IV.
WCZESNY FEUDALIZM POLSKI (OD POŁOWY X DO KOŃCA XII
W.)
1. Poglądy historiografii na genezę państwa polskiego
W źródłach pisanych państwo polskie pojawiło się nagle i to od razu jako twór politycznie
dojrzały, jako partner i sprzymierzeniec największej potęgi świata chrześcijańskiego, odnowionego
przez królów niemieckich z dynastii saskiej cesarstwa rzymskiego. Badaczom przeszłości
wydawało się to dziwne, jak długo pod łopatą archeologa nie przemówiła ziemia i dopóki nie
poddano wnikliwej analizie na płaszczyźnie porównawczej rozproszonych okruchów czy
wzmianek historycznych. Szukano długo takiej teorii, która by wyjaśniała zarazem i narodziny
państwa, i genezę rysującego się wyraźnie już u jego początków rozwarstwienia społeczeństwa.
Wraz z odejściem od skonstruowanych przez Kadłubka bajecznych pradziejów Polski powstały w
XVIII w. teorie, według których państwo polskie było efektem najazdu zewnętrznego, co w
najczęstszym ujęciu przedstawiało się w ten sposób, że Słowianie podbili miejscową ludność
sarmacką, tworząc warstwę panującą i aparat państwowy (A. Naruszewicz i inni). W następnym
stuleciu najeźdźców-Lechitów szukano w Dacji (W. A. Maciejowski), w Ilirii (A. Bielowski), a
wreszcie w Skandynawii. Ta ostatnia próba wyjaśnienia początków państwa polskiego, mająca za
przesłanki m. in. domniemane normańskie imię Mieszka I – Dago (z aktu Dagome iudex) oraz
rzekome znaki runiczne (inskrypcyjne pismo skandynawskie w herbach szlachty polskiej), odegrała
dużą rolę w antypolskiej propagandzie dawnej nauki niemieckiej. Twórcą teorii najazdu
normańskiego był K. Szajnccha (1857). W jego ujęciu podbój naszych ziem przez skandynawskich
Lachów (lag, lah = towarzysz) został dokonany jeszcze w VI w. Nowy, złagodzony wariant tej
teorii wyszedł spod pióra F. Piekosińskiego (1881). Według tego uczonego podboju
nadwiślańskich Lechitów (VII lub VIII w.) dokonali nie wprost skandynawscy Normanowie, ale
nadłabscy Lechici, którzy wcześniej ulegli wpływom normańskim. Wreszcie spóźnionym echem
teorii najazdu normańskiego był pomysł K. Krotoskiego, że Normanowie przybyli na ziemie
polskie przez Ruś (1925).
Z teoriami podboju zewnętrznego współistniały próby wyjaśnienia początków państwa
polskiego w wyniku długiej wewnętrznej ewolucji. Pierwszą taką oryginalnie pomyślaną naukową
konstrukcję dał J. Lelewel (1846). Punkt ciężkości spoczywał w niej na ewolucji społeczeństwa. W
długim procesie dziejowym autor widział ustawiczne ścieranie się dwu warstw: artystokratycznych
lechitów oraz wieśniaczego gminowładztwa. Efektem tego ścierania się był postępujący wzrost
znaczenia lechitów („z lechów lechcice”, czyli „zlechcice”, to szlachta, szlachcice), przejawiający
się w utrwalaniu rządów autokratycznych (jedynowładczych) kosztem gminowładztwa, którego
wyrazem były wiece. Na gruncie krytyki teorii najazdu K. Szajnochy i F. Piekosińskiego
wykrystalizowała się tzw. polska teoria rodowa (K. Potkański, O. Balzer, Z. Wojciechowski).
Przyjmowała ona, że organizacja państwowa była wynikiem ewolucji ustroju rodowego, dynastia
miała rodową budowę, a monarcha to nikt inny, jak tylko starosta panującego rodu. W drodze
podboju wewnętrznego ród ten miał podporządkować sobie inne rody, z częścią z nich wchodząc w
przymierze i uznając ich lepsze prawa, część zaś obracając w poddanych. Teoria ta okazała się
błędna, gdy dowiedziono, że państwo powstało na gruncie pełnego rozkładu społecznego ustroju
rodowego, co więcej – na gruncie rozkładu również wspólnot terytorialnych.
Nie da się inaczej wyjaśnić genezy naszej państwowości, jak tylko w drodze powolnego
narastania elementów feudalizmu w łonie wspólnoty pierwotnej, aż do ich przejścia w nową
społeczno-ustrojową i gospodarczą jakość, która bez aparatu państwowego obejść się nie mogła.
2.
Przełomowe momenty w budowie państwa wczesnofeudalnego w Polsce
Słusznie w historiografii naszej nazwano Mieszka I budowniczym państwa polskiego. Wiele
bowiem wskazuje na to, że dopiero jego geniusz zespolił te elementy, które w budowie trwałego
organizmu politycznego były niezbędne. Badania archeologiczne wykazały, że wielkie grody
państwa Polan, jak zwłaszcza Gniezno i Poznań, wybudowane zostały w połowie X w. Należałoby
więc je łączyć już z państwem Mieszka I. Jaka była ich funkcja? – Nie były to już grody plemienne,
czy tzw. czoła opolne, służące niegdyś bezpieczeństwu najbliższej okolicy, ale siedziby księcia
oraz załóg i funkcjonariuszy książęcych, a zatem podstawa władzy terytorialnej państwa. Tradycja
przechowała długo taką rolę tych i innych grodów, bo jeszcze kronika Galia przekazuje nam
informacje, że za Bolesława Chrobrego Poznań miał 1300 pancernych i 4000 tarczowników (lekka
jazda), Gniezno – 1500 pancernych i 5000 tarczowników, dla Włocławka odnośne liczby wynosiły
800 i 2000, a dla Giecza – 300 i 2000. Należy sobie wyobrażać, że wraz z powiększaniem się
terytorium państwowego grodów tego typu przybywało, a choć ich załogi w stosunku do
pojedynczego grodu były z czasem coraz mniej liczne i coraz bardziej rozproszone, to jednak w
sumie stanowić musiały znaczną siłę. Miały one pierwotnie charakter drużyn monarszych, z
czasem zaś przekształcały się w rycerstwo osiadłe, związane z ziemią i żyjące z renty feudalnej. Za
Mieszka I instytucja drużyny była jeszcze w pełni rozwoju. Informuje o niej Ibrahim ibn Jakub,
pisząc, że Mieszko miał 3000 pancernych o dużych walorach bojowych, których zaopatrywał w
odzież, broń, konie i żywność i którym regularnie wypłacał żołd, a nawet wyposażał ich dzieci.
Liczby podane przez Ibrahima ibn Jakuba oraz Galla wydają się wysoce prawdopodobne, bo jeżeli
Mieszko miał ich 3000, to za Bolesława Chrobrego nie dziwi liczba 3900 (bez tarczowników, o
których podróżnik arabski nie informował). Musiał bowiem Chrobry mieć owego zbrojnego wojska
dużą liczbę, skoro – jak relacjonuje Thietmar – 300 pancernych powierzył cesarzowi Ottonowi III
przy okazji zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r.
Utrzymanie przez władcę własnym kosztem kilku- czy kilkunastotysięcznej drużyny wymagało
bardzo wysokich dochodów, których nie mogły pokryć łupy wojenne ani pierwotne, dorywcze
świadczenia ludności. Należało stworzyć system skarbowy, który by zabezpieczył funkcjonowanie
rozbudowującego się aparatu państwowego, a także interesy materialne formującej się elity władzy.
Zmian o znaczeniu przełomowym dokonał zapewne w tej dziedzinie Mieszko I. Polegały one na
obciążeniu całej ludności – z wyjątkiem wojów i możnych, którzy bezpośrednio z władcą
współdziałali – stałą rentą gruntową o charakterze publicznym. Należy przypuszczać, że już bardzo
wcześnie możni zdołali związać ze sobą zarówno część wolnych, jak zwłaszcza niewolnych
osadników, i że na własny użytek budowali – na znacznie mniejszą skalę – podobny do monar-
szego system skarbowy. Ale nawet ich ludzie, w szczególności wywodzący się spośród wolnych,
pociągani byli do niektórych przynajmniej świadczeń publicznych. Rentę, aby odpowiadała
potrzebom państwa, należało odpowiednio zróżnicować i ująć w pewne ramy organizacyjne. Ramy
takie mamy poświadczone przez Galia dla czasów Bolesława Chrobrego. Wprawdzie niejeden ich
element przeniósł Gali wstecz ze stosunków sobie współczesnych, to jednak sam system nie był za
jego czasów tworem nowym. Jeżeli tradycja wiązała go z epoką Chrobrego, nie przypisując temu
władcy bynajmniej jego utworzenia, to widocznie wprowadzony został przez Mieszka. I lub może
nawet przez jego poprzedników. W obrębie większych zespołów osadniczych tworzono pewien
system gospodarki zamkniętej, w którym świadczenia ludności były pomyślane tak, aby w sumie
mogły zaspokoić potrzeby podróżującego po kraju monarchy, będących w jego otoczeniu
urzędników i dworzan, a także załóg grodowych. Zapasy przeznaczano z pewnością na
okoliczności szczególne, a zwłaszcza na zaopatrzenie wojska w razie wyprawy wojennej. Jest w
naszej nauce kwestią sporną, czy tak pojęta organizacja gospodarcza stanowiła „system dworski”
czy też „system grodowy”, inaczej mówiąc, czy przedstawione wyżej kompleksy osadnicze
stanowiły rodzaj włości z rezydencją monarszą czyli dworem i osobną administracją gospodarczą,
czy też podlegały grodom i zwierzchniej władzy kasztelanów, w rękach których znajdowały się
agendy policyjno-sądowe i wojskowe, a więc środki pozwalające stosować przymus, niezbędny w
egzekwowaniu świadczeń. Dziś coraz więcej zwolenników zyskuje sobie ta druga wykładnia (A.
Gieysztor, K. Modzelewski), jakkolwiek źródła nasze nie poświadczają gospodarczych funkcji
Wielkie grody epoki wczesnego feudalizmu – w znaczniejszym stopniu niż dawne plemienne –
zaczęły przyciągać osadników stałych. Osiadali oni w ich pobliżu, tworząc charakterystyczne dla
tej epoki podgrodzia. Wpływało na ten proces zarówno poczucie bezpieczeństwa u boku dobrze
obwarowanych i obsadzonych załogami wojskowymi grodów, jak też zapotrzebowanie tych
grodów na różne artykuły rolniczo-hodowlane i rzemieślnicze, nie dające się w pełni pokrywać ze
świadczeń ludności służebnej. Zarówno przez budowę grodów o nowych funkcjach
administracyjno-wojskowych, jak i przez nowy system świadczeń, państwo wczesnofeudalne
przyśpieszyło rozwój społecznego podziału pracy i stworzyło potrzebę stosowania pieniądza, której
już nie mogły sprostać monety obce. Należało więc wprowadzić pieniądz własny. Jeszcze za
Mieszka I moneta wybijana w niewielkiej ilości w Polsce miała znaczenie raczej symboliczne niż
ekonomiczne, ale już za Bolesława Chrobrego emisje stały się liczniejsze, a odpowiadały zapewne
rodzącym się potrzebom państwa i społeczeństwa.
Bardzo istotnym i przełomowym elementem tworzącego się państwa wczesnofeudalnego w
Polsce była również nowa nadbudowa ideologiczna w postaci religii chrześcijańskiej, która ponad
kultami i świadomością plemienną tworzyła świadomość nową, integrującą państwo w duchu
chrześcijańskiego uniwersalizmu, wierności władcy i pokory.
3. Walka o nowy kształt terytorialny państwa
Całe niemal panowanie Mieszka I (ok. połowy X w. – 992 r.) wypełnia walka o rozszerzenie
podstaw terytorialnych państwa. Walka ta miała bardzo doniosłe znaczenie, bo w jej wyniku
zostały zespolone plemiona o bardzo bliskich sobie cechach kulturalno-językowych, osiadłe na
zwartym pod względem geograficznym obszarze. Panowanie Mieszka I jest więc jednym z
najważniejszych w naszych dziejach etapów tworzenia się polskiej wspólnoty polityczno-
kulturalnej.
Jeżeli kolebką państwa Polan była Wielkopolska, lub może tylko jej część z ośrodkiem w
Gnieźnie, to do najwcześniejszych zdobyczy tego państwa musiały należeć pozostałe obszary
Wielkopolski oraz Kujawy. Bawiący w 965/966 r. na dworze praskim Bolesława I Ibrahim ibn
Jakub, o Polsce prawdopodobnie nieźle poinformowany ze względu na żywe wówczas kontakty
Polski z dworem czeskim, napisał o państwie Mieszka I, że jest ono najrozleglejsze z krajów
słowiańskich i graniczy od północy z Prusami, a od wschodu z Rusią. W granicach tego państwa
znajdowało się zatem wówczas Mazowsze. Autor nazwał Mieszka „królem północy” i wspomniał o
jego sąsiedztwie z Wieletami (może przez Lubusz). Podbój Pomorza Zachodniego został przez
Mieszka dokonany w latach 967-972; Pomorze Gdańskie spośród nadmorskich obszarów w
pierwszej kolejności musiało zostać włączone do Polski. Kraków, który był wówczas ważnym
punktem etapowym na drodze handlowej z Rusi Kijowskiej do Pragi, został przez Ibrahima
zaliczony do władztwa księcia Czech Bolesława. Odosobniony pozostał pogląd (J. Dąbrowski), że
Kraków, a także Śląsk, w X w. w skład państwa czeskiego nie wchodziły. W tradycji czeskiej,
utrwalonej w dokumencie biskupstwa praskiego z 1088 r., zwierzchność Kościoła czeskiego
rozciągała się niegdyś na Śląsk i na Małopolskę. Czas tej zwierzchności łączyć należy
najprawdopodobniej z ostatnią ćwiercią X w., bowiem biskupstwa w Pradze i Ołomuńcu zostały
kreowane około 973 r. Próba jej odnoszenia do okresu państwa wielkomorawskiego, które upadło
około 906 r., nie znalazła uznania. W każdym razie biskupstwo praskie pretendowało do
odnowienia tej zwierzchności jeszcze pod koniec XI w. Mamy wreszcie wyraźne wskazówki
źródłowe, że dopiero Mieszko I, i to w schyłkowym okresie swego panowania, zajął na rzecz
Polski obie wspomniane dzielnice. Do Śląska najprawdopodobniej odnosi się wzmianka kroniki
Thietmara pod 990 r. o „królestwie” zabranym przez Mieszka I Czechom, oraz współczesna jej
wiadomość tzw. Mnicha sazawskiego o utracie Niemczy przez Czechy. Nie można zresztą
wykluczyć poglądu, że Małopolska weszła w trwały związek z Polską dopiero pod panowaniem
Bolesława Chrobrego. Kosmas pisze wprawdzie, że zajął ją Mieszko I, ale jako datę tego faktu
podaje rok 999, który odpowiada już Bolesławowi Chrobremu.
Według świadectwa najstarszego ruskiego latopisu, w 981 r. Włodzimierz Wielki zabrał
„Lachom” grody Przemyśl i Czerwień, stanowiące pogranicze między Rusią a Małopolską, o
niejasnej przed tą datą przynależności politycznej.
Pod koniec panowania Mieszka I granice jego „gnieźnieńskiego” państwa zostały opisane w
tzw. akcie Dagome iudex (990-992), który znamy niestety tylko z mocno skażonego streszczenia.
Państwo to opierało się prawdopodobnie od strony północnej o morze, od strony wschodniej
graniczyło z Prusami i Rusią; stąd granica szła do Krakowa, przy czym niektórzy badacze
przyjmują, że jeszcze Krakowa nie obejmowała; dalej biegła ku rzece Odrze i trudnej do
zidentyfikowania miejscowości Alemure (może Ołomuniec), z kolei ku siedzibom Milczan, ale ich
nie obejmowała, i wreszcie – z biegiem Odry, zapewne aż ku morzu.
Jeżeli tak zarysowane terytorium państwowe zostało zespolone pod jedną władzą świadomie i
celowo, to świadczy to o mądrości twórców państwa polskiego i zrozumieniu jego
najżywotniejszych interesów. Jeżeli zaś było efektem zbiegu okoliczności, był to zbieg nadzwyczaj
szczęśliwy. Tworzyły to terytorium w sposób niemal idealny dorzecza Wisły i Odry, wzajemnie na
siebie zachodzące i nie wykazujące nawet w niektórych miejscach wyraźnego działu wodnego.
Obie rzeki wraz z ich dopływami, a także pas jezior na naszej części Niżu Środkowoeuropejskiego,
stanowiły główne szlaki ruchu osadniczego, a nierzadko także ważne arterie komunikacyjne. Sieć
hydrograficzna była tu więc istotnym czynnikiem integrującym te grupy etniczne, które znalazły się
w granicach tworzonego w drugiej połowie X w. organizmu państwowego Polski. Tylko podmokłe
obszary nadnoteckie, osłonięte po obu stronach szerokimi pasami puszczy, w sposób naturalny
separowały Pomorze i utrudniały jego zrośnięcie się z resztą ziem polskich.
To zwarte pod względem geograficznym, etnicznym i osadniczym terytorium Polski ze schyłku
X w. opierało się od południa o naturalną granicę górską Karpat i Sudetów; od zachodu było
osłonięte pasem puszcz, zalegających międzyrzecze Bobru i Nysy (Łużyckiej). Począwszy od
ujścia tej ostatniej rzeki, Odra – pozbawiona dopływów lewobrzeżnych, a mająca całe swoje
zlewisko po stronie wschodniej – stanowiła wyraźną i trudno dostępną bagnistą zaporę od zachodu.
W dwu miejscach jednak idące od strony wschodniej fale osadnicze przekroczyły tę rzekę,
obejmując obydwa jej brzegi: raz w rejonie ujścia Warty, gdzie Odra wygina się ku wschodowi,
teren jest suchszy, a na jej zachodnim przedpolu stanął gród Lubusz, i drugi raz w rejonie
Szczecina, gdzie z kolei brzeg zachodni suchszy jest od wschodniego. Dalej od ujścia Odry i wyspy
Wolin, związanej pod względem osadniczym z pomorską grupą Słowian, granica biegła morzem do
ujścia Wisły. O dolny, podmokły od wschodu bieg tej rzeki oparła się granica między osadnictwem
słowiańskich Pomorzan i litwo-bałtyjskich Prusów. Tylko tutaj, mniej więcej od ujścia Osy, rzeka
ta dzieliła ludzi i kultury, a dalej w górę już tylko łączyła mieszkańców obu jej brzegów. Od ziemi
chełmińskiej ku wschodowi granica między Prusami a kujawsko-mazowieckimi Słowianami była
dość płynna. Stanowił ją pas mokradeł, jezior i puszcz; tu była możliwość wzajemnego przenikania
się obu grup etnicznych, ale w X w. musiały one być jeszcze od siebie odległe. Płynna była na całej
swojej długości granica wschodnia. Dorzecze Wisły splatało się tu niemal z dorzeczami Niemna,
Prypeci i Dniestru. Granicę w pewnym sensie naturalną mógł tu stanowić w swoim środkowym
biegu Bug, ale od strony zachodniej osadnictwo zatrzymywało się na strefie lasów i mokradeł
ciągnących się na wschód ku górnej Prypeci. Dopiero na południe od tej strefy bagnisto-leśnej
znajdowały się tereny zasiedlone z kilkoma znacznymi grodami, o przejściowym polsko-ruskim
etnicznym i kulturalnym charakterze. Od zarania naszej państwowości te tzw. grody czerwieńskie,
wraz z noszącym podobne przejściowe cechy dorzeczem Sanu, były przedmiotem sporów między
Polską a Rusią.
Terytorium państwowe Polski z końca X w. liczyło nie więcej niż 250 tyś. km
2
. Stan jego
zaludnienia szacuje się na około l min mieszkańców. Było więc ono zasiedlone rzadko (około 4
mieszkańców na l km
2
, w sposób bardzo nierównomierny, a krajobraz puszczański dominował jesz-
cze na rozległych obszarach. Natomiast większe skupiska osadnicze musiały się znajdować, idąc od
północy, w rejonie Wolina, Pyrzyc, Kołobrzegu, Sławna, Słupska, Gdańska, Tczewa i Chełmna.
Pas intensywnie zasiedlony ciągnął się od Poznania i Giecza, przez Gniezno, Kruszwicę, Płock
gdzieś po Wyszogród. Bardziej na południe stwierdzić można kilka ośrodków o większym
potencjale demograficznym, jak zwłaszcza w rejonie Kalisza, Łęczycy, Sieradza. Potem znowu
mamy pas gęściej zasiedlony gdzieś od Wolborza po Radom. Na Śląsku jako oś osadnictwa rysuje
się wyraźnie Odra, na co wskazują dobrze udokumentowane terytoria plemienne Dziadoszan,
Ślężan, Opolan i Golęźyców. Już w owych zamierzchłych czasach licznych osadników przyciągały
również dopływy tej rzeki, a zwłaszcza Kaczawa, Bystrzyca, Ślęża, Oława, Nysa Kłodzka i Olza.
Dużym potencjałem ludnościowym odznaczała się również Małopolska, szczególnie lewy brzeg
Wisły na zwartym obszarze od Krakowa po dolinę Nidy, czy jeszcze na wschód od tej rzeki w
rejonie Sandomierza i Zawichostu po Wyżynę Lubelską. Wreszcie znaczna wyspa osadnicza
znajdować się musiała w dolinie Sanu, gdzie na czoło wysunął się gród Przemyśl.
4. Chrzest Polski
Jednym z najdonioślejszych aktów politycznych państwa Mieszka I było przyjęcie
chrześcijaństwa. Sposób, w jaki tego aktu dokonano, dowodzi ogromnej zręczności i przezorności
Mieszka. Właśnie na dworze Ottona I przez wiele lat dojrzewała myśl założenia arcybiskupstwa w
Magdeburgu, które w sferze kościelnej realizowałoby program ekspansji wschodniej cesarstwa.
Arcybiskupstwo to istotnie zostało powołane do życia w 968 r.; miało wytyczone granice od strony
zachodniej, a otwarte było ku wschodowi. Mieszko jednak był szybszy. Pojął w 965 r. za żonę
Dobrawę córkę księcia czeskiego Bolesława I, a w następnym roku przyjął wraz ze swoim dworem
chrzest; z kolei nastąpiła chrystianizacja kraju. Czechy nie miały jeszcze wówczas własnego
biskupstwa, lecz należały do bawarskiej diecezji w Ratyzbonie. Ta zaś wchodziła w skład
kierowanej z odległej Nadrenii archidiecezji mogunckiej, której konkurentem na wschodzie miał
się stać Magdeburg. Wygrał tu więc Mieszko konflikt kościoła niemieckiego i w ten sposób
zapewnił chrystianizowanej Polsce status misyjnego terytorium, podległego bezpośrednio
Rzymowi. Pierwszym biskupem misyjnym Polski był Jordan, który pochodził zapewne z kręgu
kultury romańskiej, może z Włoch, a może z Lotaryngii. Jego następcą był Niemiec Unger.
Biskupstwo misyjne miało charakter przejściowy i musiało z czasem przybrać diecezjalną formę
organizacyjną. Mieszko pokonał z pewnością rozliczne trudności, aby nie dopuścić do
podporządkowania Polski pod względem kościelnym archidiecezji magdeburskiej, nie cofającej się
nawet przed stwarzaniem fałszywych podstaw prawnych (czego dowiodła zresztą nauka
niemiecka). Właśnie cytowany już akt Dagome iudex, w którym Mieszko poddał swoje państwo
pod protekcję Stolicy Apostolskiej, miał na celu w pierwszym rzędzie wyjednanie dla Polski
statusu odrębnej prowincji kościelnej. Udało się dopiąć tego celu dopiero Bolesławowi Chrobremu,
ale był to i tak sukces olbrzymi, skoro wcześniej schrystianizowane Czechy uzyskały własne
arcybiskupstwo dopiero około połowy XIV w.
5. Stosunek Mieszka I do cesarstwa
Król niemiecki z dynastii saskiej Otto I odnowił w 962 r. godność cesarza rzymskiego i związał
ją trwale z królestwem niemieckim. Zatem królowie niemieccy zyskali nie tylko najwybitniejszą
pozycję wśród władców zachodniej i środkowej Europy, ale podjęli plan rozciągnięcia swojej
zwierzchności, w zakresie władzy świeckiej, nad całym światem zachodniochrześcijańskim.
Mieszko wcześnie zrozumiał tę ideę, bo już wkrótce po koronacji cesarskiej Ottona I nazwany
zostaje przez kronikarza niemieckiego Widukinda „przyjacielem cesarza”, co potwierdza nadto
Thietmar, nazywając go pod 972 r. „wiernym cesarzowi”. Owa przyjaźń i wierność okupywana
była przez Mieszka trybutem z terytorium „aż do rzeki Warty”, a więc terytorialnego nabytku
Polski na południe od rzeki Warty. Traktował Mieszko tę przyjaźń jako zło konieczne, mające go
doraźnie zabezpieczyć przed ekspansją Marchii Wschodniej, która z rejonu górnej Łaby dokonała
właśnie w 963 r. zaboru Łużyc. Zarówno po śmierci Ottona I (973), jak i Ottona II (983),
popierał do tronu cesarskiego przeciwko dynastii saskiej księcia bawarskiego Henryka zwanego
Kłótnikiem.
Formalną przyjaźń z cesarzem przeplatały konflikty Mieszka ze wschodnioniemieckimi
feudałami. W 963 r. najechał Polskę na czele pogańskich Redarów. skłócony z cesarzem
przedstawiciel niemieckiego świata feudalnego Wichman. Zadał on klęskę Polakom w bitwie, w
której poległ nieznany z imienia brat Mieszka I. Informacja o tej bitwie kronikarza niemieckiego
Widukinda jest pierwszą wzmianką źródłową o Mieszkowym państwie. W cztery lata później ten
sam Wichman poległ w walce z Mieszkiem. W 972 r. doszło do zbrojnego starcia między Polską a
margrabią Marchii Wschodniej Hodonem. Szalę zwycięstwa w słynnej bitwie pod Cedynią
przechylił na rzecz Mieszka jego brat Czcibor. Zwycięski Mieszko został wezwany przez Ottona I
do Kwedlinburga, gdzie dalszą przyjaźń z cesarstwem okupić musiał oddaniem na dwór cesarski, w
charakterze jak gdyby zakładnika, swego syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Gdy wnet
zmarł Otton I, a Mieszko poparł jego bawarskiego rywala, doprowadziło to do zerwania
przyjaznych stosunków Polski z cesarstwem. W 979 r. Otto II podjął nawet wyprawę zbrojną
przeciw Mieszkowi, która jednak nie przyniosła zamierzonego rezultatu. Nie przywrócono
zerwanej świeżo zależności trybutarnej Mieszka od cesarstwa, a gwarancją dobrych stosunków
polsko-niemieckich miało być na przyszłość małżeństwo Mieszka z Odą, córką margrabiego
Marchii Wschodniej Dytryka. Po śmierci Ottona II (983) Mieszko znów poparł Henryka
Kłótnika, który jednak tronu nie osiągnął. Aby uprzedzić konflikt zbrojny, uznał Mieszko
zwierzchność cesarstwa nad swoim państwem, a przy tej okazji złożył zwycięskiemu Ottonowi
III egzotyczny dar w postaci wielbłąda. W 990 r. w trakcie wojny z Czechami, której najbardziej
prawdopodobnym efektem było przyłączenie Śląska do Polski, korzystał Mieszko z pomocy
militarnej cesarstwa.
6. Początek panowania Bolesława Chrobrego
Mieszko I zmarł w 992 r., pozostawiając dwu synów z małżeństwa z Odą, córką margrabiego
Dytryka, oraz Bolesława zwanego Chrobrym ze związku małżeńskiego z Dobrawą. Brak Bolesława
w akcie Dagome iudez nasuwa przypuszczenie, że mógł on być przez Mieszka odsunięty na rzecz
synów z drugiego małżeństwa, lub że miał wcześniej wydzielone własne państwo, np. na terenie
ziemi krakowskiej. Jakkolwiek było, zdołał on po śmierci ojca zawładnąć całą jego spuścizną,
usuwając na wygnanie Odę wraz z jej synami i oślepiając jakichś uzurpatorów być może z bocznej
linii Piastów, w osobach Przybywoja i Odylena.
Bolesław dziedziczył państwo, które miało dobrze ułożone stosunki z cesarstwem,
zapoczątkowane zapewne zabiegi w Rzymie o polską prowincję kościelną, a może i o koronę
królewską, korzystnie zapowiadające się stosunki ze Skandynawią, którym drogę utorowało
małżeństwo córki Mieszka I, rodzonej siostry Bolesława, Świętosławy – Storrady, z Erykiem
Zwycięskim, królem Szwecji i Danii, a z kolei po śmierci tegoż (994) wydanej za Swena
Widłobrodego, króla duńskiego. Korzystnie układały się też stosunki z Węgrami dzięki
małżeństwu siostry Mieszka Adelajdy z twórcą państwa węgierskiego Gejzą. Zaognione zapewne
pozostały stosunki z Czechami po niedawnej wojnie, a być może również stosunki z Rusią, która
zagarnęła w 981 r. Przemyśl z tzw. grodami czerwieńskimi.
W panowaniu Bolesława Chrobrego wyróżnić się dają wyraźnie dwa etapy. W pierwszym
dziesięcioletnim mniej więcej okresie kończył Bolesław budowlę ojca, zabiegając o polską
prowincję kościelną oraz o koronę. Pogłębił sojusz z cesarstwem i wykorzystał te szansę, które
mogły mu zjednać Stolicę Apostolską. Okazja nadarzyła się, gdy Wojciech syn czeskiego
wielmoży Sławnika, dwukrotnie powoływany na biskupstwo praskie, w drodze powrotnej z Rzymu
w 996 r. – wobec wymordowania jego rodziny w Czechach – szukał schronienia w Polsce.
Bolesław przyjął go chętnie i dopomógł w realizacji jego misyjnych planów. Śmierć Wojciecha
podczas misji pruskiej (997), a z kolei wykupienie na wagę złota jego zwłok przez Bolesława,
sprawiły, że Polska zyskała własnego męczennika, którego w Rzymie uznano za świętego. Dzięki
temu atutowi już w 999 r. papież Sylwester II kreował „arcybiskupstwo św. Wojciecha”, które po-
wierzył bratu męczennika Radzimowi Gaudentemu. W roku następnym cesarz Otto III podjął
wotywną wyprawę do grobu tegoż męczennika, włączając przy tej okazji Bolesława Chrobrego do
swego planu „odnowy cesarstwa rzymskiego”.
7. Zjazd gnieźnieński 1000 roku
Mimo swojej religijnej oprawy zjazd gnieźnieński był aktem politycznym o dużej doniosłości.
Odbił się głośnym echem we współczesnym świecie chrześcijańskim. Został obszernie opisany w
zaginionym żywocie św. Wojciecha, z którego odnośnych informacji czerpał zapewne Gali
Anonim, wiele uwagi poświęcił mu też w gorzkich słowach biskup merseburski Thietmar, a
zarejestrowały go również roczniki niemieckie. Zjazd został przez Polskę starannie przygotowany
w Stolicy Apostolskiej i na dworze cesarskim w drodze dyplomatycznej. Bolesław nie szczędził
środków, by wypadł dostojnie i okazale. Był więc w pewnym sensie prezentacją cywilizacyjnego
dorobku młodej państwowości polskiej wobec najwyższego autorytetu ówczesnego świata
zachodniochrześcijańskiego, Nawet niechętny Polsce i Bolesławowi Chrobremu Thietmar musiał
przyznać, że prezentacja ta wypadła bardzo okazale.
Realne korzyści, jakie Polska wyniosła ze zjazdu gnieźnieńskiego, były bardzo duże.
Potwierdzając decyzję Stolicy Apostolskiej o utworzeniu odrębnej polskiej prowincji kościelnej,
przekazał równocześnie Otto na przyszłość Bolesławowi i jego następcom władzę inwestytury
dostojników kościelnych, a więc prawo obsadzania zarówno stolicy arcybiskupiej i powołanych
wówczas do życia biskupstw (Kołobrzeg, Wrocław, Kraków), jak też pozostającego dotąd w
bezpośredniej podległości Rzymowi biskupstwa misyjnego, któremu wytyczono teraz obszar
diecezjalny ze stałą siedzibą w Poznaniu. Gali Anonim informuje, że Otto uznał Bolesława godnym
królewskiej godności, a na znak tego włożył na jego głowę swoją cesarską koronę i nazwał go
„bratem i współpracownikiem cesarstwa'
1
oraz „przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu
rzymskiego”. Akt ten wychodził znacznie poza symboliczne znaczenie, skoro Thietmar pisał z
wyrzutem: „Niech Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak
wysoko”... Obustronne dary umocniły zadzierzgnięte więzy przyjaźni. Cesarz ofiarował
Chrobremu domniemany gwóźdź z krzyża Chrystusowego i tzw. włócznię św. Maurycego, zaś
Bolesław darował cesarzowi ramię św. Wojciecha i wyprawił z nim 300 pancernych rycerzy.
W interpretacji uchwał i symboliki zjazdu gnieźnieńskiego niektórzy uczeni idą bardzo daleko,
domyślając się, iż Otto III uczynił Bolesława Chrobrego swoim zastępcą lub nawet następcą na
tronie cesarskim. Do takich wniosków źródła nie uprawniają, wydaje się jednak bardzo
prawdopodobne, iż w cesarsko-papieskim programie „odnowy imperium rzymskiego”, którego
ideowy wyraz przedstawia znana miniatura z ewangeliarza Ottona IIl (władcy Italii, Galii,
Germanii i Słowiańszczyzny składają hołd cesarzowi), Bolesławowi przypaść miała godność króla
krajów słowiańskich.
Na razie jednak nie powiodło się Bolesławowi Chrobremu uzyskanie korony królewskiej. Skoro
król miał być pomazańcem, nie wystarczył akt „koronacji” przez cesarza, potrzebna była sakra
papieska. Zabiegi czynione w Rzymie w r. 1000 nie odniosły rezultatu, a wnet, wobec zmiany na
tronie cesarskim, zostały w Stolicy Apostolskiej udaremnione. Według późniejszej tradycji, korona
została wówczas dla Polski u papieża wyjednana, ale – wskutek zbiegu nie sprzyjających
okoliczności – dostał ją Stefan węgierski.
8.
Nowe nabytki terytorialne
Ze śmiercią Ottona III (styczeń 1002) zbiega się prawie początek nowego etapu polityki
Bolesława Chrobrego. Jej celem były nowe zdobycze terytorialne na zachodzie, południu i
wschodzie. Dopatrywano się w tym chęci tworzenia rodzaju marchii, które na przedpolu
łatwiejszych przejść granicznych strzec miały nienaruszalności terytorium państwowego Polski.
Brak jednak na to wystarczających dowodów. Można się w tej polityce dopatrzeć także próby
realizacji idei „królestwa słowiańskiego”, która – jak mamy prawo przypuszczać – była
składnikiem programu „odnowy cesarstwa” Ottona III.
W kwietniu 1002 r., gdy został zamordowany margrabia marchii miśnieńskiej Ekkehard,
Bolesław zajął Łużyce i Milsko, wkroczył do Miśni, a córkę swą Regelindę wydał za Hermana
syna Ekkeharda. Świeżo wybrany królem niemieckim Henryk II uznał wprawdzie Łużyce i Milsko
za lenna Bolesława z ramienia Niemiec, ale w ugodzie krył się zalążek konfliktu. Wnet potem
Bolesław wmieszał się w sprawy czeskie. Bunt przeciwko tamtejszemu władcy, okrutnemu
Bolesławowi Rudemu, umożliwił Chrobremu wprowadzenie na tron czeski oddanego sobie
Władywoja (spoza dynastii Przeniyślidów). Gdy zaś ten związał się z Henrykiem II, Chrobry
dopomógł Bolesławowi Rudemu powrócić do władzy. Wobec nowych okrucieństw tegoż, sam
Bolesław Chrobry został powołany na księcia Czech. Oślepił swego rywala przez 18 miesięcy
sprawował rządy w Czechach i na Morawach. Z kolei przy poparciu Henryka II brat Bolesława
Rudego Jaromir usunął z Czech Chrobrego i załogi polskie. Przy Polsce pozostały jednak Morawy,
a prawdopodobnie również Słowacja. Epizod czeski Bolesława Chrobrego był zarazem początkiem
długotrwałej wojny Polski z Henrykiem II. Pierwszy jej etap rozegrał się na terenie Łużyc i Milska,
a znalazł ciąg dalszy w uciążliwej dla Niemców, wspieranych przez pogańskich Lutyków,
wyprawie w głąb Polski. Mimo sukcesów militarnych Henryka II i wkroczenia jego wojsk w głąb
Wielkopolski zawarty w 1005 r. pod Poznaniem pokój, którego warunków nie znamy, nie był w
pełni dla Niemców zadowalający, skoro współczesne źródło niemieckie nazywa go „złym
pokojem”. Zaważyła na tym zapewne porażka najeźdźców na krótko przed rozpoczęciem
pertraktacji, o czym wspomina Thietmar. Nowy konflikt zbrojny rozpoczął się w 1007 r. Bolesław
Chrobry zajął ponownie Łużyce i Milsko, a w łupieskim pochodzie doszedł aż pod Magdeburg.
Odwetowa wyprawa Henryka II przeciw Polsce dotarła do Głogowa, ale nie przyniosła sukcesu. W
związku z zabiegami o koronę cesarską, poszedł Henryk II w 1013 r. na zjeździe w Merseburgu na
ustępstwa. Bolesław zdołał prawdopodobnie utrzymać Łużyce z Milskiem jako lenno niemieckie.
Henryk II udzielił Bolesławowi pomocy zbrojnej w jego wyprawie na Ruś w tymże roku, a z kolei
Bolesław winien był wspierać włoską wyprawę Henryka w 1014 r. Ten jednak posiłków nie
udzielił, co stało się wstępem do nowej fazy konfliktu zbrojnego. W 1015 r. rozpoczęła się
wyprawa cesarza Henryka II przeciw Polsce. Najeźdźcy zdołali wprawdzie przekroczyć Odrę, ale
nękani przez polskich obrońców musieli się wycofać. W dwa lata później ruszyła nowa wyprawa
cesarska. Plan uderzenia na Polskę od wschodu przez Jarosława Mądrego nie doszedł do skutku. W
toku tej wyprawy wojsko polskie miało swoją chlubną kartę w postaci trzytygodniowej
bohaterskiej obrony śląskiego grodu Niemczy. Pokój budziszyński 1018 r. zakończył tę trzecią fazę
konfliktu. Polska zatrzymała Łużyce i Milsko oraz Morawy. Celem utwierdzenia pokoju Bolesław
pojął za żonę córkę Ekkeharda, a siostrę margrabiego Miśni Hermana, Odę.
9. Ruś w polityce Bolesława Chrobrego
Ważne miejsce w polityce zagranicznej Bolesława Chrobrego zajmowała sprawa ruska. Celem
tej polityki nie był jednak podbój Rusi, lecz co najwyżej podporządkowanie Polsce, a w każdym
razie oderwanie jej od sojuszu z Niemcami; nadto chodziło o włączenie do Polski pogranicznego
terytorium tzw. grodów czerwieńskich. Poprzez małżeństwo swojej córki ze Świętopełkiem, synem
księcia kijowskiego Włodzimierza Wielkiego, zamierzał Bolesław utrwalić własne wpływy na Rusi
po wspomnianej wyprawie z 1013 r. Temu samemu celowi służyć miała poufna misja ruska
biskupa kołobrzeskiego Reinberna. Cała akcja nie doprowadziła do zamierzonego rezultatu, a w
1017 r. doszło do sojuszu między Jarosławem Mądrym a cesarzem Henrykiem II. Toteż w roku
następnym podjął Bolesław znowu wyprawę na Ruś. Odniósł duży sukces militarny, zdobył liczne
łupy, w drodze powrotnej zajął na rzecz Polski grody czerwieńskie. Osadził też na tronie kijowskim
na krótko Świętopełka, ale po ustąpieniu Polaków wyparł go brat Jarosław Mądry. Bolesław
pogodził się z tym faktem i ułożył z Jarosławem poprawne sąsiedzkie stosunki.
10. Ostatnie lata rządów Bolesława Chrobrego
Z rokiem 1018, na który przypadły największe sukcesy polityki zagranicznej Bolesława
Chrobrego, urywa się najlepsze źródło do jego panowania, kronika Thietmara. Stąd brak nam
pełniejszej informacji do ostatnich lat Bolesławowych rządów. Niektórzy badacze (D. Borawska,
A. F. Grabski) domyślają się, że w okresie tym wstrząsnęła Polską jakaś rewolucja czy bunt, inni
przyjmują za Kosmasem, że w 1021 r. Polska utraciła Morawy (S. Zakrzewski). Na domyśle oparta
jest informacja naszej historiografii o nowej wojnie Bolesława z Rusią około 1020-1022 r. Pewne
jest natomiast, że po śmierci w 1024 r. najpierw niechętnego Polsce papieża Benedykta VIII, a
wnet po nim cesarza Henryka II, wszczął Bolesław w Stolicy Apostolskiej energiczne starania o
koronę królewską. Koronował się zaś w Gnieźnie w 1025 r. prawdopodobnie na dwa miesiące
przed śmiercią. Uwieńczył godnie dzieło swego panowania, którego syntetyczna ocena musi jednak
budzić kontrowersje. Ekspansywna polityka była wszak bardzo kosztowna i wyczerpująca zarówno
dla ówczesnego systemu skarbowego, jak też dla sił zbrojnych młodego państwa Piastów, a zatem
dużym ciężarem spadała na barki społeczeństwa i – mimo doraźnych efektów – mogła budzić
niezadowolenie. Wywoływała także wrogie nastroje na zewnątrz, które nie ułatwiały ułożenia
stosunków sąsiedzkich także w przyszłości. Naruszała w pewnym stopniu uformowane już
struktury polityczne słowiańskie, co dotyczy zwłaszcza Czech, ale zarazem zmierzała do integracji
Słowian, a przede wszystkim do wydarcia Niemcom serbołużyckiej części Słowiańszczyzny.
11. Zmierzch i upadek monarchii pierwszych Piastów
Na swego następcę desygnował Bolesław Chrobry Mieszka II, który wnet po śmierci ojca
koronował się. Starszy jego brat przyrodni Bezprym został z woli ojca osadzony w klasztorze
kamedułów koło Rawenny, młodszy zaś, imieniem Otto, zrazu nie przedstawiał niebezpieczeństwa
dla nowego władcy. Rządy Mieszka II były kontynuacją mocarstwowej polityki Bolesława
Chrobrego. Przy Polsce pozostawała jeszcze większość nabytków terytorialnych Chrobrego, a więc
Łużyce i Milsko, strzegące wejścia do Polski przez tzw. Bramę Łużycką, posiadała też Polska
wbrew dawniejszym domniemaniom na przedpolu Bramy Morawskiej – Morawy, a u przejścia z
Małopolski na Węgry – Słowację. Przy Polsce pozostało również terytorium pograniczne w
stosunku do Rusi, tzw. grody czerwieńskie.
We wcześniejszym okresie swego panowania włączył się Mieszko II do wielkiej polityki
środkowoeuropejskiej. Akcentował silnie swoją niezależność wobec cesarstwa i związał się z
opozycją niemiecką w stosunku do Konrada II, sięgając swoimi wpływami aż do dalekiej Nadrenii.
Siadem porozumienia czy sojuszu Mieszka II z wrogą cesarzowi Lotaryngią jest kodeks liturgiczny
z wizerunkiem Mieszka i adresowanym doń pełnym pochwał i podziwu dla jego królewskiej
godności listem Matyldy, córki Herimana szwabskiego, a żony księcia Lotaryngii Fryderyka.
Wyrazem czynnego zaangażowania Mieszka w sprawy cesarstwa były dwukrotne jego dywersyjne
wyprawy w głąb Saksonii (1028, 1030), które sięgnęły w niszczącym, wspieranym przez Lutyków
pochodzie aż po rzekę Saalę. Odwetowa wyprawa Konrada II (1029) dotarła zaledwie do Łużyc.
Mimo doraźnych sukcesów polityczno-militarnych Mieszka, nad Polską zawisło
niebezpieczeństwo. O udział w rządach upomniał się najstarszy syn Chrobrego Bezprym, który już
wcześniej porzucił życie zakonne, a poparty został przez trzeciego syna Bolesława – Ottona.
Mieszko wygnał braci z kraju, ale to sytuacji nie poprawiło, bo weszli oni w porozumienie zarówno
z wrogim Polsce cesarstwem, jak i z Rusią. W 1031 r. doszło do dwustronnego ataku na Polskę. Po
nieudanej próbie oporu przeciw Konradowi II, Mieszko uciekł do poróżnionego z cesarzem księcia
czeskiego Udalryka. Od strony Rusi wkroczyli do Polski bracia Mieszka. Bezprym objął rządy, a
dla pozyskania poparcia ze strony cesarstwa odesłał przez żonę Mieszka Rychezę na dwór Konrada
II polskie insygnia koronacyjne. Wnet padł jednak ofiarą zamachu, który umożliwił Mieszkowi
powrót do kraju. W wypadkach 1031 r. Polska poniosła duże straty terytorialne. Łużyce i Milsko
odpadły od Polski bezpowrotnie, tzw. grody czerwieńskie zajęli Rusini, Morawy – Czesi. Polska
utraciła, prawdopodobnie wówczas, również Słowację na rzecz Węgier. Ale i wewnątrz państwa
sytuacja Mieszka była niełatwa. Jeszcze w ciągu 1032 r. musiał się on stawić w Merseburgu przed
oblicze cesarskie i przyjąć podyktowane mu warunki. Cesarz podzielił, Polskę między Mieszka i
jego brata Ottona, a nadto – jak się wydaje – wykroił osobną dzielnicę jakiemuś Dytrykowi,
bratankowi Chrobrego. Rychłe zejście Ottona, na którego targnął się jego własny giermek, a może
również usunięcie Dytryka, umożliwiły na krótko Mieszkowi zjednoczenie kraju, ale już w 1034 r.
także on zginął gwałtowną śmiercią.
12. Powstanie ludowe i reakcja pogańska
Okres od zgonu Mieszka II w 1034 r. do najazdu Brzetysława I czeskiego na Polskę latem 1039
r. i następującego tuż po nim powrotu do kraju syna Mieszkowego Kazimierza przedstawia się w
naszych źródłach zagadkowo. Nie wiadomo przede wszystkim, kto był u władzy w tym
pięcioletnim okresie. Nie informują o tym ani Gali Anonim, ani mistrz Wincenty Kadłubek, ani
roczniki polskie. Również informacji na ten temat nie zawiera kronika Kosmasa, choć obszernie
opisuje najazd Brzetysława. Analogicznie rzecz się przedstawia we współczesnych źródłach
niemieckich, na ogół interesujących się sprawami polskimi. Jedynie Kronika wielkopolska, spisana
w drugiej połowie XIII w., podaje wiadomość, że po Mieszku II objął rządy i koronował się na
króla jego pierworodny syn Bolesław, który „życie źle skończył”, a z powodu swej niegodziwości
został niejako z pocztu władców polskich wymazany. Niektórzy tę wiadomość przyjmowali,
nazywając owego Bolesława „zapomnianym”, bowiem w ten sposób wyjaśniała się zarazem
zagadka „mnichostwa” Kazimierza Odnowiciela. Jeśli się natomiast przyjmie, że Kazimierz był
jedynym synem Mieszka, to niejasna jest zarówno wiadomość roczników o oddaniu go w 1026 r.
na naukę, jak i późniejsza tradycja o nim jako o mnichu. Wydaje się jednak, że owa wiadomość o
Bolesławie z Kroniki wielkopolskiej była właśnie próbą rozwiązania tej samej, nurtującej nas
dzisiaj zagadki, i to rozwiązania na domysł. Czy oprócz Kazimierza miał Mieszko II jeszcze innego
przeznaczanego do rządów państwem syna, czy Kazimierz objął władzę bezpośrednio po ojcu, a
dopiero wygnany z Polski wybrał życie klasztorne, są to pytania bez jednoznacznej odpowiedzi.
Pewne jest natomiast, że po śmierci Mieszka II, ale przypuszczalnie bliżej daty najazdu
Brzetysława, wstrząsnęło Polską groźne dla wczesnego feudalizmu powstanie ludowe, połączone z
reakcją pogańską. Pamiętano o nim jeszcze na dworze Bolesława Krzywoustego, a głośnym echem
odbiło się w Niemczech, na Rusi i w Czechach, choć tradycja historyczna dwu ostatnich krajów –
jeżeli nie dotyczy innych wydarzeń – przechowała mylne jego daty. Wprawdzie Gall pisze, że
wywołali je „wyzwoleńcy” i „niewolnicy”, nie ulega wątpliwości, że terminologia ta nie jest
precyzyjna, i że główną siłą napędową powstania była ludność wolna, której coraz bardziej dawała
się we znaki stale wzrastająca renta feudalna; właściwi niewolnicy mogli się do tego ruchu
włączyć. Nie trzeba bowiem dowodzić, że liczne wojny z czasów Chrobrego i Mieszka II, jeżeli
nawet przynosiły duże łupy, ogromnym ciężarem spadały na całą wieśniaczą ludność kraju. Kto
inny na cele wojenne pracował, a kto inny zgarniał łupy. Wojna była formą podziału dochodu
społecznego; Także utrzymanie Kościoła, coraz bardziej się rozwijającego w Polsce za Bolesława
Chrobrego i Mieszka II, w sposób bezpośredni ciążyło na ludności wieśniaczej. Przy innych
wyśrubowanych już świadczeniach feudalnych musiano odczuwać wprowadzoną właśnie
dziesięcinę kościelną w sposób dotkliwy. Natomiast świętopietrze z terenu Polski, rozpoczęte
najprawdopodobniej w związku z aktem Dagome iudex, miało pierwotnie postać świadczenia
władcy na rzecz Stolicy Apostolskiej, a więc bezpośrednio na barki ludności nie spadało. Było
zresztą opłatą niewysoką. Jeżeli nie względy ideowe żywego jeszcze w tych czasach polskiego
pogaństwa, to w każdym razie racje ekonomiczne tłumaczą dostatecznie związek powstania
ludowego z reakcją pogańską.
Powstanie nie ogarnęło całej Polski. Z największym nasileniem wystąpiło w Wielkopolsce, a
ominęło z pewnością Mazowsze, gdzie sytuację opanował cześnik Mieszka II Miecław, uzurpując
sobie władzę książęcą. Tu znaleźli schronienie liczni zbiegowie z dzielnic ogarniętych powstaniem,
a zwłaszcza z Wielkopolski. Wojska księcia czeskiego Brzetysława I, który latem 1039 r. podjął
wyprawę do Polski w celu zdobycia zwłok św. Wojciecha, nie natrafiły na opór ani na Śląsku, ani
w Wielkopolsce. Poza Mazowszem państwowości polskiej nie było. Wyprawa ta dopełniła miary
zniszczenia. Uwięziono bowiem nie tylko zwłoki św. Wojciecha i pochowanych w Gnieźnie: brata
Wojciecha – Radzima Gaudentego, oraz „pięciu braci męczenników”, ale zagrabiono wszystko to,
co ostało się po powstaniu ludowym z mienia kościołów katedralnych gnieźnieńskiego i
poznańskiego (wspaniały złoty krzyż), uprowadzono w niewolę wielu ludzi wraz z całym
dobytkiem. Równocześnie załogi czeskie obsadziły główne grody na Śląsku, włączając tę dzielnicę
do państwa czeskiego. Nie wiadomo, czy i w jakim stopniu powstanie dotknęło Małopolskę. Co
prawda kronikarz czeski Kosmas pisze, że Brzetysław najechał Kraków, zniszczył go i złupił, ale
rozmiary zniszczeń musiały tu być stosunkowo nieduże, skoro gród ten mógł się stać rychło
podstawą działalności odnowicielskiej syna Mieszka II, Kazimierza. Jako posiadłość czeska sprzed
kilkudziesięciu zaledwie lat, musiał on być w toku najazdu Brzetysława obsadzony przez jego
załogę.
13. Odnowa państwowości polskiej
W okolicznościach bliżej nie znanych, jeszcze przed powstaniem ludowym i najazdem
Brzetysława, Kazimierz zmuszony był Polskę opuścić, udając się – według przekazu Galla – na
Węgry, stąd zaś do Niemiec. Zapewne jeszcze w 1039 r. powrócił do kraju, poparty czynnie przez
cesarza Konrada II lub jego syna Henryka III (oddział 500 rycerzy). Nie wiadomo, jakich
przeciwników musiał pokonać przy wejściu do Polski i w jakiej kolejności scalał swoje
dziedzictwo. Pewne, jest tylko, że na początku swych rządów władał tylko Małopolską i
Wielkopolską oraz zapewne łączącą je ziemią łęczycko-sieradzką. Ponieważ jednak Gniezno i
Poznań, a zapewne również inne grody wielkopolskie, legły w ruinie, punkt ciężkości
odradzającego się państwa przesunął się na południe. Do roli stolicy doszedł za panowania
Kazimierza Odnowiciela Kraków. Stąd rozwinął zapewne Kazimierz swoje dwie wielkie akcje
rewindykacyjne, a mianowicie w stosunku do opanowanego przez Miecława Mazowsza oraz w
stosunku do Śląska, który zagarnął Brzetysław. Obok cesarstwa, które chętnie w tym czasie
popierało Polskę – może z powodu emancypacyjnych wobec Niemiec dążeń księcia czeskiego
Brzetysława, poszukał sobie Kazimierz sprzymierzeńca na Rusi w osobie wielkiego księcia
kijowskiego Jarosława Mądrego, którego przyrodnią siostrę Dobronegę pojął za żonę. Te same siły
zewnętrzne, które przyczyniły się do upadku monarchii Mieszka II w 1031 r., miały teraz dopomóc
odradzającemu się państwu polskiemu. Przy poparciu Rusi, kilkuletnim wysiłkiem zbrojnym,
pokonał ostatecznie Kazimierz w 1047 r. Miecława i opanował Mazowsze. Samozwańczy książę
dzielnicy mazowieckiej poległ na polu bitwy. Prawdopodobny wydaje się domysł, że bezpośrednio
po inkorporacji Mazowsza narzucił Kazimierz swoją zwierzchność Pomorzu. Wnet potem, około
1050 r., uderzył na załogi czeskie osadzone w grodach śląskich i zawładnął tą z kolei dzielnicą.
Naraził się jednak cesarzowi Henrykowi III, który w 1041 r. uznał Śląsk za posiadłość czeską, ale
Kazimierz swoją polityką stawiania cesarstwa przed faktem dokonanym wymógł na zjeździe z
Henrykiem III w Kwedlinburgu w 1054 r. uznanie przezeń Śląska za nabytek Polski, pod
warunkiem uiszczania trybutu na rzecz Czech w wysokości 500 grzywien srebra i 30 grzywien
złota rocznie.
Sprawnemu scalaniu terytorium państwowego Polski towarzyszyły bowiem istotne
przedsięwzięcia Kazimierza w zakresie organizacji wewnętrznej państwa, które przyniosły mu
przydomek „odnowiciela”. Powrót do starego ładu nie zawsze był możliwy. Przeżyła się przede
wszystkim ta organizacja siły zbrojnej, którą, stworzył Mieszko I, a rozwinął Bolesław Chrobry.
Obciążała ona nadmiernie dochody monarsze już u swoich początków. Wraz ze wzrostem
liczebnym armii, rosły koszty jej utrzymania. Ale nadto wraz z wykruszaniem się kadry starych
wojów należało – w myśl pierwotnych założeń tej organizacji – zaopatrywać z jednej strony
niezdolnych już do służby weteranów, a z drugiej zastępować ich ludźmi nowymi.
Kryzys monarchii pierwszych Piastów był przede wszystkim kryzysem organizacji siły zbrojnej.
Działalność odnowicielska Kazimierza musiała więc mieć za punkt wyjścia przebudowę systemu
militarnego państwa. Skoro nie można było utrzymywać większych oddziałów na żołdzie
monarszym, należało przejść do osadzania wojów na ziemi. Nadawano im ziemię na zasadach
zobowiązujących z jednej strony do służby wojskowej na wezwanie monarchy, a z drugiej strony
uprawniających do udziału w rencie feudalnej z tej ziemi, co stało się zawiązkiem wykształconego
później „prawa rycerskiego”. Mamy wskazówkę w Kronice Galla, że zasługi wojenne nagradzał
Kazimierz właśnie nadaniami ziemskimi. Tą drogą wojowie dawnego typu przekształcili się we
właścicieli feudalnych, w rycerzy osiadłych. Monarcha pozbywał się dużego ciężaru, ale
równocześnie zapoczątkował proces systematycznego uszczuplania własnych dochodów, co w
dalszej konsekwencji prowadziło do osłabienia władzy państwowej.
Drugą dziedzinę odnowy stanowiła organizacja kościelna. Powstanie ludowe i reakcja pogańska
dotknęły najsilniej Wielkopolskę. Z całą pewnością zabrakło w Gnieźnie arcybiskupa, nie
obsadzone zapewne pozostawało biskupstwo w Poznaniu, a prawdopodobnie również we
Wrocławiu. Ośrodkiem odbudowy organizacji kościelnej stał się więc Kraków, wsparty przez
kazimierzowską fundację klasztoru benedyktyńskiego w Tyńcu. W tradycji rocznikarskiej
krakowskiej zachowała się wiadomość, że w 1059 r. zmarł konsekrowany w Kolonii arcybiskup
krakowski Aaron, według niektórych roczników będący równocześnie opatem tynieckim. Jeżeli
przyjąć tę tradycję, to Kraków stał się wówczas faktyczną siedzibą stolicy arcybiskupiej. Nie
utrzymał jednak tej roli długo, bo już o następcy Aarona wiadomo, że arcybiskupem nie był, a więc
organizacja kościelna w Polsce została w krótkim czasie odbudowana w tym stopniu, iż
bezpośrednio niemal po śmierci Kazimierza Odnowiciela stolicą polskiej prowincji kościelnej stało
się znowu Gniezno.
14. Między cesarstwem a papiestwem
Z chwilą śmierci Kazimierza Odnowiciela (1058) przy życiu pozostawało trzech jego synów:
Bolesław Szczodry, Władysław Herman i Mieszko. Skąpe informacje źródłowe z tego okresu nie
pozwalają stwierdzić z całą pewnością, czy najstarszy z nich Bolesław objął władzę samodzielnie
nad całym państwem, czy też dzielił ją z braćmi. Mieszko w każdym razie zmarł już w 1066 r., a co
do Władysława Hermana, to jego bliższy związek z Mazowszem w latach późniejszych mógłby
wskazywać, że siedział tam już za życia Bolesława, ale czy jako jego namiestnik, czy raczej jako
udzielny książę, tego się rozstrzygnąć nie da.
Niewiele ponad 20 lat trwające panowanie Bolesława Szczodrego odznacza się ogromną
aktywnością polityczną Polski. Kierunek polityki, jaki obrał młody władca, był zdecydowanie
antycesarski. Zaprzestał on płacenia trybutu ze Śląska na rzecz Czech, które były lennem
cesarstwa; prowadził nadto z władcą czeskim wiele wojen. Na Węgrzech popierał skutecznie do
tronu przeciwko niemieckiemu kandydatowi Salomonowi jego stryja Belę (1060), później syna
tego ostatniego Gejzę (1074), a wreszcie brata Gejzy Władysława (1077). W 1072 r. okazał jawne
nieposłuszeństwo Henrykowi IV, łamiąc przyjęty w roku poprzednim zakaz wojny z Czechami, po
czym popierał buntujących się przeciw temu władcy Sasów. W walce emancypacyjnej, której
kulminacja przypadła na pontyfikat Grzegorza VII (1073-1085), gdy cały świat
zachodniochrześcijański podzielił się na zwolenników cesarstwa i papiestwa, Bolesław przystał do
obozu gregoriańskiego, odgrywając w nim bardzo aktywną rolę. Wyraziła się ona nie tylko w
owym popieraniu Sasów, w polityce anty czeskiej, wspomnianym już osadzeniu Władysława na
tronie węgierskim, a Izjasława, który zmierzał do unii Kościoła wschodniego z Rzymem, na tronie
kijowskim (1077), ale również w reformach na terenie Polski, prowadzących do wzmocnienia tu
organizacji kościelnej. W ten sposób uzyskał Bolesław Szczodry zezwolenie papieskie na
koronację królewską, której dokonano w Gnieźnie w 1076 r. Odnowienie królestwa było
największym sukcesem jego panowania. Po Bolesławie Szczodrym przez 220 lat żaden z władców
polskich takiego sukcesu już nie osiągnął. Na koncie strat polityki Bolesława zapisać natomiast
wypadnie odejście od spraw pomorskich.
15. Bunt przeciw królowi
Królewskie rządy Bolesława Szczodrego trwały niewiele ponad dwa lata i zakończyły się
katastrofą. Przypada na ten okres głośny epizod skazania i śmierci biskupa krakowskiego
Stanisława, którego w połowie XIII w. uznano za świętego. Epizod ten nie stanowił bezpośredniej
przyczyny upadku króla, ale tak jak potomnych dzielił na jego zwolenników i przeciwników, mógł
już współcześnie przyczynić się do mobilizacji jego wrogów. Nie znamy tła przyczynowego zajścia
między biskupem a królem. Według bardzo bliskiej tym czasom tradycji, utrwalonej w Kronice
Galla, czyn biskupa został zakwalifikowany jako zdrada, a kara obcięcia członków, jaką mu
wymierzono, była stosowana powszechnie w takich wypadkach. Nie ma potrzeby rozumienia
wyrazu zdrada w jego dzisiejszym wybitnie pejoratywnym znaczeniu. Nie musiała to być zdrada w
sensie politycznym. W okresie kiedy biskupi byli mianowani przez monarchę i na jego ręce
składali przysięgę wierności, wszelkie nieposłuszeństwo w stosunku do króla, choćby płynęło z
czystych etycznie pobudek, mogło być poczytane za zdradę. Współczesna Gallowi bulla papieska,
dotycząca bezpośrednio innych spraw, wspomina mimochodem o skazaniu w Polsce biskupa przez,
czy przy udziale, arcybiskupa gnieźnieńskiego. Chodzi tu według wszelkiego prawdopodobieństwa
o sprawę św. Stanisława, a zatem wspomniany arcybiskup byłby to wierny Bolesławowi
metropolita gnieźnieński Bogumił. Utwierdza nas to w przekonaniu nie tylko o sądzie królewskim
nad biskupem, ale i o poprzedzającym ten sąd lub z nim związanym sądzie arcybiskupim. Tym
samym daleka od prawdy byłaby druga, znacznie późniejsza tradycja o całym tym epizodzie,
utrwalona w kronice Kadłubka, według której biskup zginął przy ołtarzu pod ciosami
rozgniewanego Bolesława i jego siepaczy.
Jeżeli czyn św. Stanisława nie miał bezpośredniego związku z dywersyjną działalnością obozu
cesarskiego w Polsce, to w każdym razie był mu na rękę. Przysporzył temu obozowi stronników
spośród malkontentów politycznych i przyczynił się do zwarcia jego szeregów. Do malkontentów
należał zapewne junior dynastii Władysław Herman, bezpośrednio zainteresowany w odejściu od
władzy Bolesława, a faktycznym przywódcą spisku mógł być Sieciech, późniejszy wszechwładny
palatyn Hermana. Przebiegu spisku nie znamy, wiadomo tylko, że Bolesław z żoną i synem
Mieszkiem uszedł na Węgry do swego sprzymierzeńca Władysława, a w 1081 r. zmarł w
niejasnych okolicznościach. Przywołany później do Polski przez Hermana Mieszko zginął otruty
(1089).
16. Osłabienie władzy monarszej
Byłoby nieścisłością historyczną, gdyby przyczyny upadku monarchii Bolesława Szczodrego
ograniczać do sprawy św. Stanisława lub patrzeć na nią jedynie w aspekcie walki cesarstwa z
papiestwem. Upadek ten bowiem miał głębokie korzenie w strukturze ówczesnego społeczeństwa
polskiego. Szybko postępujący od czasów Kazimierza Odnowiciela proces feudalizacyjny
sprowadzał się do emancypacji ekonomicznej dużej rzeszy rycerstwa, do wytwarzania się nowej
arystokracji, lub niekiedy do powrotu znaczenia starej – z epoki plemiennej. Procesowi feudalizacji
podlegał również Kościół. Miejsce pierwotnych uposażeń, opartych głównie na monarszych
źródłach dochodu, zajmowała w coraz większym stopniu feudalna własność ziemska,
uniezależniająca poważnie Kościół od monarchy. Gdy do tego dodać stałe kurczenie się podstaw
materialnych państwa, okaże się, że silna władza monarsza była w drugiej połowie XI w. w zaniku.
Równocześnie brakowało form politycznego współistnienia monarchy i możnowładztwa.
Próbowano powracać do przerwanej za pierwszych Piastów tradycji wieców plemiennych, ale stare
formy dopiero z czasem mogły się przekształcić w nową instytucję. Bunt feudałów wcześniej stał
się rzeczywistością, niż zinstytucjonalizowaną w postaci tzw. prawa oporu klapą bezpieczeństwa
tej warstwy. Droga wpływu na władcę przez urzędy stała otworem jedynie dla bardzo nielicznych
jednostek. Łatwiej było monarchę obalić, aniżeli stworzyć ustrój państwowy korzystniejszy dla
możnych przedstawicieli społeczeństwa. Tak właśnie przedstawiały się sprawy po wygnaniu
Bolesława Szczodrego, kiedy to miejsce silnej władzy monarszej zajęły autokratyczne rządy
książęcego palatyna Sieciecha. Stały się one wręcz dotkliwe dla części starej arystokracji. Samo
obalenie więc autokratycznej monarchii nie zaspokoiło naturalnych ambicji rosnącej pod względem
ekonomicznym warstwy feudałów.
17. Niebezpieczeństwo rozbicia jedności politycznej państwa
Rządy Władysława Hermana, a właściwie jego wszechwładnego palatyna, wywołały niemal
powszechne niezadowolenie. Sieciech skazywał na wygnanie lub „zaprzedawał w niewolę”
przedstawicieli starej arystokracji, a otaczał się przede wszystkim ludźmi sobie powolnymi, często
wynoszonymi na urzędy z niższych warstw, społecznych. Rosnące niezadowolenie zwracało się już
nie tylko przeciw Sieciechowi, ale również przeciw Władysławowi Hermanowi. Nic więc
dziwnego, że liczna emigracja polityczna z ówczesnej Polski, zebrana w Czechach, postanowiła
wprowadzić w granice państwa polskiego syna Hermanowego Zbigniewa, bądź przeciwko
panującemu księciu, bądź też na jego współwładeę. Według współczesnej, nieprzychylnej
Zbigniewowi tradycji, książę ten był nieprawym synem Hermana. Ale ojciec oddał go „na naukę”
stosunkowo późno, bo dopiero po zawarciu małżeństwa z Judytą czeską i po przyjściu na świat
Bolesława Krzywoustego, jak gdyby wcześniej widział w nim swego ewentualnego następcę. Stąd
w historiografii kwestionowano opinię o jego nieprawym pochodzeniu (R. Gródecki). Judyta
czeska zmarła wnet po urodzeniu Krzywoustego, po czym Herman pojął za żonę córkę cesarza
Henryka III Judytę Marię, wdowę po Salomonie węgierskim, zacieśniając w ten sposób swój sojusz
z cesarstwem. Wówczas usunięto Zbigniewa z kraju, prawdopodobnie do klasztoru w
Kwedlinburgu. Stamtąd został przez wspomnianych emigrantów odwołany i około 1093 r.
wprowadzony na Śląsk. W wytworzonych wówczas przymusowych okolicznościach Herman uznał
go formalnie za swego syna i wydzielił mu Śląsk jako osobne Księstwo. Sprawujący władzę
namiestniczą we Wrocławiu Magnus objął teraz funkcje jego palatyna. Równocześnie książę czeski
Brzetysław II, wuj Bolesława Krzywoustego, wydzielił temu ostatniemu ziemię kłodzką, przedmiot
sporów między Polską a Czechami.
Rządy Zbigniewa na Śląsku trwały krótko. Nie zdołał się on oprzeć sile zbrojnej Sieciecha.
Zbiegł do Kruszwicy, gdzie został pobity i dostał się do Sieciechowej niewoli. Wyszedł z niej w
1097' r., a następnie sprzymierzył się z Krzywoustym i obaj – poparci przez możnych – wymogli na
ojcu około 1098 r. wydzielenie im osobnych dzielnic i usunięcie Sieciecha. Odtąd Zbigniew władał
w Wielkopolsce, do której zapewne włączono Kujawy, oraz ziemią łęczycko-sieradzką, Bolesław
zaś na Śląsku i w Małopolsce, gdzie jednak wyłączono na rzecz ojca główne grody (Wrocław,
Kraków i Sandomierz); sam Herman zatrzymał sobie Mazowsze, a Płock pełnił rolę jego stolicy.
Ten podział przetrwał aż do 1102 r., tj. do śmierci Hermana. Wówczas Mazowsze przeszło do rąk
Zbigniewa, Bolesław zaś zajął główne grody swojej dzielnicy. Aż do 1106 r, istniały na ziemiach
polskich dwa organizmy państwowe, praktycznie od siebie niezależne.
18. Walka o scalenie ziem polskich
Dążeniom możnowładczym do rozbicia jedności politycznej Polski przeciwstawił się Bolesław
Krzywousty. Był władcą ambitnym i rycerskim, a oparcia dla swoich rządów szukał w szerszych
rzeszach rycerstwa, dla którego szczególnie atrakcyjny był program podboju Pomorza, przejęty
przez Krzywoustego po ojcu. Dzięki małżeństwu z córką wielkiego księcia kijowskiego zapewnił
sobie na najbliższą przyszłość sojusz i poparcie ze strony Rusi. Podobne znaczenie miało
przymierze z królem węgierskim Kolomanem, zwrócone przeciw procesarskim Czechom,
stanowiące zatem pewne zabezpieczenie Polski od strony cesarstwa. Było to niezbędne ze względu
na program pomorski. Wyprawy na Pomorze podejmował Krzywousty jeszcze przed 1106 r.,
wbrew Zbigniewowi, którego władztwo graniczyło z Pomorzem i który – odmiennie niż brat –
utrzymywał z Pomorzanami przyjazne stosunki. Na tym tle najostrzej rysował się konflikt między
braćmi; do otwartej wojny doszło w 1106 r. Krzywousty szybkim marszem zajął główne grody
Wielkopolski, wypierając Zbigniewa na Mazowsze. W ten sposób otworzył sobie drogę na
Pomorze. Zbigniewowi pozostawił Mazowsze, nie jako księciu jednak, lecz jako wasalowi.
Dzielnica ta stała się więc rodzajem lenna Bolesławowego. Ale na krótko, bo już w 1107 r., w
wyniku nowego konfliktu między braćmi, Zbigniew musiał Polskę opuścić. Znalazł poparcie u
króla niemieckiego Henryka V, który podjął przeciw Krzywoustemu wyprawę wojenną.
Wojna Polski z cesarstwem 1109 r. wykazała skuteczność sojuszu polsko-węgierskiego, bo
Koloman uderzył na Czechy, których książę Świętopełk wziął udział w wyprawie cesarskiej.
Wojna ta ujawniła nadto wybitne zdolności wojskowe Krzywoustego i niezłomną jego wolę walki
z najazdem, a w społeczeństwie, także w jego warstwie wieśniaczej, wyzwoliła falę gorących
patriotycznych uczuć. Niezłomność obleganych przez cesarza głogowian, nieudana próba oblężenia
Wrocławia, zlekceważona przez Krzywoustego groźba marszu wojsk cesarskich na Kraków, duże
straty w obozie cesarskim, a wreszcie zbliżanie się posiłków ruskich i węgierskich sprawiły, że
Henryk V wycofał się z Polski, porzucając praktycznie sprawę Zbigniewa. W trzy lata później
zgodził się Bolesław dopuścić Zbigniewa do współrządów krajem, ale nie ma pewności, czy nie był
to podstęp zmierzający do unieszkodliwienia przeciwnika. Gdy bowiem Zbigniew powrócił, został
przez brata oślepiony, po czym wkrótce zmarł.
19. Podbój i chrystianizacja Pomorza
Wyprawy pomorskie Władysława Hermana, jakkolwiek uwieńczone znacznymi sukcesami, nie
doprowadziły do trwałego zjednoczenia tego kraju z państwem polskim. Tymczasem bogactwo
miast pomorskich i brak silniejszej jednolitej organizacji państwowej na Pomorzu czyniły zeń
atrakcyjny teren ekspansji dla Polski, Saksonii, Danii, a także dla Wieletów. Niejedna wyprawa na
Pomorze, podejmowana z Polski, miała charakter łupieżczy. Za Bolesława Krzywoustego podbój
Pomorza stał się akcją programową, zmierzającą do pełnego podporządkowania tego kraju Polsce i
do jego ponownej chrystianizacji, przerwanej tu wnet po śmierci Chrobrego, lub może nawet
jeszcze za jego życia. Pierwsze wyprawy pomorskie Krzywoustego z lat 1103-1105 miały głównie
charakter łupieżczy. Po wygnaniu Zbigniewa podjął Krzywousty wysiłki w celu opanowania
terytorium nadnoteckiego, które stanowiło naturalny pas obronny od strony polskiej. Zdobycie
Nakła i Wyszogrodu w 1113 r. zamykało okres uporczywych bojów o ten pograniczny obszar,
który został inkorporowany bezpośrednio do Polski.. Do 1119 r. opanował Krzywousty i obsadza
polskimi załogami Pomorze Gdańskie. Z kolei toczył boje o Pomorze Zachodnie, zakończone
praktycznie około 1123 r., kiedy to Polacy dotarli aż na Rugię. W 1121 r. zawarł Krzywousty układ
z księciem pomorskim Warcisławem, odnowiony następnie na lżejszych dla Pomorzan warunkach
w 1124 r., a określający zasady zwierzchności Polski nad Pomorzem Zachodnim. Warcisław uznał
się Wasalem władcy Polski i zobowiązał do trybutu oraz do pomocy wojskowej na jego rzecz, a
nadto otwarł swój kraj dla religii chrześcijańskiej.
Właściwą akcję chrystianizacyjną rozpoczęła wyprawa misyjna na Pomorze, podjęta w 1123 r.
przez Bernarda Hiszpana. Jednak ubogi pustelnik nie zdołał wywrzeć wrażenia na bogatych
mieszkańcach miast zachodniopomorskich. W roku następnym zorganizował więc Krzywousty
dużym nakładem środków wspaniałą wyprawę chrystianizacyjną, powierzając jej prowadzenie
biskupowi bamberskiemu Ottonowi. Odniosła ona znaczne sukcesy, które okazały się jednak
nietrwałe. Wobec powrotu znacznej części Pomorza do dawnej wiary, podjął Otto w 1128 r. nową
akcję misyjną, rozluźniając tym razem swoje powiązania z Bolesławem Krzywoustym. Ten jednak
nie rezygnował z pełnego podporządkowania chrystianizowanej dzielnicy prowincji kościelnej
polskiej. Jeszcze w 1124/1125 r. odnowiono dawne biskupstwo kruszwickie; ulokowano je obecnie
we Włocławku. Temu biskupstwu kujawskiemu podporządkowano Pomorze Gdańskie. Pas
nadnotecki podzielono między archidiecezję gnieźnieńską i diecezję poznańską, odcinek zaś
Pomorza w widłach Odry i Warty znalazł się w gestii utworzonego również w tym czasie
biskupstwa w Lubuszu. Założenie właściwej diecezji pomorskiej z siedzibą w Wolinie stało się
faktem dopiero w 1140 r. Na jej biskupa powołano Wojciecha, kapelana Bolesława Krzywoustego,
co było pośmiertnym już sukcesem tego księcia.
20. Gniezno czy Magdeburg
Pomorskie sukcesy Bolesława Krzywoustego wywołały niezadowolenie Magdeburga, którego
arcybiskupi rościli sobie prawo do zwierzchności kościelnej nad Pomorzem, jak zresztą nad całą
Polską. Za pontyfikatu na stolicy arcybiskupiej w Magdeburgu św. Norberta arcybiskupstwo to
uzyskało w latach 1131 i 1133 r., na podstawie sfałszowanych dokumentów, bulle papieskie, mocą
których został mu podporządkowany Kościół polski. Bolesława Krzywoustego absorbowały
tymczasem sprawy węgierskie. A mianowicie po śmierci króla Węgier Stefana II (1131) wywiązała
się walka o następstwo tronu. Do władzy pretendowali z jednej strony syn Kolomana, brat
zmarłego króla, Borys, a z drugiej syn oślepionego przez Kolomana Almosa, pozbawiony również
wzroku Bela II zwany Ślepym. Bolesław Krzywousty poparł Borysa, którego szansę były jednak
nikłe, mimo iż jako wnuk Włodzimierza Monomacha korzystał też z poparcia Rusi. Bela miał
poparcie Czechów i silny obóz stronników wewnątrz kraju. Wyprawy Bolesława na Węgry na
rzecz Borysa skończyły się klęską, a ponadto wywołały odwet w postaci wypraw czeskich na
Śląsk. Toteż zażegnany w 1114 r. stary konflikt Polski z Czechami, m. in. o pograniczne grody
(Racibórz, Koźle), nastąpił znowu z dużą ostrością. Skomplikowana sprawa wywołała interwencję
cesarza Lotara. Na zjeździe w Merseburgu w 1135 r. musiał Bolesław wycofać się ze sporu
węgierskiego na korzyść Beli II, zawrzeć z nim pokój, a nadto uznać się lennikiem cesarskim z
Pomorza. Ze swej strony wymógł prawdopodobnie na Lotarze poparcie, a przynajmniej zgodę na
zabiegi w Stolicy Apostolskiej o uchylenie zwierzchności arcybiskupstwa magdeburskiego nad
Kościołem polskim. Było to możliwe tym bardziej, że ś w. Norbert już nie żył. Jak gdyby rękojmią
w tych ważnych dla Polski zabiegach mogła być sprawa czeska, w której Bolesław Krzywousty
okazał się nieustępliwy, wskutek czego nie stała się ona przedmiotem zjazdu merseburskiego, ale
znalazła finał w 1137 r. w dwustronnym pokoju między Polską i Czechami. Ale tymczasem już w
1136 r. musiał uzyskać Bolesław w Stolicy Apostolskiej potwierdzenie odrębności Kościoła
polskiego.
21. Ustawa sukcesyjna Bolesława Krzywoustego
Nazywa się ją zwykle testamentem, chociaż nie była wcale aktem ostatniej woli Bolesława.
Opracowana bowiem przypuszczalnie na kilka lat przed śmiercią księcia, a zaprzysiężona na wiecu
przez dostojników duchownych i świeckich, nabrała charakteru aktu publiczno-prawnego.
Dodatkowo miało ją umocnić zatwierdzenie papieskie. Ustawa – wbrew pozorom – miała zapobiec
rozdrabnianiu się państwa. Tekst jej niestety nie zachował się, a treść odtwarzamy z konieczności
bądź na podstawie źródeł późniejszych, niejednokrotnie odzwierciedlających już faktycznie
dokonane zmiany, bądź współczesnych wprawdzie, ale drugorzędnego znaczenia. Fakt
nieuwzględnienia w ustawie praw Kazimierza Sprawiedliwego tłumaczy się tym, że w chwili jej
ogłoszenia nie było go jeszcze na świecie. Być może nawet, iż urodził się on już po śmierci
Krzywoustego jako pogrobowiec. Istotą nowego porządku sukcesyjnego było utworzenie dzielnic
dziedzicznych, które miały być podstawą materialną egzystencji poszczególnych synów
Krzywoustego, a później z kolei ich potomstwa, oraz – jednej dzielnicy niedziedzicznej, tzw.
wielkoksiążęcej albo pryncypąckiej, która miała przechodzić we władanie najstarszego członka
dynastii jako podstawa jego władzy zwierzchniej nad całością państwa, a więc również nad
dzielnicami dziedzicznymi. Te ostatnie mogły podlegać dalej idącym podziałom, gdy dzielnica
pryncypacka, senioralna, winna była pozostawać zawsze nienaruszona. Główne agendy władzy
pryncepsa stanowiły: wypowiadanie i prowadzenie wojen zewnętrznych reprezentacja państwa na
zewnątrz, zawieranie traktatów, inwestytura dostojników kościelnych, tj. arcybiskupa i biskupów,
być może również prawo mianowania kasztelanów w głównych grodach juniorów i zwierzchność
sądowa w stosunku do tych ostatnich.
Odtworzenie podziału terytorialnego Polski, który wprowadzała ustawa sukcesyjna Bolesława
Krzywoustego, nastręcza wiele trudności. Już dawno utrwalił się pogląd (za T. Wojciechowskim),
że dzielnice sukcesyjne: Śląsk – Władysława Wygnańca i Wielkopolska – Mieszka Starego, były
oddzielone pasem terytorium pryncypackiego – które obejmowało ziemię krakowską, łęczycko-
sieradzką, część Wielkopolski z Kaliszem i Gnieznem oraz Pomorze Gdańskie i zwierzchność
lenną nad Pomorzem Zachodnim – od dwu pozostałych dzielnic sukcesyjnych: Kujaw z
Mazowszem – Bolesława Kędzierzawego oraz ziemi sandomierskiej – Henryka sandomierskiego.
Dyskutowano tylko pewne szczegółowe kwestie, a więc czy Wiślica należała do dzielnicy
pryncypackiej, czy też do sandomierskiej, dalej czy Kruszwicę włączono do dzielnicy
pryncypackiej, czy do kujawsko-mazowieckiej, a wreszcie czy do Śląska, czy też do Wielkopolski
należał Lubusz. W ostatnich czasach pogląd ten został obalony i zastąpiony nową konstrukcją (G.
Labuda), mającą za podstawę mało wymowne wprawdzie, ale współczesne źródła niemieckie, do
których dawniej wagi prawie nie przywiązywano. Według tej nowej hipotezy dzielnicę
pryncypacką stanowiły tylko ziemie krakowska i sandomierska w granicach diecezji krakowskiej,
ziemia łęczycko-sieradzka była natomiast w intencji ustawy sukcesyjnej zabezpieczeniem
materialnym nie tylko wdowy po Krzywoustym Salomei, ale w przyszłości jego najmłodszych
synów: Henryka sandomierskiego i Kazimierza Sprawiedliwego. Dzielnice dziedziczne były zatem
tylko trzy. Ziemia lubuska miałaby należeć do Śląska, dzięki czemu każdy z trzech książąt
dziedzicznych – w razie gdyby został pryncepsem – miał stosunkowo łatwy dostęp do Pomorza
podlegającego władzy pryncypackiej. Konstrukcja ta została zakwestionowana głównie w punkcie
dotyczącym ziemi sandomierskiej, o której wiadomo, że ją Henryk sandomierski posiadł z woli
ojca jako dożywocie, oraz ziem łęczyckiej i sieradzkiej, które miałyby zatem w razie śmierci
wdowy wejść w skład dzielnicy pryncypackiej, tj. krakowskiej (K. Buczek).
22. Wojna domowa i wygnanie seniora dynastii
Ustawa sukcesyjna Krzywoustego okazała się trudna do realizacji. Zaczęło się od konfliktu
rodzinnego w łonie dynastii między seniorem Władysławem, synem Zbysławy, a przyrodnimi
braćmi – juniorami i ich matką Salomeą. Jeżeli konflikt ten przerodził się w wojnę domową, a
seniorowi – mimo rozległych atrybutów władzy – nie udało się go opanować, to dlatego, że możni
przedstawiciele ówczesnego społeczeństwa byli zainteresowani w obaleniu pryncypatu i w takim
podziale Polski, w którym obok siebie stanęłyby równorzędne pod względem państwowo-prawnym
małe państewka dzielnicowe. Otwarłoby to im bowiem drogę do rzeczywistego wpływu na
słabszego, władającego na mniejszym terytorium księcia, tym bardziej gdy książę ten im właśnie
zawdzięczałby swoją władzę.
Nie wiadomo w jakim momencie konflikt ów się zaczął i jakie były jego konkretne przyczyny.
Ujawnił się on natomiast w jaskrawej formie w 1141 r., gdy z pominięciem Władysława juniorzy z
matką zwołali do Łęczycy wiec, mający powziąć decyzję co do zamążpójścia lub oddania do
klasztoru córki Krzywoustego Judyty. Ponieważ małżeństwo w rodzinie książęcej było aktem
politycznym, a w danym wypadku miało nadto na uwadze sojusz juniorów z Rusią, pominięcie
Władysława stanowiło naruszenie jego pryncypackiej władzy. Władysław ubiegł jednak braci, sam
zapewnił sobie pomoc ruską i rozpoczął kroki wojenne przeciw braciom. Gdy w 1144 r. zmarła
Salomeą, doszło do nowego konfliktu między Władysławem i braćmi, tym razem o oprawę
wdowią, tj. o opróżnioną przez Salomeę dzielnicę. Znów doszło do otwartej wojny, w której
Władysław posłużył się uderzeniem Rusinów, a za ich pomoc zapłacił ziemią wizką, należącą do
mazowieckiej dzielnicy Bolesława Kędzierzawego. Za juniorami ujął się prawdopodobnie palatyn
Władysława, wielmoża śląski Piotr Włostowic. Być może za to spotkała go surowa kara oślepienia
i obcięcia języka (1145). Fakt ten przyczynił się jednak do osamotnienia Władysława. Mimo
zdecydowanej przewagi militarnej i oblężenia juniorów w Poznaniu, poniósł klęskę. Przyczyniła
się do niej w niemałym stopniu klątwa, jaką rzucił na niego w obozie pod Poznaniem arcybiskup
Jakub ze Żnina. To poparcie moralne dla juniorów ze strony najwyższej polskiej władzy kościelnej
przeciągnęło na ich stronę część wahającego się być może dotąd rycerstwa. Odsiecz była
skuteczna. Władysław musiał uchodzić z kraju (1146), a w ślad za nim opuściła stołeczny Kraków
jego żona Agnieszka, córka margrabiego Austrii Leopolda III, a szwagierka księcia czeskiego
Władysława II.
23. Juniorzy pod naciskiem cesarstwa i papiestwa
Po wypędzeniu Władysława rządy krajem sprawowali praktycznie tylko dwaj jego bracia:
Bolesław Kędzierzawy, który jako starszy zajął dzielnicę pryncypacką i opuszczony przez
Władysława Śląsk, oraz Mieszko Stary; Henryk, a tym bardziej Kazimierz, nie osiągnęli jeszcze
wówczas tzw. wieku sprawnego (tj. 12 lat życia) i pozostawali pod opieką braci. Tymczasem
Władysław stanął przed królem niemieckim Konradem III i jego dostojnikami, zabiegając o pomoc
przeciw juniorom. Musiał uznać się podwładnym cesarstwa, skoro Konrad wbrew radom
spowinowaconego z juniorami margrabiego miśnieńskiego i władcy Marchii Północnej Albrechta
Niedźwiedzia, podjął w 1146 r. zbrojną wyprawę do Polski. Jednak wobec trudności przekroczenia
Odry i deklaracji posłuszeństwa ze strony Bolesława i Mieszka Konrad zaniechał dalszego marszu,
porzucając praktycznie sprawę Władysława. Powstały tymczasem okoliczności w pełni juniorom
sprzyjające. W związku z organizowaną w tym czasie przez Ludwika VII króla francuskiego oraz
Konrada III krucjatą do Ziemi Świętej powstała myśl drugiej mniejszej wyprawy krzyżowej
przeciwko trwającej jeszcze w pogaństwie Słowiańszczyźnie nadłabskiej. Na rzecz tej wyprawy,
organizowanej przez wschodnioniemieckich władców terytorialnych, papiestwo chciało pozyskać
książąt polskich. Liczył się oczywiście nie sam potrzebujący pomocy Władysław, ale faktyczni
władcy, tj. juniorzy dynastii. W tym stanie rzeczy papież Eugeniusz III wziął stronę juniorów i
zatwierdził klątwę arcybiskupa gnieźnieńskiego rzuconą na wygnańca. Z kolei doszło do
przymierza juniorów ze wschodnioniemieckimi władcami terytorialnymi, łącznie z arcybiskupem
magdeburskim, przypieczętowanego małżeństwem córki Krzywoustego Judyty z synem Albrechta
Niedźwiedzia. W konsekwencji Mieszko ze znacznymi siłami wziął udział w krucjacie na teren
Słowiańszczyzny nadłabskiej (1147), a Bolesław Kędzierzawy podjął łupieżczą wyprawę do Prus
(1148).
Tymczasem dyplomatyczne zabiegi Agnieszki spowodowały zwrot w nastroju i stosunku Stolicy
Apostolskiej do Polski. Ten sam papież, który rok wcześniej zatwierdził klątwę rzuconą na
Władysława, wysłał do Polski legata Gwidona z żądaniem pod adresem juniorów, aby przyjęli
wygnanego księcia do kraju. Wobec ich oporu rzucił on na nich klątwę, a Eugeniusz ją zatwierdził.
Ale wówczas się okazało, że klątwa, która w kilkadziesiąt lat wcześniej wiodła Henryka IV do
Canossy, przestała być straszną bronią. Nie ugięli się książęta, ale – co ciekawsze – nie odstąpili od
nich polscy dostojnicy kościelni, związani silnymi więzami ideowymi i rodzinnymi z liczną grupą
możnych świeckich, którzy popierali juniorów. Wobec wezwania przez Gwidona pomocy
najwyższej władzy świeckiej w świecie zachodnio-chrześcijańskim, zawisła nad Polską groźba
nowej wyprawy cesarskiej.
Podjął ją w 1157 r. cesarz Fryderyk Barbarossa. Wojska cesarskie przekroczyły trudną do
sforsowania linię Odry, zabezpieczoną dodatkowo pasem zrąbanego lasu (przesieka) i bez oporu
pociągnęły w kierunku Poznania. Książęta polscy bowiem, nieufni w swoje siły, paląc główne
punkty oporu (m. in. nie zdobyty dotąd Bytom nad Odrą i Głogów), cofali się w głąb Polski. Do
starcia zbrojnego nie doszło, natomiast w Krzyszkowie pod Poznaniem Bolesław Kędzierzawy
pokornie poprosił o pokój, złożył cesarzowi przysięgę wierności i znaczną daninę pieniężną,
przyrzekł swój udział w cesarskiej wyprawie do Włoch i zobowiązał się przybyć do Magdeburga,
gdzie miała być rozsądzona sprawa między Władysławem i juniorami. Gwarancję dotrzymania
zobowiązań stanowiło oddanie cesarzowi w charakterze zakładnika Kazimierza Sprawiedliwego.
Wyprawa z 1157 r., stanowiąca w opinii samego Fryderyka Barbarossy ogromny sukces cesarstwa
na ziemiach polskich, w gruncie rzeczy nie odniosła skutku, bo Kędzierzawy przyrzeczeń nie
wypełnił. W dwa lata później zmarł Władysław i dopiero wówczas w grę mógł wchodzić powrót do
kraju jego synów – Bolesława Wysokiego i Mieszka Plątonogiego. Istotnie przyjął ich około 1163
r. Bolesław Kędzierzawy i w formie własnego nadania, a nie sukcesji po ojcu, przekazał im w
posiadanie Śląsk, z wyłączeniem jednak głównych grodów. Przyjmowano niekiedy, że już
wówczas bracia podzielili się ojcowską spuścizną. Poglądu tego jednak utrzymać się nie da.
Wiadomo natomiast, że Bolesław Wysoki i Mieszko Plątonogi zdołali zawładnąć owymi głównymi
grodami, być może w 1166 r., kiedy senior dynastii zaabsorbowany był wyprawą pruską.
Domyślano się, iż w konsekwencji synowie Władysława Wygnańca zostali ponownie wypędzeni.
Prawdopodobna jest jednak inna interpretacja wydarzeń (B. Zientara), że mianowicie Mieszko
Plątonogi sprzymierzył się z synem Bolesława Wysokiego – Jarosławem, że obaj sprzymierzeńcy
zbliżyli się do Bolesława Kędzierzawego i że wspólnym ich dziełem było wygnanie Bolesława
Wysokiego. Powrócił on jednak już w 1173 r. pod groźbą nowej, stojącej u granic Polski wyprawy
Fryderyka Barbarossy, w której efekcie Kędzierzawy uznał się nadto lennikiem cesarza i złożył mu
znaczny okup. Przy okazji powrotu Bolesława Wysokiego miał Mieszko Plątonogi otrzymać
własną dzielnicę w postaci ziemi raciborskiej, a Jarosław – w postaci ziemi opolskiej. Przy takiej
wykładni traci rację bytu inny domysł naszej historiografii (R. Gródecki), że dopiero około 1177 r.
dokonał się pierwszy podział spuścizny Władysława Wygnańca. Do daty tej natomiast można
odnosić ewentualne powstanie efemerycznego księstwa głogowskiego, które miał wykroić z
własnej dzielnicy Bolesław Wysoki na rzecz swego najmłodszego brata Konrada.
24. Zmierzch senioratu w Polsce
Mimo wygnania z kraju najstarszego przedstawiciela dynastii Władysława, samego senioratu w
zasadzie nie obalono. Miejsce Władysława zajął z kolei następny wiekiem syn Krzywoustego –
Bolesław Kędzierzawy. Że istotnie był on wielkim księciem, świadczy o tym układ krzyszkowski,
w którym występował w imieniu całej Polski. Niezależnie od parcia feudałów ku rozbiciu Polski na
mniejsze samoistne organizmy polityczne, rodził się nowy konflikt wśród synów Krzywoustego.
Gdy Henryk doszedł do lat sprawnych (około 1148 r.), otrzymał naznaczoną mu przez ojca ziemię
sandomierską. Nie pomyślano natomiast o podobnym zaopatrzeniu Kazimierza, który wiek
sprawny osiągnął około 1150 r. Dopiero gdy w 1166 r. zmarł Henryk sandomierski, uzyskał
Kazimierz najprawdopodobniej wykrojoną z jego spuścizny kasztelanię wiślicką (odtąd księstwo
wiślickie). Główną część tej spuścizny zatrzymał dla siebie Bolesław Kędzierzawy, wykrawając z
niej nadto jeszcze jakąś nieznaną dziś dokładnie część dla Mieszka Starego. W tym stanie rzeczy
Kazimierz Sprawiedliwy musiał być malkontentem, na którego zwracały się oczy możnych,
żądnych władzy i wpływów. Po śmierci w 1173 r. Bolesława Kędzierzawego na tron krakowski
próbowano wprowadzić Kazimierza Sprawiedliwego. Nie wiadomo, czy Kazimierz nie czuł się
dość silny, aby się przeciwstawić kolejnemu seniorowi Mieszkowi Staremu, czy też stronnictwo
możnych, na których mógł się oprzeć, nie było jeszcze dość skonsolidowane. W każdym razie
Mieszko opanował dzielnicę wielkoksiążęcą. Jednak gdy do Krakowa wprowadził swoich
wielkopolskich urzędników, a rządy jego okazały się i autokratyczne, i twarde, przepojone
nadmiernym fiskalizmem, doszło około 1177 r. do buntu panów krakowskich, którzy po raz drugi
wysunęli przeciwko Mieszkowi Staremu Kazimierza Sprawiedliwego. Tendencje
partykularystyczne możnych znalazły równocześnie silny wyraz w innych dzielnicach Polski. Na
Śląsku junior Mieszko Plątonogi wystąpił zbrojnie przeciw Bolesławowi Wysokiemu, w
Wielkopolsce zaś przeciw Mieszkowi stanął jego syn Odon. W tym buncie juniorów nie było
bynajmniej pełnego porozumienia buntowników między sobą. Kazimierz sprzymierzył się bowiem
z seniorem śląskim Bolesławem, a junior Mieszko Plątonogi z seniorem dynastii Mieszkiem
Starym. Odon zaś był siłą rzeczy sprzymierzeńcem Kazimierza i Bolesława. Mimo tak rozłożonych
sił, zwycięzcami byli wszędzie młodsi przedstawiciele dynastii. Mieszko Stary musiał w ogóle z
Polski uchodzić, a Mieszko Plątonogi, choć zwyciężył na polu bitwy, pełnego sukcesu nie odniósł,
wobec przymierza Bolesława Wysokiego z Kazimierzem Sprawiedliwym. Musiał się zadowolić
niedużym działem uzyskanym już wcześniej z rąk Bolesława Wysokiego, tj. kasztelanią raciborską,
do której Kazimierz Sprawiedliwy dodał mu zachodnią część ziemi krakowskiej z grodami:
Oświęcimiem, Bytomiem i Siewierzem. Uformowane w ten sposób księstwo raciborskie
powiększył Mieszko Plątonogi w 1201 r., przyłączając doń, po śmierci Jarosława i Bolesława
Wysokiego, również kasztelanię opolską; odtąd można mówić o księstwie opolsko-raciborskim. W
buncie juniorów jakąś rolę odegrał być może młodszy brat Bolesława Wysokiego i Mieszka
Plątonogiego – Konrad, solidaryzując się prawdopodobnie z Mieszkiem Plątonogim. Może
wówczas otrzymał on Głogów, gdzie tradycja przypisuje mu krótkotrwałe księstewko, opuszczone
zapewne rychło w związku z jego śmiercią.
Zwycięstwo juniorów oznacza obalenie w praktyce zasady senioratu. Późniejsze próby jej
odnowy nie miały już większego znaczenia. Czy jednak władza Kazimierza, obejmująca ziemię
krakowską, łęczycko-sieradzką, sandomierską oraz w formie rządów opiekuńczych – nad nieletnim
synem Bolesława Kędzierzawego – Leszkiem – Mazowsze i Kujawy, miała charakter pryncypacki,
wielkoksiążęcy, czy zrównała się z władzą pozostałych książąt? Wydaje się, że teoretycznie z
pryncypatu jeszcze nie zrezygnowano, a sam Kazimierz zabiegał i w Rzymie, i na dworze
cesarskim o zalegalizowanie jego pryncypackich rządów. W tym celu zwołał w 1180 r. wiec do
Łęczycy z udziałem arcybiskupa i wszystkich biskupów polskich, a za cenę ustępstw na rzecz
Kościoła w postaci zniesienia tu spolii (prawo księcia do ruchomości po zmarłym biskupie) oraz
ograniczenia nadużyć w korzystaniu z podwód i tzw. Stacji w dobrach kościelnych uzyskał według
wiarygodnej tradycji Kadłubka zatwierdzenie papieskie swego pryncypatu. Ta sama tradycja głosi,
że podobnego zatwierdzenia dokonał również cesarz. Sprowadzało, się to praktycznie do uznania
rządów krakowskich Kazimierza, bo właściwego pryncypatu odnowić się już nie dało.
25.
Polityka zagraniczna książąt polskich w ostatniej ćwierci XII w.
Postępujące rozbicie dzielnicowe Polski odbiło się niekorzystnie na polityce zewnętrznej
naszych książąt, a z czasem wpłynęło na zawężanie się. ich horyzontów politycznych. Zwraca
uwagę odejście Polski w tym okresie od spraw zachodnich. Poparcie Mieszka Starego udzielone w
1177 r. Bogusławowi I pomorskiemu przeciwko Danii okazało się nieskuteczne. Coraz trudniej
było zresztą liczyć na rozbitą i skłóconą wewnętrznie Polskę. Wręcz przeciwnie Mieszko Stary po
opuszczeniu kraju szukał pomocy Pomorzan. I istotnie poparty przez nich zdołał w 1181 r. osiąść w
Gnieźnie, Zresztą Bogusław uznał już w 1164 r. zwierzchność lenną księcia Henryka Lwa, a w
siedem lat później – cesarza Fryderyka Barbarossy. W stosunkach z cesarstwem książęta polscy
skłonni byli do uległości. Prawdopodobnie zwierzchność cesarską uznał Mieszko Stary jeszcze w
czasie swego wygnania, skoro w 1184 r. podjęto z terenu Niemiec próbę interwencji na jego rzecz.
Być może podobnie postąpił Kazimierz Sprawiedliwy, skoro podporządkował się woli cesarskiej w
swojej polityce ruskiej. Na ogół przejawiali nasi książęta coraz więcej zainteresowania rozbitą
wewnętrznie Rusią. I Bolesław Kędzierzawy, i Mieszko Stary, i Kazimierz Sprawiedliwy mieli
żony Rusinki. Od Kazimierza Sprawiedliwego zaś wziął początek nowy kurs polityki polskiej
wobec Rusi. Wpływy polskie nie sięgały teraz odległego wielkoksiążęcego Kijowa, ale ograniczały
się do Rusi halicko-włodzimierskiej i zwracały się przeciw próbom opanowania tych terenów przez
Węgry. Walka ta, kontynuowana następnie przez Leszka Białego i książąt z mazowieckiej linii
Piastów, znalazła finał w opanowaniu tronu halicko-włodzimierskiego przez Bolesława (Jerzego)
Trojdenowica, a z kolei w zajęciu Rusi przez Kazimierza Wielkiego. Polityka ruska Kazimierza
Sprawiedliwego, połączona z uległością wobec cesarstwa, była niepopularna w Polsce. Wywołała
bunt panów krakowskich (1191), którzy wezwali do Krakowa Mieszka Starego. Kazimierz jednak
sytuację opanował, obalając tę próbę restytucji senioratu.
Pod koniec życia Kazimierz odnowił sojusz z Węgrami, a nadto podjął jeszcze wyprawę
przeciwko Jaćwięgom, którzy nękali wyprawami łupieskimi Mazowsze. Dzielnica ta bowiem, po
nieudanych próbach opanowania jej przez Mieszka Starego, po śmierci jej prawego sukcesora
Leszka Bolesławowicza (1186) przeszła we władanie Kazimierza Sprawiedliwego.
26. Rządy regencyjne w Krakowie i próby powrotu na tron krakowski Mieszka Starego
Kazimierz Sprawiedliwy zmarł nagle, przy uczcie, może otruty, w 1194 r. Na wieść o tym
Mieszko Stary ruszył do Krakowa. Tymczasem panowie krakowscy postanowili zorganizować
rządy regencyjne do czasu osiągnięcia wieku sprawnego przez synów Kazimierza, Leszka Białego
lub Konrada zwanego później mazowieckim. W imieniu nieletniego księcia władzę mieli
sprawować wdowa po Kazimierzu – Helena (córka księcia kijowskiego Rościsława), wojewoda
krakowski Mikołaj (Gryfita) oraz biskup krakowski Pełka. Mikołaj, wsparty przez księcia ruskiego
Romana, stawił czoła Mieszkowi Staremu w bitwie nad rzeczką Mozgawą koło Jędrzejowa. Obie
walczące strony poniosły ciężkie straty. Poległ syn Mieszka, Bolesław, a sam Mieszko ranny
wycofał się do Wielkopolski. Na pobojowisku rozegrała się druga bitwa, gdy na pomoc Mieszkowi
Staremu nadciągnął spóźniony książę raciborski Mieszko Plątonogi, a równocześnie na pomoc
krakowianom przybył, także spóźniony, kasztelan sandomierski czy palatyn dworu książęcego w
Sandomierzu, wychowawca synów Kazimierza Sprawiedliwego, Goworek. Ten ostatni być może
celowo się spóźnił, pragnąc, by jego rywal Mikołaj poniósł klęskę. Sam jednak Goworek doznał
porażki i dostał się do niewoli Plątonogiego: Na polach Mozgawy starli się nie tylko rywale do
rządów krakowskich, ale dwie ideologie, dwie koncepcje władzy monarszej: rządów
autokratycznych, których zwolennikiem był Mieszko Stary, oraz oligarchii możnych, której
kolebką był nie zamieniony jeszcze w pełni w dzielnicę dziedziczną Kraków.
Rządy regencyjne zostały uratowane, ale nie układały się najlepiej. Dzielnicą krakowską władali
faktycznie wojewoda Mikołaj i biskup Pełka. Wywołało to niezadowolenie w najbliższym
otoczeniu Heleny, a podsycał je prawdopodobnie Goworek, który wnet powrócił z niewoli. Około
1098 r. Helena weszła w porozumienie z Mieszkiem Starym i pomogła mu w opanowaniu Krakowa
za cenę uznania swoim następcą jej syna Leszka Białego. Było to już trzecie panowanie Mieszka na
tronie krakowskim, zakończone wygnaniem najpóźniej w 1201 r. Zdołał on tu jeszcze powrócić po
raz czwarty. Wytrwały szermierz zasady senioratu zmarł w marcu 1202 r. w Kaliszu.
27. Kultura Polski w X – XII w.
Rozwój kultury tej epoki był bardzo nierównomierny w różnych warstwach społecznych.
Ludność wieśniacza, zarówno w sferze swego materialnego bytu, jak też obyczajów i wyobrażeń,
pozostała w zasadzie pogańska, chociaż formalnie przyjęła nową wiarę. Jeszcze długo w świeżych
formach religii chrześcijańskiej mieściły się stare treści. Nie wszyscy zresztą zostali objęci
organizacją kościelną, bo kościoły związane były na razie z dworami, grodami, siedzibami
biskupstw, klasztorów itp., a właściwa sieć parafialna wytworzyła się dopiero w XIII w. Inne było
tempo rozwoju kultury w ośrodkach tworzącego się życia miejskiego, a więc na podgrodziach czy
w osadach targowych. Siłą rzeczy zaznaczał się tu postęp w poziomie produkcji typu
rzemieślniczego, która musiała odpowiadać rosnącym wymogom odbiorców, najczęściej możnych
świeckich, rycerstwa i duchownych. Wpływało to korzystnie na standard życiowy producentów.
Równocześnie bliskość ośrodków władzy, dworów feudalnych, kościołów grodowych, biskupstw
czy klasztorów, przyśpieszała proces przemian w zakresie obyczajów i świadomości tej warstwy
społecznej. Bez porównania szybciej rozwijała się kultura samych feudałów, a więc dworu
monarszego, dworów możnowładczych i usiłujących za nimi nadążać dworów rycerskich. W
rękach tej warstwy pozostawała większość łupów wojennych, toteż – według tradycji XII w. – za
czasów Chrobrego kobiety z otoczenia tego monarchy uginały się niemal pod ciężarem złotych
ozdób, a i rycerze (zapewne możniejsi) nosili złote łańcuchy, które były oznaką ich rycerskiego
zawodu. Potrzeby w zakresie ubiorów, ozdób itp. pokrywał wówczas już import szlachetnych
tkanin i innych przedmiotów zbytku. Żony zaś książąt, możnych i rycerzy same haftowały, szyły,
tkały, sporządzając ozdobne płaszcze, kapy itp., nie tylko zresztą na potrzeby własne, ale i
kościołów czy klasztorów. W tej warstwie społecznej najszybciej dokonały się przemiany
obyczajowe. Wiarygodna tradycja głosi, że Bolesław Chrobry stosował karę wybijania zębów za
łamanie postów, a także surowe represje mające wytępić cudzołóstwo. Nie znaczy to oczywiście,
że obyczaj chrześcijański od razu tu wziął górę nad pogańskim. Być może nawet niekiedy się odeń
odwracano. Brak świętego w łonie dynastii piastowskiej mógłby przemawiać za niepopularnością
w warstwie polskich feudałów wczesnego średniowiecza wzorców chrześcijańskiej świątobliwości.
Nowe wytwory kultury służyły przede wszystkim państwu feudalnemu i niedużej grupie
możnych. Powstawały na ich zamówienie, stanowiąc oparcie czy ideologiczną podbudowę dla
nowego porządku społeczno-państwowego. Wśród twórców dóbr kulturalnych tej epoki prym
wiedli przybysze z zewnątrz. W piśmiennictwie panowali prawie niepodzielnie, wraz z językiem
łacińskim, którym się posługiwali i którym wytyczali wąskie ramy zasięgu swojej twórczości w
społeczeństwie polskim, włączając natomiast tę twórczość do ogólnego niejako dorobku
kulturalnego świata zachodniochrześcijańskiego. Tak więc język, który czynił kulturę
ekskluzywną, był zarazem znakomitym środkiem wymiany myśli, poglądów i ideałów na
rozległym obszarze Europy. Sztuka omawianej epoki w zakresie swych treści, wyobrażeń,
symboliki była również wytworem przybyszów, ale że nie mogła się obejść bez większej liczby
wykonawców, znajdowała współtwórców w rzemieślnikach czy artystach rodzimych, którzy
wzbogacali ją nadto realiami i motywami z kręgu ich własnego życia i działalności. Dzieła sztuki
były w tej epoce nie tylko środkiem wyrazu artystycznego, ale także środkiem przekazu informacji,
treści światopoglądowych, czy wręcz politycznej propagandy. Sięgały one nadto tam, dokąd nie
docierało piśmiennictwo łacińskie, ani żywe słowo kaznodziei, jeżeli nie posługiwał się językiem
ludu. Miała swoją silną wymowę architektura sakralna. Poza symboliką czysto religijną, która
mogła być czytelna dla znawców, lud widział w kamiennych budowlach romańskich, na tle
powszechnie stosowanego budownictwa drewnianego, znamię potęgi Kościoła i sprzężonego z nim
silnie państwa wczesnofeudalnego. Jeżeli nadto lud z tych budowli niekiedy korzystał jako z
obiektów obronnych, stawały się widomym wyrazem siły. Takie oddziaływanie budowli
sakralnych ograniczało się jednak do osad podgrodowych, przyklasztornych itp., dla innych
pozostając tylko symbolem.
W rozwoju kultury na ziemiach polskich okresu wczesnośredniowiecznego wybitną rolę odegrał
dwór Bolesława Chrobrego, przez który przewinęło się wiele wybitnych osobistości jego czasów,
jak św. Wojciech, Włoch opat Tuni, Bruno z Kwerfurtu, Reinbern biskup kołobrzeski, a wybitną
indywidualnością mógł być również Radzim Gaudenty. W Polsce lub w związku z Polską tego
okresu powstało wcale pokaźne piśmiennictwo. Należą tu przede wszystkim żywoty św.
Wojciecha: jeden powstał w Rzymie około 999 r., drugi wyszedł spod pióra Brunona z Kwerfurtu,
trzeci niewiadomego autorstwa znany jest pod nazwą Męczeństwo św. Wojciecha, a był jeszcze
czwarty, który zaginął. Należy tu dalej piękny żywot pięciu zamordowanych braci z eremu
międzyrzeckiego pióra tegoż Brunona, list Brunona do króla niemieckiego Henryka II, sławiący
monarchię Chrobrego w duchu ideałów chrześcijańskich. Były już wówczas pierwsze zapiski
rocznikarskie, jedna grupa w kręgu kościelnym poznańskim, druga w gnieźnieńskim. Istnieje
domysł, że powstał jeszcze jeden współczesny żywot pięciu braci męczenników, który zaginął.
Zwraca uwagę fakt, że Mieszko II był wykształcony, znał podobno i łacinę, i grekę. Jego syn
Kazimierz w 1026 r. został oddany na naukę, co jest bardzo dziwne, jeżeli był synem jedynym.
Siostra zaś tegoż Gertruda, żona księcia kijowskiego Izjasława, nie tylko znała łacinę, ale układała
nawet w tym języku modlitwy, które przechował tzw. kodeks Gertrudy. Oprócz kontaktów z
Włochami, dworem czeskim żywe związki kulturalne łączyły Polskę tego czasu z Nadrenią, z
archidiecezją kolońską, a ściślej z diecezją leodyjską (Liége w Belgii). Do rozwiniętego tam kultu
św. Lamberta nawiązywały imiona niektórych Piastów (Lambert syn Mieszka I, drugie imię
Mieszka II).
Powstanie ludowe i reakcja pogańska po śmierci Mieszka II zmiotły wprawdzie wiele
wytworów kultury wczesnopiastowskiego okresu, nie przerwały jednak kulturalnej tradycji. Pisma
Brunona z Kwerfurtu ocalały – jak się wydaje – tylko poza granicami, podobnie być może – dwa
pozostałe żywoty św. Wojciecha, ale najstarszy zrąb naszego rocznikarstwa przetrwał burzę,
uwięziony prawdopodobnie z Wielkopolski do Itrakowa. Już za Mieszka II był w Gnieźnie
arcybiskupem niejaki Bossuta, przypuszczalnie pochodzenia rodzimego. W drugiej połowie XI w.
mamy już wielu wyższych duchownych Polaków, jak arcybiskup Bogumił w Gnieźnie, biskupi
Suła-Lambert, Stanisław i Czasław w Krakowie oraz Michał w Poznaniu. Przy kościołach
katedralnych tego czasu tworzyły się zawiązki bibliotek, których zbiory w XII w. powiększyły się o
wiele cennych pozycji. Szczęśliwym trafem zachował się inwentarz ksiąg katedry krakowskiej z
1110 r. Biblioteka liczyła 47 rękopisów, liczba zaś tytułów mogła być większa, bowiem jeden
rękopis mieścił niekiedy kilka lub kilkanaście utworów. Były tu dziełka typu szkolnego, księgi
liturgiczne, teologiczne, a nadto dwa egzemplarze prawa longobardzkiego. Z XII w. zachowały się
księgi liturgiczne z każdej niemal diecezji. Wskazują one na związki kulturalne Polski z Belgią,
Francją, Nadrenią (Kolonia), Ratyzboną i Czechami. Na uwagę zasługują wśród nich: tzw.
Sakramentarium tynieckie, powstałe około 1060 r. w Kolonii (dziś w Bibliotece Narodowej w
Warszawie), dalej ewangeliarz płocki, czyli tzw. Zloty kodeks pułtuski (dziś w Bibliotece
Czartoryskich w Krakowie), czy tzw. Pontificale biskupów krakowskich, sporządzone
prawdopodobnie wprost na zamówienie Kościoła polskiego (dziś rękopis Biblioteki Jagiellońskiej).
Po przerwie spowodowanej reakcją pogańską, a potem trudnościami odnowy organizacji
kościelnej, zaczęło pojawiać się piśmiennictwo. Po akcie Dagome iudex aż po czasy Władysława
Hermana nie znamy z terenu Polski ani jednego dokumentu. Dopiero w związku z oddaniem przez
tegoż księcia jakichś dwu złotych krzyży kościołowi bamberskiemu powstał dokument, którego
wystawcą był wspomniany książę, lecz spisano go być może w Bambergu. Natomiast już
dokument biskupa krakowskiego Maura z 1110 r. dla kościoła w Pacanowie powstał na pewno w
Polsce. W drugiej połowie XI w. kontynuowano zapisy rocznikarskie. Na ich podstawie powstał z
początkiem XII w. tzw. Rocznik Świętokrzyski dawny, jedyny zabytek polskiej annalistyki z tego
czasu zachowany w oryginale. Z początkiem XII w. spisana „została u nas ku chwale Bolesława
Krzywoustego anonimowa kronika tzw. Galia, która ujęła w literacką formę tradycję dworską
Piastów. W podobnej formie sławił w połowie XII w. czyny palatyna Władysława Wygnańca,
wielmoży śląskiego Piotra Włostowica, obszerny utwór wierszowany, tzw. Carmen Mauri (Poemat
Maura), znany dziś niestety tylko we fragmentach. W tym samym czasie upamiętniono
wierszowaną inskrypcją postawienie słupa milowego w Koninie, wyznaczającego połowę drogi z
Kalisza do Kruszwicy.
Obok tradycyjnego budownictwa drewnianego, które nie pozostawiło trwalszych śladów,
rozwijało się już od początku omawianej epoki budownictwo kamienne. Jeszcze do czasów
Mieszka I można odnosić palacjum wraz z rotundą-kaplicą na Ostrowie Lednickim między
Poznaniem a Gnieznem. Do tegoż czasu należą ślady pierwotnego kościoła, w miejscu późniejszej
katedry poznańskiej, z chrzcielnicą, w której być może chrzczono Mieszka I i jego dwór, wraz z
kamiennymi grobowcami, które pokryły prawdopodobnie ciała Bolesława Chrobrego i jego ojca.
Współcześnie wybudowano również w Krakowie na Wawelu rotundę Marii Panny, której
wezwanie zostało zmienione w XIV w. na św. Feliksa i Adaukta. Niewiele późniejsze były
budowle pałacowe z kaplicami (przeważnie rotundowymi) w Przemyślu, Cieszynie, Gieczu,
Wiślicy, pierwsza katedra (Chrobrego) oraz kościół św. Salwatora w Krakowie, kaplice w
Trzemesznie i Łęczycy oraz inne. To wcale obfite budownictwo przedromańskie (czy w niektórych
wypadkach wczesnoromańskie) znalazło, poczynając od połowy XI w., kontynuację w budowlach
sakralnych romańskich, które – ze względu na swój szerszy zasięg oddziaływania – były z reguły
obszerniejsze. Wznoszone z ciosów kamiennych, opatrzone w wąskie otwory okienne i w potężne
niekiedy wieże, spełniały nadto rolę obiektów obronnych. Warto wymienić przynajmniej
ważniejsze z nich. Jeszcze w XI w. powstały: tzw. katedra „hermanowska” na Wawelu, katedry w
Poznaniu i w Gnieźnie, bazylika tyniecka, kościoły Św. Andrzeja w Krakowie, Św. Idziego w
Inowłodzu, Św. Wojciecha w Krakowie i inne. W ciągu XII w. wybudowano: katedrę w Płocku,
kościoły kolegiackie w Kruszwicy, Łęczycy, Opatowie i Wiślicy, kościoły Św. Prokopa i
norbertanek w Strzelnic, zburzony w 1529 r. benedyktyński kościół Św. Wincentego we
Wrocławiu, opactwo kanoników regularnych w Czerwińsku, kościoły NMP w Inowrocławiu, Św.
Jana w Siewierzu i inne.
Do najokazalszych zabytków rzeźby romańskiej należą przede wszystkim drzwi gnieźnieńskie z
lat 1172-1180, odlane w brązie, a przedstawiające 18 scen z życia i męczeństwa św. Wojciecha.
Wykazują wpływ artystyczny kraju nadmozańskiego w Belgii. Obrazy mają dużą wymowę
ideologiczną, splatając ideały chrześcijańskiej świątobliwości z realiami władzy wczesnofeudalnej
monarchii. Zabytek o podobnym charakterze, tzw. drzwi katedry płockiej, wyobrażające m. in.
biskupa płockiego Aleksandra z Malonne, zostały wykonane w połowie XII w. w Magdeburgu dla
Płocka, ale przez Szwecję dostały się do Nowogrodu Wielkiego, gdzie ozdobiły cerkiew Św. Zofii.
Osobliwy zabytek stanowi współczesna drzwiom gnieźnieńskim piękna gipsowa płyta posadzkowa
z kolegiaty wiślickiej. Przedstawia trzy modlące się postacie, wśród nich być może Kazimierza
Sprawiedliwego, okolone ornamentacją roślinno-zwierzęcą. Zwraca uwagę technika wykonania tej
płyty: rysunek postaci został wyryty w powierzchni gipsowej, przy czym do rowków wlano jakąś
czarną masę. Wśród rzeźb kamiennych czołowe miejsce zajmują tympanony w kościołach NMP we
Wrocławiu na Piasku i norbertanek w Strzelnie, portal kolegiaty łęczyckiej, ocalały portal po
kościele Św. Wincentego we Wrocławiu, dalej rzeźba ś w. Jana Chrzciciela z katedry wrocławskiej,
a nade wszystko odkryte po drugiej wojnie światowej, we wnętrzu późniejszych filarów, pięknie
rzeźbione kolumny kościoła norbertanek w Strzelnie. Dwie z nich przedstawiają wyobrażenia cnót
i grzechów.
W celu dopełnienia obrazu kultury w Polsce wczesnośredniowiecznej wspomnieć trzeba o
klasztorach. Za czasów Bolesława Chrobrego były to eremy (zgromadzenia pustelnicze reguły
benedyktyńskiej) o małym jeszcze zasięgu oddziaływania. Wiemy o istnieniu takiego eremu w
Międzyrzeczu w Wielkopolsce, a drugi prawdopodobnie powstał w Łęczycy. Z kolei pojawiali się,
poczynając od czasów Kazimierza Odnowiciela, właściwi benedyktyni (Tyniec, Sieciechów,
Łęczyca, Mogilno, Lubin w Wielkopolsce, Płock, Lubiąż, Wrocław, Święty Krzyż). Odegrali w
tym czasie pewną rolę zarówno w służbie biskupów diecezji, jak i przez kontakty z Zachodem.
Obok nich podobną rolę spełniali kanonicy regularni (Trzemeszno, Wrocław, Czerwińsk, Mstów).
Miejsce jednych i drugich zajęli wnet cystersi, którzy stali się podporą działalności misyjnej,
kierowanej przez papiestwo, a nadto w tym wcześniejszym okresie odgrywali pewną rolę w akcji
osadniczej. Poczynając od lat czterdziestych XII w., do końca stulecia powstało aż 9 ich
zgromadzeń (Łekno, Ląd, Jędrzejów, Lubiąż, Kołbacz, Oliwa, Sulejów, Wąchock, Koprzywnica).
Przeważnie w drodze fundacji prywatnych powstawały u nas już w drugiej połowie XII w.
zgromadzenia norbertańskie, które – obok rozwijającego się w tym okresie tzw. kanonikatu
świeckiego – tworzyły organizacyjne ramy życia dla części kobiet i mężczyzn z rodzin
możnowładczych i spośród zamożnego rycerstwa (Strzelno, Kraków-Zwierzyniec, Płock, Wrocław,
Witów koło Piotrkowa, Busko). W tym samym czasie pojawiły się u nas, pochodzące z Ziemi
Świętej, zakony rycerskie joannitów (Zagość, Poznań) oraz bożogroboów (Miechów).