1
Jedyne państwo, któremu Polska
wypowiedziała wojnę w XX wieku!
Autor:
Aleksandra Zaprutko-Janicka
| Data publikacji: 12 sierpnia 2011
Niewiele osób pamięta dziś, że od momentu odzyskania niepodległości w 1918 roku
Polska wypowiedziała wojnę tylko jednemu krajowi. Konflikty z Rosją Radziecką i
Trzecią Rzeszą nie zostały formalnie rozpoczęte przez żadną ze stron. De iure
Rzeczpospolita rzuciła wyzwanie wyłącznie Japonii w 1941 roku. Tyle tylko, że
Japończycy wypowiedzenia wojny po prostu nie przyjęli.
Przed wojną, w latach trzydziestych, Polska nawiązała dość specyficzne relacje z Japonią.
Przedstawiciele rodziny cesarskiej nieoficjalnie odwiedzali kraj nad Wisłą, podpisywano
dwustronne umowy handlowe, ale i tak
najintensywniej współdziałały oba wywiady
.
Zarówno polskie, jak i japońskie służby informacyjne za priorytet uznawały zdobywanie
danych na temat ZSRR. Dlaczego zatem nie miałyby działać razem, skoro ich interesy były
zbieżne, a oba państwa leżały od siebie na tyle daleko, żeby nie wchodzić sobie w paradę?
Słowem, z Japończykami układało nam się dobrze aż do 1939 roku, kiedy wybuchła wojna i
Polska znów zniknęła z mapy Europy.
Wojna robi się na serio światowa
Dwa lata później, 7 grudnia 1941 roku, Cesarska Marynarka Wojenna zaatakowała bazę US
Navy w Pearl Harbor. Dopiero po tym wydarzeniu druga wojna światowa stała się dosłownie
„światowa” − wybuchł konflikt na Pacyfiku, Niemcy wypowiedziały wojnę Stanom
Zjednoczonym, a te włączyły się do walki na wszystkich frontach. Pearl Harbor stało się
także sygnałem dla europejskich aliantów. Wielka Brytania momentalnie zdecydowała się
wypowiedzieć wojnę Japonii, a wraz z nią zrobiły to brytyjskie dominia, a także sojusznicze
rządy emigracyjne: Polski, Belgii, Holandii oraz Francuski Komitet Wyzwolenia
Narodowego. Ponadto stosunki dyplomatyczne z Krajem Kwitnącej Wiśni i jego
sojusznikami zerwały Wenezuela, Kolumbia, Egipt, Meksyk i Grecja.
2
Hideki Tōjō. To on nie chciał wojny z Polską.
Cóż… zgroza! W Tokio musieli nieźle zadrżeć na wieść, że takie potęgi militarne jak Wolni
Francuzi, czy emigracyjny rząd belgijski wypowiedziały wojnę Japonii. Ale z tego
wszystkiego i tak najdziwniejsze było… nieprzyjęcie wojny wypowiedzianej przez Rząd
RP na uchodźstwie. Ówczesny premier Japonii − Hideki Tōjō − skomentował ten fakt w
sposób następujący:
Wyzwania Polaków nie przyjmujemy. Polacy, bijąc się o swoją wolność, wypowiedzieli nam
wojnę pod presją Wielkiej Brytanii.
Mamy tu więc dwa ewenementy na raz. Nie dość, że Polska wypowiedziała jedyną wojnę w
całym stuleciu
, to jeszcze wojna ta nie została przyjęta, co w stosunkach międzynarodowych
raczej się nie zdarza.
No to w końcu walczymy czy się kumplujemy?
Zresztą wielu Polaków było zdecydowanie przeciwnych decyzji rządu. W tym gronie
znajdował się chociażby internowany w Rumunii minister Józef Beck, który stwierdził:
Polska wypowiedziała wojnę Japonii, co — jak widać z perspektywy czasu — nie miało ani
większego uzasadnienia, ani przede wszystkim sensu politycznego. Cóż może dać Polsce
wypowiedzenie wojny Japonii?
W podobnym tonie wypowiadał się o zaistniałej sytuacji zwyczajny polski marynarz
pływający na ORP „Dragon”. Ów wilk morski to Wincenty Cygan, autor
„Granatowej
załogi”
. Na kartach książki wspomina:
Rząd nasz wypowiadając wojnę […] wypowiedział ją także Japonii. Ale na tym powinien być
koniec. Wystarczyłoby następnie tylko wzorować się na polityce brytyjskiej, która nie
przedsięwzięła niczego dotąd przeciwko Rosji zalewającej nasz kraj. Ponieważ Rosja nie
zagraża bezpośrednio Wielkiej Brytanii, Brytyjczycy nie uważali jej za wroga. W jakim więc
sensie mogła Japonia grozić nam? W czasie, kiedy rzesze Polaków uchodźców z
3
„przyjacielskiej” Rosji, znajdowały przytułek, opiekę i darmo chleb u „wrogiej” Japonii, po
tej stronie rząd nasz wypowiadał jej wojnę.
Jak widać, Japończycy wykazali się jednak wielką wyrozumiałością. Cygan pisze również, że
„Dragon” miał zostać przebazowany na Cejlon i stamtąd, w ramach dziesiątej eskadry
krążowników, prowadzić działania przeciwko Japonii, co bardzo nie podobało się polskim
marynarzom. Ku ich zadowoleniu ostatecznie przydział zmieniono.
Długi i krwawy konflikt
Inspiracją dla napisania artykułu były wspomnienia Wincentego Cygana zatytułowane
"Granatowa załoga" (wydane nakładem Finny w lipcu 2011).
Ż
eby nie było, sprawa wcale się na tym nie skończyła! Wojna Polski z Japonią trwała
formalnie aż do… 1957 roku, kiedy to podpisano Układ o przywróceniu normalnych
stosunków między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Japonią. Punkt pierwszy tego dokumentu
głosi, że stan wojny pomiędzy PRL a Japonią ustaje z dniem wejścia w życie Układu.
Trzeba przyznać, że była to bardzo długa i wyjątkowo krwawa wojna − wojska Polski i
Japonii ścierały się na śmierć i życie aż… zero razy. Na szczęście polski rząd poszedł po
rozum do głowy i zdecydował, że lepiej aby wojna z Japonią pozostała wyłącznie na papierze.
Zresztą podczas trwania tego „konfliktu” wywiady obu krajów nadal współdziałały ze sobą w
zdobywaniu danych o ZSRR i Niemcach, a polscy agenci podróżowali po świecie dzięki
paszportom dyplomatycznym Mandżuko (kontrolowanego wówczas właśnie przez tych
„wrogich” Japończyków).
Źródła:
1.
Sergeĭ Vladimirovich Bakhrushin, Historia dyplomacji, t. IV, Warszawa 1981.
2.
Wincenty Cygan,
Granatowa Załoga
, Gdańsk 2011.
3.
Włodzimierz T. Kowalski, Tragedia w Gibraltarze, Bydgoszcz 1989.
4
Zobacz też:
1.
O tym jak Polacy uczyli Japończyków łamania szyfrów
2.
A polskiemu marynarzowi zawsze wiatr w oczy!
3.
Jak w 3 minuty przemienić podbitych Brytyjczyków w wiernych nazistów?
4.
Krótka rzecz o tym jak walczono kosą w 1939 roku
5.
Jak powstał akt kapitulacji Niemiec? Przepisał go z gazety były menedżer teatralny
6.
Prawdziwi mężczyźni nie płaczą? Bujda!