B/154: L.Royal - Milenium
Wstecz / Spis treści / Dalej
7. UZDRAWIANIE PRZEZ INTEGRACJĘ
Uzdrawianie fizyczne, emocjonalne i duchowe są ze sobą ściśle powiązane i nie stanowią oddzielnych procesów. Na kwestie uzdrawiania należy spojrzeć z perspektywy całościowego hologramu. Ponieważ jesteś bytem holistycznym, każdy z aspektów twej istoty ma wpływ na jej całość.
Współzależność między twą sferą umysłową a emocjonalną najłatwiej będzie wyjaśnić przy pomocy przykładowej historii, ukazującej dynamikę ludzkiej psychiki. Przyjmijmy, że jej bohaterka ma na imię Susan.
Uzdrawianie mentalne i emocjonalne
Susan panicznie boi się jazdy samochodem. Za każdym razem, gdy wsiada do samochodu, ogarnia ją przerażenie. Zwraca się więc do hipnoterapeuty z prośbą o pomoc w przypomnieniu sobie pewnych szczegółów ze swych wcześniejszych inkarnacji. Odkrywszy, że podczas jednej z nich, na początku XIX w., zginęła w wypadku, jaki miał miejsce podczas jazdy powozem, zaczyna rozumieć związek między tamtą śmiercią a obecnym lękiem przed samochodami.
Czas mija, lecz Susan nie przestaje się bać, bowiem nie przeniosła zrozumienia swego strachu ze sfery intelektualnej na emocjonalną. Wydawało jej się, że znalazła odpowiedź, i wciąż zastanawia się, dlaczego nie doznała uleczenia.
Po pewnym czasie Susan zaczynają dokuczać wrzody żołądka. Każda myśl o jeździe samochodem wywołuje u niej silne napady bólu. Ponieważ rozumowe poznanie problemu wciąż nie zostało przeniesione do sfery emocji, gdzie mogłoby mieć miejsce uleczenie, część jej osobowości nadal stara się chronić ją przed jej strachem. Jednak ciało musi w końcu uwolnić nagromadzoną energię lęku. Może to zrobić na wiele różnych sposobów. Należą do nich objawy fizyczne (przyjmujące postać wielu różnych chorób), które wystąpiły również w przypadku Susan.
Symptomy chorobowe zawsze świadczą o istnieniu ukrytych zaburzeń innego rodzaju. Ich zadaniem jest spalanie energii, która nie została emocjonalnie przetworzona. Kiedy Susan przeniesie swe intelektualne zrozumienie na płaszczyznę emocji, zaakceptuje je i przystąpi do jego uzdrawiania, będzie mogła zmienić swe fizyczne objawy, rozpoczynając w ten sposób proces rzeczywistego leczenia.
Zrozumienie emocjonalne stanowi wiedzę wewnętrzną, nie zdominowaną przez ego ani przez intelekt. Próby poznania jej za pomocą umysłu nie przyniosą więc zadowalających rezultatów. Poznanie emocjonalne jest bardziej odczuwane niż rozumiane. Można je opisać jako nagłe olśnienie, któremu towarzyszą zwykle takie objawy jak dreszcze, gęsia skórka, łzy, a czasem także uczucie pokory. Kiedy raz go doznasz, zmuszony jesteś zrzucić zbroję ochronną i otworzyć się emocjonalnie i umysłowo na możliwość uzdrowienia. Zaprzestanie działań obronnych może spowodować większy napór emocjonalnego bólu, jest to jednak bardzo ważny, niezbędny wręcz element twego uzdrowienia.
Poznanie emocjonalne jest warunkiem koniecznym do rozpoczęcia procesu leczenia fizycznego; sam intelekt nie mógłby sobie z tym poradzić. Połączenie intelektualnego zrozumienia z poznaniem emocjonalnym może zmienić wzorzec, w jaki uwikłała się Susan.
Sfera emocjonalna nie przetwarza danych w sposób linearny. W trzeciej gęstości jest to zadanie umysłu. Emocje działają na zasadzie hologramu. Dlatego mogą one ulegać wpływom doświadczeń innych aspektów duszy, doznanych w innych wcieleniach i wymiarach.
Susan rozumie, że jej lęk przed samochodami ma swoje źródło w wydarzeniach z początków XIX w., ale nie pomaga jej to pokonać strachu. Musi ona raz jeszcze doświadczyć głębi emocji towarzyszących tamtemu wypadkowi i uwolnić je. Wiara w reinkarnację nie jest do tego konieczna. Sfera nieświadomości (gdzie na psychikę oddziałują archetypy i metafory) potrzebuje jedynie jakiejś historyjki opisującej przebieg wypadku, gdyż to właśnie ona niesie ze sobą tak silny ładunek emocjonalny.
Susan ponownie poddaje się więc hipnozie, powraca świadomością do życia, jakie wiodła w pierwszej dekadzie XIX w. i raz jeszcze doznaje przeżywanych wówczas emocji. Jeśli tym razem zdecydowanie podda się terapii i uda jej się w tym wytrwać, osiągnie w końcu poznanie emocjonalne, które pozwoli jej spojrzeć na swój lęk w sposób holograficzny. Zrozumienie to znajdzie odbicie w jej sferze emocjonalnej i pobudzi proces uzdrawiania.
Dzięki takiej terapii Susan może spotkać się z osobą, którą była podczas nieszczęsnej przejażdżki powozem. Oznacza to, że na pewien czas znów staje się dawną Susan, doznaje poznania skrywającego się w najgłębszych zakamarkach jej duszy i dowiaduje się, dlaczego za jedno ze swych życiowych doświadczeń wybrała wówczas wypadek. Widzi swą własną rzeczywistość w sposób wielowymiarowy, holograficzny, i w pełni ją akceptuje, umożliwiając sobie w ten sposób pełne uleczenie.
Osoby wyznające filozofię New Age często nie potrafią ukoić swego bólu, ponieważ ukrywają go pod przykrywką miłości, światła i dobroci. Taka taktyka nie może doprowadzić do prawdziwego uleczenia. Ludzie ci nie pozwalają sobie na odstępstwo od zasady miłości i światła", ponieważ intelektualnie wyczuwają" w niej słuszną i sensowną drogę. Wygodniej jest im wierzyć (choć, oczywiście, nie mają racji), że uleczenie jest możliwe bez bolesnych doznań, więc swe zranione serce starannie skrywają za fasadą radości.
A co z potrzebami ich sfery emocjonalnej? Co ze skrzywdzonym dzieckiem? Co z tłumionym bólem, który chce wyłonić się z cienia i zostać zauważony, pokochany i uwolniony? Bólu nie można uleczyć intelektualną akceptacją wybranej doktryny lub religii, rozumianej jedynie powierzchownie. Dogmaty i doktryny promują akceptację intelektualną kosztem objawienia emocjonalnego i duchowego.
Kiedy Susan dostrzeże przepaść pomiędzy wyznawaną przez siebie filozofią światła i miłości a swym wewnętrznym bólem, stanie u progu potężnej, wyzwalającej przemiany. Kiedy zanurzy się po szyję w swych emocjach i uwolni tak długo tłumioną, nie przetworzoną energię, zrozumie ideę powszechnej miłości, obejmującą całość ludzkiego doświadczenia, nie wyłączając jego najciemniejszej strony.
Filozofia światła i miłości sama w sobie nie jest zła; jest jedynie źle rozumiana, błędnie interpretowana jako doktryna odrzucająca mrok i ból. Jedynie całościowe spojrzenie na ludzkie doświadczenie
na jego blaski i cienie
może zaowocować prawdziwą, czystą miłością, która płynie nie ze zranionego, lecz uleczonego serca.
Jesteście żywymi okruchami stworzenia. Macie prawo rozwijać się i integrować wszystkie aspekty swej istoty. Temu właśnie służy obecna podróż waszego ducha. Jeśli odczuwacie emocjonalny ból, niewątpliwie oznacza on, że nie akceptujecie prawdy o sobie lub swej rzeczywistości i wykorzystujecie intelekt jako tarczę odgradzającą was od swych emocji.
Niektórzy ludzie nigdy nie odczuwają bólu, ponieważ ich emocje są bardzo dobrze strzeżone przez ego
mistrza samo-samooszukiwania, powtarzającego z przekonaniem: Nie czuję żadnego bólu; jest mi całkiem dobrze". Nie dawaj wiary tym zapewnieniom, że nie masz ran, które należałoby uleczyć; świadczą one jedynie o tym, że emocjonalne objawienie jest starannie maskowane.
W trzeciej gęstości rozum pełni rolę woźnicy dzierżącego wodze wewnętrznych procesów ludzkiej psychiki. To on tobą kieruje, ostrzegając o przeszkodach pojawiających się na twojej drodze, podczas gdy sfera emocjonalna jedzie sobie wygodnie w przytulnym powozie, przekonana, że woźnica wie, co robi. Całkowicie zdana na jego łaskę, nie wygląda przez okno, nie patrzy, co się wokół dzieje. Swe bezpieczeństwo i prawo podejmowania decyzji powierza rozumowi. Dopiero gdy sfera ta (część twojej istoty, która może pozwolić sobie na złożenie broni i ryzyko odniesienia ran, a przez to przygotowana do podjęcia kuracji) wyjrzy w końcu przez okno powozu i zacznie obserwować, rozpocznie się proces uzdrawiania.
Osiągnięcie niezależności na Ziemi
Osiągnięcie niezależności oznacza przejęcie całkowitej emocjonalnej odpowiedzialności za swe uleczenie i transformację na wszystkich poziomach. Ponieważ jesteś istotą wciąż rozwijającą się, zawsze masz szansę pokochać siebie trochę mocniej niż dotąd. Nie istnieje żadna określona granica, której nie mógłbyś przekroczyć rozwijając się i coraz mocniej siebie kochając. Miłość i rozwój są wyrazem twej duchowej ekspansji, przybliżającej cię do stanu prawdziwego pokoju, uleczenia i suwerenności
efektów ubocznych niczym nie zakłócanego samopoznania.
Ludzie zaczną szanować niezależność innych dopiero wtedy, gdy uszanują samych siebie i własną niezależność. W przeciwnym razie ich jaźń zawsze będzie kolebką konfliktu. Jeśli wszyscy ludzie zaczęliby wyrażać szacunek i miłość do samych siebie, z dnia na dzień przeistoczyłaby się cała planeta.
Mieszkańcy Ziemi doświadczają konfliktu wynikającego z biegunowości nie dlatego, że byli źli" lub nieposłuszni i zostali strąceni z nieba". Jesteście częścią większego planu, planu uzdrowienia na poziomie galaktycznym. Jeśli ktoś jest alkoholikiem, to bardzo prawdopodobne, że z takim samym problemem borykał się wcześniej któryś z członków jego rodziny. Takie zaburzone wzorce przenoszone są bowiem z pokolenia na pokolenie.
Wszystko to, w ostatecznym rozrachunku, służy wzrostowi, duchowej ekspansji i uzdrowieniu całej galaktycznej rodziny. Proces, który właśnie przechodzicie na Ziemi, jest prawdziwie cudowną metamorfozą. Wasi przodkowie już wcześniej próbowali swe zaburzeniowe nawyki poddawać leczeniu w wielu różnych systemach planetarnych, ale nigdy im się to nie udawało. Wy stanowicie ich przedłużenie i dlatego nauki, których oni nie zdołali przyswoić, przechodzą na was. Kiedy wyciągniecie z nich odpowiednie wnioski i przejmiecie odpowiedzialność za uzdrowienie, zarówno indywidualne jak i całej planety, osiągniecie suwerenność, której nie doświadczyli wasi pozaziemscy protoplasci.
Fizyczna rzeczywistość ziemska przypomina gabinet luster, tak jakby ogromna ilość odbitych obrazów miała łagodzić szok wywołany nagłym przejściem z naturalnej postaci bezcielesności w materialną rzeczywistość 3G i narzucany przez nią, a wstrząsający dla ducha, stan fragmentacji. Kiedy pojawiliście się tu po raz pierwszy, Ziemia przypominała pusty pokój. Znajdowało się w nim jedno wielkie lustro, w którym dokładnie się przejrzeliście. Wasze odbicie sprawiło wam jednak ogromny ból, ponieważ nosiło piętno całego ludzkiego doświadczenia.
Zobaczyliście w nim samooskarżenie, nienawiść do samych siebie, wstyd i poczucie winy. Obraz ten był dla was tak bolesny, że roztrzaskaliście lustro na kawałki. Teraz wszystkie fragmenty rozbitej tafli odbijają światło pod wieloma przeróżnymi kątami. Przeglądając się w nich nie wiecie, czy to, co widzicie jest rzeczywistym obrazem, czy też wielokrotnie odbitym wizerunkiem zabłąkanym w labiryncie luster.
Zamieszkujecie rzeczywistość, w której mieszają się odbicia prawdziwe i zniekształcone przez mechanizmy obronne ego. Mechanizmy te mogą odciągać waszą uwagę od tego, kim naprawdę jesteście. Waszym zadaniem jest rozpoznanie swego prawdziwego odbicia, a to wymaga ciągłego i szczerego poznawania istoty swej duszy. Niektóre wasze lustrzane wizerunki noszą piętno wstydu i cierpienia, podczas gdy inne odzwierciedlają urzekające piękno. Trudno jest wam zaakceptować jednocześnie istniejące w was ból i piękno. Wasze główne zadanie w tym gabinecie luster polega na odnalezieniu rzeczywistego odbicia, kim naprawdę jesteście. Gdy je odnajdziecie, zrzucicie dotychczasowe maski i zaczniecie poznawać głębszy sens miłości własnej.
OBDARZANIE SWYCH ODBIĆ MIŁOŚCIĄ
(ćwiczenie medytacyjne)
Wprowadź się w stan spokojnej medytacji. Wyobraź sobie, że idziesz długim korytarzem, na którego końcu napotykasz zamknięte drzwi. Otwórz je i wejdź do ukrytego za nimi pokoju, w którym znajduje się pięknie zdobione
lustro. Podejdź do niego i spójrz na swe pełnowymiarowe odbicie, takie, jakie widujesz na co dzień. Nie pomijając nawet najbardziej intymnych miejsc, przyjrzyj się najdrobniejszym szczegółom odbijanej postaci, tak jakbyś nigdy przedtem jej nie widział.
Następnie obserwuj, jak obraz w lustrze się przeistacza. Świadomie zmień swe zwykłe odbicie w paskudę". Jeśli, na przykład, obawiasz się nadwagi, stwórz obraz prawdziwego grubasa. Jeśli nie podoba ci się twój nos, obdarz swój lustrzany wizerunek nochalem jeszcze brzydszym, niż jest on w twoim przekonaniu. Jednym słowem, stwórz groteskowy, karykaturalny obraz zwykłego siebie. Pamiętaj, że to ty decydujesz o tym, co widzisz. Spójrz stojącej naprzeciw ciebie postaci prosto w oczy, bez strachu czy wstrętu, i zwróć uwagę na to, co w tej chwili czujesz. Przyjrzyj się jej bardzo dokładnie. Przyznaj się do uczuć, jakie w tobie budzi; nie staraj się ich ukryć.
Spójrz w jej pełne łez oczy. Pamiętaj, jak bardzo czuje się teraz nieszczęśliwa, bezbronna, odsłonięta i obnażona. Rozpaczliwie pragnie być kochana, szuka więc u ciebie akceptacji i bezwarunkowej miłości. Jej oczy świecą blaskiem twej zintegrowanej jaźni, twej boskiej natury kryjącej się za ścianą bólu. Odszukaj w tym blasku swą prawdziwą jaźń. Obdarz ją miłością. Wyciągnij ręce i dotknij odbijającej się w lustrze postaci. Kochaj ją bardziej, niż dotychczas kochałeś którąkolwiek cząstkę siebie.
Obserwuj, jak w odpowiedzi na okazane mu uczucie, odbicie zaczyna się zmieniać. Chłonie ono twą miłość jak gąbka i stopniowo przeistacza się w ciebie takiego, jakim zawsze chciałeś być. Poczekaj, aż proces ten dobiegnie końca, a potem cofnij się trochę i obserwuj dalsze zmiany zachodzące w twym odbiciu. Nabiera ono coraz wyraźniej-szych oznak życia i spełnienia; swą innością nie budzi jednak w tobie uczucia lęku. Jest teraz trochę bardziej radosne, kochające, ufne i zintegrowane niż poprzednio. Jego oczy świecą bardzo ciepłym, przyjaznym blaskiem. Odpowiedz mu tym samym. W tym momencie wasze drogi się połączą. Ty i twe odbicie staniecie się jednym. Trwaj w tak kojącej, uświęconej przestrzeni, aż poczujesz, że proces ten się dopełnił.
* * *
Wspomaganie problemu
Przyjrzyjmy się pewnej fikcyjnej postaci
mężczyźnie imieniem Harry, który rozpoczął życie ziemskie, aby zgłębić tajemnicę swej mocy samostanowienia. Taka była decyzja jego dążącej do rozwoju duszy. Jej cielesna postać
Harry
po pewnym czasie popada w alkoholizm. Poddaje się nałogowi, aby, na poziomie duchowym, osiągnąć zamierzony cel i poznać siłę swej władzy. Na poziomie świadomości Harry nie zdaje sobie jednak sprawy z założeń większego planu, więc nałóg jest dla niego poważnym problemem, życiowym wyzwaniem.
Ludzie zwykli odrzucać to, co najlepiej służy ich uleczeniu, między innymi wypierają się rzeczywistego odbicia tego, kim są. Proponowane wcześniej ćwiczenie pozwala wam zobaczyć zarówno swe prawdziwe odbicia, jak i te zniekształcone.
Żona i dzieci Harry'ego nie chcą zranić jego uczuć. Nigdy więc nie robią mu wymówek, nie dają do zrozumienia, że jego zachowanie jest niewłaściwe i sprawia im ból. Nie starają się mu wytłumaczyć, że ich zdaniem ucieka sam przed sobą i nie proponują mu pomocy w odnalezieniu prawdziwego odbicia. Po prostu zachowują się tak, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku, jakby alkoholizm był jednym ze zwykłych elementów normalnego życia.
Załóżmy, że pewnego wieczora Harry, prowadząc po pijanemu, rozbija samochód. Jego matka martwi się: Ojej! Teraz Harry nie ma czym jeździć i może stracić pracę. Dam mu pieniądze na naprawę samochodu, żeby mógł nadal pracować i utrzymywać rodzinę".
Na pierwszy rzut oka taka reakcja wygląda na przejaw miłości, lecz matka Harry'ego pomaga mu jedynie uniknąć konsekwencji własnych czynów. Stara się ona przejąć odpowiedzialność za rzeczywistość syna, choć jedyną odpowiednią do tego osobą jest sam Harry. Finansując naprawę samochodu matka zezwala mu na dalsze nieodpowiedzialne zachowania. Zapewne jeszcze nie raz pożyczy mu pieniądze, pomoże wybrnąć z niejednego nieszczęścia. Harry będzie pogrążał się w nałogu, ponieważ nikt nie zechce sprawić, by zaczął sam odpowiadać za konsekwencje swych czynów.
Taka forma działania nazywana jest wspomaganiem. Rodzina Harry'ego wspomaga go w kontynuowaniu wzorca, przez co on sam nigdy w pełni nie doświadczy skutków własnych poczynań. Jeśli rzeczywiście celem jego wcielenia było poznanie mocy decydowania o sobie, jak osiągnie ten cel, skoro nie ma możliwości przejęcia odpowiedzialności za siebie i swe zachowanie? Przejawem prawdziwej miłości ze strony rodziny Harry'ego byłoby raczej działanie ukazujące mu jego rzeczywiste odbicie. Gdyby zobaczył pełny obraz prawdziwego siebie, mógłby świadomie decydować o swym życiu. Zaowocowałoby to ogromnym skokiem w jego rozwoju. Jego bliscy nie są jednak skłonni do podjęcia takiej współpracy tłumacząc się tym, że nie chcą ranić jego uczuć.
W społeczeństwie ludzkim wzorzec wspomagania jest bardzo głęboko zakorzeniony. Tkwi on, w pewnym stopniu, w każdym człowieku i może się przejawiać w formie jaskrawej, tak jak w naszym przykładzie, lub dużo bardziej zawoalowanej. Czy zdarzyło ci się kiedyś przebywać w towarzystwie bliskich ci osób, bez końca rozwodzących się na temat swych życiowych problemów, które wcale nie stanowiły głównego źródła ich bólu. Wysłuchiwałeś ich narzekań, ze zrozumieniem kiwając głową, lecz nie zdobyłeś się na to, by powiedzieć: Wiesz, jak bardzo cię kocham i szanuję, ale wydaje mi się, że źródłem twego cierpienia jest raczej... (uzupełnij zależnie od okoliczności). Twój ból nie jest wynikiem tego, że ten czy ów wbił ci nóż w plecy; cierpisz, bo nie podoba ci się rzeczywistość, którą sam stworzyłeś podejmowanymi przez siebie decyzjami i działaniami. Dobrze się sobie przyjrzyj".
Harry nie ma możliwości poznania swego bólu i brzydoty (które stanowią ważną część jego istoty), ponieważ jego otoczenie dokłada wszelkich starań, by go przed tym uchronić. Lecz aby mogło nastąpić uleczenie, konieczne jest ujrzenie wypartych rysów swego oblicza. Dlaczego więc bliscy Harry'ego nie przerwą tego procesu? Prawdopodobnie dlatego, że widok człowieka pogrążającego się w nałogu przypomina im o poczuciu własnej bezsilności. I błędne koło kręci się dalej.
Postaraj się codziennie zwracać uwagę na swe zachowania, które mogą mieć cechy wspomagania negatywnego wzorca. Rejestruj sytuacje, w których, nie chcąc ranić drugiej osoby, zatajasz coś przed nią, choć szczera, z serca płynąca prawda mogłaby wyjść jej na dobre. Przestając udawać i mówiąc to, co należy jasno powiedzieć, z prawdziwą miłością i troską o tę osobę, stymulujesz jej rozwój, pobudzasz do podjęcia odpowiedzialnego działania. Odsłaniając lustro, w którym może ona ujrzeć swe odbicie, a dzięki temu czynić odpowiednie zmiany, stajesz się współtwórcą jej rozwoju.
Wzorce wspomagające problemy nie ograniczają się do kręgów rodzinnych i stosunków międzyludzkich. Istnieją one również na poziomie społeczeństw i realizacji międzynarodowych. Kiedy w jakimś kraju panuje głód, a jego mieszkańcy nie mogą sami sobie z nim poradzić, inne państwa mają kilka możliwości udzielenia pomocy. Jedną z nich jest wysłanie głodującym transportu z żywnością, co jednak tylko chwilowo poprawi ich sytuację. Uzyskane zapasy szybko się wyczerpią i znów zapanuje głód. Takie działanie jest więc formą wspomagania problemu, ponieważ nie pozwala tym ludziom przekonać się, iż stając się panami samych siebie, są w stanie sami poradzić sobie z nękającym ich kraj głodem. Zamiast proponować tymczasowe rozwiązanie problemu, lepiej więc zorganizować zespoły specjalistów, którzy nauczą ich, jak zwiększyć produkcję żywności. Ideę tę doskonale ilustruje pewne stare przysłowie: Jeśli dasz głodnemu rybę, będzie miat jedzenie na jeden dzień. Jeśli nauczysz go łowić, będzie miał co jeść przez całe życie".
Ludzie bardzo często udzielają innym pomocy właśnie przez wspomaganie wzorca, proponując jedynie tymczasowe jego złagodzenie. Działanie takie, z jednej strony pozbawia dawcę sporych zasobów energii, a z drugiej sprawia, że osoba wspomagana, zamiast dążyć do odzyskania pełni swej władzy, całkowicie uzależnia się od doraźnej pomocy ze strony innych ludzi. Czyż więc, poza szczególnymi sytuacjami, zwłaszcza w nagłych przypadkach, taka forma pomocy jest rzeczywiście najlepsza?
Przyglądając się różnym krajom świata borykającym się z problemami, w każdym z nich znajdziesz przynajmniej jeden przykład wspomagania. Większość ludzi wybiera tę formę pomocy, by pozbyć się poczucia własnej bezsilności. Wspomagając mają świadomość działania, naprawiają" daną sytuację najprostszymi dostępnymi środkami, choć jest to naprawa prowizoryczna.
Rozwiązanie doraźne omija ważką kwestię konieczności decydowania o sobie, czy to na poziomie jednostkowym czy całej społeczności. Do tej pory niewiele osób zapragnęło przyjąć odpowiedzialność za swoją rzeczywistość, a to ze względu na wzajemne uwikłanie ludzi, które nie pozwala im dostrzec wyraźnej drogi wiodącej do samo-władności. Macie jednak i siły i zdolności ku temu, aby pomagać sobie nawzajem w sposób, który wam służy.
PRZERYWANIE WSPOMAGAJĄCEGO CYKLU
(ćwiczenie)
W celu zdemaskowania i analizy przejawów wspomagania, którego zdarza ci się w swym życiu udzielać, warto zaprowadzić specjalny dziennik. Wieczorami, kładąc się spać, opisuj w nim sytuacje mijającego dnia, w których wspierałeś czyjś problem. Rejestruj wszystkie przypadki ukrycia przed drugą osobą swych opinii, swej prawdziwej jaźni. Staraj się zachować przy tym pełen obiektywizm. Odnotowuj również te sytuacje, w których podejmowałeś szczere, uczciwe działanie i z miłością głosiłeś swą prawdę. Pamiętaj, że kierując się prawdziwą, czystą miłością możesz pomagać innym w odkrywaniu swego pełnego odbicia, a to dar niezwykle cenny.
* * *
Zrozumienie tego nakłada na ciebie wielką odpowiedzialność. Zanim zaczniesz wygłaszać swe opinie, musisz trafnie ocenić czystość własnych intencji i mieć absolutną pewność, że to, co chcesz powiedzieć, wypływać będzie z miłości, a nie z chęci zmiany postępowania twego rozmówcy. Głosząc swą prawdę, nie możesz kierować się pragnieniem odegrania się na nim, poniżenia go lub też udowodnienia własnej wyższości. Nie możesz też przywiązywać wagi do tego, czy twe opinie zostaną ostatecznie przyjęte czy odrzucone. Musisz zachować pełną niezależność, a jednocześnie powstrzymać się od zmuszania drugiej osoby do oglądania prezentowanego przez ciebie wizerunku. Postaw sobie pytanie: Na czym bardziej mi zależy: na uleczeniu tej osoby, czy raczej na tym, aby przyznała mi rację?". Musisz też liczyć się z tym, że możesz jednak nie mieć racji. Bez względu na to, czy masz słuszność czy też nie, twe słowa uruchamiają reakcję łańcuchową prowadzącą do uleczenia, pod warunkiem jednak, że obie strony prowadzą dialog dobrowolnie i z entuzjazmem. Jeśli uda ci się opanować wszystkie te umiejętności zachowując przy tym skromność i pokorę, znajdziesz się w posiadaniu jednego z najtrudniejszych w obsłudze narzędzi wykuwanych przez ludzkie doświadczenie.
W miarę nabierania wprawy w posługiwaniu się nim, porzucać będziesz swą dotychczasową postawę obronną. Nauczysz się słuchać i mówić bez poczucia zagrożenia. Sztuka władania tym narzędziem wymaga wyrzeczenia się ego i skupienia całej uwagi na sercu.
Prawdziwe partnerstwo
Prawdziwie partnerski związek to taki, w którym obie strony mogą słuchać nie przybierając postawy obronnej i mówić nie obawiając się odwetu. Do tego konieczne jest wzajemne zaufanie, pewność, że składając broń nie narażają się na atak partnera. Wymaga to od nich gotowości do wstrzymania ognia z własnych dział, bez względu na okoliczności, i szczerej oceny prawdziwych motywów działania. Wszystko to, w miarę rozwoju zbiorowej świadomości na waszej planecie, przychodzić wam będzie z coraz większą łatwością.
Mając do czynienia z osobą, do której nie docierają twe słowa, posługuj się innym, zrozumiałym dla niej, językiem
językiem czynów. Czyny przemawiają do sfery nieświadomości. Zamiast mówić, na przykład, Pijesz za dużo alkoholu", okazuj swym postępowaniem, że nie masz zamiaru tolerować dłużej tego rodzaju zachowań. Możesz też demonstrować pozytywne wzorce, jakie chciałbyś zaszczepić bliskiej ci osobie, uważając jednak, by nie utracić przy tym własnej niezależności. Jedynie podejmując szczere działania osiągniesz wewnętrzny spokój, nawet jeśli twój partner nie zechce się zmienić. Jeśli w swym życiu nie zawsze jesteś szczery wobec samego siebie i postępujesz wbrew sobie, nie możesz żyć w szczerej zgodzie z innymi.
Odzyskanie osobistej niezależności prowadzi do zmiany rzeczywistości. Jeśli żona Harry'ego upomni się o swe prawo samostanowienia powodowana złością lub żądzą zemsty, nic nie wskóra. Musi to zrobić z przekonania o konieczności uwolnienia siebie, a nie z chęci zmiany postępowania męża. Ta kwestia dotyczy jej samej.
Kiedy uda się odzyskać swą władzę, wyraźnie zmienią się jej wzorce emocjonalne. Jeśli natomiast da się wciągnąć w pułapkę ego i na wewnętrznych poziomach nadal będzie bezwolna, wszystko pozostanie po staremu. Odzyskanie przez nią pełnej suwerenności sprawi, że (1) Harry się zmieni, albo (2) ona sama zmieni się na tyle, by móc odejść, albo też (3) nałóg męża przestanie jej przeszkadzać.
Wszyscy ludzie (nie wykluczając wspomagających) zostali obsadzeni w przypisanych im rolach po to, by uzdrawiać przede wszystkim siebie, a nie innych. Tak naprawdę nie można uleczyć nikogo poza samym sobą. Dlatego właśnie uzdrawianie na poziomie indywidualnym ma tak przełomowe znaczenie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
154 07 (2)154 0707 Charakteryzowanie budowy pojazdów samochodowych9 01 07 drzewa binarne02 07str 04 07 maruszewski07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia07 Komórki abortowanych dzieci w Pepsi07 Badanie „Polacy o ADHD”CKE 07 Oryginalny arkusz maturalny PR Fizyka07 Wszyscy jesteśmy obserwowaniR 05 07więcej podobnych podstron