OBRONA PSYCHICZNA
Tytuł oryginału:
Principy sovremiennoj psichiczeskoj samozaszczity.
Autor anonimowy
Rok wydania 1983
przekład: Antonina Mioduchowska
Projekt okładki: L. Gościniak, M. Kocurek, M. Górny
Verbum
Katowice 1994
POLAND
Spis treści
1 Patogenne systemy wierzeń
2 Obrona absolutna i jej względność
3 Mechanizmy ataku psychicznego
4 O naturze negatywnej dominanty
5 Ogólne zasady obrony przez koncentrację
6 Metodyka budowania "osłon ochronnych"
7 Inne formy obrony poprzez koncentrację
8 Ogólne zasady obrony poprzez medytację
9 O kontruderzeniach
10 Obrona centrów
11 Obrona rytualna
12 Zasady obrony ze zmianą podmiotu percepcji
13 Egregory fikcja czy rzeczywistość
14 Obrona egregorialna
15 Nadegregorialność
16 Witalne ataki i witalna obrona
17 Astralne ataki i astralna obrona
18 Obrona przed atakami we śnie
19 Antyobrona
20 Obrona w sytuacji przedhalucynacyjnej
21 Ogólna obrona w sytuacjach halucynacji
1
Patogenne systemy
wierzeń
Obrona psychiczna to obrona przed tak zwanymi "atakami psychicznymi". Ataki psychiczne
są to rozmaite negatywne stany psychofizjologiczne rozpatrywane przez "poszkodowanych"
jako atak z zewnątrz, jako coś wychodzącego od innego człowieka, Z którym
"poszkodowany" w momencie ataku znajdował się w kontakcie bezpośrednim. Temat jest
nadzwyczaj śliski, ponieważ w psychiatrii "ataki psychiczne" są określane jako "omam
obcego wpływu psychicznego".
Atak psychiczny okazuje się możliwy jedynie w tym przypadku, gdy potencjalna ofiara
również podziela ten sam system wierzeń co agresor, zakładający ewentualną możliwość
ataku psychicznego, mogącego wpłynąć na zdrowie człowieka. A więc obrona psychiczna
prezentuje sobą w istocie obronę przed pa-togennymi systemami wierzeń. Od razu należy
uściślić, że nie ma systemów całkowicie patogennych. Systemy wierzeń mogą być patogenne
jedynie w swych szczególnych aspektach, zakładających zasadniczą możliwość "ataku".
Współcześnie można wskazać trzy główne patogenne systemy wierzeń:
- ludowy (używane są tu takie patogenne pojęcia jak "złe oko", "rzucanie uroku" itp.),
- okultystyczny ("sznury astralne", "larwy", "inwolta-cja"),
- psychotroniczny ("wpływy telepatyczne", "promieniowanie", "strumienie energii", "ładunki
negatywnej informacji" itp., itd.).
Ludowy system wierzeń patogennych cechuje brak własnej bazy konceptualnej: jest to
system wierzeń w znaczeniu dosłownym, aczkolwiek do tłumaczenia pojęć takich jak np. "złe
oczy" mogą być używane pojęcia okultystyczne i psychotro-niczne.
Okultystyczny system wierzeń - przeciwnie, opiera się na solidnym fundamencie teorii
okultystycznych i jest ich wynikiem logicznym: aby odczuć na sobie patogenny wpływ
okultystycznego systemu wierzeń, człowiek najpierw musi przyswoić sobie te teorie.
Głównym przedmiotem naszych dociekań będą ataki psychiczne i obrona przed nimi w
ramach współczesnego psychotronicznego systemu wierzeń . Współcześni okultyści
twierdzą, że psychotroniczny system wierzeń nie posiada specyfiki wewnętrznej, będąc po
prostu "przełożeniem" idei okultystycznych na nowy paranaukowy język, że jakoby zmienił
się jedynie kształt idei, nie zaś ich treść.
Jednak przy baczniejszym zgłębieniu zagadnienia ujawnia się coś przeciwnego: mimo
oczywistych wspólnych niektórych cech formalnych poglądów okultystycznych i
psychotronicznych, te ostatnie niosą w sobie jakościowo nową treść. Wszechstronna analiza
tych różnic jakościowych nie jest celem niniejszej pracy. Wykażemy jedynie, jak te różnice
wpływają na patogenne aspekty teorii psychotronicznych. Specyfika psychotronicznego
systemu wierzeń patogennych polega przede wszystkim na tym, że rzeczywisty materiał,
którym się ten system zajmuje, dotyczy głównie odczuć ciała (natury somatycznej i
emocjonalnej) i wahań ogólnego psychofizycznego tonusu organizmu, nie zaś wizualizacji,
jak w tradycyjnym systemie wierzeń.
Specyfika tego systemu polega również na tym, że odwołuje się on nie do animistycznych sił
i istot z zaświatów, lecz do obiektywnych procesów biofizycznych. I wreszcie na tym, że
psychotroniczny system wierzeń, w odróżnieniu od tradycyjnego, okultystycznego, nie jest
ezoteryczny, lecz egzoteryczny. Nie przeciwstawia się on popularno-naukowemu obrazowi
świata, do którego przyzwyczailiśmy się i nie "nadbudowuje się" nad nim, lecz wyrasta z
niego organicznie. I dlatego ten system w odróżnieniu od systemu wierzeń tradycyjnego
okultyzmu o wiele trudniej jest rozpatrywać jako system wierzeń.
2
Obrona absolutna i jej względność
Zdefiniujmy zatem potencjalnego napastnika jako "induktora", a potencjalną ofiarę jako
"percepienta". Główne zadanie induktora ("ekstrasensa") w pracy ze zwykłym człowiekiem
("nieeks-trasensem") polega na tym, by zawładnąć jego wyobraźnią, być w stanie
zasugerować mu myśl o możliwości oddziaływania pozazmysłowego. Osiągane jest to dzięki
"podłączeniu" danej osoby do specjalnego systemu wierzeń. "Nowowłączona" osoba odczuwa
przewagę "ekstrasensa" jako profesjonalisty, wtajemniczonego w jakiś system wierzeń i
otwierając swą psychikę na manipulację ze strony induktora, przekształca się w percepienta
(odbiorcę). W zależności od postawionego zadania oddziaływanie induktora może w sposób
dodatni lub ujemny odbić się na zdrowiu i samopoczuciu percepienta, może też nie wpłynąć
na niego wcale.
"Obroną absolutną" przeciwko czynnikom patogennym dowolnego systemu wierzeń jest
zasadnicza niewiara, a zwłaszcza kpina. Trzeba jednak zaznaczyć, że pasywnie wykonywana
absolutna obrona, polegająca na braku wiary, nie zawsze jest efektywna i może powodować
przebicia. Znana jest na przykład historia pewnego dziennikarza, który zbierał materiały o
szamanach. Będąc kiedyś obecnym na pewnej ceremonii poczuł nagle, że wchodzi w stan
odmiennej świadomości, że szaman posiadający bezgraniczną władzę nad umysłami swych
współplemień-ców, w jakiś niezrozumiały sposób dotknął i jego ucywilizowanego umysłu.
Nie wiadomo czym by to się skończyło, gdyby w rękach dziennikarza nie znajdował się
przenośny magnetofon, na którego tranzystorach, kondensatorach i innych częściach
skoncentrował on całą swą uwagę. Te części w tym momencie stały się ucieleśnieniem
wielkości i mocy naszej cywilizacji technologicznej i zrodzonego z niej systemu wierzeń,
wobec której mamroczący bezsensowne zaklęcia szaman był jedynie ciemnym dzikusem.
W tym przypadku magnetofon posłużył jako narzędzie wzbudzenia niewiary, zapewniając w
ten sposób potrzebną obronę. Prawdopodobnie, gdyby dziennikarz ów wiedział coś o biopolu,
magnetofon nic by tu nie poradził. Przecież skoro magnetofon działa, że tak powiem za
pośrednictwem pola elektromagnetycznego, tak samo i szaman działa za pośrednictwem pól -
również elektromagnetycznych.
Jako szczególny system wierzeń koncepcja biopola łączy się organicznie z całościowym
obrazem świata, który buduje współczesna nauka, - obrazem świata, który dziś dla
przeważającej większości ludzi tworzy ostateczny, absolutny system wierzeń, tożsamy z
"rzeczywistością". Pełniąc w stosunku do obiektów biologicznych faktycznie tę samą funkcję,
którą w stosunku do obiektów fizycznych pełni hipotetyczne pole grawitacyjne, pole
biologiczne jest czymś nie mniej "realnym".
Jednak wraz z koncepcją biopola prawo do "realnego" istnienia otrzymuje logiczny skutek tej
koncepcji - zasadnicza możliwość oddziaływania pozazmysłowego pomiędzy obiektami
biologicznymi i wskutek tego możliwość operowania biopolami. Gdy zaś człowiekowi
wydaje się, że ktoś operuje jego biopolem, wówczas czepianie się magnetofonu w
poszukiwaniu obrony przed ,,mrokami średniowiecza" nie ma już sensu.
Zatem istnieje szereg tradycyjnych patogennych wierzeń, śmiać się z których (czyli stosować
absolutną obronę psychologiczną) nie jest specjalnie trudno, w skrajnym przypadku
wystarczy trzy razy splunąć przez lewe ramię lub odwrócić czapkę daszkiem do tyłu.
Jednakże w przypadku współczesnego psycho-tronicznego systemu wierzeń sprawa jest
trudniejsza, plucie tu nie wystarczy. W związku z wejściem danego systemu wierzeń w
przestrzeń popularnej prasy, obrona absolutna przed nim stała się bardzo trudna. "Nie wierzyć
w ogóle" staje się coraz trudniej.
Nie łatwiej jest też utrzymywać się w ramach "małej wiary", że niby co ma wspólnego moje
pole z waszym. A ma, i to wiele! Dlatego obecnie wzrasta znaczenie takich form obrony,
które nie tylko nie odżegnywałyby się od owego systemu wierzeń, lecz byłyby opracowane na
jego własnej bazie.
Istnieją dwie formy "obrony przed biopolem":
- ze zmianą obiektu percepcji i
- ze zmianą subiektu percepcji.
Jednakże zanim przejdziemy do opisu zasadniczych mechanizmów obrony psychicznej,
niezbędnym jest powiedzenie kilku słów na temat mechanizmów ataku psychicznego, o tym
CO podlega atakowi i JAK odbywa się ten atak. Narzędzie ataku psychicznego będziemy
dalej nazywali umownie "ładunkiem negatywnym" , natomiast dla opisania mechanizmu
ataku skorzystamy z umownego modelu "przestrzennego" świata wewnętrznego.
3
Mechanizmy ataku psychicznego
Im bardziej świadomy jest człowiek, im klarowniej odbiera sytuację, tym mniej potrzebuje
obrony psychicznej. Chodzi tu o konieczność rozróżniania procesów, które zachodzą w trzech
otaczających nas "powłokach". Rozpatrzmy pokrótce ten tradycyjny "przestrzenny" model
świata wewnętrznego.
Jak wiadomo człowiek może percepować przedmioty nie tylko świata zewnętrznego, lecz też
i wewnętrznego. W świecie wewnętrznym istnieją co najmniej trzy jakościowo różne typy
obiektów percepcji: intelektualne, emocjonalne i tzw. "energetyczne" tj. specjalny typ odczuć
związanych z tonusem psychofizjolo-gicznym. Te trzy jakościowo różne strefy wewnętrznej
percepcji są zewnętrznymi dla tego, kto je obserwuje; one go "otaczają", otrzymując w
związku z tym nazwę "powłok" lub "ciał subtelnych" - mentalnego, witalnego i eterycznego.
Najściślej do nas przylega powłoka intelektualna, dalej idzie powłoka emocjonalna, a po niej
"energetyczna". W tym modelu hierarchiczna kolejność powłok określana jest stopniem
naszego naturalnego z nimi utożsamiania się. Najłatwiej człowiek oddziela tę część "siebie",
która tworzy część świata zewnętrznego - swe ciało fizyczne, "powłokę fizyczną". W razie
konieczności człowiek potrafi zwykle bez specjalnych trudności obserwować swe ciało jako
"nie ja", lecz wspomniane wyżej trzy powłoki wewnętrzne są przez niego doświadczane jako
pewne, całe niepodzielne "ja". Jednakże ważną sprawą jest nauczenie się rozróżniania tych
powłok, ponieważ atak psychiczny odbywa się właśnie na planie psychicznym.
Gdy induktor (napastnik) posyła do percepienta (potencjalnej ofiary) ładunek negatywny,
proces ten zachodzi na najbardziej zewnętrznym z wewnętrznych poziomów, czyli na
poziomie energetycznym. "Ładunek negatywny" przenika do tej powłoki i wywołuje, jak się
teraz mówi, ostre zaburzenie jej równowagi energetycznej, rozsynchronizowanie się jej
"dynamicznej struktury przestrzenno-falowej", zniekształcenie jej "struktury siłowej" itd.
Percepient doświadcza to subiektywnie jako spadek ogólnego tonusu psychofizjologicznego,
uczucie ogólnej słabości, spadku sił lub jeżeli wrażliwość jego jest wystarczająco rozwinięta -
jak specyficzne odczucia w różnych obszarach doświadczanego przez niego "schematu ciała"
(czyli w tzw. "centrach" lub czakrach).
Należy podkreślić, że w absolutnej większości przypadków ostry spadek tonusu zachodzi
wskutek naturalnej niezgodności indywidualnych charakterystyk pól, nie zaś wskutek
zamierzonego ataku psychicznego. W przypadku takiej niezgodności pole silniejsze na jakiś
czas rozsynchronizowuje pole słabsze.
A więc obiektywnym przejawem pierwszej fazy ataku psychicznego, tj. przeniknięcia
ładunku negatywnego do naszej powłoki energetycznej, jest spadek ogólnego tonusu
psychofizjologicznego lub wystąpienie jakichś negatywnych odczuć w "schemacie ciała".
Trzeba powiedzieć, że ta wyrazista w swej oczywistości faza ataku psychicznego jest dla
percepienta całkowicie nieszkodliwa. Powłoka energetyczna jest bardzo ruchliwa, stale
rejestruje zmiany otoczenia energetycznego, przy czym jest to funkcja informacyjna i jest
spełniana tym bardziej skutecznie, im czulej i pełniej reaguje na dowolne formy oddziaływań
zewnętrznych, niezależnie od ich charakteru.
*1
---------
1* - P.K.Anochin wskazywał, że w razie konieczności układy funkcjonalne organizują swą działalność,
przedsięwziętą w celu osiągnięcia korzystnego efektu, nie licząc się ze stratami energii. W przypadku powłoki
energetycznej takim korzystnym celowym biologicznie skutkiem jest dokładna i bezstronna informacja o
charakterze oddziaływania zewnętrznego; oczywistym jest, że wynik korzystny dla układu funkcjonalnego może
nie zbiegać się z pożytecznym skutkiem, którego spodziewa się człowiek, może on być dla niego niemiły. Patrz:
J.P.Iljin "Teoria systemu funkcjonalnego a stany psychofizjologiczne" - w "Teoria systemów funkcjonalnych w
fizjologii i psychologii" Moskwa, 1978.
---------
I jeżeli nie dochodzi to do powłok wewnętrznych - emocjonalnej i intelektualnej, to żadne
oddziaływanie zewnętrzne nie jest w stanie na czas dłuższy zmienić patologicznie ich
struktur, zakłócić ich stabilności, spowodować "zniszczenia" itd. Jeżeli nie są dotknięte
głębsze warstwy, nawet w przypadku braku jakiejkolwiek specjalnej obrony, skutek ataku
psychicznego sprowadza się wyłącznie do spadku tonusu fizycznego i słabości ogólnej, która
może trwać od dwóch godzin do dwóch dni.
Jednak całe nieszczęście polega na tym, że ludzie w większości przypadków nie są w stanie
rozróżniać swych powłok, nie są w stanie z dystansu obserwować życie swych bardziej
powierzchniowych powłok. Dlatego ładunek negatywny przenika bez przeszkód powłokę
energetyczną, dostając się do powłoki emocjonalnej.
Przejawia się to w ten sposób, że człowiekowi pogarsza się nastrój, staje się on drażliwy,
zgaszony i rzutuje swe emocje do wewnątrz, bądź na zewnątrz. Mówiąc krótko przeniknięcie
ładunku negatywnego do powłoki emocjonalnej subiektywnie jest doświadczane w całym
zakresie negatywnych stanów emocjonalnych, specyfika których jest determinowana poprzez
temperament percepienta i przez inne czynniki indywidualne, przy czym wszystko to łączy się
z negatywnym stanem fizycznym (wskutek zaistnienia przebicia powłoki energetycznej).
W końcu nasz percepient zaczyna się niepokoić: niepokoi go jego stan. Usiłuje więc
wyjaśnić, z czym jest to związane. Świadczy to o tym, że z powłoki emocjonalnej (witalnej)
ładunek negatywny przeniknął do powłoki intelektualnej (mentalnej).
Percepient zaczyna się zastanawiać nad swym stanem, zaczyna szukać jego przyczyny. Tu
właśnie do niego dochodzi: "Przecież dokonano na mnie ataku psychicznego!" (Aczkolwiek
nie jest wykluczone, że po prostu się przejadł w czasie obiadu). Zaczyna on ze wszystkich
stron badać ten temat - to włączyła się wyobraźnia . Gdy zaś przy tym jeszcze się
przestraszy...
Koniec. Można powiedzieć, że atak się powiódł - cel został trafiony. Trzeba zaznaczyć, że
"ładunek negatywny" sam w sobie jeszcze nie niesie choroby, czy czegoś podobnego,
aczkolwiek może być jakościowo ukierunkowny na wykonanie tego lub innego konkretnego
zadania dywersyjnego. Sam przez się stwarza jedynie odpowiednią patogenną "dominantę
negatywną", ognisko dominującego pobudzenia w świadomości percepienta na wszystkich
jego poziomach - mentalnym, emocjonalnym i energetycznym. Ta negatywna dominanta
niszczy równowagę i prowadzi do ogólnego rozsynchronizowania na wszystkich trzech
wskazanych poziomach, co stwarza idealne warunki do zachorowania.
4
O naturze negatywnej dominanty
Powstaje pytanie: co zasila tę dominantę? Dlaczego trwa przez tak znaczny okres? Dla tych,
którzy są do pewnego stopnia obeznani z zagadnieniem, będzie tu wyjawiona pewna wielka i
bardzo ważna, z punktu widzenia obrony, tajemnica. Autor może sobie na to pozwolić, nie
będąc "osobą zainteresowaną" i bez zaangażowania obserwując "pozazmysłową" sferę
ludzkiej aktywności. Autor nie znajduje żadnych powodów, by pielęgnować różne, do dzisiaj
pokutujące w tej dziedzinie tradycyjne mity, umożliwiające jednym ludziom utrzymywanie w
strachu innych, umożliwiające bawienie się innymi ludźmi.
Tak więc, co zasila negatywną dominantę? Zwykle sprawa przedstawia się następująco.
Induktor ustala pewien związek z percepientem tzw. "raport". Pod koniec XIX stulecia pod
pojęciem "raportu" rozumiano coś na kształt "kabla psychicznego", rury, przez którą induktor
może wtłaczać w nieszczęsnego percepienta (lub też z niego wysysać) wszystko co mu się
zechce w ilościach nieograniczonych. Wówczas to cała nadzieja pozostaje jedynie w
"doświadczonym okultyście", który potrafi kabel "przegryźć". Dzisiaj mówimy o
oddziaływaniu pól: induktor jakby dopisuje do struktury pola percepienta jakąś "destruktywną
informację negatywną", tzw. "wampira" i biedny perce-pient nosi w sobie ten "dodatek", aż
nie zostanie przez niego zniszczony bez reszty. Oczywiście dobry radiesteta może zde-
strukturyzować ten "dodatek", odciąć "wampira".
Tajemnica polega na ciągłym oszukiwaniu. Zmusza się ludzi do utworzenia "kabla", by mieć
możność go potem przegryźć. Zmusza się ludzi do tworzenia "wampirów", by mieć możność
później ich odciąć. Manipulowano ludźmi i manipuluje się nadal.
Pomiędzy induktorem a percepientem rzeczywiście ustala się raport, w jakichkolwiek
terminach by się go nie opisywało. Nie jest ważne jaki jest model konceptualny - raport
istnieje, jest czynnikiem psychicznym. Tak, raport jest rzeczywiście obcym ciałem w ciele
subtelnym percepienta, strukturą "narzuconą" w jego strukturze energetycznej. Lecz system
energetyczny tej narzuconej struktury jest nieporównywalnie słabszy od całościowego
systemu energetycznego ustroju percepienta.
Tak, raport jest swego rodzaju pasożytem, który otrzymuje zasilanie od percepienta, żyje
dzięki jego fluidom, lecz jego wielkość w stosunku do percepienta przypomina pluskwę. Ale
czy dużo krwi może wyssać pluskwa ? Tak, raport rzeczywiście tworzy "negatywną
dominantę", lecz jej nie zasila, bowiem zasilana jest ona przez percepienta.
Zasila ją nasza wyobraźnia. Zadaniem raportu jest skierowanie przeciwko nam samym naszej
własnej mocy, włączenie lawinopodobnej kaskady naszej wyobraźni. Właśnie rozpalona
wyobraźnia zmusza nas do dostrzeżenia w pluskwie wampira i właśnie w wyobraźni
znajduje się jądro "dominanty negatywnej" . Mechanizm dominanty natomiast (wg
Uchtom-skiego) na tym akurat polega, że zasila ona siebie sama. Dominanta zarazem zasila
też mimo woli stymulujący ją raport i gdyby nie to sprzężenie zwrotne, gdyby raport nie
otrzymywał minimalnego zasilania (potrzeby zaś jego są minimalne) - to w krótkim czasie
"usechłby" i "odpadł".
"Osoby zainteresowane" mogą uważać, że autor nazbyt wielkie znaczenie przypisuje
uświadomieniu sobie tych faktów. Przecież cała istota ataku psychicznego polega właśnie na
tym, że jest dokonywany bez wiedzy ofiary. Nieszczęśnik nie wie, co się dzieje, poznając
tylko skutek.
Istota tego "sprzeciwu" polega właśnie na tym, żeby głębiej poruszyć wyobraźnię
potencjalnych ofiar, aby pracowała ona w sugerowanym kierunku i wówczas, gdy wszystko
w człowieku jest w porządku, by drżała przez cały czas w trwożliwych przeczuciach, i by w
przypadku pierwszych oznak słabości lub nie-domagań (a czy mało jest ku temu powodów ?)
westchnęła z pokorną ulgą: "O właśnie..." i zwiększyła objawy stukrotnie. Mówienie o ataku
poza świadomością nie ma sensu: jeśli człowiek nie uświadamia go sobie oznacza to, że atak
się nie powiódł. Naprowadzenie i wszczepienie ładunku negatywnego ustanawiającego raport
jest jedynie pierwszym etapem w mechanizmie ataku psychicznego. Percepient "przetrawia"
ten ładunek bardzo szybko, potem zaś za pośrednictwem negatywnej dominanty zaczyna
trawić sam siebie, mogąc zresztą doprowadzić ten proces do zejścia śmiertelnego.
W tym przypadku, gdy powstaje możliwość niekontrolowanej reakcji psychicznego
samozniszczenia pojawia się naturalnie potrzeba samoobrony, czyli obrony przed samym
sobą.
Przypomnijmy jednak jeszcze raz, że jeśli ładunek negatywny nie przeniknie dalej niż
powłoka energetyczna, naturalnym zadaniem której jest współdziałanie z każdym
oddziaływaniem tak pozytywnym jak i negatywnym, tak silnym jak i słabym - nie zachodzi
konieczność obrony. Jogini rozwijający swą świadomość i nie utożsamiający się ze swymi
powłokami w ogóle, nie korzystają z żadnej obrony, ponieważ każda obrona ukrywająca nas
przed światem, czyni nas mniej świadomymi. Lecz gdy człowiek nie panuje nad swym
światem wewnętrznym w pewnych sytuacjach, powstaje potrzeba obrony przed tą częścią
"siebie".
5
Ogólne zasady obrony przez koncentrację
A więc wskutek ataku psychicznego w świadomości percepienta powstaje patogenna,
negatywna dominanta. Zadanie obrony ze zmianą obiektu percepcji sprowadza się do tego,
by "wypchnąć" tę dominantę za pomocą innej. Istnieją dwa główne rodzaje obrony "ze
zmianą obiektu" przeznaczone dla ludzi mających predyspozycje do koncentracji ł
medytacji, czyli dla typów koncentracyjnego i medytacyjnego.
Zasada obrony poprzez koncentrację jest bardzo prosta. W razie wystąpienia objawów
"ataku" należy ściśle skoncentrować uwagę na zadanym "obiekcie opiekuńczym", który w
swej istocie jest aktywatorem dodatkowego systemu wierzeń obronnych . Rzeczywiście, w
przypadku niemożności zrezygnowania z przyjętego systemu wierzeń, walka z jego
negatywnymi skutkami może być prowadzona jedynie poprzez utworzenie w ramach danego
systemu jakiegoś dodatkowego, neutralizującego go systemu wierzeń obronnych.
Niekiedy w poszukiwaniu "obrony przed biopolem" korzysta się z tradycyjnych
okultystycznych form obrony "ze zmianą obiektu". Jednak tradycyjne sposoby mogą
skutecznie pełnić swą funkcję jedynie w tym przypadku, gdy człowiek przynależy do
złożonego systemu specjalnych wierzeń okultystycznych i dlatego nie mogą być zbytnio
polecane dla "profanów". Ponieważ aby mieć możność ich wykorzystywania, człowiek
musiałby uprzednio przyswoić sobie ten legion fobii okultystycznych, strachów, przed
którymi później można by się było bronić. Gra tu wyraźnie nie jest warta świeczki.
Współczesne psychotroniczne postacie obrony poprzez koncentrację cechuje prostota
zarówno metodyki jak i uzupełniającego systemu wierzeń. Chodzi przede wszystkim o
tworzenie wszelkiego rodzaju "osłon ochronnych", o "zagęszczenie indywidualnego pola"
itd., a w istocie - o ekstrawertyzację (uzewnętrznianie) wrażliwości dotykowej . W
odróżnieniu od okultystycznego, psychotroniczny uzupełniający system wierzeń jest
zorientowany nie na animistyczne związki z zaświatami, nie na anioła stróża czy Policję
Okultystyczną, lecz na naturalne procesy bioenergetyczne. Innymi słowy, podłoże tego
systemu wierzeń obronnych nie jest mistyczne, lecz naukowe. Ponieważ "naukowymi" są
również bioenergetyczne strachy, będące wytworem naszych czasów.
6
Metodyka budowania "osłon ochronnych"
Proszę "dotknąć" wzrokiem strony, którą czytacie, by sprawdzić jaka jest w dotyku,
"pogłaszczcie" ją. Potem swą rękę. Zaobserwujcie różnicę doznań. Potem dokładnie tak samo
"dotknijcie" wzrokiem jakiegoś przedmiotu z otoczenia, "pogłaszczcie" go i znów odnotujcie
różnicę odczuć. Jeżeli nie czujecie, o co tu chodzi, proszę dotknąć przedmiot ręką, a potem
spróbować odtworzyć to odczucie w umyśle, nie dotykając przedmiotu. "Dotykanie" rzecz
jasna przeprowadza się nie wzrokiem, lecz umysłem, jednakże na początku jest to łatwiejsze z
zastosowaniem wzroku lub rąk "ciała subtelnego", czyli poprzez myślowe dotykanie
przedmiotu ręką. Po opanowaniu "dotykania wzrokowego", należy się odwrócić lub po prostu
nie patrzeć na przedmiot i "dotknąć" go znów. Nie trzeba przy tym zamykać oczu. Opisywaną
zdolność, jeśli się chce, można rozwijać, lecz w tym przypadku trzeba po prostu odczuć o co
chodzi, kiedy mówi się o eksterio-ryzacji (uzewnętrznianiu) wrażliwości dotykowej.
Teraz, proszę poczuć w środku mózgu, na poziomie odstępu pomiędzy brwiami złotą kulkę,
odczuć jej ciepłe, dobre światło. Właśnie należy nie wyobrazić, lecz odczuć, ponieważ ekran
wyobraźni jest zlokalizowany przestrzennie przed oczami, nie zaś w środku mózgu. Potem
należy poczuć, że kulka podzieliła się na dwie i. jedna z nich powoli wyszła z nas przez
miejsce pomiędzy brwiami na odległość wyciągniętej ręki. Pomiędzy kulkami istnieje pewien
związek, coś w rodzaju przyciągania. Zbadajcie zewnętrzną kulkę "dotykiem". Jeżeli jest to
trudne można wykorzystać "ręce subtelne", rzeczowo zbadajcie też przestrzeń oddzielającą
kulki. Potem wyprowadźcie jeszcze dwie takie kulki na odległość wyciągniętej ręki w
przestrzeń po bokach głowy, z lewej i prawej strony. Jednocześnie dotknijcie wszystkich
czterech kulek i odczujcie przestrzeń dzielącą je.
Zadanie właściwie polega na osiągnięciu objętościowego wymiaru wrażliwości dotykowej. W
tym celu trzeba odczuć złotą kulkę na tym samym co poprzednio poziomie, w odległości
wyciągniętej ręki poza głową. (To jest najtrudniejsze: na początek wystarczy tylko
odczuwanie potylicy). W ten sposób utworzony jest krzyż leżący w płaszczyźnie poziomej.
Potem można ten krzyż obracać w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Powstaje
złota obręcz, środkiem której pozostaje pierwsza kulka. Ważne jest przy tym, by przez cały
czas odczuwać dotykowo przestrzenność tego, co się dzieje i nie ześlizgiwać się na ekran
wyobraźni. Należy kategorycznie przestrzec przed zbytnią gorliwością w ćwiczeniach tego
typu. Nie licząc kilku pierwszych prób praktyka powinna być bardzo krótka (nie dłuższa niż
minuta), lecz dość częsta. Ćwiczyć można w dowolnym miejscu i czasie (nie bezpośrednio
przed snem), nawet i co 15 minut. Jako element tej samej praktyki można uznać "dotykanie"
przedmiotów z naszego otoczenia lub krajobrazu - przed sobą, po bokach lub z tyłu, bez
odwracania głowy. Pożądane jest przy tym, by z wolna zmieniać odległość, obmacując to
bliższe to dalsze przedmioty.
Dalej już całkiem bez problemu można przekształcić złotą obręcz w złote jajo otaczające
nasze ciało i nie pozwalające na przeniknięcie do wewnątrz żadnym "wpływom
negatywnym". Należy dodać, że osłony mogą być najrozmaitszego typu: dwu-kolorowe (np. u
góry niebieska na dole pomarańczowa), ze środkiem w splocie słonecznym, ogniste z centrum
w sercu, kryształowe ze środkiem w gardle lub "utkane ze światła", z centrum nad głową.
Uważa się, że każdy człowiek powinien wypracować swój własny typ osłony ochronnej.
Jednakże nie należy zapominać, że niezawodność osłony jest uwarunkowana przede
wszystkim wyraźną przestrzennością i namacalnością percepcji . Wizualizacja jest jedynie
środkiem wspomagającym, który wzmacnia działanie podstawowe.
7
Inne formy obrony poprzez koncentrację
Obok "osłon ochronnych" wielkim powodzeniem cieszy się tzw. "wirowanie biopola".
Metodyka tej postaci obrony jest analogiczna do opisanej wyżej, jednak brakuje przy tym
trwałej osłony, cała przestrzeń natomiast pomiędzy ciałem a umownym brzegiem osłony jest
wypełniona pewną gęstą substancją. Substancja ta wiruje wokół osi ciała w kierunku
przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Uwaga: Niektórzy twierdzą, że wirowanie lewostronne zamyka nas przed wpływami
środowiska i odpycha wpływy zewnętrzne, natomiast prawostronne - przeciwnie. Zresztą
zagadnienie to jest niejasne. Tradycyjne "koło magiczne" na przykład można wizualizować
jedynie z lewa na prawo, zgodnie z ruchem Słońca. Mówi się, że z prawa na lewo "tylko
wiedźmy na sabatach tańczą".
*2
---------
2
* - Dion Fortune "Samoobrona psychiczna", Londyn 1930, str.188.
---------
Gdy wirowanie wykonywane jest prawidłowo, znika odczucie ciała, pozostaje poczucie
jednolitej masy, wirującej w postaci kokona. Wytworzenie świecenia kokona da jeszcze
lepsze skutki.
Za jeszcze jeden sposób obrony poprzez koncentrację może posłużyć jednoczesne skupienie
się na końcach palców rąk i stóp oraz na końcu nosa i języka.
Wszystkie postacie obrony poprzez koncentrację wymagają pewnego wysiłku w celu
skupienia uwagi, ale ludziom skupionym nie sprawia to z reguły trudności. Uważa się, że
powinno się utrzymywać w tajemnicy nie tylko rodzaj wykorzystywanej obrony przez
koncentrację, lecz również sam fakt jej stosowania w ogóle. Ponieważ induktor zachęcony
pogłoskami o skuteczności swych działań, staje się o wiele bardziej skuteczny.
Za obronę poprzez koncentrację można też uznać każdą działalność wymagającą skupienia
lub która nas wciąga np. kibicowanie na zawodach sportowych (nie mówiąc już o braniu w
nich udziału) itp. Czyli wszystko, co odciąga uwagę i wyobraźnię "ofiary" od faktu ataku.
D.Fortune pisze, że "jeśli ofiara ataku psychicznego skupi się na sprawach doczesnych, staje
się twardym orzechem do zgryzienia dla każdego czarownika. Cóż może zrobić czarownik,
skoro gdy on nasyła czary, jego ofiara zaśmiewa się do łez w miejscowym kinie?"
*3
Dodaje
też, że atak psychiczny nie może trwać w nieskończoność, ponieważ zabiera induktorowi
bardzo dużo energii.
---------
3* -
D. Fortune str.166.
---------
8
Ogólne zasady obrony poprzez medytację
Dla ludzi o typie medytatywnym poddanych "atakowi psychicznemu" (jedynym
obiektywnym objawem którego jest, przypomnijmy, spadek tonusu) poleca się obronę, która
prowadzi do radykalnej zmiany ogólnego stanu psychofizycznego, np. zimny lub przemienny
prysznic, zakończony fazą zimną, szybki taniec na wzór szamańskiego lub rock-and-roll itd.
Świetne wyniki daje ostra papryka. Im ostrzejsza, tym lepiej działa. Kawałek papryki można
po prostu ssać jak cukierek, można też zażywać ją w połączeniu z kawą: do zwykłej 100
gramowej filiżanki kawy trzeba dodać jedną łyżeczkę cukru i kawałek papryki wielkości
małej monety lub małą szczyptę suszonej ostrej papryki. W przypadkach szczególnie ciężkich
można zjeść, dokładnie przeżuwając, połówkę strączka. Gdy zaś zażycie papryki łączy się z
tańcem, wtedy taka obrona niszczy w zarodku każdą "informację negatywną". Istnieje też
nieco bardziej skomplikowana technika uchylania się od ciosu. Ponieważ atak jest
dokonywany na jakiejś "standardowej częstotliwości nośnej" znanej induktorowi, więc w
razie stwierdzenia początkowych objawów ataku można zdecydowanie zmienić
"częstotliwość", wchodząc w takie stany psychiczne, w których kontakt z induktorem nie
występuje. Trudność tej techniki polega na tym, że przejście na inną "częstotliwość" odbywa
się bez wspomagających środków w rodzaju tańca z papryką, samym tylko wysiłkiem woli.
Oprócz tego, koniecznym warunkiem jest to, by percepient znał induktora.
9
O kontruderzeniach
Niektórzy uważają, że skoro wróg jest znany, trzeba odpowiedzieć na atak walką, nie
pozostawiając zła nie ukaranego. Autor uważa jednak, że zachowywanie się w ten sposób jest
równoznaczne ze sprowadzeniem siebie do poziomu tego ignoranta, który usiłuje tłuc orzechy
przy pomocy mikroskopu i walczyć przy pomocy biopola, wykorzystując je wyraźnie
niezgodnie z przeznaczeniem. W ten sposób człowiek zniża się do poziomu tego napastnika,
jakby nie był zdolny do niczego więcej. Zresztą w stosunku do zdrowych czarowników
rzeczywiście można zastosować technikę zdławiania, lecz zdławiania nie na płaszczyźnie
"kontrataku astralnego", tylko na płaszczyźnie systemu wierzeń. Należy zdać sobie sprawę z
tego, co przedstawiają sobą tacy ludzie z pasją wyliczający na palcach po każdym spotkaniu
"kto i co komu wyssał", wzdrygający i rozglądający się na boki w poszukiwaniu "czarnych
magów", gdy tylko zaburczy im w brzuchu lub zadzwoni w uchu. Ludzi, których zasadniczy
temat rozmów sprowadza się do tego, że "...on mnie ciach, a ja go łup" i sprzeczania się o to
"kto ma dłuższe biopole". Oczywiście nie należy brać tego rodzaju ludzi na poważnie, a
wiązać się z nimi po prostu nie wypada. Zresztą popatrzmy, czy nie mignęły w tym opisie
nasze własne cechy.
10
Obrona centrów
Ludzie o podwyższonej wrażliwości uważają, że atak psychiczny nie odbywa się jako tło
ogólne, lecz wybiórczo: z zasady ładunek ujemny wbija się w powłokę energetyczną w
okolicach szóstego i trzeciego centrum - Ajna lub Manipura - czyli w okolicach "trzeciego
oka" lub "splotu słonecznego".
Zasada obrony przed zlokalizowanym atakiem na ten czy inny centr jest prosta: trzeba w
atakowanym centrum podnieść próg reakcji na oddziaływania zewnętrzne. Można to osiągnąć
na dwa sposoby.
1. Aktywnie oddziaływując na atakowane centrum - np. przez wcieranie maści wietnamskiej
w okolicę pomiędzy brwiami lub naciskając skrzyżowanymi ramionami na splot słoneczny w
połączeniu z napinaniem mięśni brzucha.
2. Podnosząc wewnętrzną aktywność innych centrów. Tak w przypadku, gdy zaatakowany
jest brzuch, trzeba "obciążyć" głowę (książką, filmem itp.), jeśli zaś zaatakowana jest głowa,
trzeba "naładować" brzuch. D.Fortune zaznacza, że żołądek nie powinien pozostawać pusty.
Człowiek, którego zaatakowano powinien jeść co dwie godziny. Przy tym krew przypływa ku
żołądkowi i próg reakcji centrów znacznie się podnosi.
11
Obrona rytualna
W obu wariantach obrony - medytacyjnej i koncentracyjnej, mechanizm operacji obronnej "ze
zmianą obiektu percepcji" powinien być wyraźnie wprowadzony do odpowiedniego systemu
wierzeń. Należy wyraźnie uświadomić sobie, dlaczego dana czynność przeszkadza
przenikaniu negatywnej informacji. Na przykład, "osłona" tworzy się poprzez sztuczne
utwardzanie powierzchniowej strefy napięcia indywidualnego biopola. Mając bardziej ścisłą
strukturę i większy potencjał energetyczny niż ów "ładunek", osłona nie pozwala mu
przeniknąć poza swą granicę. I przeciwnie, na skutek braku konkretnej struktury wirujące
biopole nie pozwala wspomnianemu "ładunkowi" zaczepić się, a rozbija go i pochłania.
Zimny prysznic i taniec są głębokim wstrząsem i odnowieniem całej struktury energetycznej,
dogłębną dezintegracją wszelkich struktur obcych itd.
W odróżnieniu od obrony medytacyjnej i poprzez koncentrację, rytualna forma obrony nie
wymaga podobnej argumentacji. Chodzi tu o obronę, opartą na czynnościach zewnętrznych.
Ta cecha formalna łączy ją z pewnymi rodzajami obrony medytacyjnej, również
wymagającymi działań zewnętrznych (nie tylko wewnętrznych, jak miało to miejsce w
obronie przez koncentrację). Jednak w odróżnieniu od czynności obrony medytacyjnej,
zmieniającymi bezpośrednio ogólny stan psychofizjologiczny człowieka, czynności
rytualistyczne takich zmian nie powodują.
Czynności typowo rytualistyczne to plucie przez lewe ramię i "odpukiwanie" w drewno.
Obroną tutaj jest czynność sama w sobie. Właśnie sama czynność rytualistyczna wykonana z
należytym nastawieniem i nastrojem, w jakiś niewyjaśniony sposób zapobiega ujemnym
skutkom "ataku psychicznego".
Zresztą mechanizm tej obrony wydaje się irracjonalnym i niewytłumaczalnym jedynie na
pierwszy rzut oka. Odciskając się w naszej pamięci czynność rytualistyczna wzmacnia
"obronną dominantę" w wyobraźni i pomaga jej wchłonąć patogenną dominantę wywołaną
przez atak, która z kolei będąc jedynie zjawiskiem psychicznym nie ma żadnego wsparcia
fizycznego. Innymi słowy wskutek czynności rytualistycznej włączamy w sprawę obrony
wyobraźnię, sprawiającą nam w rezultacie ataku psychicznego tyle kłopotów. Ściślej mówiąc,
przełączamy wyobraźnię podobnie, jak przełączamy ją w przypadku obrony przez
koncentrację.
Czynności rytualistyczne, niestety, przekształcają się często w tzw. "czynności natrętne",
opanowując człowieka i stając się czymś w rodzaju narkotyku - bez nich człowiek zaczyna się
czuć całkiem bezbronnym. Stopniowo czynności rytualistyczne wypychają wszystkie
pozostałe i w końcu dana osoba trafia do szpitala.
Z tego samego powodu trzeba bardzo uważać również na obronę poprzez koncentrację,
ponieważ również może się ona przekształcić w natrętne czynności wewnętrzne. Autor
uważa, że spośród innych typów obrony ze zmianą obiektu percepcji, najbardziej skuteczną a
pozbawioną skutków ubocznych jest obrona medytatywna.
12
Zasady obrony ze zmianą podmiotu
percepcji
Podczas gdy obrona "ze zmianą obiektu" jest stosowana tylko w odpowiednich
okolicznościach, to obrona, która zakłada ten czy inny stopień zmiany podmiotu percepcji
może być nazywana "ponadsytuacyjną", ponieważ człowiek, który opanował tę formę obrony
jest chroniony stale. Zadanie obrony ponadsytu-acyjnej polega na tym, żeby "wybić" ze
świadomości negatywną dominantę, a nawet by w ogóle nie dopuścić do jej powstania.
Osiąga się to za pośrednictwem podniesienia przez perce-pienta swego potencjału
energetycznego do takiego poziomu, aby różni czarownicy, radiesteci i przypadkowi
złośliwcy po prostu nie byli w stanie wykonać uderzenia energetycznego - by byli na to za
słabi.
Jednakże chodzi tu nie o "swą własną" energetykę bezpośrednio doświadczaną, nie o jej
aktualny poziom "kinetyczny", który jak to czujemy posiadamy w każdym dowolnym
momencie. Metodyki podnoszenia poziomu osobistej energetyki kinetycznej należą do form
obrony "ze zmianą obiektu". Wiążą się one z szeregiem niedogodości, z których główną jest
obiektywny i dość ograniczony zakres indywidualnej pojemności energetycznej. W
przypadku jakiegokolwiek znaczniejszego przekroczenia określonego poziomu
energetycznego, cały osobowościowy układ energetyczny staje się niestabilny i łatwo
wychodzi spod kontroli.
Natomiast w przypadku obrony " ze zmianą podmiotu" chodzi o podłączenie się do
nadosobowych źródeł mocy, o podniesienie potencjalnie dostępnej energii - zawsze
niewidzialnie obecnej w pobliżu, podobnej do niewzruszonej góry, energii dostępnej nawet w
momentach wyraźnych kryzysów energetycznych. Takimi nadosobowymi źródłami mocy są
tzw. "egregory" lub inaczej "grupowe pola psychoenergetyczne". Najbardziej konkretnie
zagadnienie egregora przedstawione jest w pracach Awerianowa.*4
---------
4* -
Awerianow W. S. pod pseudonimem Guru War Awera "Księga Początków" 1974
---------
"Procesy myślowe przebiegają na poziomie pól energetycznych... Każda myśl, która rodzi się
w ludzkim mózgu odchodzi potem do wspólnego pola psychicznego i przebywa tam w
postaci fal energetycznych. Myśli identyczne wibrują rezonansowe, jakby zlewając się w
jedno ciało - egregor. Ludzie myślący w obszarze jednego egregora, ładują go swą bioenergią.
Istnieje przy tym łączność tak w jedną jak i w drugą stronę, czyli że egregor ze swej strony
może również doenergetyzowywać człowieka "lojalnego" wobec niego. Istnieją ogromne
egregory wypracowane przez wiele pokoleń ludzi. Największe z nich zostały stworzone przez
różne religie i wielkie ruchy społeczne.
O egregorach można powiedzieć, że są to żywe myślące byty (rodzaj ich aktywności
rzeczywiście bardzo odpowiada temu określeniu) w rodzaju aniołów, demonów itp., które
żyją swym indywidualnym życiem, walczą ze sobą, przeszkadzają lub pomagają ludziom.
Lecz szersza i bardziej swobodna analiza egregorów, którą można przeprowadzić dzisiaj,
pozwala nam zrezygnować ze skrajnych poglądów i terminologii. Jeśli poszukać analogii, to
egregor bardziej przypomina gigantyczną energetyczną amebę, która pływa "z zamkniętymi
oczami" w swym stawie (psychosferze), i gdy napotyka inną wrogą jej amebę to albo ją
pożera, albo jest przez nią pożerana. Gdy zaś spotyka osobnika przyjaznego, swojego gatunku
- łączy się z nim, przy czym w nowym ciele połączone egregory zachowują swe
charakterystyki pierwotne (powstanie nowych jakości "nie niszczy starych" - Awerianow).
Poważne traktowanie kontrowersyjnych pism Awerianowa -"astralnego bałamuta" uważa się
za postępowanie w złym tonie, nawet w kręgach okultystycznych. Tym nie mniej koncepcja,
że stając się nośnikiem idei jakiegoś egregora, człowiek staje się również dysponentem jego
mocy wspierającej go w realizowaniu tych idei, nie powstała jedynie skutkiem chorej
wyobraźni poniektórych bohaterskich osobników - "wojowników Niewidzialnego Frontu".
Lśniące konstrukcje "wiedzy ezoterycznej" podobne przytoczonej wyżej, stoją na lotnych
piaskach faktów naszego bieżącego doświadczenia psychicznego. Oczywiście zawartość
konceptualna tego rodzaju tekstów jest przede wszystkim wytworem twórczej woli i
wyobraźni ich autorów, u podstaw której leżą jednak pewne rzeczywiste zjawiska, z którymi
spotyka się każdy wchodzący w obszar psychologii introspektywnej. Każdy kto dostatecznie
uważnie obserwuje reakcje swego świata wewnętrznego na rozmaite kombinacje wydarzeń
zewnętrznych i wewnętrznych, usiłuje poznać zasady, które nimi rządzą.
Ludzie doszli do idei egregorów, usiłując wytłumaczyć swą "egregorialność". To co później
zostało nazwane "egregorialno-ścią" lub "łącznością z egregorem" odbiera się subiektywnie
jako uczucie przynależności. Chodzi nie o przynależność formalną lub deklarowaną, lecz o
przynależność istotną, faktyczną, której człowiek doświadcza nie tylko umysłem, lecz sercem,
całą swą istotą.
Można wyodrębnić szereg "poziomów przynależności" do egregora:
1. rodzinny,
2. żywiołowo-grupowy,
3. zawodowy,
4. kulturalno-grupowy,
5. organizacyjny,
6. państwowy,
7. narodowościowy,
8. klasowy,
9. ideologiczny,
10. antropologiczny,
11. kosmologiczny,
12. ontologiczny.
Na każdym z tych poziomów człowiek wyraźnie czuje się wyodrębnionym i ograniczonym
indywiduum, lecz również elementem wchodzącym organicznie w skład pewnej mocy
wyższego rzędu, realizującej zadania, które wykraczają poza ramy jego chwilowych
indywidualnych potrzeb. Mężczyzna i kobieta, którzy doświadczają siebie jako "jedną z
połówek", sportowiec, który oddaje wszystkie siły walcząc dla swej drużyny, człowiek ostro
uświadamiający sobie swą przynależność narodową i święty, męczennik za wiarę - wszystko
to są różne przykłady "zjawiska przynależności".
Poczucie przynależności w jakimś stopniu rozmywa granice osobniczego "ja", otwierając je
na nadosobowe "my" i wprowadza do specyficznej "osobowości zbiorowej". Powoduje to
częściową przemianę podmiotu percepcji: to co się dzieje zaczyna być odbierane nie przez
pryzmat "ja", lecz "my".
Takie przekształcające indywidualną percepcję naturalne, nieformalne stowarzyszenia,
połączone więzami namacalnej a bezinteresownej solidarności, otrzymały w tradycji
okultystycznej miano "egregorów". W bardziej wąskim, szczególnym sensie termin "egregor"
odnosi się jedynie do ideologicznego poziomu przynależności (dalsze trzy poziomy określa
się tu jako nadegre-gorialne), czyli do nieformalnych wspólnot, powstających dookoła
jakiegoś systemu idei. Członkowie takich wspólnot, nie-obeznani z teoriami okultystycznymi,
zwykle mówią o sobie, że "czerpią siłę ze swych przekonań".
13
Egregory fikcja czy rzeczywistość
A więc pożywką dla rozwoju teorii egregorów są rozmaite efekty psychologiczne,
uwarunkowane poczuciem osobistego zaangażowania w jakieś ponadosobowe zjawiska i
procesy. Lecz do jakiego stopnia teoria ta w jej współczesnej psychotronicznej formie
odpowiada rzeczywistości ?
O "stanie rzeczywistym" w tej dziedzinie bardzo trudno jest mówić. Problem powstaje już na
poziomie opisu doświadczanych zjawisk. Rzecz w tym, że w psychologii introspektywnej tak
samo jak i w fizyce kwantowej niemożliwym jest uniknięcie oddziaływania środków
obserwacji na badany obiekt. Dlatego zagadnienie opisu przypomina tutaj bardzo sprawę
pomiaru obiektów kwantowo-mechanicznych: Im bardziej ścisły jest pomiar, tym bardziej
przyrząd pomiarowy zniekształca mierzony obiekt i im bardziej szczegółowy jest opis, im
bardziej szczegółową jest struktura nieprzerwanej materii doświadczenia psychicznego, tym
więcej powstaje w tym opisie elementów nie mających związku z właściwym
doświadczeniem psychicznym.
Ujęcie w słowa bezpośredniego doświadczenia psychicznego odbywa się w formach
niewłaściwych dla niego, ponadto w trakcie takiego opisu nie można uniknąć stwarzania
określonych schematów logicznych. Te właśnie schematy składają się na bazę teoretyczną
tzw. "psychologii ezoterycznej".
Stabilność, żywotność teorii ezoterycznych jest uwarunkowana tym konkretnym
doświadczeniem psychicznym, które tworzy ich podstawę. Z drugiej strony natomiast będąc
w gruncie rzeczy nie objaśnieniem , lecz opisem tego doświadczenia, oddziałuje na niego jak
dodatnie sprzężenie zwrotne. Zawężając doświadczenie psychiczne jako właśnie
doświadczenie, wyodrębniając z chaosu wewnętrznych przestrzeni jakieś konkretne
prawidłowości, wpuszczają one percepcję do ukierunkowanych kanałów, wskutek czego
coraz większa liczba ludzi odbiera to doświadczenie jako własne. Jednak z teoretycznego
punktu widzenia takimi opisami w rzeczywistości "wyrażamy nie naszą wiedzę, lecz jej
niewystarczalność", gdy chodzi o naturę praw leżących u podstaw opisywanych zjawisk.
Przykładem takiego opisu, posiadającego kształt teorii, może być rozpatrywany w rozdziale
trzecim "przestrzenny model świata wewnętrznego" - koncepcja "ciał subtelnych" lub
"powłok -mentalnej, witalnej i eterycznej", kolejno zasłaniających prawdziwe "Ja". Jedyna
sfera, gdzie faktycznie mamy do czynienia ze swoimi powłokami, to sfera introspekcji.
Występują tu one nie w postaci powłok, lecz w formie jakościowo odmiennych pól
wewnętrznej percepcji - obszaru intelektualnych obiektów percepcji, emocjonalnych
obiektów percepcji i, powiedzmy, intro-ceptorowych obiektów percepcji. Powłoki nasze dane
są nam do postrzegania jedynie w tych postaciach. Tym, co postrzegamy są właśnie
"powłoki", które ukrywają nas przed samym sobą. Lecz my przeważnie nie zdajemy sobie z
tego sprawy. Natomiast stajemy się ich świadomi jedynie po zaprzestaniu utożsamiania się z
nimi i po rzeczywistym przekształceniu ich w obiekt swej percepcji.
Egregory, tak samo jak powłoki, nie są modelami teoretycznymi, lecz opisującymi.
Doskonałość teoretyczna podobnych modeli pada, że się tak można wyrazić, ofiarą ich
poglądowości.
Człowiek bez trudu odnajduje w nich własne doświadczenie (w stopniu w jakim je posiadł)
oraz zapoznaje się z szeregiem prawidłowości wykrytych w danych dziedzinach
doświadczenia osobistego przez innych ludzi - innymi słowy z ich pomocą człowiek może
skorzystać z cudzego doświadczenia. Jednakże ich "przy-stępność teoretyczna" oraz łatwość i
niezawodność w korzystaniu z nich nieraz doprowadzają do tego, że człowiek
niedoświadczony bierze te modele opisowe za teoretyczną prawdę ostatniej instancji; czasem
nawet dobudowuje do tej "bazy teoretycznej wspartej faktami bezpośredniego osobistego
doświadczenia" taką nadbudowę, że w końcu ląduje w szpitalu psychiatrycznym.
Zwykłe zniekształcenie procesu percepcji w przypadku zapoznawania się z psychologią
ezoteryczną polega właśnie na tym, że opis bierze się za teorię, czyli za objaśnienie w
zakresie szerszego systemu wiedzy obiektywnej. W czasach obecnych objaśnienia tego
rodzaju w psychologii ezoterycznej praktycznie nie istnieją, ponieważ podstawową jej metodą
jest introspekcja - metoda subiektywna, której nauka współczesna nie uznaje, możliwość
powstania podobnych teorii na razie pozostaje bardzo wątpliwa.
Z drugiej strony zadanie psychologii ezoterycznej zawarte w przesłaniu "człowieku, poznaj
siebie samego" polega nie na zdobyciu wiedzy obiektywnej o psychice ludzkiej, lecz na
zrozumieniu samego siebie i na poszukiwaniu dróg do zdobycia takiego zrozumienia. Zadanie
to jest w większym stopniu praktyczne niż teoretyczne. Będąc w odróżnieniu od psychologii
akademickiej "nauką stosowaną do użytku indywidualnego" psychologia ezoteryczna może
być nazwana humanistyczną , a interesują ją bardziej problemy ludzkie niż naukowe.
Ponieważ dziedzina zjawisk introspektywnych, którymi zajmuje się psychologia ezoteryczna,
jest bezpośrednio związana z życiem każdego z nas (czy to sobie uświadamiamy czy nie, lecz
to jest tym czym wszyscy żyjemy) - jej teksty są adresowane do wszystkich, nie tylko do
naukowców. Dlatego głównym wymaganiem w stosunku do tych tekstów jest ich
konkretność, czyli właśnie nieabstrakcyjność, poglądowość i prostota ujęcia tematu.
Jednakże jeśli chodzi o egregory, to wprowadzenie terminu "grupowe pole
psychoenergetyczne" (zamiast dotychczasowego "dusza grupowa") jest właśnie chęcią
tworzenia teorii, próbą przerzucenia mostu ponad przepaścią leżącą pomiędzy odbiorem
subiektywnym, a umożliwiającymi istnienie tego procesu procesami obiektywnymi.
Charakterystyczne, że ta "wiekopomna próba" była podjęta ze strony tak nieklasycznej
koncepcji naukowej jak teoria pola biologicznego. Jednakże pytanie, czy ta koncepcja zawiera
jakąkolwiek treść rzeczywistą, pozostaje otwarte.
"Niegdyś nauki podstawowe polegały na poszukiwaniu stałych fundamentów , na których
można by było opierać się z niezachwianą pewnością ich trwałości. Dziś w naukach niekla-
sycznych badania podstawowe są nie do oddzielenia od zagadnień spornych i
nierozstrzygniętych. Są to dziedziny, gdzie wiele się mówi na kredyt, licząc na ewentualny
dalszy postęp nauki, gdzie jednoznaczne, ścisłe pojęcia fizyczne poprzedzają często
niejednoznaczne konstrukcje badawcze".
*5
---------
5
* - Kuzniecow W. G. "O meganauce" M., 1982, str.36.
---------
Dla biologii jako nauki o materii ożywionej, pojęcie pola biologicznego jest równie
zasadnicze jak pojęcie pola grawitacyjnego dla nauki o materii nieożywionej - fizyki. Lecz w
odróżnieniu od fizyki, gdzie szalone teorie często i teraz się zdarzają, biologia jest nauką
bardziej konserwatywną i do szalonych teorii odnosi się z większą podejrzliwością. Nie ma w
tym nic dziwnego, przecież naukę tworzą żywi ludzie i jeśli zaakceptowanie szalonych
postulatów fizycznych nie zobowiązuje do niczego, to wszelkie szalone nowatorstwa w
biologii obligują nas do zrewidowania ustalonych wyobrażeń o sobie samym -
"zasymilowaniu szaleństwa", przekształcenia je w normę, uznania, że tak naprawdę to szalone
były nasze ustalone koncepcje. A to nie każdy potrafi i odbywa się to z reguły w procesie
zmiany pokoleń. Przypomnijmy jak niełatwo ludzie pogodzili się z tym, że mają wspólnych
przodków z małpami, a niektórzy nie zgadzają się z tym do dziś.
Pojęcie "pola" zostało wprowadzone do biologii przez A. G. Gurwicza w postaci hipotezy
roboczej do objaśnienia mechanizmu dziedziczenia wewnątrzkomórkowego układu
przestrzennego (czyli tego jak realizowane jest dziedziczenie, nie zaś jak jest przekazywane)
oraz zachowania się tego układu w warunkach "wiru metabolicznego" czyli sposobu istnienia
wszelkiego życia.
*6
O skuteczności powyższej hipotezy świadczy możliwość przewidywania na jej podstawie
istnienia nowych, nieznanych przedtem zjawisk, procesów lub prawidłowości. Tak z
koncepcji pola biologicznego wynika niezbicie możliwość oddziaływania na odległość
pomiędzy obiektami biologicznami oraz istnienie falowego widma częstotliwościowego.
*7
De
facto koncepcja ta zapowiada istnienie egregorów.
---------
6* -
Gurwicz A. G. "Teoria pola biologicznego" M. 1944.
7* -
Bardziej szczegółowo o modelu widma częstotliwościowego i jego zakresach patrz "Podstawowe zagadnienie
ogólnej teorii czakr i tantryczna koncepcja ciała." 1980
--
---------
Egregorom odpowiadają różne podzakresy znajdujące się na styku pomiędzy zakresem
mentalnym i kauzalnym (przyczynowym) pola powszechnego. Obecnie nie ma metody do
obiektywnej rejestracji takich pól, tak samo jak brakuje metody do obiektywnej rejestracji pól
grawitacyjnych. Jednakże, niektóre fakty "grupowej działalności" okultystycznej oraz
przypadkowych obserwacji socjopsychologicznych, np. takie zjawiska jak "temperament
narodowy" lub "psychoza tłumu" rzeczywiście mogą być tłumaczone jako pośredni dowód
istnienia pól grupowych. Jako tego typu świadectwo pośrednie można rozpatrywać również
wszystkie przypadki oddziaływania na odległość pomiędzy obiektami biologicznymi,
możliwość których również jest przewidywana przez teorię pola biologicznego.
* * *
Podsumować zaś tę nieco przydługą dygresję można niespodziewanie zwięźle: teorie
psychologii ezoterycznej (tak starożytne jak i współczesne) tworzą ludzie doświadczeni w
sferze introspekcji (wglądu do wewnątrz). Przy czym robią to nie w warunkach izolacji od
rzeczywistości, lecz na bazie rzeczywistego doświadczenia psychicznego, które bardzo
rzadko jest odnotowywane przez mniej doświadczonych. Dlatego niebranie pod uwagę "teorii
ezoterycznych" byłoby tak samo niemądre jak ich przyjmowanie bezkrytyczne. Nigdy nie
wolno zapominać, że te "teorie" stanowią w swej istocie jedynie przybliżony opis zjawisk
rzeczywistych.
14
Obrona egregorialna
Jeśli obrona ze zmianą obiektu jest dostępna dla każdego, to obrona "ze zmianą podmiotu"
jest dostępna dla niewielu. Właściwie korzystać z niej jako z metody obrony w ogóle nie
można. Obrona ta przydaje się tylko "ludziom egregora", czyli ludziom świadomie bądź
nieświadomie służących jakiemuś egregorowi.
Aforyzm ezoteryczny głosi, że "nie wybiera się egregorów, to egregory wybierają". Zresztą i
wokół nas nierzadkie są przypadki jaskrawych w swej oczywistości na wpół obronnych
podłączeń egregorialnych. Na przykład człowiek choruje i choruje, wypróbował już wszelkie
możliwe leki i terapie, męczy się. Mówią mu: "Słuchaj, czy jesteś ochrzczony?". - "Nie". "No
masz ! To się ochrzcij". Ochrzczą go - i choroba gdzieś znika. Lecz odchodzi ona jedynie w
tym przypadku, jeśli człowiek przynajmniej w jakimś stopniu był szczery w tym co zrobił,
jeśli szczerze podłączył się do egregora chrześcijańskiego.
Albowiem, egregora oszukać się nie da. Tu nam nie dają, dawać powinniśmy my, i to dawać
nic innego jak tylko samego siebie. Jesteśmy jedynie nagradzani według zasady: im bardziej
jesteśmy otwarci, tym bardziej jesteśmy chronieni. Im pełniej się oddajemy, tym bardziej
stajemy się mocni.
Lecz w półobronnym związku człowieka z egregorem element interesowności jednak istnieje,
dwóm zaś Panom jak wiadomo służyć nie można. Nowopodłączeni (choć odrobinę szczerzy)
podobnie jak początkujący w ruletce, natychmiast otrzymują duży zadatek od egregora, jak
mawia się w kołach ezoterycznych -"na rozruch", "dla zachęty". Celem tego "zadatku" jest
wzmocnienie gorliwości nowicjusza. Zadatek ten otrzymuje każdy, ponieważ dusza ludzka
jest nieprzejrzysta nawet dla egregorów. Dalej zaś dzieje się jedno z dwojga: albo zwycięża
interesowność albo szczerość. Albo człowiek zachęcony powodzeniem zaczyna rozwijać to
powodzenie, czyli coraz bardziej otwiera się na swój egregor, albo, jeśli odruchy warunkowe
wypracowują się u niego trudniej, z zadowoleniem obliznąwszy się, powraca do swego
koryta. Romantyzm "klasycznej" obrony okultystycznej ze wszystkimi jej śmiesznymi dla
współczesnego człowieka chwytami i autosugestiami - to tylko fasada. W swej istocie jest ona
egregorialna. W naprawdę trudnych chwilach okultysta klasyczny zwracał się nie do swej
wiedzy ezoterycznej, lecz do modlitwy. Zarzucał swe ludzkie zabawki i podobnie synowi
marnotrawnemu, zwracał się do Ojca. "Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz, lecz
także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez
uczynków jest bezowocna?"
*8
. Jest to chrześcijańska obrona egregorialna.
Taką obronę stosują również uzdrawiacze ludowi, którzy nie chorują w odróżnieniu od
większości "wykształconych" bioenergoterapeutów na choroby swych pacjentów. Niektórzy
ukraińscy uzdrawiacze na przykład, po zabiegu leczniczym praktykują następujące
"zamawianie" ochronne": "Oj, na mori - okijani daleko je ostriw, a na ostrowi tomu staryj
dub, a w dubi tupaja sokyra. I ot koli tają sokyra budę tego duba rubaty, todi i ty do mene (tu
się wymawia nazwę choroby, nad którą pracował uzdra-wiacz, powiedzmy, że to była
cholera) budesz diło mati. Amiń.
*9
Cała moc zamawiania zawarta jest w końcowym "Amiń",
wymówienie którego jest jak wbicie ostatniego gwoździa do wieka trumny tej właśnie
cholery.
---------
8* -
list św. Jakuba Apostoła. 2.19-20
9* -
Oj na morzu-oceanie daleko jest wyspa, a na wyspie tej stary dąb, a w dębie tępa siekiera. I oto, gdy ta
siekiera będzie siekła ten dąb, wówczas i ty ze mną (......) będziesz miała do czynienia. Amen.
---------
Egregor chrześcijański oczywiście nie jest jedynym i nie dla każdego jest atrakcyjny.
Bioenergetyczny system wierzeń mocno różni się od tych systemów, w których są zanurzeni
okultyści wywodzący się z XIX wieku i uzdrawiacze ludowi. Natomiast obrona ta jest dość
efektywna jedynie w przypadku, gdy działa w granicach patogennego systemu wierzeń.
Tymczasem strachy psychotroniczne mają dużo więcej punktów stycznych z systemami
ukierunkowanymi naukowo, niż z animistycznymi wyobrażeniami o biesach i "istotach
astralnych".
Ruch psychotroniczny organicznie wchodzi w skład nieformalnego egregora tzw.
"Niewidzialnej Szkoły". Siła tego egregora określa się funkcją, którą pełni on we
współczesnej sytuacji ewolucyjnej. Funkcja jego polega na jakościowym poszerzaniu
obrazu rzeczywistości. Nie na dowolnych "zmianach" lub "uzupełnieniach", lecz na
poszerzaniu aktualnego obrazu rzeczywistości przy pomocy dostarczonych przez nią środków
konceptualnych. Każda epoka wytworzyła swą "niewidzialną szkołę". Formy działalności
tych szkół były uwarunkowane specyfiką ewolucyjnych sytuacji, lecz ich funkcja zawsze była
taka sama.
Egregory w sposób nieunikniony tworzą swych wysłanników - ludzi egregorialnych. Zrodził
ich też młody ruch psychotroniczny.
Osobnik egregorialny wcale nie musi uświadamiać sobie swej egregorialności, nawet
nieświadomie może być nośnikiem funkcji swojego egregora. Jednak obrona egregorialna
(zarówno jak i egregorialność człowieka) znacznie się nasila, gdy staje się on świadomym
nośnikiem tej funkcji.
Człowiek zdobywa nieświadomą egregorialność, gdy potrafi w toku spraw mimowolnie
zrezygnować z jakichś podstawowych postaci indywidualistycznych pragnień; gdy jest w
stanie podporządkować swe życie tej sprawie, w którą się zaangażował. Takie pasywne
oddanie się podnosi energetykę człowieka, lecz nie daje jej stabilności. I chociaż ochrona
egregorialna rozciąga się na wszystkich ludzi egregora, to osobnicy egregorialnie-nieświa-
domi praktycznie takiej ochrony nie posiadają; egregor daje im przewagę w postaci siły.
W przypadku psychotroników nieświadomie egregorialnych, czyli ludzi, którzy formalnie
bądź nieformalnie kontrolują jakieś kluczowe punkty ruchu, sytuacja się komplikuje jeszcze i
przez to, że z jednej strony z racji tego co robią nie otwierają się oni całkowicie na patogenny
system wierzeń, z drugiej zaś strony poddawani są intensywnemu i nieuświadomionemu
oddziaływaniu ze strony licznych czarowników, magów, ekstrasensów, okul-tystów i tym
podobnych mocnych osobowości o zbieżnych zainteresowaniach, z którymi muszą się
wielokrotnie kontaktować z racji swych zajęć.
Chwyty obrony osobistej ze zmianą obiektu są mało efektywne w przypadku tak
zmasowanego ostrzału. Dlatego nieświadomie - egregorialni osobnicy okazują się w gruncie
rzeczy nie "mistrzami ewolucji", lecz jej "mięsem armatnim", stając się swego rodzaju
"węzłami sprzeczności", ośrodkami starcia idei i namiętności, punktami przyłożenia
najrozmaitszych sił. Posiadając zaś przy tym mocno niedoskonały "odgromnik egrego-rialny"
z reguły nie są w stanie przez dłuższy czas radzić sobie z płynącą do nich ze wszystkich stron
mocą, i zamiast wzmocnienia się w końcu rozregulowują się i ulegają zniszczeniu. Każdy kto
zna historię ruchu dobrze wie o czym mowa.
Człowiekowi, który zrozumiał złożoność swej sytuacji jako "węzła sprzeczności" ruchu
psychotronicznego, nie pozostaje nic innego, jak tylko aktywnie oddać się i dalej świadomie
przynależeć do egregora, uświadamiając sobie, że jest się przekaźnikiem tego, co człowieka
nieskończenie przewyższa. Egregorialny poziom samoświadomości nieźle się odzwierciedla
w następującym tekście "przyjętym" przez medium w zmienionym stanie świadomości.
"... Spróbujcie jednak nie czepiać się słów, lecz poczuć to, co zostało powiedziane. Jesteście
powołani do zmiany obrazu rzeczywistości, do zmiany naszych stosunków z rzeczywistością.
Zmiany nie wskutek histerycznego porywu, nie dzięki egzotycznym, teoretycznym środkom,
lecz poprzez skupioną i rzetelną pracę, odkrywając i przejawiając te rzadkie zdolności, które
naprawdę urzeczywistniają się dziś z niewyczerpalnego twórczego potencjału żywego obrazu
świata. Uświadomcie sobie tę nieświadomie przez was wykonywaną misję ontologiczną.
Uświadomcie sobie, że kontynuujecie sprawy ginących w otchłani wieków pokoleń
szeregowych żołnierzy ewolucji - znanych i nieznanych, dzięki którym posiadamy teraz naszą
rzeczywistość. Bohaterów tyleż niepodobnych do siebie, na ile różniły się od siebie
rzeczywistości, które oni kształtowali.
Uświadomcie sobie te niewidzialne więzy braterstwa, które łączą nas z tysiącami dalekich i
bliskich ludzi z całego świata, żyjących dla tego samego co i wy celu. Uświadomcie sobie
jedność waszych celów i dążeń, uświadomcie sobie swoją ofiarność i powołanie - przecież
ludzie płacą każde pieniądze za byle co, lecz nie za zmienianie rzeczywistości, przecież to
nikomu nie jest potrzebne.
Wasze sprawy nie są potrzebne nikomu. To fakt. Lecz wy żyjecie tak, ponieważ nie możecie
żyć inaczej. Uświadomcie sobie to miejsce i wasz z nim związek, nierozerwalny związek..."
Świadome i masowe kultywowanie egregorialności nie tylko podniesie bezpieczeństwo
"kadry", lecz doprowadzi nieuchronnie do skoku jakościowego w rozwoju ruchu
psychotronicznego.
* * *
Jeśli jesteś człowiekiem egregora i dokonano ataku na ciebie, po prostu przekaż ten fakt
samemu egregorowi i więcej się tym nie zajmuj. Jakakolwiek by była reakcja na atak twych
powłok, obserwuj ją. Napastnik natomiast cię nie obchodzi. Jeśli jesteś człowiekiem egregora,
powinieneś pełnić swą egregorialną funkcję bez rozpraszania się - egregor uczyni tak, byś
mógł ją pełnić w sposób najbardziej doskonały. Natomiast podejmując się obrony, bierzesz
się za sprawę do ciebie nie należącą. Oprócz tego świadczy to o tym, że twoje połączenie z
egregorem jest słabe. Jakże inaczej można wytłumaczyć niepewność co do swojego
bezpieczeństwa ? Słabe jest włączenie się, słaba jest również obrona.
Czasem naprawdę egregorialni ludzie nawet nie domyślają się posiadania jakiejkolwiek
ochrony. Bo kogo się tu bać ? Rozrabiający czarownicy atakują takich ludzi jedynie przez
naiwność, natomiast potem obchodzą ich z daleka, skarżąc się, że egrego-rowe uderzenie jako
odpowiedź - to niesprawiedliwość. Rzeczywiście, ty "kłujesz astralną szpilą", a tobie - można
powiedzieć - za nic "przyładowali astralnym łomem". I na dodatek w taki sposób, że nie
wiesz skąd.
Oczywiście "przebicia" energetyczne zdarzają się również osobnikom należącym do egregora.
Ostry i przewlekły spadek kondycji, jako następstwo ataku psychicznego, jest oznaką, że
człowiek nieświadomie ma jakąś chronicznie niewłaściwą postawę (np. służy już nie
egregorowi, lecz czemuś innemu), co też osłabia obronę, umożliwiając tak długą
energetyczną destabilizację. Wykrycie i przyznanie się do błędu, po przeanalizowaniu
swojego postępowania, w sposób fantastyczny, dosłownie natychmiast włącza tonus.
I wreszcie, często zadaje się takie pytanie.
Co będzie, jeśli człowiek egregora, będący swego rodzaju "górą bioenergetyczną" zaatakuje
zwykłego człowieka? Przecież może go momentalnie zgnieść. Zacznijmy od tego, że ludzi
autentycznie egregorialnych jest bardzo mało, z reguły zaś ludzie łudzą się co do swojej
egregorialności. Źródłem większości przykrości doświadczanych przez "zwykłych ludzi" jest
drobny okultystyczny margines robiący dużo hałasu dookoła "ataków psychicznych" i
rozpuszczający nieprawdopodobne i zastraszające wieści na ten temat. Ludzie tego gatunku
mogą robić wieloznaczne aluzje co do swej przynależności do czegoś "wyższego" i nawet
naprawdę uwierzą w swą przynależność do owego "wyższego". Jednak służą oni nie celom
wyższym, lecz samym sobie -zaspokojeniu swych potrzeb, swego komfortu psychicznego itd.
Natomiast egregorialność zdobywa się właśnie poprzez służenie, nie zaś przez urojenia.
Urojona egregorialność da jedynie urojoną moc.
W ogóle pytanie o atak osobnika egregorialnego na zwykłego człowieka może postawić
jedynie osobnik zwykły, który mierzy ludzi egregora własną miarą. Rzecz w tym, że człowiek
egregora żyje niejako w innym wymiarze. Nie może posiadać żadnego powodu do
zaatakowania zwykłego człowieka, natomiast zwykły człowiek nie może stworzyć powodu
(ani świadomie, ani nieświadomie) do tego, by sprowokować ten atak na niego. Ludzie
egrogorialni mogą mieć konflikty tylko pomiędzy sobą, które są w gruncie rzeczy konfliktami
pozornymi; pomiędzy nimi występują jedynie konflikty egregorowe i interesującym jest
obserwowanie ich rozstrzygnięcia, ponieważ "działania wojenne" są prowadzone nie przez
ludzi, lecz przez egregory.
Jednakże egregorialność absolutnie nie jest najwyższym stopniem rozwoju samoświadomości.
Żeby uniknąć wszelkiego rodzaju nieporozumień związanych z niewłaściwą interpretacją
miejsca egregorialności na drabinie ewolucji samoświadomości, omówimy krótko również
poziomy nadegregorialne.
15
Nadegregorialność
Następnym po ideologicznym poziomie przynależności oraz odpowiadającej mu świadomości
egregorialnej jest poziom przynależności antropologicznej , któremu odpowiada tzw.
świadomość planetarna. Na tym poziomie zanika wyobcowanie społeczne. Człowiek
utożsamiając się z całym społeczeństwem postrzega i doświadcza siebie jako jego przejaw
indywidualny.
Następującemu po nim poziomowi przynależności kosmologicznej odpowiada tzw.
samoświadomość kosmiczna. Na tym stopniu rozwoju traci się wyobcowanie
egzystencjalne. Utożsamiając się ze światem człowiek postrzega i doświadcza siebie jako
indywidualny przejaw wszechświata.
Następnemu po nim poziomowi przynależności ontolo-gicznej odpowiada tzw.
samoświadomość transcendental-]na. Na tym poziomie gubi się wyobcowanie
gnoseologiczne. Utożsamiając się z "tym, co jest" człowiek odnajduje siebie jako samoistny
byt. A ponieważ byt samoistny jest równy nicości, przynależność ontologiczna jest
równoważna nieprzynależno-ści ontologicznej. Na tym poziomie człowiek nie może
powiedzieć "jestem" lub "nie jestem", nie może powiedzieć, że jest tożsamy z bytem lub nie
jest. "Kto wie - nie mówi, kto mówi - nie wie"
*10
.
---------
10* - Tao-te-king
---------
Jednak w procesie rozwoju samoświadomości nieprzynalezność metodologicznie idzie po
przynależności; po to by się nie utożsamiać, trzeba przestać się utożsamiać. Dlatego mówi się,
że "przeskakiwać stopnie na 'Schodach do Nieba' można jedynie w wyobraźni".
Np. człowiek witalny utożsamiający się ze swoimi emocjami, żyjący przez nie, nie potrafi
przestać utożsamiać się ze swoim poziomem mentalnym (w celu powiedzmy zatrzymania
dialogu wewnętrznego), ponieważ jeszcze się z nim nie utożsamił. Śpi on na poziomie
intelektu i jego działania tutaj są całkowicie zautomatyzowane, nieświadome. Nie ma on
dostępu do ciała mentalnego, jedynie korzysta z jego usług. I aczkolwiek człowiek taki może
być wielce wykształcony, dowcipny, rozważny, pomysłowy itd., to ciało mentalne pozostaje
dla niego czymś w rodzaju deus ex machina i na płaszczyźnie intelektualnej faktycznie nie
wie on co czyni. Nie będąc utożsamionym z ciałem mentalnym on zasadniczo nie jest w
stanie uświadomić sobie faktu swej całkowitej od niego zależności.
Po to aby uwolnić się od tej zależności będzie on musiał najpierw obudzić się intelektualnie.
Nie jedynie przejawiać zdolności intelektualne, lecz postrzec samego siebie jako intelekt, stać
się nim, zacząć nim żyć, przestając identyfikować się z powłoką witalną. Proces
następujących po sobie identyfikacji, ich niszczenie i zastępowanie nowymi w trakcie
rozwoju samoświadomości - to właśnie proces ewolucji życiowej, nie zaś uzyskanie zdolności
do wchodzenia w pewne stany. Proces ten nie wyczerpuje się manipulacjami z własną
psychiką.
Dokładnie tak samo, bez odczucia przynależności nie można osiągnąć stanu
nieprzynależności, można jedynie go sobie wyobrazić. Szczególnie trzeba podkreślić, że
przynależność i brak przynależności nie zastępują i nie wykluczają się nawzajem. Na
poziomie ontologicznym sama tylko przynależność lub nieprzynalezność do bytu jest nie
tylko niewystarczająca, lecz również niemożliwa. Właśnie uświadamiana sobie tu
nieprzynalezność w przynależności daje pełnię istnienia i prawdziwą wolność - nie tylko od
"czegoś", lecz i "do czegoś" - na wszystkich niżej położonych poziomach przynależności. Być
a nie być - oto jest pytanie.
O tym również powiedziano: bądźcie w świecie, lecz nie świata. To sformułowanie
dotyczczące dosłownie poziomu przynależności kosmologicznej, jest uzasadnione również
dla wszystkich pozostałych poziomów. Nie "myślcie", nie "działajcie", lecz właśnie bądźcie.
Ponieważ skoro jesteście w świecie, działania i myśli wasze pochodzą od świata. Wy zaś nie
należycie do świata. Lecz jeśli rzeczywiście nie należycie do świata, działania i myśli wasze
już nie pochodzą po prostu od świata - są poświęcone światu i stają się "olejem ofiarnym
dolewanym do świętego ognia życia".
Teraz jednak wracamy do problemów obrony psychicznej.
16
Witalne ataki i witalna obrona
Dotychczas mówiliśmy tylko o atakach "energetycznych". W atakach tego typu impuls
negatywny dostaje się początkowo do powłoki "energetycznej" (spadek tonusu i
nieprzyjemne odczucia w ciele), potem zaś rozprzestrzenia się również na dwie pozostałe
powłoki - witalną i mentalną. Ze wszystkich możliwych ataków psychicznych ten jest
najbardziej rozpowszechniony. Zarazem jest to atak najbardziej kompletny i
najniebezpieczniejszy dla zdrowia odbiorcy.
Istnieją jeszcze dwa typy ataku psychicznego - witalny i mentalny. W odróżnieniu od ataków
energetycznych, ataki te są mniej zauważalne. Ataki witalne przejawiają się bezpośrednio w
sferze emocji, pomijając sferę energetyczną (aczkolwiek przewlekła utrata równowagi
emocjonalnej może się odbić również na ogólnym stanie psychofizjologicznym). Natomiast
ataki mentalne przejawiają się w sferze intelektu. Ataki witalne mają na celu "zaćmienie
światła", natomiast mentalne - ogólną zmianę kierunku, sprowadzenie na manowce.
Zagadnienie ataków tego typu nie jest tak aktualne jak zagadnienie ataków energetycznych z
trzech powodów. Po pierwsze - nie są tak rozpowszechnione jak ataki "energetyczne". Po
drugie - nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia, dotycząc jedynie naszej
czystości emocjonalnej i klarowności mentalnej. Po trzecie - jako atak mogą one być
rozpatrywane jedynie przez ograniczoną liczbę osób. Ponieważ u przeważającej większości
ludzi jeśli idzie o czystość i klarowność, sprawy tak się mają, że dodatkowo "narzucona"
nieczystość praktycznie nie zmienia ogólnego obrazu. Innymi słowy, człowiek nie potrafi
odróżnić "ataku" od jednej z normalnych dróg własnych myśli czy emocji.
Gdy człowiek z jakiegoś powodu uważa swój stan emocjonalny za zupełnie niewłaściwy dla
siebie i całkowicie "narzucony" z zewnątrz, myli się głęboko. Jeszcze teozofowie zaznaczali,
że złe uczucia i myśli muszą znaleźć w aurze odbiorcy pokrewne sobie wibracje. Właściwie,
wychodzący od induktora ładunek emocjonalny jest jedynie katalizatorem, wzmacniaczem
określonych procesów już obecnych u odbiorcy. Jeśli w witalnym ciele odbiorcy brak jest
wibracji pokrewnych wibracjom przychodzącym z zewnątrz, to te ostatnie w ogóle nie będą
skutkowały.
Oto dlaczego mówi się, że czyste serce i umysł są najlepszymi obrońcami przed każdym
nieprzyjacielskim atakiem. Ponieważ takie czyste serce i umysł tworzą witalne i mentalne
ciało, które nic reaguje na niskie wibracje. Jeśli zła myśl wysłana ze złym zamiarem zderzy
się z takim ciałem, jedynie się od niego od-bijr (przy czym z siłą proporcjonalną do tej energii
z jaką w niego uderzyła) i pomknie z powrotem wzdłuż linii najmniejszego oporu, czyli
wzdłuż dopiero co utorowanej drogi, i uderzy w swego twórcę. Ponieważ zaś posiada on w
swych ciałach witalnych i mentalnym materię podobną do materii wytworzonego przez niego
myślokształtu, ulegnie działaniu wibracji odpowiedzi ciężar niszczących skutków, które
zamierzał wywołać u innej osoby. W ten sposób "przekleństwa powracają do rodzimego
kurnika". Wynika stąd również, że nienawiść i nieżyczliwość wobec dobrego i wysoko
rozwiniętego człowieka, ma bardzo poważne skutki: skierowane przeciwko niemu
myśłokształty nie mogą mu zaszkodzić, są odbijane z powrotem i skierowują się przeciwko
swemu twórcy. Lecz "dopóty, dopóki w mentalnym ciele człowieka pozostają jakieś grube
rodzaje materii, związane ze złymi lub egoistycznymi myślami, jest on otwarty wobec tych,
co życzą mu źle"
*11
. Analiza literatury teozoficznej wykazuje, że bez względu na używaną
terminologię teozofowie faktycznie pracowali jedynie w zakresie witalnym, i praktycznie nie
przestali utożsamiać się z ciałem mentalnym. Wskazywał jeszcze na to Sri Aurobindo.
---------
11* - Annie Bessant, Ch. Leadbeater "Myśłokształty". 1906. str. 39-40
---------
Czasem mówi się, że najlepszą obroną przed każdym atakiem jest zupełne wybaczenie
przeciwnikowi. Jednak za piękną fasadą powszechnego przebaczenia kryje się jeden z
licznych paradoksów świata biofizycznego, nieznającego hipokryzji. Rzecz w tym, że według
podanej wyżej teozoficznej interpretacji mechaniki ataku witalnego, wybaczenie absolutne
jest jednocześnie absolutną inwoltacją przeciwnika, "absolutnym kontrude-rzeniem poniżej
pasa", przeciw któremu nie ma obrony. Aczkolwiek w tym przypadku napastnik nikogo poza
sobą nie może obarczać winą. Tym nie mniej wynika z tego, że w sprawach wojny i pokoju
nie można być "dobrym". Wielkoduszne "pozostawianie martwym chowanie swych
nieboszczyków"jest jednak nikczemnością. Człowiek, którego stać na wybaczenie każdemu,
powinien doprowadzić do wybaczenia wzajemnego.
Patanjali zaleca w przypadku ataków witalnych "myślenie o czymś przeciwnym"*
12
. Za
rozszerzoną formę tej obrony można uważać wypracowanie u siebie do wszystkiego co żyje
stosunku opartego na współczuciu. Taki stosunek staje się możliwy jedynie wskutek
głębokiego uświadomienia sobie tej otchłani niewiedzy, w której pogrążeni są ludzie z
niewiedzy życzący i czyniący źle, z niewiedzy też cierpiący przez takich samych jak oni. U
człowieka, który osiągnął doskonałość w uświadomieniu sobie tego, każda przychodząca z
zewnątrz emocja negatywna, stymuluje emocjonalną reakcję współczucia do nieżyczliwej
osoby, czyli reakcję emocjonalną przeciwstawnego charakteru, która łagodzi nieuniknione
kontruderzenie.
---------
12
* - Yogasutry, 2.33
---------
Dla tych, którzy nie są zdolni do współczucia, proponowana jest inna forma obrony, zwana
"absorbcją" lub wchłonięciem. Jest to swego rodzaju "witalne aikido" - wykorzystuje się tu
siłę przeciwnika. Wybieg polega na tym, żeby oddzielić "składową ilościową" narzuconej
emocji (siłę ładunku) od jej "składowej jakościowej" (negatywnego zabarwienia). Przy czym
siła jest wchłaniana, natomiast negatywne zabarwienie jest odrzucane, i jeśli się chce może
być obiektem kontemplacji estetycznej.
Autor uważa zresztą, że używanie podobnych wybiegów i wplątywanie się do tego typu afer
witalnych jest niewłaściwą metodą wykorzystywania sił przeciwnika. Wrócimy do tego
zagadnienia w rozdziale dwudziestym.
17
Astralne ataki i astralna
obrona
Zwrot "atak astralny" w mowie potocznej nie zawiera w sobie żadnej treści. Jest to
spowodowane zarówno współczesnym stosunkiem do terminu "astralny", powszechnie
używanym jako ozdobnik, jak też utrwalonym przez spekulatywną tradycję pomieszaniem
pojęć, które wyraża się w utożsamianiu sfery astralnej z witalną lub w umieszczaniu jej
pomiędzy sferami witalną a mentalną. W rzeczywistości natomiast jako fakt doświadczenia
psychicznego sfera astralna nie posiada żadnego umiejscowienia w przytaczanym poprzednio
schemacie przestrzenno-hie-rarchicznym świata wewnętrznego: energetyka (sfera eteryczna),
emocjonalność (sfera witalna), intelekt (sfera mentalna).
*13
---------
13* -
Problem uściślenia terminu "sfera astralna" jest wart oddzielnej publikacji. Tutaj niestety nie dysponujemy
możliwością odrębnej dyskusji i zagłębienia się w zagadnienie.
---------
Sfera astralna w odróżnieniu od poprzednio wymienionych sfer jest to zakres wizualizacji, w
którym mogą znajdować się projekcje elementów mentalnych, witalnych i energetycznych.
Rozmaite stany i koncepcje są tu prezentowane w postaci obrazów tzw. "transkrypcji
wizualnych". Każdy człowiek mimo woli zagląda do tej sfery podczas snu. Niekontrolowane
przedostawanie się sfery astralnej do fizycznej ma formę halucynacji. Możliwe są też
świadome, kontrolowane wyjścia do astralu. Właśnie o nich traktuje niniejszy rozdział.
Ataki, którym człowiek ulega w astralu (a o ataku astralnym można mówić jedynie wówczas,
gdy znajdujemy się w astralu) mogą przypominać formą atak fizyczny, na planie fizycznym.
Ponieważ jednak sfera astralna posiada własną specyfikę, odpowiednie dla niej metody
obrony bardzo różnią się od fizycznych metod obrony w sferze fizycznej.
A więc, dostając się do astralu, można traktować to, co się człowiekowi przydarza właśnie
jako zdarzenie. Chociaż w rzeczywistości są to jedynie wizualne transkrypcje stanu (rzadziej
- koncepcji), które właśnie usiłują udawać "wydarzenia" w sensie fizycznym, próbują zmusić
nas byśmy je traktowali tak samo jak traktujemy wydarzenia na płaszczyźnie fizycznej. Przez
to stany przyoblekają postać wydarzenia, mogą całkowicie nami zawładnąć.
Astralne "formy" i "istoty" nie mogą dotknąć człowieka, dopóki pamięta on gdzie się znajduje
i nie daje się wciągnąć do narzuconego mu scenariusza. Obrona astralna polega na dobitnym
uświadomieniu sobie tej charakterystycznej właściwości sfery astralnej. Jednak utrzymywanie
takiej świadomości w astralu jest zadaniem dosyć skomplikowanym, ponieważ transkrypcja
wizualna w chwili ataku aktywnie dąży do wciągnięcia nas w wir iluzorycznych wydarzeń.
Jest to osiągane zarówno poprzez strach, jak też przez kuszenie.
Wśród uczestników astralnego "teatru magicznego" przeważają różne projekcje witalne,
dlatego astralny podróżnik (psy-chonauta) powinien doskonale opanować zaprzestanie
utożsamiania się ze swą powłoką witalną na płaszczyźnie fizycznej. Jeżeli, przebywając w
astralu, jesteście umocnieni przynajmniej na płaszczyźnie mentalnej, to przy pomocy takiej
powiedzmy formuły jak - "niepokalanym jest nieustraszony" - jesteśmy całkowicie
bezpieczni. Niezaangażowana kontemplacja - taka właśnie jest strategia astralna,
przynajmniej tybetańskich mistrzów wizualizacji.
Okultyści zachodni również upominali, by w żadnym wypadku nie zapominać, że wychodząc
do astralu trafia się do świata wyobraźni. "Mając do czynienia z myślokształtem trzeba
zawsze pamiętać, że jest on produktem wyobraźni i że nie posiada samodzielnego bytu. To,
co wytworzyła nasza wyobraźnia, wyobraźnia również może zniszczyć"
*14
. Innymi słowy, z
przychodzącymi z zewnątrz urojonymi wrogimi siłami walczyć należy przy pomocy tej samej
wyobraźni.
---------
14* -
D. Fortune str.154
---------
Lecz dla człowieka zachodu nieciekawym jest nie angażować się, interesuje go tylko
angażowanie się. Dlatego i do wyobraźni jest tu całkiem inny stosunek. Adepci współcześni
na przykład radzą potraktować napastnika astralnym napalmem lub ostrzelać astralnymi
rakietami. Można upchać go do astralnego worka i utopić w astralnej studni lub coś w tym
rodzaju. Astralną siekierą go w końcu... Jeśli zaś nic nie pomaga to starym sposobem
wychylić się przez astralne okienko i wzywać Okultystyczną Policję. Zaprawdę, gdy rozum
śpi, budzą się potwory.
Zagadnienia sensu stricto obrony astralnej są aktualne tylko dla pojedynczych ludzi, ponieważ
bardzo niewielu potrafi świadomie wychodzić w astral. Zwykły natomiast człowiek z reguły
trafia do astralu jedynie podczas snu.
18
Obrona przed atakami we
śnie
W odróżnieniu od świadomego wyjścia w astral, marzenie senne reprezentuje właśnie stan
niekontrolowany. We śnie zwykły człowiek jest całkowicie skupiony w swej powłoce
witalnej i nie jest w stanie obserwować ją bez zaangażowania, choćby z mentalnego punktu
widzenia. To właśnie się ma na myśli, kiedy się mówi, że we śnie człowiek jest bezbronny.
Człowiekowi, który dostaje się "w sen" od początku brak jakiegokolwiek stosunku
krytycznego wobec swego stanu emocjonalnego, jest bez reszty w niego wciągnięty, jak
kawałek gazety porwany przez wiatr.
Jednak nie to jest najważniejsze. Gdyby się wszystko sprowadzało do tego, że we śnie
człowiek przeżywa o wiele silniejsze emocje niż na jawie, wypadałoby się jedynie z tego
cieszyć. Znalezienie się w astralu równałoby się pójściu do kina. Ważnym jest to, że z
negatywnymi stanami, w które człowiek zanurza się we śnie, bywa bardzo trudno przestać się
utożsamiać po przebudzeniu. Niekiedy zaś człowiek z tego czy innego powodu może je
uważać za atak psychiczny. Szczególnie trudno jest w tym aspekcie ludziom cierpiącym na
okultystyczny system wierzeń. Nadając wielkie znaczenie informacji, która przychodzi
"kanałem astralnym", często w ogóle nie są w stanie przestać utożsamiać się ze stanami
indukowanymi przez tę informację i wpadają w popłoch: "Byłem otwarty, jaki koszmar,
byłem otwarty - oni zaatakowali, wdarli się do wewnątrz. Boże, co teraz będzie!, co robić..."
Pojawiają się tajemniczy "oni", a wraz z nimi ujawniają się też niezmierzone otchłanie
ludzkiej fantazji.
*15
---------
15
* - Autor odnosi wrażenie, że owe osoby bynajmniej nie chcą przestać się utożsamiać z takimi stanami, które
są dla nich czymś w rodzaju fetyszu. Są to ludzie witalni i to jest ich gra, która pozwala bardziej wyraziście
odczuwać "życie", czuć, że w tym życiu coś się dzieje, że ono nie jest puste.
---------
Istnieje jednak opinia, że otwartym trzeba być zawsze, nie tylko we śnie. Niestety, ludzie w
swej większości dochodzą do wniosku, że zasłonić się, "bronić się" przed tym co się z nimi
dzieje jest lżej, niż się na to otworzyć, przyjąć, spróbować zrozumieć. Dlatego też pojawił się
szereg metod obrony przed atakami we śnie. Istnieją trzy główne typy takiej obrony.
Stosowane przed snem, w trakcie snu i po przebudzeniu.
1. Zadaniem każdej profilaktycznej metody obrony przed atakiem we śnie, czy to będzie
wizualizacja "koła magicznego" ("aby otoczyć się Kołem Ognia nie musicie rozsuwać
mebli"), czy wzór autosugestii ("Jestem mocny...", "Nikogo się nie boję...") -jest wszczepienie
wiary: atak się nie powiedzie, nie może się powieść.
Autor sądzi, że obrona profilaktyczna jest najgorsza ze wszystkich możliwych. Przecież sam
fakt stosowania obrony jeszcze przed atakiem, świadczy o tym, że człowiek się boi, boi się
ataku. (Przypuszczenie, że ktoś ma zamiar zaatakować jest oparte wyłącznie na wybujałej
wyobraźni samego percepienta. Niemożliwym jest mieć zamiar ataku, ponieważ atak,
jakkolwiek zabrzmi to dziwnie, jest właśnie spontanicznym aktem woli.) To z kolei oznacza,
że nie trzeba tego kogoś nawet atakować - on już zaatakował sam siebie. Dlatego, że celem
ataku jest akurat wywołanie w człowieku stanu lęku. Natomiast dla człowieka, który nie umie
się bać (co dla niewielu jest dostępne) lęk jest stanem najbardziej destrukcyjnym.
2. Czasem dla odparcia ataku radzi się rozwijać świadomość podczas snu, czyli uczyć się
kontynuować czuwanie nawet w świecie marzeń sennych, wprowadzając tu ośrodek czynnej
świadomości, oddzielony od zachodzących tu "wydarzeń", a nie pasywnie złączony z nimi.
Ponieważ taka świadomość w świecie marzeń sennych jest równoznaczna z wyjściem w
astral, obrona w tym przypadku nie różni się od obrony astralnej.
Podstawowy zarzut wysuwany przeciwko uświadamianiu siebie we śnie jest następujący:
zanim się podejmie naukę czuwania podczas snu, trzeba najpierw nauczyć się czuwać na
jawie.
Nauczyć się czuwać na jawie jest o wiele trudniej niż we śnie, ponieważ przyzwyczailiśmy
się brać swój niby to stan czuwania za właściwy stan czuwania. Opatrzona sytuacja
"znajomego" świata fizycznego tłumi czynność czuwania, natomiast niezwykłość sytuacji
uświadamiania siebie we śnie, czyli uświadamiania sobie znajdowania się w jakimś "innym
świecie", krańcowo ją wyostrza. Stąd, żeby się dowiedzieć czym jest czuwanie korzystnym
jest oczywiście parę razy uświadomić sobie siebie we śnie.
Carlos Castaneda na przykład proponuje następującą metodykę. Gdy człowiek uświadamia
sobie, że śpi i widzi sen, powinien spróbować (we śnie oczywiście) podnieść swoje ręce do
twarzy i je zobaczyć. W ten sposób człowiek zdobywa we śnie ciało (tzw. "ciało świata
marzeń sennych") i staje się całkowicie świadomym: teraz on już nie tylko śni, lecz właśnie
znajduje się w innym świecie - świecie marzeń sennych.
*16
Nie należy jednak zapominać, że w stanie czuwania na jawie spędzamy bądź co bądź dwie
trzecie swego życia, natomiast we śnie tylko jedną trzecią. Czasem ludzie zagłębiają się w
eksperymentowanie ze snem, z "astralem" itp. jedynie po to, by mieć prawo moralne
(przecież pracują!) zapomnieć się i puścić samo-pas sprawy tego świata, gdzie odbywa się
jednak większa część naszej aktywności życiowej.
---------
16* -
Carlos Castaneda "Opowiadania o mocy"
---------
Jeszcze jeden mankament rozpatrywanego rodzaju obrony polega na tym, że nie można z niej
skorzystać natychmiast. Rozwój stabilnej świadomości siebie we śnie jest procesem
skomplikowanym, długim, i dlatego jako obrona świadomość ta może być stosowana jedynie
przez jednostki - psychonautów-profesjonali-stów. Wziąwszy pod uwagę powiedziane wyżej,
wydaje się oczywistym, że dla nieprofesjonalistów marzenia senne niech raczej pozostaną
podróżą w krainę cudów, zaś w razie jakichkolwiek przypadków patogennych, jeśli takowe
zaistnieją, bronić się należy już na jawie.
3. Usuwanie skutków ataku psychicznego, który miał miejsce we śnie, w zasadzie niczym się
nie różni od usuwania skutków ataku psychicznego, który miał miejsce na jawie, ponieważ
struktura i charakter stanów spowodowanych przez atak we śnie niczym się nie różni od
struktury i charakteru stanów wynikłych z ataku na jawie: ogólna słabość, negatywne tło
emocjonalne, natłok myśli na temat własnej bezbronności wobec potężnych sił ciemności
oraz wyolbrzymiona i jeszcze raz wyolbrzymiona wyobraźnia.
Specyfika zaś ataków we śnie polega na tym, że budząc się człowiek znajduje siebie już w
stanie skrajnie negatywnym. Do walki z nim proponowana jest metoda tzw. wyparcia.
Według tradycyjnej okultystycznej interpretacji w tym celu niezbędne jest:
1. przerwanie kontaktu z wrogimi mocami;
2. oczyszczenie otaczającej atmosfery;
3. odbudowa aury.
W istocie przytoczone trzy etapy odpowiadają pracy z trzema powłokami - mentalną, witalną
i energetyczną. Zadanie polega na tym, by wyprzeć negatywną psychiczną informację z
powłok głębszych do bardziej powierzchniowych. Wypieranie należy zaczynać od pamiętania
snu, uzmysławiając sobie, że pamięć w danym przypadku jest narzędziem wtargnięcia
przeszłości do teraźniejszości. Tego co widzimy we śnie, w chwili teraźniejszej już nie ma.
Należy to sobie uzmysłowić. W chwili teraźniejszej po prostu człowiek znajduje się w
pewnym negatywnym stanie, przy czym zachowaniu i umocnieniu tego stanu sprzyjają
właśnie wspomnienia o tym, co się zobaczyło i doświadczyło.
Dalej należy uspokoić wyobraźnię, uświadomiwszy sobie, że jest ona tu jedynie narzędziem,
które rzutuje w przyszłość stan teraźniejszy, czyli (w tym przypadku) przedłuża ten
negatywny stan. Uspokojeniu wyobraźni może sprzyjać przypomnienie tego właśnie tekstu.
Teraz, z pomocą rozumu wyrwanego z niewoli pamięci i wyobraźni, można rozpoznać to, co
powoduje nasz obecny negatywny stan emocjonalny. Okaże się, że był on związany znowuż z
pamięcią i wyobraźnią.
Być może pozostał jeszcze negatywny stan energetyczny: aczkolwiek atak podczas snu z
reguły ma charakter witalny, ogólny negatywny stan emocjonalny często przenosi się na
stronę "energetyczną". W tym przypadku możliwe są trzy warianty. Wobec dość rozwiniętego
poziomu skupienia uwagi można skorzystać ze zwykłej obrony przez skupienie
(koncentrację). Można odtańczyć "Taniec Zwycięstwa", wziąć zimny prysznic, wykonać
kilka ćwiczeń gimnastycznych itd. Można też, korzystając z okazji, przypatrzyć się subtelnym
energetycznym procesom polepszania się samopoczucia, przypływowi sił i innym oznakom
odbudowy.
* * *
O zaletach obrony po przebudzeniu świadczy ten fakt, że zwykły człowiek podczas snu jest
nieświadomy i zawsze uświadamia sobie fakt ataku już po przebudzeniu. O ataku zaś można
mówić jedynie wówczas, jeśli człowiek zdaje sobie z niego sprawę. Jeżeli podczas snu zaszło
jakieś negatywne wydarzenie, które ocenia się nie jako atak, lecz jako koszmar, wydarzenie to
nie może zawładnąć naszą wyobraźnią i w ten sposób odbić się na nas szkodliwie.
Wyobraźnia ustalająca w psychice negatywną dominantę włącza się jedynie w chwili
uświadomienia sobie tego, że to nie był "zwykły koszmar".
Dlatego jeśli w chwili przebudzenia lub później uzmysłowimy sobie z jakiegoś powodu, że to
nie był "zwykły koszmar", lecz zaatakowano nas, należy wówczas przeprowadzić obronę tak,
jak gdyby atak został dokonany nie we śnie, lecz na jawie. Należy to zapamiętać raz na
zawsze: znaczącą jest tylko chwila, w której atak jest uświadomiony. Atak dokonuje się
właśnie w tej chwili. Tylko uświadomienie pozwala atakowi dokonać się. Uzmysłowienie
sobie tego faktu jest swego rodzaju antyobroną. Jednocześnie zaś jest ono niezbędnym
warunkiem każdej obrony. Właśnie świadomość warunkuje zarówno obronę, jak też atak.
Wszystko jest możliwe jedynie dzięki uświadomieniu. Tworzy ono warunki zarówno dla
jednego, jak i dla drugiego, obserwuje i jedno i drugie lub czegoś jednego nie obserwuje
wcale. Może się wciągać i w jedno i w drugie lub tylko w jedno lub nie wciągać się wcale.
Świadomość jest Panem. Jest Mistrzem, który często nie wie o swym mistrzostwie.
Mistrzostwo uświadomienia pozbawia sensu całą obronę. Uświadomienie jest metodą
antyobrony.
19
Antyobrona
Antyobroną jest dokładnym przeciwieństwem obrony absolutnej, polegającej na zasadniczym
braku wiary w patogenny system wierzeń. Chociaż, jak to zaznaczaliśmy w pierwszym
rozdziale, nie istnieją systemy patogenne od początku do końca. Systemy wierzeń mogą być
patogenne jedynie w jakichś swych poszczególnych aspektach. Jednakże nie możemy
negować systemu wierzeń częściowo, możemy negować go tylko całkowicie -ze wszystkimi
jego aspektami niepatogennymi.
Jednak zastanówmy się. Stosunki interpersonalne w postaci "ataku psychicznego" są tak
szczególnym przypadkiem, tak rzadkim, są taką drobnostką w porównaniu z perspektywami,
jakie otwiera przed nami psychotroniczny system wierzeń, że rezygnować z tych perspektyw
ze strachu przed inwoltacją to tak, jak wylać dziecko z kąpielą. Przecież fakt, że żeglarstwo
jest niebezpieczne nie oznacza, że należy z niego zrezygnować. Trzeba doskonalić sztukę
nawigacji. I to, że powodzenie "ataków psychicznych" jest uwarunkowane przez naszą
rozhuśtaną wyobraźnię wcale nie oznacza, że powinniśmy zostać bałwanami pozbawionymi
wyobraźni, bezpiecznymi po kres życia. Trzeba doskonalić daną nam w zarodku zdolność
bycia świadomymi tego co się z nami dzieje.
"Obrona jest oporem - mówił Krishnamurti - "Opór zaś uniemożliwia zrozumienie"*
17
.
Antyobrona jest gotowością do doświadczenia każdej możliwości, której dostarcza dany
system wierzeń. Daje ona owoce, lecz całkiem innego rodzaju niż powiedzmy "witalne
aikido". Zadanie jej nie polega wcale na tym, by "obrać energetycznie" pechowego induktora,
z jego własną pomocą. Nie ma też nic wspólnego ani z konfrontacją, ani z totalnym
przebaczeniem. Dzięki antyobronie percepient uzyskuje zrozumienie tego co się dzieje
naokoło oraz zrozumienie samego siebie.
---------
17* -
J. Krishnamurti "Problemy życia" cz.I
---------
Stosując tak antyobronę w przypadku ataku energetycznego, czyli całkowicie otwierając się
na sytuację energetyczną, lecz nie lgnąc do niej witalnie i mentalnie, zyskujemy pełnię
zrozumienia sytuacji. Stosując antyobronę w przypadku witalnych i mentalnych ataków,
zyskujemy pełnię zrozumienia tych swoich części składowych, z całą ich specyfiką,
słabszymi miejscami, problemami i zadrami.
Widzimy, że jest to o wiele lepsze, niż gdybyśmy próbowali dochodzić tego "sami z siebie",
przecież w każdym z nas tkwi podświadoma tendencja do ulegania swym "małym
słabościom". Natomiast atakujący nas przeciwnicy obnażają je bezlitośnie. Rozumiejąc, jak
wielkim jest to szczęściem i sukcesem - zostać poddanym atakowi, można zrozumieć też
dlaczego "wojownik czeka na atak i na godnego przeciwnika". To, co nas nie zabija,
wzmacnia nas.
Jak wypracować antyobronę ?
Jest to rozsądne pytanie, ponieważ aby korzystać z anty-obrony, trzeba ją wypracować.
Wydaje się nam tylko, że jesteśmy przytomni. W rzeczywistości zaś, pławiąc się w ciepłych
promieniach pamięci i wyobraźni, brniemy przez życie na "au-topilocie" stereotypowych
reakcji i prawie niczego nie jesteśmy świadomi - nawet obrazów pamięci i wyobraźni. Proszę
spróbować dla eksperymentu odnieść to, co właśnie zostało powiedziane do swojej
świadomości. Proszę spróbować przypomnieć sobie, kiedy ostatnio coś sobie
uprzytomniliście. Czy dużo uświadamiacie sobie w tej chwili? Spróbujcie być w pełni
świadomym czegokolwiek w swym otoczeniu...
Rozwój świadomości (przytomności) odbywa się według metodyki tzw. "niekrytycznej
samoobserwacji", tj. obserwowania bez analizowania swych zewnętrznych i wewnętrznych
reakcji na swe środowisko w trakcie codziennych czynności - bez aprobaty lub dezaprobaty
swych "właściwych" lub "niewłaściwych", jak nam się wydaje, czynów.
*18
Po to by
obserwować swoje zachowanie należy przestać się z nim utożsamiać.
---------
18
* - Benjamin G. "Podstawy samopoznania", Uspienskij P. "Czwarta droga", Nicole I. "Komentarz
psychologiczny do nauk Gurdżijewa i Uspienskiego"
---------
Szerzej antyobronę można rozumieć jako zaprzestanie utożsamiania się z trzema
wspomnianymi wyżej "powłokami" (a przynajmniej z dwiema pierwszymi - energetyczną i
witalną), bez zaangażowania obserwując swe emocje: radość, smutek, gniew, namiętność itd.
oraz swój stan subtelny: zmęczenie, rześkość, napięcie, apatię itd. Wszystko to moje, lecz to
nie jestem ja. Więc czym jestem? No więc, powiedzmy, że jestem czujnością. A więc:
antyobrona, czujność, Pan, Mistrz, mistrzostwo w czujności - tworzy się interesujący łańcuch.
Plan wypracowania antyobrony jest z grubsza taki:
1. należy nauczyć się w razie potrzeby nie utożsamiać się ze swym stanem fizycznym i
emocjonalnym, czyli posiąść zdolność świadomego kontrolowania automatycznego procesu
ich wzajemnego oddziaływania na siebie;
2. należy nauczyć się w razie potrzeby nie utożsamiać się ze swymi emocjami i myślami,
czyli posiąść analogiczną zdolność i w tej dziedzinie.
Wyróżnione jest tu "w razie potrzeby", dlatego, że utożsamianie się nie jest żadnym
grzechem. Po prostu powinno się umieć nie utożsamiać się. Natomiast chroniczny
niekontrolowany brak utożsamienia nosi nazwę schizofrenii, a przed nią niech Bóg nas
chroni.
Ponadto wypracowanie antyobrony wcale nie powinno być przeprowadzane w sytuacjach
krytycznych podczas ataków psychicznych. Kilka mocnych doświadczeń pomoże oczywiście
ujawnić nasz stopień utożsamiania się z powłokami, dobitnie wskaże główne zadania
przyszłej pracy ze świadomością.
Oczywiście wypracowanie antyobrony jest jednym ze szczególnych przypadków
"stosowanego" rozwoju świadomości. Ponieważ jesteśmy i zamierzamy być dalej, nie
pozostaje nam nic innego jak dalej uświadamiać sobie swoje istnienie. Rozwija się nasze
istnienie, rozwija się też uświadomienie. Uświadomienie również można rozwijać. Mówią, że
w tym przypadku będzie się rozwijało również istnienie. Proces rozwoju uświadomienia
(przytomności), świadomości (sfery uświadomionego istnienia) i samoświadomości,
prowadzący do stopienia wszystkich trzech w jedność, nazywa się jogą. Wygląda na to, że do
procesu tego rozwoju wciągnięta jest nieświadomie cała ludzkość. Natomiast naszym
zadaniem jest świadomy rozwój uświadomienia (naszej czujności), czyli świadome
uprawianie jogi.
*19
---------
19
* - Ź. Władimirskij "Joga, psychiatria i konstruktywna psychologia" - dodatek do rosyjskiego tłumaczenia
książki G.Benjamina "Podstawy samoświadomości"
---------
Zresztą nie musimy tego nazywać jogą... A więc uświadamianie należy rozwijać nie w
patologicznych warunkach "ataków psychicznych", lecz w normalnych warunkach
codziennego życia, obserwując pracę "powłok" w powszednich sytuacjach i w kontaktach ze
zwykłymi ludźmi - kontaktach pozytywnych, negatywnych i neutralnych. Ataki zaś trzeba
rozpatrywać jako sytuacje testujące - egzaminy z nieutożsamiania się.
20
Obrona w sytuacji przedhalucynacyjnej
Jak się już mówiło, halucynacje reprezentują niekontrolowane przedostawanie się sfery
astralnej (świata marzeń sennych) do sfery fizycznej. Obrazy halucynacji oczywiście wcale
niekoniecznie powstają wskutek ataku psychicznego, jednakże w wyjątkowych przypadkach
mogą posiadać również i taką naturę. Jest to bardzo podstępna postać ataku. Celem jego jest
zwrócenie społecznego otoczenia przeciwko danej osobie. Osoba, która ma halucynacje, z
reguły wykazuje się nieadekwatnym zachowaniem. Wskutek czego jest poddawana dłuższej
lub krótszej izolacji w szpitalu psychiatrycznym. Według zaś stwierdzeń naocznych
świadków wszystkie inne ataki psychiczne są dziecinną igraszką w porównaniu z
doświadczeniami, które stają się udziałem człowieka w tym zakładzie.
Rozróżnia się dwa etapy niekontrolowanego przedostania się sfery astralnej do fizycznej:
1. etap "prześwitów w zasłonie", która dzieli te dwa światy,
2. etap "rozdarcia zasłon", któremu towarzyszy przenikanie astralnych form i istot do sfery
percepcji świata fizycznego.
"Powstawanie prześwitów w zasłonie" może odbywać się bez następującego po nim
"rozdarcia", tak samo jak "rozdarcie" może nastąpić bez poprzedzającego go "powstawania
prześwitów"
Powstawanie prześwitów wywołuje w człowieku poczucie jakiejś "niewidzialnej
obecności". Człowiek czuje, że staje się obiektem obserwacji jakichś istot, stojących w
milczeniu u samej granicy oddzielającej nasz świat od świata marzeń sennych. Przeczucia
percepienta mogą być potwierdzane przez jakieś zjawiska ruchowe na peryferiach pola
widzenia.
W przeważającej większości przypadków poczuciu niewidzialnej "obecności" towarzyszy
uczucie bezprzedmiotowego lęku, występującego bez jakichkolwiek konkretnych podstaw. W
uczuciu bezprzedmiotowego lęku, jak będzie wykazane dalej, nie ma nic złego. Jednak
czasem bezprzedmiotowy lęk przeradza się w bezprzedmiotową panikę. Panice zaś
towarzyszą nieadekwatne formy zachowania, co może stać się powodem hospitalizacji
osobnika.
Skuteczna walka z paniką jest niemożliwa bez uświadomienia sobie tego, co się odbywa, i
zrozumienia jego mechanizmów. Jednak to zadanie jest utrudnione z tego powodu, że ludzie z
reguły boją się "bać". Rozpatrując strach przed "niewidzialną obecnością" jako zjawisko tego
rodzaju co dziecięcy lęk ciemności, usiłują jak najprędzej stłumić te nieprzyjemne i niegodne
mężczyzny odczucia, pozbawiając się przeto możliwości zrozumienia tego, co się z nimi
dzieje.
Rzeczywiście, ciemność i "niewidzialna obecność" - są sytuacjami analogicznymi. I w
jednym i w drugim przypadku brakuje podłoża materialnego do tzw. "wyprzedzającego
odbicia" rzeczywistości, tego radaru wydarzeń, dzięki któremu człowieka nie jest tak łatwo
zaskoczyć.
"Bezprzedmiotowy lęk" jest naturalnym odruchem żywego ustroju na "sytuację
nieprognozowalną sensorycznie" (SNS), czyli sytuację, w której niemożliwym jest
prognozowanie toku wydarzeń i stosowanie znajdujących się w dyspozycji stereotypowych
reakcji - odruchów. Przy tym percepcja i zachowanie są jakby przełączane z "autopilota" na
"sterowanie ręczne". SNS stawia organizm wobec konieczności stałego bycia gotowym na
wszystko naraz.
Zachodzi natychmiastowa automatyczna mobilizacja wszystkich zasobów energetycznych,
ciało zaś przekształca się w ściśniętą sprężynę, która gotowa jest samoczynnie rozprężyć się
w dowolnym kierunku, jakiego może wymagać sytuacja. Taki stan ciała, gotowość do
każdego, natychmiastowego działania, subiektywnie jest odbierany jako uczucie
bezprzedmiotowego strachu.
Specyfika tej "subiektywnej składowej" rozpatrywanego wyżej psychofizycznego stanu
człowieka charakteryzuje się rozpaczliwymi usiłowaniami umysłu, by przygotować się do
tego również. Rzecz w tym, że umysł niewytrenowany, nie potrafi być przygotownym do
jakiegokolwiek działania (a tym bardziej być przygotowanym na wszystko) - umysł potrafi
jedynie działać chaotycznie. I jeżeli w sytuacjach zwykłych ta chaotyczność odbywa się w
ukształtowanych korytach stereotypów, to podczas SNS ten zamęt ujawnia się bardziej
wyraziście.
Umysł będąc pozbawionym obiektywnej podstawy do prognozowania i jednocześnie nie
mogąc się zatrzymać, zniknąć, aby przekazać ster bezpośredniej percepcji, rozwija
gorączkową i bezpodstawną działalność prognostyczną, modelując błyskawicznie masę
wariantów wyjścia z sytuacji. Skoro zaś każda SNS jest potencjalnym zagrożeniem dla
przeżycia, porusza najgłębsze, archaiczne warstwy psychiki. Zgodnie z zasadą "trudno w
nauce - łatwo w walce", umysł przygotowuje ciało na najgorsze. To właśnie stanowi źródło
wszystkich strachów ludowych i astralnych.
Jeśli zaś drżący palec umysłu naciśnie przypadkiem na cyn-giel (co powinno nastąpić, ale
dopiero w konkretnej sytuacji), może wystąpić przebicie zamętu umysłowego do sfery
ruchowej. Stan, w którym zamęt ogarnia zarówno intelektualny jak i ruchowy aparat
człowieka nazywany jest paniką.
W SNS zwykły współczesny człowiek łatwo wpada w panikę. Życie jego nie obfituje w
podobne sytuacje, więc praktycznie nie posiadł on doświadczenia głębokiego strachu,
wytwarzanego przez nie - nie umie się bać. Żeby zdobyć taką umiejętność nie wystarczy
sama analiza introspektywna. Zęby tę umiejętność zdobyć trzeba częściej mieć do czynienia z
SNS nie jako bezwolna ofiara, lecz jako świadomy uczestnik. Chodzi o to, by w ten sposób
przeprowadzać praktyczną pracę doświadczalną z lękiem.
Idealną sytuacją eksperymentalną modelującą odczucie "niewidzialnej obecności" jest
samotna przechadzka w gęstym lesie w bezksiężycową, wietrzną noc. Sytuacja ta pozwala
doznać naprawdę bezprzedmiotowego strachu, bo przecież w naszych lasach brak jest
drapieżników żywiących się ludzkim mięsem, natomiast element przestępczy o wskazanej
porze woli środowisko bardziej komfortowe.
A więc "przezwyciężyć" strach tego rodzaju jest niemożliwością - jest to naturalny stan
organizmu w SNS. Jednakże, gdy człowiek nie boi się tego najbardziej energetycznego ze
wszystkich dostępnych dla organizmu stanu, można go wykorzystać w różnych celach.
Trzeba jednak powiedzieć, że wykorzystywać energię strachu jest bardzo trudno, ponieważ on
na kształt reakcji łańcuchowej rozprzestrzenia się natychmiast z powłoki energetycznej na
wszystkie pozostałe, i sam, że się tak można wyrazić, je wykorzystuje. Zadanie nasze
natomiast polega właśnie na tym, by utrzymać ten strach w granicach sfery energetycznej.
Utrzymany w ten sposób strach przekształca się w coś na podobieństwo kontrolowanej reakcji
termojądrowej i może służyć jako źródło niewyczerpanej energii.
Klucz do poszukiwanej lokalizacji strachu jest ukryty w najgłębszej z ogarniętych nim
powłok - w powłoce mentalnej. Zneutralizowanie jej aktywności wywołanej przez
bezprzedmiotowy strach niemożliwe jest ani wskutek stłumienia ("Jak ci nie wstyd, przecież
już jesteś dorosły... " itd.), ani przy pomocy perswazji ("wszyscy złoczyńcy już dawno śpią"
itp.). Trzeba zmusić umysł do pozytywnego wysiłku w pożądanym kierunku, mianowicie do
uzyskania zgody intelektualnej na to co się wydarzy. Umysł przestaje sprzeciwiać się
przyszłości i zgadza się na nią: "Niech się dzieje, co ma się dziać".
Wskutek tego umysł, który nie ma nawet podstaw do przewidywania, zaprzestaje walki z
cieniem i tak jak ciało wykazuje pełną gotowość uczestniczenia w tym, co się stanie (jeśli się
stanie). Jest to bardzo wyzwalająca postać zgody. Po niej następuje automatyczne
zatrzymanie się strumienia aktywności umysłu, nagły wzrost klarowności percepcji tego, co
się odbywa oraz przypływ pozytywnych emocji i fizyczne odczucie spadku napięcia - "jakby
mi ciężar z barków spadł".
Taka zgoda jest etapem trudno dostępnym, lecz absolutnie koniecznym. Jedynie po jego
przejściu zaczyna się właściwa praca energetyczna. Entuzjastów zresztą należy uprzedzić, aby
się nie angażowali zbyt namiętnie w praktyki z lękiem. Strach podnosi tonus jedynie
muladhary, tematyka zaś transformacji psychoenergetycznych wykracza poza zakres
niniejszej publikacji. Poza tym do energetycznej pracy ze strachem potrzebne jest
odpowiednie ogólnoenergetyczne przygotowanie (udrożnienie kanałów energetycznych itd.),
umiejętność aktywnej odbudowy równowagi środowiska wewnętrznego organizmu, bo w
przeciwnym razie taka praca grozi różnego rodzaju zaburzeniami fizjologicznymi. Nie należy
zapominać, że energetycznej mobilizacji organizmu w trakcie SNS towarzyszy burza
hormonalna. Żeby ją zneutralizować, od ustroju wymagane są specjalne dodatkowe wysiłki.
Jednak do celów zapobiegania nieadekwatnym formom zachowania związanym z
"prześwitami zasłony" pomiędzy naszym światem a światem marzeń sennych, opisany etap
pracy ze strachem jest nie tylko warunkiem koniecznym, ale też wystarczającym. Ponadto,
jego znaczenie nie sprowadza się tylko do tak wąskich zagadnień użytkowych. Przecież samo
nasze życie reprezentuje w gruncie rzeczy nieprzewidywalną sytuację wyższego rzędu.
Sytuację, w której nasz zwykły "radar wydarzeniowy" przypomina laskę niewidomego.
Uświadomienie sobie faktu nie-przewidywalności życia pomoże nam uświadomić sobie
również nasz głęboki bezprzedmiotowy "lęk o dzień jutrzejszy" oraz prymitywizm naszych
usiłowań stłumienia tego łęku. Bycie świadomym jest jedyną drogą do uwolnienia się od
niego.
21
Ogólna obrona w sytuacjach halucynacji
W miarę tego jak zasłona przedzielająca światy fizyczny i astralny staje się cieńsza, następuje
aktywizacja niewyraźnych obrazów w peryferyjnym polu widzenia. Kiedy następuje
"rozdarcie zasłony", formy i istoty astralne przesuwają się z peryferii do centrum pola
widzenia, czyli całkowicie przedostają się do sfery odbioru świata fizycznego.
Obrona, w przypadku przedostania się form i istot astralnych na płaszczyznę fizyczną (nie ma
znaczenia, czy wydarzyło się to wskutek ataku psychicznego czy nie), niczym nie różni się od
obrony w przypadku świadomego wyjścia do astralu, ponieważ formy astralne wdzierając się
do sfery percepcji płaszczyzny fizycznej, nie mieszają się z nimi i zachowują opisaną już
wyżej specyfikę astralną (patrz rozdz.18). Jednak przypadek świadomego wyjścia do astralu
zasadniczo różni się od sytuacji z przedostaniem się form astralnych na płaszczyznę fizyczną.
Jeżeli w pierwszym przypadku człowiek z reguły w znacznym stopniu kontroluje siebie,
uświadamiając sobie specyfikę tego, co się z nim dzieje, to w drugim przypadku sytuacja z
reguły jest niekontrolowana, przypominając w ten sposób sytuację niezamierzonego wyjścia
do astralu, czyli snu, podczas którego człowiek nie uświadamia sobie, że to wszystko mu się
tylko śni. Dlatego z obrony astralnej w interesującej nas sytuacji można skorzystać jedynie w
tym przypadku, gdy przekształcimy ją z niekontrolowanej w kontrolowaną "uświadomiwszy
sobie siebie we śnie".
Osiąga się to nie przez tłumienie form astralnych, które do nas wtargnęły, lecz poprzez
uświadomienie sobie specyfiki sytuacji. Przez uświadomienie sobie przede wszystkim tego,
że nastąpiło wtargnięcie (czyli tego, że owe formy nie są częścią świata fizycznego) i po
drugie, że wtargnięcie nastąpiło jedynie dla nas, a nie dla ludzi znajdujących się obok.
Pierwsze umożliwia zachowanie odpowiedniej postawy względem form astralnych (patrz
rozdz.18), drugie - zachowanie właściwej postawy względem bezpośredniego otoczenia
społecznego.
Ze złożonością zagadnienia przekształcenia niekontrolowanej sytuacji w kontrolowaną
zetknął się każdy, kto doświadczył stanu mocnego zamroczenia alkoholowego, kiedy to
sytuacja panuje nad człowiekiem, nie zaś człowiek nad sytuacją. Niekontrolowany stan
zamroczenia alkoholowego jest to stan majaczeń, do pewnego stopnia oddający
niekontrolowany stan zwykłego snu. Ponieważ zaś rysą charakterystyczną każdego stanu
psychotycznego (w tym halucynacji) jest niemożliwość jego kontrolowania, stan zamroczenia
alkoholowego można rozpatrywać jako psychozę eksperymentalną i wykorzystywać dla
doświadczalnego badania mechanizmów stanów niekontrolowanych.
Wysoko rozwinięty stopień przytomności i kontrolowania stanów wewnętrznych pozwala
adekwatnie reagować również w sytuacji przedostania się sfery astralnej do fizycznej. Znane
są opisy podobnych przypadków, kiedy jogini jednorazowo zażywali znaczne ilości opium, a
nawet tak mocnego halucynogennego preparatu jak LSD, bez żadnych zmian w zachowaniu.
Nie możemy oczywiście nic wiedzieć o stanach wewnętrznych, których doświadczają ci
jogini, lecz skoro człowiek kontroluje swe postępowanie i nie wykracza poza granice
przyjętych norm zachowania się, to jego stanu psychicznego nie można oceniać jako
nienormalnego. O patologii można mówić jedynie w tym przypadku, gdy nasze zachowanie
staje się nieadekwatne względem otoczenia, gdy zatracamy świadomość tego jak wygląda
nasze postępowanie z punktu widzenia nic nie podejrzewających obserwatorów z zewnątrz. A
propos, usiłowanie wciągnięcia w swe doświadczenia ludzi, którzy nie są na to gotowi, należy
również rozpatrywać jako postępowanie nieadekwatne.
* * *
Świat marzeń sennych w całej swej pełni jedynie z rzadka przedostaje się do sfery percepcji
płaszczyzny fizycznej. Z reguły mamy do czynienia z "obrazem bez dźwięku" lub
"dźwiękiem bez obrazu". W ostatnim przypadku chodzi o tzw. "głosy". Głosy mogą być
różnie ustosunkowane do odbiorcy. Pewna cecha charakterystyczna głosów wrogich polega
na tym, że aktywnie nakłaniają odbiorcę do czynów nieadekwatnych.
Narzucana w ten sposób informacja negatywna może przybierać postać głosów ludzi, których
odbiorca lubi i szanuje -przyjaciół, bliskich itd. Glosy te usiłują zainteresować odbiorcę,
pozyskać jego zaufanie, wciągnąć do czynnego dialogu, opanować jego uwagę i wyobraźnię,
zaciemnić rozumienie specyfiki tego, co się odbywa i dalej przy pomocy gróźb, obietnic,
zarzutów itd. podporządkować jego zachowanie swej woli. Podobne są do słodkich syrenich
pieśni, które zwabiają oczarowanych nimi marynarzy na rafy. Głosy, ma się rozumieć, nie
zawsze są złośliwe. Klasycznym tego przykładem jest "głos" Sokratesa, ostrzegający go przed
tym czego nie powinien robić, lecz nigdy nie mówiący mu, co robić powinien.
Najmniejsze usiłowanie "głosu" narzucenia odbiorcy swej woli (lub zdania) może posłużyć
jako precyzyjny "wskaźnik złośliwości" , przy czym wskaźnik ten może zadziałać w każdej
chwili. Z reguły to następuje, skoro tylko głosowi uda się zagadać per-cepienta i ten straci
czujność. Oprócz tego, percepienta, który utracił czujność zupełnie dobrze mogą doprowadzić
do szpitala psychiatrycznego również głosy neutralne, jak też i życzliwe. Rzeczywiście,
wygląd człowieka oraz fakt, że z mętnym wzrokiem i wyrazistą gestykulacją rozmawia on z
kimś nieobecnym, podsuwa otoczeniu całkiem oczywisty wniosek, że osobnik ten powinien
się leczyć.
Głosy te są zaiste trudne do przewidzenia w swych zamiarach, dlatego w stosunkach z nimi
ogromne znaczenie ma zdolność do samokontroli, nieustanne zdawanie sobie sprawy ze
specyfiki sytuacji. W żadnym wypadku nie należy zapominać, że jako wytwór świata
astralnego (patrz rozdz.18) głosy nie są w stanie oddziaływać inaczej niż przez wyobraźnię.
Dość ciekawe jest obserwowanie ich usiłowań przekonania nas o ich wszechmocy (i w ten
sposób wciągnięcia do gry). Co jest charakterystyczne to fakt, że głosy wykorzystują przy
tym znany chwyt propagandowy: "Jeśli chce się uczynić z kłamstwa prawdę, trzeba je często
powtarzać".
Nie ma żadnych powodów, by bać się głosów: nie ma w nich nic złego za wyjątkiem tego, że
uporczywie usiłują nami manipulować, czyli usiłują zmusić nas do reagowania na siebie w
określony sposób, wywołując emocje lub pewien typ zachowania. W manipulacji jako takiej
też nie ma niczego złego, jest to "normalny" sposób funkcjonowania stosunków
międzyludzkich. Jednak w przypadku głosów wrogich mamy do czynienia z patologicznym,
doprowadzonym do absurdu programem absolutnej "władzy dla władzy" nad obiektem
manipulacji. Władzy, która jest w stanie wymusić wystąpienie nieadekwatnych form
zachowania.
Mówi się, że głosy wrogie mają ogromną moc sugestii, przeciwstawić się której jest bardzo
trudno. Lecz skąd bierze się ta siła ? Głosy pojawiają się nagle i nieoczekiwanie, kiedy
odbiorca nie jest do tego przygotowany. Nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje i zupełnie nie
jest świadom swych praw i obowiązków związanych z tym, co się dzieje. W skutek tego po
prostu jest oszukiwany. Wykorzystując czynnik zaskoczenia oraz niezwykłość sytuacji i
zagubienie odbiorcy, głosy z iście cygańską konsekwencją rozpoczynają otwarte wymuszanie
nieadekwatności. Te bezcielesne zjawy grożą, żądają i obiecują z namiętnością wcale nie
dbając o to, że bynajmniej nie są w stanie jakoś zaszkodzić, że nikt im nic nie jest winny, a
one z kolei nic nam nie mogą dać. Mówiąc krótko, głosy usiłują zastraszyć odbiorcę, właśnie
na tym polega ich "siła" sugestii.
Przemawiając do pobudzonej wyobraźni odbiorcy, głosy otwarcie usiłują wymóc na nim
oczywistą nieadekwatność. Obrona przeciwko takiej patologicznej manipulacji ze strony
głosów, prowadzącej do uzewnętrznionej nieadekwatności zachowania percepienta, jest
oparta na uświadomieniu sobie przez percepienta mechanizmów normalej manipulacji, która
pochodzi z jego bezpośredniego społecznego otoczenia i prowadzi do konwencjonalnych
nieadekwatności w zachowaniu, czyli nieadekwatności, które nie wykraczają poza ogólnie
uznawane normy, lecz są niepożądane dla niego osobiście.
Nie ulec otwartej patologicznej manipulacji głosów jest trudno, choćby dlatego, że jest tak
niecodzienna i szokuje swym tupetem. Nie poddawać się zaś zwykłemu manipulowaniu przez
otoczenie jest o wiele trudniej. Jesteśmy do niego tak przyzwyczajeni, że oddziałuje na nas
zupełnie niepostrzeżenie.
Przyzwyczailiśmy się uważać za manipulowanie jedynie szczególnie rozmyślne ł
bezpardonowe usiłowania jakiejś osoby ("maga"), sterowania zachowaniem i percepcją
innego człowieka ("ofiary").*
20
Gdy zaś człowiek, powiedzmy, po prostu nas obraża (i gdy
my przy tym się obrażamy), nie odczuwamy żadnego manipulowania z jego strony,
odczuwamy tylko swe negatywne emocje. Widzimy jedynie, że jest niedobry, zrobił nam źle
(obraża, nie szanuje itd.). Prawie nigdy nie przyjdzie nam do głowy, że przecież to my
reagujemy na niego, my tańczymy jak nam zagra, my przeżywamy narzucone przez niego
niepotrzebne nam ("nieadekwatne") stany lub nawet, być może, robimy coś niepotrzebnego i
wielce niestosownego. Wystarczy poobserwować sprzeczkę jakiejś napastliwej staruszki z
dorastającą młodzieżą w środkach komunikacji miejskiej, żeby zrozumieć o co chodzi.
---------
20* -
"Blask i rządzą magów", 1980, przyp. ros. red.
---------
Manipulacja ma miejsce za każdym razem, gdy człowiek jest wciągany w jakieś niepożądane
dla siebie stany lub działania. Z własnej woli człowiek w nic podobnego wdawać się nie
będzie. Jeśli jednak tak się stało, znaczy to, że na coś się dał nabrać, dał się złapać, znaczy to,
że nastąpiła manipulacja - niezależnie od tego na ile ten, co go złapał - manipulator, był
świadom swych celów i środków.
Na co dajemy się nabrać ? Każdy na co innego. Jest to temat na oddzielną rozmowę.
Usiłując zdobyć odporność na niepotrzebne reakcje w zwykłych kontaktach społecznych (w
pracy w domu, w zakładach handlowo-usługowych itd.) każdy wykryje u siebie te struny, na
których grają jego bliźni. Odkryje również, że odporność zyskuje się dzięki leczeniu przyczyn
nieodporności, a nie jej symptomów. Praktyka tego rodzaju wytwarza jednocześnie trwały
immunitet wobec patologicznego manipulowania ze strony "wrogich głosów".
A więc jeśli halucynacje odbywają się pod kontrolą, to rozpatrywany stan z patologicznego
przekształca się w eksperymentalny. Po prostu przydarzyła się wielce szczęśliwa okazja
badania świata astralnego na jawie ! Jeśli nie ma utożsamiania się z sytuacją, można wejść w
kontakt z formami astralnymi, które przedostały się do naszego świata. Zwyczajowym
błędem, który się przy tym popełnia jest usiłowanie wejścia z nimi w kontakt na płaszczyźnie
fizycznej.
Takie próby są niewłaściwe nie tylko z punktu widzenia otoczenia, lecz też z samej swej
istoty. Jak już powiedziano, przedostając się na płaszczyznę fizyczną, projekcje astralne
zachowują swą specyfikę, czyli dalej pozostają wytworem świata wyobraźni. Na przykład
zupełnie niekonieczne jest zwracanie się do istot astralnych przy pomocy głosu. Zupełnie
wystarczy,jeśli zrobimy to w myślach, że się tak można wyrazić "telepatycznie".
Powiedziano wcześniej, że usiłowania "głosów" narzucenia percepientowi, co ma robić, są
pewną oznaką "złośliwości" istot astralnych, do których głosy należą. Oznaka ta sprawdza się
jednak tylko w tych przypadkach, gdy głos sam proponuje swe usługi. Gdy zaś pragnienie
obcowania wychodzi od odbiorcy, jeśli on zadaje głosom pytania, to w kwestii oceny ich
odpowiedzi również powinien polegać na własnym rozsądku.
Zadający szczere i istotne pytania może wejść w kontakt z tzw. "nauczycielem astralnym" -
personifikowaną projekcją sfery intuicyjnej na "hiperholograficzny ekran astralny" i otrzymać
przez ten kanał bardzo cenną informację.
*21
---------
21* -
Chodzi tu o nadświadomy zakres twórczego opracowania informacji, personifikowany w tradycji jogicznej
pod postacią Iśwary - Nauczyciela Nauczycieli. Bardziej szczegółowo o tym patrz "Podstawowe zagadnienia
teorii czakr i tantryczna koncepcja ciała" i "Na podejściu do Lokajata Jogi".
---------
W odróżnieniu od innych głosów nauczyciel astralny mówi jedynie wówczas, gdy się do
niego zwracamy i jedynie o tym, o co go pytamy. Niekiedy oprócz prostej odpowiedzi
przedstawiane jest nam zalecenie wykonania jakichś działań nie całkiem zwykłych z punktu
widzenia zdrowego rozsądku (i zewnęrznego obserwatora). Działań, które powinny dać
odpowiedź na nasze pytanie. Zwykle te działania związane są z tak zwanym "nadwy-siłkiem".
Bezpośrednim ich zadaniem jest uczynienie naszego, już wstępnie zmienionego stanu
świadomości, jeszcze bardziej zmienionym.
Jeżeli pożądane działania nie zagrażają integralności i zdrowiu organizmu, należy je
wykonywać przede wszystkim z dwóch powodów. Jeżeli nauki, częścią których są owe
działania, pochodzą od "nauczyciela astralnego" nie zaś od jakiegoś podszywającego się pod
niego "astralnego dowcipnisia", wskutek ich wykonania w sposób nieoczekiwany
rzeczywiście otrzymamy odpowiedź na nasze pytanie. Jednak ze względów całkiem
zrozumiałych podobne eksperymenty należy przeprowadzać w zupełnej samotności.
* * *
Świadoma praca ze stanami halucynacyjnymi jest bardzo ciekawym polem badań. Każdemu,
komu jest ono dostępne autor może jedynie z całego serca życzyć powodzenia.