Jan Andrzej Morsztyn
Do motyla
Lekko, motylu! Ogie to szkodliwy!
Strze si tej wiece i tej jasnej twarzy,
W której si skrycie mier ozdobna arzy,
I nie bd swego mczestwa tak chciwy.
Sam si w grób kwapisz i w pogrzeb zdradliwy,
Sam leziesz w trunn i tak ci si marzy,
e ci to zbawi, co ci na mier sparzy.
— Ach! Jue poleg, gachu nieszczliwy!
Ale w tym szczliw, e z pocaowaniem
I dokazawszy zawzitej rozpusty
Z twoj kochan rozstae si wiec.
O! Gdyby wolno równym powoaniem
Dla tej, której si ognie we mnie niec,
Umrze, zoywszy pierwej usta z usty!