Na straży Zuzanna Morawska ebook

background image
background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.

background image

Zuzanna Morawska

Na straży

Warszawa 2012

background image

Spis treści

Rozdział I

Rozdział II

Rozdział III

Rozdział IV

Rozdział V

Rozdział VI

Rozdział VII

Rozdział VIII

Rozdział IX

Rozdział X

Rozdział XI

Rozdział XII

Kolofon

background image

Rozdział I

Po kongresie wiedeńskim r. 1815 i utworzeniu Królestwa Polskiego,
składającego się z 5 guberni, cesarz Aleksander I Pawłowicz, wnuk
Katarzyny II, ogłosił się królem polskim.

Za utworzenie królestwa, zwanego kongresowym, dano mu imię

„Dobroczyńcy ludzkości”.

Imię to napełniło duszę władcy wielkim zadowoleniem.
Nadał też utworzonemu przez siebie królestwu konstytucję.
Prawa, spisane w księgę, oprawną w aksamit z orłem dwugłowym,

w którego sercu trzepotał się orzeł biały, zostały przechowane na
wieczną rzeczy pamiątkę.

Konstytucja i nowo utworzone królestwo nikogo nie zadowalało,

mówiono jednak sobie:

– Będziemy pod obcym panowaniem, prawda, lecz silna dłoń

potrzebna nam do zaprowadzenia ładu, porządku i jakiego takiego
dobrobytu...

– Tym więcej trzeba wznieść się pod względem dobrobytu, że kraj,

zrujnowany wojnami Napoleońskimi, potrzebuje koniecznie zasiłku –
mówił zacny Stanisław Staszyc.

– Nie jest to konstytucja, jakiej byśmy pragnęli, ale poczekajmy –

mówili inni.

Znaleźli się też i tacy, którzy żartowali sobie po cichu z

Dobroczyńcy ludzkości, mówiąc:

– Dobroczyńca ludzkości połamie w nas kości!
Dowcipnisiów mitygowano i czekano.
Czekano, dalszych wyników.
– Jedno jedyne dobro, że mamy mieć swoje wojsko – mówili dawni

oficerowie i w ogóle zwolennicy militaryzmu.

– Ale... – powtarzali inni i kręcili głową.
To „ale” wychodziło na świat coraz więcej.
Mimo że w radzie zasiadali najznakomitsi ludzie, znani z

poświęcenia i patriotyzmu, konstytucja coraz bardziej się kurczyła.

Cesarz-fantasta ścieśniał ją coraz więcej, ulegając podszeptom

background image

swego otoczenia.

Rosja bowiem, niemająca konstytucji i nieodczuwająca jej

potrzeby, krzywo patrzyła na nadaną Polakom.

Aż gruchnęło:
– Aleksander I przysyła swego brata, następcę tronu,

cesarzewicza Konstantego, na naczelnego wodza wojsk polskich!

A zaraz ktoś rzucił:
– Wojsko polskie, moskiewski wódz, czyliż można się nam wzmóc!
Ktoś inny dodał:
– Wojsko polskie, to prawda, lecz moskiewska szata, co zamiast

pałasza to użyje bata! Szukano dowcipnisia, nie znaleziono, ale jedni
drugim na ucho zwrotki te powtarzali. I rosło w piersiach wciąż
powątpiewanie i rozrastało się „ale”.

Aż przybył r. 1819 obiecywany brat cesarski, cesarzewicz

Konstanty.

Nabroił on niemało w Petersburgu, wpadał częstokroć w

szaleństwo – trzeba się go więc było pozbyć!

Pozbyć się za wszelką cenę!
– Nic łatwiejszego: wysłać go do Polski! – szepnął ktoś z

zauszników samowładcy.

Szept ten podobał się Aleksandrowi I.
– Trzeba nam kogoś zaufanego na głównego wodza wojska

polskiego. Komuż możemy powierzyć to stanowisko, jeżeli nie tobie,
miły nam bracie – rzekł cesarz.

– Tak, tak, wasza cesarska mość, a brat mój, możesz być pewnym,

że spełnię we wszystkim jego wolę! – odrzekł cesarzewicz i błysnął
niewielkimi, lecz nader ruchliwymi, pełnymi okrucieństwa, jak u
tygrysa, oczyma.

Wydęły mu się też nozdrza płaskiego, niepołączonego z czołem

nosa, a cała twarz szeroka, płaska zajaśniała zadowoleniem.

A cesarz mówił dalej:
– Namiestnikiem tego królestwa polskiego jest generał Józef

Zajączek...

– Wiem, wiem! Poszło to po nosie Czartoryskiemu, który się

spodziewał tej godności! – przerwał Konstanty ze złośliwym, jemu
tylko właściwym uśmiechem.

Władca nie zwrócił na to uwagi, lecz mówił dalej:
– Dodanym dla spraw rozmaitych namiestnikowi, Mikołajem

Nowosilcowem, możesz się posługiwać: jak twoim przybocznym.

background image

– Tak, tak, Nowosilcow, znana osobistość! – rzucił cesarzewicz, a

oczy mu zamigotały drapieżnym blaskiem.

I oto do wielu łask monarszych przybyła jedna z największych, tj.

jego brat i następca tronu W. Książę Konstanty.

Przybył poprzedzany tysiącem najróżnorodniejszych, a nader

ujemnych wieści.

Postać jego rozrosła, barczysta, mogła zwiastować doskonałego

wodza.

Ale wzrok bazyliszka, ruchy tygrysie, syk w mowie, zdradzający

niecierpliwość, piana na ustach, ukazująca się za najmniejszym
podrażnieniem znamionowały szaleńca.

Znamionowały to, czym był.

1

Założył szkołę wojskową w Warszawie, tj. podchorążych tak

pieszych, jak konnych – prawda.

Ale...
Ale generałów, oficerów, instruktorów nękał tak, że ci wprost

znienawidzili go od najpierwszej chwili.

Cała ta starszyzna, wychowana w tradycjach wielkich bitew i

miłości ojczyzny, była wprost przez niego prześladowana dlatego, że
czuł w niej wyższość moralną.

Usuwał się też, kto mógł, pozostawali tylko ci, co musieli.
Z tym wszystkim ks. Konstanty powtarzał:
– Kocham moje wojsko! Kocham Polaków, dzielnych żołnierzy.
Ale na rewiach i musztrach znęcał się nad nimi.
Mundury musiały być ciasne z wysokimi kołnierzami.
Pewnego razu włożył palec między mundur i szyję młodego

podchorążego.

Palec wszedł łatwo, uderzył więc pięścią w podbródek

nieszczęśliwego tak silnie, że mu wszystkie zęby wypadły.

Innym razem na rewii piechoty przekonawszy się, że mundur nie

jest dosyć obcisły, pchnął młodzieńca nogą w brzuch.

Ten przewrócił się i już nie podniósł.
Wnętrzności miał przebite Książęcą ostrogą!

2

Dodany Konstantemu do pomocy Nowosilcow, był dla niego

rzeczywiście prawą ręką.

Prócz bowiem wojska, które tak W. Książę miłował, rozmiłował się

również w całym narodzie.

Chciał więc wiedzieć, co ten naród myśli, co czuje...
Aż Nowosilcow rzekł pewnego razu:

background image

– Najmiłościwiej panujący nam cesarz, a król polski

szczególniejsze ma upodobanie do tego niewdzięcznego narodu...

– Co chcesz przez to rozumieć, Mikołaju Mikołajewiczu? –

przerwał W. Książę.

– Dał im konstytucję, wojsko...
– Nie zapominaj, że jestem naczelnym wodzem, że wojsko moje

kocham! – przerwał porywczo W. Książę.

– Wiem, wiem! Znane są starania jego książęcej mości dla tego

wojska... Wojsko pod jego kierunkiem nabiera rzeczywistej
sprawności, można je będzie użyć w danej potrzebie na pożytek
matuszki Rosji, ale...

– Jakież więc „ale” upatrujesz? – zapytał W. Książę, połechtany

pochwałą wojska.

– Ale czyż my wiemy, co ten naród rewolucjonistyczny myśli? –

zakończył Nowosilcow. Konstanty, zmarszczywszy szczecinowate
brwi, bacznie spojrzał na niego.

– Pełno jest urzędników Polaków zajmujących najwybitniejsze

stanowiska – ciągnął dalej Nowosilcow, niezrażony zmarszczeniem
brwi Księcia. – Będą chcieli zreformować Polskę na swój sposób...
Mają też licznych krewnych poza stolicą, czują i myślą czuciem i
myślą całego narodu...

Książę nic nie rzeki, począł się tylko przechadzać po wielkim

salonie.

Zachęcony tym milczeniem zacny doradca mówił dalej:
– Na miłujących najjaśniejszego pana należy zwracać uwagę na

wszystko.

W. Książę stanął i wpatrzył się badawczo w mówiącego, potem

rzucił:

– Tak, tak!
– Jakże się cieszę, że podjąłem myśl jego cesarzewiczowskiej

mości! – rzekł Nowosilcow.

– Tak, tak! Ja już dawno o tym myślałem – przyświadczył książę.
Zacny doradca chytrze się uśmiechnął i mówił:
– Jego cesarzewiczowskiej mości nie wypada się takimi sprawami

zajmować, ale jeżeli jego cesarzewiczowska mość pozwoli, wyłożę
mu mój program.

– No?! – rzucił znów książę i wpatrzył się bystro w doradcę.
Ten ciągnął dalej:
– Trzeba zorganizować sekretną policję – policję naturalnie

background image

dobrze płatną, o której istnieniu prócz jego książęcej mości i mnie
nikt wiedzieć nie będzie. Policja ta nie tylko w stolicy, ale w całym
kraju Polski i Litwy działać powinna. Powinna pod jakimkolwiek bądź
pozorem wchodzić do każdego domu na wsi i w mieście, wiedzieć nie
tylko, co się tam dzieje, co mówią, ale co myślą...

– Tak, tak! – przyświadczył Książę, chodząc w zamyśleniu.
A Nowosilcow, uśmiechając się, mówił:
– Każdemu też z tych dygnitarzy Polaków trzeba dodać anioła

stróża: ci najwięcej mogą spiskować.

– Ech, ci zadowoleni z urzędów są najpewniejsi – odrzekł książę.
– Ale nie zawadzi, nie zawadzi – dodał, dając znać, że posłuchanie

skończone.

Nowosilcow po niskim ukłonie zniknął.
Niewzywany, nie pokazywał się nawet dni kilka.
Mając zezwolenie księcia, utworzył zaraz sekretną policję.
Rekrutował ją już od dawna z szumowin społeczeństwa. Byli to

oszuści, złodzieje, drobni nieuczciwi handlarze itp. Na ich czele byli
usunięci z pułków oficerowie: Holender, Vander, Not, Kampen i
porucznik Szlej.

Najważniejszym wszakże był fryzjer Makrut.
Ten wielką odgrywał rolę. Wzywany do czesania dam, umiał

wyciągnąć z każdej wizyty to, co chciał. Modnym był, do jego atelier
schodzili się wszyscy. Otoczony takimi pracownikami, Nowosilcow
mógł się pochwalić. Myślał też sobie o W. Księciu:

– Ani wie, że on sam podlegać będzie mojej kontroli.

1

Obraz W. Ks. Konstantego wzięty z ówczesnych pamiętników.

2

Prawdziwe, z opowiadań naocznego świadka.

background image

ISBN (ePUB): 978-83-7884-669-7
ISBN (MOBI): 978-83-7884-670-3

Wydanie elektroniczne 2012

Na okładce wykorzystano fragment obrazu „Portret Joanny Grudzińskiej”, przed 1831 r., malarz
nieznany.

WYDAWCA
Inpingo Sp. z o.o.
ul. Niedźwiedzia 29B
02-737 Warszawa

Opracowanie redakcyjne i edycja publikacji: zespół Inpingo

Plik cyfrowy został przygotowany na platformie wydawniczej

Inpingo

.

Niniejsze wydanie książki zostało przygotowane przez firmę Inpingo w ramach akcji „Białe Kruki na E-
booki”. Utwór poddano modernizacji pisowni i opracowaniu edytorskiemu, by uczynić jego tekst
przyjaznym dla współczesnego czytelnika.

background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Na straży Zuzanna Morawska ebook
Na dworze królowej Anny Zuzanna Morawska ebook
Na dworze królowej Anny Zuzanna Morawska ebook
Dworek pod górą Zuzanna Morawska ebook
Zabawy w dawnych czasach Zuzanna Morawska ebook
Zuzanna Morawska Na zgliszczach Zakonu
NA STRAŻY PAMIĘCI, NAUKA, WIEDZA
na strazy faktur id 312319 Nieznany
„Know how” pytań o kwestie drażliwe cz 2 – techniki niebezpośrednie Na Straży Sondaży
RODZICE NA STRAŻY KOMPUTEROWEGO UZALEŻ NIENIA
na strazy marsz
NA STRAŻY WIERNOŚCI MAŁŻEŃSKIEJ, damsko męskie
informatyka e biznes po godzinach jak zarabiac w sieci bez rzucania pracy na etacie maciej dutko ebo
Nie tylko seks Integralne spojrzenie na miłość Gigi Avanti ebook
inne zrob to teraz stop odkladaniu spraw na jutro jeffery combs ebook
Kamień na szczycie Ewa Białołęcka ebook
biznes i ekonomia jak wywierac wplyw na ludzi philip hesketh ebook
ABC Firma na księdze przychodów i rozchodów ebook

więcej podobnych podstron