III. ZARAIE FEUDALIZMU (OD VI DO POŁOWY X W.)
1. Przemiany w rolnictwie
Początki rolnictwa na naszych ziemiach wiążą się jeszcze z epoką neolitu. Pojawiło się ono wraz
z osadnictwem ze strefy naddunajskiej, obejmując najpierw obszary lessowe Małopolski, a
następnie Kujawy, później Wielkopolskę i Mazowsze. Pierwotnie miało charakter wyłącznie
kopieniacki, tzn. polegało na spulchnianiu ziemi prostym ręcznym narzędziem z drewna (rodzaj
motyki). Z czasem łączyło się również z wypalaniem lasu, przez co uzyskiwano zarówno nowe
grunty pod uprawę, jak i użyźnienie gleby popiołem. Przy pomocy owych ręcznych narzędzi
kopieniackich zasiewano ziarno w ziemi tak długo, dopóki nie została wyjałowiona. Z kolei
porzucano stare pola i szukano nowych. Tereny lessowe jałowiały wolniej i wolniej porastały
lasem, toteż sprzyjały rolnictwu osiadłemu. Poważny postęp w rolnictwie przyniosło zastosowanie
zwierzęcej siły pociągowej i narzędzi sprzężajnych. Były to zrazu drewniane radła, których
znajomość w Europie centralnej przypada jeszcze na środkowy okres epoki brązu, w Polsce
zapewne trochę później. Z kolei zaopatrzenie radła w żelazną radlicę usprawniało czynność
rozpulchniania ziemi i umożliwiało jej naturalne użyźnianie. Ta nowa zdobycz, przypadająca na
epokę żelaza, na ziemiach polskich przyjęła się później, może dopiero około II w. n.e., w związku z
poważnym wzrostem produkcji żelaza. Wnet obok radlić pojawiły się w radłach kroje (noże), które
podnosiły poważnie jakość i skuteczność orki. Duże znaczenie miała wreszcie umiejętność
użyźniania gleby nawozem zwierzęcym, której początków można się dopatrywać jeszcze przed
naszą erą.
Wraz z upowszechnieniem się nowej techniki uprawy ziemi rolnictwo z przerzutowego stawało
się stałym. Dochodziło do tego zwykle powoli w dłuższym procesie dziejowym. Kiedy nastąpiło to
w Polsce, jest sprawą dyskusyjną. Niewątpliwie początków stałego rolnictwa, zwłaszcza na
terenach lessowych, można się dopatrywać jeszcze u schyłku I tysiąclecia p.n.e., ale z drugiej
strony relikty uprawy przerzutowej (wypaleniskowej) znane są nawet z XII i XIII w. Chodzi więc
raczej o to, kiedy rolnictwo stałe można uznać za formę przeważającą. Wydaje się, że szczytowy
okres wielkiej wędrówki Słowian (IV-VI w.) wiązać należy nie tyle ze znacznym przyrostem
naturalnym tej grupy etnicznej, ile z rewolucją w rolnictwie, tj. z jego dojrzałością do pełnej
stabilizacji i z poszukiwaniem możliwie jak najlepszych terenów osadniczych. Jeżeli słuszna jest ta
przesłanka, nie poparta jeszcze zresztą wystarczająco materiałem archeologicznym, to
upowszechnienie się rolnictwa stałego na ziemiach polskich przypadłoby na schyłek starożytności i
początek średniowiecza. Z tym wielkim postępem w rolnictwie łączył się nadto rozwój hodowli,
która dostarczać teraz musiała w coraz większym stopniu mięsa, siły pociągowej i nawozu.
Równoczesny wzrost znaczenia żyta i owsa w stosunku do prosa, pszenicy i jęczmienia był
następstwem pewnego pogorszenia się warunków klimatycznych, dającego się obserwować już w I
tysiącleciu p.n.e., a przejawiającego się w większej wilgotności gleby i spadku średnich temperatur.
2. Wzrost znaczenia wytwórczości typu rzemieślniczego
Źródła archeologiczne z terenu całej niemal Słowiańszczyzny poświadczają stosunkowo wysoki
poziom wyrobów rzemieślniczych. Z wyjątkiem metalurgii (która już na przełomie starej i nowej
ery musiała mieć charakter wyodrębnionej specjalności zawodowej), niektórych ośrodków
garncarstwa (np. założony zapewne przez przybyszów z granic-imperium rzymskiego ośrodek
garncarski w Igołomi), złotnictwa (np. ośrodek nad Dnieprem z VI-VIII w.), czy kamieniarstwa
(np. ośrodek śląski pod górą Ślężą, wytwarzający kamienie do żaren), inną wytwórczość miała
charakter domowy, a więc stanowiła jak gdyby margines zajęć rolniczo-hodowlanych. Jej rozwój
zatem wiązać należy w dużym stopniu z rolnictwem stałym i jego potrzebami. Jako rzemiosło
domowe garncarstwo dopiero w IX-X w. osiągnęło wyższy szczebel rozwoju dzięki
upowszechnieniu się wówczas na naszych ziemiach koła garncarskiego. Podobnie było z głównym
zajęciem rzemieślniczym kobiet – tkactwem, które rozwijało się pomyślnie w związku ze wzrostem
znaczenia hodowli owiec oraz uprawy lnu i konopi. Już około X w. posługiwano się u nas
udoskonalonym krosnem poziomym. Do znaczenia doszło też przetwórstwo drewna: bednarstwo,
kołodziejstwo, korabnictwo, rzeszotarstwo, wyrób drążonych naczyń, a przede wszystkim
ciesiołka, która wzbudzała podziw u obcych. Na szczególną uwagę zasługuje przetwórstwo skór, a
zwłaszcza szewstwo, którego kunszt budził szersze zainteresowanie. Wreszcie znaczny poziom
osiągnęła obróbka rogu i kości.
W okresie nasilania się ruchów plemiennych i międzyplemiennych wojen, wielką rolę musiało
odgrywać wytwarzanie sprzętu wojennego – hełmów (szłomy), szczytów do tarcz, grotów, mieczy,
łuków itp. W tym zakresie mogło nawet dochodzić do specjalizacji i wyodrębniania się
wspomnianej produkcji we właściwe rzemiosła. Wydaje się jednak, że po wielkiej wędrówce
ludów nastąpił względny spokój na naszych ziemiach, który z jednej strony sprzyjał stabilizacji
rolnictwa, a z drugiej usuwał w znacznym stopniu potrzebę wytwarzania na większą skalę sprzętu
wojennego. Dopiero wczesny feudalizm wpłynął ponownie na aktywizację i rozwój tej gałęzi
wytwórczości.
3. Rozwój wymiany
W kulturze Słowian wymiana zawsze odgrywała znaczną rolę. O tym świadczy wyraz targ
wspólny całej słowiańskiej grupie etnicznej, a więc należący do jej prajęzyka. Również wspólne
wszystkim Słowianom jest słowo płacić, urobione od archaicznego surogatu pieniądza, jakim było
w Słowiańszczyźnie płótno (płaty tkanin). Powszechnie stosowanym na ziemiach słowiańskich
„płacidłem” były nadto skórki kunie i wiewiórcze, a w dorzeczu Odry i Wisły – także sól.
Wymiany dokonywano dość powszechnie w miejscach kultu. Już w czasach rzymskich ziemie
polskie uczestniczyły w handlu z cesarstwem. Po upadku państwa zachodnio-rzymskiego i
przejęciu wielkiego handlu przez Bizancjum i Wenecję oraz Arabów na południu i południowym
wschodzie, a skandynawskich Wikingów na północy, ziemie nasze pozostały w tym handlu
aktywne. Świadczą o tym stosunkowo liczne znaleziska monet arabskich (od IX w,), a także
sporadycznie spotykane monety niemieckie, bizantyńskie i angielskie. Częsta postać ich
przechowywania w połówkach lub nawet w ćwiartkach świadczy o tym, że były istotnie używane
jako środek płatniczy. Siekano je bowiem (stąd nazwa siekance) przy mniejszych transakcjach
pieniężnych. Do głównych artykułów wywozowych dalekosiężnej wymiany należy zaliczyć
niewolników i skóry. Na uwagę zasługują również kontakty handlowe o mniejszym zasięgu, o
których świadczą m. in. znajdowane na terenie całej Polski obodrzycko-pomorskie kabłąki
skroniowe, częsta ozdoba dawnych Słowianek, oraz ślady ceramiki z tejże strefy, dalej ozdoby
awarskie, pochodzące zatem z państwa A warów nad Dunajem, licznie znajdowane na terenie całej
Polski przęśliki (do obciążania wrzecion) z różowego łupku z wołyńskiego Owrucza, malowane
pisanki oraz gliniane grzechotki z Rusi Kijowskiej. Ślady ceramiki polskiej spotykamy natomiast w
Szwecji; być może pochodzi ona z naczyń, w których wywożono miód. Artykułem eksportu
naszych przodków musiały być kamienie do żaren, skoro na taki „żarnowiec” z krzemienia
śląskiego spod góry Sobótki natrafiono na Półwyspie Jutlandzkim, Przedmiotem wywozu były
prawdopodobnie również typowe dla słowiańskiej kultury ludowej w naszej strefie filigranowe
wyroby ze srebra.
4. Pramiasta na ziemiach polskich
Najwcześniejsze ośrodki produkcji rzemieślniczo-przemysłowej (np. hutniczy w rejonie Gór
Świętokrzyskich na przełomie starej i nowej ery czy garncarski w Igołomi datowany na III w. n.e.),
mimo znacznej nieraz specjalizacji zawodowej i rozległych kontaktów handlowych, nie były
czynnikami miastotwórczymi, tzn. nie wytwarzały z reguły „pramiasta”, przez które
rozumielibyśmy trwałe skupiska ludności oddającej się przynajmniej na pół zawodowo zajęciom
pozarolniczym. Jest natomiast niemal prawidłowością, że pierwsze w dziejach różnych cywilizacji
tego typu ośrodki pramiejskie powstawały przy siedzibach władzy lub kultu. Tempo procesu
urbanizacyjnego i jego skala zależały jednak bardzo poważnie od postępu w rozwoju sił
wytwórczych. Na ziemiach polskich wyglądało to zazwyczaj w ten sposób, że ośrodki kultu
wpływały na rozwój wymiany, a więc okresowo przy okazji świąt kultowych przyciągały bądź
bezpośrednich producentów, bądź niekiedy także wędrownych kupców, ale rzadziej, i to raczej
dopiero we wczesnym feudalizmie, przekształcały się w stałe osady rzemieślniczo-targowe.
Natomiast ośrodki władzy oddziaływały miastotwórczo w okresie większej stabilizacji państewek
plemiennych, która na naszych ziemiach przypada – jak się wydaje – na stulecia VII-IX.
Wytwarzały one znaczne zapotrzebowanie na niektóre artykuły rzemieślnicze, jak broń, zbroje,
ozdoby, obuwie, odzież itp., a także na większy asortyment produktów żywnościowych.
Koncentrowały więc zrazu tylko okresowo, ze względu na doraźne potrzeby, bądź wolnych
wieśniaków-rzemieślników oraz kupców, bądź też niewolnych specjalistów – rekrutujących się z
jeńców wojennych. Oni właśnie stawali się najczęściej stałymi mieszkańcami tych ośrodków. Z
czasem wyrastały obok całe osady rzemieślniczo-handlowe, a choć ich mieszkańcy w znacznej
mierze byli jeszcze rolnikami lub hodowcami, gdyż zajęcia rzemieślnicze uzależnione były od
doraźnych zamówień lub zapotrzebowań, to jednak takie osady uznać już można za pramiasta.
Oczywiście nie wszystkie ośrodki władzy plemiennej zdołały wytworzyć zawiązki życia
miejskiego, niektóre pramiasta traciły znaczenia zapewne wraz z upadkiem państewka
plemiennego, ale kilka przynajmniej takich pramiast z epoki plemiennej możemy na naszych
ziemiach zarejestrować. Należały do nich najprawdopodobniej: Poznań, Gniezno, Kraków,
Wrocław, Opole, Głogów, Niemcza, Wolin, Szczecin, Kołobrzeg, przy czym nie jest to zestawienie
kompletne.
5. Wspólnoty terytorialne i zawiązki ustroju feudalnego
Przechodzenie w większej skali od rolnictwa przerzutowego na stałe przyniosło bardzo istotne
zmiany w ustroju .społecznym ziem polskich. Wspólnota pierwotna o charakterze rodowym,
ograniczająca się z czasem do tzw. wielkich rodzin, miała za podłoże ekonomiczne potrzebę
zbiorowego wysiłku przy karczunkach i wypalaniu lasów. Stałe rolnictwo sprzyjało natomiast
indywidualizowaniu się gospodarki w ramach mniejszych rodzin. Nie oznaczało ono jednak
równoczesnego wyrabiania się indywidualnej własności uprawianych gruntów. Siedzący w pobliżu
siebie osadnicy użytkowali zrazu wspólnie ziemię, lasy, drogi i wodę. Wspólnoty takie niekiedy się
rozrastały szeroko, w miarę przybywania osadników, a ponieważ ziemi i lasów było pod
dostatkiem, potrzeba ich rozgraniczania między wspólnotami pojawiała się dopiero wówczas, gdy
jedna wspólnota wchodziła na obszar użytkowany przez drugą. Indywidualizowanie się własności
wewnątrz wspólnot dokonało się w późniejszym etapie i objęło przede wszystkim ziemię uprawną.
A mianowicie jednostki możniejsze dochodzące do znaczenia czy to dzięki łupom wojennym i
umiejętnemu wyzyskaniu pracy jeńców, czy też dzięki przymiotom osobistym, zaczęły się
prawdopodobnie wyłamywać ze wspólnot wcześniej. Musiało to wpływać na konsolidację – w
obronie Własnych zagrożonych interesów – pozostałej części wspólnoty. W tej fazie wspólnoty
(opola) jak gdyby się instytucjonalizowały, wytwarzając rodzaj samorządu, którego przeżytki, wraz
ze zbiorową odpowiedzialnością i z reliktami wspólnych świadczeń opolnych znalazły odbicie w
źródłach z XII-XIII w.
Tym przemianom towarzyszyła powolna feudalizacja ustroju gospodarczo-społecznego. Jej
istotą było wyrabianie się ponadużytkowych praw do podstawowego środka produkcji, jakim w
coraz większym stopniu stawała się ziemia. Uzurpowali je sobie zapewne zwycięscy wodzowie na
terytoriach podbitych plemion, a w drodze powolnej ewolucji wytwarzać się musiały na innych
obszarach. Proces ten zakończył się dopiero za pierwszych Piastów, ale już w epoce plemiennej
musiał przynieść wzrost świadczeń poszczególnych plemion na cele militarne. W miarę jak
świadczenia te z dobrowolnych stawały się przymusowe, nabierały charakteru renty feudalnej.
Procesowi feudalizacji torowała drogę na pewno siła, bez której nie dałoby się utrwalić przymusu
pozaekonomicznego, tworzenie zaś zrębów wczesnego feudalizmu było możliwe wtedy, gdy wódz
plemienny, czy inny możny, potrafił sobie zorganizować własną drużynę. Drużyna bowiem była
czynnikiem, który przyśpieszył, czy wręcz umożliwił – na bazie nadwyżek produkcyjnych –
przejście od demokracji wojennej do feudalizmu.
6. Rozwój państewek plemiennych
Nie wiemy nawet w przybliżeniu, ile państewek plemiennych mogło istnieć na naszych
ziemiach. Po większości z nich nie ocalały nawet nazwy. Próba odtworzenia tzw. terytoriów
plemiennych na podstawie systemu ważniejszych. grodów Polski wczesnofeudalnej, zwłaszcza
kasztelańskich (S. Arnold), spotkała się z ostrą krytyką (K. Buczek). Zdani więc na ułamkowe obce
źródła pisane, wiemy o niektórych zaledwie przedfeudalnych organizacjach politycznych,
istniejących dłużej lub krócej na interesującym nas terytorium. Najstarsze informacje z tego
zakresu są zresztą stosunkowo późne, bo pochodzą dopiero z około połowy IX w. Zawiera je tzw.
Geograf bawarski, tj. opis czy raczej rejestr plemion i grodów znajdujących się na północ od
Dunaju. Składa się on właściwie z dwu zapisek ujętych w całość pod wspólnym tytułem w jednym
z rękopisów przechowanych w Bawarii, który powstał na terytorium monarchii Franków tuż przed
jej rozpadem na mocy traktatu w Verdun (843 r.). Czy opis ten sporządzono dla celów informacji
handlowej, czy polityczno-wojskowej, czy też czysto poznawczej, rozstrzygnąć dziś trudno. Miał
najwyraźniej za podstawę wiadomości bardzo różne, o czym świadczą zaskakująco rozbieżne
liczby grodów przypisywanych poszczególnym plemionom czy związkom plemiennym. Widocznie
informatorzy raz pod pojęcie grodu podciągali znamienitsze obronne obiekty, a innym razem starali
się uchwycić globalną liczbę osad na danym terytorium, oczywiście w przybliżeniu, na co wskazują
okrągłe z reguły liczby. W sumie wiadomości o grodach nie budzą zaufania, co do nazw
plemiennych zaś zasługują w pełni na uwagę. Spośród 13 plemion w pierwszej części opisu żadne
nie wiąże się z Polską, spośród zaś 43 plemion czy ludów części drugiej 9 da się na pewno lub z
dużym prawdopodobieństwem związać z Polską. Są to: Wolinianie (Wieluńczanie) i Pyrzyczanie
na Pomorzu Zachodnim, Ślężanie, Dziadoszanie, Opolanie i Golężyce na Śląsku, dalej Wiślanie i
Lędzice, a wreszcie przypuszczalni Goplanie (Glopeani) na Kujawach. Niektórzy badacze wiążą
nadto z Polską plemiona: Besunzane i Verizane, ale lokalizacja ich nastręcza wiele trudności.
Dokument cesarza Henryka IV z 1086 r., zatwierdzający na podstawie znacznie wcześniejszego
źródła (X w.) stan posiadania połączonych biskupstw praskiego i morawskiego, wymienia obok
wielu plemion czeskich również 4 plemiona śląskie, a mianowicie: Ślężan, Dziadoszan,
Trzebowian i Bobrzan. Mimo zastrzeżeń formalnych, jakie budzi ten dokument, przyjmujemy zeń
do rejestru plemion polskich nieznanych skądinąd Trzebowian i Bobrzan. Lokalizacja pierwszych
nastręcza trudności; na ogół przyjmuje się ostatnio, że głównym ich grodem mogła być Legnica.
Siedziby Bobrzan rozciągałyby się natomiast wzdłuż rzeki Bóbr, lewego dopływu Odry.
Uderzająco mała jest liczba plemion na wielkim obszarze Polski poza Śląskiem i Pomorzem
Zachodnim. Czy zabrakło Geografowi bawarskiemu odnośnych informacji, czy może mniejsze
organizmy plemienne zostały tu już wówczas wyparte przez większe związki plemion? Ta ostatnia
okoliczność dotyczy zwłaszcza – jak się wydaje – południowopolskich Wiślan. Nie znamy też z
nazwy ani jednego plemienia z terenu Wielkopolski. Związana najpierw z tą dzielnicą nazwa
Polska (Polonia) pojawia się stosunkowo późno i już za Chrobrego oznacza całe jego państwo.
Wątpliwe więc, czy w ogóle była nazwą plemienną. Natomiast współczesny Mieszkowi I kronikarz
saski Widukind z Korbei napisał, że Mieszko panuje nad ludem zwanym Licikawiki. To samo zdaje
się poświadczać w połowie X w. cesarz bizantyński Konstantyn Porfirogeneta, który w dziele O
zarządzaniu cesarstwem wspomniał jakichś pogan znad Wisły zwanych Dicyke czy może raczej
Licyke. Próbowano ich łączyć z Lędzianami i lokalizować w Wielkopolsce. Dziś natomiast
przyjmuje się pogląd (H. Łowmiański), że Licikawiki i Licyke byliby to Listkowice (Leszkowice),
potomkowie Leszka, który był dziadem Mieszka I. W takim ujęciu również ta nazwa nie byłaby
pochodzenia plemiennego. Rychło zresztą została wyparta przez nazwę Polska. Plemię czy związek
ponadplemienny Lędziców lokalizujemy dziś we wschodniej części naszych ziem w rejonie
Sandomierza i Lublina (H. Łowmiański). Mniej prawdopodobna jest ich lokalizacja na pograniczu
między Polską a Rusią, w dawnych ziemiach przemyskiej i sanockiej (T. Lehr-Spławiński). Tak jak
źródłosłowem nazwy Polan było pole, tak nazwę Lędziców wyprowadzamy od rzeczownika
pospolitego lęda, oznaczającego grunt uprawny. Tak jak od Polan urobiono nazwę naszych
przodków na zachodzie, tak od Łędziców – na wschodzie (litewskie Lenkas, ruskie Lach,
węgierskie Lengyel). Świadczy to o roli, jaką musieli Lędzice odgrywać w dobie formowania się
naszego państwa, ale także o zasadności ich wschodniej lokalizacji. Warto dodać, że wspomniany
już Konstantyn Porfirogeneta napisał o Lendzanenoi, że wraz ze wschodnio-słowiańskimi
Krywiczanami uiszczali daninę na rzecz Rusów.
Nie znamy wreszcie ani jednego plemienia z terenu Mazowsza, chociaż przypuszczać można, że
nazwa krainy historycznej urobiona została od nazwy plemiennej Mazowszan, tak jak nazwa Śląsk
od Ślężan.
Zanim Mieszko I zjednoczył pod swoją władzą większość czy całość ziem polskich,
wykształciły się na nich przynajmniej dwa silniejsze ośrodki państwowe, o strukturze
przypuszczalnie już częściowo feudalnej. Było to państwo Wiślan na południu i państwo Polan na
północy.
7. Państwo Wiślan
Już przekaz Geografa bawarskiego nasuwa przypuszczenie, że wspomniani przezeń Wiślanie,
bez podania liczby grodów, to albo jakiś bardzo mało znaczący organizm plemienny, albo duży
związek o trudno uchwytnych danych. Kompletny brak innych nazw plemiennych z terenu
Małopolski, będącej siedzibą Wiślan, przemawiałby za tą drugą ewentualnością. Do tego samego
wniosku zdaje się prowadzić inny przekaz, a mianowicie tzw. opis Germanii króla angielskiego
Alfreda Wielkiego (871-899 r.), stanowiący przeróbkę geograficznej części dziejów świata
chrześcijańskiego pióra biskupa hiszpańskiego Orozjusza (V w.). Informuje on, że na wschód od
Moraw leży kraj Wiślan (Wiśle lond), a na wschód z kolei od niego znajduje się Dacja (teren
późniejszej Rumunii). Tak więc państwo Wiślan wybijałoby się znaczeniem na dużym obszarze
między Morawami a Dacją. Potwierdzenie tego wniosku znajdujemy w trzecim z kolei przekazie o
państwie Wiślan, tj. w żywocie apostoła Wielkich Moraw św. Metodego (zm. w 885 r.), spisanym
wnet po jego śmierci. W pewnym fragmencie autor żywotu pisze, że Metody miał dar proroczy, a
stwierdzenie to poparł następującym przykładem: „Pogański książę, bardzo potężny, siedząc na
Wiśle [lub Wiślech] urągał chrześcijanom i szkody im wyrządzał. Posławszy więc do niego, kazał
mu [Metody] powiedzieć; Dobrze by było, synu, abyś się dał ochrzcić dobrowolnie na swojej
ziemi, bo inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest na ziemi cudzej.
Wspomnisz moje słowo. Tak się też stało”.
Nie należy tej relacji brać całkiem dosłownie, bo może ona być skażona tendencyjnością, ale na
pewno jest w niej echo rzeczywistych wydarzeń. Istnienie państwa Wiślan w świetle wszystkich
trzech przekazów nie ulega kwestii. Można mieć wątpliwości; czy istotnie było to państwo potężne.
Nie wiemy, gdzie znajdował się jego główny ośrodek władzy, bo określenie „na Wiśle” tego nie
wyjaśnia, nasuwa się najwyżej przypuszczenie, że chodzi o najważniejszy gród nad górną Wisłą, tj.
Kraków. Wiślicę należy raczej wyłączyć. Mógł władca Wiślan urągać misyjnej działalności
państwa wielkomorawskiego i mógł też ulec jego przemocy, zwłaszcza gdy panujący w nim
Świętopełk (870-894) wyniósł je do szczytu potęgi. Mógł też być ochrzczony „na ziemi cudzej”.
Najbardziej dyskusyjna jest natomiast sprawa ewentualnej chrystianizacji państwa Wiślan w
obrządku słowiańskim Wielkich Moraw. Poglądy w nauce są podzielone. Jedni uważają, że
chrystianizacja taka istotnie nastąpiła, i szukają jej śladów we wczesnym średniowieczu polskim, w
postaci np. domniemanej drugiej, tj. słowiańskiej metropolii w Polsce za czasów Bolesława
Chrobrego, a w rzekomej likwidacji tej metropolii próbują nawet dopatrzyć się źródła konfliktu
między Bolesławem Szczodrym i biskupem krakowskim Stanisławem. Relikty języka, którym
posługiwał się ten obrządek (tzw. język starocerkiewnosłowiański), dostrzega się w pieśni
Bogurodzica, datowanej zatem na czasy bardzo zamierzchłe. Inni badacze zaprzeczają w ogóle
istnieniu obrządku słowiańskiego w Polsce. Na pewno większej roli on tu nie odgrywał, bo
pozostawiłby prawdopodobnie jakieś trwalsze i wyraźniejsze ślady. Nie może więc być mowy o
takiej chrystianizacji, jaka dokonała się w państwie wielkomorawskim, ale też pewnego wpływu na
Polskę nie można całkiem zaprzeczać, choćby ze względu na ścisłe związki Polski południowej z
Czechami, przynajmniej po upadku państwa wielkomorawskiego (906).
Nie wiadomo, kiedy upadło państwo Wiślan. Czy klęska jego „potężnego księcia” była tylko
epizodem, czy też łączyła się z likwidacją samego państwa. W X w. w każdym razie już o nim nie
słyszymy, natomiast domyślamy się z dużym prawdopodobieństwem, że przynajmniej po schyłek
panowania Mieszka I jego terytorium znajdowało się pod zwierzchnością władców czeskich.
8. Początki państwa Polan
W tym mniej więcej czasie, kiedy na południu Polski istniało państwo Wiślan, w jej części
północno-zachodniej tworzyły się zawiązki wczesnofeudalnego państwa Polan. Jego bezpośrednią
kontynuacją było państwo Mieszka I. Według tradycji dworskiej pierwszych Piastów, utrwalonej z
początkiem XII w. w kronice anonima, zwanego w późniejszej historiografii Gallem, Mieszko I był
już czwartym władcą państwa Polan. Przed nim władali tu przodkowie Mieszka: Ziemowit, Leszek
i Ziemomysł. Niektórzy badacze odnosili się do tej tradycji nieufnie, ale Gall tak wyraźnie
odgranicza odnośną informację od legendy, że nie ma powodu mu nie wierzyć, skoro w innych
sprawach informuje na ogół rzetelnie. Ale i w samej legendzie o złym władcy Popielu i jego
zacnym oraczu, Piaście, którego syn Ziemowit miał zająć miejsce Popielą, doszukać się można
echa obalenia dawniejszego jeszcze Władcy Polan. Tak więc państwo Polan sięgałoby swymi
początkami jeszcze IX w.
9. Kultura duchowa i wierzenia Słowian w okresie pogańskim
W dobie przedchrześcijańskiej Słowianie nie znali pisma. Stąd też nie mamy dostatecznie
wymownych przekazów źródłowych. Podstawowym elementem kultury musiała być oczywiście
religia i związana z nią mitologia, w której wyrażał się światopogląd epoki. Niestety o religii
pogańskiej na ziemiach polskich niemal zupełnie brak wiadomości. Późny przekaz Długosza okazał
się niemal mistyfikacją historyka, który w reliktach pogaństwa i zabobonach ludu polskiego, w pięć
wieków po chrystianizacji, szukał odpowiedników mitologii starożytnych Greków i Rzymian.
Ponieważ natomiast stosunkowo dobrze poświadczone są wierzenia pogańskie na Rusi oraz na
drugim krańcu Słowiańszczyzny, tj. u Obodrzyców, Wieletów i na zachodnich kresach Pomorza
(Wolin, Szczecin), a w pewnych elementach okazują się zbieżne, stąd można wnosić, że na
ziemiach polskich przedstawiały się podobnie. Do weryfikacji uzyskanego stąd obrazu posłużyć się
można znaleziskami archeologicznymi z terenu Polski (Łysa Góra, Płock, Sobótka, Wolin i in.).
Tak więc na najwyższym szczeblu w wyobrażeniach Słowian znajdował się bóg ognia i
błyskawicy, zwany na Rusi Swarogiem; z kolei po nim największą czcią darzono boga słońca lub
słońca i ognia, zwanego w całej przypuszczalnie Słowiańszczyźnie Swarożycem (jak gdyby synem
Swaroga), a na Rusi dodatkowo jeszcze Dadźbogiem. Pochodną tych kultów był szczególny
szacunek dla hutnictwa i kuźnictwa, jak o tym zdaje się świadczyć nieprzypadkowa chyba łączność
miejsc kultowych z ośrodkami metalurgicznymi (Łysa Góra, Płock). Czcili nadto nasi przodkowie
rzeczki, strumyki, niektóre drzewa i siły przyrody. Pierwotnie bogom swoim nie stawiali świątyń,
lecz czcili ich w gajach, ewentualnie w miejscach ogrodzonych, gdzie również odbywali sądy.
Świątynie są wytworem późnego pogaństwa, a znamy je z zachodnich kresów Słowiańszczyzny.
Również kapłani pojawili się u Słowian być może dopiero pod wpływem chrześcijańskiego
sąsiedztwa. Ze zwierząt szczególną czcią darzyli nasi pogańscy przodkowie konie; w szczególności
posługiwali się nimi przy odprawianiu wróżb. W ogóle gusła i czary były ważkim elementem ich
światopoglądu. Jednym z głównych obrzędów religijnych było święto sobótek. W okresie
plemiennym, a zwłaszcza tworzenia się układu feudalnego, wykształcały się kulty lokalne,
zamykające się w wąskich stosunkowo granicach plemion czy związków plemiennych. Powstawały
więc odrębne wyobrażenia bogów, pod odrębnymi nazwami, a przykładów w tym względzie
dostarcza i Słowiańszczyzna nadłabska, i Ruś. Bogowie tej epoki mieli po trzy lub cztery twarze,
które symbolizowały bądź różne sfery boskiej mocy, bądź też wszechobecność na obszarze
plemiennym.