RASA ŚRODKA NOCY CZĘŚĆ 13.5
TŁUMACZENIE NIEOFICJALNE
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Dawno, dawno temu, w przyszłości ...
Byłam zafascynowana historiami i nauką.
Studiowałam filozofię, poezję, historię, okultyzm i
sztukę oraz naukę o miłości i magii. Miałam ogromną
bibliotekę w domu mojego ojca i zebrałam tysiące
tomów fantastycznych opowieści.
Nauczyłam się wszystkiego o starożytnych rasach i przeszłych
czasach. O mitach i legendach i marzeniach wszystkich
ludzi żyjących w ciągu tysiącleci. A im więcej czytałam,
tym silniejsza była moja wyobraźnia, dopóki nie odkryłam
że mogłam podróżować po historiach... właściwie
stawać się ich częścią.
Chciałbym móc powiedzieć, że słuchałam swojego nauczyciela
i szanowałam mój dar, tak jak powinnam. Gdybym to robiła,
nie opowiadałbym Ci teraz tej opowieści.
Byłam jednak nieroztropna i zdezorientowana, popisując się odwagą.
Pewnego popołudnia, ciekawa mitu o
Arabskich Nocach, zawędrowałam do starożytnej Persji, aby
przekonać się, czy to prawda, że każdego dnia Shahryar
perski król poślubiał nową dziewicę,
a potem oddalał poślubioną poprzedniego dnia żonę, rozkazując, aby ją ścięto.
To zostało opisane i przeczytałam, że zanim spotkał Szeherezadę,
córkę wezyra, zabił tysiąc kobiet.
Coś poszło nie tak z moimi staraniami. Przybyłam
w środku tej historii i jakoś zamieniłam się miejscami z Szeherezadą...
to fenomen, który nigdy wcześniej się nie wydarzył i był czymś, czego do dzisiaj nie byłam w stanie wytłumaczyć.
Teraz jestem uwięziona w tej starożytnej przeszłości.
Przejęłam życie Szeherezady, a jedynym możliwym sposobem, żeby ocalić siebie,
jest robienie tego, co robiła ona, by się chronić.
Każdej nocy Król wzywa mnie i słucha, jak snuję opowieści.
A kiedy kończy się noc i nastaje świt, zatrzymuję się w momencie,
który pozostawia go bez tchu, tęskniącego za dalszym ciągiem.
I dlatego król oszczędza moje życie na jeszcze jeden dzień, żeby
móc usłyszeć resztę mojej mrocznej opowieści.
Gdy tylko kończę jedną historię... zaczynam nową
tą... którą ty, drogi czytelniku, masz teraz przed sobą.
2 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Spis treści
Spis treści
Rozdział 1................................................................................................................5
Rozdział 2..............................................................................................................15
Rozdział 3..............................................................................................................23
Rozdział 4..............................................................................................................31
Rozdział 5..............................................................................................................45
Rozdział 6..............................................................................................................51
Rozdział 7..............................................................................................................58
Rozdział 8..............................................................................................................62
Rozdział 9..............................................................................................................70
Rozdział 10............................................................................................................79
Rozdział 11............................................................................................................89
Rozdział 12............................................................................................................97
Rozdział 13..........................................................................................................104
Rozdział 14..........................................................................................................111
Rozdział 15..........................................................................................................114
Rozdział 16..........................................................................................................118
Rozdział 17..........................................................................................................124
3 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
Wrzaski wystrzeliły z jednej z wielu wąskich, brukowanych uliczek w sercu
uroczej starej dzielnicy Rzymu Trastevere. Krzyki śmiertelnego terroru przebiły noc
równie skutecznie jak ostrze.
A raczej para ostrych jak brzytwa kłów.
Jak u tych z gangu śmiercionośnych drapieżników, którzy zaledwie kilka
minut temu rozdarli gardło ludzkiego cywila w klubie tanecznym po drugiej stronie
miasta.
– Kurwa. – Jehan rzucił przez ramię ponaglające spojrzenie dwóm innym
wojownikom rasy, którzy obecnie podążali za nim pieszo. – Uciekają.
On i jego współtowarzysze z rzymskiego centrum dowodzenia Zakonu ścigali
czterech krwiożerczych sukinsynów, odkąd ich patrol został powiadomiony o
zabójstwie w klubie. Zapanowali nad sytuacją, zanim którykolwiek z pozostałych
ludzi zdał sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale ich misja nie dobiegnie końca,
dopóki nie spopielą zdziczałych członków własnej rasy.
– Rozdzielcie się – nakazał swoim ludziom. – Cholera, nie możemy ich
zgubić! Trzeba ich oskrzydlić ze wszystkich stron.
Jego towarzysz i dobry przyjaciel, Savage, uśmiechnął się szeroko i skinął
blond głową, po czym skręcił w prawo, by wziąć jedną z pozostałych krętych uliczek
na polecenie Jehana. Drugi wojownik, potężny, z ogoloną głową o imieniu Trygg,
4 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
nawet nie potwierdził przyjęcia rozkazu od swojego lidera zespołu, zanim zniknął w
ciemności jak widmo, by go wykonać.
Jehan pędził jak strzała przez wąską arterię starożytnej ulicy przed sobą,
unikając wolno poruszających się kompaktowych samochodów i taksówek, które
nie jechały zbyt szybko w dzielnicy zatłoczonej turystami i klubowiczami, nawet gdy
wskazówki zegarów zbliżały się do północy.
Widownia była dziś mieszanką cywilów ludzi i rasy, co byłoby niespotykane
jeszcze dwadzieścia lat temu, zanim istnienie rasy zostało ujawnione ludzkości.
Teraz w miastach na całym świecie obie populacje żyły razem otwarcie.
Pracowali razem. Rządzili razem. Ale ich ciężko okupiony pokój był kruchy.
Wystarczyło jedno przerażające zabójstwo... jak to dzisiejszego wieczoru... aby
wywołać globalną panikę.
Podczas gdy każdy wojownik Zakonu przysięgał na swoją krew i oddech, że
będzie temu zapobiegał, inni pośród ludzkości i Rasy potajemnie... i nie tak
potajemnie... inicjowali wojnę.
Dzisiejszy atak Szkarłatnych miał w sobie piętno spisku. I nie był pierwszy. W
ciągu ostatnich kilku nocy było wiele innych, tu w Rzymie i gdzie indziej w Europie.
Chociaż nie było niczym niezwykłym, że ktoś z rodzaju Jehana został
nieodwracalnie uzależniony od krwi, fala ostatnich zabójstw w zbyt publicznych
miejscach przez Szkarłatnych podnieconych jakimś rodzajem narkotyku
wywołującego żądzę krwi niemal wskazywała palcem na grupę terrorystyczną o
nazwie Opus Nostrum.
Zaledwie kilka dni temu Zakon dotkliwie uderzył w Opus, odbierając im
najnowszego przywódcę, którego siedziba mieściła się w Irlandii. Na tę chwilę ta
organizacja poniosła duże straty, ale jej ukrytych członków było wielu, a ich
machinacje zdawały się nie mieć granic. Oni i wszyscy, którzy im służyli, musieli
5 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
zostać powstrzymani, bo konsekwencje ich ataków z pewnością byłyby
katastrofalne.
Jehan był niemal niewidoczny, gdy przeskoczył maskę stojącej taksówki i
wskoczył na wyłożone gontem dachy nad mocno zatłoczonymi ulicami.
Jego ciężkie czarne buty patrolowe nie wydawały żadnego dźwięku, gdy
podróżował z nadprzyrodzoną niewykrywalnością i prędkością po nierównych
dachówkach budynków. Skakał z jednego dachu na drugi, kierując się instynktem...
i śladowym, metalicznym zapachem świeżej krwi, który unosił się na nocnym
wietrze za Szkarłatnym, gdy ten próbował uciec prześladowcom.
Żył dla tego rodzaju działań. Przypływu adrenaliny. Dreszczu pościgu.
Przekonania wynikającego z robienia czegoś we właściwym celu, czegoś, co
miałoby prawdziwy i trwały wpływ na jego świat.
Daleko od eleganckiego bogactwa i bezużytecznej dekadencji rodziny z
dalekiego Maroka, w której się urodził w dalekim Maroku.
To stare życie wciąż próbowało go przywołać, mimo że od ponad dekady nie
postawił stopy na ojczystej ziemi.
Minęło dwanaście miesięcy i jeden dzień, odkąd otrzymał wiadomość od
ojca. Jehan wiedział, co to znaczy i nie mógł udawać, że od tego czasu nie słyszał
każdego tyknięcia tego przeklętego zegara.
Z warczeniem odsunął na bok przypomnienia o obowiązku, który wyraźnie
ignorował. W tej chwili lepiej skupić się na pilniejszej misji, którą miał przed sobą.
Na dole w krętej uliczce Jehan zauważył jednego z uciekających
Szkarłatnych. Palcami chwycił rękojeść jednego z tytanowych ostrzy, wyciągnął
broń i pozwolił jej szybować. Bezpośrednie uderzenie. Sztylet przebił środek
kręgosłupa Szkarłatnego, kładąc go na ziemię.
6 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Zwykle potrzeba było więcej niż jednego ostrza, aby pokonać kogoś z rasy,
ale tytan był toksyczny dla wampirów, które stały się Szkarłatnymi, i tak żrący jak
kwas dla ich chorych ciał. Za kilka minut zwłoki będą niczym innym jak popiołem na
ulicy.
Jehan nie czekał na rozpad. Kontynuując swój bieg przez dachy, zauważył,
że Trygg dogania kolejnego z pozostałych drani. Wielki wojownik błyskawicznie
dorwał uciekającego wampira. Szkarłatny zawył, po czym nagle zamilkł, gdy Trygg
odciął mu głowę kawałkiem tytanowego ostrza.
Dwóch zdjętych. Dwóch jeszcze do zrobienia.
Tyle, że został już tylko jeden, ostry słuch Jehana wychwycił odgłosy krótkiej
walki, gdy Savage dogonił swojego złamasa na innym odcinku bruku i zadał
śmiertelne uderzenie tytanem.
Jehan skoczył na kolejny dach, wbiegając w głąb zabytkowej dzielnicy
miasta. Jego instynkty bojowe wzrosły, gdy skupił się na ostatnim uciekającym
Szkarłatnym. Wampir popełnił poważny błąd, zagłębiając się w alejkę bez wyjścia.
Dosłowny ślepy zaułek.
Jehan odbił się od krawędzi dachu i płynnie opadł na brukowaną ulicę za
Szkarłatnym, odcinając mu wszelką nadzieję na ucieczkę. Chwilę później Savage
wynurzył się z cienia, a wtedy zdziczały wampir odwrócił się i zdał sobie sprawę, że
nie ma już dokąd uciec.
Duży mężczyzna zmierzył się wzrokiem z dwoma wojownikami Zakonu. Jego
kły ociekały krwią i lepką śliną, a przemienione oczy lśniły jasnym bursztynem.
Źrenice były nieruchome i zwężone do cienkich pionowych szczelin pośrodku
całego tego ognistego światła. Jego szczęki rozwarły się, gdy ryknął, oszalały z
żądzy krwi i gotowy do ataku.
Jehan nie dał mu szansy.
7 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rzucił sztyletem bez litości i ostrzeżenia. Tytanowe ostrze zabłysło w świetle
księżyca, gdy broń przecięła odległość i uderzyła w swój cel, zagłębiając się po
rękojeść pośrodku klatki piersiowej Szkarłatnego.
Wampir ryknął z bólu, a potem upadł na bruk, gdy trujący metal zaczął go
pożerać. Kiedy proces się zakończył, Jehan podszedł do niego, by odzyskać broń z
popiołów.
Savage rzucił za nim ciche przekleństwo.
– Tej samej nocy cztery samce rasy zginęły w tym samym mieście jako
Szkarłatni? W ciągu ostatnich dwudziestu lat nikt nie widział takich liczb.
Jehan skinął głową. Był wtedy młodym człowiekiem, ale wystarczająco
dorosłym, by to pamiętać z pierwszej ręki.
– Miejmy nadzieję, że już nigdy więcej nie zobaczymy takiego rozlewu krwi,
tak jak wtedy, Sav.
I to był najważniejszy powód, by wytrzebić Opus Nostrum do korzenia. Co do
Jehana, samca rasy, który spędził wiele swojego uprzywilejowanego życia na
pogoni za tą czy inną przyjemnością, to nie mógł on myśleć o żadnym wyższym
powołaniu niż jego miejsce w Zakonie.
Wyczyścił sztylet i schował go za pas swojego czarnego munduru
patrolowego.
– Chodź – powiedział Savage'owi. – Widziałem Trygga jak spopielił jednego z
tych czterech kilka przecznic dalej. Znajdźmy go i upewnijmy się, że nie mamy
żadnych świadków potrzebujących czyszczenia umysłu, zanim zdamy raport
komandorowi Archerowi w kwaterze głównej.
Obrócili się, by razem opuścić alejkę, ale okazało się, że nie są już tam sami.
8 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Inny samiec rasy stał przy ujściu wąskiego przejścia. Ciemnooki wampir, z
krótko przyciętą czarną brodą wokół ponurej linii ust był ubrany w czarną jedwabną
tunikę opuszczoną na luźne ciemne spodnie wpuszczone w lśniące czarne
skórzane buty, które sięgały mu niemal do kolan.
Jedynym kolorem, który nosił, była pasiasta szarfa z żywego, szafranowo–
cerulejskiego jedwabiu, luźno zawiązana wokół jego pasa. Kolory rodzinne.
Formalne, zarezerwowane dla najbardziej poważnych starych tradycji.
Jehan nie był w stanie powstrzymać swojego cicho wysyczanego
przekleństwa.
Stojący obok niego w alejce Savage przesunął palce w kierunku broni.
– Wszystko w porządku. – Jehan zatrzymał rękę towarzysza, gwałtownie
kręcąc głową. – Naveen jest wysłannikiem mojego ojca.
W odpowiedzi ciemnowłosy mężczyzna skłonił głowę.
– Pozdrowienia, książę Jehanie, szlachetny najstarszy synu Rahima,
sprawiedliwego i honorowego króla plemienia Mafakhir.
Dworski ukłon, który potem nastąpił, spowodował, że zęby i kły Jehana
niemal wysunęły się z dziąseł, tak samo, jak jego oficjalny tytuł.
Naveen wyjął spod fałd tuniki zapieczętowany kawałek pergaminu. Królewski
posłaniec podał go Jehanowi w napiętym, pełnym wyczekiwania milczeniu.
Tłoczona, czerwona, woskowa pieczęć pyszniła się na odwrocie oficjalnego
listu... takiego jak ten, który Jehan otrzymał rok temu w ten sam sposób.
Rok i dzień temu poprawił się w myślach.
Przez chwilę Jehan po prostu stał bez ruchu.
9 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Wiedział jednak, że Naveen został wysłany z określonymi rozkazami
dostarczenia zapieczętowanej wiadomości, a mężczyzna głęboko zhańbiłby swój
honor, gdyby poniósł porażkę w tej misji.
Jehan wystąpił naprzód i wziął sztywny, złożony pergamin z wyciągniętej ręki
Naveena. Gdy tylko znalazł się on w posiadaniu Jehana, posłaniec królewski
obrócił się i bez słowa wrócił do ciemności.
W ciszy, która zapadła, Savage gapił się z otwartymi ustami. – O co do
cholery chodziło?
– Sprawy rodzinne. To nie jest ważne. – Jehan wsunął dokument za pas
spodni, nie otwierając go.
– To naprawdę wyglądało na ważne dla tego faceta. – Gdy Jehan zaczął
wychodzić z zaułka, Sav dostosował swoje przyspieszone tempo. – Co to jest?
Jakieś królewskie wezwanie?
Jehan odchrząknął.
– Coś w tym stylu.
– Nie przeczytasz tego?
Jehan wzruszył ramionami.
– Nie ma potrzeby. Wiem, co jest tam napisane.
Sav uniósł blond brew.
– Tak, ale ja nie.
Aby zaspokoić ciekawość przyjaciela, Jehan wyjął zapieczętowaną
wiadomość i przekazał mu ją.
– Śmiało.
10 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Sav złamał pieczęć i rozwinął pergamin, czytając, kiedy on i Jehan skręcili w
inną wąską ulicę.
– Mówi, że ktoś umarł. Wybrana para zginęła razem w katastrofie lotniczej
rok temu.
Jehan ponuro skinął głową, już doskonale świadomy tragicznej śmierci pary.
Wiadomość o ich śmierci była przyczyną pierwszego oficjalnego
zawiadomienia, które otrzymał od ojca.
Savage czytał dalej.
– To mówi, że para – samiec rasy z plemienia Mafakhir i partnerka rasy z
innego plemienia, Sanhaja, byli związani krwią w ramach paktu pokojowego między
rodzinami.
Jehan chrząknął w potwierdzeniu. Pakt obowiązywał od wieków, w wyniku
niefortunnego ciągu wydarzeń, które wywołały krwawy konflikt między jego rodziną
i najbliższymi sąsiadami, Sanhajami. Po rozlaniu wystarczającej ilości krwi po obu
stronach, w końcu ogłoszono rozejm. Rozejm, który został scementowany krwią
rozlaną w inny sposób.
Odwieczna więź dzielona między mężczyzną z linii Jehana i Dawczynią Życia
pochodzącą z rywalizującego plemienia.
Dopóki obie rodziny były związane krwią, panował pokój. Pakt nigdy nie
został zerwany. Para, która zginęła w katastrofie lotniczej, była jedynym ogniwem
łączącym rodziny w dzisiejszych czasach. Po ich śmierci pakt znajdował się w
zawieszeniu, dopóki nowa para nie spotkała się, by ożywić więź.
Sav najwyraźniej dotarł do wiadomości, której Jehan obawiał się przez
ostatnie dwanaście miesięcy.
11 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Mówi się tutaj, że zgodnie z warunkami tego paktu, jeśli więź krwi zostanie
zerwana, a żadna inna para nie zdecyduje się na jej kontynuację w ciągu roku i
jednego dnia, wówczas najstarszy niesparowany syn najstarszego samca rasy
plemienia Mafachirów i niezwiązana Dawczyni Życia w wieku zbliżonym do
trzydziestu lat z plemienia Sanhaja będą…
Długi krok Sava zaczął zwalniać, a potem mężczyzna całkowicie się
zatrzymał. Obrócił głowę w kierunku Jehana.
– Cholera jasna. Czy ty sobie żartujesz? Zostałeś wezwany do domu i do
Maroka, żeby wziąć sobie partnerkę?
Na tę samą myśl zmarszczył brwi.
– Według rytuału, tak.
Jego towarzysz wybuchnął śmiechem.
– Cholera. Gratulacje, Wasza Wysokość. To jedyna loteria, w którą cieszę
się, jak cholera, że nie wygram.
Jehan w odpowiedzi warknął przekleństwo. Chociaż w tej sytuacji nie znalazł
wiele humoru, jego przyjaciel wydawał się irytująco rozbawiony.
Sav nadal chichotał, gdy kontynuowali marsz ulicą.
– Kiedy ma się odbyć ta radosna ceremonia?
– Jutro – warknął Jehan.
Nastąpił okres wstępnego wiązania się z tą kobietą, ale szczegóły całego
procesu były niejasne. Prawdę mówiąc, nigdy nie przywiązywał dużej wagi do
drobnego druku tego paktu, ponieważ nie wyobrażał sobie, że ta wiedza
kiedykolwiek okaże się mu potrzebna.
12 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Tak naprawdę nie spodziewał się, że musi to zrozumieć i teraz, ponieważ nie
miał zamiaru brać udziału w tym przestarzałym rytuale. Ale czy mu się to podoba,
czy nie, zbytnio szanował ojca, aby zhańbić jego lub rodzinę, odmawiając
odpowiedzi na ich wezwania.
Wyglądało więc na to, że nie miał innego wyboru, jak wrócić do rodzinnej
Mrocznej Przystani w Maroku i osobiście wyrazić swoje żale.
Mógł tylko mieć nadzieję, że jego ojciec uszanuje swojego najstarszego syna
marnotrawnego na tyle, by uwolnić go od tego absurdalnego obowiązku i
niechcianych więzów, które na niego czekały.
13 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 2
Rozdział 2
Osiemnaście godzin później, świeżo po locie do Casablanki, Jehan siedział
na siedzeniu pasażera w błyszczącym czarnym Lamborghini swojego młodszego
brata, pędząc w stronę rodzinnej Mrocznej Przystani, która znajdowała się o jakąś
godzinę drogi za miastem.
– Ojciec nie sądził, że przyjedziesz. – Marcel rzucił Jehanowi krótkie
spojrzenie, jego przedramię opadło swobodnie na kierownicę, podczas gdy
elegancki Aventador pożerał oświetlony księżycem odcinek autostrady, mijając inne
pojazdy, jakby stały w bezruchu. – Muszę przyznać, że ja też nie byłem pewien, czy
się pojawisz. Tylko matka wydawała się pewna, że nie podrzesz wiadomości i nie
odeślesz jej do domu z Naveenem jako konfetti.
– Nie zdawałem sobie sprawy, że istniała taka opcja.
– Bardzo zabawne – odparł Marcel z kolejnym spojrzeniem rzuconym z
ukosa.
Jehan zwrócił uwagę na zaciemniony pustynny krajobraz za oknem.
Kwestionował swoje zdrowie psychiczne, odpowiadając na rodzinne wezwanie,
jeszcze zanim opuścił Rzym.
Dowódca drużyny Zakonu, Lazaro Archer, nie był zachwycony, gdy usłyszał o
obowiązku, zwłaszcza gdy zaogniały się sprawy i trzeba było przeciwdziałać
atakom Opus Nostrum oraz stawić czoła stu innym palącym zagrożeniom. Jehan
14 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
zapewnił Lazaro, że nieplanowany urlop był jedynie formalnością i że wróci na
patrole tak szybko, jak to możliwe... bez ciężaru niechcianej Dawczyni Życia.
Marcel manewrował wokół małego konwoju ciężarówek z dostawami pomocy
humanitarnej, bez wątpienia w drodze do jednej z wielu odległych wiosek lub
obozów dla uchodźców, które istniały w tej części świata od wieków. Gdy droga się
otworzyła, ponownie docisnął pedał gazu.
Gdyby tylko oddalali się od osiedla rodzinnego z tą zawrotną prędkością, a
nie zbliżali w jego stronę.
– Od czasu, gdy zadzwoniłeś zeszłej nocy, cała Mroczna Przystań tętni
planami i ustaleniami organizowanymi przez naszą matkę. – Marcel przemówił
przez głęboki warkot silnika. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem ją tak
podekscytowaną.
Jehan jęknął.
– Jestem tutaj, ale to nie znaczy, że zamierzam przejść przez to wszystko.
– Co? – Jehan obejrzał się i stwierdził, że twarz jego jedynego brata jest
naznaczona wyrazem niedowierzania. Jasnoniebieskie oczy Marcela, takie same
jak oczy Jehana... kolor odziedziczony po ich pięknej francuskiej matce... były
szerokie z zaskoczenia pod potarganą koroną brązowych fal. – Musisz przez to
przejść. Nie ma już więzi krwi między Mafachirami a Sanhajami. Nie, odkąd nasz
kuzyn i jego partnerka zginęli rok temu.
Kiedy Jehan nie od razu uznał powagę problemu, jego brat zmarszczył brwi.
– Jeśli minie rok i dzień bez naturalnego łączenia się między rodzinami,
warunki paktu wyraźnie określają…
– Wiem, co mówią. Wiem też, że te warunki zostały napisane w zupełnie
innych czasach. Nie żyjemy już w średniowieczu. – I dzięki, kurwa, za to,
15 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
podziękował w myślach. – Pakt jest reliktem, który należy wycofać. Mam nadzieję,
że przekonanie o tym naszego ojca nie zajmie zbyt wiele czasu.
Marcel zamilkł, gdy zjechali z autostrady i wytyczyli drogę do pustynnego
kwartału, który stanowił własność ich rodziny. Po kilku minutach skręcili w prywatną
drogę.
Ziemie rodzinne były bujne i rozległe. Gęste skupiska drzew palmowych
błyszczały na tle nocnego nieba, małe oazy pośród rozległych powierzchni
ciemnego, jedwabistego piasku. Naprzeciwko znajdowała się żelazna brama i
wysoka ceglana ściana ogrodzenia, która zabezpieczała masywny kompleks, w
którym dorastał Jehan.
Jeszcze zanim zbliżyli się do luksusowei Mrocznej Przystani, jego stopy
drgnęły w butach z pragnienia ucieczki.
Kiedy zatrzymali się przed bramą i czekali na wpuszczenie do środka, Marcel
obrócił się na siedzeniu w kierunku Jehana.
Jego młodzieńcza, dwudziestoczteroletnia twarz była poważna.
– Pakt nigdy nie został zerwany. Wiesz o tym, prawda? Ani razu przez sześć i
pół wieku. To nie jest relikt. To tradycja. Tego rodzaju rzeczy mogą nie być dla was
święte, ale dla naszych rodziców są. Są również święte dla Sanhajów.
Jego brat był tak poważny, że może istniał inny sposób na uniknięcie tej kuli.
– Jeśli wierzysz w to tak mocno, dlaczego zamiast tego nie podnieść
pochodni? Zajmij moje miejsce, a wtedy ja będę mógł się odwrócić i wrócić do
mojej pracy z Zakonem.
– Och, nie. – Marcel energicznie pokręcił głową. – Nawet gdybym chciał...
czego nie chcę... bez kolejnej naturalnie skojarzonej pary występującej pomiędzy
naszymi rodzinami, pakt wzywa do tego najstarszego syna najstarszego
16 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
mężczyzny z naszej linii. To znaczy ciebie. Poza tym bywają są gorsze losy.
Seraphina Sanhaja jest cudowną kobietą.
Serafina. Po raz pierwszy usłyszał imię swojej narzeczonej. Jedwabiste,
egzotyczne imię. Sam jego dźwięk sprawił, że krew w żyłach Jehana stała się nieco
gorętsza. Odrzucił to uczucie z westchnieniem, gdy spojrzał na brata. Nie mógł
zaprzeczyć, że część niego była zaintrygowana, aby dowiedzieć się więcej.
– Widziałeś ją?
Marcel skinął głową.
– Ona i jej siostra, Leila, są oszałamiające.
Nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że były kompatybilne z członkami rasy.
Mimo że nie miały wampirzych cech takich jak Jehan, półludzkie, półatlantyckie
samice zwane Dawczyniami Życia były bez wyjątku skończonymi pięknościami.
Świadczyła o tym jego urodzona w Paryżu matka. Podobnie jak ognista partnerka
Lazaro Archera, Melena.
– Więc co jest z nią nie tak? – mruknął Jehan. – Niech zgadnę. Jest
zgryźliwą, kłótliwą złośnicą? A może jest gorzej, to łagodna mała myszka, która boi
się własnego cienia?
– Ależ, żadne z powyższych. – Marcel uśmiechnął się szeroko,
przeprowadzając Lamborghini przez otwarte bramy. – Jest urocza, Jehan. Wkrótce
się przekonasz.
Nie, jeśli będę miał coś do powiedzenia na ten temat. Krzyżując ręce, rozparł
się na miękkim skórzanym siedzeniu w kolorze świeżego masła.
– Jutro mam lot powrotny do Rzymu. Sądzę, że to daje mi dość czasu na
powiedzenie naszym rodzicom, że jest mi przykro i wyniesienie się stąd.
17 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Nie możesz tego zrobić. Wszystko jest już wprawione w ruch. Mówiłem ci,
że ustalenia zostały dokonane zaraz po twoim telefonie.
Jehan zaklął pod nosem.
– Gdybym zdawał sobie sprawę, że nasi rodzice zaakceptują pakt bez
zapytania mnie o zdanie, mógłbym oszczędzić wszystkim wysiłku. Powinienem był
im powiedzieć przez telefon, że mnie to nie interesuje i zostaję w Rzymie. Niestety
jest już na to za późno. Wszelkie poczynione ustalenia będą musiały zostać
anulowane.
– Nie sądzę, że rozumiesz, bracie. – Marcel zwolnił, gdy wjechali na
półksiężyc podjazdu pod imponującym łukowym wejściem do Mrocznej Przystani. –
Próbne wiązanie zaczyna się jutro. Co oznacza, że rodziny zbierają się dzisiaj na
oficjalnym spotkaniu. Odbędzie się formalne zapoznanie, a następnie tradycyjny
spacer po ogrodzie o północy i obrócenie klepsydry, aby uczcić uroczysty początek
okresu próbnego wiązania. – Niewiedza Jehana musiała być tak oczywista, jak jego
brak zainteresowania. Marcel zmarszczył brwi. – Nie masz pojęcia, o czym mówię,
prawda? Na miłość boską, pakt istnieje od stuleci, jednak ty nigdy nie poświęciłeś
czasu na przestudiowanie jego warunków?
– Byłem zajęty.
Usta Marcela wykrzywiły się, słysząc tę arogancką odpowiedź, ale było
jasne, że traktował pakt poważnie. Najwyraźniej wszyscy tak robili, poza Jehanem.
Przez chwilę poczuł ból z powodu swojej nieobecności przez te wszystkie
lata. To był jego wybór, by odejść, jego wybór, aby pójść własną drogą, zamiast
zadowolić się uprzywilejowanym, choć dusznym światem, tym, który został mu
przeznaczony z racji urodzenia. Tęsknił bardziej za przygodą niż tradycją i sądził,
że zawsze tak będzie.
– Tak więc, o czym dokładnie chodzi w tym próbnym wiązaniu?
18 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– To okres ośmiu nocy spędzonych razem w odosobnieniu. Brak
odwiedzających, brak komunikacji ze światem zewnętrznym w jakiejkolwiek formie.
Tylko wasza dwójka, sama w odosobnieniu w oazie na granicy ziem naszych i
Sanhajów.
– Innymi słowy, uwięzienie na tydzień i dzień z kobietą, która może, ale nie
musi, być chętna na cały ten rytuał wymuszonego uwodzenia. Po czym... publiczna
więź krwi pod groźbą miecza?
– Wymuszone uwodzenie? Publiczna więź krwi? –Marcel gapił się na niego,
jakby oszalał. – W próbnym wiązaniu chodzi o zgodę, Jehan. Dotknij Seraphiny
wbrew jej życzeniom, a jej rodzina ma prawo odrąbać ci głowę. Napij się jej krwi
bez jej pozwolenia i nikt już nie będzie się bał, ponieważ Sanhajowie zemszczą się
na całym plemieniu Mafakhir. To poważne gówno.
Nie wspominając już, że archaiczne. Mimo że nie miał zamiaru dotykać
Seraphiny Sanhaji ani żadnej innej kobiety, która nie była jego własnym wyborem,
ciekawość Jehana była rozbudzona. – Myślałem, że celem całego paktu jest
zabezpieczenie pokoju między naszymi dwiema rodzinami więzami krwi.
– Tak – powiedział Marcel. – Ale tylko wtedy, gdy próbne wiązanie jest udane.
– To znaczy?
– Musi być wzajemne porozumienie. Musi być miłość. Jeśli para nie ma
ochoty być razem na koniec próbnego wiązania, ta dwójka może pójść własną
drogą, a następnie pakt przechodzi do następnej pary w linii.
A więc jest klauzula wykluczająca? Brwi Jehana uniosły się ze zdziwienia.
– To najlepsza wiadomość, jaką słyszałem przez całą tę noc.
Jego brat sapnął z frustracją.
19 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Nie wiem, dlaczego próbuję ci to wyjaśnić. Warunki zostaną szczegółowo
określone podczas jutrzejszej ceremonii.
Ceremonii, w której Jehan nie miał zamiaru uczestniczyć.
Marcel zaparkował przed bogatą posiadłością i zgasił silnik. Nożycowe drzwi
Aventadora uniosły się w górę i dwa samce rasy opuściły pojazd.
Kiedy zaczęli się wspinać po szerokich, polerowanych kamiennych schodach
prowadzących do drzwi wejściowych Mrocznej Przystani, Jehan zapytał:
– Kto jest następną parą w kolejce po Seraphinie i mnie?
– To byłaby kolejna Dawczyni Życia najbliższa wiekowi trzydziestu lat w
rodzinie Sanhaja, oraz najstarszy, niezwiązany syn drugiego najstarszego samca
rasy w naszej linii. Pamiętasz kuzyna, Fariqa.
Jehan zadygotał w myślach z obrzydzenia.
– Fariq, który jako chłopiec był dumny ze swojej kolekcji martwych owadów i
węży?
Marcel zachichotał.
– Nie bez powodu nosi przydomek Grabarz.
Jehan nie mógł powstrzymać się od poczucia winy, że jego odmowa zawarcia
paktu oznaczałaby, że jakiś nieszczęsna Dawczyni Życia musiałby w końcu spędzić
osiem nocy sam na sam z tym odpychającym mężczyzną.
Ale nie czuł się wystarczająco winny, by pozwolić na kontynuację tej farsy.
Musiał to wszystko zatrzymać, zanim wszystko zabrnie zbyt daleko.
– Ojciec czeka na ciebie w swoim gabinecie – powiedział mu Marcel, gdy
dotarli na szczyt schodów. – Wszyscy inni są w głównym salonie, gdzie odbędzie
się formalna prezentacja.
20 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Alarm przeszył go po tej ostatniej informacji. Jehan złapał umięśnione ramię
brata.
– Wszyscy inni?
– Matka i Sanhajowie. I Seraphina, oczywiście.
Ach, kurwa. Jeśli pomyślał, że było wystarczająco źle, zanim zszedł dziś
wieczorem z pokładu samolotu, to sytuacja właśnie znalazła się w strefie katastrofy.
– Są tutaj teraz? Wszyscy?
– Tak jak ci mówiłem. Wszystko jest już zainicjowane i gotowe do
rozpoczęcia. Czekaliśmy tylko na twoje przybycie, bracie.
21 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 3
Rozdział 3
Z holu dobiegło brzmienie głębokich, męskich głosów. Do tego momentu
niewielka grupa przebywająca w eleganckim salonie Mrocznej Przystani była zajęta
dyskusją o pogodzie i tuzinem innych lekkich tematów. Ale cichy pomruk stłumionej
rozmowy gdzieś za pozłacanymi ścianami sprawił, że atmosferę w pokoju przeszył
wyczuwalny impuls oczekiwania.
– Ach, moi synowie w końcu przybyli. – Simone Mafakhir, piękna i
opanowana, uśmiechnęła się ze swojego miejsca na jedwabnym tapczanie, a jej
błękitne oczy błyszczały z podniecenia. – Wiem, że Jehan będzie zachwycony, że
wreszcie cię spotka, Seraphino.
Usta Seri nagle stały się zbyt suche, by zdołała się odezwać, ale uprzejmie
skinęła głową i odwzajemniła ciepły uśmiech brunetki.
– Seraphina przez cały dzień nie mówiła o niczym innym – powiedziała
matka Seri, siedząca obok niej na aksamitnej kanapie naprzeciwko Simone. –
Odkąd wróciła dziś rano do domu, była bardzo ciekawa Jehana. – Dodała klepiąc
dłoń córki.
Siedząca po drugiej stronie Seri jej jasnowłosa, dwudziestodwuletnia siostra,
Leila, ledwo stłumiła chichot.
To była prawda. Sera była pełna pytań, odkąd rodzice wezwali ją do domu.
Wciąż nie wiedziała zbyt wiele o Jehanie, poza tym, że przyleciał dziś wieczorem z
Rzymu, gdzie mieszkał od wielu lat. Oraz że przyjechał, ponieważ został wezwany
22 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
do wypełnienia swojej roli w starożytnym pakcie o wiązaniu, który istniał między ich
rodzinami przez pół tuzina wieków.
Tak samo jak ona.
To znaczy, jeśli zdołała przetrwać wieczór bez skorzystania z najbliższej drogi
ucieczki.
Przycisnęła dłoń do czoła, które nagle stało się lepkie. Serce waliło jej jak
młotem, a płuca sprawiały wrażenie, jakby nagle ściśnięto je w imadle.
Wstała, niestabilnie na wysokich obcasach, do których nie była
przyzwyczajona. Zwiewna, różowoczerwona sukienka, którą pożyczyła od Leili pod
naciskiem siostry, zafalowała wokół jej kolan, gdy zakołysała się oszołomiona,
walcząc z ogarniającą ją falą mdłości.
– Czy byłoby możliwe, um... żebym przeprosiła was na chwilę... muszę się
odświeżyć?
– Tak, oczywiście – odpowiedziała Simone. – Tuż obok korytarza jest pokój
dla pań.
Oboje rodzice spojrzeli na nią z prawdziwą troską.
– Wszystko w porządku, kochanie? –zapytała jej matka.
– Tak. – Sera lekko skinęła głową, co tylko pogłębiło jej oszołomienie. –
Wszystko w porządku, naprawdę.
Musiała się stąd wydostać, zanim zemdleje lub zwymiotuje.
Leila podniosła się z miejsca i chwyciła ją za łokieć.
– Pójdę z tobą.
23 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Ruszyły razem ku wyjściu z pokoju, Sera praktycznie wyrwała się siostrze
niemal biegnąc. Po bezpiecznym zamknięciu się w dużej gotowalni Sera bezsilnie
oparła się plecami o drzwi.
– Co, do diabła, jest z tobą nie tak? – wyszeptała Leila.
Sera przełknęła budujący się krzyk.
– Nie mogę tego zrobić. Myślałam, że może dam radę... dla naszych
rodziców, ponieważ to jest dla nich tak ważne... ale nie mogę. Mam na myśli całą
tę sytuację... pakt, próbne wiązanie? To szalone, prawda? Nigdy nie powinnam
była
się
na
to
zgadzać.
– Wszystko działo się zbyt szybko. Wczoraj rano do odległej placówki, gdzie
pracowała, dotarł e–mail od jej rodziców. Wiadomość była krótka i tajemnicza,
oznajmiająca jej, że jest natychmiast potrzebna w domu.
Przerażona i ogarnięta obawami porzuciła wszystko i przyjechała z
powrotem... tylko po to, by dowiedzieć się, że ten nagły wypadek wymagający jej
obecności był starym, stęchłym porozumieniem, które wysłałoby ją gdzieś z
zupełnie nieznajomym samcem rasy, który może nie rozumieć ani nie przejmować
się tym, że jej tętnica szyjna nie jest do zdobycia, niezależnie od tego, czego może
wymagać pakt między ich rodzinami.
O Boże. Jej żołądek znów zaczął wirować. Przycisnęła dłoń do brzucha i
wzięła uspokajający oddech.
Krążyła po gotowalni, a jej głos zaczął się podnosić.
– Muszę się stąd wydostać. Nie mogę tego zrobić, Leila. Musiałam zupełnie
stracić rozum, że w ogóle postanowiłam przyjść tu dziś wieczorem.
Siostra wpatrywała się w nią cierpliwie, a jej łagodne zielone oczy patrzyły
współczująco, gdy pozwalała Seri się wygadać.
24 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Po prostu się denerwujesz. Ja też byłabym nerwowa na twoim miejscu. Ale
nie sądzę, żebyś oszalała przychodząc tutaj. I nie sądzę też, by porozumienie
między naszymi rodzinami było szalone. – Założyła blond kosmyk za ucho i
wzruszyła ramionami. – Nie bez powodu przetrwało te wszystkie lata. Właściwie
myślę, że to trochę romantyczne.
– Romantyczne? – zadrwiła Sera. – Co jest romantycznego w rozejmie
zawartym po latach rozlewu krwi wynikłego z porwania dziewiczej Dawczyni Życia z
naszego plemienia przez barbarzyńskiego mężczyznę rasy, które miało miejsce
sześćset lat temu?
Leila westchnęła.
– Wtedy było inaczej. I to było romantyczne, ponieważ się w sobie zakochali.
Sera uniosła brwi, rzucając wyzwanie.
– Tragiczne, ponieważ pomimo ich więzi krwi, oboje w końcu zginęli
rozpoczynając długą, gwałtowną wojnę.
Sera znała całą tę, tragiczną historię, tak samo jak jej siostra. To była
praktycznie legenda w rodzinie Sanhaja. A jeśli miałaby być szczera, to jakaś jej
część cierpiała z powodu tej dawno zmarłej pary i ich przeklętej miłości.
Ale to nie zmieniło faktu, że wieki później stała tutaj w zamkniętej gotowalni,
mając na sobie pożyczoną sukienkę i sandały na wysokich obcasach, a tuż obok, w
korytarzu czekał na nią mężczyzna rasy, którego nigdy wcześniej nie spotkała i
oczekiwał, że wyjedzie z nim na osiem długich nocy... a wszystko to z
błogosławieństwem ich rodziców i nadzieją, że mogą powrócić szalenie w sobie
zakochani i związani krwią na wieczność.
Śmieszne.
Sera pokręciła głową.
25 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Mogło być prawdą, że przed wiekami najlepszym sposobem na
zagwarantowanie pokoju było przekształcenie wroga w rodzinę – przyznała. – Ale
chyba teraz to już nie jest konieczne. Od dziesięcioleci nie było konfliktu między
Mafachirami a naszą rodziną.
Leila przechyliła głowę.
– A skąd wiesz, że to nie dlatego, że pakt obowiązywał przez cały ten czas?
Od samego początku nigdy nie było momentu, kiedy między naszymi rodzinami nie
było co najmniej jednej pary związanych krwią partnerów. A jeśli chodzi o teraz, to
co jeśli pakt naprawdę jest jedyną rzeczą, która utrzymuje pokój? To nigdy nie
zostało złamane ani przetestowane, Sera. Czy naprawdę chcesz być pierwszą,
która to wypróbuje?
Przez chwilę, słysząc stanowczą odpowiedź swojej siostry, Seraphina prawie
dała się wciągnąć w ten cały mit. W wieku dwudziestu siedmiu lat była praktyczną,
niezależną kobietą, która znała własny umysł i swoją wartość, ale była w niej
niewielka część... być może istniała ona w sercu każdej kobiety... która wciąż
chciała wierzyć w bajki i romantyczne historie.
Chciała wierzyć w wieczną miłość i szczęśliwe zakończenia, ale nie to
czekało ją po drugiej stronie drzwi gotowalni.
– Pakt nie jest magią, a próbne wiązanie nie jest romantyczne. To wszystko
głupie, przestarzałe bzdury.
– Cóż, nazwij to jak chcesz – mruknęła Leila. – Ja myślę, że to jest urocze.
– Wątpię, czy byłabyś tak entuzjastycznie nastawiona, gdybyś była tą, która
ma zostać wyrwana ze swojego świata i wszystkich rzeczy, które są dla ciebie
ważne, tylko po to, aby zostać posadzoną na kolana jakiegoś obcego mężczyzny
jako jego bezwolna zabawka. – Sera pomyślała o swojej młodszej siostrze i o jej
rozmarzonych oczach. – A jednak, może ty byś była.
26 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Leila zaśmiała się i pokręciła głową.
– Próbne wiązanie trwa tylko tydzień. I nie zostaniesz posadzona na czyjeś
kolana czy trzymana wbrew swojej woli. Powinniście się poznać z dala od rozrywek
świata zewnętrznego. To wszystko. Umocnienie więzi w odosobnionej oazie jest
symboliczne bardziej niż cokolwiek innego. Poza tym mogę wyobrazić sobie gorsze
rzeczy niż spędzenie tygodnia w pięknym otoczeniu, poznając bliżej przystojnego
samca rasy. Takiego, który jest również księciem.
Sera zadrwiła.
– Księciem jedynie z nazwy. Stare plemiona tego regionu nie są bardziej
królewskie niż ty czy ja. – One nie były księżniczkami. Zaadoptowane przez Omara
i Aminę Sanhajów jako niemowlęta z domów dziecka dla biedoty, nie miały na to
szansy. Sera spojrzała na siostrę z zaciekawieniem. – Skąd wiesz, że Jehan jest
przystojny? Myślałam, że nigdy go nie spotkałaś.
– Nie spotkałam go, ale skoro należy do rasy, na pewno będzie miał
kasztanowe włosy swojej matki i jej niesamowite niebieskie oczy. Tak samo, jak
jego brat, Marcel.
Sara przewróciła oczami.
– Cóż, nie dbam o to, jak on wygląda i nie obchodzi mnie jego rodowód. Nie
szukam partnera, a nawet gdyby tak było, na pewno nie zrobiłabym tego w ten
sposób.
Jednak pomimo tego... pomimo niechęci do bycia częścią jakiejś
przestarzałej umowy, której data ważności, według opinii Sari już dawno wygasła...
wiedziała, że nie może unikać obowiązku wobec rodziny.
Uhonorowanie paktu było ważne dla jej rodziców, co czyniło go ważnym
również dla niej.
27 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
I był jeszcze jeden, bardziej samolubny powód, dla którego w końcu zgodziła
się dzisiaj tu przyjść.
Kilkaset tysięcy powodów. Kwota jej funduszu powierniczego, którą ojciec
zgodził się przekazać jej wcześniej. Będzie miała to wszystko pod koniec
tygodnia... po tym, jak skończy się jej próbne wiązanie z Jehanem Mafakhirem.
Sera potrzebowała tych pieniędzy.
Mimo że ojciec ją kochał, wiedział, że nie będzie w stanie odwrócić się od
tego, co jej zaoferował. Nie wtedy, gdy tak wiele mogła zrobić z tego rodzaju darem.
Co nie znaczyło, że musiało się jej to podobać.
Nie oznaczało to również, że musi polubić Jehana Mafakhira.
W rzeczywistości była zdeterminowana, aby unikać go tak bardzo, jak to
możliwe, przez czas ich wspólnego uwięzienia. Gdyby miała szczęście, może
nawet nie musieliby ze sobą rozmawiać.
Nieszczęśliwa z powodu tego pomysłu wydała z siebie powolne westchnienie
rezygnacji.
– To tylko osiem nocy, prawda?
Leila skinęła głową, a potem jej oczy rozszerzyły się na dźwięk miarowych
kroków i głębokich głosów na korytarzu. Przyłożyła palec do ust, otworzyła drzwi i
wyjrzała. Zameldowała Seri cichym szeptem.
– Jehan właśnie wszedł do salonu ze swoim ojcem i Marcelem. Nie możesz
pozwolić mu czekać. Musimy stąd wyjść!
Bańka niepokoju, z którą walczyła Sera, nagle przerodziła się w gorączkową
panikę.
– Już? Myślałam, że będę miała jeszcze kilka minut…
28 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Teraz Sera! Chodźmy! – Chwytając siostrę za ramię, Leila otworzyła drzwi i
wyprowadziła ją na zewnątrz. Gdy ruszyły w stronę salonu, Leila nachyliła się i
szepnęła tuż przy uchu Seri. – Nawiasem mówiąc, miałam rację. On jest więcej niż
przystojny.
29 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 4
Rozdział 4
Jehan nie był pewien, co stanowiło najbardziej przekonujący argument
stojący za jego zgodą na udział w próbnym wiązaniu: szczera perswazja jego brata
w drodze do Mrocznej Przystani, czy stoickie powitanie jego ojca i wynikające z
tego oczywiste, chociaż nie wypowiedziane, oczekiwanie, że jego najstarszy syn
uchyli się od obowiązku wobec rodziny.
Gdyby spotkał go wściekły postulat, że musi wziąć na siebie
odpowiedzialność za pakt z Sanhajasami, Jehanowi łatwiej byłoby obrócić się na
pięcie i wyruszyć w drogę powrotną do Casablanki, aby złapać najwcześniejszy lot
z powrotem do Rzymu.
Jednak jego ojciec nie wybuchnął gniewem ani nie uderzył pięściami w
biurko, gdy Jehan wszedł do jego gabinetu kilka minut temu, aby wyjaśnić, że nie
chce brać udziału w obowiązkach, czekających na niego w salonie. Rahim Mafakhir
wysłuchał go w milczącej zadumie. Potem po prostu wstał i bez słowa podszedł do
drzwi swojego gabinetu.
Nie żeby musiał coś mówić. Jego brak reakcji głośno i wyraźnie wyrażał jego
opinię.
Oczekiwał odmowy Jehana. Był w pełni przygotowany na to, że marnotrawny
syn zawiedzie jego i resztę rodziny.
I chociaż Jehan chciał udawać, że nic mu nie jest, to naprawdę go to
zabolało.
30 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Dokładnie w tym właśnie momencie... gdy silna dłoń ojca owinęła się wokół
klamki, a jego surowa twarz wypełniła się ponurym rozczarowaniem... Jehan
wyrzucił z siebie słowa, co do których był pewien, że będzie ich żałował.
– Zrobię to – powiedział. – Spędzę osiem nocy z kobietą Sanhajów, zgodnie
z paktem. Nic więcej. Potem, po zakończeniu próbnego wiązania i wypełnieniu
mojego obowiązku, wrócę do Rzymu, a pakt może przejść na najbliższych
krewnych w naszych liniach.
Teraz, gdy Jehan wszedł do salonu ze swoim ojcem i Marcelem, poczuł małą
iskierkę nadziei.
Nie było jej tam. Tylko jego matka i niespokojnie wyglądająca para, którą jak
przypuszczał byli Omar i Amina Sanhajarowie. Żadnego śladu nieznanej Dawczyni
Życia, którą miał formalnie poznać dzisiejszego wieczoru.
Cholera jasna. Czy istnieje nadzieja, że córka Sanhajów położyła kres tej
farsie?
– Oto jesteśmy! – Zza jego pleców zabrzmiał żywiołowy głos, gasząc jego
nadzieję, zanim zdążyła się w pełni rozpalić.
Głos należał do długonogiej blondynki o megawatowym uśmiechu i ładnych
jasnozielonych oczach. Atrakcyjna. Z pewnością wesoła i energiczna. Jeśli chodzi o
czasowe przebywanie razem, Marcel miał rację... istniały gorsze wyroki, które
musiałby znieść.
Blondynka zatrzymała się, by spojrzeć za siebie, i wtedy Jehan zdał sobie
sprawę ze swojego błędu.
– Chodź, Seraphina! – Chwyciła dłoń wysokiej brunetki o bujnych lokach,
która zawahała się na chwilę za progiem. – Nie wstydź się. Wszyscy na ciebie
czekają.
31 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Blondynka była śliczna, jak zapewnił go Marcel. Ale jej powściągliwa,
ciemnowłosa siostra była kimś znacznie więcej.
Została pobłogosławiona figurą bogini i twarzą anioła, a kiedy pojawiła się w
drzwiach, Jehan ledwo powstrzymywał się, aby nie gapić się na nią jak wioskowy
głupek. Spojrzał krótko na swojego brata i zobaczył, że Marcel szeroko się
uśmiecha.
Cholera.
Jednym słowem Seraphina Sanhaja była niesamowita.
Para oczu o długich rzęsach w bogatym kolorze drzewa sandałowego z
drobinkami złota, obramowana kaskadą brązowych loków uniosła się, by spotkać
się z magnetycznym spojrzeniem Jehana. Jej twarz była delikatna w kształcie
serca, o egzotycznym układzie drobnych kości i gładkiej, oliwkowej skórze
muśniętej słońcem, która rozpalała się narastającym rumieńcem, gdy na niego
patrzyła.
Jehan nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak to możliwe, że ta oszałamiająca
kobieta zdołała przekroczyć wiek dwudziestu lat i żaden inny mężczyzna rasy nie
uwięził jej we więzi krwi.
Puls przyśpieszył mu na jej widok, wysyłając ciepło do jego żył. Mimo że nie
poszukiwał partnerki, jako gorącokrwisty samiec rasy, nie był w stanie zaprzeczyć
intensywnej reakcji jego ciała na tę samicę. Powoli wciągnął powietrze, a jego
wyostrzone zmysły zarejestrowały jej słodki, cynamonowy zapach i subtelne
przyspieszenie bicia jej serca, gdy trzymał ją w swoim nieustępliwym spojrzeniu.
Przez chwilę żałował, że nie wykazywał żadnego zainteresowania prawami
plemiennymi ani starożytnymi paktami, które były w stanie sprawić, że Seraphina
Sanhaja znalazłaby się w jego towarzystwie... jeszcze lepiej w jego łóżku... na
następne osiem nocy.
32 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Jej siostra pociągnęła ją do przodu z lekkim chichotem.
– Czy to nie ekscytujące ?
Tam, gdzie Leila skrzyła się od niepohamowanego entuzjazmu, Seraphina
była prawie niemożliwa do odczytania. Jej pełne wargi zacisnęły się, gdy
przyglądała mu się w milczeniu, a jej wyraz twarzy był idealnie opanowany,
niezgłębiony.
Stojąc przed nim była powściągliwa i zdystansowana.
Oceniająca i... nie pod wrażeniem?
Brwi Jehana uniosły się. Nie chciał przyznać, że jej wyraźny brak
zainteresowania był ciosem w jego męskie ego. Z gęstymi, ciemnymi włosami do
ramion, śniadą skórą i jasnoniebieskimi oczami nigdy nie narzekał na brak kobiecej
uwagi.
Do diabła. Co go obchodziło, jeśli nie podobało jej się to, co widziała?
Nadchodzący tydzień minie dużo szybciej, jeśli nie będzie musiał spędzać go z
rumieniącą się, mrugającą rzęsami Dawczynią Życia, która nie mogłaby się
doczekać, aby ofiarować mu swoją żyłę.
Jehan wpatrywał się w Seraphinę nieustępliwie, nawet gdy już dokonano
formalnej prezentacji.
Wciąż próbował ją rozgryźć w trakcie czegoś, co wydawało się być
nieskończenie uprzejmą, choć nieco krępującą rozmową w salonie. Ich rodzice
prowadzili miłą konwersację. Marcel i Leila zaczęli swobodnie dyskutować o
książkach, muzyce i bieżących wydarzeniach. Oboje wyraźnie starali się włączyć
do rozmowy Jehana i Seraphinę.
To nie działało.
33 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Myśli Jehana wróciły do jego grupy zadaniowej w Rzymie. Kiedy dzisiejszej
nocy rozmawiał z Lazaro Archerem, dowiedział się, że krążyły pogłoski o tym, iż
Opus Nostrum rozprowadza broń po całej Europie i prawdopodobnie wysyła ją
również do Afryki.
Choć miał opóźnić swoją misję dla Zakonu zaledwie o tydzień, już miał
ochotę ubrać się w swój mundur patrolowy i przypasać broń, a nie wpychać się w
białą koszulę, ciemne spodnie i lśniące czarne buty, które nosił odkąd przyjechał z
lotniska.
Jeśli chodzi o Seraphinę, to miał wrażenie, że dzieli ją zaledwie kilka sekund
od pobiegnięcia do najbliższego wyjścia.
Ta skądinąd chłodna i powściągliwa kobieta podskoczyła, gdy zegar wybił
dwunastą. Uśmiechnęła się słabo, gdy jej matka zaczęła klaskać w
podekscytowaniu.
– Już czas! – Amina Sanhaja zapiszczała z drugiego końca pokoju. –
Ruszajcie, wy dwoje. Dalej!
Gdy ich rodziny zaczęły wypychać ich razem z salonu, Jehan spojrzał
pytająco na Seraphinę.
– Spacer po ogrodzie o północy – mruknęła pod nosem, to była pierwsza
rzecz, którą tej nocy powiedziała bezpośrednio do niego. Patrzyła na niego, jakby
była zirytowana, że musi mu to wyjaśniać. – To część tradycji.
Ach, racja. Marcel wspominał coś o tym w samochodzie, ale Jehan ledwie go
słuchał. Wolałby raczej patrzeć, jak usta Seraphiny wyjaśniają mu to ponownie.
Delikatnie odchrząknęła.
– O północy powinniśmy wyjść tylko we dwoje, aby zainicjować obrót
klepsydry i początek naszego…
34 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Wyroku? – podpowiedział cierpko.
Zaskoczenie uniosło jej delikatne brwi.
Jehan uśmiechnął się złośliwie i gestem nakazał jej, aby szła przed nim.
– Panie przodem, proszę.
Gdy ich rodzice i rodzeństwo tłoczyli się za drzwiami salonu, odprowadzając
ich wzrokiem, on i Seraphina wyszli z pokoju i ruszyli korytarzem w stronę pary
łukowatych szklanych drzwi prowadzących do oświetlonych księżycem ogrodów za
Mroczną Przystanią.
Noc na pustyni była chłodna, rześka i nieskończenie ciemna. Nad nimi
błyszczały gwiazdy, a półksiężyc jarzył się mleczną bielą na tle bezkresnej czerni
aksamitu nieba.
Mogłoby być romantycznie, gdyby kobieta idąca obok niego nie stawiała
każdego ostrożnego kroku tak, jakby prowadzono ją na szubienicę. Oglądała się za
siebie już po raz szósty w ciągu ostatnich paru minut.
– Nadal tam są? – zapytał Jehan.
– Tak – powiedziała. – Wszyscy stoją przed oknem i obserwują nas.
Mógł to naprawić.
– Chodź ze mną.
Ujął ją za łokieć i schował się wraz z nią opuszczając główną alejkę i
skręcając ku jednej z wielu krętych ścieżek, które przecinały zadbane kwatery
bukszpanów oraz kwitnące, pachnące żywopłoty.
Słodki zapach jaśminu i różu unosił się w nocnym powietrzu, ale to inny
zapach... cynamon i coś o wiele bardziej egzotycznego... sprawił, że oddychał
nieco głębiej, gdy prowadził Seraphinę do bardziej odosobnionej części ogrodu.
35 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Została w tyle o kilka kroków. Podążając za nim niemal drobiła w miejscu na
wysokich szpilkach. Kiedy obejrzał się przez ramię, zobaczył, że jej śliczną twarz
wykrzywia wyraz cierpienia. Potem zatrzymała się całkowicie i pokręciła głową.
– Już wystarczy.
– Spokojnie, Seraphino. Nie zamierzam popchnąć cię pomiędzy hibiskusy i
okryć hańbą.
Jej oczy rozszerzyły się na sekundę, ale potem zmarszczyła brwi patrząc na
niego z wyrazem bezradności.
– Nie dlatego się zatrzymałam. Te buty… zabijają mi stopy.
Jehan wrócił do niej. Spoglądając na wysokie szpilki, cicho przeklął.
– Nie wątpię, że cię zabijają. W odpowiednich rękach te rzeczy mogłyby stać
się śmiercionośną bronią.
Uśmiechnęła się – szczerym, chwytającym za serce uśmiechem, który
pojawił się i zniknął w jednej chwili.
– Przytrzymaj się mojego ramienia.
Jej palce spoczęły na nim, wzbudzając w jego żyłach szybki, nieoczekiwany
prąd gorącej krwi. Jehan próbował ignorować jej dotyk, gdy sięgnął i podniósł jej
lewą stopę. Odpiął ładny, ale niepraktyczny but i zsunął go.
Westchnienie ulgi Seraphiny, gdy uwolnił jej stopę, podziałało na niego
jeszcze mocniej niż jej dotyk. Zaciskając zęby, aby zniechęcić kły do wyskoczenia z
dziąseł w reakcji na żar we krwi, Jehan szybko uwinął się z drugim butem, a
następnie odsunął się od niej.
– Lepiej? – Jego głos stał się twardszy. Tak samo, jak inna część anatomii.
36 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– O wiele lepiej. – Spojrzała na niego ostrożnie, kiedy odebrała od niego
sandałki, które zwisały mu z palca. – Dziękuję.
– Cała przyjemność po mojej stronie. – I tak było. Bardziej, niż mógłby chcieć
się do tego przyznać. Skinął ku niej głową. – Ile masz lat, Seraphino?
– Przepraszam?
Od razu poczuł się grubianinem, że o to zapytał, ale jakaś jego cząstka
chciała wiedzieć. Potrzebowała wiedzieć.
– Powinniśmy się poznawać, prawda?
Przypomnienie tego uspokoiło jej oburzenie.
– Mam dwadzieścia siedem lat. Dlaczego chcesz wiedzieć?
– Właśnie się zastanawiam dlaczego nie jesteś jeszcze połączona w parę i
związana krwią. Wychowałaś się w Mrocznej Przystani, więc musisz znać wielu
samców rasy. Gdyby którykolwiek z tych, których znam, kiedykolwiek cię ujrzał,
przynajmniej setka z nich wydeptywałaby ścieżkę do twoich drzwi.
Patrzyła na niego przez chwilę w niepewnej ciszy, a potem wzruszyła
ramionami.
– Może wolę ludzi.
Cholera. Nawet nie wziął tego pod uwagę.
– A wolisz?
– Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się za bardzo nad ideą więzi krwi.
Moje życie jest pełne i wciąż jestem zajęta innymi sprawami.
37 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Zaczęła od niego odchodzić, boso poruszając się lekko i płynnie po
betonowej ścieżce. I nie mógł nie zauważyć, że tak naprawdę nie odpowiedziała na
jego pytanie.
Podszedł do niej.
– Jakie rzeczy sprawiły, że byłaś tak zajęta, że wciąż nie jesteś w związku i
zbliżasz się do dojrzałego wieku trzydziestu lat?
Uśmiechnęła się z lekką drwiną, ale w jej głosie brzmiało rozbawienie.
– Ważne rzeczy.
– Takie jak?
– Zgłaszam się do wolontariatu w niektórych obozach przygranicznych,
opiekując się ludźmi, którzy zostali wysiedleni ze swoich miejsc na ziemi z powodu
wojen i innych katastrof. Wydaje mi się, iż można powiedzieć, że to stało się moim
powołaniem.
Cóż, nie spodziewał się tego. To prawda, że nie wyglądała na typową
trzpiotkę, wychowaną w luksusach, która przez cały dzień fruwała w fantazyjnych
sukienkach i w sandałach na wysokich obcasach, ale nie wyobrażał sobie też, żeby
tak wspaniała kobieta, jak ona, spędzała całe dnie w kurzu i pocie. Albo narażała
się na niebezpieczeństwo w tych niespokojnych rejonach, które nigdy nie zaznały
pokoju, nawet przed wojnami pomiędzy ludźmi a rasą.
– A ty, Jehan?
– Co ja?
– Na początek, ile masz lat?
– Trzydzieści trzy.
Spojrzała na niego.
38 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Jesteś młodszy niż się spodziewałam. Ale przecież nie można odgadnąć
wieku samca rasy. Zawsze wydawało mi się to niesprawiedliwe, że wasi mężczyźni
nigdy nie wyglądają na więcej niż trzydzieści lat, nawet ci z pierwszego pokolenia,
którzy chodzą po ziemi już od stuleci.
Jehan wzruszył ramionami.
– Mała pociecha za to, że nigdy nie możemy wystawić twarzy na słońce. W
przeciwieństwie do twojego rodzaju.
– Hm. To chyba prawda. – Pochyliła głowę. – Czym dokładnie zajmujesz się
w Rzymie?
– Jestem członkiem Zakonu. Dowódcą oddziału – dodał, nie wiedząc,
dlaczego czuł potrzebę zaimponowania jej swoją wyższą rangą.
Znów się zatrzymała i coś mu powiedziało, że to nie ma nic wspólnego z jej
obolałymi stopami. Zadrżała, gdy Jehan obrócił się, by na nią spojrzeć. Zaśmiała
się cicho i pokręciła głową.
– Nic dziwnego, że nie powiedzieli mi nic o tobie.
– Kto?
– Moi rodzice. – Ręce skrzyżowała sztywno na piersi. – Gdyby wspomnieli,
że jesteś częścią tej brutalnej organizacji, nie byłoby cholernej mowy, żebym się na
to zgodziła. Bez względu na to, jakich perswazji by użyli, aby mnie przekonać.
Podejrzenia Jehana podrażniły jego dumę.
– Masz problem z Zakonem?
– Mam problem z zimnokrwistymi zabójcami.
Czy ona mówiła poważnie?
39 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Moi bracia i ja nie jesteśmy...
Nie pozwoliła mu skończyć.
– Poświęciłam się... całą sobą... ratowaniu życia. Twoim zadaniem jest je
odbierać. – Kiedy wyrzucił z siebie soczyste przekleństwo i pokręcił głową, rzuciła
mu ostre spojrzenie. – Ilu ludzi zabiłeś?
– Ja osobiście, czy...
– Myślę, że to odpowiada na moje pytanie. – Minęła go i zaczęła szybko
odchodzić.
Dogonił ją w kilku krokach.
– Nie ma nic zimnego w tym, co robi Zakon. Czy czasami jesteśmy brutalni?
Tylko gdy nie ma innego wyboru. Ale nazywamy to sprawiedliwością. Jesteśmy
obrońcami, a nie zabójcami.
– Semantyka.
– Nie, to rzeczywistość, Seraphino. – Kiedy nie zwolniła kroku, sięgnął i
złapał ją za rękę. Skrzywiła się na ten kontakt. Zastanawiał się, czy było to
spowodowane wyłącznie oburzeniem, czy faktem, że chociaż między nimi narastał
chłód, ciepło przyciągania wciąż ożywało w chwili ich dotknięcia. Puls zatrzepotał u
podstawy klasycznej szyi, a jej serce biło tak mocno i szybko, że poczuł to przez
opuszki palców.
Całe jego ciało zareagowało na to szalone dudnienie, jego żyły się rozgrzały,
a kły wibrowały wydłużając się za zaciśniętymi ustami. Jego penis zareagował z
tym samym głodem, naciskając na zamek błyskawiczny spodni.
Wyszarpnęła dłoń.
40 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Nie mogę tego zrobić. Musisz wiedzieć, że nie interesuję się żadnym
próbnym wiązaniem i nie szukam więzi krwi. Zwłaszcza z tobą.
Jehan cofnął się.
– Nie chcesz brać w tym udziału, ponieważ właśnie dowiedziałaś się, że
należę do Zakonu?
Jej pełne usta zacisnęły się w płaską linię.
– Nigdy nie chciałam być częścią tego paktu.
– To jest nas dwoje.
– Co? – Wpatrywała się w niego.
Pokręcił głową.
– Zgodziłem się tylko z obowiązku. Ponieważ czuję, że jestem winien mojej
rodzinie kultywowanie ich tradycji, nawet jeśli ja sam w to nie wierzę.
Odetchnęła głęboko.
– Och, dzięki Bogu!
Nie ukrywała, że jej ulżyło. Zabrzmiała, jak więzień z celi śmierci, który nagle
dostąpił pełnego ułaskawienia, a jego duma ucierpiała po raz kolejny, gdy zdał
sobie sprawę z poziomu jej ulgi.
– Więc co teraz zrobimy, Seraphino? Wrócimy do środka i powiemy im, że
odwołujemy to wszystko?
– Masz na myśli, zerwanie paktu? Nie możemy tego zrobić. – Spojrzała na
cegły u swoich stóp. – Ja nie mogę tego zrobić.
– Może nadszedł czas, żeby ktoś to zrobił.
41 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Przyjrzał się jej pod delikatnym blaskiem księżyca i gwiazd świecących nad
ich głowami. Wszystko w nim, zmuszało go do dotknięcia jej... do podniesienia
brody Seraphiny i odgarnięcia jej z oczu luźnych kosmyków kręconych, brązowych
włosów, choćby tylko po to, by znów zobaczyć ich niezwykły odcień. Ale trzymał
ręce przy sobie, przyciskając je do boków, gdy pragnienie wyciągnięcia ręki niemal
pokonywało jego zdrowy rozsądek.
– Wydajesz się być niezależnie myślącą, inteligentną kobietą. Naprawdę nie
wierzysz, że pakt ma w tej chwili jakiś wpływ na pokój między naszymi rodzinami,
prawda?
– Tak uważam, że ten pakt to anachronizm. Jednak jest ważny dla moich
rodziców, a to czyni go ważnym również dla mnie. Ale... – W końcu uniosła głowę,
by spojrzeć mu w oczy. – Jest jeszcze jeden powód, dlaczego zgodziłam się na
próbne wiązanie. Mam fundusz powierniczy. Spory. Miał być nienaruszalny do
moich trzydziestych urodzin, ale mój ojciec obiecał przekazać mi go wcześniej.
Kiedy skończy się nasze próbne wiązanie.
– Ach. – Jehan uniósł brodę. Nie sądził, że jej motywem będą pieniądze, ale
podejrzewał, że są gorsze rzeczy. – Więc jesteś tutaj, ponieważ zostałaś
przekupiona, a ja z powodu jakiegoś bezcelowego obowiązku udowodnienia
mojemu ojcu, że nie jestem jego największym rozczarowaniem.
– To dlatego tu jesteś?
Jej głos był cichy, prawie współczujący. Łagodne spojrzenie jej oczu groziło
zerwaniem jego słabej kontroli.
Machnął lekceważąco ręką.
– Nie ma znaczenia, dlaczego którekolwiek z nas tu jest. Najwyraźniej oboje
musimy jedynie przetrwać następne osiem nocy, abyśmy mogli zacząć prawdziwe
życie.
42 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Skinęła głową.
– Jak to zrobimy?
Patrząc na nią, stojącą tak blisko niego w chłodnym nocnym powietrzu, na jej
piękną twarz i kuszące krągłości, które sprawiały, że mrowiły go wargi, a krew
buzowała w żyłach, Jehan nie był pewien, jak do diabła, przeżyje z nią cały tydzień
odosobnienia. Bez utrzymania rąk lub kłów... lub jakiejkolwiek innej części jego
anatomii... w jej zasięgu.
Jedno było pewne. Musieliby ustalić pewne wyraźne granice. Sztywne
granice, których nie można byłoby przekroczyć.
I zasady.
Jehan pozwolił, by jego spojrzenie omiotło całą jej sylwetkę, pragnienie
drążyło każdą komórkę w jego ciele.
O tak. Aby przetrwać następny tydzień sam na sam z tą kobietą, będzie
potrzebował wielu granic i zasad.
43 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 5
Rozdział 5
Powinna była powiedzieć nie.
Powinna była zaufać swojemu rozsądkowi i zeszłej nocy zostawić Jehana
stojącego samotnie pośrodku północnego ogrodu, a nie osobiście wyjaśniać mu
zasady rytuału, którego częścią żadne z nich nie chciało być.
Zamiast tego następnego wieczoru usiadła obok niego u szczytu długiego
stołu w sali bankietowej w Mrocznej Przystani jej rodziców przed setką członków
ich dwóch rodzin, którzy zgromadzili się tam z okazji ich wyjazdu w celu
rozpoczęcia pierwszej nocy próbnego wiązania.
Za niecałą godzinę ona i Jehan zostaną zabrani do prywatnego odosobnienia
w oazie i pozostawieni sami sobie, dopóki przedstawiciele obu plemion nie
przybędą, aby ich odebrać pod koniec ósmej nocy. Do tej chwili, będzie z nim
uwięziona, bardzo blisko. W przytulnej, intymnej kwaterze.
O Boże. Musiała oszaleć.
Sera sięgnęła po kieliszek wina i wypiła je jednym tchem.
– Pośpiesz się – syknął Jehan. – Jeśli zbytnio się wstawisz, nie chciałbym cię
stąd wynosić.
– Niech cię diabli, jeśli będziesz – wyszeptała i uśmiechnęła się pod nosem,
starając się udawać, że nie był ostatnim mężczyzną, z którym kiedykolwiek
zdecydowałaby się spędzać czas. – Ach i mamy umowę, pamiętasz? Taką, która
wyraźnie mówi o braku jakiegokolwiek dotykania. Oczekuję, że ją uszanujesz.
44 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Roześmiał się, a jego śmiech był tak głośny, że niemal warknęła.
– Nie martw się, nie mam zamiaru cię dotykać.
Odstawiła pusty kielich z powrotem na stół.
– Dobrze. Więc nawet nie żartuj na ten temat.
– Zaufaj mi, Seraphino, będziesz wiedziała, kiedy żartuję.
Popełniła błąd, spoglądając na niego i uśmiechając się. Rozpierając się na
krześle również odpowiedział uśmiechem. Ale w jego jasnoniebieskich oczach nie
było rozbawienia. Tylko mroczna obietnica, która sprawiła, że krew mocniej
zatętniła jej w żyłach.
Zgodnie z tradycją był ubrany w białą, lnianą tunikę i luźne spodnie. Stroju
dopełniała długa, pasiasta szarfa w niebiesko–złotych barwach jego rodziny,
obwiązana wokół szczupłego pasa. Wyglądał dekadencko i zuchwale, kiedy
siedział swobodnie rozparty na siedzeniu. Arogancki książę przyzwyczajony do
tego, że świat pochylał się nad każdym jego kaprysem, nawet jeśli jego tytuł był
równie stęchły, jak pakt, który tej nocy związał ją z nim.
Jeśli chodzi o Serę, również była ubrana zgodnie z tradycją. Owinięta i
skrępowana całymi metrami przejrzystego, czerwonego jedwabiu, który w jakiś
sposób uformował suknię wyszczuplającą ciało, kapała również koralikami i
dzwoniła bransoletkami. Malowane wzory henny wiły się w delikatnych kwiatach i
łukach na grzbietach jej dłoni i stóp.
Suknia ograniczała oddech, a ozdoby na skórze sprawiały, że czuła się jak
ofiara przeznaczona do złożenia na ołtarzu.
Palący wzrok siedzącego obok Jehana również nie pomagał.
Mimo iż uzgodnili, że przez następny tydzień będą się konsekwentnie unikać,
Sera nie mogła zapomnijcie o żarze, który rozpalił się między nimi w ogrodzie, a
45 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
raczej w momencie, gdy po raz pierwszy nawiązali kontakt wzrokowy w salonie
Mrocznej Przystani.
Był atrakcyjny; nie mogła temu zaprzeczyć. Z tymi lśniącymi kasztanowymi
włosami i niemożliwie błękitnymi oczami niemal oszałamiająco wspaniały. Fakt, że
jego masywne, muskularne ciało i potężna obecność zdawały się wysysać całe
powietrze z pokoju, czynił tego przystojnego samca rasy jeszcze bardziej
magnetycznym.
Dekolt lnianej tuniki w kształcie litery V obnażał dość głęboko potężną klatkę
piersiową, ukazując dużo jasnej skóry i gładkich mięśni oraz krawędzi jego
dermaglyphów. Kolorowe oznaczenia na skórze zdradzały nastrój wampira, a teraz
neutralne odcienie glifów Jehana powiedziały jej, że niedawno się pożywiał.
Nic zaskakującego. Zwyczajowo mężczyzna rasy wchodzący w próbne
wiązanie zaspokajał swoje pragnienie krwi na chętnym ludzkim żywicielu przed
rozpoczęciem tygodnia odosobnienia. Miało to na celu upewnienie się, że nie
napije się z przeznaczonej mu Dawczyni Życia wiążąc się z nią, ponieważ pomylił
fizyczną potrzebę z miłością.
Nieproszona wizja Jehana pijącego z gardła innej kobiety pojawiła się w
umyśle Seri. Jego ciemna głowa wtuliła się w łuk delikatnej szyi. Zmysłowe usta
przywarły do gładkiej, bladej skóry, a ostre kły wbiły się w pulsującą żyłę i zaczął
zachłannie się nią sycić.
Czy uspokajałby kobietę kojącymi słowami i pieszczotami, gdyby brał między
zęby jej tętnicę szyjną? A może rzuciłby się na nią jak drapieżnik, błyskawicznie
dominując ją swoją siłą i rozpaloną do białości mocą?
Jakaś niepokojąca część niej, której nie rozpoznawała, była poruszona
potrzebą tej wiedzy.
Sera jęknęła. Skuliła się na krześle, gdy jej puls przyspieszył, a pomiędzy
46 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
udami rozkwitło erotyczne ciepło.
Chciała skrzyżować nogi, by złagodzić niepożądany ból, ale spódnice jej
ceremonialnej sukni były zbyt ograniczające. Gdzie indziej, w głębi sali bankietowej
jej ojciec recytował tradycyjne warunki próbnego wiązania. Tylko na wpół słuchała,
zbyt rozproszona obecnością Jehana obok niej i żarem jego wzroku, który sprawiał,
że niespokojnie wierciła się na krześle.
Nagle przyszło jej do głowy, że w sali zrobiło się dziwnie cicho. Wyczekująco
cicho.
Wszystkie oczy były wpatrzone w nią, a jej ojciec już nie mówił.
Jehan wstał i wyraźnie odchrząknął.
– Nadszedł czas wyjazdu, Seraphino.
– Och. – Podniosła się, chcąc uciec od ciężaru wszystkich spojrzeń. Poza
tym nie mogła się doczekać, by pomiędzy nią i Jehanem powstał jakiś dystans.
Ale on się nie ruszał. Dlaczego się nie ruszał?
– Nie zapomnijcie o pocałunku! – krzyknął ktoś wesoło z głębi zgromadzenia.
– Tradycją jest przypieczętowanie paktu pocałunkiem!
Leila, do cholery z tą dziewczyną.
Sera rzuciła kose spojrzenie w stronę swojej żywiołowej siostrzyczki, ale
uśmiech dziewczyny nie wskazywał na najmniejsze wyrzuty sumienia.
– Pocałuj ją! – krzyknęła ponownie.
W następnej chwili siedzący po drugiej stronie pokoju Marcel również wezwał
do pocałunku. Ktoś inny także podjął temat. Wkrótce całe miejsce grzmiało
oklaskami i żądaniem.
47 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Pocałuj ją! Pocałuj ją! Pocałuj ją!
Sera obrzuciła Jehana nieszczęśliwym spojrzeniem.
– Naprawdę nie musimy…
Zanim zdążyła skończyć, przysunął się bliżej, a jego usta pochyliły się nad jej
wargami, owiewając je gorącym oddechem. Pieścił ją ustami, niewiarygodnie
miękko, boleśnie zmysłowo. Jego dłonie trzymały jej twarz i tak, były delikatne.
Jego pocałunek też taki był, ale pod czułością kryła się zaborczość... surowa moc...
która nią wstrząsnęła.
Natychmiast opanował jej usta, a każde muśnięcie jego warg sprawiało, że
do bólu pragnęła się mu poddać.
Myśli się jej rozproszyły, a kolana stały się miękkie.
Co gorsza, źródło ciepła, która wezbrało między jej udami kilka chwil temu,
płonęło teraz dzikim żarem. Sera uniosła ręce, aby chwycić go za ramiona, choćby
tylko po to, by się przytrzymać i nie omdleć przed nim na oczach setki gapiów.
Wszystkie punkty ich prywatnej umowy na spędzenie następnego tygodnia osobno,
rozwiały się jak liście na wietrze, gdy Jehan ją pocałował. Nic nie mogła nic na to
poradzić. Jęknęła w jego usta, a jej przyśpieszony puls, zaczął dudnić jeszcze
głośniej, zagłuszając okrzyki zgromadzonych wokół nich rodzin.
Jehan puścił ją nagle. Jego niebieskie oczy błyszczały iskrami
bursztynowego ciepła, ich przemiana nazbyt jasno wyrażała jego pragnienie.
Przesunął językiem po wilgotnych wargach, a ona zobaczyła końce kłów, teraz
lśniące w jego ustach diamentowym blaskiem. Ostrych jak brzytwa. Jego oddech
stał się nieco chrapliwy i przyśpieszony.
– Chodźmy – warknął tylko dla jej uszu. – Im szybciej skończy się ta
przeklęta farsa, tym lepiej.
48 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Potem wziął ją za rękę i odszedł od stołu, ciągnąc ją za sobą.
49 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 6
Rozdział 6
Nawet ponad godzinę po tym, jak on i Seraphina zostali przywiezieni do
odosobnienia w oazie, ciało Jehana wciąż było twarde jak skała i wibrowało z
pożądania.
Święte piekło. Ten pocałunek…
Choć był niewinny i krótkotrwały, opętał go w sposób, który nim zachwiał.
Nie był w stanie zaprzeczyć, że Seraphina pociągała go od chwili, gdy
pierwszy raz na nią spojrzał.
Teraz wiedział, że ona też go pragnie. Jej odpowiedź na ich pocałunek nie
pozostawiła żadnych wątpliwości. Rumieńca, który gwałtownie oblał jej dekolt i
policzki, nie można było pomylić z niczym innym, podobnie jak jej cichych jęków.
Czuł jej pragnienie. Wdychał słodki zapach jej podniecenia. Czuł, jak pulsuje w niej
krew.
Jego własna krew odpowiedziała na ten zew, a teraz, gdy jego usta
spróbowały smaku pocałunku Seraphiny, wszystko w nim co było pierwotne i
męskie... wszystko, co pochodziło z dziedzictwa rasy... pulsowało z mroczną...
niebezpieczną potrzebą, pragnąc więcej.
W jakiś sposób udało mu się to powstrzymać podczas uroczystości w
Mrocznej Przystani. Teraz musiał jedynie upewnić się, że jego pragnienie
pozostanie pod kontrolą przez czas ich uwięzienia w prywatnej willi.
50 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Osiem nocy, to wszystko, uspokajał siebie.
Sto dziewięćdziesiąt dwie godziny, daj lub odejmij kilka, które już minęły tej
nocy.
Co oznaczało około jedenastu tysięcy minut. Wszystkie z nich trzeba spędzić
w zbytniej bliskości z kobietą, która rozpalała każde zakończenie nerwowe w jego
ciele, jak płomień przystawiany do suchej rozpałki.
Tak, matematyka nie pomagała.
Wszystko, czego mogli potrzebować, zostało im zapewnione przez ich
rodziny. Odzież, kosmetyki i w pełni zaopatrzona kuchnia dla Seraphiny. Nie mogli
chcieć niczego ze świata zewnętrznego i nikt też nie życzył sobie zakłócać im
czasu spędzanego razem, aż skończy się próbne wiązanie.
Podzielili to miejsce między siebie, gdy tylko zostali wysadzeni, negocjując
terytorium i ustanawiając granice, których żadne z nich nie miało przekraczać.
Wydawało się słuszne, aby dać Seraphinie prywatność w ogromnej sypialni. Jeśli
chodzi o Jehana, to przez następny tydzień miał zajmować ogólne pomieszczenia
mieszkalne i korzystać z dużego gniazda poduch w głównym pokoju jako łóżka.
Gdy Seraphina usadowiła się samotnie w apartamencie z jedyną sypialnią,
Jehan krążył po otwartej przestrzeni willi jak kot w klatce, oceniając nieznane
otoczenie. Przeszedł przez bogato farbowane dywany rozłożone na terakotowych
podłogach. Nad jego głową wysoki, kopulasty sufit jarzył się miękkimi złotymi
światłami, które odbijały się od szkieł mozaiki w kolorze klejnotów osadzonej w
białym tynku sztukatorskim.
W głębi korytarza naprzeciwko sypialni, w której skryła się Seraphina,
znajdował się tradycyjny pokój kąpielowy z parującym, odkrytym basenem
otoczonym kolumnami, na których udrapowano zwoje półprzejrzystego jedwabiu i
rozstawiono stojaki z płonącymi świecami.
51 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
W sąsiadującej z nim, otwartej alkowie ustawiono więcej miękkich materacy i
poduch, niektóre były pogrążone w cieniu, inne strategicznie umieszczone przed
wysokimi, bogato zdobionymi lustrami.
Nagie posągi w erotycznych pozach i stoły z butelkami perfumowanych
olejków i słojami z kadzidłem stanowiły dodatkowy element tego legowiska.
Jehan zmarszczył brwi i pokręcił głową. Umowa próbnego wiązania mogła
zabraniać mężczyznom zmuszania do czegokolwiek Dawczyń Życia wysłanych z
nimi w to miejsce, ale każdy pokój w willi był w oczywisty sposób zaprojektowany z
myślą o seksie i uwodzeniu.
Próbował, jak tylko mógł oprzeć się wyobrażaniu sobie Seraphiny leżącej na
tych poduszkach lub wychodzącej nago z zamglonej parą łaźni, ale jego umysł
odmówił posłuszeństwa.
Osiem nocy.
Miałby szczęście, gdyby udało mu się przetrwać przez tą pierwszą, nie tracąc
zmysłów ani nie rozbijając drzwi do sypialni po drugiej stronie willi, w której kobieta
obecnie się ukrywała.
Pragnął świeżego powietrza. To, czego naprawdę potrzebował, to ściana o
wysokości trzydziestu metrów pomiędzy nim, a niechcianą współlokatorką. Długi i
wytrzymały łańcuch też by nie zaszkodził.
Jehan wrócił do głównego salonu i skierował się ku francuskim drzwiom
prowadzącym na tylne patio. Przechodząc przez pokój, usłyszał Seraphinę syczącą
przekleństwo z wnętrza sypialni.
Przystanął nasłuchując. Nakazał sobie, aby iść dalej w przeciwnym kierunku.
Jednak ona znowu zaklęła, a on obrócił się w stronę przejścia prowadzącego
do sypialni.
52 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Wszystko w porządku?
– Tak. Wszystko w porządku. – Jej odpowiedź była szybka, lekceważąca.
Stanął przed zamkniętymi drzwiami i usłyszał, jak jęczy z frustracji.
– Wchodzę – oznajmił.
– Nie. Czekaj... – Stała na środku dużego pokoju, zaplątana w metry
czerwonego jedwabiu, z którego składał się skomplikowany, tradycyjny strój. Kiedy
się zaśmiał, ona się skrzywiła. – To nie jest śmieszne, arogancki dupku.
– Naprawdę? – Nawet nie próbował powstrzymać się od uśmiechu. – Z
miejsca w którym stoję, to wygląda całkiem zabawnie.
Sapnęła i spojrzała na niego mrużąc oczy.
– Skoro zamierzasz tu stać i śmiać się ze mnie, równie dobrze mógłbyś mi
pomóc.
Podniósł ręce.
– Bez dotykania, pamiętasz? Jak mogę pomóc bez złamania tej części
naszego porozumienia? – Oczywiście powiedzieli również, że nie będą się całowali,
ale ta zasada została posłana do diabła, jeszcze zanim tu dotarli. – Poproś mnie
ładnie, a może rozważę nagięcie zasad.
Ramiona opadły jej w geście bezsilności, ale obnażenie prostych, białych
zębów raczej nie wyglądało na uległe.
– Jehan, czy możesz mi pomóc?
Nie chciał przyznać, jak kuszące było jego imię w jej ładnych ustach.
Zwłaszcza, gdy chodziło o poproszenie go o pomoc w rozebraniu jej. Jego krew
była jak najbardziej za tym, z entuzjazmem liżąc jego żyły w oczekiwaniu, gdy
przechodził przez sypialnię do miejsca, w którym stała.
53 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Uniosła prawą rękę i zebrała z szyi długą kaskadę przybranych koralikami,
miękkich, brązowych loków pokazując mu plecy.
– Tę suknię musi podtrzymywać kilkanaście węzłów i nie mogę też ustalić,
gdzie znajdują się końce zawoju.
Jehan stał za nią przez długą chwilę, tylko patrząc. Po prostu upajając się
widokiem jej wdzięcznego karku i eleganckiego kręgosłupa. Została
pobłogosławiona kształtami klepsydry i długimi, szczupłymi nogami. Tradycyjna
suknia otulała każdy centymetr jej ciała we wszystkich właściwych miejscach. W
tym zaokrąglone wzgórki pięknego tyłka.
Jak to możliwe, że jego usta mogły być pełne śliny, a jednocześnie wydawały
się suche jak pustynia?
Dziąsła mu spuchły, a kły wbijały się w język. Pewna część niego również
napuchła, naciskając w cielesnym żądaniu na luźne, białe płótno jego spodni. Żar
wzbierał w jego krwi i w jego oczach, zalewając tęczówki bursztynowym ogniem.
Wyciągnął rękę i zaczął rozluźniać pierwszy ze skomplikowanych węzłów.
Było ich osiem, a nie tuzin. Każdy był sprawdzianem jego zręczności, a także
samokontroli. Wiązania kolejno się poddawały, odsłaniając nagie plecy Seraphiny
dla jego głodnego spojrzenia, centymetr po torturującym centymetrze.
Gdzieś po drodze jego płuca przestały działać. Ogarnęło go pożądanie,
którego ostre szpony skradły mu oddech, gdy rozplątał ostatnie maleńkie węzełki, a
szkarłatny jedwab rozluźnił się w jego palcach.
Seraphina też nie oddychała. Stała nieruchomo, nadal trzymając grzywę
długich włosów wysoko w dłoni. Ciepło emanowało z jej skóry, a on wiedział, że
dziewczyna także musiała czuć jego żar.
Puls na jej szyi tętnił gorączkowo, przyciągając jego płonące oczy. Pragnienie
54 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
pogłaskania tego delikatnego, pulsującego miejsca... dotknięcia i posmakowania jej
każdego kuszącego centymetra... niemal go przytłoczyło.
Zaciskając zęby trzonowe z taką siłą, że niemal się skruszyły, starał się
okiełznać te pragnienia. Kiedy w końcu odnalazł swój głos ten wydobył się z niego z
chrapliwym zgrzytem.
– Proszę bardzo. Skończone.
Seraphina wypuściła włosy pozwalając, by opadły. Spojrzała na niego przez
ramię.
– Zawój też?
Kurwa. Skrzywił się i zaczął szybkie poszukiwanie jednego z końców
jedwabiu. Wyszarpnął go i zaczął odwijać tkaninę wokół stanika i talii. To cholerstwo
było za długie, by sama mogła się uwolnić.
Zaklął i pokręcił głową.
– Musisz się okręcić.
– Tak? – Posłuchała, obracając się przed nim. Skinął głową, a potem
naciągnął jedwab, napinając go i pozwalając by jego szeroka wstęga zbierała się
na podłodze, podczas gdy Seraphina powoli obraca się przed nim. W koło i w koło.
Jej sprężyste brązowe loki tańczyły, a koraliki przeplecione przez pasma migotały w
miękkim światle sypialni.
Nie mógł oderwać od niej oczu.
W jakiejś prymitywnej części mózgu był zdobywcą, władcą pustyni, a ona
była jego hipnotyzującą branką. Jego nieodpartą, wykradzioną nagrodą. Patrzył, jak
się obraca, obserwując, jak rozwijająca się wstęga szkarłatnego jedwabiu odsłania
coraz więcej pięknej, owiniętej w nią kobiety.
55 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Chciał ją rozbierać.
Kiedy patrzył na Seraphinę, gdy wdychał jej słodko–cynamonowy zapach i
czuł ciepło jej skóry z każdym oszałamiającym obrotem, jaki przed nim robiła... to
niech go cholera, ale bycie blisko niej, było wszystkim czego pragnął.
Bicie jej pulsu wibrowało w małej przestrzeni między ich ciałami i sprawiło, że
jego własna krew zapulsowała w odpowiedzi. Sprawiło, że poczuł głód w sposób,
jakiego nigdy wcześniej nie zaznał. Sprawiło, że chciał spalić pakt między ich
rodzinami i posiąść ją tu i teraz, chętną lub nie.
Weź ją.
Posiądź ją pod każdym względem.
Uczyń ją swoją.
Niebezpieczne myślenie.
I pokusa, co do której wcale nie był pewien, że zdoła się jej oprzeć.
Nawet przez tę jedną noc, a co dopiero przez siedem.
56 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 7
Rozdział 7
Nie wiedziała dokładnie, kiedy atmosfera między nimi zmieniła się z po
prostu gorącej i zabawnej w coś mroczniejszego. Coś tak dzikiego i potężnego
sprawiającego, że wszystkie jej zakończenia nerwowe weszły w stan pełnej uwagi.
Jehan jej pragnął.
Musiałaby być idiotką, żeby nie zdawać sobie z tego sprawy.
Ona też miała na niego ochotę.
I była zbyt mądra, by nawet przez sekundę sądzić, że nie zauważył jej
oszołomienia w jakie wprowadzało ją uświadomienie sobie jego nieodpartej,
pierwotnej męskości, tego że będąc niebezpiecznie uwodzicielskim samcem rasy
mógł zatopić zęby w jej szyi równie szybko, jak rozłożyć jej nogi pod naciskiem
muskularnego ciała.
Sera przełknęła ślinę, jej oddech i serce przyspieszyły, gdy zatrzymała się
przed nim. Spojrzała w dół, na miejsce, w którym była przywiązana do jego silnych
dłoni długością napiętej wstęgi czerwonego jedwabiu. Chociaż wciąż pozostawała
nią okryta w strategicznych miejscach, nie pozostało jej wiele. Większość leżała na
podłodze u jej stóp; metry szkarłatu piętrzyły się w skąpej przestrzeni między jej
niemal nagim ciałem a Jehanem.
Oblizała wargi, walcząc o słowa. Powinna mu powiedzieć, żeby sobie
poszedł, ale wszystko w niej co było kobiece tęskniło za jego dotykiem. Nie była
drżącą dziewicą, seks nie był jej obcy. Ale nigdy nie dzieliła go z samcem rasy.
Magnetyzm, który zapanował pomiędzy nią i Jehanem, był czymś, czego nigdy
57 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
przedtem nie odczuwała.
To było zniewalające.
Pochłaniające.
Przerażające w swojej intensywności.
Jednak to nie jego się obawiała, gdy wpatrywała się przeszywające
jasnoniebieskie oczy mężczyzny. To był strach przed samą sobą i sposobem w jaki
sprawił, że tak się poczuła. Strach przed rzeczami, które sprawiły, że go pożądała.
– Jehan, ja… – Pokręciła głową, niepewna, co zamierzała mu powiedzieć.
Wyjdź?
Zostań?
Zapomnij o tym, że żadne z nich nie przybyło chętnie do tego miejsca ani nie
zamierzało wrócić z tego odosobnienia wymuszonego archaiczną tradycją
posiadając związanego krwią partnera?
Ale nie o to chodziło w tym momencie. To, co widziała teraz w bursztynowym
spojrzeniu Jehana, nie miało nic wspólnego z romantycznym otoczeniem lub
oczekiwaniami i nadziejami ich rodzin. Rzeczy, które ona czuła również nie miały z
tym nic wspólnego.
To było pragnienie, czyste i nagie.
Natychmiastowe i intensywne.
Jej ciało pulsowało nim, wypełniając klatkę piersiową wściekłą tęsknotą i
zalewając płynnym żarem jej centrum. Wzięła płytki oddech, a potem mocno go
przytrzymała, gdy Jehan wyciągnął rękę i pogłaskał ją po policzku. Jego ciepłe
palce wędrujące po jej twarzy były twarde i silne, ale głaskał ją z taką czułością, że
nie mogła powstrzymaj cichego jęku, który wypłyną jej z ust. Stała jak zakotwiczona
58 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
w miejscu, a jej myśli i emocje kłębiły się w rosnącym oczekiwaniu. Chłodne
powietrze w pomieszczeniu sprawiło, że odsłonięta skóra była jeszcze wrażliwsza.
Jej napięte sutki były obolałe za zwiewnym materiałem jedwabnej wstęgi, która
ledwo je okrywała. Gęsia skórka zaczęła pokrywać jej nagie ramiona i ciało za
każdą sekundą, jaką znosiła pod gorącym, intensywnym spojrzeniem Jehana.
Jego palce powoli oderwały się od jej twarzy, a następnie wytyczyły płonącą
ścieżkę na jej boku szyi i linii jej lewego ramienia. Czuła, jak śledzi małe czerwone
znamię, które znaczyło jej biceps… znak Dawczyni Życia. Czubkami palców pieścił
symbol łzy i półksiężyca, który oznaczał, że była czymś więcej niż tylko zwykłym
człowiekiem. Znak ten oznaczał także, że gdyby wypiła jego krew, byłaby
przywiązana do niego i tylko do niego, dopóki jedno z nich będzie żyło.
Jakby w odpowiedzi na jego dotyk jej żyły zawibrowały pierwotnym
impulsem. Wszystkie miejsca, w których bił puls odpowiadały na każdą delikatną
pieszczotę.
– Jesteś… taka niesamowicie piękna. – Jego głęboki głos był warknięciem,
przebijającym się przez zaciśnięte zęby i kły. – Ale zawarliśmy umowę, Seraphino.
Wiedziała, że mieli umowę. Nie patrzeć Nie dotykać. Żadnego kontaktu
fizycznego. Ustawili wyraźne granice i wyznaczyli osobne miejsca, w których
mogliby spędzić ten tydzień zamieszkiwania razem bez niezręcznych momentów.
Po zakończeniu próbnego wiązania, po prostu powiedzą sobie „do widzenia” i
powrócą do normalnego życia.
Dlaczego więc tak desperacko pragnęła, by Jehan wziął ją w ramiona?
Dlaczego tak bardzo chciała poczuć na sobie nacisk jego umięśnionego,
twardego ciała?
Dlaczego pochodnia tlącej się potrzeby płonęła coraz goręcej pomiędzy jej
zaciśniętymi udami, a wszystkie jej zakończenia nerwowe mrowiły i wołały o więcej
59 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
jego dotyku?
Była chętna na jego pocałunek i wszystko, co z pewnością nastąpiłoby
później… Ale nie pocałował jej. Warknął z głębi gardła, zwierzęco. Nieziemskim
dźwiękiem. Jednak to była odmowa.
Pokręcił głową, sprawiając, że grube fale ciemnych włosów, zakołysały się
omiatając jego ramiona. Opuścił rękę. Wzdychając głęboko cofnął się, wywołując
pomiędzy nimi uczucie lodowatej próżni.
Pochylił się, by podnieść z podłogi naręcze czerwonego jedwabiu, po czym
się wyprostował i cofnął, ale kiedy uniósł wzrok w jego oczach wciąż płonęło
ogniste pragnienie, tak gorące, że niemal ją parzyło. Jego kły wciąż lśniły jak
brzytwa zza zaciśniętych warg.
Pragnął jej. To było wypisane w jego napiętym wyrazie twarzy i podnieceniu,
które stało się oczywiste, kiedy spojrzała na spore wybrzuszenie, napinające luźne
lniane spodnie.
On także wiedział, jak bardzo go pragnęła.
Widziała tę świadomość lśniącą w jego aroganckim, wszechwiedzącym
spojrzeniu. Niech go cholera. Bardzo dobrze wiedział i podobała mu się jej udręka!
Włożył zwój jedwabiu w jej ręce, uśmiechając się kącikami ust.
– Dobranoc, Seraphino.
Odwrócił się w stronę drzwi. Potem wyszedł z pokoju, nie oglądając się za
siebie, zostawiając ją wpatrującą się w jego plecy, na wpół ubraną, wściekłą i
zdeterminowaną, by unikać jego wkurzającego tyłka na czas jej uwięzienia z nim.
60 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 8
Rozdział 8
Przez następne dwa dni prawie nie widział Seraphiny. Wieczory spędzała za
zamkniętymi drzwiami ogromnego apartamentu, wyraźnie ignorując jego istnienie.
W ciągu dnia bezpiecznie wymykała się na opromienione słońcem patio willi poza
jego zasięg i tak daleko od jego towarzystwa, jak tylko mogła.
Była wkurzona, karząc go lodowatym milczeniem i celowym unikaniem.
Dokładnie tak, jak to zaplanował, kiedy pozostawił ją podnieconą i
niezaspokojoną... i tak samo sfrustrowaną seksualnie jak on... tej pierwszej nocy.
Lepiej było zaskarbić sobie jej pogardę, niż testować jego kontrolę pod
głodnym żarem jej spojrzeń. Jej nieobecność była ulgą, którą z zadowoleniem
przyjął. To było lepsze, niż próbowanie opierania się pokusie jej kuszących
krągłości i nieskończenie miękkiej skóry, teraz, gdy poznał już tą rozkosz wzrokiem
i dotykiem.
Pierdolić to. Dotykał jej tylko przez kilka sekund, a ten dotyk wypalił się na
opuszkach jego palców. Jej ciepło i słodki zapach cynamonu płonęły w jego
zmysłach. Choć teraz była poza zasięgiem wzroku... cicho krzątając się w kuchni,
słyszał te dźwięki... wszystko co musiał zrobić, to zamknąć oczy i była tam w jego
umyśle. Stała przed nim w zaledwie kilku skrawkach szkarłatnego jedwabiu, jej
rozchylone usta i ciężkie powieki zapraszające go do dotknięcia. Wzięcia jej.
Nie, błagające go o to.
Ale pokazał jej, prawda?
61 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Udając, że to on ma kontrolę, odmawiając obojgu przyjemności, której oboje
pragnęli, ponieważ był zbyt pochłonięty potrzebą udowodnienia sobie, że był w
stanie się kontrolować. Teraz Serena bardzo się starała go ignorować, bez
wątpienia wyzywając go od zimnych sukinsynów. Tymczasem on snuł się po willi
jak zwierzę w klatce z półtrwałym przypadkiem sinych jaj.
Cholera.
Nie był tylko sukinsynem. Był idiotą.
Przeklinając, przeczesał dłonią włosy i wstał z dużej poduchy leżącej na
podłodze, gdzie się rozlokował, podejmując nieudaną próbę drzemki. Nadchodził
zmierzch, a on drżał z potrzeby jakiejś aktywności, zrobienia czegoś pożytecznego.
Do diabła, zadowoliłby się robieniem czegokolwiek. Nigdy nie lubił bezczynności, a
nuda tego wygnania doprowadzała go do szaleństwa. Nieraz myślał o wyśliźnięciu
się w środku nocy, by trochę rozładować napięcie. Albo miał ochotę powiedzieć
sobie, „pieprzyć próbne wiązanie” i kopnąć się aż do Casablanki, po czym wybrać
najwcześniejszy lot do Rzymu. Dzięki genetyce rasy, mógł dotrzeć do miasta w
ciągu tylu samo godzin, ile zająłby dojazd samochodem. Może nawet udałoby mu
się znaleźć tam wcześniej.
Kuszące.
Ale nie mógł zostawić tutaj Seraphiny. I tak bardzo, jak chciał wrócić do pracy
podążając za Opus ze swoimi braćmi z drużyny w Zakonie, nie zamierzał narazić
swojego honoru ani rodziny przez naruszenie warunków paktu.
Jeśli ona mogła znieść ten tydzień razem i przestrzegać absurdalnych
ograniczeń nałożonych na nich przez starożytne porozumienie... nie licząc ich
własnego zestawu zasad... to on też mógł. I przypuszczał, że naprawdę był jej
winien przeprosiny za sposób, w jaki zachował się tamtej nocy.
Idąc cicho na bosych stopach, Jehan ruszył w stronę kuchni, gdzie przed
62 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
chwilą ją usłyszał.
Odwrócona do niego plecami, siedziała na miękkiej sofie w kąciku jadalnym.
Z podciągniętymi kolanami i pochyloną głową, by przyjrzeć się temu, co trzymała w
rękach, nie zauważyła, że cicho wśliznął się do jadalni ze znajdującej się za nią
kuchni. Na początku myślał, że wzięła sobie jedną z wielu książek z dobrze
zaopatrzonej biblioteki willi. Ale potem zdał sobie sprawę, że ten mały przedmiot to
coś innego. Telefon komórkowy.
To było bezpośrednim naruszeniem zasady... braku komunikacji ze światem
zewnętrznym.... jednym z głównych warunków próbnego wiązania.
Podstępna mała buntowniczka.
Otworzył usta, żeby ją napomnieć, ale potem jego ostry wzrok dostrzegł kilka
ostatnich linii wątku wiadomości tekstowej wypełniającej wyświetlacz. Jakiś facet o
imieniu Karsten pytał ją, gdzie jest i dlaczego zostawiła go, nie mówiąc, gdzie
pojechała. Martwił się. Potrzebował jej. Twierdził, że bez niej nie daje rady.
Z powodów, których nie chciał zgłębiać, sam pomysł, że na Seraphinę może
gdzieś tam czekać jakiś inny mężczyzna... że nawet nie wspomniała mu o tym w
żadnym momencie, gdy ze sobą rozmawiali... wysłał serię błyskawic gniewu w żyły
Jehana.
Fakt, że tak beznamiętnie patrzyła na niego tamtej nocy, kiedy się poznali,
podczas gdy ten drugi mężczyzna... jak on, kurwa, miał na imię; Karsten?
Nieważne... najwyraźniej tęsknił za nią, potrzebował jej... sprawił, że Jehan zadał
sobie pytanie czy od samego początku błędnie ją odczytywał.
Oczywiście, już wyznała mu, że zgodziła się wziąć udział w próbnym
wiązaniu tylko dlatego, że na koniec odbierze piękną wypłatę. Dlaczego więc
miałoby go zaskoczyć to, że była już w związku z kimś innym?
– Łamiesz zasady. – Jego głos był cichy i spokojny, nie zdradzający ognia
63 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
płynącego przez jego żyły.
Drgnęła tak gwałtownie, że telefon praktycznie wyskoczył jej z palców.
Szarpnęła się, by go pochwycić i obróciła się na kanapie, aby rzucić Jehanowi
gniewne spojrzenie.
– Jehan! Nie słyszałam, jak wchodziłeś.
– No, co ty nie powiesz. – Wskazał na telefon, który teraz mocno przyciskała
do piersi. – Jak to się tutaj znalazło?
Miała dość przyzwoitości, by wyglądać na choć trochę skruszoną.
– Zmusiłam Leilę do przemycenia go pomiędzy ubraniami, które dla mnie
spakowała. Nie chciała, ale nalegałam. Jak miałabym spędzić cały tydzień
całkowicie odcięta od wszystkiego?
– I wszystkich? – Podpowiedział Jehan. – Kim jest Karsten?
Jej twarz pobladła. Nie musiała go pytać, czy widział jej wiadomości. Jej
poczucie winy mówiło wszystko.
– On jest moim partnerem.
– Partnerem? – Praktycznie wywarczał to słowo.
– Moim współpracownikiem. Karsten zgłasza się ze mną do pracy w obozach
przygranicznych.
Część rozdrażnienia Jehana ostygła, gdy usłyszał to wyjaśnienie.
– Brzmiał na zbyt stęsknionego i wyczekującego twojego powrotu, jak na
zwykłego współpracownika. Nie daje sobie rady bez ciebie?
Wyraz jej twarzy złagodniał.
– Karsten jest… trochę dramatyczny. W tej chwili niepokoi się przesyłką
64 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
żywności i środków medycznych, która jest przetrzymywana w punkcie kontrolnym
w pobliżu Marrakeszu. Zwykle upewniam się, że wszystko odbywa się płynnie i bez
opóźnień, ale niestety ta dostawa nie zdążyła dotrzeć, zanim rodzice wezwali mnie
do domu.
– Co się stanie, jeśli przesyłka nie zostanie dostarczona w określonym
czasie?
Skrzyżowała ręce na piersiach.
– Jedzenie gnije, a leki się psują. To niestety zdarza się zbyt często.
– A ten Karsten nie jest w stanie odzyskać tych zapasów bez ciebie? – Jehan
nie mógł ukryć swojego osądu wobec drugiego mężczyzny. Gdyby to było
konieczne, a jedzenie i lekarstwa gdzieś leżały i czekały na dostawę, to do cholery
zrobiłby wszystko, żeby upewnić się, że dotrą tam, gdzie powinny.
Seraphina ześlizgnęła się z sofy i podeszła do wyłożonej marmurem wyspy,
przy której stał Jehan.
– Często, gdy sprawy tak się opóźniają, nazwisko mojego ojca pomaga je
popchnąć. Czasami jest to kwestia znalezienia odpowiedniej dłoni do
posmarowania.
Jehan skinął głową. Korupcja nie była niczym nowym. To, że Seraphina
wydawała się przyzwyczajona do poruszania się pośród tych splątanych sieci
powiązań, było imponujące. Robiła na nim wrażenie, jednak nie był pewien czy to
powinno mu się podobać.
– Jak myślisz, co uwolni tę dostawę zapasów?
Lekko wzruszyła ramionami.
– Czy to ma znaczenie? Karsten jak dotąd nie był w stanie ich zdobyć, a
kiedy minie nasz tydzień, będzie już za późno. Jedzenie i leki nie przetrwają zbyt
65 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
długo na pustyni.
Nie, podejrzewał, że nie.
Ale może był jakiś sposób na naprawienie sytuacji.
– Mówisz, że znasz punkt kontrolny, w którym przetrzymywane są zapasy?
– Jest na obrzeżach Marrakeszu. Wiele naszych materiałów przez niego
przechodzi.
Jehan zastanowił się.
– To tylko kilka godzin jazdy samochodem stąd.
– O czym mówisz? – Zmarszczyła brwi. – Jehan, co ty planujesz?
– Pożycz mi swój telefon, proszę.
Dała mu go, wciąż wpatrując się w niego pytająco. Jehan wybrał numer brata
i czekał, aż odbierze. Wybrzmiało kilka sygnałów, a potem zdezorientowany głos
Marcela zabrzmiał z drugiej strony linii.
– Halo?
Jehan przeszedł od razu do sedna.
– Muszę cię o coś prosić.
– Jehan? Co do diabła robisz, dzwoniąc do mnie i skąd masz telefon? Wiesz,
że nie powinno tam być niczego do komunikacji ze światem zewnętrznym…
– Wiem – warknął niecierpliwie. – Gdzie teraz jesteś?
– Ach ... jestem w domu, ale szykuję się do wyjścia za chwilę. Co się dzieje?
Czy wszystko w porządku z Seraphiną?
– Ona jest w porządku. Nic nam nie jest – zapewnił go Jehan. – Potrzebuję
66 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
pojazdu. Tak szybko, jak to możliwe.
Marcel sapnął.
– Co?
Oczy Seraphiny rozszerzyły się tak szeroko, jak wyobrażał sobie, że zrobiły
to teraz oczy jego brata.
– To ważne, Marcel. Wiesz, że nie prosiłbym, gdyby tak nie było.
– Ale nie możesz wyjść z willi. Jeśli zostawisz Seraphinę samą, złamiesz
zasady paktu. Cholera, już to robisz, dzwoniąc do mnie.
– Nikt nie będzie wiedział, że zadzwoniłem, z wyjątkiem ciebie. – Jehan
spojrzał na Seraphinę i pokręcił głową. – Jeśli chodzi o zerwanie paktu przez
pozostawienie jej w willi beze mnie, tak się nie stanie. Ona jedzie ze mną, a my nie
znikamy na długo. Nikt się o tym nie dowie.
– Za wyjątkiem mnie, ponownie. – Marcel jęknął. – Prawdopodobnie nie chcę
wiedzieć, o co w tym chodzi, nieprawdaż?
– Prawdopodobnie nie. – Jehan uśmiechnął się.
Marcel zaklął.
– Powiedz mi, że nie chcesz mojego Lambo.
– Właściwie to liczyłem na jedną z terenówek z floty Mrocznej Przystani. Z
pełnym zbiornikiem paliwa, jeśli byłbyś tak miły.
Głębokie westchnienie Marcela wypełniło linię.
– Czy Seraphina zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkim cierniem w tyłku
możesz być?
Jehan spojrzała jej w oczy i uśmiechnęła się.
67 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Wyobrażam sobie, że już to rozgryzła.
Marcel zachichotał.
– Podrzucę wam ten transport po zachodzie słońca.
68 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 9
Rozdział 9
– Ostrożnie z tą skrzynią, Aleph. Te szklane fiolki ze szczepionkami są
kruche.
Idąc po oświetlonym księżycem piasku, obejmując jedno z dzieci z obozu dla
uchodźców i trzymając w drugiej ręce skrzynkę z bandażami, Sera skierowała
drugiego z ochotników ku otwartemu tyłowi Range Rovera, obciążonego dostawą
zapasów.
– Massoud, zanieś ten duży worek ryżu do namiotu Fatimy i zapytaj ją, gdzie
chciałaby, żebyśmy złożyli resztę surowego ziarna. Daj jej znać, że mamy tu też
skrzynie z puszkami i skrzynki z owocami.
Za jej plecami, stojący przy pojeździe Jehan zajmował się rozładunkiem
skrzynek, pudeł i worków, które właśnie przywieźli z punktu kontrolnego w pobliżu
Marrakeszu. Sera nie mogła się powstrzymać, żeby nie patrzeć, jak pracuje.
Ubrany w dżinsy i luźną lnianą koszulę z podwiniętymi rękawami ukazującymi
przedramiona pokryte dermaglifami, wyróżniał się jako najlepszy z jej pozostałych
pracowników. To fakt, że pochodził z Rasy dawał mu tę przewagę. Jego siła i
wytrzymałość przewyższała siłę pół tuzina ludzi razem wziętych. Nadal nie mogła
uwierzyć, co tego wieczora dla niej zrobił. I dla wioski wysiedleńców, których nigdy
wcześniej nie spotkał i nie miał obowiązku się o nich troszczyć. Całe oburzenie i
gniew, jakie odczuwała wobec niego od pierwszej nocy w willi, wyparowały pod
wpływem podziwu za to, co teraz robił.
69 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
I kiedy na niego patrzyła, nie był to tylko podziw.
Z pewnością były atrakcyjny. Rozgrzewający do białości i magnetyczny.
Ale dziś zaczęło się w niej rozpalać coś silniejszego. Choć samo pragnienie
go mocno ją niepokoiło, to ta nowa emocja była jeszcze bardziej przerażająca.
Polubiła go.
Jehan zaintrygował ją od chwili poznania, nawet gdy dowiedziała się, że
zarabiał na życie jako wojownik Zakonu. Ich pocałunek na bankiecie rozpalił w niej
potrzebę, której wciąż nie była w stanie zanegować, a potem, kiedy pierwszej nocy
w willi pomógł jej zdjąć sukienkę, zapragnęła go z intensywnością, która niemal ją
przytłoczyła. Po tym, jak zostawił ją upokorzoną i zalaną frustracją, prawie
przekonała samą siebie, że był po prostu aroganckim, irytującym sukinsynem,
którego powinna unikać lub znosić przez resztę razem spędzanego tygodnia.
A teraz musiał tu być, robiąc dla niej coś takiego. Coś zaskakującego i
bezinteresownego.
Marszcząc brwi, odwróciła się od niego z jękiem.
– Chodź, Yasmin. Zobaczmy, czy Fatima ma dziś coś dobrego w kuchni.
Gdy weszły do centrum prowizorycznego obozu, z drugiego końca wioski
namiotów i skromnych budynków gospodarczych nadjechał dżip. Żółte reflektory
tańczyły w ciemnościach, gdy pojazd podskakiwał na koleinach polnej drogi. Dżip
zatrzymał się kilka metrów przed nimi i Karsten Hemmings zeskoczył z siedzenia
kierowcy.
– Sera? – Pobiegł jej na spotkanie, a jego surowo przystojna twarz przywitała
ją szerokim uśmiechem. – Byłem w południowym obozie, kiedy dowiedziałem się,
że zapasy zostały odblokowane. – Pocałował ją szybko w policzek i wyjął pudło z
jej rąk. Potem pochylił się, aby z uśmiechem poklepać głowę dziecka. – Co się
70 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
dzieje? Myślałem, że powiedziałaś, że przez kilka dni zostaniesz z rodzicami?
Wzruszyła ramionami na przypomnienie małego kłamstwa, które mu
powiedziała.
– Znalazłam okazję, by uciec od nich na chwilę, więc pomyślałam, że pojadę
do Marrakeszu i zobaczę, co uda mi się załatwić w sprawie zapasów.
Karsten wydał z siebie dźwięk oburzenia, przekazując pudełko bandaży
przechodzącemu ochotnikowi z obozu.
– Ile to kosztowało tym razem?
– Kilka tysięcy.
Po targowaniu się z superwizorem punktu kontrolnego tak skutecznie, jak
tylko mogła, załatwiła sprawę przekazując pieniądze na osobiste konto
skorumpowanego urzędnika. Czasami był to, po prostu sposób prowadzenia
działalności, ale te wszystkie... kilka tysięcy... zsumowało się na przestrzeni lat. Jej
konto było już prawie wyczerpane... przynajmniej dopóki nie dokończy próbnego
wiązania i ojciec nie uwolni jej funduszu powierniczego.
Grupa dzieci przebiegła obok krzycząc, żeby Yasmin dołączyła do nich w
zabawie. Obietnica przekąski w namiocie została szybko zapomniana i
dziewczynka pobiegła, by dołączyć do przyjaciół.
– Trzymajcie się blisko obozu! – zawołał za nimi Karsten, obserwując, jak
odchodzą. Potem powrócił spojrzeniem do Sery. – Dobrze cię widzieć. Kiedy
usłyszałem, że nagle pojechałaś do rodziny, nie mówiąc nikomu o co chodziło,
obawiałem się, że może stało się coś złego. – Spojrzał w dół, wreszcie zauważając
jej wygląd. – Co do diabła jest z twoimi ubraniami?
Zanim Sera opuściła willę, wiedząc, jak Leila wyposażyła ją na tydzień
odpoczynku i potencjalnego romansu, napadła na garderobę Jehana, by znaleźć
71 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
coś praktycznego do noszenia w terenie. Nie mogła pojawić się w żadnej z
sukienek ani falbaniastych spódnic, które wybrała jej siostra, więc przywłaszczyła
sobie białą, lnianą tunikę Jehana, którą miał na sobie w noc bankietu i parę
luźnych, płóciennych spodni. Kilkukrotnie podwinęła nogawki, talię otaczał jej
prowizoryczny pasek z czerwonego jedwabiu, a na stopach miała parę własnych
skórzanych balerin, jej ubrania nie były modne, ale funkcjonalne. Miały także tę
dodatkową zaletę, że nosiły na sobie cudownie korzenny zapach Jehana, który
drażnił jej zmysły, odkąd przełożyła tunikę przez głowę.
Nie była pewna, jak wyjaśnić, to co miała na sobie, ale Karsten nie wydawał
się już zainteresowany. Jego spojrzenie pobiegło teraz obok Sery, do miejsca, w
którym Jehan właśnie rozładowywał ostatnie skrzynie zapasów.
Jego czoło zmarszczyło się z konsternacji.
– Kto to?
– Przyjaciel – odpowiedziała niepewna, dlaczego czuje się niezręcznie,
nazywając go tak.
– On należy do Rasy. – Oczy Karstena wróciły teraz do niej, a ostrożność
zacisnęła jego usta, gdy ściszył głos. – Przywiozłaś jednego z nich do obozu?
Mimo że minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd Rasa zwróciła się przeciwko
ludzkości, uprzedzenia wciąż trwały. Najwyraźniej nawet u jej uprzejmego
współpracownika.
– W porządku. Jehan jest... ach... starym przyjacielem mojej rodziny. –
Machnęła ręką, lekceważąc jego obawy. – Poza tym nie zostaniemy długo. Musimy
dziś wieczorem wrócić do willi.
– Do willi?
Cholera. Naprawdę nie chciała wyjaśniać mu tego całego niezręcznego paktu
72 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
ich rodzin i scenariusza próbnego wiązania. Po pierwsze, to nie była sprawa
Karstena... nawet jeśli wciąż uważała go za przyjaciela po tym, jak dawno temu
krótko się ze sobą umawiali. A może to nie był jego interes właśnie z tego powodu.
Niezależnie od przyczyny czuła się dziwnie chroniąc tajemnicą czas spędzony z
Jehanem. Należał do nich... nikogo innego.
– Kiedy już wszystko załatwimy w obozie, Jehan i ja musimy wrócić tak
szybko jak to możliwe. – Miała zamiar sprawić, żeby to niezwłocznie stało się
prawdą.
Karsten pokręcił głową.
– Cóż dzisiejszej nocy nie wyjdziesz. Od Sahary nadciąga wielka burza
piaskowa. Porusza się szybko, dotrze tu w ciągu najbliższej godziny lub jeszcze
szybciej. W żaden sposób nie będziesz w stanie przed nią uciec.
– O nie. – Węzeł lęku ścisnął jej pierś. – To okropne wieści.
– Jakie okropne wiadomości?
Głęboki głos Jehana pobudził jej zakończenia nerwowe tak zmysłowo, jak
pieszczota. Zamknął burtę łazika i podszedł do niej od tyłu, zanim zdała sobie z
tego sprawę. Kiedy odwróciła się, by spojrzeć mu w twarz, zobaczyła, że twardo
wpatruje się w Karstena.
– Ty musisz być Jehan. – Zamiast wyciągać rękę na powitanie, Karsten oparł
pięści na biodrach. – Jestem Karsten Hemmings, partner Sery.
– Współpracownik. – Jehan subtelnie go poprawił. A jeśli chodzi o powitanie,
również nie promieniował życzliwością. Jego dłoń opadła miękko i... zaborczo... na
ramię Sheraphiny. – Co jest tą okropną wiadomością?
Próbowała zachowywać się tak, jakby jego przedłużający się dotyk nie był
niczym wielkim, jakby nie pobudzał każdej komórki jej ciała i nie sprawiał, że
73 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
zalewał ją żar.
– Nadchodzi burza piaskowa. Karsten mówi, że być może będziemy musieli
przeczekać ją tutaj, w obozie. Wiem jednak, że musimy wkrótce wrócić. Twój brat
czeka, abyśmy zwrócili mu Rovera…
– Sera, skoro twój przyjaciel koniecznie musi gdzieś dzisiaj być –
zaproponował pomocnie Karsten – Dlaczego nie miałabyś przeczekać burzy tutaj,
w obozie, a ja mógłbym jutro odwieźć cię do domu twoich rodziców w Karnety?
– Nie ma takiej potrzeby. – Krótka odpowiedź Jehana nie pozwalała na spory.
– Jeśli Seraphina z jakiegokolwiek powodu tutaj zostanie, to ja też.
Chociaż nie powiedział tego wprost, wiadomość została nadana głośno i
wyraźnie. Nie miał zamiaru zostawić jej samej z Karstenem, z burzą czy bez burzy.
A jeśli ten ochronny, alfa ton jego głosu nie wprawiłby jej serca w bezładne
kołatanie się w piersi, mogłaby uznać za rozsądne, żeby poczuć się obrażoną jego
niesprowokowaną, agresywną reakcją na jedynego innego mężczyznę na jej
bieżącej orbicie.
Karsten uśmiechnął się łagodnie i uniósł ramię.
– W takim razie róbcie co chcecie, wasza decyzja. Zacznę się rozlokowywać,
żeby zdążyć przed burzą. Sera, jeśli będziesz mnie potrzebowała, to wiesz, gdzie
jestem.
Skinęła głową i patrzyła, jak odchodzi. Potem odwróciła się do Jehana.
– Byłeś bardzo niegrzeczny wobec mojego przyjaciela.
– Przyjaciela? – Parsknął pod nosem. – Ten człowiek myśli, że jest dla ciebie
kimś więcej niż przyjacielem. – Przenikliwe, niebieskie oczy Jehana zwęziły się. –
Był kiedyś kimś więcej, prawda?
– Nie. – Pokręciła głową. – Byliśmy na kilku randkach, to wszystko. Nie
74 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
byłam nim zainteresowana.
– Jednak on był zainteresowany tobą. Wciąż jest.
– Brzmisz jakbyś był zazdrosny.
Z trudem wypuścił powietrze przez rozszerzone nozdrza.
– Nazwij to spostrzegawczością.
– Nazwę to zazdrością. – Podeszła do niego bliżej w świetle księżyca, nie
zważając na żar bijący od jego postawnego ciała i na iskry trzaskające z głębi
rozpalającego się spojrzenia. Zacisnął mocno szczękę, a pokryta cieniem zarostu
skóra wydawała się zbyt ciasno napięta na jego przystojnej, gniewnej twarzy. –
Dlaczego do diabła, powinno cię niepokoić, to czy Karsten jest moim przyjacielem,
czy kimś więcej? To nie tak, że masz wobec mnie jakieś roszczenia. Mogłabym
pójść za nim teraz i naprawdę nie miałbyś prawa nic mi powiedzieć.
Z jego wnętrza dobiegł niski warkot.
– Mam nadzieję, że nie zamierzasz mnie testować.
– Dlaczego? Z powodu jakiegoś głupiego paktu? – Jej głos uniósł się z
frustracji. – Nawet w to nie wierzysz, a jednak chcesz udawać, że musimy żyć
zgodnie z jego warunkami.
– Nie dbam o ten cholerny pakt, Seraphino.
– To nie powstrzymało cię przed użyciem go jako pretekstu, żebym poczuła
się, jak idiotka.
Iskry zapłonęły w głębinach jego oczu.
– Jeśli naprawdę myślisz, że odejście od ciebie ubiegłej nocy miało coś
wspólnego z paktem, to jesteś idiotką.
75 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Sapnęła gwałtownie, gotowa rzucić w niego przekleństwem, ale nie dał jej
szansy. W czasie krótszym niż jedno uderzenie serca zmniejszył dystans między
nimi. Jedna silna ręka wsunęła się w jej rozpuszczone włosy oplatając się wokół jej
szyi. Druga rozłożyła się na dolnym odcinku jej kręgosłupa, gdy przyciągnął ją do
siebie i natarł na jej usta w rozpalonym, głodnym pocałunku.
Seraphina zajęczała z rozkoszy i potrzeby. Jej piersi zostały przygniecione do
muskularnych płaszczyzn jego klatki piersiowej, a kutas wciśnięty w jej brzuch był
grubym, twardym grzbietem żaru, mocy i cielesnego pożądania. Ogarnął ją głód,
gwałtowny i płonący. Wypalił jej gniew, zatarł oburzenie i frustrację. Gdy Jehan
pogłębił ich pocałunek, a jego język wbił się w jej rozchylone usta, wszystkim, co
sobie uświadamiała było pożądanie. Wsunęła palce w jego gęste, miękkie fale i
przylgnęła do niego, pogrążona w pragnieniu i nieświadoma ich otoczenia.
Pragnąc ignorować wszystko, dopóki Jehan ją tak trzymał, całując jakby pragnął
tego tak samo mocno jak ona.
Cofnął się z wywarczanym przekleństwem i spojrzał na nią. Jego oczy
płonęły żarem, źrenice były niczym więcej niż pionowymi szczelinami pośrodku
całego tego ognia. Jego wilgotne wargi ukazały zęby i kły, gdy wziął głęboki
oddech, wyczuwając ją jak drapieżnik, którym tak naprawdę był.
Przez chwilę myślała, że zaraz ją chwyci i zaniesie do jakiegoś zacisznego
zakątka obozu, aby ją posiąść. Nie walczyłaby z nim. Boże, nawet nie próbowałaby
tego robić. Ale kiedy tam stali, Sera poczuła, jak delikatne ukłucia zaczynają
muskać jej policzki i czoło. Zaczęły piec ją oczy, a potem, gdy wzięła wdech,
wciągnęła drobny piasek do gardła.
Burza piaskowa.
Nadchodziła dużo wcześniej, niż ostrzegał Karsten.
Nie musiała nic mówić Jehanowi. Przyciągając ją do siebie, przycisnął jej
głowę do swojej piersi i rzucił się razem z nią w stronę najbliższej oficyny, gdy noc
76 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
zaczęła wypełniać się kłębiącymi się tumanami żółtego pyłu.
77 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 10
Rozdział 10
Gdy dotarli do pokrytego blachą falistą budynku magazynu znajdującego się
kilkadziesiąt metrów dalej, gryzący wiatr z wyciem przybrał na sile. Piasek wirował
po obozie, dmąc jak gęsta zamieć.
Ciało Jehana wciąż było podniecone, gdy przytulając do siebie Seraphinę,
otworzył rozklekotane drewniane drzwi.
– Do środka, szybko.
Niezwłocznie weszła do schronienia, kiedy ich pełną uwagę przyciągnął
stłumiony krzyk gdzieś pośród burzy. Głos był cichy, daleki. Niewątpliwie
przerażony.
– Yasmin. – Twarz Seraphiny pobladła ze zmartwienia. – O Boże. Mała
dziewczynka, która przyszła nas przywitać kiedy przyjechaliśmy. Ona i inne dzieci
kilka minut temu odbiegły, żeby się pobawić.
Krzyk zabrzmiał ponownie, teraz bardziej żałośnie. W głosie dziecka był
również ból.
Jehan zaklął.
– Zostań tutaj. Znajdę ją.
Nie czekając, żeby zaczęła się z nim spierać, wrócił w mrok, wykorzystując
szybkość, jaką dawały mu geny Rasy. Płacz dziewczynki był latarnią morską przez
78 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
oślepiające morze fruwającego piasku. Jehan podążył za jej płaczem do głębokiego
rowu po drugiej stronie obozu. W jego dolnej części w wyniku niebezpiecznego
upadku jej drobne ciało leżało zwinięte w kłębek jak mała piłka.
– Yasmin? – Na dźwięk swojego imienia uniosła głowę. Agonia i przerażenie
zalały jej wypełnione łzami oczy. To biedne dziecko trzęsło się i szlochało, dławiąc
się unoszącym się w powietrzu piaskiem. Jehan wskoczył do rowu. Kucając nisko
obok niej, osłonił ją swoim ciałem przed krążącą wokół nich burzą piaskową. –
Jesteś ranna?
Jej ciemna głowa poruszyła się gwałtownie.
– Boli mnie noga. Próbowałam ukryć się przed moimi przyjaciółmi, ale tu
wpadłam, a wszyscy uciekli.
Jehan ostrożnie ją obejrzał. Gdy tylko jego dłoń przesunęła się po jej lewej
goleni i kostce, poczuł gorący ból złożonego złamania. Przerwa w ciągłości kości
przeszyła jego zmysły niczym uderzenie pioruna.
– Chodź do mnie, kochanie. Zabierzmy cię stąd.
Wziął Yasmin w ramiona i wyniósł ją z rowu. Na górze stała Seraphina
.Czekała. Ciężki koc okrywał ją od stóp do głów, prowizoryczna tarcza przed burzą.
Jehan podszedł do niej, a ona uniosła ramiona osłaniając jego i dziecko, gdy ich
trójka ruszyła przez obóz.
– Mała potrzebuje lekarza – poinformował Seraphinę, mruczącą coś cicho i
uspokajająco do dziecka. – Wyczułem dwa złamania w dolnej części lewej strzałki i
dość poważne zwichnięcie kostki.
Seraphina przez sekundę marszczyła brwi, a potem skinęła głową.
– Budynek medyczny jest w centrum obozu. Tędy. – Wyznaczyła kurs na
jedno z żółtych świateł przed nimi emanujące przez piasek i ciemność.
79 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Jehan nie przegapił niepewnych spojrzeń, które przyciągnął, gdy wraz z
Seraphiną przynieśli ranne dziecko do małego szpitala polowego. Ich podejrzliwość
mu nie przeszkadzała. Należąc do Rasy był przyzwyczajony, że większość ludzi
omijała go z daleka. I nie umknęło jego uwadze, że jedna z pielęgniarek niosąca
medyczną lodówkę z dużym czerwonym krzyżem, cofnęła się natychmiast, kiedy
tylko go dostrzegła... tak jakby zapasy schłodzonych czerwonych krwinek mogły
sprowokować go do ataku.
Ludzie nie musieli się tym martwić. Jego rodzaj spożywał tylko świeżą krew,
pobraną z otwartej żyły. A teraz jedyne żyły, które w ogóle go interesowały, należały
do pięknej kobiety stojącej obok niego. Nawet ubrana w znoszoną koszulę i za
duże spodnie, Seraphina poruszała wszystko, co w nim było męskie, tak samo, jak
wampirzą stronę jego natury. To, że ich pocałunek został przerwany przez burzę i
niespokojne dziecko, nie znaczyło, że zapomniał o pożarze zmysłów rozpalonym w
nim przez Seraphinę. Teraz, gdy dziewczynka była już bezpieczna i znajdowała się
pod opieką lekarza, uwaga Jehana... cała jego uwaga... skoncentrowała się na tym,
jak szybko mogliby wrócić do miejsca, w którym się znajdowali, zanim Seraphina to
przerwała. Jednak stał cierpliwie, gdy go przedstawiała i tłumaczyła swoim
towarzyszom, iż Jehan jest jej przyjacielem i że to on wyszedł w burzę, by
zlokalizować Yasmin. Wydawało się, jakby poręczenie Seraphiny wystarczyło, by
uspokoić ludzi, ponieważ było jasne, że wszyscy w obozie ufali jej i ją uwielbiali.
On też zaczynał tak czuć.
W gruncie rzeczy zaczynał czuć dużo więcej.
Po tym, jak lekarz i pielęgniarki wrócili do pracy, Seraphina odwróciła się, by
na niego spojrzeć.
– Kiedy wyniosłeś Yasmin z burzy, powiedziałeś, że ma złamaną nogę. –
Skinął głową, jednak to nie wydawało się zaspokoić ciekawości Seraphiny. –
Właściwie powiedziałeś, że jej strzałka miała dwa złamania, a kostka była mocno
80 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
skręcona. Miałeś rację, Jehan. Według lekarza, który zbadał ją parę minut temu,
twoje przypuszczenia były w stu procentach trafne. Powiedziałeś mi, że czujesz jej
obrażenia. Potrafisz wyczuwać fizyczne urazy?
Wzruszył ramionami, ledwo przyznając, że posiada zdolność, której tak
rzadko używał.
– Możesz je też wyleczyć?
– Nie. Teraz już znasz moje przekleństwo – burknął cierpko. – Mogę
zlokalizować czyjeś rany, ale nie jestem w stanie pomóc.
Pochyliła głowę w jego stronę, ciepło błyszczało w jej oczach.
– Pomogłeś dziś Yasmin.
Jehan patrzył na nią, niepewny, jak odpowiedzieć. Seraphina nie mogła
wiedzieć, jak tak zwany dar namieszał w jego życiu. Dorastał, czując się
bezużyteczny, nie mający celu. Dopiero gdy dołączył do Zakonu zdał sobie sprawę,
że istnieją inne sposoby na robienie czegoś znaczącego, sprawiającego, że jego
życie miało sens.
Wciąż go obserwowała, wyglądając wspaniale i była zdecydowanie zbyt nim
zainteresowana, gdy patrzyła mu w oczy.
– Burza naprawdę się rozszalała. Chcesz tu poczekać, czy raczej pójść do
mnie?
Uniósł brew.
– Do ciebie?
– Do mojego namiotu. – Uśmiechnęła się, a ciepło dotarło prosto do jego
krocza. – To miejsce, w którym zostaję, kiedy muszę dłużej przebywać w obozie.
Nie jest zbyt wygodne, ale zapewnia prywatność.
81 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Na twarzy Jehana powoli pojawił się uśmiech.
– Panno Sanhaja, czy pani próbuje mnie uwieść?
Oblizała wargi, przechylając głowę, wytrzymując jego głodne spojrzenie.
– Myślę, że chyba można to tak nazwać.
Święte piekło. Obietnica w jej głosie sprawiła, że krew popędziła tak szybko
do jego członka, że nie był pewien czy dotrze do jej namiotu.
– Prowadź – wychrypiał szorstko, bo kły wystrzeliły mu z dziąseł.
Uniósł nad nimi koc, gdy wybiegli z budynku medycznego i pobiegli przez
zamieć piasku. Namiot Seraphiny stał na drugim końcu obozu. Zanim dotarli do
niego, zasunęli zamek błyskawiczny i opuścili klapy, które zabezpieczały wejście do
schronienia, byli już pokryci cienką warstwą lotnego piasku. Wpadli razem do
środka, Seraphina śmiała się, nie mogąc złapać tchu w ciemności. Zostawiła go na
chwilę, pochylając się, by włączyć latarnię. Miękkie światło nadawało blasku jej
rumianym policzkom i lekko zaróżowionej kolumnie gardła, sprawiając, że drobny
piasek, który pokrył jej skórę, lśnił jak diamentowy pył. Pod wpływem wiatru jej
długie brązowe loki zamieniły się w dziką plątaninę, a oczy w kolorze drzewa
sandałowego stały się niezgłębione i pełne pożądania. Jej oddech wciąż był
przyspieszony i płytki, a zarys miękkich piersi drażnił go spod świeżego białego
płótna jego własnej koszuli.
Nigdy nie widział czegoś tak uroczego.
Podczas gdy burza wyła wokół nich, a piasek uderzał w namiot niczym
deszcz, Jehan stał bez słowa, chłonąc jej widok, by na zawsze zapisał się on w
jego pamięci. Nie mógł się powstrzymać, aby nie pogłaskać delikatnego aksamitu
jej policzka. To mu nie wystarczyło, więc ujął jej twarz w dłonie i przyciągnął ją do
namiętnego pocałunku.
82 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
W chwili, gdy ich usta się spotkały, było tak, jakby nie było żadnej przerwy
pomiędzy ich gorącym pocałunkiem przed burzą piaskową i obecnym
elektryzującym momentem. Do diabła, było tak, jakby po prostu kontynuowali to, co
przerwali tej pierwszej nocy w willi. Cały głód, jaki odczuwał wobec tej kobiety, całe
pragnienie... wciąż tliło się tuż pod powierzchnią, czekając na okazję, by ponownie
się rozpalić.
I wiedział, że Seraphina też to czuła.
Z jękiem rozpłynęła się przy nim, a jej usta rozchyliły się, by zapewnić jego
językowi dostęp, którego żądał. Płynny żar polizał jego żyły w odpowiedzi na smak
jej pasji, wypalając wszystko na swojej drodze. W jednej chwili jego kły przebiły
dziąsła, by wypełnić usta. Potrzeba zapulsowała mu w skroniach, w piersi. W całej
długości obolałego penisa. Jęknął z powodu jej intensywności. Musiał się
opanować. Chciał postępować z nią powoli, pomimo własnej niecierpliwości, by
rzucić ją na ziemię i się w niej zatopić.
Jednak Seraphina nie miała dla niego litości. Jej wilgotne usta i urwany
oddech rozdarły jego determinację. Jej miękkie krągłości i silne, pożądliwe palce
wpijające się w jego ramiona, klatkę piersiową i włosy, odarły go z i tak już
nadszarpniętej samokontroli.
Wsuwając dłonie pod luźny brzeg tuniki, chciwie pieścił jędrne wzgórki jej
okrytych satyną piersi. Seraphina zachłysnęła się oddechem, wyginając się w łuk,
gdy rozpiął przednie zapięcie stanika i ujął w dłonie nagie ciało. Jej sutki były
twardymi, małymi pąkami, które napięły się jeszcze mocniej, gdy skubnął je i
przetoczył między palcami, spragniony ich posmakowania. Puścił ją, ale tylko po to,
aby zdjąć z niej koszulę, pragnąc sycić oczy jej widokiem. Przeciągnął płótno przez
jej głowę i pozwolił, by spadło na podłogę namiotu. Potem opadła trzymająca
spodnie czerwona szarfa. Rozwiązał ją i patrzył, jak z jej bioder zsuwa się luźny
pas lnianych spodni, które utworzyły kupkę przy jej stopach.
83 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Taka piękna – mruknął, wyciągając rękę, by przesunąć grzbietami kłykci w
dół jej ramienia, a potem w poprzek płaszczyzny brzucha. Zaryzykował sunąc dalej,
bawiąc się koronkowym brzegiem jej delikatnych majtek. – To jest to, co chciałem
zrobić z tobą pierwszej nocy, Seraphino. Rozbierać cię centymetr po centymetrze.
Udawać, że mam prawo patrzeć na ciebie w ten sposób i myśleć, że kiedykolwiek
będę godny cię mieć.
Powoli pokręciła głową.
– Nie chcę, żebyś udawał, Jehan. Dziś nie chcę, żebyś przestał, tak samo,
jak nie chciałam, żebyś zatrzymał się tej pierwszej nocy.
Uciekł mu dźwięk, coś surowego i nieziemskiego. Wsunął palce pod skrawek
materiału między jej nogami i... cholera. Była naga pod koronką. I wilgotna.
Cholernie mokra. Gorący, płynny jedwab opływał mu opuszki palców, gdy zagłębił
się w jej śliską szparkę.
Przygryzła wargę i opuściła głowę z westchnieniem. Trzymała się go
kurczowo, gdy gładził jej jedwabiste fałdki, podczas gdy ona wiła się i drżała pod
wpływem jego dotyku.
– Jehan, nie każ mi czekać. Proszę, nie każ mi znowu cierpieć z pragnienia.
– Nie ma na to szansy – powiedział głosem szorstkim jak żwir, surowym z
pożądania. – Nie dzisiejszej nocy.
Nigdy więcej, jakaś jego zaborcza część warknęła na zgodę. Nie wiedział,
skąd to się wzięło... głębokie do szpiku kości poczucie, że należał do tej kobiety.
Że była jego.
I choć to było absurdalne, ten starożytny pakt między ich rodzinami, w jakiś
sposób przyciągnął go do jedynej kobiety, której pragnął bardziej niż jakiejkolwiek
innej w przeszłości. Jehan przywarł wargami do jej ust i pocałował ją ponownie, z
84 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
tak wielką czcią, jaka się jej należała. Zerwał kontakt tylko po to, by pozbyć się
koszuli i dżinsów, rzucając je na podłogę u swoich stóp. Nie nosił niczego pod
spodem i gdy tylko jego kutas wyskoczył na wolność, odnalazła go dłoń Seraphiny.
Gładziła go i pieściła, a jej palce były tak pewne, tak gorączkowe, że prawie
doszedł na miejscu. Potrzeba stawała się coraz bardziej żarliwa i dojmująca za
każdym przesunięciem jej dłoni po jego sztywnym trzonie, ciśnienie narastało u
podstawy jego kręgosłupa. W jakiś sposób udało mu się skoncentrować
wystarczająco, aby siłą woli zgasić latarnię. Namiot pogrążył się w ciemność.
Chociaż burza piaskowa szalała na zewnątrz, zaganiając wszystkich mieszkańców
obozu do pomieszczeń, nie zamierzał dzielić się Seraphiną lub tą chwilą z
kimkolwiek. Pociągając ją za sobą na legowisko z koców i poduszek, Jehan zdjął z
niej majtki, po czym przesunął dłońmi wzdłuż każdej pięknej krągłości i delikatnie
umięśnionej płaszczyzny na jej nagim ciele. Pokusa jej cipki stała się zbyt wielka.
Słodki zapach podniecenia zalał jego zmysły, gdy rozsuwał jej uda, aż otworzyła
się przed nim jak egzotyczny kwiat. Taki, którego posmakowania nie mógł się
doczekać. Opuścił głowę między jej nogi, jęcząc z mieszanki agonii i ekstazy, gdy
jego język napotkał jej słodki nektar, gorący, mokry miąższ. Jego kły były już w pełni
wysunięte, ale gdy po raz pierwszy poczuł smak soków Seraphiny, ostre końcówki
stały się jeszcze dłuższe. Chęć ugryzienia... wzięcia krwi i uczynienia jej swoją w
ten najpierwotniejszy sposób, w jaki znał... narosła w nim bez ostrzeżenia.
Nie.
Mocno stłumił ten impuls, oślepiony jego siłą.
Zatracenie się w cielesnej przyjemności było jedną rzeczą. Związanie z nim
Seraphiny na wieczność było czymś innym. I to była linia, której nie zamierzał
przekroczyć.
W jego życiu nie było miejsca dla partnerki, a jeśli ona obudziłaby się rano
żałując tego co się stało, to pewne jak diabli, że nie chciał, aby to było coś
nieodwołalnego. Tej nocy chciał sprawić jej przyjemność. Samolubnie chciał dać jej
85 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
rozkosz, która sprawiłaby, że każdy inny mężczyzna, jaki kiedykolwiek jej dotknął
zostałyby starty z jej pamięci. Dzisiaj Seraphina była jego... nie dlatego, że jakaś
absurdalna ugoda mówiła, że tak powinno być, ale dlatego, że sama tego chciała.
Ponieważ poczuła to samo niezaprzeczalne pragnienie, co on.
– Dojdź dla mnie – wychrypiał nad jej delikatnym ciałem. – Chcę cię
usłyszeć, Seraphino.
– O Boże – sapnęła w odpowiedzi, wyginając się i wychodząc na spotkanie
jego ustom, by ją całował, ssał, drażnił wargami i językiem. Kiedy wiła się i skręcała
z narastającej przyjemności, dał jej więcej, przesuwając palcem przez jej soki do
ciasnego wejścia jej ciała. Krzyknęła, gdy dodał kolejny, podkręcając tempo silnymi
pociągnięciami języka.
Spojrzał na jej wyprężone ciało.
– Otwórz oczy, piękna. Chcę, żebyś na mnie patrzyła.
Posłuchała, unosząc ciężkie powieki, a jej spojrzenie było upojone
przyjemnością.
– Jehan, proszę...
Jej dłonie zaplątały się i zacisnęły w jego włosach, gdy prowadził ją wyżej,
desperacko pragnąc jej przyjemności... jej spełnienia... zanim pozwoli sobie na
znalezienie się w jej wnętrzu.
Ach, kurwa. Nigdy nie widział czegoś tak podniecającego, jak Seraphina
zatracona w orgazmie. Te seksowne dźwięki, które wydała. Nieokiełznana reakcja
jej ciała. Ciasne, gorące imadło jej pochwy, zaciskające się wokół jego palców, gdy
przeciągał językiem po jej łechtaczce bezlitośnie popychając ją w kierunku
wybuchowego spełnienia.
Patrzyła mu w oczy w ciemnościach namiotu, a kiedy chwilę później się
86 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
rozpadła, jej usta wykrzyczały jego imię. Jehan nie mógł powstrzymać uśmiechu
zadowolenia. Uniósł się nad nią, przyciskając jej kolana do piersi, gdy wprowadził
swojego penisa pomiędzy śliskie fałdki jej płci. Jej oczy były utkwione w jego, a
ciało wciąż zarumienione i drżące od wtórnych wstrząsów uwolnienia. Sprawdził jej
ciasne wejście lekkim pchnięciem bioder, jęcząc gdy drobne mięśnie ścianek jej
pochwy otoczył główkę penisa. Poszukał kontroli i stwierdził, że jej nie ma.
Nie, jeśli dotyczyło to tej kobiety.
I nie wiedział dlaczego, ale to go nie przestraszyło.
W tej chwili, kiedy Seraphina była mokra i gotowa na niego, to cholernie
dobre pytanie nie miało żadnego znaczenia. Z ostrym przekleństwem ugiął
miednicę i zanurzył się w niej aż po nasadę.
87 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 11
Rozdział 11
Wykrztusiła imię Jehana, gdy wziął ją jednym głębokim, zapierającym dech w
piersiach pchnięciem.
Jego grzeszne usta i palce sprawiły, że jej zakończenia nerwowe wibrowały
tak mocno, że stały się odrętwiałe z nadmiaru bodźców, a jej ciało gorące i śliskie
od spełnienia. Ale każde gwałtowne pchnięcie bioder Jehana ożywiało jej
podniecenie. Jego penis rozciągnął ją, wypełnił tak bardzo, że ledwo mogła
pomieścić całą jego długość i obwód. Zamknęła oczy przed oszałamiającą ekstazą,
która narastała, gdy się w niej poruszał, a jego potężne uderzenia i nieustające
tempo doprowadzały ją do granicy zdrowego rozsądku.
Nigdy nie poczuła czegoś tak odurzającego jak pierwotna moc wspaniałego
ciała Jehana. To, że cała jego pasja... cała jego ogromna kontrola... koncentrowała
się na jej przyjemności, było narkotykiem, od którego łatwo mogła się uzależnić.
Może już się tak stało, ponieważ pragnienie, które do niego czuła coraz bardziej ją
pochłaniało z każdym mocnym uderzeniem jego ciała w jej ciało.
Sięgnął między nich i opuścił jedną z jej nóg z miejsca, gdzie leżała zgięta
przy jej piersi i owinął ją sobie wokół pasa, gdy przesunął się pod jeszcze bardziej
intensywnym kątem. Nowa pozycja dała jej dostęp do jego pokrytej glifami klatki
piersiowej i umięśnionego brzucha, które eksplorowała za ciekawskimi palcami i
badawczymi paznokciami. Uniosła głowę obserwując, jak w nią uderza,
zahipnotyzowana dzikim, erotycznym pięknem ich pożądania.
Jehan zamruczał z aprobatą.
88 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Czy podoba ci się jak razem wyglądamy, Sero? Gdy masz szeroko
rozłożone nogi, a mój kutas jest głęboko zanurzony w twoim cieple?
– Tak. – O Boże. Czy myślała, że jest już na krawędzi samozapłonu? Jego
mroczny głos rozpalił ją jeszcze bardziej. Oderwała wzrok od ich połączenia tylko
po to, by napotkać trzaskający ogień, który płonął w jego przemienionych oczach. –
Jehan... nie wiedziałam, że może tak być. Uwielbiam patrzeć, jak pchasz we mnie,
jakbyś nie był w stanie zanurzyć się wystarczająco głęboko. Uwielbiam widzieć nas
razem w ten sposób. Uwielbiam to, jak nam ze sobą dobrze.
– Mmm – odparł, bardziej warcząc niż odpowiadając. – Więc pozwól, że dam
ci jeszcze więcej.
Ustanowił nowe tempo, które rozerwało jej już i tak strzępiącą się kontrolę.
Kolejny orgazm wzrósł i skręcił się w jej głębi, posyłając ją w zawrotny wir rozkoszy.
Przygryzła wargę dusząc w sobie jęk, gdy orgazm nabrzmiał, zbliżając się do
punktu wybuchu.
Jehan nie okazywał litości, nie spowolniał rytmu wbijając się w nią mocniej,
głębiej, jego biodra pompowały wściekle.
Wygięła się pod nim, nie mogąc dłużej wytrzymać. Obracając głowę i
wbijając ją w poduszkę, wydała z siebie krzyk, gdy uwolnienie przebijało ją fala za
rozkoszną falą.
Kiedy dochodziła, Jehan wciąż wściekle pompował, po czym wyrwała się z
niego szorstka klątwa. Napiął mięśnie tak mocno, że stwardniały jak granit pod jej
palcami, kiedy do niego przylgnęła. Jego bursztynowe tęczówki płonęły
bursztynowym ogniem, a jego spojrzenie utkwione było w jej oczach.
Syknął jej imię z mieszaniną udręki i przyjemność wyrytej na jego przystojnej,
dzikiej twarzy. Potem ryk wybuchnął przez jego zęby i kły. Jego biodra wcisnęły się
w nią wściekle, po czym wyrzucił gardłowo przekleństwo, gdy nagle w jej ciele
89 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
wybuchł rozpalony strumień jego nasienia.
Nigdy nie czuła się tak nasycona. Tak cudownie wypieprzona.
Głaskała Jehana, dopóki jego ciało nie rozluźniło się, a orgazm nie
wybrzmiał. Ale jego zanurzony w niej kutas stracił niewiele ze swojej sztywność. A
kiedy głębokim głosem mamrotał pochwały za to, jak mu w niej dobrze, a jego silne
palce pieściły jej włosy, policzki i piersi, ta przedłużająca się sztywność zamieniła
się w twardą stal.
Nie była w stanie kontrolować reakcji swojego ciała na niego, ani też nie
mogła powstrzymać drżącego westchnienia rozkoszy, gdy jego kutas nabrzmiał do
pełni, a ścianki jej płci zacisnęły się, by go przytrzymać. Przesunęła się pod nim,
tworząc delikatne tarcie.
– Kurwa, Sera. – Zamknął na chwilę oczy, odchylając głowę na ramiona, gdy
poruszeniem ciała zaprosiła go, by wziął ją ponownie. Kiedy jego spojrzenie wróciło
do jej oczu, ogień, który był tam przedtem, rozpalił się jeszcze bardziej.
– Powinienem był odejść. Teraz jest już za późno. Jest za późno, kurwa, dla
nas obojga.
Skinęła głową, wiedząc, że ma rację. Powinni byli się oprzeć temu żarowi,
który zapłonął pomiędzy nimi.
Powinni byli nie zgodzić się na próbne wiązanie i wszystko, co mu
towarzyszyło. Oboje powinni byli rozumieć, że poddanie się temu pragnieniu
wywoła tylko jeszcze większą potrzebę.
Dla Seri to, co czuła do Jehana, wykraczało poza fizyczną potrzebę, a nawet
przelotne uczucie. Tej nocy ujrzała jego nową stronę. Nie aroganckiego samca rasy,
który kroczył przez życie, jakby był właścicielem świata. Nie wojownika Zakonu,
który miał do czynienia z bezwzględną sprawiedliwością i śmiercią.
90 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Tej nocy w obozie była świadkiem odsłonięcia się jego innej strony. Jehan był
miłym człowiekiem, współczującym mężczyzną. Dostrzegła w nim honor, i teraz,
kiedy to ujrzała, nigdy nie będzie mogła spojrzeć na niego w gorszym świetle.
Więc tak. Było już o wiele za późno, by uciec od wszystkiego, co wydarzyło
się między nimi tej nocy i nawet gdyby żałowała tego faktu, nigdy by tego nie
zrobiła.
Nie, kiedy Jehan patrzył na nią takim, jakim był teraz, z gorączką w oczach i
pragnieniem wirującym wściekle w łukach i spiralach jego wielobarwnych
dermaglyphów. I nie wtedy, gdy jego niesamowity kutas wywoływał w niej tęsknotę
za tym, żeby znowu zostać wziętą.
– Tym razem na kolana – rozkazał jej swoim głębokim, ochrypłym i surowym
głosem.
Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, ale chętnie wyskoczyła spod niego, by
być posłuszną. Wyłonił się za nią, a ciepło jego obecności paliło jej tyłek. Jego
palce przepchnęły się przez ich połączone soki, wyciskając desperackie
miauknięcie z jej gardła, gdy mokre dźwięki jego pieszczot przyłączyły się do
suchego wycia burzy piaskowej wciąż szalejącej poza namiotem.
Poczuła grubą długość jego penisa między spuchniętymi fałdkami. Potem
chwycił jej biodra w dłonie i powoli wbił ją na niego, centymetr po chwalebnym
centymetrze.
Ustalili teraz mniej szalone tempo, znajdując w jakiś sposób ochotę
rozkoszowania się przyjemnością, dzięki czemu wytrzymali tak długo jak tylko się
dało. Po tym, jak oboje ponownie osiągnęli punkt kulminacyjny, opadli leniwe na
koce rozrzucone po posłaniu.
Przez długi czas nie było między nimi słów. Leżeli razem w ciemności,
wsłuchując się w syk wirującego piasku, gdy burza nadal przetaczała się przez
91 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
obóz.
Sera była wyciągnięta obok niego, opierając jedną rękę na jego piersi.
Śledziła wzór glifów, które rozciągały się na jego gładkiej skórze, zapamiętując
unikalne oznaczenia skóry Rasy, które były wyjątkowe i przypisane tylko do niego.
Były piękne. On też.
– Muszę ci podziękować za dzisiejszy wieczór, Jehan.
Chrząknął.
– Nie ma potrzeby, zaufaj mi. – Jego silne ramię zacisnęło się wokół niej, gdy
przyciągnął ja bliżej do siebie. – To ja powinienem ci dziękować.
Uniosła się, żeby spojrzeć mu w twarz.
– Nie, mam na myśli to, co zrobiłeś dziś wieczorem. Dziękuję ci za pomoc w
dostarczeniu tu zapasów. Za wyjście w burzę, by znaleźć Yasmin i upewnić się, że
otrzymała opiekę, której potrzebowała jej zraniona noga.
Wzruszył lekko ramionami.
– Za to również nie trzeba dziękować. Zrobiłem to, co uczyniłby każdy.
– Nie każdy – powiedziała. – I nigdy nie spodziewałbym się tego po tobie. Źle
cię oceniłam, kiedy się poznaliśmy i za to jestem ci winna przeprosiny.
Objął ją za szyję i przygarnął do siebie, by pocałować.
– Może oboje byliśmy zbyt pośpieszni w ocenie. Kiedy powiedziałaś mi, że
zgodziłaś się na próbne wiązanie tylko po to, by odebrać poręczenie od twojego
ojca, to założyłem, że to było coś w rodzaju łapówki, bo chciałaś pieniędzy dla
siebie. Nie powinno mieć dla mnie znaczenia, z jakiego powodu tego chciałaś, ale
miało. Wiem co zrobiłaś dziś w punkcie kontrolnym. Uświadomiłem sobie, co
robiłaś przez cały czas... wykorzystywałaś swoje osobiste środki, aby kupować
92 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
zaopatrzenie dla obozu.
`
Zmarszczyła brwi.
– To tylko pieniądze. Jakbym mogła ich skąpić, gdy zapasy oznaczają życie
lub śmierć dla ludzi, którzy są ode mnie zależni?
– To oczywiste, że twoja praca wiele dla ciebie znaczy. – W jego oczach była
powaga, gdy przyglądał się jej w zaciemnionym namiocie. – Tej nocy, gdy
spacerowaliśmy po ogrodzie, powiedziałaś mi, że twoja praca jest powołaniem.
– Tak powiedziałam. – Zaskoczyło ją, że przypomniał sobie rzuconą
mimochodem uwagę.
–
Co miałaś na myśli, Seraphino?
Spojrzała na swoją dłoń, która spoczywała na jego piersi.
– Kiedy skończyłam osiemnaście lat, zgłosiłam się do wolontariatu w
sierocińcu około godziny drogi od naszej Mrocznej Przystani. Moi rodzice zachęcali
mnie do tego, ponieważ także zostałam osierocona, kiedy byłam niemowlęciem.
Jehan wydał z siebie dźwięk aprobaty.
– Do wielu domostw rasy trafiają porzucone i osierocone niemowlęta lub
małe dziewczynki.
Skinęła głową. Zarówno ona, jak i jej siostra zostały adoptowane przez
Sanhajów w taki sposób.
– Miałam szczęście. Ktoś zobaczył moje znamię i uznał, że jestem inna. Z
tego powodu znalazło się dla mnie bezpieczne miejsce. Ale w sierocińcu, do
którego chodziłam w tym roku, nie było żadnych Dawczyń Życia. Tylko ludzkie
dzieci. Wiele z nich było uchodźcami, których rodzice zginęli w wojnach lub zmarli z
powodu głodu i chorób. – Zwinęła palce w ciasną piłkę. – W tym miejscu było tyle
93 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
bólu. Czułam to za każdym razem, gdy trzymałam płaczące niemowlę lub
obejmowałam jedno z tych słodkich, przerażonych dzieciaków.
– Czułaś to – mruknął Jehan, teraz rozumiejąc wszystko. Sięgnął, by wziąć
ją za rękę i uniósł jej zaciśniętą piąstkę do swoich ust. – Czułaś ich emocjonalny
ból, ponieważ podobnie jak ja jesteś empatą.
Każda Dawczyni Życia, jak i każdy samiec rasy, rodzili się z wyjątkową
zdolnością pozazmysłową. Niektóre z nich były błogosławieństwem, inne niemal
przekleństwem. Jehan potrafił rejestrować obrażenia fizyczne, a umiejętnością Sery
było wyczuwanie emocjonalnego bólu za pomocą dotyku.
– Myślałam, że sobie z tym poradzę – powiedziała. – Ale wszystko, co
czułam, pozostawało ze mną. Aż do czasu spędzonego zimą w sierocińcu, nie
wiedziałam, jak pomóc. Teraz robię, co mogę.
Odezwał się cichym głosem, a Sera wiedziała, że ją rozumie. Biorąc pod
uwagę jego własne zdolności, Jehan prawdopodobnie rozumiał ją lepiej niż
ktokolwiek inny.
– Jesteś niesamowitą kobietą, Seraphino. – Pokręcił głową, delikatnie
gładząc kciukiem jej szczękę. – Myślę, że zdałem sobie z tego sprawę w chwili, gdy
się poznaliśmy, ale byłem zbyt zajęty szukaniem powodów, by cię nie lubić.
Chciałem znaleźć w tobie ukryte wady, ponieważ było oczywiste, że nie znajdę
żadnych na zewnątrz.
Jego pochwały ją ogrzały.
– Też nie znalazłam w tobie większych wad. A wierz mi, próbowałam.
Nazwałam cię zabójcą, kiedy dowiedziałam się, że jesteś wojownikiem Zakonu. To
było niesprawiedliwe. Teraz to wiem. Pomyślałam też, że twoją największą osobistą
wadą może być przesadna wiara we własny urok. Sądzę jednak, że udowodniłeś
mi dzisiaj, o co ci chodziło. Przypuszczam, że muszę oddać sprawiedliwość tam,
94 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
gdzie się to należy.
Zachichotał.
– Jeśli to, co właśnie z tobą zrobiłem, było urocze, poczekaj, aż zobaczysz
moją nikczemną stronę.
Uśmiechnęła się do niego szeroko.
– Kiedy mogę się tego spodziewać?
– Jeśli nie będziesz ostrożna, wcześniej niż myślisz.
Chwycił ją za tyłek i dał jej żartobliwego klapsa. Potem przewrócił ją na plecy
i przykrył twardym, w pełni pobudzonym ciałem. Żar iskrzący się w jego oczach
obiecywał, że to co zaraz nastąpi będzie bardzo nikczemne.
95 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 12
Rozdział 12
Burza minęła jakiś czas temu.
Jehan leżał na plecach w ciemnym namiocie, trzymając śpiącą Seraphinę.
Leżała na nim naga i wyczerpana. Nie spał od dłuższej chwili, wsłuchując się w
ciszę na zewnątrz i próbując przekonać samego siebie, że musi wstać z posłania.
Mimo że nie chciał zakłócać jej snu ani tracić przyjemnego uczucia, gdy
odpoczywała w jego ramionach, wiedział, że powinien wyjść i sprawdzić ich pojazd,
upewniając się, że nie jest zakopany pod kopcem piasku. Jeśli pogoda się
poprawiła, chętnie wyruszyłby w drogę.
Domyślał się, że to wczesny poranek, prawdopodobnie dopiero dwie lub trzy
godziny po północy. Jeśli nie zwlekaliby zbyt długo, możliwe było, że zdążyliby
wrócić do willi przed wschodem słońca. W przeciwnym razie musieliby spędzić
kolejny dzień w obozie, czekając do zachodu słońca, kiedy to mógłby ponownie
bezpiecznie wyjechać.
I chociaż mógł wymyślić wiele interesujących sposobów spędzania godzin z
Seraphiną w jej namiocie, nie wstydził się przyznać, że wolałby odkryć te sposoby
w zaciszu willi. Co oznaczało jak najszybsze wyciągnięcie tyłka z jej łóżka, aby
mógł przyspieszyć ten proces.
Z troską, aby jej nie obudzić, wysunął się spod niej i stoczył z cienkiego
materaca na podłogę.
Ubierał się cicho, wyślizgnął z namiotu i rozpoczął wędrówkę w stronę
miejsca, w którym zaparkował łazika. Był pierwszy na zewnątrz po minionej burzy.
96 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Kopnął się przez cichy obóz, jego buty zostawiały świeże ślady na piaszczystej
drodze, która przecinała środek małego osiedla namiotów i budynków
gospodarczych.
Z łazikiem mogło nie być dobrze. Piasek pokrył czarny pojazd wciskając się
w każde zagłębienie i szczelinę. Odkopał go i otrzepał najlepiej, jak potrafił, i
właśnie miał go uruchomić, kiedy jego nadprzyrodzony słuch wychwycił dźwięk
męskich głosów gdzieś w ciemności. Gdzieś w pobliżu głównego budynku
zaopatrzenia.
Jehan natychmiast rozpoznał dramatyczny tenor Karstena Hemmingsa. Drugi
mężczyzna brzmiał jak jeden z pomocników, którzy wcześniej pomagali rozładować
transport.
Jehan słuchał, a podejrzenia zbudziły jego zmysły. Instynktownie sięgnął do
łazika i wyjął sztylety, które schował pod fotelem kierowcy. Chociaż opieprzył słodki
tyłeczek Seraphiny za fakt, że przywiozła swój telefon do willi gdzie miało się
odbywać ich próbne wiązanie, jego własne naruszenie zasad przez wniesienie tam
patrolowych sztyletów Zakonu było prawdopodobnie gorszym z tych dwóch
występków.
Jednak w tej chwili był cholernie zadowolony, że ma broń.
Jedno z ostrzy wsunął do buta, a drugie za pasek dżinsów na plecach, po
czym zaczął skradać się z tyłu namiotów i przybudówek, wyostrzając zmysły w
poszukiwaniu dwóch mężczyzn. Piasek chrzęścił w rytm ich szybkich kroków.
Karsten wydawał rozkazy swojemu wspólnikowi cichym, naglącym szeptem.
– Przyspiesz tempo, Massoud! Mój kontakt czekał na to gówno od wielu dni.
Mamy mniej niż godzinę, aby dokonać przelewu i odebrać pieniądze.
Co do cholery?
97 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Jeep Karstena został zaparkowany z tyłu oficyny. Tylna klapa była otwarta,
podczas gdy Karsten i inny pracownik obozu najwyraźniej załadowywali pojazd
skrzynkami wyjętymi z głównego budynku zapasów.
Jehan podkradł się przez cienie, wpatrując się w zawartość Jeepa, gdy obaj
mężczyźni wrócili do budynku po kolejne skrzynki. Trzy oznaczone jako konserwy
mięsne stały z tyłu pojazdu. Zapasy dla dzieci, które on i Seraphina dostarczyli
ubiegłego wieczoru.
Jedna ze skrzyń została odstawiona na bok, kilka puszek w środku
otwartych. Z wnętrza pojemników emanowała dziwna, niebieska poświata.
Początkowo Jehan nie był pewien, co widzi.
To nie było pewne mięso w puszkach.
Każdy pojemnik zawierał elektroniczny przedmiot wielkości dłoni złożony z
metalowej obudowy i szklanego środka. Wewnątrz szkła znajdowała się
mlecznoniebieska substancja, która świeciła jak fiolka z czystą energią. Jak źródło
ultrafioletowego światła ujarzmionego, by stworzyć z niego broń.
Cholera jasna.
Nagle uświadomił sobie, że jeden z grupy Karstena pojawił się na tyłach
budynku. Mężczyzna miał puste dłonie, ale gdy tylko jego oczy dostrzegły Jehana,
sięgnął po broń i wystrzelił w panice.
Reagując niemal natychmiast, Jehan wypuścił ostrze, posyłając Massouda
na piasek.
Wystrzelona kula poleciała dziko w powietrze. Odgłos wystrzału rozbrzmiał
echem, niszcząc senny spokój obozu. Krzyki i zamieszanie natychmiast wypełniły
niektóre namioty w pobliżu.
98 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Karsten wybiegł z budynku zaopatrzenia.
– Massoud, do cholery…
Zahamował w miejscu, gdy stanął twarzą w twarz z Jehanem, trzymającym
broń jego towarzysza.
Jehan obnażył kły.
– Kręcisz trochę na boku. Jaka w tych dniach obowiązuje cena za granaty
UV?
Karsten zmrużył oczy.
– Wyższa niż możesz sobie wyobrazić, wampirze.
Impuls, by zdmuchnąć ludzką głowę, był prawie przytłaczający. Ale
ostrożność ostrzegła go, że był to również wieloletni współpracownik Seraphiny.
Uważała Karstena Hemmingsa za swojego przyjaciela.
Choć Jehan chciał zmiażdżyć tego drania za czerpanie korzyści z broni UV
zabijającej obywateli rasy i wykorzystywanie dobrej woli Seraphiny, to nie było jego
zadanie. Nie w taki sposób.
– Obaj wiemy, że nie użyjesz na mnie tego pistoletu – zadrwił Karsten. – Ona
znienawidzi cię za to. Oczywiście, jeśli pociągniesz za spust, lepiej przygotuj się na
śmierć razem ze mną.
Właśnie wtedy Jehan zauważył, że człowiek trzyma coś mocno w zaciśniętej
pięści. Niebieska poświata wylewała się mu spomiędzy palców.
– Detonator już się uruchomił – potwierdził. – Rozbłysk UV nie zaszkodzi mi
bardziej niż oparzenie słoneczne. Ty jednak...
Jehan zignorował zagrożenie. Poradzi sobie z tym, jeśli będzie musiał.
Jednak w tej chwili chciał odpowiedzi. Jeśli miał jakiekolwiek szanse na uzyskanie
99 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
informacji dla Zakonu, potrzebował odpowiedzi.
– Kto czeka na tę przesyłkę, Karsten? Kto płaci za to gówno?
– Och, no weź. Myślę, że wiesz. Każdy wojownik w Zakonie powinien znać
odpowiedź na to pytanie. – Zachichotał. – Tak, wiem, że jesteś jednym z nich.
Dzisiaj wieczorem to sprawdziłem. Wykonałem kilka połączeń. Jesteś częścią
rzymskiego oddziału.
Jehan spojrzał na niego spode łba.
– A ty jesteś częścią Opus Nostrum.
Karsten zacisnął usta i lekko pokręcił głową.
– Tylko biznesmenem. I podobnie rozsądną osobą. Nienawidzę całej twojej
rasy krwiożerczych potworów. Jeśli Opus chce likwidacji twojego rodzaju i wojny, by
tak się stało, to cieszę się, że mogę wysłać was wszystkich do grobów. Lub ku
światłości, w zależności od okoliczności.
– Karsten? – Seraphina wyłoniła się z ciemności, rozczochrana i zmieszana.
– O mój Boże. Jehan, co się u licha…
– Seraphino, odsuń się!
Ostrzeżenie Jehana przyszło za późno. Wbiegła już w sam środek konfliktu,
a Karsten wykorzystał swoją szansę, aby odbezpieczyć broń. Granat UV
poszybował w powietrze.
Jehan miał bardzo mało czasu na reakcję. Zanurkował pod dżipa, gdy wokół
niego eksplodowało światło. Jego moc była ogromna. Nawet ukryty pod podwoziem
pojazdu czuł palącą energię detonacji świetlnej. Wygasła chwilę później,
pogrążając pustynię z powrotem w ciemnościach.
Osłonił się, przetrwał, był żywy.
100 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Ale ten akt samozachowawczy kosztował go bardzo drogo. Usłyszał krzyk
Seraphiny i wiedział, że Karsten Hemmings ją ma. Ta świadomość wyrwała mu
serce z piersi. On nie mógł jej skrzywdzić. Jehan nie mógł jej stracić.
Nigdy nie chciał jej stracić.
Jehan z rykiem potoczył się i zerwał na równe nogi, by stawić czoła draniowi.
Karsten miał pistolet, który przykładał do tyłu jej głowy. A Jehan rzucił broń gdzieś w
piasek.
– Zostaw ją.
Karsten go wyszydził.
– Puścić ją, żebyś ty mógł ją mieć? Ona zasługuje na kogoś lepszego od
ciebie, wampirze. Lepszego niż cokolwiek, co możesz jej dać.
Jehan nie zamierzał się kłócić, teraz kiedy myślał to samo, był nieszczęśliwy
widząc przerażenie na jej twarzy i błaganie o pomoc emanujące z wyrazistych
brązowych oczu.
– Puść ją, Karsten. Jeśli to zrobisz, może pozwolę ci żyć. Ale tylko wtedy, gdy
Seraphina tego zechce.
Człowiek zachichotał.
– Nie, nie sądzę. Wyjedziemy teraz. Zamierzam zrobić przerzut i
zainkasować kasę. Potem Sera i ja wydostaniemy się z tego zapomnianego przez
Boga piekła i będziemy cieszyć się naszym zyskiem. – Przywarł otwartymi ustami
do jej policzka, a lufę pistoletu wciąż przyciskał do czaszki dziewczyny. –
Zobaczysz, kochanie. Mogę dać ci wszystko, czego potrzebujesz.
Skrzywiła się i zamknęła oczy, a żałosny dźwięk wydobył się z jej gardła.
Jehan nie mógł znieść kolejnej sekundy jej męki. Musiał działać. Miał jedną
101 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
szansę to zakończyć, ale nie mógł tego zrobić bez całkowitego zaufania Sery.
– Seraphino – wypowiedział jej imię cicho, z czcią. Mając nadzieję, że
usłyszy, ile dla niego znaczyła. – Spójrz na mnie, kochanie.
Otworzyła oczy i spojrzała w ciemność.
Nie mógł wypowiedzieć tych słów na głos, nie zdradzając swojego planu, ale
potrzebował jej do zrozumienia. Potrzebował jej, żeby mu zaufała.
Ufasz mi, Seraphina?
Powiedział to oczami... sercem.
Zaufaj mi kochanie. Proszę...
Skinęła niemal niedostrzegalnie głową.
To mu wystarczyło. To było całe pozwolenie, którego potrzebował.
Wykorzystując każdy gram zwinności i szybkości Rasy, jaki posiadał, Jehan sięgnął
za plecy i wyciągnął sztylet, który tam trzymał. Wypuścił go z palców.
Chwilę później Karsten Hemmings upadł na ziemię, wąski sztylet Jehana
wystawał z punktu pomiędzy jego szeroko otwartymi oczami.
Jehan podbiegł do Seraphiny i wziął ją w ramiona. W tym momencie nic
innego nie miało znaczenia. Ani Karsten Hemmings. Ani jeep pełen granatów UV
czy Opus Nostrum. Nawet Zakon nie miał znaczenia, kiedy mocno objął Seraphinę
i pocałował ją z całą ulgą i uczuciem... całą miłością... którą ją darzył.
Pogładził jej piękną twarz i spojrzał w łagodne brązowe oczy, które teraz
posiadały jego serce i duszę.
– Chodź – powiedział, obejmując ją ramieniem. – Wyjeżdżamy stąd.
102 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
3
3
Kilka godzin później, kiedy Jehan odwiózł ich do willi, Sera wciąż była
odrętwiała z szoku i niedowierzania.
Głęboka zdrada Karstena, to że wykorzystał ją do uwolnienia zapasów
zawierających ukryty ładunek, było wystarczająco złe. Ale sama idea, że
chciwość i nienawiść zatruły jego człowieczeństwo tak bardzo, że był gotów
zabijać... gotowy handlować bronią przeznaczoną do masowej rzezi Rasy... była
nie do pomyślenia. To było niewybaczalne.
Niezliczone niewinne życia zostały dziś uratowane, teraz, gdy granaty UV
zostały odseparowane od ich potencjalnego nabywcy i bezpiecznie umieszczone
w willi.
Co do Karstena i Massouda, kiedy inni pracownicy obozu i mieszkańcy
przybyli na miejsce i usłyszeli, czym parali się ci dwaj mężczyźni, nie zabrakło
ochotników oferujących pozbycie się ich ciał na pustyni, aby Sera i Jehan mogli
ruszyć w drogę tak szybko, jak to możliwe, aby wyprzedzić wschód słońca.
Sera od lat uważała Karstena za przyjaciela, ale nie było w niej żadnej
cząstki, która choćby przez sekundę opłakiwałaby jego śmierć. Gdyby nie
szybkość reakcji i biegłość Jehana w posługiwaniu się sztyletem, nie miała
wątpliwości, że Karsten by ją zabił.
Niemal zabił też Jehana.
103 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Przerażenie, które poczuła zdając sobie sprawę z tej możliwości, prawie ją
wypatroszyło, gdy stała bezradnie w uścisku Karstena. Nawet teraz
rzeczywistość bliskiej perspektywy utraty Jehana, sprawiała, że była wstrząśnięta
fizycznie i emocjonalnie.
Ale przeżył.
A ponieważ był dobrze wyszkolonym wojownikiem... oboje przeżyli.
– Wszystko w porządku, Sera? – Jego głęboki, troskliwy głos otulił ją, gdy
stanęli razem w holu willi. – Mogę coś dla ciebie zrobić?
Pokręciła głową, ale nie mogła powstrzymać się przed wejściem w
schronienie jego ramion. To wszystko, czego potrzebowała. Ogrzewało ją jego
ciepło, a mocne bicie serca tętniło miarowo przy jej uchu, gdy oparła głowę na
jego umięśnionej klatce piersiowej. Potrzebowała tylko... jego.
– Powinieneś zadzwonić do brata – mruknęła. W ciągu kilku ostatnich
godzin Marcel zostawił w telefonie dwie wiadomości, prosząc ich o jak najszybszy
kontakt. – Powinniśmy powiadomić go, że wróciliśmy, przynajmniej po to, aby
przestał się martwić, że zerwiemy pakt.
Pierś Jehana zafalowała, gdy mruknął lekceważąco.
– Powinienem także zadzwonić do Zakonu i powiedzieć im, co za kilka
nocy przywiozę ze sobą do Rzymu. Ale mój brat i wszyscy inni mogą poczekać.
Jedyne, co mnie teraz obchodzi, to ty.
Odsunął się i spojrzał na nią, mroczna burza przysłoniła jego
jasnoniebieskie spojrzenie. Kiedy uniósł jej podbródek i wziął jej usta w
powolnym, rozkosznym pocałunku, łatwo było sobie wyobrazić, że to, co
zobaczyła w jego spojrzeniu... to, co poczuła w objęciach i czułym pocałunku...
było czymś głębszym niż troska lub zwykłe uczucie.
104 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Łatwo było sobie wyobrazić, że to mogłaby być miłość.
– Drżysz, Seraphino. – Wyciągnął rękę, by pogłaskać ją po twarzy i
ramieniu. – I jesteś też przemarznięta. Chodź. Pozwól mi się tobą zająć.
Może Leila miała rację... że w relacjach między ich rodzinami działa magia.
Sera prawie była w stanie w to uwierzyć, ponieważ gdy Jehan prowadził ją przez
willę, a jego palce były splecione z jej palcami, zbyt łatwo było sobie wyobrazić,
że wszystko, co dzielili od czasu rozpoczęcia próbnego wiązania w jakiś sposób
torowało drogę ku wspólnej przyszłości. Przyszłości, która może trwać całą
wieczność.
Nie przeoczyła jego wzmianki o życiu czekającym na niego pod koniec
próbnego wiązania. Nie mogła udawać, że jej własne życie też na nią nie czeka.
Ale przez kilka następnych nocy nie zamierzała ingerować w
rzeczywistość.
Jehan zaprowadził ją do przepastnej łaźni z wysokimi marmurowymi
kolumnami i parującą wanną wielkości basenu. Posadził ją na krawędzi, a potem
przykucnął przed nią, by zdjąć jej buty. Miękkie skórzane pantofle były oblepione
piaskiem i poplamione zaschniętą krwią Karstena. Jehan wysyczał przekleństwo,
odkładając je na bok.
Kiedy podniósł głowę, by spojrzeć jej w oczy w jego wzroku pojawiły się
wątpliwości.
– Czy zdołasz mi to wybaczyć, Sera?
– Co? Uratowanie mnie z rąk Karstena? – Pokręciła głową. – Nie ma nic
do wybaczania.
105 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Nie. – Jego wargi zacisnęły się w ponurą linię. – Mam na myśli to, że
ratowałem siebie. Za to, że dałem mu szansę, żeby cię schwytał.
O Boże. Czy on naprawdę tak myślał? Czy właśnie to ciąży teraz na jego
sumieniu?
Sera pochyliła się, by wziąć w dłonie jego udręczoną, przystojną twarz.
Nękająca go udręka była niemal namacalna. Dzięki darowi empatji była w stanie
poczuć ten szarpiący ból.
– Jehanie, kiedy zobaczyłam ten błysk światła, gdy Karsten rzucił granat,
wiedziałam, że może być dla ciebie śmiertelny. Myślałam, że zaraz zobaczę, jak
umierasz. Gdybyś się nie ochronił, oboje byśmy dzisiaj nie żyli. Uratowałeś mnie.
Przyglądał się jej przez długą chwilę, jakby chciał powiedzieć coś więcej.
Potem obrócił twarz w jej dłoniach i złożył pocałunek we wnętrzu jednej z nich, po
czym wyzwolił się z jej luźnego uścisku.
– Zdejmijmy te ubrania i ogrzejmy się.
Wstał, zabierając Serę ze sobą. Ostrożnie ją rozebrał, zdejmując zmiętą
lnianą tunikę i stanik. Potem ściągnął z niej luźne spodnie i koronkowe majtki.
Jego spojrzenie powoli syciło się jej widokiem, a oczy skrzyły się bursztynowymi
iskrami.
Kiedy w końcu przemówił, jego głos był mroczny i szorstki z pożądania.
– Wczoraj wieczorem, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem cię nagą,
powiedziałem, że jesteś piękna.
Oblizała wargi.
– Pamiętam.
106 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Nigdy nie zapomni niczego, co powiedział w jej namiocie kilka godzin temu,
ani niczego, co zrobił. Podniecenie krążyło w niej jak wir, zarówno z powodu
wspomnień, jak i intensywności jego spojrzenia.
– Powiedziałem, że jesteś piękna, Seraphino... ale się myliłem. – Ujął jej
policzek w kołyskę dłoni, a następnie powoli przesunął palcami po jej barku,
zatrzymując się, aby kciukiem pogłaskać znamię Dawczyni Życia na jej ramieniu.
– Jesteś kimś wyjątkowym, najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem i
na którą niegodny jestem nawet spojrzeć.
Zaczęła kręcić głową w proteście przeciwko jego niskiej samocenie, jednak
zablokował jej usta pocałunkiem, zanim zdążyła coś powiedzieć.
Całe jej pragnienie... wszystkie splątane emocje... narosły, by ją pochłonąć.
Pożądała go.
Kochała go tak mocno, że aż kręciło się jej w głowie.
Tylko strach powstrzymywał ją przed wyznaniem mu tego.
Strach i pragnienie.
Cofnęła się, ciężko dysząc. Bez słowa rozpięła mu koszulę i zdjęła ją z jego
silnych ramion. Każda spirala i łuk pulsujących kolorami dermaglifów, które
prześlizgiwały się po jego potężnej klatce piersiowej i umięśnionym brzuchu, był
pokusą dla jej palców i ust.
Dotykała, całowała i lizała jego potężne ciało, w końcu opadając przed nim
na kolana. Jego płuca unosiły się nierównym tempem oddechu, gdy rozpięła mu
dżinsy i zsunęła je po twardych udach.
Nabrzmiały kutas ciężko zakołysał się przed nią, gruby trzon i tępa, lśniąca
główka w kształcie śliwki wieńcząca koronę sprawiły, że jej usta wypełniły się
śliną z pragnienia, by go posmakować. Jęknął, gdy chwyciła w dłonie jego
107 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
męskość, napinając mięśnie i z trudem łapiąc oddech, gdy głaskała go od nasady
aż po szczyt i z powrotem.
Kiedy pochyliła się i owinęła wokół niego usta, jego kręgosłup wygiął się w
łuk, a on wydał z siebie ostry syk i gardłowe warknięcie. Nigdy wcześniej nie
miała tak ogromnej mocy i siły w dłoniach, ani w ustach. Nie mogła się nim
nacieszyć. A gdy jego ciało zapulsowało w reakcji, to tylko sprawiło, że
zapragnęła więcej. Chciała pochłonąć go całego.
Podniosła wzrok, gdy zassała go głęboko i zobaczyła, że jego ogniste oczy
są w niej utkwione. Jego źrenice były cienkie i dzikie, całkowicie przemienione.
Jego pełne usta wykrzywił grymas, odsłaniając zęby i ogromne w pełni wysunięte
kły.
Jęknęła, przytłoczona nieziemskim pięknem wpatrującego się w nią
mężczyzny. Jego duża dłoń obejmowała tył jej głowy, a długie palce wbijały się w
jej włosy, gdy bez wahania brała go głęboko do ust.
– Seraphino – powiedział ochryple. – Ach, kurwa…
Z ostrym jękiem wycofał się z pomiędzy jej warg i wziął ją w ramiona, jakby
w ogóle nic nie ważyła. Zaniósł ją do parującej kąpieli, łącząc ich usta w
namiętnym, gorącym pocałunku, gdy zanurzał się w ciepłej wodzie, trzymając ją
wysoko w ramionach.
Oderwał usta od jej i groźnie zmarszczył brwi.
– O ile pamiętasz, to ja miałem zajmować się tobą.
Uniosła brew w wyzwaniu.
– Czy to mówi twoja urocza strona, czy ta niegodziwa?
Iskry zapłonęły w jego gorącym spojrzeniu.
108 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Którą wolisz?
– Jeszcze nie zdecydowałam. – Obracając się pod powierzchnią wody,
stanęła twarzą do niego i owinęła nogi wokół jego pasa. Gruby, sterczący walec
jego penisa wznosił się pomiędzy nimi, a delikatne włoski u jego nasady łaskotały
jej cipkę. Zarzuciła mu ręce na ramiona i przysunęła się bliżej, by skubać jego wargi
drażniącymi pocałunkami. – Na szczęście mamy cały dzień, żeby to rozgryźć.
Jego dłonie złapały ją za tyłek i uśmiechnął się złośliwie przy jej ustach.
– Cały dzień, a potem pięć kolejnych nocy.
– Sądzisz, że to wystarczająco długo? – mruknęła, a jej usta wciąż muskały
jego wargi.
Chichot, którym jej odpowiedział był niesamowicie męski i całkowicie
niegodziwy. Tak jak znaczący ruch bioder, które ustawiły jego erekcję przy
gorącym i gotowym wejściu do jej ciała.
– Dlaczego nie powiesz mi, czy to wystarczy?
Wsunął ją na siebie, a jej śmiech zmienił się w westchnienie rozkoszy, gdy
zagłębił się w niej po ostatni centymetr.
109 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
4
4
Kiedy Jehan po raz pierwszy przybył do willi, wyobrażał sobie, jak mogłaby
wyglądać Seraphina rozebrana i kąpiąca się w wypełnionej parą łaźni, gdyby się
z nią kochał. Teraz to wiedział, a żadna z jego fantazji nie dorównywała prawdzie.
Odpowiadała na jego rytmiczne uderzenia. Podniecenie przeszywało go
przy każdym ruchu bioder, sprawiając, że jego wizję zalewała czerwień, gdy
ogień wypełniał jego wzrok. Ta kobieta zrujnowała go dla innych. Niszczyła go
uśmiechem, każdym jękiem i westchnieniem, a on nawet nie zaczął jej
pokazywać, jak wygląda prawdziwa rozkosz.
Zakołysał się w niej, balansując na granicy szaleństwa, czując niemal
euforię.
Osiem nocy nie mogło wystarczyć.
Ta część, która była bardziej bestią niż człowiekiem, szarpała się na myśl o
tym ograniczeniu. Osiem nocy było niczym. I już stracili trzy z nich.
Ta jego część, która była niemal nieśmiertelna, żądała znacznie więcej.
Chciała wieczności.
Coś, czego nie mógł dać Seraphinie.
Nie, gdy na wieki oznaczało, że jedno z nich będzie musiało poświęcić
życie, które czekało na nich po drugiej stronie próbnego wiązania.
110 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Prawdziwe życie... to, któremu się poświęciła, i odwrotnie, któremu on był
równie oddany. Prawdziwe życie, w którym jej bezinteresowność kilka godzin
temu prawie ją zabiła, i gdzie był wojownikiem Zakonu, którego praca obracała
się wokół przemocy i śmierci. Tam, gdzie tchórzliwi ludzie, podobni do Karstena
Hemmingsa, służyli diabelskim grupom, takim jak Opus Nostrum.
Nie mógł odwrócić się od spraw, które były dla niego ważne, tak samo jak
nie mógł poprosić Seraphiny, by ona pozostawiła swoje.
Ale cholernie kuszące było myślenie o wieczności, kiedy byli otoczeni
fantazją próbnego wiązania.
Z jego ramionami wokół niej i jej nogami krzyżującymi się wokół jego pasa,
gdy poruszali się w harmonii, połączeni w jedność pod pachnącą, parującą wodą,
„na zawsze” było jedynym, o czym był w stanie myśleć.
Wieczność z Seraphiną u jego boku.
Jako jego Dawczynią Życia.
Związaną krwią.
Ta myśl skierowała jego spojrzenie na gładką kolumnę jej gardła. Jej puls
trzepotał, uderzając w rytmie, który czuł echem we własnych żyłach. Jego kły, już
wydłużone z pasji, pulsowały teraz równie pierwotną potrzebą.
Niebezpieczną, samolubną potrzebą.
Jedno ugryzienie i dopóki żyje nie będzie dla niego innej kobiety.
Wystarczyłby tylko jeden łyk. Wszystko, w nim co należało do Rasy, dudniło z
pragnienia, by zatopić kły w jej ciele i wziąć ten wiążący łyk.
Równie silna była jego potrzeba związania z nim Seraphiny również jego
krwią. Gdyby się od niego napiła, nie należałaby do żadnego innego mężczyzny.
Byłaby jego na zawsze.
111 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Nie mógł jej tego zrobić.
Nie zrobi tego.
W zamian poprowadził ją do gorącego punktu kulminacyjnego, wbijając się
w jej ciało z całym głodem krwi, który go ogarnął. Sprawiał jej rozkosz, poruszając
się nieustępliwie, dopóki z krzykiem nie rozpadła się w jego ramionach.
Potem obrócił ją i wszedł w jej ciało, by za nią podążyć.
Gdy doszedł w niej z krzykiem, nie mógł pozbyć się lodowatej
świadomości, że zegar ich wspólnego czasu tyka... tak szybko, że czuł to w
kościach.
Osiem nocy z Seraphiną nie wystarczyło.
Ale w jakiś sposób na koniec będzie musiał znaleźć siłę, by pozwolić jej
odejść.
112 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
5
5
Tego ranka Sera obudziła się z długiego snu, czując się rozleniwiona i
nasycona. Obolała we wszystkich właściwych miejscach. Nie mogła powstrzymać
uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, kiedy przypomniała sobie godziny
spędzone w pokoju kąpielowym, na kochaniu się z Jehanem. Ich seks był
wyczerpujący i niewiarygodny... co, jak zaczynała zdawać sobie sprawę, była
normą, o którą dbał.
Był niestrudzonym, grzesznie kreatywnym kochankiem. Kiedy straciła
rachubę orgazmów i była pewna, że nie jest już w stanie czerpać więcej
przyjemności, wyniósł ją z parującego basenu i zaniósł do jednego z kilku gniazd
uwitych na podłodze z miękkich poduch i jedwabnych jaśków, by po raz kolejny
mogła się roztopić.
Jeśli uważała, że obserwowanie, jak ich ciała poruszają się razem w
ciemnościach jej namiotu, było erotyczne, to ten obraz był niczym w porównaniu z
obserwowaniem ich namiętnej pasji oświetlonej blaskiem świec w odbiciach
łazienkowych luster.
Na samą myśl o ich splątanych kończynach i ciekawskich ustach jej puls
znów zaczął przyśpieszać, gdy szła do kuchni willi na lekkie śniadanie. Jehan też
nie spał... jeśli w ogóle się kładł. Jego głęboki głos brzmiał niskim, niewyraźnym
pomrukiem z głównej części mieszkalnej w sercu ich odosobnienia. Najwyraźniej
113 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
rozmawiał przez telefon. Miała nadzieję, że dzwonił do Marcela po
powtarzających się wiadomościach jego brata, aby się odezwali.
Sera zrobiła herbatę i wzięła brzoskwinię ze stojącej na blacie misy z
owocami. Jej długie loki opadały luźno na ramiona i na nagie piersi, gdy ubrana
jedynie w majteczki cicho wyszła z kuchni, aby do niego dołączyć.
Podczas gryzienia dojrzałej brzoskwini zastanawiała się, jak słodszy byłby
jej sok, gdyby zlizywała go z umięśnionego ciała Jehana. Albo wysysała go z
twardego kutasa.
O Boże... oszalała dla tego mężczyzny.
Sprawił, że poczuła się bardziej żywa niż kiedykolwiek w całym jej życiu.
Tak, żyła dla swojej pracy. Od dawna dawało jej to spełnienie, biorąc pod uwagę
związane z tym cele. Ale to Jehan sprawiał jej rozkosz. Odkrył przed nią tęsknotę
i zadowolenie, podniecenie i spokój. Otworzył tę jej część, co do której nawet nie
zdawała sobie sprawy, że była wcześniej zamknięta.
Najbardziej niepokojące ze wszystkiego było to, że zatęskniła za tym,
czego nigdy nie spodziewała się, że mogłaby potrzebować. Partnerstwem krwi.
Więzią, która nigdy nie mogłaby zostać zerwana, nawet przez czas.
Tak jak kochał się z nią kilka godzin temu, i był taki moment, że prawie
uwierzyła, że Jehan też mógłby tego chcieć.
Nie odmówiłaby mu.
Byli pijani pasją, a w ogniu tej wszechowładniającej przyjemności mógł
wziąć ją całą... ciało, serce, duszę i krew. Oddałaby mu wszystko, czym była. Nie
wiedząc nawet, jak może wyglądać wspólna przyszłość po zakończeniu próbnego
wiązania i opuszczeniu bezpiecznego kokonu willi.
Oddałaby mu to wszystko i teraz, spokojna i trzeźwa.
114 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Nie pod koniec ich ośmiu nocy, ale teraz.
I choć to ją przerażało, musiała mu powiedzieć, jak wiele dla niej znaczy.
Jeszcze bardziej przerażający był przymus dowiedzenia się, czy to, co wyczytała
w jego udręczonych oczach kilka godzin temu, było czymś bliskim głębokich
uczuć, jakimi obdarzyła go ona.
Jeśli on też ją kochał, nic innego się nie liczyło. Znaleźliby sposób na
połączenie swoich żyć i wspólną przyszłość.
Ale kiedy minęła róg korytarza i usłyszała część jego rozmowy, wszystkie
jej nadzieje umarły, a potem rozwiały się jak popiół. Nie rozmawiał z Marcelem.
Ukryła się, niewidoczna dla Jehana, gdy rozmawiał z jednym z wojowników.
– Doceniam twoje zrozumienie, dowódco. Nie mogę się doczekać powrotu
do Rzymu, aby zebrać zespół i wprowadzić nową misję w życie. Będę tam, gdy
tylko wywiążę się ze swojego zobowiązania. Zatrzymał się, by wysłuchać
wojownika na drugim końcu linii, a potem westchnął ciężko. – Nie, nie
poinformowałem Seraphiny o mojej decyzji. Szczerze mówiąc, sir, jestem
zdecydowany, jeśli o nią chodzi. Nie zamierzam dawać jej możliwości, by się nie
zgodziła.
Zachichotał, jakby on i jego towarzysz właśnie żartowali. Tymczasem Sera
poczuła się, jakby ktoś ją uderzył w brzuch.
Powróci do Rzymu. Z radością dołączy do swojego oddziału.
Co do niej, po prostu ją zlekceważył, jakby nie miała dla niego żadnego
znaczenia.
Skręcił się jej żołądek, a serce zabiło boleśnie. Zadrżała, nagle
uświadamiając sobie swoją nagość w sercu romantycznej willi. W milczeniu
wycofała się z powrotem do kuchni i wyrzuciła do kosza na wpół zjedzoną
brzoskwinię.
115 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Jak głupia się okazała, pozwalając sobie myśleć, że to dla niego coś więcej
niż rozrywka. Tak było od samego początku. Stanowiła obowiązek, który czuł się
zmuszony wypełnić.
Ten, o którym powiedział swojemu dowódcy, że wyjdzie, gdy tylko go
zakończy.
Dzięki Bogu nie, że pozwoliła sobie jeszcze bardziej się ośmieszyć,
wyznając swoje uczucia do niego.
Teraz było przed nią jeszcze kilka nocy tortur, które ją czekały z powodu
świadomości, że Jehan nie może się doczekać, żeby skończyło się próbne
wiązanie i by mógł zostawić ją za sobą.
116 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
6
6
Skargi na ból głowy sprawiły, że Seraphina większość popołudnia spędziła
na słońcu. Jehan próbował ją przekonać, że kolejna seria elektryzujących
orgazmów może sprawić, że poczuje się lepiej, ale jego próba żartów... i
uwodzenia... poniosła porażkę.
Jeśli się nie mylił, jej ucieczka do światła dziennego na patio wydawała się
tak samo celowa, jak ta z pierwszego pełnego dnia spędzonego razem w willi.
Kiedy poszła tam, aby uniknąć jego towarzystwa.
Czy zrobił coś złego?
A może zdała sobie sprawę, jak blisko był do zatopienia kłów w jej tętnicy
szyjnej, kiedy ostatni raz się kochali, i była teraz zdeterminowana, aby go unikać?
Cokolwiek to było, niepokoiło go, że nie wydawała się zainteresowana
rozmową z nim na ten temat.
Szalał z niepokoju samotnie wędrując po willi, podczas gdy ona unikała go
na zewnątrz. Tęsknił za nią, a ona była z dala od niego tylko przez kilka godzin.
Jak puste byłoby jego życie, gdyby odeszła na dobre?
Takie pytanie prześladowało go przez ostatnie dwanaście godzin... od
czasu ich ucieczki przed niebezpieczeństwem w obozie. Teraz, kiedy miał w
swoim życiu Seraphinę, jak miałby kiedykolwiek wrócić do istnienia bez niej?
117 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Myślał, że znał tę odpowiedź, ale może się mylił.
Gdy na zewnątrz zmierzch zapadł, a ona nadal nie przyszłą do niego, aby
stawić mu czoła, Jehan zdecydował, że musi wiedzieć. Jeśli nie czuła tego co on,
był gotów odwołać resztę próbnego wiązania i spróbować ocalić odrobinę
zdrowego rozsądku, jeśli już nie godności.
Szedł w kierunku drzwi na patio, kiedy rozległo się pukanie do frontowego
wejścia do willi.
Odciągnięty od swojej misji, Jehan odwrócił się i podszedł, żeby zobaczyć,
kto to był.
Marcel stał w świetle księżyca, uśmiechając się jak idiota.
A obok niego... przyklejona do jego ramienia z równie szerokim uśmiechem
na twarzy... stała Leila.
– Nie oddzwoniłeś, bracie.
Jehan przeczesał palcami rozczochrane włosy i rzucił niecierpliwe
przekleństwo.
– Tak. Właśnie miałem to zrobić.
– Głupie gadanie. – Marcel wskazał na Range Rovera. – Co do diabła
stało się z łazikiem? Wygląda jakbyś wjechał nim w wydmę.
– Długa historia – powiedział Jehan. – Wystarczy powiedzieć, że było tu
trochę... interesująco.
– U mnie też było trochę interesująco. U nas. – Marcel spojrzał na Leilę, a
ona przygryzła dolną wargę, jakby chcąc stłumić chichot, który z niej wybuchł.
Jehan spojrzał na oboje.
118 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– O czym, ty do cholery mówisz?
Leila spróbowała spojrzeć zza niego do willi.
– Gdzie jest Seraphina?
– Jest na patio, chciała zaczerpnąć trochę powietrza. Dlaczego
uśmiechacie się tak szeroko, jakbyście stracili zmysły?
– Jesteśmy zakochani! – wykrzyknęła Leila.
– I związani krwią – dodał Marcel.
– Co? – Zanim Jehan przetrawił tę zdumiewającą odpowiedź, Seraphina
zrobiła to pierwsza. Stała teraz za nim w długiej, otulającej ją spódnicy, z
wyrazem szoku na twarzy. Skrzyżowała ramiona na piersi.
– Co macie na myśli mówiąc, że jesteście zakochani? Jak to się stało, że
tak szybko związaliście się krwią? Na miłość boską, dopiero co się poznaliście.
Jehan rzucił na nią okiem, bardzo kusiło go, by jej oznajmić, że oni też
dopiero się poznali, a on był już zrujnowany dla jakiejkolwiek innej kobiety. Ale
wyraz bólu na jej twarzy sprawił, że milczał.
Podekscytowanie Marcela i Leili nie pozostawiło mu czasu na odpowiedź.
Para weszła do środka, praktycznie wibrując swoimi nowinami.
– Przez kilka ostatnich dni spędzaliśmy razem dużo czasu – wyrzuciła z
siebie Leila.
Marcel machnął do niej brwiami.
– I kilka nocy.
– Marcel! – Przewróciła oczami, ale jej policzki zalały się jasnym
szkarłatem. – Na początku myśleliśmy, że mamy tylko wspólny cel. Oczywiście
119 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
oboje chcieliśmy, aby pakt odniósł sukces. I szczerze mówiąc, pomyśleliśmy, że
wy dwoje stworzycie uroczą parę.
Jehan zauważył chłodną zmianę w postawie Seraphiny, gdy jej siostra
wspomniała o ich próbnym wiązaniu.
– Jak możesz być pewna, że nie popełniasz strasznego błędu, Leila? Nic o
nim nie wiesz. Bez obrazy, Marcel. Wyglądasz na dobrego i porządnego
mężczyznę.
W przeciwieństwie do jego brata? Gorzko zastanawiał się Jehan.
Leila wpatrywała się w Marcela, ciepło promieniowało z jej oczu.
– On sprawia, iż czuję, że żyję, Sera. Rozśmiesza mnie. Sprawia, że czuję
się wyjątkowa i piękna, jakbym była jedyną kobietą, którą dostrzega.
Marcel delikatnie pogładził ją po policzku.
– Ponieważ nią jesteś.
Pocałowali się, pozostawiając Jehana stojącego w niezręcznej ciszy obok
Seraphiny. Spojrzał na nią, ale patrzyła sztywno przed siebie, nie chcąc spojrzeć
mu w oczy.
– Gratulacje – mruknęła, gdy zakochana para w końcu przestała się
pożerać. – Cieszę się z powodu was obojga. Jestem pewna, że nasze rodziny
również chętnie usłyszą te wiadomości.
– Właśnie dlatego tu jesteśmy – powiedział Marcel. – Próbne wiązanie…
Leila pokiwała głową.
– Teraz, gdy Marcel i ja jesteśmy związani krwią, nie ma potrzeby go
kontynuować. W tej chwili możecie je zakończyć.
120 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Marcel musiał odczytać ponurą minę Jehana. I odchrząknął.
– To znaczy, chyba że chcecie kontynuować...?
– Nie bądź śmieszny – pośpiesznie odpowiedziała Seraphina. – Żadne z
nas tego nie chce. Oboje bardzo pragniemy wywiązać się z tego obowiązku i
wrócić do naszego prawdziwego życia. Czy to nie prawda, Jehan?
Skrzywił się, niepewny, jak odpowiedzieć. Wydawało się oczywiste, że
dalsze pozostawanie razem z nim nie było tym, czego chciała. Niecierpliwie
czekał na życie poza willą, ale tylko wtedy, gdy ona będzie jego częścią.
Wpatrywała się w niego, gdy zmagał się z pragnieniem, by wyznać, co do
niej czuje i ryzykować odrzucenie przed ich niczego nie świadomym,
podekscytowanym rodzeństwem.
– Sera – mruknął.
Ale już się od niego odwróciła.
– Teraz, gdy ta farsa się skończyła, zbiorę swoje rzeczy.
Gdy pośpiesznie się oddaliła, Marcel i Leila pytająco spojrzeli się na niego.
– Co, do diabła, jej zrobiłeś, bracie?
Jehan pokręcił głową.
– Nie wiem. – A potem olśniła go prawda. Coś w tym, co powiedziała.
Coś w tym, jak to powiedziała...
Słyszała go dzisiaj, gdy dzwonił do Rzymu. Jego rozmowę z Lazaro
Archerem. Zaklął pod nosem. Potem zaczął chichotać.
Marcel zmarszczył brwi.
– Ona wkurza się z jakiegoś powodu, a ty się śmiejesz?
121 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
– Tak. – Ponieważ teraz zrozumiał jej dzisiejszy chłód. Teraz pojął
przyczynę jej gniewu na niego. I nigdy w życiu nie czuł się bardziej podniecony.
Obejmując brata i Leilę, Jehan wypchnął ich oboje za drzwi.
– Co robisz?
– Wysyłam was w drogę – odpowiedział. – Nie wracajcie jeszcze przez
cztery noce. To próbne wiązanie nie jest skończone, dopóki tak nie powiem.
Zamknął drzwi przed ich zdezorientowanymi twarzami, a potem odwrócił
się, by pójść za swoją partnerką.
122 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Rozdział 1
Rozdział 1
7
7
Sera złożyła czerwoną jedwabną suknię i położyła ją na łóżku, starając się,
by jej serce nie rozpadło się na kawałki.
Przed jej ogromną sypialnią i w całej willi zapadła cisza. Choć bardzo
chciała cieszyć się z nowo odkrytej miłości oraz więzi Leili i Marcela, część jej
cierpiała z powodu wszystkiego, co według niej mogła mieć z Jehanem.
Teraz, gdy skończyło się próbne wiązanie, nie pozostało im nawet tych
kilka ostatnich nocy.
Co chyba było dla niej najlepsze.
Jego bliska obecność byłaby rodzajem tortur.
Już zaplanował swoje życie bez niej. Miał plany, o których nie zamierzał
rozmawiać ani nie pozwalał jej się wypowiedzieć.
Dlaczego więc miałaby opłakiwać fakt, że ich wspólny tydzień został
właśnie skrócony?
– Dokąd się wybierasz?
Zamarła na dźwięk jego głosu, ale zmusiła się, aby się nie odwrócić. Gdyby
to zrobiła, obawiała się pokusy, by do niego pobiec. Mając tak ciężkie serce w
piersi, obawiała się, że nie będzie w stanie powstrzymać się od rzucenia na niego
123 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
z pięściami i szlochem. Domagając się, aby wyjaśnił, jak mógł na nią tak czule
patrzeć i kochać tak zaborczo, skoro za kilka nocy planował ją opuścić.
Chociaż nie słyszała, jak się porusza, poczuła ciepło jego dużego ciała na
swoim kręgosłupie.
– Zapytałem, dokąd się wybierasz, Seraphino.
– Do domu – odpowiedziała. – Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Wróciła do garderoby, by zabrać kolejną ładną, kobiecą sukienkę, którą
spakowała dla niej Leila. Jehan czekał, kiedy wyszła. Położył jej torbę na
podłodze i usiadł na brzegu łóżka, a jego błękitne oczy wpatrywały się w nią
niezachwianie.
Dlaczego musiał wyglądać tak intensywnie i imponująco, że nie sposób go
zignorować?
Widok czekającego tam mężczyzny i jego twarzy pełniej ponurego
zdecydowania, sprawił, że jej osłabłe serce zaczęło galopować.
Zmusiła się do ruchu, podchodząc, by podnieść swoją torbę i położyć ją na
pobliskim krześle, aby móc dalej ją napełniać.
– Nie powinieneś też pakować swoich rzeczy? Jeśli będziemy mieli
szczęście, możemy się stąd wydostać w ciągu najbliższej godziny.
– Nie wyjeżdżam, Seraphino.
Spojrzała na niego. Nie mogła się powstrzymać.
Wstał i podszedł do niej.
– Nigdzie dziś nie jadę. Ty też nie.
– O czym ty mówisz?
124 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Wstrzymała oddech, gdy zamknął przestrzeń pomiędzy nimi. Jak zawsze
jego obecność zdawała się wysysać całe powietrze z pokoju. W tej chwili
osłabiało to część determinacji, której tak desperacko pragnęła się trzymać.
– Sam to słyszałeś, Jehan. Próbne wiązanie się skończyło. Oboje dobrze
wywiązaliśmy się ze zobowiązań wobec naszych rodzin, więc teraz możemy już
wyjechać.
Pokręcił głową, a jego twarz była poważna.
– Osiem nocy, Sera. Na to się zgodziliśmy. Trzymajmy się tego. Nie
obchodzi mnie to, iż warunki paktu mówią, że możesz mnie teraz zostawić.
Zostały mi cztery noce i zamierzam je odebrać. Wyciągnął rękę i pogłaskał ją po
twarzy. – Chcę cię zatwierdzić, Seraphino. Jako moją partnerkę i Dawczynię
Życia.
– Co? – Ogarnęły ją szok i zamieszanie. – Ale dzisiaj słyszałam, jak
rozmawiałeś przez telefon. Powiedziałeś, że wyjeżdżasz. Że zdecydowałeś się
wrócić do Rzymu. Zlekceważyłeś mnie przed swoim dowódcą, jakbym w ogóle
nic dla ciebie nie znaczyła. Słyszałam cię...
Przesunął kciukiem po jej ustach, uciszając je.
– Najwyraźniej nie słyszałaś, że powiedziałem Lazaro Archerowi również
to, że się w tobie zakochałem.
Nie, nie słyszała tego.
A usłyszenie tych słów, posłało spirale radości i ulgi, które wirowały teraz
przez każdą komórkę jej ciała.
– Nie słyszałaś, jak mówiłem mu, że muszę zrobić dla ciebie miejsce w
moim życiu. Ani, że nie mogę opuścić willi bez upewnienia się, że jesteś moja. –
125 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Pogładził ją po policzku, a jego oczy tliły się z czułością i pożądaniem. – Moje
życie jest związane z Zakonem, Sera. Nie mogę go porzucić.
– Nigdy bym cię o to nie poprosiła, Jehan. Rozumiem, że robisz coś
ważnego, coś, czemu jesteś oddany. Po tym, co znaleźliśmy w obozie, zdaję
sobie sprawę, że twoja misja dla Zakonu prawdopodobnie nigdy nie była aż tak
ważna, jak teraz.
– Tak, masz rację – powiedział. – Nie mogę zrezygnować z moich
obowiązków, ale wiem, że ty nie możesz zrezygnować ze swoich. Nie zamierzam
prosić cię, abyś porzuciła swoje życie i zamieszkała ze mną w Rzymie.
Zmarszczyła brwi, wdzięczna, że rozumiał, co znaczy dla niej jej praca, ale
nie miała pojęcia, jak ich dwa światy mogłyby się spleść, gdyby zostali parą.
– Właśnie dlatego postanowiłem stworzyć nowy zespół tutaj, w Maroku. Po
ostatniej nocy to oczywiste, że istnieje tu silna obecność Opus, więc powierzono
mi zadanie śledzenia jego tropów tutaj, na afrykańskiej ziemi. Uzgodnię
szczegóły z dowódcą Archerem, kiedy wrócę do Rzymu pod koniec tygodnia.
Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Nie mogła uwierzyć, w to, co dla niej
robił. Dla ich obojga. Dla nowej więzi, którą zamierzał z nią dzielić.
– Jehan, nie wiem co powiedzieć.
Uniósł jej podbródek opuszkami palców.
– Możesz zacząć od stwierdzenia, że mnie kochasz.
– Tak – szepnęła. Potem powtórzyła to z uniesieniem w sercu. – Kocham
cię.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował, a jego usta musnęły jej wargi z taką
delikatnością, że zachciało się jej płakać. Następną rzeczą, którą zarejestrowała,
było to, że leżała rozłożona pod nim na łóżku. Gdy ją rozbierał, a potem
126 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
pośpiesznie zdejmował własne ubranie, pokrywające go dermaglyphy pulsowały
wszystkimi głębokimi kolorami pożądania. Jego kutas stał wyprostowany i
kuszący, budząc w niej silny głód... jego ciała i krwi.
Jehan wyraźnie wiedział, co ona czuje. Jego własne pragnienia płonęły w
przemienionych oczach i każdym fascynującym centymetrze nagiego ciała.
Ogniste spojrzenie ogrzewało jej twarz, gdy patrzył na nią z całkowitym
oddaniem.
I potrzebą.
Tak wielką potrzebą, że to nią wstrząsnęło.
Opuścił się między jej nogi i wszedł w nią powoli, pochylając się, by wylizać
palącą ścieżkę wzdłuż jej szczęki, a następnie szyi.
– Jesteś moja, Sera.
– Tak – sapnęła, wyginając się ku jego drażniącemu pocałunkowi, podczas
gdy jego kły badały delikatne ciało jej gardła. – Przez następne cztery noce
jestem twoja, na jakikolwiek sposób mnie chcesz, Jehan.
Spojrzał na nią, obnażając te piękne, ostre końcówki swoim głodnym,
zdecydowanie niegodziwym uśmiechem. Powoli pokręcił głową.
– Cztery kolejne noce to dopiero początek. Od teraz jesteś moja na zawsze.
Skinęła głową, zbyt pochłonięta miłością, by była zdolna sformułować
jakiekolwiek słowa. Ogarnęło ją uczucie spełnienia, gdy patrzyła, jak wgryza się w
swój nadgarstek, by otworzyć dla niej żyły.
– Pij ze mnie – wychrypiał, ciężko oddychając zbliżył krwawiące nakłucia
do jej rozchylonych ust.
127 |
S t r o n a
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Lara Adrian - Stroke of Midnight
Tłumaczenie:
Red-Room
Korekta: A
Sera przycisnęła usta do ranek i przebiegła językiem po silnych ścięgnach
jego nadgarstka. Jego krew wzywała ją mocniej, niż mogła sobie wyobrazić.
Jęknęła, gdy pierwszy łyk ryknął przez zmysły do jej komórek. Piła więcej,
rozkoszując się mocą więzi, gdy esencja Jehana... jego życia... stawała się
częścią jej. Przez cały czas, gdy piła, kołysał się w niej, sprawiając jej rozkosz tak
ogromną, że ledwo mogła to znieść.
– Jesteś moja, Seraphino. – Wpatrywał się w nią, kiedy się karmiła, aż
doszła ze zduszonym jękiem. – Począwszy od dzisiejszej nocy, jesteś tylko moja.
– Tak.
Z pomrukiem satysfakcji przyciągnął nadgarstek do ust i zalizał nakłucia.
Jego płonące oczy utkwiły w jej gardle.
Sera objęła go ramionami, gdy pochylił głowę do jej tętnicy szyjnej i polizał
trzepotliwy punkt tętna, który bił tylko dla niego.
A kiedy jej przystojny wojownik rasy... jej wieczna miłość... zatopił kły w jej
żyle i pociągnął pierwszy łyk, Seraphina uśmiechnęła się.
Ponieważ bez względu na to, czy wierzyła w magię, czy nie, dziś trzymała
w ramionach swojego księcia, bajkę i szczęśliwe noce.
Koniec
Koniec
128 |
S t r o n a