1
James G. Jensen
INNE SPOJRZENIE NA PIERWSZY KROK AA
O broszurze:
Broszura ta daje poszerzony obraz Kroku Pierwszego z programu Dwunastu Kroków
powrotu do zdrowia AA. Mówi o potrzebie przyznania si
ę do bezsilności wobec wszystkich
substancji chemicznych poprawiaj
ących samopoczucie, osób uzależnionych od alkoholu.
O autorze:
James G. Jensen jest dyrektorem Programu w Centrum Leczenia Uzale
żnień
Chemicznych szpitala
Św. Józefa w St. Paul, Minnesota. Przedtem był naczelnym doradcą
w Hazelden.
Uwagi wydawcy:
Wydawnictwo „Materia
ły Edukacyjne Hazelden” oferuje różnorodność informacji o
uzale
żnieniach chemicznych i pokrewnych obszarach. Nasze publikacje niekoniecznie
reprezentuj
ą Hazelden i jego programu, nie reprezentują też stanowiska żadnej ze
wspólnot opartych na 12 Krokach.
SŁOWO WSTĘPNE
Stosowany na przestrzeni wielu lat program Anonimowych Alkoholików zosta
ł
uznany za jeden z najbardziej skutecznych programów dla alkoholików. Krok Pierwszy
programu AA - konieczno
ść rozpoznania istniejącego problemu - jest podstawową dla
jakiejkolwiek próby powrotu do zdrowia, zajmuje te
ż centralne miejsce w tym programie.
Je
śli zapoznający się z Pierwszym Krokiem ludzi ograniczają się tylko do
rozpoznania socjalnych i materialnych skutków niezdolno
ści do kierowania swoim życiem,
pomijaj
ą najbardziej destrukcyjną część problemu.
Skupiaj
ąc się tylko na tym w jaki sposób używani substancja chemiczna
przeszkadza im w wykonywaniu codziennych obowi
ązków, widzą tylko tę część problemu,
która i tak jest
łatwo zauważalna dla otoczenia. Na swoje nieszczęście utwierdzają się w
przekonaniu,
że radząc sobie z codziennymi obowiązkom i zapewniając sobie w
wystarczaj
ącym stopniu komfort materialny zachowują kontrolę nawet jeśli zdarza im się
wypi
ć lub zażyć „trochę za dużo”.
By
ć może jedynym w swoim rodzaju wkładem wnoszonym przez tę broszurę jest
pogl
ąd autora na drugą część Pierwszego Kroku, który może stać się podstawową
cz
ęścią programu leczenia w Hazelden. Według tego poglądu niezdolność do
2
(niemo
żność) kierowania życiem sięga poza socjalne i ekonomiczne skutki uzależnienia,
a tak
że, poza zachowania agresywne lub zaniedbywanie się osoby pijącej lub odurzającej
si
ę.
W tym poszerzonym obrazie, niezdolno
ść do (niemożność) kierowania życiem
ściśle wiąże się z utratą własnej godności i tożsamości istoty ludzkiej. Zdarza się przecież
i tak,
że jeszcze przed popadnięciem w alkoholizm ludzkim życiem próbują zawładnąć
zniekszta
łcone (chore) uczucia i emocje. Staje się więc niezwykle ważne , by ludzie
zaczynali leczenie alkoholizmu wcze
śnie, zamiast czekać, aż dosięgnie o n momentu w
którym niezdolno
ści do (niemożności) kierowania własnym życiem nie da się już dłużej
zaprzecza
ć.
Do niedawna za
żywanie przepisanych przez lekarza leków (uspokajających itp.) w
po
łączeniu z alkoholem, powodowało u wielu ludzi poważne problemy. Obecnie
powszechnie zaakceptowano,
że alkoholicy muszą uznać swoją bezsilność także wobec
tych substancji chemicznych.
Jak podkre
śla Jensen, ludzie uzależnieni chemicznie muszą zaakceptować swoje
autodestrukcyjne pragnienie, by za
żywać poprawiające ich samopoczucie chemikalia.
Jansen t
łumaczy, że ludzie uzależnieni chemicznie, chcąc uporządkować swoje życie,
wyzdrowie
ć, muszą uznać fakt, że ich życie wewnętrzne, duchowe, ma większe znaczenie
ni
ż wszelkie zewnętrzne czynniki materialne i zachowania z nimi związane. Osoba
chemicznie uzale
żniona musi nauczyć się rozpoznawać jak kontrolowane uczucia wobec
siebie i innych wp
ływają na jej zdrowienie.
Dyskusja o bezsilno
ści i niezdolności do (niemożności) kierowania swoim życiem
zawarta w tej broszurze wychodzi w niektórych sprawach poza tradycyjne interpretacje
Pierwszego Kroku. Interpretacja autora by
ć może jest kontrowersyjna. Mówi o
uzale
żnieniu chemicznym w połączeniu z uzależnieniem alkoholowym i próbuje rozwinąć
poj
ęcie bezsilności i niezdolności do (niemożności) kierowania życiem poza zwykłą
kontrol
ę nad substancją. Ze względu na unikalność tego materiału Wasze komentarze
będą mile widziane.
Wydawca
WPROWADZENIE
Artyku
ł ten jest o pierwszym kroku na drodze do uwolnienia się od uzależnienia
chemicznego. U
ściślając, jest o Pierwszym Kroku z programu Dwunastu Kroków
Anonimowych Alkoholików, przyznanie,
że istnieje problem. Krok Pierwszy stwierdza
3
„Przyznali
śmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym
życiem”.
W okresie, który up
ływał na dosłownym rozumieniu tego Kroku, stawało się coraz
bardziej oczywiste,
że alkoholicy są bezsilni nie tylko wobec alkoholu. W fakcie, że są
bezsilni tak
że wobec wszelkich narkotyków i substancji chemicznych zmieniających ich
nastrój i daj
ących poczucie zadowolenia tkwi ich potrzeba (pragnienie, chęć) zmieniania
swego samopoczucia. Tym samym stawa
ło się oczywiste, że ludzie których pierwotnym
uzale
żnieniem były narkotyki, są w wysokim stopniu zagrożenie nałogowym alkoholizmem.
To o czym tak naprawd
ę mówimy, to złożone lub wybiórcze uzależnienie chemiczne.
Osoba uzale
żniona chemicznie na ogół przedkłada określoną substancję chemiczną nad
inne, lecz je
śli nałogowiec nie ma dostępu do ulubionego środka, zadowala się innymi,
które uda mu si
ę zdobyć. Podstawową potrzebą jest zmiana lub poprawa samopoczucia i
ka
żdy związek chemiczny spełniający to zapotrzebowanie, jest akceptowany.
W zwi
ązku z tak poszerzoną koncepcją uzależnienia jako stan umysłu, do którego
odnosimy Krok Pierwszy u
żyte dalej sformułowania odnoszą się zazwyczaj do osoby
uzale
żnionej od jakiejkolwiek substancji psychoaktywnej i nie ograniczają się do
alkoholików i alkoholizmu.
BEZSILNO
ŚĆ
Pomijaj
ąc fakt, że używanie odurzających środków chemicznych przeszkadza
uzale
żnionym we właściwy sposób kierować swoim życiem, bezsilność nałogowców
wyra
ża się w niezdolności do zaprzestania lub odpowiedniego kontrolowania użycia tych
środków. Silne pragnienie użycia alkoholu i/lub innych środków chemicznych, spycha na
dalszy plan rodzin
ę, pracę, życie społeczne i towarzyskie, nieistotne też stają się szkody
dla zdrowia fizycznego, psychicznego i emocjonalnego.
Definicja ta mo
że wydawać się prosta i jasna . Jednak niezdolność do jej pełnego
zrozumienia, zaakceptowania i przyj
ęcia jest początkowo dla wielu osób chemicznie
uzale
żnionych, największą przeszkodą na drodze do wyzdrowienia. Tradycyjna postawa
spo
łeczeństwa, polegająca na piętnowaniu i zawstydzaniu każdego dotkniętego tym
szczególnym schorzeniem, jest w jakim
ś stopniu winna niechęci a by przyznawać się do
bezsilno
ści. W pewnych sferach „umiejętność korzystania z trunków” uznawana jest za
oznak
ę męskości i przynależności do „lepszego towarzystwa” zaś brak tej cechy uchodzi
za niem
ęski i nieprzystojący damom, objaw słabości moralnej. Osoba uzależniona od
narkotyków innych ni
ż alkohol musi nie tylko stawić czoła temu sposobowi myślenia, a
tak
że etykietce „naćpany czubek„ i możliwości wplątania się w działalność przestępczą.
Ponadto jest wiele praktycznych przyczyn takich jak: mo
żliwość prowadzenia pojazdów,
4
ubezpieczenia na
życie, zachowania pracy, które osoba ta mogłaby utracić w wyniku
przyznania si
ę do bezsilności wobec zmieniających samopoczucie chemikaliów.
Lecz nawet je
śli postawa społeczności wydaje się chwilowo utwierdzać osobę
chemicznie uzale
żnioną w ukrywaniu problemu i jego zaprzeczaniu, to tak naprawdę jest
ona mniej wa
żna w porównaniu z prawdziwymi, osobistymi powodami zaprzeczania. Oto,
gdzie, jak si
ę wydaje, tkwi szaleństwo choroby uzależnienia. Jak ludzie mogą ignorować
rady lekarzy, którzy mówi
ą im że dalsze używanie alkoholu i/lub innych narkotyków
powa
żnie uszkodzi ich zdrowie albo ich zabije? Jak może ktoś zagrożony utratą dobrej
pracy z powodu u
żywania chemikaliów zmieniających jego świadomość ignorować to
zagro
żenie? Jak może ktoś, kto staje przed możliwością utraty rodziny, spowodowanej
piciem czy za
żywaniem narkotyków nie zważać na takie zagrożenie? Jak może ktoś, kto
stwarza zagro
żenie dla życia swojego i innych prowadząc pojazd „pod wpływem”,
ignorowa
ć takie niebezpieczeństwo? Jak mogą ludzie, którzy pijąc lub zażywając, stale
nara
żając się na fizyczne i psychiczne męki kaca, nie wycofać się z tej formy
autodestrukcji? Czy ci ludzie pozbawienie s
ą rozumu lub uczuć? Czy tym ludziom na
niczym nie zale
ży? A może są bezsilni do robienia czegokolwiek poza tym?
My
ślimy, że prawdą jest, iż ludzie ci posiadają rozum, uczucia i że im zależy. Są
jednak bezsilni aby robi
ć cokolwiek poza tym. Zaprzeczanie bezsilności jest obłędem
na
łogowców. Odmowa, by stawić czoła rzeczywistości i przyjęcia jej, również jest
ob
łędem. Pragnienie użycia środków zmieniających samopoczucie, wypiera całą logikę,
uczciwo
ść i jakiekolwiek inne myślenie. Pragnienie to sprawia, że używający jest bezsilny
wobec tych
środków, i wymaga zaprzeczenia tej bezsilności. Pragnienie (potrzeba) ta jest
silniejsza ni
ż tylko zły nawyk, jest tak silna, gdyż jest chorobą. Oto gdzie zaczyna się
niezdolno
ść do kierowania swoim życiem.
NIEZDOLNO
ŚĆ DO KIEROWANIA SWOIM ŻYCIEM
Kiedy my
ślimy o Kroku Pierwszym, myślimy o początku procesu powrotu do
zdrowia z choroby uzale
żnienia chemicznego.
Tak jak w procesie powrotu do zdrowia z ka
żdej choroby powinniśmy zajmować się
przyczynami problemu. Jest bardzo wa
żne, by położyć nacisk (zwrócić uwagę) na
właściwe miejsce. W pierwszym liście do Tymoteusza mówi się, że „miłość do pieniędzy
jest przyczyn
ą wszelkiego zła”. Czasem, nietrafnie, mówi się, że „pieniądze są przyczyną
wszelkiego z
ła”, gdyż w tak sformułowanym zdaniu błędnie określamy przyczynę. W
drugiej wersji wa
żny staje się nieożywiony, bezduszny środek wymiany. Całkowicie
przeoczona zostaje natomiast niezdrowa mi
łość do pieniędzy, doprowadzająca ludzi do
porzucenia my
ślenia, logiki i uczciwości.
5
Takie samo uzasadnienie bywa czasami stosowane wobec uzale
żnienia
chemicznego. Je
śli myślimy, że przyczyną problemu są zmieniające samopoczucie
chemikalia a nie ch
ęć ich użycia nacisk kładziemy na niewłaściwe miejsce. Jeżeli
uzale
żniona chemicznie osoba w ten sposób podchodzi do pierwszego kroku procesu
powrotu do zdrowia, mo
że mieć przeświadczenie, że problem tkwi w fakcie, iż pije i/lub
za
żywa zbyt dużo. Uważa, że problem zostanie rozwiązany, gdy potrafi z używania
zrezygnowa
ć. Może być przekonana, że przyczyną problemu są kłopoty rodzinne,
napi
ęcia w pracy czy też miejsce zamieszkania (otoczenie).
Wierzy,
że kiedy one ulegną zmianie, zdoła opanować uzależnienie. W rezultacie
ludzie uzale
żnieni chemicznie widzą w sobie ofiary zarówno „wódy” czy „prochów” jak i
niesprzyjaj
ących okoliczności.
Tak my
ślący, może prawdopodobnie chętnie przyznać się do bezsilności wobec
chemikaliów i przyzna
ć także, że traci zdolność do kierowania życiem. Jednak nałogowiec,
mo
że także wygodnie dla siebie, unikać bolesnej konieczności by przyjąć
odpowiedzialno
ść. Odpowiedzialność ta wymaga rozważenia czy alkohol i narkotyki
mog
ące być używanymi przez nieuzależnionych chemicznie ludzi są naprawdę źródłem
problemu, czy jest nim nieodparta potrzeba ich u
życia przez konkretną osobę. Pragnienie
użycia środków chemicznych jest „wadą charakteru”, o której usunięcie z naszego życia,
pokornie prosimy Boga w programie AA.
Kroki w Programie AA nie s
ą skierowane na usunięcie ze świadomości alkoholu i
innych zmieniaj
ących samopoczucie chemikaliów, lecz na naprawienie (wyeliminowanie)
naszej ob
łędnej potrzeby ich używania.
Maj
ąc to na uwadze, ważne jest nie tylko przyznanie się osoby uzależnionej do
bezsilno
ści wobec chemikaliów, ale również swoich wad. Osoba używająca owych
środków chemicznych, traci dwa ważne czynniki decydujące o uporządkowanym, wolnym
od chemikaliów
życiu. Pierwszy to, zdrowa - wypływająca z poczucia swojej godności,
samoocena. Drugi to zdolno
ść do rozpoznawania uczuć i dzielenia się z nimi w pozytywny
dojrza
ły sposób.
Wydaje si
ę, że to co ludzie odczuwają wobec siebie samych ma wielki wpływ na
sposób w jaki traktuj
ą alkohol oraz narkotyki i w jakim stopniu potrzebują użycia tych
środków, a także czy popadają w uzależnienie od nich czy też nie. Wydaje się również że
to czy osoba zdolna jest konstruktywnie rozpozna
ć uczucie strachu, nadmiernej dumy,
winy, lito
ści nad sobą, rozżalenia, czy też pozwoli by napór tych uczuć spychała ją na
pozycje obronne, jest decyduj
ącym czynnikiem w rozwoju uzależnienia chemicznego.
Je
śli uzależniona chemicznie osoba, nie potrafi poradzić sobie z uczuciami
nieuzasadnionego strachu, mo
że stać się ono do tego stopnia przesadne i obsesyjne, że
6
nawet tak proste czynno
ści jak wyjście do pobliskiego sklepu , czy też odebranie
telefonu, staj
ą się niewykonalne bez uprzedniego zażycia zmieniających samopoczucie
chemikaliów.
Przesadna duma sprawia, i
ż osoba chemicznie uzależniona czuje się w obowiązku
nigdy nie zawie
ść w żadnym działaniu, ukrywać i zaprzeczać najzwyklejszej ludzkiej
słabości, by nie stracić uznania w oczach innych. Środki chemiczne pozwalają jej uzyskać
poczucie,
że spełnia postawione sobie wymagania.
Równie
ż poczucie winy spowodowane świadomością, że udaj kogoś kim tak
naprawd
ę nie jest, uzależniony próbuje zagłuszyć używając środków chemicznych. W
efekcie próby uciszenia konfliktów i bycia mi
łym dla innych, osoba uzależniona, pozwala
innym dominowa
ć. Wówczas staje się pełna rozżalenia, pozwala innym dominować.
Wówczas staje si
ę pełna rozżalenia i litości nad sobą dlatego, że inni robią to do czego
sama ich zach
ęciła. To z kolei dostarcza wystarczającego usprawiedliwienia, aby uciekać
si
ę do alkoholu lub innych środków, w celu poprawy samopoczucia. We wszystkich tych
przypadkach, osoby chemicznie uzale
żnione zezwalają uczuciom na przejęcie kontroli nad
nimi. Poprzez zwi
ększenie zapotrzebowania na środki chemiczne, by rozładować
niepokoje i frustracj
ę, same stwarzają zależność od tych środków.
Przyj
ęty przez nas sposób rozumowania nie zamierza zaprzeczać żadnym
mo
żliwym fizycznym postaciom uzależnienia chemicznego. Przeczuwamy jednak, że
mo
że on mieć duże znaczenie dla chorych, którzy poszukują sposobu na opanowanie
uzale
żnienia.
Do
świadczenie wielu chemicznie uzależnionych ludzi w AA, którzy opanowali
chorob
ę, wydaje się potwierdzać konieczność, by nałogowcy uczciwie i szczerze przyjrzeli
si
ę sobie samym. Oni pełni lęków, rozżalenia, egocentryzmu, litowania się nad sobą,
niech
ęci do siebie. tak naprawdę są ludźmi, którzy w odruchu obronnym zaprzeczają
wszystkiemu o czym tu mówimy, uciekaj
ą się do zmieniających samopoczucie
chemikaliów w daremnym wysi
łku by wspierać to zaprzeczanie i by złudzenie wydawało
si
ę rzeczywistością. Osoba dojrzała potrafi radzić sobie z takimi uczuciami, nawet jeśli
dopu
ściwszy je odczuwa niepokój i frustrację. Ludzie chemicznie uzależnieni w odruchu
obronnym zaprzeczaj
ą takim uczuciom, uciekają się „strzelając drinka” „łykając prochy” lub
„daj
ąc w żyłę”. Potrzeba zmiany tych uczuć za wszelką cenę, jest częścią niezdolności
do kierowania swoim
życiem.
Nikt oczywi
ście nie obiera takiej drogi celowo nawet jeśli wszyscy pragniemy mieć
dobre samopoczucie. Mo
że to być przypadłość wrodzona lub nabyta wskutek wpływu
otoczenia, albo te
ż wskutek kombinacji obu tych czynników. Lecz pytanie „jak” i „dlaczego”
7
nie jest wa
żne w procesie powrotu do zdrowia. Człowiek nie musi wiedzieć jak i dlaczego
złamał nogę, ażeby skutecznie ją leczyć.
Najwa
żniejszą sprawą jest rozpoznanie i przyznanie, że istnieje nieodparta
potrzeba u
żywania zmieniających samopoczucie chemikaliów, oraz że osoba dotknięta
takim nieszcz
ęściem, pozostawiona sama sobie jest bezsilna i potrzebuje pomocy.
HISTORIE PRZYPADKÓW
Na przyk
ład: 67-letni nadużywający zgłosił się na leczenie przyznając, że w ciągu
ostatniego roku utraci
ł wszelką kontrolę nad swoim piciem. Na próżno podejmował wysiłki
by przesta
ć. Człowiek ten był bezsilny wobec alkoholu i potrzebował pomocy. Jego dzieci
potwierdzi
ły oświadczenie ojca, nie mogły jednak zrozumieć co się z ich rodzicem stało.
Przez 40 lat ich rodzic by
ł osobą zrównoważoną, solidną w pracy, sumienną i
odpowiedzialn
ą. Wstrzemięźliwie używał alkoholu i nigdy nie uciekał się do pigułek czy
innych
środków medycznych przy błahej niedyspozycji czy bólu. Lecz teraz został
zdiagnozowany jako alkoholik. Rodzina nie mog
ła zrozumieć jak w tak krótkim okresie
czasu osoba wolna od na
łogów, uzależniła się od alkoholu?
Podczas leczenia okaza
ło się, że nadużywający dwa lata wcześniej przeszedł na
emerytur
ę po długoletniej pracy a później zmarła jego małżonka. W stosunkowo krótkim
okresie czasu straci
ł więc dwie bardzo ważne podpory swego życia. Po raz pierwszy
stan
ął przed koniecznością zmierzenia się z uczuciami osamotnienia i nudy. Musiał
zmierzy
ć się również z uczuciami „bycia nikomu niepotrzebnym” oraz że nic nie jest
warte zachodu. Kontrol
ę nad nim przejęły: strach i obawa przed przyszłością, rozżalenie,
lito
ść nad sobą z powodu śmierci małżonki na równi z uczuciem bycia nikomu
niepotrzebnym. Nigdy dot
ąd jego zdolność do radzenia sobie z takimi uczuciami nie była
wystawiona na prób
ę. Zabrakło mu zdrowego poczucia własnej godności i zdrowej
samooceny, by w dojrza
ły w sposób przyjąć uczucia i pokierować nimi. Zamiast ego
„odkry
ł” alkohol, ten sam alkohol, którego dotąd używał wstrzemięźliwie i o którym był
zdolny by
ł mówić „mogę go wypić lub nie”.
Lecz teraz alkohol zacz
ął mieć dla niego inne znaczenie. Odkrył, że alkohol zdawał
si
ę rozpraszać lęki, rozwiać poczucie samotności i nudy, sprawił, że znów wszystko
stawa
ło się warte zachodu. Teraz alkohol spełniał jego podstawowe potrzeby. To co
zacz
ęło się jako przypadkowe spełnienie potrzeby chwili, urosło do silnej codziennej
zale
żności. W rezultacie niezdolność nadużywającego do właściwego kierowania
uczuciami prowadzi do próby sztucznego kierowania nimi.
Środkiem, który w tym pomaga
jest zmieniaj
ący samopoczucie związek chemiczny – alkohol. Zarodek do niezdolności do
kierowania swoim
życiem zdawał się tkwić tam cały czas, czekając na sprzyjające do
8
rozwoju warunki. Chc
ąc opanować problem nadużywający nie musi wiedzieć o
wszystkich „jak” i „dlaczego” swego uzale
żnienia, powinien jednak uświadomić sobie, że
uczucie , i
ż „nic nie jest warte zachodu” wypływa z jego niskiej samooceny. Powinien też
zrozumie
ć, że uczucia rozżalenia i litości nad sobą burzą jego spokój wewnętrzny są
po
żywką dla uzależnienia. Jeśli chce zachować trzeźwość i rozsądek nie może pozwalać
sobie d
łużej na takie uczucia. Powinien sobie również uświadomić, ze potrzebny mu jest
nowy program (sposób) na dalsze
życie. Dajemy liczne przykłady ludzi chemicznie
uzale
żnionych, w różnym wieku, różnej płci, uzależnionych od alkoholu i/lub innych
środków chemicznych. Zewnętrzne okoliczności, które wpłynęły na rozwój ich
uzale
żnienia różnią się bardzo. Wewnętrznie przyczyny problemu uzależnienia, we
wszystkich przypadkach , maja te same podstawy.
Czterdziestoletnia, prowadz
ąca gospodarstwo domowe, żona odczuwa silną urazę
do swojego dominuj
ącego nad nią męża, który uważa, że „zawsze ma racje”. Jego
pewno
ść siebie i sukcesy nakładają się na jej uczucie rozżalenia i przeświadczenia i ż mu
nie dorównuje utwierdzaj
ą ja w przekonaniu, że „nie mogłaby bez niego żyć”, że „sama
nie da sobie rady w
życiu”. W jej daremnych usiłowaniach by czuć się „prawdziwą kobietą”
próbowa
ła pozamałżeńskich stosunków. To oczywiście tylko spotęgowało poczucie winy.
Zacz
ęła szukać ulgi w alkoholu i środkach uspokajających, uzależniając się od nich.
Trzydziestoparoletni przedsi
ębiorca na kierowniczym stanowisku. Który pozycję
zawdzi
ęczał swojej ciężkiej pracy zawsze miał wrażenie, że ludzie go nie lubią.
Desperacko wi
ęc zabiegał o powszechną akceptację. Wypłacał wyższe uposażenia, lepiej
zabezpiecza
ł inne potrzeby swoich pracowników niż jakikolwiek inny biznesmem w branży,
jednak stale towarzyszy
ło mu uczucie, że pracownicy go nie lubią i nie akceptują. Nigdy
te
ż nie ożenił się, gdyż wydawało mu się, że żadna kobieta go nie pokocha. Był
sfrustrowany i pe
łen litości nad sobą., gdyż mimo wysiłków, które sporo go kosztowały,
aby podoba
ć się innym, nadal czuł, że go odrzucają. Pielęgnował więc w sobie silną urazę
do ludzi w ogóle. Zacz
ął szukać pociechy w alkoholu i uzależnił się od niego.
Rozwa
żymy przypadek 18-letniej uzależnionej od narkotyków kobiety z jej
powierzchownym buntem i jednoczesn
ą widoczną obojętnością na wszystko co się wokół
niej dzieje. Osoba ta by
łą samotna, wewnętrznie wystraszona i całkowicie przytłoczona
perspektyw
ą, że będzie musiała poradzić sobie w świecie, w którym nikt jej nie rozumie.
Godzi
ła się by inni myśleli o niej raczej jako o leniwej, niż poznali prawdę, iż bała się
ubiega
ć o cokolwiek i z kimkolwiek konkurować, nie miała przecież doświadczenia
życiowego. Nigdy nie uczyła się jak z całą powagą i odpowiedzialnością traktować innych
i by
ć prze nich traktowaną. Narkotyki dostarczały jej jedynej tożsamości jaką miała
„na
łogowej narkomanki”. Obwiniała swoich rodziców o to, że dawali jej zbyt dużo, albo
9
zbyt ma
ło. Miała uczucie wielkiej litości i żalu nad sobą, gdyż wydawało jej się , że świat
potraktowa
ł ją niesprawiedliwie. Wobec tego czuła się usprawiedliwiona eksperymentując
z narkotykami, które dawa
ły jej uczucie zadowolenia i uzależniła się od nich.
PODSUMOWANIE
Alkohol i inne narkotyki nie wytwarza
ły niezdolności do kierowania własnym życiem
chemicznie uzale
żnionych ludzi. Początkowo alkohol i narkotyki wydawały się dostarczać
rozwi
ązania dla wewnętrznej niezdolności do radzenia sobie z uczuciami, którą ludzie ci
i tak byli ju
ż obarczeni. Używanie tych środków chemicznych sprawiało tylko, że uczucia
takie, stawa
ły się mniej ważne. W końcu ludzie ci musieli zrozumieć, że zniekształcając
uczucia i wypaczaj
ąc samoocenę przy pomocy zmieniających samopoczucie chemikaliów
nie zdo
łają rozwiązać swoich problemów i pozbyć się swoich wad. Alkohol i narkotyki
poprzez wspó
łudział w nich niezdolności do kierowania swoim życiem, pozbawiają ich
mo
żliwości rozwijania pozytywnych postaci zdrowej samooceny, której niepotrzebne są
zmieniaj
ące samopoczucie chemikalia.
Zrozumienie tego jest niezb
ędne, by zawarte w Kroku Pierwszym przyznanie się do
bezsilno
ści, miało pełne znaczenie. Myślimy, że uświadomienie sobie tego przez
chemicznie uzale
żnionych ludzi, doprowadzi do odkrycia, że jeśli ich przyznanie się do
bezsilno
ści i niezdolności do kierowania swoim życiem jest szczere, nieuniknionym jest by
ulegli i by Program AA sta
ł się ich sposobem życia. Ten sposób życia, uniemożliwia
(wyklucza), u
żywanie zmieniających samopoczucie chemikaliów. Używanie bowiem takich
chemikaliów mo
że doprowadzić do zachowań związanych z naturą zdolności do
kierowania swoim
życiem. Używanie ich, pozbawia też chemicznie uzależnionych ludzi
rzeczywistej potrzeby (konieczno
ści) by dorośli do dojrzałego kierowania swoimi uczuciami
i osi
ągnięcia poczucia własnej godności.