Marshal Paula Tajemnice Opactwa Steepwood 08 Ich czworo

background image

Paula Marshall

Ich czworo

background image

PROLOG

Wiosna 1812 roku

Atena Filmer, uboga dwudziestolatka, córka z nieprawego łoża.

miała w życiu jeden cel, a mianowicie dobrze wyjść za mąż. Była

zdecydowana poślubić mężczyznę bogatego i utytułowanego. Gdyby

jej się udało, zapewniłaby dostatek i wysoką pozycję nie tylko sobie,

lecz także matce. Dzisiaj całkiem niespodziewanie los się do niej

uśmiechnął; zyskała nareszcie sposobność urzeczywistnienia śmiałych

planów, a tymczasem matka próbowała ją namówić do rezygnacji z

takiej okazji!

- Na miłość boską! Ateno, jeśli naprawdę chcesz przyjąć

propozycję pani Tenison, błagam cię, byś kierowała się rozsądkiem.

Nie przeczę, że oceniam fakty na podstawie własnych smutnych

doświadczeń, ale nie chciałabym, żeby moja historia się powtórzyła.

Obawiam się, że również skończysz jako samotna matka na zabitej

deskami prowincji. Wolałabym, żebyś została ze mną, w domu.

Wioska na prowincji wspomniana przez Charlotte Filmer leżała w

pobliżu opactwa Steepwood. Była to Steep Ride. Obie panie

mieszkały w skromnym domku, nazwanym nieco zbyt szumnie

Datchet House. Niedaleko rzeka Steep przecinała granty opactwa.

Pani Filmer miała powody, by martwić się o córkę. Atena była nie

tylko mądra, lecz także wytrwała i stanowcza, wręcz uparta! Pod tym

względem stanowiła przeciwieństwo łagodnej i ustępliwej matki,

która raz tylko zboczyła z właściwej drogi i została za to surowo

ukarana.

background image

Przed laty poznała młodzieńca, w którym się zakochała, lecz nie

dane im było się połączyć. Uchodziła za panią Filmer, ale nie była

nigdy mężatką. Jedyną pociechą, radością i dumą była dla niej piękna

córka.

- Droga mamo - odparła Atena, pochylając się, żeby czule

ucałować Charlotte - pojechałabym jako dama do towarzystwa, a

także przyjaciółka Emmy. Na pensji była moją najlepszą koleżanką.

Nie wątpisz chyba, że pani Tenison będzie nas obie krótko trzymać, a

poza tym nie dopuści, bym przyćmiła Emmę, ponieważ chce ją dobrze

wydać za mąż.

- Na pewno postawi na swoim - powiedziała zatroskana pani

Filmer. - Nie rozumiem tylko, czemu nie zatrudniła statecznej pani w

średnim wieku do opieki nad córką, zamiast przekonywać ciebie,

żebyś dotrzymywała towarzystwa tej pannie i nad nią czuwała. Jesteś

niewiele starsza i sama potrzebujesz przyzwoitki.

- Ależ, mamo, wiesz, jaka bojaźliwa jest Emma. Byłaby całkiem

zbita z tropu, gdyby stale miała ją na oku surowa dama. Ze mną jest

zaprzyjaźniona, na pensji zawsze jej broniłam przed złośliwymi

koleżankami, a mimo niewielkiej różnicy wieku jestem dla niej

autorytetem, lecz zarazem wiele nas łączy. W razie czego będę mogła

wstawić się za nią u lady Dunlop, która zaprosiła do siebie

Tenisonów. To ona będzie dla Emmy surowym cerberem.

Poza tym, czy chcesz mnie pozbawić londyńskich przyjemności

tylko dlatego, że ciebie przed laty spotkało nieszczęście? Byłaś

młodziutka i łatwowierna. Jestem dużo starsza niż ty wtedy, więc

background image

lepiej od ciebie wiem, jakie pułapki czyhają na niewinną dziewczynę i

jak okrutni bywają ludzie z towarzystwa.

- Masz rację - westchnęła Charlotta. - Ale...

- Żadnego ale - odparła stanowczo Atena. Do tej pory wygrywała

wszystkie słowne potyczki z matką.

Nie miała najmniejszych wątpliwości, że musi jechać. Gdy tego

popołudnia pani Tenison wystąpiła z niezwykłą propozycją, Atena

pomyślała: nareszcie! To była sposobność, której od dawna

wypatrywała. Niebiosa spełniły prośbę powtarzaną w jej modlitwach

od pewnego czasu.

- Kochanie, zastanów się nad tym. Być może po namyśle uznasz,

że oferta Tenisonów nie jest wcale tak korzystna, jakby się z pozoru

wydawało. Na dobrą sprawę zostaniesz zaliczona do ich służby. Dama

do towarzystwa stoi tylko o szczebel wyżej niż guwernantka. Wiem,

że pani Tenison obiecała dać ci odpowiednie suknie, ale z pewnością

nie będą to stroje modne ani twarzowe, bo nie chce, żebyś

rywalizowała z jej Emmą.

- Jak miałabym z nią współzawodniczyć? - zdziwiła się Atena. -

W przeciwieństwie do mnie Emma pasuje do obecnego ideału urody.

Wszystkim podobają się teraz filigranowe, niebieskookie blondynki, a

ja mam szare oczy, ciemne włosy i jestem wysoka.

Charlotta wolała nie wspominać, że gdy Atena przyjeżdża na bal

do sali redutowej w Abbot Quincey, wszyscy się za nią oglądają,

chwaląc też jej rozum i znakomite maniery, mimo że jako szarooka

brunetka nie odpowiada modnemu kanonowi kobiecej urody. Lepiej

background image

nie wbijać jej w dumę, bo i tak miała o sobie nazbyt dobre mniemanie.

Zamiast chwalić urodę córki, pani Filmer odparła pojednawczym

tonem:

- Nadal sądzę, że powinnaś się jeszcze zastanowić. Przede

wszystkim weź pod uwagę, że gdyby ktokolwiek dowiedział się, a

nawet podejrzewał, że jesteś nieślubnym dzieckiem, byłabyś

skompromitowana.

- Mamo, przemyślę to dziś wieczorem i rano powiem ci, co

postanowiłam. - Atena dumnie uniosła głowę.

Wcale nie zamierzała powtórnie rozważać argumentów za i

przeciw, bo już podjęła decyzję. Nadarzyła się sposobność i trzeba ją

wykorzystać. Pani Tenison na pewno nie pozwoli rozwinąć skrzydeł

damie do towarzystwa swojej córki, lecz Atena obiecała sobie, że

znajdzie sposób, żeby zabłysnąć w londyńskim towarzystwie i

postarać się o zamożnego męża.

Śmiała i rzeczowa Atena zastanawiała się czasami, jaki powinien

być jej wybranek. Miała nadzieję, że trafi jej się przystojny młody

mężczyzna, bogaty, z arystokratycznym tytułem. Mierzyła wysoko, bo

nie należała do kobiet zadowalających się byle czym.

Rzecz jasna nie mogła pozwolić, żeby matka lub pani Tenison

poznały jej prawdziwe intencje, które skłoniły ją do przyjęcia

zaskakującej propozycji. Musi być skromna, uprzejma i wdzięczna

swym dobroczyńcom, jak przystało na ubogą panienkę.

W rezultacie gdy wraz z matką została zaproszona do Tenisonów

w celu omówienia szczegółów związanych z posadą, pani domu

background image

uznała, że Atena całkiem niesłusznie uchodzi za pannę samowolną

oraz skłonną do głośnego wyrażania własnych opinii. Emma nie kryła

radości, kiedy usłyszała, że przyjaciółka będzie jej damą do

towarzystwa. Rozpromieniła się, gdy Atena weszła ze swoją matką do

salonu. Zareagowała żywiołowo.

- Och, Ateno! - krzyknęła, podbiegając do przyjaciółki i biorąc ją

za rękę. - Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że postanowiłaś z nami

jechać! Zapomnę o wszelkich obawach, jeśli ty będziesz przy mnie.

- Dość, dość, moja panno - wtrąciła pani Tenison lodowatym

tonem. - Zachowujesz się niewłaściwie. Pamiętaj, że Atena będzie

tylko damą do towarzystwa, a nie serdeczną przyjaciółką, więc

powinnaś nazywać ją panną Filmer. Nie spoufalaj się, moje dziecko.

Ty i tylko ty zostaniesz przedstawiona księciu regentowi. Mam

nadzieję, że panna Filmer rozumie, gdzie jest jej miejsce.

- Naturalnie, proszę pani. - Atena skłoniła się z udawaną pokorą. -

Mam towarzyszyć pannie Tenison i być na jej rozkazy. Nie

zamierzam się spoufalać.

- Gdy będziemy w naszym gronie, mów do mnie po imieniu -

poprosiła uradowana Emma. - Na pensji byłyśmy przecież

najlepszymi przyjaciółkami.

- To prawda - odparła chłodno pani Tenison - ale nie wspominaj o

tym w towarzystwie. Życzyłam sobie tego spotkania, aby

poinformować pannę Filmer, jakie będą jej obowiązki. Przed

wyjazdem zamierzam się ponadto zająć jej strojami. Ty, Emmo,

background image

otrzymasz kilka sukien uszytych przez krawcową z Northampton, lecz

większość twoich toalet wykona na miejscu londyńska modystka.

Atena nie miała wątpliwości, że pani Tenison postanowiła jasno i

wyraźnie dać jej do zrozumienia, jaką pozycję będzie zajmować

podczas wyprawy do Londynu. Upewniła się, że ma rację, gdy

wyniosła dama ponownie zabrała głos.

- Jeśli przedstawione warunki dotyczące posady nie podobają się

pani, wolę teraz o tym usłyszeć. Chcę od początku uniknąć wszelkich

niedomówień.

- Nie mam żadnych zastrzeżeń, proszę pani - odparła Atena.

Unikała smutnego wzroku matki patrzącej w jej stronę.

- Mam nadzieję, że nie spodziewa się pani wynagrodzenia za

swoje usługi. Otrzyma pani stosowne ubranie oraz wyżywienie.

Nagrodą jest sam wyjazd do Londynu w pełni sezonu. Powinna czuć

się pani wyróżniona, towarzysząc młodej damie z dobrej rodziny.

Zapomniała dodać, pomyślała sarkastycznie Atena, że jej córka

jest bogatą dziedziczką, która jedzie do Londynu, żeby znaleźć męża z

odpowiednim dochodem i arystokratycznym tytułem. Tenisonowie nie

byli wprawdzie krezusami, ale na posag Emmy wynoszący piętnaście

tysięcy funtów powinien się skusić przynajmniej baronet. Poza tym

miała też odziedziczyć majątek bogatej ciotki, starej panny.

Nie czekając na odpowiedź Ateny, pani Tenison zwróciła się do

jej matki.

- Spodziewam się, że i pani jest szczęśliwa, że złożyłam córce tak

wspaniałą propozycję.

background image

Urocza pani w średnim wieku raz jeszcze zerknęła błagalnie na

Atenę. Była śliczna i powściągliwa - zupełne przeciwieństwo

przystojnej i obcesowej pani Tenison. Gdyby do salonu wszedł obcy

człowiek, uznałby pewnie, że Emma to jej córka, Atena zaś jest

latoroślą majestatycznej pani domu.

Charlotta Filmer wcale nie była zadowolona, ale nie mogła mówić

o tym szczerze, bo protektorka Ateny stała się w Steep Ride

towarzyską wyrocznią. Jej opinia była prawem dla miejscowej

socjety, liczyli się z nią nawet arystokraci.

- Skoro Atena chce jechać... - zaczęła niepewnie Charlotta Filmer.

- A zatem wszystko ustaliłyśmy - przerwała obcesowo pani

Tenison, wedle swego życzenia interpretując te słowa.

Energicznie

zadzwoniła

na

służbę

i

kazała

przynieść

podwieczorek. Doszły ją słuchy, że w wielkim świecie posiłek ten

staje się modny, więc zaczęła go podawać zamiast poobiedniej

przekąski. Za nic nie zdradziłaby się przed tymi dwiema biedaczkami,

że jest szczerze uradowana, bo znalazła dla córki odpowiednią damę

do towarzystwa, która niewiele kosztuje. Na dodatek łatwo wmówiła

tej dziewczynie i jej matce, że wyświadcza im prawdziwy zaszczyt.

background image

- Naprawdę świetnie, milordzie! - zachwycał się Hemmings,

kamerdyner Adriana Drummonda, lorda Kinlocha. - Znakomicie nam

się udało! Cudownie!

Miał na myśli fular, który po kilku minutach usilnych starań nie

bez trudu zawiązał wedle najnowszej mody.

Adrian powątpiewał w kunszt swego kamerdynera i wartość jego

arcydzieła, odwrócił się więc w stronę usadowionego wygodnie w

fotelu kuzyna, Nicka Camerona, który w milczeniu obserwował

przedstawienie, jakim była dla niego poranna toaleta Adriana.

- Nick, jak wyglądam? - usłyszał naglące pytanie.

- Może być?

W przeciwieństwie do Adriana starającego się uchodzić za lwa

salonowego, Nick pogardliwie odnosił się do modnych błahostek i

okazywał to, ubierając się tak zwyczajnie i skromnie, jakby nadal

przebywał w górzystej Szkocji, gdzie Adrian nie bywał od lat. Kiedy

go pytano, czemu przestał odwiedzać rodzinne strony, skąd wyjechał

jako chłopiec, odpowiadał z teatralnym patosem:

- Któż chciałby utknąć na takim pustkowiu?

Nick przechylił głowę na bok i odparł z namysłem, jakby zadano

mu pytanie o rokowania dotyczące wojny w Europie:

- Naprawdę zależy ci na mojej opinii, Adrianie?

- Oczywiście, Nick. Bardzo cenię twoje zdanie.

- W takim razie wiedz, że nie pojmuję, dlaczego tracisz tyle czasu,

zastanawiając się, jak zawiązać wokół szyi kawałek tkaniny. Nie

background image

wystarczy prosty węzeł? Po co zaprzątać sobie głowę takim

drobiazgiem?

- Tobie uchodzi lekceważenie obyczajów panujących w

towarzystwie - odparł wyniośle Adrian, chcąc przypomnieć kuzynowi,

że pochodzą z różnych sfer - ale ja ze względu na stanowisko

zajmowane w wielkim świecie muszę być nienaganny. Wykluczone,

żebym wyglądał jak gajowy.

- Ja też wcale go nie przypominam - odrzekł Nick, spoglądając na

porządne, choć bardzo tradycyjne spodnie z granatowego materiału,

na surdut, prosty fular i wyglansowane buty od najlepszego szewca. -

Rozumiem, w czym rzecz. Jego lordowska mość powinien hołdować

najnowszej modzie.

Gdy byli chłopcami i dorastali razem, taka uwaga skończyłaby się

bójką, ponieważ Adrian rzuciłby się na niego z pięściami, żeby

wymóc cofnięcie obraźliwych słów, Nick z pewnością nie dałby za

wygraną, chcąc udowodnić, ze ma rację, więc turlaliby się po ziemi,

walcząc zawzięcie. Potem wstaliby i na dowód prawdziwej przyjaźni

uścisnęliby sobie ręce. Nick miał sporo zdrowego rozsądku, który

Adrian instynktownie szanował. Dzięki temu wielokrotnie unikali

gniewu starszych.

- Węzeł jest zadowalający, ale wydaje mi się, milordzie, gdyby

przesunąć go odrobinę w lewo, byłby idealny. Czy mogę...

Adrian odwrócił się w stronę kamerdynera, a gdy poprawka

została dokonana, z zadowoleniem popatrzył na swoje odbicie w

lustrze i powiedział:

background image

- O to mi właśnie chodziło. Człowiek nie wie nigdy, jak naprawdę

wygląda. Zakłada milcząco, że nieźle się prezentuje.

- Racja - mruknął leniwie Nick. - Czy mogę zapytać, dlaczego tak

ci dzisiaj zależy na dobrej prezencji?

- Przecież jedziemy do Hyde Parku. Niech wszyscy zobaczą, że

staram się dbać o wygląd. Moim zdaniem to ważne, z pewnością

przyznasz mi rację.

- Stale jeździmy do Hyde Parku, ale rzadko przed wyjazdem

robisz tyle ceregieli.

Adrian gestem odprawił Hemmingsa, który zrobił już, co do niego

należało. Kuzyni siedzieli teraz naprzeciwko siebie. Adrian czuł się

nieswojo, ponieważ spodnie miał tak dopasowane, że siadanie w nich

groziło katastrofą, podkreślały jednak zgrabne nogi. A o to właśnie

chodziło.

- Prawda jest taka, że matka nie daje mi spokoju w kwestii

ożenku. Przyjdzie mi chyba skapitulować i ulec jej namowom.

Tłumaczy, że nie mam dziedzica, byłbym więc ostatnim lordem

Kinloch. Postanowiłem znaleźć sobie posażną i ładną dziedziczkę. Nie

mogę poślubić brzyduli, choćby opływała w dostatki, bo wtedy nie

potrafiłbym wypełnić życzenia mamy i spłodzić potomstwa. Chcę

żony urodziwej jak moja droga Kitty. Szkoda, że nie mogę jej

poślubić. Z łatwością postarałbym się wtedy o dzieci.

Śliczna Kitty była utrzymanką Adriana, który podarował jej

mieszkanie w modnej części Chelsea i dochowywał wierności jak

background image

ślubnej małżonce. Był znacznie bardziej oddany tej dziewczynie niż

większość arystokratów swoim legalnym połowicom.

- Aha - mruknął Nick, który słuchał wynurzeń prostodusznego

kuzyna, z trudem powstrzymując śmiech. - Rozumiem, w czym rzecz.

Pojadę z tobą i pomogę ci ułożyć listę odpowiednich kandydatek.

- Wspaniale! - zawołał Adrian. - Wiedziałem, że mi pomożesz,

skoro zrozumiesz, jaka to ważna sprawa. - Wstał i dodał z zapałem: -

Do diaska! A więc ruszajmy. Im szybciej znajdę sobie żonę, tym

prędzej mama przestanie mi dokuczać.

- Pozwolę sobie jednak zauważyć, że sezon dopiero się zaczyna -

odparł Nick. - Nie wszystkie piękne panny, które są do wzięcia,

przyjechały już do Londynu. Na twoim miejscu wcale bym się tak nie

spieszył.

- Masz rację - odparł pogodnie Adrian. - A co z tobą Nick? Może

weźmiesz ze mnie przykład. Wprawdzie twoi rodzice nie wypominają

ci, że jeszcze nie doczekali się dziedzica, ale mógłbyś się o niego

postarać. Tyle lat minęło od tamtej historii z Florą Campbell. Pora,

żebyś o niej zapomniał. Chyba zacznę ci wytykać starokawalerstwo.

Najwyższy czas, żebym także cię strofował, bo dotychczas jedynie ty

mnie krytykowałeś.

- Nie warto - odparł pogodnie Nick, puszczając mimo uszu słowa

dotyczące Flory. - Kawalerski stan bardzo mi odpowiada. Nie

spotkałem jeszcze kobiety godnej zaufania i wartej poślubienia. Ale

kto wie? Może wkrótce ją poznam.

background image

Nick nie wierzył w to, co mówił. Przygoda z Florą Campbell na

zawsze pozbawiła go złudzeń na temat kobiet, ale nie zamierzał

rozmawiać o tym z Adrianem. Postanowił tylko pilnować kuzyna, bo

nieuchronnie zaczną się wokół niego gromadzić damy polujące na

bogatych mężów dla swych córek.

Nick i Adrian stanowili zupełne przeciwieństwo. Ten pierwszy

był posępnym brunetem, upartym, rozumnym i cynicznym; drugi to

wesoły blondyn, ufny i niezbyt lotny. Obaj byli wysocy. Adrian

zdobył się kiedyś na błyskotliwą uwagę, co mu się zdarzało

niesłychanie rzadko.

- Gdybym był królem, ciebie mianowałbym premierem.

Nick także miał świadomość, że wiele ich łączy. Dotychczas nie

było między nimi poważniejszych nieporozumień. Wziął Adriana pod

rękę i poszli do stajni, gdzie czekała nowa kariolka zaprzężona w dwa

dorodne konie.

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

- Na miłość boską, Emmo, stójże prosto - syknęła pani Tenison do

córki. - Podnieś głowę. Bierz przykład z Ateny. Ona przynajmniej

zdaje sobie sprawę, jak powinna się trzymać panna z dobrego domu.

- Staram się, mamo - wyjąkała Emma. - Przecież wiesz, że nie

znoszę tłumu.

- Dość mam tego biadolenia - skarciła ją surowo matka. - Okaż

należny szacunek pani domu, gdy wejdziemy na podest, a ty, Ateno,

trzymaj się z tyłu, żebyś nie zwracała na siebie uwagi.

- Naturalnie, proszę pani - odparła potulnie Atena.

Wraz z Tenisonami przyjechała na bal do lady Leominster, który

zawsze odbywał się w połowie kwietnia i otwierał londyński sezon. W

tym czasie całe wytworne towarzystwo zjeżdżało do stolicy.

Tenisonowie zaczęli już bywać. Wraz ze swą protektorką lady

Dunlop, która stale im towarzyszyła, uczestniczyli w kilku

skromniejszych spotkaniach angielskiej socjety, ale na razie nie

zawarli ciekawych znajomości, bo wszyscy młodzi mężczyźni

poznani w czasie owych wieczorów byli już żonaci.

Emma prezentowała się całkiem nieźle, lecz wyglądała na

prowincjuszkę w różowej szyfonowej kreacji uszytej przez krawcową

z Northampton. Jasne loki podpięte były pąkami czerwonych

różyczek o bladozielonych listkach. Nosiła skromną biżuterię:

naszyjnik z pereł i nieduże, zwisające perłowe kolczyki.

Jej matka miała dość rozsądku, by uznać, że słynne klejnoty

Tenisonów - ogromne szmaragdy otoczone brylantami - nie pasują do

background image

młodziutkiej panny o subtelnej urodzie. Gdyby jednak włożyła je

Atena, stanowiłyby znakomite dopełnienie jej urody.

Pani Tenison dopilnowała, żeby dama do towarzystwa nie

przyćmiła jej córki. Temu celowi służyła ciemnoszara, jedwabna

sukienka z niewielkim dekoltem, niemodna i jeszcze gorzej skrojona

niż strój Emmy. Chcąc zyskać całkowitą pewność, że Atena nie

będzie rzucać się w oczy, pani Tenison poleciła jej włożyć duży

czepek z lnu i koronki, który zasłaniał pół twarzy i zakrywał ciemne

włosy, gładko zaczesane i zwinięte w tak ciasny kok, że nawet po

zdjęciu paskudnego czepka nikt by się nie domyślił, jak pięknie falują.

Atena cierpliwie znosiła wszystkie szykany, bo w przeciwnym

razie nie mogłaby nawet marzyć o uczestnictwie w wydarzeniu

towarzyskim tej rangi co bal u Leominsterów. Dookoła widziała

najznakomitszych angielskich arystokratów sunących wolno po

schodach ku podestowi, na którym gospodarze witali zaproszonych

gości. Państwo Tenisonowie zdążyli już zamienić kilka słów z

przybyłymi na bal kuzynami. Był wśród nich najbardziej utytułowany

ich krewny, markiz Exford.

Atena polubiła pana Tenisona, który zawsze był dla niej

uprzejmy. Gdy wkrótce po przyjeździe do londyńskiego domu zastał

ją w bibliotece zaabsorbowaną lekturą, ucieszył się, że w

przeciwieństwie do Emmy i pani Tenison naprawdę interesowała się

stojącymi na półkach tomami. Zaczął doradzać, co powinna

przeczytać, i sporządził listę godnych polecenia książek.

background image

Emma i jej matka nie zabierały Ateny ze sobą na wizyty do

krewnych i znajomych, jako że podczas tych kameralnych spotkań

towarzyskich duchowe wsparcie nie było potrzebne, ilekroć więc

miała wolne popołudnie, pan Tenison z chęcią słuchał jej sprawozdań

dotyczących lektur oraz prywatnych wypraw w świat nauki.

Ucieszył się, że jego protegowana dobrze zna łacinę. Atena

szczerze ubolewała, że na pensji dla młodych panien nie nauczono jej

greki. Gdy przed dzisiejszym balem siedzieli razem w salonie,

czekając, aż panie będą gotowe jechać do pałacu Leominsterów na

Piccadilly, zapytał, nie kryjąc zdziwienia:

- Droga panno Filmer, czy naprawdę musi pani nosić na głowie to

brzydactwo?

Atena nie życzyła sobie, aby z jej powodu zaczęła się

niepotrzebna kłótnia, do której doszłoby niezawodnie, gdyby pan

Tenison próbował się za nią wstawić. Poza tym zdążyła się już

przekonać, że w sprzeczkach z żoną szybko dawał za wygraną.

Zdrowy rozsądek podpowiadał zresztą, że pani Tenison mogłaby

nabrać podejrzeń, gdyby jej mąż zaczął jawnie okazywać wyjątkową

serdeczność osobie tak nisko stojącej w hierarchii społecznej jak

panna Filmer.

- Ważne jest - tłumaczyła Atena - żeby to nasza kochana Emma

błyszczała w towarzystwie. Muszę pozostać w cieniu, aby żadnemu

dżentelmenowi nie przyszło do głowy, że przybyłam do Londynu w

celu szukania męża. Nie zamierzam stwarzać fałszywych pozorów,

skoro nie mam posagu. Moim obowiązkiem jest wspierać Emmę, by

background image

w tłumie nabrała śmiałości i dobrze się bawiła. Niewątpliwie zdaje

pan sobie sprawę, jak bardzo się denerwuje, gdy otacza ją mnóstwo

ludzi.

Pan Tenison ponuro kiwał głową.

- Jestem świadomy, dlaczego moja żona namówiła cię, drogie

dziecko, żebyś nam towarzyszyła, ale nie podoba mi się, że w tym

stroju wyglądasz jak własna ciotka.

- Wiedziałam, co mnie czeka, i przystałam na takie warunki -

odparła Atena, zdumiona własną dwulicowością. Jakże przekonująco

grała rolę pokornej sługi! - Błagam, niech pan nie zaprząta sobie

głowy moimi sprawami.

- Jak sobie życzysz - odparł pan Tenison.

Rozmowę przerwało wejście jego żony prowadzącej speszoną

Emmę, którą paraliżowała trema przed towarzyskim debiutem i

spotkaniem z tyloma znanymi osobami.

Atena rozglądała się teraz po ogromnej sali balowej oświetlonej

setkami

kandelabrów.

Obserwowała

eleganckich

mężczyzn

zabawiających rozmową panie, spoglądała na tańczących i

spacerujących. Największym cudem tego wieczoru był fakt, że w

ogóle się tu znalazła.

Stała za Tenisonami, którzy oczywiście siedzieli wygodnie, i

zastanawiała się z roztargnieniem, jak rozpocząć swoją kampanię.

Zadanie okazało się trudniejsze, niż przypuszczała. Niewątpliwie sam

background image

Napoleon Bonaparte na początku kariery miał podobne dylematy i

proszę, jak wysoko zaszedł: został cesarzem Francji!

Jej ambicje nie były tak wygórowane, lecz powinna dołożyć

starań, żeby je urzeczywistnić. Nie wolno zmarnować szansy.

Zapewne to kwestia szczęścia, lecz jeśli los się do niej uśmiechnie, na

pewno będzie umiała zrobić z tego użytek.

Jedno było oczywiste: dziś wieczorem w sali balowej nie

brakowało przystojnych młodzieńców, a wielu z nich obrzucało

taksującymi spojrzeniami Emmę oraz inne panny na wydaniu. Bez

wątpienia próbowali oszacować ich posagi i zastanawiali się, czy

warte są zachodu.

Te rozważania o majątku boleśnie uświadomiły Atenie jej własne

ubóstwo. Na domiar złego była dzieckiem z nieprawego łoża. Gdyby

ktoś się o tym dowiedział, taka rewelacja stanowiłaby bardzo poważną

przeszkodę dla korzystnego zamążpójścia. Chcąc odsunąć od siebie

ponure myśli, rozejrzała się po sali, spoglądając spod falbanek

ohydnego czepka.

Próbowała wśród obecnych na balu gości wypatrzyć młodzieńca,

na którego warto by zastawić sidła. Było wielu panów w różnym

wieku noszących mundury. Powinna rozejrzeć się wśród nich czy też

szukać kandydata na męża między londyńskimi dandysami? Może

podstarzały mężczyzna w pretensjach byłby łatwiejszy do zdobycia

niż płochy młodzieniec? Wzdrygnęła się na samą myśl o takiej

ewentualności.

background image

- Ateno, jaka szkoda, że nie siedzisz obok mnie - powiedziała

płaczliwym tonem Emma, spoglądając na nią przez ramię. - Może

wtedy nie dokuczałyby mi nudności.

- Bzdura - przerwała jej pani Tenison. - Skoro już tu jesteś, musisz

stanąć na wysokości zadania. Poza tym, zaraz będziesz miała tancerza.

Kuzyn Exford sam zaproponował, że przedstawi nas kilku

odpowiednim młodzieńcom i właśnie tu idzie z dwoma przystojnymi

dżentelmenami.

Emma jęknęła cicho, natomiast Atena zwróciła głowę, żeby

spojrzeć na zbliżającego się markiza Exforda oraz jego znajomych i

upewnić się, czy pani Tenison właściwie ich określiła.

Jeden rzeczywiście wyglądał zachwycająco. Atena nie widziała

dotąd równie pięknego mężczyzny. Był to doskonale ubrany, wysoki,

bardzo jasny blondyn.

Towarzyszył mu młody człowiek, którego nie nazwałaby

wytwornym. Raczej sprawiał wrażenie niebezpiecznego. Wysoki,

atletycznej budowy, przypominał znane Atenie z rycin postaci

bokserów i zapaśników. Był brunetem o ciemnej karnacji, twarz miał

wyrazistą, rysy ostre, oczy i włosy czarne jak noc. Nikt by go nie

wziął za Adonisa.

- Dzień i noc - mruknęła do siebie Atena.

Pan Tenison usłyszał tę uwagę. Lekko odwrócił głowę ku Atenie i

rzekł równie cicho:

- Jak zwykle, moja droga, poczyniłaś celne spostrzeżenie, lecz

który z nich jest dniem, a który nocą?

background image

Te zagadkowe słowa dałyby jej do myślenia, gdyby markiz nie

rozpoczął natychmiast oficjalnej prezentacji. Tenisonowie podnieśli

się z krzeseł. Atena stała za nimi, zastanawiając się, jak wypada

zachować się w takiej sytuacji i w jaki sposób okazać uszanowanie

markizowi oraz jego wysoko urodzonym znajomym. Po chwili uznała,

że skinienie głową wystarczy. Jak pomyślała, tak zrobiła.

Rozpoczęła się niespieszna wymiana uprzejmości. Młody blondyn

nazywał się Adrian Drummond, nosił tytuł lorda Kinloch, pochodził z

Argyll. Towarzyszył mu pan Nicholas Cameron z Strathdene Castle w

Sutherland. Zarumieniona Emma z trudem wykrztusiła kilka słów.

Skromna dama do towarzystwa została przedstawiona niejako

mimochodem.

Nick i Adrian spędzili początek wieczora, obserwując nieznajome

panie obecne na balu. Jak zwykle, mało która sprostała ich wysokim

wymaganiom. Podczas owej lustracji Nick powiedział do Adriana

przyciszonym głosem:

- Skoro jest tu sama śmietanka, trudno spodziewać się w tym

sezonie wielu prawdziwych piękności.

- Na Boga, masz rację - westchnął boleśnie Adrian. - Matkę czeka

kolejne rozczarowanie. Żadna z tych panien nie umywa się do Kitty.

Kuzyn z konieczności przyznał mu rację. Właśnie wtedy podszedł

do nich markiz Exford i oznajmił radośnie:

background image

- Jest tu dzisiaj śliczna mała klaczka. Chciałbym, żebyście ją sobie

obejrzeli, moi obwiesie, na wypadek, gdybyście obaj rwali się do

żeniaczki. Kinloch mówi, ze masz takie plany - zwrócił się do Nicka.

- Niech mówi za siebie. Mnie się nie spieszy. Po co komu taka

kula u nogi?

- W klubie panowie robią zakłady, że przed końcem tego sezonu

obaj dacie się złapać. Jeśli tak rzeczywiście myślisz, Cameron,

postawię przeciwko nim kilka funtów. Daj mi znać, gdybyś zmienił

zdanie.

Nick nie miał ochoty być obiektem plotek i zakładów

zawieranych przez znudzonych lekkoduchów, natomiast Adrian

uśmiechnął się lekko. Z równie pogodnym wyrazem twarzy

przyglądał się teraz Emmie.

- Jestem zachwycony, że mogę panią poznać - oznajmił całkiem

szczerze.

Urodziwych panien było w tym roku jak na lekarstwo, z

przyjemnością więc obserwował tę blondyneczkę, ładniutką, choć

trochę bezbarwną, wyróżniającą się korzystnie na tle innych dam.

Przemknęło mu przez głowę, że gdyby się z nią ożenił, płodzenie

potomstwa byłoby przyjemnym zajęciem. Na dodatek Exford szepnął

mu, że panna ma całkiem duży posag. Okrągła sumka.

Z drugiej strony jednak ta wiadomość nie miała większego

znaczenia. Adrian był właścicielem niemal połowy szkockich dóbr.

Tylko książę Sutherland był od niego bogatszy. Młody arystokrata

background image

mógł zatem wybrać żonę, kierując się wyłącznie swoimi

upodobaniami.

Atena spostrzegła, że Emma trzepoce rzęsami, i domyśliła się od

razu, że urodziwy arystokrata zrobił na jej podopiecznej ogromne

wrażenie. Różnił się bardzo od nieopierzonych młokosów bywających

na balach w ich rodzinnych stronach. Pochylił wysoką postać, skłonił

się Emmie i powiedział:

- Zostałem już wprawdzie zaangażowany do kilku pierwszych

tańców, ale byłbym zachwycony, gdyby zechciała pani zarezerwować

dla mnie kadryla.

Emma spąsowiała, zerknęła na Atenę, potem na rozpromienioną

matkę i odparła:

- Będę zaszczycona, milordzie.

- Ależ skąd - rzucił natychmiast i dodał uprzejmie: - To pani

wyświadcza mi prawdziwy zaszczyt.

Emma ponownie spłonęła rumieńcem i obiecała zatańczyć

kadryla. Zadowolony Adrian dodał z wyszukaną grzecznością:

- Wierzę, że wybaczą nam państwo, jeśli się oddalimy. Pora,

abym odnalazł damę, z którą mam teraz zatańczyć. Wrócę przed

kadrylem.

- Omal nie zemdlała, kiedy ją zaprosiłeś - powiedział Nick, gdy

oddalili się nieco. - Naprawdę chcesz zalecać się do tej płochliwej

szarej myszki? Dla ciebie się chyba nadaje, lecz mnie nie odpowiada

taka kandydatka na żonę.

background image

- Lubię nieśmiałe panienki, ale ty, stary draniu, wolisz uparte i

wygadane lub potrzebujące opiekuńczego męskiego ramienia.

Podejrzewałem nawet, że porwiesz do tańca jej damę do towarzystwa.

Pewnie nudzi się śmiertelnie, stojąc przez cały wieczór za krzesłem

podopiecznej.

- Mówisz o szarookiej Palladzie - odparł Nick. - Spod tego

paskudnego czepka ledwie było widać oczy panny Filmer. Ma ładną

figurę, więc na tej podstawie zgaduję, że jest niewiele starsza od

panny Tenison. Dziwna sprawa.

- Pallada? - spytał zdziwiony Adrian. - Ojciec Emmy wspomniał

chyba, że ma na imię Atena.

Nick wybuchnął śmiechem. Nie ulegało wątpliwości, że wiedza o

greckiej mitologii, wbita Adrianowi do głowy podczas studiów w

Oksfordzie, już się ulotniła.

- Atena jest antyczną boginią mądrości - tłumaczył. - Ma wiele

przydomków. Nazywano ją między innymi szarooką Palladą. Jej

atrybutem była sowa, ale wątpię, żeby panna Filmer miała przy sobie

taką pupilkę.

- Oby nie! - zaprotestował Adrian. - Zresztą podczas balu sowa się

nie przyda. - Po namyśle dodał: - Nick, czasami wygadujesz okropne

bzdury.

Ledwie odeszli, pani Tenison zaczęła strofować córkę, która jej

zdaniem nie dość skwapliwie przyjmowała awanse lorda Kinlocha.

background image

- Wierz mi, moje dziecko, bardzo się dziwię. Przystojny i bardzo

bogaty mężczyzna prawi ci komplementy, a ty się rumienisz, jąkasz i

nie potrafisz zdobyć się na nic więcej. Przed tobą wielka szansa: gdy

ten młodzieniec odezwie się do ciebie, musisz podtrzymywać

rozmowę, a jeśli zechce zatańczyć z tobą po raz wtóry; natychmiast

przyjmij zaproszenie.

- Ale mnie naprawdę jest słabo, mamo - szepnęła Emma. -

Okropnie tu gorąco, a on wydaje się tak... - Chciała powiedzieć, że

jest zalękniona, bo Adrian przypomina księcia z bajki, na pewno więc

nie zainteresuje się taką wiejską prostaczką jak ona.

Przysłuchująca się tej rozmowie Atena była zdziwiona, że pan

Tenison nie próbuje choć trochę bronić córki. Z goryczą pomyślała, że

gdyby lord Kinloch zaprosił ją do tańca, z ochotą i wdziękiem

przyjęłaby jego propozycję. Współczuła Emmie, ale chwilami

ogarniało ją zniecierpliwienie. Rozumiałaby wahanie przyjaciółki,

gdyby to ciemnowłosy i smagły Nicholas Cameron chciał porwać ją

na parkiet.

Nie podobało się Atenie uważne, taksujące spojrzenie, jakim ich

obrzucił. Czuła je na sobie, ale była pewna, że z powodu ohydnego

stroju niewiele widział. Zastanawiała się, czy wyjazd do Londynu nie

był jedną wielką pomyłką. Jak ma oczarować wybranego mężczyznę,

jeśli stoi tutaj ubrana jak strach na wróble, zmuszona do milczenia

przez srogą chlebodawczynię?

- Naprawdę jestem niezdrowa - powtórzyła Emma.

- Dość, panno Tenison, dość! - powiedziała ze złością jej matka.

background image

Pan Tenison próbował załagodzić spór.

- Moja droga, nie sądzisz, że należałoby wziąć pod uwagę

obiekcje naszej córki?

- Wykluczone, panie mężu - usłyszał od poirytowanej małżonki. -

Powinieneś zauważyć, jak jest kapryśna. Najwyższy czas, by dorosła.

Nie słyszałam, żeby Atena narzekała albo żaliła się na swój los.

Gdybyśmy przejmowali się marudzeniem Emmy, w ogóle nie

wyjechalibyśmy do Londynu.

Pan Tenison umilkł i Atena wcale mu się nie dziwiła. Nie

powiedział ani słowa do chwili, gdy lord Kinloch zjawił się ponownie

w towarzystwie Nicka, którego właśnie zachęcał do tańca z damą do

towarzystwa.

- Muszę lepiej poznać tę rodzinę - tłumaczył kuzynowi. - Dobrze

byłoby przeciągnąć surową mentorkę na swoją stronę.

Nick powstrzymał się od wszelkich uwag, ale chętnie by mu

uświadomił, że zachowanie apodyktycznej matki wymownie

świadczyło o nastawieniu całej familii. Gdyby Adrian zaczął się starać

o Emmę, nie musiałby wcale zjednywać sobie damy do towarzystwa,

żeby osiągnąć cel. Wszyscy i tak patrzyli na niego życzliwym okiem.

Jednak mimo pociągającej aparycji i świadomości własnej pozycji

młody lord Kinloch był raczej skromny. Zarówno on, jak i pani

Tenison starannie planowali kolejne posunięcia, ale ich zamiary

spełzły na niczym. Życie i literatura znają wiele takich przypadków.

Ledwie młody człowiek pochylił głowę w ukłonie, Emma zerwała

się na równe nogi i z poszarzałą twarzą opuściła pędem salę balową,

background image

zatykając sobie dłonią usta i pojękując cicho. Pani Tenison

natychmiast wstała i ruszyła za córką. Atena chciała im towarzyszyć,

ale pan Tenison zawołał, także wstając:

- Nie! - W jego głosie było tyle stanowczości, że Atena

natychmiast usłuchała. - Niech matka się nią zajmuje, skoro

zlekceważyła skargi i błaganie o pomoc. - Taktownie wybrnął z

niezręcznej sytuacji, mówiąc do lorda, który nagle został bez

partnerki: - Jestem przekonany, że nie chce pan stracić tańca,

proponuję więc, żeby panna Filmer zastąpiła Emmę. Niewątpliwie ani

ona, ani też moja żona nie miałyby nic przeciwko temu.

- Ale co się stało pańskiej córce? - spytał troskliwie wrażliwy

Adrian. - Nie chciałbym się bawić, gdy młoda dama jest cierpiąca.

- Rzadko jej się zdarzają takie niedyspozycje, poza tym, na

szczęście, dość szybko mijają - odparł rzeczowo pan Tenison. - Ateno,

zgodzisz się zatańczyć z jego lordowską mością, prawda?

Czy się zgodzi? Naturalnie współczuła biednej Emmie, ale nic nie

mogła poradzić na to, że cieszy się, bo ma wreszcie sposobność, aby

oczarować bogatego i przystojnego arystokratę, pana z panów. Adrian

po chwili wahania podał jej ramię i powiedział:

- Będę wdzięczny, jeśli zechce mi pani towarzyszyć.

Atena dygnęła i lekko pochyliła głowę w ukłonie, a wówczas za

duży czepek spadł i wylądował u stóp Adriana. Zakłopotana podniosła

lniane paskudztwo, żeby je natychmiast włożyć, ale pan Tenison

uprzedził ją pierwszy po nie sięgnął.

background image

- Dosyć tego, moja droga. Po co ryzykować, że na parkiecie znów

spadnie? Byłoby to nad wyraz krępujące.

Adrian nie słyszał tych słów, bo wpatrywał się z zachwytem w

uwolnioną od szpecącego kamuflażu Atenę Filmer. Dodajmy, że ta

pomogła trochę losowi. Przed wejściem do sali balowej zniknęła na

chwilę w gotowalni. Rozluźniła ciasny kok, wyjęła z włosów kilka

szpilek i okryła je czepkiem, który stał się nagłe za ciasny, spadł więc

przy pierwszym gwałtowniejszym ruchu.

Nawet okropna szara sukienka nie mogła przyćmić urody młodej

damy, którą Adrian porównywał w myśli do cudownych posągów

oglądanych we Włoszech podczas wielkiej podróży po Europie,

odbywanej w towarzystwie Nicka.

Ten ostatni także przyglądał się Atenie. Szarooka Pallada okazała

się prawdziwą boginią. Oczywiście nie było przy niej sów,

zwyczajowych starożytnych atrybutów, miała jednak przenikliwe i

władcze spojrzenie swej imienniczki, którym mierzyła zauroczonego

Adriana, uśmiechając się lekko.

Co oznaczał ten uśmieszek? Nick czytał w ludzkiej twarzy jak w

otwartej księdze. Gdy podróżował po Włoszech, przypadkowo wpadł

mu w ręce starodruk z rycinami przedstawiającymi grę fizjonomii oraz

miny, które nieuchronnie zdradzają odczucia i zamierzenia osoby

przybierającej dany wyraz twarzy.

Z doświadczenia wiedział, że te drobne wskazówki zwykłe bardzo

dużo mówią o człowieku. Rzadko grywał hazardowo, bo uważał takie

rozrywki za stratę czasu, ale umiejętność interpretowania wyrazu

background image

twarzy graczy była dodatkowym atutem, ilekroć miał ochotę usiąść

przy zielonym stoliku.

Gdy jednak zapragnął ożenić się z pewną młodą i piękną

dziewczyną, pochopnie zlekceważył wyraźne symptomy. Z czasem

odkrył, że zalety owej damy są pozorne, co zresztą od dawna miała

wypisane na twarzy. Wtedy stał się podejrzliwy wobec wszystkich

kobiet.

A zatem co oznaczał uśmieszek panny Ateny Filmer? W

przeciwieństwie do Emmy Tenison oraz wielu innych dam nie

wydawała się wcale porażona urodą i wspaniałą prezencją Adriana.

Nick odniósł wrażenie, że wygląda na osobę, która postawiła na

swoim i coś ważnego osiągnęła. Taki wyraz twarzy przybierają

mężczyźni po zwycięskiej partii tenisa lub wędkarze, którym udało się

złowić ogromną rybę.

Nick doszedł do wniosku, że ma do czynienia z istotą

niebezpieczną. Prawdziwa piękność: brunetka o szarych oczach i

wspaniałej figurze. Czemu i on stoi bez ruchu, wpatrując się jak

urzeczony w zdemaskowaną kokietkę noszącą imię antycznej bogini

mądrości? Wzdrygnął się, odzyskując zimną krew i w końcu zwrócił

uwagę na pana Tenisona, który poprosił, żeby usiadł i dotrzymał mu

towarzystwa. Adrian odszedł z Pallas Ateną, by zająć miejsce w

szeregu tancerzy.

Nick posłuchał, bo chciał dowiedzieć się czegoś więcej o

tajemniczej piękności. Rozmowa dotyczyła ogólnie znanych spraw;

mówili o londyńskim sezonie, wojennych nowinach z Hiszpanii,

background image

zamieszkach wzniecanych w hrabstwach środkowej Anglii przez

wywodzących się i pospólstwa luddystów.

Po pewnym czasie Nick zmienił temat i wkrótce dowiedział się,

że nowi znajomi mieszkają niedaleko opactwa Steepwood. Nazwa

miejscowości kojarzyła mu się ze skandalem dotyczącym właściciela

majątku, kobieciarza i hulaki, markiza Sywella, który poślubił ubogą

pannę bez żadnych koneksji w atmosferze skandalu. Była to

wychowanka zarządcy markiza, bardzo młoda dziewczyna.

Młodziutka

markiza

wkrótce

zniknęła

w

tajemniczych

okolicznościach. Krążyły słuchy, ze została usunięta, bo znudziła się

Sywellowi, co zważywszy na jego zaszarganą reputację, było całkiem

prawdopodobne. Na razie sprawa przycichła. Czekano na powrót

markizy albo dowody wskazujące na to, że Sywell lub ktoś inny

pozbył się jej definitywnie. Gdyby pojawiły się podobne rewelacje,

plotkom nie byłoby końca.

- Zna pan Sywella? - zapytał Nick. - Naprawdę taki z niego

potwór, jak ludzie mówią?

- Znacznie gorszy - odparł krótko pan Tenison. - Nie bywam u

tego szubrawca. Nikt go nie odwiedza. Szczerze mówiąc, procesuję

się z nim o granice majątków. Przywłaszczył sobie znaczny obszar

mojej ziemi, rzecz jasna nie po to, żeby z niej zrobić właściwy użytek.

Jedynym celem było dokuczenie kolejnemu sąsiadowi.

Nick kiwnął głową. A zatem plotkarze mieli rację. Sywell był

istotnie żałosnym nikczemnikiem, na domiar złego uciążliwym dla

okolicznych mieszkańców.

background image

Najwyższy czas dowiedzieć się czegoś o Pallas Atenie. Nick z

pozoru obojętnie przyglądał się, jak urodziwa panna stara się

oczarować jego kuzyna.

- Dama do towarzystwa pańskiej córki jest znacznie młodsza od

pań sprawujących podobne funkcje. Większość z nich to kobiety w

średnim wieku. Panna Filmer wydaje się niewiele starsza od swojej

podopiecznej.

- W rzeczy samej - przytaknął skwapliwie pan Tenison. - Jak pan

miał okazję zauważyć, nasza droga Emma jest bardzo nerwowa. Moja

żona uznała, że towarzystwo surowej opiekunki całkiem by ją

przytłoczyło. Na szczęście udało się znaleźć właściwą osobę, która

będzie mieć pieczę nad Emmą, nie wzbudzając w niej lęku.

Panna Filmer jest niewiele starsza i na pensji chroniła ją przed

szykanami koleżanek szydzących z chorobliwej nieśmiałości. Tak się

szczęśliwie złożyło, ze dzięki posadzie panna Filmer może tegoroczny

sezon spędzić w Londynie. Jej matka jest ubogą wdową i nie mogłaby

sobie pozwolić na tak kosztowną eskapadę.

Nick podejrzewał, że pan Tenison nie zamierzał idealizować

małżonki, przypisując jej nazbyt szlachetne motywy, z krótkiej relacji

sporo się jednak dowiedział. Uboga dziewczyna z prowincji stanęła

niespodziewanie przed życiową szansą, bo poznała jednego z

najbogatszych kawalerów Zjednoczonego Królestwa. Dlatego

tajemniczo się uśmiechała.

Być może krzywdził ją tymi podejrzeniami, ale istniało spore

prawdopodobieństwo, że się nie mylił. Zdobywane latami

background image

doświadczenie pozwalało mu tak sądzić. Jakby na potwierdzenie tych

domysłów, pan Tenison nieświadomie dał mu do ręki kolejny

argument, mówiąc:

- Panna Filmer jest absolutnie wyjątkową dziewczyną, ponieważ

uroda idzie u niej w parze z niepospolitym rozumem, którego brak

mojej drogiej Emmie. Wielokrotnie prowadziłem z panną Filmer

nadzwyczaj ciekawe rozmowy, w których ujawniła intelektualną

dojrzałość ponad swój młody wiek. Sądzę, że dopisało nam szczęście,

bo nie moglibyśmy znaleźć dla Emmy lepszej towarzyszki. To

kochane dziecko wiele się od niej może nauczyć.

Nick krótko obserwował obie panny, lecz szczerze w to wątpił.

Uwagi pana Tenisona dowodziły jednak, że Atena zasługuje na swoje

imię. Czas pokaże, czy osądził ją zbyt surowo, gdy uznał, że poluje na

bogatego męża.

Tymczasem na parkiecie Atena potwierdzała jego ocenę, starając

się dopomóc łaskawemu losowi. Najpierw czarowała Adriana

urokliwą nieśmiałością.

- Mam nadzieję, że choć przez chwilę zechce pani cieszyć się

balem. Należy się pani odrobina rozrywki. To okropnie nudne zajęcie

stać tam i baczyć nieustannie na płochliwe dziewczątko Tenisonów -

oznajmił pogodnie.

- Och, pan Tenison okazał mi wiele życzliwości, nalegając, żebym

zatańczyła - odparła z wdziękiem Atena. - Zadbał wszak o partnera

dla mnie, gdy zaproponował nam wspólny taniec, prawda? Jestem

background image

pewna, że uczynił tak, żeby nagła niedyspozycja biednej Emmy nie

była dla pana zbyt wielką przykrością.

- Droga panno Filmer - odparł z prostotą Adrian. - Od chwili gdy

spadł ten okropny czepiec, jestem pod pani urokiem i cieszę się, że

tańczę z panią, a nie z tą szarą myszką. - Nagle zdał sobie sprawę, że

prawiąc komplementy Atenie, wyraża się niepochlebnie o jej

podopiecznej, dodał więc pospiesznie: - Oczywiście nie chciałem

powiedzieć o niej nic złego, ależ skąd... - Umilkł, świadomy, że

cokolwiek teraz doda, tylko pogorszy sprawę.

- Nie wątpię - zapewniła Atena. - Biedactwo, cierpi katusze. Tłum

zawsze ją przerażał.

- Ale nie panią, ośmielę się zauważyć - wpadł jej w słowo Adrian.

Przy kolejnej figurze rozdzielili się na pewien czas, zajął się więc

układaniem komplementów, które nie zawierałyby przytyków wobec

tamtej strachliwej panienki. Gratulował sobie w duchu, że znalazł

prawdziwą piękność. Gdyby ją poślubił i wypełnił małżeńskie

obowiązki, ród Drummondów z pewnością doczekałby się wielu

spadkobierców.

Nim taniec dobiegł końca, Atena znalazła sposób, aby dać

Adrianowi do zrozumienia, że ich oczarowanie jest wzajemne. Gdy

oznajmił, że chce podtrzymywać nową znajomość, podała mu

londyński adres Tenisonów. Nie był głupcem, od razu pojął, że tylko u

nich

może

widywać,

musi

zatem

okazywać

pozorne

zainteresowanie szarej myszce.

background image

Mógłby właściwie przekonać Nicka, żeby ten udawał jej

adoratora, podczas gdy on sam zajmie się Ateną. Po chwili uznał, że

to nie jest dobry pomysł. Nick pod żadnym pozorem nie zgodzi się

bałamucić tamtej panny. Był na to zbyt prostolinijny.

Tymczasem Nick dotrzymywał towarzystwa panu Tenisonowi aż

do powrotu pani Tenison i nieco lepiej czującej się Emmy.

Dyskutowali o poglądach Platona na zasady moralne.

- Szklanka wody z odrobiną brandy dodała sił naszej córce -

oznajmiła matrona, daremnie szukając wzrokiem Ateny i Adriana. -

Gdzie jest panna Filmer? - zapytała męża. - Mam nadzieję, że się nie

rozchorowała. To byłoby ponad moje siły. Emma potrzebuje opieki.

Pan Tenison przepraszającym tonem wyjaśnił, że za jego namową

lord Kinloch, który nagle został pozbawiony miłej rozrywki, bo stracił

partnerkę do tańca, zaprosił pannę Filmer.

- Ach, tak - rzuciła pani Tenison lodowatym tonem.

Jedno spojrzenie na Nicka upewniło ją, że to nie jest odpowiedni

partner dla Emmy. Nie nosił tytułu lorda, nie mówiło się o nim w

towarzystwie, a jego nazwisko nie figurowało na liście potencjalnych

kandydatów na męża, którą sporządziła ze swą protektorką, lady

Dunlop.

Z braku innych tancerzy Nick zostałby pewnie doceniony, gdyby

zaprosił Emmę, której oddał swoje krzesło. Uchronił go od tej

konieczności powrót Adriana i Pallas Ateny. Ta ostatnia, zachwycona

jawnym zainteresowaniem lorda Kinlocha, natychmiast pokornie

background image

stanęła za Tenisonami, chociaż uprzejmie nalegał, że przyniesie jej

krzesło. Nie chciała zrażać do siebie pani Tenison bardziej, niż to było

konieczne, żeby nie odesłano jej do Northampton.

Surowej matronie wystarczył rzut oka na rozpromienioną twarz

Ateny, jakże inną od bladej twarzyczki Emmy.

- Gdzie twój czepek, Filmer? Co z nim zrobiłaś? - burknęła.

Ku wielkiemu rozbawieniu Ateny z ust Adriana, urażonego

atakiem na urodziwą dziewczynę, padła natychmiast opryskliwa

uwaga.

- Spadł, łaskawa pani, bo nie jest stosowny dla panny Filmer,

która bardzo się różni od brzydul zmuszonych ukrywać paskudne

oblicza!

Te ostre słowa, zabawne i miłe dla Ateny, nieprzyjemnie

zaskoczyły panią Tenison, która musiała teraz ugłaskać młodego

człowieka, upatrzonego na męża dla Emmy.

- Ależ tak - odparła, zerkając na męża, co rzadko jej się zdarzało. -

Proszę go więcej nie wkładać, panno Filmer.

Aha, nagle przestała mnie traktować jak służącą, pomyślała

Atena. Lord Kinloch oszczędził jej upokorzenia, jakim było noszenie

paskudnego nakrycia głowy. Ledwie o tym pomyślała, uderzyło ją, że

pan Cameron przygląda jej się z dziwną miną.

W przeciwieństwie do niego stawiała dopiero pierwsze kroki w

dziedzinie czytania z ludzkich twarzy, była jednak na tyle

spostrzegawcza, by pojąć, że nie cieszy się jego sympatią. Nie przejęła

się tym, ponieważ nie na niego zagięła parol. Jednak zważywszy na

background image

ton, którym nierozłączni kuzyni odzywali się do siebie, lepiej go do

siebie nie zrażać.

Nim zdążyła to przemyśleć, Nick skłonił się przed nią.

- Mam nadzieję, że zechce pani zaszczycić mnie kolejnym tańcem

- usłyszała jego niski, ponury głos, całkiem inny niż urokliwy i jasny

tenor lorda Kinlocha.

Nadarzała się znakomita sposobność, aby umocnić zawartą

właśnie znajomość z Adrianem oraz jego nieodłącznym towarzyszem.

- Z najwyższą radością - odparła, rzucając mu spojrzenie

niewiniątka, choć nie kryła przed sobą, że chce oczarować Adriana, a

Nick także był tego świadomy.

Z domyślnym uśmiechem podał jej ramię i poprowadził na

parkiet.

- Ateno - zaczął, spoglądając na jej czarujący profil - szarooka

Pallado, zastanawiam się, czy ma pani własną sowę?

Ciekawiło go, czy jest na tyle wykształcona, żeby pojąć

mitologiczną aluzję. Gdy odwróciła się w jego stronę, szare oczy

rozświetlił niezwykły blask. Przeczuwała, że rozmowa z panem

Cameronem będzie całkiem inna niż konwersacja z jego kuzynem.

Ciekawe, co pan Tenison mu o niej powiedział. Uznała, że nie warto

udawać nieśmiałej panienki.

- Panie Cameron, noszę wprawdzie imię greckiej bogini mądrości,

ale nie dysponuję jej atrybutami. W Northampton rzadko spotyka się

sowy.

background image

- Ale mądrości nie brakuje, jak sądzę. Proszę mi zdradzić, czy

pani młoda podopieczna często miewa podobne ataki? - rzucił nieco

uszczypliwym tonem.

Stali już w tanecznym szeregu i nim wykonali pierwszą figurę,

odwróciła głowę, żeby na niego popatrzeć.

- To nie są żadne ataki - odparła chłodno. - Jestem pewna, że pan

Tenison rozmawiał z panem na ten temat. Jestem damą do

towarzystwa Emmy, nie lekarzem, ale mam pewność, że po prostu

nerwy odmówiły jej posłuszeństwa. Gdy nabierze pewności siebie,

przykre objawy ustąpią.

- Pani ma sprawić, żeby poczuła się pewniej? Moim zdaniem

obecność młodej damy, która ma na nią tak duży wpływ jak pani,

zamiast pomóc, tylko zaszkodzi.

- W takim razie jest pan w błędzie - odrzekła Atena. Jego mina i

ton głosu świadczyły, że ma w nim wroga, chociaż nie wiedziała,

czemu się do niej uprzedził. - Tak się składa, że w mojej obecności

panna Tenison nabiera śmiałości, podobnie jak wówczas, gdy

uczęszczałyśmy się razem na pensję. Natomiast poczynania innych

osób dają odmienne rezultaty.

Nie powiedziała wprost o władczej matce Emmy, ponieważ takie

słowa byłyby niewłaściwe i nieuprzejme. Zdziwiła się, że pan

Cameron, sprawiający wrażenie spostrzegawczego człowieka, nie

zauważył, że pani Tenison przytłacza nieśmiałą córkę.

- Zrobimy z siebie widowisko, jeśli będziemy tu stać i rozmawiać,

podczas gdy inni tańczą.

background image

Brawo, panno Filmer, pomyślał natychmiast Nick. Okazała się

bystra ponad jego oczekiwania; oto ryzykantka, która doskonale wie,

czego pragnie. Jednego był pewny - Adrian nie jest godnym

przeciwnikiem dla panny tak śmiało dążącej do celu.

Uznał, że później zastanowi się spokojnie nad tym, dlaczego tak

wrogo reaguje na samą myśl, że Atena Filmer zagięła parol na

Adriana i chce go poślubić. Teraz nie był w stanie bez emocji myśleć

o niej i o jej oczywistych zamiarach.

Tańczyli w milczeniu. Nick przyglądał się ukradkiem pannie

Filmer i odkrył, że zgodnie z jego przewidywaniami pod okropną

szarą sukienką ukrywają się posągowe kształty dorównujące pięknej

twarzy o klasycznych rysach.

W drodze powrotnej kuzyn Adrian nieustannie zachwycał się

urodą i wdziękiem panny Filmer.

- Cudowna! - wykrzykiwał raz po raz. - Pierwsza klasa, co, Nick?

Oczywiście Nick przyznał mu rację. Wprawdzie podejrzewał

Atenę o interesowność i próbę złapania bogatego męża, lecz na razie

nie chciał zrażać do siebie Adriana, krytykując jego wybrankę. Jak

większość niezbyt rozgarniętych młodzieńców, młody Kinloch bywał

niesłychanie uparty. Nick wiedział z doświadczenia, że jeśli teraz

przeciwstawi się kuzynowi, ten z jeszcze większą determinacją będzie

wielbił nową piękność która pojawiła się w londyńskich salonach.

- Zastanawiam się, kim są jej rodzice - odparł wymijająco. - Po

rozmowie z panią Tenison jestem pewny, że nie zgodziłaby się, aby

background image

przyjaciółką i damą do towarzystwa jej córki została osoba bez

odpowiednich koneksji.

- Ta ich córka to szara myszka, prawda? - rzucił lekceważąco

Adrian. - Całkiem niepodobna do mojej Ateny.

Ach, tak! Moja Atena! Dobry Boże, pomyślał rozbawiony Nick.

Wystarczył jeden taniec i godzina spędzona w towarzystwie panny

Filmer, by Adrian uznał ją za swoją.

- Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek był równie

oczarowany panną po tak krótkiej znajomości - zaryzykował. - Nic o

niej nie wiesz.

- Wręcz przeciwnie: należy do naszej sfery, jest urodziwa i

dowcipna - odparł Adrian. - Zauważyłem, że rozmawialiście przed

rozpoczęciem tańca. O czym, na miłość boską, skoro jej piękność i

postawa nie zrobiły na tobie wrażenia?

- O sowach - oznajmił z powagą Nick. - Dowiedziałem się, że w

Northampton są rzadkością.

- O sowach! - zawołał Adrian. - To nie jest ulubiony temat

młodych panien. Skoro nie potrafiłeś zdobyć się na nic więcej, żeby ją

zaciekawić, wcale się nie dziwię, że nie miała szans, aby cię

zachwycić swoimi przymiotami.

Nick powstrzymał się od uwagi, że celem panny Filmer nie było

wcale olśnienie jego skromnej osoby. Sam również nie starał się jej

oczarować, oboje więc nie byli sobą zachwyceni. Na razie nie warto o

tym dyskutować.

background image

Może Adrian znudzi się wkrótce przemądrzałą panną zmuszającą

go do myślenia, choć na razie jest zachwycony jej rozumem i

bystrością. Znacznie bardziej pasowałby do tamtej szarej myszki,

która przez cały wieczór wpatrywała się w niego z uwielbieniem i

smutkiem, świadoma, że to piękna towarzyszka znajduje się w

centrum uwagi.

Nick postanowił uważnie śledzić rozwój sytuacji, bo zdawał sobie

sprawę, że zauroczony Adrian nie ustanie w wysiłkach, aby zdobyć

urodziwą pannę, skoro był przekonany, że ślub z nią położy kres

nagabywaniom matki, zatroskanej o dziedzica rodowych posiadłości.

ROZDZIAŁ DRUGI

- Filmer, idziesz z nami do madame Felice. Musisz założyć

czepek, ale na wizyty go nie wkładaj, bo najwyraźniej denerwuje

lorda Kinlocha.

Pani Tenison gotowa była na wiele, byle tylko mu się

przypodobać, ponieważ ze wszystkich młodzieńców przedstawionych

Emmie zajmował w towarzystwie najwyższą pozycję. Jego pytanie,

czy może ich wkrótce odwiedzić, odebrała jako oznakę

zainteresowania swoją jedynaczką.

Lady Dunlop oznajmiła, że skoro Emma ma wejść do londyńskiej

socjety, powinna ubierać się u najmodniejszej krawcowej, madame

Felice. Pani Tenison także zdała sobie sprawę, że choć stroje córki na

prowincji sprawiały wrażenie eleganckich, nie nadają się dla młodej

damy, która ma być przedstawiona u dworu.

background image

Znajdujący się przy Bond Street salon madame Felice był

prawdziwą Mekką bogatych elegantek. Właścicielka słynęła nie tylko

z dobrego gustu, lecz także z urody. Nie wiedziano, skąd pochodzi i

jak znalazła się w Londynie. Chodziły słuchy, że ma zamożnego

opiekuna. To by tłumaczyło, że mogła sobie pozwolić na wynajęcie

drogiego lokalu oraz nadzwyczaj wytworny i kosztowny wystrój

wnętrz.

Atena bez żalu szła za Emmą, jej matką oraz lady Dunlop, która

znów obiecała wstawić się za nimi, bo mówiło się, że madame Felice

starannie dobiera klientki i wiele pań odprawia z kwitkiem. Atena

przyjrzała się pomieszczeniu umeblowanemu jak salon damy z

towarzystwa. Nietypowe były tylko dyskretnie rozmieszczone duże

lustra.

Urodziwa dziewczyna zachęciła panie, żeby usiadły na długiej

kanapie, przed którą umieszczono stół ozdobiony bukietem

wiosennych kwiatów w kryształowym wazonie. Ani śladu madame

Felice oraz szytych i sprzedawanych przez nią kreacji. Pokojówka

wkrótce podała lemoniadę w srebrnym dzbanku i poszła zaanonsować

klientki.

- Pracownia jest na zapleczu - wyjaśniła z respektem łady Dunlop.

Podobnie jak pani Tenison, była mocnej budowy i, o ile to w ogóle

możliwe, nosiła się z jeszcze większą godnością. Jej zmarły mąż

piastował urząd burmistrza Londynu. Odziedziczyła po nim ogromny

majątek. - Wiecie, że ojczysty język madame to francuski, lecz jej

angielski jest całkiem niezły. Otóż i ona.

background image

Jak można się było domyślić, madame okazała się uosobieniem

wytworności. Miała na sobie bladoniebieską dzienną suknię o

wysokiej talii, skrojoną z klasyczną prostotą. Niewielki, wydłużony

kołnierzyk z falbanką zawiązała w prosty supeł. Emma, która

obawiała się, że będzie namawiana do noszenia wymyślnych kreacji,

na widok skromnego stroju madame szybko nabrała otuchy. Atena

żałowała szczerze, że nie stać jej, aby tu się ubierać.

Wszystkie panie wstały. Gdy madame Felice podeszła bliżej i

przywitała je skinieniem głowy, wydało się Atenie, że gdzieś ją

wcześniej widziała, co oczywiście było niemożliwe, bo według

opowieści lady Dunlop madame przed dwoma laty przybyła do

Londynu z południa Anglii, a wcześniej mieszkała w Paryżu. Dopiero

niedawno otworzyła pracownię przy Bond Street.

- Proszę usiąść - powiedziała z uroczym francuskim akcentem,

gdy lady Dunlop dokonała oficjalnej prezentacji. Madame usadowiła

się w fotelu i dodała: - rozumiem, że chodzi o stroje dla panny

Tenison. Ciekawe wyzwanie i prawdziwa przyjemność, bo należy

zachować urok niewinności, a zarazem przyciągnąć uwagę, co nie jest

łatwe, lecz nie wątpię, że mi się uda. - Popatrzyła na Atenę i zapytała:

- Czy dla panny Filmer także mam zaprojektować stroje?

Pani Tenison, która rozpromieniła się, słuchając miłych uwag na

temat swej jedynaczki, żachnęła się na te słowa.

- Ależ skąd. Obawiam się, że panny Filmer nie stać na drogie

kreacje.

background image

- Szkoda - odparła uprzejmie madame Felice. - W takim razie

zajmijmy się panną Tenison.

Natychmiast przystąpiła do pracy. Wezwała kilka podręcznych,

które przyniosły żurnale, wzorniki, kupony jedwabiu, satyny i

muślinu, naręcza wstążek oraz bukiety jedwabnych kwiatów, które

uznała za odpowiednie dla Emmy. Podano jej ołówek i mały

szkicownik, w którym zaczęła pospiesznie rysować eleganckie

kreacje. Pokazywała je Emmie i pytała ją o zdanie co do kroju i

koloru.

Pani Tenison, która przywykła o wszystkim decydować,

zaprotestowała uprzejmie, lecz stanowczo.

- Jeśli pani nie ma nic przeciwko temu, sama wybiorę stroje dla

córki. Obawiam się, że w tych kwestiach brak jej dostatecznego

rozeznania.

Emma, która doskonale się bawiła i od czasu do czasu zerkała na

Atenę, jakby pytała ją o radę, teraz ze spuszczoną głową wodziła

spojrzeniem od madame do przyjaciółki. Ta z uśmiechem na ustach

obserwowała dyskretne machinacje francuskiej krawcowej. Już sobie

przypomniała, skąd się znają.

Zorientowała się, gdy madame Felice zaczęła rysować. Stało się

dla niej jasne, na czyjej twarzy widziała ostatnio wyraz ogromnego

zajęcia i skupienia. A jednak... Czy to możliwe? Wytworna, elegancka

madame Felice, która przybyła do Anglii z Paryża i po krótkim czasie

spędzonym w południowych hrabstwach przeniosła się do Londynu,

miałaby w rzeczywistości okazać się lekkomyślną uciekinierką,

background image

fatalnie ubraną prowincjuszką Louise Hanslope, towarzyszką zabaw

Ateny z dziecinnych lat?

Podobno Louise była córką tajemniczej francuskiej emigrantki,

adoptowaną przez Hanslope'ów, którzy nie doczekali się własnego

dziecka. Jako młodziutka dziewczyna została posłana do terminu u

krawcowej w Northampton. Korespondowała wtedy z Ateną, chociaż

ta była od niej kilka lat młodsza.

Dwie pokrzywdzone przez los istoty szybko znalazły wspólny

język i się zaprzyjaźniły. Gdy Louise została markizą Sywell,

przyjaźń znowu rozkwitła. Razem wędrowały po zaniedbanych

gruntach dawnego opactwa, zauroczone ich dzikim pięknem.

Atena po raz ostatni widziała się z Louise na krótko przed jej

zniknięciem. Malowały wówczas z różnych stron pokryty runami głaz

umieszczony w zagajniku, uchodzącym od wieków za święte miejsce.

Atena raz po raz podnosiła wtedy głowę, żeby spoglądać na Louise

pochłoniętą bez reszty wyczarowanymi na papierze wizjami, które

dowodziły ogromnego talentu, wyczucia koloru i mistrzostwa

rysunku. Teraz ułatwiły jej zaistnienie w świecie mody. Obrazki

Ateny, choć poprawne, nie wyróżniały się niczym szczególnym.

Po namyśle Atena doszła do wniosku, że prawdopodobnie się

pomyliła. Jednak to łudzące podobieństwo... To nie może być

przypadek. Chyba miała rację. Mimo wszystko brakowało jej

całkowitej pewności, że rozpoznaje zaginioną markizę, która zamiast

umrzeć albo głodować na zimnym poddaszu, jest prawdziwą

background image

wyrocznią w kwestiach stroju, modystką rozchwytywaną przez damy

z arystokratycznych rodów.

- Chętnie wysłucham pani uwag - powiedziała filigranowa

madame Felice do pani Tenison - ale muszę przypomnieć, że to panna

Emma ma nosić moje suknie. Z pewnością nie będzie dobrze się w

nich czuła, jeśli nie uwzględnię jej gustu i życzeń.

- Te stroje są wyjątkowo skromne - oburzyła się pani Tenison.

- Podkreślają urok młodzieńczej niewinności - odparła madame

Felice. - Jeśli się pani nie podobają, radzę pójść gdzie indziej.

Lady Dunlop energicznie pokręciła głową, ryzykując zburzenie

kunsztownej fryzury, pani Tenison powiedziała więc skwapliwie:

- Och, wykluczone, madame. Zdaję się na pani wybór. Proszę

decydować.

Atena z trudem skryła uśmiech, widząc natychmiastową

kapitulację srogiej damy. Zaniosła się udawanym kaszlem, gdy

Emma, uwolniona spod kurateli groźnej matki, wtrąciła uradowana:

- Och, madame, przyszedł mi do głowy wspaniały pomysł. Czy

wszystkie moje suknie, niezależnie od tkaniny i kroju, mogą być

białe? Sadzę, że ten kolor idealnie by do mnie pasował, zwłaszcza

gdyby ozdobić stroje liliami świętego Jana, białymi krokusami i

drobnymi frezjami.

Atena po raz pierwszy była świadkiem, że Emma sprzeciwia się

matce i forsuje własne zdanie. Nawiasem mówiąc, wszystkie jej

sugestie świadczyły o dobrym guście. Gdyby wcześniej mogła

background image

decydować, nie nosiłaby pospolitych i nadmiernie zdobionych kreacji

wybranych przez panią Tenison.

- Ale... - zaczęła ta ostatnia, lecz umilkła, czując na sobie karcący

wzrok madame. - Niech i tak będzie.

Po tym drobnym incydencie wszystko poszło jak z płatka. Emma i

madame Felice wspólnie wybrały swoje i dodatki, charakteryzujące

się szlachetną prostotą. Rozbawiona Atena zdołała pochwycić

spojrzenie madame sprawdzającej długość kuponu białego jedwabiu,

który jedna z podręcznych udrapowała na ramionach Emmy.

Kiedy pani Tenison i lady Dunlop patrzyły w inną stronę, Atena

odważyła się na porozumiewawcze mrugnięcie, które dawniej było

umówionym sygnałem obu panien. Madame wprawdzie nie mrugnęła,

ale uśmiechnęła się tajemniczo. Aha, nie pomyliłam się, pomyślała

Atena. Odnalazła dawną przyjaciółkę, lecz jakże odmienioną! Teraz

pozostało jedynie odnowić znajomość, chociaż nie miała pojęcia, jak

tego dokona pod czujnym spojrzeniem dwu zawistnych harpii. Tak

nazywała w duchu obie wyniosłe damy.

Nie doceniła pomysłowości madame Felice, która wkrótce pod

błahym pretekstem wyszła do pracowni na zapleczu. Szybko wróciła,

niosąc bukiecik kwiatów z białego jedwabiu i stos kartek. Odczekała,

aż podręczne odejdą do swoich zajęć, i podała szkice Atenie.

- Nie wątpię, że to panią zainteresuje - zagadnęła ubogą damę do

towarzystwa stojącą z boku przy dużym lustrze. - Moje rysunki.

Proszę je przejrzeć, a my tymczasem dokończymy przymiarkę. -

Francuski akcent był teraz silniejszy niż przedtem.

background image

Atena posłusznie wzięła plik szkiców i zaczęła je oglądać.

Na pierwszym rzeczywiście był projekt sukni spacerowej, jak to

mówią, w sam raz dla niej. Pod rysunkiem widniała notatka: „Byłoby

ci w tym do twarzy". Kolejny arkusz okazał się skreślonym

pośpiesznie liścikiem.

Madame napisała:

Widzę, że moja dawna przyjaciółka nie dała się zwieść pozorom.

Czy odnowimy znajomość? Harująca w pocie czoła niewolnica miewa

chyba wychodne i może odwiedzić wybrankę losu, która cudem

wyrwała się na swobodę.

List nie był podpisany, ale wiadomość jasna i zrozumiała.

Madame Felice alias Louise, markiza Sywell, chciała się zobaczyć z

Ateną bez towarzystwa wścibskich harpii.

Do końca wizyty Atena pozostała na uboczu, przeglądając szkice

wytwornych kreacji, okryć, czepków, rękawiczek, a nawet parasolek.

Szczególnie udane pokazywała lady Dunlop, zgodnie je podziwiały.

Pani Tenison nie zważała na nic, pogrążona w rozterce na widok

sukien i dodatków dla Emmy, które uznała za przesadnie skromne i

całkiem nieodpowiednie. Wszyscy prócz niej byli ogromnie

zadowoleni i wkrótce zaczęli szykować się do wyjścia. Atena

wręczyła madame szkice i powiedziała:

- Serdeczne dziękuję za rady i sugestie. Na pewno z nich

skorzystam.

- To wielka radość, że mogłam się pani trochę przysłużyć.

Ubieranie panny Emmy jest dla mnie prawdziwą przyjemnością.

background image

Sądzę, że rozkwitnie, gdy nabierze pewności siebie. Ufam, że jest pani

dla niej właściwą towarzyszką.

Atena tylko skinęła głową, bo czuła się winna. Próbując

oczarować lorda Kinlocha i odciągnąć go od Emmy, zdecydowanie

szkodziła dziewczynie, zamiast jej pomagać. Jednak nie brakowało

młodych mężczyzn gotowych starać się o bogatą dziedziczkę, nie

należy więc zamartwiać się z powodu jednego kandydata do jej ręki.

Mimo wszystko uwagi dawnej przyjaciółki sprawiły, ze Atena

poczuła się nieswojo. Na pocieszenie powiedziała sobie, że jeśli sama

nie zadba o swój los, nikt inny tego nie zrobi.

Następnego dnia powtarzała w duchu tę złotą myśl schodząc do

salonu, gdy lord Kinloch z nieodłącznym kuzynem, panem

Cameronem, złożył obiecaną wizytę. Wcześniej postanowiła sobie, że

w pierwsze wolne popołudnie pójdzie na Bond Street, aby odnowić

dawną przyjaźń z Louise... a raczej z madame Felice, jak należało ją

obecnie nazywać.

Teraz nie bez złośliwości zastanawiała się, czy lord Kinloch

chodzi gdziekolwiek bez swego antypatycznego kuzyna. Czuła się

nieswojo pod jego ironicznym spojrzeniem. Obserwował ją uważnie,

choć zachowywała należny dystans i powagę, siedząc z dala od całego

towarzystwa. Nie nosiła już czepka. Po burzliwej rozmowie w cztery

oczy, którą pan Tenison odbył ze swą małżonką, po wczesnym

obiedzie oznajmiono jej, że nie musi już wkładać tego nakrycia

głowy.

background image

Adrian był zachwycony kolejnym spotkaniem z Ateną, mimo że

podczas tej wizyty musiał zwracać się głównie do Tenisonów.

- Mam dla państwa nadzwyczaj ciekawą nowinę - oznajmił

przyjaźnie. - Otrzymałem właśnie nową kariolkę i postanowiłem

niezwłocznie wziąć udział w wyścigu z Londynu do Brighton.

Zamierzam rozgłosić, że gotów jestem założyć się z każdym o

dowolną sumę.

- W granicach rozsądku - dodał ironicznie Nick.

- Ależ oczywiście - przytaknął z powagą Adrian, choć takie

zastrzeżenie nie przyszło mu do głowy. - Nie jestem na tyle głupi,

żeby dla kaprysu tracić cały majątek.

Nick darował sobie uwagę, że kuzyn nie ma wprawy w

powożeniu nowiutką kariolką, a udział w trudnym wyścigu jest dla

niedoświadczonego amatora wielkim ryzykiem i może skończyć się

tragicznie.

Pani Tenison wyręczyła go i oznajmiła bez wahania:

- Obawiam się, milordzie, że wyścigi kariolek są niebezpieczne

dla powożących. Zaledwie przed tygodniem dwaj lekkomyślni

młodzieńcy mknęli z pełną szybkością do Brighton, gdy na drodze

przed nimi pojawiła się wielka chłopska fura. Doszło do zderzenia

trzech pojazdów. Jeden z panów złamał rękę, drugi nogę.

- A biedny rolnik? - wyrwało się Atenie.

- Relacja go nie uwzględnia - utrącił Nick. - Mówi się tylko o

dwóch lekkomyślnych kretynach. Nikogo dziś nie obchodzi

background image

biedaczyna, w pocie czoła zarabiający na kawałek chleba, pozbawiony

przez tamtych zdolności do pracy.

- Zapewniam, że nie będę robić żadnych głupstw - zapewnił

Adrian, ale Nick, znając jego przesadny, wręcz bezmyślny optymizm,

raczej w to wątpił, nie chciał jednak krytykować go w obecności

Tenisonów.

- Moim zdaniem takie wyścigi są niebezpieczne - odezwała się

wystraszona Emma. - Proszę, niech pan na siebie uważa, milordzie, i

nie podejmuje zbyt wielkiego ryzyka.

- Powożenie nie jest trudniejsze od jazdy konnej - zapewnił

Adrian, który dyskutował już o tym z Nikiem, ale był zdecydowany

postawić na swoim, bo miał wielką ochotę na udział w wyścigu. -

Wielu panów ścigało się do Brighton. Wyszli z tego cało.

Atena uważała, że Adrian nie ma zadatków na zwycięzcę w

wyścigu, który wymagał znacznej wprawy i trzeźwej oceny sytuacji

na trasie, ale nie mieszała się do rozmowy, póki Nick jej nie

sprowokował, mówiąc:

- A co panna Filmer sądzi o udziale Adriana w tak ryzykownym

przedsięwzięciu?

- Nie mnie krytykować zamiary lorda Kinlocha, nie widziałam

zresztą, jak powozi kariolką. Skoro uważa się za dostatecznie biegłego

w tej sztuce, musimy uszanować jego decyzję.

Z drwiącą miną Nick pomyślał niechętnie, że panna Filmer

powinna być mężczyzną, bo wtedy łatwiej mogłaby spożytkować

wyjątkowy talent do udzielania taktownych i wymijających

background image

odpowiedzi, Z coraz większym szacunkiem myślał o rozumie Ateny,

ale rosła w nim także niechęć do jej dwulicowości.

- Brawo, panno Filmer! - zawołał Adrian, nieświadomy, że jej

uwagi były dwuznaczne. - Cieszę się, że nie wszyscy moi przyjaciele

są ponurakami. Jeśli zdecyduję się na udział w wyścigu, pani na

pewno będzie mnie dopingować.

- Obiecuję, milordzie.

- Dość tych ceremonii - powiedział rozpromieniony, uśmiechając

się do wszystkich. - Zyskałem nowych przyjaciół, nalegam więc, żeby

panie były ze mną po imieniu. A pan może mi mówić Kinloch - dodał,

zwracając się do Tenisona.

Matka Emmy była uszczęśliwiona tak wielką poufałością ze

strony potomka znanego arystokratycznego rodu. Nieświadoma, że to

Atena jest obiektem westchnień Adriana, dziękowała mu wylewnie,

myśląc z niecierpliwością o dniu, kiedy będzie mogła relacjonować

krewnym i znajomym, co się dzieje w pałacu jej córki, lady Kinloch.

Nicka z kolei umieściła na wyjątkowo długiej liście osób, których nie

lubiła.

- Mimo wszystko - wtrącił oschle pan Tenison - podzielam obawy

pana Camerona. Czy to rozsądne, Kinloch, startować w wyścigu bez

należytego przygotowania?

- Pan Tenison zawsze krytykuje rozrywki młodzieży - ofuknęła go

żona. - Jestem pewna, że lord Kinloch wie, co robi. Zapewniam, że

będziemy wiernie kibicować, ilekroć zechce pan się ścigać, milordzie!

background image

Rozmówcy podzielili się wkrótce na dwie grupy. Adrian zwracał

się głównie do trzech pań, a Tenison przyciszonym głosem wdał się w

uczoną dysputę z Nickiem, przerwaną na balu powrotem Emmy.

- Jeśli reszta towarzystwa nie ma nic przeciwko temu, zapraszam

do biblioteki. Posiadam rzadki egzemplarz dzieł zebranych Szekspira,

o którym wczoraj panu wspomniałem. Z pewnością wart jest

obejrzenia.

- Proszę się nie krępować i śmiało zabrać Nicka do biblioteki -

odparł Adrian, który usłyszał tę uwagę. - wertowanie starych tomów

przywróci mu dobry humor.

- Jeżeli pani domu nie ma nic przeciwko temu...- powiedział z

ociąganiem Nick.

- Ależ skąd - przerwała pani Tenison. - Zrobimy wszystko, żeby

nasi goście dobrze się tu czuli.

Była uradowana, że wraz z córką - no i z Filmer, ale ona się nie

liczyła - będą miały Adriana tylko dla siebie. Jeszcze bardziej

ucieszyła się, gdy Nick powiedział ze złośliwą satysfakcją:

- Pójdę, ale pod jednym warunkiem: panna Filmer musi nam

towarzyszyć. Z tego, co słyszałem, wynika, że i pani jest molem

książkowym.

Śliski gad, pomyślała zirytowana Atena. Natychmiast przejrzała

jego gierki. Postanowił odsunąć ją od Adriana, żeby ten, chcąc nie

chcąc, zajął się Emmą. Niestety, trudno byłoby jej teraz znaleźć

pretekst do odmowy i wykręcić się od wyprawy do biblioteki.

background image

Propozycję Nicka entuzjastycznie poparł pan Tenison. Błędnie

zakładał, że Atena nie ma ochoty uczestniczyć w bezsensownej

paplaninie, która zacznie się, gdy nieliczne osoby obdarzone rozumem

i zdrowym rozsądkiem opuszczą salon.

Lekko uśmiechnięty Nick podał ramię niezadowolonej Atenie,

która zdobyła się na wymuszony uśmiech i udawała, że ceni sobie

wyróżnienie, które ją spotkało. Przeczuwał, że w drodze powrotnej

Adrian zrobi mu karczemną awanturę, bo Atena wyszła, toteż nie

mógł jej wielbić ukradkiem.

Na szczęście jako jedyna z całego towarzystwa praktycznie

zachęcała go do udziału w wyścigu, podczas gdy wszyscy inni

próbowali go od tego odwieść. Adrian gotów był się założyć, że

gdyby panie mogły ścigać się kariolkami, Atena byłaby prawdziwą

mistrzynią.

Oczyma wyobraźni widział, jak zachęca do wysiłku swoją

drużynę, z roztargnieniem więc słuchał, co mówią obie panie... a

właściwie pani Tenison, bo Emma siedziała jak trusia, w milczeniu

podziwiając urodziwego Adriana, który z kolei w duchu

rozpamiętywał wszystkie walory Ateny.

W bibliotece panowie kontynuowali rozmowę na temat rzadkich

wydań dzieł Szekspira. Atena z uwagą się jej przysłuchiwała. Znała

wszystkie sztuki genialnego dramatopisarza, ale z sonetami nie

zdążyła się jeszcze zapoznać. Pan Tenison zdjął z półki cenny tom,

żeby pokazać go Nickowi, który był zachwycony starodrukiem.

Po chwili zwrócił się do Ateny.

background image

- Obawiam się, że panna Filmer jest znudzona.

- Ależ skąd - odparła dość ostrym tonem. - Z ogromnym

zainteresowaniem słucham wyjaśnień pana Tenisona, bo dzięki niemu

zdobywam wiedzę, której sama pewnie bym nie uzyskała.

- Zapewniam pana - rzekł z uśmiechem pan Tenison - że Atena

zasługuje na swoje miano i jak mityczna Pallada zawsze ma na

wszystko stosowną odpowiedź.

- W rzeczy samej - przyznał Nick. - Mądra, spokojna i taktowna.

Prawdziwy ideał.

Atena miała ochotę spoliczkować Nicka. Poznała go już na tyle

dobrze, aby wiedzieć, że ukradkiem stara się jej dokuczyć.

Prostolinijny pan Tenison nie dopatrzył się dwuznaczności w uwadze

swego rozmówcy, z zapałem więc pokiwał głową.

Odłożył tom dzieł Szekspira, sięgnął na niższą półkę i wyjął jedną

z ustawionych na niej olbrzymich ksiąg. Ostrożnie umieścił ją na stole

i otworzył, mówiąc do słuchaczy:

- Jestem przekonany, że zaciekawi was ten piękny wolumin.

Zawiera cudowne ryciny przedstawiające greckie bóstwa. Oto Atena z

nieodłączną sową.

Znów mowa o tym nocnym ptaszysku! Na widok sowy Atena i

Nick po raz pierwszy wymienili porozumiewawcze uśmiechy, które

odmieniły ich jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Sroga twarz

Nicka, którego Atena widziała zawsze z kwaśną miną, nagle

złagodniała, a ciemne oczy, zwykle ponure, rozjaśnił blask

background image

świadczący o poczuciu humoru. Zniknęła surowość, a pogodne,

męskie oblicze tchnęło nieodpartym urokiem.

Atena także wyglądała inaczej. Przedtem sprawiała wrażenie

nazbyt dumnej i wyniosłej, ponieważ w ten sposób broniła się przed

okrucieństwem nieprzyjaznego świata. Teraz i ona złagodniała.

Oboje w mgnieniu oka pojęli, że mają podobną wizję świata, i

niespodziewane odkrycie zbiło ich z tropu. Chcąc to ukryć,

jednocześnie wyciągnęli ręce, żeby wskazać interesujący szczegół

wizerunku Pallady, a ich dłonie zetknęły się przypadkowo.

Porozumiewawczy uśmiech wprawił ich w zakłopotanie, ale

reakcja na dotknięcie była całkowitym zaskoczeniem, bo podczas

tańca na balu u Leominsterów nie odczuwali takich doznań. To było

jak grom z jasnego nieba... jakby nagle ogarnął ich płomień. Na

krótką chwilę zostali we wszechświecie całkiem sami.

Pan Tenison nieświadomy, że jego słuchacze niespodziewanie

doznali olśnienia i poznali swą prawdziwą naturę, kontynuował

wykład, biorąc ich milczenie za niemą zachętę do dalszych wynurzeń.

Atena opamiętała się pierwsza i szybko zapanowała nad dziwną

reakcją swego ciała na dotknięcie Nicka. Cofnęła dłoń i potarła ją,

zastanawiając się, skąd u niej tak niezwykłe doznania pod wpływem

bliskości mężczyzny, którego nie lubiła i który jawnie okazywał jej

niechęć.

Nick doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co czuje. Na miłość

boską, tylko tego mu brakowało! Nagle zapragnął uwodzicielskiej

syreny, która wpadła w oko jego kuzynowi. Znał siebie na tyle, by

background image

wiedzieć, że powodem żywiołowej niechęci do tej panny mogła być

zwykła zazdrość, ponieważ nie on stał się obiektem jej westchnień.

Mniejsza z tym. Surowo przywołał do porządku ciało, które

momentalnie zareagowało na bliskość Ateny.

Przez moment stanowili jedność, która jednak szybko przestała

istnieć. Atena była równie podniecona jak Nick, lecz jako

niedoświadczona panna nie zdawała sobie sprawy z tego, co się z nią

dzieje. Podczas ogólnej rozmowy zdradzała roztargnienie i była tego

świadoma, natomiast pan Tenison w niczym się nie zorientował.

- Czy można nazwać Atenę czarodziejką? Umiała wszak zmienić

swoją postać i rzucać uroki - odezwała się Atena.

Nick, który odzyskał już panowanie nad sobą, pomyślał złośliwie:

Twoja bogini nie była czarodziejką, ale ty na pewno nią jesteś, skoro

tak na mnie działasz.

Pan Tenison z powagę rozważał pytanie.

- Z naszego punktu widzenia owszem, ale starożytni Grecy nie

śmieliby tak o niej mówić.

Przewracał strony, a dwoje milczących słuchaczy bez sprzeciwu

pozwoliło mu kontynuować zaimprowizowany wykład. Nareszcie pan

Tenison wyciągnął z kieszeni zegarek i krzyknął:

- O Boże! Pora wrócić do salonu. Drogi panie Cameron, nie chcę

być posądzony o nieuprzejmość wobec pańskiego kuzyna, ale

podejrzewam, że nie jest bibliofilem.

background image

- Ani trochę - przytaknął Nick i dodał, kłamiąc w żywe oczy: -

Moim zdaniem ucieszył się, gdy wyszedłem, bo nie życzy sobie,

żebym wtrącał swoje trzy grosze do jego pogawędki z pańską córką.

- Ona także nie ma pociągu do ksiąg - odparł zasmucony pan

Tenison. - W przeciwieństwie do panny Filmer, która, jak pan słyszał,

zadaje niezwykle ciekawe pytania.

Nick pomyślał, że wie teraz o tej młodej damie dużo więcej, lecz

głośno tego nie powiedział. Gdy wrócili do salonu, Adrian opowiadał

znów o wyścigu kariolek. Wkrótce goście pożegnali się, bo czekała

ich przejażdżka po Hyde Parku, do którego obiecali w najbliższym

czasie zabrać Tenisonów. Na odchodnym Adrian powiedział:

- Mam nadzieję, że kiedy dojdzie do wyścigu, pojawią się

państwo na starcie przy moście Westminster. Jestem pewny, że nie

pożałujecie. Zapowiada się wspaniała zabawa.

Wkrótce Atena dostała wychodne i zgodnie z obietnicą złożyła

wizytę w pracowni madame Felice. Płonęła z ciekawości i pragnęła

się wreszcie dowiedzieć, w jaki sposób Louise Hanslope, alias

markizie Sywell udało się zniknąć bez śladu, a potem stać się

wyrocznią mody dla londyńskich wyższych sfer, podczas gdy pół

hrabstwa Northampton szukało jej zwłok. Przypomniała sobie, co

kiedyś powiedziała jej bojaźliwa Emma.

- Chodzą słuchy, że markiza jest kolejną ofiarą klątwy

Steepwood. Wierzysz w te pogłoski? Jak to się stało, że nagłe zaginęła

albo, uchowaj Boże, została zamordowana? Wszyscy w okolicy

background image

twierdzą, że ludziom mieszkającym na ziemi od wieków poświęconej

grozi straszliwy koniec. Dawne opactwo to jedno z takich miejsc.

- Bzdurne zabobony, kochanie - strofowała ją Atena najłagodniej,

jak umiała. - Naczytałaś się gotyckich powieści pani Radcliffe, ale

zwróć uwagę, że ich akcja dzieje się w odległych krajach. Na

angielskiej prowincji nie zdarzają się morderstwa ani porwania.

- Ale markiza zaginęła - upierała się Emma.

Trudno było temu zaprzeczyć, a teraz Atena całkiem

niespodziewanie miała poznać prawdę. Na szczęście ani jej

podopieczna, ani pani Tenison nie poznały Louise, kiedy ta była żoną

markiza, nie zorientowały się więc, kim naprawdę jest madame Felice.

Dawna przyjaciółka ucieszyła się z odwiedzin, uściskała Atenę i

pocałowała ją w policzek, a następnie zaprowadziła do swego

mieszkania nad pracownią. Gdy usiadły w przytulnym saloniku z

oknami wychodzącymi na ulicę, kazała podać herbatę i ciasteczka.

- Teraz możemy uciąć sobie miłą pogawędkę - oznajmiła po

wyjściu pokojówki. - Dziwisz się pewnie, że osiadłam na Bond Street,

a ja chciałabym wiedzieć, jak zostałaś damą do towarzystwa biednej

Emmy. Rozumiesz chyba, czemu mi jej żal: przez swoją okropną

matkę nie ma nawet odrobiny swobody. Właściwie należy jej

współczuć, mimo że ma pokaźny posag.

Atena znowu poczuła się winna, gdy uświadomiła sobie, że

dodatkowo pogarsza sytuację, próbując zagarnąć dla siebie Adriana,

który już oczarował Emmę. Szybko zmieniła temat, żeby zapomnieć o

wyrzutach sumienia.

background image

- Moja historia jest krótka. Pani Tenison miała dość zdrowego

rozsądku, aby zrozumieć, że jeśli przydzieli Emmie srogą i

wymagającą damę do towarzystwa, że tak powiem na swój obraz i

podobieństwo, skutki będą żałosne. Miło z jej strony, że rozmówiła

się z moją mamą i zaproponowała mi tę posadę. W zamian za pobyt w

Londynie przez cały sezon mam dotrzymywać towarzystwa Emmie.

- Chcesz powiedzieć, że ten babsztyl ci nie płaci? - spytała z

niedowierzaniem Louise. - Traktuje cię gorzej niż służącą!

- Owszem, lecz z powodu mego urodzenia nie wypada, żebym

dostawała od niej pensję. Ale nie martw się. Pan Tenison jest dla mnie

bardzo życzliwy. Mogę bez ograniczeń korzystać z jego biblioteki,

chętnie ze mną rozmawia.

- Mam nadzieję, że nie jest przesadnie życzliwy - odparła Louise.

- Panowie w pewnym wieku, zwłaszcza mężowie dam takich jak pani

Tenison, są zagrożeniem dla każdej ładnej kobiety, a ty jesteś

prześliczna, choć fatalnie ubrana.

- Do tej pory nie słyszałam od niego żadnej niestosownej uwagi.

Zachowuje się wobec mnie jak należy. Nie sądzę, by jego

postępowanie się zmieniło, ale gdyby mi się narzucał, zapewniam cię,

że pod byle pretekstem wrócę do domu.

- Dzięki, że mnie uspokoiłaś. Zawsze podziwiałam twój zdrowy

rozsądek. Nadeszła pora, żebym opowiedziała ci swoją historię, która

bardziej, niż bym tego chciała, przypomina opowieści pani Radcliffe.

Dawniej sądziłam, że takie przygody, których sama później

doświadczyłam, to wierutne bzdury dla rozleniwionych sawantek.

background image

Niestety, mnie to się naprawdę przytrafiło. Pamiętasz, jaka byłam

młoda i niedoświadczona, gdy poślubiłam markiza Sywell? W złą

godzinę wypowiedziałam słowa małżeńskiej przysięgi, oddając się w

ręce ukrytego pod maską szlachetności nikczemnika. To był najgorszy

dzień mego życia. Tamten człowiek, przed ślubem czarujący, zmienił

się nie do poznania. Stałam się jego więźniem, niewolnicą.

Umilkła i odwróciła głowę. Atena pogłaskała ją po ramieniu i

powiedziała:

- Skoro tak ci trudno, nie mówmy o tym.

- Nie - odparła Louise, która szybko wzięła się w garść i

odzyskała zwykły spokój. - Nie chodzi jedynie o to, że rozmowa o

tym sprawia mi przykrość. Zrozum, że w obecności niewinnej

panienki nie wypada mi wspominać, ile wycierpiałam przez tamtego

strasznego człowieka... Powiem tylko, że zmienił moje życie w piekło,

o którym nikomu wolałabym nie opowiadać.

Pewnego dnia, gdy byłam u kresu sił i bałam się, że zabije mnie

podczas jednego z częstych napadów wściekłości, postanowiłam uciec

i rozpocząć nowe życie. Na szczęście wyuczyłam się zawodu, a w

Londynie miałam przyjaciółkę, modną krawcową Marie de

Coulanges, emigrantkę jak moja matka. U niej się schroniłam.

Pewien znajomy, którego nazwisko muszę na razie zachować w

tajemnicy, bo gdyby mój prześladowca dowiedział się, kto mnie

wspierał,

życie

tamtego

człowieka

także

byłoby

w

niebezpieczeństwie, pomógł mi zabrać tyle mężowskiego złota, ile

zdołałam unieść. Dał mi też całą swoją gotówkę.

background image

Uciekłam nocą, świadoma, że moje zniknięcie ściągnie na

markiza podejrzenie o morderstwo. Bardzo się cieszyłam, że odpłacę

mu pięknym za nadobne i przysporzę cierpień. Niech wszyscy myślą,

że na Steepwood ciąży klątwa, a złe moce znowu domagają się ofiar.

Popełniłam wielki błąd, gdy poślubiłam tamtego potwora, bo nie

można nazwać go inaczej, ale tym razem podjęłam właściwą decyzję.

Wyobrażasz sobie moją radość, gdy za zgromadzoną kwotę dzięki

pomocy londyńskiej przyjaciółki otworzyłam pracownię krawiecką na

Bond Street i zaczęłam świetnie prosperować. Po raz pierwszy w

życiu poczułam się bezpieczna i szczęśliwa.

Atena skinęła głową. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Louise

nie miała łatwego życia, gdy terminowała, ucząc się zawodu, i z

przykrością dowiedziała się teraz, że jej egzystencja jako markizy była

jeszcze gorsza.

- W ogóle się nie skarżyłaś - powiedziała w końcu. - Powinnaś

mnie poprosić o pomoc.

- Tobie również jest trudno - odparła Louise, kręcąc głową. -

Twoja obecna posada najlepiej o tym świadczy. Dzięki naszej

przyjaźni i twoim listom przetrwałam długie lata terminowania w

zawodzie, nie popadając w rozpacz. Teraz mogę się za to

odwdzięczyć.

Nie mogę cię ubrać tak wytwornie, jak na to zasługuje twoja

uroda i figura, bo twoja chlebodawczyni zacznie coś podejrzewać, ale

uszyję ci skromne, eleganckie suknie, rozpoznawalne dla wszystkich,

którzy mają dobry gust i bystre oko. Głupi babsztyl nie potrafi docenić

background image

takich kreacji, bo woli toalety przeładowane zdobieniami. Na

szczęście udało mi się uchronić przed nimi biedną Emmę.

Wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, a Louise dodała:

- Gdy dopijemy herbatę, zabiorę cię na dół, do pracowni. Wezmę

szybko miarę i zrobimy wstępną przymiarkę. Nareszcie będziesz

wyglądała niemal tak, jak powinnaś. Czemu i ty pod koniec sezonu

nie miałabyś wyjść za mąż? Rzecz jasna, o ile znajdziesz

odpowiedniego mężczyznę. Mam nadzieję, że pani T. nie zmusi

biednej Emmy do poślubienia jakiegoś utytułowanego potwora.

Adrian Kinloch z pewnością nie wyglądał na monstrum. Atena

przeznaczyła go dla siebie, lecz wolała nie rozwijać tego tematu.

- Musisz jednak wiedzieć, że nie mam z czego zapłacić. Jeśli

zechcesz udzielić mi kredytu…

- Bzdura! - zaprotestowała stanowczo Louise. - Chyba nie

rozumiesz, co mówię. Uznajmy, suknie za twoją wyprawę. Prawda, że

to dobre rozwiązanie? Chcę się odwdzięczyć za twoją dobroć.

- Nie zasługuję na taki dar - odparła zakłopotana Atena, z

poczuciem winy myśląc o swoich machinacjach względem Adriana.

- Kolejna bzdura, kochanie. No, pora wziąć miarę. Nie chcę

słyszeć żadnych protestów. Od dziś ja cię ubieram, a moje słowo jest

prawem.

- Przystanę na to pod warunkiem, że odnowimy naszą przyjaźń,

skoro mamy po temu sposobność.

- Zgoda - powiedziała Louise i wstała.

background image

Każdy jej ruch i gest był dystyngowany, idealnie pasował do

subtelnej urody, filigranowej postaci i złocistych włosów.

- Najpierw zajmiemy się nową suknią, a następnie, żeby uczcić

spotkanie po latach, przejdziemy się po Bond Street. Gdy wspominam

opactwo Steepwood, brakuje mi jedynie świeżego powietrza i

pięknych widoków. Tutaj oddycha się znacznie gorzej, ale

przynajmniej będziemy na dworze przez krótki czas.

- Dobrze - przytaknęła Atena.

Wstała i poszła za Louise. Powtarzała sobie, że gdy wyjdą z

saloniku, powinna nazywać ją madame Felice.

Obie damy spędziły uroczą godzinę, projektując nowe suknie dla

Ateny. Potem włożyły czepki i narzuciły szale. Ramię przy ramieniu

szły zatłoczoną ulicą, mijając tłumy kobiet i mężczyzn w różnym

wieku. Atena uświadomiła sobie, że po raz pierwszy od chwili, gdy po

przyjeździe do Londynu wysiadła z powozu Tenisonów, czuje się

szczęśliwa.

Roześmiane przyjaciółki rozmawiały swobodnie, jakby rozstały

się wczoraj, a nie przed kilku laty. Przy pożegnaniu obie uznały

wspólnie spędzone popołudnie za niezwykle przyjemne. Potem Louise

wróciła do swojej pracowni, Atena zaś do Tenisonów.

Ta ostatnia z pewnością byłaby poważnie zaniepokojona, gdyby

wiedziała, że śledziło ją czujne oko nieprzyjaznego obserwatora.

Wśród przechodniów był Nick Cameron, który po południu ćwiczył w

sali Jacksona. Rozpoznał nie tylko Atenę, lecz także jej przyjaciółkę.

background image

Pewien znajomy wskazał mu słynną madame Felice, gdy otwartym

powozem odbywała przejażdżkę po Hyde Parku.

- Dam głowę, że ta harda paniusia ma hojnego protektora -

oznajmił pogardliwie.

Nick pokiwał głową. Nie miał zwyczaju obmawiać kobiet, ale w

głębi duszy przyznał rację znajomemu. Dlaczego panna Atena Filmer,

z pozoru młoda i nieskazitelna dama do towarzystwa, pokazywała się

publicznie z właścicielką obleganej przez damy z londyńskiej socjety

pracowni krawieckiej? Rozmawiały niczym stare znajome. Różnie

mówiono o madame Felice.

Jakie to może mieć konsekwencje dla reputacji panny Filmer?

Czy sprytna ślicznotka rzeczywiście jest tak niewinna, jak się z

pozoru wydaje? Nick postanowił to sprawdzić.

ROZDZIAŁ TRZECI

- Bal maskowy ! - zawołała pełna wątpliwości pani Tenison. -

Naprawdę uważasz, że powinniśmy w nim uczestniczyć?

- Nie wszyscy zaproszeni są zobowiązani nosić maski, a raczej

specjalny maskaradowy strój złożony z obszernego płaszcza zwanego

dominem oraz maseczki. Teraz nie ma takiego przymusu - tłumaczył

nieco zafrasowany pan Tenison. - Zresztą bal wydają Mortimerowie, a

to najwyższa londyńska arystokracja, nie powinniśmy więc obawiać

się kompromitacji. Będą tam wszystkie osoby z towarzystwa.

background image

- Wyłącznie błękitna krew - dodała cicho Atena, która

natychmiast podchwyciła modne określenie najlepszych angielskich

rodów.

- W rzeczy samej - przytaknął Tenison, a jego żona powiedziała

ostrym tonem:

- Nie widzę powodu, żeby balowe kreacje zasłaniać obszernymi

płaszczami. Na szczęście można pokazać się i bez nich.

- Sądzę, mamo - wtrąciła trochę nieśmiało Emma - że chodzi o to,

aby trudniej było rozpoznać gości.

Jej ojciec był zadowolony, natomiast Atena nieco ubawiona, że

Emma, dotychczas pokorna niczym niewolnica, odważyła się

wreszcie sprzeciwić dominującej i autokratycznej matce. Oboje

uznali, każde na własną rękę, że towarzyski debiut wyraźnie dodał

zahukanej Emmie pewności siebie. Niewątpliwie przyczyniła się do

tego i madame Felice, zdecydowana słuchać uwag córki, a nie

apodyktycznej matki.

Atena postanowiła włożyć suknię uszytą dla niej w sekrecie przez

Louise z szafirowego jedwabiu, skrojoną nienagannie, lecz tak

skromną, że pani Tenison nie poznała się na jej uderzającej

wytworności. Jedyną ozdobę stanowił bukiecik jedwabnych

niezapominajek.

- Żadnej biżuterii - oznajmiła autorytatywnie Louise w czasie

ostatniej przymiarki.

- Nie mam kosztowności - odparła Atena, trochę zasmucona.

background image

- I bardzo dobrze - uznała Louise stanowczym tonem madame

Felice. - Większość kobiet przesadnie się nimi obwiesza.

- Nie żałujesz, że zostawiłaś swoje? - spytała zaciekawiona Atena.

- Trochę, choć nie miałam ich dużo. W przeciwieństwie do innych

pań nie wkładałam nigdy wszystkiego naraz! - Wręczyła Atenie

niewielki wachlarz koloru niezapominajek. - Prezent ode mnie.

Obiecaj, że gdy bogato wyjdziesz za mąż, czego jestem pewna,

wszystkie stroje będziesz zamawiać wyłącznie u mnie.

Pani Tenison nie zorientowała się, że szafirowa kreacja jest

dziełem madame Felice, ale gdy przyglądała się wchodzącej do sali

balowej Atenie, mimo woli podziwiała jej urodę. Przodem szła Emma

ubrana w śliczną białą sukienkę, która podkreślała jej niewątpliwe

atuty. Dla pani Tenison i ta kreacja była zbyt skromna, ale Emma po

raz pierwszy, odkąd pokazała się w towarzystwie, promieniała

szczęściem, bo nie musiała nosić przesadnie ozdobnych toalet.

- Przyszła moja śliczna - szepnął Adrian do Nicka.

Obaj przyglądali się gościom wstępującym po marmurowych

schodach. Wraz z Tenisonami przybyła lady Dunlop, która obrzuciła

badawczym spojrzeniem suknię Ateny. Nikt z owego towarzystwa nie

włożył jeszcze maseczek.

Adrian i Nick nosili weneckie stroje maskaradowe. Wielkie nosy

podobne do ptasich dziobów zmieniły ich nie do poznania. Wielu

gości włożyło wymyślne stroje, inni, wśród nich także lady Dunlop,

przybyli ubrani jak na zwykły bal.

background image

Nick uważnie przyjrzał się Atenie. Biedna Emma nie przyciągnęła

spojrzeń żadnego z panów. Nie wspomniał Adrianowi, że suknia

prześlicznej damy do towarzystwa została uszyła najprawdopodobniej

przez madame Felice.

Atena coraz bardziej go intrygowała. Niech to diabli! Skoro

musiał stracić głowę dla jakiejś kobiety, czemu nie dla skromnej

panienki z dobrej rodziny? Gdyby chciał się ożenić, na co wcale nie

miał ochoty, posag wybranki byłby dla niego bez znaczenia. Pod

względem majątku nie mógł równać się z Adrianem, ale żył dostatnio

i, jak mówią ludzie zamożni, stać go było na więcej niż innych.

Cóż za ironia losu! Dał się oczarować pięknej odalisce, która

zagięła parol na jego kuzyna, głównie dla majątku. Był o tym

absolutnie przekonany. Po chwili zreflektował się i uznał, że ta myśl

niepotrzebnie wyprowadziła go z równowagi. Przecież Tenisonowie z

tym samym zamiarem przywieźli córkę do Londynu: chcieli dobrze

wydać ją za mąż.

Wygląda na to, że panna Filmer nie może liczyć na bogatych

rodziców, którzy wprowadziliby ją do towarzystwa. W takim razie

skąd wzięła pieniądze na kosztowną suknię? I dlaczego przyjaźni się z

kobietą o podejrzanej reputacji?

Znajomy Nicka mówił, że madame Felice jest czyjąś utrzymanką,

bo przybyła nie wiadomo skąd i natychmiast otworzyła luksusową

pracownię krawiecką w najdroższej dzielnicy Londynu. Chodziły

słuchy, że ma bogatego protektora, ale ku ogólnemu zdziwieniu nie

pokazywała się w męskim towarzystwie.

background image

Adrian paplał trzy po trzy, gdy zamyślony Nick próbował

rozwiązać zagadkę. Po chwili zadał sobie pytanie, dlaczego tak go

absorbują tajemnice panny Ateny Filmer. Czy wyłącznie z chęci

uchronienia kuzyna Adriana przed małżeństwem z wyrachowaną

kokietką?

Wzdrygnął się, ponieważ nagle powróciły wspomnienia. Przed

laty zamierzał poślubić dziewczynę, którą uznał za uroczą i niewinną.

Razem się wychowywali. Łudził się nadzieją, że wyjdzie za niego,

gdy oboje dorosną, a on skończy studia. Niestety...

Wrócił do rzeczywistości i zaczął słuchać paplaniny Adriana.

Zatłoczona sala balowa nie była odpowiednim miejscem na

roztrząsanie dawnych nieszczęść. Po chwili skupił się na rozmowie z

kuzynem.

- Szczerze pragnę natychmiast zaprosić do tańca Atenę - mówił

Adrian - ale Tenisonowie oczekują, że najpierw zatańczę z Emmą,

spełnię więc ich życzenie, a ty poproś Atenę. Wyda się oczywiste, że

potem i ja ulituję się nad pogardzaną damą do towarzystwa, na którą

nikt prócz ciebie nie zwrócił uwagi. Rzecz jasna ty powinieneś w

odpowiedniej chwili sprzątnąć mi sprzed nosa Emmę. Dzięki temu nie

budząc podejrzeń, mogę liczyć przynajmniej na jeden taniec z Ateną.

Nick chciał oznajmić, że nie zamierza przykładać ręki do tych

knowań, ale zaskoczył samego siebie, mówiąc:

- Zgoda, skoro tego sobie życzysz. Uprzedzam jednak, że po raz

dragi nie przystanę na taki plan.

background image

Co mu strzeliło do głowy? Przecież obiecywał sobie, że nie

pomoże Adrianowi starającemu się o względy Ateny. Postąpił wbrew

sobie! Oto jednak nadarzyła się sposobność, żeby sprowokować Atenę

do ujawnienia chytrych machinacji. Otóż to! Zaakceptował pomysły

Adriana, żeby go chronić, a nie by spędzić z Ateną trochę czasu.

Uspokojony, zgodnie z umową podszedł do Tenisonów i zaprosił

do tańca sprytną pannę, chociaż wcale nie zamierzał poprowadzić jej

na parkiet. Miał lepszy pomysł, żeby zbić z tropu tę imienniczkę

Pallas Ateny i wytrącić jej z ręki wszelkie atuty.

Stała w milczeniu za Tenisonami, czując na sobie spojrzenia

wielu mężczyzn zachwyconych figurą podkreśloną strojem uszytym

przez Louise. Obserwowała kuzynów idących w ich stronę przez

zatłoczoną salę balową. Rozpoznała ich mimo przebrania.

Zerknęła na Adriana, który z prawdziwą kurtuazją skłonił się

przed Emmą. Ta spłonęła rumieńcem i podała mu rękę. Odeszli razem

na parkiet. Ku wielkiemu zdziwieniu Ateny Nick Cameron ukłonił się

jej i zapytał najuprzejmiej, jak potrafił:

- Panno Filmer, nie ma pani jeszcze partnera, prawda? Będę

zaszczycony, jeśli zechce pani ze mną zatańczyć.

- Bardzo chętnie - odparła, skłoniwszy głowę.

Wbrew pozorom nie mijała się z prawdą. Nick Cameron budził w

niej obawy, ale nie potrafiła mu odmówić, ponieważ czuła do niego

dziwną skłonność. Ponadto zachował się wyjątkowo sympatycznie, bo

nikt od niego nie oczekiwał, że zechce stanąć na parkiecie ze skromną

damą do towarzystwa.

background image

Wyciągnął rękę, a ona podała mu dłoń. Natychmiast ogarnęły ich

te same emocje, którymi wczoraj oboje byli wielce zaskoczeni. Nick z

kamienną twarzą poprowadził Atenę w głąb sali balowej, gdzie

zebrało się już wiele par, które zasłoniły ich przed spojrzeniami

Tenisonów. Zamiast przyłączyć się do tancerzy, poszedł dalej,

mówiąc cicho:

- Wiem, że jesteśmy tu głównie dla rozrywki, ale chyba wiadomo

pani, że lord Mortimer ma wspaniałą bibliotekę należącą do

najzasobniejszych

w

Anglii.

W

tej

dziedzinie

może

współzawodniczyć nawet z lordem Hollandem. Zastanawiam się, czy

zamiast tańczyć, nie zechciałaby pani wraz ze mną rzucić okiem na

jego zbiory. Nie można przepuścić takiej okazji.

- Panie Cameron, nie wypada mi opuszczać sali balowej i

zwiedzać biblioteki w towarzystwie młodego mężczyzny, o ile nie ma

z nami przyzwoitki - odparła po chwili wahania. - Nawet miłość do

ksiąg nie stanowi w tym wypadku dostatecznego usprawiedliwienia.

Oczy Nicka zabłysły w otworach weneckiej maski, a

haczykowaty nos upodobnił go na moment do jastrzębia

wypatrującego zdobyczy, lecz trwało to zaledwie ułamek sekundy i

Atena uznała, że ponosi ją wyobraźnia, ale utwierdziła się w swoich

odczuciach, gdy dodał niemal znudzony:

- Aż tak się pani przejmuje tym, co wypada? Zapewniam, że w

mojej obecności jest pani najzupełniej bezpieczna. Można by

powiedzieć, że raczej pani mi zagraża. Nikt z pewnością nie zauważy

background image

naszej nieobecności, a ja będę zaszczycony, jeśli zdołam trochę

poszerzyć pani wiedzę. Nie jest moim celem szarganie pani reputacji.

Atena rozejrzała się wokół. Nick Cameron robił na niej tak

ogromne wrażenie, że najchętniej umknęłaby z sali balowej, żeby

uchronić się przed gwałtownymi uczuciami, które ją ogarniały, ilekroć

był w pobliżu.

Otaczał ich jednak tłum łudzi, a nagła ucieczka naraziłaby ją na

plotki, chociaż Nick w ogóle by nie ucierpiał. Popychał ją delikatnie,

ale stanowczo, ku podwójnym drzwiom. Była całkiem zbita z tropu.

- Skoro rzeczywiście mogę panu zaufać...

- Zapewniam, że nic pani nie grozi. - Otworzył przed nią drzwi na

korytarz. Bez opora dała się prowadzić. - Będę z panią równie szczery

jak pani ze mną. Rozumiem, dlaczego wzdraga się pani przed

wspólnym zwiedzaniem biblioteki Mortimerów, i przyrzekam

zachowywać się jak przystało na dżentelmena.

Zdrowy rozsądek podpowiadał Atenie, że gdyby pan Nicholas

Cameron naprawdę żywił dla niej szacunek, nie zachęcałby do

złamania zakazów obowiązujących wszystkie damy z ich sfery. Ten

sam zdrowy rozsądek zachęcał, żeby wykorzystała sposobność i

wypytała Camerona, z jakiego powodu żywi do niej jawną niechęć.

Utwierdzało ją w tym przekonaniu wrogie spojrzenie czarnych

oczu widocznych w otworach maski. Może rozmowa prowadzona sam

na sam pomoże odkryć, czemu się do niej uprzedził.

background image

Jeszcze bardziej zastanawiające było to, czy Cameron czuje się

tak samo dziwnie, ilekroć jej dotyka. A może tylko ona doznaje tych

niezwykłych wrażeń?

Oczywiście nie ma mowy, żeby straciła dla niego głowę, skoro

wyglądem i zachowaniem różni się całkowicie od bohaterów jej

dziewczęcych snów. Nie przypominał Apolla ani innych greckich

bogów, których często podziwiała, oglądając ryciny zamieszczone w

grubych tomach z bibliotecznych zbiorów pana Tenisona. Nie

przemawiał do niej głosem łagodnym i pełnym uwielbienia.

W przeciwieństwie do Camerona Adrian Kinloch był

prawdziwym ideałem. Nawet z wyglądu był podobny do Apollina.

Jego kuzyn przypominał raczej Marsa, o którym Szekspir pisał, że

budzi lęk i skłania do posłuchu. Wydawał się przyziemny, a kiedy

zwracał się do Ateny, w jego głosie zawsze pobrzmiewała drwina. Był

wprawdzie mądry i wykształcony, ale nie miał osobistego uroku,

który cechował przystojnego i lekkomyślnego Adriana.

Wszystkie te myśli kłębiły się w głowie Ateny, gdy bez słowa szła

za swoim wrogiem (tak myślała o Nicku) w głąb korytarza

ozdobionego popiersiami rzymskich cesarzy. Wkrótce uchyliły się

przed nimi drzwi biblioteki lorda Mortimera. Nick zamknął je i

powiedział:

- Najwyższy czas, panno Filmer, żebyśmy się lepiej poznali.

Proszę mi łaskawie zdradzić, jak to możliwe, ze stać panią na balową

kreację od najdroższej londyńskiej krawcowej, skoro uchodzi pani za

pannę z dobrej, lecz biednej rodziny. W towarzystwie jest pani

background image

przedstawiana jako dama do towarzystwa córki Tenisonów. Ubogie

dziewczęta nie mogą sobie pozwolić na zakup kreacji madame Felice.

Atena zbladła i odwróciła się, chwytając gałki dwuskrzydłowych

drzwi.

- Dość! - rzuciła przez ramię najsurowiej, jak potrafiła. - Nie

zamierzam się przed panem tłumaczyć. Popełniłam błąd, zgadzając się

panu towarzyszyć. Zostałam tu zwabiona pod fałszywym pretekstem.

Proszę mnie natychmiast odprowadzić do sali balowej. Nie chcę

więcej mieć z panem do czynienia i nie będę słuchać kłamliwych

insynuacji.

Nick oparł się plecami o kolumnę podtrzymującą sufit, na którym

namalowany był Zeus porywający Europę.

- Proszę nie dramatyzować - odparł drwiąco. - Zadałem pytanie

nasuwające się również wielu innym osobom. Moja ciekawość jest

tym silniejsza, że widziałem panią na Bond Street w towarzystwie

owej damy nie tylko słynącej z bajecznych strojów, które szyje i

sprzedaje, lecz także pozbawionej zasad moralnych. Skąd pani ją zna,

mój śliczny motylku z prowincji? Co jest warta pani niewinność,

skoro jest pani jej przyjaciółką i powiernicą?

Atena popatrzyła na niego i odparła równie ostro jak przedtem:

- To moje sprawy, które nie powinny pana obchodzić. Odmawiam

odpowiedzi na impertynenckie pytania.

Otworzyła drzwi i już miała wyjść, ale Nick chwycił ją za

ramiona i obróci, a potem cofnął dłonie. Przez ułamek sekundy

poczuła jego gwałtowność i siłę.

background image

- Na Boga, pani, musisz odpowiedzieć, bo sprawy mojego kuzyna

uważam za swoje, a ty owinęłaś go sobie wokół małego palca. Stale

jesteś obecna w jego myślach, nieustannie o tobie mówi, zwodzi tamtą

biedną dziewczynę oraz jej rodziców, udając, że się nią interesuje.

Cóż to za chytry planik? A może dalekowzroczna kombinacja? Proszę

mi tylko nie wmawiać, że kocha go pani nad życie. Doceniam pani

rozum, ale nie dam się oszukać.

- Nie mam zamiaru oszukiwać ani pana, ani innych - odparła

chłodno Atena. - To pan mnie zwiódł i zwabił tu pod pozorem

wspólnego zwiedzania biblioteki lorda Mortimera, żeby odbyć nade

mną sąd.

Nick mimo woli podziwiał jej odwagę i ognisty temperament. Pod

wpływem gwałtownych uczuć jeszcze bardziej wypiękniała. Musiał

walczyć ze sobą, żeby nie wziąć jej w ramiona, więc grzmiał nadal i

karcił ją, głęboko przekonany, że ma do tego prawo.

- Moim zdaniem wyszłaby pani cało i z gorszych opałów. Pani

boska imienniczka ma powody do dumy ze swej naśladowczyni.

Niestety, trudno uwierzyć, że jest pani szczera wobec mnie i swoich

pracodawców zarówno w kwestii oczarowania mego kuzyna, jak i

pochodzenia tej kosztownej sukni.

- Powtarzam, że to nie pańska sprawa. Nie powinno pana

obchodzić, gdzie się ubieram. Czy ja pytam o adres pańskiego krawca

albo szewca? Nawiasem mówiąc, gdyby mnie to w ogóle

interesowało, powiedziałabym, że wygląda pan jak wiejski fornal, a

background image

nie jak krewny najwytworniejszego kawalera z londyńskiej socjety,

dla którego mam wiele czułości.

- Nadto śmiało! - obruszył się Nick. - A jednak mam pewność, że

pani mija się z prawdą, jeśli chodzi o uczucia żywione dla mego

kuzyna, i zamierzam tego dowieść.

Atena chciała wyjść i nie bacząc na konsekwencje, wrócić

samotnie do sali balowej, ale coś ją podkusiło, żeby spytać:

- Czyżby? Jaki to dowód?

- Taki - odparł, niespodziewanie objął ją i dotknął wargami jej ust.

Skrywane pożądanie wzmocnione jej oporem i stanowczością

odebrało mu rozsądek; co gorsza, sprawiło, że zapomniał o honorze.

Atena znała tylko matczyne pocałunki. Nie całował jej dotąd

żaden mężczyzna. W pierwszej chwili chciała odepchnąć Nicka, ale

natychmiast powróciły wrażenia, które ogarnęły ją w bibliotece pana

Tenisona, gdy na moment zetknęły się ich dłonie. Tak samo jak Nick

stała się bezbronna wobec swego zauroczenia.

Nick zreflektował się pierwszy i przerwał namiętny uścisk.

Rozsądek podpowiadał, że muszą wrócić do Sali balowej, nim zagra

muzyka i zacznie się kolejny taniec. Z pewnością zauważono by

nieobecność jednej z par.

- I cóż, pani? - powiedział, odsuwając się. Z kpiącą miną

obserwował jej zarumienioną twarz. Wyglądała całkiem inaczej niż

przed chwilą, podczas sprzeczki. - Czy po tym nadal będzie mi pani

wmawiać, że to mój kuzyn jest obiektem czułych westchnień? A może

wszystkim mężczyznom z równym zapałem oddaje pani pocałunki?

background image

Rozmarzona Atena natychmiast wróciła do rzeczywistości.

- Och, jest pan obrzydliwy! - zawołała. - Chodźmy natychmiast do

sali balowej! Proszę więcej do mnie się nie odzywać. Zapewnił pan,

że jest dżentelmenem, i natychmiast złamał pan słowo. Czy w ogóle

można panu ufać?

Cóż miał na to odpowiedzieć? Mówiła prawdę, a nie mógł

wyznać, że nawet jeśli go nie zachęca, przez samą swą obecność

stanowi nieodpartą pokusę.

- Nie - przyznał spokojnie. - Trudno zaprzeczyć, że postąpiłem

niewłaściwie, i proszę, żeby wybaczyła mi pani zachowanie niegodne

dżentelmena, ale wziąwszy...

- Dość, panie Cameron. Nie będę niczego brała pod uwagę i

proszę nie liczyć, że panu wybaczę. Wracam natychmiast do sali

balowej, a pan niech robi, co chce. Nie dam się przebłagać. Gdyby

dotrzymał pan słowa, chętnie obejrzałabym z panem biblioteczne

zbiory lorda Mortimera, lecz w tej sytuacji...

Atena uczyniła tak, jak zapowiedziała. Minęła drzwi i samotnie

poszła w głąb korytarza. Po chwili Nick ruszył za nią, targany

sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony niczemu nie zaprzeczyła, co

stawiało jej niewinność pod znakiem zapytania, z drugiej strony

jednak podziwiał jej nieustępliwość i hart ducha.

W uszach nadal brzmiała mu uwaga dotycząca jego

powierzchowności: wyglądał rzekomo jak wiejski fornal. Zdobył się

na wymuszony uśmiech. O tak, panna Filmer trafnie dobierała

określenia. Podczas sprzeczki argumentowała i dawała odpór jego

background image

słowom jak wytrawny prawnik w sali sądowej. Potrafiła natychmiast

wykorzystać każdą jego niezręczność.

Mniejsza z tym. Były ważniejsze sprawy. Straciłby twarz, gdyby

dama powierzona jego opiece wróciła samotnie do sali balowej,

wzbudzając plotki. Musiał temu zapobiec.

Okazało się, że nie ma powodu do obaw, bo całe towarzystwo

było zaabsorbowane najnowszym skandalem wywołanym przez lorda

Byrona i lady Caroline Lamb. Chwilowe zniknięcie prowincjonalnej

piękności przeszło niezauważone i nie wzbudziło żadnych

komentarzy.

Wszyscy goście wpatrywali się w zarumienione oblicze lady

Caroline, która stała na brzegu parkietu i kłóciła się z Byronem. Ten

odwrócił się i utykając, wyszedł z sali, ścigany spojrzeniami gapiów i

tancerzy. Rano będzie o tym mówić cały Londyn!

Tylko pani Tenison coś podejrzewała, bo gdy Atena wróciła na

swoje miejsce za jej krzesłem, usłyszała cierpką uwagę:

- Gdzieś była, Filmer? Nie widziałam cię na parkiecie, a potem

lady Caroline wywołała taki zamęt, że nie mogłam dostrzec Emmy i

lorda Kinlocha! Gdyby lady Caroline była moją córką, na pewno

dopilnowałabym, żeby nie kompromitowała się publicznie. Podobno

jej mąż zasiadł do kart w jednym z salonów i nie można go wezwać,

aby przywołał żonę do porządku, toteż matce owej damy przyszło ją

utemperować, z tego co wiem, nie po raz pierwszy.

Atena milczała, bo nie mogła się przyznać, że odczuwa ulgę na

myśl o niestosownym zachowaniu lady Caroline, które usunęło w cień

background image

jej niefortunną przygodę. Na szczęście nie musiała nic mówić, bo

nadejście

Emmy

i

Adriana

skłoniło

panią

Tenison

do

natychmiastowego wygłoszenia długiej tyrady, w której chwaliła

własne metody wychowawcze. Oznajmiła Adrianowi, że wpoiła córce

zasady, dzięki którym jej rodzina oraz przyszły mąż nie muszą się

obawiać towarzyskiej kompromitacji.

- Nie wątpię w to i doceniam pani starania - odparł taktownie

Adrian. - Panna Emma jest prawdziwym jednorożcem wśród młodych

dam, prawda? - dodał po chwili.

Miało to być niewinne pochlebstwo, a tymczasem jego słowa

wywołały jawne zdumienie słuchaczy. Troje Tenisonów otworzyło

szeroko oczy. Nick, który także przyłączył się do nich, mruknął do

kuzyna:

- Mylisz pojęcia, Adrianie. Miałeś chyba na myśli perłę.

- Ach, tak? - zawołał pogodnie Adrian. - Panno Emmo, proszę o

wybaczenie. W młodości nie przykładałem się zbytnio do nauki, ale

Nick jest porządnie obkuty, jak więc coś pomieszam, zawsze ratuje

mnie z opresji.

Atena obrzuciła Nicka wzrokiem jadowitego bazyliszka i wtrąciła

z niewysłowioną słodyczą:

- Moim zdaniem jednorożec to symbol równie właściwy jak perła.

Jedno i drugie oznacza niewinność.

Poczuła na sobie ukradkowe spojrzenia pana Tenisona oraz

Nicka, natomiast Adrian, trochę zmieszany z powodu swego faux pas,

od razu poweselał i odparł pogodnie:

background image

- Naprawdę, panno Filmer? Muszę to zapamiętać, może się

przydać w konwersacji. Jestem pani wdzięczny za tę uwagę.

Zerknął na nią ponownie, a w jego spojrzeniu był i jawny podziw,

i szczere uwielbienie. Pan Tenison omal się nie roześmiał i żeby to,

ukryć, wydał odgłos przypominający atak kaszlu. Nick oznajmił

chłodno:

- Panna Filmer ma niezwykłe wyczucie językowe. Z takim

talentem byłaby wspaniałą pisarką. Wystarczy tylko stworzyć ciekawą

akcję. Kto wie, czy już nie układa jakiejś intrygi.

Atena nie musiała odpowiadać na dwuznaczny komplement, bo

pan Tenison, jak zawsze jowialny, wtrącił pogodnie:

- Proponuję, żebyśmy przeszli do jadalni. Zarówno taniec, jak i

obserwowanie pląsów sprawiają, że człowiekowi zasycha w gardle.

Trzeba się odświeżyć i przepłukać gardła. Nam wszystkim dobrze to

zrobi.

Teraz Atena stłumiła wybuch śmiechu, bo pojęła, że pan Tenison

lepiej od żony, córki i znajomych orientuje się w zaistniałej sytuacji.

Zawsze był wyjątkowo bystrym obserwatorem i równie szybko jak

ona rozszyfrował wszelkie podteksty, które pojawiły się w rozmowie.

Emma z uwielbieniem spojrzała na zapatrzonego w Atenę Adriana i

powiedziała cicho:

- Miło, że nazwał mnie pan jednorożcem. To wyjątkowe

stworzenie, ale gdybym miała się porównać z jakimś stworzeniem,

wskazałabym na polną myszkę.

background image

To wyznanie sprawiło, że Adrian po raz pierwszy przyjrzał się jej

uważnie.

- Ależ skąd! Myszka zupełnie tu nie pasuje. Moim zdaniem

przypomina pani raczej... - Zawiesił głos, ponieważ zabrakło mu

konceptu, jak skończyć. Po chwili namysłu dodał pod wpływem

nagłego impulsu: - Mam! Jest pani niczym mała pliszka. O ile się nie

mylę, to miła ptaszyna o pogodnym usposobieniu i wesoło

błyszczących oczkach. Mam rację, Nick?

- Naturalnie - usłyszał w odpowiedzi. - Do jej zalet dodałbym

wyjątkową skromność i prostotę oraz brak próżności właściwej innym

ptakom. - Nick skłonił się przed Emmą, która stropiła się i spłonęła

rumieńcem, a jednak odparła uprzejmie:

- Myślę, że pan mi pochlebia, ale… cieszę się, że jestem podobna

do pliszki.

Pani Tenison miała pewne zastrzeżenia, ale jej mąż był

zadowolony, bo lord Kinloch raczył wreszcie spojrzeć łaskawym

okiem na ich jedynaczkę, zamiast wzdychać do jej damy do

towarzystwa. Tenison nie oburzał się, widząc, jak wielki pan zabiega

o względy Ateny, lecz martwiło go, że Emma służy za parawan.

Na równi z Nickiem zdawał sobie sprawę, że Adrian nie pasuje do

Ateny. Gdyby się pobrali, po tygodniu byłaby nim śmiertelnie

znudzona, a on nie miałby pojęcia, o czym z nią rozmawiać. Na dalszą

metę wolałby zapewne widzieć przy sobie oddaną wielbicielkę, niż

zabiegać nieustannie o względy swej pani.

background image

Dla Ateny stosowniejszy byłby Nick Cameron. Ci dwoje zawsze

znaleźliby temat do rozmowy. Niestety, młodzież często dokonuje

błędnych wyborów, ugania się za niewłaściwymi osobami i marzy o

niebieskich migdałach, choć w zasięgu ręki ma prawdziwy skarb.

Pan Tenison ocknął się z zadumy i wziął pod ramię małżonkę,

żeby odwrócić jej uwagę i udaremnić kolejną towarzyską gafę. Z

ukrywanym rozbawieniem obserwował Nicka Camerona, który

pośpiesznie zaanektował dla siebie Atenę, żeby Kinlochowi przypadła

Emma. Pan Tenison miał świadomość, że niewielkie jest

prawdopodobieństwo, by jeden z nich oświadczył się ubogiej Atenie,

która nie ma posagu ani rodzinnych koligacji. Niech przynajmniej

przez jakiś czas cieszy się umizgami obu wielbicieli, nawet jeśli nic z

tego nie wyniknie.

Ani pan Tenison, ani też nikt z jego towarzystwa nie spostrzegł,

że pewien mężczyzna obserwuje Atenę z równą ciekawością, jak

czynił to Nick w czasie przypadkowego spotkania na Bond Street.

Arystokrata w średnim wieku o urodziwej, wyrazistej twarzy stał w

pewnej odległości od nich. Towarzyszył mu nieco młodszy

dżentelmen. Gdy mijała ich Atena wraz z pozostałymi osobami,

starszy mężczyzna zwrócił się nagle do swego sąsiada.

- Wie pan, kim jest piękność, którą prowadzi Cameron?

- Nie, książę, ale mogę popytać. Nawiasem mówiąc, pozwolę

sobie jednak zauważyć, że jest dla pana trochę za młoda.

background image

- Skoro już o tym mowa, Tupman - odparł chłodno książę

Inglesham - od śmierci żony w ogóle nie interesuję się kobietami.

Młode i stare są mi równie obojętne, ale tamta ogromnie przypomina

osobę, którą poznałem w latach młodzieńczych.

A to ciekawostka! W odniesieniu do kobiet reputacja księcia była

nienaganna, jeśli nie liczyć faktu, że ożenił się z sekutnicą, która

zmieniła jego życie w piekło, a na koniec w ataku wściekłości

wyzionęła ducha.

- Proszę zdać się na mnie - odparł Tupman. - Dyskrecja

zapewniona. Poszli do jadalni. Znam Camerona, ostrożnie go

wypytam, kim jest panna, której towarzyszy.

- Jak pan chce - powiedział książę z jawną obojętnością i

westchnął. Osobliwe podobieństwo zrobiło na nim spore wrażenie, ale

nie chciał się z tym zdradzić przed Tupmanem.

Nick, Adrian i pan Tenison znaleźli cichy kąt, gdzie usiadły panie,

a sami podeszli do stołu z potrawami i napojami. Nick oddalił się

nieco i wtedy spostrzegł osławionego plotkarza Tupmana, który

zmierzał w jego stronę z pełnym talerzem i kieliszkiem wina.

- Witaj, Cameron, widziałem cię na parkiecie. Kim była piękność,

z którą tańczyłeś? Jak zwykle zagarniasz dla siebie najlepsze kąski,

stary draniu. Jak ty to robisz?

- Panna Atena Filmer towarzyszy Emmie, córce Tenisonów.

background image

- Tej dziedziczce z Northampton? Znaczny posag, ale jako

debiutantka nie zrobiła w towarzystwie furory, prawda? Ile warta jest

panna Filmer?

- Nie mam pojęcia. Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Zbyt krótko

się znamy. Dopiero niedawno przedstawiono mnie jej i Tenisonom.

- Ślicznotka z prowincji? Musisz mnie później przedstawić.

- Naturalnie - odparł Nick, gorączkowo szukając pretekstu, żeby

pożegnać się i odejść, zanim nadejdzie Adrian i zacznie wyśpiewywać

peany na cześć Ateny, podjudzając w ten sposób wścibskiego

plotkarza, gotowego natychmiast sprzedać wszelkie rewelacje w

londyńskich salonach. - Przepraszam, ale na mnie już czas. Muszę

wracać do znajomych.

Nick spiesznie pożegnał Tupmana, który patrzył za nim, nie

kryjąc zdziwienia. Nick Cameron miał opinię narwańca, ale rzadko

bywał równie niecierpliwy. Co go napadło, że tak się nabzdyczył?

Trzeba to sprawdzić.

Tupman postanowił natychmiast wrócić do księcia Ingleshama,

powiedzieć mu, jak nazywa się panna, i uważnie obserwować reakcję.

Czekało go spore rozczarowanie. Inglesham zachował spokój i nie

okazał najmniejszego poruszenia. Z całkowitą obojętnością słuchał

wieści o pięknej dziewczynie.

- Aha, pochodzi z Northampton - rzekł. - A zatem podobieństwo

jest złudne. Mimo to dziękuję, że zadał pan sobie tyle trudu.

Tylko Nick Cameron zachował czujność i nie dał się zwieść.

Kierowany instynktem, który dotąd nigdy go nie zawiódł, obserwował

background image

Tupmana, gdy tamten wrócił do księcia i natychmiast zaczął

perorować z ożywieniem.

Ciekawe, dlaczego Inglesham zaczął się nagle interesować Ateną

Filmer? Niezawodny instynkt podpowiadał Nickowi, że Tupman

zdawał raport księciu, bo chciał się wkraść w jego łaski, płaszcząc się

przed nim i świadcząc rozmaite usługi. Znany był z tego, że schlebia

wszystkim wysoko postawionym osobistościom, i jego zachowanie

należało uznać za normalne. Dziwne wydawało się natomiast, że

Inglesham korzysta z jego pomocy.

Zauważył również powszechne zainteresowanie Ateną wśród

panów obecnych na balu, którzy natychmiast wypatrzyli piękność w

małym kółku Tenisonów. Nick wcale się temu nie dziwił. Pozbawiona

cienia kokieterii Atena przyciągała natychmiast zachwycone

spojrzenia. Bez żadnych szczególnych starań osiągnęła swój cel i

zrobiła furorę w towarzystwie. Oczywiście suknia od madame Felice

była doskonałą oprawą.

W rezultacie pewien sprytny plan spalił na panewce, bo gdy po

kolacji Adrian w towarzystwie podszedł do Ateny, żeby zaprosić ją do

tańca, tak wszystko ukartowawszy, żeby Tenisonowie nie poczuli się

urażeni, musiał odejść z kwitkiem, ponieważ okazało się, że obie

panny są wprost rozrywane i mają już mnóstwo zamówionych tańców.

Szczęśliwie dla Emmy panowie odprawieni przez Atenę zwracali

się do niej, dzięki czemu stała się najbardziej obleganą z debiutantek

obecnych na balu. Gdy po sromotnej klęsce Adriana i Nicka obie

background image

panny odeszły, prowadzone na parkiet przez innych szczęśliwców,

oburzona pani Tenison powiedziała:

- Co ich wszystkich napadło, mężu? Dlaczego Atena znalazła się

nagle w centrum uwagi? Przecież jest nikim, a jej suknia zdaje się

więcej niż skromna.

- Ale to urocze dziewczę o nieskazitelnych manierach. Nawiasem

mówiąc, Emma też wygląda dziś nadzwyczaj korzystnie i wielu

panów okazuje jej zainteresowanie.

Pani Tenison skrzywiła się, ale musiała przyznać, że mąż ma

rację.

- Moja droga, nie zazdrość Atenie tej chwili tryumfu - dodał

pojednawczym tonem. - Młodzieńcy chętnie będą z nią tańczyć, ale

kiedy się dowiedzą o jej ubóstwie, żaden się nie oświadczy.

Tymczasem nasza Emma ma w ręku dwa atuty: posag i urodę.

Zapewniam cię, że z czasem rozkwitnie i poczuje się pewnie w

wytwornym towarzystwie. Wierz mi, biednej Atenie nie ma czego

zazdrościć.

- No dobrze, byle ta Filmer nie zapomniała, gdzie jest jej miejsce.

Ta Filmer, jak pani Tenison z upodobaniem nazywała Atenę,

bawiła się doskonale. Budziła ogólny zachwyt, a ponadto miała

sposobność, by udowodnić Nickowi, że podoba się nie tylko jego

kuzynowi, lecz także innym panom.

Nie powinien się nigdy dowiedzieć, że ani jeden spośród

adoratorów nie budził w niej takich uczuć jak on sam - kłamca i

arogant. Celem Ateny nadal było usidlenie Adriana Kinlocha. Gdyby

background image

się pobrali, jego majątek i stanowisko w wielkim świecie zapewniłyby

Charlotcie Filmer towarzyską pozycję, która słusznie jej się należała.

Skoro to małżeństwo wymaga poświęcenia, Atena była na nie gotowa.

Wykonując skomplikowane figury tańca, czuła na sobie

spojrzenie przygnębionego Adriana. Nick Cameron z kamienną

twarzą obserwował tańczących. Atena nie miała wątpliwości, że tego

wieczoru zrobiła w londyńskim towarzystwie prawdziwą furorę.

Adrian będzie szaleć za nią jeszcze bardziej, by pokonać

konkurentów. Dlaczego w głębi duszy nie potrafiła się tym cieszyć?

ROZDZIAŁ CZWARTY

- Przed chwilą dostarczono przez posłańca bilecik adresowany do

pani. Ten człowiek nie chciał czekać na odpowiedź.

Kamerdyner Tenisonów wręczył Atenie niewielki list, gdy po

balu u Mortimerów w radosnym nastroju zeszła na późne śniadanie.

Służba nie wiedziała, jak się odnosić do panny Filmer, która

zawsze była nadzwyczaj uprzejma i znała swoje miejsce - gdzieś

między państwem a nimi. Szeptano po kątach, że jej owdowiała matka

ukrywa jakąś tajemnicę, ale nikt ze służących nie miał pojęcia, o jaki

sekret chodzi, co naturalnie podsycało ciekawość. Pani Filmer

przyjechała w ich strony nie wiadomo skąd i nie miała chyba rodziny,

bo przez te wszystkie lata nikt jej nie odwiedził.

Atena uprzejmie podziękowała kamerdynerowi i weszła do

pustego salonu, by na osobności przeczytać list. Nie życzyła sobie,

żeby pani Tenison wzięła ją w krzyżowy ogień pytań, starając się

background image

dowiedzieć, kto pisze i w jakiej sprawie. Jedyną osobą zamieszkałą w

Londynie, która mogła wysłać list do Ateny, była Louise, alias

madame Felice. Im mniej zadufana w sobie matrona będzie wiedziała

o ich znajomości, tym lepiej.

List był krótki. Louise pisała:

Otrzymałam wiadomość wielkiej wagi i muszę porozmawiać z

zaufaną osobą o możliwych następstwach opisanych w wiadomości

wydarzeń. Prócz Ciebie nie mam w Londynie żadnej przyjaciółki.

Błagam, abyś zechciała mnie odwiedzić najszybciej, jak to możliwe.

MF

Atena zmięła list. Co się stało? Skąd ten niepokój i pośpiech?

Postanowiła zajrzeć na Bond Street tego samego dnia po popołudniu.

Louise i ona nie miały nikogo, komu mogły zaufać, powinny więc

trzymać się razem, aby wspólnie stawić czoło wrogiemu światu.

Przyszła do jadalni na krótko przed panem Tenisonem, który

wpadł tam mocno poruszony, co mu się zdarzało niesłychanie rzadko.

Trzymał w ręku list znacznie obszerniejszy niż bilecik doręczony

Atenie.

- Moje drogie - zaczął drżącym głosem - z domu przyszły

niepokojące wiadomości. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie,

jeśli sam je wam przekażę, zanim przeczytacie o tym w gazetach. Bez

wątpienia dziś albo jutro ukaże się artykuł w Morning Post. Adwokat

Simpkin donosi mi bez zwłoki, że przed paroma dniami markiz

Sywell został znaleziony na podłodze swej sypialni w dawnym

opactwie. Był martwy. Procesowałem się z nim i mój prawnik uznał

background image

za stosowne natychmiast zawiadomić mnie o tym fakcie. Markiza

zamordowano z wyjątkowym okrucieństwem, a sprawca lub sprawcy

pozostają nieznani.

- Kolejne zabójstwo! - wykrzyknęła pani Tenison. - Niedawno

zginął nieszczęsny premier, pan Spencer Perceval, zastrzelony przez

tego szaleńca Bellinghama. Nikt z nas nie może czuć się bezpieczny. -

Na znak rozpaczy przyłożyła chusteczkę do oczu, ale szybko przyszła

do siebie i perorowała dalej: - Zresztą wcale nie żałuję tego człowieka.

Nie mówię o Percevalu, mam na myśli markiza. Z pewnością nie

będziemy nosić po nim żałoby. Przecież to sąsiad, nie krewny.

- Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek po nim

rozpaczał - odparł pan Tenison. - Wyjątkowy szubrawiec. Z drugiej

strony jednak nie życzyłem mu śmierci.

- Klątwa - szepnęła Emma. - Kolejne nieszczęście spowodowane

przekleństwem ciążącym na opactwie Steepwood. Najpierw zaginęła

markiza, teraz jej mąż został zamordowany. Może oboje padli ofiarą

tego samego zabójcy.

Emma rozpłakała się, ale nie miała przy sobie chusteczki. Atena

podała jej swoją i zauważyła:

- To brzmi przekonująco. Czy w liście prawnika są wzmianki o

podejrzanych? Co na to władze?

Pan Tenison popatrzył na zapłakane panie i z wdzięcznością

zerknął na opanowaną Atenę, która jak zwykle była uosobieniem

zdrowego rozsądku.

background image

- Nie. Morderstwo jest równie tajemnicze jak zaginięcie markizy.

Moim zdaniem główna trudność polega na tym, że osób skłóconych z

Sywellem jest mnóstwo, ja sam się do nich zaliczam, ale na tej

podstawie nie należy zakładać, że ktoś z nas usunął go z tego świata.

Atena kiwnęła głową. Domyślała się, że otrzymany niedawno

bilecik dotyczy tych samych wieści. Trudno się dziwić, że Louise

chciała natychmiast się z nią naradzić. Jedno nie ulegało wątpliwości:

przez najbliższy tydzień zamordowany markiz będzie głównym

tematem rozmów i plotek, a następnie pojawi się inna nowina. Kto

wspominał jeszcze zastrzelonego niedawno premiera?

- Sywell zamordowany. Szczerze mówiąc, wcale się nie dziwię,

zwłaszcza po lekturze złośliwej satyry na jego temat, którą ostatnio

wydano w Londynie.

Nick Cameron i Adrian spotkali George'a Tupmana, idąc do

sportowej sali Jacksona. Zatrzymał ich, aby przekazać nowinę, którą

właśnie otrzymał w liście od brata zamieszkałego w pobliżu opactwa

Steepwood.

- Tupman, jaką złośliwą satyrę masz na myśli? - zapytał Nick.

- Nie czytałeś? No tak, skoro przyjechałeś do Londynu jakiś czas

po jej opublikowaniu, nie masz pojęcia, jakie tu powstało

zamieszanie. To paszkwil na Sywella pod tytułem Nikczemny markiz.

Bohater nazywa się Rapeall, a oprócz niego postawiono pod

pręgierzem chyba niemal połowę ludzi z towarzystwa. Jeśli chociaż

background image

część tego, co zostało w tej książce napisane, jest prawdą, większość

osób z naszej sfery miała powód, żeby znienawidzić Sywella.

- Podobno markiz miał wielu wrogów, a inni się go sali.

Domyślasz się, kto zabił, Tupman? Gdybym zaproponował mały

zakład, na kogo byś postawił? - spytał Nick.

- Pewnie służący albo buntownicy zwani luddytami. Zapewne

ktoś z gminu. Nie wierzę, by człowiek z naszej sfery zamordował

Sywella. Mogę założyć się o wszystko, że mam rację!

- Nie znałem go - wtrąci! Adrian. - Naprawdę był takim

nikczemnikiem, jak twierdzi autor satyry? Chciałbym przeczytać tę

rzecz.

- Prawdopodobnie dopuścił się czynów znacznie gorszych niż te

opisane w książce - dodał Nick. - Miałem nieszczęście raz się z nim

zetknąć. Chłostał do nieprzytomności nieszczęsnego lokaja za

rzekome uchybienie etykiecie. Jakaś błahostka! Z trudem

powstrzymałem się od tego, żeby nie wyrwać mu bata. Najchętniej

jego bym wychłostał, ale byłem wtedy chłopcem i napaść na markiza

nie uszłaby mi płazem. Teraz nic by mnie nie powstrzymało.

- Mówi się, że znowu działa klątwa rzucona na Opactwo

Steepwood - powiedział Tupman. - Jest o niej wzmianka w paszkwilu.

Chętnie pożyczę ci swój egzemplarz, Kinloch, jeśli przyrzekniesz, że

mi go zwrócisz. Nawiasem mówiąc, o tobie autor nie wspomina, z

czego powinieneś się cieszyć. Innym nadano obrzydliwe pseudonimy.

Ten pismak bez litości się z nich natrząsa.

background image

Adrian nie był pewny, czy istotnie ma powody do radości, że go

pominięto. Wolałby zostać wyszydzony, ale zauważony.

- A zatem klątwa ciążąca na opactwie Steepwood znowu działa -

odparł w końcu.

- Ludzie zawsze wymyślają bzdury, gdy usłyszą o tajemniczej i

nagłej śmierci - powiedział stanowczo Nick. - Kto dziś wierzy w takie

głupstwa?

- Na przykład ja - przyznał Adrian. - Historia naszej rodziny

zawiera mnóstwo takich opowieści. W Szkocji jest wiele miejsc

dotkniętych klątwą. Dobrze o tym wiesz, drogi kuzynie.

Nick wzruszył tylko ramionami i podziękował Tupmanowi za

przekazanie wiadomości. Kuzyni ruszyli dalej. Niespodziewanie

ujrzeli pannę Filmer wchodzącą do pracowni krawieckiej madame

Felice.

- Ależ to Atena! - zawołał Adrian. - Cóż za szczęśliwy zbieg

okoliczności! Wejdźmy tam pod byle pretekstem. Będę mógł z nią

porozmawiać.

- Nie zapominaj o pogłoskach krążących na temat madame -

przypomniał Nick. - Jeśli ktoś z plotkarzy zobaczy, że tam wchodzisz,

ludzie zaczną wygadywać o tobie niestworzone rzeczy. Nie sądzę,

żeby ci się to spodobało. Poza tym warto zadać sobie pytanie, czego

panna Filmer tam szuka. Nie stać jej przecież na suknie od madame

Felice. Tym dziwniejsze wydaje się, że wczoraj nosiła taką kreację.

background image

- Jesteś tego pewny? - spytał z niedowierzaniem Adrian. - Jej

suknia nie wydała mi się strojna. Moim zdaniem niewiele się różniła

od codziennej. Nie dostrzegam tu żadnej tajemnicy.

Nick mimo woli pomyślał, że mylna ocena stroju Ateny to

kolejny dowód, że ci dwoje do siebie nie pasują. Adrianowi podobały

się kreacje ozdobne i wystawne, których ona nie chciałaby nosić.

- Mimo wszystko nie radziłbym ci bez wyraźnego powodu

wdzierać się do tego raju wytwornych dam.

- Okropny jesteś, Nick - zauważył Adrian. - Jak zwykle wylewasz

mi na głowę kubeł zimnej wody, lecz...

- Niemal zawsze mam rację - przerwał Nick, biorąc go pod ramię

i zmuszając do marszu; byle dalej od nieodpartej pokusy.

Gdy Atena weszła do salonu, Louise natychmiast znalazła powód,

żeby znaleźć się z nią sam na sam. Szybko zakończyła rozmowę z

klientką i poszła z gościem na górę nakazując służbie, by przez

najbliższe półgodziny pod żadnym pozorem jej nie przeszkadzano.

Zamiast podać herbatę, zbliżyła się do kredensu, gdzie stała

karafka z maderą i kilka kieliszków. Dwa zapełniła do połowy i jeden

podała Atenie.

- Wypij. Podejrzewam, że nim skończę, będziesz musiała się

pokrzepić.

Niezmącony spokój, podziwiany zawsze przez Atenę, gdzieś

zniknął. Louise upiła mały łyk, wzdrygnęła się i odstawiła kieliszek.

background image

- Do rzeczy. Nie chcę marnować twojego cennego czasu. Napisał

do mnie zaufany przyjaciel ze Steepwood, z pomocą którego stamtąd

uciekłam. List zawiera wstrząsające nowiny. Nie darzyłam męża

uczuciem po tym, jak zorientowałam się, że udawał szaleńczo

zakochanego, aby skłonić mnie do małżeństwa. Mimo to nie życzyłam

mu źle.

Nieświadomie powtórzyła zdanie wypowiadane niemal przez

wszystkich, którzy słyszeli o śmierci Sywella.

- Znaleziono go w sypialni. Został okrutnie, brutalnie

zamordowany. Tożsamość mordercy pozostaje tajemnicą. Sywell

odprawił całą służbę, nawet kamerdynera Solomona Burnecka, został

więc całkiem sam. Gdyby nie to, biedny Solomon byłby pierwszym

podejrzanym, bo uchodzi za nieślubnego syna markiza, a na dodatek

był źle traktowany. Trudno o lepszy motyw do morderstwa.

Louise zamilkła na chwilę.

- Markiz zginął po długiej walce, pocięty własną brzytwą.

Wszędzie była krew. Oczywiście przypomniano sobie natychmiast o

moim zniknięciu, lecz od swego informatora wiem, że okoliczności

morderstwa wskazują wyraźnie, iż nie mogła tego dokonać kobieta.

Cień podejrzenia pada na lorda Yardleya. Ostatnio znów pokłócił się

straszliwie z Sywellem w miejscu publicznym. Prowadzący śledztwo

będą jednak mieć spore trudności z ustaleniem listy podejrzanych, bo

markiz był zwaśniony z wieloma osobami, a większości z nich dał

powody, aby życzyły mu śmierci.

background image

- Tak - przyznała Atena. - Wiadomo mi, że pan Tenison również

był z nim skłócony, ale trudno podejrzewać go o zbrodnię. Nawiasem

mówiąc, ma alibi, bo od połowy kwietnia nie opuszczał Londynu.

- Jestem ci winna jeszcze jedną informację - ciągnęła Louise.-

Znajomy twierdzi, że władze postanowiły wznowić śledztwo w

sprawie zaginionej markizy i prowadzą je nader energicznie. Pojawiło

się domniemanie, że żona wprawdzie nie zabiła, ale wynajęła

morderców. Teraz rozumiesz, dlaczego cię wezwałam.

- Wątpię, żebyś znalazła się na liście potencjalnych morderców -

powiedziała oszołomiona Atena. - Kto cię zna, nie śmie podejrzewać,

że przyłożyłabyś rękę do zbrodni.

- Zapewne, lecz oprócz ciebie nie mam przyjaciół - odparła ze

smutkiem Louise. - Gdy przebywałam opactwie Steepwood, prawie

nie spotykałam się z ludźmi. Po ślubie z Sywellem stałam się

praktycznie jego więźniem. Kiedy wychodziłam, mogłam jedynie

spacerować po najbliższej okolicy. Wcześniej byłam prostą szwaczką.

W miasteczku poza tobą nie miałam żadnych przyjaciół.

Jest również inna trudność: nie zamierzam się ujawnić nawet po

to, żeby dowieść swojej niewinności. Lepiej, by nikt nie dowiedział

się o moim nowym życiu. Tamten rozdział uważam za definitywnie

zamknięty. Popełniłam błąd, wychodząc za łajdaka, i drogo za to

zapłaciłam. Ze smutkiem muszę wyznać, że nie podjęłabym takiej

decyzji, gdyby John Hanslope mój opiekun, nie uznał, że dobrze na

tym wyjdę, jeśli przyjmę oświadczyny.

background image

- Dlaczego prowadzący śledztwo podejrzewają hrabiego

Yardleya? - zapytała nieco zbita z tropu Atena. - Moim zdaniem to

przypuszczenie jest równie absurdalnie jak przypisywanie winy tobie.

Spotkałam go raz jeden i w przeciwieństwie do markiza zrobił na

mnie wrażenie człowieka spokojnego i godnego szacunku.

- Racja - przytaknęła Louise.- Teraz rozumiesz, dlaczego

chciałam z tobą porozmawiać. Jesteś uosobieniem zdrowego rozsądku

i zadajesz właściwe pytania. Moim zdaniem większość mężczyzn,

zwłaszcza po pijanemu, zachowuje się w sposób urągający zdrowemu

rozsądkowi, jeśli w grę wchodzą ich pieniądze lub honor. Możemy

tylko zgadywać, czemu Yardley zrobił markizowi karczemną

awanturę, a także czy tamta kłótnia miała jakiś związek z

morderstwem.

- To mi przypomina skomplikowaną układankę. Nie mamy

wzorcowego obrazka, brakuje wielu istotnych elementów, jest też dla

mnie zagadką, według jakiego klucza należy porządkować te, które

mamy. Zadanie trudne... wręcz niemożliwe do wykonania -

zastanawiała się Atena.

- Owszem, lecz jeśli mam być szczera, w całej tej sprawie

interesuje mnie tylko jeden aspekt. Żadna z nas nie może zdradzić, że

jestem zbiegłą markizą. Jeśli ktokolwiek zapyta, jak zaczęła się nasza

przyjaźń, powinnyśmy mieć przygotowaną wiarygodną odpowiedź,

aby zmylić czujność ewentualnych przeciwników. Niestety, trzeba

skłamać.

background image

Obie młode kobiety bezradnie wpatrywały się w siebie. Nagle

Atena wybuchnęła śmiechem, chociaż nie było jej wesoło.

- Gdybym została wziętą pisarką, ułożenie efektownej i

pasjonującej opowieści nie stanowiłoby dla mnie najmniejszego

problemu. Nikt by się nie zorientował, że kłamię, ale teraz...

- Szczerze mówiąc, też mam pustkę w głowie - przyznała Louise.

- Tyle nakłamałam, zanim pod fałszywym nazwiskiem osiadłam na

Bond Street, że brak mi już pomysłów.

- Jak ci się podoba taka historyjka - zaczęła Atena, marszcząc

brwi i starając się odpowiednio ubrać w słowa pierzchające myśli. -

Jak zapewne wiesz, przez jakiś czas miałam francuską guwernantkę.

Możemy powiedzieć, że jej młodsza siostra przyjechała do nas na

krótkie wakacje.

Rozumie się samo przez się, że ty nią byłaś. Kiedy przyszłam do

twojej pracowni z panią Tenison i Emmą, od razu cię poznałam, bo

zachowałaś drobną posturę i dziewczęcą urodę. Moim paniom o tym

nie wspomniałam, ponieważ uznałam, że to nie ich sprawa.

Atena była wstrząśnięta, że z taką łatwością ułożyła przekonującą

fabułkę. Niemal słyszała kpiący głos Nicka: Ależ z pani intrygantka i

kłamczucha, Ateno! Imienniczka godna antycznej bogini, która u

Homera łże jak z nut. Ocknęła się z zadumy, gdy Louise pochwaliła

jej opowiastkę.

- To powinno wystarczyć - uznała. - Chyba rozumiesz, dlaczego

jestem taka ostrożna. Nie sądzę, żeby mnie odnaleźli, ale trzeba brać

pod uwagę najgorsze. Jednego nauczyłam się ze wszystkich

background image

życiowych doświadczeń: wystarczy przekonujące kłamstwo, a reszta

opowieści niech będzie prosta i prawdziwa. Nadmiar wyjaśnień

prowadzi do katastrofy.

- Okropny jest ten świat - skonstatowała Atena i serdecznie

ucałowała przyjaciółkę. - Dlaczego ubogie dziewczęta muszą posuwać

się do podstępów, żeby przetrwać?

Myślała nie tylko o Louise, lecz także o sobie, ponieważ życiowe

perturbacje zmusiły ją do samodzielnych poszukiwań na małżeńskim

rynku, skoro nie mogła liczyć na pomoc matki. Mimo wszystko

zdawała sobie sprawę, że jej sytuacja była lepsza od położenia Louise,

która nigdy nie miała nikogo, kto wprowadziłby ją do wyższych sfer.

Znalazła wprawdzie kandydata na obrońcę i opiekuna, lecz ten po

ślubie zmienił się w potwora.

Louise obserwująca uważnie wyraz twarzy Ateny, rozważała po

raz pierwszy, czy nie nadszedł czas, by podzielić się z nią sekretem

dotyczącym swego pochodzenia, lecz doskonale wiedziała, że

przyjaciółka dźwiga ciężkie brzemię i obciążanie jej ponad miarę nie

pomoże żadnej z nich. Lepiej zachować te rewelacje na później, kiedy

nowina o potwornej śmierci markiza trochę spowszednieje.

Obu pozostało jedynie dopić maderę i powspominać dawne dobre

czasy, żeby na chwilę zapomnieć o smutnej teraźniejszości.

- Zimny trup! Na miłość boską! Ciekawe, który z niezliczonych

wrogów postanowił nareszcie z nim skończyć.

Ta uwaga wygłoszona przez damę należała do najłagodniejszych

uwag, jakimi dzieliły się osoby z wyższych sfer po usłyszeniu

background image

wiadomości o brutalnym zamordowaniu markiza. Ilekroć w

towarzystwie pojawiał się starszy syn hrabiego Yardleya, szeptano po

kątach, że jego ojca podejrzewa się o udział w zbrodni.

Marcus, wicehrabia Angmering od razu rzucał się w oczy.

Wysoki i mocno zbudowany, podobnie jak Nicholas Cameron, twarz

miał raczej wyrazistą niż urodziwą i gęstą, złotorudą czuprynę. Poza

tym przedkładał wygodę nad elegancję i nie aspirował nigdy do miana

dandysa.

- Najgorsze jest to, że wszyscy znajomi traktują mnie jak obłożnie

chorego. Wygląda na to, że każdy wie, co mi jest, ale nikt się nie

kwapi, żeby mnie o tym poinformować - zwierzał się Nickowi i

Adrianowi, gdy pewnego dnia spotkał ich w Hyde Parku. - Ci, których

szczególnie nie lubię, omijają mnie szerokim łukiem, żeby nie złapać

tych miazmatów, a prawdziwi przyjaciele udają pogodnych i

zapewniają o swej sympatii! Do głowy by mi nie przyszło, żeby

podejrzewać ojca o mordercze skłonności, ale to nie jest żaden

argument, prawda? W ten sposób dowodzę tylko, że jestem oddanym

synem.

- Istotnie. W naszych czasach to prawdziwa rzadkość - przyznał

Nick.

Adrian, który dosłownie zrozumiał uwagi Marcusa, wypytywał

troskliwie:

- Mam nadzieję, Angmering, że nie zapadłeś na groźną chorobę.

Nie miał pojęcia, dlaczego Nick i Marcus zgodnie wybuchnęli

gromkim śmiechem.

background image

- Przyzwoity z ciebie gość, Kinloch. - powiedział Marcus. -

Gdyby coś ze mną było nie tak, trzymałbym się od ciebie z daleka.

Zapewniam, że jestem w dobrej formie. Odkąd do miasta dotarła

nowina o zamordowaniu Sywella, brak mi tylko cierpliwości, bo

wszyscy wygadują bzdury na mój temat?

- Och, odetchnąłem z ulgą - rzekł uspokojony Adrian i dodał: -

Nie chcę przez to powiedzieć, że pochwalam morderstwo, ale Sywell

sam się prosił o taki los. Przeczytałem niedawno świetną książkę na

jego temat. Rzecz nosi tytuł „Nikczemny markiz" . Nick twierdzi, że

sportretowano w niej wielu ludzi z naszej sfery. Tak czy inaczej cieszę

się, że jesteś zdrów. Sywell nam wszystkim bruździł i dawał do ręki

mocne argumenty tym okropnym radykałom, którzy obrzucają błotem

całą Izbę Lordów. Może po jego śmierci wreszcie się uciszą.

- Wątpliwe - odparli jednocześnie Nick i Marcus. Ten ostatni

dodał rzeczowo: - Najdziwniejsze jest to, że Sywell zginął dokładnie

tak, jak opisano w książce.

- Cały pokój we krwi, denat zamordowany swoją własną brzytwą!

- krzyknął wstrząśnięty Adrian.

- Otóż to - przytaknął Marcus. - Albo mamy do czynienia z

wyjątkowym zbiegiem okoliczności, zwłaszcza że gdy paszkwil został

opublikowany, Sywell cieszył się dobrym zdrowiem... względnie

dobrym - poprawił się szybko i ciągnął swoje wywody: - albo

morderca czerpał inspiracje z książki.

Wszyscy trzej przez kilka chwil rozważali, każdy na swój sposób,

haniebną śmierć markiza. W końcu Nick postanowił zmienić temat i

background image

wykorzystać fakt, że natknęli się na Marcusa. Zaczął go wypytywać o

Tenisonów z Steep Ride w hrabstwie Northampton.

- Wiem, Angmering, że twoja rodzina pochodzi ze Steepwood.

Może ich tam widywałeś? Niedawno przyjechali do Londynu. Ich

córka będzie przedstawiona na królewskim dworze.

- Tenison? - zastanawiał się Marcus. - Tak, poznałem go na balu

w salach redutowych Abbot Quincey, kiedy tam ostatnio bawiłem.

Przyzwoity facet, ma w sobie coś z uczonego. Z przyjemnością

uciąłem sobie z nim pogawędkę na temat dziejów opactwa, które

później stało się własnością naszej rodziny. Ojciec także ma go za

uczciwego człowieka. Pamiętam jedynaczkę Tenisonów: filigranowa,

cichutka, tyranizowana przez władczą matkę.

- Miała damę do towarzystwa? - zapytał Nick, wykorzystując

okazję do zdobycia informacji.

- Czy ja wiem? Kto by pamiętał te damulki? - wzruszył

ramionami Marcus.

Słuchający nieuważnie Adrian natychmiast się obruszył.

- Tę, która jej obecnie towarzyszy, na pewno byś zauważył,

Angmering. Jest wyjątkowo piękna, usuwa w cień córkę Tenisonów,

nie czyniąc żadnych starań w tym kierunku. Pochodzi z tych samych

okolic.

Nick i Marcus nie widzieli dotąd u Adriana podobnego ożywienia.

Był wyraźnie oburzony, że ktoś nie oddał sprawiedliwości Atenie.

- Jak się nazywa ta perła, Kinloch? Musi być naprawdę

wyjątkowa, skoro dla niej zapomniałeś o innych dzierlatkach.

background image

- Miarkuj się, Angmermg! Panna Atena Filmer jest prawdziwą

damą, ma nieskazitelne maniery i wzorowo wypełnia swoje

obowiązki, pomagając córce Tenisonów odnaleźć się w wielkim

świecie. Prawda, Nick?

- Można tak powiedzieć - padła ostrożna odpowiedź.

- Filmer... - rzekł Marcus. - Nie przypominam sobie nikogo o tym

nazwisku. Skoro na tobie, Kinloch, zrobiła tak ogromne wrażenie, z

pewnością zauważyłbym ją, gdyby pojawiła się na horyzoncie.

- Nic straconego - odciął się Adrian, nadal w wojowniczym

nastroju. - Masz doskonałą sposobność, żeby ją poznać.

Spodziewałem się, że Tenisonowie zechcą dziś po południu odwiedzić

Hyde Park, bo pogoda jest prześliczna, i widzę, że udało mi się ich

namówić. Już tu są! Przekonam rodziców panny Emmy, że młode

damy zamiast jechać landem, powinny wybrać się z nami na

przechadzkę, sam więc ocenisz. Niewątpliwie potem zgodzisz się ze

mną, że nie wszystkie damy do towarzystwa są podstarzałymi

brzydulami.

Pomaszerował w głąb alejki, którą jechało otwarte lando

Tenisonów. Marcus w zamyśleniu odprowadził go wzrokiem.

- Powiedz mi, Cameron, co napadło Kinlocha? Chyba nie

zakochał się w jakiejś prostaczce, w zwykłej damie do towarzystwa!

Akurat jego nigdy bym nie posądził o skłonność do mezaliansu. Nie

zadziera nosa, ale trudno nazwać go lekkoduchem.

Nick zadziwił samego siebie, broniąc Ateny.

background image

- Poczekaj, Marcusie, aż sam zobaczysz tę pannę. Naprawdę jest

urodziwa... a także mądra.

- Mądra! O bogowie! W takim razie o czym rozmawia z

Kinlochem?

Nick wybuchnął śmiechem. Dawno się nie widzieli i dlatego

zapomniał, że obaj są równie spostrzegawczy. Angmering od razu

trafił w dziesiątkę, potwierdzając jego wątpliwości co do małżeństwa

Adriana z Ateną. Nim zdążył odpowiedzieć na ostatnią uwagę,

dobiegł go przeciągły gwizd. Tak nieoczekiwanie Marcus zareagował

na widok Adriana prowadzącego pod ręce dwie młode damy.

- Dobry Boże! Już wiem, co miał na myśli. Tamta mała trochę

podrosła od naszego ostatniego spotkania. Teraz jest całkiem znośna.

Miła buzia, ładna figurka. Ale jej dama do towarzystwa... Prawdziwa

piękność, bez dwóch zdań!

Nick spojrzał spode łba na starego przyjaciela. Też coś! Co za

dużo, to niezdrowo! Atena zyskała kolejnego wielbiciela! To chyba

czary... jak w Śnie nocy letniej Szekspira. Marcus skłonił się nisko obu

paniom, gdy Adrian go im przedstawił.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Jesteś szczęściarzem,

Kinloch! U obu ramion prawdziwe ślicznotki. Idąc po panie,

zapowiedziałeś, że przyprowadzisz dwie wyjątkowe piękności, i

dotrzymałeś słowa.

Emma uroczo się zarumieniła. Dawniej byłaby całkiem zbita z

tropu takimi pochwałami, ale tamte czasy już minęły.

- Pan nam pochlebia, milordzie - odparła Atena.

background image

- Bez tytułomanii, panno Filmer. Proszę mi mówić Angmering.

Mam nadzieję, że i panna Emma zechce tak się do mnie zwracać.

Spotkaliśmy się w okresie Bożego Narodzenia w salach redutowych

Abbot Quincey.

- Jestem zaszczycona, że raczył mnie pan zapamiętać, Angmering

- odparła nieśmiało Emma.

- Co też pani mówi! Jak mógłbym zapomnieć? Wydaje mi się, że

nie poznałem wtedy pani towarzyszki. Na pewno też utkwiłaby mi w

pamięci.

Atena jak zwykłe czuła na sobie gniewne spojrzenie Nicka. Od

razu polubiła szczerego i bezpośredniego Angmeringa.

- Nie spotkaliśmy się, ponieważ moja mama chorowała i nie

byłam na balu.

- Mieszka pani w Abbot Quincey, panno Filmer?

Atena pokręciła głową.

- Nie. Moja owdowiała matka osiadła przed laty w niewielkiej

wiosce zwanej Steep Ride po drugiej stronie Steepwood. To urocza

osada, pewnie dlatego, że taka maleńka.

Steep Ride, powtórzył w myślach Nick. Trzeba zapamiętać tę

nazwę. Już wiedział, gdzie szukać informacji o pannie Filmer i jej

pochodzeniu. Szedł sam za Adrianem prowadzącym Emmę i

Marcusem, który podał ramię Atenie. Z ponurą miną przysłuchiwał

się ich rozmowie.

Po kilku chwilach niezobowiązującej konwersacji Marcus

oznajmił:

background image

- Panno Filmer, moje gratulacje! Odkąd przyjechałem do

Londynu, wszyscy rozmawiają ze mną, jakby mieli do czynienia z

dziwakiem albo szaleńcem. Jest pani pierwszą osobą, która zachowuje

się normalnie.

- Gdyby chciał pan dowieść, że ma w sobie coś z oryginała lub

ekscentryka, z pewnością nic by pana nie powstrzymało, lecz na razie

nie oczekuję takich niespodzianek. Domyślam się, że morderstwo

popełnione na osobie markiza oraz więzy łączące pańską rodzinę ze

Steepwood zachęcają innych do szukania sensacji. Plotkarze

uwielbiają melodramatyczne sytuacje.

- Dobrze powiedziane. - Marcus uśmiechnął się do Ateny. -

Dzięki pani bawi mnie teraz ich postępowanie, które do tej pory

uważałem za irytujące. Nick Cameron powiedział, że jest pani mądra,

i miał rację.

- Naprawdę tak mówił? - odparła chłodno Atena. - Uchodzi za

rozumnego człowieka, więc jego uznanie powinno mi pochlebiać.

- Uwaga Nicka z pewnością nie była pochlebstwem. Jestem

pewny, że zgodzi się ze mną.

Atena miała w tej kwestii spore wątpliwości. Jej zaufanie wobec

Camerona stało pod znakiem zapytania, natomiast z każdą minutą nie

bez irytacji utwierdzała się w przekonaniu, że nadal ją przyciąga

niczym magnes. Ilekroć wchodziła do sali balowej czy bawialni albo

jak dziś jechała do Hyde Parku, odruchowo szukała go wzrokiem.

Co gorsza, zwyczajne spotkanie stawało się dla niej ogromnym

przeżyciem. Tak samo czuła się, gdy pewnego razu przypadkiem

background image

wypiła bardzo mocny alkohol, który natychmiast uderzył jej do

głowy.

Wstydziła się przyznać, że sama obecność tego mężczyzny

wprawia ją w upojenie. Zastanawiała się, jak on reaguje na jej widok.

Zwykle odnosiła wrażenie, że go denerwuje. Kiedy się pojawiała,

krzywił usta i obrzucał ją chłodnym taksującym spojrzeniem.

Idący za Marcusem i Ateną Nick był równie poruszony. Przez

głowę przebiegały mu podobne myśli i spostrzeżenia. Mimo woli

podsłuchiwał tamtych dwoje i utwierdzał się w przekonaniu, że musi

zdobyć jak najwięcej informacji na temat panny Filmer.

Ostateczną decyzję podjął, gdy z powozu stojącego za drzewami

wysiadł książę Inglesham i podszedł do nich, prowadząc na srebrnej

smyczy wielkiego charta rosyjskiego. Gdy pies podbiegł do Ateny,

natychmiast uległ jej urokowi. Jak wszystkie samce, zaczął się do niej

łasić pan musiał go przywołać do porządku.

- Angmering, drogi przyjacielu, przedstaw mnie swojej

towarzyszce, żebym mógł ją przeprosić za niefortunne zachowanie

mego zwierzaka, który wabi się Iwan Groźny, a zachowuje się jak

mały kotek, więc przy nadawaniu imienia zaszła chyba jakaś pomyłka

- powiedział, jak zwykle opanowany. Ukłonił się nisko Atenie.

Kolejny wielbiciel, pomyślał z wściekłością Nick. Powinni ją

nazwać Afrodytą, a nie Ateną. Imię bogini miłości byłoby w tym

wypadku stosowniejsze, bo najwyraźniej wszyscy mężczyźni gotowi

są paść do jej stóp. Gdyby została kurtyzaną, z pewnością nie

narzekałaby na brak adoratorów.

background image

Marcus natychmiast przedstawił Atenę księciu... oraz Iwanowi,

który skomlał z ukontentowania. Pochyliła się, żeby pogłaskać

kształtny łeb szlachetnego zwierzęcia, które radośnie polizało jej dłoń.

Książę odciągnął go i uniżenie przepraszał, a na koniec rzekł:

- Droga panno Filmer, mogę tylko powiedzieć, że nie

przypominam sobie, żeby kiedykolwiek zachował się w ten sposób.

Do tej pory znany był z niechęci do ludzi. Za mną także nie przepada.

Jego serdeczność powinna pani schlebiać.

Znowu mowa o schlebianiu! Atena uśmiechnęła się, a Nick

zacisnął zęby, co nie było łatwe, bo rozmawiając z księciem, starał się

zachować przyjemny wyraz twarzy. Inglesham miał opinię pustelnika

i rzadko szukał towarzystwa ludzi ze swojej sfery. Chodziły słuchy, że

w młodości przeżył zawód miłosny, a jego małżeństwo okazało się

tragiczną pomyłką. Po śmierci żony zdecydowanie odsunął się od

świata. No i proszę, teraz wpadła mu w oko panna Atena Filmer.

W tym momencie nastąpił gwałtowny zwrot w monologu

wewnętrznym Nicka Camerona, który nagle zrozumiał, że spotkała go

straszliwa przygoda: sam też zakochał się w pannie Atenie Filmer i

każdego samca - obojętnie mężczyznę lub zwierzę - traktował jak

rywala! Nie, to nie do zniesienia! Z pewnością doświadczał jedynie

zwykłej żądzy. Naturalnie, nie czuł nic więcej...

W głębi serca wiedział jednak, że kłamie. Potrafił oszukać innych,

nawet Atenę, ale nie mógł zwodzić samego siebie. Nie ulegało

wątpliwości, że książę jest zachwycony nową znajomą.

background image

- Atena - powiedział. - Szlachetne imię. Wolno spytać, czy

występuje często w pani rodzinie?

- Nie sądzę - odparła wymijająco, bo nie znała żadnych krewnych,

ale nie mogła tego zdradzić księciu. - Mama nazwała mnie tak,

ponieważ jej ojciec był wybitnym znawcą antyku i uważał to imię za

ładne.

- Przypadło urodziwej właścicielce - odparł szarmancko książę,

starając się panować nad Iwanem, który z uwielbieniem wpatrywał się

w Atenę i chętnie znów polizałby jej dłoń. - Jeśli dobrze zrozumiałem

wyjaśnienia Angmeringa, przyjechała pani do Londynu z Tenisonami

i przyjaźni się z ich córką. To rodzina ze Steepwood w hrabstwie

Northampton, prawda? Słyszałem, że Tenison ostatnio wszedł w spór

z nieżyjącym markizem Sywellem.

- Możliwe - odparła Atena, starając się jak najmniej mówić o

rodzinnych stronach. - Wydaje mi się, że był to spór graniczny.

- Gdyby pani mieszkała we własnym domu, nie u przyjaciół,

dałbym pani w prezencie Iwana, ponieważ obawiam się, że wasze

rozstanie będzie dla niego trudną próbą. Pochodzi pani ze Steepwood?

Czy dobrze zrozumiałem? Ma pani krewnych? Na pewno matkę.

Do diabła, o co mu chodzi, pomyśleli jednocześnie Marcus i Nick.

Obaj podejrzewali, że książę usiłuje zdobyć względy Ateny Filmer, co

było założeniem nader śmiałym, jeśli wziąć pod uwagę jego reputację,

nienaganną pod każdym względem.

- Szczerze mówiąc, mało wiem o rodzinnych koligacjach -

odparła Atena, coraz bardziej zakłopotana tą indagacją.

background image

Starannie ukrywała wszelkie objawy lekkiego zdenerwowania, na

które Nick był jednak szczególnie wyczulony, i dlatego zaraz

pomyślał, że książę trafił chyba w czułe miejsce. Chętnie by się

dowiedział, czemu służą te wszystkie pytania. Do diabła, jakie plany

ma książę wobec panny Filmer?

Atena zadawała sobie to samo pytanie. Z roztargnieniem głaskała

po głowie Iwana, który przestał się wyrywać i znacznie spokojniej

wyrażał teraz swoje uwielbienie. Pomyślała, że gdyby nie była tylko

ubogą znajomą Tenisonów, z radością przyjęłaby podarunek księcia.

Nie miała nigdy psa. Pani Filmer balansowała na granicy

ubóstwa. Miała stały dochód zapewniający skromne utrzymanie,

trzymała więc kota, którego łatwiej było wykarmić.

- Mamy kota jak czarownice ze starych baśni - powiedziała kiedyś

z westchnieniem.

Książę również uświadomił sobie, że jak na początek znajomości

jest przesadnie dociekliwy, i zmienił temat. Zaczął omawiać

polityczne nowiny. Wspomniał o luddystach, którzy zabili kupca w

hrabstwie York, mówił o żałosnej doli angielskiego pospólstwa.

- To wojna - dodał, a Nick i Marcus zgodnie pokiwali głowami. -

Nawet bez rozruchów i francuskiej blokady sytuacja wyglądałaby

fatalnie. Teraz grozi nam klęska. Młody Byron miał rację,

przemawiając w Izbie Lordów, ale wyraził tylko swoje oburzenie i nie

zaproponował konkretnych posunięć, które ulżyłyby ludowi w

cierpieniu.

background image

Na szczęście przestał wypytywać o moich widmowych kuzynów,

pomyślała Atena, ale te sprawy są równie przygnębiające. Niemal

odetchnęła z ulgą, gdy Adrian prowadzący Emmę zawrócił,

wychodząc naprzeciw jej i Angmeringowi.

- Tam, do kata, co się z wami dzieje? Nick, czemu zostaliście...

Przerwał mu Iwan, który pod wpływem nagłej niechęci do

przybysza zaczął szczekać jak szalony.

- Niedobry pies - skarcił go książę. - Muszę zaprowadzić cię do

powozu. Wybacz, Kinloch, że tak nagle odchodzę, ale nie mogę

pozwolić, by Iwan się panoszył. Porozmawiamy innym razem. Cieszę

się, że spotkałem tak miłe towarzystwo i zostałem pani

przedstawiony, panno Filmer. To dla mnie prawdziwy zaszczyt. -

Skłonił się i pociągnął za sobą psa.

- Mówcie, co się stało! - rzucił Adrian, patrząc za nim. -

Zatrzymał was? Podobno to istny pustelnik, tak mówią. Dziwnie na

panią spoglądał, Ateno. Jego pies również.

Wszyscy stłumili śmiech wywołany bezceremonialną uwagą.

Zdarzało się czasami, że prostoduszny Adrian od razu trafiał w sedno,

podczas gdy jego subtelniejsi rozmówcy krążyli wokół sprawy. To

była właśnie jedna z takich chwil.

- Sądzę, Adrianie, że zwrócił na mnie uwagę tylko z powodu

osobliwego zachowania swego charta - odparła Atena, starając się

mówić spokojnie i rzeczowo.

Miała świadomość, że mija się z prawdą. Gdy książę zadawał

pytania, wyczuwała w nich pewną natarczywość, ale nie potrafiła

background image

określić, z czego to wynika. Może wpadła mu w oko, a może istotnie

interesowali go krewni Filmerów. Nie była świadoma, że jej myśli są

odbiciem rozważań Nicka.

Marcus także uznał zachowanie księcia za dziwne, ale nim zdążył

wyrazić swoją opinię; zbliżyła się do nich bardzo elegancka i

urodziwa kobieta, na oko trzydziestoparoletnia. Szła pod rękę ze

znacznie starszym siwym mężczyzną.

- Cameron! Nick Cameron, ach, to ty! Tak mówiłam, ale Laxford

nie był całkiem pewny. Ostatnio wzrok mu się pogorszył. Ogromnie

się cieszę z tego spotkania. Tyle lat minęło. Trzeba wam wiedzieć -

zwróciła się do słuchaczy, jakby przemawiała na zebraniu - że w

dzieciństwie Nick i ja zawsze trzymaliśmy się razem. Ach, to były

piękne dni - westchnęła i dodała pospiesznie: - Nie przedstawisz mnie

znajomym, Nick? Lorda Kinlocha pamiętam sprzed lat.

Podczas tej perory wiekowy mąż stał obok niej jak słup soli.

Atena spostrzegła, że Nick wcale nie jest zachwycony wylewnym

powitaniem lady Laxford. Na jego twarzy ujrzała wyraz, który pojawił

się, ilekroć zamierzał ją surowo napiętnować. Ukłonił się niedbale,

zwracając się do kobiety, nie użył arystokratycznego tytułu i

powiedział krótko:

- Jak sobie życzysz, Floro.

Lodowatym tonem dokonał prezentacji wymuszonej przez damę o

ślicznej twarzy i przenikliwym wzroku. Atena ze zdziwieniem

stwierdziła, że głównie ona jest nim przeszywana.

background image

A zatem towarzyszka zabaw Nicka była dość bystra, aby szybko

się zorientować, że Emma nie jest obiektem jego zainteresowania! Od

razu postawiła na Atenę. Ciekawe, co na tej podstawie można

wywnioskować na temat charakteru owej damy... oraz jej przyjaźni z

Nickiem. Zaczęła się ogólna rozmowa, w której Nick nie brał udziału,

chociaż lady Laxford próbowała go do niej wciągnąć.

- Dlaczego jesteś taki milczący? To do ciebie niepodobne -

powtarzała raz po raz.

Nie reagował na te zaczepki, tylko stanął z boku, starając się

zwrócić na siebie uwagę lorda Laxforda, którego roztargnione

spojrzenie świadczyło, że podeszły wiek przyćmił mu nieco umysł.

Mimo to znacznie młodsza żona często zagadywała go przyjaźnie,

lecz zaraz podejmowała wątek, wiedząc, że nie doczeka się

odpowiedzi. W końcu ku ogólnej uldze mąż pociągnął Florę Laxford

za ramię i ochrypłym tonem mruknął coś niezrozumiale, na co

zareagowała stłumionym piskiem.

- Naturalnie, mój drogi - powiedziała. - Wracamy do powozu.

Tam odpoczniesz. Au revoir. Żegnam nowych i starych znajomych.

Odeszła, machając ręką na pożegnanie, ciągnąc za sobą swego

pana i władcę, który, jak kąśliwie zauważył Nick, był jej całkowicie

uległy. Wszyscy patrzyli po sobie, nie wiedząc, jak skomentować to

spotkanie. Marcus, jak zwykle nie przebierając w słowach,

wypowiedział uwagę, która właściwie nie powinna paść w

towarzystwie.

background image

- Boże miłosierny, jakaż ona męcząca! Cameron, naprawdę byłeś

z nią blisko w zamierzchłych czasach dzieciństwa?

- Przez jakiś czas - padła odpowiedź, a ostry ton nie zachęcał do

kontynuowania rozmowy.

Niespodziewane spotkanie z Florą Campbell było dla Nicka

prawdziwym wstrząsem. Jego dawna wybranka zachowała urodę, ale

zadawał sobie pytanie, czy zawsze była taka płytka. Daremnie

próbował odepchnąć smutne wspomnienia, nagle wywołane z lamusa

pamięci, gdy stanął twarzą w twarz z Florą.

Na szczęście przyłączył się do nich daleki kuzyn Marcusa, który

poprosił, aby ten poszedł z nim w głąb parku, gdzie została reszta

towarzystwa, i osobiście zapewnił jego matkę, że żadnemu z

Yardleyów nie grozi natychmiastowe aresztowanie pod zarzutem

zamordowania Sywella. Adrian wykorzystał sposobność, żeby podać

ramię Atenie, a Nick dotrzymywał towarzystwa Emmie. Uznał ją za

miłą, lecz niezbyt interesującą.

- Ulżyło mi, gdy mama poprosiła Atenę, aby pojechała z nami do

Londynu - wyznała szczerze Emma. - W szkole trzymałyśmy się

razem, początkowo uchodziłam za jej podopieczną. Niektóre

koleżanki dokuczały mi, ponieważ byłam mała i sporo młodsza, lecz

Atena szybko przywołała je do porządku. Mam wobec niej ogromny

dług wdzięczności, którego nigdy nie zdołam spłacić.

Takiego wizerunku Ateny dobrej i opiekuńczej Nick dotąd nie

znał. Całkiem możliwe, pomyślał z ironią, że dbała o Emmę, żeby

background image

wkraść się w łaski jej rodziców. Im więcej się dowiadywał, tym

bardziej chciał poszerzyć swoją wiedzę na jej temat.

Poza tym spotkanie z Florą Campbell obudziło w nim

podejrzliwość wobec wszystkich kobiet i motywów ich postępowania.

Nie zapomniał, że kiedyś byli przyjaciółmi, a potem łączyło ich coś

więcej. Żartowali razem, spacerowali i szukali miłych rozrywek. Nick

miał pewność, że dobrze ulokował swoje uczucia. Przed wyjazdem na

uniwersytet, gdzie miał dokończyć studia, oświadczył się i został

przyjęty. Ustalili, że pobiorą się po jego powrocie do domu.

Do ślubu nie doszło. Pod nieobecność Nicka Flora poznała

wiekowego lorda Laxforda, który rozglądał się za młodą żoną. Był

niezmiernie bogaty, jego fortuna dorównywała majątkowi Adriana.

Nicka czekało bolesne rozczarowanie. Zamiast poślubić ukochaną,

której uczucia był absolutnie pewny, musiał wysłuchiwać nowin o jej

wspaniałym ślubie z innym.

Najgorsze miał jeszcze przed sobą. Przy pierwszej sposobności,

która nadarzyła się pół roku później, surowo skarcił Florę i zarzucił jej

złamanie przyrzeczenia, ale został wyśmiany.

- Nick, kochanie moje, nie bądź głupcem - odparła kobieta,

uważana przez niego za wzór cnót. - Nic się nie zmieniło. Teraz

możemy cieszyć się sobą, kiedy zechcemy. Gdy Laxford odejdzie na

wieczny spoczynek, a zapewne nie pożyje długo, dostanę spadek,

który zrobi z nas bogaczy i pozwoli opływać w dostatki. Wtedy się

pobierzemy. Dlaczego mielibyśmy poprzestawać na zwykłej

wygodzie, skoro możemy zagarnąć ogromny majątek?

background image

Z pogardą odwrócił się od Flory, a wszystkie młodzieńcze ideały

nagle legły w gruzach. Przeżyty zawód uczynił z niego cynika wrogo

nastawionego nie tylko do kobiet, lecz także do wszystkich ludzi. Nie

potrafił i nie chciał żałować, że ją stracił, bo nie była tego warta, ale

jej postępki całkiem go odmieniły. Potem znowu szukała z nim

porozumienia, bo Laxford wbrew jej przypuszczeniom okazał się

wyjątkowo długowieczny, ale unikał jej jak ognia.

Dziś zaskoczyła go, kiedy był w większym gronie, nie mógł więc

jasno i wyraźnie dać do zrozumienia, że nie życzy sobie być

nagabywany. Nieuchronnym skutkiem ubocznym tego spotkania było

jednak spotęgowanie wrogości Nicka wobec Ateny.

Postanowił następnego dnia zwrócić się z prośbą o pomoc do

Hugh Camerona, kuzyna pracującego w ministerstwie spraw

wewnętrznych, który z pewnością poleci mu jakiegoś byłego

śledczego. Niech ten człowiek pojedzie do Steepwood, żeby powęszyć

na miejscu i dowiedzieć się, kim naprawdę jest panna Atena Filmer.

Miał nadzieje, że wyniki poufnego śledztwa pozwolą mu

odzyskać spokój i zapomnieć o zwodniczej czarodziejce z hrabstwa

Northampton. Albo nie. To całkiem możliwe!

ROZDZIAŁ PIĄTY

Hugh Cameron chętnie zgodził się pomóc Nickowi, do którego

miał słabość, zwłaszcza że drugi z najbliższych krewnych imieniem

Jack, kapitan siedemdziesiątego trzeciego regimentu szkockiego, był

w rodzinie czarną owcą, i Hugh nie chciał mieć z nim nic wspólnego.

background image

- Polecam Jacksona - radził Nickowi. - Jest cholernie dyskretny.

Zdradzę ci pewien sekret. Odejście Jacksona ze służby zostało

ukartowane, żebyśmy mogli poufnie korzystać z jego usług. Teraz jest

wolny. Nie pytam, jakie masz dla niego zlecenie. On sam często

mawia, że w takich sprawach lepiej trzymać język za zębami.

- Jestem ci bardzo wdzięczny. Gdzie go znajdę?

Kuzyn Hugh udzielił potrzebnych informacji i dodał:

- A przy okazji... Pewnie się ucieszysz, jeśli powiem, że kuzyn

Jack został wysłany na antypody i ma pilnować więźniów w kolonii

karnej nad Zatoką Botany, przestanie cię więc zasypywać listownymi

prośbami o wsparcie.

Jackson okazał się dokładnie taki, jak wyobrażał go sobie Nick.

Był surowy, dość krępy, ale silny. Nie pytał, dlaczego Nickowi zależy

na wszelkich informacjach dotyczących panny Ateny Filmer oraz jej

rodziny. Kiwnął tylko głową i powiedział szorstko:

- Proszę mieć świadomość, że moje odkrycia mogą się panu nie

spodobać. Zawsze uprzedzam o tym klientów, bo czasami dostaje mi

się od nich, kiedy przynoszę złe wieści, a przecież ich nie tworzę,

tylko ujawniam.

- Mniejsza z tym, czy nowiny będą dobre, czy złe. Chcę usłyszeć

wszystko, czego pan się dowie - zapewnił Nick. - Z pewnością nie

będę na pana zły, jeśli informacje mi się nie spodobają.

Jackson znowu kiwnął głową.

- I słusznie. Lubię wiedzieć, na czym stoję.

background image

Nie zapytał, czy dziewczyna jest ładna, bo szósty zmysł

podpowiedział mu, że pan Nicholas Cameron nie zawracałby sobie

głowy brzydulą. Zatrzymał dla siebie wiadomość, że inne osoby też są

zainteresowane wszystkim, co dzieje się w Steepwood w hrabstwie

Northampton. Wiadomo: dyskrecja zapewniona.

Jackson siedział w sprawie po uszy. Władze zleciły mu

przeprowadzenie dyskretnego śledztwa dotyczącego tragicznej śmierci

Sywella, podjął się też prywatnego dochodzenia. Teraz dostał trzecie

zlecenie. Trudność polegała na tym, że musiał być ostrożny niemal do

przesady, natomiast ewidentny pożytek to potrójne honorarium i

koszta podróży płacone tylko raz.

Emma została przedstawiona księciu regentowi, który ogromnie ją

rozczarował.

- Otyły staruch - opowiadała Atenie, nie kryjąc zawodu. - Po

prostu okropny. Tata mówił, że w młodości był przystojny, ale

brzydko się zestarzał. Pokazano mi tłustą staruchę, która jest jego

metresą. Wygląda na to, że książę gustuje w brzydocie.

Tak, Emma błyskawicznie doroślała. Wieczorem, w dniu

dworskiej prezentacji, Tenisonowie wydali małe przyjęcie dla

najbliższych przyjaciół. Biedna Atena musiała znów włożyć szarą

domową suknię, ponieważ do pani Tenison dotarło wreszcie, że ta

Filmer zaćmiewa jej Emmę. Nie pozwolono jej także siąść z

najmilszymi gośćmi do kolacji, która poprzedziła wieczorne

spotkanie.

background image

Mimo tego afrontu wielbiciele nadal adorowali Atenę, choć z

daleka. Adrian zamierzał nawet wyrazić swoje oburzenie, lecz Nick

uświadomił mu, że taka uwaga byłaby nietaktowna.

- Co gorsza - dodał - głupi babus mógłby odprawić tę biedaczkę i

straciłbyś możliwość widywania Ateny.

- Masz rację - przytaknął Adrian. Ledwie Atena weszła do salonu,

gdzie po kolacji zebrali się goście, ruszył prosto do niej. - Stara

megiera nie pozwoliła pani usiąść z nami do stołu - powiedział. -

Chciałem jej powiedzieć, co o tym myślę, ale Nick mnie powstrzymał.

- I słusznie - odparła, trochę zdziwiona, że Cameron uchronił ją

od przykrej reprymendy ze strony rozgniewanej chlebodawczyni. -

Moim zdaniem pani Tenison trochę żałuje, że przywiozła mnie do

Londynu, a pańska interwencja byłaby dla niej pretekstem, aby mnie

odprawić.

Nic o tym nie wiedząc, była bliższa prawdy, niż jej się wydawało.

Pani Tenison oznajmiła mężowi, że Filmer powinna wrócić do

hrabstwa Northampton.

- Popełniłabyś wielki błąd, moja droga - tłumaczył łagodnie, -

Emma zaczyna rozkwitać, co w znacznym stopniu zawdzięcza pannie

Filmer, która skutecznie namawia ją do pokonywania nieśmiałości.

- Filmer zagięła parol na Kinlocha - odparła ze złością jego żona -

a ja miałam nadzieję, że on zainteresuje się Emmą. Nie zwróci na nią

uwagi, dopóki będzie się uganiał za damą do towarzystwa. Nawiasem

mówiąc, Filmer nie wie, gdzie jej miejsce. Zachowuje się jak

wytworna dama z wyższych sfer.

background image

- Owszem - przytaknął pan Tenison. - Moim zdaniem to bardzo

dobrze. Większość pań towarzyszących młodym dziewczętom

przytłacza je, natomiast panna Filmer dzięki nienagannym manierom

dyskretnie zachęca Emmę do większej otwartości.

Co do Kinlocha, pozwól, żeby sam decydował. Mimo swej

prostoduszności, nie jest wcale podatny na wpływy. Poza tym odnoszę

wrażenie, że sprawa nie jest przesądzona. Kinloch bez wątpienia

uwielbia Atenę, ale pamiętaj, że należy tu uwzględnić także odczucia

drugiej strony...

- Jeśli chcesz przez to powiedzieć - przerwała niegrzecznie pani

Tenison - że Filmer nie skorzysta z okazji, żeby go zbałamucić i

zaciągnąć do ołtarza, to bardzo się mylisz.

- Ale z pewnością mam rację - odparł łagodnie - twierdząc, że

panna Filmer jest rozumną młodą damą, a Kinloch, przy wszystkich

zaletach, w najmniejszym stopniu nie dorównuje jej pod tym

względem. Czas pokaże, jak się sprawy ułożą, moim zdaniem jednak

niepotrzebnie się martwisz.

Pan Tenison nie uważał za stosowne opowiedzieć żonie o

wszelkich zawiłościach tej sprawy. Jej umysł nie był dość lotny, by

pojąć, dlaczego wątpliwe jest, żeby Atena i lord Kinloch stanęli przed

ołtarzem. W ich znajomości istniały tajemne, podskórne nurty. Pani

Tenison była głucha i ślepa na symptomy widoczne dla jej męża i

dowodzące, że Nick Cameron nie jest typowym ubogim krewnym

trzymającym się Kinlocha.

background image

Przede wszystkim nie dostrzegała jego mądrości i gruntownego

wykształcenia, które nie miało dla niej wartości. Lekceważyła je

również u Ateny i własnego męża. Oceniała łudzi powierzchownie i

pan Tenison obawiał się, że jeśli nie stanie się ostrożniejsza i nadal

będzie ostentacyjnie szukać Emmie męża, efekty tych zabiegów mogą

być przeciwne do spodziewanych.

A tymczasem Adrian chętnie zapraszał Atenę do tańca, a przy

okazji zaszczycał uwagą także Emmę, bo nie miał innego sposobu,

żeby zbliżyć się do obiektu swych westchnień. Młodsza z panien była

tak naiwna, że wątpliwości dręczące matkę w ogóle nie postały jej w

głowie. Lubiła Adriana. Kiedy zaproponował, żeby przeszli do holu i

dla rozrywki zagrali w wista, nie posiadała się z radości.

Marcus Angmering miał być jej partnerem, Adrian i Atena

tworzyli drugą parę. Partyjkę raz po raz przerywały wybuchy

śmiechu, bo nikt nie traktował serio tej rozgrywki. Nick Cameron,

skłonny do kpin obserwator, z rozbawieniem stwierdził, że na

podstawie zachowania uczestników partii wista sporo można

powiedzieć o ich naturze.

Marcus szarżował i nieodmiennie mierzył siły na zamiary, nie

licząc się z możliwościami. Emma była rozważna, lecz nie potrafiła

spamiętać zasad. Adrian grał jak psotny chłopak, którym w istocie

był, natomiast Atena oceniała warianty rozgrywki w sposób

przekraczający intelektualne możliwości pozostałych graczy.

Jak na ironię, stale przegrywała przez Adriana. Nick

przypuszczał, że gdyby miał ją za partnerkę, ograliby wszystkie pary

background image

gotowe zmierzyć się z nimi podczas dzisiejszego przyjęcia. Partyjka

wista skończyła się zwycięstwem Marcusa i uradowanej Emmy, która

cieszyła się jak dziecko, bo do tej pory zawsze przegrywała.

- Zostałeś pokonany, Kinloch, i tytułem okupu musisz jak

najszybciej postawić nam wszystkim bilety do teatru. Panie zwierzyły

mi się, że nie widziały dotąd żadnego spektaklu. Najwyższy więc

czas, żeby im to umożliwić.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - Adrian uśmiechnął się na

myśl, że zyska doskonałą sposobność, aby w ciemnej loży ścisnąć

rączkę Ateny. Kto wie, może zdoła nawet skraść jej całusa. - Nick

także powinien z nami pójść.

- Trudno, mus to mus - odparł Cameron. Daleki był od

niewdzięczności, lecz się zirytował, że Atena i Adrian spędzą razem

kolejny wieczór.

- Kto panią nauczył tak dobrze grać w karty? - zapytał Atenę, gdy

mijała go po zakończeniu partyjki wista, żeby usunąć się w cień i nie

drażnić przeczulonej pani Tenison, zbyt długo zatrzymując Adriana

dla siebie.

- Pan Tenison - odparła - oraz nasz pastor. Zapraszają mnie do

stolika, jeśli brakuje do pary. Emma nie ma talentu do kart, a jej ojciec

szybko odkrył, że mnie go nie brakuje, zostałam więc na stałe

włączona do ich kółka. Pani Tenison gra z pastorem.

Sielski obrazek z życia prowincji, pomyślał Nick. Nie wątpił, że

Atena błyskawicznie opanowała zasady gry.

background image

- Nie chciałbym grać przeciwko pani o duże pieniądze - wyznał

pół żarem, pół serio.

- Ach, tak? - Uniosła brwi. - Wydaje mi się, że w ogóle nie życzy

pan sobie mieć ze mną do czynienia, niezależnie od tego, czy chodzi o

pieniądze, czy też nie.

Nieopatrznie dała mu sposobność do kolejnego złośliwego ataku.

- Droga Pallas Ateno, moim zdaniem pieniądze są jednym z

najważniejszych powodów, dla których Adrian i ja tak często panią

widujemy. Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby chodziło pani o moje

zasoby.

Atena zdziwiła się, że tak ją zabolała nonszalancka uwaga

wypowiedziana pod jej adresem. Przykrość była tym większa, że

słowa zawierały sporo prawdy.

- Jest pan grubiański - odparła. - Żegnam, a na odchodnym

powiem tylko, że w pańskiej obecności czy też z dala od pana w ogóle

nie myślę o pieniądzach.

Czy naprawdę miała łzy w oczach? Nie chciał jej dotknąć do

żywego, a jednak mu się udało. Sądził, że jest odporniejsza na

krytykę. Zawsze bez trudu parowała jego ciosy. Dlaczego tym razem

było inaczej? Niespodziewanie zaczął się usprawiedliwiać.

- Ateno, niech mi pani daruje, choć moje słowa były

niewybaczalne. Nie miałem prawa tak powiedzieć, ale…

- Och, zawsze ma pan jakieś ale - przerwała stanowczo. Chwila

słabości minęła. - Proszę darować sobie dalszy ciąg tych wywodów.

Niewątpliwie znalazł pan już inny sposób, żeby mnie skrytykować.

background image

Gdyby okazała się równie szlachetna jak wymowna, byłaby

prawdziwym skarbem. Mimo wszystko sprawiła, że Nick poczuł się

jak szubrawiec. Otworzył usta... ale było już za późno na

usprawiedliwienia. Nie potrafił od razu znaleźć odpowiednich słów, a

tymczasem Atena oddaliła się, ucinając dyskusję. Gdyby pobiegł za

nią, prosząc o wybaczenie, z pewnością zaczęłyby się płotki.

Jak na złość, mimo woli przysłużył się Adrianowi, który właśnie

nadchodził, szukając Ateny.

- Moja śliczna, moja droga, wydaje się pani znużona. Czy mam

znaleźć cichy zakątek, gdzie odpocznie pani z dała od zgiełku?

Atena przytaknęła i oboje zniknęli Nickowi z oczu. Przestał się

obwiniać i pomyślał o dochodzeniu Jacksona. Miał nadzieję, że

uzyska informacje, dzięki którym w lepszym świetle ujrzy kobietę,

którą tak niefortunnie pokochał.

Jackson zdążył już zainstalować się w najtańszym zajeździe

Abbot Quincey. Poprzedniego dnia przybył do Northampton i wynajął

konia, żeby dotrzeć jeszcze dalej, aż do Steepwood. Miejscowy

oberżysta był plotkarzem i chętnie rozprawiał o markizie oraz jego

zbiegłej żonie. Nie potrzebował szczególnej zachęty, by perorować na

ulubiony temat.

- Dla mnie prawdziwą tajemnicą jest to, dlaczego nikt wcześniej

nie wykończył tego łajdaka. To był wcielony diabeł. Jedno mogę

powiedzieć na jego obronę: przez wiele lat mieliśmy o kim plotkować.

background image

- A plotek nie brakowało - mruknął Jackson, zasłaniając twarz

kuflem spienionego, cienkiego piwa.

- A jakże, panie. Na moje oko lord Yardley nie zamordował

markiza. To pan z panów. Prędzej bym uwierzył, że dokonała tego

żona Sywella. A, to całkiem inna historia. Nie ma wątpliwości, że

okrutnie z nią postępował. Nie raz i nie dwa chodziła z podbitym

okiem. Damy się tak nie traktuje.

- Podobno nie była prawdziwą damą - wtrącił sucho Jackson. - Jak

sądzicie, kto zabił markiza?

- Trudno powiedzieć. Nawiasem mówiąc, nie sądzę jednak, żeby

to markiza... no, chyba że wynajęła zbira, który za pieniądze zrobił, co

trzeba. Nie wiadomo nawet, czy biedaczka żyje. Wielu święcie

wierzy, że mąż ją ukatrupił, ale ciała nie znaleziono. Nawet jeśli zabił,

nie można było oskarżyć drania, bo i o co? Teraz jest za późno, nawet

gdyby trup się znalazł.

- Jednak nie ma dowodu, że zabił żonę - drążył Jackson.

- Ano tak. Jeszcze kufelek?

- Nie odmówię - odparł Jackson, mając nadzieję, że zdobywanie

informacji dotyczących panny Ateny Filmer okaże się łatwiejsze niż

żmudne dochodzenie w sprawie zamordowanego Sywella i jego

zaginionej żony.

Hugh Cameron dał Jacksonowi do zrozumienia, że sam książę

regent życzy sobie jak najszybszego wykrycia sprawcy morderstwa.

Najwyraźniej uznał, że kolejny skandal wśród ludzi z towarzystwa jest

nie do przyjęcia.

background image

Jackson nie dbał, ile afer ujawni się w wyższych sferach, byle

tylko hojnie mu płacono za ich rozpracowanie. Jednemu wielce się

dziwił, a mianowicie, że głównymi bohaterami dwu największych i

najnowszych skandali stali się mieszkańcy cichego zakątka w

hrabstwie Northampton.

Nie wierzył w osobliwe zbiegi okoliczności, próbował więc

ustalić, jaki związek istnieje między Sywellem, jego żoną oraz panną

Ateną Filmer. Nie był jednak przesadnie podejrzliwy. Rządowe

zlecenie dotyczyło wprawdzie okolic Steepwood, ale wątpił, aby

wiązało się bezpośrednio z dwoma prywatnymi śledztwami.

Przestał wypytywać o Sywella, żeby obcy człowiek przesadnie

zainteresowany miejscowymi sensacjami nie wydał się oberżyście

podejrzany. Nie stracił jednak wiele, ponieważ wszyscy bywalcy

zajazdu z ożywieniem rozmawiali o zamordowanym markizie.

Wystarczyło jedynie nadstawić ucha. Jackson udawał, że drzemie, i

przysłuchiwał się namiętnie prowadzonej dyskusji. W ten sposób

uzyskał więcej informacji, niż gdyby sam zadawał pytania.

Jedna z zasłyszanych pogłosek szczególnie go zaciekawiła. W

rozmowie padło nazwisko Tenisona na dowód, że markiz potrafił

zrazić do siebie nawet ludzi wyjątkowo łagodnych.

- Poszło o grunta leżące między ziemiami należącymi do opactwa

Steepwood a majątkiem Tenisona, który zarzekał się, że wytoczy

Sywellowi proces, jeśli tamten nie ustąpi. Podobno markiz

wrzeszczał, że gdyby żyli w dawnych czasach, kazałby Tenisona

background image

powiesić za jawny opór wobec żądań wielkiego pana. Pastor mówi, że

Tenison był wściekły. Po raz pierwszy w życiu tak się zdenerwował.

- Aż tak, by zabić?

- Może, kto wie?

Z tego wniosek, że chlebodawca panny Filmer należał do grona

ludzi poszkodowanych przez tamtego szaleńca, co dla Jacksona

stanowiło doskonały pretekst, aby go odwiedzić i przesłuchać, a przy

okazji zadać kilka pytań dotyczących tajemniczej młodej damy.

Następnego dnia o świcie pokazało się słońce, a niebo przybrało

odcień jasnego błękitu. Pogoda zachęcała do przejażdżki po wioskach

rozrzuconych wokół ziem dawnego opactwa. Jackson dosiadł konia i

ruszył, szukając wiarygodnego pretekstu do odwiedzin w starym

zamczysku. Najpierw jednak musiał zakończyć dochodzenie w

sprawie panny Filmer.

Wybrał się do osady Abbot Giles. Jechał główną ulicą,

rozglądając się uważnie, jakby czegoś szukał. Staruszka z koszykiem

prowadząca na długiej smyczy równie wiekowego psa sprawiała

wrażenie osoby znającej wszystkie miejscowe plotki.

Jackson wiedział, że rodziny Filmerów i Tenisonów mieszkają w

Steep Ride. Zakładał, że na prowincji wszyscy się znają, ale wiedział

z doświadczenia, że lepiej kluczyć, zamiast wprost wypytywać, bo

takie podejście do sprawy bardziej się opłaca. Zsiadł z konia,

przywiązał uzdę do najbliższej furtki, zdjął podniszczony kapelusz i

podszedł do staruszki.

background image

- Przepraszam panią, mogę prosić o pomoc? Podano mi chyba

błędny adres. Mam odwiedzić Datchet House, gdzie mieszka osoba,

której poszukuję, ale nie mogę znaleźć tego domu.

Dwoje bystrych oczu lustrowało go z jawnym zaciekawieniem.

- Bo go tutaj nie ma. Źle pana poinformowali. Wolno spytać, o

kogo chodzi?

- O pannę Atenę Filmer. Mam jej dostarczyć list.

- Ach, panna Filmer! Tak, rzeczywiście mieszka w Datchet

House, ale żeby tam trafić, trzeba jechać do Steep Ride. Wszystko

panu wytłumaczę. Prosta droga. Nie zastanie pan Ateny. W domu jest

tylko jej matka. Panna Filmer wyjechała do Londynu jako dama do

towarzystwa córki Tenisonów.

Bystre oczy patrzyły z coraz większym zaciekawieniem.

- Widzę, że jest pani znakomicie poinformowana. W takim razie

pozwolę sobie zadać kolejne pytanie, licząc na dalszą pomoc. Bardzo

mi zależy na odnalezieniu markizy Sywell rzecz jasna, o ile jeszcze

żyje. Może wie pani, gdzie jej szukać?

- Dziwne, że pan o nią pyta.. Mnie nic nie wiadomo, ale młoda

dama, o której pan wspomniał, mogłaby pomóc. Wiem, że przyjaźniła

się z Louise Sywell. Odkryłam to przypadkiem. Często droga wypada

mi przez grunta należące go opactwa i kilka razy widziałam, jak

spacerowały pogrążone w rozmowie. Tak się złożyło, że na dzień

przed zniknięciem markizy dostrzegłam ją w zagajniku uważanym za

święte miejsce, obok kamienia pokrytego runami. Wydawało mi się,

że biedactwo płacze.

background image

A zatem markiza przyjaźniła się ze znajomą Nicka Camerona! To

dopiero rewelacja! Chciał zadać kolejne pytanie, ale staruszka

uradowana, że ma z kim podzielić się ogólnie znanymi plotkami,

dodała ochoczo:

- Nic dziwnego, że się zaprzyjaźniły. Pochodzenie ich obu jest

dość tajemnicze. Matka panny Filmer podaje się za wdowę, ale mam

w tej kwestii spore wątpliwości. Przyjechała tu, gdy Atena była

niemowlęciem, i od tamtej pory nikt z krewnych nie przybył do niej w

odwiedziny.

Sprawia wrażenie przyzwoitej kobiety, ale każdy przyzna, że jej

życiowa sytuacja jest osobliwa. Trudno powiedzieć, czy pan Filmer w

ogóle istniał. Wielu w to wątpi. Rzecz jasna, nie twierdzę, że panna

Filmer różni się od innych panienek z dobrych domów. Mówią, że to

prawdziwa mądrala, ale nie można czynić jej z tego zarzutu. Co

jeszcze chciałby pan wiedzieć? Chętnie pomogę.

- Byłbym zobowiązany, gdyby zechciała pani dać mi londyński

adres chlebodawców panny Filmer. Chciałbym mieć pewność, że list,

który wiozę, zostanie jej doręczony. Jestem pani niezmiernie

wdzięczny za okazaną pomoc - oznajmił Jackson najzupełniej

szczerze. - Czy mogę znać pani imię i nazwisko? Pozwolę sobie

podziękować również listownie.

- Jak pan sobie życzy. Jestem Amy Rushmere, panna. Mieszkam

na końcu ulicy, ostatni dom po tej stronie. Proszę do mnie wstąpić.

Napiszę adres Tenisonów, a pan tymczasem pokrzepi się filiżanką

herbaty.

background image

Jackson chętnie przyjął zaproszenie starej plotkarki, która

oszczędziła mu roboty. Czy wspomnieć przedstawicielom władz o

przyjaźni łączącej markizę z panną Filmer? Wolał najpierw odszukać

młodą damę w Londynie i dyskretnie przesłuchać. Niewykluczone, że

markiza powiedziała serdecznej przyjaciółce o jakimś drobiazgu,

wówczas nieistotnym, który dzięki umiejętnie zadanym pytaniom

nagle wypłynie i rzuci nowe światło na sprawę. A może po prostu

zwierzyła się pannie Filmer, nim zniknęła?

Panna Rushmere niewiele więcej miała do powiedzenia, ale z

ciekawością pytała o Londyn.

- Byłam w Londynie tylko raz jako młoda dziewczyna -

opowiadała. - Domyślam się, że zaszły tam wielkie zmiany.

Jackson przyznał jej rację, pożegnał się i ruszył w dalszą drogę.

Uznał, że warto pojechać do Steep Ride, ale ta wizyta nie była dla

niego interesująca. Wystarczył rzut na Datchet House, aby się

upewnić, że w małym domku żyje się skromnie, ale jego mieszkanki

nie głodują. Pani Filmer nie miała żadnego zajęcia, a zatem musiała

posiadać stały dochód. Może roczną rentę?

Jackson nie odwiedził jej, żeby nie wzbudzać sensacji. Uznał, że

stara plotkarka powiedziała mu wszystko, co powinien wiedzieć o

matce i córce. Pani Filmer przez dwadzieścia lat trzymała w sekrecie

tożsamość zagadkowego kochanka, trudno więc oczekiwać, że teraz w

zdawkowej rozmowie z nieznajomym ujawni przypadkiem jego

nazwisko.

background image

Sprawdził wcześniej, że jedyny bank w okolicy znajduje się w

Abbot Quincey, gdzie było też kilka sklepów i niewielka sala

redutowa nad oberżą Pod Aniołem, gdzie odbywały się miejscowe

bale. Na co dzień mieszkańcy zbierali się tam, żeby pogwarzyć i

wymienić ploteczki.

Jackson postanowił się tam udać. To idealne miejsce, żeby poznać

i przekupić urzędnika bankowego, który dostarczy mu potrzebnych

informacji. Tymczasem kontynuował śledztwo dotyczące śmierci

Sywella i zaginięcia jego żony. Przekupienie urzędnika okazało się

łatwiejsze, niż przypuszczał.

Wcześniej zaszedł do banku Jordana i przyjrzał się chudemu,

słabowitemu kasjerowi, ze skwaszoną miną siedzącemu za jedynym

bankowym kontuarem. Jackson podał mu czek na pięć funtów,

wystawiony przez ministerstwo skarbu i poprosił o wydanie pięciu

suwerenów, co stanowiło równowartość tej sumy.

- Rzadko się widuje prawdziwego suwerena - westchnął urzędnik,

sięgając po czek i przesuwając po blacie monety.

- Nie ma też wielu prawdziwych suwerenów. - Jackson pozwolił

sobie na grę słów.

- Racja, proszę pana. Bankier Jordan marnie płaci.

- Chciałby pan zarobić trochę grosza, co? - odparł Jackson,

bawiąc się w Mefistofelesa. Kasjer miał być jego doktorem Faustem.

- Zamierza pan rozdać swoje suwereny?

background image

- Jeśli zechce pan wstąpić dzisiaj do oberży i odpowiedzieć na

kilka pytań, za każde wypłacę pół suwerena, o ile przyrzeknie mi pan

dyskrecję.

- Nie jestem kretynem, żeby gadać na prawo i lewo o swoich

sprawach. Będę punktualnie o siódmej, więc niech mnie pan nie

zawiedzie.

Jackson przyrzekł stawić się niezawodnie i dotrzymał słowa.

Usiadł przy kominku, pod zepsutym zegarem wiszącym na brudnej

ścianie. Przed nim stało naczynie z piwem. Nie wątpił, że kasjer

przyjdzie o umówionej godzinie, i miał rację.

- Pytaj, kolego - rzucił pogodnie urzędnik, który w wyobraźni już

wydawał swoje pieniądze.

- Przejdźmy tam - zaproponował Jackson, wskazując ławę w

zacisznym kącie sali, z dala od innych gości.

Zamówił piwo dla kasjera.

- Domyślam się, że pani Charlotta Filmer jest klientką waszego

banku.

- Tak, proszę pana, zgadza się. To było pierwsze pytanie?

- Owszem. - Jackson położył na stole monetę. - Zapracujmy teraz

na drugą połówkę. Czy słusznie mniemam, że ma stały dochód,

kwartalnie przelewany na jej konto?

- Jasne. - Kasjer uśmiechnął się szeroko. Poszło jak z płatka.

Obowiązywała go wprawdzie tajemnica bankowa i nie powinien

ujawniać informacji o klientach, ale niech to diabli wezmą. Suwereny

były nieodpartą pokusą.

background image

- Oto kolejna moneta za odpowiedzi na dwa pytania. Czy

należność przesyłana jest przelewem? Z którego banku?

Ale łatwizna! Kasjer wiedział, jak zaspokoić ciekawość nowego

znajomego.

- Przelew na sto funtów, płatny kwartalnie. Od Couttsa.

- A teraz wypijmy, żeby uczcić dobrze wykonane zadanie.

Jackson przesunął po blacie stołu dwie monety. Przepili do siebie,

a potem Jackson z miną poważną i groźną pochylił się ku swemu

rozmówcy.

- Jeśli ktokolwiek dowie się, o czym rozmawiamy, każę wypruć ci

flaki, zatem miej się na baczności.

- Jak mamę kocham, nie pisnę ani słówka - zapewnił skwapliwie

kasjer. - Prędzej umrę. Może pan na mnie polegać.

- Dobrze. Nie lubię, gdy znajomym przytrafiają się niebezpieczne

wypadki. Proszę cieszyć się swoją fortunką i zapomnieć o naszym

spotkaniu. I jeszcze jedno: niech pan omija tę oberżę, dopóki stąd nie

wyjadę, czyli do końca tygodnia.

Jackson rozparł się wygodnie na krześle i sączył piwo. Panna

Atena Filmer była owocem miłości, a jej matce wysyłano pieniądze

przelewem od Couttsa. Ten bank słynął z dyskrecji. Jackson nie miał

szans, aby dowiedzieć się, kto płaci. Chyba nie było jeszcze wypadku,

żeby ci od Couttsa zdradzili tajemnicę bankową. Ich klientami byli

wyłącznie ludzie majętni i wysoko postawieni, co wiele mówiło o

fundatorze.

background image

Co więcej, panna Filmer okazała się przyjaciółką Louise Sywell,

Należało zbadać ten ślad. Ważna informacja dla pana Nicholasa

Camerona. Jackson uznał, że nim złoży raport każdemu z trzech

zleceniodawców, musi przesłuchać niezwykłą i mądrą pannę Filmer,

której nazwisko pojawiało się przy każdej sposobności.

Nieokreślone przeczucie, którego w trakcie śledztwa nigdy nie

lekceważył, podpowiadało mu, że zapewne tylko ona może go

doprowadzić do zaginionej markizy. Nie przejmował się brakiem

dowodów potwierdzających przeczucie.

Gdy po powrocie do Londynu odwiedzi Tenisonów, wypyta

Atenę o kontakty z żoną Sywella, powołując się na zlecenie z

ministerstwa spraw wewnętrznych, które dawało mu takie

uprawnienia. Rzecz jasna, nie ujawni, że prowadzi również prywatne

śledztwo dla Nicka Camerona, zbierając dane na temat jej

pochodzenia i reputacji!

Jackson miał jeszcze do wykonania ostatnią misję: powinien

dostać się do gmachu dawnego opactwa. Dokonał tego, włamując się

nocą do środka, ale nie znalazł żadnych interesujących śladów, bo

sypialnia, gdzie zginął Sywell, po morderstwie została starannie

wysprzątana. Łatwość, z jaką wślizgnął się do zamku pod nieobecność

Burnecka, który poszedł się upić, dowodziła, że morderca również nie

napotkał żadnych przeszkód. Kamerdynera Jackson poznał w oberży

Pod Aniołem, ale ich rozmowa nic nie dała.

background image

- Nie było mnie tamtej nocy - powiedział Burneck. - Poszedłem

do knajpy. Z tuzin kumpli może to potwierdzić. - Nic więcej nie udało

się z niego wyciągnąć.

Jackson sądził, że gdyby zamknąć drania na jakiś czas w

więziennej celi i dać mu solidny wycisk, inaczej by śpiewał, nie było

jednak żadnych poszlak ani dowodów usprawiedliwiających jego

aresztowanie. Lepiej wrócić do Londynu i pod pretekstem zadania

kilku pytań Tenisonowi przyjrzeć się niezwykłej pannie Filmer.

Cholera jasna, o co mu chodzi? Tak myślał Nick Cameron, raczej

zrezygnowany niż wściekły, na widok księcia Ingleshama, który szedł

w stronę ich kółka, dyskutującego z ożywieniem po wysłuchaniu

kwartetu Haydna na wieczorku muzycznym u lady Dunlop.

Książę, uważany dotąd za odludka i od lat unikający kontaktów

towarzyskich, nagle opuścił swoją pustelnię i zaczął bywać.

Gdziekolwiek się pojawiał, najpóźniej po pięciu minutach składał

Tenisonom wyrazy uszanowania, jakby od dawna się nie widzieli.

Zapewne należało to przypisać roztargnieniu.

Okazał się bibliofilem, podobnie jak pan Tenison. Ledwie

przywitał się z resztą towarzystwa, zaczynali obaj uczoną dysputę na

ciekawiące ich tematy, co byłoby zachowaniem typowym dla panów

w średnim wieku, gdyby nie fakt, że książę nieodmiennie starał się

wciągnąć do rozmowy Atenę. Dzisiaj wszyscy troje z uznaniem

wypowiadali się na temat niedawno odegranego utworu.

background image

Atena przy każdej sposobności pokazywała się od najlepszej

strony. Jako panna wielce oczytana śmiało włączała się do tej

wymiany zdań, natomiast Adrian, który niewiele z tego rozumiał, stał

obok i bałwochwalczo wpatrywał się w ukochaną, podziwiając jej

rozum i wdzięk.

Nick, znacznie od niego bystrzejszy, zadawał sobie pytanie, czy to

uczoność pana Tenisona zwabiła księcia do ich towarzystwa, czy też

zainteresowania naukowe stanowią jedynie parawan umożliwiający

mu podziwianie Ateny i ustawiczne zachęcanie jej, żeby wypowiadała

swoje zdanie. Nawiasem mówiąc, panna Filmer i bez tego była dość

wymowna, uznał ponuro Nick, bo przekonał się kilkakrotnie, że nie

brak jej celnych określeń, a język ma ostry.

Do towarzystwa przyłączyły się pani Tenison i Emma, obie nieco

zbite z tropu. Wróciły z jadalni i z trudnością nadążały za

dyskutującymi, którzy omawiali teraz kwestię etymologii nazw

miejscowości otaczających opactwo Steepwood, takich jak Steep Ride

i tym podobne. Książę powtarzał każdą z nich, jakby starał się

wszystkie zapamiętać.

- Pani mieszka w Steep Ride, prawda? - zwrócił się nagle do

Ateny. - Przypuszczam, że gdy nadchodzą zimowe wieczory, pani

ojciec i pan Tenison wiodą długie, interesujące rozmowy.

- Niestety - odparła, podobnie jak Nick zaskoczona, że książę tak

interesuje się jej sprawami. - Mój ojciec od dawna nie żyje. Mieszkam

z matką, która nie zdecydowała się na powtórne zamążpójście.

background image

Książę spochmurniał, złożył jej wyrazy współczucia i podjął

przerwaną dyskusję, którą Adrian określił później jako czczą

gadaninę. Porównywano nazwy miejscowości występujące w

środkowej Anglii z tymi na północy i na południu, wykazując

podobieństwa i różnice.

Zazwyczaj Nick z przyjemnością uczestniczył w tego rodzaju

dysputach, ale wątpliwości i zastrzeżenia dotyczące księcia i jego

postępowania tym razem go zniechęciły. Natrętna myśl, że Inglesham

wykorzystuje swoją wiedzę jako zasłonę dymną, aby wkraść się w

łaski Ateny, zepsuła mu wieczór.

Do tej pory z trudem znosił umizgi łaszącego się do niej Adriana,

swego przyjaciela i kuzyna, ale widok księcia, mężczyzny w średnim

wieku, zachowującego się identycznie, był dla niego znacznie

trudniejszą próbą. Gdy Inglesham wkrótce się pożegnał, Nick pozostał

ponury. Podczas kolejnej przerwy w koncercie goście zaproszeni na

kolację ruszyli do jadalni. Wykorzystał niewielkie zamieszanie,

chwycił ramię Ateny i powiedział przez zaciśnięte zęby:

- Ożywiona wymiana poglądów z pewnością nadwątliła pani siły,

droga Pallado. Duch ochoczy, ale ciało mdłe. Trzeba się wzmocnić.

Pani Tenison zachwalała przygotowane na dzisiejszy wieczór potrawy

i napoje. Pozwoli pani, że zaprowadzę ją do jadalni? A może zamiast

normalnej kolacji woli pani spożywać pokarm bogów, czymkolwiek

on jest?

Zachował się bardzo śmiało. Po takim wstępie nie mogła

odmówić. Dała się zaprowadzić do sali, gdzie lokaje roznosili na

background image

srebrnych tacach kanapki z łososiem, zimnym mięsem i pasztetem, a

na długim stole ustawiono mnóstwo wymyślnych i pięknie podanych

dań.

Jak na złość Atena nie miała dziś apetytu. Z niechęcią patrzyła na

jedzenie. Dlaczego tak bardzo martwiła ją wrogość Camerona? Czemu

jej nie lubił? Niczym go przecież nie uraziła. Czy to jej wina, że

najpierw Adrian, a teraz książę byli nią zachwyceni?

Dostrzegła szydercze spojrzenia rzucane przez Nicka, gdy

Inglesham rozmawiał z panem Tenisonem, ale nie mogła wyznać, że

sama też czuje się zakłopotana jawną atencją księcia, i byłaby

wdzięczna, gdyby nie zaszczycał jej tak często swoją uwagą.

- Jednego nie rozumiem, panie Cameron - powiedziała w końcu. -

Skoro pan nie darzy mnie sympatią, po co szuka pan mego

towarzystwa i wciąga mnie do rozmowy? Działam panu na nerwy.

Dlaczego chodzi pan za mną, chociaż pańska obecność jest mi

przykra? Chyba że chce pan trzymać mnie z dala od Adriana.

Trafiła w sedno. Mimo woli po raz kolejny podziwiał jej

spostrzegawczość i talent do wyciągania odpowiednich wniosków.

- Rozważmy inny wariant - zaproponował. - Dlaczego nie chce

pani przyjąć do wiadomości, że i ja należę do grona pani wielbicieli?

Ma ich pani tylu, że składanie hołdów Atenie Filmer stało się modne.

Jej zdaniem tylko ostatnie zdanie było zgodne z prawdą, bo nie

potrafiła uwierzyć, że Nick gotów jest przyznać się z własnej woli do

podobnego zauroczenia. Jaka szkoda! Ilekroć zapominał o wrogości,

stawał się przemiły, wprost czarujący. Swobodnie rozmawiał o

background image

sprawach, które ją interesowały, były zaś czarną magią dla Adriana.

Grała z nim w szachy u Tenisonów, a także we wspaniałej londyńskiej

siedzibie w centrum Londynu nad brzegiem Tamizy, gdzie Adrian

zapraszał całe towarzystwo.

Pewnego dnia Nick zastał ją w bibliotece, do której Adrian w

ogóle nie wchodził. Podziwiała sztychy wiszące na ścianach ponad

niskimi szafami, w których ustawiono książki. Widziała je nie po raz

pierwszy. Wcześniej pytała już Adriana, skąd pochodzą i przez kogo

są sygnowane. Popatrzył na nią, jakby nie rozumiał, o co chodzi, i

odparł lekceważąco:

- Wydaje mi się, że dziadek kupił je w czasie wielkiej podróży po

Europie.

Wobec tak oczywistego braku zainteresowania to Nick musiał

zaspokoić ciekawość Ateny.

- Autorem sztychów jest włoski artysta nazwiskiem Piranesi, a

przedstawiają znane rzymskie zabytki i sceny uliczne.

- W naszej rodzinie Nick jest najmądrzejszy - przyznał kiedyś

Adrian w rozmowie z Ateną. - Ma również talent plastyczny. Czasami

sam maluje i rysuje.

W głębi ducha żałowała, że Adrian nie jest równie uczony i

zdolny. Szkoda, że nie budzi w niej odczuć równie mocnych jak Nick,

który nawet okazując jawną niechęć, wydawał się fascynujący.

Wszelkie próby wyrwania się spod jego uroku okazały się daremne.

- Dlaczego jest pani dzisiaj taka milcząca? - zapytał Nick: Widząc

lokaja z tacą, sięgnął po kieliszek białego wina i podał go Atenie.

background image

- Sądziłam, że nie lubi pan, gdy się odzywam - usłyszał w

odpowiedzi.

- Tylko wówczas, gdy Inglesham pani schlebia - wyrwało mu się

wbrew woli. - Czy wiadomo pani, że jest bogatszy od Adriana? Może

warto by się nim zainteresować? To byłoby wspaniałe ukoronowanie

londyńskiego sezonu, gdyby została pani księżną. Czymże jest zwykły

hrabia wobec takiego magnata?

- Proponuję toast, panie Cameron. - Atena śmiało uniosła

kieliszek. - Za pańskiego kuzyna Adriana, który w przeciwieństwie do

pana jest dobrze wychowany. Brak panu ogłady, a jego dobre serce

znaczy dla mnie więcej od pańskiej mądrości. Zadowolony?

Dygotała tak mocno, że kieliszek drżał w jej dłoni, gdy podniosła

go do ust. Nick poczuł się winny. Uwaga na temat dobrego serca

Adriana sprawiła, że ogarnął go wstyd. Na domiar złego w gniewie

Atena wyglądała piękniej niż kiedykolwiek, a jej głos budził tajemne

pragnienia.

Nick znów przyznał w duchu, że mimo podejrzeń co do motywów

postępowania Ateny nie tylko jest w niej zakochany do szaleństwa,

lecz także szaleńczo zazdrosny o każdego mężczyznę, który na nią

spojrzał, na którego ona popatrzyła łub do którego się uśmiechnęła.

Jego nie obdarzała uśmiechem. Zbyt często bywał wobec niej

grubiański, żeby na to zasłużyć. Ogarnęły go żal i rozgoryczenie.

- Ateno - zaczął - przepraszam... - Ukradkiem westchnął z ulgą,

gdy mu przerwała, bo zabrakło mu słów.

background image

- Nie - rzuciła, stawiając kieliszek na stole, przy którym się

zatrzymali. - Nie chcę pańskich przeprosin, o ile miał pan zamiar je

wygłosić. Trochę się pan zagalopował, za późno więc na skruchę. A

teraz proszę mi wybaczyć. Nie mam apetytu. Poszukam milszego

towarzystwa.

Nie próbował jej zatrzymać. Odeszła wyprostowana, jakby kij

połknęła, choć serce jej się krajało, ponieważ miała pewność, że z

Nickiem Cameronem byłaby szczęśliwa, a dobroduszny Adrian

pozostanie tylko namiastką.

Tenisonowie i Atena z apetytem jedli późne śniadanie, gdy

kamerdyner oznajmił, że niejaki Jackson chce rozmawiać z panem

Tenisonem oraz jego rodziną w związku ze śledztwem dotyczącym

śmierci markiza Sywella. Przesłuchanie powinno odbyć się

natychmiast, bo sprawa była pilna, a Jackson działał z ramienia

ministerstwa spraw wewnętrznych i mógł rozmawiać z każdą osobą

mającą ważne dla niego informacje.

Jackson nie wspomniał o zaginionej markizie, bo nie chciał, żeby

panna Filmer wyczuła, o co chodzi. Jeśli ma coś do ukrycia,

uprzedzona przygotuje wiarygodną historyjkę. Należało ją zaskoczyć

pod pretekstem urzędowej rozmowy z Tenisonem.

- Śmierć Sywella! - zawołał pan Tenison, rzucając gazetę

Morning Post, którą czytała pijąc kawę i jedząc bułeczki. - Cóż to ma

wspólnego ze mną? Byłem w Londynie, kiedy został zamordowany.

background image

Jakich informacji użytecznych dla prawników albo ministra spraw

wewnętrznych mógłbym udzielić?

- Może dowiedzieli się o sporze granicznym? - podpowiedziała

pani Tenison, która w kwestiach praktycznych wykazywała sporo

zdrowego rozsądku.

- Zapewne. Obawiam się, że trzeba przyjąć tego Jacksona. Niech

czeka w moim gabinecie. Zaraz tam przyjdę.

- Chyba władze nie podejrzewają, że papa ma coś wspólnego z tą

zbrodnią? - spytała po wyjściu ojca przerażona Emma.

- Markiz został zamordowany tej samej nocy, kiedy byliśmy

wszyscy na balu u lady Cowper. Dwieście osób widziało twego ojca.

Tamten człowiek zapewne wyjaśnia tylko drobne wątpliwości -

zauważyła Atena.

Emma od razu poweselała, a pani Tenison niechętnie przyznała,

że ta Filmer ma wprawdzie sporo wad, lecz nie brak jej rozumu. Tak

czy inaczej śledczy nie zajął wiele czasu panu Tenisonowi, który

wkrótce wrócił, aby oznajmić, że jego żona, córka i jej dama do

towarzystwa także będą przesłuchane.

Jackson rzekomo chciał im zadać kilka pytań dla uściślenia

informacji zebranych podczas pobytu w Steepwood. Nie miał ochoty

przesłuchiwać pani Tenison ani Emmy, ale postanowił z nimi

porozmawiać, by uśpić czujność Ateny. Pan Tenison sam

zaproponował, żeby panna Filmer poszła na pierwszy ogień.

background image

- Moja córka będzie śmielsza, jeśli przekona się, że jej

przyjaciółka wyszła z tej rozmowy bez szwanku. Panna Filmer jest

wyjątkowo roztropną młodą damą.

- Dla mnie bez różnicy, która będzie odpowiadać pierwsza. Może

być panna Filmer. W drugiej kolejności przesłucham pańską żonę i

córkę.

Prywatnie Jackson był ciekaw panny Filmer, o której wszyscy

znajomi oraz jego rozmówcy wyrażali się z dużym uznaniem.

Przeczuwał, że sporo może się od niej dowiedzieć.

- Najpierw ja? Ale po co? - spytała, równie zdziwiona jak nieco

wcześniej pan Tenison.

- Ten człowiek chce też rozmawiać z panią Tenison i Emmą.

- No dobrze, lecz nadał trudno przyjąć do wiadomości, że

konieczność nakazuje przesłuchanie kogokolwiek z nas.

Atena niczym nie dała po sobie poznać, że jest poważnie

zaniepokojona. Doskonałe pamiętała gorącą prośbę Louise, żeby pod

żadnym pozorem nie zdradziła jej tożsamości. Prawdziwe nazwisko

madame Felice musi pozostać tajemnicą nawet dla przedstawiciela

rządu Jego Królewskiej Mości.

Pan Tenison poinformował ją, że Jackson działa na zlecenie

ministerstwa spraw wewnętrznych, a nawet pośrednio samego księcia

regenta. Z pewnością nie wiedział, gdzie przebywa zaginiona markiza

i pod jakim nazwiskiem się ukrywa. Trzeba mieć się na baczności i

skłamać, o ile zajdzie taka potrzeba, żeby chronić przyjaciółkę, która

powierzyła jej swoją tajemnicę.

background image

Gdy Atena weszła do gabinetu pana Tenisona, Jackson z

udawanym zaciekawieniem wyglądał przez okno. Dopiero gdy została

zaanonsowana przez kamerdynera, odwrócił się i obrzucił ją bystrym

spojrzeniem oczu przypominających ślepia lwów, które widziała na

rycinach w grubych woluminach pana Tenisona.

- Panna Atena Filmer, prawda? Zechce pani usiąść, moja droga.

Zadam kilka prostych pytań, na które z pewnością bez trudu pani

odpowie.

- Mam taką nadzieję - odparła z miłym uśmiechem.

Jackson także uśmiechnął się promiennie, ukazując zęby ostre jak

u drapieżnika. Przypominał złego wilka z bajki o Czerwonym

Kapturku, który spytał wilka: „Dlaczego masz takie wielkie zęby?”

Na co wilk odpowiedział: „Żeby cię lepiej zjeść".

Atena podejrzewała, że Jackson, z wyglądu niezbyt rozgarnięty

prostak o nie najlepszych manierach, jest człowiekiem bystrym i

niebezpiecznym. Pan Tenison nie zdołał od razu go przejrzeć, o czym

nie wiedziała.

Najpierw zadał kilka banalnych i niegroźnych pytań, po których

zaczęła się zastanawiać, czemu służy to przesłuchanie. Dotyczyły

głównie jej zajęcia w domu Tenisonów i codziennego życia w

hrabstwie Northampton.

- Czy znała pani markiza? - spytał w końcu Jackson, gdy uznał, że

uśpił już czujność Ateny i może sobie pozwolić na wprowadzenie do

rozmowy wątku zaginionej markizy bez obawy, że przesłuchiwana się

spłoszy.

background image

- Nie. Raz jeden widziałam go z daleka, gdy beształ

nieszczęsnego stajennego, który czymś go zirytował. Nie mam

pojęcia, o co poszło. Wszystkie uczennice szkoły pani Guarding

ostrzegano, żeby trzymały się od niego z daleka.

- Ach, tak. - Kiwnął głową i znów popatrzył w okno, udając

znudzonego rozmową.

Atena łudziła się nadzieją, że przesłuchanie niedługo dobiegnie

końca, a niebezpieczne tematy w ogóle nie zostaną poruszone.

Przekonała się wkrótce, że jest w błędzie.

- A jego żona... markiza - zapytał Jackson znudzonym głosem. -

Podobno była niewiele starsza od pani. Znałyście się?

Póki się da, należało mówić prawdę.

- Trochę. Jako mała dziewczynka mieszkała w naszej okolicy.

Czasem razem się bawiłyśmy. Pewnego dnia nie zjawiła się w naszym

umówionym miejscu, zniknęła na dobre i pojawiła się znów w

naszych stronach, gdy po ślubie markiz przywiózł ją do swej

posiadłości.

Nie poznałam młodej damy jadącej powozem, ale później

natknęłam się na nią, spacerując po terenach należących do dawnego

opactwa. Podeszła do mnie i przedstawiła się jako moja towarzyszka

zabaw z dzieciństwa. Widywałyśmy się potem od czasu do czasu.

- Ach, tak - skwitował Jackson.

Szósty zmysł podpowiadał mu, że panna Filmer mówi prawdę...

lecz nie całą. Z jej zachowania nie można było nic wywnioskować.

background image

Całkowicie nad sobą panowała, a piękne dłonie złożyła na kolanach

spowitych materią brzydkiej sukienki.

- Widziała ją pani ostatnio? Rzecz jasna, nim zaginęła. Czy

wspomniała, dokąd zamierza się udać? Oczywiście nie wykluczam, że

padła ofiarą zabójstwa.

Atena uznała, że bez ryzyka może powiedzieć prawdę o swoim

ostatnim spotkaniu z Louise.

- Po raz ostatni widziałyśmy się na kilka dni przed jej

zniknięciem. Była znakomitą akwarelistką. Jak wiele młodych dam

spotkałyśmy się często, żeby razem malować i gawędzić. Tamtego

dnia rozstawiłyśmy sztalugi przy głazie pokrytym runami, w dawnym

świętym gaju. Nic nie wskazywało na to, że Louise zamierza

wyjechać. Wiedziałam tylko, że jest bardzo nieszczęśliwa.

Sama prawda, uznał Jackson. Panna Atena Filmer patrzyła mu

prosto w oczy. Mimo nieprawego pochodzenia była prawdziwą perłą

wśród młodych dam. Zastanawiał się, kim jest jej nieznany ojciec.

Długo milczał, jakby analizował jej słowa. Chciał w ten sposób

wytrącić ją z równowagi.

- Panno Filmer, muszę pani uświadomić, że należy mówić prawdę

i tylko prawdę, bo chodzi o sprawę państwowej wagi. Wiele od niej

zależy. Czy wie pani, gdzie należy szukać markizy albo kto jej

pomaga? Popełnione zostało przerażające morderstwo, w które może

być zamieszana. Należy ją przesłuchać. Nie wykluczam, że okaże się

współwinna.

background image

Teraz pora na kłamstwo. Atena miała nadzieję, że jej Bóg

wybaczy, bo oszukiwała, aby chronić boleśnie doświadczoną przez

życie przyjaciółkę.

- Nie, proszę pana. Nie mam pojęcia.

Atena uznała, że im mniej powie, tym lepiej na tym wyjdzie.

Louise ją tego nauczyła. Okazało się, że to dobra rada.

- Naprawdę?

- Tak, proszę pana.

- Podczas długich spacerów nie wspominała o znajomych, którzy

mogliby udzielić jej schronienia?

Ktoś z okolic Steepwood sporo wypaplał. Ciekawe kto. Mniejsza

z tym. Louise wyznała Atenie, że ma tam zaufanego człowieka, ale

nie wspominała o nim, gdy spotykały się w Steepwood, więc

odpowiedź przecząca udzielona dociekliwemu rozmówcy była

prawdziwa.

Jackson szczerze podziwiał pannę Filmer. Piękna, mądra, a do

tego sprytna. Był przekonany, że mówiła prawdę, dopóki nie zadał

ostatniego pytania dotyczącego miejsca pobytu Louise Sywell. Nie

miał pojęcia, skąd pewność, że wtedy skłamała.

Zdawał sobie sprawę, że nic więcej z niej nie wyciągnie. Ta

spryciara nie da się podejść ani zastraszyć. Przekonał się o tym,

słuchając jej ostrożnych i wyważonych odpowiedzi, których udzielała

szybko i zwięźle. Po prostu koronkowa robota.

Zaczął z innej beczki.

background image

- Jestem przekonany, że na równi ze mną pragnie pani schwytania

sprawcy okrutnego mordu, nim popełni kolejne przestępstwo.

Zapewne chce pani również ujrzeć znów swoją przyjaciółkę, o ile ta

jeszcze żyje. Podam pani adres, pod którym można mnie znaleźć. Jeśli

przypomni sobie pani informację, która może być pomocna w

śledztwie, proszę mnie natychmiast powiadomić. Będę zobowiązany,

jeśli weźmie to pani pod uwagę. Odda pani krajowi ogromną

przysługę.

Ostatnie zdanie zdziwiło Atenę. Nie mogła pojąć, z jakiego

powodu

zamordowanie

Sywella

dotyczy

ważnych

spraw

państwowych. Nieszczęścia Louise tym bardziej. Niewiele brakowało,

aby spytała o to Jacksona, lecz po namyśle doszła do wniosku, że im

mniej się odzywa, tym dla niej lepiej.

- Mogę już iść? - spytała nadzwyczaj chłodno i podniosła się z

krzesła.

- Oczywiście, panno Filmer.

Gdy odwróciła się do niego plecami i położyła dłoń na klamce,

dodał jeszcze:

- Czy jest pani całkiem pewna, że niczego nie pominęliśmy?

- Naturalnie, proszę pana - odparła i spojrzała na niego z

promiennym uśmiechem.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

- Przesłuchiwał panią w sprawie o morderstwo Sywella i

zaginięcie jego żony? Ale po co?

background image

Nick Cameron nadszedł, gdy Emma opowiadała Adrianowi o

wczorajszej wizycie Jacksona. Ubawiły go pełne niedowierzania

słowa Adriana.

Tenisonowie, Atena, Nick, Adrian oraz Marcus Angmering

wybrali się razem do Richmond, żeby urządzić sobie piknik na brzegu

Tamizy. Adrian zaproponował Emmie i Atenie miejsce w swojej

kariolce, ale pan Tenison uprzejmie, lecz stanowczo oznajmił, że

dziewczęta pojadą landem z nim i panią Tenison.

Nick także nie chciał ryzykować podróży kariolką. Wolał dosiąść

konia, a potem zostawić go w stajni znajdującej się w pobliżu gospody

i piechotą dojść nad rzekę. Gdy nadszedł, towarzystwo szykowało się

do uczty na świeżym powietrzu.

Służący rozpakowali wiklinowe kosze piknikowe. Naczynia z

potrawami i napojami umieścili na lnianym obrusie ozdobionym

koronką. Marcus, który na prośbę Adriana po odmowie Nicka

zdecydował się jechać kariolką, z wolna dochodził do siebie po

mocnych wrażeniach. Przez całą drogę daremnie próbował namówić

Adriana, żeby ten zastanowił się poważnie, nim stanie do wyścigu na

trasie do Brighton.

Marcus obawiał się, że Adrian zamiast ustanowić nowy rekord,

złamie kark podczas wielce ryzykownego przedsięwzięcia! Usiłował

taktownie dać mu do zrozumienia, że byłoby wskazane, aby jeszcze

trochę potrenował. Teraz słuchał uważnie Emmy, która miłym,

przyciszonym głosem opowiadała o wczorajszym przesłuchaniu.

background image

- Sądziliśmy, że zależy mu tylko na rozmowie z papą, ale

postanowił też zadać kilka pytań mamie, Atenie i mnie. Papa uznał, że

lepiej się zgodzić, bo odmowa byłaby źle widziana.

- Doszedłem do wniosku, że gdybym się wzbraniał, tamten

człowiek mógłby nas podejrzewać o ukrywanie informacji ważnych

dla śledztwa.

Nick wiedział, że pracujący dla niego Jackson wrócił niedawno ze

Steepwood.

Jako

zleceniodawca

niecierpliwie

czekał

na

sprawozdanie. Zastanawiał się też, czy powierzona przez niego

sprawa ma jakiś związek z rządowym śledztwem w sprawie

zamordowania Sywella. Czyżby zlecono je temu samemu agentowi?

- Jest dla mnie zrozumiałe, że śledczy uznał za stosowne pana

przesłuchać - powiedział Nick, starając się zachować spokój - ale nie

pojmuję, czemu niepokoił panie. Kto mu dał takie pełnomocnictwo?

- Ten agent nazywa się Jackson - wyjaśnił pan Tenison. -

Domyślam się, że chciał sprawdzić, czy ktoś z mojej rodziny i

domowników przyjaźnił się z zaginioną markizą, i dzięki temu może

mieć jakieś informacje dotyczące jej miejsca pobytu, o ile biedaczka

jeszcze żyje. Chodzą słuchy, że mąż ją zamordował. A jeśli idzie o

uprawnienia tamtego człowieka, udowodnił, że działa na zlecenie

ministerstwa spraw wewnętrznych, i wskazał bardzo wysoko

postawionego mocodawcę. Więcej nie mogę ujawnić.

Nicka zaciekawiła ta odpowiedź. Ile srok próbuje złapać za ogon

ten cwany Jackson? Kiedy wreszcie przyjdzie złożyć sprawozdanie?

Najwyższa pora, by ujawnił informacje dotyczące pochodzenia Ateny.

background image

- Czy państwo zdołali mu pomóc? - spytał, zwracając się do

Emmy, nie do stojącej obok Ateny, zgaszonej i milczącej.

- Ja ani trochę - usłyszał w odpowiedzi. - Natomiast jeśli dobrze

pamiętam, Atena przez jakiś czas widywała markizę, ale nie sądzę,

żeby tamten pan uzyskał od niej ważne informacje.

Na odchodnym Jackson powiedział Atenie, że wspomniał pani

Tenison o jej przyjaźni z Louise, a to oznaczało nieustanny grad pytań

dotyczących zaginionej markizy.

- Moim zdaniem to niedopuszczalne, żeby prostak wypytywał

damę z towarzystwa o jej dawne znajome. Dziwię się, Ateno, że nie

dostała pani spazmów - wtrącił z oburzeniem Adrian.

Był tak wstrząśnięty i zatroskany, że Marcus Angmering zmierzył

go badawczym spojrzeniem, jakby odkrył nareszcie, w czym rzecz.

Obiektem westchnień Kinlocha była piękna dama do towarzystwa, a

nie cichutka młoda dziedziczka.

Atena uspokoiła Adriana i wyjaśniła jego wątpliwości, mówiąc:

- Ten człowiek nie jest prostakiem. Kiedy mnie przesłuchiwał, był

nadzwyczaj uprzejmy. Ma lepsze maniery od niejednego dżentelmena

z grona moich znajomych.

Adrian nie zauważył ukradkowego spojrzenia, którym obrzuciła

Nicka.

- Ateno, jeśli w przyszłości ktokolwiek z towarzystwa panią

obrazi, proszę mnie natychmiast zawiadomić. Obiecuję przywołać go

do porządku. Daję pani na to moje słowo!

background image

- Pan Jackson także wobec mnie zachowywał się uprzejmie -

wtrąciła Emma. - Nim zaczęło się przesłuchanie, byłam mocno

wystraszona, ale szybko mnie uspokoił. Z mamą było podobnie.

- A więc znała pani markizę - zwrócił się Marcus do Ateny. -

Często zastanawiałem się, kim była kobieta, która zdecydowała się

poślubić Sywella.

Jestem w sytuacji bez wyjścia, pomyślała Atena. Nie miała ochoty

rozmawiać o przyjaciółce, ale popełniłaby spory nietakt, odmawiając

odpowiedzi na zadanie nie wprost pytanie Marcusa. Wydawało się

całkiem naturalne, że interesuje go osoba Sywella, a także zaginiona

markiza, skoro wielu plotkowało, jakoby jego ojciec był zamieszany

w tę sprawę. Gdyby Atena nabrała wody w usta, zapewne uznano by

to za niewłaściwe.

- Była młoda i bardzo ładna - odparła z namysłem. - Poznałyśmy

się w dzieciństwie, potem gdzieś ją wysłano. Nie mam pojęcia dokąd i

dlaczego. Gdy markiz przywiózł ją do Steepwood, natknęłam się na

nią podczas spaceru. Odnowiłyśmy dawną znajomość. Wydawała się

samotna i nieszczęśliwa. Zniknęła równie nagle, jak się pojawiła. Jak

powiedziałam panu Jacksonowi, nie mam pojęcia, gdzie się udała. Nic

więcej nie wiem. Ogromnie żałuję, że straciłam dobrą znajomą.

Czasem razem malowałyśmy i rysowałyśmy. Obawiam się, że to

wszystko, co mogę powiedzieć.

- Dziękuję, panno Filmer. Mam nadzieję, że swoim pytaniem nie

sprawiłem pani przykrości. Utrata przyjaciół to bolesne przeżycie.

background image

Atena kiwnęła głową. Nick, podobnie jak Jackson, cynicznie

zastanawiał się, czy powiedziała całą prawdę o swoich kontaktach z

markizą. Ciekawe, kiedy tajny agent raczy go wreszcie poinformować

o wynikach poufnego śledztwa w sprawie jej pochodzenia. Nick

chętnie by się od niego usłyszał, skąd pomysł, żeby ją przesłuchać.

Czego naprawdę próbował dowiedzieć się Jackson?

- Trudno uwierzyć, że osoby z naszego grona są na różne sposoby

zamieszane w sprawę Sywella i jego zaginionej żony. A z pozoru

sprawiamy wrażenie radosnej gromadki znajomych, którzy przybyli

na piknik i zasiedli nad Tamizą, czekając niecierpliwie, aż służba

przygotuje dania i napoje.

- Na szczęście - wtrącił Adrian - nigdy nie miałem z nim do

czynienia. Wygląda na to, że był okropny.

- Moim zdaniem najwyższa pora o nim zapomnieć - oznajmił pan

Tenison i zmienił temat. Zaczął komentować najnowsze wiadomości

dotyczące wojny w Hiszpanii.

Następnego popołudnia Nick czytał w salonie swojego

londyńskiego mieszkania, które znajdowało się niedaleko siedziby

lorda Byrona, gdy lokaj zaanonsował Jacksona.

Były podwładny ministerstwa spraw wewnętrznych tryskał

energią. Nick miał nadzieję, że powodem jawnego zadowolenia jest

owocna podróż do hrabstwa Northampton. Uznał, że nim Jackson

złoży sprawozdanie, należy trochę przywołać go do porządku i

pokazać, gdzie jego miejsce, zaczął więc dość ostro.

background image

- Długo pan kazał na siebie czekać. Niecierpliwię się od chwili,

gdy zostałem poinformowany, że moje zlecenie nie było jedynym,

które skłoniło pana do niejawnej wizyty w Steepwood.

Aha, sprytny ten Nick Cameron, pomyślał Jackson, uśmiechając

się porozumiewawczo.

- Rozumiem. Tenison puścił farbę, tak?

Nick skinął głową.

- Inni również. Czego się pan dowiedział o pannie Filmer?

Podobno jest zamieszana w sprawę zamordowanego Sywella i

zaginionej markizy, ale mniejsza z tym. Ma pan dla mnie jakieś

informacje?

- Owszem, ale jestem trochę zawiedziony, bo niewiele tego jest -

odparł Jackson, który uważał, że lepiej mówić prawdę, bo to się

opłaca. - Wiele poszlak wskazuje na to, że panna Filmer jest

dzieckiem z nieprawego łoża. Jej matka uchodzi za wdowę i od

początku pobytu w hrabstwie Northampton cieszy się nieskazitelną

reputacją. Nieżyjący rzekomo pan Filmer to wielce enigmatyczna

postać. W tamtej okolicy go nie znają.

Przez dwadzieścia lat u wdowy ani razu nie gościł nikt z rodziny.

Pociągnąłem za język miejscową plotkarkę, która dyskretnie dała mi

do zrozumienia, że panna Filmer niemal na pewno jest nieślubnym

dzieckiem. Użyłem też innych sposobów i dowiedziałem się, że jej

matka otrzymywała i nadal otrzymuje roczną rentę, płatną kwartalnie

przelewem wystawionym przez bank Couttsa. Nie wiadomo, kto

wpłaca pieniądze.

background image

Ku memu ubolewaniu, tutaj ślad się urywa, bo u Couttsa

obowiązuje

bezwzględna

tajemnica

bankowa.

Dyskrecja

gwarantowana, nie mam więc szans, by pójść dalej tym tropem. Renta

nie jest wysoka, lecz umożliwia obu paniom względnie dostatnie

życie. Obawiam się, że nie zdołam ustalić, kim jest ojciec panny

Filmer, ponieważ nie sposób dowiedzieć się, gdzie mieszkała jej

matka, zanim przyjechała do Steep Ride,

Dodam, że mimo plotek dotyczących narodzin dziecka pani

Filmer cieszy się w tamtej okolicy sporym szacunkiem, jest

przyjmowana w miejscowych salonach, uczy w szkółce niedzielnej i

w miarę swoich możliwości wspiera najuboższych.

Kolejna ciekawa wiadomość dotyczy znajomości łączącej pannę

Filmer z markizą Sywell, której była przyjaciółką i powiernicą. Moim

zdaniem zna miejsce pobytu zaginionej, choć stanowczo temu

zaprzecza. Wiele się mówi o jej mądrości i przekonałem się, że to

prawda.

Atena była zatem nieślubnym dzieckiem, odrzuconym przez

stosunkowo zamożnego człowieka. Informacje, które zdobył Jackson,

wyjaśniały jej postępowanie. Nickowi zrobiło się żal Ateny. Szukała

nie tylko bogactwa, lecz przede wszystkim szacunku i pozycji w

towarzystwie. Z pewnością zdawała sobie sprawę, że obie z matką w

każdej chwili mogą być z niego wykluczone. Gdyby Atena wyszła za

Adriana, jej znaczenie tak by wzrosło, że mogłaby patrzeć na innych z

góry.

background image

- Wspomniał pan - zaczął ostrożnie Nick - że panna Filmer jest

również zamieszana w sprawę morderstwa popełnionego w

Steepwood.

- Jej związek z tą sprawą jest dość luźny. Chodzi o to, że panna

Filmer zapewne wie, gdzie obecnie przebywa markiza. Na moje

wyczucie niewiele więcej da się ustalić na temat pań Filmer. Matka

ma opinię wyjątkowo dyskretnej, a córka wyraźnie ją naśladuje.

Jackson nie wspomniał o podziwie żywionym dla Ateny, odkąd

poznał ją osobiście, ale dał do zrozumienia, że zrobiła na nim

ogromne wrażenie.

- Mam rozumieć, że uważa pan moje zlecenie za wypełnione?

- Owszem, chyba że dostarczy mi pan nowych wskazówek.

Nick pokręcił głową.

- Nie dysponuję żadnymi, a zatem pozostaje mi tylko zapłacić

panu i podziękować za pomoc. Mam nadzieję, że inne dochodzenia

dalej pana zaprowadzą.

Teraz Jackson zaprzeczył ruchem głowy.

- Słaba nadzieja. Sprawa Sywella wciąż pozostaje zagadką. Nawet

jeśli markiza zostanie odnaleziona, wątpię, by posiadała użyteczne

informacje.

- Pan nie uważa jej za zmarłą?

- Intuicja, która rzadko mnie zawodzi, podpowiada, że ta dama

żyje, ponadto w moim mniemaniu panna Filmer nie powiedziała całej

prawdy.

background image

- Niedomówienia to jej specjalność - zauważył Nick, wręczając

Jacksonowi należność. Kazał mu pójść do kuchni, gdzie czekał

służący z pożegnalnym kuflem piwa.

Nick został sam. Zapomniana książka leżała na podłodze.

Niezależnie od rewelacji Jacksona z niedawnej rozmowy wynikała dla

niego jedna, jedyna prawda: mniejsza z tym, czy Atena jest, czy nie

jest nieślubnym dzieckiem oraz czy pomogła w ucieczce Louise

Sywell; żadna z tych wiadomości nie rozwiązywała jego problemów.

Czuł się jak rozbitek na wzburzonym oceanie. Był pewny jedynie

tego, że nie wolno mu zdradzić, skąd czerpał wiadomości. Atena nie

powinna się dowiedzieć, że Jackson szpiegował ją na jego polecenie.

Z pewnością uznała, że była przesłuchiwana z powodu swej przyjaźni

z Louise. Udział Nicka w tej sprawie musiał na razie pozostać

wstydliwą tajemnicą.

Było pogodne popołudnie, a od wizyty Jacksona, która

spowodowała w domu Tenisonów spore zamieszanie, upłynęło kilka

dni.

- Wyjdziesz za Adriana, jeżeli ci się oświadczy? - spytała Emma.

- Dlaczego uważasz, że mógłby to zrobić? - odparła Atena.

Siedziały w salonie. Miały zajmować się haftem, lecz Emma odłożyła

tamborek i kartkowała powieść, nim zagadnęła Atenę.

- Wpatruje się w ciebie z jawnym uwielbieniem. Zastanawiałam

się, co do niego czujesz. Nie wydaje mi się, żebyś i ty była nim

równie zauroczona.

background image

Emma okazała się nadzwyczaj spostrzegawcza. Szybko nabierała

pewności siebie i towarzyskiej ogłady i coraz rzadziej ulegała

władczej matce.

- Owszem - przytaknęła po namyśle Atena.

- Tak myślałam - odparła ze smutkiem Emma.

- Bardzo go lubię - dodała pospiesznie Atena.

Skoro miała przyjąć oświadczyny Adriana, których jednak

oczekiwała wbrew temu, co powiedziała Emmie, należało okazać

szczery zapał i cieszyć się na myśl o rychłym ślubie.

Problem w tym, że ilekroć Atena zastanawiała się nad

konsekwencjami małżeństwa, rozmyślając nie tylko o wspólnej

sypialni, lecz także o codziennym życiu we dwoje, perspektywa

dzielenia łoża i spędzania czasu z Adrianem stawała się coraz mniej

pociągająca. Im lepiej go poznawała, tym większe ogarniały ją

wątpliwości.

Przyczyniało się do tego rosnące uznanie i podziw dla Nicka

Camerona. Z nim zawsze miałaby o czym rozmawiać, choć pewnie

rzadko byliby tego samego zdania. Wspólne dni byłyby wspaniałe.

Atena wolała nie myśleć o cudownych nocach!

Gdy dawniej planowała małżeństwo z mężczyzną bogatym i

utytułowanym, nie zastanawiała się nad konsekwencjami owej

decyzji, ale teraz coraz częściej o nich myślała i z wolna ogarniały ją

wątpliwości, czy potrafi z zimną krwią zawrzeć taki związek. Co

gorsza, od początku znajomości z Adrianem robiła wszystko, żeby go

background image

do siebie przyciągnąć. Teraz nieco ochłodła, czego nie spostrzegł, i

nadal uważał ją za pewną zdobycz.

Ciekawe, czy Nick zauważył zmianę. Och, dosyć tego! Dlaczego

tak uporczywie o nim myślała? Ostatnio przestał jej dokuczać.

Zapewne pogodził się z decyzją kuzyna pragnącego mieć ją za żonę,

bo nie chciał mu robić przykrości.

- Moim zdaniem Adrian do ciebie nie pasuje - oznajmiła

niespodziewanie Emma. - Nie wydaje mi się, żeby cię kochał. Jest po

prostu olśniony.

Atenę ponownie zdumiała przenikliwość młodej przyjaciółki.

Trafne obserwacje dowodziły, że, podobnie jak ojciec, ma bystry

umysł. Jej uwagi były dodatkową zachętą do rozważań, jak należy

postąpić z Adrianem.

Gdyby oświadczył się na początku znajomości, Atena przyjęłaby

go natychmiast, bez najmniejszego wahania. Teraz żywiła coraz

więcej poważnych wątpliwości, co dowodziło, jak bardzo teoria różni

się od praktyki.

Przed wyprawą do Londynu Atena nie miała żadnych skrupułów i

gotowa była, nie słuchając głosu serca, poślubić mężczyznę bogatego

i utytułowanego, ale wszystkie zdarzenia, które zaszły od tamtej pory,

stopniowo otwierały jej oczy, uświadamiając, że była wyjątkowo

naiwna.

- To dobry człowiek - powiedziała, starając się raczej dodać sobie

odwagi, niż wyjaśnić Emmie powody swojej decyzji.

background image

- I dlatego należy postępować z nim uczciwie - odparła Emma,

sięgając po tamborek z haftem. Zmieniła temat, pytając, jakim

kolorem powinna wyszywać kwiatowy wzór.

Atena uważnie obserwowała swą podopieczną. Skąd tej

dziewczynie przyszło do głowy, żeby martwić się, czy Adrian

właściwie ulokował swoje uczucia? Nagle doznała olśnienia i pojęła,

że Emma jest w nim zakochana. Pasował do niej ten dobroduszny i

uczciwy młodzieniec, z którym byłaby szczęśliwa, bo nie żądałaby od

niego rzeczy, których nie byłby w stanie jej dać.

Niespodziewane odkrycie jeszcze bardziej zbiło Atenę z tropu.

Dotąd nie brała pod uwagę możliwości, że sprytne machinacje,

którymi próbowała zapewnić sobie szczęśliwe życie, mogą kogoś

unieszczęśliwić. Dopiero teraz pojęła, dlaczego Nick Cameron tak

bardzo ją krytykował, i w głębi ducha przyznała mu trochę racji.

Książę Inglesham miał gościa, a właściwie przyjmował

człowieka, który został do niego wezwany. Przed nim z obojętną miną

stał dawny śledczy polecony przez samego lorda Liverpool.

Do tej pory, gdy osoby równie wysoko postawione jak Inglesham

korzystały z usług Jacksona, rozmawiał z nim podwładny, na przykład

sekretarz albo zaufany lokaj. Ciekawe, cóż to za ważna misja

spowodowała, że książę fatygował się osobiście. Jackson czekał, aż

tajemnica zostanie wyjawiona a gdy nadeszła ta chwila, ogarnęło go

rozbawienie.

background image

- Powiedziano mi, że jest pan dyskretny i zapewniono, że można

na panu polegać - zaczął z wahaniem książę. - Nie chcę wzbudzać

plotek i narażać się na obmowę. Jest moim życzeniem, żeby ustalił

pan tożsamość i pochodzenie pewnej młodej damy oraz jej matki.

Obie mieszkają w hrabstwie Northampton, w osadzie o nazwie Steep

Ride. Będę z panem szczery, proszę więc nie doszukiwać się w moich

słowach ukrytych znaczeń.

Jackson kiwnął głową.

- Rozumiem, wasza książęca mość. Zapewniam, że potrafię

milczeć jak grób.

I co dalej ? - zapytał w duchu. Miał znowu jechać do Steepwood?

Czy Inglesham również interesował się panną Ateną Filmer?

Wszystko na to wskazuje. Tłumacząc, w czym rzecz, książę

mruczał i zawieszał głos, jakby był znudzony nie przywiązywał

większej wagi do przedstawianej sprawy, ale Jackson nie dał się

zwieść pozorom.

- Przypuszczam, że pani Filmer zamieszkała tam z córką wkrótce

po jej narodzinach. Ze względu na wspólne interesy muszę zdobyć o

nich jak najwięcej informacji.

Śledczy przybrał minę sfinksa. Lord Liverpool uprzedzał, że ten

człowiek jest mistrzem kamuflażu, słuchał z głową przechyloną na

bok, z kamienną twarzą i malującym się na niej wyrazem skupienia.

Chłonął każde słowo Ingleshama, który nie domyślał się, że jego

rozmówca rozważa, czy grać z nowym zleceniodawcą w otwarte

karty.

background image

Na dobrą sprawę wiedział już wszystko, czego można było

dowiedzieć, o młodej damie i jej matce. Jeśli zachowa to w sekrecie,

wystarczy przejechać się do Steep Ride i szybko wrócić, udając, że

pospiesznie wypełnił życzenie księcia.

Była też inna ewentualność: przekazać księciu zebrane już

informacje, tłumacząc, że podczas dochodzenia w sprawie śmierci

Sywella i zaginięcia jego żony wypłynęło także nazwisko pań Filmer,

starał się więc jak najwięcej o nich dowiedzieć. Taka strategia

oznaczała jednak, że honorarium wypłacone przez księcia będzie

mniejsze.

Po namyśle Jackson uznał za stosowne uczciwie postawić sprawę

i powiedział, starannie dobierając słowa.

- Tak się złożyło, wasza książęca mość, że mogę natychmiast

udzielić potrzebnych informacji dotyczących panny Filmer i jej matki.

- Jak to? - żachnął się książę. - Mam nadzieję, że nic im nie grozi?

Chyba nie ciąży na nich podejrzenie?

- Ależ skąd - zapewnił Jackson i wyjaśnił księciu, że otrzymał

poufne zlecenie z ministerstwa spraw wewnętrznych i prowadząc

śledztwo w tej sprawie, dowiedział się o przyjaźni łączącej pannę

Atenę Filmer z zaginioną markizą. - Sprawdziłem ten trop, który

zresztą daleko mnie nie zaprowadził, ponieważ młoda dama

zaprzeczyła, jakoby znała obecne miejsce pobytu markizy.

- Proszę kontynuować - nalegał Inglesham.

background image

Jackson wyjawił, czego się dowiedział, pracując dla Nicka

Camerona. Nie wspomniał jedynie, że ten ostatni także interesował się

Ateną.

- Coutts - powtórzył z roztargnieniem książę. - Stamtąd

przelewane są pieniądze.

- Owszem, co oznacza, że ślad tu się urywa. Tajemnica bankowa,

wasza książęca mość.

- Istotnie - przytaknął Inglesham znużonym tonem - Chętnie

poznałbym wszystkie szczegóły tej sprawy ale dla moich celów

wystarczy to, czego się teraz od pana dowiedziałem. Domyślam się,

kto wpłacił pieniądze. Powiada pan, że panna Filmer jest piękna i

mądra, i jej matka stanowi prawdziwy wzór cnót, choć o narodzinach

córki krążą rozmaite plotki.

- W rzeczy samej, wasza książęca mość. Gdybym pojechał do

Steep Ride po raz drugi, zmarnowałbym tylko pieniądze, bo jestem

przekonany, że nic więcej nie zdołam tam ustalić.

- Zapewne. Widzę, że jest pan uczciwym człowiekiem.

Książę podszedł do pięknego mahoniowego biurka, otworzył

szufladę, wyjął z niej pękatą sakiewkę i podał Jacksonowi.

- Daję panu całą kwotę, jaką przeznaczyłem na załatwienie tej

sprawy. Jeżeli w przyszłości będę potrzebował zaufanego człowieka,

bez wahania znów pana zatrudnię.

Po wyjściu Jacksona książę z miną smutną, a zarazem pełną

nadziei podszedł do biurka i wyjął ze skrytki miniaturę. Był to portret

background image

urodziwej młodej kobiety ubranej zgodnie z modą sprzed dwudziestu

lat.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek znów cię zobaczę - powiedział,

całując niewielką podobiznę. - Nie zasłużyłem na tyle dobroci, ale

sądzę, że Bóg w swej łaskawości daje mi drugą szansę.

Adrian podjął decyzję. Londyński sezon dobiegał końca. Nie

ulegało wątpliwości, że Nick jest przeciwny jego małżeństwu z Ateną.

Zapewne matka też będzie zgłaszać zastrzeżenia. Jednak do tej pory

niczego mu nie odmówiła, a gdy przekona się, jak piękna i mądra jest

jego ukochana, z pewnością pochwali wybór.

Poślubienie Ateny było dla Adriana tym korzystniejsze, że

zaspokajając własne pragnienia, mógł przy okazji spełnić życzenie

krewnych, dając rodzinie dziedzica, którego domagano się od niego

przy każdym spotkaniu.

Atena przyjechała do Londynu bez rodziców. Adrian postanowił

zwrócić się do pana Tenisona, który był tu jej opiekunem. Nie miał

pojęcia, co ten ostatni o nim myśli. Pani Tenison zawsze była

uprzedzająco grzeczna, pewnie dlatego, że chciała upolować Adriana

dla swojej Emmy, ale ta, choć śliczna, nie mogła równać się z Ateną.

Gdyby nie to, pewnie zainteresowałby się jednak córką

Tenisonów. Między innymi z tego powodu nie był pewny, jak pan

Tenison zareaguje na jego oświadczyny. Patrzy na człowieka, jakby

widział owada na szpilce. Nieważne, pomyślał Adrian, skoro nie z

nim chciałbym się ożenić. A więc do dzieła!

background image

Tak właśnie myślał poprzedniego wieczoru, gdy wraz z całym

towarzystwem pojechał do teatru. Marcus Angmering obiecał z nimi

pójść, lecz w końcu się wymówił.

- Muszę ruszać na wieś do krewnych. Ojciec zlecił mi załatwienie

kilku spraw. Straszna nuda, ale cóż robić.

Plotkowano, że Angmering swego ojca również ma za wielkiego

nudziarza, lecz mimo to stawał zawsze jego obronie.

Następnego dnia po południu Adrian zajechał przed dom

Tenisonów. Ubrał się staranniej niż zwykle, a jego fryzura była

prawdziwym dziełem sztuki. Wahał się przez kilka minut, a potem

zebrał całą odwagę i kazał służącemu zapukać do frontowych drzwi.

Czekał na zaproszenie w zamkniętym powozie. Nie wziął kariolki,

żeby uchronić nieskazitelną powierzchowność przed kaprysami

pogody.

Na szczęście pan Tenison był w domu i znalazł dla niego czas.

Kazał od razu poprosić gościa do gabinetu. Na widok przesadnie

wyelegantowanego Adriana nie dał po sobie poznać, że wie, na co się

zanosi. Obrzucił go badawczym spojrzeniem. Adrian nie był pewny,

jakie wrażenie wywarł na pannie Filmer, ale nie miał wątpliwości, że

jej chlebodawca odnosi się do niego z lekceważeniem.

- Co pana do mnie sprowadza? Czym mogę służyć? - zapytał.

- Tak, tak, w istocie - mamrotał zdenerwowany Adrian. -

Zwróciłem się do pana, bo panna Atena Filmer nie ma krewnych w

Londynie i pan jest teraz jej opiekunem. Uznałem, że byłoby

background image

niewłaściwe, gdybym się jej oświadczył, nie pytając o zdanie osoby

sprawującej nad nią pieczę.

- To się panu chwali - powiedział rzeczowo Tenison, trochę

zdziwiony, że Adrian wypowiedział jednym tchem tak długie i

skomplikowane zdanie. Najwyraźniej miłość dobrze wpłynęła na jego

umysł.

- Czy mogę porozmawiać z panną Filmer w cztery oczy?

- Owszem, ale najpierw uprzedzę ją, z czym pan przychodzi.

Zechce pan poczekać w salonie. Porozmawiam z nią i poproszę, żeby

tam przyszła.

Wszystko poszło jak z płatka, uznał Adrian, siedząc w

niewielkim, ładnym pokoju i czekając na swą wybrankę. Był

przekonany, że nim opuści ten dom, będą po słowie. Od pierwszego

spotkania mieli się ku sobie. Nie brał pod uwagę możliwości, że

Atena odrzuci jego oświadczyny.

Pan Tenison poszedł na górę, żeby powiedzieć pannie Filmer o

wizycie Adriana. Od razu wspomniał, że chodzi o oświadczyny.

Kiedy dawniej wyobrażała sobie ten dzień, spodziewała się, że

oszaleję z radości. Teraz jednak była w rozterce. Radość mieszała się

z obawą. Atena wcale nie była pewna, czy odważy się na decydujący

krok.

Podczas rozmowy z panem Tenisonem starała się nie okazywać

wzruszenia, toteż nie domyślił się, że targają nią sprzeczne uczucia.

Chyba jednak czymś się zdradziła, ponieważ na odchodnym dodał:

background image

- Wiesz, moja droga, że propozycja jego lordowskiej mości

zadecyduje o całym twoim życiu. Mam nadzieję, że zastanowisz się

dobrze, nim dasz mu odpowiedź.

Niespodziewanie oczy Ateny napełniły się łzami.

- O tak, na pewno - odparła z prostotą. - Nie może być inaczej,

ale... - Zamilkła.

- Co chciałaś powiedzieć, moja droga?

- Bywa, że kiedy marzenia się spełniają, rzeczywistość okazuje

się odmienna od naszych oczekiwań.

Pan Tenison skinął głową.

- Wiem, co masz na myśli. Jedno ci powiem: zaufaj Bogu i bądź

wierna sobie, a na pewno nie popełnisz błędu.

Powtarzała w myśli jego słowa, gdy zeszła na dół i stanęła twarzą

w twarz z uśmiechniętym Adrianem. Bała się go urazić, bo wcześniej

dawała mu do zrozumienia, że jest dla niej kimś więcej, niż był w

istocie, miał więc prawo oczekiwać, że od razu zostanie przyjęty.

Gdy przemówił, jej obawy natychmiast się potwierdziły.

- Och, Ateno, z pewnością wie pani, dlaczego tu jestem. Nawet

jeśli Tenison o tym nie wspomniał, niewątpliwie domyśla się pani, w

jakim celu składam dzisiejszą wizytę. Nie mogę bez pani żyć, a moim

największym pragnieniem jest poślubić panią najszybciej, jak to

możliwe.

Był tak uradowany i pełen zapału, że ukląkł na jedno kolano i

ucałował jej ręce.

Pozostań wierna sobie... Tak radził pan Tenison.

background image

Atena postawiła na całkowitą szczerość i uznała, że nim Adrian

opuści ten dom, musi poznać jej tajemnicę. Spoważniał, bo milczała, a

spodziewał się, że od razu zostanie przyjęty. Atena delikatnie, lecz

stanowczo uwolniła dłonie z uścisku i powiedziała:

- Zanim panu odpowiem, powinnam coś wyznać.

- Nie ma takiej potrzeby - odparł i znów poweselał. - Wystarczy

krótkie tak.

Atena pokręciła głową i speszona wyznała:

- Trzeba panu wiedzieć, że jestem nieślubną córką. Na domiar

złego nie mam pojęcia, kim był czy może jest mój ojciec. Nie wydaje

mi się możliwe, żeby pańska rodzina zgodziła się przyjąć kobietę bez

nazwiska, majątku i krewnych.

Musiała przyznać, że stanął na wysokości zadania i nie okazał

żadnych oznak wzburzenia.

- Droga Ateno - odparł z prostotą - moją wybranką jest pani,

mniejsza o rodziców. Nie ich zamierzam poślubić. To wyznanie nie

zmieni uczuć, które dla pani żywię, pytam więc raz jeszcze: czy

zechce pani za mnie wyjść?

Gdyby teraz przyjęła oświadczyny, uczyniłaby to z dwóch

powodów, a oba wydawały się niewystarczające. Po pierwsze, ujęła ją

wielkoduszność Adriana, który nie przejmował się jej wątpliwą

sytuacją życiową; po drugie, mogła go przyjąć z litości, żeby nie

skrzywdzić zacnego człowieka o dobrym sercu.

Rozsądek podpowiadał, że teraz Adrian jest pewny swego i

naprawdę chce ją poślubić, lecz zapewne pożałuje swojej decyzji, gdy

background image

zaczną się plotki, a to pewne, że ludzie będą plotkować. Mogłabym

zgodzić się na ślub, gdybym szczerze go kochała, lecz wcale tak nie

jest, pomyślała. Lubię go, nawet bardzo, ale to nie wystarczy.

Im dłużej milczała, tym bardziej Adrian pochmurniał.

- Nie spodziewałem się odmowy - rzekł zasmucony. - Sądziłem,

że i pani darzy mnie uczuciem.

Postanowiła go pocieszyć, odwlec decyzję i starannie dobierając

słowa, zażądać zwłoki, żeby dać mu czas na zrozumienie wagi decyzji

oraz jej konsekwencji. Niedawna chwila szczerości mogła ją drogo

kosztować, ale przyniosła pewną ulgę sumieniu przygniecionemu

brzemieniem kłamstw.

- Adrianie, nie jestem pewna, co do pana czuję - tłumaczyła. -

Moim zdaniem pan również powinien lepiej rozeznać się w swoich

uczuciach. Proponuję, żebyśmy na pewien czas odłożyli decyzję.

Upewnijmy się, czy naprawdę chcemy wziąć ślub.

Adrian energicznie pokręcił głową.

- Wiem na pewno, że pragnę się z panią ożenić.

- Czy moje wahanie nie jest dla pana sygnałem, że mamy o sobie

fałszywe wyobrażenie?

Zakłopotanie malujące się na jego twarzy dowodziło, że nie był w

stanie zrozumieć ostatniej uwagi. Atena mimo woli pomyślała, że

Nick Cameron nie miałby z tym najmniejszych trudności. Ewidentne

różnice między tymi dwoma mężczyznami uświadomiły jej, dlaczego

waha się, nie mogąc przyjąć oświadczyn Adriana.

background image

- Proszę spokojnie się nad tym zastanowić - przekonywała. - Nie

poniesiemy żadnej szkody, odkładając decyzję. Proponuję tydzień

zwłoki. W ten sposób zyskamy trochę czasu, żeby się lepiej poznać.

- Znam panią bardzo dobrze - upierał się Adrian. - Chcę, żeby

została pani moją żoną.

- Nie odrzuciłam oświadczyn - powtórzyła Atena, z wolna tracąc

cierpliwość. - Proszę tylko, żeby poczekał pan trochę na moją

odpowiedź.

- Obiecuje pani udzielić jej wkrótce? Tydzień zwłoki nie jest mi

potrzebny, ale przyjmuję do wiadomości pani życzenie.

- Zapewniam, że nie jest moim zamiarem przez długi czas pana

zwodzić.

- Mam nadzieję. Mimo wszystko nie sądzę, żeby mnie pani

odprawiła z kwitkiem.

- Możemy nie wspominać nikomu o tej rozmowie?

- Skoro pani sobie tego życzy...

- Naturalnie. To będzie nasza tajemnica.

Już po wszystkim. Adrian pochylił się i ucałował jej dłoń. Gdy

wychodził,

twarz

miał

smutną.

Atena

stała

nieruchomo,

odprowadzając go wzrokiem. Została sama, a jej chytry plan spełzł na

niczym. Oto kres śmiałych rojeń, które snuła, odkąd dowiedziała się,

że ma jechać z Tenisonami do Londynu.

Pan Tenison doradził jej, żeby pozostała wierna sobie, więc go

posłuchała. Jak wysoką cenę przyjdzie jej za to zapłacić?

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

- Odważyłem się, Nick. Zadałem jej pytanie. Oświadczyny są

łatwiejsze, niż sądziłem. Poprosiła o tydzień do namysłu i nalegała,

żebyśmy zachowali naszą rozmowę w sekrecie, nie sądzę jednak, aby

miała do mnie pretensje, że ci powiedziałem. Oczywiście nikomu

poza tobą nie zdradzę naszej tajemnicy.

- Tak, tak - odparł z roztargnieniem Nick. - Domyślam się, że

mówisz o Atenie Filmer.

- Naturalnie! Byłem całkowicie pewny, że mnie przyjmie, póki

nie poprosiła o czas do namysłu. Mimo to nie sądzę, żeby mi

odmówiła. Sam wiesz, że kobiety lubią wodzić nas za nos.

- Masz rację - przyznał Nick, zastanawiając się jednocześnie,

dlaczego Atena po tylu staraniach odwlekała decyzję, zamiast od razu

przyjąć oświadczyny Adriana.

Z pewnością miała swoje powody. Znowu coś knuła. Być może

trzymała biedaka w zawieszeniu, chcąc umocnić swój wpływ i jeszcze

bardziej przywiązać go do siebie, ryzykowała jednak, że wielbiciel

przejrzy na oczy i zmieni zdanie. Nick był przekonany, że jeśli

wszystko pójdzie po jej myśli, pod koniec tygodnia Adrian usłyszy

entuzjastyczne „tak".

- Jesteś świadomy, że twoja matka będzie wstrząśnięta, gdy dowie

się, że nie wybrałeś żadnej z bogatych dziedziczek, które pokazały się

podczas tegorocznego sezonu?

Nie wspomniał kuzynowi o swoim odkryciu dotyczącym

pochodzenia Ateny, bo musiałby ujawnić, że nasłał szpiega na jego

background image

ukochaną oraz jej rodzinę. Obawiał się, że ich długoletnia przyjaźń

byłaby wtedy zagrożona.

- Serdeczne dzięki. Nie chciałbym żadnej z nich, nawet gdyby mi

dopłacali. Są okropnie zarozumiałe i uważają, że robią człowiekowi

łaskę, zgadzając się za niego wyjść.

- Dobrze powiedziane - przytaknął Nick.

Gdy dowiedział się, że Atena ma poślubić Adriana, ogarnęło go

poczucie beznadziejności. Bił się z myślami, targały nim sprzeczne

uczucia. Pragnął się z nią zobaczyć, rzucić jej w twarz całą prawdę o

nieprawym pochodzeniu i oskarżyć o oszukiwanie swego kuzyna.

Zarazem nie chciał jej więcej widzieć, ponieważ takie spotkanie

byłoby zbyt bolesne.

- Skąd ta ponura mina, chłopie? Myślałem, że się ucieszysz.

Powinieneś mi pogratulować.

- Zrobię to, gdy panna Filmer przyjmie twoje oświadczyny -

odparł Nick.

Postanowił niespodziewanie opuścić Londyn i złożyć wizytę

siostrze mieszkającej w hrabstwie Hamp, która stale skarżyła się, że

zbyt rzadko go widuje. Najpierw jednak zamierzał rozmówić się z

Ateną.

- Och, Louise, tyle mam ci do powiedzenia. Moje życie ostatnio

tak bardzo się skomplikowało, że z tęsknotą myślę o spokojnej

egzystencji w Steep Ride. Chciałam od niej uciec, bo nudził mnie ten

background image

spokój, a teraz już mam... O Boże! - Atena zachowała się w sposób,

który całkiem zaskoczył jej przyjaciółkę. Wybuchnęła płaczem.

- Cicho, już cicho. To do ciebie niepodobne - szeptała Louise,

przytulając ją czule.

- Wiem. Zwykle jestem dzielna. Nie pamiętam, kiedy ostatnio

płakałam. Prawda jest taka, że muszę dokonać wyboru, lecz

cokolwiek postanowię, źle się to skończy. Tak mi się przynajmniej

wydaje.

Atena znalazła czas, aby odwiedzić Louise, ponieważ chciała ją

ostrzec przed węszącym w Steepwood Jacksonem, którego

dociekliwość mogła zniweczyć starania przyjaciółki, żeby zatrzeć za

sobą wszelkie ślady i zmienić tożsamość. Ponadto Atena pragnęła się

z nią zaradzić co do oświadczyn Adriana.

Od czego zacząć? Lojalność wobec Louise nakazywała od razu

wspomnieć o Jacksonie, Od czasu do czasu pociągając nosem,

opowiedziała

zatem

o

jego

odwiedzinach

i

zagadkowym

przesłuchaniu.

- Mam nadzieję, że się nie zdradziłam, ale nie jestem pewna, czy

mi uwierzył.

- Skoro wszystkiemu zaprzeczyłaś, zdany jest wyłącznie na swoje

domysły.

- Masz rację - przyznała Atena. - Wahałam się jednak, czy do

ciebie przyjść z obawy, że jestem śledzona. Widzisz tę dużą torbę?

Mam w niej zapasowy czepek i szal. Gdy byłam daleko od domu

background image

Tenisonów, zaszyłam się w ciemnym kącie i zamieniłam je, a tamte

schowałam do torby, żeby utrudnić szpiegowi zadanie.

- Byłabyś wspaniałym spiskowcem. - Louise popatrzyła na nią z

podziwem.

Atena znów zaszlochała.

- Nick Cameron powiedziałby, że nadano mi imię właściwej

bogini. Grecka Atena też oszukiwała i zmieniała postać.

Louise od razu zwróciła uwagę, że pojawia się nowe nazwisko.

Dotychczas Atena mówiła tylko o Adrianie Kinlochu. Inne osoby z

towarzystwa wspominała sporadycznie.

- Jeśli powiedziałaś mi całą prawdę, a wiem, że tak jest, raczej nie

ma powodu do obaw. Jackson nie odnajdzie mnie za twoim

pośrednictwem. Czy to już wszystko, co ci leży na sercu? Moim

zdaniem z tego powodu nie warto ronić łez!

Ten żarcik sprawił, że Atena uśmiechnęła się smutno.

- Nie, mam też inny problem. Rzecz w tym, że... lord Kinloch

oświadczył mi się i nie wiem, jaką dać mu odpowiedź. Wczoraj

poprosiłam o tydzień do namysłu, a wciąż nie mam pojęcia, jaką

podjąć decyzję.

- Mówimy o tym Kinlochu, który jest właścicielem jednej trzeciej

Szkocji? - upewniła się Louise.

- Tak. Przed wyjazdem do Londynu uważałam, że taki człowiek

byłby idealnym kandydatem na męża: przystojny, opływający w

dostatki, utytułowany. Czegóż więcej może pragnąć uboga

dziewczyna? Muszę też przyznać, że od pierwszego spotkania

background image

starałam się oczarować Adriana, ponieważ od razu zwrócił na mnie

uwagę.

- W takim razie nie rozumiem, dlaczego masz trudności z

podjęciem decyzji. Łatwo się domyślić, że taki kandydat do ręki jest

spełnieniem marzeń każdej panny, zwłaszcza biednej.

- Och, Louise, to nie takie proste. Rzecz w tym, że on jest...

niezbyt lotny. Przypomina zabawnego szczeniaka. Bardzo go lubię

jako przyjaciela, ale lęk mnie ogarnia na samą myśl, że mogłabym

zostać jego żoną. Szczerze mówiąc, niewiele mamy ze sobą

wspólnego. Zastanawiam się nawet, czy on mnie kocha. Emma

Tenison, moja podopieczna, twierdzi, że go olśniłam.

Jak będzie wyglądało nasze życie, kiedy minie pierwsze

zauroczenie? Adrian w końcu odkryje, że nic nas nie łączy, że moje

pasje i zainteresowania dla niego są po prostu nudne. Jeśli zgodzę się

za niego wyjść, zrobię to, ponieważ jest bogaty i ma arystokratyczny

tytuł. Nie będę się wtedy różniła od sprzedajnej dziewki. Czy

wychodząc za niego, mogę pozostać wierna sobie?

- Nie kochasz go ani trochę? - spytała z namysłem Louise. - W

ogóle? A zatem byłoby to małżeństwo z rozsądku trochę dziwne, bo

przez ciebie ułożone.

- Owszem. Najważniejsze jest, że nie kocham Adriana. Dobrze to

ujęłaś.

Louise pochyliła się, ujęła dłonie Ateny i spojrzała jej prosto w

oczy.

background image

- Moja droga, tylko jedno mogę ci doradzić. Nie mam prawa za

ciebie decydować, ale pamiętaj, że sama popełniłam wielki błąd,

wychodząc za Sywella głównie po to, żeby poczuć się bezpiecznie na

tym świecie i zyskać wstęp do wyższych sfer.

Pokazał mi się od najlepszej strony, ale po ślubie odrzucił

kamuflaż i ujawnił prawdziwą twarz. Muszę przyznać, że do pewnego

stopnia oboje nawzajem się oszukiwaliśmy. Zrozum, lord Kinloch nie

przypomina Sywella, lecz wiele jest przyczyn sprawiających, że

ludzie czują się nieszczęśliwi.

- Dobra z ciebie dziewczyna. - Atena pocałowała Louise w

policzek. - Zapamiętam te słowa.

- Doskonale. A teraz skoro znam wszystkie twoje sekrety,

powinnam nareszcie zdradzić ci swój. Nie można wykluczyć, że też

jestem nieślubną córką. Wspomniałaś, że tak jest w twoim przypadku.

Muszę przyznać, że sama nie wiem, jak to ze mną jest. Brak dowodów

na potwierdzenie którejś z wersji. Gdyby się okazało, że jestem

prawowitym dzieckiem, należałabym do jednego z najznakomitszych

angielskich rodów i z racji wysokiego urodzenia przysługiwałoby mi

wiele przywilejów, których zostałam pozbawiona.

Umilkła. Atena szybko odzyskała typową dla niej pogodę ducha.

- Mamy pecha, co? Powoli zaczynam się przekonywać do teorii,

że na wszystkich, którzy mieszkają wokół opactwa Steepwood,

naprawdę ciąży klątwa.

- Istotnie prześladuje nas zły los. Co do klątwy, również

zaczynam podejrzewać, że coś jest na rzeczy, ale obyśmy się myliły -

background image

odparła Louise. - Moja opowieść przypomina tę, którą od ciebie

słyszałam. Różni je pewien ważny szczegół. Istnieje duże

prawdopodobieństwo, że moi rodzice jednak się pobrali.

Ojciec nazywał się Rupert Cleeve, hrabia Angmering. Był

głównym spadkobiercą swego ojca noszącego tytuł hrabiego i w

rodzinie Yardleyów uchodził za czarną owcę. W czasie wielkiej

rewolucji pojechał do Francji, głęboko przekonany, że idea wolności,

równości i braterstwa zmieni świat na lepsze.

Gdy zaczął się terror, wraz z młodą Francuzką, którą pokochał,

wrócił do Anglii. Pobrali się przed wyjazdem z Francji albo tuż po

jego powrocie do ojczyzny. Mój tata nie przewidział gwałtownej

reakcji swego ojca na fakt, że jego żona była katoliczką. Nazywała się

Marie de Ferrers.

Z niewiadomego powodu dziadek nienawidził papistów, o czym

tata nie miał pojęcia. Gdy hrabia dowiedział się, jakiego wyznania jest

wybranka jego syna, natychmiast go wydziedziczył, do czego ze

względu na status majątku i tytułu miał pełne prawo, a następnie

wypędził z rodzinnego domu.

Louise posmutniała i przerwała na chwilę opowieść.

- Podobno ojciec opuścił Anglię i wrócił do Francji,

poprzysiągłszy sobie, że jego noga nie postanie w rodzinnym kraju

dopóty, dopóki rodzina nie pojedna się z Marie. Tak się złożyło, że

oboje wkrótce umarli. Matka zapadła na suchoty, a ojciec został zabity

podczas paryskich zamieszek w 1793 roku.

background image

Po śmierci rodziców zniknęły wszystkie dokumenty. John

Hanslope, mój opiekun, twierdził, że zniszczył je dziadek, żeby

uniemożliwić córce Ruperta, czyli mnie, powrót do rodziny i

odzyskanie należnych praw. Wolał oddać wszystko dalekiemu

kuzynowi. W ten sposób zostałam sama na świecie, bez grosza przy

duszy.

Mój opiekun był przekonany, że rodzice wzięli ślub, ale nie

posiadał dokumentu potwierdzającego, że taka ceremonia miała

miejsce. Teraz znasz historię i wiesz, że jestem nie tylko nieszczęsną

żoną Sywella, lecz także odrzuconą przez Yardleyów lady Louise.

Konieczność zmusiła mnie, żebym zarabiała na życie jako wiejska

szwaczka, a potem jako londyńska modystka.

Przyjaciółki popatrzyły na siebie i niespodziewanie zaczęły się

śmiać.

- Gdybym czytała powieść o takiej fabule, uznałabym, że autorka

jest grafomanką - dodała Louise. - Twierdziłabym, że to całkowita

bzdura, ale mój opiekun, człowiek nadzwyczaj rzetelny i prawy,

zapewniał, że tak naprawdę było.

- A mój chlebodawca, pan Tenison, zwykł mawiać, że prawdziwe

życie jest często bardziej nieprawdopodobne od romantycznych

powieści, bez trudu więc uwierzyłam w każde twoje słowo.

- Wiem, że twoje opowieści również są prawdziwe.

- W moim przypadku nie ma żadnych wątpliwości: jestem

nieślubną córką. Skoro twoi rodzice się pobrali, niewątpliwie ten fakt

background image

został gdzieś odnotowany. Należy rozpocząć poszukiwania. Człowiek

taki jak Jackson na pewno znalazłby potrzebny dokument.

- Nie stać mnie, żeby go wynająć - odparła Louise. - Moje

dochody wystarczają na godziwe utrzymanie, pracownia stale

wymaga sporych nakładów i niewiele zostaje. Z czasem na pewno się

wzbogacę, ale na razie... - Uroczo wzruszyła ramionami. W każdym

poruszeniu Louise było tyle wdzięku, że Atena nie miała żadnych

wątpliwości co do jej francuskich korzeni.

Atena miała o czym myśleć w drodze powrotnej do domu

Tenisonów. Dziś wypadało jej wychodne, nie ciążyły więc na niej

żadne obowiązki. Pani Tenison i Emma poszły z wizytą do lady

Dunlop. Atena zamknęła się w bibliotece i z ciekawością przeglądała

prawnicze księgi, szukając ustaw i akt procesowych, które mogłyby

przyczynić się do wyjaśnienia sytuacji nieszczęsnej Louise. Czytała

właśnie komentarz na temat zasad dziedziczenia, gdy do biblioteki

wszedł kamerdyner. Jego mina wyrażała jawną dezaprobatę.

- Panno Filmer, przyszedł pan Nicholas Cameron i pyta, czy może

z panią rozmawiać. Powiedziałem, że jest pani w domu sama, lecz

mimo to nalega, żeby go pani przyjęła, choćby na kilka chwil.

Atena zawahała się, niepewna, jak postąpić, bo zdawała sobie

sprawę, że nie wypada młodej damie rozmawiać z mężczyzną w

cztery oczy, ale ciekawiło ją, dlaczego Nick chce się z nią widzieć.

Może Adrian wspomniał mu o oświadczynach? To chyba najprostsze

wyjaśnienie. Nick zapewne przyszedł ją skarcić i namówić do ich

odrzucenia.

background image

Atena podjęła decyzję.

- Powiedz panu Cameronowi, że przyjmę go tutaj, w bibliotece,

ale może zostać tylko kilka minut.

Kamerdyner jeszcze bardziej spochmurniał, słysząc jej polecenie,

lecz bez słowa poszedł je wypełnić. Okazało się, że wyraz twarzy

kamerdynera nie był nawet w połowie tak ponury jak mina Nicka.

Atena domyślała się, że lada chwila zostanie napiętnowana.

Splotła ręce za plecami i stała wyprostowana na tle mapy świata

ozdabiającej jedną ze ścian. Spokojnie przyglądała się gościowi, ale

nie zaproponowała, żeby usiadł.

- Czego pan sobie życzy? - spytała.

Nick ukłonił się sztywno, jakby witał nieznajomą.

- To zapewne nie moja sprawa, ale słyszałem, że Adrian się pani

oświadczył.

Atena nie zdołała się powstrzymać i przerwała lodowatym tonem:

- W rzeczy samej nie powinien się pan tym interesować, ale

proszę kontynuować. Jestem bardzo ciekawa, co ma pan na ten temat

do powiedzenia.

- Oto moje zdanie: przypuszczam, że trzyma go pani w

zawieszeniu, żeby udowodnić, jak bardzo jest od pani zależny, albo

czeka pani na korzystniejszą propozycję małżeństwa, na przykład ze

strony Ingleshama. - Nick umilkł.

Atena nie miała pojęcia, jak wielkie zrobiła na nim wrażenie,

kiedy ujrzał ją na tle ogromnej mapy: piękną, wysoką i dumną.

Ogarnięty rozpaczą i wściekłością dodał:

background image

- Wiadomo mi, że do tej pory wszystkich pani okłamywała,

ukrywając prawdę dotyczącą swego pochodzenia. Ciekawe, jaka

byłaby reakcja ludzi z naszej sfery, gdyby wyszło na jaw, że jest

pani...

Nick przerwał. Nie był w stanie wypowiedzieć głośno tego słowa.

Nie potrafił rozmawiać z nią jak ograniczony plotkarz... a raczej jak

bezwzględny okrutnik gotowy rzucić jej w twarz, że jest nieślubną

córką. Od razu domyśliłaby się, że poznał prawdę dzięki chytrym

machinacjom.

Atena pobladła, lecz zachowała spokój. Nadal wyglądała

przepięknie, a bladość upodobniła ją do marmurowych posągów bogiń

w gmachu londyńskiego sądu. Wypisz wymaluj grecka Pallada! Mimo

niechęci szczerze ją podziwiał.

- Proszę mówić dalej - powiedziała. - Jestem pewna, że to nie

koniec pańskiej tyrady. Skoro zadał pan sobie tyle trudu, żeby tutaj

przyjechać, nie należy zatrzymywać się w pół drogi.

Wydawała się spokojna, ale serce jej pękało. Z pewnością

zasłużyła na ostrą reprymendę za sprytne knowania mające na celu

oczarowanie Adriana, ale nie mogła znieść, że Nick jest dla niej tak

surowym sędzią. Gotowa była stawić czoło całemu światu, ale wobec

niego czuła się bezbronna.

Nie można pozwolić, żeby o tym wiedział.

- Dobrze - odparł. Skoro zaczął tę rozmowę, musi ją doprowadzić

do końca, chociaż serce przepełniała mu gorycz. - Wiem, że jest

pani... osobą bez nazwiska, żeby nie ujmować tego nazbyt dosadnie.

background image

Znowu umilkł.

- Proszę mówić śmiało - zachęcała. - Jestem nieślubną córką. Boi

się pan użyć tego określenia? Ja pozbyłam się takich obaw. Adrian

także nie był wstrząśnięty, kiedy mu o tym powiedziałam. Jeśli

przyjmę jego oświadczyny, weźmie mnie za żonę ze świadomością, że

jestem dzieckiem z nieprawego łoża, które nie zna swego ojca.

Panie Cameron, niepotrzebnie się pan fatygował. Sama zdecyduję,

czy mam wyjść za lorda Kinlocha, a pan nie będzie miał żadnego

wpływu na moje postanowienie. Nigdy i pod żadnym pozorem. Nie

zamierzam również pytać, jak poznał pan mój sekret, ale się

domyślam.

Nick daremnie szukał właściwych słów. Cóż miał powiedzieć? Że

była uczciwa i prostolinijna? W głębi duszy żywił nadzieję, że taka

właśnie jest, lecz nie śmiał się do tego przyznać. Podjęła wielkie

ryzyko, wyznając całą prawdę Adrianowi, który okazał się znacznie

szlachetniejszy lub znacznie głupszy od niego.

Nick uznał, że zachował się skandalicznie, przychodząc do domu

jej chlebodawców, gdzie czuła się względnie bezpieczna, żeby ją

szantażować. Tak, choćby się wypierał, szantaż to jedyne właściwe

określenie jego postępku.

- Proszę mi wybaczyć - powiedział. - Gdybym wiedział...

Atena najchętniej by się rozpłakała, bo uświadomiła sobie, że

Nick od pierwszej chwili uważał ją za samolubną harpię. Do tej pory

łudziła się, że zobaczy w niej młodą, bezradną dziewczynę, samotnie

zmagającą się z okrutnym światem, dla której jedyną nadzieją na

background image

poprawienie sytuacji życiowej jest małżeństwo z człowiekiem wysoko

postawionym, takim jak Adrian.

Musiała dać mu nauczkę. Nie można pozwolić, żeby postawił na

swoim. Jeszcze przed chwilą była zdecydowana posłuchać głosu

sumienia i odmówić Adrianowi, skoro jednak Nicholas Cameron, a z

nim cały świat, nie wierzy w jej prawość i uczciwość, zdecydowała

się przyjąć oświadczyny.

- A co chciałby pan wiedzieć? Że nie jestem sprytną kusicielką, za

jaką mnie pan uważa? Mam dla pana niespodziankę. Zanim pan się tu

zjawił, uznałam, że nie poślubię Adriana, lecz pańskie zachowanie

skłoniło mnie do zmiany tej decyzji. Skoro pańskim zdaniem niewiele

różnię się od ulicznicy kupczącej sobą za grosze, cóż mam do

stracenia? Sprzedam się za dobrą cenę.

Nie mam panu nic więcej do powiedzenia. Może pan wyjść albo

nie, mnie to jest obojętne. W każdym razie ja dłużej nie zostanę w tym

pokoju, skoro pan tu przebywa. Wkrótce będę hrabiną i moja

reputacja musi być nieskazitelna.

Boże miłosierny, oto prawdziwa perła wśród kobiet, o którą warto

zabiegać ze wszystkich sił. Co uczyniłem, żeby ją zdobyć ? - zadał

sobie w duchu pytanie Nick. Kompletnie nic, przeciwnie, odtrąciłem

ją zaślepiony głupotą. Nie, raczej pchnął w ramiona swego kuzyna.

Nie wątpił, że Atena mówiła prawdę, tłumacząc, dlaczego zmieniła

decyzję, lecz z całą pewnością nie była podobna do Flory Laxford.

Zrobił krok w jej stronę, ale cofnęła się natychmiast.

background image

- Proszę odejść, błagam pana. Nie mamy sobie nic do

powiedzenia.

Nick zawahał się. Po chwili wyszedł z rozpaczą w sercu.

Atena pokazywała światu pogodną twarz, chociaż była głęboko

nieszczęśliwa. Cierpiała nie tylko dlatego, że Nick źle o niej myślał i

podejrzewał o chęć ukrycia okoliczności związanych z pochodzeniem.

Była zdruzgotana, bo wynajął detektywa, który miał węszyć i

grzebać w jej sprawach. Pewnie dlatego Jackson był w czasie

przesłuchania taki dociekliwy. Czyżby Nick zakładał, że jako córka z

nieprawego łoża, skażona grzechem od chwili poczęcia, gotowa jest

popełnić każde oszustwo?

Twierdził, że poluje na Ingleshama. Nic dziwnego, zważywszy, że

książę przesadnie się nią interesował. Cóż za ironia losu! Wieczorem

tego dnia Tenisonowie wybierali się na bankiet wydawany w

londyńskim pałacu księcia, usytuowanym niedaleko Tamizy. Było to

jedno z ostatnich ważniejszych wydarzeń kończącego się sezonu.

Zaproszono wszystkich z towarzystwa i wszyscy przyjęli

zaproszenie, bo książę po raz pierwszy od piętnastu lat zaprosił gości.

Adrian także przyszedł. Tańczył z Ateną, a gdy tego nie robił,

nieustannie wodził za nią tęsknym spojrzeniem, narażając się na

docinki ze strony innych młodych mężczyzn. Tylko Nick się nie

pojawił.

- Nie wiem, dlaczego zrezygnował - żalił się Adrian, rozmawiając

z przyjacielem. - Wczoraj zapowiadał, że przyjdzie, i cieszył się, że

background image

będzie mógł zajrzeć do biblioteki księcia. Bóg raczy wiedzieć, czego

zamierzał tam szukać.

- Podobno książę zgromadził prawdziwe skarby - odparł Freddie

Marchmont, wybuchając śmiechem. - A co do Nicka, czasami trudno

go zrozumieć.

- Ostatnio stał się okropnym dziwakiem - skarżył się Adrian,

który nie mógł wybaczyć kuzynowi, że bez entuzjazmu przyjął

nowinę o oświadczynach.

Z niepokojem zerkał też na Atenę, która sprawiała dziś wrażenie

chłodnej i niedostępnej. Kolejny powód do zmartwienia. Można by

pomyśleć, że kobieta, którą sam hrabia poprosił o rękę, powinna

oszaleć ze szczęścia, a nie proponować czas do namysłu. Adrian po

raz pierwszy, odkąd zaczął się starać o Atenę, zadawał sobie pytanie,

czy dokonał właściwego wyboru.

Nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy dziś wieczorem, pomyślała

Atena, zastanawiając się, dlaczego wśród gości brakuje Nicka. Nie

była daleka od prawdy. Nick rzeczywiście wstydził się, że wynajął

agenta, by poznać jej sekrety, a poza tym męczyła go próżniacza

egzystencja w stolicy.

Przyjechał do Londynu na prośbę ojca. Towarzyski sezon był

znakomitą okazją, żeby się zaprezentować przed wyborami do

parlamentu. Nick wybrał karierę polityczną, bo jego rodzina mogła

dysponować mandatem poselskim. Obecny przedstawiciel był już

mocno posunięty w latach, więc pan Anthony Cameron uznał, że jego

syn, młodzieniec uczony i mądry, jest idealnym następcą.

background image

Sir Anthony życzył sobie, aby Nick zasiadł w parlamencie, bo

wówczas mogliby przedłożyć opracowany wspólnie projekt

umiarkowanych reform agrarnych. W tej kwestii Cameronowie

pragnęli się uniezależnić od surowych dyrektyw księcia Sutherland.

Ojciec Nicka był świadomy, że metody działania księcia

wzbudzają gwałtowny sprzeciw i nienawiść. Wystarczyło je zmienić,

żeby uzdrowić sytuację. Wiedział, jak trudne jest życie dzierżawców, i

był

przeciwny

represjom

stosowanym

wobec

opornych

i

niewypłacalnych. Po takie środki należało sięgać jedynie w sytuacjach

krańcowych. Nick świadomy nędzy, w jakiej żyli prości ludzie,

niekiedy czuł się zażenowany, że socjeta opływa w dostatki.

Te polityczne zawirowania, a także kłopoty osobiste sprawiły, że

ogarnęło go przygnębienie. Czuł się nieszczęśliwy, postanowił więc

odwiedzić siostrę bliźniaczkę, która poślubiła właściciela majątku

ziemskiego w hrabstwie Hamp i stale skarżyła się, że zbyt rzadko się

widują. Po odwiedzinach u rodziny zamierzał na krótko przyjechać do

Londynu, a potem wrócić do Szkocji.

Jak zaplanował, tak uczynił. Po powrocie z domu Tenisonów

kazał natychmiast poczynić niezbędne przygotowania do wyjazdu,

który miał nastąpić jutro rano. Liczył na to, że spotkanie z rodziną

ulży mu w cierpieniu. Kto by pomyślał, że kobieta jest w stanie

całkiem wytrącić go z równowagi!

Atena także była zbita z tropu. Londyński sezon rozpoczęty z

wielkimi nadziejami stracił dla niej wszelki powab. Ilekroć spotykała

background image

Adriana, ten przybierał zbolałą minę, ponieważ jego duma ucierpiała,

gdy oświadczyny nie zostały natychmiast przyjęte. Szukając pociechy

w swej zgryzocie, unikał Ateny i ku ogromnej radości pani Tenison

coraz częściej rozmawiał z Emmą.

Atena nie przeczuwała, że tak ją zmartwi nagły wyjazd Nicka. W

ciągu dnia nudziła się okropnie, a wieczory też nie były szczególnie

interesujące. Jedyną pociechą stały się dla niej listy od matki, która

pół żartem, pół serio relacjonowała prowincjonalne nowinki, łącznie z

wizytą Jacksona. Pani Filmer pisała między innymi:

Byłam chyba jedyną osobą w okolicy, której nie przesłuchał. Nie

wiem, czy to objaw lekceważenia, czy może szacunku. Cały czas się

głowię, jak rozumieć to wyróżnienie.

Atena roześmiała się ironicznie, wspominając przesłuchanie, w

czasie którego Jackson wziął ją w krzyżowy ogień pytań.

Pewnego ranka, na krótko przed upływem tygodnia, który miała

do namysłu, doręczone jej cały stos listów.

- O Boże! Ale z ciebie szczęściara!- zawołała Emma. - Dostaję ich

znacznie mniej, a uwielbiam je czytać.

- Napisała do mnie matka oraz dwie przyjaciółki, z których jedna

chyba wychodzi za mąż. Aha, ten list wygląda na urzędowy. Nie mam

pojęcia, o co chodzi. Pewnie z banku - dodała kpiąco.

Poszła do swego pokoju i dopiero wtedy przejrzała

korespondencję, bo jedną z piszących do niej przyjaciółek była

Louise, a lepiej, żeby Emma o tym nie wiedziała.

background image

Urzędowy list zostawiła na koniec, chociaż bardzo ją intrygował.

Rozłożyła go staranne. Przyszedł z renomowanej kancelarii

adwokackiej sygnowanej nazwiskami: Hallowes, Bunthorne i Thring.

Atena przeczytała kilka rzeczowych zdań, które niewiele wyjaśniały.

Szanowna pani!

W związku z niecierpiącą zwłoki sprawą, która wypłynęła

ostatnio, zmuszeni jesteśmy prosić panią o przybycie do naszego biura

jutro o godzinie drugiej po południu celem natychmiastowego

wyjaśnienia zmienionego stanu prawnego.

Nalegamy, aby zechciała pani zarówno ten list, jak i wizytę w

naszej kancelarii zachować w sekrecie. Zapewniamy jednocześnie, że

nie prowadzimy żadnych działań na pani szkodę. Warto nadmienić, że

cieszymy się nienaganną reputacją, a zatem pani dobre imię z

pewnością nie ucierpi, jeśli zechce pani spełnić naszą prośbę.

Na miłość boską! O co chodzi? Jeśli sprawa dotycząca jej osoby

jest tak pilna i ważna, dlaczego prawnicy nie zwrócili się do matki? W

jej liście dostarczonym z poranną pocztą nie było wzmianki na ten

temat. Może zlekceważyć prośbę o zachowanie tajemnicy i poprosić o

radę pana Tenisona? Niech powie, jak się zapatruje na sugestię, żeby

Atena w tajemnicy odwiedziła kancelarię.

Jednak dlaczego miałaby szukać pomocy u pana Tenisona?

Najwyższa pora, żeby sama decydowała o swoich sprawach. Tak było

w ubiegłym tygodniu. Odważnie stawiła czoło Adrianowi oraz

Nickowi, opierając się ich namowom i żądaniom. Jeśli popełniła błąd,

background image

zachowując się wobec nich tak, a nie inaczej, sama poniesie wszelkie

konsekwencje.

Postanowiła udać się do kancelarii adwokackiej Hallowesa,

Bunthorne'a i Thringa. Wiele słyszała o tych renomowanych

prawnikach. Wszyscy ludzie z towarzystwa o nich mówili.

Zachichotała nerwowo, bo pompatyczne nazwiska wydały jej się

zabawne. Ciekawe, jak wyglądają ludzie, którzy je noszą, pomyślała.

Zastanawiała się również, dlaczego ją wezwali. Cóż, wkrótce się

dowie.

- Wczoraj otrzymałam ten list - oznajmiła Atena, pokazując

urzędowe pismo siedzącemu u wejścia portierowi. - Miałam przyjść o

drugiej, więc jestem.

Mężczyzna zajrzał do zniszczonego notatnika.

- Panna Atena Filmer?

- Owszem. Jestem adresatką tego listu.

- Proszę za mną, czekają na panią.

Zaprowadzono ją do holu. Z podziwem rozejrzała się wokół.

Portier wskazał jej krzesło, a potem zniknął za podwójnymi drzwiami.

Wrócił po kilku minutach i wskazał jej drogę do pokoju, który był

zapewne reprezentacyjnym gabinetem trzech prawników.

Za ogromnym biurkiem siedział mężczyzna o ostrych rysach. Gdy

portier zaanonsował pannę Atenę Filmer, prawnik wstał i powitał ją

niskim ukłonem.

background image

- Nazywam się Hallowes. Widzę, że zjawiła się pani punktualnie -

zagadnął uprzejmie. - Miło mi, że zechciała nas pani odwiedzić.

- Muszę wyznać, że w przeciwieństwie do panów jestem raczej

zdziwiona niż usatysfakcjonowana - odparła Atena, opowiadając na

jego ukłon.

Adwokat roześmiał się i dodał z uznaniem:

- Mówiono mi, że jest pani roztropną młodą damą, i ta informacja

natychmiast się potwierdziła. Mam nadzieję, że zachowała pani nasze

spotkanie w tajemnicy.

- Owszem, choć to nie było łatwe. Z trudem znalazłam pretekst

usprawiedliwiający opuszczenie domu moich chlebodawców właśnie

dziś po południu, ale ostatecznie mi się udało. Będę wdzięczna, jeśli

zechce mnie pan poinformować, jaka to niecierpiąca zwłoki kwestia

sprawiła, że zostałam tutaj zaproszona.

Prawnik znów roześmiał się, a następnie powiedział:

- Droga panno Filmer, jestem tylko pośrednikiem, ale wszystko

zaraz się wyjaśni. Proszę łaskawie pójść za mną do naszego

prywatnego salonu.

- Wygląda na to, że nie mam innego wyjścia, bo moja ciekawość

jest silniejsza niż zdrowy rozsądek.

Prawnik zachichotał po raz trzeci.

- Znakomicie, panno Filmer. Zapewniam, że czeka panią

przyjemna niespodzianka. - Wstał i podał jej ramię. - Proszę za mną.

Wkrótce dowie się pani, w czym rzecz.

background image

Przez kolejne dwuskrzydłowe drzwi przeszli do krótkiego

korytarza ozdobionego karykaturami znanych postaci z prawniczego

świata i znaleźli się w salonie urządzonym z książęcym przepychem.

Nic dziwnego, że czekał tam na nich książę we własnej osobie.

Inglesham wstał i ukłonił się wchodzącym. Hallowes opuścił

ramię, które podał Atenie, i odpowiedział na uprzejme powitanie,

kłaniając się nisko.

- Zgodnie z życzeniem waszej książęcej mości panna Atena

Filmer przybyła na spotkanie. Odchodzę, bo wyraźnie dal nam pan do

zrozumienia, że rozmowa ma się odbyć w cztery oczy.

- O ile panna Filmer wyrazi na to zgodę. - Książę zwrócił się do

przybyłej, raz jeszcze pochylając głowę w ukłonie. - Zapewniam, że

poza panią i nami dwoma nikt nie wie o tym spotkaniu. W każdej

chwili może pani opuścić ten pokój i przerwać rozmowę, mam jednak

nadzieję, że zostanę wysłuchany do końca.

Na Boga, cóż to znaczy, pomyślała zbita z tropu Atena, gdy pan

Hallowes pożegnał się i z godnością opuścił salon. Ledwie drzwi się

za nim zamknęły, książę wskazał jej fotel.

- Proszę usiąść, panno Filmer. Ja wolę stać, bo tak będzie lepiej ze

względu na powagę spraw, o których zamierzam panią poinformować.

Nie wypada mi relacjonować ich na siedząco.

Atena uznała, że nie warto na ten temat dyskutować, zajęła

wskazane miejsce.

- Nie wiem, czego ma dotyczyć nasza rozmowa, ale to chyba

zrozumiałe, wasza książęca mość, że dziwię się, czemu nie

background image

zaproszono tutaj mojej matki. Jestem tylko młodą, samotną kobietą i

niewiele znaczę, zatem do niej należało się zwrócić w pierwszej

kolejności.

- Naturalnie. Ma pani całkowitą rację. Jest pani jednak obdarzona

zdrowym rozsądkiem i inteligencją, toteż od tego, co mi pani

odpowie, gdy nasza rozmowa dobiegnie końca, uzależniam, czy

spotkam się także z pani matką.

Atena podejrzewała, że Nick Cameron miał rację, i książę lada

chwila wystąpi z oświadczynami.

- A zatem, wasza książęca mość, zamieniam się w słuch.

- Znakomicie - odparł, wyraźnie uradowany, a zarazem jakby

lekko zakłopotany. - Wydarzenia, o których chcę opowiedzieć, miały

miejsce przed pani narodzinami. Byłem wtedy przyszłym dziedzicem

książęcego tytułu oraz majątku poważnie nadszarpniętego przez

dziadka, który wydał fortunę na zbudowanie nowego pałacu, a

ponadto uprawiał hazard, pił i zadawał się z nieodpowiednimi

kobietami. Mój ojciec przejął mocno uszczuploną schedę.

Rzecz jasna, we wczesnej młodości nie zaprzątałem sobie głowy

takimi sprawami. Ojciec był w wielkiej przyjaźni z pastorem osiadłym

w Inglesham. Miałem uczyć się w Oksfordzie, więc na rok przed

rozpoczęciem studiów na życzenie rodziców zacząłem odwiedzać

regularnie plebanię, żeby pod kierunkiem pastora szlifować łacinę i

grekę, ponieważ mój guwerner zaniedbał klasyczną edukację,

twierdząc, że sport i przebywanie na świeżym powietrzu przynoszą

większy pożytek niż książkowe mądrości.

background image

Książę uśmiechnął się z roztargnieniem, wspominając tamte

beztroskie łata.

- Pastor miał córkę w moim wieku. Oboje liczyliśmy wtedy po

siedemnaście lat. Wkrótce się z nią zaprzyjaźniłem. Uczestniczyła w

lekcjach i mobilizowała mnie do wysiłku. Nie mogłem pozwolić, żeby

dziewczyna okazała się bystrzejsza ode mnie. W pewnym sensie

musiałem jednak uznać jej wyższość.

Gdy po pierwszym roku spędzonym w Oksfordzie przyjechałem

na wakacje, okazało się, że moja koleżanka wyrosła na prawdziwą

piękność. Była taka śliczna, że natychmiast oddałem jej serce, ale

starałem się panować nad jego porywami, tłumacząc sobie, że po

zakończeniu edukacji natychmiast oświadczę się ukochanej.

Młodzieńcza naiwność sprawiła, że nie spodziewałem się żadnych

przeszkód. Nasi ojcowie byli najlepszymi przyjaciółmi, a rodzina

mojej najdroższej wprawdzie zubożała, ale to stary ród, sławny i

wielce zasłużony dla kraju. Mówię o Nelsonach.

Książę westchnął, pomilczał chwilę i podjął przerwany wątek.

- Nie zapomnę nigdy naszego ostatniego lata, gdy po ukończeniu

studiów w Oksfordzie na dobre wróciłem do domu. Ufni w nasze

szczęście

przemierzaliśmy

razem

okoliczne

lasy.

Charlotta

wspomniała, że mojemu ojcu zapewne nie w smak będzie nasze

małżeństwo, ale nie brałem pod uwagę możliwości, że sprzeciwi się

mojemu postanowieniu.

Kiedyś Charlotta i ja poszliśmy na spacer tylko we dwoje. Niech

mi Bóg wybaczy, ale wtedy po raz pierwszy i ostatni wzajemna

background image

czułość nagle zamieniła się w gwałtowną namiętność. Ulegliśmy jej,

zapominając o skrupułach. Honor nakazywał mi natychmiast poprosić

ojca, żeby pobłogosławił nasz związek i dał pozwolenie na rychły

ślub.

Proszę sobie wyobrazić, jak byłem wstrząśnięty, kiedy mnie

poinformowano, że nie ma mowy, abym wziął za żonę niezbyt

zamożną pannę z dobrego domu. Był tylko jeden sposób, żeby nie

dopuścić do straty rodowych posiadłości, które należały do nas od

czasu najazdu Normanów. Miałem poślubić bogatą dziedziczkę.

Ojciec omawiał już szczegóły takiego mariażu. Jego wybór padł na

córkę bogatego londyńskiego kupca, który zbił fortunę, Handlując z

Indiami.

Książę z goryczą pokiwał głową i wyraźnie posmutniał.

- Daremnie starałem się przekonać ojca, żeby zrezygnował z tego

pomysłu. Do tej pory byłem mu zawsze posłuszny i bez szemrania

spełniałem wszystkie polecenia. Kiedy po raz pierwszy w życiu

poprosiłem, żeby wziął pod uwagę moje zdanie, stanowczo odmówił.

Niestety, pozostał nieugięty.

Zagroził, że jeśli nie poślubię dziewczyny, którą dla mnie wybrał,

zostanę wydziedziczony i nie dostanę ani pensa. Tytułu nie mógł mi

odebrać, ale miał pełną swobodę dysponowania rodzinnym majątkiem

i po jego śmierci zostałbym księciem bez grosza przy duszy.

Kiedy ważyły się moje losy, w pałacu zjawił się pastor i oznajmił,

że Charlotta oczekuje dziecka. Myliłem się, sądząc, że ta wiadomość

zmiękczy twarde serce ojca. Zawziął się jeszcze bardziej i oznajmił,

background image

że nie poślubię dziewczyny, która okazała się rozwiązła. Co gorsza,

ojciec Charlotty we wszystkim mu przytakiwał. Obaj zapowiedzieli,

że musimy się rozstać na zawsze, bo inaczej zostaniemy wypędzeni z

naszych domów i wydziedziczeni.

Na pocieszenie ojciec przyrzekł, że jeśli ustąpimy, zapewni mojej

ukochanej niewielki, lecz stały dochód oraz przyzwoite lokum w

innym hrabstwie. Właśnie zaczęły się działania wojenne, mogłaby

zatem udawać młodą wdowę, prowadząc dostatnie i spokojne życie

jako osoba ogólnie szanowana.

Mnie nakazano, rzecz jasna, poślubienie wybranej przez rodzinę

córki bogatego mieszczanina. Nie pozwolono nam się pożegnać z

obawy, że wykorzystamy sposobność i uciekniemy we dwoje. Gdyby

doszło do takiego spotkania, być może wszystko potoczyłoby się

inaczej...

Inglesham długo milczał, pogrążony w smutnych rozmyślaniach.

- Niech mi Bóg wybaczy, że uległem namowom i dałem za

wygraną, przesyłając tylko najdroższej ostatnie pożegnanie. Nie

miałem pojęcia, dokąd została wysłana, i przyrzekłem, że nie będę

szukać jej ani naszego dziecka. Nie wiedziałem nawet, czy urodziła

syna, czy córkę.

Zostałem ukarany za tchórzostwo, ponieważ moja żona okazała

się sekutnicą, a dzieci nie mieliśmy. Zyskałem wysoką pozycję w

wielkim świecie, a dzięki ogromnemu posagowi rodowa posiadłość

wróciła do dawnej świetności, lecz zaprzedałem duszę. Gdybym mógł

cofnąć czas, bez wątpienia postąpiłbym inaczej.

background image

Nie zaznałem ani chwili szczęścia. Trudno przewidzieć, jak

wyglądałoby moje życie, gdybym rzucił wszystko i poślubił Charlotte,

ale przekonałem się, że kto przedkłada małżeństwo z rozsądku i

korzyści materialne nad miłość, wyrządza sobie najgorszą krzywdę.

Napisane jest w Biblii, że lepiej spożywać korzonki i zioła z

najdroższymi, niż ucztować z wrogami.

Nie obwiniam żony z powodu nieszczęśliwego małżeństwa, bo

wiem, że sam byłem sobie winien. Po jej śmierci próbowałem

odszukać pani matkę, ale nie natrafiłem na żaden ślad, a w banku

Couttsa nie chcieli mi nawet powiedzieć, czy ustanowiono tam dla

niej fundusz powierniczy. Pastor i jego żona wkrótce po wyjeździe

Charlotty opuścili naszą parafię i wszelki słuch o nich zaginął.

Już zwątpiłem, że kiedykolwiek odnajdę moją ukochaną i wtedy

na balu ujrzałem ciebie... panią. Uderzające podobieństwo! Byłem

przekonany, że jesteście spokrewnione i starałem się zebrać jak

najwięcej informacji. Szczęśliwy traf sprawił, że mi się powiodło. To

przypadek rządzi naszym życiem. Dowiedziałem się, gdzie mieszka

twoja matka, i odkryłem, że jesteś moją córką. Teraz mogę tylko

błagać, żebyś mi wybaczyła dawne przewinienia.

Atena wysłuchała smutnej opowieści swego ojca, załamując ręce

w niemej rozpaczy. Szczególnie przejęta była wówczas, gdy

wspomniał o głupocie, z powodu której niektórzy przedkładają

zyskowne małżeństwo z rozsądku ponad miłość.

background image

- Z tego, co powiedziałeś, wynika, że dość się już nacierpiałeś -

odparła łagodnie. - Mama także była nieszczęśliwa... nadal jest.

Dlaczego nie zwróciłeś się do niej? Czemu wybrałeś mnie?

- Ponieważ nadal jestem tchórzem. Obawiałem się, że mnie

znienawidziła, bo ją opuściłem. Nie wiedziałem, co ci o mnie mówiła.

Bałem się, że zostałem przedstawiony w czarnych barwach. Uznałem,

że rozmowa z tobą to najlepsze wyjście. Masz rozum, zdrowy

rozsądek i czułe serce. Widziałem, jak śliczna córka Tenisonów

rozkwitła pod twoją opieką.

- Najlepsze wyjście - powtórzyła zamyślona Atena. - Przez te

wszystkie lata mama ani razu się nie poskarżyła, że zostawiłeś ją z

nieślubnym dzieckiem, wydając na pastwę złośliwych plotkarzy. Nie

wyjawiła mi również nazwiska ukochanego. Powtarzała, że rozumie,

jak przemożnej presji cię poddano, zmuszając do wyrzeczenia się

miłości.

Pewnego dnia, gdy czekała, aż wyprawią ją w nieznane z

rodzinnego domu, gdzie była trzymana pod kluczem jak więzień,

spakowała torbę i próbowała dotrzeć do wiejskiej drogi, którą

codziennie jeździłeś konno, żeby się z tobą rozmówić. Miała nadzieję

przekonać cię, że we dwoje potraficie stawić czoło wrogiemu światu,

ale dziadek dogonił ją i zawrócił.

Więcej nie próbowała ucieczki. Jej ojcu trzeba wybaczyć, o ile

jeszcze żyje. Nie zdradziła, kim byłeś, nie podała prawdziwego

nazwiska. Nie znam jej rodziny, która jest również moją.

background image

- Wszyscy jesteśmy grzesznikami i zasługujemy na przebaczenie -

odparł książę znużonym głosem. - Jeśli zdecyduję się odwiedzić twoją

matkę, jak myślisz, co powie? Odprawi mnie?

- Nie sądzę, ale powinieneś sam się o tym przekonać. Zaryzykuj.

- Odwagę masz po matce, a bystrość po Ingleshamach, którzy

uchodzą za ludzi mądrych i przenikliwych. Mój dziadek był

wyjątkiem. Znam adres Charlotty i zamierzam ją niezwłocznie

odwiedzić. Reszta jest w ręku Boga.

Atena skinęła głową. Życiowe koleje ojca były dla niej dobrą

nauczką. Gdyby wyszła za Adriana, popełniłaby taki sam błąd,

skazując się na życie jałowe i nieszczęśliwe. Kinloch z czasem

ochłonąłby po pierwszym zauroczeniu, ona zaś byłaby znudzona jego

prostodusznością.

Usłyszała od księcia tę samą przestrogę, którą dał jej pan Tenison

tego dnia, gdy Adrian przyszedł się oświadczyć. Słowa były inne, ale

treść ta sama. Rozmawiając z Nickiem, Atena blefowała i nadrabiała

miną, ale teraz potrafiła już bez emocji odmówić ręki Adrianowi i

zachęcić ojca, żeby odwiedził jej matkę i próbował szczęścia.

Czas pokaże, co z tego wyniknie.

ROZDZIAŁ ÓSMY

- Na miłość boską! Nick, co ci jest? Ciskasz się jak ranny

niedźwiedź. Nawet Chudleigh spostrzegł, że zniknęła twoja pogoda

ducha i skłonność do sarkazmu, a przecież wiesz, że jego interesuje

background image

wyłącznie uprawa ziemi, zarządzanie majątkiem oraz najbliższa

rodzina.

Nick zmarszczył brwi. Udawał tylko, że czyta londyńską gazetę z

obawy, że w kronice towarzyskiej natknie się na informację o rychłym

ślubie Ateny i Adriana. Niewidzącym wzrokiem wodził po szpaltach,

gdy nadeszła siostra i go zagadnęła.

- Wszystko w porządku, Lucy. Nic się nie stało.

Usiadła po drugiej stronie stołu zastawionego do śniadania. Dania

stygły prawie nietknięte, co również stanowiło powód do niepokoju,

bo zwykłe rodzina żartowała z wilczego apetytu Nicka, który

pochłaniał góry jedzenia, lecz pozostawał szczupły.

- Nie próbuj mnie zbyć. Jestem twoją siostrą i zawsze wiem,

kiedy próbujesz mnie oszukać. Co ci jest? Jakaś kobieta zalazła ci za

skórę?

Kolejny rodzinny żarcik. Rodzeństwo było ze sobą tak zżyte, że

powstała między nimi wyjątkowo mocna psychiczna więź. Gdy jedno

cierpiało fizycznie lub duchowo, drugie także odczuwało ból.

Nick wzruszył ramionami i roześmiał się z goryczą.

- Jesteś chyba czarownicą, Lucy. Długo się nie widzieliśmy, lecz

nadal czytasz w moich myślach jak w otwartej księdze. Owszem,

trafiłaś w dziesiątkę. Chodzi o kobietę.

- Jaka jest? Pasuje do ciebie? A może nie? Dlatego się

zadręczasz?

Nick westchnął.

background image

- Tak... Nie... Sam już nie wiem. Najważniejsze, że wychodzi za

Adriana. Już się oświadczył i tylko czeka, aż usłyszy sakramentalne

„tak".

Lucy popatrzyła na brata z niedowierzaniem.

- Chcesz powiedzieć, że trafił wreszcie na taką, która nie od razu

na niego poleciała? O mój Boże, musi być bardzo zamożna, jeśli stać

ją na to, żeby dla kaprysu odprawić go z kwitkiem. Adrian jest

przecież bajecznie bogaty, a na dodatek ma tytuł. Jedno i drugie

skutecznie rekompensuje niedostatek rozumu.

- I tu mamy problem, droga siostro. Panna jest piękna jak anioł,

mądra jak sam diabeł i biedna jak mysz kościelna. Przyjechała do

Londynu, żeby złapać bogatego męża, najlepiej utytułowanego. Udało

się. Ma Adriana w garści, ale każe mu czekać na odpowiedź. Nie

wiem dlaczego.

- Po tym, co od ciebie usłyszałam, naprawdę nie rozumiem,

dlaczego od razu nie padła mu w ramiona. - Lucy zamilkła na chwilę i

dodała chytrze: - Dobrze słyszałam? Urodziwa i rozumna? To cię

zwabiło, prawda? Jak ta sprawa się ma do faktu, że kazała Adrianowi

czekać?

- Istotnie, coś w tym jest. Zaraz ci wyjaśnię. Adrian jest bogaty,

lecz Inglesham ma większy majątek, a chodzą słuchy, że panna

zagięła na niego parol albo on się nią interesuje. Można sądzić, że

zażądała od Adriana czasu do namysłu, bo ma nadzieję, że Inglesham

wreszcie się zdeklaruje. Wiadomo, że prawdziwy książę, nawet w

średnim wieku, to wyjątkowa gratka.

background image

- Rozumiem. Domyślam się również, że dziewczyna jest

rzeczywiście niezwykła, skoro wszyscy dostaliście bzika na jej

punkcie.

- Słuszna uwaga - odparł z goryczą Nick. - Rzadko spotyka się

męski umysł w prześlicznym kobiecym ciele. Każde jej słowo i

uczynek to doskonałość.

Niewiele brakowało, a zakląłby, posyłając Atenę do wszystkich

diabłów, lecz zreflektował się w ostatniej chwili.

- Biedny Nick! Ale cię wzięło, prawda? Jednego nie rozumiem.

Dlaczego się nie oświadczyłeś, skoro to chodząca doskonałość, o ile

są kobiety pozbawione wad?

- Moim zdaniem istnieją. A dlaczego nie ryzykowałem

oświadczyn? Tak ją do siebie zraziłem, że na pewno dostałbym kosza.

Dokuczając tej dziewczynie, coraz bardziej poddawałem się jej

urokowi. Rozstaliśmy się w gniewie, ale szczerze mówiąc, nigdy nie

było między nami zgody. Wiem, co do niej czuję, ale nie mam

pojęcia, czy mogę liczyć na wzajemność. Zawsze śmiałem się z

zakochanych, którzy wielbią z daleka swoją wybrankę, lecz teraz nie

jest mi do śmiechu.

- Już rozumiem. Sądzisz, że twoja ukochana poluje na wielką

fortunę, więc odczuwasz lęk, bo pamiętasz, jak Flora Campbell

wystawiła cię do wiatru. Kim są rodzice tej ślicznotki? Powiedziałeś,

że przyjechała do Londynu szukać męża, ale chyba nie była tam

całkiem sama.

background image

- Naturalnie. Ma tylko matkę, która chyba unika ludzi z

towarzystwa. Panna, której narodziny osnuwa mgła tajemnicy, jest

damą do towarzystwa pewnej ładniutkiej dziewuszki. Żeby oddać jej

sprawiedliwość, muszę powiedzieć, że ta dziewuszka dzięki młodej

opiekunce nabrała odwagi i zaczęła brylować w salonach. Kolejny

powód do chwały dla cholernego ideału, do którego daremnie

wzdycham.

- Zazdrość - oznajmiła rzeczowo Lucy, podeszła do brata i

pocałowała go w policzek - w połączeniu z niezaspokojonym

pożądaniem i złymi wspomnieniami tworzy mieszankę wybuchową.

Nic dziwnego, że jesteś taki nieszczęśliwy. Mam poprosić

Chudleigha, żeby przygotował dla ciebie beczkę, żebyś w niej

zamieszkał i do woli pomstował na znienawidzoną rzeczywistość?

- Och! Jesteś taka sama jak moja Pallas Atena. Obie uczone i

wygadane. Czasami zastanawiam się, jak Chudleigh z tobą

wytrzymuje. Jego interesują wyłącznie konkrety. Jest ogromnie

przyziemny.

- Każde z nas ma swoje dziwactwa. Gwarancją małżeńskiego

szczęścia jest umiejętność przymykania oczu na rozmaite aberracje

drugiej strony. Kiedy nie rozumiemy, o co chodzi, warto zdobyć się

na wymuszony uśmiech i łagodne potakiwanie, „Ależ tak, kochanie!"

- oto magiczne zaklęcie, które pozwala uniknąć kłótni.

Nick roześmiał się, wysłuchawszy żartobliwych wywodów

siostry, a potem cmoknął ją w policzek.

background image

- Zapomniałem już, jak dobrze rozumieliśmy się w młodości, ale

widzę, że nic się nie zmieniło. Szkoda, że mieszkamy tak daleko.

Uleczyłaś mnie z melancholii. Myślę, że gdybyś poznała pannę Atenę

Filmer, natychmiast byś się z nią zaprzyjaźniła.

Nie był całkiem szczery, twierdząc, że smutek go opuścił, ale

siostra się o niego martwiła, zamierzał więc przez wzgląd na nią i jej

męża udawać, że uporał się z problemami, i robić dobrą minę do złej

gry. Wkrótce nadzorujący prace polowe Chudleigh wrócił do domu,

przerywając rodzeństwu serdeczną rozmowę, ale Lucy zdążyła jeszcze

dodać:

- Skoro zakochałeś się w tej pannie, mogę śmiało stwierdzić, że

przypadłaby mi do gustu, nawet jeśli poluje na bogatego męża.

Atena liczyła się z tym, że trudno jej będzie dać kosza Adrianowi,

ale przykrość okazała się znacznie większa, niż można by sądzić.

Gdy minął tydzień, który miała do namysłu, przyjechał do domu

Tenisonów z promiennym uśmiechem na ustach. Zaczynało mu

świtać, że milutka Emma byłaby dla niego lepszą żoną niż jej piękna i

mądra dama do towarzystwa, ale gdy wszedł do salonu, aby usłyszeć

odpowiedź, i ujrzał Atenę, zachwycił się jej klasycznymi rysami i

cudowną figurą.

Po raz pierwszy w życiu doznał przypływu poetyckiego

natchnienia i zaczął szukać porównań. Atena była niczym wino,

Emma przypominała chleb i mleko. Pierwsza zachwycała harmonią

boskiej urody, druga była po prostu ładna.

background image

Omal nie zemdlał ze wzruszenia, gdy wyobraził sobie, że Atena

będzie jego małżonką i jako hrabina zostanie przedstawiona na

królewskim dworze, a wszyscy mężczyźni będą mu zazdrościć, bo ma

taki skarb.

Umykało mu dotychczas, że rozmyślając o małżeńskim życiu,

zapomina o nieco bardziej przyziemnych radościach tego stanu. Atena

była dla niego myśliwskim trofeum, ale mieli też dzielić łoże.

Niewątpliwie cieszył się na myśl, że skorzysta z mężowskich praw i

spłodzi dziedzica, ale nie to stanowiło główny powód zauroczenia.

Niejasno przeczuwał, że w przeciwieństwie do Nicka oraz wielu

krewnych i znajomych rozum ma nietęgi, ale sądził, że małżeństwo z

Ateną zrekompensuje ten defekt i przywróci równowagę. Żaden z

tamtych mózgowców nie będzie miał żony równie pięknej, mądrej,

wymownej, dumnej i taktownej.

Niestety, w ogóle nie brał pod uwagę możliwości, że jego

oświadczyny mogą zostać odrzucone. Był niezmiernie zdziwiony, gdy

Atena dała mu kosza.

- Ale dlaczego? - zawołał, a na otwartej i wyrazistej twarzy

pojawił się wyraz zakłopotania. - Sądziłem, że pani mnie polubiła.

Zapewniam, że i ja panią lubię... to znaczy kocham - poprawił się

natychmiast, świadomy, że gorące uczucia mogą być atutem w

dziwnej rozmowie, której przebieg całkiem go zaskoczył.

Do tej pory uważał, że prośba o zwłokę to panieński kaprys. I

dobrze. Dziewczęta z natury są nieprzewidywalne. Nie spodziewał się

jednak, że usłyszy zdecydowaną odmowę.

background image

- Adrianie, zapewniam, że mam dla pana wiele sympatii, ale lubię

pana jako przyjaciela, a nie przyszłego męża. Naturalnie zdaję sobie

sprawę, że prócz swej uroczej osoby może mi pan wiele dać: majątek,

pozycję, tytuł, wspaniały pałac, ale małżeństwo powinno mieć

trwalsze podstawy, których my dwoje nie zbudowaliśmy. Nie mogę za

pana wyjść. Proszę się pogodzić z moim postanowieniem. Mówię to w

dobrej wierze, dlatego rozstańmy się jak przyjaciele.

- Proszę się jeszcze zastanowić. Może potrzebuje pani więcej

czasu do namysłu?

Gdyby nie reprymenda Nicka, gdyby nie prośby pana Tenisona,

aby pozostała wierna sobie, gdyby nie historia opowiedziana przez

ojca i jego cierpienia spowodowane zaparciem się samego siebie,

Atena ugięłaby się widząc ból i przygnębienie Adriana, chcąc mu ich

oszczędzić. Jednak po tym wszystkim, co ostatnio wyszło na jaw, z

obawą myślała, jaką torturą może się stać dla nich obojga małżeństwo

bez miłości. Ta świadomość przesądziła o jej decyzji.

- Nie - powiedział nagle Adrian, właściwie interpretując wyraz

pięknej, zbolałej twarzy. -Widzę, że moje starania są daremne. Czy

ma pani innego kandydata do ręki, którego oświadczyny gotowa jest

pani przyjąć?

Na to pytanie mogła odpowiedzieć szczerze. Nick zerwał z nią

wszelkie kontakty, ona go odepchnęła.

- Nie, Adrianie, lecz może się kiedyś pojawi. Na razie żaden

mężczyzna nie ma u mnie szans.

background image

- Cóż, trudno - odparł pogodniej, bo kamień spadł mu z serca,

kiedy okazało się, że nikt go nie wyprzedził w wyścigu do ręki Ateny.

- O swoich oświadczynach wspomniałem tylko Nickowi, który

pospiesznie wyjechał z miasta, nie miał więc sposobności się

wygadać. Moim zdaniem oboje powinniśmy zachować tę sprawę w

sekrecie. Wie pani, jakie głupstwa wygadują ludzie z towarzystwa,

gdy rozmowa zejdzie na pewne tematy.

- Zgoda - odparła z ulgą Atena.

Gdyby wyszło na jaw, że Adrian w tajemnicy poprosił ją o rękę i

spotkał się z odmową, wszyscy zaczęliby plotkować, co z pewnością

by jej zaszkodziło. Pan Tenison obiecał, że nie zdradzi żonie, co

planował Adrian, i pani Tenison nie miała pojęcia o niezwykłej

wizycie złożonej pod jej nieobecność i o pamiętnej rozmowie z panem

domu na temat ślubu z Ateną.

Adrian pochylił głowę.

- Pozostaje mi tylko życzyć pani szczęścia - powiedział i dodał z

nadzieją: - Gdyby w ciągu najbliższych dni zmieniła pani zdanie,

proszę mnie natychmiast zawiadomić. Chyba jest pani świadoma, że

mam złamane serce.

Na swój prostoduszny sposób był tak miły i pełen uroku, że

Atenie łzy zakręciły się w oczach. Mimo to zdecydowanie pokręciła

głową.

- Adrianie, proszę nie robić sobie żadnych nadziei i również

przyjąć ode mnie najlepsze życzenia.

background image

Nie wiadomo, czy wyniknie z tego szkoda, czy pożytek, ale stało

się. Odrzuciła sposobność, której wypatrywała, odkąd wyjechała ze

Steep Ride. Na nic się zdały subtelne machinacje. Gdy Adrian

zamknął za sobą drzwi, nic jej nie zostało. Mogła tylko wyobrażać

sobie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby zdecydowała inaczej.

Atena przekonała się, że mimo wszelkich zawirowań życie toczy

się dalej, jakby nic szczególnego nie zaszło, a osobiste dramaty

absorbujące ją od kilku tygodni w ogóle nie miały miejsca. Słońce

wschodziło i zachodziło. Odbywały się bale, na Tamizie urządzono

regaty, a na nabrzeżu piknik. Chodziło się do teatru i składało wizyty.

Krótko mówiąc, z pozoru nic się nie zmieniło.

Niektórzy trochę plotkowali, bo młody Kinloch nagle przestał się

interesować ubogą damą do towarzystwa zatrudnioną przez

Tenisonów. Nie zapraszał jej nawet do tańca. Mało kogo jednak

obchodziła ta nagła zmiana, nawiasem mówiąc, łatwa do

przewidzenia, bo panna była nikim, trudno więc uznać ją za

odpowiednią partię dla utytułowanego młodzieńca z ogromnym

majątkiem i wysoką pozycją.

Adrian początkowo flirtował z wieloma pannami, które w

porównaniu z Ateną okazały się niezbyt zajmujące. Potem ulegając

nagłemu impulsowi, przyłączył się znowu do kółka Tenisonów, gdy z

daleka ujrzał ich podczas jednego z najgłośniejszych przyjęć

londyńskiego sezonu. Przyznał w duchu, że Emma jest ładniutka. Nic

nie wskazywało, że Atena zmieni decyzję, zatem uznał, że mogą

pozostać przyjaciółmi.

background image

- Bardzo nam pana brakowało, milordzie - szczebiotała pani

Tenison. - Opuścił pan Londyn?

- Nie, ale miałem inne zobowiązania - odparł. - Przyszedłem, żeby

spytać, czy panna Emma zechce teraz ze mną zatańczyć.

Atenie ukłonił się z daleka. Umyślnie nie patrzył na nią, idąc na

parkiet z jej podopieczną. Pan Tenison, któremu Atena wyznała, że

odmówiła Adrianowi swej ręki ze smutkiem przyglądał się córce i jej

partnerowi. Gdy Atena powiedziała mu o swojej decyzji, co nastąpiło

tuż po wyjściu Adriana, usłyszała od niego takie słowa:

- Moim zdaniem postąpiłaś mądrze, drogie dziecko. Nie pasujecie

do siebie. Gdybyś wcześniej poprosiła mnie o radę, odpowiedziałbym

tak samo nie ze względu na szansę korzystnego mariażu otwierającą

się przed Emmą, lecz z uwagi na twoją pomyślność. Nie będę

zniechęcać Kinlocha, chociaż wołałbym mieć trochę mądrzejszego

zięcia, z którym dałoby się rozmawiać, ale wiem, że w

przeciwieństwie do ciebie Emma będzie z nim szczęśliwa. Martwię

się natomiast, że ominęła cię szansa korzystnego zamążpójścia.

- Niepotrzebnie - odparła Atena, wspominając ojcowskie

przestrogi. - Nie sprzedałabym siebie, biorąc ślub bez miłości, nawet

gdyby przyszły mąż chciał mi rzucić do stóp cały świat. Rzecz w tym,

że cena, którą przyszłoby mi zapłacić, mogłaby się okazać zbyt

wysoka. Miał pan słuszność. Zamiast się martwić, proszę wziąć pod

uwagę jedynie to, że zastępuje mi pan ojca, którego nie miałam, a

pańska życzliwość sprawia, że moje życie nabiera sensu.

background image

Taki był koniec tamtej rozmowy, a teraz Atena była skazana -

choć to wyrażenie jest chyba zbyt mocne - na obserwowanie Adriana

zwracającego się z wolna ku Emmie. Podobno miał złamane serce,

pomyślała ironicznie. Jeśli tak, błyskawicznie ozdrowiał! Skoro

postanowił ożenić się z Emmą, gotowa była złożyć im obojgu

serdeczne życzenia. Nie żałowała swojej decyzji, chociaż jej

następstwem mogło być staropanieństwo.

Nick coraz bardziej niecierpliwił się w wiejskiej kryjówce. Życie

na wsi okropnie go męczyło. Był tak rozdrażniony, że gdy pewnego

wieczoru po kolacji przy kieliszku porto rozmawiał ze szwagrem, ten

poradził mu:

- Stary, jeśli ślicznotka, do której wzdychasz, tak bardzo zalazła ci

za skórę, że Lucy zaczyna się martwić, twierdząc, iż zachorujesz od

tych amorów, wróć do Londynu i się z nią rozmów.

Kochana siostrzyczka wygadała się przed mężem, pomyślał Nick.

- Przemawia przez ciebie głęboka mądrość dotycząca ludzkiej

natury? - spytał z powagą.

- Nie - zaprzeczył Chudleigh. - Raczej doświadczenie wyniesione

z podglądania miejscowych zwierząt. Bardziej nas przypominają, niż

gotowi jesteśmy przyznać. Zdobądź tę dziewczynę lub daj sobie

spokój, ale przestań wzdychać do niej jak ostatni głupek. Powinieneś

działać, a nie rozpaczać.

Z ironicznym uśmiechem Nick uniósł kieliszek, jakby zamierzał

wygłosić toast.

background image

- Doskonale - powiedział. - A więc do roboty! Jeśli wyszła za mąż

za Adriana albo szykuje się do ślubu, pójdę do burdelu Rosanny

Knight i prześpię się z nią albo z jej siostrą! Dobry pomysł?

- Ale go przycisnęło, mam rację? - zagadnął żonę Tom Chudleigh,

gdy patrzyli za oddalającym się powozem. - Twój brat to dobry

chłopak, tylko niepotrzebnie tak komplikuje sobie życie, prawda?

Nick miał o sobie podobne mniemanie.

Przybył do Londynu w deszczowy poranek i dla zabicia czasu

poszedł do sali Jacksona na Bond Street. Niewiele się tam zmieniło

podczas jego miesięcznej nieobecności. Widział wokół znajome

twarze intensywnie ćwiczących mężczyzn.

Trenował właśnie, gdy przyszedł Adrian. Sprawiał wrażenie

bardzo zadowolonego z siebie. Na widok Nicka, który zaprzestał

ćwiczeń, Adrian natychmiast podbiegł, wyraźnie uradowany.

- Pogratuluj mi, stary - zawołał, nie czekając, aż zdyszany Nick

zaczerpnie powietrza. - Żenię się! Czekam tylko, aż prawnicy ułożą

intercyzę. Chcę, żebyś był moim drużbą. Wesele odbędzie się w

naszym pałacu, do którego można zaprosić więcej gości niż do

kamienicy Tenisonów w Chelsea.

Ależ im spieszno! Atena spełniła groźbę wypowiedzianą podczas

ostatniej kłótni i przyjęła oświadczyny Adriana. Zapewne uczyniła to

zaraz po moim wjeździe, pomyślał Nick. Wszystko skończone, pora

zapomnieć o złudnych marzeniach, spić się na umór i pójść do łóżka z

Rosanną. Kolejność powinna być chyba trochę inna, ale słowo się

rzekło... Obiecał przecież Tomowi Chudleighowi, że skończy z

background image

marazmem. Najpierw trzeba jednak pogratulować rozpromienionemu

Adrianowi.

- Byłem pewny, że Atena przyjmie twoje oświadczyny -

powiedział, tracąc resztki nadziei. - Pewnie uznała, że jeśli poprosi o

kilka dni do namysłu, oczyści się z zarzutów, jakoby chciała poślubić

cię tylko dla pieniędzy.

- Atena? To już przeszłość! Żenię się z Emmą Tenison. Kochana,

słodka Emma! Nie pojmuję, jak mogłem być tak zaślepiony i nie

spostrzec, że to prawdziwy skarb.

Nick nie wierzył własnym uszom. Wybuchnął urywanym,

nerwowym śmiechem. Wygląda na to, że przez te kilku tygodni

Adrian zmienił obiekt czułych westchnień.

- Ach, tak - wykrztusił w końcu Nick. - Szybko zmieniłeś zdanie.

- Jak to? Nie ja, tylko Atena. Rozmyśliła się, dała mi kosza... i

dobrze zrobiła. Wiesz, szczerze mówiąc, nie pasowaliśmy do siebie.

Jest dla mnie zbyt mądra. Później byłyby przez to same kłopoty.

Natomiast moja śliczna Emma... - Rozanielony Adrian uśmiechnął się,

zrobił wyjątkowo głupią minę i z zapałem plótł bzdury.

Nick słuchał z jawnym niedowierzaniem,

- Powiedziałeś, że Atena dała ci kosza?

- Stary, ogłuchłeś na tej wsi? Przecież mówiłem, że odrzuciła

moje oświadczyny. Zapewniła, że mnie lubi i uważa za serdecznego

przyjaciela, lecz o ślubie nie ma mowy. Jej zdaniem to byłaby

pomyłka... Nick, co się z tobą dzieje? W ogóle nie słuchasz. Dlaczego

background image

jesteś taki roztargniony? Niby mądrala, a najprostszych rzeczy nie

potrafi zrozumieć.

Muszę iść. Tylko się nie złość. Obiecałem Emmie przejażdżkę

moją starą, powolną kariolką. Nowa przewróciła się, gdy trenowałem

przed wyścigiem do Brighton. W końcu uległem namowom mojej

najdroższej i zarzuciłem ten sport. Zapowiedziała, że mam stanąć

przed ołtarzem zdrów i cały. Nie życzy sobie widzieć mnie z pękniętą

czaszką lub złamanym ramieniem. Niech to diabli, dobrze mówi! Tak

się składa, że podczas wypadku uszkodziłem nadgarstek, a kariolka

jest rozbita!

Nick był wstrząśnięty usłyszaną od Adriana nowiną o

postanowieniu Ateny, ale nie umknęło mu, że słodka Emma już

zaczyna się panoszyć. Brała przykład z władczej mamy i wydawała

rozkazy przyszłej głowie rodziny.

A co z Ateną? Tyle się zmieniło. Jak przyjęła utratę wielbiciela,

który twierdził, że całkiem zawróciła mu w głowie?

Mimo oszołomienia Nick złożył Adrianowi całkiem składne

gratulacje, konotując zarazem w pamięci, że randka z Rosanną Knight

musi zostać wykreślona z jego harmonogramu. Postanowił

natychmiast jechać do Tenisonów i pilnie rozmówić się z Ateną.

Przebrał się i popędził do Chelsea.

Jedynym powodem do niepokoju było podejrzenie, że Adrian

dostał kosza, bo Atena wolała Ingleshama. Gdy stanął przed domem

Tenisonów, nie miał pojęcia, o czym z nią rozmawiać.

Natychmiastowe oświadczyny byłyby równie zaskakujące jak

background image

uczuciowa wolta Adriana, który niedawno uwielbiał Atenę, a teraz

wykosił pod niebiosa Emmę.

Nick wciąż biedził się, szukając taktyki stosownej do

okoliczności, gdy Pears, kamerdyner Tenisonów, otworzył drzwi, a

następnie poinformował go, że panna Atena Filmer wyjechała z

Londynu.

- Wyjechała z Londynu - powtórzył machinalnie Nick.

- Tak, proszę pana. Opuściła nas i, jak mniemam, powróciła do

rodzinnego domu w hrabstwie Northampton.

- Co tam, Pears? - zapytał pan Tenison, który z okna na piętrze

zobaczył Nicka wysiadającego z powozu i natychmiast domyślił się,

co go tutaj sprowadza. Nie życzył sobie, żeby Pears o tym wiedział, i

dlatego pospiesznie zszedł na dół. - Z kim chce się pan widzieć,

Cameron? Ze mną czy z Emmą?

- Cieszę się z naszego spotkania - odparł Nick, kłaniając się

uprzejmie - ale miałem nadzieję spotkać tu pannę Filmer.

- Nie będziemy chyba rozmawiać, stojąc na progu. Niech pan

wejdzie. Żona i córka wyszły, ale z przyjemnością dotrzymam panu

towarzystwa i chętnie wyjaśnię, gdzie można znaleźć pannę Filmer.

Poszli do biblioteki, która pełniła również funkcję gabinetu. Gdy

pan Tenison zaproponował kieliszek madery, Nick przyjął to z

widocznym roztargnieniem.

- Powinienem chyba wyjaśnić - zaczął Tenison - że moja żona

zatrudniła pannę Filmer jako damę do towarzystwa dla naszej córki,

background image

ponieważ uznała ją za idealną kandydatkę. Przemożny wpływ kobiety

starszej i bardziej doświadczonej byłby nadmiernie przytłaczający.

Panna Filmer znakomicie wywiązała się ze swego zadania, lecz

gdy pański kuzyn, lord Kinloch, oświadczył się Emmie, moja żona

uznała, że młodej kobiecie, która wkrótce będzie mężatką, nie jest

potrzebna dama do towarzystwa. Panna Filmer została poproszona o

złożenie rezygnacji, co też uczyniła, i tydzień później powróciła w

rodzinne strony. Miejscowość ta nazywa się Steep Ride, a dom

Datchet House. Nie wątpię, że tam pan znajdzie Atenę.

Nie wspomniał Nickowi, że pani Tenison jawnie tryumfowała,

gdy Adrian oświadczył się Emmie i został przyjęty. Nie zdradził

również, że wie o jego wcześniejszych oświadczynach i chęci

poślubienia Ateny.

- Muszę natychmiast wymówić Filmer miejsce - powiedziała pani

Tenison do męża. - Moim zdaniem uroiła sobie, że może zagarnąć

Adriana dla siebie. Nie chcę, żeby się tu plątała, mieszając szyki

Emmie.

Pan Tenison nie mógł jej uspokoić, bo złamałby słowo dane

Atenie, która poprosiła o dyskrecję. Zmuszony był przyglądać się

bezradnie, jak małżonka szybko i skutecznie odprawia biedną

dziewczynę.

Nick zapewne podzielał jego ciche oburzenie, lecz nie dał tego po

sobie poznać. Sam miał wyrzuty sumienia, bo kilka razy

niesprawiedliwie potraktował Atenę. Dopił maderę, podziękował za

background image

informacje, jeszcze przez chwilę rozmawiał o ważnych nowinach.

Następnie pożegnał się i ruszył do wyjścia.

Na odchodnym pan Tenison powiedział do niego:

- Gdy dojdzie do spotkania z panną Filmer, proszę jej przekazać

moje najlepsze życzenia. Szkoda, że musiała stąd odejść. Jest

niezwykłe pracowita, a podczas swego pobytu w naszym londyńskim

domu natchnęła Emmę pewnością siebie, która przyda się jej po ślubie

z pańskim kuzynem. Mam nadzieję, że i pan zechce przyjąć ode mnie

z serca płynące życzenia szczęśliwej przyszłości.

Stary lis zwąchał, o co chodzi. Wiedział, że Nickowi podoba się

Atena, i na swój własny, oryginalny sposób dał do zrozumienia, że w

batalii o szczęście jest po jego stronie!

Przed wyjazdem Atena odwiedziła Louise. Tym razem nie

musiała szukać wykrętów, żeby wyjść z domu, bo pani Tenison

zwolniła ją ze wszystkich obowiązków.

- Nie jest moją powinnością wlec się z nią do najbardziej znanych

londyńskich salonów, żeby tam znalazła innego adoratora, skoro z

Kinlochem jej nie wyszło - powiedziała opryskliwie do męża.

Louise ze współczuciem słuchała ostatnich nowin przyniesionych

przez Atenę.

- Jesteś pewna, że słusznie postąpiłaś, dając kosza Adrianowi? -

zapytała ostrożnie. - Z tego, co o nim wiem, nie wynika, żeby

przypominał mojego męża. Faktem jest, że chodzą słuchy, iż to osioł.

background image

- Owszem, ale całkiem miły - przyznała z ociąganiem Atena. -

Pytałaś, czy nie żałuję. Ależ skąd! O czym rozmawialibyśmy przy

śniadaniu, gdy minie weselna euforia?

- Masz rację - przytaknęła Louise, - Kiedy wracasz do

Steepwood? Nie będzie ci brakować londyńskich rozrywek?

- Szczerze mówiąc, odczuwam już przesyt - wyznała Atena. -

Marzę o wiejskiej ciszy i spokoju.

- Teraz mówisz takie rzeczy, lecz gdy wrócisz do domu, pewnie

zmienisz zdanie. A przy okazji... Co z tym kuzynem Kinlocha? Ma na

imię Nick, prawda? Nie pamiętam nazwiska. Pożegnałaś się z nim tak

jak z Adrianem?

- Nie było okazji, bo jakiś czas temu wyjechał na wieś - odparła

Atena, siląc się na pozorną obojętność i spokój.

- Naprawdę? Kiedy? Przed oświadczynami Adriana czy po nich?

Wiedział o twojej odmowie?

Atena już zapomniała, jak przenikliwa i bystra jest Louise, choć

wygląda na śliczne i lekkomyślne dziewczątko.

- Na krótko przed jego wyjazdem okropnie się pokłóciliśmy -

odparła po chwili. - Wątpię, żebym go jeszcze zobaczyła. - Chciała

być dzielna, lecz mimo to łzy napłynęły jej do oczu. Nie udało jej się

stłumić szlochu.

- Zależy ci na nim, prawda? Co was poróżniło?

- Wszystko. Nick uważa mnie za wyrachowaną oszustkę

zdecydowaną poślubić kogokolwiek jedynie przez wzgląd na

pieniądze i arystokratyczny tytuł. Dopiero gdy Adrian, nie bez mojej

background image

zachęty, na serio zaczął się zalecać, pojęłam, co czuję do Nicka.

Gdyby jako pierwszy... Nie warto fantazjować. Potem stałe mnie

karcił, a ja odpłacałam mu pięknym za nadobne.

Na domiar złego, jeśli nie liczyć pana Tenisona, Nick to jedyny

mężczyzna, z którym mogę sensownie porozmawiać. Docenia moją

wiedzę i samodzielność myślenia. Jak na złość jednocześnie mną

gardzi, uważając, że nie jestem lepsza od sprzedajnej dziewki. Louise,

jedynie ty zdajesz sobie sprawę, jak trudno jest ubogiej pannie z

dobrej rodziny zapewnić sobie znośną egzystencję.

- Ludzie tacy jak Nick Cameron, od urodzenia opływający w

dostatki, nadzwyczaj surowo oceniają biedaków, którym wiatr wieje

w oczy - dodała Louise.

- Trafiłaś w sedno. Pomówmy teraz o innych sprawach. Słyszałaś

jakieś nowiny na temat okoliczności zamordowania Sywella?

- Żadnych. Rozmawiam głównie z klientkami, dla których ta

sprawa jest mało istotna. Bardziej obchodzi je kolor nowej sukni.

Podejrzewam, że wiesz dużo więcej ode mnie. Nie wykluczam, że po

powrocie do domu usłyszysz nowe wieści. Bardzo proszę, pisz jak

najczęściej, zgoda? Będzie mi ciebie ogromnie brakowało. Jesteś moją

przyjaciółką.

Wspomniałaś, że Nick Cameron to jedyny mężczyzna, z którym

możesz sensownie porozmawiać. Dla mnie jesteś takim samym

wyjątkiem wśród kobiet! A co do pana Camerona, mam nadzieję, że

spotkacie się w bardziej sprzyjających okolicznościach, chociaż mam

background image

spore zastrzeżenia wobec człowieka, który zachowuje się przy tobie

grubiańsko.

W drodze z Londynu do Steep Ride Atenę podtrzymywała na

duchu myśl o rychłym spotkaniu z matką, która na kilka tygodni

została sama jak palec. Teraz znowu będzie miała towarzystwo.

List Ateny z informacją o powrocie do domu przyszedł rankiem,

na krótko przed jej przyjazdem. Matka czekała na dziedzińcu oberży

Pod Aniołem, która pełniła też funkcję urzędu pocztowego w Abbot

Quincey. Na widok znajomej sylwetki Atena natychmiast zapomniała

o Nicku Cameronie i wszystkich zdarzeniach, które nastąpiły po

wyjeździe.

- Jesteś okropnie blada, kochanie! - zawołała matka, gdy

ucałowały się na powitanie. - Nie służy ci londyńskie powietrze?

- Podróż była męcząca, a Londyn jest brudny, zadymiony, lecz

mimo wszystko fascynujący.

- Doszłam do tego samego wniosku, kiedy raz jeden bawiłam tam

przez kilka dni. Jestem zdziwiona, ale zadowolona, że tak szybko

wróciłaś do domu. Dlaczego Tenisonowie z tobą nie przyjechali?

Mam nadzieję, że nic was nie poróżniło.

- Później ci wszystko opowiem - odparła Atena.

Nie zamierzała na dziedzińcu gospody zdawać matce relacji ze

swej londyńskiej odysei.

- Słuszna uwaga. Wybacz, że jestem taka niecierpliwa, ale

zaniepokoił mnie twój ostatni list. Obawy powróciły, gdy zobaczyłam,

background image

że zmizerniałaś. Jestem pewna, że czyste wiejskie powietrze i zdrowe,

proste jedzenie wkrótce dodadzą ci sił.

Datchet House sprawiał wrażenie małej chatki, gdy Atena

porównała go ze wspaniałymi londyńskimi gmachami. Jadąc

uliczkami

osady,

miała

wrażenie

ogromnej

ciasnoty,

z

niedowierzaniem patrzyła na sklepy mieszczące się w niewielkich

klitkach. Była wstrząśnięta swoją reakcją na ubóstwo prowincjonalnej

codzienności.

Jednak krajobraz był prześliczny, a wody rzeki Steep nieskażone i

czyste jak kryształ. Miejscowi ludzie mówili wolniej niż mieszkańcy

Londynu. Atena zauważyła to, gdy zaczęli ją odwiedzać sąsiedzi

spragnieni stołecznych nowin. Chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o

urokach londyńskiego sezonu.

Atena opowiedziała matce niemal o wszystkim, co ją spotkało,

odkąd wyjechała z domu. Charlotta rozumiała, dlaczego Adrian dostał

kosza, lecz żałowała, że nie mogło być inaczej.

- Do końca życia opływałabyś w dostatki - westchnęła. - Nie

musiałabyś tkwić ze mną na tym odludziu.

- Ale za jaką cenę, mamo? Z pewnością nie życzyłabyś sobie,

żebym ją zapłaciła.

- Ależ skąd. Doskonałe rozumiem... Z drugiej strony jednak...

Atena nie wspomniała o spotkaniu z księciem i jego smutnej

opowieści, toteż gdy pewnego ranka zapukał do drzwi, nikt go nie

oczekiwał. Jedyna służąca była zajęta i Atena poszła otworzyć. Nagle

background image

stanęła oko w oko z księciem Ingleshamem. Na jego urodziwej twarzy

malowała się obawa.

- Kochana Ateno - powiedział, trochę zaskoczony. - Nie

spodziewałem się ciebie tu zastać. Byłbym wdzięczny, gdybyś

zapytała matkę, czy mnie przyjmie. Wcale się nie zdziwię, jeśli

odmówi.

- Oczywiście, że cię przyjmę - obruszyła się pani Filmer,

spoglądając na niego ponad ramieniem córki. - Nawet pospolity

przestępca zasługuje na to, aby zostać wysłuchany, a ty nie popełniłeś

żadnego występku.

Zaprowadziła księcia do salonu. Atena zostawiła ich samych.

Dwoje zakochanych odnalazło się po długiej rozłące.

Nick dostał od Jacksona dokładne wskazówki, jak trafić do domu

pań Filmer. Nie miał pojęcia, co na jego widok powie Atena. Po

ostatnim spotkaniu oboje byli do siebie uprzedzeni. Przygotowany na

najgorsze pojechał do Steep Ride i wbrew nadziei ufał, że coś dobrego

wyniknie z tej podróży.

Opóźnił planowany wyjazd o jeden dzień, ponieważ Adrian błagał

go o przybycie na pierwsze wielkie przyjęcie z tańcami, które wydał

w londyńskiej siedzibie zwanej Drummond House. Pani Tenison

czyniła honory domu i tak zadzierała nosa, że aż się prosiło, by go jej

utrzeć.

background image

- Stary, nie możesz odmówić - nalegał Adrian. - To by dopiero

była cholerna wpadka, gdybyś wyjechał, kiedy po raz pierwszy

podejmuję u siebie ludzi z towarzystwa.

Nick został i pojawił się na balu, ale zapowiedział, że wyjdzie

najwcześniej, jak się da. Przez cały wieczór znudzony i smutny

podpierał ściany, bo Londyn stracił dla niego wszelki urok, gdy nie

było Ateny.

Wspominał, jak przyjemnie spędzali czas, o ile jej nie strofował.

Potrafiła uroczymi anegdotami ubarwić każdą rozmowę. Wcale się nie

zdziwił, gdy pan Tenison wyznał szczerze, że mu jej brakuje.

Gdy stał oparty plecami o kolumnę, obserwując tańczących, mimo

woli podsłuchał rozmowę dwu mężczyzn na temat księcia

Ingleshama.

- Dziwię się, że go tu nie ma - rzucił pierwszy. - W tym roku

wylazł nareszcie ze swojej skorupy. Może znów się w niej zamknął?

- Nie sądzę. Chodzą słuchy, że ruszył na prowincję śladem jednej

z piękności, które tegoroczny sezon zwabił do Londynu.

- Dobry Boże! Byłem pewny, że po śmierci żony sekutnicy raz na

zawsze wyrzekł się kobiet. Co za ślicznotka wpadła mu w oko i

dlaczego miałby jej szukać na prowincji?

- Jego wybranką jest podobno skromna dama do towarzystwa.

Opiekowała się dziedziczką z hrabstwa Northampton, która wkrótce

poślubi naszego gospodarza. Kiedy Kinloch zdobył pannę, damę do

towarzystwa odesłano na wieś. Posag ma niezbyt wielki, ale jest

urodziwa. Mówię o dziedziczce. Będzie z niej ładna hrabina.

background image

Inglesham pojechał szukać tamtej drugiej. Pewnie zrobi z niej

utrzymankę. Nie ma mowy, żeby poślubił osobę z niższej sfery.

W pierwszym odruchu Nick chciał rzucić się z pięściami na

plotkarzy. Wkrótce nieco ochłonął; przemknęło mu przez myśl, że

samego siebie też powinien obić, bo zarzucił Atenie, jakoby polowała

na księcia. Gdy całkiem się uspokoił, a mężczyźni odeszli, tłumaczył

sobie, że pogłoski krążące wśród ludzi z towarzystwa nie muszą być

prawdziwe.

Lepiej na razie nie przesądzać sprawy. Zamierzał przecież jechać

do Steep Ride i przekonać się naocznie, czy Atena odprawiła

bogatego zalotnika, bo na horyzoncie pojawił się jeszcze bogatszy i

bardziej utytułowany. Oto właściwie podejście do sprawy.

Cóż za ironia losu! Dlaczego nie zakochał się w cichej, skromnej,

młodziutkiej dziewczynie z dobrej rodziny? Każdy rozsądny

mężczyzna pragnie takiej żony. Za dumnymi mądralami uganiają się

tylko idioci... albo mężczyźni o tęgich mózgach!

Dla Nicka ta sprawa miała jeszcze jeden ważny aspekt. Gdy

niedawno żegnał się z siostrą, ta zapowiedziała mu z wielką

stanowczością, że powinien uwolnić się od przykrych wspomnień

związanych z interesowną Florą Campbell, przyjąć do wiadomości, że

są też kobiety wierne i uczciwe, a następnie spośród nich wybrać

sobie żonę.

- Jeśli zdecydujesz się poślubić tę uczoną piękność, o której

marzysz na jawie i we śnie, z radością uznam ją za siostrę.

background image

Z tej przyczyny dwa dni później Nick jechał uliczkami Abbot

Quincey, gotowy wyjaśnić sytuację i zdecydować nareszcie, czy

zacznie nowe życie bez Ateny, czy też z nią. To drugie rozwiązanie

znacznie bardziej mu odpowiadało. Problem w tym, czy ona go

zechce.

Hrabstwo Northampton spodobało się Nickowi bardziej, niż

oczekiwał. Jeden ze znajomych twierdził, że krajobraz jest tam

monotonny. Owszem, w porównaniu ze szwajcarskim Alpami, które

zachwycały owego człowieka.

Takiego porównania nie wytrzyma żaden pejzaż. Nick uznał

Abbot Quincey za urocze miasteczko. Był tam zajazd, pełniący

zarazem rolę poczty, dwie gospody i piwiarnia, przed którą krzepcy

wieśniacy wygrzewali się w lipcowym słońcu.

Nick wynajął pokój w zajeździe. Otwarty powóz zostawił na

dziedzińcu, kamerdynera posłał do pokoju, a sam wyruszył piechotą w

stronę Datchet House, żeby przeprowadzić wizję lokalną i opracować

skuteczną taktykę. Nie miał pojęcia, jak go przyjmie Atena, dobrze

pamiętał, że w czasie ostatniej rozmowy był dla niej wyjątkowo

okrutny. Dlatego wcale by się nie zdziwił, gdyby w pierwszym

odruchu kazała wyrzucić go za drzwi.

Wkrótce ruszył z powrotem do zajazdu, bo właściciel obiecał po

dwunastej podać mu solidny obiad. Nagle jego oczom ukazał się

elegancki czarny powóz jadący od strony Steep Ride. Osłupiał,

widząc na drzwiach herb Ingleshama malowany złotem i czerwienią.

W środku był sam książę.

background image

Nick uznał, że potwierdziły się jego podejrzenia, a plotkarze

podsłuchani na balu trafili w dziesiątkę. Atena dała kosza Adrianowi,

żeby złapać Ingleshama, który przyjechał tu wziąć ją jak swoją. Kto

wie, może już do niego należała?

Rozczarowany i wściekły Nick w pierwszej chwili postanowił

wrócić do zajazdu, zjeść obiad, zwolnić pokój i wyruszyć w drogę

powrotną do Londynu. Wkrótce opamiętał się i zmienił zdanie.

Jesteś śmierdzącym tchórzem, wymyślał ze złością samemu sobie.

Długo trwał ten wewnętrzny dialog. Gdzie twoja odwaga? - pytał sam

siebie. Może Atena i księcia odprawiła z kwitkiem? Co wtedy?

Chcesz ją od razu spisać na straty? Zamierzałeś podobno stanąć z nią

twarzą w twarz, zapytać wprost, jakie ma plany.

Jeśli usłyszysz z jej własnych ust, że chce zostać żoną Ingleshama

albo jego kochanką, wrócisz do Londynu. Jeśli zaś Atena powie, że

nie chce mieć z tobą nic wspólnego, zyskasz dowód, że nie potrafisz

uczyć się na własnych błędach i po raz drugi zakochałeś się do

szaleństwa w interesownej kokietce. Lucy miała rację. Trzeba

zapomnieć o przeszłości i śmiało patrzeć w przyszłość. Zbyt długo

żyłeś wspomnieniami sprzed wielu lat. Łatwo powiedzieć...

Mimo stanowczych postanowień Nick był tak rozkojarzony, że

obiad pochłonął machinalnie i nie byłby w stanie wymienić potraw,

które mu serwowano. Pił tylko wodę, żeby zachować przytomność

umysłu, bo obawiał się, że gdy wyruszy powozem do Steep Ride,

powodowany niecierpliwością popędzi jak szaleniec.

background image

Zawsze szczycił się, że jest spokojny i opanowany. Nie poddawał

się uczuciom. Szydził z mężczyzn, którzy z obłędem w oczach

uganiali się za ukochanymi kobietami. No i proszę, sam nie był od

nich lepszy, ponieważ wsiadł do powozu, zaciął konie i ruszył śladem

wybranki.

Był tak wytrącony z równowagi, że stracił poczucie czasu.

Wydawało mu się, że ledwie opuścił Abbot Quincey, a już znalazł się

w Steep Ride. Zgodnie z tym, co powiedział Jackson, osada była

niewielka. Wszystkie budynki stały wzdłuż głównej drogi, bez trudu

więc odnalazł Datchet House. Zatrzymał powóz przed frontowymi

drzwiami i wysiadł. Dom był wygodny, niewielki i prosty, z

ogródkiem od frontu pełnym letnich kwiatów i werandą obrośniętą

pnącymi różami; w drzwiach małe okienko, pod nim żelazna kołatka.

Nick był świadomy, że ważą się jego losy. Nie miał odwrotu.

Uniósł kołatkę i dwukrotnie zastukał. Obiecał sobie, że podczas

rozmowy z Ateną będzie się trzymać złotego środka, unikając

zarówno gniewu, jak i błagalnego tonu. Wiedział, że jego atuty to

spokój i opanowanie.

Atena haftowała poduszkę na klęcznik do wiejskiej kaplicy, która

stała na skraju osady. W niedzielę przyjeżdżał tam pastor, żeby

odprawić nabożeństwo i wygłosić kazanie. Jej matka także

wyszywała, opowiadając o porannej wizycie księcia Ingleshama,

który wrócił do niej po ponad dwudziestu latach rozłąki.

background image

Gdy opanowała się po wstrząsie, jakim były niespodziewane

odwiedziny, zarumieniona i szczęśliwa w milczeniu słuchała jego

wyjaśnień. Tłumaczył obszernie, dlaczego pragnął się z nią spotkać.

- Trudno mi uwierzyć, że choć upłynęło tyle lat, doskonale

pamięta tych kilka szczęśliwych dni, które spędziliśmy we dwoje. Czy

rzeczywiście zawsze mnie pamiętał? Prosił, żebym mu przebaczyła.

Czuje się winny, że tak okrutnie mnie porzucił. Gdy zapewniłam, że

nie mam do niego żalu, oznajmił, że teraz możemy się pobrać, a ty

nareszcie otrzymasz nazwisko, które jako jego córce słusznie ci się

należy. Sama nie wiem, czy mówił serio.

- Myślę, że tak - odparła cicho Atena.

Nie powiedziała matce, że książę spotkał się z nią, kiedy była w

Londynie, bo prosił wówczas o dyskrecję. Byłoby lepiej, gdyby sam o

tym wspomniał. Atena nie zamierzała go wyręczać.

Miała wiele sekretów, własnych i cudzych. Louise powierzyła jej

wszystkie swoje tajemnice. Sama Atena nie wspomniała nikomu,

nawet matce, o miłości do Nicka i cierpieniach spowodowanych wizją

małżeństwa z rozsądku, które zapewniłoby jej dostatek i wysoką

pozycję. Przedwczesny powrót do domu też nie został do końca

wyjaśniony, choć tłumaczyła matce, że gdy Emma została narzeczoną

lorda Kinlocha, pani Tenison poniekąd słusznie zrezygnowała z usług

damy do towarzystwa.

Atena miała pewność, że matka nie pochwaliłaby jej machinacji,

których celem było usidlenie Adriana i mydlenie oczu Nickowi. Wiele

background image

miała sobie do zarzucenia, gdy po powrocie do domu przeanalizowała

własne postępowanie.

Uznała jednak, że nie warto uporczywie wracać do przeszłości.

Było, minęło. Niech matka cieszy się niespodziewanym szczęściem.

Po co martwić ją cierpieniami innych, zwłaszcza że książę spędził u

nich przedpołudnie, rozmawiając o przygotowaniach do ślubu z

cudem odnalezioną ukochaną.

- Postaram się o wszystkie niezbędne dokumenty. Biorę to na

siebie - zapewnił. - Marzy mi się skromna uroczystość w wiejskim

kościele. Mój poprzedni ślub był wspaniałą ceremonią, ale tamto

małżeństwo okazało się pomyłką. Teraz żenię się z miłości, nie dla

pieniędzy. Poza tym musimy unikać plotek, które i tak będą krążyć,

gdy zacznę traktować Atenę jak rodzoną córkę.

Charlotta przytaknęła z uśmiechem. Podobnie jak książę, nie

pragnęła wystawnego ślubu i hucznego wesela w Londynie. Taka

ostentacja wzbudziłaby ogólne zainteresowanie, na którym wcale im

obojgu nie zależało.

- Ciągle podejrzewam, że to sen, że obudzę się i wszystko będzie

jak dawniej - opowiadała córce Charlotta. - Philip powiedział, że nie

zdziwiłby się, gdybym nie chciała mu przebaczyć, bo przed laty

wyrzekł się mnie i odszedł. Ale ja go doskonale rozumiem i wiem,

jakim naciskom był poddany.

Mam natomiast wielki żal do swoich rodziców, którzy

początkowo trzymali mnie z dala od niego, a potem wywieźli. Mimo

wszystko powinnam chyba zawiadomić ich, że po latach oczekiwania

background image

nareszcie poślubię człowieka, którego kocham. Uważam napisanie

takiego listu za swój obowiązek.

Uśmiechnęła się smutno.

- Sądzę, że kiedy rodzice dowiedzą się, że jednak zostanę księżną,

wielkodusznie darują mi błędy młodości, ale na całkowite pojednanie

jest za późno. Nie potrafię im przebaczyć, że się ode mnie odwrócili.

Gdybym przed laty zyskała ich wsparcie, być może ojciec Philipa w

końcu dałby zgodę na nasz ślub.

Ledwie umilkła, rozległo się stukanie do drzwi. Wkrótce służąca

zaanonsowała pana Nicholasa Camerona, który przyjechał, aby

zapytać, czy może porozmawiać z panienką.

- Cameron? - powtórzyła Charlotta. - Wspominałaś, że ten młody

człowiek jest kuzynem lorda Kinlocha, prawda, Ateno?

- Tak, mamo - wykrztusiła z trudem. Rzadko mówiła o Nicku, bo

ilekroć wymieniała jego imię, łzy stawały jej w oczach. Co on tutaj

robi? Po co przyjechał do Steep Ride? Jakie londyńskie wydarzenia

skłoniły go do odbycia tej podróży?

Długo milczała. Matka przypomniała łagodnie:

- Córeczko, ten pan czeka na odpowiedź. Masz powód, żeby go

odprawić?

- Tak... Nie - powiedziała Atena zdławionym głosem.

Szkoda, że nie wyznała matce całej prawdy. Spłoszona rozejrzała

się po niewielkim, ale przytulnym salonie. Nie mogła przyjąć Nicka w

tym pokoju, gdzie każdy drobiazg przypominał o szczęśliwym

background image

dzieciństwie i pierwszej młodości. Wolała rozmawiać z nim na

neutralnym gruncie.

- Ateno? - odezwała się jej matka, wyraźnie zniecierpliwiona

przedłużającym się oczekiwaniem. - Jeśli nie chcesz wysłuchać tego,

co pan Cameron ma ci do powiedzenia, musisz go natychmiast o tym

zawiadomić. Tak nakazują zasady dobrego wychowania.

- Porozmawiam z nim - oznajmiła Atena, zbierając całą odwagę.

Nagle przemknęło jej przez myśl, że Nick szykuje się do kolejnej

reprymendy. Jeśli tak, matka nie powinna tego słuchać. - Ale nie tutaj.

Czy sądzisz, że mogę zaproponować mu spacer? Łatwiej będzie mi

rozmówić się na świeżym powietrzu.

- Jeśli się zgodzi - odparła niepewnie Charlotta. - Osobliwy

pomysł. Wypadałoby raczej, żebyś zaprosiła go tutaj, ale skoro takie

jest twoje życzenie...

- Owszem. Później wszystko ci wyjaśnię. Gdy pan Cameron

odjedzie... - Atena nie była w stanie zebrać myśli. Mówiła urywanymi

zdaniami, nagle milkła. Po chwili opanowała zdenerwowanie. -

Możesz zaprosić go tutaj i przez chwilę zająć rozmową, a ja

tymczasem pójdę po czepek i szal?

Osobliwa sytuacja, pomyślała Charlotta, przyglądając się Atenie,

która pobiegła na górę, jakby ją ktoś gonił. Czyżby pan Cameron był

potworem, którego panicznie boją się dziewczęta? Atena nie była

strachliwa i jej zachowanie wydawało się tym bardziej zagadkowe.

Charlotta zdumiała się jeszcze bardziej, gdy służąca wprowadziła

gościa. Był mocniejszej budowy niż większość młodych mężczyzn w

background image

tych zdegenerowanych czasach, strój nie przypominał ubioru

londyńskiego dandysa, ale fizjonomia i maniery świadczyły o obyciu i

wykształceniu. Uznała w duchu, że ma przed sobą młodzieńca, który

mógł spodobać się jej córce.

Nick od razu poczuł ogromną sympatię do pani Filmer. Z

przyjemnością rozglądał się po gustownym saloniku. Pani Filmer była

równie piękna jak Atena, tylko niższa i drobniejsza. Na jej twarzy

zamiast dumy malowała się łagodność. Uśmiech miała ujmujący.

Wyczuwało się, że zawsze szuka zgody i stara się wszystkich

zadowolić. Ubierała się skromnie jak przystoi wdowie zamieszkałej

na prowincji. Z pewnością nie było jej ambicją nadążanie za modą.

- Mam nadzieję, że nie jestem intruzem. Jeśli przyszedłem nie w

porę, oddalę się natychmiast i wrócę, kiedy panie każą - powiedział

Nick, gdy przedstawił się i usłyszał od pani Filmer, że Atena zaraz

przyjdzie.

Nie miał ochoty stąd wychodzić; od razu poczuł przemożną

potrzebę, żeby chronić panią Filmer przed wszelkimi przykrościami. Z

ciekawością myślał o nieznanym ojcu Ateny, po którym zapewne

odziedziczyła rozum i niezłomną wolę.

- Nie ma takiej potrzeby - zapewniła Charlotta. - Córka

zaproponowała spacer, będzie więc miała znakomitą sposobność, żeby

pokazać panu miejscowość, w której spędziła tyle lat.

Nick przytaknął z powagą, starając się ukryć zniecierpliwienie.

W końcu drzwi się otworzyły i stanęła w nich Atena. Podejrzewał,

że umyślnie zwlekała, trzymając go w niepewności.

background image

Była ubrana równie skromnie jak matka: niebieska suknia, szal i

czepek. Prosty strój pasował do klasycznej urody. Trochę pobladła,

lecz jak zawsze wydawała się opanowana. Być może dlatego Nick

zapragnął nagle wziąć ją w objęcia i wyznać miłość.

Zdrowy rozsądek i wspomnienie o spotkanym na wiejskiej drodze

powozie Ingleshama powstrzymały go od ujawnienia długo

skrywanych pragnień. Nie miał pojęcia, co zamierza Atena, i nie

powinien na razie ujawniać swoich uczuć. Nie widział jej cały

miesiąc. W tym czasie wiele mogło się wydarzyć. Ukłonił się i

podszedł bliżej.

- Ateno... Panno Filmer, wygląda pani prześlicznie... jak zawsze.

Dobry Boże, czy po to przejechał taki kawał drogi, żeby prawić

ukochanej banalne komplementy? Czuł się niezręcznie w obecności

pani Filmer, a chłód bijący od Ateny całkiem go zmroził. Przed

chwilą usłyszał, że zaproponowała spacer po okolicy, ale w tym

przypadku stosowniejsza byłaby przechadzka na biegun północny.

- Dziękuję za miłe słowa - powiedziała oschle. - Widzę, że

zdrowie panu dopisuje. Mam nadzieję, że Emma i lord Kinloch także

są w pełni sił.

- Owszem. Przygotowują się do ślubu i mają nadzieję, że pani

zechce uczestniczyć w ceremonii.

- Nie jestem pewna, czy to będzie możliwe - odparła z powagą. -

O ile dobrze zrozumiałam, chciał pan ze mną porozmawiać. Sądzę, że

łatwiej nam będzie dojść do porozumienia, jeśli znajdziemy się na

background image

neutralnym gruncie. Chętnie oprowadzę pana po Steep Ride i

najbliższej okolicy.

Wszyscy troje pomyśleli jednocześnie: jaka dziwna wymiana

zdań. W uszach Ateny brzmiała jak przykłady grzecznych zwrotów i

wyrażeń z podręcznika dobrych manier. Słowa, słowa, słowa...

Napuszona forma pozbawiona treści.

Nick ukłonił się pani Filmer i wygłosił kolejną formułkę.

- Bardzo się cieszę, że panią poznałem.

- Ja także jestem bardzo rada z naszego spotkania - odparła

nadzwyczaj uprzejmie, w głębi ducha zastanawiając się, co sprawia,

że tych dwoje ludzi nie potrafi zachowywać się naturalnie w

obecności innej osoby.

Młodzi wyszli na świeże powietrze. Pod czujnym wzrokiem

siedzącego w pobliżu kota oraz dwu kaczek drepcących w oddali

chwiejnym krokiem Nick podał ramię Atenie i skierowali się ku

lasowi rosnącemu za osadą. Wyboista droga zmieniła się w leśny

dukt. Wkrótce drzewa zasłoniły dwoje spacerowiczów, chroniąc ich

przed spojrzeniami ciekawskich.

- Skąd ta nagła wizyta, Cameron? - Atena odezwała się pierwsza.

- Dlaczego pan mnie prześladuje?

Obrócił ją delikatnie, tak że stanęli twarzą w twarz. Natychmiast

zapomniał, że miał się zachowywać przyzwoicie, okazywać łagodność

i szukać porozumienia. Zamiast tego zaatakował ją niczym wroga,

używając najcięższej amunicji. Oczyma wyobraźni ujrzał jadącego

background image

czarnym powozem księcia i ten obraz podziałał na niego jak płachta

na byka.

- Inglesham wygrał, prawda? Odtrąciła pani Adriana, żeby wyjść

za księcia. Nie podoba się pani, że tutaj przyjechałem? Czy słusznie

się domyślam, że Inglesham został przywitany zupełnie inaczej?

Zaskoczona wpatrywała się w niego pytającym wzrokiem, bo nie

miała pojęcia, dlaczego zrobił jej awanturę z powodu Ingleshama.

Domyślała się wcześniej, że Nick sądzi, jakoby pragnęła dla siebie

książęcego tytułu i fortuny, ale gdy prawda o jej pochodzeniu wyszła

na jaw, dawne spekulacje i domysły poszły w zapomnienie, jakby w

ogóle nie istniały.

- Inglesham! - zawołała i nagle wybuchnęła śmiechem, w którym

nie było ani śladu wesołości. - Pan myśli, że przyjechał mi się

oświadczyć? Jego także pan śledził?

- Nie, ale byłem dziś w Abbot Quincey i widziałem, że jechał od

strony Steep Ride. Dlaczego, Ateno? Dlaczego?

Minę miał zbolałą. Atena podejrzewała, że jej twarz wyraża

podobne cierpienie. Nagle ogarnęło ją współczucie dla Nicka, choć on

nie miał dla niej litości. Postanowiła trochę się z nim podroczyć.

- Pańskim zdaniem to naganne i godne potępienia, że ojciec

interesuje się rodzoną córką?

Nick był wyraźnie zbity z tropu.

- Ależ skąd, lecz co te sprawy mają wspólnego z nami?

- Och, Nick... - westchnęła z czułym uśmiechem, zapominając o

formach grzecznościowych. - Książę nie jest moim wielbicielem.

background image

Pozory mylą. To mój ojciec. Dowiedziałam się o tym przed twoim

wyjazdem na wieś. Teraz przyjechał do Steep Ride, żeby po

wieloletnim oczekiwaniu poślubić wreszcie moją matkę. Nie mogę ci

opowiedzieć ich historii, niech zrobią to sami. Zapewniam tylko, że

niepotrzebnie się zadręczałeś.

- Inglesham? - wykrztusił Nick. Gdy zrozumiał bezmiar swojej

pomyłki, zakłopotany i wstrząśnięty nie był w stanie panować nad

emocjami. - Inglesham jest twoim ojcem?

- Przed chwilą powiedziałam ci o tym, prawda? Jak zwykle wolisz

przypisywać mi wszystko, co najgorsze. W takim razie zostaw mnie w

spokoju. Wracam do domu.

Odwróciła się i ruszyła leśnym traktem. Nie chciała, żeby Nick

zobaczył łzy spływające jej po policzkach. Była tak wytrącona z

równowagi, że straciła poczucie kierunku i zamiast iść w stronę

wioski, zmierzała dalej w las.

Ale ze mnie idiotka, pomyślała. Przez tego głupca zmieniam się w

fontannę. Typowy Otello! Zawsze ma powód, żeby mnie

podejrzewać. Najpierw był zazdrosny o Adriana, nawiasem mówiąc,

nie bez powodu, teraz awanturuje się o księcia, całkiem bezzasadnie.

Wkrótce zarzuci mi, że kokietuję samego regenta albo szacha

perskiego lub cara Aleksandra... Dla niego nawet archanioł Gabriel

może być podejrzany.

Nick patrzył na odchodzącą Atenę. Inglesham był jej ojcem, a nie

wielbicielem. Istotnie, pozory mylą. Chorobliwe zaślepienie stało się

przyczyną straszliwych katuszy. Przysparzał ich także Atenie, nie

background image

chcąc uznać z pokorą, że w dobrej wierze dała kosza Adrianowi, że

nie chodziło jej o to, by złowić grubą rybę.

Nick zrozumiał, że postąpił jak głupiec, i to nie raz, ale

kilkakrotnie. A karą za głupotę będzie utrata Ateny, jedynej kobiety, z

którą mógł swobodnie rozmawiać o wszystkim, tak samo jak z

najbliższymi przyjaciółmi. Najpierw tylko jej pragnął, teraz kochał do

szaleństwa.

Na domiar złego dzięki opiece księcia i znacznemu posagowi,

który niewątpliwie otrzyma, będzie mogła wybrać sobie na męża,

kogo zechce. Wystarczy, że kiwnie palcem. A przecież, do jasnej

cholery, jedynym mężczyzną godnym takiej kobiety jest on, Nick.

Pobiegł z nią, nie przejmując się, że ktoś ich może zobaczyć.

Musiał natychmiast przeprosić ją za idiotyczny atak zazdrości, bo w

przeciwnym razie będzie dla niego stracona na zawsze. Dogonił ją,

gdy zatrzymała się i spostrzegła, że idzie w niewłaściwym kierunku.

Dyszał ciężko, nie tyle z wysiłku, co raczej z powodu głębokiego

wzruszenia, którego doznał, gdy odkrył prawdę o własnych uczuciach.

Nie mógł stracić tej kobiety, to byłaby całkowita klęska.

- Ateno! - zawołał chrapliwym głosem. Nie odważył się jej

dotknąć. - Ateno, czy zdołasz mi wybaczyć? Od początku naszej

znajomości kochałem cię jak wariat, ale ty wolałaś Adriana, szalałem

więc z zazdrości. Nie miałem racji, gdy zarzuciłem ci, że chcesz

bogato wyjść za mąż i dlatego kokietujesz...

- Nie - przerwała uparta pani jego serca. - Miałeś rację. Na

początku rzeczywiście robiłam wszystko, żeby go omotać i

background image

przywiązać do siebie, bo trafił mi się pogodny i miły kandydat na

męża z ogromnym majątkiem i arystokratycznym tytułem. Bez obaw

mogłam go poślubić. Miłość nie była konieczna. Dopiero gdy

poznałam ciebie, zmieniłam zdanie. Odrzuciłam oświadczyny

Adriana, ponieważ go nie kochałam i nie miałam prawa za niego

wyjść. Ale wtedy było już za późno, bo wyrobiłeś sobie opinię na mój

temat.

Nick z obawą pomyślał, że Atena znowu szykuje się do ucieczki.

Nie mógł pozwolić, żeby go opuściła.

- Nie odchodź - poprosił. - Wybacz mi, jeśli zdołasz. Przyznaję,

że byłem dla ciebie okropny, lecz kochałem cię od pierwszego

wejrzenia. Oto cała prawda. Wreszcie odważyłem się ją ujawnić.

Niewiele myśląc, wziął ją w objęcia. Czuł się bezradny, ale mógł

przynajmniej scałować łzy płynące po jej policzkach.

- Ateno... Marzyłem o tym, odkąd zobaczyłem cię po raz

pierwszy, gdy stałaś za Emmą. - Całował ją najpierw czule, potem

coraz namiętniej. Nie wyrywała się i pozwoliła mu okrywać

pocałunkami mokre policzki.

Gdy pieszczoty stały się bardziej gwałtowne, gdy pocałował ją w

usta, oddała pocałunek tak chętnie, że Nick odsunął się z

westchnieniem. Zdawał sobie sprawę, dokąd mogą ich zaprowadzić te

czułości. Oszołomiona Atena zrobiła krok do tyłu i popatrzyła mu w

oczy.

background image

- Sądziłam, że mną gardzisz, a ty kochałeś. Kiedy nastąpiła ta

niezwykła zamiana uczuć? Skoro wiedziałeś, że to miłość, jak mogłeś

uważać, że jestem dwulicową kokietką?

- Byłem zazdrosny - wyznał szczerze, dotykając jej ciepłego

policzka. - Poza tym miałem fatalne wspomnienia. Pierwsza wielka

miłość skończyła się niepowodzeniem. Ukochana rzuciła mnie na

krótko przed planowanym ślubem i wyszła za bogatszego wielbiciela.

Poczucie krzywdy i moja głupota... jak widzisz, jestem z tobą

całkowicie szczery. One sprawiły, że od tamtej pory stałem się

podejrzliwy wobec wszystkich kobiet. Skoro już gramy w otwarte

karty, musisz przyznać, że dla człowieka, który nie wiedział, co

łączyło twoją matkę z Ingleshamem, wniosek był oczywisty, a

mianowicie, że zależy mu na tobie.

- W pewnym sensie tak było, lecz inaczej, niż myślałeś - odparła

Atena pojednawczym tonem i położyła rękę na jego dłoni. - Z

pierwszą żoną nie miał dzieci, więc tym bardziej zależało mu na

odzyskaniu córki utraconej przed wielu laty. Dobry Boże, patrząc z

boku na nasze postępki, można by pomyśleć, że jesteśmy postaciami

ze sztuki Szekspira.

- Moim zdaniem z Komedii pomyłek - wpadł jej w słowo Nick.

Gdy zazdrość uleciała z wiatrem, szybko odzyskał dobry humor. -

Pozostaje mi tylko raz jeszcze poprosić cię o przebaczenie, a potem

zapytać, czy zgodzisz się za mnie wyjść.

- Chyba wiesz, jaka będzie odpowiedź. Nie ukrywam wprawdzie,

że kocham cię nad życie, ale czy mogę być szczęśliwa z mężem

background image

zazdrośnikiem, który dostaje szału, kiedy przelotnie spojrzę na innego

mężczyznę? Nie wiem, czy warto ryzykować.

- Aha, nie wierzysz, że dostałem nauczkę i nabrałem do ciebie

zaufania. Moja matka powiedziała kiedyś, że od dzieciństwa miałem o

sobie bardzo wysokie mniemanie i uważałem, że znam odpowiedzi na

wszystkie pytania. Odkąd poznałem ciebie, na żadne nie potrafię

odpowiedzieć, więc ty mnie oświeć. Mogłaś wyjść za Adriana albo

poślubić arystokratę takiego jak twój ojciec. Nie żal takiego mariażu?

- Nie - odparła natychmiast. - Nie szukam męża bogatego albo

utytułowanego. Chcę poślubić człowieka, którego kocham, czyli

ciebie.

- Jak brzmi twoja odpowiedź: tak czy nie?

- Tak, zdecydowanie tak. Muszę wierzyć, że mówisz szczere.

Spodziewam się, że będziemy szczęśliwi. Pamiętasz, jak dobrze się

między nami układało, kiedy zajęci rozmową albo grą, zapominaliśmy

o kłótniach?

- To moja wina, że dzieliły nas spory - odparł ponuro. - Nie

zasługuję na ciebie. Błędnie oceniłem moją kochaną Palladę i biję się

w piersi.

- Nie ma powodu, żebyś poczuwał się do winy. Dzieliłam ją z

tobą od dnia, w którym przyjechałam do Londynu. Ja też błędnie

oceniłam samą siebie, uznając, że jestem gotowa do małżeństwa z

rozsądku, a miłość jest dla mnie nieważna. Ty poszedłeś wskazanym

tropem.

background image

- Mniejsza z tym. Znam sposób, aby cię przekonać, że moja

skrucha płynie z głębi serca - powiedział, obejmując ją mocno.

Atena śmiało oddawała mu pocałunki. Wkrótce odsunął się, by

uniknąć pokusy.

- W tym lesie są chyba jakieś czary, którym i my ulegamy -

powiedział, rozglądając się wokół. - Naprawdę lubisz tu przychodzić?

Szukasz mądrej sowy, żeby się z nią naradzić, moja śliczna Pallado?

Umyślnie wodzisz mnie po manowcach. Zamiast pędzić do

bezpiecznego domu, ciągniesz mnie do lasu. Odczuwam nieodpartą

pokusę, żeby odwrócić kolejność wydarzeń i nie czekać do ślubu!

- To wszystko twoja wina. Byłam taka wzburzona, że kiedy

uciekłam od ciebie, straciłam poczucie kierunku - odcięła się Atena. -

Zresztą kto wie? Może ten las nam sprzyja? Zwabił mnie w gęstwinę,

żebyś musiał za mną pobiec.

Osłonił nas przed wzrokiem ciekawskich. Legenda mówi, że

jawnie szkodzi obcym i świętokradcom, którzy bezczeszczą dawne

opactwo. Dlatego wielu jego właścicieli zginęło gwałtowną śmiercią.

Chcę wierzyć, że te drzewa uznały mnie za swoją, bo przez całe życie

spacerowałam wśród nich bez lęku.

Zamiast odpowiedzieć, Nick pocałował ją czułe.

- Pewnie masz rację, ale są tak ciemne i potężne, że pasują do

mrocznych legend. Dziś były świadkami szczęśliwego zakończenia

historii dwojga zakochanych, którzy nareszcie się pogodzili. Nie mogę

się doczekać, kiedy przedstawię cię rodzicom i mojej drogiej siostrze

Lucy. Cała rodzina obawiała się, że będę starym kawalerem. No i

background image

proszę, zostałem usidlony przez czarodziejkę, która zdjęła ze mnie

rzucone przed laty zaklęcie.

- Musisz pokazać mi Szkocję - dodała radośnie Atena. - Chcę tam

z tobą pojechać. Niewiele dotąd podróżowałam, najdalej do

Northampton. Urzekła mnie „dumna i dzika Calidonia", kraina

Waltera Scotta.

- Kiedy się pobierzemy, zawiozę cię wszędzie, gdzie zechcesz.

Musimy jak najszybciej wziąć ślub. Straciliśmy mnóstwo czasu. A

teraz wracamy do Steep Ride, bo twoja matka gotowa pomyśleć, że

nie jesteś przy mnie bezpieczna. Kiedy wszedłem do salonu,

poczułem na sobie jej bystre spojrzenie. Wcale się jej nie dziwię, że

mi nie ufała, bo w głębi ducha szalałem z rozpaczy!

Trzymając się za ręce, wrócili do Datchet House. Przed domem

stal powóz księcia - widomy znak, że nie jedna, a dwie pary

zakochanych nareszcie się odnalazły. Przed nimi była wspólna

przyszłość oraz prawdziwe szczęście, o którym wszyscy marzymy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marshall Paula Tajemnice Opactwa Steepwood 08 Ich czworo(1)
115 Marshall Paula Tajemnice Opactwa Steepwood 16 Odnaleziona markiza
Marshall Paula Tajemnice Opactwa Steepwood 16 Odnaleziona markiza
Whitiker Gail Tajemnice Opactwa Steepwood ?rodyta z leśnego jeziora
Whitiker Gail Tajemnice Opactwa Steepwood Akademia uczuć
Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 01 Dwie siostry
Andrew Sylvia Tajemnice Opactwa Steepwood 15 Nie przyniosę ci pecha
Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 12 Podstęp lorda Exmoutha
89 Alexander Meg Tajemnica opactwa Steepwood 3 Rozważni i romantyczni (Najlepszy wybór)
Herries Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 09 Szansa dla dwojga
Bailey Elizabeth Tajemnice Opactwa Steepwood 10 W kręgu pozorów
Bailey Elizabeth Tajemnice Opactwa Steepwood 02 Panna Serena
105 Whitiker Gail Akademia uczuć (Tajemnice Opactwa Steepwood 11)(1)
Tajemnice opactwa Steepwood 02 Panna Serena Bailey Elizabeth
101 Herries Anne Szansa dla dwojga (Tajemnice Opactwa Steepwood 09)
Whitiker Gail Tajemnice Opactwa Steepwood 05 Afrodyta z leśnego jeziora
Bailey Elizabeth Tajemnice Opactwa Steepwood 02 Panna Serena
Andrew Sylvia Tajemnice Opactwa Steepwood 07 Sawantka

więcej podobnych podstron