Boswell Barbara Dzieci szczęścia Gwiazdkowe podarunki 01 Następca tronu

background image

0

Barbara Boswell

Następca tronu

background image

1

PROLOG

Półtora roku wcześniej w Oksfordzie w Anglii

Esme stała jak skamieniała, nie będąc w stanie odetchnąć ani

wydobyć głosu. Na swoje nieszczęście nie straciła wzroku ani słuchu,

a to, co widziała i słyszała, sprawiało jej niewymowny ból.

Najukochańszy Niko - mężczyzna jej marzeń, który dwa

miesiące temu uczynił ją najszczęśliwszą z kobiet, prosząc, by została

jego żoną - cofnął dane słowo. Odwołał swe oświadczyny i przysięgę

miłości. Obrócił w niwecz sny o szczęściu. Esme patrzyła na niego

błyszczącymi od łez oczami, z zastygłym w delikatnych rysach

wyrazem niedowierzania.

- Nie możemy się dłużej widywać - powtórzył nie znanym jej

dotąd surowym, nie znoszącym sprzeciwu tonem.

Nigdy przedtem nie mówił do niej inaczej jak łagodnie albo z

humorem, głosem przepełnionym miłością. I oto nagle z czułego

kochanka przemienił się w króla Nika Tan-efiego, władcę królestwa

Imarko - naftowego imperium sąsiadującego z jej ojczystym

Rayazem. Ich kraje od lat pozostawały w konflikcie, który obecnie

koncentrował się głównie wokół planów budowy naftowego

rurociągu. Dawniejsze, nigdy do końca nie rozwiązane spory między

obu państwami - o granicę, o dostęp do wody,o wielbłądy i konie -

również mogły w każdej chwili rozgorzeć od nowa.

RS

background image

2

Kiedy jednak Esme i Niko spotkali się i zostali sobie

przedstawieni w Oksfordzie, z dala od swoich skłóconych rodzin,

natychmiast zakochali się w sobie. Był to klasyczny przypadek

miłości od pierwszego wejrzenia. Następne trzy miesiące, podczas

których niemal się nie rozstawali, w pełni potwierdziły tamto pierwsze

wrażenie - stanowili parę bratnich dusz, najczulszych przyjaciół

i kochanków, stworzonych po to, by razem spędzić życie.

Tymczasem ten, który miał być jej bratnią duszą, wypowiedział

dziś te niepojęte, okrutne słowa. Przyjaciele nie lamią sobie nawzajem

serc. A cóż dopiero kochankowie.

Esme po długiej chwili zdołała wreszcie zaczerpnąć tchu. Ona i

Niko nie byli kochankami w pełnym tego słowa znaczeniu. To on

nalegał, żeby zgodnie z obowiązującymi w jego rodzinie, kraju i

religii zasadami poczekali z tym do ślubu. Esme podzielała w zasadzie

jego przekonania, ale gdyby Niko poprosił... Gdyby naprawdę jej

pragnął...

Widać nie dosyć mocno jej pragnął. Esme wzdrygnęła się

wewnętrznie na tę myśl. Tak jednak było, wcale jej nie pragnął. Przed

chwilą dał jej to wyraźnie odczuć.

- Postaraj się mnie zrozumieć - dodał. Miała wrażenie, iż w jego

głosie zabrzmiała rozpacz, ale nie była tego pewna. Niczego nie była

już pewna, a zwłaszcza tego mężczyzny, którego rzekomo znała tak

dobrze. Którego tak bardzo kochała. - Doniesiono mi, że Amman

szykuje zamach stanu. Zawsze był żądny władzy, a odkąd

zamordowano mego ojca... - Głos uwiązł Nikowi w gardle.

RS

background image

3

Esme wiedziała, że choć od tragicznej śmierci ojca upłynęło już

pięć lat, Niko nadal nie potrafi o tym spokojnie mówić. Zaraz jednak

się opanował, przybierając na powrót ton i wyraz twarzy owego

obcego jej, bezosobowego władcy, którego dotąd nie znała.

- Amman, jak wiesz, od dawna usiłuje pozbawić mnie tronu. Jak

dotąd bezskutecznie, ale obecnie, wobec śmierci mojej matki i tego, że

muszę od czasu do czasu wyjeżdżać za granicę... - Nie dokończył, lecz

pojęła w lot, co miał na myśli.

- Chodzi o czas spędzany ze mną. Bo przecież wyjazdy w celu

nawiązania kontaktów i przyciągnięcia do Imarko potencjalnych

inwestorów nie stanowią problemu. Tego nikt nie może ci mieć za złe.

- Tak jest.

Twarda rzeczywistość wreszcie do niej dotarła, rozwiewając

resztkę złudzeń. Niko naprawdę zrywa ich zaręczyny.

- Amman wykorzystuje fakt twoich zaręczyn ze mną, żeby

zdobyć sobie popleczników, czy tak?

- Tak - powtórzył Niko tym samym co poprzednio, oschłym

tonem. - Wygrywając wzajemne niechęci między naszymi krajami,

udało mu się podburzyć najbardziej wojowniczą część opozycyjnej

mniejszości. Zagrozili, że rozpętają wojnę domową, jeżeli kobieta z

klanu Bakkarów zostanie królową Imarko. W niektórych kręgach

mojego kraju nasze zaręczyny od początku budziły pewne

zastrzeżenia.

- Pewne zastrzeżenia! Cóż za eufemizm! Budziły jawne

niezadowolenie. Alę to ty, jeśli dobrze pamiętam, twierdziłeś, że z

RS

background image

4

malkontentami potrafisz sobie poradzić i twoja królewska decyzja

będzie respektowana.

Starała się mówić swobodnie, z lekkim sarkazmem, chociaż w

istocie miała ochotę rzucić mu się z płaczem na szyję.

- Nie przypuszczałem, że Amman posłuży się tak drugorzędną

kwestią dla rozpętania konfliktu grożącego rozlewem krwi.

Drugorzędna kwestia! Uważa ich zaręczyny za jakąś

drugorzędną kwestię!

- Zdajesz sobie chyba sprawę, że w moim kraju nasze zaręczyny

również przyjęto z niezadowoleniem - oświadczyła wyniośle. - Tylko

że my, jako ludzie cywilizowani, nie mamy zwyczaju wszczynać

wojen z powodu drugorzędnych kwestii...

Tłumione łzy rozpaczy dosłownie oślepiały Esme. Ale przecież

nie może w publicznym miejscu wybuchnąć płaczem. A więc to tak,

uświadomiła sobie, na to liczył Niko, wybierając tłumnie odwiedzany

park na miejsce zerwania. Chciał ułatwić sobie sytuację. Wiedział, że

w publicznym miejscu nie zrobi mu sceny. Ogarnęła ją nagła złość,

przywracająca energię i siłę ducha. Nie, nie załamie się i nie

wybuchnie płaczem!

- Moja rodzina i moi rodacy jesteśmy nieporównanie

kulturalniejsi, bardziej tolerancyjni i otwarci niż ci twoi ograniczeni,

zachłanni i zakłamani barbarzyńcy z Imarko!

Widziała, jak twarz mu się skurczyła, gdy obrzucała obelgami

jego ojczysty kraj. Chociaż i tak okazała mu łaskawość. W rodzinie

RS

background image

5

Esme i wśród jej rodaków opowiadano nieporównanie gorsze rzeczy o

sąsiadującej z Rayazem ojczyźnie Nika.

- Dobro mojego kraju wymaga, abym zdławił rebelię Ammana -

rzekł po chwili Niko. - Dla ojczyzny muszę poświęcić... - słowa na

moment uwięzły mu w gardle - własne pragnienia. Nie mogę się z

tobą ożenić, Esme.

- Masz rację, nie możesz. - Ściągnęła z palca piękny

zaręczynowy pierścionek, który Niko osobiście zaprojektował i który

w swoim czasie tak bardzo ją wzruszył.

- Ja też nie mam ochoty wychodzić za mąż za... za podstępnego

złodzieja wielbłądów!

Wolałaby go zmiażdżyć bez uciekania się do stereotypowych

inwektyw, jakimi mieszkańcy Rayazu i Imarko obrzucali się od

niepamiętnych czasów, ale nic mądrzejszego nie przychodziło jej do

głowy.

- Masz, przyda ci się dla następnej narzeczonej - oświadczyła,

wciskając mu do ręki pierścionek.

Kiedy dotknęła dłoni Nika, oboje odruchowo się cofnęli, jakby

rażeni prądem, i pierścionek upadł na ziemię. W końcu Niko schylił

się, by go podnieść.

- Zachowaj to, Esme. Proszę! - wykrztusił ochryple, podając jej

pierścionek na wyciągniętej dłoni.

Odskoczyła gwałtownie, jakby to była radioaktywna substancja.

- Nie! - Odwróciła się i poszła przed siebie, stopniowo

przyspieszając kroku, czując spływające po policzkach łzy.

RS

background image

6

Cząstką swojej istoty łudziła się, że pobiegnie za nią, obejmie ją

i powie, iż miłość znaczy dla niego więcej niż obowiązki wobec

ojczyzny. Ale nic takiego nie nastąpiło. Wyszła z parku, zatrzymała

taksówkę i resztką sił podała adres mieszkania, które dzieliła z Jackie

Sloane, córką brytyjskiego dyplomaty. Ich przyjaźń datowała się od

czasów, kiedy ojciec Jackie służył na placówce w Rayazie.

- Boże, jak ty wyglądasz! Co się stało? - zawołała na jej widok

przerażona Jackie.

Esme wciąż szlochała. Nie mogąc wyrzec słowa, pokazała

Jackie dłoń, na której nie było zaręczynowego pierścionka.

- Zostałaś obrabowana! Ktoś na ciebie napadł i ukradł ci

pierścionek! - wykrzyknęła Jackie. - Trzeba natychmiast zadzwonić

do Nika. I na policję - dodała, biegnąc do telefonu.

Esme odzyskała głos i zdołała ją w porę powstrzymać.

- Nikt na mnie nie napadł. Oddałam Nikowi pierścionek. - W

gorączkowych słowach opowiedziała przyjaciółce swą historię.

- A to padalec! - wykrzyknęła oburzona Jackie.

- Niko musi dbać przede wszystkim o swój kraj. - Esme, o

dziwo, uznała, że musi stanąć w jego obronie. - Tu nie chodzi o mnie,

ale o niebezpieczeństwo zagrażające Imarko. Jest przecież królem.

- To go nie usprawiedliwia - zaprotestowała Jackie. - W Anglii

też mieliśmy takiego jednego, wyleciało mi z głowy, jak się nazywał,

który z miłości zrezygnował z korony.

RS

background image

7

- Myślisz o Edwardzie, księciu Windsoru - znużonym tonem

zauważyła Esme. - Ale to była zupełnie inna sytuacja. Gdyby Niko

ożenił się ze mną, w Imarko mogłoby dojść do wojny domowej.

- Chcesz powiedzieć, że już mu wybaczyłaś? - zdumiała się

Jackie. - Zapomniałaś, że cię zdradził? Złamał ci serce?

- Nie, ale rozumiem, co go do tego skłoniło. - Esme przestała

płakać. Jej ciemne oczy błyszczały teraz chłodnym blaskiem drogich

kamieni. - Niczego nie wybaczyłam ani nie zapomniałam - ciągnęła,

dumnie podnosząc głowę. - Od dziś Niko Tan-efi przestaje dla mnie

istnieć - dodała wyniosłym tonem nieodrodnej córy możnego rodu

Bakkarów.

- Znakomicie! Wyrzuć go z pamięci! - ucieszyła się Jackie. - A

teraz umyj twarz i umaluj się. Zabieram cię na przyjęcie.

- Nie Jackie, ja... nie... - bąkała przestraszona tą perspektywą

Esme.

- Właśnie że tak. Niko przestał dla ciebie istnieć. A ty jesteś

piękną, inteligentną, samotną kobietą. Już ja dopilnuję, żebyś się

dobrze bawiła. - To mówiąc, Jackie dobrotliwie pchnęła Esme w

kierunku łazienki.

Esme stała niezdecydowana. Miała do rozstrzygnięcia o wiele

poważniejszy dylemat niż pytanie, czy dzisiejszy wieczór przepłakać

samotnie w domu, czy też pójść z Jackie na zabawę. Fakt, iż

ukochany, jedyny Niko nie może do niej należeć, nie oznacza jeszcze,

że ma spędzić resztę życia, usychając z żalu za nieosiągalnym

szczęściem. Powinna nadal pędzić aktywne życie, zarówno w sensie

RS

background image

8

towarzyskim, jak i zawodowym. A przede wszystkim zrealizować

projekt, któremu zamierzała się poświęcić, nim poznała Nika

Tan -efiego - nauczania dzieci specjalnej troski.

W końcu nie jest tak, by marzyła od dzieciństwa o poślubieniu

króla Imarko. Jako dorastająca dziewczyna uznałaby taką myśl za

równie absurdalną jak, powiedzmy, chęć zostania królową Anglii. Ale

potem spotkała Nika, straciła dla niego głowę i wszystko się zmieniło.

A teraz znowu się odwróciło. Musi do tego przywyknąć.

- W porządku, Jackie, będę gotowa za pół godziny.

RS

background image

9

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Na ranczu Ryana Fortune'a „Pod Dwoma Koronami"

w Red Rock w Teksasie.

Dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem.

Świąteczne przyjęcie trwało w najlepsze. Liczni członkowie

rodziny Fortune'ów, reprezentujący wszystkie pokolenia, wysypywali

się stopniowo z wielkiego salonu na parterze i rozchodzili po

sąsiednich pomieszczeniach. Przyjęcie odbywało się w siedzibie

Ryana Fortune'a, w jednym z najokazalszych domów na terenie

legendarnego rancza „Pod Dwoma Koronami", który przypominał z

zewnątrz hiszpańską hacjendę, lecz w środku połączone pokoje

tworzyły rozległą otwartą przestrzeń.

Na gigantycznej choince połyskiwały kolorowe światełka, a w

tle słychać było przyciszone dźwięki kolęd. Łagodne światło

lampionów nadawało wnętrzu staroświecki urok.

Niko Tan-efi stał samotnie z kryształową szklanką zaprawionego

jajkiem piwa w ręku i rozglądał się po urządzonym w południowo-

zachodnim stylu salonie. Zapełniały go tradycyjne, obite skórą kanapy

i fotele, obrazy i ryciny oraz liczne ceramiczne wyroby

utalentowanych miejscowych artystów. Wysoki, zdobiony

sztukateriami pokój z wielkim kominkiem pośrodku długiej ściany

robił imponujące wrażenie.

RS

background image

10

Nikowi przyszło do głowy, że gdyby był reżyserem i miał kręcić

film o bogatej rodzinie z Teksasu, nie mógłby sobie wymarzyć

lepszego tła niż siedziba Ryana Fortune'a.

Następnie skierował wzrok na samego Ryana, który w

hipotetycznym filmie mógłby grać główną rolę. Mający dziś dobrze

po pięćdziesiątce, przystojny Ryan świetnie by pasował do roli

dojrzałego amanta. Mimo przebytej niedawno poważnej choroby

teksański potentat przyciągał uwagę wszystkich i stanowił centrum

zainteresowania.

Właśnie pochylił się, by porozmawiać z gromadką dzieci,

zapewne wnucząt. Od początku przyjęcia Ryan okazywał dzieciom

nie mniej uwagi niż dorosłym. Był dobrym kompanem i umiał

słuchać, o czym Niko wiedział z doświadczenia.

Niko wspomniał swoje wizyty w szpitalu podczas

rekonwalescencji Ryana i rozmowy, jakie z sobą prowadzili na

wszelkie możliwe tematy. Wbrew pozorom, teksańskiego miliardera

w średnim wieku i trzydziestodwuletniego szejka z Bliskiego

Wschodu łączyły nie tylko interesy naftowe. Lubili rozmawiać o

bieżących wydarzeniach i książkach, o sporcie i filmach, o jedzeniu i

winie. A także o kobietach;

Ryan zwierzył się Nikowi z gorącej miłości do swej obecnej

żony Lily. Niemniej czule wyrażał się o pierwszej żonie Janine, której

przedwczesna śmierć na raka była dla niego ciężkim ciosem. Ale choć

bardzo ją kochał, była to miłość inna od tej, jaką darzył Lily.

RS

background image

11

Nikowi przypomniała się jego nieżyjąca matka Nadine i poczuł

pokusę, by zapytać Ryana, czy pamięta o burzliwym romansie, jaki

przeżył trzydzieści dwa lata temu z młodą, energiczną dziewczyną z

bliskowschodniego kraju. Czy kochał ją bodaj trochę?

Przyznając się synowi na łożu śmierci z przedmałżeńskiego

romansu z Ryanem, Nadine powiedziała mu tylko, że nigdy nie

ujawniła kochankowi swej prawdziwej tożsamości. Z tego powodu

Ryan, nawet gdyby chciał, nie mógłby jej odnaleźć. W czasie ich

europejskiej miłosnej przygody, która trwała zaledwie miesiąc,

księżniczka Nadine udawała przed Ryanem młodą Egipcjankę

imieniem Jasmine.

Przyszła królowa Imarko nie tylko nie zdradziła Ryanowi swego

prawdziwego nazwiska, ale co gorsza, zataiła przed nim fakt, iż

urodziła jego syna. A owym synem był właśnie Niko.

Ten sam Niko, którego mąż Nadine, król Omar Tan-efi,

wychowywał potem w najlepszej wierze jako własnego syna i który,

jako jedyny męski potomek Omara, został po jego śmierci władcą

królestwa Imarko.

Nikt prócz niego samego nie zdawał sobie sprawy, że młody król

jest w istocie półkrwi Teksańczykiem. Świadomość, iż nie jest tym, za

kogo się podaje, nie dawała Nikowi spokoju. Jak nauczyć się żyć w

kłamstwie? Matka widać umiała, lecz odeszła z tego świata, nim

zdążył zadać jej to pytanie. Niko po raz któryś odepchnął od siebie

pokusę wyznania Ryanowi prawdy. Jego ojciec!

RS

background image

12

Nie, to nie jest moment na zwierzenia. Być może właściwy

moment nigdy nie nadejdzie...

- Chciałbym coś ogłosić! - Tubalny głos Ryana Fortune'a

momentalnie uciszył zebranych. - Wprawdzie jestem głównie

człowiekiem czynu - podjął po chwili Ryan - ale od naszego

ostatniego rodzinnego spotkania miałem wiele czasu na rozmyślania.

- Próba otrucia go najwidoczniej zrobiła z taty filozofa - ozwał

się czyjś lekko uszczypliwy, męski głos.

Niko rozejrzał się. Mówiący nazwał Ryana „tatą", był więc jego

synem. Czyli jego, Nika, przyrodnim bratem. Na dobrą sprawę

wszyscy obecni: bracia i siostry, wujowie i ciotki, kuzynki i kuzyni są

jego krewniakami. Por myślał o swoich żyjących w Imarko dwu

zamężnych siostrach i pozostałej rodzime i zdał sobie sprawę, iż tylko

on jeden wie, jak bardzo zmieniło się i rozrosło ich wspólne drzewo

genealogiczne.

Ciekawe, co powie Esme, kiedy się dowie, że mam brata!

Ale uśmiech wywołany tą myślą znikł równie szybko, jak się

pojawił. Musiano dolać mu do piwa czegoś mocniejszego, skoro

zakazane wspomnienie przedarło się do jego świadomości. Normalnie

nie pozwalał sobie myśleć o byłej narzeczonej. W każdym razie za

dnia. Bo nocą obraz Esme wciąż nie przestawał go nawiedzać. Teraz

jednak ich ostatnie dramatyczne spotkanie, kiedy powiedział, że nie

może się z nią ożenić, stanęło mu na nowo przed oczami.

RS

background image

13

Gdyby mógł odwrócić czas! Mieć ją znów obok siebie, trzymać

jej drobną dłoń, patrzeć, jak się uśmiecha, wdychać zapach jej perfum,

czuć pod palcami jej delikatną skórę...

Odstawił zdradziecki napój, za którego sprawą dopuścił do

siebie zabronione myśli, i uświadomił sobie, jak bardzo tęskni do

Esme i jak bardzo pragnąłby ją odzyskać.

- Zaprosiłem was dzisiaj nie tylko po to, aby spotkać się

ponownie z wszystkimi, których kocham - mówił tymczasem Ryan,

odrywając uwagę Nika od smutnych myśli - ale ponieważ pragnę

wyrazić podziękowanie czterem osobom, które okazały mi niezwykle

wiele serca: Nikowi Tan-efiemu, Sebastianowi Quentinowi, Jessamine

Mitchell oraz pani doktor Maggie Taylor. Zbliżcie się, moi drodzy,

chciałbym każdemu z was coś podarować.

Niko, wraz z innymi wymienionymi, podeszli do Ryana,

popatrując na siebie ze zdziwieniem. Ryan przedstawił wymienione

osoby, wyjaśniając, co każdej z nich zawdzięcza.

Niko pierwszy raz miał okazję zobaczyć Sebastiana i Jessamine,

którzy rok temu z narażeniem życia wyciągnęli Ryana z płonącego

samochodu. Natomiast pani doktor uratowała Ryanowi życie, trafnie

określając mało znaną truciznę, przy pomocy której usiłowano go

uśmiercić, a potem opiekując się chorym z największym

poświęceniem.

- I wreszcie równie wiele zawdzięczam Nikowi. - Ryan utkwił

przenikliwe spojrzenie swych ciemnych oczu w mężczyźnie, o którym

nie wiedział, iż jest jego synem. - Kiedy rok temu pewni członkowie

RS

background image

14

bliskowschodniego kartelu naftowego próbowali mnie zrujnować, król

Niko Tan-efi uprzedził mnie o ich niecnych planach, czyniąc to

zupełnie bezinteresownie, bez widoku na jakikolwiek zysk.

- Nie zrobiłem tego bez powodu - wtrącił zakłopotany Niko.

Gdyby kręcili hollywoodzki film, powinien teraz odegrać

dramatyczną scenę, ujawniając łączące ich pokrewieństwo. Ale

powiedział tylko: - Musiałem bronić honoru ludzi interesu.

- Honor honorem - odparł wzruszony Ryan - ale dałeś mi wiele

innych dowodów wręcz synowskiego przywiązania. Kiedy znalazłem

się w szpitalu, Niko przyleciał z Imarko na drugi koniec świata, do

Teksasu, żeby być przy mnie. Okazał przy tym piekielny spryt,

wchodząc i wychodząc ze szpitala bez wiedzy lekarzy i pielęgniarek.

Żartobliwy ton ostatnich słów rozładował podniosłą atmosferę,

po czym Ryan wręczył wybranej czwórce zapowiedziane prezenty.

W parę chwil później, w gabinecie Ryana i pod jego okiem,

Niko otworzył pięknie opakowane pudełeczko, w którego wnętrzu

ujrzał solidny, typowo męski złoty sygnet z pięknie wyrytą piętrową

koroną. Patrzył nań, nie wierząc własnym oczom.

- Dostałem ten pierścień na piętnaste urodziny- wyjaśnił Ryan. -

Bo widzisz, urodziłem się z bardzo niezwykłym znamieniem na ciele,

przypominającym do złudzenia dwie korony. Z tego, co słyszałem, ani

pierścień ani znamię, nie mają sobie podobnych.

- To rzeczywiście niezwykłe - przytaknął Niko, dokładając

starań, by jego głos brzmiał naturalnie.

RS

background image

15

A przecież dla niego nie było w tym nic niezwykłego. Sam nosił

na ciele identyczne znamię!

Nikt w naszej rodzinie nie miał nigdy podobnego znamienia. Jest

to oczywisty dowód, że urodziłeś się, aby być królem - przypomniały

się Nikowi powtarzane mu często w dzieciństwie słowa ojca, Omara

Tan-efiego, który uważał Nika za swego, naturalnego dziedzica.

Niko spuścił oczy. Co za szczęście, że mężczyzna, który kochał

go i wychował jak własnego syna, nigdy się nie dowie, skąd Niko ma

swe znamię! A podniósłszy wzrok na Ryana, pomyślał, iż prawdziwy

ojciec również nie powinien jej poznać.

- Ten pierścień należy się... któremuś z twoich synów. Albo

wnuków. Lub córek.

- Wszyscy moi synowie i córki zostali należycie zaopatrzeni -

odrzekł Nikowi Ryan. - A ten pierścień to coś więcej niż

sentymentalna pamiątka. Posiada magiczną moc: swemu

posiadaczowi nie pozwala zaprzepaścić prawdziwej miłości. A

ponieważ pod wieloma względami jesteś do mnie bardzo podobny,

pierścień może ci się bardzo przydać, tak jak kiedyś przydał się mnie.

- Posiada magiczną moc? Bardzo cię przepraszam, ale czy nie

wypiłeś o jeden kieliszek za dużo?

- Jestem najtrzeźwiejszy w świecie. Pierścień jest naprawdę

magiczny. To dzięki niemu uczucie łączące mnie z Lily przetrwało

trzydzieści pięć lat i on pomógł nam odnaleźć szczęście.

Niko popatrzył na niego z namysłem.

RS

background image

16

- To, co mówisz, brzmi jak bajka z tysiąca i jednej nocy. Czy

mam rozumieć, że wystarczy potrzeć pierścień,aby na latającym

dywaniku pojawiła się piękna dziewica w szarawarach? A może

przyjedzie konno, w teksańskim kapeluszu?

- Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale wcale nie żartuję -

westchnął Ryan. - Ten pierścień ma naprawdę szczególne

właściwości, które tobie przydadzą się bardziej niż moim dzieciom, z

których każde odnalazło już miłość swego życia.

- Miłość życia - smętnie powtórzył Niko. - Wy, Amerykanie,

wierzycie w takie sentymentalne mity rodem z Hollywood. Ja też

lubię hollywoodzkie filmy, ale nie jestem tak naiwny...

- Nie to miałem na myśli - przerwał Ryan. - No więc dobrze,

powiem wprost. Wiem, co było między tobą i Esme Bakkar.

Nikowi odebrało mowę. Sam dźwięk jej imienia zrobił na nim

tak piorunujące wrażenie, że nie potrafił wybąkać słowa.

- Od waszego rozstania sytuacja radykalnie się zmieniła - podjął

Ryan. - Twojemu krajowi nie grozi już wewnętrzna rewolta. Zdobyłeś

sobie szerokie poparcie, a wujaszek Amman skutecznie się

skompromitował i wołał wyemigrować.

- To prawda, po publicznym ujawnieniu jego seksualnych

perwersji sami zwolennicy Ammana kazali mu się wynosić z kraju.

Pozbyłem się go, nie przykładając do niczego ręki - przyznał Niko z

lekko ironicznym uśmiechem.

- Pokazałeś, chłopcze, co potrafisz. Pokonałeś politycznych

przeciwników, nawiązałeś cenne stosunki, ze światem i zdobyłeś jako

RS

background image

17

król niepodważalną pozycję. Teraz pora odzyskać Esme. Zapadło

długie milczenie.

- Dzięki ci, Ryan. Wiem, że chcesz dla mnie jak najlepiej -

odezwał się na koniec Niko - ale na to, żeby ją odzyskać, twój

pierścień musiałby mieć prawdziwie czarodziejską moc.

- Dlaczego tak uważasz?

- Bo Esme nie chce o mnie nawet słyszeć.

- Ja na twoim miejscu uznałbym to za obiecujący znak.

- Mam się cieszyć, że mnie nienawidzi? - zdumiał się Niko.

- Wiem, co mówię. Zdążyłem trochę zmądrzeć od czasu, kiedy

byłem w twoim wieku - uśmiechnął się Ryan. - Miłość blisko

sąsiaduje z nienawiścią. Byłoby o wiele gorzej, gdyby nic do ciebie

nie czuła. Musisz po prostu zadzwonić...

- I co, zaprosić ją na kolację? A może posłać jej kwiaty? -

ironizował Niko. - Dziś takie sztuczki nie przejdą nawet w

sentymentalnym filmie.

- Skąd wiesz? Próbowałeś? Czy chociaż do niej dzwoniłeś?

Niko poderwał się i zaczął chodzić po pokoju.

- Nie będę udawał, choć sam przed sobą nie lubię się do tego

przyznawać. Owszem, dzwoniłem do niej. I to pięć razy.

- Tylko pięć?

- Niech to szlag! No dobrze, dziewięć. A może więcej. Jak tylko

w Imarko zapanował spokój. - Niko nerwowo przeczesał ręką włosy. -

Ale ona nie podchodzi do telefonu. Każe swojej przyjaciółce Jackie

RS

background image

18

mówić, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Mówi to specjalnie

głośno, żebym usłyszał.

- Hm - zasępił się Ryan. - W takim razie trzeba się będzie uciec

do radykalniejszej metody.

- Nic z tego nie będzie. W Rayazie rządzi oligarchia. To znaczy

grupa potężnych rodów, do której należą Bakkarowie, a także klan

Muradów. Otóż wiem z pewnego źródła, że oba rody zamierzają

doprowadzić do małżeństwa między młodym Bashirem Muradem i

Esme. - Nikowi przy tych słowach ścisnęło się serce. - Nie wiem, co

prawda, jak ona się na to zapatruje. Moi informatorzy nie potrafili

tego ustalić.

- Moi natomiast donoszą, że Bakkarowie są w tej chwili

całkowicie zaabsorbowani losem jej siostry Zary, która rok temu

straciła męża i została z trzema nieletnimi córeczkami trojaczkami. Na

miejscu papy Bakkara też troszczyłbym się przede wszystkim o

przyszłość owdowiałej córki z trójką dzieci.

- Nie rozumiem, do czego zmierzasz. Co ma do tego jej siostra?

- A to, że młody Murad jest teraz dla Bakkarów znacznie

lepszym kandydatem na męża dla Zary niż dla Esme.

- Głupstwa mówisz! Jakim cudem Bakkarowie mieliby nakłonić

Muradów, aby przyjęli do rodziny wdowę z trójką dzieci?

- Bardzo prosto. Oba rody łączy wprawdzie bliska przyjaźń, ale

Bakkarowie są od Muradów znacznie bogatsi i potężniejsi, więc z

pewnością potrafią przeprowadzić swoją wolę.

RS

background image

19

- To nie tak. W Rayazie kobiety nie są cenione. Odwrotnie,

uważa się je za obciążenie rodziny. Dlatego Hassanowie nie chcieli po

śmierci syna przyjąć Zary z córkami do swego domu. Muradowie też

ich nie zechcą, a Bakkarowie, którzy myślą podobnymi kategoriami,

łatwo to zrozumieją. Mieszkańcy Imarko mają o wiele

nowocześniejszy stosunek do kobiet - z dumą zakończył Niko.

- Wiem, mój chłopcze, że zapowiadasz się na jednego z

najświatlejszych władców Bliskiego Wschodu - uśmiechnął się Ryan,

poklepując go czule po ramieniu. -I dlatego potrzebujesz równie

światłej żony. Takiej jak Esme. Zwłaszcza że ją kochasz. Słyszałem,

że znowu jest w Anglii.

- Wiem, Podobno chce pisać doktorat. Dziwne, że rodzina

wyraziła na to zgodę.

- Mnie to wcale nie dziwi. Są całkowicie zajęci przyszłością

Zary. Esme znajduje się w tej chwili, by tak rzec, poza zasięgiem

rodzinnych radarów. Powinieneś z tego skorzystać i wziąć ich przez

zaskoczenie.

- Z Bakkarami i tak dałbym sobie radę. W końcu już raz

przystali na nasze zaręczyny. Problem w tym - westchnął Niko - że

Esme jest jeszcze bardziej nieprzejednana niż jej rodzina. Po tym, jak

mąż Zary zabił się, lecąc swoim prywatnym samolotem, wysłałem jej

kondolencje, a ona odesłała list, nawet go nie otwierając. Od rodziców

Esmy otrzymałem uprzejmą odpowiedź, a od Zary bardzo miły list.

- Nic dziwnego! W końcu jesteś znakomitą partią!

RS

background image

20

- Ale z ciebie cynik! Jak ty to łączysz z sentymentalną wiarą w

magiczną moc pierścienia?

Wsunął pierścionek na palec i bezwiednie potarł go palcem

drugiej ręki.

- Jak by to było dobrze, gdyby wszystko wyglądało tak prosto,

jak ci się wydaje - westchnął.

- Jeszcze się przekonasz, Niko. Pierścionek pomoże ci ją

odzyskać. Oczywiście, jeżeli sam zabierzesz się do roboty. A wierzę,

że to potrafisz.

Niko znowu poczuł ściskanie w gardle.

- Sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków - podjął

tymczasem Ryan. - Kolacje przy świecach, kwiaty i czekoladki na nic

się nie zdadzą, skoro dziewczyna nie chce podejść do telefonu. A

trzydziestu pięciu lat czekania na triumf prawdziwej miłości też ci nie

polecam. Nie ma rady, Niko, musisz w sprawach sercowych okazać

takie samo zdecydowanie, na jakie potrafisz się zdobyć w polityce.

- Jakież to zdecydowane środki chcesz mi doradzić, Ryanie? -

uśmiechnął się Niko. - Mam ją porwać i trzymać pod kluczem, dopóki

nie powie „tak"?

- Otóż właśnie! - triumfalnie wykrzyknął Ryan Fortune. - To

właśnie miałem ci doradzić. Zdumiewające, jak podobnymi drogami

krążą nasze myśli. Czasami do złudzenia mnie przypominasz. Od

najlepszej strony - dodał z zadowoleniem.

RS

background image

21

ROZDZIAŁ DRUGI

Tydzień później Jackie Sloane wytrzeszczyła oczy, gdy

otwarłszy drzwi zajmowanego wespół z Esme mieszkania w

Oksfordzie, zobaczyła przed sobą Nika Tan-efiego.

- Mieszkacie w fatalnie chronionym budynku -oświadczył.—

Ani w holu na dole, ani na schodach nikt mnie nie zatrzymał. A ty

otworzyłaś drzwi, nie pytając, kto to.

- Mieszkamy w dobrej dzielnicy, w spokojnym mieście - odcięła

się Jackie. - Czujemy się zupełnie bezpiecznie.

- Pierwszy lepszy bandzior albo... albo porywacz mógłby w pięć

minut dostać się do środka - oświadczył groźnie. - Esme nie jest tutaj

bezpieczna.

- Zupełnie jakbym słyszała papę Bakkara. Tylko że on poza

zwykłymi włamywaczami grozi zwykle bandytami z Imarko, Syrii,

Egiptu, Izraela, Jordanii i Iraku, złoczyńcami z krajów Zachodu, nie

mówiąc już o Afryce i Azji.

- To prawda. Rayaz jest krajem źle usposobionym do świata. Na

każdym kroku widzą tylko wrogów.

- Z dobrze rozumianej przezorności - wtrąciła Esme, która

weszła tymczasem do pokoju i zatrzymała się parę kroków za plecami

Jackie. - Wiemy dobrze, że nasi tak zwani przyjaciele mają na oku

wyłącznie naszą ropę naftową, a nie dobro kraju, i należy ich

traktować jak potencjalnych wrogów.

RS

background image

22

- My też dysponujemy ogromnymi zasobami ropy, ale w

przeciwieństwie do was wolimy z innymi krajami utrzymywać

przyjazne stosunki - bez namysłu wyrecytował Niko.

Potrafił na szczęście przytaczać polityczne slogany niemal bez

udziału świadomości, ponieważ wejście Esme przyprawiło go o

dziwne sensacje: gwałtowne bicie serca, poczucie miękkości w

kolanach, mętlik w głowie. Wpatrywał się w nią jak zaczarowany, nie

mogąc oderwać oczu.

Czarne, lśniące włosy spływały jej z ramion, ogromne oczy

płonęły ogniem, a czerwone, zmysłowe usta kusiły, by chwycić ją w

ramiona i całować bez opamiętania. Wiedział, iż jest piękna, lecz

jeszcze nigdy nie wydała mu się aż tak zachwycająca.

Zmusił się do odwrócenia oczu. Wbił wzrok w

bożonarodzeniowy wieniec, który wisiał na drzwiach, zapewne z

inicjatywy Jackie. Zresztą Esme, choć była muzułmanką, podobnie

jak jego zachwycała panująca na Zachodzie w okresie Bożego

Narodzenia atmosfera powszechnej życzliwości.

- Lepiej być we wrogich stosunkach z Rayazem niż w

przyjaznych z królestwem Imarko. My przynajmniej nikogo nie

oszukujemy - usłyszał głos Esme.

- Za jakie winy znalazłam się na linii ognia? - pożaliła się Jackie.

- Jeszcze trochę i każecie mi rozsądzić wasze sąsiedzkie spory. Tylko

dyplomacja może mnie uratować. Niko, chyba się nie pomylę,

zgadując, że to, co trzymasz w rękach, to podarki dla Esme? - paplała

z humorem.

RS

background image

23

Niko milczał. Jego wzrok znowu pobiegł ku Esme, która

wpatrywała się w starą pozytywkę, ozdobioną figurkami

roztańczonych aniołków.

Dziewczyna miała na sobie długą i luźną, ukrywającą sylwetkę

suknię z błękitnego jedwabiu. Ale Niko dobrze jej figurę pamiętał.

Widywał Esme w strojach wschodnich i europejskich, a nawet w

kąpielowym kostiumie. Nigdy jednak nie oglądał jej nagiej. Myśląc o

tym, kolejny raz pożałował swej wstrzemięźliwości, która w czasach

ich narzeczeństwa nie pozwoliła mu pójść z nią bez ślubu do łóżka.

- Ręce ci zemdleją od trzymania tego wielkiego bukietu,

bombonierki i szampana - trajkotała Jackie, ignorując panującą w

pokoju napiętą atmosferę. - Czy to bilety do teatru? - wykrzyknęła,

sięgając po wetknięte w bukiet kartoniki. - Marzyłam, żeby zobaczyć

tę sztukę! A jakie świetne miejsca!

- Możesz je sobie wziąć, Jackie. Razem z szampanem i różami.

Ja niczego od niego nie przyjmę - oznajmiła Esme, odwracając się i

wychodząc do drugiego pokoju.

Po chwili za drzwiami rozległy się dźwięki nastawionej na cały

regulator muzyki.

- Źle poszło! - westchnął Niko i zaklął pod nosem w swym

rodzimym języku.

- A co, myślałeś, że cię powita z otwartymi ramionami? - zakpiła

Jackie. - Po tym, jak ją tak podle rzuciłeś? Przecież wiedziałeś, że nie

chce z tobą rozmawiać. Skończone, Niko, nie masz tu czego szukać.

RS

background image

24

Tylko bliskowschodni król może sądzić, że dziewczynę można

przebłagać paroma pięknymi prezentami!

- Miałem nadzieję, że może jednak. W każdym razie musiałem

spróbować.

- No więc spróbowałeś i dostałeś po nosie. A teraz żegnaj. -

Jackie położyła rękę na klamce.

- Chwileczkę, ja tak łatwo nie rezygnuję - powiedział Niko,

wchodząc do pokoju i zatrzaskując za sobą drzwi. - Bądź tak miła i

przyjmij te rzeczy, bo inaczej wyrzucę wszystko do śmieci - poprosił,

wtykając jej przyniesione podarunki.

- Z miłą chęcią. Zaraz zadzwonię do znajomego, że mam na

wieczór bilety do teatru. I wstawię róże do wazonu.

Jackie wyszła do kuchni, zostawiając Nika na środku pokoju. Po

chwili za ścianą ucichła muzyka, drzwi się uchyliły i z sypialni

wyjrzała Esme.

- Jackie? Czy już sobie...

- Czy sobie poszedłem? Nie - odrzekł Niko. - Nadal tu jestem. A

Jackie zaniosła kwiaty do kuchni.

- Wyjdź natychmiast! - rozkazała Esme.

- Nie wyjdę.

- Że co? - Jej oczy zapłonęły gniewem. - Każę ci wyjść, a ty

odmawiasz?

- Tak jest, odmawiam - oświadczył, rozsiadając się na kanapie.

Długą chwilę mierzyli się wzrokiem. Esme pierwsza odwróciła

oczy.

RS

background image

25

- Mam zadzwonić na policję? - zagroziła.

- Nic z tego. Telefon jest zajęty. - Wskazał głową kuchnię. -

Jackie umawia się na wieczór do teatru.

- Może sam z nią pójdziesz?

- Ja z Jackie? Pierwsza ci powie, że do siebie nie pasujemy.

- To prawda. Jest lojalna i uczciwa. Szkoda by jej było dla

zdradzieckiego samochwały z Imarko.

- Zostaw te nacjonalistyczne bzdury, w które sama nie wierzysz.

Wiem, że potrafisz samodzielnie myśleć i zawsze cię za to

podziwiałem.

- Był czas, kiedy chętnie słuchałam twoich podstępnych

pochlebstw. Ale to już minęło. Przekonałeś mnie, że moi rodacy

dobrze was oceniają. Trzeba być nie wiem jak podłym i bezczelnym,

zadufanym w sobie egoistą, żeby nachodzić mnie w ten sposób, i

jeszcze liczyć na dobre przyjęcie.

- Tak bardzo mnie nienawidzisz? - spytał Niko, uważnie jej się

przypatrując.

- Cóż za przenikliwość!

- Rzeczywiście czujesz do mnie nienawiść.

- O tak! - zawołała. - Dlaczego się tak uśmiechasz?

- Niko? Jesteś tam jeszcze? - Do pokoju weszła Jackie z

pudełkiem czekoladek w ręku. - Poczęstujecie się?

- Jackie nie czuje do mnie nienawiści. Jestem jej całkowicie

obojętny - z namysłem zauważył Niko.

RS

background image

26

- To prawda. Na początku nie mogłam o tobie spokojnie myśleć,

ale uznałam, że szkoda na to zdrowia. Esme też. Nic już do ciebie nie

czuje. A na to, żeby nienawidzić, trzeba żywić jakieś uczucia.

- Całkowicie się z tobą zgadzam. - Niko wstał z kanapy. - Stary

banał, że od nienawiści tylko krok do miłości, wcale nie jest taki

głupi.

- Wynoś się w tej chwili! - krzyknęła Esme, chwytając ze stołu

ciężką mosiężną lampę. - Liczę do czterech. Raz...

- Nie bój się, ona żartuje - wtrąciła Jackie. - Niedawno w

telewizji w Ryazie wypowiadała się przeciwko przemocy.

- Dwa... - odliczała Esme, zbliżając się do Nika z podniesioną

lampą.

- To ma być żart? - mruknął Niko, postępując krok do tyłu. -

Myślę, że jest wściekła i na serio chce mnie zdzielić.

- Głupstwa mówisz - zaoponowała Jackie, usiłując rozładować

sytuację i odebrać przyjaciółce nieszczęsną lampę. - Dlaczego zresztą

miałaby się złościć, kiedy nic do ciebie nie czuje? I zawracać sobie

tobą głowę, kiedy piękny Bashir Murad nie może się doczekać

wyznaczenia daty ich ślubu?

- To nieprawda! - wykrzyknął Niko, tracąc nagle rezon.

- Trzy... - Esme postąpiła kolejny krok.

- A właśnie, że prawda. W całym Ryazie mówi się dziś tylko o

Esme i Bashirze - ciągnęła Jackie z nutą konsternacji w głosie. - Daj

spokój, Esme, nie widzisz, że Niko nie zna się żartach? Odstaw to,

zanim komuś stanie się krzywda.

RS

background image

27

- Esme nie wyjdzie za Bashira, to wykluczone -władczym tonem

oświadczył Niko.

- Cztery! - Lampa poszła w górę, Niko zdążył jednak

unieruchomić rękę Esme, nim zadała cios.

- Nie możesz wyjść za Bashira Murada - powtórzył Niko, robiąc

ruch, jakby chciał ją objąć, lecz Esme odskoczyła.

- Tu akurat masz rację — przyznała. - Nie zamierzam wychodzić

za mąż. Ani za Bashira, ani za nikogo innego. Zawiadomiłam

rodziców, że chcę poświęcić się nauczaniu, i postawię na swoim.

- Już widzę, jak Bakkarowie skaczą z radości - zakpiła Jackie.

- Są równie mało zachwyceni jak po naszych idiotycznych

zaręczynach - prychnęła Esme, zerkając ukradkiem na Nika. - Chociaż

nie, tamtą katastrofę przyjęli stokroć gorzej.

Przy ostatnich słowach Esme podbiegła i pchnęła Nika tak silnie,

że zachwiał się na nogach. A po następnym, nieco lżejszym pchnięciu,

znalazł się za drzwiami.

Zatrzasnęła drzwi i przekręciła klucz w zamku.

- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz! - krzyknął Niko ze

schodów.

- Pozbyłam się ciebie półtora roku temu - odkrzyknęła Esme. -

Nie chcę więcej o tobie słyszeć. Idź i nie wracaj!

- Esme, nie muszę ci chyba mówić, jak fatalnie to rozegrałaś -

odezwała się Jackie do przyjaciółki, która ciężko dysząc, stała oparta

plecami o drzwi. - Kompletnie straciłaś nad sobą panowanie!

Zza drzwi doszło je echo oddalających się kroków Nika.

RS

background image

28

- Nie chcę go więcej widzieć - łamiącym się głosem wykrztusiła

Esme.

- Nie sądzę, żeby był o tym przekonany. Okazałaś za dużo

emocji. Chyba nie uwierzył, że nic do niego nie czujesz. Najpierw te

wymyślania, a potem wygrażanie lampą. Uff! Sądziłam, że już ci

przeszło, ale dziś zachowywałaś się jak zakochana kobieta. Zakochana

i skrzywdzona!

- Nieprawda! Wcale nie! Na pewno tak nie myśli. O mój Boże,

dlaczego mi to zrobił?

- Powiem ci na pociechę, że on też nie zachował zimnej krwi.

Chyba bardzo chce cię odzyskać.

- Nic z tych rzeczy! - Esme energicznie potrząsnęła głową. -

Nigdy do niego nie wrócę! - oznajmiła i ku własnemu przerażeniu

wybuchnęła płaczem.

Wieczór wlókł się nieznośnie. Esme siedziała sama w domu, nie

mając czym się zająć. Jaka szkoda, że Jackie ma alergię na koty!

Bakkarowie uwielbiali otaczać się kotami. A dziś Esme szczególnie

tęskniła za towarzystwem jakiegokolwiek żywego stworzenia.

Popatrzyła na martwy ekran telewizora. Na żadnym kanale nie

znalazła niczego ciekawego. Nie mogła się nawet zająć nauką, bo na

uniwersytecie była przerwa semestralna. Ostatnie egzaminy zdała

celująco, a zajęcia miały się rozpocząć znowu dopiero w połowie

stycznia.

Jackie poszła do teatru z Christopherem i pewnie zostanie u

niego na noc. Esme lubiła na ogół takie samotne wieczory, które

RS

background image

29

dawały miłe wytchnienie, zwłaszcza po - tym, co ona i jej rodzina

przeżyli w minionym roku. Jednakże dzisiejsza wizyta Nika wszystko

zmieniła.

Niko miał w sobie siłę żywiołu, który wywraca wszystko do

góry nogami jak trzęsienie ziemi. Już dwukrotnie radykalnie zmienił

jej życie. Czy znowu mu się to uda?

Nakręciła pozytywkę i patrzyła, jak aniołki Okrążają drewnianą

choinkę przy wtórze „Cichej nocy". Ale jej myśli nie mogły się

oderwać od Nika.

Przypominała jedną z marionetek, którymi ona i Zara bawiły się

w dzieciństwie. Uwielbiały pociągać za sznurki i obserwować

posłusznie podskakujące lalki. To samo robi z nią Niko! Kolejny raz!

Jak na ironię tylko on jeden, mężczyzna którego nie może mieć,

potrafi obudzić w niej gorące uczucia - miłość albo wściekłość!

Poczuła nagły wstyd. Bo jeśli Niko rzeczywiście szuka pojednania, to

nie z obecną Esme, lecz z tamtą niewinną dziewczyną, z którą był

zaręczony.

Kiedy się dowie, co wyrabiała zaraz po ich zerwaniu, a prędzej

czy później musi się dowiedzieć, niechybnie znowu ją porzuci. Jest

królem, którego narzeczona musi być dziewicą.

Utrata dziewictwa ostatecznie ją dyskwalifikowała jako

kandydatkę na żonę. Niko był przywiązany do tradycji, a w ich części

świata nadal panowało przekonanie, że panna młoda musi być bez

skazy. Od ich zerwania Esme tak konsekwentnie udawała obojętność

RS

background image

30

wobec Nika, że zarówno rodzina, jak i przyjaciele dali się nabrać.

Tylko ona wiedziała, iż ani na chwilę nie przestała go kochać.

Nie może dopuścić, żeby ponownie ją porzucił! Czyli nie może

go więcej oglądać ani z nim rozmawiać. Łatwiej to powiedzieć, niż

zrobić. Pamiętała, jak trudno jej było w ostatnich miesiącach

odmawiać podejścia do telefonu, gdy dzwonił. Na szczęście to Jackie

za każdym razem podnosiła słuchawkę, bo gdyby ona usłyszała jego

głos...

Nagle, jak na zawołanie, zadzwonił telefon.

Esme zamarła. A jeśli to on? Była sama w domu. Jeżeli

usłyszysz głos Nika, masz natychmiast odłożyć słuchawkę, przykazała

sobie.

- Esme, to ty? Mówi Tariq.

Pierwsze uczucie zawodu szybko ustąpiło miejsca

zaniepokojeniu. Telefon któregoś z młodszych braci oznaczał

zazwyczaj nowe kłopoty w domu. Coś ją jednak zaskoczyło.

- Dziwnie mówisz, Tariq. Masz inny głos.

- Przeziębiłem się. Mam okropną chrypę - odparł odchrząkując. -

I jestem okropnie zgnębiony.

- Z jakiego powodu?

- Musisz natychmiast przyjechać. Tylko ty potrafisz położyć kres

temu, co się tu wyrabia. Mnie rodzice nie chcą słuchać. Riad, Amir i

Ben-Ali też nic nie zdziałali.

- Ale o co chodzi? Co się takiego stało?

- Chcą wydać Zarę za mąż, za kupca dywanów z Jemenu.

RS

background image

31

- Co?!

- Facet jest obłędnie bogaty. Obiecuje, że wychowa dziewczynki

i da każdej posag. Jutro wieczorem mają razem z Zarą odlecieć do

Jemenu. Musisz natychmiast przyjechać. Zamówiłem miejsce w

samolocie...

- Tariq, to niemożliwe. Rodzice nie mają znajomych w Jemenie.

Musiałeś coś pokręcić. Mama i ojciec zanadto kochają Zarę i

dziewczynki, nie mogę sobie wyobrazić...

- Wszyscy wpadli w jakieś szaleństwo - szybko wtrącił Tariq. -

Nie tylko rodzice, ale i dziadkowie, a nawet ciotki i wujowie. Bo

widzisz... Hassanowie zażądali rekompensaty, pieniędzy, ziemi i

udziału w rządach za to, że Zara przyczyniła się do śmierci ich syna,

bo pozwoliła mu wtedy lecieć samolotem.

- Jak miała go powstrzymać? - oburzyła się Esme. - Wiedzą

przecież, że Rez Hassan nikogo nie słuchał. Zresztą to Hassanowie

pozwolili mu zdobyć licencję pilota, kiedy miał kilkanaście lat. A kto

podarował mu samolot? To wszystko nie trzyma się kupy!

- Znasz Hassanów. Pamiętasz, co opowiadali, kiedy Zarze

urodziły się trojaczki. Że przyniosła rodzinie wstyd, rodząc tyle dzieci

naraz, w dodatku same dziewczynki. Muszą mieć jakichś przodków z

Imarko, chociaż za nic by się do tego przyznali - zachichotał Tariq.

- Nie rób sobie żartów - skarciła go Esme. - Wiadomo, że po

Hassanach można się spodziewać wszystkiego najgorszego. Ale żeby

rodzice zgodzili się wysłać Zarę i dziewczynki...

RS

background image

32

- I to do Jemenu! Nie mam pojęcia, skąd wytrzasnęli tego kupca.

Musisz przyjechać i zrobić z tym porządek. Zara błaga cię o pomoc.

Sama by to zrobiła, ale jest zbyt roztrzęsiona, żeby podejść do

telefonu.

Esme serce się ścisnęło na myśl o ukochanej siostrze.

- Biedna Zara. Oczywiście, że przyjadę. Mam już nawet pewien

plan. Zaraz po wyładowaniu zadzwonię do Muradów, którzy na

pewno staną po naszej stronie. Są nadal obrażeni na Hassanów za

tamten incydent podczas ramadanu. Pamiętasz?

- Jasne, że pamiętam. Cały ten nasz kraj to istne gniazdo

szerszeni!

- Czasami ja też tak myślę - westchnęła Esme. - Czy

zarezerwowałeś mi bilet?

- Tak. I zamówiłem samochód na lotnisko. Wkrótce się po ciebie

zjawi. Dziękuję, siostrzyczko!

- Zaraz się spakuję, żeby nie musiał czekać.

- Muszę przyznać, że nieźle mi poszło, zważywszy, że w życiu

nie widziałem Tariqa Bakkara na oczy -zwrócił się do Nika jego

słynący z aktorskich talentów młody kuzynek Hamid. - Pamiętałem na

szczęście, że rayazkie książątka mówią zwykle z angielskim

akcentem.

- Ale kiedy wyjechałeś z tym gniazdem szerszeni, myślałem, że

już po nas. Trochę to było ryzykowne.

- To był taki żarcik na nasz własny użytek - zaśmiał się Hamid.

RS

background image

33

Matki Nika i Hamida były siostrami, a dwaj mężczyźni byli

niemal w tym samym wieku. Hamid od dzieciństwa potrafił

zdumiewająco naśladować cudze głosy, czym wprawiał Nika na

przemian w podziw i przerażenie.

- Bardzo mi pomogło, że mogłem się powołać na to, co Esme

opowiadała ci dawniej o Zarze i Hassanach. Bo w pierwszej chwili

wyraźnie mi nie wierzyła.

- Może źle wymyśliłeś tego kupca z Jemenu. To nie w ich stylu.

Gdyby chodziło o saudyjskiego księcia...

- Nie, to nie to. Miałem wrażenie, że nie wierzy, żeby jej rodzice

zmuszali Zarę do małżeństwa wbrew jej woli. Może są bardziej

ludzcy niż sądzimy? Może ich przodkowie pochodzili z Imarko? -

spekulował Hamid.

- Byliby śmiertelnie obrażeni, gdyby mogli cię słyszeć - zaśmiał

się Niko. - O ile wiem, Bakkarowie chwalą się, że nikt z ich rodu

nigdy nie postawił stopy w Imarko inaczej jak dla odzyskania

bogactw, które im rzekomo zagrabiliśmy.

- Ach, te wieczne rodzinne i polityczne spory! Człowiek czuje

się czasem, jakby chodził po polu minowym.

- Nie wiem, jak ci dziękować za ten telefon - powiedział Niko,

poważniejąc. - Może dzięki tobie odzyskam Esme.

- Mam nadzieję, że oprócz innych zalet posiada również

zdolność wybaczania. W przeciwnym razie nie chciałbym być w

twojej skórze, kiedy wyjdzie na jaw, że zwabiłeś ją podstępem na

RS

background image

34

pokład samolotu, że nie ma żadnego kupca z Jemenu, a jej siostrze nic

nie grozi.

- Kocha mnie - westchnął Niko z nadzieją w głosie. - Wybaczy

mi, kiedy zrozumie, że zrobiłem to, aby ją odzyskać.

- Co za romantyk! - z błyskiem w oku zauważył Hamid.

RS

background image

35

ROZDZIAŁ TRZECI

- Czy mogę wziąć pani bagaż i płaszcz, księżniczko? Esme

gwałtownie się odwróciła, niemal zderzając się ze stewardem, który

podszedł tak cicho, że nie usłyszała jego kroków.

- Najmocniej przepraszam, księżniczko!

- Księżniczko? - powtórzyła zdziwiona, rozglądając się uważniej

po wnętrzu samolotu. Zamiast spodziewanych rzędów podwójnych

foteli z małą kuchenką i toaletą na wprost siedzeń, miała przed sobą

luksusowo umeblowaną prywatną kabinę, przypominającą do

złudzenia salon arabskiego pałacu. Pod ścianami stały pokryte

jedwabiem otomany i wygodne nowoczesne fotele, a podłogę

wyściełały wspaniałe dywany. Na jednym końcu kabiny znajdowała

się doskonałe wyposażona kuchnia, na drugim zaś wisiała ciężka

ciemna kotara, za którą coś się kryło.

Nigdy nie widziała niczego podobnego na pokładzie samolotu

Rayazkich Linii Lotniczych. Poczuła, że dzieje się coś bardzo

podejrzanego.

- Tytuły zlikwidowano dwadzieścia lat temu. Nikt ich dziś w

Rayazie nie używa - oświadczyła, miażdżąc speszonego stewarda

piorunującym wzrokiem. - Oprócz Hassanów i ich służby - ciągnęła

surowo. – Zaczynam rozumieć, co się tu dzieje. Który z was tam się

ukrył? -zawołała w kierunku ciemnej zasłony. - Zayed? Mommar? A

może Karim? Odezwijcie się! Dosyć tych dziecinnych podchodów!

RS

background image

36

Odpowiedziało jej milczenie.

- Strach was obleciał, co? - podjęła z narastającą złością. -

Ładnie będziecie wyglądali, kiedy wyjdzie na jaw, w jaki to latający

przybytek rozpusty zamieniliście jeden z waszych samolotów.

Szum silnika przeszedł w głośny ryk i samolot ruszył na pas

startowy.

- Stać! - krzyknęła Esme, rzucając się w kierunku kotary. -

Macie natychmiast zatrzymać samolot! Nie dam się porwać i nie

myślcie, że zmusicie nas szantażem do okupu.

Przestraszony steward biegł za nią, błagając, by usiadła i zapięła

pas. Esme gwałtownym ruchem szarpnęła kotarę, odsłaniając mroczne

pomieszczenie, w którym mimo ciemności dostrzegła zarys wielkiego

łoża. Serce podskoczyło jej do gardła, lecz postanowiła nie okazać

strachu.

To ona musi ich zastraszyć.

- Schowałeś się pod łóżkiem? A może w szafie? Co za tchórz!

Ale słusznie boisz się pokazać. Już ja się dowiem, który to z was.

Samolot kołował coraz prędzej, a wystraszony steward zaczaj

recytować przepisy obowiązujące pasażerów podczas startu.

- Zatrzymaj samolot! - krzyknęła Esme, choć zdawała sobie

sprawę z beznadziejności swego żądania.

W tym momencie otworzyły się drzwi w głębi i do

pomieszczenia wpłynął strumień światła.

- Niko?!

RS

background image

37

To chyba sen. Chyba dostała halucynacji. Czy naprawdę stoi

przed nią Niko? Ubrany całkiem nie po królewsku, w dżinsy i

czerwony pulower?

- Niko, to ty? - powtórzyła, nie wierząc własnym oczom.

- Owszem, we własnej osobie - odparł zaczepnie. -Jak widzę,

moja obecność bardziej cię przeraża niż perspektywa porwania przez

braci Hassanów. Czy porwania są tak częste wśród panujących w

Rayazie rodów, że nic innego nie przychodzi wam do głowy, kiedy...

- To ty mnie porwałeś! - W głowie jej zaszumiało. - To po prostu

niebywałe. To... to jest akt wojenny!

Steward wydał z siebie jęk oburzenia.

- Dziękuję, Dżamal, możesz nas zostawić. Zgodnie z przepisami

powinieneś teraz usiąść i zapiąć pas.

- Tak jest, Wasza Wysokość. - Steward wycofał się, zaciągając

za sobą kotarę.

W sekundę później samolot oderwał się od ziemi, Esme i Niko

zatoczyli się na zawieszoną gobelinem ścianę, a odbiwszy się od niej,

padli razem na ogromne łoże.

Esme szybko obciągnęła spódniczkę swojej „grzecznej"

popielato-różowej sukienki, którą włożyła na drogę, aby przypodobać

się popierającym skromne stroje rodzicom.

A tymczasem, zamiast z rodzicami, ma do czynienia z Nikiem,

koziołkując po łóżku w zupełnie nie nadającej się do tego sukni.

RS

background image

38

- Może należałoby jednak zająć miejsca i zapiąć pasy - zauważył

Niko, kiedy maszyna ponownie zatrzęsła. Mamy wyjątkowo

niespokojny start.

- Jak cały ten twój pomylony, bandycki spisek - prychnęła ze

złością.

Samolot gwałtownie zachybotał, omal nie zrzucając ich na

podłogę. Uczepili się kurczowo oparcia w głowach łóżka.

- Nie masz skłonności do morskiej choroby? - zaniepokoił się

Niko.

- Miałbyś się z pyszna, gdybym dostała mdłości na królewskim

łożu wytwornego Air Force One Waszej Wysokości - zauważyła z

przekąsem.

- Air Force One to nazwa samolotu amerykańskiego prezydenta.

Mój nie ma nazwy i nie służy do żadnych niecnych celów, jak nie

przymierzając, samoloty gwiazd rocka.

- Tak dobrze jesteś zorientowany, do czego służą samoloty

gwiazd rocka? Zacząłeś zadawać się z gwiazdami? Ciekawe, co by na

powiedzieli twoi bogobojni poddani.

- Z nikim nie zacząłem się „zadawać", a już na pewno nie z

gwiazdami rocka.

- Oszczędź mi przynajmniej tych górnolotności. Bądź łaskaw

traktować mnie jak zaprzysiężonego wroga - odpaliła Esme możliwie

najbardziej nieprzyjaznym tonem.

Samolot wciąż się chybotał, turlając nimi po łóżku. W pewnej

chwili znaleźli się twarzą w twarz i ich oczy się spotkały.

RS

background image

39

- Kiedy parę godzin temu rzuciłaś się na mnie z lampą, wziąłem

to za chwilowy wybryk - odezwał się. -Dopiero teraz widzę, jaka

jesteś wojownicza. Zawsze wiedziałem, że masz charakter, nie

przypuszczałem jednak, że aż taki.

- No to teraz już wiesz.

Niko lekko się uśmiechnął!

- Kiedy wygrażałaś Hassanom, pomyślałem, że wolałbym nie

być w ich skórze, gdyby wpadli ci w ręce. Zdawałaś się być zdolna do

wszystkiego.

- Bo jestem. Ćwiczyłam karate, judo, akido, a nawet boks.

Nauczyłam się od moich braci.

- I co, zrobiłaś kiedyś użytek z tych umiejętności? - zaciekawił

się Niko.

- A jakże - przytaknęła. - Mając dwanaście lat, stłukłam na

kwaśne jabłko dwóch rozwydrzonych synalków Hassana za to, że

podczas jakiegoś wesela znęcali się nad małym Rashidem Muradem. I

jeszcze było parę razów... ale tylko w obronie słabszych - zastrzegła

się.

- I za każdym razem udawało ci się pokonać agresora? - pytał

dalej, wsparłszy się na łokciu i spoglądając na Esme z niekłamanym

podziwem.

- A tak. - Wyraźnie się ożywiła. - Ponieważ do przepisowych

chwytów dodałam kobiece sposoby w rodzaju drapania paznokciami i

targania za włosy.

RS

background image

40

- Czyli stosując element zaskoczenia, który okazuje się nieraz

najskuteczniejszy - z uznaniem przyznał Niko.

- Podobnie jak strach przed przeciwnikiem, o którym wiadomo,

że w razie czego nie zawaha się przejść do czynów.

- To prawda, wśród zaprzyjaźnionych rodzin uchodzę za herod-

babę. - Esme lekko się uśmiechnęła. - Bracia Hassanowie i inni

kuzyni do dziś wolą mi się nie sprzeciwiać.

- Chociaż zdążyli cię przerosnąć o głowę i każdy z nich waży

pewnie dwa razy tyle co ty?

- Tak, wciąż jestem dla nich postrachem. Nie masz pojęcia, jak

mi się podlizują i jak to złości ich rodziców, którzy rzecz jasna nie

darzą mnie sympatią.

- Czy to nie dlatego nasze zaręczyny nie wywołały w Rayazie

wyraźnego sprzeciwu? Uważano, że spadniesz na nas jak bicz boży i

wymierzysz królestwu Imarko zasłużoną karę?

Esme omal nie parsknęła śmiechem. Uwielbiała poczucie

humoru, jakim odznaczał się Niko. Przypomniała sobie jednak, że nie

może się poddać jego czarowi. Nic się przecież nie zmieniło od

dzisiejszego popołudnia, kiedy to podjęła postanowienie, iż nie

powinni się widywać.

Dziś po południu... Gwałtownie usiadła na łóżku.

- To straszne! Jak mogłam zapomnieć? Och, Niko, nie mogłeś

mnie porwać w gorszym momencie! Muszę lecieć do domu ratować

siostrę! Każ pilotowi wylądować w Rayazie! Albo nie, sama mu

powiem.

RS

background image

41

To mówiąc, zeskoczyła na podłogę, lecz w tym samym

momencie samolot gwałtownie opadł i Esme przewróciła się jak

długa. Niko wciągnął ją z powrotem na łóżko.

Na wszelki wypadek, uprzedzony o jej sprawności fizycznej, od

razu unieruchomił jej ręce nad głową i przygniótł całym ciałem do

materaca. Leżała, nie mogąc nawet drgnąć, a tymczasem jej obnażone

uda, bo spódnica znowu podjechała do góry, ocierały się o opięte

dżinsami nogi Nika, budząc wyraźnie erotyczne wrażenia. W tej

chwili jednak musi myśleć tylko o siostrze.

- Puść mnie! Nic nie rozumiesz! Muszę jechać ratować Zarę! -

prosiła ze łzami w oczach.

- Uspokój się. Nic nie musisz. Zaraz ci wszystko wytłumaczę -

zaczął czułym, łagodnym tonem, nie zwalniając jednak uścisku. —

Strasznie przepraszam, że napędziłem ci stracha, ale twojej siostrze

nic nie grozi. Nikt nie zamierza jej nigdzie odsyłać.

Esme znieruchomiała, mierząc go zdumionym wzrokiem.

- Skąd wiesz...

- O telefonie Tariqa? Albo raczej rzekomego Tariqa? To mój

kuzyn Hasim dzwonił dziś do ciebie, podając się za niego. Kiedyś

przekonasz się, jak świetnie umie naśladować cudze głosy. Wszystko,

co ci naopowiadał, było potrzebne tylko po to, żeby cię zwabić na

lotnisko i do mojego samolotu.

- Chcesz powiedzieć, że... kupiec z Jemenu, który chce poślubić

Zarę... i pogróżki Hassanów, które zmusiły moich rodziców do

uległości... - zbita z tropu bąkała Esme - że to wszystko...

RS

background image

42

- Bujdy i wymysły. Od początku do końca. Chociaż z tego, co

słyszałem o Hassanach, byliby zdolni posunąć się do jeszcze gorszych

rzeczy niż to, czego naopowiadał ci Hakim.

- To niesłychane! - wykrzyknęła wzburzona. Świadomość, iż

została wystrychnięta na dudka, wprawiła ją we wściekłość.

- Jak śmiałeś? Oczerniliście całą moją rodzinę! W głębi duszy

czułam, że to niemożliwe, że nigdy by na to pozwolili, a jednak dałam

się zwieść waszymi kłamliwymi oszczerstwami. Pomyśleć, że

mogłam w to uwierzyć! Chyba spalę się ze wstydu!

- Naprawdę nie masz powodu robić sobie wyrzutów. Najmocniej

cię przepraszam, że niechcący obraziłem twoich rodziców, a jeszcze

bardziej za to, że niepotrzebnie się zdenerwowałaś. Całą tę historię

wymyślił Hassim i rzeczywiście trochę przesadził.

- Możesz się wypchać swoimi obłudnymi przeprosinami.

Obraziliście nie tylko moją rodzinę, ale i Hassanów, którzy...

- Za to, co Hakim mówił o Hassanach, nie mam zamiaru

przepraszać - zaoponował Niko. - Sama mi mówiłaś, jak wstrętnie się

zachowali, kiedy Zara urodziła trojaczki. Zamiast się cieszyć z trzech

zdrowych wnuczek, kręcili nosem i okazywali jej pogardę. Sama

brzydzisz się nimi nie mniej niż ja. Bez trudu przełknęłaś bajeczkę

Hakima, bo pasowała do tego, co o nich wiesz.

Fakt, iż Niko powiedział prawdę, bynajmniej jej nie uspokoił.

Czuła się jak idiotka, która dała się podstępem wyprowadzić w pole.

W dodatku bliskość jego ciała budziła w niej nie mniej gorące, choć

całkiem odmienne uczucia.

RS

background image

43

- Nie miałeś prawa zdradzać swojemu kuzynowi rzeczy, o

których mówiłam ci w zaufaniu - rzuciła oskarżycielskim tonem.

- Masz absolutną rację. Przysięgam, że nigdy więcej nie

nadużyję twojego zaufania. I mogę cię zapewnić, że Hassim nikomu

nie powtórzy tego, co mi mówiłaś o Zarze i Hassanach.

Nie zwalniając uścisku, a jedynie ujmując oba jej nadgarstki

lewą ręką, Niko dotknął prawą dłonią policzka Esme i czule zaczął go

gładzić. Jednocześnie jego kolano znalazło się w niebezpiecznej

bliskości miejsca między jej udami.

- Nie pochwalam machiawelskich metod, uważam jednak, że w

mojej sytuacji ceł usprawiedliwia środki, do jakich musiałem się uciec

- szepnął jej do ucha.

Spojrzawszy mu w oczy, szybko opuściła powieki. Czuły ton,

delikatna pieszczota, napór muskularnego ciała - wszystko to razem

wprawiało ją w drżenie. Jeśli spróbuje poruszyć biodrami, jego udo

wśliźnie się pomiędzy jej nogi. Musiała wytężyć wszystkie siły, by nie

ulec pokusie zaspokojenia gwałtownie narastającej tęsknoty ciała.

- Co właściwie masz zamiar w ten sposób osiągnąć? - zapytała

zduszonym głosem.

- Chcę być z tobą, Esme. Nie chciałaś ze mną nawet

porozmawiać, więc musiałem coś wymyślić. - Niko zdawał sobie

sprawę, jak wiele zależy teraz od jego pomysłowości, lecz miał

nadzieję, iż potrafi inwencją dorównać Hakimowi. - Przeczytałem w

pewnej amerykańskiej książce, którą dostałem od Ryana Fortune'a...

RS

background image

44

- Od Ryana Fortune'a? Tego, który miał paść ofiarą spisku

naftowego kartelu, ale zdołał ich przechytrzyć?

- Słyszałaś o tym? - zdziwił się Niko.

- Oczywiście, na Bliskim Wschodzie było o tym głośno. Ryan

Fortune zyskał sobie w Rayazie wielkie uznanie tym, że potrafił

„wiadome siły" wyprowadzić w pole!

- Zapomniałaś wspomnieć, że sami maczaliście palce w spisku

„wiadomych sił".

- A ty, że Imarko też uczestniczyło w zmowie, którą Ryan

Fortune zdołał w porę przejrzeć!

Niko uśmiechnął się pod nosem. Uznał, iż nie jest to stosowny

moment na ujawnienie, że Ryan przechytrzył kartel nie bez wydatnej

pomocy z zewnątrz.

- Ja też bardzo go cenię - przyznał tylko. Była to oczywiście

prawda, choć niepełna. - Otóż z książki, którą mi poradził,

dowiedziałem się, co to znaczy „proinicjatywne" podejście do

problemów i zgodnie z tym...

- Wymyślanie podłych kłamstw na temat mojej rodziny

nazywasz „proinicjatywnym" podejściem do problemów?

Esme wszelkimi sposobami usiłowała podsycić w sobie

topniejące w zastraszającym tempie oburzenie. Im dłużej słuchała

Nika i czuła jego bliskość, tym bardziej go pragnęła. Wiedziała, że

musi mu się energicznie przeciwstawić, i to szybko!

RS

background image

45

- Ciekawe, co by powiedzieli Ryan Fortune albo autorzy tego

amerykańskiego poradnika, gdyby wiedzieli, jak podły użytek zrobiłeś

z ich nauk? Proinicjatywne podejście!

- W dążeniu do osiągnięcia wyznaczonego celu wykazałem

wręcz niezwykłą intuicję - pochwalił się bez cienia skruchy.

Odwrotnie, uśmiechnął się od ucha do ucha. - Wiedziałem, że zrobisz

wszystko, żeby pomóc Zarze, ale wcale nie byłem pewien, czy w razie

rodzinnych kłopotów bracia rzeczywiście zwróciliby się do ciebie.

Toteż z telefonem od Hakima wiązało się poważne ryzyko. Jednak

twoja reakcja dowiodła, że podjąłem właściwą inicjatywę.

Esme wyczuła lekkie zwolnienie uścisku, który ją

unieruchamiał, i postanowiła to niezwłocznie wykorzystać.

- Zanim skończysz się zachwycać własną pomysłowością -

oświadczyła - uświadomię ci istnienie nieprzewidzianych możliwości

inicjatywnych. - Mówiąc to, wytężyła wszystkie siły, wyrwała się z

jego ramion i stoczyła na podłogę. - Jeśli myślałeś, że mam ochotę

być z tobą, to byłeś w błędzie - rzuciła, biegnąc ku kotarze. - Wiesz,

dlaczego nie chciałam z tobą rozmawiać i nie odbierałam twoich

telefonów? Z bardzo prostego powodu: ponieważ nie mam ci nic do

powiedzenia!

On jednak był już przy niej, a raczej za nią, oplatając ją mocno

ramionami.

- Nie wierzę ci - szepnął jej do ucha. - Jest wiele rzeczy, o

których chcesz mi powiedzieć, a ja jestem gotów wszystkiego

RS

background image

46

wysłuchać. Proszę bardzo, jeśli musisz wyładować na mnie złość,

poddam się bez szemrania.

Jego namiętny szept przenikał jej mózg. Dotyk warg

muskających wrażliwe okolice ucha wprawiał ją w drżenie i niepokój.

Samolot znowu zachybotał. Niko jeszcze mocniej przyciągnął Esme

do siebie, chroniąc ją przed upadkiem.

Dziwna rzecz, ale nie czuła się już uwięziona. Raczej bezpieczna

w jego silnych ramionach. W pełni zdawała sobie sprawę, w jak

trudnej znalazła się sytuacji, lecz nie miała siły dłużej się bronić. W

każdym razie nie teraz, kiedy jego gorące ciało budziło jej zmysły.

Zamknęła powieki. Nie, nie miała ochoty wyładowywać na nim

złości. Kiedy Niko przesunął ręką po jej brzuchu, miała uczucie, jakby

przeszedł ją prąd. Odrzuciła głowę do tyłu, wtulając się w zagłębienie

jego szyi.

- Najdroższa - wyszeptał. - Tak bardzo cię pragnę! Tak bardzo

za tobą tęskniłem!

Emanująca z niego namiętność rozpalała w niej nieodparte

pragnienie. Wszystkie rozumne postanowienia, wszystkie jeszcze

niedawno przywoływane racje, które kazały jej o nim zapomnieć,

roztapiały się teraz w ogniu gwałtownego pożądania.

Odwróciła się ku niemu bez słowa, czując, jak ich ciała ocierają

się o siebie. Po chwili podniosła wzrok i spojrzała w jego ciemne

oczy, pełne niewypowiedzianych pragnień. Rozchyliła usta i

przymknęła oczy, poddając się pieszczocie jego warg. Niko westchnął

RS

background image

47

z rozkoszy. Słodycz jej ust i ciepło jej ciała napełniły go uczuciem

radości i triumfu.

Minęły straszne miesiące spędzone bez niej, miesiące beznadziei

i tęsknoty. Znowu trzymał Esme w ramionach i całował jej usta, a ona

odwzajemniała jego pieszczoty. Jęknął cicho, kiedy objęła go za szyję,

przywierając doń całym ciałem. Dotyk jej piersi i przylegających do

jego ciała ud wprawił go w oszołomienie, każąc mu zapomnieć o

tradycyjnych nakazach wstrzemięźliwości. W czasach ich

krótkotrwałego narzeczeństwa nigdy sobie nie pozwalał na tak bliski

cielesny kontakt. Ani na tak namiętne pocałunki. Choć bardzo pragnął

jednego i drugiego. Wtedy jednak umiał nad sobą panować. Nigdy nie

pozwolił sobie zapomnieć, kim oboje są, jak zostali wychowani, czego

oczekuje od nich otoczenie. Dziś jednak.

Dziś związane z ich pozycją obowiązki, nakaz zachowania

wstrzemięźliwości przed ślubem - wszystko to wywietrzało mu z

głowy. Raz potrafił się jej wyrzec dla dobra swojego państwa, teraz

jednak nie umiałby tego poświęcenia powtórzyć. Był po prostu

mężczyzną, który trzymał w objęciach jedyną na świecie,

przeznaczoną mu kobietę.

Jął wodzić ręką po jej osłoniętych cienkim jedwabiem piersiach,

wyczuwając twardniejące pod jego palcami sutki. Esme omal nie

krzyknęła, wyprężyła się i przywarła biodrami do jego lędźwi.

Przestraszona własną reakcją, na moment odzyskała przytomność.

- Niko, ja... my... - wyszeptała mdlejącym głosem.

RS

background image

48

- Tak, najdroższa - przytaknął, jakby podejmował rozpoczętą

rozmowę. - Tak, moje kochanie.

Pieścił ją dalej, obsypując jej szyję delikatnymi pocałunkami.

Nie potrafiła się dłużej opierać jego namiętności ani sile własnego

uczucia. Wszelkie postanowienia stały się nieważne. Zapomniała o

wszystkim; czuła jedynie, że chce go mieć i do niego należeć. Wtuliła

twarz w jego szyję, on zaś, korzystając z tego, że się poruszyła,

rozsunął jej uda. Zadrżała z rozkoszy. Bezpośredni erotyczny kontakt

wstrząsnął nią całą. Jeszcze nigdy nie zaznała czegoś podobnego. On

tymczasem stopniował napięcie, rozpinając powoli przód zapiętej pod

szyję na małe guziki sukienki. Odpiąwszy suknię do pasa, wsunął dłoń

pod cienki jedwab i jednym zręcznym ruchem uwolnił jej piersi ze

stanika.

Oboje wydali głęboki jęk. W następnej chwili leżeli na łóżku.

Esme nie bardzo wiedziała, jak się tam znalazła. Cała jej świadomość

była skoncentrowana na Niku i cudownych rzeczach, które z nią robił.

Przenikały ją kolejne fale rozkoszy. Po chwili Niko rozpiął sukienkę

do końca i wsunął rękę w zagłębienie między jej nogami. Do reszty

zapomniała o świecie. Jeszcze nigdy nie czuła się tak bardzo kobietą

ani nie zdawała sobie sprawy, jak wspaniale jest nią być.

- Tak strasznie cię pragnę - wyszeptał. - Będę bardzo delikatny,

kochanie. Będzie ci dobrze, obiecuję. Nie bój się.

Wszystko odbywało się jak w jej marzeniach o poślubnej nocy,

w których miał ją czule pieścić, uspokajając dziewicze lęki. Chociaż

RS

background image

49

myśl o kochaniu się z Nikiem nigdy nie budziła w niej lęku. Zawsze

tego chciała.

Natomiast Niko nigdy dotąd, nawet kiedy byli już zaręczeni, nie

posunął się poza pocałunki. Zachowywał się zawsze jak dżentelmen,

jak król strzegący dziewictwa swej wybranki - także przed sobą

samym.

Uderzona tą nagłą myślą, szeroko otworzyła oczy. Niko

najwyraźniej zamierza poniechać dawnej wstrzemięźliwości, lecz

nadal wydaje mu się, że ma do czynienia z dziewiczą narzeczoną, z

którą rozstał się półtora roku temu. Prowadzi wstępną grę, mającą ją

delikatnie wprowadzić w nieznany świat seksu, który jednak nie był

już dla niej tajemnicą.

Łzy bólu i żalu napłynęły Esme do oczu. Od początku pragnęła,

aby Niko był jej pierwszym mężczyzną. Chciała mu się oddać

obojętnie w jakim charakterze - żony, narzeczonej czy po prostu jego

dziewczyny. On jednak za każdym razem przerywał pocałunki, gdy

tylko poczuł, iż fizyczne zbliżenie może ich zaprowadzić zbyt daleko.

Ale dzisiaj...

- Przestań, Niko. Tak nie można - rzekła, słysząc we własnym

głosie tłumioną udrękę.

- Nie bój się, najdroższa - odparł Niko uspokajającym tonem,

opacznie rozumiejąc jej słowa.

Esme z rozpaczy wstrzymała oddech. Uważa ją za niepewną

siebie dziewicę, lękającą się jego pożądliwości. Dziewczynę, która nie

wie, co ją czeka. Gdy tymczasem ona...

RS

background image

50

- Niko, puść mnie - zażądała stanowczo.

Przez długą chwilę leżał nieruchomo, jak oniemiały, po czym,

westchnąwszy głęboko, z wolna się od niej oderwał.

Esme usiadła na brzegu łóżka i trzęsącymi się rękami zaczęła

porządkować garderobę, zapinając stanik, a potem sukienkę, czując na

sobie jego badawcze spojrzenie, które wprawiało ją w zakłopotanie.

- Dawniej się nie broniłaś - zauważył kąśliwie. - To ja zawsze

kładłem kres naszym zbliżeniom;

- O tak, ty zawsze umiałeś kłaść im kres! Aż po ostateczne

zerwanie.

- Żadna ostateczność nie musi trwać - stwierdził filozoficznie, z

godnym zazdrości spokojem.

Poczuła złość. Jak śmie zachowywać się tak spokojnie, kiedy

ona aż trzęsie się ze zdenerwowania!

- Czy to była jakaś wasza narodowa mądrość? - spytała

uszczypliwie. - Bo jeśli tak, to chcę ci powiedzieć, że to bzdura, a do

tego nieprawda. Choć zapewne dobrze oddaje mentalność króla

Imarko i jego poddanych!

- Och! - westchnął Niko, marszcząc czoło. - Czy zaczniemy się

od nowa obrzucać nacjonalistycznymi inwektywami? Prawdę

mówiąc, nie zacytowałem żadnej znanej mądrości. Wymyśliłem to na

poczekaniu - wyznał, siedząc nadał na łóżku i mierząc ją pełnym

pożądania spojrzeniem swych ciemnych oczu.

- W takim razie wszystkie nagrody za oratorskie popisy, jakie

zdobyłeś w szkolnym klubie dyskusyjnym, musiano ci przyznać

RS

background image

51

wyłącznie z chęci podlizania się następcy tronu - złośliwie

zawyrokowała Esme, przeczesując palcami splątane włosy. - Nie

mogłeś ich uczciwie zdobyć, jeżeli za miarę mądrości uważasz

twierdzenie, że ostateczność nie może trwać.

- Jestem bardzo dumny z moich nagród, księżniczko, które

zdobyłem jak najbardziej uczciwie i zasłużenie. -Uśmiechnął się

przekornie. - Niemniej jestem wdzięczny, że nie zapomniałaś o moich

oratorskich sukcesach.

-Doskonale wszystko pamiętam, a najlepiej moment, kiedy

powiedziałeś, że musimy się rozstać. Ostatecznie i na zawsze.

- Ależ Esme! Nigdy niczego takiego nie powiedziałem!

- Och, może wyraziłeś to innymi słowami, jak przystało na

zwycięzcę oratorskich konkursów, ale o to przecież chodziło. Uznałeś,

że jako cudzoziemka byłabym dla ciebie kamieniem u szyi i

postanowiłeś się mnie pozbyć.Wtedy nie miałam w tej sprawie nic do

powiedzenia, ale dzisiaj jest inaczej. Nie...

- Tak ich nie rozczeszesz - przerwał jej Niko w pół zdania,

dotykając ręką jej włosów. - Za bardzo się splątały. Potrzebujesz

szczotki i grzebienia.

Jego uwaga zaskoczyła Esme, niemniej cofnęła się odruchowo,

by nie mógł jej dotknąć. Przy okazji spostrzegła na jego palcu

masywny złoty sygnet, którego dawniej nie nosił, i zatrzymała na nim

wzrok.

RS

background image

52

Niko poszedł za jej spojrzeniem. Nie wierzył wprawdzie w

magiczną moc podarowanego mu przez Ryana pierścienia, lecz od

tamtej pory stale go nosił.

- To prezent od przyjaciela - wyjaśnił, pocierając palcem wyryty

na pierścieniu znak. - Jest na nim podwójna korona, podobna do

znamienia, jakie mam na ciele.

- Interesujące - mruknęła Esme, przypatrując się sygnetowi z

większym niż by chciała zaciekawieniem. -Nigdy nie wspominałeś, że

masz jakieś znamię.

- Pokażę ci, jeśli chcesz - zaproponował i nie czekając na

odpowiedź, zaczął rozpinać spodnie.

- Nie, nie trzeba - wykrzyknęła. Przysięgłaby, że zaśmiał się

bezgłośnie pod nosem. Czuła jak na jej policzki wypływają gorące

rumieńce.

Gdzie on ma to znamię? Na samą myśl o tym zakręciło się jej w

głowie. Przez chwilę nie mogła oderwać wzroku od wyłaniających się

ze spodni Nika ciemnych włosów. Kiedy wreszcie podniosła oczy,

spostrzegła, że widzi jej ciekawość.

- Na pewno nie chcesz zobaczyć? - spytał przekornie.

- Na pewno.

Stanowczo powinna lepiej nad sobą panować. Nie może

rumienić się jak nastolatka, robić mu wyrzutów i zaglądać do spodni.

- Miałeś rację - oświadczyła, udając spokój. - Bez szczotki nie

poradzę sobie z tym wronim gniazdem, jakie mam na głowie. Jedna

jest w torebce, a druga w walizce.

RS

background image

53

- Wcale nie masz na głowie wroniego gniazda. Jesteś uroczo

potargana, jakbyś świeżo wyszła z łóżka i...

- Bądź łaskaw podać mi torbę i walizkę - rzekła wyniosłym

tonem nawykłej do rozkazywania księżniczki.

- Tak jest, Wasza Wysokość! - Wstał bez pośpiechu, z udaną

pokorą pochylając głowę. - Pani słowo jest dla mnie rozkazem -

oświadczył, nim rozsunął kotarę, za którą stały jej bagaże.

Wysiłkiem woli zachowała powagę. Nie wolno jej topnieć jak

wosk za każdym razem, kiedy Niko jej dotknie, uśmiechnie się albo

zażartuje! To zbyt bolesne!

- Życzę ci miłych snów, kochanie - powiedział, stawiając

walizkę koło łóżka i podając jej torebkę. - Ja prześpię się na kanapie w

głównej kabinie.

- Ale gdzie... dokąd...

- Porwanie trwa, księżniczko, i przebiega zgodnie z planem.

Lecimy do Ameryki. Noc spędzimy w powietrzu.

- Do Ameryki?!

- Pamiętam, jak opowiadałaś, że marzysz o podróży do Ameryki,

lecz córkom panującym w Rayazie rodzin jest to surowo zabronione,

ponieważ wasi patriarchowie uważają Stany Zjednoczone za siedlisko

„zbrodni i rozpasania". Czyżby Europa uchodziła w twoim kraju za

bastion cnoty?

- Oczywiście, że nie - wybąkała skonsternowana. -Po prostu

Europa leży bliżej Rayazu niż Ameryka. I ma starsze tradycje.

RS

background image

54

- No więc znajdziesz się znacznie dalej, poza zasięgiem swojej

rodziny. Co bardzo mi odpowiada - zaśmiał się Niko. - Czuję się jak

mag, który za pomocą czarodziejskiej lampy spełnia twoje życzenie.

Lecimy do Ameryki.

RS

background image

55

ROZDZIAŁ CZWARTY

- Obudź się, Esme, za kwadrans lądujemy!

Ze snu wyrwał ją głos Nika. Wczoraj sądziła, że nie zdoła

zmrużyć oka, a tymczasem po położeniu się do łóżka natychmiast

zapadła w głęboki sen.

Przewróciła się na bok, opanowując gwałtowne bicie serca,i

zerknęła spod oka na Nika, który stał obok łóżka. Miał na sobie dżinsy

oraz luźną bluzę z emblematem Uniwersytetu Teksańskiego. Dla

zyskania na czasie zaczęła odgarniać z twarzy pasma włosów.

Odchrząknąwszy spytała:

- Lądujemy? Gdzie?

-W Teksasie.

- W Teksasie? - Była to ostatnia rzecz, jakiej mogła się

spodziewać.

Usiadła na łóżku. Nie musiała osłaniać się kołdrą. Spała w

skromnej, obszytej falbankami i koronkami, zawiązywanej pod szyją

białej koszuli nocnej z długimi rękawami

- Chcesz się wtopić w tło, udając studenta miejscowego

uniwersytetu? - zagadnęła, spoglądając na napis na jego bluzie. - To ci

się chyba nie uda. Jesteś za stary.

- Dzięki za dobre słowo. Dostałem tę bluzę od przyjaciela, a

ponieważ jesteśmy w Teksasie, postanowiłem się w nią ubrać. Może

przynajmniej wezmą mnie za absolwenta.

RS

background image

56

- Niko, na litość boską, co ci przyszło do głowy z tym

Teksasem? - zapytała z głębokim westchnieniem.

- Wydawało mi się, kochanie, że wszystko ci wczoraj

wytłumaczyłem. Porwałem cię...

- To wiem - przerwała. - Ale skoro już, to czy nie mogłeś mnie

porwać do Nowego Jorku albo do Disneylandu, zamiast do Teksasu?

Nie mam ochoty zadawać się z kowbojami.

- Możesz być spokojna, nic takiego ci nie grozi. Wylądowaliśmy

na prywatnym lotnisku, gdzie czeka na nas terenowy samochód.

Udamy się wprost do wiejskiego domu pewnego mojego przyjaciela,

który uprzejmie nam go odstąpił. Jest na pewno zaopatrzony we

wszystkie nowoczesne wygody.

- Cóż to za wspaniałomyślny przyjaciel?

- Nie znasz go.

- Bo nie istnieje - orzekła kategorycznie.

- Moja droga, jestem już za stary na to, żeby sobie wymyślać nie

istniejących przyjaciół.

- Nie chcesz niczego wyjawić, nawet dokąd lecimy, i zamiast

powiedzieć prawdę, zasłaniasz się jakimś mitycznym przyjacielem.

Wydaje ci się, że historyjka o porwaniu do Teksasu to dobry żart? Daj

spokój, nie dam się nabrać!

- Hm mruknął Niko, przypatrując się jej z namysłem. - A gdzie,

twoim zdaniem, jesteśmy?

RS

background image

57

- W Imarko, rzecz jasna. Tylko tam możesz mieć wszystko na

zawołanie, wiejski dom, samochody, bo ja wiem, co, bo wszyscy na

wyprzódki spełniają rozkazy króla.

- Znowu ponosi cię narodowa paranoja - zakpił. -Czy naprawdę

tak trudno ci uwierzyć, że mogę mieć wspaniałomyślnego przyjaciela

i że rzeczywiście jesteśmy w Teksasie?

Esme zagryzła wargi.

- Jak długo zamierzasz mnie więzić w swoim żałosnym

państewku? - rzuciła.

- Przyszła władczyni Imarko nie powinna obrażać swojego kraju.

- Nazwałeś mnie przyszłą władczynią? - wyrwało się zdumionej

Esmer Z bijącym sercem popatrzyła mu w oczy. Nie, nie podda się

próżnym żalom. Będzie trzymać fason. - Sądziłam, że chciałeś jedynie

trochę ze mną pobyć - podjęła po chwili. - Czy mam to rozumieć jako

oświadczyny?

- Oczywiście! Mam wobec ciebie jak najuczciwsze zamiary.

Nigdy bym sobie nie pozwolił na nic innego. Może postąpiłem trochę,

hm... energicznie...

- Chcesz powiedzieć, że wykazałeś zbyt wiele inicjatywy? -

wtrąciła zjadliwie. - Czy ten amerykański podręcznik mówi, co należy

robić, kiedy zbyt inicjatywne podejście przyniesie niezamierzony

skutek?

- Ależ skąd. W Ameryce publikuje się wyłącznie poradniki o

tym, jak osiągnąć gwarantowany sukces.

RS

background image

58

Esme spuściła oczy. Odgadywała oczywiście, że Niko myśli o

małżeństwie, lecz kiedy powiedział to wprost, opadły ją na nowo

smutne myśli. Niko był szlachetnym królem, dbającym o honor

przyszłej żony. Tymczasem w Imarko, podobnie jak w Rayazie i

innych krajach Bliskiego Wschodu, kobieta, która przed ślubem

oddała się innemu mężczyźnie, była raz na zawsze zhańbiona i

skompromitowana.

I chociaż "rozwiązłym" kobietom nie obcinano już głowy, to

jednak stygmat hańby nadal istniał. Nie ma mowy o tym, by Niko

zechciał ją poślubić, gdy dowie się prawdy. Lepiej nie robić sobie

złudzeń, które mogą jej jedynie przynieść dodatkowe rozczarowanie.

- Nie wiem, dlaczego zmieniłeś zdanie i postanowiłeś mimo

wszystko zaproponować mi małżeństwo, lecz moja odpowiedź brzmi

"nie" - oświadczyła sucho. - Nie chcę być twoją żoną, a tym bardziej

królową Imarko. A teraz bądź łaskaw zostawić mnie samą, żebym

mogła się w spokoju umyć i ubrać.

- Proszę cię bardzo - odparł po chwili wahania. Nie musisz się

śpieszyć. Wysiądziemy, kiedy będziesz gotowa.

Niko czekał na Esme w luksusowej, choć urządzonej z obcym

gwiazdom rocka szlachetnym umiarem, kabinie samolotu. Wczoraj

miał wrażenie, że wszystko idzie jak z płatka; przeprowadzone z

inicjatywy i z pomocą Ryana porwanie zdawało się spełniać

najśmielsze oczekiwania.

Na wspomnienie ich wczorajszych erotycznych zmagań poczuł

świeży przypływ pożądania. Zresztą od wczoraj prawie o niczym

RS

background image

59

innym nie mógł myśleć i praktycznie całą noc spędził w stanie

seksualnego podniecenia. Cudowna Esme! Nie tylko rozpływała się w

jego objęciach, ale reagowała gorąco na każdą pieszczotę, zachęcając

go do coraz śmielszych poczynań.

Gwałtownie się wyprostował. Może w tym leży przyczyna

nieporozumienia? Może posunął się za daleko i przestraszył ją swoim

brakiem opanowania? Nie powinien zapominać, że Esme jest

niewinną, niedoświadczoną dziewczyną, nienawykłą do tak

gwałtownych przejawów namiętności. Może teraz się tego wstydzi i

ma poczucie winy?

Znał surowe zasady czystości, w jakich wychowywano kobiety

w jego kraju. W Rayazie jest na pewno pod tym względem stokroć

gorzej. Według krążącego ostatnimi czasy w Imarko popularnego

dowcipu, państwo Rayaz zaczęło właśnie z pewnym ociąganiem

wkraczać w XIII wiek.

Wiedział, że Esme go pragnie. Dała mu na to wystarczające

dowody. A teraz pewnie się tego wstydzi i pod wpływem wyrzutów

sumienia chce jego i siebie ukarać za to, co się wczoraj zdarzyło. Musi

powściągnąć nieco swoje zapały, dopóki Esme nie poczuje się z nim

na tyle swobodnie, by zaufać ich wzajemnym odruchom. Ale czy

potrafi się z powrotem ograniczyć do skromnych pocałunków i

nieśmiałych pieszczot z okresu ich pierwszego narzeczeństwa?

Czy po wczorajszych doznaniach, które dały mu przedsmak

rozkoszy spełnienia, będzie zdolny zachować przy Esme dawną

RS

background image

60

wstrzemięźliwość? Zwłaszcza przez najbliższe dni, kiedy będą

przebywać stałe pod jednym dachem?

Ha, trudno, powiedział sobie, ze względu na nią musi się jakoś

opanować. Dla Esme zrobi wszystko.

- Jestem gotowa. - Esme stała obok niego z walizką w ręku i

torebką przewieszoną przez ramię.

Tak był zatopiony w myślach, że nie słyszał, jak się zbliżała.

Wstał z kanapy i korzystając z okazji, że Esme nie patrzy na niego,

tylko na drzwi samolotu, zlustrował ją od stóp do głów. Miała na

sobie szkocką plisowaną spódniczkę, białą jedwabną bluzkę, skromnie

zapiętą pod szyję, ciemne pończochy i czarne sandałki na płaskim

obcasie. Zaczesane gładko włosy związała w koński ogon.

- Wyglądasz jak pensjonarka - zauważył zdziwiony.

- Nie pamiętasz, że miałam lecieć do Rayazu bronić siostry i jej

dzieci przed odesłaniem do Jemenu? Musiałam się do tego

odpowiednio ubrać. Moi dziadkowie i reszta rodziny tak właśnie nadal

mnie sobie wyobrażają. Jak przykładną uczennicę z angielskiej

szkoły.

- Rozumiem. Strój miał być częścią strategii.

- Gdybym wiedziała, że czeka mnie porwanie z zamiarem

uwiedzenia, przygotowałabym całkiem inny ekwipunek.

- Ciekawe, co byś zabrała na spotkanie ze mną? -zapytał z

tłumionym podnieceniem!

Nie uszło to uwadze Esme. Chociaż Niko starał się mówić od

niechcenia, jego oczy płonęły, zadając kłam tonowi głosu. Ponadto,

RS

background image

61

spojrzawszy ukradkiem na jego spodnie, dostrzegła widoczną na

rozporku wypukłość. Przyszła jej do głowy pewna myśl. Niko uważa

ją nadal za dziewiczą kandydatkę na żonę króla, a subtelne próby

uświadomienia mu z pomocą słów, że jest inaczej, nie trafiają mu do

przekonania. Spróbuje wobec tego poglądową metodą uświadomić

mu, kim jest naprawdę. Może to go w końcu przekona.

Nie opowiadaj, tylko pokazuj, przypomniała sobie zasadę, jaką

wpajano uczniom w szkole na lekcjach pisania. To, co sprawdza się w

literaturze, być może okaże się równie przydatne w życiu. Zamiast

mówić o sobie okrężnymi drogami, spróbuje mu pokazać metodą

obrazową, że nie jest materiałem na królową państwa Imarko.

- Chcesz wiedzieć, co bym z sobą zabrała, wybierając się na

sekretny wypad sam na sam z tobą? - spytała zaczepnie, rzucając mu

nieoczekiwanie uwodzicielski uśmiech. - Wyłącznie frywolną

bieliznę, słodki chłopczyku. Żebyś się przekonał, jaka ze mnie zepsuta

dziewczyna. Zepsuta do szpiku kości.

Niko zbaraniał, ona tymczasem ciągnęła tym samym frywolnym

tonem:

- A zresztą, po co dalej udawać? Skoro nie jestem w Rayazie i

nie muszę uważać, żeby swoim widokiem nie przyprawić klanu

Bakkarów o zbiorowy atak serca, to mogę równie dobrze wrócić za

zasłonę i przygotować się odpowiednio do pierwszego występu w

twoim kraju. Poczekaj, kochanie, za parę minut będę gotowa.

Na zakończenie przyłożyła Nikowi dłoń do piersi, wspięła się na

palce i musnęła wargami jego usta. Mając na co dzień do czynienia z

RS

background image

62

Jackie, która była wytrawną flirciarą, Esme znała na pamięć wszystkie

jej triki.

Zresztą przy Niku nie musiała do niczego się przymuszać.

Erotyczne przekomarzanki nie tylko przychodziły jej z łatwością, ale

sprawiały wielką przyjemność.

Jeżeli mają to być jej i Nika ostatnie wspólnie spędzone chwile,

powinna z nich przynajmniej jak najpełniej skorzystać, zanim Niko

wyprze się jej na zawsze i zapomni o szalonym pomyśle uczynienia

jej swą królewską wybranką.

Zniknęła za kotarą, ścigana niedowierzającym wzrokiem Nika.

Dziewczyna, która po paru minutach ukazała się jego oczom, w

niczym nie przypominała posłusznej córeczki konserwatywnych

Bakkarów.

Nietkniętą szminką twarz pokrywał teraz jaskrawy makijaż:

podkreślone wiśniową czerwienią usta, zaznaczone czarnymi

kreskami oczy z niebieskimi cieniami na powiekach, uróżowane

policzki. Włosy były nadal związane w węzeł, który jednak zwieszał

się filuternie nad lewym uchem.

Miała na sobie tę samą białą bluzkę, lecz po rozpięciu czterech

górnych guzików i zawinięciu materiału do środka miała obecnie

głęboki dekolt, odsłaniający piersi. Dolne poły też zostały rozpięte i

zawiązane w węzeł pod biustem, ukazując pas nagiego ciała.

Podobnej transformacji uległa szkocka spódniczka. Opuszczona

nisko na biodra i mocno podwinięta od góry, odsłaniała zarówno goły

pępek, jak i zakończenia czarnych, przypiętych podwiązkami

RS

background image

63

pończoch. Skromne sandałki nabrały na tym tle jednoznacznie

perwersyjnej wymowy.

Esme uśmiechem skwitowała spojrzenie, jakim Niko zmierzył

jej odsłonięte uda, i omal nie parsknęła śmiechem, kiedy spostrzegł

wpiętą w pępek złotą obrączkę. Pewnego letniego dnia, w przypływie

buntowniczego nastroju poprosiła Jackie, by poszła z nią do salonu

kosmetycznego specjalizującego się z przekłuwaniu różnych części

ciała.

Do tej chwili o tkwiącej w jej pępku obrączce nie wiedział nikt

poza Jackie i właścicielem zakładu Simonem. Teraz do grona

wtajemniczonych dołączył Niko.

- Pensjonarka zniknęła! - oświadczyła Esme wyzywająco. - Albo

raczej zamieniła się w zepsutą uczennicę, taką, którą wyrzuca się z

porządnej szkoły.

Niko otworzył usta i z powrotem je zamknął.

- No więc co, jedziemy do tego tajemnego gniazdka? - Esme

śmiało ruszyła ku wyjściu, nie zapomniawszy otrzeć się po drodze o

Nika. - Kiedy dojedziemy na miejsce, zademonstruję ci mój tatuaż. A

ty, mam nadzieję, pokażesz mi swoje znamię.

Minąwszy czekającego w drzwiach, osłupiałego z wrażenia

stewarda, wyszła na dostawione do samolotu schodki. Tu jednak, ku

swemu zdumieniu, zamiast panującego w Imarko upału, poczuła

uderzenie mroźnego wiatru. A co dziwniejsze, w powietrzu fruwały

grube białe płatki.

Widywała śnieg w Anglii. Ale w Imarko...?

RS

background image

64

Niko zdążył tymczasem pochwycić obszerny płaszcz z miękkiej

granatowej wełny, który zdjęła z siebie po wejściu do samolotu, i

zarzucił jej na plecy.

- Uprzedzono mnie, że w Teksasie panuje w tym roku

wyjątkowo ostra zima, ale jeżeli się pośpieszymy, zdążymy dotrzeć do

chaty, nim rozpęta się zapowiadana na popołudnie burza śnieżna.

Teraz jej z kolei odjęło mowę. Wciąż nie wierzyła wprawdzie,

że są w Teksasie, zarazem jednak wiedziała,iż nie mogą być ani w

Imarko, ani w Rayazie, gdyż w ich krajach śnieg był rzeczą nieznaną.

Nie wiedziała, co myśleć.

- Widzę, że trzęsiesz się z zimna - powiedział przepraszająco. -

Ale to nie potrwa długo. Samochód, który na nas czeka, stoi sto

metrów stąd. O tam, widzisz?

Ujął Esme za szyję i delikatnie skierował jej głowę w kierunku

miejsca, gdzie istotnie czekało terenowe auto z włączonym silnikiem.

Drugą ręką objął ją w pasie i skłonił do zejścia ze schodów, a

następnie szybkim krokiem poprowadził przez lotnisko. Mroźny wiatr

rozwiał jej włosy, a gdy spróbowała je odgarnąć, ręce momentalnie

zrobiły się sine.

- W samochodzie szybko się ogrzejesz, kochanie. Jeszcze tylko

parę kroków i znajdziemy się w ciepłym wnętrzu.

Długonogi, piegowaty młody człowiek wysiadł na ich widok z

samochodu, otwierając przed Esme drzwiczki.

RS

background image

65

- Wskakujcie, dzieciaki, i w drogę! - doradził bezpośrednim

tonem. - Tylko patrzeć, jak dopadnie nas zamieć. W Dallas już się

zaczęło. Ale zdążycie, musisz tylko ostro nacisnąć na gaz.

- Dziękuję za dobrą radę - odparł Niko, wręczając mu zwitek

banknotów. - I za nieocenioną pomoc.

Stokrotne dzięki, sir! - odparł rozpromieniony szofer. - Ale

jedźcie ostrożnie!

Esme rozsiadła się tymczasem w ogrzewanym wnętrzu.

- Więc jednak jesteśmy w Ameryce - stwierdziła, spoglądając ze

zdziwieniem na Nika.

- Co cię w końcu przekonało? - uśmiechnął się ubawiony.

- Pogoda. I kiedy szofer powiedział do nas „dzieciaki". Tylko

Amerykanie tak mówią do wszystkich, niezależnie od płci i wieku.

- Rzeczywiście, mają taki dziwaczny zwyczaj - przytaknął Niko.

- Słyszałem kiedyś, jak przewodnik oprowadzający grupę leciwych

turystów też tak do nich mówił. Moi dziadkowie i ich znajomi chyba

by się poprzewracali, gdyby ktoś nazwał ich „dzieciakami".

- Albo babcia Bakkarowa - roześmiała się Esme. -Nie

wyobrażam sobie, co by zrobiła.

Spoglądała przez okno na mijany krajobraz, podczas gdy Niko

pędził drogą, uciekając za radą szofera przed nadchodzącą zamiecią.

- Naprawdę jesteśmy w Teksasie?

- Zgadza się, dzieciaku, jesteśmy w Teksasie.

- Prawie ci się udało, chociaż nie całkiem. Amerykański akcent i

słownictwo nie bardzo do ciebie pasują.

RS

background image

66

- Będę miał cały tydzień na nabranie wprawy. Na tyle czasu

wziąłem sobie urlop z Imarko.

Esme o mało nie krzyknęła.

- Jak to, chcesz mnie tutaj trzymać przez cały tydzień?

Zostawiłam Jackie kartkę, że poleciałam do Rayazu. Jeśli rodzice

niespodziewanie zadzwonią, gotowa pomyśleć, że przytrafiło mi się

coś złego.

- Mój kuzynek Hamid złoży jej dzisiaj wizytę i przekaże list, w

którym wyjaśniam, że polecieliśmy razem do Ameryki i proszę, żeby

w razie czego wytłumaczyła cię przed rodzicami.

- Poprosiłeś, żeby nakłamała moim rodzicom, jeżeli do mnie

zadzwonią? - oburzyła się Esme. - Czemu twój kuzyn, który jest tak

genialnym naśladowcą, sam nie zadzwoni do Rayazu, podając się za

mnie albo za Jackie? Albo za jedną i drugą równocześnie? Dopiero

miałby zabawę!

- Boję się, że to przekracza nawet jego siły. Ale nie miej do

niego pretensji o to, co zrobił. Jeśli cię oszukał, to wyłącznie na moją

prośbę. Jest w gruncie rzeczy czarującym i przyzwoitym człowiekiem,

sama się przekonasz, jak go poznasz. Mam nadzieję, że spodoba się

Jackie i przekona ją, żeby została naszym sprzymierzeńcem.

Esme przypomniała sobie, jak Jackie oceniła jej zachowanie

podczas wczorajszej wizyty Nika w ich wspólnym mieszkaniu.

Powiedziała, że wbrew temu, co sądziła, Esme nadal myśli o Niku. A

nawet więcej, bo w jego obecności zachowywała się jak kobieta bez

pamięci zakochana. W tej sytuacji Hamid bez trudu zyska jej

RS

background image

67

przychylność. Jackie dojdzie do wniosku, że przystępując do spisku,

oddaje przyjaciółce przysługę.

- Nie chcę, żebyś czuła się tutaj jak więzień. Będę się starał, aby

nasz wspólnie spędzony tydzień był dla ciebie nie tylko przyjemny,

ale i przyniósł ci tyle samo szczęścia co mnie - wzruszonym głosem

rzekł Niko.

Esme długo nie odpowiadała. Pomyślała, iż Jackie faktycznie

zrobi jej wielką przysługę, utrzymując w tajemnicy tygodniowy pobyt

z Nikiem. To była jej ostatnia szansa, aby nacieszyć się ukochanym

mężczyzną, zanim na zawsze go straci. Czyż nie ma prawa z tej

szansy skorzystać?

- Pragnę znacznie więcej niż tych paru dni spędzonych z tobą w

sekrecie - podjął po chwili. - O wiele więcej. Po powrocie z Ameryki

chciałbym ogłosić nasze zaręczyny.

Na myśl o nieosiągalnym szczęściu Esme łzy zakręciły się w

oczach, ale szybko odepchnęła od siebie smętne refleksje i

postanowiła realizować plan, jaki podjęła przed wyjściem z samolotu.

To znaczy pokazać Nikowi, że nie nadaje się na jego dziewiczą

narzeczoną, a jednocześnie przeżyć jak najwięcej, by mieć co

wspominać do końca życia.

- Powiedzmy, że zgadzam się spędzić z tobą najbliższy tydzień.

Ale pod jednym warunkiem. Musisz mi obiecać, że nie będziemy

wracać do sprawy zaręczyn. Chcę mieć czas do namysłu. W ogóle nie

chcę przez ten tydzień rozmawiać o przyszłości. Zgadzasz się?

Uśmiechnął się szeroko, z nieukrywanym triumfem.

RS

background image

68

- Jeżeli jesteś gotowa spędzić ze mną tydzień z własnej woli, to o

resztę jestem spokojny, kochanie. Po paru dniach myśl o zaręczynach

będzie ci tak samo...

- Od tej chwili nie wolno nawet wypowiadać tego słowa -

upomniała go Esme.

- Zgoda, umowa stoi. - Zdjął prawą rękę z kierownicy i położył

na jej kolanie. - Czy rzeczywiście zrobiłaś sobie tatuaż?

- Z salonem kosmetycznym Simona sąsiaduje sklep o nazwie

„Tatuaże Tristana", dysponujący największym w Londynie zbiorem

wzorów do tatuowania. Odwiedzają go znani ludzie z całego świata.

Ściany sklepu są dosłownie wytapetowane fotosami znanych

osobistości.

- Do których, jak się domyślam, dołączono twój?

- No wiesz! — Esme na samą myśl o czymś podobnym zrobiło

się słabo. - Wbiłabym ojcu nóż serce. Nikt z rodziny nie ma pojęcia.

Urwała w połowie zdania, zdawszy sobie sprawę, że mówi jak

nieodrodna córeczka szacownego klanu Bak-karów. Kompletnie

wypadła z zaplanowanej roli upadłej kobiety.

- Właściwie to szkoda, że u Tristana nie wywiesili mojego

zdjęcia. Można by jego odbitki porozsyłać faksem do wszystkich

krajów Bliskiego Wschodu na wypadek, gdybyś swoim lojalnym

poddanym ogłosił nasze ponowne zaręczyny. Wyobrażam sobie, co by

się działo na najbliższym posiedzeniu naftowego kartelu!

- Mieliśmy nie wypowiadać słowa na „z" - przypomniał Niko, a

jednocześnie jego ręka znalazła się pod jej spódniczką i zaczęła

RS

background image

69

penetrować wnętrze ud. Esme przymknęła oczy, starając się

wyrównać przyspieszony oddech.

- Niko, chyba powinieneś trzymać obie ręce na kierownicy -

wyrzekła osłabłym z podniecenia, cichym głosem.

- Czy koniecznie? - Jego palce dosięgły rąbka pończoch i

posuwały się coraz wyżej, muskając nagie ciało i sprawiając, iż

zaczęła się bezwstydnie wić na siedzeniu. Czy nie byłoby dobrze

zapomnieć przez najbliższe dni o tym, co wolno, a czego nie? Już i tak

za długo poddawaliśmy się głosowi powinności. Najwyższy czas

odpocząć od przymusu, nie uważasz?

- Chyba nie tak powinien przemawiać świadomy swoich

obowiązków władca Imarko - resztką tchu upomniała go Esme.

- Ty w swym obecnym stroju też nie wyglądasz na przykładną

córkę dostojnego rodu Bakkarów - zaśmiał się Niko.

Na wspomnienie rodzinnych powinności Esme poczuła się,

jakby ją oblano kubłem zimnej wody. Odepchnąwszy rękę Nika,

wyprostowała się na siedzeniu i zwarła nogi. Zaraz jednak

uświadomiła sobie, iż zachowując się w ten sposób, nigdy nie

przekona Nika, że jest wyuzdaną pannicą, niegodną tytułu królowej.

Musi zapomnieć o odruchach przykładnej panienki.

Odgrywanie dwóch całkowicie odmiennych ról okazało się o

wiele trudniejsze, niż przypuszczała. W jaki sposób ludziom o

rozszczepionej osobowości udaje się połapać, kim w danym

momencie są? Szybko rozpięła płaszcz i założyła nogę na nogę w taki

sposób, by jak najbardziej odsłonić górną partię ud.

RS

background image

70

- Mam nadzieję, że jesteś odpowiednio zgorszony -mruknęła

niskim, uwodzicielskim tonem. - W ciągu najbliższego tygodnia

postaram się dostarczyć Jego Wysokości wielu jeszcze bardziej

gorszących wrażeń.

- Proszę bardzo, Księżniczko. Prawdę mówiąc, bardzo na to

liczę. Chociaż ostatnimi czasy na wiele rzeczy zdołałem się

uodpornić.

Esme zastanowiła nuta goryczy i rozczarowania, dziwnie

brzmiąca w ustach młodego idealistycznie nastawionego monarchy, za

jakiego go uważała. Pierwszy raz, odkąd Niko zerwał ich zaręczyny,

zapomniała o własnym poczuciu krzywdy i zadała sobie na serio

pytanie o rzeczywiste polityczne przyczyny jego ówczesnej decyzji.

- Nie bardzo śledziłam, co ostatnimi czasy działo się w twoim

kraju - zaczęła nieśmiało. - Podobno twój stryj Amman był zmuszony

na zawsze opuścić Imarko, a nawet grozi mu utrata życia, gdyby

próbował przekroczyć granicę któregoś z pozostałych państw

Bliskiego Wschodu, nie wyłączając Rayazu. Został podobno uznany

za wyrzutka, ale nie bardzo wiem, dlaczego.

- Wcale się nie dziwię. W tradycyjnych rodzinach, takich jak

twoja, młodym kobietom nie mówi się wielu rzeczy. Wyjaśnię ci, o co

poszło, bez wchodzenia w szczegóły. Najwyższy czas, żebyś poznała

prawdę o świecie.

Niko zamilkł na chwilę, zbierając się w sobie.

- Otóż zwolennicy Ammana odkryli, że ich przywódca jest

zboczeńcem dopuszczającym się haniebnych praktyk. W momencie,

RS

background image

71

kiedy szykował się do przeprowadzenia zamachu stanu, do moich

doradców zgłosiło się kilka ofiar jego seksualnych wyczynów, i

prawda wyszła na jaw.

- To musiał być z ich strony akt wielkiej odwagi -zauważyła

Esme. - Ryzykowali życie.

Niko skinął głową.

- Młodsza kadra oficerska stała od początku po mojej stronie,

natomiast wyżsi oficerowie, którzy złożyli Ammanowi przysięgę

wierności, po ujawnieniu kompromitujących go faktów poczuli się

zhańbieni i większość złożyła dymisję.

- A ci, co jej nie złożyli... Mam nadzieję, że się ich pozbyłeś?

- Oczywiście. W obecnej chwili armią Imarko dowodzi

odmłodzona kadra pułkowników i generałów, na których mogę

całkowicie polegać.

- Dopilnowano, żeby wieść o perwersyjnych wybrykach

Ammana rozeszła się szeroko w Imarko i za granicami kraju, czy tak?

- domyśliła się Esme.

- Tak. Ale to akurat było najłatwiejsze. Tego rodzaju lubieżne

opowieści rozchodzą się, jak wiesz, szybciej niż światło. Ludzie

chętnie ich słuchają, chętnie w nie wierzą i jeszcze chętniej przekazują

dalej. Amman opuścił Bliski Wschód, zdając sobie sprawę, że w

żadnym państwie regionu nie uniknie kary za swoje bezecne występki,

będące zdradą naszej wiary. Jak mi doniesiono, Saudyjczycy i

Irańczycy są nadal zdecydowani wymierzyć mu sprawiedliwość.

RS

background image

72

Amman będzie do końca swoich dni żył w poczuciu zagrożenia, nie

mogąc nikomu zaufać.

- Zasłużył na to - z powagą orzekła Esme. - Teraz rozumiem,

dlaczego powiedziałeś, że mało co może cię zgorszyć. I...

przepraszam za swoje niesmaczne erotyczne prowokacje.

Zachowałam się bezwstydnie i...

- Ależ, kochanie, bardzo lubię, kiedy mnie prowokujesz. Nie

powinnaś się tego wstydzić. Twoje naiwne erotyczne gry nie mają nic

wspólnego z bezecnymi praktykami Ammana. Miłość można

okazywać na różne sposoby, czule albo filuternie, czy nawet

uwodzicielsko, i nie ma w tym nic złego. - Niko ujął jej rękę i

ucałował wnętrze dłoni. - Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz

mnie naprawdę gorszyć, Esme. Bardzo na to liczę.

RS

background image

73

ROZDZIAŁ PIĄTY

W godzinę później, zjadłszy po drodze niezwykle obfite

śniadanie, Esme i Niko weszli wśród coraz gęściej padającego śniegu

do chaty, która w istocie bardziej przypominała siedzibę w

kolonialnym stylu. Dom był położony w dzielnicy eleganckich

rezydencji i prowadził doń długi podjazd.

Esme ze zdumieniem rozglądała się po wspaniałym wnętrzu. Na

kominku trzaskał wesoło ogień, a obok stała ogromna choinka,

obwieszona od góry do dołu kolorowymi lampkami, zabawkami,

gwiazdami, aniołkami i ozdobnymi bombkami. Nie brakowało nawet

zwieszających się z półki nad kominkiem wielkich czerwonych

skarpet z wyhaftowanymi na brzegach imionami jej oraz Nika.

- Widzę, że Święty Mikołaj zdążył już tu zajrzeć -odezwał się

stojący za jej plecami Niko.

On też rozglądał się z zadowoleniem po świątecznie

udekorowanym pokoju. Kiedy Ryan ofiarował się oddać mu do

dyspozycji swoją „wiejską chatę" i terenowe auto, Niko z

wdzięcznością przyjął ofertę, nie spodziewał się jednak, że przyjaciel

stworzy im w użyczonym domu tak przytulną, świąteczną atmosferę.

Poczuł się mile wzruszony. Jego ojciec był wspaniałomyślnym,

umiejącym okazać serce człowiekiem.

Jego ojciec...

RS

background image

74

Niko zdał sobie sprawę, iż w tym momencie ostatecznie przyjął

do wiadomości swą prawdziwą tożsamość i pogodził się z nią. Omar

Tan-efi, który go wychował, pozostanie na zawsze jego kochającym

ojcem, ale w sercu Nika znajdzie się również miejsce dla

biologicznego ojca, nawet jeśli Ryan nigdy się nie dowie o łączącym

ich pokrewieństwie.

- Och, Niko, jak to miło z twojej strony! - wykrzyknęła Esme,

zarzucając mu ręce na ramiona.

- Chętnie przypisałbym sobie zasługę za to, co zrobił mój

przyjaciel, bo to on...

- Znowu wyjeżdżasz z tym swoim przyjacielem! -Esme spojrzała

mu w twarz śmiejącymi się oczami. - Jak długo jeszcze chcesz mnie

zabawiać opowiadaniem bajek?

- Naprawdę uważasz to za bajkę?

- Daj spokój! Nie wmówisz mi mitycznego przyjaciela. Wiem,

że to twoja posiadłość, w której kazałeś urządzić nasze wymarzone,

amerykańskie Boże Narodzenie. Pamiętałeś o naszych dawnych

rozmowach!

- Sądzisz, że kupiłem posiadłość w Teksasie i wynająłem ludzi,

żeby...

- No więc dobrze, bawmy się dalej. - Esme na dobre się

rozochociła - Mamy naszego osobistego Świętego Mikołaja i on to

wszystko urządził.

RS

background image

75

Miłe ciepło kominka rozchodziło się po pokoju. Esme zdjęła

płaszcz i odłożyła go na krzesło, po czym podeszła do choinki,

podziwiając piękne ozdoby. Niko stanął obok niej.

- Oczy ci błyszczą jak... dziecku w Boże Narodzenie -

powiedział, obejmując ją i przyciągając do siebie. -Ale nie masz w

sobie poza tym nic dziecinnego - dodał, muskając obnażone ciało. -

Ten strój zepsutej dziewczynki bardzo dobrze na ciebie wpływa. Na

mnie też - dodał, śmiejąc się z cicha. Powiódł palcem po jej pępku,

potrącając złotą obrączkę. Esme przeszedł miły dreszcz. Oto jest

nareszcie sam na sam z ukochanym mężczyzną, z jedynym mężczyzną

jej życia.

Który nadal ją kocha. Albo raczej kocha swoje o niej

wyobrażenie. Ale już niedługo prawda wyjdzie na jaw i wszystko się

skończy. A ona wróci do Londynu, aby w samotności kontynuować

swe pedagogiczne studia.

Ale na razie są razem, kochają się i pragną.

- Jak to cudownie być z tobą - szepnęła, wtulając się w niego. Jej

ciało zaczynało płonąć, jakby zajęło się od strzelającego w kominku

ognia.

- Nie ma się czego wstydzić, Esme - szepnął Niko, odwracając

ku sobie jej twarz i wpatrując się w nią pełnym pożądania wzrokiem. -

Nie potrafię ci powiedzieć, czym były dla mnie te miesiące bez ciebie,

jak bardzo...

- Cicho! - szepnęła, delikatnie zamykając mu usta ręką. - Nic nie

mów. - Przywarła do niego biodrami, a jej dłoń śmiało sięgnęła w dół,

RS

background image

76

tam, gdzie pod zamkiem spodni pulsowała jego nabrzmiała męskość. -

Kochaj się ze mną, Niko!

- Och, kochanie - wyszeptał. - Chcę, abyś wiedziała...

- Ani słowa! Minął czas rozmów. Podczas narzeczeństwa

rozmawialiśmy całymi godzinami. - To mówiąc, musnęła lekko jego

wargi ustami, a następnie jęła wodzić wokół nich czubkiem języka.

- Pozwól mi choć powiedzieć, jak bardzo...

- Nie teraz. - Rozchyliła wargi, a on niewiele myśląc, przycisnął

ją do siebie i zaczął namiętnie całować.

Esme z głośnym westchnieniem odwzajemniła pocałunek. Ich

języki spotkały się; wiodąc z sobą rodzaj erotycznego pojedynku.

Pocałunek trwał i trwał, rozpalając w obojgu coraz gorętszy ogień.

Esme otarła się biustem o jego szeroką klatkę piersiową, a on w

odpowiedzi zaczął pieścić jej piersi. Z gardła Esme wydarło się

westchnienie rozkoszy. Niko doprowadził ją do stanu najwyższego

podniecenia, chociaż nie zdjęli z siebie ani jednej części ubrania.

Kiedy przyciągnął ją do siebie, chwyciwszy obiema dłońmi za

pośladki, przywarła doń z całej siły, czując bolesną pustkę

domagającą się wypełnienia. Odgradzające ich od siebie ubrania stały

się nagle nie do zniesienia. Esme w przypływie odwagi wsunęła mu

ręce pod sweter i wyciągnąwszy ze spodni koszulę, pierwszy raz

dotknęła jego nagiej skóry. Jej dłoń przesunęła się w dół po brzuchu,

po czym obie ręce sięgnęły pod koszulę, pieszcząc szerokie, lekko

wilgotne, ciepłe plecy. Chłonęła wszystkimi zmysłami dotyk i zapach

jego ciała, całkowicie się w nim zatracając.

RS

background image

77

- Pragnę cię, Esme - szepnął. - Ale przyrzekłem sobie poczekać,

aż będziesz gotowa i...

- Jesteś prawdziwym dżentelmenem, Niko, ale ja chcę ciebie już

oznajmiła drżącym głosem. - Jeżeli chcesz się do mnie dostosować, to

nie zwlekaj. - Jej ciemne oczy błyszczały radością i pożądaniem. - Już

i tak za długo czekaliśmy.

- Mam nie zwlekać? - zaśmiał się Niko głębokim, zmysłowym

śmiechem, którego dźwięk napełnił ją zachwytem. - Jak każesz,

Księżniczko. Z radością spełnię twoje życzenie.

Jego oczy iskrzyły się erotycznym podnieceniem, a ona

domyślała się, że jej wzrok wyraża to samo pragnienie. Cudownie

było czuć, jak bardzo jest pożądana i móc mu otwarcie okazać, jak

dalece podziela jego żądzę.

Podniósł ją z ziemi i mocno przycisnął do piersi.

- To miała być wiejska chata, ale ma chyba kilka pokoi -

zauważył, niosąc Esme korytarzem. - Który sobie wybierzemy?

Wzdłuż korytarza mieściły się trzy sypialnie, do których kolejno

zaglądali. Wszystkie były przytulnie urządzone, lecz największa, na

samym końcu, została najwidoczniej przygotowana specjalnie dla

nich. Na wprost okazałego podwójnego łoża w wielkim kominku

płonął ogień, liczne doniczki z białymi i czerwonymi gwiazdami

betlejemskimi ozdabiały pokój, a na nocnym stoliku stała butelka

szampana, kubełek z lodem i dwa kryształowe kieliszki.

- Jakie to romantyczne! O wszystkim pomyślałeś! -zawołała

Esme, wzruszona do łez.

RS

background image

78

- To też sprawka elfów Świętego Mikołaja - uśmiechnął się

Niko, czule całując ją w koniuszek nosa.

- Niech Wasza Wysokość nie zapomni nagrodzić elfy sutą

premią z okazji Bożego Narodzenia.

- Załatwione, Księżniczko. A teraz... - Posadził ją delikatnie na

puchowej kołdrze, a sam stanął obok z pochyloną głową. - Na czym to

stanęliśmy?

- Z przyjemnością zaraz ci przypomnę - odparła, klękając na

łóżku i wyciągając ręce. Śmiałym gestem podniosła mu bluzę i

rozpięła pasek od spodni. Niko jednym ruchem ściągnął z siebie bluzę

i koszulę, a ona uwolniła go z dżinsów.

- Teraz moja kolej. - Zaczął rozplątywać związane pod biustem

końce jej bluzki, delikatnie muskając palcami obnażoną skórę.

Subtelna technika miłosna dała niezwykły efekt. Esme ostatecznie

przestała nad sobą panować. Marzyła, by obnażył jej piersi, pieścił je i

całował, muskał wargami, dotykał językiem. Gorączkowymi ruchami

zaczęła się wyzwalać z zawiniętej w pasie spódniczki. Kiedy udało jej

się w końcu zsunąć resztkę ubrania z bioder, Niko wziął ją w ramiona,

położył na łóżku i sam wyciągnął się u jej boku.

Zachwycona i oczarowana, gładziła jego ciało, odkrywając

najwrażliwsze miejsca, których dotknięcie wywoływało pomruk

rozkoszy. Na koniec wsunęła dłoń w sportowe bokserki i oplotła

palcami pulsujący przedmiot pożądania. Była tym zafascynowana,

lecz Niko niespodziewanie odsunął jej rękę.

RS

background image

79

- Przestań, bo zaraz będzie po wszystkim... jeśli będziesz tak

dalej... - wyszeptał bez tchu.

- No to będzie, i co z tego? — mruknęła kapryśnie.

Znowu wyciągnęła rękę. Widok Nika doprowadzonego do

ostateczności był tak podniecający, że nie mogła się powstrzymać. On

jednak uprzedził jej ruch, chwycił za rękę i trzymając za nadgarstek,

unieruchomił nad jej głową.

- Spaliłbym się ze wstydu - wycedził z wysiłkiem - gdybym

skończył przed czasem, jak byle smarkacz, a nie szanujący się

mężczyzna.

- Ach, rozumiem, musisz dbać o swój bezcenny męski honor,

który kobiety od wieków boją się zranić. -Mówiąc to, wsunęła mu

nogę pomiędzy uda i uśmiechnęła się zadowolona, widząc, jak pożera

wzrokiem jej czarne jedwabne pończochy, podniecająco kontrastujące

ze skromną bielą majteczek.

On jednak nie potrzebował dodatkowych podniet.

- Nie mogę powiedzieć, żebyś obchodziła się delikatnie z moim

męskim honorem. Przejechałaś się po nim ciężarówką, zostawiając

ślady opon - wyszeptał, śmiejąc się cicho.

- Chyba ci się to podoba, skoro wolisz być tutaj ze mną zamiast

z jakąś potulną, nieśmiałą gąską. - W jej głosie oprócz rozbawienia

słychać było przekorną nutę nieskrywanego triumfu.

- Odkąd cię poznałem, potulne gąski poszły raz na zawsze w

odstawkę - odparł, pieszcząc i okrywając jej skórę pocałunkami, które

RS

background image

80

przeszywały ją drżeniem. - Pragnę tylko ciebie. Nic mnie tak nie

podnieca jak twój ostry języczek, twoja inteligencja, ty cała.

Oderwawszy się od piersi Esme, przyłożył wargi do jej brzucha,

szarpiąc wpiętą w pępek złotą obrączkę. Po chwili podniósł głowę.

- Byłbym zapomniał o tatuażu. Obiecałaś mi go pokazać.

- Sam poszukaj - mruknęła.

Okazał się bystrym detektywem. Już po chwili zlokalizował

zdobiący górną część jej prawego pośladka niewielki wizerunek

wielobarwnego motyla.

- Bardzo ładny. Czy dlatego wybrałaś motyla, ponieważ

symbolizuje piękno i swobodę?

- Niezupełnie. Głównie dlatego, że jest ładny i mały, czego nie

można powiedzieć o większości oferowanych u Tristana tatuaży. Nie

miałam ochoty chodzić z wijącym się wzdłuż kręgosłupa wężem albo

bohaterem komiksu na brzuchu.

- Ten bardzo do ciebie pasuje - przyznał Niko, całując

skrzydełko motyla, po czym ściągnął z niej majteczki, a następnie

pończochy. - Natomiast niezbyt mi się podoba, że ten twój Tristan

mógł cię dotykać i oglądać podczas robienia tatuażu.

- Tristan jest prawdziwym profesjonalistą. Mówi, że ciało

poddającej się tatuażowi osoby traktuje z takim samym bezstronnym

szacunkiem, z jakim chirurg podchodzi do pacjenta.

Leżała obok Nika zupełnie naga. Jego wzrok błądził swobodnie

po jej ciele, niczego nie pomijając. Czuła się tym spojrzeniem

skrępowana, więc paplała dalej, aby zagadać zażenowanie.

RS

background image

81

- Ale Tristan uważa się za artystę, a chirurgów nazywa

zwykłymi rzemieślnikami.

- Niemniej nie życzę sobie dalszych wizyt u Tristana. Koniec z

tatuażami! - zawyrokował Niko, łagodząc władczy ton polubownym

uśmiechem.

- Wasza Wysokość nie musiał mi tego mówić - odparła z

żartobliwą uległością. - Sama uznałam, że jeden mały tatuaż w

zupełności wystarczy.

- A zatem w kwestii tatuaży doszliśmy do kompromisowego

rozwiązania, jakby się wyraził mój amerykański przyjaciel. Podobnie

jak w innej, nie mniej istotnej kwestii.

To mówiąc, pochylił się nad nią i Esme zadrżała, czując na

brzuchu dotyk jego warg. A kiedy objąwszy jej biodra obiema rękami

zaczaj sunąć ustami coraz niżej i niżej, spazmatycznym ruchem

wygięła się w łuk. Gdy zaczął pieścić językiem najintymniejszą

cząstkę jej ciała, wprawił jej biodra w miarowy ruch, prowadzący w

coraz wyższe rejony narastającej rozkoszy, aż kompletnie się w niej

zatraciła. Potem chwycił ją znów w ramiona, szepcząc czułe słowa i

głaszcząc jej włosy, dopóki nie przestała drżeć.

- Niko, to było... nigdy nie przeżyłam niczego podobnego... ja...

- szeptała półprzytomnie.

Gorący pocałunek odebrał jej resztkę świadomości. Nie myślała

o niczym, był tylko on i jego pieszczoty, na które, choć nadal była

oszołomiona wstępnym zaspokojeniem, odpowiadała z żarłocznym

RS

background image

82

zapamiętaniem. Gdy jednak spostrzegła, że Niko zabezpiecza się

prezerwatywą, wróciła jej przytomność, a wraz z nią nagły niepokój.

- Co ci jest, kochanie? - zareagował natychmiast. -Uspokój się.

Wszystko jest w porządku. Nie ma powodu do zdenerwowania.

Kiedy położył rękę na jej udzie, Esme zadrżała.

- Nie bój się - ciągnął uspokajającym tonem, choć jego głos

brzmiał ochryple i było widać, że z trudem panuje nad pożądaniem. -

Kocham cię.

Powstrzymała cisnące się do oczu łzy żalu. Jej lęk miał całkiem

inną przyczynę. O ileż wolałaby odczuwać dziewiczą obawę zamiast

panicznego strachu przed tym, co musi nastąpić, gdy Niko dowie się

prawdy. Jej jedyny stosunek z mężczyzną, do którego doszło w

pierwszym okresie odreagowywania na zerwanie z Nikiem, nie

sprawił Esme przyjemności.

Ogarnęły ją silniejsze niż kiedykolwiek dotąd wyrzuty sumienia.

Po co jej to było? Po co na ich trzeciej randce poszła do łóżka z tym

bardzo skądinąd sympatycznym francuskim restauratorem? Powinna

była zachować swoje dziewictwo dla Nika. Nie tylko skrzywdziła

biednego Pierre'a, wykorzystując go, żeby na złość Nikowi pozbyć się

dziewictwa, a potem nie chcąc więcej się z nim widzieć, ale teraz

krzywdzi Nika, pozwalając mu wierzyć w niewinną Esme, jaką

powinna być, aby mógł ją kochać i zgodził się poślubić.

- Niko, muszę ci się do czegoś przyznać. Ja... - zaczęła

odważnie, decydując się wyznać prawdę i ponieść wszelkie

konsekwencje tamtego głupiego, nierozważnego kroku.

RS

background image

83

- Nic nie mów - przerwał, kładąc jej palec na usta. - Sama

powiedziałaś, że dosyć się nagadaliśmy.

Wszedł w nią powoli, stopniowo wypełniając jej ciało. Zacisnęła

mu palce na plecach, ale choć mimo bólu nie wydała z siebie ani

jednego dźwięku, wyczuł, co się z nią dzieje.

- Przepraszam, że sprawiam ci ból - szepnął przepraszająco. - Za

chwilę zapomnisz o bólu i będzie ci tak samo dobrze jak mnie.

Nie była tego pewna, lecz nic nie rzekła. On jednak nie śpieszył

się, a jej ciało z wolna, prawie niedostrzegalnie jęło się otwierać,

oswajać z nim i przyjmować go w siebie. Zadrżała i przymknęła oczy,

kiedy Niko zaczął niespiesznie, miarowo poruszać biodrami.

Przebiegł ją prąd czystej rozkoszy. Było to cudowne i nieoczekiwane.

Zapragnęła, by doznanie to trwało wiecznie. Ich ciała poruszały się w

zgodnym rytmie, a miłość połączona z fizycznym pożądaniem niosła z

sobą bajeczne przeżycia, które aż nazbyt szybko dobiegły końca. Niko

osunął się na nią, a ona oplotła go ramionami. Długo jeszcze leżeli

obok siebie, szepcząc miłosne i zmysłowe wyznania, jakie ani jej, ani

jemu nigdy jeszcze wobec nikogo nie przeszły przez usta.

Nawet kiedy Niko przewrócił się na bok, uwalniając ją od swego

ciężaru, długo pozostali przytuleni do siebie, obserwując tańczące na

kominku płomienie. Odpoczywali nasyceni, nic nie mówiąc, nie

znajdując słów zdolnych wyrazić to, co czuli.

RS

background image

84

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Esme spała jeszcze, kiedy Niko ostrożnie uwolnił się z jej objęć i

wstał z łóżka. Ona poruszyła się lekko i przewróciła na brzuch, lecz

się nie obudziła.

Stał przez chwilę, nie mogąc oderwać oczu od jej nagiego ciała,

nim przykrył ją na powrót kołdrą. Była taka piękna i pociągająca! A

parę godzin temu dowiedział się, że jest także cudowną kochanką:

namiętną i swawolną, podniecającą i pełną inwencji, czułą i

kochającą.

Dowiedział się ponadto, iż nie był jej pierwszym mężczyzną.

Nie miał co do tego wątpliwości. Poznał w życiu wystarczająco wiele

kobiet, zarówno doświadczonych, jak i niedoświadczonych, by to

wiedzieć. Esme była seksualnie niedoświadczona, ale nie była

dziewicą. Oddała dziewictwo innemu mężczyźnie, i zachowała to

przed nim w tajemnicy.

Ale nie tylko Esme ma sekrety, zreflektował się, wkładając

frotowy szlafrok. On też zachował dla siebie tajemnicę swego

pochodzenia. Czuł w tej chwili podobny zamęt w głowie jak owego

pamiętnego dnia, kiedy matka wyznała mu, kto jest jego prawdziwym,

biologicznym ojcem. Ponieważ mówiąc mu o tym, zapewniała

równocześnie, że Omar Tan-efi, człowiek, który wychował Nika jak

własnego syna, niczego nie podejrzewał. A teraz on sam, dziwnym

wyrokiem losu znalazł się być może w identycznej sytuacji. Jego

RS

background image

85

religia nie znała wprawdzie pojęcia zemsty losu, lecz pozwalała

wyobrazić sobie podobne wyrównanie rachunków. Bo jak inaczej

wytłumaczyć fatum, które sprawiło, że będąc samemu niejako

podrzuconym kukułczym pisklęciem, on z kolei zakochał się w

kobiecie udającej niewinność.

Poczłapał boso do salonu. Dorzuciwszy do dogasającego na

kominku ognia parę polan, zapalił jedno z przygotowanych przez

zapobiegliwego Ryana cygar i zaciągnął się dymem.

Jego matka, Nadine, twierdziła uparcie, że Omar Tan-efi nigdy

nie domyślił się prawdy, nie podejrzewał jej o utratę dziewictwa i

święcie wierzył w prawowite pochodzenie Nika, który przyszedł na

świat w niespełna osiem miesięcy po ślubie. Obserwując w zadumie

ulatującą w górę smużkę dymu, Niko rozprawił się z oboma

zapewnieniami matki. Musiała przez całe życie robić sobie złudzenia,

by uspokoić dręczące ją wyrzuty sumienia. On jednak nie mógł w nie

uwierzyć. Zwłaszcza teraz.

Omar nie mógł się nie zorientować, iż jego oblubienica nie jest

dziewicą. Ani on, ani Niko nie uganiali się za kobietami, lecz mieli

swoje męskie doświadczenia. Panujący w Imarko obyczaj wręcz

wymagał tego od władcy kraju.

Niko zdusił w popielniczce niedopalone cygaro. Na myśl o

erotycznym życiu rodziców - a miał ich troje! - zrobiło mu się

nieswojo. Jeżeli bowiem uważa, iż Omar nie mógł nie zdawać sobie

sprawy, że Nadine miała przed ślubem kochanka, to musi również

przyjąć do wiadomości, iż ten, który wychowywał go jak własnego

RS

background image

86

syna, bynajmniej nie był pewien swego ojcostwa. Jednak nikomu, ani

jemu, ani Nadine, nigdy nie dał odczuć, że coś podejrzewa.

Zachowywał się niezmiennie jak oddany mąż i kochający ojciec.

Czy dlatego, że po Niku Nadine urodziła trzy córki, które

według panującego w Imarko prawa nie mogły pretendować do tronu?

Dla nikogo nie było tajemnicą, iż Omar nie życzył sobie, by jego brat

Amman objął po nim władzę w kraju, i to właśnie mogło go skłonić

do uznania Nika za swego prawowitego następcę.

W Imarko przywiązywano wielką wagę do ciągłości dynastii. A

tymczasem, jak na ironię, obecny król nie miał w żyłach ani kropli

krwi swoich oficjalnych przodków. Był, po połowie, potomkiem

rodziny matki i amerykańskiego biznesmena.

A jeżeli Esme, tak jak poprzednio Nadine, zaszła ze swoim

sekretnym kochankiem w ciążę? A gdyby tak było, czy spróbuje

przypisać ojcostwo Nikowi? Gdyby urodziła syna, zostałby on

następcą tronu, wskutek czego przyszłym królem Imarko byłby

człowiek w połowie nieznanego pochodzenia.

Esme bardzo ciepło wspominała właściciela londyńskiego

salonu tatuażu oraz innego, w którym zakładano kolczyki...

Co by to było, gdyby jego następca objawił zamiłowanie do

którejś z tych wątpliwych dziedzin sztuki? Nikowi ukazała się w

wyobraźni przerażająca wizja zbuntowanego nastolatka z kolczykami

w uszach i ufarbowaną na czerwono grzywą włosów na głowie,

uganiającego się po pałacu z igłami i barwnikami do tatuażu w

poszukiwaniu kolejnej ofiary.

RS

background image

87

Ocknął się z transu, czując gwałtowne bicie serca.

- Masz ochotę napić się kawy? - zapytała Esme, nalewając sobie

drugą filiżankę.

Kuchnia była obficie zaopatrzona. Elfy nie zapomniały też o

maszynce, do mielenia kawy i ekspresie. Esme spojrzała ukradkiem

na Nika, który leżał w salonie na kanapie, przykryty czerwono-

zielonym kocem. Na stoliku obok piętrzyły się w popielniczce

niedopałki cygar. Po obudzeniu się w pustym łóżku, zastała Nika

śpiącego w salonie.

Szybko wzięła prysznic i ubrała się. Niko obudził się wprawdzie,

czując zapach parzonej kawy, lecz nadal spoczywał na kanapie,

obserwując ją spod półprzymkniętych powiek. Do tej pory nie

odezwał się ani słowem.

- Proszę, to pomoże ci się obudzić - powiedziała, podchodząc z

filiżanką kawy.

- Dzięki - odparł, siadając na kanapie.

Poły szlafroka rozwarły mu się na piersiach, więc choć był

przykryty kocem, domyśliła się, iż jest pod spodem nagi.

- Kolejna suknia obliczona na to, by przypodobać się rodzinie? -

zagadnął, wypiwszy pierwszy łyk mocnej kawy.

- To prawda - przyznała. - Specjalnie ją zapakowałam, jako

strategiczną broń wszechstronnego rażenia.

Wygładziła nieistniejącą fałdkę na spódnicy długiej jedwabnej

sukni koloru kości słoniowej, która okrywała ją od stóp do głów,

RS

background image

88

ukazując jedynie twarz, dłonie oraz czubki atłasowych, szpiczastych

ciżemek w tym samym kolorze.

- Kiedy skończyłam szesnaście lat, ciotka Saleni sprawiła mnie,

Zarze i wszystkim kuzynkom jednakowe sukienki, takie jak ta, a

potem zamówiła malarza i kazała nam w nich pozować do zbiorowego

portretu. Cała rodzina do dziś wzdycha na jego widok. Mój brat Riad

powiedział kiedyś, że wyglądamy jak zgromadzenie dziewiczych

westalek.

Zerknęła na Nika. Powiedziała to celowo, żeby ułatwić mu

rozpoczęcie rozmowy o tym, co najwyraźniej leżało mu na sercu.

On jednak zapytał tylko:

- Czy miał to być z jego strony komplement?

- Ależ nie - odparła z uśmiechem. - Chciał nam dokuczyć. Riad

uwielbia się z nami drażnić.

Esme odetchnęła. Niko najwidoczniej nie zamierza na razie

robić jej wyrzutów.

- Wiesz, jacy są bracia - dodała, korzystając z chwilowego

zawieszenia wyroku. - Sam masz siostry.

- Ale im nie dokuczam - odparł z błyskiem w oku.

- Bajki możesz opowiadać komu innego, Niko. Sam mi mówiłeś,

jak w dzieciństwie lubiłeś się nad nimi znęcać! Na przykład,

zakopując im lalki w piasku. To widocznie uniwersalny przepis z

podręcznika pod tytułem „Jak dokuczyć siostrze". My z Zarą też

musiałyśmy nieraz szukać lalek zakopywanych przez naszych

nieznośnych braci.

RS

background image

89

- Moje siostry, odkąd dorosły, odpłaciły mi za to wszystko z

nawiązką napadami histerii, nieustannymi intrygami i naprzykrzaniem

się z dobrymi radami! Dopiwszy kawę, Niko wyciągnął rękę.

- Podejdź do mnie - poprosił. Esme siadła obok niego na

kanapie. - Bliżej. - Podniósł ją i posadził sobie na kolanach. - Ta twoja

grzeczna sukienka działa na mnie jak afrodyzjak. Budzi ochotę na

wszystko, czego na pozór zabrania.

Wprawnymi ruchami zaczął rozpinać długi rząd małych

jedwabnych guzików na plecach. W przerwach między kolejnymi

guzikami całował ją w szyję i usta. Ciepło jego nagiego ciała

ogrzewało Esme, kiedy zdejmował z niej suknię i równie przykładną

białą bieliznę. Czuła pod sobą jego mocne uda, a wokół kibici nie

mniej silne ramiona.

Kiedy położył ją na plecach, Esme ogarnął płomień podniecenia.

Zdumiało ją, że pożąda go chyba jeszcze silniej niż poprzednio.

Niedawne miłosne przeżycia wyostrzyły jej zmysły. Znała go teraz i

zdawała sobie sprawę, czego się spodziewać, pamiętała jego zapach,

wiedziała, co to znaczy mieć go w sobie i słyszeć, jak w momencie

szczytowej rozkoszy wykrzykuje na głos jej imię.

Toteż tym razem przyjęła go w siebie namiętnie i z zapałem.

Należał całkowicie do niej, tak samo jak ona należała całkowicie do

niego. Idealnie się uzupełniali pod każdym względem: fizycznym,

emocjonalnym, duchowym.

RS

background image

90

- Kocham cię - szepnęła, kiedy było po wszystkim. Czuła się

rozkosznie osłabiona i zaspokojona. Głaszcząc go czule po twarzy,

wiedziała, że jest mu tak samo błogo jak jej.

- Nigdy nie przestałam cię kochać, Niko.

- Nawet kiedy czułaś do mnie nienawiść? - spytał z uśmiechem,

całując czubki jej palców.

- Nawet kiedy usiłowałam sobie wmówić, że czuję do ciebie

nienawiść - poprawiła z westchnieniem. - Nie potrafiłam przestać cię

kochać, nawet po tym...

Urwała nagle, a przez jej twarz przebiegł grymas bólu, który

natychmiast opanowała. On jednak dostrzegł ów grymas i zapytał się

w duchu, co go spowodowało. Czy Esme coś przed nim gra? Czy coś

przed nim ukrywa? Czy będzie mi wmawiać, że jestem jej pierwszym

mężczyzną?

- Nawet po czym? Co chciałaś mi powiedzieć? - ponaglił z

niespodziewanie ostrą nutą w głosie.

- Och, wyleciało mi z głowy - odparła niepewnie. - To takie

irytujące, zapomnieć nagle, co się chciało powiedzieć. Czy tobie też

się to czasem zdarza?

- Nie opowiadaj! - Dźwignął się i usiadł, zmuszając ją, by

zrobiła to samo. - Wcale nie zapomniałaś, tylko się rozmyśliłaś.

Przyznaj się, co miałaś powiedzieć.

Nie była pewna, czy nagła zmiana tonu i zachowania

znamionuje gniew, czy rozczarowanie, czy może jedno i drugie. Czuła

RS

background image

91

się nieswojo, widząc badawcze spojrzenie jego oczu. Poderwała się,

okrywając nagość czerwono-zielonym kocem.

- Myślisz, że kłamię? - zapytała zgnębionym głosem.

Tak zazwyczaj energiczna i wojownicza, Esme czuła się teraz

beznadziejnie słaba i bezbronna. Wszystko skończone, myślała. Nie

spędzą z sobą nawet tygodnia. Nawet całego dnia.

Po tym jak się z nią przespał i przekonał, że jest „panienką

lekkich obyczajów", jak by powiedziały jej babka i matka, nie chce

mieć z nią więcej do czynienia.

Nabrał do niej wstrętu. Nie chciał nawet spać z nią w jednym

łóżku. Teraz żałuje tego, co stało się na kanapie. Uważa, że uległ

czysto fizycznej pokusie i ma do niej o to pretensję. Właściwie od

momentu przebudzenia powinna była się domyślić, że Niko nie chce z

nią dłużej być, tylko nie chciała przyjąć tego do wiadomości.

Wyrok skazujący ją na samotność do końca życia już zapadł -

nadeszła kara.

Niko usłyszał brzmiącą w jej głosie nutę smutku i żalu i przeklął

się w duchu. Esme jest pewnie zgnębiona i zawstydzona. Lecz chociaż

czuł się jak nikczemnik, nie mógł się powstrzymać od wypowiedzenia

tego, co ciążyło mu na sercu.

- Chcę, byśmy byli ze sobą szczerzy, Esme. Bez tego nie ma

wzajemnego zaufania. Chciałbym móc ci ufać.

Opuściła oczy i skinęła głową.

- Możesz mnie pytać, o co chcesz. Obiecuję odpowiedzieć na

wszystko zgodnie z prawdą.

RS

background image

92

- Świetnie. Trzymam cię za słowo. - Nieobecnym ruchem zsunął

z palca sygnet z dwoma koronami i odłożył go na stół. - Czy zdawałaś

sobie sprawę, że nie zabezpieczyłem się, kiedy przed chwilą

kochaliśmy się tu, na kanapie?

- W ogóle o tym nie pomyślałam.

Niczego istotnie nie zauważyła. Była zbyt zaabsorbowana tym,

co się między nimi działo, i miała za mało doświadczenia, by

pomyśleć o zabezpieczeniu. Jednakże dla niego nie jest to żadne

usprawiedliwienie. Mężczyzna wychowany w ich kulturze każdą

niezamężną kobietę nie będącą dziewicą uważa za niewiele lepszą od

prostytutki.

Kiedy to sobie uświadomiła, ścisnęło jej się serce.

- Jeżeli od tej chwili zaczniemy uważać, ale okaże się, że jesteś

w ciąży, będziemy mogli dokładnie określić, kiedy to się stało,

prawda?

Niko wstał i sięgnął po szlafrok.

Czy może teraz zajść w ciążę? Esme gorączkowo próbowała

skupić myśli. Czy to jest jej bezpieczny okres? Zresztą czy

„kalendarzyk" daje stuprocentową pewność? Była W tej chwili tak

wystraszona i zbita z tropu, że wszystko, co wiedziała o kobiecej

biologii, wyleciało jej z pamięci.

- Z dziećmi, rzecz jasna, nic nie wiadomo. Rodzą się, kiedy chcą

- ciągnął Niko. - Lubią przychodzić na świat przed czasem. Zdarzają

się nawet wcześniaki ważące ponad cztery kilogramy - dodał z

sarkastycznym uśmiechem.

RS

background image

93

- Wcześniak ważący cztery kilogramy? To niemożliwe.

- Gdyby jednak urodziło nam się dziecko... powiedzmy nie za

dziewięć miesięcy od dziś, tylko dwa albo trzy tygodnie wcześniej,

czy uznasz je za wcześniaka, obojętne ile będzie ważyło?

- Nie mogłam zajść w ciążę, Niko. Nie dziś. Udało jej się

wreszcie pozbierać myśli i wyliczyć, iż akurat teraz

prawdopodobieństwo zajścia w ciążę prawie nie istniało. Oczywiście

po świecie chodzą tysiące ludzi, których rodzice mówili sobie to

samo, niemniej istnieje poważna szansa, że nic się nie stało.

- Pamiętaj, Esme, przyrzekłaś mówić prawdę - podjął Niko,

stając na wprost niej i patrząc jej badawczo w twarz. - Czy byłabyś

zdolna podać za moje dziecko innego mężczyzny? Kazać nam

wszystkim: mnie, sobie i takiemu dziecku żyć w kłamstwie?

Poczuła się, jakby wymierzył jej policzek.

- Jeżeli tak bardzo zależy ci na prawdzie, dlaczego nie powiesz

wprost, o co ci chodzi, zamiast bawić się w kotka i myszkę?

Doskonale rozumiem, co masz na myśli. Uważasz mnie za nędzną

dziwkę bez serca i sumienia, zdolną dopuścić się takiej podłości, żeby

wmawiać mężczyźnie cudze dziecko i kazać mu uznać je za swoje.

Na pół oślepiona łzami, zaczęła zbierać swe ubranie.

- Wiemy oboje, że idąc z tobą do łóżka, nie byłam dziewicą, i

dlatego nie możesz się ze mną ożenić. Ale to jeszcze nie powód, żeby

się nade mną znęcać, podejrzewając o tak łajdackie, oszukańcze

zamiary.

- Milcz! Ani słowa więcej! - uniósł się Niko.

RS

background image

94

Nędzna dziwka. Oszukańcze zamiary. Nikowi zawirowało w

głowie na dźwięk okropnych inwektyw, których do tej pory nie śmiał

dopuścić do świadomości, kiedy myślał o swojej matce.

Dopiero wybuch Esme uświadomił mu, przed jakimi myślami

rozpaczliwie musiał się bronić, odkąd matka wyznała mu prawdę o

jego pochodzeniu.

- Możesz być pewien, że więcej o mnie nie usłyszysz! - zawołała

Esme, biegnąc do drzwi owinięta kocem i unosząc z sobą naręcze

pozbieranej garderoby. -Załatw, co trzeba, żebym mogła stąd zaraz

wyjechać! -wykrzyknęła jeszcze, wpadając do sypialni.

Niko pobiegł za nią, lecz zamknęła mu drzwi przed nosem i

przekręciła klucz w zamku.

- Otwórz natychmiast! - zawołał władczym tonem.

W odpowiedzi dobiegło go zza drzwi arabskie przekleństwo,

którego dobrze wychowana panienka z Bliskiego Wschodu nie tylko

nie powinna używać, ale nawet znać.

Wstrząs, jakiego doznał, słysząc z jej ust podobne słowa,

wytrącił go ze stanu emocjonalnego wzburzenia. Spojrzawszy

przypadkiem na swoją dłoń, zauważył, że na palcu nie ma sygnetu

Ryana. Nie pamiętał, co z nim zrobił.

- Czy w sypialni nie leży gdzieś mój sygnet? - zawołał przez

drzwi.

- Co takiego? Na domiar wszystkiego uważasz mnie za

złodziejkę? - wrzasnęła Esme, doprowadzona do ostateczności. - Nie

ukradłam ci twojego pierścionka. Sam go położyłeś w salonie na stole.

RS

background image

95

Przy akompaniamencie dobiegających z sypialni wymysłów na

temat bezczelnych paranoików rodem z Imarko, udał się do salonu,

odnalazł swój sygnet i włożył go z powrotem na palec.

W drodze powrotnej pod zamknięte drzwi sypialni wyobraził

sobie kilkunastoletnią, awanturniczą Esme, która wymierzając

bezlitosne ciosy i nie przebierając w słowach, zmusza rozwydrzonych

braci Hassanów do posłuchu.

Uśmiechnął się mimo woli na tę myśl. Nic dziwnego, że się jej

bali! Nigdy nie mieli do czynienia z tak dzielną i wojowniczą

dziewczyną.

A on takiej właśnie kobiety potrzebował - dzielnej i odważnej,

umiejącej się postawić i gotowej stanąć w obronie słabszych.

Dowcipna i inteligentna Esme nie pozwoli mu popaść we władcze

samozadowolenie. Jeżeli uzna, że nie ma racji, nie zawaha się

powiedzieć mu prawdy w oczy. Będzie jego najlepszym sędzią.

Królową, jakiej potrzebował u swego boku.

Ale przede wszystkim jest kobietą, którą kocha. I która bez

wątpienia podziela jego uczucie. Gdy tymczasem on... Spojrzawszy na

sygnet, uświadomił sobie w pełni, czego się przed chwilą dopuścił. Po

raz drugi, być może nieodwracalnie, obraził i odepchnął

najukochańszą kobietę!

Za pierwszym razem wyrzekł się jej dla dobra kraju. Teraz zaś

wyładował na niej żal i gniew, jaki nosił w sercu, odkąd z ust

umierającej matki usłyszał jej wstrząsające wyznanie.

RS

background image

96

Nadine zmarła wkrótce potem. Nie zdążył wyrazić swoich

uczuć. Matka błagała go o przebaczenie, a on spełnił jej życzenie, nie

mając serca ranić umierającej kobiety, która dość się w życiu

nacierpiała, nosząc przez tyle lat swą grzeszną tajemnicę. Jednakże

tłumiony ból trawił go od tamtej pory, by wreszcie dzisiaj wybuchnąć

z całą siłą. W rezultacie wyładował się na niewinnej Esme.

Ale jak zdoła jej to wytłumaczyć? Zwłaszcza że ona sama czuje

się winna z powodu niewybaczalnej w ich kulturze utraty dziewictwa.

Za co spodziewała się z jego strony potępienia i kary. A on to jej

oczekiwanie spełnił. Tak w każdym razie Esme pewnie uważa. Sądzi,

iż spotyka ją zasłużona kara.

- Wpuść mnie, kochanie - poprosił. - Nie gniewam się.

- Nie udawaj. Wiem, że jesteś wściekły. Miej przynajmniej

odwagę powiedzieć prawdę.

- Wszystko ci wyjaśnię, ale musisz otworzyć drzwi - prosił,

szarpiąc za klamkę. - Muszę ci coś wytłumaczyć, wyjawić prawdę,

bez tego nie dojdziemy do porozumienia. To, co powiedziałaś o mojej

matce, tak mnie rozwścieczyło, że przestałem nad sobą panować, ale

już się uspokoiłem. Otwórz drzwi, Esme.

- Ładny mi spokój! Tyś chyba zwariował! Nic nie mówiłam o

twojej matce!

- Nie zdawałaś sobie sprawy, że to, co mówisz... - Urwał, czując,

że to na nic, po czym zaczął od nowa:

- Nie mogę wykrzykiwać przez drzwi. Musimy porozmawiać.

Wpuść mnie, bo jak nie, to wyważę drzwi.

RS

background image

97

Odpowiedziało mu milczenie.

- Otwórz, błagam - powtórzył.

Znowu żadnej odpowiedzi. Ha trudno, trzeba przejść do czynu!

Rozpędziwszy się niby detektyw w kryminalnym filmie, Niko z całej

siły uderzył barkiem w drzwi. Te jednak nawet nie drgnęły, natomiast

w ramieniu poczuł przeszywający ból Zapewne filmowi twardziele

mają do czynienia z drzwiami z tektury, a nie z drzewa, pomyślał z

westchnieniem, udając się do kuchni na poszukiwanie śrubokrętu.

Znalazłszy odpowiednie narzędzie, zabrał się do demontażu

zawiasów. Kiedy wreszcie je odkręcił i odstawił drzwi, Esme właśnie

wyskakiwała przez otwarte okno.

Jej spakowana walizka leżała już na dole. Skok z parteru nie

wydawał się karkołomny. Ubrana w narodowy strój, złożony z

obszernych jedwabnych szarawarów i podobnego kubraczka, otulona

kocem, mającym zapewnić jej ciepło, Esme zsunęła się lekko z

parapetu, po czym wylądowała po kostki w śniegu.

Z miejsca zatrzęsła się z zimna. Atłasowe pantofelki przemokły

w jednej chwili, zaś haremowe szatki nie stanowiły żadnej ochrony

przed mrozem. Dobrze, że choć wzięła koc!

- Czyś ty zwariowała? Natychmiast wracaj! - wrzasnął Niko,

wychylając się przez okno. - Zamarzniesz na śmierć.

- Możesz się wypchać - oświadczyła, wymachując porwanymi z

nocnego stolika kluczykami od samochodu. - Żegnaj, Niko!

Z walizką w ręku ruszyła przez śnieg w stronę auta.

RS

background image

98

Niko wydał z siebie dziki okrzyk, jakiego nie powstydziłby się

wódz Beduinów wzywający żołnierzy do boju. Esme przyśpieszyła

kroku. Terenowy samochód stał wprawdzie niedaleko, przed

wejściem po drugiej stronie domu, ale bieg przez śnieg w cienkich

przemoczonych pantofelkach okazał się trudniejszy, niż

przypuszczała. Czuła się, jakby stąpała boso po lodzie. Więc choć

miała nad Nikiem pewną przewagę, ten dopędził ją po chwili,chwycił

wpół i oboje przewrócili się na ziemię, zaś walizka Esme wylądowała

o metr od nich.

- Nieźle biegasz, jak na dziewczynę - zauważył.

- Ale z ciebie dzikus! W każdym razie jak na króla.

- Czego mogłaś się spodziewać po królu Imarko?

- Tyś to powiedział - odburknęła, usiłując wstać. -Puść mnie,

Niko.

- Nie ma mowy - odparł, nie wypuszczając jej z uścisku. -

Wracaj ze mną do domu.

- Ani mi się śni.

- Esme, zlituj się. Nie mam nic pod szlafrokiem, który w

dodatku rozpiął się przy upadku, wskutek czego pewne istotne części

mojej anatomii znalazły się w bezpośrednim kontakcie ze śniegiem.

Jesteś na mnie wściekła, świetnie to rozumiem, ale chyba nie chcesz

mnie narazić na poważne odmrożenia, zwłaszcza we wspomnianych

rejonach ciała?

Sama trzęsła się z zimna, a na dodatek w tym samym momencie

powiał mroźny wiatr, przeszywając ją chłodem do szpiku kości.

RS

background image

99

- Głupio by było zamarznąć tutaj na śmierć - przyznała,

szczękając zębami. - Wracajmy do domu. Muszę się przed wyjazdem

na lotnisko przebrać w suche rzeczy.

Nie próbował się z nią sprzeczać, co jej zresztą nie zdziwiło, bo

był pół żywy z zimna. Podniósł się jednak szybko i pomógł jej wstać,

a nawet chciał nieść walizkę, na co mu jednak nie pozwoliła.

Ruszyła w kierunku domu, wyszukała wśród trzymanych w ręku

kluczy ten, który pasował do wejściowych drzwi, i otworzyła zamek.

Wszedłszy do domu, oboje odruchowo podbiegli do kominka, żeby

jak najszybciej się ogrzać. Po chwili przestali się trząść. Niko od razu

zrzucił przemoczony szlafrok i stał przed kominkiem zupełnie nagi.

Esme w końcu nie wytrzymała.

- Mógłbyś coś na siebie włożyć - zauważyła.

- A ty skorzystasz z mojej nieobecności, żeby pobiec do

samochodu. Wiem, że masz wciąż klucze w ręku. Nie jestem głupi.

Nie wyjdę z pokoju inaczej, jak trzymając cię za rękę. Choćbym miał

do jutra tkwić nago przed kominkiem.

- Jak chcesz - odparła zadziornie, nie ruszając się z miejsca.

W głębi duszy ona też marzyła, by zdjąć mokre ubranie, ale była

zbyt skrępowana całą sytuacją i niepewna Nika, by to zrobić.

Pozwoliła sobie jedynie zrzucić ukradkiem pantofle ze skostniałych

stóp.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby komoda w sypialni była wypchana

zimowymi rzeczami, nie wyłączając wełnianych skarpet - mruknął

RS

background image

100

Niko. - Jeżeli zgodzisz się pójść ją przeszukać, twoje sine nogi

szybciej odzyskają naturalną barwę.

- Usiłujesz mnie skusić, jak wąż Ewę w raju - prychnęła. - Znam

tę historię. Chodziłam na uniwersytecie na wykłady o religiach świata.

- Ja też. Faktycznie chciałem cię skusić, w dodatku we własnym

interesie. Sam chętnie włożyłbym na siebie coś ciepłego.

Esme uśmiechnęła się rozbawiona, słysząc to nadzwyczaj

spontaniczne wyznanie, lecz zaraz się zreflektowała i przybrała

obojętną minę.

- W każdym razie doceniam szczerość - rzekła wyniośle.

- Nie powiem, bardzo ci do twarzy w tym narodowym

kostiumie, nie sądzę jednak, żeby był to stosowny strój na zimową

wyprawę - zauważył, dotykając przemoczonego rękawa. - Pewnie to

też zabrałaś z sobą dla przypodobania się rodzinie?

- No pewnie - mruknęła. - Byłam gotowa odśpiewać w nim

narodowy hymn, byle nie wysyłali Zary i jej córek do Jemenu. Co, jak

wiadomo, nigdy im nie groziło.

- Odsunąwszy się od niego na bezpieczną odległość, dodała: -

Mam nadzieję, że tym razem nie zmyślasz i w komodzie rzeczywiście

znajdziemy ciepłe ubrania.

To powiedziawszy, skierowała się do sypialni, a Niko ruszył

skwapliwie w jej ślady. Jego złoty pierścień pobłyskiwał w mrocznym

korytarzu. Popatrzył w zamyśleniu na widniejącą na nim podwójną

koronę.

RS

background image

101

Darowując swemu nieznanemu synowi pamiątkowy pierścień,

Ryan przypisał mu magiczną moc. Twierdził, że chroni właściciela od

utraty prawdziwej miłości.

- Oczywiście jeżeli zrobisz, co do ciebie należy. Na nic się nie

zda komuś, kto będzie czekał bezczynnie, aż szczęście samo do niego

przyjdzie - dodał wtedy Ryan.

- Na szczęście my obaj jesteśmy zrobieni z innej gliny.

Miałeś rację, pomyślał Niko. Nie zamierzam czekać bezczynnie.

RS

background image

102

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Niko i Esme kończyli śniadanie złożone z francuskich grzanek

made in Teksas, których ogromną paczkę znaleźli w zamrażalniku.

Byli trochę zdziwieni podwójnym, francusko-teksańskim

pochodzeniem testowego chleba, nie przeszkodziło im to jednak

pałaszować ze smakiem polewanych obowiązkowym klonowym

syropem grubych, rumianych kromek.

Przed śniadaniem przeszukali szuflady w sypialni, które okazały

się istnym składem ciepłych ubrań wszystkich kolorów i rozmiarów:

luźnych wełnianych spodni, flanelowych koszul i grubych swetrów.

Esme wybrała dla siebie obszerne spodnie z niebieskiego

materiału w żółte gwiazdki oraz ciemnoniebieski sweter, a Niko ubrał

się za jej radą w spodnie w szkocką kratę i pasujący do nich sweter w

trzech kolorach. Ponadto oboje włożyli na nogi po dwie pary skarpet.

Syci i zadowoleni, popatrzyli na siebie niemal równocześnie.

- Muszę się zbierać - powiedziała Esme niby naturalnym tonem.

- Odwieziesz mnie na lotnisko?

- Mogę, skoro nie masz ochoty tu zostać. Ale polecimy do

Imarko, gdzie ogłoszę nasze zaręczyny.

- Daj spokój, Niko. Dobrze wiesz, że nie mogę być twoją żoną.

- Nie mi o tym nie wiadomo. Kochamy się i powinniśmy się

pobrać. A poza tym żyję w dwudziestym pierwszym wieku, jestem

RS

background image

103

nowoczesnym królem i doskonale zdaję sobie sprawę, że będziesz dla

mnie idealną żoną.

- Bardzo bym chciała, aby tak było - westchnęła -ale już raz

moje pochodzenie z Rayazu zmusiło cię do zerwania zaręczyn. W

Imarko będę zawsze traktowana jak czarna owca. W razie kolejnych

zamieszek będziesz zmuszony odesłać mnie do domu - razem z

dziećmi, jeżeli będziemy je mieć. A moja rodzina uzna to za obrazę i

zrobi wszystko, żeby między naszymi krajami wywołać wojnę. Nie

wolno nam ryzykować.

- Mam dzisiaj w kraju niepodważalną pozycję. Dobrze wiesz, jak

to jest w naszej części świata. Król, który raz zyskał sobie

powszechne poparcie, jest praktycznie nie do obalenia. Mogę ci

uroczyście przysiąc, że nigdy nic ci nie zagrozi, a moi poddani w pełni

cię zaakceptują. Postaram się też zyskać sobie przychylność twojej

rodziny i doprowadzić do nawiązania przyjaznych stosunków między

naszymi krajami.

- Gdyby ci się to udało, zostałbyś głównym kandydatem do

Nagrody Nobla - odparła z bladym uśmiechem. - Ale nie zamierzam

robić sobie złudzeń. Nawet gdyby jakimś cudem udało się załagodzić

wszystkie polityczne spory, nie zmieni to w niczym zasadniczej

przeszkody, tej mianowicie, że kobieta skompromitowana nie może

zostać królową.

- Przecież ja też miałem przed tobą inne kobiety, Esme. Czy to

mnie w jakikolwiek sposób kompromituje? Nie.

RS

background image

104

- Dobrze wiesz, że mężczyźnie wolno o wiele więcej niż

kobiecie.

- To są archaiczne zasady. Ale gdyby twoi rodzice próbowali cię

zmusić do poślubienia Bashira Murada, chętnie z nich skorzystam i

oświadczę, że oddałaś mi się, a więc muszę się z tobą ożenić.

- To ci nie grozi. Ja i Bashir wychowywaliśmy się razem od

wczesnego dzieciństwa, znamy się na wylot i jesteśmy sobie bliscy

jak rodzeństwo. Projekt wydania mnie za niego za mąż zawsze

uważaliśmy za śmieszny. Bashir lubi powtarzać, że gdyby urodził się

dziewczyną, byłby podobny do mnie, i odwrotnie, gdybym ja urodziła

się chłopcem, byłabym taka jak on.

- Zazdroszczę mu, że zna cię o tyle dłużej i bliżej niż ja. Ale

zamierzam dokładnie cię poznać, zwłaszcza w sposób mu

niedostępny. A skoro Bashir jest ci tak bliski, to spróbuję się z nim

nawet zaprzyjaźnić - dodał wspaniałomyślnie.

- Zostaw Bashira w spokoju. Wszyscy wiedzą, że się nie

pobierzemy. Mam inne plany. Chcę zainicjować w Rayazie program

rozwoju szkolnictwa dla dzieci specjalnej troski.

- Znakomicie, będziesz go mogła realizować także w Imarko -

zapalił się Niko. - Przejdziesz do historii jako królowa, która

wprowadziła w moim kraju powszechne nauczanie. I może to właśnie

ty otrzymasz Nobla -zakończył, głaszcząc ją czule po policzku.

- Prędzej zostanę laureatką Nagrody Nobla niż twoją żoną, Niko

- rzekła ze smutkiem, ujmując go za rękę.

RS

background image

105

- Ale przyrzeknijmy sobie, że zostaniemy na zawsze

przyjaciółmi.

- A także kochankami i wspólnikami. Królem i królową. Nie,

Esme, nie wyrzeknę się ciebie. Nigdy więcej cię nie opuszczę i zrobię

wszystko, żebyś zgodziła się zostać moją żoną. A zacznę od

powierzenia ci tajemnicy, znanej tylko mnie. Przekazała mi ją matka

na łożu śmierci...

Opowiedział Esme, iż matka wyjawiła mu przed śmiercią

tajemnicę swego przedmałżeńskiego romansu, który zaowocował

urodzinami Nika Tan-efiego, znanego jako syn króla Omara.

- Niko, nie - niespodziewanie zaprotestowała Esme, kiedy czekał

na jej reakcję. - Rozumiem, że wymyśliłeś tę historię, żeby oszczędzić

mi wstydu i jestem ci za to wdzięczna, ale nie powinieneś był tego

robić kosztem własnych rodziców. Rzucając na nich cień, nie

zmniejszysz mojej winy.

- Uważasz to za mój wymysł? - zdumiał się Niko. - Po tym, jak

ci powiedziałem, że nie uznaję nieodwracalnej hańby? Nadal nie

chcesz mi wierzyć? Sądzisz, że dla twojej przyjemności zmyślam

niestworzone historie?

- Właśnie tak. Miałeś dobre intencje, ale...

- Postąpiłem niegodziwie. To chciałaś powiedzieć? Esme.

jeszcze chwila i stracę do ciebie cierpliwość. Ktoś, kto potrafiłby

wymyślić podobne kłamstwo o swoich rodzicach, zasługiwałby na

miano skończonego łajdaka, którego najlepsze intencje nie mogłyby

usprawiedliwić. Otóż pozwól sobie powiedzieć, że mężczyzną, który

RS

background image

106

mnie począł, jest Teksańczyk, Ryan Fortune, i że to on podarował mi

ten sygnet.

- Jeżeli jesteś jego synem, powinieneś mu o tym powiedzieć. Ma

prawo wiedzieć.

- Powiedziałaś "jeżeli". Wciąż mi nie wierzysz.

Zadumała się, nawijając pasmo włosów na palec.

- Sama już nie wiem, w co wierzyć. To wszystko wydaje mi się

nieprawdopodobne - westchnęła.

- Miło mi to słyszeć - zaśmiał się. - Reagujesz tak samo jak ja,

kiedy się o tym dowiedziałem. - Spojrzał jej w oczy. - Więc muszę

powiedzieć Ryanowi prawdę, abyś mi uwierzyła?

- Zastanów się, Niko. Najpierw oświadczasz, że zrobisz

wszystko, żebym zgodziła się zostać twoją żoną, a zaraz potem

zwierzasz się z rzekomej tajemnicy swojego pochodzenia. Ja też

uczyłam się na studiach o Machiavellim i zasada „cel uświęca środki"

nie jest mi obca.

- Cieszę się, że będę miał wykształcona żonę, która w razie

czego wyprostuje moje ścieżki. Zgoda, wyznam Ryanowi prawdę.

Zaraz do niego polecimy, gdziekolwiek się teraz znajduje.

Telefoniczną drogą odnalazł Ryana w jego biurze w San

Antonio.

- Cześć, Niko, masz mi coś ważnego do zakomunikowania?

Moje gratulacje, widzę, że nie traciłeś czasu. Ja też mam wiadomości,

które z pewnością zainteresują zarówno ciebie, jak i twoją czarującą

Esme.

RS

background image

107

Nim minęły dwie godziny, Niko i Esme wchodzili do narożnego

gabinetu w mieszczącym biura firmy gigantycznym wieżowcu przy

ulicy Kingston, nazwanej tak od imienia ojca Ryana, Kingstona

Fortune'a.

Ryan powitał ich wylewnie. Wyglądał jak okaz zdrowia i był

szczerze uradowany, widząc ich razem.

- Pobieracie się - zgadł, nim oni zdążyli powiedzieć cokolwiek.

- Tak - potwierdził Niko.

Esme tylko zagryzła wargi, mierząc wzrokiem obu mężczyzn.

Trudno było się dopatrzyć najmniejszego podobieństwa między

rosłym Teksańczykiem, który zdawał się być żywym uosobieniem

amerykańskiego milionera i młodym, nowoczesnym szejkiem,

mającym wypisane na twarzy swoje bliskowschodnie pochodzenie.

Niemniej Niko przywiózł ją tutaj z zamiarem wyjawienia Ryanowi

tajemnicy ich rzekomego pokrewieństwa.

- Rozmawiałem dziś rano z twymi rodzicami - odezwał się Ryan,

spoglądając na Esme. - Nie mogli się z tobą skontaktować, ale Jackie

ich uspokoiła, mówiąc, że odwiedzasz chorych w londyńskim

szpitalu.

- Rozmawiał pan z moimi rodzicami? - zdziwiła się Esme.

- Ostatnimi czasy pozostaję z szejkiem Bakkarem w stałym

kontakcie telefonicznym. - A zwracając się do Nika, ciągnął: -

Okazało się, że mamy z sobą wiele wspólnego, i to nie tylko jako

ludzie interesu, ale także ojcowie i dziadkowie. Przez niego

zaprzyjaźniłem się także z Muradem i jego rodziną. No i oprócz

RS

background image

108

innych rzeczy połączyła nas niechęć do klanu Hassanów, głównych

autorów oszukańczej zmowy, która miała doprowadzić mnie do ruiny.

- Przy ostatnich słowach Ryan mrugnął porozumiewawczo do Nika i

dodał: - Doszliśmy zatem do zgodnego wniosku, że już najwyższy

czas przyciąć Hassanom skrzydła.

- Jak z tego widzę, nie jest ci obce arabskie przysłowie

„wrogowie moich wrogów są moimi przyjaciółmi" - roześmiał się

Niko. - Ale po co się angażujesz w wewnętrzne sprawy Rayazu?

- Po co? - uśmiechnął się Rayan, udając niewinność.

- Ot, po prosto pomyślałem, że warto poznać bliżej pozostałych

członków kartelu. A tymczasem z Bakkarami i Muradami nawiązały

się od razu nieoczekiwanie ciepłe stosunki.

- Ciekawe - z niedowierzaniem bąknęła Esme.

- Rzeczywiście ciekawe - z jeszcze większym zdziwieniem

powtórzył Niko, ale spojrzawszy na Esme, szybko się poprawił: - To

fantastyczni ludzie, chociaż trochę nieufni wobec cudzoziemców.

- W każdym razie w obu rodzinach panuje w obecnej chwili

wielkie podniecenie - podjął Ryan, zwracając się do Esme. - Rodzice

sami chcieli cię o tym zawiadomić. Obiecałem zrobić to w ich imieniu

za pośrednictwem moich londyńskich znajomych. Otóż twoja siostra

Zara zaręczyła się z Bashirem, a on obiecuje, że zaraz po ślubie

zaadoptuje jej trzy córeczki. Zostałem zaproszony na wesele i pewnie

się zjawię.

- Naprawdę? - zdumiała się Esme. Niko był nie mniej

zaskoczony.

RS

background image

109

- Pamiętam, jak na bożonarodzeniowym przyjęciu mówiłeś o

takiej możliwości jako najlepszym rozwiązaniu ich sytuacji. I zaraz

potem twoja propozycja staje się faktem. Jak ci się to udało? - zdumiał

się Niko, patrząc na Ryana z podziwem.

- Och, może rzuciłem mimochodem parę sugestii - skromnie

przyznał Ryan. - Ale oni sami zadecydowali o swoim losie. W

każdym razie teraz, kiedy Zarę i Bashira mamy z... to znaczy kiedy

Zara i Bashir są szczęśliwie zaręczeni, Esme może pomyśleć o

ułożeniu sobie życia z Nikiem. Rodzice Esme na pewno nie będą wam

robić trudności.

- Ty stary lisie! Wmówiłeś jej rodzicom, że poświęcając Zarze

tyle uwagi, zaniedbali Esme, po to, aby poczuli się wobec niej winni i

byli gotowi na ustępstwa - śmiejąc się, zawołał Niko. - A na dodatek

utarłeś drogę do nawiązania dobrych stosunków między Rayazem i

Imarko. Jesteś genialny!

- Teraz widzę, że wy dwaj macie z sobą więcej wspólnego niż na

pozór może się wydawać - cierpko zauważyła Esme. - Chyba

najwyższy czas wyjawić Ryanowi, z czym przyjechałeś, Niko.

- Dziecko jest w drodze? - zaniepokoił się Ryan. -W takim razie

trzeba pospieszyć się ze ślubem. Papa Bakkar będzie liczył, czy

upłynęło dziewięć miesięcy.

Niko i Esme wymienili spojrzenia.

- Powiedz mu, kochanie - szepnęła. Niko przez chwilę nabierał

tchu.

RS

background image

110

- Powiedz, Ryanie, czy pamiętasz młodą Egipcjankę o imieniu

Jasmine, którą poznałeś mniej więcej trzydzieści trzy lata temu i

która...

- Zniknęła, jakby zapadła się po ziemię - dokończył Ryan. -

Oczywiście, że ją pamiętam. Była piękna i przemiła. Kiedy nagle

zniknęła, byłem nie na żarty zaniepokojony. Starałem się ją odnaleźć,

ale nie natrafiłem na żaden ślad. Nieraz się potem zastanawiam, co się

z nią stało.

- No cóż - podjął Niko - owa kobieta nie miała na imię Jasmine i

nie była Egipcjanką.

- Mój synu! - po raz nie wiadomo który wykrzyknął Ryan.

Miał nadal zaczerwienione ze wzruszenia oczy. Mimo że

uwierzył Nikowi na słowo, nie domagając się żadnego dowodu na

potwierdzenie jego opowieści, młody człowiek obstawał, by swemu

biologicznemu ojcu zademonstrować charakterystyczne znamię, które

lepiej niż badanie DNA zaświadczyło o jego przynależności do

rodziny Fortune'ów.

- Jak ja ci wynagrodzę te wszystkie stracone lata, Niko? -

westchnął Ryan.

- Już to zrobiłeś, dając mi pierścień, dzięki któremu odzyskałem

miłość mojego życia - odparł z powagą Niko. - I chociaż nikt prócz

nas trojga nie może się dowiedzieć, kim dla mnie jesteś, my nigdy o

tym nie zapomnimy.

- Tak się cieszę, że będziesz moim tajemnym amerykańskim

teściem! - zawołała Esme, rzucając się Ryanowi na szyję. - Jesteś

RS

background image

111

Świętym Mikołajem i Amorem w jednej osobie. Jesteś taki... taki

proinicjatywny! - dorzuciła z szelmowskim błyskiem w oczach.

- W ustach Esme jest to wielki komplement Esme bardzo ceni

aktywne podejście do życia - uzupełnił Niko, obejmując ich oboje.

- Jaki ojciec, taki syn! - rzekła Esme z czułością.

Sygnet z podwójną koroną roziskrzył się w promieniach

teksańskiego słońca.

RS


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Boswell Barbara Dzieci Szczęścia Fikcyjna narzeczona
Boswell Barbara Dzieci szczęścia 04 Fikcyjna narzeczona
Dzieci szczęścia 04 Boswell Barbara Fikcyjna narzeczona
01 Brandewyne Rebecca Dzieci Szczescia Papierowe malzenstwo
Boswell Barbara Paradise Brothers 01 Idealny mąż
Lovelace Merline Dzieci szczęścia 03 Modelka
Lovelace Merline Dzieci szczęścia Modelka
Dzieci Boga i gwiazd esej z kosmologii
Szczęśliwa gwiazda, Teksty
Cartland Barbara Podroz po gwiazde
Boswell Barbara Za wszelką cenę
Boswell Barbara W pułapce uczuć
Boswell Barbara Dobrana paczka
Boswell Barbara Zaskoczeni przez miłość
Boswell Barbara Najmłodsza siostra
Boswell Barbara Za wszelką cenę


więcej podobnych podstron