60 61

niczym powój; jeżeli okazują lekceważenie naszym potrzebom lub chcą ukształtować je na własną modłę, wówczas jako dorośli czujemy się „na właściwym miejscu", gdy ktoś manifestuje tego rodzaju postawy choćby nawet czynił to niesłychanie subtelnie. Odpowiadają nam osoby, z którymi możemy powielać schematy znane z dawnych lat, podczas gdy ludzie bardziej sympatyczni, bardziej otwarci, bardziej zdrowi psychicznie wprawiają nas w dziwne zakłopotanie i niepokój. Co więcej, ludzi takich uważamy za „nudziarzy", ponieważ nic w nich nie skłania do natychmiastowych zabiegów o uznanie z ich strony, ani też o uczynienie ich szczęśliwymi. Mianem „nudy" określamy nieraz mylnie mieszaninę skrępowania z niewyraźnym lękiem. Szczególnie często przytrafia się to kobietom kochającym za bardzo, gdy nie mogą odgrywać tak świetnie opanowanej roli piastunki. Podobnie rzecz się ma z większością dzieci wychowanych w domach dysfunkcyjnych, zwłaszcza z problemem alkoholizmu. W wieku dojrzałym fascynują się postaciami, które roztaczają aurę zmartwień i tarapatów, ponieważ potrzebują pewnej stałej dozy ekscytacji o charakterze z reguły negatywnym. Krótko mówiąc, jeżeli w życiu naszym brakowało stale ładu, nie brakowało natomiast nigdy burz i naporów, i jeżeli musie­liśmy dorastając zaprzeczać wielu własnym odczuciom, wówczas bez odpowiedniej porcji dramatycznych wydarzeń możemy w ogóle nie odczuwać niczego. Bez podniecenia, wywołanego ciągłą niepewnością, bólem, walkami i porażkami, życie wydaje się nam niewarte funta kłaków.

Lisa kończyła swą opowieść.

Spokój i cisza po odejściu Gary'ego doprowadzały mnie do szału. Musiałam się dobrze pilnować, żeby do niego nie zadzwonić i nie zacząć wszystkiego od nowa. Ale powoli przywykam do normalności.

Nie umawiam się teraz z nikim. Wiem doskonale, że wciąż jestem zbyt „zaburzona", żeby móc nawiązać zdrowy układ z mężczyzną. Zaraz pojawiłby się nowy Gary. Tak więc nareszcie, po raz pierwszy robię plany na przyszłość dla siebie. A nie dla kogoś innego.

Stosunek Lisy do Gary'ego był chorobą, destrukcyjną komplusją, nad którą zupełnie nie panowała. Matka uzależniła się od alkoholu, popadła w nałóg i nie mogła przestać pić. Podobnie Lisa uzależniła się od Gary'ego, popadła w nałóg i nie mogła się rozstać z niefortunnym obiektem swych uczuć. Przeprowadzam tę paralelę i używam słowa „nałóg" z całą odpowiedzialnością. Matka sięgała po butelkę, by uciec

60

od upokorzeń i bezsilności, spowodowanej sytuacją w małżeństwie. Im więcej piła, tym bardziej alkohol działał na jej system nerwowy i wywoływał w końcu doznania podobne do tych, których właśnie chciała uniknąć. Musiała pić coraz więcej i tak stopniowo wciągnęła się w spiralę nałogu.

Lisa także usiłowała uciec przed udręką. Jak pamiętamy, w wieku dojrzewania zaczęła ulegać depresjom, których korzenie tkwiły w do­świadczeniach dzieciństwa. Depresja jest niezmiernie częstym zjawis­kiem u dzieci z domów dysfunkcyjnych. Metody radzenia sobie z nią (a ściślej mówiąc, chronienia się przed jej przypływami) zależą od płci, osobistych predyspozycji oraz roli pełnionej w rodzinie. Wiele dziew­cząt „obiera" drogę Lisy: trzyma depresję na uwięzi kochając za bardzo. Chaotyczne, lecz barwne i ekscytujące pożycie z „trudnym" mężczyzną dostarcza im dość wrażeń, by zapomnieć o złych na­strojach, które stale czają się w podświadomości.

I tak okrutny, obojętny lub przewrotny partner staje się dla nich narkotykiem — kimś, kto pozwala oddalić się od własnego, niespokoj­nego wnętrza; kimś, kto przynosi chwile ulgi i oszołomienia; kimś, bez kogo coraz częściej nie sposób się obejść. Lecz jednocześnie ten sam człowiek jest źródłem innych męczarni, toteż uzależnienie się szybko przybiera postać nałogu. Zostać sama ze sobą — to straszne! To dużo gorzej, niż znosić od kogoś Bóg wie jakie upokorzenia! Bo zostać sama ze sobą to wydać się na pastwę jątrzącego bólu, na który składa się nie tylko przeszłość, ale i aktualny stan rzeczy.

Oba nałogi niełatwo przezwyciężyć. Nałogowe przywiązanie kobie­ty do partnera (lub całej serii partnerów) może wywodzić się z bardzo różnych problemów w domu rodzinnym. Niestety, fachowa pomoc dostępna jest na ogół tylko dla córek alkoholików, i to pod warunkiem, że mieszkają w dużym mieście, gdzie funkcjonują specjalne grupy zorganizowane przez ruch Anonimowych Alkoholików.

A przecież, aby wyleczyć się z chorobliwego przykucia do mężczyz­ny, kobieta potrzebuje ogromnego wsparcia. Musi przełamać błędne koło nałogu i nauczyć się zyskiwania poczucia własnej wartości sposobami innymi niż ciągłe posługi czynione człowiekowi, który w ostatecznym rozrachunku wzbudza doznania destrukcyjne. Główna sprawa polega na tym, by zacząć wieść spokojne i satysfakcjonujące życie bez oglądania się na kogokolwiek.

Na nieszczęście nałogowcy zwykle są przekonani, że potrafią sami uporać się z problemem. „Dam sobie jakoś radę" — uspokajają się

61


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
60 61
60, 61
page 60 61
60 61
60,61,62 id 44165 Nieznany
odp 60 i 61, Psychologia
60-61, Nacionalizm- Giuseppe Mazzini (wloski prawnik) Tomasz Masaryk (czeski filozof) Roman Dmowski
59-60-61
60 61
60 61
60 61
60 i 61, AP
60 61 id 44182 Nieznany
60 61
60-61
60 61
60 61 206cc pol ed02 2006
60 61 308cc pol ed01 2009