24
nr 5-2002
25
nr 5-2002
W Polsce codziennie upija się ok. 800
tysięcy ludzi, zaś kilka milionów regu-
larnie doprowadza się do stanu upojenia
alkoholowego. Kilkaset tysięcy naszych
rodaków ma problemy z narkotykami,
a przeszło 20 milionów codziennie zatru-
wa swój organizm dymem tytoniowym.
Wszystkie te używki rujnująco wpływają
na nasz kraj. Pociągają one za sobą prze-
różne choroby fizyczne, setki tysięcy roz-
bitych i nieszczęśliwych rodzin (co z kolei
wiąże się ze wzrostem liczby rozwodów),
częste akty nieczystości seksualnej, tysią-
ce bójek, aktów wandalizmu, wypadków
samochodowych, setki morderstw, etc.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że pi-
jaństwo, nikotynizm i narkomania są naj-
groźniejszymi plagami niszczącymi polski
naród. Od wielu lat, najbardziej roz-
powszechnionym i destrukcyjnym na-
łogiem, któremu oddają się Polacy jest
oglądanie telewizji. Być może, niejeden
Czytelnik uzna to stwierdzenie za zde-
cydowanie przesadzone. W tekście tym,
analizując telewizję od strony psycholo-
gicznej, moralnej, społecznej i religijnej,
postaram się udowodnić, że rzeczywiście
tak jest.
Najgroźniejszy nałóg
Telewizja, sama w sobie, jest jednym
z wynalazków ludzkiego umysłu, który
może być wykorzystywany zarówno w do-
brych, jak i złych celach. „Szklany ekran”
mógłby być jednym z efektywniejszych
narzędzi ewangelizacji, ukazywania chrze-
ścijańskiego świata wartości, połączonym z
dobrą rozrywką. Jednak, nawet gdyby pro-
gramy telewizyjne stanowiły jedno wiel-
kie pasmo promocji Ewangelii, to i tak
nadmierne patrzenie w telewizor nie by-
łoby korzystne dla duchowo-umysłowego,
jak również fizycznego stanu człowieka.
Trzeba bowiem zauważyć, że do specyfiki
telewizji należy przekazywanie kilku ty-
sięcy następujących po sobie – bez prze-
rwy w ciągu niespełna godziny – obrazów
i dźwięków. Ta podstawowa cecha szkla-
nego ekranu łatwo może uczynić z czło-
wieka istotę bierną, mało refleksyjną, co
z kolei pociąga za sobą obniżenie pozio-
mu inteligencji i osłabienie sił twórczych.
Jakie zaś skutki na pojedyncze osoby, ro-
dziny i narody, może wywrzeć telewizja,
która niemal bez reszty poświęcona jest
promocji różnych antychrześcijańskich i
niemoralnych treści?
Wpływu jaki wywierają na Polskę i
inne kraje mass media, a zwłaszcza telewi-
zja, doprawdy nie sposób przecenić. Popu-
larne prasowe dzienniki i tygodniki czyta
większość Polaków, podobnie sprawa wy-
gląda z radiem oraz internetem, którego
dostępność w naszym kraju jest coraz
większa. Jednak nawet poczytność Gazety
Wyborczej, słuchalność Radia Zet i liczba
internetowych odwiedzin portalu Onet
blednie w porównaniu ze wszechobec-
nością telewizora. Szacuje się, że 99%
polskich domów jest wyposażonych przy-
najmniej w jeden odbiornik TV. Już w
1994 roku Ośrodek Badania Opinii Pu-
blicznej (OBOP) donosił, że 44% polskich
dzieci ma telewizor w pokoju, w którym
bawi się i odrabia lekcje, 35% – tam,
gdzie śpi, a 30% – tam, gdzie spożywa
posiłki (zob. Wychowanie w Przedszkolu
nr 5/1998). Na przełomie lat 80-tych i
90-tych ubiegłego wieku, wraz z inwazją
liberalizmu, nasz kraj pokryła sieć pry-
watnych stacji telewizyjnych oraz telewi-
zji kablowej i satelitarnej. W połowie lat
90-tych XX stulecia Polska była trzecim
co do wielkości europejskim rynkiem te-
lewizji satelitarnej, zaraz po Niemczech i
Wielkiej Brytanii (zob. Katrin Ledermann
i Ulrich Skambraks, Kto sięga po nasze
dzieci, wyd. Effatha, 1999, s.219). Obec-
nie przeciętnie zarabiający Polak, za ok.
25-30 złotych miesięcznie, ma dostęp do
prawie 60 rodzimych i zagranicznych sta-
cji telewizyjnych. Za kolejne 35 złotych
może opłacać co miesiąc dekoder telewi-
zyjny, który daje możliwość odbioru do-
datkowych dziesiątek stacji. Tak też, za
niewiele ponad 60 złotych, przez 30 dni
można oglądać od 100 do 150 kanałów TV.
Jeszcze 10 lat temu OBOP donosił, że
dorosły Polak spędza przed szklanym ekra-
nem przeciętnie 2 godz. w dzień powsze-
dni i 4 w dzień świąteczny, zaś dzieci w
wieku szkolnym – 4 godz. w zwykły dzień,
a 7 w dzień wolny od szkoły (zob. jw. s.
218). W 2002 roku, zdaniem OBOP, Po-
lacy oglądają TV już 4 godz. i 34 minuty
dziennie, natomiast w święta Bożego Na-
rodzenia czas ten sięgnie nawet 6 i pół
godziny na dobę (zob. Christus Rex nr
3/2002). Jeśli trend ten, będzie się utrzymy-
wać, oznacza to, że statystyczny Kowalski
siedząc przed odbiornikiem telewizyjnym
spędzi, bez przerwy, prawie 15 lat całego
swego życia! Dla porównania, warto
przypomnieć, że w rodzinach na rozmo-
wę z dziećmi i małżonkiem poświęca się
nie więcej niż kilkanaście minut dzien-
nie. Zresztą, aby uświadomić sobie ogrom-
ny wpływ TV na społeczeństwo, wystarczy
tylko przyjrzeć się przeciętnemu gospo-
darstwu domowemu. Telewizor jest obec-
nie umiejscawiany w centralnym punkcie
mieszkania (tak, jak niegdyś rodzinne oł-
tarzyki, przed którymi domownicy gro-
madzili się na modlitwie). Posiłki często
spożywane są w trakcie oglądania progra-
mów telewizyjnych. Interesujący jest rów-
najbardziej
rozpowszechniony
nałóg
Telewizja –
Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe,
całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli będzie chore,
twoje ciało będzie również w ciemności (Łk 11, 34)
24
nr 5-2002
25
nr 5-2002
nież stan psychiczny, w jakim znajdują
się telewizyjni widzowie – otóż w trakcie
emisji różnych programów i filmów, lu-
dziom często trudno jest oderwać uwagę
od telewizora, co przypomina trans. Wiele
do myślenia daje również fakt, iż np.
zapaleni amatorzy przeróżnych seriali,
nierzadko mają poważne problemy z od-
różnieniem ekranowej fikcji od rzeczywi-
stości. Na pewno niejeden z Czytelników
zaobserwował u siebie lub u swych zna-
jomych następującą reakcję – oto nadawa-
ny jest kolejny odcinek jakiejś telenoweli,
której fabuła jest od A do Z zmyślona, tym-
czasem widz komentuje akcję tak, jakby
omawiał treść reportażu albo wiadomości.
Niejeden aktor odtwarzający rolę „czarne-
go charakteru” często wspomina, jak na
ulicy podchodzili do niego rozżaleni tele-
widzowie z prośbami, a nawet groźbami,
ażeby nie był on już taki zły. Takie nonsen-
sowne zachowania, można codziennie ob-
serwować u „oglądaczy” telewizji. Biorąc
pod uwagę powyższe dane, nie dziwi fakt,
że już w 1992 roku 90% ankietowanych
Polaków twierdziło, że nie jest w stanie
zrezygnować z telewizji (zob. Gazeta Wy-
borcza, 22. 11. 1992, Polska telemania.
Dziesięć lat bez wyroku). Jaki wniosek
można wyciągnąć z powyższych faktów?
Konkluzja wydaje się oczywista: szkla-
ny ekran jest dziś dla setek milionów
prawdziwym bożkiem, który kształtuje
poglądy, codzienne zachowania i obo-
wiązujące mody. Bez wątpienia telewi-
zyjni twórcy są obecnie niekoronowanymi
„królami” umiejącymi kształtować oblicze
narodów bez wystrzału nawet jednej salwy
armatniej.
„Pójść do nieba, to byłoby
nudne” – czyli rzecz
o telewizyjnych magnatach
Ażeby uświadomić sobie, jak niszczą-
cym jest telewizyjny nałóg, rzućmy teraz
okiem na to, w czyich rękach znajdują
się stacje TV i wytwórnie filmowe (które
przecież dostarczają produktów zarówno
na wielki jak i mały ekran). Na długo
przed burzliwymi latami 60-tymi ubiegłe-
go wieku, wpływy wrogów cywilizacji
chrześcijańskiej były w przemyśle filmo-
wym bardzo duże. Wystarczy wspomnieć,
że na tworzonych przez Kościół Katolicki
„indeksach filmów zakazanych”, aż do
1966 roku znajdowały się setki znanych i
popularnych tytułów, a osławiona komisja
senatora McCarthy'ego, zajmująca się tro-
pieniem wpływów bolszewizmu w USA,
ujawniła na przełomie lat 40-tych i 50-tych
ubiegłego stulecia istnienie dziesiątek
zwolenników i sympatyków komunizmu,
wśród najbardziej znanych hollywoodz-
kich aktorów i reżyserów (rzecz jasna nie
zabrakło w tym gronie tajnych agentów
wywiadu ZSRR). Wystarczy przypomnieć
słynny film „Dyktator” w reżyserii Char-
liego Chaplina, w którym piętnuje się tyra-
nię Hitlera, jednocześnie zachwalając jako
prawdziwy „raj na ziemi” – „Ostię”, będą-
cą wyraźną aluzją do Związku Sowieckie-
go, rządzonego przez krwawego ludobójcę
– Stalina.
Wraz z rewolucją seksualną lat 60-tych
XX wieku, te antychrześcijańskie i niemo-
ralne wpływy uległy znacznemu poszerze-
niu i radykalizacji. Nie jest żadną tajemnicą,
iż zdecydowana większość dzisiejszych fil-
mowych i telewizyjnych reżyserów, aktorów,
producentów oraz dziennikarzy to zdekla-
rowani sympatycy socjalizmu, liberalizmu,
materializmu, których prywatne życie nie
wolne jest od nierządu, cudzołóstwa, ho-
moseksualizmu, rozwodów, pijaństwa i
narkotyków. Według przeprowadzonych w
USA badań, na 104 czołowych dziennika-
rzach telewizyjnych, aż 80% z nich przy-
znawało, iż nie uważa homoseksualizmu za
coś złego, 86% popiera walkę homoseksu-
alistów o równouprawnienie dla ich dewia-
cji, zaś 51% nie widzi niczego nagannego w
niewierności małżeńskiej (zob. Gene Anto-
nio, AIDS – zmowa milczenia, wyd. Exter,
1993, s. 128).
W Polsce różne petycje domagające się
utrzymania bądź przywrócenia nieograni-
czonego „prawa” do mordowania poczę-
tych dzieci podpisywały już takie, znane
ze szklanego ekranu, osobistości jak:
Maria Czubaszek, Olga Lipińska, Woj-
ciech Mann, Feliks Falk, Daniel Olbrych-
ski, Agnieszka Holland, Krystyna Janda
i Kora Jackowska (zob. Sprawa Polska
nr 2/1990, s. 30, a także Christus Rex nr
3/2002).
Najbardziej wpływowym człowiekiem
mediów jest obecnie Ted Turner – wicepre-
zes Time Warner – panujący nad obiegiem
znacznej części informacji w światowych
serwisach telewizyjnych. Turner znany jest
ze swych skrajnie proaborcyjnych poglą-
dów i komunistycznych sympatii (otwar-
cie popiera politykę demograficzną Chin
wyrażającą się w przymuszaniu matek do
zabijania własnych nienarodzonych dzieci,
poza tym jest przyjacielem Fidela Castro)
oraz radykalnie antychrześcijańskich, cza-
sami przemieniających się w jawne bluź-
nierstwa, przekonań (jest autorem takich
wypowiedzi jak: „Nie potrzebuję nikogo,
kto by miał za mnie umierać. Pójść do
nieba – to byłoby nudne” – zob. Christia-
nitas, nr 7/2001, s. 80). Ex-żona Turnera,
znana aktorka – Jane Fonda powiedziała
z kolei: „Sądzę, że gdybyśmy rozumieli,
czym jest komunizm, to mielibyśmy na-
dzieję, błagalibyśmy na kolanach, byśmy
pewnego dnia mogli zostać komunista-
mi”. Pewien protestancki fundamentalista,
Dave Hunt, trafnie skomentował te słowa
pisząc, że w krajach rządzonych przez ko-
munistów, ci którzy się modlili, byli zabi-
jani albo więzieni. Bardzo interesujące
są powiązania innego współczesnego po-
tentata medialnego, Michaela D. Eisnera,
26
nr 5-2002
27
nr 5-2002
prezesa wielkiej korporacji Disney, której
własnością są dziesiątki wytwórni filmo-
wych i stacji telewizyjnych. Pod kierow-
nictwem Eisnera firma Disney stała się
bogatym sponsorem różnych imprez pro-
mujących homoseksualizm, a także klinik
aborcyjnych. Według samego Eisnera, dla
jego korporacji pracuje ok. 25 tys. homo-
seksualistów i lesbijek (zob. Zawsze Wier-
ni nr 40/2001, dodatek Rodzina Katolicka,
s. XIV-XV).
Elektroniczny morderca
na wyciągnięcie ręki
Wszechobecna konsumpcyjna mental-
ność sprawia, że telewizja kieruje się
prawami popytu i podaży. Ramówki te-
lewizyjne są układane przede wszystkim
pod kątem oglądalności. Stawia to wro-
gów chrześcijaństwa w bardzo dogodnej
sytuacji, albowiem na skutek grzechu pier-
worodnego, naturalne skłonności czło-
wieka zostały zranione i zniekształcone.
Dlatego też walka z grzechem i postęp w
cnotach wymaga sporego wysiłku, zaś ule-
ganie szatańskim podszeptom jest łatwe.
Tak więc promocja różnych antychrześci-
jańskich i niemoralnych treści nie wymaga
wielkiego trudu i misyjnego zapału.
Telewizyjną ramówkę można podzielić
na dwa główne bloki: rozrywkę (filmy i
seriale fabularne, bajki, reality shows, mu-
zyka, sport, teleturnieje, programy saty-
ryczne, etc.) oraz publicystykę (programy
informacyjne, reportaże, filmy dokumental-
ne, tzw. talk show, debaty telewizyjne, itp.).
Rzućmy wpierw okiem na rozrywkę,
albowiem to ona stanowi przeważającą
część czasu antenowego, tak w stacjach
publicznych, jak i komercyjnych (np. w
TVN stanowi ona ok. 80% oferowanych
programów, a w Polsacie prawie 90%).
Bez żadnej przesady można powiedzieć,
że telewizyjna rozrywka jest prawie nie-
ustanną propagandą wszelkich grzechów,
bo łamie każde z dziesięciu Bożych przy-
kazań. Aby nie być gołosłownym, pro-
ponuję przeanalizowanie propagowanych
przez TV wzorców w świetle Dekalogu,
od przykazania X zaczynając:
X, VIII, VII: Większość filmów i seria-
li promuje materializm. Naczelnym celem
ziemskiego życia ma być wedle TV posia-
danie doczesnych dóbr i możliwie nieskrę-
powane środki ich używania. Skutkiem
takiej postawy często kreuje się na po-
zytywnych bohaterów chciwców, złodziei,
oszustów i kłamców. Natomiast policjanci
i prokuratorzy zaczynają odgrywać rolę
złych i wrednych typów, a ludzie łamiący
prawo odmalowywani są w sposób budzą-
cy sympatię (np. filmowe seriale Vabank,
Młode Wilki). Czasem zwykli przestępcy
ukazywani są wręcz jako męczennicy prze-
ciwstawiający się społecznej niesprawie-
dliwości (jasne, trudno jest znaleźć pracę,
a jak się ją znajdzie, to jest słabo płatna
i szefa ma się trudnego w pożyciu, więc
najlepiej napaść na bank), którzy giną w
nierównej walce z policją. Ujmując temat
w dużym skrócie, postawą często promo-
waną w TV jest typ szulera i cwaniaka,
zbijającego potężną kasę na okradaniu i
oszukiwaniu swych bliźnich-frajerów.
IX i VI: O ile, rzadko, bo rzadko,
można ujrzeć w TV pozycje promujące
wartość uczciwości, umiarkowania i cięż-
kiej pracy, to filmy i seriale, które ukazy-
wały sferę seksualną w zgodzie z nauką
Kościoła Katolickiego, chyba nie są już
produkowane. To, co serwują w tej dziedzi-
nie publiczne i komercyjne, polskojęzycz-
ne albo zagraniczne stacje TV, przypomina
24-godzinny, zmasowany nalot bombowy.
Filmy i programy o zdecydowanie por-
nograficznym charakterze są regularnie
(przeciętnie parę razy w tygodniu) nada-
wane przez takie kanały jak Polsat, TV4 i
TVN7, zaś TVP1, TVP2 oraz TVN nadają
takie pozycje, od czasu do czasu. Oczy-
wiście zmysłowość seksualna w TV nie
ogranicza się jedynie do programów o
stricte pornograficznym charakterze. Nie-
mal o każdej porze, włączając telewizor,
bez trudu można zetknąć się z całą gamą
scen naładowanych zmysłowością. Bez-
wstydny ubiór, zmysłowy taniec, sprośne
dowcipy, aluzje i gesty, namiętne pocałun-
ki, pieszczoty, nagość i stosunki seksualne
przenikają filmy, seriale, programy saty-
ryczne, reality shows, muzyczne video-
clipy, a nierzadko docierają nawet do pro-
gramów sportowych, teleturniejów oraz
bajek dla dzieci. Dziennikarze Rzeczpo-
spolitej w latach 1999 i 2000, przepro-
wadzili dwa siedmiodniowe monitoringi
najpopularniejszych polskich stacji tele-
wizyjnych (TVP1, TVP2, TVN, Polsat),
w których badali poziom „nasycenia” po-
szczególnych kanałów seksem i przemocą.
Jeśli chodzi o seksualną zmysłowość, do
łagodnych scen erotycznych dziennikarze
zaliczyli namiętne pocałunki, pieszczoty
i nagość, zaś mianem ostrych nazwali
ujęcia przedstawiające stosunki płciowe.
Wyniki badań Rzeczpospolitej były pora-
żające; przykładowo w dniach 15-21. XI.
1999 roku, łagodnych scen seksualnych
można było ujrzeć odpowiednio w : TVP1
– 88, TVP2 – 92, TVN – 295, Polsacie –
249. Jeśli chodzi o ostre sceny, to tu sytu-
acja przedstawiała się następująco: TVP 1
– 0, TVP2 – 5, TVN – 13, Polsat – 45 (zob.
Rzeczpospolita, 19.12.2000, Seks na śnia-
danie, Jacek Cieślak ). Dodam od siebie,
że gdyby Rzeczpospolita mianem scen ła-
godnych określiła też ujęcia bezwstydnego
ubioru, zmysłowych tańców, lubieżnych
dowcipów, aluzji i gestów, to zapewne po-
dane wyżej liczby uległyby pomnożeniu
przez pięć. Tak też licząc w skali rocznej,
według Rzeczpospolitej scen graniczących
z pornografią, bądź jawnie pornograficz-
nych, można zobaczyć odpowiednio w:
TVP1 – 4576, TVP2 – 5044, TVN – 16016,
Polsat – 15288!!!
Mottem ideowym telewizyjnej roz-
rywki, jest mniej lub bardziej radykalna
negacja tradycyjnego nauczania katolic-
kiego w kwestiach seksualnej obycza-
jowości. Takie grzechy jak masturbacja,
26
nr 5-2002
27
nr 5-2002
seks przedmałżeński, cudzołóstwo, pro-
stytucja, seks zbiorowy, pornografia, ho-
moseksualizm, transwestytyzm, fantazje
seksualne, transseksualizm są bezustan-
nie i otwarcie chwalone albo przynaj-
mniej przedstawiane jako (same w sobie)
całkowicie nieszkodliwe. W powyższym
wyliczeniu różnych form nieczystości
i zboczeń, które promowane są przez
przemysł telewizyjny, brakuje chyba
tylko zoofilii, pedofilii i kazirodztwa
– chociaż i w tym wypadku można by
podać przykłady programów reklamu-
jących te dewiacje. Dziewictwo, wsty-
dliwość i umiarkowanie traktowane są
zaś pogardliwie, jako archaiczne czy
wręcz chorobliwe zachowania. W kon-
tekście tego wszystkiego można po-
ważnie zastanawiać się, czy niedawna
afera związana z reklamą pornograficz-
nej i prohomoseksualnej witryny inter-
netowej w przeznaczonym dla dzieci
„Teleranku” była rzeczywiście tylko
niedopatrzeniem osób odpowiedzial-
nych. Jest bardzo prawdopodobne, że
incydent ten był rozpoczęciem kolejne-
go etapu niszczenia wrażliwości i war-
tości moralnych tym razem w sferze
seksualnej dzieci i młodzieży. (cdn)
Mirosław Salwowski
Z Anetą Białek
rozmawia ks. Aleksander Radecki
Dlaczego postanowiłaś zrezygnować
zupełnie z oglądania telewizji w okresie
Wielkiego Postu?
Uświadomiłam sobie, że najwyraźniej
jestem uzależniona od telewizyjnych pro-
gramów we własnym domu i postanowi-
łam wreszcie coś z tym zrobić. Miała to
być z jednej strony forma pokuty, związa-
nej dodatkowo z pewną intencją, a z dru-
giej chęć sprawdzenia siebie: na co mnie
tak naprawdę stać.
Było ciężko?
Tak, bardzo! Przecież do tej pory (czyli
do Środy Popielcowej 2001 r.) wchodząc do
swojego mieszkania, włączałam telewizor
wcześniej, niż zdążyłam zdjąć buty! Tele-
wizor towarzyszył moim posiłkom, wypo-
czynkowi – ba, nie rezygnowałam z niego
nawet wtedy, gdy pracowałam przy kompu-
terze! Miałam też dwa seriale, według któ-
rych układałam plan dnia: „Klan” i „Życie
do poprawki”. Wstyd się przyznać, ale tele-
wizyjne kino nocne także mogło liczyć na
moją wierność przed ekranem. Na pewno
nie ułatwiało mi dotrzymania tej szczególnej
abstynencji moje bezrobocie (praca wyzna-
cza przecież określony rytm życia, przynaj-
mniej w ciągu dni roboczych) oraz fakt, że
jestem osobą samotną.
Były kryzysy w realizacji takiego posta-
nowienia?
Przede wszystkim na samym początku.
Sięganie po pilota było już u mnie niekon-
trolowanym odruchem; dlatego ukryłam
go przed samą sobą w szafie, w pokoju
na piętrze, do którego praktycznie nigdy nie
wchodzę. Dodatkowym zabezpieczeniem
było wyjęcie przewodów antenowych;
gdybym chciała je ponownie podłączyć,
musiałabym wykonać sporo pracy, związa-
nej z odsuwaniem mebli. Tak więc nawet
swoje lenistwo wykorzystałam do wspo-
magania swojej niełatwej decyzji.
A co na to Twoje otoczenie?
Z rodziną właściwie nie miałam proble-
mów, natomiast zdziwienie budziła moja po-
stawa wtedy, gdy odwiedzałam znajomych.
Ale nikt mi specjalnie nie dokuczał.
Jakie dostrzegłaś owoce swojego
postanowienia?
Fakt, że dotrzymałam go w 100% upew-
nił mnie, że jestem w stanie od siebie wy-
magać, moja wola jest coś warta! Skoro
jestem „panią siebie", to znaczy, że mogę
się „porywać" na rzeczy wielkie i poważ-
ne. Doświadczyłam, że Wielki Post jest
czasem specjalnej łaski Bożej, z którą trze-
ba współpracować. Mogłam bardziej upo-
rządkować plan dnia, a konkretnie: kłaść
się na spoczynek nocny tak, jak Pan Bóg
przykazał, czyli przed północą i wykonać
wiele zaległych prac. Uspokoiłam swoją
wyobraźnię, usamodzielniłam się w swoim
myśleniu i mówieniu, w którym nie mu-
siałam się już powoływać na to, co po-
kazywano w TV. Mam także przekonanie,
że był to nareszcie jakiś konkretny wyraz
mojej wiary. To chyba nie jest mało, jak na
tych kilka wielkopostnych tygodni?
Rzeczywiście, spory dorobek duchowy
i niemała satysfakcja – a także świa-
dectwo wobec innych. Komu polecałabyś
taki pomysł?
Wszystkim! Gdyby każdy chrześcija-
nin zdecydował się podjąć podobną próbę,
choćby na przestrzeni jednego miesiąca,
dowiedziałby się bardzo wiele o sobie i
zdobyłby doświadczenie, które jest niedo-
stępne od strony teoretycznej. Trzeba się
jednak liczyć z tym, że jest to wyzwanie
bardzo poważne, bo właściwie nikt nie
zdaje sobie sprawy z tego, jak potężnym
bożkiem i jak przemożnym tyranem jest
„telewizornia”, którą wprowadziliśmy do
naszego najbardziej naturalnego środowi-
ska, jakim jest dom i osobiste życie du-
chowe.
Czy ponowisz w przyszłości swoje te-
goroczne wyrzeczenie?
W Niedzielę Zmartwychwstania przed
ekranem stał jeszcze u mnie wazon z kwia-
tami, ale wrócę do kontrolowanego korzy-
stania z wybranych starannie programów.
Natomiast w przyszłości ponowię swoją
abstynencję telewizyjną, wiedząc już, jakie
z tego płyną korzyści. A skoro ta decyzja
tyle mnie kosztowała, nie mam wątpliwo-
ści, że jest w niej ukryta wielka wartość.
Pokonać
domowego tyrana