Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
MAREK GASZYŃSKI
NIEMEN
CZAS JAK RZEKA
Prószyński i S-U.cx
rozdział i „Coś, co kocham najwięcej" 1939-1958
rozdział 2 „Domek bez adresu". Repatriacja 1958-1959
rozdział 3 „Malaguena". To Tu, Festiwal w Szczecinie. 1960-1962
rozdział 4 „Czy nas jeszcze pamiętasz". Niebiesko-Czarni. 1962-1966
rozdział 5 „Sen o Warszawie" - stroje, nowy styl 1965-1966
rozdział 6 „Jaki kolor wybrać chcesz" - Akwarele 1966-1969
rozdział 7 „Italiami Italiami" - koncerty we Włoszech 1969
rozdział 8 „Niemen Enigmatic"
rozdział 9 Poezja
rozdział io „Człowiek jam niewdzięczny" -
ataki, krytyka, Radomsko, TV, stan wojenny
rozdział ii „Muzyka teatralna i telewizyjna" i filmowa
rozdział 12 „Marionetki" 1972-1973
rozdział 13 „Manhattan 93" 1973-1974
rozdział 14 Elektronika 1974-1980
rozdział 15 Chwila ciszy 1981-1989
rozdział 16 Lata dziewięćdziesiąte i XXI wiek
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA KALENDARIUM
ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA
BIBLIOTEKA PUBLICZNA
. Im. Stanlłlowo Stawka
w Dzielnicy Bielany m. sl. Warszawy
Wypoźyualnto dla Dorosłych I Młodzieży Nr 83
Ul. Wnectooo 2
Nrinw,..........%.lfk.....
Twórcami tej książki są wszyscy, którzy - pośrednio bądź bezpośrednio - przyczynili się do jej
powstania: dziennikarze i krytycy publikujący teksty o Niemenie w gazetach codziennych,
czasopismach lub publikacjach książkowych, członkowie jego rodziny, którzy opowiadali mi o
dzieciństwie i wczesnych latach Czesława, a także muzycy, artyści, organizatorzy imprez, którzy nie
tylko dzielili się ze mną wspomnieniami o Niemenie, ale też przekazali liczne jego fotografie i inne
związane z nim pamiątki. Chciałbym wyrazić swą wdzięczność słuchaczom Programu I Polskiego
Radia, którzy odpowiedzieli na mój apel o pomoc w zbieraniu pamiątek. Wszystkim gorąco dziękuję.
Jest to bowiem nasze wspólne dzieło o artyście, który był w naszym kraju największą osobowością
muzyki określanej szeroko jako „rozrywkowa". Zaczął od skromnych, prostych piosenek ludowych -
rosyjskich, ukraińskich, polskich - później śpiewał melodyjne przeboje, jeszcze później wykonywał
długie, rozbudowane suity, dzieła z pogranicza rocka, awangardy, muzyki elektronicznej, religijnej,
jazzowej.
Nie ma i nigdy nie było w historii muzyki rozrywkowej artysty, który tak rozwijał i doskonalił swój
talent, tak zmieniał oblicze i kształt swej muzyki. Beatlesi, Ellington, Sting... oni wszyscy tworzyli w
ramach jednego gatunku, jednego stylu -Niemen te granice przekraczał.
Gdy wiosną 2004 roku zasiadłem do pisania, wiele wiedziałem o życiu Niemena i o jego twórczości,
jednak w miarę postępu prac nad książką moja wiedza o nim stale się pogłębiała - dzięki rozmowom
z ludźmi, którzy go znali, którzy współpracowali z nim w różnych okresach jego życia.
Nie jest to jednak ani kronika artystycznych dokonań Czesława Niemena, ani jego biografia. To tylko
portret muzyka, zbudowany z wypowiedzi stykających się z nim ludzi, a także ze wspomnień i
refleksji samego Niemena. Nie było więc moim zamiarem podawanie wszystkich ważnych faktów z
jego życia; nie próbowałem nawet
opisać wszystkich jego dzieł i dokonań: koncertów, płyt, nagrań, nagród. Na stworzenie takiej
Niemenowskiej encyklopedii jest jeszcze czas i na pewno ktoś to wcześniej czy później zrobi. Ja
chciałem tylko go przedstawić, przypomnieć -jako człowieka, jako wielkiego artystę.
Page 1
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Jego twórczość zawsze była i nadal jest mi bliska. Nie dlatego, że go znałem, nie dlatego, że
napisałem z nim kilka piosenek. Ale dlatego, że ceniłem i cenię go niezwykle wysoko za to, czego
dokonał. Może nie zawsze tak do końca rozumiałem jego dzieła, nie zawsze śledziłem jego
wszystkie kompozycje, ale kiedy - już po jego śmierci -jeszcze raz przesłuchałem dokładnie od
początku całą jego muzykę, doszedłem do wniosku, że trudno przecenić to, co stworzył. I jako
wokalista, i jako kompozytor, aranżer czy autor tekstów. Jego muzyka będzie istniała jeszcze długo,
bardzo długo.
Przez pewien czas był moim przyjacielem, przez wiele lat - wielkim autorytetem, zawsze był mi
bliski. Raz tylko go zawiodłem, czego żałuję do dziś. Otóż w połowie lat dziewięćdziesiątych pewna
firma płytowa zwróciła się do mnie z propozycją napisania komentarza do płyty czy nawet dwóch
płyt Niemena. Kiedy spytałem przedstawicieli firmy, czy Niemen wie o tym wydaniu jego piosenek,
otrzymałem odpowiedź -kłamhwą - że tak, że jest to z nim uzgodnione. Uwierzyłem i popełniłem
błąd. Powinienem był zadzwonić do Niemena, spytać go, czy to prawda. Poganiany terminami, ten
swój obowiązek zlekceważyłem. Wiem, że Czesław miał do mnie o to żal. Po pewnym czasie
przeprosiłem go za to. Dziś przepraszam całą jego rodzinę.
Marek Gaszyński
HF W
coś, co kocham najwięcej ś, od czego oddalił mnie czas, lecz myślami wracam jeszcze częściej o
dziecięcych zabaw i do minionych lat. ~st taki dom daleko, za nim pola i las, a za lasem, tam nad
rzeką rosną kwiaty, których już nie zobaczę nigdy, nigdy nie zobaczę już. Jest wiele wspomnień,
których nie złamał czas, ale żadne z nich nie powraca, jak to. Tam, wśród kwiatów zostawiłem
wspomnienia, których nigdy, nigdy nie zapomnę już. Jest coś, co kocham najwięcej, coś, od czego
oddalił mnie czas.
słowa: Jacek Grań muzyka: Czesław Niemen
I
o
¦¦ ¦¦ o swych stron oj-
¦¦ mm czystych, opisanych
¦¦ Km w tej piosence na-
¦¦ ^^^r granej z Akwarelami
^Kh^^w rolai 1^67, będzie Czesław Wydrzycki (Niemen), powracał wiele razy. Te pejzaże, te widoki,
te strony to Wa-siliszki Stare, w których urodził się 16 lutego 1939 roku.
Wasiliszki Stare leżą jakieś dwa kilometry od niewielkiego miasteczka Wasiliszki, oddalonego blisko
65 kilometrów od Grodna i 100 kilometrów od Nowogródka.
W roku 1939 Wasiliszki Stare leżały jeszcze w Polsce; w roku 1958, gdy rodzina Wydrzyckich
przekraczała granicę w Brześciu, ziemie te należały do radzieckiej Białorusi. Dokąd więc Czesław
wracał? - Do Polski, w której się urodził. To nie on przekraczał granicę, to historia tak ułożyła losy
wielu naszych rodaków. W Wasiliszkach Starych, założonych podobno przez księcia Wasiłło, był
polski kościół zbudowany w roku 1903 i pewnie dzięki niemu podtrzymywano tam polskie tradycje,
szanowano polską historię, narodowego ducha. Polacy mieszkali wszędzie dookoła, a w czasach
dzieciństwa Czesława, w latach drugiej wojny światowej, hitlerowskiej okupacji, działał tam ruch
podziemny, którego członkowie stawiali opór
W tamtejszych okolicach znajdują się dwa groby symbolizujące walki o Polskę - grób legendarnego
„Kotwiczą" (cały jego oddział
padł w potyczce z NKWD) i grób pamiętanego do dziś „Ponurego", który poległ w ataku na niemiecki
posterunek.
„Zapamiętałem enkawudzistę, oficera, który jeździł z woźnicą-żołnierzem taką dwukółką, nazywaną
taczanką - wspominał Czesław. - Ow enkawudzista, na ogół pijany, pewnie dla zabawy strzelał z
pepeszy, więc myśmy bali się go strasznie. Kiedyś, strzelając w powietrze, zapewne nie do mnie -
okropnie mnie wystraszył. Uciekłem i schowałem się w zbożu. Ale lęk został. Dzieci uciekały przed
taczanką (...). Nie tylko dzieci, wszyscy żyli tam w lęku. Myśmy byli na Uście do wywózki. To
paradoksalne, ale uratował nas Hitler. Nim Rosjanie zdążyli nas wywieźć, Hitler zaatakował Związek
Radziecki. Ale i potem, już po wojnie, w każdej chwili mogli nas zabrać. Działania NKWD
znamionowała szczególna perfidia. Podam taki przykład: do wsi przyjeżdżał gazikiem enkawudzista,
nastawiał głośno radio i słuchał Londynu. Przechodził ojciec kolegi, którego enkawudzista nader
uprzejmie zagadnął, po czym zaprosił do posłuchania audycji. Następnie dołączył się jeszcze wujek
Page 2
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
tego kolegi. Posłuchali, pogwarzyli, potem enkawudzista pojechał. A po kilku dniach wrócił, już nie
sam. Zabrali tych, co słuchali, i słuch o nich zaginął. Ów kolega mieszka teraz tutaj, w Warszawie,
ale o tym, gdzie byli, co przeżyli - nadal milczy" („Przekrój" 1992, fragment książki Barbary Hołub
Pizy wileńskim stole).
Ciężko było przetrwać wojnę, nie tylko ze względu na głód. Jeden z Wydrzyckich działał w
partyzantce i całej rodzinie jedynie cudem udało się przeżyć. Gdy Ukraińcy przyszli pacyfikować ich
dom, wszyscy -uprzedzeni o spodziewanej „wizycie" -
-i ix<L^;ij\>
ł^r-<^v
=fc.
Również i później rodzina Wydrzyckich trzymała się razem. W latach pięćdziesiątych, gdy powstał
kołchoz, zabrakło chle-
ba; w Wasiliszkach Starych dostawali go tylko pracujący urzędnicy. Chleba nie można też było upiec
w domu, bo nie było z czego. Wtedy, w okresie największego głodu, ci, którzy mieli jakieś pieniądze,
jeździli do Grodna furmankami i kupowali chleb dla pozostałych.
Teresa Aksciłowicz, cioteczna siostra Czesława, trzy lata od niego starsza, wspomina dawne lata:
„Cała rodzina była bardzo pobożna, regularnie chodziła do kościoła i nawet śpiewała w chórze. Z
powodu ciężkich powojennych czasów zapominano o urodzinach lub imieninach, ale Boże
Narodzenie i Wielkanoc byty zawsze świętowane w rodzinnym gronie. Wydrzyc-cy nie mieli
wielkiego gospodarstwa, utrzymywali się z tego, że ojciec Czesława był złotą rączką: potrafił
wszystko zreperować, szył buty, był stroicielem instrumentów muzycznych, także kościelnych
organów w Wasiliszkach Starych. Czteroletni Cześ stawał na stołku i próbował grać na fortepianie.
Czesiek był taki dobry i przyjazny! Pomagał mi i nigdy niczego nie odmawiał, był czuły na każdą
prośbę. Miał po prostu złote serce" („Głos znad Niemna", 25 października 2002, artykuł Agnieszki
Krzysztof owicz i Tatiany Zaleskiej).
I dalszy ciąg wspomnień na łamach tej samej gazety: „W pamięci Antoniego Markiewicza, kolegi i
sąsiada, Czesław Wy-drzycki pozostał jako dobry przyjaciel i bardzo pomysłowy chłopak. Pamięta,
jak chodzili razem na ryby i jak Czesław podziwiał przyrodę, która niestety dzisiaj zmieniła się nie do
poznania po melioracjach. Już w dzieciństwie ujawniły się różne talenty Czesława Wydrzyckiego,
których, jak mówi jego kolega, nie potrafił rozwinąć. Był tak wszechstronnie uzdolniony, że nie mógł
się zdecydować, za co należy się wziąć. Świetnie rysował i nawet gdyby nie został muzykiem, to z
pewnością byłby malarzem".
Janina Pawłowicz, siostra pierwszej żony Czesława, a zarazem jego nauczycielka angielskiego,
„pamięta, że był on bardzo zdolnym, ale leniwym uczniem. Na lekcjach nie był ani uważny, ani pilny,
za co go często karcono. W budynku starej szkoły, na drugim piętrze, w mieszkaniach nauczycieli
stał fortepian. Tam też od czasu do czasu muzykował Czesław" (jw, „Głos znad Niemna").
Na zdjęciach z gazety drewniany parterowy dom, w którym mieszkała rodzina Wydrzyckich,
niewielka szkoła, też drewniana, strzeliste wieże gotyckiego kościoła i okazała średnia szkoła w
Wasiliszkach, do której chodził Czesław. W tej szkole nie uczono co prawda języka polskiego, ale
po polsku rozmawiano w domu, u przyjaciół, sąsiadów, wszędzie. Nie słuchano sowieckiego, tylko
polskiego radia, bo Wydrzyccy byli patriotami. Gdy ojciec Czesława zdecydował się potem na
wyjazd do Polski, robił to z pewnością dla swych dzieci, dla ich przyszłości - bo sam był bardzo
przywiązany do tamtych stron.
Oto kolejne wspomnienia, tym razem zaczerpnięte z artykułu Marcina Rębacza, opublikowanego w
„Gazecie Wyborczej" w lutym 2004 roku:
„Moja mama miała adapter - mówi Teresa Aksciłowicz, cioteczna siostra Niemena. - Czesio jako
mały chłopiec przychodził słuchać płyt. Raz powiedział do mamy: «Ciociu, zobaczysz, kiedyś
jeszcze posłuchasz mojej płyty». Grał na pianinie od piątego roku życia".
„To były piękne, bracie, tereny. Rzeka szeroka, ryby, raki, zarośla - opowiada Antoni Markiewicz -
latem zapach taki, że wieczorem nie chciało się wracać do domu. A Czesław czasem otwierał okno i
siadał do pianina. Lubił grać dla ludzi, choć wolał mniejszą publiczność. To był, bracie, raj. -Pan
Antoni nie wie, jak opowiedzieć o Niemenie. - Facet, bracie, i jeszcze raz facet!
5»ipoc!on
i iwa ^"»lt| (CamionKa
Bahtki ! Z29-
Page 3
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Kny5ie*oc;i,
TTD7T
Vinfiwai.'i
i\Ki
Ma
S;«Vec
ŹaWok
\
UpttfMu Mocevićy
ZbMq
«ha'<xs«v5iy
V«ra$kava
i Makarze
VNav?ny '«« N«sW
^ Nayahrudak *
yatjacSiy
Łiubća V, Kup«SkCA
/j HnwJftyrJ
/um
Oim
rt)»
371
Nakryłki
i
¦ Kaiałew
^ty gw] 1*
Dzialląyą \ ;A
Navaelnla ~
TwcfcT
t yaieóka
Miratyćy
/
Cyan yiaRfctjaś ^ -f<*apava Tuchana^y żucharfćy Sma*av
Kariwa " *
Z naszych okolic wielu wyjechało do Polski. Kiedy potem przyjeżdżali, na odległość było widać, że
już piją wodę z kranu. Ale Czesiek miał klasę. Ciocię prosił o ugotowanie potraw, jakie jadł w
dzieciństwie, kiedy wystawiałem koniak, pytał, czy mam coś swojskiego, i znacząco puszczał oko.
Chciał chociaż powąchać, przypomnieć sobie zapach. Raz, jak zapytałem go, w jakim języku
będziemy rozmawiać, zaśmiał się i powiedział: «Tak jak my tu hawaryli, ja tut prażył 19 godow».
Miał dwie pasje: sztukę i technikę. Zrobił sobie warsztat na strychu. Malował, fotografował i składał
swoje żaróweczki. We wsi nie było elektryczności, ale co to dla Czesia, na strych zaniósł
akumulatory. Wasi-liszki Stare starzeją się. Młodsi ludzie mieszkają tylko w czterech domach. Po tej
stronie już wszystko wymarło. Młodzi nie mają tu co robić. To co dalej będzie z wsią? Nic nie
będzie. Pusto".
Jakim językiem mówił Czesław w dzieciństwie, jakim językiem mówiła jego rodzina, sąsiedzi,
przyjaciele? Sięgnijmy do wypowiedzi Niemena z tygodnika „Przekrój" z 1992 roku:
„Mimo iż wokoło znajdowały się wsie polskie, nie oznaczało to jeszcze, że tamtejsza ludność
posługiwała się literackim językiem polskim. Nawet w obrębie rodziny zdarzało się, że ktoś mówił
językiem zbliżonym do owego literackiego wzorca, a ktoś inny językiem bardzo odległym od
jakichkolwiek wzorców. Przekonałem się zresztą potem, że nawet na terenach, których białoruskość
przez nikogo nie była kwestionowana, język białoruski był traktowany przez samych Białorusinów w
sposób dla mnie niepojęty. Kilka lat temu, będąc na występach w Mińsku, a więc w stolicy Białorusi,
wyraziłem zdziwienie, że wszyscy wkoło mówią po rosyjsku, a nie po białorusku. Odniosłem nawet
takie wrażenie, że oni wstydzą się swego ję-
zyka. Zdumiony, zapytałem: Jak to jest? A oni na to: Co to za język? I że posługują się nim już tylko
Page 4
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
ciemni ludzie «z die-rewni». (...) Od tamtego czasu i tam się zmieniło. Natomiast trzydzieści kilka lat
temu, zwłaszcza w naszej okolicy, nikt by tam pani nie powiedział, że mówi po białorusku. Ci, co nie
posługiwali się językiem polskim, twierdzili, że mówią po prostu językiem własnym, tutejszym. Jak
mówili, tak mówili, ale przynajmniej ci z okolicznych wsi czuli się Polakami. Po wojnie Rosjanie
zakwalifikowali wszystkich z nazwiskami na «icz» jako Białorusinów i nie pozwalali im wyjeżdżać do
Polski. Ci, co mieli nazwiska na «ski» mogli wyjechać, a na «icz» - nie".
Pierwszy nauczyciel Czesława pochodził z gór, a wśród piosenek, które wtedy śpiewał młody
Wydrzycki, była i ta: „Czerwony pas, za pasem broń, i topór, co błyska z dala. Wesoła myśl,
swobodna dłoń, to strój, to życie górala". Ponieważ Czesław od dzieciństwa odznaczał się
zdolnościami muzycznymi, rodzice postanowili zapisać go do szkoły muzycznej. Najbliższa była,
niestety, dopiero w Grodnie. Zaczął do niej uczęszczać w wieku 14 lat, ale nie był to najlepszy
pomysł, bo opuścił w ciągu roku 140 lekcji. Po latach tłumaczył, że źle się czuł wyrwany ze swej
wioski do wielkiego miasta i że zbyt daleko musiał z Wasiliszek Starych dojeżdżać do odległego
Grodna. Jego siostra Jadwiga dodaje: „Dyrektor szkoły muzycznej powiedział, że mój brat jest
bardzo zdolny, ale dużo lekcji opuszcza, a ponadto nie chce zapisać się do Komsomołu. Powiedział,
że w związku z tym nie może się uczyć dalej. Decyzją rodziny wycofaliśmy go ze szkoły"*.
* Jeśli nie zaznaczono inaczej, przytoczone wypowiedzi członków rodziny, muzyków,
współpracowników i znajomych , a także samego Niemena pochodzą z rozmów przeprowadzonych
przez autora tej książki.
n, w którym urodził się Czesław Wydrzycki
Ojciec Czesława był bardzo muzykalny i w latach trzydziestych grał w orkiestrze dętej. Ale w roku
1939, po wybuchu wojny, orkiestrę rozwiązano, a potem Niemcy zabrali ludziom wszystkie
instrumenty. Młody Wydrzycki jako dziewięciolatek zaczął śpiewać w chórze kościelnym, śpiewał też
w szkole i na wszystkich domowych uroczystościach. „Czesław grał na akordeonie i pianinie, sąsiad
Bolesław Markiewicz śpiewał i grał na cytrze, a ja na mandolinie
i pianinie. Śpiewano takie piosenki, jak m.in. Wojenko, wojenko, Szła dzieweczka - wyłącznie
piosenki polskie i pieśni religijne. Gdy w domu było smutno, Czesiek sam siadał do pianina i grał" -
opowiada jego siostra Jadwiga. W czasach gdy nie było jeszcze telewizji, rodziny spotykały się
wieczorem po domach i wspólnie śpiewano piosenki przekazywane z dziada na ojca, a z ojca na
syna. Tak zachowywano tradycję, kulturę i historię.
I
1 /
1 /
\ J
1 /
i '»
y
11/
1 V •
$
t /
I V
V
i A
ui
Zeszyt ocen w szkole w Starych Wasiliszkach, Czesław pierwszy od góry
CZAS JAK RZEKA
„Wychowałem się w kręgu muzyki sakralnej, konkretnie w kościele - opowiadał Czesław. - Od
wczesnego dzieciństwa śpiewałem w chórze. Dzięki ojcu, który był m.in. stroicielem organów,
nabrałem ogromnego zamiłowania do muzyki w ogóle, jako całości. Dlatego nie jestem
ortodoksyjnym wyznawcą jakichś specjalnych stylów, choć oczywiście je rozróżniam. Kocham
wszelkie odmiany folkloru. Specjalnym uczuciem darzę muzykę cerkiewną, która jest chyba
najbogatsza w formie i kolorze. Pasjonuje mnie również muzyka kantorów synagogalnych. Oba te
style wywierają wielki wpływ na mój sposób interpretacji. Zachwycają mnie także śpiewy muezinów,
Page 5
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
muzyka mauretańska i jej pochodna - flamenco" („Słowo Powszechne" 1990, z rozmowy z Jerzym
Linderem).
Szczepan Surdy, chyba słusznie, z tamtych muzycznych tradycji wywodzi m.in. rodowód Bema
pamięci...: „(Dziennikarze) zachwycają się artystycznym szczytem Niemena, kiikunastominutowym
potężnym Bema pamięci żałobnym-rapsodem do wiersza Norwida, bo to była «polska awangarda
rockowa». Jaka tam awangarda! Niemen wspominał: - Wróciłem do domu, znalazłem ten wiersz i
przypomniałem sobie ceremonie pogrzebowe z moich kresowych regionów (...) Siadałem do
organów i odlatywałem w smętne, acz piękne rejony... to nie awangarda rocka, tylko Wa-siliszki"
(„Nasz Dziennik" 2004). W innym fragmencie tegoż artykułu autor pisze: „Nie nawiedzili nigdy
Wasiliszek Starych liczni niemenolodzy i dlatego niewiele wiedzą o swoim ulubieńcu i jego
«dziwności». Nie rozpoznają ani jego za-śpiewu «stamtad», ani gorączkowego poszukiwania po
«repatriacji» tego, co wspólne tym «zza Buga» i «sprzed Buga» -w poezji Norwida, Mickiewicza,
Asnyka i Herberta, których strofy «zaprosił» do swoich piosenek".
Niemen odwiedził Wasiliszki Stare w roku 1979 i jak powiedział w jednym z wywiadów, nie wróci
tam tak długo, jak długo „Białoruś będzie posłuszna ideologii narzuconej przez umysłowych karłów
-chorych na manię wielkości - pod anachronicznym berłem mocarstwowej pan-słowiańszczyzny ".
„Jesień 1979 roku. Stare Wasiliszki. Po latach nie poznałem okolicy. Siedzę na kamieniu mojego
dzieciństwa. Patrzę przed siebie i nie mogę się nadziwić, że nie ma rzeki ani trzęsawisk. Nie ma też
wzniesienia, z którego zimą zjeżdżaliśmy na nartach, a po zamarzniętych rozlewiskach ścigaliśmy
się na łyżwach. Niepoczytalny dewastator przyrody, homo sovieticus, osuszył bagna Polesia, więc
jakie znaczenie miało dla niego miniuroczysko na skraju mojej wsi" [Niemen Od początku).
Tomasz Jaśkiewicz, gitarzysta zespołu Akwarele: „Podczas jazdy autobusami Niemen często
wspominał Stare Wasiliszki. Często opisywał tamten krajobraz - ile było jagód w lesie, jak łowił ryby,
jak lubił łódką pływać po rzece, jak próbował grać na akordeonie, jak śpiewał w chórze.
Rozmawialiśmy o przyrodzie, o pogodzie, o języku, którym wtedy czasami mówił. Nazywał ten język
ruskim. Wiedział doskonale, że był Polakiem, ale ludzie, którzy żyli dookoła niego, często mówili o
sobie: Jesteśmy ruscy. Znał język i rosyjski, i ukraiński. I nieraz przy gitarze śpiewał w autobusie te
stare ludowe piosenki: Kołokolczik, Bradiaga i inne. Bywało, że te dwie piosenki śpiewał też na
koncertach - bo to było coś zupełnie innego między tymi mocnymi utworami soulowymi w
Akwarelach".
Franciszek Walicki, szef Niebiesko --Czarnych: „Te swoje dziecięco-młodzieżowe lata Niemen
często wspominał w piosenkach: Czas jak rzeka, Gdńe to jest, Chciałbym cofnąć czas i Coś, co
kocham najwięcej. Tę ostatnią, do której napisałem
COS. CO KOCHAM N AJ W I E CE.
Szkoła w Wasiliszkach
tekst, wspominał chyba najchętniej, choć moim zdaniem nie była ona wcale taka dobra. To była
piosenka napisana specjalnie dla niego, o rzece, kwiatach, przyrodzie, o rodzinnych stronach, o
stronach, których już nie ma, do których się już nie wróci".
Słuchając tej piosenki, zamknijmy oczy i przywołajmy piękne strofy naszego wieszcza:
Tymczasem przenoś moją duszę
utęsknioną do tych pagórków leśnych, do
tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym
Niemnem rozciągnionych...
ROZDZIAŁ 2
Domek bez adresu _
— Repalriacja. Białogard - IrAjmlasfo
I 1958-1959 f" *
**<*-'
Spójrz, szczyty już w płaszczu chmur, to na pożegnanie staw, Czarny Staw żegna nas
wspomnieniami. Gdy wrócisz tu, przejdziesz znów Pięciu Stawów szlakiem, szum wspomnień z gór
będzie ci drogę znaczył.
Tam znajdziesz mnie, w chatce tej stał będę w drzwiach, gdzie samotna jodła, zaraz mnie z dala
poznasz. Stąd będę wciąż patrzeć w dół, aż nadejdzie wieczór. Czy znajdziesz tu | domek mój bez
adresu...
słowa: Andrzej Tylczyński muzyka: Andrzej Korzyński
Page 6
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
1L_
¦ V I niej nalegał Czesław, nie ^ I wyobrażał sobie dalszego
Ł ^ I życia w Wasiliszkach, gdzie 4fe ^fcbyło nudno, smutno i bez perspektyw. Ale chyba najbardziej
obawiał się wcielenia do Armii Czerwonej. Repatriacja do Polski była już możliwa - po odbytych
niedawno na ten temat rozmowach między Władysławem Gomułką a Nikitą Chruszczowem.
Gomułka po prostu zażądał umożliwienia powrotu do kraju Polakom, którzy znaleźli się po tamtej
stronie granicy. Nazwano to kontynuacją repatriacji. „Mój ojciec wierzył wciąż w dziejową
sprawiedliwość. Ale ja skończyłem 19 lat, groziło mi powołanie do sowieckiej armii. Gdybym nie
wyjechał, pewnie gdzieś bym przepadł w nieciekawych miejscach przepastnej Rosji" - wspominał
(„Słowo Powszechne" 1990, z rozmowy z Jerzym Lin-derem).
Rodzina Wydrzyckich przekroczyła granicę w Brześciu i trafiła do punktu repatriacyjnego w Białej
Podlaskiej. „Tak mi się to spodobało, że nie chciałem jechać dalej. Nie miałem jednak wyboru.
Zostałem skierowany na Ziemie Odzyskane" („Dziennik Wschodni" 1999). A konkretnie do
Białogardu.
Wasiliszek Starych Czesław nie opuścił jako kawaler. Zakochał się jako nastolatek w młodszej o rok
Marysi Klauzunikównie, poznanej jeszcze w pod-
stawówce. Rodzice - ani jego, ani Marysi - nie akceptowali tego związku, mimo to młodzi krótko
przed wyjazdem Wydrzyckich do Polski wzięli ślub cywilny w miejscowym urzędzie. Niestety, nie
mogli razem wyjechać z Wasiliszek. Marysia przyjechała do Polski dopiero rok później i niebawem
urodziła się Misia, pierwsza córka Czesława. „Żona poszła do pomaturalnej szkoły dla pielęgniarek.
Mieszkała w bursie na terenie Akademii Medycznej. Mężczyźni mieli wtedy tylko wstęp do świetlicy
na parterze. Tam się spotykali. Mimo że w 1960 urodziła im się córka, ich drogi zaczęły się
rozchodzić. On coraz częściej tworzył i występował. Ona, mając 20 lat, musiała szybko dorosnąć,
zaczęła pracować. Nigdy nie zamieszkali razem, nie stworzyli rodzinnego domu. Może gdyby było
inaczej, ich związek by przetrwał. Może ich miłość była zbyt młodzieńcza, zbyt niedojrzała.
Formalnie rozeszli się w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Umówili się, że nie będzie o niej
mówił, a nawet wymieniał jej imienia. Dlatego do dziś pozostaje anonimowa" („Rzeczpospolita"
2004, z artykułu Jacka Cieślaka).
Tomasz Jaśkiewicz, gitarzysta Akwarel, Janusz Popławski, z którym przez lata Czesław mieszkał w
jednym pokoju w okresie współpracy z Niebiesko-Czarnymi, „szef" tego zespołu Franciszek Walicki -
wszyscy oni wspominają, że gdy tylko rozmowa schodziła na temat żony i córki, Czesław zmieniał
temat. O tym się po prostu nie mówiło i nikt z ówczesnych przyjaciół nie poznał osobiście jego
pierwszej żony. Tylko raz, w roku 1970, na koncert Niemen przedstawia Fańdę przyprowadził ze
sobą 10-letnią Misie.
W roku 2003, kilka miesięcy przed śmiercią, w rozmowie z Ewą Smolińską--Borecką opublikowanej
w „Gali" (2004) powiedział:
„Po rozwodzie długo uważałem, że rodzina krępuje artyście skrzydła. Jednak samotność
doskwierała. Toteż w naturalny sposób poszukiwałem szansy na odtworzenie rodziny jako czegoś,
co daje poczucie bezpieczeństwa. (...) Bezpieczeństwo rodziny to nie tylko harówa mężczyzny na jej
utrzymanie, to także wzajemna pomoc i czułość wszystkich domowników (...).
Marysia, Pana pierworodna córka, jest już dojrzałą kobietą. Udało się Panu wyna-grodńć jej to, że
przez lata nie było przy niej ojca i
Cudów nie ma. Co się stało, to się nie odstanie, nad czym ubolewam. Pocieszam się jedynie, że
jesteśmy w serdecznych stosunkach.
fest Pan z nie] dumny!
Duma nie ma tu nic do rzeczy. Myślę o niej i jej dzieciach z troską i czułością".
Przez lata Misia pracowała w gdańskim hotelu Heweliusz, niedawno urodziła Czesławowi wnuczkę.
Uszanuję jednak wolę Niemena, nie będę dalej wnikał w koleje losu jego pierwszej żony i pierwszej
córki...
Powróćmy do pierwszych lat pobytu Niemena w PRL-u, Polską Ludową zwanym. W roku 1958 cała
rodzina Wydrzyc-kich osiadła w Białogardzie przy ulicy Połczyńskiej, u siostry ojca Moniki Morozik, a
w roku 1959 dostała własne mieszkanie przy ulicy Grunwaldzkiej. Rodzina - czyli Czesław, jego
starsza siostra Jadwiga i rodzice, oboje już po sześćdziesiątce.
Ich początki w Białogardzie wspomina Ignacy Knade, właściciel istniejącej od lat w tym mieście
piekarni i ciastkarni: „Mieliśmy wtedy w Białogardzie zespół muzyczny. W Domu Kultury graliśmy
arie i czardasze. W naszym muzycznym światku od razu rozeszła się wieść, że przyjechała bardzo
Page 7
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
muzyczna rodzina ze Wschodu i że syn jest szczególnie uzdolniony, bo ma idealny słuch. Że
zarabia, strojąc pianina. Postanowiłem poznać chłopaka, bo lubię towarzy-
stwo nietuzinkowych ludzi. No i zależało mi, żeby mieć dobrze grające pianino. A w mieście nie było
fachowca. Wyglądał na starszego. Ubrany był skromnie. Nie miał jeszcze charakterystycznego
zarostu i nie nosił żadnego kapelusza. Był poważny i raczej posępny. Indywidualista, chłopiec z
charakterem - pomyślałem wtedy. Nie żartował, nie uśmiechał się. Od razu siadł do pianina i zabrał
się do pracy. Stroił je w ogromnym skupieniu, długo i uparcie. Jakby świat dokoła przestał istnieć.
Zdradził mi swoje plany. Wyznał, że ma dość gry na fagocie w Gdańsku i że męczy go to miasto. Że
chce wyjechać do Warszawy, zacząć komponować i być sławnym, bo czuje, że to jego
przeznaczenie" („Głos Pomorza" 2004, tekst Ewa Koszur, Dorota Ruszczyńska, Piotr Pawłowski).
W Białogardzie bywał rzadko. W roku 1960 umarł jego ojciec. Potężny, silny i zdrowy dotąd
mężczyzna poczuł nagle bóle żołądka. Kiedy poszedł do szpitala, okazało się, że ma raka układu
pokarmowego. Zmarł po ciężkich cierpieniach, osierocając rodzinę. Czesław miał wyrzuty sumienia,
że tak mało zajmował się ojcem, że tak rzadko z nim przebywał. Gdy po latach zdobył już własne
mieszkanie, na swym najważniejszym meblu - na pianinie - postawił jego zdjęcie. Wiele lat później
zapytany przez Jerzego Lindera o to, czy ojciec patrząc na syna z obłoków, jest z niego zadowolony,
odpowiedział: „Myślę, że niezupełnie. Ojciec mój był bardzo pracowity, ja niestety nie. Jednak
generalnie nie sprzeniewierzyłem mu się. Mam z nim bardzo silny kontakt, czuję przy sobie jego
ducha. Wiem, że mi pomaga, sprzyja mi. I widzi, że nie przebimbałem życia" („Słowo Powszechne"
1990).
W Białogardzie, do którego Czesław dojeżdżał z Gdańska, gdzie w szkole muzycznej rozpoczął
naukę gry na fagocie, pozostała jego matka Anna; siostra Jadwiga
niebawem wyjechała do Kołobrzegu, gdzie mieszka do dziś. Do połowy lat osiemdziesiątych
regularnie odwiedzał matkę, przesyłając jej pieniądze, po prostu utrzymując ją. Pani Anna kochała
syna bardzo, nigdy nań nie narzekała, nie skarżyła się, że przebywając w wielkim świecie, nieczęsto
ją odwiedza. Doskonale rozumiała wszystkie obowiązki narzucane przez zawód muzyka. Podobno
tylko czasem ubolewała nad scenicznym image'em syna. „Śpiewa pięknie, ale niepotrzebnie
wygląda jak małpa i wariata z siebie robi" - przypomniała jej słowa w „Głosie Pomorza" w roku 2004
Eugenia Zalewska, sąsiadka Wydrzyckich z Białogardu. Inny mieszkaniec tego miasta, Edmund
Barańczuk, dentysta, niegdyś kierownik wydziału zdrowia w Powiatowej Radzie Narodowej, pamięta,
że Niemen odwiedził go w roku 1968: „Prosił, żebyśmy zaopiekowali się matką, bo wyjeżdża za
granicę i nie będzie go długo. Zrobiliśmy to. Ubrany był normalnie, tylko samochód miał bardzo
elegancki. Nie zrobił na mnie wrażenia. Nie lubiłem jego muzyki" („Głos Pomorza" 2004). Matka
Czesława zmarła w roku 1986 i wtedy w Białogardzie naturalnie pojawił się on sam. „Przyjechał
eleganckim białym wozem. Miał na sobie długi czarny płaszcz i czarny kapelusz. Wyglądał
posępnie. Zrobił ogromne wrażenie na wszystkich" - wspomina Eugenia Zalewska. Ta posępna
postać w czarnym kapeluszu od czasu do czasu pojawiała się na białogardzkim cmentarzu, przy
grobie rodziców.
W Szczecinie mieszka Romuald Juliusz Wydrzycki, stryjeczny brat Czesława. Ich ojcowie byli
rodzonymi braćmi. Te same strony ojczyste, to samo pochodzenie -Romuald też wymawia literę „ł"
w sposób tak charakterystyczny dla mieszkańców Kresów. „Czesław nazywał mnie bratem, ja jego
bratem stryjecznym. Wychowaliśmy się w jednym domu we wsi Wasilisz-
ki Stare (...). Podobno Czesław mnie bił. Tak mówił mi ojciec. Czesław był starszy ode mnie o
miesiąc. Nasz dom w Wasi-liszkach był podzielony na połowę. Po jednej stronie mieszkał z rodziną
ojciec Czesława, Antoni, po drugiej jego brat Józef (czyli ojciec Romualda). To był najokazalszy dom
we wsi, reszta to chałupinki. Ale kościół był ogromny, jak katedra" („Głos Pomorza" 2004).
W Świebodzinie mieszkają Jan i Jerzy Wydrzyccy, stryjeczni bracia Czesława, synowie Józefa,
brata Antoniego. Józef był pedagogiem, uczył m.in. muzyki, i to właśnie on, jako pierwszy z
rodzeństwa, tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej ruszył do Polski, na Ziemie Odzyskane.
Osiadł na stałe w Świebodzinie, gdzie dorobił się piątki dzieci: Jana, Jerzego, mieszkającego w
Szczecinie Romualda Juliusza, Urszuli (na stałe mieszka w Kostaryce) i Haliny, poznanianki. Miał
więc Czesław sporą rodzinę, a Jerzy Wydrzycki współpracował z nim jako akustyk podczas tras
koncertowych za granicą, m.in. w Niemczech i w Anglii. Swych stryjecznych braci Jana i Jerzego
często odwiedzał. „Świebodzin był na mapie Czesława miejscem szczególnym. Nie odmawiał, gdy
Józef Wydrzycki, znany w mieście działacz społeczno-kulturalny prosił o koncert na przykład na
budowę basenu w latach siedemdziesiątych. Do Świebodzina wpadał zawsze, korzystając z
Page 8
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
koncertowych tras w pobliżu, czasem projektowanych specjalnie pod rodzinne odwiedziny.
Wódeczki nie tknął, ale siedzieliśmy do rana, gadając. O wszystkim. O sztuce. O życiu. Dom przy
Paderewskiego nieraz rozbrzmiewał muzyką. A gdy tam było za ciasno, muzycy przenosili się do
Domu Kultury. Na początku lat siedemdziesiątych Czesław ćwiczył w łagowskim zamku. Tam
rozkwitała jego miłość z Małgosią. Bardzo lubił Łagów. Chciał tam nawet kupić domek. Tytan pracy i
asceta. Po
koncercie organizatorzy zwykle zapraszali na kolację. Zjadał coś, wypijał... z alkoholu najwyżej
lampkę wina. I znikał. Nigdy nie lubił bankietów. Był samotnikiem. Stąd późniejsze odchodzenie od
zespołów. Samotna praca dawała niezależność, spokój, ciszę, skupienie. Nigdy się nie kłócił. Umiał
narzucić swoją wolę bez krzyku. «Nie można tak», mówił, gdy coś mu się nie podobało" -
wspominają Jan i Jerzy Wy-drzyccy. A autorka artykułu w „Gazecie Lubuskiej" z 2004 roku, Danuta
Piekarska, dodaje: „W Wigilię składali sobie życzenia, łamiąc się opłatkiem przez telefon.
Obiecywał, że pomyśli o fancie na dobroczynny bal, który w lutym ma zasilić konto
świe-bodzińskiego szpitala. Głos miał radosny, pełen nadziei. Zupełnie inny niż przed sylwestrem.
Nie zdążyli się z nim pożegnać. Na odwrocie obrazu, pamiątki po wystawie Czesława Niemena w
świebodzińskim muzeum, został jego wiersz. A w nim słowa: «nim uwierzył w niepodzielne nad
wszechrzeczą panowanie, dał się zaskoczyć herkulesowej ćmie»". Najstarszy stryj Czesława miał
na imię Wiktor i był rodzonym bratem Antoniego i Józefa Wydrzyckich. Wiktor pozostał w
Wasiliszkach Starych, gdzie zmarł w latach dziewięćdziesiątych.
Najbliższa rodzina została w Białogardzie, natomiast Czesław przeniósł się do Gdańska. W tym
portowym mieście, podobnie jak w brytyjskim Liverpoolu, działo się sporo; wszelkie nowinki
kulturalne pojawiały się tu szybciej niż w miejscowościach położonych w głębi kraju. Silne i aktywne
było środowisko artystyczno-kulturalne: uczelnie, szkoły wyższe, kluby, lokale rozrywkowe. Tu
słychać było muzykę, nową muzykę rockandrollową. W roku 1959 powstał w Gdańsku pierwszy
polski zespół rockandrollowy, nie wiadomo dlaczego nazywający się Rhythm And Blues, bo z
autentycznym rhythm and bluesem nie miał nic wspólnego.
Młody Wydrzycki co prawda nie znał dobrze tej muzyki - przyjechał przecież niedawno z Kresów,
gdzie nowa moda jeszcze nie dotarła - natomiast chyba intuicyjnie wyczuwał, że tu jest jego
miejsce. Dzięki rodzinnym tradycjom, umiejętnościom i naukom wyniesionym z Wasiliszek od razu
trafił do muzycznego środowiska, a ściśle - do szkoły muzycznej. Była to Państwowa Średnia Szkoła
Muzyczna w Gdańsku przy ulicy Partyzantów. W roku 1958 zgłosił się na rozmowę kwalifikacyjną i
choć być może interesowała go nauka na innym instrumencie, zapisany został do klasy fagotu.
Takie było aktualne zapotrzebowanie w miejscowej orkiestrze: fagot lub perkusja symfoniczna.
Zakwaterowano go w bursie przy ulicy Gnilnej, stamtąd też pochodzą wzmianki o Czesławie, do dziś
przekazywane przez innych uczniów tejże szkoły, obecnie znanych muzyków.
„Był zapalonym kulturystą, miał w piwnicy salkę, gdzie ćwiczył, i nas także do tego zachęcał.
Dźwigałem te 15-kilogramowe hantle, ale gdzie mi tam do
niego, byi fantastycznie zbudowany" -
mówi Ryszard Poznakowski, wówczas również w klasie fagotu. Tę siłę fizyczną Czesława
potwierdza wielu jego znajomych. Tomasz Jaśkiewicz wspomina lata późniejsze, już w Akwarelach:
„Kiedy nagrywaliśmy w radiu, w którym studio mieściło się na drugim piętrze, przywieziono
Czesława organy Hammonda, duży, palisandrowy mebel o wadze 300 kilogramów. Do pokonania
były kręte schody - w pewnym momencie organy utknęły na zakręcie, zaklinowały się. Tragarze i
muzycy sapali zlani potem. Wtedy przyszedł Czesiek i rozwiązał problem własnoręcznie - przysądził
się do organów i dźwignął je sam, bez większego problemu. Na koniec powiódł po nas żartobliwie
wyniosłym spojrzeniem, jakby pytając: co byście beze mnie zrobili? Lubił mieć uznanie z powodu
swej siły" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka).
Nauka gry na fagocie nie trwała długo, przerwał ją w roku 1961 - po śmierci ojca musiał pracą przy
strojeniu fortepianów, noszeniem towarów w porcie, rozładowywaniem wagonów i różnymi
chałturami zarabiać na życie, utrzymywać rodzinę. Odebrano mu więc pokój w internacie, ale
pozwolono na zamieszkanie kątem w piwnicy bursy.
Helmut Nadolski, doskonały muzyk jazzowy, współpracownik Czesława z lat siedemdziesiątych,
podaje inny powód przerwania nauki: „Dużo na ten temat rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że
szkoła nic nie daje, że to mafia przygotowująca posłusznych sobie grajków i że to nie ma nic
wspólnego z nami, twórcami od urodzenia. Czesław był talentem absolut-
nym i potrzebna mu była tylko organizacja pracy wokół tego, co chciał tworzyć, a nie wtłaczanie
Page 9
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
metod i programów" („Dziennik Bałtycki" 2004). Potwierdza to sekretarka bursy, pani Zofia Merska:
„Był zbyt dużą indywidualnością i miał problemy z włączeniem się w rygorystyczny program. To był
dla niego trudny okres. Biedo-wał, głodował. Czasem zapraszałyśmy go do biura, karmiłyśmy a on
potem grał i śpiewał. To było coś cudownego, niepowtarzalnego. Wschodnie piosenki, jodłowanie,
Malaguena. Według mnie to był najpiękniejszy okres jego twórczości" („Dziennik Bałtycki" 2004).
Najpiękniejszy, ale i chyba najtrudniejszy - zresztą Czesławowi nigdy nie było łatwo.
Te śpiewy dochodzące z piwnicy nieco rozpraszały Ryszarda Poznakowskiego, który wówczas
przygotowywał się do egzaminów, a imiy uczeń tej samej szkoły, Seweryn Krajewski, tak to
wspomina: „To była niema, wstrząsająca scena. Poszedłem uczyć się do łazienki, która mieściła się
na piętrze. Tam usłyszałem wzmocniony echem wspaniały, jodłujący męski głos, przewiercał
powietrze, brzmiał niesamowicie. Chciałem zobaczyć, kto tak śpiewa, i zszedłem w pobliże
pomieszczeń gospodarczych, gdzie był urządzony pokój. Zobaczyłem mężczyznę o wspaniałej
figurze podkreślonej obcisłym swetrem, z podciągniętymi rękawami, krótko przystrzyżonego, z
przerzedzonymi włosami, w południowoamerykańskim typie - z czarnym wąsem. Stał z nogą opartą
na krześle, na niej trzymał gitarę i śpiewał. To był Czesław Wydrzycki. Stałem i chłonąłem śpiew.
Byłem smarkaczem młodszym o osiem lat, nie było o czym gadać. W szkole ćwiczyłem na pianinie
Mozarta, Beethovena. Ale wtedy właśnie pomyślałem, że chcę śpiewać tak jak on. Zacząłem się
uczyć gry na gitarze" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka).
Z bursy przeniósł się Czesław, wraz ze swym przyjacielem Nadolskim, do mieszkania w Sopocie
przy ulicy Chowieckiego 3, typowego na owe czasy lokalu w rodzaju M3. Dach nad głową udostępnił
im Zdzisław Miodowski, również uczeń szkoły muzycznej w Gdańsku, który tak wspomina ten okres:
„Był już po Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i grał w Niebiesko-Czarnych. To był delikatny
człowiek, introwertyk, zwykły kumpel, nie żadna gwiazda. Nie było limuzyn i apartamentów. Myliśmy
się w miednicy, kąpaliśmy w łaźni publicznej w Sopocie. Czesław lubił gotować. Miał hantle, dbał o
kondycję fizyczną. Chłopak jak każdy inny. Nadolski grał wtedy w zespole jazzowym w Interklubie w
Gdyni i -że się tak wyrażę - przysyłał do nas po koncercie dziewczyny. Wokół muzyków zawsze był
ich wianuszek. Ale Czesław uważał, że to strata czasu, był skoncentrowany na komponowaniu. Nie
pił, nie palił. Ada Rusowicz, która śpiewała w akompaniującym Czesławowi zespole Błękitne
Pończochy, była mocno zakochana w Czesławie. Podczas prywatek wypłakiwała się na moim
ramieniu, skarżąc się na jego obojętność. Poza tym pamiętam, że z różnych wojaży przywoził lalki i
zabawki dla swojej córeczki, której nigdy jednak nie widziałem, tak jak i jego pierwszej żony.
Wyprowadził się ode mnie w sierpniu 1964 roku" („Gazeta Wyborcza", Trójmiasto, 2004).
„Znałem Czesława od końca lat sześćdziesiątych - opowiada Marek Karewicz. -Zrobiłem mu ponad
pięć tysięcy zdjęć. (...) Sześć lat temu jechaliśmy razem do Sopotu na jubileusz trójmiejskiego
beatu. Podjechał po mnie swoim lekko zdezelowanym busem. Nigdy nie stać go było na
superauto. - Kiedy będziesz miał wreszcie porządny samochód? - zapytałem. - Tego jednego już
jestem pewien: nigdy - odparł. To niewinne pytanie i ta odpowiedź poruszyły lawinę. Nieoczekiwanie
Czesław podczas podróży opowiedział mi całe swoje życie. O młodości na wschodzie, o początkach
w Polsce, o tym, dlaczego taką wybrał drogę i dlaczego nie zależało mu na karierze na Zachodzie.
Dojechaliśmy do Trójmiasta. Zakwaterowano nas w luksusowych apartamentach ze wspólnym
tarasem. Usiedliśmy tam. I nagle nastąpiło jakby postscriptum do jego relacji z życia. Pokazał
palcem na taką małą chałupkę, minkę zamykaną na skobelek: - Widzisz? - zapytał. - Tam kiedyś
składowano węgiel. I tam właśnie spędziłem dwa lata, kiedy nie chciano mi dać tu zameldowania.
Bez wody i żadnych wygód" („Gala" 2004).
O pobycie w Trójmieście opowiada też Jerzy Skrzypczyk (Czerwone Gitary): „Pierwszy kontakt z
Cześkiem miałem w bursie szkół artystycznych przy ulicy Gnilnej w Gdańsku. Czesław był wówczas
uczniem szkoły muzycznej w klasie fagotu, mieszkał w takim dziwnym pomieszczeniu, pokoju z
dużą łazienką. Ja uczyłem się w liceum muzycznym. Przychodziłem go słuchać, bo przepięknie grał
na gitarze, śpiewał i malował. Ściany jego pokoju były całe pokryte malowidłami, a śpiewem potrafił
naśladować niektóre instrumenty, na przykład brzmienie gitary hawajskiej. Swego czasu toczyły się
nawet rozmowy między naszym zespołem, który wówczas jeszcze nie nazywał się Czerwone Gitary,
a Niemenem w sprawie wspólnego grania, ale niestety nic z tego nie wyszło" („Głos Wybrzeża", 20
stycznia 2004).
¦ 9 • * 1
i ł- 4
=* » f r»
Page 10
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
ł a, * ł ł * * I I " P * 1 ¦ ¦ •JŁJfcJ
. - » * 4 ta ¦
I 13 3
** p * • ¦ - * + <t * Y ». ¦ _ r.
*<«-.
V,
***«-!* ssr
sata
,<'"
* a =* » r
.:'":*v':
^Mw-OA *«* »*. •»
JQC*JJ^
ig8&ś&-
¦
Co wtedy, przed Niebiesko--Czarnymi, śpiewał swym kolegom i koleżankom, które zafascynowane
jego głosem, indywidualnością i wyglądem fizycznym słuchały go w zachwycie? Piosenki latynoskie,
ale także piosenki rosyjskie, dumki, ballady, które zapamiętał z dzieciństwa i wczesnej młodości
spędzonej w Wasiliszkach. Te ludowe piosenki z orientalnymi melizmatami, ze słowami
opiewającymi dalekie strony i nieszczęśliwe na ogół miłości, wywoływały zadumę, przynosiły
słodko-gorzkie wspomnienia. Zresztą w takich spokojnych, nastrojowych balladach Wydrzycki, a
potem Niemen, zawsze czuł się najlepiej. Gdy prześledzimy jego repertuar w Niebiesko--Czarnych
czy w Akwarelach, odkryjemy, że w jego muzyce zawsze znacznie więcej było ballad niż szybkich
utworów rockand-rollowych. Dziś, wspominając Niemena, też częściej myślimy o takich piosenkach,
jak Czas jak rzeka, Wiem, że nie wrócisz, Czy mnie jeszcze pamiętasz, Pamiętam ten dńeń, niż o
Nie bądź taki Bitels czy Zabawa w ciuciubabkę.
W roku 1954 powstał teatrzyk Bim--Bom - jego założycielem był późniejszy reżyser, scenograf,
scenarzysta, a wówczas
student jednej z gdańskich uczelni artystycznych, Wowo (Włodzimierz) Bielicki -a wśród gwiazd
teatrzyku znaleźli się m.in. Zbyszek Cybulski i Bobek Kobiela. Bim-Bom wystawiał większe formy,
natomiast w małych, kameralnych specjalizował się kabaret To Tu, założony w roku 1957, również
przez Wowo Bielickiego, z udziałem m.in. Tadeusza Chyły, Jacka Fedorowicza, Jerzego Afanasjewa
i jego żony Alicji. W Bim-Bomie występowało kilkanaście osób, w To Tu zaledwie kilka. To był
kabaret stylistycznie związany głównie z liryką francusko-włoską, bo dzieła i dziełka z tamtych stron
stawały się wówczas w Polsce modne, znane i lubiane. W czasie gdy do naszej kultury (przy okazji
także muzyki rozrywkowej) utwory anglo-amerykańskie ze względów politycznych nie miały prawa
wstępu, włoszczyzna i francuszczyzna triumfowały: w kabaretach, literaturze, na scenie, estradzie,
w muzyce i w programach Polskiego Radia. Organizatorzy i twórcy Bim-Bomu i To Tu otrzymali od
Zrzeszenia Studentów Polskich położony w centrum Gdańska dom, zajmowany ongiś przez
Namiestnika Ligi Narodów Wolnego Miasta Gdańsk, i tam powstał Międzyuczelniany Klub Żak. To
była oficjalna siedziba Bim--Bomu, choć przedstawienia tego teatrzyku odbywały się głównie w sali
Teatru Lalek. W kawiarni Żaka Wowo stworzył nowoczesną, ale i przytulną scenkę, w której
prezentowano małe formy. Kabaret To Tu był skrzyżowaniem modernizmu z fin de siecle'em -
czymś uroczym, skromnym, pełnym wdzięku, pogodnego humoru i piosenki.
„Któregoś dnia - wspomina Wowo Bielicki - przyprowadzono mi młodego chłopaka, który śpiewał
przy gitarze, był bardzo skromny i nieśmiały. Prosił o przesłuchanie i ewentualną możliwość
pośpiewania w To Tu. Przesłuchałem go natychmiast
MALAGUENA
i okazało się, że był to chłopiec niesłychanie muzykalny, który śpiewał czysto, a do tego obdarzony
był własnym stylem, choć zagranicznym repertuarem. Był wtedy na etapie umiłowania muzyki
latynoskiej i takie tylko piosenki śpiewał na próbach, a potem na koncertach. Jednym z naszych
pianistów był wtedy Włodzimierz Nahorny i obaj muzycy - o ile pamiętam - jakoś współpracowali.
Czesław za takie śpiewanie, kilka razy w miesiącu, otrzymywał skromne pieniądze, które na pewno
przydawały mu się w tych ciężkich czasach. Był tak zorganizowany, że gdy przychodził na próbę,
Page 11
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
każda jego piosenka była zrobiona tip-top, od początku do końca, i o nic nie można się było
przyczepić. Nie był człowiekiem konfliktowym i nigdy z nikim się nie kłócił. Był zamknięty w sobie i
przy tym bardzo skromny, a muzykę to chyba czuł w sobie od urodzenia. Potem został złapany
przez Franka Walickiego i usłyszałem go dopiero po paru latach, gdy już śpiewał w
Niebiesko-Czarnych".
Po szkole muzycznej kabaret To Tu był następnym etapem życia i kariery Czesława, jeszcze wtedy
Wydrzyckiego. Prócz śpiewania nadal stroił fortepiany, naprawiał instrumenty muzyczne, czasami
chałturzył z Nadolskim na różnych imprezach w Żaku i innych lokalach Trójmiasta. Ale Żak był wtedy
jego przystanią i właśnie z Żaka wystartował w daleki świat.
O spotkaniu z Czesławem w roku 1962 i jego konsekwencjach opowiada Franciszek Walicki,
wówczas szef działu kulturalnego w „Głosie Wybrzeża": „Moje zainteresowania zawsze dotyczyły
kultury młodzieżowej czy raczej subkultury młodzieżowej. Nic więc dziwnego, że dość często
odwiedzałem Żaka, który mieścił się niedaleko od mojej redakcji. Tam działali Cybulski, Kobiela, tam
działo się wiele ciekawego, tamto miejsce było wylęgarnią młodych talentów, nie tylko zresztą
muzycznych. Pewnego dnia,
gdy siedziałem sobie spokojnie w żakowskiej kawiarni, podszedł do mnie Wowo Bielicki i powiedział,
że w kabarecie To Tu występuje pewien młody człowiek, śpiewający sobie przy akompaniamencie
gitary. Działo się to w roku 1962, kiedy trwały przygotowania do pierwszego Festiwalu Młodych
Talentów w Szczecinie. Zostałem wtedy jurorem, kwalifikującym uczestników do tego festiwalu,
pochodzących z na-
4fi
i
'k fi^H
L
Ł
^^H| Hkr
T
^^Br #
w ."'¦¦
śLk (^**^
wt_±M Czesław na Festiwalu Młodych Talentów, 1^^^^^^^^ S?^i" Szczecin 1962
^^m
szego województwa. Nic dziwnego, że od razu zainteresowałem się tym młodym człowiekiem.
Wowo nas sobie przedstawił, a potem posłuchałem, jak ten młody chłopiec śpiewa. Występował na
scenie z dwoma kolegami, ale to nie miało nic wspólne-
go z rock and roiłem, więc pomyślałem sobie - bo jego głos bardzo mi się spodobał -że muszę go
przekabacić na rockandrollową modę. Zaprosiłem go do wzięcia udziału w eliminacjach do
szczecińskiego festiwalu - trochę się krygował, pytał, czy będzie śpiewał sam, czy z zespołem, ale
ostatecznie zgodził się wystąpić. Po paru dniach odbyły się przesłuchania, na których Czesław
zaśpiewał Malaguenę i El Soldado. Co charakterystyczne, widziałem podczas tego występu
dziewczyny, które zasłuchane były w jego piękny, wysoki głos. Pojechaliśmy do Szczecina całą
grupą - wraz z Niebiesko--Czarnymi, którzy mieli tam wystąpić jako zespół gitarowy, i z Markiem
Szczepkowskim, który miał śpiewać w konkursie dla wokalistów. Jechaliśmy na koszt klubu Żak,
jako jego reprezentacja, naturalnie pociągiem, drugą klasą, w wielkim tłoku, bo na ten pierwszy
festiwal waliła młodzież z całej Polski. Zakwaterowaliśmy się w jakimś akademiku i czekaliśmy na
nasze występy konkursowe, które odbywały się na tamtejszych kortach tenisowych. Czesław nie
odniósł wtedy może oszałamiającego sukcesu, ale bardzo spodobał się jurorom, którzy
zakwalifikowali go do Złotej Dziesiątki festiwalu. Podobał się chyba bardziej jurorom niż
publiczności, która spragniona była rockandrollowych piosenek. Zaśpiewał najpierw Malaguenę, a
potem, gdy zaczął śpiewać kolejną piosenkę w latynoskiej stylistyce, widzowie nieco protestowali,
prosząc o rock and roli. I wtedy z estrady padły słynne słowa konferansjera, Jana Świącia: - Kolega
Czesław jest mistrzem wyróżnionym, kolega mistrz będzie sam decydował, co ma śpiewać".
O swych zainteresowaniach muzyką latynoską Niemen opowiadał w roku 1997 Grzegorzowi
Brzozowiczowi z miesięcznika „Machina": „Moja fascynacja muzyką latynoską nie trwała długo.
Zaczęły do nas docierać płyty rockandrollowe i rhythm-
andbluesowe. Bardziej mnie zachwycił Ray Charles niż Ełvis Presley. Tyle że jego sposób
śpiewania był dla mnie nie do ruszenia. Miałem zupełnie inny głos. Nigdy nie byłem dobrym
naśladowcą, a własny styl tak naprawdę zawdzięczam temu, że nie wychodziły mi próby
naśladowania innych".
Page 12
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Na razie jednak śpiewał piosenki latynoskie, prócz wspomnianych także piękną melodię z filmu
Czarny Orfeusz Louisa Bonfy i Ave Mana No Morro. Po zakwalifikowaniu do Złotej Dziesiątki w
Szczecinie wziął udział - wraz z innymi młodymi talentami - w cyklu koncertów z
Czerwo-no-Czarnymi (to mało znany epizod z jego życia). Dopiero pod koniec tej dwumiesięcznej
trasy, która trwała całe wakacje 1962 roku, publicznie, na estradzie zaśpiewał po raz pierwszy
piosenkę amerykańską ze światowego repertuaru zespołu The Platters. Był to utwór My prayer,
którego nauczył się ze słuchu, w czasie przerwy między koncertami. Wojciech Gąssowski tak
wspomina ten okres: „Właściwie cały czas przebywaliśmy razem - Czesław, Mi-chaj Burano i ja.
Tworzyliśmy takie trio, które w pokojach hotelowych po koncercie grało sobie i śpiewało różne
piosenki. Trochę podśmiewaliśmy się z Czesława, a raczej z jego repertuaru - bo przecież wszyscy
zafascynowani byli rock and roiłem, podczas gdy on śpiewał piosenki latynoskie. Wołaliśmy na
niego Mexicana, ale on wcale się za to na nas nie obrażał. W ogóle był skromny, cichy, małomówny,
stał nieco z boku, ale wydaje mi się, że już wtedy znał swoją wartość. (...) W łatach późniejszych
wielokrotnie spotykałem się z Czesławem na różnego rodzaju wspólnych koncertach i imprezach
towarzyskich. Na Żoliborzu mieszkaliśmy blisko siebie, niemal na tej samej ulicy. Pamiętam, że
pewnego dnia, po śmierci basisty Czerwono-Czarnych Wiesława Katany, wszyscy muzycy z tego
MALAGUENA
s
zespołu zjechali się do Warszawy i razem odwiedziliśmy Czesława w jego domu. Wtedy też
obejrzałem tę słynną mansardę, którą sam zbudował i w której tyle pracował".
Wróćmy jednak do dni festiwalu szczecińskiego. Kilka lat temu od jednej z fanek zespołu
Czerwono-Czarni otrzymałem duży zeszyt, właściwie skoroszyt, w którym wklejone były zdjęcia i
artykuły związane z I Festiwalem Młodych Talentów w Szczecinie. Przeważały tam materiały
dotyczące Czerwono-Czarnych, ale pośród innych fotografii odkryłem małe zdjęcie Czesława. Z
wąsikiem, z zakolami nad czołem, w dżinsach i sweterku wyciętym w modny serek. Stoi, a właściwie
tańczy na scenie. To chyba jego pierwsze publiczne zdjęcie w akcji. A pod zdjęciem taki podpis:
„Ten młody człowiek, stroiciel fortepianów, nie śpiewa ekscytującego nastolatków rock and roiła.
Śpiewa pieśni Ameryki Łacińskiej, a - jak twierdzą fachowcy - niewielu jest w świecie młodych ludzi,
nawet za oceanem, którzy by robili to lepiej od niego. I jego klasę oceniły nastolatki długo
niemilknącą owacją".
Festiwal w Szczecinie odbywał się od 29 czerwca do 1 lipca 1962 roku. W składzie jury byli m.in.
Jacek Nieżychowski, główny pomysłodawca i organizator festiwalu, oraz Wojciech Giełżyński i
Stefan Bratkowski, dziennikarze z tygodnika „Dookoła Świata", który to tygodnik patronował
konkursowi pod hasłem: Szukamy Młodych Talentów. Oto pełna lista nagrodzonych:
kategoria zespołów- Niebiesko-Czarni, Luxemburg Combo, Piotruś;
kategoria zespołów wokalnych - Krzysztof Klenczon i Karol Wargjn, Ewa Torlachi-du i Suk
Teodoziadu, Leszek Patalas, Piotr Kuźniak i Małgorzata Kuźniak;
Złota Dziesiątka (a właściwie piętnastka) wokalistów - Jerzy Barankiewicz, Anna Cewe, Wojciech
Gąssowski, Ryszard
Kania, Wojciech Kędziora (Korda), Helena Majdaniec, Jerzy Malota, Sława Mikołajczyk, Elżbieta
Nycz, Grażyna Rudecka, Karin Stanek, Jacek Ukleja, Marek Szczepkowski, Jerzy Weisbeck i
Czesław Juliusz Wydrzycki.
Wojciech Giełżyński tak podsumował ten festiwal: „Szczeciński festiwal, podsumowanie akcji
Szukamy Młodych Talentów, wypadł zachęcająco. Okazało się, że talentów mamy wyjątkowo wiele.
Jury postanowiło do Złotej Dziesiątki laureatów zaliczyć aż piętnastu finalistów. Wyrównany poziom
czołówki nie tylko usprawiedliwiał pogwałcenie arytmetycznych prawideł, ale wręcz uniemożliwiał
podjęcie innej decyzji. Co ważniejsze, okazało się, że ist- J*
&*LLH
nieje w naszym kraju spontaniczny zapał do muzykowania, istnieją w małych i wieł- •» iooj ^ kich
miastach całe kohorty zagorzałych en- " ****u tuzjastów i kibiców piosenki. Przeszło 3000 talentów
na koncertach Czerwono--Czarnych, przeszło pół miliona słuchaczy - toż to masowy ruch, prawie
jak piłka nożna! Można mieć sto zastrzeżeń do repertuaru, do naśladownictwa wielkich sław
światowych, do zbyt niekiedy gorącej atmosfery na niektórych koncertach (choć baliśmy się, że
będzie gorzej), do niepoprawnej wymowy tekstów obcojęzycznych, do stosunkowo małego procentu
tekstów polskich - zwłaszcza dobrych tekstów. Można o tym wszystkim dyskutować, można ganić,
Page 13
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
krytykować. Ale chyba każdy musi przyznać, że skoro istnieje społeczne zjawisko, jakim jest pęd
młodzieży do grania i śpiewania, trzeba to zjawisko dostrzec, docenić i umiejętnie nim pokierować"
(„Dookoła Świata" 1962).
Nie wszyscy jednak tak życzliwie i ciepło pisali o festiwalu czy o samym rockand-rollowym ruchu w
Polsce. Oto kilka głosów krytycznych.
W „Kurierze Szczecińskim" dziennikarz podpisany jako (hen) taką zdał relację:
„Przez niezbyt starannie zabezpieczone wejścia na widownię dostały się tłumy rozwydrzonych
wyrostków płci obojga, w tym liczna rzesza Cyganów. Nie dość, że pozaj-mowali miejsca innym,
fetując swych występujących na estradzie pupili, podnosili oni tak przeraźliwe wrzaski i zachowywali
się tak skandalicznie, że wielu widzom już w połowie koncertu odeszła ochota do dalszego
wysłuchiwania mistrzów mocnego uderzenia. Mimo że w czasie trwania imprezy na sali działy się
rzeczy skandaliczne, m.in. pito ostentacyjnie butelkami wódkę, w następstwie czego konferansjer
nie mógł dojść do głosu i przestawił zespół na produkcję non stop, na próżno szukaliśmy jakiegoś
porządkowego czy milicjanta, który mógłby poskromić rozhukanych, terroryzujących widownię
chuliganów. Tak zorganizowanych imprez nie chcemy więcej w naszym mieście".
Po tego rodzaju występach ojcowie miasta czy województwa zabraniali nieraz dalszego
organizowania rockandrollowych imprez, co bardzo dotkliwie uderzało w ówczesny big-beat.
Właśnie dlatego kilka lat wcześniej rozwiązano nasz pierwszy zespół rockandrollowy występujący
pod nazwą Rhythm And Blues.
Również w „Kurierze Szczecińskim" oburzał się Marek Szymczyk: „Największy jednak sprzeciw
budzą podczas koncertów tzw. grepsy, czyli po prostu zgrywanie się zespołu. Czy nikt przed
premierą nie oglądał tych występów i nie powiedział młodym ludziom, że robią z siebie błaznów? A
przecież można było całość poprowadzić w stylu miłej, młodzieżowej zabawy".
Otóż nie! Nie można było - dodam od siebie. Po prostu dlatego, że rock and roli nie jest miłą
zabawą - on wymaga hałasu, rytmu, pędu, czasem wrzasku, wymaga tych wszystkich grepsów,
powiedzonek, zagrywek, odzywek, skoków, podskoków, tego „pajacowania". To nie jest grzeczna
klubokawiarnia, gdzie przy kawce i białym winku słucha się i ogląda piosenkarzy śpiewających
ugrzecznione przeboje a la Gniatkowski, Mirska, Połomski, Danek - takie bowiem gwiazdy królowały
wtedy na naszych estradach. Rock and roli musiał zmieść te wszystkie winka i kawki, te sztuczne
uśmieszki, eleganckie stroje i układne ukłony, bo taka była siła tej muzyki.
We wrześniu 1962 dziennikarzom „Dookoła Świata", inicjatora konkursu Szukamy Młodych
Talentów, dał mocny odpór „Dziennik Zachodni": „Z orkiestrą występują młodzi ludzie z talentem, ale
przecież amatorzy. Daleko im do rangi wykształconego piosenkarza. A jednak jeżdżą i zarabiają
zapewne nieźle, stając się pri-madonnami jednego sezonu. Po roku zapewne nikt nie będzie już
miał ochoty słuchać Karin Stanek ani jej towarzyszy, a tymczasem młoda, żywiołowa dziewczyna
została raz na zawsze wybita z rytmu. Do pomocy biurowej już nie wróci, bo przecież była artystką,
a na estradzie potrzeba jednak czegoś więcej, nie tylko poczucia rytmu i gitary. Dziś jest atrakcją ze
względu na wiek, filuterność postaci i temperament, wkrótce te atuty przestaną działać na
publiczność. Co wtedy?".
Po pierwsze, Karin Stanek i jej towarzysze jeszcze przez długie lata cieszyli swym talentem nas
wszystkich, czy może raczej prawie wszystkich, a po drugie, Karin nie musiała już potem
rzeczywiście wracać do kariery pomocy biurowej. Na szczęście.
Z kolei autor notatki ze „Sztandaru Młodych" (1962), Marcin Krab, doszedł do jakże słusznego
wniosku, że trzeba ruszać w kosmos, jak radzieccy kosmonauci, a nie pchać się na estrady i
narkotyzować sławą i dużą kasą: „Życie dowiodło, że wystarczy z brawurą wpaść na estradę,
zabrzdąkać na gitarze, pofikać nogami i zakrzyknąć wielkim głosem w jakimś dziwnym języku do
mikrofonu, aby marzenia stały się rzeczywistością. Potrzeba tylko dojść na estradę... Wśród
szturmujących barykady sal widowiskowych nie brak też przedstawicieli płci męskiej, niepomnych
swoich wczorajszych marzeń o dążeniu śladem zdobywców kosmosu. Polska przecież nie
produkuje rakiet kosmicznych, produkuje natomiast Wojtków Gąssowskich, styl big-beat i młode
talenty. Tamtych nikt nie widzi przy robocie -Micha ja Burano widzą miliony i nikt nie pyta o szkołę
ani inteligencję. Tu wystarczy nie znać nut ani angielskiego, aby namiętnym zawodzeniem porywać
tłumy. I... co? Odpowiedź na to pytanie wyłoni się wówczas, gdy przyjdzie zrozumienie, że co innego
rozśpiewanie i umuzykalnienie, a co innego działanie na zielone głowy silnie i niezdrowo działającym
narkotykiem estrady, kariery, sławy grubej gotówki".
A więc produkujemy za wielu Wojtków Gąssowskich, a za mało stali i surówki. Niebawem - w
Page 14
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
drugiej połowie lat sześćdziesiątych - jeden z decydentów powie o nadprodukcji „niemenków".
O Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie tak opowiada jego twórca, Jacek Nieżychowski:
„Wszystko zaczęło się od festiwalu piosenki w Sopocie - gdy usłyszałem te stare piosenki i
zobaczyłem to pokolenie z lat pięćdziesiątych, pomyślałem sobie o muzyce dla młodych. Przyszedł
do mnie Jerzy Kosiński, ówczesny dyrektor sopockiej Estrady, i mówi, że tu na plaży są tacy młodzi
chłopcy i sobie grają: Wyrobek, Godlewski, Tarnowski. Od razu zaczęły się rozmowy i chciałem
znaleźć protektorów dla tej młodzieży. Ale
wszyscy odmówili - organizacje młodzieżowe, ZMP, ojcowie miasta, minister kultury Galiński, nikogo
to nie interesowało. Natomiast pomogli mi dziennikarze, m.in. Stefan Bratkowski, Wojtek
Giełżyń-ski, Roman Waschko, Lech Terpiłowski i wielu, wielu innych. Ale ja miałem formalny zakaz
od Galińskiego organizowania imprez w salach większych niż 200 osób, a co to jest 200 osób? Nie
było żadnych demolek, przewracania aut, żadnych rozrób, po prostu to się nie podobało w KC.
Rządził wtedy Gomułka i koniec, nie było dyskusji. Ja naturalnie tych zakazów nie słuchałem - bo ja
nawet nie słucham zakazów, które sam wydaję - i postanowiłem, że takie koncerty będę robił. I
robiłem. Wzywano mnie do ministerstwa, stawałem na dywanie i mówiłem: «Dajcie mi taki zakaz na
piśmie*. Ale oni nie chcieli nic pisać, bo obawiali się kompromitacji. W Warszawie w kawiarni
Uśmiech zrobiliśmy kilka takich imprez: na górze siedzieli ludzie, głównie dziennikarze, jacyś
oficjele, a na dole grali Czer-wono-Czarni i śpiewali m.in. Karin Stanek, Helena Majdaniec,
Gąssowski, chyba Niemen, Grażynka Rudecka... Potem w «Dookoła Świata» był cały wielki reportaż
na ten temat - wszystkim to się podobało. I w roku 1962 na kortach tenisowych w Szczecinie odbył
się pierwszy festiwal. Gomułka na Biurze Politycznym KC walił pięścią w stół i krzyczał: «Co tam się
dzieje w tym Szczecinie!». Potem był jeszcze jeden festiwal w roku następnym, ale w końcu
kategorycznie mi zabroniono organizowania kolejnych".
¦gpl *,
%
¦4
«**
¦
*
I
ROZDZIAŁ 4
1962
m
m ¦ I teraz trochę rockandrollowej ¦ I prehistorii. Franciszek Wa-
^pi^ H licki, założyciel Niebiesko-¦ -Czarnych, poprzednio był WB mt A szefem dwu pierwszych
polskich zespołów rockandrollowych: Rhythm And Bluesa i Czerwono-Czarnych. Rhythm And Blues
dał swój inauguracyjny koncert 24 marca 1959 w Gdańskim Klubie Kultury pod nazwą Rudy Kot.
Przypomnijmy początkowy skład tej grupy: Bogusław Grzyb, kierownik muzyczny zespołu (gitara),
Andrzej Sułocki (fortepian), Jan Kirsznik (saksofon tenorowy), Leonard Szymański (kontrabas),
Edward Malicki (perkusja), Bogusław Wyrobek (śpiew) i Marek Tarnowski (śpiew). Koncert
rozpoczął się od wykonania utworu Rock aio-und the clock, potem była seria znanych przebojów z
repertuaru Billa Haleya, Little Richarda, Fatsa Domino, Paula Anki i Tommy Steela, słynne piosenki
z repertuaru Presleya, m.in. Jailhouse rock, Blue suede shoes, Love me tender, Love me, Loving
you, kilka utworów w stylu boogie--woogie (m.in. kompozycja Grzyba Hoola hoop boogie), i na
koniec Dorit knock the rock. Później do zespołu dołączyli wokaliści Andrzej Jordan, Janusz
Godlewski i Michaj Burano, a konferansjerami byli:
Wojciech Dzieduszycki (który jednak, ze względu na nadmierny hałas podczas koncertów, szybko
zrezygnował) oraz Zbigniew Korpolewski, obecnie działacz stowarzyszenia ZAiKS. Ostatni występ
zespołu odbył się 27 października 1959, czyli grupa działała nieco ponad pół roku. Koncerty
wzbudzały wielkie zainteresowanie publiczności, często połączone z nadmiernym entuzjazmem
tejże. I pewnego dnia Edward Gierek, Pan na Śląsku, po jednym z koncertów powiedział do
Walickiego: „Jesteście na Śląsku. Nasza młodzież uczy się i pracuje. Raz w tygodniu chciałaby
kulturalnie wypocząć, nabrać sił do dalszej nauki i pracy. Nie interesują nas wynaturzone mody, nie
chcemy rozwydrzenia i rozpasania. Przyjmijcie zatem do wiadomości, że wasz wczorajszy koncert
był ostatnim występem tego zespołu". To był początek końca tej grupy. Do rozwiązania Rhythm And
Bluesa przyczynił się też na pewno artykuł Daniela Passenta wydrukowany w roku 1959 w tygodniku
Page 15
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Polityka", po koncercie w Warszawie. Oto jego fragmenty: „Przeraża mnie fakt, że cała impreza
odbyła się na poważnie. A więc, że patronuje jej prawdziwa gazeta, «Sztandar Młodych», że
zezwoliła na nią autentyczna Stołeczna Rada Narodowa, że wszystko odbywa się nie w lesie, ale w
największej hali w stolicy. Zebrać tysiące podlotków, którzy płacą po 20 złotych i w całej naiwności
wierzą, że ten politowania godny bełkot to prawdziwa dobra muzyka - to nie sztuka. Chałtura
zawsze cieszy się powodzeniem. Spryciarze z gdańskiej drużyny dobrze wiedzą, że nie muszą być
wartościowymi muzykami, bo sala ich i tak nie słucha. Myślę, że następnym razem ktoś sięgnie po
rozum do głowy i wyrażonym w programie pragnieniom, aby koncerty zespołu mogły się jeszcze
powtórzyć, nie stanie się zadość. Drużynę zaś zapędzi do rachunków, a nie do Uczenia
dwudziestozłotówek".
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
ł # Ir
Aa
^^|!§|
GDARSK. 2V«-.--l9«-
KLUB PRZYJACIÓŁ PIOSENKI
ZSP • KLUB ilUDENlÓW WYBRZEŻA
GDAŃSK. WAtY JAGIEILOŃSKIE I, IEL. 31-34-48
Wojskowa Komenda Rejonowa (łDAS6E - MIAFTO l
f dniu 2i d«*' solista zespołu °Hiebi*Łko^z*x?iit Czesław Wydrzycki, ar» w r»1939 w Wasiliszkach ,
otrzymał wezwanie do
W.K.R, OaańEk Masto 1 celem uzupełnienia ewidencji« & zgłoś?*-
i5«2t-5 na ćwiczenia workowe do jednostki 1995, z terminem gtaL ¦wienia elf ^u* w dniu 2
października 1963 r,
¦ Klub ftudentów Wybrzeża 2AX, działająca przy |8I w Qkt«t«ku -
zwraca ¦ się-*© -utfiH$||<t^^
ćwiczeń przynajmniej o J miesiące.
.-' • >¦• * ¦ggĘŚŹW "<¦¦&-'{
Prośbę naszą motywujemy, jak następuje:
Czerław tydrzycki jest solistą zespołu Hiebiesko Czarni,
któru 10 grudnia br*» a* wniosek Ministerstwa Kultury i Bztuki
wyjeżdża do Paryża, aby reprezentować Polskę w paryskiej
Olympii - światowej sławy mUBicnallu. Będzie to pierw&j.yłiystęp
polskiego zeepułu na Zachodzie i od występów -cyca zależeć będą
w dużym stopniu dalsze kuatatety Polski z "rynkiem zachodnim".
1 października »«&yół ro»Łwe»yua specjalne zgrupowai.ie, a b paśdzieruika Wystąpi w Warszawie
na specjalnym pokazie przed przedstawicielami ageu«ji francuskiej 1 przedstawicielami MKiS,
Ponieważ Czesław Wyarzyosi jest głównym su lit. tą zespołu* jego nieobecność oznacza
rezygnację z wyjazdu*
Uprzejmi* prosimy o uwzględnienie naszego wniosku*
W przgpadku, gdyby prośbą nasza nie mogła bge spełniona,na szczeblu
o poinformowanie,
nąlesy si« naszego wniosku*
Łączymu wyrazy szacunku i
po#5U«*łŁUa.STUDENTÓJ
KLUB H U
GdoAtk, Woły jfgTą
r 3350. 62. **-5.
Pierwszy zespół stracił więc Walicki ze względów „administracyjnych", drugi sam go porzucił. Ten
drugi to Czerwono-Czarni, którzy dali swój pierwszy koncert
23 lipca 1960 w sali widowiskowej Międzyuczelnianego Klubu Studentów Wybrzeża Żak. Z dawnej
grupy Rhythm And Blues został tylko pianista Zbigniew Wilk i wokaliści: Michaj Burano, Marek
Tarnowski i Andrzej Jordan. Konferansjerem pierwszego koncertu był... Jacek Fedorowicz. Potem
Page 16
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
skład Czerwono-Czarnych zmieniał się wielokrotnie, a cała grupa porzuciła Walickiego we wrześniu
1961, kiedy opuściła Trójmiasto, przyjmując propozycję Wojewódzkiej Agencji Imprez Artystycznych
w Szczecinie.
Swój trzeci zespół, Niebiesko-Czarnych, powołał Walicki do życia wiosną 1962 w Gdyni. Pierwszy
koncert odbył się
24 marca 1962, również w Żaku. Oto początkowy skład zespołu: Henryk Zomerski (gitara basowa),
Jerzy Kossela (kierownictwo muzyczne i gitara prowadząca), Paweł Rezon (gitara), Daniel
Danielowski (fortepian), Jerzy Kowalski (perkusja). Śpiewali: Marek Szczepkowski, Bernard
Dornowski i Mirosław Bobrowski, a ewolucje taneczne (głównie twist) wykonywała Danuta
Sku-rzyńska-Szade. Skład Niebiesko-Czarnych zmieniał się wielokrotnie.
Czesław Wydrzycki, zaproszony przez Walickiego, dołączył do grupy jesienią 1962, po trasie
koncertowej z Czerwono--Czarnymi, choć jego pierwszy, gościnny występ z tym zespołem odbył się
3 czerwca 1962 w... zakładzie karnym dla kobiet w Grudziądzu. Walicki obawiał się tej imprezy,
właśnie ze względu na udział Czesława, który wtedy nie śpiewał jeszcze rockkandrollowych
standardów, lecz piosenki latynoamerykańskie, wypełniając nimi przerwę w „regularnym" koncercie
Niebiesko-Czarnych. Przyjęto go najpierw rzeczywiście z rezerwą, ale po paru chwi-
lach więźniarki ocierały łzy z oczu. Autentyczne łzy wzruszenia - jak wspomina Walicki. Janusz
Popławski, gitarzysta późniejszego składu Niebiesko-Czarnych, zapytany o to, kiedy rozpoczęła się
„wielkość" Czesława, odpowiedział, że właśnie na tym koncercie. Swym krótkim występem
udowodnił po raz pierwszy, że potrafi swą publiczność podbić, zachwycić, zaczarować, i to bez
względu na to, co śpiewa, jaki prezentuje repertuar.
Teraz trzeba było „tylko" namówić go do śpiewania piosenek „komercyjnych", rock and rolla czy po
prostu popularnych wówczas przebojów, a potem do tworzenia własnego, polskiego repertuaru.
„Jeżeli można komuś przypisywać odkrycie mojej osoby - mówił po latach Niemen - to Franciszek
Walicki był tym człowiekiem. Chciał coś zmienić w tym nadwiślańskim graj dole muzycznym. By
przetrwać, trzeba było zginać kark. Wtedy, ze względu na brak tekstów, wszyscy śpiewali po
angielsku, przepisując fonetycznie słowa z płyt. Władze jednak uznały te praktyki za imperialistyczną
modę. Rhythm And Blues rozwiązano właśnie za śpiewanie po angielsku. Franek więc wymyślił
hasło «Polska młodzież śpiewa polskie piosenki" i zaczęliśmy wykonywać ludowe ballady"
(„Machina" 1997).
Dwie takie właśnie piosenki nagrane zostały podczas sesji płytowej Niebiesko--Czarnych, w marcu
1963: Stary niedźwiedź mocno śpi i Mamo, nasza mamo. W sesji tej, obok Marka Szczepkowskiego
i Bernarda Dornowskiego, uczestniczył także Czesław Wydrzycki.
Wcześniej jednak, w listopadzie 1962, nagrał dla firmy Polskie Nagrania swe latynoskie piosenki.
Oto jak wspomina tę sesję: „Profesor Karużas (reżyser nagrania) nie krył zachwytu dla mojej, jak się
wyrażał, muzykalności. Może dlatego, że ani razu nie popełniłem podstawowego grzechu.
CZAS JAK RZEKA
Nie fałszowałem. Ucho miałem czujne i takie herezje były nie do pomyślenia. Po nagraniu playbacku
z Jurkiem Kowalskim (na bębenkach) do samby Adieu Tristesse zaskoczyłem pana profesora
jeszcze bardziej. Wypatrywał przez szybę dźwiękową, na jakim to instrumencie tak słodzę w
solówce. Gdy się okazało, że smyczkowałem solo na strunach własnego głosu - zaniemówił. Z
czterech piosenek wówczas nagranych dwie ktoś skasował. Malaguena i Ave Mana No Mono nigdy
nie zostały opublikowane. Szkoda, zwłaszcza dzisiaj" (tekst z okładki płyty Sen o Warszawie, 1995).
Trzeba się jednak było przestawić na repertuar rockandrollowy. Te pierwsze próby Czesław
wspomina w rozmowie z Krystyną Tarasiewicz, opublikowanej w „Radarze" (1965): „Pierwszy rok w
zespole Niebiesko-Czarnych był dla mnie bardzo trudny. Latem 1963 nastąpił przełom, starałem się
przestawić - i bałem się, czy coś z tego wyjdzie, gdyż byłem dość dobrze zaawansowany, jeśli
chodzi o uchwycenie stylu południowoamerykańskiego. Bałem się, że nie dam sobie rady - czego
dowodem było nagranie mojej pierwszej płyty Lekcja twista. Uważałem, że to jest nagranie
beznadziejne. Jeszcze tydzień wcześniej wykonywałem tylko -sam na sam z gitarą - piosenki
południowoamerykańskie. Stwierdziłem wtedy, że do nowej formy - do twistów - brak mi głosu, że
moje próby z twistem były właśnie przykładem nieprawidłowego startu. Następnie spotkałem się z
piosenką rhythmandbluesową i zafascynowała mnie dusza piosenek i pieśni murzyńskich". W
rozmowie z Dariuszem Michalskim dodał jeszcze: „Znacznie lepiej nagrałem po blisko dwu latach
Hippy, hippy shake. Po raz pierwszy zaśpiewałem gardłowo, wykorzystując krzyk. I już do mnie
przylgnęło - krzyczący Niemen". Jacek Cieślak
Page 17
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
w „Rzeczpospolitej" (2004) przywołuje wypowiedź Niemena na ten sam temat: „Po kilku latach udało
mi się wykonać pierwsze krzykliwe piosenki. To była na przykład Czy wiesz z 1965 roku. Powoli
nabierałem wprawy i naturalną dyspozycję do bel canta pokonałem. Zacząłem nadużywać
gardłowego głosu. Niektórzy profesorowie muzyki mówili, że zedrę go
po roku. Kiedy badałem struny, okazało się, że mam tak zwane gruzełki. To one właśnie dodają
specjalnej firmowej barwy".
Obaj z Walickim zaczęli zwracać coraz baczniejszą uwagę na repertuar krajowy. Czas
rockandrollowych standardów powoli mijał - doskonale śpiewało się je na koncertach, ale w Polskim
Radiu i w Polskich Nagraniach trzeba było nagrywać piosenki w języku polskim.
Franciszek Walicki: „Ja wcale nie miałem ambicji zostania autorem tekstów, ale wtedy nikt nie pisał
tekstów dla zespołów
<p0lskle\&.Nagrania
,ą*
NG
¦
Ą
Niebiesko-Czarni, od lewej: Wydrzycki, Dornowski, Klenczon, Zomerski. Rok 1963
„ BIEM
# W
N032&Q
U.Y (6. Johnion) ^
'Otu,,
*\ńfA &*9
s#
t
; tę należy odtwarzać wyłącznie adapterem z nieuszkodzoną igłą szafirową przeznaczoną
.rotmorowkowego (oznaczoną na ramieniu adaptera kolorem czerwonym) przy nacisku ni
~*~*—«—afcŁjfmliujgLgelu zabezpieczenia płyty przed uszkodzeniem należy ją przeć:
—
Pod Papugami jest szeroko niklowany bar
nad szklaneczkami chorągiewką żółtą świeci skwar.
Tu przed dziewczętami
kolorowa słodycz stoi w szkle
wraz z papużkami chcą szczebiotać i kołysać się.
Na powietrznych swych huśtawkach
na parkietach i na mostach
według kolorów włosów, sukien
i według wzrostu.
Pod Papugami wisi lustro, w którym każdy ma
most z lampionami, promenadę do białego dnia.
Pod Papugami nawet wtedy, gdy muzyki brak
Pod Papugami w kolorowe muszle gwiżdże wiatr.
CZAS JAK RZEKA
II
Pod Papugami
słowa: Bogusław Choiński i Jan Gałkowski muzyka: Mateusz Święcicki
l
big-beatowych, bo uważano za dyshonor pisać dla szarpidrutów. Sądzono, że to przelotna,
paromiesięczna moda, tak jak taniec towarzyski shimmy. Więc napisałem teksty do jego kompozycji
Czy mnie jeszcze pamiętasz i Wiem, że nie wrócisz. To była wtedy nowość, bo królowało hasło -
piosenkarz śpiewa, kompozytor komponuje. A on skomponował i zaśpiewał" („Gazeta Wyborcza",
Trójmiasto, 2004).
Warto podkreślić tę ostatnią uwagę - to rzeczywiście była rewolucja w naszym skromnym
show-biznesie. Dotychczas istniały dwa, może nawet trzy odrębne zawody: piosenkarza,
Page 18
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
kompozytora i autora tekstów. Właściwie żaden z wykonawców klasycznej piosenki (może z
wyjątkiem Jerzego Michotka) od tej zasady nie odchodził: ani Połomski, ani Gniatkowski, ani Santor,
ani Koterbska, Kunicka, Mirska -nikt. I nagle ktoś dokonał wyłomu i zaczął pisać sam dla siebie. Nic
dziwnego, że zawodowi kompozytorzy i autorzy tekstów nie byli tym zachwyceni i krytykowali
najpierw Wydrzyckiego, a potem innych śpiewających twórców. Krytykowali za ama-torstwo w tym
zawodzie, za dyletanctwo, nieuctwo, a potem już za wszystko - za stroje, zachowanie na estradzie,
talent, kontrowersyjne wypowiedzi. Ale jak mówi Walicki, nie pchali się na szczęście do pisania dla
„amatorów", bo nie sądzili, że ta muzyka przetrwa dłużej niż kilka miesięcy. Zresztą my, młodzi
autorzy i wykonawcy, też nie przypuszczaliśmy nawet, że te piosenki przetrwają... a przetrwały,
przynajmniej niektóre, do dziś, do początku XXI wieku.
We wrześniu 1963 roku Wydrzycki, będąc już w Niebiesko-Czarnych, nagrał dla Programu III
Polskiego Radia piosenkę Pod Papugami. Towarzyszył mu zespół Bossa Nova Combo, powołany
przez ówczesnego szefa Redakcji Muzycznej Trójki, kompozytora, pianistę, krytyka muzycznego
Mate-
usza Święcickiego. Bossa Nova Combo powstała w roku 1963 i działała mniej więcej przez trzy lata,
była grupą instrumentalną, z którą czasami współpracowały jazzujące wokalistki, min. Fryderyka
Elkana i Urszula Dudziak. Zespół grał samby, bossa novy, standardy, kompozycje Święcickiego,
Krzysztofa Sadowskiego, Adama Sławińskiego. Grupę tworzyli: Krzysztof Sadowski (fortepian),
Adam Skorupka (kontrabas), Józef Gawrych (wibrafon, perkusja), Jerzy Bartz (perkusja), Janusz
Sidorenko (gitara), Włodzimierz Kruszyński (saksofon). Z zespołem współpracowali także: Michał
Urbaniak i Alfred Banasiak (saksofony).
Krzysztof Sadowski: „Pewnego razu Mateusz spytał, czy nie nagralibyśmy piosenki wspólnie z
Czesławem Wydrzyckim, wokalistą zespołu Niebiesko-Czarnych. Mateusz przedstawił go jako
doskonałego młodego wokalistę. Oczywiście wyraziliśmy zgodę, nagraliśmy podkład do utworu i do
studia przyszedł Czesław. Był przygotowany, ale między nim a Święcickim nastąpił spór co do
sposobu interpretacji Pod Papugami. Czesław chciał trochę zmienić po swojemu melodię, fragment
tekstu, ale Mateusz uparł się i ostatecznie utwór nagrany został tak, jak było to zapisane w nutach.
Czesław wokalnie był świetny, po prostu dyskutowano nad sposobem interpretacji. Piosenka stała
się wielkim przebojem w Trójce, a także trafiła - nie bardzo jednak wiem jak - do repertuaru zespołu
Luxemburg Combo. Czesława spotykałem potem wielokrotnie, bowiem obaj interesowaliśmy się
organami. Chciał sobie kupić ten wielki model B3, ale mu to odradzałem, bo nie byłem pewien, czy
akurat te organy są mu bardzo potrzebne. W jego muzyce organy pełniły głównie funkcję
instrumentu akompaniującego, tam nie było długich partii solowych. Niemena ceniłem bardzo
wysoko nie jako instrumentalistę, lecz jako kompozytora, wizjonera
CZAS JAK RZEKA
i jako artystę-wykonawcę, wokalistę. Był po prostu doskonały. Teraz, już po jego śmierci, gdy słyszę
tych młodych piosenkarzy interpretujących jego piosenki, widzę, jaka wielka jest między nimi a
Niemenem przepaść. Czesław nie miał nigdy żadnej konkurencji - pod względem ogólnego wyrazu
swych dzieł, artyzmu, ekspresji, tonu głosu, sposobu dotarcia do słuchacza. Te wszystkie ataki na
niego wynikały z pro-wincjonalizmu naszego muzycznego środowiska: naszych muzyków, krytyków,
decydentów. Oni wszyscy albo go nie rozumieli, albo nie dorośli mu nawet do pięt. A ci ludzie, którzy
byli wówczas u władzy, to nie były tuzy intelektu, to często byli ludzie przypadkowi (...). Pamiętam
też jego doskonały koncert na Jazz Jamboree, bodajże w 1972 roku, z Przybielskim, Nadolskim i
późniejszym składem SBB. To był najwyższy poziom, jaki w ogóle istniał w Polsce, to było
niesłychanie awangardowe. To mnie wtedy szalenie uderzyło, w sensie pozytywnym, odbiegało od
tego, co w naszym jazzie się działo".
Zaproszenie przez Święcickiego muzyka z zespołu big-beatowego do wspólnego nagrania z grupą
jazzową to był chyba pierwszy wypadek tego typu w Polsce. „Wyciągnął" z niego wiele. Zmusił go do
nieco innego śpiewania, choć niezbyt odległego od tego, co wówczas robił, bo przecież piosenka
Pod Papugami utrzymana była w rytmach latynoskich, tak mu bliskich. Janusz Popławski dodaje:
„To była taka przygoda Czesława poza Niebiesko-Czarnymi, i to w ogóle nie był problem, że nasz
wokalista śpiewa w innej grupie. To go też trochę nobilitowało w środowisku big-beatowym".
Podobno Święcicki namawiał Wydrzyckie-go, by zaśpiewał tę piosenkę na festiwalu w Opolu. Ale on
wolał śpiewać swoje utwory...
W tym okresie pisał też dla siebie teksty, może dlatego, że Walicki nie nadążał za ro-
snącą produkcją nowych melodii Wydrzyc-kiego. „Do kilku tekstów, które napisałem, zmusiła mnie
Page 19
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
konieczność. Miałem dobry temat muzyczny, chciałem to natychmiast śpiewać. Myślę, że do
tekstów piosenek młodzieżowych nie trzeba być poetą, wystarczy dobry rzemieślnik, który zna swój
warsztat i potrafi tak nagiąć słowa, aby można było je śpiewać. Polski język jest mało elastyczny,
trzeba więc umiejętnie lawirować, aby był i tekst niebanalny, i żeby nadawał się do śpiewania. Na
przykład w piosence Być może tekst jest krótki, może nieliteracki, ale jest to jedyna piosenka, którą
mogę zaśpiewać tak jak chcę i żadna interpretacja nie zmieni jej treści. Drugi przykład, Jeszcze sen
ma cechy charakterystyczne słowiańskiej muzyki ludowej. I wreszcie powstała na wiosnę piosenka
Ach, jakie oczy" („Radar" 1965, z rozmowy z Krystyną Tarasiewicz).
Piosenka Ach, jakie oczy trafiła na „czwórkę" w roku 1964. Na tej samej płycie znalazł się utwór
Czas jak rzeka.
W piosence Czas jak rzeka poruszył Wydrzycki (właściwie już wtedy Niemen) odwieczny temat
przemijania czasu. W sposób niemal idealny połączył melodię tej piosenki, „płynącą", rozwijającą się
powoli i statecznie, z pięknym, osobistym tekstem, w którym wraca do lat i miejsc swego
dzieciństwa i swej młodości. Aż dziwne, że autor, Uczący sobie wówczas zaledwie 25 lat, potrafił w
sposób tak dojrzały, prostymi słowami oddać swoje uczucia, podsumować wczesny okres swego
życia. W tej piosence nie ma banału, choć zwroty w niej użyte, słowa, jej klimat i tematykę
odnajdziemy w setkach innych utworów tego typu. Nie ma w tej piosence również tkliwości ani
taniego sentymentalizmu. Czas płynący jak rzeka, przemijanie - dotyczy to każdego, choć na pewno
niewielu z nas zastanawia się nad tym, choćby zrywając kartki z kalendarza. To prze-
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
%9
***•»
słowa i muzyka: Czesław Niei,
Gdzie modra rzeka niesie wody swe 1 ^ tam słońca blask ujrzałem pierwszy raz nad brzegiem jej
spędziłem tyle chwil, że dziś bez rzeki smutno mi. Tam każdy dzień, to skarb - dziś mój jedyny
skarb. Choć czas jak rzeka, jak rzeka płynie unosząc w przeszłość tamte dni. Do dni dzieciństwa
wraca moja myśl w marzeniach moich żyje rzeka ta, tak bardzo chciałbym być nad brzegiem jej,
więc niech wspomnienie dalej trwa.
48 CZAS JAK RZEKA
słowa: Jacek Grań muzyka: Czesław Niemen
W.
Czy mnie jeszcze pamiętasz, dowód na to mi daj, czy jak inne dziewczęta, baju baj, baju baj. ' Czy
mnie jeszcze pamiętasz, może wrócić chcesz tu czy jak inne dziewczęta zapomniałaś mnie już. A
gdy zechcesz wrócić tu, wracaj z uśmiechem swym choćbym inną kochał już, będziesz tylko ty. Czy
mnie jeszcze czy jeszcze pamiętasz i pamiętasz ten dzień czy jak inne dziewczęta zapomniałaś już
mnie.
/ ^
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
mijanie czasu, zjawisko towarzyszące nam nieubłaganie, rzadziej przyciąga naszą uwagę niż na
przykład samotność, oddalenie, smutek, związa ne z innym, tak często w piosenkach poruszanym
tematem, jakim jest miłość i wszystko, co się z nią wiąże i koja rzy. I może dlatego, że są to uczucia
tak powszechne, tak codzienne - trudniej o nich pisać, mówić czy śpiewać w sposób niebanalny. A
przecież Niemen nie ustrzegł się śpiewania piosenek ckliwych czy banalnych w warstwie tekstowej.
Czy mnie jeszcze pamiętasz, Wiem, że nie wrócisz, Hej, dziewczyno, hej, Zabawa w ciuciubabkę,
Nie bądź taki Bitels, Narodziny miłości, Przebacz - to teksty ocierające się o banał. I choć nie on je
napisał, to jednak włączając je do swego repertuaru, nagrywając na płyty, utożsamiał się z nimi. A
przecież każda z tych piosenek była mu potrzebna, i to właśnie one, zwłaszcza dwie pierwsze z
wymienionych, zwróciły uwagę na ich wykonawcę w latach 1963-1964. W tamtym czasie te proste
teksty były siłą jego ówczesnych piosenek, choć wyróżniały go spośród grona artystów także sposób
wykonania i melodyjność do dziś poruszająca duszę.
Banał, ckliwość, sentymentalizm, liryzm - to wszystko wręcz obowiązuje w świecie muzyki
rozrywkowej, zarówno przed laty, jak dziś, i będzie obecne w muzyce przyszłości. Dzieje się tak - i
nikt nie próbuje udowodnić dlaczego - że do historii muzyki rozrywkowej, historii piosenki
przechodzą nie tylko utwory o tzw. wysokich walorach artystycznych (m.in. tekstowych), ale i te,
które w potocznym rozumieniu są zwyczajne, codzienne, normalne. Tak się dobrze składa, że
Page 20
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
codzienna produkcja muzyczna była i jest
bardzo obszerna, bogata i wszechstronna i że każdy ze słuchaczy potrafi przechować w swej
pamięci inne piosenki, utwory, dzieła czy dziełka. A wszystko to razem tworzy wspaniały świat
muzyki.
Wczesne piosenki Czesław komponował przy gitarze. Jakim był gitarzystą? „Moim zdaniem bardzo
dobrym - mówi Walicki. - Grał na gitarze akustycznej w pierwszym okresie pracy w
Niebiesko--Czarnych. I chyba nawet była to gitara jego własnej roboty. W każdym razie ozdoby,
które przy niej były, robił sam. Właśnie przy jednej z tych jego pierwszych gitar powstała piosenka
Czy mnie jeszcze pamiętasz. Razem siedzieliśmy po koncercie w moim pokoju. Czesiek zaśpiewał
starą białoruską piosenkę pod tytułem Wiej, wietrzyku, wiej, którą zapamiętał z dzieciństwa. Bardzo
spodobała mi się jej melodia, a słowa refrenu Czy mnie jeszcze pamiętasz napłynęły jakoś same, a
potem także reszta tekstu".
Piosenka ukazała się na płycie Pronitu na początku 1964, obok Locomotion, Wiem, że nie wrócisz i
Tylko nie mów mi o tym.
CZAS JAK RZEKA
Gesungen von
Marlenę Dietrich auf
Hectrola-Sdiallplatte
Merjastduminergebei
(m im mim ruiimo
Chanson und langsamer Walzcr
Marle* Birtritk Franriszek Walicfcj-Jarek tir*
Musik:
i
W tym samym 1964 roku, w warszawskiej Sali Kongresowej, poprosiła o nią Marlena Dietrich.
Pierwszą część ówczesnych koncertów wielkiej gwiazdy wypełniali Niebiesko-Czarni z trzema
solistami, Michajem Burano, Czesławem Niemenem i Heleną Majdaniec. „Zauważyłem - wspomina
Franciszek Walicki - że gdy Czesiek śpiewał Czy mnie jeszcze pamiętasz, Marlena uważnie
przysłuchiwała się tej piosence. Stała za kulisami, właściwie za kotarą (...). Po koncercie podszedł
do nas dyrektor Władysław Jakubowski, ówczesny szef Pagartu, który nas bardzo lubił i już nas
znał, bo opieko-
wał się nami podczas wyjazdu do paryskiej Olympii w roku 1963. Powiedział, że Marlena Dietrich
bardzo zainteresowała się tą piosenką, i spytał, czy my się zgadzamy na to, by ją włączyła do swego
repertuaru z własnym tekstem. Umowa miała zostać spisana nieco później i mieliśmy naturalnie
otrzymać honorarium. Umowa przyszła i otrzymaliśmy w sumie 500 dolarów. Po pewnym czasie
otrzymaliśmy płytę Marleny z tą piosenką i dołączone do niej nuty. No, a kilka lat temu dowiedziałem
się z niemałym zdziwieniem, że w swoim testamencie napisała, iż każda płyta wydana z jej
piosenkami ma się kończyć właśnie tą wersją Czy mnie jeszcze pamiętasz. I chyba jest to jedyna
piosenka, do której sama napisała tekst". Aranżacja tej piosenki jest bardzo skromna i oszczędna -
ogranicza się jedynie do akompaniamentu harmonijki ustnej. Taki był pomysł ówczesnego
akompaniatora Marleny Dietrich, Burta Bacharacha, z którym notabene była w Polsce w roku 1964.
Zapytałem Walickiego, czy on lub członkowie Niebiesko-Czarnych mieli jakiś bezpośredni kontakt z
Marleną: „Nie, ani razu nie rozmawialiśmy z nią podczas tych dwu koncertów w Sali Kongresowej.
Cały czas przebywała w swojej garderobie. I dopiero po drugim koncercie członkowie zespołu
ustawili się rzędem i Marlena osobiście każdemu z nich podziękowała, podając mu rękę. I tylko
Cześka pocałowała w policzek".
W tamtych czasach lato spędzało się w Sopocie. Trasy koncertowe organizowano tak, by
przebiegały w Trójmieście i jego okolicach, a nasze dwa czołowe zespoły „kolorowe" w lipcu i
sierpniu występowały w sopockim Non Stopie. Pierwszy sopocki Non Stop zainaugurowano w lipcu
1961 roku. Grał wtedy i śpiewał zespół Czerwono--Czarni ze swymi solistami i gośćmi. Był więc
Burano, Tony Keczer, Gąssowski,
IZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
Roman Hoszowski, Marek Tarnowski, Andrzej Jordan, cała plejada młodych wykonawców
zaproszonych w ramach akcji Czerwono-Czarni Szukają Młodych Talentów, której ukoronowaniem
był w roku następnym, 1962, Szczeciński Festiwal Młodych Talentów. Od roku 1962 królowali tam
już Niebiesko-Czarni, a od 1965 -Czerwone Gitary.
Page 21
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Sztandar Młodych" tak pisał o Non Stopie w sierpniu 1961: „Nie jest to kawiarnia w tym rozumieniu,
do jakiego przywykliśmy. Na stolikach, chociaż dookoła pełno jest młodych ludzi, nie zobaczycie
piwa, kawy czy herbaty. Stali bywalcy jeśli już coś zamawiają, to najczęściej lody lub oranżadę. Na
co innego nie ma czasu. Zawarta bowiem w nazwie dewiza realizowana jest z żelazną
konsekwencją. Kawiarnia otwiera swe podwoje o siódmej wieczorem i przez trzy godziny nie ma
tam odpoczynku. Kto przychodzi, ten bez przerwy tańczy, bawi się i śpiewa wraz z doskonałym,
naładowanym chyba czystym dynamitem, zespołem Czerwono--Czarni".
W sopockim Non Stopie należało się pokazać - to była wyrocznia mody, sposobu tańczenia, tego,
co w muzyce naj-
lepsze i najpopularniejsze. Na scenie grał zespół, tuż przed nim, też na scenie, odbywały się solowe
pokazy rockandrollowego tańca (lata 1961-1964 to naturalnie moda na twist), a pod sceną tańczyła
młodzież. To było jedyne w całej Polsce takie zaczarowane miejsce, kolebka polskiego rock and
rolla.
Franciszek Walicki: „Non Stop w Sopocie to był mój pomysł. Zdawało mi się, że powiązanie estrady
z parkietem do tańca i kawiarnią bezalkoholową może być czymś dobrym, zwłaszcza latem i na
Wybrzeżu. Poszedłem do ówczesnego dyrektora Gastronomii, pana Leszkiewicza, który mój pomysł
zaakceptował. Oczywiście Non Stop musiał być nad morzem, więc początkowo zorganizowaliśmy
coś w rodzaju takiego oddzielonego od innych miejsca, podwórka, tam gdzie w tej chwili mieści się
kasyno przy Grand Hotelu, na zewnątrz, bez stałego zadaszenia, tylko pod płócien-
NTEBIES KO
-JTCZARN
Niebiesko-Czarni. Sopocki Non Stop. Rok 1962
Z AS JAK RZEKA
nym dachem. Zresztą gdy któregoś dnia przyszła ulewa, ten dach napełnił się wodą jak balon, a
potem wszystko się załamało. Tam byli Czerwono-Czarni, tam zorganizowaliśmy pierwszy turniej
młodych talentów, tam odbywały się też inne imprezy, na przykład spotkania ze Zbyszkiem
Cybulskim, z Bobkiem Kobiela. Tam też były pokazy mody, które prowadził Jacek Fedorowicz. W
roku 1962 miejsce Czerwono--Czarnych zajęli w swym pierwszym składzie Niebiesko-Czarni. Non
Stop cieszył się latem olbrzymim powodzeniem, wciąż było za mało miejsca, a za dużo chętnych.
Więc dyrekcja zakładów gastronomicznych postanowiła wybudować specjalny pawilon zadaszony
żaglowym płótnem - i tam już mogło się pomieścić blisko 1000 osób. Wybudowano też specjalną
scenę i tam w roku 1963 Niebiesko-Czarni wystąpili w swym nowym składzie". Z Włodkiem
Wande-rem, Januszem Popławskim, Zbyszkiem Podgajnym, Zbyszkiem Bernolakiem, Andrzejem
Nebeskim.
Niemen w tym wszystkim czuł się znakomicie, śpiewał z Niebiesko-Czarnymi swój nowy polski
repertuar, ale także piosenki z repertuaru Raya Charlesa. Wtedy, w roku 1963, nie miał w tej grupie
konkurentów - Michaj Burano przed wyjazdem do Olympii śpiewał w Czerwono--Czarnych, Wojtek
Korda jeszcze był w Poznaniu, więc pierwsze piosenki Czesława były kanonem repertuaru grupy.
Wander cudownie grał na saksofonie, Klenczon odgrywał szalone solówki na gitarze (Gdy odlatują
bociany), Podgajny grał solo na organach i fortepianie, Janusz Popławski czarował na gitarze [Mana
Ele-na), a Nebeski grał równo na bębnach.
Niebiesko-Czarni pod wodzą Franciszka Walickiego wyrośli szybko na nasz najlepszy zespół
big-beatowy. Przy słabości Czerwono-Czarnych, przy ich niepotrzebnej wielostylowości, nadmiarze
solistów,
z których praktycznie żaden (prócz Gąssowskiego) nie śpiewał rock and rolla - nie była to wielka
sztuka. Czerwone Gitary jeszcze nie istniały (powstały w roku 1965), zespoły z Warszawy były zbyt
słabe i nie miały siły przebicia, a poza Trójmiastem nic ciekawego w muzyce młodzieżowej się nie
działo.
A jednak na pierwszym festiwalu w Opolu, w roku 1963, Czesław nie otrzymał żadnej nagrody, choć
zespół w całości wyróżniono. Jak mówi Walicki, nie okazał on nikomu swego rozczarowania tym
faktem, „nie widziałem nigdy, by był rozczarowany jakimś brakiem sukcesów. Dopiero w ostatnich
latach zauważyłem pewne zmiany w jego charakterze pod tym względem. Był przecież wielką
gwiazdą, największą w Polsce indywidualnością naszej muzyki rozrywkowej, a potem nagle przyszły
lata suche, chude. Starał się nie dać tego po sobie poznać, ale ja go tak dobrze znałem, że
wszystko potrafiłem odczytać -intuicyjnie wyczuwałem, że jest tym bardzo przejęty".
Pewnego dnia w sierpniu 1963, w czasie festiwalu piosenki w Sopocie, do stolika, przy którym
Page 22
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
siedział w Non Stopie Franciszek Walicki, podszedł dyrektor Pagartu Władysław Jakubowski,
prowadząc z sobą „jakiegoś cudzoziemca z papierosem, elegancko ubranego, z baretką Legii
Honorowej w klapie marynarki. Zaprosiłem ich do stolika - opowiada Walicki - i zaczęliśmy rozmowę
po francusku. Ten elegancki gość powiedział, że nieco rozczarował się polską, bardzo zacofaną
muzyką rozrywkową, którą usłyszał na festiwalu w Operze Leśnej. Ale nastąpiło miłe rozczarowanie
w postaci koncertu Niebiesko-Czarnych właśnie tu, w Non Stopie. Słyszy, że mamy doskonałej klasy
europejskiej zespół rockowy, i zaprasza nas na międzynarodową imprezę, którą organizuje w
grudniu w paryskiej Olympii. Gość ten wpisał się do
EU
naszej książki pamiątkowej w następujący sposób: «Brawo, Niebiesko-Czarni, do zobaczenia w
Paryżu, Bruno Coquatrix, dyrektor 01ympii»".
Coquatrix chciał, żeby przyjechali wszyscy muzycy których widział na scenie Non Stopu, a także
jakaś śpiewająca dziewczyna. Początkowo Walicki zaproponował Karin Stanek, sądząc, że
żywiołowa, pełna temperamentu, spodoba się w Paryżu. Ale Pagart zadecydował, że ma jechać
Helena Majdaniec. Ostatecznie pojechał też Mi-chaj Burano (wówczas w Czerwono-Czarnych,
podobnie jak Majdaniec) i naturalnie z wokalistów Czesław Niemen.
Franciszek Walicki: „Mieszkaliśmy w małym hoteliku na Montmartrze. (...) Co do naszych strojów
wówczas, to choć na co dzień w Polsce chodziliśmy głównie w dżinsach, jednak do Paryża trzeba
było ubrać się bardziej elegancko - stąd te nasze płaszcze i kapelusze. Helena Majdaniec wzięła
swą najlepszą sukienkę, ale Coąua-trixowi to się nie bardzo podobało, zaprowadził ją do wielkiego
sklepu i kupił coś specjalnego (...). Był z nami dyrektor Jakubowski i kompozytor Marek Sart, nie
bardzo do dziś wiem w jakim charakterze. Chyba miał nas pilnować, bo to przecież był zespół
młodzieżowy i nie wiadomo, co im strzeli do głowy".
Marek Sart: „Pagart wysłał mnie do Paryża w charakterze kierownika muzycznego polskiej ekipy.
Chciałem, żeby Niemen zaśpiewał coś innego, ale on się uparł i zaśpiewał Wiem, że nie wrócisz. No
i to się nie za bardzo podobało. (...) Wiele lat później Niemen zwrócił się do mnie z prośbą o
piosenkę - dałem mu wtedy Wspomnienie do wiersza Tuwima. On to przerobił po swojemu, rozwinął
ten pomysł, nagrał z Akwarelami, i to był wielki przebój. A jeszcze potem na mojej płycie o
Warszawie zaśpiewał mało znaną piosenkę Ulice niby piosenki".
W rozmowie z Krzysztofem Kuczkowskim tak wspomina paryskie występy Janusz Popławski: „Po
przylocie do Paryża od razu zaczęliśmy nocne próby. Przywieźli-
śmy tylko gitary. Wzmacniacze pożyczaliśmy od muzyków grających w programie, zresztą bardzo
życzliwych. Na próbie było kilkudziesięciu wykonawców - wszyscy siedzieli na widowni i obserwowali
siebie nawzajem. Wszyscy byliśmy lekko stremowani. Próba przebiegała sprawnie do momentu, gdy
zagraliśmy piosenkę Happy End. Coquatrixowi nie podobała się aranżacja. Poprosił gitarzystę i
perkusistę z francuskiej grupy specjalizującej się w wykonywaniu modnego wtedy tańca surf, w rytm
którego szalał cały młody Paryż. I oni pokazali nam nowe rytmy. Potem już było znakomicie. W
programie Les Ido-les des jeunes występowało kilkunastu solistów i zespołów, zatem czasu dla
każdego było niewiele. Helena Majdaniec zaśpiewała jedną piosenkę Happy End, Czesław Niemen
własną kompozycję Wiem, że nie wrócisz, która w Polsce była już wielkim przebojem. Michaj
Burano, jako gwiazda, wykonywał dwie piosenki - piękną balladę Gdy pójdę w drogę oraz
«przydziałową» Syg
-'
sygedyr (M
Jerzy Ficowski), yła się poza Paryżem^ .ujkfesz blok wykonywaliśmy tuz pierwszej części, przed
wystę-fenomena^go Steviego Wondera, ory grał na perkusji, na harmonijce ustnej i śpiewał z
towarzyszeniem big bandu. Byliśmy przyjemnie podekscytowani. Podziwiałem grę amerykańskiego
gi1 który potężnymi akordami prow, 16-osobowy hig^band, akoir* amerykańskiej grulie
woMtoć^he^nirel-les i Dionnd ^A\r^ck\y\^em muzykę, ^bserwowałem spJbón gry
instrumentów,wechnike śptewu wokalistów, styl tworów. Francuski zespół odnycKrytmach surfa
(twist był już klasyką^jego twórca Trini Lopez miał przyjechać do Olympii tuż po naszych występach.
Z Krzysztofem Klenczonem podniećmy/pewnego dnia gitary tuż pod brodę, naśladujące Anglików z
jakiegoś zespoM^Jstórzy' zza kuHs podnosih kciuki, t j Jpotwierdzając, że im się to podoba. Prze? I
dwa tygodnie co wieczór występowali^ a w dzień zwiedzaliśmy Paryż grurioyo i indywidualnie.
Coguatrixb$ dlźfnM bgf-dzo życzliwy. Gdśeił nLL'w\swoii#Morjitf (absolutny wy4te^pó1cazy#ał
njamTaryż, m.in. odwiedziliśmy modny klub, w którym występował murzyński wokalista
Page 23
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
rhytńmandbluesowy. Coquatrix zaproponował, żebyśmy też coś zaśpiewali. Wykonaliśmy oczywiście
rhythmandbluesfowy utwór Whafd I say Raya Chjarteąjśpi^ał solo Benek Dornowski, specjalizujący
się w Niebiesko-Czarnych w takim repertuarze), który bardzo się publiczności podobał. Na Wigilię
byliśmy zaproszeni do polskiej ambasady. Było elegancko, wytwornie i panowała miła atmosfera.
Mieszkaliśmy w centrum Paryża w hotelu Excelsior" („Gitara i Bas" 2004).
I wreszcie oto jak sam Niemen wspomina ten wyjazd - Niemen, bowiem tuż
/
y
przed wyjazdeijó: doT^aryża żona Franciszka Walickiego wymyśliła mu ten pseudonim, choć
od^Wasiliszek Starych do rzeki Niemen jest dość daleko: „Kiedy po raz pierwszy jechałem do
Francji, nie byłem świadomy, że posiadanie paszportu jest czymś nadzwyczajnym. Dopiero na
miejscu zdałem sobie sprawę, gdzie jestem. Przez trzy ie występowaliśmy w wypełnionej irzegi
czterotysięcznej Olympii. W ramach koncertu zatytułowanego Idole Mlo-dzieży graliśmy m.in. w
towarzystwie Ste-viego Wondera, Dionne Warwick i grupy wokalnej The Shirelles. Dostawaliśmy
jedynie 45 franków dziennie na osobę. To było strasznie mało, ale czy mieliśmy jakieś wyjście?
Najwyżej mogliśmy nie pojechać". („Machina" 1997). I jeszcze jedno wspomnienie Niemena:
„Osobistą satysfakcję w Olymp^ sprawił mi fakt, że kiedy mieliśmy próbę i na niej była obecna jedna
z największych piosenkarek świata, Dionne^Warwick, zauważyła ona jakiś własny myl w mojej
piosence Wiem, że nie ^4^wrócm^>ardzo s^dej^nie biła mi brawo" /(//Radar" 1^65, ffz rozmowy z
Krystyną ^Jarasiewic^|.\'A \
Niemena z Niebiesko-Czarnymi wspomina Mńusz? Popławski - najpierw fragment zX miesięcznika :
,)G]^ara i Bas" (2004): „Pb/raz pierwśz^^baczyłem Czesława Nierkena (wtedy/jesżćze
Wydrzyc-kiego) 19 stycznik IxiSy r$ai śpiewającego/z Niebies^o^za^i^r|ń w Non Stopie.
Przyjechałem) by^:ast#ić wcielonego do wojska Jurka Koąselę, gitarzystę, twórcę 'zespołu.
Wszedłem do wypełnionej tłumem sali i nad głowami tańczących zobaczyłem Czesława
śpiewającego Oh, pretty woman Roya Orbisona. Obok niego Benek Dornowski i Marek
Szczepkowski śpiewali charakterystyczne chórki «pretty woman, je, je, je». Potem zagrali żywiołowe
Let's twist again, przy którym publiczność wiła się, skręcała, szalała. (...) Gdy
rm^Hi3^u|^J^i9!VT11
Czesław zaśpiewał wielki przebój Raya Charlesa / cant stop loving you, przez plecy przeszły mi
ciarki od siły ekspresji jego niezwykłego głosu. Zostałem w Niebiesko-Czarnych na niepowtarzalne,
wspaniałe 14 lat mojej kariery, a gdy Czesław rozpoczął karierę solową, pozostałem jego szczerym
fanem".
Dalsza część wspomnień Janusza Popławskiego pochodzi z udzielonego mi w 2004 roku wywiadu.
Zaczął od kilku słów o Błękitnych Pończochach, dziewczęcej grupie wokalnej, która towarzyszyła
Niemenowi na koncertach i w nagraniach.
„J.P.: Zespół stworzony został po roku pracy Niemena w Niebiesko-Czarnych, po festiwalu w Opolu,
gdy Franek Walicki i Czesław zdali sobie sprawę, że jego potencjał twórczy jest tak wielki, iż
powinien konstruować własny program i śpiewać własne piosenki. Wzorem do stworzenia tego
zespołu były amerykańskie grupy estradowe, np. The Raelets, która towarzyszyła Rayowi
Charlesowi. Właściwie tam każdy wybitny solista rhythmandbluesowy miał swoją grupę wokalną.
Podobał się nam wtedy zespół The Supremes. Błękitne Pończochy stworzone były tylko dla
Czesława i tylko jemu akompaniowały wokalnie. Razem spędzali na trasie dnie i noce, powtarzając
stare i próbując nowe piosenki. Na długą metę to jednak nie było szczęśliwe rozwiązanie, ponieważ
stworzenie żeńskiej grupy wokalnej w męskim zespole było bardzo niebezpieczne, z różnych
względów. W pewnym momencie zresztą Walicki doszedł do wniosku, że grupa taka jest
niepotrzebna i że Ada Rusowicz, z niej się wywodząca, będzie śpiewała solo i także towarzyszyła
Niemenowi.
M.G.: A jak zaczął się tworzyć polski repertuar Niemena!
J.P: W lutym 1963 Walicki pojechał na jakąś naradę do Warszawy. Wrócił i powie-
dział, że jesteśmy zakwalifikowani do udziału w pierwszym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, ale
warunek jest jeden -musimy śpiewać polskie piosenki. Więc razem siedzieli w hotelowych pokojach
po nocy, tworzyli nowe piosenki i wtedy powstały trzy utwory: Wiem, że, Czy mnie jeszcze... i Czas
jak rzeka. Ale komponowali także inni z naszego zespołu - na przykład Włodek Wander
skomponował piękną balladę pod tytułem Mgła.
M.G.: Czesław był nieco inny niż wszyscy. Kiedy po raz pierwszy wyczułeś tę jego inności
Page 24
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
J.P: Gdy przyszedłem do Niebiesko--Czarnych, gdy jeszcze byli w tym zespole Benek Dornowski i
Marek Szczepkowski, nie wyczuwałem tej inności Czesława. Ale już wtedy czymś się od nich różnił -
nie był tak kłótliwy jak Szczepkowski, nie robił się na wielką gwiazdę rłiythm and bluesa, jak o sobie
mówił Dornowski. Był skromnym, pogodnym chłopakiem, jak my wszyscy. Nigdy nie klął, rzadko pił
alkohol, zresztą pewnie dlatego mieszkaliśmy we wspólnym pokoju - ja też nie piłem. Był po prostu
spokojny. Później, w latach następnych, jego osobowość zaczęła się rozwijać i kształtować nieco
inaczej. Był introwertykiem, miał świadomość, że ma wielki talent wokalny i twórczy, ale z tą wiedzą
się nie obnosił...
M.G.: Opole 1963 i 1964. Niemen już wtedy był ważny, już się liczył w środowisku. Ale na żadnym z
tych festiwali nie został zauważony. Czy jakoś to przeżywał, czy okazywał to publicznie!
J.R: Tak. I to na pewno wywarło też wpływ na jego późniejsze życie i dalszą twórczość. Zdał sobie
sprawę, że na takich festiwalach ocenia się i docenia poezję, poetyckie wartości tekstów, że teksty
są ważne, jeśli nie najważniejsze w piosence. I już po pierwszym festiwalu opolskim zaczął się
skłaniać ku poezji, może nie śpiewał jeszcze wierszy polskich poetów, ale sam zaczął pisać teksty
bardziej poetyckie. Wtedy też uznał, że jego imię Czesław jest zbyt pospolite, i pomyślał o
występowaniu jako
Juliusz Wydrzycki. Przez kilka miesięcy na plakatach występował jako Juliusz, ale potem, po długiej
dyskusji z Walickim doszli do wniosku, że trzeba przyjąć nowy pseudonim. I tak powstał Niemen.
Wracając do tekstów - śpiewał wtedy bardzo różne teksty, nie własne, ale coraz mniej był z nich
zadowolony. Zwłaszcza wtedy, gdy różni ludzie zwracali mu uwagę na ich miałkość. Pamiętam taki
przykład, gdy nagrywaliśmy piosenkę Baw się w ciuciubabkę z realizatorem dźwięku Wojciechem
Piętowskim. Po którejś z kolei powtórce tego tekstu, tych słów «baw-się-w-ciuciubabkę, w
ciuciubabkę, w ciuciubabkę", Piętowski zerwał się z fotela, zaczął biegać po reżyserce i krzyczeć:
«Jak ja nienawidzę tej muzyki,
ja nienawidzę tego bełkotu*. To był protest przeciwko naszym tekstom, ale także generalnie
przeciwko naszej muzyce. Był to dla nas bardzo trudny okres, gdy nasza muzyka była niedoceniana
i krytykowana, i u Czesława zaobserwowałem taką szarpaninę - co robić? Radykalna zmiana
nastąpiła po przeboju Dńwny jest ten świat, choć głosów krytycznych nadal było wiele. Ale od tej
piosenki Niemen mocno uwierzył w siebie, w swój talent i w swe siły. Generalnie, Czesław bardzo
przejmował się głosami krytycznymi, ale starał się nigdy tego nie okazywać. Był człowiekiem, który
na agresję nie reagował agresją, raczej się wycofywał.
M.G.: Jakim był gitarzystą, bo Walicki twierdzi, że niezłym!
J.P.: Powiedziałbym, że był lepszym gitarzystą niż Elvis Presley. Grał, znał wiele akordów,
akompaniował sobie przy piosenkach latynoskich. Gdy pierwszy raz byliśmy w Jugosławii, kupiłem
sobie tam piękną gitarę 12-strunową i Czesław chętnie na niej grywał. Od zimy 1963 na gitarze już
w Niebiesko-Czarnych nie grał. Wykonywał ruchy estradowe, bo Franek kazał mu się ruszać na
scenie i na gitarę nie było miejsca. Wszyscy wokaliści musieli robić show, tak jak amerykańskie
grupy sou-lowe. Na estradzie poruszał się takim charakterystycznym krokiem, ruchem rozluźnionym,
skrępowanym jednak świadomością, że patrzą na niego ludzie. Jak trzeba było, a Walicki tego
pilnował, to podczas koncertu i Wojtek Korda, i Czesław musieli robić niemal szpagat w powietrzu.
W Niebiesko-Czarnych był bardzo wyluzo-wany, bardziej niż potem w Akwarelach, bo nie
spoczywała na nim odpowiedzialność za cały spektakl - było przecież prócz niego wielu innych
solistów. Nie czuł tej wielkiej presji, że jest gwiazdą.
M.G.: Mówiliśmy o grze na gitarze. A jakim był pianistą, organistą!
J.P.: Zachowało się zdjęcie, na którym Czesław gra na akordeonie, a zatem klawisze nie były mu
obce. Ojciec organista uczył go gry na instrumentach klawiszowych od dzieciństwa, a potem
przecież naprawiał i stroił fortepiany, więc musiał na nich grać. Ale w Niebiesko-Czarnych nie
zdradzał się ze swą grą, ani na fortepianie, ani na organach. Natomiast w niektórych utworach, już
w Akwarelach, siadał do fortepianu, a Marian Zimiński grał wtedy na organach. Jako
pianista-organista objawił się dopiero w zespole Niemen Enigmatic. Na organach jest łatwiej grać,
tam nie jest potrzebna szybkość, tylko raczej myślenie muzyczne, myślenie harmoniczne. A gdy
kupił melotron, to wszyscy byliśmy zaszokowani brzmieniem tego instrumentu i jego grą, a on
doskonale wyczuwał harmonię. Pianistą jednak nie był biegłym i nie miał żadnych szans ani,
podejrzewam, chęci, by nim się stać.
M.G: Ile koncertów zagrałeś z Nieme-nem-Wydrzyckim ł
J.P.: Zagrałem z nim ponad tysiąc koncertów przez cztery lata. W roku 1963 zagraliśmy 240
Page 25
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
koncertów, a w 1964 - 360! Czasem graliśmy po dwa, trzy koncerty dziennie, do domu zjeżdżaliśmy
na kilka dni. I znów trzeba było wracać do pracy. Tak nas eksploatowali nasi menedżerowie".
KONCERT MEBIESKO-CZARNYCH
NA FESTIWALU W OPOLU,
24 CZERWCA 1964:
Gdy odlatują bociany - utwór instrumentalny
Czy będńesz sama dziś wieczorem - W Korda
Powiedzcie jej - W Korda
Me bądź na mnie taki zły-A. Rusowicz
Czy mnie jeszcze pamiętasz - Cz. Niemen
Czas jak rzeka - Cz. Niemen
Taka, jak ty - K Klenczon
Pamiętam ten dzień - Cz. Niemen
Przecież nie płaczę - M. Burano
w języku plemienia Lowari
Słuchajcie, dziewczęta - M. Burano (jw)
Me opuszczaj mnie - M. Burano,
CZAS JAK RZEKA
w języku pseudopolskim
Jeden taniec dla mnie - M. Burano
To naturalnie skrócona wersja ówczesnego koncertu Niebiesko-Czarnych, skrócona ze względu na
wymogi wielkiego festiwalu.
A oto jak wyglądał układ typowego koncertu zespołu z 20 stycznia 1965:
Red ńvei rock - instrumentalny (z repertuaru
zespołu Johnny and the Hurricanes)
Mój pierwszy walc - A. Rusowicz
Me bądź na mnie taki zły - jw.
Powiedzcie jej - W Korda
Niewinny złodziej - jw.
Suita ludowa - utwór instrumentalny
Czy mnie jeszcze pamiętasz - Cz. Niemen
Koiokolczik - jw. w duecie z W Kordą
(w języku rosyjskim)
A hord days night - Cz. Niemen
(z repertuaru The Beatles)
Czas pożegnań - H. Majdaniec
Parodia Andrzeja Bychowskiego, m.in. parodia
K Stanek i Cz. Niemena
Ballada ratuszowego zegara - E Janczerski
Niebieskie jeansy - jw.
And I love her - W. Korda
(z repertuaru The Beatles)
It's all over now - W. Korda
(z repertuaru The Rolling Stones)
/ saw her standing there - W. Korda
(z repertuaru The Beatles)
Twist and shout - W. Korda
(z repertuaru The Beades)
LongtaUSaBy- W. Korda
Akwarele i Niemen. Rok 1967
(z repertuaru Little Richarda)
The house of the rising sun - instrumentalny
(z repertuaru The Animals)
You're my world - H. Majdaniec
(z repertuaru Cilli Black)
My boy Lolkpop - H. Majdaniec
Page 26
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
(z repertuaru Millie Smali)
Polka - utwór instrumentalny,
popisowe solo W Wandera
Czas jak rzeka - Cz. Niemen
Pretty woman - Cz. Niemen
(z repertuaru Roya Orbisona)
Hippy, hippy shake - Cz. Niemen
(z repertuaru zespołu The Swinging Blue Jeans)
Po powrocie z paryskiej Olympii okazało się, że w Niebiesko-Czarnych jest zbyt wielu solistów.
Michaj Burano już nie wrócił do Czerwono-Czarnych. To też był wielki talent, ale trudny do
opanowania ze względu na cygańską duszę piosenkarza. Doszli: Wojtek Korda, Helena Majdaniec,
już wcześniej śpiewali solowo Piotr Janczerski i Ada Rusowicz. W zespole zrobiło się za ciasno -
Niemen wychodził tylko na kilka piosenek, trzeba było zostawić czas innym. Coraz bardziej iskrzyło
między nim a Burano. Pod koniec współpracy z Niebiesko-Czarnymi Niemen coraz bardziej
interesował się „czarnym" soulem, coraz mniej pociągały go przeboje w rodzaju Hippy, hippy shake,
coraz bliższa była mu muzyka Otisa Reddinga, Wilsona Pic-ketta czy Jamesa Browna.
Niebiesko-Czarni takiego czarnego soulu nie grali, jeden saksofon Włodka Wandera to za mało jak
na sekcję instrumentów dętych, tak charakterystyczną dla muzyki murzyńskiej. Chochoły, na które
Niemen spoglądał, a które później przyjęły nazwę Akwarele, grały muzykę znacznie bardziej
nowoczesną niż Niebiesko-Czarni, techniczne możliwości i umiejętności muzyków też stały na
wyższym poziomie. Aranżacje Niemena, Mariana Zimińskiego były ciekawsze, efektowniej sze, a
przede wszystkim bardziej stylowe. Podczas gdy w Niebiesko-Czarnych Podgajny tworzył aran-
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ 59
J
;ZAS JAK RZEKA
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
*. t, POlSKIf NAOłANiA « RAOiOSTACJA HA«Ce*SKA POLSKA FIDIłACJA JAZZOWA
pr jedsło-wiaja drugi program * cyklu
MUS1C0RAMA
żacje dla kilku solistów i piosenkarzy w Akwarelach był tylko jeden wokalista, który w dodatku miał
bardzo sprecyzowane żądania i potrzeby. Gdy porównamy dwa różne wykonania tej samej piosenki,
na przykład Czas jak rzeka, w pełni ukaże się wyższość Akwareli.
Końcowy okres współpracy Niemena z Niebiesko-Czarnymi wspomina Janusz Popławski: „Walicki
propagował taką ideologię, że Niebiesko-Czarni są kuźnią talentów, że artysta rozwija się, buduje
swój repertuar, my dajemy mu zawodowy, profesjonalny szlif, i potem ten artysta musi stworzyć
swój własny program estradowy. Pierwszy był na tej liście Czesław Niemen i już jesienią 1965,
gdy Czesław wrócił
WMoóztmiowm płyła ł967 roku
#»!»»
NIEMEN i AKWARELE HAGAW DRUMIERSI TADEUSZ WOŹNIAK PIĘCIU CZERWONE GITARY
Iga* ua&ss** i mcm m&H&u
z festiwalu w Rennes, Walicki mówił mu wprost: "Czesław, ty musisz mieć swój profesjonalny,
własny zespół». W styczniu 1966 jeszcze jeździliśmy pod szyldem Niebiesko-Czarnych, ale już
Franek szukał dla Cześka partnerów, bo on sam był bardzo nieśmiały i nie potrafił tak bezpośrednio
pójść i poszukać sobie muzyków. W maju 1966 pojechaliśmy na trasę koncertową, a w pierwszej
części grał zespół Chochoły. I już wtedy Walicki planował, by ten zespół poznać z Czesławem bliżej
i zrobić wszystko, by miał on swoich muzyków. Potem Czesław pojechał do Paryża, by nagrać kilka
piosenek z orkiestrą Michela Colombier («czwórka» dla firmy francuskiej A-Z), po powrocie graliśmy
jeszcze kilka koncertów pod szyldem Niebiesko-Czarnych, ale już wtedy Czesław spotykał się z
muzykami z Chochołów, robili różne narady na temat
CZAS JAK RZEKA
wspólnie granej w przyszłości muzyki. Oficjalnie ogłosił, że opuszcza Niebiesko --Czarnych w
grudniu 1966 roku. Główne przyczyny odejścia leżały w jego stylistycznych i artystycznych
poszukiwaniach. Musiał mieć własny program, nie mógł śpiewać w zespole, w którym w ciągu
dwóch godzin występowało sześciu artystów. A Chochoły to był zespół młodych muzyków, pełnych
entuzjazmu, reprezentujących zupełnie niezły, wręcz wysoki poziom. Przede wszystkim Marian
Page 27
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Zimiński był wyjątkowo utalentowanym i wszechstronnym muzykiem i co bardzo ważne, był
człowiekiem niezwykle komunikatywnym i nadającym się do codziennej współpracy w zespole. W
styczniu 1967 we wrocławskiej Estradzie zaczęliśmy próby -przed południem Niebiesko-Czarni bez
Niemena, z Kordą i Rusowicz, a po południu, od godziny 14.00, zespół Akwarele na tej samej
aparaturze próbował z Niemenem. Nadal przez pewien czas te dwa zespoły współpracowały i nawet
pojechaliśmy wspólnie na kilka koncertów, gdzie w pierwszej części graliśmy my, a w drugiej
Czesław z Akwarelami. Chochoły grały mocną, współczesną muzykę gitarową, a Niebiesko-Czarni
musieli dopasować się do swoich solistów. Do muzyki Akwarel Niemen wniósł wiele nowego, ale
zasługi Mariana Zimińskiego też były ogromne". Na ten sam temat wypowiada się Franciszek
Walicki: „W tym, że Niemen odszedł w pewnym momencie od Niebiesko--Czarnych, nie było nic
dziwnego. To była po prostu naturalna droga jego rozwoju. Mam list od Czesława, w którym trochę z
żalem tłumaczy konieczność odejścia od Niebiesko-Czarnych, mając do mnie w pewnym sensie
pretensję, że zbyt dużą uwagę zwracałem w zespole na Wojtka Kordę. W owym czasie podjąłem
taką decyzję, żeby stworzyć dwie pary w zespole, dwie pary konkurujące z sobą - Ada Ruso-
wicz i Helena Majdaniec oraz Wojtek Korda i Czesław Niemen. Wydawało mi się, że da to dobre
rezultaty, bowiem wytwarza między nimi współzawodnictwo. Naprawdę oni niemal wychodzili z
siebie, by wypaść lepiej. Ale potem z tego zrezygnowaliśmy. Ruszyliśmy na trasę z Chochołami, a
potem Niemen utworzył z nich Akwarele i razem jeździliśmy na wspólne koncerty. Zawarliśmy też
takie pisemne porozumienie, w którym ja występuję jako reprezentant nie Niebiesko-Czarnych, tylko
Niemena i Akwarel, ponieważ miała to być jakby wspólnie koncertująca grupa".
I jeszcze jedna wypowiedź o ostatnim okresie współpracy Niemena z Niebiesko--Czarnymi. Tym
razem wspomina Paweł Brodowski, obecnie redaktor naczelny miesięcznika „Jazz Forum", a
wówczas, w roku 1966, członek zespołu Chochoły: „Pierwsze spotkanie na tej samej scenie to
wspólna, dwutygodniowa trasa koncertowa Niebiesko-Czarnych i naszego big-beatowego zespołu
Chochoły w maju 1966 roku. Podróżowaliśmy tym samym autobusem: Czesław siedział obok Ady
Rusowicz (która była jego dziewczyną), Wojtek Korda obok Heleny Majdaniec, Janusz Popławski z
żoną Krysią (z którą jest do dziś), Zbyszek Podgajny Franciszek Walicki i kierownik naszego zespołu
Jurek Bogdanowicz. Występy Czesława były Jmlminacją każdego wieczoru. Nie wiedzieliśmy, że już
wtedy planował założenie własnego zespołu. Rozglądał się za muzykami, których chciał zwerbować.
Musiał nas słuchać i kątem oka obserwować, bo już dwa miesiące później, w chwili gdy nasz zespół
po czterech latach istnienia się rozpadł, Czesław skontaktował się z perkusistą Tomkiem
Bu-towttem, który następnie wciągnął gitarzystę Tomka Jaśkiewicza i organistę Mariana
Zimińskiego. Na gitarze basowej dołączył do nich najpierw Marek Brodowski (nie było między nami
żadnego pokrewieństwa),
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
ale po okresie pierwszych prób w grudniu muzycy poprosili mnie, bym do zespołu powrócił. I w ten
sposób, gdy na początku roku Czesław Niemen zaprezentował publicznie swój pierwszy zespół
autorski Akwarele, jego skład był identyczny z ostatnią mutacją Chochołów. Zaczęła się największa
przygoda mojego życia" („Jazz Forum" 2004).
I na koniec tego rozdziału - pochodzący z archiwum Franciszka Walickiego -program koncertu
Niebiesko-Czarnych i Akwarel w Jeleniej Górze z 16 stycznia 1967 roku:
CZĘŚCI
Słowo wstępne (przed kurtyną) P Janczerski
1. Kulawy Wojtek (utwór instrumentalny)
ADRIANA RUSOWICZ
2. Me pukaj do moich drzwi
3. You don 't have to say you love me
4. Za daleko mieszkasz, miry 5.1'll go ciazy
6. The Yesteiday Mon
7. Mana Elena - utwór instrumentalny
PIOTR JANCZERSKI
i skifflowa grupa Niebiesko-Czarnych
8. Pożar w Kwaśniewicach
9. Blowingin the wind
10. Mieszkańcy preńi
ll.Shalalalalee
Page 28
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
13. Taka była moja dziewczyna -
utwór instrumentalny
HELENA MAJDANIEC
13. You can have him
14. Chciałeś wszystko zmienić
15. Żegnaj, karnawale
16. Już raz było tak U.HighTime
CZĘŚĆ H
NIEMEN I AKWARELE
1. Przebacz
2. Nigdy się nie dowiesz
3. Domek bez adresu
4. Pamiętam ten dzień
5. Stoję w oknie
6. Ten los, zły los
7. Sen o Warszawie
8. Kansas City
9. The T-Bird lO.Whafdlsay
CZĘŚĆ Ul
NIEBIESKO-CZARNI I WOJCIECH KORDA
1. Green green grass ofhome
2.1 want you
3. Andante Cantabile
4. Płynie Wisła
5. Alarm! - utwór instrumentalny
6. Ondraszek
7. Tm crying
8. Boom Boom
/* ROZDZIAŁ 5 m ¦ ¦
Sen o Warszawie
STROJE, NOWY STYL
1965-1966
Mam, tak samo jak ty, miasto moje, a w nim
najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze dni.
Zostawiłem tam kolorowe sny.
Kiedyś zatrzymam czas i na skrzydłach, jak ptak,
będę lecieć co sił tam, gdzie moje sny
i warszawskie, kolorowe dni.
Gdybyś ujrzeć chciał nadwiślański świt
już dziś wyruszaj ze mną tam.
Zobaczysz, jak przywita pięknie nas
warszawski dzień.
słowa: Marek Gaszyński muzyka: Czesław Niemen
</
,^L
n
śpiewa
czesław
nieme
Orkiestra
Mlcheta Colombier
1 A
roku 1965, po krótkiej H jg prezentacji w ramach ¦ i sopockiego festiwalu, _
zostałem zaproszony
na festiwal do Rennes. Moimi sprawami zajęła się Alicja Ur-sini, dziennikarka radia ORTF we
Francji. Po otrzymaniu drugiej z trzech głównych nagród i paru wyróżnień na festiwalu, podpisałem
Page 29
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
kontrakt z firmą płytową A-Z w Paryżu. Wiosną 1966 ukazała się moja pierwsza i ostatnia płyta we
Francji, nagrana z orkiestrą Michela Colombier. I pomyśleć, że to za sprawą paryskiej anegdoty
powstał evergre-en Sen o Warszawie. Wzięty poeta francuski Pierre Delanoe napisał słowa do
mojej piosenki Chciałbym cofnąć czas. Jednak jego A Varsovie jako tekst okazała się całkiem od
Sasa... i tak mnie zirytował, że wykonałem desperacki numer, pisząc inną muzykę w przeciągu
H 0416
-i(i%
^
1. HEJ DZIEWCZYNO, HEJ Wiry Do You Run AfMr Hlm?
fC Niemen - J. Grań)
2. SEN O WARSZAWIE W«f»aw In My Dream
(C. Niemen - M, GasT#rii*i|
3. CZY WIESZ
Do You Know? fC Niemen - M Gasz^Aski)
A. BYC MOZĘ I TY ^•rhap* You Too
<C. Niemen)
kilku godzin. Monsieur Colombier przez noc zaaranżował nowy temat i nazajutrz dokonaliśmy
nagrań. Tydzień później nagrałem wersję polską ze słowami Marka Gaszyńskiego. Po powrocie do
Warszawy Polskie Nagrania wytłoczyły z francuskiej taśmy płytę-czwórkę. Piosenka Czy wiesz
uwieńczyła moje żmudne usiłowania pozbycia się ckliwego głosu" [Niemen Od początku).
Prócz nagrania tych paru piosenek (także francuskich wersji Hej, dziewczyno, hej i Być może)
Niemen dał we Francji kilka koncertów, występując na jednej estradzie z wielkimi sławami
ówczesnej brytyjskiej piosenki: Spencer Davis Group, Pretty Things i Kinks. Niestety, ta pierwsza
zagraniczna wyprawa, prócz Snu o Warszawie, nie przyniosła żadnych wymiernych korzyści. By
śpiewać we Francji, by zdobyć tam popularność, trzeba dobrze znać język francuski, co nie było
najsilniejszą stroną Czesława. On sam uważał zresztą, że do takich piosenek, jakie tworzy i śpiewa,
francuski nie jest odpowiedni. Gdyby jednak usilnie próbowano go wówczas lansować...? Ale cóż,
jego ówczesnym konkurentem na tamtejszym rynku był Michel Polnareff, i to właśnie on, a nie
Niemen, miał wtedy we Francji swoje pięć minut.
Wiosną 2004, gdy pisałem te słowa, mój 16-letni syn Michał po powrocie ze stadionu, gdzie Legia
pokonała Polonię 7:2, powiedział mi, że kibice Legii podczas każdego meczu warszawskiej drużyny
śpiewają jej właśnie Sen o Warszawie. Sprawiło mi to wielką radość.
Kompaktowy zbiór wczesnych piosenek Niemena, zatytułowany Sen o Warszawie, wydany był dwa
razy - najpierw w roku 1995 przez Polskie Nagrania, a potem w roku 2002 w radiowym boksie Od
początku. Na obwolucie CD Niemen napisał: „Wesołość mieszała się z rozpaczą, kiedy po latach
wsłuchiwałem się zwłaszcza
7->-?i ..'.tt-'*"-
W t TPMR,
.>» J^A
(%4Ć->> f •*
^•%^
-"SM?*
¦%** *%*
•:% •'•;
fc>
>«r
v ?
-«C^
> *¦
,4*
*-Ł<
Page 30
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
*
>- /
w
Ni
f
"ˇ#
\
Jf
¦]lf...........,
w ubóstwo brzmienia zleżałych taśm. Mogłem oczywiście wyrzucić ten dorobek na śmietnik i zająć
się czymś bardziej pożytecznym. Postanowiłem jednak w końcu drogie mojemu sercu pamiątki
ocalić, choć niektóre z nich dawno zaliczyłem do nieszczęśliwych wypadków przy pracy. I oto, po
radykalnej ingerencji cyfrowej maszyne-I rii, większość piosenek zarumieniła się
no-
wym życiem. Powstał zerowy album, który sam się sklasyfikował jako zabytkowy unikat. Wszelkie
mankamenty i wpadki nie do uniknięcia już nie rażą nawet mnie, awangardzisty. Dedykuję go moim
fanom, szperaczom i kolekcjonerom".
Z Francji Niemen powrócił odmieniony: stylistycznie, bo jak sam mówił, świadomie pozbył się swego
bel canta, krzycząc w Czy wiesz, a przede wszystkim „zewnętrznie", zdecydował się bowiem na
zmianę image'u. Na świecie panowała wówczas moda na „dzieci kwiaty", moda na stroje barwne,
kolorowe, swobodne. Tak w Ameryce ubierali się m.in. Bob Dy-lan, członkowie grupy Mamas And
Papas, w Wielkiej Brytanii Donovan, a we Francji m.in. Antoine, niemal rówieśnik Niemena,
spotkany przez niego w Paryżu podczas nagrywania „czwórki" dla firmy A-Z. Gdy wrócił do Polski w
takich właśnie kolorowych strojach, patrzono na niego jak na wariata. Dziwił, budził protest swym
nietypowym strojem, jak kilkanaście lat wcześniej bikiniarze marynarkami w kratkę, kolorowymi
skarpetkami, krawatami w kwiaty i butami na wysokiej słoninie.
W tym oglądaniu się na Niemena nie było jednak ani odrobiny sympatii - jedynie zdziwienie,
dezaprobata, a czasem nawet agresja: „Kiedyś napadło na mnie kilku chuliganów. Zrzuciłem ich z
siebie i pytam: - Czego chcecie właściwie? - A jak ty chodzisz ubrany? - To moja sprawa! - A co o
tobie mówią? - Dowiedziałem się, że je-
stem pijakiem, dziwkarzem i jeszcze gorzej. A ja na przykład w ogóle nie piję. Rozsiewa się o mnie
niezwykłe plotki. Że na przykład Niemen ma na koncie pięć milionów złotych. A to nieprawda!
Znajomi mówią: - Stary, ty masz pozycję, ty masz chody. - A ja nie mogę dostać zameldowania w
Warszawie" („Argumenty" 1970, w rozmowie z Krystianem Brodackim).
Te nowe stroje były na pewno wyrazem nowej mody, która nieuchronnie nadchodziła z Zachodu, ale
było w tym też wiele przekory. Niemen nie traktował tego wszystkiego zbyt poważnie, to jego krytycy
zaczęli stosować zbyt ostre kryteria, używać ważkich słów, określeń, argumentów. A on chciał być
po prostu barwny, uważał, że muzyka rozrywkowa to rozrywka, zabawa, a czasem niegroźny
wygłup. „Skoro można nosić krawat, to dlaczego nie miałoby się zamiast krawata ubrać chustki.
Zresztą w tym czasie na świecie podobny sposób noszenia był zupełnie naturalny. Długie włosy,
kwieciste koszule, zabawne dodatki i akcesoria w połowie lat sześćdziesiątych zaczęły wchodzić w
modę, a wkrótce uprawomocnił to niejako cały ruch hip-pisowski. Właściwie pierwszy w Polsce
wprowadziłem tę modę. Dobrze się z tym czułem" („Życie Literackie" 1987, w rozmowie z Urszulą
Biełous). Ale hippisem Niemen nie był, za bardzo był na to zorganizowany, obowiązkowy,
uporządkowany. Jego kolorowe stroje stanowiły prowokację, w ten sposób przeciwstawiał się
szaremu, smutnemu i siermiężnemu pseudosocjali-zmowi, który próbował zapanować w naszym
kraju i wszystkich barakach Europy Wschodniej. Sprzeciwiał się także pozornej elegancji czarnych
garniturów ludowej administracji i mieszczaństwa. Garniturów zresztą nigdy nie lubił i prawie nigdy
ich nie używał.
„Dziś jest postacią symbolem, ale gdy wrócił z Paryża w peruce i w kapeluszu,
I
^¦' ^^ i^^pB H
"*
¦ Łt'' ^
%. at '**^ :v^miWw^
IAK RZEKA
Page 31
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
budził kontrowersje - mówi Jerzy Gruza. - Żył wbrew obiegowym opiniom, polskiej zaściankowości i
polityce partyjno-rządowej. Niezwykle twardy w swojej postawie, nieulegający naciskom. Był artystą,
który sam się wykreował. Jego kożuszki, kapelusze były rodzajem twierdzy, w której tworzył własne
środowisko, nie tylko na scenie, także w życiu prywatnym. Nigdy nie można było go zobaczyć w
szarym garniturku. Zawsze był inny, kolorowy, niecodzienny. Do tego trzeba było niezmiernej
odwagi. Kiedy przyszedł do Opery Leśnej z zakochaną w nim nieprzytomnie Faridą, miał na głowie
sombrero, którym współtworzył jakiś poza-ustrojowy świat. Przy nim nie czuło się PRL-u"
(„Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem).
Był artystą, który sam się wykreował -to bardzo ważne zdanie. I za ten własny styl był potępiany, a
oficjalne władze próbowały ograniczyć jego osobistą wolność. Przed większymi koncertami
transmitowanymi przez telewizję kazano mu upi-nać włosy, przysłaniać łańcuch, który no-
sił na zewnątrz, na koszuli. Zastanawiam się, dlaczego właśnie długie włosy były dla władz czymś
nie do zniesienia, przecież nie tylko Niemen, także inni wykonawcy - na przykład Tadeusz Nalepa -
przed koncertami w amfiteatrze opolskim musieli je chować pod czapką lub upinać. Czy dlatego, że
długie włosy były symbolem nowej, zachodniej muzyki? W drugiej połowie lat sześćdziesiątych nie
była to już przecież muzyka nowa - rock and roli, a potem także rock zapanowały wtedy na całym
świecie. Nowocześnie grał Klan, Breakout, Niebiesko-Czarni w późniejszych latach. Skoro więc
tama już puściła, skąd ta nienawiść do długich włosów? Pewnie zanadto przypominały
amerykańskie i brytyjskie gwiazdy muzyki rozrywkowej, a z kulturą amerykańską, nie mówiąc o USA,
byliśmy wtedy ogromnie skłóceni (nie my osobiście, lecz nasze partyjne władze). Najpierw Presley,
później Rolling Stonesi, jeszcze później Jim Mor-rison - to prawdziwe symbole zła.
Wraz z rozwojem muzyki rozrywkowej, wraz ze zmieniającą się na Zachodzie modą Niemen też
zmieniał swój styl - gdy doszły do nas echa muzyki The Doors, zaczął nosić kapelusz podobny do
kapelusza Morrisona. „Kapelusz też mam ze skóry. Z Chicago. Kupiłem go rok temu, zwabiony
wystawą kapeluszy kowbojskich. Pierwszy nabyłem lub włożyłem bodaj we Włoszech. W Hiszpanii i
we Włoszech noszą kapelusze filcowe. Utrzymują jednakową temperaturę. To ważne, żeby nie
zagotowało się w głowie ani nie zamarzło" („Głos Wielkopolski" 1993, z rozmowy z Beatą
Machowską). Być może kapelusz, podobnie jak od czasów Niebiesko--Czarnych noszona peruka,
miał zakryć łysiejące zakola. Nie wypada przecież, by muzyk rockowy łysiał.
Oto jak wspomina Niemena z okresu współpracy z Akwarelami Tomasz Jaskie-
wicz: „Z jednej strony był skromny spokojny ale z drugiej potrafił szokować. Zakopiański kożuszek,
spodnie w kwiaty łańcuchy na szyi. Niemen ubierał się jak paw, ale nieraz także bardzo skromnie.
Na płytę Sukces sam sobie zaprojektował okładkę - właśnie tam doszły do głosu te szalone lata
sześćdziesiąte: wszystko bardzo barwne, charakterystyczna stylistyka liter, zdjęcia, kolorystyka. A
czasem był ubrany bardzo ascetycznie - czarny garnitur własnego pomysłu, ze złotymi
szamerunkami, które wykonywały dla niego siostry zakonne. Wyglądał bardzo szlachetnie z tymi
grubymi łańcuchami na szyi. Innym razem miał taki pomysł, żeby nawiązać do stron, z których
pochodził - było mi bardzo przyjemnie, gdy mogłem mu załatwić taką oryginalną koszulę z surowego
jedwabiu, bardzo pięknie haftowaną w ukraińskie wzory. To się nazywało rubaszka -ktoś z jego
rodziny w Wasiliszkach też nosił coś takiego. Wiele miał tych wariantów swoich strojów. Trochę sam
szył, ale przygotowywała mu te stroje także Barbara Hoff, która zaprojektowała m.in. stroje na
występ na MIDEM w Cannes - wyglądaliśmy wtedy jak łowickie pasiaki. Były też kreacje od Grażyny
Hase. Były koszule w kraty serdaki, kamizele, do tego czerwone spodnie, jak na przykład na drugiej
stronie okładki do płyty Sukces. Te barwne stroje, ich projektowanie, szycie i ich noszenie - to
wynikało z tego, że Niemen chciał przełamać szarzyznę, która wtedy u nas panowała, wtedy w
Polsce było po prostu szaroburo. Trudno było kupić jakąś dobrą kolorową tkaninę, trudno było ujrzeć
kogoś dobrze ubranego. A ponieważ cała nasza działalność polegała wtedy na przełamywaniu
różnych ram i ramek - również działalność na tym polu, ubioru, strojów, była nam bliska. Dziś nawet
czerwone włosy nikogo nie szokują, ale wtedy czer-
wone spodnie to było naprawdę coś! Niemen na tym polu był ekscentrykiem, ale także wynikało to z
jego niezależności myślenia. To było to, co odróżniało go od innych - nonkonformizm, kreatywność,
niezależność myślenia. Nie spoczywał na laurach, gdy coś dobrze szło, dobrze pracowało - potrafił
to zburzyć w jednej chwili po to, by otworzyć sobie nową furtkę. Robił tak zawsze, do samego
końca. Mimo ekstrawaganckich strojów on sam był zawsze stonowany, spokojny daleki od agresji,
choć przy tym nieustępliwy jeśli chodzi o własne gusta i poglądy".
Paweł Brodowski dodaje: „To wiązało się z całą kulturą «dzieci kwiatów*, którą Czesław rozumiał
Page 32
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
lepiej niż my. Pewnie dlatego, że już wyjeżdżał na Zachód, do Francji, do ludzi ubranych
niesztampowo, do ludzi, którzy wyrażali siebie i swoją osobowość m.in. przez ubiór. Takie były
czasy. Mówił: "Nazywamy się Akwarele, więc musimy być kolorowo ubrani». Poszliśmy do sklepu
-wówczas była to ulica Rutkowskiego, dziś jest to znów Chmielna, tuż przy kinie Atlantic.
Widzieliśmy te płachty kolorowych materiałów i Czesław mówił: «Z tego będziemy mieli koszule, z
tego spodnie". I potem wszyscy mieliśmy żółte spodnie i koszule w kolorowe kwiaty. W tych strojach
Niemen bał się sam wejść do restauracji, zawsze ktoś z nas musiał mu towarzyszyć. Miał takiego
swojego giermka - mówiliśmy na niego Baranek. On z nim wszędzie chodził i chronił go przed
atakami prostaków, a rano stawiał mu przed drzwiami pokoju butelkę mleka. No i oczywiście
szokował wszystkich swoimi perukami. Gdy jeździliśmy gdzieś z Akwarelami, pierwszym pytaniem
było: «Czy to rzeczywiście peruka?». Miał ich kilka, pierwsza na przykład przypominała chyba pazia,
a potem nosił takie dłuższe, z włosami do ramion".
6961-9961
wm joion !He'
9 imazoa
ybieranie muzyków do Akwarel odbywało się w sposób bardzo profesjonalny. Powołana została
specjalna komisja; w jej składzie był Niemen oraz Franciszek Walicki, który do swej przyszłej pracy z
nowym zespołem Niemena bardzo się przy-
gotowywał. Przesłuchania odbywały się w Domu Chłopa, muzyków kolejno zapraszano do pokoju,
gdzie mieli popisać się swymi umiejętnościami. Stał tam mały wzmacniacz, do którego trzeba się
było podłączyć i, jak wspomina Jaśkiewicz: „coś zagrać. Graj, co chcesz - mówił Niemen. Nikt się
nie śmiał, nie dodawał odwagi, nie było też bezpośrednich komentarzy po przesłuchaniu. Bardzo to
wyglądało groźnie i poważnie". Wszyscy muzycy przeszli te indywidualne sprawdziany i nikt nie
odpadł. Co do samego repertuaru, to najpierw wybrano kilka piosenek ze starych koncertów
Niebiesko-Czarnych, a potem powstawały nowe utwory. Zdaniem Niemena najbardziej twórczy byli
Jaśkiewicz i Zimiński. Niebawem Marian Zimiński wyrósł na drugiego, po Niemenie, aranżera,
pianistę-organistę oraz kompozytora, współtwórcę repertuaru.
Tomasz Jaśkiewicz: „Nowe piosenki Niemen tworzył głównie na trasie, w pokojach hotelowych, po
koncertach. Przychodziliśmy do jego pokoju i przy gitarze przegrywał nam swoje pomysły. Tam też
powstawały zarysy aranżacyjne. Niemen w głowie miał wiele nowych piosenek, które pewnie
powstały w czasach współpracy z Niebiesko-Czarnymi, ale u nas miały być realizowane".
Paweł Brodowski: „Z Wybrzeża dochodziły do nas głosy, że tam pojawił się jakiś cudowny
piosenkarz Wydrzycki. I od początku, gdy jeszcze tworzyliśmy Chochoły, otaczała go legenda kogoś,
kto wyrasta ponad innych. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie z Niemenem, chyba w Zabrzu w
maju 1966, gdy wrócił już z Paryża - otaczała go jakaś taka przedziwna aura, miał gitarę
12-strunową, a na stoliku przed nim leżały zagraniczne nuty, których my nigdy wcześniej nie
widzieliśmy, nuty przebojów zachodnich. Nigdy mi wtedy nawet nie przeszło przez myśl, że już za
pół roku
l7i
p?$Lg
f
¦ s
ĘĘft PPW ł
JAKI KOLOR WYBRAĆ CHCESZ
1/
będę grał razem z Czesławem. Potem, gdy tworzyły się Akwarele, to pierwszym basistą był Marek
Brodowski, na bardzo krótko zresztą. I gdy koledzy do mnie zadzwonili z propozycją zajęcia jego
miejsca w Akwarelach, to ze szczęścia i z wrażenia czułem, jakby się ziemia pode mną zapadła,
taki byłem przejęty. I natychmiast poczuliśmy ogromną różnicę w graniu - dojście Czesława
popchnęło nasz zespół kilka szczebli do góry. Od pierwszych prób graliśmy utwory, które znalazły
się na płycie Dńw-ny jest ten świat. Na pierwsze próby przychodził gitarzysta, który nazywał się
Natan Walden. Był wspaniałym basistą z wielkimi pomysłami muzycznymi. Ale nosił gwiazdę
Dawida i już się szykował do wyjazdu do Izraela. To był przecież rok 1967. Cały czas właściwie
byliśmy w drodze i gdy przyjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta, pierwsze kroki Niemen kierował do
Page 33
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
fortepianu. Siadał i czasami do znudzenia grał jakieś nowe melodie, z których potem powstawały
nowe utwory. Tak powstał Sukces, Klęcząc przed tobą... Większość z nich już pewnie od dawna
miał w głowie. Sądzę, że mogły to być także stare piosenki ludowe, rosyjskie czy białoruskie albo
ukraińskie, które przerabiał na nowo. Potem zamykał się w pokoju, grał na gitarze, czegoś słuchał
na magnetofonie. Nie był może nadzwyczaj błyskotliwym pianistą, ale na nagraniach występował
obok Mariana Zimiń-skiego. Grali wymiennie - fortepian, organy. W utworze Wspomnienie to
właśnie Czesław gra tak «smacznie» na fortepianie akustycznym".
Wtedy właśnie, w pierwszym okresie pracy z Akwarelami, zaczęto go atakować za noszenie
kolorowych strojów. Atakować nie tylko w sensie przenośnym, ale także dosłownym. Członkowie
zespołu stykali się z tym niemal każdego dnia. „Kiedyś sam wdałem się w taką bójkę w obronie
Niemena - mówi Brodowski. - W hotelu
MDM, gdzie Niemen mieszkał przez kilka lat, było przyjęcie z zespołem No To Co. Były trunki, było
wesoło, rozochoceni wyszliśmy przed hotel, żeby trochę się ochłodzić. I nagle banda jakichś ludzi
napadła na nas, krzycząc: Co to za pajace!, i różne takie chamskie odzywki. Wdaliśmy się w bójkę -
mnie pobili i wylądowałem na komisariacie". O innym tego rodzaju zdarzeniu, tym razem w
Kołobrzegu, opowiedział Brodowskiemu sam Niemen: „Szedł ulicą, a na rowerze jechał jakiś
człowiek, pełen agresji wobec Niemena. Zaczął z niego się nabijać: Co to za dziwak! - krzyczeć na
niego. No i wpadł przypadkiem na latarnię. Leży, a Czesław podszedł do niego i powiedział:
Widzisz, kara boska".
Do największych ataków, tym razem prasowych, doszło w roku 1967 po nagraniu piosenki Dńwny
jest ten świat. Wiele rzeczy się ludziom w tej piosence nie podobało: że to plagiat, że słowa to jakiś
bełkot, że wyśpiewuje nie wiadomo dlaczego i po co oczywiste prawdy, że niepotrzebnie krzyczy.
Niemen bardzo przeżywał te krytyki, choć nie dawał tego po sobie poznać. Zamykał się w pokoju,
przez pewien czas w ogóle nie pokazywał się ludziom. Mimo że był odważny i niezłomny, to jednak
te napaści na niego podziałały, a ich echo odezwało się w latach późniejszych.
A mimo wszystko stać go było czasem na jakieś żarty czy nawet wybryki. Paweł Brodowski
wspomina: „Jechaliśmy kiedyś autobusem na koncert. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji.
Wychodzimy, a ja widzę, że Czesław na swoje obcisłe, kolorowe spodnie wciągnął... slipki. Tak po
prostu, dla żartu, by zaszokować tę małą mieścinę. Innym razem upił się na jakimś przyjęciu. Jurek
Bogdanowicz, nasz menedżer, był przerażony. Czesław miał chyba słabą głowę - i to był ostatni raz,
kiedy widziałem go pijanego. Potem już nigdy nie pił, najwyżej popijał winko".
Dziwny jesf fen świaf
słowa i muzyka: Czesław Niemen
Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele i i dziwne jest to, że od tylu lat -
człowieldem gardzi człowk Dziwny ten świat, świat ludzkich spraw, czasem aż wstyd przyznać się...
i a jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija, tak jak nożem. Lecz ludzi dobrej woli jest więcej i
mocno wierzę w to,
że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim. Nie! Nie! Nie! Nadszedł już czas, najwyższy czas nienawiść
zniszczyć w sobie.
W tamtym czasie bardzo blisko przyjaźniłem się z Czesławem, jeździłem na jego koncerty,
prowadziłem konferansjerkę, pisałem teksty do jego piosenek. Pamiętam, że byłem kiedyś w hotelu
MDM i po próbie muzycy z zespołu Akwarele powiedzieli, że Czesław przygotowuje jakiś nowy
utwór. Z niczym się nie zdradzał, w ogóle go nie pokazywał, nie nucił. Na próbach wyglądało to
podobno całkiem naturalnie -zwyczajny podkład do zwyczajnej piosenki. I dopiero na nagraniu w
studiu okazało się, co to za potęga!
Paweł Brodowski: „To było niesamowite przeżycie. Utwór na próbach brzmiał bardzo kameralnie,
Czesław na fortepianie grał po cichu i coś tam sobie podśpiewywał pod nosem. Znaliśmy strukturę
tego utworu, ale do końca nie wiedzieliśmy, co to będzie. Nagraliśmy podkład, doszły Alibabki,
nagrały swoje partie wokalne i teraz przyszedł czas na Czesława. Gdy on to zaśpiewał, po prostu
jakby wmurowało nas w ziemię. W studiu nastąpiła długa cisza, nie mogliśmy się pozbierać, to był
nieprawdopodobny wstrząs, w jaki sposób on to mógł zaśpiewać, perfekcyjnie. Podobno było
poruszenie również w reżyserce, podczas realizacji partii wokalnej. Ktoś (chyba pani inżynier Halina
Jastrzębska) powiedział, że to jest za głośne, że nastąpiło przekroczenie pewnych parametrów, że
nie można tak głośno śpiewać, bo aparatura tego nie wytrzyma, że te przesterowania nie będą w
redakcji zaakceptowane. Czesław tym się nie przejmował, nagrał kilka innych wersji - bo był
perfekcjonistą i myślał, że coś więcej może z siebie wycisnąć. Ale najlepsza była ta pierwsza
Page 34
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
wersja".
Realizatorem dźwięku przy tym utworze był Wojciech Piętowski, ten sam, który z taką niechęcią
asystował przy nagrywaniu piosenki Zabawa w ciuciubabkę. I właśnie wtedy Piętowski, wszyscy
realizatorzy w Polskich Nagraniach i w ogóle spo-
ra część naszego środowiska muzycznego nabrali szacunku dla Niemena, jego możliwości i
umiejętności.
W roku 1967 na obwolucie płyty Dziwny jest ten świat Niemen pisał: „Pragnę zwrócić uwagę na
utwór tytułowy - Dziwny jest ten świat. Muzyka powstała na początku sierpnia 1966 roku w Paryżu,
podczas występów w programie Music-Hall De Varsovie w Olympii. Tekst napisałem pod wpływem
przeżyć, obserwowania ludzi i świata. Od kilku lat nosiłem się z zamiarem, by w sposób sugestywny
wyśpiewać ludziom prawdę. Używamy wielkich, ogromnych słów protestu przeciwko wojnie, nie
zastanawiając się jednocześnie nad tym, co się dzieje wśród nas na co dzień: nie zdajemy sobie
sprawy, że nieraz ludzie zabijają się wzajemnie słowami. Dedykuję ten utwór wszystkim ludziom o
wrażliwych sercach". A po trzydziestu latach, komentując wydawnictwo Polskiego Radia Od
początku, dorzucił: „Co można dodać w tekście od autora z okazji kolejnego wydania w 2002? O
ludziach dobrej woli i potędze zbiorowego rozumu bodaj tylko tyle: ...czy znajdzie Wiara siłę w tobie,
Nadziejo? Jak widać, niewiele ponad wykrzyczane kilkadziesiąt lat temu naiwne przesłanie:
«Najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie..."".
Myślę zresztą, że rok, dwa lata później nie mógłby już zaśpiewać i nagrać tej piosenki. W latach
1969-1970 sytuacja polityczna na świecie zmieniła się, niestety, na niekorzyść. Wolność słowa,
wypowiedzi i wolność jako taka zostały poważnie zagrożone. Polityka „antywolnościowa"
prowadzona przez rząd, a dyktowana przez PZPR, była karą za wcześniejszą względną wolność
słowa, przyzwolenie na kontakty z Zachodem, na zachodnie wzorce kultury. Pierwszym przejawem
tego ograniczenia wolności artystycznej było zawieszenie 1 lutego 1968 przedstawień Dziadów
IG
& AKWARELE
^^^^^^^ OBOK NAS
BAW SIĘ W CIUCIUBABKĘ^
e
AC
Njz dla w*w* €*&* ćtii&jttfte
/
* •'
Uvuagi
.......kd
teżysera
czm^ćuiAn..
VII Dat|i przesłuchania i wykonania montażu
VIII Stwierdzono montaż techniczny...
(Prry Drak. P.P. „
odpisach należy wsławiać dale)
'olskie Naf>rania" 14.11.67 zam. 39 Nakl. 1000 A-4
c
^ >4 <h On 4>
<o& L<,i-X
5*
I?*
^ ¦* Tr Si
3
Sc
G
' <s
o
Page 35
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
^
^5?
I
ci
3
OH
t IN
3
L
r
H cc
Q
Ki
5- Ji-»
G o
«ts
es
¦*
H
M
i!, M
3
^V
0
^¦w
otokół wykonania i przyjęcia nagrania I
CL godz. rozpoczęcia ^M^Ądi^M^z. zakończenia^yM^^M^t I
jmbol
Kompozytor i autor tekstu
L ¦ A' iWćiH - "7., Qr*r€*+i C AJ\iwne,vi
Wykonawcy
Nr nagrania
z. Air-.
f,
4i
3^05'^-^r ^
•.....sM^k
•r
/W1^
Montażysta
,'C^/^
Data przyjęcia zmontousanycłNStaśm....1y.
^Kieróujnik Płytoteki i Taśmoteki"
•
/ |
Dyrektor
w Teatrze Dramatycznym i relegowanie grupy studentów Uniwersytetu Warszawskiego za udział w
Page 36
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
manifestacjach przeciwko zdjęciu dramatu polskiego wieszcza. A potem napaści prasy na „nikłe
walory ideowe" filmów polskich, wyrok trzech lat więzienia w procesie Janusza Szpotańskie-go
(autora satyrycznej opery Cisi i gęgacze)
aresztowanego za „rozprzestrzenianie informacji szkodliwych dla interesów państwa", artykuł
Ryszarda Gontarza rozpoczynający kampanię marcową, skierowaną przeciw pisarzom,
intelektualistom, studentom (jej obiektami stali się m.in. Jasienica, Andrzejewski, Kisielewski,
Kołakow-
ski), atak na zespół autorski Wielkiej Encyklopedii Powszechnej za „oddanie w pacht" redagowania
haseł z historii najnowszej niektórym skompromitowanym politykom (chodziło głównie o hasło
„obozy koncentracyjne", jakoby nieuwzględnia-jące walki i martyrologii narodu polskiego).
Podsumowaniem tego sposobu myślenia i działania był referat Władysława Gomułki z listopada
1968 w sprawie kultury: „Chcemy, aby kultura i sztuka polska lepiej i pełniej odzwierciedlały prawdę i
bogactwo życia duchowego naszego budującego socjalizm narodu. Dlatego też bezwzględnie
będziemy się przeciwstawiać wszelkim usiłowaniom wykorzystania twórczości artystycznej jako
odskoczni do antysocjalistycznej działalności". Zwłaszcza te dwa zdania upewniają mnie w
przekonaniu, że w latach następnych Niemenowi nie pozwolono by na publiczne wykonanie utworu
Dziwny jest ten świat. Lepiej było widziane śpiewanie piosenek patriotycznych, przypominających
martyrologię naszego narodu w latach drugiej wojny światowej (np. Biały krzyż), czy też
popularyzowanie polskiego folkloru (No To Co, 2+1, Mi szkle malowane).
Rozwijający się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych polski rock tylko w warstwie
muzycznej był nowoczesny, w warstwie tekstowej zaś ani Klan, ani Romuald i Roman, Nurt czy
Breakout (może poza paroma tekstami Bogdana Loebla, jak Oni zaraz przyjdą tu) nie uwzględniali
wielkiej czy małej polityki. Dopiero w drugiej połowie lat siedemdziesiątych tematyka społeczna
mocno zaistniała w muzyce rockowej, m.in. w twórczości zespołów Dezerter, Deuter, SS2o i innych
grup punkowych.To już jednak inna historia, inne czasy.
Wróćmy do lat sześćdziesiątych, do ówczesnego komentarza Niemena: „Jest to protest przeciwko
obłudzie. Mój protest.
JAKI KOLOR WYBRAĆ CHCESZ
Obłuda jest rzeczą straszną. (...) jestem człowiekiem z małego miasteczka na Wileńszczyźnie. Na
wsi i na prowincji, z której pochodzę, panują lepsze chyba stosunki i obyczaje niż na świecie, do
którego teraz należę. Zanim stałem się tym, kim jestem, musiałem przejść bardzo dużo i dużo
doświadczyć na własnej skórze. Dużo krzywdy. I przeciwko tym obłudnym stosunkom między
ludźmi, intrygom i zawiściom napisałem swoją piosenkę" (z wywiadu zamieszczonego w „Nowej
Wsi" 1968). I jego współczesny komentarz. Na pytanie: „Z jakim uczuciem słucha Pan dziś tamtego
młodego Niemena, interpretującego Dńw-ny jest ten świat7.", pada odpowiedź: „Powiem wprost -
czasem ze wzruszeniem. Choć nie chodzi tu o moją firmową piosenkę. Tę do dziś wykonuję na
każdym koncercie. Może dlatego nie budzi we mnie takich emocji jak kiedyś. Na marginesie muszę
wspomnieć o swojej dezaprobacie dla niektórych zbyt odważnych młodych wykonawców, którzy
próbują się mocować ze specyficzną materią Dńwnego świata. Tak jak kiedyś poetę Grochowiaka
bolał mój krzyk, tak dziś boli mnie, w jej interpretacji, wypruwający żyły ryk" („Przegląd" 2003).
A oto, co wiele lat temu mówił o Niemenie Stanisław Grochowiak: „(...) słucham Niemena z
przykrością. Nie odpowiada mi ten rodzaj muzyki. Jest to moje subiektywne odczucie - po prostu nie
lubię wrzasku, choćby najbardziej artystycznego. Wrzask kojarzy mi się z bólem albo z satysfakcją
zadawania bólu. Obawiam się, że używanie tych mocnych środków łączy się u Niemena z chęcią
epatowania słuchacza i audytorium. Takie podejście do śpiewania, do twórczości to jest właśnie to,
czego nie znoszę. Odczuwa się to krzykliwe cier-piętnictwo w samym sposobie śpiewania, w
interpretacji, nie tylko w niefortunnym poezjowaniu Czesława Niemena. Zga-
dzam się, że Niemen ma ogromne możliwości wokalne. Ale w kraju, w którym właściwie nie mamy
piosenkarzy, bo u nas właściwie tylko panie jakoś znośnie śpiewają, Niemen jest człowiekiem, który
mógłby śpiewać ciekawie, imponująco, a robi tutaj jakąś nienaturalną hecę" („ITD" 1969).
Inni mówili, że chce zdobyć ludzi krzykiem, podczas gdy można by ich zdobyć szeptem. Andrzej
„Ibis" Wróblewski pytał kiedyś publicznie: „- Panie Niemen, na kogo pan tak krzyczy? - Niemen
odpowiedział: - Na pana. - Ibis: - Dlaczego? - Nie-
men: - Żeby do pana to dotarło". I fragment mojego wywiadu radiowego z lipca 1990: „Prócz krzyku,
także szeptałem. Wspomnienie śpiewałem na przykład baaardzo delikatnie. Dziś także czasem
krzyczę i pokrzykuję. Zresztą ja się nazywam Wydrzycki. A co do cierpiętnictwa, o którym pisał
Page 37
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Stanisław Grochowiak, to rzeczywiście jestem bardzo przewrażliwiony na temat krzywd rozmaitych i
bezsensowności niektórych ludzkich poczynań". Niemen jako aranżer części lub może nawet
wszystkich piosenek na trzech płytach nagranych przez Akwarele: Dziwny jest ten świat (1967),
Sukces (1968), Czy mnie jeszcze pamiętasz (1968)... To, co się działo na próbach i przed próbami,
to tzw. head arangement, jak mówią jazzmani -aranżacja, która istniała w głowie, nie w nutach.
Czesław, jak wspominają jego współpracownicy, miał wszystko w głowie. Zdawał sobie doskonale
sprawę z tego, że prócz melodii trzeba wymyślić wstępy do piosenek, ich zakończenia, zagrywki
instrumentalne. Miał wiele pomysłów mniej lub bardziej skrystalizowanych, ale „dawał pograć" swym
muzykom. Mówił o kształcie piosenki w ogólnych zarysach i naturalnie starał się panować, i panował
nad wszystkim. W zasadzie był multiinstru-mentalistą - grał na gitarze, chociaż słabo, grał na
instrumentach klawiszowych, na harmonijce ustnej, znał się na chórkach. W piosence Wspomnienie
wszystkie dogrywki na fortepianie były jego dziełem. Notabene ta piosenka bardzo nie podobała się
perkusiście zespołu, Tomaszowi Bu-towttowi, który uważał, że w porównaniu z ambitnymi utworami
soulowymi brzmi za grzecznie i za słodko. Wyrażał się o niej z pogardą, ale przecież - jak mówił mi
Paweł Brodowski - to właśnie Wspomnienie było w swoim czasie piosenką najczęściej powtarzaną
na życzenie publiczności na koncertach.
Wracając do wspomnień z tras koncertowych - Niemen miał naturę refleksyjną. Nie był człowiekiem
typu „brat łata", co to do każdego podejdzie, z każdym serdecznie porozmawia. Mimo że zawsze
stał trochę z boku, był jednak człowiekiem przystępnym, przejmował się ludzkim losem, nawet
drobnymi sprawami.
Tomasz Jaśkiewicz: „Myśmy się nie dziwili, że Czesław nie chodzi z nami do knajpy hotelowej. Bo
przecież człowiek, który jest tak twórczy, nie może rozmieniać się na drobne i żartować z byle czego
z muzykami i technicznymi. Potrzebował trochę spokoju, trochę odosobnienia. My byliśmy tylko
zespołem akompaniującym - i między nami było trochę coś ze stosunku: mistrz i uczniowie".
Spróbujmy odtworzyć układ koncertu Niemena i Akwarel z okresu piosenki Dńwnyjest ten świat,
czyli z roku 1967:
Nigdy się nie dowiesz - pełne zaciemnienie i wstęp muzyczny.
Niemen pojawia się w punktowcu i śpiewa kolejno: Gdzie to jest, Ten los, zły los, Domek bez
adresu, a potem wszystkie utwory z płyty Dziwny jest ten świat. Wykonywał też oczywiście światowe
standardy, bo przecież koncert mógł trwać dwie, trzy godziny, jak na przykład w sopockim Non
Stopie, w sierpniu 1967 roku.
Best man cńed to jeden z ulubionych utworów Czesława z repertuaru Cly-de'a McPhattera. Klękał w
punkcie kulminacyjnym tej piosenki.
Ponieważ widział „na żywo" zespół pod nazwą The Spencer Davis Group, przywiózł z repertuaru tej
grupy dwie piosenki: Keep on running i Gimme some loving. Zresztą wokalista zespołu, Stevie
Winwood, miał głos ustawiony w sposób bardzo podobny do głosu Niemena.
Kolejny „faworyt" Niemena i Akwarel to Papa 's got a brand new bag z repertuaru Jamesa Browna -
to był okres fascynacji
JAKI KOLOR WYBRAĆ CHCESZ
H ¦
?
L
I
Niemena czarnymi gwiazdami soulu. Za swego największego mistrza uważał Raya Charlesa, więc
zawsze śpiewał / can't stop loving you, a każdy koncert kończył Whafd I say. Śpiewał też utwory
Otisa Reddinga i naturalnie Beatlesów A hard day's night.
Najlepszy okres Akwarel rozpoczął się latem 1967, gdy doszły instrumenty dęte: Zbyszek Sztyc
(eks-Szwagry) grał na saksofonie, Ryszard Podgórski na trąbce, a Andrzej Dorawa na puzonie
(Dorawy nie słychać na płytach, dość szybko bowiem wyjechał do Stanów Zjednoczonych).
A co do repertuaru, przez pewien czas Niemen wykonywał również utwór Jamesa Browna It's
man's, maris, maris world, ale zrezygnował z niego, gdy został posądzony, że w piosence Dńwny
jest ten świat splagiatowai tę właśnie kompozycję. „Z ca-
łą pewnością Dziwny świat wyszedł z atmosfery kompozycji Jamesa Browna. To słychać i to widać -
mówi Paweł Brodowski - ale rzecz polega na tym, że po dwóch taktach melodia się zmienia".
Mówimy dziś, że Dńwny jest ten świat to utwór rockowy, ale to przecież kwintesencja czarnego
soulu, tego najbardziej uduchowionego. To James Brown. Oczywiście nie jest to plagiat ani pastisz,
Page 38
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
ani parodia. Dńwny jest ten świat to utwór napisany pod wpływem It's a mans, mans, man's world. I
nie ma w tym nic złego ani podejrzanego. Budowa tych utworów jest podobna - to charakterystyczne
narastanie napięcia, ten własny scenariusz, ta dramaturgia, ten krzyk...
Longplay Dńwny jest ten świat nagrany został w składzie dość rozbudowanym. Prócz Akwarel
występowała tam wypożyczona sekcja dęta: Henryk Rzeźniczak, Ja-
nusz Muniak i Zbigniew Mizeracki. Był też kwartet smyczkowy i śpiewały Alibabki.
Alibabki wspominają: „Po raz pierwszy śpiewałyśmy z Niemenem w roku 1967 na festiwalu opolskim
i był to utwór Dziwny jest ten świat. Niemen szukał jakiegoś chórku i zgłosił się do nas - dziś już nikt
nie pamięta, gdzie o nas usłyszał. Również w roku 1967 wyjechałyśmy z nim po raz pierwszy na
Zachód - były to koncerty w Kolonii, gdzie śpiewałyśmy m.in. Sen o Warszawie. Czesław powiedział
potem, że nie brzmimy wcale gorzej niż francuska grupa wokalna. Pierwszych nagrań płytowych
dokonałyśmy z nim też w roku 1967 - były to piosenki Ten los, zły los i Chciałbym cofnąć czas.
Niemen wyraźnie nas wtedy inspirował muzycznie i w tym okresie, gdy z nim śpiewałyśmy, bardzo
się nasz talent rozwinął, poszerzyło się nasze spojrzenie na muzykę. Co do tego koncertu w Kolonii
- wyjechaliśmy wszyscy autobusem, była nas spora grupa: zespół Bogusława Klimczuka, Ewa
Demarczyk, Novi Singers, Wojciech Młynarski, duet Kisie-lewski-Tomaszewski i my. Czesław chciał
za granicę wywieźć większe pieniądze, bo miał tam jakiś upatrzony samochód. Więc przemycił je w
zagłówku przed swoim siedzeniem. Odkręcił kilka śrub, włożył tam marki czy dolary i wszystko
potem idealnie zamaskował. Gdy na granicy celnicy sprawdzali nasz autokar, wszyscy drżeliśmy ze
strachu - my też, bo nas w to wtajemniczył. No, ale okazało się, że auta nie kupił, i w drodze
powrotnej przeżywaliśmy te strachy ponownie. Koncertów z Niemenem miałyśmy sporo, do
najważniejszych zaliczamy wręczenie Złotej Płyty w grudniu 1968 roku w Sali Kongresowej. W roku
1969 uczestniczyłyśmy także przy nagrywaniu trzech utworów na płytę Niemen Enigmatic. Były to
Jednego serca, Kwiaty ojczyste i Mów do mnie jeszcze. W Bema pamięci... śpiewał duży chór - w
każdym
razie nie my. Jesienią 1969 roku odbyłyśmy ciekawą trasę z Niemenem, jego zespołem i czeską
grupą Flamengo. Na ostatnim, zielonym koncercie tej trasy postanowiłyśmy zrobić Niemenowi żart.
Przebrałyśmy członków Flamengo w nasze stroje, nauczyłyśmy ich naszego śpiewania i oni
wystąpili zamiast nas, przynajmniej w jednym utworze. Czesław miał jednak poczucie humoru i
bardzo go to rozbawiło. Potem dla telewizji reżyser Janusz Rze-szewski kręcił pamiętny film «ze
świecami" przy Bema pamięci... i my też tam pokazałyśmy się w piosenkach Kwiaty ojczyste i Mów
do mnie jeszcze. Ciągle spotykałyśmy się z ogromnym uwielbieniem dla Czesława i pamiętamy, że
kiedyś, chyba w Łodzi, musiał wjeżdżać autokarem do środka, niemal do garderoby, bo w innym
wypadku dziewczyny by go chyba rozszarpały. Na tamte czasy to był wielki idol. Każda z nas bardzo
przeżyła jego śmierć i gdy Tomek Jaśkiewicz skomponował piosenkę na jego cześć, z potrzeby
serca też uczestniczyłyśmy w jej nagrywaniu". Na wspomnianym wyżej festiwalu opolskim Niemen
wypowiedział kilka niezapomnianych słów, które cytuje się do dziś, a które świadczą o jego
bezustannej walce z niezbyt doskonałym sprzętem nagłośnieniowym i obsługującymi go
specjalistami: „Panie inżynierze, niech pan nie kręci tymi gałkami, ja sam się będę miksował".
Powiedzenie to stało się potem symbolem jego niezależności, a także, jak mówi Paweł Brodowski:
„symbolem jego późniejszej ewolucji artystycznej, gdy z zespołu ubywali wszyscy muzycy i w końcu
przy olbrzymim arsenale instrumentów Czesław został sam. Także symbolem zupełnie ostatniego
etapu, kiedy już nie występował i w izolacji domowego studia sam miksował na nowo nagrania
płytowe ze swego wielkiego dorobku". Wiele lat później Leszek Możdżer, po wysłuchaniu płyty
Spodchmurykapelusza
niezbyt zachwycony jej artystycznym wizerunkiem, czując, że brak jej pewnej nowoczesności,
stwierdził: „To wina izolacji Czesława, izolacji od muzyków i izolacji od współczesnej muzyki".
I jeszcze fragment recenzji z koncertu Niemena i Akwarel, zamieszczonej w roku 1968 w „Słowie
Powszechnym" i podpisanej (Zu): „Koncerty tego piosenkarza przyciągają tłumy do warszawskiego
kina Moskwa. W związku z tym i obsługa kina, i MO przeżywają trudne dni (zespół bowiem daje
osiem koncertów od 17 do 24 bm. włącznie, codziennie od 17.30). Uczciwie wyznaję, że całego
koncertu nie zdołałem wysiedzieć, nadmiar decybeli zrujnował oczy i uszy. Natomiast młodzież
szalała. Toteż hałas powstawał raczej z powodu wrzasku na sali niż na estradzie. Szkoda, bo jeśli
można było dosłyszeć, muzyka wykonywana była przez Akwarele dobrze. Niemen występuje w swej
dziwnej fryzurze, w szamerowanym złotem szynelu... śpiewa, powiedzmy otwarcie, głosikiem nadal
dość wątłym, ale ma swój styl. Ktoś ukuł w kinie wierszyk nawiązujący do tytułu imprezy: Niemen,
Page 39
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Akwarele, hałasu bardzo wiele. To prawda, ale prawda i to, że Niemen - kompozytor i piosenkarz -
jest z pewnością atrakcyjnym zjawiskiem estradowym".
Tego, że Niemen w roku 1968 śpiewał „głosikiem nadal dość wątłym", dowiedziałem się dopiero
teraz. Wydawało mi się, że słuchacza razi raczej siła jego głosu, ale przecież wszystko jest
możliwe...
„Rok 1968. Ledwie ochłonąłem po sukcesie Dńwnego świata, a już trzeba było myśleć o nowej
płycie. Od stycznia wojażowałem z Akwarelami po świecie, a to Fran-cja-elegancja (MIDEM), a to
jakaś europejska telewizja (Brema), a to znowu festiwal (Bratysławska Lira). Do tego jeszcze
comiesięczne trasy po Polsce. Skoncentrować się na pisaniu mogłem tylko w drodze. I mimo
że tytuł wykiełkował pół roku wcześniej, dwanaście piosenek, wysupłanych z wolnego od koncertów
czasu, nagraliśmy dopiero na przełomie maja i czerwca. Zaskakuje mnie samego jakaś nieznana
(lub może zapomniana) siła ekspresji, która wyróżnia ten album korzystniej, niż przypuszczałem.
Niech tylko nikt mnie nie posądzi o samo-zachwyt, choć i na fałsz skromności silić się nie
zamierzam. W listopadzie 1970 roku Polskie Nagrania ozłociły mnie kolejną kunsztowną tarczą
żółtego metalu za ten Sukces. Mój ówczesny «manago», Jerzy Bogdanowicz, skwitował ową pompę
słynnym: «Nie dajmy się zwariować... », i nie dałem się" [Niemen Od początku).
Mirosław Pęczak w „Polityce" w roku 2004 pisze o tej płycie tak: „Soulowy album Sukces był w
istocie mariażem czarnej Ameryki ze słowiańszczyzną i osobistą wrażliwością artysty urodzonego
pod Nowogródkiem. Mieszanka cokolwiek niezwykła, ale taka na przykład piosenka, jak Klęcząc
przed tobą, porywa do dziś szczerością wyznania i siłą wokalnej ekspresji. Niemen był zawsze jakoś
inny, niemal jak poeta Miron Białoszewski, osobny. Nawet barwa głosu (głosu o wielkiej skali)
wydawała się osobliwa: jednocześnie czysta i nieco chropawa, trochę gardłowa, niby murzyńska,
ale w sumie wschodnioeuropejska. Tak nie śpiewał nikt, czy to na Zachodzie, czy na Wschodzie.
Było to zatem śpiewanie spoza mody importowanej, jedyne w swoim rodzaju".
Sukces był rzeczywiście płytą bardzo soulową. Właśnie wtedy w USA soul osiągnął swe apogeum.
Z jednej strony istniała jego ugrzeczniona odmiana, w stylu firmy Tamla Motown: głównie The
Supremes, ale także The Temptations, Smokie Robinson i Marvin Gaye, a z drugiej - odmiana
bardziej drapieżna, ostra, pełna krzyku: Wilson Pickett, James Brown, a przede wszystkim Otis
Redding, który w 1967 roku
©x
JAKI KOLOR WYBRAĆ C H C ES,
Sukces
słowa i muzyka: Czesław Niemen
Jesteś jak cudowny kwiat wśród pachnących łąk.
Jesteś prawdziwym, najwierniejszym stróżem-aniołem
Szaleństwem i natchnieniem duszy,
moim pięknym i jedynym sukcesem.
Sukces - dla mnie słowo to ma tylko jeden sens:
sukces to znaczy zamknąć ciebie w swych ramionach,
zapomnieć o istnieniu świata, i
usłyszeć jak szalone serce drży.
Sukces dla wielu ludzi jest fortuna,
a dla mnie ponad wszystko,
moja miłość, mój sukces, to ty.
zginął w wypadku samolotowym. Niemen skłaniał się ku tej drugiej odmianie, co słychać wyraźnie w
takich jego nagraniach z płyty Sukces, jak Klęcząc przed tobą, Płonąca stodoła, Spiżowy krzyk. I
nawet piosenka Włóczęga, ludowy temat z jego rodzinnych stron, utrzymana jest w pełnym napięcia
klimacie muzyki soul. Nareszcie ma na swojej płycie, w swoich nagraniach sekcję instrumentów
dętych, w muzyce so-ulowej tamtego okresu wręcz niezbędna. Niemen przechodził wówczas okres
fascynacji również orientem i rezultatem tego jest przedziwna piosenka Alłilah, nawiązująca do
muzyki Dalekiego Wschodu, a zarazem do soulu. Pamiętam, że miałem wielkie kłopoty z
dopisaniem tekstu do tej melodii - musiał być Daleki Wschód, dziewczyna o takim właśnie imieniu,
musiały być góry Azerbejdżanu; Czesław odrzucił kilka wersji tekstu, by wreszcie jedną z nich
zaakceptować. A ponad wszystkim - na całej płycie - płynie piękna melodia piosenki tytułowej, z
afirmacją miłości, której artysta przeciwstawia inne ludzkie „działania".
W przeciwieństwie do longplaya Dziwny jest ten świat, na płycie Sukces nie ma muzyków
Page 40
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
studyjnych czy zaproszonych gości, grają tam wyłącznie Akwarele. W zespole nastąpiła zmiana:
miejsce Pawła Brodowskiego zajął Tadeusz Gogosz (eks--Szwagry), na trąbce zagrał Ryszard
Podgórski, a na saksofonie tenorowym Zbigniew Sztyc.
Ale Sukces to nie tylko płyta, to także 14-minutowy film z roku 1968 w reżyserii Marka Piwowskiego.
„Trochę byłem zaskoczony po obejrzeniu tego filmu - mówi Tomasz Jaśkiewicz. - Marek Piwowski
bardzo był fajny, miły i koleżeński podczas jego kręcenia. Wydawało się nam, że to będzie
normalny, dokumentalny film o nagrywaniu płyty, naszym życiu poza sceną, o tym, jak tworzymy
muzykę, i o próbach. Nie
przeszło nam nawet przez myśl, że efekt będzie taki niesympatyczny Cały film kręcono w studiach
przy ulicy Chełmskiej w Warszawie, i to były takie inscenizowane dla potrzeb filmu próby muzyczne.
Dialogi nie były wcześniej przygotowywane i wszystko szło na żywo, zupełnie naturalnie. Okazało się
jednak, że było wiele dni zdjęciowych, podczas których Piwowski zamykał się w studiu z Czesławem
i odbywały się jakieś rozmowy Efekt okazał się dość paskudny. Czesław wyszedł w tym filmie jako
zapatrzony w siebie zadufek, który myśli dość wolno i jest z siebie bardzo zadowolony. Trochę nas
to zabolało, bo Czesław wcale nie był taki, jak to pokazuje film. Był człowiekiem refleksyjnym,
wrażliwym, skromnym. A tymczasem wyszedł na pyszałka. Czesław był po prostu wściekły, chyba
po raz pierwszy i ostatni widziałem go właśnie takim, bo przecież na co dzień zawsze był
człowiekiem opanowanym".
Zapewne dlatego, że miał do reżysera pełne zaufanie. Krążyły plotki, że Niemen zamierza wykupić
wszystkie kopie tego filmu, że nie chce dopuścić do jego rozpowszechnienia... Wymieniano różne
sumy: 600 tysięcy złotych, milion... Przecież nikt nie chciałby oglądać siebie mówiącego: Jestem
zbyt świadom sensu istnienia" czy „nie wtrancaj się".
„Jestem na tym filmie śmieszny i agresywny, ale to była samoobrona. Zaczęto domalowywać mi
różne rzeczy, które nie miały miejsca. Piwowski uległ naciskowi. Jego ówczesna dziewczyna
powiedziała mi później, że został przekonany do takiej szyderczej wersji filmu. On oczywiście był
iro-nistą, ale posunął się za daleko, gdyż powycinał moje wypowiedzi z kontekstu. Do tego
większość zdjęć filmował z dołu, żeby tym bardziej mnie ośmieszyć" - bronił się Niemen na łamach
„Polityki".
No, z tymi naciskami to chyba lekka przesada. Nie podejrzewam, żeby Marek
IAKI KOLOR WYBRAĆ CHCESZ
Piwowski, człowiek niezależny i o silnym charakterze, dał się nakłonić ówczesnym decydentom do
jakichkolwiek manipulacji. Po prostu był i jest ironistą, i chciał przedstawić ówczesnego idola w nie
najlepszym świetle.
„Jego fani zarzucili mi, że oczerniam idola, a krytycy, że go wybielam. Samo białe - nic nie widać.
Samo czarne - też trzeba mieszać, żeby zobaczyć człowieka w całym jego bogactwie. On miał głos
tak fenomenalny, że krytycy z braku argumentów czepiali się, że za kolorowo się ubiera. To były
takie czasy, że jak ktoś dostał talon na żółtą ładę, wolał zaczekać na szarą. Przeprosiłem Niemena
za film. Dzisiaj bym już takiego nie zrobił" - mówi Piwowski („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z
Jackiem Cieślakiem).
Janusz Atlas tak pisał na ten temat w „Argumentach": „Film Piwowskiego został zdjęty z ekranów,
kiedy Niemen zagroził wytwórni i reżyserowi procesem. Piwowski chciał tego procesu, bo wiedział,
że musi się on zakończyć jego sukcesem. Urzędnicy woleli pójść na ugodę. Sukces powędrował na
półki, ale Niemen przegrał. Teraz śmiali się z niego wszyscy, nawet ci, którzy Sukcesu nie oglądali.
Skoro piosenkarz zażądał usunięcia filmu, musiało to być niezłe kino! To był bez wątpienia
najgorszy okres twórczości Niemena. Co najciekawsze, w sensie czysto artystycznym był to okres
dobry (...). Ale Niemen był idolem. Kupił sobie duży amerykański samochód i uczył się nim jeździć.
Na Żoliborzu zagapił się i spowodował niegroźny wypadek. Przypadkowo stało się to w mojej
obecności. Oczywiście natychmiast zebrał się tłumek gapiów i wtedy z przerażeniem zauważyłem, iż
wszyscy ci kibice mają prawdziwą godzinę radochy. Po tłumie wędrował wesoły rechot, a w
powietrzu unosił się smrodek zawiści. Oto nadeszła chwila rekompensaty za własne, malutkie
niepowo-
dzenie: Niemen w tarapatach! Pewnie był pijany, bez wątpienia sądzi, że mu wszystko wolno, bez
cudów pójdzie siedzieć".
Niemena podszczypywano z wielu stron. Profesor Rudzki w jednym z programów telewizyjnych
spytał, dlaczego ubiera się on tak „nienormalnie". A Czesław na
to: „Normalni to jesteśmy wszyscy nago. Czy mój kubraczek jest śmieszniejszy niż pańska
Page 41
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
muszka?".
Z jednej więc strony sukces artystyczny, gdyż płyta podobała się większości słuchaczy, z drugiej -
krytyka dziennikarzy, decydentów, nawet kolegów ze środowiska artystycznego.
Aby zakończyć opowieść o Sukcesie, przywołuję fragmenty artykułu Gracjany
CZAS JAK RZEKA
PŁONĄCA STODOŁA
Muł Cł Niemen SŁ M. Bełlan
, Htii
- x tu^.%mum wsł^stkoolotoLaic«mu i
pE^awn^ituW
jaup są.--' -fc^eh^juazw^ prawe póC
i— ty ! P-lómestoclola.aiam
Miller Głośny „Sukces" z syfonem, zamieszczonego w tygodniku „Ekran" 6 kwietnia 1969 roku. Bez
komentarza.
„Film jest bardzo głośny. Jest tak głośny jak Czesław Niemen, który jak wiadomo do cichych nie
należy i który potrafi być głośniejszy nawet od Akwarel, co przecież wcale nie jest łatwe.
Kiedy film wszedł na ekrany, zrobiło się głośno. Kiedy zszedł z ekranów, było głośno. I kiedy znowu
wszedł na ekrany, znowu jest głośno. Tyle hałasu o nic?... Nie, tyle hałasu o Sukces Marka
Piwowskiego, tyle troski o sukces Niemena, tyle obaw o utratę autorytetu.
Sukces przestano wyświetlać, bo... zaprotestowała Polska Federacja Jazzowa. Trochę go
poprawiono (?!) i ponownie za-
kwalifikowano do rozpowszechniania, ale Federacja zastanawia się, czy powtórnie nie
zaprotestować, bo krytyka źle pisze, publiczność źle odbiera. I Niemen nie jest taki, jaki być
powinien.
Szybko poszłam do kina. Uciekła mi pierwsza wersja, trzeba zdążyć na drugą. Widziałam film,
widziałam publiczność. Reakcja prawidłowa. Zdumienie, niedowierzanie... i wreszcie śmiech. Śmieje
się cała sala, młodzi i starzy, wapniaki i nastolatki. Na ekranie pokpiwają z piosenkarza jego koledzy
z zespołu Akwarele. Ale piosenkarz traktuje siebie poważnie, celebruje swoją osobę, przejęty jest
swoją funkcją, funkcją świętego pilnującego aureoli. Lecz aureoli brak.
Piwowski jest realistą i zrobił film bez cudów. Film o Niemenie-piosenkarzu, nie o Niemenie-
Słupniku, czczonym przez tłumy. Co robić...
Mówił mi ktoś, że to piosenkarz-filozof, że trzeba się z nim liczyć, bo młodzież itd. Może i filozof, ale
na czyj użytek? Własny czy współczesnej młodzieży polskiej? Jakiej młodzieży? Nastolatków o
głowach niedo-warzonych, których się jeszcze odurza bałwochwalstwem. Młodzież starsza nie
wielbi bezkrytycznie, ona myśli. Po filmie myślą wszyscy: «Filozofia Niemena? Co on proponuje?".
Niemen gra różne główne role. Jako filozof jest «świadom sensu istnienia». «Co to jest sukces?» -
«Pobić kogoś, okanto-wać...» - odpowiada jako moralista. - «Być sławnym? Po co» - skarży się jako
gwiazdor. Jest. Znudzony, zmęczony; sukcesem osobistym, kształtowaniem dusz i umysłów. Ale są
w jego życiu jaśniejsze chwile, kiedy czuje się usatysfakcjonowany: «Ja się ładnie ubieram, wszyscy
mi to mówią» -stwierdza jako esteta.
Niemen przestał być już tylko piosenkarzem (niektórzy uważają, że nigdy nim nie był), robiono z
niego ideologa. Okazało się,
""^3&.'b,
1
mm
WYNIKI ANKIETY „NAJ... 67"
POCZWÓRNY TRIUMF CZESŁAWA NIEMENA
NAJLEPSZY ZESPÓŁ
I. Niebiesko-Czarni — 265 głosów; 2. Czerwone Gitary — 2J1; 3. skaldowie — 211; 4. Polanie —
70; 5. Akwarele — 41; 6. Blackoul
- 22; 7. Czerwono-Czarni — 13,
NAJLEPSZY WOKALISTA
i. Czesław Niemen — 615; 2. Seweryn Krajewski —80; 3. Wojciech Korda — 59; 4. Stanisław
Guzek — U; 5. Jacek Zieliński
- 30.
Page 42
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
NAJLEPSZA WOKALISTKA I. Ada Rusowicz — 447; 2. Ewa Demarczyk — 166; 3. Katarzyna
Sobczyk — 65; 4. Helena Majdaniec — 64; 5. Mira Kubasińsk i
- 61.
NAJLEPSZY INSTRUMENTALISTA
!. Janusz Popławski — 381; 2. Tomasz Jaśkiewicz — 100; 3. Krzysztof Klenczon — 49; 4. Zbigniew
Podgajny — 34; 5. Marian Zimiński — 32; 6. Jerzy Kossela — 29; 7. Andrzej Nebeski — 26; 8.
Wiesław Bernolak — 22; 9. Piotr Puławski — 20; 10. Włodzimierz Wander — 18.
NOWY TALENT BOKU 1967 i. Jacek Lech — 212; 2. No to co — 169; 3. Trubadurzy — 33; 4.
Urszula Sipińska — 73; 5. Akwarele — 70; 6. Henryk Fabian —
- 28; 7. -8. Czterech i Izomorf 67 — po 27; 9. Czarne Golfy —
- 20; 10. Pięciu — 19.
PRZEBÓJ ROKU I. Dziwny jest ten świat — 555, 2. Stracić kogoś
91;
3. — Wspomnienie — 46; 4. Wszystko mi mówi, że ktoś mnie pokochał — 23; 5. Studnia bez wody
— 21.
PIOSENKA O NAJWYŻSZYCH WALORACH ARTYSTYCZNYCH
1. Dziwny jest ten świat — 412; 2. Wspomnienie — 143; 3. Stracić kogoś — 91; 4. Wiersze wojenne
K. K. Baczyńskiego — 33; S. Nie całuj mnie pierwsza — 24.
NAJPOPULARNIEJSZY KOMPOZYTOR
1. Czesław Niemen — 473; 2. Seweryn Krajewski — 143; 3. An-irzej Zieliński — 109; 4. Marian
Zimiński — 25; 5. Tadeusz Nalepa — 19.
NAJPOPULARNIEJSZY AUTOR TEKSTÓW
1. Marek Gaszyński — 280; 2. Wojciech Młynarski — 85; 3. Jacek Grań — 72; 4. Czesław Niemen
— 71; 5. Bogdan Loebl — 66; >. Janusz Kondratowicz — 47; 7. Leszek Aleksander Moczulski —
— 39; 8. Krzysztof Dzikowski — 35.
ULUBIONA AUDYCJA MUZYCZNA
1. Studio „Rytm" — 161 (w tym „Rytmy młodych" — 167 i Non stop studia „Rytm" — 38); 2. Lista
przebojów RH — 84; 3. Niedziela będzie dla was — 73; 4. Mój program na antenie — 45; i. Grająca
szafa — 17;
NAJLEPSZY ARTYKUŁ W „RiP" w 1967 r.
1. O jakości i ilości tym razem na antenie — M. A. Tański — J7; 2. Manfred Mann w Szwecji —
Marek W. Dutkiewicz — 67; I. Rolling Stones w Warszawie — A. Olechowski — T. Wielski
— 52; 4. Nie ma chałtury dla Czerwonych Gitar — Tomasz Wielski — 48; 5. We Iove Paris — J. G.
— 29.
Komentarz: str. 12—13
Wśród listów, które otrzymaliśmy w związku z naszą Ankietą ,.Naj... 1967", często pojawiały się
prośby: ..Napiszcie coś o Niemenie". Właśnie siedzę z Czesławem w pokoju hotelowym MDM. Na
stole, na szafce, a nawet na podłodze, lezą stosy listów od fanów. Kręci się płyta -ostatni LP Jimi
Hendrixa.
ludzi z wyobraźnią... 1 koncert to show. widos Podczas ostatnich wysl zastosowałem grę świateł to
dopiero początki. Za my wkrótce kilka rzutt i inne podobne urząd: Wykonujemy muzykę s] powaną
— chcemy osil efekty wizualne przez chronizowanie gry świal
- Jesteś jednym z nielicznych, którzy rozumieją, że koncert beatowy. to przede wszystkim
widowisko. Tymczasem twoje występy, stroje. spotkały się i spotykają nadal z 7iiezrozumieniem i
atakami prasy.
— Niektórzy z tych, eo zabierają glos w sprawach po-zamuzyeznych, po prostu nie znają się na
muzyce. Cenię
akcentami muzyki. Zaw fascynowały mnie barwy, I lory. Łączy się to chj z umiłowaniem przyrody, 1
larstwa. Mój ulubiony kia nek w malarstwie to impn jonizm.
— A ulubiony malarz?
— Van Gogh. Wracając i strojów — sprawia mi osol stą przykrość, że wszyscy
(dok. na str. 13)
że jest to kandydatura żenująca. Niemen jako wzorzec ideowy stał się śmieszny Siedzący obok
mnie kilkunastolatek uśmiecha się ironicznie, z wyższością,- nie dla niego taki ideał. (...)
Twarz piosenkarza jest pewna siebie, zadowolona. Niemen ma w ręku syfon, przytyka go do ust,
naciska, łyka sodową wodę, banieczki gazu pulsują, woda bulgoce...".
Page 43
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Trzecia płyta nagrana przez Niemena z Akwarelami to longplay Czy mnie jeszcze pamiętasz z roku
1968, zawierający przede wszystkim, ale nie tylko, nowe wersje piosenek nagranych jeszcze z
Niebiesko-Czarnymi. Komponując swe wczesne piosenki w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych,
Niemen nie mógł, ze względu na dość skromne instrumentarium zespołu, nagrać ich tak, jak
zapewne chciał to zrobić. Tak więc ponowne ich nagranie z Akwarelami było pełniejszą realizacją
jego wczesnych pomysłów. Stare piosenki nabrały nowych barw, zaczęły brzmieć zupełnie inaczej.
W Niebiesko-Czarnych akompaniament był jasny, klarowny, przejrzysty z Akwarelami zyskały
brzmienie pełniejsze, bogatsze, efektowniejsze. W wersjach pierwotnych brzmiały skromnie,
czasem nawet ubogo, tu zaś - nieco pompatycznie.
Członkowie zespołu Akwarele nie zawsze pochlebnie oceniają dziś te nowe wersje.
Tomasz Jaśkiewicz: „Moim zdaniem wyniki były różne. Ja uważam, że na przykład lepsze były
pierwsze wersje Wiem, że nie wrócisz, Czy mnie jeszcze pamiętasz albo Pod Papugami. Nasze
wersje czasem były po prostu przearanżowane". Paweł Brodowski: „Nie uważam, że to była dobra
płyta. Zawsze wolałem oryginały. Może dlatego, że miałem jakiś sentyment do tych pierwszych
piosenek".
I wreszcie sam Czesław Niemen: „Od nagrania Sukcesu już nie musiałem iść na
kompromis z Farfisą Mańka Zimińskiego. Płyta Czy mnie jeszcze pamiętasz jeszcze bardziej ukoiła
mój głód na szlachetne brzmienie legendarnego dziś instrumentu (chodzi o organy Hammonda,
które Niemen sprowadził sobie z Kopenhagi). Wracając do repertuaru, myślę, że miałem dobry
pomysł na przearanżowanie piosenek wcześniej nie najlepiej nagranych. Weszliśmy do studia
Polskich Nagrań w końcu października 1968, żeby, jak się okazało, zamknąć tą płytą okres
soulowo-akwarelo-wy" (z okładki wydawnictwa Niemen Od początku).
Od repertuaru starego, jeszcze z czasów Niebiesko-Czarnych, po muzykę najnowszą - taki był
program Niemena i Akwarel w 1968 roku. 20 grudnia tego roku wręczono Niemenowi, z pewnym
opóźnieniem, Złotą Płytę za longplay Dńwny jest ten świat. Jedne źródła podają, że sprzedano 125
tysięcy egzemplarzy, inne, że 250 tysięcy - w każdym razie koncert był wielkim wydarzeniem,
bowiem było to wręczenie pierwszej w historii naszego przemysłu fonograficznego Złotej Płyty. Dziś
o takim nakładzie większość wykonawców nawet nie marzy - nakład 25-tysięczny już jest
promowany tym tytułem. Ale wtedy wiele było płyt, które tak dobrze się sprzedawały - od Niemena i
Czerwonych Gitar po Jaremę Stępowskiego i Mazowsze. Na koncercie, który odbył się w Sali
Kongresowej, Niemen z Akwarelami przypomnieli piosenki ze wszystkich trzech płyt; odbyło się też
wtedy premierowe wykonanie Bema pamięci... zapowiadające nowy okres twórczości Niemena.
Oto jak koncert Złotej Płyty opisano wówczas w „Życiu Warszawy": „Rzadki to przykład recitalu bez
zarzutu, pod każdym względem: muzycznym, reżyserskim i dźwiękowym. Krótka uroczystość
wręczenia Złotej Płyty przez mgr. Pukackiego z Polskich Nagrań nie rozbiła ciągłości
1
WYNIKI NASZEJ ANKIETY „NAJ... 1966" CZ. NIEMEN, S. KRAJEWSKI i CZERWONE GITARY w
czołówce
Otrzymaliśmy 356 odpowiedzi (nie licząc 24 unieważnionych, nadesłanych po terminie).
AUDYCJA MUZYCZNA, KTÓREJ NAJCZĘŚCIEJ SŁUCHAM
(350 odpowiedzi)
1. Studio „Rytm" — 179 głosów
2. Rytmy młodych — 48 głosów
3. Non stop Studia „Rytm" — 29 głosów
(41—5: MÓJ program na antenie. Niedziela będzie dla was, 6. Grająca szafa — PR, Poznań).
NAJLEPSZY ZESPÓŁ (216 odp )
1. Czerwone gitary — 134
2. Niebiesko-Czarni — 41
3. Polanie —- 22
(4. Skaldowie, 5. Czerwono-Czarni).
NAJLEPSZY WOKALISTA (339)
1. Czesław Niemen — 165
2. Fewcryn Krajewski — 102
3. Wojciech Korda — 33
(4, 5, 6: Micha) Burami, Stanisław Guzek, Krzysztof Klenczon).
WOKALISTKA
Page 44
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
NAJLEPSZA
(296)
1. Adriana Rusowicz — 141!
2. Katarzyna Sobczyk — 79
3. Krystyna Konarska — 26 (4. Krystyna Ostrowska).
NAJLEPSZY INSTRUMENTALISTA (285)
1. Janusz Popławski — 116, git. N-C.
2. Krzysztof Klenczon - 36, git. I C-Git.
3. Wiesław Bernolak - 33, git. i Polanie
(4. Ryszard Poznakowski — org. C-C. 5. Bohdan Ken-delewicz — git. I Tajfuny, «. Jerzy Kossela —
git. I C-Git.).
NAJLEPSZY KOMPOZYTOR
(322)
1. Czesław Niemen — IM (za naiiensza kompozycję uznano ,,Se;i o Warszawie" — 100
ów)
2. Seweryn Krajewski — 64 (kompozycja „Posłuchaj, co ci powiem" — 21 głosów)
3. Krzysztof Klenczon — 22
(4. Andrzej Korzyński, 5—6. Jerzy Kossela, Tadeusz Nalepa).
NAJLEPSZY AUTOR TEKSTÓW (268)
1. Marek Gaszyński — 116 (tekst: „Sen o Warszawie" —
33 glosy)
2. Bohdan Loebl — 44 (tekst: ..Anna")
3. Jacek Grań — 20
(4—5. Krzysztof Dzikowski. Jerzy Kossela, 6. Czesław Niemen. 7. Wojciech Młynarski).
NOWY TALENT R. 1966 (2R4)
1. Zespół „Skaldowie" — 76
2. ,, „Blackout" — 59
3. Seweryn Krajewski — 20 (4. Ryszard Poznakowski, .5— 6. Zesp. „Akwarele", Siostry
Panas).
NAJLEPSZY (MUZYK. KOMPOZYTOR, WOKALISTA, POPULARYZATOR)
1. Czesław Niemen — Mfi
2. Seweryn Krajewski — 27
3. Janusz Popławski — 24 (4-5 Witold Pograniczny, Krzysztof Klenczon).
PRZEBÓJ ROKU (314)
1. Sen o Warszawie (Niemen' Gaszyński — 73 głosy)
2. Historia pewnej znajomości (Klenczon Kossela — 62)
3. Anna (Nalepa Loebl — 51)
4. Posłuchaj, co ci Dowiem — Krajewski/Gaszyński. 5. Jak mi sie podobasz — Klenczon' Krajewski.
6. Mały ksiaże — Poznakowski Dzikowski. 7. Matura — Klenczon, B. Barwy jesieni —
Krajewski'Ga-szyński).
Wymieniono 39 tytułów, w tym 11 — to piosenki skom-nmowane i wyk. przez Czerwone Gitary.
PIOSENKA O NAJWYŻSZYCH WALORACH ARTYSTYCZ-
NYCH (265)
I. Sen o Warszawie — 60
2—3. Mały ksiaże 24, Anna — 24
4. Zabrońcie kwitnąć kwiatom (A. Zieliński/Moczulski)
5. Te bomby lecą na nasz dom (Nalepa Loebl)
6. Uciekaj, uciekaj (góralska mol. lud., oprać. A. Zieliński)
7. Barwy icsieni
8. Posłuchał, co ci nowiem Wymieniono aż 4fi tvtułów, z ti*tt\ 7 — to Diosenki Skaldów. 7 —
Niemena, 6 — Cz. GiMr.
KOMPOZYTOR. WOKALISTA LUB ZESPÓŁ. KTÓRY MOCJŁ-"Y rWOH' ZDANIEM ZDOBYĆ
MIĘDZYNARODOWĄ SŁAWĘ
1. Czerwone Gitary — IW
2. Czesław Niemen — 93 X Viebiesko-Czarni — 69 • . Polanie — fis 5.
Skaldowie — 29
Page 45
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
(wymieniano no kilku wykonawców, stad suma głosów nrzewyższa liczbę uczestników ankiety).
MUZYK. KOMPOZYTOR. PIOSENKARZ, ZESPÓŁ — TWOIM ZDANIEM NIEDOCENIANY
a) przez dorosłych: 1. Cz. Niemen (108 gł.), 2. Cała muzy-
ka big-beatowa (27 gł.), 3. Czerwone Gitary (23), ł«) przez młodzież: 1. Skaldowie (66 gł.), 2.
Polanie (23), 3. Zesp. „Blackout" i „Kawalerowie" (po 10 gł.).
NAJLEPSZY ARTYKUŁ W „RYTMIE I PIOSENCE" W
1966 R. (203)
1. Strzeżcie się imitacji — Tomasz Wielski (31)
2. Kilka uwag... — Cezary Gu-miński (22)
3. Jeszcze The Rolling Stones — Piotr Moszyński (20)
(4. Deficyt ambicji? 5. Siała rubryka: Z kraju i zagranicy. 6. Gorączka beatu).
NAJBARDZIEJ LUBISZ ¦ ZYKE ROZRYWKOWA. P» CHODZĄCA Z... (309)
1. Anglii (158)
2. Polski (112)
3. Ameryki (22)
JAKI LONGPLAY C1IC1AŁB1 MIEL W SWEJ PŁYTOTM
(300)
1. Czerwonych Gitar
2. Beatlesów „Revolver
3. Niebiesko-Czarnych - H
4. Czesława Niemena
5. Rolling Stones
KOMENTARZE ANKIETOWE
Ogłoszona iv grudniu ub. roku pierwsza ogólnopolska ankieta badająca popularność rodzimej
muzyki rozrywkowej dala nam sporo satysfakcji.
Gros naszych ankietowlczów iyje osiąanięciaml l sukcesami polskiej piosenki, wierząc w poprawę
wszystkich niedociągnięć, częściej zresztą organizacyjnych niż muzycznych, jednakie sporo listów
byto pełnych goryczy i pretensji do instytucji odpowiedzialnych za rozwój polskiej muzyki
rozrywkowej.
Choć najmłodszy z uczestników liczył sobie lat 13 (b. ciekawy Ust) a najstarszy dokładnie trzykrotnie
więcej, to średnią możemy określić na 17—22 Jat, a loięc główni odbiorcy muzyki rozrywkowej.
Oczywiście wszyscy pragnęlibyśmy, aby podane obok wyniki ankiety nie zostały zlekceważone przez
nasz przemysł rozrywkowy.
Mechaniczne podliczenie głosów w ostatnim punkcie wy-
kazało, że wciąż jeszcze^ zyka brytyjska ma w więcej zwolenników zyka polska, z listów
wynika, że nie są oni dowani co do konkr wyboru: „Łatwiej zdób niejącą płytę z przeboji
glelsklm, niż nlelslnle lansowanym przez rodto bojem polskim".
Sporo skarg posypu na zespoły, piosenkarz ty, imprezy, audycje. na poszczególne piosenk
wyjątkiem tylko Niemen stało" się potrochu kim zwycięzcom naszej ty. A oto jakie zarzuty wiano
zespołom: Trub
— nieoryginalny styl. te ne maniery. Chochoły nterowany wokalista, sk liczne teksty.
Czcrwon tary — zbyt popularny naśladowanie Beatlesów, kout — ntedopracu ny
instrumentalnej.
— zachowanie. Polanie
(dokończenie na str.
imprezy której bohaterem był nasz najbardziej dziś chwalony i krytykowany piosenkarz, Czesław
Niemen, gwiazdor numer 1 naszej muzyki beatowej. Ekspresywny, ale szczery, stosujący
skontrastowane środki wyrazu, ale w sposób powściągliwy i z umiarem; swoisty w ostrym stylu
śpiewania, ale zadziwiający kulturą muzyczną i wyrobieniem estradowym. Przez przeszło dwie
godziny trzymał w napięciu Salę Kongresową nabitą publicznością jak trotylem - i panował nad nią
jak zaklinacz. Dał przegląd swych piosenek z pięciu lat, prócz tego jedną nową - własnej kompozycji
Bema pamięci żałobny-rapsod do tekstu CK. Norwida. Gdyby nie ten chorał bluesowy, powtórzyłbym
wszystkie zastrzeżenia i zarzuty, które tyle razy wobec niego wysuwałem. Rapsodem Niemen
udowadnia, że naśladowanie stylu murzyńskich wykonawców bluesowych było dla niego etiudą,
wprawką wokalną, ćwiczeniem wyobraźni. W przejmującym, chorałowo potraktowanym utworze
daje on odważny zarys swoich zamierzeń: uprawiać sztukę jak najbardziej atrakcyjną w formie, a
Page 46
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
równocześnie zawierającą niebłahe treści. Niemen grał wszystkim: głosem ostrym i krzykliwym, nad
którym panuje jednak świetnie i który potrafi zmuszać do liryzmu,- zespołem Akwarele, który brzmi
jak duża orkiestra,-wielotysięczną salą, którą to rozpalał do krzyku, to przytłumiał do głębokiego
milczenia. Śpiewano mu sto lat. Zasłużenie. Jeśli swą zapowiedź spełni - przyłączę się do chóru".
Świetna, sprawiedliwa recenzja, a jej autorem był Andrzej „Ibis" Wróblewski, który w minionych
latach nieraz atakował artystę: za strój, krzyk, styl, odmianę słowa Niemen nawet.
Koncertów z Akwarelami było wiele, ale zespół nigdy nie był tak eksploatowany, jak
Niebiesko-Czarni (o liczbie koncertów wspominał Janusz Popławski). Nie było tak długich tras
koncertowych, nie grano
po trzy, cztery razy dziennie, nie podbijano KDL-ów, inaczej niż w przypadku innych wykonawców
tamtych lat.
Tomasz Jaśkiewicz: „Byliśmy raz w Czechosłowacji, mieliśmy jakąś trasę po Słowacji, ale to był
mały epizod. Byliśmy we Włoszech, była impreza radiowo-tele-wizyjna w Kolonii, taka typowa
niemiecka składanka, byliśmy na targach muzycznych w Cannes na MIDEM, gdzie występowaliśmy
jako gwiazda w Dniu Słowiańskim. I był jeszcze wyjazd na festiwal rockowy do Finlandii. Wszyscy
wtedy jeździli często na zarobek do ZSRR - ale nie my. My mieliśmy poczucie, że to nie jest dla nas.
Wiedzieliśmy od samego początku, że nie gramy muzycznej sieczki, mieliśmy poczucie jakiejś
wyjątkowości - naturalnie ze względu na Niemena i jego talent. Z Czesława nie dało się zrobić
artysty, który by grał po trzy imprezy dziennie, przejeżdżał te wszystkie trasy od Noworosyjska po
Kijów i zbierał jakieś bony towarowe. Pieniędzy było trochę mniej, ale musieliśmy się z tym
pogodzić".
Sporo czasu zespół spędzał natomiast na nagraniach płytowych. Do studia muzycy przychodzili
doskonale przygotowani, bo Czesław tego od wszystkich wymagał, trafiały się jednak liczne
problemy studyj-no-techniczne. Studia nagraniowe były wtedy wyposażone bardzo ubogo. Istniały
właściwie tylko dwa dobre studia: Polskich Nagrań na Długiej i na Okólniku w szkole muzycznej. Ale
nawet wtedy gdy coś się psuło, zacinało, nie działało, Niemen nie tracił cierpliwości. Nagrywano na
magnetofonie czterośladowym, trzeba było na przykład nagrać wszystkie instrumenty na jedną
ścieżkę, by uwolnić ją na nagranie głosu czy chórku - więc to wszystko trwało czasem do białego
rana.
Dlaczego rozpadły się Akwarele?
Tomasz Jaśkiewicz: „Nagraliśmy trzy płyty i dalej - ściana! Głównie ze względów
W V
ff
I K I N A J
A N K I E TY
0C O ««
NAJLEPSZY ZESPÓŁ
1. Breakout — 736, 2. Skaldowie — 700, 3. Niebiesko-Czarni — 33*>, 4. Czerwone Gitary — 190,
5. ABC — 73, 6, No To Co — 69, 7. Niemen — Enigmatic — 62, 8. Dżamble 5*, 9. Klan — 36, 10.
Romuald i Roman — 13.
NAJLEPSZY WOKALISTA
1. Niemen — 1501, 2. J. Zieliński — 255, 3. W. Korda — 141, 4. Krajewski — 88, 5. Grechuta —
60, 6. Klenczon — 45, 7. Ałła-szewski — 31, 8. Borys — 30, 9. Zaucha —• 29, 10. Janczerski — 16.
NAJLEPSZA WOKALISTKA
i. Rodowicz — 301, 2. Kubasińska — 284, 3. Frąckowiak — 277, 4. Rusowicz — 250, 5. Jarocka —
74, 6. Demarczyk — 54, 7. Sipińska — 22, 8. Borusiewicz — 19, 9. Zytkowiak — 10, 10.
Wróblewska — 9.
NAJLEPSZY INSTRUMENTALISTA
1. Popławski — 360, 2. Nahorny — 273, 3. A. Zieliński — 194, 4. Nalepa — 112, 5. Nebeski — 59,
6. Sadowski — 38, 7. Klenczon — 36, 8. Budziaszek — 33, 9. Stefanek — 30, 10. Niemen — 25.
ODKKRYCIE ROKU 1969
1. Dżamble — 541, 2. Klan — 238, 3. ABC — 190, 4. Romuald i Roman — 100, 5. Frąckowiak —
58, 6. Rodowicz — 52, 7 Quo-rum — 45, 8. 74-ta Grupa Biednych — 27, 9. Alłaszewski — 17, 10.
Zaucha — 12.
NAJLEPSZA PIOSENKA ROKU
1. Bema pamięci — 772, 2. Na drugim brzegu tęczy — 266, 3. Nadejdziesz od strony mórz — 157,
Page 47
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
4. Oh, well — 119, 5. Jesień idzie przez park — 69, 6. Honky Tonk Women — 66, 7. 20 minut po
północy — 52, 8. Od wschodu do zachodu słońca — 48, Oh, Darling — 48, 9. Gdzie jest człowiek
— 47, Gdybyś kochał, hej
— 47, 10. Malowany dym — 45.
NAJLEPSZY KOMPOZYTOR
1. A. Zieliński — 510, 2. Niemen — 310, 3. Nalepa — 215, 4. Krajewski 63, 5. Klenczon — 46, 6.
Podgajny — 34, 7. Poznakowski
— 19, 8. GSrtner — 14, 9. Krzemiński — 12, 10. Loranc i Korzyński — 10.
NAJLEPSZY AUTOR TEKSTÓW
1. Moczulski — 422, 2. Grań — 229, 3. Loebl — 213, 4. Młynarski
— 98, 5. Osiecka — 79, 6. Gaszyński — 64, 7. Kondratowicz — 52, Dzikowski — 52, 8. Niemen —
20, 9. Janczerski — S.
NAJLEPSZA AUDYCJA RADIOWA LUB TELEWIZYJNA 1. Studio Rytm — 249, 2. Klub grającego
krążka — 225, 3. Minima* — 148, 4. Rytmy młodych — 100, 5. TEM — 95, 6. Radiowy magazyn
przebojów — 85, 7. Lista przebojów RH — 74, 8. Plebiscyt 17 rozgłośni — 62, 9. Roman Waschko i
jego płyty — 56, 10. Giełda piosenek — 55. ,
NAJLEPSZY PREZENTER
1. Waschko — 633, 2. Bromski — 166, 3. Pograniczny — 68, 4. Turski — 48, 5. Kydryński — 47, 6.
Kaczkowski 43, 7. Korman — 42, 8. Kossowicz 32, 9. Cegiełła — 27, 10. świąć — 25.
NAJLEPSZY ARTYKUŁ
1. Toczący się kamień — M. Garztecki — 1104, 2. Cream, śmietanka instrumentalistów — M.
Garztecki — 293, 3. Wywiad z Niemenem — M. Garztecki — 104, 4. Bez kredytu — J. Ab-stawski
— 90, 5. Blues epoki podboju kosmosu — M. Miller — 87, 6. Piosenka a polityka — M. Garztecki —
71, 7. Między guzikami — K. Mreła — 57, 8. Szatanowi podzwonne — R. Bogdan — 33, 9. Brytyjska
fala bluesa — M. Garztecki — 27, 10. Sylwetki kompozytorów - D. Michalski — 20.
NAGRODY (PŁYTY Z IMPORTU) WYLOSOWALI:
Anna Mileszczyk — W-wa, Al. Niepodległości 118/87; Damian Czepita — Szczecin «, ul. Grzegorza
z Sanoka 37; Andrzej Rudziński — W-wa, ul. Dorycka 6, m. 69; M. Grygiel — Tarnów, ul. Ludowa
12; Marek Palewski — Leszno Wlkp., ul. Śniadeckich 1; Tadeusz Szczepanowskl — Łódź 1, ul.
Narutowicza 42 m. 7; Krzysztof Michalak — W-wa, ul. Pańska 5 m. 46; Kazimierz Jaśkiewicz —
Gdańsk, ul. Reduta Żbik 7/18; Henryk Kłyk — Sieraków 97 pow. Lubliniec; CZSP 3 T — Katowice 8,
ul. ZMP 2.
<
t
<
Ph
IX]
) I
Podsumowaniem wyników ankiety zamknęliśmy jeszcze jeden rok polskiej piosenki. Zamknęliśmy
też dziesięciolecie, które przyniosło nam narodziny polskiego beatu i jego dynamiczny rozwój w
ostatnich latach.
Najpierw parę uwag technicznych. W tym roku na naszą ankietę glosowało 2107 osób. Brak
kuponów kontrolnych zwiększył wydatnie ilość odpowiedzi. Niestety, zanotowaliśmy przypadki
wysyłania kartek pisanych jednym charakterem pisma z różnymi albo tymi samymi adresami.
Decyzjq komisji ankietowej głosy te zostały unieważnione. Wielu czytelników przysyłało bardzo
obszerne umotywowanie swoich odpowiedzi. Trafiła się nawet osoba, która tak gorąco wychwalała
zalety wybranej przez siebie grupy, że... zapomniała podać jej nazwę. Słowo podzięki należy się
klubowi „Progres" z Płońska i innym grupom, które przysłały opracowane wyniki głosowania
przeprowadzonego wśród swoich członków.
W ankietach najczęściej postulowano zwrócenie znacznie większej uwagi na nurt awangardowy w
beacie (310 głosów). Duża liczba czytelników domagała się artykułów dotyczących historii i stylów w
muzyce młodzieżowej. Szczególne uznanie zyskały artykuły monograficzne, wśród wykonawców
proponowanych do następnych artykułów tego typu najwięcej głosów padło na Jimi Hendrixa, Johna
Mayalla, The Animals i Boba Dylana. Nie możemy, niestety, mimo wielu próśb, zamieszczać
Page 48
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
żadnych list przebojów. Zbyt długi cykl produkcyjny numeru dezaktualizuje tego typu zestawienia. Z
tych samych powodów zrezygnowaliśmy z zamieszczania rubryki ,,Z zagranicy", co większość
czytelników zaaprobowała.
Notujemy z zadowoleniem zwrot w zainteresowaniach młodzieży w kierunku muzyki ujazzowionej,
awangardowej, o znacznie wyższym stopniu trudności. Wszystkim czytelnikom dziękujemy za liczne
wzięcie udziału w ankiecie. Tym z Państwa, do których uśmiechnęła się nagroda — płyta
zagraniczna, życzymy przyjemnego słuchania.
IA K I KOLOR WYBRAĆ CHCESZ
artystycznych. Tak generalnie to były dwa powody - artystyczny i finansowy. Koniec Akwarel nastąpił
właściwie we Włoszech, to był chyba 1969 rok. Paru kolegów chciało też odejść ze względów
finansowych, nie zarabialiśmy wielkich pieniędzy, nawet w najlepszym okresie. We Włoszech to było
granie w klubach, a tę niewielką sumę od właściciela trzeba było podzielić na tyle osób... A za
nagranie tak wielkiej i wspaniałej płyty jak Dziwny jest ten świat każdy z nas dostał jakieś
jednorazowe wynagrodzenie, i to były po prostu grosze. A zabierało nam to wiele czasu".
Paweł Brodowski: „Czesław już szedł dalej, myślał dalej. O innej muzyce, o poezji i innych
muzykach. Jego następny utwór - Bema pamięci żałobny-rapsod -był utworem prekursorskim: pod
wzglę-
dem koncepcji, wykonania i wkładu muzyków jazzowych. W roku 1968, gdy ta muzyka powstawała,
praktycznie zaczęły działać w Ameryce zespoły jazz-rockowe: Blood, Sweat And Tears oraz Chicago
Transit Autority - dwie grupy które dały początek wspólnej muzyce rockmanów i jazzmanów.
Czesław nie miał żadnych wzorców, bo te dwa zespoły były u nas nieznane. Tak więc te dzieła
muzyczne tam i tu rozwijały się niemal równocześnie. Czesław był wtedy niesłychanie kreatywny,
niemal równorzędnie z tymi światowymi zespołami".
Te utwory powstawały już w okresie Akwarel, niektóre nawet wykonywane były z tą grupą, ale
apogeum nowoczesnej twórczości Niemena nastąpiło w zespole Niemen Enigmatic.
M
wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem,
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem,
Za wspomnieniem - płyń spomnieniem...
Dookoła morze - morze -Jak błękitu strop bez końca: O! przejasne - pełne słońca -Łodzi! wioseł!...
szczęść ci, Boże...
ROZDZIAŁ 7
Italiami Itałiam
KONCERTY WE WŁOSZECH 1969
Płyń - a nie wróćże mi z żalem Od tych laurów tam różowych, Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem, I od
moich dni-laurowych...
O! po skarby cię wysłałem: Cóż! gdy wrócisz mi z tęsknotą -Wiem to, ale proszę o to -Niech
zapłaczę, że płakałem...
Pod latyńskich żagli cieniem,
Myśli moja, płyń z aniołem,
Płyń, jak kiedyś ja płynąłem...
Za wspomnieniem - płyń spomnieniem.
ap^iji,!
tJfff
UNA
>N AMORE(sltN
R^oman Waschko zapoznał mnie z szefem Jazz Agency iw Bolonii, Antoniem Fore-k stim -
wspominał Nie-Imen. -W lutym 1969 roku zapakowaliśmy instrumenty w tym Hammonda, do
pociągu i pojechaliśmy szukać szczęścia pod niebem Italii" [Niemen Od początku).
To była jego druga poważna zagraniczna wyprawa - pierwsza, niezbyt udana, o kilka lat
wcześniejsza, to wyprawa do Francji. Czy ten wyjazd zaowocował czymś poważnym? Świetnymi
płytami? Dalszymi lukratywnymi kontraktami? Zakończenie tej wyprawy tak opisuje Niemen w
radiowym boksie Od początku: „Koniec lata 1969. Po półrocznym pobycie we Włoszech wracałem
samotnie za kierownicą camioncino ford transit. Trasę Bo-lonia-Warszawa pokonałem non stop w
Page 49
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
35 godzin. Na granicy w Cieszynie czekał już mój włoski impresario Antonio Fo-resti udający się z
wizytą do Polski. Był zaszokowany, kiedy tłumy fanów na wiadomość o przejeździe gwiazdy
zaatakowały szlaban. W pośpiechu skrobnąłem kilkadziesiąt autografów i na gaz. Po rozładowaniu
sprzętów w domu pognałem dalej. Wieczorem dobiłem do grona świato-
wych szpanerów w sopockim Grand Hotelu. Szaleństwo...".
Czego dowiadujemy się z tych paru zdań? Że Niemen z Włoch wracał sam, bo zespół Akwarele
przestał istnieć, że ma już swego włoskiego menedżera, że w kraju witają go na pewno serdeczniej
niż za granicą. I rzeczywiście, w najbliższych latach czekała nań wielka sława: zaszczyty, nagrody,
płyty, sukcesy, przeboje, ale też kilka awantur (Radomsko), głosy krytyczne (nadal)... Kariera
zagraniczna ciągle była za mgłą. Ale Włochy wciąż stały otworem... czekały na innego Niemena, już
nie soulo-wego, lecz awangardowego, jazz-rockowe-go. Jesienią tegoż roku znów wyjechał do
Włoch.
Tomasz Jaśkiewicz: „Nasz pierwszy wyjazd do Włoch trwał kilka miesięcy. Graliśmy po klubach. I to
była właściwie końcówka Akwarel". Za pierwszym razem Niemen ze swymi muzykami spędził tam
ponad pół roku. Baza była w Bolonii, a koncerty odbywały się niemal w całym kraju, głównie nad
Adriatykiem i w Rzymie, w jednym z największych wówczas rzymskich klubów Titan. Grali dwa razy
po 45 minut i przyjmowani byli bardzo ciepło. Repertuar, przede wszystkim do tańca, składał się ze
światowych standardów sou-lowych, ale grab także Bema pamięci ża-łobny-rapsod i, jak mówił
Czesław, utwór ten bardzo się podobał. Niemen nagrał też kilka singli; jeden z nich, z piosenką Io
sen-za lei, trafił do miejscowych szaf grających. „Trzeba wiedzieć - opowiadał Niemen "Panoramie"
w październiku 1969 - że w kraju tym istnieje około 30 tysięcy szaf, a odtwarzane w nich płyty są
rejestrowane. Zwycięża ta, która była najczęściej słuchana. Podobno moja płyta rozchodzi się
bardzo dobrze. Mam trzyletni kontrakt z wytwórnią płyt Compagnia Generale del Disco. We
wrześniu muszę udać się na pięć dni do Mediolanu, aby nagrać następną
płytkę. A od listopada będę znów koncertował we Włoszech".
Io senza lei to włoska wersja utworu Dziwny jest ten świat, a po drugiej stronie tego singla znalazła
się piosenka Arcobale-no, czyli po włosku zaśpiewany standard Harolda Arlena Over the rainbow.
Włoski wydawca takimi słowami opisał ten singel: „Niemen, nazwisko i twarz tajemnicze. Osoba,
która we Włoszech nie jest jeszcze znana, ale ma na swoim koncie miliony płyt i popularność
porównywalną z popularnością największych mistrzów muzyki rozrywkowej. W Polsce sprzedaż płyt
Niemena jest większa niż Franka Sinatry, Toma Jonesa i Beatlesów, o czym świadczą jego Złote
Płyty i sprzedaż 600 tysięcy longplayów. Jego popularność, jeszcze nie sprawdzona we Włoszech,
nie ogranicza się tylko do Polski. W 1968 roku otrzymał Trofeum MIDEM za najlepszą płytę roku -a
specjalistyczne pismo «Billboard» okrzyknęło go oficjalnie najlepszym polskim piosenkarzem roku".
Dariusz Michalski w roku 1974 zacytował w „Nowej Europie" recenzję z koncertu Niemena, która
ukazała się w rzymskim „Radiocorriere": „Niemen podobał się wszystkim. Fachowcy twierdzą, że
jest wielką indywidualnością - śpiewa tak, jakby przeszedł szkołę Raya Charlesa czy Toma Jonesa.
Na sukces duży wpływ miało także jego zachowanie przypominające gentlemana dawnych czasów,
który przypadkowo trafił do lokalu big-beatowego: włosy i wąsy starannie utrzymane, strój nad wyraz
schludny i gustowny. W czasie występów polskiego piosenkarza panował na sali spokój, nawet
skupienie. Niemen nie rozbierał się, nie krzyczał, nie biegał, jak to mają w zwyczaju wykonawcy
angielscy i francuscy. W krótkim wywiadzie zdradził nam swoje uwielbienie dla ormiańskiego
piosenkarza Raszida Bejbutowa, a zwłaszcza dla Marleny Dietrich, która -
jak stwierdził - przekonała go, że ma wszelkie walory muzyczne i kompozytorskie. Marleny, której
śpiew i głos są dla niego najpiękniejsze, która wreszcie tak wspaniale wykonała jego utwór Czy
mnie jeszcze pamiętasz. Nazywany fenome-nem-dziwolągiem, dla nas Niemen jest muzyczną
rewelacją Wschodu".
A jednak dla Włochów repertuar Niemena był zbyt awangardowy i podczas żadnego ze swych
pobytów w Italii kariery nie zrobił, choć prócz wspomnianego wyżej singla nagrał tam także włoską
wersję piosenki Spinning wheel z repertuaru grupy Blood, Sweat And Tears.
„Włosi chcieli, bym śpiewał piosenki ich kompozytorów. Podstępnie zmusili mnie do nagrania Dńwny
jest ten świat z banalnym, nie na temat, tekstem wło-
skim. I tak im nic to nie dało, bo była to piosenka zbyt dramatyczna jak na ich uszy. Media
preferowały u piosenkarzy śliczne bel canta. Z ulgą rozstałem się z tamtą sceną. Jeszcze tylko
zaliczyłem słynny objazdowy festiwal Cantagiro" („Tygodnik Demokratyczny" 1974).
Dodajmy też, że nie dopuszczono go do udziału w festiwalu w San Remo, podobno na skutek
Page 50
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
protestów tamtejszego związku piosenkarzy.
Niemen, słysząc wciąż opinie, że jego muzyka dla Włochów jest zbyt trudna i że powinien śpiewać
bardziej słodko, zrezygnował z kariery w Italii, choć pojechał tam ponownie w tym samym, 1969
roku. Ale już z innym zespołem.
Pierwszy wyjazd do Włoch mógł zakończyć się sukcesem komercyjnym; koncertów było sporo,
funkowa muzyka i znane standardy podobały się w klubach, a ich właściciele przekazywali sobie
zespół i Niemena wraz z bardzo pozytywnymi opiniami. Grali więc w miejscowościach
wypoczynkowych, w różnych ekskluzywnych miejscach i zdobyli sobie niezłą markę. Ale praca
zespołu klubowego nie odpowiadała Niemenowi i w momencie gdy zespół zaczął zyskiwać stabilną
pozycję na tamtejszym rynku, doszedł do wniosku, że jednak na takiej stabilizacji mu nie zależy.
Chodziło mu o to, by muzycznie się rozwijać, a nie naśladować amerykańskich wykonawców. Chciał
robić swoje.
Natomiast ponowny wyjazd do Włoch - z zespołem Enigmatic - był czymś bardzo „artystycznym",
właściciele klubów jednak na tym się nie poznali. Chcieli piosenek do tańca, nie zaś długich
improwizowanych fraz na gitarach, saksofonie czy Hammondzie. Czasami odbywały się też duże
koncerty, na przykład organizowane przez włoską Partię Komunistyczną, ale głównie było to niezbyt
udane granie w klubach, niekiedy nawet w tych samych, w których
Niemen grał kilka miesięcy wcześniej z Akwarelami. „Wszyscy byli w sumie rozczarowani -
wspomina Jaśkiewicz, który z Akwareli trafił do zespołu Enigmatic. -Czesław chciał Włochów
nauczyć swojej nowej muzyki, a to się nie bardzo udawało. Trzeba było wracać do Polski i nagrywać
płytę Niemen Enigmatic. Muszę dodać, że właśnie tam, we Włoszech, kosztem koncertów bardzo
mocno pracowaliśmy nad materiałem do tej płyty".
Czesław Niemen: „Był koniec jesieni
1969 roku. Po dokonaniu nagrań na płytę Enigmatic i zagraniu kilkunastu promocyjnych koncertów
w Polsce pojechaliśmy do Italii. Czekała nas praca w klubach. Wybitni muzycy, jak na jazzgienków
przystało, zachowywali się dość wyniośle wobec włoskich pracodawców. Zbyszek Namysłowski
niewiele sobie robił z uwag, że solówki są za długie. Trzymałem jego stronę, śmiejąc się z
wybrylantynowanego towarzystwa na parkiecie, które nie nadążało za improwizatorską jazdą
Zbyszka. Zrozpaczeni menedżerowie Francesco Lo Bianco i Antonio Foresti nie byli w stanie
udobruchać właścicieli klubów. Ci ostatni po kilku naszych występach nie chcieli o niczym słyszeć.
W ramach udzielania lekcji pokory odwołano wszystkie koncerty. W rezultacie zamiast skorzystać na
zbliżającym się po świętach Bożego Narodzenia karnawale, trzeba było zwijać ma-natki.
Postanowiliśmy przynajmniej zwiedzić niektóre ważniejsze miejsca na ziemi włoskiej. Wigilia i dni
świąteczne w Wenecji pozwoliły na zweryfikowanie pomysłu na przyszłość, która była zagadką. (...)
Po nagraniu dwóch soulowych coverów na płytę składankową zespół zakończył swą działalność we
Włoszech i został oddelegowany do domu. Od stycznia do lipca
1970 roku Lo Bianco i Foresti próbowali jeszcze przybliżać mnie włoskiemu odbiorcy. Jednak po
odmowie przez związek
zawodowy piosenkarzy włoskich występu na festiwalu San Remo 70 - wróciłem do kraju
ostatecznie. Zacząłem reformować zespół. Jeszcze tylko pojechałem na Cantagiro w czerwcu, by
po wakacjach zająć się na dobre funkcjonowaniem na polskiej scenie. Jesienią zagraliśmy trasę w
największych halach w Polsce. Gościem specjalnym była fenomenalna zdobywczyni nagrody
dziennikarzy na festiwalu Sopot 70 - Farida" (Niemen Od początku).
Farida urodziła się na Sycylii, jej matka była Arabką, a ojciec Włochem. Po zwycięstwach na
różnego rodzaju amatorskich konkursach pierwszy sukces osiągnęła na tym samym festiwalu
Cantagiro, w którym uczestniczył Niemen. Tam się poznali. Farida nagrała piosenkę Vediai, vedrai,
skomponowaną przez Lui Tenca, niezbyt jednak wysoko ocenioną przez jury festiwalu w San Remo;
Tenco tak się tym przejął, że popełnił samobójstwo.
„Faridę poznałem w tym roku (1970) na festiwalu Cantagiro, który jest imprezą polegającą na
jeżdżeniu z koncertami po całych Włoszech - opowiadał dziennikarce Niemen. - Co roku wybiera się
inną trasę. Występujący piosenkarze podzieleni są na trzy grupy: pierwsza składa się ze znanych
nazwisk i wyłącznie Włochów, druga z młodych, startujących piosenkarzy (i tu była Farida), a trzecia
z piosenkarzy zagranicznych, gdzie byłem ja. Przedtem zwróciłem uwagę na głos Faridy i na rodzaj
ekspresji, który reprezentuje. (...) Ostatnio bardzo często porównywano nasze style śpiewania,
podobne rodzaje ekspresji. Rzeczywiście, Farida i ja śpiewamy tak, jak czujemy. Często ludzie
pytają, czy nadwerężenie głosu nie grozi jego utratą. Jeśli o mnie idzie, to nie myślę na tyle o przy-
Page 51
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
szłości, by się oszczędzać. Śpiewając inaczej i nie wkładając w to serca, oszukiwałbym siebie i
publiczność. Nigdy tego nie robię" („Nowa Wieś" 1970, z rozmowy z Elżbietą Treger).
I wreszcie przytoczmy, co na temat pobytu we Włoszech ma do powiedzenia pełnoprawny wówczas
członek zespołu Niemena, Zbigniew Namysłowski: „Kilkakrotne nasze wyjazdy do Włoch były bardzo
nudne. Mało było grania, natomiast dużo wolnego czasu. Czesław przygotowywał się do udziału w
festiwalu w San Remo, który jednak nie doszedł do skutku. Dla mnie to była zupełnie nowa muzyka
-przeboje soulowe, piosenki Beatlesów, ówczesny hit Venus i długie, rozbudowane utwory Niemena.
Publiczność włoska zakochana jest w swoich piosenkach, a my ofiarowaliśmy im mocny soul, który
był wtedy oczkiem w głowie Czesława. Zresztą robił to świetnie, sekcja grała też doskonale, ale to
nie było na Włochy. To był wspaniały wyjazd turystyczny, bo dużo zwiedziliśmy".
Po powrocie do Polski ruszyli w wielką trasę po całym kraju, już z Farida. „Byłem wtedy gościem
zespołu - kontynuuje Namysłowski - grałem wyłącznie solówki i byłem już prawie poza zespołem. Z
Niemenem współpracowało mi się doskonale. Jak go oceniam? Gdy mówię o jego grze na
organach, to dla mnie było trochę za prymitywne granie, ale do tej muzyki było to potrzebne. Ja tak
nigdy bym nie zagrał na organach, bo nie potrafię grać czystych akordów, zawsze bym dodał jakieś
nuty dysonansowe, ale to wtedy nie pasowało. To były dwa światy muzyczne i po koncertach
doszliśmy obaj - bez żadnych sporów - do wniosku, że się rozstaniemy".
m
i
1969-1970
jezdżasz, ręce złamawszy na pancerz,
acii, lu bi
IftliilBUftlFil
Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan; co Rwie się sokół i koń twój podrywa
stopę jak tancerz. p> . Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,
Jak namioty ruchome wojsk koczuflffcych po niebie.
KRlIIIKjwil
' Pokłaniają się z góiy opuszczonymi skrzydłami, Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki...
1 Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami...
- Idą panny żałobne: jedne podnosząc ramiona
\ Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa;
pQ Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa, Inne, drogi szukając, choć przed
wiekami zrobiona...
C^ Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia, -. Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności
przyczynia.
<^ Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba,
^ W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne, LN Przeogromna chorągiew, co się wśród
dymów koleba, Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś,, oparta pod-niebne...
I Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca I czernieją na niebie, a blask ich zimny
omusnął, pL^ I po ostrzach, jak gwiazda spaść niemogąca, prześwieca,
ił był nagle i znów jak fala wyplusnął...
I
Dalej - dalej - aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą, Które aby przesadzić ludzkość nie znajdzie
sposobu, f^ I Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą...
ą I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody, W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby
toporów, Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody, i Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną
narody...
j dalej - dalej —
wiersz: Cyprian Norwid I muzyka: Czesław Niemen
w
W roku 1968 podczas opolskiego festiwalu - wspominał Niemen - podszedł do mnie Wojtek
Młynarski i powiada: «Gdybyś tak skrobnął muzykę do wiersza Norwida Bema pamięci
Page 52
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
żalobny--rapsod, to byłoby dopiero coś». Ziarno Wojtka zakiełkowało w mojej wyobraźni
natychmiast. Ale gdy pół roku później intonowałem pierwsze słowa "Czemu, Cieniu, odjeżdżasz..." z
odtwarzanych płyt na lekcjach polskiego, niektórzy pogromcy jeszcze donośniej zaczęli grzmieć i
buczeć" [Niemen Od początku).
Wojciech Młynarski: „To było tak - jechaliśmy na audycję Zgaduj Zgadula. Siedziałem koło Czesława
i miałem z sobą ten tomik poezji Norwida, celofanowy, żółty, pomięty PIW-owski. On się tym
zainteresował, spytał, co ja czytam - odpowiedziałem, że Norwida, i od razu mu powiedziałem, że
jest tu taki wiersz Bema pamięci żałobny-rapsod. Jakoś tak skojarzyłem ten wiersz z Niemenem,
którego zaśpiew wydawał mi się chwilami monumentalny. To był zupełny zbieg okoliczności -
Norwid, Zgaduj Zgadula, Niemen, autobus. I w ogóle nie przypuszczałem, że to może być coś tak
wspaniałego w efekcie. Zrobił to fantastycznie, mało tego,
pomyślałem sobie, tak trochę pochlebiając, że ten pierwszy kontakt z wierszem, dzięki mnie,
przybliżył Czesława do Norwida. Notabene on potem tego tomiku nigdy mi nie oddał. Co do dalszej
współpracy to było tak: Czesław podczas tego tournee niemal nie wychodził z pokoju, bo bez
przerwy zaczepiali go ludzie: za wygląd, za ubiór, za całą jego fizys. Mieszkałem z nim w hotelu
przez ścianę i ciągle słyszałem, jak on coś gra na gitarze, coś podśpiewuje, coś kombinuje.
Zapytałem go o to kiedyś, a on powiedział, że trzeba bez przerwy próbować, pracować, notować
nowe pomysły. I ja wtedy nieśmiało mu zaproponowałem, że mogę coś napisać do tych jego
muzycznych pomysłów. W ten sposób powstały trzy czy cztery piosenki z moimi tekstami - jako
pierwsza Chwila ciszy. Ale one nigdy się szerzej nie spopularyzowały. O Niemenie mówiono różne
dziwne rzeczy, robiono z niego takiego Bożego człowieka, świątka naiwnego. Ja go wtedy za kogoś
takiego wcale nie uważałem. Wyczuwałem, że ma w sobie jakąś niesłychaną, wkodowaną intuicję
muzyczną, która sprawia, że on dobrze wie, o co mu chodzi. I to się uzewnętrzniało. Cały czas
byłem świadom jego zdumiewającego rozwoju, a poszło to w zaskakującym kierunku, którego mało
kto się spodziewał. On kompletnie odszedł od komercji, od ułatwionego biegu spraw, w stronę
poszukiwania poezji. Ile razy go spotykałem, tyle razy mu tego gratulowałem. Takiego muzyka po
prostu do dziś nie ma i miejsce po nim pozostanie puste. To był bardzo wiele od siebie wymagający,
niesłychanie utalentowany muzycznie człowiek, który wybrał trudne teksty poetyckie i zawsze mu się
z tego składała integralna, doskonała, niepowtarzalna całość".
Ale głosy krytyczne wobec Niemena po nagraniu Bema pamięci... nasiliły się,
zarzucano mu szarganie świętości, obrazoburcze traktowanie polskiej poezji... Wrócimy jeszcze do
tych głosów. Na razie powstaje Bema pamięci... Do jego pierwszego wykonania doszło podczas
wręczenia Niemenowi Złotej Płyty za Dńwny jest ten świat w grudniu 1968 roku.
Tomasz Jaśkiewicz: „Forma Bema pamięci... trudna jest do odczytania dla niektórych nawet teraz,
po latach. Utwór na próbach robiony był po kawałku. Długo bardzo Czesław nosił się z tym
pomysłem i z tym, jak go realizować. Jeszcze w Akwarelach, po niejednym koncercie, podczas gdy
my rozstawialiśmy sprzęt na sali, on ćwiczył, próbował, wymyślał introdukcje, wstępy, zagrywki
organowe, podkłady, zmieniał harmonię. Wiadomo było, że będzie to utwór poważny, mocny,
potężny, wielki, monumentalny i że będzie miał właśnie takie tempo. Tylko tempo znane nam było
od początku. Na próbach nie mieliśmy możliwości ocenienia tego, co powstaje, podobnie jak przy
tworzeniu Dziwny jest... Bardzo przeżywałem ten utwór".
„We Włoszech Rapsod był naszym popisowym utworem zapowiadającym coś nowego - opowiadał
Niemen. - Zanim wróciłem do Warszawy, zdążyłem dokończyć Jednego serca i naszkicować dwa
pozostałe: Kwiaty ojczyste i Mów do mnie jeszcze. Cała historia nie byłaby niczym nadzwyczajnym,
gdyby nie ewenement popularności Rapsodu. Andrzej Turski i Witold Pograniczny odnotowywali
pierwszeństwo onego na ówczesnej Uście przebojów Studia Rytm przez 18 tygodni. No i szef
reklamy Polskich Nagrań - zacny ułan, pan Franciszek Pukacki - wręczył mi w roku 1971 trzecią
Złotą Płytę. Ostatnią. Myślę, że tego było i tak za wiele, jak na ograniczoną możliwość tolerowania
mojej odmienności przez dawnych politruków od spraw kultury" (Niemen Od początku).
Niemen zaryzykował i... wygrał. Powstał podniosły utwór wieloczęściowy rozpoczynający się niemal
gregoriańskim chorałem, który dalej przetwarza się we wspaniałą, rockową ekspresję. Połączył
ducha muzyki słowiańskiej z echami muzyki średniowiecza i współczesnym ciężkim rockiem.
Cudowna poezja Norwida współbrzmi z logicznie rozwijającym się akompaniamentem i podkładem
instrumentalnym. Okazało się, że Niemen doskonale potrafi grać na organach Hammonda. Potęgi
temu wykonaniu dodaje chór pod kierownictwem Romualda Miazgi.
„Konstrukcja formy uzależniona została od budowy wiersza. Stworzony przez muzyków nastrój
Page 53
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
odpowiada aurze poetyckiego tekstu, będącego wizją pogrzebowego orszaku - takiego, jaki przystoi
bohaterom. Całość poprzedza nadane przez Norwida motto: «Przysięgę daną ojcu aż po dziś dzień
zachowałem». W kompozycji Niemena zostało ono trzykrotnie zaśpiewane przez chór.
Monumentalny klimat budują dźwięki dzwonów i organów Hammonda - tu często w brzmieniu
niemal liturgicznym. Muzyka, która z czasem narasta, gęstnieje, zostaje jednak gwałtownie
przerwana - po to, aby po krótkiej chwili ciszę przeszył samotny, pełen bólu głos wokalisty: «Czemu,
Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz...». Akcja muzyczna wraca na dobre, dołącza się
perkusja ("Bartkowski zrobił wtedy takie rytmy, jakich nikt nie słyszał" - wspominał Niemen), kroczy
orszak pogrzebowy z ciałem Bema umieszczonym na żałobnym wozie, z pochodniami,
rozwiązanymi proporcami, z pannami żałobnymi... Wizja Norwida i Niemena staje się naszą wizją"-
to jedna z najlepszych recenzji tego utworu, autorstwa Elżbiety Skrzypek, zamieszczona w „Naszym
Dzienniku" w styczniu 2004 roku.
Od razu przez mass media przetoczyła się dyskusja, czy nasz „piosenkarz rockand-rollowy", jak go
wówczas określano, ma prawo do zajmowania się polską poezją -chętnie by mu wówczas tego
zakazano, ale na szczęście nie znalazł się na to żaden paragraf. „Kanon literatury", „szarganie
świętości" - takie określenia padały najczęściej. A w jednym z telewizyjnych programów postawiono
pytanie wprost - czy Niemen w ogóle rozumie Norwida... Ale utwór przetrwał próbę czasu, dziś
podoba się nie mniej niż kiedyś, wywołuje równie podniosłe uczucia. Trudny jest do nagrania na
nowo czy wręcz do powtórzenia. Sztuka ta udała się dopiero Maćkowi Maleńczukowi, który miał na
szczęście własne spojrzenie na Rapsod.
Bema pamięci wiąże się nierozerwalnie z płytą Niemen Enigmatic i z zespołem pod takąż nazwą. Po
powrocie z Włoch -po rozpadzie Akwarel - Niemen zaczął coraz intensywniej myśleć o powołaniu
nowego składu muzyków, którzy by sprostali jego muzycznym pomysłom. Basistą został Janusz
Zieliński, grający ze Zbigniewem Namysłowskim młody muzyk, którego Czesław spotkał w jednym z
warszawskich klubów. Z Akwarel zostali w nowym zespole Tomasz Jaśkiewicz i saksofonista
Zbigniew Sztyc. No i trafili do niego dwaj muzycy jazzowi.
Czesław Niemen: „Traf chciał, że w Sopocie bawił Czesław Bartkowski. Właśnie odbębnił służbę
wojskową. Podczas rozmowy sam zgłosił chęć bębnienia w planowanej przeze mnie formacji
Niemen Enigmatic. Jako się rzekło, tak się i stało. Wkrótce nawiązałem kontakt ze Zbigniewem
Namysłowskim, który Bartkowskiego wtedy spisał na straty dla sceny jazzowej w Polsce. (...)
Zbyszek ostatecznie uznał, że zagranie w rokującym zespole nie przyniesie jazzowemu muzykowi
ujmy. Kokieterię dwóch genialnych muzyków przyjąłem,
mając pełną świadomość, że zdradzą mnie, kiedy chwilowy kryzys jazzu minie. Odejdą. Zanim to
nastąpiło, zdążyłem zaaranżować i nagrać ten album w doborowym składzie już w październiku
1969 roku. Poza najpiękniej malującym akwarelowe dźwięki Tomkiem Jaśkiewiczem, został jeszcze
Zbyszek Sztyc. Basowania podjął się Janusz Zieliński, którego poznałem w warszawskiej Dziekance
- grał coś w rodzaju raczkującego jazz-rocka z Namysłowskim. Gościnnie wzięli udział Michał
Urbaniak, który przyjechał na chwilę do kraju prosto z głuchej Północy, precyzyjnie nastrojone
Alibabki oraz chór pod dyrekcją Romualda Miazgi... Wibrujące struktury wypełnił mój Hammond"
(Niemen Od początku).
Niemen na organach grał już zupełnie inaczej niż w czasach Akwarel i oczekiwał, że muzycy jazzowi
realizować będą jego koncepcje. Mimo całego szacunku dla Namysłowskiego, który był i jest
wspaniałym muzykiem, saksofonista, trzeba przyznać, że realizował on plany nakreślone przez
Niemena. Ten zaś był wizjonerem, który nie tylko coś kreował, ale również miał pieczę i kontrolę nad
realizacją swego dzieła. Wtedy, podczas nagrywania longplaya Niemen Enigmatic, muzyka nie była
tak ściśle aranżowana, jak w Akwarelach.
Jak wspomina Tomasz Jaśkiewicz, kreślono jedynie ogólne szkice, ramy, pomysły konkretnych
utworów, a muzycy mieli wiele miejsca i czasu na solowe granie, improwizowanie. Otworzył się dla
Niemena świat muzyki improwizowanej.
Tomasz Jaśkiewicz: „Nagrywanie tej płyty było właściwie łatwiejsze niż nagrywanie płyty ściśle
aranżowanej, gdzie każdy musi odtworzyć pomysł aranżera. Nagrywaliśmy w Filharmonii i można
było sobie po prostu trochę poszaleć. I to było bardzo dla wszystkich inspirujące. Wszyscy
nawzajem doskonale się rozumieli. Po
NIEMEN ENIGMATIC
¦
1
Page 54
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
CZAS JAK RZEKA
pewnej przerwie nagraliśmy kolejną płytę, podwójną, już w nieco zmienionym składzie. Doszedł
nowy perkusista, Janusz Stefański, który też dużo dodał do tej muzyki. Nowym nabytkiem był też
grający na organach Jacek Mikuła, który pochodzi ze Śląska. Nadal całość opierała się na długich
frazach Niemena, a koncepcja polegała na tym, żeby muzycy jazzowi ubarwiali niejako swoim
talentem jego muzyczne pomysły. I ta podwójna płyta jest moim zdaniem czysto jazz-rockowa: w
realizacji beatu, pulsu, swingu, muzyki funky, czego nie chcieliśmy robić na płycie Bema pamięci.
Tam były do zrealizowania wielkie songi, wielkie formy, a na tej płycie chodziło po prostu o
jazzowo-rockowe granie".
Czesław Niemen: „Podwójny album określany jako czerwony, ze względu na okładkę w tym kolorze,
a nie ze wstydu, jak sądzę, jest przełomowym w moim dorobku, mimo różnych niedoróbek.
Znakomitym nabytkiem zespołu był Jacek Mikuła, który po mistrzowsku wykorzystał organy
Hammonda. Bas Janusza Zielińskiego stawał się coraz bardziej wyrazisty.
Tomek Jaśkiewicz okazał się zdolnym kompozytorem [Zechcesz mnie, zechcesz, Muzyko moja do
słów Wojciecha Młynarskiego). Szkoda, że Czesław «Mały» Bartkowski ze swoim unikalnym bitem
nie wy-terminował w nagraniu całego materiału. Tak jak przewidywałem, poszedł za Zbyszkiem
Namysłowskim w rejony wysokiej sztuki, która zaczęła wracać do łask - sztuki jazzu. (...) Pod koniec
stycznia 1971 roku nagrania były gotowe. Warto dodać, że w dużej mierze udało mi się zrealizować
wcześniejsze, nie do końca spełnione marzenia o żeńskim chórku, który na czele z niezwykłym
głosem Krystyny Prońko do-barwił całość..." [Niemen Od początku).
A potem dodał gdzieś indziej: „Chęć eksperymentowania wiązała się z moim wejściem w wiek
Chrystusowy. Bardzo intensywnie myślałem o przyszłości. Otrzymałem zastrzyk inspiracji od
Hendrixa, Cream, a później Milesa Davisa. To była zachłanność na odkrywanie nieodkrytego.
Trudno było mówić o rynku komercyjnym, bo nas, muzyków, problem ten nie dotyczył. Mimo że
miałem dwie Złote Płyty,
M
nie ujrzałem za nie żadnych pieniędzy poza tymi, które otrzymałem za ich nagranie. To było wtedy
jakieś 10 tysięcy złotych za jedną, czyli mniej więcej trzy średnie pensje. Mimo całej złożoności
Rapsod odniósł niebywały sukces".
W wielu ankietach ogłaszanych pod koniec XX wieku płyta Niemen Enigmańc, ta z Rapsodem,
uznana została za polską rockową płytę wszech czasów.
Czesław Bartkowski: „To był niesamowicie płodny okres, fascynujące doświadczenie, ale też próba
sił - Niemen był z innego świata niż my, jazzmani, inaczej podchodziliśmy do spraw harmonii.
Musieliśmy szukać złotego środka" („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem).
Andrzej „Ibis" Wróblewski po jednym z koncertów zespołu pisał w „Życiu Warszawy" (1974):
„Niemen znowu wyprzedził swój czas i zaskoczył słuchaczy. Młoda publiczność siedziała jak
zahipnotyzowana. Paru rozrabiaków uciszyli sąsiedzi i atmosfera była jak w Filharmonii". A oto
fragment innej recenzji: „Grupa Niemen Enigmatic osiągnęła niespotykaną u nas sprawność
estradową. Jej koncerty są nie tylko prezentacją osiągnięć i możliwości muzycznych: są także
doskonałymi, dopracowanymi do najdrobniejszego szczegółu widowiskami typu show,
wyróżniającymi się ogromną kulturą estradową. Nad całym spektaklem muzycznym panuje
niepodzielnie Niemen, który jest bezbłędnym jego organizatorem" („Słowo Polskie" 1970, Andrzej
Ejsiel).
Zbigniew Namysłowski: „Dla mnie to była muzyka za ciężka, nie chodzi o długość utworów, bo
jazzowe utwory są nieraz dłuższe, tylko dla mnie trudna była do zniesienia ta cała pompa. To były
sprawy bardzo poważne - ten Rapsod. A Jednego
serca było lżejsze, i tę melodię o wiele lepiej mi się grało. To nie było w moim stylu, ja się nie
najlepiej czułem, grając te numery. Czesław nagrał też jedną moją piosenkę, kiedyś ją usłyszał i
poprosił o nią [Sprzedaj mnie wiatrowi). Ale to już trafiło na drugą płytę, którą z Czesławem
nagrałem. (...) Jego piosenki, jego głos, wszystko to robiło na mnie wielkie wrażenie. Zrobił wielki
przełom w wokalistyce".
Michał Urbaniak: „Byłem wielkim fanem muzyki Niemena i z wielką radością przyjąłem propozycję
uczestniczenia w nagrywaniu płyty Bema pamięci... Ze Zbyszkiem Namysłowskim byliśmy wtedy
takimi papużkami nierozłączkami, więc gdzie on, tam ja. Pamiętam doskonale tamte lata - nagrania i
telewizję, gdzie trzeba było chować długie włosy, bo nie chciano by nas w innym wypadku pokazać.
Na nagraniach Czesław był bardzo podobny do Komedy, w surowości oceny, na przykład mówił:
Page 55
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
"Panowie, to było fantastyczne, nagrajmy to jeszcze raz». Mimo że to, co nagraliśmy, było naprawdę
bardzo dobre. Dla mnie to była doskonała porcja muzyki jazz-rockowej. I to było moje pierwsze
spotkanie z Niemenem, dość krótkie, bo zaraz potem jechałem na koncerty do Skandynawii".
Zespół Niemen Enigmatic po nagraniu obu płyt, Bema pamięci... i podwójnej „czerwonej", istniał
jeszcze przez pewien czas. Skład uległ zmianom: na perkusji, po odejściu muzyków jazzowych, grał
Andrzej Tylec, rolę wiodącego instrumentu przejęły organy Hammonda Jacka Mikuły. Nadal
koncertowali, m. in. ze wspomnianą już Faridą, nadal prezentowali nowoczesny poetycki repertuar.
Ale Niemen miał już nowe plany „Niebawem czekało na mnie nowe wyzwanie - awangarda lat
siedemdziesiątych".
¦»R0ZDZIAŁa9
Poezjai
(
m%
/
Za
Jednego serca, tak mało, tak mało jednego serca trzeba mi na ziemi co by przy moim miłością
zadrżało a byłbym cichym pomiędzy cichemi.
Jednych ust trzeba skąd bym wieczność całą pił napój szczęścia ustami mojemi i oczu dwoje, gdzie
bym patrzał śmieło widząc się świętym pomiędzy świętemi...
pHP
Jednego serca i rąk białych dwoje co by mi oczy zasłoniły moje bym zasnął słodko marząc o Aniele
który mnie niesie w objęciach do nieba. Jednego serca, tak mało mi trzeba a jednak widzę, że
żądam za wiele...
wiersz: Adam Asnyk muzyka: Czesław Niemen
Mimo że urodziłem się w przedwojennej Polsce, na Kresach, nigdy nie ukończyłem żadnej polskiej
szkoły - mówił Niemen w jednym z wywiadów. - Moim ulubionym poetą był Lermontow. To były moje
nastoletnie fascynacje. Dopiero później przyszło zainteresowanie filozoficzną sferą poezji Herberta,
Leśmiana, Słowackiego. Wziąłem sobie do serca, że jestem jednym z Późnych Wnuków Norwida"
(„Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka).
Lermontowa czytywał w dzieciństwie, ale później, w okresie współpracy z Niebiesko-Czarnymi,
śpiewał głównie teksty własne i Franciszka Walickiego. Gdy nadeszły lata Akwarel, zmieniło się
niewiele, choć słowa do melodii Niemena pisali inni tekściarze, m.in. Tylczyński, Dzikowski,
Adriański, Patuszyński, Gaszyński. Tworzył też dlań wiersze wojskowy poeta Edward Fiszer,
wówczas redaktor naczelny Programu III Polskiego Radia, ale wielka poezja trafiła do jego
repertuaru dość późno i gościła początkowo nieśmiało: zaledwie dwa wiersze Tuwima nagrał z
Akwarelami: Wspomnienie (na płycie Dńwnyjest ten świat) i Jeżeli (na longplayu Sukces). I dopiero
na Niemen Enigmatic poezja w pełni doszła do głosu.
„Czy mógłby Pan żyć bez poezji?" - pytał w „Nowej Wsi" Zbigniew Adriański. A Niemen odpowiadał:
„Bardzo wcześnie zacząłem czytać poezję, mając zaledwie osiem lat. Ojciec miał pełne wydanie
dzieł Lermontowa, wertowałem je więc stale. Później sam próbowałem pisać, jak zresztą większość
młodych ludzi, zarzuciłem to jednak, bo przecież do pisania wierszy potrzebny jest specyficzny
talent. Jednak poezję uważam za jedną z najpiękniejszych form literackich, jeśli nie za
najpiękniejszą z literatur. Piosenka to również poezja, może mniej ambitna, mniej programowa, ale
przecież piosenki bywają bardzo poetyckie. Styk piosenki i poezji jest tak bliski, że nawet
nieuchwytny. Lubię każdą dobrą poezję, również współczesną. Jednak do naj-ulubieńszych należą:
Mickiewicz, Tuwim, Gałczyński".
Tak mówił w wywiadzie z roku 1966 -później, jak wiemy, zaczął się skłaniać głównie ku Norwidowi i
Herbertowi. Ale żeby śpiewać poezję, trzeba mieć odpowiednią duszę, trzeba inaczej patrzeć na
świat. Niemen swego czasu mówił, że poezja jest wszędzie, że można ją dostrzec w każdej chwili,
w każdym działaniu człowieka, w każdym „kawałku" przyrody. „Dawno już nie jestem przeciwnikiem
śpiewania poezji, pod warunkiem, że potrafi się właściwie połączyć wizje muzyczne ze słowem.
Tylko wówczas śpiewanie poezji jest dla mnie uzasadnione, kiedy z połączenia muzyki i tekstu
powstaje nowa wartość, nowe dzieło. Poezja jest dla mnie wielką inspiracją" („Tygodnik
Demokratyczny" 1974, z rozmowy z Anną Ba-czewską).
Page 56
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Przeglądam płyty Niemena, stare wycinki prasowe, czytam jego wypowiedzi. Tam, gdzie mówi o
poezji, niemal zawsze wspomina Norwida. To jego ukochany poeta, któremu poświęcił sporą część
swego życia. Mówiąc o Niemenie, ktoś kiedyś
wspomniał: „Ach, to ten, który Krakowskim Przedmieściem idzie, trzymając pod ręką tomik
Norwida". I nie możemy nie doceniać tego, że przecież pokolenie lat siedemdziesiątych poznało
Norwida, i nie tylko Norwida, dzięki niemu.
Oto wybrane z różnych lat wypowiedzi Niemena na temat śpiewanej przez siebie poezji.
„Jestem uparty. Nie bez powodu moim duchowym przywódcą stał się Cyprian Kamil Norwid ze swą
filozofią. Mam zawsze w pamięci wiele jego myśli, z tą najbardziej znaną: «bo piękno na to jest, by
zachwycało do pracy. Praca, by się zmartwychwstało". Ten sam Norwid napisał, że pracować
należy nie wysiłkiem ramion i grzbietu, lecz w pocie czoła. Do kultu pracy, która jest sensem
istnienia i poczucia obowiązku, przywykłem w mym domu rodzinnym. Zycie ludzkie, jeśli chcemy
mówić o jego pełni, a tylko takie ma prawdziwą wartość, polega na nieustannej samoedukacji,
zbieraniu doświadczeń, dążeniu do poznania nowego" („Radar" 1978, z rozmowy z Barbarą Henkel).
„Jest to wielka literatura, w której powiedziane zostało wszystko, co wciąż jest dla nas
najważniejsze. To, co Norwid mówił na każdy temat XIX wieku, pozostaje aktualne w XXI wieku,
także po tym, co stało się w Ameryce. Norwid wciąż mnie inspiruje, pozwolę sobie nawet
przedstawić kilka swoich własnych utworów, które mają źródła również w Norwidzie, w sprawach,
które były ważne dla niego, jak choćby wtedy, gdy w Paryżu namawiano go, by wracał do kraju, a
Polski nie było. I to o tym jest Moja ojczyzna, bardzo piękny, bardzo ważny wiersz. Mam nadzieję, że
moje grafomańskie zacięcie nie wpłynie na odbiór poezji Norwida. Bardzo mi zależy na tym, by
czytano go w Polsce, bo pomaga zrozumieć to, co się u nas dzieje. Niestety, Polacy teraz nic nie
czytają" („Rzeczpo-
spolita" 2001, z rozmowy z Krzysztofem Masłoniem).
Janusz Atlas pisał w „Argumentach": „Niemen wrócił i zaśpiewał Bema pamięci żałobny-rapsod.
Śpiewał wspaniale i nadworni krytycy kompletnie zbaranieli. Dowodem na to zarzut, jaki został
postawiony Niemenowi: jak piosenkarz śmie wykorzystywać do swojej produkcji poezję Norwida?
Znalazł się także obrońca praw autorskich, który dowodził, że bez zgody spadkobierców Norwida
Niemenowi wierszy śpiewać nie wolno. Te opowieści dziś wydają się absurdalne, ale tak było,
proszę państwa, naprawdę".
„Początkowo uważałem, że poezja jest tak piękna, że nie trzeba tego śpiewać. Zachęciła mnie do
tego Ewa Demarczyk - nie tyle osobiście, co swoimi nagraniami. Pomyślałem, że jednak nie mam
racji - że nie ma sensu śpiewać wciąż o tych sercowo--zawałowych sprawach. Ciągle ciągnęło mnie
w rejony publicystyki - i Norwid jakoś zaczął być aktualny. Ale od początku ta poezja u mnie nie
miała łatwego życia. Kiedyś jakiś dyrektor Pagartu zaprosił mnie na rozmowę i spytał: «Panie
Czesławie, czego pan chce od tego Norwida?". Ja zgłupiałem i odpowiedziałem mu: «Panie
dyrektorze - brak mi słów!»" (z ostatniego wywiadu radiowego, którego Niemen udzielił mi 12
grudnia 2003 w Programie I Polskiego Radia).
Oto jeszcze jeden przykład na to, jak bardzo niektórzy ludzie - i to, niestety, dyrygujący wówczas
rozrywką w Polsce - nie rozumieli intencji Niemena. Ale były też inne głosy. Recenzent, podpisany
jako Bernard, w „Literach" z 1970 roku pisał: „By teatr muzyki był wielki - tekst musi być wielki. Taki
tekst napisał Norwid. Zastanawiałem się, czy Niemen «rozumie» to, co śpiewa? I wtedy odkryłem
prawdę, którą potwierdzają krytycy, kiedy piszą o poezji współczesnej. Nie trzeba być wcale
CZAS JAK RZEKA
znawcą, nie trzeba być filozofem, nie trzeba poezji tej analizować, można ją "wyczuć" innym
zmysłem: poprzez obrazowanie pełne nowego piękna idzie ku nam Prawda. I tak właśnie wrażliwość
Niemena «odkrywa» głębię myśli Norwida. To brzmi niemal jak świętokradztwo. Norwid - pro-
'.'.'srszawa, dnia 3t.01.tS72 r.
V.'ielce Szanowny Panie l
Pozwalamy sobie w załączeniu przedstayłić' tłumaczenie na język angielski pańskiego wiersza
•Piosenka dla Zmarłej".
Zwracamy się z prośbą o wyrażenie zgody na wykorzystanie angielskiego tekatu wiersza do
nagrania na płytę utworu muzycznego kompozycji i w wykonaniu Czesława fciemena dla
zachcdnio-niemieckiej agencji firmy CBS /Columbia/.
Wiersz Pana zainspirował naszą muzykę głębokimi refleksjami Wdzięczni bylibyźmy za ocenę, czy
nasze tłumaczenie właściwie oddaje zawarte w utworze tretci poetycfetfe.
Page 57
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Eograniem płytowym pragnęlibyśmy uprzystępnić miłoćnikom poezji i muzyki poza granicami kraju
utwory naszych wielkich poetów.
Łączymy wyrazy głębokiego szacunku,
/Czesław Kiemen/
Czesław IJiemen
sam. Warszawa
ul. Kiecała 8 m. T6
roczy, mądry, filozof i nauczyciel, Niemen - nerwowy, histeryczny, pulsujący krzykiem jako wyrazem
wrażliwości... Enigma-tic, znaczy zagadkowy. Ta płyta jest przyczynkiem do zagadki wielkiej sztuki.
Niemenowi udało się odczytać tekst tak, jak może odczytać tekst świeży, wrażliwy czytelnik.
Obowiązuje tu jednak zasada: trzeba się na tę poezję "Otworzyć", przyjąć ją bez uprzedzeń, sycić
się nią, nią żyć... Tajemnice otwierają drzwi. Słychać krzyk. Jest to krzyk radości z odkrycia Prawdy".
Piękne słowa, szczera recenzja, zupełnie nowe spojrzenie na Niemena, jego muzykę, jego
pojmowanie poezji.
„A jak wyglądały Pańskie kontakty z poetami, których wiersze Pan śpiewał? Na przykład z
Iwaszkiewiczem" - pytał Jacek Cieślak z „Rzeczpospolitej". A Niemen odpowiadał: „Wspólnie z
Pawłem Brodowskim wystosowaliśmy list do poety, kiedy powstawała muzyka do wiersza Piosenka
dla zmarłej, ponieważ Paweł tłumaczył to na język angielski. Bez większego entuzjazmu zgodził się.
W Polsce zaczynała się dekada propagandy sukcesu, a ja śpiewałem, że wszystko jest bez sensu.
Ale że to był wiersz Iwaszkiewicza, decydenci nie oponowali. Kiedy zamierzałem nagrać Herberta,
Polskie Nagrania - ówczesny monopolista fonograficzny - nie chciały się zgodzić. Przemyciłem
jedynie niezwykły jego wiersz Kamyk. Herbert nie bardzo to trawił, nie lubił takich krzykaczy
rockandrollowców jak ja. Dopiero po jego śmierci dowiedziałem się od żony poety, że cenił mnie za
Bema pamięci żałobny-rapsod. Osobiście się nie spotkaliśmy. Próbowałem, ale nie chciałem być
namolny. Napisałem dwa wiersze dedykowane poecie - Słowo i granie oraz Do Zbigniewa Herberta
[W kwestii muzyki pop)".
W roku 1975 Niemen wystąpił w Sali Kongresowej, mając w swym repertuarze utwory Herberta.
Wykonywał go bardzo delikatnie i precyzyjnie, tak że nawet najbardziej wymagający zwolennik
poezji tego twórcy nie mógł Niemenowi zarzucić, że Herberta zagłusza czy wykrzykuje. Śpiewał jak
zawsze bardzo wyraźnie i z doskonałą dykcją, do słuchaczy dochodził więc każdy wers poety.
Ponadczasowość Pana Cogito, przesłanie tych wierszy, ich uniwersalność, to wszystko przemówiło,
wzruszając słuchaczy i widzów. Był oczywiście Kamyk, a koncert zakończyło wykonanie
pointują-cego całość wiersza Co myśli Pan Cogito
Kamyk
wiersz: Zbigniew Herbert muzyka: Czesław Niemen
Kamyk jest stworzeniem doskonałym
równy samemu sobie pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie kamiennym sensem
o zapachu, który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania
Jego zapał i chłód są słuszne i pełne godności
Czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło L
Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnvm fc-
o piekle. Była też inna poezja, tak mocno tkwiąca w repertuarze Niemena z połowy lat
siedemdziesiątych - Bema pamięci..., Pielgrzym Norwida, Smutny ktoś i biedny nikt
Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej i bodajże wiersz śpiewany Jonasza Kofty Cztery ściany świata.
Jeszcze Piotr Dziemski grał tam na perkusji. To chyba na tym koncercie, w chwili ciszy, dał się
słyszeć z sali głos: „Czesiek... żyjesz?".
Spytany po latach przez dziennikarza „Przeglądu", czemu nie czerpie już z polskich poetów, jak robił
to kiedyś, odparł: „Nie tkwię już w cudzych słowach. Sam stałem się autorem swoich przemyśleń.
Ale jak to w polskim piekle: i tak źle, i tak niedobrze. Kiedyś odsądzano mnie od czci i wiary za
Page 58
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
nadużywanie wielkiej poezji, a gdy zacząłem śpiewać niemal wyłącznie swoje teksty, stałem się
grafomanem w opinii, nomen omen, właśnie grafomanów lub maniakalnych złośliwców o niskim
ilorazie inteligencji".
Wiele było różnych rozproszonych głosów atakujących Niemena za śpiewanie polskiej poezji.
Pojawił się też jeden poważny tekst Mieczysławy Buczkówny: Niemen w dolinie świec, analizujący i
poddający krytyce ten okres jego działalności:
„Zapowiedziano - ni mniej ni więcej tylko Bema pamięci żałobny-rapsod - czekałam w napięciu i oto
w ciemności małego ekranu rozbłysły płomyki świec - światła, światła, światła jak Uście chwiejące
się w podmuchu wiatru - cała dolina świec, niekończące się łąki z wciąż dalej rozkwitającymi
płomykami - i popłynął tą doliną głos...
Słuchałam, słuchałam, patrzyłam i oto zjawił się sam Niemen z rozwianym włosem, w
ekscentrycznym stroju, olbrzymiejący na ekranie wraz z potężniejącym głosem - ale choć czyniłam
wysiłki ani słów heksametru żałobnego pochodu, ani słów Norwidowego rapsodu żadną miarą
rozpo-
znać w tym wzbierającym żywiole nie mogłam.
Pieśń Niemena brzmiała donośnie, miejscami nawet przejmująco (głos mu się raz po raz łamał jak
rozpaczy żałobnej przystoi), ale niewiele to miało wspólnego z poematem Norwida - jednym z
arcydzieł polskiej liryki.
Taki śpiew zabija poezję skutecznie, unicestwia ją, czyli wprost przeciwnie, niż chciałby Sartre, aby
się działo z dziełem sztuki, które, aby mogło powstać - zaistnieć, musi nastąpić unicestwienie
rzeczywistości. Niestety, zbyt często mamy obecnie do czynienia z zabiegami niszczącymi słowo w
przeróżnego rodzaju imprezach audiowizualnych. Chciałoby się wreszcie powiedzieć - weto!
Lecz może to (i nie zawsze) uczynić autor żyjący, Norwid na przykład jest bezbronny. A już
wyobrażam sobie Ust, który przesłałby na adres Ty Ust pełen tłumionego gniewu, rozstrzelonych
zdań i podkreśleń, jak to zwykł często czynić. On, dla którego słowo tyle znaczyło, poświęcił mu całą
rozprawę filozoficzną - Rzecz o wolności słowa - on, który tak dbał o całość słowa i literę, gdy
nakazywał surowo, że słowo się czyta w sobie samym. (...)
Pozwolę sobie zanotować jeszcze parę uwag pod rozwagę naszym piosenkarzom i kompozytorom
sięgającym po teksty poezji. Istnieje swoista przestrzeń wiersza, jego struktura, którą muzyka i
śpiew może naruszyć i monstrualnie rozbudować lub zmienić tak, że traci kształt pierwotny i zatraca
się w obcym sobie tworzywie muzyki. Zachodzi również niezgodność czasowa. Czas wiersza jest
integralnie związany z jego przestrzenią słowną. Natomiast jedyną przestrzenią muzyki jest czas.
Przekładając zatem słowa poezji na dźwięki, dodajemy nową wartość - czaso-przestrzeń muzyczną,
zmieniamy zatem sam wiersz. Zmieniamy materię, z jakiej został uczyniony.
POEZJA
Jaskrawo dzieje się to właśnie w śpiewanym przez Niemena Rapsodńe Norwidowskim - heksametr
żałobnego pochodu zostaje roz-bity roz-mazany roz-dęty rozlany w odnogi, zalewy i meandry głosu
Niemena (same roz-, ale nie sposób się nie rozgniewać).
A poza tym, a może przede wszystkim -jest to wiersz-przesłanie, zaadresowany w przyszłość. Ten
żałobny orszak żegnający bohatera walk o wolność - generała Bema, w ogromniejącej wizji Norwida
idzie przez świat, drogi szukając «choć przed wiekami zrobiona»... i szedł będzie dotąd, aż «pleśń z
oczu zgarną narody». Idea wolności jaśniejąca w tym obrazie-paraboli została całkowicie zatracona
w widowisku telewizyjnym.
Podobno Niemen zapowiada, że będzie śpiewał Pana Cogzto Herberta. A co o tym myśli pan
Cogjto?
Nie jest to bynajmniej żadna napaść na Niemena, bardzo lubię, jak sobie śpiewa (ale inne, nawet
własne, teksty), podziwiam jego pomysłowość w interpretacji piosenek, muzykalność,
wysokosiężność tak niebywale rozbudowanego głosu... i pewność siebie.
Tylko na jego przykładzie (bo jaskrawy i donośny) chciałam ukazać, jakim nieporozumieniem jest
lekkomyślne adaptowanie poezji dla potrzeb rozrywki masowej. (...) Dojdzie do tego, że trzeba
będzie powołać Komitet Ochrony Poezji - a może już dzisiaj należy o tym pomyśleć" („Literatura", 8
maja 1975).
"Wspomnienie
s:j»»: Jtiua Tcww
dE?*=L;
W^
Page 59
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
f»_____Sm
k^-^k
^EŚEEgEł
MLzj-ka'. M.VREK SART
ZB-—ZT,
śl
S=
3
I. I
*j
iSSEEg
I JE L_ J" _
sSB^t:
f. <V* • ^ł •/?
G*' •L-*
jg^-j^s^g^E^lg
U
"O
I I t}-----H,
r;,+
M 4}mr L7 _
mm&t=&
m
s—
^=1
3.
m
ESESE
kh ¦ 11 ! K l
g*7 (7
JTT^-JfJ
Sfe3
¦=t=3tJm
pi
^^
sa
fcg:
n
:ggpEi^
r
Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i mila. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, Która do
mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły. A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mnq jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina Nieśmiertelnik żółty - październik. To ty, ło ty, moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny, W parku płakałem szeptanymi słowy. Młodzik z chmurek
prześwitywał jesienny, Od mimozy ziotej - majowy.
Ach, czułymi, przemiłymi snami Zasypiałem z nim gasnącym o poranku, W snach dawnymi bawiąc
się wiosnami Jak tq złotq, jak tq wonną wiązanką...
^m
Dzień za dniem, jak wartki potok
czas zacieśnia krąg istnienia mego,
dzień za dniem ucieka dalej, dalej, dalej
Page 60
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
mych złudnych pragnień splot upada.
A wokoło Wszechświat bezgraniczny, niepojęty
nieskończony ogród żyzny
myśli wiecznej Arcydzieło.
Uszanować chciałbym niebo, Ziemi czoła skłonić
ale człowiek jam niewdzięczny że niedoskonały.
Nonsensami karmią się nawzajem
spraw komicznych omotani siecią
Wstyd mi za tych, co nie mają wstydu
zapomnieli, że u kresu groby nas zrównają.
słowa i muzyka: Czesław Niemen
¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦Ha^^HaHHIM
..¦fc^O^i
¦^
*¦
Ja nie wiem, jak on przeżył tę nienawiść władzy do siebie, kłamliwe artykuły, złośliwe plotki. To, że
nie puszczano ani w radiu, ani w telewizji jego piosenek - zastanawia się w „Gali" (2004) Marek
Karewicz. - Dziwne, że się nie załamał, nie palnął sobie w łeb lub po prostu nie wyjechał za granicę,
choć miał takie możliwości. Przez lata ciążyła na jego karierze decyzja jednego z prominentów, który
powiedział: «Nie zabraniamy mu śpiewać, ale tego rodzaju muzyki nie zamierzamy popierać". Czyli
nie przeszkadzamy, ale nie popieramy".
Tak jakby Marek Karewicz - fotografik, który z Niemenem spędzał wiele godzin, przyjaźnił się z nim -
zupełnie go nie znał. O wyjeździe za granicę na stałe Czesław nigdy nie myślał, cóż robiłby daleko
od kraju, od swych fanów, przecież tylko oni potrafili zrozumieć jego muzykę, teksty, poezję. Od
załamania się też był daleki - nie raz przecież przytaczaliśmy liczne opinie jego współpracowników,
że był silny, odporny, nieustępliwy. Myślę, że te wszystkie ataki uodporniły go, wręcz wzmocniły.
Rozmawiając z Jackiem Cieślakiem, powiedział: „Dziwię się, że udało mi się dobrnąć do końca
PRL-u. Teoretycznie kresu, bo wciąż mamy mentalny PRL. A prze-
trwałem dzięki fanom. To chyba Krasko powiedział, że nie będziemy lansowali nie-menków. No i nie
lansowali" („Rzeczpospolita" 2004).
Raz go atakowano, innym razem próbowano kupić lub obłaskawić. Kij i marchewka. Najpierw
pozwolono mu nabyć mieszkanie - maleńkie, koło Teatru Wielkiego, przy ulicy Niecałej. Ale zgody
na meldunek w Warszawie już nie wydano - Niemen nikomu nie był potrzebny. Dano mu nagrodę w
Opolu za Dńwny jest ten świat, ale zaraz potem krytykowano za pseudo-bełkot w tej piosence.
Ograniczano jego występy w telewizji, chociaż przyznano mu w roku 1974 Złoty Krzyż Zasługi. Gdy
nie dało się go złamać, próbowano kupić dla swych politycznych celów.
Ale kupić się nie dał, choć już w latach siedemdziesiątych krążyły plotki, że współpracuje z władzami
]<ulturalnymi PRL.
Czesław Niemen: „Jeśli chodzi o festiwal na Kubie (śpiewał tam Hymn do Matki Ziemi), to
wiedziałem, co jest grane, ale podszedłem do tego raczej artystycznie. Dopiero po powrocie z Kuby
zrozumiałem, że być może nie było to najwłaściwsze podejście, bo ludzie z ulicy Smolnej (czyli
Zarząd Główny ZSMP) natychmiast chcieli ze mnie zrobić artystę nadwornego... Tak zaczął się za
mną ciągnąć cień niejasności - nawet doszły mnie słuchy, że sopocki festiwal w 1979 roku
wygrałem dlatego, że zapisałem się do partii (a oczywiście nigdy do niej nie wstępowałem).
Natomiast Poręba po prostu zainteresował mnie scenariuszem i podsunięciem Mickiewicza, co
wtedy było dość ważne. Dopiero później okazało się, co to za film i jaką ideologię prezentuje
Poręba".
W latach następnych nie raz jeszcze mówiono, że Niemen zapisał się do partii. Jak wspomina w
rozmowie ze mną Paweł Brodowski, nawet jeden z najbliższych przyjaciół Niemena powiedział
kiedyś w stołówce aktorskiej, że „podobno" Niemen jest już w partii. „Podobno" zniknęło i pozostała
plotka. A inny muzyk, perkusista Jan Zylber, dodał od siebie, że „podobno" partia załatwiła
Niemenowi mieszkanie i dała mu możliwość koncertowania.
Page 61
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Andrzej Wajda: „To bzdura, on nic nie dostał, on sobie wywalczył. Oni nie mogli go nie wpuścić na
scenę. Tak jak z tymi naszymi filmami - pieniądze, które telewizja włożyła w Niemena, zwróciły się
wielokrotnie, a pieniądze, które PRL włożyła w nasze polskie filmy, zwróciły się jej z nakładem. My
pracowaliśmy niemal za darmo. Ja za film Popiół i diament dostałem 37 tysięcy złotych, a samochód
kosztował wtedy 100 tysięcy złotych. Kto finansował polskie kino? - ja finansowałem polskie kino, a
nie Polska Ludowa finansowała mnie. Przecież te wszystkie filmy szły za granicę, miały miliony
widzów w kraju, a to nie dotyczy tylko moich filmów, to dotyczy wszystkich filmów, które wtedy były
robione. Więc opowiadanie, że Polska Ludowa nas finansowała, to bzdura. Wyjście z szarości - to
było najważniejsze. Wszystko było tak szare, tak zunifikowane. Dlatego polskie filmy się podobały i
dlatego miały wstęp do Europy i do dawnego ZSRR, że miały żywy rytm, nie kleiły się, opowiadały
coś ważnego za pomocą silnej ekspresji, a przede wszystkim - rytmu, który nas wtedy budził z tego
sztucznego snu w PRL. I to było nasze zadanie, to robił Niemen".
Te różnorodne zakazy wprowadzane przez socjalistyczną cenzurę na estradzie, w prasie, w
telewizji, to upinanie długich włosów przed wejściem na scenę, to dyktowanie - niemal - szerokości
spodni i koloru koszuli, ograniczało Niemena, ograniczało jego wolność osobistą. Zwykli ludzie może
się z tym godzili, po prostu szli dalej, ale dla wielu artystów to było ciężkie do
zniesienia. Ciężka do zniesienia była też obłuda władz centralnych czy lokalnych. Sam doskonale
pamiętam, że gdy kardynał Wyszyński wygłaszał jakieś ważne kazanie lub homilię, to „na mieście"
organizowano bardzo atrakcyjne imprezy plenerowe, bardzo ciekawe koncerty. Tomasz Jaśkiewicz
opowiadał mi, że zawsze w Boże Ciało, o tej samej godzinie, o której iść miała procesja, Akwarele z
Niemenem mieli organizowane koncerty. Nazywali je wtedy „kar-dynaliami". A w telewizji o tej samej
porze emitowano ciekawe filmy fabularne, pokazywano na przykład nigdy wcześniej nie-wyświetlane
filmy z Elvisem Presleyem, aby tylko młodzież utrzymać w domu, odciągnąć od religii.
„Co do samego Niemena, to na pewno był człowiekiem wierzącym - uważa Tomasz Jaśkiewicz. -
Jego wiara nie jest mi znana, ale jest wyłożona w jego wielu tekstach, jego piosenkach. Bo wierzący
był na pewno - wierzył w Stwórcę, wierzył w to, że człowiek powinien pielęgnować w sobie dobre
strony, nie ulegać pokusom. Nie ulegał i miał drogowskaz w życiu" .
„Wiara jest nadzieją, bez tego się nie istnieje. Do religii mam stosunek badawczy -deklarował
Niemen. - Dlatego że przecież obok trzech wielkich religii istnieją jeszcze inne wierzenia, więc mnie
to zastanawia. Bulwersuje, kiedy rozmyślam nad ciągłymi antagonizmami religijnymi, choćby wśród
szerokiego chrześcijaństwa" („Gazeta Wyborcza" 1998, z rozmowy z Andrzejem Leśniewskim).
„Kiedy patrzę w swoją twarz i twarz innych - mówił gdzie indziej - bardzo trudno mi się zgodzić z
twierdzeniem o stworzeniu nas na podobieństwo Boga. Jestem katolikiem, ale nie w ortodoksyjny
sposób. Jestem otwarty na pojęcie Boga uniwersalnego. Oczywiście nie uznaję sekt, które głoszą
jakieś absurdalne hasła" („Głos Wielkopolski" 1993).
„W latach sześćdziesiątych pracowałem w Ty robiłem programy rozrywkowo-mu-zyczne - opowiada
Wowo Bielicki. - Musiałem składać scenariusze i często mi skreślano z nich nazwisko Niemena.
Najlepiej z tego wszystkiego pamiętam działalność mojego szefa, Witolda Filiera. Pamiętam taką
scenę, gdy będąc w jego gabinecie, zauważyłem, że znów skreślił Niemena. Stoję przed nim i
wściekły pytam: "Dlaczego pan mi go skreślił? Przecież wie pan, że mam rację, że z nim to będzie
doskonałe...". A on na to: «Tak, ma pan rację, ale z tej strony biurka stoję ja!». I takie były te
rozmowy. Gdy robiłem programy w Ty to ze specjalnego kanału podglądało to KC, MSW, partia,
cenzura. Z pogardą o Niemenie wypowiadali się tak liczni, że nawet trudno sobie te nazwiska dziś
przypomnieć. No, a jaki film zrobił Piwowski! -nie mogłem uwierzyć w jego brak wrażliwości. Zrobił
Niemenowi ogromną, osobistą przykrość. A prawda była taka, że te jego prostolinijne racje - które
ktoś może uważał za prostackie, prymitywne - były niesłychanie uczciwe i bardzo osobiste. Jego
wszystkie wypowiedzi były zawsze szczere i tej szczerości, i uczciwości niektórzy ludzie nie potrafili
docenić".
Witold Filier: „Byłem wtedy wielkim fanem zespołu Czerwono-Czarni, i może zrozumieją to tylko
kibice piłkarscy, że jeśli ktoś kocha Legię, to nie może kochać Górnika Zabrze. Jeżeli ktoś był
zagorzałym fanem Jedziemy autostopem, to nie mógł być fanem Pod Papugami. Pytanie o Niemena
wymaga też pewnego uściślenia - którego Niemena? Co do Niemena śpiewającego poezję - na
przykład Iwaszkiewicza Mm przyjdzie wiosna - to uważam, że była to chyba najpiękniejsza piosenka
tamtych lat. Myślę, że Niemen był artystą, którego największą zaletę widać po latach - zawsze był z
siebie niezadowolony. I to kazało mu rzucać pewne rzeczy
i iść ku innym. A gdybym miał któryś okres działalności Niemena jakoś wyróżnić najbardziej
Page 62
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
pozytywnie, to wyróżniłbym ten, gdy pisał on muzykę do przedstawień u Adama Hanuszkiewicza: do
Dziadów, Braci Karamazow. Wtedy byłem krytykiem teatralnym i pisałem o tym, i to była dla mnie
największa muzyka Niemena. Niemen był interpretatorem, który krzyk podniósł do rangi przeżycia
artystycznego. On krzyczał i choć wtedy krzyk wydawał nam się środkiem mało szlachetnym, on
potrafił uczynić z tego artyzm. Natomiast mnie - wtedy, w okresie Niebiesko-Czarnych i Akwarel -
bardzo drażniła pretensjonalność tekstów, które on śpiewał. Raziło mnie to zwłaszcza w zestawieniu
z tą muzyczną, krzykliwą czasami, wrzaskliwością. Co do strojów Niemena - to było naturalne, że
młodzi chcą się wyróżnić, a starzy za to machają im palcem przed nosami. Ja nigdy nie byłem
żadnym wrogiem Niemena, mnie tylko w tamtym okresie jego śpiewanie nie brało. Co do skreślania
Niemena z programów telewizyjnych, to panu powiem z ręką na sercu - ja skreślałem i dopisywałem
tylu artystów, że już tego dziś nie mogę pamiętać. Wowo mówił to wszystko, nie wiedząc, że w tym
samym czasie ja mogłem dopisać Niemena do wielu innych programów. Jeśli chodzi o Niemena, to
nie przypominam sobie, żeby w stosunku do niego były jakieś zakazy z góry. Rozkaz z góry dotyczył
tylko jednego - obciąć im kudły, a Niemen pod tym względem był w porządku. Nasze wszystkie
niemal programy szły do ZSRR, oni byli tym bardzo zainteresowani, a z tego płynęły - także dla tych
właśnie artystów - duże korzyści. Oni potem tam jechali na długie zarobkowe trasy. A ilekroć
pokazaliśmy tych kudłatych -była afera. Ale jeszcze raz podkreślam, nie przypominam sobie, by
Niemen był
CZŁOWIEK JAM NIEWDZIĘCZNY
Niemen, Waldorff, Korzyński. MIDEM, Cannes, 1968
obiektem prześladowań. Wokół niego była dyskusja na temat, czy Dziwny jest ten świat jest
plagiatem, czy nie jest. Była też dyskusja dotycząca sposobu odmieniania jego pseudonimu -
Niemna czy Niemena... Wśród krytyków, którzy na brzmienie słowa Niemen dostawali piany na
ustach, był Jerzy Waldorff. Ten krzykliwy sposób śpiewania musiał człowieka o takich, a nie innych
gustach estetycznych doprowadzać do szału. Co do tych głosów z góry, przypominam sobie, że raz
w sprawie Niebiesko-Czarnych, ale nie Niemena, dzwonił towarzysz Strzelecki. W trakcie emisji
programu zadano sobie trud, by odnaleźć numer mojego telefonu. Towarzysz Strzelecki osobiście
wrzeszczał na mnie, co on mi jutro zrobi. A ja grzecznie odpowiadałem: Tak jest, towarzyszu. No i
na tym się skończyło. Nie chcę, żeby dziś wyglądało, że się bronię, ale jeszcze raz powtarzam -
Niemen nie był piosen-
karzem w moim stylu. W moim stylu była na przykład Maryla Rodowicz. A w gruncie rzeczy fakt, że
ja nie kochałem Niemena, wynikał z tego, że Ada Rusowicz wolała jego, a nie mnie".
Wracając do Jerzego Waldorffa, o którym wspomina Filier, nieco inną opinię wyraża na ten temat w
„Argumentach" Janusz Atlas: „Na targi (MIDEM w Cannes w roku 1968) Niemen pojechał w mocnej
grupie, m.in. obok Konstantego Kulki. W Cannes był także Jerzy Waldorff, i to właśnie on był
człowiekiem z branży, który pierwszy napisał o Niemenie dobre słowo. Nie było mu łatwo. W
tygodniku «Swiat» zamieszczone zostało zdjęcie, przedstawiające kilku panów na lotnisku na
Okęciu. Prawie wszyscy uczesani na krótko, odziani w solidne sakpalta, spod których sterczą
kołnierzyki białych koszul. Obok nich stoi Czesław Niemen we wzorzystym kożuchu i w maciejówce
na zarośniętej głowie. Na taki strój
WY
CZAS JAK RZEKA
Niemen. Poznańska Wiosna Estradowa. 1977
Waldorff patrzył z niesmakiem, ale ten człowiek umie nie tylko patrzeć, ale przede wszystkim
słuchać. Waldorff wysłuchał tego, co Niemen mówi, gra i co śpiewa, po czym zdał relację ze swych
wnikliwych obserwacji".
Jerzy Waldorff: „Najgorzej bałem się o Niemna, że nie ryknie, jak należy, kraj luby skompromituje i
wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa, od króla Popiela, a król - wiadomo, bezpartyjny, zaś na
tak wysokim stanowisku... Trudno! Diety dietami, a honor honorem - pomyślałem sobie i zacząłem
dokarmiać Niemna a l'aide des tripes z olejem, ale on jadł i niknął w oczach. Jednak na koniec
zebrał się w kupę. Jeszcze mu zdążyłem szepnąć: «Myśl o Sobieskim!», i widocznie pomy-
ślał, bo jak wyszedł na estradę i wrzasnął, Polskę uratował! Był zresztą tak oryginalnie ubrany że
miał za to osobny szmerek: buty długie, czarne, haftowane na zielono, spodnie żółte, na ramionach
cudny zakopiański kożuszek, zaś pod nim coś w rodzaju koszuli-rubaszki, ale malowane w wielkie
kwiaty, bardzo kolorowe; włosy a la Piast-Kołodziej. - Skrupulatny dyrektor Rusinek, który siedział na
widowni i stoperował brawa, dał nam znać, że Niemen znalazł się w szóstce najdłużej
Page 63
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
oklaskiwanych. W towarzystwie świetnego Jugosłowianina - Vice Vukowa, doskonałego Czecha -
Karela Gotta, fenomenalnego Hiszpana (cóż za wyrazistość, jaka gra prawej ręki!) Raphaela i
piramidalnego zgoła Toma Jonesa. To chyba nieźle, co?..."
(„Harfy leciały na północ", Czytelnik 1968).
Istniało wtedy coś takiego jak weryfikacje. Trzeba było zdać egzamin, aby w ogóle móc stanąć na
scenie. Kategorii było kilka, a im ktoś miał wyższą, tym większą miał stawkę. Niektórzy artyści
zdawali po kilka razy, bo komisja była bardzo surowa i wymagająca. Trudno było zdać komuś, kto
tylko ładnie śpiewał, a nie znał na przykład teorii czy historii muzyki. „Egzamin zdawałem dwukrotnie
- opowiadał Niemen. -Za pierwszym razem, w 1964 roku, sam Kazimierz Rudzki powiedział mi, że
nie umiem śpiewać. Za drugim razem padłem na pytaniu z dziedziny teatru. Profesor Sempoliński
preferował rodzaj piosenki aktorskiej i jeżeli ktoś wchodził na scenę i nie wiedział, co ma zrobić z
ręką, oznaczało, że jest kiepskim piosenkarzem. Na trzecią komisję już nie poszedłem. Za Gierka
Stowarzyszenie Jazzowe wystąpiło do Ministerstwa Kultury o przyznanie mi odpowiedniej kategorii.
W końcu to nastąpiło, ale nigdy nie odebrałem weryfikacji. Przez długi czas otrzymywałem 200
złotych za występ, dolar wart był wtedy 60 złotych. Musieliśmy grać wiele koncertów" („Machina"
1997, z rozmowy z Grzegorzem Brzozowiczem).
„W tamtych czasach - wspominał w innym miejscu - władza chciała ukrócić big--beat, nie podobało
się na przykład to, że śpiewaliśmy po angielsku. Zagrażaliśmy też klikom oficjalnych kompozytorów,
którzy mieli własne stajnie piosenkarzy starszego pokolenia. I te wszystkie powiązania razem wzięte
powodowały wręcz nagonkę na takich facetów, jak ja. A jeszcze dochodził mój pseudonim, który
bardzo źle się kojarzył (na przykład przez długi czas nie mogłem wyjeżdżać do ZSRR). Te problemy
naprawdę postępowały jeden za drugim. Po piosence Dńwnyjest ten świat, jakkolwiek otrzymałem
za nią wiele nagród, młodzie-
żowe organizacje socjalistyczne wołały: Jak to? To chyba piosenka antysocjalistyczna!" („Rock and
Roli" 1991).
W którymś z rządowych czasopism młodzieżowych ktoś pisał, że zupełnie nie może zrozumieć, co
nastolatki, a nawet reprezentanci starszego pokolenia widzą (słyszą) w „panu Niemenie, jego
kolegach, i całej tej tfu(r)czości!". W „Gazecie Krakowskiej" (1967) recenzent podpisany jako Roch
uskarżał się: „Wydrzycki swoim występem wzbudził u mnie wielki niepokój. Usiłowałem wsłuchać się
w jego nagrodzony protest song, ale nie mogłem. Pozerstwo i błazenada przeszkadzały mi w
odbiorze. Wycia i skrzeczenia zamazały tekst do reszty. Już Wacław Potocki pisał w XVII wieku o
niefrasobliwym naśladowaniu Zachodu: jeden błazen robi błaznów tysiąc". Gdzie indziej, podobno w
tygodniku „Ekran", posunięto się tak daleko, że zarzucono Niemenowi, po przesłuchaniu piosenki
Płonąca stodoła, że sam nigdy żadnego dziecka z żadnego pożaru nie wyratował. Zbigniew Mentzel
pokusił się w „Polityce" o przypomnienie wszystkich (może prawie wszystkich) określeń, jakich
używano wówczas wobec Niemena: grafoman, spryciarz, dyletant, snob, błazen, kabotyn,
kosmopolita, krzykacz, prorok, przebieraniec, świętokradca...
W grudniu 1970 w tygodniku „Prawo i Zycie" ukazał się list podpisany (AD). Oto jego fragment:
„Telewizja szwedzka przez kilka dni zapowiadała wielki koncert międzynarodowy (...). Jakież było
moje przerażenie, gdy w numerze, zapowiedzianym jako polski, ukazał się nie kto inny, tylko pan
Czesław Niemen, ubrany w zakopiański kożuszek, zawłosiony i, o dziwo, śpiewający, a właściwie
wykrzykujący w języku angielskim. Było to takie przerażające, że rozpłakałam się i uciekłam z
pokoju. (...) Największy zachwyt wzbudził wówczas reprezentant Związku Radzieckiego,
ubrany normalnie, normalnie ostrzyżony i śpiewający dumkę w swoim języku".
I jeszcze jeden fragment listu zamieszczonego w tymże tygodniku w listopadzie 1970, a
podpisanego M.G.: „Byłam na odwiedzinach w więzieniu u syna. Powiedział, że nic nie potrzebuje,
ale żeby mu przynieść tygodniki reklamujące zespoły «długowłosych», podobno ostatnio wyszedł
specjalny miesięcznik poświęcony tej propagandzie. (...) Nie bagatelizujcie tego ruchu, który tylko z
daleka patrząc, stanowi jedynie modę na ubranie, fryzury, krzyki ftp. - bo w rzeczywistości moda ta
prowadzi do innych rzeczy, stokroć gorszych, jak narkomania, zboczenia seksualne, pogarda dla
pracy i nauki. Nikt od razu nie stał się wielkim szkodnikiem czy wielkim przestępcą: najpierw
zaczynał od rzeczy małych i na pozór mało znaczących. Mój syn zaczął niewinnie, od mody
fryzjerskiej i ubraniowej i od słuchania z uwielbieniem wrzasków Niemena. Dzisiaj pan Niemen jest
bogaty, a mój syn siedzi w więzieniu".
Wiele lat później, w 2002 roku, Leszek Bugajski pisał w „Trybunie": „Kłopot polega na tym, że
Niemen utwierdził się w przekonaniu o własnej wyjątkowości i niezwykłości. To zaprowadziło go na
Page 64
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
manowce artystyczne i na swoją nową płytę napisał teksty, które recenzent jednego z magazynów
śmiało już nazwał grafo-mańskimi. (...) Publiczność stopniowo odwracała się od Niemena, w miarę
jak powstawały jego nowe piosenki, a właściwie pieśni, coraz bardziej monumentalne, coraz
bardziej patetyczne i coraz mniej przystające do tego, czego oczekuje się potocznie od wykonawcy
muzyki rozrywkowej. Niemen bowiem przejął się intelektualną poezją - twórczością Norwida,
Herberta, Leśmiana, Słowackiego - i uznał, że szkoda czasu i wysiłku, by śpiewać o głupstwach, by
tylko bawić publiczność. On postanowił ją uczyć. (...) Zapomniał, że nikt
nie lubi być pouczany, na dodatek przez kogoś, kogo polubił dlatego, że dostarczał mu rozrywki.
Drugi błąd, jaki Niemen popełnił, to wiara we własny talent pisarski. Dopóki śpiewał teksty swoich
ulubionych poetów, wszystko było w porządku, ale ostrzegawcze światełko pojawiło się w
świadomości słuchaczy już przy czytaniu budzących podejrzenie o pretensjonalność tytułów płyt, jak
Aerolit czy Terra Deflorata".
Wielu zmartwień i kłopotów przysporzyła Niemenowi afera radomszczańska. Jeden z nauczycieli z
tego miasta - pomińmy milczeniem jego nazwisko - w artykule opublikowanym 27 stycznia 1971 w
„Gazecie Radomszczańskiej" napisał: „Szkoda, że oszczędzono młodzieży widoku Niemena, który
po swoim ostatriim występie w Radomsku - już przy zasuniętej kurtynie - ściągnął spodnie i wypiął
się na publiczność. Może widok idola z gołym tyłkiem pozbawiłby nastolatków złudzeń". Bronił
Niemena, a właściwie w jego imieniu oskarżał autora artykułu mecenas Tadeusz de Virion:
„Oskarżam (...) o to, że w (...) artykule pt. «Grześkowiak i... przesilona Grupa Pod Wezwaniem»
podniósł i rozgłosił nieprawdziwe zarzuty, że po mym ostatnim występie w Radomsku miałem
zachować się w sposób wysoce niekulturalny, a polegający na tym, że już przy zamkniętej kurtynie
miałem ściągnąć spodnie i wypiąć się na publiczność. Zarzut dotyczący mego postępowania
podniesiony i rozgłoszony został przez oskarżonego w celu poniżenia mnie w opinii publicznej i
narażenia na utratę zaufania potrzebnego mi w działalności artystycznej". Dla Niemena sprawa
wyglądała nad wyraz groźnie, bowiem felieton w „Gazecie Radomszczańskiej" niemal natychmiast
przedrukowały inne czasopisma, m.in. „Sztandar Młodych", „Express Wieczorny" i „Dziennik
Bałtycki". Akcja ta przerodziła
się w mały cyrk. „Ludzie jechali na ten proces prosto z targu furmankami. Pamiętam, że stał tam taki
chłop z batem. Kiedy na salę wchodził Niemen w kapeluszu, w wąskich spodniach, chłopu się
wyrwało: Ale antychryst. Wstyd było gdzieś pojechać, bo wszędzie się z Radomska śmiali" - mówi
pracownica Miejskiego Domu Kultury w artykule Sławomira Sowy („Dziennik Łódzki" 1998). W tym
samym artykule jeden z pracowników sądu wspomina: „To była sprawa sensacyjna, jak ta historia z
Połomskim. Miał tu gdzieś niedaleko wypadek i peruka mu spadła". I jeszcze, z tej samej gazety,
dialog elektryka z Niemenem, dialog prowadzony na sali sądowej:
Elektryk: Z chwilą zasunięcia się kurtyny Czesław Wydrzycki wykonał głęboki ukłon w stronę
zespołu. Ubrany był w zielony kubraczek, który w momencie ukłonu uniósł się do góry. Ukłon, który
złożył Czesław Wydrzycki, był bardzo głęboki i wydawał mi się trochę dziwny.
Niemen: To był bardzo głęboki ukłon, zawsze tak się kłaniam zespołowi.
Elektryk: Podniósł kubraczek ręką do tyłu.
Niemen: Kubraczek był krótki i bez udziału ręki mógł się podnieść do góry -i dodał - nie każdy musi
aprobować moje występy. Uważam, że przyczyną zamieszczenia tego artykułu było kołtuństwo,
głupota i mentalność drobnomieszczańska.
Niemen nadmienił również, że pod kubraczkiem nosi koszulę.
W roku 1972 nastąpił finał sprawy, autor zniesławiającego artykułu przeprosił artystę za swe słowa.
Potem tak wspominał swoje z nim spotkanie: „Z Niemenem spotkaliśmy się osobiście w Wydziale
Kultury Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Z bliska Niemen okazał się bardzo interesującym
człowiekiem. Był dokładnie w moim wieku, o pół głowy ode mnie wyższy, ubrany egzotycznie,
pachnący też ja-
kimś egzotycznym zapachem. Pod zdjętym w gabinecie kierownika kożuszkiem miał mocno wyciętą
koszulkę, tak że dostrzegłem wspaniale rozwinięte mięśnie klatki piersiowej i ramion. Oczy Niemen
miał kocie i początkowo patrzył na mnie jak na mysz do schrupania. Uderzyłem się jednak w pierś,
przyznając, że poważni ludzie wmanewrowali mnie w niepoważną sytuację, a potem się wycofali.
Rozmowa stała się swobodna, poopowiadaliśmy sobie nawet o życiu rodzinnym, czego oczywiście
nikomu nie powtórzę" („Dziennik Łódzki", jw).
Paweł Brodowski: „Radomsko nie wzięło się z powietrza. Kiedyś graliśmy wspólną trasę z zespołem
Blackout. Na koniec była zielona noc, podczas której wszyscy robią sobie różnego rodzaju psikusy,
Page 65
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
jak wyciąganie kabli, chodzenie po scenie w trakcie gry itp. Stoję na scenie, gram i nagle ktoś mówi
do mnie: Odwróć się i zobacz. Odwracam się i widzę trzy gołe dupy. (...) To było naturalnie na
zupełnie innym koncercie, ale przecież ktoś to mógł zobaczyć, komuś powtórzyć i taka plotka poszła
dalej".
Tomasz Jaśkiewicz opowiada, że po Radomsku nieraz zdarzało się, że na koncercie Niemena
publiczność z tylnych rzędów bawiła się doskonale, ale od pierwszych rzędów, gdzie siedzieli
oficjele, wiało zimą.
Czesław Niemen: „Po wydarzeniach w Radomsku władze stary się rzekomo bardziej liberalne.
Nagrałem w 1978 roku, odbieraną jako pełną aluzji, płytę Idee fixe. Ukazała się w małym nakładzie.
Dwukrotnie mój występ zdjęto z telewizyjnej anteny. Powiedziałem o tym w jednym z wywiadów.
Mariusz Walter, ówczesny szef telewizyjnej Dwójki, tłumaczył, że to nie ma nic wspólnego z polityką.
Odpowiedziałem, że jestem dorosłym człowiekiem i wiem, o co chodzi. Wtedy Jerzy Gruza
zaproponował mi w roku 1979 występ w Sopocie. Odparłem: «No, znowu będę gwiaz-
dować? Ponieważ tyle razy zdejmowano mnie, zgodzę się na występ, jeśli umieścicie mnie w
konkursie...». Zażartowałem. Minęły dwa tygodnie, zadzwonił Gruza i zaproponował udział w
konkursie. Złapałem się za głowę. Miałem jednak kilka piosenek, fajny motyw z Rodziny
Leśniewskich. Pasował do wiersza Iwaszkiewicza Mm przyjdzie wiosna. Wygrałem. Ale zaraz
znaleźli się tacy, którzy powiedzieli, że zwyciężyłem dzięki partii, do której się zapisałem. Tego było
za wiele. Nawet w ruskiej szkole nie byłem ani pionierem, ani komsomolcem!" („Rzeczpospolita"
2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem).
Największą przykrość wyrządziły Niemenowi władze w stanie wojennym, tuż po jego wprowadzeniu.
Była to świadoma próba wmanipulowania artysty w sprawy wielkiej polityki...
„Niemen nagrywa (12 grudnia) dla TV kolędy - pisze w artykule wspomnieniowym Wojciech
Staszewski. - Tłumaczy też filozofię Norwida - Pracujmy! Wezwanie zostaje wyemitowane w
Dzienniku Telewizyjnym na początku stanu wojennego. Potem będzie tłumaczył, że zdanie wycięto z
kontekstu, wstawiono bez jego wiedzy do Dziennika, że chodziło mu o Norwida, a nie o wezwanie
do zakończenia strajków. Podziemie opozycyjne uważa go jednak za kolaboranta. Wypomina mu
występy w Dniach Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, wyjazdy do Krajów Demokracji Ludowej, z Kubą
włącznie, występ na wielkiej imprezie na krakowskim Rynku w 1977 roku, zorganizowanej przez
władze, gdy miała się odbyć demonstracja po zamordowaniu Pyjasa. W 1983 roku Niemen jedzie na
koncerty do Szwecji. Polonia bojkotuje go, urządza kocią muzykę. Nigdzie na Zachodzie go nie
chcą. W Polsce również. Musi z czegoś żyć, występuje więc w «bratnich krajach». Niezależny
«Dziennik Związkowy" z 11 marca 1985 informuje, że na te-
mat kolaboracji Niemena rozmawiali Lech Wałęsa i kierownik biura Solidarności w Brukseli, Jerzy
Milewski. Ustalili, że nie mają «nic do powiedzenia w tej sprawie». Dopiero wtedy Niemen rusza w
pierwszą trasę po kraju" („Duży Format" 2004, magazyn „Gazety Wyborczej").
To, co Niemen powiedział w Dzienniku Telewizyjnym 27 grudnia 1981, nie było wcale najgorsze -
najgorsze było to, że się tam w ogóle pokazał. Aktorzy, artyści ogłaszają bojkot, a tu nagle
występuje gwiazda muzyki rockowej, niemal autorytet muzyczny w naszym kraju... To było straszne i
nikt z nas nie mógł zrozumieć, jak to się stało. Dopiero po paru dniach dowiedzieliśmy się pocztą
pantoflową, że padł ofiarą manipulacji.
„Po tej manipulacji wciągnięto mnie na listę kolaborantów i znalazłem się pod pręgierzem bojkotu -
mówił Niemen. -Głównie dotyczyło to zagranicy, ale i tak nacierpiałem się dużo. Bardzo mnie to
bolało. Zresztą po dziś dzień jest we mnie ten cierń. Dzięki temu, dzięki tej ciszy powstał nowy
repertuar i już w 1983 zacząłem pisać nowe rzeczy, a w 1984 pojechałem w Polskę, by sprawdzić,
czy nadal będę bojkotowany. Okazało się, że już nie".
Paweł Brodowski: „Zanim wrócił na scenę, wycofał się jak zranione zwierzę, czuł się jak w
zasadzce, zdradzony. Zaczęły się bóle brzucha. Nawet Urban pisał o czerwonym Niemenie. Zawsze
był samotnikiem i nie miał się kogo poradzić w sprawie polityki, jak się w tym wszystkim poruszać,
nie miał nikogo, kto mógłby mu wskazać drogę".
„Nie próbował Pan tego jakoś sprostować, odkręcić?" - sondował Jerzy Linder. A Niemen
odpowiadał: „Początkowo tak. W dyskusjach z kolegami z teatru wiele razy powracało podejrzenie,
że cała ta Usta była sporządzana i podrzucana przez par-
tyjnych w celu skłócenia zespołu. Ale ponieważ całej tej akcji nie dementowała Solidarność, a więc
w jakimś sensie się pod nią podpisywała - odczułem wielkie rozgoryczenie i po prostu wycofałem się
z walki. Powstał we mnie jakiś zadzior i nawet złość. Dlatego nie dementowałem niczego w
Page 66
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
ówczesnej prasie podziemnej. Uważałem, że skoro dano wiarę tym pomówieniom, to wyrządzono
mi tak wielką krzywdę, że mam prawo się obrazić" („Słowo Powszechne" 1990).
A jak wyglądał zagraniczny bojkot Niemena? Przed jego przyjazdem do USA w roku 1985 w
miejscowej polonijnej gazecie „Relax" ukazał się artykuł zachęcający do zbojkotowania jego
występów. Przed rozpoczęciem koncertu działacze miejscowej Solidarności bezpośrednio
zniechęcali ludzi udających się do klubu Włodzimierza Wandera (eks-Niebiesko-- Czarni), gdzie
Niemen miał śpiewać. Te zaczepki potrafiły być bardzo agresywne, a sam koncert też został na
pewien czas zakłócony. Również w Berlinie Zachodnim próbowano protestować. Pojawiły się
podobno plakaty, na których ubliżano artyście, wysuwano argument, że występuje on z koncertami
w... Polsce! Podczas jego występu wznoszono okrzyki, ale Niemen okazał się jeszcze raz
człowiekiem cierpliwym i nie reagował na zaczepki.
Niemen był sympatykiem Solidarności prawie od początku jej istnienia - chodził na zebrania, uważał,
że związek ma szansę na stworzenie nowej Polski. Ale w pewnym momencie poszedł za radą
swego ojca, który wiele lat temu ostrzegał go przed przynależnością do jakiejkolwiek organizacji
politycznej. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych i później, by niejako odpokutować za swe dawne,
niezawinione przecież grzechy, Niemen występował w kościołach, a jego piosenki Dńwnyjest ten
świat i Sen o Warszawie towarzyszyły nawet kampaniom wyborczym czy to Solidarności, czy to Unii
Wolności.
W jednym z radiowych wywiadów z roku 1990 powiedział mi: „Interesuję się polityką, szydzę z
polityków i napisałem o nich piosenkę pod tytułem Dyplomatyczne hipokryzje. Nadal dziwny jest ten
świat - i to mnie najbardziej martwi, bowiem w dobie integrowania się Europy odzywają się wszelkie
szowinizmy, co jest przerażające i potworne. Szowinizmy i nacjonalizmy. Jest to spowodowane
jakimś błędem z poprzednich okresów. Od wielu lat mówię, że każdy naród powinien mieć swoje
poletko: jak Śląsk chce być samodzielny, to niech będzie; jak Kaszubi chcą mieć swoje państwo,
niech je mają. Niech każdy rządzi się w swoim domu - to jest najbardziej naturalne i potrzebne
każdemu".
Umiejętność gry na orga-I nach, tworzenie dużych I form muzycznych, pisanie rozbudowanych partii
instrumentalnych -wszystko to zbliżyło Niemena do muzyki filmowej i teatralnej. W latach
siedemdziesiątych i później na tę drogę wstępowali zazwyczaj muzycy, których twórczość poszła w
innym kierunku niż piosenka. Jarre, Vangelis, Kitaro, Klaus Schultze, Tangerine Dream tworzyli na
potrzeby filmu. Tak jak w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych filmy, sztuki teatralne ilustrowała
muzyka jazzowa (Komeda, Trzaskowski, Matuszkiewicz), tak w następnych dziesięcioleciach -gdy
słuchacze za sprawą rocka zaczęli powoli tracić zainteresowanie jazzem - do głosu doszedł rock i
jego pochodne, z rockiem symfonicznym włącznie. Trudno jednak nazwać to, co dla filmu czy teatru
zrobił Niemen, rockiem symfonicznym -nigdy bowiem nie wzorował się on ani na King Crimson, ani
na Moody Blues, ani na Emerson, Lakę, Palmer. Tworzył muzykę ilustracyjną, bliską muzyce
elektronicznej, głównie instrumentalną, choć w paru serialach telewizyjnych zdarzały się piosenki, w
innych wielkie, podniosłe pieśni.
Po raz pierwszy piosenka Niemena trafiła do filmu w latach sześćdziesiątych, do
jednej z ówczesnych polskich komedii, Kobiela na plaży, w reżyserii Andrzeja Kondratiuka.
Błaznującemu nieco aktorowi towarzyszy z offu piosenka Wiem, że nie wrócisz. Podobno piosenka
trafiła tam dlatego, że ekipa filmowa spędzała wówczas wiele czasu w sopockim Non Stopie, gdzie
Niemen z Niebiesko-Czarnymi występował przez całe wakacje.
Drugie spotkanie z filmem było mniej sympatyczne - przypominamy kontrowersyjny Sukces.
Pierwsze samodzielnie napisane przez Niemena dzieło to muzyka do filmu Dziewczyny do wzięcia,
wyreżyserowanego przez Janusza Kondratiuka w 1972 roku.
„Muzyce filmowej poświęcam dość dużo czasu - mówił. - Moim wzorcem w tej dziedzinie jest
obdarzony genialnym talentem twórczym Krzysztof Komeda. Kiedy słucham jego muzyki filmowej,
ogarnia mnie czasem zachwyt, czasem zniecierpliwienie wobec zbyt skomplikowanej faktury dzieła -
zawsze jednak uderza osobliwa potęga jego twórczości. Poraża mnie - i sądzę, że nie jestem w tym
odosobniony - emocjonalna siła, wyraz nieprzeciętnej namiętności. Pod znamiennym pulsowaniem
rytmów można wyczuć zawsze niezwykłą indywidualność Komedy. Jego kompozycje - muzykę do
filmów The Riot i Kattorna -wykonałem podczas jazzowego widowiska muzycznego Komeda,
odbywającego się w ramach XV Międzynarodowego Festiwalu Jazz Jamboree 72" („Tygodnik
Demokratyczny" 1972).
Page 67
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Rok później użyczył swego głosu Chochołowi w słynnym Weselu w reżyserii Andrzeja Wajdy. I choć
muzyka do tego filmu jest dziełem Andrzeja Radwana, to jednak niemenowski epizod pozostanie w
naszej pamięci na zawsze. „Wajda zaprosił mnie do zaśpiewania tematu z Wyspiańskiego, «Miałeś,
chamie, złoty róg». Ja to zaśpiewałem manierą z pogranicza muzyki góral-
/ ;>
muzyka teatralna
i telewizyjna
W
Warska, Kurylewicz, Niemen. Rok 1972.
skiej i śpiewów synagogalnych. To dało znamienny efekt".
Andrzej Wajda: „To był mój pomysł, a nie kompozytora Stanisława Radwana. Doszedłem do
wniosku, że Chochoła nie można zrobić tak jak w teatrze, gdzie ubiera się człowieka w słomę.
Trzeba znaleźć dla niego inną formę, więc głos Chochoła miał być głosem z zewnątrz. A to musiał
być głos poruszający. Gdy Niemen zaśpiewał Płonącą stodołę, zwróciłem uwagę na to, że jest nam
potrzebny właśnie ktoś taki. (...) Spotykaliśmy się naturalnie wielokrotnie wcześniej przy różnych
okazjach, ale nigdy nie sądziłem, że będziemy razem pracowali. Przy samym nagrywaniu tej partii
nie byłem w studiu - był tam tylko Andrzej Radwan, który po prostu zarejestrował to, co Niemen
zaśpiewał. To była całkowicie jego własna interpretacja tego, jak zapisał tę partię sam Wyspiański.
Te nuty Wyspiańskiego, dołączone do Wesela, Niemen przekształcił w swoją muzykę, swój głos,
swoją ekspresję. Początkowo myślałem, że może powinniśmy byli dla lepszego sygnału całość
zakończyć kilkoma dźwiękami, które będą kojarzone z Wyspiańskim, ale Andrzej Radwan był innego
zdania. Uważał, że to jest tak zdumiewające, tak inne, tak oryginalne - to wszystko działo się
przecież w mgle porannej - i tak już zostało. Niemen moją propozycję przyjął jako rzecz oczywistą,
bo czuł się częścią naszej tradycji: to nie było tak, że on uważał się za artystę współczesnych
czasów i nie akceptował tego, co istniało przedtem, co nas zrodziło. Jego też zrodził m.in. stosunek
do Wyspiańskiego i naszej tradycji. Dla niego to nie był problem, czy tak czy nie - tylko: jak? jak to
zrobić... Słyszałem kiedyś, że podobno publiczność, gdy słyszy głos Niemena w Weselu - wybucha
śmiechem. Ja wiele razy oglądałem Wesele razem z publicznością i nigdy nie trafiłem na taką
reakcję. Mó-
wiono też, że to był zły pomysł: bo publiczność przychodzi na film z przeszłości, a nagle do tego
utworu wkracza dzisiejsza rzeczywistość w postaci głosu Niemena. Ale ja chciałem, żeby to było
Wesele dla tej obecnej publiczności, która dzisiaj siedzi w kinie, a nie dla widowni lat
dwudziestych...".
W tym samym czasie Niemen skomponował muzykę do krótkometrażowego filmu telewizyjnego
Sobie król. „W latach siedemdziesiątych zacząłem funkcjonować jako całkiem sprawny kompozytor
muzyki teatralnej i filmowej - opowiadał w „Przeglądzie". - O ile sobie przypominam, to Janusz
Nasfeter miał podsunąć innemu reżyserowi filmów dla dzieci, Januszowi Łęskiemu, pomysł
zwrócenia się do mnie. Temat był mi bliski z chwilą urodzenia się moich dzieci. Najcenniejszym
doświadczeniem było to, że nauczyłem się krótkich form od nowa. Tematy do piosenek bardziej
melodyjnych i pogodnych same wylatywały". A w rozmowie z Adamem Trąbiń-skim dodawał: „Mam
świadomość, że uzbierało się wiele tematów nadających się na piosenki, jak choćby z filmów
Rodzina Leśniewskich czy Żyć przeciw wojnie. Melodyka takich utworów, jak Chrabąszcz według
Brzechwy czy Mm przyjdzie wiosna, jest dość prosta, cały dowcip polega na instrumentacji" („Nasza
Trybuna" 1979).
W swych filmowych kompozycjach Niemen niejednokrotnie sięgał po muzykę ludową. W Zapachu
ziemi wykorzystał polski folklor muzyczny, w filmie Antyki czerpał też z istniejących tematów, głównie
starych pieśni żołnierskich, gdzie często powraca parafraza piosenki Bywaj, dziewczę, zdrowe.
Hymn o miłości powstał do jednego z filmów Królikiewicza, a słynna Pieśń wojów Bolesława
Krzywoustego pochodzi z Kroniki polskiej tegoż reżysera, z roku 1977.
.MUZYKA TEATRALNA I TELEWIZYJNA'
FILMOWA
Wymieńmy jeszcze tytuły kilku innych filmów z muzyką Niemena: CDN i Zofia Ryszarda Czekały z
roku 1976, Szarża Krzysztofa Wojciechowskiego i Polonia Re-sńtuta Bohdana Poręby z 1981,
Karabiny Waldemara Podgórskiego z 1982, Na tropach Bartka Janusza Łęskiego z 1984, serial
Przygrywka tegoż reżysera, Baba Jaga od 8 do 15 Leszka Komorowskiego.
Page 68
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Jeśli chodzi o moją współpracę z teatrami - mówił - to nie interesuje mnie muzyka teatralna na
zasadzie pisania piosenek dla aktorów, lecz jako integralna część przedstawienia, pogłębiająca
charaktery i uczucia. Nie zawsze można dojść do porozumienia w tej sprawie z reżyserem. Aktor boi
się muzyki pod monolog, aby nie przeszkodziła jego słowom. Nie jestem zwolennikiem ilustracji
muzycznych i łączników. Odpowiada mi taka relacja pomiędzy muzyką i słowem, jak w
zaproponowanym przeze mnie Panu Cogito Zbigniewa Herberta" („Radar" 1978, z rozmowy z
Barbarą Henkel).
Z Adamem Hanuszkiewiczem Niemen porozumiewał się doskonale: „Po programie telewizyjnym 100
pytań Adam Hanuszkiewicz ostatecznie zaprosił mnie do teatru - ostatecznie, bo spotkałem kiedyś
pana Adama i spytałem, czy nie znalazłby miejsca dla mnie u siebie w teatrze, żebym mógł sobie
popracować, rozłożyć instrumenty. Najpierw powiedział, że niestety nie ma wolnego miejsca, że jest
u niego w teatrze bardzo ciasno. Ale potem współpracę rozpoczęliśmy, powiedział: Niech pan
przyjdzie. To był dla mnie bardzo piękny okres - mieszkałem niedaleko teatru i miałem własną
pracownię. Teatr nie odniósł może z mojego tam istnienia zbyt wielu korzyści - zrobiłem trochę
ilustracji muzycznych, ale nie za wiele. Głównie pracowałem dla innych reżyserów i przyznam, że
nie zawsze były to próby udane. Teatr zaczął się wcześniej: Bernard Hana-
oka namówił mnie do napisania muzyki do sztuki Mindowe w Gnieźnie, i to było przed nagraniem
płyty Katharsis, bo część muzyki z tej sztuki weszła na płytę. A w ogóle to bardziej myślałem o
pisaniu muzyki do filmów, bo teatr jest mniej nośny, jeśli chodzi o muzykę: sztuka schodzi ze sceny i
o muzyce się zapomina".
Do pierwszego spotkania Niemena z muzyką teatralną i telewizyjną doszło w roku 1971, kiedy do
nagrania swojej płyty zaprosił go Andrzej Kurylewicz. „Zwróciłem się do Niemena z propozycją
współpracy przy nagrywaniu płyty z moją muzyką. Zaprosiłem Niemena i Wandę Warską. Niemen
był po prostu najlepszy, bardzo go lubiłem. Zawsze mieliśmy sobie wiele do powiedzenia, czuliśmy
jakąś więź
duchową między sobą. Może dlatego, że obaj pochodzimy z Kresów, mieszkaliśmy blisko siebie,
szalenie ceniliśmy się nawzajem, wiedzieliśmy, czego od siebie oczekiwać. Poznałem go osobiście
bardzo dawno, chyba jeszcze w roku 1963, gdy śpiewał z Niebiesko-Czarnymi. Puściłem mu utwory
z tej płyty, żeby sam zdecydował, w których chce śpiewać, w których czułby się dobrze. I on sobie te
utwory wybrał. Nagrywał te utwory w brawurowy sposób, jakoś go to wszystko bardzo zainspirowało.
Przepiękne są jego melizmaty w Romancy Cherubina, gdzie wypełniał wszystkie luki. To był nasz
jedyny kontakt zawodowy, bo obracaliśmy się w różnych kręgach muzyki. Towarzyskie kontakty były
bliskie -sprowadziliśmy się na Żoliborz, na sąsiednie uliczki, mniej więcej w tym samym czasie.
Bardzo przeżyłem jego śmierć. Teraz często łapię się na tym, że kogoś mi brakuje, tak jakbym miał
brata i ten brat gdzieś się zdezintegrował. A co do tych ataków na Niemena, za jego życia, to
zawsze się za ich autorów wstydziłem".
Wanda Warska, żona Kurylewicza, podczas tego samego spotkania powiedziała: „Gdy
przypominam sobie nagrywanie tej płyty, to pamiętam, że Niemen wszystko nagrał natychmiast.
Współpracowało nam się wspaniale, piosenek naucz^/ się szybko. Na nagranie Romancy Cherubina
trochę się spóźnił - ja już musiałam zacząć nagranie, bo czas studia był wyliczony. Ale przyszedł i
razem zaśpiewaliśmy. Oczywiście znaliśmy się wcześniej. Czesław przychodził do naszej Piwnicy i
tam ćwiczył. Niestety niedługo, bo lokatorzy protestowali. Nie miał łatwego życia, był indywidualistą,
za to płacił. Ci, którzy go skrzywdzili, nie wiedzieli, że ranią nadzwyczaj wrażliwego człowieka.
Zawsze będzie już tylko smutno, że go nie ma. Na szczęście są nagrania jego przejmującego i
doskonałego głosu, który w naturalny sposób był bezbłędny. Był darem Boga. Jeszcze jedno łączy
mnie z Czesiem. Kupiłam kiedyś dawno od niego aparaturę - jest w Piwnicy. Do dziś działa, bo on ją
ofiarował z całą troską. Zawsze, gdy coś się przesunęło, wyłączyło, przychodził do Piwnicy pomóc
ustawić. Kochany Czesio - często myślę, ileż to razy w ciągu tych wielu lat bez wahania poświęcał
swój czas. Perfekcjonista, nie chciał, żeby coś gdzieś źle zabrzmiało. Mam to stale na uwadze. I te
godziny ko-
rekty, ustawiania mikrofonu, wzajemnego próbowania są niezapomniane.
Namawiałam go do zaśpiewania u nas - powiedział, że bałby się śpiewać tak blisko ludzi, że ten
wysiłek psychiczny byłby dla niego nie do pokonania. Myślę, że w końcu dałby się namówić, gdyby
nie ta choroba. Wydawało się nam, że mamy jeszcze dużo czasu przed sobą. Już go nie ma".
Kilka lat później już nie śpiewał cudzych kompozycji teatralnych i telewizyjnych, ale sam pisał dla
teatru.
Page 69
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Adam Hanuszkiewicz: „Niemen przyszedł do mnie do teatru na moje Wesele, a przyprowadził go
Daniel Olbrychski. Stał pod ścianą i mówił, że to na nim wywarło wstrząsające wrażenie. Tak się
zaczęła nasza znajomość, a potem także czułość i ser-' decznośą i mój zachwyt nad jego muzyką.
W efekcie, gdy dowiedziałem się, że nie ma studia, dałem mu przestrzeń sceniczną u siebie w
Teatrze Narodowym. I tak się zaczęła nasza współpraca. Siedział tam całymi godzinami i pracował.
Robił mi muzykę, może ta muzyka jeszcze gdzieś istnieje, mimo pożaru w Teatrze Narodowym.
Jego muzyka towarzyszyła naszym wielu spektaklom. Najważniejsza rzecz, jaką zrobił, to O
poprawie Rzeczypospolite], no i Dziady, to było fenomenalne. Nasza współpraca zakończyła się na
tym, że mnie po prostu wywalili z teatru. I automatycznie, gdy mnie nie było w teatrze, to i Czesław
nie miał swojej przestrzeni. Jako muzyka ceniłem go bardzo, ale chyba jeszcze bardziej jako
człowieka. Fenomenem jest to, że nie dał się przerobić przez warszawkę, pozostał takim, jakim
przyjechał do Polski. Nie ma takich ludzi, jednego takiego w życiu poznałem, i to był Czesław.
Ostatnia nasza rozmowa toczyła się wokół tego, że proponowałem mu, by napisał muzykę do
Dziadów, i żeby sam zaśpiewał Księdza Piotra. Ale on był wtedy chyba
.MUZYKA TEATRALNA
zmęczony i zajmował się zbieraniem tego, co dotąd zrobił".
I jeszcze raz Adam Hanuszkiewicz w rozmowie z Jackiem Cieślakiem: „Pamiętam go jako
zamyślonego świątka, ale dla mnie był przede wszystkim pieśniarzem sakralnym, idealnym
kompozytorem integralnej części muzyki moich spektakli - III części Dziadów i Ustępu.
Fenomenalnie skomponował chóry anielskie i diabelskie. Napisał fantastyczną muzykę do
metafizycznych dramatów Juliusza Słowackiego: Snu srebrnego Salomei i Samuela Zborowskiego.
Połączyło nas zauroczenie polską literaturą, z którą obaj zetknęliśmy się poza szkołą podczas
okupacji" („Rzeczpospolita" 2004).
A oto tytuły innych sztuk czy widowisk teatralnych lub telewizyjnych z muzyką Niemena: Zabobony,
Parady, Burza w reżyserii Hanaoki, Cyd, Mały książę, Hamlet w reżyserii Jana Machulskiego,
Ballada łomżyńska, Fedra, ErykXNw reżyserii Jerzego Gruzy, Pan Tadeusz, Pani Wdzięczny
Strumyk, Teraz na ciebie zagłada w reżyserii Kijańskiego, Elektra Chołodzińskiego, Król umiera
Czarneckiego, Mąż i żona oraz Wyzwolenie w reżyserii Hanaoki, Bankiet Głuszczaka, Sen nocy
letniej Krystyny Meissner.
W jednej z radiowych audycji z roku 1990, zatytułowanej Portret muzyka, Niemen opowiadał o swej
pracy teatralnej: „Z doświadczeń, jeśli chodzi o muzykę teatralną, coś wynikło - dało mi to proste
spojrzenie na zagadnienie kompozycji, bo
każda forma do sztuki teatralnej jest to po prostu muzyka programowa. W związku z tym musiałem
się nagiąć do tematu, i w tej chwili przystępując do komponowania jakiegokolwiek utworu dla siebie,
też najpierw szukam sobie tematu, zadaję sobie temat i wokół niego pracuję. Z tych moich sztuk
mógłbym kilka wymienić - są to jakby moje rodzynki teatralne: Sen srebrny Salomei dla teatru w
Opolu, Ballada łomżyńska i Hamlet, jakkolwiek z braku czasu nie zrobiłem Hamleta tak, jak to sobie
wyobrażałem. Ale i tak spełniło to swoje zadanie - muzyki tam nie było dużo, ale to chyba dobrze, bo
jestem zwolennikiem teatru czystego, a więc teatru, który posiada mniej muzyki. Po drodze jeszcze
była muzyka do Fedry w reżyserii Hanuszkiewicza - tam napisałem właściwie jedną formę, która w
całym spektaklu pojawia się kilka razy. Teraz jestem w trakcie pracy nad Galateą dla Teatru
Pantomimy Głuchych w Olsztynie i będzie to dość długo trwało, bo jest to forma na prawie półtorej
godziny".
I na koniec tego rozdziału jeszcze raz Andrzej Kurylewicz w wypowiedzi przytoczonej przez
„Tygodnik Demokratyczny" w roku 1973: „Niemen jest teraz właściwie w trudnej sytuacji.
Publiczność oczekuje czegoś innego, a on chce iść dalej własną drogą. Nie wystarcza mu to, co
aktualnie wokół się dzieje. Ma do przeskoczenia wysoki próg - musi sobie wychować własną
publiczność. Ale on to zrobi - jest na tyle sugestywny, konsekwentny. On jest przede wszystkim
prawdziwy".
ROZDZIAŁ 12
I
1972-1973
Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem Milion gwiazd cichych się świeci, A każda innym jaśnieje
sposobem, A wszystko stoi - i leci...
I ziemia stoi - i wieków otchłanie, I wszyscy żywi w tej chwili, Z których i jednej kostki nie zostań.
Choć będą ludzie, jak byli...
Page 70
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Jak się nie nudzić na scenie tak małej, Tak niemistrzowsko zrobionej, Gdzie wszystkie wszystkich
Ideały grały, A teatr życiem płacony -
Doprawdy nie wiem, jak tu chwilę dobić, Nudy mię biorą najszczersze; Co by tu na to, proszę Pani,
zrobić, Czy pisać prozę, czy wiersze? -
Czy nic nie pisać... tylko w słońca blasku, Siąść czytać romans ciekawy: Co pisał Potop na
ziarneczkach piasku, Pewno dla ludzkiej zabawy (!) -
Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy sposób Przeciw tej nudzie przeklętej: Zapomnieć ludzi, a
bywać u osób, - Krawat mieć ślicznie zapięty!...
wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen
yochód awangardy... ultrano-:esność muzyki... wszystko, zyce niespotykane... poezja yczna...
dźwiękowa paleta uicyjny sposób komponowania na żywo... malarskie przybory... impresje
plastyczne... niesamowita muzyka... współczesna muzyka poważna... tworzona w ramach
plastycznego szkicu... bezkompromisowa sztuka. Takich to i paru innych określeń używał w
odniesieniu do swej muzyki, swej twórczości Czesław Niemen. Dziś jeszcze nie dla wszystkich jest
ona zrozumiała, a co dopiero mówić o połowie lat siedemdziesiątych, gdy awangarda nie w pełni do
nas dotarła! Tworząc muzykę, która będzie mu towarzyszyła przez następne dziesięciolecia, stracił
Niemen swych starych sympatyków, tych, co nie potrafili wyjść poza jazz-rock Niemen Enigmatic,
ale zyskał nowych, sięgających w muzyce po coś więcej niż tylko krótkie, kilkuminutowe przeżycie z
piosenką czy rockiem. Kogo było więcej - straconych czy pozyskanych?
Niemen poszerzył horyzonty, przeszedł na „wyższą półkę", chociaż z pewnością stracił na
popularności. Opuścili go ci, którzy chcieli słuchać Pod Papugami, Jeszcze sen, Wiem, że nie
wrócisz - bo takich i podobnych utworów z lat sześćdziesiątych
MARIONETKI
V
^m
Niemen na swych koncertach w następnej dekadzie, zwłaszcza w drugiej jej połowie, już nie
śpiewał. Śpiewał, a często nawet tylko grał bez śpiewania, długie, rozbudowane, wielominutowe
suity, które wypełnią wszystkie jego następne płyty, aż do XXI wieku, do Spodchmurykapelusza. Z
pewnością zdawał sobie sprawę z tego, że jest teraz mniej zrozumiały, ale... Czy nie zależało mu
już na słuchaczach tak jak kiedyś, czy też może zależało mu na innych słuchaczach, a może był
tylko wsłuchany w samego siebie... nie, w to nie wierzę, przecież zawsze najważniejsza była dla
niego publiczność - teraz już inna niż kiedyś. Tę jego nową muzykę nie zawsze dobrze rozumieli
także jego starzy koledzy.
Paweł Brodowski: „Byłem świadkiem pierwszego spotkania Czesława ze Skrzekiem. Było to w roku
1971 w Hybrydach, w obecności Tomka Jaśkiewicza, który jako ostatni ostał się ze starego składu
Akwarel. Nie bardzo rozumiałem, o co chodzi w tej ich nowej muzyce, co oni tam grają: jakaś
dziwna muzyka, bez funkcji, free, atonal-na. A z jakim przekonaniem przebierali na gitarach... Po
tych pierwszych próbach Tomek Jaśkiewicz też rzucił gitarę i powiedział: Więcej z nimi nie gram.
Rozpoczął się nowy etap - wyższy pod względem sprawności technicznych, bo ci muzycy ze Śląska
wnieśli bardzo dużo do muzyki Niemena".
Czesław Niemen: „To była współczesna muzyka poważna, tworzona intuicyjnie, w ramach
plastycznego szkicu, a nie na podstawie napisanej partytury. Fascynujące doświadczenie. Muzycy
współtworzyli spontanicznie, zachowując jednak niezbędne minimum dyscypliny, by pod czujnym
prowadzeniem smyczkującego kompozytora nie ulec pokusie zbytniej samowoli. Ostateczna forma
powstawała w wyniku swoistego dialogu nas wszystkich. Muzycy okazali się niezwykle pojęt-
nymi współpracownikami przy moich zwariowanych (wybiegających poza kanony światowego rocka)
pomysłach. Choć na samym początku, kiedy jesienią 1971 formowałem tę supergrupę, ja, a
zwłaszcza Helmut, uchodziliśmy za szarlatanów".
Helmut to naturalnie kontrabasista Helmut Nadolski, przyjaciel Niemena jeszcze z czasów gdańskiej
szkoły muzycznej. Ów jazzowy muzyk postanowił pewnego dnia zerwać z „normalnym" jazzem i
przejść do świata muzycznej awangardy. On jest właśnie tym wspomnianym wyżej „smyczkującym
kompozytorem", a utwór, o którym mówił Niemen, to jego (Helmuta) kompozycja Requiem dla von
Gogha.
Czesław Niemen: „Wyłuskałem ze Śląska Skrzeka i jego kolegów. Oni grali bluesy w stylu B.B.
Kinga. Najpierw przyszedł do mnie Skrzek, potem perkusista Jurek Piotrowski, który przez pewien
czas grał w Niebiesko-Czarnych, i wreszcie Anty-mos Apostolis. Oni nie wiedzieli, co mają grać, a ja
Page 71
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
miałem gotowy pomysł na muzykę. To była interesująca muzyka, z tym szalonym Helmutem na
kontrabasie. Na początku nie było żadnych sporów - bardzo sprawnie przygotowaliśmy pierwszą
płytę. To był repertuar składający się z kilku rzeczy, które skomponowałem wcześniej. Ćwiczyliśmy
w salce ZAiKS-u. Pojechaliśmy po próbach na trasę - ogromny sukces!".
Janusz Popławski: „Pojawili się ludzie młodzi, niezwykle zdolni, którzy wywodzili się ze Śląska.
Zrozumieli swoją szansę grania u boku kogoś wielkiego. Czesiek wziął tych trzech muzyków,
dołączył Helmuta, szalonego człowieka i muzyka obdarzonego niezwykłą free-jazzową,
awangardową wyobraźnią. To on potem ściągnął Przybielskiego na trąbkę. Muzycy ci otworzyli
Czesławowi oczy, i powiedzieli - pełna swoboda. I ci muzycy dostali też wolną rękę od Cześka:
«Robicie, co chcecie, ja
MARIONETKI
gram na klawiszach". Trzeba powiedzieć, że Skrzek, który grał na basie, na organach był dwa razy
ciekawszy od Czesława, lepiej improwizował. Poleciał po klawiszach, po skalach, harmoniach - i gdy
Niemen wracał do klawiszy, a Skrzek do basu, słychać było tę wielką różnicę. Ale mimo wszystko
Czesław był leaderem, choć jego rola była wyjątkowo niewdzięczna, trudna, bo ci muzycy ze Śląska
byli wpatrzeni w siebie. Oni po pewnym czasie już nie byli zainteresowani pracą dla Czesława.
Chcieli grać tylko swoje. Ale Niemen trzymał całość, choć z trudem, zdobył dobry kontrakt do
Niemiec, i tam razem nagrali dwie płyty. To był wielki popis ich technicznych możliwości. Ale
niebawem muzycy uznali, że przerośli Niemena, i postanowili pójść własną drogą. Rozstali się".
Czesław Niemen: „Po ostatnim koncercie w Monachium nagraliśmy płytę i muszę przyznać,
kolegom odbiła szajba. Chętnie dawałem pole do popisu im wszystkim, zagrzewałem ich do tego,
ale to ja dałem zespołowi nazwę Niemen. Tak zresztą było w kontrakcie. Nagraliśmy drugą płytę i
Józek doszedł do wniosku, że będzie dalej próbował w trio grać swoją muzykę. **" Pamiętam
naszą długą rozmowę w samochodzie, gdy wracaliśmy do Polski. I zostałem sam -pojechałem do
Nowego Jorku, żeby nagrać kolejną płytę z amerykańskimi muzykami".
Niemen i Józef Skrzek. Rok 1973
W swym ostatnim radiowym wywiadzie, z grudnia 2003, wraca do tych chwil: „Powodem tego, że
lubię i chcę grać solo, było m.in. to, że kiedyś spotkałem się ze zdaniem muzyków ze mną
pracujących -iż to oni tworzą moją muzykę, a nie ja, że jestem tam tylko dodatkiem, jako wokalista.
Szczerze mówiąc, bardzo mnie to denerwowało - potem zacząłem różne rzeczy robić sam i w tych
solowych płytach udowodniłem, że nie mam lewych rąk i to nieprawda, że ja «tylko dotykam»
klawiszy. Nasze drogi się rozeszły, bo tych indywidualności w jednym zespole nie dało się pogodzić.
Ale to nieprawda, że tamci muzycy
dc Ul
i U \g
i/ v HO r*
1 \tt-bAMM,
b\ iku
yjut\%
\lU U&^^M
U^LA/Ol/
l\AjMMUAtA Ma* .
vwvvt
>XU&uu4.WQSA*a'
ijuu. i
112 5P^'
*cK
A/tiAs
N: - "< ju
VA4/ * fy
iPKL OQ
zazid lauozpoMOJdazjd
V
l8UZ3jUOp|3{ 'J3U{Sn
Page 72
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
gfrg
narzutili mi swoje ja - było tak jak w teatrze, gdzie aktorzy muszą być znakomici, żeby wszystko było
dobrze".
Paweł Brodowski: „Był też duży konflikt między nimi a Helmutem Nadolskim, który był za Niemenem
i na nich patrzył bardzo groźnie. Czesław zaproponował mi, żebym został konsultantem językowym
przy jego nagraniach w Niemczech, żebym też tłumaczył na angielski teksty polskie. Muzycy (którzy
potem utworzyli SBB) początkowo zgadzali się z Niemenem, ale już wtedy czułem nadchodzący
konflikt i rozłam. Trasa powrotna była dramatyczna -jechaliśmy czerwonym fordem, który Czesław
kupił od Skolimowskiego, psuła nam się chłodnica i co 50 kilometrów musieliśmy dolewać wodę.
Byłem wtedy w samochodzie świadkiem narastającego gniewu, rozżalenia, buntu Skrzeka i jego
ekipy. Było mi bardzo przykro, znajdowałem się w samym środku tej sprawy. Oni nie mogli już tego
wytrzymać, oni chcieli koniecznie grać swoją muzykę, oni tak naprawdę chcieli się uwolnić, i wtedy
dopiero podbić Europę! - tak mówili w tym samochodzie. A strasznie ich drażniła płyta z rosyjskimi
piosenkami nagrana przez Niemena, przedrzeźniali go bardzo".
I jeszcze raz Niemen: „Niewątpliwy talent, Józef Skrzek, zachował się nie fair w stosunku do mnie,
głosząc wszem wobec, że Niemen to kaleka muzyczny. Pytanie, czy skoro nie grałem tak «stylowo»
jak on, to grałem źle, czy może po prostu grałem swoje - pozostawiam bez komentarza" („Przegląd"
2003, z rozmowy z Ewą Likowską).
Jak po latach wspomina ten spór Józef Skrzek? „Menedżerowie zaczęli nas rozdzielać - zanotował
Wojciech Staszewski -wyciągać Cześka do przodu, a nas chować w tle. Usiedliśmy na trawniku
przed Stodołą i mówię: Może lepiej, Czesiek, jak się rozstaniemy?" („Duży Format" 2004, magazyn
„Gazety Wyborczej"). A w magazynie „Brzmienia" dodaje: „Na początku naszej znajomości, około
roku 1972, darzyliśmy się wzajemnie wielkim uznaniem artystycznym oraz szacunkiem osobistym.
Jasne, że moje źródła śląskie rockowe, na styku ze stylistyką Czesława, to mieszanka wybuchowa
w dosłownym znaczeniu (...). Taktowne podejście z obu stron oraz talenty reszty grupy, Apostolisa
oraz Jerzego, dały fantastyczny efekt finalny, jakim stała się grupa Niemen. (...) kiedy wydawało się,
że zagramy dalej (...), nagle przyszedł kryzys zakulisowy, sprowokowany głównie przez
menedżerów, i rozstaliśmy się na przekór rozsądkowi twórczemu".
A oto końcowy akord. W styczniu 2004 w bazylice jasnogórskiej odbył się koncert kolęd i
beskidzkich pastorałek z udziałem góralskiej kapeli Wałasi i Józefa Skrzeka. Przed koncertem
odbyła się msza, podczas której modlono się za duszę zmarłego tydzień wcześniej Niemena. A
podczas koncertu Józef Skrzek zagrał na organach utwór poświęcony pamięci artysty. Jego pamięci
poświęcona była także ostatnia kolęda, kończąca koncert.
IZAS JAK RZEKA
flKfTKn
^WŚi
.jb-
—o—
NIEMEN
Co pozostało ze współpracy Skrzeka, Niemena, Nadolskiego? Dwie płyty nagrane w Polsce,
wówczas zatytułowane Niemen vol. 1 i Niemen vol. 2 (potem wydane na CD pod wspólnym tytułem
Mańonet-ki), oraz dwie płyty nagrane w Niemczech: Strange is this wońd i Ode to Venus.
Dla porównania przytaczam dwie recenzje z płyt wydanych w naszym kraju, dwie recenzje, które
dzieli ponad 30 lat. Ibis w „Życiu Warszawy" w roku 1973 pisał tak: „Dziwny jest ten świat dźwięków
Niemena. Narzucając słuchaczowi ostre, skontrastowane figury melodyczne, Niemen-śpiewak,
posłuszny Niemenowi --kompozytorowi, prowadzi strofy wierszy drogą pomysłów muzycznych, za
którymi każe iść. Słuchacz idzie, ale w pewnej
chwili przystaje znużony, bo Niemen-wy-konawca przestał panować nad Nieme-nem-kompozytorem
i fala muzyki, szeroko rozlana w improwizacjach poszczególnych instrumentalistów, zaczyna
prześwitywać mieliznami albo burzyć się tylko dla efektu. Spięcia dramatyczne nie przykuwają
uwagi, rozładowania nie rozładowują - a sam wiersz zaczyna w tej rzece tonąć". I fragment recenzji
z miesięcznika „Teraz Rock" z marca 2004, autorstwa Wiesława Królikowskiego: „To najbardziej
udane utwory powstałe w tym okresie śmiałych eksperymentów. Com uczynił do wiersza Bolesława
Leśmiana okazuje się wyjątkowym wzlotem w dziedzinie awangardowej poezji śpiewanej. Niemen
świetnie oddaje klimat Leśmianowskiego utworu. Wpro-
Page 73
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
wadzeniu odpowiedniej atmosfery doskonale służą ilustracyjny wstęp, pauzy i dialogi
wokalno-gitarowe i wokalno-kontrabasowe. Nasz twórca proponuje coś w rodzaju pieśni o ładnej,
wyrazistej melodii i z ascetycznym akompaniamentem. (...) Niemenowe muzyczne ujęcia wierszy
Norwida są bardzo różne i... jednakowo frapujące. Mańonetki to rzecz w stosownym, refleksyjnym
klimacie, to melodia na ledwie kilku dźwiękach, która ma służyć jak najlepszemu przekazaniu mądrej
i smutnej treści wiersza. (...) Z kolei Sańusz - przejaw Norwidowskiej pasji publicystycznej - jest
żywym utworem o rozszerzonej harmonii, mimo prostego, powtarzanego motywu w
akompaniamencie".
A oto co sam Niemen mówił o tej płycie (a właściwie o dwu płytach): „Z sesji nagraniowej pamiętam
moje wielkie zdumienie, kiedy przy konsolecie, obok profesora Urbańskiego, zobaczyłem słynnego
dyrygenta Bohdana Wodiczkę, zwabionego, jak później wyznał, niesamowitą muzyką dobiegającą z
pokoju reżyserskiego studia w warszawskiej PWSM. (...) Kiedy słuchałem teraz archiwalnych taśm,
dość dobrze zachowanych, poczułem dreszcze emocji jak przed trzydziestoma laty. Trochę żal, że
straciliśmy kiedyś szansę na scenach Europy" [Niemen Od początku).
Wiesław Królikowski, również w „Teraz Rock" z marca 2004, pisze o dwu pozostałych płytach. O
Strange is mis wońd: „To zapis niemalże rewolucji muzycznej. Początek najbardziej
awangardowego etapu jego twórczości i początek współpracy z zachodnim koncernem płytowym
CBS. Tytułowy utwór to - mogąca fascynować i szokować jeszcze do dzisiaj - przeróbka Dziwny jest
ten świat. Najpierw mamy atonalny improwizowany wstęp kontrabasowy (wkład Nadolskiego).
Potem Niemen niesamowicie wykrzykuje początek tekstu i dochodzi... akompaniament nieco podob-
ny do pierwotnej wersji. Jednak w dalszej części utworu zachowuje mniej charakterystyczną część
melodii, pojawia się free--jazzowe intermedium (znów kontrabas) i część z tonalną improwizacją
organów". Natomiast „Oda do Venus jest świadectwem artystycznych rozterek. Niemen (...)
proponuje nowe wersje trzech utworów nagranych wcześniej w Polsce ze zmienionymi aranżacjami,
ale raczej na banalniejsze. (...) Magia muzyki wyzwolonej już się raczej ulotniła, słychać, czym
akurat fascynują się instrumentaliści. Daje się dostrzec coś, co chyba jest znużeniem. Co tu dużo
mówić, jest w dorobku Niemena mnóstwo bardziej interesujących rzeczy".
Wszystkie te piosenki Niemen śpiewał po angielsku, a większość polskich tekstów i wierszy
tłumaczył Paweł Brodowski: „Miałem spore opory wewnętrzne z tłumaczeniem Norwida na język
angielski. Ja, dwudziestoparolatek, mam tłumaczyć Norwida? Znałem już wtedy język angielski
bardzo dobrze, ale i tak konsultowałem się wielokrotnie z native speakers. A Oda do Venus to
nawet się rymuje, co jest już w tłumaczeniu dużą sztuką... Co do angielszczyzny Niemena to na
nasze potrzeby była ona niezła, ale Anglicy i Amerykanie wyczuwali oczywiście, że śpiewa
cudzoziemiec. Żadna z tych płyt nie była w Niemczech sukcesem komercyjnym, ale obie się jakoś
tam liczyły".
Na nagranie swej następnej płyty, z piosenkami rosyjskimi, pojechał do Niemiec sam w roku 1973,
na zaproszenie Wernera Wunderlicha. Niemcy myśleli, że zrobią z Niemena drugiego Iwana
Rebroffa, którego płyty sprzedawały się tam doskonale. Ale chyba pomysł lansowania jednocześnie
dwóch różnych płyt w tym samym prawie czasie, nie był zbyt dobry. Jeden człowiek śpiewa tak
nieprzystające do siebie utwory: i rosyjskie piosenki ludowe, i rockową awangardę? Może należało
trochę odcze-
kać i z rosyjskimi piosenkami wejść na rynek nieco później... Przy nagrywaniu tej płyty Niemen sam
nakładał wszystkie ścieżki, instrumenty i chóry. To musiało być trudne, ale on był pracowity... i był
perfekcjonistą.
Ciekawą postacią był Werner Wunder-lich. Mówi o nim Paweł Brodowski: „To był człowiek bardzo
zasłużony dla polskiego jazzu. W roku 1957 przywiózł do Polski, na drugi Festiwal Jazzowy w
Sopocie, Alberta Mangelsdorfa. Werner był wtedy sekretarzem Niemieckiej Federacji Jazzowej i
doskonale znał język polski. W roku 1944 zo-
stał jako dziewiętnastolatek wcielony do Wehrmachtu, wojował kilka miesięcy, został schwytany,
osadzony w więzieniu, najpierw koło Olsztyna, a potem na warszawskiej Pradze, gdzie pracował w
służbach telefonicznych i zakładał telefony. Poznał tam język polski, a jego marzeniem było
poślubienie polskiej dziewczyny. Ale mu się to nie udało i jego żoną została... Murzynka. No i to
właśnie on bardzo Niemenowi pomagał podczas jego pobytu w Niemczech i przy nagrywaniu płyty
Russische lieder". Wunderlich jest również autorem komentarza do tej płyty. Oto jego fragment:
„Było do przewidzenia, że któregoś dnia ta płyta się ukaże. Tu Czesław Niemen odwołuje się do
folkloru, głównie rosyjskiego i orientalnego. Podczas długich pobytów we Włoszech znalazł po raz
Page 74
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
pierwszy wiernych słuchaczy pieśni rosyjskich. A dźwięki te były zawsze obecne we wspomnieniach
i opowieściach z dzieciństwa, spędzonego w Rosji. Od nazwy rzeki płynącej w jego stronach
rodzinnych przyjął swój pseudonim, Niemen. Było tylko kwestią czasu, kiedy będzie chciał w swej
twórczości pokazać ten repertuar (...)".
A oto co sam Niemen mówił o tej płycie: „Ja wśród tych pieśni żyłem, spędziłem dzieciństwo i
wczesną młodość, do 19 roku życia. To musiało pozostawić swój ślad. Powiem więcej, znajomość i
umiłowanie folkloru słowiańskiego, a zwłaszcza rosyjskiego, to podstawa wszystkiego, czego w
muzyce dokonałem. Gdyby tak ktoś zechciał dokładnie przeanalizować moją twórczość, musiałby
dojść do wniosku, że melodyka i harmonika to sprawy, których nauczył mnie folklor. Do pieśni
rosyjskich wracam, i zapewne będę wracał, jak wraca się do szczęśliwych lat dzieciństwa. To wielka
moja miłość" („Tygodnik Demokratyczny" 1976).
Jeden z ówczesnych koncertów w Niemczech tak opisuje Jerzy Wydrzycki: „Występowaliśmy w
pierwszej części koncertu doskonałego rockowego muzyka Jacka Bruce'a (eks-Cream). Bruce nie
chciał grać z nami na tej samej, wspólnej aparaturze - uważał nas za muzyków gorszych, za kogoś
tam ze wschodniej Europy. Nie chciał też, żebyśmy mieszkali w tym samym hotelu, co on. Cały czas
był taki butny, dopóki nie usłyszał, jak dobrze gramy. A pewnego dnia jego aparatura całkiem siadła
- przerwa trwa pół godziny, godzinę.
W pewnym momencie Bruce do nas podchodzi z opuszczoną głową i prosi o pozwolenie grania na
naszej aparaturze. Oczywiście nie mieliśmy nic przeciwko temu. Potem, pod koniec trasy, pił wódkę
z Jurkiem Piotrowskim - tak się upił, że w hotelu strasznie narozrabiał i zdemolował całą recepcję.
Uporządkowaliśmy wszystko
po nim i odnieśliśmy go do pokoju. I jeszcze chcę dodać coś o planowanym koncercie w
Czechosłowacji, w roku 1968. Siedzieliśmy już na walizkach, gdy nagle rano dzwoni Bogdanowicz i
mówi, że trasa jest odwołana, że w nocy Rosjanie wkroczyli do Czechosłowacji. Oczywiście nikt
nam nic nie zapłacił za odwołane koncerty".
34
t
1973-
^//Z
m
U
w%.
fi m
:MS
Na granitowej wyspie nie ma już śladów
zwinnych Irokezów - Afroeuroazjaci
rozsiedli się w dzielnicach
kosmicznego miasta,
-Hnbywcy fortun uprawiają ogrody wysoko w chmurach.
Nieudacznicy czerpią natchnieni
w ciemnych zakamarkach podziemnych przejść,
gdy zapadnie noc rozwilkołaczą się
wybałuszone oczy pożądania wszystldego co nie było im dane.
Dziewiętnastego maja w Town Hall wystąpi Rick Wakeman o całe anglosaskie mniemanie
znamienitszy samotnik niż ja, wczoraj na tej samej scenie on Broadway - YES - tak tu jest.
)obrze, że moi rodacy, emigranci znad Wisły
nie zawiedli w przeprawie przez Hudson River, - by odkryć, że drapacze białych obłoków li nie są tu
aż tak niebotyczne.
%a i muzyka: Czesław Niemen
T
ę piosenkę napisał Niemen w latach dziewięćdziesiątych. Do USA, do Nowego Jorku, na Manhattan
jeździł często, ^1 !¦ poznał tamte strony doskonale i Manhattan polubił. Stąd pewnie ten wiersz
nagrany w roku 2001 na płycie Spodchmwykapelusza. Na razie jednak jesteśmy w połowie lat
siedemdziesiątych i dopiero w Londynie.
Paweł Brodowski: „W Londynie siedziałem w latach 1969-1971. Pewnego dnia przyjechał Niemen,
Page 75
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
miał tam nagrać dla firmy CBS singla. Znałem Londyn, znałem język angielski i byłem tam jego
przewodnikiem. Pracowałem jako barman w małej kafejce Coffee in Lounge w pobliżu Hyde Parku,
otoczony innymi zatrudnionymi tam Polakami. Wiedziałem, że Czesław ma po mnie przyjść. Nagle
staje on w drzwiach. Kelnerka, która akurat niosła tacę z filiżankami, oniemiała, krzyknęła: Jezus,
Maria! Czesław Niemen! -i buch, tacę na ziemię! Od tamtej pory zupełnie inaczej traktowano mnie w
tej kawiarni. W 1971 roku Niemen podpisał w Londynie kontrakt na płyty, które niebawem ukazały
się w Niemczech. W Anglii nagrał singla z angielską wersją Dziwny jest ten świat i własną, nową
piosenkę We've got the sun z moim angielskim tek-
stem. Menedżerowie myśleli, co zrobić teraz z Niemenem - nie sprawdził się na rynku włoskim,
może trzeba spróbować na rynku amerykańskim... Jeden z menedżerów, Włoch, który nazywał się
Minucci i był przyjacielem Romana Waschko, wziął mnie kiedyś na stronę i mówi: «Słuchaj, nie
wiemy co z tym Czesławem zrobić... on chce wracać do Polski, a lepiej by było, gdyby tu został kilka
miesięcy, rok, półtora. Jesteśmy gotowi to opłacić, żeby on tu pomieszkał, nabrał ogłady, nauczył się
języka". A Czesław na to: «Ale co ja tu będę robił?». Wiedział, że w Polsce jest bardziej potrzebny,
że tam jest jego miejsce, a przyszłość w Anglii nie była wcale pewna. Wrócił więc do kraju, a potem
w Niemczech nagrał płyty w ramach kontraktu podpisanego w Londynie".
W zasadzie można powiedzieć, że wyjazd do Ameryki, płyta Momnei's Rhapso-dy nie byłyby
możliwe, gdyby nie ten londyński kontrakt, nagrane w Niemczech płyty i tamtejsza trasa koncertowa.
Menedżerowie i dyrektorzy firmy CBS - wówczas najpopularniejszej na świecie - doszli do wniosku,
że na Polaka nadal warto stawiać. Podobno jeden z nich powiedział, że Niemen jest jedynym
wokalistą europejskim, który ma w tej chwili szansę wejścia na rynek amerykański. Podobno były
dwa warianty: według pierwszego Niemen miał nagrać płytę w Londynie, a według drugiego - w
USA. Ponieważ akurat wolny czas mieli znakomici amerykańscy muzycy jazzowi, zdecydowano się
na USA. I podobno na nagranie tej płyty wydano tam ponad 60 tysięcy dolarów - dziś jest to mała
suma, ale wówczas...
„Po odejściu Skrzeka i jego ekipy zostałem sam - opowiadał Niemen. - Na przełomie 1973 i 1974
roku pojechałem do Nowego Jorku, żeby nagrać czwartą zagraniczną płytę ze świetnymi muzykami
jazzowymi. Ciekawe, że łan Hammer grał
MANHATTAN 93
nie na klawiszach, jak zwykle, tylko na perkusji. Jeśli chodzi o światową karierę, to miałem szansę,
ale niestety nie trafiłem na człowieka, który byłby entuzjastą tego, co robię. Po latach spotkałem
Normana Simona, który pisał dla mnie w USA angielskie teksty, i Norman mi powiedział: ••Czesław,
to się nie mogło udać, bo wszyscy dyrektorzy i producenci to byli prawnicy, a nie muzycy, a twój
osobisty menedżer był lekarzem». Oni mieli pieniądze, ale od strony artystycznej zupełnie nie
potrafili mi pomóc. I najważniejsze: nie miałem dobrego producenta. Teraz, po latach, wiem, co
należało wtedy zrobić z tą płytą Mouiner's Rhapsody. Trzeba było zaangażować Quincy'ego Jonesa,
zlecić mu zaaranżowanie całości i zrobić dobrą, ostrą muzyczkę. Ale oni się do tego nie potrafili
zabrać. To był piękny okres, aczkolwiek zaprzepaszczony. Ja jak zwykle miałem ciągoty do
komplikowania, zresztą mam je do tej pory, do dziś nie umiem sobie z nimi poradzić. Nie potrafię -
prosto, łatwo i pięknie... To są te przywary, w pewnym wieku człowiek puka się w czoło i mówi:
Przecież to jest oczywiste, to powinno być tak a tak! W każdym razie wiele z tamtych piosenek
mogło stać się przebojami, gdyby je inaczej zrobić. Co prawda, szło to w kierunku funky fusion, ale
nie były potrzebne te wszystkie udziwnienia arytmiczne w środku".
Andrzej Marzec: „Od 1970 do 1975 roku współpracowałem z Czesławem Niemenem. Jako
pracownik Polskiej Agencji Artystycznej Pagart zajmowałem się jego sprawami zagranicznymi.
Byłem przy podpisywaniu kontraktu ze stroną niemiecką, byłem przy zakładaniu zespołu z udziałem
Józefa Skrzeka, towarzyszyłem mu w licznych trasach zagranicznych - głównie w Niemczech i
Skandynawii. (...) W Niemczech kontrakt obejmował nagranie pięciu płyt - w sumie nagrano tam
trzy, a czwar-
tą w USA. Generalnie cała ta akcja nie była zbyt udana, chyba dlatego, że ze strony zagranicznej
nie było żadnego rzutkiego menedżera, który by zajmował się sprawami Niemena. Najbardziej
aktywny był Włoch, Signore Minucci, osoba wysoko postawiona w CBS amerykańskim, oraz
Vice--President CBS USA, Sal Rabinowicz (szefem całego CBS był wtedy chyba Clive Davis). To
oni, bazując na materiale, który był nagrany w Niemczech, przekonali amerykańskie władze CBS, że
warto zapro-
CZAS JAK RZEKA
Page 76
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
sić Niemena do USA na nagrania płytowe. W końcu tam się znalazł. Jego wielkim przyjacielem i
pomocnikiem w Nowym Jorku był Michał Urbaniak. Michał miał już wtedy w CBS przetarte szlaki i
wiedział, co powinno się zrobić. Ale nagranie tej płyty [Momnefs Rhapsody) też nie było sukcesem.
Znów zabrakło dobrego menedżera. A z drugiej strony Niemen bardzo chciał wracać do Polski, do
Małgosi, i nie został w USA na zgraniu gotowego materiału. Myślę, że ta nieobecność podczas
zgrywania płyty bardzo mu zaszkodziła -ta płyta jest po prostu źle zgrana. I to był jedyny chyba
znany mi epizod w życiu Czesława, że sam czegoś nie dopilnował do końca. Zamiast dłubać przy tej
płycie, pracować - jak to miał w zwyczaju, aż do końcowego efektu - zjechał z trasy. Co do
prywatnych «stron» jego pobytu w USA, to przypominam sobie, iż mimo nie najlepszego akcentu
śmiało mówił po angielsku, nie unikał konwersacji, nie obawiał się swojej angielszczyzny. Nie był
rozrzutny, bo nie bardzo było z czego rozrzucać, ale
też nigdy nie widziałem, by w hotelu - jak robili to często inni Polacy - otwierał puszki albo jadł
kiełbasę przywiezioną z kraju. W każdym kraju miał wielu kolegów, przyjaciół, koleżków -
gdziekolwiek by się zjawił, w USA czy w Europie - wszędzie czekał na niego gotów do wszelkiej
pomocy kolega (...). W Szwecji takim wielkim orędownikiem Czesława był Zbyszek Bizoń
feks-Czerwono-Czarni, eks-Bizony). Każdy z nich był natychmiast do dyspozycji Nie-
mena, każdy pomagał, służył swym autem, mieszkaniem, sprzętem".
Michał Urbaniak: „Przyjechałem do USA, bo CBS zaproponowała mi kontrakt. Dowiedziałem się też,
że brytyjska odnoga CBS zaprosiła do USA Niemena i że ma on nagrywać tu płytę. W Nowym Jorku
spędziliśmy razem dobrych kilka miesięcy. Niemena bardzo tam chcieli i bardzo go pieścili, wydali
na niego niemal fortunę. Załatwiłem zespół, o który Czesław prosił, choć nie we wszystkim się z nim
wtedy zgadzałem. Prosiłem go, żeby nie nagrywał na płytę Bema pamięci... bo to nie pasowało do
amerykańskiego rynku. Dobrze by było, gdyby na tę płytę przygotował kilka swoich starych piosenek.
Ale Czesław się upierał, w studiu niemal klękał przed producentami, i w końcu to nagrał. Grała z nim
niemal cała ówczesna czołówka jazzowa - łan Hammer, Rick Laird, John Abbercrombie, na
klawiszach Don Grolnick, i pod względem muzycznym wszystko było OK. Ostateczny efekt nagrania
podobał się, ale nikt nie wiedział, co zrobić z ponad 15--minutowym utworem na płycie debiutanta,
bo przecież w USA nawet największa gwiazda z Europy jest debiutantem. I okazało się, że nie było
na płycie piosenki, która mogłaby się stać przebojem i ciągnąć całość. W końcu wydali tę płytę
najpierw w Anglii, a potem śladowe ilości w USA, ale ani tu, ani tam nie zrobiła ona kariery. I my
wiedzieliśmy, że tak się stanie, już podczas nagrywania longplaya. Była propozycja, żeby Czesław
zrezygnował z Rapsodu... i nagrał trzy, cztery piosenki. Ale on mówił, że absolutnie nie... Zupełnie
jak Komeda, taki był uparty, nie było żadnej szansy, żeby go przekonać. Robili mu promocję,
wszędzie go wozili, był traktowany najlepiej, jak tylko można. Teraz to już nie te czasy, ale wtedy
artystów traktowali jak królów. Czesław
mieszkał na Manhattanie, obok mojego apartamentu, w luksusowym hotelu Windsor na 58 Ulicy
między 6 a 7 Aleją. Ciągle spotykaliśmy się, ciągle chodziło się do studia. Kupił sobie mooga,
zainstalował go w studiu i stale coś na nim dogrywał. Czuł się w tym wszystkim doskonale, jakby
siedział w Białymstoku na trasie. Był sobą, ale też trochę jak Alicja w Krainie Czarów, był ponad
tym...".
Paweł Brodowski: „Powstała piękna płyta, która kontrolnie wystawiona została na sprzedaż w
Wielkiej Brytanii. Przez pewien czas widywałem ją nawet w witrynie pewnego londyńskiego sklepu,
ale potem ją wycofali, nie wiem dlaczego. Kryły się za tym jakieś marketingowe ruchy. Fakt, ta płyta
była jakaś taka elegijna, chwilami nawet grobowa - Lilacs and champaigne, In-side Fm dying,
Mourner's Rhapsody. Trudno było wylansować takie utwory. Czesław był artystą upartym, szedł
własną drogą, nie ustępował, nie zginał pleców, był trudny w prowadzeniu przez menedżerów,
czasami był nawet przekorny. Miał własne zdanie. Chciał, żeby jego rysunek (...) znalazł się na
pierwszej stronie okładki, ale dyrektorem artystycznym był wówczas w CBS Rosław Szajbo, i to jego
okładka trafiła w końcu na pierwszą stronę. Czesław był niepocieszony".
W latach następnych Niemen wielokrotnie wypowiadał się na temat swych zagranicznych prób
podbicia świata i przyczyn braku sukcesów na tym polu:
„Zagranicznej karierze z pewnością towarzyszył dreszczyk emocji. Ale trzeba ją bardzo młodo
rozpocząć, być za granicą, tak jak Basia Trzetrzlewska, która wyjechała z kraju i znalazła
odpowiednich ludzi. Niby miałem szansę, kiedy nagrywałem dla CBS International. (...) Próbowano
mnie wylansować, ale nie czułem ze strony moich opiekunów determinacji. Zacząłem się powoli
wycofywać" („Rzecz-
Page 77
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
pospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem).
„To ze nie zrobiłem światowej kariery, można w pewnym sensie uznać za porażkę, ale ja tego nie
żałuję. Nigdy nie zabiegałem o wielkie fortuny, ale z tych zagranicznych wojaży zawsze chętnie
wracałem do Polski, do mojej publiczności, do której autentycznie tęskniłem. Okazuje się, że z
wzajemnością. Właśnie ta wierna publiczność, która od lat przychodzi na moje koncerty, pozwoliła
mi przetrwać najtrudniejsze momenty. Ci fani, którzy wychowują już swoje dzieci, a może nawet i
wnuki, to jest mój największy dorobek" („Sztandar Młodych" 1992, z rozmowy z Małgorzatą Szniak).
Zapytany w roku 1999 przez Mariusza Czubaja z „Polityki" o to, jak z perspektywy czasu ocenia,
nieudane w końcu, próby zaistnienia na Zachodzie, odpowiedział: „Może pan nie uwierzy, ale z ulgą.
Gdy patrzę na swój styl życia i pracy, najczęściej bezinteresownej, widzę, że nie pasowałbym do
blichtru, jaki otacza światowe gwiazdy. Te wszystkie fanaberie, prywatne samoloty, cieśle do
budowania garderób, nadmierny zgiełk mediów, chełpienie się posiadanym bogactwem,
przyprawiają mnie raczej o niesmak".
Najlepiej to wszystko podsumowała „Gala" (2004): „Mógł zrobić karierę na Zachodzie, ale jej nie
zrobił, choć w 1968 roku zdobył prestiżową nagrodę na MIDEM w Cannes i statuetkę
amerykańskiego pisma branżowego «Billboard» dla najpopularniejszego piosenkarza, a później
nagrał płyty w Niemczech, we Włoszech, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Za każdym razem jednak
wracał z zagranicznych wojaży na tarczy. W środowisku znawców estrady dawało się wyczuć
zadowolenie. I co? Tak krzyczał, a kariery nie zrobił - mówiono z satysfakcją. Miał pecha. We
Włoszech miał zaśpiewać na festi-
walu w San Remo, ale w ostatniej chwili nie dopuszczono go do konkursu. W Londynie w wytwórni
fonograficznej CBS prowadzono już z nim poważne rozmowy o nagraniach, ale angielskie władze
nie wydały mu pozwolenia na pracę. Kultowy zespół Blood, Sweat And Tears zastanawiał się nad
jego kandydaturą na swego leadera. Nieszczęśliwy traf sprawił, że Niemen nie dotarł na spotkanie z
grupą. W Stanach dużym kosztem wydał płytę, ale amerykańskie CBS zdecydowało się właśnie na
lansowanie Michała Urbaniaka, a dwóch Polaków na amerykańskim rynku to za dużo. «Czesiek był
pechowcem - mówił Roman Waschko - ale w pewnym sensie sam się przyczynił do swoich
niepowodzeń. Był bardzo przywiązany do tego, co robi, i nie szedł na ustępstwa. W tamtym okresie
nie był już wolnym strzelcem. Był zaangażowany uczuciowo, miał rodzinę. Tu był jego dom. Tu miał
swoich fanów. Poza tym tak dążył do tego, by być Polakiem, i nie chciał z tego zrezygnować"".
Niemen jeszcze wiele razy koncertował w Stanach Zjednoczonych, ale nie były to już próby podbicia
zagranicznego rynku, lecz jedynie zwykłe koncerty dla polskiej lub amerykańskiej publiczności.
Janusz Popławski: „W roku 1978 bracia Swierszczowie, właściciele polonijnego klubu w New
Jersey, naciskali, by Niemen przyjechał do nich na koncerty. Ja też byłem wówczas w USA, więc go
tam odwiedziłem. Już wtedy był człowiekiem innym, już go nie interesowały żadne zespoły,
współpraca z innymi muzykami. Cieszył się, że może grać sam, sam sobie akompaniować. Miał
doskonały sprzęt, ale do USA wyjechał, by sobie kupić sprzęt jeszcze nowocześniejszy.
Przyjechałem do niego z koniaczkiem, a widzę u niego na stole - tylko sałata, jarzyny, warzywa,
owoce, orzeszki itp. «Jestem wegetarianinem" - powiedział wtedy do mnie".
to był jakiś koncert charytatywny dla Czarnej Afryki. I potem zaprosiłem go na koncerty z Cześkiem.
Benson powiedział: «Ty grałeś dla moich ludzi, ja zagram dla twoich". Ja mówiłem, kto ma grać, a
płacił za wszystko Witek Markowicz. To był człowiek, który dorobił się milionów, bo wymyślił
elektrycznego totolotka. Kolega Polak, z którym grałem w tenisa, i raptem okazało się, że jest
bardzo bogaty, wymyślił automat do totolotka. I potem, po tym koncercie nagraliśmy singla z
piosenkami Pod Papugami i High Hoise. Ale to nie weszło na rynek komercyjny bo nikt nie miał siły i
energii do tego, by się tym bliżej zająć. Nagraliśmy to tylko my dwaj, komputerowo, bo obaj z
Cześkiem byliśmy wtedy wielkimi komputerowcami, i te piosenki
na owe czasy były nagrane bardzo nowocześnie. To są teraz białe kruki - sam tej płyty nie mam...
Potem, gdy nagrywałem drugiego Urbanatora, Czesiek przyszedł do studia, a ja mówię: «Czesiu,
zróbmy coś fajnego razem». A on odparł, że chyba nie warto. W roku 1986 przyleciałem do Polski i
razem zagraliśmy na Jazz Jamboree. On na keybordach, a ja na skrzypcach. Taki duet. Graliśmy
kilka moich i kilka jego kompozycji, m.in. Pod Papugami - ja uważam, że to już jest taki standard. Co
do Cześka, to był skromny, spokojny, znał swoje miejsce, swoją wartość, nie było w nim nic z
gwiazdorstwa. Potrafił być taki down to the earth".
By zakończyć etap jazzowych zainteresowań Niemena, współpracy z jazzowymi
MANHATTAN 93
Page 78
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Michał Urbaniak wspomina inne amerykańskie spotkanie, w 1986 roku: „Do Stanów zaprosiłem
Niemena na koncerty z George'em Bensonem i Marcusem Millerem. Z Bensonem znałem się od
dawna -kiedyś, gdy przechodziłem obok Blue Notę na dolnym Manhattanie, usłyszałem, że gra jego
zespół. Podszedłem do Geor-ge'a i spytałem, czy mogę z nim zagrać na skrzypcach. Powiedział, że
naturalnie tak-
Donnerstag, 5. April 1973
Polen
H iemen
r
UWAGA!
iam Hagaw
JAZZ
SUPERNOWOCZESNY nocny Klub
UWAGA
SCORPIO
ZAPRASZA
m wysiepy wspanialej v,vvi<i/dy płusttrifci i rumu SPRINti BHŁAK rowiiiei Swiemoj yiiaurstk.
LAURY GALGOZr CZESŁAWA NIEMENA
» Gra *ru*nvwnłta orKłt»tra «
LESZKA ŚWIERSZCZA
w srouy y w tęcz / .<*tu, w soooty
v* v.*waftkii piątki S wiec; 3 fonu, w niedziele
(W *rooy, wwtiMtu piątki yia orkiestra na zmianę z.
titmu, w ufuyjatut** dMił-rirkiińakie i świdiowt- przeboje (W soboty f nied/iefe p. uy.«
UWAUA' Mistr/ poiskie, kucnnt / KraKowa serwu/e s/eroKi asonymeni poiskicn potraw
¦ttiu Oriły t
T«l 12013 353 2299
orkiestra, bt wiec/ orkiwaira, 8 wiec/
muzykami, przytoczmy jego słowa o tej muzyce: „Jestem niedouczonym muzykiem, nie ukończyłem
szkoły na fagocie, a zawsze marzyłem o tym, by grać w orkiestrze symfonicznej. Do jazzu specjalnie
się nie paliłem, ale przez zrozumienie specyfiki podziałów rytmicznych i harmonicznych w soulu i
bluesie, trochę się do jazzu zbliżyłem. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy w
Polsce był kryzys jazzu i gdy wielu muzyków próbowało utworzyć jakiś mariaż jazzu z rockiem,
dołączyli do mojego zespołu doskonali muzycy jazzowi - Zbyszek Namysłowski, Czesław «Mały»
Bartkowski. Wtedy graliśmy fusion, trochę funky, z jazzowymi improwizacjami. Rockiem też
zainteresował się wówczas Joe Zavinul z zespołu Weather Report, a Miles Davis nagrał cudowną
płytę jazz-rockową Bitches Brew. Ale gdy minęła dla jazzu zła passa, wszyscy jazzmani mnie
opuścili i dalej się ze mnie śmiali, ze mnie, niedouczonego rockowca, jak ja w ogóle coś mogę grać,
jeśli nie znam jazzowych standardów. Ale mnie to było niepotrzebne".
Paweł Brodowski wspominał natomiast, że we Włoszech Zbyszek Namysłowski, wręcz z nudów,
uczył Czesława jazzowych standardów. Na szczęście nic nie wyszło z tej nauki, bo nie wiadomo, jak
dalej potoczyłyby się losy Niemena.
A oto jak płytę Mownefs Rhapsody skomentował „Słuchacz" w „Sztandarze Młodych" w roku 1975:
„Jego muzyka jest zupełnie inna od tego, co tworzy i wykonuje konkurencja - nie jest nijaka,
tuzinkowa, nieciekawa czy mało ambitna. Udowodnił to Niemen trzema swoimi ostatnimi polskimi
albumami, udowadnia też - aż nadto! - płytą anglosaską. Jej najważniejsze atuty: dramatyczny,
często o drapieżnym i ekspresyjnym zabarwieniu głos, nowoczesna aranżacja, uwzględniająca
nieograniczone, a w każdym razie potężne możliwo-
ści instrumentów elektronowych, świetni współwykonawcy - w większości czołowi muzycy jazzowi,
wreszcie Niemena partie solowe - fascynujące inwencją i bardzo charakterystycznymi obiegnikami,
ozdobnikami i pasażami...".
Sam Niemen tak oceniał tę płytę: „To dla mnie wydarzenie raczej ważne. Po raz pierwszy udało mi
się przeskoczyć pewną barierę - językową, stylistyczną, brzmieniową, w ogóle artystyczną. Spełniło
się jedno z moich marzeń: dotrzeć na kontynent amerykański, nagrać tam płytę. Z komercyjnego
punktu widzenia, jeśli chodzi o sprzedaż moich płyt, kampania skończyła się fiaskiem. Ale
konkurencji się nie dałem".
Page 79
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Ciekawe, jak zagraniczna prasa komentowała płytę Mownefs Rhapsody. Oto recenzja pióra Davida
Fuglera, zamieszczona na łamach tygodnika „Disc" 1 marca 1975: „Wedle dołączonej do płyty
informacji prasowej, Czesław Niemen to wybitna postać we współczesnej muzyce polskiej i przez to
zasługuje na większą uwagę miłośników «poważnego» rocka. Już choćby dlatego albumu Niemena
z pewnością warto wysłuchać. Co prawda nie odkrywa on niczego nowego w zakresie kompozycji
czy aranżacji, a i teksty wpadają w ton nudnawy. Jednak wspomagany przez paru wybitnych
muzyków (...), prezentuje on muzykę na przyzwoitym poziomie. Utwór / search for love powstał pod
wyraźnym wpływem Zappy (czego przykładem partia skrzypiec Michała Urbaniaka w stylu Jeana
Luca Ponty'ego). Utwór tytułowy płyty, zajmujący całą jej drugą stronę, oparty jest na XIX--wiecznym
wierszu polskiego poety Norwida. Nastrój buduje tu "kościelny chór» oraz organowa introdukcja. Na
minus zapisujemy Czesławowi jego rodzimy akcent, który drażniąco koliduje z angielskim tekstem
piosenek. Cechę tę dzieli on z innymi grupami europejskimi, jak na przykład włoską
PFM. Na plus to, że udało mu się uzyskać interesujące brzmienia na instrumentach klawiszowych,
jak też niewątpliwą wirtuozerię na syntezatorze mooga. Z pewnością mamy do czynienia z dziełem
wybitnego muzyka" (tę recenzję, w tłumaczeniu na język polski, zamieścił miesięcznik „Jazz Forum"
1975).
Tak zakończyła się zagraniczna kariera Niemena, choć na pewno na karierze mu nie zależało, nie
był karierowiczem, nie za każdą cenę. Chciał wejść na rynki zagraniczne, a to pragnienie u artysty
jest czymś normalnym. Poszerzenie grona zainteresowanych swoją muzyką, płyty na całym świecie,
koncerty, nowi ludzie, nowe znajomości, uznanie prasy... a co za tym idzie, naturalnie także
pieniądze. Nie było to jednak mu dane, podobnie jak nie było to dane innym polskim artystom
(muzyki rozrywkowej), którzy o to zabiegali. Nie było ich zresztą tak wielu - próby podbicia zagranicy
poczynili m.in. Maryla Rodowicz, zespół 2+1, Czerwone Gitary, kto jeszcze? Poza nagraniem paru
płyt w obcym języku, poza paroma koncertami w Anglii, Niemczech, Beneluksie, może nawet w USA
- więcej nic. Kilka słów w krajowej prasie, jakiś singel śpiewany po angielsku czy niemiecku, może
nawet cały longplay... to wszystko.
Zapewne nie do przeskoczenia była bariera językowa. Choćby nasz artysta długo pobierał lekcje
języka, choćby brał je u najlepszych nauczycieli, choćby szlifował roz-
mowę w kontaktach zawodowych lub towarzyskich - to jednak Anglik, Amerykanin czy Niemiec od
razu wyczuje, że słucha cudzoziemca. A dla cudzoziemców rynki zachodnie praktycznie były nie do
podbicia. Wyjątki, w postaci popularności paru piosenkarzy włoskich czy latynoamerykańskich w
USA, jedynie potwierdzają tę regułę.
Co jeszcze stanęło na przeszkodzie naszym artystom w podbiciu świata? Pewnie pieniądze
potrzebne do promocji, a raczej ich brak. Pewnie obrotny menedżer (a raczej jego brak), który
odpowiednio pokierowałby karierą cudzoziemca. A może brak odpowiedniego repertuaru, który
trafiłby do światowej publiczności... Z pewnością to wszystko razem - brak pieniędzy, menedżera,
odpowiedniego repertuaru - spowodowało, że po prostu się nie udało. W wypadku Niemena
decydującą rolę odegrał zapewne taki, a nie inny, repertuar. Ta muzyka - piękne, długie,
rozbudowane frazy, wielominutowe suity, powoli rozwijające się utwory, kompozycje o własnym, nie
zawsze łatwym do prześledzenia scenariuszu - była za trudna. Tak jak mówił Michał Urbaniak, a
potem, po latach potwierdził sam Niemen - należało te ambitne projekty podeprzeć kilkoma
przebojowymi piosenkami. Pomysłu czy chęci jednak zabrakło i... Niemen wrócił do kraju, gdzie
czekał go nowy zespół, nowi współpracownicy i co najważniejsze, nowa muzyka.
IftiA H
J
Ol/Wt)
SllWii
fii\
amiętam - wspominał Niemen - że rozmawiałem z Apo-stolisem (na odchodne) o przeznaczeniu,
które przyniosło nagle oczekiwany zwrot, by nie powiedzieć, szczęśliwy trai. Po koncercie poszliśmy
do klubu Herkulesy. Grał zespół Universum z Piotrem Dziemskim na perkusji. Nagle zrozumiałem,
Page 80
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
że nie ma ludzi niezastąpionych, zwłaszcza perkusistów. Stałem jak wryty, zahipnotyzowany grą
Piotra. We wrześniu już ćwiczyliśmy razem pierwsze kawałki w łagowskim zameczku nad
malowniczym jeziorem (...). Sam pomysł na album Aerolit dopełnił się z chwilą odkrycia wiersza
Herberta Kamyk. Jego przesłanie jeszcze bardziej umocniło we mnie potrzebę bezkompromisowego
stosunku do nieustannej inwazji sezonowych kiczowatych przebojów. Po pobycie, na przełomie
1973 i 1974 roku, w Nowym Jorku, gdzie nagrywałem ostatnią swoją płytę dla CBS International,
rzuciłem się w wir pracy nad zespołem. Sercem rytmicznego pulsowania nowej muzyki była,
oczywiście, niezwykle precyzyjna gra Piotra. Po przymiarkach z różnymi muzykami skład zespołu
ukształtował się ostatecznie jesienią 1974 roku. Weszliśmy do studia i w kilka dni «wysmażyliśmy»
krążek, który choć i odkłamał moje «inwalidztwo muzyczne»,
to jednak z trudem przebijał się przez tendencyjnie zatkane uszy recenzentów" [Niemen Od
początku).
Płyta Aerolit, nagrana pod koniec 1974 roku, jest uwieńczeniem rockowej przeszłości Czesława
Niemena. Taka była muzyczna koncepcja jej autora i takie było rockowe granie muzyków, których
Niemen do nagrania płyty zatrudnił - prócz Piotra Dziemskiego grają tam także Jacek Gazda na
gitarze basowej, Sławomir Piwowar na gitarze i Andrzej Nowak na instrumentach klawiszowych.
Bardzo różnorodna to muzyka - są elementy muzyki jazz-rockowej [Cztery ściany świata do tekstu
Jonasza Kofty), jakby powrót do jazzowych, funko-wo-soulowych zainteresowań z płyt poprzednich.
Jest też muzyka elektroniczna, syntezatorowa w Kamyku, gdzie Niemen pól śpiewa, pói recytuje
Herberta. Jest oczywiście Norwid, a wśród utworów premierowych są „polskie" wersje kompozycji,
które trafiły na płyty zagraniczne: Pielgrzym i Smutny ktoś, biedny nikt.
Andrzej Nowak tak wspomina tamten okres: „Przyszło nam współtworzyć z Czesławem Niemenem
trudną muzykę (...). Na koncerty przychodziły kilkutysięczne tłumy i wysłuchiwały
ponaddwu-godzinnej dawki trudnej muzyki i poezji. Były to suity przeplatane recytacjami poezji
Norwida i Herberta. Ten ostatni nie był mile widziany przez władze, ale Czesiek wcale się tym nie
przejmował i robił swoje. Z Sopotem, gdzie w Operze Leśnej zagrałem z nim pierwszy koncert,
związane jest też wspomnienie niezwykłego wydarzenia muzycznego. Graliśmy w kościele przy
Monte Cassino, w czasie mszy świętej. Na dole, przy ołtarzu, Czesław na moogu. Towarzyszył mu
Helmut Nadol-ski obsługujący różne dziwne instrumenty. Ja grałem na chórze na organach
kościelnych. (...) Czesław wymagał od muzyków pełnego oddania, współpracy
ELEKTRONIKA
i trzeźwości. A z tym różnie bywało. My szczególnie podczas wakacji 1975 roku, do aniołków nie
mogliśmy się zaliczać. Tuż przed naszym spotkaniem w Żaku spędziliśmy artystyczne lato
zorganizowane przez studenckie środowisko z Poznania. Na koncerty do Żaka przychodziliśmy
każdy ze swoją butelką czerwonego wina. Tak dla kurażu, w myśl modnego wtedy hasła «bez gazu
nie ma jazzu». Nie zapomnę, jak nas przywitała w garderobie śliczna dziewczyna (to była Małgosia,
w niedługim czasie żona Czesława): "Panowie, czy wy wiecie, jak szkodliwy jest alkohol?".
Potraktowaliśmy to z wyrozumiałą łagodnością, jak truizm. Ale Czesław w pierwszej rozmowie
telefonicznej do tego wrócił i musiałem go solennie zapewnić, że to był tylko wakacyjny epizod i że
nigdy w czasie koncertów nie korzystamy z alkoholowego wsparcia" („Gazeta Krakowska" 2004).
Owe alkoholowe incydenty, odpowiedzialność za zespół, niepotrzebne „użerania się" z własnymi
muzykami o gaże, warunki hotelowe oraz inne codzienne i przyziemne problemy, a przede
wszystkim śmierć Piotra Dziemskiego, z pewnością przyczyniły się do tego, że Niemen coraz
częściej myślał o samodzielnym nagrywaniu płyt. Sam przyznaje, że alkohol w branży muzycznej: „to
była, jest i będzie normalka. Nie pisałbym o tym wcale, gdyby owa «normalka» nie spowodowała
rozpadu i tej wymarzonej przeze mnie grupy. Niemen Aerolit (Kamienny Meteoryt) nazajutrz został
definitywnie rozwiązany. Odtąd skrót N.AE. stał się dla mnie już tylko Znakiem Zagadką (Nota
Aenigma). Po opadnięciu emocji i z rozjaśniającą się perspektywą w pejzażu po bitwie - zostaliśmy
ja i Piotr Dziemski. Powiedziałem mu o swoich planach nagrywania następnej płyty w duecie. Był
gotów" {Niemen Od początku).
Niemen, z nadzieją na współpracę z Piotrem, wyjechał na miesiąc do Londynu na promocję
nagranej w USA płyty Mourner's Rhapsody. Gdy jednak i tam mu się nie powiodło, wrócił do kraju.
Tymczasem Piotr Dziemski w marcu 1975 nagle zachorował, trafił do szpitala, usunięto mu
woreczek żółciowy, lecz nastąpiły komplikacje i nie udało się uratować życia tego doskonałego
muzyka. Miał zaledwie 22 lata. „Wyłkałem swoją rozpacz, grając całymi dniami na minimoogu, z
podkładem (loopem) syntetycznego rytmu, zamiast jego najprecyzyjniejszej pod słońcem perkusji.
Page 81
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Stało się tak, bo Piotr... nawet dziś, po tylu latach nie mogę spokojnie o tym myśleć. Piotr Dziemski
umarł... Wiadomość ta nie mieściła się w mojej głowie, ani wtedy, ani teraz, gdy rozpamiętuję
feralną wiosnę 1975 roku. Nie miejsce tu, by opisywać wszystkie szczegóły stanu ducha i cierpienia
jego najbliższej rodziny, rodziców i braci. Epitafium (Pamięci Piotra), umieszczone na kamiennej
płycie w miejscu jego spoczynku w Białymstoku, oddaje i mój wtedy stan ducha, a właściwie buntu
przeciwko tak niesprawiedliwemu losowi" (Niemen Od początku).
Epitafium (Pamięci Piotra)
muzyka i słowa: Czesław Niemen
Jakie imię nosi ten
co w półuśmiechu myśli
w zaledwie rozpoczętej
pieśni
w półkroku drogi
przeciął nić
uwitą z miłości...
Czyim kaprysom
w ofierze zawlekliśmy siebie
na stos pogrzebny
i w pejzażu cmentarnym
stoimy osłupieni
nad nowo wyciosanym krzyżem
s
Świętemu prawu
świętych czynów urąganiem
zwracam się do ciebie
cywilizacjo
pełna pychy opiekunko
co ty uczynisz
jakim narzędziem
wyrwiesz
ostre, bolesne
z serc bijących
w żałobne dzwony
jak jeszcze długo
skrzypiący frazes
takie jest życie
jedynym będzie
usprawiedliwieniem
niedorzecznej
śmierci
Człowieka.
PIOTR
1953-1975
Zmarł meTpudaewaaie 37 marca w bia!>*msSŁł.:j, po nieudanej operacji. Swa, karierę nrczyczną
rozpoczął już w wieku H lat, grając ca ptritasji w zespoie Sch»ła.<ycy, wraz z dwoma braćmi- Ntadal
uyl czbaktem s/up XVi, EroOier* i L';uv«rMtm, e«I MŻ w białostockiej orkiestrze sjmlaŁuez-M&
Wybijający się talent mtodefo ¦ifculity »r<Jcil uw»Le Czesława T»inna. k?f*y jeKccui 1973 roku
zaproponował eou współpraca Z grupę .\icRMSa kencertottal Piotr w PoJce, brał lei udział ¦ kiiku
wojażach zacra-cicznych, mm. w RFN. Berlinie Za-rttaosim i Finlandii, gdzie zwykle Eti«e-rai doore
gftttfc innych muzyków i krytyków. W listopadzie ubieftłego roku z zespołem Hieater^ nagrał płytę
dlj-gogiajacą pi. „Aerolu" dla łWskieb Nasiitn. (Aiuum te; wkrótce ukaże się .v sprzedaży). Kiedy w
lutym br. Niemen rciuiązał .swój zespól dalsza ¦isp-Jpracę Łapnaponowai on jedynie ITi<l>»I
Przyjsutowywali się do nagrania albumu w duecie z muzyką do hwcwzwłdw Jtwtt Caajtw". Piany »
pakn^ztowilk iiezsenseraca śmierć.
IM Czesław IOmbwi: JSatr był wspaniałym człowiekiem, dotwym. bez-yra i rzeUdnym. Pracowaliśmy
razem tak wleie. że w końcu rtsu-¦łtłtfaiF się nawzajem dokładnie. Lą-czyla =as fascynacja
Page 82
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
pedobnymi rzeczami * muzyce. Zawsze byłem zado-souwy sp wspóineei} gran.ia i wierzyłem, że
praca BHM przyniesie dobre Mała nasze flakowa*! sam. \'os3e się z zamiarem ~agrar.ia albumu pt.
.Caiharsis' z mazytof prświę-cofią pamięci Piotra. Sye modę uda M się wyknrz^ać fragmenty
zareje-ItWlOl -padUM naszych "¦
ELEKTRONIKA
„Po śmierci Piotra Dziemskiego zostałem sam i powstała płyta Katharsis, nagrana częściowo w
domu na bardzo prymitywnym sprzęcie, bo miałem małego uherka czterośladowego i revoksa.
Grając wszystko na raz, od razu nagrałem kilka utworów. Wtedy dopiero zaczął się tworzyć rynek
takiej innej muzyki, bo to była rzeczywiście inna muzyka. Przemyciłem na tę płytę różne rzeczy z
mojego okresu jazz--rockowego. Pamiętam, powstały takie utwory: Dorożką na księżyc i Mleczna
droga. I cały czas, przewidując, że będę mógł się tym posługiwać sam - budowałem
instrumentarium. Oczywiście spotkałem się z licznymi zarzutami, że nie mam pojęcia o niczym, że
nie umiem grać - mówiono, że «Niemen dotyka». Ale stworzyłem tym «dotykaniem» także dużo
muzyki, która gdzieś przepadła, bo była pisana do teatru, do filmów - jak się później okazało,
kompletnych kitów" (z wywiadu radiowego Portret muzyka 1990).
Katharsis nagrał Niemen zupełnie sam, wykorzystując śpiew, efekty naturalne, akustyczne i
syntetyczne, instrumenty perkusyjne, dwunastostrunową gitarę, melo-tron, syntezatory, minimoog i
synthi firmy EMS. Utwory Planeta Ziemia, Fatum i Katharsis to fragmenty muzyki teatralnej do sztuki
Słowackiego Mindowe w reżyserii Bernarda Forda-Hanaoki.
„Po ukazaniu się pierwszego solowego albumu Katharsis coś się zmieniło w mentalności twórców z
innych rejonów sztuki. Już nie byłem traktowany jak wyjący do księżyca hippis. Muzyka z tej płyty
stała się także ilustracją spektaklu Galatea w wykonaniu fenomenalnej olsztyńskiej Pantomimy
Głuchych w reżyserii Bogdana Głuszczaka" [Niemen Od początku).
W roku 1975 Dariusz Michalski, przewidując przyszłe kierunki twórczości Niemena, napisał w
„Sztandarze Młodych": „Niemen nie jest i już chyba nigdy nie
będzie twórcą i wykonawcą przebojów, lego muzyka jest świadomie trudna, zmusza do myślenia,
wielokrotnego słuchania utworów. Zwłaszcza w przypadku płyty Katharsis, gdzie kolejność nagrań
jest przemyślana i podporządkowana jednej idei przewodniej: jaki jest sens życia człowieka, który
rodzi się i umiera, a jedno i drugie dzieje się bez jego woli".
Bez przebojów i bez pomocy innych muzyków... takie było kredo Niemena na kilka następnych lat,
choć swój najbliższy longplay Idee fixe nagrał znów z zaproszonymi muzykami. Była to epoka
samotnicza Niemena. Choć pracował w teatrze Hanuszkiewicza, choć współpracował i przyjaźnił się
z wieloma ludźmi teatru, to jednak był sam. Mówił, że nie ma siły na współpracę z innymi muzykami.
Zaczął występować na estradzie jako człowiek-orkiestra, otoczony olbrzymim instrumentarium
klawiszowym, głośnikami, wzmacniaczami. W pierwszej części koncertu grał te swoje długie,
rozbudowane suity - ludzie cierpieli i czekali na znane piosenki, które w przeróbkach, bardzo zresztą
ciekawych i efektownych, przypominał w części drugiej. A on nie mógł się nadziwić, dlaczego
czekają na te piosenki. Przecież to było tak dawno. On chciał podzielić się ze słuchaczami swoim
nowym repertuarem, swoją nową muzyką. Ale ta nowa muzyka nie miała chyba tak silnego
oddziaływania, jak ta stara. Z własnego, radiowego doświadczenia wiem, i potwierdzą to chyba
wszyscy praktycy i teoretycy radia, że na ogół ludzie wolą słuchać tego, co już znają, niż poznawać
nowe.
„Elektronika pojawiła się u mnie od pierwszych organów Hammonda, które kupiłem w roku 1968.
Natomiast w 1971 kupiłem pierwszy instrument w pełni skomputeryzowany: synthi firmy EMS - to
taka mała walizeczka. Ten instrument mam do dziś, i to jest kopalnia bardzo dziwnych brzmień. Jest
dość kłopotliwy w użyciu na estradzie, ale ja oczywiście uparłem się, żeby go wykorzystywać, choć
nie zawsze szczęśliwie. Zresztą już wcześniej miałem melotrony - to był instrument mechaniczny:
na każdym klawiszu jest umieszczona taśma z głowicą, i przez sześć sekund brzmi dźwięk
samplowany, czyli nagrany na taśmie. Jedyną przyczyną, że poszedłem w brzmienia elektroniczne,
była chęć samodzielności, dlatego że wciąż napotykałem trudności we współpracy z ludźmi, choć
nigdy nie byłem zbyt apodyktyczny. Ale miałem swoje wizje i chciałem je realizować. Po nagraniu
płyty w Nowym Jorku, gdy przywiozłem minimooga, już właściwie zaczęła się zabawa z tymi
elektronicznymi instrumentami" (z wywiadu radiowego Portret muzyka, 1990).
W rozmowie z Janem Skaradzińskim na pytanie: „Nadal elektronika?", Niemen odpowiada:
„Dlaczego nie? Choć absolutnie nie czuję się weteranem i nie czuję tego, że jako jedyny obok
Tadeusza Nalepy przetrwałem tyle lat (...), robię się coraz starszy i lubię rzeczy uporządkowane.
Page 83
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Wchodzimy w wiek XXI i nie ma na to rady. Ale nie jestem niewolnikiem
czystej elektroniki, staram się ją podporządkować swoim zamysłom. Poza tym kwestia techniczna -
sam tego materiału na koncertach nie wykonam. (...) Elektronika to takie laboratorium malarskie, a
nie znam nikogo spośród malarzy, który angażowałby czeladników. Komputery dają olbrzymie
możliwości. Istnieje muzyka akustyczna, dlaczego więc nie ma być muzyki elektronicznej?" („Rock
and Roli" 2000).
W wielu rozmowach Niemen używa określenia „muzyka elektroniczna" bądź się przed nim cofa. W
swych wcześniejszych wywiadach podpiera się tym terminem, w późniejszych przeciwko niemu
protestuje. Mówi, że takiej muzyki nie ma, że jedynie wykorzystuje elektroniczne instrumenty,
elektroniczną aparaturę przy wykonywaniu swej muzyki, że chodzi o nieco inne sposoby tworzenia
pewnych efektów, sposoby realizacji dźwięku. W wywiadach z lat osiemdziesiątych z całą mocą
podkreśla - używając porównań z malowaniem - że teraz sam może „namalować" swoje muzyczne
projekty, że jest w pełni niezależny. Czy jednak ta niezależność w jakiś sposób nie dehumanizuje
muzyki, nie izoluje od muzycznego życia, które toczy się dookoła?
Przypomnijmy słowa Leszka Możdżera, że muzyka Niemena jest (wybiegając w przyszłość, do płyty
Spodchmurykapelu-sza) taka inna, gdyż artysta odizolował się od otoczenia, zamknął w swej
samotni. Niemen bronił się przed tym zarzutem: „Cztery lata koncertuję sam, podczas występu
bezpośrednio żywy jest mój głos i improwizacje. Bo muzyka nie jest zapisana na taśmie. Komputer
wytwarza dźwięk w czasie rzeczywistym, odtwarza dany moduł, który w tym samym czasie może
być modyfikowany, zmieniany. Dlatego «cały ten złom» - jak kiedyś napisał jeden z krytyków -
nazywam orkiestrą, orkiestrą
komputerową oczywiście, ale jest to naprawdę żywa orkiestra" („Trybuna Ludu" 1988).
Jerzy Gruza wspomina jeden z takich koncertów z lat osiemdziesiątych: „Pamiętam go z Sopotu,
gdy wystąpił z wielką elektroniczną maszynerią. Wcześniej zastanawialiśmy się, ile ma zagrać - 5
czy 10 minut. A on grał bez końca. Nie wszystkim się to podobało, ludzie zaczęli wychodzić. Nie
wszyscy chcieli pamiętać, że nieważne, jaki temat brał na warsztat, czy śpiewał o papugach, czy o
Bogu - zawsze robił coś szlachetnego" („Rzeczpospolita" 2004, z rozmowy z Jackiem Cieślakiem).
A ile kosztowała taka elektroniczna aparatura? W latach siedemdziesiątych i na początku
osiemdziesiątych Niemen nie zarabiał wiele. Jego nowoczesna muzyka nagrana na płyty nie
rozchodziła się
w tak wielkich nakładach, jak w latach sześćdziesiątych. Na koncerty nie ruszał zbyt często, radio
nie przynosiło wcale wielkich tantiem z odtwarzanych tam piosenek. Pieniądze płynęły wąskim
strumykiem, a trzeba było przecież remontować dom, który małżeństwo Niemenów kupiło na
Żoliborzu w roku 1982. I trzeba było stale unowocześniać elektroniczną aparaturę. Pewnego dnia
Czesław sprzedał swój wspaniały samochód, kupił nieco gorszy,
.t—',
D.Re*
JD€€
pixc
li
•'¦ ¦
o
?<**,
J *J
s *
. tJJ
I
3
_ **#»
używany, a to, co pozostało mu po tej transakcji, wydał na sprzęt muzyczny.
Po samotnym nagraniu płyty Katharsis znów sięgnął po muzyków: „Idee fixe nie pozwalały tak łatwo
skapitulować, zrezygnować z koncertów. Zacząłem montować kolejną grupę, zwłaszcza że
Page 84
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
otrzymałem po raz pierwszy propozycję wyjazdu na trzymiesięczne tournee za wschodnią miedzę.
Polska była wtedy zaledwie przedsionkiem prawdziwej «żelaznej kurtyny*. Do roku 1976 miałem
zakaz koncertowania na wschód od Bugu, jako niebłagonadiożnyj predstawiciel użasnoj muzyki..."
(Niemen Od początku).
Lata 1975-1977 to znów okres współpracy z młodymi zdolnymi muzykami spod znaku jazz-rocka i
muzycznej awangardy. Na perkusji grał Stanisław Kasprzyk, na gitarze Maciej Radziejewski, a na
gitarze basowej brat Piotra Dziemskiego, Jerzy.
Jerzy Dziemski: „Miałem świadomość, że brat był znacznie zdolniejszy ode mnie, że takich muzyków
jak ja jest w Polsce wielu. A jednak przez pamięć dla Piotra Czesław wziął do zespołu właśnie mnie.
Występowaliśmy pod nazwą Aerolit. Grałem z Niemenem od 1975 do 1980 roku. Uczestniczyłem w
nagrywaniu podwójnego albumu Idee fixe z dodatkowym krążkiem zawierającym muzykę teatralną"
(„Gazeta Współczesna" 2004).
Czesław Niemen: „Jesienią 1975 już koncertowaliśmy w zachodniej Polsce. Publiczność wciąż
darzyła mnie zaufaniem, choć nie zawsze nadążała za jazz--rockową konwencją, mimo że od czasu
Mańonetek upłynęły cztery lata i już nie pozwalałem sobie na dodekafoniczne klastery. (...) Echa
folkloru samoistnie dochodziły do głosu przy powstawaniu nowych kompozycji, a scenariusz płyty
sam się ułożył w opowieść poetycko-muzyczną, tym razem inspirowaną wyłącznie poezją Norwida.
We wrześniu pojechaliśmy za
wschodnią granicę na wspomniane tournee, które trwało niemal do końca listopada. Nie chcę
rozwodzić się o szczegółach, poza faktem, że zyskałem wielu sympatyków po tamtej stronie linii
Curzona, w kraju euroazjatyckich terytorialnych obsesji: gdzie tak wolno dyszyt cze-łowiek.
Publiczność, zwykle skrywająca w sobie milczącą przekorę, wynagradzała mnie spontanicznymi
brawami, zwłaszcza za Norwidowe strofy wykonywane po rosyjsku. Kiedy, na zakończenie trasy,
graliśmy przez tydzień w operze we Lwowie, aż korciło mnie, żeby słowami Juliusza Słowackiego:
Pryde - z piersi czerpnąć wiary... (Pieśń Wernyhory), dać świadectwo mistycznemu proroctwu o
wolnej Ukrainie..." [Niemen Od początku).
Bardzo przychylne recenzje, mimo swego eklektyzmu, zebrał krążek Idee fixe. Mateusz Święcicki,
ten sam, który w roku 1963 doprowadził do nagrania dla Polskiego Radia piosenki Pod Papugami,
tak ocenia tę płytę: „Formalnie rzecz biorąc, Niemen to electric rock z wieloma różnymi elementami,
jak soul, jazz, poezja śpiewana, ballada w stylu folk, archaiczny blues, folklor, orientalizm, rytmy
wojskowe, śpiewy kościelne, obrzędy, efekty teatralne, filmowe oraz liryka, refleksja, ironia itd. (...).
Tradycyjni krytycy muzyczni zaliczają Niemena do awangardy bądź do rock-awangardy, podczas gdy
ja odbieram go jako klasyka, i więcej -jako hołd oddany przemijaniu, nostalgię nie tylko za miejscem
urodzenia, lecz za światem, który odchodzi bezpowrotnie w przeszłość, bądź już dawno odszedł, a
jego echa drzemią w starych kolumnach Grecji" („Brzmienia" 2004).
To wszystko prawda, w Idee fixe Niemen czerpał z tych wszystkich wzorców, które wymienia
Święcicki, mieszając je w sposób wręcz niewiarygodny, wyprzedzając epokę. Na wiele lat przed
współcze-
PLEBISCYT NON STOPU
NAJPOPULARNIEJSI W ROKU 1979
POLSKA
KOMPOZYTOR
ŚWIAT
i 5
3 2
78
— 4
79
Czesław Niemen Józef Sk- zek Rom xa\ń Lipko Seweryn Krajewski Andrzej Zieliński
75
•i
76
77 78 — 4
78 1 2 3 4 &
Paul McCartney Jeff Lynne Frank Farian Bob Dylan Elton John
AUTOR
Page 85
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
5 1111 Agnieszka Osiecka
14 2 2 2 Marek Ditkiewicz
— — — 4 3 Wojciech Młynarski
— — — — 4 Andriej Kuryło _ _ — _ 5 Bogdan Olewic*
WOKALISTKA
— 1 4 2
15 11
! Maryla Rodowicz
2 Urszula Sipińska
3 Krystyna Prońko
4 Anna Jantar
5 Lidia Stanisławska
-313
1 4 & 4 3 — _ 2
__ _. _ 5
1 Donna Summer
2 Su&ie Quatro
3 Oli via Newton-John
4 Kate Bush
I Bonni« Tyler
WOKALISTA
11111 Czesław Niemen
— — 5 3 2 Seweryn Krajewski
_ — — 2 3 Zbigniew Wodecki
2 3 5—4 Krzysztof Cugowski
4 5 8 4 5 Józef Skrzek
— 1 Robert Plant
5 2 Drupi
3 3 Bob Dylan
2 4 Freddie Mercurjr
1 I Rod Stewart
ZESPÓŁ WOKALNO-INSTRUMENTALNY
-—i
,....
,__
1
Kombi
— — —
—
1
Electric Llght Orchestr*
1
1
1
1
f
3BB
— — —
»
2
Boney M
2
2
4
—
3
Budka Suflera
3
Led Zeppelin
—
—
4
4
Exodus
1 4 1
I
4
ABBA
1
4
X
2
1
i + 1
— — 1
t
1
Queeo
GRUPA INSTRUMENTALNA
! 1 1 1 SBB
— —22 Krzak
— — 4 3 Kombi
— — 4 4 Exodus
_ _ — 5 Alex Band
S S 2 1 Pink floyd
113 2 Tangerine Dream
I 1 3 Santana
— — — 4 Electric Light Orchestra
— 411 Space
i 1Wr»XJ CTAD
snym kierunkiem etno łączył elementy pozornie skrajne, jak rock, jazz, folklor, śpiewy cerkiewne.
Dziś, w XXI wieku, ta muzyka zyskuje coraz większą popularność, ale wtedy to było absolutne
Page 86
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
novum. Na przykładzie tej płyty widać, jak bardzo awangardowa na tamte czasy była jego muzyka.
I jeszcze fragmenty innych recenzji z płyty Idee fke:
„To pożegnanie na wiele lat z melotro-nem. Pełne rozmarzenia i melancholii brzmienie ustępuje
nowoczesnym instrumentom elektronicznym. Pierwsza wersja Larwy - z podtytułem
«wszechcywilizacji społeczny blues» - eksploduje funkowymi nastrojami, zjawiskowym odrealnionym
przez przetwornik śpiewem" (Jacek Cieślak, „Rzeczpospolita" 2004).
„Idee fixe II zaskakuje połączeniem Norwidowskich tekstów z jamowym graniem, w którym gitara
elektryczna sąsiaduje z syntezatorami. Białe góry pokazują Niemena w samym centrum
syntezatoro-wych eksperymentów. Takiego finału nie będzie już miała żadna rockowa płyta: Credo
zainspirował Promethidion Norwida, zaś Sen srebrny Salomei - dramat Juliusza Słowackiego" (jw).
„Szczerze mówiąc, jest to album dla zagorzałych zwolenników artysty. Czasami Niemen jakby cierpi
na brak jednej koncepcji artystycznej. I stara się zaintrygować słuchacza już samym zestawieniem
elektronicznej pulsacji z długimi, stojącymi dźwiękami syntezatora. Natomiast finałowe Credo ma -
wyraźnie wynikający z programowości niemenowskich poczynań - pastoralny wstęp instrumentalny.
Potem, poza interpretowanym z egzaltacją wierszem, pojawia się improwizowany dialog
syntezatorowo-saksofonowy Niemena i Namysłowskiego. Dodana mała płyta jest dobrą przeróbką
elektronicznej muzyki teatralnej Niemena, przypomina jego wkład
w Sen srebrny Salomei (Wiesław Królikowski, „Teraz Rock" 2004).
„Wszechcywilizacji społeczny blues" jest, jak powiedział sam Niemen, pastiszem o
niebezpieczeństwach zachłannej nowoczesności, a Sygnały QSS odsłaniają Ziemię z perspektywy
wszechświata.
I wreszcie ostatnia płyta, przed dziewięcioletnim milczeniem - Postscńptum z roku 1980. Znów
nagrana samodzielnie, bez innych muzyków.
Poznańska Wiosna Estradowa, rok 1979.
Obrady jury - od lewej: Mariusz Jeliński, Niemen,
Roman Waschko, Jan Borkowski
Czesław Niemen: „Płyta była podsumowującym dziełkiem i jednocześnie weryfikacją poglądu na
piosenkę jako formę muzyczną. Trochę zmęczyło mnie ciągłe napinanie się na wysokie C w
stosowaniu wyszukanych, rozbudowanych aranżacji, stąd częściowy powrót do piosenki melodyjnej,
tradycyjnej. Narodziny Natalii (1976) i Eleonory (1977) ułatwiły tylko zadanie. Za sprawą Janusza
Łęskiego, który zaprosił mnie do współpracy w reżyserowanych przez siebie filmach dla dzieci, nie
tylko się zmieniły, ale i rozszerzyły moje horyzonty jako kompozytora. Okazało się, że nie przestałem
być melodykiem. A przecież było rzeczą oczywistą, że nie mogłem, w radosnych scenach z
udziałem «bąbli», stosować awangardowych pomysłów na
muzyczne ilustracje... Oglądając z dziewczynkami «dobranocki» i różne kreskówki dla milusińskich,
zrozumiałem, że świat naiwnie piękny też jest potrzebny. Moja powaga i dojrzałość nie ucierpiały,
jak się okazało, przez to doświadczenie. Tylko pozornie stałem się infantylny... Okazało się, że z
filmowego worka Rodziny Leśniewskich, Kłusownika, Przygrywki wysypało się wiele autonomicznych
tematów na udane piosenki. Chociażby takie, jak Nim przyjdzie wiosna do wiersza Jarosława
Iwaszkiewicza lub Pokój według Michałko-wa, w tłumaczeniu Jana Brzechwy, etc." (Niemen Od
początku).
Płyta Postscńptum często była krytykowana. Oto jedna z mało przychylnych recenzji pióra
Krzysztofa Wodniczaka: „Powiem prosto: krążek Postscńptum jest nieudanym PS do
dotychczasowej działalności Niemena. Zabrakło na tej płycie dramaturgii i kojarzeniowego
rozwinięcia myśli, komentarza do dawnego wyznania, że dziwny jest ten świat. Niemen zawarł na
nim utwory znane z ubiegłego festiwalu Interwizji, Jarosława Iwaszkiewicza Mm przyjdzie wiosna
(taki sobie wal-
czyk). (...) próbuje eksperymentować w warstwie formalnej, lecz są to laboratoryjne zabawki, niczym
owego Krzysia, bohatera z utworu Pokój. Kompozytor okazał się miernym imitatorem doskonałych
twórców muzyki z kręgu elektronicznego rocka, dla których nie barwa czy brzmienie są
najistotniejsze, lecz przejrzystość i zmiany metryczno-rytmiczne. Na płycie Niemen nie tylko obnażył
brak polotu kompozytorskiego, ale i zagrał na licznych instrumentach klawiszowych w sposób zgoła
szkolny. Teraz się nie dziwię, że musiało dojść do rozstania między nim a Józefem Skrzekiem, który
nie tylko zna doskonale tradycję muzyczną, ale tworzy rzeczy świeże i oryginalne. A tego nie
znajdziemy, niestety, w dzisiejszej muzyce Niemena. Już nie kontrowersyjnego, tylko
ugrzecznionego i ustabilizowanego starszego pana" („Gazeta Poznańska" 1980).
Page 87
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Mocna to krytyka, moim zdaniem nie całkiem słuszna. To że artysta sięga po melodyjne piosenki, to
że gra na instrumentach w sposób lekki i przyjemny - to źle? Czy to go dyskwalifikuje jako muzyka?
Po takich płytach jak poprzednie, wprost przeładowanych muzyką trudną, awangardową,
eksperymentalną, Niemen pozwolił sobie na chwilę wytchnienia, na coś bardziej melodyjnego.
Postscńptum nie jest dowodem jego twórczej słabości, to świadome sięgnięcie po taki, a nie inny
repertuar. Chciał zrobić taką właśnie płytę i uzasadnił jej powstanie. Inna rzecz, że jeśli krytykowi się
to nie podobało, miał prawo o tym napisać.
Postscńptum miała być ostatnią płytą Niemena: „Po jej nagraniu chciałem się absolutnie wycofać,
chciałem się zająć pisaniem muzyki dla samego siebie, sobie a muzom" (Ponret muzyka, 1990).
Wycofał się, co prawda, nie z życia koncertowego, tylko z nagrywania płyt, na dziewięć
lat. Kolejna, Terra Deflorata, ukazała się dopiero w roku 1989.
Wracając do tamtych czasów, Andrzej Chłopecki, znany dziś krytyk muzyczny, opisuje swoje
spotkanie z Niemenem w studiu radiowym na Woronicza w 1979 roku: „Pracowałem, przesłuchując i
przegrywając utwory Aleksandra Tansmana (...). Wszedł Czesław Niemen, skądinąd Wydrzycki.
Siadł. Słuchał. Spytał: Co to, kto to, śpiewnym akcentem nadniemeń-skim. Poprosił, bym mu
jeszcze raz przedstawił utwór, podczas trwania którego wszedł do pokoju, bym mu pokazał coś
jeszcze z twórczości pomniejszego klasyka, którego dotąd nie znał. W końcu, zafascynowany
muzyką, którą usłyszał, powiedział coś szczególnego: «Bo wie pan, człowiek coś tam robi ze swoją
muzyką, coś tworzy, coś śpiewa, a nagle wchodzi gdzieś, gdzie objawia mu się świat, którego nie
dosięgnie. Ten pański Tansman - przecież to są Himalaje kunsztu kompozytorskiego, których nigdy
nie sięgnę. Tak nigdy nie będę potrafił komponować, choć bardzo bym chciał». Zapamiętałem, że
Niemen był wtedy wzruszony, i poruszony" („Gazeta Wyborcza", 24-25 stycznia 2004).
ROZDZIAŁ 15 Wplotła jesień purpurowa ^ ^ złoty liść do twych warkoczy
" L^-r- .- jy cóż ci mogę ofiarować,
\A/ gA przecież nic cię nie zaskoczy.
Wszędzie byłaś, wszystko miałaś, -j- a gdy rano drzwi otwieram, ludzi krzyk i miasta hałas między
nas się klinem wdziera.
1981-1989 Więc nim pryśnie ta rozmowa,
nim znów miasta krzyk usłyszysz, chcę ci miła ofiarować chwilę ciszy, chwilę ciszy.
iSSf
Wokół miasto oszalałe A neonami już się pali, Popatrz - wcale nie4 myślałem, że ta cisza nas
ocali i że odtąd twoje oczy będą patrzeć na mnie szczerze w ciszy, która nas otoczy w ciszy danej ci
w ofierze.
I że cho^aż miasto płonie, tłum jak fala się kołysze -to miłości naszej broni chwila ciszy, chwila ciszy.
• słowa: Wojciech Młynarski
muzyka: Czesław Niemen
.
oniec lat siedemdziesiątych był dla Niemena okresem ^dużej aktywności. W sierp-^niu 1979 zdobył
główną I nagrodę na festiwalu w Sopocie za Nim przyjdzie wiosna, w czerwcu tegoż roku na
festiwalu opolskim znowu, chociaż w innej aranżacji, wyśpiewał Dńwny jest ten świat, później nagrał
płytę Postscńptum, a w styczniu 1980 ponownie wystąpił na festiwalu MIDEM w Cannes. Ten
występ nie był tak udany jak poprzedni. „Wystąpiłem samotnie na targach w Cannes, bez
specjalnego szumu, bez reklamy, bez echa... Chyba żeby uznać za echo odzew Romana Waschko,
który skwitował ten fakt jako fiasko (...). Po sierpniu 1980 pojechałem, z pieśnią wolności na ustach,
do Czechosłowacji i Bułgarii. Od grudnia 1980 do maja 1981 odwiedziłem polskie Chicago,
podnowo-jorską Polonię i Miasto Aniołów. Pół roku później, już w Warszawie, byłem świadkiem, jak
13 grudnia Polacy Polaków doprowadzili do stanu rozpaczy..." {Niemen Od początku).
Manipulacja telewizyjna, bojkot zagraniczny, złe czasy - już o tym pisałem w rozdziale Człowiek jam
niewdzięczny. Niemen, który w stanie wojennym na dwa lata zupełnie wycofał się ze świata
muzycznego jak zranione zwierzę, od roku 1983 znów zaczął pisać. W roku następnym po
raz pierwszy pojechał na koncerty w Polskę, by sprawdzić, czy bojkot jeszcze trwa. Okazało się, że
nie, że ludzie już mu tamto zapomnieli, a może zawsze wierzyli w jego szczerość i uczciwość...
Jerzy Bogdanowicz coraz mocniej zachęcał Niemena do powrotu na estradę i powoli koncertów
rzeczywiście było coraz więcej. Lata osiemdziesiąte to bardzo bogate życie koncertowe, ale tylko
jedna płyta, Terra Deflorata, i to pod koniec dekady, w roku 1989. Niemen obawiał się nieco, że
narastający boom rocka - hard rocka, heavy metalu i podobnych odmian - odciągnie publiczność od
Page 88
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
jego muzyki. Ale na szczęście tak się nie stało i jego piosenki w nowych aranżacjach, które
wykonywał w drugiej części koncertów, nadal były oklaskiwane. Część pierwszą jakoś trzeba było
przetrzymać!
Na świecie w latach osiemdziesiątych walczyły ze sobą dwa gatunki muzyczne. A więc wspomniany
ciężki rock, wykonywany przez zespoły takie, jak Saxon, Iron Maiden, Motorhead, Metalika, Krokus,
Ju-das Priest, i wiele, wiele innych o jeszcze bardziej demonicznych nazwach i jeszcze bardziej
dynamicznej muzyce. Ponadto mocno trzymała się fala określana jako cool wave albo new romantic
- z muzyką rzeczywiście chłodną, przeintelektualizo-waną czasem, a czasem bardzo, bardzo
prościutką. Popularność zdobyły w ramach tego gatunku takie grupy, jak Depeche Modę, Ultravox,
Talk Talk, OMD, Humań Le-ague, Eurythmics. Między tymi skrajnościami mieścił się typowy pop,
muzyka dyskotekowa, hip-hop i naturalnie muzyka Czesława Niemena, trudna do określenia,
wielostylowa, wówczas oparta na brzmieniach elektronicznych.
Niemen powrócił i ten powrót, jak zawsze, gdy pojawiała się jego muzyka czy jego postać, wywołał
emocje. W roku 1986 Rafał Rojkiewicz w tygodniku „ITD" pisał: „Kilkuletnia nieobecność na scenie
odci-
CHWILA CISZY
snęła ślad na artystycznym wizerunku Czesława Niemena. Kiedy wycofał się z czynnego
koncertowego życia kraju, był znużony dźwiganiem swej popularności i sławy. Zapewne wówczas
nie przewidywał, że kiedyś będzie mu tego brakowało. Teraz powiedział otwarcie, ze szczyptą ironii,
na którą może sobie pozwolić tylko twórca tak dużej miary: «Już myślałem, że stanę się artystą
zapomnianym. Środki przekazu zajmują się nową falą... płytkiej wody. A ja skromnie tak już w cień
odchodzę, aż tu nagle jakieś zamówienie otrzymałem". To bardzo dobrze, gdy stęskniony kontaktu z
odbiorcą swych dzieł artysta napotyka publiczność stęsknioną wyników jego pracy. Wówczas
powstaje zależność niepodniecana koniunkturą, walorem komercyjnym. Szczerość za szczerość.
Koncert w Stodole wskazywał, że comeback Niemena należy rozpatrywać wyłącznie ja-
ko przejaw owej szczerości. A kim jest Czesław Niemen po latach życia utajonego? Supergwiazdą
lat minionych? Z całą pewnością pozostał wybitną indywidualnością muzyczną na poziomie
międzynarodowym".
O recitalu w warszawskim klubie Stodoła, który odbył się 12 grudnia 1985, pisała w „Expressie"
Krystyna Gucewicz: „Koncert - poza niezaprzeczalnymi artystycznymi - miał także walory
sentymentalne dla wielu, którzy z przebojami Niemena wędrowali przez młodość. Publiczność stała
się zresztą wspaniałym dopełnieniem recitalu: kulturalna, rozumiejąca, wrażliwa, podatna na - co tu
ukrywać - charyzmę wykonawcy o niezmiennie silnej osobowości scenicznej (...). Wokalnie jest u
szczytu. Swoboda, niezachwiana pewność intonacyjna, siła i ekspresja - bez obawy popełnienia
błędu można powiedzieć, że tu także
CZAS JAK RZEKA
POLAND STREET AGENCY
zapras/a na koncert
CZESŁAWA
NIEMENA
Londyn 20 i 30.04.1987
otwiera się nowa epoka Niemena-wokali-sty. Koncert był prezentacją kilkunastu utworów,
ballad-manifestów (choćby Terra Deflorata brzmiącego jak nowy Dńwny jest ten świat), ostrych,
osadzonych w rytmice rockowej pastiszy, a także instrumentalnych parafraz [Chopin]".
Dwa lata później zaproszono Niemena do Jarocina. Miał spore obawy - czy zrozumie go młodzież
tańcząca pogo, dość agresywna, niezbyt tolerancyjna dla wykonawców, którzy chcą śpiewać coś
innego niż to, na co w danej chwili czekają słuchacze. Przyjęto go bardzo dobrze, i to od pierwszego
utworu. A tam nie ma autorytetów!
Mirosław Pęczak tak pisał o tym festiwalu w „Polityce": „Sierpień 1987 roku, festiwal w Jarocinie. Na
stadionie przed estradą tłumy młodych ludzi. Wiedzą, że ma
wystąpić Niemen, dla nich, nasto- czy dwudziestolatków, postać z prehistorii, idol rodziców. Gdy
zaczyna się koncert, część publiki gwiżdże, ten i ów zanosi się rechotem, no bo niby co tu robi ten
starszy gość wydobywający z elektronicznego sprzętu jakieś dziwne dźwięki. Niedługo potem gwizdy
milkną, a na koniec wybucha owacja. Najpewniej to, co usłyszeli, zdało im się czymś kompletnie
«odjechanym» - innym zarówno od popowej oferty radia, jak i muzyki zwykle w Jarocinie
prezentowanej. I to coś intrygowało, podobnie jak niewzruszony spokój Niemena, który przecież
Page 89
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
musiał wiedzieć, że może nie zostać zaakceptowany. Poszedł na niemałe ryzyko i wygrał, co
zdarzało mu się w życiu wiele razy".
A wcześniej Jazz Jamboree 1986 - jakże różna publiczność! W Jarocinie rozhukana,
rozdokazywana, rozwścieczona, czasem groźna, mało tolerancyjna, rozbuchana... a w Sali
Kongresowej: zblazowana, niekiedy znudzona, znająca wszystko na wylot, raz bardzo wymagająca,
innym razem obojętna na to, co się dzieje na scenie. Oba rodzaje publiczności przyjęły Niemena
doskonale - taka potrafi być siła jego muzyki, a ona sama - jego muzyka - potrafi być aż tak
uniwersalna.
O Jazz Jamboree 1986 pisał w „Jazz Forum" krytyk Roman Kowal: „Wśród polskich zespołów
zupełnie niezwykłą pozycję zajęło trio Urbaniak, Niemen, Karolak. Ten swojski stop temperamentów
typowych chyba dla średniego pokolenia czter-dziestokilkuletnich jazzmanów okazał się publiczności
bliższy niż Constellation. Spory udział elektroniki w tej rytmiczno--barwowej machinie był zupełnie
naturalny, wręcz konieczny, bowiem pozwolił znaleźć wspólny mianownik dla trzech różnych tradycji
muzycznych. Detache smyczka Urbaniaka, wokaliza Niemena (nieśmiertelne Papugi). Bogata
faktura organów Wojciecha Karolaka. To naprawdę
CHWILA CISZY
muzyka godna najwyższych słów uznania. Jeśli nie był to występ fascynujący to dający wiele okazji
do przemyśleń". Oto opinia krytyka bardzo wymagającego, prawdziwego jazzowego purysty który
niejednego, i to doskonałego, artystę potrafił swym piórem doprowadzić do płaczu.
Warto wspomnieć, że nie był to pierwszy występ Niemena na Jazz Jamboree. Poprzednio grał tam
w roku 1975 - 11 lat wcześniej. Jego występ tak wówczas opisał w „Słowie Powszechnym" Istvan:
„Niemen wystąpił w podwójnej roli - jako muzyk i wokalista własnej, nowej grupy oraz jako
współtwórca eksperymentalnego duetu z cenionym kontrabasistą Helmutem Nadolskim. W
pierwszej części duet przedstawił kompozycję Nadolskiego Dialog, gdzie obok obu instrumentów
słychać było podłożony na taśmie głos aktora Olgierda Łukaszewicza. Druga część koncertu
należała do Niemena i jego grupy, która wystąpiła w składzie: Czesław Niemen - śpiew, moog,
melotron, Maciej Radzie-jewski - dwugryfowa gitara 18-strunowa, Stanisław Kasprzyk - perkusja, i
Sławomir Piwowar - piano Fender klawinet. Niestety, nowe produkcje Niemena do tekstów Norwida
wyraźnie rozczarowały słuchaczy. Niemen bowiem dąży wytrwale do maksymalnej elektronizacji, co
odbija się w efekcie na komunikatywności kompozycji".
Wcześniej w tym samym 1986 roku w Operze Leśnej w Sopocie 11 i 12 lipca odbyło się największe
święto polskiego rock and rolla, polskiego rocka, czyli Old Rock Meeting. Pomysłodawcą imprezy był
Franciszek Walicki, uważany za ojca polskiego big-beatu, a nazwę wymyślił Wojciech Fułek,
animator życia kulturalnego na Wybrzeżu, obecnie, w chwili gdy piszę te słowa, wiceprezydent
miasta Sopot. W ciągu tych dwu dni organizatorom udało się zgromadzić w Operze Leśnej prawie
RHYTHM& BLUES CZERWONO-CZARNI - NIEBIESKO-CZARNI
TRUBADURZY-ABC -BREAKOUT
OPERA LESIMA S.a030|
J3r tor lar tar tar tar lot tar tar lar tar tar tar tar
MNIE
JESZCZE
IĘTASZ
wszystkich muzyków i piosenkarzy, którzy w latach minionych, głównie sześćdziesiątych, dokonali
czegoś dla polskiej piosenki młodzieżowej, dla big-beatu, jak wtedy na-
zywano tę muzykę. Franciszek Walicki wylicza kolejno, kogo udało się namówić do przyjazdu z
zagranicy: Michaja Burano z Kalifornii, Helenę Majdaniec z Paryża, Janusza Godlewskiego z USA,
Zbigniewa Bizonia i Andrzeja Nebeskiego ze Szwecji, Janusza Popławskiego z Finlandii, Zbigniewa
Podgajnego ze Szwajcarii, Wojciecha Kordę
Z OKAZJI XXX LECIA BAŁTYCKIEJ AGENCJI ARTYSTYCZNEJ
Na pamiątkę srebrnego wesela w Polsce pod hasłem Lj?=o^
PRZEŻYJMY TO JESZCZE RAZ...
sOr1-;
U
.1,:
Page 90
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
^ SOPOT 11-12 lipca l^fr^^ ^^ ^
z Norwegii, i wielu innych wykonawców z wielu stron świata. Okazało się, że niemal wszyscy nadal
grają, nadal koncertują i po paru tygodniach intensywnych prób gotowi są do występu. Nie zawiodła
publiczność, spragniona nie tylko muzyki z tamtych lat, ale także widoku byłych i obecnych idoli.
Franciszek Walicki w roku 2004 tak wspomina Old Rock Meeting: „Ten koncert przypominam sobie
jak przez mgłę, bo
0 trzeciej rano obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Poszedłem na Pogotowie, dostałem jakiś
zastrzyk, a doktor, który nic nie wiedział o imprezie, dał mi na uspokojenie środek na sen. Byłem
niemal nieprzytomny, ale jakoś otworzyłem z estrady ten koncert. Niemen zresztą też był
zdenerwowany, ale z innego powodu. Otóż on, po zaparkowaniu swego samochodu ze sprzętem na
terenie Opery Leśnej, zamknął auto, ale... z kluczykami w środku. Kiedy okazało się, że na próbie
trzeba sprzęt rozładować, zaczęliśmy szukać kogoś, kto auto otworzy. Znalazł się w końcu jakiś
mechanik z bormaszyną, wyborował dziurę w drzwiach i Niemen mógł, opóźniony, zacząć próbę. Był
też zdenerwowany tym, że to on miał kończyć cały koncert - no bo niby kto, jak nie on. Wszystko
zakończyło się w późnych godzinach nocnych, i publiczność podczas jego występu spieszyła się na
ostatnią kolejkę, by dostać się do domów w Gdańsku czy Gdyni. Ale i tak impreza była wspaniała".
Prawie wszystkie recenzje z tej imprezy były wręcz entuzjastyczne. Prawie wszystkie, bo zdarzały
się wyjątki. Niektórzy recenzenci pisali, że „teraz śpiewa się inaczej, że obowiązują inne brzmienia, i
że niektórzy wykonawcy śpiewają gorzej niż 25 lat temu" (z książki F. Walickiego Szukaj burz buduj,
wydawnictwo T.R.Z., 1995). Inni mówili, że muzyka big-beato-wa nie miała nic wspólnego z
autentycznym rockiem, pozbawiona była cech buntu, a także ambicji.
Pies szczeka - karawana idzie dalej.
1 doszła do kolejnej wielkiej imprezy sięgającej korzeniami lat sześćdziesiątych, do koncertu pod
nazwą Przeżyjmy to jeszcze raz, czyli do srebrnego wesela zespołu Niebiesko-Czarni. Te koncerty
odbyły się rok
i
w
(O
w
K»
W
i
HrX
*j ".....•*>
¦**
» • *
Niemen. Koncert Dinozaurów. Sopot 1976
później, też 11 i 12 lipca, i również w Operze Leśnej.
„Tym razem nie musieliśmy zaglądać do atlasu. Szlaki były przetarte. (...) W imprezie wzięli udział ci
wykonawcy, do których nie zdołaliśmy dotrzeć w roku 1986 lub których udział w tamtej imprezie był
niemożliwy. Poszerzyliśmy również krąg muzyki i próbowaliśmy udowodnić, że "muzyczna rewolucja
nastolatków" obejmowała nie tylko rock i jego pochodne, ale i inne obszary muzyki rozrywkowej,
zwłaszcza muzykę środka, która za sprawą mocnego uderzenia uległa istotnym przeobrażeniom (z
książki F. Walickiego, jw).
MSEm/TOfflA DLFL0RATA
I znów Niemen zamykał te koncerty, a wraz z nim, na pożegnanie, wszyscy wykonawcy i cała
publiczność zgromadzona w Operze Leśnej zaśpiewała Gzy mnie jeszcze pamiętasz. Znowu był
więc wśród „swoich", muzyków, przyjaciół, z którymi debiutował na rockandrollowej estradzie w roku
1962. Czuł się wśród nich doskonale, choć nikt nie miał wątpliwości, że przerósł ich o głowę. Ale
nigdy nikomu nie dał tego poznać.
Ukoronowaniem lat osiemdziesiątych było wydanie płyty Terra Deflorata, stano-
wiącej nie tyle powrót do okresu elektronicznego, ile raczej powrót do lat siedemdziesiątych, gdy
Niemen śpiewał jeszcze piosenki. Oczywiście wykorzystał tu zupełnie inne instrumentarium, na
którym grał sam, ale mimo to ta płyta jest bardziej melodyjna niż poprzednie. Są na niej echa muzyki
soulowej i rhythmandbluesowej; od tych wpływów, swych wczesnych zainteresowań Niemen nigdy
Page 91
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
nie uciekał. Nawet w utworze Alter ego, nawiązującym do muzyki baroku, słyszymy podziały, które
wynikają z bluesa i rhythm and bluesa.
„Zadowolony jestem z tej płyty - jest dobrze wytłoczona, nie trzeszczy. No i jednak wywołała duży
oddźwięk, pomimo że Polskie Radio trochę ją zbojkotowało. Po nagraniu Terra Deflorata trochę
odetchnąłem, ale muszę się brać za nagrywanie następnej płyty. Tytuł prawdopodobnie Sen końca i
początku. No, a potem stare piosenki... na nowo" - powiedział mi w jednym z radiowych wywiadów.
Jak wiemy, tych pomysłów nigdy nie zrealizował. Nie było ani Snu końca i początku, ani nowych
wersji starych piosenek... Szkoda.
Oto kilka recenzji omawiających płytę Terra Deflorata.
Janusz Popławski: „Zawarł tam swoje muzyczne doświadczenia z całej dekady lat osiemdziesiątych,
dekady zwątpień, wyobcowania, niespodziewanych triumfów i powrotów artystycznych. W
poetyckich testach mówił o życiowych doświadczeniach, ale też z troską o sprawach uniwersalnych.
Był samotny, jak każdy wielki twórca, ale otwierał się, gdy mówił swobodnie o swojej muzyce i o
swoim życiu. Muzyka z Terra Deflorata stworzona na «robiotestrze», bo tak nazywał swoją
elektroniczną orkiestrę, była konsekwentnym rozwinięciem jego stylu, wzbogaconym o nowe
elementy brzmieniowe i formalne. Kompozycja Unisono na pomieszane
CHWILA CISZY
języki, mimo że jej głównym elementem porządkującym był rytm, przenosiła nas w świat
eksperymentalnej muzyki "poważnej », daleko od nurtów muzyki rockowej, z którą jednak Niemena
powszechnie kojarzono" („Brzmienia" 2004).
Dariusz Michalski: „Jeśli kiedyś rzeczywiście się zagubił - jako artysta, filozof, wreszcie jako zwykły
człowiek - Czesław Niemen odnalazł się w 1989 roku w autorskim albumie Terra Deflorata.
Powstająca przez półtora roku płyta jest «rozprawą o absurdach", zarazem «krytyką i samokrytyką".
Nagrana w domowym studiu Niemena wciąż stanowi atrakcyjny katalog kombinacji nieznanych
wcześniej brzmień i współbrzmień, uzyskanych dzięki najnowszej generacji instrumentach
elektronicznych, rejestrowanych w pamięci komputera z wykorzystaniem procesora dźwięku.
Dedykowana rodzinie (żonie Małgorzacie oraz córkom Eleonorze i Natalii), zdumiewająco
nowatorska płyta otworzyła nowy etap estetyczno-muzycznych rozważań Czesława Niemena.
Rozważań, których symbolem był dobrze nam znany tytuł jego przeboju, w tym samym roku
nagranego w kolejnej wersji: Dńwnyjest ten świat. Oczywiście świat drugiej połowy lat
osiemdziesiątych" („Brzmienia" 2004).
Elżbieta Skrzypek: „Znawcy tematu stwierdzają, że choć wokalista już wcześniej utrzymywał swoje
teksty w poetyce Norwida (np. Człowiek jam niewdzięczny), dopiero na płycie Terra Deflorata
pokazał, że Norwidem jest wprost przesiąknięty. Już same tytuły utworów, na przykład Począwszy
od Kaina, Spojrzenie za siebie, Status mojego ja, mogły mówić o tematyce niecodziennie
poruszanej w muzyce rozrywkowej. Człowiek nie umie korzystać z darów Stwórcy, nie pojmuje
Bożej miłości, gdyż (posłużmy się słowami autora) «napawa się przemocą», «wcielił się w armie
sprzeczne", «wytwarza
nieurodzaje", a «oracje swe niewdzięczne ozdabia w komunały», a zatem niweczy to, co otrzymał:
«Cud Wszechświata/Owoc Wszechbytu Ziemię». Niemen snuje refleksje nad kondycją człowieka,
który często wędruje «od złości ku złości", gdyż «ser-ce zasypał w popiele»" („Nasz Dziennik" 2004).
W roku 1990 nagrałem z Niemenem cykl audycji pod wspólnym tytułem Portret muzyka. Chcieliśmy
w nich podsumować minione lata. Między innymi postawiłem mu dwa pytania: „Czy będziesz
obchodził 30-lecie swojej pracy?" i „Jak oceniasz swoje dotychczasowe życie".
CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ
DZIWNY JEST TEN ŚWIAT
PŁONĄCA STODOŁA
KLĘCZĄC PRZED T0BA
WSPOMNIENIE
SUKCES
WŁÓCZĘGA
OSTROWIEC ŚW.
9 października 1996
godz 18:00
ZDK
RADOM 10 października 1996
Page 92
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
godz 18:00 SALA KONCERTOWA UW
KIELCE 11 października 1996
godz 19:00 HALA WIDOWISKOWA
Na pierwsze pytanie odpowiedział krótko: „Czy ja wiem, co będę robił za dwa lata? (w roku 1992
przypadało 30-lecie jego pracy artystycznej). Jeżeli w kraju się trochę unormalni, jeśli się wyprostuje
ten nienormalny rynek muzyczny - to może zrobię jakieś wielkie halowe imprezy". Na pytanie drugie
nieco obszerniej: „Parę rzeczy zrobiłbym może trochę inaczej, to samo, ale inaczej. Ale to normalne,
gdy masz już za sobą takie doświadczenie. Generalnie należę do szczęściarzy, pomimo różnych
kłód, jakie
CZAS JAK RZEKA
rzucano mi pod nogi, różnych obelg, których się nieraz nasłuchałem. Jednak większość ludzi mnie
akceptowała i akceptuje do tej pory. Jest we mnie wielka miłość do ludzi, kocham tych ludzi, daje mi
to radość współistnienia i podzielenia się z nimi wszystkim, co mnie boli i cieszy. Teraz muzyka jest
najważniejsza, dom to jest dom, rodzina - wiadomo. Ale muzyka jest najważniejsza - zawsze tak
było, ale nie zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, jak to długo będzie trwało".
Rozmawialiśmy jeszcze o tym, jaki jest w życiu prywatnym, czym interesuje się poza muzyką:
„Interesuję się polityką, choć nieraz byłem z nią na bakier. Dalej boli mnie niezrozumienie świata -
dalej ten świat jest dziwny, coraz dziwniejszy. Filmy - głównie westerny. Aktorzy - cała plejada tych
wielkich z lat sześćdziesiątych: John Wayne, Henry Fonda, Steve McQueen. Do teatru chodzę
rzadko -Adam Hanuszkiewicz, obecnie dyrektor Teatru Nowego, znów zaprasza mnie do pracy w
swoim teatrze. Książki czytam różne, ale ostatnio nie mam na nie czasu. Muszę sam napisać
książkę o swoich refleksjach i ze swoimi tekstami. Sport -
„W roku 1966 z teatru przeszedłem do bydgoskiej Estrady, tam związałem się z Niebiesko-Czarnymi
(nosiłem paczki, czyli instrumenty, wzmacniacze, głośniki, także przez pewien czas rozliczałem
imprezy), a potem, gdy Niemen wrócił z Paryża, zostałem jego menedżerem w Akwarelach i dalej,
przez długie lata pracowaliśmy razem. Pracę z nim zakończyłem w roku 1987, gdy wyjechałem do
USA. Wróciłem w roku 1992 i wtedy znów rozpoczęliśmy rozmowy na temat wznowienia
współpracy. Zacząłem go też namawiać do założenia zespołu, do odejścia od
z ubolewaniem powiem, że zajmuje mało miejsca w moim życiu, ale muszę się nim zająć. Ze
względu na siedzący tryb życia trochę narzekam na krążenie. Wakacje -cały czas jestem na
wakacjach. Nigdy na żadne wakacje nie wyjeżdżałem, bo nie lubię takiego czasu, że się tylko leży i
nic nie robi. Odpoczywam przy pracy".
Jak wielu innych artystów Niemen nie należał do ludzi, którzy „tracą czas" na wakacjach. A zresztą
w okresie wakacyjnym, latem, w lipcu, sierpniu, wrześniu, gra się wiele imprez plenerowych.
Jesienią bywa krótki okres wypoczynku, przerwy w pracy - ale ten czas artysta spędza na
przygotowywaniu nowego repertuaru, na próbach, nagrywaniu płyt, odrabianiu zaległości. Potem
przychodzi okres świąteczny, więc znów sporo imprez, potem karnawał, potem krótki czas postoju,
dalej wiosna, więc znów koncerty, i lato... Dziś artyści wyjeżdżają na Karaiby, w dalekie strony, aby
tylko uciec od rodaków, którzy zatruwają wolne chwile prośbami o autografy i o wspólne zdjęcia. W
latach minionych Karaibów nie było, kto mógłby o nich marzyć... Zarobki artystów ograniczały
stawki, kategorie, a na Karaiby jeździli prywaciarze.
pracy całkowicie samodzielnej. Po wielu rozmowach już prawie się na to zgodził, w roku 1993 nawet
mówił, że znalazł kandydatów do swojej grupy, ale żadne nazwisko nie padło. Rozmowy były trudne
- namawiałem go do napisania kilku melodyjnych piosenek, bo wtedy tworzył głównie długie,
wielominutowe utwory, które w radiu nie bardzo były akceptowane. Chciałem też zaangażować
chórek i smyczki, chciałem zrobić wielki koncert, wielki comeback. Nie doszło do tego trochę przeze
mnie - jesienią 1993 roku samolot, który wraz ze mną lądował na
WSPOMNIENIA JERZEGO BOGDANOWICZA, WIELOLETNIEGO MENEDŻERA NIEMENA
CZAS JAK RZEKA
Okęciu, prawie się na nim rozbił. Odniosłem obrażenia, poszedłem do szpitala, a gdy z niego
wyszedłem, zacząłem pod innym kątem patrzeć na życie. Wycofałem się na emeryturę.
Z Czesławem często różniliśmy się poglądami na różne sprawy, spieraliśmy się. Ale on nawet w
najbardziej ostrych sporach nie podnosił głosu - krzyczał tylko w piosenkach. Denerwowały mnie
głównie te jego «pogaduszki» na scenie, podczas koncertów, zapowiedzi i rozmowy z widzami, to
jego częste gadulstwo między piosenkami. Uważałem, że tak nie można, że artysta powinien
bardziej się szanować, a nie wdawać w głupie dyskusje. Nigdy nie wiedziałem, co on powie, a
Page 93
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
czasem jakaś bzdura pod wpływem chwili mu się wy-msknęła. Poza tym istniała wtedy cenzura i
wszystko, co szło ze sceny, musiało być jej
przedstawione.
*
Czasem musiałem przełamywać opory organizatorów i innych oficjeli, jakie mieli oni przed
zaangażowaniem Niemena do swojego miasta. Na przykład kiedyś w Szczecinie, jeszcze w latach
siedemdziesiątych, nie mogłem otrzymać zgody na koncert w tamtejszej filharmonii, a chciałem
zawsze grać w dobrych salach. W Wydziale Kultury jakiś bubek próbował mi udowodnić, że
filharmonia to nie miejsce dla Niemena, że mamy grać u kolejarzy w teatrze. Przypadek chciał, że
do rozmowy włączył się tamtejszy wojewoda, Jan Stopyra, mój znajomy. Gdy tylko «szef» zaczął ze
mną rozmawiać bardziej serdecznie, po przyjacielsku, ten bubek od kultury natychmiast zmienił
zdanie i filharmonię dostaliśmy.
*
Chciałem kiedyś zrobić koncert Cześka w hotelu Yictoria, chyba niedługo po tym, gdy ten hotel
wybudowali. Poszedłem do jakiegoś wicedyrektora, a on mówi:
- Niech pan przyniesie taśmę z muzyką Niemena, przesłuchamy, zdecydujemy... -A ja na to: - Panie,
czy pan skądś przyjechał? Pan nie wie, kto to jest Czesław Niemen? Pan mi proponuje, żebym ja
taśmę panu przywiózł, a pan potem powie - albo tak, albo nie...? To dla was byłby honor, zaszczyt,
gdyby Niemen tu chciał wystąpić. -
Zerwałem rozmowę.
*
Koncerty Niemena prowadził przez pewien czas Andrzej Kossowicz. Ale zorientowałem się, że
Andrzej nie bardzo trafia w gusta młodzieży, i zacząłem szukać kogoś innego. I wtedy Zosia
Komedowa (wdowa po Krzysztofie «Komedzie» Trzciń-skim) powiedziała, że w Krakowie jest jakiś
młody chłopak, którego po pierwszym roku wywalili ze szkoły teatralnej, że ten chłopak jest fajny i
prowadzi z kolegą jakiś kabaret. Pojechałem ekspresem do Krakowa - zobaczyłem młodego,
przystojnego, wesołego chłopaka i na przerwie zaangażowałem go na koncerty z Niemenem. Wsiadł
do pociągu i następnego dnia już był na próbie. W Gdańsku była afera. Otóż Czesław zawsze swoje
koncerty kończył Bema pamięci... - żeby podniosłość tego utworu uspokoiła rozgrzane głowy. I
zawsze tak było - ludzie spokojnie opuszczali salę. A tu gramy w Operze Leśnej, lata
siedemdziesiąte... W połowie imprezy jadę do hotelu, wracam i nadal słyszę te wszystkie szybkie
przeboje, które Czesław śpiewał w połowie koncertu i przy których publiczność szalała. Myślę sobie,
czemu to wszystko tak długo trwa, przecież dawno powinien iść Rapsod. Ale okazało się, że
Materna namówił Niemena, żeby zmienić układ koncertu i żeby dać na koniec szybkie piosenki. No i
publiczność połamała ławki, pokroiła opony w samochodach, poszarpała siedzenia w kolejce
miejskiej. Afera - przez dwa lata nie mogłem grać z Niemenem w Trójmieście. Chciałem od razu
CHWILA CISZY
zwolnić Maternę, ale Czesław go wybronił. Potem Maternę wzięli do wojska, Kosso-wicz się na mnie
obraził i nie miałem nikogo do prowadzenia koncertu. A tu zbliża się termin przyjazdu Faridy Więc
nagle wymyśliłem hasło: Niemen przedstawia Faridę! I rzeczywiście Niemen sam całość
zapowiadał. A Materna cierpiał w wojsku, przysyłał mi listy, jaki to on jest nieszczę-
śliwy. A ja wiedziałem, że mu się tam powodzi nieźle, ma jak pączek w maśle. Ale i tak dobrze mu
to wojsko zrobiło. No i postanowiliśmy pojechać do tej jednostki w Kołobrzegu. Koncert daliśmy za
darmo, a wojsko przewiozło nas i wszystkie paczki. Wydali bankiet i następnego dnia zwolnili
Maternę. Od razu z nami pojechał na koncert do Opola, ale że nie miał żadnych
MINISTERSTWO KULTURY i SZTUKI
GABINET MINISTRA
Nr GM-I-0570/10/68
Warszawa, dnia ....."..
Warszaiua 1 Skrytku pocztc-ua P-34 Krak. Przedmieście !S Teł. 26-62-51
lutego
8r
Polska Federacja Jazzowa
W ar s z a w a ul.Nowogrodzka 49
Ministerstwo Kultury i Sztuki - zgodnie z podaniem z dnia 28.XII
1967 r. l.dz. 3359/BK/67 - przesyła w załączeniu zezwolenie ogólne nr 000599 na organizowanie na
Page 94
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
terenie całego kraju z udziałem zawodowych zespołów jazzowych i instrumentalnych - imprez
muzycznych
o charakterze jazzowym i rozrywkowo-tanecznym /zabawy, bale, wieczorki taneczne itp./ - z
wyłączeniem imprez estradowych.
Zezwolenie niniejsze ważne jest od dnia 2 lutego do 31 grudnia
1968 r.
Jednocześnie Ministerstwo Kultury i Sztuki przypomina, że honoraria za udział w imprezach mogą
być wypłacane wyłącznie wykonawcom posiadającym uprawnienia zawodowe.
1 zał.
zezwolenie ogólne nr 00059"5
/ mgr Stanisław Neumark /
Warszawa, dn..
/7 listopada 19g8
ZAR ZAD
PAŁACU KULTURY I NAUKI
WARSZAWA
"¦"fc
Polska Federacja Jazzowa w miejscu
ul.Nowogrodzka 49
NBP VII O/M W WARSZAWIE 1531-96-70-361
TELEFON
CENTR. PAŁACU
20-02-11
NaS2Znak.DI#IT/_I/68
w sprawie:
Na pismo Znak:
Zarząd Pałacu Kultury i Nauki uprzejmie informuje, że nie może przyjąć w Sali Kongresowej
proponowanej przez Federację imprezy z uwagi na jej charakter. Jak wiemy z dotychczasowych
doświadczeń widzowie - jakich podobne imprezy przyciągają - zachowują się w sposób
pozostawiający wiele do życzenia. Pragniemy natomiast, aby świeżo wyremontowana Sala
Kongresowa jak najdłużej służyła społeczeństwu Warszawy w jak najlepszym stanie.
1+ Dyrektor^ Zarządu Kac?-
nycfi
CrTStylaWc
CZAS JAK RZEK,
ciuchów na estradę, dostał od Zosi Kome-dowej jakieś kolorowe spodnie, a ode mnie koszulę, którą
sobie za 20 USD kupiłem we Włoszech. To była wtedy niebotyczna
suma - dolar kosztował 40 złotych.
*
Od 1 czerwca 1967 zaangażował nas Stanisław Cejrowski do Polskiej Federacji Jazzowej.
Ponieważ wiedział, że Czesław nie zdał egzaminów na stawki koncertowe, zaproponował mu, że
weźmie go do federacji pod opiekę i że będzie mu wypłacał pieniądze według ówcześnie
obowiązujących przepisów Stawki kształtowały się różnie w zależności od wielkości koncertu i od
tego, czy był to recital, czy półrecital. Pamiętam, że za półrecital stawka wynosiła około 1000
złotych, a za pełny recital dwa razy tyle, a po pewnym czasie dochodziła do 2500 złotych. Muzycy
nieposiadający uprawnień otrzymywali po około 175 złotych za koncert, a ci z uprawnieniami po 300
złotych. Soliści zarabiali po 350-400 złotych za koncert. Stawki te stale wzrastały. Cena dolara -
również! To były stawki za zwykły koncert, za plener trochę większe. Ale i tak to były małe pieniądze
- przecież koncert Niemena wypełniał sale po kilka tysięcy osób... A za nagranie płyty muzycy
otrzymywali jeszcze mniej - jakaś symboliczna suma za minutę nagrania. Więc Niemen nie
otrzymywał wcale takich wielkich honorariów, o jakich mówiło się
na mieście. Finansowo ratował go ZAiKS.
*
Bardzo długo nie jeździliśmy do ZSRR, na te zarobkowe trasy, bo wcale go tam nie chciano. A inni
artyści zarabiali dobre pieniądze - ruble wpłacali sobie na konto i w Polsce otrzymywali bony
Page 95
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
dolarowe, za które wszystko można było kupić w Pe-weksie. Rosjanie Niemena nie chcieli, bo im się
źle kojarzył - jakiś Polak z Wasili-szek jest idolem i wyjeżdża na Zachód, a do tego nazywa się
Niemen!
W roku 1979 zrobiliśmy tam trasę -Białoruś, Ukraina, republiki nadbałtyckie. Gdy graliśmy w
Grodnie, Czesław pojechał w strony ojczyste. Trzeba było mu oczywiście załatwić przepustkę,
pojechał z kierowcą, chyba także z jakimś politru-kiem Mnie odmówiono udziału w tym wyjeździe. A
na koncerty do Grodna przyjechała prawie cała jego rodzina i siedziała w pierwszych rzędach.
Byliśmy tam wszyscy dobrze poobsta-wiani politrukami, ale wszystkich przekupiłem łapówkami.
Tłumaczka, która normalnie zarabiała kilka rubli dziennie, ode mnie dostawała 50-60 co parę dni.
Ale za to wiedziałem, że nie będą na nas nadawali do swojej partii. Czesław był strasznie
rozczarowany tym, co się tam działo -przecież za parę lat czekało nas to samo. Brud, ubóstwo,
nędza, zakłamanie, niechlujstwo - to wszystko, co niosła z sobą komuna. My jednak zawsze
mieszkaliśmy w dobrych hotelach i jedliśmy też jako tako w barach. Mleczne rzeczy mieli bardzo
dobre, bo okazało się, że kupili na Zachodzie holenderskie ciągi produkcyjne, więc mleko, sery,
śmietana były smaczne i czyste. Wszyscy dookoła przemycali wtedy różne rzeczy w obie strony, ale
my nie. I tylko niektórzy muzycy zdejmowali dżinsy, bo hotel obstawiony był dookoła handlarzami, a
dżinsy szły jak woda.
Czesław wtedy zachorował, bolało go gardło i prawie stracił głos. Chciałem nawet zerwać trasę, ale
zrobiliśmy jakąś przerwę i wróciliśmy na koncerty. To była bardzo długa i męcząca trasa i
podejrzewam, że to była choroba bardziej w warstwie psychicznej, ze zmęczenia, niż rzeczywiście
prawdziwe niedomaganie. Zresztą on nigdy nie lubił lekarzy, bał się dentysty, choć miał kłopoty z
zębami. Ale w końcu znalazłem mu jakąś panią dentystkę na Powiślu. A co do tej trasy po ZSRR, to
dopiero po powrocie do Polski zaczęliśmy doceniać,
że mieliśmy rzeczywiście najweselszy barak w całych KDL-ach.
•
Od jakiegoś księdza dostałem adres sióstr, które dla kościoła szyły chorągwie i ornaty. Czesław
wybrał sobie jakiś wzór, siostry to zrobiły, a potem naszyły mu ten wzór na taką elegancką
marynarkę kapitańską, którą czasem nosił. Siostry urzędowały w Warszawie, koło domu
handlowego Braci Jabłkowskich. Przez podwórze tam się wchodziło, a potem po schodkach.
Wszyscy razem z Akwarelami czasem specjalnie szokowali przechodniów. Ustawiali się w kolejkę -
tak specjalnie kolorowo ubrani - i szli, jeden za drugim po ulicy. Przechodnie nadziewali się na
pierwszego przebierańca, odwracali za nim, potem nadziewali na kolejnego i na Niemena,
wyjątkowo wystrojonego, na koniec. Wszyscy byli zszokowani.
Za te stroje, za ten krzyk często go wycinano z telewizji. Pamiętana że kiedyś reżyser Janusz
Rzeszewski robił taki program składankowy z Niemenem. Wszystko było nagrane - siadamy przed
telewizorem, oglądamy, a tu Niemena nie ma. Dzwonię do Rzeszewskiego, a on mi mówi, że kazali
mu Cześka wyciąć. Ale Czesław tym się nie załamywał, był psychicznie odporny. A propos telewizji,
tych wszystkich wielkich festiwali, imprez masowych. U nas zawsze była pełna histeria, pani reżyser
biegała po amfiteatrze, na wszystkich krzyczała, asystentki mdlały - hałas, bałagan, wszystko
nieprzygotowane na czas, scenografia nieustawiona. I kiedyś pojechaliśmy na taki gigantyczny
koncert do Kolonii -wielka hala, cztery sceny, a pan reżyser siedzi sobie cichutko z radiem przy
uchu, spokój, cisza, wszystko idzie swoim tokiem, wszystko idealnie przygotowane. Niemen śpiewał
trzy piosenki, a ostatnia miała być szybka - tak zdecydował pan reżyser. No i Niemen na tę ostatnią
wybrał kozaczka.
Awantura była gigantyczna - jakiś dyplomata z polskiej ambasady w Wiedniu zadzwonił gdzieś
wysoko, że Niemen w Niemczech Zachodnich śpiewa rosyjskie piosenki, a Zachód to może odebrać
tak, że my tu jesteśmy rosyjską republiką. A mógł zaśpiewać Stodołę.
Pamiętam też trasę po Skandynawii, a właściwie jej początek. Chyba w Szwecji, w jakimś klubie, po
pierwszym koncercie właścicielka klubu już nas chciała wyrzucać - z dnia na dzień. A my nie
mieliśmy żadnych pieniędzy żeby przeżyć do następnego weekendu. Właścicielce nie podobało się,
jak gramy - że za głośno, że za długie numery, że mało przebojów. Więc zrobiłem zebranie,
ubłagałem ją, żeby dała nam jeszcze jedną szansę, i mówię chłopakom, że mają grać ciszej,
spokojniej, że mają być przeboje i w ogóle inny repertuar. No i już
potem wszystko szło doskonale.
•
Czasami Niemen był pamiętliwy. Kiedyś po koncercie w Częstochowie ktoś mu zerwał kapelusz z
Page 96
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
głowy, zerwał i uciekł. To potem nie chciał długo występować w Częstochowie, a tam jest przecież
piękna filharmonia, gdzie mogliśmy grać wiele razy. Jeśli ktoś o nim coś źle napisał, też długo to
pamiętał i nie chciał z tym dziennikarzem rozmawiać ani udzielać mu wywiadu.
Pamiętam Ibisa, specjalnie go nie lubiłem, bo mi się kiedyś naraził. Chodziło o to, że mieliśmy
intensywne próby przed wyjazdem na nagrania do Niemiec, a on chciał, żebyśmy wystąpili na jakiejś
imprezie «Życia Warszawy». Przyszedł, zaczął rozmawiać z Niemenem, bo mnie w ogóle nie
zauważał, był ponad menedżerami. Straszył nas, że może nas tak urządzić, że my w ogóle nie
dostaniemy paszportu, jeżeli na tym koncercie «Życia Warszawy» nie wystąpimy. Nie ustąpiliśmy.
Potem Ibis się zmienił na korzyść, a ja nawet trochę
zająłem się koncertami jego żony, Elżbiety Wojnowskiej. Trzeba jednak powiedzieć, że Ibis pierwszy
wystąpił w swojej gazecie przeciwko Pagartowi, który chciał zmienić zasady wypłacania stawek
polskim artystom zarabiającym za granicą. Napisał, zresztą zgodnie z prawdą, że nasi artyści nie
wydają tam pieniędzy na byle co, tylko na sprzęt, którego normalnie w Polsce nie można było kupić.
Pisał, że to są konieczne inwestycje.
Niemen generalnie nie pił alkoholu -tylko czasem trochę wina czy koniaczek. Raz miałem z nim
alkoholowy problem. Mieszkaliśmy w czeskiej Pradze na statku--hotelu, na Wełtawie. I pewnego
wolnego od koncertu dnia widzę, jak Niemen wraca swoim samochodem - parkuje, wysiada i ledwo
się toczy do hotelu. W ogóle nie może chodzić, taki był upity. Chcemy go zaprowadzić do pokoju, a
on się wyrywa -był bardzo silny. W końcu daliśmy mu radę. To był jedyny taki wypadek.
Najpierw z Czesławem sam chodziłem po mieście, żeby coś kupić, załatwić, wejść do restauracji.
Ale potem nie miałem na to czasu i specjalnie zaangażowałem Andrzeja Filipka i Kubę Kiszkiela. I
oni cały czas byli przy Czesławie, mieli za zadanie po prostu go pilnować przed fanami i atakującymi
go ludźmi.
Czesław dość długo nie miał samochodu, a po pewnym czasie kupił sobie polskiego fiata, na
którego dostał od kogoś z ministerstwa talon. Potem kupił samochód od reżysera Jerzego
Skolimowskiego, z którym się trochę zaprzyjaźnił. Ale to był straszny grat i ciągle w nim coś się
psuło. Później kupił sobie półciężarówkę, w której woził sprzęt na koncerty. I już w XXI wieku ten
samochód mu ukradli.
Na koncert Czesław jeździł z muzykami, a ja z Kubą w tej półciężarówce. Początkowo Czesław był
kierowcą bardzo
ostrym, ale potem się za kierownicą uspokoił. Jeżeli chodzi o wyjazdy na koncerty, to zwykle był
punktualny - czekało się na niego krótko. Ktoś szedł na górę do jego pokoju i pomagał mu znieść
walizki i gitary. Natomiast jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, to przeżywałem nieraz pełen horror.
Umówieni byliśmy, na przykład, na wyjazd o 10.00 rano, a Czesław zjawiał się po mnie w moim
domu o 22.00. I trzeba było pędzić na koncert za granicę na złamanie karku. W końcu tak się
wycwaniłem, że on jechał z muzykami, a ja z Kubą w tym dużym samochodzie.
•
Czesław kupił w Warszawie kawalerkę koło Teatru Wielkiego, na Niecałej. Mógł tam mieszkać, ale
nie miał meldunku -Warszawa była wtedy miastem zamkniętym. I co pewien czas płacił jakieś kary
za przebywanie - w swoim mieszkaniu -właściwie nielegalnie. Milicja go nachodziła, choć ja
podejrzewam, że głównym powodem tych odwiedzin było to, że milicjanci chcieli z bliska obejrzeć
Niemena. Tego Niemena! I w końcu teść Andrzeja Korzyńskiego, prezes Radia i Telewizji
Włodzimierz Sokorski, przez swoje znajomości załatwił Niemenowi meldunek w Warszawie. W tej
kawalerce Niemen przez kilka lat mieszkał z Małgosią. Pewnego dnia dzwoni do mnie i mówi: -
Jurek, weź dowód osobisty i przyjedź na Stare Miasto. - Myślę sobie: po co on mi to mówi, przecież
i tak wtedy zawsze trzeba było mieć dowód przy sobie. No i spotykamy się na Starówce, a Czesław
oznajmia, że bierze z Małgosią ślub, że ja mam być świadkiem. Nikogo nie było - tylko oni, ja i
rodzice Małgosi. Przeszliśmy przez piwnicę, żeby nikt nas nie widział -i taki to był ślub Niemena.
Potem, gdy wyjechał do Ameryki, to gdy chcieliśmy z nim rozmawiać, trzeba było zamawiać
rozmowy z wielogodzinnym wyprzedzeniem, czasem czekaliśmy z Małgosią po
osiem godzin na połączenie.
*
Sopockim Non Stopem zajmował się Andrzej Smereka, który potem został menedżerem Maryli
Rodowicz. Z nim wiąże się pewna anegdota. Otóż już pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy Niemen
pracował z Akwarelami, zaproszono go do grania latem w Non Stopie, który mieścił się niedaleko
plaży, ale otoczony był prywatnymi willami stojącymi nad morzem. Mieszkańcy tych domów
Page 97
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
wywalczyli sobie, że Non Stop będzie trwał do godziny 22.00 - bo hałas im bardzo przeszkadzał. Ale
wiadomo, że żaden artysta nie jest na tyle punktualny, by skończyć równo o wyznaczonej porze.
Mija dziesiąta wieczór, pięć po, dziesięć po - Smereka zaczyna się denerwować, każe nam przestać
grać, pokrzykuje - nic to nie daje, Czesław śpiewa, bo musi dokończyć set. A Smereka w pewnym
momencie podchodzi do głównego kabla zasilającego całość i jednym ruchem wyrywa go z
gniazdka. Wszystko naturalnie od razu cichnie. Niemen jest wściekły, że mu przerwano w połowie
utworu, i postanawia nie schodzić ze sceny, dopóki Smereka nie pozwoli mu skończyć i nie włączy
na nowo zasilania. Po stronie Niemena staje naturalnie cała publiczność, która zaczyna głośno
skandować: - Czesław grać! Czesław grać! Czesław grać! Stali tak wszyscy na tej
scenie i pod nią chyba z godzinę, ale Smereka nie ustąpił.
*
Dziś, po latach, jestem bardzo dumny z tego, że w trudnych czasach PRL-u udało mi się w sposób
bezbołesny przebrnąć przez wszystkie przepisowe rafy, które na każdym kroku nas gnębiły
Pracowałem w sumie z kilkoma artystami, ale właściwie pełną satysfakcję miałem z pracy z
Niemenem i Ewą Demarczyk".
Przywołany przez Jerzego Bogdanowicza Krzysztof Materna nieco inaczej opisuje początki swej
pracy z Niemenem: „Był moim idolem i jako artysta, i jako człowiek. Odnalazł mnie, debiutanta, w
krakowskim kabarecie Odmieniec. Niemenowi zawdzięczam początki kariery. Odbyłem wielką trasę
koncertową z zespołem Niemen Enigmatic: 30 hal, stadionów i amfiteatrów - od Sali Kongresowej
po Operę Leśną w Sopocie. Współpracowaliśmy cztery lata, do czasu, aż za uchylanie się od
wojska trafiłem do jednostki o zaostrzonym rygorze, gdzie liczyłem dni i godziny. Niemen przyjechał,
dał trzygodzinny (!) koncert, sfotografował się z dowódcami i ze sztandarem jednostki, bo w sali
zmieściło się 2000 ludzi, a o koncercie Niemena dowiedziała się okoliczna ludność. Ja dostałem
tygodniowy urlop i mogłem poprowadzić jego koncert w Opolu, na którym odbierał Złotą Płytę z
przebojem Człowiek jam niewdńęczny. („Viva" 2004).
.'-:¦¦:¦.-.., ¦:,:¦.¦¦:-¦':::¦ V>.
HF
^T--/%
Lata dziewięćdziesiąte rozbudziły nadzieje na zmiany, na lepsze rządy, lepsze efekty rządzenia, na
poprawę sytuacji gospodarczej, na otwarcie się na świat. Zryw solidarnościowy, wybór Tadeusza
Mazowieckiego na stanowisko premiera w roku 1989, potem prezydentura Lecha Wałęsy,
przystąpienie do NATO, rozmowy o wejściu do Unii Europejskiej -pozwalały wierzyć, że będzie
normalniej, że my też możemy być państwem europejskim, a nie tylko jednym z zacofanych krajów
Europy Wschodniej.
Potem zaczęliśmy powoli te nadzieje tracić: „gruba kreska", „wojny na górze", zmieniające się rządy,
odchodzący premierzy, niespełniane obietnice, partykularne interesy korupcja, dosiębierność tych,
którzy stali przy władzy, „przy korycie", jak mówiono, czasem wręcz nieumiejętność rządzenia -
wszystko to sprawiło, że zaczęliśmy bardziej realnie, krytycznie, z obawą patrzeć na przyszłość
naszego kraju.
Czesław Niemen, początkowo porwany duchem Solidarności, zgorzkniał nieco, zobaczywszy, co się
u nas dzieje. Odsunął się od polityki, odsunął się też od tętniącej wówczas życiem warszawki -
zresztą nigdy nie był jego pilnym obserwatorem ani uczestnikiem. Rzadko pojawiał się na licz-
nych bankietach, organizowanych przy byle okazji przez firmy płytowe, ludzi rządzących biznesem. A
w Warszawie było wówczas bez liku różnych spotkań promocyjnych, prezentacji nowych płyt,
kosmetyków, aut, książek, eleganckich magazynów mody, wszelakiego blichtru, który coraz szerszą
ławą trafiał na nasz chłonny rynek, dotąd zamknięty dla tych luksusowych dóbr. Artyści rzucili się w
wir rozrywek, koncertowali często i obficie. Sprzyjały temu różne imprezy promocyjne, a także
koncerty organizowane przez powstające jak grzyby po deszczu firmy płytowe czy prywatne
rozgłośnie radiowe. Niemal każde miasto czy miasteczko miało za honor zorganizowanie jakiegoś
jubileuszu, rocznicy istnienia lub bodaj własnych dni... Artyści, od tych najlepszych do drugiego i
trzeciego garnituru, byli rozchwytywani. Gwiazdy i gwiazdeczki występowały po kilka razy dziennie,
niemal tak często, jak kolorowe zespoły w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych. Wielkie,
wręcz gigantyczne darmowe koncerty, urządzane przez Radio Zet czy RMF FM, nieco
dezorganizowały rynek - ludzie przestali uczęszczać na koncerty płatne. Koło się zatoczyło, co
obróciło się w końcu przeciwko artystom, których recitale czy „codzienne" koncerty odwoływano na
Page 98
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
przełomie wieków niemal masowo.
Piractwo lub półpiractwo (czyli korzystanie z luk prawnych) rozłożyło z kolei rynek fonograficzny. Po
co kupować płyty po 40, 50, 60 złotych, gdy niemal to samo można na bazarze kupić za 10, 15
złotych? Zmalały nakłady, zmalały tantiemy twórców, honoraria wykonawców, pensje grafików i
dziennikarzy. Wielkim koncernom płytowym, tzw. majorsom, znacznie bardziej opłacało się, a i nadal
zapewne się opłaca, sprzedawanie gotowych produktów w postaci CD wielkich gwiazd
zagranicznych niż promowanie od zera młodych
polskich wykonawców. Dobrze mają się wielkie gwiazdy naszej piosenki czy naszego rocka -
Maanam, Perfect, T. Love, Bajm, Budka Suflera, Ryszard Rynkowski, za to debiutantom wejść na
rynek jest coraz trudniej.
Jak w tym dziwnym świecie odnalazł się Czesław Niemen? Przede wszystkim nadal, w jego opinii,
dziwny jest ten świat, choć może już z nieco innych powodów niż w roku 1967.
Zżymał się na piractwo: „To są zwykli złodzieje, a nie romantyczni piraci. Trzeba im odebrać ten
tytuł. Chciałem wystąpić do ministra finansów, aby zwolnił mnie z podatków do końca życia. Nie
wiem, co będzie z moją emeryturą. Ci ludzie odbierają mi chleb. Nawet po koncercie ktoś przyszedł
z pirackimi kasetami do podpisania. Podpisałem" („Głos Wielkopolski" 1993, z rozmowy z Beatą
Machowską).
Ci wydawcy czy pseudowydawcy z lat dziewięćdziesiątych napsuli mu sporo krwi. Po pierwsze,
wydawali płyty z jego piosenkami poza wszelką kontrolą, po drugie, nie płacili tantiem autorskich lub
znacznie je zaniżali, a po trzecie wydawali cały ów dorobek niechlujnie, niestarannie, dając płytom
jakieś dziwne, przypadkowe okładki, opisując nagrania z licznymi błędami. Wielu fanów nabrało się
na to. Niestety także zagranica, a konkretnie Niemcy, przyłączyła się do tego procederu. Płyty
Niemena nagrane w latach siedemdziesiątych w Niemczech [Ode to Venus, Strange is this world)
czy w USA [Mouiner's Rhap-sody) w roku 2003 wydane tam zostały bez zgody artysty.
Owa nienormalność rynku muzycznego, spory polityczne, a z pewnością także cechy charakteru
Niemena sprawiły, że mógł o sobie powiedzieć: „Mentalnie jestem antyświatowcem. To znaczy, że
lubię dłubać w zaciszu swojej pracowni i jest mi z tym dobrze. Najchętniej w ogóle już bym
nie występował, choć dzwonią do mnie różni ludzie w tej sprawie. (...) Ale z drugiej strony, gdybym
tak często miał koncertować, to nie miałbym czasu na robienie tego, co robię, czyli na
opracowywanie starych płyt i starych piosenek na nowo, tak jak zrobiłem to w boksach Od początku.
Koncert jest ulotny, a płyty przetrwają" (ostatni radiowy wywiad z 12 grudnia 2003, Program I
Polskiego Radia).
Podobnie mówił w 1997 roku w wywiadzie udzielonym Bohdanowi Gadomskiemu z tygodnika
„Agora":
„Na co dzień unika Pan tłumów, zgiełku, lubi spokój i ciszę...
Tłum mnie przerażał od wczesnego dzieciństwa, od momentu, kiedy zemdlałem w kościelnym tłoku.
A co z życiem towarzyskim i bankietowymi
O, to nie dla mnie. Nie odczuwam takich potrzeb.
Czyli z natury jest Pan samotnikiem...
Przyjaźnię się z różnymi ludźmi, ale nie spotykamy się ze sobą po to, żeby urządzać party i
popijawy.
/ nie jeździ Pan już tak szybko samochodem jak kiedyś!
Tak naprawdę to ja już nie potrzebuję jeździć i można powiedzieć, nie mam samochodu. Tam, gdzie
muszę dojechać, zawsze mnie podwiozą. Wszyscy chcą mieć samochód, ale nie wszyscy zdają
sobie sprawę, że ledwo sami się mieścimy, a tu jeszcze samochód! Jest to przerażające.
Czy to prawda, że żelaznym punktem dnia w Pana domu są Wiadomości telewi-zyjnel
Lubię oglądać Wiadomości ze względu na walor tego programu, a mnie interesuje psychologia i
czasami analizuję - dlaczego takie właśnie wiadomości, zdaniem "telewizora", są najważniejsze (...).
Często polemizuję z «telewizorem» i dlatego oglądam w nim programy.
CZAS JAK RZEKA
Podobno każdy dńeń rozpoczyna Pan od lekkiego rozruszania się, bo uważa, że forsowna
gimnastyka w Pana wieku nie jest wskazana...
Gimnastyki nie uprawiam, ale jak wpadnę w trans, to i 16 pompek zrobię!
Jak znosi Pan upływ czasul
Bez bólu.
Mając możliwość cofnięcia go lub zatrzymania, skorzystałby Pan z tego i dokonał zmianl
Page 99
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Zostawiłbym przepływ czasu zbiegowi okoliczności".
Cały blichtr show-biznesu Niemen określał słowami „paszo! biznes", oddającymi jego wszystkie
pozory, zakłamania, ułomności. „To targowisko tandety słowno-muzycznej. Ani się obejrzeliśmy, a
wyrosło nam pokolenie głuchych na mądre i piękne słowo polskiej poezji" („Nasza Służba" 2004, z
rozmowy z Elżbietą Szmigielską-Jezierską).
O tej głuchocie mówił też w jednym z moich radiowych wywiadów w latach dziewięćdziesiątych:
„Większość ludzi jest w Polsce niemuzykalna. Myślę, że nie tylko w Polsce. Jest to lenistwo słuchu,
ponieważ ludzie są uwikłani w różne problemy, w życie i pracę na tyle, że nie mają czasu i sił na
muzykę. Ale cechy narodowe też odgrywają tu ważną rolę. Podróżując po świecie, obserwowałem
różne narodowości. I tak na przykład Hindusi są chyba bez wyjątku muzykalni. To samo bym
powiedział o Włochach. Może to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Co do mojej muzyki, to
wydaje mi się, że niektórzy melomani nie nadążają za moimi propozycjami - większość odbiera dany
utwór fragmentarycznie, nie posługując się wyobraźnią muzyczną, a to zaprzepaszcza czasem idee
utworu".
W latach dziewięćdziesiątych nastąpiło ponowne „wycofanie się" Niemena z rynku muzycznego, a
może była to kontynu-
acja tego, co trwało już od lat osiemdziesiątych? Długie okresy milczenia, przerywane od czasu do
czasu jakimiś dużymi, spektakularnymi akcjami lub koncertami, które znów przypominały o jego
istnieniu. „Normalny" artysta chce występować jak najczęściej, co dzień, po kilkanaście razy w
miesiącu, kilka razy w tygodniu, przez cały rok, na okrągło. Rzadkie chwile ciszy medialnej, dni
wolne od koncertów są czymś rzadkim, wyjątkowym, nienormalnym, wręcz groźnym. Życie toczy się
na trasie, dom jest odpoczynkiem. Z Niemenem w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
było odwrotnie - żył w domu, był gościem na trasie. Nie zabiegał o imprezy, bronił się wręcz przed
nimi, rozmaicie tę niechęć tłumacząc. „Waldemar Dąbrowski (minister kultury) usilnie zapraszał go
na festiwal do Międzyzdrojów, koncert na plaży i odcisk dłoni, co Niemen wśród przyjaciół
skomentował: «A może im tyłek odcisnąć? I pewnie będą chcieli, żebym na piasku śpiewał Dńwny
jest ten świat, a ja już zupełnie inne rzeczy robię, ale tym się nikt nie interesuje-'" („Viva" 2004, z
artykułu Liliany Śnieg-Czaplew-skiej).
„Za długo jestem w światłach reflektorów. Odczuwam zmęczenie materią, samym sobą i chętnie
uciekam tam, gdzie niczego nie muszę. Od zawsze byłem samotnikiem. Nigdy się sobą nie nudzę.
To, co mnie najbardziej interesuje, mam w domu: malowanie, komponowanie, dłubanie w drewnie.
Zastanawiam się, czy nie przestać koncertować. Zaczyna mnie męczyć ta ciągła konieczność
popisywania się. Kiedy byłem w teatrze u Hanuszkiewicza, obserwowałem aktorów i doszedłem do
wniosku, że jest to najbardziej kabotyński zawód. Całkiem podobnie jest z muzykami na scenie.
Ostatnio Janusz Kijowski zaproponował mi napisanie scenariusza filmowego na podstawie mojego
życia.
Wydaje mi się, że byłby to potwornie nudny film" („Machina" 1997, z rozmowy z Grzegorzem
Brzozowiczem).
W tych latach Niemen wyraźnie zwolnił tempo. Niewiele koncertował, pracował w swym studiu na
elektronicznym instrumentarium. Nad czym pracował? Nad kolejną płytą, którą wydał dopiero w roku
2001, ale także nad innymi, może niezbyt sprecyzowanymi projektami. Wielokrotnie w rozmowie ze
mną mówił o płycie zawierającej nowe wersje jego starych piosenek. Myślał o muzyce
instrumentalnej. Nie zdradzał swych planów, pracował powoli. Ileż to razy dzwoniłem do niego ze
studia z pytaniem: „Czesiu, masz coś nowego?". I zawsze mi odpowiadał: „Poczekaj, niebawem
przyniosę". Goran Bregović zadzwonił do niego z propozycją nagrania wspólnej płyty. Podobno
Niemen odpowiedział: „Może za rok. Teraz opracowuję swoje nagrania, robię grafiki komputerowe"
(„Duży Format" 2004, magazyn „Gazety Wyborczej", z artykułu Wojciecha Staszewskiego). Potem
Zbigniew Hołdys chciał mu zorganizować duży koncert. I znów odpowiedź była wymijająca, że
może, że nie czuje się najlepiej. Krzysztof Cugowski z Budki Suflera chciał, by Niemen zaśpiewał na
jubileuszowej płycie Budki, która ukazać się miała w roku 2004, na 30-lecie istnienia zespołu. I też
doczekał się odpowiedzi: „Stary, nie wiem, czy dożyję". A przecież w roku 1975 już raz pomógł
Budce, gdy uczestniczył przy nagrywaniu pierwszej płyty zespołu, Cień wieMejgóry, grając na
moogu i na organach.
„Zwolnił. Od lat nie tworzył przebojów. Poszukiwał w muzyce innych tonów, głębszych,
metafizycznych odniesień. Tak jakby nie chciał obniżyć lotów, zepsuć wcześniejszego wrażenia.
Trudno się dziwić. Przecież w roku 1999 pismo «Tylko Rock» ogłosiło płytę Niemen Enigmatic
Page 100
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
najlepszą płytą powojenną. W tym samym roku
w plebiscycie «Polityki» na artystę wszech czasów Niemen bezapelacyjnie zwyciężył" („Tygodnik
Solidarność", styczeń 2004).
„Kilka lat temu zapytany, dlaczego nie pisze już przebojów, odpowiedział: «Nie jestem w stanie
sprostać oczekiwaniom mediów, że przebój musi być albo śmieszny, albo głupi. Zresztą po co
miałbym się umi-zgiwać do wszystkich. Dla pieniędzy? Dla utrwalenia powierzchownej
popularności? Nie chciałbym mieć pomnika, znając choć i niewinne intencje gołębi»" („Gala" 2004).
Nie był zachwycony muzyką rozrywkową, która powstawała w naszym kraju: nie lubił miałkiego
popu, naturalnie disco polo i hip-hopu. Mówił, że jest to pseudomu-zyka, odległa od prawdziwej
sztuki. Miał inne wymagania, ponad przeciętność. „Nie gonił za pieniędzmi - gdyby zgodził się
występować na scenie, zarabiałby krocie. Ale on, jak zwykle, wszystko robił po swojemu. Bo
człowiek i muzyk tej klasy rodzi się raz na kilka pokoleń" - tak mówił o Niemenie Jerzy Dziemski,
muzyk, który grał w jego zespole w latach siedemdziesiątych.
W latach dziewięćdziesiątych Niemen wycofał się z czynnego życia muzycznego, niemniej kilka
ważnych wydarzeń artystycznych odnotować należy.
W roku 1992 uczestniczył w wielkim przedsięwzięciu, w spektaklu Księga Krzysztofa Kolumba.
Andrzej Wajda: „W szkole teatralnej przed laty powstała taka idea i taki pomysł, żeby trzech
studentów zrobiło swoje dyplomy oparte na dużych widowiskach plenerowych. Uznałem, że młodzi
reżyserzy powinni bezpośrednio zetknąć się ze swą widownią, i postarałem się o to, by tę ideę
zrealizował w Gdańsku teatr, w którym sam wiele lat temu debiutowałem sztuką Kapelusz pełen
deszczu. Dyrektor tego teatru poszukiwał do wystawienia jakiegoś wielkiego widowiska i
połączyliśmy nasze siły. Wybraliśmy Krzysztofa Kolumba Pau-
la Claudela i postanowiliśmy, że wystawimy go na Darze Pomorza. Wszyscy od samego początku
nalegali na to, żeby muzykę zrobił do tego Czesław Niemen. Dostał libretto, skomponował do niego
muzykę, a potem wykonywał ją na żywo w czasie spektaklu. Między widownią a sceną ustawiona
była wieżyczka i tam siedział Niemen z tym całym swoim wielkim sprzętem. Sztuka miała charakter
poetyckiego poematu i doskonale nadawała się na widowisko plenerowe. Grał tam Daniel
Olbrychski, a muzyka - bardzo silna, wyrazista - wniosła do tego widowiska element podniosłości.
Niezależnie od tego, na ile naszym młodym kolegom reżyserom udało się wyreżyserować tę sztukę,
był to pomysł pierwszorzędny. Ujęło mnie to, że Niemen wyszedł tej młodzieży naprzeciw i chciał z
nimi współpracować. Po dwóch z nim spotkaniach - w Weselu i w Krzysztofie Kolumbie -
zapamiętałem go jako człowieka, który wie, czego chce. Traktowałem Niemena jako jednego z nas,
jako jednego z tych ludzi, którzy do czegoś dążą, na własny rachunek, pod własnym nazwiskiem i na
własne ryzyko. A takich ludzi nie było wcale tak dużo. To był człowiek, który konsekwentnie
realizował swoje wizje, a także realizował siebie samego wobec tego, co się działo w tym kraju.
Zaczął jako piosenkarz, potem sam się wykreował, stworzył siebie przez własną pracę i stawiał
sobie dalsze cele, dalej niż ktokolwiek mógł się tego spodziewać".
Widowisko to wspomina także Krzysztof Wójcik: „Niemen wykonywał live własne kompozycje,
poetyckie i muzyczne, oparte melodycznie na motywach wcześniej wydanej płyty Terra Deflorata.
Widowisko plenerowe, grane kilka wieczorów z rzędu w sierpniu 1992 roku na tle Daru Pomorza,
obejrzało dziesięć tysięcy widzów. Dominującym motywem poetyckich tekstów Niemena był gołąb,
czyli Co-
lumbus (a więc Kolumb), jako symbol niebiańskiej czystości i niewinności, symbol uskrzydlonych
dążeń, boskiego natchnienia, pobożności, ofiary i pokory".
Daniel Olbrychski dwukrotnie wspomina ten okres pracy z Niemenem. Pamięta, jak w Gdyni w
hotelu Antracyt jedli śniadanie. On - jajka na bekonie, Niemen -kaszę gryczaną bez tłuszczu i sałatę.
„Powiadam: «Czesiek, wieczorem spektakl, przecież ty nie przetrzymasz na takim jedzeniu. Duży
chłop jesteś, chociaż jajka zjedz». A on: «Popatrz, słoń też duży, tylko trawkę wcina, a jaka siła»"
(„Viva" 2004). I w innym miejscu: „Pamiętam próbę generalną spektaklu Kolumb w reżyserii
Andrzeja Wajdy. Rzecz działa się na Darze Pomorza. Statek był sceną, na nabrzeżu zaaranżowano
widownię. Leżę pod żaglem i czuję, że mi duszno. Czesław miał śpiewać na żywo. Po jego występie
ja miałem wyłonić się spod tej płachty i wygłosić monolog. Czesław stroi instrument, mija pięć minut,
mija dziesięć. Czesław dalej kręci tymi swoimi śrubkami. Ze strony publiczności dochodzą
pogwizdywania. Czesław stroi dalej. Po co najmniej kwadransie zaczął wreszcie śpiewać. I
zaśpiewał tak, że natychmiast odzyskałem energię i oddech. Po jego występie każdy aktor musiał
dobrze zagrać. Swoim śpiewem po prostu czynił cuda. Przynajmniej z moją osobą. A przywołuję tę
Page 101
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
scenę, żeby powiedzieć, że był on w każdym calu profesjonalistą. Publiczność, włącznie ze mną, nie
zorientowałaby się, gdyby coś w aparaturze nie grało, ale on nie mógł i nie chciał sobie na to
pozwolić" („Fakt" 2004, z rozmowy z Marzanną Stychlerz-Klucińską).
W roku 1993 znów pojechał do USA, śpiewał w sali widowiskowej The Town Hall w Nowym Jorku,
na Manhattanie, a całość miała uhonorować 30-lecie jego występów scenicznych. Zgadza się, już
30 lat minęło... nawet 31 od początków
współpracy z Niebiesko-Czarnymi. Grudziądz... debiutancki występ w więzieniu. Pojechał do USA w
związku z ponownym wydaniem płyty Mournefs Rhapsody, płyty wydanej w wersji ulepszonej,
rozprowadzanej prawie wyłącznie w polskich sklepach, polskich księgarniach w Stanach
Zjednoczonych i Kanadzie. Śpiewał w tej samej Town Hall Theater, gdzie dwa lata wcześniej Lech
Wałęsa na spotkaniu z Polonią zagrzewał i zachęcał do współpracy ze starym krajem. Ponad 1500
osób słuchało koncertu, w którego części pierwszej Niemen śpiewał swoje nowsze utwory m.in. z
płyty Terra Deflorata, a w drugiej swe dawne piosenki. Były naturalnie bisy, kwiaty, owacje na
stojąco. Niemenowskie koncerty zorganizował w USA Józef Ru-szar, były działacz opozycyjny i były
dziennikarz katolicki, potem pracujący w sekcji polskiej Radia Wolna Europa. Ówczesny ambasador
Polski przy ONZ, otwierając koncert Niemena, powiedział zgrabnie, że nigdzie nie widać lepiej niż w
ONZ, jak „dziwny jest ten świat".
W roku 1995 Niemen wystąpił na koncercie poświęconym pamięci Ryszarda Rie-dla, który zmarł w
lipcu 1994. Koncert odbył się w katowickim Spodku, a artysta bez żadnych oporów zaśpiewał dwa
utwory z repertuaru Riedla i Dżemu: Cała w trawie i Obłuda. Obydwa wykonania trafiły na potrójną
płytę list do R. na dwanaście głosów, która dokumentowała tę imprezę. Czesław pamiętał swe
pierwsze spotkanie z Rie-dlem, gdy podszedł on do mistrza i powiedział, że śpiewa właśnie dzięki
niemu.
W roku 1997 pojawił się pomysł dwumiesięcznej trasy po Polsce: Animalsi, Niemen, Grechuta,
Krajewski, Rodowicz. „Pytał: «Manka, po co ty grasz tyle koncertów?" - wspomina Maryla Rodowicz.
-Tłumaczyłam, że jestem muzykiem, że lubię. «Mańka, przestań, przecież już pograłaś sobie w
życiu». Myślę, że przekomarzał
się. Możliwe, że drążył temat, szukał sensu. Faktem jest, że organizator trasy, o której
wspomniałam, mało nie dostał zawału - już musiał drukować plakat, a Czesław wciąż nie podjął
decyzji. W końcu zgodził się, aczkolwiek niechętnie. Miał wtedy pasję kręcenia kamerą wszystkiego,
chodził z nią cały czas. Mówiliśmy na niego "Fellini". Gdy domagaliśmy się, żeby coś zjeść po
koncercie, nie chciał z nami chodzić na kolację. Robił wymówki w stylu «kto je w nocy». Był
wegetarianinem, pytał, dlaczego jemy mięso. Na znak protestu nie wychodził z autokaru. Siedząc w
restauracji, mieliśmy odczuwać wyrzuty sumienia" („Rzeczpospolita" 2001).
Kiedy latem 1997 roku wielka fala zalała nasz kraj, przynosząc mieszkańcom południowej Polski tyle
szkody i cierpienia, Niemen, choć w zasadzie już nie występował, zgodził się w grupie wielu
wykonawców zaśpiewać jeden utwór z repertuaru zespołu Hey inicjatora akcji zbierania funduszy dla
powodzian. Cały dochód z tej płyty przekazany został na rzecz ofiar powodzi.
W listopadzie 1999 roku otrzymał nagrodę im. Mateusza Święcickiego, a właściwie „Super
Mateusza", przyznawaną przez Program III Polskiego Radia. Oto uzasadnienie przyznania tej
nagrody: „Za upór i konsekwencję trwania we własnym stylu, który ukorzeniony w polskim big-beacie
odradza się ciągle z nowym obliczem, lecz tym samym firmowym znakiem artysty niepokornego".
Kiedy w tym samym roku 1999 tygodnik „Polityka" zorganizował plebiscyt na najlepszego polskiego
wykonawcę XX wieku, wygrał - jak się tego wszyscy spodziewali - Czesław Niemen, na którego
oddano ponad 52% wszystkich głosów, a w sumie w plebiscycie uczestniczyło blisko 8000
czytelników „Polityki". Odbierając tę nagrodę, która chyba sprawiedli-
Wisniii willi I mcmii Unii" iijciiicii iiliiti iritirmliml ilrli iiftiliikii Mllllll - u liirpili llllr, slilii riiiiilj ii II liuj: truiiri
lirhuli inrfiiil. Unii liiiiiuili i limiilii Jiricki lliili lillinl. Inn liilir, Im llnnil, lim Iritnii linlili, U
w
XX wieki
polscy artyści estrady w ankiecie przeprowadzone] wśród czytelników
26. Jerzy Połomski
27. OM. 21. TU
29. Ryszard Rynkowski
30. Ozem
31. Hanka Ordonówna
Page 102
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
32. Kora
33. Elektryczne Gitary
34. Urszula
35. Tadeusz Nalepa
36. Seweryn Krajewski
37. Krzysztol Klenczon
38. lombard
39. Edyta Geppert
40. Edyta Bartosiewicz
41. Justyna Steczkowska
42. Maria Koterbska
43. Edyta Górniak
44. Violetta Yillas
51. Anna German
52. Grzeprz Ciechowski
76. Kasia Kowalska
77. Halina Frąckowiak
WsiTnir
ESTRADA XX WIEKU
DZIWNY
JESITEN ŚWIAT mb,
Czesław Ni™™ i TTie Beatles: wynik dla nikogo nie może byc zaskoczeniem, podobnie jak fakt, że
zwyciężyli z ogromna przewaga.. Warto podkreślić Ujeszcze. W plebiscycie „piosenkarki,
piosenkarze i zespoh X\ wieku" wziela udział rekordowa liczba naszych czytelników-Nadesłano aż
7917 odpowiedzi
„a ankietę.. Świadczyło o tym, i, piosenka w kulturze wspóHesnej jest fenomenem
szczególnym. Poniżej przedstawiamy dwie pierwsze setki wykonawców polskich i ,.«r»nirzmch.
typowania
Zwycięzcy plebiscyty POLITYKI na najpopularniejsi)! p wykonawców muzyki rozrywkowej XX.....'
4
92
?039
szjcliiiskjti wieki
o
i rUmtj lliiiiniti I; i:it Itrjli lf«bnii limi, (u nurtu!
MW NH ML U. MM «» ¦""****
MMSl »S'« ««!»»
GALERIA GROŹNYCH KOBIET
1939: TA OSTATNIA NIEDZIELA
POLITYCY WĘDROWNI ~"
^J*
7vZJ7J______
- jAi J &JW
w
'¦t9UJXJSń&
Śii
CZAS JAK RZEKA
wie ukazała jego miejsce w rankingu gwiazd, Niemen powiedział: „Jest mi głupio, bo rok temu
napisałem, że już niczego się nie spodziewam, nawet nagród".
Mirosław Pęczak, publicysta „Polityki", tak skomentował wyniki ankiety: „Niemen dla znakomitej
większości Polaków, słuchających płyt i radiowych audycji muzycznych, pozostaje jednak
kompozytorem i wykonawcą swoich dawnych piosenek. Tych z czterech pierwszych płyt: Dziwny
Page 103
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
jest ten świat, Sukces, Czy mnie jeszcze pamiętasz i Niemen Enigmatic. Jest to zarazem dorobek z
lat sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych. Potem Niemen wszedł na krętą drogę
elektronicznej awangardy i tak zwanej muzyki ilustracyjnej, czyli filmowej i teatralnej. Z tego okresu
nic w zasadzie nie ostaje się w pamięci. Jednakowoż Niemen, jak mało kto spośród tuzów naszej
estrady, potrafił w pierwszej fazie kariery zbudować sobie pozycję niekwestionowaną, otoczyć się
aurą artysty oryginalnego, dzięki której potem stać się mógł nieledwie symbolem i pomnikiem,
czemu nie przeszkodziła późniejsza przesadna fascynacja elektroniką ani nie zawsze udane
eksperymenty awangardowo-jazzowe. I o ile w czasach gomułkowskich uchodził za ekscentryka, o
tyle później przekonano się, że jego najbardziej znane piosenki łatwo trafiają w gust nie tylko
koneserski" („Polityka" 1999).
Tę nagrodę, podobnie jak Super Mateusza, dostał Niemen w 1999, roku swych sześćdziesiątych
urodzin. Piękne to prezenty. I choć urodzin nie obchodził hucznie -ani prywatnie, ani na estradzie -
to jednak przyjaciele, inni muzycy o nim nie zapomnieli. Marek Piekarczyk z zespołu TSA wystawił
mu laurkę: „Ubierał się inaczej, śpiewał inaczej, teksty miał troszeczkę inne, inaczej rozmawiał z
dziennikarzami.
Zamiast ładnych opowieści o ojczyźnie, snuł różne impresje. Życzę mu stu lat, aby do końca życia
nie zaznał ani sekundy bez miłości i żeby do końca życia śpiewał i grał. Bo życie aktywne i czerpanie
miłości z aktu twórczego to szczęście każdego muzyka. A Czesław Niemen jest - tak mi się wydaje -
niespożyty i nie do wypalenia. Poza tym ma niesamowity głos. Jest wielkim artystą, bardzo wielkim.
Gdyby nie on, nigdy nie wyszedłbym na scenę. Jego twórczość to był przełom dla bardzo wielu
ludzi. Kogoś teraz mogą śmieszyć stare piosenki Niemena, ale wtedy to była rewolucja. Nikt się
wtedy nie odważył tak śpiewać. Odkrył Norwida dla młodych ludzi, i to też jest jego wielką zasługą.
Zachowywać się, ubierać i śpiewać jak Niemen pod koniec okresu gomułkowskiego było niemal
bohaterstwem. Nie wiem, jak on to wszystko przetrwał" („Super Express" 1999).
W tym samym numerze „Super Expres-su" nasza skandalizująca gwiazda muzyki ciężkiej,
Agnieszka Chylińska, mówiła o Niemenie: „To wielka osobowość polskiej muzyki popularnej, wielki
człowiek. W wieku 15-16 lat miałam odjazd na lekko hippisowatą modę i wtedy identyfikowałam się
z jego dziwnymi strojami, dzwonami i tym bólem w głosie. Życzę mu więcej szczerości w ocenianiu
innych muzyków, bo do oceniania się ostatnio ogranicza. Aby robił to dobrze i obiektywnie. Ten jego
obiektywizm zawsze mi imponował. Pamiętam, jak było mi miło, kiedy powiedział, że wszystko
fajnie, ale dlaczego tak krzyczę. Potrafił szczerze wyrażać swoje opinie. Ostatnio wydaje mi się, że
coś się z nim dzieje, bo naprawdę o muzyce kiepskiej wyraża się, że jest dobra. Szczególnie dziwi
mnie stosunek do muzyki jego córki. On, jako ojciec, broni jej. To jego sprawa. Ale jako muzyk
powinien spojrzeć na córkę inaczej".
Jeden ze swych ostatnich koncertów; może nawet ostatni, dał Niemen w lipcu 2002 w Krakowie.
„Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałem, że Kraków zgotuje mi fetę
podsumowującą 40-lecie moich przygód scenicznych... -wyznał mi następnego dnia. Zachowana
szczęśliwie taśma odtwarza fragment: -W tekście Co po nas pojawia się wątek nieuchronności
przemijania. Tekst napisałem po śmierci Ady Rusowicz, mojej kiedyś bliskiej przyjaciółki, później
żony Wojtka Kordy. A nie tak dawno odeszli Wojtek Skowroński, Helena Majdaniec, Staszek
Zybowski, Grzegorz Ciechowski, ostatnio Zbyszek Podgajny, Łucja Prus. Wszystko ludzie z mojej
branży, wielu z mojej półki. (...) Mój testament to nie posiadać grobu, napisu i innych zbędnych
atrybutów cmentarnych... - To gdzie będą przychodzili wielbiciele, fani? - Wystarczy pamięć, zanim i
ta się wykasuje" („Dziennik Piątkowy", z rozmowy z Wacławem Krupińskim).
Jednego ze swych ostatnich wywiadów prasowych udzielił Niemen Robertowi Szy-dlikowi z
tygodnika „Twoje Imperium". Zapytany o młode talenty, odpowiedział: „Jako człowiek próżny
wspomnę o Kasi Kowalskiej - podobała mi się jej interpretacja utworu Dńwny jest ten świat. A Wilki?
Robert Gawliński zaśpiewał Sen o Warszawie chyba lepiej ode mnie (śmiech). Jest wielu
wartościowych artystów, ale najlepsi wciąż czekają, by ktoś ich odkrył. Może za dużo wymagam. -
Czemu od tak dawna nie napisał Pan żadnego przeboju? - Bo nie zależy mi na pieniądzach ani na
taniej popularności. Nie chcę pisać głupich piosenek ani królujących dzisiaj rynsztokowych
przebojów. Nie znoszę wulgarności, chamstwa... Zawsze chciałem być malarzem. Wciąż zajmuję
się grafiką i to zainteresowanie przenoszę do kompozycji. Lubię nagrywać wszystkie partie sam,
malować dźwiękiem".
Malarstwem, plastyką, rysunkiem interesował się Niemen od dzieciństwa. W jednym z pierwszych
rozdziałów tej książki wspominam o jego przyjacielu z wczesnych lat, który mówi, że Czesław miał
Page 104
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
wówczas tyle talentów, że nie wiedział, na który z nich się zdecydować. Swe talenty malarskie
spożytkował już w latach siedemdziesiątych, a ściśle w roku 1972, kiedy to flamastrami i ołówkami
stworzył ilustrację do płyt Mańonetki i Requiem dla von Gogha, zatytułowaną Sańusz. Potem była
praca w oleju umieszczona wewnątrz albumu Idee jixe, później zaś malunki na płycie Katharsis i
okładka do płyty Aerolit, inspirowana twarzą jego żony.
„Od wczesnego dzieciństwa inspirował mnie pejzaż. Ponieważ urodziłem się na wsi, lubiłem
wyglądać przez okno, patrzeć na pola i lasy, bardzo działało też na moją wyobraźnię niebo pełne
chmur. Fascynowały mnie również drewniane wiejskie sufity, w których słoje i sęki układały się w
fantazyjne wzory. To wszystko było inspiracją moich ówczesnych rysunków i obrazów"
(„Rzeczpospolita" - Magazyn 1998, z artykułu Jana Bończy-Szabłowskiego).
I od razu przeskok we współczesność. Oto prasowy oddźwięk po wernisażu, jaki odbył się we
wrześniu 1998 w warszawskiej MAQGALLERY. „Komputer stał się dla Niemena kolejnym
wyzwaniem, jakiego poszukiwał. Zgodnie z przyjętą zasadą «dajcie mi nowe narzędzie, a ja będę
robił swoje». I robił swoje, czyli kontynuował zawsze fascynujący go temat miejsca człowieka w
kosmosie i społeczeństwie, jego stosunku do Boga i mitów, które na długo przed nadejściem
Chrystusa i pierwszych filozofów przyrody usiłowały wyjaśnić istotę życia. Mamy więc na wystawie
bajecznie kolorowe, jak wizje senne obrazy: Panna Cyklop, Kosmokus, Oś Wszechświata,
Ma-tńarchat, W ogniu oczyszczenia, gdzie przedstawione postaci ludzi-nieludzi przy-
CZAS JAK RZEKA
SPODCHMJRYKAPEUISZA
(Czesławie i Franciszkowi Walickim)
słowa i muzyka: Czesław Niemen
chcę czy nie chcę patrząc wstecz na zdeptane ścieżki dostrzegam zwykłą
ludzką rzecz...? to wierność serc to drwin uśmieszki
czy chcę czy nie chcę
późno już
wyznaczać górnolotne cele
ja niepokorny...?
spokorniały
cóż...
i nie żal nic
i żal tak wiele
mój okręt porwał szkwał
odpłynął
umknął w świat
a czterokonnych kwadryg
cwał
pozrywał cugle
zostawił bat
więc mam tym batem teraz wybatożyć ironii głupawy los spod chmury kapelusza wzrok nasrożyć
obojętności świata odparować los...?
wiem jedno
że już umiem siebie ostrzec
przed powszechnością zdrad
spod chmury kapelusza
miłość dostrzec
gdyż ta najtrwalszy
pozostawia ślad
pominają czasem łudząco nasze filmowe wyobrażenia o E.T Niekiedy przedstawione wyraźną
kreską - innym razem zniekształcone, zdeformowane, rozmyte czy rozpływające się w otchłani, jaką
jest wszechświat" („Tygodnik Solidarność" 1998, z artykułu Anny Kłossowskiej).
„Grafiki komputerowe Niemena przenoszą w świat barwnej wyobraźni i psychodelicznych form,
kojarzących się nieco z formistycznym malarstwem Witkacego. (...) Czesław Niemen zachowuje
dystans do nazwy «grafika komputerowa» i woli mówić o wydrukach cyfrowych. A tak naprawdę
Page 105
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
traktuje swoje prace jak malarskie obrazy, tyle że powstałe nie w tradycyjnej technice, lecz przy
użyciu komputera" („Gazeta Wyborcza" 1998, z artykułu Moniki Kuc).
Na przełomie wieku wystawiał swoje prace w licznych galeriach, m.in. w katowickim Pałacu
Młodzieży, w warszawskiej galerii Katarzyny Napiórkowskiej, w Galerii Sztuki Współczesnej „Esta" w
Gliwicach, w Galerii mil-ART Danuty Milian. W 2001 roku część swoich dzieł przekazał na licytację,
z której dochód został przeznaczony dla Polskiej Akcji Humanitarnej na kupno sprzętu edukacyjnego
do litewskich szkół.
Wiele swych prac umieścił w książeczce dołączonej do płyty Spodchmwykapelusza, wydanej w roku
2001 (piosenka tytułowa powstała w lutym 1996).
„Zadedykowałem ją (tę piosenkę) Czesławie i Franciszkowi Walickim, którym zawdzięczam
wszystkie moje początki związane z piosenkarską przygodą. Miłość i szacunek to są najtrwalsze
ślady w przyjaźni między ludźmi. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak los bywa łaskawy dzięki
czyjejś pomocy. Często jedno życzliwe słowo uskrzydla nas i zachęca do pokonywania swoich
kompleksów. Ta piosenka jest pewną zapowiedzią, między innymi kie- I
runku mojej dalszej twórczości - refleksji nad magią wzruszenia" (www.popław-ski.com.pl).
Znów otrzymaliśmy dość trudną muzykę i piękne, tym razem napisane wyłącznie przez Niemena,
teksty. Zgodnie z ogłoszonym na okładce płyty hasłem „ładne piosenki, jakie miały powstać, już
powstały", nie ma na tej płycie łatwych przebojów do klaskania i tupania. A teksty są mądre i
zadziorne: o głupocie ludzkiej, o ulotnej modzie, przemijającym czasie i - jak zwykle u Niemena - o
dziwnym świecie. A przecież nieraz obiecywał, że napisze o tym, że... piękny jest ten świat. Widać
mu nie wypiękniał.
Czasami z płytami jest tak, że dopiero po którymś z kolei przesłuchaniu zaczynamy je rozumieć,
zaczynają się nam podobać. Gdy z firmy Pomaton otrzymałem ostatnią płytę Niemena, nie od razu
mi się spodobała. Ale im częściej jej słuchałem, tym lepiej rozumiałem jej przesłanie i tym bardziej
do mnie trafiała - pięknymi tekstami, powolnie rozwijającą się, niekiedy wręcz dostojną muzyką. Ale
dobrych recenzji Spodchmury... nie miała.
„O co tu chodzi? - teraz ja pytam zwyczajnie, bo nie rozumiem. Czy artysta tak bardzo wyprzedził
swoją epokę, że znalazł się na jej tyłach? Ale co to ma znaczyć? Mam słabsze koneksje niż podmiot
liryczny utworu, więc nie mogę powiedzieć tak jak on w finałowym fragmencie: «Tu się uniosła
Opatrzności Dłoń i odpukała w moje niemalowane czoło». Mogę się najwyżej sam puknąć w czoło.
(...) Nie wiem, jak Państwu, ale mnie po prostu ręce opadają. Przyznaję, że nie nadążam za
autorem biegającym w siedmiomilowych butach po nieboskłonie i syntetyzującym myśli" („Trybuna"
2002, z recenzji Leszka Bugajskiego).
Nieco wcześniej, bo w grudniu 2001, tenże Leszek Bugajski - również w „Trybu-
CZAS JAK RZEKA
nie", w tekście zatytułowanym Diament grafomanii - niemiłosiernie skrytykował teksty Niemena,
zachwycając się jednocześnie jego muzyką i głosem: „Powiem od razu, acz nie jest to sąd
autorytarny i jedyny; Spodchmurykapelusza to jest diament grafomanii, ale z drugiej strony - jedna z
najlepszych, by tak rzec, pociągających propozycji muzyczno-wokalnych, jakie ostatnio ukazały się
na naszym rynku. Z tą płytą jest spory kłopot: jest to w całości autorski projekt Niemena, który, co
sugeruje motto z wiersza Cypriana Kamila Norwida, chciał pójść w kierunku wzniosłych songów, a
poszedł w budzący litość patos. Teksty! Okropne! Mówię to z przykrością, bo muzyka i głos
Niemena - wspaniałe, aż dreszcz idzie po krzyżu. Wielopiętrowe kompozycje, różnorodne
melodycznie, a w tym wokaliza nawiązująca do religijnych hymnów. Gdyby w tej oprawie Niemen
śpiewał Norwida (acz już to czynił), gdyby sięgnął do innych tekstów i w oparciu o nie zbudował swój
program - kto wie, być może byłoby to wydarzenie muzyczne roku. A tak? Muzyka i głos ugięły się
pod ciężarem słowa".
Przy okazji wspomnianego już koncertu krakowskiego z roku 2002 w tonie dość krytycznym pisała o
płycie Magda Huzar-ska-Szumiec: „Nie ma co ukrywać, że Spodchmury... jest materiałem bardzo
trudnym i - tu nie mam wątpliwości - elitarnym. (...) Chłód wiejący z widowni i gorycz bohatera
wieczoru stworzyły nastrój nie urodzinowego świętowania, ale raczej smętnej stypy" („Gazeta
Krakowska" 2002).
Hieronim Wrona: „Myślę, że bardzo przeżył krytyczne recenzje albumu Spodchmury.... Pamiętam,
jak rok temu trzeba było go przekonywać do przyjęcia Fryderyka za całokształt osiągnięć. Kiedy już
się zgodził, zrezygnował, bo usłyszał, że nagroda jest przyznawana niesprawiedliwie.
Gdy udowadnialiśmy, że wszystko jest fair, nie przyszedł, bo jak powiedział, przeszkadzało mu
Page 106
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
palenie papierosów na sali. Nigdy nie mogliśmy mu wręczyć tej statuetki. Stawał się coraz bardziej
zamknięty. Mimo fascynacji Internetem i komputerami nie chciał używać poczty elektronicznej.
Długo decydował się na kupno telefonu komórkowego. W domu nie było za dużo pieniędzy. Żył z nie
największych tantiem, a jednak z godnością" („Rzeczpospolita" 2004, z artykułu Jacka Cieślaka).
Autorem jednej z pochwalnych recenzji jest Janusz Popławski, przyjaciel Niemena z okresu
Niebiesko-Czarnych: „Jej progra-mowość staje się klarowna. To muzyka nowa, a jednocześnie
odwołująca się do bogatych doświadczeń twórcy, idealnie zintegrowana z treścią tekstu
poetyckiego. Nie ma tu typowego popowego schematu (wstęp, zwrotka, refren, solówka, refren,
zakończenie). Gdyby zastosować najprostszy zabieg aranżacyjny - powtórzyć osiem czy dwanaście
razy motyw przewodni (co jest typowe dla wszystkich obecnie produkowanych przebojów), można
by niektóre utwory skierować na antenę do lansowania na przebój. Jednak Niemen nie w tym celu
tworzy. (...) Bardzo rozpoznawalna i charakterystyczna jest melodyka Nieme-nowska, wynikająca z
bogatej i zróżnicowanej brzmieniowo skali głosu i perfekcyjnej techniki wokalnej. Niepowtarzalny jest
timbre głosu o krystalicznie czystej intonacji i szlachetnej barwie. Każdy motyw, fraza zachwyca
nieskazitelną intonacją, ciekawym, zróżnicowanym frazowaniem i artykulacją. Jest tu dynamiczny
rhythm-andbluesowy śpiew, precyzyjny rytmicznie, swinguj ący. (...) Rytmika w większości utworów
jest ważnym elementem budowania napięć dramaturgicznych. To właśnie niespokojna pulsacja, nie
tyle instrumentów sekcji rytmicznej, ile instrumentów harmonicznych, grających dźwię-
LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE
kiem punktowanym, utrzymuje słuchacza w napięciu, a nawet niepokoju" („Brzmienia" 2004).
Niemen czuł się z pewnością rozczarowany głosami krytycznymi. Czyżby tak mało osób rozumiało
jego intencje twórcze, jego muzykę? Bo nakład płyty był rzeczywiście niezbyt imponujący, zaledwie
12 tysięcy egzemplarzy. W przeciwieństwie do płyt poprzednich, na tej znalazły się utwory krótkie,
trzy, czterominutowe, a więc „strawne" dla radia. Ale, niestety, w programach radiostacji
komercyjnych muzyka z tej płyty gościła rzadko - prezenterzy woleli wracać do staroci niż grać
trudniejsze nowości. Jedynie programy radia publicznego, Jedynka, Bis, Trójka, chętnie sięgały po
tę płytę. Ale i tak zbyt rzadko, by któryś z utworów mógł stać się przebojem ogólnopolskim. Niemen
przekonany, że płyta sprzeda się dobrze, miał plany z nią związane: sam chciał zrobić teledyski,
wydania DVD... Niestety, wydawca takich planów nie miał.
Ostatnim wielkim dziełem Niemena były dwa sześciopłytowe boksy zatytułowane Niemen Od
początku: „Przed Gwiazdką (2003) zdążyłem skończyć drugą serię Od początku. Druga część to lata
siedemdziesiąte, a nad całością pracowałem blisko 10 lat. Najpierw rozpocząłem pracę z Polskimi
Nagraniami, ale jakoś nie wszystko szło dobrze i trochę mnie też zniechęciła niezbyt precyzyjna
ustawa autorska. Więc całość wydało Polskie Radio. Te wszystkie płyty, to całe wydawnictwo, to
owoc mojej ciężkiej pracy. Jest tam ikonografia, są moje opisy - to trochę jak pamiętnik artysty, który
zaczął od południowoamerykańskich piosenek. Na płycie Katharsis piosenka List do M. może trochę
przypomina nagrania Bobby'ego Mc Feri-na, ale ja ją napisałem na długo przedtem, zanim w ogóle
o Bobbym usłyszałem. Mało tego, ten cały ostinatowy wstęp należy
teraz do strefy techno, to są te wszystkie loopy, które dziś jedni muzycy zapożyczają od innych. A ja
to już robiłem wiele lat temu. Więc opowiadanie o nowej muzyce, że taka nowa, jest trochę
niedorzeczne" (ostatni wywiad radiowy z 12 grudnia 2003).
A propos loopów, jakiś czas temu słynny zespół brytyjski Chemical Brothers zwrócił się do Niemena
o zgodę na wykorzystanie fragmentu jakiejś jego piosenki. I dzięki temu Norwid został wykorzystany
w muzyce XXI wieku.
W roku 1990 Czesław udzielił mi radiowego wywiadu. Zamiast o sprawach poważnych
rozmawialiśmy o codziennym życiu:
„Jak spędzasz taki świąteczny dzień jak dziś (Wielkanoc)!
Normalnie, w domu, nie pracuję.
Nie pomagasz w domu}
Wczoraj pomagałem, a dzisiaj myślę o muzyce, to także praca, choć umysłowa. Właściwie mogę
powiedzieć, że pracuję cały czas, bo gdy nie pracuję, to myślę, a myślenie to też praca.
Przychodzi wieczór i co robisz! Czy tak jak wszyscy normalni ludzie czytasz gazetę, oglądasz TV,
idziesz do kina, teatru, dyskoteki!
Ja uważam, że codzienne siedzenie przed TV jest raczej nienormalne, choć teraz jest taki zwyczaj.
Zaskoczyłeś mnie tym pytaniem - niestety, też się wgapiam, choć staram się tego unikać. Kino,
Page 107
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
teatr, niestety, rzadko.
Kogo zaliczasz do swoich przyjaciół!
Wiele osób. Ciebie również uważam za przyjaciela. Ale za rzadko spędzamy czas razem - ty nie
masz czasu, ja nie mam czasu, wszyscy pracujemy, jesteśmy załatani. Przyjaźnię się z byłymi
muzykami, z ludźmi, których kiedyś poznałem. Niczego od przyjaciół nie wymagam, przyjaźnię się z
kimś, bo go lubię.
Powspominajmy trochę. Pamiętasz te stare trasy z Niebiesko-Czarnymi, Akwarelami! Małe
miasteczka, nieopalane garderoby, brak zaplecza, podłe jadłodajnie, jak to wspominasz!
Z sentymentem. Zresztą muszę powiedzieć, że gdy czasem jeżdżę na koncerty trafiam w te stare
miejsca. Na przykład byłem ostatnio w Kraśniku. Podczas koncertu zapytałem, czy ktoś z państwa
był na moim poprzednim tu koncercie i kiedy to było. Okazało się, że w 1967 roku. Atmosfera dziś
jest inna, teraz nie ma już tej euforii rock and roiła, bo przecież muzyka ta w Polsce jest znana od 30
lat. I nie ma teraz takiego powiewu świeżości, czegoś nieznanego, nieoczekiwanego. A na
koncertach odwiedzają mnie te same dziewczyny, które słuchały mnie kiedyś. Tylko już ze swymi
dziećmi czy nawet z wnukami. Wracając do lat sześćdziesiątych - byliśmy młodzi, nie
przejmowaliśmy się tak bardzo jak dziś swoimi kłopotami, polityka nas nie interesowała. Choć
wszyscy czepiali się nas z różnych stron: za stroje, za język angielski w piosenkach, za wycie na
estradzie, włosy...
Poezja: czy nadal sięgasz do wielkich wierszy, czy nadal poezja cię inspiruje!
Owszem, na przykład do tej pory śpiewam Wspomnienie Tuwima. Ale teraz już nie chodzę
Krakowskim Przedmieściem z tomikiem poezji pod pachą. Od kilku lat spisuję własne
spostrzeżenia, kontynuując myśli z piosenki Dziwny jest ten świat. Ale nie korzystam już z wielkiej
poezji, choć nieraz ją czytam. Dalej czytam Herberta, sięgam do Leśmiana, ostatnio czytałem
wiersze Lechonia. Ale beletrystyki nie czytam, nie mam na to czasu. Nieustannie cieszę się życiem i
proszę nie odczytywać mnie jako osoby smutnej, bo piszę smutne piosenki. One nie są smutne,
tylko refleksyjne i w poważny sposób pokazują życie.
Na przykład w piosence Dziwny jest ten świat zawarłem wiarę w dobrych ludzi.
Elektronika: to teraz dominuje w twojej muzyce. Ale czy nie ciągnie cię do prostych, akustycznych
brzmień!
Nadal lubię muzykę spod znaku rock and roiła. Słucham Hendrka i też mi się zdarza stosować ostre
brzmienia. A co do elektroniki, mało jest jej w mojej muzyce, bo dążę do brzmień akustycznych.
Śpiewam też stale moje stare piosenki. Koncert tak jest skonstruowany, że od nowych utworów
przechodzę w drugiej części do starych. W mojej muzyce zdarza się smutek, ale teraz jest smutny
czas i wielu jest muzyków tworzących pod wpływem tego, co się wokół dzieje, a w ich piosence jest
trochę polityki. Ale ja staram się sięgać do muzyki kolorowej. Teraz pracuję nad płytą zatytułowaną
Moja ojczyzna według Norwida, całość oparta jest na hinduskiej muzyce klasycznej, na mój sposób
rozumianej. A to jest bardzo kolorowa i pogodna muzyka. Dom traktuję jako gniazdo. Lubię dom,
czasem zdarza mi się nawet zrobić córkom śniadanie. Ale nie uczestniczę tak mocno w domowym
życiu, żebym stale był w kuchni i przygotowywał różne dania. Jestem wegetarianinem i przyrządzam
jedzenie sam dla siebie".
Ten wywiad, podobnie jak większość wypowiedzi Niemena z lat dziewięćdziesiątych, a także jego
działania, sprawiają na mnie wrażenie podsumowywania życia, zbierania tego, co się wydarzyło, co
powstało kiedyś. I ja więc postaram się o takie krótkie podsumowanie:
1962 - awans do finałowej dziesiątki na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie,
1966 - nagroda jury i Srebrny Gronostaj na Międzynarodowym Festiwalu Va-riete w Rennes we
Francji,
1967 - nagroda prezesa Radiokomitetu (Włodzimierza Sokorskiego) na festiwalu opolskim za
piosenkę Dńwnyjest ten świat,
Laur dojrzały
wiersz: Cyprian Norwid muzyka: Czesław Niemen
I
Nikt nie zna dróg do pot&mności, Jedno - po samodzielnych bojach; Wszakże w świątyni jej nie
gości W tych, które on wybrał, pokojach.
Ni swoimi wstępuje drzwiami Lecz które jemu odemknięto -A co? w życiu było skrzydłami, Nieraz w
dziejach jest ledwo piętą!
Rozwrzaskliwe czasów przechwałki, Co, mniemałbyś, że są trąb graniem? -To padające w urnę
Page 108
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
gałki... Gdy cisza jest głosów zbieraniem.
1968, a potem także 1970 i 1971 - odebranie Złotych Płyt,
1968 - Trofeum MIDEM na festiwalu w Cannes,
1968 - zdobycie statuetki pisma „Billboard" dla najpopularniejszego wykonawcy w Polsce
1974 - Złoty Krzyż Zasługi,
1979-1 nagroda na festiwalu sopockim za Nim przyjdzie wiosna,
1979 - nagroda prezesa Rady Ministrów w dziedzinie twórczości i sztuki estradowej za „twórcze
osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji",
1991 - „Metronom" otrzymany od „Sztandaru Młodych",
1999 - tytuł „polskiego artysty wszech czasów" w plebiscycie „Polityki",
1999 - nagroda im. Mateusza Święcickiego przyznawana przez Program III Polskiego Radia,
2000 - Fryderyk, nieodebrany.
Po drodze mnóstwo było innych nagród i wyróżnień - różne radiowe piosenki miesiąca, przeboje
roku, Bratysławskie Liry...
Jaką drogę przebył Czesław Niemen, jakie przyspieszenie miał na tej drodze...
Rok 1958 - nikomu nieznany chłopiec przekracza granicę polsko-białoruską... rok 1962 - przyłącza
się do najpopularniejszego polskiego zespołu rockandrollowe-go... rok 1967 - zdobywa główną
nagrodę na największym polskim festiwalu... rok 1974 - nagrywa płytę w USA... rok 1999 -zostaje
największym polskim muzykiem rozrywkowym.
Gdyby nie nowotwór, z którym walczył od jakiegoś czasu, 17 lutego 2004 skończyłby 65 lat. Część
przyjaciół wiedziała o jego chorobie. Część nie miała o niej zielonego pojęcia, bo nie był zbyt
wylewny w mówieniu na swój temat. O chorobie nie mówił w ogóle. Wiedzieliśmy, że jest
wegetarianinem, że nie pali, prowadzi zdrowy tryb ży-
cia. Dlatego szokiem dla Krzysztofa Cugowskiego z Budki Suflera, który dzwonił do niego jesienią z
propozycją wspólnego nagrania na jubileuszowej płycie Budki, wydawanej z okazji 30-lecia zespołu,
była odpowiedź Niemena: „Stary, nie wiem, czy dożyję...".
Pierwszą operację przeszedł w lutym 2003, a po zastosowaniu terapii, jak mówił, wiele komórek
rakowych uległo zniszczeniu. Był dobrej myśli, wierzył, że z tego wyjdzie. Zresztą chyba nikt nie
dopuszcza do siebie myśli o śmierci, walczymy z nią do końca. Po drugiej operacji było już gorzej,
miał świadomość zagrożenia życia. Komuś powiedział: „W przyrodzie musi być równowaga. Jeśli
ktoś odchodzi, to potem jakieś drzewo wyrośnie, dąb może". Dokończył pracę nad drugim boksem,
uczestniczył w pracach związanych z promowaniem tego zbioru, choć tak naprawdę żadne media,
prócz Polskiego Radia, i to głównie Programu I, tych płyt nie promowały. Tuż przed świętami
Bożego Narodzenia płyty ukazały się w sklepach i właśnie wtedy zaprosiłem go do audycji Wieczór z
Jedynką. Był w dobrej kondycji, pogodny, snuł plany... Mówił też, że na wiosnę zostanie dziadkiem,
że Natalia przyniesie mu wnuka lub wnuczkę.
I nagle te straszne tytuły w gazetach: Niemen walczy ze śmiertelną chorobą, Wierzymy, że wróci
Pan do zdrowia, Jesteśmy z tobą (wszystkie opublikował „Super Express").
„Lekarze nie chcą się wypowiadać na temat stanu zdrowia pacjenta, jednak wiadomo, że jest
krytyczny. Piosenkarz miał być operowany we wtorek, ale zabieg odroczono, gdyż wycieńczony
organizm mógłby go nie wytrzymać. Wczoraj stan Czesława miał się tak pogorszyć, że trzeba go
było reanimować. (...) Rodzina Czesława Niemena nie chce rozmawiać z prasą o jego chorobie. Jak
się dowiedzieliśmy, nawet przed
CZAS JAK RZEKA
bliskimi przyjaciółmi nagłe pogorszenie stanu zdrowia artysty trzymano w tajemnicy. Podobno na
jego prośbę" („Super Express", styczeń 2004).
„Czesław Niemen (64) nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii w szpitalu onkologicznym na
Ursynowie. Od piątku stan jego zdrowia nie poprawił się, wciąż jest bardzo ciężki. Przy chorym cały
czas czuwa żona i dwie córki. W szpitalu pojawiają się wielbiciele artysty, zmartwieni jego chorobą.
Lekarze jednak bardzo dbają, by nikt nie mógł nawet zbliżyć się do sali, w której artysta przebywa.
Nie udzielają też żadnych informacji o stanie jego zdrowia" (również „Super Express").
Redakcja „Super Expressu" wygląda na najlepiej poinformowaną!
Po raz ostatni widziałem Czesława dwa tygodnie przed śmiercią. Z synem Michałem pojechałem na
kontrolę do szpitala onkologicznego na Ursynowie. W szatni spotkaliśmy Czesława. Zdziwił się, co
ja tam robię. Ja nie dziwiłem się, co on tam robi. Mówił, że idzie na kontrolę i że zaraz wraca do
domu. Winda była chyba w konserwacji. Szedł pieszo, bardzo powoli, widać, że bardzo go to
Page 109
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
męczyło. Ze szpitala już nie wyszedł.
Nie umierał w samotności - tak zatytułował jeden ze swoich tekstów dziennik „Fakt". Jego autor,
podpisany inicjałami AH, pisał: „Jeszcze tydzień temu pan Niemen przyszedł na zabieg z żoną, ale o
własnych siłach. Szedł sam, bez pomocy, bez wózka. Tydzień temu stan pana Niemena bardzo się
pogorszył, ale leżał u nas tylko dwa dni. Potem zabrali go na OIOM".
„Będzie trochę łaskotać - powiedział doktor, który dał mu ostatni zastrzyk. -Niech łaskocze -
odpowiedział szeptem. Leżał całkowicie bezsilny i tylko w oczach miał wielkie łzy. Była ciemna noc.
Sobota, 17 stycznia 2004 roku, godzina 20" („Życie", AB). Tak opisuje ostatnie chwile mu-
zyka Paweł Brodowski, szef „Jazz Forum", niegdyś gitarzysta basowy w Akwarelach. I przywołuje
jego piosenkę:
Stoję w oknie
słowa: Edward Fiszer muzyka: Czesław Niemen
Bije zegar, cichy dzwon, słyszę go tak samo jak Ty i tak samo dwie duże łzy w oczach mam, jak Ty
„Zmarł Czesław Niemen. Przed chwilą otrzymaliśmy taką wiadomość - te słowa Kory Jackowskiej
wypowiedziane w sobotę późnym wieczorem na VII Charytatywnym Balu Dziennikarzy zmroziły
wszystkich obecnych, a potem całą muzyczną Polskę. (...) Odszedł jeden z gigantów muzyki. Wiemy
wszyscy, że był chory. Niech ta piosenka będzie swoistym requiem dla niego - powiedziała Kora.
Zespół zagrał utwór Planety. Po zejściu ze sceny Maanamu, prowadzący bal Hirek Wrona zagrał
dwie piosenki Niemena: Wspomnienie i Dziwny jest ten świat. Wśród gości balu zapanowała cisza,
nikt nie tańczył. To była jedna z najsmutniejszych ostatnio wiadomości" („Trybuna", 19 stycznia
2004).
Tego wieczora, kiedy umarł Czesław Niemen, byłem w Katowicach, w stworzonym za Gierka
centrum rozrywki na Śląsku, niegdyś wspaniałym, a dziś trochę śmieszącym swym byłym
przepychem. Prowadziłem jakieś dla nikogo nieważne koncerty. Artyści śpiewali, ludzie jedli zimne i
ciepłe dania, i bez względu na to, czy im się coś podobało czy nie, klaskali. Typowa sobotnia
zabawa dla tych lepszych na Śląsku. To był klub Globtrottera. Obok jest hotel Silesia, ani wdzięczny,
ani elegancki, po prostu taka przechowalnia
LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE I XXI WIEK
Wiktory 1999. Od lewej: Hoffman, Kydryński, Niemen, Wajda, Englert
CZAS JAK RZEKA
CZESŁAW NIEMEN 1939
To był najznakomitszy pieśniarz, który pojawił się w Polsce - twierdzi Seweryr
- Ktoś taki jak on pojawia się raz na miliony
4
Anna Maria Jopek
To największy polski wokalista w dziedzinie muzyki rozrywkowej. Miał nieprawdopodobną charyzmę
i obłędny głos. Wychowywałam się na Żoliborzu i miałam niezwykłe szczęście widywać go prawie
codziennie. Z jego córkami uczyłam się w tej samej szkole muzycznej. Podczas koncertów
hipnotyzował, a w życiu był cudownym, troskliwym ojcem, który zawsze pamiętał o tym, żeby
odebrać dzieci po lekcjach. Chodził na nasze koncerty, rozmawiał o tym, co graliśmy. Żył normalnie,
blisko nas. To był taki człowiek - zwyczajny nadzwyczajny. Jego muzyka jest zakotwiczona tu. mimo
że posiadał talent na miarę światową, rezonowała w niej
"¦tof-y^ hi r-4 r
ren wyl prz pra ma
90.
wie
pot
artj
Wąj
czyjj
przi
wao..n^./
nie tylko muzycznie. Zachęcał mnie do
wegetarianizmu, u niego w domu jadłam
w 1972 r.
Page 110
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
ław uv ulu. njwuujnuj ilu iiw
której W
ramach
nazwać
artysfycz-
przekora
;ji, twórca-
zyzdcte
poszukw
dla niego
go wy*
zespctei
smeniebf
;iekr/yklr
łjegogfr
było w tym bufonady, narcyzmu, grał swoje, było mu obojętne, czy słuchaj
«edział to bardzo ciepło, tórej twór- tycznym dla niego humo amach d iDziwny jest ten świat azwać
rtystycz- Maciej Maleńczuk rzekona- IA/ychowałem się na jego muzyce, i, twórczo- IIV „Bema
pamięci rapsod żałobny* y zdobę- słyszałem, jak miałem dwanaście lat. )oszukiwał!fobiłna mnie
piorunujące wrażenie. 'a niego kw do mnie jeszcze"1 wywoływało we ) występ unie dreszcze.
Czuję się. jakby ode-ispołem zła połowa moich znajomych. W Pol-nenie by- ;ce jeszcze nie było
tak dramatyczne-' krzyk lu- jo zdarzenia w muzyce pop. Mam gi-?go gra- jantyczną chandrę. To
najlepszy polski ale nie nkalista. I już go nie ma. ..Bema pa-!, grał nieci rapsod żałobny"
wykonam dziś jcha go a koncercie w Rozmaitościach.
SMUTNY JEST TEN S
człowiek polskiej kultury. Na miarę Ke-itha Richardsa i Micka Jaggera. Wiadomość o jego śmierci
wywołała we mnie wielką pustkę. To już koniec.
Artur Rojek
Odszedł wielki artysta w sile wieku o wspaniałym głosie i umiejętnościach gry na instrumentach
klawiszowych, który reprezentował najwyższy poziom muzyczny. Niedawno dowiedziałem się, że
jego kompozycję śpię wała Marlena Dietrich. To jedno z największych osiągnięć polskiej muzyki
wmmmm^mmmmmmmm
KALENDARZ JAZZOWY
¦
LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE I XXI WIEK
"J \ THE EUROPLAN WZ m&
MX)
/»{«///<////«
fot. WP/S. Kraszewski
WYNIKI-"-ANKI6TY
WSPOMNIENIE
Zegnamy Czesława
WYDANIE DLA STAŁYCH CZYTELNIKÓW „GAZETY WYBORCZEJ" f ieiTiena
*v *<VV
i
Czesław Niemen nie i
Zmarł w suMni ntaOBAr, Za mie c/> łby 65 lal. Chorował od dawi Czesław był jedyny, nicpowtarz;
zw>c/ajn>. Wyrastał na wielkiej w środowisku lekceważącym i - nie sie powiedzieć - pogardzanym,
cz; tak zwanwh bigbńowców.
Szukając pokfasku u przctn/nn^t
karze z lubością krytykowali jego kok'
m tśmkszali wypowiedzi ro/dmud
CZESŁAW NIEMEN NIE ŻYJE d ! k v/>i h
*% publiczne dyskusje na temai ać
ia/u iska albo rozważanie. s,/> no
Page 111
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
nie. Mu/\kabyła na dalszym plan
n>bil swoje. W 1967 r. ..Dziwi
" nagrodzono w Opolu. Polem
pne świetne kompozycje, ale on
I się tylko piosenkami. Sięgnął f
^7^w.sp('>ipractnvaćzczc^*)wyn
Ciągle robi! Moje i fX> swojen-
piat własne zdanie i nigdy koniur
ie ukrywał. Nie ulegał modom.
¦4/ /dobywał nowych zwolennik.
:ak. ze MM lak! istnienia Czesław
rnl zjawiskiem niepokojącym sz
la innych hyl czymś krzepiąc) m i
jąc\m wiarę w niezależność s/tu
¦mość twóres. A Czesław robi! H
lagie się skońez\ło. I już nic będz
Wimn-
PUSTV JEST
k1
O W In I bez Ciebie^.
ie umi
dla panów w delegacji. Ostatnie brawa zabrzmiały około godziny 23, więc przed północą byłem w
pokoju. Włączyłem telewizor, bo przez kilka poprzednich godzin odcięty byłem od wiadomości -
małym, biegnącym pod ekranem drukiem informowano, że po ciężkiej chorobie zmarł Czesław
Niemen. Strasznie mnie to uderzyło - nie zastanawiałem się nad odpowiedzią na pytanie, które
potem nieraz mi zadawano: „Czy świat po Niemenie będzie inny?". Po prostu umarł człowiek, nie
byle kto, nie byle jaki człowiek, choć każda śmierć rani serce. Umarł mój przyjaciel. Nasza przyjaźń,
zadzierzgnięta w początkach lat sześćdziesiątych znacznie już osłabła, ale te więzy się pamięta. A
osłabła, bo ja miałem swoją rodzinę, zajęty byłem pracą, licznymi obowiązkami, a i on nie miał
czasu, pewnie też pomysłu na to, jak ją kultywować, podtrzymywać. Czasami się w tych ostatnich
latach zastanawiałem się, co to za przyjaźń, taka na odległość, ale ona istniała - we mnie na pewno
- w Czesławie chyba też.
Spytał mnie niedawno któryś z młodych dziennikarzy: „Panie Marku, dlaczego w pana piosence
Warszawa jest kolorowa, wtedy przecież życie było smutne, szare i beznadziejne". I co ja mu
odpowiedziałem? „Panie drogi, dla nas ówczesne życie było kolorowe przez muzykę, którą
kochaliśmy,
Pożegnanie
„Wczoraj w Poznaniu skremowano ciało Czesława Niemena. Zgodnie z wolą najbliższych, prochy
legendarnego muzyka i kompozytora zostaną pochowane na Powązkach. Kremacja odbyła się w
Miłosto-wie - dzielnicy Poznania. W uroczystości wzięli udział członkowie najbliższej rodziny.
Ochrona nie wpuściła do krematorium
przez stroje, które nosił Niemen, przez barwne sukienki naszych dziewczyn". Witek Pograniczny, jak
zawsze sceptyk i kryty-kant, zwrócił mi uwagę, że jednak tamten świat był beznadziejny, to znaczy
bez nadziei, że nie było wolności słowa ani możliwości poruszania się po świecie i nie było wielu
innych rzeczy, które teraz są. Zgoda, nie było, ale ja tego wtedy nie wiedziałem i nie czułem, że mi
czegoś brak.
Wszyscy kojarzą go przede wszystkim z piosenką Dziwny jest ten świat. Tylko ten jeden jedyny raz
Niemen zaśpiewał protest song. Nigdy więcej nie wracał do tej tematyki - wcześniej śpiewał głównie
miłosne ballady, pseudorockandrollowe kawałki (Zabawa w ciuciubabkę, Nie bądź taki Bitek) lub
piosenki o ojczystej ziemi, mijającym czasie, wspomnieniach z lat minionych. Potem, w drugiej
połowie lat sześćdziesiątych, później zaś siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, jego protestem
wobec świata było wycofanie się w poezję. Miał już dość miałkich, bardziej czy mniej sprawnie
pisanych tekstów o błahych sprawach dnia codziennego - i uciekł w wiersze, wiersze polskich
poetów. Znalazł w nich wielką, ponadczasową prawdę, interesujące go wartości, wyrastające ponad
szarą codzienność. To była forma protestu Niemena w latach siedemdziesiątych przeciwko
dziwnemu światu, który nas otaczał.
Page 112
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
nikogo więcej. Trumnę ze zwłokami artysty przywieziono z Warszawy karawanem marki Chrysler
Voyager, w którym siedziało trzech ochroniarzy. Rodzina artysty podjechała pod zakład kremacji
kilkoma samochodami. W pośpiechu weszli do środka. Uroczystość zaczęła się o godzinie 11 i
trwała około godziny. Po jej zakończę-
niu uczestnicy wyszli tylnymi drzwiami i szybko odjechali. Nie ustalono jeszcze daty pochowania
prochów Niemena. Nieoficjalnie mówi się, że pogrzeb odbędzie się w pierwszej połowie przyszłego
tygodnia na warszawskich Powązkach" (znów wszystko wiedzący „Super Express", 24 stycznia
2004).
Tomasz Stańko: „Nie zagram na pogrzebie Niemena. Trzy razy zagrałem na pogrzebach moich
przyjaciół: Krzysztofa Komedy, Wacława Kisielewskiego i Marka Kotańskiego. Wystarczy. Nie chcę
być kojarzony z takimi uroczystościami. Przede wszystkim jednak szanuję wolę artysty. Czesław
Niemen chciał, by jego prochy zostały rozsypane".
Piątek, 30 stycznia 2004. Po kremacji złożenie prochów do grobu, a właściwie katakumb, na tyłach
kościoła św. Borome-usza. Było kilka tysięcy ludzi - przed schodami kościoła ludzie gromadzili się
już około 12, godzinę wcześniej. Tłumy obcych ludzi, dla mnie obcych, ale Niemen był im bliski.
Pewnie też sporo gawiedzi, osób przypadkowych lub ciekawskich, którzy przewidywali publiczne
spotkanie gwiazd. Staliśmy na dole przed schodkami - Gąssowski, Piotr Puławski, Poznakow-scy
Pograniczny, Włodek Wander, Halina Frąckowiak, Andrzej Komorowski, Adam Beraś, Włodek
Kleszcz.
Ceremonia bardzo podniosła, spokojna, uduchowiona, pełna wewnętrznego spokoju. Odprawiał ją
ksiądz Niewęgłowski. Mądry ksiądz; widać, że wie, kim był Czesław. Mówił o nim ciekawie i ze
znawstwem. Mówił przy tym o Bogu, o wierze, o miłości do Boga, a przecież niewielu z nas
wiedziało, jaki był stosunek Niemena do spraw religii. Kościół był pełen, wiele obcych twarzy, ale
także wielu znajomych -Darek Michalski, Franciszek Walicki prowadzony przez Janusza
Popławskiego, bracia Bemowie, wielu, wielu innych.
„Mszą świętą w kościele Karola Boro-meusza na warszawskich Powązkach pożegnaliśmy
piosenkarza i kompozytora, Czesława Niemena. «Był to wielki artysta, wokalista pokolenia, a
właściwie pokoleń» - powiedział w homilii ksiądz prałat Wiesław Niewęgłowski, duszpasterz
środowisk twórczych. Przypomniał także, iż Czesław Niemen «był artystą w drodze», że «ciągle
szukał nowych form». Podkreślił, że muzyk należał do ludzi prawych, rzetelnych, pokornych i
skromnych. Ksiądz Niewęgłowski dodał również, że «cechowała go potrzeba życia duchowego».
«Pan Bóg dał mu niezwykły głos i wyjątkowy słuch» -powiedział ksiądz prałat, przypominając
przesłanie Niemena z jego piosenki Dziwny jest ten świat: «Nadszedł już czas, by nienawiść
zniszczyć w sobie». W pogrzebie artysty - według szacunków policji - wzięło udział blisko trzy
tysiące osób" („Zycie", Gazjan, PAP).
Potem ostatnia droga pod ścianę cmentarza. Tam bardzo krótkie przemówienie prezydenta
Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, który wspominał swe młodzieńcze lata pełne muzyki Niemena,
potem znów krótka, ale mądra mowa pożegnalna ministra Rafała Skąpskiego z ministerstwa kultury,
odtworzenie z taśmy tytułowej, mało znanej piosenki z płyty Spodchmurykapelu-sza, której tekst
zabrzmiał bardzo mocno, i na koniec przejmujące wykonanie przez córki psalmu Zobaczyć chcę
niebo do muzyki soulowej.
Radio, które piosenki Niemena raz popularyzowało, innym razem zaniedbywało, przyłączyło się do
hołdu. Na apel Marka Niedźwiedzkiego wszystkie rozgłośnie radiowe w całej Polsce punktualnie o
godzinie 13 wyemitowały Dziwny jest ten świat. „Sądzę, że to dobry pomysł, byśmy wszyscy w
jednej chwili pomyśleli ciepło o wyjątkowym muzyku. Dajmy okazję wszystkim, którzy nie mogą
uczestniczyć
x A>Y
.% ^
ł
-
\*^mm^
Page 113
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
w pożegnaniu Czesława" („Życie Warszawy", 27 stycznia 2004).
Pożegnaliśmy Niemena, aż trudno uwierzyć, że złożyliśmy go do grobu. Nasze kontakty nie były
ostatnio zbyt częste, ale wiedziałem, że jest, że mogę do niego zadzwonić, pogadać o muzyce,
zaprosić na rozmowę do radia, zapytać o nowe nagrania, o to, co ma w planie. A teraz nawet tego
już nie będzie. Będzie go brak, choć to może takie banalne stwierdzenie.
Po złożeniu urny do grobu udaliśmy się na spotkanie do hotelu Maria, nieopodal Powązek.
Wspominaliśmy Niemena, osobiście i żarliwie, ale prócz tego rozkwitło, można rzec, życie
towarzyskie. Muzycy, którzy zjechali na pogrzeb Niemena z różnych stron świata, gorąco pragnęli
spotkać się z nami, żyjącymi w Polsce. Z Niemiec przyleciał Piotr Puławski (eks-Polanie). Na co
dzień nie ma nic wspólnego z muzyką, pozapominał prawie wszystko, co działo się w polskiej
muzyce lat sześćdziesiątych
- wyjechał bodajże w 1970. Nawet mówi z charakterystycznym dla cudzoziemców akcentem. Jego
hobby to akrobacja samolotowa.
Z Chicago przyleciał Włodek Wander, przez wiele lat użerający się ze swym klubem Cardinal. Klub
sprzedał nie tak dawno i ma już z tym spokój. Ten niegdyś najprzystojniejszy mężczyzna polskiego
big-beatu nadal wygląda doskonale i młodo jak na swe lata. Miłym zaskoczeniem był dla mnie
przyjazd dwóch muzyków z pierwszego składu Czerwono-Czarnych
- perkusisty Knapa i kontrabasisty Wójcika. Dawno ich nie widziałem. Knap gra na statkach, ale
ciągle żyje przeszłością, i także przyszłością - ktoś zrobił mu nadzieję na reaktywowanie dawnego
składu Czer-wono-Czarnych.
Przy wielkim stole siedział też Zbyszek Namysłowski z żoną. Był Jarek Bem, ale także kilku innych
Bemów, których nie bar-
dzo od siebie odróżniam. Był Tomek Jaśkiewicz, twórca chyba najsłynniejszej polskiej solówki
gitarowej (słynny gitarowy środek w Dziwny jest ten świat), byli prawie wszyscy z oczekujących na
pogrzeb przed kościołem. A także Sławek Kowalewski z Trubadurów, którzy w tym roku obchodzić
będą, jak zapowiadał, hucznie swe 40-lecie. I Ryszard Poznakowski z żoną Danka. Kupili ziemię,
pobudowali siedlisko pod Pułtuskiem i mieszkają tam na wsi, daleko od gwaru wielkiego miasta,
szczęśliwi bez miary. Akurat ich o chęć opuszczenia miasta nigdy bym nie posądzał - brak barów,
dancingów, lokali, restauracji, miejskiego blichtru, księgarni, sklepów muzycznych, tego
wszystkiego, co oferuje życie wielkomiejskie. Ale okazało się, że za spokojną wiejską egzystencją
tęsknili cały czas, pewnie wówczas nawet o tym nie wiedząc. Siedziałbym tam z nimi jeszcze długo,
bo to przecież pokolenie mojej muzyki (naszej muzyki), gdyby nie nagły telefon wzywający mnie do
TVN 24, gdzie wspólnie z Pawłem Sztompke wspominaliśmy na wizji Niemena. I tam właśnie, na
oczach milionów, jak mniemam, telewidzów wygłosiłem swoje pożegnanie, Requiem dla przyjaciela,
którego nie dane mi było wygłosić nad jego grobem, a które zamieszczam w tej książce.
„Czesław nie został sam, każdy z nas mu coś kiedyś ofiarował. Tomek Jaśkiewicz wspaniałe solo w
piosence Dziwny jest ten świat, Franek Walicki opiekę w Niebiesko-Czarnych, Paweł Brodowski tyle
miejsca w swoim «Jazz Forum», ja - tekst piosenki Sen o Warszawie, żona Małgosia stworzyła mu
dom, Nora i Natalia dały mu coś, co dla mężczyzny jest najpiękniejsze - ojcostwo. Marek Karewicz
dał mu tyle wspaniałych zdjęć, Zbyszek Namysłowski - jazzowe doświadczenia, Piotr Kaczkowski
-czas na radiowej antenie, Adam Hanuszkiewicz podarował mu swój teatr, Sławek
Pietrzykowski oferował miejsce w radiowych studiach, Mateusz Święcicki dał mu Pod Papugami.
Przepraszam, jeśli nie wymieniłem wszystkich i każdego z osobna. Ale każdy z nas, tu obecnych - i
w całej Polsce - daje mu teraz swą przyjaźń i miłość. Z tym bagażem Czesławowi będzie łatwiej żyć
na drugim świecie.
A co on sam nam dał - to, że mogliśmy obcować z kimś od nas lepszym, że w tym dziwnym świecie
zawsze istniał moralny autorytet, jakim był on, dał nam wzór człowieka twardego, nieustępliwego,
nie-uginającego się, idącego pod wiatr. Pokazał, że lepiej jest dawać niż brać, bo w tych latach, gdy
wszyscy chcą brać, on wolał dawać. Dał nam tyle radości, ale też często kazał nam myśleć - choćby
o tym, że czas jak rzeka płynie, że coraz więcej zostawiamy za sobą i coraz bardziej zbliżamy się do
takiego dnia jak dzisiejszy.
Każdy z nas zapamięta Czesława inaczej. Ja chyba na zawsze zapamiętam ten zimny, styczniowy
dzień, gdy stoimy wokół grobu - wierni do ostatniej chwili przyjaciele, mimo wiatru i mrozu ciężko
nam odejść od tego grobu, od Czesława. I zawsze będziemy sobie mówili o tej chwili: Pamiętam ten
dzień".
Mam tak samo jak ty miasto moje, a w nim najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze sny...
Page 114
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Tą jedną piosenką zrobił więcej dla naszego miasta niż niejeden polityk czy działacz. Połączył
pokolenia, dał Warszawie hymn, sprawił, że tysiące osób wzrusza się na dźwięk Snu o Warszawie.
Pokazał w końcu, że Warszawa jest miejscem magicznym, i potrafił do tego przekonać nawet tych,
którzy stolicy nie lubią. Prawo mówi, że dopiero pięć lat po śmierci będzie można nadać ulicy,
skwerowi czy parkowi jego imię. Myślę jednak, że od tej reguły
można zrobić wyjątek. Jeśli nie w rocznicę jego urodzin, to może za dwa lata, w 40 rocznicę
nagrania Snu o Warszawie. Pewne jest, że takie miejsce musi powstać" („Gazeta Wyborcza", luty
2004, tekst Łukasza Kamińskiego).
„Uczcijmy Czesława. Apelujmy do Rady Miasta, aby pozwoliła na upamiętnienie Czesława Niemena
nazwą ulicy, skweru czy parku! Chcemy, żeby pamięć o Czesławie Niemenie trwała nie tylko w
naszych sercach - jednym głosem mówią nasi czytelnicy, artyści i władze Warszawy.
Przedstawiamy kilka naszych pomysłów na miejsca, które mogłyby żyć muzyką i pamięcią o
zmarłym artyście. Nie czekajmy 5 lat ani roku, ani nawet miesiąca" („Super Express", 21 stycznia
2004). I tu mapka z paroma propozycjami: skwer pod Zamkiem Ujazdowskim, skwer „na Wiankach",
pas zieleni przed pomnikiem Sapera.
Adam Hanuszkiewicz proponował zmianę nazwy ulicy Kubusia Puchatka, Bohdan Łazuka skwer na
Żoliborzu... Ale do sfinalizowania żadnego z tych pomysłów nie doszło.
Pojawiła się także inna jeszcze propozycja. Poseł Krzysztof Zaremba zaproponował uczczenie
zmarłego chwilą ciszy podczas sejmowych obrad. Marszałek Borowski oponował, a potem
wypowiedział się na ten temat w „Super Expressie": „Jestem wielkim zwolennikiem twórczości
Niemena. Towarzyszył mi przez dziesiątki lat. W sejmie jednak obowiązują pewne zasady, ponieważ
zdarzało się, że posłowie wykorzystując czy to smutną okoliczność, czy jubileusz znanej osoby,
próbowali przy tej okazji, wchodząc na trybunę sejmową, zbijać mizerny wprawdzie, ale jednak,
kapitał polityczny, stawiając niekiedy całą Izbę w przymusowej sytuacji. Uzgodniliśmy z klubami
poselskimi, że wszystkie tego rodzaju wnioski muszą być wcześniej zgłaszane na posiedzeniu
konwentu senio-
rów celem sprawdzenia, czy nie ma sprzeciwu (a konwent odbył się pół godziny wcześniej i gdyby
wniosek się pojawił, to ja przynajmniej bym go poparł). Pan poseł Zaremba próbował ominąć tę
zasadę i po otrzymaniu ode mnie informacji, iż trzeba tę kwestię wcześniej uzgodnić, nadał całej
sprawie wymiar polityczny, przedstawiając ją w fałszywym kontekście".
A więc znów polityka, nawet po śmierci artysty. Polityka, której echa towarzyszyły mu przez całe
życie, od drugiej wojny światowej, przez gomułkowszczyznę, Solidarność, stan wojenny lat
osiemdziesiątych, grubą kreskę, meandry i zmiany lat dziewięćdziesiątych i XXI wieku...
Na zakończenie tej książki pozwolę sobie zacytować fragment artykułu Andrzeja Chłopeckiego z
„Gazety Wyborczej" ze stycznia 2004: „Śmierć Niemena jest jakąś
granicą dla mojego pokolenia, pokolenia urodzonego na początku lat pięćdziesiątych, rosnącego w
jego pieśniarskiej aktywności. Ja, zajmujący się «poważną» nową muzyką, jestem mu wdzięczny za
wzruszenia lat młodości, za Bema pamięci żałob-ny-rapsod, za dezynwolturę piosenki Dziwny jest
ten świat, za to, że rozświetlał szary świat PRL-u gestem, choćby limitowanej, to przecież wolności.
W takt śpiewanych przez Niemena piosenek poznawałem smak warg nie tylko szkolnych koleżanek.
Rósł na mego idola jednocześnie z zespołem The Beatles. W imponujący sposób tworzył w
ostatnich latach swą akustyczną fabrykę dźwięków elektronicznych, którą jednak nie zaatakował
Europy ani świata. Nierozpoznana wielkość dzisiejszych (już wczorajszych?) mass mediów? Może".
••, 1507 „^
BIBLIOTEKA PUBLICZNA
Im. Stanisława Staszka
w Dzielnicy Bielany m. st Warszawy
Wypożyaatoto fo Dwwłydi I kbimtt Nr 83
ul. Wrzeciono 2
Nrinw..........!j3$n>
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA
W UKŁADZIE CHRONOLOGICZNYM
ł
WYŚNIENIA SKRÓTÓW MUZYCZNYCH UŻYTYCH W TEKŚCIE
as - saksofon altowy
b - kontrabas
Page 115
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
bg - gitara basowa
bvoc - podkład wokalny (chórki)
dr - perkusja
el-p - fortepian elektryczny
el-viol - skrzypce elektryczne
fl-flet
g-gitara
harp - harfa
hca - harmonijka ustna
kbds - klawiszowe instrumenty elektroniczne
org - organy
p - fortepian
perć - instrumenty perkusyjne
s - saksofon
sound effects - efekty dźwiękowe
synth - syntezator
tp - trąbka
ts - saksofon tenorowy
viol - skrzypce
voc - śpiew
1962
NIEBIESKO-CZARNI
EP MUZA N 0230
Juliusz Wydrzycki voc, Niebiesko-Czarni: J. Kossela g, D. Danielewski p, A. Jasiński g, J. Kowalski
dr, W Wander ts, H. Zomerski bg.
• Lekcja twista (Howard)
CZESŁAW WYDRZYCKI: EL SOLDADO DE LEVITA / ADIEU TRISTESSE
SP PRONIT SP-67
Czesław Wydrzycki voc, g, J. Kowalski perć.
• Adieu Tristesse (A. C. Jobim - V de Moraes)
• El soldado de Levita (Gonzales)
1963
NIEBIESKO-CZARNI: NA SWOJSKĄ NUTĘ (1)
EP PRONIT N 0251
Czesław Wydrzycki, M. Szczepkowski,
B. Dornowski - voc, Niebiesko-Czarni:
J. Popławski g, K. Klenczon g, J. Kossela g,
H. Zomerski bg, W Wander ts, D. Danielowski p,
J. Kowalski dr.
• Głęboka studzienka (mel. lud.),
• Gdybyś to tak miała (S. Hadyna)
NIEBIESKO-CZARNI:
NA SWOJSKĄ NUTĘ (2)
SP MUZA SP-83
Czesław Wydrzycki, M. Szczepkowski,
B. Dornowski - voc, Niebiesko-Czarni:
J. Popławski g, K. Klenczon g, J. Kosela g,
H. Zomerski bg, W Wander ts, D. Danielowski p, J. Kowalski dr.
• Mamo, nasza mamo (J. Grań)
• Stary niedźwiedź (mel. lud.)
1964
LES NOIR ET BLEU:
LES IDOLES DE POLOGNE
EP DECCA 460 811 (FRANCJA) Niebiesko-Czarni, Czesław Niemen voc.
• Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -J. Grań)
NIEBIESKO-CZARNI: LOCOMOTION
Page 116
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
EP PRONIT N 0296 Czesław Niemen voc, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, K. Klenczon g, Z.
Bernolak bg, J. Popławski g, Z. Podgajny p, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M.
Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz.
• Locomotion (G. Goffin - C.King) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen - J.Grań)
• Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -
J. Grań) • Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins - J. Grań)
NIEBIESKO-CZARNI: CZAS JAK RZEKA
EP PRONIT N 0325
Czesław Niemen voc, hca, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, Z. Bernolak bg, J. Popławski g, Z.
Podgajny org, W Korda g, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska, K. Wasilewska,
A. Rusowicz.
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA
• Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Ach, jakie oczy (Cz. Niemen) • Nie bądź taki Bitels (Cz. Niemen - J.
Grań) • Ptaki śpiewają kocham (Cz. Niemen - W Patuszyński)
NIEBIESKO-CZARNI: HIPPY, HIPPY SHAKE
EP MUZA N 0326
Czesław Niemen voc, W Korda voc, Niebiesko-
-Czarni: W Wander ts, Z. Bernolak bg,
J. Popławski g, Z. Podgajny org, W Korda g,
A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc:
M. Dziecielska, K. Wasilewska, A. Rusowicz.
• Hippy, Hippy Shake (C. Romero)
• Long Tali Sally (E. Johnson, R. Blackwell, R. Penniman)
1965
NIEBIESKO-CZARNI: JESZCZE SEN
EP PRONIT N 0349
Czesław Niemen voc, g, hca, Niebiesko-Czarni: W Wander ts, K. Klenczon g, Z. Bernolak bg, f.
Popławski g, Z. Podgajny org, W Korda g, A. Nebeski dr, Błękitne Pończochy bvoc: M. Dziecielska,
K. Wasilewska, A. Rusowicz.
• Jeszcze sen (Cz. Niemen - M. Bellan)
• Jak można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J. Grań) • Zabawa
w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań)
• Stoję w oknie (Cz. Niemen - E. Fiszer)
1966
NIEMEN
EP DISC A-Z EP 1043 (FRANCJA) Czesław Niemen voc, Orkiestra Michela Colombiera (Francja).
• Jamais (Cz. Niemen - A. Ursini)
• Varsovie (Cz. Niemen - P Delanoe)
• Hey les filles (Cz . Niemen - P Delanoe)
• Peut-etre (Cz. Niemen - A. Ursini)
CZESŁAW NIEMEN: SEN O WARSZAWIE
EP Muza N 0418
Czesław Niemen voc, Orkiestra Michela
Colombiera (Francja).
• Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań)
• Sen o Warszawie (Cz. Niemen -
M. Gaszyński) • Czy wiesz (Cz. Niemen -M. Gaszyński) • Być może i ty (Cz. Niemen)
1967
CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: DZIWNY JEST TEN ŚWIAT
LP MUZA XL 0411
T. Jaśkiewicz g, R Brodowski bg, Czesław Niemen voc, p, org, T Butowtt dr, M. Zimiński p, org,
Alibabki bvoc.
• Gdzie to jest (Cz. Niemen - M. Bellan)
• Nigdy się nie dowiesz (Cz. Niemen)
• Ten los, zły los (Cz. Niemen - K Dzikowski)
• Coś, co kocham najwięcej (Cz. Niemen -
Page 117
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
J. Grań) • Wspomnienie (M. Sart - J. Tuwim)
• Nie wstawaj lewą nogą (Cz. Niemen)
• Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen)
• Jeszcze swój egzamin zdasz (M. Zimiński -M. Gaszyński) • Chciałbym cofnąć czas (Cz. Niemen) •
Pamiętani ten dzień
(Cz. Niemen) • Nie dla mnie taka dziewczyna (Cz. Niemen - J. Grań) • Chyba, że mnie pocałujesz
(Cz. Niemen - J. Grań)
CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: DZIWNY JEST TEN ŚWIAT
EP MUZA N 0497
Czesław Niemen voc, p, org, T. Jaśkiewicz g,
P Brodowski bg, T Butowtt dr, M. Zimiński p, org,
Alibabki bvoc.
• Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen)
• Jaki kolor wybrać chcesz (M. Zimiński -M. Gaszyński) • Proszę, pizebacz (Cz. Niemen -
M.Gaszyński) • Domek bez adresu
(A. Korzyński - A. Tylczyński)
1968
CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: SUKCES
LP MUZA XL 0390
T Jaśkiewicz g, M. Zimiński p, org, T. Gogosz bg, T. Butowtt dr, R. Podgórski tp, Z. Sztyc ts,
Czesław Niemen voc, org.
• Płonąca stodoła (Cz. Niemen - M. Bellan)
• Gdzie mak się czerwieni (Cz. Niemen -
i.
CZAS JAK RZEKA
A. lylczyński) • Włóczęga (mel. lud. opr.
Cz. Niemen - M. Bellan) • Narodziny miłości (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Allilah (Cz. Niemen - M.
Gaszyński) • Najdłuższa noc (Cz. Niemen - M. Bellan) • Sukces (Cz. Niemen) • Jeżeli (Cz. Niemen
-J. Tuwim) • Spiżowy krzyk (Cz. Niemen -Cz. Niemczuk) • Tyle jest dróg (Cz. Niemen
- P. Janczerski) • Niepotrzebni (M. Zimiński
- M. Gaszyński) • Klęcząc przed tobą (Cz. Niemen - M. Gaszyński)
CZESŁAW NIEMEN I AKWARELE: CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ
LP MUZA XL 0516
T. Jaśkiewicz g, T. Gogosz bg, M. Zimiński org, p, R. Podgórski tp, Z. Sztyc ts, T. Butowtt dr,
Czesław Niemen voc, org.
• Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -
J. Grań) • Baw się w ciuciubabkę (Cz. Niemen
- J. Grań) • Obok nas (W Piętowski -J. Odrowąż) • Nie wiem, czy to warto
(Z. Bizoń - K. Dzikowski) • Przyjdź w taką noc (M. Święcicki - K. Dzikowski)
• Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań) • Pod Papugami (M. Święcicki -
B. Choiński, J. Gałkowski)
• Jeszcze sen (Cz. Niemen - Z. Kaszkur,
Z. Szczęsny) • Stoję w oknie (Cz. Niemen -E. Fiszer) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen)
• Ach, jakie oczy (Cz. Niemen)
1969
NIEMEN: 10 SENZA LEI
SP CGD N 9703 (WŁOCHY)
Czesław Niemen voc, T. Jaśkiewicz g, Orkiestra
p/d A. Baldana.
• Io senza lei (Cz. Niemen - D. Pace,
G. Argenio) • Arcobaleno (Arlen - Devilli)
NIEMEN ENIGMATIC
LP MUZA SXL 0576
Czesław Niemen voc, Hammond org,
Z. Namysłowski as, J. Zieliński bg, T. Jaśkiewicz g,
C. Bartkowski dr, Z. Sztyc ts, M. Urbaniak ts, fi,
Page 118
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Alibabki bvoc, Chór pod kier. R. Miazgi.
• Bema pamięci żałobny-rapsod (Cz. Niemen - C. Norwid) • Jednego serca (Cz. Niemen -A. Asnyk)
• Kwiaty ojczyste (Cz. Niemen - )
T. Kubiak) • Mów do mnie jeszcze (Cz. Niemen - K. Przerwa-Tetmajer)
NIEMEN: UNA LUCE MAI ACCESA
SP CGD N 9746 (WŁOCHY)
Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana.
• Una luce mai accesa (Pace, Panceri, Piłat)
• 24 ore spese bene eon amore (D.C. Thomas - Mogol)
1970
NIEMEN: OGGI FORSĘ NO
SP CGD N 9781 (WŁOCHY)
Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana.
• Oggi forsę no (Mogol - Lavezzi)
• Domani (Ingrosso - Niemen)
LA SETTE STELLE... DEI COMPLESI
LP CBS S 64073 (WŁOCHY) Czesław Niemen voc, J. Mikuła Hammond org, T Jaśkiewicz g, J.
Zieliński bg, Cz. Bartkowski dr, Z. Namysłowski as.
• The best man cried (Batchelor - Roberts)
• She's looking good (Roger Collins)
SAN REMO 70
LP CGD FGS 5062 (WŁOCHY)
Czesław Niemen voc, Orkiestra p/d A. Baldana.
• La prima cosa bella (N. Di Bari - Mogol).
1971
NA SZKLE MALOWANE
LP MUZA SXL 0666
Czesław Niemen voc, Cz. Bartkowski dr, J. Zieliński
bg, T. Jaśkiewicz g, J. Mikuła Hammond org.
• Lipowa łyżka (K. Gaertner - E. Bryll)
• Pożegnanie harnasia (K. Gaertner - E. Bryll)
NIEMEN ENIGMATIC I i II (CZŁOWIEK JAM NIEWDZIĘCZNY)
LP MUZA SXL 0710/0711
Czesław Niemen voc, fl, J. Mikuła Hammond org, p,
T Jaśkiewicz g, Z. Namysłowski fl, J. Zieliński bg,
C. Bartkowski dr, J. Stefański dr, K. Prońko,
Z. Borca, E. Linkowska bvoc, Partita bvoc.
• Człowiek jam niewdzięczny (Cz. Niemen)
• Aerumnarum plenus (Cz. Niemen -
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA
C. Norwid) • Italiam, Italiam (Cz. Niemen -
C. Norwid) • Enigmatyczne impresje
(J. Mikuła) • Nie jesteś moja (Cz. Niemen)
• Wróć jeszcze dziś (Cz. Niemen -
W Młynarski) • Mój pejzaż (Cz. Niemen -M. Bellan) • Sprzedaj mnie wiatrowi (Z. Namysłowski - M.
Groński)
• Zechcesz mnie, zechcesz (T. Jaśkiewicz -W Młynarski) • Chwila ciszy (Cz. Niemen -W Młynarski)
• Muzyko moja (T Jaśkiewicz
- W Młynarski)
1972
KURYLEWICZ - WARSKA -
- NIEMEN: MUZYKA TEATRALNA I TELEWIZYJNA
LP MUZA SXL 0831
Czesław Niemen voc, W Warska voc,
A. Przybielski tp, A. Kurylewicz p, J. Bednarek b,
W Jagiełło dr, Orkiestra p/d A. Kurylewicza.
Page 119
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
• Wieczory niekochanych (A. Kurylewicz -I. Iredyński) • Mazurek (A. Kurylewicz -
F. Karpiński) • Zapytaj (A. Kurylewicz -
C. Norwid) • Romanza cherubina
(A. Kurylewicz - E Beaumarchais,
S. Hebanowski) • Mój psalm (A. Kurylewicz
- C. Norwid) • Jesień (A. Kurylewicz -C. Norwid) • Dobranoc (A. Kurylewicz -A. Mickiewicz)
NIEMEN: STRANGE IS THIS WORLD
LP CBS S 64896 (WIELKA BRYTANIA)
Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek p, bg, org, hca,
H. Nadolski b, perć, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr.
• Strange Is This World (Cz. Niemen)
• Why Did You Stop Loving Me
(Cz. Niemen/Rymaszewski/P. Brodowski)
• I've Been Loving You Too Long (O. Redding - Butler) • A Song For
The Deceased (Cz. Niemen - J. Iwaszkiewicz, E Brodowski)
NIEMEN: STRANGE IS THIS WORLD
SP CBS S 8060 (NRF)
Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek p, bg, org, hca,
H. Nadolski b, perć, A. Apostolis g, J. Piotrowski dr.
• Strange Is This World (Cz. Niemen)
• We've Got The Sun (Niemen/Skrzek/ Brodowski - Katz)
NIEMEN [VOL. 1]
LP MUZA SXL 0895
J. Skrzek org, p, viol, bg, hca, voc, J. Piotrowski dr, A. Apostolis g, A. Przybielski tp, H. Nadolski b,
Czesław Niemen org, p, voc.
• Requiem dla Van Gogha (H. Nadolski)
• Sariusz (Cz. Niemen - C. Norwid)
• Inicjały (komp. zespołowa)
NIEMEN [VOL. 2]
LP MUZA SXL 0896
J. Skrzek org, p, viol, bg, hca, voc, J. Piotrowski dr, A. Apostolis g, A. Przybielski tp, H. Nadolski b,
Czesław Niemen org, p, voc.
• Marionetki (Cz. Niemen - C. Norwid)
• Piosenka dla zmarłej (Cz. Niemen -J. Iwaszkiewicz) • Z pierwszych ważniejszych odkryć (J.
Skrzek -
L. Moczulski) • Ptaszek (Cz. Niemen -M. Pawlikowska-Jasnorzewska)
• Com uczynił (Cz. Niemen - B. Leśmian)
TO PEJZAŻ MOJEJ ZIEMI -BEAT ORATORIUM
LP MUZA SXL 0938
Czesław Niemen voc, org, J. Skrzek bg,
A. Apostolis g, J. Piotrowski dr.
• Przecież nas wita (M. Sewen - J. Hohensee, A. Kreczmar)
1973
NIEMEN:
ODE TO VENUS
LP CBS S 65606 (WIELKA BRYTANIA)
Czesław Niemen voc, sound effects,
J. Skrzek org, el-p, bg, voc, A. Apostolis g,
J. Piotrowski dr.
• Ode To Venus (Cz. Niemen - J. Skrzek, P Brodowski), • Puppets (Cz. Niemen -C. Norwid, P.
Brodowski) • From The First Major Discoveries (J. Skrzek - L. Moczulski P Brodowski) • What Have I
Done
(Cz. Niemen, J. Skrzek - B. Leśmian,
R Brodowski) • Fly Over Fields Of Yellow
Sunflowers (J. Skrzek - P. Brodowski,
Cz. Niemen) • What A Beautiful Woman You
Page 120
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Are (Cz. Niemen - P Brodowski) • A Pilgrim
(Cz. Niemen - C. Norwid, P Brodowski) •
Rock For Mack (komp. zespołowa)
VLV* YK*v VL\VK'
CZESŁAW NIEMEN: RUSSISCHE LIEDER
LP CBS S 65707 (NRF)
Czesław Niemen voc, bvoc, g, bg, p
(melodie ludowe)
• Stjep da stjep krugom • Ty podi moja korowuschka domoj • Odnoswutschno gremit kolokoltschik •
Wychoshu odin ja na dorogu • Jolotschki sosjonotschki
• Tschornyje browi karije otschi • Kolybelnaja
• Raskinulosj morę schiroko • Po dikim stepjam Sabajkalja • Slawnoje morę swjaschtschennyj
Bajkał
1974
NIEMEN:
MOURNER'S RHAPSODY
LP CBS S 80557 (WIELKA BRYTANIA) Czesław Niemen voc, p, el-p Fender, synth, perć, J.
Hammer dr, D. Johnson perć, R. Laird bg, M. Urbaniak el-viol, S. Powell fl, S. Khan g, D. Grolnick p,
el-p Fender, C. Rabinovitz g, J. Abercrombie g, E. Dickins, G. Cantor, T. Thomas bvoc, Chór p/d H.
Robertsa. Muzyka Cz. Niemen, słowa N. Simon.
• Lilacs And Champagne • IVe Got No One Who Needs Me • I Search For Love, • Baby M • Inside
Fm Dying
• Mourner's Rhapsody Wznowienie CD zawiera dodatkowo:
Prelude, Half Way Around The World, Fm Reaching Out To The People
1975
NIEMEN AEROLIT
LP MUZA SX 1192 Czesław Niemen voc, mellotron, synth, E Dziemski dr, perć, A. Nowak el-p
Fender, J. Gazda bg, S. Piwowar g.
• Cztery ściany świata (Cz. Niemen - J. Kofta)
• Pielgrzym (Cz. Niemen - C. Norwid)
• Kamyk (Cz. Niemen - Z. Herbert)
• Daj mi wstążkę błękitną (Cz. Niemen -C. Norwid) • Smutny ktoś i biedny nikt (Cz. Niemen - M.
Pawlikowska--Tasnorzewska)
CZESŁAW NIEMEN: KATHARSIS
LP MUZA SX 1262
Czesław Niemen voc, sound effects, perć, g,
mellotron, synth.
Muzyka i tekst Cz. Niemen
• Odkrycie nowej galaktyki • Mleczna Droga
• Planeta Ziemia • Fatum • Pieczęć
• Z listu do M. • Próba ucieczki • Katharsis
• Epitafium - Pamięci Piotra
CZESŁAW NIEMEN: MLECZNA DROGA
SP MUZA SP 510
Czesław Niemen voc, sound effects, perć, g,
mellotron, synth.
• Mleczna Droga (Cz. Niemen),
• Dorożką na Księżyc (Cz. Niemen)
BUDKA SUFLERA: CIEŃ WIELKIEJ GÓRY
LP MUZA SX 1264
Budka Suflera, Czesław Niemen synth (gościnny
udział w nagraniu suity).
• Szalony koń (R. Lipko K. Cugowski
- A. Sikorski)
1976
HELMUT NADOLSKI: MEDYTACJE
Page 121
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
LPVERITONSXV-786
H. Nadolski b, Czesław Niemen synth, A. Nowak org, O. Łukaszewicz recytacja (nagranie
koncertowe Sopot 1974)
• Medytacje (H. Nadolski)
ALBUM OPOLSKI
LP PRONIT SX 2991 Niebiesko-Czarni, Czesław Niemen voc, (nagranie koncertowe, Opole 1963).
• Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen - J. Grań)
1977
NIEMEN: IDEE FLXE
LP MUZA SX 1570/1571
Czesław Niemen voc, el-p, p, mellotron, synth,
Z. Namysłowski as, S. Piwowar g,
M. Radziejewski g, J. Dziemski bg, viol, perć,
S. Kasprzyk dr, perć.
• QSS I (Cz. Niemen) • Larwa (Cz. Niemen
- C. Norwid) • Moja piosnka (Cz. Niemen -
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA
C. Norwid) • W poszukiwaniu źródła
(Cz. Niemen) • Chłodna ironia przemijających
pejzaży (Cz. Niemen - C. Norwid) • Straceńcy
(Cz. Niemen) • Laur dojrzały (Cz. Niemen -
C. Norwid) • Idącej kupić talerz Pani M.
(Cz. Niemen - C. Norwid) • Białe góry
(Cz. Niemen) • Legenda scytyjska
(Cz. Niemen) • QSSII (Cz. Niemen) • Twarzą
do słońca (Cz. Niemen) • Credo
(Cz. Niemen - C. Norwid)
Wznowienie CD zawiera dodatkowo:
Sieroctwo (Cz. Niemen - C. Norwid), Larwa (2)
(Cz. Niemen - C. Norwid)
NIEMEN: IDEE FLXE
SN 0770
Czesław Niemen voc, p, g, synth, M. Radziejewski g;
J. Dziemski bg, S. Kasprzyk dr.
Muzyka Cz. Niemen
• Proroctwo Wernyhory • Spotkanie Leona
i Salomei • W obozie ukraińskim • Zazdrość Semenki • Przybycie regimentu • Defilada
• Mazurek weselny • Pieśń Wernyhory (sł. J. Słowacki)
DWA PLUS JEDEN: TEATR NA DRODZE
LP MUZA SX 1574
Zespół Dwa Plus Jeden, Czesław Niemen
bvoc, synth.
• Ballada łomżyńska (Cz. Niemen - E. Bryll)
CZESŁAW NIEMEN: BALLADA ŁOMŻYŃSKA
SP MUZA Z-SS-650 Czesław Niemen voc, synth.
• Kołysanka (Cz. Niemen - E. Bryll)
• Polonez (Cz. Niemen)
• Mazur (Cz. Niemen)
1980
CZESŁAW NIEMEN: POSTSCRIPTUM
LP MUZA SX 1876
Czesław Niemen voc, bvoc; el-p, synth, perć.
• Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen)
• Pokój (Cz. Niemen - J. Brzechwa)
• Nim przyjdzie wiosna (Cz. Niemen -
J. Iwaszkiewicz) • Elegia śnieżna (Cz. Niemen
Page 122
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
- J. Brzechwa) • Moje zapatrzenie
(Cz. Niemen) • Serdeczna muza (Cz. Niemen)
• Żyć przeciw wojnie (Cz. Niemen)
• Postscriptum (Cz. Niemen) Wznowienie CD zawiera dodatkowo: Panflutronik - wymarsz na
wczasy (Cz. Niemen), Wakacje 1939
(Cz. Niemen).
1982
CZESŁAW NIEMEN: PRZEPROWADZKA
MC ROGOT STC 1001
Czesław Niemen voc, synth, perć, Chór dziecięcy
p/d W Seredyńskiego, Zespół „Gawęda"
p/d A. Kieruzalskiego.
Muzyka Cz. Niemen, słowa W Młynarski.
• Temat rodzinny • Wszystkim ludziom, co do pracy spieszą • Bąble 'Kwiaty dla mamy cz. I i II •
Dobranoc 'Rozmowy • Bąble
w zoo • Koledzy - rywale • Zaloty • Bieg z przeszkodami • Slalom • Zachwyt
• Marzenie • Przed Wigilią • Kolęda rodzinna • Bąble w cyrku • Piękna woltyżerka • Witaj, przygodo
zielona • Dom cz. I i II • Mały włóczęga • Stare ścieżki
• Nieznajomy młokos • Ucieczka w nieznane • Przygrywka
1985
MOSKWA 85.
NASZE MIEJSCE NA ZIEMI
EP TONPRESS N 80
Czesław Niemen voc, kbds, M. Radziejewski g,
J. Dziemski gb, S. Kasprzyk dr (nagranie koncertowe,
Leningrad 1976)
• Moja ojczyzna (Cz. Niemen - C. Norwid). ¦
1986
MICHAEL URBANIAX, CZESŁAW NIEMEN - EXTRAVAGANZA
MU 178231 (USA)
Michał Urbaniak s, Czesław Niemen voc, kbds.
• Pod Papugami (M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski) • High Horses (M. Urbaniak -D. Allen)
CZAS JAK RZEKA
OLDROCKMEETING:
CZY NAS JESZCZE PAMIĘTASZ
LP MUZA SX 2505 / 2506 ; LPPOLLJAZZKPSJ013 1-5 Czesław Niemen voc, keyb.
• Jednego serca (Cz. Niemen - A. Asnyk)
• Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Pod Papugami
(M. Święcicki - B. Choiński, J. Gałkowski)
• Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań)
1987
KULPOWICZ / NIEMEN: SAMARPAN
LP MUZA SX 2508
Czesław Niemen voc, J. Smyk s, A. Faber harp,
W Szczurek b, K. Przybyłowicz perć, K. Zawadzki
perć, J. Pomianowski tabla, M. Kamaluddin tabla,
S. Kulpowicz kbds, perć, voc.
Muzyka S. Kulpowicz, słowa S. Kulpowicz,
L. Engelking
• Song For Mohindar • Song For Maa
• Samarpan • The Only Prayer • Song For Harprit
GDYBY NIE TY, WARSZAWO
LPTONPRESSSXT-74 Czesław Niemen voc, synth.
• Ulice niby piosenki (M. Sart - W Korda)
1989
KCIUK: LITTLE WING
Page 123
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
LPARSTONALP-050
T. Jaworski bg, M. Kulenty s, A. Lewandowski dr,
J. Zawadzki keyb, D. Janus keyb, A. Stępień g,
Czesław Niemen voc (gościnny udział
w nagraniu)
• Little Wing (J. Hendrk)
MACIEJ ZEMBATY:
GREATEST HITS, CZYLI OSTATNIA
POSŁUGA
LP PRONIT PLP 0092 Czesław Niemen bvoc.
• Piosenka o Maruśce
(J. Bogacki - M. Zembaty)
CZESŁAW NIEMEN: TERRA DEFLORATA
LPVEPJTONSXV1001 Czesław Niemen voc, bvoc, synth. Muzyka i słowa Cz. Niemen
• Spojrzenie za siebie • Klaustrofobia
• Status mojego ja • Zezowata bieda
• Terra Deflorata • Unisono na pomieszane języki
• Począwszy od Kaina
Wydanie CD zawiera dodatkowo: Pantheon, Alter ego, Blue Community
1990
LOOKING EAST
- ELECTRONIC EAST
CD ERDENKLANG 90341 (NIEMCY) Czesław Niemen kbds.
• Alter ego (Cz. Niemen) • Return From Nowhere (Cz. Niemen) • Loneliness Community (C. Niemen)
1991
GWIAZDY MOCNEGO UDERZENIA -CZESŁAW NIEMEN
LP MUZA SX 2991 Niebiesko-Czarni, Bossa Nova Combo, zespół Studia Rytm, Czesław Niemen
voc.
• Adieu Tristesse (A.C. Jobim) • Mamo, nasza mamo (J. Grań) • Pod Papugami* (M. Święcicki - B.
Choiński, J. Gałkowski)
• Wiem, że nie wrócisz* (Cz. Niemen -
J. Grań) • Locomotion (G. Goffin - C. King)
• Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen -J. Grań) • Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins
- J. Grań) • Mgła* (W Wander -
J. Słowikowski) • Ptaki śpiewają - kocham (Cz. Niemen - W Patuszyński) • Czas jak rzeka* (Cz.
Niemen) • Kałakolczik* (Wołków - Makarów) • Jak można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J.
Grań)
• Jeszcze sen (Cz. Niemen - M. Bellan)
• Czy wiesz o tym że* (Cz. Niemen -M. Gaszyński) • Przyjdź w taką noc* (M. Święcicki - K.
Dzikowski)
nagrania radiowe
PODSTAWOWE NAGRANIA PŁYTOWE Z UDZIAŁEM CZESŁAWA NIEMENA
1995
SEN O WARSZAWIE
CD POLSKIE NAGRANIA PNCD 290 1-16 Niebiesko-Czarni: J. Kossela g, H. Zomerski bg; J.
Kowalski dr, D. Danielowski p, W Wander ts, K. Klenczon g, B. Dornowski bvoc, M. Szczepkowski
bvoc, J. Popławski g, A. Nebeski dr, Z. Podgajny p, Z. Bernolak bg, Błękitne Pończochy: A.
Rusowicz, M. Wit, U. Dziecielska bvoc, Cz. Niemen voc, g, hca 17-20 Orkiestra Michela Colombiera
(Francja), Cz. Niemen voc.
• Adieu Tristesse* (Jobim) • El Soldado (Gonzales) • Teach Me How Do Twist (Howard) •
Locomotion (GofBn - King)
• Tylko nie mów mi o tym (J. Liggins -
J. Grań) • Wiem że nie wrócisz (Cz. Niemen
- J. Grań) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz. Niemen - J. Grań) • Czas jak rzeka (Cz. Niemen) • Jak
można wierzyć tylko słowom (Cz. Niemen - J. Grań)
• Ach, jakie oczy (Cz. Niemen) • Ptaki śpiewają - kocham (Cz. Niemen
Page 124
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
- W Patuszyński) • Nie bądź taki Bitels (Cz. Niemen - J. Grań) • Zabawa
w ciuciubabkę (Cz. Niemen - J. Grań)
• Hippy Hippy Shake (Cz. Romero) • Stoję w oknie (Cz. Niemen - E. Fiszer) • Jeszcze sen (Cz.
Niemen - M. Bellan) • Czy wiesz
o tym że (Cz. Niemen - M. Gaszyński) • Sen o Warszawie (Cz. Niemen - M. Gaszyński)
• Być może i ty (Cz. Niemen) • Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań)
w wydaniu z 2003 r. utwór nosi tytuł „Felicidade"
1996
DŻEM: LIST DO R. NA 12 GŁOSÓW (VOL. 3)
CD ANIA BOX MUSIC ABM CD 043 Grupa Dżem, Czesław Niemen voc, kbds (nagrania koncertowe
z 1995 r.).
• Cała w trawie (B. Otręba - R. Riedel)
• Obłuda (B. Otręba - K. Galas)
1997
MOJA I TWOJA NADZIEJA
CD SP POLYGRAM POLSKA 011384-2
Zespół HEY| voc: E. Bartosiewicz, R. Dąbkowska--Kloc, P Kosiarkiewicz, N. Kukulska, G.
Markowski, Czesław Niemen, E. Niemen, K Nosowska, J. Prykowska, M. Rodowicz, A. Świątczak,
M. Zabiełowicz g, J. Chrzanowski bg, R. Ligiewicz dr.
• Moja i twoja nadzieja (P Banach -K. Nosowska)
1999
OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW
CDSPTAKT(bn.)
voc: AM. Jopek, N. Kukulska, K. Stankiewicz, R. Amirian, J. Broda, G. Markowski, Czesław Niemen,
R. Rynkowski, M. Szczęśniak, M. Pospieszalski bg, J. Broda fi.
• Osiem błogosławieństw (J. Pospieszalski -Mt 5, 3-12)
2000
CZESŁAW NIEMEN: CZAS JAK RZEKA
CD POMATON EMI 724352753727 Akwarele, Orkiestra M. Colombiera, Niemen Enigmatic,
Orkiestra p/d A. Kurylewicza.
• Przyjdź w taką noc (M. Święcicki -K. Dzikowski) [zapowiedź A. Freeman]
• Sen o Warszawie (Cz. Niemen -
M. Gaszyński) • Wspomnienie (M. Sart -J. Tuwim) • Pod Papugami (M. Święcicki -B. Choiński, J.
Gałkowski) • Hej, dziewczyno, hej (Cz. Niemen - J. Grań) • Czy mnie jeszcze pamiętasz (Cz.
Niemen - J. Grań)
• Zabawa w ciuciubabkę (Cz. Niemen -
J. Grań) • Wiem, że nie wrócisz (Cz. Niemen -J. Grań) • Stoję w oknie (Cz. Niemen -E. Fiszer) •
Klęcząc przed tobą (Cz. Niemen -M.Gaszyński) • Płonąca stodoła (Cz. Niemen - M. Bellan) • Czas
jak rzeka (Cz. Niemen)
• Obok nas (W Piętowski - J. Odrowąż)
• Sukces (Cz. Niemen) • Dziwny jest ten świat (Cz. Niemen) • Nim przyjdzie wiosna (Cz. Niemen -
J. Iwaszkiewicz) • Pokój (Cz. Niemen - J. Brzechwa) • Jołoczki, sosionoczki (mel. lud.) • Italiam,
Italiam (Cz. Niemen - C. Norwid) • Dobranoc
(A. Kurylewicz - A. Mickiewicz) • Proroctwo Wernyhory (Cz. Niemen - J. Słowacki)
2001
CZESŁAW NIEMEN: SPODCHMURYKAPELUSZA
CD POMATON EMI 72435 362372 2 Czesław Niemen voc, bvoc, synth. Muzyka i słowa Cz.
Niemen.
Spokojnym krokiem • Trąbod2wonnik Nie wyszeptuj • Śmiech Megalozaura Jagody szaleju •
Pojutrze szary pył Sonancja • Manhattan 93 • Co po nas Doloniedola • Antropocosmicus
Spodchmurykapelusza
Dyskografia chronologiczna nie obejmuje wznowień i reedycji powielających przedstawione powyżej
nagrania podstawowe, poza płytą „Sen o Warszawie" z 1995 roku, nad którą Czesław Niemen
pracował niemal od początku. Mimo to godne wyszczególnienia są dwa sześciopłytowe boksy
„Niemen Od początku" wydane przez Polskie Radio w 2003 roku, a przygotowane przez samego
Niemena (PRCD 331-336 oraz PRCD 337-342), zawierające autorskie płyty wydane w kraju ( bez
Page 125
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Terra Deflorata" i „Spodchmurykapelusza").
OPRACOWALI: EDWARD CHOMICZ, TADEUSZ SKLIŃSKI
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE
Czesława Niemena
16 lutego 1939
• Stare Wasiliszki k. Nowogródka, między Lida a Grodnem - przychodzi na świat Czesław Juliusz
Wydrzycki. Dzieciństwo nierozerwalnie związane z muzyką.
1954
• Rozpoczyna naukę w liceum muzycznym w Grodnie (ZSRR) w klasie fortepianu. Poznaje
podstawy muzyki, uczy się gry na ludowych instrumentach: domrze i bajanie. Fascynuje go muzyka
orientalna, śpiewa w chórze szkolnym, wykonuje ludowe pieśni rosyjskie, białoruskie, orientalne,
często słucha wydawanych na Białorusi nagrań muzyki latynoamerykańskiej.
1958
• Przed wyjazdem do Polski bierze w Wasilisz-kach ślub z Marią Klauzunik.
• Rodzina Wydrzyckich - Antoni, Anna - (rodzice), Jadwiga i Czesław - przyjeżdża do Polski, do
Białogardu. Czesław rozpoczyna naukę w średniej szkole muzycznej w Gdańsku w klasie fagotu.
Zamieszkuje w bursie szkół plastycznych w Orłowie. Tam poznaje Janusza Krzywickiego, z którym
na różnego rodzaju spotkaniach i imprezach w pokojach bursy wykonuje w duecie muzykę
latynoamerykańską i rosyjską. Sytuacja rodzinna zmusza go porzucenia szkoły i szukania źródeł
zarobkowania (stroi fortepiany). Przychodzi podpatrywać studencką działalność estradową
Gdańska.
1960
• Narodziny córki Marii.
• Umiera ojciec Czesława Wydrzyckiego. On sam stawia pierwsze kroki na estradzie Klubu
Studentów Wybrzeża Żak, w kabarecie To Tu, wspólnie z Januszem Krzywickim, potem w tercecie;
w repertuarze głównie utwory latynoamerykańskie. Występuje również z zespołem Zbigniewa Wilka.
1962
• Eliminacje do I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Czesław wykonuje „Malaguenę".
Poznaje Franciszka Walickiego. Po zakwalifikowaniu się do finału Festiwalu Młodych Talentów,
bierze udział w trasie koncertowej Czerwono--Czarnych, wykonując kilka piosenek.
2 LIPCA
• Finał I Festiwalu Młodych Talentów - Czesław Wydrzycki wykonuje „Adieu Tristesse". JESIEŃ
• Wspólne stałe występy z Niebiesko-Czarnymi. Na jednym z pierwszych koncertów, w Kaliszu
-śpiewa „What'd I Say" R. Charlesa w zastępstwie za Bernarda Dornowskiego, co radykalnie
zmienia jego zapatrywanie na repertuar, jaki powinien wykonywać.
LISTOPAD
• Sesja nagraniowa EP Muza N 0230 „Lekcja twista".
• 27 listopada Sesja nagraniowa SP Pronit SP-67 „Adieu Tristesse" i „El soldado de Levita".
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA
1963
LUTY
• Sesja nagraniowa EP Pronit N 0251 Niebiesko--Czarni: „Na swojską nutę" (1).
MARZEC
• Sesja nagraniowa SP Muza SP-83 Niebiesko--Czarni: „Na swojską nutę" (2).
WIOSNA
• Powstaje pierwsza kompozycja „Wiem, że nie wrócisz".
CZERWIEC
• Na I Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Niebiesko-Czarni z Czesławem Wydrzyckim,
śpiewającym „Wiem, że nie wrócisz", otrzymują nagrodę zespołową.
SIERPIEŃ
• Koncerty Niebiesko-Czarnych w sopockim Non Stopie, wykonuje min. „Wiem, że nie wrócisz" i
„Czy mnie jeszcze pamiętasz". Przebywający w Sopocie Bruno Cooquatrix zaprasza
Niebiesko-Czarnych z Czesławem Wydrzyckim na koncerty do paryskiej Olympii. WRZESIEŃ
• Pierwsze nagranie radiowe Czesława „Pod Papugami" z zespołem Bossa Nova Combo.
LISTOPAD
• Czesław Wydrzycki zaczyna używać pseudonimu Niemen.
Page 126
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
GRUDZIEŃ
• 10-29 grudnia. Pobyt w Paryżu
• 12-25 grudnia. Koncerty w paryskiej Olympii „Idole młodych": Niemen wykonuje piosenkę „Wiem,
że nie wrócisz", którą Decca umieszcza na płycie „Les noir et blue - Les idoles de Pologne". Dźwięki
zakupionej w Paryżu harmonijki ustnej Hohner będą pojawiać się od tej pory w nagraniach
płytowych i koncertowych Niemena z zespołem Niebiesko--Czarni.
• Po raz pierwszy ukazuje się na ekranie filmowym w filmie krótkometrażowym A. Kondratiuka
„Kobiela na plaży", wykonując w sopockim Non Stopie piosenkę „Wiem, że nie wrócisz".
1964
STYCZEŃ
• Warszawa, Sala Kongresowa: występ Niebiesko-Czarnych przed koncertem Marleny Dietrich.
Marlena kupuje prawa do nagrania utworu Niemena „Czy mnie jeszcze pamiętasz", który
następnie nagrywa we wrześniu w Londynie na płytę „Die Neue Marlenę" jako „Mutter, hast du mir
vergeben".
• Sesja nagraniowa Niebiesko-Czarnych EP Pronit N 0296, m.in. „Locomotion". KWIECIEŃ
• Egzamin przed Państwową Komisją Weryfikacyjną Ministerstwa Kultury i Sztuki - Niemen
otrzymuje jedynie czasowe (dwuletnie, do 1966 r.) uprawnienia do występów estradowych z
Niebiesko-Czarnymi, fw komisji egzaminacyjnej Kazimierz Rudzki stwierdza, iż Niemen nie potrafi
śpiewać).
CZERWIEC
• II Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: wyróżnienie zespołowe dla Niebiesko-Czarnych
wraz z Czesławem Niemenem, który wykonuje m.in. „Nie bądź taki Bitels".
SIERPIEŃ-WRZESIEŃ
• Sesja nagraniowa EP N-0325 (m.in. „Czas jak rzeka") oraz EP N-0326 (m.in. „Hippy, Hippy
Shake").
WRZESIEŃ
• Niebiesko-Czarni rozpoczynają serię koncertów w szwedzkich klubach muzycznych. Honorarium z
występów Niemen przeznacza na kupno wzmacniacza wokalnego.
1965
STYCZEŃ
• Dokonuje nagrań radiowych: m.in. „Kalakol-czik", „Mgła", „Czas jak rzeka", „Nie bądź taki Bitels" i
„A Hard Day's Night".
LUTY
• Ukazuje się pierwszy duży artykuł o Niemenie w miesięczniku „Radar".
KWIECIEŃ
• Ponowna weryfikacja, komisja weryfikacyjna MKiS podtrzymuje decyzję sprzed roku.
MAJ
• Nagrywa dla radia: „Nadzieja, niepewność" [Być może], „Zabawa w ciuciubabkę", „Nie wierzę, że
kochasz" [Jak można wierzyć tylko słowom], „Stoję w oknie".
CZERWIEC
• Sesja nagraniowa EP Pronit N 0349, m.in. „leszcze sen" i „Stoję w oknie".
LIPIEC
• W utworze „Czy wiesz" - Niemen po raz pierwszy wykorzystuje krzyk artystyczny.
CZAS JAK RZEKA
PAŹDZIERNIK
• Dokonuje nagrań radiowych z zespołem Młodzieżowego Studia Rytm: „Czy wiesz", „Przyjdź w taką
noc" oraz „Hej, dziewczyno, hej", dogrywając w niektórych utworach, jako pierwszy muzyk w Polsce,
chórki metodą wielokrotnego nakładania głosów.
LISTOPAD
• Wyjazd do Francji na III Międzynarodowy Festiwal Variete w Rennes, gdzie otrzymuje dwie
nagrody: Prix Special du Jury jako najbardziej oryginalny talent w kategorii
autorów-kompo-zytorów-wykonawców oraz nagrodę Hermine d'Argent (Srebrnego Gronostaja).
GRUDZIEŃ
• Występuje w telewizji francuskiej, nagrywa audycję radiową. Podpisuje trzyletni kontrakt z
francuską firmą płytową Disc A-Z.
1966
Page 127
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
KWIECIEŃ
• 15 kwietnia, Paryż: nagrywa cztery piosenki w języku francuskim dla firmy Disc A-Z, EP 1043,
min. „Varsovie".
• Paryż. Nagrywa wersje piosenek w języku polskim które ukażą się na polskiej czwórce EP Muza N
0418 „Sen o Warszawie". Występuje w tv francuskiej, bierze udział w programie Music--Hall de
France.
MAJ
• Dwutygodniowa wspólna trasa koncertowa Niebiesko-Czarnych i Chochołów. Powstaje koncepcja
powołania zespołu akompaniującego (Akwarele).
SIERPIEŃ
• Występuje w programie Music-Hall de Varso-vie w paryskiej Olympii. Tam też powstaje tekst
utworu „Dziwny jest ten świat".
• Po powrocie z Francji prowadzone są rozmowy w sprawie powołania zespołu akompaniującego
Akwarele (na bazie Chochołów). WRZESIEŃ
• Akwarele powołane do życia - zakup sprzętu muzycznego finansuje Niemen (dzięki francuskim
honorariom).
PAŹDZIERNIK
• Ostatnie (gościnne) występy z Niebiesko-Czarnymi na Węgrzech i w Jugosławii. GRUDZIEŃ
• Rozwiązanie trwającego jedynie rok trzyletniego kontraktu z firmą Disc A-Z.
1967
STYCZEŃ
• „Obóz treningowy" we Wrocławiu przed pierwszą trasą koncertową Akwarel.
• 16 stycznia. Oficjalny debiut Niemena z zespołem Akwarele w Zielonej Górze, w pierwszej część
koncertu Niebiesko-Czarnych. Potem trasa koncertowa po Dolnym Śląsku.
LUTY
• Sesja nagraniowa dla Młodzieżowego Studia Rytm: „Gdzie to jest", „Nigdy się nie dowiesz", „Ten
los, zły los".
KWIECIEŃ
• Warszawa, w Rozgłośni Harcerskiej Niemen otrzymuje nagrodę Młodzieżowej Płyty Roku za
czwórkę „Sen o Warszawie".
• 12-18 kwietnia. Sesja nagraniowa płyty Muza XL 0411 „Dziwny jest ten świat". CZERWIEC
• V Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu - Nagroda Prezesa PRiTV za piosenkę „Dziwny jest
ten świat".
SIERPIEŃ
• Występy z Akwarelami w sopockim Non Stopie.
• Na VII Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie wykonuje „Dziwny jest ten świat".
PAŹDZIERNIK
• Koncert dla radia West Deutsche Rundfunk, Kolonia (NRF).
1968
STYCZEŃ
• Francja. Występy na festiwalu MIDEM (Marche International du Disc et de 1'Edition Musicale) w
Cannes - otrzymuje nagrodę Trofeum MIDEM. Rezultatem udziału w festiwalu było zaproszenie
Niemena do Włoch przez Antonio Forestiego, do Szwajcarii na festiwal „Złota Róża" w Montreux
oraz do Czechosłowacji.
• Zmienia dotychczasowy, hotelowy tryb życia; kupuje kawalerkę w Warszawie, w której
zamieszkuje bez zameldowania, płacąc kary pieniężne.
LUTY
• Warszawa, sala Operetki Warszawskiej: II Mu-sicorama, w czasie której wręczono Niemenowi
doroczną nagrodę Polskich Nagrań, Polskiej Federacji Jazzowej oraz Rozgłośni Harcerskiej dla
najlepszego wokalisty w plebiscycie na Młodzie-
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMEN,
żową Płytę Roku 1967 za „Dziwny jest ten świat". Roman Waschko wręcza również statuetkę pisma
„Billboard" dla najlepszego polskiego wykonawcy młodzieżowego. KWIECIEŃ
• Pierwsza sesja nagraniowa płyty Muza XL 0390 „Sukces".
CZERWIEC
• Koncerty w Czechosłowacji: uczestniczy w festiwalu „Bratysławska Lira".
Page 128
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
SIERPIEŃ
• Sopot: bierze udział w koncertach „Diorama" oraz w I Festiwalu Zespołów Młodzieżowych
„Sopockiego Lata 68"; gdzie otrzymuje nagrodę Złotej Kotwicy w kategorii wokalistów.
• Koncertuje w Danii - z Kopenhagi przywozi wymarzone organy Hammonda. WRZESIEŃ
• Pierwsza sesja nagraniowa płyty Muza XL 0516 „Czy mnie jeszcze pamiętasz". GRUDZIEŃ
• 19-20 grudnia, Warszawa, Sala Kongresowa: koncerty „Złota Płyta" z udziałem Niemena,
Akwarel i Alibabek. Następuje wręczenie pierwszej polskiej Złotej Płyty za „Dziwny jest ten świat". W
czasie koncertu Niemen po raz pierwszy prezentuje 8-minutową, skróconą wersję „Bema pamięci
żałobny-rapsod".
• Premiera krótkometrażowego filmu „Sukces" M. Piwowskiego, karykaturalnie przedstawiającego
Niemena.
1969
LUTY
• Wyjazd do Włoch (Bolonia jako baza wypadowa): podpisanie trzyletniego kontraktu z firmą CGD
(Compagnie Generale del Disco). Występy pod nazwą I NIEMEN. Próbne nagrania „Io sen-za lei"
oraz „Sorridi Bambina".
MARZEC
• Ukazuje się pierwsza płyta CGD N 9703 z „Io senza lei" i „Arcobaleno", nagrana z T Jaśkiewiczem
i orkiestrą A. Baldana.
MAI
• Rzym: dwa tygodnie koncertów w klubie Titan, po dwa koncerty dziennie. Występy m.in. w Klubie
Bat Caverna w Riccione.
Włoska komisja radiowa nie dopuszcza piosenki „Io senza lei" do rozpowszechniania w radiu ze
względu na zbyt dramatyczną wymowę utworu.
Pierwszy okres pobytu Niemena we Włoszech -
6 miesięcy i 17 dni.
SIERPIEŃ
• Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Niemen gościem festiwalu, na którym dochodzi do
spotkania z Allanem Freemanem, angielskim prezenterem radiowym; rezultatem spotkania jest
obietnica promowania muzyki Niemena w zachodnich stacjach radiowych.
WRZESIEŃ
• Trasa koncertowa w kraju pod nową nazwą Niemen Enigmatic. W pierwszej części koncertu
występuje czeska grupa Flamengo i Alibabki.
• Pięciodniowy wyjazd do Mediolanu - nagranie kolejnej płyty N 9746 z piosenkami „Una luce mai
accesa" i „24 ore spese bene eon amore" z orkiestrą A. Baldana.
13 PAŹDZIERNIK
• Pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty „Niemen Enigmatic" („Bema pamięci żałobny--rapsod").
GRUDZIEŃ
• Warszawa, Sala Kongresowa: „gwiazdkowe" koncerty Agencji Koncertowej Polskiego
Stowarzyszenia Jazzowego.
1970
MARZEC
• Pobyt i koncerty we Włoszech. W Bolonii nagrywa trzecią płytę N 9781 z piosenkami „Domani"
oraz „Oggi forsę no". Przygotowuje się do festiwalu w San Remo - nagrywa utwory „Firmamento",
„Re di cuori" oraz „La prima co-sa bella" (ten ostatni znalazł się na płycie festiwalowej), jednak w
San Remo nie wystąpił wobec protestu włoskich związków zawodowych muzyków.
CZERWIEC
• Początek ponaddwumiesięcznego udziału Niemena w Cantagiro - festiwalu objazdowym telewizji
włoskiej, w czasie którego poznaje Faridę.
SIERPIEŃ
• Ostatnie koncerty Niemena we Włoszech. WRZESIEŃ
• Seria koncertów w kraju. PAŹDZIERNIK
• Jazz Jamboree: Niemen Enigmatic z Namysłowskim, Nahornym, Stańką, Muniakiem wykonuje
m.in. „Człowiek jam niewdzięczny".
LISTOPAD
• TVP emituje film Janusza Rzeszewskiego „Bema pamięci żalobny-rapsod".
Page 129
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
• Cykl koncertów zatytułowanych „Niemen przedstawia Faridę" - zdobywczynię nagrody
dziennikarzy na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Sopot 70. Podczas warszawskich koncertów
wręczona zostaje Złota Płyta za „Sukces". GRUDZIEŃ
• Sesja nagraniowa pierwszej płyty tzw. czerwonego albumu (SXL 0710) - „Człowiek jam
niewdzięczny".
1971
STYCZEŃ
• Sesja nagraniowa drugiej płyty tzw. czerwonego albumu (SXL 0711) - „Nie jesteś moja".
• W dwutygodniku „Gazeta Radomszczańska" (nr 4 z 27 stycznia) ukazuje się artykuł „Grześkowiak
i ...przesilona Grupa Pod Wezwaniem", Również rozpętujący tzw. sprawę radomszczańską.
Również w prasie ogólnopolskiej ukazują się relacje z koncertu w Radomsku, gdzie jakoby doszło
do nieobyczajnego zachowania się Niemena w stosunku do publiczności.
KWIECIEŃ
• Koncerty w Czechosłowacji, udział w III Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Beatowej w Pradze.
• Wygrywa sprawę sądową w Radomsku. 24-26 CZERWCA
• LX Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: na specjalnym koncercie wręczona zostaje Złota
Płyta za „Niemen Enigmatic" („Bema pamięci żałobny-rapsod").
SIERPIEŃ
• Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Pasza Christowa śpiewa „Dziwny jest ten świat",
otrzymując pierwszą nagrodę w „Dniu Polskim". LISTOPAD
• Podpisanie pięcioletniego kontraktu z firmą CBS (Columbia Brodcasting System), zapewniającego
nagranie przynajmniej jednego albumu rocznie.
22 GRUDNIA
• Wrocław: debiutuje Grupa Niemen.
1972
STYCZEŃ
• Przed nagraniem płyty seria koncertów w NRF z Jackiem Bruce'em (eks-Cream).
LUTY
• Monachium: sesja nagraniowa CBS (S 64896) „Strange Is This World". Początek serii koncertów
w kraju.
LIPIEC
• Warszawa: sesja nagraniowa albumu SXL 0895 „Requiem dla van Gogha" i SXL 0896 „Marionetki"
- na okładkach płyt rysunek Niemena (flamastry i ołówki) zatytułowany „Sariusz". SIERPIEŃ
• Początek koncertów w Europie, min. festiwal w Bilzen (Belgia), festiwal Polar Rock w Saarijarvi
(Finlandia).
SIERPIEŃ
• W Monachium, z okazji igrzysk olimpijskich, bierze udział w koncercie „Rock & Jazz Now",
wspólnie z Mahavishnu Orchestra, Charlesem Mingusem oraz Gingerem Bakerem. W gabinetach
dyrektorów CBS rozważana jest możliwość zaproponowania Niemenowi współpracy z grupą Blood,
Sweat And Tears.
PAŹDZIERNIK
• XV Jazz Jamboree, impreza towarzysząca „Komeda": Grupa Niemen wykonuje „Kattornę"
-15-minutowy utwór oparty na tematach z filmu „Kattorna" i „The Riot".
• Nagrywa muzykę do filmu telewizyjnego „Dziewczyny do wzięcia" A. Kondratiuka oraz wokalne
partie Chochoła do filmu „Wesele" A. Wajdy.
1973
MARZEC
• 18 marca Monachium: pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty CBS S 65606 „Ode to Venus".
MARZEC-KWIECIEŃ
• Dni Warszawy w Berlinie: specjalne eksportowe wydanie Musicoramy Polskiego Stowarzyszenia
Jazzowego - Niemen występuje obok Wojciecha Skowrońskiego i Asocjacji Hagaw Organizatorzy
festiwalu dokonują zakupu taśm od PWM Editions (Ars Polona) w celu wydania płyty w NRD, bez
konsultacji z zainteresowanym.
• Ukazuje się wydana przez Synkopę i PWM książka „Czesław Niemen" - wywiad-rzeka Marka
Sewena.
MAJ
Page 130
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
• Monachium: nagrywa płytę CBS S 65707 „Russische Lieder".
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA
SIERPIEŃ
• Kołobrzeg, amfiteatr: jeden z czterech pożegnalnych koncertów Grupy Niemen. Skrzek, Apostolis i
Piotrowski tworzą grupę SBB, a Niemen powołuje nowy zespół Niemen Aerolit.
• Po raz pierwszy w instrumentarium Niemena pojawia się mały syntezator firmy EMS (synthi AKS)
oraz melotron przywieziony ze Skandynawii.
WRZESIEŃ
• Wyjazd na koncerty do NRF, m.in. Frankfurt, Ulm, Getynga, Kolonia, Monachium, w czasie
których promuje płyty „Ode to Venus" i „Russi-sche Lieder".
PAŹDZIERNIK
• Występ w koncercie radiowym WDR w Kolonii „Radio Show" oraz w programie TV WDR3 w
Hamburgu.
• Nagrywa muzykę do filmu „Die Schlussel" (Klucze) w reż. E. Giinthera [NRD] oraz wspólnie z
Jerzym Grunwaldem muzykę do filmu telewizyjnego „Sobie król" J. Łęskiego. GRUDZIEŃ
• 3 grudnia - 27 lutego 1974: Pobyt w Nowym Jorku, zwieńczony nagraniem płyty CBS S 80557
„Mourner's Rhapsody".
1974
STYCZEŃ
• Kupuje w Nowym Jorku kolejny instrument elektroniczny - minimoog.
MARZEC
• Z okazji XI Studenckiego Festiwalu Jazzowego „Jazz nad Odrą" ukazuje się książeczka Wacława
Panka „Niemen - kształty mitu". KWIECIEŃ
• Warszawa, Sala Kongresowa: koncerty prezentujące m.in. utwory z „Mourner's Rhapsody".
• Koncerty w Finlandii (wraz z Marylą Rodowicz) w ramach Dni Polskich.
MAJ
• Berlin Zachodni: koncert w Wyższej Szkole Muzycznej.
• Seria koncertów w różnych miastach Polski. CZERWIEC
• Ponowne koncerty w Niemczech Zachodnich.
• XII Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: „Dzień Młodości". W koncercie inauguracyjnym
festiwalu - Przeboje Trzydziestolecia -Niemen prezentuje niewykonywany od dłuższego czasu
„Dziwny jest ten świat" oraz „Wspo-
mnienie". Bierze również udział w koncercie „Rock przez cały rok" - Musicorama oraz w imprezie
towarzyszącej „Polska poezja śpiewana".
• 29 czerwca. W Urzędzie Miejskim w Opolu wireminister kultury i sztuki Aleksander Syczewski
dekoruje Czesława Wydrzyckiego - Niemena odznaką „Zasłużony działacz kultury". LIPIEC
• USA, Chicago: na wystawie z okazji 30-lecia PRL promuje płytę „Mourner's Rhapsody". SIERPIEŃ
• Uczestniczy w Nadbałtyckich Spotkaniach Jazzowych „Jazz Jantar".
• Na XTV Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie TV Gdańsk rejestruje pozakonkur-sowy
koncert Niemena.
• 27 sierpnia, Sopot: koncert w kościele św Jerzego - Helmut Nadolski (kontrabas), Czesław
Niemen (minimoog), Andrzej Nowak (organy kościelne), Olgierd Łukaszewicz (recytacja);
zarejestrowany materiał dźwiękowy wydany zostaje na płycie Helmuta Nadolskiego „Meditation",
Veriton SXV-786.
21 WRZEŚNIA
• Czesław Wydrzycki-Niemen zostaje odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.
LISTOPAD
• Wyjazd do Londynu w związku z wydaniem tam płyty „Mourner's Rhapsody". Przygotowanie trasy
koncertowej na luty-marzec 1975 w brytyjskich ośrodkach uniwersyteckich oraz nieudane próby
wynajęcia aparatury nagłaśniającej.
• 15 listopada. Pierwszy dzień sesji nagraniowej płyty SX 1192 „Niemen Aerolit".
15 GRUDNIA
• Warszawa, Sala Kongresowa: koncert wyjątkowy pod względem scenografii, niemający
precedensu w polskiej muzyce rockowej. „Pan Cogito" Zbigniewa Herberta wykonywany w
symbolicznej scenerii - podium pokryte płachtą imitującą morze, tło chmur, świece dymne,
świeczniki zapalające się w kulminacyjnych momentach oraz pantomima w układzie Marka
Page 131
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Gołębiowskiego w wykonaniu baletu klubu Stodoła.
1975
LUTY
• Na rynku angielskim ukazuje się „Mourner's Rhapsody" bez koncertów promocyjnych.
• Warszawa, Sala Kongresowa: ostatnie koncerty grupy Niemen Aerolit. W planach nagranie
albumu „Pan Cogito" z tekstami Z. Herberta, w duecie z Piotrem Dziemskim.
• Wyjazd do Londynu, gdzie omawiane są sposoby promocji płyty „Mourner's Rhapsody". 27
MARCA
• W Białymstoku po nieudanej operacji umiera Piotr Dziemski, grający z Niemenem od sierpnia
1973 r.
KWIECIEŃ
• Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie: premiera sztuki f. Słowackiego „Mindowe" w reż. B. F.
Hanaoki z muzyką Niemena.
• Ślub z Małgorzatą Krzywicką. Po nim dopiero otrzymuje stałe zameldowanie w Warszawie. MAJ
• Warszawa: premiera oratorium „Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony"; Niemen śpiewa
trzy utwory - „Jakże człowiek jest piękny", „Co się stało, matko, z moim snem" oraz w finale z Marylą
Rodowicz „Wołaniem wołam cię".
• Uczestniczy w nagraniu suity „Szalony koń" Budki Suflera, grając na moogu. MAJ-CZERWIEC
• Nagrywa sam pierwszą w Polsce autorską płytę „Katharsis" (SX 1262), jeden z jej utworów
dedykuje zmarłemu niedawno przyjacielowi, Piotrowi Dziemskiemu.
• W finałowym koncercie „Mikrofon i ekran". Na XIII Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu,
wykonuje „Co się stało, matko, z moim snem", w koncercie „Premiery" śpiewa w duecie z Marylą
Rodowicz „Pieśń ocalenia", a podczas koncertu towarzyszącego festiwalowi prezentuje muzykę,
m.in. z płyty „Katharsis".
• Koncerty w kraju z krakowską grupą Laboratorium, m.in. we Wrocławiu i w Częstochowie (ten
ostatni filmowany przez NBC).
• Powołuje nowy zespół muzyczny bez nazwy. WRZESIEŃ
• Katowice, Spodek: przewodniczy jury III Młodzieżowego Festiwalu Muzycznego. PAŹDZIERNIK
• Warszawa, XVII Międzynarodowy Festiwal Jazzowy „Jazz Jamboree": w imprezie towarzyszącej
występuje w duecie z Helmutem Nadol-skim w utworze „Narracja" oraz ze swoim zespołem w
nowym repertuarze.
LISTOPAD
• Program TV „100 pytań - Czesław Niemen".
GRUDZIEŃ
• 4 grudnia. Pierwszy dzień sesji nagraniowej albumu SX 1570/1571 „Idee fixe".
• Oprócz „Mindowe" w kraju wystawiane są sztuki teatralne z muzyką Niemena: „Zabo-bonik" F
Zabłockiego w Opolu oraz „Parady" W Potockiego w zamku Książ.
1976
STYCZEŃ
• Narodziny córki Natalii. LUTY
• Premiera filmu fabularnego „CDN", z muzyką Niemena.
MAJ-LIPIEC
• Kolejne sesje nagraniowe albumu „Idee fixe". SIERPIEŃ
• Sopot, impreza towarzysząca Międzynarodowemu Festiwalowi Piosenki: koncert prezentujący
całość nowego programu „Desperatio et Credo" (Idee fixe).
WRZESIEŃ
• Warszawskie koncerty w Sali Kongresowej z programem „Desperatio et Credo" (Idee fixe), na
których zapowiada ograniczenie występów estradowych.
• Koncerty w Berlinie Zachodnim; zerwanie kontraktu z CBS spowodowane brakiem promocji
albumu „Mourner's Rhapsody".
1 PAŹDZIERNIKA - 15 GRUDNIA
• Pierwsze tournee po ZSRR - łącznie 95 wspaniale zorganizowanych koncertów, na których
prezentowano najnowszy program z płyty „Idee fixe", przedzielony piosenkami rosyjskimi
wykonywanymi z towarzyszeniem gitary.
• Powstaje muzyka do sztuki J. Słowackiego „Sen srebrny Salomei" w reż. B. F. Hanaoki w teatrze
opolskim.
Page 132
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
1977
STYCZEŃ
• Kontynuacja nagrywania płyty „Idee fixe".
• Warszawa: wystawa plakatu teatralnego w Klubie MPiK na pi. Zwycięstwa, której tłem muzycznym
jest suita złożona z tematów teatralnych Niemena.
LUTY
• Zakończenie kilkudniowego tournee koncertowego po klubach jazzowych RFN.
• Podejmuje współpracę z Teatrem Narodowym
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMEN,
w Warszawie - Adam Hanuszkiewicz udostępnia mu salę do pracy twórczej i nagrań. MARZEC
• Warszawa, Teatr Polski: udział Niemena w koncercie charytatywnym „Miej serce i patrzaj w
serce", z którego dochód przeznaczono dla Centrum Zdrowia Dziecka.
KWIECIEŃ
• Poznań, V Międzynarodowa Wiosna Estradowa: dyrektor Estrady Poznańskiej wręcza Niemenowi
nagrodę „Osobistość Estradowa Roku".
MAJ
• Lublin: Teatr im. Andersena wystawia „Małego księcia" A. Saint-Exupery'ego z muzyką Niemena.
• Narodziny córki Eleonory.
• Koncerty w Niemczech Zachodnich. CZERWIEC
• Zielona Góra, XIII Festiwal Piosenki Radzieckiej: udział Niemena w Koncercie Przyjaźni.
• Rumunia: koncertuje, m.in. w Bukareszcie, na rzecz ofiar trzęsienia ziemi.
• Elbląg, Teatr Dramatyczny: prapremiera „Ballady łomżyńskiej" E. Brylla z muzyką Niemena.
LIPIEC
• Warszawski Teatr Ochoty wystawia w Zamościu w ramach Zamojskiego Lata Teatralnego
plenerowego „Hamleta" Szekspira z muzyką Niemena.
• Premiera filmu „Zapach ziemi" w reż. D. Jova-novica,z muzyką opartą na temacie „Legendy
scytyjskiej" z albumu „Idee fixe" Niemena.
• Powstaje spektakl telewizyjny „Kronika Polska Galla Anonima" w reż. G. Królikiewicza z pieśnią „O
cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego" oraz „Pieśnią o zdobyciu morskiego brzegu".
GRUDZIEŃ
• Warszawa, Sala Kongresowa: udział w koncertach ]azz Yatra, z których dochód przeznaczono na
pokrycie kosztów pobytu polskiej ekipy na festiwalu Jazz Yatra 78 w Indiach.
1978
STYCZEŃ
• Koncertuje w NRD.
• Występuje w filmie dokumentalnym A. Wasy-lewskiego „Przed nami Bombaj...", opowiadającym o
przygotowaniach polskich muzyków do uczestnictwa w festiwalu Jazz Yatra.
LUTY
• Emisja w Teatrze TV sztuki J. Słowackiego „Mindowe" w reż. B. F. Hanaoki z muzyką Niemena,
występującego również w roli Zwiastuna.
• 12-18 lutego, Indie, Festiwal Jazz Yatra: koncerty m.in. w Bombaju, Kalkucie i New Delhi. Niemen
zaprasza muzyków hinduskich do wspólnych występów.
• Trasa koncertowa w Czechosłowacji. KWIECIEŃ
• Koncerty w klubach muzycznych RFN. MAJ-CZERWIEC
• Koncerty w NRD. LIPIEC
• Nagranie „Hymnu do Matki Ziemi" z fragmentami poezji C. Norwida, F. G. Lorki, A. Macha-do, Ch.
Baudelaire'a, H. Heinego, E. Cardenala, P Nerudy, R. Rożdiestwienskiego, W Whitmana, R.
Albertiego i T Różewicza, z towarzyszeniem Chóru Pofitechniki Szczecińskiej.
• 28 lipca Kuba, Hawana: inauguracja XI Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. SIERPIEŃ
• Udział m.in. w Gali Polskiej festiwalu hawań-skiego oraz w koncercie pieśni politycznej.
• Olsztyn, premiera widowiska „Galatea" Olsztyńskiej Pantomimy Głuchych w reż. B. Głusz-czaka z
muzyką Niemena.
• Nagrywa muzykę w Teatrze Narodowym m.in. do „Dziadów" A. Mickiewicza w reż. A.
Hanuszkiewicza oraz do serialu telewizyjnego „Rodzina Leśniewskich" w reż. J. Łęskiego.
• Premiera filmu „Antyki" w reż. K. Wojciechowskiego z utworami Niemena „Duma rycerska" oraz
„Bywaj, dziewczę, zdrowe".
Page 133
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
1979
• Powstaje muzyka do spektaklu telewizyjnego „Eryk XTV" w reż. J. Gruzy oraz do filmu „Żyć
przeciw wojnie" T Aleksandrowicza. W Teatrze Narodowym pisze muzykę do „Braci Karama-zow" F.
Dostojewskiego, w reż. A. Hanuszkiewicza.
• W WFD powstaje film „Hymn do Matki Ziemi", w którym fragmenty muzyki Niemena ilustrują
zdjęcia obrazujące piękno naszego kraju oraz migawki z XI Światowego Festiwalu Młodzieży i
Studentów w Hawanie.
KWIECIEŃ
• Moskwa. Dni Kultury Polskiej w ZSRR: Niemen uczestniczy w koncercie w kremlowskim
Pałacu Zjazdów, otwierającym program polskich imprez, wykonując z chórem Politechniki
Szczecińskiej „Dialog" z fragmentami wierszy W Majakowskiego i W Broniewskiego. Utwór ten
zostaje nagrany w wersji studyjnej i umieszczony na kasecie Tonpressu CK-05 „Kantata polska".
MAJ
• Koncerty w NRD i Czechosłowacji.
• Otrzymuje dyplom ministra spraw zagranicznych za wybitne zasługi w propagowaniu polskiej
kultury za granicą.
• Na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze występuje z recitalem pieśni rosyjskich.
• Otrzymuje Nagrodę Prezesa Rady Ministrów I stopnia w dziedzinie twórczości estradowej za
„twórcze osiągnięcia w dziedzinie kompozycji i interpretacji".
CZERWIEC
• XVII Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: Niemen prezentuje nową wersję utworu „Dziwny
jest ten świat" oraz potężnie brzmiącą, wielogłosową „Pieśń o zdobyciu morskiego brzegu" (tzw.
Pieśń wojów) do słów Galla Anonima. LIPIEC
• Warszawa, Stadion Dziesięciolecia: w ramach odchodów 35-lecia PRL prezentuje utwór
dedykowany Mirosławowi Hermaszewskiemu -pierwszemu Polakowi w kosmosie.
24 SIERPNIA
• III Festiwal Interwizji Sopot 1979: bierze udział w konkursie piosenki, wykonując własne
kompozycje: „Pokój" (do słów Michałkowa w tłumaczeniu Brzechwy) i „Nim przyjdzie wiosna" do
słów J. Iwaszkiewicza. Otrzymuje Grand Prix Festiwalu Interwizji - nagrodę pieniężną w wysokości
85 tysięcy zł oraz jacht „Dalmoru" jako Nagrodę Publiczności.
WRZESIEŃ
• Ponowna trasa koncertowa w ZSRR. Po wielu latach odwiedza rodzinne strony. GRUDZIEŃ
• Koncerty w Bułgarii. Po nich następuje rozwiązanie ostatniego zespołu muzycznego, z którym
współpracował. Od tej pory do współpracy z muzykami będzie dochodzić jedynie sporadycznie.
1980
STYCZEŃ
• Francja. Uczestniczy w festiwalu MIDEM w Cannes.
• Francja. Wykonuje recital w polskiej ambasadzie w Paryżu.
KWIECIEŃ
• Wraz z orkiestrą Zbigniewa Górnego nagrywa wiązankę własnych przebojów.
• Otrzymuje Nagrodę Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji I stopnia za osiągnięcia
artystyczne i twórczy udział w rozwoju polskiej muzyki rozrywkowej.
MAI
• Poznań: bierze udział w Międzynarodowej Wiośnie Estradowej.
CZERWIEC
• Przewodniczy jury na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.
SIERPIEŃ
• Uczestniczy jako ubiegłoroczny laureat w IV Festiwalu Interwizji w Sopocie. GRUDZIEŃ
• Wyjeżdża do USA na czteromiesięczne koncerty dla Polonii amerykańskiej.
• Pisze muzykę do serialu tv „Kłusownik" w reż. J. Łęskiego.
1981
MAJ
• Premiera filmu fabularnego „Polonia Restitu-ta" w reż. B. Poręby z muzyką Niemena.
27 GRUDNIA
• Po wprowadzeniu stanu wojennego TVP wyemituje program (nagrany 12 grudnia) „A miłość
największym jest darem" z kolędami Niemena i komentarzem dotyczącym szeroko rozumianej
Page 134
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
pracy,- wyrwane z kontekstu zdanie dotyczące pracy „w naszym czasie niemal wojennym" znalazło
się, jako zapowiedź programu, w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego. Wypowiedź ta została
nieprzychylnie odebrana przez środowiska twórcze.
• Pisze muzykę do filmów fabularnych: „Karabiny" w reż. W Podgórskiego i „Szarża, czyli
przypomnienie kanonu" reż. K. Wojciechowskiego oraz do spektaklu Teatru Narodowego „O
poprawie Rzeczypospolitej" wg A. F. Modrzewskiego w reż. A. Hanuszkiewicza.
1982
• W Berlinie Zachodnim, Szwecji i USA dochodzi do bojkotu koncertów Niemena przez polskich
opozycjonistów działających na emigracji.
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA
• Z USA przywozi komputer perkusyjny Linn Drum firmy Yamaha, na którym powstaną podkłady
rytmiczne do późniejszych koncertów i płyt.
• Przeprowadzka do nowego domu na Żoliborzu.
• Firma Rogot wydaje kasetę STC 1001 „Przeprowadzka" z muzyką filmową Niemena.
• Powstaje serial telewizyjny „Polonia Restituta" w reż. B. Poręby z muzyką Czesława Niemena.
1983
• Premiera filmu fabularnego „Na tropach Bartka" w reż J. Łęskiego z muzyką Niemena.
• Telewizyjna ekranizacja przedstawienia „Bankiet" wg. Gombrowicza Olsztyńskiej Pantomimy
Głuchych w reż M. Popławskiego, z choreografią B. Głuszczaka i muzyką Niemena.
• Kupuje pierwszy komputer Comodore 64. Od tej pory komputery towarzyszyć będą Niemenowi w
całej jego drodze artystycznej. Tworząc muzykę, posługiwać się będzie komputerowym systemem
MIDI (Musie Interface Digital Instruments).
1984
LUTY
• NRD, Berlin: koncert na Festiwalu Pieśni Politycznej.
MARZEC
• Olsztyn: wspólne występy z Olsztyńską Pantomimą Głuchych.
• Koncerty w różnych miastach Polski, poza Warszawą, z programem „Terra Deflorata".
• Premiera animowanego filmu L. Komorowskiego „Baba Jaga od 8 do 15" z muzyką Niemena.
1985
• Trasa koncertowa po Polsce. GRUDZIEŃ
• Warszawa, Stodoła: pierwszy od dłuższego czasu koncert w stolicy.
1986
• Umiera matka Czesława Niemena. STYCZEŃ
• USA, Nowy Jork: Polish Extravaganza, prezentacja polskich artystów, m.in. Niemena w Studio 54.
MARZEC
• Chicago, Cardinal Club: wspólne koncerty z Michałem Urbaniakiem.
• W Nowym Jorku nagrywają maksisingla MU 178231 z utworami „Pod Papugami" i „High Horses".
LIPIEC
• Sopot: koncert „Najlepsi z najlepszych"; Niemen występuje obok młodzieżowych idoli.
• 11-12 lipca Sopot, Opera Leśna: uczestniczy w koncertach „Old Rock Meeting". PAŹDZIERNIK
• Jazz Jamboree, występ wspólnie z Michałem Urbaniakiem i Wojciechem Karolakiem. LISTOPAD
• Koncerty w Berlinie Zachodnim.
1987
STYCZEŃ
Udział w sesji nagraniowej płyty Sławomira Kul-
powicza „Samarpan" (Muza SX 2508).
LIPIEC
• Sopot: „Przeżyjmy to jeszcze raz" (srebrne wesele Niebiesko-Czarnych); Niemen bierze udział w
koncercie z zaproszonym Zbigniewem Namysłowskim.
SIERPIEŃ
• Jarocin, stadion Victorii: udział w Festiwalu Rockowym.
LISTOPAD
• Londyn: koncertuje z programem „Terra Deflorata" w renomowanej Queen Elisabeth Hall.
• Koncerty w Szwecji i Danii.
1988
Page 135
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
• Koncerty w Austrii.
• Warszawa: premiera „Snu nocy letniej" Szekspira w Teatrze Powszechnym z muzyką Niemena.
MARZEC
• Wrocław, IX Przegląd Piosenki Aktorskiej: prezentuje w elektronicznym opracowaniu m.in.
piosenkę z repertuaru M. Rodowicz i S. Borysa „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma". SIERPIEŃ
• Przewodniczy jury na Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie.
WRZESIEŃ
• Warszawa, VI Grand Festival Róbrege: gościnnie wraz z zespołem Tomasza Jaworskiego Kciuka
wykonuje utwór J. Hendrbca „Little Wing". Po festiwalu nagrywają utwór na płytę Kciuka -„Little
Wing".
• Warszawa: koncert w Hali Gwardii z zespołem Kciuka na zakończenie wystawy malarskiej Arsenał.
Spełnia się jedno z marzeń Niemena - śpiewanie wśród obrazów.
JESIEŃ
• Powstaje Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej w Poznaniu. Niemen zostaje jego prezesem
honorowym.
• Komponuje muzykę do filmu Z. Rebzdy „Powrót wabiszczura".
1989
MARZEC
• Poznań. Recitalem Niemena inauguruje działalność Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej.
CZERWIEC
• XXVI Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu: wykonuje m.in „Pieśń o zdobyciu morskiego
brzegu" oraz „Pieśń o miłości" wg św. Pawła.
PAŹDZIERNIK
• USA. Koncert w klubie Park West z okazji Dni Polskich w Chicago.
Po długiej przerwie ukazuje się kolejna płyta autorska, „Terra Deflorata" (Veriton SXV 1001).
• Premiera filmu „Powrót wabiszczura" w reż. Z. Rebzdy, z muzyką Niemena.
1990
STYCZEŃ
• Warszawa, Filharmonia Narodowa: koncert „Artyści dla Rzeczypospolitej" - w obecności
prezydenta W Jaruzelskiego i premiera T .Mazowieckiego Niemen wykonuje „Amen" (Nie obawiajcie
się prawdy...) oraz „Dziwny jest ten świat". CZERWIEC
• Poznań, Stary Rynek, schody poznańskiego ratusza: bierze udział w „Koncercie dla miasta".
SIERPIEŃ
• Katowice, Spodek: Festiwal Artystów Chrześcijan - wykonuje „Moją piosnkę", „Amen" oraz „Pieśń o
miłości" wg św. Pawła.
• Seria koncertów w kościołach różnych miast polskich.
1991
LUTY
• Warszawa, Sala Kongresowa: w czasie koncertu „Tolerancja", zorganizowanego na rzecz pomocy
chorym na AIDS, wykonuje m.in. „Jednego serca".
MARZEC
• Zaczyna codziennie wpisywać do dziennika wydarzenia, komentarze, wspomnienia, których
fragmenty ukazywać się będą w magazynie muzycznym „Tylko Rock".
• Seria koncertów w południowej Polsce.
• Premiera spektaklu telewizyjnego „Król umiera, czyli ceremonie" E. Ionesco w reż. J.
Czarneckiego z muzyką Niemena.
LIPIEC
• Sopot: „Trzy dekady rocka w Polsce". Występuje wspólnie z przyjaciółmi: Wanderem,
Popławskim, Apostohsem i Jaśkiewiczem.
• Redakcja magazynu „Musie News" przyznaje Niemenowi nagrodę „Złotego Kamer-tonu" za
wybitne osiągnięcia w dziedzinie muzyki i organizacji życia muzycznego w Polsce.
1992
MARZEC
• Seria koncertów w Kanadzie. MAJ
• Koncerty we Francji. SIERPIEŃ
• 8 sierpnia, Gdynia, „Dar Pomorza" (500-lecie odkrycia Ameryki), premiera widowiska plenerowego
Page 136
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
„Księga Krzysztofa Kolumba" P. Claudela, w reż. R. M. Nyczki i W Starosteckiego, z muzyką
Niemena.
• Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie: w czasie swego recitalu prezentuje m.in.
fragmenty muzyki do „Księgi Krzysztofa Kolumba".
JESIEŃ
• USA. Koncertem w nowojorskiej Town Hall inauguruje skromne obchody 30-lecia swojej
działalności artystycznej.
1993
LUTY
• Koncerty w Australii, m.in. w Perth, Adelajdzie i Melbourne.
MAJ
• USA. Przy okazji amerykańskich koncertów, m.in. w nowojorskiej Town Hall, promowana jest
kompaktowa wersja „Mourner's Rhapsody", wydana przez Normana Simona. CZERWIEC
• Pisze przedmowę do książki „Kuchnia Kryszny - indyjskie potrawy wegetariańskie".
KALENDARIUM ARTYSTYCZNE CZESŁAWA NIEMENA
1994
• Koncertuje w Niemczech.
• Sala Operetki Warszawskiej: koncert poświęcony Jonaszowi Kofcie - Niemen w duecie z Kayah
wykonuje „Śpiew ocalenia".
• Powstaje spektakl telewizyjny „Elektra" Eurypidesa w reż P. Chołodzińskiego z muzyką Niemena.
1995
MAI
• Warszawa, korty Legii: koncert z zespołem Perfect, na którym Niemen w duecie z Grzegorzem
Markowskim wykonuje m.in. „Płonącą stodołę".
LIPIEC
• Katowice, Spodek: koncert poświęcony pamięci Ryszarda Riedla (legendarnego wokalisty zespołu
Dżem) „List do R. na 12 głosów", na którym Niemen z grupą Dżem wykonuje „Całą w trawie" oraz
„Obłudę".
PAŹDZIERNIK
• Warszawa: wspólna wystawa malarstwa Małgorzaty Niemen i twórczości komputerowej
Czesława Niemena.
GRUDZIEŃ
• Warszawa, Planet Musie: promocja albumu kompaktowego „Sen o Warszawie", płyty zawierającej
najwcześniejsze nagrania Niemena.
1996
LIPIEC
• Kraków, „Lato Artystyczne 96": cykl koncertów z udziałem m.in. Niemena.
• Sopot: bierze udział w koncercie „Po obu brzegach tęczy - atlas polskiego rocka", dedykując
jeden z wykonywanych utworów („Spodchmurykapelusza") Franciszkowi Walickiemu.
GRUDZIEŃ
• Warszawa: wraz z zespołem Perfect uczestniczy w koncercie „Gwiazdy rocka" z okazji 40-lecia
klubu studenckiego Stodoła.
1997
• Angażuje się w kampanię wyborczą po stronie AWS.
MAJ-CZERWIEC
• Wraz z The Animals, M. Rodowicz, M. Grechutą i S. Krajewskim bierze udział w trasie objazdowej
„dinozaurów".
LIPIEC
• Warszawa, scena przed gmachem TVP: w czasie koncertu „Moja i twoja nadzieja" (na rzecz ofiar
powodzi) wykonuje, jedynie z fortepianem, „Moją piosnkę".
SIERPIEŃ
• Przewodniczy jury na XXXIV Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie.
• Występuje wraz z żoną (grając samego siebie) w krótkiej scenie filmowej serialu tv „Sposób na
Alcybiadesa" w reż. W Szarka.
1998
LUTY
Page 137
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
• Warszawa Sala Kongresowa: koncert „Złote Przeboje". Niemen otrzymuje nagrodę „Żorży-ka" za
uparte poszukiwanie perpetuum mobile.
• Premiera widowiska artystycznego „Zdania i uwagi" z fragmentami poezji A. Mickiewicza, w reż.
G. Królikiewicza, ze wspaniałymi wokalizami Niemena.
1999
CZERWIEC
• Prezentacja utworu „Osiem błogosławieństw" nagranego z okazji wizyty papieża Jana Pawła II -
Niemen jest jednym z wykonawców tego utworu.
SIERPIEŃ
• Zajmuje I miejsce w plebiscycie czytelników „Polityki" na najlepszych piosenkarzy i zespoły XX
wieku.
PAŹDZIERNIK
• Gliwice, Galeria Sztuki Współczesnej ESTA: otwarcie wystawy grafiki komputerowej Niemena.
LISTOPAD
• Warszawa, koncert w radiowej Trójce: Niemen odbiera statuetkę Super Mateusza za całokształt
osiągnięć artystycznych w muzyce rozrywkowej. 31 GRUDNIA
• Warszawa, plac Zamkowy: w koncercie podsumowującym wiek XX wykonuje nową wersję
piosenki „Dziwny jest ten świat".
2000
LUTY
• Warszawa. Akademia Telewizyjna przyznaje trzy Super Wiktory dla najpopularniejszych postaci
małego ekranu; otrzymują je: Andrzej Wajda, Jerzy Hoffman i Czesław Niemen.
• Warszawa, Torwar: festiwal Play-Box 2000; w specjalnym koncercie występują m.in. Niemen,
Budka Suflera i O.N.A. Niemen uhonorowany zostaje statuetką Play-Box za całokształt dokonań
artystycznych.
SIERPIEŃ
• Pomaton EMI wydaje płytę-składankę „Czas jak rzeka".
• Uczestniczy w koncercie „Dwadzieścia lat dla Polski" z okazji obchodów dwudziestej rocznicy
podpisania Porozumień Sierpniowych w Stoczni Gdańskiej.
GRUDZIEŃ
• Zajmuje I miejsce w plebiscycie „Polityki" na najpopularniejszego polskiego artystę XX wieku. Z tej
okazji w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego daje specjalny recital.
2001
WRZESIEŃ
• Warszawa, Teatr Polski: w ramach spektaklu „Norwid bezdomny" odbywa się koncert Niemena
„Pieśń od ziemi naszej".
PAŹDZIERNIK
• Paryż, Kościół Polski św. Magdaleny: koncert Niemena w 180. rocznicę urodzin C. Norwida.
LISTOPAD
• Ukazuje się długo oczekiwana, ostatnia autorska płyta „Spodchmurykapelusza", wydana przez
Pomaton EMI.
• Warszawa, Galeria Sztuki K. Napiórkowskiej: Wernisaż i aukcja komputerowych prac
plastycznych Niemena. Dochód z aukcji przeznaczono dla Polskiej Akcji Humanitarnej na zakup
sprzętu edukacyjnego do szkół litewskich. •Warszawa, Teatr Wielki: dla uczczenia ofiar
terrorystycznego zamachu na Manhattanie wykonuje - w czasie uroczystego koncertu „Pamięć i
nadzieja" - specjalnie przygotowany na tę okazję utwór „Nowy Jork" oraz dawno niesłyszany „Bema
pamięci żałobny--rapsod".
2002
STYCZEŃ
W Wielkiej Brytanii Chemical Brothers wydają płytę „Come With Us" z utworem „The Test", w którym
wykorzystano fragmenty improwizacji Niemena z utworu „Pielgrzym" (z płyty „Niemen Aerolit" SX
1192) LIPIEC
• Hiszpania, Alcala de Henares pod Madrytem:
uczestniczy w koncercie inaugurującym Rok Polski w Hiszpanii.
• Kraków: z okazji 40-lecia pracy twórczej odbywa się specjalny koncert w Collegium Maius, jednen
z ostatnich, znaczących koncertów Niemena w kraju.
Page 138
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
LISTOPAD
• Niemcy. Ostatnie koncerty zagraniczne Niemena, m.in. w Hanowerze i we Frankfurcie.
2003
LUTY
• Przechodzi operację, po której następuje poprawa stanu zdrowia.
• Nie odbiera Złotego Fryderyka - Nagrody Akademii Fonograficznej Złoty Fryderyk 2002, przyznanej
za całokształt osiągnięć artystycznych. KWIECIEŃ
• Warszawa: przewodniczy jury na VI Festiwalu Muzyki Folkowej Polskiego Radia „Nowa Tradycja".
• Ostatnie prace przygotowawcze do wydania dwóch sześciopłytowych boksów, zatytułowanych
„Niemen Od początku".
• Włochy, Florencja: „The Voyage" - multimedialny spektakl Jana Sawki z muzyką Niemena
-zdobywa Premio de Lorenzo II Magnifico Gold Medal na biennale Contemporary Art. GRUDZIEŃ
• Udziela jednego z ostatnich wywiadów w radiowym „Wieczorze z Jedynką" w Programie I
Polskiego Radia.
• 26 grudnia. Ostatni wywiad w telewizji (program II godz. 21.50).
2004
STYCZEŃ
• W autorskiej rubryce miesięcznika „Teraz Rock" ukazuje się jeden z ostatnich wierszy,
„Ka-lanchoe", oraz grafika Niemena.
• 17 stycznia, Warszawa Centrum Onkologii im. M. Curie-Skłodowskiej - umiera Czesław Niemen.
• 30 stycznia, Warszawa godz. 13.00: msza żałobna w kościele św. Karola Boromeusza, pogrzeb
na Powązkach.
23 LUTEGO
• Stalowa Wola jako pierwsze miasto w Polsce nazwało jedną z ulic imieniem Czesława Niemena.
OPRACOWAŁ EDWARD CHOMICZ
CopyrightOMarek Gaszyński, 2004
projekt graficzny i łamanie Andrzej Barecki
dyskografia Edward Chomicz, Tadeusz Sklinski
KALENDARIUM Edward Chomicz
Wykorzystano zdjęcia L. Dzikowskiego, M. Karewicza, J. Waniukiewicza,
W Pawelca, W Karskiego, E Artwicha, Z. Proszowskiego, E. Liberackiego, J. Strzeszewskiego,
J. Unierzyckiego, M. Saneckiego, T. Późniaka, J. Awakumowskiego, R.J. Wydrzyckiego,
A. Korzyńskiego, J. Bogdanowicza, E Walickiego, J. Popławskiego, T. Jaśkiewicza,
z archiwum „jazz forum" oraz z Agencji: Epoka, Studio 69, Sky News, East News
KOREKTA Mariola Będkowska
przygotowanie DO DRUKU Studio Graficzne Prószyński i S-ka
ISBN 83-7337-849-9
Wydawca
Prószyński i S-ka SA
02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnicza im. W L. Anczyca SA.
30-011 Kraków, ul. Wrocławska 53
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tej książki.
Zwłaszcza osobom, które udzieliły mi wywiadów: Jadwidze Bortkiewicz (siostrze Niemena),
Jerzemu Wydrzyckiemu, Janowi Wydrzyckiemu, Romualdowi Juliuszowi Wydrzyckiemu,
Tomaszowi Jaśkiewiczowi, Franciszkowi Walickiemu, Wowo Bielickiemu, Pawłowi Brodowskiemu,
Witoldowi Fillerowi, Januszowi Popławskiemu, Leopoldowi Dzikowskiemu, Zbigniewowi
Namysłowskiemu,
Wojciechowi Młynarskiemu, Michałowi Urbaniakowi, Adamowi Hanuszkiewiczowi, Andrzejowi
Kurylewiczowi,
Wandzie Warskiej, Andrzejowi Wajdzie, Jerzemu Bogdanowiczowi, Krzysztofowi Sadowskiemu,
Wojciechowi Gąssowskiemu, Jackowi Nieżychowskiemu, Andrzejowi Marcowi oraz Alibabkom.
Zdjęcia, plakaty, notatki, listy, wydawnictwa reklamowe, autografy dostarczyli mi: Piotr Artwich,
Paweł Brodowski, Janusz Popławski, Tomasz Jaśkiewicz, Adam Trąbiński, Franciszek Walicki,
Edward Liberadzki, Zbigniew Proszowski, Stanisław Cejrowski, Andrzej Korzyński, Krzysztof
Page 139
Niemen - czas jak rzeka - Marek Gaszyński - biografia artystyczna.txt
Nieporęcki,
Wojciech Fułek, Jerzy Bogdanowicz, Ewa Kozłowska, Edward Walczak, Witold Pograniczny i Jerzy
Płoński.
Szczególne podziękowania winien jestem członkom rodziny Czesława Niemena:
Jadwidze Bortkiewicz, Jerzemu, Janowi i Romualdowi Juliuszowi Wydrzyckim,
a także redakcji miesięcznika „jazz forum".
Marek Gaszyński
I
h
35.42
Page 140