jego matka pozwala, by traktowano ją jak zabawkę.
- Twarda jesteś - powiedział Jordan z podziwem.
- Nie jestem twarda. I właśnie dlatego bardzo w tej chwili cierpię.
Hannah była zadowolona, że jadą motorem, bo dzięki temu nie musiała rozmawiać z Jordanem. Zanim
wyszli z chatki, chciał ją jeszcze przytulić, ale mu na to nie pozwoliła. Sobie także nie mogła na nic
pozwolić, nawet na to, żeby mu powiedzieć o swojej miłości.
Jedyne, na co jeszcze mogła, a wręcz musiała sobie pozwolić, to przytulanie się do jego pleców
podczas jazdy. Przypominała sobie przy tym każdy szczegół tego, co się działo w chatce, żeby mieć co
wspominać przez resztę samotnego życia.
Była pewna, że Jordan wkrótce zniknie tak samo nagle, jak się pojawił. Wiedziała, że nie będzie chciał
„być" z nią i z Kevinem, jeśli ona nie zechce się z nim kochać.
Podjechali na plac budowy. Hannah przygotowała się na domyślne uśmiechy i uszczypliwe uwagi,
tymczasem na łące nikogo nie było widać.
- Coście tam tak długo robili? - zawołał Kevin, otwierając drzwi od przyczepy.
Hannah zaczerwieniła się po same uszy, ale zanim zdążyła się odezwać, Esther wepchnęła chłopca z
powrotem do przyczepy.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

107
- W samą porę - powiedziała, spoglądając na Hannah wszystkowiedzącymi oczami. - Zjedliście
kurczaka?
- Złapała nas burza i zupełnie zapomnieliśmy o tyra kurczaku - powiedział bez zająknięcia Jordan.
- Byliście pewnie zbyt zajęci - mruknęła Esther. Odsunęła się, żeby Hannah i Jordan mogli wejść do
przyczepy.
Ronnie, Jake i John siedzieli przy małym stole. Wszyscy trzej jednocześnie popatrzyli na
wchodzących i zaraz szybko opuścili głowy. Tylko Kevin wciąż czekał na jakieś wyjaśnienia.
- Znalazłeś wiertarkę? - zapytał Kevin Jordana, a siedzący wokół stołu mężczyźni nagle zaczęli
pokasływać.
- Zachowujcie się przyzwoicie - skarciła ich Esther. -A wy siadajcie i bierzcie się do jedzenia -
zwróciła się do Hannah i Jordana.
Jordan usiadł obok Kevina i wypytywał go żartobliwie, jak mu się je hamburgera, skoro nie ma zęba.
Kevin promieniał. Widać było, że bardzo się do Jordana przywiązał. Hannah obawiała się, co to
będzie, kiedy Jordan znudzi się ich towarzystwem i wreszcie odejdzie.
Gdybym mogła mieć pewność, że sypianie z Jordanem zatrzyma go na dłużej, pomyślała Hannah, ale
zaraz pozbyła się tej niemądrej myśli. Nie, nie. Lepiej niech Kevin przeżyje swoje pierwsze
póważnetOźczarOwanie, niż miałby patrzeć, jak jego matka łamie wszelkie zasady po to tylko, żeby
zatrzymać przy sobie mężczyznę.
No to ja już pójdę. Jake wstał od stołu. - Molly nocuje dzisiaj u koleżanki i chcemy się z Laurą wybrać
do kina.
- Ja też już lecę - dodał John. - Obiecałem Rachel, że wcześniej wrócę. Znajomi zaprosili nas na
kolację.

background image

108

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Nie wierzę w ani jedno wasze słowo - mruknęła Esther.
- Meldujemy się jutro z samego rana - powiedział Jake, udając, że niczego nie usłyszał.
Ronnie także zerwał się z miejsca. Wrzucił papierowy talerzyk do kosza na śmieci.
- Lecę. - W biegu pocałował matkę w policzek. - Do kina.
- Podejrzewam, że ma jakąś dziewczynę - powiedziała Esther, kiedy drzwi przyczepy zatrzasnęły się
za Ronniem. - Tylko nie chce, żebym się o tym dowiedziała.
- Ciekawe, dlaczego - zakpił Jordan. Esther głośno się roześmiała.
- Zaraz będzie film z Chuckięm Norrisem. - Kevin z nadzieją w głosie zwrócił się do Jordańa. -
Obejrzymy?
- Masz ochotę pogadać? - zapytała nieoczekiwanie Esther.
- A wyglądam, jakbym chciała to zrobić? - mruknęła ponuro Hannah i natychmiast pożałowała
własnych słów. Uśmiechnęła się i odsunęła stojące obok niej krzesła, gestem zapraszając Esther, żeby
usiadła.
- Nie użalaj się nad sobą - powiedziała Esther. - Pogadamy sobie o facetach.
Hannah oblała się rumieńcem. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do tego, że wsżyscy wiedzieli, co
robiła z Jordanem w chatce.
- Tylko mi tu nie udawaj niewiniątka - upomniała ją Esther.

Wstała i zaczęła szukać czegoś w szafce wiszącej nad lodówką. Postawiła na stole butelkę dżinu.
Wlała porcję alkoholu do stojącej przed Hannah szklanki z coca-colą. Sobie także nalała.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIEN

I

E

109
- Za facetów - wzniosła toast Esther - To straśzne łajdaki, ale Bóg ich kocha. Ty jeszcze jesteś młoda.
- Wcale się nie czuję młodo - westchnęła Hannah, pociągając ze szklanki spory łyk. Zasmakował jej
dżin zcolą; przypominał trochę syrop wiśniowy, który dostawała od mamy, kiedy była przeziębiona.
- To dlatego, że nie myślisz sercem, tylko głową -oświeciła ją Esther. - Kiedy poznałam świętej
pamięci Wardlowa, powiedziałam sobie: „Fajny facet, ale kariery to ty przy nim nie zrobisz". A ja
chciałam zostać aktorką i powiedziałam o tym Wardlowowi. Mało brakowało, a nie doszłoby do
ślubu. Tak sobie nabiłam głowę swoimi planami.
- No i co się stało? - zapytała zaintrygowana Hannah.
- Zaraz po ślubie pojechaliśmy do Kalifornii. Prędko okazało się, że z mojej kariery nic nie będzie. Ileż
ja się napukałam do różnych drzwi, ale żadne nie chciały się otworzyć, więc wróciliśmy tutaj.
Hodowaliśmy fasolę i kukurydzę, a potem przyszedł na świat Ronnie...
- Byłaś szczęśliwa z Wardlowem?
- Bardzo, chociaż do pewnego czasu nie zdawałam sobie z tego sprawy, - Esther zapatrzyła się w
przeszłość.
- Dopiero kiedy Ronnie skończył dwa latka i urodziła się nam córeczka; Była taka śliczna, ale przyszła
na świat za wcześnie i umarła. Nie mogłam ani jeść, ani spać. Ginęłam w oczach. Myślałam sobie
nawet, że nie należało w ogóle wychodzić za mąż, tylko zostać w Kalifornii, Pewnej nocy, kiedy tak
siedziałam i płakałam, przyszedł mój mąż. Ukląkł przede mną i też śię rozpłakał. „Esther - powiedział
- ja też bardzo tęsknię zagaszą córeczką, ale jeśli ze mną zostaniesz, to jakoś to wytrzymam. Ale ty
chyba nie chcesz ze mną zostać". - Esther przerwała, a po chwili mówiła

background image

110

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

dalej. - Właśnie wtedy zrozumiałam, jaka ze mnie idiotka. Nie doceniałam mojego Thomasa. A on
wiedział, że dwoje ludzi wszystko może znieść, jeśli mają siebie nawzajem. To był bardzo mądry
człowiek.
- Musieliście się bardzo kochać. - Hannah miała łzy w oczach.
- Ano tak - westchnęła Esther. - No i widzisz, wtedy, kiedy do mnie, przyszedł, przestałam płakać,
przytuliłam go i powiedziałam, jak bardzo go kocham. Od tamtej pory nic nie było dla nas
niemożliwe.,- Esther nalała Hannah jeszcze jedną porcję dżinu. - Trzeba brać to, czego człowiekowi
potrzeba, a nie szukać tego, czego mii się wydaje, że potrzebuje.
Była już prawie dziesiąta, kiedy Hannah spojrzała na zegar.
- Muszę położyć Kevina spać - powiedziała. Wstała, czknęła i prędko chwyciła się stołu^ żeby nie
upaść. - O rany-jęknęła.
- Troszeczkę się wstawiłaś - orzekła Esther. - Połóż się spać, a Kevinem niech się zajmie Jordan. Już
pół godziny temu kazał małemu iść do łóżka.
- Naprawdę? - zdziwiła się Hannah. - Nic nie słyszałam.
-i Byłaś bardzo zajęta. Ciągniesz dżin jak stary górnik
- pochwaliła ją Esther.
- A co mam robić, skoro nie mam szczęścia w miłości
- rozżaliła się Hannah. - Dobranoc, Esther - powiedziała i chwiejnym krokiem ruszyła do pokoju. :
- Dobranoc - powiedziała Esther. - Ja zresztą też zaraz się położę.
Hannah cichutko weszła do sypialni, którą podczas wi-


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

111
zyt u Esther zajmował Kevin. Przez uchylone drzwi pokoju sączył się przytłumiony blask nocnej
lampki. Hannah zatrzymała się, usłyszawszy głos Kevina.
- Mam włożyć ząb pod poduszkę? - pytał chłopiec.
- Lepiej połóż go na stoliku - poradził Jordan.
- Dobra. Pamiętasz, że obiecałeś mnie przewieźć motocyklem?
- Pewnie, że pamiętam - zapewnił go Jordan. - A teraz zamknij oczy.
- Słodko śpij - powiedział Kevin, jak zwykle przed zaśnięciem.
Hannah już miała otworzyć drzwi, bo koniecznie chciała dokończyć codzienny wieczorny rytuał.
- Miej piękny sen - odrzekł Jordan. Hannah stanęła jak wryta.
- O szczęściu śnij - dokończył Kevin.
- Śpij dobrze, maluchu - powiedział Jordan. Hannah wciąż stała przy drzwiach, choć słyszała przecież,
że on wychodzi z pokoju.
- Dobranoc, Jordan - zawołał za nim Kevin. Widok Hannah wcale go nie zaskoczył. Cicho zamknął
za sobą drzwi i chciał ją ominąć, ale chwyciła go za rękaw. Czknęła.
- Piłaś? - nasrożył się Jordan.
- Skąd wiesz, co sobie mówimy z Kevinem na dobranoc?
- Od Kevina - odrzekł Jordan, uważnie się jej przyglądając.-Piłaś, prawda?
- Tylko trochę dżinu z colą - przyznała się Hannah. Zachwiała się i przewróciłaby się, gdyby jej Jordan
nie
chwycił. Już jej nie puścił, tylko trzymając za ramiona popychał przed sobą do drzwi. Hannah
rozejrzała się, szu-

background image

112

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

kając jakiegoś ratunku, ale nie było nikogo, kto mógłby ją obronić przed Jordanem. Spoza
zamkniętych drzwi sypialni Esther widać było tylko poświatę włączonego telewizora. Chociaż
właściwie na Esther w tym wypadku też nie bardzo mogła liczyć.
, Ciepłe nocne powietrze całkowicie Hannah oszołomiło. Potknęła się. Jordan wziął ją na ręce i
wyniósł z przyczepy.
- Co ty wyprawiasz? - złościła się Hannah.
- Usiłuję cię otrzeźwić. - Jordan wyglądał na zirytowanego, choć w jego głosie dały się słyszeć nutki
rozbawienia
- Ja jestem trzeźwa - upierała się Hannah. Kurczowo trzymała się jego szyi; zastanawiając się przy
tym, dlaczego gwiazdy tak szybko wirują po niebie. - Tylko trochę mi za gorąco.
Jordan zatrzymał się i posadził Hannah na ziemi. Usiłowała wstać, ale się jej nie udało. Kiedy
podniosła głowę, ze zgrozą stwierdziła, że Jordan trzyma w ręku ogrodowego węża.
- Co robisz? - zaniepokoiła się, widząc dziwny wyraz jego twarzy.
- Mówiłaś, że ci gorąco, więc chcę cię trochęochłodzić.
- Nie! - zawołała, zasłaniając się przed nim rękami.
- Nie denerwuj się, kochanie - uspokajał ją Jordan.
- Jeśli, jak twierdziłaś, jesteś zupełnie trzeźwa, to po prosta wstań i odejdź.
Hannah zrozumiała, że on jednak ma rację. Nie potrafiła wstać o własnych siłach.
- No dobrze, jestem pijana -przyznała wreszcie. - Trochę za dużo wypiłam. O Boże! Głowa mi zaraz
pęknie
- jęknęła i oparła obolałą głowę na kolanach.
- Dzisiaj jeszcze nie - pocieszył ją Jordan - ale jutro na pewno.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

113
Usiadł obok Hannah na trawie i delikatnie masował jej czoło. Wreszcie rozluźniła się na tyle, że z
własnej woli się o niego oparła.
- To wcale nie smakowało jak alkohol - westchnęła.
- Wiem, ale naprawdę jest mocne.
- Och! - Hannah znów jęknęła. - Nie mogę znaleźć medalionu. I nie położyłam Kevina spać. Nie
dałam mu nawet buzi na dobranoc. Nic mi się nie udaje. To straszne. Upiłam się, chociaż jestem jego
matką.
- Od czasu do czasu każdy ma prawo to zrobić - uspokajał ją Jordan. - Ja go położyłem do łóżka.
- Niczego nie rozumiesz - upierała się przy swoim Hannah. - Dziś miała przyjść zębowa wróżka. To
nieważne, że on w nią już nie wierzy. Nie mogę go zawieść. Zawsze z nim byłam. Kiedy miał kolkę,
kiedy wyrzynał mu się pierwszy ząbek i kiedy powiedział pierwsze słowo. Nie miał nikogo oprócz
mnie.
- Wszystko będzie dobrze - pocieszał ją Jordan. - Nie martw się o Kevina.
Hannah powoli się uspokajała. W końcu westchnęła cicho i oparła się na jego ramieniu, najwyraźniej
chcąc ułożyć się do snu. Jordan wstał, ostrożnie wziął ją na ręce
i zaniósł z powrotem do przyczepy. Posadził ją na fotelu, pościelił łóżko, po czym wrócił do Hannah.
- Masz szkła kontaktowe? - zapytał.
- Chyba tak - mruknęła nieprzytomnie.
- Połóż mi je na dłoni - polecił.
Westchnęła ciężko, ale zebrała wszystkie siły. Obie soczewki wylądowały bezpiecznie na dłoni
Jordana. Hannah zapadła w sen.
Jordan zdjął jej buty i spodnie, przeniósł Hannah na łóżko i położył jej na czole zimny kompres.
Pomyślał so-

background image

114

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

bie, że nigdy dotąd nie była tak bliska powiedzenia mu prawdy o Kevinie. Miał nadzieję, że z czasem
i to wyznanie od niej wydobędzie. Chciał się troszczyć o swego syna, nadrobić zaległe lata.
Zdjął z czoła Hannah kompres, pogłaskał ją po policzku. Uśmiechnął się, przypomniawszy sobie, jak
dzielnie walczyła, nie chcąc wpuścić go do swej maleńkiej rodziny.
- Przegrasz tę wojnę, kochanie - powiedział cichutko. - Tyle mogę ci obiecać.
Żałował tylko, że nie może położyć się obok Hannah i obudzić się obok niej o świcie.
Prawdopodobnie zresztą zrobiłby to; ale musiał przedtem wyręczyć zębową wróżkę.















background image

ROZDZIAŁ ÓSMY
Hannah obudziła się z potwornym kacem. Chciała usiąść, ale głowa jej ciążyła. Słyszała odgłos
stukających młotków i zdawało się jej, że ktoś wbija gwoździe w jej własną czaszkę.
- Żyjesz jeszcze? - zapytała Esther, zaglądając do pokoju.
- Tak; chociaż wolałabym nie żyć - jęknęła Hannah.
- Czym się tak załatwiłam?
- Dżinem z colą - oświeciła ją Esther. - Nie żałowałaś sobie, a ten dżin daje potężnego kopa.
- Dlaczego mi o tym wczoraj nie powiedziałaś?
- Bo musiałaś się rozluźnić, a bez dżinu by się nie udało. Rozluźniłaś się, prawda?
- Tak się rozluźniłam, że pewnie już nigdy nie zbiorę się do kupy. - Hannah znów spróbowała wstać,
ale z jękiem opadła na poduszkę.
- Leż i nie ruszaj się - poleciła Esther. - Przyniosę ci aspirynę. Nic dzisiaj nie musisz robić. Chłopcy
pracują na budowie, a Kevin pojechał z Jordanem na wycieczkę. Zębowa wróżka dała mu całego
fdołara i mały nie mógł się doczekać, żeby go wydać.
Kiedy Esther wróciła zi aspiryną, Hannah siedziała na łóżku przygnębiona i zawstydzona.
- Nie przeżyję tego - jęknęła, przełknąwszy aspirynę.
- Wszyscy będą się ze mnie śmiali.

background image

116

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- O to nie musisz się martwić - uspokoiła ją Esther.
- Jordan im powiedział, że przez tę wczorajszą burzę potwornie rozbolała cię głowa. Zakazał kręcić się
koło przyczepy. Mają ci dać święty spokój.
- Naprawdę? - Hannah trudno było uwierzyć w taką wspaniałomyślność.
- Naprawdę- poświadczyła Esther. - A kiedy rano poszłam do pokoju Kevina, żeby zastąpić zębową
wróżkę, okazało się, że Jordan już tam był. Świetnie sobie radzi z tym twoim małym.
- Wiem. - Hannah westchnęła ciężko.
- A ty go tak paskudnie traktujesz.
- Nie mam innego wyjścia. Naprawdę.
- A co mu zrobiłaś wczoraj? - dopytywała się Esther.
- A może nie pamiętasz? W końcu nie byłaś całkiem trzeźwa.
- Skąd ci przyszło do głowy, że coś mu zrobiłam? -zdziwiła się Hannah.
- Bo widziałam rano jego minę. Nie znam się na książkach, nie umiem ładnie mówić, ale na ludzkich
twarzach znam się jak-mało kto. Jordan miał takie smutne oczy.
- To było wcześniej. - Hannah westchnęła i zamknęła oczy. Tylko w ten sposób mogła komukolwiek o
tym opowiedzieć. - W chatce Jake'a. Nie spodziewaj się, że opowiem ci ze szczegółami^ cośmy tam
robili.
- Nie jestem ciekawa - prychnęła Esther.
- To dobrze się składa. - Hannah otworzyła oczy. Tak jak się spodziewała, Esther wyglądała na
zawiedzioną. -Miałam nadzieję, że Jordan powie mi, że mu na mnie zależy albo coś w tym rodzaju,
Ale nie powiedział. No to ja mu powiedziałam, że możemy się nadal spotykać, ja, on i Kevin, ale nie
ma mowy, żebym go wpuściła do łóżka.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

117
- Powiedziałaś mu przynajmniej, że go kochasz?
- A tobie skąd przyszło do głowy, że go kocham?- zaniepokoiła się Hannah.
- Znikąd. - Esther się do niej uśmiechnęła. - Ja i mój święty Juda Tadeusz mamy swoje sposoby. Teraz
ty mnie posłuchaj, dziewczyno. Ten cały Jordan nie da się łatwo zaprowadzić do ołtarza, ale jeśli nie
powiesz mu tego, co powinien wiedzieć, to w ogóle możesz na niego nie liczyć; Jest zbyt nieśmiały,
żeby ci zaproponować małżeństwo.
- On jest nieśmiały? - Hannah na chwilę zapomniała o bólu głowy. - Chyba nie mówimy o tym samym
człowieku.
Na dworze dał się słyszeć warkot motocykla.
- Na twoim miejscu zadbałabym trochę o siebie - powiedziała Esther, wstając.
Dopiero teraz Hannah zorientowała się, że spała w ubraniu. Z trudem zwlokła się z łóżka i poczłapała
do łazienki.
To, co zobaczyła w lustrze, przewyższyło jej najgorsze obawy, Nigdy w życiu nie widziała takiego
kocmołucha. Zaraz też przypomniała sobie ó szkłach kontaktowych. Pomyślała, że je zgubiła, bo pod
powiekami ich nie było. Znalazła je w pudełku, na umywalce, czyli dokładnie tam, gdzie być
powinny, choć Hannah nie pamiętała, żeby je w ogóle zdejmowała.
- Mamo! - wołał Keyin, który jak bomba wpadł do przyczepy. - Muszę ci coś powiedzieć!
- Już idę! — krzyknęłą;Hannah i głowa jej o mało od tego krzyku nie pękła.

- Poczekaj chwilę.

Dziesięć minut trwąło, zanim doprowadziła się do jakiego takiego stanu. Umyta, uczesana, w czystej
koszulce i ze szkłami kontaktowymi w oczach czuła się prawie jak nowo narodzona. Ale kiedy
zobaczyła stojącego w kuchni Jorda-

background image

118

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

na, wszystko wróciło do normy. Głowa znów ją rozbolała, żołądek się ścisnął i okazało się, że jest tą
samą zakochaną w Jordanie kobietą, jaką była wczoraj.
- Mamusiu! - wołał Kevin. Podbiegł do matki i pociągnął ją do kuchni. - Ten motor Jordana jest
fantastyczny! To prawdziwy harley! Widziałaś?
- Widziałam - powiedziała bez entuzjazmu. - Rzeczywiście jest ładny.
- Ładny? — obraził się Kevin. - No wiesz! Taki motor nie może być ładny!
Kevin był tak oburzony, że Hannah miała ochotę się roześmiać. Nie mogła, bo od tego z całą
pewnością rozpadłaby się jej głowa. Syknęła z bólu, a Jordan natychmiast to zauważył.
- Wiesz co? - Jordan zwrócił się do Kevina. - Zabierzemy twoją mamę w jakieś spokojne miejsce i
pozwolimy jej napić się kawy.
- Kawy? - skrzywił się Kevin. - Wolałbym jakiś koktajl.
- Lepiej pojedź ze mną do baru - wtrąciła się Esther.
- Fajnie! —ucieszył się Kevin. - Mogę pojechać, mamusiu?
- Możesz - westchnęła zrezygnowana Hannah. Kevin i Esther pojechali do baru, a Hannah została
sama
z Jordanem. Nawet spojrzeć na niego nie chciała. Bardzo się wstydziła. Tym bardziej że zupełnie nie
pamiętała, w jaki sposób dostała się do łóżka
- Mam nadzieję, że nie pojedziemy twoim harleyem? -zapytała.
Nic nie odpowiedział, tylko położył dłonie na jej ramionach i zmusił ją, żeby na niego popatrzyła.
Miała takie smutne oczy i była zupełnie bezbronna. Jordan zapragnął


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

119

przytulić ją do siebie i ochronić przed podłym światem. Wiedział jednak, że nigdy by mu na to nie
pozwoliła. Miała swoje żelazne zasady, a poza tym nigdy w życiu nie przyznałaby się do słabości.
- Myślę, że powinnam zostać i pomóc na budowie -powiedziała niepewnie.
- Dzisiaj nie wolno ci się nawet zbliżać do narzędzi - stwierdził Jordan. - Jedziemy.
Hannah otworzyła drzwi. Zamknęła oczy przed oślepiającym światłem dnia.
- Jak się czujesz? - zawołał Ronnie, który właśnie przyszedł po nowe deski.
- Dzięki, już mi lepiej. - Hannah spróbowała się uśmiechnąć.
Esther mówiła prawdę, pomyślała z ulgą. Jordan nic nikomu nie powiedział.
Jordanowi chciało się z niej śmiać. Była tak zakłopotana swoją wczorajszą przygodą, jakby sądziła, że
nikomu poza nią nigdy w życiu nic podobnego się nie przytrafiło. Pomógł jej wsiąść do samochodu.
Nawet nie zapytała go, dokąd jadą.
Chłodny wiatr owiewał jej obolałą głowę. Od razu poczuła się lepiej. Przypomniała sobie, jak Esther
zapytała ją, czy powiedziała Jordanowi o swojej miłości do niego. Hannah uważała, że gdyby mu to
powiedziała, Jordan zniknąłby jak sen. Na samą myśl ó tym chciało jej się płakać.
- Jak się czujesz? - zapytał Jordan.
- Przestałam żałować, że nie umarłam. - Spróbowała się do niego uśmiechnąć.
- Kawa postawi cię na nogi. Zresztą cisza i spokój też ci nie zaszkodzą.
Jordan podjechał pod bar dla kierowców. Kazał sobie

background image

120

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

zapakować dwie kawy oraz szarlotkę i pojechał dalej . Wjechał w jakąś polną dróżkę, a po chwili
zatrzymał samochód na łące nad rzeką. Ktoś przezorny ustawił tu nawet stoliki z nie heblowanych
desek.
- Wysiadaj - polecił Jordan. - Doktor poleca ci kawę i mnóstwo świeżego powietrza.
Posądził ją na ławce plecami do stołu, żeby miała się o co oprzeć i żeby mogła sobie popatrzeć na
rzekę. Hannah sączyła kawę, oddychała głęboko i po chwili na dobre zaczęła wracać do siebie.
Zauważyła nawet, że jakiś stary mężczyzna pracowicie zbiera fiołki i wkłada je do słoika z wodą.
- Żona Jake'a jest w ciąży - odezwał się nagle Jordan. - Dziecko urodzi się na Boże Narodzenie.
Hannah wreszcie na niego spojrzała. Patrzył na rzekę, ale był w nim jakiś niepokój, który kazał myśleć
o rozstaniu.
- To chyba się cieszą - powiedziała obojętnie.
- Bardzo - potwierdził Jordan. - Pierwszy raz widzę Jake'a takiego uszczęśliwionego. Małżeństwo to
jego przeznaczenie, a Laura jest najlepszym darem, jaki mu los ofiarował.
- To co dla jednego jest chlebem powszednim, dla innego jest trucizną - zauważyła filozoficznie
Hannah.
- Ja nigdy nie umiałem zatrzymać się na dłużej przy jednej kobiecie - wyznał Jordan. - Przypuszczam,
że się do tego po prostu nie nadaję. Trzy tygodnie, no, najwyżej miesiąc i muszę szukać nowych
Wrażeń.
Fajnie, pomyślała Hannah z goryczą. Nasz wspólny miesiąc wkrótce się skończy. I co potem? Co się
stanie z Kevinem?
- Chciałabyś tak żyć? - zapytał Jordan. - Chciałabyś

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

121

spędzić resztę życia z tym samym mężczyzną, budzić się obok niego co rano, patrzeć, jak tyje, traci
włosy i coraz gorzej słyszy? Nie wiem, co ludzie w tym widżą.
- Małżeństwo wzbogaca człowieka w wielu wymiarach - powiedziała Hannah. Sama się zdziwiła, że
mówi to z takim przejęciem. - Nikt nie będzie wiecznie młody, ale twojej żonie na zawsze zostanie w
pamięci obraz tego człowieka, którym byłeś w dniu ślubu. Ludzie, którzy wspólnie przeżyli życie,
którzy mają za sobą dobre i złe chwile, są ze sobą dlatego, że ten drugi człowiek jest im najbliższy na
świecie i że jest im potrzebny tak samo jak wóda i powietrze.
- A dlaczego ty nie wyszłaś za mąż? - zapytał.
- Bo ja wiem... Chyba nie spotkałam właściwego człowieka - powiedziała z wahaniem. Nie miała
odwagi powiedzieć mu prawdy.
- A jaki powinien być ten właściwy? - zapytał Jordan.
- Dzień dobry! - pozdrowił ich zrywający kwiaty staruszek. Dopiero z bliska Hannah zauważyła, że
jest przygarbiony i porusza się z trudem. - Piękny dzień dzisiaj mamy.
- Naprawdę piękny - potwierdził Jordan. - Dla kogo zbiera pan te kwiaty?
- Dla żony. - Staruszek rozprostował plecy i uśmiechnął się do nich. - W zeszłym tygodniu miała
operację i nie bardzo może chodzić. Dwa razy.do roku, wiosną i jesienią, urządzaliśmy sobie tutaj
piknik. Ona uwielbia kwiaty. -Roześmiał się. - Ma ich tyle, że dom wygląda jak kwiaciarnia. Ale mnie
to nie przeszkadza. Tak bardzo się martwiła, że nie nazbiera sobie w tym roku fiołków., Jak może ci
brakować fiołków, skoro masz w domu tyle innych kwiatów?", zapytałem. A ona mi na to, że
człowiek nigdy nie ma dosyć patrzenia na kwiaty. Ucieszy się z tego bukietu.

background image

122

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Jeszcze chwilę porozmawiali ze staruszkiem o operacji jego żony, a potem on poszedł dalej, zbierając
i wkładając do słoika te swoje fiołki.
- Widzisz - powiedziała Hannah, wskazując staruszka. - Taki właśnie powinien być mężczyzna, z
którym chciałabym spędzić życie. Pragnę, żeby zbierał dla mnie kwiaty, kiedy będę już bardzo stara.
W poniedziałek od rana padał deszcz. Hannah nawet się ucieszyła, bo ponura pogoda odpowiadała jej
nastrojowi. Wyprawiła Kevina do szkoły, załatwiła parę drobiazgów, po czym wyszła do pracy.
Pracowała tego dnia po południu. Bardzo tego nie lubiła.
Hannah weszła do czytelni. Jej koleżanka, Jessie, już na nią czekała.
- Był tu ten twój facet - powiedziała.
- Go za facet? - zdziwiła się Hannah.
- No wiesz, ten, z którym się spotykasz - tłumaczyła Jessie, jakby miała do czynienia z kompletną
idiotką. -Wysoki, przystojny, z ciemnymi włosami. Bardzo elegancko ubrany.

:

- Dobrze, już wiem - ucięła Hannah. - Mówił, czego chce?
- Nie mówił, ale zostawił ci wiadomość. - Jessie wyciągnęła z szuflady kopertę. - Założęsię, że mana
brzuchu sześciopak.
- Co ma? - Hannah sądziła, że się przesłyszała.
- Sześciopak. Tak się mówi, jęśli facet ma dobrze umięśniony brzuch, bo wtedy widać sześć mięśni.
Chyba przestałam rozumieć młodzież, pomyślała Hannah. Schowała kopertę do kieszeni spodni. Nie
chciała jej otwierać w obecności Jessie. Dopiero po godzinie znalazła



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

123
wolną chwilę. Otworzyła kopertę i przeczytała wiadomość od Jordana. Zmarszczyła czoło i jeszcze
raz przeczytała. „Przyjedź' do mnie, kiedy skończysz pracę. Kevin będzie u mnie".
Hannah nie rozumiała, co się dzieje. Umówiła się z opiekunką, że to ona odbierze Kevina ze szkoły.
Dlaczego miałby pojechać do Jordana? Na dole kartki zapisany był adres. Tak jakby sądził, że po tak
długim czasie zapomniała, gdzie mieszka.
Hannah miała zamiar do niego zadzwonić, ale się rozmyśliła. Nie wiedziała, dlaczego przyszedł do
biblioteki i dlaczego zostawił tak enigmatyczny list. Za to do końca dnia pracy była roztargniona i
wszystko robiła nie tak, jak trzeba.
- Ten elegant wytrącił cię z równowagi? - dogadywała jej Jessie. - Mieszkacie razem?
- Skąd ten pomysł? - oburzyła się Hannah tak głośno, że starszy pan z naganą spojrzał na nią znad
gazety.
- W sobotę była tu pani Peterson i wypytywała mnie o twojego przyjaciela.
- Pani Peterson powinna się zająć własnymi sprawami - prychnęła Hannah.
- Ma ich całkiem dużo. - Jessie się uśmiechnęła. - Odkąd się rozwiodła, nagabuje wszystkich
mężczyzn, którzy skończyli osiemnaście lat i nie mająiony ani tatuażu. Zresztą, o ile wiem, z tych
dwóch ostatnich warunków czasami rezygnuje. Wiesz, po có przyszła?
- Nie wiem, ale pewnie zaraz mi powiesz.
- Po „Jak poślubić bogatego mężczyznę" i „Sposoby uwodzenia". Powiedziała, że chce się nauczyć
przyrządzać ostrygi ä la Rockefeller. Podobno to doskonały afrodyzjak.
- Podobno - zgodziła się bez entuzjazmu Hannah.

background image

124

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Lepiej pilnuj tego swojego przystojniaka - poradziła jej Jessie.
- To nie jest mój przystojniak - ucięła ostro Hannah i zabrała się do wpisywania nowych czytelników
do komputera.
Dzień pracy wlókł się jak nafaszerowany relanium ślimak. Hannah przypuszczała nawet, że zacięły
się wskazówki zegara. Jednak ósma trzydzieści też wreszcie nadeszła.
Jordan mieszkał w samym centrum miasta. Hannah dotarła tam już po kwadransie. Odźwierny ukłonił
się jej', jakby został uprzedzony o jej wizycie.
Wysiadła z windy na piętrze, na którym mieszkał Jordan. Bez trudu odnalazła właściwe drzwi i
nacisnęła dzwonek. Przygotowała sobie wielką mowę powitalną. Chciała zapytać Jordana, skąd Kevin
wziął się w jego mieszkaniu, i powiedzieć, że list zostawiony w bibliotece niczego nie wyjaśniał. Ale
kiedy Jordan, w samych tylko obcisłych dżinsach, otworzył jej drzwi, natychmiast zapomniała tak
doskonale przygotowaną mowę.
Jessie miała rację, pomyślała Hannah. On naprawdę ma na brzuchu sześć mięśni.
- Przepraszam - powiedział Jordan. - Sądziłem, że zdążę się wykąpać przed twoim przyjściem.
Zabrałem Kevina do siłowni.
- Dlaczego go tu przywiozłeś? - zapytała Hannah bez zbędnych wstępów.
- Zrobię ci coś do picia - Jordan usiłował zmienić temat.
- Jordan!
- Najpierw zrobię ci drinka - powiedział spokojnie. -Na pewno ci się przyda.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

125
- O Boże! - przeraziła się Hannah - Co mu się stało?
- Nic mu się nie stało - zapewnił ją Jordan. - Miał drobny problem. Może być białe wino? Niestety, nie
mam w domu dżinu.
Podszedł do barku. Hannah nie mogła ustać w miejscu. Przestępowała z nogi na nogę i rozglądała się
po mieszkaniu. Nie pamiętała ani niebieskiego, puszystego dywanu, w który zapadały się nogi, ani
orzechowej boazerii. Tylko widok na rzekę i stojące po obu stronach kominka półki z książkami
pozostały nie zmienione. Poczuła, że w żaden sposób nie pasuje do tego jego eleganckiego mie-
szkania.
- Gdzie Kevin? - zapytała.
- W wannie.
- Po co? Przecież nie zostanie tu na noc.
- Właśnie chciałem cię prosić, żebyś mu pozwoliła zostać. No i żebyś ty też została. Mam dwie
dodatkowe sypialnie, więc nie musisz się obawiać, co sobie Kevin pomyśli o twoich zasadach.
- Nie mogę się na to zgodzić. Chcę zobaczyć swego syna. To wszystko.
- Proszę cię. - Jordan położył dłoń na jej ramieniu. - Usiądź i posłuchaj, co się wydarzyło.
Hannah dała się usadzić w fotelu i wzięła do ręki szklankę z winem.
- Kevin pobił się z kolegą - powiedział Jordan, wpatrując się w oczy Hannah.
- Kevin się nie bije - odrzekła bez namysłu.
- Dlatego bał ci się o tym powiedzieć.
- Mój syn może mi o wszystkim powiedzieć - oświadczyła.
- Wiem o tym - mówił spokojnie Jordan. - Kevin do-

background image

126

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

skonale wie, że nie uznajesz bójek. Bal się, że będziesz się na niego gniewała.
Hannah westchnęła zrezygnowana. Obawa o Kevina była w tej chwili silniejsza niż wściekłość na
Jordana.
- O co się pobili? - zapytała.
- O jakieś tam głupstwo - powiedział, ale tym razem nie patrzył jej w oczy, tylko szukał czegoś na dnie
swojej szklanki.
- Kevin jest moim synem - przypomniała mu Hannah. - Muszę wiedzieć.
- Chłopcy mu dokuczali. - Jordan znów odważnie patrzył jej w oczy. - Wyśmiewali się z niego, że nie
ma ojca.
- Ależ tam jest wiele dzieci z rozbitych rodzin. - Hannah kręciła głową, jakby nie potrafiła zrozumieć
tego, co działo się w szkole jej syna. - Ich ojcowie także z nimi nie mieszkają.
- O to właśnie chodzi.. Nie mieszkają razem, ale dzieciak wie przynajmniej, jak się jego ojciec
nazywa. Przezywają Kevina bękartem. Jednemu z nich dął w szczękę i dwóch następnych na niego
napadło. Stoczył prawdziwą walkę. Na szczęście chłopcy w tym wieku nie mają jeszcze dość siły,
żeby zrobić sobie krzywdę. Keyin ma tylko parę siniaków. Ale tak bardzo się zdenerwował, że
nauczycielka postanowiła odesłać go do domu. Kevin prosił, żeby zadzwoniła do mnie. Ustaliłem z
opiekunką, że ja zabiorę Kevina. Nie wdawałem się w szczegóły. - Jordan uprzedził jej pytanie. Po
chwili spojrzał na nią błagalnie, - Chciałbym cię prosić, żebyś zapomniała o tym, że to Kevin zaczął.
Został... sprowokowany.
Hannah spuściła głowę. Nie rozumiała, jak to się stało, że przez tyle lat nie zdołała zauważyć, że
Kevin aż tak bardzo pragnie mieć ojca.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

127
- Nie sądzisz, że pora wreszcie Skończyć tę komedię?
- zapytał cicho Jordan. - Muszę z nim porozmawiać: - Hannah nawet go nie
usłyszała, tak była owładnięta poczuciem winy.
- Zaczekaj... - zawołał za nią Jordan.
Ale zanim zdążyła dojść do wiodącego w głąb mieszkania korytarza, w pokoju pojawił się Kevin.
- Cześć, mamo - powiedział niepewnie.
Hannah zamarła na widok siniaka na policzku i wielkiego guza na głowie. Podbiegła do synka, uklękła
i mocno go do siebie przytuliła.
- Nic ci się nie stało, kochanie? - dopytywała się niespokojnie.
- Mnie nic - powiedział ze zwykłą u niego pewnością siebie, choć słychać było, jak kamień spadł mu z
serca.
- Bałem się, że się na mnie wściekniesz.
- A dlaczego miałabym się wściekać, skoro to nie była twoja wina?
Nie dlatego tak powiedziała, że Jordan ją o to prosił, ale wyłącznie dlatego, że tak właśnie uważała
Sama Chętnie złoiłaby tamtym dzieciakom skórę. Do głowy by jej nie przyszło, że w dobie
powszechnych rozwodów jedyną naprawdę wstydliwą'rzeczą jest nie wiedzieć, kim jest własny
Ojciec.
- Jutro sobie o tym wszystkim porózmawiamy - powiedziała czule Hannah. - Dzisiaj powinieneś
porządnie odpocząć. Nie jesteś głodny?
- Nie. Zjedliśmy z Jóftłanem hamburgery i fasolę, a potem jeszcze lody.
- No to rzeczywiście nie masz prawa być głodny. - Delikatnie dotknęła siniaka na policzku. - Boli?
- Nie. - Kevin pokręcił głową. - Jordan przyłożył mi zimny kompres i powiedział, że jestem bardzo
dzielny.

background image

128

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Ja też tak uważam. - Hannah ukradkiem otarła napływające do oczu łzy.
- Przenocujmy dzisiaj u Jordana - błagał Kevin. - Zostało jeszcze trochę lodów.
- Myślisz, że uda ci się mnie przekupić? - zażartowała Hannah. Nie mogła znieść bólu Kevina, a jeśli
spędzenie nocy w domu Jordana miałoby zmniejszyć to cierpienie, to ona nie miała właściwie
żadnego wyboru.
- Zostaniemy? - dopytywał się Kevin.
- Zostaniemy. Ale tylko ten jeden raz. Pokaż mi, gdzie będziesz spał. - Wzięła chłopca za'rękę. - Co
powiesz Jordanowi?
- Miałeś rację. - Kevin odwrócił się do Jordana. - Wcale się nie wściekała.
- Nie to mu miałeś powiedzieć. - Hannah usiłowała nadać swemu głosowi surowość, ale zupełnie jej
się to nie udało.
- Dziękuję, Jordan - powiedział Kevin. - Dobranoc. Jordan życzył chłopcu dobrej nocy, ale nie poszedł
za
nimi do sypialni.
- Kevin - zaczęła Hannah, przysiadając na brzegu łóżka. - Jeśli chodzi o twojego tatę...
- To już załatwione - przerwał jej Kevin. - Jordan będzie moim tatusiem. Chłopaki zzielenieją z
zazdrości.
- To nie są zawody - przypomniała mu Hannah. Dopiero teraz na dobre zrozumiała, jak strasznie
skończy się dla Kevina ta przygoda. Co się stanie, kiedy Jordan znudzi się i nią, i jej synkiem?
- Wcale się nie starałem wygrać - tłumaczył jej cierpliwie Kevin. - Ja tylko miałem sżczęście. Na
całym świecie nie znalazłbym lepszego tatusia niż Jordan.
Hannah nie próbowała chłopcu niczego tłumaczyć. Miał

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

129
prawo do marzeń, a ona musiała się tylko postarać, żeby nie cierpiał za bardzo, kiedy jego szczęście
się skończy.
Otuliła Keyina kołdrą, pocałowała go w czoło i wróciła do salonu. Jordan siedział na kanapie ze
szklanką w dłóni. Nie zadał sobie trudu, żeby nałożyć koszulę, i Hannah nie mogła od niego oczu
oderwać.
- Zasnął natychmiast - powiedziała cicho. - Miał dzisiaj ciężki dzień.
- To wspaniały chłopak. Poradzi sobie. - Jordan, zawahał się, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale
zamiast tego wyciągnął rękę do Hannah. - Ślicznie wyglądasz.
Podała mu rękę i pozwoliła posadzić się na kanapie óbok niego.
- Wyglądasz tak... zdrowo - powiedziała z wahaniem, nie mogąc oderwać oczu od torsu Jordana.
Miała ochotę dotknąć jego mocnych mięśni, ale, wiedziała, że jeśli to zrobi, to nie będzie potrafiła się
opanować.
- Nie przypominam sobie, żeby mnie ktoś w ten sposób komplementował - roześmiał się Jordan. - Nikt
poza moim lekarzem. Nie denerwuj się - spoważniał. - Masz taką minę, jakbyś się obawiała, że się na
ciebie rzucę.
- Wiem, że nawet ci to nie przyszło do głowy - zakpiła Hannah. Wreszcie udało jej się przestać patrzeć
na Jordana.
- Pewnie, że przyszło - Jordan natychmiast wyprowadził ją z błędu. - Szczerze mówiąc, myślę o tym
co najmniej sześć razy dziennie. Jednak uszanuję twoje zasady, choć może trudno ci w to uwierzyć.
- Muszę przede wszystkim myśleć o swoim synu - powiedziała cicho,

1

- Wiern i rozumiem, tyle że moje ciało nie bardzo chce przyjąć do wiadomości tych twoich zasad.
- To może ja już sobie pójdę.

background image

130

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Nie bój się, nic ci nie zrobię - zapewnił ją Jordan. - Napij się wina.
- No to co zrobimy... - Hannah wypiła łyk wina -z tym naszym problemem?
Jordan patrzył jej prosto w oczy. Po chwili wziął ją za rękę i położył ją na swoim sercu. Hannah czuła
jego oszalały łomot. Jej własne zachowywało się nie lepiej. Odstawiła szklankę ną stolik. Bała się, że
rozleje wino na ten kosztowny dywan.
- Czy możemy się chociaż pocałować? - zapytał Jordan.
- Kęvin śpi w drugim pokoju - przeraziła się Hannah. Jordan uśmiechnął się, wstał i zamknął drzwi
prowadzące do korytarza. Przycisnął jakiś guziczek.
- Widzisz?- powiedział. - Jęśli Kevin wyjdzie z pokoju, to w korytarzu zapali się lampka. On nie
będzie musiał błądzić w ciemności, a my będziemy mieli dość czasu, żeby doprowadzić się do
porządku.
- Ale nie będziemy... - przeraziła się Hannah.
- Nie będziemy - zapewnił ją i dotrzymał słowa.









background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Hannah wspaniale się spało w ogromnym łożu. Tego dnia znów pracowała po południu, rano musiała
więc tylko wyprawić Kevina do szkoły.
Weszła do ogromnej kuchni. Nie była przyzwyczajona do takich standardów. Jordan właśnie
zdejmował z Ognia jakiś rondelek.
- No, nie! - jęknął na widok Hannah. - Jak ja mam w tych warunkach pracować. JSsteś taka piękna.
- O, tak! - roześmiała się Hannah. - Chodząca pokusa. Bez makijażu i z potarganymi włosami.
- To nie ma znaczenia. Już ci mówiłem, że nie doceniasz siebie. Zapraszam na śniadanie. Muszę być
dzisiaj wcześniej w biurze.
- Co to? - Hannah spojrzała podejrzliwie na wielki rondelek.
- Pieczone ziemniaki, parówki i jajka. - Jordan nałożył marynarkę i pocałował Hannah w policzek.
- Zaraz każę dorobić klucz do mieszkania.
- Po co?
- Żebyś mogła przychodzić kiedy tylko zechcesz.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł - powiedziała z wahaniem.
- Dlaczego? Przecież posiadanie klucza w niczym nie narusza twoich zasad.
- Nie, ale... - Hannah nie wiedziała, jak mu to powie-

background image

132

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

dzieć. Jordan z każdym dniem, krok po kroku, burzył jej z takim trudem ustanowione granice.
Obawiała się, że klucż do mieszkania może je jeszcze poważniej naruszyć.
- Dobrze, później o tym porozmawiamy - zgodził się Jordan. - Tak się składa, że na jutro umówiłem
się z klientem na kolację. Pójdziesz ze mną?
- Ja?
- Nie, królowa, angielska. - Jordan się do niej uśmiechnął. - Nie musisz wkładać wieczorowej sukni.
Wpadnę po ciebie o szóstej, dobrze?
- Dobrze - powiedziała Hannah, kiedy był już przy drzwiach. Całkowicie ją to nieoczekiwane
zaproszenie zaskoczyło.
Wyszedł, a Hannah stała jak oniemiała. Miała takie wrażenie, jakby przegrała kolejną bitwę.
Wprawdzie nie bardzo wiedziała, dlaczego, bo przecież nie prowadzili wojny... Chociaż może...
Hannah zatrzymała się przed domem, żeby spojrzeć na bratki. Westchnęła zrezygnowana. Jordan
zakorzenił się w jej życiu tak samo łatwo, jak te kwiaty.
Weszła do mieszkania. Oniemiała na widok siedzącego przy kuctennym stole Jordana, Na stole stał
laptop, a obok leżały porozkładane jakieś dokumenty. W całym domu pachniało prażoną kukurydzą.
Hannah głośno zamknęła za sobą drzwi. Jordan podniósł głowę znad klawiatury.
- Cześć, mamo! - zawołał Kevin z kanapy, na której dwaj jego herosi prowadzili walkę na śmierć i
życie. - Lekcje już odrobiłem. Nawef czytałem książkę razem z Jordanem.
- Jak było w szkole? - zapytała Hannah, podchodząc



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

133
do synka, żeby go uściskać. Z Jordanem postanowiła porozmawiać później.
- Fajnie. - Kevin wzruszył ramionami. - Powiedziałem chłopakom, że mój tata przyjedzie na piknik
harleyem. Całkiem ich zatkało.
Hannah zerknęła na Jordana, ale on był pochłonięty pracą i nie zwracał uwagi na jej rozmowę z
Kevinem. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Chciała go zapytać, co tym razem zrobił z
opiekunką, wolała jednak, żeby Kevin się nie zorientował, że obecność Jordana wytrącają z rów-
nowagi.
- No to idziemy do łóżka - powiedziała do syna. - Jesteś już umyty?
- Tak. Tylko jeszcze zęby. - Spojrzał na nią pytająco. - A nie mógłbym dzisiaj dłużej posiedzieć? Już
prawie koniec roku.
- Prawie, ale nie całkiem. Biegnij umyć zęby. Ja zaraz do ciebie przyjdę.
- Mamusiu?
- Słucham cię, skarbie.
- Czy ty się nie cieszysz, że Jordan będzie moim tatu-siem? Bo ja się bardzo cieszę.
Hannah znów zerknęła na Jordana. Tym razem bezczelnie się jej przyglądał.
Byłabym szczęśliwa, gdyby, mi to oświadczył na piśmie, pomyślała, ale nie ośmieliła się tego głośno
powiedzieć.
- Cieszę się, że ty się cieszysz, a tylko to się liczy. Kevin się do niej przytulił, powiedział Jordanowi
dobranoc i poszedł do łazienki.
- Co zrobiłeś z opiekunką? - Hannah wreszcie mogła go o to zapytać.

background image

134

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Słowo daję, że nie wyrzuciłem jej przez okno - zapewnił ją Jordan.
- No to gdzie się podziała?
- Odesłałem ją do domu.
- I ona sobie poszła? Tak po prostu? - dopytywała się Hannah. - I nawet cię nie zapytała, kim jesteś ani
co tu robisz?

- Zapomniałaś chyba, że rozmawiałem z nią wczoraj przez telefon. Poza tym wie o mnie wszystko. Od
Leshe, wiesz, tej ze sklepu. - Jordan uśmiechnął się rozbrajająco:
A więc to tak, pomyślała Hannah. Wszyscy dookoła wiedzą o tym, co się jeszcze nie zdarzyło i
zdarzyć się nie może, a on bezwstydnie z tego korzysta. Nawet Kevin uważa Jordana za swego
wymarzonego ojca.
- Niełatwo jest dać dziecku to, czego ono potrzebuje
- powiedziała. Uznała że i tak w końcu będzie musiała porozmawiać o tym z Jordanem, więc może
lepiej nie odkładać tego na potem. - Powinieneś wiedzieć, że takiego małego człowieka bardzo łatwo
zranić.
- Kevin bez trudu może dostać to, czego potrzebuje.
- Jordan wstał od stołu i podszedł do Hannah. - To tobie trudno dogodzić.
- A skąd ty możesz wiedzieć, czego ja chcę? - zapytała, patrząc mu prosto w oczy.
- Ty chcesz niemożliwego. - Odgarnął kosmyk włosów, który zsunął się jej na czoło.
- Dlaczego uważasz, że to niemożliwe?
- Bo nie dla każdego jest to niemożliwe. Tylko dla mnie.

- A może ja nie chcę każdego? - zapytała. Nie odważyła się powiedzieć Jordanowi, że go kocha. Była
pewna, że po takim wyznaniu nigdy by go już nie zobaczyła.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

135
- Przecież wiesz, jaki jestem.
- Wiem, ale ja cię tu nie zapraszałam. Sam wpakowałeś się w moje życie. Dlaczego to zrobiłeś, skoro
ani mnie, ani Kevinowi nie możesz obiecać, że będziesz z nami zawsze?
- Dlatego... - Mało brakowało, a Jordan powiedziałby jej to, co ona sama dawno już powinna mu była
powiedzieć. To mianowicie, że Kevin jest jego synem. A przecież postanowił sobie, że tego nie zrobi,
że poczeka, aż ona mu o tym powie. Choćby to miało trwać wieki.
Wciąż jeszcze mógł odejść, ale wiedział, że kiedy wreszcie padną te słowa, kiedy uzna Kevina za
swoje dziecko, nie będzie odwrotu. Wówczas Hannah postawi mu określone warunki, a on nie będzie
się wykręcał od obowiązków. Trochę go ta perspektywa przerażała.
- Muszę już iść - powiedział.
- Dobrze. - Hannah patrzyła, jak pakował dokumenty, zamykał komputer.
- Naprawdę nie chcę z tobą walczyć - powiedział jeszcze przed wyjściem.
- Ja też nie chcę - westchnęła Hannah.
- Na pewno jakoś uda nam się to wszystko pogodzić - zapewnił ją Jordan.
- Tak myślisz? Ja nawet nie bardzo wiem, co to jest „to wszystko".
Jordanowi zrobiło się jej bardzo żal. Miał ochotę ją przytulić i powiedzieć, że

wszystko dobrze się

ułoży. Niestety, nie mógł jej przyrzec, że nigdy od niej nie odejdzie. Ta niemoc sprawiła, że i jego
ogarnął smutek.
- Musi się udać - powiedział Jordan. - Bo wiedz, że choćbyś nie wiem jak się starała, to już się mnie
nie pozbędziesz.

background image

136

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Dopiero teraz Hannah się uśmiechnęła.
- I pamiętaj. - Pocałował ją w czoło. - Jutro idziemy na kolację.
Hannah sama nie mogła uwierzyć w to, że w tak krótkim czasie stała się integralną częścią życia
Jordana. Następnego wieczoru poszła z nim na kolację, a nazajutrz wspólnie odebrali Kevina ze
szkoły i Jordan zabrał ich do fabryki. Hannah zupełnie go nie poznawała. To nie był ten sam człowiek,
którego znała przed siedmioma laty. Pozwoliła sobie nawet na odrobinkę nadziei, choć rozsądek radził
jej, żeby się nie poddawała.
W piątek rano Jordan przyjechał po Kevina na motorze i obaj pojechali na szkolny piknik. Hannah
wpadła jeszcze na chwilę do biblioteki.
- Jedziesz na wycieczkę ze swoim przystojniakiem? - zapytała Jessie, spoglądając z uznaniem na
wystrojoną koleżankę.
- Mój syn ma dziś piknik pierwszoklasistów - powiedziała Hannah. - Żaden zdrowy na umyśle
człowiek nie jest w stanie tego wytrzymać.
- Zabierasz ze sobą przystojniaka? - zdziwiła się Jessie. - Oszalałaś?
- Kevin prosił, żeby Jordan zastąpił mu ojca - westchnęła Hannah.
- O rany ! Czy ten facet ma brata?
- Nawet dwóch, ale obaj są żonaci - roześmiała się Hannah.
- A niech to! On jest za dobryśna to, żeby jedna kobieta mogła go mieć dla siebie. Powinnaś się nim
podzielić.
- Mówisz, jakbyś brała lekcje u Claire Peterson.
- Uważaj na nią. Ta baba nie ma skrupułów.
- Będę uważała, obiecuję. - Hannah spojrzała na zega-

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

137
rek. - Muszę lecieć. Boję się, że dzieciaki rozłożą motocykl Jordana na części.
Ledwie zatrzymała się na parkingu, usłyszała potworny hałas. Bez trudu znalazła łączkę, na której
odbywał się piknik. Kevin i Jordan stali obok zaparkowanego pod drzewem harleya. Otaczający ich
kołem sześcioletni chłopcy patrzyli z podziwem na maszynę i na jej właściciela. Kevin promieniał.
Hannah podeszła do nich. Mina nieco jej zrzedła, kiedy zobaczyła, jak Claire Peterson bierze Jordana
pod rękę i
0 coś go wypytuje. Stała przy tym tak blisko niego, że ocierała się obfitym biustem o jego ramię.
- Mamo! - zawołał na jej widok Kevin. - Dobrze, że już jesteś!
Jordan natychmiast się odwrócił. Ciepły uśmiech rozjaśnił mu twarz.
- Właśnie miałam poprosić Jordana, żeby pomógł nam przy grillu - zaszczebiotała słodko Claire.
Miała przy tym taką minę, jakby Jordan był pyszną czekoladką, którą ona zaraz sobie schrupie.
- Ja ci pomogę - zaproponowała Hannah, spoglądając z niesmakiem na króciutkie szorty i skąpą
bluzeczkę, w jaką ubrała się Claire z okazji pikniku. Albo raczej w nadziei usidlenia Jordana.
- Ależ nie trzeba - wdzięczyła się Claire. - Pobądź trochę ze swoim synem.
Pociągnęła za sobą Jordana. Zdążył się jeszcze odwrócić

i posłać Hannah przepraszający uśmiech.
- Zobacz, widać jej i tyłek - powiedział jeden z chłopców, pokazując palcem'panią Peterson.
Hannah spojrzała na niego surowo, uprzedzając dalsze rewelacje, jakimi zapewne chciał się podzielić
z kolegami.

background image

138

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Niestety, nie mylił się co do widoku, jaki przedstawiała sobą Claire Peterson. Szorty miała stanowczo
za krótkie.
- Bogu dzięki, że. przyjechałaś - usłyszała znajomy głos.
- Co się stało? - Hannah odwróciła się do Eleanor Spurgeon, której syn chodził z Kevinem do jednej
klasy. - Nie radzicie sobie z dzieciakami?
- Dzieci są grzeczne, tylko z Claire mamy kłopoty. Biust jej o mało nie wypadł z bluzki, kiedy się
nachylała nad motocyklem.
Jessie miała rację, pomyślała Hannah. Claire nie ma skrupułów. Teraz już Jordan na pewno odejdzie.
- Pomożesz mi zorganizować wyścig w workach? -zapytała Eleanor.
- Jasne - zgodziła się Hannah.
Raz tylko zerknęła w stronę grilla. Claire nachylała się nad paleniskiem, odkrywając przed stojącym
obok niej Jordanem wszystkie swoje wdzięki, a Jordan... Hannah ze zdziwieniem skonstatowała, że
nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Za to kiedy tylko dostrzegł Hannah, zawołał bezgłośnie:
„Napomoc!"
Wzruszyła ramionami. Wiedziała, że nie ma takiej siły, która odciągnęłaby go w tej chwili od Claire.

v

Trasa wyścigu była już przygotowana, więc Hannah i Eleanor musiały tylko zebrać dzieci. Udało im
się to nawet szybciej, niż się spodziewały. Pomiędzy dziećmi Hannah dostrzegła Jordana. Siedział na
trawie i sznurował buty. Claire nachylała się nad nim, namawiając, żeby przyłączyli się do wyścigu.
- Nie mam ochoty - wymawiał się Jordan. Przerażony rozglądał śię dookoła, jakby szukał Hannah.
- Nie leń się. - Claire chwyciła go za kostkę i usiłowała


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

139
za sobą pociągnąć, ale był stanowczo za ciężki. Usiadła więc obok niego na trawie.
- Masz takie seksowne nogi, że aż dostaję gęsiej skórki
- szczebiotała.
Hannah stłumiła śmiech. Odwróciła się i poszła na linię mety. Nie miała zamiaru ratować Jordana z
opresji. Był w końcu dorosły.
Poszukała Jordana wzrokiem dopiero wtedy, kiedy wyłoniono zwycięzców wyścigu, rozdano nagrody
i kiedy dzieci się rozbiegły. Claire ani na krok go nie odstępowała.
- Zostawisz jej tego nieszczęśnika na pożarcie? - spytała Eleanor, z niechęcią patrząc na mizdrzącą się
Claire.
- Zasłużył sobie na to - powiedziała Hannah. Już od dawna nie była o niego zazdrosna. A dokładniej
od chwili, kiedy zrozumiała, że Claire Peterson ani trochę Jordana nie interesuje.
- Rób, jak uważasz. - Eleanor wzruszyła ramionami.
- Nie pozwól jej tylko wrzucić go do bagażnika, bo jak już zawiezie go do domu, zaraz powiesi go
sobie nad kominkiem.
Po namyśle Hannah jednak pożałowała Jordana. Powoli poszła w stronę grilla, gdzie chichocząca
Claire usiłowała włożyć Jordanowi fartuch.
- Wybacz, Claire - powiedziała Hannah słodkim jak ulepek głosem. - Jordan jest nam potrzebny.
Claire zrobiła niezadowoloną minę. Jordan szedł tak szybko, że Hannah ledwie mogła za nim nadążyć.
- Zdążyłaś w ostatniej chwili - szepnął jej do ucha.
- Tylko mi nie wmawiaj, że wieczny kawaler nie potrafi sobie poradzić z kobietą.
- To nie kobieta, lecz pirania. Dlaczego wcześniej po mnie nie przyszłaś?

background image

140

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Myślałam, że dobrze się bawisz.
- Jak mogłaś coś takiego pomyśleć? - zapytał Jordan, patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Ponieważ ona jest kobietą, a ty...
- Wiecznym kawalerem - dopowiedział za nią Jordan. - Oświadczam ci, że nie porzucę cię dla żadnej
innej kobiety. Możesz powoli zacząć przyzwyczajać się do tej myśli.
- Naprawdę? - Hannah jego oburzenie szczerze rozbawiło.
- Naprawdę! - Zmierzwił jej czuprynę. - A teraz chodź. Zaraz zaczną się zawody w rzucaniu balonami
z wodą.
Był już prawie wieczór, kiedy przyjechali do mieszkania Jordana. Byli sami, bo Eleanor zabrała
swego syna i Kevina do kina. Jordan był cały mokry po zawodach balonowych i brudny po konkursie
rzucania jajkami, toteż natychmiast po przyjściu do domu zaczął się rozbierać.
Zarumieniona Hannah stała pośrodku pokoju, ale nawet nie pomyślała o'tym, że mogłaby wyjść albo
chociaż zamknąć oczy. Przecież patrzyła na Jordana.
- Podobam ci się? - zapytał z uśmiechem.

- Oczywiście - przyznała i też się do niego uśmiechnęła. - Masz takie seksowne nogi, że aż dostaję
gęsiej skórki - zaszczębiotała, parodiując Claire.
- Ja ci pokażę gęsią skórkę - postraszył ją żartobliwie Jordan.
Hannah zadrżała, kiedy do niej podszedł. Sama bliskość Jordana sprawiała, że ogarniało ją pożądanie.
- Idę pod prysznic - powiedział. - Pójdziesz ze mną? Hannah objęła go i pocałowała w czoło.



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

141
- Nie powinnam - westchnęła.
- Rozumiem. Boisz się dalszego ciągu.
- Przestań, proszę. Myślisz, że mnie jest łatwo? - Puściła go i odwróciła się do niego plecami.
Jordanowi znów zrobiło się smutno. Tak bardzo chciał ją do siebie przytulić, kochać się z nią i
wiedzieć na pewno, że będzie to mógł robić zawsze. Sam nie rozumiał, co się z nim dzieje. Po raz
pierwszy w życiu nie przerażała go perspektywa spędzenia reszty życia z tą samą kobietą. Przez tyle
lat unikał jakichkolwiek zobowiązań, a tymczasem w ciągu zaledwie kilku dni, a raczej w ciągu kilku
ostatnich godzin, z takim trudem wywalczona wolność zaczęła mu nagle ciążyć. Miał prawo w każdej
chwili odejść, ale nie miał prawa żądać niczego dla siebie. A właśnie doszedł do wniosku, że chce
czegoś dla siebie. Miał syna i chciał mieć wszystko, co z tego faktu Wynikało:
- Hannah - powiedział cicho. - Wiesz, długo nad tym myślałem...
Hannah spojrzała na niego. Nagle przestraszyła się, że on teraz właśnie od niej odejdzie,
- Nie umiem robić takich rzeczy. - Tym razem Jordan odwrócił się do niej plecami. - Chciałbym ci
powiedzieć...
- Co takiego, Jordanie? Ja się boję!
- Przepraszam! - W jednej chwili znalazł się przy niej i chwycił ja w ramiona. - Nie, chciałem cię
przestraszyć. Ja tylko się zastanawiałem... -Widzisz... Czy ty... Czy nie chciałabyś wyjść zą mąż? Za
mnie? - dodał, jakby się bał, że ona się tego nie domyśli.
- Czy ja się nie przesłyszałam?-zapytała Hannah, kiedy już mogła mówić. Chyba mniej by się
zdziwiła, gdyby spotkała Marsjanina.
- Nie - zapewnił ją Jordan. - Wydaje mi się, że wresz-

background image

142

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

cie dojrzałem do małżeństwa. Zobaczysz, będzie nam dobrze razem. Kevinowi też. Wiesz przecież,
jak mi na nim zależy.
- Naprawdę chcesz się ze mną ożenić? - Hannah nadal nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała.
- Pewnie, że tak. Znasz mnie przecież. Wiesz, że nie uznaję żartów na ten temat. Przysięgam, że to nie
jest żaden podstęp. Nie dlatego to powiedziałem, żeby cię zaciągnąć do łóżka. Chociaż - uśmiechnął
się do niej - nie miałbym nic przeciwko temu, żebyś zechciała pójść ze mną do łóżka. Jeśli oczywiście
twoje żelazne ząsady pozwolą ci się kochać z własnym narzeczonym.
- Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. - Hannah nie posiadała się ze szczęścia.
- Na początek mogłabyś, na przykład, powiedzieć: „Tak, zostanę twoją żoną". Błagam cię, zgódź się.
I przestań patrzeć na mnie tak, jakbyś sądziła, że zwariowałem.
- Tak. - Hannah nie wiedziała, czy. ma się śmiać, czy płakać. - Tak - powtórzyła, śmiejąc się i
jednocześnie ocierając napływające do, oczu łzy. - Poza tym uważam, że zwariowałeś. Przecież ty
nigdy nie chciałeś się żenić.
- Nie chciałem - prżyznął - ale teraz chcę. Czy kąpałaś się kiedyś ze swoim narzeczonym? - zapytał,
uśmiechając się do niej łobuzersko.
- Jeszcze nie, ale zaraz to nadrobię - odrzekła.






background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Hannah siedziała na trawie i patrzyła na nowy dom Esther. Uśmiechnęła się do siedzącego tuż obok
niej Jordana. Wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć w to, co się wczoraj stało: Jordan McClennon poprosił
ją o rękę.
Esther postawiła na stoliku tacę z plastikowymi kubkami. Wzięła się pod boki i popatrywała to na
Hannah, to na Jordana.
- Powiecie mi wreszcie, co się tu dzieje? - zapytała wyraźnie zniecierpliwiona.
- Nic się przed tobą nie ukryje - roześmiał się Jordan.
- Ty, przystojniaku, masz pewnie wiele tajemnic, aleja i tak wcześniej czy później do każdej z nich
dotrę. Ja się na twój urok nie dam nabrać. Mam dość własnego.
- Wiesz co, Esther - powiedziała Hannah ze śmiechem. - Jesteś jedyna w swoim rodzaju.
- No właśnie - mruknęła Esther. - Gdybym była choć trochę bardziej czarująca, to by mnie
zdelegalizowano. Zjedzcie wreszcie te ciastka, bo je rzucę świniom.
- Nie mamy świń, mamo -przypomnij jej Ronnie.
- Nie prowokuj mnie - ostrzegła go Esther. - Jak tak dalej pójdzie, kupię sobie ze dwie świnki, a ty
umrzesz z głodu.
Hannah i Jordan spojrzeli po sobie. Jeszcze nie powiedzieli Kevinowi o swoich planach, a chcieli,
żeby on pierwszy je poznał.

background image

144

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- No, dobrze - John podniósł się pierwszy. - Kto idzie ze mną na dach?
- Na wszelki wypadek zakazałbym Jordanowi pracy na wysokości - powiedział z namysłem Jake. - On
dzisiaj wcale nie myśli o budowie. Hannah zresztą też.
- Masz rację - zgodził się John. - Tego nam tylko brakuje, żeby pospadali z dachu.
- Gadajcie sobie, co chcecie. - Jordan machnął ręką. - Ani trochę mnie to nie obchodzi.
- Pamiętasz, kiedy przestał rozpowiadać dookoła wszystko, czego się dowiedział? - zapytał John
Jake'a.
- Zaraz po swoich dwunastych urodzinach - powiedział Jake i zwrócił się do Hannah. - Co się dzisiaj z
wami dzieje?
- Nie mam pojęcia - roześmiała się Hannah. - Chyba coś wisi w powietrzu.
Bracią Jordana dali im w końcu spokój i wdrapali się na dach. Hannah i Jordan obrabiali gzymsy,
stojąc na drabinach. Dla obojga nie ulegało wątpliwości, że zarówno Esther, jak i bracia Jordana, a
nawet Ronnie, porządnie nadstawiają uszu. Toteż praktycznie się do siebie nie odzywali, co najwyżej
jedno drugie prosiło o narzędzia. Ale nawet wtedy cztery głowy, jak na komendę, odwracały się w ich
stronę.
Tylko Kevin nie zdawał sobie sprawy z tego, co się wokół niego dzieje. Zagadywał dorosłych, a nawet
pożyczył od Ronniego jego stary rower i jeździł nim w kółko, warcząc przy tym jak prawdziwy harley.
Za to wieczorem, kiedy nadeszła pora snu, poprosił, żeby Hannah i Jordan wspólnie położyli go do
łóżka.
Hannah usiadła na brzegu łóżka i przeczyt ja mu bajkę. Uwielbiał to, mimo że dawno już nauczył się
czytać.

background image

TATUŚ

N

A ZAMÓWIENIE

145
- Zamknij oczy. - Jordan uśmiechnął się do chłopca.
- Słodko śpij. - Promienny uśmiech rozjaśnił zaspaną buzię Kevina.
- Miej piękny sen - powiedziała Hannah.
- O szczęściu śnij - dokończył Kevin. Zamknął oczy i ścisnął dłoń Hannah. - To było fantastyczne... -
Zasnął, zanim zdążył porządnie dokończyć zdanie.
Hannah pochyliła się i pocałowała synka w czoło. Był taki słodki.
Wzięła Jordana za rękę i wyprowadziła go z pokoju. Na paluszkach przeszli obok pokoju Esther, w
którym, jak zwykle, migotał ekran telewizora. Nie zauważeni, wyszli z przyczepy.
Nocne powietrze przesycone było słodkimi zapachami, a na niebie skrzyły się gwiazdy, Hannah
usiadła na betonowym schodku, obok niej usiadł Jordan. Zerwał gałązkę szałwii, którą Esther pośiała
W zeszłym roku, a która rozpleniła się bez żadnej kontroli na całej łące.
- Powąchaj. - Podał gałązkę Hannah. - Wiem, że lubisz rośliny. Pomyślałem sobie nawet o jakimś
miłym domku na wsi, gdzie moglibyśmy spędzać weekendy. Można by wtedy kupić Kevinowi
kucyka...
Hannah spoglądała na Jordana. Do głowy by jej nie przyszło, że on może być taki. I że ona może być
taka.
- Wiesz - zaczęła. - Chciałabym mieć dzieci.
- Jeszcze? - Uśmiechnął się do niej. - Nie sądzisz, że powinnaś mi wreszcie powiedzieć prawdę?
- Jaką prawdę?
Jordan nie rozumiał, dlaczego dotąd nie zdradziła mu swojej tajemnicy. Błądził rozpaloną dłonią po
wilgotnej trawie. Nagle poczuł pod palcami coś twardego. Podniósł dłoń do oczu, żeby zobaczyć, co
to takiego.

background image

146

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

- Mój medalion! — zawołała Hannah. - Myślałam, że nigdy więcej go nie zobaczę.
Ostrożnie otworzyła medalion i długo patrzyła na znajdującą się wewnątrz maleńką fotografię.
- To jedyne zdjęcie, jakie mam - powiedziała. - Jedyne zdjęcie prawdziwej matki Kevina. Miałam
zrobić z tego odbitkę, ale...
- Prawdziwej matki Kevina? - zapytał osłupiały Jordan.
- On jest synęm mojej siostry, Marybeth. Mówiłam ci o niej .
- To Kevin nie jest twoim synem?
- Nie wiedziałeś? - Tym razem zdziwiła się Hannah.
- Zdawało mi się, że wszyscy dookoła o tym Wiedzą. Marybeth umarła wkrótce po jego urodzeniu.
Kiedy zaszła w ciążę, nie było nikogo, kto by się nią zaopiekował, więc zrezygnowałam z pracy w
McClennon Industries...
- A co się stało z ojcem Kevina? - przerwał jej Jordan.
- Nawet Marybeth nie wiedziała, kto jest jego ojcem
- powiedziała Hannah. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Jordan tak dziwnie na nią patrzy. - Po jej
śmierci sąd przyznał mi prawo do opieki nad Kevinem. Wróciłam do St.Louis, bo tu czułam się
najlepiej.
Patrzyła na niego coraz bardziej zaniepokojona. Widać było, że z Jordanem dzieje się coś dziwnego.
- Co ci jest? - zapytała wreszcie. - Dlaczego tak cię to zdziwiło, że Kevin jest moim siostrzeńcem?
Myślałeś, że jest moim synem?
Dlaczego to dla niego takie ważne? zastanawiała się Hannah. A skoro tak, to dlaczego nigdy przedtem
nie zapytał mnie o to, kto jest ojcem Kevina?
Wreszcie zrozumiała Wszystko. Od początku do końca.

background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

147
- O Boże! - wyszeptała. - Myślałeś... - nie potrafiła dokończyć zdania.
- A co miałem myśleć? - Jordan wreszcie odzyskał mowę. - Wszystko się zgadzało... Czas. . . Byłaś na
mnie wściekła i tak bardzo chroniłaś Kevina. Każdy na moim miejscu zacząłby się zastanawiać.
Teraz dopiero wszystko ułożyło się w logiczną całość. Potworną, przerażającą, ale logiczną. Jordan
wcale nie chciał być z nią, tylko ze swoim synem.
Hannah zerwała się na równe nogi i wbiegła do przyczepy.
- Zaczekaj! - wołał za nią Jordan. - Musimy porozmawiać!
Zdołał ją nawet chwycić za rękę, ale wyrwała mu się, jakby nawet dotknięcie sprawiło jej ból.
- Przepraszam - powiedziała smutno. - Przepraszam, że musiałeś przez to wszystko przejść. Teraz
możesz już wrócić do normalnego życia: Rozumiem i nie mam ći tego za złe.
- Nie odpychaj mnie, proszę - błagał ją Jordan. - Ty niczego nie rozumiesz.
- Daj spokój. Tym razem rozstańmy się jak kulturalni ludzie. - Hannah ostatkiem sił powstrzymywała
napływające do oczu łzy. - Zróbmy to szybko i sprawnie. Zwalniam cię ze wszelkiej
odpowiedzialności za mnie i za Ke-vina. On nie jest twoim synęm. Idź swoją drogą, żyj tak, jak lubisz,
i proszę.:. - głos jej się załamał - nie próbuj się z nami więcej spotykać.
- Hannah. - Jordan nie wiedział, co ma jej powiedzieć. W końcu pewnie znalazłby odpowiednie słowa,
ale ona zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.

background image

148

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Hannah uparcie patrzyła pod nogi. Nie chciała, żeby jej wzrok padł na rosnące przed domem bratki.
Mimo że od jej ostatniej rozmowy z Jordanem minął już prawie miesiąc, wciąż zbierało jej się na
płacz, gdy spoglądała na te kwiaty.
Hannah wyjechała z Sandford w środku nocy. Nie wdając się w szczegóły, powiedziała Esther, co się
stało. Pożyczyła od niej pomarańczowego volkswagena, po którego Ronnie przyjechał nazajutrz.
Wszystkim zdołała wytłumaczyć, że dobrze się stało, jak się stało, tylko Kevina nie udało jej się
przekonać. Nie płakał, kiedy mu powiedziała, że Jordan więcej do niego nie przyjdzie, że to sprawa
między dorosłymi i że Kevin w niczym tu nie zawinił, ale przyszło mu to z ogromnym trudem.
- Nigdy nie będę dorosły-oświadczył.-Dorosłym nie można wierzyć.
Jordan dwukrotnie usiłował się do niej dodzwonić, ale Hannah za każdym razem odkładała
słuchawkę. Postanowiła, że raz na zawsze skończy z Jordanem McClennonem, i musiała dotrzymać
słowa. Choćby nie wiadomo jak bardzo ją to bolało.
Pewnego sobotniego przedpołudnia, kiedy Hannah wracała z pralni, zauważyła zaparkowanego przed
domem pomarańczowego volkswagena. Zajrzała do środka.
- Zabłądziłaś? - zapytała siedzącą za kierownicą Esther. Bardzo chciała, żeby zabrzmiało to radośnie,
ale jakoś nie bardzo jej się to udało.
- Jesteś wreszcie! - Esther wygramoliła się z samochodu. - Już się bałam, że przyjechałam na darmo.
- Wejdź. - Hannah poprowadziła ją do mieszkania. Bardzo była ciekawa, po co Esther zadała sobie
tyle tru-



background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

149
du, żeby ją odwiedżić, ale jakoś nie miała odwagi go o to zapytać.
- Gdzie Kevin? - zapytała Esther od progu.
- Poszedł do kolegi. - Hannah postawiła w kuchni kosz z Wypraną bielizną. - Czy coś się stało?
- Nic się nie stało, - Esther niespokojnie rozglądała się po kuchni. - Dlaczego miałoby się coś stać?
- Napijesz się czegoś? - zapytała Hannah.
- O, tak, bardzo chętnie. Masz w domu lemoniadę?
- Akurat wczoraj ją zrobiłam. - Hannah podeszła do lodówki.
- Rozmyśliłam się. Nie chcę lemoniady. Wolałabym wodę sodową. Masz w domu wodę sodową?
- Nie mam, ale mogę ci dać soku.
- Zgaga mnie piecze po soku - narzekała Esther.
- Można kupić wodę - westchnęła zrezygnowana Hannah.
- Niezły pomysł - ucieszyła się Esther. - Chętnie się przejdę.
- Wolałabym pojechać do supermarketu. Jakieś pół kilometra stąd jest całkiem porządny.
- Nie mam siły wpychać się z powrotem do samochodu - przerwała jej Esther. - Nie ma tu w pobliżu
żadnego sklepu, do którego dałoby się dojść piechotą?
- Jeśli chcesz, to możemy iść do Bettlemana. To blisko.
- Jak blisko, to idziemy. - Esther wreszcie byłą zadowolona.
Nie czekając na Hanptf, pomaszerowała przodem- Hannah była tak zaskoczona nieoczekiwaną wizytą
i dziwnym zachowaniem Esther, że nawet się nie zdziwiła, skąd ona wie, w którą stronę należy pójść.
Przez caht drogę nie zamieniły ze sobą ani słowa i Hannah zastanawiała się, o co

background image

150

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

w tej całej historii chodzi. Podejrzewała, że sprawa ma jakiś związek z Jordanem, choć Esther bardzo
długo zwlekała z jej wyniszczeniem.
W sklepie panował miły chłód.
- Ty idź po wodę sodową, a ja sobie wybiorę owoce - powiedziała Esther.
Hannah coraz mniej z tego wszystkiego rozumiała, Kręcąc głową, poszła do działu z napojami i...
stanęła twarzą w twarz z Jordanem. Zamarła. Już po krótkiej chwili wiedziała na pewno, że nadal go
kocha.
- Zanim cokolwiek powiesz, musisz wiedzieć, że Esther w niczym tu nie zawiniła.
- Rozumiem. To twoja wina - powiedziała Hannah. Powinna była odwrócić sięi odejść; ale nie;mogła
się ruszyć.
- Muszę ci coś powiedzieć - mówił Jordan szybko, bojąc się, że Hannah zaraz sobie pójdzie. - Wiem,
że nie chcesz tego słuchać, ale ja muszę ci to powiedzieć.
- Powiedzieliśmy sobie wszystko, co było do powiedzenia. — Hannah wciąż nie miała dość sił, żeby
odejść.
- Nieprawda - zaprzeczył Jordan. - Nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz.
- A więc o to ci chodzi? Musisz mieć niezbity dowód na to, że żadna nie zdoła ci się oprzeć?
- Nic z tych rzeczy. Muszę mieć solidne oparcie dla swojej rodziny.
-- Świetnie trafiłeś - kpiła Hannah, - Mały chłopiec, który cię uwielbia, choć wcale nie jest twoim
synem, i beznadziejnie zakochana kobieta. Z takiego tworzywa można zrobić cuda.
- Kochasz mnie, prawda? - Jordan nie zwracał uwagi na jej złośliwości.


background image

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

151
- A co to zmieni?
- Naprawdę niczego nie rozumiesz? - Jordan zapomniał o wszystkich obietnicach i chwycił ją za rękę.
- Nie masz pojęcia, jak to jest, kiedy człowiek nie może ani spać, ani pracować, a wszystko dlatego, że
doskwiera mu samotność, że nie ma przy sobie tej osoby, która go rozśmiesza, rozwściecza i sprawia,
że chce mu się żyć.
- Ładnie mówisz. - Hannah nie wierzyła w ani jedno jego słowo. Płakać jej się chciało, bo sama czuła
właśnie to, o czym mówił Jordan.
- Chcę się z tobą ożenić, Hannah. Myślałem, że po to. się z tobą spotykam, żeby być bliżej Kevina, bo
rzeczywiście uważałem go za swego syna. A kiedy się dowiedziałem, że nie jest. .. Naprawdę nic nie
rozumiesz? Nic mnie nie obchodzi, że Kevin nie jest moim synem! Tęsknię za nim i za tobą też
tęsknię. Bądźmy rodziną, dobrze? Nie chcę żyć sam,
- To się nie uda, Jordan - przekonywała go Hannah ze łzami w oczach. Wiedziała, że nic z tego nie
będzie, jeśli Jordan jej nie pokocha, a to przecież było niemożliwe.
Wreszcie znalazła dość siły, żeby się od niego odwrócić. Zapłakana, prawie po omacku, szła w stronę
wyjścia. Nie obchodziło jej, że ludzie na nią patrzą, i nawet o Esther zapomniała. Chciała jak
najszybciej znaleźć się w domu.
Znów usłyszała głos Jordaną. Myślała, że jej się zdaje, ale głos był jak najbardziej rzeczywisty.
- Hannah Brewster - mówił Jordan do mikrofonu, a głośniki roznosiły jego słowa po całym sklepie. -
Kocham cię, rozumiesz? Jeśli stąd wyjdziesz; to co sobotę będę przychodził do tego sklepu i ogłaszał
wszem i wobec, że cię kocham. Będę to robił co tydzień, dopóki nie zgodzisz się zostać moją żoną.

background image

152

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

Hannah otarła łzy. Jordan stał przy pakowalni z mikrofonem w ręku. Obok niego tkwiła oniemiała
Leslie.
- Hannah - powiedział do mikrofonu Jordan. - Czy zgodzisz się zostać moją; żoną?
Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu, wiec tylko skinęła głową.
Jordan się uśmiechnął. Wcisnął mikrofon w rękę osłupiałej Leslie i pognał do Hannah. Pracownicy
sklepu i kilku kupujących głośno bili brawo.
- Hannah, och, Hannah - szeptał Jordan, tuląc ją do siebie. - Nie przypuszczałem, że to tak wygląda.
Nie wiedziałem, że miłość potrafi tak człowieka zmienić. Nie mam pojęcia, co bym bez ciebie zrobił.
- Świetnie sobie radziłeś jako kawaler. - Hannah uśmiechnęła się do niego przez łzy.
- Pewnie tak. - Spojrzał jej prosto w oczy i dodał z powagą: - Ale obiecuję ci, że jeszcze lepszy będę w
roli męża.











background image

EPILOG
Hannah i Jordan pobrali się w sierpniu. Skromna, rodzinna ceremonia odbyła się na łące, przed
nowym domem Esther.
W przeddzień uroczystości Jordan zorganizował tradycyjny wieczór kawalerski. Ronnie powiedział
matce (a Esther, oczywiście, podzieliła się swą wiedzą z Hannah), że impreza była bardzo przyzwoita.
Z jednym tylko wyjątkiem. Jordan przyniósł organki i przypomniał braciom, do czego się
zobowiązali, w razie gdyby on w końcu zdecydował się na małżeństwo. Ronnie nie powiedział
dokładnie, co i jak się odbyło, ale przez cały czas się uśmiechał.
Hannah z dnia na dzień stała się członkiem wielkiej, kochającej się rodziny. Bracia Jordana dawno już
uważali ją za swoją, a ich żony przyjęły Hannah serdecznie, kiedy tylko ją poznały. Matka braci
McClennonów oświadczyła wszystkim, że wreszcie czuje się naprawdę szczęśliwa. Ta rodzina była
jeszcze jednyin darem, jaki oboje z Kevinem otrzymali od losu.
Gdy pastor ogłosił ięM mężem i żoną, Jordan przytulił Hannah i mocno ją pocąłował,
- Miej piękny sen - szepnął.
- O szczęściu śnij - odpowiedziała również szeptem. Kiedy goście się rozjechali, Esther wyjęła
czerwoną różę

background image

154

TATUŚ NA ZAMÓWIENIE

z przygotowanej na ślub dekoracji i położyła ją koło cementowego elfa, którego Ronnie postawił na
środku świeżo urządzonego klombu z kwiatami,
- Dobrze się spisałeś, staruszku - powiedziała.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rosyjska prasa po katastrofie, alibi na zamówienie Nasz Dziennik
Siemię i lniane na jelita olej lniany na zamówienie, Bliżej natury, Zawsze piękna i młoda
zadania na zamówienia
Internet jest rozwinięciem niewielkiej sieci stworzonej na zamówienie Pentagonu w połowie latp (2)
Stingley Diane Chłopak na zamówienie
Carolyn Hart Śmierć na życzenie Morderstwo na zamówienie (2016)
Tortury na zamówienie
Sheckley NIEŚMIERTELNOŚĆ NA ZAMÓWIENIE
Rosyjska prasa po katastrofie, alibi na zamówienie Nasz Dziennik
Sheckley Robert Nieśmiertelność na zamówienie
Katastrofa na zamówienie
Buechting Linda Upojne noce(1)
Robert Sheckley Nieśmiertelność Na Zamówienie (m76)
Buechting Linda (Adams Kelly) Sztorm i ogień
Hollanek Adam Nieśmiertelność na zamówienie
Judith McWilliams Żona na zamówienie
Notatka na zamówienie Klicha Nasz Dziennik, 2011 03 10
Varner Linda Przepis na atrakcyjne święta 2

więcej podobnych podstron