Kłamstwo założycielskie III RP
„Lenin, któremu się rewolucja udała, twierdził rzecz oczywistą, że decydującym momentem
rewolucji jest przejęcie władzy” — napisał w notce o rocznicy Okrągłego Stołu — „
”, red. Ernest Skalski.
W jego notce występują m.in główny inspirator, a jednocześnie wszechwiedzący prorok z
żydokomuny (1) Michnik, jednorazowy demiurg Wałęsa oraz główny wykonawca i monter rządu
Mazowieckiego — Jarosław Kaczyński. Z tym, że zadanie Kaczyńskiego miało być raczej korektą
do uzgodnień Okrągłego Stołu i polegało — jak pisze pisze Skalski — na przewerbowaniu
satelickich partii ZSL i SD oraz przekonaniu do tego ryzyka przewodniczących obu partii; Romana
Malinowskiego w ZSL i Jerzego Jóźwiaka w SD.
Jednak, Skalski "zapomniał" o szefie esbeckich i wszelkich innych komunistycznych służb
specjalnych, Czesławie Kiszczaku, który było głównym reżyserem wydarzeń przed i po
okrągłostołowych. Bowiem, z całości dokumentów obecnie znanych wynika, że to przekazanie
władzy — czyli przejście komunistów z komitetów partyjnych do rad nadzorczych — było
świadomie i bardzo dobrze przygotowywane od kilku lat. Dlatego przytoczony przez red.
Skalskiego cytat z dzieł Lenina znakomicie oddaje tę sytuację. Przecież to właśnie Lenin był
mistrzem w znajdywaniu i wykorzystywaniu „pożyteczych idiotów” służących komunie do swojego
końca, często na leninowskim, komunistycznym śmietniku historii, czyli m.in. także i w
bezimiennych grobach na całym świecie.
Propagandowa fasada służb bezpieczeństwa Kiszczaka
Takąż właśnie leninowską propagandową fasadę, przede wszystkim z trockistowskich
opozycjonistów oraz m.in. z różnych "pożyteczych idiotów" — inaczej mówiąc towarzyszy z tzw.
"konstruktywnej opozycji" — służba bezpieczeństwa kierowana przez Kiszczaka stworzyła dla NIE
WTAJEMNICZONYCH przy Okrągłym Stole. Nie mający żadnego lepszego wyboru komuniści —
z ministrem od służb bezpieczeństwa Kiszczakiem w roli dyrygenta tej ubeckiej orkiestry —
propagandowo przekazali władzę własnej agenturze, także i za pośrednictwem m.in.
skomunizowanych i licencjonowanych przez SB quasi-katolików. W dodatku, tych wszystkich
koncesjowanych przez SB opozycjonistów na krótkim postronku prowadził prorok żydokomuny
Michnik, straszący swoich wiernych trockistów oraz wszystkich pozostałych komunistów —
przejęciem władzy przez rojącą się wszędzie endokomunę! (2) Nazwiska członków
niekonstruktywnej opozycji, czyli osób które nie powinny być w nowej Solidarności, zostały
starannie z SB uzgodniane przez Jacka Kuronia. (3)
Przy tym dla Kuronia — pisze Wiesława Kwiatkowska w referacie na obchody 25 rocznicy
pierwszej Solidarności — "Opozycja konstruktywna a niekonstruktywna" — "’polityka nie ma być
moralna, polityka ma być skuteczna’. Efektem stało się łamanie demokracji związkowej, odsuwanie
osób myślących inaczej, potajemne rozmowy z komunistami. " (4)
Magdalenka otwiera możliwości kariery politycznej
Nastroje przedokrągłostołowe wśród opozycji znakomicie oddaje notka na blogu Bogumily
Tyszkiewicz i Jozefa Dajczgewanda, w której można znaleźć opinię, że “W środowisku
opozycyjnym stwierdza się, iż uczestnictwo w dyskusji przy ‘okrągłym stole’ będzie nobilitowało,
bowiem oznacza formalne uznanie przez władzę społecznej reprezentatywności osób zaproszonych.
Co więcej, w przekonaniu większości osób z opozycji uczestnictwo w rozmowach otwiera szerokie
możliwości kariery politycznej. Przed ludźmi mającymi szanse na takie uczestnictwo staje
alternatywa: albo ukorzyć się przed środowiskiem postkorowskim i złożyć niejako deklarację
lojalności, albo zachować samodzielność. J. KUROŃ w prowadzonych licznych rozmowach stara
się wytwarzać wrażenie, że może on, co najmniej odsunąć każdego niewygodnego działacza
opozycyjnego. (3)
W oświadczeniu z 26 sierpnia 1988 roku Kiszczak napisał: "Nie stawiam żadnych warunków ani co
do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników. Wykluczam jednak możliwość uczestnictwa
osób odrzucających porządek prawny i konstytucyjny PRL." W ślad za tym, zapowiadającym
okrągły stół oświadczeniu, szła komunistyczna gra władz wspierająca podziały w "Solidarności"
nające prowadzić do jej rozbicia. A jednocześnie analitycy z SB pisali: "Obrady w ramach
‘okrągłego stołu’ ujawniać mogą daleko idące sprzeczności wewnątrz opozycji. Należy te
rozdźwięki, konflikty i animozje skrzętnie wychwytywać i pogłębiać".
Mercedesy dla Wałęsy i komunistów
Począwszy od zakończenia strajków sierpniowych w 1988 r., w krucjacie przeciw
"niekonstruktywnym" uczestniczyli liderzy "Solidarności" skupieni wokół Lecha Wałęsy. Po
marginalizacji wewnątrzsolidarnościowej opozycji w postaci Grupy Roboczej Komisji Krajowej
"Solidarności" przedmiotem ataku stali się głównie "radykałowie" z Solidarności Walczącej,
Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, Federacji Młodzieży Walczącej, Niezależnego
Zrzeszenia Studentów czy Polskiej Partii Niepodległościowej - za to, że nie włączają się w nurt
porozumienia z władzami PRL. (. ..) 31 sierpnia 1988 r. w willi MSW w Warszawie spotkali się
Lech Wałęsa, Stanisław Ciosek, Czesław Kiszczak i ks. Alojzy Orszulik. Podczas pożegnania, kiedy
podjeżdżał mercedes episkopatu, Ciosek miał się zwrócić do Wałęsy: "Dogadajmy się, a wszyscy
będziemy jeździli takimi mercedesami". Tak rodziła się Magdalenka pomyślana od początku jako
swego rodzaju zabieg socjotechniczny, służący przede wszystkim rozładowaniu społecznego
niezadowolenia. "Solidarność" miała firmować trudne i bolesne społecznie reformy gospodarcze.*
100.000 czynnych agentów służb Kiszczaka
Działo się to wszystko m.in. za poparciem i zgodą komunistów z Kremla, którym przecież Michnik
kilka razy składał przyjacielskie wizyty. Między innymi wskutek działalności Michnika, nigdy w
Polsce nie nastąpiła dekomunizacja, czy deubekizacja, ani nie było jakiegokolwiek rozliczenia z
komunistycznymi zbrodniarzami — do ostatniej chwili przed Okrągłym Stołem mordującymi
księży i patriotycznie nastawionych Polaków. Warto tu przypomnieć, że werbunek agentów przez
SB bardzo nasilił się w latach osiemdziesiątych, tak że tuż przed obradami przy Okrągłym Stole —
Kiszczak posiadał około 100.000 czynnych agentów SB w społeczeństwie. Ponadto, jeszcze w
czasach rządu Tadeusza Mazowieckiego w gmachu przy ul. Oczki (siedziba kontrwywiadu
wojskowego) rezydował przedstawiciel sowieckiego wywiadu wojskowego GRU ze swoim biurem.
Chamy i Ciemniaki z komunistycznych rodzin
Swoje chorobliwe boje z „endecją” czy „faszyzmem” — Adam Michnik toczy już od wielu lat.W
artykule o „Dziadach” Adama Mickiewicza i ludziach z pokolenia ’68 — „Dziady z dynamitu”**
— Michnik podkreślił m.in., że: „40 lat temu Polska demokratyczna przegrała z Polską dyktatury
czarnosecinno-sowieckiej; zwyciężył duch endokomuny”. Czyli dla Michnika partia komunistyczna
rządząca w PRL z nadania stalinowskich władz sowieckich — jako "Cham i Ciemniak" przebrała
się „w mundur ułański z ryngrafem na piersi” i sięgnęła „po władzę nad Polską”. Lecz przecież
komuniści nie musieli wtedy sięgać po władzę w Polsce — oni tę władzę sprawowali już od 1944
roku. Była to więc, wyłącznie wewnątrzpartyjna komunistyczna rozgrywka, czyli niemal rodzinna
walka o stołki na górze.
Niszczenie kartotek wartościowej agentury
Mimo tego, że niszczenia kartotek agentów i materiałów archiwalnych w resorcie spraw
wewnętrznych dokonywano od lata 1989 roku do stycznia 1991 roku — to jednak sporo z tych
dokumentów się zachowało. W wielu przypadkach, nie niszczono np. zobowiązań do współpracy,
pokwitowań za otrzymane pieniądze, czyli tzw. materiałów kompromitujących — co świadczy o
chęci pozostawienia sobie możliwości odnowienia takiego kontaktu przez esbeckich szefów w
przyszłości.
Przy tym zniszczeń nie dokonywano na oślep. Widoczny jest klucz w myśl którego chciano usunąć
z archiwum pewne obszary informacji.*** Spośród materiałów archiwalnych likwidowano przede
wszystkim m.in:
— Dokumenty dotyczące ludzi i środowisk bezpośrednio związanych z kontraktem "Okrągłego
Stołu" (tzw. "konstruktywna opozycja"),
— Materiały mogące naprowadzić na ślad wartościowej agentury, uplasowanej wysoko w
strukturach opozycji,
— Materiały dotyczące spraw szczególnie kompromitujących dla dawnego kierownictwa MSW i
PRL, świadczące o ich przestępczej działalności.
Mit kompromisu, czyli kłamstwo założycielskie III RP
Warto tu jeszcze przypomnieć nielegalne utworzenie oraz działania tzw. komisji Michnika — kiedy
w okresie od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990 roku dano mu nieograniczony dostęp do archiwów
dotyczących agentury UB i SB w PRL. Z pomocą wiedzy o esbeckiej agenturze o okresu PRL
uzyskanej z tych archiwów i teczek — Michnik bez problemu mógł objąć rząd dusz w tym całym
rozległym esbeckim archipelagu — z którego jego gazeta przez lata promowała wszystkie swoje
agenturalne autorytety. Wiele z tych quasi-autorytetów już spadło z latami budowanych przez
michnikowszczyznę postumentów, w których starannie pominięto ich osiągnięcia w pisaniu
donosów do SB na rodziny czy przyjaciół.
Michnikowszczyzna
„Michnikowszczyzna” — pisał Rafał A. Ziemkiewicz**** — jest sporem „o pamięć niegodziwości
systemu, którą michnikowszczyzna starała się zastąpić "kłamstwem założycielskim III RP - mitem
kompromisu pomiędzy Polakami "przychodzącymi z różnych stron historycznego podziału".
Michnikowszczyzna zaczęła się od nienawiści i kłamstw rozpowszechnianych na długo przed
Okrągłym Stołem. Zarówno kłamstwa, jak i oszczerstwa rzucane na ich przeciwników politycznych
towarzyszyły michnikowszczyźnie i jej różnym zwolennikom, czy naśladowcom od samego
początku, były też pomocne w uzgodnieniu z SB listy tzw. "konstruktywnej opozycji". Dla
komunistów kłamstwo zawsze było i jest jednym z wielu środków służących do zdobycia i
utrzymania władzy. A więc zastosowali to, czym się zawsze świetnie posługiwali. Pomogło to w
przekazaniu władzy przez komunistów swojej własnej agenturze dla niepoznaki ładnie określanej
jako "konstruktywna opozycja".
Reformy, czyli władza, przywileje, korupcja
Sposób wprowadzania reform gospodarczych przez komunistów przedstawiła prof. Maria Jarosz w
książce „Władza, przywileje, korupcja”. Napisała ona m.in. o tzw. „brygadach Mariotta”, czyli
często miernej jakości specjalistach-konsultantach sprowadzanych z zagranicy za olbrzymie
pieniądze, którzy przeważnie działali w hotelu „Mariott” – stąd ich nazwa.
Dla przypomnienia tego, skąd pochodzili niektórzy "konstruktywni opozycjoniści" —
przypomnijmy jeszcze i to, co w 1953 roku późniejszy „niekomunistyczy” premier Mazowiecki
pisał o procesie przeciwko bp. Czesławowi Kaczmarkowi oraz o kościele*****:
* * * * * * * * * * *
Komuniści – jak zwykle – mogli liczyć na wsparcie PAX. Słowa potępienia dla duchownych
drukowano na szpaltach dziennika „Słowo Powszechne” i „Wrocławskiego Tygodnika
Katolickiego” („WTK”). Po procesie przeciwko bp. Czesławowi Kaczmarkowi Tadeusz
Mazowiecki – redaktor naczelny „WTK” – przypuścił atak na biskupa. Liczący wówczas 26 lat
redaktor, z PAX był związany od 1949 roku. Indoktrynując czytelników, zdawał się nie zauważać,
że żyje w państwie totalitarnym, w którym działaczy niepodległościowych i wiernych Kościołowi
duchownych mordowano i zamykano w murach Wronek i Rawicza. Pisał: „[…] ludowa ojczyzna
przywróciła godność milionom prostych ludzi, w olbrzymiej większości wierzących, przekraczając
raz na zawsze stosunki społeczne […] i buduje w niezwykle trudnych warunkach powojennego
życia podstawy lepszego bytu”.
Odnosząc się zaś do procesu, tłumaczył: „ ...ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. bp.
Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną postawą
społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska
wynikało związanie się z imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów
Zjednoczonych”. Po czym dodawał: „ ...proces ks. bp. Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to
nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej wojny, a
więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swojego ustroju wyzysku i krzywdy społecznej
krajom, które obrały nową drogę dziejową, usiłuje różnymi drogami oddziaływać na
duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą
wspólne dobro wszystkich obywateli”. Wreszcie red. Mazowiecki konkludował: „wierzymy
bowiem najgłębiej [jako katolicy – przyp. F.M.], że nawet najbardziej bolesne i tragiczne pomyłki
nie mogą zmienić faktu, że przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy, i że w tej
przyszłości Kościół znajdzie właściwe swojej misji religijnej miejsce, a ludzie wierzący na równi z
ludźmi innych światopoglądów będą tej przyszłości współtwórcami”.
_____________
(1) W katolickim piśmie Powściągliwość i Praca (nr 6, 1988 r.), Michnik szczerze wyznał: “Jak na
pewno wiecie, środowiskiem, z którego pochodzę, jest liberalna żydokomuna. To jest żydokomuna
w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną
komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało
przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności.” Zob.:
http://www.polonica.net/czerwone-zyciorysy_Michnik.htm
(2) Adam Michnik, „Dziady z dynamitu”, Gazeta Wyborcza, 1 stycznia 2008,
http://wyborcza.pl/1,76842,4885182.html. Obszerniejszy komentarz w mojej notce: Michnik o
"czarnosecinno-sowieckiej" dyktaturze, czyli "Chamy i Ciemniaki",
http://salski.salon24.pl/59102.html
(3) Zob.: http://terra.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?8
(4) Zob.: http://www.obywatel.org.pl/solidarnosc/referat_kwiatkowska.pdf
* Zob.: Sławomir Cenckiewicz, „Służba Bezpieczeństwa Okrągłego Stołu”,
http://www.videofact.com/polska/cenckiewicz16.htm
** "Michnik o ‘czarnosecinno-sowieckiej’ dyktaturze, czyli ‘Chamy i Ciemniaki’",
http://salski.salon24.pl/59102.html
*** Zob.: „Opis zasobów archiwalnych MSW (fragment)”,
http://gazetawyborcza.republika.pl/komisjamichnika.htm
**** Rafał A. Ziemkiewicz, Michnikowszczyzna po Michniku, Rzeczpospolita, 10 luetgo 2007,
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/plus_minus_070210/plus_minus_a_5.html
***** I endokomuna rzeczywiście istniała. Jak się okazuje był nią tow. Jaruzelski, I sekretarz PZPR
i premier PRL — noszący w młodości mieczyk Chrobrego. Zob.: „Ja też nosiłem mieczyk
Chrobrego” – rozmowa z gen. Wojciechem, http://konserwatyzm.salon24.pl/384526.html
****** Cytowane za Filip Musiał, „Katolicy przeciw Kościołowi”, Rzeczpospolita, 12 grudnia
2007, http://www.rp.pl/artykul/73916.html