Aktorzy:
Otto Skorzeny - Jerzy Bo
ń
czak
Adolf Hitler - Jan Peszek
Admirał Horthy - Marek Perepeczko
Ambasador Veesenmayer - Witold Pyrkosz
W
ę
gierski faszysta - Olaf Lubaszenko
SS-Sturmbannführer Otto Skorzeny, dowódca specjalnej jednostki, został wezwany do Wilczego Sza
ń
ca 15
wrze
ś
nia 1944 roku.
Przyjechał tam wczesnym popołudniem i maj
ą
c troch
ę
czasu do spotkania z Hitlerem rozgl
ą
dał si
ę
z
zaciekawieniem, zauwa
ż
ył,
ż
e wiele si
ę
zmieniło w Wilczym Sza
ń
cu od jego ostatniego pobytu.
Powstał nowy wielki bunkier numer 11, doskonale zabezpieczony przed bombami i atakiem gazowym. Hitler
ju
ż
zaczynał si
ę
obawia
ć
niespodziewanego przedarcia si
ę
du
ż
ego oddziału wojsk radzieckich. Co prawda,
główne siły Armii Czerwonej były jeszcze zbyt daleko, ale całkowicie uzasadnione były obawy przed
desantem spadochronowym, który mógłby opanowa
ć
lotnisko, gdzie wyl
ą
dowałyby radzieckie samoloty
transportowe przywo
żą
c działa i ci
ęż
k
ą
bro
ń
. Odparcie takiego ataku mogło si
ę
okaza
ć
niemo
ż
liwe. Hitler
nakazał wi
ę
c staranne przeanalizowanie mo
ż
liwo
ś
ci obrony jego głównej kwatery.
Esesman wprowadził Skorzenego do sali i pozostawił tam, w
ś
ród innych oficerów. Czekali na wej
ś
cie führera.
Skorzeny widywał go wielokrotnie. Ostatni raz we wrze
ś
niu 1943 roku przyjmował z jego r
ą
k odznaczenie za
uwolnienie Benito Mussoliniego, uwi
ę
zionego w hotelu "Campo Imperatore" na górze Gran Sasso. Führer był
wówczas pełen werwy, promieniuj
ą
cy energi
ą
, która udzielała si
ę
jego najbli
ż
szemu otoczeniu.
Gdy 15 wrze
ś
nia 1944 roku w sali konferencyjnej Wilczego Sza
ń
ca zobaczył ponownie Hitlera, widok ten
zmroził go. Patrzył na przygarbionego, przedwcze
ś
nie postarzałego człowieka, który cho
ć
trzymał lew
ą
r
ę
k
ę
za plecami, i tak nie mógł ukry
ć
jej dr
ż
enia.
Przywitał si
ę
z kilkoma oficerami i podszedł do Skorzenego. Powiedział par
ę
uprzejmych słów na temat
waleczno
ś
ci wypr
ęż
onego esesmana i polecił mu, aby brał udział w naradach dotycz
ą
cych sytuacji na
Bałkanach.
Trzeciego dnia, po kolejnej naradzie, powiedziano mu,
ż
e ma pozosta
ć
w sali. Führer kr
ążą
c wokół wielkiego
stołu z mapami zacz
ą
ł mówi
ć
:
Hitler: Front na granicy W
ę
gier ustabilizował si
ę
i musimy utrzyma
ć
tak
ą
sytuacj
ę
za
wszelk
ą
cen
ę
! Jest tam około miliona naszych
ż
ołnierzy i b
ę
d
ą
straceni, je
ż
eli nie
zatrzymamy Rosjan. Otrzymałem tajne raporty,
ż
e szef w
ę
gierskiego pa
ń
stwa, admirał
Horthy, próbuje nawi
ą
za
ć
kontakty z naszymi wrogami w celu zawarcia separatystycznego
pokoju. To oznaczałoby utrat
ę
naszych armii! On usiłuje zbli
ż
y
ć
si
ę
do zachodnich
mocarstw i Rosji. Jest nawet gotów odda
ć
si
ę
na łask
ę
Kremla!
Skorzeny patrzył na map
ę
wisz
ą
c
ą
na przeciwległej
ś
cianie. W wielk
ą
podkow
ę
Karpat zaginaj
ą
c
ą
si
ę
wzdłu
ż
w
ę
gierskich granic wbito 16 chor
ą
giewek, które oznaczały radzieckie armie. Je
ż
eli przedarłyby si
ę
przez
zapor
ę
, jak
ą
stanowiły góry, i wyszły na Nizin
ę
W
ę
giersk
ą
, nic nie mogłoby ich zatrzyma
ć
.
Hitler: Pan, Skorzeny, musi by
ć
przygotowany do zaj
ę
cia sił
ą
zamku w Budapeszcie, je
ż
eli
Horthy zdradzi nasz sojusz. Sztab Generalny rozwa
ż
a atak spadochroniarzy lub oddziałów
w szybowcach. Dowodzenie cał
ą
operacj
ą
w mie
ś
cie zostało powierzone nowemu
dowódcy korpusu, generałowi Kleemanowi. Podlega mu pan podczas tej operacji -
natychmiast musi pan rozpocz
ąć
przygotowania. Aby ułatwi
ć
panu pokonanie wszelkich
przeciwno
ś
ci w sformowaniu oddziału, otrzyma pan mój rozkaz na pi
ś
mie oraz szerokie
uprawnienia.
Dokument podpisany przez Hitlera głosił: "Sturmbannführer Skorzeny wykonuje mój osobisty i wysoce tajny
rozkaz najwy
ż
szej wagi.
Rozkazuj
ę
wszystkim politycznym i wojskowym władzom udzieli
ć
mu wszelkiej pomocy, jakiej wymaga, i
zastosowa
ć
si
ę
do jego
ż
ycze
ń
. Der Führer und Reichskanzler Adolf Hitler."
Hitler: Polegam na panu i pana
ż
ołnierzach.
Skorzeny spodziewał si
ę
szczególnego zadania, gdy tylko otrzymał wezwanie stawienia si
ę
w Wilczym
Sza
ń
cu. Polecił wówczas, aby komando "Mitte", jak nazwano batalion 502 Waffen-SS, było gotowe do akcji w
ka
ż
dej chwili.
Zadzwonił do Adriana von Foelkersama, szefa sztabu jego oddziału w Friedenthal pod Berlinem.
Skorzeny: Halo, Foelkersam? Otrzymałem wła
ś
nie nowe wa
ż
ne zadanie. We
ź
ołówek i
zapisz: 1 kompania w pełnym składzie ma wej
ść
na pokłady samolotów w Gatow dzisiaj o
20.00. Zapewnij amunicj
ę
i nie zapomnij o materiałach wybuchowych dla czterech
oddziałów saperskich.
ś
elazne racje na sze
ść
dni. Dowodzi porucznik Hunke. Ja odlatuj
ę
st
ą
d tak szybko, jak tylko b
ę
dzie to mo
ż
liwe, i przed dziesi
ą
t
ą
wyl
ą
duj
ę
na lotnisku
zakładów Heinkla w Oranienburgu. Czekaj tam na mnie.
Dopiero, gdy odło
ż
ył słuchawk
ę
, zorientował si
ę
,
ż
e nie podał kryptonimu operacji, lecz uznał,
ż
e bł
ą
d ten
naprawi zaraz po wyl
ą
dowaniu. Zdecydował,
ż
e akcja opanowania siedziby Horthy'ego b
ę
dzie nosi
ć
nazw
ę
"Panzerfaust".
Przygotowania ruszyły pełn
ą
par
ą
, ale zebranie ekwipunku i pojazdów potrzebnych do wykonania akcji nie
było spraw
ą
prost
ą
, pomimo rozkazu führera. We wrze
ś
niu 1944 roku w Niemczech, pustoszonych przez
alianckie bombowce, trudno było uzyska
ć
dodatkowy przydział. Postanowił wi
ę
c wykorzysta
ć
czas, jaki
musiał min
ąć
zanim jego oddział zgromadzi niezb
ę
dny ekwipunek, i pojecha
ć
do Budapesztu, aby osobi
ś
cie
rozejrze
ć
si
ę
na miejscu przyszłej akcji.
Przybył tam pod pseudonimem dr Wolff i zamieszkał w willi w
ę
gierskiego faszysty, gotowego udzieli
ć
niemieckim komandosom najdalej id
ą
cej pomocy. Tego samego wieczora Skorzeny uzyskał wiele ciekawych
informacji:
Faszysta: Doktorze Wolff, musz
ę
panu przekaza
ć
kilka najnowszych wiadomo
ś
ci, cho
ć
zastrzegam si
ę
, nie znam celu pa
ń
skiej misji. S
ą
dz
ę
jednak,
ż
e informacje te b
ę
d
ą
panu
przydatne. Dotycz
ą
Miklósa "Miki" Horthy'ego, którego tak nazywamy, aby nie myli
ć
z
admirałem, jego ojcem. Rozpocz
ą
ł tajne negocjacje z wysłannikami Tito, przez którego
chce dotrze
ć
do Rosjan.
Skorzeny: Prosz
ę
mi powiedzie
ć
co
ś
wi
ę
cej o tej rodzinie.
Faszysta: Jeden z dwóch synów admirała, starszy, István, lotnik, zgin
ą
ł podczas lotu
samolotem dwa lata temu, ale nie bardzo wiadomo gdzie. Według jednej wersji stało si
ę
to
na froncie wschodnim, według innej - tutaj, na W
ę
grzech, w wypadku lotniczym. Od tego
czasu ojciec przelał wszystkie uczucia na młodszego - znanego dotychczas jedynie z orgii,
jakie wyprawiał na Wyspie Małgorzaty. Ostatnio zabrał si
ę
do polityki.
Skorzeny: Dlaczego staraj
ą
si
ę
wykorzysta
ć
po
ś
rednictwo Tito? Przecie
ż
to komunista, ich
najgorszy wróg! Czy nie mog
ą
podj
ąć
bezpo
ś
rednich negocjacji z Rosjanami?
Jego gospodarz nie umiał odpowiedzie
ć
na to pytanie. Wtedy mało kto orientował si
ę
w szalonym tempie
rozwoju wydarze
ń
na W
ę
grzech, które zaczynało przypomina
ć
libretto operetek.
Gdy admirał Horthy podj
ą
ł decyzj
ę
o zmianie sojusznika, Rosjanie byli pierwszymi, którzy si
ę
o tym
dowiedzieli od swoich szpiegów. Natychmiast przysłali wi
ę
c do Budapesztu pułkownika Makarowa (nie jest
pewne, czy było to jego prawdziwe nazwisko, czy tylko pseudonim), który dostarczył admirałowi dwa listy
pełne wspaniałych obietnic. Ten wysłał do Moskwy swojego przedstawiciela, marszałka Frago, aby
negocjowa
ć
warunki kapitulacji wojsk w
ę
gierskich. Marszałek, były attaché wojskowy w Moskwie
zaproponował "natychmiastowe zaprzestanie działa
ń
wojennych, udział wojsk brytyjskich i ameryka
ń
skich w
okupacji W
ę
gier, niezakłócony odwrót wojsk niemieckich z W
ę
gier".
Rosjanie wysłuchali z zainteresowaniem propozycji i zapytali marszałka o pisemne upowa
ż
nienie do
reprezentowania admirała Horthy'ego. Nie miał go. Rosjanie odmówili wi
ę
c prowadzenia rokowa
ń
i udali,
ż
e
nic nie wiedz
ą
o obietnicach zawartych w listach pułkownika Makarowa.
Horthy uznał,
ż
e przeszkody w rozwi
ą
zaniu głównego problemu s
ą
nast
ę
pstwem jego przeoczenia, jakim było
wysłanie marszałka Frago bez pełnomocnictwa, i nakazał znanemu malarzowi impresjoni
ś
cie, aby ten
dowiózł dokumenty do Moskwy. Zapewne kierował si
ę
przekonaniem,
ż
e nikt nie b
ę
dzie podejrzewał artysty o
przewo
ż
enie tajnych papierów.
Czas mijał. Rosjanie nie mieli zamiaru potwierdza
ć
wcze
ś
niejszych zobowi
ą
za
ń
. Nadzieja na rozstrzygni
ę
cie
losu dziesi
ą
tek tysi
ę
cy w
ę
gierskich
ż
ołnierzy oddalała si
ę
coraz bardziej. Zapewne z tego powodu Miklós
"Miki" Horthy uznał,
ż
e warto skorzysta
ć
z po
ś
rednictwa jugosłowia
ń
skiego komunisty.
Kilka dni po tej rozmowie Skorzeny - który wci
ąż
w cywilnym przebraniu kr
ąż
ył po Budapeszcie i najch
ę
tniej
przybywał do zamku, gdzie obok apartamentów regenta urz
ę
dował niemiecki ambasador - dowiedział si
ę
,
ż
e
według ostatnich ustale
ń
wywiadu niemieckiego spotkanie Miklósa "Miki" Horthy'ego z jugosłowia
ń
skim
wysłannikiem odb
ę
dzie si
ę
15 pa
ź
dziernika w willi na przedmie
ś
ciu.
Obiekt był bardzo trudny. Niemcy wiedzieli,
ż
e syn regenta porusza si
ę
po mie
ś
cie przy silnej eskorcie, tak
wi
ę
c jakakolwiek próba wdarcia si
ę
do domu, gdzie odbywały si
ę
negocjacje, mogła doprowadzi
ć
do
strzelaniny, której wynik był trudny do przewidzenia.
Okazało si
ę
jednak,
ż
e dom nie był strze
ż
ony. W dniu poprzedzaj
ą
cym dzie
ń
spotkania dwaj niemieccy
agenci weszli do niego i ukryli si
ę
na pi
ę
trze. Czekali, a
ż
nadejdzie syn dyktatora.
Niedzielny poranek 15 pa
ź
dziernika był ciepły i słoneczny. Skorzeny w cywilnym ubraniu podjechał
samochodem do podmiejskiej willi, gdzie według doniesie
ń
wywiadu młody Horthy miał spotka
ć
si
ę
z
wysłannikami marszałka Tito.
Na ulicy przed budynkiem stała wojskowa ci
ęż
arówka ze skrzyni
ą
zakryt
ą
brezentem i osobowy samochód
nale
żą
cy zapewne do Horthy'ego. Skorzeny wymin
ą
ł ich i zatrzymał si
ę
przy kraw
ęż
niku. Podniósł mask
ę
udaj
ą
c,
ż
e samochód si
ę
zepsuł. Skorzeny grzebi
ą
c w silniku uwa
ż
nie obserwował teren.
Przez szpar
ę
w plandece ci
ęż
arówki wida
ć
było w
ę
gierskiego oficera z pistoletem maszynowym bacznie
obserwuj
ą
cego ulic
ę
. Dwaj inni oficerowie przechadzali si
ę
ulic
ą
, odwracaj
ą
c co chwil
ę
głowy w stron
ę
domu.
Kilkadziesi
ą
t metrów dalej na ławce po drugiej stronie ulicy siedziało dwóch cywilów. To ju
ż
byli esesmani
Skorzenego w cywilnych ubraniach. Pozostali, w mundurach i gotowi do akcji, czekali w ci
ęż
arówkach, które
zatrzymały si
ę
w bocznej uliczce.
Min
ę
ła 10.10, gdy z zza rogu wyszli agenci SD, którzy nie kryj
ą
c si
ę
zbytnio zmierzali wyra
ź
nie w stron
ę
wej
ś
cia do willi. Ludzie z obstawy Horthy'ego byli czujni. Gdy tylko Niemcy si
ę
zbli
ż
yli, unie
ś
li karabiny. Nie
zd
ąż
yli jednak wezwa
ć
do zatrzymania, gdy który
ś
z m
ęż
czyzn wyci
ą
gn
ą
ł z kieszeni pistolet. I wtedy padły
strzały. Jeden z agentów, trafiony w brzuch, osun
ą
ł si
ę
po schodach i upadł na chodnik. Drugi zdołał dopa
ść
wej
ś
cia i skry
ć
si
ę
w sieni.
W
ę
grzy zwrócili wówczas uwag
ę
na Skorzenego i zacz
ę
li strzela
ć
w jego stron
ę
. Samochód, za którym si
ę
skrył, dziurawiony pociskami trafiaj
ą
cymi bezpo
ś
rednio lub rykoszetuj
ą
cymi od
ś
cian i chodnika mógł w
ka
ż
dej chwili stan
ąć
w płomieniach.
Strzały zaalarmowały jednak komandosów, Skorzenego którzy ruszyli na pomoc. Nadbiegali z kilku stron.
ś
ołnierze w
ę
gierscy, boj
ą
c si
ę
osaczenia, zeskoczyli z ci
ęż
arówki i ostrzeliwuj
ą
c si
ę
pobiegli do sieni
budynku naprzeciw willi, o któr
ą
trwała walka. Niewiele ju
ż
mogli zdziała
ć
, gdy
ż
esesmani dysponowali
znacznie wi
ę
ksz
ą
sił
ą
ognia. Dwóch esesmanów rozstawiło na trójnogu MG-42 i strzelaj
ą
c długimi seriami
zmusiło W
ę
grów do przerwania ognia, a wybuchy granatów spowodowały runi
ę
cie portalu i zatarasowanie
sieni. Strzelanina ustała.
Skorzeny wykorzystuj
ą
c ten moment oderwał si
ę
od samochodu i wbiegł do budynku, w którym przebywał
Horthy. Na schodach grupa agentów
ś
ci
ą
gała na dół syna regenta, jego towarzysza Bornemisze i dwóch
Jugosłowian. W korytarzu Niemcy rozło
ż
yli dywan, skr
ę
powali Horthy'ego sznurem od okiennych zasłon i
zawin
ę
li w ciasny rulon. Wi
ę
zie
ń
wkrótce przestał si
ę
rzuca
ć
, by
ć
mo
ż
e mdlej
ą
c z braku powietrza, i
spokojnie dał si
ę
wynie
ść
do ci
ęż
arówki, która podjechała pod drzwi. Skorzeny krzykn
ą
ł do kierowcy:
Skorzeny: Na lotnisko! Jad
ę
za wami!
Wskoczył do ci
ęż
arówki, której kierowca nacisn
ą
ł gaz i ruszyli za samochodem z Horthym.
Po kilkudziesi
ę
ciu minutach dojechali do lotniska, gdzie z daleka dostrzegli ci
ęż
arówk
ę
. Dywan, w który
zawini
ę
ty był Horthy,
ż
ołnierze wrzucili do kabiny Ju 52/3m, który natychmiast wyjechał na pas startowy i
wzbił si
ę
w powietrze.
Skorzeny osłonił dłoni
ą
oczy i wypatrywał, jak samolot zatoczył koło nad lotniskiem i wzi
ą
ł kurs na zachód.
Rozpoczynał si
ę
ostatni akt jego rozgrywki z regentem. Nie potrafił przewidzie
ć
reakcji admirała Horthy'ego,
nie s
ą
dził jednak, aby ten człowiek, który utracił jednego syna, zechciał nara
ż
a
ć
ż
ycie drugiego. "Miki" Horthy
był nadzwyczaj cennym zakładnikiem.
Wykonał jedno zadanie. Przed nim było drugie: opanowanie budapeszta
ń
skiego zamku i aresztowanie
admirała Horthy'ego - tak, aby nie dopu
ś
ci
ć
do zawarcia pokoju mi
ę
dzy W
ę
grami i Zwi
ą
zkiem Radzieckim.
Oddział Skorzenego przygotowywał si
ę
do ataku, który miał nast
ą
pi
ć
16 pa
ź
dziernika o
ś
wicie.
O godzinie 14.00 regent wygłosił przemówienie do narodu, które zako
ń
czył słowami:
Horthy: Dzisiaj stało si
ę
jasne,
ż
e Niemcy przegrali wojn
ę
. (…) W
ę
gry osi
ą
gn
ę
ły wst
ę
pne
porozumienie rozejmowe z Rosj
ą
i wstrzymuj
ą
wrogie działania przeciwko temu pa
ń
stwu.
Gdyby regent powa
ż
nie traktował swoje o
ś
wiadczenie, los wojny mógłby potoczy
ć
si
ę
inaczej. On jednak,
rozw
ś
cieczony uprowadzeniem syna, kierował si
ę
jedynie ch
ę
ci
ą
zemsty i zdobył si
ę
na pusty gest. Chciał
Niemcom da
ć
nauczk
ę
, a nie przerywa
ć
działania wojenne przeciwko Zwi
ą
zkowi Radzieckiemu. Był zbyt
przestraszony, aby podj
ąć
jakiekolwiek skuteczne działania. Dwie godziny wcze
ś
niej w jego gabinecie stawił
si
ę
niemiecki ambasador, który powiedział wprost:
Veesenmayer: Gdy tylko wyw
ą
chamy zdrad
ę
, natychmiast poprowadzimy pana synalka
pod
ś
cian
ę
!
Przemówienie Horthy'ego było wi
ę
c gro
ź
b
ą
bez pokrycia. Dowództwo wojsk w
ę
gierskich nie otrzymało
rozkazu przerwania walki.
Tego wieczora w siedzibie rz
ą
du w
ę
gierskiego panowało wielkie zdenerwowanie.
Ministrowie po wielogodzinnej dyskusji doszli do wniosku,
ż
e admirał powinien zło
ż
y
ć
urz
ą
d i wysłali jednego
z ministrów, aby poinformował dyktatora, który wcze
ś
niej poszedł spa
ć
.
Horthy: Odmawiam podania si
ę
do dymisji.
Ten za
ś
powrócił na sal
ę
posiedze
ń
i przekazał członkom rz
ą
du:
Minister: Admirał Horthy zaakceptował nasz plan w cało
ś
ci.
Dlaczego wprowadził ich w bł
ą
d? On bardzo nie lubił przekazywa
ć
kolegom złych wiadomo
ś
ci…
Ministrowie - uwa
ż
aj
ą
c,
ż
e dyktator popiera ich plan - poinformowali niemieckiego ambasadora,
ż
e rz
ą
d si
ę
rozwi
ą
zuje. Ambasador przekazał t
ę
wiadomo
ść
do Berlina i o godzinie 5.00 dowiedział si
ę
,
ż
e Hitler
zaakceptował takie rozwi
ą
zanie. Veesenmayer siadł do samochodu i o 5.45 wjechał na dziedziniec
Królewskiego Zamku. Po kilku minutach Horthy wyszedł mu naprzeciw, aby dowiedzie
ć
si
ę
od ambasadora:
Veesenmayer: Mam niemiły obowi
ą
zek aresztowania pana. Atak rozpocznie si
ę
za
dziesi
ęć
minut.
Mówił oczywi
ś
cie o oddziale Skorzenego i nie był to blef.
O 5.30 Skorzeny wsiadł do pierwszego samochodu, w którym byli wybrani przez niego
ż
ołnierze z pistoletami
maszynowymi, granatami i panzerfaustami. Zamierzał jecha
ć
na czele i jako pierwszy ruszy
ć
do ataku, a
pi
ęś
ci pancerne byłyby bardzo przydatne do niszczenia betonowych schronów ustawionych po obydwu
stronach ka
ż
dego wej
ś
cia do zamku. Przydałyby si
ę
równie
ż
, gdyby nagle okazało si
ę
,
ż
e obro
ń
cy zamku
maj
ą
czołgi.
W tym samym czasie Horthy dał si
ę
bez oporu doprowadzi
ć
do samochodu i odjechał z niemieckim
ambasadorem. Było to najbardziej groteskowe wydarzenie w niezwykłym ci
ą
gu pomyłek, niedomówie
ń
i
nieudolno
ś
ci. Admirał Horthy wyje
ż
d
ż
ał przez bram
ę
zamku obsadzonego przez wiernych mu
ż
ołnierzy
dysponuj
ą
cych ci
ęż
k
ą
broni
ą
maszynow
ą
, działkami przeciwlotniczymi, artyleri
ą
- gotowych do odparcia
ataku.
Atakuj
ą
cy, o których mówił niemiecki ambasador, musieliby stoczy
ć
ci
ęż
k
ą
i krwaw
ą
walk
ę
, której wyniku nie
mo
ż
na było przewidzie
ć
. Oddziały niemieckie w Budapeszcie były nieliczne i musiałyby ulec przewa
ż
aj
ą
cym
siłom w
ę
gierskim. Dlaczego wi
ę
c Horthy, który musiał zdawa
ć
sobie z tego spraw
ę
, oddawał si
ę
tak łatwo w
r
ę
ce niemieckiego ambasadora? Czy
ż
by ten podczas krótkiej rozmowy na dziedzi
ń
cu powiedział co
ś
jeszcze
- co
ś
, co złamało upór regenta? Zapewne tak, cho
ć
nigdy do tego si
ę
nie przyznał. Syn Horthy'ego był w
r
ę
kach niemieckich i regent nie miał
ż
adnych złudze
ń
,
ż
e od jego decyzji zale
ż
y los jego dziedzica.
Skapitulował. Nikt jednak nie poinformował Skorzenego,
ż
e regent bez oporu oddał si
ę
w r
ę
ce niemieckie.
Min
ę
ła godzina 6.00. Skorzeny spojrzał na zegarek.
Skorzeny: Do wozów!
G
ę
sty niebieskawy dym buchn
ą
ł z opancerzonych rur wydechowych czołgów, które szarpn
ę
ły g
ą
sienicami i
ruszyły do przodu. Za nimi wolno jechały ci
ęż
arówki z komandosami.
Min
ę
li wielki, masywny budynek Ministerstwa Wojny, gdy Skorzeny zauwa
ż
ył trzy w
ę
gierskie czołgi Toldi.
Przez okienko z tyłu szoferki dostrzegł, jak
ż
ołnierze odbezpieczaj
ą
panzerfausty i unosz
ą
celowniki.
Skorzeny: Nie strzela
ć
!
Czołgi stały w miejscu i po chwili ich lufy zacz
ę
ły unosi
ć
si
ę
, co było najbardziej oczywistym znakiem,
ż
e ich
załogi nie maj
ą
zamiaru walczy
ć
. By
ć
mo
ż
e w
ę
gierscy czołgi
ś
ci dostrzegli pantery wyłaniaj
ą
ce si
ę
zza
zakr
ę
tu, w pewnej odległo
ś
ci za ci
ęż
arówk
ą
Skorzenego, i wiedzieli,
ż
e nie maj
ą
ż
adnych szans w starciu z
tymi gigantami.
Przed nimi była tylko brama do zamku zatarasowana kamienn
ą
barykad
ą
. Skorzeny rozkazał kierowcy:
Skorzeny: Zjed
ź
na bok! Pu
ść
czołgi!
Pierwsza pantera cał
ą
sił
ą
trzydziestotonowej masy uderzyła w barykad
ę
. Kamienie rozleciały si
ę
, a wielkie
skrzydło wrót, na które napierał czołg, padło z przera
ź
liwym trzaskiem wyrywanych zawiasów. Esesmani
zeskoczyli z ci
ęż
arówek i podbiegli do muru po obydwu stronach bramy, aby ubezpiecza
ć
czołgi, które
wspinaj
ą
c si
ę
na sterty kamieni rozbitej barykady, belek ze strzaskanej bramy i cegieł wyrwanych z muru,
odsłaniały podwozia - najsłabiej opancerzone miejsce. Dobiegli w sam czas, gdy
ż
na dziedzi
ń
cu stało sze
ść
działek przeciwpancernych, których pociski mogły z łatwo
ś
ci
ą
unieruchomi
ć
niemieckie czołgi odsłaniaj
ą
ce
dna kadłubów, gdzie pancerz miał tylko 16 mm grubo
ś
ci. Wystarczył jeden celny strzał, aby pancerny kolos
zapalił si
ę
i zablokował na długo wjazd do zamku.
Jednak
ż
e w
ę
gierscy
ż
ołnierze nie strzelali. By
ć
mo
ż
e zaskoczyło ich gwałtowne pojawienie si
ę
pierwszego
czołgu, a mo
ż
e stracili głowy widz
ą
c esesmanów wspinaj
ą
cych si
ę
na zniszczon
ą
barykad
ę
. Ludzie
Skorzenego, wykorzystuj
ą
c ten moment wahania obro
ń
ców, wbiegli na podwórze, gdzie tylko jeden z
oficerów w
ę
gierskich wyci
ą
gn
ą
ł pistolet z kabury, gotów strzela
ć
do napastników.
ś
ołnierz biegn
ą
cy obok
Skorzenego uderzeniem kolby wytr
ą
cił W
ę
growi bro
ń
z r
ę
ki.
Skierowali si
ę
w stron
ę
drzwi prowadz
ą
cych na pi
ę
tro.
Skorzeny krzykn
ą
ł do w
ę
gierskiego oficera:
Skorzeny: Prowad
ź
do komendanta!
Szerokimi schodami pokrytymi grubym czerwonym chodnikiem wbiegli na pierwsze pi
ę
tro. Skr
ę
cili w lewo i
otworzyli drzwi, które wskazywał im W
ę
gier. W niewielkim przedpokoju na stole dosuni
ę
tym do okna le
ż
ał
ż
ołnierz, który ostrzeliwał podwórze z karabinu maszynowego. Jeden z esesmanów podbiegł do niego i
zanim W
ę
gier zd
ąż
ył si
ę
zorientowa
ć
, wyrwał mu karabin i wyrzucił za okno. W tym czasie Skorzeny otworzył
drzwi do gabinetu dowódcy obrony zamku. Krzykn
ą
ł do niego:
Skorzeny: Musi pan podda
ć
zamek! Natychmiast! Je
ż
eli pan tego nie zrobi, przejmie pan
odpowiedzialno
ść
za rozlew krwi. Niech si
ę
pan decyduje! Dalsza obrona jest bezcelowa.
Zaj
ę
li
ś
my ju
ż
prawie cały zamek!
W
ę
gier nie zastanawiał si
ę
długo. Nie miał najmniejszej ochoty nadstawia
ć
głowy, tym bardziej,
ż
e widział
pistolet w r
ę
ku Niemca i obawiał si
ę
, i
ż
ten zrobi z niego natychmiastowy u
ż
ytek.
Po dziesi
ę
ciu minutach umilkły ostatnie strzały. Operacja "Panzerfaust" trwała zaledwie pół godziny.
W tym czasie zgin
ę
ło siedmiu
ż
ołnierzy: czterech niemieckich i trzech w
ę
gierskich, a 26 odniosło rany.
Skorzeny ruszył w stron
ę
skrzydła zamkowego, gdzie mie
ś
ciły si
ę
apartamenty regenta. Spodziewał si
ę
zasta
ć
tam Horthy'ego i uwa
ż
ał,
ż
e b
ę
dzie to wspaniały finał jego akcji, gdy oznajmi w
ę
gierskiemu
przywódcy, i
ż
bierze go do niewoli.
Z zaskoczeniem otwierał drzwi do opustoszałych pomieszcze
ń
, nie wiedz
ą
c,
ż
e zanim zacz
ą
ł si
ę
atak, Horthy
został wywieziony z zamku i znajdował si
ę
w domu SS-Obergruppenführera Karla von Pfeffer-Wildenbrucha,
sk
ą
d pó
ź
niej przewieziono go do zamku w Bawarii.
20 pa
ź
dziernika Skorzeny powrócił do Berlina, gdzie zastał go rozkaz natychmiastowego stawienia si
ę
u
führera.
Hitler: Dobra robota, Skorzeny. Awansuj
ę
was do stopnia Obersturmbannführera od dnia
16 pa
ź
dziernika i nagradzam złotym krzy
ż
em. Nie w
ą
tpi
ę
,
ż
e chciałby pan odznaczy
ć
swoich
ż
ołnierzy. W tej sprawie prosz
ę
rozmawia
ć
z moim adiutantem Günschem. On
wszystko wie. Teraz prosz
ę
mi opowiedzie
ć
, jak przebiegła akcja.
Wzi
ą
ł Skorzenego pod rami
ę
i poprowadził w róg pokoju, gdzie przy niewielkim okr
ą
głym stoliku stały dwa
fotele. W skupieniu słuchał relacji, jak agenci SD uprowadzili "Miki" Horthy'ego, a potem jak komandosi
szturmowali zamek. Od czasu do czasu u
ś
miechał si
ę
zadowolony, jakby w przekonaniu,
ż
e akcja
esesmanów uratowała tak wielu
ż
ołnierzy stawiaj
ą
cych opór wojskom radzieckim.
9 grudnia 1944 roku czołówki wojsk 2 frontu Ukrai
ń
skiego podeszły do Budapesztu, a dwa tygodnie pó
ź
niej
zamkn
ę
ły pier
ś
cie
ń
wokół miasta, w którym 180 tysi
ę
cy
ż
ołnierzy w
ę
gierskich i niemieckich przyst
ą
piło do
obrony.
Krwawe, zaci
ę
te walki trwały przez 50 dni - do 13 lutego 1945 roku.
Admirał Miklós Horthy, wywieziony ze swoich apartamentów w Królewskim Zamku, znalazł go
ś
cin
ę
w domu
generała Pfeffer-Wildenbrucha na W
ę
grzech i przebywał tam do grudnia 1944 roku. Wówczas w eskorcie
Otto Skorzenego został przewieziony specjalnym poci
ą
giem do zamku Weilheimben w Bawarii. Tam
odnalazły go wojska alianckie, które osadziły go na krótko w wi
ę
zieniu w Norymberdze jako
ś
wiadka
oskar
ż
enia. Powrócił do zamku i w 1947 roku wyjechał stamt
ą
d wraz z
ż
on
ą
i synem Miklósem do Portugalii.
Tam, korzystaj
ą
c z opieki dyktatora Antonio Salazara, osiadł w Estoril. Zmarł 9 lutego 1957 roku.
Otto Skorzeny walczył do ostatniego dnia wojny. 13 maja 1945 roku oddał si
ę
w r
ę
ce Amerykanów. Zeznawał
jako
ś
wiadek przed Mi
ę
dzynarodowym Trybunałem w Norymberdze, a nast
ę
pnie, w 1947 roku, stan
ą
ł przed
alianckim s
ą
dem w Dachau oskar
ż
ony o zamordowanie je
ń
ców ameryka
ń
skich, których mundurów u
ż
ywał
jego oddział w czasie ofensywy w Ardenach. Oczyszczony z zarzutów pozostał w wi
ę
zieniu, gdy
ż
jego
ekstradycji domagały si
ę
rz
ą
dy Czechosłowacji i Danii. 27 lipca 1948 roku uciekł z obozu w Darmstadt, bez
w
ą
tpienia korzystaj
ą
c z pomocy władz niemieckich. Przez kilka miesi
ę
cy ukrywał si
ę
w górach w pobli
ż
u
Berchtesgaden, gdzie doł
ą
czyły do niego
ż
ona i o
ś
mioletnia córka.
Poszukiwany przez radzieckie tajne słu
ż
by zdecydował si
ę
ucieka
ć
dalej. Wyposa
ż
ony w fałszywy paszport,
jaki wydawano bezpa
ń
stwowcom, wyjechał do Madrytu, gdzie zało
ż
ył firm
ę
budowlan
ą
. Oczyszczony z
zarzutów popełnienia zbrodni wojennych przestał si
ę
ukrywa
ć
i kupił posiadło
ś
ci w Irlandii i na Majorce.
Pozostał jednak zwi
ą
zany ze zbrodniarzami z SS. Zało
ż
ył organizacj
ę
Der Spinne (Paj
ą
k) gromadz
ą
c
ą
fundusze przeznaczone na finansowanie ucieczek 600 esesmanów
ś
ciganych za zbrodnie wojenne. Zmarł w
szpitalu 5 lipca 1975 roku.