60
Rozdział IV
Syndrom samobójstwa
61
Edypa jest więc bardzo różnie „modulowany": w Japonii unika się go, odwleka, pozwala wchłonąć przez symbiozę matki z dzieckiem. Natomiast u nas przybiera coraz to wyraźniejsze kształty, nadawane mu choćby przez edukacyjną biblię Francoise Dolto: „Słuchaj, twoja mama jest przede wszystkim moją żoną. To ze mną będzie spała. Kiedy będziesz duży, też będziesz miał żonę". To zdanie wypowiedziane bez ogródek, które jest głosem prawdy jedynie w zależności od pierwotnych zasad danej kultury, może z pewnością wywołać skutki indywidualizacji - ale w środowisku japońskim wydaje się szalone. My edypowe rozluźnienie zasad moralnych uważamy za niebezpieczne, a bliski związek z matką wydaje się wzmagać w nas niechęć, której obawiamy się z powodu naszych indywidualistycznych dogmatów. Nasza szkoła potępia zależność dzieci od rodziców (wymuszona opieka, niesamodzielność), a winę zrzuca na zaborczą matkę i nadopiekuńczego ojca. Natomiast japońską tendencją jest pozwolenie na wytworzenie się ścisłej więzi między rodzicami a dzieckiem, potępienie niezależności dziecka (jako niewdzięczności, nielojalności) i zrzucenie winy na niewierną i lekkomyślną latorośl.
W otoczeniu japońskim indywidualność dziecka kształtuje się zatem później i jest ona bardziej chwiejna. Raj bliskiego połączenia z rodzicami w pierwszych latach dzieciństwa zapisuje się głęboko w psychice, dodatkowo wyidealizowany przez pamięć jako chwile czystej harmonii, kiedy to dyscyplina wieku szkolnego była nieznana, a wszelkie przymusy, sankcje i rywalizacje jeszcze nie istniały. Ta kwintesencja nostalgii stanowi pożywkę dla prób cofnięcia się w czasie. Najłagodniejszą ich formą jest upojenie alkoholowe — butelka sake daje w każdym wieku prawo powrotu do tego naiwnego stanu, w którym gaworzenie i potykanie się traktowane są z pełną pobłażliwością. Narkomania, bardzo zresztą zwalczana przez japońskie prawo, również jawi się jako bezpieczna kryjówka w sercu matki, błogosławiącej i śmierciodajnej. Wreszcie, kiedy chwile są zbyt ciężkie i powrót do rzeczywistości wydaje się nie do zniesienia, wtedy to od śmierci wymagamy przeszłości. Koniec końców, hipoteza wiecznego powrotu, sformułowana przez Horacego lub Nietzschego, wcale nie jest najmniej rozsądna ani najmniej prawdopodobna. Z depresją miesza się bowiem dziwny rodzaj entuzjazmu — jeśli nie w zgodzie z rozsądkiem, to przynajmniej w wyobraźni decyzja o zadaniu sobie śmierci może być równoznaczna z nadzieją na odrodzenie.
Jakkolwiek wyrozumiałe byłoby wychowanie dziecka w pierwszych latach życia, nie oszczędzi mu ono pewnych chwil frustracji i gniewu. Ojciec jest poza zasięgiem - panuje, ale nie rządzi, więc dziecko nie może
nawet myśleć o obraniu go sobie za „cel". Ale matka jest zawsze obecna, i to właśnie jej rolą jest znoszenie humorów dziecka. Oczekuje się od niej, że będzie odpowiadała uspokajającymi słowami na krzyki i tupanie. Stara się zatem dać pokaz swojej cierpliwości, rezygnacji i bólu. Zamiast przełamać, stłumić czy okiełznać gniew dziecka, w sposób ofiarny skupia się na przeżywaniu go. Taką strategię wychowawczą dyktuje jej tradycja -strategię braku oporu. Dobrze wiadomo, że przyjdzie kiedyś moment, w którym dziecko odczuje przygnębienie z powodu ciągłego atakowania obiektu miłości oraz nadwyrężania niezbędnych mu więzi. Cofnie się nagle przed swoim gniewem, który będzie postrzegało jako niebezpieczny i zły; poprzez swoiste odwrotne przekształcenie jego nienawiść zamieni się w litość, a to, co pozostało w nim z agresji, obróci się przeciw niemu — dziecko zacznie identyfikować się z ofiarą swojego gniewu, którą kocha i od której jest zależne. Ten zdeterminowany kulturowo macierzyński masochizm wtedy osiągnie swój cel, gdy spowoduje narodziny super ego i poczucia odpowiedzialności.
Więź macierzyńska
Ponownie pojawia się tu kontrast z kulturą Zachodu, gdzie super ego kształtuje się przede wszystkim poprzez introjekcję ojcowskiego autorytetu, poprzez mechanizm identyfikacji z agresorem, w rym wypadku z edypowym rywalem — głosicielem zakazów i wykonawcą kar. Nienawiść syna skierowana przeciw ojcu ustępuje strachowi przed kastracją i zawiązuje się w jednostce jako super ego — klasyczny opis sformułowany przez Freuda. Prawdą jest, że śmierć ojca, wyobrażana w kompleksie Edypa, jest przeciążona poczuciem winy i niepokojem - ale nigdy nie nabierze znaczenia absolutnej katastrofy, którego u rozpieszczonego dziecka może nabrać wizja śmierci matki. Jego śmierć mogę przeżyć — ale jeśli ona zginie, i to z mojej winy, wtedy będę mógł jedynie od razu podążyć za nią w śmierć. Rolą japońskiego ojca jest mierzenie dziecka spojrzeniem wywołującym wstyd, ale to w relacji z matką niepokój spowodowany poczuciem winy nabiera pełnego wymiaru. Ugruntowanie się super ego jest zatem wcześniejsze, nie przebudza się ono w fantazjach o rywalizacji, ale w pierwotnym doświadczeniu popędu śmierci, takim, jaki zaobserwowała u dzieci Melanie Klein, na długo przed wykształceniem się u nich umiejętności mówienia. Polityka wychowawcza, którą japońska tradycja suge-