Michał Lermontow
Ród Lermontowów posiadał szkockie korzenie. W
wieku XI niejaki Lermont walczył w oddziałach
króla Malcolma przeciwko uzurpatorowi
Makbetowi. Minęło potem kilka stuleci, nim George
Lermont, szkocki oficer zaciężny, podjął służbę u
króla Polski Zygmunta III Wazy i w 1612 roku
wziął udział w wyprawie moskiewskiej. W roku
następnym przeszedł jednak na stronę Rosjan i
służył potem w oddziałach księcia Pożarskiego.
Jego syn Piotr przyjął już prawosławie, zmienił
nazwisko na Lermontow i został lojalnym
poddanym moskiewskiego cara.
Po dwustu blisko latach kapitan w stanie
spoczynku Jurij Lermontow poślubił brzydką, ale
bogatą Marię Arseniew, z domu Stołypin.
Dziewczyna była sentymentalna i egzaltowana, a
przy tym słabego zdrowia. W 1814 roku urodziła
mężowi syna Michała, lecz po porodzie stale
chorowała i zmarła w 1817 roku. Miała wówczas
zaledwie dwadzieścia jeden lat.
Jurij nie przejął się zbytnio śmiercią żony, gdyż od
dwóch lat wyraźnie ją zaniedbywał. Romansował z
boną swojego syna, a ponadto obdarzał jeszcze
łaskami kilka dziewek dworskich. Przed śmiercią
żony wyniósł się zresztą z domu, pozostawiając
małego Michała u jego babki, Elżbiety Arseniew.
Zapisała ona cały swój majątek wnukowi,
zastrzegając wszakże, że do osiągnięcia
pełnoletniości pozostanie on pod jej wyłączną
opieką.
Chłopiec był niezwykle wrażliwy i od dzieciństwa
przejawiał zamiłowania plastyczne, literackie i
muzyczne. Po matce odziedziczył niestety słabe
zdrowie i babka woziła go często do lekarzy, a
także trzykrotnie, w celach leczniczych, była z nim
u swojej siostry na Kaukazie. Górskie krajobrazy i
wielonarodowa społeczność kaukaska zrobiły na
Miszy wielkie wrażenie i mając lat jedenaście
począł pisać swoje pierwsze wiersze.
W 1827 roku Michała oddano do Pensjonatu
Szlacheckiego w Moskwie, w którym przebywał
przez trzy lata. Zakochał się wtedy po raz pierwszy
w swym życiu w siedemnastoletniej kuzynce Agafii
Stołypinie. Napisał: "Kiedyś ukradłem znajomej
dziewczynie, która miała siedemnaście lat i dlatego
beznadziejnie ją kochałem, sznur błękitnych korali;
mam je jeszcze teraz". Miłość do Agafii była
oczywiście miłością platoniczną i nie spełnioną i już
wkrótce porzucił pannę dla starszej od siebie o
dwa lata Katarzyny Suszkowej, dziewczyny o
pięknych oczach, ale o przewrotnym charakterze.
Katarzyna patrzyła na niego z góry, choć z
wrodzonej kokieterii usiłowała zatrzymać go przy
sobie. Później, kiedy spotkali się po latach, role się
odwróciły. Suszkowa, jak zauważył Lermontow,
"wchodziła w wiek, w którym uwodzenie jej nie
sprawiało jeszcze przykrości, ale zakochać się już
było trudno". Jej myśli zaprzątała w tym czasie
wyłącznie sprawa zamążpójścia i robiła wszystko,
aby zaprowadzić do ołtarza świetnie
zapowiadającego się poetę. Michałowi miłość do
niej wywietrzała już jednakże z głowy i
potraktował dziewczynę dość obcesowo. "Ta
kobieta to nietoperz, którego pazurki zaczepiają o
wszystko, co napotyka na swej drodze. Był czas,
gdy mi się podobała, teraz prawie że mnie
zmusza, abym się do niej zalecał... ale, dalibóg, w
jej manierach, w jej głosie jest coś wulgarnego,
sztucznego, nerwowego, co odpycha; starając się
jej podobać, znajdujesz przyjemność w
kompromitowaniu jej, w oglądaniu jej zaplątanej
we własne sieci" - wyznawał.
W 1830 roku Lermontow podjął studia na
uniwersytecie w Moskwie, najpierw na wydziale
prawa, później na wydziale filologicznym. Był już
wtedy znanym pisarzem, autorem wielu wierszy
oraz tragedii Ludzie i namiętności i Hiszpanie.
Zaprzątnięty twórczością, do wybitnych studentów
nie należał i po dwóch latach uczelnię porzucił. Na
czasy uniwersyteckie przypada jego miłość do
Natalii Iwanowej, córki znanego moskiewskiego
dramaturga. Piękna, lecz zimna dziewczyna
okazywała mu początkowo zainteresowanie, po
czym porzuciła go dla Michała Obriezkowa, który
został zresztą jej mężem. Fakt ten poruszył
Lermontowa do głębi i zrodziło się w nim
przekonanie o niestałości wszystkich kobiet.
Nieufnie potraktował zatem swój następny związek
z szesnastoletnią Warwarą Łopuchiną, szczupłą
blondynką o dużych, czarnych oczach. Roztropna,
egzaltowana i poetycka dziewczyna była nim
wyraźnie zauroczona i mogła stać się skuteczną
odtrutką na nieszczęśliwą miłość do Iwanowej. W
obawie przed ponownym rozczarowaniem przerwał
jednak pomyślnie rozwijający się romans i
wyjechał do Petersburga. Zrozpaczona Waria
poślubiła starszego od siebie o lat dwadzieścia
Mikołaja Bachmatiejewa, a poeta dopiero po kilku
latach zrozumiał, iż utracił kobietę, która go
naprawdę kochała.
W Petersburgu Lermontow popełnił swój następny
błąd - wstąpił do szkoły wojskowej. Decyzja ta
była całkowitym zaskoczeniem dla wszystkich jego
przyjaciół, ponieważ regulamin szkoły zakazywał
pracy literackiej i poeta musiał tworzyć w
konspiracji. Pisał wówczas powieść historyczną
Wadim, poemat Ułansza oraz dramat Maskarada.
W 1834 roku ukończył szkołę i został oficerem
huzarów gwardii. Zaczął bywać w petersburskich
salonach i nawiązał przelotny flirt z młodą tancerką
Katarzyną Pimienową, utrzymanką milionera
Moisiejewa.
W 1837 roku poraziła go wiadomość o śmierci
Puszkina. Napisał wtedy wiersz Śmierć poety, w
którym dał do zrozumienia, iż odpowiedzialność za
tę śmierć spada na skorumpowane i
kosmopolityczne sfery dworskie, które nazwał
"gachami rozpusty" i którym zagroził sądem
Bożym. Wierszem tym spowodował prawdziwą
lawinę potwarzy. Został nawet aresztowany i na
rozkaz cara Mikołaja I zesłany do garnizonu
kaukaskiego. W początkach 1837 roku zameldował
się zatem w Stawropolu, gdzie znajdowało się
dowództwo korpusu. Spotkał tam jednak swego
wuja, generała Pawła Pietrowa, który sprawił, iż
pobyt na Kaukazie nie był wcale przykry. Nie trwał
on zresztą długo, gdyż przyjaciele podjęli
skuteczne starania, aby skrócić jego wygnanie, i w
lutym następnego roku mógł już powrócić do
Petersburga.
Opromieniony cierpieniem i poetycką sławą,
rozchwytywany był przez piękne damy. "Muszę
Pani powiedzieć, że jestem najnieszczęśliwszym z
ludzi, a Pani mi uwierzy, gdy dowie się, że
codziennie bywam na balach: rzuciłem się w wielki
świat - pisał do Marii Łopuchiny. - Przez miesiąc
byłem w modzie, dosłownie rozchwytywano mnie.
Mówię to szczerze. Cały ten świat, który obrażałem
w swoich wierszach, obsypuje mnie
pochlebstwami. Najpiękniejsze kobiety proszą
mnie o wiersze i chełpią się nimi jak wielkim
sukcesem". Wśród zabiegających o jego względy
kobiet była starsza od niego o lat dwanaście Zofia
Karamzin, córka znanego pisarza. Darzyła ona
poetę głębokim uczuciem i chociaż nie
dotrzymywał jej wierności, nie czyniła mu z tego
powodu wyrzutów. Jej miłość przerodziła się
wkrótce w serdeczną przyjaźń.
Kochał się także w mądrej i czarującej Annie
Oleninie oraz damie carskiego dworu Aleksandrze
Smirnowej, z domu Rosset, dawnych miłościach
Puszkina. O Smirnowej pisał, że była "średniego
wzrostu, zgrabna, nieco leniwa w zachowaniu;
czarne, długie, piękne włosy uwydatniały jej
jeszcze młodą, regularną, lecz przybladłą twarz,
interesującą, inteligentną... Jej uroda, niepospolity
umysł, oryginalne spojrzenie na życie musiały
wywierać wrażenie na ludziach z wyobraźnią".
Kokietowała go również przystojna, jasnowłosa
hrabina Emilia Musina Puszkina, z domu Szernwal,
którą uważano za najpiękniejszą kobietę stolicy.
Prawdziwą miłością Lermontowa na przełomie
1839 i 1840 roku stała się jednak młoda wdowa
księżna Maria Szczerbatowa, z domu Sztericz. Była
to czarnooka Ukrainka, niezwykle inteligentna i
oczytana, która stanowiła prawdziwą ozdobę
petersburskich salonów. "Śmieje się przez łzy.
Kocha Lermontowa" - zauważył Turgieniew.
Rywalizacja o względy Szczerbatowej stała się
nawet przyczyną pojedynku, który poeta stoczył z
synem francuskiego ambasadora Ernestem de
Barante. Poetka Eudoksja Rostopczyna pisała na
ten temat: "Kilka sukcesów u kobiet, kilka
salonowych flirtów, wzbudziło przeciwko niemu
wrogość ze strony mężczyzn. Spór o śmierć
Puszkina był przyczyną jego konfliktu z panem de
Barante, synem ambasadora francuskiego.
Konsekwencją sporu był pojedynek".
Lermontow istotnie posprzeczał się z Francuzem,
twierdząc, iż Puszkin zabity został z pełną
premedytacją. U podstaw tego sporu leżały
wszakże przede wszystkim względy osobiste,
ponieważ Ernest de Barante także zalecał się do
Szczerbatowej i zamierzał uczynić z niej swoją
kochankę. Poeta, który darzył księżnę prawdziwym
uczuciem, był o nią niezwykle zazdrosny i wyrażał
się niezbyt przychylnie o swoim rywalu. Ernestowi
doniosła o tym ekscentryczna żona rosyjskiego
konsula w Hamburgu, Teresa von Bacheracht, od
lat beznadziejnie zakochana w Lermontowie. W
rezultacie tej intrygi w lutym 1840 roku doszło do
pojedynku. Barante chybił, a poeta nie chcąc
dobijać bezbronnego wystrzelił w powietrze.
Sprawa stała się dość głośna, a ponieważ
pojedynki były wówczas w Rosji zabronione,
Lermontowa aresztowano. Francuz uniknął kary,
gdyż pośpiesznie wyjechał za granicę. Oficjalna
opinia publiczna potraktowała poetę niczym
awanturnika i odwróciła się od niego. Życzliwa mu
dotychczas Elżbieta Wiereszczagina pisała na ten
temat: "Misza Lermontow siedzi jeszcze w
areszcie, a najgorsze, że popsuł całą sprawę. Szła
dobrze, lecz teraz jeden Bóg wie, jak się zakończy.
Ma charakter nieznośny - z nadmiaru mądrości
popełnia głupstwa. A co jeszcze gorszego - w
swoje sprawy wciąga innych, nie myśli o niczym
innym, tylko o sobie, a i o sobie nierozważnie...
Jego umysł nie służy niczemu innemu, tylko
złośliwości i grubiaństwu". W obronie poety
wypowiedzieli się jedynie Zofia Karamzin oraz
Aleksander Turgieniew.
Sąd skazał Lermontowa na ponowne zesłanie do
garnizonu kaukaskiego, który pacyfikował w tym
czasie powstanie ludów muzułmańskich. W
czerwcu 1840 roku przybył zatem po raz drugi do
Stawropola. Skierowano go do Małej Czeczenii,
gdzie brał udział w kilku bitwach, walcząc
każdorazowo na pierwszej linii frontu. Przełożeni
wystawiali mu nader pochlebne opinie; dzięki nim
otrzymał trzymiesięczny urlop, który spędził w
Petersburgu. Nawiązał wtedy swój ostatni flirt z
poetką Eudoksją Rostopczyną.
W maju 1841 roku był już ponownie na Kaukazie.
Niedługo po przyjeździe zachorował na febrę i
leczył się w uzdrowisku w Piatigorsku. W
uzdrowisku tym przebywał podówczas jego dawny
kolega, zdymisjonowany major - Mikołaj
Martynow. Był to oszust karciany, a przy tym
człowiek wyrachowany i niezwykle zawistny.
Próbował swoich sił jako poeta i usiłował
polemizować z poezją Lermontowa. Jego wiersze
trąciły jednak czystą grafomanią i Lermontow
wyrażał się o nich nader niepochlebnie. Obrażony
Martynow wyzwał go na pojedynek.
Należy przypuszczać, iż pojedynek ten
zainspirowały sfery dworskie, które nienawidziły
Lermontowa za jego prawdomówność i
bezkompromisowość. Takiego zdania byli w
każdym razie jego przy- jaciele. "Wspaniały
człowiek - pisał o Lermontowie Rufin Dorochow -
charakter szlachetny, prostolinijny, nie ocali
głowy". Istotnie... Władze w Piatigorsku, które
znacznie wcześniej wiedziały o pojedynku, nie
zrobiły nic, aby mu w porę zapobiec.
Lermontow i Martynow spotkali się 15 lipca 1841
roku. Poecie, jako wyzwanemu, przysługiwał
pierwszy strzał, ale wspaniałomyślnie z niego
zrezygnował. Martynow trafił go prosto w serce.
Lermontowa pochowano na miejscowym
cmentarzu i dopiero po roku, staraniem babki
Elżbiety, ciało jego przewiezione zostało do
rodzinnego majątku, gdzie spoczęło obok matki i
dziadka. Car, który za pojedynki zsyłał nieraz na
Syberię, tym razem kazał zamknąć Martynowa
tylko na trzy miesiące w więzieniu, a potem polecił
mu odbyć pokutę cerkiewną.
Postępowa opinia publiczna potraktowała
pojedynek jako morderstwo z premedytacją. Ze
względu na carską cenzurę nie mogła jednak tego
ujawnić. Dopiero w kilkanaście lat później krytyk
Aleksander Drużynin pisał: "Gwałtowna
przedwczesna śmierć wieńczy ten monumentalny
obraz, gniew mimo woli ogarnia duszę naszą -
gniew na społeczeństwo nie umiejące ochronić
swego pieśniarza, gniew na godne pogardy
narzędzia jego zguby, gniew na nikczemników
mających czelność cieszyć się z niej, lub obojętnie
przyjmować wieść bolesną dla ojczyzny".