KS. MAREK PORYZALA
Grzechy Przodków
„Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało;
ci za
ś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch”
Grzechy Przodków
01. Prolog
O grzechu słyszeliśmy bardzo wiele z nauk rodziców, dziadków, księży.
Potrafimy rozróżniać grzechy na lekkie i ciężkie, robić różne rachunki sumienia w
oparciu o Dekalog, 5 Przykazań Kościelnych, 7 Grzechów Głównych.
Wiemy także wiele na temat tego, że grzech zakłóca życie społeczne. Nazywamy
go grzechem społecznym.
Niektóre grzechy są przekazywane następnym pokoleniom: „z pradziada na dziada,
z dziada na ojca, z ojca na syna i jego dzieci”. Mówię tu o Grzechach Przodków. Są
one korzeniem zła w obecnie żyjących rodzinach. Należy sobie najpierw tę sytuację
„korzeni zła” w rodzinie uświadomić – poznać a następnie „podciąć” i przeciąć ten
ciąg zła dokonujący się obecnie w rodzinach. Oczywiście należy z tym po
dokładnym rachunku sumienia udać się do dobrego spowiednika i opowiedzieć
swoje grzechy z całego życia, aby Pan Jezus mógł je rozgrzeszyć.
Tak jak dobro wyświadczane w ciągu życia jest przekazywane i pomnażane przez
nas i zaszczepiane i pomnażane przez innych budując – kształtując ducha i
osobowość tak też Grzech Rodzinny – Pokoleniowy jest przekazywany i
„rozlewany” – w duszach bliźnich, co szkodzi i destrukcyjnie wpływa na dążenie
do nieba, czyli do świętości.
„
Świętość Chrześcijanina bierze początek ze świętości Kościoła, wyraża ją i
jednocześnie wzbogaca
”
02. Jezus precyzyjnie wyjaśnia że choroby tzn. ślepota,
głuchoniemość, psychiczne nie są spuścizną po grzesznym życiu
naszych Przodków
Jezus precyzyjnie wyjaśnia że choroby tzn. ślepota,
głuchoniemość, psychiczne nie są spuścizną po
grzesznym życiu naszych Przodków
Pan nasz Jezus Chrystus – Zbawiciel pouczył również o chorobach i złu
osobistym . Ewangelista Jan opisuje sytuację choroby, która nie jest
następstwem grzechu osobistego i grzechu Przodków. Jezus wyraźnie to
zaznacza zapytany o to, czy niewidomy zgrzeszył sam, czy temu, że jest
ślepy są winni jego rodzice: „Ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice, ale
stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże” J 9, 3
Pan Jezus dalej pouczył, abyśmy wcześniej wyciągali wnioski złego
postępowania i przyczyniali się do osobistej świętości i wzrastali sami w
doskonałości i pomagali w tym innym, których spotykamy w życiu:
„
Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest
dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać” J 9, 4
Tak więc choroby psychiczne, fizyczne nie zawsze są objawem, że ktoś jest
grzesznikiem i trwa w grzechach lub też, że jego rodzice zawinili, bo jest
chory, ale ważniejsze sprawy Boże są kontynuowane przez Pana w Jego
ekonomii zbawczej. Nie zawsze Bóg pozwala na zrozumienie swojej woli
ludziom! Tacy chorzy są Błogosławieństwem Pana dla innych bliskich i
spotykających tych chorych, bo dzięki Bogu mogą okazywać im Miłość
Miłosierną Pana naszego Jezusa.
Wyjaśnię, że są takie uczynki miłosierne, którymi świadczymy wobec
duszy bliźniego:
1. Grzeszących upominać,
2. Nieumiejętnych pouczać
3. Wątpiącym dobrze radzić,
4. Strapionych pocieszać,
5. Krzywdy cierpliwie znosić,
6. Urazy chętnie darować,
7. Modlić się za żywych i umarłych.
Pan dał też nam w prezencie uczynki miłosierne co do ciała:
1. Głodnych nakarmić,
2. Pragnących napoić,
3. Nagich przyodziać,
4. Podróżnych w dom przyjąć,
5. Więźniów pocieszać,
6. Chorych nawiedzać,
7. Umarłych grzebać.
Dlatego właśnie tłumacząc te sprawy Boże w stosunku do niewidomego nazwałem
je, że są dla nas Błogosławieństwem Pana, bo mamy możliwość pracy nad sobą,
walki z egoistyczną miłością i wzrastania w świętości, której życzę sam sobie i
Wam Kochani Odbiorcy
03. „Uczmy się raczej na błędach – grzechach innych i nie powielajmy
ich w swoim i życiu innych sióstr i braci"
Święty Papież Jan Paweł II pouczył nas podczas
pielgrzymki w 1991 roku o grzechach i kryzysach w
polskich rodzinach:
„
Kryzys nie ominął rodziny, niestety kryzys nie ominął polskiej rodziny. Powoduje
on tyle obrazy Boga, jest przyczyną wielu nieszczęść – zła, dlatego jest
przedmiotem szczególnej wrażliwości i szczególnej troski Kościoła.
Za analizami, za opisami stoi zawsze żywy człowiek, tragedia jego serca, tragedia
jego życia, tragedia jego powołania.
Rozwody, wysoka liczba rozwodów, trwałe konflikty w rodzinach, a także trwałe
rozstania na wskutek wyjazdu jednego z małżonków za granicę.
Prócz tego dochodzi do zamykania się rodziny wokół własnych spraw, do jakiejś
niezdolności otwarcia się na sprawy drugiego człowieka.
Zanika więź w rodzinach. Brakuje miłości między rodzicami i dziećmi...”
04. Grzechy Międzypokoleniowe
Moim zadaniem i głównym przesłaniem tej książki jest zwrócenie uwagi na te same
zachowania grzeszne, których się nauczyliśmy od naszych dziadków, rodziców,
krewnych i innych, co stanowi w naszych życiorysach „korzenie zła”. Po analizach
poniższych wywiadów sami sprawdźcie jak jest w Waszych Rodzinach? Zwróciłem
tylko uwagę na wg mnie najgorsze zło odziedziczone i nauczone przez naszych
Pradziadów, Dziadów, Ojców i krewnych bliższych i dalszych. Szczęść Wam Boże
w tych analizach i rachunkach sumienia
Św. Franciszku, św. Ojcze Pio, św. Janie od Krzyża, św. Janie Pawle 2, św. Tereso
Wielka, św. Teresko z Lisieux, św. Faustynko prowadźcie moją rękę, Sługo Boża
Wandziu Malczewska
05. GRZECH NIENAWIŚCI – ZAPALCZYWOŚCI
I BRAKU PRZEBACZENIA
X.M. : Marto witam Cię w Chrystusie Panu. Chcę szczerze zapytać o Twoich
rodziców i dziadków jeśli chodzi o wady – grzechy, które jak wynika z
wcześniejszych naszych rozmów zostały przekazane przez nich na potomstwo.
Marta: Mój ojciec, niestety tak uważam był złym człowiekiem. Miał wg mnie dużo
wad – grzechów, które odziedziczyły po nim jego dzieci.
X.M.: Jakie to negatywne cechy po ojcu zauważasz najpierw u siebie i u
rodzeństwa?
Marta: Uważam że miałam duże problemy emocjonalne, jeśli chodzi o relacje z
najbliższą rodziną. Myślę, że wynikało to z braku miłości mojego ojca do mnie.
X.M.: Jakie grzechy – wady zauważasz jeszcze u swojego rodzeństwa, które jak
uważasz przez złe wychowanie zaszczepił im Wasz ojciec?
Marta: Pierwszą i najgorszą taką cechą jest NIENAWIŚĆ!
X.M.: W jaki sposób myślisz, że Wasz ojciec tę cechę utrwalił u Twego
rodzeństwa?
Marta: Ojciec mieszkał ze mną w jednym domu i miał ze mną złe kontakty.
X.M.: Dlaczego Wasze relacje były złe?
Marta: Mój ojciec wyróżniał inne osoby np.: brata, moje dwie starsze siostry a mnie
w ich oczach źle oceniał i traktował. Skarżył się do nich, że nie daję mu jeść, nie
robię prania, nie sprzątam, że znęcam się nad nim psychicznie i go terroryzuję i
moje siostry wierzyły ojcu, że tak jest. Ale niestety ojciec miał już sklerozę i zaniki
pamięci i dużo zmyślał nieprawdziwych sytuacji.
X.M.: Marto, czy tylko te sytuacje zakłócały Twoje relacje z rodzeństwem?
Marta: Ojciec często wszczynał problematyczne monologi i denerwował mnie,
męża i było to też nieobojętne na zdrowie mojego synka i nasze pożycie
małżeńskie.
X.M.: A ile macie lat? Ty, mąż i synek?
Marta: Ja mam 33 lata, mąż 32 a synek 5 lat.
X.M.: Jak myślisz, czy ojciec był Wam życzliwy?
Marta: Ojciec dla mnie nie był życzliwy, uważam, że nie był też życzliwym dla
niektórych z mojego rodzeństwa a poza tym był chłodny i nieotwarty.
Czułam tak jakby nie chciał być moim ojcem, bo nie wypełniał obowiązków
ojcowskich.
Uczyłam się sama miłości i właściwych relacji do bliskich i innych ludzi od
krewnych i obcych ludzi. Ojciec nie okazywał uczuć miłości tak, że miałam pod
tym względem duży uszczerbek. Odczuwałam brak wrażliwości w relacjach z
innymi np.; z moim mężem a wcześniej narzeczonym i też z innymi ludźmi.
X.M.: Marto a jeśli chodzi o Twoją mamę i dziadków, czy ich dobrze wspominasz?
Marta: Moja mama zmarła jak miałam 4 latka. Od moich cioć ze strony mamy i taty
słyszałam same dobre rzeczy na temat mojej mamusi i babci ze strony taty.
X.M.: Dzięki bardzo za te bogate informacje i mam nadzieję, że będą one dobrym
pouczeniem i uświadomieniem błędów rodzicielskich dla innych, którzy obecnie
wychowują swoje pociechy i przyczynią się też do poprawy relacji w twojej rodzinie
i innych rodzinach
!
Bóg zapłać!
06. GRZECH CHCIWOŚCI – WALKI O MIEDZĘ,
MAJĄTKI I SPADKI
Wywiad z Teresą dn. 31. 08. 2009 r.
X.M.: Witam Cię serdecznie TeresoJ
Chciałbym z Tobą poważnie pogadać na
temat grzechów rodziców i dziadków. Myślę, że pewne grzechy, które dostrzegamy
w relacjach z siostrami i w odniesieniu do dalszej rodziny są spuścizną po naszych
przodkach. Jakie grzechy – przywary mając 59 lat na liczniku życia mogłabyś
wymienić i wyjaśnić, że ich bazą były błędy wychowawcze i brak zachowania 10
Przykazań Bożych przez Twoich przodków.
Teresa: Wydaje mi się ze w mojej rodzinie „kulała” miłość przez zazdrość.
Zakłócenia relacji między rodzeństwem było spowodowane właśnie
ZAZDROŚCIĄ i CHCIWOŚCIĄ. Dochodziło do tego, że były kłótnie i walki o
„MIEDZĘ”!
Moja mama i tata zakładali sprawy sądowe walcząc o swoją własność – ziemię. Te
sprawy były zakładane przez moich rodziców kuzynostwu ze strony mojej mamy.
Ta zachłanność kuzynostwa doprowadziła do walki między nami, czyli
rodzeństwem po śmierci naszych rodziców.
Moje siostry a było ich 5 zamieszkiwały już na swoim i domagały się ojcowizny.
Nastąpił podział majątku po rodzicach i każda dostała należną część. Ponieważ
mama zostawiła swoją część na pochówek a nie było to nigdzie zapisane w
dokumentach przejął tę część po mamie szwagier, który jednak mojej mamie nie
zapewnił opieki i po śmierci godnego pochówku.
X.M.: Czy po takim niegodnym zachowaniu szwagra nastąpiły jakieś reperkusje?
Teresa: Domagaliśmy się wyjaśnień dotyczących jego dziwnego zachowania – tzn.
dlaczego nie pochował mamy, a on wtedy odpowiadał, że nie było tego na piśmie.
Od tego czasu nie utrzymujemy z nimi rodzinnych relacji a trwa to już ponad 16 lat.
X.M.: A jak obecnie wyglądają Twoje relacje z innymi żyjącymi siostrami?
Teresa: Obecnie relacje w pozostałej rodzinie są dobre!
X.M.: Jeśli chodzi o ten pierwszy grzech, który wymieniłaś, czyli o ZAZDROŚĆ,
czy dostrzegłaś ją tylko u tej jednej siostry i szwagra, czy też były, czy istnieją takie
sytuacje, że ten grzech jest widzialny też w Twojej rodzinie?
Teresa: Tę zazdrość widziałam tylko u tej jednej siostry, która była i nadal jest pod
presją szwagra!
X.M.: Bóg zapłać Tereska za te wiadomości. Mam nadzieję, że Pan Bóg przywróci
im jeszcze przed śmiercią rozum i przeproszą Was za zatwardziałe trwanie w
nieprawdzie i za krzywdy jakie wyrządzali Wam przez lata. Mam też nadzieję, że
będziecie w stanie wybaczyć im ich złe życie. Szczęść Wam Boże i dużo mocy
Ducha Świętego!
07. GRZECH ZAZDROŚCI – PERFIDNOŚCI –
ZAWIŚCI
Wywiad z Maksymilianem w dniu 31. 08. 2009 r.
X.M.: Max spotkaliśmy się specjalnie na Słoku k/Bełchatowa, aby omówić w jaki
sposób grzechy dorosłych tzn. dziadków i rodziców wpływają na ludzi młodych i
na ich kształtowanie osobowości. Jakie grzechy będziemy omawiać aby ten temat
przedstawić i dokładnie wyłuskać PRAWDĘ?
Max: Chciałbym dla Czytelników przedstawić grzech zazdrości – zawiści –
perfidności w zachowaniach pewnej osoby w stosunku do mnie. Będę więc mówił
o pewnej osobie z mojej rodziny.
X.M.: Jakie powiązanie tych grzechów – wad dostrzegasz Maxio w kontekście
życia rodziców i dziadków tej osoby o której mówimy?
Max: Jak najbardziej! Myślę, że ona jest pewnym „odbiciem” swego ojca. Jest ona
osobą, która myślę, że ma wewnętrzny kompleks tzn. nie akceptuje siebie samej
pod względem psychicznym jak i fizycznym!
X.M.: Zauważyłem Max, że jak na swój wiek, bo masz zaledwie 19 lat potrafisz już
dość dobrze dokonywać ocen moralnych i stawiać też diagnozy i operujesz
specjalistycznymi określeniami!
Max: Lubię analizować to, co dzieje się wokół mnie i zastanawiać się też nad
przyczynami zachowań ludzkich!
X.M.: Max na ile mogłeś poznać tatę tej dziewczyny, o której cechach – wadach
rozmawiamy?
Max: Miałem okazję poznać jej tatę już gdy miałem 9 lat i było to w trudnych
okolicznościach tzn. jej rodzice byli wtedy na etapie rozwodu. Ona miała wtedy 3
latka.
X.M.: Jak myślisz Max, czy ten fakt rozejścia rodziców przyczynił się do tego, że
ona jest teraz jaka jest?
Max: Jak najbardziej uważam, że brakowało jej ojca, który powinien zapewnić byt,
bezpieczeństwo i tworzącą się dopiero co osobowość!
X.M.: Uważasz zatem, że ten rozwód i brak ojca jest przyczyną jej kompleksów i
wpłynął bardzo destrukcyjnie na niedorozwój osobowości?
Max: Myślę, że ona pragnie akceptacji innych ludzi!
X.M.: Czyżby tej akceptacji nie zapewniła jej mama, dziadkowie?
Max: Moim zdaniem to ojciec bardzo poważnie wpływa na przeistaczanie się z
dziewczynki w kobietę dojrzałą tzn. ojciec motywuje do pewnych zmian
konstytutywnych w myśleniu, pragnieniach i działaniu u dziewczyny jak i u
chłopaka.
X.M.: Myślę, że oprócz tych wad – grzechów perfidności, nienawiści poruszyliśmy
niechcąco grzech braku wychowania rodziców przez brak jedności i wierności
małżeńskiej!
Max: Myślę, że gdyby jej tata i mama nie rozwiedli się ona miałaby normalny
klimat do rozwoju swojej osobowości i tychże złych cech – braków nie byłoby w
jej życiu!
Ta osoba pragnie uznania ze strony innych ludzi. Widziałem to, gdy ona odegrała
rolę statystki w filmie. Była wtedy zauważona przez innych i tym się bardzo
cieszyła, bo ją dowartościowano!
X.M.: Jak myślisz Max, czy mimo jej młodego wieku wydorośleje i zwalczy te
cechy zawiści, niechęci, nieufności, nieakceptacji samej siebie?
Max: Myślę, że może to się stać przez tzw. „życiowego kopniaka” – że przez jakieś
trudne doświadczenie dojdzie sama do wniosku, że nie tylko ona, ale wszyscy są
wartościowi
:)
X.M.: Mam nadzieję Maxio, że tak się stanie wcześniej, czy później, że Pan
dopuści do jej osobowościowego i duchowego wzrostu i posłuży się też Tobą i
innymi ludźmi w tym dziele
:)
Max: Dziękuję bardzo za ten wywiad i wiążę z tym nadzieję i również, że będzie on
pouczający dla innych i „da im do myślenia”
:)
08. GRZECH ŻEBRACTWA
POBOŻNOŚCIOWEGO jako objaw złego wzoru
pobożności rodziców, dziadków i innych ludzi
Częstochowa w parafii p/w św. Jacka dn. 01. 09. 2009 r.
X. M. :)
Myślę, że największy wpływ na wychowanie religijne dzieci mają
rodzice, bo tak jak przyrzekali podczas chrztu św. że będą wychowywać i
kształtować swoje pociechy w wierze katolickiej i są wierni temu przyrzeczeniu to
ich dzieci mają wtedy właściwy klimat do rozwoju duchowego. Dopiero na drugiej
pozycji, myślę że duży wpływ mają dziadkowie i następnie wyliczę środowisko w
którym dzieci wzrastają tzn. grupy koleżeńskie i dopiero na 4 miejscu myślę że
wpływ posiadają księża, którzy głoszą Słowo Boże i udzielają sakramentów
świętych
:)
Chciałbym w tym świadectwie wiary podziękować za kształtowanie mojej
religijności i życia duchowego najpierw mojej MAMUSI – ALICJI
:)
To właśnie
pod jej „sercem i okiem” wzrastałem w wierze, że jestem takim księdzem jakim
jestem
:)
Ona uczyła mnie znaku krzyża i pacierza; przygotowywała mnie do I Komunii św.
Pamiętam, że na egzaminie miałem poprawkę a ona mnie douczała chodząc wokół
kościoła w Bełchatowie. Po I Komunii św. zapisałem się do ministrantów. Mamusia
budziła mnie na ranne Msze św. ucząc mnie systematyczności, obowiązkowości i
punktualności. Przypominała mi o popołudniowych dyżurach i zbiórce. Pamiętam,
że śp. Ks. Prob. ALEKSANDER ŁĘGOCKI poświęcał mi dość dużo czasu i nawet
mogłem 2-krotnie w VII i VIII kl. pełnić dyżur kościelnego przez 2 tygodnie -
nawet zapłacił mi, abym miał na wakacje trochę grosza
:)
Mamusia była dla mnie wzorem rozmodlenia i uczestnictwa w życiu
sakramentalnym
:)
Robiła systematycznie I Piątki Miesiąca i mnie też tego
nauczyła
:)
Cieszyła się, że byłem blisko Pana Jezusa i służyłem do Mszy św.
Przypominam sobie jej dużą radość gdy Ks. Proboszcz Aleksander Łęgocki
podawał mi mikrofon, abym śpiewał Litanię Loretańską do Najświętszej Maryi
Panny podczas nabożeństw majowych.
Na II miejscu wzorem dochodzenia do chłopięcej religijności była moja BABCIA
WŁADYSŁAWA. To ona właśnie mimo choroby nóg – (miała otwarte niegojące
się rany na nogach po porodzie tzw. żylaki)- zabierała mnie kilkakrotnie właśnie tu
do Częstochowy na Jasną Górę. Byłem bardzo niecierpliwym chłopakiem kiedy już
z Dworca PKP w Częstochowie pójdziemy przed Cudowny Obraz naszej MAMY –
CZARNEJ MADONNY. A podróż z Bełchatowa trwała 2 dni, bo wyjeżdżaliśmy
popołudniu w sobotę PKS – m do Radomska i tam po kilku godzinach mieliśmy
połączenie do Częstochowy a potem nocleg na Dworcu PKP do rana. Byłem
świadkiem podczas tych podróży na Jasną Górę dobroci i troski mojej babci o
mnie, ale potrafiła też dać kanapkę obcym i rzucić też pieniążek kalekim ludziom,
którzy żebrali pod wałami Jasnej Góry
:)
Na III miejscu w moim religijnym wychowaniu stawiam Księży Bełchatowskich
:)
O Ks. Prob. Aleksandrze już wcześniej wspomniałem. Dodam jeszcze, że z
nim w nagrodę jeździłem na Jasną Górę jego Wardburgiem na Uroczystości
Królowej Polski a na 26 sierpnia razem prowadziliśmy naszą bełchatowską
kampanię z konnymi taborami.
Wspomnę też mojego śp. Ks. Katechetę JÓZEFA ZAJĄCA, który przygotowywał
mnie do I Komunii św. i sakramentu bierzmowania. Chodziłem mu po wodę
mineralną, bo chorował na cukrzycę. Chodziłem z Ks. Prob. Aleksandrem i Ks.
Józefem po Kolędzie i przyglądałem się ich postępowaniu z ludźmi. W niektórych
rodzinach nie brali ofiar i nawet zostawiali pieniądze tym biedniejszym rodzinom,
także i w mojej rodzinie tak robili
:)
Tego się od nich też nauczyłem
:)
Był jeszcze Ks. GroboszJ
Nie pamiętam imienia! Ten kapłan podarował mi w VII
klasie N. T. z dedykacją. Pamiętam, że brałem Pismo św. i szedłem w pola i tam
czytałem i „chciałem połykać” wszystko Słowo Boże, ale „ni w ząb go nie
rozumiałem”
:)
Na kolejnym miejscu w moim duchowym wychowaniu odegrał niewielką rolę mój
TATO ALFONS. Razem z nim kopaliśmy fundamenty pod Kościół św. Stanisława
w Bełchatowie. Na tamten czas nazwany był Kaplicą. Budową zajmował się Ks.
Prob. Aleksander Łęgocki. Również zalewaliśmy razem fundamenty tegoż
Kościoła. W tym właśnie kościele wystawiliśmy Nowoczesne Misterium pt: „Jezus
uzdrawia nas z nałogów”
:)
Było to na drugi dzień po śmierci naszego Świętego
Papieża Jana Pawła II tj. 02. 04. 2005 r.
Mój tato nie lubił za bardzo księży i był też nastawiony źle do mnie
:(
Niestety miał też tylko zewnętrzną religijność tak jakby przez swoje wady –
grzechy był zablokowany na działanie Boga w sobie i nie potrafił pewnie i zmagał
się z tym wewnętrznie, bo trudno mu było żyć wg Dekalogu
:(
Dlatego nazwałbym jego pobożność okresami „do przesady fanatyczną”
:(
Dziwiłem się, że jakiś czas był pobożny tzn. potrafił kilka razy w tygodniu być na
Eucharystii, w domu odmawiał różańce, litanie, czytał z mojego Lekcjonarza o
Świętych Słowo Boże, a pod względem wzoru w moim życiu duchowym nie
odegrał właściwej roli, również jeśli chodzi w ogóle o wychowanie nie wypełniał
swoich obowiązków, ale za niego nadrabiała moja MAMUSIA ALICJA
:)
Myślę, że u mojego taty była to powierzchowna pobożność, bo życia wg 10
Przykazań były tylko śladowe fakty. Często obserwuję też ludzi, którzy jeżdżą do
różnych Maryjnych Sanktuariów np. do Częstochowy i mają podobne postawy jak
mój tata. Byłem też przez 3 miesiące spowiednikiem na Jasnej Górze tj. od
kwietnia do czerwca 2009 r i na podstawie tych spowiedzi i rozmów duchownych
stwierdzam że ok. 80% u ludzi w średnim wieku i u starszych wiekiem jest ta
ŻEBRACZA POBOŻNOSĆ
:(
Wymuszają na Matce Bożej, żeby np.; wyprosiła
u Jezusa cud zejścia się małżonków albo, aby uwolniła od nałogów, albo z
nieuleczalnej choroby, albo od bólów nóg, czy bólów innych części ciała A NIE
CHCĄ ŻYĆ BOGIEM NACODZIEŃ i nie chcą wybaczyć innym, którzy ich
skrzywdzili i wracają z Jasnej Góry do „swoich błotek” i dalej się w nich „taplają”
:(
Ci na pewno czynią zaporę dla działania w nich i przez nich PANA JEZUSA.
Stawiają tylko Bogu wymagania i „rozkazują” Bogu, żeby ich wysłuchiwał.
To ŻEBRACTWO POBOŻNOŚCIOWE, które jest efektem złego kształtowania od
początku postaw religijnych owocuje tym, że gdy przychodzą różne życiowe burze,
kryzysy, choroby, załamania… ludzie buntują się i odchodzą od Boga.
W tym żebractwie funkcjonuje hasło; „JAK TRWOGA TO DO BOGA” a w innym
czasie jak mówił Święty nasz Papież: „Żyją w cywilizacji śmierci” lub też: „Żyją
tak jakby Boga nie było”
Życzę najpierw sobie i innym Czytelnikom dokładnego postępowania wg
Przykazań Pana Boga, karmienia się w drodze do nieba Słowem Bożym i
Sakramentami ŚwiętymiJ
Niechaj każdy z nas odkurza swoje wnętrze i daje
szansę , aby DUCH ŚWIĘTY mógł przebić się przez pancerz – bariery grzechów –
wad do naszych serc, aby życie było w BOGU i z NIM SZCZĘŚLIWE
:)
Wasz Trzmielu
:)
09. GRZECH – BŁĘDY WYCHOWAWCZE I ZŁY
WZÓR RODZICÓW I DZIADKÓW I
PRADZIADKÓW
4. Wywiad z Magdaleną w Częstochowie dn. 01. 09. 2009 r.
X.M.: Spotykamy się, by móc omówić fragmenty życiorysu Twojego i Twoich
bliskich w kontekście błędów wychowawczych Twoich rodziców i Twoich
błędów w stosunku do synów!
Magdaleno masz 40 lat na liczniku życiowym i jesteś „doświadczoną osobą
przez życie, które Cię nie pieściło”
:(
Twoje życie płynęło najpierw w gronie
Twoich rodziców, później w małżeństwie. Co możesz powiedzieć na powyższy
temat? Czy takie błędy widzisz po analizie swego życiorysu?
Magdalena: Często się oskarżałam, że jestem winna wszystkich złych wydarzeń
dokonujących się w mojej rodzinie min. były to kłótnie między rodzicami o to,
że jestem powodem ich nieudanego życia, o czym często mi przypominali
podniesionym głosem. Często mi mówili, że mają o 1 dziecko za dużo:(
X.M.: Wnioskuję stąd, że jesteś „niechcianym dzieckiem”. Od kiedy to zaczęłaś
świadomie odczuwać?
Magdalena: Myślę, że mając już 5 latek odczuwałam chłód i odepchnięcie, brak
akceptacji, brak wsparcia ze strony rodzicówL
Występowało ciągłe
niezadowolenie u rodziców z moich przewlekłych chorób układu oddechowego.
Rodzice musieli mnie przygotowywać do ciągłych wyjazdów do szpitala i
sanatoriów i to było dla nich bardzo kłopotliweL
szczególnie mój ojciec
wykazywał niezadowolenie z mojego wyglądu, żądał ode mnie samych 5 w
szkole, nie miałam prawa do popełnienia błędów – pomyłek lub braków i
dostawałam za to lanie. Ojciec mnie bił, szarpał mną itp.
Moi rodzice nie formułowali jasno i precyzyjnie jakie obowiązki mam do
spełnienia jako ich dziecko i nie potrafili ocenić moich możliwości ich
spełnienia. Wszystko co robiłam było złe w ich ocenie tak jakbym była zdolna
do „jasnowidzenia” abym czytała w ich myślach ich oczekiwania i pragnienia.
Straszyli mnie Bogiem, że mnie ukarze i wpajali mi, że jestem złaL
Nie
słyszałam od nich żadnych pochwał mimo że się starałam dobrze wypełniać
swoje szkolne, czy domowe obowiązki:(
X.M.: W takim trudnym do normalnego wzrostu klimacie żyłaś stając się coraz
bardziej w ich mniemaniu, w chorej wyobraźni Twojej rodziny i w swoim-
wtłoczonym przez nich „osobą nic nie wartą”, czy inaczej małowartościową:(
Magdalena: Dokładnie tak jak ksiądz powiedział, dlatego żyłam w lękach,
nieustannym napięciu psychicznym i stresie i nie mogłam sobie pozwolić na
przyjaźnie, koleżeństwo i w ogóle kontakty z ludźmi. Żyłam w ciągłym
zastraszeniu. Było tak do lipca 2009 roku. Teraz z perspektywy czasu widzę, że
te złe relacje moich rodziców do mnie wpływały także negatywnie bardzo na
moje relacje z synami:)
X.M.: Jakie błędy u siebie zaczęłaś odkrywać i powolutku korygować, jeśli
chodzi o relacje z Twoimi wspaniałymi synami:)
Magdalena: Powielałam do tej pory błędy wychowawcze moich rodziców tzn.
nadopiekuńczość, niezauważanie u synów pozytywnych cech w ich wrażliwych
osobowościach a mają ich rzeczywiście wiele:)
Błędem było też nadmierne ich kontrolowanie i brak zaufania do nich,
ograniczanie ich wolności np.: sprawdzanie telefonem, gdzie są, z kim i co robią
mimo, że nie są już w 5 klasie i mają: starszy 21 a młodszy 18 lat. Dołowałam
ich, że są gorsi od innych np.; lepsze są dzieci mojej siostry i znajomych. Było to
w wyniku wpojonego mi w dzieciństwie porównywania mnie przez moich
rodziców z innymi dziećmi, z innych rodzin, które według nich były znacznie
lepsze ode mnie i bardziej wartościowe.
Nie dostosowywałam się do ich indywidualnych cech i zachowań i patrzyłam na
nich moim dawnym modelem zdeformowanego wychowania:(
Teraz moje
widzenie mnie samej i moich kochanych synów dzięki Bogu powróciło na
właściwe miejsce i plan życia:)
X.M.: Mam nadzieję Magdo, że już wnioski porekolekcyjne wyciągnęłaś i Twoje
duchowe oblicze zostało odnowione przez Pana Życia - Jezusa i te Twoje
autonauki nie pójdą w las i są na tyle mocne i utrwalone, że będziesz starała się
sama dla siebie i Waszego wspólnego dobra tzn. Twojego, Twoich Pociech,
Twoich Rodziców jak i dobra spotykanych na drogach Waszego życia ludzi, siać
dobro, pielęgnować je najpierw w sobie samej, później w innych, by to sianie
przyniosło PLON ŻYCIA OBFITY i SZCZĘŚLIWY Tobie i Twoim Najbliższym
Sercu – SZCZĘŚĆ …:)
„
Do Was należy założyć zaporę demoralizacji, zaporę, której ja tu nie
będę wymieniał po imieniu o których to wadach wiecie sami… Od
Was zależy dziś, jaki będzie człowiek. A więc czuwajcie. Czuwam, a
więc dostrzegam drugiego człowieka. Czuwam tzn. Miłość Bliźniego –
to podstawowe zasady świadomości…”
10. GRZECH ALKOCHOLIZMU
POKOLENIOWEGO
Wywiad z Łukaszem w dn. 31. 08. 2009 r.
X.M.: Witaj Łukaszu. Spotkaliśmy się, żeby pomówić o grzechach swoich w
kontekście grzechów – wad naszych rodziców i dziadków. Chcę Cię zapytać, czy
takie grzechy o wspólnym mianowniku dostrzegasz w swojej rodzinie?
Łukasz: Myślę, że wady o które zapytałeś są w każdej rodzinie, ale niektóre są
tylko w niewielu rodzinach. Mam 24 lata i jestem uzależniony od alkoholu, jak
pamiętam od 4 lat. To moje picie uważam, że ma jakieś powiązanie z moim tatą,
który jak sobie przypominam od dziecka pił, robił awantury, raz poleciała szyba i
mam pamiątkę na ręku do dzisiaj. Pamiętam, że ojciec robił burdy, krzyczał,
obwiniał nas za to, że on pije.
X.M.: Łukasz Twój tata ma też swego tatę, czyli Twojego dziadka. Czy dziadek w
swoim życiu nadużywał alkoholu?
Łukasz: Mój dziadek nadużywał i dalej tak jest, ale sporadycznie! Jednak się nie
awanturuje ja wypije. Popija od 2 do 3 dni i jest spokój na 2 miesiące.
X.M.: Czy myślisz, że ta wada picia mogła być wzięta przez Twojego tatę od jego
ojca?
Łukasz: Dokładnie! tak jak mówisz.
X.M.: Łukaszu, czy Twój tata stara się żyć w trzeźwości i jeśli tak, to na ile mu się
to udaje praktycznie?
Łukasz: Jak nie pije to jest super przez 2 lub nawet 3 lata. A jak wpadnie w ciąg to
trwa to ok. miesiąca.
X.M.: Łukaszu czy Twój tata leczył się, aby wyjść z tego nałogu?
Łukasz: Leczyć się nie leczył, ale był bardzo często na odwyku.
X.M.: Gdzie to było i w jakim czasie ten odwyk był kontynuowany?
Łukasz: Był to normalny szpital z oddziałem odwykowym. Dla przykładu w
jednym roku był 8x, a w następnym mógł być 2x.
X.M.: A jak Tobie udaje się trwać bez picia?
Łukasz: U mnie jest podobnie jak u taty tzn. potrafię nie pić dłuższy czas, a później
jak złapię ciąg to piję 3 dni. Zdarzyło mi się 2x, że piłem cały miesiąc.
X.M.: Jakie widzisz dla siebie wyjście z tej sytuacji i co pozwala na to i motywuje
Cię, aby trwać w trzeźwości?
Łukasz: Myślę, że wyjściem byłoby oddanie się na leczenie odwykowe, bo sam
sobie nie radzę.
X.M.: Dzięki, że szczerze porozmawialiśmy na ten trudny temat grzechu pijaństwa
i myślę, że w ten sposób Twoimi słowami przestrzeżemy innych młodych ludzi i
starszych też, a tych uzależnionych poprowadzą te refleksje do walki z nałogiem i
do zwycięstwa i trwania w trzeźwości.
Łukaszu Szczęść Boże Tobie w pokonywaniu w sobie tej narodowej wady i tego
samego również innymJ
Łukasz: Mam również dużo kolegów, którzy piją, ale sami o sobie nie myślą, że są
uzależnieni i mam nadzieję, że po przeczytaniu tego wywiadu ze mną dojdą do
wniosku, że z alkoholem nie ma żartów i nikt nie wie, gdzie jest granica wejścia w
nałóg piciaJ
Wywiad z Damianem w dn. 31. 08. 2009 r.
X.M.: Siemka Damian na tym spontana wywiadzie na Słoku w domku nr 7. Po
wywiadzie z Maxem doszedłeś do wniosku, że to o czym chciałbyś powiedzieć
będzie pouczeniem i przestrogą dla innych ludzi młodych, aby nie brali
narkotyków.
Damian: Mam 21 lat i z narkotykami zetknąłem się po raz pierwszy w Gimnazjum
jak miałem 16 lat.
X.M.: W jakich okolicznościach miałeś do czynienia z narkotykami?
Damian: Główną przyczyną wzięcia po raz pierwszy marihuany była szkoła.
Docierały do niej narkotyki z zewnątrz przez Dilerów.
X.M.: Czy była to u ciebie zwyczajna ciekawość, czy szpan wobec rówieśników,
czy też nauka Ci źle szła, czy inne względy?
Damian: Powiem księdzu tak! To nie był szpan, tylko chęć spróbowania, czyli
zobaczyć jak to jest – jak się poczuję? Ogólnie człowiek się czuje na luzie i jest
wszystkiego świadomy, co się wokół niego dzieje.
X.M.: Czy w twojej rodzinie jak na tamten przejściowy wiek 16 lat były normalne
relacje między rodzicami i między Tobą i rodzeństwem?
Damian: Ja jak na moje myślenie mam rodzinę „ogarniętą” – jak to się u nas mówi.
X.M.: Damianie, czy palenie trawy jest dla Ciebie nieodzowne i konieczne?
Damian: Jak chcę to palę, ale jak nie chcę to nie robię. Mam nad sobą kontrolę, bo
normalnie pracuję, funkcjonuję jak normalny człowiek.
X.M.: To w takim razie powiedz mi, dlaczego wydajesz kasę na bakę 30 ZETA?
Damian: Ogólnie to mi chodzi o dobrą zabawę na dyskotece, ale jak tam pojadę to
nie muszę zażywać, bo od tego się człowiek potrafi powstrzymać.
X.M.: Myślę, że problemem dla Ciebie jest na dyskotece zabawa bez alkoholu i
narkotyków!
Damian: Tzn. jak to w tych czasach jest! Alkohol każdy spożywa a narkotyki nie
wszyscy chcą brać – jak ktoś chce to sobie bierze!
X.M.: Damian a bawiłeś się już wiele razy bez zioła i piwa?
Damian: Bez konopi już się wielokrotnie bawiłem i da się z tym żyć-gorzej jest z
piwem!
X.M.: Myślę Damianie, że potrzeba większej autokontroli a następnie całkowitej
rezygnacji z palenia zioła i również picia piwa i innych trunków.
Życzę Ci, abyś potrafił docenić swoją osobę, że jesteś jak inni wartościowy i
zasługujący na szacunek ze strony innych, ale i Ty powinieneś też tymi uczuciami
obdarzać innych. Bądź bardziej odpowiedzialnym za siebie i bardziej otwarty na
innych, ale przy tym roztropniejszy i rozsądniejszyJ
LIFETIME J
Damian: Myślę teraz, że nie warto brać, bo w głowie to zostaje, są tzw. „dziury” –
często się o czymś zapomina i trudno jest z tym żyć!
X.M.: SZCZĘŚĆ CI BOŻE DAMIAN i niech Cię Pan strzeże przed złemJ
Wywiad z Mariuszem w Częstochowie w dn. 01. 09. 2009 r.
X.M.: Mariuszu witamJ
Spotykamy się w życiu z wieloma ludźmi, poznajemy ich
i również samych siebie. Pozwala nam to również na moralną ocenę tych relacji
zachodzących między nami. O ile wiem z wcześniejszego dialogu z Tobą w Twojej
rodzinie jest pewna dysfunkcja w relacjach przez górowanie zła jakim jest
CHCIWOŚĆL
Mariusz: Myślę proszę księdza, że jest to problem kompleksowy, ponieważ wiele
spraw nakłada się na siebie razem min. alkoholizm, manipulacje, podejrzenia o
zdradę małżeńską, zawiśćL
X.M.: Która z tych przywar – grzechów najbardziej Ciebie dotykała?
Mariusz: Wydaje mi się, że jest to alkoholizm dziadka ze strony obojga rodziców.
Rodzice też popijali.
X.M.: Masz Mariuszu już 24 lata i powiedz mi jak często się to picie zdarzało
Twoim rodzicom i dziadkom?
Mariusz: Dziadek pił najczęściej, gdy nie radził sobie w życiu z problemami
osobistymi i zawodowymi. Jeśli chodzi o rodziców to pili często. Głównym
powodem tego nadużywania alkoholu była walka o ziemię z sąsiadami, którzy też
są z nami spokrewnieni.
X.M.: Jak długo ta walka o miedzę trwała?
Mariusz: Było to ok. 15 lat. Moi rodzice obecnie są na odwyku już od 9 miesięcy.
X.M.: Jak Ty radzisz sobie z problemami życiowymi, bo przecież każdy z nas je
przeżywa. Czy sięgasz po alkohol, leki, narkotyki?
Mariusz: Jeśli idzie o alkohol to piję w towarzystwie tzn. przy szczególnych
okazjach i w umiarkowanych ilościach. Przeważnie jest to piwo, czasem, ale bardzo
rzadko wódka.
X.M.: Mariuszu a jak myślisz, czy ta polska wada jaką jest pijaństwo może dotknąć
Ciebie również osobiście?
Mariusz: Istnieje takie niebezpieczeństwo, z którego zdaję sobie sprawę.
Testowałem siebie ile mogę wypić, żeby jeszcze kontrolować swoje reakcje!
X.M.: Powiedz mi jeszcze jeśli chodzi o chciwość w rodzinie!
Mariusz: Obserwowałem, że walkę o kasę toczą moi rodzice, bo mama jak i tata
chce rozporządzać finansami.
X.M.: Jak myślisz, czy to, że rodzice są uzależnieni od alkoholu może mieć wpływ
właśnie na takie ich zachowania dotyczące pieniędzy?
Mariusz: Rodzice mnie, brata, siostrę kiedy prosiliśmy o pieniądze odsyłali do
siebie nawzajem. Udawali, że nie mają pieniędzy a później okazywało się, że mieli
jednak, bo kupowali alkohol. Potrafili wydawać mnóstwo pieniędzy na alkohol nie
dbając o nas jak należy, co jest powinnością rodziców.
X.M.: Wspomniałeś też wcześniej Mariuszu o PODEJRZENIACH ZDRADY
MAŁŻEŃSKIEJ. Jak myślisz, czy możesz ufać tacie, który stwierdził kiedyś do
Ciebie, że mama powinna iść do pracy a wychodziła od sąsiada.
Mariusz: Ta zdrada małżeńska jest możliwa, bo kiedy mieszkałem z mamą i miałem
21 lat to ona mówiła mi, że wychodzi do pracy a okazywało się, że sporadycznie,
ale jednak nie była w pracy i nocowała u kogoś.
X.M.: Mariuszu będziesz musiał bardzo blisko współpracować z Bogiem po Twoim
nawróceniu, jak będzie taka potrzeba to i skorzystać z porady psychologa, aby po
traumie, jaką przeżywałeś przez tak długi okres w życiu z rodzicami i dziadkami
dojść powoli do siebie lecząc zadane Ci i Twojemu rodzeństwu rany psychiczne i
duchowe, aby móc już normalnie funkcjonować jako szanujący się człowiek i w
tym niech Cię PAN JEZUS prowadzi i błogosławi Tobie rodzeństwu i również
módlcie się o uwolnienie z nałogu dla rodziców i o przebaczenie sobie- SZCZĘŚĆ
WAM BOŻEJ
Mariusz: Proszę księdza zapisałem się na terapię DDA i byłem już na pierwszym
spotkaniu, za co już jestem wdzięczny, bo rozszerzy to moje horyzonty i spojrzenie
na moich rodziców, dziadków, rodzeństwo i mam nadzieję, że przyczyni się do
odbudowania zepsutych przez alkoholizm więzi między namiJ
Bóg zapłaćJ
11. Resime
RESIME :)
Moim zadaniem było dokonanie analizy grzechów pokoleniowych, czyli
grzechów naszych w kontekście grzechów naszych przodków. Mam nadzieję
Drogi Czytelniku, że dobrnąłeś do końca i przed Panem zdasz sprawę, bo z
każdego naszego osobistego grzechu będziemy rozliczeni przez Miłosiernego,
ale i Sprawiedliwego Pana Jezusa. Ten przegląd techniczny grzechów
międzypokoleniowych miał za zadanie uświadomić Ci, że wszystko wpływa na
nasze życie tzn. również zło wyrządzone nawet niechcący, czy też celowo ma
ogromny wpływ na nasze postępowanie. Trzeba Diabłu powiedzieć w końcu
WETO!!!BASTA!!!SPADAJ!!!:)
V. Na zakończenie tej opowieści oddaję głos ŚWIĘTEMU
PAPIEŻOWI JANOWI PAWŁOWI II :)
Papież w Encyklice DOMINUM ET VIVIFICANTEM poucza o tym,
abyśmy słuchali w sobie DUCHA ŚWIĘTEGO i kierowali się w życiu
Jego natchnieniami:
„
Święty Paweł stał się szczególnym wyrazicielem owego napięcia i
zmagania, jakie nękają serce człowieka. „Oto, czego uczę: - czytamy w
Liście do Galatów – postępujcie według Ducha, a nie spełnicie
pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch
do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie
czynicie tego, co chcecie” Ga 5, 16 n. W człowieku, który jest istotą
dwoistą, duchowo-cielesną, istnieje pewne napięcie, toczy się poniekąd
walka pomiędzy dążeniami „ducha” i „ciała”. Walka ta należy do
dziedzictwa grzechu, jest jego następstwem i równocześnie je potwierdza.
Stanowi część codziennego doświadczenia. Apostoł pisze: „Jest zaś
rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość,
wyuzdanie… pijaństwo, hulanki i tym podobne”. Wymienia jednakże nie
tylko grzechy, które można by określić jako cielesne, ale także inne, jak
np. „nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie – pogoń za zaszczytami,
niezgoda, rozłamy, zazdrość” Ga 5, 19-21 Wszystko to stanowi „uczynki
rodzące się z ciała”.
Tym niewątpliwie złym, uczynkom Paweł przeciwstawia „owoce ducha”,
takie jak: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć,
wierność, łagodność, opanowanie”. Ga 5, 22n. Na podstawie kontekstu
staje się jasne, że nie chodzi Apostołowi o upośledzenie i potępienie ciała
jako współkonstytuującego wraz z duchową duszą naturę człowieka i
jego osobową podmiotowość. Chodzi natomiast o uczynki, czy też raczej
o stałe usposobienie – cnoty i wady – moralnie dobre lub złe, które są
owocem ulegania (w pierwszym wypadku) bądź też opierania się (w
drugim wypadku) zbawczemu działaniu Ducha Świętego. Stąd też
Apostoł pisze: „Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy” Ga 5,
25.
W innym zaś miejscu: „Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do
tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego
chce Duch”. Żyjemy zaś według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w nas
mieszka” Rz 8,5.9. Całe to Pawłowe przeciwstawianie życia „według
Ducha” życiu „według ciała” prowadzi dalej do przeciwstawiania:
„życia” i „śmierci”.
„
Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha – do
życia i pokoju”. Stąd napomnienie Apostoła: „jeżeli będziecie żyli
według ciała, czeka was śmierć, jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać
będziecie popędy ciała – będziecie żyli” Rz 8, 6.13.
„
Z tym dniem zostałem zdekonspirowany nie tylko przed Polską, ale
przed całym światem. Nie wiem co z tym mam zrobić? Po prostu niech
leci.
Ciekawa rzecz, że niektórzy zaś uważają, że to coś warta, ale nie
uważaliby tak, że to co się stało, się stało
A zatem niech leci, niech leci…”
(Jan Paweł II – Święty nasz Ojciec)
I jeszcze na temat nowej ewangelizacji również za pomocą Internetu nasz
Papież napisał:
„
Jednakże moment historyczny, który obecnie przeżywamy, a w każdym
razie przeżywają go liczne narody, stanowi wielkie wezwanie do
„NOWEJ EWANGELIZACJI”, to znaczy do głoszenia Ewangelii
zawsze NOWEJ i zawsze niosącej NOWOŚĆ; do ewangelizacji, która
MUSI BYĆ PROWADZONA „Z NOWĄ GORLIWOŚCIĄ, NOWYMI
METODAMI i z zastosowaniem NOWYCH ŚRODKÓW WYRAZU”
To zakończenie słowami Jana Pawła II jest dla zatwardziałych i skostniałych,
SZTYWNIAKÓW – kapłanów, zarówno PROBOSZCZÓW jak i
WIKARIUSZY -
AMEN
Życzę sobie i Wszystkim czytającym, abyśmy mieli takie spojrzenie na otaczającą
nas rzeczywistość dobra i zła, jaką nam w całym swoim 28 letnim pontyfikacie
darował nam nasz św. Jan Paweł II, nasz ukochany Ojciec. Wybierajmy więc życie
wg Ducha Świętego i niechaj następuje w nas i wokół nas zawsze „Wiosna” –
Miłość, Pokój, Dobro
„
Pójdźmy ku przyszłości…” Jan Paweł II
W Częstochowie u św. Jacka w dniu 03.09.2009 r. godz. 04 00
12. O naszej kochanej młodzieży - socjologia
PRACA Z SOCJOLOGII RELIGII
Częstochowa 13 stycznia 2001 roku
Próba spojrzenia na religijność młodzieży w III RP
w kontekście programu „nowej ewangelizacji”
Bazę do powyższego artykułu stanowią spotkania z młodzieżą studencką, z młodzieżą ze szkół średnich oraz
młodzieżą ze szkół podstawowych i gimnazjalnych.
Wieloletnia praca autora z młodzieżą pozwala na wykorzystanie osobistych doświadczeń jako katechety a
często również jako zastępującego wychowawcę dla dzieci i młodzieży będącej na różnym etapie rozwoju
osobowości.
Powyższy temat można rozpatrywać wycinkowo ograniczając się tylko do pewnych określonych grup
społecznych młodzieży lub też rozszerzyć go na większą skalę, ale wtedy potrzebne byłyby badania ankietowe,
aby można było na ich podstawie określić religijność polskiej młodzieży. Autor ograniczy się przy
przedstawianiu treści tematu do pewnych populacji polskiej młodzieży, z którą spotykał się w ostatnich kilku
latach odbywając różnorodne praktyki duszpasterskie, specjalistyczne, oraz praktyki homiletyczne i
katechetyczne.
Podczas wakacji 2000 r. autor prowadził rekolekcje oazowe przy parafii św. Zygmunta w Częstochowie. Grupa
oazowa liczyła 32 osoby. Wśród uczestników znaleźli się studenci, młodzież szkół licealnych i szkół
zawodowych z terenu Archidiecezji Częstochowskiej. Wiek uczestników Oazy należy umiejscowić
w przedziale między 18 a 26 rokiem życia.
Na podstawie rozmów z uczestnikami Oazy Żywego Kościoła (OŻK) III stopnia autor może stwierdzić, że
młodzież zrzeszająca się po to, aby żywo wyznawać swoją wiarę w Boga będąc razem w grupie – wspólnocie
jest mocno zintegrowana. Młodzież w takiej zamkniętej wspólnocie ma możliwość błyskawicznego kontaktu z
duszpasterzem, animatorem i również wzajemnie między sobą. Tylko w pojedynczych przypadkach były z tym
trudności. Pewne osoby ze wspólnoty od samego początku trwania rekolekcji aż do ich zakończenia
wykazywały wewnętrzne zamknięcie wobec innych w grupie. Nie można jednak powiedzieć, że nie skorzystały
z tych rekolekcji oazowych ze względu na to, że nie jesteśmy upoważnieni do tego, aby mierzyć, czy też ważyć
wzrastającą łaskę i działań nadprzyrodzonych w duszach ludzkich. Podstawę jednak do takiego stwierdzenia
stanowi obserwacja spotkań w małych grupach, w których autor uczestniczył jak również w całej wspólnocie
podczas medytacji, adoracji, modlitwy spontanicznej i wspólnie przeżywanej Eucharystii. Autor dla dziewcząt
przygotował wcześniej i zaproponował odczytanie indywidualne swojego artykułu z duchowości pt: „Nie
bójcie się świętości...”. Zaobserwował w następstwie, że młodzież stała się bardziej komunikatywna oraz
okazująca wobec autora zaufanie, co dawało we znaki w poszczególnych rozmowach na tematy religijne i
osobiste. Na podstawie tychże rozmów autor dowodzi, że młodzież z OŻK III stopnia posiada te same
nierozwiązane jeszcze problemy, co młodzież z tzw. „marginesu społecznego”, z tą tylko różnicą, że tzw.
„trudna młodzież” ukazuje to swoim zachowaniem często patologicznym i również wyglądem zewnętrznym a
młodzież tradycyjnie religijna te same problemy nosi w swoim wnętrzu i podejmuje często próby religijnego
rozwiązywania ich korzystając ze środków zbawczych tj. Eucharystii, sakramentu pojednania, kierownictwa
duchowego, modlitwy, medytacji nad Słowem Bożym.
Autor miał możliwość porównania młodzieży tradycyjnie religijnej grupującej się m.in. w takich wspólnotach
jak: Oaza, Odnowa w Duchu Świętym, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży z młodzieżą trudną, z którą
spotykał się w minionym czasie jako zakonnik wykonujący specjalistyczne posługi duszpasterskie m.in.
w Areszcie Śledczym, Pogotowiu Opiekuńczym jak również spotykał się często i dialogował z poszczególnymi
młodymi ludźmi zaliczanymi przez społeczeństwo do tzw. „marginesu społecznego”. Byli to przeważnie
młodzi ludzie uzależnieni od narkotyków, alkoholu, od grup subkultury w Polsce i na terenie Portugalii oraz
Francji.
Podsumowując spotkania i rozmowy religijne z młodzieżą studencką autor jednoznacznie może stwierdzić, że
problematyka przewijająca się podczas tych rozmów koncentrowała się na zachowywaniu Bożych Przykazań, a
zatem na moralności chrześcijańskiej dotyczącej w głównej mierze rodziny i również kontaktów
międzyludzkich poza rodziną. Konflikty, jakie mają miejsce w rodzinie rzutują bardzo często na relacje z
innymi ludźmi i są one często powodowane niedojrzałością rodziców. Częstą przyczyną tych konfliktów –
zakłóceń w rodzinie jest brak właściwej hierarchii wartości u młodych, brak umiejętności kierowania emocjami
oraz rozchwiana, ale tworząca się nieustannie osobowość.
Rekolekcje oazowe III stopnia miały charakter duchowej rekonwalescencji i odpoczynku z Bogiem w pewnej
czasowej izolacji od świata i zasad, którymi się ten świat, na co dzień kieruje.
Uczestnicy OŻK III stopnia na zakończenie rekolekcji podczas modlitwy dawali świadectwo jak przeżyli te
rekolekcje, jakie przemiany dokonały się w ich wnętrzu, ale zarazem stwierdzali (takie było zdanie większości
uczestników), że posiadają obawy, czy sprostają zadaniom, gdy ponownie powrócą do swych środowisk tzn.
czy ideały, metody stosowane na oazie w celu budowania właściwego kontaktu z Bogiem i bliźnimi będą
potrafili zastosować w codziennym życiu, gdy będą zdani tylko sami na siebie w swoich środowiskach
rodzinnych i koleżeńskich.
Od dłuższego już czasu autor bada zjawisko autentycznego nawrócenia, które uważa za przełom życia
prowadzący do radykalizmu ewangelicznego koniecznego tak bardzo do nowej ewangelizacji, do której tak
często zachęca Ojciec Święty Jan Paweł II. Odbywając praktykę katechetyczną w Technikum Zakładów
Naukowych (TZN) w Częstochowie autor miał okazję do częstych rozmów z młodzieżą przeważnie męską na
tematy religijne wykorzystując w tym celu przerwy między lekcyjne. Na ich podstawie doszedł do wniosku, że
w technikum młodzież jest bardzo szczera, prawdziwa i tego samego wymaga od swoich rozmówców.
Na pytanie, na czym polega nawrócenie otrzymywał od młodzieży różne odpowiedzi. Zamieszczone zostaną
tylko niektóre ze względu na wielki skrót, wymagany do przedstawienia powyższego tematu o religijności
polskiej młodzieży.
Uczeń z kl. III L Z Artur tak stwierdził: „Nawrócenie to powrót do wiary. Nawrócenie wg mnie to wejście na
dobrą drogę”.
Inny uczeń z tej samej klasy na pytanie dotyczące nawrócenia stwierdził: „Nawrócenie to zmiana wiary,
zmiana poglądów”.
Ciekawe jest również stwierdzenie Macieja z kl. III L Z: „Nawrócenie to powrót do korzeni z uwzględnieniem
przeżycia emocjonalnego i duchowego”
Na pytanie katechety: „Czy jesteś nawrócony?” - przedstawione zostały przez uczniów cztery odpowiedzi: 1 –
tak, 1 – nie, 2–e odpowiedzi posiadały wątpliwości.
Jeśli chodzi o wypowiedź Artura i Macieja to treść ich odpowiedzi wskazuje na metanoię, czyli przemianę
wewnętrzną, zmianę postępowania a zarazem odnowę duchową, o której również naucza Papież Jan Paweł II.
Wypowiedzi uczniów są jakąś wytyczną domagającą się postępowania według zasad Ewangelii. Chodzi tutaj
o radykalizm ewangeliczny. Wypowiedz Sławomira nie jest dosyć klarowna, ponieważ wskazuje na zmianę
wiary, na jakieś uwikłanie religijne w innej wierze, w innym wyznaniu religijnym. Część druga jego
odpowiedzi mieści się jeszcze w temacie nawrócenie, ponieważ w nawróceniu chodzi o zmianę myślenia
i postępowania wg zasad Ewangelii. Wypowiedz w pierwszej części jak i drugiej jest jednak zbyt ogólna, aby
można było ją ocenić precyzyjnie i obiektywnie.
Autor występując z ramienia KSM-u przeprowadził wywiad z Panią Natalią Niemen – śpiewaczką zespołu
New Life „M”. Zapytał w ramach wywiadu o jej nawrócenie. Pani Natalia tak opowiedziała o swojej duchowej
przemianie: „W moim przypadku był to proces, który trwał długo. Bóg ma dla każdego człowieka indywidualną
drogę. Moja droga to jest właśnie takie stopniowe osiąganie pewnych schodków. Bóg jak Dobry Ojciec
przenosi bardzo powoli i spokojnie na coraz to wyższe stopnie. Kiedy byłam małą dziewczynką chodziłam do
kościoła i lubiłam się modlić. To było dobre na poziomie dziecka i dziękuję Bogu, że tak to przebiegało. Dało
mi to podstawę wiedzy i Biblii. Potem przeżywałam okres buntu i nie wszystko mi się układało dobrze. Pewnego
dnia ktoś mi powiedział, że Jezus Chrystus to prawdziwa Osoba i że Jezus jest przez cały czas blisko. Nasze
serce winno być miejscem dla Jezusa, powinno być dla Niego domem. Moja droga do Pana Boga była trudna i
pokręcona, bo spotkałam się z takimi ludźmi, którzy mieli troszkę dziwną filozofię chrześcijańską i przez jakieś
dwa lata pewne rzeczy nie zgadzały mi się i to było bardzo bolesne i miałam chęć rzucenia wszystkiego i
pójścia własną drogą. Czułam jednak taki cichutki głos Jezusa gdzieś głęboko w sercu i prosiłam Pana, abym
wierzyła, że On przeprowadzi mnie przez te dziwne doświadczenia. Prosiłam wtedy: Boże pokaż mi Siebie, jaki
Jesteś naprawdę?”. Bóg zaczął odsłaniać mi się powoli, Bóg zaczynał odsłaniać mi swoje oblicze. Bóg
pokazuje mi jak wielka jest rola Ducha Świętego, jak jest to ważna Osoba. Duch Święty jest zawsze, zawsze
obok nas nawet, gdy tego nie odczuwamy. Powinniśmy ubiegać się o to, aby ten Duch Boży mógł mieszkać w
naszym sercu i mógł działać w nas i przez nas. Tym obecnie żyję i tym chcę się też dzielić. To jest teraz dla mnie
bardzo ważne”
Pisząc o nawróceniu należy spojrzeć na zagadnienie doświadczania Boga osobowego. Jeśli nie dojdzie do tego
doświadczenia przeżycia religijne wg autora, będą tradycyjne, kulturowe, obyczajowe i egocentryczne a wiara
czy to ludzi młodych wiekiem, czy też starszych będzie zdeformowana, ale zawsze z możliwością ewoluowania
ku autentycznemu nawróceniu. Autorka wywiadu stwierdziła, że Bóg dla każdego człowieka ma swoją
indywidualną drogę. Podobnie również uważa autor, że każdy człowiek jest w drodze ku pełni jedności z
Bogiem. Stwierdzenie autora nie jest negatywne, lecz stara się zauważyć, że każdy człowiek jest na różnym
etapie rozwoju religijnego – duchowego. Wszystkie przeżycia religijne łączące się ze słuchaniem i
wypełnianiem słowa Bożego w codziennym życiu, modlitwą, przystępowaniem do sakramentów świętych a
szczególnie do sakramentu pokuty i Eucharystii przyczyniają się do autentycznego nawrócenia w skład, którego
wchodzą pojedyncze – etapowe nawrócenia „przylgnięcia do Boga Żywego” prowadzące w efekcie do
nieustannego trwania w Bogu możliwego po prawdziwym nawróceniu i odkryciu Żywego, Osobowego Boga.
Pani Natalia Niemen zapytana podczas wywiadu o polską młodzież, o jej religijność odpowiedziała: „Dzieciaki
na wioskach, gdzie koncertowaliśmy są czystsze, nie są zepsute mediami, bzdurami dzisiejszej cywilizacji.
Młodzież z większych miast ma swoje problemy. Młodzi są sfrustrowani, mają problemy w rodzinie, presja
świata dotyka ich życia. Generalnie ta młodzież to otwarte i skromne i takie proste w najpiękniejszym tego
słowa znaczeniu dzieciaki”
Pani Natalia Niemen zapytana podczas wywiadu o to, co chciałaby przekazać młodym? Co dla nich uważa za
najważniejsze powiedziała: „Najważniejszą rzeczą, której człowiek poszukuje i do której dąży to poczucie
jedności, którą można uzyskać przez miłość. Takiej miłości agape doświadczyłam i jej wciąż trzeba się uczyć.
Chciałabym, aby ich młode serca były skierowane na Pana Boga, który nie jest jakimś „starszym gościem z
długą brodą”, „skostniałym dziadkiem”, ale jest wspaniałym kochającym Ojcem, karcącym, ale ku naszemu
dobru. Zachęcam do tego, aby młodzi szli drogą Jezusa, bo to jest jedyna dobra droga. Bóg nigdy nie daje
czegoś ponad miarę – tak, że nie ma się, czego bać!
Myślę, że jeśli zechcemy poznawać miłość Boga, tym samym Bóg pokaże nam, że nas kocha bezwarunkowo.
Spojrzymy wtedy przez Jego pryzmat na siebie i będziemy mogli pokochać samych siebie, będziemy wtedy też
umieli dawać miłość innym ludziom i ją również od nich przyjmować! To jest najważniejsze! Wszystko skupia
się w miłości Boga! Będziemy wtedy chcieli iść za Bogiem przez całe życie...”
Na podstawie przeprowadzonej ankiety przez P. mgr Bożenę Zyś – wieloletnią katechetkę z Pomorza autor
pozyskał jej wyniki i chce je również przedstawić w niniejszym opracowaniu tematu. Treść zawarta w ankiecie
dotyczyła przystępowania do sakramentów świętych: pokuty i Eucharystii. P. mgr Bożena Zyś ankietę
przeprowadzała w Roku Wielkiego Jubileuszu - 2000 wśród młodzieży ze Szkoły Podstawowej i Gimnazjum.
Na podstawie obliczeń dokonanych przez katechetkę można w przybliżeniu stwierdzić, że 67 % młodzieży z
tamtego terenu systematycznie przystępuje 1 raz w miesiącu do sakramentu pojednania i podczas coniedzielnej
Eucharystii przyjmuje Komunię świętą. Ankietą nie zostali objęci uczniowie nieobecni wtedy na katechezie z
powodu choroby, dlatego obliczenia podane są w przybliżeniu. Ankieta była prowadzona w klasach V i VI
Szkoły Podstawowej oraz I i II Gimnazjum.
Powyższe wyniki świadczą o żywotności wiary u ludzi młodych, którzy są objęci katechizacją. W rozmowie z
katechetką doszliśmy wspólnie do wniosku, że niektórzy spośród młodzieży tzn. ci, którzy korzystają z życia
sakramentalnego 67 % są na etapie odkrywania Boga a inni zawarci w pozostałych 33 % są na etapie
poszukiwania Boga, pomimo tego, że deklarują się jako wierzący. Ich wiara jednak nie jest żywotna, ponieważ
nie korzystają ze środków zbawczych tj. sakramentów świętych.
W styczniu 2001 roku autor pracy miał okazję katechizować dzieci i młodzież w Szkole Podstawowej i
Gimnazjum. Na jednej katechezie prowadzonej w każdej grupie katechizowanych podkreślał prawdę o
obecności Boga i o jej ważności w życiu każdego człowieka ochrzczonego. Podczas tej szczególnej katechezy
została młodzieży przybliżona duchowa sylwetka Świętej Tereski od Dzieciątka Jezus z Lisieux. Autor
katechezy zaobserwował u dzieci i młodzieży duże zainteresowanie tzw. Małą Świętą, na co również
wskazywały pytania na katechezie i również podczas przerw między lekcyjnych. Uczestnicy katechezy
wykazywali ożywienie tematem i również faktem dotyczącym życia w obecności Boga, na co dzień. Można już
na tej podstawie jednak bardzo ostrożnie wyciągnąć wniosek, że młodzi ludzie podejmują kontakt z Bogiem
tylko chwilowo, gdy posiadają jakieś potrzeby. Kierują wtedy prośby do Boga w celu ich zaspokojenia. Życie
w obecności Boga u młodzieży ogranicza się bardzo często do modlitwy wieczornej, dwóch lekcji religii i
Mszy świętej w niedziele, co zarazem świadczy o braku żywotności wiary u młodych.
Zdaniem autora wielkim dobrem dla duszpasterstwa jest religijność młodzieży taka, jaka obecnie istnieje,
ponieważ na jej bazie można wykorzystywać nowe środki i metody w celu odnowienia życia religijnego oraz
zdynamizowania go nie pomijając jednak interwencji Pana Boga i działania łaski. Możliwe będzie wtedy
również wprowadzanie zasad moralnych zawartych w Dekalogu w codzienne życie młodych, którzy są bardzo
ekspresyjni i przebywają w różnych środowiskach społecznych.
Współczesne obserwacje świadczą o tym, że młodzież i dzieci chcą żyć Bogiem. Należy jednak
ukierunkowywać ich patrzenie na Boga i ciągle podsycać ich dążenia wewnętrzne oparte na Przykazaniach
Bożych i Błogosławieństwach Pana Jezusa.
W katechezie i homilii wymagane są, więc współcześnie żywe świadectwa, które bardziej przemawiają niż
suche nauczanie o Bogu. Należy w przekazie uwzględniać Boga Żywego i nieustannie obecnego i działającego.
Współcześnie Boga jako Pana Życia należy wprowadzić w całe życie i we wszystkie wymiary ludzkiej
egzystencji a wtedy w opinii autora religijność młodych wzrośnie i zacznie tętnić życiem i możliwe będzie
wprowadzanie programu nowej ewangelizacji. Młodzi wciąż czekają bardziej na świadków niż nauczycieli
Prawdy.
Konkludując całość niniejszego opracowania dotyczącego religijności polskiej młodzieży autor przybliżając
poszczególne wydarzenia i doświadczenia ze swoich praktyk duszpastersko – specjalistycznych dochodzi do
wniosku, że religijne życie młodych w dalszym ciągu winno być objęte szczególną troską przez duszpasterzy,
moderatorów i animatorów poszczególnych wspólnot działających na terenie parafii.
Jakimś bardziej ogólnie dostrzeganym wskaźnikiem eksponującym religijne życie ludzi młodych są spotkania
kontynuowane od kilku już lat w Lednicy. Zjazdy młodych w ekumenicznym Taizé świadczą o potrzebach
duchowych młodzieży, która bardzo spontanicznie przeżywa spotkania z Bogiem w drugim bracie i siostrze
pomimo różnic wiary, rasy, języka i narodowości.
Dwa i pół miliona młodych ludzi z 159 krajów świata przyjechało do Rzymu, aby od 15-20 sierpnia 2000 roku,
u grobów Apostołów świętować razem z Ojcem Świętym Wielki Jubileusz. Papież Jan Paweł II 15 sierpnia
2000 roku dokonał uroczystego otwarcia Światowego Dnia Młodzieży. Ojciec Święty powiedział wtedy do
młodych: „Droga młodzieży! Czy trudno jest wierzyć w takim świecie? Czy trudno jest wierzyć w roku
dwutysięcznym? Tak! Jest trudno! Nie należy tego ukrywać. Jest to trudne, ale z pomocą łaski jest to możliwe,
tak jak Jezus wyjaśnił Piotrowi: [Ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie](Mt
16,17). Tego wieczoru przekażę wam Ewangelię. Jest to dar, który Papież zostawia Wam tej niezapomnianej
nocy. Słowo zawarte w Ewangelii jest słowem Jezusa. Jeśli będziecie słuchać go w milczeniu, w modlitwie,
korzystając z mądrej rady waszych księży i wychowawców, pomocnej w zrozumieniu zastosowania tego słowa
do waszego życia – wtedy spotkacie się z Chrystusem i pójdziecie za Nim, angażując dzień po dniu swoje życie
dla Niego...”
Ojciec Święty bardzo mocno podkreślał, co ma stanowić centrum życia ludzi młodych. Wskazał na Eucharystię
jako na źródło życia każdego człowieka, który wierzy w Chrystusa Pana Zmartwychwstałego. Papież Jan Paweł
II pouczył młodych: „W pytaniu Piotra: [Do kogóż pójdziemy?] - zawiera się już odpowiedź dotycząca drogi,
jaką należy iść. Jest to droga, która prowadzi do Chrystusa. A do boskiego Nauczyciela dotrzeć można
osobiście. Jest, bowiem obecny na ołtarzu w rzeczywistości swojego Ciała i Krwi. W Ofierze Eucharystycznej
możemy zetknąć się, w sposób tajemniczy, ale rzeczywisty, z Jego osobą czerpiąc z niewyczerpanego źródła
Jego Życia jako Tego, który zmartwychwstał...
Eucharystia jest sakramentem obecności Chrystusa, który daje nam siebie, bo nas kocha, kocha On każdego z
nas w sposób osobisty i jedyny w konkretnym życiu, każdego dnia w rodzinie, wśród przyjaciół, na studiach i w
pracy, w wypoczynku i w rozrywce. Kocha nas, kiedy napełnia świeżością dni naszej egzystencji i także
wówczas, gdy w godzinie cierpienia dopuszcza by przyszedł na nas czas próby. Również, bowiem przez
najcięższe doświadczenia daje nam słyszeć swój głos...”
Podsumowując całość wypowiedzi Papieża Jana Pawła II można stwierdzić, że przesłanie Ojca Świętego
zawiera podstawowe prawdy dotyczące życia duchowego. Papież zachęca młodych, aby dbali o modlitwę, aby
żyli świadomością obecności Pana Jezusa Zmartwychwstałego i nieustannie podejmowali Jego Słowa Życia.
Młodzi mają się karmić Ciałem i Krwią Pana Jezusa, które są dla każdego wierzącego pokarmem na drodze do
pełni zjednoczenia z Bogiem w Trójcy Przenajświętszej Jedynym.
Powyższe stwierdzenia faktów dotyczących różnych spotkań religijnych ludzi młodych przemawiają za tym, że
młodzież (również polska) pragnie żyć Chrystusem, na co dzień. Religijność ludzi młodych została dostrzeżona
m.in. w Lednicy i w Rzymie, ale również w poszczególnych parafiach, gdzie młodzi gromadzą się pod opieką
swoich duszpasterzy modlą się i działają również apostolsko.
Religijne życie polskiej młodzieży należy, zatem postrzegać w pozytywnej perspektywie, ponieważ nasza
polska młodzież przeżywa obecnie wiosnę i zaczyna od nowa tryskać życiem Chrystusa Zmartwychwstałego,
wprowadzając Go w najtajniejsze miejsca swej egzystencji. Ze strony duszpasterzy konieczne jest jednak
zatroszczenie się i umożliwienie młodym kontynuacji idei nowej ewangelizacji w poszczególnych parafiach w
Polsce.
Ks. bp Kazimierz Romaniuk w swoim artykule o nowej ewangelizacji wymienia warunki, jakie mają spełniać
duszpasterze, aby umożliwić wejście w życie programu głoszenia na nowy sposób Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Te same warunki do spełnienia powyższego zadania dostrzegają również ludzie młodzi i domagają się od
swoich duszpasterzy i moderatorów ich realizacji. Biskup Romaniuk stwierdza m.in. w swoim artykule: „...
istota tak zdecydowanie postulowanej przez Ojca Świętego nowości naszych działań pastoralnych znajduje się
chyba gdzie indziej. Chodzi o to, żebyśmy ewangelizowali lepiej, gorliwiej, ofiarniej, z większym poświęceniem.
Żebyśmy staranniej przygotowywali się do głoszenia słowa Bożego, żebyśmy pobożniej sprawowali sakramenty
święte, żebyśmy byli bardziej wrażliwi na wszelką nędzę ludzką, a nade wszystko, żebyśmy pociągali do
Chrystusa przykładem naszego codziennego życia. Wówczas i nasi wierni będą nie tylko słuchaczami, ale
i czynicielami Ewangelii. Ojciec Święty pisze: „Nowa ewangelizacja potrzebuje prawdziwych świadków, ludzi
zakorzenionych w krzyżu Chrystusa i gotowych dla Niego ponieść ofiary. Prawdziwe, bowiem świadectwo o
życiodajnej mocy Krzyża daje ten, kto w Jego imię pokonuje w sobie grzech, egoizm i wszelkie zło i pragnie
naśladować miłość Chrystusa do końca (...) Niech Krzyż (...) rodzi nowych i odważnych głosicieli i wyznawców
kochających Kościół i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów wiary”(Pastores dabo vobis).
Papież docenia również należyte wykorzystanie przez tych duszpasterzy najnowocześniejszych osiągnięć
techniki i cywilizacji”
Podsumowaniem tej pracy niechaj będzie wezwanie Ojca Świętego Jana Pawła II do wypełniania programu
nowej ewangelizacji w codzienności naszego życia, skierowane głównie do młodych chrześcijan: „Drodzy
Młodzi!
Nie bójcie się świętości... Otwórzcie do końca bramy waszych serc Chrystusowi!”.
(Jan Paweł II)
Trzmielik