S W I AT N A U K I
@
W S I P. C O M . P L
Listy
MAJ 2004 ÂWIAT NAUKI
5
POLACY
W ÇATALHÖYÜK
Uzupe∏niajàc artyku∏
prof. Iana Hoddera
[patrz: „Kobiety i m´˝-
czyêni z Çatalhöyük”;
Âwiat Nauki, luty 2004],
warto dodaç, ˝e bada-
nia w jednym z najstarszych miast Êwia-
ta majà charakter mi´dzynarodowy i
zapraszane sà do nich zespo∏y z najbar-
dziej liczàcych si´ oÊrodków archeo-
logicznych na Êwiecie. Prowadzà one
prace wykopaliskowe w wybranych cz´-
Êciach tellu, a ich wyniki sk∏adajà si´
na jego kompleksowe poznanie. Doty-
czy ono wielu ró˝norodnych zagadnieƒ,
takich jak przyczyny i mechanizmy
powstania miasta; spo∏eczne i ekono-
miczne podstawy jego funkcjonowania;
organizacja kultu i towarzyszàca mu
rozwini´ta sztuka i symbolika; okolicz-
noÊci przyj´cia upraw zbó˝ i chowu
udomowionych zwierzàt jako podstawy
wy˝ywienia; handel i wymiana surow-
ców, w szczególnoÊci obsydianu, czy
kontakty z innymi spo∏ecznoÊciami za-
mieszkujàcymi w tym czasie Êrodkowà
Anatoli´.
W chwili obecnej Çatalhöyük jest
badany przez zespo∏y archeologów z
uniwersytetów w Berkeley, Stanforda
i Cambridge. Od roku 2001 badania w
Çatalhöyük rozpoczà∏ kierowany przez
nas polski zespó∏ badawczy z poznaƒ-
skiego oddzia∏u Instytutu Archeologii i
Etnologii PAN oraz Instytutu Prahi-
storii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza
w Poznaniu. Badania polskiej misji skon-
centrowane sà w cz´Êci po∏udniowej
tellu, w bliskim sàsiedztwie wykopów
Jamesa Mellaarta. W ciàgu trzech sezo-
nów wykopaliskowych, prowadzonych
w latach 2001–2003 (∏àcznie 16 tygo-
dni), na powierzchni 140 m
2
ods∏oni´to
zarys kilku domostw póênoneolitycz-
nych i pozosta∏oÊci bogatego osadnic-
twa z póêniejszych faz. Celem polskiego
projektu badawczego jest poznanie naj-
m∏odszej historii miasta, przypadajàcej
na koƒcowy okres neolitu, który w
Êrodkowej Anatolii jest datowany na la-
ta 6200–6000 p.n.e. Polskie badania sà
pierwszà próbà kompleksowego zrozu-
mienia procesu dezintegracji spo∏eczeƒ-
stwa Çatalhöyük, którego skutkiem by-
∏o opuszczenie miasta w tym okresie.
Punktem wyjÊcia naszych badaƒ sà
przemiany w charakterze zabudowy
miasta oraz organizacji przestrzeni
domu w kolejnych etapach istnienia
Çatalhöyük. W pierwszym okresie za-
budowy miasta (do fazy VIA) domy
przylega∏y do siebie bardzo ÊciÊle, a ich
skupiska poprzedzielane by∏y niedu-
˝ymi placami, które prawdopodobnie
wykorzystywano jako Êmietniska. Wi´k-
szoÊç zaj´ç gospodarczych by∏a wyko-
nywana poza granicami miasta, równie˝
tam znajdowa∏y si´ du˝e Êmietniska. Ten
tak specyficzny charakter zabudowy
uniemo˝liwia∏ zak∏adanie ulic, dlatego
g∏ówne arterie komunikacyjne miasta
w tym okresie przebiega∏y po dachach.
Domy w kolejnych okresach budo-
wano jeden na drugim, a nowe wyraê-
nie nawiàzywa∏y kszta∏tem i wielkoÊcià
do poprzednich. W fazie VI zasada bu-
dowania domów bezpoÊrednio na ru-
inach poprzednich zosta∏a gwa∏tow-
nie przerwana. W rezultacie zabudowa
Çatalhöyük w fazie m∏odszej nie by∏a
ju˝ tak zwarta jak poprzednio i zwi´k-
szy∏a si´ liczba placów, co umo˝liwi∏o
wytyczenie ulic. Ta nowa organizacja
przestrzeni znacznie u∏atwi∏a dost´p do
poszczególnych budynków. Dezintegra-
cja przestrzeni miasta, badana przez
polskà misj´ archeologicznà, jest szcze-
gólnie widoczna w dwóch ostatnich
fazach zasiedlenia. Niedu˝e domy bu-
dowano wówczas w nieregularnych
odst´pach.
Tym przeobra˝eniom towarzyszy∏y
równie˝ zmiany charakteru samych
domostw. Budowano je z suszonej ce-
g∏y mu∏owej. Elementem konstrukcyj-
nym dachu wspartego na solidnych we-
wn´trznych s∏upach by∏a glina. Domy
w Çatalhöyük w poczàtkowych fazach
cechowa∏o niezwyk∏e podobieƒstwo. Nie
mia∏y drzwi, a jedyne wejÊcie stanowi∏
otwór w dachu. Domy te opisuje prof.
Hodder w artykule w Âwiecie Nauki.
Póêniejsze budynki, pochodzàce z m∏od-
szych warstw osadniczych i odkryte
przez polskà misj´ wykopaliskowà,
R
edakcja zastr
zega sobie prawo do skracania i redagowania listów
.
WYÂCIG ROBOTÓW. AKTUALIZACJA
Rajd Grand Challenge [patrz: „WyÊcig robotów”; Âwiat Nauki,
kwiecieƒ 2004] odby∏ si´ zgodnie z planem 13 marca. Do fi-
na∏u, po trwajàcych tydzieƒ eliminacjach, zakwalifikowa∏o si´
ostatecznie 15 dru˝yn – jako pierwsza, mimo wczeÊniejszej
awarii Sandstorma, Dru˝yna Czerwonych, bohaterowie
naszego artyku∏u. W dniu wyÊcigu, na trzy godziny przed star-
tem, uczestnicy otrzymali CD ze wspó∏rz´dnymi a˝ 2000 punk-
tów orientacyjnych. Tras´ d∏ugoÊci prawie 230 km wyznaczono z Barslow
w Kalifornii do Primm w Nevadzie. Ju˝ z przebiegu eliminacji widaç by∏o,
˝e raczej ˝adnemu pojazdowi nie uda si´ ukoƒczyç rajdu i zdobyç nagrody. Po-
jazdy startowa∏y kolejno od 6:30 co pi´ç minut. SzeÊç utkn´∏o ju˝ na starcie,
pi´ç przejecha∏o nie wi´cej ni˝ 3 km. K∏opoty pozosta∏ych czterech zacz´∏y
si´ po kilku kilometrach, kiedy
teren sta∏ si´ trudny, a wyty-
czona trasa wàska. Najlepszy
rezultat uzyska∏ Sandstorm –
przejecha∏ prawie 12 km. Jak
widaç, kierowcom nie grozi na
razie bezrobocie.
Nast´pny wyÊcig DARPA pla-
nuje na rok 2006. Nagroda ma
wynieÊç 2 mln dolarów. Prze-
bieg tegorocznego wyÊcigu
mo˝na obejrzeç w Internecie
pod adresem: http://www.dar-
pa.mil/grandchallenge/
CEREMONIA otwarcia rajdu Grand Challenge.
DARP
A
zupe∏nie odbiega∏y od tego modelu. By-
∏y to niewielkie, lekkie konstrukcje z su-
szonej ceg∏y mu∏owej o s∏abej jakoÊci.
Przestrzeƒ domostwa by∏a dowolnie or-
ganizowana, nie obowiàzywa∏ ju˝ po-
dzia∏ na cz´Êç domowà i kultowà. Za-
przestano dekoracji wn´trz, a zmar∏ych
nie grzebano ju˝ pod pod∏ogami po-
mieszczeƒ mieszkalnych. Pochówki lo-
kowane by∏y odtàd na zewnàtrz. Jedy-
nym elementem zabudowy domu by∏y
piece i paleniska oraz ma∏e jamy zloka-
lizowane w ró˝nych jego cz´Êciach. Do-
my nie by∏y ju˝ tak czyste jak wczeÊniej,
o czym Êwiadczy du˝a iloÊç odpadków
na pod∏ogach – pot∏uczonych drobnych
fragmentów naczyƒ glinianych i koÊci
zwierz´cych.
Zmiany w zabudowie miasta i wyglà-
dzie samych domów by∏y przejawem
powa˝nych przemian spo∏ecznych w
Çatalhöyük. Kolejne etapy rozwoju po-
lega∏y na przejÊciu od organizacji
opartej na du˝ej, spójnej grupie do spo-
∏eczeƒstwa rozproszonego, na które sk∏a-
da∏y si´ pojedyncze rodziny zamiesz-
kujàce oddzielne domostwa. Ta nowa
struktura stanowi∏a kulturowe i spo∏ecz-
ne ramy gwa∏townej ekspansji grup neo-
litycznych na tereny zachodniej Anatolii,
a nast´pnie Europy.
Rozpoznanie ostatniego etapu neoli-
tycznego zasiedlenia tellu wymaga∏o zba-
dania najpierw licznych póêniejszych
nawarstwieƒ, w tym ogromnego cmen-
tarzyska z okresu bizantyjskiego oraz
cz´Êci gospodarczo-produkcyjnej wsi z
okresu póênohellenistycznego i wczes-
norzymskiego. Cmentarzysko bizantyj-
skie by∏o wykorzystywane nieprzerwa-
nie przez oko∏o 100 lat, a w jego odkrytej
cz´Êci znajduje si´ 70 grobów szkieleto-
wych. Obrzàdek pogrzebowy by∏ jedno-
rodny. Zmarli grzebani byli w pozycji
wyprostowanej na boku z g∏owami skie-
rowanymi na zachód. W wielu wypad-
kach jamom grobowym towarzyszy∏y
skomplikowane konstrukcje z ceg∏y
suszonej. W cz´Êci gospodarczej du˝ej
osady póênohellenistycznej i wczes-
norzymskiej odkryto pomieszczenia
gospodarcze, piece garncarskie i jamy
zasobowe. Nasze badania wykaza∏y, ˝e
historia tellu nie skoƒczy∏a si´ wraz z
jego opuszczeniem przez neolitycznych
rolników. Miejsce to zyska∏o du˝à ran-
g´ w krajobrazie kulturowym Kotliny
Konijskiej w czasach historycznych.
LECH CZERNIAK
ARKADIUSZ MARCINIAK
6
ÂWIAT NAUKI MAJ 2004
100
lat
temu
Pogadanka naukowa.
O kurzu.
Co to jest kurz? Albo˝ to si´ op∏aci mar-
nowaç czas na zastanawianiu si´, czem
jest kurz i na co si´ przyda? zapytasz
mo˝e czytelniku.
Przepraszam; je˝eli mam zamiar za-
jàç was opowiadaniem o kurzu, to dla-
tego w∏aÊnie, ˝e odgrywa on niezmiernie
wa˝nà rol´ w Êwiecie, wa˝niejszà
napewno, ani˝eli wam si´ wydawaç mo-
˝e. Kto wie, czy wogóle ziemia nasza by-
∏aby zamieszkiwanà, gdyby nie ten kurz,
na który powszechnie narzekamy. Chcàc
si´ dowiedzieç, czem jest kurz, trzeba
go obejrzeç przez silnie powi´kszajàce
szk∏a. Weêmy np. odrobink´ kurzu, uno-
szàcego si´ w powietrzu, po przejeêdzie
bryczki zwyczajnà drogà. Zobaczymy,
˝e sk∏ada si´ on g∏ównie z piasku, szczàt-
ków roÊlin wysch∏ych w s∏oƒcu i zbu-
twia∏ych w ziemi i z zarodków t. zw.
drobnoustrojów czyli mikrobów.
Dobrodziejstwa kurzu. CzyÊcie si´ zasta-
nawiali kiedykolwiek, skàd pochodzi
ten wspania∏y b∏´kit nieba nad naszemi
g∏owami?
Uczeni starali si´ wyt∏ómaczyç to zja-
wisko. Z poczàtku mniemano, ˝e samo
powietrze w grubszych warstwach po-
siada barw´ lazurowà; doÊwiadczenia
wykaza∏y atoli, ˝e zupe∏nie czyste po-
wietrze jest ca∏kiem bezbarwnem; to sa-
mo da si´ powiedzieç o czystej wodzie.
Je˝eli atmosfera wydaje si´ nam prze-
pi´knie b∏´kitnà, zawdzi´czamy to obec-
noÊci kurzu w powietrzu.
Jak wiadomo, Êwiat∏o s∏oneczne sk∏ada
si´ z siedmiu t´czowych barw; otó˝ bar-
dzo drobne py∏ki majà w∏asnoÊç odbijania
i rozpraszania samych niebieskich pro-
mieni, przepuszczania zaÊ czerwonych i
˝ó∏tych. Rozproszone promienie niebie-
skie obdarzajà górne warstwy atmosfery
tak przyjemnem dla oka b∏´kitem.
Oprócz przepi´knych jutrzenek i zórz
wieczornych, kurz darzy nas jeszcze –
˝yciodajnemi deszczami.
Co ma wspólnego kurz z deszczem? O, ma
i to wiele. Para wodna, podnoszàca si´ z
oceanów pod dzia∏aniem promieni s∏o-
necznych, jest gazem przezroczystym i
niewidzialnym; gaz ten nie skropli∏by si´,
gdyby nie kurz w powietrzu. Para wodna
mo˝e zag´szczaç si´ wtedy tylko, je˝eli
w niej unoszà si´ drobne czàsteczki cia∏
twardych; ka˝da taka drobinka zmusza
par´ wodnà od przejÊcia ze stanu gazowe-
go w stan ciek∏y; wilgoç osiada na kurzu
i tworzy maleƒkie kropelki. Z takich to
kropelek leciuchnych, unoszonych wia-
trem, tworzà si´ ob∏oki i chmury.
Pami´tajmy wi´c: ˝e kurz zabarwia na
wspania∏y lazurowy kolor atmosfer´, ob-
lewajàcà ziemi´. Kurz darzy nas zorza-
mi cudownej pi´knoÊci; gdyby nie pogar-
dzany przez nas kurz, Êwiat nie by∏by ani
w cz´Êci tak pi´knym, jakim jest.
O kurzu jako wrogu cz∏owieka w na-
st´pnym numerze.
Przenoszenie si´ promieni n po drutach.
Charpentier zauwa˝y∏, ˝e niektóre pro-
mienie pochodzenia fizyologicznego
oraz pewna cz´Êç promieni, wysy∏anych
przez ogniska promieni n, napotkawszy
na drodze swej p∏ytk´ miedzianà, do któ-
rej przytwierdzony jest koniec drutu mie-
dzianego, mogà przenosiç si´ po tym
drucie i wywieraç dzia∏anie na siarczek
wapnia, umieszczony na drugim jego
koƒcu. E. Bichat widzi w tem zjawisko,
analogiczne z przenoszeniem si´ Êwiat∏a
po drodze krzywej wskutek wielokrot-
nego odbicia, co si´ zdarza np. wtedy,
gdy promieƒ przebiega wzd∏u˝ zakrzy-
wionego pr´ta szklanego. Za takiem t∏u-
maczeniem przemawiajà wzgl´dy na-
st´pujàce: przenoszenie si´ odbywa si´
za poÊrednictwem samego drutu, nie zaÊ
otaczajàcego oÊrodka; materya∏ drutu
winien byç koniecznie przenikliwy dla
promieni n (drut o∏owiany promieni nie
przewodzi); przebieg zjawiska nie zale-
˝y od kszta∏tu drutu, z wyjàtkiem przy-
padku, gdy mamy gdzieÊ nag∏e za∏amie;
stan powierzchni drutu, wp∏ywa w
znacznym stopniu na nat´˝enie zjawi-
ska (drut, powleczony warstewkà tlenku
nie przewodzi promieni wcale).