193 Young Karen Jeszcze jedna szansa

background image

Karen Young .Jeszcze jedna szansa.

STRESZCZENIE:

Julie odesz³a od Alexa, nie mog¹c znieœæ niechêci teœciowej i braku zaufania mê¿a.

Kariera zawodowa wype³ni³a jej ¿yciow¹ pustkê.

Szybko awansowa³a i sta³a siê cenionym pracownikiem. Niestety, z³oœliwy los sp³ata³ jej figla - na
jednym ze spotkañ zawodowych natknê³a siê na by³ego mê¿a...

ROZDZIA£ PIERWSZY

Julie Dunaway bezskutecznie usi³owa³a trafiæ kluczem do zamka. W lewej rêce z trudem trzyma³a wie
wypchane po brzegi torby z z¹.kupami. Za plecami us³ysza³a czyjeœ kroki.

. - Zdajesz sobie sprawê, ¿e dochodzi siódma?

- W' g³osie Ann Lawson, przyjació³ki i s¹siadki, zabrzmia³a wyraŸna przygana. ' - Czeœæ, Ann.

Julie zerknê³a przez ramiê, a jedna z toreb zachwi¹.³a siê niebezpiecznie. Ann z³apa³a j¹ w ostatniej
chwili. Julie chwyci³a mocniej drug¹, ale upuœci³a klucz. Ann zauwa¿y³a go pierwsza i przysunê³a stop¹.

- Musia³am wst¹piæ do sklepu. Dlatego wracam póŸniej ni¿ zwykle. Wpadniesz do mnie na kawê?

- Julie przepuœci³a przed sob¹ Ann i wesz³a za ni¹ do mieszkania. Kopniêciem zamknê³a drzwi.

- Wiem, ¿e siê powtarzam, ale powiem ci to jeszcze raz. .Musisz zwolniæ tempo. Za ciê¿ko pracujesz .

skarci³a j¹ Ann. - Ruszy³a w stronê wnêki s³u¿¹cej za kuchniê. Postawi³a torbê na blacie i odwróci³a siê do
Julie. - Nawet w weekendy nie pozwalasz sobie na ¿adne rozrywki. - Na piegowatej twarzy Ann malowa³
-siê autentyczny niepokój. - Uwa¿aj, moja droga, bo któregoœ dnia padniesz z przemêczenia i
niedopieszczenia. , Julie zachichota³a. Ann nie zamierza³a jej obraziæ.

Po prostu wyra¿a³a w ten sposób swoj¹ szczer¹ troskê.

- Rozumiem twoje intencje, Ann, ale praca sprawia mi przyjemnoœæ. Poza tym mam wra¿enie, ¿e

background image

w firmie nie dzieje siê najlepiej. Dlatego chcê pomóc panu Petersowi. - Julie spowa¿nia³a. Przypomnia³a
sobie swoje pierwsze tygodnie w Peters-WintonEngineering. - Du¿o mu zawdziêczam. Dosta³am
przecie¿ tê posadê, chocia¿ brakowa³o mi kwalifikacji.

Ann skrzywi³a siê lekko. Stwierdzenie Julie nie trafi³o jej do przekonania.

- Sama wiesz, ¿e dajesz z siebie wiêcej ni¿ powinnaœ. Pan Peters oczekuje od ciebie zawodowej
lojalnoœci i oœmiu godzin dziennie, a nie dziesiêciu lub wiêcej. Zaczynasz wpadaæ w przesadê.

W s³owach Ann by³o du¿o racji. Mimo to bursztynowe oczy Julie gli³y siê lekko, gdy na chwilê wróci³a
myœlami do biura. Jej szef chodzi³ z zasêpion¹ min¹. Coœ go niepokoi³o, chocia¿ stara³ siê tego nie
okazywaæ. . .

Odwróci³a siê do przyjació³ki.

- Oczywiœcie, masz racjê. Nie powinnam siê a¿ tak anga¿owaæ w swoj¹ pracê. Ale jestem pewna, ¿e pan
Peters martwi siê problemami przedsiêbiorstwa. Nie orientujê siê tylko, o co chodzi.

Ann Iillasnê³a wspó³czuj¹co jêzykiem i zaczê³a wyjmowaæ zakupy.

- Mo¿liwe, ¿e ma jakieœ k³opoty. Nie przypuszczam jednak, aby zwróci³ siê o pomoc do ciebie.
Dysponuje przecie¿ zespo³em bardziej doœwiadczonych pracowników. Wiêc jeœli chcesz mojej rady -
kontynuowa³a z uœmiechem ...: to siê a¿ tak nie przejmuj. Zostaw sprawy biznesu biznesmenom.

Biznesmeni. Julie nie nale¿a³a do ich krêgu. Nie dotar³a jeszcze na ten szczebel kariery i chyba tego
wcale nie pragnê³a. Lubi³a swoje zajêcie, które ca³kiem j¹ poch³ania³o. Franka Petersa zna³a od dawna.
By³ przyjacielem jej ojca i od trzydziestu lat w³aœcicielem Peters-Winton Engineering. Traktowa³ Julie
niemal jak córkê. Pomóg³ jej bez wahania, gdy przed dwóma laty znalaz³a siê w trudnym po³o¿eniu. Nie

background image

zawiod³a go. Szybko wci¹gnê³a siê w nowe obowi¹zki.

dowodni³a, ¿e jest, bystra i potrafi pracowaæ wydajrue. Spêdza³a w b Urze du¿o czasu i z ³atwoœci¹
wyczuwa³a panuj¹ce tam nastroje. Dlatego ostatnio nab a³a podejrzeñ, ¿e nie wszystko jest tak, jak byæ
pOWInno., .

Ale rzeczywiœcie nie ma sensu zaprz¹taæ sobie tym g³owy, uzn a. J œli firma wymaga, na przyk³ad,
wprowadzerua ZDllan w systemie zarz¹dzania,· to pan Peters mo¿e skorzystaæ z pomocy specjalistów.
Wielu zn omityc konsultantów oferowa³o w tej dziedzinie swoJe us³ugi. Na przyk³ad... Julie potrz¹snê³a
g³ow¹ jakby chcia³a odpêdziæ od siebie te natrêtne myœli:

Zaczyna³y bowiem zmierzaæ w niew³aœciwym kierunku. .Z ws lk¹ nê u a³a unikn¹æ bol nych
wspomruen; NIe zamIerza³a Jeszcze raz wpasc w tê sam¹ pu³apkê. Peters-Winton Engineering poradzi
sobie bez jej œwiat³ych sugestii.

Z wysi³kiem skupi³a uwagê na tym, co mówi³a Ann.

- Postanowi³am, ¿e spêdzimy u nich te dwa dni.

Ty odpoczniesz, pospacerujesz po lesie. Lubisz takie piesze wêdrówki. A ja dajê s³owo, ¿e ¿aden ch³opak
nie bêdzie ci siê naprzykrza³. - Przerwa³a na moment potok wymowy. - Julie! Ty mnie chyba w ogóle nie
s³yszysz?

- Wybacz. - Julie uœmiechnê³a siê przepraszaj¹co.

- Trochê siê zagapi³am. - W³o¿y³a do szafki paczkê makaronu i zamknê³a drzwiczki. Ann patrzy³a na ni¹ z
rezygnacj¹. - Teraz ca³a zamieniam siê w s³uch. Na co próbowa³aœ mnie namówiæ?

Ann wymownie wznios³a oczy do nieba i zaczê³a od pocz¹tku. . ' - Halsteadowie zaprosili nas na weekend
do ich omku nad jeziorem - wyjaœnia³a cierpliwie. - Tam Jest po prost bosko. Jak zobaczysz ten pejza¿,
od razu zapomrusz o pracy w zakurzonym œródmieœciu.

background image

Towarzystwo te¿ chyba ciê zadowoli. Bêd¹ tylko oni z dwojgiem dzieci, Jim i ja. Nikogo wiêcej. Powiedz,
¿e pojedzieœz.

- Dobrze - obieca³a natychmiast, a Ann spojrza³a na ni¹ zaskoczona.

- Jestem prawie rozczarowana - mruknê³a. - Ju¿ sobie przygotowa³am niezbite argumenty, a tu nie ma
siê z kim k³óciæ.

- Wobec tego czas na kawê - oœwiadczy³a Julie.

W³¹czy³a ekspres i siêgnê³a po fili¿anki. .

Ann usiad³a na wysokim barowyln sto³ku i z przyjemnoœci¹ przygl¹da³a siê przyjació³ce. Julie -by³a wy- ..

soka i smuk³a. Gêste w³osy o z³ocistym odcieniu miodu opada³y miêkkimi falami na ramiona. Wowalnej
buzi dominowa³y wielkie oczy w kolorze przejrzystego bursztynu. Wysoko sklepione koœci policzkowe
gwarantowa³y zachowanie wspania³ej urody jeszcze przez d³ugie lata. Pe³ne, miêkko wykrojone usta
sprawia³y, ¿e Julie wygl¹da³a delikatnie i kobieco. Mog³a mieæ adoratorów na pêczki i prowadziæ
osza³amiaj¹ce ¿ycie towarzyskie. Ajednak, od kiedy rzuci³a siê w wir.

pracy, reszta œwiata przesta³a dla Julie istnieæ. Zupe³nie jakby ta dziewczyna nie mia³a ¿adnych emocji
ani têsknot, które kipi¹ w innych kobietach, pomyœla³a Ann. Nie w¹tpi³a, ¿e w przesz³oœci przykre
doœwiadczenia zrani³y Julie do g³êbi. ' Julie nala³a aromatyczny napój i przysunê³a Ann pojemnik z
cukrem. Nie zauwa¿y³a jej zatroskanego spojrzenia.

- Wiesz, Ann, sama dosz³am do wniosku, ¿e trzeba oderwaæ siê od tej harówki chocia¿ w sobotê i w
niedzielê. - W zamyœleniu poci¹gnê³a ³yk kawy. - Rzeczywiœcie, zachowujê siê jak robot. Wstajê, gnam
do biura, wracam póŸnym wieczorem. Dzieñ w dzieñ to samo - obowi¹¿ki i nic wiêcej. Czegoœ chyba w
tym wszystkim brakuje. Musi byæ jeszcze coœ... - Na twarzy Julie pojawi³ siê przelotnie wyraz bólu.
Wargi

.nrsZCZE JEDNA SZANSA

jej zadr¿a³y. Ostatnio cOraz czêœciej czu³a gorycz i ¿al.

Gdyby tylko... ' Wyprostowa³a siê gwa³townie. Otworzy³a pude³ko z herbatnikami i poczêstowa³a Aim,
która obserwowa³a j¹ uwa¿nie. Julie zawsze usi³owa³a zaj¹æ czymœ rêce, gdy zaczyna³y j¹ atakowaæ
myœli w rodzaju co .by by³o, gdyby... . Wdziera³y siê w jej œwiadomoœæ, choæ usi³owa³a do tego nie
dopuœciæ. Mo¿e potrzebowa³a tego weekendu u Halsteadów. Mo¿e w relaksowej atmosferze zdo³a
uporz¹dkowaæ sprzeczne uczucia, które ni¹ miota³y. Dwa lata temu podjê³a przecie¿ decyzjê.
Postanowi³a wtedy rozpocz¹æ nowe ¿ycie. Powinna wiêc poszerzyæ swój ma³y œwiat, bywaæ miêdzy

background image

ludŸmi. Dosyæ samotnoœci, uzna³a, skutecznie odsuwaj¹c od siebie przykre rozwa¿ania: Siad³a
naprzeciw Ann i zaczê³a s³uchaæ jej paplamny.

Nastêpnego dnia, w pi¹tek, obudzi³a siê póŸniej ni¿ zwykle. Z niechêci¹ spojrza³a na zegarek. Znów siê
zepsu³. Ju¿ dawno zamierza³a oddaæ go do naprawy.

Alarm czasem nie dzia³a³. W³aœnie tak jak dziœ.

Julie wyskoczy³a .z ³ó¿ka i pogna³a do ³azienki.

Szybko umy³a twarz i zêby. Robi¹c delikatny makija¿, uk³ada³a w myœli kolejnoœæ spraw biurowych,
które musia³a za³atwiæ. Poœpiesznie ubra³a siê w br¹zowy kostium oraz kremow¹ bluzkê i wybieg³a z
mieszkania. .

Silnik jej ma³ego samochodu na szczêœcie zapali³ od razu. Uzna³a, ¿e jeœli nie utknie w korku, to spóŸni
siê do pracy najwy¿ej dziesiêæ lub piêtnaœcie minut.

Wyjecha³a z przeznaczonego dla mieszkañców bloku parkingu i ruszy³a do œródmieœcia Bostonu.

. Podczas jazdy z roztargnieniem zerka³a na strzeliste zarysy wie¿owców. Miasto, jak zwykle, emanowa³o
specyficznym urokiem. By³o jedn¹ z najstarszych i najbardziej stymuluj¹cych amerykañskich

metropolii. Julie czêsto mia³a sobie za z³e, ¿e obecnie poœwiêca zbyt ma³o czasu na zwiedzanie licznych
zabytków. A przecie¿ nie tak dawno z zachwytem odkrywa³a coraz to nowe atrakcje, które oferowa³
Boston i jego okolice. Ale wtedy... ' D³ugo t³amszone uczucia domaga³y siê uwolnienia.

background image

Julie nie by³a pewna,· czy tym razem potrafi powstrzymaæ falê s³odko-gorzkich wspomnieñ, które znów
zaczyna³y j¹ ogarniaæ. W³¹czy³a radio, aby je rozproszyæ. Dzia³a³o chyba w zmowie z jej przewrotn¹
wyobraŸni¹, poniewa¿ z g³oœnika natychmiast pop³ynê³y' sentymentalne tony piosenki ,;;racy byliœmy .

Oczy Julie wype³ni³y siê ³zami. Co siê ze mn¹, u licha, dzieje, pomyœla³a gniewnie. Przecie¿ tamte
prze¿ycia . to ju¿ przesz³oœæ.

Zdecydowanym ruchem pokrêci³a ga³k¹, aby zmieniæ stacjê. G³os spikera, czytaj¹cego aktualne
wiadomoœci, zast¹pi³ melodiê, która odezwa³a siê nie w porê. Julie uspokoi³a siê trochê. Z ulg¹
podjecha³a przed . budynek Peters- Winton Engineering. Zaparkowa³a auto i wbieg³a po kilku schodkach
do holu.

- Dzieñ dobry - przywita³a: j¹ w sekretariacie drobna rudow³osa Candy. - Zerwa³a siê z krzes³a i' siêgnê³a
po dzbanek. - Wiem, czego potrzebujesz.

Julie powiesi³a na wieszaku p³aszcz i z wdziêcznoœci¹ wziê³a fili¿ankê. Przez chwilê rozkoszowa³a siê ,
smakiem gor¹cego napoju. .

. Dziêki, Candy. To fakt, ¿e uwielbiam rano mocn¹ ·kawê, ale muszê ograniczyæ iloœæ kofeiny.

,-- Urwa³a, ¿eby poci¹gn¹æ kolejny ³yk i doda³a ¿artobliwie: '- Ale· spróbujê zerwaæ z tym na³ogiem
dopiero od jutra. .

Rozeœmia³y siê obie. Julie otworzy³a drzwi z wywieszk¹ Julie Dunaway - administracja i wesz³a do
swojego pokoju. Usiad³a za biurkiem i zaczê³a przegl¹daæ le¿¹ce na blacie dokumenty.

Po kilku minutach zajrza³a Candy.

- Julie, nie zd¹¿y³am ci powiedzieæ. Pan Peters chce, ¿ebyœ jak najszybciej do niego przysz³a. O dziesi¹tej
ma jakieœ spotkanie i przedtem musi z tob¹ coœ omówiæ.

Julie Zmarszczy³a brwi. Zastanawia³a siê, czy powinna wiedzieæ, kogo oczekuje szef. Chyba nie, uzna³a
po krótkim namyœle.

- Dobrze, Candy, zaraz idê. - Od³o¿y³a plik papierów i wsta³a. - Ta ocena projektu jest prawie skoñczona.
Mog³abyœ wszystko. przepisaæ na maszynie?

Sekretarka-z uœmiechem skinê³a g³ow¹.

background image

- Oczywiœcie. Ju¿ siê nawet 'za to wziê³am. Bêdzie gotowe do po³udnia, o ile nie zdarzy siê jakieœ
nieszczêœcie. .

Dobrze im siê razem pracowa³o. £¹czy³y je kole¿eñskie stosunki, lecz Candy podziwia³a Julie i okazywa³a
jej du¿o .szacunku. W ci¹gu prawie dwóch lat Julie g³êboko zaanga¿owa³a siêw sprawy Peters-Winton. W
rezultacje szybko awansowa³a z pozycji sekretarki pana Petersa na stanowisko kierowniczki dzia³u
administracyjnego. Poœwiêca³a swoim obowi¹zkom wiêcej czasu. i energii ,ni¿ inni. Candy wydawa³o siê
czasem, ¿e Julie w ogóle nie ma ¿ycia prywatnego.

Liczy³a siê dla niej tylko praca.

Zgodnie z poleceniem szefa, Julie uda³a siê do jego gabinetu. Zapuka³a i s³ysz¹c przyt³umion¹ odpowiedŸ
wesz³a do œrodka. .

Dzieñ dobry, Julie. - Frank Peten spojrza³ z sympati¹ na swoj¹ ulubion¹ pracownicê. -' Wygl¹dasz jak
zawsze œlicznie. - Usi¹dŸ. Wskaza³ rêk¹ obity ciemn¹ skór¹ fotel. - Nie wiem, czy zau,!aŸy³aœ - zacz¹³ - ¿e
wzrost kosztów i k³opoty kadrowe wp³ynê³y ostatnio na znaczne 'obni¿enie zysków, Próbowa³em jakoœ
ratowaæ sytuacjê, -ale bez wiêkszego rezultatu. Chyba siê starzejê i moje metody zarz¹dzania s¹ za ma³o
nowoczesne. Dlatego staj¹ siê nieefektywne. - Urwa³. Przez chwilê bawi³ siê le¿¹cym na biurku
d³ugopisem, jakby szuka³ odpowiednich s³ów.

Julie poczu³a nag³e uk³ucie strachu. Utkwi³a zaniepokojone spojrzenie w twarzy pana Petersa, który
podj¹³ przerwany w¹tek.

- Jak ju¿ powiedzia³em, nie uda³o mi siê samodzielnie wiele zdzia³aæ. Otrzyma³em jednak ofertê od
pewnej firmy konsultingowej. Zajmuje siê ona rozwi¹zywaniem takich problemów, jakie nas gnêbi¹·
Przeprowadzi³em ju¿ wstêpne rozmowy z jej przedstawicielami. S¹dz¹, ¿e potrafi¹ nam pomóc.

. - T o brzmi optymistycznie - przyzna³a, choæ nie ca³kiem roZumia³a, o 'czym mówi³. - Oczywiœcie
zawsze mo¿e pan liczyæ na moj¹ wspó³pracê· - Doskonale, poniewa¿ w³aœnie zamierza³em prosiæ ciê o
przys³ugê. - Pan Peters zawiesi³ g³os i patrzy³ na ni¹ wyczekuj¹co. .

Julie milcza³a.

background image

- Kiedy ci l zie tutaj siê zjawi¹ - wyjaœni³ - zechc¹ uzyskaæ szczegó³owe informacje dotycz¹ce
funkcjonowaniaprzedsiêbiorstwa, kadry, aktualnych kontraktów i tak dalej. Bêd¹ równie¿ potrzebowaæ
kogoœ, kto wprowadzi ich w nasze sprawy. Ty najlepiej nadajesz siê do roli takiego przewodnika.
Jesteœ.moj¹ by³¹ sekretark¹, a o ?ecnie kierowniczk¹ administracji. Od podszewki znasz Peters- Winton
Engineering. Dlatego mam nadziejê, ¿e zgodzisz siê asystowaæ panu Brandtowi.

Jej umys³ nie od razu przyj¹³ do wiadomoœci sens tej proœby. Pod czaszk¹ dŸwiêcza³o tylko nazwisko
Brandt. Julie prze³knê³a nerwowo œlinê, bo w ¿o³¹dku œcisnê³ j¹ nieprzyjemnie. Opanowa³a siê si³¹ woli
i skupi³a uwagê na dalszych s³owach Franka Petersa. - Oczekujê jego przybycia lada chwila. Chcê, ¿ebyœ
pozna³a go jako pierwsza z naszego zespo³u, poniew .

bêdzie codziennie pracowa³ razem z tob¹. Szcze mówi¹c, on sam prosi³, aby we wszystko wprowadZI³ go
szef pionu administracyjnego. Kierownicy innych . dzia³ów ¿ostali uprzedzeni o ca³ej operacji, ale mog¹

siê spotkaæ z panem Brandtem i jego ludŸmi trochê póŸniej. Planujê nawet w tym celu ma³e przyjêcie
dzisiaj wieczorem. - NajwyraŸniej nie zauwa¿y³, ¿e Julie patrzy na niego wstrz¹œniêta.' Odezwa³ siê
brzêczyk interkomu. Pan Peters wyda³ sekretarce stosowne polecenia i wsta³ zza biurka, aby przywitaæ
goœcia: Z rosn¹cym przera¿eniem Julie.

odwróci³a siê w stronê drzwi.

Mê¿czyzna, który wszed³ do gabinetu, zupe³nie siê nie zmieni³. By³ taki, jakim .Julie . go zapamiêta³a.

W³adczy i dominuj¹cy, W. popielatym 'garniturze, nieskazitelnie bia³ej koszuli i pr¹¿kowanym krawacie
wygl¹da³ na biznesmena w ka¿dym calu. Na biznesmena, który odnosi wy³¹cznie sukcesy. Przy ciemnych
w³osach i wyrazistych rysach, opalonej na br¹z twarzy, szare oczy wydawa³y siê zaskakuj¹co jasne. Pan
Peters z szerokim uœmiechem uœcisn¹³ mu d³oñ.

Julie mia³a w g³owie kompletny zamêt. Podnios³a wzrok i odczu³a nag³y wstrz¹s, gdy napotka³a zimne
spojrzenie swego mê¿a.

. - Julie. - G³os pracodawcy z trudem wdar³ siê w jej chaotyczne myœli. - Z przyjemnoœci¹ chcia³bym ci
przedstawiæ Alexa Brandta, który jest naszym konsultantem i prawdziwym asem w dziedzinie
zar¿¹dzania. Alex zamierza pchn¹æ nasz¹ firmê na w³aœciwe tory! - Odwróci³ siê do Alexa. - A to jest Julie
Dunaway, mój Piêtaszek w spódnicy i kiierowniczka administracji w jednej osobie. Jej wiedza na temat
przedsiêbiorstwa oka¿e siê dla ciebie bezcenna. - Spojrza³ z dum¹ na swoj¹ pracownicê. Czeka³, aby

background image

wreszcie siê odezwa³a. ' Nie potrafI³a wykrztusiæ ani s³owa. Gapi³a siê têpo na Alexll, który uprzejmie
wycedzi³ s³owa powitania. Niczym nie okaza³, ¿e j¹ zna, chocia¿ od dwóch i pó³ roku by³a jego ¿on¹.

- Julie Dunaway - powtórzy³ i tylko ona zauwa¿y³a, ¿e wymówi³ jej nazwisko z lekkim naciskiem.

JESzczi JEDNA SZANSA

Zdo³a³a jakoœ wstaæ z fotela, ale nogi siê pod ni¹ ugina³y. .

- Mi³o mi pana poznaæ, panie Br¹ndt - wyj¹ka³a.

- Nie mia³a pojêcia, czy ich wzajemne stosunlP powinny zostaæ ujawnione. A mo¿e Alex ca³kiem
wyeliminowa³ j¹ ze swego ¿ycia? Mo¿e wola³ uznaæ, ¿e ich ma³¿eñstwo nigdy nie istnia³o?

Drgnê³a, gdy ciep³¹ rêk¹ uj¹³ jej d³oñ. Uœcisk by³' krótki, lecz boleœnie mocny.

Pan Peters promienia³. Napiêcie Julie zupe³nie usz³o jego uwagi.

- Zostawiê was teraz, ¿ebyœcie ustalili zasady wspó³pracy. -Spojrza³ na Julie. - Powiedzia³em Alexowi, ¿e
bêdziesz do jego dyspozycji. - Poprowadzi³ ich do sali konferencyjnej. - Proszê bardzo, rozgoœæcie siê.
Gdybyœ czegoœ potrzebowa³, Alex, to Julie jest nasz¹ czarodziejk¹. Potrafi za³atwiæ wszystko -
zapewni³. - Dlatego siê cieszê, ¿e w³aœnie ona siê tob¹ zajmie. - Skin¹³ im g³ow¹ i wyszed³, zamykaj¹c za
sob¹ drzwi. Zapanowa³a lodowata -cisza.

- Co ty tutaj robisz? - syknê³a Julie.

Patrzy³ na ni¹ z zadowolon¹ min¹· - Kiepska z ciebie czarodziejka, skoro zadajesz takie pytania. e ci
odpowiem. Zosta³em wynajêt:y; M sprawdzic, dlaczego ta fIrma przesta³a przynosic zyski.

- Nie udawaj g³upiego - parsknê³a zniecierpliwiona. - Korci³o j¹, ¿eby daæ mu w ucho i zetrzeæ z tej
opalonej twarzy irytuj¹c¹ pewnoŒÆ siebie.

Zawsze tak siê miêdzy nimi uk³ada³o. Niezliczone k³ótnie by³y równie gwa³towne, jak ³¹cz¹ca ich
namiêtnoœæ. Tylko m¹¿ potrafI³ doprowadziæ Julie do takiej œlepej furii. Zaœ Alex szybko reagowa³
gniewem na - jak mawia³ - nieuzasadnionenapady z³ego humoru Julie. W rezultacie ich krótkotrwa³y
zwi¹zek nale¿a³ ,do kategorii burzliwych.

background image

- Po co przyszed³eœ, Alex? Masz w swoim biurze œwietnych pracowników. Mog³eœ tu przys³aæ tuzin

specjalistów. - Julie z najwiêkszym wysi³kiem próbowa³a zapanowaæ nad dr¿eniem g³osu. T o
nieoczekiwane spotkanie ca³kiem wytr¹ci³o j¹ z równowagi. Za ¿adne skarby nie chcia³a, aby Alex zda³
sobie z tego sprawê. Przez ostatnie dwa lata stara³a siê nie myœleæ o swoim nieudanym ma³¿eñstwie.
Nauczy³a siê panowaæ nad wspomnieniami. Za ka¿dym razem, gdy siê adzywa³y, stanowczo odsuwa³a
je na bok. Nie czu³a wtedy zupe³nie nic. Jakby jej §.erce zosta³o zamro¿one, a ona sama zaciekle
usi³owa³a od nowa u³o¿yæ w³asne ¿ycie i raz na zawsze zapomnieæ o Aleksie. Lecz teraz, na jego widok,
powróci³y dawne uczucia i obawy.

Zaatakowa³y j¹ ze zdwojon¹ si³¹.

Powoli wci¹gnê³a w p³uca du¿y haust powietrza.

- No dobrze - powiedzia³a sucho. - Mamy pracowaæ razem, wiêc nie traæmy czasu. Od czego chcesz
zacz¹æ?

Alex przygl¹da³ siê lekko zmru¿onymi oczami jej zarumienionej twarzy. Julie wydawa³o siê, ¿e
bezb³êdnie wyczuwa³ targaj¹ce ni¹ emocje. Odnios³a nawet wra¿enie, ¿e jest zadowolony z jej
wzburzenia. Postanowi³a wzi¹æ siê w garœæ. .

...:. Czekam - przynagli³a. - Przecie¿ ty wydajesz rozkazy! .

Nie zareagowa³. Opiera³ siê leniwie o blat sto³u i patrzy³ na ni¹ w milczeniu. od szarymi spO iniami
rysowa³y siê wyraŸriie je cn:pocne uda. Julie wbrew samej sobie pomyœla³a O\!yD J, jak wygl¹da³ bez
ubrania. Mia³ piêkne cia³o. rokie, wspaniale umiêœnione ramiona kontrastowa³y z w¹sk¹ tali.¹ i
biodrami... Z przera¿eniem skonstatowa³a, ¿e zaczyna ponosiæ j¹ wyobraŸnia. By³ to oczywisty ,rezultat
pr¿ebywania w pobli¿u Alexa. Jego obecnoœæ stawa³a siê po prostu niebezpieczna. Julie
zdecydowanym krokiem ruszy³a do drzwi. Musi uciec od tego cz³owieka. Znale•Æ siê jak najdalej od
niego. Chwyci³a za klamkê·

background image

Nie zd¹¿y³a otworzyæ drzwi. Silne palce unieruchomi³y przegub jej rêki w karc¹cym uœcisku. Julie
zobaczy³a twarz Alexa tu¿ obok swojej. O wiele za blisko.

- Stój, ty idiotko! - sykn¹³ jej prosto w ucho.

- Gdzie pêdzisz? Zamierzasz siê skompromitowaæ? Co powiesz Petersowi? Zdziwi siê, ¿e zupe³nie obcy
facet... - w jego g³osie zabrzmia³a gorycz, gdy' wymawia³ dwa ostatnie s³owa - tak bardzo ciê wystraszy³.

- Zabierz rêce! - zawo³a³a, usi³uj¹c siê wyswobodziæ. - Nienawidzê ciê! Nie zniosê d³u¿ej twojego
widoku!

Uwolni³ jej d³oñ, ale natychmiast przytrzyma³ moc. no za ramiona.

- Na mi³oœæ bosk¹, Julie! Uspokój siê! S¹dzisz, ¿e chcê ciê tll zgwa³ciæ? Piêæ metrów od gabinetu twego
szefa? - Puœci³ j¹ tak niespodziewanie, ¿e niemal straci³a równowagê. Energicznie odsun¹³ jedno ze
stoj¹cych wokó³ sto³u krzese³ i usiad³, wyci¹gaj¹c przed siebie d³ugie nogi. Wyj¹³ z wewnêtrznej kieszeni
marynarki. paczkê papierosów. W³o¿y³ jednego miêdzy wargi i pstrykn¹³ zapalniczk¹. Zaci¹gn¹³ siê
g³êboko.

Julie obserwowa³a go niepewnie. Nie wiedzia³a, czego siê po nim spodziêwaæ. Napiêcie, panuj¹ce ·w
pokoju, przyprawi³o j¹ o skurcz ¿o³¹dka. Na miêkkich nogach podesz³a do ma³ego stolika z ekspresem i
nala³a sobie kawy. Z przyjemnoœci¹ wziê³a ciep³¹ fili¿ankê w obie d³onie: Popija³a napój ma³ymi
³yczkami, usi³uj¹c jednoczeœnie opanowaæ zdenerwowanie i znaleŸæ jakieœ wyjœcie z tej
beznadziejnej 'sytuacji. .

- Ca³kiem nieŸle. - Alex rozeœmia³ siê ponuro.

- Dziesiêæ minut razem i ju¿ skoczyliœmy sobie do gard³a. Jak za dawnych czasów.

- Wcale nie prosi³am, ¿ebyœ tu przyszed³ - mruknê³a.,- hyba .si w.tych okoliczn œcia h nie
podziewa³es, ze przyjmê Clê z otwartymt ramionamI?

background image

.,... W ¿ad ych okolicznoœciach nie spodziewa³bym siê, po tobie takiej wylewnoœci - warkn¹³. - Na
szczêœcie i tak ju¿ nie bêdziesz mia³a do niej okazji.

A teraz siadaj i s³uchaj. Nie jestem tutaj po to, aby siê z tob¹ k³óciæ. Twoich humorów mam dosyæ do
koñca ¿ycia. Wystarczaj¹co da³aœ mi siê we znaki.

Julie poczu³a bolesne uk³ucie.. Alex wci¹¿ potrafi³ j¹ zraniæ. Nie mog³a dopuœciæ, aby kiedykolwiek siê o
tym dowiedzia³. .

- Czemu wiêc zawdziêczamy wizytê wielkiego, Alex Brand ? - Usi³owa³a ironi¹ zari a kowaæ swoj¹
nIepewnosc. ' Alex westchn¹³ ciê¿ko.

- To ca³kiem proste. - Patrzy³ jej prosto w oczy, ale Julie nie potrafi³a nic wyczytaæ z jego' ch³odnego
spojrzenia. - Mam do wykonania robotê, a Peters ciebie wyznaczy³ do pomocy. Podobno znasz dobrze tê
firmê i udzielisz mi wszelkich niezbêdnych informacjL - Pog³adzi³ d³oni¹ ciemne sprê¿yste w osy, które
natychmiast i tak u³o¿y³y siê po swojemu.

-Fakt, ¿e prywatnie siê nie zgadzamy, nie powinien odgrywaæ ¿adnej roli. Ufam w twoje zawodowe
umiejêtnoœci i potrzebujê lojalnej wspó³pracy. - Urwa³ na moment, ale nie spuszcza³ jej z oka. -
Mo¿emy zaczynaæ?

julie wsta³a z krzes³a. .

- Napijesz siê? - spyta³a przez ramiê. -'-Siêgnê³a po dzbane . ,Zaczê³a n¹ ewa,æ kawê, nie czekaj¹c na
odpowledz.·- . .' . -'- A wiêc? - ponagli³ z niecierpliwoœci¹ w g³osie.

- Sam wiesz, ¿e 'muszê siê do ciebie dostosowaæ - powiedzia³a cicho. - Postawi³a przed nim na blacie
fili¿ankê. - Co ciê interesuje?

- Chcia³bym otrzymaæ listê personelu i zakres obowi¹zków ka¿dego pracownika. - Alex natychmiast
przedzierzgn¹³ siê w dynamicznego konsultanta.

- A tak¿e raporty na temat poszczególnych kontraktów

background image

- zarówno. tych w taku, jak i.zrealizo.wanych. Zamierzasz so.bie to. wszystko. zapisa:æczy walisz
o.bci¹¿aæ pamiêæ?

Julie zerknê³a na niego. po.dejrzliwie, lecz pytanie nie zawiera³o. z³aœliwaœci. Alex by³ w pracy
perfekcjo.nist¹ i zale¿a³o. mu na tym, aby jego. palecenia zasta³y dak³adnie wyko.nane. Nie zaprz¹ta³
so.bie g³o.wy gwa³to.wn¹ sprzeczk¹, jakby w o.góle nie mia³a o.na miejsca. Julie przez chwilê gapi³a siê
na niego.

w milczeniu.

- Rzeczywiœcie - mruknê³a. - Przyniosê kartkê i d³ugo.pis, ¿eby zro.biæ natatki o.raz tro.chê materia³ów,
które m·o.g¹ ciê zaintereso.waæ. Zaraz wracam.

Pracowali bez przerwy a¿ do. po.³udnia. Facho.wo.œæ Alexa wywar³a na Julie o.gro.mne wra¿enie. W
ci¹gu kilku gadzin zd¹¿y³ siê zapo.znaæ ze struktur¹ o.rganizacyjn¹ Peters- Wintan, . kierunkami pro.dukcji
i wynikami fmanso.wymi. Zadawa³ wiele szczegó³o.wych pytañ i o.czekiwa³ precyzyjnych adpowiedzi.

Julie z absurdalnym zadQwo.leniem zauwa¿y³a,. ¿e Alex jest usatysfakcjo.no.wany jej wyjaœnieniami.
Kilka razy wydawa³o. siê jej nawet, ¿e zasko.czy³a go.

swo.j¹ wszechstro.nn¹ wiedz¹ o. przedsiêbio.rstwie.

Jakby zgodnie z niepisan¹ umo.w¹, o.bo.je unikali jakichko.lwiek wzmianek na tematy asabiste. Julie·
zastanawi³a siê przelatnie, co. porabia³ w ci¹gu o.statnich dwóch lat, lecz teraz nie by³o. czasu, aby o.
tym myœleæ. Alex wymaga³ ad swajej asystentki niepo.dzielnej uwagi. Obowi¹zki zawo.do.we zawsze
o.dgrywa³y zasadnicz¹ ro.lê w jego. ¿yciu. W ko.ñcu sta³y- siê najwa¿niejsze. Julie zgo.rycz¹
przypo.mnia³a so.bie tamte dni. Ona przesta³a siê wtedy liczyæ.

Lunch zjad³a na szczêœCie tylko. w to.warzystwie Candy. Po. powro.cie do. biura zasta³a po.no.wnie
wezwana do. gabinetu szefa. Nawido.k Alexa spiê³a siê wewnêtrznie, o.czekuj¹c ko.lejnej sesji w sali
ko.nferencyjnej.

background image

- Witaj, Julie.Alex twierdzi, ¿e wasza wspó³praca uk³ada siê doskanale. Po.do.bno. twarzycie zgrany duet.
Szczerze mówi¹c, wcale mnie to. nie dziwi - przyzna³ z zadawaleniem pan Peters.

Alex i ja twarzymy zgrany duet, powtórzy³a w myœli. Œmiechu warte. .

- Alex chce œci¹gn¹æ tutaj kilku swaich . ludzi - ko.ntynuo.wa³ pan Peters. - Dlatego. zapianawa³em na
wieczór wspóln¹ ko.lacjê u mnie w damu; Mam nadziejê, ¿e przyjdziesz. A adpaniedzia³ku przyst¹pimy
do.·pracy pe³n¹ par¹.

- Dziêkujê za zapro.szenie, 'prószê pana - zaczê³a niepewnie. - Stara³a siê, aby jej g³o.s nie Zdradza³
o.baw, które ni¹ targa³y. - Ale ju¿ o.bieca³am przyjacio.³o.m, ¿e spêd¿ê ten weekend razem z nimi.
Mieliœmy pajechaæ zaraz po. pracy. - Paczu³a nieuzasadniane paczucie winy z pawadu swajej o.dmowy.
Musia³a jednak o.graniczyæ kantakty z Alexem do. niezbêdnego.

minimum. Z niepokojem patrzy³a na o.bu mê¿czyzn.

Alex przybra³ znudzo.n¹ minê. N atamiast pan Peters nie kry³ rozczaro.wania.

- JUlie, wiesz, ¿e nigdy nie pro.si³bym ciê o rezygnacjê z asabistych planów, gdyby niecho.dzi³o. o. Co.œ
naprawdê pawa¿nego. - pawiedzia³. - Dzisiejsze spotkanie nie patrwa d³ugo.. Masz na to. maje s³awo..
Alex s¹dzi, ¿e nasze kantakty bêd¹ bardziej o.wo.cne, jeœli wczeœniej paznamy jego. zespó³ na
rieutralnymgruncie. I ja mu wierzê, jest przecie¿ eks em! - zako.ñczy³ pan Peters.

Julie o.brzuci³a eks a razgniewanym spo.jrzeniem. Z o.czu Alexa nic jednak nie wyczyta³a. Przygl¹da³ siê
jej ca³kiem o.bo.jêtnie.

- Jeœli panna Dunaway ma takie wa¿ne sprawy, to.

nie walno. nam ich rujno.waæ - wycedzi³. - Chyba musimy siê o.bejœæ bez twajego. ko.o.rdynato.ra;
Frank.

Wielka szko.da.

Oto. ca³y Alex, pamyœla³a z przek¹sem. Zawsze usi³o.wa³ pastawiæ na swaim. I wci¹¿ wiedzia³, jak j¹

background image

sprowokowaæ. Tym razem, w dwóch niewinnych zdaniach, potraft³ zasugerowaæ, ¿e rozrywkowy
weekend jest przejawem egoiZlllu, skoro pracodawca prosi o przys³ugê.

Nie zamierza³a poddaæ siê zbyt szybko. .

- Z uwagi na znaczenie proje tu, panie Brandt - odezwa³a siê, starannie dobieraj¹c s³owa - spróbujê
prze³o¿yæ swój wyjazd, jeœli pan uwa¿a, ¿e moja obecnoœæ jest dziœ absolutnie niezbêdna.
Chcia³abym choæ trochê przyczyniæ' siê do sukcesu pañskiej misji w Peters-Winton - doda³a s³odko.

Ta tunda nale¿a³a do niej. Alex skin¹³ lekko g³ow¹· Julie nie w¹tpi³a jednak, ¿e m¹¿ odp³aci jej przy
najbli¿szej okazji. Œwiadczy³ o tym dobitnie b³ysk w jego oku. .' .

- To bardzo uprzejmie z twojej strony -przyzna³ pan Peters. - Gdyby inni pracownicy wykazywali tyle
zaanga¿owania, nasze przedsiêbiorstwo mo¿e nie wpad³oby w takie tarapaty. - Odwróci³ siê do Alexa.

- Mówi³eœ, ¿e nie bêdziesz ju¿ potrzebowa³ Julie. Nie ma wiêc sensu d³u¿ej jej zatrzymywaæ.

Zd¹¿y³a podejœæ do drzwi, gdy g³os Alexa osadzi³ j¹ na miejscu.

- Och, panno Dunaway - odezwa³ siê aksamitnym tonem. - Mo¿e wpadnê po pani¹, jad¹c do Franka?

Otworzy³a usta, ¿eby stanowczo zaprotestowaæ, ale pan Peters j¹ uprzedzi³:

- Œwietny pomys³ - powiedzia³ z nie, ukrywanym entuzjaZlllem, choæ na twarzy Julie malowa³o siê
oburzenie. - W tej chwili mia³a ochotê udusiæ Alexa.

- Przyznam, ¿e czujê siê trochê odpowiedzialny za tê m³od¹ damê - kontynuowa³, uœmiechaj¹c siê do
niej z sympati¹. - A poniewa¿ nasza propozycja pokrzy¿owa³a Julie weekendowe plany, wiêc zapewnijmy
jej przynajmniej wygodny dojazd. Jazda wieczorqn po mieœcie bywa czasem niebezpieczna.

.

-

- To zupe³nie zbytec¿ne - zaPewni³a. - Jeszcze tego brak?wa³o, aby wsiad³a do limuzyny Alexa! Zerknê³a
na ,mego. Z rozbawieniem czeka³ ,na jej s³owa, najwyraŸniej ciekaw, jak wybrnie z tej sytuacji. Czêsto
je¿d¿ê samochodem pJ zmroku i nigdy nie miewam ¿adnych problemów. N pewno dam 'sobie radê i
tym razem - próbowa³a siê 'ppieraæ.

- Ale¿, moja droga - przerwa³ jej pan Peters. - Nie mogê pozwoliG, abyœ siê mepotrzebnie nara¿a³a.

background image

Skapitulowa³a i wyrazi³a zgodê. Wiedzia³a, ¿e dalszy opór wyda siê panu Petersowi dziwny, a tak¿e
megrzeczny.

- No to ustalone - stwierdzi³ krótko Alex; - Ob-o rzuci³a go przenikliwym spojrzeniem, ale' nie zauwa¿y³a
na jego twarzy cienia satysfakcji. Przeciwnie, Alex patrzy³ na ni¹ podejrzanie obojêtnym wzrokiem. Julie
odnios³¹ przelotne wra¿enie; ¿e ni¹ manipulowano. Odwróci³a siê na piêcie i wysz³a z gabinetu.

Z ulg¹ posz³a, do swego pokoju. Usiad³a przy biurku i za zê³a aIlalizowaædzisiejsze wydarzenia.

Nigdy by siê nie spodziew¹.³a, ,¿e zostanie ZIlluszona do wspó³pracy z w³asnyci mê¿ein. To po prostu
zadziwiaj¹ce, uzna³a. By³a niemal sk³onna uwierzyæ, ¿e drêcz¹cy j¹ ostatnio niepokój j wspomnienia
jakimœ magicznym sposobem sprowadzi³y Alexa do Peters-Winton. Ich drogi znów siê skrzy¿owa³y.
Dlaczego nie wyst¹pi³a wczeœniej o rozwód? Dziêki temu uwolni³aby siê od cz³owieka, którym gardzi³a,
lecz który .wci¹¿ zia³a³ na ni¹ le.strukeyjnie i potrafi³ bolesme zrame. n . Wsta³a i podesz³a do okna--Nie
widzia³a ruchliwej ulicy. Wbrew w³asnej Woli powróci³a myœlami do przesz³oœci.

ROZDZIA£ DR um

Jak dobrze pamiêta³a ten dzieñ,' gdy w jej ¿yciu pojawi³ siê Alex Brandt. Pracowa³a wówczas jako
sekretarka, ale to zajêcie dawa³o jej mniej satysfakcji, ni¿ oczekiwa³a. Zapisa³a siê wiêc do college'u na
dwuletnie studia. Zajêcia z zarz¹dzania prowadzili czasem przedstawiciele ró¿nych ga³êzi biznesu.
Jednym z nich okaza³ siê Alex. W klasie by³o tylko dwanaœcie osób. Mo¿e jedynie dlatego j¹ zauwa¿y³.

W be¿owej sztruksowej marynarce, bia³ym golfie i czarnych spodniach wygl¹da³ bardzo atrakcyjnie.

Otaczaj¹ca go aura mêskoœci wywar³a na Julie wyj¹tkowe wra¿enie. Zdziwi³o j¹ to i zaniepokoi³o. Na
ogó³ nie reagowa³a w ten sposób na mê¿czyzn. Bezskutecznie usi³owa³a zapanowaæ nad tym dziwnym
oczarowaniem, ale nie potrafI³a oderwaæ wzróku od twarzy Alexa - wyrazistej, o wysoko sklepionych
koœciach policzkowych i z mocno zarysowanym kwadratowym podbródkiem. Lecz najbardziej
przykuwa³y uwagê oczy Alexa. By³y jasnoszare, a ich bia³ka wyraŸnie odcina³y siê od opalonej na br¹z
cery. Kszta³tn¹ g³owê otacza³ hem z gêstych czarnych i mocno skrêconych w³osów. W póŸniejszym
okresie znajomoœci ulie zauwa¿y³a, ¿e Alex nie cierpia³ tych sprê¿ystych loczków i usi³owa³ z nimi
walczyæ. Nie pomaga³o· jednak ani energiczne szczotkowanie, ani fachowe strzy¿enie.

Tamtego wieczoru Julie znalaz³a siê pod urokiem Alexa Brandta. Wszyscy z przyjemnoœci¹ s³uchali jego
wyk³adu, natomiast Alex przez ca³y czas wyró¿nia³ Julie. Czêsto siê wydawa³o, ¿e mówi tylko do niej.

background image

Jl!'SZCZE JEDNA SZANSA

a przerwie a osób podesz³ó do Alexa, aby z porozmawlac. J ie tak¿e siê przy³¹czy³a. Oczyy.'lsCIe t lko
dlatego, ze wyk³adowca przemawia³ tak teresuJ¹co... Ale w g³êbi duszy musia³a przyznaæ Jeszcze coœ.
Ju¿ wtedy nie potrafI³a mu siê oprzeæ. .

· Poczeka³a, a¿ odpowie na pytania jej kole¿anek kOlegów.. Pol³iewa¿ milcza³a, popatrzy³ na ni¹
pytaJ¹co SWymI cudownymi oczami i uœmiechn¹³ siê lekko.

· - Ja tak¿e chcia³abym podziêkowaæ za to pouczaJ¹ce spotkanie. - Zarumieniona i zdenerwowana nie
widzia³a ni poza jego przenikliwYm spojrzeniem:' - Przed tawi³ nam pan œwiat biznesu jako niezwykle
mteresuJ¹c¹ sferê. .

- O o iœcie uwa¿am, ¿e jest intryguj¹ca, panno...

- ZaWIesi³ g³os.

- Dunaway. Julie Dunaway.

- Panno Dunaway - powtórzy³ i natychmiast doda³: - M ¿e zjedlibyœmy jutro razem kolacjê?

ZdUlDla³a j¹, ale te¿ i ucieszy³a ta nieoczekiwana propozycja. , - Och, z przyjemnOŒci¹! - powiedzia³a
zachwycona.

Al x odprowadzi³ j¹ do drzwi.

- Swietnie. Gdzie mam po pani¹ przyjechaæ?

Poda³a mu swój adres.

. - A wi do zobaczenia, oko³o siódmej trzydzieœci.

Na tê ple sz¹ randkê z Alexem ubra³a siê wyj¹tkowo st ranm . o¿y³a liliow¹ jedwabn¹ bluzkê g³êbokim
WYCIêCIem, fiolet w aksamitn¹ spódnicê I RllI to e. w pod ; bnym kolorze. Wysokie obcasy dawa³y Jej
poCZUCIe eleganc.ji. Rozpuszczone jasne w³osy zaczesa³a z jednej strony w górê i przytrzyma³a ozd
bnym bieniem, ods³aniaj¹c zgrabne ucho.

WpIê³a maleñkie z³ote kolczyki, a dekolt ozdabia³o kilka cienkich z³otych ³añcuszków. , · Us sza³a dzw
nek. Nie potrafi³a opanowaæ podwecewa, gdy otwIera³a drzwi. Stwierdzi³a, ¿e Alex jest

background image

osza³amiaj¹co przystojny. Mia³ na sobie popielate spodnie i granatow¹ marynarkê ze z³otymi guzikami
oraz krawat w granatowo-szare pr¹¿ki. Per³owoszara koszula by³a dok³adnie w tym samym odcieniu co
jego oczy.

Przez chwilê oboje patrzyli na siebie w milczeniu.

Alex podziwia³ pastelow¹ urodê Julie.

- Wygl¹dasz cudownie - powiedzia³ z uœmiechem.

Teraz zwróci³a uwagê na jego usta - zmys³owe, miêkko wykrojone, o pe³nej dolnej wardze.

'-- - Dziêkujê, ty te¿ - przyzna³a lekkim tonem. - Usi- .

³owa³a zachowaæ swobodê, ale. czu³a siê jak onieœmielona uczennica. - Masz ochotê na drinka? -
Odsunê³a siê, ¿eby go wpuœciæ do mieszkania. .

Obj¹³ ma³y salonik jednym spojrzeniem. Nie wiadomo dlaczego przemknê³o jej przez g³owê, ¿e ten
cz³owiek potrafi b³yskawicznie oceniæ ró¿ne sytuacje i osoby. Bezwiednie zadr¿a³a.

- Mogê je dla nas przygotowaæ, jeœli mi powiesz,' gdzie jest barek - zaproponowa³, przejmuj¹c
inicjatywê· '. . d . ..

Zrêcznie wymiesza³ tomk z odrobm¹ zmu greJpfruto:wym sokiem. Poda³ jej szklankê i usiad³ wygodnie
na kanapie. Przez kwadrans gawêdzili o wszystkim i o niczym. Po raz drugi od wczoraj Julie' odnios³a
wra¿enie, ¿e wci¹ga j¹ coœ nieznanego, lecz' nieuniknionego. Alex pyta³ j¹ o rodzinê, ale o sobie mówi³
niewiele. W b³ogim poczuciu szczêœliwoœci Julie uzna³a, ¿e na wzajemne poznanie maj¹ przed sob¹ ca³e
¿ycie. ' ,Skoñczyli koktajle i wyszli z mieszkania. Pocz¹tek , wiosny w Bostonie bywa ch³odny, tote¿ na
dworze owionê³o ich ostre powietrze, ale ,tego nie zauwa¿yli.

Julie przypuszcza³a, ¿e Alex ma szybki, sportowy' samochód. Nie pomyli³a siê. Wsiedli i pojechali do,
ma³ej restauracji w po³udniowej czêœci miasta. . odawano tam wspania³e jedzenie. Podczas kolaCJi'
roz-'

background image

mawiali, œmiali siê i wypili butelkê wina. W koñcu Julie nie mog³a ju¿ prze³kn¹æ ani kêsa wiêcej. Po. st o
i wiêc pot czyæ w przytulnym barze, który miesCl³ Siê nad sal¹ Jadaln¹. By³ urz¹dzony w marynj.stycznym
stylu i przypomina³ kajutê starego ¿aglowca.

Zastali tam ju¿ kilka par. Alex poci¹gn¹³ j¹ na parkiet i wzi¹³ w ramiona.

- Czeka³em mi. têchwilêprze ca³y wieczór - zamrucza³ jej do ucha. Dla Julie czas stan¹³ w miejscu.

Je¿eli istnia³a mi³oœæ od pierwszego wejrzenia, to pojawi³a siê w³aœnie teraz. Gor¹ca i szalona.

Oboje milczeli, gdy szuka³a w torebce klucza. Nagie Alex wzi¹³ w d³onie obie rêce Julie i powoli
skrzy¿owa³ za jej plecami. Dziêki temu znalaz³a siê tu¿ obok niego, z twarz¹ przytulon¹ do jedwabnej
koszuli. Us³ysza³a pokoj e, miarowe bi e. serca, spowi³a j¹ fala ciep³a mêskiego zapachu, Jakim
emanowa³a skóra Alexa.

Natychmiast obudzi³y siê zmys³y. Julie nigdy przedtem .

tak bardzo nie marzy³a, aby j¹ poca³owano. Bezwiednie unios³a twarz i otrzyma³a to, czego pragnê³a.

Pierwszy raz w ¿yciu ogarnê³a j¹ taka rozkosz. Julie nie pamiêta³a, aby kiedykolwiek ktoœ podzia³a³ na
ni¹ w ta,ki pos¹b. Alex leciutko przesuwa³ po jej wargach SWOiID , od Jednego k¹cika do drugiego, a¿
sk³oni³ j¹, aby rozchyli³a usta. Wtedy zaw³adn¹³ nimi ca³kowicie bada³ ich ciep³e wnêtrze pog³êbiaj¹c
poca³unek, ai Julie zapomnia³a o ca³ym œwiecie. W tej chWili nie liczy³o siê nic innego poza t down¹
pieszczot¹ która. przypr wi-a³a Julie o s odM¹ niemoc. Ciep³ ruchliwe d³ome Alexa zaczê³y btl dziæ po
plecach Julie.

Przez cieniutk¹ tkaninê czu³a ka¿de muœniêcie. Przycisn¹³ j¹ mocniej i delikatnie ca³owa³ jej nagie ramiê.

Odchyli³a siê do ty³u, aby móg³ siêgn¹æ wargami do jej szyi. Przygarn¹³ j¹ jeszcze bardziej i dotar³ ustami
ni¿ej, gdzie g³êboki dekolt odkrywa³ miêkkie zag³êbienie miêdzy jej piersiami. .

background image

Westchnê³a z zachwytu. Unios³a ramiona i przyci¹gnê³a do siebie owê Alexa. Z przyjemnoœci¹ wsunê³a
palce w jego gêste w³osy.

- Julie, Julie... - wyszepta³, powracaj¹c ustami do jej twarzy. - Pieœci³ nimi jej powieki, skronie i policzki,
a¿ tram do ucha. Dra¿ni¹cy dotyk jego jêzyka przyprawi³ Julie o dreszcz. Przywar³a ca³ym cia³em do
Alexa. Oboje dr¿eli z t³umionego po¿¹dania.

W koñcu Alex odsun¹³ siê nieco, ale wci¹¿ trzyma³ j¹ w objêciach.

- Chcia³bym znaleŸæ siê z tob¹ w mieszkaniu, ale to chyba nie jest najlepszy pomys³ - powiedzia³
zachrypniêtym g³osem.

Oszo³omiona i podniecona, Julie pocz¹tkowo nie zrozumia³a, o co mu ,chodzi. Zaraz jednak dotar³o do
niej, gdzie' siê znajduje. Spuœci³a zmieszana wzrok i zac¿erwieni³a siê po uszy. Alex otworzy³ drzwi,
cmokn¹³ j¹ w czubek nosa i popchrl¹³ lekko w stronê korytarza. Ciche dobranoc i szczêkniêcie zamka
oznacza³o koniec wspania³ego wieczoru.

Tak wygl¹da³ pocz¹tek ich krótkich, lecz zachwycaj¹cych zalotów. Towarzystwo Alexa sprawia³o Julie
radóœæ, jego zainteresowania j¹ fascynowa³y, a jego opinie' zaw ze wydawa³y siê oryginalne i trafne.
Zna³' siê pniwie na wszystkim. Mia³ ju¿ trzydzieœci lat i zaimponowa³ jej wiedz¹ o œwiecie.

By³jedynakiem, synem znanego sêdziego. Skoñczy³' studia prawnicze, aby - jak twierdzi³ -
usatysfakcjonowaæ rodziców. Pracowa³ jednak w wyuczonym zawodzie tylko pó³ roku. Po œmierci ojca
odszed³ z s¹du. Uzna³, ¿e jego powo³aniem jest wielki biznes.

Zatrudni³ siê w znanej firmie konsultingowej. Szybko. udowodni³, ¿e w tej dziedzinie ma wiele do
powiedze-' nia. Zacz¹³ odnosiæ pierwsze sukcesy, ale nie spocz¹³na laurach. T o nie by³oby w jego stylu.
W ci¹¿ siê uczy³i zdobywa³ nowe kwalifikacje. Kolejne zas³u¿one

background image

awanse zaprowadzi³y go na fotel wiceprezesa. Zap oponowa³ w:ówcza swemu wspól kowi poszerzen e
zakre .dzia³alnosci o us³ugi dotycz¹ce zarz¹dzama. Z takiej pomocy czêsto korzysta³y przedsiêbiorstwa,
które nieoczekiwanie stawa³y siê deficytowe.

ksperci.prz prowadzali wówczas kompletn¹ analizê wys wali s³abe punkty. Nastêpnie przedstawiali
wmo ki, dotY z¹ce konkretnych zmian. Ich wprowadze l e n ogo³, przynosi³o. po¿¹dane rezultaty. Alex
lubi³ reallzowac tego rodzajU zadania. Wymaga³ wiele zarówno od siebie, jak i od. swoich podw³adnych.

Dziêki temu w krótkim czasie jego zespó³ doradców zyska³ zas³u¿on¹ renomê.

Matka Alexa patrzy³a na jego osi¹gniêcia niechêtnym okiem. Nie potrafi³a siê pogodziæ z faktem ¿e syn
nie poszed³ w œlady ojca. Otrzyma³ przeciei dyplom z wyró¿nieniem i przez kilka miesiêcy praktykowa³
jako adwokat. Dlatego wci¹¿ marzy³a, ¿e pewnego dnia powróci do swego prawdziwego zawodu . By³a
osob¹ despotyczn¹, nale¿¹c¹ do starej ,bostoñskiej rodziny. Otwarcie nie okazywa³a swego rozczarowania.
Liczy³a na to, ¿e Alex znudzi siê sprawami zarz¹dzania i zgodnie z jej cichym ¿ycze et;n .wróci do palestry.
A tak¿e o¿eni siê z odpOWIedm¹ pann¹. Wybra³a nawet dla niego kandydatkê na ¿onê.

W tamto deszczowe popo³udnie Julie i Alex wpadli do domu rozeœJ;niani, przemokniêci i zdyszani po
biegu przez podjazd. Pani Brandrppwita:³a ich w holu.

- Mamo, przedstawiam ci J - dziewczynê, któr¹ kocham i zamierzam poœlubic.

Julie bezwiednie drgnê³a na widok zawartej w spojrzeniu antypatii. Alex niczego nie zauwa¿y³.
NajwyraŸniej zmyli³ go wymuszony uœmiech starszej pani.

Przysz³a teœciowa ch³odno uœcisnê³a rêkê narzeczonej syna. Zdumiona nieoczekiwan¹ wrogoœci¹, Julie
odruchowo przysunê³a siê do Alexa. PrZy ,nim czu³a siê

- bezpiecznie. Dopóki on j¹ kocha³, nie musia³a obawiaæ siê tej kobiety. Tak przynajmniej wtedy s¹dzi³ .

By³y to p³onne nadzieje, ale o tym przekona³a Slê dopiero póŸniej.

background image

Przez szybê s¹Czy³y siê blade promienie wiosennego s³oñca. Z korytarza dobiega³y odg³osy zamykanych
drzwi i pogodnie powtarzane .s³owa do widzenia .' Perspektywa weekendu wprawia³a wszystkich w
dob-.

ry humor. . '.

Do pokoju zajrza³a Candy. Zauwazy³astoJ¹c¹' nieruchom o przy oknie Julie i zawaha³a siê· - Julie, dobrze
siê czujesz? - zapyta³a troskliwie.

Julie odwróci³a siê do sekretarki. A - Ale¿ tak, doskonale - odpar³a z udawanymI spokojem. - Cieszê siê,
¿e ju¿ pi¹tek. - Podesz³a do' biurka i zaczê³a nerwowo uk³adaæ dokumenty. - Chy-r ba mo¿emy
zostawiæ to do przysz³ego tygodnia, praw-;

da? - powiedzia³a, unikaj¹c wzroku Candy. Dziewczyna patrzy³a na ni¹ niepewnie. ulie wyraŸ- nie le¿a³o
coœ na sercu.

- Naprawdê wszystko w porz¹dku, Candy. Po pros mia³am ciê¿ki t dzie i muszê od cz¹æ - za-t pewm³a. -
Przy³apa³aœ mme na marzemach o le-i nistwie. . t - A wiêc do zobaczenia w poniedzia³ek. - Candy
wiedzia³a, ¿e nie ma sensu dalej indagowaæ Julie· - Postaraj siê dobrze wykorzystaæ te dni. Zas³ugujesz
na solidny wypoczynek! . . ;

Julie po wyjœciu C .ndy szybko zebra³a'swoje. rze-.;

czy. Chwyci³a z wieszaka p³aszc¿ i zamknê³a bluro.

Zupe³nie zapomnia³a o up³ywaj¹cym czasie, gdy sta³ai zatopiona we wspomnieniach. Teraz chcia³a za
wsze k¹ cenê unikn¹æ niepotrzebnego starcia z Alexem. Nle czu³a siê na si³ach, aby stawiæ mu czo³o. I
tak nied³ugo,;

czeka³a j¹ kolejna konfrontacja, a s¹dz¹c z tego, ja ?I przebieg mia³a ich dzisiejsza dyskusja, mog³a oczeki-
;r

waæ niespodzianek. Niemal pobieg³a na parking, lecz poœpiech okaza³ siê zbêdny. Na szczêœcie nie
spotka³a Alexa. . .

Godzinê póŸniej znalaz³a siê wreszcie w swoim mieszkaniu. Pad³a na wygodny fotel, zrzuci³a pantofle i z
ulg¹ odchyli³a g³owê na oparcie. Jedyne, czego pragnê³a, to nie widzieæ nigdy wiêcej Alexa. Przed

background image

.lunchem zadzwoni³a do Ann Lawson i uprzedzi³a j¹, ¿e przyjedzie na dzia³kê Halsteadów dopiero w
sobotê rano. Nie. wspomnia³a ani s³owem o Aleksie. Ann zna³a go i bardzo lubi³a, dopóki ma³¿eñstwo
Julie n gle siê nie rozsypa³o. Julie nigdy nie wyjaœni³a, dlaczego tak siê sta³o, zaœ Ann nie zadawa³a
wœcibskich pytañ. Pomog³a natomiast przyjació³ce przetrwaæ najtrudniejsze chwile, a tak¿e znaleŸæ i
wynaj¹æ mieszkanie. Gdyby siê dziœ dowiedzia³a, ¿e Alex znów wkroczy³ w ¿ycie Julie, na pewno by siê
zmartwi³a i zaniepokoi³a. Mo¿e nawet zrezygnowa³aby z planów na ten weekend, choæ cieszy³a siê, ¿e
spêdzi go ze swym narzeczonym. Julie postanowi³a wiêc o niCzym nie wspominaæ.' '.

Wsta³a niechêtnie i powlok³a siê do sypialni. Zerknê³a na budzik. By³o jeszcze wczeœnie. Z
rozmarzeniem pomyœla³a o gor¹cej k¹pieli z dodatkiem aromatycznych olejków. Rozebra³a siê, posz³a do
ma³ej, wy³o¿onej glazur¹, ³azienki i odkrêci³a krany. Po pó³godzinie wysz³a z wanny roz ana, odprê¿ona i
pachn¹ca. W³o¿y³a tylko krótki frotowy szlafroczek i postanowi³a pole¿eæ parê niinut w ³ó¿ku, nim
zacznie siê ubieraæ.. - N atarczywy dŸwiêk dzwonka wyrwa³ j¹ z drzemki.

Potykaj¹c siê, dotar³a do holu.

- Julie! Dlaczego siê nie odzywasz?

Alex! Która godzina? Niezrêcznie marudzi³a przy' zamku, . a¿ w koñcu zdo³a³a go otworzyæ. Wysoka .
postaæ Alexa i jego szerokie bary niemal j¹ przerazi³y.

Uœwiadomi³a sobie, jak sk¹po sama jest ubrana.

-Widzê, ¿e bêdê musia³ na ciebie czekaæ. - Alex nie kry³ zniecierpliwienia. Zaraz jednak przyjrza³ siê Julie
dok³adniej. W³osy mia³a zebrane w . koñski ogon, a drobne wij¹ce siê loczki opada³y na skronie i szyjê.
Alex przesun¹³ powoli spojrzeniem po ca³ej sylwetce.Julie. Zatrzyma³ wzrok na dekolcie oraz na d³ugich,
smuk³ych nogach o jedwabiœcie g³adkiêj' skórze.' - Julie.'.. - zamrucza³, patrz¹c znów na jej zaró¿o
wion¹ ód snu twarz: - Jesteœ jeszcze piêkniejsza ni¿ . zapamiêta³em. - Kopniêciem zamkn¹³ za sob¹ drzwi i
wyci¹gn¹³ po ni¹ ramiona.

background image

.- Julie by³a wci¹¿ zaspana i z opóŸnieniem zda³a sobie sprawê z zamiarów Alexa. Nim zd¹¿y³a zarea-
gowaæ, trzyma³ j¹ w mocnym uœcisku.

Zach³¹.nnie siêgn¹³ wargami do jej ust i zmusi³, aby je rozchyli³a. Poca³owa³ j¹ g³êboko i namiêtnie, a Julie
- pogr¹¿y³a siê w rozkoszy, jakiej nie prze¿ywa³a od dawna:. Alejl jedn¹ rêk¹ odchyli³ po³ê frotowego wdzi
a i.siêgn¹³ d³oni¹ do ciep³ego wzgórka o stwardnia³ym koniuszku. Ten dotyk sprawi³, ¿e Julie uderzy³a do
g³owy gwa³towna fala gor¹ca. Alex· zmys³owo pieœci³ raz jedn¹, raz drug¹ pierœ. Nagie pochyli³ siê, aby
wzi-¹æ Julie na rêce. Wtedy oprzytomnia³a.

Wyrwa³a siê z jego objêæ i wzdychaj¹c otuli³a siê szczelnie szlafrokiem. Targa³ ni¹ zarówno gniew, jak i
rozbudZone, lecz nie za pokojone po¿¹danie.

- Powinnam siê domyœliæ, dlaczego tak nalega³eœ, ¿eby po mnie przyjechaæ - powiedzia³a cicho. W jej
g³osie zabrzmia³a' gorycz.. .

Alex mocno zacisn¹³ szczêki. Z trudem usi³owa³ nad sob¹ zapanowaæ. Oddycha³ ciê¿ko, jak po d³ugim
biegu. Zakl¹³ pod nosem.

- Wiem, ¿e mi nie uwierzysz - odrzek³ ponuro lecz. przysiêgam, ¿e nie zamierza³em tego zrobiæ.

- Jego szare oczy pociemnia³y i wydawa³y siê teraz prawie czarne. - Ale kiedy ciê zobaczy³em... tak¹

zarumienion¹ i rozespan¹... - Rozeœmia³ siê gorzko.

- Nie mog³em' siê powstrzymaæ.

Julie ogarnê³o nieoczekiwane poczucie bolesnej straty i ¿al. Co dziwniejsze, nie czu³a ju¿ z³oœci.'
Odwróci³a siê bez s³owa i posz³a do sypialni. ' Wyjê³a z szafy sukienkê i szybko siê ubra³a. Po powrocie
do saloniku stwierdzi³a, ¿e Alex zdo³a³ ca³kowicie pohamowaæ swoje emocje. Nic nie da³o .siê
wyczytaæ'z jego. enigmatycznego' spojrzenia. Przystojna, opalona twarz nie wyra¿a³a ¿adnych uczuæ.
Nikt , by nie uwierzy³, ¿e jeszcze dziesiêæ minut wczeœniej da³ siê ponieœæ nanliêtnoœci i wywo³a³ u
Julie reakcje, jakich nie potrafI³ w ·niej wzbudziæ ¿aden inny mê¿czyzna.

Julie w milczeniu zarzuci³a na ramiona szeroki jedwabny szal, jakby hcia³asiê nim odgrodziæ od Alexa.
Zgasi³a œwiat³o i oboje wyszli z mieszkania.

Frank Peters zaprosi³ na dzisiejszy wieczór pracowników swego biura. Julie zna³a wiêkszoœæ z nieh.

Po przywitaniu siê z gospodarzem Alex uj¹³ j¹ mocno za ³okieæ i poprowadzi³ w kierunku du¿ego sto³u.

Kilka osób nak³ada³o sobie na talerze apetyczne zak¹ski.

background image

- Julie, poznaj Jamesa Richardsa i Wesa Blakene, ya. Wspólnie odpowiadamy za pope³nione przez nas
czyny - za¿artowa³ i uœcisn¹³ wspó³pracownikom rêce -. Spróbujcie oderwaæ siê na moment od
jedzenia.

Chcia³bym was przedstawiæ Julie Dunaway. Jest , u Franka Petersa kierowniczk¹ administracji i moj¹
dobr¹ znajom¹. Ostrzêg - zachowujcie siê grzecznie, poniewa¿ w dU¿ej mierze od niej zale¿y nasz
ewentualny sukces. - Popatrzy³ na ni¹ w taki sposób, ¿e serC€ zabi³o jej mocniej. , Obaj panowie
uœmiechnêli siê mi³o i spojrzeli z podziwem.. Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e uroda . Julie wywar³a na nich
wra¿enie. Wes' gwizdn¹³ cicho przez zêby.

- Nasze zachowanie pewnie nie bêdzie mia³o ¿adnego znaczenia, panno Dunaway. - Zerkn¹³
porozumiewawczo na Alexa. - Dam g³owê, ¿e nasz szef nie odst¹pi pan!. na krok.

Alex nic nie powiedzia³, lecz b³ysk w jego oku by³ ca³kiem wymowny.' Gawêdzili przez chwilê, po czym
Alex odprowadzi³ Julie na bok.

. - Nie daj siê nabraæ na ich g³adkie s³ówka. W pracy potrafi¹ pokazaæ zêby i pazury. Wtedy liczy siê dla
nich tylko perfekcyjnie wykonane zadanie. S¹ naprawdê dobrzy w swoim zawodzie - stwierdzi³ z nie
ukrywan¹ dum¹. By³o jasne, ¿e ceni swój zespó³. Julie znów pomyœla³a o tym, co kiedyœ tak bardzo
zaimponowa³o jej w Aleksie i sprawi³o, ¿e, siê w nim zakocha³a.

Z drugiego koñca pokoju pomacha³ do nich Frank Peters. Chcia³, aby do niego podeszli. Otacza³a go
grupka urzêdników z ró¿nych dzia³ów. Wszyscy przygl¹dali siê Alexowi z zaciekawieniem.

- Na pewño zechcesz porozmawiaæ z Johnem Fisherem - powiedzia³ pan Peters. Wskaza³ wysokiego,
lekko przygarbionego mê¿czyznê w okularach, który sta³ obok niego.: - Jako kierownik dzia³u
kontraktów jest moj¹ praw¹ rêk¹.· .

Fisher uœcisn¹³ Alexowi d³oñ, a Julie skin¹³ ch³odno g³ow¹. Julie zawsze odczuwa³a przy nim
skrêpowanie. By³ cz³owiekiem wyj¹tkowo ma³omównym i skrytym. Nikt nic nie wiedzia³ o jego
prywatnym ¿yciu. Pan Peters wyjaœni³, ¿e John Fisher zajmuje siê sporz¹dzaniem ofert konkurencyjnych
w stosunku do innych przedsiêbiorstw o podobnym promu produkcyjnym. Dzia³ania Fishera maj¹ wiêc

background image

dla Peters-Winton zasadnicze znaczenie, poniewa¿ ewentualny kontrahent podpisuje umowê z firm¹
oferuj¹c¹ najkorzystniejsze watunki.

. Frank Peters kolejno przedstawi³ pozosta³ych pracowników. Julie zauwa¿y³a, ¿e Alex obrzuci³ ka¿dego

z nich przenikliWym spojrzeniem. Od razu chcia³ oceniæ, z kim ma do czynienia.

Przez ca³e przyjêcie prawie bezustannie jej towarzyszy³, chocia¿ wymienili tylko parê zdawkowych uwag.
Trochê j¹ dziwi³o, ¿e Alex wci¹¿ za ni¹ chodzi.

Jego obecnoœæ dzia³a³a Julie na nerwy. Niew¹tpliwie przyczyni³a siê do tego nieprzyjemna scena sprzed
kilku godzin.

Pod as powrotnej jazdy Alex nic nie mówi³. Prowadzi³ auto pogr¹¿ony w rozwa¿aniach i nieobecny
duchem. Julie zaczyna³a wierzyæ, ¿e rzeczywiœcie nie zamierza³ jej uwodziæ, gdy zaproponowa³
podwiezienie. Po prostu trudno zerwaæ ze starymi zwyczajami, pomyœla³a gorzko, przypominaj¹c sobie
namiêtnoœæ, która dawniej tak ³atwo ich ogarnia³a. Podnios³a d³onie i czubkami palców potar³a
pulsuj¹ce boleœnie skronie.

- Boli ciê g³owa?

- Trochê· - Nied³ugo bêdziemy w domu. Masz jakieœ tabletki?

Zerknê³a na niego, zaskoczona t¹ troskliwoœci¹.

- Pyta³em, czy masz coœ przeciwbólowego - powtórzy³. .

- Tak, mam aspirynê. To wystarczy. -Julie zastanawia³a siê histerycznie, czy nie powinna wyci¹gn¹æ
jakichœ wniosków z tej dziwacznej sytuacji. Oto jechali we dwoje - m¹¿ i ¿ona, od dwóch lat ¿yj¹cy w
separacji.

On wyra¿a zaniepok enie jej samopoczuciem, a ona reaguje tak, jakby bylLnormalnym ma³¿eñstwem.
To wydawa³o siê niepolf;oj¹ce. Mia³a wra¿enie, ¿e spotykaj¹c Alexa ponownie, znalaz³a siê w innym
œwiecie, gdzie odebrano jej prawo do kierowania w³asnym losem.

Kiedy dojechali do domu, zaparkowa³ przy krawê¿niku i odwróci³ siê do niej. ' - Julie, chcia³bym z tob¹ o
czymœ porozmawiaæ.

background image

- W jego g³êbokim g³osie zabrzmia³a nieoczekiwanie

. nuta niepewnoœci i wahanie.- Ale skorowyje¿d as na weekend, to lepiej zaczekajmy z tym do twoJego
powrotu. - Wpatrywa³ siê niewidz¹cym wzrokiem w ciemnoœæ za jej plecami. Otworzy³ usta, ¿eby coœ
dodaæ, ale zrezygnowa³ z tego zamiaru i zacisn¹³ mocno wargi. Wysiad³ z samochodu, obszed³ maskê i
siêgn¹³ do klamki.' .

Czu³a siê fatalnie, wiêc bez s³owa pozwoli³a sobie pomóc. W milczeniu pokonali piêtro. Julie zp.alaz³a,:i
w torebce klucz, który Alex wyj¹³ jej z rêki i otworzy³t drzwi, po czym wszed³ za ni¹ do mieszkania. Usi³o-
' wa³a 'zaprotestowaæ, ale jej przerwa³:

- Bez obaw. Nie bêdê próbowa³ koñczyæ tego, co zacz¹³em przedtem..

Nie odezwa³a siê. Ból i zmêczenie ca³kiem pozbawi³y j¹ si³. Alex patrzy³ na ni¹ ze zrozumieniem. .

Twarz mu z³agodnia³a. Odruchowo przejecha³ rêk¹ po w³osa h. ,. ' .., - IdŸ siê rozebrac, Julie. Zaraz
przymosê CI aspIrynê. - Zdj¹³ p³aszcz i przerzuci³ go przez oparcie krzes³a. Nastêpnie podszed³ bli¿ej,
wzi¹³ od niej jedwabny szal i delikatnie popclm¹³ j¹ w kierunku sypialni-. . . ,.

Zastosowa³a siê do polecema na moment osiepI³y . j¹ ³zy. Od dawna nikt siê o ni¹ nie troszczy³. Cudo e
by³o pozwoliæ komuœ innemu - choæby przelotme - wszystkim siê zaj¹æ. Teraz wola³a nie !llyœleæ o
problemach, które osaczy³y j¹ dzisiejszego ranka. Nie potrafI³aby stawiæ im czo³a. Powiesi³a SlJkienkê .i
zmy³a makija¿. Przemknê³o jej przez g³owê pytanie, czy umia³aby przeciwstawiæ siê Alexowi, gdyby nie
zamierza³ zostawiæ jej w spokoju. Zaraz jednak zig': norowa³a te w¹tpliwoœci. Poprawi³a poœciel i
wœlizgnê³a siê do ³ó¿ka. . .

Po chwili zjawi³ siê Alex. Pos³uszrne WZIê³a od niego dwie bia³e tabletki. Po³knê³a je, popijaj¹c kilkoma
³ykami wody i znów przytuli³a policzek do podu-

background image

szki. By³o widaæ, ¿e cierpi. Przymknê³a oczy i podci¹gnê³a kolana pod brodê. Nie zdawa³a sobie sprawy z
tego, jak bezbronnie wygl¹da. Prawie zapomnia³a o obecnoœci Alexa. Spojrza³a na niego sp³oszona, gdy
dotkn¹³ jej ramienia.

- Odwróæ siê, Julie. Chcê ci tylko pomóc.

Po³o¿y³a siê na brzuchu. Przeszed³ j¹ lekki dreszcz, gdy poczu³a na ³opatkach rêce Ale a. Zsu:: n¹³
rami¹czka nocnej koszuli i jego d³onie rozpoczê³y magiczn¹ w skutkach wêdrówkê. Silne palceumiejêtnie
masowa³y plecy Julie, stopniowo usuwaj¹c bolesne napiêcie miêœni. Ciep³y oddech Alexa muska³ jej
wra¿liw¹ skórê, a rytriiiczny masa¿ przyniós³ niewypowiedzian¹ ulgê. Julie ju¿ usypia³a, gdy Alex
troskliwie przykry³ j¹ kQ³dr¹ i cicho wyszed³. -

Weekend nad jeziorem w Maine up³yn¹³ Julie na d³ugich spacerach po lesie. Przyroda zaczyna³a ,siê tu
budziæ do ¿ycia znacznie wczeœniej ni¿ w mieœcie.

Wiêkszoœæ drzew ju¿ kwit³a, a ptaki œpiewa³y radoœnie. Ann i jej narzeczony byli poch³oniêci
omawianiem spraw zwi¹zanych ze œlubem. Nie narzucali Julie swego towarzystwa.. Mia³a wiêc okazjê,
aby spokojnie pomyœleæ. .

Nieoczekiwane pojawienie siê Alexa w jej ¿yciu wstrz¹snê³o ni¹ silniej, ni¿ mog³aby przypuszczaæ. Co
prawda spodziewa³a siê, ¿e kiedyœ nadejdzie ten dzieñ.

Nale¿a³o przecie¿ jak uzdrowiæ tê nienormaln¹ sytuacjê. Lecz obecnie niepokoi³o j¹ coœ innego -
intensywnoœæ, ¿ jak¹ z'ar-eagowa³a na Alexa. Wci¹¿ potrafi³ j¹ rozgniewaæ. A tak¿e roz eciæ w niej
gwa³town¹ namiêtnoœæ.

Wiedzia³a, ¿e jest niegodnym zaufania, zapatrzo,nym w siebi egoist¹. Wystarczy³o jednak, aby spojrza³
na ni¹ w ten leniwy i jednoczeœnie zmys³owy sposób, a ona ju¿ zaczyna³a oddychaæ szybciej,

background image

wspominaæ chwile pe³ne s³odkich uniesieñ. Dlaczego?

Nie potraf ³a odpowiedzieæ sobie na to pytanie.

O czym chcia³ z ni¹ porozmawiaæ? Czy mia³o to jakiœ zwi¹zek z ich ma³¿eñstwem? Czy¿by... 'Czy¿by
zamierza³ j¹ prosiæ, aby wszczê³a kroki rozwodowe? Mo¿e znalaz³ kogoœ innego? Jakoœ nigdy nie
przysz³o jej do g³owy, ¿e Alex zechce siê ponownie o¿eniæ. Nie dopuszcza³a do siebie takich rozwa¿añ.
Boleœnie przypomina³y bowiem o utraconej mi³oœci. Dlatego z tym wiêksz¹ jasnoœci¹ zda³a sobie
sprawê, ¿e nie potrafi znieœæ myœli o Aleksie w ramionach innej kobiety.

Przed oczami Julie zaczê³y siê wbrew jej woli przesuwaæ obrazy z przesz³oœci. Wtedy ³¹czy³o ich
wszystko. By³y to dla nich obojga dni wielkich nadziei i jeszcze bardziej nierealistycznych oczekiwañ.

,

ROZDZIA£ TRZECI

Pobrali siê latem, dok³adnie w osiem tygodni po.

pierwszej randce. Zgodnie z ¿yczeniem Julie, ceremonia by³a skromna, na coAlex zgodzi³ siê bez
protestu.

Natomiast jego matka otwarcie okazywa³a niezadowolenie. Wola³aby, ¿eby uroczystoœæ odby³a siê z
wiêksz¹· pomp¹. Sugerowa³a równie¿, ¿e poœpiech, z jakim wyznaczyli termin, wywo³a niemi³e
komentarze.

Julie, spowita aur¹ szczêœcia, nie przejmowa³a siê tymi narzekaniami. W dzieñ œlubu kroczy³a·z
uœmiechem wzd³u¿ g³ównej nawy, ubrana w koronkow¹ sukniê i bia³y welon. Mia³a jedn¹ druhnê - Ann
Lawson.

Przyjechali równie¿ rodzice panny m³odej oraz jej m³odsz rodzeñstwo, lecz dla niej wszystko by³o jak
cudowny sen. Widzia³a tylko kwiaty, migotliwe œwiat³o œwiec, czu³a na swojej d³oni ciep³¹ siln¹ rêkê
Alexa.

Miodowy miesi¹c spêdzili z dala od cywilizacji, w letnim domku jednego z przyjació³ Alexa. Dopiero
wówczas Julie naprawdê siê przekona³a, jak bardzo m¹¿ j¹ uwielbia. Czule prowadzi³ j¹ przez meandry
mi³oœci a¿ do s³odkiego spe³nienia,.o jakim nigdy nawet nie marzy³a. Sta³ siêjetmistrzem - pocz¹tkowo
niepewnie, a póŸniej z coraz wiêksz¹ œmia³oœCi¹ odpowiada³a na jego namiêtrioœe. Pozna³a
niewyobra¿aln¹ radoœæ i ekstazê. Wiedzia³a te¿, ¿e Alex jest zachwycony naturalnoœci¹, z jak¹

background image

ofiarowa³a mu sam¹ siebie. Kochali siê ca³ymi godzinami i równie du¿o czasu spêdzali na d³ugich
rozmowach.

Oboje postanowili, ¿e Julie przestanie pracowaæ.

Alex zarabia³ wystarczaj¹co du¿o. Poza tym jego

stanowisko w fIrmie wymaga³o podejmo ania goœci i bywania na przyjêciach, co odbywa³o SIê kosz
¿ycia rodzinnego. Julie musia³a siê o. tego ostosow ;c:

Zrobi³a to bez ¿alu. Etat sekretarki i tak me dawa³ Jej satysfakcji. Dlatego w³ nie odjê³ n ê w fo ege'u.

S¹d¿i³a, ¿e po jego ulmnczemu zn JdZle Jak Clek w¹ pracê. Lecz pozycja ¿ony Alexa me ;w;u Siê p r
?wnaæ z niczym innym. Blad³o l?rzy mej k z J e.

,Obowi¹zki Julie okaza³y Siê Jednak dosc meJasn , poniewa¿ matka Alexa sk³oni³a go do pozostama w
rodzinnej rezydencji Brandtó'Y'. Bez tru u prze ona³a syna, ¿e dom jest wystarczaj¹co duzy dla m h trojga.
Julie nie by³a tym zachwyc l;a. 'Yyczu a³a, zt;

teœciowa jej nie lubi. Wola³aby po œlubie zamleszkac z' Alexem gdzie indziej. Mimo to podp rz kowa³a
siê jego woli. Odsunê³a na bok obawy i sprobowa³a.

znale•Æ swoje miejsce w nowyc warunk b.. .

Pani Brandt zawsze zatrudnia³a pokoJ wkê i charkê. Sama od lat w³aœciwie nic. nie obi³a. , S³uz a
spe³nia³a ka¿de jej· ¿yczenie. T otez Julie wkrotce s ê przekona³a, ¿e ma a¿ za du¿o wolnego czasu:
Bezskutecznie usi³owa³a braæ udzia³ w pr wadzeD:Iu domu. Te spontaniczne próby zawsze konczy³y Siê
fIaskiem. Teœciowa uprzejmie, e . st ow o odsuwa³a j¹ od wszystkJego. Najwyr eJ me ierza³a
d.opuœciæ, aby ktos wkroczy³ na Jej t ry.tonum. ? .mepodzielne królestwo nale¿a³o do mej i -
oczYWISCle -. do Alexa. Dawa³a jasno do zrozumienia, ¿e synowa Jest tutaj intruzem. ..' Alex zupe³nie
nie zdawa³ sob e sprawy. z te o, Jak naprawdê wygl¹da sytuacja. ie zauw a³,. ze stosunkimiêdzy jego
matk¹ a on¹ staj¹ SIê. ,coraz bardziej napiête. Julie nie. chCla³a g.o artWIC. Postanowi³a wi o ni

background image

wSl?ommac! le targ ni¹ coraz Wiêkszy mepokoJ. Nie w tpi³a,. ze p Brandt wykorzysta pierwsz¹ adarzaJ
c¹ s ê okaz ê, aby wywo³aæ w ich ma³¿eñstWie powazne mesnaski.

Któregoœ dnia, w dwa miesi¹ce po œlubie, Alex zaskoczy³ j¹ nieoczekiwan¹ proœb¹. Chodzi³o o
przygotowanie wytwornej kolacji.

- Zaprosi³em na czwartek goœci. Muszê przedyskuto:vaæ wa¿ne przedsiêwziêcie, wiêc pomyœla³em, ¿e
bêd e korzystnie po³¹czyæ, sprawy biznesu z ma³ym przyjêciem. - Uœmiechñ¹³ siê do Julie. - Pr¿y okazji
poznasz kilka nowych osób. - Zauwa¿y³ jej niepewn¹ minê i doda³: - Nie martw siê. Wystarczy; ¿e ciê
zobac¿¹, a wieczór oka¿e siê sukcesem! .

- Mam nadziejê, ¿e nie s¹ takimi g³uptasami jak ty - odpar³a ¿artem.

. ex parskn¹³ œmiech i przesun¹³ po niej spoJrzemem zakochanego mêzczyz,ny. Przymru¿y³ zmys³owo
oczy i by³o ca³kiem jasne, o czym w tej chwili myœli. .

Rumieniec Julie nie uszed³ uwagi pani Brandt, która nie mog³a œcierpieæ, ¿e syn okazuje ¿onie tyle
czu³oœci. Jaka szkoda, ¿e nie mieszkamy tylko we dwoje, pomyœla³a w duchu Julie. Czu³a na sobie
lodowaty wzrok teœciowej. Nie pierwszy raz.Alex zdawa³ siê nie dostrzegaæ tych przejawów antypatii.

Przed wyjœciem poda³ listê goœci. Znajdowa³a siê na niej równie¿ Angela Roswell. Zdaniem pani Brandt
- idealna kandydatka na ¿yciow¹ partnerkê Alexa.

Oboje pochodzili z tej samej sfery spo³ecznej i znali siê od wielu lat. Angela by³a piêkna. Mia³a równie¿
tak zwan¹ klasê. Lecz Alex nie o¿eni³ siê z Angel¹.

Starsza pani wci¹¿ nad t bola³a. Wielokrotnie sugerowa³a - oczywiœcie w G ie nieobecnoœci Alexa - ¿e
Julie ma znacznie mniej zalet. Angela pr.acowa³a w fIrmie ojca, którego ³¹czy³y z Alexem wspólne
interesy. Mia³a wiêc wiele okazji, aby go widywaæ.

Napawa³o to Julie lekkim niepokojem. ' - Do zobaczenia wieczorem, kochanie. - Alex poca³owa³ j¹ w
czubek nosa i wyszed³.

Julie poœpiesznie wsta³a z kanapy. .

background image

.

- Chyba zajmê siê teraz opracowywaniem menu na czwartek.

Pani Brandt skinê³a ch³odno g³ow¹· . .

- Naturalnie zrobisz, jak zechcesz. Ale dawmej, gdy Alex podejmowa³ swoich kontrahentów, zawsze
zamawia³am gotowe potrawy. - Poda³a azwê ekskluzywnej firmy, oferuj¹cej us³ugi w zakresie urz :

nia bankietów. - Alex nigdy nie narzeka³. Lecz lesh ty wolisz ryzykowaæ, polegaj¹c na w³asnym talenCie...

- Zawiesi³a 'macz¹co g³os.

Julie odetchnê³a g³êboko. .

- Dziêkujê, pani Brandt. -,Wci¹¿ r ca³a Sl do teœciowej w ten oficjalny sposob. Bardziej bezposrednia
forma jakoœ nie mog³a jej przejœæ przez gard³o.

Poza tym pani Brandt nigdy nie zaJ?ro nowa³a, a y mówiæ do niej po imieniu. - Ale z jmê Siê wszystkim
osobiœcie. Jeœli coœ nie wypali, to nast pnym razem ,z³o¿ê zamówienie przez telefon., - Po Cichu
postanowi³a odnieœæ sukces albo umrzec.

W czwartek, zdenerwowana i pe³na obaw, sta³a z Alexem w holu witaj¹c goœci. Sprawia³a na pozór
wra¿enie gospodYni idealnej. Nikt by siê nie domyœli³, ¿e beztroska mina jest. tylko .fasad¹. 'W rz
czywistoœci Julie dr¿a³a z mepokoju. Kolana. s ê pod ni¹ ugina³y, rêce mia³a spocone. Ostro e taksowa³a
wzrokiem przybywaj¹ce osoby. W koncu zjawi³a siê Angela - jak zwykle atrakcyjna legancka i pewna
siebie. Jej szafrrowe .oczy lœ .

Przywar³a spojrzeniem do Alexa, a d³om¹. o d³u ch, starannie wymanikiurowanych pamokclach Ujê³a go
zaborczym gestem pod ramiê. O czym teraz myœla³ Alex? ' W³aœnie tamtego wieczoru Julie poma³a
Roberta Courtneya. Poczu³a na ³okciu czyjeœ dotkniêcie; Odwróci³a siê i zobaczy³a m³odego mê¿czymê,
ktorego ' Alex wczeœniej jej przedstawi³. Podobno pracowa³ w bankowoœci. Tylko tyle o nim wiedzia³a.

background image

-, J ¿ roZUJ.J?iem,? c egoAlex pani¹ ukrywa.

- U lechn ³ Sl d ? mej cI p³e. - Od dwóch miesiêcy pra i go me WidUJemy. Znajomi przestali dla niego'
Istmec. Wcale mnie to nie dziwi.

Julie natychmiast go polubi³a.

- Och, dziêkujê... chyba us³ysza³am komplement.

- Zauwa¿y³,a pust kielis ek Roberta. - Mogê zaproponowac panu Jeszc¿e Jednego drinka?

. Podeszli do baru.

- Co pani porabia ca³ymi dniami? - spyta³ z autentycznym zainteresowaniem. . I - Prawdê mówi¹c,
niewiele':.... odpar³a szcz rze.

,Prze ch lê patrZY,³ w zamyœlenlu na pani¹ Brandt, ktora s ed a³a d.umme na sofie miêdzy dwiema
matronami w sredmm wieku. . ' - Przypuszczam, ¿e matka Alexa trzyma ca³y dom moen? w-garœci -
stwierdzi³ pó³g³ sem.

Julie. zerknê³a na niego zdumiona. Zaskoczy³ j¹ tym wyj¹tkowo trafnym os¹dem.

- Próbujê jakoœ zabiæ C;l .S -powiedzia³a lekkim t ; nem. - i hcia³a siê u¿alaæ, choæ ja³owe godziny
Ci¹gnê³y Siê Jej bez: l ,:oñca.

Przygotowa³a koktajl i poda.³a go Robertowi.

- nam exa od dawna - wyjaœni³. - On zas³uguje na najlepsze i wydaje mi siê, e to maIaz³. - Umilk³, e
zaraz doda³: ,- Szczêœciarz z niego. Mam nadziejê, ze sam o tym wie. - Patrzy³ na ni¹ z, nie ukrywanym
zachwytem. ' Nie by³a pewna, jaki pqQ kst kryje siê w s³owach Roberta. Mruknê³a wiêc eos i odesz³a.

Przyj e okaza³o siê Sukeesem. Alex jeszcze kilkakrotme zaprasza³ goœci i, za ka¿dym razem JUlie
potrafl³a zaplanowaæ wszystko perfekcyjnie. Matka exa nadal ³ ;lnak okazywa³a jej ch³ód, a czêsto
Ja,,;n¹ '. f gose, zaœ Alex wraca³ z pracy póŸno. Julie usi³owa³a wiêc jak najmniej przebyWaæ w
towarzystwie pani Brandt. Serdecznie zaprzyjaŸni³a siê

background image

JJ!'SZczE JEDNA sZANSA

z Robertem'. Kilka razy posz³a z nim na lunch.

Ich znajomoœæ mia³a charakter wy³¹cznie platoniczny.

Robert chyba zdawa³ sobie sprawê, ¿e mi³oœæ do Alexa jest najwa¿niejsz¹ spraw¹ w ¿yciu Julie.
Zauwa¿y³ równie¿, ¿e czuje siê samotna i trochê zagubiona. Mimo woli podzieli³a siê z nim obawami
dotycz¹cymi teœciowej. Te wyznania przynios³y Julie ulgê, poniewa¿ Robert zrozumia³ jej trudne
po³o¿enie.

Natomiast Alex wci¹¿ nie dostrzega³ tego, co dzia³o siê tu¿ obok. W jego w³asnym domu. Julie nie mog³a'
tego poj¹æ.

Wkrótce dosz³o miêdzy nimi do pierwszej k³ótni.

Oboje szykowali siê wieCzorem do spania. Nagle Alex przypomnia³ sobie, ¿e nastêpnego dnia nie zje z
Julie obiadu, choæ mieli siê wybraæ do restauracji.

- Jeden z moich klientów przyje¿d¿a jutro do Bostonu. Bêdzie tu tylko parê godzin. Koniecznie
powinienem z nim porozmawiaæ - wyjaœni³.

Julie natychmiast ogarnê³a z³oœæ.

- Alex, czy naprawdê musisz siê a¿ tak poœwiêcaæ dla swoich klientów? - zapyta³a z przek¹sem. - Ju¿
szósty raz odwo³ujesz nasze spotkanie. Zacznê umawiaæ siê z tob¹ przez twoj¹ sekretarkê· Poproszê, aby
wpisa³a ci randkê ze mn¹ do kalendarza. Mo¿e dziêki temu zarezerwujesz dla w³asnej ¿ony parê minut.

Zatka³o go z wra¿enia. Przez chwilê patrzy³ na ni¹ bez s³owa.

- A wiêc tak bardzo ciê zaniedbujê? - wycedzi³.

- Nie mia³em o tym pojêcia. - Chcia³ j¹ obj¹æ. Jeszcze . do niego nie dotar³o, ¿e jest rzeczywiœcie
rozgniewana.

Odsunê³a siê gwa³townie.

- Daj mi spokój! Masz dla mnie czas wy³¹cznie wtedy, gdy idziemy do sypialni! ' - O czym ty mówisz?!

- O nas. Prawie ciê nie widujê. Zwracasz na mnie uwagê dopiero w ³ó¿ku.

- Nie b¹dŸ œmieszna, Julie.

background image

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

Ocz .,., .

- s e. - l?ars ê³a. - Ja jestem œmieszna!

Zacho J SIê tak, Jakbys nie wiedzia³, o czym mówiê!

- le Wl , o cz mówisz - stwierdzi³ ch³odno.

B ze drOgi, pomysla³a. On chyba naprawdê nie wie Zrobi³a skruszon¹ minê. .

-: Alex,. o Ja wed³ug ciebie robiê codziennie po twOIm wyJeŸdZie? , . - Czy¿byœ zd¹¿y³a siê znudziæ
naszym ma³¿eñstwem?To usi³ujesz mi powiedzieæ?

W Cl gnê³a g³êboko powietrze. ' . - NIe, Alex - powiedzia³a cicho. - Jak mog³abym SIê tob¹ znudziæ? o.
przebywamy razem.

ex zacz¹³ meCIerpliwle kr¹¿yæ po pokoju. Mia³ na sobIe tylko spodnie od pi¿amy. W przyæmionym
œwietle laml?Y skóra na jego nagim torsie lœni³a.

-: NIe zdawa³em sobie sprawy z twojej frustracji.

MOJa. atk dot uje ci towarzYstwa. Wychodz¹c za mme, me .oczekiwa³aœ przecie¿, ¿e bêdê spêdza³ z
tob¹ ca³e dnie? - Zatrzyma! iê raptownie, jakby coœ pI'Z!sz³o mu do .g³owy. - yœ isz o powrocie do
pracy, Julie? Proszê Clê, me rob tego. Nie komplikuj bez potrzeby naszego ¿ycia.

-: Chcia³ab czuæ iê u¿yteczna, Alex. - Próbowa³a mu aczyc, co J¹ drêczy. - Nie odpowiada mi taka
Ja³owa. egzystencja. Jest bez sensu. . - T msko oceniasz rolê mojej ¿ony? - spyta³ napastliwym tonem.

- cale nie o to mi chodzi³o! - zaprzeczy³a gwa³towme.

- A wiêc o co? - Jego s zabrzmia³ niemal

z³o o . .

Julie, z trudem prze³knê³a œlinê. Nie zamierza³a rozpêtac a an . Podejrzewa³a, ¿e w gniewie Alex potrafi
b c gr zny, a lada chwila mog³a siê o tym przekonac. adc ³a o tym jego mina.

- P?staraJ SIê mme zrozumieæ - zaczê³a jeszcze raz.

background image

- TWOJa matka zarz¹dza tutaj wszystkim... - Urwa³a,

zastanawiaj¹c siê, jak mu wyjaœniæ swoje zast ze¿enia i obawy. Jej pO¯ycja w tym domu stawa³a SIê
oraz bardziejnieokreœlona. By³o to rezultatem taktyki stosowanej przez teœciow¹. Ale w jaki s sób
po:Viedzieæ o tym Alexowi? Julie 'pf¯ygryz³a wargi, a m¹z patrzy³ na ni¹ z rozdra¿nieniem. .: . - S³ucham
- przynagli³ w koñcU:

Julie westchnê³a ciê¿ko. .' - Niewa¿ne, Alex. Zostawmy ten temat. - Przypomnia³a sobiepr¯yczynê ich
scysji i doda³a: - Zaplanujê coœ na jutro, skoro bêdziesz zajêty. .

Alex Zl arsZC¯y³ brwi.

- Jak zazwyczaj spêdzasz popo³udnie?

Za wszelk¹ cenê unikam twojej matki, pomyœla³a natychmiast. Nie chcia³a mu jednak prawiaæ
pf¯ykroœci. powiedzia³a wiêc, ¿e spotyka SIê czasem z Ann Lawson oraz z innymi przyjació³kami.

- Nie umawiasz siê za czêsto z Robertem Courtneyem? - zapyta³ ostro, jakby nagle zainteresowa³ go
b³ahy do tej pory fakt. .

- Co to ma maczyæ? - parsknê³a. Znów zaczê³a ogarniaæ j¹ z³oœæ. . . .

- Raczej ty mi powiedz. - Wysun¹ gm wme po bródek i utkwi³ w niej podejrzliwe Spojrzeme. - Moze po
prostu mydlisz mi oczy tym narz k em na nu ê i samotnoœæ. On podobno ci¹gle do CIebIe wydzwama.

Tak twierdzi matka. ' Zrobi³o jej siê na moment s³abo, gdy zrozumia³a, co insynuowa³. ' . '.

- Proszê bardzo, mów dalej - syknê³a. -: Tylko lepIej niech to ma sens, poniewa¿ twoje sugestIe s¹
obr¯ydliwe! - Spiorunowa³a go wzr kiem. S.ta³ na rzec Alexa z rêkami opuszczonymI wzd³u¿ Cla³a l
zaClsniêtymi piêœciami. Oddycha³a ciê¿ko, a piersi falowa³y jej gwa³townie pod przejr¯yst¹ J;lOcn¹
koszul¹· .

background image

Alex zawaha³ siê. Przemknê³o mu przez g³owê, ze niepotrzebnie napomkn¹³ o matce.

S

- S.³uc aj,. Julie., Oboje zac¯ynami obr aæ siê o arzemam . Skonczmy' z t , dopóki. nie jest za po o. -
Podszed³ do o a l z mu¿eniem potar³· d³om¹ kark; -:- ostaram SIê pr¯yjechaæ jutro z biura trochê
wczesmeJ.

P rza³a siê, j go twaf¯y. By³ chyba zmêczony.

oko³. ust wyra.zme rysowa³y siê zmarszczki. Z zaclœ êtyID ad argaml gl odpychaj¹co. Julie bezwiedme z
. a³a., MIa³a dziwne przeczucie, ¿e wkrótce zdafiy SIê cos z³ego.

os a do ³azi.e umyæ twarz. Kiedy wróci³a do SYPlalni Alex.leza³ JU¯ w ³ó:¿ku. Wœlizgnê³a siê pod '
ko³drê. I zgasi³a l pê.Po chwili us³ysza³a równy, g³êboki odd h. mêza. ama nie mog³a d³ugo zasn¹æ.

£zy sp³yw J j po polIczkach i wsi¹ka³y w poduszkê.

Tej nocy Siê me kochali. - .

N azaj tr:z podczas niadania panowa³a ciê¿ka atmosfera. J I Ale yliostentacyjnie uprzejmi, lecz nie
odezwalI s ê do SiebIe ani s³owem. W zachowaniu Alexa po r . ple s¯y zabrak³o ¿artobliwych przejawów
czu³?s . Julie zerknê³a spod oka na 'teœciow¹. Starsza paru me kry³a ? o enia. Niesnaski miêdiy synem a
syno :¹ prawi³y jej Wldocm¹ satysfakcjê. Po wypiciu kawy usnl hnê³a siê rozkosznie do Alexa.

- Pozw li³ sobie zaprosiæ na pi¹tek' kilkoro na ch pfZY.JaCló³. - Zt:obi³a niepewn¹ minê i doda³a m a
prosz¹cym tonem: - Mam nadziejê, odpowiada w t n termin. Na pewno spêdzimy razem cud wny o . -
Poda³a nazwiska goœci. Na liœcie majdowali Siê. miêdzy innYIV-i.-\ngela Roswell i Robert urt ey. J e
zatka³o z obur nia. Bez trudu pojê³a mtenCJe p Brand ; Mat Alexa jawnie demonsto a³a swOJ¹ wrogosc.
Stawa³o siê to nie do zniesienia uli ê³a, oli j¹: g³owa. Wsta³a wiêc od st l posple zme opuœci³a
kuchniê. .

; tce trzasnê³y frontowe drzwi i rozleg³ siê warot silnika. Alex pojecha³ do pracy.

background image

Julie na zawsze zapamiêta³a tamto przyjêcie. Okaza³o siê jednym z naj gorszych doœwiadczeñ w jej
¿yciu.

Od dnia k³ótni traktowali siê nawzajem jak dwoje obcych ludzi. Widywa³a go przelotnie przy œniadaniu,
które zjada³ ze wzrokiem utkwionym w gazetê. Ignorowa³ zarówno ¿onê, jak i matkê. przesta³
zapraszaæ Julie na lunch. Nie ukrywa³, ¿e sprawy biznesu s¹ dla niego najwa¿niejsze. Wraca³ do domu
póŸnym wieczorem, z ulg¹ zrzuca³ p³aszcz i czêsto rezygnowa³ ze wspólnej kolacji, informuj¹c krótko, ¿e
przegryz³ coœ na mieœcie.

Perspektywa towarzyskiego spotkania napawa³a Ju- .

lie przera¿eniem. Czeka³o j¹ udawanie dobrego humoru i weso³oœci, której wcale nie odczuwa³a. Wrêcz
przeciwnie - kryzys zwi¹zku z Alexem sp awia³, ¿e wszystko zaczyna³o mieæ dla niej smak popio³u.
Najchêtniej zniknê³aby na te kilka godzin w swoim pokoju. Nie potraf t³a jednak wymyœliæ ¿adnego
pretekstu, którym przekonuj¹co usprawiedliwi³aby swoj¹ nieobecnoœæ. .

Robert natychmiast wyczu³ jej pod³y nastrój.

- Julie, sta³o siê coœ z³ego? - zapyta³ bez ¿adnych . wstêpów, gdy tylko j¹ zobaczy³.

Rozeœmia³a siê sztucznie.

- A¿ tak Ÿle wygl¹dam? .

- Ty nigdy Ÿle nie wygl¹dasz - odpar³. - Ale za dobrze ciê znam, ¿eby daæ siê nabraæ na twój wymuszony
uœmiech. Sprawiasz wra¿enie, jakbyœ mia³a siê \ rozlecieæ na tysi¹c kawa³ków z powodu najmniejszej
prowokacji. - Przygl¹da³ siê jej z autentyczn¹ trosk¹.

- A wiêc mnie nie prowokuj.

Robert przeniós³ wzrok na Alexa. Rozmawia³ w³aœnie z Angel¹ Roswell.

- Ostatnio rzadko widujemy Angelê -' stwierdzi³ z zamyœlon¹ min¹. W czarnej obcis³ej sukience,
podkreœlaj¹cej idealn¹ figurê, Angela wygl¹da³a osza³amiaj¹co. Uwieszona u ramienia Alexa, patrzy³a na
niego uwodzicielsko.

background image

J e zacisnê³a owo .d³o e. W gardle zaczê³a j¹ d³awI gorycz. .TesclOwa WIedzIa³a, co robi. Z
premedytaCJ¹ aprosi³a parzyst¹ liczbê goœci. Nie bez racji a³a, Robert dotrzyma towarzystwa Julie. N
atomIast PIê Angela mia³a byæ nagrod¹ dla Alexa.

I rz Cle zachO a³a siê jak gwiazda wieczoru.

. JulIe. si³owa³a me okazywaæ zdenerwowania. Po. mog³o J J w tym moralne wsparcie ze strony
Roberta.

B!³a -:- Jak zwykle - pe³na wdziêku i swobody, choæ WIele J¹ to kosztowa³o. Po przyjêciu, z ledwie
maskowan¹ ulg , po¿egna³a goœci i umknê³a do sypialni.

o °ogarnê³aJ¹. arna rozpacz. A przecie¿ jeszcze kilka mIeSIêcy temu Jej serce przepe³nia³a mi³oœæ, zaœ
ma³¿eñstwo Alexem na awa³o tak¹ radoœci¹! S¹dzi³a wów s, ze u bo,ku mêza czeka j¹ niebo na ziemi i
wierzy³a, ze on pra e tego s ego. Jak bardzo siê myli³a.

. N et me uw ³a, ¿e p³acze. Siedzia³a na wielkim ³o¿ku, kto re do medawna radoœnie dzieli³a z Alexem.
. Ob e sypiali na nim z dala od siebie. Niechêæ oddziela³a Ich tak skutecznie, jak gdyby znajdowali siê w
dwóch ró¿nych pokojach.

Panowa³o miêdzy nimi kruche zawieszenie broni przerywane czêstymi k³ótniami. Wystarczy³o jedno nie
opatrzne s³owo, aby skoczyli sobie do oczu. Szansa na.rozs¹dn¹ dyskusjê i porozumienie mala³a z ka¿dym
dmem.

. Alex spêdza³ weekendy zamkniêty w swoim gabineCIe. Rzekomo pracowa³. Julie przypuszcza³a jednak
¿e po p o stara siê jej unik Ten stan rzeczy ajwyr eJ zadowala³ pani¹ Branat, która powstrzymyw SIê
od komentarzy. Julie zauwa¿y³a jednak, ¿e teœ owa czêsto zanosi synowi- kawê lub kanapki. Za
ka¿dym,r zostawa³a na chwilê z Alexem. O czym r zm wIali?Tego Julie nie wiedzia³a. Drêczy³o j¹ coraz
WIêcej obaw.

M,in o kilka tygodni. Julie uzna³a, ¿e musi wreszcie pomOWlC z Alexem. Oboje mijali siê codziennie bez

background image

s³owa, poch³oniêci swoimi sprawami. Sytuacja stawa³a siê nie do zniesienia. Mog³a j¹ uzdrowiæ tylko
szczera wymiana pogl¹dów. Julie postanowi³a wiêc sprawiæ mê¿owi niespodziankê· Koniec okaza³ siê
gorzki i ostateczny.

Od rana sypa³ gêsty œnieg. Widocznoœæ na szosie znacznie siê pogorszy³a, tote¿ przejazd do
œródmieœcia Bostonu zaj¹³ Julie prawie godzinê. Zostawi³a samochód na parkingu przeznaczonym dla
pracowników firmy Alexa i uda³a siê do jego· biura. .

Szybko przesz³a przez hol. W ¿o³¹dku œciska³o j¹ ze zdenerwowania, rêce mia³a lodowate. Zastanawia³a
siê gor¹czkowo, od czego zacz¹æ. Co nale¿y powiedzieæ, gdy od jednej rozmowy zale¿y czyjeœ
szczêœcie? Julie nie w¹tpi³a bowiem, ¿e dziœ stawk¹ jest jej lJ³.a³¿eñstwo.

Chcia³a je uratowaæ.

Wysiad³a z windy i skrêci³a w lewo. Po drodze wst¹pi³a do toalety, aby uczesaæ w³osy i poprawiæ
makija¿. Musia³a wygl¹daæ naprawdê ³adnie. .

D³ugo -marudzi³a przed lustrem. Zdawa³a sobie sprawê, ¿e usi³uje w ten sposób odwlec decyduj¹cy
moment. W koñcu zebra³a siê na.odwagê· Otworzy³a drzwi aby wyjœæ na korytarz. W³aœnie wtedy
zobaczy³a Alex . Nie by³ sam. przytulona do jego ramienia sz³a Angela Ro¹well. Jej uœmiech kusi³ i wiele
obiecywa³.

- Nie czekajmy do wieczora, Alex - zamrucza³a zmys³owo. - ZnajdŸmy jakieœ mi³e, spokojne miejsce.:.

Julie zrobi³o siê ciemno przed OczaIlll. Cofnê³a Siê odruchowo i opar³a o œcianê. A wiêc tak ,wygl¹da³a
prawd . Dlatego, Alex bywa³ ostatnio taki zaj y, wraca³ póŸno i nie dostrzega³ w³asnej ¿ony. Nic
dziwnego. Wolny czas spêdza³, jak widaæ, z Angel¹· Z trudem wziê³a siê w garœæ. Odczeka³a w toalecie
jeszcze parê minut. Wola³a byæ pewna, ¿e ju¿ nie spotka Alexa. Zjecha³a na parter i podesz³a do
automatu telefonicznego. Dr¿¹c¹ rêk¹ wybra³a numer Ann Law-

background image

son. Nie zasta³a jej w domu, wiêc odwiesi³a s³uchawkê.

Przez chwilê nie wiedzia³a, co zrobiæ. Na zawsze utraci³a Alexa. Ogarnê³o j¹ poczucie klêski, prZ 'tloczyla
perspektywa pustki i samotnoœci.

N a ulicy. owionê³o Julie ch³odne powietrze, ale nawet tego me zauwa¿y³a. Powlok³a siê do samochodu
z . ¹ usiad³a za ki rownic¹. v.: drodze powrotnej Jakis nnpuls kaza³ Julie zatrzymac siê przed muzeum
sztuki. Przez a godzin snu³a siê po pustawych o tej porze salach, a piêknO zgromadzonych tu
przedmiotów wp³ynê³o na ni¹ dziwnie koj¹co. .

Do domu dotar³a wczesnym popo³udniem. Zdejmowa³a w³aœnie p³aszcz, gdy zadzwoni³ telefon. By³ to
Robert. Szczera sympatia w jego g³osie podzia³a³a jak balsam na zranione uczucia. Julie bez zbêdnych
ceregieli da³a siê zaprosiæ na kolacjê. Robert mia³ przyjechaæ o szóstej. Musia³ chyba wyczuæ jej
zdenerwowanie, poniewa¿ taktownie nie wspomnia³ ani s³owem o Aleksie.

Julie za nic w œwiecie nie zamierza³a siedzieæ i czekaæ napo ó.t mê¿a. Nie dzisiaj. To, co ¿obaczy³a w
biurze, zupe³nie J¹ zdruzgota³o. Odezwa³ siê tak¿e i gniew.

Robert zjawi³ siê punktualnie. Alex jeszcze nie wróci³. Nie zostawi³a dla niego ¿adnej wiadomoœci ani
nie powiedzia³a teœciowej, dok¹d idzie. Pani Brandt nie by³a zaciekawienia. Natomiast g³oœno zapyta³a'
czy warto wychodziæ w tak¹ okropn¹ pogodê. Juli odpowiedzia³a wymijaj¹co i otworzy³a drzwi.
Teœciowa spojrza³a na Roberta ze zdumieniem. Przez moment mog³o siê wydawaæ, ¿e jest
zaniepokojona. Julie nawet nie zwróci³a na to uwagi. Chcia³a jak najszybcie; st¹d mikn' ¹c· Œnieg
przesta³ ju¿ padaæ, chocia¿ tu i ówdzie wirowa³y pojedyncze p³atki. W œwietle przeciwmgielnych
reflektorów samochodu wygl¹da³y jak œwiêtojañskie robaczki.

Julie by³a w pori.urym nastroju i mia³a ochotê wyrwaæ siê z miejskiego t³oku. Zaproponowa³a, aby

,

background image

wybrali siê.do ma³ej restauracji na wybrze¿u. Robert bez wahania przysta³ na tê sugestiê. Julie sprawia³a
wraŸeilie; jakby coœ mocno wytr¹ci³o j¹ z równowagi.

Przypuszcza³, ¿e jedynie dlatego z nim pojecha³a. Podczas telefoniczrtej rozmowy zwróci³ uwagê na
roztrzêsiony g³os Julie, a jej nieoczekiwana zgoda na wspólny wieczór da³a mu wiele do myœlenia.

Dopiero przy stoliku, gdy z³o¿yli zamówienia, spróbowa³ wybadaæ, co siê sta³o. I , , Wybacz, ¿e
poruszam ten temat, Julie - zacz¹³ ostro¿nie. - Ale na pewno nie bez powodu masz tak¹ zrozpaczon¹ minê.
Czy Alex sprawi³ ci przykroœæ? Nikt ,inny nie potrafi doprowadziæ ciê do takiego stanu.

Delikatnie przesun¹³ palcem po jej policzku. - Cóz z niego za idiota! , - To 'raczej ja jestem idiotk¹ -
oœwiadczy³a. Wargi jej dr¿a³y, gdy usi³owa³a znale•Æ odpowiednie s³owa.

Musia³a powiedzieæ Robertowi, dlaczego tak ochoczo przyjê³a 'dzisiaj jego zaproszenie. Sytuacja
wygl¹da³ dwuznacznie. Spotkanie we dwoje z pozoru przypoml-' na³o randkê. Julie nie chcia³a, ¿eby
Robert opacznie zrozumia³ jej intencje. Poza tym dosz³a do wniosku, ¿e nie powinna wci¹gaæ kogoœ
obcego w swoje osobiste sprawy. Tylko ona i Alex mogli rozwi¹zaæ problemy, w które sami siê
wpakowali. : Podano jedzenie, lecz Julie nie potrafi³a nic prze³kn¹æ· - Robert - odezwa³a siê
przepraszaj¹cym tonem.

- Nie gniewaj siê na mnie. Wykorzysta³am nasz¹ przyjaŸñ do egoistycznych celów. - Uœmiechnê³a siê
smutno. - Jesteœ moim dobrym przyjacielem, nie wolno mi jednak: nadu¿ywaæ twojej sympatii.
Rzeczywiœcie mam powody do zdenerwowania, ale to datyczy wy, ³¹cznie Alexa i mnie.

Otworzy³ usta, ¿eby zaprotestowaæ, ale nie dopuœci³a go do g³osu.

- Mówiê ca³kiem powa¿nie, Robert. Kiedy zadzwoni³eœ, mia³am wszystkiego powy¿ej uszu.
Post,anowi³am

odegraæ siê na Aleksie. Post¹pi³am nierozs¹dnie i pro ciê o wybaczenie. - Spojrza³a w stronê okna i na
Jej twarzy odmalowa³ siê niepokój. Znów pada³ gêSty œ eg. . - Miejmy nadziejê, ¿e ta pogoda nas tutaj
nie UZ emJ..

Robert - choæ niechêtnie - przyj¹³ w, koñcu do wiad'omoœciwyjaœnienia Julie. Uregulowa³ rachunek i
oboje wstali od sto³u. Po wyjœciu z restauracji natychmiast zaatakowa³y ich' gwa³towne podmuchy
wiatru.

background image

Z trudem dotarli do samochodu. Wyjechali z parkingu na szosê, ale szybko okaza³o siê, ¿e powrót do
Bostonu jest zupe³nie niemo¿liwy. Ko³a œlizga³y siê po oblodzonej nawierzchni pokrytej warstw¹
bia³ego puchu a widocznoŒÆ chwilami spada³a do zera: W takich warunkach dalsza jazda grozi³a
wypadkiem. .

PóŸniej, gdy Julie próbowa³a usprawiedliwiæ siê przed Alexem, jej opowiadanie brzmia³o
nieprzekonuj¹co. Ona i Robert zostali zmuszeni szukaæ schronienia przed zamieci¹. Zatrzymali siê w
ma³ym motelu, gdzie n s œcie uda³o siê im wynaj¹æ dwa pokoje. Niestety, I me dzia³a³y têlefony,
poniewa¿ wichura uszkodzi³a liniê. Julie nie mog³a wiêc powiadomiæ o wszystkim Alexa. Wróci³a do
domu dopiero nastêpnego dnia po po³udniu. Alex ani myœla³ jej uwierzyæ. By³ pewien, ¿e Julie spêdzi³a
upojny weekend w ramionach Roberta. ' Awantura, która wybu.ch³a, przypomina³a trzêsienie ziemi.
Nieporozumienia i urazy, skumulowane podczas ostatnich tygodni, nagle znalaz³y ujœcie. Oboje
obrzucali siê najgorszymi oskar¯êniami, aby jak najboleœniej ug rug¹ s o ê. ;Ni przebie ali w, s³owach.

Gdy , Ich a³¿ensh\o p sta³o Istniec.' Julie od razu S ê wyprowadzi³a. Ann Lawson nie zadawa³a zbêdnych
pytañ. Pomog³a natomiast wynaj¹æ mieszkanie. Frank Peteni - przyjaciel ojca Julie - zatrudni³ j¹ w swojej
fIrmie. Jego sekretarka odesz³a w³aœnie na urlop macierzyñski; Julie zajê³a wiêc w Peters-Winton jej
miejsce. Rzuci³a siê w wir pracy

i szybko awansowa³a. Przyda³a siê teraz wiedza z kursów w college'u. Poza tym Julie znów zaczê³a siê
dokszta³caæ, aby wype³niæ czymœ puste wieczory. Robert okaza³ siê wiernym przyjacielem. Julie
zrozumia- ³a jednak, ¿e pragnie bli¿ej siê z ni¹ zwi¹zaæ, a ona mia³a dla niego tylko du¿o sympatii. Nie
chcia³a go zraniæ, dlatego wkrótce przesta³a siê z nim spotykaæ.

Nie interesowa³o jej towarzystwo mê¿czyzn. Od .

tamtej sceny, po której rozsta³a siê z Alexem, popad³a w emocjonalne otêpienie. Nic nie zosta³o po
szalonej mi³oœci i ma³¿eñskim szczêœciu. Nawet wtedy, gdy ogarnia³y j¹ wspomnienia, nie czu³a ju¿
bolesnej udrêki, jedynie przyt³umiony ¿al za czymœ, co odesz³o.

background image

Pod stop¹ trzasnê³a sucha ga³¹zka. Julie rozejrza³a siê nieprzytomnie wokó³ siebie. By³a tak zatopiona w
myœlach, ¿e zapomnia³a, gdzie siê znajduje. Nieoczekiwane pojawienie siê Alexa w jej ¿yciu wytr¹ci³o j¹ z
równowagi. Sk³oni³o tak¿e do refleksji. Te wêdrówki po lesie bardzo Julie pomog³y. Mia³a czas, aby
przeanalizowaæ i obiektywnie oceniæ w³asne uczucia. Zda³a sobie sprawê, ¿e nigdy nie przesta³a
kochaæ Alexa. Nie potrafi³a te¿ d³u¿ej ukrywaæ tego za murem obojêtnoœci.

ROZDZIA£ CZWARTY

. Po ,,:eekendzie w Maine Julie czu³a siê wypoczêta l s.pok? na. D? nie przemyœla³ wszyst ie aspekty
sytuaCJI, w ktorej SIê znalaz³a. Dosz³a do wniosku ¿e po a traktowaæ Alexa jak przyjaciela. Tylko tyle.

MimO tego postanowienia, w poniedzia³ek rano zjawi³a siê w biurze leciutko zestresowana perspektyw¹
spotkania z mê¿eri '. .

Denerwowa³a siê ca³kiem niepot bnie. Przez ca³Y d,zieñ wspó³pracowa³¹. bowiem z Wesem
Blakeneyem.

Alex w ogóle nie przyjecha³ do, Peters- Winton. Nie wiadomo dlaczego trochê j¹ to rozczarowa³o. Zaraz
jednak przywo³a³a siê do porz¹dku. T o przypadek, ¿e ex znów pojawU siê w jej ¿yciu. Szaleñstwem
by³oby Wi¹zaÆ z tym faktem jakieœ nadzieje.

. . Wróci³a .do d u po szóstej. Ugotowa³a i szybko' Jad³a lekki posi³ek. Samotnoœæ dziwnie jej dziœ
ci¹zy³a. Dlaczego? Wola³a siê nad tym nie zastanawiaæ.

Zmywa³a w³aœnie naczynia, gdy ktoœ zadzwoni³ do drzwi. Drgnê³a, s³ysz¹c ostry dŸwiêk. Chwyci³a
œciereczkê i posz³a otworzyæ, wycieraj¹c po drodze d³onie.

N a widok Alexa wcale siê nie zdziwi³a, chocia¿ nie spodzi wa³a siê jego wi y. Wygl¹da³ SP -towo i
mêsko. BIa³y sweter podkresla³ opaleniznê \ - Nie zaprosisz mnie do œrodka? - G³êboki g³os zabrzmia³
boleœnie znajomo. Alex opiera³ siê leniwie o framugê i patrzy³ na Julie z uœmiechem. Lecz szare oczy
pozosta³y czujne.

Bez s³owa cofnê³a siê o dwa kroki, aby móg³ wejœæ do mieszkania. .

background image

- Jad³aœ obiad? - Rozejrza³ siê po pokoju i stwierdzi³, ¿e jest sama. .

- W³aœnie skoñczy³am., ' Pomaszerowa³a sztywno do maleñkiej kuchni, powiesi³a rêcznik i zgasi³a
œwiat³o. Alex nie ruszy³ siê z korytarza. Czy¿by czu³ siê niepewnie? Chyba tak, uzna³a. Zmieni³a zdanie,
gdy siê odezwa³:

- Têskni³aœ dzisiaj za mn¹?

- A powinnam? .

- Mia³em cich¹ nadziejê, ¿e bêdZiesz. - Podszed³ bli¿ej. W milczeniu pr un¹³. spojr eni po j j wyp³owia³ych
d¿insach i starej kraCiastej koszuli.

- Czy¿bym rozpozna³ tê bluzê? Kupiliœmy j¹ razem.

Chyba w P-town, prawda? - Rzuci³ odniechce nazwê artystycznej kolonii na przyl¹dku Cod. SpêdZih tam
kiedyœ cudowny week nd. . , Odwróci³a siê gwahowme, aby. ukryc SWOj .bol..

- Dziwne, ¿e jeszcze o tytn pamiêtasz - pOWiedZia³a sucho. .

- Wszystko pamiêtam.

Zerknê³a na niego ze zdumieniem.

- Wci¹¿ wygl¹dasz œlicznie i seksownie w d¿i.nsach.

Serce uderzy³o jej szybciej. Alex sta³ o wiele za blisko. Musia³a koniecznie powiedzieæ coœ neutralnego,
¿eby zmieniæ ten nastrój. ,. ., .

- Rozmawia³eœ z Wesem? - spyta³a mtehgentme.

Parskn¹³ cichym œmiechem i odsun¹³ siê od niej.

Poczu³a ulgê· ., .

- Tak rozmawia³em. -.Bez mrugniêcia okiem pozwoli³ jej zmieniæ tema . -. W s j st tak samo pod urokiem
Piêtaszlca w SpOdniCY jak ja. .

- Zawodowe kwalifikacje twojego zespo³u s¹ Imponuj¹ce. Nasza wspó³praca na no u³ ¿y siê znakomicie -
oœwiadczy³a pompatyCznie. PraWie wpad³a'w pop³och, s³ysz¹c swój ap s,zo.ny ton.

- Staramy siê - mrukn¹³ lfomCznie Alex.

background image

- Mo¿esz mi wyjaœniæ, po co przyszed³eœ?

..

- Zaraz to zrobiê, o ile pozwolisz mi usi¹œæ. Oderwa³a wzrok od jego poci¹gaj¹cej sylwetki i wskaza³a mu
krzes³o.

- Przepraszam - mruknê³a. - Siadaj.

Chwyci³ j¹ nieoczekiwanie za rêkê i poci¹gn¹³ na kanapê. Julie usi³owa³a siê wyrwaæ, ale bez trudu j¹
przytrzyma³.

, -.: Spokojnie, Julie. Zamierzam z tob¹ tylko porozmawiaæ. - Przycisn¹³ jej ramiona do miêkkich poduszek
oparcia. - W pi¹tek, z powodu tej migreny, nie nadawa³aœ siê do wymiany pogl¹dów, a ja mam pewien
problem, który musimy razem omówiæ - wyjaœni³.

Poczu³a w g³owie zamêt. Westchnê³a. Alex,jak nikt inny, pptram j¹ wytr¹ciæ z róWnowagi.

,..:.. O co chodzi? - spyta³a podejrzliwie.

. - Napijesz siê czegoœ? - Wsta³ i poszed³ do kuchni.

Siêgn¹³ do zamra¿alnika po kóstki lodu. Krz¹ta³ siê tak pewnie, jakby tutaj mieszka³. Zachowanie Alexa
wyda³o siê jej dziwne, WyraŸnie zwleka³ z wyjaœnieniem celu swojej wizyty. Julie nie 'mia³a pojêcia, co
o tym s¹dziæ. Pod¹¿y³a za nim. Wyjê³a z szafki jedyn¹ butelkê alkoholu i z impetem postawi³a j¹ na blacie.

- Szczerze mówi¹c, Alex, za duio sobie pozwalasz.

Wtargn¹³eœ do mojego domu, rzuci³eœ mnie na kanapê, a na dodatek bezczelnie ¿¹dasz drinka. -
Usi³owa³a gniewem zamaskowaæ zdenerwowanie. - Je¿eli masz coœ do powiedzenia, to nie traæ czasu
na.C\ - Urwa³a. Nagle zrozumia³a przyczynê tego najœcia. I -'- Przypuszczam, ¿e poprosisz mnie o
rozwód - d koñczy³a. - W napiêciu, nie patrz¹c w jego kierunku, czeka³a na odpowiedŸ.

Odwróci³ siê do niej z ¿artobliwym b³yskiem w oku.

- Takie z ciebie sk¹pirad³o? Odmawiasz odrobiny wina w³asnemu mê¿owi?

Czy¿by mia³ zamiar zignorowaæ jej pytanie?

-W porz¹dku, Alex. Proszê bardzo. - Poda³a mu kieliszek. Stara³a siê' za wszelk¹ cenê nie okazaæ, jak

background image

wiele bêdzie j¹ koszto aæ ro owa ? rozwodzie.

Przecie¿ sama o tym wIelokrotnie mysla a. Za'Ys e wiedzia³a, ¿e nadejdzie dzieñ, gdy formalnie ro ¹
swoje ma³¿eñstwo. Ale jes e nie teraz, nalega³ Jakis wewnêtrzny g³os. Jeszcze nIe. . , .

Alex uj¹³ j¹ mocno lew¹ rêk¹ za, ³ kiec I z.aprowadzi³ do pokoju. Julie z ulg¹ opus ³a kuchniê.

N a ma³ej przestrzeni agres na mês osc. Alex stawa³a siê bowiem przyt³aczaJ¹ca.. USIedli . ob.oJ na
kanapie. Alex poci¹gn¹³ ³ugi k I ostawi³ kiehsze na stoliku. Julie poczu³a cIep³o Jego CIa³a, gdy pochyli³.

siê w jej stronê. .. . .

Bliskoœæ potê¿nej, muskularnej post II.em.anuJ¹ z niej si³a odebra³y jej resztê pewnO.SCl sle le. Julie
prze³knê³a z trudem œlin . Mimo woli u ³a wzrok w opalonej na br¹z SZYI Alexa. W WYCl U swetra
zobaczy³a ciemne wij¹ce siê w³osy. Natyc ast p!Zypomnia³a sobie j a jest. w dotyku skora na Jego piersi.
G³adka I cIep³a. NIemal us³ysz a. ys³owe, zwierzêce dŸwiêki, które wydawa³, gdy Jej PIeszczoty
zaczyna³y go podniecaæ. . . , . ,. .

Przerazi³y j¹ te zdradzieckie mysh. Wyr e zmIerza³y w niew³aœciwym kieru . O sunê³a. SIê gwa³townie od
Alexa, ale z³apa³ J¹ za obl d³OnIe. . .

- Nie powinnaœ siê mnie baæ, Julie. Przy aJ , ze jest mi trudno znale odpowiednie s³ w.a. NIe WIdzê
jednak powodu, abys zacho a³a SIê Jak. prze raszony wróbel - stwierdzi³. - NIe mam tez zanuaru znów siê
na ciebie rzuciæ. .. .'?

- Proszê ciê, Alex - jêknê³a. -:- Po co Sl ,ZJawi³es..

- S¹ sprawy, o których muSImY pomo c. ChodZI o nas. - Zobaczy³, ¿e jej oczy rozsze ³y SIê z obawy.

- Dlaczego wspomnia³aœ o r o e?

Obliza³a wargi, zastanawIaj¹c SIê nerwowo nad odpowiedzi¹.

background image

- Dlaczego pytasz? - odparowa³a. - Czy¿bym trafI³a w sedno?

JESZ ;ZE JEDNA SZANSA

- .Nie. Ale po yœla³ , ¿e mo¿e ty tego chcesz.

- . NIe odezwa³a SIê, WIêC kontynuowa³: - Sam nie WIem,. od czeg za æ. -: œci³ jej rêce i usiad³ prosto.

- ChCIa³bym, zebys wroci³a ze mn¹ do domu.

O orzy³a szeroko oczy ze zdumienia.

- NI ro i , .czemu tak na mnie patrzysz.

N al Jestes mOJ¹ zon¹, a mój dom jest nadal tWOIm domem.

. - Co ty knujesz, Alex? - spyta³a ostro. -: Wiesz ¿e nIe m gê tam, óciæ. Po pierwsze, twoja matka' do
tego nIe dopusCl.

. - W³aœnie w tym rzecz, Julie. Ona jest chora.

NIed³ugo p n s rozstaniu mia³a ciê¿ki wylew.

Wydawa³o ê, .ze nIe bêdzie ju¿ chodziæ. Ostatnio jej stan . aCZnIe SIê poprawi³. Porusza siê
samodzielnie azz d . ' ..:... O Omnie mi przykro, Alex. - W g³osie Julie zabfZm a³ wspó³czucie. Pamiêta³a,
jak bardzo Alex by³ przYWI ny o matki. Mimo niechêci, któr¹ o YW :³a .Jej paru Brandt, Julie ,nigdy nie
¿yczy³a tesclOweJ nIC z³ego.

- Dziê . No có ; teraz - kiedy czuje siê lepiej -:zaczê³aSlê ma Wl o e.-: przyzna³. - Zadrêcza SIê nasz¹.
separaCj¹ I twierdZI, ¿e siê do niej walnie przyczyni³a. . Jlilie w tc ;mê³a z wr :¿enia. Pani Brandt otwarcie
zna³a, ze Jest odPOWIedzialna za rozpad ich ma³.

zenstwa? Nies³ychan .

- dno to. uwierzyæ - mruknê³a.

- WI lokro nIe usi³owa³ j¹ przekonaæ, ¿e nie ma z tym.nIC wspo nego. z skutku. Upiera siê, ¿e ona
ponOSI, za wszystko ê. - W g³osie Alexa da³o siê Pyczuc ogromne napIêCIe. - Powiedzia³a mi te¿ o pew-
y sprawach, o tórych e mia³em pojêcia... o któJycb n we! bym e pomysla³. Boryka³aœ siê z prob, I, a
JB; w ogole tego nie zauwa¿y³em. M usia³ slepy. Zy³ tylko swoj¹ prac¹. Obecnie moja

background image

JFSZCZE JEDNA SZANSA

matka popad³a w prawdz!w¹ obsesjê: Y³.ierzy, gdybyœ godzi³a si ócic..., - Rzuci³ eJ szybki spojrzeme.
ChoClaz na krotko, o êdzy nami . mog³oby siê jakoœ u³o¿yæ. - Zaœmia³ Siê ,ne ow .

- S¹dzê, ¿e tym razem zamierza traktowac Clê duzo lepiej.

Julie os³upia³a. .

- Nie... nie wiem, co powiedzieæ - odezwa³a Siê z wahaniem. - Naprawdê ¿al mi twojej matki, ale ten
pomys³, abym znów z wami zamieszka³a..: . , - Czy nie zaznaczy³em, ¿e tylko na Jakis czas?

- Obserwowa³ j¹ z nieodgadnionym a twarzr· - Oczywiœcie mielibyœmy oddzielne sypialnie - dokonczy³
z lekk¹ ironi¹... , - Oddzielne sYPialnie? - powtorzy a:

- Chyba ¿e wolisz korzystaæ z mOJeJ...

Zerwa³a siê na równe nogi. .

- Daj spokój, Alex! - zawo³a³a. - Jak. ozesz oczekiwaæ, ¿e zrobiê coœ takiego, aby popraWIc samo:

poczucie twojej matki!. . .

Uœmiechn¹³ siê lemWIe. Powoli przesun¹³ wzrokiem po jej figurze. .

- A gdyby chod o o poprawê mOjego samopo-

. ?

CZUCla. '. ., .

, Gapi³a siê na niego, nie og wy SIC am s³owa. A na dodatek poczu³a, ze Siê em.. . . .

. - przysiêgam, ¿e chcia³em zachowac Siê slaJ Jak nale¿y - oœwiadczy³ st³umionym z .emoCJI g³os .

- Ale ty nie powinnaœ pat æ n e w ten sp sob.

background image

- przyci¹gn¹³ j¹ gwa³towme do sle le garn¹³JeJ sta zach³annym poca³unkiem. OdpOWIedzia³a na t
pieszo czotê bez oporu. Jej zmys³y t e d m ga³y Siê spe³nienia. Alex ca³owa³ j¹ tak namIêtme, Jakby
pragn¹³ tego od dawna, a on zatraci³a siê v: r?zk szy tak s³odkiej, ¿e wszystko mne p.rze a³o Siê liczyc.
Czu³ gor¹ce wargi Alexa na SWOich I tylko to ,by³o w tej chwili wa¿ne. Jak¿e ³atwo potrafI³ wywo³aæ te
cudow-

JFSZCZE JEDNA SZANSA

ne doznania. Wyci¹gn¹³ dó³ bluzki z d¿insów i zacz¹³ czule g³adziæ nagie plecy i ramiona Julie. Zda³a sobie
sprawê z tego, co siê dzieje dopiero wtedy, gdy siê schyli³ i siêgn¹³ ustami do jej piersi.

Chocia¿ nadal oszo³omiona, wyswobodzi³a siê jakoœ z jego ramion. Ca³a siê trzês³a. Ukry³a twarz w
d³oniach.

- Wynoœ siê st¹d - zaszlocha³a. - Z najwiêkszym trudem uda³o siê jej opanowaæ. Obrzuci³a Alexa
spojrzeniem pe³nym pogardy. Oczy lœni³y jej od ³ez.

- Owszem, przyznajê - wci¹¿ potrafisz mnie podnieciæ' - stwierdzi³a gorzko. - Ale to pod³e z twojej
strony, ¿e pos³ugujesz siê t¹ taktyk¹, aby osi¹gn¹æ swój cel.

- Wytar³a mokre policzki wierzchem d³oni i wyprostowa³a siê z godnoœci¹. Za wszelk¹ cenê usi³owa³a
zachowaæ spokój.

Alex zesztywnia³. Twarz.mia³ wci¹¿ zaczerwienion¹ od po¿¹dania, które tak bardzo rozpali³o ich oboje.

Odruchowo siêgn¹³ w stronê Julie, ale siê cofnê³a.

Opuœci³ rêkê i westchn¹³.

- Pos³uchaj, Julie. Wiem, ¿e cokolwiek bym teraz powiedzia³, to i tak mi nie uwierzysz. - Machinalnie
pog³adzi³ palcami w³osy. - Ale przemyœl moj¹ proœbê.

Porozmawiamy o tym kiedy indziej. - Podszed³ do drzwi. - Zobaczymy siê jutro.' Po jego wYjœciu d³ugo
nie mog³a siê pozbieraæ. B-y³o jej s³abo od emocji, które Alex znów w niej rozbudzi³.

Lecz fakt, ¿e usi³owa³ siê z. ni¹ kochaæ, aby w ten sposób sk³oniæ j¹ do przyjêcia jego niesamowitej
propozycji, niemal przyprawi³ j¹ o m ³oœci. Nie ma mowy, ¿eby zaszczepi³ mi poczucie winy z powodu
swojej matki, postanowi³a gniewnie. Choæ, oczywiœcie, trochê wspó³czu³a tej kobiecie.

background image

Po³o¿y³a siê do ³ó¿ka i zgasi³a lampê, ale le¿a³a z szeroko otwartymi oczami. Gdyby chocia¿ wiedzia³a,
co Alex do niej czuje..; Nie mia³aby wówczas w¹tpliwoœci, jak post¹piæ. Myœl o rozwodzie zawsze

wydawa³a siê jej d wnie odstrêczaj¹ca. Po d.e œc u d Alexa Julie nie szuka³a adwokata, aby w Jej
Duemu skierowa³ sprawê do s¹du. N,ie potrafI³a siê zd y ow ;.æ na podjêcie tego kroku, hoc m kluc a³a,
z edys, w przysz³oœci, ostateczme roZWI¹ze swoJe m ens o.

Skoro mi³oœæ odesz³a, a pozosta³a tylko oboJê osc...

Okaza³o siê jednak, ¿e jest inaczej. Nieoczekiwany powrót Alexa zburzy³ jej z trudem si¹gniêty ewnê ny
spokój. Roznieci³ dawne uczu a. Teg? me d o SIê zignorowaæ. .Ale C? pow a. tej ytuacJI Obl ? Na to
pytanie me umIa³a udZlelic S?ble dp?WI Z ..

Nawet nie próbowa³a zasn¹c. WI zla³a,. ze l t k jej siê to nie uda. Odrzuci³a ko³drê, uSIad³a l zapali³a
œwiat³o. Zerknê³a na budzik. Trzecia rano. Pocz³apa³ do kuc mi. Odgarnê³a w³osy, kt r ,przrl D' ³y do
ZYI i przeci¹gnê³a siê, ¿eby rozluzmc ID ês e plec? .

Przygotowa³a f li¿ankê g¹r¹cej czekolady l ostroznle wypi³a kilka ³yków. Wróci³a do srPialni. ., Wbrew
w³asnej woli zaczê³a SIê zastanaW a n d pomys³em swego mê¿a. Znów m?g³aby codzle e przebyw æ z
.Alexem: CZ'f tego .C Cla³ ? c.zy o ,:mna zawierzyc tej zwodnICZej nadzIel, ktora Jak IskIerka migota³a w
oddali i coœ obiecywa³a? , Wystarczy, jeœli dziêki temu rzestame.m! byc dla siebie wrogami, uzna³a po
namysle. Cho a by dlatego mo¿e warto spróbowaæ... Westch ê³a Clê¿!' ' Przymknê³a oczy i w koñcu
zapad³a w mespokoJny. sen..

Nazajutrz Alex ju¿ na m¹ czeka³, gdy Zjawi³a SIê w biurze. Przywita³ j¹ uprzejmie, lecz bez uœmiechu.

¯adnych aluzji do wczorajszego wieczoru. p a y Alex nie ujawnia³ uczuæ. A¿ trudno by³o uW erzyc, ze
ten opanowany i pewny siebie biznesmen jest zdolny do wielkiej namiêtnoœci. Julie odetchnê³a g³ê oko
i pozdrowi³a go równie ch³odno. Zauwa¿y³a zacIekawione spojrzenie Candy, wiêc !,ez. s³owa. wskaz a
swój pokój. Alex wszed³ za m¹ l z kpI¹c¹ Illm¹ zamkn¹³ dok³adnie drzwi.

background image

. -:- Nie s¹dzisz, ¿e twoja sekretarka pad³aby z wra em , gdyby siê dowie zia³a, co nas ³¹czy? - Jego lromcz
ton od. r zu J¹ zirytowa³. Nie zamierza³a P?zwolic AlexowI, zeby wprowadzi³ zamieszanie na Jej w³asnym
terytorium.

. - N e udawa , . ¿e. chcesz, jawniæ tê wstrz¹saj¹c¹ tajemmcê,- P?W edzla³a z³osliwie. - Nawet okiem nie
mrugno es, ki y pan Peters nas sobie przedstawi³.

W ol es . uk yc nasz prawdziwy zwi¹zek - doda³a oskarzycIelsko, k³ad¹c nacisk na dwa ostatnie s³owa ,-
asz prawdziwy zwi¹zek! - sykn¹³. - I kto t mOWI! Ja tylko idê za t oim przyk³adem, panno Julie Dun :v y! -
Oczy pOClemnia³y mu ¿ gniewu. - Rze. CZYWI cle masz tupet! Oskar¿asz mnie, a sama wypier sz SIê na
zego ma³¿eñstwa, wracaj¹c do panieñskIego naZWIska! .

N a twarz wyp³yn¹³ jej krwisty rumieniec. W g³êbi dusz zawsze odczuwa³a wstyd, ¿e przesta³a u¿ywaæ n
ZW ska Brandt. Teraz znów odezwa³o siê poczucie wmy, które w sobie t³umi³a.

- Myœlisz, ¿e siê .nie przej¹³em twoim znikniêciem?

.-:- arkn¹³. - a³kiem wykreœli³aœ mnie ze swojego zyem. Nawet me c¿y³aœ. zostawiæ zwrotnego
adresu la. koresponden l! - Kazd wypowiedziane pogardliWIe s³o o. by³o Jak uderzeme, które rozbija³o
kruæli¹:

pow³okê Jej opanowania.

Julie mimo .wo i ¿blad³a. Nerwowym ruchem ;x u.nê³a .krzes³o l USIad³a. Oddzielona od mê¿a
szerokoSCl¹ biUrka, po.czu³a. siê - pewniej. Alex wyszarpn¹³ z we nêtrzneJ kiesze l marynarki notes. Rzuci³
go na lat l przysun¹³ sobIe fotel. Julie odnios³a wra¿enie ze bez trudu potrafI³ przeprowadziæ podzia³
miêdz;

sfer¹ prywatnoœci a biznesem.

. - Wes Blakeney spêdzi³ Wczoraj ca³y dzieñ w dziale kontraktów. Sprawdzi³ ca³e morze dokumentów.
Rezu t ty s¹ na.prawdê interesuj¹Ce. - Alex uwa¿nie studIOwa³ swoJe notatki. .

background image

- Dzia³ kontraktów?

- Tak. Wygl¹da na to, ¿e zarówno sporz¹dzanie ofert przetargowych, jak i ostatecznych, umów, le¿y w
gestii Johna Fishera.

- Ofert przetargowych? .

- Na mi³oœæ bosk¹, Julie! - zawo³a³.. - M-asz zamiar powtarzaæ po mnie jak papuga? - Przepra zam.
Niezbyt dobrze rozumiem, co sugerowa³eœ.· ., ., - Nic nie sugerowa³em - odrzek³· zmecierpl wlOnym
tonem. - Ale obie te funkcje nale¿¹ do obowi¹zków Fishera, prawda?' .

-Owszem. .

- Wobec tego bêdê potrzebowa³ wiêcej szczegó³o. wych informacji, o ile mo¿esz mi je dostarczyæ. Je¿eli
nie, po prostu powiedz, gdzie mam ich szukaæ.

- Co chcesz wiedzieæ? - Julie natychmiast przestawi³a tok myœlenia na sprawy zawodowe.

Znów znalaz³a siê pod magnetycznym wp³ywem osobowoœci Alexa. Przez ca³y dzieñ oboje
drobiazgowo analizowali materia³y zebrane przezWesa. John Fisher nie okaza³ siê sk³onny do
wspó³pracy. Przeciwnie - Julie wydawa³o siê, ¿e próbowa³ utrudniaæ im zadanie. Nie mog³a poj¹æ,
dlaczego. Napomknê³a o tym Alexowi. . ' . .

- Trochê mnie dziwi postawa Fishera. Za ka¿dyni razem, gdy proszê go o jakieœ dane dla ci bie, on
piêtrzy niezliczone przeszkody. Pan Peters me by³by tym zachwycony.

Siedzieli w³aœnie w ma³ym barku, który mieœci³ siê na parterze biurowca. Alex w zamyœleniu popija³
kawê· .

- Nie musisz siê tym martwiæ. Jako moja asystentkfl, zrobi³aœ wszystko, o co prosi³ ciê Frank. Fisherem
sam siê zajmê· .' W milczeniu skinê³a g³ow¹. Od porannej sprzeczki nie pad³o ju¿ miêdzy nimi ani j dno
ostre s³owo:

background image

Kiedy .Alex z biera³ siê do pracy, odk³ada³ na bok wszelkie em?CJ,e. pzisiaj, a profesjonalnym gruncie,
zachowywali Siê Jak dWOJe dobrych przyjació³. Julie czêsto potrafi³a przewidzieæ kierunek
rozumowania exa. Zd za³o iê wi , ¿e zaczyna³a odpowiadaæ na J.ego pytanie, zanim skonczy³je
formu³owaæ. Wyczu³a z Alex ,:,,!,soko ocenia jej wiedzê na temat funk cJon?w aPete s-Wi t : fi.
Sprawi³o jej to nieoczekiwarne duz¹ przYJemnosc.

.M œli Julie p nownie zaczê³y kr¹¿yæ wokó³ wczoraJ.szeJ propoz.YCJi Alexa, aby na pewien czas
wprowadZ a Siê do Je o .domu. Zbyt dobrze zna³a swego m za, aby dZ , ze zaakceptuje jej odmowê.
Zawsze O i¹ga³ swoJ celi dostawa³ to, czego chcia³. Mia³ nad m¹ w a zê. W pr.zesz³oœci przekona³a siê o
tym wielo rotJ?-le trochê J to pr.z ra¿a³o. Teraz obawia³a siê, ze me pomog¹ zadne Jej postanowienia
jeœli Alex przyst¹pi do ataku. ' Czy¿by w³aœnie na tym polega³ b³¹d, który spowo owa³ rozpa ich
ma³¿eñstwa? By³a tak szaleñczo bezkrytyCZnie zakochana w Aleksie, zawsze gotowa podporz¹d ?waæ
siê jego wóli. Gdyby okaza³a wiêcej st owCZOSCi, gd by przekona³a go, ¿e powin€miesz ac. tylko w
woJe... Wtedy byæ mo¿e zajê³abBjego ZYC l! ardZ e znacz¹ce miejsce i wszystko potoczy³oby Siê
maczeJ.

Oc , przecie¿ i tak nie ma to ¿adnego znaczenia, .

om:ysla³a z r zpacz¹. Ju¿ za póŸno - co siê sta³ê, to Siê e ods anie.. ?becnie Alex na pewno z rozkosz¹ by
J¹ .Ud Sl³, zamiast z rozkosz¹ siê z ni¹ kochaæ..:

Skarci³a Siê za te bezsensowne rozwa¿ania i spojrza³a na Alexa. Pr gl da³ siê jej uwa¿nie, a na jego
wargach b³¹ka³ Siê niewyraŸny uœmieszek. ' ,- ObudŸ siê - za¿ owa³. - By³aœ milion kilometrow st¹d.
Nad czym Siê tak zastanawia³aœ? - Nagle spo a¿ni i zapyta³ prosto z mostu: - Czy¿by nad mOJ¹ prosb¹?

Zaczerwieni³a siê, bo tram w ziesi¹tkê. . , .

background image

- Dlaczego tak s¹dzisz? - USI³owa³a wykrêC c SIê od odpowiedzialnoœci.' . . .

- Myœla³aœ o tym?- Zignorowa³ Jej pytame.

- Trochê - przyzna³a. - Alex, czy ty naprawdê mówi³eœ powa¿nie? . .

Patrzy³ na ni¹ z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

- Oczywiœcie. Inaczej w ogóle nie. po sza³b tego tematu. Moj¹ matkê drêczy pO C e m.y. CzuJe siê
odpowiedzialna za nasz¹ separaCJê· Jezeli zdoby³abyœ siê na to, ¿eby w óciæ.... , . . .

Chcia³a mu przerwac, ale me opusc,i³. Jej d? OSU;

- Pozwól mi skoñczyæ, Julie. Jesh wroC ³abys - chocia¿ na krótko - mia³oby to ogromne znaczenie . tak¿e
i dla mnie - przyzna³ z pokorn¹ min¹· . . Serce jej zamar³o. Pomys³ Ale a awa³ SIê dzr nie kusz¹cy. Ale
dlaczego?, TC o lwle post ;J Wl³ na razie tego nie analizowac. WledZla³a ty ko, ze mUSI postêpowaæ
ostro¿nie, poniewa¿ wszelkIe kontakty z Alexem by³Y wielk¹ niewiadom¹· '.

- Nie s¹dzisz, ¿e bêdzie nam... - zaczê³a Ill;ezrêcznie. - 'h bêdzie nam ciê¿ko przebywaæ pod Jedn
dachem bez... - Zarumieniona po uszy brnê³a dalej:

No wiesz... Przypomnij sobie, jak siê ostatnio zachowa³eœ w moim mieszkaniu. I to dwa razy! .

Uœmiechn¹³ siê ponuro. .

- Zale¿y mi na tym, ¿ebyœ .siê zgodzi³a, Julie;

Rozumiem te¿ twoje obawy. NIe mogê zaprzec - jest mi rzeczywiœcie trudno t zymaæ rêc przy SObl i
gdy znajdziesz siê obok mme. - Spojrza³ na .m¹ znacz¹co. - Krew nie woda - zawsze ³a.two ogarm,a³a nas
namiêtnoœæ. Lecz nie spodziewam SIê problemow, bo skutecznie potrafisz mnie zniech iæ. .

Odjê³o jej mowê. Alex dopi³ ka ê . wsta³. Julie be s³owa pod¹¿y³a za nim. Zatrzymali SIê w h?lu czek j¹c
na windê. Julie wyczu³a, ¿e Alex wpatruje. SIê w m tak uporczywie, jakby próbowa³ telepatycznIe
przem\'

S

kn¹æ d jej, urny.slu. Jego pe³ne, zmys³owe wargi drgnê³y l opor Julie zacz¹³ nagle topnieæ. .

Pojedziesz dzisiaj ze mn¹?

background image

- Ja... Myœlê, ¿e... - Obliza³a nerwowo usta. M'roczne spojrzenie Alexa dzia³a³o na ni¹ parali¿uj¹co.

- Przestañ myœleæ, Julie Powiedz tak .

Brzêkn onê:k i me al we drzwi rozsunê³y siê bezszelestme tuz przed rum!. Alex delikatnie lecz stanow ,
przytrz a³ j¹ za ramiê. sugestYwnie patrzy³jej w oczy. Usi³owa³a wydusiæ z siebie stanowcz¹ odmowê.
Bezskutecznie. W koñcu odetchnê³a g³êboko i skinê³a g³ow¹. .

. . Teg? e oru pojechali do domu Alexa. Oboje czeli praWle p z ca³¹ gê. Julie wci¹¿ nie by³a pewna: czy
postêpUje sluszme. Nie potrafI³a siê jednak dobyc n to, ab g³Oœ! wyraziæ swoje w¹tpliwoœci l
rozpêtac dyskuSJê, ktora mog³a siê okazaæ bolesna.

P stan wi³a improwizowaæ, dopóki siê w tym wszYstkim me ro e a. Za tanawia³a siê nerwowo, jakie j¹ p
t,ka przYJêcle. Pam Brandt z pewnoœci¹ przyœwieca³ akis cel, sko.ro j¹ aprosi³a. .Nie chodzi³o jej chyba
Jednak o pOJedname? Po namyœle Julie uzna³a 'ten tf pomys³ za ca³kiem nieprawdopodobny.

Doje.¿d¿ali w³aœni.e ? zamo¿nej dzielnicy, gdzie Alex rmeszka³ .od dZleCl,n twa. Eleganckie rezydencje
sta³y w pewnej odleg³oscl od ulicy, dyskretnie scho ane miêdzy dt;zewami. Zad ?ane trawniki wygl¹da³y
Jak re lama ogr iczym zasopiœmie. Julie przypOlI!-!lla³a sobIe, z Jakim podziwem rozgl¹da³a siê po o ol
cy, gdy Alex przywióz³ j¹ tutaj po raz pierwszy.

Usmlechnê³a siê mimo woli. '.

- Coœ zabawnego?

- W³aœciwie nie. - Zacisnê³a' mocno d³onie.

. - Spokoj , Julie. Uwierz mi - poprosi³ z naciskien:'-' - MOJeJ matce. naprawdê zale¿y na tym spotbmu.
Poza tym ona Jest w takim stanie ¿e cokolwiek zrobi lub powie, ty i tak bêdziesz gór¹;'

- A zdajesz sobie sprawê, ¿e dawniej kontak z twoj¹ matk¹ by³y dla mnie kO,szmarem? - W Jej g³osie
zabrzmia³a gorycz. . .

background image

- Wtedy nie mia³em o tym pOJêcla. - Potrz¹sn¹³ z niedowierzaniem g³ow¹. - Musia³em byæ zupe³nie
œlepy.

Julie po cichu analizowa³a jego s³owa. Alex rzeczywiœcie nie dostrzega³ panuj¹cego czêsto w domu
napiêcia. Lecz ona :?:awsze robi³a dobr¹ n o ej. gry.

Nigdy nie napomknê³a w³asnemu mêzowl,. ze tesclOwa j¹ dyskryminuje. Przeciwnie. Skrupulatme
ukrywa³a przed Alexem prawdê· - Julie rozumiem, ¿e nie masz powodów, aby okazywaÆ mojej matce
sympatiê, e jeœli. zuj sz odrobinê litoœci, to proszê ciê - b¹dz dla mej ml³a.

- Zmarszczy³ brwi. -' Nawet siê nie domyœlam, co sobie na dziœ zaplanowa³a, ale spróbuj traktowaæ j¹
ciep³o.. ' - Alex, przysta³am na tê wizytê wy³¹ e z grzecznoœci, poniewa¿ twoja matka s chora. N e chcê,
a y zinterpretowa³a moj¹ obecnosC Jako zgodê na powrot - podkreœli³a. .

- W porz¹dku. Po prostu wyka¿ trochê dobrej woli.

- Ale onana pewno zauwa¿y, ¿e nie zachowujemy siê jak . pogodzeni kochankowie - kontynuowa³a z
uporem. - Ca³e to przedsiêwziêcie nie ma sensu.

Spojrza³ na ni¹ . przenikliwie. . .,. '. .

- Nie zamierzasz jednak POWledZ ec Jej mc przy krego?

- Oczywiœcie, ¿e nie. Ale te¿ nie podejrzewam, abym potrafi³a pop,ra iæ jej h or. J w ,ogóle mo¿na
przypuszczac, ze zgodZ ³abym Slê znow tu zamieszkaæ. Idiotyczny pomys³! ' - Dlaczego idiotyczny? . . i -
Przecie¿ to oczywiste! Z powodu nag³ej choroby twojej matki musielibyœmy udawaæ, ¿e...

JESZCZE JEDNA SZANsA

:...- Ona choruje ju¿ od ponad roku.

Zignorowa³a jego uwagê, jakby jej wcale nie us³ysza³a.

- ¯e pr czyny nasze o.:. - W gardle zaczê³o j¹ na e d³awlc, ale rozpaczhwle stara³a siê mówiæ dalej.

- Ze te str szne rzeczy, które doprowadzi³y do naszeg? rozstama... - Wargrjej dr¿a³y. - ¯e to siê wcale ·me
wydarzy³o.

background image

- Jakie straszne rzeczy?

. - Ni uda aj; Alex! D?brze wiesz, o czym mówiê.

- l , z nasz. ¹zek zacz¹³ siê cudownie -: ? :ledZ a³ cho. Jul e: ;vst yma³a odciech. - A pózmeJ,Jak ³uP ,
pozwo lhsmy mnym ludziom popl¹taæ nasze ,: zaJemne u zucla. - Odwróci³ siê w jej stronê.

.- boJe . achowal œn;y siê w taki sposób, ¿e prawie 'zm zczyhsmy ma³¿enstwo, które mog³o trwaæ
wie,czme.

- Co chcesz przez to powiedzieæ? .

. . -Tylko tyl , ¿e pocz¹tek wiele obiecywa³, lecz, mestety, gdzles po drodze zboczyliœmy z kursu. Byæ
mo¿e zaprzepaœciliœmy wszystko. A mo¿e nie.

. Julie nadaremnie usi³owa³a zrozumieæ intencjê za,wart¹ w tym zaskakuj¹cym stwierdzeniu. Czy Alex ug
rowa³, ¿e powinni zapomnieæ o tamtych oskarzemach, rzucanych w gniewie? A zainteresowanie .Ai g l¹?
Czy ten romans równie¿ mieli puœciæ w niepam êæ? M sia³a siê dowiedzieæ, o co naprawdê AleXOWl
chodZ ³o. Otworzy³a usta, aby zadaæ mu któreœ z drêcz cych j¹ pytañ, ale w tej chwili zatrzyma³ s ochod
na koñcu d³ugiego 'podjazdu. Ze zdumiemem auwa¿y³a,. ¿e: s¹ ju¿ na miejscu.

Z wne uwa l exa wytr¹ci³y j¹ trochê z równo.wagi. ,Teraz Juhe. za .wszelk¹ cenê usi³owa³a siê opan wac.
Abso utme me mog³a okazywaæ zdenerwowama przy pam Brandt.

ROZDZIA£ PI¥TY

wione tu i ówdzie oraz kominek z marmurowym gzyms . Kr wy dywan i jasne œciany dope³nia³y
wystroJu. DZlêki. ston wanej k lorystyce wnêtrze emanowa³o s o oJn¹, meco staroswieck¹ legancj¹.

Al x. tros lwle pomóg³ matce usi¹œæ i starsza pani odwroclla Sl do synowej.. Julie nie zauwa¿y³a w
oczach paru Brandt nawet Clenia dawnego ch³odu do którego przywyk³a. ' -: To b !dz ; ,mi³o.z twojej
trony, ¿e zgodzi³aœ siê mme odW edzlc, Juhe. Ka¿de s³owo wymawia³a , era powol i, z wy i³kiem. -

background image

Jest mi doprawdy wstyd, ,ze me przyjê³am Clê odpowiednio w naszym domu 'gdy zosta³aœ ¿on¹ Alexa. '
'. - Och proszê t nie mówiæ! - zaprotestowa³a . ; Juhe, do g³ bl poruszona t¹ zaskakuj¹c¹ szcze-·' ,rOSCl¹.
- Zapewmam pani¹, to naprawdê zbyteczne.

. Teœciowa uœmiechnê³a siê nieweso³o. ' C - rzeciwnie, moja droga, uwa¿am to za konieczne. '
SpoJrza³a na syna. - B¹dŸ tak uprz jmy i zawiadom Sarah o waszym przybyciu. Czeka; aby podaæ kawê.

- Alex zawaha³ siê i zerkn¹³ na Julie, po czym wyszed³ do holu.

- Wybacz, ¿e wyprawi³am go st¹d w ten bezceremonialn sposób - powiedzia³a przepraszaj¹cym
tonem.pamBrandt.' Ale chcia³am zostaæ z tob¹ przez e wllê sama. - Julie bezwiednie wyprostowa³a siê.
Nie mla³a pojêcia, czego siê spodziewaæ. - Podobno nic nie edzi . o moim wylewie. Nast¹pi³ nied³ugo
po two o eJsclU - kont nuowa³a pani Brandt. W jej oJrzemu malowa³a Slê uroczysta powaga i Julie
natychmiast uwierzy³a, ¿e intencje teœciowej s¹szcze³'e. - S¹dzê, ¿e gdybym akurat wtedy nie
zachorowa³a Alex pod¹¿y³by za tob¹ i najwy¿ej po kilku dniach óci³abyœ do domu. - Potrz¹snê³a ze
smutkiem g³ow¹. -: Lecz by³ rozdarty miêdzy obowi¹zkami wob medo³ ¿n j matki a uczuciem do ¿ony,
która rzuci³a go z meWladomych powodów.

Julie os³upia³a. '.' , -,. O, tak, zdajê sobie s\,raw tego, ze ex me dostrzeg³ problemów? z ktO ,SIê
borykall³:S' r towa³am ciê okropme. - Na eJ twarzy ,pOJawi³ SIê przelotnie wyraz bólu. '-. MOJa droga
zadne pw:prosiny nie zrekompensuj¹ szko y, kto!¹ rz¹dzl³ain. Mogê powiedzieæ tyle: ,O?aWla³am SIê.. ze
zost zepchniêta na dalszy plan l ze bê ê s a³a spêd c resztê moich dni samotnie. A co naJW ZD:leJ ze -
chCla³am zachowaæ mi³oœæ Alexa tylko dla SIebIe.

Umilk³a, a jej wargi skrzywi³y siê lekko. .

- Mo¿esz sobie wyobraziæ, co czu³am, gdy Alex Clê

tutaj przyprowadzi³,. ' .

background image

Julie mruknê³a cos mewrr zme. , .

- On ciê uwielbia³. W³aœme dlateg sta³as SIê dla mnie takim zagro¿eniem. Angela to co mnego: By³ab,y
po prostu stosown¹ ¿on , ni w êcej. Alex mgdy me kocha³by jej tak mocno Jak cIebIe. . .

Julie s³ucha³a wstrz¹œniêta. Pierwszy raz WIdZia³a tê kobietê bez maski ch³odnej ob?jêtno ci lub wrêcz .
niechêci. Dawniej pani Brandt mgdy me okaza³aby synowej swojej s³aboœci. , - Wmówi³am sobie, ¿e
Angela mu SIê .po oba.

- Pani Brandt pochyli³a siê do przod mem hipnotyzowa³a Juli spojrze.niem. - Wld sz, oJ strach ca³kiem
mme zaslepl³. Uzna³am, ze etp. . co jest najlepsze dla mojego .syna a '!' rzeCZYWIStoSCl samolubnie
manipulowa³am Jego ZYClem dla w³asnych

celów. .' , Julie nie mog³a tego d³u¿ej zruesc. - Pani Brandt, proszê siê wiêcej nie zadrêcza tYUl
sprawami. To ju¿ przesz³oœæ., Nie ma sensu znow d.o nich wracaæ. Na pewno mc dobrego z tego e
przyjdzie - powiedzia³a ze wzbu t;riem. - Zerwa³ SIê z krzes³a i podesz³a do okna. Nle dz¹cym wzroki
b³¹dzi³a po zadbanYlD; rl³:w u. l krzew ch, .ktore zaciyna³y siêpokrywac sWfez¹ Wlosenn¹ Zlelem¹·

- Och, ,J e, chy?a· tak nie myœlisz -; zaprotes to a esclOwa. Zasmia³a siê s³abo. - Ja mam naw d eJê, to
wszystko... wykona³a dr¿¹c¹ rêk¹ meokre lony gest. mo¿e staæ siê dla was nowym p ':Z¹tki . ObOje
Alexem cierpieliœcie przeze mme... .Ie zaprzeczaj - doda³a, poniewa¿ Julie pró bowa³a J przenyaæ. -
Alex hodzijak b³êdny. Muszê !lapra c z³o, ktore wyr ¹d am, postêpuj¹c tak ego. lstyc e. -:- By³o oCzywiste,
postanowi³a kontynuowac sWOJ¹ przemowê. Julie z roZ:pacz¹ spojrza³a w tronê holu. Gdyby wreszcie
zjawi³ siê Alex i ta :t obIecana kawa...

Pani ,Br dt wskaza³a rêk¹ miejsce obok siebie.

- .USI Z, koc. hanie i wys³uchaj tego, co chcê ci f. powled ec. - Julie z rezygnacj¹ zapad³a siê w miêkkie po
uszki kanapy. - Wiem, ¿e po odejœciu od Alexa ' umIa³aœ od nowa urz¹dziæ swoj¹ egzystencjê.
S³ysza.³am tak¿e o twoich zawodowych sukcesach. - Ode- .

E tc ê³a êboko. -:- Czy zgodzi³abyœ siê znów zaJnieszk c .tutaJ... - Ju e wy a³a sie ie nieartyku³owany
dzwlêk. - Pozwol mt skoTIczyc - poprosi³a pani Br dt. -:- Gdybyœ wróci³a, chocia¿ na pewien czas, JulIe,
tx Alex mo¿e dosih Jyœcie do porozumienia. OCzYWIscle zac ?wa³abyœ swoj¹ pracê; ale uzna³abyœ !e!l
dom za swoJ. D³ugo siê nad tym zastanawia³am l Jestem pewna, ¿e oboje potraficie uratowaæ wasze

background image

a³¿eñst o. I?ajcie u eszcze jedn¹ szansê. Inaczej mgdy.soble me darUJê, ze rozpad³o siê z mojej winy. -
.Pa.ru Brandt oddycha³a z trudem. Mówienie wyraŸme J mêczy³o. - Przyrzekam, ¿e nie stanê miêdzy
wamI - wyszepta³a.

Te e ocji s³owa g³êboko Julie wzruszy³y.

Nagle pOJê³a, ze sama pragnie pogodziæ siê z Alexem zn?W na rawdê yæ jego ¿on¹. Ale có z krzyWd¹:

ktor¹ sobIe nawzajem wyrz¹dzili? Co z oskar¿eniami óre wykrzyczel.i sobie prosto w twarz? Czy on l Alex
kiedykolWlek zdo³aj¹ zaleczyæ te rany?

JFSZCZE JEDNA SZANSA

Przecie¿ to szanta¿, pomyœla³a rozgniewana. Moralny szanta¿. Zaœ Alex dobrze wiedz a³, do cz go a
prowadziæ ta rozmowa. Z premedytacJ¹ postawI³ mme w tak trudnym po³o¿eniu. Có¿ za ³otr.

- O, panno Julie, jak siê cieszê, ¿e ani¹ wid !

- G³os Sarah przerwa³ galopuj¹ce sZalenstwo mysh.

Sarah pracowa³a jako pokojówka u rodziny Brandtów od wielu lat. Julie bardzo j¹ lubi³a. Przebywaj¹c
dawniej. pod tym dachem zawsze wyczuwa³a, ¿e ta starsza kobieta rozumie jej problemy. .

Si³¹ woli opanowa³a zdenerwowanie. Wsta³a i z serdecmym uœmiechem uœcisnê³a Sarah rêkê. Alex
wniós³ tacê z podwieczorkiem. Pani Brandt ?i ztniennie pija³a o tej porze herbatê. W przesz³oscI.CZêsto
dawa³a Julie do zrozumienia, ¿e preferowanie mnych napojów , pi¹tej po po³udniu nie jest w dobrym
tonie:

Tym razem sta³y jednak na tacy dwa dzbanuszki w otoczeniu przek¹sek, odpowiednich zarówno do
herbaty, jak i do kawy. A wiêc coœ siê tutaj zmie i³o, uma³a z³oœliwie Julia i zaraz siê zawstydzi³a.
TeœclOwa szczerze stara³a siê sprawiæ jej przyjemnoœæ i· sk³o iæ do powrotu. Julie postanowi³a wiêc
okaza , sparna³omyœlnoœæ. W granicach rozs¹dku, OCZYWISCIe. .

background image

Alex patrzy³ na ni¹ badawczo. Wola³a, aby me wyczyta³ z jej oczu niepewnoœci, utkwi³a wiêc wzrok w
fili¿ance, któr¹ wziê³a od Sarah, i mów usiad³a na kanapie. .

- W³aœnie tak mi³o gawêdzi³yœmy - odezwa³a SIê pani Brandt. - Chyba trochê ,zaskoc ³am. Ju e.

Chcia³abym jednak, aby przemysia³a mOJe sugestIe.

Mo¿e dojdzie do wniosku, ¿e maj¹ sens.

:.... Wygl¹da na zirytowan¹ - konstato a³ krótko Alex. Julie szybko zerknê³a na mego, lecz Jak zwykle nie
zdo³a³a nic wyczytaæ z jego miny. - A co takiego sugerowa³aœ, mamo? - Nie spuszcza³ oka z ¿on . '.

Ale¿ on ma tupet, pomyœla³a Julie. ZachOWUje SIê tak, jak gdyby nie mia³ zielonego pojêcia, ¿e przed

c wi zos a³am poddana praniu mózgu. .Ten cz³oWIek Jest me do wytrzymania. Pani Brandt nawet nie
podejrzewa, jak trudno by³oby nam mieszkaæ razem I uda aæ normalne ma³¿eñstwo, gdy w
rzeczywistoœci zas³ugI a³oby on a mi o farsy wszechczasów.

. Spojrza³a na SClOW¹ I atyc iast zauwa¿y³a jej mezwyk³¹ bladosc. ZrozumIa³a, ze napiêcie zwi¹zane z
trudn¹ ozmow¹ adw¹tli³o kruche si³y pani Brandt.

- TWOJa matka Jest zmêczona - powiedzia³a cicho do exa. .- P?winna trochê odpocz¹æ. ZaprowadŸ j¹ do
Jej SYPIalni. .

Ale delikatnie pomóg³ atce wstaæ i poda³ jej b onik. Za rotestowa³a twIerdz¹c, ¿e czuje siê ca³- .

k³em dob:ze I ol aby zostaæ, lecz syn nie da³ siê przekpnac. WZI¹³ J¹ pod rêkê i zdecydowanie
wyprowadzi³ z pokoju. , Zaczekaj na mnie! - zawo³a³ przez ramiê. - Zaraz wracam.

. Julie podesz³a do du¿ego okna. Z rozmys³em skupi³a u agê na uroczym pejza¿u. Po chwili ogarn¹³ j¹
upragmony sp?kój: r ci a. s ê i zobaczy³a Alexa.

S!a³ przy drZWIach I w e Jej SIê przygl¹da³. Prawie m dostrzega n ruCll'efn.wysunê³a wojowniczo
podbrodek. Oczekiwa³a starCIa. S³owa Alexa zupe³nie j¹ zaskoczy³y.

- Wci¹¿, tak jak dawniej, lubisz patrzeæ na ten trawnik?

Nie us³ysza³a w jego g³osie ironu, wiêc powróci³a do kontemplowania ogrodu.

background image

- Tak :- przyzn a. - T.o miejsce ¿awsze mi siê, podoba³o. .Jest takie spokOJne. - Z ulg¹ podjê³a ten temat.
Ka?rlY pretekst by³ clobry, aby odwlec nieuchronn¹ I zapewne przykr¹ dyskusjê.

Us³ysza³a za plecami kroki Alexa. Zatrzyma³ siê obok niej.

- Mój ojciec te¿ przepada³ za tym widokiem. Gdy prowadzi³ w s¹dziejak¹œ trudn¹ sprawê, czêsto szuka³

tutaj natchnienia. Pamiêtam, ¿e kiedyœ spêdzi³ przy tym oknie ca³y wieczór. Pali³ fajkê i r J:!ly'œla³. Ty.
i o.n przypadlibyœcie sobie do gustu. Jestescle do sIebIe podobni. .. .

- Pod jakim wzglêdem? - spyta³a ze zdunl emem.

Przymru¿y³ oczy i przez chwilê siê zast awia³. - No có¿, po pierwsze by³. k asy?zn mtrow rtykiem, czyli
ukrywa³ przed mn nl s oJe uC C a.

-' Urwa³ i spojrza³ na ni¹. - ZUPe³nie tak Jak ty. NIgdy nie ujawniasi w³asnych p e¯Yæ. . .., Julie s³ucha³a
oszo³omlOna. Zawsze Jej SIê wydawa³o ¿e Alex potrafi z niej czytaæ jak z otwartej ksi¹¿ki. Czy¿by by³o
inaczej? Mo¿e r.ozumia³ j¹ .r?wnie ma³o jak ona jego? Do tej pory me przysz³o Jej to do g³owy. ..' -
Niewiele mi opowiada³eœ o SWOlD OJCU. O sobIe te¿ mówi³eœ ma³o. Bezskutecznie próbowa³am' siê
dowiedzieæ, jak wygl¹da³o oje ¿y e, zanim ja iê w nim pojawi³am. Nie³atwo Clê poznac, Alex -
powIedzia³a cicho. W jej g³osie zadŸwiêcza³ ó . p zYI?omnia³a sobie bowiem, jak podczas tych kilku
krotklch miesiêcy usilnie pragnê³a zg³êbiæ duchow êtrze Alexa. Za wszelk¹ cenê usi³owa³a go zrozumlec
l umocniæ ich ma³¿eñstwo. Teraz podnios³a g³owê i zobaczy³a maluj¹c¹ siê na twarzy . xa ezwyk³¹
surowoœæ. Usta mia³ mocno zaclsmête l patrzy³ przed siebie z tak¹ min¹, jak gdyby w³asne myœli
sprawia³y mu przykroœæ. Julie westchnê³a ciê o. Kolejny r mog³a siê przekonaæ, ¿e Alex jest Jeszcze
bardzIej skryty ni¿ ona. . .. .

Odsun¹³ siê nagle od okna l napotka³ Jej mepewny wzrok.

- Co tym razem wymyœli³a moja matka? - spyta³ bez ¿adnych wstêpów. .

Julie cofnê³a siê o krok. Chcia³a siê wyrwaæ z krêgu dominuj¹cej bliskoœci Alexa, dotrzeæ do kanapy,
zag³êbiæ siê w jej poduszkach, które stwarza³y z³udne

background image

poczucie bezpieczeñstwa. Nie uda³o siê. Alex chwyci³ J¹ mocno za przegub rêki. .

- Nie odchodŸ, Julie, Trudno o lepszy moment do rozmowy.

C:zy on t e da³ iê ponieœæ fali wspomnieñ? Gdy obo e patrzyh na ogrod l Alex napomkn¹³ o ojcu, Julie
dn! s³ wra¿enie, ¿e na krótk¹ chwilê znów stali siê sobIe bliscy. Zrobi³o siê jej nieco l¿ej na sercu.

- Nie zamierzam jej znów pozwoliæ na wtr¹canie siê w moje osobiste sprawy - oœwiadczy³ ponuro.

-.: Cokolwiek planuje, muszê o tym wiedzieæ.

.- Ni udawaj, Alex. Mam uwierzyæ, ¿e nie uprze z ³a Clê o swoich zamiarach? Zaproponowa³a mi, ze ym
tu aj wróci³a, przynajniniej w celu chwilowego pOJednama. - Z gorycz¹ zaakcentowa³a dwa ostatnie
s³owa. -:- A zrobi³a to w taki sposób, ¿e nie zostawi³a mi wyboru.

Spojrza³ na ni¹ ze szczerym zdumieniem.

- Mo¿esz mi dok³adnie wyjaœniæ, o co chodzi?

Julie prze³knê³a nerwowo œlinê.

- :rw ja matka uroi³a sobie, ¿e znacznie przyczyni³a SIê do naszej separacji. Poprosi³a mnie, ¿ebym znów
z wami zamieszka³a, chocia¿ prze wien czas i spróbowa³a uratowaæ coœ z popio³ó . Nazwa³a t jeszcze
jedn¹ szans¹. - Usta jej dr¿a Naprawdê szczerze mnie przeprasza³a. - Przygryz³a wargi i odwróci³a siê
bokiem, aby ukryæ ³zy. - Rozumie, ¿e nie zechcê odejœæ z pracy. Obieca³a te¿ nigdy wiêcej nie
traktowaæ mnie tak jak dawniej.

Nie odezwa³ siê, wiêc kontynuowa³a:

- Alex, ona postawi³a mnie w sytuacji bez wyjœcia.

Praktycznie nie mogê jej odmówiæ - powi dzia³a ze wzburzeniem i dlatego nie zauwa¿y³a d¿iwnego
b³ysku w jego oczach. - Jest przecie¿ chora.' Jeœli siê n e zgodzê, jej stan mo¿e siê pogorszyæ. - Uœwia-·
om a sobie,. ¿e puœci³ jej d³oñ. Zapali³ papierosa l zaC ¹gn¹³ SIê g³êboko. Przygl¹da³a mu siê przez

background image

JFSZCZE JEDNA SZANSA

ob³oczek b³êkitnego dymu, nie potrafI³a jednak nic wyczytaæ z zagadkowej miny Alexa. .

- Przyjmiesz jej propozycjê, Julie? A mo¿e s¹dzisz, ¿e to by³oby zbyt wielkim poœwiêceniem z twojej
strony? - Jego spokojny g³os nie ujawnia³ ¿adnych emocji.

O, Bo¿e, co mu odpowiedzieæ? Znów mieszkaæ z Alexem i codziennie go widywaæ. Jadaæ razem
wszystkie posi³ki. Rozmawiaæ. I zachowaæ obojêtnoœæ, nie okazywaæ tego, co do niego czu³a. Na
sam¹ myœl o tym robi³o jej siê s³abo. Udzia³ w takiej maskaradzie wiele by j¹ kosztowa³.

- Przyjmujê, ¿e twoje milczenie oznacza odmowê.

Nie staæ ciê na wielkoduszny gest wobec starej kobiety, która rozpaczliwie próbuje naprawiæ swój b³¹d?

- wycedzi³ zjadliwym tonem. - Przecie¿ niczym nie ryzykujesz. Uregulujê czynsz za twoje 'mieszkanie.

M usia³abyœ tylko udawaæ przez trzy miesi¹ce, ¿e zaakceptowa³aœ sugestie swojej teœciowej. To
powinno j¹ usatysfakcjonowaæ. - Wœciekle 'zdusi³ w popielniczce niedopa³ek. ' - A wiêc wed³ug ciebie
jestem taka nieczu³a? - spyta³a z niedowierzaniem. - Naprawdê myœlisz, ¿e w takiej sytuacji martwiê siê
o czynsz, a nie o coœ innego?

- N o to o co siê martwisz?

- A stres wywo³any towarzystwem takiego zarozumia³ego, aroganckiego, samolubnego mêskiego
szowinisty jak ty? - rzuci³a oskar¿ycielsko.

Nieoczekiwanie uœmiechn¹³ siê od ucha do ucha.

- Nigdy nie uwa¿a³em siê za szowinistê - stwierdzi³ rozbrajaj¹co.

Tupnê³a ze z³oœci¹.

- Wcale nie jesteœ zabawny!

Z trudem siê opanowa³ i .serdecznie uj¹³ jej obie d³onie w swoje. Patrzy³ jej prosto w oczy.

- Julie, jeœli dla dobra mojej matki zgodzisz siê tu wróciæ, to obiecujê, ¿e nie bêdê zachowywa³ siê

background image

zarozumiale, arogancko i samolubnie. A w biurze nigdy nie traktowa³em ciê jak mêski szowinista -
stwierdzi³ z ¿artobliw¹ przygan¹ w g³osie. - Oskar¿y³aœ mnie bezpodstawnie - zamrucza³.

- Umknê³a spojrzeniem w bok. Jak dobrze by³o staæ obok Alexa, daæ mu siê trzymaæ za rêce i s³uchaæ
jego o i tnic. C;ó¿ z tego, ¿e te trzy miesi¹Ce mog¹ siê dla mej okazac bolesne. Warto zap³aciæ tê cenê,
aby znów byæ ¿on¹ Alexa. Nawet jeœli tylko na niby.

Ju¿ wiedzia³a, ¿e siê zgodzi.

Alex odwióz³ j¹ do domu. Podczas jazdy niewiele rozmawiali. Julie wci¹¿ myœla³a o swojej' decyzji.

Usi³owa³a zrozumieæ, dlaczego znów tak potulnie po porz¹dkowa³a, siê woli Alexa. Nie mia³a pojêcia,
Jakim cudem zdo³a przetrzymaæ trzy bite miesi¹ce w ,pobli¿u jedynego mê¿czyzny, któremu nigdy nie
potrafI³a siê oprzeæ. Absurdalnoœæ tej sytuacji wyda³a siê jej wrêcz komiczna. Zachichota³a.

Alex zerkn¹³ na ni¹ szybko.

- Co ciê tak rozbawi³o?

- Nic. A w³aœciwie wszystko. - Wzruszy³a przesadnie ramionami. - Musimy zachowaæ poczucie humoru.,
. -,PamIêtaJ o tym, a te trzy miesi¹ce oka¿¹ siê ca³ktem ³atwe. - Zmarszczki wokó³ jego ust pog³êbi³y siê,
gdy si³¹ st³umi³ uœmiech.

J e ,trochê siê odprê¿y³a. Odchyli³a g³owê na oparCIe z ulg¹ poczu³a, ¿e napiête miêœnie pleców
przyjemnie siê rozluŸni³y. Nagle przesta³a siê martwiæ.

Postanowi³a przerzuciæ wszelkie problemy dotycz¹ce realizacji tego wariackiego planu na Alexa.
Dlaczego nie, stwierdzi³a leniwie. Przecie¿ on z ³atwoœci¹ zniesie ka¿dy stres. Julie wcale w to nie
w¹tpi³a.

A ona mo¿e na tym skorzystaæ. Trzy miesi¹ce to ,wcale nie tak d³ugo, ,a ostatnie dwa lata by³y dla niej
naprawdê ciê¿kie. Musia³a samotnie zmagaæ

background image

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

siê ró¿nymi przeciwnoœciami losu. Pe spektywa wsparcia siê na ramieniu Alexa wygl¹da³a Yiêc bardzo
kusz¹co. Teraz niech on - razem e s o upor i zdecydowaniem - przyst¹pi do dzia³ama tr.ochê Siê
pomêczy. Dla niej zostanie w tym ,:ddadZ e, sama œmietanka. A jak ju¿ ca³a sprawa Siê zakonczy .. .

Mimo woli skuli³a siê na tê myœl. Wtedy... wtedy po prostu powie do widzenia i zacznie ¿yæ tak jak do
tej pory. ¯aden problem.

Alex znów odwróci³ siê w jej stronê· - Nie masz nic przeciwko temu, abym ci pomóg³?

- W ciemnoœci jego g³os zabrzmia³ ciep³o i sugestywnie. Julie podda³a siê n¹.strojowi tej chwili i skinê³a
twierdz¹co g³ow¹. - Zabierzemy czêœæ twoich rzeczy jutro po pracy. .

- Ju¿ jutro? - Nie ma sensu z tym zwlekaæ, prawda?

Nie odpowiedzia³a. Chyba uzna³, ¿e w ten sposób przyzna³a mu racjê· - , . .

Na klatce schodowej siêgnê³a do torebki po klucz.

Alex wyj¹³ go z jej rêki i. spr ;wni o orzy³ drzw.i.

Julie spiê³a siê wewnêtrzme. Nie Wiedzia³a, czego .Siê spodziewaæ. Nie by³a pewna,. zy P?trafi³aby
przeCiWstawiæ siê teraz jego uwodZ C elsklID zapêdom. Alex nie wszed³ jednak za ni¹ do mieszka! ia:
Us³ys a³a a plecami ciche szczêkniêcie zam a meocze w me ogarnê³o j¹ lekkie rozczarow me: Z. west,c
ell: em zdjê³a ¿akiet i posz³a do sypialni. Piêtnascle m t póŸniej wsunê³a siê do .³ó¿ka, zm zona, ale dZ
wme spokojna. Usnê³a praWie aty bmiast. .

Nastêpnego dnia obudzi³a Siê z prz emnym dr s czykiem emocji. Le¿a³a nieruchomo, me mo ¹c pOJ¹c,
sk¹d wziê³o siê to uczucie. I nagl pr YP lD:m a S? ie, co j¹ czeka. Jutro rano ZbU l Siê gdZ e d J.
Energicznie odrzuci³a ko³drê, Jak gdy y uCie sma³a ona jej zdradzieckie myœli. Nie Zam erza³a Jeszcze
analizowaæ swojej zgody na proœbê Alexa. Zdawa³a

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

background image

sobie sprawê, ¿e akceptuj¹c jego nies³ychan¹propozycjê, post¹pi³a jak szalona, ale... Ale teraz nie chcia³a
martwiæ siêproblemami, które j¹ osacz¹, gdy ponownie zamieszka z mê¿em. Wziê³a szybko prysznic i
starannie siê ubra³a.

Na schodach spotka³a Ann Lawson. Julie odnios³a wra¿enie, ¿e przyjació³ka obrzuci³a j¹ badawczym
spojrzenien:i .

- Zgadnij, na kogo wpad³am w holu wczoraj wieczorem.

Julie pochyli³a g³owê i poprawi³a: klamerkê od paska.

- Nie mam pojêcia - mruknê³a.

- Na twojego mê¿a.

- Ach tak.

Ann zatrzyma³a siê niepewnie w pó³ kroku.

- Julie, czy coœ siê sta³o?

MIa³a przez chwilê ochotê nie przyznawaæ siê, ¿e Alex znów wkroczy³ w jej ¿ycie. Pragnê³a jesz-cze
odrobinê d³u¿ej zachowaæ to w tajemnicy, nie llzieliæ siê radoœci¹, która przepe³nia³a jej serce, ilekroæ
'o-n 'lID pomyœla³a.. Czu³a siê tak cudownie, zupe³nie jak gdyby oprzytomnia³a po d³ugim letargu.

- Hej, nie œpij - za¿artowa³a Ann.

Zainteresowanie Ann wynika³o z jak najlepszych intencji. Julie zastanawia³a siê wiêc, w jaki sposób
wszystko wyjaœniæ, Ann nie ma³a szczegó³owych przyczyn rozpadu jej ma³¿eñstwa. Wiedzia³a jednak,
¿e Julie ma powody do gnieWu i goryczy. Dlatego brak jakichkolwiek przejawów niechêci w stosunku do
Alexa musia³ siê' Ann wydawaæ trochê dziwny. - Ann, pan Peters zleci³ firmie Alexa przeprowadzenie w
Peters- Winton kompleksowej koñtroli - ódezwa³a siê z wahaniem.

- Co za zbieg okolicznoœci! - Oczy przyjació³ki rozszerzy³y siê ze zdumienia. ' - Tak, rzeczywiœcie. - Julie
lekko siê zaj¹knê³a.

:... Sama nie mog³am w to uwierzyæ. A na dodatek pan

background image

Peters poleci³ mi asystowaæ Alexowi podczas jego pracy w naszym biurze. - Zrobi³o jej siê s³abo na
wspomnienie tamtej sceny.

- Ale w jakim celu Alex zjawi³ siê tutaj? - Ann zmarszczy³a brwi.

Julie zarumieni³a siê po uszy. Przygryz³a wargi, usi³uj¹c znaleŸæ odpowiednie s³owa.

- Och, Ann, tyle siê ostatnio wydarzy³o, ¿e nawet nie wiem, jak ci o tym powiedzieæ Twarz przyjació³ki
natycpmiast z³agodnia³a.

- Wcale nie musisz, Julie. Twój zwi¹zek z Alexem to przecie¿ nie moja sprawa. Przekona³aœ siê wiele
razy, ¿e nie jestem ciekawska. Czasem tylko martwiê siê o ciebie.

- Dziêki, Ann. - Julie uœmiechnê³a siê niepewnie.

- Okaza³aœ mi tyle przyjaŸni, gdy tego potrzebowa³am. Nigdy nie przysz³oby mi do g³owy, aby
podejrzewaæ ciê o wœcibstwo. - Umilk³a na chwilê. - Widzisz, Ann, zaraz po moim odejœciu od Alexa
jego matka mia³a wylew. Od dawna zadrêcza siê nasz¹ separacj¹ i Alex wierzy, ¿e jej stan móg³by siê
poprawiæ, gdybyœmy znów zamieszkali razem. - Prze³knê³a z trudem œlinê. - I dla jej dobra spróbowali
siê pogodziæ.

- Dla jej dobra!

- No có¿, tak. Je¿eli uwolni siê od tych trosk i poczucia winy, to mo¿e stopniowo odzyska si³y.

- I wtedy ty ju¿ nie bêdziesz potrzebna? - W g³osie Ann zabrzmia³ nie skrywany sarkazm. Julie drgnê³a,
s³ysz¹c jej ton. , - Nie jest a¿ tak Ÿle - zapewni³a z przejêciem.

- Pani Brandt 'bardzo siê zinieni³a. Przeprosi³a mnie za ch³odne przyjêcie, jakie mi zgotowa³a po naszym
œlubie. Szczerze mnie przekonywa³a, ¿e powinniœmy daæ naszemu ma³¿eñstwu jeszcze jedn¹ szansê·
Ann przygl¹da³a siê jej uwa¿nie.

- A co s¹dzi Alex o tym... pojednaniu?

background image

- Nie potrafiê ci odpowiedzieæ na to pytanie - odpar³a. !ulie. z wahaniem. - Konsekwentnie stara siê
sk³oOlc Ole do owrotu, ale pobudki jego dzia³ania pozostaHdla mOle zagadk¹.·- Wargi jej dr¿a³y.

- Kiedy siê przeprowadzasz?

- WyobraŸ sobie, ¿e dziœ wieczorem.

- Chyba ¿ ujesz! - Ann gapi³a siê na ni¹ z otwartymI ustamI.

- J ak powi dzia³ Alex, nie ma sensu z tym zwlekaæ, prawda? - Julie machnê³a bezradnie rêk¹.

. Czu³a!l sobie badawcz:y rok An . P szy³a siê Oles kojOl . Przemknê³o jej przez mysI, ze ma w tej ChWili.
WY Is e na . arzy wszystkie w¹tpliwoœci.

A tak¿e WielkIe nadZIeje. Czy wydawa³y siê ¿a³osne?

A mo¿e w³aœnie takie by³y?

Spojrzenie Ann sta³o siê jakby mniej surowe.

- Co zrobicie, gdy pani Brandt wróci do zdrowia i twoja obecnoœæ oka¿e siê zbêdna? - spyta³a cicho.

To by³a bolesna, lecz jednoczeœnie realna perspektywa. Nale¿a³o o niej pamiêtaæ.

- Có¿, nasze drogi siê rozejd¹ - stwierdzi³a Julie z p : n spokojem. -: Z ierzam przez ca³y czas pracowac I
Ole rezygnujê z mIeszkania.

- Zawsze uwa¿a³ , ¿e ty i Alex tworzycie udan¹ parê - odezwa³a SIê Ann, z namys³em dobieraj¹c s³owa. -
ostarajcie siê w³aœciwie wykorzystaæ tê szan.sê, . ktor¹ p .s wa wam los. A nu¿ coœ z tego WYOl e?
PrzecIez zadne z was nigdy nie wyst¹pi³o o rozwód...

- Po naszym rozstaniu ka¿dego dnia spodziewa³am siê listu od adwokata Alexa - przyzna³a w
zamyœleniu Julie. - Minê³y dwa lata i nic nie przysz³o.

background image

ROZDZIA£ SZÓSTY.

W biurze ezeka³ju¿ na ni¹ Jo Fi her. Jego ina . ,. ³a nic dobrego. Ostatnlo Julie stara³a Slê go· me. wr zy. .
rz ka¿dym spotkaniu okazywa³ umk c, pome..yaz p Y Julie nie mia³a pojêcia, ., euzasadmon¹ wrogosc. ,
Jej m . dzi . da³o siê Jej zeJSC o co mu chodzi. Nlestety SlaJ me u

mu-z 'sobie ¿yczysz, o .tak w snej porze ohn?

- Uœmiechnê³a siê uprze ID e, choc z przymUs .

S . a³ a ni¹ spode ³ba, pOJr:z ka³aœ na temat kon- Chcê wledziec, co wyszcze , '¹³ od traktów temu
Alexowi Br dtowl, skoro WZl P lupê wszystkie m?je sp awy.

Z wra¿enia o J ³o J.eJ, mko ê, kn¹³ - Brañdt i te - Nie udawaj meW lll¹t a. - sy:, dz' . oñcze wêsz¹ po ca³ym
dZiale l wszê le Jego sy g . A kiedy spyta³êm, czego, d ch?l ry, wtykaj¹ nos. , pl wili' - Mierzy³ J¹
wsclekszukaj¹, po. prostuMD ?le s alID, agada³aœ i dlaczego ³ym wzrokieDl:' - ow, tak siê do mme
przyczepili. . .

Julie nie da³a siê wyprow dzic z r?wn;..y . J ohn N· 'em czego szukaj¹ w twOlID ' - le W .,. wiedzia³am
lID wy³¹cz ogê ciê jedYD.l:e = e:;ali - odpar³a ch³odno.

me to, o co mme o b d ? Lepiej siê - Myœlisz, ¿e uwierzê ,w, te z ury. , b , poradzi³ grozme, - S¹ sposoby,
ze Y zastanow - '.

usadziæ tak¹ zarozumia³¹ babê Jak ty.

-Na zy adjili , g³ Fisher drgn¹³, s³ysz¹c za plecaml op owany os Alexa, lecz jeszcze raz zaatakowa³ Julie.

- On rzeczywiœcie zjawi³ siê w sam¹ porê. Czy¿byœcie przyjechali razem i pan Brandt zosta³ d³u¿ej na
parkingu? - wycedzi³ z³oœliwie.

'W pokoju zapad³a cisza. Julie z przera¿eniem obserwowa³a rozgrywaj¹c¹ siê przed jej oczami scenê.

background image

Alex b³yskawicznie znalaz³ siê naprzeciw Fishera, który jakby trochê och³on¹³. Cofn¹³ siê o krok, lecz Alex
chwyci³ go mocno jedn¹ rêk¹ za klapy marynarki.

- S³uchaj uwa¿nie, Fisher, bo nie zamierzam siê powtarzaæ. - S³owa Alexa zabrzmia³y cicho, lecz
z³owieszczo. - Jeœli jeszcze raz paezwiesz siê do mojej ¿ony takim tonem lub jeœli kiedykolwiek
bêdziesz próbowa³ j¹ zastraszyæ, osobiœcie zrobiê z tob¹ porz¹dek. - Z gwa³townym szarpniêciem puœci³
trzyman¹ w d³oni tkaninê i odsun¹³ siê, jak gdyby bliskoœæ Fishera napawa³a go niesmakiem. Fisher
zblad³. Rzuci³ Julie z³oWrogie spojrzenie, odwróci³ siê na piêcie i wypad³ na korytarz, Julie bezsilnie
opar³a siê o biurko. Jad zawarty w napaœci Fishera, wprawi³ j¹ w os³upienie. Alex przyci¹gn¹³ j¹ do siebie i
zacz¹³ delikatnie masowaæ jej plecy i' ramiona. S³ysza³a g³oœne, rytmiczne bicie jego serca. Powoli,
ogarn¹³ j¹ spokój.

- Bardzo mi przykro, ¿e zosta³aœ potraktowana w taki óbrzydliwy sposób. A na dodatek nie rozumiesz,
dlaczego.

- Co siê sta³o? John by³ wœciek³y. Nigdy nie Widzia³am go w takim stanie. Chyba czuje siê pod jakimœ
wzglêdem zagro¿ony. - Umilk³a na chwilê. - Oraz - jeœli siê nie mylê - mocno przestraszony -:- doda³a po
namyœle. - Nagle dotar³o do jej œwiadomoœci, gdzie siê znajduje.

Poœpiesznie uwolni³a siê' z uœcisku Alexa.

- Alex! Zdajesz sobie sprawê, ¿e nazwa³eœ mnie przy nim swoj¹ ¿on¹? .

- Przecie¿ ni¹ jesteœ - odpar³ ch³odno.

- Wiesz, o co mi chodzi! - parsknê³a niecierpliwie. - Tutaj nikt nie mia³ o tym pojêcia. Teraz ta
wiadomoœæ w piêæ minut rozejdzie siê po ca³ym biurowcu.

J ak wyjaœnimy tê sensacjê?

background image

- Szczerze mówi¹c nie s¹dzê, aby ktokolwiek œmia³ zadawaæ mi pytania na tematy osobiste -
oœwiadczy³ arogancko Alex. - A jeœli znajdzie siê ktoœ na tyle nierozwa¿ny, ¿eby mnie indagowaæ,-to
nie chcia³bym siê wtedy znaleŸæ w jego skórze. - Zaœmia³ siê nieprzyjemnie.

Julie z ³atwoœci¹ mog³a sobie wyobraziæ scenê, gdy jakiœ osobnik usi³uje wypytywaæ Alexa o jego stan
cywilny. . Alex na pewno nie da³by nieszczêœnikowi ¿adnych szans. . .

- Przypuszczam jednak, ¿e pan Peters zainteresuje siê tym faktem.

Franka biorê na siebie.

Julie westchnê³a.

- W³aœciwie nie ma siê czym przejmowaæ - przyzna³a z rezygnacj¹ w g³osie. - Wszystko tak 'siê
dziwacznie popl¹ta³o. Ciekawe, czy moje ¿ycie kiedykolwiek wróci do normy.

- Dobrze siê czujesz? - spyta³. - Mogê ciê zostawiæ sam¹? - Skinê³a twierdz¹co g³ow¹.. - Wobec tego
wpadnê teraz do Franka. Muszê z nim pogadaæ, zanim Fisher przyst¹pi do dzia³ania.

- Jeszcze mi nie powiedzia³eœ, co siê dzieje i dlaczego John oskar¿y³ mnie o niedyskrecjê. Zajrzysz do
mnie po rozmowie z panem Petersem?

Odwróci³ siê do niej z rêk¹ na klamce.

- Nie musisz siê o nic martwiæ, Julie - zapewni³.

- Zgodnie z poleceniem Franka dostarczy³aœ mi niezbêdnych informacji. Muszê teraz przeanalizowaæ te
dane, ¿eby wykryæ przyczynê coraz gorszych wyników finansowych tej firmy. Jeœli moje sprawozdanie
skompromituje któregoœ z pracowników lub udowodni komuœ brak kompetencji, to trudno. Ty nie
masz

z tym nic wspólnego - zakoñczy³ lekkim tonem i znik³ za drzwiami.

Julie st³umi³a w sobie uczucie frustracji. Usiad³a przy biurku, na którym le¿a³ spory stos dokumentów i
zabra³a siê do pracy. Kiedy po pewnym czasie podnios³a wzrok, zobaczy³a Alexa. Wszed³ do pokoju tak
cicho, ¿e nie us³ysza³a. Rzuci³a d³ugopis na blat i zerwa³¹ siê z krzes³a.

- No i co?! - zawo³a³a.

background image

Alex zbli¿a³ siê do niej powoli ze zniewalaj¹cym uœmiechem na ustach. Serce Julie zaczê³o waliæ jak
szalone. Nie mia³a w¹tpliw;oœci. Nigdy nie spotka³a bardziej osza³amiaj¹cego rnê¿c¿yzny.

- Frank rzeczywiœcie by³ tfoC'hê zaskoczony. - Alex zatrzyma³ siê, aby zapaliæ papierosa. Wypuœci³ w
bok chmurkê dymu, unosz¹c przy tym lekko g³owê i doda³: - Ale zaraz pogratulowa³ mi wspania³ego
gustu.

Zarumieni³a siê, lecz usi³owa³a nie okazaæ zadowolenia. ' - Och, wiesz, o co mi chodzi. Ma nam za z³e,
¿e nie dowiedzia³ siê wczeœniej o naszym zwi¹zku?

- Nawet jeœli tak, to nie da³ tego po sobie poznaæ. - Nie s¹dzisz, ¿e pan Peters zechce mnie zwolniæ?

- spyta³a zaniepokojona. , , - Oczywiœcie, ¿e nie! Co za idiotyczny pomys³!

- No có¿ - zaczê³a, wykrêcaj¹c nerwowo palce.

- Nie chcia³abym straciæ tej pracy i szukaæ -nowego zajêcia. Muszê przecie¿ myœleæ o przysz³oœci.

- Twoja przysz³oœæ w najmniejszym stopniu nie zale¿y od tej posady - powiedzia³, twardo akcentuj¹c
ka¿de s³owo. Twarz mu pociemnia³a, a usta wykrzywi³ gniew. - Po twoim odejœciu wp³aci³em ci na
konto du¿¹ sumê. Nigdy nie wziê³aœ z tego ani centa.

Ten wk³ad nale¿y do ciebie. Wcale nie musisz zarabiaæ w tym biurze na chleb. Wiêc nie pleæ bzdur, bo i
tak tego nie kupiê. - Gwa³townym ruchem zgniót³ w popielniczce ,niedopa³ek. - Te dyskusje o
przesz³oœci s¹

bez sensu - stwierdzi³ ponuro. - Zamiast wci¹¿ wa³kowaæ dawne urazy, powinniœmy raczej spróbowaæ
siê zrozumieæ. Zgadzasz siê ze mn¹, Julie?

Przytaknê³a milcz¹co. Z ulg¹ zauwa¿y³a, ¿e z³oœæ ju¿ mu przesz³a.

Skin¹³ z zadowoleniem g³ow¹ i podszed³ do drzwi.

background image

Julie przypomnia³a sobie nagle, ¿e Alex nie poda³ jej przyczyn nies³ychanego ataku Johna Fishera.

- Nie wyjaœni³eœ mi jeszcze, dlaczego John by³ na mnie taki wœciek³y.

- Fisher mia³ powody, aby wpaœæ w pop³och - odpar³ z wahaniem. - Spodziewa siê klêski i rozpaczliwie
usi³uje jej zapobiec.

- CZy on pope³ni³ jakiœ b³¹d?

- Po prostu okaza³. siê niezbyt lojalnym pracownikiem.

- Ale dlaczego s¹dzi³, ¿e w³aœnie ja mu zaszkodzi³am? - nalega³a. - Przecie¿ na mnie wyla³ oa³¹ ¿ó³æ.

- Przeszed³ j¹ dreszcz, gdy przypomnia³a sobie porann¹ scenê· - Na twoim miejscu w ogóle bym siê nie
martwi³.

- G³os Alexa zabrzmia³ wyj¹tkowo ³agodnie. - Fisher siê pomyli³, a ja osobiœcie dopilnujê, aby zosta³ o
tym ppinformowany.

Nic z tego nie rozumia³a. Uzna³a jednak, ¿e w tej sytuacji lepiej bêdzie zaufaæ Alexowi. Opad³a bezsilnie
na krzes³o. Alexprzygl¹da³ jej siê przez chwilê z namys³em, po czym wyszed³ z pokoju, cicho zamykaj¹c za
sob¹ drzwi.

Po powrocie z pracy natychmiast zaczê³a segregowaæ swoje rzeczy. Wkrótce zjawi³ siê Alex. Wpuœci³a
go do mieszkania i znów wziê³a siê za pakowanie du¿ego pud³a, które sta³o na œrodku pokoju.
Starannie uk³ada³a w nim ubrania, lecz raz po raz zerka³a na Alexa. W¹skie sp³owia³e d¿insy·opina³y jego
muskularne uda, a szare oczy wydawa³y siê przy granatowej bluzie prawie czarne. Julie nie mog³a
zaprzeczyæ

- Alex by³ atr cyj mê¿czyzn¹, a jego urok ju¿ za yna³. na l¹ dZia³ac. Czu³a na sobie zg³odnia³e spoJrzeme
mêza. Od razu zrozumia³a, dlaczego jej siê tak przygl¹da³. Dla wygody ubra³a siê dziœ w welurowy dres,
któ zapewnia³ swobodê ruchów. Z³ocisty .

trykot podkresia³ pastelow¹ urodê Julie oraz niemal p owokacyjnie uj ,:nia miêkko zaokr¹glone kszta³ty
Jej figury. OczywlsCle me usz³o to uwagi Alexa.

W³oŸ :³a dwie bluzki do wy nionego po brzegi kartonu l szybko podnios³a siê z kolan.

background image

- Jeszcze nie jestem gotowa ex. - Nerwowo wytar³a d³onie o. siebie, mimo woli przyci¹gaj¹c wzrok ¥ exa
do d³ugich, smuk³ych nóg w obcis³ych legmsach. . .

.- Nie szkodzi. Mamy przed sob¹ ca³¹ noc - powiedZia³ sugestywnym tonem. .

P œpie znie hwy a fotela kilka swetrów, aby ukryc e z.ame. WledZia³a, ¿e nie zdo³a oprzeæ siê
Alexowl, Jesh na al bê zie tak na ni¹ patrzy³. Gdyby nagle znalaz³a Slê w Jego ramionach, zap³onê³aby
zapewne z po¿¹dania. Bez wahania wepchnê³a mu swetry do r¹k.

- Zajmij siê tamt¹ walizk¹, dobrze? - Wskaza³a us awio.ny pod œci ¹ baga¿. Mia³a nadziejê, ¿e znajdUJ¹c
Slê w p wneJ odl g³oœci od Alexa, uwolni siê sp wp³ywu J go magicznego czaru. M usia³a przeClez
zapanowac nad przewrotnymi reakcjami· swoich zmys³ów. ..

West hn¹³ z ¿alem, lecz' pos³usznie wykona³ jej poleceme.

- TY;mi ci chami mog³abyœ odziaæ ¹ armiê.

- Rozejrza³ Slê znacz¹co po pokoju. Wszêdzie le¿a³y stosy gar ero.by. -: W,eŸ tylko swoj¹ odzie¿ i jakieœ
kosme yki, mc WlêceJ. Nie musisz zabieraæ ca³ego dobytku.

-. B or ³¹cznie to, co jest niezbêdne - odpar³a wymosle l zniknê³a w sypialni. - Przysunê³a do szafy

JFSZCZE JEDNA SZANSA

krzes³o i wesz³a na nie, ¿eby zdj¹æ z najwy¿szej pó³ki kilka par pantofli. Wyci¹gnê³a ramiê jak najdalej,
ale i tak nie mog³a ich dosiêgn¹æ. Nagle poczu³a rêce Alexa na swojej talii. Ca³kiem j¹ zaskoczy³, tote¿
straci³a równowagê i runê³a prosto na niego. Zachwia³ siê i oboje upadli na pod³ogê· - Widzisz, cn
zrobi³eœ! - zawo³a³a. Uœmiechn¹³ siê z zadowoleniem. Le¿a³ na plecach i wci¹¿ j¹ obejmowa³.

- Przyszed³em; ¿eby ci pomóc - oznajmi³ cynicznie.

- Mia³aœ k³opoty z wdrapaniem siê na tê pó³kê· - Wcale nie zamierza³am tam wchodziæ - zaprzeczy³a
gniewnie. - Dostrzeg³a w jego Ÿrenicach iskierki weso³oœci. Jak za dotkniêciem czarodziejskiej ró¿d¿ki
natychmiast odezwa³y siê wspomnienia. Patrzy³a na niego z bliska i od razu pomyœla³a o tamtych
cudownych chwilach, gdy bez koñca wpatrywa³a siê w te szare oczy. Stawa³y siê wówczas coraz
ciemniejsze, a ¿arty Alexa coraz bardziej zmys³owe, a¿ w koñcu ogarnia³o ich niecierpliwe po¿¹danie. -

background image

Po prostu próbowa³am w rj¹æ stamt¹d pude³ka z butami - upiera³a siê prawie bez tchu, poniewa¿ Alex
przymru¿y³ powieki. S³ysza³a jego przyœpies: ony oddech, czu³a pod sob¹ potê¿ne, twarde cia³o.
Marzy³a, aby oddaæ mu we w³adanie ca³¹ swoj¹ kobiecoœæ.

Bez przekonania usi³owa³a wyswobodziæ siê z jego uœcisku i wstaæ,' lecz Alex otoczy³ j¹ ramieniem, a
jedn¹ rêkê wsun¹³ jej pod w³osy i pies;zczotliwie g³aska³ szyjê. Jego spojrzenie przylgnê³o do ust Julie.

- Nie, Alex - wyszepta³a, odwracaj¹c twarz.

- Tak - odpowiedzia³ schrypniêtym g³osem.

Naprawdê chcia³a mu siê oprzeæ. Nie potrafI³a jednak przezwyciê¿yæ si³y wzajemnego przyci¹gania,
która pcha³a ich ku sobie. Jej zmys³y opano a³a s³odka niemoc. Alex westchn¹³ g³êboko i, trzymaj¹c Julie
w ramionach, gwa³townie siê obróci³. Mia³a go teraz na sobie, a kiedy zacz¹³ j¹ zach³annie ca³owaæ, bez
pr testu rozchyli³a wargi.

JFSZCZE, JEDNA SZANSA

Wzi¹³ j¹ tym poca³unkiem w posiadanie, a ona r zkwit³a w jego objêciach, podniecona i szczêœliwa.

Ciep³e rêce Alexa b³¹dzi³y po jej ciele w poszukiwaniu t ch szczególnych, najwra¿liwszych miejsc, gdzie
jego pieszczoty rozbudza³y gor¹c¹ potrzebê, któr¹ tylko on potrafI³ zaspokoiæ.

- Tak bardzo ciê pragnê, Julie -: szepn¹³nagl¹cym tonem. . e Ona tak¿e go pragnê³ iewa¿ne, co stanie siê
jutro. Przecie¿ to Alex' - jej kochanek, jej m¹¿.

Podobnie jak oria p³on¹³ ¹dania. Ale czy potrafi jej ofiarowaæ coœ wiêcej? Gdzie podzia³a siê mi³oœæ?

Bez niej ka¿da pieszczota traci³a sens. Po policzkach Julie zaczê³y powoli sp³ywaæ s³one, piek¹ce ³zy.

Alex uniós³ g³owê. Niepohamowana namiêtnoœæ sprawi³a, ¿e oddycha³ ciê¿ko. ' - Julie? ' Z jej gard³a
wydoby³ siê zduszony szept:

- PuϾ mnie, Alex.

Przez moment zupe³nie siê nie rusza³. Nastêpnie zsun¹³ siê z' niej i wsta³. Ledwie powstrzymywa³
miotaj¹ce nim emocje. Julie wci¹¿ le¿a³a na pod³odze.

Nie mia³a si³y, aby siê ruszyæ. Przepe³nia³a j¹ bezbrze¿na rozpacz. Kocha³a Alexa i pragnê³a jego
mi³oœci bardziej ni¿ czegokolwiek na œwiecie. Nie mog³a' siê zgodziæ tylko na seks. To o wiele za ma³o.

background image

Wiedzia³a, ¿e chce otrzymaæ wszystko albo nic.

Nastêpnego dnia obudzi³a siê pe³na obaw. Wsta³a i rozsunê³a zas³ony. S³oñce œwieci³o jasno. Krzykliwe
piêkno poranka drwi³o z uczucia niepewnoœci, które j¹ ogarnê³o, gdy pomyœla³a o wydarzeniach
wczorajszego wieczoru. Spojrza³a na ogród. Znajomy, koj¹cy widok pomóg³ jej wzi¹æ siê w garœæ.

Rozejrza³a siê po pokoju. Nie zd¹¿y³a r.ozpakowaæ wszystkich swoich rzeczy. Wiêkszoœæ wci¹¿
spoczywa³a w pud³ach i walizkach. Julie wola³aby sama zrobiæ

tutaj porz¹dek, ale teraz nie by³o na to czasu. Mi jmy nadziejê, ¿e Sarah wybaczy mi ten ba³ag ;
pomysla³a z westchnieniem. Przedtem zawsze OSobiscle sprz¹ta³a swoj¹ sypialniê. Stara³a siê te¿ wyk
.y:vaæ j najwiêcej domowych prac, o ile nie œprz wla³a SIê tem pani Brandt. Julie przygryz³ wargi.
otrzeba m wiêcej optymizmu, uzna³a. NIe warto cI¹gle wracac do przesz³oœci. ., .

Szy¹ko siê wyk¹pa³a i ubra³a w bIa³¹ SpOdniCê oraz bladoró¿ow¹ jedwabn¹ bluzkê. Zerknê³a w lus ro.

Zobaczy³a atrakcyjn¹, eleganck¹ blondynkê· Ca³kiem nieŸle stwierdzi³a i cicho zesz³a na parter.

W'kuchni nie zasta³a nikogo, ale ktoœ zd¹¿y³ ju¿ 'wczeœniej w³¹czyæ ekspres do ka . Zdjê³ fi i¿a ê ze
stoj¹cego na blacie ozdobneg ; wleszaka.l ape ³a j¹ aromatycznym gor¹c napo . .Ostr zme pI a kilka
³yków posta.n W ³ zro lc sm dame sl.ebl i Alexa. Oboje musleh pOjechac do biUra mmej WIêcej o tej
samej porze. .' . ..

Wyjê³a z lodówki jajka i bekon, a z szaflG I?atelmê.

Pierwszy raz dwóch l t szyko a³a. po i³ek dl swojego mê¿a. Ta krz¹tamna spraW ³ jej meoczekiwan¹
przyjemnoœæ. Ju!ie I?rem rt CJ odsu lê³a o.d siebie wszelkie w¹tphwOSCl. DZiSIaj me c cla³a lê niczym.
martwiæ. Z radoœci¹ u³ ¿y³a na blac e sztucce i serwetki, a na elektrycznej tacy ustaw a tal rz z
jedzeniem, ¿eby nie wystyg³o. Lada chwila mog³ zjawiæ siê Alex. .

background image

Usiad³a i siêgnê³a po grzankê· Smaro a j¹ mas³em, gdy nagle wyczu³a jego obecn?sc . szyb o podnios³a
wzrok. Alex sta³ przy drZW ach w mtlczeniu j¹ obserwowa³.

-'- A to co? - Zerkn¹³ ze zdumieniem na stó³ nakryty dla dwóch osób. .

Serce jej zatrzepota³o. Alex miewa³ r o znakoml!e samopoczucie. By³ wówczas w ¿artobhwym .nastroj.u
i okazywa³ jej wiele uczucia. Mo¿e wcale me bêdZie

,',

trudn? .udawaæ, ¿e miêdzy nami wszystko jest tak jak dawmej, P!z knê³o jej przez g³owê.

- O dZ.len dobry - przywita³a go niemal bez tchu.

:\lex . usmIec ¹³ siê e wie.. Powoli przesun¹³ spoJ ze em.po Jej mIem.oneJ t arzy i miêkkim zarySIe pIerSI
pod lsm¹cym JedwabIem. - Chcia³am coœ z eœ przed wyjœciem - wyjaœni³a z wahaniem. - A dla lebIe
I?rzygot?wa³am twoje ulubione danie. - Obl.

hza³a mepewme gi, gdy ruszy³ w jej stronê.

- T? pr dzIw uczta. - odezwa³ siê w koñcu.

, -: WYPI³em JUz kaWê, ale mc rano nie jadam. Ca³kiem SIê od .czai³em :-- powiedzia³ beznamiêtnym
tonem.

D wme ro.zko arzy³a j¹ ta wiadomoœæ. Julie przypo ma³a SObl clep³¹ atmosferê panuj¹c¹ przy
œniadamu, g y byh tylko we dwoje. Alex pewnie ju¿ o tym zapomma³... Zrobi³o jej siê przykro.

- Wcale ciê nie s³ysza³am, jak wstawa³eœ - mruknê³a, ,¿ by akoœ po trzymaæ rozmowê. - Na pewno
wczesme Slê zerwa³es. . ?wszem. - Wygl¹da³ przez, okrio, wiêc widzia³a tylko J go I?lecy. Nie mog³a
wyczuæ, czy za t¹ obojêtni³:

OdPOWIedZI¹ kryj¹ siê jakieœ emocje.

background image

.-,Z.aw ze z ciebie taki ranny ptaszek? - spyta³a nal ?lle,. Ja gdyby n!e wiedzia³a, ¿e tego mê¿czyzny
lepIeJ me m agowac. Sama siê dziwi³a:, dlaczego z uporem dr¹zy ten temat. , Odwróci³ siê i popatrzy³
prosto w jej bursztynowe oczy. .

- Zwykle budzê siê bardzo wczeœnie i od razu wstajê. Jak ci wiadomo, nie mam obecnie pretekstu aby
siê wylegiwaæ. ' . Zacz,er e a siê po orzonki w³osów. Zaczyna³a za³owac, ze me ugryz³a SIê w jêzyk.

Alex na³o¿y³ sobie jedzenie, odsun¹³ krzes³o i usiad³ naprzeciw niej.Julie obserwowa³a jego p³ynne
ruchy.

Przypomina wielki g? czarnego kota, pomyœla³a.

A na dodatek drapleznego. Ona by³a przy nim jak

ma³y' i g³upi kociak., który nie potrafi w p rê wyczuæ niebezpieczeñstwa. Niepotrzeb e .rc: zdra¿m³ wa.
Intuicyjnie czu³a, ¿e Alex zaraz s ê Jej zrewa Je.

- A ty? -wycedzi³. - Nadal wygrzewasz Siê co rano w ³ó¿ku?

- Nie... oczywiœcie, ¿e nie - ,wykrztusi³a. Co za licho j¹ podkusi³o, ¿eby wszcz¹æ tê idioty zn¹ dysku. sjê.
Przecie¿ z ka¿dej s³ownej potyczki z Alex zawsze wychodzi³a pokonana. Zgrzytnê³a ze z³OSCI zêbami i
przygotowa³a siê na najgorsze.. . , .

. - Moje ³ó¿ko to ju¿ nie to samo co kiedys - Jêkn¹³ z ¿alem. '- Jest puste i zimne. - .

Jlilie zerknê³a têsknie na drzwi. Marzy³a, aby st¹d czmychn¹æ. Alex chyba czyta³ w. jej myœlach. M,oeno
uj¹³ j¹ za przedramiê i swobodme. kon yn owa³:. .

- Droga Julie, czy¿by martWl³o Clê, z sYPI samotnie? Z jakiego powodu rozpoczê.³as. tê ml³
pogawêdkê? - Pieszczotliwie pociera³ k lUkiem. de l:

background image

katn¹, wra¿liw¹ skórê na wewnêtrznej strome J przegubu. Julie poczu³a rozkoszny .dr szcz k.' a pozniej
jeszcze jeden, gdy Alex pochyh³ Siê w Jej stronê, czekaj¹c na odpowiedŸ.', .

- Zupe³nie bez powodu - uknê³a. - P rost?

próbowa³am z tob¹ zwyczaJme porozmaWlac, mc wiêcej. Dawniej jada³eœ œniadania i uwielbia³eœ
pole¿eæ w ³ó¿ku trochê d³u¿ej. - .

- Dawniej mia³em ¿onê, która dotrzymywa³a m przy œniadaniu towarzystwa po tym, jak. siê
kochaliœmy. Ju¿ zd¹¿y³aœ zapomnieæ?!.- kI;zykn¹³. ? ep hn¹³ jej d³oñ, zerwa³ siê od sto³u I znow
odwroci³ Siê do okna. Przejecha³ rêk¹ po gêstych czarnych w³osach. .

Z ca³ej jego postaci bi³a furia.,. .

Julie zadr¿a³a. Swoimi bezmyslnym uwagami obudzi³a drzemi¹c¹ w Aleksie bestiê. A przecie¿ nie chcia³a
go rozgniewaæ. Oczy wype³ni³y jej siê ³zami.

Zacisñê³a powieki, ¿eby powstr¿ymaæsiê oc:t p³ czu.

Jestem idiotk¹, pomyœla³a. To wszystko mOJa wma.

G³o Alex dotar³ do niej poprzez bolesn¹ mgie³kê.· - NI zamlerz ³ tak. na ciebie wrzasn¹æ, Julie.

- Wiem. - Zasmla³a siê sztucznie i wytar³a sêrwetk¹. mokre powieki. - Zupe³nie nie rozumiem, dlaczego u
i³owa³am ciê sprowokowaæ. Ta scena nam wyraŸnie me sz³a.. Powinniœmy siê bardziej staraæ, aby
zadowohc twoJ¹ matkê. Jeœli nadal bêdziemy' siê tak zac owywaæ, jej plan legnie w gruzach, zanim
przyst¹pimy do jego realizacji. .

- Niech diabli wezm¹ jej plan! - warkn¹³.

. S³owa Alexa odbi³y siê echem po kuchni. Julie patrzy³a za ,nim, gdy wypad³ na korytarz. Pala
gwa³townego bolu wype³ni³a jej serce. Dzisiejsza scysja przypomnia³a o wiepil'nnych, tych sprzed dwóch
lat. W szys kie by³y podQQnb - zaczyna³y siê i koñczy³y w taki sam sposób. Gorycz tych wspomnieñ
mia³a ak pio³unu. Julie patrzy³a têpo przed siebie. Pr¿ez Jej g³upotê Alex nawet nie tkn¹³ jedzenia, które
przygotowa³a mu z tak¹ radoœci¹.:.

background image

V:' holu œno tr asnê³y· frontowe drzwi. By³ to Jedyn dzwlêk, ktory na moment przerwa³ lodowat¹ .
ClSZê.

ROZDZIA£ SIÓDMY

Julie zjawi³a siê w biurze o dzie i¹tej. Dom œla³a siê, co j¹ czeka i twardo postanowi³a zachowac spo-, kój.
Wiadomoœæ o jej ma³¿eñstwie z Alexem n wno zd¹¿y³a siê rozejœæ. Ca³e biuro pra dopod?bme h
cza³o z tego powodu od plotek. Julie spodzIewa³a s ê zaciekawionych spojrzeñ i niedyskretnych uwag.
NIe czu³a siê na si³ach, aby stawiæ im czo³o. Tylko ch³odny dystans móg³ zniechêciæ p yjaci.ó³ i majo ch
d.o zadawania wœcibskich pytano NIkt, oczywlSCle, me odwa¿y siê indagowaæ Alexa, pomyœla³a z
¿alem. aka szkoda ¿e ona nie potrafI³a w trudnych sytuaCjach zacho aæ takiej aroganckiej pewnoœci
siebie; Alexowi przychodzi³a ta sztuka ³atwoœci¹. J e Z ; tanawia³a siê przez chwilê, czy umia³aby
narzuCic sobIe pod bny sposób bycia. Raczej nie, uma³ . Westchnê³a Cicho i nastawi³a siê na ciê¿kie
przejœcia. ..

Mile siê jednak rozczarowa³a. Candy przywita³a J¹ tak jak zwykle i poda³a fili¿ankê kawy.

- Julie, pan Brandt zajr¿a³ nieda o. Jego z p ³ bêdzie przez ca³e przedpo³udme w SalI konferencYJneJ' N a
dŸwiêk nazwiska Alexa poczu³a w krêgos³upIe lekkie mrowienie.

- Tak? - mruknê³a ca³kiem obojêtnie.

- Prosi³ równie¿, aby ci przekazaæ, ¿e ty i on zjecie razem szybki lunch. I jeszcze jedno - doda³a z
¿artobliwym uœmiechem. - Masz o tym pamiêtaæ i czek æ na pana Brandta. - Pos³a³a Julie macz¹ce
spoJrzeme.

- Chocia¿ nie pojmujê, jak mog³abyœ zapomnieæ o spotkaniu z takim mê¿czym¹!

background image

- Dziêki, Candy - uciê³a krótko.

Sekretarka umilk³a tylko na moment.

-:- Och, Julie, jakie to wszystko romantycme! Znów po³¹czyæ siê ze swQim mê¿em... przebywaæ z nim
cod¿iennie. .. W tym musia³o maczaæ palce przeznaczenie. - G³os Candy zabrzmia³ marzycielsko.

Julie umknê³a szybko do swojego pokoju i z ulg¹ zamknê³a za sob¹ drzwi. Nie mia³a ochoty' s³uchaæ
radosnej paplaniny Candy na temat uk³adu, który w rzeczywistoœci nie wygl¹da³ ani trochê
romantycznie. Alex niew¹tpliwie zd¹¿y³ przygotowaæ grunt, skoro Candy jest tak dobrze zorientowana.
Mo¿e to i lepiej. Dziêki temu' ich zwi¹zek ju¿ dla nikogo nie bêdzie zaskocŸeliiem, uma³a po namyœle.
Zdziwi³o j¹ zaproszenie naJyrlch. Po niemi³ej scenie przy œniadaniu by³oby bardziej logiczne, gdyby Alex
nie mia³ ochoty ogl¹daæ dzisiaj swojej ¿ony. On natomiast koniecznie chce siê z ni¹ zobaczyæ, ale
przekazuje informacjê przez poœrednika, nie pytaj¹c jej o zdanie.

Ten-przejaw despotyzmu Alexa wyj¹tkowo j¹ rozdra¿ni³.

Z' tym wiêksz¹ zajad³oœci¹· zaatak;owa³a porann¹ pocztê· Dopiero po kwadransie zda³a sobie z
rozbawieniem sprawê, ¿e obowi¹zki kierowniczki dzia³u administracji me wymagaj¹ takiego szaleñczego
tempa. Odprê¿y³a siê i do godziny pierwszej pracowa³a wydajnie, lecz bez gor¹czkowego poœpiechu.

Podæzas lunchu oboje z Alexem nie okazywali sobie wrogoœci. Julie z rozmys³em mówi³a wy³¹cznie o
sprawach zawodowych, zaœ Alex bez mrugniêcia okiem zaakceptowa³ to kruche zawieszenie broni.
swad¹ roZprawia³ o rezultatach kontroli przeprowadzonej przez jego zespó³. Bystre uwagi Alexa wywar³y
na Julie du¿e wra¿enie. On:' i jego wspó³pracownicy zd¹¿yli ju¿ przeanalizowaæ metody dzia³ania
stosowane w Peters- Winton oraz wykazaæ, które praktyki s¹ nieefektywne. Julie by³a zdumiona, ¿e w·f
rmie nikt

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

tego wczeœniej nie zauwa¿y³. Widocznie ka¿dy problem wydaje siê prosty dopiero wówczas, gdy
przyjrzy mu siê ekspert. Zaœ Alex by³ jednym z najlepszych i p³acono mu w³aœnie za jego
przenikliwoœæ. Julie musia³a po cichu przyznaæ, ¿e rozpiera j¹ duma z powodu jego osi¹gniêæ. Wielk¹

background image

przyjemnoœæ sprawi³ jej te¿ fakt, ¿e m¹¿ traktowa³ j¹ jak równorzêdnego partnera do rozmowy na
tematy profesjonalne. Zaraz jednak ogarnê³y j¹ w¹tpliwoœci. Alex bynajmniej z ni¹ nie dyskutowa³. Nie
pyta³ jej o zdanie. Nie oczekiwa³ z jej strony ani apro¹aty, ani kontrargumentów. Po prostu lubi³ mieæ
audytorium, gdy g³oœno myœla³.

Julie od razu posmutnia³a i w ogóle przesta³a siê odzywaæ.

- Hej, czy¿bym straci³ wdziêcznego s³uchacza?

- spyta³ ¿artobliwie.

- Dlaczego tak s¹dzisz? - Patrzy³a na niego spod rzês. - - Nie udawaj, Julie. Gawêdziliœmy sobie tak
sympatycznie i nagle ty zupe³nie siê wy³¹czasz, - Machn¹³ , niecierpliwie rêk¹. - By³aœ nieobecna duchem.

- Dziwne, ¿e raczy³eœ to zauwa¿yæ - mruknê³a ponuro.

- A to co niby ma znaczyæ?

- To samo, co zwykle! - parsknê³a zniecierpliwiona. - Przecie¿ wcale ze mn¹ nie gawêdzi³eœ.
Potrzebowa³eœ tylko osobnika, który wys³ucha twego monologu. Delikwent ma zachowaæ milczenie i
kiwaæ g³ow¹· Utkwi³ w niej przenikliwe spojrzenie.

- Sugerujesz, ¿e jest mi obojêtne, kto siedzi naprzeciw mnie?

- Oczywiœcie - odpar³a wyzywaj¹co. ,- Candy przekazala mi twoje rozkazy. Dlatego tu przysz³am.

Co siê ze mn¹ dzieje, pomyœla³a z przera¿eniem.

Zachowywa³a siê jak kretynka. Najpierw patrzy³a na Alexa jak w obraz, a za piêæ minut atakowa³a go jak

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

. wœciek³a wiedŸma. Wpada³a z jednej skrajnoœci w dru. g¹· Najwy¿s y czas wzi¹æ siê w garœæ i
opanowaæ te zmienne nastroje. W przeciwnym razie Alex wkrótce nie zniesie jej widoku.

- Trzeba by³o odmówiæ, jeœli nie chcia³aœ iœæ ze mn¹ na lunch - powiedzia³ ch³odno. Uwa¿nie
obserwowa³ jej zarumienion¹ twarz.

- Jak mog³am odmówiæ! - zawo³a³a. - Skoro Candy i wszyscy inni przygl¹daj¹ siê nam z zapartym tchem i
usi³uj¹ zgadn¹æ, co wyniknie z tej... - G³os jej zadr¿a³. - Z tej szarady!

background image

Alex nadal wpatrywa³ siê w ni¹ badawczo. Julie spuœci³a wzrok. Usi³owa³a powstrzymaæ p³acz, ale ³zy
same z czê³y sp³ywaæ po policzkach, wiêc siêgnê³a do torebki po chusteczkê: Alex w milczeniu poda³ jej
SW?j - wielk¹ i œnie¿nobia³¹. Przyjê³a j¹ z wdziêcznOSCl¹· Dyskretnie osuszy³a oczy. Mia³a ochotê
zapaœæ siê ze ws.tyd\i' pod ziemiê. Nic nie usprawiedliwia³o jej emoCjo ego wybuchu w publicznym
miejscu.

Skompromitowa³a zarówno siebie, jak i Alexa, który tym razem na pewno ma jej doœæ. Zerknê³a na
niego ukradkiem. Nie potrafi³a odgadn¹æ, o czym myœla³, ale chyba nie by³ zachwycony jej wyskokiem,
Rzeczywiœcie popisa³a siê swoj¹ niedojrza³oœci¹. Marzy³a, aby st¹d uciec.

- Dowiem siê wreszcie, o co chodzi? - spyta³ ze znu¿eniem w g³osie.

Podnios³a g³owê i ze zdumieniem stwierdzi³a, ¿e patrzy na ni¹ ³agodnie. Ku jej rozpaczy pod powiekami
znów zebra³y siê ³zy. Nie w¹tpi³a, ¿e ca³kiem siê rozklei, jeœli Alex oka¿e jej teraz czu³oŒÆ.

- Przypuszczam, ¿e nie zechcesz mi wyjaœniæ, dlaczego jesteœ taka rozdra¿niona, prawda? - spyta³ z
uœmiechem. Julie jeszcze raz podnios³a chusteczkê do oczu. Nastêpnie rozejrza³a siê ostro¿nie wokó³
siebie, . chc¹c w odpowiednim momencie opuœciæ

restauracjê i gdzieœ w spokojnym miejscu okie³znaæ rozhuœtane emocje.

Alex muSia³ widocznie przejrzeæ jej zamiary, poniewa¿ wsta³ i wzi¹³ j¹ za ³okie , gdy ruszy³a do wyjœcia.

Po drodze uregulowa³ rachunek. Julie by³a pewna, ¿e wszyscy im siê przypatruj¹. .

Jej zmieszanie ni,e umknê³o uwagi Alexa; .

- Spokojnie - mrukn¹³. - Nikt nie zauwazy³ ojeg zdenerwowania, Julie. Ten lokal s³ynie z dobrej kuchni i
goœcie oddaj¹ siê rozkoszy jedzeni .. alerz zas³ a im ca³y œwiat. Szkoda, ¿e tobie dziSIeJSZY .lunch .me
sprawi³ frajdy. - W g³osie Alexa zabrmua³a ¿arto li,,:a nuta. - PrzejdŸmy siê kawa³ek - zaproponowa³ .
me czekaj¹c na jej zgodê skierowa³ kroki w stronê medu¿ego parku po drugiej stronie ulicy.. . .

background image

Opanowanie Alexa podzia³a³o a J e uspokajaj¹co. Bez protestu podrepta³a za mêzem z lg¹. klapnê³a na
³awkê. Gêste kwitn¹ce krzewy zas³ania³y lch przed wzrokiem innych spacerowiczów. Alex usiad³ obok i
po³o¿y³ ramiê na oparciu za jej plecami. Dru ¹ rê ¹ uj¹³ j¹ pod brodê. Julie napotka³a mroczne pojrze e.
By³o ono tak. natarczywe, jak gdyby Alex usi³owa³ mm siêgn¹æ w g³¹b jej duszy. . .

Jego usta lekko drgnê³y z rozba'Y .em ;' - Mówi³em ci ju¿, ¿e wygl¹dasz sliczme nawet wtedy, ,kiedy
p³aczesz? , ., .

Zarumieni³a siê i spróbowa³a odwrOCic g³owê· Nie.

chcia³a, ¿eby wyczu³, jak bardzo jego bliskoœæ dzia³a na jej zmys³y, gdy jest roztrzêsio a. .on nadal
obejmowa³ d³oni¹ jej podbródek, Wiêc spusci³a wzrok, zanim w oczach Alexa pojawi³o siê poi¹danie.
Dobrze zna³a ma czn¹ si³ê perswazji swego mê¿a· Wiedzia³a, ¿e nie powinna jej ulec. .

- Przepraszam za tê scenê w res uracji - a³a siê nieco schrypniêtym szeptem. - Nle am POj we mnie
wst¹pi³o. Naprawdê nie zamierzam WC ¹z Siê z tob¹ sprzeczaæ...

- Tak jak dzisiaj rano? - zapyta³ ³agodnie. .

- W³aœnie - przyzna³a. - Prawie natychmiast zaczêliœmy na siebie wrzeszczeæ. Chyba d³u¿ej tego nie
zniosê. Ca³y ten plan jest bez sensu.

- Mylisz siê - powiedzia³ z naciskiem. ':Ten plan ma s ns, tylko ty niepotrzebnie wszystko utrudniasz,
kochame. - Serce jej drgnê³o na dŸwiêk tego pieszczotliwego s³ówka. - Przestañ siê opieraæ i
analizowaæ ka¿dy szczegó³. - Zaœmia³ siê cicho i cmokn¹³ j¹ lekko w czubek nosa. - Odprê¿ siê i zaufaj
mi, a mo¿e coœ z tego wyjdzie.

. Zsun¹³ rêkê i kciukiem zacz¹³ delikatnie g³askaæ wra¿liwe miejsce u nasady jej szyi. Pod wp³ywem tego
dotyku puls zatrzepot jeszcze szybciej. Julie przymknê³a powieki, ¿eby ukryæ przed Alexem gwahowne
podniecenie. ' - Zgadzasz siê, Julie?

Milcza³a pr¿ez chwilê.

- Tak - odpar³a z westchnieniem.

Nastêpne pytanie Alexa zupe³nie j¹ zaskoczy³o.

background image

- Martwisz siê, ¿e w biurze wysz³a na jaw prawda o naszym ma³¿eñstwie? Czy¿by w ten sposób ziœci³y
siê tw ?je najgorsze obawy? . '.

Nie mog³a poj¹æ, do czego on zmierza.

- O co ci chodzi? -mruknê³a, czerwona jak burak.

- Twoja milutka sekretarka nie domaga³a siê wyjaœnieñ? . .

- Nie b¹dŸ œmieszny! Oczywiœcie, ¿e nie. I Ramiona· zatrzês³y mu siê ód bezdŸwiêcznego œmiechu. -' -
Ej¿e! Chcesz mi wmówiæ, ¿e informacja o twoim stanie cywiln nie wywo³a³a fali rozkosznych ploteczek?
- Wy'aŸnie j¹ dra¿ni³. ' - Mo¿e tdbi ta sytuacja wydaje siê zabawna - odpar³a z godnoœci¹, która nie'
przysz³a jej ³atwo. - Ale pamiêtaj, ¿e ja muszê zachowaæ tê pracê, gdy ty ju¿ st¹d znikniesz. Dlatego nie
mogê sobie pozwoliæ na utratê dobrej reputacji.

, Spowa¿nia³ i obrzuci³ ¹.czu³ym sP ?³ eni . - Spokojna g³owa, dZlecinkÓ. Oso lsC edo i nuJ , aby ci siê
dobrze wiod³o, gdy zakonczê tutaj swoJe sprawy. , ., , Poczu³a bolesne uk³ucie. T ak, Alex :wkrotce
znikme z jej ¿ycia. Ju¿ na zawsze. S¹dz¹c z jego lekkie o tonu, sam wcale siê tym nie przejmowa³.
Ogarnê³a J¹ przemo¿na chêæ, aby mu odp³aciæ piêkn za nad?bne.

- - Rzeczywiœcie - przyzna³a radoœme. - Po am byæ wiêksz¹ optymistk¹. W zesz³ym r rma³m;n
mnóstwo okazji, aby siê wygodnie-urz¹dZlc. Wtedy J zignorowa³am, lecz obecnie sytuacja uleg³a radyk
eJ zmianie. Moja tajemnica ujrza³a œwiat³o dzienne, WlêC nic ju¿ ni stoi na przeszkodzie, abym
wykorzysta³a tamte mo¿liwoœci.

W szarych oczach Alexa pojawi³ siê stalowy b³ysk. - - Uwa¿aj, koteczku. Lepiej mnie e .st asz, bo a nu¿
siê przeliczysz i wszystko wymkni C SIê z. r .

Przygryz³a wargi. Na nic siê zda³a proba .:u:ame a Alexa. By³ równie odporny na atak Jak. e ZWlerzêta.
Nawet porusza³ siê sm;no prêzy cle. Z kocim wdziêkiem wsta³ z ³awki, poC ¹gaJ¹c Julie za sob¹·

background image

Zauwa¿y³ jej przygnêbi nie nagle'g³oœ o si !ozeœinia³. Ca³kiem nieoczekiwame mocno J¹ usclsn¹³· -
Podzia³a³o to na Julie dziwnie koj¹co. W nieco lepszym humorze posz³a z Alexem do biura.

Kolejne dni niewiele siê od, siebie ró¿ni³y. U a³y w podobnym rytmie. Wspo³p.r na . Cle P.eters- Winton
uk³ada³a siê zgodme l spraWla³a Im duzo satysfakcji. Po powrocie do domu na ogó³ wypijali razem
drinka, a póŸniej Julie pomaga³a kuchar.ce przygotowaæ kolacjê. Matka Alex ko schod a wieciorem do
jadalni. Sarah zanosI³a Jej tacê na gor .

Julie podejrzewa³a, ¿e pani Brandt celowo st a s ê nie narzucaæ, aby mogli jadaæ tylko we d oJe. NIe
protestowa³a. Wiedzia³a jednak, ¿e exoWl J t obojêtne, kto mu towarzyszy przy posi³kach. MImO to

?stoso;wa³a s r do sug stii teœciowej. Chcia³a sprawiæ Jej prZY.Jemnosc. W, koncu po to zosta³am tutaj
sprowadzona, myœla³a czasem ze smutkiem.

Oboje z Alexem zaakceptowali ten uk³ad. Ich wzajemne stosunki widocZnie wygl¹da³y z pozoru ¿ado
alaj¹co, p ewa¿ pani Brandt czêsto patrzy³a na nIch z nadZlej¹. Gdy s¹dzi³a, ¿e nikt jej nie - o s rwuje, na
jej twarzy - pojawia³ siê radosny smlech. Traktowa³a Julie zupe³nie inaczej ni¿ przedtem - okazywa³a
¿yczliwoœæ i zainteresowanie. Jej postêpowanie wobec synowej by³o jeszcze nacechowane wahaniem,
lecz w niczym nie przypomina³o lodowatej ec êci sprzed dwóch lat. Julie, z natury szlachetna l
WIelkoduszna, przyjê³a tê ZQlianê z mieszanin¹ ¿alu i goryczy. Wci¹¿ wraca³a pamiêci¹-do tamtych dni,
kiedy cieplejsze przyjêcie przez matkê Alexa u³atwi³oby pierwsze miesi¹ce ich ma³¿eñstwa. Wówczas
Alex j¹ kocha³, natomiast pani Brandt nie kry³a wrogoœ i. Obecnie starsza pani darzy³a j¹ sympati¹, lecz
JulIe gra³a tylko rolê w spektaklu wyre¿yserowanymprzez Alexa dla dobra jego matki. Wtedy mia³a
miloœæ swego mê¿a, teraz lubi³a j¹ teœciowa.

.Po kolacji Alex czêsto znika³ w swoim gabinecie.

MIewa³ podobno du¿o pracy i zabiera³ papierkow¹ obotê do, d.omu. zorstko ¿yczy³ Julie dobrej nocy l
spotykali SIê dopIero nastêpnego dnia rano.

Julie by³a najbardziej szczêœliwa podczas œniadania.

Siedzia³a w jasnej kuchni naprzeciw Alexa i wyobra¿a³a sobie, ¿e oboje s¹ normalnym, zgodnym
ma³¿eñstwem.

O tej p ¿ycie wydawa³o siê piêkne. Czas p³yn¹³ szybko l kilka tygodni minê³o nie wiadomo kiedy.

background image

Alex 'pej wia³ siê Peters-Winton coraz rzadziej.

Przygotowywa³ dla Franka Petersa szczegó³owy raport, zawieraj¹cy kompleksow¹ analizê
przedsiêbiorstwa oraz optymalny schemat organizacyjny. Jego wprowadzenie mia³o gwarantowaæ, ¿e
firma znów stanie na nogi.

W biurze Julie prawie Alexa nie widywa³a. Dziêki temu uda³o siê jej zaprowadziæ pozorny ³ad w sferze
uczuæ. By³ on jednak doœæ chwiejny, poniewa¿ jednoczeœnie gor¹co pragnê³a siê przekonaæ, ¿e
status quo jest dla Alexa tak samo niezadowalaj¹ce jak dla niej.

Nie potrafi³a jednak wysnuæ ¿adnych wniosków z enigmatycznego zachowania mê¿a. Alex cierpliwie
stara³ siê spe³niaæ oczekiwania matki i wci¹¿ bagatelizowa³ protesty JUlie, gdy narzeka³a, ¿e swoim
postêpowaniem wprowadzaj¹ pani¹ Brandt w b³¹d.

- Przestañ siê tym przejmowaæ, Julie - poradzi³ bezceremonialnie pewnego wieczoru, po jednej ze scen,
któr¹ odegrali na u¿ytek pani Brandt. . .

- Alex, przecie¿ to jedna wielka mistyfIkaCJa. CzuJê siê jak oszustka - przyzna³a szczerze.

Nie odpowiedzia³. Usi³owa³ precyzyjnie dopasowaæ 'dwa niedu¿e kawa³eczki drewna. Budowa³ z nich
miniaturê statku.

- Podaj mi tamten klej, dobrze? - mrukn¹³.

Wrêczy³a mu tubkê i niecierpliwie czeka³a, a¿ Alex skoñczy tê zabawê. podczas majsterkowania by
równie drobiazgowy jak w pracy. Po³¹czy³ wreSZCIe oba elementy i podniós³ wzrok. Zauwa¿y³ jej
poirytowa-' nie. W czarnych Ÿrenicach b³ysnê³a weso³oœæ.

- Czujemy siê troszkê zaniedbywani? - za¿artowa³.

. Natychmiast siê rozgniewa³a i zapomnia³a o swoich wczeœniejszych w¹tpliwoœciach. .

background image

- Zaniedbywani?! - prychnê³a. - ? czym ty pleciesz? . .

. Przygl¹da³ siê jej z przewrotn uœmi szkiem. .

- Chodzi mi o to, moja s³odzllitka, ze zrZêdzISZ i inasz kwaœn¹ minkê. - Zignorowa³ jej nieme oburzenie i
kontynuowa³: - Dlatego uzna³em, ¿e jes eœ znudzona i spragniona towarzystwa. Tylko tyle chCIa³em
powiedzieæ - zakoñczy³ niewinnym tonem. .

. - Nie jestem znudzona! - zawo³a³a. - W cale. me z tego powodu mam pretensje i ty dobrze o tym Wlesz!

.

Od tyg dJ;ll amy komediê dla dobra twojej matki!

Alex, P?wmmsmy, z tym skoñczyæ. - Patrzy³a na niego b³ag me, lecz me dostrzeg³a nawet cienia wspó³
zucla. Na twarzy Alexa malowa³o siê zupe³nie co Innego.

-: I?la .do!,ra moj j matk! - powtórzy³ leniwie.

Zasml:U S.lê CIcho, bOJego spojrzenie przyprawi³o Julie o ru:nlemec. - Rzeczywiœcie, warto zmieniæ to i
owo.

Mo e tym. r zrob r coœ dla mojego dobra?

- NI o ekiwame chwyci³ J¹ za przegub i przyci¹gn¹³ do . SIebIe. .

-:- puœæ mnie, Alex - zaprotestowa³a bez tchu. Kazd ko t z t¹ potê¿n¹, muskularn¹ sylwetk¹' spraw,l , ze
Jej serce zaczyna³o biæ coraz szybciej.

M eñki punkt u !las ady szyi pulsowa³ jak szalony.

J spo zeg³a, ze Alex wpatruje siê w³aœnie w to Dl ejsce, ktore tak niedyskretnie zdradza³o jej emocje.

Zobaczy³a w szarych oczach po¿¹danie i jej opór nagl s³ab³. Przymknê³a powieki. Us³ysza³a swój
przySpH szony ,oddech i nieco oprzytomnia³a. Rozpacz i le. sprobowa³a odepchn¹æ Alexa. Musia³a u
olnic S!ê spod j go uroku, przezwyciê¿yæ tê niebezpIeczn¹ si³ê przYCl¹gania.

. ie zdo³a³.a siê wy wobodziæ. Alex obj¹³ j¹ rnocmej; ,Pochyli³ g³owê l wtedy na ucieczkê by³o ju¿
zapozno.

background image

, - Mhm, cznie achniesz - zamrucza³. Jedn¹ rêk¹ aska³ a¿l ¹ skorê na szyi Julie, a drug¹ delikat e
rozClera³ JeJ plecy i ramiona. Poczu³a rozchodz¹ce Sl po c Clele rozkoszne ciep³o. Dzia³a³o zniewalaJ¹co.
NI potr t³a siê oprzeæ oferowanej przez Alexa prZYJemnosCl.

. !l tymczas musn¹³ wargami jej powieki i policzki, .lecz om ¹³ .usta. Stopniowo, z prawdziw¹ maestJ: , .
wp awla³ j coraz wiêksze podniecenie, odmaWlaj jednoczesme tego, czego Julie pragnê³a -
prawdziwego poca³unku. Wiedzia³a, ¿e celowo

-

przed³u¿a³ te niewinne l?ieszcz ty. Unios³a ramiona i ujê³a jego twarz woble d³?me, z zachwytem
rozpoznaj¹c od tak dawna znaJ me szta³ty. Wsunê a . palce we w³osy Alexa. S¹dzi³a, ze teraz wreszCle
zdo³a siêgn¹æ do jego warg.

- Alex szepnê³a bezradnie, ale on zigno o a³ oczywist¹ proœbê zawart¹ w tym cichym westchme u:

Wci¹¿ j¹ zwodzi³, leciutko poca³owa³ oba k¹cl.kl ust, drêczy³ z³udn¹ nadziej¹, ¿e ju¿ araz, za hwllê spe³ni
jej gor¹ce ¿yczenie. Oga la³o J¹ cora wlêksze napiêcie. Nieub³aganie prowad o do s³odkiego spe³nienia,
którego od tak dawna eJ brako ³o.

- Poca³uj mnie wreszcie tak Jak dawmeJ - przyna li³a rozpaczliwie, poniewa¿ wci¹¿ siê z ni¹ droczy³. N le
mog³a, nie chcia³a d³u¿ej czekaæ. . . .., .

Rozpi¹³ suwak jej luŸnej, domowej sukm l mlêk trykot opad³ Julie a¿ do talii. ¥le pr.zybl.i¯Y swoJ ciemn¹
g³owê do nagiej kremowej plers , kCluki zas zmys³owo dra¿ni³ jej wypuk³y, stwardma³y czubeczek.

A gdy przesun¹³ po nim jê ki , ³pli zadr¿ a z rozkoszy. Ju¿ dawno porzucl³a mysI oyil lffiko W k oporze.
Ca³kiem zapomnia³a o tym, dZ e. Sl znaJdu e. Odchyli³a g³owê do ty³u i podda³a Slê tej pleszczoCle,
która w wykonaniu Alex by³a taka c.udowI?- ' C as stan¹³ w miejscu. Liczy³ Slê tylko Alex l radosc, ktor¹
jej dawa³. - Dotykaj mnie, Julie - za¿¹d .. .. .

background image

Wcale nie musia³ jej o to proslc. I tak JUZ g³adzl³a jego s erok¹ pierœ, zsunê³a rêce w dó³ i ; bjê³a. o
mocno. Alex bez wahania œci¹gn¹³ koszulê l rzuci³ J¹ na pod³ogê. Julie owionê³o emanuj¹ e .o nieg ; cie
³?

oraz mêski zapach, który rozbudzi³ Jej nam?êt o.sc.

Oboje upadli na kanapê. Julie poczu³a na soble Clêzar i twarde miêœnie jego cia³a. Jêknê³a z zachwytu.

Marzy³a, aby Alex ca³kiem ni¹ zaw³adn¹³.. .. .

.- Moja najdro¿sz - wyszept , rr:vaJ¹f Jej Szyjê lekkimi poca³unkami. Zsun¹³ Slê mzeJ l znow zacz¹³

pieœci dwie miêkki :vYPuk³oœci. Julie gwa³townie p cl gnê³a go do slebie, a¿ wreszcie ogarn¹³ jej usta
WO i. Wstrz¹ n¹³ .ni¹ dreszcz. Rozchyli³a wargi l ca³kl zatraCl³a Slê w mi³osnym upojeniu, które
prowadzi³o do ostatecznej ekstazy.

. J';llie. nie zamierza³a protestowaæ, gdy Alex wsta³ i WZi¹³ J¹ w ramiona.

. - Nie broñ siê, kochanie. - Zanurzy³ twarz w z³oclsty h w³osach, wdychaj¹c ich aromat, po czym utkwl³
slJgestywne spojrzenie w oczach Julie i zobaczy³ w ch z odê. Nie lOC wywo³ana ich wzajemnym
poz¹damem przeniknê³a zarówno cia³o Julie jak i jej umys³. Uniemo¿liwi³a jakikolwiek opór. Juli b ³a. tak
bw:dzo podniecona, ¿e jej s³uch z PÓ•memem zarejestrowa³ jakiœ g³oœny dŸwiêk. Dzwoni³ telefon.

Alex zakl¹³ cicho. Przez chwilê zastanawia³ siê co zrobiæ. ' - O, Bo¿e, nie, nie ter.az - mrukn¹³.

N at c sygna³ nie dawa³ jednak za wygran¹.

.Alex mechêtnie po³o¿y³ Julie na miêkkich poduszkach i chwyci³ s³uchawkê.' .

- Alex Brandt, s³ucham - warkn¹³. .

. J ie po os³ , iê, w³o¿y³a sukienkê i siêgnê³a za slebl , aby J¹ zapl¹C. Poczu³a ciep³¹ d³oñ mê¿a, który
podcl¹gn¹³ opomy suwak i delikatnie poklepa³ j¹ po plecach. Cofnê³a siê o krok; choæ nogi mia³a jak z
aty. Burza zm:rs³ów n szczêœcie powoli siê uspo-' .

kaJ ³a. O prawo pler:vszenstwa walczy³y teraz ze sob¹ dW e sprzec e emocJe - frustracja i ulga.
Zwyciê¿y³a ta druga. Julie odetchnê³a g³êboko. Gdyby nie fakt ¿e ktoœ zadzwoni³, da³aby siê Alexowi
zwabiæ do jeg ³ó¿ka. Przecie¿ wcale siê nie opiera³a.

background image

N agie zauwa¿y³a, ¿e Alex zastyg³ w bezruchu.

Zerkn¹³ na ni¹ niepewnie i w tej samej ,sekundzie zrozumlata, dlaczego. Vs³ysza³a przes³odzony szczebiot
geli. . .'

- - Naprawdê nie mam teraz czasu; Angelo - odpowiedzia³ krótko Alex, lecz jego rozmówczyni znów
zasypa³a go gradem s³ów. Zmarszczy³ brwi, co Julie uzna³a za przejaw irytacji lub troski i suchym tonem
obieca³ zadzwoniæ jutro z biura.

Od³o¿y³ z trzaskiem s³uchawkê. W pokoju zapanowa³a martwa cisza. Alex patrzy³ na Julie uwa¿nie, jak
gdyby chcia³ odgadn¹æ, o czym myœli.

- Nigdy w ¿yciu nie telefonowano do mnie w bardziej nieodpowiednim momencie - stwierdzi³ z g³upi¹
mm¹· .- Chyba ju¿ pójdê spaæ - Wychrypia³a z trudem i odwróci³a siê do drzwi.

Alex chwyci³ j¹ za ³okieæ.

- Pozwól mi wszystko wyjaœniæ, Julie.

- Nic mi nie musisz wyjaœniaæ. - Ze znu¿eniem spojrza³a mu w twarz. Jeszcze kilka minut temu
ca³owa³a tê twarz z tak¹ mi³oœci¹.., W gardle zacz¹³ j¹ d³awiæ gniew, Mia³a ochotê z ca³ej si³y przeorae',
paznokciami te œniade policzki. Ledwie siê opanowl ³a. Rozpaczliwie zacisnê³a powieki, aby
powstrzym¹p wstrêtne, niepotrzebne ³zy. \ .

- Proszê ciê, kochanie - zacz¹³. U œcisk jego palców sta³ siê bolesny. - Daj mi szansê, Julie.

- Zabierz natychmiast te rêce. - Unios³a dumnie g³owê i zmierzy³a go pogardliwym wzrokiem. Wargi
Alexa skrzywi³y siê gni wnie.

- Nie pozwolê ci st¹d wyjœæ, dopóki mnie nie wys³uchasz!

- Zobaczymy! - Wyszarpnê³a ramiê i uciek³a.

background image

ROZDZIA£ ÓSMY

Wpad³a do swojego pokoju i wierzchem d³oni ytar³a p li z ów piek¹ce ³zy, Alex nie powinien SIê . do
edzu c, ze Angela nl:l.da mo¿e j¹ zraniæ.

J Ie me zamIer,za³a daæ mu tej satysfakcji. Niestety, n e potrafi³a ZIgnorowaæ w³asnych emocji. Nigdy l
e prz ta³a kochaæ Alexa. Przeciwnie. Jej uczucia Je cze SIê sp têgo a!Y podczas dwuletniej separacji.

oz z ego,. ze usilme stara³a siê o nim nie myœleæ l g , m 'Yl ywa³a. Nie uda³o siê jej dziêki temu Z bIC
mI³osCl do swego mê¿a. Sama przed sob¹ muSIa³a z gory z przyznaæ, ¿e ta mi³oœæ tkwi w niej
g³êboko, WCl¹Z oq nowa daje o sobie znaæ. Wystarczy³o j no spojrzenie lub przelotny dotyk Alex . , Przy
czu³a, ¿e ¿yje. A ¿yæ oznacza³o cierpIec,. pom wa on nic ju¿ do niej nie czu³. Pod powIekamI znow
zebra³y·. siê ³zy i powoli sp³ynê³y po twarzy. .

- :. Julie przekrêci³a klucz w zamku. Jak bardzo sta³a SIê bezbronna podczas tych kilku krótkich tygodni -
sp zony ?h z Alexem. Nie wolno dopuœciæ, ¿eby zda³ sobIe z tego sprawê.

Dr ê³a ne owo, gdy us³ysza³a jego kroki.

- Julie. - Cicho wymówi³ jej imiê. - Otwórz. .

Sta³a n.a œrodku pokoju, jak przykuta do miejsca, ze wzrokiem utkWionym w zamkniête drzwi.
Oddycha³a ciê¿ko. . .

. - Po e,dzia³em otwórz - powtói-Zy³ z naciskiem.

NIe podmos³ g³osu, lecz jego tonem próbowa³ wymusiæ jej uleg³oœæ.

Wiedzia³a, ¿e jeœli nie zastoœuje siê do jego ¿¹dania, Alex wedrze siê tutaj si³¹. Pomknê³a do ³azienki i
odkrêci³a kran. Alex uzna, ¿e posz³a siê k¹paæ.

background image

W³aœciwie i tak chcia³a to zrobiæ, pomyœla³a ponuro.

Rozpiê³a sukienkê, która miêkko sp³ynê³a na kaf lki. N astêpnie zdjê³a majteczki i wbrew swoim
zwrczaJom niedbale je kopnê³a. Zablokowa³a zasuwkê l wesz³a pod prysznic. W oda okaza a siê rochê z
ch³odn , lecz Julie by³a tak roztrzêsIOna, ze praWle tego me zauwa¿y³a. Siek¹cy strumieñ spada³
kaskadami na jej cia³o, moczy³ twarz i w³osy. Usi³owa³a. o ni.czym nie myœleæ ani nie p³akaæ, lecz
wbrew samej sobIe zaczê³a cicho zawodziæ. Po chwili rozszlocha³a siê z ¿alu za utracon¹ mi³oœci¹· Julie
nie mia³a pojêcia, jak d³ugo sta³a pod natryskiem oddaj¹c siê cierpieniu. Poczu³a jednak, ¿e jest jej o.
Machinalnie zakrêci³a wodê i siêgnê³a po rêcznik. Wytar³a siê i obojêtnie rzuci³a go na pod³ogê:

Posz³a prosto do ³ó¿ka. Nie w³o¿y³a nawet nocnej koszuli, tylko od razu wsunê³a siê pod .ko³drê.
Podci¹gnê³a j¹ a¿· pod brodê i zwinê³a SIê w k³êbek.

Zmêczenie i zgryzota przytêpi³y jej zmys³y. Natychmiast· zapad³a w sen, który j¹ ogarn¹³· jak wielka
ciemna chmura.

Obudzi³a siê rano i przez kilka minut le¿a³a bez ruchu. Próbowa³a zrozumieæ, dlaczego jest taka
przygnêbiona. Zaraz jednak przypomni a s?bie wy arz nia wczorajszego wieczoru. BeZWIednie skuli³a Siê
z rozpaczy. Angela wci¹¿ zajmowa³a wa e miej w ¿yciu Alexa: Oznacz ? to kres ,:s ch a?ziel.

Julie musia³a SIê pogodZ C z faktem, ze Jej ma³zenstwo ,niema ¿adnych szans. . .

Spojrza³a niechêtnie na zegarek. Plêc po osmej.

Trochê dziœ zaspa³a. Mo¿e Alex pojecha³ju do prac , pomyœla³a z nadziej¹. Wola³aby go teraz me sJ?
tka .

PóŸniej zastanowi siê nad tym, co mu pOWle. NIe powinna nadal tutaj mieszkaæ, skoro jej uczucia mog-

'I

JJ!SZC¯E JEDNA SZANSA

³y ni¹ zaw³adn¹æ w ka¿dej chwili. Westchnê³a. Nie y³o sen u .siê. oszuki ,:aæ. Al x dzia³a³ na l³i¹ jak nikt.

l y .na sW eCle.. Lecz l h ZWI¹zek ju¿ siê dla jej mê¿a me liczy³. Naleza³o W êc raz na zawsze uwolniæ siê
spod uroku tego cz³owieka. .

background image

Wsta³a i szybko siê umy³a. W³o¿y³a sukienkê w kolorz kory i czarny lniany' ¿akiet. Na szyi luŸno zaW
¹za³a eleganck¹ jedwabn¹ apaszkê w br¹zowo-cz e wzory. Spojrza³a w du¿e, prostok¹tne lustro stOj¹ce w
rogu pokoju. Z zadowoleniem stwierd a, ¿e prezentuje dok³adnie taki wizerunek, jakiego dZ S.
potrzebowa³a. Wygl¹da³a szykownie i spokojnie.

Delik t e dr¿ nie êkko wykrojonych warg zupe³nie usz³o jej uwag!. Umos³a dumnie g³owê, wziê³a czarn¹
torebkê na. d gim. pasku i wysz³a na korytarz.

. Z ulg¹ .stwlerdzi³a, ¿e wszêdzie panuje niezm¹cona CIsza. Julie postanowi³a zrezygnowaæ ze œniadania
i.w ogóle nie wch ziæ do kuchni. Cicho wyplknê³a SIê na zewn¹trz l ws.unê³a za kierownicê. swojegQ s
ocho u. Alex u la³ byæ jeszcze w domu, poniewaz drugIe auto WCl¹Z sta³o w gara¿u. .

Zj wi³a siê w eters-WintonpóŸniej ni¿ zwykle. Ze zdWOjon¹ energi¹ zabra³a siê do pracy. Za wszelk¹ cenê
stara³a siê nie prZejmowaæ perspektyw¹ starcia z Alexem. Nie zamierza³a nadal braæ udzia³u w farsie na
u¿ytek jego matki. Nie w¹tpi³a te¿, ¿e ta wiadomoœ g rozwœci zy. Wielokrotnie w ci¹gu dnia k ci³a SIê
za to, ze z rozmarzeniem myœli o Aleksie i swojej oœci. do niego. Niestety, nadzieja na '-³Ii towame Ich
.ZWI¹zkU okaza³a siê p³onna. Dlatego Julie a³a. oble o o. ,Nigdy wiêcej nie ulegnie zdradZ ec eJ
s³aboscl, ktor¹ czu³a do Alexa. Tylko w ten sposob mog³a zachowaæ sw¹ godnoœæ. Lecz nie JK? af ³a
uratowaæ swego serca. Na tojest ju¿ za pozno, skonstatowa³a z ironi¹. . ..

. a ut przed p zerw¹ na lunch odezwa³ siê brzêczyk mterkomu. Julie wcisnê³a przycisk.

I

.'.

,

background image

- Pan Peters prosi, ¿ebyœ do niego przysz³a - poinformowa³a Candy.

- Dziêki, Candy. O której godzinie?

- Wszystko jedno - odezwa³a siê poris, osobista sekretarka Franka Petersa.

Julie natychmiast posz³a do gabinetu szefa.

- Pan Peters' ciê oczekuje - powiedzia³a Doris z uœmiechem. - Jest tam równie¿ pan Brandt.

Julie zblad³a. Nie wiedzia³a, ¿e Alex przyjecha³ do Peters-Winton. Zazwyczaj zagl¹da³ do jej pokoju.

Dziœ tego nie zrobi³. Nic dziwnego, uzna³a z roz¿aleniem. Po tej wczorajszej scysji na pewno postanowi³
mnie unikaæ. Mo¿e to i lepiej, pomyœla³a ponuro. Zapuka³a do drzwi. Us³ysza³a proszê , wiêc wziê³a
g³êboki oddech i wesz³a.

Natychmiast napotka³a wzrok swego mê¿a. Siedzia³ niedbale rozparty na obitym czarn¹ skór¹ fotelu. ' '
Móg³ z tego miejsca widzieæ zarówno siedz¹cego przy biurku Franka Petersa, jak i osobê przy drzwiach.

Oczywiœcie, pomyœla³a z³a jak osa. Onjak zwykle od razu musi zademonstrowaæ swoj¹ przewagê·
Ostentacyjnie odwróci³a g³owê· - Dzieñ dobry. Podobno chcia³ siê pan ze mn¹ widzieæ - powiedzia³a do
Franka Petersa. .

- Usi¹dŸ, Julie. - Wskaza³ jej krzes³o stoj¹ce obok fotela Alexa. - W³aœnie omawialiœmy z Alexem wyniki
kontroli przeprowadzonej u nas przez jego zespó³. Przypuszczam, ¿e je znasz. Prawdol?odobnie
rozmawialiœcie o tym przy œniadamu?

- Uœmiechn¹³ siê filuternie do swojej ulubionej praCOwnICy.

Julie zerknê³a k¹tem oka na mê¿a, ale jego mina nic nie ujawnia³a.

- Chyba nie wiem, o czym pan mówi. - Patrzy³a przez ca³y czas na dobroduszn¹ twarz Franka Petersa,
zaœ Alexa ignorowa³a. Nie mia³a pojêcia, co próbowa³ udowodniæ, gapi¹c siê na ni¹ tak obojêtnie.
Dzia³a³

jej w ten sposób na nerwy, lecz za ¿adne skarby nie zamierza³a siê z tym zdradziæ.

background image

- Cho zi mi, .rzeczjasna, o rezultaty analizy, której wykoname zleci³em Alexowi. - Pan Peters stukn¹³
o³ówkiem w ciemn¹ ok³adkê le¿¹cego na blacie raportu. Julie zauwa¿y³a wydrukowan¹ z³otymi literami
nazwê firmy Alexa. - Wiem od Alexa, ¿e by³aœ bardzo pomocna przy zbieraniu materia³ów niezbêdnych
do tego opracowania. Jako osoba mocno zaanga¿owana w tê sprawê mo¿e - chcia³abyœ siê ju¿ teraz
zapoznaæ z wnioskami. PóŸniej zwo³am zebranie ca³ego personelu.

- Naturalnie, z chêci¹ wys³ucham wszystkiego na ten t at - odpar³a najspokojniej jak uinia³a.

Wyg³adzi³a fa³dy sukienki -i utkwi³a spojrzenie tu¿ nad czarn¹ czupryn¹ Alexa. Wiedzia³a, ¿e powinna
okaz;iæ stosowne zainteresowanie, skoro przez nastêpne piêæ minut bêdzie musia³a znosiæ
towarzystwo swego mê¿a;

- Oboje stosujemy zasadê, aby przy œniadaniu nie dyskutowaæ o biznesie - wyjaœni³ jedwabistym
tonem Alex. - Prawda, kochanie? ' Ich. oczy siê spotka³y i Julie zda³a sobie sprawê, ¿e Alex Jest
wœciek³y. Ale dlaczego? Przecie¿ to raczej ona mog³aby siê teraz pieniæ. Alex dostarczy³ jej wczoraj
powodów.

Przyjrza³a mu siê dok³adniej. Jego zazwyczaj pe³ne, zmys³owe wargi by³y mocno zaciœniête.. Wokó³
nich utworzy³y siê charakterystyczne zmarszczki. Zauwa¿y³a te¿, ¿e bynajmniej nie siedzi swobodnie. Z
potê¿nej sylwetki emanowa³o napiêcie. Wygl¹da³ tak, jak gdyby prê¿y³ siê do skoku.

- To prawda, nie rozmawialiœmy rano o sprawach zawodowych - przyzna³a cicho.

Pan Peters pokiwa³ ze zrozumieniem g³ow¹. - Wcale mnie to nie dziwi. - Mrugn¹³ znacz¹co do Alexa. - Ale
wróæmy na nasze podwórko. Julie, twój

I

.!

l

JFSZCZE JEDNA SZANSA

background image

, '

dzia³ wykaza³ daleko id¹c¹ chêæ do wspó³pracy podczas sporz¹dzania tego raportu. Z zadowoleniem
pragnê ci zakomunikowaæ, ¿e Alex ma bardzo.dobre zdanie o twoich metodach pracy. .

- Och, dziêkujê, proszê pana. - Zarumieni³a siê po uszy. Zerknê³a szybko na Alexa. Patrzy³ na ni¹ ponuro.
Nigdy nie powiedzia³by czegoœ takiego, gdybym rzeczywiœcie nie zas³u¿y³a na pochwa³ê, przemknê³o
jej przez g³owê. Dziêki temu komplement by jeszcze cenniejszy. Lecz lodowate spojrzenie Alexa
odebra³o Julie ca³¹ przyjemnoœæ.

- Niestety, nie wszyscy okazali siê równie lojalni jak ty - kontynuowa³ Frank Peters. - Jeden z
pracowników dzia³a³ na dwa fronty. Przekonaliœmy siê, ¿er sprzedawa³ konkurencji nasze tajemnice.
Jeszcze zanim przedstawiliœmy któr¹kolwiek z ofert przetar gowych, inni znali ju¿ jej szczegó³y.
Wreszcie zrozumia³em, dlaczego tyle korzystnych umów przesz³o nam ko³o nosa. - Zaœmia³ siê z
przymusem. - A ja s¹dzi³em, ¿e siê starzejê i zaczynam traciæ wyczucie.

Myœla³em ju¿ nawet o przejœciu na emeryturê· - Umilk³ na chwilê. - Obecnie doszed³em jednak do
wniosku, ¿e wcale nie jestem gotów; aby iœæ na zielon¹ trawkê - zakoñczy³ weso³o. .

- Umowy i oferty przetargowe - powtórzy³a Julie.

- Czy¿by John Fisher? - Spo rza³a pytaj¹co na Alexa.

- Tak, John Fisher. - Patny³ na ni¹ ch³odno. - To chyba wyjaœnia przyczyny tamtego ataku?

- Oczywiœcie. Nic dziwnego, ¿e John by³ taki zdenerwowany. Obawia³ siê,·¿e wkrótce odkryjesz jego
machinacje. - Wbrew wczeœniejszemu postanowieniu, ¿e zachowa dystans, obdarzy³a swego mê¿a
ciep³ym uœmiechem. .

Nie wywar³o to na Aleksie ¿adnego wra¿enia.

Szare Oczy pozosta³y zimne jak stal. Julie natychmiast posmutnia³a. Ogarn¹³ j¹ te¿ niepokój. Wyczuwa³a
W nim z trudem hamowan¹ furiê i marzy³a, aby

JFSZCZE JEDNA SZANSA

opuœciæ gabinet szefa. Nie mia³a w¹tpliwoœci. Al x tylko czeka³ na w³aœciwy moment, aby zostaæ z ni¹
sam na sam i daæ upust· swemu gniewowi. Rozpaczliwie pragnê³a znaleŸæ siê daleko st¹d.

background image

Drgnê³a, poniewa¿ . nieoczekiwanie wsta³. z fotela i chwyci³ j¹ za przegub.

- Musimy teraz z Julie o czymœ porozmawiaæ - wyjaœni³ lekkim tonem. - Bêdziemy u niej. , Jedynie Julie
by³a œwiadoma ukrytej gwa³townoœci, która promieniowa³a z Alexa.

. - IdŸcie, idŸcie - zgodzi³ siê jowialnie pan Peters.

- Zebranie odbêdzie siê dopiero o drugiej. Wszyscy zostali ju¿ powiadomieni. Do zobaczenia, moi
drodzy.· Na korytarzu Julie spróbowa³a siê wyswobodziæ.

- PUŒÆ mnie! - Bezskutecznie szarpnê³a rêkê.

- Dopiero u ciebie w biurze: -Kroczy³ szybko, ci¹gn¹c j¹ za sob¹.

- Co ciê napad³o? - syknê³a przez zaciœniête zêby. Rozejrza³a siê w pop³ochu wokó³ siebie. Mia³a
nadziejê, ¿e nikt nie zauwa¿y oburzaj¹cego zachowania Alexa.

Candy spojrza³a na nich, gdy weszli. Oczy rozszerzy³y siê jej ze zdumienia na widok ponurej miny Alexa i
dr¿¹cych warg Julie. Obserwowa³a ich bez s³owa, gdy przechodzili obok jej biurka, W pokoju Julie uwolni³
jej rêkê, lecz zablokowa³ swoim' cia³em przejœcie do drzwi. NajwyraŸniej nie \ zamierza³ pozwoliæ jej
uciec.

- Dlaczego wysz³aœ rano z domu nie zobaczywszy siê przedtem ze mn¹? - warkn¹³, przeszywaj¹c j¹
rozgniewanym spojrzeniem.

Podesz³a do du¿ego okna, z którego rozpoœciera³ siê widok na ca³e œródmieœcie.

- Nie chcia³am siê z tob¹ widzieæ.

- A nie s¹dzisz, ¿e sprawa miêdzy nami nie zosta³a zakoñczona? .

Julie zdawa³a sobie sprawê, ¿e spokoj y ton nie przyszed³ mu ³atwo. Pr ie edostrzegalni prostowa³a
plecy, zastanaWIaj¹c SIê .n odpowle Zl¹.

background image

- Byæ mo¿e - przyzna³a OboJêtnIe. - Ale D:Ie przypuszcza³am, ¿e bêdziesz siê tym tak p zeJ ow .

Czy¿by Angela ciê nie pocieszy³a? - spyta³ fOmcznl .

- Julie, nie wiedzia³em, ¿e ona wczoraj zadzwom.

- Jasne, ¿e nie wiedzia³eœ. '.. .

Z³apa³ j¹ za ³okieæ i odwróci³ prz d do SI bIe.

- Spójrz na mnie! - Szare oczy ls ³ od e gdy z æa³ej si³y zacisn¹³ alc.e na Jej raml?naG -:... Potrz¹sn¹³ ni¹
tak gwahowme, ze g³owa zachwIa³a S ê,,----, jej na boki. - Za³atwUnY wszystko raz na zawsze!

- zagrozi³.' . 'al - Nie masz prawa mi rozkazywaæ -: c: dpowled wyzywaj¹co. - Niepotrzebnie wiêc usi³uJ
s s r, lc mI kark. Wcale nie muszê z tob¹ rozmawlac, Jesh tego nie chcê... - Zawi i³a g³os dl êkszego
efektu.

- A nie chcê - dokonczy³a z na skieJ?l' , .

Sens tych s³ów zdo³a³ przemkn¹c chWilowe zaœlepienie jej mê¿a i przywo³.a³ go d porz¹dku: Al x zerkn¹³
przelotnie, na swoJe. rêc l. natychmIast J opuœci³. Dopiero teraz zrozumIa³, ze llechc¹cy. sprawI³ Julie
ból. Przyjrza³ siê jej zszarza³ej t arzy l po arganym w³osom. Odsun¹³ siê i Julie z przera¿emem zauwa¿y³a,
¿e Alex dygocze. . . ' .

- Naprawdê nie mia³em zamIaru potraktowac ê w taki sposób - mrukn¹³. - Ale t? :vYd zy³o Iê wczoraj
wieczorem, wymaga WY.Jas en. NI mozemy tego pomin¹æ milczeniem. Mysla³ , ze. spotkamy siê' przy
œniadaniu, ale ty chy³kiem SIê ,wymknê³aœ. ..' .

Julie obserwowa³a go mepewme. Tylko kilka razy widzia³a Alexa vi takim st . Prób wa³ sko :

trowaæ siê na tym, co mowi³, lecz Jakas czêsc Jej umys³u nie wysz³a jeszcze z szoku wywo³anego
wybuchem Alexa.

Na miêkkich nogach podesz³a do biurka i z ulg¹ osunê³a siê na krzes³o. Opar³a podbródek na obu
d³oniach.

background image

- Jesteœ strasznie wœciek³y, Alex - szepnê³a ze znu¿en.iem. - Prze³ó¿my tê rozmowê na kiedy indziej.

.-.NIe wolno nam tego tak zostawiæ, Julie. - Ruszy³ '! Je stronê, ale drgnê³a niespokojnie, 'wiêc siê
cofn¹³ l USIad³ w fotelu. - Nie zamierzasz d¿isiaj wróciæ do domu, prawda? .

- Dziwisz siê?

Przejecha³ rêk¹ po czarnych gêstych w³osach.

- S³uchaj, zebranie odbêdzie siê wczesnym popo³Udniem. Prawdopodobnie potrwa Ze trzy godziny.

- Odetchn¹³ g³êboko. - Frankowi zale¿y ',na tym, ¿ebym odpowiednio przedstawi³ sugestie dotycz¹ce
ewentualnych zmian. - Spojrza³ jej prosto w oczy.

- Chcia³bym, ¿ebyœ póŸniej wysz³a razem ze mn¹.

Zgadzasz siê? .

Spuœci³a wzrok. Ca³¹ dusz¹ pragnê³a pojechaæ z Alexem, wys³uchaæ jego argumentów, uwierzyæ, ¿e
!lie spodziewa³ siê telefonu od Angeli. Pragnê³a, aby J¹ przekona³, ¿e warto kontynuowaæ ich
dotychczasowyuk³ad. .

Powoli skinê³a twierdz¹co g³ow¹.

Przez moment jego mina wyra¿a³a ulgê. Julie wiedzia³a, dlaczego. Musia³ byæ zadowolony, ¿e znów
uda³o mu siê j¹ sobie podporz¹dkowaæ. Ale spostrzeg³a jeszcze coœ, co j¹ w Aleksie zaskoczy³o - jak¹œ
g³êbok¹ emocjê. Zupe³nie jak gdyby przed chwil¹ pokona³ trudn¹ przeszkodê. Czy¿by moja zgoda mia³a
dla niego a¿ takie znaczenie, przemknê³o Julie przez myœl. Zaraz jednak uzna³a ten pomys³ za zwyk³e
mrzonki. 'Siêgnê³a po plik dokumentów le¿¹cych na blacie.

- Mam sporo roboty, Alex - powiedzia³a, usi³uj¹c go sp³awiæ. Marzy³a, aby zaj¹æ siê prac¹ i chocia¿ na
pewien czas zapomnieæ o bolesnych rozterkach, dotycz¹cych burzliwego zwi¹zku z Alexem.

JESZCZE JEDNA S

background image

Uœmiech, jaki jej pos³a³, by³ nieco sardoniczny.

Julie nie mia³a te¿ w¹tpliwoœci, ¿e w szarych oczach b³ysn¹³ triumf, gdy Alex bez s³owa skierowa³ siê do
drzwi.

PóŸniej ju¿ siê jej nie naprzykrza³. Julie zdo³a³a wiêc przygotowaæ siê psychicznie do czegoœ, co w
najlepszym razie mog³o siê okazaæ interesuj¹c¹ konwersacj¹.

W drodze do domu Alex jecha³ swoim samochodem . tu¿ za ni¹. Oboje zaparkowallna podjeŸdzie. Julie
nie zd¹¿y³a jeszcze wysi¹œæ, gdy podszed³ do jej auta:

- Julie, wybra³abyœ siê dzisiaj ze mn¹ na kolacjêY - Jeœli ty tego chcesz, to nie widzê przeszkód.

Chyba rzeczywiœcie bêdzie ³atwiej przeprowadziæ tê rozmowê w bezosobowej atmosferze miejsca
publicznego, pomyœla³a w duchu.

. Alex nie da³ po sobie poznaæ, czy jej obojêtna odpowiedŸ wywar³a na nim jakiekolwiek wra¿enie.

Otworzy³ Julie drzwiczki i oboje poszli do wejœcia.

- Ubierz siê w coœ ³adnego. Co prawda zawsze wygl¹dasz œlicznie, ale restauracja, do której zamierzam
ciê zabraæ, jest ca³kiem wyj¹tkowa. N a pewno ci siê spodoba.

Zarówno dŸwiêk jego g³osu, jak i sam komplement zabrzmia³y szczerze. Julie a¿ westchnê³a z wra¿enia.

Dziwi³o j¹ jednak, ¿e wci¹¿ nie potrafi 'zrozumieæ intencji Alexa. Dlaczego czasem traktowa³ j¹ tak, jak
gdyby naprawdê uwa¿a³, ¿e jest piêkna i godna po¿¹dania? Jednoczeœnie zaœ podtrzymywa³
znajomoŒÆ z Angel¹, która wyraŸnie na niego polowa³a.

Czy s¹dzi³, ¿e Julie zaakceptuje jego podwójne ¿ycie?

Przecie¿ to zupe³nie niemo¿liwe. Nawet gdyby mia³a nie zobaczyæ go ju¿ nigdy wiêcej, nie zgodzi³aby
siê na taki trójk¹t. .

- Pojedziemy na pó³noc wzd³u¿ wybrze¿a - wyjaœni³ Alex, ujmuj¹c j¹ za ³okieæ. - Kilka miesiêcy temu
odkry³em w tamtej okolicy uroczy lokal. S³ynie 're wspania³ych homarów.

Jej p êæ natychmiast zwróci³a siê ku przesz³oœci.

background image

Dawruej czêsto przeczesywali nadmorskie tereny Massachusetts w poszukiwaniu tawern, gdzie
podawano ulubione danie Julie.

- Nadal przepadasz za homarami, prawda? - spyta³ z ¿artobliwym uœmiechem. Przesun¹³ spojrzeniem po
jej twarzy, przelotnie zatrzyma³ wzrok na dr¿¹cych ustach i znów p.opatrzy³ w bursztynowoz³ote oczy,
otoczone gêstymI rzêsami.

., Pot z¹ nê³a. przecz¹co ow¹. Nie potrafi³a wydu. SIC Z SIebIe ant s³owa, pomewa¿ w gardle zaczê³o j¹ na
e C?œ œciskaæ. Odwróci³a siê, ¿eby nie widzieæ w jego zrenicach tego dziwnego blasku.

Alex, ja...

Nie pozwoli³ jej dokoñczyæ.

- Napijemy siê czegoœ i posiedzimy parê minut z moj¹ matk¹. Wyjdziemy, jak siê przebierzesz. - Siêgn¹³
do klamki, aby otworzyæ du¿e rzeŸbione drzwi i rêk¹ mimochodem musn¹³ piersi Julie.

Mimo woli wci¹gnê³a g³oœno powietrze i zaczerwieni³a siê, lecz Alex nie okaza³ po sobie, ¿e to
zauwa¿y³. W holu od razu us³yszeli czyjeœ g³osy. Alex opar³ d³oñ na biodrze Julie i nie pytaj¹c, czy chce z
nim iœæ, zdecydowanie skierowa³ j¹ w stronê salonu.

aw siê, l z po chwili nie mia³a ¿adnych w¹tpbWOSCI, ze zrobi³a dobrze, wchodz¹c tu z Alexem.

W pokoju siedzia³y pani Brandt i Angela Roswe l. Na pierwszy rzu oka. mog³o siê wydawaæ ¿e spotka³y
siê na popo³udniowej herbatce, aby poplotkowaæ. Prawie pe³ne fili¿anki œwiadczy³y o tym, ¿e wizyta
dopiero siê zaczê³a.

Julie i tak by³a nieco zdenerwowana perspektyw¹ rozmowy z Alexem., tote¿ widok Angeli zupe³nie r,c.i³
j¹ z l'ównowagi. Mimo to zdo³a³a zauwa¿yæ, ze tesclOwa patrzy na swego goœcia trochê niepewnie.

- W sam¹ porê, kochanie - zaszczebiota³a radoœnie Angela. Nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e kieruje
powitanie

.- , IIIIIIIIIIIIIIIII!!I!'!IIIIIIIIIIII---------------: ' ----- ---------- ---:;'

li

·

background image

,

tylko' do Ale a.. - Przygotuj. sobie drinka ,i si¹dŸ.

z nami. - RozC ¹gnê³a wargi w czu³ym uSIlllechu, pokazuj¹c idealnie równe bia³e zêby., .

Wygl¹da jak przymilny kocu , ktory zobaczy³ Dllseczkê œmietanki, pomyœla³a Julie.. :

- Wystarczaj¹co dobrze znam twoje zwyc Je, aby o pi¹tej nie proponowaæ ci herb.aty. Rzu ³a lodowate
spojrzenie w kierunku Julie, ktora mem:aI oczu³a uderzenie. .V..

Ramiê Alexa zacisnê³o siê przelotnie n Jej tall!-' Julie zerknê³a na mê¿a, ale jego twarz mczego me
ujawnia³a. I..

- Nie przypuszcza³em, ze Clê tu spotkam, Angel - powiedzia³ uprzejmie, lecz ch³odno. - Podoba³o Cl siê
w Meksyku? .' Julie s³ucha³a zaskoczona. Usi³owa³a Slê w tym wszystkim po³apaæ. Czy¿ ' A; ex jeszcze
ewi a³ siê dzisiaj z Angel¹? frzec ez Wieczorem obleca³, ze d.o niej zadzwoni. Czy ona telefonowa³a z
Meksyku, a me z Bostonu? ...'. . n , - Widzisz, nie pozwoli³es ml wczoraj dOJsc, o s³owa. - Angela
rozeœmia³a siê z przymu em. - Wr ci³am ju¿ kilka dni temu. Nie mog³am, Sl ocz kac, kiedy zobaczê
ciebie i M garet. - .Odwroc a Slê ,na moment do pani Brandt l zaraz znow utkWi³a zg³odnia³y wzrok w
Aleksie. - Tês eœ za ¹? .

Zignorowa³ jej prowokaCyjne pytame. Mocno Uj¹³ rêkê Julie i ruszy³ w kie u . a prostok¹tnym stoliku
sta³o kilka butelek l kieliszkowo . .

- Nalaæ coœ dla ciebie? - mrukn¹³ do Julie takim tonem, jak gdyby chcia³, aby zabrzmia³o to intymnie.

Zaprzeczy³a. .

Zrêcznie wymiesza³ whisky z w .. Nastêpme przepuœci³ ¿onê rzo em i p?dprowadzi³ J¹ do kan py. Usiad³,
p ¹gaJ¹c Juli sob¹· toczy³ J¹ ramieniem. Wypl³ ze szklanki duzy haust l popatrzy³ obojêtnie na Angelê·

background image

- Nie odpowiedzia³aœ mi, jak by³o w Meksyku.

W piêknych oczach Angeliniebezpiecznie zamigota³ gniew. Nie umknê³a jej uwagi ostentacyjna czu³oœæ
któr¹ Alex okazywa³ Julie. ' - No có¿, by³o... - Dla wiêkszego efektu zawiesi³a g³os. - Bardzo, bardzo
rozrywkowo. Cudownie siê bawi³am, a moi przyjaciele gor¹co nalegali, ¿ebym zosta³a jeszcze d³u¿ej.

- Szkoda, ¿e ich nie pos³ucha³aœ - pad³a beznamiêtna odpowiedŸ. - Spêdzenie paru miesiêcy wœród
wp³ywowych i nadzianych fors¹ biznesmenów mog³oby ci siê op³aciæ.

S³owa Alexa zabrzmia³y impertynencko. Zarówno Julie, jak i pani Brandt nie wierzy³y w³asnym ,uszom.
Angela otworzy³a z wra¿enia usta. Je¿eli spodziewa³a siê od Alexa ciep³ego przyjêcia, to siê mocno
przeliczy³a. Przez g³owê Julie przelatywa³y chaotyczne myœli. Wydawa³o siê, ¿e mê¿a w najmniejszym
stopniu' nie interesuj¹ ani sprawy AngeH, ani jej osoba. ' N a policzkach panny Roswell pojawi³y siê
ceglaste wypieki.

- Gdybym nie zna³a Alexa tak dobrze - zwróci³a siê do pani Brandt - to uzna³abym, ¿e dla niego licz¹ siê
wy³¹cznie interesy. - Pos³a³a mu ostre spojrzenie.

Wytrzyma³ je bez mrugniêcia okiem. - Ale znam' ciê, skarbie, jak ma³o kto. Celowo przedstawiasz
ludziom swój nieprawdziwy wizerunek. W rzeczywistoœci jesteœ zupe³nie inny. -Jadowitym wzrokiem
obrzuci³a Julie, któr¹ traktowa³a do tej. pory jak powietrze. Chwyci³a torebkê· - Bardzo mi przykro, ale
muszê ju¿ iœæ.

Umówi³am siê z kimœ na kolacjê. - Wydê³a' kapryœnie wargi. - Kochanie, móg³byœ mnie odwie•Æ do
domu?

Odda³am samochód do warsztatu.

Alex uprzejmie wsta³.

- Wybacz, Angelo, ale Julie i ja wkrótce wychodzimy. Wezwê dla ciebie taksówkê.

background image

Pomaszerowa³ do holu, nie czekaj¹c na odpowiedŸ.

W pokoju zapad³a niezrêczna cisza. Julie zrobi³o siê na moment ¿al Angeli. Mieszka³a w pobli¿u. Gdypy
Alex zdecydowa³ siê j¹ podwieŸæ, zajê³oby mu to najwy¿ej dziesiêæ minut. .

Angela odwróci³a siê gwa³townie do JulIe. .

- Pewnie myœlisz, ¿e masz przewagê, bo uda³o CI siê z powrotem wkrêciæ do domu Alex syknê³a.

Julie drgnê³a. Ten nieoczekiwany atak ca³kiem j¹ oszo³omi³. Us³ysza³a, jak teœciowY g³oœno ³apie
powietrze. , .

..;.. Niech ci siê nie zdaje, ¿e obie z Margaret bêdZ emy siedzieæ z za³o¿onymi rêkami, poniewa¿ wyl¹do
wa³aœ w ³ó¿ku Alexa -wycedzi³a Angela pe³nym wœciek³oœci g³osem. Kiedy ri i.n¹³ pierwsZy szok, Julie
powoli podnios³a siê z kanapy. Wci¹¿ nie mog³a och³on¹æ ze zdUD?-ienia.

Nigdy siê nie spodziewa³a, ¿e Angel twarC e wy:

powie jej wojnê. Poza tym niepokoi³ J¹ stan p l Brandt, na której zjadliwoœæ Angeli wywar³a PlOrunuj¹ce
wra¿enie. .

- Angela, na pewno nie chcesz zdenerwowac matki Alexa - powiedzia³a spokojnie. - Jeœli sobie ¿yczysz,
mo¿emy porozmawiaæ w cztery oczy. .- - Przestañ udawaæ troskliw¹ samarytankê - prychnê³a Angela. -
Guzik ciê obchodzi zdrowie Margare .

Stajesz na g³owie, ¿eby usidliæ Alexa. No to pos³uchaj, co ci powiem. Nie bêdziesz go mia³a., '; ¯ raz
r?bowa³aœ i nic z tego nie wysz³o. Okaza³as Siê w roli zony beznadziejna! .' Julie zatrzês³a siê z gniewu.
,Zapomnia³a o SWOIch wczeœniejszych obiekcjach. O arnê³a. j¹ it chêæ odwetu, pragnienie, aby Jak
naJbolesmeJ zrll;IDc tê kobietê, która do³o¿y³a wszelkich starañ, aby zruszczyæ jej ma³¿eñstwo. - Du¿o
byœ da³a, ¿eby znów siê mnie pozbyæ, prawda? Przyznajê, raz ci siê powiod³o, ale na tym

koniec! - Julie odetchnê³a g³êboko. ¯a nic na œwiecie st¹d nie odejdê, postanowi³a z ponur¹
determinacj¹. Zostanê choæby po to, ¿eby zagraæ Angeli na nosie. Nie pozwolê, ¿eby napawa³a siê moj¹
klêsk¹.

Zmierzy³a Angelê pogardliwym wzrokiem.

background image

- Ty te¿próbowa³aœ. ?rzez ostatnie dwa lata wci¹¿ krêci³aœ siê ko³o Alexa. No i co? Dlaczego nie
zdo³a³aœ go z³apaæ?

Angela poblad³a i zamierza³a coœ odpowiedzieæ.

- O, Bo¿e, przestañcie. - Do uszu Julie dotar³ cichy szept pani Brandt. Rozgrywaj¹ca siê przed ni¹ scena
musia³a sprawiæ jej nies³ychan¹ przykroœæ.

Julie podbieg³a do teœ iowej i chwyci³a jej dr¿¹ce d³onie. - Och, pani Brandt, proszê mi wybaczyæ. Nie
mam pojêcia, co we mnie wst¹pi³o. Odprowadzê pani¹ na górê. - Przysunê³a stoj¹cy . obok krzes³a
balkomk i pomog³a matce Alexa wstaæ. Nie zwraca³a uwagi na Ange ê, która obserwowa³a j¹ ze z³oœci¹.

W napiêtej atmosferze wejœcie Alexa przesz³o prawie niezauwa¿enie. Zatrzyma³ siê przy drzwiach i
obrzuci³ trzy kobiety szybkim, badawczym spojrzeniem.

Pod jego wp³ywem Julie przez chwilê guzdra³a siê z opornym balkonikiem, lecz z prdnedytacj¹
zignorowa³a posêpn¹ minê swego mê¿a.

- Alex, twoja matka idzie do swojego pokoju.

M.o¿e dotrzymasz towarzystwa Angeli? - Ostro¯ñie wziê³a starsz¹ pani¹ pod ramiê i poprowadzi³a j¹ do
sypialni. Pani Brandt ciê¿ko usiad³a na ³ó¿ku. Julie z przera¿eniem zauwa¿y³a, ¿e teœciowa p³acze. -
Pani Brandt, naprawdê nie warto siê tym wszystkim tak przejmowaæ. - Zaczê³a delikatnie rozcieraæ
le¿¹ce bezw³adnie na kolanach rêce starszej pani. '- Tak tmi wstyd za moje zachowanie. To, co
powiedzia³am, musia³o pani¹ zdenerwowaæ. Zaraz zawo³am Sarah, aby przynios³a fili¿ankê mocnej
gor¹cej herbaty.

- Odwróci³a siê, ¿eby wyjœæ, lecz teœciowa przytrzyma³a j¹ s³abo za spódnicê· - Julie, chyba nie s¹dzisz,
¿e jestem po stronie Angeli. Nie pojmujê, jak mog³am siê co do niej tak pomyliæ - powiedzia³a trzês¹cym
siê g³osem. - Nie wiedzia³am, ¿e dzisiaj przyjdzie. Namawia³a mnie, ¿ebym... ¿ebym jej pomog³a znów

background image

rozbiæ wasze ma³¿eñstwo. Julie, wierzysz mi, ¿e nie zrobi³abym czegoœ takiego, prawda? - Patrzy³a z
rozpacz¹ na udrêczon¹ twarz synowej.' r .

Julie poœpiesznie wyjê³a z Qude³ka kilka papierowych chusteczek. ' - Proszê wytrzeæ te ³zy i zapomnieæ
o Angeli.

Wiem, ¿e nigdy riie zni¿y³aby siê pani do tej pod³oœci, któr¹ sugerowa³a. Nawet by mi nie przysz³o do
g³owy, aby pani¹ o to podejrzewaæ. - Julie starannie dobie..

ra³a s³owa i usi³owa³a mówiæ lekkim tonem, aby zabrzmia³o 'to uspokajaj¹co. Po cichu wyrzuca³a so
bie, ¿e tak ³atwo da³a siê Angeli skompromitowaæ.

- No dobrze, teraz skoczê po Sarah.

Pokojówka natychmiast zjawi³a siê w holu. Julie wys³a³a j¹ do kuchni po herbatê, a sama posz³a z
powrotem na piêtro. W korytar¿u zast¹pi³ jej drogê Alex.

- Co siêstalo?! - zawo³a³. - Na mi³oœæ bosk¹, co siê tu dzieje?

Julie dopiero w tej chwili odczu³a przyt³aczaj¹cy ciê¿ar wydarzeñ sprzed kilkunastu minut. Rzuci³a
Alexowi ¿a³osne spojrzenie i uciek³a.

ROZDZIA£ DZIEWI¥TY

W swo ,Pokoju ulg¹ pad³a na ³ó¿ko. Wci¹¿ zaprz¹ta³y J J. g³owê adowite uwagi Angeli. Zareag?wa³ na J
atak gmewem i chêci¹ odwetu. PóŸniej '?

zajê³a SIê tesclOw¹, odsuwaj¹c na bok w³asne uczucia.

Lecz t az, i opóŸnieniem, da³o o sobie znaÆ upoko zeme, wywo³ane agresywnym zachowaniem Angeli.
Fakt, ¿e ta kobieta zdecydowa³a siê jej naubli¿aæ w domu Alexa, ,wydawa³ siê Julie wprost
niewiarygodny. .

Drgnê a a³townie, s³ysz¹c skrzypniêcie drzwi.

Oczy, pOCl ma³y jej z.em?cji a idok mê¿a. Patrzy³ n m¹ J?ytaj¹co, ale mc me mOWI³. Wsta³a i - nawet
me zdaJ c. sobie z tego sprawy - wyprostowa³a siê zgodnOSCl¹. .

Alex przejecha³ machinalnie rêk¹ po czarnych w³osach. ..

- Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumia³em co sz³o w,salonie podczas mojej nieobecnoœci -ode::Wa³
s ê w k? . :- atka nalega³a jednak, abym przeprosi³ Clê w Jej n;me u. - Przy ¹da³ siê uwa¿nie zastyg³ej
twarz Julie, Jak gdyby usi³owa³ coœ z niej Wyczytaæ.

background image

- Co Siê tam, do cholery, wydarzy³o? Z czym wyskoczy³a An ela, skoro moja matka tak siê
zdenerwowa³a?

Julie poczu³a bolesne uk³ucie. Obecnie Alex martwi³ siê wy³¹cznie o matkê. Kiedyœ - czy rzeczywiœcie
by³o t t dawno?- najpie troszczy³by siê o ni¹, o swoJ¹ zonê. SpoJrzeme, Jakie mu pos³a³a nic nie
wyra¿a³o. . , - Dlaczego nie zapytasz Angeli?

,

- Ju¿ jej tu nie ma! Wepchn¹³em j¹ do taksówki tak szybko, jak tylko siê da³o. , ' Jak on przekonuj¹co
potrafi k³amac, . pom?, la³a cynicznie. A mo¿e i nie. W tyc o h .OSCI h pewnie wola³ siê Angeli st¹d
pozbyc. po eJ J kos J¹ u³agodzi i wyjaœni, ¿e dla dobra. ma ki mUSI 'prz z pewien czas tolerowaæ ¿onê.
WargI Julie skrzYWI³y SIê w gorzkim uœm.iechu. . .

- Julie powIesz mI wreszcIe? c,: SIê ta o? Mus znaæ prawdê, nawet gdybym mial j¹ z C bIe wydUSIC
si³¹. - Z pewnoœci¹ nie ¿artowa³. J he zobaczy³a w szarych oc¿ach ponure zdecydo:vame. .

- No có¿, Angela jednoznaczme da mI ,do zrozumienia, ¿e mam siê od ciebie odczeplc. Pro owa³ te¿
wci¹gn¹æ do pomocy twoj¹ matkê, a y ,w polnyml si³ami wyrzuciæ mnie z tego domu - wyjasni³a.

Alex przyj¹³ jej s³owa do wiadomoœci z posêpn¹ min¹· ..' . - Naprawdê mi przy o, .ze ta .scysJa wytr¹C ³a
twoj¹ matkê z równowa . NIe zamlerz ³am do tego dopuœciæ. Po prostu stracI³am panowame nad sob¹· -
To znaczy?

Umknê³a wzrokiem w bok.

- Kiedy Angela zaczê³a wygadrvaæ .te im rtyne cje, stara³am siê zachowaÆspokoJ. NIe chcIa³am SIê z ni¹
k³óciæ. - Popatrzy³a m . w oczY'. -: e tr?chê mnie ponios³o. Nie mog³am Jej po oli , zeby lê ze mnie
naigrawa³a. - Pe³ne oburzema stwlerdzeme zawis³o w powietrzu. ' .

Wydawa³o siê, ¿e Alex z trudem powstrzymu e œmiech. Miêsieñ na policzku zacz¹³ charakterystyczme
drgaæ.

- Da³aœ jej popaliæ, co?

background image

Julie spuœci³a g³owê· . .

- Niepotrzebnie straci³am panowame nad sob¹· Strasznie zdenerwowa³am pani¹ Brandt - przyzna³a
skruszona.

Wyci¹gn¹³ rêce i delikatnie j¹ przytuli³.

. - Ni mart:v . siê. W.rócê teraz do jej pokoju i poWH , ze W?'bIe amy SIê na romantyczn¹ kolacjê we
dwo e. To J¹ UCI S . l!zna, ¿e przyjmujesz jej prze.p osmy, nawet Jesh me uwa¿asz ich za konieczne l ze
wszystko jest w najlepszym porz¹dku. Œwietnie to b yœli³em, prawda? - Musn¹³ jej skroñ wargamI l
przesun¹³ je w dó³ po policzku. Serce Julie za ê³? biæ . szybciej. Chcia³a, aby j¹ poca³owa³. Z ala tez, ze
musi zwalczyæ to nieodparte pragn eme. .

Nie rozum a³a Alexa. By³ taki zmienny. Czasem zac wywa³ SIê : obec niej jak ktoœ obcy, a ju¿ po hW
!I.okaz ³ ej tyle ciep³a. Julie nie mia³a w¹tphwoscl. Dopokl SIê me dow e, co on naprawdê do niej czuje,
e wolno jej siê poddaæ temu magnetycznemu czaroWi. .

W rew s ej, obie cofnê³a siê o krok, ¿eby niepokoJ¹ a bliskosc Alexa przesta³a na ni¹ dzia³aæ.

ednoczeœnie z .przykroœci¹ zauwa¿y³a, ¿e jest jej zal . tego . poc , z którego zrezygnow,a³a. Nie mozna
S ê przec Alexowi, pomyœla³a przez chwilê z rozmarzemem.

- No d,obrz , cho Ÿmy na k lacjê. - Odwróci³a siê, aby ukryc zm eszanle. Alex me powinien siê zorientow
æ, ¿e wywo³a³ taki zamêt, i to ca³kiem bez wysi³ku.

Wiedzia³a, ¿e j¹ obserwuje, ale nie zamierza³a na niego spojrzeæ. .

- .Bêdziesz gotowa za pó³ godziny? - zapyta³ beznamtêtnym tonem.

- Oczywiœcie. - Wyprostowa³a plecy i pomaszerowa³a do ³azienki.

Dodatkowy kwadrans, który Julie poœwiêci³a na wybór sukienki i makija¿, nie poszed³ na marne. Alex
obejrza³ j¹ od stóp do g³ów. Jego zachwycony wzrok I³

background image

mówi³ sam za siebie. Zarumieni³a siê lekko, wbrew wczeœniejszemu postanowieniu, ¿e zachowa
obojêtnoœæ. Jak on zrêcznie gra rolê kochaj¹cego mê¿usia, pomyœla³a z ironi¹ i zaraz siê za to skarci³a.
Nie warto wci¹¿ od nowa analizowaæ postêpowania Alexa. Przecie¿ piêæ minut temu solennie sobie
obieca³a, ¿e weŸmie siê w garœæ i pohamuje emocje. A to wcale nie by³o ³atwe. Reagowa³a na swego
mê¿a tak samo spontanicznie i silnie jak ej. Alexa zawsze to w niej poci¹ga³o. Uwa¿a³, ¿e; naturalnoœæ,
z jak¹ przyjmowa³a jego po¿¹danie! jest najcudowniejsz¹ . cech¹ Julie. A podczas pierwszych miesiêcy ich
ma³¿eñstwa nie sk¹pi³ jej gor¹cych uczuæ... Lecz o tym nale¿a³o teraz zapomnieæ.

Alex podszed³ bli¿ej. Wieczorowe ubranie, które nosi³ z tak¹ swobod¹, podkreœla³o jego mêski wygl¹d.

Julie musia³a po cichu przyznaæ, ¿e .agresywna seksualnoœæ, któr¹ emanowa³ m¹¿, podra¿ni³a jej
wyczulone zmys³y. Granatowy garnitur znakomicie le¿a³ na muskularnej sylwetce. Alex wygl¹da³ w nim
wyj¹tkowo uroczyœcie. Pod rozpiêt¹ marynark¹ mia³ na sobie bia³¹ koszulê z drobno plisowanym gorsem.
Julie zerknê³a nerwowo na szerok¹ pierœ i szybko odwróci³a wzrok. Nie mog³a przecie¿ okazaæ, jak
'bardzo podnieca j¹ mroczna uroda Alexa. Postanowi³a, ¿e bêdzie ju¿ panowaæ nad swymi zdradzieckimi
reakcjami. Zaczê³a poœpiesznie rozgl¹daæ siê po pokoju za torebk¹, któr¹ tu wczeœniej zostawi³a.

- Tego szukasz? - zapyta³, nawet nie usi³uj¹c maskowaæ rozbawienia, gdy zauwa¿y³ jej zaró¿owione
policzki.

Chwyci³a skórzan¹ konduktorkê i prze³o¿y³a niezbêdne drobiazgi do haftowanej koralikami aksamitnej
koperty.

- Jesteœ taka œliczna, ¿e mia³bym ochotê ciê zjeœæ.' - Poczu³a jego ciep³y oddech na karku i jej puls
gwa³townie przyœpieszy³.

background image

Zrobi³a Unik, ¿eby wyrwaæ siê spod wp³ywu tego magnetycznego pola, które otacza³o Alexa i
bezlitoœnie j¹ przyci¹ga³o. .

- M.o¿emy iœæ - oœwiadczy³a prawie bez tchu.

zrokiem stara³a siê przekazaæ Alexowi nieme b³agan e, aby przesta³ j¹ drêczyæ zwodnicz¹ nadziej¹. Dla
m go by³a to przecie¿ tylko zabawa, podczas której szlIfowa³ wodzicielskie talenty - co gorsza - demonst
ow ³ swoJ¹ rze,: agê. Wci¹¿ dzier¿y³ nad Julie w³adzê I am na chwIlê me pozwala³ jej o tym zapomnieæ.

Alex ostentacyjnie westchn¹³ i odstawi³ na barek niemal pe³n¹ szklankê.

- ?c yb oz a za, ¿e ie wypijesz ze mn¹ drinka -: p.owledzla³ za³osme, lecz Jego oczy wci¹¿ siê do niej
smla³y. .

- Nie powinnam - pad³a powœci¹gliwa odpowiedŸ.

- Alk?hol wypity na pusty ¿o³¹dek na pewno poszed³by fil prosto do g³owy. - Julie zde ydowa,nym
krokIem rus y³a do drzwi. Zatrzyma³a siê z rêk¹ na klamce, medwuznacznie daj¹c Alexowi do zrozumienia,
¿,e na niego czeka.

. :- Swiêt racJa, moja pani. - Wyszed³ za ni¹ do holu I meoczeki ame ,Poca³?wa³ j¹ mocno w usta. Cofn¹³
g³owê, zamm Juhe zd¹zy³a zareagowaæ, ale nadal sta³ tu¿ o?ok i patr y³ jej w oczy. - Naprawdêwygl¹dasz
czaruj¹co, z³OCIUtka - szepn¹³.

. Podczas jazdy do restauracji praWie nie rozmawia'h. Juli usi³.owa³a skupiæ uwagê na okolicy, przez
ktor¹ Jechah. Wola³a nie analizowaæ swoich uczuæ.

Uzna³a, ¿e dzisiaj jest to zbyt ryzykowne.

Lo al, ·do którego zawióz³ j¹ Alex, znajdowa³ siê na po³nocod Bostonu, nad samym Atlantykiem.

Z du¿ego tarasu rozci¹ga³ siê zapieraj¹cy dech widok.

Wiel i spie i¹ne fale, jedna zl³:. drug¹, rozbija³y siê , o dzikl .skalistewybrze¿e. Juuepotrzy³a
zafascynowana. C em a h cz¹c .woda stanowi³aakompaniament odpowIedm dJa Jej nastroju.

background image

JESZCZE Jl!:DNA SZANSA

W sali jadalnej by³o o wiele zaciszniej.· Nic nie przypomina³o rozszala³ych ¿ywio³ów. odwies on u
belkowanego sufitu kosze z ogromnymI paproCIamI stwarza³y w obszernym pomieszczeniu przytuln¹
atmosferê. ŒWiat³o œwiec ³agodnie zmiêkcza³o sylwetki ludzi. Dziêki temu Julie widzia³a wyraŸnie
tylko tego mê¿czyznê, który siedzia³ naprzeciwko. Przejrza³a kartê i z wielu wykwintnych dañ z pr
edytacj¹ wybra a homara. Skoro mia³a celebrow uroczyst¹ kolaCjê z Alexem, nale¿a³o to zrobiæ w w elk
.stylu. rzy okazji mog³a sama przed sob¹ udawac, ze obOje s¹ zgodnym ma³¿eñstwem, które postanowi³o
uczciæ jak¹œ szczególn¹ okazjê. Dlaczego nie, pon'l:yœla³a buntowniczo.

Alex powtórnie nape³ni³ jej kieliszek wi . Przez ca³y czas wyraŸnie jej nadskakiwa³, troskhwle stara³ siê
odgadywaæ jej ¿yczenia, pyta³, na co jeszcze ma ochotê. Wprost chodzi³ z siebie, ¿eby ten wieczór
okaza³ siê godny zapamiêtania. Tak, to rzeczywiœ ie szczególny wieczór, pomy la³a z bólem w s rcu. YVI
czór po¿egnalny. Ostatma szansa, aby Cleszyc SIê towarzystwem Alexa. Teraz zachowywali siê jak dwoje
dobrych znajomych. Wyd wa³o siê, .¿ ³¹cz¹ ic.h naprawdê przyjazne stosunkI. GawêdZlh pogodnIe o
wszystkim i o niczym, unikaj¹c dra¿liwych tematów, aby nie naruszyæ kruchego zawieszenia broni. Dobre
wino i smaczne jedzenie wprawi³o ich w doskona³y humor. W tej chwili Julie gor¹co pragnê³a, aby
niezwyk³e zrozumienie i wzajemna sympatia trwa³y wiecznie. Szkoda, ¿e by³o to nierealne.

Zatopiona w swoich rozwa¿aniach, nie zwróci³a uwagi, ¿e Alex skin¹³ na kelnera. Zap³aci³ rachunek i
nieoczekiwanie spyta³:

. - Pójdziemy na piêtro? Jest tam ma³y parkiet do tañca i gra orkiestra.

Serce uderzy³o jej szybciej. Znów znalaz³aby siê w ramionach Alexa, ko³ysz¹c siê w takt muzyki... Na

m œl .tym ogarnê³o j¹ rozmarzenie. Oboje lubili tancz c l razem tworzyh dobran¹ parê. Julie uœmiechn
³a SIê do tych wspomnieñ. Alex musia³ bez trudu zmterpretowaæ jej minê, poniewa¿ rozeœmia³ siê
cicho. .

- Masz ochotê, prawda?

- .Owszem - przyzna³a, patrz¹c na niego spod d³ugIch rzê.s. - Od dawna nie.tañczy³am.

Chyba zdzi-..yi³a g t.rochê ta odpowiedŸ. Przechyli³ g³owê na bok l uwaznleprzygl¹da³ siê twarzy Julie.

background image

-Jak· wygl¹da³y twoje rozrywki podczas tych dwóch lat? .

Zarumieni³a siê lekko. Nie bardzo mia³a ochotê ?lu wyjawiæ, ¿e bez niego jej ¿ycie Wygl¹da³o szaro l
smutno. .

. - o có¿, chodzi³am do teatru i doœæ czêsto na kolaCjê do restauracji. - Niech sobie wyobra¿a co' chce,
pomyœla³a w. duchu. Jeszcze tylko tego br kowa³o, aby uzna³, ¿e têskni³a za jego towarzystwem lub
spól i pr emnoœciami! Lecz jakiœ cichutki g³o lk w Jej umysle nalega³, ¿e w³aœnie taka jest prawda, ze
bez Alexa ka¿dy dzieñ by³ nie do zniêsienia.

Dlatego Julie rzuci³a siê w wir pracy. Obowi¹zki zawodo.we qkaza³y siê skutecznym antidotum na ból
rozstawa, ale po pewnym czasie znów zaczê³a dokuczaæ Julie samotnoœæ. .

- ,rzypus z , ¿e Courtney nie pozwoli³ ci siê nudzlc - powledZla³ beznamiêtnym tonem Alex zapalaj¹c papi
rosa. Schowa³ zapalniczkê i zaci¹gn¹³ siê g³ boko. W Jego oczach b³yszcza³ gniew. Julie natychml st
wpad³a w z³oœæ. Starli siê spojrzeniami poprzez dehkatn¹ chmurkê bladoniebieskiego dymu.

- O czym ty pleciesz?!

. - A jak s¹dzisz? Nie umiem sobie wyobraziæ, ¿e blega³as sa a do eatru zy gdziekolwiek indziej.

- W takim raZle twoJa wyobraŸnia jest niewiele warta. - parsknê³a. - A j am ochotê st¹d wyjœæ.

- Zdjê³a z krzes³a aksamltne bolerko i chwyci³a

torebkê. - Nie mo¿na spêdziæ z to ¹ Sp? ?jnie jednego wieczoru. Od razu zaczynasz Siê k³OCiC.

Przytrzyma³ j¹ z.a przegub.. . - .

- Julie, zaczekaj. --:- Urwa³ mepe e, a na jego twarzy odmalowa³y Siê spr zne u zucia.

Julie obserwowa³a go w mi czemu.

background image

- S³uchaj - zacz¹³ z wahaniem. - Przeprasz a tê kretyñsk¹ uwagê o Robercie.. P,o pro tu tak mi s ê
wyrwa³o. Chyba zaczynam ID ec na jego. p c e obsesjê. - Zaœmia³ siê nieweso³o. - Ale ObieCUjê
wspomnieæ na ten temat ju¿ i s³?wa. - Pa rzy³ jej tak ¿arliwie w oczy, jak gdyby usi³owa³ z mch
wyczytaæ jak¹œ szczególn¹ infomiacjê· Julie westchnê³a i odwróci³a g³owê· - Dlaczego mnie tu dzisiaj
przyWioz³eœ? - Utkwi³a niewidz¹cy wzrok w dzikiej scenerii za oknem. . -, - Chcia³em mieæ jeszcze jedn¹
szansê, aby Ci cos wyjaœniæ. Nie oczekiwa³em wczoraj telefonu od Angeli ani tego, ¿e siê dzisiaj u nas.
zj wi. Jej zy zaskoczy³a mnie tak samo jak Ciebie. - Puœci³ jej przegub, zsun¹³ d³oñ ni¿ej i rdeczni
uœcisn¹³ J?al e Julie. Poczu³a rozchodz¹ce Siê wzd³u¿ przedraID ema zdradliwe ciep³o. Usi³owa³a zamas
owaæ. przyp³yw wzruszenia wywo³any czu³ym dotykiem. Nie w¹tpi³a, ¿e têtno na jej szyi szaleñcz Uls
je-, Ze knê³a na Alexa. Wpatrywa³ siê w to ID ejsce jak zahipnotyzowany. - ChodŸmy potañczyæ.- c
kusz¹co.

Przesunê³a bezradnym spojrzemem po jego szczup³ej opalonej twarzy. Wsta³a i pozwoli³a siê zap
owadziæ na piêtro. W niedu¿ej s:u pan wa³ przYJ ny pó³mrok. Usiedli przy maleñkim stoliku, na ktorym
sta³a niska ozdobna œwieca.

- Napijesz siê d¿inu z tonikiem? - spyta³ Alex, gdy zjawi³a siê kelnerka. - Tak, proszê - mruknê³a Julie. -
Zastanawia³a siê nerwowo, czy nie pope³ni³a niebezpiecznego w skutkach b³êdu, przychodz¹c tu z
Alexem.

- ie .czekaj y a nasze drinki. Chcê z tob¹ z tanczyc owiedZ a³, poniewa¿ kilkuosobowa orkiestr w³asme
zaczê³a graæ.

!ul e westc nê³a g³êboko, gdy na parkiecie Alex WZ ¹³ ,¹ w. r nl ona. By³o jej w nich tak dobrze. Alex
podmos³ J.ej pr w¹ r kê i otoczy³ ni¹ swoj¹ szyjê,- na têpm obj¹³ Juhe ciasno w talii. Dziêki temu iC Cia³a
emal rzyl ê³ do siebie. Julie postano ³a. o mczym e mysiec. Podda³a siê ³agodnym dZWiêko alca
dominuj¹cej bliskoœci swego mê¿a. Poruszali Siê w takt melodii p³ynnie i bez wysi³ku tworz¹c w tañcu
doskona³¹ jednoœæ. ' Nic nie mówili, !ecz Julie iecizia³a, ¿e zmys³y' Al xa za.czê³y na m¹ reagowac. Czu³a
emanuj¹ce z meg ciep o, gdy usn¹³ podbródkiem jej skroñ auw y³a, ze Siê. spo ³. Przytuli³ j¹ jeszcze
mocniej b³¹dzi³ wargami po jej w³osach.

. Kied muzyka ilk³a, minê³a d³uga chwila, mm Juh zda³ obie z tego sprawê. Powoli wysunê³a Siê z
uscisku Alexa. Przez moment sta³a bez ruc u, ?si³uj¹c zrozumieæ, gdzie siê znajduje.

Alex wZ ¹³ J¹ za ³okieæ i delikatnie skierowa³ do sto k :' .na .którym ju¿ sta³y zamówione napoje.

background image

USic:d Alex. jedn austem opró¿ni³ po³owê swoj.ej sz.k anki. !ulie siêgnê³a po d¿in. S¿ybko pi³ a
³ykow. Z przera¿eniem stwierdzi³a, ze drzy ej rêka. Alex· obserwowa³ j¹ z enigmatyczn¹ mm¹.

. - :Vci¹¿nieŸle n to wychodzi, prawda? - spyta³ w ko cu, l?rzerywaj¹c napiêt¹ ciszê.

Juhe s ê a tylko g³ow¹. Nie potrafi³a wydobyæ g³osu z zacismêtego gard³a, ale nie mia³a zamiaru siê z
tym zdradziæ. . . - 'Yiele rzec.zy obiliœmy razem dobrze, Julie - poWiedZia³ z naCiskiem, wpatruj¹c siê jej
sugestywnie W o zy.. Nagle. ktoœ wymówi³ g³oœno ich imiona.

ObOje mechêtme oderwali Od siebie wzrok.

JESZCZE JEDNA SzANSA

, - Alex i Julie! Co za niespodzianka! - Obok nich sta³ RobertCourtney. Jego uœmiechniêta twarz
wyra¿a³a szczer¹ radoœæ. - Tak siê cieszê, ¿e was widzê· - Wyci¹gn¹³ rêkê do Alexa, który patrzy³ na
niego ponuro. Obaj mê¿czyŸni przelotnie uœcisnêli sobie d³onie. Julie zerknê³a na mê¿a i westchnê³a.
Dlaczego los tak sobie z nich zakpi³, zsy³aj¹c im tu i teraz Roberta Courtneya? W³aœnie jego...

Robert odwróci³ siê do Julie.

- Piêkna jak zawsze - powiedzia³ przyjaznym tonem, przypatruj¹c siê jej zillek³amanym podziwem.

- Dziêki, Robert. Ty te¿ nieŸle wygl¹dasz.

- Och; to tylko efekt opiIeiiizny - odpar³ ze œmiechem. - Zejdzie po tygodnil,l.

- Spêdzi³eœ urlop w ciep³ych krajach? - spyta³a zaciekawiona. ' Alex ¿achn¹³ siê g³oœno. Julie rzuci³a mu
mordercze spojrzenie, lecz wcale siê tym nie przej¹³.

- Przysi¹dŸ siê do nas, Robert - zaproponowa³a.

Wyczu³a, ¿e Alex zesztywnia³.

- Dziêkujê, ale nie jestem sam. Przywioz³em .tu klientów naszego banku. - Wskaza³ grupê rozbawIOnych
osób siedz¹cych po przeCiwnej stronie sali.

background image

- Chyba trochê za du¿o wypili. Wkrótce, muszê odstawiæ ich bezpiecznie do hotelu. Ale chêtnie je zcze z
wami przez chwilê pogadam. ,- Odsun¹³ krzes³o i usiad³. .

, Alex nie odezwa³ siê ani s³owem. Julie obliza³a nerwowo wargi. ¯a³owa³a, ¿e nie umie na zawo³anie
znikn¹æ, poniewa¿ napiêcie stawa³o siê prawie namacalne.

- Nie widzia³em was od wieków. Co siê z wami, dzia³o?

Alex nadal milcza³. Julie zaczyna³a kipieæ wewnê- .

trznie ze z³oœci. . .

, - Oboje mieliœmy na g³owie ró¿ne sprawy, Robert.

Sam wiesz, jak to jest, praca i tak dalej - szczebiota³a

jak s³o a idiotka. Nie chcia³a jednak, aby Robert poczu³ Siê ura¿ony zachowaniem Alexa. Pos³a³a mu
olœniewaj¹cy uœmiech i kontynuowa³a: -;- Nadal tak czêsto chadzasz do teatru? Ja opuœci³am ostatmo
kilka interesuj¹cych spektakli, ale w najbli¿szym czasie amierzam po:vróciæ do dawnych zwyczajów. -
Spo..

rza³a przelotrue na mê¿a. Jego mina me wró¿y³a nic dobrego. . .

- Ja tak¿e mam spore' zaleg³oœci - przyzna³ Robert.

- Za³atwia³em pewn¹ transakcjê w Miami. Mój departament prowadzi tam interesy.

- Kiedy by³eœ na Florydzie? - spyta³ ostro Alex.

- Spêdzi³em tam trzy miesi¹ee. Wróci³em kilka dm temu. To najlepszy wariant, prawda? Zima :' tropiku,
a lato w Bostonie. - Znów popatrzy³ Ciep³o na Julie. - Naprawdê œlicznie wygl¹dasz. Wspaniale, ¿e was
dzisiaj spotka³em. Musimy siê umówiæ i pójœæ razem na najbli¿sz¹ premierê.. Zadzwoniê do was. .

- Koniecznie - wycedzi³ Alex.

Robert drgn¹³, memile zaskoczony i uwa¿niej przyjrza³ siê Julie.' Siedzia³a przesadnie wyprostowana, a w
jej oczach malowa³ siê niepokój.

background image

- Odezwij siê med³ugo, Robert - powiedzia³a. - Do zobaczema.

Cisza, jaka zapad³a po odejœciu Roberta, mia³a ciê¿ar o³owiu.W koñcu przerwa³ j¹ Alex. .

- Idziemy - warkn¹³, wstaj¹c z krzes³a.

Julie w milczeniu wziê³a torebkê i bolerko. Oddyc;ha³a g³êboko, aby nie wybuchn¹æ. Wszystko siê w niej
gotowa³o z wœciek³oœci. Jak Alex œmia³ potraktowaæ Roberta tak po chamsku.

Na parkingu potknê³a siê o krawê¿nik. Alexchwyc j¹ za ³okieæ. Szarpnê³a gniewnie rêkê i ostentacyjnie
Siê odsunê³a. Nie mog³a œcierpieæ jego bliskoœci. Wsiad³a do samochodu, a Alex ¿ hukiem zatrzasn¹³
drzwiczki i trzema krokami obszed³ maskê. Usiad³ za

³

JFSZCZE JEDNA SZANSA

kierownic¹, zapali³ silnik i wrzuci³ bieg. Auto ruszy³o

z piskiem opon. , .., . .

Julie nie zamierza³a tolerowac takiej mebezpleczneJ jazdy. Otworzy³a usta, aby kategorycznie
zaprotestowaæ, ale nie zd¹¿y³a. . , .

- Lepiej nic nie mów - pad³ ZWlêz³y rozkaz. - J eS l powiesz choæ s³owo na obronê Courtneya, to me
odpowiadam za swoje czyny. .

Julie nie odezwa³a siê prawdopodobme tylko dlatego, ¿e d³awi³ j¹ gniew.r-Gdyby. nie to, szokuj¹ca
gwa³townoœæ Alexa na Rewno me powstrzyma³aby jej od ciêtej repliki. .

. Alex skrêci³ w podjazd i tak ostro zahamo a³, ze mimo pasów Julie polecia³a do. przo u. RzuCl a mê¿owi
gniewne spojrzenie, wyslad³a l popêdzi³a do domu. Nie zd¹¿y³a dobiec do wejœcia, gdy Alex z³apa³ j¹ za
ramiê· .

background image

- Puœæ mnie, ty potworze! - wrzasnê³a. .

- Zamktiij siê ty idiotko! - sykn¹³. - Chcesz, zeby s¹siedzi' zobaczy'ti, jakie z. n s; zgodne m eñstwo? - Przez
chwilê przygl¹da³ Slê Jej ponuro. - le martw siê, bêdziesz wreszcie sobie mog³a pogadac, malutka.

Rozmówimy siê raz na zawsze!

Ch³odny dreszCz po³askot j¹ w krêgos³up .

W g³osie Alexa us³ysza³a ozb , zas na t: ?Io êza malowa³o siê zdecydowame. Zmknê³a gdzie uSIDlec
niêta, ¿artobliwa fasada, a pozosta³ ktos zupe³nie obcy i wrogi. .,' .

Wiedzia³a ¿e nie zdo³a mu Slê wyrwac. Wola³a tez nie rozjusza Alexa jeszcze bardziej. rew s.w
zwyczajom zachowa³a wiêc mi czeme l pozwoh³a Slê wepchn¹æ do holu.

- Nawet nie próbuj mi zwiaæ - ostrzeg³ Alex lodowato. - Gdzie wolisz: u ciebie czy u mnie?

Nie odpowiada³a jej ¿adna z tych o¿liwoœci.

- Czemu. nie porozniawiamy tutaj? - mruknê³a obronnym tonem.

JFSZCZE. JEDNA SZANSA

Zignorowa³ pytanie Julie i, chwyciwszy jej rêkê, poci¹gn¹³ j¹ do swojego pokoju. Tam spróbowa³a przej¹æ
inicjatywê.

- Dlaczego tak po grubiañsku potraktowa³eœ Roberta?

- A dlaczego ty potraktowa³aœ go tak mi³o?

- Wcale nie by³am mi³a. Po prostu zachowa³am siê uprzejmie! - Spiorunowa³a Alexawzrokiem, daj¹c
upust furii. Burzliwe emocje, t³umione przez ca³¹ drogê, wreszcie znalaz³y ujœcie. Alex dostanie za
swoje, postanowi³a. Sam siê tego doprasza³. - Robert prawdoppdobnie siê zastanawia, czy przypadkiem
nie zwariowa³eœ. Jednego jest jednak pewien: tego, ¿e straci³eœ dobre maniery.

W srebrzystych oczach b³ysn¹³ gniew.

- Za to o tobie wci¹¿ ma dobre zdanie. Ten bawidamek przypad³ ci do gustu!

- Bawidamek! O czym ty bredzisz? - prychnê³a pogardliwie. ' - Nie udawaj naiwnej. Po naszym œlubie
spêdza³aœ z Robertem Courtneyem wiêcej czasu ni¿ z kimkolwiek innym; wliczaj¹c twoje przyjació³ki.

background image

Zaniemówi³a z obur.zenia, wiêc tylko patrzy³a na Alexa z otwartymi ustami.

- Nie zaprzeczysz? - spyta³ ironicznie.

- Nawet gdyby twoje idiotyczne stwierdzenie by³o prawd¹, a z pewnoœci¹ nie jest, to umawia³am siê z
Robertem, poniewa¿ mój m¹¿ nie zwraca³ na mnie uwagi. Ka¿d¹ woln¹ chwilê poœwiêca³eœ Angeli! -
wycedzi³a. .

Patrzy³ na ni¹ przez chwilê z nieodgadnion¹ min¹.

- Angela pracuje u swego ojca. Spotyka³em siê z ni¹ wy³¹cznie w interesach. Nigdy nie ³¹czy³o nas nic
osobistego - wyjaœni³ beznamiêtnie, przygl¹daj¹c siê jej badawczo.

- Akurat! Chyba nie s¹dzisz, ¿e ci uwierzê? Nawet twoja matka widzia³a w niej idealn¹ kandydatkê na

JFSZCZE JEDNA SZANSA

synow¹! - Usta Julie zadr¿a³y. Znów odezwa³ siê zadawniony ¿al do teœciowej.

- A jednak o¿eni³em siê z tob¹! Nie interesuj¹ mnie pogl¹dy mojej matki. .

- Naprawdê? Czemu wiêc wychodzisz z siebie, ¿eby siê jej przypodobaæ? Przecie¿ w tym celu mnie tu
sprowadzi³eœ: aby sprawiæ jej przyjemnoœæ. To œmieszne!

- Uwa¿asz próbê ratowania naszego ma³¿eñstwa za œmieszn¹? ' , I - A jest inaczej? Na czym ty chcesz
budowaæ wspóln¹ przysz³oœæ? Mieszkamy teraz razem dla dobra pani Brandt. Liczy siê wy³¹czi:lie jej
zdrowie. Na mnie wcale ci nie zale¿y.

- Przestaniesz wreszcie mówiæ te g³upstwa?!

Chwyci³ j¹ tak mocno za ramiona, ¿e jego palce zag³êbi³y siê w miêkkim ciele. - Niech mnie szlag trafi,
jeœli mi na tobie nie zale¿y! - W g³osie Alexa zabrzmia³a udrêka. To wyznanie nie przysz³o mu ³atwo.
Puœci³ Julie i wyra¿aj¹cym rozpacz gestem przejecha³ rêk¹ po w³osach.

background image

Oczy Julie wype³ni³y siê ³zami. Prze³knê³a z trudem œlinê, usi³uj¹c je powstrzymaæ. , - Daruj sobie ten
'p³acz!- Slepa furia znów wykrzywi³a rysy jego twarzy. ' - Ani myœlê p³akaæ z twojego powodu, Aleksie
Brandt! - zawo³a³a, odruchowo wycieraj¹c wierzchem d³oni mokre policzki. Nie zamierzam te¿ ani
minuty d³u¿ej przebywaæ z tob¹ pod jednym dachem! - Rozejrza³a siê gor¹czkowo po pokoju. Aby st¹d
uciec, musia³a, niestety, Wymin¹æ Alexa. Bez trudu przejrza³ jej zamiary. .

- Ju¿ ci powiedzia³em, ¿e nie uda ci siê zwiaæ.

Wyjaœnimy wszystko do koñca, nawet gdybym mia³ zatrzymaæ ciê tutaj si³¹· - Zobaczymy! - rzuci³a siê w
stronê drzwi, lecz z³apa³ j¹, nim zd¹¿y³a zrobiæ dwa kroki. Ju¿ chcia³a

-- --------------------.. -

JFSZCZE JEDNA SZANSA

iê d magaæ, aby a³ jej spokój, lecz dziwne spoJrzeme Alexa ca³kiem j¹ zaszokowa³o. Dostrzeg³a w
szarych oczach zarówno. gniew, jak i niek³amane po¿¹danie.

Jej nagle otêpia³y umys³ usi³owa³ przyswoiæ to, co zarejestrowa³ jej wzrok. Po chwili zrozumia³a ¿e

. '

dalszy. opór me ma sensu. Powinna zastosowaæ inn¹ taktykê· Postanowi³a zachowaæ spokój i nie
dopuœciæ do tego, ¿eby Alex wykorzysta³ swoj¹ fizyczn¹ przewagê· Przesta³a siê wiêc wyrywaæ. Alex
natychmiast uwolni³ z uœcisku jej ramiê. Odsun¹³ je od siebie niemal z obrzydzeniem.

a zê³a masowaæ d³oni¹ obola³e miejsce, jednoczesme obserwuj¹c z niepokojem tegb ponurego
osobnika, którego prawie nie poznawa³a. Zachowywa³ siê jak zupe³nie obcy cz³owiek. Wiedzia³a, ¿e nie
wolno jej okazaæ zdênerwowania. Bezwiednie wyprostowa³a plecy.

- No dobrze, Alex. Jesteœmy wbrew mojej woli w twojej sypialni. I co dalej? - odwa¿nie rzuci³a
wyzwanie, chocia¿ usta dr¿a³y jej' ze strachu.

- Zaraz ci poka¿ê,-co dalej! - Przyci¹gn¹³ j¹ gwa³townie do piersi.

Julie bezskutecznie usi³owa³a go odepchn¹æ.

background image

- My lisz, ¿e mo¿esz flirtowaæ ze swoim by³ym ch³opakIem, znów nara¿aj¹c nasz zwi¹zek i nie ponieœæ
konsekwencji? Tak ci siê ylko zdaje - wycedzi³, z twarz¹ tu¿ obok jej twarzy. Wpatrywa³ siê w ni¹ ze
z³oœci¹, lecz po chwili opuœci³ wzrok na jej rozchylone ze zdumienia wargi. Julie wyczu³a w nim
wewnêtrzny konflikt. Alex wci¹¿ by³ rozgniewany, lecz stopniowo ogarnia³y go inne, równie silne emocje.
Nie mia³a pojêcia, jakim cudem zrozumia³a, na czym polega jego udrêka. Wiedzia³a jednak, ¿e œcieraj¹
siê w nim sprzeczne uczucia. Zaczyna³a siê te¿ domyœlaæ, które zwyci꿹· Nagle powróci³y jej odwaga i
pewnoϾ siebie.

.

, -

Alex natychmiast zauwa¿y³ tê zmianê. Przez d³ug¹ minutê oboje patrzyli na siebie w milczeniu Chwyt na
ramionach Julie jakby trochê zel¿a³.

Chcesz mnie doprowadziæ do szaleñstwa, prawda? - jêkn¹³ z rozpacz¹. Julie czeka³a bez tchu na to, co
musia³o siê staæ. Alex pochyli³ g³owê.

Dzika rozkosz zaw³adnê³a Julie przy pierwszym mu' œniêciu jego ust, pocz¹tkowo delikatnym i pe³nym
wahania. Zaraz jednak zagam¹³jej wargi zach³annym poca³unki ..Aomagaj¹c siê równie namiêtnej
odpowiedzi. JUlie, oszo³omiona radoœci¹, któr¹ dawa³ jej Alex, podda³a siê odurzaj¹cym pieszczotom.
Zapomnia³a o ca³ym œwiecie. Liczy³ siê tylko Alex - on, jego aotyk i jego usta.

Z westchnieniem objê³a go zaszyjê, a cia³o auto- .

matycznie odnalaz³o drogê do jego muskularnej syl:' wetki. Przywarli do siebie, rozkoszuj¹c siê
cudownym smakiem owocu, którego sobie od tak dawna odmawiali. By³ kusz¹cy i s³odki.

Alex bez koñca powtarza³ jej imiê, a Julie mrucza³a ze szczêœcia. Rozpi¹³ suwak. i zsun¹³ z jej ramion
cieniutkie rami¹czka. Sukienka opad³a na dywan, tworz¹c wokó³ stóp Julie migotliwe jeziorko z
szafirowego atlasu.

Mia³ j¹ teraz tu¿ obok, prawie nag¹. Rozpi¹³ klamerkê koronkowego staniczka i siêgn¹³ wargami do
miêkkiej wypuk³oœci. Jego ciep³e d³onie przesuwa³y siê po jedwabistej skórze Julie. Zrêcznie

background image

odnajdywa³y wszystkie sekretne, najwra¿liwsze miejsca, umiejêtnie zaspokajaj¹c wymagania jej
rozbudzonych zmys³ów.

Zacz¹³ szybciej oddychaæ. Odsun¹³ siê od niej na moment i ujrza³ w jej oczach z³ociste lœnienie. Widok
jej zarumienionej twarzy i ociê¿a³ych powiek jeszcze bardziej roznieci³ jego gor¹ce pragnienia. Znów j¹
ca³owa³, wci¹¿ od nowa odkrywa³ kszta³t i niezwyk³¹ .

s³odycz jej warg. Oddawa³a mu poca³unki i dr¿a³a

w jego ramionach, a¿ ca³kiem ogarn¹³ ich p³omieñ . wzajemnego po¿¹dania.

- Julie, Julie - Wyszepta³ chrapliwie Alex. - Chcê ciê kochaæ tak jak dawniej. - Próbowa³a siê opanowaæ.
Wróciæ do rzeczywistoœci. Wiedzia³a, ¿e za chwilê bêdzie za póŸno, ¿e ju¿ nie zdo³a siê oprzeæ tej
przemo¿nej sile, która nieub³aganie pcha³a ich ku sobie.

Czy mia³a odrzuciæ upojne spe³nienie? Jeszcze siê waha³a, gdy Alex wzi¹³ j¹ na rêce i zaniós³ do ³ó¿ka.

W³aœnie wtedy zrezygnowafa z oporu. Gdzieœ w niej samej osza³amiaj¹ce wo³anie domaga³o siê jej
zgody.

Podda³a siê jego magii. Z cichym jêkiem unios³a g³ówê i przyjê³a usta Alexa.

ROZDZIA£ DZIESI¥TY

Otworzy³a oczy i przez chwilê le¿a³a oszo³omiona, na. pograniczu snu i jawy. œwlat³a'P'F?:es¹cza³o siê
przez szparê pomiêdzy zas³onami. J utkwi³a wzrok w jasnym promieniu ukoœnie przecinaj¹cym pokój.

Nagle przypomnia³a sobie, co siê wydarzy³o i ca³kiem oprzytomnia³a. Odwróci³a siê gwa³towniej
zobaczy³a, ¿e obok nie ma nikogo, lecz zmiêta poœciel zachowa³a kszta³t potê¿nej sylwetki Alexa.

background image

Julie'z pewnym wahaniem powróci³a myœlami do 'wczorajszego wieczoru. Da³a siê ponieœæ zmys³om.

Alex by³ kochankiem doskona³ym. Umiejêtnie stopniuj¹c pieszczoty, wprawi³ j¹ w stan nies³ychanego
podniecenia. Dawa³ coraz wiêcej i równie du¿o wymaga³. Jego rêce i usta gor¹czkowo b³¹dzi³y po jeJ
ciele, którego od tak dawna nikt nie dotyka³. Rewail¿owa³a siê tak¹ sam¹ namiêtnoœci¹. W koñcu Alex
nie potrafI³ d³u¿ej utrzymaæ na wodzy swego po¿¹dania i oboje zatracili siê w zachWycaj¹cej rozkoszy.
Ca³y œwiat znikn¹³, li czas stan¹³ w miejscu, istnia³a tylko radoœæ i niebiañska ekstaza. PóŸniej le¿eli
przytuleni do siebie, a ciep³e W!ll'gi Alexapieœci³y j¹ ³agodnie, a¿ Julie odp³ynê³a w s³odki sen.

Teraz nadesz³a pora refleksji. Julie jeszcze raz siêgnê³a pamiêci¹ wstecz. Od kilku tygodni przebywa³a w
pobli¿u Alexa. Jego bliskoœæ o¿ywi³a dawne uczucia, obudzi³a ukryte têsknoty. W tej sytuacji musia³o
prêdzej czy póŸniej dojœæ do mi³osnego zbli¿enia. Dla. Julie stanowi³o ono kulminacjê wszystkich
pragnieñ, ,poniewa¿ Alex by³ mê¿czyzn¹· jej ¿ycia.

Wiedzia³a, ¿e nigdy nie przestanie go kochaæ. Lecz on... Czego pragn¹³? Westchnê³a ciê¿ko. Nadal nie
rozumia³a swego mê¿a. .

Odrzuci³a ko³drê i wsta³a z ³ó¿ka. Puszysty, dywan ' przyjemnie ³askota³ bose stopy. Przeci¹gnê³a siê jak
zadowolony kot i pos a do ³azienki. Przypuszcza³a, ¿e Alex siê k¹pie, lecz przeszklona kabina okaza³a siê
pusta.

Julie zdusi³a w sobie rozczarowanie. Postanowi³a nie zastanawiaæ siê nad ewentualnymi przyczynami
nieobecnoœci Alexa. Przecie¿ ta noc wcale nie oznacza³apojednania, a ona - Julie nie by³a naiwn¹
nastolatk¹, uwiedzionfl przez jakiegoœ pozbawionego skrupu³ów ³ajdaka.

Zagryz³a wargi, które wci¹¿ lekko dr¿a³y i wesz³a pod prysznic. Z rozmys³em skupi³a uwagê na
lœni¹cychstrumykach wody, sp³ywaj¹cych po jej ciele.

Stara³a siê nie myœleæ o niczym. Po pewnym czasie zakrêci³a kran i siêgnê³a po rêcznik.

Wbrew postanowieniu ponownie zaczê³a analizowaæ swoj¹ sytuacjê. Nie zamierza³a siê d³u¿ej
oszukiwaæ. Zgodzi³a siê tutaj wróciæ, poniewa¿ pchnê³a j¹ do tego mi³oœæ. Nie mog³a jednak zostaæ z
Alexem, gdy¿ nim kierowa³y zupe³nie .inne pobudki.

Zdawa³a sobie sprawê; ¿e w jego obecnoœci jest zupe³nie bezbronna. PotrafI³ j¹ zniszczyæ po prostu
bêd¹c sob¹ i wcale nie by³o w tym jego winy. Nie by³o w tym niczyjej winy. Dopiero teraz to zrozumia³a.

background image

Musia³a wiêc st¹d odejœæ,i to zaraz. W przeciwnym razie stanie siê w rêkach Alexa zabawk¹.' Nie
potrafi³aby tego znieœæ. Wczoraj przez chwilê wierzy³a, ¿e wystarczy gwa³towna namiêtnoœæ, aby
uznaæ zwi¹':

zek z Alexem za szczêœliwy. Ale dziœ, w ch³odnym œwietle poranka, stwierdzi³a, ¿e to o wiele za ma³o.

Pragnê³a, ¿eby Alex cieszy³ siê jej towarzystwem, ¿eby stêskniony œpieszy³ do niej ka¿dego dnia.
Pragnê³a nie

tylko mi³oœci i po¿¹dania, lecz równie¿ przyjaŸni.

Chcia³a otrzymaæ wszystko albo nic.Ub a³a .siê. i' p ed wyjœciem obrzuci³a sypialniê ostatnun
spoJrzemem. W ci¹gu tych kilku tygodni nigdy tu nie zagl¹da³a. Teraz rozejrza³a siê z cieka oœci¹.. Nat
chmiast za wa¿y³a, ¿e pokój, który zaJmowali oboje zaraz po slubie, wygl¹da tak jak dawniej. Te same
meble, dywan, flf które kupowa³a razem z Alexem. Ka¿dy szczegó pr pomina³ o ich ma³¿eñstwie:.Alex
nic tutaj nie zr'hieñl . NajwyraŸniej nie stara³ siê wymazaæ z pamiêci wspomnieñ o· tamtych
szczêœliwych dniach. .

Wymknê³a siê cicho na korytarz. Od razu natknê³a siê na Sarah, która powita³a j¹ ze Zmartwion¹ min¹. .

- Och, panno Julie, w³aœnie sz³am pani¹ obudziæ.

Pan AleX: niedawno zabra³ pani¹ Brandt-do szpitala.

- Co siê sta³o, Sarah?

Okaza³o siê, ¿e teœciowa niechc¹cy obla³a sobie rêkê wrz¹tkiem. Julie odetchnê³a g³êboko i opar³a siê o
œcianê, poniewa¿ nogi mia³a jak z waty. Co za szczêœcie, ¿e to nie wylew, pomyœla³a z ulg¹. Od
niedawna zaczê³a ceniæ matkê Alexa. Starsza pani zaimponowa³a jej swoj¹ osobowoœci¹. Potrafi³a ca³.
kowicie zmieniæ swój stosunek do synowej i z determinacj¹. stara³a siê naprawiæ z³o, które jej' kiedyœ
wyrz¹dzi³a. Dok³ada³a wszelkich starañ, aby tym razem Julie traktowa³a ten dom jak swój i aby czu³a siê
tu jak najlepiej. Jeœli nawet zauwa¿y³a, ¿e Alex i Julie nie traktuj¹ siê nawzajem jak pogodzeni

background image

kochankowie z ksi¹¿kowego romansu, to nigdy nie da³a tego po sobie poznaæ. Nie napomknê³a te¿ na
ten temat ani s³owem.

. . Julie westchnê³a i przywo³a³a siê do porz¹dku. By³o Jej przykro z powodu pani Brandt, lecz niewiele
mog³a w tej ytuacji pomóc. Nic wiêc nie sta³o na przeszkodzie, aby zrealizowaæ wczeœniejsze
postanowienie

JESZCZE JEDNA S¯ANSA

i st¹d znikn¹æ. Im szybciej, tym lepiej. Chwilowa nieobecnoœæ Alexa u³atwia³a zadanie.

Juliez· przymusem uœmiechnê³a siê do pokojówki.

- Trochê mnie przestraszy³aœ, Sarah., W pierwszej chwili pomyœla³am, ¿e pani Brandt mia³a drugi
wylew.

. Dziêki Bogu, ¿e to tylko oparzenie. - Nerwowo ' odgarnê³a z twarzy kosmyk w³osów i posz³a do holu.

- Mam podaæ œniadanie, panno Julie?

- Nie, dziêkujê, Sarah. Chyba w ogóle nie bêdê teraz jad³a. - Minê³a drzwi do sypialni Alexa, odwracaj¹c
wzrok w przeciwn¹ stronê. Wesz³a do swojego pokoju. - Szybko wyci¹gnê³a z szafy dwie walizki i'
zapakowa³a do nich czêœæ swojej garderoby. Wybra³a rzeczy, które uzna³a za najbardziej potrzebne.
Zatrzasnê³a zamki, œci¹gnê³a walizki z ³ó¿ka i po kolei zanios³a je na podjazd. Wróci³a po torebkê i
neseser z kos'metykami. Skrzypmêcie frontowych drzwi musia³o zaalarmowaæ Sarah, która natychmiast
wyros³a obok nicj jak spod ziemi. .

- Panno Julie! Czy pani gdzieœ wyje¿d¿a?

Julie westchnê³a z rezygnacj¹. Po krótkim namyœle uzna³a, ¿e Sarah nale¿y siê jakieœ wyjaœnienie.
Inaczej gotowa jeszcze zadzwoniæ do szpitala, ¿eby sprowadziæ tu Alexa. Julie za wszelk¹ . cenê wola³a
tego unikn¹æ.

- Tak siê sk³ada, ¿e na pewien czas muszê siê st¹d wyprowadziæ.. .

- Czy pan Alex o tym wie?

- Nie, Sarah, ale to nie ma ¿adnego znaczenia - par³a nieco ostrzejszym tonem.

background image

- Och, panno Julie, przecie¿ nie mo¿e pal, i znów tak po prostu st¹d odejœæ. Proszê poczekaæ, a¿ wróci
pan Alex. -. Starsza kobieta patrzy³a na ni¹ b³agalnie.

Julie, wbrew samej sobie, postanowi³a daæ do zrozumienia ¿e jest tutaj pani¹ domu - co prawda drug¹ w
kolejce, pomyœla³a z ironi¹ - i nie nale¿y

-

jej niczego dyktowaæ. Spojrza³a na pokojówkê nieco z góry.

- Powiedz panu Alexowi, ¿e siê odezwê. Do widzenia. - Chwyci³a swój baga¿ i poœpiesznie zanios³a go
do samochodu. .

Podczas jazdy ca³kiem siê rozk³ i³a. Œciera³y siê w niej dwa uczucia - ulga i r«z¿alenie. Potwarzy . zaczê³y
jej sp³ywaæ ³zy. Usi³owa³ rzeæ je wierzchem d³oni, ale bez rezultatu. Wci¹¿ pojawia³y siê nowe. W
koñcu zatrzyma³a auto przy krawê¿niku i zaczê³a sz³ochaæ. Po kilku minutach zdo³a³a opanowaæ nerwy
i ponownie w³¹czy³a siê w strumieñ pojazdów. Rozejrza³a siê ukradkiem, aby sprawdziæ, czy ktoœ
zauwa¿y³ jej ¿a³osny popis. Stwierdzi³a, ¿e nikt nie zwróci³ na ni¹ najmniejszej uwagi. Pojecha³a wiêc
dalej, trochê rozczarowana ludzk¹ obojêtnoœci¹, lecz za to z potê¿n¹ czkawk¹.

Zaparkowa³a przed domem z jasnego piaskowca.

Znajome miejsce nie wzbudzi³o,w niej ¿adnych emocji.

Ze znu¿eniem wdrapa³a siê na, schody, wlok¹c 'za sob¹ obie walizki. Zaczeka³a w holu na windê i po
chwili znalaz³a siê w swoim opustosza³ym, cichym mieszkaniu.

Godzinê póŸniej ostry dŸwiêk dzwonka niemal przyprawi³ j¹ o zawa³. Nie ruszy³a siê z kanapy, ale i tak
us³ysza³a g³os 'Alexa. .

- Julie, przyjecha³em po ciebie. Wiem, ¿e tu jesteœ, bo twój ford stoi na dole.

background image

Kolana siê pod ni¹ ugina³y, gdy sz³a do drzwi.

Zasunê³a ³añcuch j trochê je uchyli³a. Na widok ponurej miny mê¿a wpad³a w pop³och. Nie. ulega³o
w¹tpliwoœci, ¿e Alex jest gotów na wszystko. Zamierza³ tu wejœæ i siê z ni¹ rozmówiæ. Musia³a go
wpuœciæ.

Wszelki opór nie mia³ ¿adnego sensu. Zdjê³a ³añcuch i drzwi - pchniête gwa³townie siln¹ rêk¹ - otwQrzy³y
siê z rozmachem i uderzy³y o œcianê.

Alex nie traci³ czasu.

- Bierz swoje rzeczy- rozkaza³, patrz¹c ,na ni¹ lodowato. - Zaraz wychodzimy. - Z³apa³ j¹ mocno za ramiê.

Nagle ow³adnê³o ni¹ poczucie bezsensu. Alex, który wpada³ w gniew, gdy tylko j¹ zobaczy³, ostateczne
fiasko ich ma³¿eñstwa, palce, wpijaj¹ce siê boleœnie w cia³o:.. Wszystko to sprawi³o, ¿e ca³y pokój za,
wirowa³ wokó³ niej. Pociemnia³o jej w oczach. Us³ysza³a jeszcze g³os Alexa i pogr¹¿y³a siê w ciemnoœci.

Z cichym jêkiem upad³a w ramiona Alexa jak podciêty kwiat. .

Gdy odzyska³a przytomnoœæ, od razu, napotka³a.

ch³odne natarczywe spojrzenie Alexa. Nie 'potrafI³a ju¿ d³u¿ej prowadziæ tego pojedynku, którego
jedynym celem by³o zdominowanie drugiej strony. Odwróci³a g³owê i dlatego nie zauwa¿y³a, jak· na
opalonej twarzy mê¿a przelotnie pojawi³ siê wyraz cierpienia.

- Julie, przerazi³aœ lllliie nie na ¿arty. Jesteœ taka blada. Jak siêcziIjesz? - Alex przygl¹da³ siê jej z
niepokojem. Pod powiekami zapiek³y j¹ g³upie, niepotrzebne ³zy. - Proszê ciê, nie p³acz. - Podniós³ jej
d³oñ; do ust i namiêtnie poca³owa³. - ZachQwa³em siê jak brutal, wpadaj¹c tqtaj z takim impetem, ale
klnê siê na Boga, ¿e nie chcia³em ci zrobiæ nic z³ego.

- G³os mu siê za³amywa³ z przejêcia. - Napêdzi³aœ mi niezlego stracha. Nie m pojêcia, dlaczego bez -ó
przerwy ciê denerwujê. Uwierz mi, nie robiê tego celowo. .

Uœmiechnê³a siê s³abo przez ³zy.

- Chyba nie dane nam ¿yæ ze sob¹ zgodnie, Alex.

Wci¹¿ tylko siê ranimy i dzia³amy sobie na nerwy.

background image

To znaczy ty ranisz mnie, a ja wyprowadzam ciê z równowagi, uœciœli³a w myœli. Oczywiœcie, Alexówi
by³o przykro, poniewa¿ przyczyni³ siê do jej chwilowej s³aboœ i. Zreszt¹ ka¿dy cz³owiek by siê przej¹³,
gdyby ktoœ pad³ mu zemdlony u stóp. Nie powinna jednak

wi¹zaæ ze s³owami Alexa ¿adnych nadziei. Odetchnê³a g³êboko. .

- Dosz³am ju¿ do siebie, Alex. Nie wiem, dlaczego zrobi³o mi siê s³abo. Mo¿e z g³odu. Nic mi nie jest. Po
prostu muszê coœ zjeœæ. Usiad³a. Zakrêci³o siê jej w g³owie, ale nieprzyjemne . wra¿enie trwa³o tylko
przez moment. Julie uz³a³i, ¿e ma doœæ si³y, aby zmierzyæ siê Alexem. Uwolni³a rêkê i zwalczy³a
przemo¿n¹ chêæ przytulenia siê do potê¿nego cia³a, które mog³oby zaofiarowaæ jej czu³oœæ i
mi³oœæ, a nie gorycz i gniew. - Alex, wiem, ¿e przyszed³eœ, ¿eby porozmawiaæ - powiedzia³a z
wahaniem.

- Lecz jeœli nie maSZ nic przeciwko temu, wola³abym prze³o¿yæ tê dyskusjê na póŸniej. Za kilka dni
urz¹dz iê taj od nowa i wszystko dla nas obojga wrOCI do normy.

- Do normy! - zawo³a³. - O czym ty gadasz? Przez ostatnie dwa lata nasze ¿ycie nie mia³o nic wspólnego z
norm¹. Zamierzam dopilnowaæ, abyœmy to wreszcie zmienili. - W jego g³osie zabrzmia³o zdecydowanie.
Unieruchomi³ j¹ spojrzeniem pe³nym niecierpliwoœci i z trudem hamowanej furii.

Julie bezwiednie siê odsunê³a i wtedy zda³ sobie sprawê, ¿e znów zaczyna na ni¹ krzyczeæ. Westchn¹³ i
odezwa³ siê ³agodniej:

- S³uchaj, dziecinko. Spróbujmy wyjaœniæ nasze nieporozumienia bez zbêdnej irytacji, zgoda?

Nie mia³a zamiaru daæ siê nabraæ na ten s³odki ton.

- Wcale nie jestem poirytowana, Alex. Po prostu chcia³abym znów tu zamieszkaæ. Nie s¹dzisz, ¿e to
najlepsze rozwi¹zanie?

- Do diab³a, nie! Zaraz wracasz ze mn¹ do domul Tam jest twoje miejsce. Czy ta ostatnia noc nic dla
ciebie nie znaczy³a? Jak to mo¿liwe, ¿e najpierw oddajesz mi siebie, a rano uciekasz jak tchórz?

background image

Wci¹gnê³a gwa³townie powietrze. T o, co mówi³ Alex, bezlitoœnie k³u³o jej i tak ju¿ zranione uczucia.

l

. - Musia³am tak post¹piæ. Twoja oferta 'est przyjêcia. Usi³ujesz. mnie zatrzymaæ, ¿eby mieæ ka¿de
zawo³anie... o ile, oczywiœcie, znajdziesz Wi y czas - doda³a ironicznie. :- Kiedy ju¿ siê mn¹ znu.dzis:z,.

odeœlesz mnie z powrotem pod dawny adres. A 'a., podobnie jak dwa lata temu, u³o¿ê sobie ¿ycie od
nowa, jak gdyby nic siê nie sta³o. Czy w³aœnie tak to ma wygl¹daæ? - zakoñczy³a, kipi¹c z gniewu.· -
Zwariowa³aœ, Julie? Jak mo¿esz wygadywaæ takie bzdury? Nigdy siê tob¹ nie znudzê! I nigdy siê nie
znudzi³em. Muszê jednak dodaæ, ¿e dwa lata temu w³aœnie ty nie wykaza³aœ siê imponuj¹c¹
wytrwa³oœci¹.

Julie patrzy³a na niego zaskoczona. Oœwiadczenie Alexa wprawi³o j¹ w os³upienie.

- Zwabi³em ciê z powrotem, poniewa¿ nie potrafI³em d³u¿ej bez ciebie ¿yæ - wyzna³ cicho. - N a ca³ym
œwiecie istnieje tylko jedna kobieta, która siê dla mnie liczy, chocia¿ doprowadza mnie do sza³u.

Piêkna blondynka imieniem Julie.

- Och, Alex - szepnê³a, ca³kiem oszo³omiona. -Jej bursztynowe' oczy lœni³y jak dwie gwiazdy. Wzi¹³ j¹ w
ramiona i przycisn¹³ do siebie. Ukry³ ,twarz w z³ocistych w³osach Julie. Ona objê³a go za szyjê i czule
pieœci³a jego g³owê, z zachwytem g³aska³a ciep³¹ skórê karku. Przytuli³a usta do zag³êbienia powy¿ej
obojczyka, rozpalaj¹c swoje zmys³y mêskim aromatem.

- Dlaczego wymknê³aœ siê dzisiaj rano? - zapyta³ z ledwie t³umion¹ niecierpliwoœci¹. Pokrywa³ jej
policzki,czo³o i sbonie lekkimi poca³unkami. Julie z zachwytem zauwa¿y³a, ¿e jego .twarz jaœnieje.
szczêœciem.

- Kiedy siê obudzi³am, a ciebie nie by³o, zaczê³am siê zastanawiaæ nad tym dziwnym uk³adem.
Pomyœla³am, ¿e czas skoñczyæ ze z³udzeniami. Nagle pojê³am, co jest dla mnie najwa¿niejsze.
Mi³oœæ. Bez niej nie mog³am ·Z tob¹ pozostaæ. A twoje emocje

background image

JJ!'SZCZE JEDNA SZANSA

stanowi³y dla mnie zagadkê. Nie powiedzia³eœ D przecie¿, ¿e mnie kochasz.

-: Nie .przypuszcza³ , ¿e ¹ ci pot ebne s v.:a.

Ka¿da pIeszczota wyraza³a moJe UCZUCla do cIebIe.

Zawsze mia³aœ moj¹ mi³oœæ -llawet wtedy, gdy nie byliœmy razem. Nikogo nie potrafI³bym kochaæ
tak jak ciebie. .

- Wiêc czemu pozwoli³eœ mi odejœæ? - Przypomnia³a sobie ból' rozstania i oczy jej pociemnia³y.

Westchn¹³ ciê¿ko.

Najpierw, gdynie wróci³aœ podczas tamtej zamieci, targa³y mn¹ zazdroœæ i gniew;· Chyba by³bym
wówczas zdolny ciê zabiæ za to cierpienie, które na mnie spad³o. - ,Zamruga³ gwahownie, jak gdyby
chcia³ odpêdziæ przykre wspomnienia. - A. gdy ju¿ siê zjawi³aœ, zupe³nie zaœlepi³a mnie wœciek³oœæ.
Poza tym nie zdawa³em sobie sprawy z g³êbi swoich uczuæ. Jak kretyn uzna³em, ¿e powinñiœmy siê
rozejϾ. Sama .

przyznasz - Qstatnie tygodnie naszego. ma³¿eñstwa przypomina³y piek³o.

Odsun¹³ siê trochê od Julie i zapali³ papierosa.

- Dopiero póŸniej zrozumia³em swój b³¹d. - Zaœmia³ siê nieweso³o. -'- Ale spêdzi³aœ dwa dni i ca³¹ noc z
Robertem Courtneyem. Nie w¹tpi³em, ¿e z nim spa³aœ. - Obrzuci³ j¹ szybkim spojrzeniem.

- Szkoda, ¿e nie okaza³eœ mi wiêcej zaufania.

Robert by³ tylko platonicznym przyjacielem. Jakimœ cudem wyczu³, na czym polegaj¹ moje domowe
problemy. Stosunki z twoj¹ matk¹ uk³ada³y siê Ÿle. Rozpaczliwiepotrzebowa³am moralnego wsparcia,
odrobiny wspó³czucia. T o ca³a prawda.

Alex zdusi³ w popielniczce niedopa³ek i przysun¹³ siê do Julie;

,- Kiedy wreszcie och³on¹³em po tamtej dzikiej awanturze, doszed³em do wniosku, ¿e sam wepchn¹³em
ciê w ramiona Roberta. S¹dzi³em, ¿e odesz³aœ do niego.

JJ!'SZCZE JEDNA ZANSA

background image

Po twarzy Alexa przemkn¹³ cieñ udrêki. Serce Julie œcisnê³o siê boleœnie. Domyœla³a siê, jak strasznie
musia³ wtedy cierpieæ.

-.Wylew mojej matki nie móg³ nast¹piæ w gorszym momencie. Potrzebowa³a mnie, jak nigdy dot¹d.
Ca³ymi dniami' siedzi ³em przy niej w szpitalu. - Zmar'szczy³ brwi, przypominaj¹c sobie tamte chwile. -
Zacz¹³em aJ;lalizowaæ przebieg naszego ma³¿eñstwa, uk³adaæ fragmenty ³amig³ówki. Doszed³em do
wnios. ku, ¿e moja matka mog³a posun¹æ siê bardzo daleko, 'aby zachowaæ status quo. Zastanawia³em
siê, czy przypadkiem w jakiœ sposób nie zmusi³a ciê do odejœcia z naszego domu. WyrzUca³em sobie;
¿e w porê wszystkiemu nie zaradzi³em. Nie masz pojêcia, co prze¿ywa³em.

Julie zamrucza³a pocieszaj¹co, lecz Alex potrz¹sn¹³ tylko g³ow¹. .

- Kochanie, nie zas³ugujê na to, abyœ mi tak wspania³omyœlnie wybaczy³a. Pocieszam siê jednak tym,
¿e los wystarczaj¹co mnie ukara³. Troszczy³em siê o matkê, lecz przez ca³y czas z¿era³a mnie
œwiadomoœæ, ¿e ty jesteœ wolna i za wszelk¹ cenê usi³ujesz zapomnieæ o ma³¿eñstwie, które
przynios³o ci jedynie ból. M usi¹.lem uzbroiæ siê w cierpliwoœæ i czekaæ na odpowiedni¹ chwilê, aby ciê
odzyskaæ. Oczywiœcie stara³em siê mieæ ciê na oku... .

Obj¹³ j¹ i posadzi³ sobie na,kolanach. Ukry³ twarz na jej ramieniu i zacz¹³ delikatnie ca³owaæ nag¹ skórê w
rozciêciu bluzki, ,a¿ dotar³ ustami do s³odkiej wypuk³oœci.

Julie rozpiê³a 'dwa górne guziki jego koszuli i wsunê³a pod ni¹ d³onie, rozlcoszuj¹c siê œliskim dotykiem
ciemnych w³osów . na jego piersi. Z zachwytem zauwa¿y³a, ¿e ta pieszCzota sprawia Alexowi
przyjemnoœæ. Teraz ju¿ wiedzia³a, dlaczego oboje dzia³aj¹ na siebie t 'silnie. £¹czy³a ich prawdziwa
mi³oœæ.' .

background image

- Alex, czemu nalega³eœ, ¿ebym znów siê do ciebie wprowadzi³a? Zdo³a³eœ przekonaæ swoj¹ matkê,
aby zaakceptowa³a óf'Jllan? - Czy¿by sympatia teœciowej nie by³aauten!yczna? Czy zosta³a wymuszona
przez Alexa? Na mysI o tym Julie zrobi³o siê bardziej przykro, ni¿ jeszcze do niedawna mog³aby
przypuszczaæ. Alex rozwia³ jej obawy. .

- Po powrocie ze szpitala moj¹ matkê zaczê³o drêczyæ poczucie winy. Rozmawialiœmy oboje na ten
temat. Chcia³a naprawiæ z³o, które ci wyrz¹dzi³a - powiedzia³ z uœmiechem, nie przestaj¹cjej delikatnie
pieœciæ. - Uzna³em, ¿e jest to doskona³y pretekst, aby sprowadziæ ciê pod moje opiekuñcze skrzyd³a.
Lecz nie przypuszcza³em, ¿e a¿ tak d³ugo bêdziesz mnie trzymaæ na dystans. .

Julie zarumieni³a siê i spuœci³a wzrok.

- Wcale nie przysz³o mi to ³atwo - wyzna³a.

- Ilekroæ znalaz³eœ siê w pobli¿u, zaczyna³am p³on¹æ. Nigdy nie zrozumiem, jakim cudem uda³o mi siê
zachowaæ obojêtnoœæ... Chyba pragnienie, abyœ mnie kocha³ okaza³o siê silniejsze. ni¿ fizyczne
po¿¹danie.

Przycisn¹³ j¹ gwa³townie do siebie.

- Mnie nie by³o st¹æ na takie rozró¿nienia. Pragn¹³em ciê bez wzglêdu na okolicznoœci... Chcia³em ciê
zdobyæ za wszelk¹ cenê. - Podkreœla³ pe³ne ¿aru s³owa szybkimi, g³oœnymi poca³unkami. .

Julie widocznie zareagowa³a zgodnie z jego ¿yczeniem, poniewa¿ odsun¹³ siê lekko i z czu³oœci¹
popatrzy³w jej ufne z³ociste oczy. Zobaczy³ w nich bezmiar mi³oœci i nagle siê rozeœmia³.. Zerknê³a na
niego pytaj¹co, wiêc wyjaœni³:

- Czekaj¹ nas wi kie zmiany, kochanie. Ju¿ nied³ugo zamieszkamy tylko we dwoje. Moja matka zamierza
znaleŸæ mniejszy dom i przenieœæ siê tam razem z Sarah. Wszystko powoli zaczyna Uk³adaæ siê tak jak
powinno.

Julie z rozkosz¹ ch³onê³a s³owa mê¿a. Jak mog³a zw¹tpiæ w jego uczucia... Nie potrafi³a tego poj¹æ.

Alex tyle zrobi³ dla ratowania ich ma³¿eñstwa. Postêpowa³ racjonalnie i konsekwentnie, jak zawsze, gdy
w grê wchodzi³y wa¿ne sprawy. Le¿a³o to w jego charakterze. Tak siê' stara³, a ona nie potrafi³a tego
dostrzec. Nawet nie podejrzewa³a, do czego by³ zdolny.

background image

- Przypuszczam, ¿e pojawienie siê Angeli pokrzy¿owa³o ci szyki? - Uwa¿nie obserwowa³a jego twarz, aby
siê przekonaæ, jak Alex zareaguje.

- Mia³em ochotê j¹ udusiæ - przyzna³ z ponur¹ min¹. -'- S¹dzi³em, ¿e wreszcie jestem bliski celu. Ty
traktowa³aœ mnie coraz cieplej. Mój raport wprawi³ Franka w zachwyt. I nagle ona wesz³a mi w paradê.

- Skrzywi³ siê lekko. - Jak widaæ, nie wolno chwaliæ dnia przed zachodem s³oñca.

Julie wci¹¿ patrzy³a na niego spod oka.

- A wiêc nic do niej nie czu³eœ?

- Oczywiœcie, ¿e nie. Ju¿ ci mówi³em - ³¹czy³y nas tylko interesy. Wspó³pracowa³em z jej ojcem, a on
zgodzi³ siê, aby mu asystowa³a. Dlatego czasem przychodzi³a do mojego biura. Mo¿liwe, ¿e mia³a
ochotê . siê za mnie wydaæ. Matka te¿ przy³o¿y³a do tego rêkê.

Pocz¹tkowo popiera³a przecie¿ starania Angeli. Lecz mnie Angela nigdy siê nie podoba³a. To zimna i
wyrachowana osoba. A ja potrzebowa³em kogoœ zupe³nie innego... - Urwa³ i przesun¹³ tkliwym
spojrzeiliem po zarumienionej twarzy Julie. - Potrzebowa³em kobiety serdecznej i kochaj¹cej. W³aœnie
ciebie.

Odetchnê³a z widocznym zadowoleniem.

- Kocham ciê, Alex.

- A ja ciê uwielbiam, moja s³odka. - Jego wargi zach³annie siêgnê³y do jej ust i serce Julie uderzy³o
mocniej, przepe³nione nies³ychan¹ radoœci¹.

Minê³o kilka cudownych minut. Ciszê przerywa³ jedynie szmer przyœpieszonych oddechów

background image

i wymawianych szeptem s³ów czu³oœci. Poznawali siê teraz od nowa i rozkosz okaza³a siê upajaj¹ca.

. W pewnej ch,,: Julie odsunê³a siê od Alexa.

Musia³a wyjaœniæ jes¿cze jedn¹ w¹tpliwoœæ.

A co z twoj¹ kontrol¹ w Peters-Winton? Czy j¹ te¿ z góry zaplanowa³eœ? .

Rozeœmia³ siê szelmowsko.

- Jasne, ¿e tak. Dowiedzia³em siê przypadkiem o k³opotach Petersa. Zdoby³em zaproszenie na przyjêcie
do bliskich przyjació³ Franka, Tam siê poznaliœmy.· Odpowiednio pókierowa³em rozmow¹, aby
napomkn¹³ o swoich problemach. Nastêpnego dnia wys³a³em mu oficjalny list, oferuj¹cy us³ugi mojej
fumy. Reszta posz³a jak z p³atka, a moja ma³a ¿oneczka przez ca³y czas by³a dwa kroki ode mnie.

-Uœmiechn¹³ siê, widz¹c maluj¹ce siê na jej buzi nieme oburzenie.

- Ty, bestio! - parsknê³a ze œmiechem. - Wiesz, w jak¹ wpad³am p;mikê na twój widok? Zastanawia³am
siê, co'zrobiæ - zachowaæ obojêtnoœæ, czy - zgodnie z naturalnymi sk³onnoœciami - od razu paœæ ci
w ramiona. - ZrobiJa skruszon¹ minê. - Chyba od pocz¹tku wiedzia³am, ¿e i tak siê wkrótce domyœlisz, jak
na mnie dzia³asz. Wci¹¿ tak samo mocno jak wtedy, gdy ciê pierwszy raz ujrza³am.

Schyli³ siê i namiêtnie j¹ poca³owa³.

- Nie mam pojêcia, c¿ym sobie zas³u¿y³em na kogoœ takiego jak ty, ale obiecujê, ¿e ju¿ nic nas nie
rozdzieli.

Delikatnie odsun¹³ z jej twarzy kosmyk w³osów i przylgn¹³ spojrzeniem do obrzmia³ych od poca³unków
warg.

- Podczas tych kilku tygodni wci¹¿ mnie kusi³o, aby wzi¹æ ciê w swoje ramiona. Twoja bliskoœæ sta³a siê
prawdziw¹ tortur¹. Zauwa¿y³aœ, ile ostatnio wieczorów spêdza³em w swoim gabinecie nad papierkow¹
robot¹? .

- A ja myœla³am, ¿e mnie Unikasz... Nawet twoja matka trochê siê dziwi³a. Nie zachowywaliœmy siê jak
pogodzeni kochankowie. Kiepscy z nas aktorzy.

- Od dzisiaj nie musimy ju¿ graæ. Koniec z udawaniem - zamrucza³ zmys³owo, przesuwaj¹c usta w dó³
dekoltu, gdzie jedwabna bluzka rozchyli³a siê zapraszaj¹co. - Zaraz wracamy do domu i ca³y nastêpny
tydzieñ spêdzimy w sypialni.

Julie przeci¹gnê³a siê leniwie w jego ramionach.

- T o brzmi ca³kiem nieŸle - przyzna³a z uœmiechem. Koniec.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Young Karen Jeszcze jedna szansa
Karen Young Jeszcze jedna szansa
Michaels Leigh Jeszcze jedna szansa
218 Bevarly Elizabeth Jeszcze jedna szansa
Jedna planeta jedna szansa
Jeszcze jedna zagadka Palmiry
Giełdy, jeszcze jedna giełda - Kopia, 1
krystalografia jeszcze jedna prezentacja
Jeszcze jedna zagadka Palmiry
1316 jeszcze jedna noc united QVCAV6MWJTZSDOSEYH6ZQSDKOGUB4X2CBGNNSGA
Giełdy, jeszcze jedna giełda, 1
Jedna planeta jedna szansa
Jeszcze jedna zagadka Palmiry
Świadek katastrofy w kabinie była jeszcze jedna osoba
Twardowski Jan Jeszcze jedna litania

więcej podobnych podstron