Ufo na Marsie?
Jak się okazało, obce cywilizacje nie interesują się tylko naszą planetą. Jak widać, interesuje
Ich także inna planeta. Czy miejscem bliskiego spotkania trzeciego rodzaju będzie wreszcie
Mars? Co skłania nas do wysunięcia takiego wniosku? - o tym mówi artykuł pt. "UFO
zaobserwowano także na Marsie" z "UFO-Magazinu" nr 2/2004, którego autor mgr Karel
Petrik jest pracownikiem naukowym Obserwatorium Astronomicznego i Planetarium w
Hlonovcu.
Europejskie niepowodzenia
Czasami jest aż niewiarygodnym, jak padają nam kłody pod nogi tam, gdzie się spodziewamy
osiągnąć największy postęp. Pierwsza europejska misja marsjańska nie powiodła się,
lądownik Beagle 2 sondy Mars Express po przejściu przez marsjańską atmosferę w 2003 roku
już się nigdy nie odezwał. A miał to być początek złotego wieku badań Czerwonej Planety!
Projekt poszukiwań chemicznych śladów życia zasadzał się do przeprowadzenia pomiarów
ilości dwóch izotopów węgla: C-12 i C-13. Biologiczne procesy na Ziemi zwiększają ilość
izotopu 12C w stosunku do cięższego 13C, tak że zwiększona ilość tego pierwszego jest
objawem istnienia życia. Taki też stosunek został znaleziony w ziemskich skałach sprzed 4 mld
lat, a Beagle 2 miał szukać takich właśnie wskazań. Szkoda, że ten eksperyment już się nie
zrealizuje...
Jednak na orbicie pozostała macierzysta sonda Mars Express i nadal wykonuje swe czynności.
Jej zadaniem jest obserwacja atmosfery Marsa i badanie zachowania się pary wodnej i innych
gazów oraz ich przenikania w przestrzeń kosmiczną. Obserwuje także jego powierzchnię i
wyszukuje miejsc, w których była lub jeszcze jest woda, w głębokich warstwach gleby. Poza
tym wokół Marsa krążą dwie sondy: Mars Global Surveyor (MGS) i Mars Climate Orbiter.
Jest prawdą, że ziemskie próby inwazji na Marsa kosztowały uczonych z NASA okrągłą sumę
820 mln USD.
Amerykański sukces
Amerykańskim sondom szczęście dopisało i w styczniu 2004 roku na powierzchni Czerwonej
Planety wylądowały dwa identyczne "marsochody" Spirit i Opportunity - vide fot. 1. Ich
celem jest odnalezienie śladów wody na powierzchni Marsa. Jest to pierwszy krok, który może
nas doprowadzić do znalezienia śladów najprymitywniejszej biologicznej aktywności - czyli
życia...
fot.1
Dokładnie wybrano miejsca lądowania. Pierwszy z nich wylądował w okolicy krateru Gusiew,
zaś drugi na Meridiani Planum. Krater Gusiew był w przeszłości sztucznym jeziorem, o czym
świadczy przypływowy kanał, którym wprowadzano wodę wprost do krateru – vide fot. 2.
Tymczasem zaś Meridiani Planum jest, wedle obserwacji poczynionych z MGS, bogatą w
szare hematyty rozmieszczone na dużej przestrzeni. Pierwsze zdjęcia pokazały tajemniczą
urodę miejsc lądowania. [...] Oba roboty mają za sobą zadziwiające odkrycia geologiczne.
fot.2
Woda potwierdzona!
Nie trzeba było daleko szukać - pierwsze dowody na istnienie wody w przeszłości na
powierzchni Marsa znajdowały się na miejscu lądowania Opportunity. Były to małe kuleczki,
które wskazywały na to, że w czasie ich powstania znajdowały się w środowisku wodnym.
Znajdują się one tak wewnątrz kamieni, jak i poza nimi - rozsypane pomiędzy kamieniami i
na powierzchni - fot. 3. W rzeczywistości chodzi o kuliste twory złożone z żelaza i innych
minerałów, przede wszystkim z hematytu, które jednak mają zupełnie inny skład chemiczny,
niż ich podłoże. To znaczy, że zostały one tam "włożone" dzięki jakiemuś geologicznemu
procesowi, np. wybuchowi wulkanu czy impaktowi meteorytu. Innym sposobem byłoby
tworzenie się takich kuleczek w wysychającej kałuży wody, w której znajdowały się te
kamienie. Wynikałoby z tego, że Opportunity porusza się po dnie wyschłego jeziora, ale
jezioro to musiałoby mieć wielkość całej formacji, a zatem może chodzić o jakąś "młakę",
która powstała tam po spadku marsjańskiego deszczu???...
fot.3
Marsjańskie życie?
Dalszym dowodem są równoległe, pionowe i poziome, skośnie zbieżne linie na powierzchni
niektórych zbadanych kamieni. Takie linie powstają na przetaczanych przez wodę
kamieniach. Jednym z takich głazów jest kamień nazwany El Capitan, gdzie dwa odwierty
wykazały różną budowę chemiczną, a co może pomóc wyjaśnić zagadkę powstania kuleczek.
Najważniejszym jednak jest to, że El Capitan składa się z sulfatów, które powstają w wyniku
połączenia z wodą tutejszych minerałów. Podobne sulfaty tworzą się na Ziemi raczej rzadko,
np. na obszarze Rio Tinto w Hiszpanii, a bez problemów istnieją tam mikroorganizmy. Poza
tym znaleziono inny wskaźnik istnienia życia - siarkę. Niektóre bakterie na Ziemi mogą
egzystować tylko i wyłącznie na siarce! Poza tym woda istnieje tam w głębszych pokładach
gruntu, co oznaczać może tylko jedno - na Marsie istniało życie!
Najbardziej sensacyjne odkrycie - UFO!
Dwa postępujące po sobie marcowe dniu przyniosły najbardziej wzruszające chwile dla
miłośników kosmicznych tajemnic.
Pierwsze dziwne obserwacje poczyniono z lądownika Opportunity w dniu 7 marca 2004 roku,
o godzinie 02:46 GMT, kiedy skierował swą kamerę wprost na odległą od niego o 227.940.000
km jasną gwiazdę, na dziennym niebie Marsa. Patrzył on na Słońce, na tarczę którego zaczęło
się nasuwać jakieś ciemne ciało o nieregularnym kształcie - vide fot. 4. Nie, nie było to UFO... -
jeszcze nie.
fot.4
To ciało niebieskie jest wszystkim dobrze znane, był to większy z marsjańskich księżyców -
Phobos (Fobos). Kamera rejestrowała zaćmienie Słońca. Obserwacja poza swą niezwykłością
było niezwykłe także dlatego, że pozwoliło skorygować dane orbity tego księżyca, którego
największa średnica mierzy 27 km.
Ale najciekawsze wydarzenia miało miejsce w dzień później, w dniu 8 marca 2004 roku. Spirit
był już na Marsie 63 dzień. Kamera Spirita powoli kończyła pracę i cały pojazd szykował się
do nocnej hibernacji w temperaturze -120oC, kiedy w jej panoramicznym polu widzenia
pojawiło się coś nieoczekiwanego. Specjaliści na Ziemi, którzy dostali te obrazy z
kilkuminutowym opóźnieniem, osłupieli - jednolita biaława barwa nieba była przecięta
wyraźnie jasną kreską. Błędu nie było - zjawisko było nieoczekiwane i nie dało się wyjaśnić.
Na Marsie zostało odkryte UFO!!! - vide fot. 5.
fot.5
Ptak, samolot, statek kosmiczny?
Do dziś dnia nie mogliśmy i nie możemy nadal zidentyfikować przyczynę pojawienia się tej
linii. Uczeni przedstawili dwa możliwe wyjaśnienia:
1. Chodzi o jasny meteor, którego ciało macierzyste (asteroida) wpadło do rzadkiej i chłodnej
atmosfery Marsa i spadło na jego powierzchnię, jak wiele innych przedtem. Ale aparatura
sejsmiczna Opportunity i Spirita nie odnotowała żadnych wstrząsów gruntu towarzyszących
impaktowi.
2. Wokół Marsa orbituje na orbitach parkingowych aż 7 różnych statków kosmicznych (!!!), z
którymi utracono łączność z różnych - często zagadkowych przyczyn i w zagadkowych
okolicznościach - już po umieszczeniu ich na orbitach, że wspomnę tylko przypadek rosyjskiej
sondy Phobos-2, albo amerykańskiej Mars Polar Lander, ale...
Ale to zagadkowe ciało przeleciało w czasie 15 sekund 4º na nieboskłonie, a zatem nie mogły to
być rosyjskie sondy Mars-2, Mars-3, ani Mars-5 czy Phobos-2, a także amerykańskie
Mariner-9 albo Viking-1... Pozostał zatem Viking-2, który ma orbitę polarną, a wtedy jego
orbita mogłaby odpowiadać tej linii na zdjęciu. Jednakże gdyby to był Viking-1 czy Viking-2,
to linia ta byłaby znacznie dłuższa...
A zatem mógłby to być meteor, nasza sonda, albo statek kosmiczny wysłany z innego świata i
śledzący nasze zainteresowanie Czerwoną Planetą? Być może się nigdy tego nie dowiemy, ale
stale szukamy odpowiedzi!
fot.6
A mnie to kojarzy się przedziwnie z pierwszymi stronami III tomu powieści czeskiego pisarza
dr Ludvika Soucka - "Jezioro Słoneczne", w której badacze znajdują na fotografii smugę
kondensacyjną pozostawioną przez UFO, które leci ze swej bazy w Solis Lacus w kierunku
spadającej na Marsa ziemskiej sondy kosmicznej... Czy w tym przypadku nie mogło iść o coś
podobnego? Obcy namierzyli strumień radiosygnałów emitowanych przez "marsochod" i po
prostu przylecieli korzystając z zapadających ciemności, by się temu urządzeniu lepiej
przyjrzeć. Tym razem nie rozkręcali go (jak to robili z innymi ziemskimi aparatami psując je
przy okazji), tylko ograniczyli się do dokładnego obejrzenia Spirita. Działali w nocy, a zatem
nie mógł Ich zobaczyć żaden orbiter, a poza tym nie zakłócali pęku radiofal z anten Spirita, bo
ten był wyłączony. A poza tym nie wyposażyliśmy żadnego naszego aparatu w ciągle
działające czujniki ruchu, więc sami widzimy, że Oni mogli go sobie oglądać do woli i wschodu
Słońca!...
fot.7
Monolit na Phobosie
Oczywiście na tym mógłbym skończyć z artykułem mgr Karela Petrika, ale w najnowszym
numerze węgierskiego magazynu "Szines UFO" nr 1/2005 natknąłem się na artykuł znanego
także w Polsce autora książek na temat badań UFO, publicystę i historyka kosmonautyki
Istvana Nemere'a o śladach pobytu Obcych w Układzie Słonecznym. Okazuje się, że na
Marsie UFO widziano co najmniej trzykrotnie! - patrz fot. 5, 6 i 7.
fot.8
fot.9
Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem analizując zdjęcia przesłane przez rosyjski Phobos-2
przedstawiający Phobosa znaleziono jeszcze coś dziwnego - oto do tego księżyca zbliżało się
coś długiego i cienkiego, czego nie zidentyfikowano do dziś - vide fot. 10. Było to 25 marca
1989 roku.
fot.10
16 września 2003 roku, amerykańska sonda Mariner-9 przekazała obrazy Phobosa.
Przejrzano je i na zdjęciu nr SP 255103 znaleziono coś niezwykłego. Nieopodal niewielkiego
kraterku sterczał w górę regularny... - no właśnie - obiekt w kształcie trójkątnego
graniastosłupa - przypominającego czarny monolit AMT-2 z powieści sir Arthura C. Clarke'a
- "2001 - Odyseja kosmiczna" i filmu Stanleya Kubricka pod tym samym tytułem... Czyżby
Drzwi do Innego Świata znajdowały się właśnie na Phobosie? A może jest to tylko pomnik
postawiony przez pierwszych zdobywców tego ciała niebieskiego? - patrz fot. 8 i 9. Czemu
nie? - mój wielki imieninnik senator Robert Kennedy zwykł był mawiać: Ludzie patrzą na
zwykłe rzeczy i pytają - dlaczego? Ja patrzę na niezwykłe rzeczy i pytam - dlaczego nie? Fakt
pozostaje faktem - ta potężna konstrukcja o wysokości niemal 150 m stanowi kolejną
denerwującą zagadkę Układu Słonecznego... - i nie tylko ona, bo takich fenomenów jest
więcej, ale o tym innym razem.
Robert K. Leśniakiewicz