SCENARIUSZ JASEŁEK W GRUPIE DZIECI SZEŚCIOLETNICH
Występują:
Gwiazda - konferansjer
Kolędnicy
Maryja
Józef
Gospodyni
Zła córka gospodyni
Dobra córka gospodyni
Babcia
Pastuszek Kuba
Pastuszek Waluś
Góralka
Anioł I
Anioł II
Herod
Dworzanin I
Dworzanin II
Diabeł
Śmierć
Trzej Królowie
Gwiazda - konferansjer:
Z wesołą piosenką, z muzyką i tańcem,
z gwiazdą i Turoniem idą przebierańcy.
wesoło śpiewają, do okien pukają.
Kolędnik I:
- Zima nie przelewki, mróz nam szczypie nosy,
każdy dla rozgrzewki krzyczy wniebogłosy.
Piosenka rozgrzewa, kiedy się ją śpiewa,
hej kolęda, kolęda!
Kolędnik II:
- Dokąd tak idziemy, gdzie prowadzi ścieżka?
Idziemy przez miasto, pukamy do mieszkań.
Wpuście nas nareszcie, bo zimno na mieście,
hej kolęda, kolęda!
Kolędnik III:
Pięknie Was witamy, przychodzimy z drogi,
zamiatamy czapką te gościnne progi.
A Wy nam otwórzcie i gościnę dajcie
hej kolęda, kolęda.
Kolędnik IV:
Życzymy Wam młodzi, życzymy Wam starzy,
niech Was Nowy Roczek wszystkich dobrze darzy,
niech będzie pogodny, wesoły i zgodny,
hej kolęda, kolęda.
Kolędnik V:
- Niech się te życzenia wszystkim spełnią wszędzie,
tego Wam życzymy dzisiaj po kolędzie.
Kłaniamy się wszystkim, tym ukłonem niskim,
hej kolęda, kolęda!
Gwiazda - konferansjer:
A teraz kochani wielka frajda będzie,
ujrzycie jasełka dzisiaj po kolędzie.
Zaraz się na scenie zacznie przedstawienie,
Maryja i Józef będą w pierwszej scenie.
Patrzcie co się dzieje, idę do Betlejem…
A noc ciemna, że aż strach…
Akt I
Maryja:
Józefie zimno, Józefie ciemno,
Józefie, Józefie, co będzie za mną?
Bóg Ci dał w opiekę Pannę Maryję,
gdzie jej dasz schronienie, czym ją okryjesz?
Buty pogubiłam, suknię porwał wiatr.
Józefie, Józefie, jak mam iść przez świat?
Józefie miły, już nie mam siły!
Kamień nad głową, kamień pod nogą,
może zapukasz wreszcie do kogo?
Józef:
Bóg mi dał w opiekę Pannę Maryję,
a ona, biedactwo już ledwo żyje.
Buty pogubiła, suknię podarł wiatr.
O mój Panie Boże, jak iść przez ten świat?
Gospodyni:
Kto się tam po nocy włóczy?
Córka gospodyni:
Zamknij dom na siedem kluczy!
Gospodyni:
Spać nie dają włóczykije.
Józef:
Przyjmijcie Pannę Maryję!
Dajcie nocleg, choćby w sieni,
jesteśmy bardzo strudzeni.
Gospodyni:
To nie zajazd, nie gospoda,
idźcie stąd, bo czasu szkoda!
Józef:
Ja gdziekolwiek, ale ona…
Bóg mi oddał ją w opiekę,
jest zziębnięta i strudzona,
idziemy z drogi dalekiej
Gospodyni:
Nie pomoże Święty Boże,
drzwi włóczęgom nie otworzym!
Zła córka gospodyni:
Jeszcze czego, co za ludzie,
a prześpij się gdzieś w psiej budzie!
Dobrała się nędza z biedą,
łazi taki i spać nie da.
Maryja:
Odmówili?
Józef:
Mówić szkoda,
tu nie zajazd, ni gospoda,
bieda z nędzą…
Maryja:
…płaszcz dziurawy…
Józef:
Żeby chociaż łyżkę strawy,
żeby chociaż garstkę słomy.
Maryja:
Nie wpuścili nas bogacze,
tylko wiatr nad nami płacze,
tylko wiatr i nikt już więcej.
Żeby chociaż ogrzać ręce…
tak niewiele nam potrzeba.
Józef:
Żeby chociaż kromka chleba.
Maryja:
Patrz, biedronkę mam na ręku.
Józef:
Mało widać coś po ciemku.
Maryja:
Biedroneczko, skocz do nieba,
przynieś nam kromeczkę chleba
Dobra córka:
To Ty byłeś u nas w domu?
Wiesz, uciekłam po kryjomu.
Oni wcale nie są mili,
oni Ciebie nie wpuścili.
Masz, przyniosłam coś na drogę,
ale z Tobą iść nie mogę!
Maryja:
Biedroneczka przyszła z nieba.
Józef:
I przyniosła bochen chleba.
Babcia:
Miała babuleńka osła kłapoucha,
osła kłapoucha, osła kłapoucha,
fik - mik, fik - mik, nie chciał babci słuchać.
Ciągnie babuleńka za ogon i uszy,
może się ten osioł wreszcie z miejsca ruszy,
fik - mik, fik - mik, dosyć tych katuszy!
Zostawiła babcia w środku drogi osła,
kijkiem się podparła, no i dalej poszła,
fik - mik, fik - mik, a ty sobie zostań.
Nie stój jak ten kołek, pomyśl przez pół chwilki,
jak cię tu zostawię, to cię zjedzą wilki,
fik - mik, fik - mik, napadną cię wilki.
Ruszył się wreszcie, co za stworzenie.
Maryja:
Ostrożnie babciu, tu są kamienie.
Babcia:
A wy skąd tutaj?
Józef:
Z dalekiej drogi.
Babcia:
I pewnie bardzo bolą was nogi.
Głodni, zmarznięci i wicher wieje.
Macie wy tutaj kogoś w Betlejem?
Nie? No to więcej już się nie trapcie.
Boście w Betlejem znaleźli babcię.
Dam wam schronienie w tę noc grudniową,
mam tu stajenkę, jest dach nad głową.
Chodź gołąbeczko, siadaj na osła,
bo byś o własnych siłach nie doszła.
Gwiazda - konferansjer:
Kamień spadł mi z serca, znaleźli schronienie.
Zmiana dekoracji będzie w drugiej scenie.
Akt II
Góralka:
Zasnęły owieczki przy górskim szałasie,
a ta moja jedna jeszcze na wypasie.
Owco moja owco, owieczko kudłata,
zaśnijże mi, zaśnij, bo nas skrzyczy tata.
Nie kołysz, nie kołysz tą wstążeczką modrą,
bo się zbudzą wilki i do lasu porwą.
Zabiorą, zabiorą owieczkę kudłatą,
a ja będę płakała przez calutkie lato.
No maluchy, pod kożuchy!
I chrapać, aż miło!
Kuba:
Jestem głodny.
Waluś:
Co byś chciał, żeby Ci się przyśniło?
Kuba:
Raj.
I żeby w tym raju było takie drzewo,
a na tym drzewie wielki wąż z kiełbasy,
i żeby Pan Bóg nie bronił jeść tej kiełbasy
i żebym się najadł za wszystkie czasy.
Waluś:
Ja tam bym chciał
żeby przyśniły mi się ptaki: Gile, szpaki i dzięcioły,
i żeby wszystkie ptaki miały skrzydła jak Anioły.
Anioł I:
Aniołek, Fijołek, róża, bez,
ledwie zasnęli, aniołek jest.
Zbudzić ich?
Anioł II:
Nie budź ich, jeszcze nie trzeba,
jeszcze nie dali nam znaku z nieba.
Anioł I:
Zobacz, palili ogień na łące.
Jabłuszka piekli, jeszcze gorące
Anioł II:
Nie rusz, o rety! Ty to masz talent.
Musiałeś sobie usmolić palec?
Wytrzyj go zaraz…tylko nie w skrzydła.
Anioł I:
A co mam robić, jak nie mam mydła?
Anioł II:
No dobrze, masz tu chusteczkę.
Anioł I:
Zbudzić ich?
Anioł II:
Czekaj jeszcze chwileczkę.
Jeszcze nam z nieba znaku nie dali,
jeszcze się wielka światłość nie pali.
Czekaj na gwiazdę i patrz się w górę.
I nie podskubuj anielskich piórek!
Anioł I:
Tylko troszeczkę, garsteczkę małą.
Kuba:
Waluś!
Waluś:
Co Kuba?
Kuba:
Jakoś tak biało…
Waluś:
Nakryj się chłopie po same uszy
i śpij spokojnie, śnieg zaczął prószyć.
Anioł II:
Tylko Ci w głowie figle i psoty,
Anioł - a ciągle są z nim kłopoty.
A Ty gdzie znowu? Stój! Ani kroku!
Anioł I:
Pali się, pali światło z obłoków!
O, jaka łuna! O, jaka zorza!
Pasterze:
Pali się, wstawaj! O rety, pożar!
Trwoga, na Boga, chłopaki w nogi!
Niebo goreje, palą się stogi!
Co to się pali? Może stodoła?
Wstańcie pasterze, widzę Anioła!
Anioł I:
Dzisiaj w Betlejem, dzisiaj w Betlejem
wesoła nowina!
Anioł II:
Święta Panienka, Święta Panienka
urodziła syna!
Anioł I:
Chrystus się rodzi!
Anioł II:
Świat oswobodzi!
Pasterze:
Anioł do ludzi z nieba przychodzi!
Gwiazda - konferansjer:
A za chwilę scena trzecia,
gdzie jest Anioł, czy odleciał?
Akt III:
Herod:
Jakem Herod, ja tu rządzę.
Moja władza i pieniądze.
Co je moje, to je moje,
tron, korona, złote stroje.
Nie dam, nie dam, nie odbierzesz!
Auuu, ojej, a gdzie żołnierze?
Zgiń przepadnij, ach do licha,
Kto na władzę moją czyha?
Precz ode mnie!
Dworzanin I:
Zbladł jak płótno.
Dworzanin II:
Ciszej, bo Ci głowę utną!
Herod:
Auuu, auuu!
Dworzanin I:
Ale jęczy, jakiś straszny sen go dręczy.
Dworzanin II:
Jakbyś tyle zjadł co on?
Herod:
Gdzie korona, gdzie mój tron?
Gdzie jest pałac, gdzie dworzanie?
Dworzanie:
Tutaj najjaśniejszy panie!
Herod:
Uff, jesteście, co za męka,
sen się przyśnił, głowa pęka.
Śniło mi się, że wraz z tronem,
chcieli zabrać mi koronę,
że ktoś czyha na mój tron.
A kto czyha?
Diabeł:
Może on…
Dworzanin I:
Ja? Przenigdy, nawet we śnie,
ja odetchnąć nawet nie śmiem,
ja Cię kocham, wielbię, czczę!
Herod:
Zmykaj stąd bo nudzisz mnie!
A za Twoją piękną mowę,
każę skrócić Cię o głowę!
Dajcie jeść, będzie zabawa,
bo sen nie ważny, ważna jest jawa,
złota korona i pełny brzuch,
i to, że można zjeść za dwóch.
Diabeł:
Słodka jest zabawa i słodkie życie
i jak się siedzi na samym szczycie,
jak się koronę na głowie ma
i jak się tańczy cza, cza, cza, cza.
Dworzanin:
Królu, przyszli jacyś trzej.
Herod:
Dobrze, najpierw mi pieczeń grzej.
Po co przyszli?
Dworzanie:
Nie wiem panie.
Herod:
Podejdź bliżej na wezwanie.
A nie mają broni?
Dworzanie:
Kto?
Herod:
No…oni.
Dworzanie:
A niech Bóg broni.
(trzej Królowie wchodzą)
Trzej Królowie:
Trzej Królowie ze wschodu
przyszli do twego ogrodu.
Kacper, Melchior i Baltazar.
Herod:
A kto wam tu drogę wskazał?
Kacper:
Gwiazda drogę nam wskazała, jasny blask nas obudził,
nowy król się narodził, władca świata i ludzi.
Melchior:
Nowy król się narodził, zstąpił z nieba na ziemię,
cud się wielki wydarzył na ludzkości zbawienie.
Baltazar:
Gwiazda jasna błysnęła, obwieściła nowiny,
więc przyszliśmy za gwiazdą aż do twojej krainy.
Herod:
Zamach, zamach, nowy król,
z tronu chcą mnie wyrzucić,
lecz nie mogę się tym smucić.
Diabeł:
Nikt ci tronu nie odbierze…
Herod:
Dobrze mówisz Lucyferze,
ja nikogo się nie boję,
co jest moje - będzie moje.
Diabeł:
Tron, korona i marmury.
Herod:
Złote szaty, złote góry,
złote zęby, złote zamki…
Diabeł:
A podpiszesz się pod tym wszystkim?
Herod:
Z chęcią i podstempluję pieczęcią.
(podpisuje)
Diabeł:
Zatem wszystko załatwione,
tron zostanie twoim tronem.
Nie ma dzieci w żadnym domu…
Śmierć:
No, a teraz ze mną pomów,
za twe grzechy, za twe zbytki,
chodź do piekła, boś ty brzydki.
Herod:
Macha kosą, jaka wściekła,
to pomyłka, ja do piekła?
Diabeł:
A kto wydał taki dekret,
że się smażył będzie w piekle?
Herod:
Belzebubie, Lucyferze!
Diabeł:
Dowód mamy na papierze.
Herod:
Ja, król Herod stwierdzić muszę,
że sprzedałem diabłu duszę.
Nie chcę siedzieć już na tronie,
chcę do piekła iść i koniec.
Diabeł:
No to zmykaj z tego stołka!
Siup do piekła, do kociołka!
Śmierć:
Zatańczymy koło króla,
niech ostatni raz pohula.
Diabeł:
Siup! I już jest po koronie!
Siup! I zaraz będzie koniec!
Śmierć:
Nagrzeszyłeś ty okrutnie,
zaraz śmierć ci głowę utnie!
Diabeł:
Za twe grzechy, za twe zbytki,
smaż się w piekle, boś ty brzydki!
A ty sługo hop spod stołka
i za panem do kociołka!
Gwiazda - konferansjer:
No i mamy z głowy Heroda i czarta,
były trzy odsłony, będzie też i czwarta.
W tej czwartej odsłonie wielka radość będzie,
wszyscy do stajenki pójdą po kolędzie.